KWK Piekary: likwidacja na raty?
Transkrypt
KWK Piekary: likwidacja na raty?
......................................................................................................................................................................................................................................................... Prezydent Stanisław Korfanty przeciwko społecznej akcji sprzątania śmieci. Nie pozwolił na ustawienie kontenera na odpady. Mieszkańcy wywieźli 1,5 tony śmieci swoimi autami. (str. 8) REKLAMA Śmieci mają zostać! ........................... Prezydent i radni Naszych Piekar przeciwko zabezpieczeniu pieniędzy na budowę Szpitala Miejskiego. Chcą je wydawać inaczej. W budżecie brakuje kasy. Co się z nią stało? (str. 4) ........................... Kto nie chce szpitala? maj/czerwiec nr 4(107)/2013 KWK Piekary: likwidacja na raty? Ktoś musi pisać o wszystkim... Kamil Łysik W Piekarach Śląskich brakuje pełnowartościowej gazety. „Twoje Piekary” wydawane są na zlecenie prezydenta, a prezydent pisze w nich teksty na zlecenie gazety. Dla „Gwarka” nasze miasto to zaledwie margines działalności, „Dziennik Zachodni” też traci na znaczeniu. I niestety, „Przegląd Piekarski” też nie spełnia oczekiwań, bo na wiele spraw i tematów najzwyczajniej w świecie brakuje w nim miejsca. Za to ma do spełnienia inną, niezwykle trudną i ważną rolę. „Przegląd Piekarski” pisze o rzeczach, o których nie przeczytacie Państwo w miejskiej prasie. O problemach, które zaczynają się kumulować. A rozmowa o nich, chociaż może do przyjemnych nie należy, to krok w stronę rozwiązania. ► Odejść ma 1500 górników. Pierwsi już 1 lipca. Wpierw mówiło się o tym, że inwestycje i prace przygotopiekarską kopalnię ma kupić wawcze. Kolejnym etapem Węglokoks. będzie likwidacja - twierdzą - Ja nic nie wiem o sprzeniektórzy związkowcy. daży kopalnii - stwierdził - Oficjalne stanowisko jest jednak lakonicznie Zbigniew takie, że żadna kopalnia nie Madej, rzecznik będzie likwidoprasowy Kompanii Po takim wana. Ja nie Węglowej. planie na- lubię gdybania. Faktem jest, że prawczym Wstrzymam się z Węglokoks zrezykomentarzami, aż nic już nie będziemy mieli się gnował. Z powodu zostanie. Ko- na czym oprzeć ograniczonych palnia będzie twierdzi Zbigniew złóż i protestów rozbierana ka- Madej. społecznych. wałek po ka- W czerwcu 2012 - Program naprawczy jest roku prezydent wałku. równie zły, jak plaStanisław Kornowana wcześniej fanty podpisał z sprzedaż. Czeka nas wszystko prezes Kompanii Węglowej co najgorsze. Ograniczenie list intencyjny w sprawie… wydobycia, zatrudnienia i budowy kompleksu sportożywotności kopalni. Piekary wego na terenie „Julki”. Śląskie utracą bezpowrotnie - Zleciliśmy opracowanie kilkaset miejsc pracy - twierkoncepcji, którą można będzie dzi Andrzej Lukaszczyk z po zakończeniu działalności NSZZ Solidarność Andaluzja. kopalni zrealizować - tłumaProgram naprawczy jeszcze czył Stanisław Korfanty. nie powstał, ale wiadomo, że Jeden z zapisów listu brzmi: 1,5 tys. górników ma być alo- „strony bez zbędnej zwłoki kowanych. Przeniesione mają czasowej podejmą prawne być także niektóre urządzenia, i faktyczne działania”. Czy które na innych kopalniach prezydent już rok temu wiebędą... lepiej wykorzystane. dział, co czeka kopalnię? - Wiemy, że podjęto decyzję KAT o likwidacji. Wstrzymano więcej: strona 6-7 REKLAMA Klub radnych Krzysztofa Turzańskiego złożył wniosek aby zaprosić na sesję Rady Miasta przedstawicieli Kompanii Węglowej, dyrekcję KWK Piekary oraz związkowców. Są nowe informacje. ......................................... Zakamuflowana likwidacja - tak temat podsumowali reporterzy Telewizji Silesia. Bezrobocie w Piekarach Śląskich przekroczyło 16 procent. Tymczasem czeka nas utrata setek miejsc pracy. Likwidacja każdego, nawet niewielkiego zakładu pracy rodzi poważne skutki społeczne. REKLAMA kupon rabatowy* -20% poniedziałek - piątek od 9:00 do 17:00 sobota od 9:00 do 13:00 ul.Żwirki 29A Piekary Śląskie (obok hotelu Apogeum) Przyjdź koniecznie!!! * kącik dla dzieci * komfort zakupów * najtaniej w mieście * * najlepsze i markowe ubrania * chemia z Niemiec i Anglii * REKLAMA Po¿yczka 3000 z³ 64 Miesiêczna rata od z³ Ca³kowita kwota po¿yczki: 3000 z³, 60 miesiêcznych rat równych, oprocentowanie nominalne: 10%, prowizja 9%, tj. 270 z³, op³ata przygotowawcza: 20 z³, rzeczywista roczna stopa oprocentowania: 15,49%, rata: 63,77 z³, ca³kowita kwota do zap³aty: 4115,87 z³, w tym odsetki: 825,87 z³. Decyzja kredytowa zale¿y od oceny ryzyka kredytowego. Informacje podano na podstawie reprezentatywnego przyk³adu z dnia 04.03.2013 r. Niniejsza informacja nie stanowi oferty w rozumieniu kodeksu cywilnego. , , Piekary wśród najlepszych Dyktator archipelagu Pieśla Dyktator siedmiu wysp archipelagu Pieśla był zadowolony. Bardzo zadowolony. Leżał na leżaku, słuchał delikatnego szmeru fal i popijał drinka. Z palemką. - Co kazał?!!!! - Armand był zszokowany, kiedy usłyszał o najnowszym zarządzeniu wodza. - Stakor kazał nam sprzedać Atlantydę - usłużnie wyjaśnił jeden ze skrybów - Natychmiast. W zamian za zakłady produkcyjne, które magicznym sposobem mają trafić na nasz Archipelag. Zasili to naszą, znaczy się dyktatorską kiesę... - Ale... ale.. Atlantyda nie dość, że jest mityczna... to jeszcze zatopiona - wystękał Armand. - To już będzie problem przyszłego nabywcy. Cidrusy do bystrych nie należą. Zanim się zorientują interes będzie ubity! Ty po prostu nakarm lud historią o troskliwości dyktatora. O Stakorze Sprawiedliwym... *** Jak ocieplić wizerunek dyktatora? Trzeba pokazać ludzką twarz wodza. Nie wykutą w marmurach, ale bliską ludowi archipelagu. Genialna myśl zrodziła się w głowie Armanda. Stakor mógłby spotykać się z prostymi ludźmi i odpowiadać na ich pytania. Przyjąć wnioski. Wyciągnąć do nich pomocną dłoń. Pomysł wydawał się doskonały, zwłaszcza, że został podchwycony przez wodza. W praktyce okazał się jednak… kulawy. - Nie rozumiem pytania - uśmiechnięty dyktator wpatrywał się w coraz bardziej jąkającego się robotnika. - Noo, no… ten… tego.. chodzi o drogę… z tymi… no… torami, co je ukradli… więc… co z nimi… znaczy się… więc… Zniecierpliwiony dyktator skinął ręką. Na ten znak dwóch krzepkich wojów wywlokło z pałacowej sali roztrzęsionego mieszkańca. Dołączył do pozostałych potraktowanych w ten sam sposób i właśnie otrzepujących kurz z ubrania. Armand stał w ciemnym kącie sali i się pocił. Po raz kolejny nerwowo poprawił okulary. - Ależ to był kretyński pomysł - pomyślał, kiedy przed dyktatorem stanął Krztur z zamiarem zadania pytania. Można było przewidzieć, że to się źle skończy. - Taaak? - łaskawie zwrócił się do rajcy dyktator. - Nurtuje mnie problem drogowy, o wielka nieomylności - opozycjonista zaczął ironicznie – Problemem mieszkańców wyspy Br jest największe przecięcie