nr 13 - Home.pl

Transkrypt

nr 13 - Home.pl
Kwartalnik Społeczno-Kulturalny
Aldon Dzięcioł
Redaktor naczelny
[email protected]
Renata Włostowska
Wydawca
Sekretarz redakcji
Poleskie Towarzystwo Medialne
[email protected]
Joanna Szubstarska
Korektorka
22-200 Włodawa
Jakub Dzięcioł
ul. Lubelska 56
Grafik
Tel. (82) 57 21 353
Współwydawca:
Marta Ładak
Muzeum Pojezierza Łęczyńsko - Włodawskiego
Członek redakcji
Prezydium Rady Programowej:
Przewodniczący:
Monika Durska
Mariusz Telepko
Członek redakcji
Dyr. Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego
Wiceprzewodniczący:
Marta Olszewska
Mikołaj Butrym - Dyr. Włodawskiego Domu Kultury
Członek redakcji
Partner medialny:
Twoje Radio Włodawa
Mieczysław Tokarski
Członek redakcji
Druk i skład:
Drukarnia i Wydawnictwo Akademickie Wyższej
Szkoły Społeczno - Przyrodniczej im. Wincentego
Włodzimierz Czeżyk
Pola w Lublinie
Członek redakcji
20–448 Lublin,
ul. J. Porazińskiej 3
Adres redakcji:
Zbigniew Woszczyński
22-200 Włodawa
Członek redakcji
ul. Asnyka 20
Skrzynka mailowa:
[email protected]
Piotr A. Czyż
Tel.: (082) 57 21 954
Członek redakcji
Z redakcją stale współpracują:
Agnieszka Gąsior-Mazur - Prezes Lubelskiego Klubu Biznesu
Prof. Sławomir Partycki - KUL, Przewodniczący Lubelskiej Rady
Towarzystw Regionalnych
Waldemar Michalski - Wiceprezes Związku Literatów Polskich
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam.
w Lublinie, Sekretarz Redakcji „Akcentu”
Nie odsyłamy nie zamówionych materiałów.
Zbigniew Włodzimierz Fronczek - Prezes Stow. Pisarzy Polskich
Zastrzegamy sobie prawo do redagowania
w Lublinie, red. nacz. „Lublin Kultura i Społeczeństwo”
i skrótów nadsyłanych tekstów.
Longin Jan Okoń - były Prezes Związku Literatów Polskich w Lublinie
1
Szanowni Czytelnicy
Poleskie Towarzystwo Medialne jako wydawca czasopisma ,,Wschód” rozpoczyna piąty rok
działalności. Do rąk Państwa trafił 13 numer kwartalnika, którego redakcja w pełni składa się
z włodawiaków. Wdzięczni jesteśmy za życzliwe wsparcie, którego nam udziela Zarząd Powiatu Włodawskiego, Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego oraz Włodawski Dom Kultury.
Cieszymy się, że pomimo tak bardzo ograniczonych środków materialnych otrzymujemy dobre
recenzje z różnych środowisk twórczych. Czytają nas nie tylko w powiecie włodawskim i miejscowościach sąsiednich powiatów, ale także mamy stałych czytelników w Lublinie, Warszawie,
Chełmie, Białej Podlaskiej czy Krasnymstawie. W minionym roku ,,Wschód” jako periodyk opcji
kulturalnej był prezentowany na łamach Kwartalnika Zamojskiego w Zamościu, także po raz
kolejny uczestniczyliśmy z własnym stoiskiem na Lubelskich Targach Książki w Lublinie.
Dalszą część redakcyjnego ,,wstępniaka” poświęcę wyjątkowemu jubileuszowi, jaki przypada w tym roku, tj. ponad sześciu
wiekom polskiej książki. Otóż powołany w Warszawie Komitet Porozumiewawczy Bibliotekarzy, Księgarzy i Wydawców
postanowił ogłosić 2014 rok Rokiem Czytelnika pod hasłem ,,650 lat w służbie książki”. Skąd ta data? Właśnie w drugiej poł
wie czternastego wieku - 12 maja 1364 roku król Kazimierz Wielki wydał akt fundacyjny, na mocy którego zostało powołane
Studium Generalne, czyli późniejsza Akademia Krakowska – pierwszy polski uniwersytet.
A oto główne treści zawarte w tymże dokumencie:
,,My Kazimierz z Bożej łaski król Polski i ziem: krakowskiej, sandomierskiej, sieradzkiej, łęczyckiej, kujawskiej, pomorskiej
i ruskiej (…) postanowiliśmy w mieście naszym Krakowie wyznaczyć, obrać, ustanowić i urządzić miejsce, na któremby
szkoła w każdym dozwolonym wydziale kwitnęła (…) Wszystkim pospołu i każdemu z osobna przyrzekamy i dobrą wolą zaręczamy niżej wpisane artykuły w niniejszym piśmie zawarte, nienaruszone strzec i zachować, a w szczególności rektorom
uniwersytetu, doktorom, scholarom, pisarzom, stacjonariuszom, bedelom (…) chcemy być panem łaskawym.”
Wymieniony w dokumencie stacjonariusz miał pod nadzorem uczelni organizować wytwarzanie, udostępnianie i rozprowadzanie ksiąg wówczas jeszcze rękopiśmiennych. Współczesne środowisko drukarzy, wydawców, księgarzy i bibliotekarzy uznaje tę datę i ówczesny pionierski, szeroki zakres prac stacjonariusza za początek tworzenia się swoich dzisiejszych
zawodów. Powołany w 2013 roku Komitet Organizacyjny obchodów tak godnego jubileuszu, który skupia wszystkie środowiska szczebla centralnego związane z książką, uznał za swój cel organizację i koordynację przedsięwzięć podejmowanych w całym kraju dla popularyzacji książki i czytelnictwa. Działania gremium jubileuszowego wspiera Instytut Książki
i Bibloteka Narodowa. Uroczysta inauguracja ,,Roku Czytelnika” rozpoczęła się już w grudniu 2013 roku pod patronatem
Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego w Warszawie podczas obchodzonego Dnia Księgarza.
Program działań przewiduje we wszystkich województwach w szkołach, księgarniach, bibliotekach, dyskusyjnych klubach
książki, na wystawach i targach, organizowanie: konferencji, konkursów, spotkań autorskich pisarzy i poetów, wykładów, prelekcji, pokazów multimedialnych, okolicznościowych wieczornic pod hasłem: „Książka najwyższym dobrem kultury”.
Zachęcam naszych Czytelników, aby nie tylko z okazji wspaniałego jubileuszu pamiętali o potrzebie codziennego czytania chociażby dla ubarwienia zwykłej, często szarej egzystencji, ale także po to, by poszerzać swoją wiedzę i pogłębiać
piękno humanistycznego, człowieczego ducha. Bo jak pisał jeden z najsławniejszy filozofów starożytnej Grecji Arystoteles
– wiedza, poznawanie sprawia przyjemność nie tylko filozofom, ale wszystkim bez wyjątku ludziom.
Kończę swojską, prostą dewizą:
„Bądź z książką za pan brat
bo cóż bez czytania
byłby wart człowiek”.
Aldon Dzięcioł
2
Rezerwat zacieśnia współpracę trzech państw
Nowe perspektywy i nowe możliwości rozwoju dla Transgranicznego Rezerwatu Biosfery „Polesie Zachodnie” - tak w skrócie można podsumować spotkanie, które miało miejsce niedawno w Brześciu na Białorusi.
Zaznaczyć trzeba – spotkanie niezwykle ważne, bo zacieśniające współpracę trzech państw. O rezerwacie
i stojących przed nim nowych możliwościach rozmawialiśmy ze Starostą Powiatu Włodawskiego.
Panie Starosto, podobno są jakieś nowe wieści dotyczące
daje nie tylko ogromne możliwości promocyjne, ale i asumpt
współpracy w ramach Transgranicznego Rezerwatu Bio-
do ścisłej współpracy pomiędzy naszymi trzema państwami.
sfery „Polesie Zachodnie”. Jest Pan członkiem ścisłych władz
Trzeba pamiętać, że tak naprawdę centrum i sercem „Polesia
tego Rezerwatu.
Zachodniego” jest powiat włodawski, a jego nieformalną stoli-
- Tak, było niedawno spotkanie w Brześciu na Białorusi, pod-
cą - Włodawa. Międzynarodowy certyfikat UNESCO powoduje,
czas którego poruszano wiele spraw dotyczących przyszłości
że dostrzega się nas nie tylko w naszym kraju, czy Europie, ale
Rezerwatu. Jednym z ważnych aspektów była sprawa wpisy-
i na całym świecie. To jest niesłychanie wpływowa forma pro-
wania zapisów chroniących zasoby naturalne w strategiach
mocji, bo nazwa UNESCO oznacza w mentalności turysty coś
poszczególnych województw, regionów czy obwodów. Cho-
naprawdę cennego i wartego obejrzenia. To nie żadne subie-
dzi mniej więcej o to, aby można było w przyszłości dzięki
ktywne zdanie samorządu, ale światowych ekspertów.
środkom unijnym realizować zadania zmierzające do maksy-
Ponadto liczymy bardzo nie tylko na przyjazd turystów z całe-
malnej ochrony tego unikatowego terenu, jakim jest TRB
go świata, ale również na zainteresowanie kręgów naukowych
„Polesie Zachodnie”.
naszą florą i fauną, ze szczególnym uwzględnieniem wyjątkowych cech rzeki Bug. Z całą pewnością „pieczęć” UNESCO może
Co jeszcze ustalono podczas spotkania w Brześciu?
przysłużyć się do zrównoważonego rozwoju nie tylko naszego
- Przede wszystkim wskazano kierunki działań na przyszłość.
powiatu, ale i całego pogranicza polsko-ukraińsko-białoruskie-
Pokazaliśmy naszym partnerom ze Wschodu możliwości ubie-
go, wciąż jeszcze niedostatecznie odkrytego przez rodzimego,
gania się o środki zewnętrzne w oparciu o istniejące dokumen-
jak i przyjezdnego turystę. Myślimy także o wykorzystaniu
ty strategiczne. Mówiliśmy o konieczności wyznaczenia granic
instytucjonalnym utworzenia tego rezerwatu, być może da to
– delimitacji obszaru Rezerwatu oraz o aktualizacji map. Na
dwa-trzy miejsca pracy pasjonatom ekologii i turystyki.
pewno bardzo pomocna jest współpraca z parkami narodowymi na tym obszarze, w tym oczywiście z dyrekcją Poleskiego
Co to jest Transgraniczny Rezerwat Biosfery „Polesie
Parku Narodowego, z którą doskonale nam się współpracuje.
Zachodnie”?
Powstawanie TRB „Polesie Zachodnie” przechodziło długi
Jakie gminy należą do Rezerwatu?
i staranny proces. Tak naprawdę powstało 28 października
- Trudno wymienić wszystkie gminy, rejony i obwody po obu
2011 r. w Kijowie, gdzie miało miejsce podpisanie porozu-
stronach Bugu, leżące ponadto na terenie trzech państw. Wy-
mienia między Ukrainą, Białorusią i Polską o utworzeniu TRB
starczy powiedzieć, że tylko polska część TRB „Polesie Zacho-
„Polesie Zachodnie”. Oficjalnym potwierdzeniem jego po-
dnie” ma powierzchnię ok. 140 tys. ha, obejmuje niemal cały
wstania było przekazanie 5 września 2012 r. w Ministerstwie
obszar Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego i terenów przy-
Środowiska przez Irinę Bokovą – dyrektora generalnego
ległych. W jego skład wchodzą: Poleski Park Narodowy, par-
UNESCO, certyfikatu potwierdzającego jego istnienie. Nato-
ki krajobrazowe – Sobiborski, Poleski, Pojezierze Łęczyńskie,
miast nasze zabiegi o utworzenie tego unikalnego obiektu
Chełmski (fragment), a także duże kompleksy lasów parczew-
rozpoczęły się przed bardzo wieloma laty. Jednym z tych, któ-
skich i włodawskich.
rzy w bardzo dużej mierze przyczynili się do jego powstania
był nieżyjący już dziś Janusz Kuśmierczyk, który w realizację
Jakie Pan widzi korzyści w związku z jego powstaniem?
projektu tego rezerwatu włożył całe swoje serce. Bardzo
- Jest to drugi w Europie trójstronny rezerwat biosfery (pierw-
ważną rolę w jego utworzeniu odegrały działania oddolne,
szym był RB Karpaty Wschodnie, który powstał na pograniczu
zwłaszcza Stowarzyszenia Poleskiego i inicjowane przez
polsko-słowacko-ukraińskim) oraz trzeci na świecie obiekt tego
Starostwo Powiatowe we Włodawie.
typu. Już to tylko świadczy o jego unikalności i wyjątkowości.
Stworzenie międzynarodowego, chronionego prawem terenu
Redaktor
3
Wielkanoc w poezji
Wielkanoc - Krzysztof Kamil Baczyński
Sklepienie - chwila - a niebo rozsadzi,
po cierpieniu, w powstaniu powstawanie ludzi
jest jak pierś w górach coraz szersza, niosąc
i sam jak człowiek wzejdzie, i sam krew przebaczy,
strumień biały, rzucony jak ogień z powały,
bo wie, co znaczy skonać i cierpieć co znaczy.
który jest słońca promieniem i głosem,
I niech się święci w świetle wirowanie pyłu,
a w nim gołębie krążą znacząc ślady lotu
i niech się święci ten dzień, co jest miłość,
i jak pył w świetle cichym zmieniają się w złoto.
ten dzień, co niósł na sobie przez trumny i ruchy
złożenie w grobie ciałem, a wstawanie duchem.
Takich świątyń gotyku jest w powietrzu wtedy
jak lśniących bąków, które krążą z bliska,
Wigilia wielkanocna 1966 - Karol Wojtyła
unoszących spalone wiekami szkielety
i spokojnych, wyniosłych jak nieba kołyska
na ziemi, gdzie pielgrzymem jest na placach ludnych
Jest taka Noc, gdy czuwając przy Twoim grobie, najbardziej
każde drzewo, a świętym każdy człowiek smutny.
jesteśmy Kościołem
Jest to noc walki, jaką toczy w nas rozpacz z nadzieją:
Ten czas jak w chwilę grozy przemieni się? Znacząc
Ta walka wciąż się nakłada na wszystkie walki dziejów,
coś ponad ludzkie zgliszcza i twarze, co w głodzie
Napełnia je wszystkie w głąb
mają pozór stłuczonych kryształów i płaczą,
(wszystkie one czy tracą swój sens? Czy go wtedy wła-
i jeszcze płaszcz gwardyjski z fantazją uniosą,
śnie zyskują?)
i jeszcze łzy kryształem, a krew nazwą rosą,
i jeszcze wznios ą ramię i nazwą kościoły,
Tej Nocy obrzęd ziemi dosięga swego początku.
choć im się zdają jakby z róż na poły
Tysiąc lat jest jak jedna Noc: Noc czuwania przy Twoim grobie.
z krzyżami budowane. O ty kraju! w tobie
ja znam za wiele oczu, które się dopalą,
W czas zmartwychwstania - Bolesław Leśmian
nim w nich ogień poznają, gdy proch stoczy w grobie,
i zbyt wiele znam świątyń, które się rozwalą,
nim im świętość przydadzą jak koronę królom.
W czas zmartwychwstania Boża moc
O ty kraju! ja jestem bólem twoim bólem
Trafi na opór nagłych zdarzeń.
i krwią krwi twojej białej - pszenicy łanowej,
Nie wszystko stanie się w tę noc
i krwi twej purpurowej, co jest w twojej mowie.
Według niebieskich wyobrażeń.
Więc znów ten czas powraca, a co z nim co? gdy ziemia
huczy w nim na kształt miecza i na kształt płomienia
Są takie gardła, których zew
jak z michałowych mieczów liść spadły jak z drzewa,
Umilkł w mogile - bezpowrotnie.
który na ziemię lecąc - pali, nie ogrzewa,
Jest taka krew - przelana krew.
i wygania raz drugi, jak wtedy, z bram raju.
Której nie przelał nikt - dwukrotnie.
Tak nam przemienia ziemię i serca w tym kraju,
w którym wszystko zmienione na popiół - wytrzyma
Jest takie próchno, co już dość
i będzie jak czuwanie skutego olbrzyma,
Zaznało zgrozy w swym konaniu!
i będzie, gdy zawoła czas i znów dorosną
Jest taka dumna w ziemi kość,
nowe w czerwień jak zieleń drzewo każde wiosną.
Co się sprzeciwi - zmartwychwstaniu!
Więc zawirują kształty najczystszych przeznaczeń,
które staną się światłem, chociaż są rozpaczą,
I cóż, że surma w niebie gra.
które wzniosą się z trwogi, bo w trwodze się staną
By nowym bytem - świat odurzyć?
jedną z tych pięciu - odkupienia raną,
Nie każdy śmiech się zbudzić da!
jedną z tych pięciu - co głowami płaczą,
Nie każda łza się da powtórzyć!
jedną z tych pięciu - tą w serce zadaną.
I kto jest człowiek tylko i cierpiał w tej ziemi,
będzie skuty z jej śmiercią i jej przebudzeniem,
i choćby w niej umierał jak nędzarz - to zbudzi
4
Chwila z poezją
Z literaturą od wschodu ze Wschodem
„Milczenie ptaków”, czyli debiut poetycki Joanny Szubstarskiej.
torka Czytelnikowi. Bardzo wymownym obrazem tych wierszy
jest „człowiek w klatce”. Szarość, cisza, „świat zastygły w locie
bólu” dominują w poetyckiej kreacji. Skąd ta depresyjno-nostalgiczna nastrojowość w wierszach młodej autorki, uprawiającej na co dzień profesję dziennikarską? Być może obcowanie
w małym świecie wielkich spraw sprowadza ideały młodości do
bolesnych wymiarów. A przecież jest w tej poezji, rozpisanej na
krótkie niemal sztambuchowe impresje i notatki, światło nadziei przebijające przez „deszczową codzienność”:
Zbieram deszcz,
suszę na słońcu
jego kolory tęczy
przechowuję w sercu.
Pragnę oddać je światu,
który mnie rozgrzeszy.
i szukam takich miejsc
z płonącymi kandelabrami,
z siecią puchów pajęczyn,
z dymem tytoniu i liści,
z ciepłymi ustami bliskich.
(xxx Zbieram deszcz).
Wymownym motywem tych wierszy jest także „kamień”, pokazywany w różnych kontekstach. Jest synonimem trwania i stałości. Opoką, na której buduje Szubstarska swoją nadzieję. Jest
tu kamień schodów, kamień ołtarza, kamień bruku z codziennej drogi. To znad kamienia wybija się
Spirala światła
Przed kilkoma tygodniami otrzymałem tom wierszy, który spra-
jak tornado
wił mi nieukrywaną radość i satysfakcję! Otóż we Włodawie
zrywa powłoki cienia,
rodzą się poeci! Jakby na potwierdzenie tych słów mogę wy-
miażdży pancerze,
mienić chociażby kilka nazwisk. Oczywiście Eda Ostrowska, Ola
uderza w czerń oczu,
Zińczuk, Aldon Dzięcioł czy Józef Fert, który tu, we Włodawie,
podrywa serce.
nie tylko zaczął pisać wiersze, ale przygotował swój znakomity
(xxx Spirala światła…)
doktorat z „Vade-mecum” C. K. Norwida.
