wersja do pobrania

Transkrypt

wersja do pobrania
Konferencja w Dniu Skupienia dla studentów UTW przy UPJPII w dn.22.03.2012 r.
rozpoczęła się pieśnią do Ducha Świętego: „O Stworzycielu Duchu przyjdź”.
Prowadził ją Ks. Prof. Henryk Sławiński, który na wstępie wspomniał, że nasz ukochany
błogosławiony Jan Paweł II, który teraz błogosławi nam z góry, tak bardzo cenił sobie modlitwę
do Ducha Świętego. A został wprowadzony w tajemnicę odmawiania stałego, codziennego
modlitwy do Ducha Świętego przez swojego ojca. Bo jako mały Karol, mały chłopiec, był
ministrantem, służył codziennie do mszy świętej. I pewnego razu tato powiedział Mu: „Karolu,
nie jesteś dobrym ministrantem. Musisz się codziennie modlić do Ducha Świętego”. I wtedy
ojciec Karola nauczył Go modlitwy do Ducha Świętego.
Z okazji rocznicy swoich święceń kapłańskich Papież Jan Paweł II napisał książkę pt.
„Dar i Tajemnica”, w której dokonał pewnej retrospekcji, pewnego spojrzenia na swoje życie.
Wspominał dom rodzinny, czasy kapłaństwa, przygotowanie do kapłaństwa i wspomniał również
ten epizod ze swojego życia, kiedy ojciec nauczył Go modlitwy do Ducha Świętego. I Papież
wyznał, że nie przestał później tej modlitwy odmawiać jako młody chłopiec, jako student, jako
ksiądz, jako biskup i jako papież.
Ks. Prof. Sławiński zachęcił wszystkich słuchaczy UTW UPJPII: I zachęcam was
również, abyście odmawiali codziennie modlitwę do Ducha Świętego. Wtedy doświadczycie jak
bliski jest człowiekowi Pan Bóg, że można pozwolić się prowadzić przez Niego, tak jak nas
zachęca do tego
Święty Paweł w Liście do Galatów: „Napełnijcie się Duchem Świętym, pozwólcie się prowadzić
przez Ducha Świętego, a tak nie będziecie niewolnikami ciała”.
Ks. Profesor. wyraził życzenie: I niech ten Duch Święty prowadzi nas przez dzisiejsze
rozważania, które chciałbym poświęcić kwestii fundamentalnej w życiu chrześcijanina, a jest nią
problem wiary.
Niedawno odbył się Synod dotyczący Słowa Bożego. Później Papież dokonał refleksji
nad współczesnym światem. Zastanowił się co jeszcze jest potrzebne, aby poddać refleksji i dać
pewien impuls współczesnemu Kościołowi. I dlatego na październik tego roku zwołał zjazd
biskupów całego świata, aby dokonali refleksji nad nową ewangelizacją. A zarazem napisał
dokument „Orda Fidei”, w którym chce ogłosić rok wiary. Bo wiara jest najlepszą odpowiedzią
na ogromny problem współczesnego świata, zwłaszcza świata zachodniego, do którego
kierowana jest nowa ewangelizacja. A tym problemem jest sekularyzacja. Odpowiedzią na nią
1
jest właśnie pogłębianie wiary chrześcijan.
Aby odpowiedzieć na pytanie: Czym jest wiara? Ks. Profesor. zaproponował sięgnięcie
do pewnego obrazu. Mnóstwo Polaków wyjechało z kraju do Londynu, do Anglii i miały tam
miejsce w Londynie różne rozruchy. Płonął jeden dom, zdjęcia z Polką, która została uratowana z
płonącego domu obiegły cały świat. Dom płonął, języki ognia wznosiły się do góry, duszący dym
wyciskał łzy z oczu, nie pozwalał niczego dostrzec. I ta Polka widząc ogień wokół siebie,
usłyszała głos : skacz, skacz. Uwierzyła ludziom, którzy byli na dole. Nie widziała ich. Skoczyła.