szlaków handlowych. Można by szukać rozwiązania, gdyby nie stare szyny, które szlak przecinają. Stąd moje pytanie, czy ta linia kolei parowej jest jeszcze potrzebna, czy można ją zlikwidować. - Nie rozumiem pytania - automatycznie odparł dyktator, nie słuchając w ogóle wypowiedzi. Szeroki uśmiech wypłynął na twarz rajcy. Armand zadrżał przeczuwając problemy. - Linia kolejowa. Tory. Szyny. Takie dwie metalowe sztaby i drewniane deseczki pomiędzy nimi. Kiedyś jeździła po nich maszyna parowa. Nazywano ją koleją ognistą - wyłuszczył Krztur - mam nadzieję, że tym razem wyraziłem się jasno. Purpurowy z gniewu dyktator wpatrywał się w rajcę. - Nie rozumiem… Rajca widząc bezradność wodza kontynuował. - O władco archipelagu, pytam wprost, czy możemy pozostałości po linii zasypać i szlak handlowy rozszerzyć. Dyktator aż dygotał ze skrajnego napięcia. Nabrzmiały mu żyły na szyi, ale nie wypowiedział ani słowa. - Taaak? – przymilnie zapytał Krztur. Armand z trudem przełknął ślinę. Znajdujący się na sali wojowie odwrócili wzrok. - Nie wiem… – wysyczał przez zaciśnięte zęby dyktator. Rajca westchnął, skłonił się dwornie i opuścił salę. Na odchodnym cicho rzucił w przestrzeń kilka słów. Cicho, lecz wystarczająco głośno aby wszyscy zgromadzeni je usłyszeli. - Byłoby miło się dowiedzieć… Głuchy dźwięk ciała upadającego na ziemię przerwał ciszę. Armand zemdlał. Tiopental Veritaserum * Opowiadanie fikcyjne, ewentualne podobieństwo do osób i zdarzeń faktycznych jest przypadkowe. Wyjątkowe, Piekarskie Forum Kobiet Co roku o tej porze spotkanie ► Piekarskiego Forum Kobiet staje się bardziej niż zwykle kolorowe i wesołe. Wszystko to za sprawą tradycyjnych pokazów mody przygotowywanych starannie przez Krystynę Musik-właścicielkę sklepu odzieżowego KMS GANTOS. Jak zawsze w role modelek wcieliły się nasze forumowiczki prezentując wybrane modele z wdziękiem i klasą. Panie z nienaganną fryzurą i perfekcyjnym makijażem prezentowały sukienki, bluzki, żakiety, spodnie w różnych rozmiarach, fasonach i kolorach. Nie jest sztuką ubrać 20-latkę noszącą rozmiar 34, wyzwaniem jest ubrać kobietę noszącą większy rozmiar, taką, która ma lat 40 lub 50+ w taki sposób aby wydobyć jej prawdziwe piękno, zatuszować ew. niedoskonałości (bo któż ich nie ma?!) i tak aby czuła się komfortowo i pewnie-mówi organizatorka pokazu. Dominowały jasne, pastelowe kolory z wzorami kwiatowymi ale nie zabrakło także mocniejszych akcentów kolorystycznych i wyrazistych, graficznych wzorów. Całość dopełniały urocze dodatki-piękna biżuteria, prześliczne torebki i buty. W kolekcji firmy Salko można śmiało udać się na spotkanie biznesowe, uroczystość rodzinną czy wyjechać na urlop. W przerwie pokazu nowootwierany punkt Nature House zaprezentowała Sandra Krupa-dietetyczka, specjalistka w zakresie zdrowego żywienia. Wszystkie panie zainteresowane zdrowym odżywianiem, dietetyką i wpływem racjonalnego odżywiania na organizm mogą skorzystać z porad specjalistki w samym centrum Szarleja, przy ul. Miarki 23. Pani Sandra obiecała, że nie będzie to jej ostatnia wizyta na Forum i chętnie nas jeszcze odwiedzi omawiając nowości i odpowiadając na pytania pań. Właściciele restauracji VICTORIA przygotowali słodką niespodziankę dla uczestniczek: do kawy zaserwowali pyszne, domowe ciasto, doskonałą szarlotkę z bitą śmietaną. I jak tu pamiętać o usłyszanych wcześniej słowach o diecie?! W trakcie spotkania miało miejsce bardzo sympatyczne wydarzenie: Maciek Czempiel, społecznik działający w ramach projektu UMWETU, bezpłatnie wypełniający prawie półtora tysiąca PIT-ów i namawiający piekarzan do pozostawienia 1% w naszym mieście, postanowił podziękować trzem wspaniałym kobietom, bez których ta akcja nie miałaby szansy się udać. Panie: Katarzyna Nolewajka, Katarzyna Koman i Anna Jany-właścicielka i sprzedawczynie ze sklepu spożywczego przy ul. Wyszyńskiego udostępniły pomieszczenie i ułatwiały jak mogły pracę Panu Maćkowi. Panie z zaskoczeniem przyjęły ofiarowane im przez niego bukiety pięknych, czerwonych róż. Nie zbrakło oczywiście loterii nagród, wśród których znalazły się bony do sklepu KMS GANTOS ufundowane przez Krystynę Musik oraz upominki kosmetyczne od PFK. Zwieńczeniem wieczoru była prezentacja-wspomnienie naszej Forumowiczki Pani Eli, która towarzyszyła nam od pierwszego spotkania PFK w 2007 r. Wielokrotnie występowała jako modelka zarażając nas dobrym humorem i promieniując radością życia. Niestety, odeszła od nas na zawsze ale pozostanie w naszych sercach i pamięci. Będzie nam Jej bardzo brakowało… Sława Umińska Nie znamy jeszcze kwot, które w tym roku, dzięki dobroci piekarzan, wpłyną z 1% podatków. Wiadomo już jednak, że do piekarskiego Urzędu Skarbowego wpłynęło ponad 4900 deklaracji drogą elektroniczną. Wg szacunków Ministerstwa Finansów, w Polsce w ten sposób złożono 17% deklaracji. W Piekarach drogą elektroniczną wpłynęło 19,9% deklaracji! Dwa razy więcej niż w roku ubiegłym (10,1%). Jest to niewątpliwy sukces także naszej akcji. Sukces osiągnięty dzięki piekarskiej ‚MAŁPIE’ - firmie PIEKARY.NET W akcjach społecznych pojawiają się wydatki. Organizując po raz 4 akcję „Zostaw 1% podatku w Piekarach” pomyślałem jak zmniejszyć zużycie papieru, jak poza bezpłatnym wypełnianiem PITów pomóc podatnikom. Odpowiedź była prosta - wysyłać zrobione zeznania przez internet. Ale to kosztuje! - pomyślałem. O pomoc poprosiłem piekarską MAŁPĘ. Przez łącza PIEKARY.NET wysłałem ponad 700 deklaracji PIT. Serdecznie dziękuję właścicielom firmy panom Sebastianowi Haider i Grzegorzowi Czempik. Maciek Czempiel REKLAMA Kto nie chce Szpitala Miejskiego? ► Prezydent Stanisław Korfanty i radni Naszych Piekar odrzucili wniosek opozycji, żeby 44 miliony złotych z obligacji w całości przeznaczyć na budowę szpitala i niemal połowę kasy przeznaczą na inny cel. Ta decyzja prezydenta nie zyskała nawet poparcia koalicjanta. Radni opozycji zaproponowali, żeby wszystkie pieniądze, pełne 44 miliony przeznaczyć na budowę szpitala. Wraz z 10 milionami z rezerwy budżetowej gwarantowałoby to realizację inwestycji. - Przyjęcie takiego wniosku zablokuje inwestycję - przekonywał za to Stanisław Korfanty. Radny Tomasz Cisek zażyczył sobie odnotowania w protokole, że jest przeciw przeznaczeniu 44 mln złotych na budowę Szpitala Miejskiego. Na budowę potrzebne jest około 50-70 mln, a prezydent zabezpieczył zaledwie 35 mln. złotych. Tylko połowę. Dlaczego? Prezydent potrzebuje pieniędzy na spłatę długu, który zaciągnął wcześniej. - Zmiana przeznaczenia pieniędzy spowoduje, że nie mamy źródła sfinansowania spłaty wcześniej zaciągniętych kredytów - oznajmił Ireneusz Dzięcioł, skarbnik miasta. - Jak w takim razie prezydent konstruuje budżet i jak zarządza publicznymi pieniędzmi, skoro pojawiają się takie problemy? - zastanawia się radna Sława Umińska. W