Książka ma bardzo sugestywną okładkę. Jest to rysunek kobiety zrywającej się do lotu. Pełna ekspresji ilustracja dobrze
Tymczasem gwiazdy mają chłodny blask a księżyc jest lodowa-
komponuje się z tekstami wierszy. Dodajmy, że autorką grafiki
ty i wydaje się, że „świat zastygł w lawie bólu”. Nie zgadzam się
z okładki jest mieszkająca we Francji Ewa Dąbrowska.
z autorką, że „milczenie ptaków” jest ich codziennością a „spi-
Wybór około czterdziestu krótkich form poetyckich, jakie
rala światła” zamienia się w popiół. Jest tu wiersz zwracający
prezentuje w tomiku Joanna Szubstarska, stanowi wystarczają-
uwagę na istnienie innego świata „niż ten, co w oczach stoi”
cą okazję do zapoznania się z wizją świata, jaki przedstawia au-
(cytat z Mickiewicza). To świat wiary i proroków:
5
Powrócili z gór medytujący
Wiersze Joanny Szubstarskiej są świadectwem poszukiwania
rozbili namioty
„innego świata”. I pod tym względem są autentyczne i zna-
między równiną a niebem.
mienne dla postaw ludzi nie tylko jej pokolenia.
Ich oczy zasłonięte powiekami,
Recenzja: Waldemar Michalski
Nocą i dniem
jaśnieją tamtą górą.
(xxx Powrócili…)
Joanna Szubstarska „Milczenie ptaków”, wiersze wybrane
Cisza korytarzy
Mówią
Brak dźwięku słów,
- przez palce biegnie czas.
Milczenie mijanych oczu,
Mówią,
Pocałunek w ciszy.
Żałując życia.
Miarowy oddech
A ono skroplone
Zamieszkuje długie korytarze.
Na górze
Schodzę krętymi schodami,
Ciągnie się smugą.
Z wyprostowanymi myślami,
W szparach skóry
Pragnieniem nakierowanym
Zastyga.
Na spokój zastygłych korytarzy.
Jego magma wylana
Pełznie do świata,
Patrzy w oczy innych.
Słyszę głos
Zasapane przycupnięte
Rozbity wśród gałęzi;
Oczekuje na kolejną erupcję
Wspinaczka nut
Patrząc w górę.
I pauza.
Odsłona trzecia:
Upadek
Wracam,
- porysowanie skóry
Widziałem miejsca – głazy ociosane
- walka o oddech
Skrojone na miarę laboratorium.
I te zęby,
Przestrzenie liczące miliony oddechów
Widzialne kości,
Zamknięte kopułą z kamienia.
Silniejsze od mięśni,
Na granicy sacrum
Wygryzające rezygnację
Omdlewało ciało, nienawykłe do uniesień,
- odsłonę czwartą.
Sklepiało się z częścią otchłani niebieskiej.
Wchodziłam do sal rozrosłych wiekami,
Napęczniałych latami, ogromniejących żywotami.
Dochodzę do siebie
Duch odnajdywał fragment odlewu,
Przez stopnie
Formę.
Przekreślania napięć.
Wracam pamięcią,
Wchodzę w krzyk Muncha
Zaglądam.
Zastrajam głos
Od redakcji
Joanna Szubstarska jest naszą redakcyjną koleżanką, która pisze teksty oraz przygotowuje korektę
tekstów „Wschodu”.
Z echcem ulicy.
Przechodzę obok nieznanego
Odtrącanego do dziś
Przez samarytan.
Odchodzę od płonących ołtarzy
Joasiu! w imieniu wszystkich członków redakcji serdecznie gratulujemy pierwszego poetyckiego tomiku i życzymy nie gasnącej weny.
Do siebie.
Opracował
Aldon Dzięcioł
6
Z CYKLU „SKOWRONKI LUBLINA”
Beata Artemska - totalny skowronek
Dziwny jest ten świat... Beatę Artemską poznałem nie w Operetce, ani w Teatrze Muzycznym, ale w najprawdziwszym
Teatrze Dramatycznym w Łodzi, gdzie miała reżyserować
musical Lope de Vegi „Jaśnie pan nikt”. Nie często się zdarza,
że śpiewacy reżyserują w teatrze w innej niż we własnej estetyce. Takie zderzenie różnych doświadczeń mogło wyjść
sztuce na dobre lub można się było spodziewać niewypału.
To pierwsze wiązaliśmy z osobą choreografa, a to dlatego, że
autorem roztańczenia spektaklu miał być świetny baletmistrz
Eugeniusz Papliński, znany twórca baletów klasycznych. Takie zderzenie dwóch światów teatralnych mogło sprowadzić
burze lub wykreować wydarzenie artystyczne. Rzeczywistość
okazała się neutralna. Współpraca z Beatą przebiegała bezkonfliktowo. Reżyser się nie wymądrzał, choreograf dozował
trudności i per saldo przedstawienie wypadło nieźle. Zawiodła
tylko legenda o reżyserskim temperamencie Beaty. Artemska
była w pracy przemiła, nie klęła, nie krzyczała, a uwagi
czyniła dyskretnie.
I tak ją zapamiętałem, kiedy spotkaliśmy się po paru latach w Lublinie w Operetce lubelskiej. Po przyjeździe do
„Koziego Grodu” zdarzyło mi się zapytać przygodnie spotkanego lublinianina o Plac Wolności, otrzymałem odpowiedź,
że to jest tam, gdzie w klasztornym gimnazjum uczyła się po
wojnie wielka gwiazda operetki Beata Artemska. Jeszcze w latach panowania wczesnego Gierka pamięć o divie była spora.
Na Artemską chodziło się bez względu na tytuł sztuki. A były
to lata pięćdziesiąte, publiczność spragniona była operetki jak
nigdy dotąd. Zdobycie biletu na Artemską graniczyło z cudem.
Pobyt Beaty w Lublinie zaczął się od mocnego uderzenia „Piękną Heleną” Jacquesa Offenbacha. Lublin onie-
miasta, działającej nadal przy dzisiejszym Placu Wolności. Jaką
miał i tak już zostało.
była uczennicą trudno sprawdzić, bo nigdy o tym nie mówiła,
Talent Messalki, nogi Lody Halamy, temperament Hali-
ale można domniemywać, że dusza artystyczna w niej drze-
ny Grossówny oto atuty które wniosła do teatru Beata Arte-
miąca uciekała od prozy dnia szkolnego i buszowała w sferach
mska nazywana w środowisku operetkowym następczynią
mniej przyziemnych. Kiedy miała osiemnaście lat wybuchła
Lucyny Messal, wielkiej polskiej gwiazdy okresu przedwo-
wojna. Dla młodej dziewczyny był to czas początku studiów
jennego. Zresztą sama mistrzyni wywróżyła Beacie Artemskiej
śpiewaczych i artystycznych. Kształci głos u Zofii Fedyczkow-
wielką karierę operetkową i zajęcie w przyszłości jej miejsce
skiej i Wandy Wermińskiej, jak również bierze lekcje tańca,
na teatralnym tronie. Nie urodziła się w Lublinie (niektóre
co procentowało jej do końca życia. Jednocześnie uczęszcza
źródła podają, że tak), ale do końca życia czuła się lublinia-
do liceum muzycznego i kończy klasę fortepianu u profesora
nką, chociaż w tym mieście niewiele mogła zaliczyć lat stałego
Łasakiewicza. W roku 1957 zdaje zaspowski egzamin aktorski
zamieszkania. W młodości, jak sama mówiła, okna jej poko-
i występuje w teatrach Łodzi, Lublina, Krakowa, Gdyni (J. Świą-
ju wychodziły na szosę prowadzącą do Warszawy, a jej dom
der „Maesteria dziewieków”). Ale wcześniej jest rok 1949 i pre-
był pierwszym stojącym na straży śródmieścia. Po lewej wi-
miera „Pięknej Heleny” J. Offenbacha. Przedstawienie odnosi
działa późniejszy Dom Żołnierza, którego budowniczym był
niebywały sukces, a z nim razem Beata Artemska w roli tytu-
ojciec Bohdan Kelles-Krauze i gdzie zaczynała swoją wielką
łowej. Widzów oczarowała temperamentem, głosem i figurą,
karierę a w oddali stajnie jednostki wojskowej. Szkołę średnią
co potwierdza Andrzej Koperwas, obecny wówczas na pre-
ukończyła w Liceum Sióstr Urszulanek, uczelni zasłużonej dla
mierze. Operetka – jak na owe czasy bije rekordy powodzenia
7
i schodzi ze sceny dlatego, że główna bohaterka po zagraniu
jeszcze roli Nataszy w „Niespokojnym szczęściu” Milutina,
wyjeżdża do Warszawy.
Trudno dzisiaj ocenić jaką była śpiewaczką. Oglądający ją
w pierwszych latach jej kariery (Andrzej Koperwas) utrzymuje, że dysponowała lirycznym sopranem o dość dużej skali.
Że świetnie dawała sobie radę z klasycznymi partiami świadczą role jakie zagrała po wyjeździe do Warszawy. Ponad pół
setki tytułowych i czołowych ról, to dorobek imponujący, tym
bardziej
że jeszcze na dodatek zalicza studia dziennikarskie.
Ta ostatnia przygoda była związana z ciągotami do reżyserii,
które miały decydować o drugiej połowie jej artystycznego życia. Zostaje nazwana „szatanem” sceny operetkowej (Witold
Filler „Alfabet polskiej rozrywki”). Występuje w Bukareszcie,
Wilnie, Leningradzie, Moskwie, Berlinie, Pradze, Presowie,
gdzie reżyseruje „My Fair Lady”, w Anglii, Francji, Kanadzie
i w USA. Wystawia operetki w telewizji oraz tłumaczy pod
pseudonimem teksty zagranicznych sztuk muzycznych.
Jaką była aktorką? Można powiedzieć, że nieznośną.
Miała do siebie jako aktorki i śpiewaczki stosunek krytyczny.
Wydawało jej się, że każdą scenę można zagrać inaczej, więc
uwielbiała częste zmiany. Dotyczyło to również jej pracy reżyserskiej. Skupiała się na pierwszym akcie, który był zawsze
dopracowany do perfekcji kosztem dalszych. Z dnia na dzień
zmieniała koncepcję scen. Zapytałem ją kiedyś co jest przyczy-
ścią przedstawienia jest to, że Artemska nauczyła lubelskich
ną tak częstych zmian? Nie wiem czy to był żart, czy jej „credo”,
wykonawców odpowiedniego spojrzenia na sprawy sceny.
ale powiedziała, „że aktor, który nie jest pewny w czasie prób
Nauczyła ich gry z >przymróżeniem oka<. W ogóle insceniza-
myśli tylko o roli a nie o słabościach reżysera”. Chyba miała
cja i reżyseria Artemskiej wniosła bardzo wiele. Szereg jest no-
rację, szczególnie jeśli to dotyczyło śpiewaków. Ten rodzaj
wych i nieznanych na lubelskiej scenie chwytów. Nie wahano
artystów nie za bardzo lubi pogłębiać charakter granych po-
się stosować przeźroczy filmowych”.
staci i jeśli „ustawi” z grubsza swoją rolę zaczyna się nudzić.
Reżyserując zagrała jeszcze w 1962 roku w „Fajerwerku” Burkharda role cyrkówki Iduny i już do premiery „Divy”
(Naturalnie nie dotyczy to Wielkich).
Zupełnie inną Beatę Artemską publiczność poznaje w roku
w 1978 r. nie występowała na lubelskiej scenie, współpracu-
1961, kiedy powraca do Lublina jako wzięty reżyser z dużym
jąc z lubelskim teatrem jedynie w charakterze reżysera. Ta
doświadczeniem. Bije w lubelskim teatrze muzycznym rekord
wieloletnia współpraca była wynikiem konfliktu jaki powstał
wyreżyserowanych spektakli. W ciągu dwudziestu lat wyreży-
między nią a kolejnymi dyrekcjami Warszawskiej Operetki.
serowała osiemnaście pozycji klasycznych i współczesnych,
Artemska reżyserując traciła głos. Sama przyznawała, że na
osiągając w tej dziedzinie duży sukces. Jej operetki cieszą
próbach krzyczy i pali papierosy, co dla śpiewaczki musi się
się dużym powodzeniem i otrzymują wysokie noty w ocenie
skończyć katastrofą. I taka katastrofa nastąpiła. Kiedy posta-
recenzentów. Leszek A. Gzella zauważa, że „tajemnicą Beaty
nowiła na złość Warszawie sprowokować jubileusz w Lublinie,
Artemskiej jest metoda i sposób nakręcania wszystkich wy-
nie było odpowiedniej dla jej legendy operetki, w której mo-
konawców, tak, żeby przez cały czas trwania przedstawienia
głaby zaśpiewać tytułową partię. Postanowiono więc napisać
mogli utrzymać się w jednolitej konwencji teatralnej odpowia-
dla niej muzyczną sztukę o starzejącej się divie operetkowej.
dającej założeniom farsy”. Wiera Korneluk po obejrzeniu „Kra-
Krystyna Chudowolska napisała dla niej komedię muzyczną
iny uśmiechu” Lehara dochodzi do następujących stwierdzeń:
pod tytułem „Diva” a Tadeusz Kierski skomponował muzykę.
reżyseria Beaty Artemskiej „utrzymuje przedstawienie konse-
W przedstawienie wkomponowano „Arię ze śmiechem”
kwentnie w lekkiej tonacji, uciekając się do akcentów silnie-
z Pericholi, jedyną rzecz, którą nagrała na płytę i którą wyko-
jszych emocjonalnie tylko w miejscach niezbędnych, uświęco-
nywała po mistrzowsku (słuchałem tej arii w wykonaniu kilku-
nych tradycją. Ale gdzie tylko można, wplata scenę żartobliwą,
nastu znakomitych śpiewaczek, ale nikt jej nie dorównał. No,
że nie zdążymy się nawet nastroić na melodramatyczną nutę
może jedynie Krystyna Szydłowska zbliżyła się do ideału).
przebrzmiewającą przecież nawet w tej nowej wersji libretta”.
Premiera miała być wydarzeniem w Lublinie, a w Warsza-
Spotkanie Artemskiej z lubelskim zespołem przynosi temu
wie utrzeć nosa tamtejszej operetce. Jednak w Kozim Grodzie
ostatniemu artystyczne korzyści, co zauważa Leszek A. Gzella:
władze nie za bardzo paliły się do urządzenia odpowiedniej
„Chyba największym osiągnięciem reżysera, a więc i zawarto-
„fety” znakomitej artystce i zamysł spalił na panewce. Zre-
8
sztą sama gwiazda wyczuła, że „Diva” to nie materiał na jubileusz i przesunęła uroczystość na trzydzieste przedstawienie.
Finał był taki, że nie było premiery prasowej, a stąd nie ma
Edward Stachura
Confiteor
śladów w gazetach o tym wydarzeniu. Natomiast pozostały
tzw. „sztrajfy” z zapowiedzią jubileuszu, które Artemska umie-
Bosi na ulicach świata
szczała na tylnej szybie auta, dla udobruchania milicji drogo-
Nadzy na ulicach świata
wej, kiedy przyszło jej łamać przepisy, bo podobnie jak na sce-
Głodni na ulicach świata
nie była szatanem na szosie.
Moja wina
Jaką była prywatnie? Człowiekiem bardzo serdecznym
i osobą koleżeńską, co ukrywała pod maską szorstkości. Jej
Moja wina
Moja bardzo wielka wina!
temperament uważano za formę agresji. Była działaczką
Zgroza i nie widać końca zgrozy
ZASP-u. Opiekowała się Skolimowem - domem emerytowa-
Zbrodnia i nie widać końca zbrodni
nych aktorów, w którym zresztą zakończyła życie. Przez wie-
Wojna i nie widać końca wojny
le lat działała w Państwowym Domu Dziecka, co sfinalizowa-
Moja wina
ło się przyznaniem jej na wniosek sierot Orderu Uśmiechu.
Moja wina
Obok odznaczeń państwowych posiadała Honorową Odznakę
Moja bardzo wielka wina!
Lublina. Po paru latach od jej śmierci ówczesny dyrektor Te-
Zagubieni w dżungli miasta - moja wina
atru Muzycznego Andrzej Chmielarczyk miał zamiar wystąpić
Obojętność objęć straszna - moja wina
do władz o nadanie instytucji patrona w osobie Beaty Artem-
Bez miłości bez czułości - moja wina
skiej. Niestety akcja spaliła na panewce, chociaż trudno nawet
Bez sumienia i bez drżenia - moja wina
dzisiaj znaleźć bardziej odpowiednią osobę. Ale, jak mówi
Bez pardonu wśród betonu - moja wina
przysłowie: „co się odwlecze to nie uciecze”. Umarła bezpo-
Na kamieniu rośnie kamień - moja wina
tomnie mimo posiadania kilku mężów. Zapytana, co było
Manna manna narkomanna - moja wina
przyczyną tylu rozwodów, odpowiedziała: „ moi Panowie byli
Dokąd idziesz po omacku - moja wina
przekonani, że szalona na scenie jestem również taką po
I nie słychać końca płaczu - moja wina
dwudziestej drugiej. A ja lubię tak bardzo spać. Więc ucieka-
Jedni cicho upadają - moja wina
łam z małżeńskiego łoża”.
Drudzy ręce umywają - moja wina
Coraz więcej wkoło ludzi - moja wina
O człowieka coraz trudniej - moja wina
Wybrane występy i realizacje Beaty Artemskiej na scenie Te-
- moja wina
atru Muzycznego w Lublinie:
- moja wina bardzo wielka wina!
„Piękna Helena” J. Offenbacha
rola Heleny, prem 24.09.1949r.
Stachura Edward, Confiteor, [w:] tenże, Wiersze, Toruń 1995, s. 117.
„Niespokojne szczęście” J.S. Milutina
rola Nataszy, prem 14.10.1950r.
Analiza i interpretacja wiersza
Confiteor Edwarda Stachury cz.I
„Baron cygański” J. Strauss
reżyseria, prem 27.02.1967r.
„Genialny Kamerdyner” J.Podobiński
reżyseria, prem 04.10.1973r.
„Księżniczka czardasza” E. Kalman
Utwór Confiteor Edwarda Stachury pochodzi z poematu
reżyseria, prem 10.04.1980r.
Missa pagana. Tworzy on ważny etap twórczości poety.
„Targ na dziewczęta” J. Tomaszewski
Stanowi dokument niezwykłej mocy poetyckiej. Nieje-
reżyseria, prem 13.01.1983r.
dnokrotnie parafrazuje teksty liturgiczne Kościoła katolickiego. W wierszach tego cyklu następuje sakralizacja
najprostszych, a zarazem najwartościowszych przejawów
osoby ludzkiej. Nie pozostało to bez oddźwięku w świeHenryk Ryszard Żuchowski
cie kultury, ponieważ Confiteor został zaprezentowany
„Skowronki Lublina” wyd. Polihymnia
w spektaklu Msza wędrującego przygotowane przez Annę
fotografia ze zbiorów Teatru Muzycznego w Lublinie
Chodakowską. Swoje miejsce znalazł także w twórczości
zespołu Stare Dobre Małżeństwo.