Uratowało to jej życie. Uwierzyła słowom ludzi, którzy byli przygotowani, którzy chcieli jej
pomoc. Ufali, że to jest możliwe. Uwierzyła również i ona. Ocaliła życie.
Wiara jest takim zawierzeniem swojego życia drugiej osobie. Wielu z was tutaj jest
małżonkami, czy też było małżonkami i pamięta takie słowa: Ślubuję ci miłość, wierność i
uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Różnie później w życiu realizacja
tych słów wychodzi.
Ale nikt nie może zaprzeczyć, że w momencie ich wypowiadania, tego sakramentalnego
aktu, każdemu towarzyszy głębokie przekonanie, że to jest możliwe. Po to przychodzimy do
Kościoła, prosimy o Boże błogosławieństwo, bo wierzymy nawzajem wypowiadanym przez
siebie słowom. I chcemy się zaangażować w tą relację, w tą nową rzeczywistość, która powstaje
po wypowiedzeniu sakramentalnych słów. To jest wiara człowiekowi.
Wiara w Boga jest również oparta na tej wzajemnej relacji.
Inicjatorem dialogu, to mocno podkreślamy, nie jest człowiek, lecz Pan Bóg. Wiara nie
jest wymysłem ludzkim. Gdy mówimy, że wierzymy jako chrześcijanie, to nie jesteśmy
zwolennikami jakiegoś „science fiction”, że coś się nam może wydaje i dlatego wierzymy. Być
może, że coś jest, ale dokładnie tego nie wiemy. Nikt tam nie był, żeby zobaczyć dokładnie jak
tam jest po śmierci.
Nie wierzymy dlatego, że nam się coś wydaje, tylko wierzymy dlatego, że objawił się
nam Pan Bóg. Pan Bóg objawił się Abrahamowi. Wszedł w rzeczywistość historyczną. Najpierw
stworzył Kosmos i przemawia przez Kosmos, tak jak każdy artysta może być rozpoznany po
swoim dziele. Patrzymy na piękne obrazy. Matejkę od razu rozpoznamy, u innych musimy
szukać podpisu na dole obrazu. Po Kosmosie można poznać jego Twórcę.
Ale ta mowa nie byłaby wystarczająco wyraźna, dlatego chciał przemówić jeszcze
wyraźniej. Wszedł jeszcze wyraźniej, intensywniej w życie Abrahama. Powiedział: „Wyjdź z Ur
2
chaldejskiego, ze swojego domu, z ziemi rodzinnej, idź do ziemi obiecanej”. Pan Bóg go
prowadził. To nie było tak, że raz na zawsze Pan Bóg objawił mu wszystko. Tylko krok po
kroku. Abraham musiał być też wychowywany w wierze. Otrzymał tyle, ile na daną chwilę
potrzebował. Uczynił krok, wykazał posłuszeństwo Bożemu Słowu i później otrzymał nowe
słowo.
Kiedyś zdarzyło mnie się, że byłem na rekolekcjach oazowych w górach z młodzieżą. I w
ramach tych rekolekcji była taka wyprawa nocą. Pamiętam, że przechodziliśmy przez potok, no i
mieliśmy świeczki. Trzeba było dobrze sobie świecić pod nogi, żeby nie wpaść do potoku. Były
kamienie, po których można było przedostać się na drugi brzeg. Ale nie było dobrze widać
drugiego brzegu. Dobrze widać było tylko ten drugi kamień. Trzeba było postawić nogę, a gdy
się zrobiło krok, to widać było dopiero następny kamień. I to jest wędrówka w wierze. Nie widzę
wszystkiego, ale czynię krok do przodu, słuchając Bożego Słowa i wtedy widzę, że rzeczywiście
Bóg się o mnie troszczy, nie daje obietnic, ale do obietnicy nawiązuje, stawia też wymagania.
I Abraham doświadczył tego bardzo mocno, kiedy Pan Bóg powiedział bardzo mocno, z
ciebie dziadku i z twojej żony babci wyprowadzę potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie.