głosowaniu prezydent mógł liczyć jedynie na radnych Naszych Piekar. Koalicjant wstrzymał się od głosu. - Zapowiedzi, że uchwała dotyczy inwestycji i budowy Szpitala Miejskiego to była zasłona dymna. Pod tym pretekstem prezydent po raz kolejny zadłuży nasze miasto, a pieniądze zostaną przejedzone. Zaczniemy ich spłatę dopiero w roku 2018, ale to już nie jest zmartwienie prezydenta - tłumaczy radny Krzysztof Turzański. Internauci zwracają uwagę na problem, jaki mogą stanowić inwestycje nie mające odpowiedniego finansowania. Rozebranie niedokończonego szpitala w Zabrzu będzie kosztowało... około 3 milionów złotych. Nikt nie chce, żeby problemy powtórzyły się w Piekarach. Tymczasem podejmowana uchwała okazała się bublem. Jej nieważność stwierdziła Regionalna Izba Obrachunkowa. Dlatego poprawiona wróciła pod obrady. Chociaż minął miesiąc radni wciąż nie dostali materiałów dotyczących budowy Szpitala Miejskiego. Ich wiedza pochodzi jedynie z pobieżnej prezentacji ogólnych założeń. Nic dziwnego, że radny Tomasz Flodrowski złożył na bezczynność prezydenta skargę do sądu. Aneta Szulc Szpital Miejski - realny projekt, czy kolejna obietnica złożona przez prezydenta Stanisława Korfantego? Rewolucja śmieciowa REKLAMA wej za znacznie mniejszą kwotę niż od... Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Moim zdaniem dwie spółki miejskie dogadały się ze sobą i podbiły cenę uważa Maciej Czempiel. W internecie wrze od sprzecznych opinii. - ZGK to firma obsługująca niemal całe miasto. Ma doświadczenie i zaplecze. Pieniądze zostaną w mie- ście. Oczywiście miejsca pracy również są w mieście. - Korfanty sobie postanowił, że spółeczka będzie się bawić dalej, a mieszkańcy zasponsorują zabawę, brawo! Mieszkańcy skarżą się też, że wciąż niewiadomo jak 1 lipca będzie wyglądał nowy system i za co trzeba będzie płacić, a za co nie. AK Łukasz Ściebiorowski Decyzją Zarządu Województwa Śląskiego Biblioteka Pedagogiczna w Piekarach Śląskich będzie zlikwidowana. Pracownicy biblioteki i Czytelnicy zabrali głos w sprawie sprzeciwiając się likwidacji biblioteki i zbierając podpisy przeciwko złej decyzji. Uchwałę wyrażającą negatywną opinię w tej sprawie przygotował Klub Radnych Krzysztofa Turzańskiego. Ostatecznie nie udało się doprowadzić do porozumienia. Miasto w tej sprawie zrobiło niewiele: dwa wysłane pisma pozostały bez odpowiedzi. Pieniędzy na przejęcie biblioteki w budżecie oczywiście brakuje. Prawdopodobnie miasto zdecyduje się na wariant przejęcia części księgozbioru filii PBW. Będzie dostępny w piekarskim liceum ogólnokształcącym. Na poważnie, czy na wesoło? Aneta Szulc ► - Podjąłem decyzję, że ZGK będzie kontynuował odbiór śmieci. Nie ogłaszamy przetargu, mamy prawo delegować uprawnienia - stwierdził prezydent Stanisław Korfanty. Decyzja prezydenta oznacza, że o cenach będzie decydowała spółka miejska. Na obniżkę cen na zasadach konkurencji nie ma co liczyć. Budzi to poważne zastrzeżenia mieszkańców, którzy już dziś wskazują, na możliwości manipulacji cenami. - W tej chwili ZGK odbiera śmieci od mieszkańców Spółdzielni Mieszkanio- Biblioteka do likwidacji Zasady rewolucji śmieciowej nie są jasne i czytelne dla mieszkańców Piekar Śląskich. Prezydent Piekar Śląskich Stanisław Korfanty zaproponował burmistrzowi Radzionkowa Gabrielowi Toborowi zmianę granic pomiędzy miastami. Wszystko to miałoby na celu rozwiązanie problemów z nieremontowaną od lat i będącą w kiepskim stanie ulicą Pod Lipami. Materiał opublikowany w miejskiej gazecie wywołał nieco emocji wśród internautów, którzy uznali to za mało realne rozwiązanie. Przynajmniej w kształcie zaproponowanym przez prezydenta Piekar. I chodzi nie tylko o to, że sprawa wymagałaby przeprowadzenia referendum. - Nasz prezydent, geniusz intelektu zaproponował następującą wymianę. Piekary miałyby przekazać do Radzionkowa 45 ha gruntów rolnych, natomiast chciałby otrzymać od Radzionkowa 30 ha, na których leżą dwa zakłady (przetwórstwa mięsnego i zakład energetyczny). Problem w tym, że z tych dwóch zakładów gmina Radzionków otrzymuje gdzieś około miliona rocznie do budżetu miasta. Już to widzę, jak Tobor pozbywa się wpływów do miejskiej kasy - pisze na forum Kalikles. Faktycznie gdyby do takiej „transakcji” doszło Piekary wiele by zyskały. Wydaje się jednak małoprawdopodobne, żeby takie „pozyskiwanie inwestorów” okazało się skuteczne. - Kolejne pozorne działania - podsumowuje internauta. Materiał został jednak potraktowany poważnie. Cała strona w miejskim informatorze ze zdjęciem prezydenta. I tylko, Gabriel Tobor, burmistrz Radzionkowa, patrzy na to z przymróżeniem oka. W duchu patriotyzmu: nie tylko przemówienia - Wolność jest dziś dla nas tak naturalna jak powietrze, przez co nie ► zwracamy na nią uwagi - stwierdził prof. Jerzy Buzek podczas obchodów święta Konstytucji 3-go Maja. A przecież jeszcze niedawno, także w Piekarach ludzie umierali z okrzykiem „Niech żyje Polska”! Kolejne święta majowe za nami. Świętowaliśmy, ale bez przekonania. W uroczystościach z roku na rok bierze udział mniej osób. Nie pomagają nawet bezpłatne autobusy, które pod Kopiec Wyzwolenia przyjeżdżają puste. - Kiedyś takie uroczystości odbywały się w godzinach popołudniowych. Wtedy całe rodziny wychodziły na spacery i świętowały razem z nami - mówi radny Grzegorz Gowarzewski. Mieszkańcy narzekają także na styl prowadzenia uroczystości. - Co piekarski samorząd zaproponował mieszkańcom, by ci mogli razem obchodzić to święto? Podobno REKLAMA mamy w tym mieście jakieś instytucje kultury, które powinny w tym dniu wykazać się kreatywnością - pisze na internetowym forum Kalikles. Oficjalne przemówienia i składanie wiązanek kwiatów nie przyciągną tłumów. - Od lat staramy się robić coś więcej. Rozdajemy flagi narodowe, organizujemy spotkania, prelekcje historyczne, zachęcamy do świętowania razem z nami. Od samego początku istnienia stowarzyszenia, od lat 90tych zapraszamy mieszkańców na obchody do Brzozowic - mówi Wiesław Umiński, przewodniczący Komitetu Obywatelskiego. Delegacja Komitetu Obywatelskiego: Wiesław Umiński, Grzegorz Gowarzewski oraz Leon Krus składa kwiaty pod pomnikiem bohaterów. Delegacje składają kwiaty w miejscu egzekucji Hatki, Hadasia i Tomy. Towarzyszy im zawsze orkiestra górnicza. Program miejskich obchodów o tym wydarzeniu nigdy nie wspomina. - To jedno z najważniejszych miejsc w historii Piekar Śląskich. Tu zginęli ludzie walczący o naszą wolność, a nas nie stać dzisiaj na złożenie kwiatów pod pomnikiem bohaterów. To przykre – uważa radny Grzegorz Gowarzewski. AK Komitet Obywatelski zaprasza w sobotę 15 czerwca o 18.00 na spotkanie przy Kopcu z okazji rocznicy jego poświęcenia. Przy ognisku będzie okazja na wspólne śpiewy przy akompaniamencie gitar oraz poczęstunek. Jest to jeszcze jedna impreza, poprzez którą Komitet Obywatelski