Tematem wiersza jest wyznanie, które zawiera się
również w tytule utworu Confiteor. Pragnę podkreślić, iż ta
spowiedź współczesnego człowieka wiąże się z wolnością
jaką został obdarzony. Bóg stwarzając ludzi na swój ob-
9
czenie przedstawione w słowniku prezentuje zarys pojęcia.
Nakreśla obraz szczerego wyznania czegoś. W ten sposób
daje więcej możliwości interpretacji. Być może punktem
wyjścia jest wyznanie wiary, ponieważ jest to pierwszy warunek przyznania się do winy przed Bogiem. Aczkolwiek ta
hipoteza jest wątpliwa, bo w utworze podmiot liryczny niekoniecznie zwraca się do Boga w swoim szczerym monologu. Może to być jedna z interpretacji. Jednak nie jest ona
potwierdzona dowodami. W tej sytuacji mianem tytułowego
Confiteor określa się wyznanie grzechów, przyznanie się do
win. Podkreślić należy niezwykłość i zerwanie z konwencją
odmawiania tej modlitwy podczas Mszy Świętej. Tutaj jest
to raczej osobiste, przesycone indywidualizmem i przemyślanymi refleksjami, szczere wyznanie. Utwór ma postać
Edward Stachura
liryczno-refleksyjnej medytacji. Wiersz można nazwać spowiedzią współczesną.
raz i podobieństwo, ofiarował każdemu człowiekowi wolną
Dokonując analizy utworu, należy zwrócić szczególną
wolę, wpisał w serca treść swojego Prawa. Dzięki temu każdy
uwagę na kreację podmiotu lirycznego. W wierszu Stachury
człowiek wie w swoim sumieniu, co jest dobre, a co złe. Bez
odgrywa on bardzo ważną rolę, ponieważ wywiera niebaga-
żadnego przymusu może wybierać dobro i iść drogą przyka-
telny wpływ na interpretację. Nietrudno zauważyć, że pod-
zań do pełni szczęścia bądź obrać drogę zła i ponieść tego
miot mówiący w wierszu wypowiada się w pierwszej osobie
konsekwencje. Można więc stwierdzić: człowiek jako istota
liczby pojedynczej tworząc liryczne „ja”. Wyraźnymi śladami
wolna mająca prawo wyboru między dobrem a złem. Pragnę
jego obecności są zaimki dzierżawcze powtarzane w refrenie poematu (moja wina, / moja wina, / moja bardzo wielka
uczynić tę myśl tezą moich rozważań.
Tytuł Confiteor odgrywa kluczową rolę. Na początku na-
wina). Jest to właściwie jedyny namacalny dowód, bowiem
leżałoby wyjaśnić jego znaczenie. Otóż według Słownika
poza użyciem zaimków podmiot nie ujawnia się persona-
wyrazów obcych, słowo zawarte w tytule definiowane jest
lnie. Aczkolwiek nie oznacza to bynajmniej, że jest nieobe-
następująco: „1.w kościele rzymskokatolickim: pierwsze sło-
cny w wierszu. Niewątpliwie wrażliwy czytelnik uchwyci jego
wa modlitwy (spowiedzi powszechnej) na początku mszy;
istnienie w utworze i będzie potrafił dostrzec jego nieprze-
także cała spowiedź powszechna; 2.szczere wyznanie cze-
ciętną indywidualność.
goś”1. Etymologicznie wyraz pochodzi od łacińskiego confi-
Podmiot liryczny jest inicjatorem rachunku sumienia,
teri, jest to forma czasu teraźniejszego wyrażona w pierw-
który poprzedza, a bynajmniej powinien stanowić jeden
szej osobie liczby pojedynczej. Stąd mamy w języku polskim
z etapów każdej spowiedzi. Według Kościoła katolickiego
wyrazy podobnej budowy językowej i znajdujące się w tej
rachunek sumienia jest warunkiem sakramentalnej spo-
samej rodzinie znaczeniowej, są to na przykład: konfesata,
wiedzi. Kolejnym jest żal za grzechy, mocne postanowienie
konfesja, konfesjonał. Pierwsze wyjaśnienie zaczerpnięte ze
poprawy, szczera spowiedź i ostatni to zadośćuczynienie
słownika ma charakter szczegółowy, ale i bardzo konkretny,
Bogu i bliźniemu. Wydaje się być niesprawdzalne, czy ów
bo odnosi się do użycia podczas liturgii Mszy Świętej. Trze-
penitent spełnia pięć warunków dobrze odbytej spowiedzi.
ba uzmysłowić sobie, jak wygląda spowiedź powszechna
Nie zapominajmy, że nie jest to tradycyjna spowiedź odby-
w obrządku rzymskokatolickim. Otóż obecnie akt pokuty
ta w kościelnym konfesjonale bądź w czasie powszechnego
składa się z czterech części: zaproszenie (wezwanie), chwi-
aktu pokuty. Zaprezentowana w wierszu forma spowiedzi
la refleksji i rachunek sumienia, wyznanie win oraz prośba
jest niewątpliwie niekonwencjonalna. Warto podkreślić, iż
o przebaczenie. W polskiej wersji Mszału wyznanie grzechów
wyznanie poprzedzone jest tutaj głęboką refleksją, a także
może odbywać się w formie dialogowanej, a może to być tra-
obserwacją grzeszącego świata, w tym również siebie. Ta
dycyjne „Spowiadam się”. Wydawałoby się, że okoliczności
analiza i dokonanie rzetelnego rachunku sumienia prowadzi
odmawiania tej modlitwy są istotne. Confiteor recytowano
do dojrzałej wypowiedzi. Brak emocji zazwyczaj towarzyszą-
w głębokim pochyleniu, niegdyś często klęcząc. Wymawia-
cych spowiedzi zwraca w tym przypadku na siebie uwagę.
jąc słowa „moja wina” uderzano się w piersi. U chrześcijan
Nie jest to monolog roztrzęsionego człowieka wykrztusza-
od samego początku gest ten wyrażał symboliczne znacze-
jącego i „wyrzucającego” z własnego wnętrza grzechy. Jest
nie pokutnego usposobienia. Ponieważ serce uważane było,
to raczej przemyślana wypowiedź. Wydawałoby się nawet,
zwłaszcza dawniej, za siedlisko i źródło grzechu, stąd ude-
że każde słowo jest celowo użyte w utworze i przekazuje
rzanie w piersi. Za przykładem Pisma Świętego, traktowane
odbiorcy swoje, również ukryte, znaczenie.
było jako zewnętrzne ukazanie poczucia swojej grzeszności,
Podmiot liryczny można określić mianem osoby wyjątkowo
skruchy, żalu i szczerego wyznania grzechów. Drugie zna-
wrażliwej. Świadczy o tym sposób wypowiadania się. Ową je-
10
dnostkę cechuje zmysł wnikliwej obserwacji siebie, ludzi i ota-
tnie wrażliwą, której los człowieka i świata nie jest obojętny.
czającego ją świata. Niewątpliwie jest to „trzcina myśląca”2. Daje
A nawet więcej, dostrzega bosych, nagich, głodnych, zagu-
temu dowody: dostrzega zło panujące na świecie, a przy tym
bionych, upadających… Głęboko wnika w cierpienie. Podmiot
tragizm egzystencji ludzkiej i losu świata. Nie pozostaje jednak
wypowiadający się, jak można przypuszczać analizując jego
na etapie obserwacji i rozważań. Jest to osoba zachowująca się
monolog, to człowiek nieprzeciętny, przez co czuje się osamo-
aktywnie w tej sytuacji, ponieważ charakteryzuje się poczuciem
tniony w swoich rozważaniach, wyalienowany ze świata.
Marta Ładak
odpowiedzialności, odczuwa bowiem swój udział w spektaklu
teatralnym, jakim jest życie ludzkie. Nie odgrywa on swojej roli,
po czym nie schodzi ze sceny nie wydając oceny swojej grze.
1
Słownik wyrazów obcych, red. E. Sobol, Warszawa 1999, s. 186.
I tak używając metafory życia jako gry w teatrze paradoksa-
2
Odwołuję się do znanej sentencji Pascala: „Człowiek to najsła-
lnie można stwierdzić, iż podmiot mówiący jest osobą wybi-
bsza trzcina w przyrodzie, ale jest to trzcina myśląca”.
Anegdoty na pięciolinii
O śpiewakach
Bolesław Fotygo-Folański, barwna postać opery, operetki
Od tego czasu ów reżyser przestał w reżyserowanych przez
i dramatu, uprawiał z powodzeniem te trzy rodzaje sztu-
siebie operach zwracać uwagę na historyczne szczegóły.
ki. W młodości ukończył szkołę baletową, uczył się śpiewu
***
i uczęszczał do studia dramatycznego. Grał wiele ról drama-
Pod koniec lat czterdziestych zastępcą dyrektora do spraw
tycznych, ale także śpiewał w operze (Stolnik w HALCE). Pod
wokalnych w Poznańskiej Operze był znakomity śpiewak,
koniec kariery aktorskiej jeździł z Poznańską Operą i Ope-
baryton Jerzy Garda. Niewiele śpiewał, bo brak jednego
retką po Wielkopolsce. W operetce Franciszka Lehara TAM
oka przeszkadzał mu w występach na scenie. Pewnego dnia
GDZIE SKOWORNEK ŚPIEWA grał rolę dziadka i to znakomi-
zgłosił się do niego młody człowiek, także baryton, z prośbą
cie. Gorzej było już ze śpiewaniem. Po którymś ze spekta-
o zorganizowanie mu audycji, po której miał nadzieję, że zo-
kli dyrygent Zygmunt Wojciechowski powiedział do starego
stanie zaangażowany do opery. Wywiązał się po tej prośbie
artysty: „panie Bolesławie, przykro mi ale śpiewa pan nie te
następujący dialog:
nuty”. Na to artysta odpowiedział: „Stałe nuty są dla pana
– Proszę pana – powiedział dyrektor Garda – nie wiem jak
dyrektora, natomiast ja traktuję je jak kobiety, kocham na
pan śpiewa, ale widzę, że ma pan wyraźnego zeza, a to pana
każdym przedstawieniu inne!”
jako artystę dyskwalifikuje!
***
– Panie dyrektorze- odparł młody człowiek – byłem wczoraj na
Stanisław Roy, tenor Opery Poznańskiej, był człowiekiem bar-
PARII Moniuszki, na której podziwiałem znakomitego artystę,
dzo wykształconym. Z pierwszego zawodu, a prowadził zaję-
barytona, który rozgrzał publiczność do białości. Śpiewak ten
cia w szkole średniej, pozostała mu pasja naukowca. Był cho-
nosił opaskę na twarzy, bo ma tylko jedno zdrowe oko!
dzącą encyklopedią. Mimo to nie lubił w teatrze akademizmu.
– Ma pan rację, młody człowieku, ale jeden jednooki w pol-
Uważał, że teatr to nie muzeum i nie należy zbyt dużej uwagi
skich teatrach operowych wystarczy!
przykładać do faktów historycznych. Aliści w jednej z oper
I nie dopuścił kandydata do przesłuchania.
***
spotkał się z reżyserem, który ściśle trzymał się epoki, w której dzieje się akcja oraz historycznych szczegółów z osiem-
Tadeusz Sosnowski, utalentowany śpiewak Teatru Muzy-
nastego wieku. Po kilku sprzeczkach z reżyserem tenor dał
cznego w Lublinie, zanim zaczął występować na scenie, tru-
spokój dalszym dyskusjom, ale na generalnej próbie wysokie
dnił się szewstwem. Był także znany z tego, że nie stronił od
„c” zamiast głosem brał falsetem. Zdziwiony reżyser zapytał:
alkoholowych libacji. Pewnego razu nie zjawił się na ponie-
– Panie Stanisławie czy pan się źle dzisiaj czuje?
działkowe przedstawienie. Następnego dnia zwrócono się
– Ależ znakomicie, panie reżyserze!
z pytaniem do dyrektora teatru, czy aktora zwolnić z pracy.
– To dlaczego śpiewa pan falsetem?
- Nie mogę go zwolnić – wyjaśnia dyrektor – bo śpiewak,
– Bo staram się realizować założenia pana reżysera. Powi-
zapytany dlaczego na przedstawieniu nie był, odpowiedział:
nien pan wiedzieć, że pierwsze wysokie „c” głosem pełnym
„to pan nie wie, panie dyrektorze, że ja mam prawo obcho-
zaśpiewał o wiek później niż dzieje się akcja naszego przed-
dzić szewski poniedziałek?”
stawienia francuski tenor Luis Gilbert Duprez. A było to na
Ryszard Żuchowski
premierze WILHELMA TELLA, dokładnie w 1837 roku!
11
BAJowe, bajkowe, nasze...
Zwykło się mówić, że do zrobienia wymarzonego zdjęcia potrzeba 70 procent szczęścia. Pozostałe z nich rozkładają się na talent i dobry sprzęt. Ile w tym prawdy,
wiedzą tylko zagorzali pasjonaci fotografii, którzy czekają czasem całe lata by
uchwycić ten jedyny, niepowtarzalny moment będący jednocześnie zwrotem w ich
karierze lub będący jej początkiem.
W tym numerze „WSCHODU” przedstawiamy Wam młodego,
ulice i zastanawiałem się, dlaczego ten tak bliski świat jest
bo zaledwie dwudziestokilkuletniego fotografika, który już
aż tak odległy.”
osiągnął niemały sukces w tej dziedzinie. Czym jest taki suk-
Czym dla Ciebie jest fotografowanie?
ces? To indywidualna kwestia, ale wszyscy zapewne zgodzimy
„Fotografia jest dla mnie idealnym narzędziem do dokume-
się z tym, że ma on być następstwem uchwyconej w kadrze
ntowania rzeczywistości. Szczerze, nie przepadam za foto-
chwili. Chwili, która zachwyca, jest ponadczasowa, wyciska łzę,
grafią artystyczną i nigdy takiej nie uprawiałem. Jednak
mruży oczy do wspomnień i zmusza do refleksji. Spełnić po-
uważam, że jest to najlepsze medium do opisywania i przed-
wyższe kryteria nie jest łatwo, ale jemu się udało, a to dopiero
stawiania rzeczywistości.”
początek jego drogi z obiektywem w dłoni.
Które z odwiedzonych przez Ciebie miejsc było najbardziej
Mateusz Baj – to nazwisko ostatnimi czasy rozbrzmiewa
inspirujące?
wśród dumnych mieszkańców powiatu włodawskiego. „Nasz
utalentowany chłopak” mówią o nim i zaraz pojawia się
uśmiech i uznanie. Wszyscy mu życzą jak najlepiej. Nic dziwnego, że Mateusz właśnie ich i dla nich fotografuje. Ale zacznijmy od samego początku...
Kilka miesięcy temu Mateusz zgłosił się do ogólnopolskiego
programu mentoringowego „1/1 Mistrz i Uczeń”. Konkurs to
spotkanie młodych artystów i animatorów kultury z różnych
zakątków Polski z uznanymi twórcami. To szansa na stworzenie projektu artystycznego lub społeczno-kulturalnego pod
okiem mistrza. Każdy z uczestników projektu dostał wsparcie
swojego mentora, coachów i trenerów oraz 6 tysięcy złotych
na realizację swojego pomysłu. Duety same określały sobie
harmonogram prac, jednak swoje projekty musieli zakończyć
w lutym 2014. Autorski pomysł Baja zakładał sfotografowanie mieszkańców pogranicza polsko-białorusko-ukraińskiego
i okazał się godnym uwagi, dlatego też Towarzystwo Inicjatyw
Twórczych ‘ę’ oraz Fundacja LOTTO Milion Marzeń zakwalifikowały go do finału.
Dlaczego wybrałeś akurat te nasze swojskie, często trudne
klimaty? - to pierwsze pytanie, które na spotkaniu cisnęło się
na usta. „Poprzez zdjęcia chciałem przedstawić sąsiadów, których rozdzieliła II wojna światowa i ustanowione wówczas,
sztuczne w odczuciach ludzi, granice” - odpowiada bez zastanowienia Baj. Chwilę później dodaje: „Od zawsze inspirowała mnie granica, a w zasadzie ludzie po jej drugiej stronie.
Podczas spacerów nad Bugiem obserwowałem pograniczników, z okien szkolnej biblioteki patrzyłem na białoruskie
12
Mateusz Baj podczas autorskiej wystawy
fot. Zbigniew Woszczyński
I miejsce w sekcji Poland National Award - „Mieszkanka Szacka na Ukrainie ze swoim koniem” - fot. Mateusz Baj
„Gdy wspominam swoje fotografie, raczej nie myślę o miej-
tywację. I projekt Mateusza również taką motywację ma.”
scach tylko o osobach. To na nich staram się skupić i ich histo-
Wspólna przygoda zaowocowała fotograficzną relacją zaty-
rię usiłuję opowiedzieć.”
tułowaną „TUTEJSI”. Całość przedstawia życie mieszkańców
Dokończ zdanie: Przez fotografię wyrażam...
pogranicza. Bohaterami są zwykli mieszkańcy okolic Włodawy,
„Zgadzam się z tezą, że fotografia dokumentalna do pewnego
Tomaszówki i Szacka. Wspomniany przeze mnie przepis na
stopnia jest kreacją fotografa. Owszem, nasza praca polega
fotografię doskonałą znalazł tu swoje odzwierciedlenie i tak
na dokumentowaniu świata, pokazywania go takim jakim jest,
w ciągu chwili powstało zdjęcie, które zakwalifikowano do ści-
ale sam fakt, że to my decydujemy, kiedy wyzwolić migawkę
słego finału prestiżowego konkursu Sony World Photography
i w którą stronę skierować obiektyw sprawia, że trochę ten
Awards. Zachwyca, ściska za gardło, przywołuje wspomnienia...
świat kreujemy. Dlatego uważam, że przez fotografię, do pewnego stopnia, wyrażam siebie.”
Mieszkający na stałe w Warszawie młody dziennikarz i dokumentalista postanowił pokazać wystawę i na miejsce swojego
Czego uczy Cię twoja pasja?
pierwszego wernisażu wybrał Włodawę. 7 marca Miejska Bi-
„Praca fotoreportera to nieustanne zbieranie doświadczeń.
blioteka Publiczna pękała w szwach. Na wernisażu zjawili się
Nawet robiąc tak przyziemne rzeczy, jak fotografowanie dla
samorządowcy, lokalni przedsiębiorcy, przyjaciele i rodzina.
działów miejskich np. „Gazety Wyborczej”, codziennie spoty-
Spotkanie rozpoczął mini-koncertem zespół Komische Pilze.
kałem innych ludzi i uczyłem się nowych rzeczy.”