Sara zaśmiewała się. W tym wieku być mamą niemowlaczka, pierwszy raz w życiu mamą, kiedy
inne są dziś już w tym wieku na emeryturze. Ale jednak tak się stało. Urodził się Izaak. Urodził
się, ale gdy trochę podrósł Pan Bóg postawił Abrahama przed próbą.
Była to próba wiary Abrahama. Pan Bóg zażądał złożenia go w ofierze. Gdy wnikliwie
czytamy tę opowieść o zdarzeniu na górze Moria, to odkrywamy, że jest w niej zawarta tajemnica
wiary Abrahama. Abraham mówi do sługi, który tam był, poczekaj zaraz wrócimy. Izaak, jako
prototyp Chrystusa niesie na sobie drewno na ofiarę. I później gdy Abraham podnosi rękę,
trzymając nóż i chce dokonać ofiary, to widzi dzień Chrystusa, dzień Zmartwychwstania, bo na
tym polegała wiara Abrahama, że był gotowy słuchać Bożego Słowa aż do końca, bez
najmniejszej wątpliwości i wiedział, że mu Bóg obiecał, że będzie wyprowadzone z niego
potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie. Wiedział, że jeśli Bóg domaga się ofiary z jego
jedynego syna Izaaka, to znaczy, że Bóg może tego Izaaka wskrzesić z martwych.
I gdy czytamy Ewangelię Św. Jana, to tam znajdujemy właśnie interpretację tej sceny.
Kiedy z przywódcami Żydowskimi rozmawia Pan Jezus o zburzeniu świątyni, oni mówią:
czterdziestu lat nie masz a Abrahama widziałeś. Pan Jezus odpowiedział: Abraham ujrzał mój
dzień i uwierzył, uwierzył w zmartwychwstanie. Tak głęboka była wiara Abrahama. I dlatego
3
nazywamy Abrahama ojcem naszej wiary.
Podobna była wiara Maryi na przełomie Starego i Nowego Przymierza. Ona również
otworzyła serce na Słowo Boże, na interwencję Pana Boga. Św. Augustyn powie o Maryi, że jest
dla nas Matką bardziej w porządku wiary, aniżeli w porządku cielesnym. Bardziej jest Matką
przez to, że uwierzyła niż przez to, że urodziła Jezusa. A Maryja tak głęboko uwierzyła, że w
Niej Słowo Ciałem się stało, Słowo zamieniło się w rzeczywistość. Elżbieta widząc ją
brzemienną powiedziała: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełni ci się Słowo
powiedziane Ci od Pana”. To wszystko co Maryja przeżyła opowiedziała tym, którzy Ją pytali.
Takim człowiekiem ciekawym, który chciał wiele wiedzieć o dzieciństwie Pana Jezusa, o
doświadczeniach Maryi, był św. Łukasz Ewangelista, historyk, który pisał do dostojnego
miłośnika Boga Teofila: Zbadałem wszystko po kolei i opisałem. Opisał w Ewangelii. I ta
Ewangelia z pokolenia na pokolenie została przekazana.
Ks. Profesor nadmienił: Ja nigdy Pana Jezusa nie widziałem, tak jak widzieli Go
Apostołowie, bo inne było ich doświadczenie. Oni mogli rozmawiać z Maryją, oni mogli
rozmawiać z Panem Jezusem, bo ich doświadczenie mogło być tak bliskie, tak dogłębne, że św.
Jan powiedział: „Mówimy wam o tym, czego dotykały nasze ręce, bo życie się nam objawiło.
Mówimy wam o tym, cośmy widzieli, cośmy słyszeli na własne uszy”.