chce ożywić Kopiec. Pragnie również aby te ogniska weszły w trwałą tradycję i aby miasto miało swoją charakterystyczną imprezę, na której by można się zabawić śpiewając śląskie, nie tylko biesiadne, pieśni. Nie będzie likwidacji Jan Stokłosa dyrektor KWK Piekary Podczas sesji Rady Miasta dyrektor odpowiadał na pytania radnych. Wypowiedzi z 6 czerwca 2013 roku. - Może Pan zagwarantować, że KWK Piekary nie zostanie zlikwidowana? Był przecież rozpatrywany taki wariant. - Nie rozpatruje się likwidacji kopalni i chciałbym, żeby dali Państwo mieszkańcom jasną informację. Nie ma innych wariantów. Wszyscy pracownicy znajdą dalsze zatrudnienia, nawet ci zatrudnieni niedawno. Niestety, nie wszyscy mogą zostać na naszej kopalni, ale będą nadal pracownikami Kompanii Węglowej. - Na jakie kopalnie trafią górnicy z Piekar? - Brane pod uwagę są kopalnie: Bielszowice, Bobrek-Centrum o oraz Halemba-Wirek. Kopalnia Pokój nie wchodzi w grę ze względu na ograniczone złoże i duże zatrudnienie. - Ilu mieszkańców Piekar Śląskich pracuje w kopalnii? - Z samych Piekar mamy 1500 pracowników oraz 500 osób z najbliższej okolicy. Aktualny stan załogi to 2861 osób, w tym 2289 pracowników dołowych. - Jak wygląda kondycja finansowa piekarskiej kopalni? - W zeszłym roku mieliśmy stratę w wysokości 120 milionów złotych. W tym roku strata w wydobyciu jednej tony węgla wzrosła z 80 do 160 złotych. - Co z firmami obcymi obsługującymi kopalnię? - Będziemy ograniczali współpracę, niektóre firmy chcemy zastąpić własnymi pracownikami. Szukamy oszczędności w każdej formie. - Jaki sprzęt zostanie przeniesiony na inne kopalnie? - Dwa kombajny chodnikowe przekazaliśmy do dyspozycji Kompanii Węglowej. Innego sprzątu nie zamierzamy alokować. Gospodarujemy wszystkim co posiada jakąkolwiek wartość. W zeszłym roku sprzedaliśmy samego złomu za 10 milionów złotych. - Co się stanie z zabytkową wieżą Kopalnii Andaluzja? - Zostanie rozegrana i sprzedana na złom. - Co ze szkodami górniczymy na tzw. osiedlu awaryjnym? - Będziemy prostować stojące tam budynki, kiedy tylko wyrazi na to zgodę właściciel. Podobno jest taka wola - czekamy na oficjalne potwierdzenie tych informacji. Niepotrzebnie zmarnowaliśmy wiele miesięcy, bo z naszej strony była wola przeprowadzenia remontów i pieniądze na ten cel. Szukamy inwestora Leszek Kloc, Kompani Węglowa KWK Piekary to największy zakład w mieście i takim zakładem pozostanie. To jedna z piętnastu kopalń wchodzących w skład Kompanii Węglowej. To co się stało na rynku przekłada się na wszystkie zakłady. Nigdy nie padło jednak słowo „likwidacja”, nigdy nie było o tym dyskusji. To trudny okres, drażliwa materia i dotykamy bardzo wrażliwych kwestii. Prace przygotowawcze będą prowadzone, podobnie jak proces inwestycyjny (w niezbędnym zakresie). Kompania Węglowa wciąż jest atrakcyjnym pracodawcą i chętnych do pracy nie brakuje. Będą trudności wynikające z tego, że będzie zmiana miejs pracy. To jest nieodwołalne. KWK Piekary to pozostałość trzech kopalń, a złoże ma to do siebie, że się wyczerpuje. Nawet jeśli coś jeszcze w ziemi zostaje - nie można tego wydobywać za wszelką cenę. Będziemy szukać inwestora dla tej kopalni, ale w tej chwili nie ma nikogo zainteresowanego. Dlatego podejmujemy inne działania. Chciałbym podkreślić, że ludzie zdają sobie sprawę, że nie ma dzisiaj gwarancji ciągłości pracy na jednej kopalni. Górnictwo stało się pracą mobilną. Co dalej z naszą kopalnią? ► KWK Piekary wycofuje się ze złoża rozbarskiego. W ziemi zostanie niewykorzystane milion ton węgla, co skróci okres funkcjonowania kopalni o 2-3 lata. Zgodnie z planem restrukturyzacji koniec czynnego ruchu KWK Piekary to rok 2019. To wersja optymistyczna. Nie wszyscy w nią wierzą. Nikt by nie zdawał sobie sprawy z problemu, gdyby tematu nie poruszył na blogu Krzysztof Turzański. Od razu zainteresoway się nim media. Na pierwsze oficjalne informacje w tej sprawie czekaliśmy aż do sesji Rady Miasta.Co wiemy? Teoretycznie plan restrukturyzacji jest dopiero opracowywany, ale... już w tej chwili wstrzymano prace przygotowawcze na złożu rozbarskim. Dwa kombajny chodnikowe oddano do dyspozycji Kompanii Węglowej. Zostaną wykorzystane w innych kopalniach. - Będziemy starać się wycofać ze złoża w taki sposób, żeby teoretycznie był możliwy do niego powrót. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że byłoby to bardzo trudne - twierdzi Jan Stokłosa, dyrektor KWK Piekary. Piekarska kopalnia będzie teraz wydobywać węgiel pracując jednym oddziałem wydobywczym i dwoma przygotowawczymi na złożu brzezińskim, najbardziej zasobnym. Planowane wydobycie wynosi ok. 1 mln ton rocznie. - Kopalnia pozostanie największym zakładem pracy w mieście. Prace przygotowawcze będą prowadzone, tak jak inwestycje, w niezbędnym zakresie. Proces produkcji musi być dostosowany do potrzeb rynku - przekonuje Leszek Kloc, przedstawiciel Kompanii Węglowej. Stąd alokacja pracowników. Przenoszone będą całe brygady, w taki sposób, aby ludzie którzy ze sobą pracują od lat, REKLAMA Związkowcy z Piekar zamiast rozmawiać z radnymi protestowali w obronie Kopalnii Brzeszcze. pozostali w zgranych zespołach. Pierwsza alokacja została zaplanowana na 1 lipca. Z KWK Piekary na inne kopalnie przejdzie 100 górników. Kolejne ruchy kadrowe zaplanowano na wrzesień (100 górników) oraz grudzień (300 górników). W styczniu 2015 roku, kiedy restrukturyzacja będzie zakończona na KWK Piekary zostanie łącznie zaledwie 1300 pracowników. Mają to być osoby, które do 2019 roku uzyskają uprawnienia emerytalne. - W piekarskim Urzędzie Pracy zarejestrowało sie kilkadziesiąt osób, które skorzystało z pakietu dobrowolnych odejść - informuje Krystyna Wyciślok, dyrektorka PUP. Do tej pory z takiej możliwości skorzystało około pięćdziesięciu osób. Kolejne będą miały czas na decyzję do końca roku. - Chcemy, żeby pakiet dobrowolnych odejść oraz program alokacji objął także Zakład Mechanicznej Przeróbki Węgla twierdzi Stokłosa. Zmiany dotknął także „firmy obce”, czyli zewnętrzne podmioty świadczące usługi dla kopalni. Jest w nich zatrudnionych około czterystu osób. Jak bardzo zostanie ograniczona współpraca i jakie przyniesie to skutki jeszcze nie wiadomo. - To już się dzieje. Współpraca z fimami obcymi będzie proporcjonalna do potrzeb - wyjaśnia dyrektor. Nic dziwnego, że wiele osób jest już zrezygnowanych. Firmy obce stworzyli przecież górnicy już raz restrukturyzowani w latach dziewięćdziesiątych. Teraz znów czekają ich ciężkie czasy. Podobnie zresztą jak górników z KWK Piekary. - Przeżyłem już kilka likwidacji kopalni i nigdy nie mówiono górnikom wprost, że to ich czeka. Zawsze uspokaja się nastroje, składa zapewnienia, a później jest już za późno. W mojej ocenie w ciągu dwóch lat kopalni nie będzie. Poza tym jest jeszcze jedno pytanie. Jak wszyscy górnicy