Nadbużański klimat „Tutejszych” towarzyszył wernisażowi
od progu. W E-Galerii można było zobaczyć i posłuchać, jak
U BOKU MISTRZA
mieszkanki Dołhobród przy chachłackich pogawędkach sma-
Pomysł młodego dokumentalisty doczekał się realizacji u boku
żą pączki. Waniliowo-wiśniowy aromat zachęcał do ich degu-
„Mistrza”, a podkreślić trzeba podwójnie, że opiekunem pro-
stacji i zwiedzania wystawy z cukierniczym rarytasem. Specja-
jektu Mateusza był doświadczony, uznany na świecie fotograf
lnie na tę okazję cioteczna babcia Mateusza – Maria Kazimiera
dokumentalista – Tomasz Tomaszewski, który tak wypowiadał
Sarnacka z Dołhobród – napisała poetycką dedykację w „tutej-
się o samym pomyśle: „Dla mnie fotografia to niezwykłe na-
szym” języku. Gościom serwowano pierogi i wino. Autor prac
rzędzie, wehikuł do poznawania świata, nabycia doświadcze-
każdego traktował indywidualnie. Odpowiadał na pytania,
nia, z którego ostatecznie może wynikać mądrość. Wszystko,
podpowiadał, inspirował.
czym się od początku zajmowałem, miało swoją poważną mo 13
Warto w tym miejscu podkreślić, że Mateusz Baj jest
jednym z siedmiu finalistów konkursu Sony World Photography Awards, na który wpłynęło prawie 140 tysięcy propozycji ze 166 krajów. To najwyższa liczba zgłoszeń w siedmioletniej historii tego konkursu. Wyniki rywalizacji mają być
ogłoszone 30 kwietnia w Londynie. Najważniejszym wydarzeniem poprzedzającym wielką galę Sony World Photography
Awards - przed publikacją wyników kategorii profesjonalnej
– są nagrody National Awards. W tym roku do udziału zgłosiło się 38 krajów, w tym też artyści z Polski. National Awards
powołano w celu wyróżnienia najlepszego zdjęcia wykonanego przez fotografa z danego państwa. W sekcji Poland
National Award zwyciężył Mateusz Baj, którego uhonorowano za kadr „Mieszkanka Szacka na Ukrainie ze swoim koniem”. „Informacja o nagrodzie była dla mnie niespodzianką i,
jednocześnie, wielką zachętą do dalszej pracy nad projektami
fotograficznymi. Chciałbym podziękować wszystkim tym,
którzy się do mojego sukcesu przyczynili” - komentuje
skromnie Mateusz.
W imieniu całej Redakcji gratulujemy serdecznie i dziękując
za niesamowite kulturalne doznania życzymy Ci inspirujących podróży, nowych niebanalnych pomysłów oraz samozaparcia w realizowaniu swoich pomysłów.
Wystawa autorska M. Baja w MBP we Włodawie. fot. Z. Woszczyński
R. W.
Z KALENDARZA KULTURY 2014 WOJEWÓDZTWA LUBELSKIEGO
- Wiosna w Powiecie Włodawskim
19 kwietnia,
24 maja
dzień pamięci ofiar holokaustu
xiv wojewódzki przegląd zespołów tańca ludowego
Muzeum Byłego Obozu Zagłady w Sobiborze Stacja Kolejowa
Młodzieżowy Dom Kultury im. Oskara Kolberga we Włodawie,
Sobibór 1, tel. 82 571 98 67
ul. Partyzantów 17, [email protected]
W ramach projektu edukacyjnego poświęconego Zagładzie
Prezentacja umiejętności i dorobku dziecięcych i młodzieżo-
Żydów na Lubelszczyźnie uczniowie wysłuchają wykładów na
wych zespołów tańca ludowego województwa lubelskiego.
temat historii i ofiar obozu, wezmą udział w konkursie plaMaj
stycznym i fotograficznym na temat Holokaustu.
festiwal pieśni maryjnej
„z bogiem nad bugiem”
23 kwietnia
Letni Ołtarz przy Kościele Parafialnym w Hannie Gminny Ośro-
xi konkurs czytelniczy dla młodzieży
dek Kultury i Sportu w Hannie, [email protected]
Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie, ul. Przechodnia 13,
Festiwal jest imprezą coroczną skierowaną do zespołów śpie-
Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich–Koło przy MBP we Wło-
waczych, chórów parafialnych, solistów i śpiewającej młodzie-
dawie, [email protected] tel. 82 572 11 03
ży powiatu włodawskiego oraz powiatów sąsiadujących.
Tematem XI edycji konkursu jest życie i twórczość Andrzeja
Stasiuka, niezwykłej sławy polskiego prozaika, poety, drama-
10 czerwca – finał
turga, eseisty, publicysty i wydawcy.
xiv festiwal twórczości dziecięcej
12 maja
Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie, ul. Przechodnia
iii międzyszkolne prezentacjerecytatorskie
13, Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich – koło przy MBP we
Miejska Biblioteka Publiczna, ul. Przechodnia 13, 22-200 Wło-
Włodawie, [email protected]
dawa, [email protected]
W programie imprezy finałowej: otwarcie pokonkursowej
Tematem III edycji jest twórczość poetycka Wandy Chotomskiej.
wystawy prac nagrodzonych i wyróżnionych, wręczenie
włodawie...”
14
„zakochaj się we
- w 480 rocznicę nadania praw miejskich
dyplomów, podziękowań i nagród oraz prezentacje artystyczne i multimedialne.
12 Czerwca – finał
x konkurs czytelniczy dla słuchaczy uniwersytetu trzeciego wieku „tadeusz dołęga-mostowicz – życie i twórczość”
Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie, ul. Przechodnia 13,
[email protected]
Impreza
adresowana
do
uczestników
Włodawskiego
Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Finał konkursu poprzedzony
jest cyklem wykładów, przeglądem książek oraz projekcjami filmowymi w ciągu roku akademickiego UTW – na zajęciach bibliotecznych.
ŁĄCZMY SIŁY
Pomysł powstania stowarzyszenia działającego na rzecz osób niepełnosprawnych pochodzi od pani prezes
Lubelskiego Forum Organizacji Osób Niepełnosprawnych Alicji Jankiewicz. Podsunęła nam go jeszcze w
2011 r., kiedy LFOON realizował w naszym mieście projekt „Biuro Karier”(w którym brałem udział jako
pośrednik pracy). Celem projektu było znalezienie zatrudnienia dla biorących w nim udział osób z orzeczeniem o niepełnosprawności – co z resztą zakończyło się sukcesem.
Wówczas w ramach półrocznego funkcjonowania B. K. znala-
warzyszenie pod względem formalnym i prawnym działa od
zło zatrudnienie 6 osób, a niejako z rozpędu w dwu kolejnych
kwietnia 2012 r. Zrzeszamy obecnie 21 osób reprezentujących
miesiącach pracę podjęły następne dwie osoby z niepełno-
różne zawody. Jesteśmy stowarzyszeniem otwartym. Każdy
sprawnością. Okazało się, że pomimo jednego z najwyższych
kto w działalności społecznej widzi sens na pewno znajdzie
w kraju wskaźników bezrobocia udało się coś zrobić i to w od-
miejsce w naszej organizacji, a jeżeli będzie mieć pomysł na
niesieniu do osób mających najmniejsze szanse na otwartym
inicjatywę zbieżną z naszymi celami statutowymi to na pewno
rynku pracy. Przy okazji naszych działań potwierdziło się, że
spróbujemy go zrealizować. Nazwa „Łączmy Siły” mówi sama
brak zatrudnienia jest bardzo ważnym, ale z pewnością nie
za siebie. Staramy się, aby niepełnosprawni i zdrowi wspólnie
jedynym problemem, z jakim muszą się zmagać osoby nie-
podejmowali wysiłki na rzecz lepszej integracji w lokalnej spo-
pełnosprawne w całym kraju, a szczególnie w uboższych jego
łeczności. Mamy przekonanie, że wymiana spostrzeżeń i do-
rejonach. Postanowiliśmy działać, aby tym ludziom - skądi-
świadczeń może być też inwestycją w przyszłość starzejącego
nąd pełnoprawnym obywatelom - żyło się lepiej. Nasze sto-
się społeczeństwa.
Naszą działalność rozpoczęliśmy od utworzenia (w ramach funkcjonowania naszego biura) punktu informacyjno-doradczego dla osób niepełnosprawnych. Oferujemy
w ten sposób szeroko zakrojoną pomoc wszystkim osobom, których dotyka niepełnosprawność bez względu na
jej przyczynę, które zechcą skorzystać z naszej wiedzy i
doświadczenia, np. w takiej kwestii, jak załatwić ważną a
niekiedy trudną sprawę, o jaką pomoc może się starać dana
osoba i jakie instytucje mogą jej udzielić wsparcia, jak zadbać o zdrowie, jak ubiegać się o niezbędny sprzęt rehabilitacyjny i środki pomocnicze, jakie przywileje ma osoba
niepełnosprawna aktywna zawodowo bądź poszukująca
pracy, jak aktywnie i skutecznie szukać pracy, jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej, jak przeciwdziałać
fot. ze zbiorów Stow. Łączmy Siły
wykluczeniu społecznemu, jak dbać o dobry wizerunek
15
swój i środowiska osób niepełnosprawnych. Na naszych in-
do wiadomości i obiecano nam, że będziemy traktowani z
teresantów czekamy w czwartki w godzinach 11.00 – 17.00.
godnością należną każdemu pasażerowi, natomiast sprawa
Zdajemy sobie sprawę z tego, że czasem trudno jest otwo-
ulg wymaga dalszych rozmów. Opracowaliśmy propozycje
rzyć się i powiedzieć o swoich kłopotach i zmartwieniach,
dla przewoźników tak, aby obie strony „sporu” były usa-
dlatego postanowiliśmy na pytania naszych interesantów
tysfakcjonowane i przedstawimy je przy najbliższej okazji.
odpowiadać również za pomocą poczty elektronicznej:
Korzystając z obecności przedstawicieli tych firm, poruszy-
[email protected].
liśmy sprawę potrzeby wyposażenia środków transportu
Organizowaliśmy konferencje o tematyce niepełno-
publicznego w urządzenia niezbędne do przewozu osób
sprawności. Z założenia miały one przybliżać lokalnym
na wózkach inwalidzkich. Jest to absolutnie konieczne, aby
władzom i innym podmiotom i instytucjom zajmującym się
również tym osobom stworzyć możliwość podróżowania
osobami niepełnosprawnymi i działającymi na ich rzecz, ale
tymi środkami.
też przeciętnemu Kowalskiemu problemy, z którymi sami
Kolejnym z ważniejszych naszych działań było zorganizo-
zainteresowani nie są w stanie poradzić sobie samodziel-
wanie kursu obsługi komputera i korzystania z internetu dla
nie. Takie konferencje odbyły się już dwukrotnie w dniu na-
osób 50+. Oczywiście pierwszeństwo w naborze do tego kur-
szego święta 3 grudnia w latach 2012 i 2013 (na ostatniej
su miały osoby z orzeczeniem o niepełnosprawności. Bardzo
gościliśmy ponad 70 osób). Ta forma dialogu społecznego
przydatną okazała się w tym działaniu współpraca z Miejską
wpisuje się na stałe w harmonogram działań stowarzysze-
Biblioteką Publiczną we Włodawie, która umożliwiła nam sko-
nia, zwłaszcza że wywołuje za każdym razem pozytywny
rzystanie z zaplecza lokalowego i sprzętowego. Grupy były
oddźwięk, a niekiedy inicjatywy podejmowane przez lokal-
małe, liczyły maksymalnie 6 osób. Instruktorka miała dzięki
ne władze. Przykładem takiej inicjatywy może być spotka-
temu więcej czasu dla poszczególnych osób, co oznaczało nie-
nie z przewoźnikami świadczącymi usługi w transporcie pu-
mal indywidualne podejście do każdej z nich. Dodatkowo ist-
blicznym, które zorganizował starosta włodawski Wiesław
niała możliwość modyfikacji programu zajęć i ich rozszerzenia
Holaczuk. Dyskutowaliśmy na temat przestrzegania przez
o elementy, których kursanci chcieli się nauczyć.
przewoźników praw osób niepełnosprawnych i stosowania
Naszym planom działania zawsze przyświeca myśl „Po-
przez ich firmy ulg w przejazdach środkami transportu pu-
magając innym stajesz się lepszym człowiekiem i pomagasz
blicznego. Co do praw, nasze zastrzeżenia zostały przyjęte
samemu sobie”. W bieżącym roku chcemy wdrożyć jeszcze
Konferencja z okazji Włodawskiego Dnia Osób Niepenosprawnych fot. M. Józefczuk
16
jedną – bardzo ważną w mojej ocenie - inicjatywę. Chodzi o
oraz sposobów radzenia sobie z różnymi czynnościami ży-
zorganizowanie dla osób, a w szczególności dla dzieci nie-
cia codziennego. Wierzę, że się uda.
pełnosprawnych poruszających się na wózkach inwalidzkich, specjalnych zajęć. Ich celem ma być poprawa spraw-
Artur Koch
ności i kondycji fizycznej, nauka techniki jazdy na wózku
Prezes Stowarzyszenia Łączmy Siły
WIĘZI cz. I
Niezliczonym Ofiarom Stanu Wojennego 1981 roku
Rzut oka na dzienny licznik kilometrów uświadomił Witkowi długość przebytej trasy. Dojeżdżając do skrzyżowania zawahał się nad wyborem odpowiedniej drogi, po czym decyzja zapadła natychmiast. Niegroźnym poślizgiem pokonał kilka ostrych oblodzonych zakrętów. Od tego miejsca
począł oddalać się na wschód.
Wielokrotnie
odwlekana
wyprawa
urzeczywistniła
się
wreszcie. Dzisiaj, właśnie dzisiaj, nie mając żadnych racjo-
częściej przeszkolonego agenta służb specjalnych. Wszystko
to uniemożliwiało wcześniejszą realizację danej obietnicy.
nalnych powodów, Witek postanowił wypełnić zobowią-
Komunikaty meteorologiczne ani słowem nie wspomina-
zanie, jakiego się podjął przed paroma laty, wobec mało
ły o możliwościach zmiany pogody. Tymczasem warunki jaz-
sobie znanej osoby.
dy uległy gwałtownemu pogorszeniu. Wlokące się niziutko
Zadanie było proste. Niedaleko Sobiboru w Wołczynach
brudnoszare chmury jasność dnia przemieniły w ponury
nad Bugiem miał nawiązać kontakt z leśniczym, panem Brzo-
zmierzch. Mokre płaty oblepiały przednią szybę samochodu,
zowskim. Reszta zależała od treści znajdującego się w zakle-
a wycieraczki z trudem spychały na boki grube warstwy, co po-
jonej kopercie upoważnienia pośrednictwa, które pomimo
garszało i tak słabą widoczność. Z niechęcią, ale uznał, że musi
upływu czasu było ciągle aktualne.
zwolnić prędkość jazdy. Wlókł się teraz z minimalną prędko-
Na decyzję wpłynęła treść listu, który przyszedł z zagranicy i oprócz bożonarodzeniowych życzeń zawierał ledwie ma-
ścią, zaledwie na trzecim biegu. Do uszu wdzierał się odgłos
zgniatanego, miażdżonego kołami, mokrego śniegu.
- W takich warunkach nie dam rady, żeby jeszcze dzisiaj po-
skowany wyrzut. W sposób oględny przypominał Witkowi
o danym, a niewypełnionym przyrzeczeniu.
wrócić do domu – powiedział do siebie z zatroskaniem Witek.
Zwłokę można było usprawiedliwiać przeciągającym się
Miał sobie za złe, że wybrał tę właśnie, wprawdzie krótszą,
stanem wojennym i związanym z nim zakazem podróżowa-
ale mniej uczęszczaną w zimie drogę – przez Andrzejów, Ły-
nia bez odpowiedniego zezwolenia. Aby otrzymać taki doku-
sochę, Kulczyn wzdłuż Krowiego Bagna na Hańsk, Dubeczno
ment, trzeba było stanąć przed butnym urzędnikiem Wydziału
i dalej, do zapadłej w Lasach Sobiborskich leśniczówki w Wo-
Spraw Wewnętrznych i przedłożyć odpowiednie zaświadcze-
łczynach nad Bugiem. O wyborze tej właśnie trasy zadecydo-
nie. Wiarygodne były tylko akty zgonu i tylko one w pewnym
wał sentyment, a nie racjonalne przesłanki.
stopniu gwarantowały uzyskanie przepustki na przekroczenie
Ilekroć przybywał w bezludne strony Polesia, tylekroć ze
strzeżonych przez specjalne oddziały milicji rogatek miasta.
wzruszeniem wspominał nieżyjącego już przyjaciela, Janusza
Inne motywacje nie były rozpatrywane.
Jasińskiego, który kiedyś, bez najmniejszego żalu, opuścił ha-
Posiadającego upragnioną przepustkę czekały jeszcze nie-
łaśliwe miasto, by zamieszkać pośród sobiborskich ostępów
spodzianki. Po wnikliwym badaniu autentyczności dokumentów
leśnych i zżytych z przyrodą zwyczajnych ludzi. Dzięki swoje-
i szczegółowej rewizji, uniesienie szlabanu zależało od nastroju
mu otwartemu usposobieniu zbratał się z mrukliwymi Pole-
przemęczonych pijatyką uzbrojonych w kałachy zomowców.
szukami. Przez kilka lat sondowali swoje charaktery i zamiary,
Cenzurowanie korespondencji krajowej, w szczególności za-
żeby wreszcie obdarzyć się zaufaniem i przyjaźnią. Brzmienie
granicznej, uniemożliwiało przesłanie prawdziwych informa-
wyrazu Sobibor wywoływało u Witka dziwne uczucia – cie-
cji. Był okres, kiedy po złagodzeniu uciążliwych warunków
kawości, lęku i żalu jednocześnie. W początkowym okresie
życia – skrócenie godziny milicyjnej, odblokowanie telefonów
wzbraniał się przed zwiedzeniem Muzeum Obozu Zagłady dla
– dopuszczono możliwość przesyłania paczek, ale wprowa-
Żydów i Rosjan w Sobiborze. Miał ku temu powód. Na długi
dzono rygor. Wszystkie przeznaczone do wysyłki artykuły mu-
czas zakorzeniły się w jego psychice smutne przeżycia wynie-
siały być pakowane w obecności przedstawiciela poczty, naj-
sione z Obozu na Majdanku. Będąc chłopcem, raz w roku na
17
Wszystkich Świętych, razem z ojcem zanosił kwiaty i składał
kanapek – szeptał z ironią, pocieszając niespokojne myśli. –
je na placu apelowym, gdzie ponieśli śmierć bliscy krewni ze
1 litrowy termos kawy! – przypomniał sobie.
strony matki. Ona sama nigdy nie przestąpiła obozowej bra-
Wczesnym popołudniem dowlókł się do Hańska. Droga
przez wieś była częściowo odgarnięta. Zwiększając prędkość
my. Było to ponad jej siły.