Ale już św. Paweł nie miał takiego doświadczenia. On Pana Jezusa tak nie spotkał. Nie
mógł tak jak inni Apostołowie dotknąć Go, w ten sam sposób przebywać z Nim. Paweł spotkał
Pana Jezusa Zmartwychwstałego, który się mu ukazał pod Damaszkiem i dał mu zrozumieć
tajemnicę Kościoła, pytając: Szawle, Szawle czemu mnie prześladujesz? A gdy Paweł zapytał:
„Kim jesteś Panie?” Odpowiedział mu: „Ja jestem Jezus, którego prześladujesz”. I zrozumiał
Paweł jak bliska jest tajemnica Jezusa i Kościoła.
To doświadczenie Apostołów, Maryi, Abrahama, Mojżesza zostało przekazane w
opowieściach Maryi. Uwierzyliśmy, że jest to prawda. Mówili nam tak rodzice, mówili nam tak
katecheci. Otrzymaliśmy wiarę jako wyposażenie kulturowe. O tej wierze mówią nam świątynie,
tak bogato rozsiane po wszystkich krajach Europy i świata. W wielu miejscach, gdy wędrujecie
po świecie, widzicie świątynie. W Bawarii z jednego kościoła wychodzi się na następny.
Krajobraz był wyznaczany przez świątynie, które były znakami chrześcijańskiej wiary i są do tej
pory tymi znakami. Ta wiara chrześcijańska inspirowała przez wieki twórców muzyki: Bacha,
Mozarta, Beethovena. Sztuka chrześcijańska czerpała z wiary w wieloraki sposób, w malarstwie,
4
architekturze. Czym byłaby nasza kultura bez wiary?
A jednak, kiedy myślimy o tej wierze, odziedziczonej, zawierającej element naszej
kultury, to możemy powiedzieć, że jest to jeszcze wiara niewystarczająca. Jest to wiara przejęta.
W człowieku powstaje ona na zasadzie wychowania i socjalizacji. Wychowania, to znaczy
świadomych i bezpośrednich oddziaływań i socjalizacji, czyli tych oddziaływań nieświadomych,
pośrednich. To jest wiara, w której wzrastamy. Możemy być religijni, możemy być praktykujący,
możemy domagać się przyjmowania kolejnych sakramentów, ale może się tak zdarzyć, że ktoś
jest praktykujący, a jego wiara jest słaba, bo na pewnym etapie ta wiara oddziedziczona,
stanowiąca element kultury, powinna dojrzewać do wiary osobistego wyboru.
I zdarza się tak czasem, że ludzie są ochrzczeni w wierze jako dzieci, przystępują do
Komunii św., a później idą na uczelnie, rozwijają się w każdej dziedzinie życia, poza formacją
religijną. I nie zatroszczą się wystarczająco o rozwój osobisty wiary. I później, kiedy zabierają
głos na tematy religijne jest to takie śmieszne, jakby ktoś dorosły próbował zakładać ubranko z
pierwszej Komunii Świętej. I w przypadku wielu ludzi tak to wygląda. Mają wykształcenie, są
intelektualistami, ale wiara jest na poziomie dziecka. Jak przychodzą do spowiedzi to mówią:
Tatusia nie słuchałem, mamusi nie słuchałem. Bo tak się nauczył i przez czterdzieści lat tak to
powtarza.
To tak kiedyś Jan Paweł II pytany przez Andre Frossarda w tej pierwszej książce,
wywiadzie wyznał, że nigdy nie miał kłopotów z przejściem od niewiary do wiary, które to
doświadczenie było doświadczeniem osobistym Andre Frossarda, syna komunisty francuskiego.
Nie był wychowany w wierze, więc przeszedł od niewiary do wiary. Ale Jan Paweł II tego
doświadczenie nie miał i mówił, że dla niego to osobiste doświadczenie było doświadczeniem
innym, było przejściem od wiary tradycyjnej, oddziedziczonej do wiary świadomego wyboru.
Odpowiadając na pytanie: Czym jest wiara? Ks. Profesor. przytacza stanowiska soborów:
Soboru Watykańskiego I i Soboru Watykańskiego II Czymże jest ta wiara? I Sobór Watykański z
1870 r. mówi nam, że wiara jest to przyjęcie za prawdę tego co Bóg objawił, a Kościół do
wierzenia podaje. W tym stwierdzeniu podkreślony jest pewien intelektualny element wiary.