mają się pomieścić na innych kopalniach, które same przecież przechodziły restrukturyzacje i nie mają wolnych miejsc pracy? zastanawiają się niektórzy związkowcy. Oficjalne stanowisko jest jednak następujące. - Jesteśmy na etapie ustaleń. Chcemy przekazać załodze jasne i czytelne zasady, jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Nie bronimy dziury w ziemi, tylko dbamy o interesy naszej załogi - stwierdził Józef Witkowki, Związek Zawodowy Kadra. Niezależnie od wszystkiego Kompania Węglowa zapowiada jeszcze szukanie inwestora dla KWK Piekary, ale na dzień dzisiejszy nie ma nikogo chętnego. - Brakowało nam tych informacji. Staram się doprowadzić do spotkania z udziałem władz wojewódzkich i zarządu Kompanii Węglowej - podsumował dyskusję radnych prezydent Stanisław Korfanty. Przedstawiciele Kompani Węglowej, dyrekcja KWK Piekary oraz związkowcy zostali zaproszeni na obrady na wniosek Klubu Radnych Krzysztofa Turzańskiego. Andrzej Kotalczyk Związkowcy... nieoficjalnie Komentarze internautów Temat jako pierwszy poruszył Krzysztof Turzański na swom blogu i forum, gdzie rozgorzała dyskusja na temat przyszości (i nie tylko) kopalni. źródo: blog.krzysztofturzanski.pl ► KWK Piekary przestanie istnieć w ciągu dwóch lat - zdaniem niektórych związkowców tak wygląda czarny scenariusz. Restrukturyzacja to „zasłona dymna”. Z imienia i nazwiska nikt się pod tymi słowami nie chce podpisać. - Co czeka kopalnię w Piekarach Śląskich? - Moja wersja to likwidacja w ciągu góra dwóch lat. Kiedy dojdzie do alokacji pracowników nie będzie miał kto bronić kopalni. - Dlaczego? - Proszę posłuchać tego co mówią nam przedstawiciele Kompanii Węglowej. Stwierdzili, że nigdy nie padło słowo „likwidacja” - a to nie prawda. Nawet dyrektor KWK Piekary stwierdził, że był taki wariant. Został odrzucony? Nieprawda. Przecież dopiero warianty będą analizowane. Programy dopiero powstają - nieprawda. Przecież już wstrzymano prace przygotowawcze. Znana jest już data pierwszej alokacji. Są listy imienne. A wszystko to dzieje się bardzo szybko. - Nie przesadza Pan? - Nie wiem. Wkrótce się przekonamy. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że plan restrukturyzacji jest przygotowywany dla kopalni Brzeszcze. I mam na biurku dokument, który przedstawia 5 wariantów. Dla KWK Piekary powinien być taki sam dokument. A zarząd Kompanii Węglowej dopiero nad nim będzie debatował i wybierze jeden do realizacji. - Sytuacja kopalni Brzeszcze i kopalni Piekary nie jest analogiczna. - Jest. Różnica jest tylko taka, że Brzeszcze się bronią i mają więcej szans, - No i teraz nie mając auta alokuj się. Co masz zrobić jak nie masz auta? Kupić sobie albo się wyprowadzić? Bo komunikacja nocna nie jest potrzebna. Nią jeżdżą sami alkoholicy i imprezowicze. To jest po prostu… (gość) - Wszem i wobec stwierdzam, że jak wiekszość decyzji w naszym kraju, tak i decyzja o likwidacji kopalni jest NIEDORZECZNA !!! Największego zakladu pracy w Piekarach nie będzie, ale za to będzie Sodoma i Gomora.(żona górnika) - A ja jestem ciekaw jakim cudem kopalnia ma kilkadziesiąt milionów strat? Jest problem z zakupem węgla już od dawna, o czym mówili mi przewoźnicy.Wynika z tego, że firma jest nieudolnie zarządzana. Coś mi to przypomina sytuację na byłym Montomecie.Czyżby powtórka z rozrywki? (Obserwator23) Co zostanie z piekarskich kopalni? (Foto: Marek Stańczyk) żeby się obronić. - Ale faktem jest, że kopalnia ma straty. I to duże. - Halemba też miała. Przynosiła straty. Nie można mierzyć kondycji w pespektywie pół roku. Prawda jest taka, że w ogóle przyjęte zły wariant restrukturyzacji. W górnictwie zasady są jasne. Im mniej się kopie - tym jest drożej. Koszty stałe są tak wysokie, że nie wydaje się, żeby cięcia przyniosły coś dobrego. - Ale nikt nie mówi o likwidacji. - Widziałem kopalnie zlikwidowane i nigdy nie było szczerości wobec załóg. Zawsze używano słów restrukturyzacja, optymalizacja. Zapewniano, że kopalnia się podniesie. Nigdy się nie podniosła. Dlaczego w Piekarach jest tak cicho? Moim zdaniem to cisza przed burzą. - Dlaczego? - Alokacja to rozwiązanie na krótką metę. Jak później utrzymać te miejsca pracy? To wygląda tak: statek tonie, więc przerzucamy wszystkich na inny statek. Ale tam jest za dużo ludzi i ten też zaczyna tonąć... - Mówi Pan obrazowo... - W Piekarach jest jeszcze jeden problem. To ludzie z różnych kopalń, oni już wiele przeszli. Oni to przeżywają, ale to są ich osobiste dramaty. Mówią o tym w domach, dyskutują z rodzinami, znajomymi. Nie mają już determinacji do walki. Po prostu martwią się o najbliższą przyszłość. - Związkowcy też milczą. - I to mnie dziwi. - Nie wierzy Pan w re- strukturyzację? - Nie. Ograniczamy wydobycie, zwalniamy pracowników, a zamiast wyjścia z zapaści jest tylko gorzej. Naszym problemem jest tani węgiel z Rosji, ogromna ilość podatków, pakiet klimatyczny... Poza tym przestawiliśmy energię na węgiel brunatny. Energetyka nie odbiera węgla kamiennego tylko brunatny. Ale to polityka na krótką metę. Co kiedy wyczerpią się złoża? Kopalnia Bełhatów miała złoże na 25 lat. W obecnym tempie wyczerpie je w 10 lat. - Jakie jest wyjście? - Wydobywać węgiel. Koniunktura prędzej czy później się zmieni. Aneta Szulc Nie zostanie nawet ślad. Zabytkowa wieża na złom. Po kopalni Andaluzja nie ma już śladu. Ostatnia rzecz jaka to wieża i koło śzybowe. Czy można je ocalić? - To najstarszy i najcenniejszy zabytek. To mogłaby być piękna pamiątka dla przyszłych pokoleń. Moim zdaniem warto ocalić ją dla potomnych, zwłaszcza, że koszty nie byłyby wysokie - uważa radny Tomasz Flodrowski. Przedstawiciele KWK Piekary przyznają, że wieża przeznaczona jest do rozbiórki. Nie może stać, bo nie oprze się szkodom górniczym. Poza tym ma większą wartość jako... złom. I z pewnością wkrótce tam trafi. Prezydent Stanisław Korfanty nie jest zainteresowany jej ratowaniem. - Jeszcze w poprzedniej kadencji podjęliśmy uchwałę, żeby ocalić pamiątki górnicze. Koło szybowe miało stanąć na piekarskim rondzie - przypomina radna Sława Umińska. Prezydent jednak odcina się od tego kompletnie ignorując zdanie Rady Miasta. - Kiedyś Rada coś sobie uchwaliła, ale to nie jest takie proste jak to się komuś wydaje. Potrzebna jest dokumentacja, odpowiednie miejsce, trzeba to umiejętnie zdemontować. Nie widzę teraz możliwości podjęcia działań - stwierdził prezydent Stanisław Korfanty. Szanse na uratowanie pamiątki są niewielkie. Szkoda. Tradycje górnicze w naszym mieście są długie, tymczasem po Kopalni Andaluzja nie pozostanie nawet ślad. Muzeum górniczego także się nie doczekaliśmy, chociaż wielokrotnie o tym mówiono. AS - Moim skromnym zdaniem obecne władze Piekar nie mają żadnego planu awaryjnego. To co teraz rodzi się w ich głowach, to panika ze względu na możliwość zamknięcia kopalni w momencie, w