Pamiętał także duchowe przygnębienie, jakiemu uległ po
przejechał wąskim korytem szosy do miejsca, gdzie kończyły
zwiedzeniu pierwszego na ziemiach polskich Obozu Śmier-
się bloki mieszkalne. Dalej rozpościerała się jednolita ośnieżo-
ci Stutthof. Położony na lesistych wydmach Bursztynowe-
na równina, obramowana sinym pasem odległych borów. Na
go Wybrzeża Obóz Zagłady dla Polaków w Sztutowie zmącił
szczęście burza sfolgowała. Śnieg sypał nadal, ale nie był tak
urlopowy nastrój, szczególnie po tym, jak pośród licznych
intensywny i padał z boku, co pozwoliło wyłączyć nadwerężo-
wstrząsających pamiątek odczytał cytat wyjęty z partyjnego
ny silnik wycieraczek.
NSDAP-owskiego pisma Danziger Vorposten: z dnia 13 września 1939 roku! Jedno jest pewne: ci więźniowie za drutami
- Jeśli do wieczora zdołam dobrnąć do Osowej, to będzie
cud – mruknął pod nosem. – Żywego ducha!
kolczastymi są traktowani zbyt dobrze - stwierdzał nienawi-
W lusterku wstecznym widział głębokie koleiny, przed sobą
stny Polsce, znajdujący się w gronie wizytujących obóz hitle-
nietkniętą biel drogi. Zdawał sobie sprawę z tego, jak łatwo
rowski korespondent.
można znaleźć się w pułapce. Sprawny wentylator chłodnicy
Komory gazowe i krematorium pracowały tam nieprze-
utrzymywał właściwą temperaturę silnika, co było dla Witka
rwanie od 2 września 1939 roku do maja 1945 roku! Trudno
dużym pocieszeniem. Jednym rzutem oka sprawdził działanie
uwierzyć w ten fakt!
kontrolek i wskaźników.
- Wschodnioeuropejskie lasy tamtych czasów były przeraża-
Stwierdził z zadowoleniem, że wszystko jest w porządku.
jącymi cmentarzyskami – pomyślał Witek. – Zasiedlały je chma-
Nagle usłyszał głuche uderzenie i jednocześnie poczuł
ry ociężałych z obżarstwa gawronów, a z przesiąkniętego krwią
ostre szarpnięcie kołem kierownicy. Odruchowo nacisnął pe-
runa do dzisiaj bujnie wyrastają apetyczne, dorodne poziomki.
dał hamulca i w tym momencie samochód zmienił kierunek
- Ciekawe – zastanawiał się głośno – ile czasu upłynęło od
jazdy. Zauważył, że traci panowanie nad maszyną i bokiem
chwili, kiedy tą drogą przejechał samochód? Ciemnozielone
zjeżdża w kierunku stromej, sztucznie usypanej skarpy. Ma-
świerki ze śnieżnymi nawisami przypominały kiczowate kartki
newrując kierownicą, maksymalnie nacisnął pedał gazu. Koła
świąteczne. Gdyby wzrokiem napotkał wymoszczony sianem
kręciły się niemal w miejscu, ale powoli, powoli ustawił auto
żłóbek z Dzieciątkiem, w tej scenerii nie byłoby to zaskoczeniem.
zgodnie z kierunkiem jazdy.
Z rozrzewnieniem wspomniał Janusza i jego łowiecką pasję.
- Niewiele brakowało, abym zakończył swoją podróż
Dzięki wspólnym wielodniowym włóczęgom po śródleśnych
na takim łagodnym łuku szosy – powiedział do siebie
bezdrożach poznawał najdziksze uroczyska pełne zdradzie-
z niedowierzaniem.
ckich trzęsawisk i ledwie widoczne przesmyki ciągnącej na że-
Gdy wyprowadził samochód na prostą, poczuł ściekający
rowiska zwierzyny. Miał także okazję do skąpych rozmów z ro-
z czoła pot. Zatrzymał się, żeby ochłonąć, obejrzeć przyczynę
botnikami leśnymi. Witek nie mógł zrozumieć, dlaczego zawsze
i skutek zderzenia. Z westchnieniem ulgi stwierdził, że dzięki
podczas przypadkowych spotkań sprawiali wrażenie zaskoczo-
drogowemu pachołkowi uniknął stoczenia do małej śródleśnej
nych, jakby zawstydzonych swoją uczciwą robotą. Stawali się
rzeczułki Krzemienki, tworzącej w tym miejscu kolano. Ostro
zagadkowo milczący, nieufni, nieskorzy do zwierzeń.
wgnieciony błotnik wydawał się mało znaczącym drobiazgiem.
Zatrzymał auto i wysiadł z ciepłego wnętrza. Zapragnął
Po obu stronach drogi widział szeroko rozciągające się tu-
nasycić oczy pełnym surowej melancholii krajobrazem. Cho-
rzycowisko. Głębokie zaklęśnięcie terenu sięgało odległej, so-
ciaż w głębi ducha czuł lekkie zaniepokojenie, radował się wi-
snowej drągowiny i opasane starodrzewem, tworzyło bagni-
dokiem bezkresnej równiny, nad którą szalała burza śnieżna.
stą nieckę. Ostre, sztywno sterczące trawy i płowo-brązowe
Zawieszone na gałęziach drzew, targane wiatrem kule jemioły,
trzciny z osiadłym na kiściach śniegiem kusicielsko przyzywały
przypominały minione już święta Bożego Narodzenia.
w zdradziecką dla człowieka krainę żółwia błotnego i łosia.
Ni stąd ni zowąd zaczął śpiewać, krzyczeć, biegać wzdłuż
Ostrożnie przejechał betonowy mostek. Wiedział już, że
drogi, aż wyczerpany stoczył się w zawiany śniegiem rów
od tego miejsca do Osowej jest parę kilometrów. Nie mógł
głębokiego pobocza.
jednak przyspieszyć tempa w obawie zjechania w ciągnące się
Osiadające na twarz i rzęsy płaty śniegu zamieniły świat
wzdłuż drogi, przysypane śniegiem głębokie rowy. Ośmielony
w przedziwnie tkaną materię. Powoli wracał do trzeźwej równo-
szczęśliwym przebiegiem dotychczasowej podróży postanowił
wagi. Zachwyt mijał. Świadomość, że do pokonania pozostało
skorzystać ze skrótu. Decyzję podjął w ostatniej chwili, widząc
około trzydziestu kilometrów, wyciszyła radosne podniecenie.
znaczone zygzakiem ślady kół jakiegoś ciężkiego pojazdu, któ-
Gdy uzmysłowił sobie fakt, że odkąd w Urszulinie zboczył
z głównej trasy, aż dotąd na drodze nie napotkał żywej istoty,
a ślady kół jego samochodu zostały prawie całkowicie zasypa-
ry zmieniając kierunek poślizgiem wjechał na dość szeroką,
wiejską drogę.
- Dobrze się złożyło, że komuś wypadło tędy jechać. Może to
myśliwi, albo ktoś z nadleśnictwa? – pomyślał z zadowoleniem.
ne, poczuł się niepewnie.
- Na wypadek nieprzewidzianych okoliczności mam parę
18
Próbował przywołać zapomniane już, zamazane przez czas
Historia zapisana w banknocie
twarze. Ze zdziwieniem stwierdził, że przypominają mu się jedyny raz widziane nieogolone gęby pilarzy i drwali. Niemalże
poczuł obecność przesiąkniętych ostrym zapachem sosnowej
Niemal przez cały marzec 2014 roku mieszkańcy Włoda-
żywicy ciał, ubranych w cajgowe kapoty. Pamiętał tych ludzi
wy i okolic mogli oglądać wystawę pt. „Historia zapisana
nasiąkniętych aromatem ognisk, pamiętał zwyczajnych ro-
w banknocie”. Niezwykła galeria polskich i zagranicznych
botników leśnych i to, jak posilali się soloną słoniną i czarnym
banknotów należy do prywatnych zbiorów mieszkańca
razowym chlebem. Silny zapach pokrojonej w ósemki cebuli
Włodawy – Rafała Szajewskiego. Ekspozycję wystawiono
mieszał się z wonią przepoconych czapek, przetłuszczonych
w Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego.
włosów i zrudziałych od spiekoty wrzosów na dyszących południowym skwarem karczunkach.
W gruncie rzeczy to poczciwi ludzie – pomyślał.
Przypomniał sobie, jak to z Adamiukiem, jednym z tych tajemniczych niezależnych mężczyzn, wybrali się na sieciowy,
nocny połów ryb. Człowiek ten czerpał wiedzę z wieloletniego obcowania z naturą i niebezpiecznej kłusowniczej praktyki.
Przekonany o korzystnym układzie Księżyca bez trudu namówił żądnego przygód Witka na ryzykowną wyprawę. Przypadał
właśnie trzeci dzień nowiu. W opinii Adamiuka był to wyjątkowo dobry okres żerowania ryb, który należało wykorzystać.
Zapadające ciemności i podmokłe, grząskie brzegi jeziora Pereszpa, utrudniały dotarcie do miejsca kryjącego
łódkę i pięćdziesięciometrową drygawicę. Adamiuk, wiedziony jakimś cudownym zmysłem, odnalazł zamaskowaną
w oczeretach łódź i rybacki sprzęt, ale daremne okazało się
poszukiwanie wioseł.
Zanim Witek wybrał nagromadzoną w czółnie cuchnącą
maź, Adamiuk, który oddalił się na moment, powrócił z długą
żerdzią. Chwycili oślizłe od wilgoci burty i zapierając się nogami o kępy bujnej turzycy, spychali ciężką krypę na powierzchnię czarnej, smołowatej wody jeziora.
Długa nieokorowana tyka pełniła rolę wiosła, którym Adamiuk posługiwał się po mistrzowsku. Sunęli w milczeniu otoczeni lepkim, słodkawym oparem tataraku, ale Witek miał
wrażenie, że stoją w miejscu. Zamazane w całkowitym mroku brzegi jeziora nie odróżniały się od ciemnobrunatnej tafli.
Gdyby nie jaśniejsze niebo i ledwie odcinające się zarysy wierzchołków stojących bez ruchu drzew, można byłoby pomyśleć,
że znaleźli się we wnętrzu nieskończenie ogromnej przestrzefot Zbigniew Woszczyński
ni wypełnionej cichym, miarowym pluskiem. O policzki uderzały przebudzone nocne owady i tłuste ćmy. W ciemnościach
słychać było pojękiwanie, furkot skrzydeł i pośpieszny ruch
głodnych, polujących na siebie stworzeń.
Odwieczny rytuał.
Od Redakcji: W kolejnych numerach Wschodu będziemy prezentować kolejne części tej ciekawej publikacji.
Podczas otwarcia wystawy nie zabrakło kolekcjonerów, któJerzy B. Sprawka
rzy mogli nacieszyć oko banknotami drukowanymi, począwszy od 1794 roku, a na tych sprzed denominacji w 1995 roku
kończąc. To w dużej mierze do nich była adresowana wystawa. W ten sposób włodawskie muzeum chce zachęcić innych
do pokazania szerszej publiczności swoich zbiorów kolekcjonerskich, nie tylko dotyczących banknotów czy monet.
Redaktor
19
WŁODAWSKIE POEZJOWANIE O WIOŚNIE CZESŁAWY DEMCZUK
Kocham cię wiosno!
Kwietniowe promienie
Łaknę wiosennej
Wylewają się jak z druszlaka
harmonii śpiewnej,
jasne, kwietniowe promienie.
uroczej!
Fluorescencją kropią źrenice wiosny.
Oczy mi śmieje
Głaszczą czule zalążki świeże
świeży wicherek
Och! Jakże radosnych pierwiosnków.
o ranku wyspanym
Wiosenne naręcza słoneczne
- miłosnym!
w zielonym Edenie budzą,
topią zimowe uśpienie.
Usta mi mówią:
Marzenia rojne jak pszczoły
Kocham Cię Wiosno!
pachną nektarem serc.
Za rosę rozlaną,
Rzeźbią dusze pięknem
za gniazda usłane,
Bożej przyrody.
za rozsypany błękit
Seledynowa krasa
- w sercu cię moszczę
moja wiosno!
W wiośnie wszystko milsze i ciekawsze.
W słowiczym zielonym gaju
W jej seledynie kąpie się nasze życie.
śpiewem drżą głosy.
Ach! Te tajemne romanse…
Powiewy wieczorne
serca fruwają jak jaskółki wijące
pałają radością
gniazdka w swych kryjówkach.
-Kocham cię wiosno!
W seledynowych muślinach, zapachach
wzloty ducha, wzruszenia, miłość Boga
Oczarowane wiosną
i bliźnich, roztańczenie i marzenia,
złote kaczeńce,
achhhh…marzenia.
dziubki ptasie
Nieba błękit, ciepłem tkana jasność
i wszystkie młode
rozśpiewane leśne ścieżki,
pysie leśne wołają:
kosze kwiatów na łąkach,
Kocham cię wiosno!
ptasich par śpiewy operowe
- i powiedz pachnąca zielonooka wiosno
W sercu maj
czym jeszcze nas obdarzysz?
Proszę, nasze dusze barw bez końca
Szósty maja
maluj tęczowe obrazy
parno, wiosennie
i witraże zawieś w wiosny okna.
ptaki, zieleń
Aksamitną dłonią głaszcz pierzaste
wszystkie stworzenia
cumulusy śmiejące się nieustannie
kąpią się w słońcu.
do zielonej krasy.
Zachwycaj, zachwcaj aż do chwil
Tańce owadów
kiedy zapuka rumianymi
zapach ziemi
owocami zazdrosne lato.
więc i ty
syć oczy poranną rosą
przytul bliskie serce
jak Cyrenejczyk.
Wiosenna miłość
promieniem leczniczym
zziębnięte, bliźnie serce
ogrzeje, roznieci.
20
Opracował A.D.
Wspomnień czas – recenzja książki ks. Czesława Maziejuka
„Dzieje Parafii Różanka nad Bugiem”
jąc od momentu czynienia starań o budowę świątyni, poprzez
poszukiwania wykonawców projektu, zbiórkę funduszy, przekazanie darowizny gruntu itd. W trakcie lektury dowiadujemy
się, że na drodze ukończenia dzieła budowy los stawiał przed
projektantami, wykonawcami i właścicielami nie lada wyzwania. I tak oto czytamy:
21 czerwca 1912 roku, Naczelnik Włodawskiego Powiatu zaalarmował swoim pismem do Prezesa Włodawskiego Kościelnego
Dozoru (hr. Zamoyskiego): „Doniesiono mi, że fundament w nowo
budowanym kościele w Różance, z powodu wpływu atmosferycznego, ulega zepsuciu oraz że, na podstawie zakazu inżyniera,
ma być na nowo przebudowany...
Rozdział okraszono licznymi notatkami budowniczych, listami
właścicieli i umowami. Ujęto każdą przerwę w budowie świątyni i zanotowano każdy z procesów jej wykończenia, jak chociażby starania o okna czy dzwony. Notatką o tych ostatnich
kończą się zgromadzone w parafii dokumenty dotyczące budowy kościoła. Czytamy w nich:
Zawiadamiam Szanownego Pana, że trzy dzwony zamówione do
Różanki, wagi: 535 funtów, 298 fontów i 175 funtów, razem 1008
funtów, są już okute i gotowe do zabrania. Przeto proszę przysłać
po nie dwie furmanki w drabinkach. Zaś cena dzwonów wyniesie 630 rubli, dodatkowo okucie (320 funtów) kosztuje 110 rubli;
razem 740 rubli.
Krótka notka, dotycząca uszkodzenia budującego się kościoła
w Różance przez nawałę frontową w 1915 roku, kończy rozdział drugi.
Swoje najmłodsze lata spędziłam w Różance, wsi oddalonej
Najobszerniejszą część publikacji zajmuje ostatni z rozdzia-
o zaledwie 10 km od Włodawy. Tam żyli moi przodkowie i - jak
łów, rozpoczynający się wstępem do dziejów opisywanej pa-
każdy ze swym miejscem rodzinnym - tak i ja jestem z Róża-
rafii. Autor od początku zaznacza niesprzyjające okoliczności
nką związana mentalnie, duchowo, emocjonalnie i nie tylko.
historyczne, w których to parafia zaczynała swój rozwój:
Ta mała, położona nad malowniczym zakrętem Bugu miejsco-
Rodzenie się rzymskokatolickiej parafii w Różance nad Bugiem
wość doczekała się wielu obszernych i znakomitych publikacji
przypadło na bardzo ciężkie czasy. Budowa kościoła miała miej-
chociażby ze względu na wielkie rody z nią związane: Flemin-
sce, gdy Polska była jeszcze pod zaborami, a Podlasie i Chełmsz-
gów, Czartoryskich czy Zamojskich.
czyzna, pod panowaniem władz carskiej Rosji...
Poszukując dobrej książki o Różance natknęłam się na
Po wstępie nakreślającym bieg wydarzeń były proboszcz przyta-
234-stronicową publikację ks. Czesława Maziejuka, jedne-
cza nazwiska osób i ich wkład w odbudowę zniszczonego kościo-
go z proboszczów tamtejszej parafii, zatytułowaną Dzieje
ła. Daje nam wgląd w relacje Ewy Zarczuk, jednej z mieszkanek,
Parafii Różanka nad Bugiem. Jest to monografia składająca
która opowiedziała m.in. o spotkaniu z carem Mikołajem II.
się z trzech wyczerpujących tematykę rozdziałów, stanowią-
To właśnie opowieści naocznych świadków uwiecznione na
ca syntezę dziejów miejscowości i parafii od jej założenia aż
skrawku papieru czynią tę książkę tak wyjątkową. Choć nie
po czasy współczesne.
tylko one. Forma, w jakiej rozpisał autor tę ostatnią, trzecią
Publikację otwiera wyjaśnienie nazwy wsi. Później były pro-
część, jest nietypowa bo podzielona na etapy urzędowania
boszcz prowadzi czytelnika poprzez dzieje Różanki i jej właści-
w parafii następujących po sobie osiemnastu księży. Każdemu
cieli, szczegółowo wyliczając zasługi każdego z nich.
z nich poświęcono podrozdział, z którego możemy się dowie-
Rozdział drugi rozpoczyna się informacją o budowie rzymsko-
dzieć w jakim stanie finansowym, wizualnym czy gospodar-
katolickiego kościoła na terenie miejscowości. Sam proces bu-
czym była parafia. Podrozdziały zawierają wyczerpujące infor-
dowy ks. Czesław nakreśla bardzo skrupulatnie, rozpoczyna-
macje na temat wizytacji biskupich, porządek obowiązujących
21
Niejednokrotnie są to opisy interwencyjne ukazujące codzienne niebezpieczeństwa, czyhające na każdym kroku pokusy.
Za ich pomocą autor naświetla nam również trud i olbrzymią odpowiedzialność spoczywającą na pełniącym obowiązki proboszcza.
Książka przypadnie do gustu każdemu, kto interesuje się naszym regionem. To idealne uzupełnienie monografii powiatu.
Ludzie i zdarzenia widziane oczami duchownych, wspomnienia zarówno zabawnych, jak i mrożących krew w żyłach historii
przeplecionych niespotykanymi statystykami. Piszę „niespotykanymi”, bo ilu z nas wie, jakie przedmioty stanowiły w określonym czasie ruchomą własność kościoła? Oto przykład:
1 monstancja gotycka, pozłacana, wysokości 60 cm, z figurami na
tarczy Pana Jezusa z otwartym sercem, nad melchizedechem; św.