Wiara jest aktem rozumu, pobudzonego przez wolę, oświeconą łaską. Nie podważając tej
definicji II Sobór Watykański tę definicję nieco rozszerzył i ubogacił. Podkreślając nie tylko ten
element intelektualny uznanie prawdy i wyznanie jej, ale całkowite zawierzenie się Bogu, który
nam się objawia i zaprasza do dialogu ze sobą. A więc II Sobór Watykański podkreślił element
5
personalny, dialogowy, relacyjny w wierze.
Tak więc widzimy, że wiara zawiera w sobie element poznawczy, prawdę. Prawdę można
poznać, nie jest tak, że prawdy nie ma, że każdy ma swoją prawdę. Jest prawda, którą normalny
człowiek potrafi przyjąć i nieustannie przez całe życie jej pragnąć. A niekiedy zauważa, że nie
jest w stanie jej zgłębić, tak jak to się zdarzyło św. Augustynowi, kiedy się przechadzał nad
morzem, analizując Trójcę Świętą, próbując zrozumieć prawdę o Trójcy Świętej, zobaczył
dziecko, które przelewało wodę do dołka i zapytał je: Co robisz? Odpowiedziało: Chcę morze
przelać do tego dołka.
To jest niemożliwe. Tak samo jest niemożliwe Augustynie żebyś ty poznał prawdę o
Trójcy Świętej. Jest taki piękny film o św. Augustynie, który niedawno został zrobiony. Kiedy
filmowcy z Niemieckiej Akademii Filmowej pojechali do Benedykta XVI na audiencję i
rozmawiali z nim tak po przyjacielsku, jak z rodakiem z Bawarii i ten papież ich zainspirował
swoją skromnością i pokorą i powiedział: Szukacie różnych scenariuszy do swoich filmów, a
przecież jest tyle cudownych postaci z historii Kościoła, chociażby św. Augustyn.
I filmowcy zrealizowali fantastyczny film, który polecam, jest już polska wersja I w tym
filmie jest taka piękna scena, kiedy Augustyn, wielki retor jedzie wezwany z Rzymu przez
cesarza, po to, aby stanowić konkurencję dla Ambrożego. Przychodzi, aby od strony retorycznej
przysłuchać się wystąpieniu biskupa Mediolanu. I najpierw słucha od strony formalnej, a później
zaczyna do jego serca docierać treść głoszonych słów przez Ambrożego. Ambroży w pewnym
momencie mówi do Augustyna: To nie ty znajdziesz prawdę, prawda znajdzie ciebie. I to
powaliło Augustyna na kolana.
Jest element intelektualny, racjonalny w wierze, ale to nie wszystko, gdyż zaangażowanie
całego człowieka, w te relacje z Bogiem, w które człowiek wchodzi, poznaje i chce się
zaangażować całym swoim życiem, chce nie tylko wiedzieć, ale i żyć według poznanej wiary.
I tutaj dotykamy elementu wolitywnego w akcie wiary, który jest bardzo ważny a
zarazem bardzo trudny i który stanowi jednocześnie znak naszych czasów. Bo współcześnie
potrafimy pokonywać drogę z Ziemi na Księżyc, wysyłać sondy na planety odległe, ale trudno
człowiekowi pokonać drogę z rozumu, z głowy do serca, żeby poznane prawdy, to o czym
jesteśmy przekonani wprowadzić w życie. Kiedy mówimy o wierze, musimy też podkreślić, że
ten akt rozumu i woli jest zawsze aktem wolnym. To znaczy nie wolno nikogo zmuszać do wiary.
Każdy mając w sobie to pragnienie poznania prawdy poszukiwania jej, podejmuje pewien trud.
6
Nie ma łaski taniej, nie ma taniego chrześcijaństwa. Trzeba podjąć pewien trud, jeśli chce się być
człowiekiem wiary. Nikomu nie wolno też wiary narzucać.