którym tego się nie spodziewano. Jak dobrze pamiętam, to jeszcze kilka lat temu głośno mówiono, że nasza kopalnia zostanie zamknięta w okolicach roku 2025. Taki stan rzeczy spowodował, że Korfanty temat całkowicie „olał”, ponieważ to miało być już nie jego zmartwienie. A tu niespodzianka. Jedyne co pozostało Korfantemu, to modlitwa o lepszą przyszłość, podobno w tym jest bardzo dobry. (Kalikles) - Na miejscu KWK Piekary, który i tak będzie zlikwidowany trzeba postawić fabrykę bo produkcja daje stabilne zatrudnienie, a nie handel, którego wszyscy maja dość. Może być to fabryka landrynek, ale zawsze lepsza produkcja niż handel (gość) - Dziękuję panie Krzysztofie za zaangażowanie w sprawę i bieżące informacje. To chyba najlepsze miejsce, aby dowiedzieć się szczegółów i to najczęściej uzyskanych bezpośrednio u źródeł. Brawo! (jacky-x) śledź dyskusję na bieżąco: www.forum.krzysztofturzanski.pl REKLAMA Posprzątali 1,5 tony śmieci ► Radni klubu Krzysztofa Turzańskiego wraz z mieszkańcami posprzątali Księżą Górę. Prezydent Stanisław Korfanty nie wyraził zgody na ustawienie kontenera na śmieci, więc odpady wywieźli z miasta prywatnymi samochodami. W akcji społecznej wzięli udział mieszkańcy Piekar, członkowie klubu „be loć” i młodzież. Za łopaty złapali także radni: Stanisław Plajzner, Tomasz Flodrowski, Tomasz Wesołowski i Krzysztof Turzański. Najmłodszy uczestnik zabawy miał 6 lat. Igor zbierał śmieci z mamą. - Chciałam, żeby mój syn się czegoś nauczył. Musimy dbać o nasze środowisko, nasze najbliższe otoczenie. Myślę, że to była dla niego wspaniała lekcja - mówi pani Dorota. Podczas akcji zużytych zostało 80 worków na śmieci. Wszystkie 120 litrowe. - Posprzątaliśmy drogę św. Jakuba. Dziwię się, że prezydent miał coś przeciwko - mówi Maciej Czempiel, uczestnik akcji. - Dziś włączyliśmy się do najstarszego systemu szlaków pątniczych w Europie i na świecie – powiedział prezydent Stanisław Korfanty otwierając szlak – Dziękuję wszystkim tym, którzy pomogli w jego wytyczeniu. - Dziekuję wszystkim tym. którzy pomogli w jego posprzątaniu – powiedział umorusany Krzysztof Turzański. Dlaczego śmieci musieli sprzątać mieszkańcy? - Poruszyłem problem na sesji Rady Miasta, ale prezydent Stanisław Korfanty nie wyraził zainteresowania, ani nic nie zrobił, żeby go rozwiązać. Wzięliśmy sprawy w swoje ręce i jest mi tylko przykro, że władze miasta zamiast nam pomóc, tylko Mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce i posprzątali najbliższą okolicę. Niestety, zamiast wsparcia, za cenną inicjatywę zostali „ukarani” przez prezydenta. utrudniły całą akcję - mówi radny Krzysztof Turzański. Na potrzeby akcji społecznej kontener na śmieci miał podstawić Zakład Gospodarski Komunalnej. Nie zrobił tego, po interwencji Urzedu Miasta. Prezydent Korfanty na wniosek radnego Turzańskiego odpowiedział, ale... nie na temat. Do sprawy kontenera się nie odniósł, za to szeroko opisał akcje sprzątania prowadzone przez miasto zapewniając, że dwa razy w roku, przed pielgrzymkami Piekary są sprzątane. - W tym roku usunięto juz 17 dzikich wysypisk za kwotę ok. 80.000 zł z zaplanowanych w budżecie 150 000 zł - stwierdził Stanisław Korfanty. Dlaczego więc prezydent ma coś przeciwko akcjom społecznym, dzięki którym koszty można ograniczy? - Prezydent tak się boi utraty władzy, że we wszystkich działaniach społecznych dopatruje się zagrożenia. Nie chciał takiej akcji to miał dwa miesiące na wysłanie na miejsce odpowiednich służb - uważa radna Sława Umińska. Zachowanie prezydenta wzbudziło zaskoczenie poza granicami Piekar. - W Bytomiu byli różni prezydenci, zawsze zdarzały się przepychanki polityczne i kłótnie, ale takiej akcji społecznej nikt nie próbowałby powstrzymać czy utrudniać. To zwykła złośliwość i bezczelność ze strony prezydenta - uważa Mariusz Kurzątkowski, bytomski radny, który pomóg wywieźć śmieci prywatnym autem. Temat wywołał też burzę na internetowym forum. - Nie jestem poplecznikiem prezydenta ani radnego Turzańskiego ale gdy czytam takie teksty jakie wypisuje Korfanty to nóż mi się otwiera w kieszeni. Ktoś chce mi posprzątać podwórko za friko, a ja mu nie pozwalam. Normalnie szok. A najlepszym tekstem jest wzmianka o braku przeszkolenia do sprzątania, co oczywiście nie przeszkadza sprzątać pod egidą prezydenta szkołom i kółkom wędkarskim, które na pewno są przeszkolone napisał georg11. Pojawiły się także znacznie dalej idące wnioski i konkluzje. - Nasi miejscy politycy robią wszystko, aby mieszkańcy nie wierzyli w ich dobrą wolę do współpracy, wielce smutna wizja dla mieszkańców miasta. I to chyba najlepsze podsumowanie stylu rządów prezydenta Stanisława Korfantego. Będziemy uważnie obserować jak zachowa się prezydent przy kolejnych akcjach. Aneta Szulc Co widzieli pielgrzymi przybywający do Piekar Śląskich? Prezydent Stanisław Korfanty zapewniał, że przed pielgrzymką miasto zostanie posprzątane. Ze zobowiązania się nie wywiązał. Taki widok zobaczyli pielgrzymi zmierzający do Piekar od strony Tarnowskich Gór. Przy głównej drodze... Problem zgłaszali radni przed pielgrzymką. I nic. Tymczasem są kolejne sygnały, że Piekary wyglądaj jak śmietnisko. Radna Gabriela Kossakowska zwróciła się z prośbą o usunięcie odpadów. Klub radnych Krzysztofa Turzańskiego zadeklarował, że jak prezydent o to poprosi i nie będzie utrudniał akcji - to sami posprzątają to, czego miasto nie potrafi. Byle tym razem był kontener na śmieci... REKLAMA REKLAMA REKLAMA Krystyna Giżycka-Skarbek kobieta, która pokochała ryzyko. część I ► Była piękna i nieposkromiona. Imponowała jej walka na inteligencję. Nie używała broni, bo nawet tego nie potrafiła. Stała się protoplastką jednej z filmowych partnerek Jamesa Bonda. Nic w tym dziwnego, bo miała romans z Ianem Flemingiem. Kochała ryzyko. W ten sposób stała się jedną z najlepszych kobiecych agentek podczas II wojny światowej. Pamiętajcie o tym, że była Polką. Urodziła się w dniu 1 maja 1908 roku w Warszawie. Pewnie nie stałaby się tym, kim była, gdyby nie silny wpływ jej ojca, hrabiego Jerzego Skarbka. Pochodziła ze starej, polskiej arystokracji, a jej herb rodowy wywodził się od legendarnego Skarbimierza, żyjącego w czasach Bolesława Chrobrego. Jej ojciec był ekscentryczną postacią, a Krystyna była jego oczkiem w głowie. To on nauczył ją doskonale jeździć konno i pozwolił na rozwinięcie się w córce nieposkromionego charakteru. Wpoił jej dumę i patriotyzm. Zmarł w 1930 roku. Krystyna zawsze była nietypowa. Nie znała się na pracach domowych, nie interesowała się kwestiami materialnymi, gardziła pieniędzmi, miała niewiele swoich rzeczy (posiadała jeden pierścionek, którzy dobrze pamiętają jej przyjaciele - sygnet ze stalowym lub żelaznym splotem). Nie umiała także prowadzić samochodu ani posługiwać się bronią palną i bała się wybuchów. Nie przywiązywała