Piotra i Pawła, po boku melchizedecha; i gołębicy, u dołu tarczy.
Ofiara ks. Rybaka.
Osoby związanane z Różanką, którzy znali mieszkańców i urzędujących w parafii księży, ta publikacja ucieszy najbardziej.
Może odnajdą tam wśród blisko 90-ciu fotografii swoje zdjęcie
czy nazwisko, a na pewno przeżyją raz jeszcze chwile, którymi
parafia w Różance żyła jeszcze długi czas. Wspomnienia to coś
niezwykle cennego i chociażby dla nich warto zaopatrzyć swoją domową biblioteczkę w tę wyjątkową publikację.
Nie mogłam odmówić sobie telefonu do księdza Maziejuka
Ołtarz w Kościoła w Różance
i chwilę po przeczytaniu książki chciałam nawiązać kontakt.
wówczas nabożeństw, prac wykonywanych na rzecz kościoła
i cmentarza a nawet konkretne dane liczbowe informujące ilu
wiernych uczestniczyło w Mszach świętych i ilu podczas nich
przystąpiło do Komunii św.
Nie pominięto opisu gruntów należących do parafii, kółek
działających przy niej, szkół leżących na jej terenie czy zapisów
administracyjnych. Np:
Akta stanu cywilnego są prowadzone starannie. W księdze „Liber
Conversorum” w roku 1920 została wpisana jedna osoba, w 1921
roku – 36 osób a w 1925 – 25 osób.
Mnie osobiście bardzo przypadły do gustu wspomnienia księży, którzy w Różance pełnili swą kapłańską posługę, lub wspomnienia parafian uwzględniające sytuacje z proboszczem
w roli głównej. Często są one zabawne, choćby ta o ks. Bronisławie Charytonie, którego nikt nie mógł siłą przewyższyć:
Pewnego razu, gdy mu nikt nie przeszkadzał w ciężkiej robocie,
chwycił olbrzymi kamień, by wynieść go poza obręb cmentarza
i dochodząc do bramy, że drogą obok cmentarza jedzie furmanką jakiś gospodarz, zawołał więc na niego by zatrzymał się.
Ten zatrzymał się i zaczęła się rozmowa. Wtem nadeszła pani
Zofia P. i powiedziała: „Proszę księdza, niech ksiądz ten kamień
położy”. Ks. Bronisław odpowiedział zdziwiony: „To ja jeszcze
go trzymam?!”.
Wiele takich opowiadań snuje sam ks. Maziejuk w części poświęconej swojej przygodzie z różaniecką parafią. Znajdziemy
w nich wspomnienia ludzi i wydarzeń, które wracają w jego
retrospekcjach. Obozy harcerskie, spływy kajakowe, koncerty
organowe – oj, działo się... i było o czym pisać.
Kościół w Różance
22
Ach, co to był za koncert!
Eleonora Krzesińska, Bożena Saulska, Mariola Zagojska, Dorota Szostak-Gąska, Paweł Stanisław Wrona, Grzegorz Pazik czy
Jakub Gąska – to Ich wyjątkowe operetkowe głosy rozbrzmiewały niedawno w sali widowiskowej Domu Kultury LSM w Lublinie. Wszystko za sprawą magicznego wręcz koncertu jubileuszowego „85 lat Ryszarda Zarewicza z muzami pod rękę”.
W programie znalazły się najpiękniejsze arie i duety z operetek, m. in.: „Księżniczka czardasza”, „Ptasznik z Tyrolu”, „Wiedeńska krew”, „Wesoła wdówka”, „Kraina uśmiechu”, „Hrabina Marica”, „Zemsta nietoperza”, „Cygańska miłość”, „Caton”,
„Baron cygański”, opery „Carmen” oraz musicalu „My Fair
Lady”. Na deskach Domu Kultury LSM wystąpili również znakomici soliści baletu: Beata Kamińska i Marcin Marzec. Niezwykłą kreację akompaniamentu stworzyły: Natalia NikitinaKozub – skrzypce oraz Agnieszka Schulz-Brzyska – fortepian.
Te wszystkie kulturalne rarytasy organizatorzy podali
publiczności za darmo. W trakcie trwania koncertu zainteresowani mieli też możliwość nabyć najnowszą książkę JubiAutor - obecnie przebywający w jednej z parafii na terenie Bia-
lata pt. „Powieści i opowiadania teatralne”. Organizatorem
łej Podlaskiej - przyjął mój telefon z wielką życzliwością.
Po przedstawieniu się dodałam, że dzwonię w sprawie
książki o różanieckiej parafii i nakreśliłam w jednym zdaniu
swoje powiązania rodzinne z tą miejscowością. Kiedy przywołałam panieńskie nazwisko matki, ks. Czesław przerwał mi
wymieniając imiona mojej mamy, babki... Byłam zaskoczona.
„Pamiętam twoją mamę, uczyłem ją w szkole. Modlę się za
was wszystkich każdego dnia” - powiedział z nieukrywaną radością. Chwilę później wspominaliśmy dawne dzieje. Byłego
proboszcza zapytałam o to, dlaczego zdecydował się tyle uwagi poświęcić właśnie Różance. „Źródeł inspiracji było wiele. Ja
byłem związany z tym miejscem 10 lat. Do dziś wspominam
Różankę i odbija się to nawet w moich snach” - tłumaczył były
proboszcz. „Tam przeszedłem próby życiowe, radości i smutki. Ludzi i moje przywiązanie do nich i ich przywiązanie do
kościoła, do ojczyzny w niełatwych czasach – pamiętam to dokładnie.” - dodał.
Ks. Maziejuk gromadził informacje i fotografie od lat. Do zebrania ich w całość i opublikowania przekonywał go także obecny proboszcz parafii w Różance – ks. Jarosław Czech. To znakomita pamiątka u progu zbliżającej się setnej rocznicy parafii
i miejmy nadzieję, że nie ostatnia publikacja księdza Czesława.
Z twórcą publikacji ks. Czesławem Maziejukiem rozmawiała:
Renata Włostowska
fot. z prywatnych zbiorów Ryszarda Zarewiczka
23
wydarzenia był Dom Kultury LSM oraz Wydawnictwo muzy
net i scena Andrzeja Chmielarczyka”, „Teatr dla młodych wi-
czne „Poliphynia”.
dzów w Poznaniu w latach 1945-1951”, „Moje teatry i innych”.
Henryk Ryszard Żuchowski (Ryszard Zarewicz), urodzony
Jest również autorem bajek teatralnych: „Śpiewak leśny”,
w Toruniu, wychowany w Poznaniu, wykształcony w Łodzi,
„Zemsta Heroda” i „Tańcząca królewna”.
zakochany w Białymstoku, doceniony w Lublinie. Występował w Poznaniu, Lublinie i w Łodzi. Reżyserował w teatrach
P.S.
Lublina, Gniezna, Poznania, Kalisza, Gorzowa, Częstochowy,
Redakcja „WSCHODU” zacnemu Jubilatowi, który współreda-
Elbląga, Cieszyna i Grudziądza. Autor książek związanych z te-
guje nasze czasopismo, składa najlepsze pozdrowienia i ży-
atrem: „Gwiazdy i kometki lubelskiej operetki”, „Panorama
czenia – dużo weny, weny, weny...
aktorstwa lubelskiego”, „Opowieść o niepowtarzalnym życiu
Członkowie Redakcji
Haliny Lubicz”, „Bolesław Hamaluk – śpiewak Lublina”, „Gabi-
Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie
nagrodzona w Rankingu Bibliotek
Pod konec 2013 r. w Centrum Prasowym PAP w Warszawie
wego, Grzegorz Gauden dyrektor Instytutu Książki oraz Bogu-
odbyła się Gala Rankingu Bibliotek 2013, podczas której nasza
sław Chrabota redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita”.
biblioteka uhonorowana została tytułem „Najlepszej biblioteki
Dyplom odebrał Dyrektor MBP Jacek Żurawski.
W rankingu, przygotowanym przez Instytut Książki
w województwie lubelskim”.
Uroczystego nadania tytułu i wręczenia dyplomu dokonali:
i „Rzeczpospolitą”, wzięły udział placówki z całego kraju. Na
Piotr Żuchowski, wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodo-
podstawie złożonych ankiet kapituła wyłoniła laureatów,
wśród których znalazła się Miejska Biblioteka Publiczna we
Włodawie jako najlepsza w województwie lubelskim. W klasyfikacji ogólnokrajowej nasza biblioteka zajęła 18 miejsce
i 5 jako gmina miejska.
W 274/2013 numerze „Rzeczpospolitej” czytamy, że z wysłanych ponad 2300 ankiet do wszystkich gmin wiejskich
i miejsko-wiejskich oraz miast mających mniej niż 15 tys.
mieszkańców nadeszło ponad 760 odpowiedzi.
Wśród wskaźników podlegających ocenie znalazły się:
powierzchnia biblioteki i filii w przeliczeniu na 1000 mieszkańców; średnie zatrudnienie w placówce; wielkość księgozbioru
w przeliczeniu na 1000 mieszkańców, wielkość księgozbioru
nabytego po 2002 roku jako procent do całego zbioru; dotacje podmiotowe dla biblioteki w budżecie gminy w 2012 roku
(jako proc. budżetu samorządu ogółem); pozyskane przez bibliotekę środki pozabudżetowe w 2012 r.; dostępne dla czytelników tytuły prasowe (dzienniki, tygodniki, prasa dla dzieci
itp.); oferowany przez biblioteki dostęp do nowych mediów
(posiadanie strony internetowej, dostępność do Internetu
dla czytelników, stanowiska komputerowe i sieć Wi-Fi); działające przy bibliotece kółka czytelnicze, artystyczne, literackie
etc.; wolontariat; udogodnienia dla osób niepełnosprawnych
i książki dla osób słabowidzących i niewidomych. Poza tym
brane były pod uwagę dane z GUS o liczbie czytelników na
1000 mieszkańców oraz liczba wypożyczonych książek przez
jednego czytelnika w 2012 roku. W rankingu biblioteka mogła
uzyskać maksymalnie 335 pkt. Na podstawie analizy kryteriów
24
spełniających wymogi ankiety aplikacyjnej i realizacji działań sta-
Zińczuk, kierownik Działu Udostępniania Zbiorów i Informa-
tutowych nasza biblioteka uzyskała 269,4 pkt. kwalifikując się
cji MBP Włodawa.
tym samym do grona laureatów trzeciej edycji plebiscytu najlepiej prowadzonych placówek. Analizę danych na potrzeby
Edyta Pietrzak
aplikacji do Rankingu Bibliotek 2013 sporządziła Małgorzata
Kierownik Działu Regionalnego MBP Włodawa
Marcin Obuchowski
„Fletnia Pana” - pasja, tradycja, talent
Chór „Fletnia Pana” został założony w 1978 r. przez ówcze-
i dziecięcego. Po wprowadzeniu przez Wojciecha Jaruzelskie-
snego organistę w parafii p.w. św. Ludwika - Mariana Szcze-
go stanu wojennego znane wszystkim były msze za Ojczyznę.
rbetkę. Początkowo w skład chóru – który jeszcze nie miał na-
Kilkakrotnie sekcja młodzieżowa chóru śpiewała na takich
zwy - wchodziły trzy sekcje: chór dorosłych, chór młodzieżo-
mszach w Białej Podlaskiej.
W 1990 odbyła się akcja pod nazwą „Artyści dla Rzeczypo-
wy i schola dziecięca. Główna rola chóru miała opierać się na
oprawie muzycznej liturgii.
spolitej”. Organizowano koncerty, z których dochód był prze-
Po 1980 r., kiedy tworzyła się NSZZ Solidarność oprawę
znaczony na fundusz wspomagający ówczesnego premiera
muzyczną (w czasie uroczystości zawieszania krzyży w szko-
Tadeusza Mazowieckiego. Na koncercie z tej okazji organizo-
łach, szpitalach, przychodniach, na poczcie, biurach itp., któ-
wanym we Włodawskim Domu Kultury wystąpił chór parafii
re połączone były zawsze z Mszą świętą) powierzano sekcji
pw. św. Ludwika. 2 września 1990 roku w Orchówku odbyła
młodzieżowej chóru, przy większych uroczystościach nato-
się uroczystość koronacji obrazu Matki Bożej Orchowskiej
miast – chórom połączonym, czyli dorosłego, młodzieżowego
diademami papieskimi. Mszę wówczas odprawił nuncjusz
25
Chór Fletnia Pana - fot. ze zbiorów
apostolski abp Józef Kowalczyk. Chór parafii pw. św. Ludwi-
studium organistowskiego oraz Wychowania muzycznego na
ka uświetnił tę uroczystość krótkim koncertem przed mszą
UMCS-ie w Lublinie. W tym samym roku zaczęła się współ-
i oprawą muzyczną liturgii. Każdego roku w listopadzie chór
praca z Akademickim Chórem Politechniki Krakowskiej. Od
organizował koncerty ku czci św. Cecylii, patronki muzyki,
2011 roku „Fletnia Pana”, dzięki warsztatom z profesor Elżbietą
a w okresie świąt Bożego Narodzenia - koncert kolęd, na który
Krzemińską, które zostały zorganizowane w ramach Festiwalu
często zapraszano publiczność do wspólnych śpiewów.
Trzech Kultur, współpracuje z Akademickim Chórem Polite-
W 1993 roku, kiedy we Włodawie powstała nowa parafia pw. Najświętszego Serca Jezusowego, wszystkie trzy se-
chniki Lubelskiej, wykonując wspólnie takie dzieła, jak: „Gloria”
Antonia Vivaldiego czy „Te Deum” M.A. Charpentiera.
kcje chóru przeniosły swoją działalność do tej właśnie parafii.
Repertuar Chóru Fletnia Pana obejmuje ponad 200 utwo-
Głównym zadaniem chóru było uświetnianie uroczystości pa-
rów od średniowiecza (hymn do świętego Stanisława „Gaude
rafialnych, a także oprawa liturgiczna mszy. W każdą niedzie-
Mater Polonia” Wincentego z Kielczy) aż po okres współczesny
lę o godzinie 9:00 śpiewał (i do dziś śpiewa) chór dorosłych,
(utwory Stefana Stuligrosza, Henryka Mikołaja Góreckiego)
o 10:30 – młodzieżowy, a o 12:00 – dziecięcy.
oraz utwory związane z okresem świąt Bożego Narodzenia.
W styczniu 2000 roku chór został zaproszony z koncer-
Posiada też w swoim repertuarze utwory prawosławne oraz
tem kolęd do parafii Rozesłania Św. Apostołów w Chełmie.
pieśni patriotyczne. Większość repertuaru stanowią utwo-
Koncert odbył się 23.01.2000. To właśnie w tym roku chór
ry a’capella, ale również są utwory z organami, np. „Alleluja”
zaczął podczas koncertów używać nazwy „Fletnia Pana”, która
z Oratorium „Mesjasz” G.F. Heandla, który rozbrzmiewa co
wzięła się z inwencji twórczej chórzystów i dyrygenta.
roku podczas Rezurekcji, a podczas komunii często „Ave Ve-
20.04.2002 chór parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego
rum” W.A. Mozarta. Warto wspomnieć, że chór „Fletnia Pana”
po wyjeździe na VI Diecezjalny Przegląd Chórów w Siedlcach
co tydzień w niedzielę oprawia mszę świętą. Tak duży repertu-
zajął II miejsce. W tym samym roku 22 listopada na zapro-
ar daje olbrzymie możliwości, bo przede wszystkim można go
szenie chóru „Scholla Cantorum Misericordis Christi” z Białej
dobrać w taki sposób, aby pasował do liturgii na dany dzień.
Podlaskiej Chór „Fletnia Pana” zaśpiewał podczas uroczystości
Poza kompozytorami wspomnianymi powyżej chór „Fletnia
ku czci świętej Cecylii. W 2003 roku powstała strona interneto-
Pana” może poszczycić się śpiewaniem utworów takich mi-
wa, na której zawarte są wszystkie istotne informacje dotyczą-
strzów, jak: Orlando di Lasso, Wacław z Szamotuł, Mikołaj
ce działalności chóru „Fletnia Pana”. 10 maja włodawscy chó-
Gomółka, Jan Sebastian Bach, Joseph Haydn, Franciszek Liszt,
rzyści wystąpili podczas VII Diecezjalnego Przeglądu Chórów
Cesar Franck, G.P. de Palestrina, Anton Bruckner, Antonio
w Siedlcach, podczas którego zdobyli wyróżnienie. Kolejnym
Lotti, Franz Schubert, Sergiusz Rachmaninow, Stanisław Mo-
ważnym wydarzeniem było wpisanie do rejestru Związku Chó-
niuszko, Józef Świder i wielu innych. Początkowo repertuar nie
rów Kościelnych „CAECILIANUM”. W dniach 31 stycznia i 1 lute-
był tak liczny jak obecnie. Chór po 35 latach działalności posia-
go 2004 roku chór wyjeżdżał na XIII Myślenicki Festiwal Pieśni
da bardzo duży poziom wykonawczy. Pierwszy dyrygent chóru
Chóralnej Kolędy i Pastorałki „MYŚLENICE 2004”. Rok później
i organista meastro Marian Szczerbetka musiał tak dobierać
2 kwietnia chór „Fletnia Pana” wziął udział w II edycji warszta-
utwory, aby chór był w stanie je wykonać. Wraz z rozwojem
tów chóralnych zorganizowanych przez Zarząd Oddziału
śpiewaczym, ćwiczeniem emisji głosu i zdobywaniem warszta-
Warszawskiego Związku Chórów Kościelnych „Caecilianum”.
tu wokalnego można było dobierać utwory coraz trudniejsze.
W 2009 dyrygentem chóru został Paweł Łobacz, absolwent
26
Początkowo utwory jedynie homofoniczne, gdzie charakte-
pracy z profesjonalistami. Chór poszerzył swój repertuar,
a dzięki współpracy z chórem Politechniki Lubelskiej właśnie pod dyrekcją prof. E. Krzemińskiej dodał wielkie dzieła
wokalno-instrumentalne, co postawiło chór „Fletnia Pana” na
bardzo wysokim poziomie jako chór parafialny.
Teraz pod dyrekcją maestro Pawła Łobacza nie osiada
na laurach i dąży do poszerzenia repertuaru i coraz większego poziomu.