Tu doświadczenia Kościoła są przeróżne. Trzeba było przeżyć wiele różnych etapów,
również były etapy błędów w historii Kościoła za Karola Wielkiego, który chrystianizował
Europę, najpierw aktem dobrej woli, ale gdy ktoś się nie chciał nawrócić, to był wieczny ogień.
Dzisiaj żyjemy już inspirowani Deklaracją o Wolności Religijnej, która tak głęboko leżała
na sercu Janowi Pawłowi II, który mówił, że wolność religijna jest podstawą wszelkich innych
wolności człowieka. I zakładamy, że człowiek ma prawo błądzić i może mniejsze zło robią
ludzie, którzy błądzą, nikomu nie można bowiem ani religii, ani wiary narzucić. Trzeba czekać,
aż człowiek dojrzeje. Można jedynie swoim życiem zaświadczyć o tym, co wiara wnosi w moje
życie, dlaczego ja jestem chrześcijaninem, dlaczego warto wierzyć. Że wiara nadaje mojemu
życiu sens, entuzjazm, radość i dlatego wierzę. I możemy później powiedzieć jak św. Alfons di
Liguorii : Choćbyś mnie Panie Boże zabił, to nie przestanę w Ciebie wierzyć i Ciebie kochać. I to
jest wiara, która jest żywa, oparta na relacji z Panem Bogiem, wiara, która nie jest naiwna, która
nie jest dziedzictwem kulturowym, ale jest wiarą świadomego wyboru.
Wiara nie jest czymś jednorazowym. Żeby odpowiedzieć dzisiaj wierzę, możemy
odpowiedzieć jak ci, którzy byli świadkami uzdrowienia paralityka. Pan Jezus był na górze Tabor
w towarzystwie Piotra, Jakuba i Jana i przychodzi i patrzy, a pozostałych dziewięciu Apostołów
żywo nad czymś debatuje. Przyprowadzono człowieka chorego. Pan Jezus pyta: Co się dzieje?
Wtedy podbiegł jeden człowiek i powiedział: Panie przyprowadziłem mojego syna do Twoich
uczniów, ale oni nie potrafili go uzdrowić. Wtedy Pan Jezus zapytał: „Czy wierzysz, że mogę to
uczynić”? Ten człowiek odpowiedział: „Tak wierzę. Zaradź memu niedowiarstwu”.
Na zakończenie Ks. Profesor Sławiński powiedział: Wiara jest nieustannym procesem.
Możemy i powinniśmy nieustannie troszczyć się o rozwój naszej wiary. Podsycać ją, tak jak
czynimy to dzisiaj, uczestnictwem w Eucharystii, słuchaniem Słowa Bożego, uczestnictwem w
zajęciach Uniwersytetu Trzeciego Wieku, w konferencjach i osobistą lekturą. Każdy ma swoją
drogę do Boga i Pan Bóg wychodzi na spotkanie każdego na tyle sposobów, ile jest ludzi. I ma
też drogę dla ciebie i dla mnie. Zechciejmy z radością odpowiadać na to Słowo, aż ujrzymy Boga
„twarzą w twarz” i nasza wiara zamieni się w pełne poznanie. Amen.
Na zakończenie Dnia Skupienia Ks. Prof. Jan Dziedzic podziękował Księdzu Prof.
Henrykowi Sławińskiemu za wygłoszone słowo Boże. „Wprowadzajcie Słowo w czyn”, czytamy
7
u św. Jakuba, powiedział Ksiądz Profesor Jan Dziedzic. „Wprowadzajcie Słowo w czyn, a nie
bądźcie słuchaczami oszukującymi samych siebie”. Jesteśmy na bardzo dobrej drodze i niech ten
czas Wielkiego Postu i zbliżającego się Wielkiego Tygodnia, stanie się dla nas źródłem siły.
Chcemy się również modlić za tych, którzy potrzebują najbardziej naszego duchowego wsparcia.
(Opracowała : mgr Teresa Partyka, studentka UTW przy UP JPII.)
8