wagi do stałego miejsca zamieszkania i najchętniej mieszkała w hotelach. Pociągało ją niebezpieczeństwo. Ale w chwilach zagrożenia zawsze zachowywała zimną krew. Była wesołą i pełna energii osobą o wspaniałym poczuciu humoru. Zawsze żyła chwilą, a w przyszłość patrzyła z lekką obawą. Kochała przyrodę we wszelkich jej postaciach i miała doskonały kontakt ze zwierzętami. Od dziecka wymykała się wszelkiej dyscyplinie. Kiedy jeszcze była bardzo młoda, finanse jej rodziny (zresztą nie bez udziału ojca) znacznie podupadły. Krystyna wyrastała na samodzielną amazonkę. Próbowano ją poskromić. Wysłano ją do renomowanej szkoły prowadzonej przez zakonnice w Poznaniu, ale gdy podpaliła sutannę księdza i weszła na drzewo bez bielizny, siostry z chęcią się jej pozbyły. Matka nie dała za wygraną i wysłała ją do szkoły o jeszcze bardziej zaostrzonym rygorze w Jazłowcu, gdzie Krystyna wzięła się nieco w garść. Po jej ukończeniu podjęła pracę w przedstawicielstwie firmy „Fiat”, ale nawdychała się spalin i podupadła na zdrowiu. Wysłano ją na odpoczynek w Tatry, gdzie poznała Karola Gietlicha. Wyszła za niego za mąż, ale bardzo szybko doszło do rozwodu. Podczas kolejnego pobytu w Tatrach poznała ekscentrycznego Jerzego Giżyckiego, za którego w 1938 roku wyszła za mąż. To również nie było udane małżeństwo. Podejrzewa się, że już wtedy stała się agentką Brytyjczyków, a jej mąż najprawdopodobniej pracował dla polskiego wywiadu. Kiedy Niemcy w 1939 roku uderzyli na Polskę, małżeństwo Giżyckich przebywało w Afryce. Obydwoje mieli zamiar powrócić do płonącego kraju, ale nie zdążyli. Znaleźli się w Londynie. Jej mąż zniesmaczony faktem, że ze względu na wiek nie przyjęto go do Polskich Sil Zbrojnych, wyjechał do Finlandii. Ona pozostała na miejscu i znalazła się w obozie szkoleniowym SOE, gdzie Brytyjczycy przekształcili ją w doskonałą agentkę. Jednym z jej brytyjskich instruktorów był znany sowiecki szpieg Kim Philby. Pierwszym zadaniem Krystyny była wyprawa do Budapesztu. Miała stamtąd zabrać broszurki propagandowe i nielegalnie przekraczając granicę dostarczyć je do okupowanej Polski. Przebywając w Budapeszcie poznała Andrzeja Kowerskiego, który stał się jej nowym towarzyszem życia. Kowerski pochodził z rodziny szlacheckiej, a sam brał udział w kampanii wrześniowej, walcząc w szeregach słynnej „Czarnej Brygady”, choć był kaleką. Walczył dzielnie, otrzymując za swoją postawę Virtuti Militari. Razem stworzyli bardzo zgraną i niebezpieczną dla Niemców parę. W 1940 roku Krystyna znalazła się na ziemiach polskich i dotarła do Warszawy. Nawiązała kontakt z konspiracyjną organizacją „Muszkieterzy”, która nie cieszyła się zaufaniem AK. Udało się jej bezpiecznie powrócić do Budapesztu. Jej osobistym sukcesem, a także Kowerskiego, było zdobycie egzemplarza polskiego karabinu przeciwpancernego „Ur”, który zaraz przesłano do Francji. Wspólnie z Brytyjczykami obydwoje zaczęli obmyślać plany regularnej trasy ucieczki brytyjskich jeńców wojennych z obozów na terenie okupowanej Polski, która wkrótce zaczęła funkcjonować. Krystyna i Andrzej cały czas zajmowali się przerzutem ludzi. Ona sama w czerwcu 1941 roku drugi raz wybrała się do Polski. Tym razem zebrała sporo cennych informacji wywiadowczych. Wracała przez Karpaty z hrabią Władysławem Ledóchowskim. Kiedy znalazła się w Budapeszcie, od razu szykowała się do trzeciej wyprawy na ziemie polskie. Niemcy podejrzewali, że Krystyna i Andrzej zajmują się działalnością wywiadowczą i coraz bardziej mieli ich na oku. Uparta Krystyna w listopadzie 1941 roku ponownie znalazła się w Warszawie, a wracając zabrała ze sobą dwóch brytyjskich jeńców, którzy uciekli z niemieckiego obozu. Gdy powróciła do Budapesztu, została wraz z Andrzejem aresztowana przez węgierską policję i przekazana na przesłuchanie funkcjonariuszom Gestapo. Niemcy najchętniej wywieźliby ją z Budapesztu, ale Węgrzy nie chcieli się na to zgodzić. Była krewną węgierskiego regenta admirała Horthy. Ze względu na zły stan zdrowia została zwolniona z węgierskiego więzienia. Kowerski zresztą też. Postanowili uciec. Wtedy właśnie Krystyna stała się Christine Granville. Przez Belgrad dostali się do Turcji. Jednakże polski wywiad stracił do nich zaufanie. Prawdopodobnie podejrzewano, że ich zwolnienie nie było przypadkowe, a oni zgodzili się współpracować z Niemcami. Brytyjczycy także zrezygnowali z agenturalnych usług Krystyny. Obydwoje poczuli się niesprawiedliwie potraktowani. Przez Syrię dostali się Libanu, a stamtąd przez Palestynę do Egiptu. Pomógł im gen. Stanisław Kopański (dawny znajomy Kowerskiego), a także agent SOE Patrick Howarth. Krystyna wsparła Brytyjczyków w stworzeniu nowych szlaków kurierskich przez Jugosławię. W tym samym czasie Kowerski został wysłany do włoskiego Bari, gdzie szkolił agentów SOE. Krystyna wyjechała do Algieru, do bazy SOE „Massingham”, gdzie szykowano ją do misji we Francji. Miała tam pracować dla doskonałego agenta SOE Francisa „Jockeya” Cammaertsa. Nadano jej nowe personalia Pauline Armand. Ona sama doskonale mówiła po francusku. Wyleciała do Francji w dniu 6 lipca 1944 roku i wylądowała na spadochronie na płaskowyżu Vercors. Znalazła się w samym ogniu walki, gdyż dwa tygodnie później silne niemieckie oddziały przepuściły uderzenie na Vercors, starając się zniszczyć francuskie siły partyzanckie. Znanym epizodem z jej pobytu we Francji było namówienie do kapitulacji niemieckiej załogi fortu na przełęczy Col de Larche, która głównie składała się z Polaków wcielonych do Wehrmachtu. Krystyna poszła do nich na piechotę i rozmawiała po polsku, a chwilę potem tamci się poddali. Gdy Cammaerts wpadł w ręce Niemców, zdołała go wyciągnąć z więzienia, kontaktując się nawet z Niemcami (podawała się za siostrzenicę brytyjskiego marszałka Montgomery’ego). Gdy znalazła się w Wielkiej Brytanii, zamierzano jeszcze raz przerzucić ją do okupowanej Polski, ale do tego już nie doszło. Brytyjczycy odznaczyli ją Medalem Jerzego, a Francuzi Krzyżem Wojennym. Ona sama miała zamiar powrócić do Polski jako pracownica brytyjskiej ambasady, ale SOE nie wyraziło na to zgody. Od jakiegoś już czasu odsunęła się od Kowerskiego. W maju 1945 roku Brytyjczycy definitywnie zrezygnowali z jej usług. W tym momencie została pozostawiona sama sobie. Najpierw podróżowała po Francji. Prawdopodobnie była w głębokiej depresji i czuła się niechciana. Pracowała jako telefonistka, sprzedawczyni ubrań i bieliźniarka w hotelu. Dopiero w 1947 roku przyznano jej brytyjskie obywatelstwo. Wyjechała do Afryki, ale tam też się jej nie udało. W 1947 roku powróciła do Londynu, gdzie poznała Iana Fleminga, twórcę postaci Jamesa Bonda. Prawdopodobnie mieli ze sobą krótki romans. Kiedy powstał film „Casino Royale”, ukazana w nim podwójna agentka Vesper Lynd najprawdopodobniej jest wzorowana