Bardzo dużym osiągnięciem chóru jest wpływ na rozwój
kulturalny mieszkańców Włodawy. Każdy koncert, który jest
organizowany, cieszy się olbrzymią popularnością, a miejsce
Chór Fletnia Pana - fot. ze zbiorów
przy ołtarzu, gdzie zwykle występuje chór, staje się swego rodzaju sceną. Nie wolno jednak zapomnieć, że koncerty chóru
rystyczne są słupy akordowe, później każdy głos miał swoje
przede wszystkim promują muzykę sakralną, a więc stają się
zadanie, czyli polifoniczne.
modlitwą i ucztą duchową ku pokrzepieniu serc. Włodawianie
Funkcjonując i sprawując posługę sakralną we Włodawie,
przychodzą na koncerty chętnie i bardzo licznie. Chór stał się
mieście Trzech Kultur (katolickiej, judaistycznej i prawosła-
kolebką kulturalną Włodawy, dając jej mieszkańcom muzykę
wnej), chór „Fletnia Pana” oprócz utworów mówiących o litu-
na bardzo wysokim poziomie i na żywo. Taki odbiór jest prze-
rgii katolickiej posiada w repertuarze utwory religijne kultu-
cież najlepszy, ponieważ żadne nagrania nie zastąpią nam
ry prawosławnej. Kto wie? Może w niedalekiej przyszłości
emocji, jakie towarzyszą chórowi na każdym koncercie.
dyrygent wyszuka utwory muzyki żydowskiej i chór otrzyma
Oprac. J. Szubstarska
status Chóru trzech kultur?
Wspólny koncert z chórem Politechniki Krakowskiej
w 2009 roku oraz warsztaty z prof. Elżbietą Krzemińską w ramach Festiwalu Trzech Kultur 2011 otworzyły drzwi do współ-
MAJÓWKA NA POLESIU
Starostwo Powiatowe we Włodawie, Zarząd Oddziału PTTK we Włodawie,Stowarzyszenie Poleskie we Włodawie oraz F.H.U. „GRAŻKA” Włodawa Zapraszają na wiosenny spływ kajakowy rzekami Polesia „POWITANIE BOBRÓW 2014” w dniach 1 - 3 maja 2014 r.
REGULAMIN
2. Osoby niepełnoletnie mogą brać udział w spływie wyłącznie
ORGANIZATOR TECHNICZNY: Komisja Turystyki Kajakowej
pod opieką uprawnionych opiekunów dorosłych.
Zarządu Oddziału PTTK we Włodawie Komandor: Józef Tworek
3. Spływ jest imprezą o małym stopniu trudności i uciążliwości, co umożliwia udział osób z niewielkim doświadczeniem
CELE IMPREZY:
w turystyce kajakowej.
• Promocja walorów turystyczno-krajoznawczych powiatu 4. Od uczestników wymagany jest dobry stan zdrowia i spraw-
włodawskiego,
• Popularyzacja turystyki kajakowej oraz szlaków kajakowych Polesia,
• Popularyzacja turystycznych odznak kajakowych, w tym Poleskiej Odznaki Kajakowej im. Janusza Michalskiego.
ność fizyczna umożliwiająca kilkugodzinny udział w imprezie.
5. Obowiązkiem uczestników jest korzystanie z kamizelek ratunkowych i asekuracyjnych w zależności od stopnia umiejętności pływania.
6. Każdy uczestnik zobowiązany jest posiadać dokument
tożsamości.
WARUNKI UCZESTNICTWA
7. Organizatorzy zalecają posiadanie odpowiednio zabe-
1. Spływ jest imprezą otwartą, mogą w nim uczestniczyć tury-
zpieczonego przed zamoczeniem ekwipunku, w tym zapa-
ści indywidualni lub grupy klubowe, których liczebność powi-
sową odzież.
nna być uzgodniona z organizatorem.
8. Uczestnicy zobowiązani są do przestrzegania Karty Turysty,
27
zasad kulturalnego zachowania, udzielania pomocy słabszym
zerwacja przy pomocy poczty elektronicznej. Przyjmowanie
i mniej doświadczonym, a przede wszystkim przestrzegania
rezerwacji następować będzie do wyczerpania limitu miejsc,
zasad bezpiecznego zachowania się na wodzie.
lecz nie później niż do 26 kwietnia 2014 r. włącznie.
9. Podczas spływu (od jego otwarcia do rozwiązania) uczestnicy
3. W zgłoszeniu e-mail: [email protected] należy podać:
zobowiązani są do bezwzględnego podporządkowania się po-
• Imię i nazwisko
leceniom Komandora Spływu i innym upoważnionym osobom
• Pesel
funkcyjnym. Dotyczy to w szczególności przestrzegania bezpie-
• Oznaczenie i nr dowodu tożsamości
czeństwa, realizacji programu imprezy i norm zachowania.
• Adres zamieszkania, tel. kontaktowy i e-mail
10. Przed rozpoczęciem spływu uczestnicy zobowiązani są do
• Nr trasy (dni) spływu.
podpisania listy obecności – deklaracji, która stanowi potwie-
• Rezerwacja noclegów w ośrodku „Relaks”
rdzenie znajomości regulaminu i zobowiązanie do jego prze-
W wyjątkowych wypadkach zgłoszenia – rezerwacje można
strzegania wraz z warunkami uczestnictwa.
dokonać telefonicznie na numer 600 435 667.
Wpisowe w wysokości odpowiednio 60,100 lub 150 zł od osoby
ŚWIADCZENIA
po potwierdzeniu rezerwacji przyjmowane będzie na konto:
1. Ubezpieczenie NNW (członkowie PTTK z aktualnie opłaconą
F.H.U. GRAZKA. 22-200 Włodawa, Rynek 4,
składką posiadają ubezpieczenie dodatkowe).
Bank PEKAO S.A.O/Włodawa
2. Miejsce w kajaku organizatora, wiosło i kamizelka.
Nr: 22 1240 2249 1111 0010 5614 0683
3. Opieka przodowników turystyki kajakowej i przewodników.
w terminie do 29 kwietnia 2014 r. włącznie z dopiskiem: wpiso-
4. Ognisko i gorący posiłek na zakończenie każdego etapu
we na spływ „Powitanie bobrów 2014” za___osób x 1–2-3 dni”.
(dnia) spływu.
4. Przyjęcie zgłoszeń potwierdzane będzie pocztą elektroniczną
5. Pamiątki spływu: okolicznościowy znaczek imprezy.
5. Zainteresowani na życzenie mogą otrzymać elektroniczną
6. Potwierdzenie do kajakowych odznak turystycznych.
wersję regulaminu.
7. Certyfikat pobytu na trójstyku PL-UA-BL (dla uczestników
6. Wpisowe w wysokości:
3.05.14).
Dowolnie wybrana trasa 1-dniowa – 60zł,
8. Pomoc w przemieszczaniu się pomiędzy punktami etapo-
Dwa dni spływu – 100zł,
wymi tras.
Trzy dni spływu – 150zł,
9. Rezerwacja noclegów w ośrodku „Relaks” nad Jez. Białym,
Dla uczestników posiadających własne kajaki wpisowe wynosi
odpowiednio: 30zł, 50 i 75zł.
ZGŁOSZENIA I WPISOWE
Wpisowe nie obejmuje kosztów noclegów i przyjmowane bę-
1. Zgłoszenia na spływ przyjmuje organizator techniczny: Komi-
dzie wyłącznie na podane konto bankowe. Zwrot wpisowe-
sja Turystyki Kajakowej Zarządu Oddziału PTTK we Włodawie.
go po potrąceniu 20% kosztów administracyjnych może być
2. Ze względu na ograniczoną liczbę miejsc obowiązuje re-
dokonane w przypadku rezygnacji w terminie do 25 kwietnia
Spływ rzeką Bug
28
• godz. 10,00 – 13,00 - spływ na odcinku: Wołczyny –
2014 r., po tym terminie wpisowe nie podlega zwrotowi poza
Trójstyk (14 km),
wyjątkowo uzasadnionymi przypadkami losowymi. Nie prze-
• godz. 13,00 – 14,00 – postój, posiłek we własnym zakre widuje się dodatkowych zapisów bez uprzedniej rezerwacji,
sie,
możliwe jest jedynie zastępstwo w miejsce rezerwacji.
• godz. 14,00 – 15,00 – spływ na odcinku: Trójstyk –
NOCLEGI I WYŻYWIENIE
Orchówek (5 km),
W ramach wpisowego organizatorzy nie pokrywają kosztów
• godz. 15,00 – 17,00 – zdawanie sprzętu, posiłek, weryfi-
noclegów. Uczestnicy mogą: zabezpieczyć noclegi we wła-
kacja POK, ognisko, zakończenie spływu.
snym zakresie, rezerwować noclegi (wraz ze zgłoszeniem
na imprezę) w Ośrodku Wypoczynkowym „Relaks” nad Jez.
Białym (Okuninka VIII/14) w cenie 30 zł osobonocleg.
POSTANOWIENIA KOŃCOWE
W ramach wpisowego organizatorzy zapewniają jeden posiłek
1. Uczestnicy spływu zobowiązani są płynąć z założonymi i za-
(zupa lub bigos), kawę i herbatę (na postojach) w każdym dniu
piętymi kamizelkami ratunkowymi lub asekuracyjnymi.
spływu oraz kiełbasę do ogniska. Pozostałe posiłki uczestnicy
2. Impreza odbędzie się bez względu na warunki atmosfery-
zabezpieczają we własnym zakresie.
czne, w przypadku skrajnie złych warunków może ulec zmianie program godzinowy i trasa spływu.
TRASY I PROGRAM SPŁYWU
3. Podany w programie harmonogram ma charakter przy-
1 maj 2014 r. - rz. Włodawka: Kol. Kołacze – Suchawa (12,0 km)
bliżony i może ulec zmianom w zależności między innymi
• godz. 8,45 – zbiórka uczestników w Suchawie przy moście od: warunków pogodowych, stanu wody, przeszkód w rzece, sprawności uczestników i innych przyczyn niezależnych
na Włodawce.
• godz. 9,00-10,00 – przewóz uczestników (transport organi od organizatorów.
zatorów) na start (przy moście drogi nr 82 w Kol. Kołacze),
4. Wszelkie szkody spowodowane przez uczestnika spływu,
wydawanie sprzętu, odprawa przedstartowa,
w tym dotyczące uszkodzenia, zniszczenia (zgubienia) wypożyczonego sprzętu ponosi powodujący je uczestnik bądź opie-
• godz. 10,00 -11,00 – spływ na odcinku Kol. Kołacze – Koła
kun sprawcy niepełnoletniego.
cze (2,5 km),
• godz. 11,00-12,00 – postój w Kołaczach ( przystań przy
5. W przypadku rażącego naruszania zasad regulaminu, spo-
moście drogi 819), posiłek we własnym zakresie, kawa
żywania w trakcie spływania alkoholu i środków o podobnym
i herbata organizatorów,
oddziaływaniu, nieprzestrzegania elementarnych zasad kultury, kierownictwo spływu ma prawo usunięcia uczestnika z im-
• godz. 12,00-15,00 – spływ na odcinku Kołacze - Suchawa prezy bez zwrotu wpisowego i prawa do innych świadczeń.
(9,5 km)
6. Interpretacja postanowień regulaminu należy do wyłącznej
• godz. 15,00-17,00 – zakończenie trasy, zdawanie sprzętu, kompetencji kierownictwa spływu. Komandor spływu i inne
posiłek, ognisko.
osoby funkcyjne zostaną przedstawione uczestnikom na
miejscu rozpoczęcia spływu.
2 maj 2014 r. – rz. Krzewianka, rz. Włodawka: Szcześniki Suchawa – Adamki (13 km)
• godz. 8, 45 – zbiórka uczestników przy polu biwakowym UWAGA!
w Adamkach,
• godz. 9,00 - 10,00 – przewóz uczestników (transport
Zarząd Oddziału PTTK we Włodawie we współpracy z Pole-
organizatorów) na start (przy moście drogi nr 819
skim Towarzystwem Medialnym ustanowił Poleską Odzna-
w Szcześnikach, wydawanie sprzętu, odprawa,
kę Kajakową im. Janusza Michalskiego, którą po spełnieniu
warunków regulaminowych mogą zdobywać uczestnicy
• godz. 10,00-12,00 – spływ Krzemianką i Włodawką na
imprez kajakowych na Polesiu. Organizatorzy spływów
odcinku Szcześniki - Suchawa (7,5 km),
wraz z potwierdzaniem akredytacji na spływy przesyłać
• godz. 12,00-13,00 – postój w Suchawie, posiłek we
będą regulaminy, a na imprezach rozprowadzać książeczki
własnym zakresie, kawa i herbata organizatorów,
Poleskiej Odznaki Kajakowej i odznaki. Weryfikacja odznak
• godz. 13,00-15,00 – spływ na odcinku: Suchawa – Ada
będzie odbywać się także po zakończeniu każdego spły-
mki (5,5 km),
wu, a zainteresowani uczestnicy poprzednich spływów po
• godz. 15,00-17,00- zakończenie trasy spływu, posiłek, zapoznaniu się z regulaminem powinni posiadać wklej-
ognisko.
ki (notatki) dokumentujące udział w odbytych wcześniej
imprezach (nazwa, data, trasa).
3 maj 2014 r. – rz. Bug: Wołczyny - Orchówek (19 km)
• godz. 8,45 – zbiórka w Orchówku (parking przy
zadaszeniu turystycznym),
• godz. 9,00 – 10,00 – przejazd (transport organizatorów) do Wołczyn, recepcja uczestników, pobranie sprzętu,
odprawa,
29
480 rocznica
nadania praw miejskich Włodawie
W 2014 roku przypada 480 roczni-
W 1475 r., a dokładnie 17 czerwca,
ńskich. A co tknie płaty, mają oni mnie
ca nadania praw miejskich naszemu
następuje podział. Dobra nadbużań-
dawać czynszu z włóki po dwadzieścia
miastu, naszej Małej Ojczyźnie. Dla-
skie otrzymuje Aleksander Sangu-
groszy litewskich i po dwa pieniądze
tego warto przybliżyć okoliczności
szko. Włość suszeńska w latach nastę-
spisanego i po korcu owsa miary włoda-
jego powstania.
pnych przechodziła w ręce kolejnych
wskiej w ten czas mają oddać tak owiec
Włodawa należy do najstarszych
członków rodziny. 11 sierpnia 1502 r.
jak i czynsz, to jest po świętym Marcinie.
osiedli nad środkowym Bugiem. Po-
zostaje podzielona na dwie części.
A ja już więcej tak na nich płat żadnych
jawia się w źródłach pisanych w pie-
W latach następnych książę Andrzej,
na siebie wymuszalać i przybywać z włók
rwszej połowie XIII wieku. Potwie-
jako jedyny właściciel dóbr nadbuża-
nie mam. A co się tknie o pożytki używa-
rdza to „Kronika Halicko-Wołyńska”.
ńskich, powiększa ją o majątek Kapli-
nia rzyk, oni mają w rzyce w Bugu użytek
W kronice podano 1243 rok, kiedy to
nosy, otrzymany „na wieczność” od
mieć po Suszno, a dalej Suszna tam wstę-
Włodawa została zniszczona przez
króla Zygmunta Starego. Książę An-
pu nie mają. Co się tknie gwałtu jeżeli by-
Tatarów. W tym okresie miasto było
drzej zorganizował dobra, przenosząc
gdzie sa przygodziło, którego nieprzyja-
jednym z grodów Księstwa Halicko
dobra z Suszna do Włodawy, dzięki
ciela albo sąsiada najazdu na mnie albo
-Włodzimierskiego. Wymienia się ją
dogodnemu położeniu na nadbuża-
na ziemi i też gwałtu na groble wodnego,
jako
gród
ńskim szlaku, co spowodowało rozwój
tego oni powinni bronić. Bobrów, wydr
na pograniczu polsko–ruskim (Wo-
miasta. Już 1498 r. funkcjonuje komora
de lazca, nie maja łowić, lisa, wilka wo-
łyń – w dzisiejszym Gródku, Uściług,
celna na drodze z Chełma do Brześcia.
lno im łowić. Co tknie się domu osie-
Brześć,
W pierwszej połowie XVI wieku
dlenia i mieśćkiego wolno każdemu
Mielnik, Drohiczyn). Więcej źródeł do-
Włodawa otrzymuje prawa miejskie
mieszczaninu
tyczących miasta w okresie od drugiej
dzięki staraniom księcia Andrzeja San-
oddać,
połowy XIII wieku do pierwszej poło-
guszki. Nadanie praw miejskich umoż-
ry mieszczanin chciał z miasta pójść
wy XV nie ma.
liwiło dalszy rozwój miasta. Włodawa
precz,
stała się jedną z głównych rezydencji
wszy się, we wszystkim dać wywołać
Dopiero druga połowa XV wieku przy-
Sanguszków, którzy zbudowali m.in.
na mieście iż nikomu nic nie winien
nosi nowe wiadomości. Wiadome jest,
zamek i umocnienia miejskie.
i odpowiedziawszy się Urzędu Zamko-
wczesnośredniowieczny
Uhrusk,
Włodawa,
Kodeń,
dom
sprzedać.
ma
swoy
A jeżeli
pi[e]rw[e]i siegdom
by
któ-
sprawdzi-
że miasto znajdowało się w granicach
W artykule Izabeli M. Jabłońskiej
wemu i Miejski[e]mu może pójść z mia-
Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wła-
pt. „Panie i panowie na Orchówku, Ró-
sta gdzie chce i na to dajem moy list
ścicielem włości był ród Sanguszków.
żance i Włodawie” autorka powołuje
z moyom pieczęcią. Pisan[e] we Włoda-
Należy przypuszczać, że Włodawa
się na dokument księcia Fiodora mó-
wie Roku Pańskiego 1540 m[i]es[ią]ca
należała do księcia trockiego Kiejstu-
wiący o potwierdzeniu praw miejskich:
marca 18 dnia.
Onul-
Można wymienić trzy czynniki,
Zie-
które pozwoliły na lokację miasta na
mi, Starosta Włodzimierski, daje znać
prawie niemieckim. Są to: przywilej na
ta. Począwszy od 1475 roku oficjalnie
Kniaź
Włodawa stała się własnością rodu
szkowicz
z Litwy, w wyniku zamiany dóbr pomiędzy królem Kazimierzem Jagiel-
tym moim, iż oto jeszcze nieboszczyk
eksploatację okolicznych lasów, han-
lończykiem a przedstawicielami rodu
oyciec moy Pan Andrzej Aleksandrowicz
del i sieć komunikacyjna oraz dogodne
Sanguszków,
Michałem
Ongulszowicz posadził miasto Włodawę
położenie nad brzegami rzeki Bug.
i Aleksandrem, synami Sanguszki Fed-
i dał tym mieszczanom swoy list, według
Przywilej na eksploatację okoli-
kowicza. Za otrzymane włości, położo-
którego listu mieli się sprawować i rzą-
cznych lasów, nadany przez króla
ne w powiecie kamienieckim na Woły-
dzić, iż mi oni powiedzieli przede mną,
Kazimierza Jagiellończyka, jak wyżej
niu, król przekazał m.in. dobra Suszno
iż ten list Oyca mego u nich zaginął pod-
napisałem, pozwolił na odrobienie
wraz z Włodawą i Szuminem. Sangu-
czas Bożego Ognia i na to dałem drugi
strat poniesionych podczas zamia-
szkowie otrzymali zarazem pozwo-
moy list. Co ja na ich czołobit nie uczynił,
ny, jaka miała miejsce w 1475 r. Ksią-
lenie na eksploatację puszcz i lasów
według którego mają się oni sprawować
żę Andrzej dzięki temu, że posiadał
w nabytych dobrach, co pozwoliło
i rządzić w tym samym mieście Włodawie
ów przywilej, przystąpił do intensy-
szybko zrekompensować straty po-
prawem Magdeburskim, tak jako i po
wnych karczunków. Produkcja towa-
niesione w wyniku wymiany z królem.
innych
rów leśnych przynosiła duże dochody,
książętami
Fedor
Andrzejewicz
Marszałek
miastach
30
Wołyńskiej
książęcych
i pa-
większej
Różankę, Hannę, Sławatycze, Kodeń do
lasów na tych terenach, jak również
liczby ludności do pracy i posiadania
Brześcia oraz tzw. Wielki Trakt Ukrai-
transport towarów do Gdańska.
bazy, z której można byłoby prowadzić
ński Wołowy. Źródeł mówiących o tym
karczunki. Taką bazą miało być nowe
szlaku nie ma, ale można jego ślady
centrum znajdujące się przy zamku
odnaleźć w przywileju króla Aleksa-
Bibliografia:
włodawskim. Powstawanie nowych
ndra z 8 marca 1504 r. pozwalającym
Dzieje Włodawy, pod red. R. Szczygła,
osad, w wyniku karczunku, wzmocniło
biskupom chełmskim pobierania cła
E. Olszewskiego, Lublin-Włodawa 1991
pozycję Włodawy we włościach San-
od soli ruskiej przewożonej z Chełma
Słownik geograficzny Królestwa Polskie-
guszków oraz sąsiednich dóbr książę-
do Brześcia i Parczewa.
go i innych krajów słowiańskich, pod
wymagała
zaangażowania
cych i prywatnych.