na postaci Krystyny. Przez jakiś czas razem z Kowerskim próbowała sprzedawać w Australii samochody. W końcu została stewardesą na statku „Rauhine”, gdzie poznała chorego psychicznie Irlandczyka Dennisa George Muldowne’a. To właśnie on zamordował Krystynę w dniu 15 czerwca 1952 roku w Londynie, za co został powieszony. Zabił ją z chorobliwej zazdrości. Kowerski zmarł w 1988 roku i na własne życzenie został pochowany w grobie Krystyny. Dariusz Pietrucha GKS Olimpia znów na krawędzi Świetny wynik Zbigniew Szubiński ► Szczypiorniści mogliby być wizytówką Piekar Śląskich. Potencjał jest niewykorzystany, bo zespół dostaje wsparcie tylko na przetrwanie. Problemy klubu powtarzają się co roku. Tym razem bomba wybuchła, kiedy pojawiła się informacja, że zespół nie zostanie zgłoszony do rozgrywek. Jednocześnie GKS Olimpia nie chce już hali sportowej i wypowiedział umowę miastu. Hala jest w tragicznym stanie i wymaga natychmiastowego remontu. - Klubowi GKS Olimpia powoli grozi zagłada – stwierdził radny Marek Boroń podczas obrad komisji Rady Miasta. Problemem wkrótce mają zająć się radni, ale zdania są podzielone. Radny Tadeusz Wieczorek stwierdził, że klub ma sobie radzić. Na tym poziomie rozgrywek jest to jednak niemożliwe. - Jeśli nie dostaniemy wsparcia, to wycofam drużynę z rozgrywek oświadczył prezes Tadeusz Smyła. Nie wystarczą obietnice, klub potrzebuje konkrentej pomocy finansowej. W zeszłym roku z „obiecanych” 250 tysięcy złotych ostatecznie do klubu trafiło zaledwie 90 tysięcy. Nie wspominając już o tym, że zawodnicy mieli grać na... nowej hali sportowej. Problemy klubu pogłębi kryzys KWK Piekary. Kopalnia będzie ograniczać współpracę z „firmami obcymi’, a taką jest ZPUH Olimpia. Oznacza to ograniczenie dochodów, czyli możliwości budżetowe bedą więc jeszcze mniejsze. - Nie można myśleć poważnie o sporcie, kiedy najważniejsza jest działalność gospodarcza - stwierdził prezydent Stanisław Korfanty na sesji Rady Miasta. Jednak to właśnie dzięki działalności gospodarczej GKS Olimpia może prowadzić rozgrywki. Zarzuty dotyczące braku sponsorów zdaniem częśći radnych także są chybione. - Zespół, który jest niedoceniany we własnym mieście, grający na rozlatującej się hali sportowej nie może liczyć na sponsora. Jeden z najlepszych wyników uzyskał maratończyk Przeglądu Piekarskiego Andrzej Wymysło na trasie VII Półmaratonu w Kietrzu. Trasę 21km w międzynarodowej obsadzie ulicami Czech i Polski pokonał w czasie 1:28:28s plasując się na 5 pozycji w swojej kategorii oraz 28 w kategorii open wśród 387 uczestników. Bieg ten był poświęcony 35 rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II i stał na bardzo wysokim poziomie organizacyjnym i sportowym. ........................................................ Ducha walki szczypiornistom Olimpii nie brakuje. Walczą do samego końca. Zdjęcie: Stanisław Dacy - www.fotodacy.pl Nikt nie zainwestuje w taki klub i to jest zrozumiałe - uważa radny Krzysztof Turzański. O poszukiwaniu nowej formuły dla klubu mówi się od dłuższego czasu. Rzeczywistość nie jest jednak tak różowa, jak przedstawiono to w ostatnim wydaniu miejskiej gazety. W sezonie 2006/2007 GKS Olimpia odniosła największy sukces w historii klubu zajmując 4 miejsce w ekstraklasie oraz 4 miejsce w fazie Play Off. Potencjał zespołu został niewykorzystany, a jego sytuacja jest coraz gorsza. - Czołowi zawodnicy Olimpii, którzy zrobili z klubem historyczny wynik grają i wygrywają teraz w innych klubach bo nas na nich nie stać. Klub potrzebuje nie tylko pomocy z miasta, ale poważnego sponsora - pisze na forum intenetowym luk666. Wkrótce okaże się jaka przyszłość czeka piekarskich szczypiornistów. Będą musieli przetrwać kolejny rok? ZS Piąty niebieski bajtel ► W zorganizowanym przez Fan Club Ruchu Chorzów Niebieskie Piekary we współpracy z GKS „Andaluzja” turnieju piłkarskim udział wzięli młodzi piłkarze z piekarskich dzielnic. Gościnnie zagrały także zespoły z Nakła Śląskiego, ŁKS Łagiewniki oraz MKS Śląsk Świętochłowice. Właśnie ta ostatnia drużyna dotarła do finału gdzie zmierzyła się z drużyną Kamień-Manhattan. Miejscowa drużyna okazała się lepsza i po emocjonującym pojedynku pokonała Świętochłowice 6:1. Radości ze zwycięstwa swoich podopiecznych nie krył trener Tomasz Kotalczyk: - Dzisiaj chłopcy zagrali bardzo dobrze i w obronie, i w ataku wszystko wychodziło. Rocznik ten 2002-2003 ma bardzo duży potencjał. Zawodnicy ci są szybcy, zdecydowani, a ja jako trener robię to, co do mnie należy. Słów uznania nie szczędził trener gości ze Świętochłowic Łukasz Bieliński: - Pierwszy raz byliśmy na tym turnieju i cieszymy się, że dostaliśmy zaproszenie. Starsi chłopcy reprezentowali już nawet bardzo wysoki poziom. Było widać paru naprawdę wyróżniających się zawodników Andaluzji. Na koniec turnieju wręczone zostały nagrody drużynowe oraz indywidualne. Radny Łukasz Ściebiorowski w imieniu swoim i radnego Grzegorza Gowarzewskiego, wręczył nagrodę specjalną dla nadziei piłkarskiej turnieju czyli zawodnika rokującego w przyszłości rozwinięcie swojego talentu. Powędrowała ona do rąk Nie tylko szosa... Andrzej Kotalczyk Rafał Pruciak zajął 2 miejsce Szosowym Pucharze Ustronianki i 4 miejsce w Ogólnopolskim cyklu maratonów mtb Swietokrzyska liga rowerowa w Nowinach. Zaliczył także start na imprezie międzynarodowej w Czechach, niestety, zakończony mocnym upadkiem. - Mimo wszystko uważam ten wyścig za udany, bo w doborowej obsadzie starałem się uciekać i nieraz mi się udawało. Traktuję to jako przygotowanie do najważniejszych imprez w sezonie - mówi Rafał Pruciak. Piekarskiego kolarza między innymi piekarskie firmy: sklep rowerowy Axis i Forumuła. W realizacji pasji syna pomagają także rodzice. REKLAMA Fantastyczna impreza z udziałem młodych piłkarzy. Sebastiana Jachna z drużyny Kamień-Manhattan. Ostateczne wyniki: 1 miejsce Kamień-Manhattan, 2. Śląsk Świętochłowice, 3. Orkan Dąbrówka Wlk. 4. Brzozowice-Kamień, 5-6. Łagiewniki i Nakło Śl. 7-8 Brzeziny Śl. i Kozłowa Góra. Wyróżnienia indywidualne: najlepszy zawodnik – Paweł Bajorek (Świętochłowice), najlepszy bramkarz: Marko Pietrzyk (Manhattan), najlepszy strzelec Jakub Siwek (Manhattan), najszybszy piłkarz: Bartosz Stefański (Brzeziny Śl.). Organizatorom należą się słowa uznania za przygotowanie tak udanego turnieju gdzie nie brakowało atrakcji dla najmłodszych bajtli. Ci, którzy nie grali na boisku, mogli skorzystać z dmuchanego zamku, czy też wziąć udział w konkursach. Organizatorzy przekazują natomiast podziękowania dla prowadzącego imprezę Łukasza Ściebiorowskiego oraz wszystkich, którzy wsparli przebieg imprezy: prezesów, działaczy i kibiców „Andaluzji”, a zwłaszcza władz Ruchu Chorzów i Klubu Radnych Krzysztofa Turzańskiego (nagrody rzeczowe) oraz piekarskiemu MOSiR za udostępnienie obiektu. Zbigniew Szubiński