Innym czynnikiem, który wpłynął
red. B. Chebowskiego, t. XIII.
Kolejnym ważnym czynnikiem był
na nadanie praw miejskich, był kon-
Życiorysy w trzy kultury wpisane. Wło-
handel i sieć komunikacyjna. Dzię-
kurencyjny ośrodek znajdujący się
dawskie biografie, Studia pod reda-
ki dogodnemu położeniu miasta na
opodal Orchów, o którym mowa, zbu-
kcją Marka Bema i Adama Duszyka,
przeprawie bużańskiej, przez miasto
dowany przez Krupskich po 1506 r.
Radom-Włodawa 2008
musiały przechodzić liczne transpo-
Lokacje miast na dwóch brzegach
rty towarowe oraz podróże, kierowa-
rzeki były liczne w XVI w.
ne z Wołynia na jarmarki lubelskie.
Trzecim czynnikiem było dogodne
We Włodawie droga ta krzyżowała się
położenie nad brzegami rzeki Bug.
z często wykorzystywanym również
W tym czasie stanowiła ona waż-
do przewozu towarów i podróży szla-
ny szlak spławu zboża i towarów le-
kiem z Chełma przez Sawin, Orchów
śnych do Gdańska. Do rozwoju funkcji
i dalej lewym brzegiem Bugu przez
portowych przyczynił się karczunek
Fotografia: Stary dworzec PKS we Włodawie Fot. ze zbiorów Urzędu Miejskiego we
Włodawie
Piotr A. Czyż
Poroże.
Co o nim wiemy?
Często, gdy ktoś gości u myśliwego lub leśnika, na ścianie
przekuwają uwagę trofea łowieckie. Słyszymy wtedy ,,ale
ogromne rogi!”. Ta nazwa nie jest właściwa. Trofea, które
wiszą na ścianie pokojów myśliwskich to poroża, natomiast
rogi mają np. krowy i barany. W czym zatem tkwi różnica pomiędzy rogami barana, a porożem jelenia? - zapyta dociekliwy Czytelnik.
Z czaszki krowy, kozy czy barana i owcy domowej wyrastają stałe tak jakby ,,rdzenie” i na nich każdego roku naskórek
odkłada nowe warstwy keratyny. Można nawet na podstawie przyrostów rocznych określić wiek zwierzęcia. Myśliwi
w taki sposób określają wiek tryków muflona. Te zwierzęta
Datal jelenia na kaplicy Św. Huberta z 1745 r. w Miłocinie,
fot. Włodzimierz Czeżyk
nie zrzucają rogów, rosną one przez całe ich życie z różną
intensywnością, zależnie od wieku i kondycji zwierzęcia.
Rogi zbudowane z keratyny są jak nasze paznokcie. Po-
ża skóra zaczyna powoli obumierać i zwierzę wyciera ją
roże zaś jest wytworem kości. Zwierzęta, które je noszą
o drzewa i krzewy. Jest to tak zwane czemchanie. Poroże fa-
w naszym regionie to samce jelenia, sarny, łosia i daniela,
ktycznie ma barwę kości. Barwę różnych odcieni brązu
zrzucają one i nakładają nowe poroże każdego roku. Tym
uzyskuje wtedy, gdy zwierzę wyciera je o rośliny i właśnie
procesom towarzyszą przemiany w organizmie zwierzę-
te naturalne barwniki roślinne odpowiedzialne są za cha-
cia widoczne podczas budowania takiego poroża. Z wy-
rakterystyczny koloryt. Czasem poroże jest ciemniejsze,
rostków kostnych czaszki – możdżeni wyrastają tyki poro-
czasem jaśniejsze o różnej intensywności koloru i stopniu
ża. Podczas wzrastania okryte są na początku unerwioną
wytarcia odnóg. Wszystko to zależy od roślin w środowi-
skorą zwaną scypułem. Po uformowaniu całego poro-
sku, w którym zwierzę z porożem występuje. Poroże jest
Mable z poroża w kaplicy Św. Huberta w Suchawie - fot. Włodzimierz Czeżyk
32
Żyrandol z poroża w kaplicy w Lisznie - fot. Włodzimierz Czeżyk
potrzebne samcom zwierzyny płowej podczas walk o tery-
bo w grę wchodzi masa takiego zrzutu i średnica pieczęci.
toria lub o względy samic. Jest tak skonstruowane, aby nie
Często, kiedy znajdujemy poroża, te świeżo zrzucone mają
raniło mocno walczących rywali. Dlatego szczególnie groźne
naturalną barwę, jak na głowie zwierzęcia. Jednak kiedy zna-
pod tym względem bywają starsze osobniki o porożu bez
jdziemy taki zrzut po roku lub kilku latach może być barwy
odnóg, zwane w gwarze łowieckiej szydlarzami, w odró-
kości. Czasem widać na takim znalezisku, że kość jest po-
żnieniu od rocznych szpicaków, które jeszcze nie uczestniczą
obgryzana - ślady małych ząbków świadczą, że zrobiły to
w rozrodzie. Po godach przychodzi czas na zrzucanie poroży
myszy. Po znalezieniu jednej tyki warto poszukać w pobliżu
u różnych gatunków zwierzyny w innym czasie. Jest to także
drugiej. Czasem może dopisać nam szczęście i znajdujemy
uzależnione od wieku samców. W zasadzie im starsze tym
dwie do pary zrzucone przez jednego osobnika. Każdy oso-
szybciej następuje zrzucanie. U jeleni byki zrzucają poroże
bnik ma poroże różniące się od innych pomimo lokalizacji
od końca lutego do końca kwietnia, a szpicaki nawet później.
takich samych odnóg. Ze zrzutów, szczególnie jelenich, wy-
Byki łosie zrzucają poroża od listopada do lutego, a kozły sa-
konywane są przez specjalistów różne ciekawe przedmioty,
rny od października do grudnia. Jedynie byki daniela odmien-
takie jak żyrandole, meble, oprawy do noży, galanteria ło-
nie od wymienionych gatunków - wiosną, w maju. Poroża
wiecka, guziki i wiele innych. Odnajdywane zrzuty o barwie
u poszczególnych gatunków mają swoje specyficzne nazwy:
kości można zafarbować barwnikami, np. bejcą, dobierając
u jelenia mówimy na nie wieniec, u sarny parostki, u łosia
barwę identyczną z naturalną i tak ją nałożyć jak na dobrze
rosochy lub łopaty, u daniela zawsze są to łopaty. Poszczegó-
wybarwionych świeżych zrzutach. Fachowcy wykonujący ga-
lne odnogi na tykach poroża także mają swoje nazwy. Wa-
lanterię z poroża zabezpieczają je specjalnymi olejami. Mó-
żne jest, abyśmy mieli wiedzę, że znalezione w lesie poroże
wiąc oględnie, niewłaściwe jest lakierowanie poroży. Niszczy
z czaszką po padłym zwierzęciu łownym stanowi własność
to właściwy ich kolor i robi nieestetyczne wrażenie. Wiosna
zarządcy lub dzierżawcy obwodu łowieckiego. Zrzuty zaś to
sprzyja spacerom do lasu ze względu na budzenie się z le-
poroże gubione co roku przez zwierzynę stanowią własność
targu zimowego przyrody i dodatkową atrakcją ze spacerów
znalazcy. Wielką trudność sprawia odnalezienie go w lesie,
mogą być znalezione poroża jeleni czy też łosi. Na koniec
ponieważ doskonale maskuje się na tle opadłych liści. Kie-
należy nadmienić, ze z poroża jeszcze nie wykształconego,
dy już przy odrobinie szczęścia uda nam się w lesie znaleźć
tzw. pantów, sporządza się leki, w zaawansowanym stopniu
taki zrzut, przychodzi pytanie czy to zgubił stary czy młody
są prowadzone badania dotyczące poroża pod kątem wyko-
zwierz. Da się to sprawdzić po wyglądzie tak zwanej pieczęci,
rzystania procesów jego wzrostu w regeneracji kości w me-
czyli tej części poroża, która wyrasta z możdżeni na czaszce
dycynie, ale to jest temat na odrębny specjalistyczny artykuł.
zwierza. Kiedy pieczęć jest wypukła, to znaczy, że zrzuciło je
Włodzimierz Czeżyk
zwierzę młode, kiedy płaska to średniowiekowe, a wklęsła
znaczy, że stare. Oczywiście to jest znaczne uproszczenie,
33
Kraszewski i Polesie
W niegasnącym zachwycie i popularności wśród czytelników
wdzięczni są mu chełmscy Kresowianie i zawsze pamiętają o
Antykwariatu Kresowego w Chełmie , od dziesięciu lat jest po-
imieninach Kraszewskiego.
stać Józefa Kraszewskiego. W 2014 r na dzień Imienin pisarza
w marcu, mimo różnej aury, wyjechała Grupa Poetycka Krze-
Podobnego pisarza, tytana pracy i wartości historyczno-pa-
mień i wielu fanów do dworu jego dzieciństwa w Romanowie.
triotycznych, nigdy dotąd nie zrodziła Polska. Nikt
pracą
twórczą nie dorównał i nie dorówna Józefowi Kraszewskiemu
Muzeum, na wieczornej biesiadzie, stara się pokazać szczegól-
– zakochanemu w Polsce, jej obyczajach, wielkich postaciach
nym gościom najciekawsze obiekty i snuje się opowieść o nie-
historycznych i zwykłych ludziach z Polesia i Wołynia. Przed-
strudzonym życiu pisarza, na tle niełatwej epoki. Tegoroczne
stawicieli ludzi z poleskich wsi – uczynił bohaterami swoich po-
odwiedziny - to barwna postać Kajetana i jego powieści, Cheł-
wieści, zdolnych do pragnień, marzeń, miłości - ludzi godnych.
mianie oraz powstanie styczniowe, losy Rodziny Kraszewskich
Wówczas było to zaskoczenie wśród literatów i krytyków, a
w jego wydarzeniach oraz Polesie i Wołyń w jego twórczości.
wschodnie krainy weszły na literacki parnas.
Atrakcją jest nocne ognisko i wspólne śpiewanie pieśni patrioty-
Polesie i Wołyń Kraszewskiego są szczególnym dokumentem
cznych, które niegdyś żywotnie wpisywały się w życie dworu .
epoki o niezrównanym pięknie z bujną przyrodą i typami ludzi
W 1815 r., jak wspomina Kraszewski po latach, na jego imie-
o romantycznej naturze.
niny do Romanowa zjechało sporo gości, dorastający Józio był
zachwycony honorowaniem jego osoby, ale też podpowie-
Szkoda, że w kanonie lektur, w obawie przed polskością – wiel-
dziami krewnych – kim będzie?
ki europejski pisarz jest nieobecny. Decydenci coraz częściej
gardzą tym, co święte i polskie. Kresy rugowane z pamięci na-
Późniejszy pisarz ożenił się na Wołyniu z Zosią Woroniczów-
rodowej po 1945 r. wciąż są nie poznane przez ogół i tylko
ną, ze słynnego i zamożnego rodu, tam spędził dwadzieścia
nieliczni rozkoszują się ich literackim dokumentem .
lat życia i napisał ponad dwadzieścia powieści kresowych. W
tym najciekawsze: „Chata za wsią”, „Jaryna”, „U babuni” i sie-
Krzysztof Kołtun
demnaście innych o tematyce kresowej. Za to szczególnie
Fot. Mateusz Chomik, KUL
34
Bard natchniony - Marcin Daniel Kowalczyk
Marcin Daniel Kowalczyk, literat Ziemi Parczewskiej. Poeta,
muzyk, kompozytor. Jest rycerzem pokoju w królestwie poezji,
mistrzem słowa i melodii. Często spaceruje alejami pięciolinii,
gdzie każde wypowiedziane przez niego słowo staje się nutą,
bezcennym dźwiękiem.
W roku 1997 Marcin Daniel Kowalczyk założył formację
muzyczną DEDLI SWIM. Był to bardzo ważny i owocny okres
w życiu młodego artysty. Był to czas, dla początkującego wówczas poety, pięknych przyjaźni, dojrzewania, poszukiwań, wyborów, młodzieńczego buntu. Czas kształtowania wrażliwości
na słowo pisane. Obecnie tworzy zespół poetycki wspólnie z:
Andrzejem Chodackim – lekarzem, poetą, prozaikiem, muzykiem, fotografikiem oraz Lechosławem Tarkowskim – instruktorem Parczewskiego Domu Kultury. Każdy koncert poetycki, z ich udziałem, jest swoistym literackim misterium, spotkaniem muzyki i myśli.
Marcin Daniel Kowalczyk wciąż zachwyca i zaskakuje wielbicieli swego poetyckiego kunsztu. Ciągle zaskakuje swoją
Marcin Daniel Kowalczyk
skromnością, talentem, pracowitością. Zachwyca doborem
słów i bogactwem metafor. W wierszach natchnionego bar-
Marcin Daniel Kowalczyk posiada, na swoim literackim koncie,
da z Parczewa znalazły miejsce ludzkie marzenia, pragnienia,
3 tomiki poezji: Zmagania ze słowem‚ (Parczew‚ 2010); Papie-
tęsknoty, miłość, przyjaźń, szczęście. Nieobce są jego oso-
rowe ściany‚ ( Warszawa‚ 2011); Aria rozkołysanej nocy‚ (Lublin‚
bie pytania o sens każdego istnienia, droga ludzkiego cier-
2013). Każdy tomik poezji Mistrza Marcina jest natchniony,
pienia, codziennych upadków i powstań człowieka. Parczew-
gdyż każdy jego wiersz rodzi się z natchnionej chwili. Jest zbio-
skiego poetę cechuje szczególna wrażliwość i wyobraźnia,
rem najbardziej dojrzałych i przemyślanych wierszy, których
specyficzny sposób postrzegania rzeczy i zjawisk, spojrzenie
powstanie zostało okupione trudnym doświadczeniem rodze-
w przyszłość oraz pamięć o przeszłości, często trudnej i bo-
nia się słowa zapisanego poezją.
lesnej. Poeta Marcin buduje na bardzo mocnych i trwałych
Za popularyzację poezji śpiewanej i bogaty dorobek po-
fundamentach, na poezji i muzyce. Nieśmiertelne słowo za-
etycki Kapituła Wawrzynów Literackich przyznała Marcinowi
pisane wierszem i kojąca nastrojowa melodia potrafią ukoić
Danielowi Kowalczykowi, w 2011 roku, Brązowy Wawrzyn Lite-
serca ludzi dźwigających bagaż codzienności. Bez nich życie
racki. To bardzo zaszczytne i ważne, dla każdego poety, wyró-
nie ma sensu. Parczewski mistrz słowa często kieruje swoje
żnienie. Wymarzone i wyśnione. Dla poety Marcina było ogrom-
myśli ku wieczności. To szczególna podróż, którą musi odbyć
nym zaskoczeniem, nade wszystko wielką dumą i radością.
każdy człowiek. Podróż do rzeczywistości nieznanej i taje-
Twórczość poetycka i muzyczna Marcina Daniela Kowalczyka
mniczej. Do tej rzeczywistości człowiek wciąż zmierza, jest ona
zyskała szerokie uznanie wśród licznej rzeszy wielbicieli jego
zawsze przed nim. Ciągłe zmagania ze słabościami charakteru
wierszy. Także środowisko literatów doceniło jego talent litera-
i przeciwnościami losu są wpisane w naturę i byt człowieka.
cki. Świadczą o tym liczne nagrody i wyróżnienia zdobyte przez
Jego codzienna podróż ku przyszłości obfituje w wiele taje-
parczewskiego barda na ogólnopolskich i regionalnych ko-
mniczych spotkań, marzeń sennych, doświadczeń i doznań.
nkursach literackich oraz na przeglądach muzycznych: Wiosen-
Poeta otwiera nieznaną baśniową przestrzeń do świata fa-
na Giełda Piosenki (Siedlce‚ 2001; 2002); Przegląd Piosenki Auto-
ntasy. Doświadcza preludium miłości, trudu i radości tworze-
rskiej i Poezji Śpiewanej‚ Wyśpiewać poezję‚ (Lublin‚ 2002); Ogólno-
nia. Zapewnia, że dopływa do wyznaczonego celu. Ma świa-
polski Przegląd Piosenki Autorskiej‚ Oranżeria‚ (Radzyń Podlaski‚
domość, że obrany kierunek twórczy jest słuszny. Jest w pełni
2001; 2005); Ogród Piosenek (Lublin‚ 2007); XVI EkoFestiwal (Jó-
tym, kim chce być. Jest poetą, poetą dojrzałym. Mistrz Marcin
zefów Roztocze‚ 2007); IX Regionalny Konkurs Literacki im. Apo-
zaprasza do świata własnych doznań, przeżyć, uniesień. To
linarego Nosalskiego‚ Myśli w słowa zamknięte‚ (Milanów‚ 2012);
zaproszenie do świata bardzo intymnego, osobistego, we-
XXVIII Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Józefa Ignacego Krasze-
wnętrznego. W tej tajemnej, często nieziemskiej, przestrzeni
wskiego (Biała Podlaska‚ 2012).
Marian Kowalski
podążania jest miłość, uczucie pewne i prawdziwe. Miłość
Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna w Parczewie
sprawdzona, w której nie może być zwątpienia.
35
Z tomiku „Aria rozkołysanej nocy” Marcina Daniela Kowalczyka
Skrzydła
rozbiłem
przyciemnione szkła
Poezja i muzyka
dawnych iluzji
są skrzydłami
patrzę teraz
wielu mych uniesień
oczyma duszy …
***
Bez nich
jest tylko
Wiekuistość
głuche spadanie
w próżnię …
Gdy ostatni sen zatrzaśnie
furtkę mojego ogrodu
***
zaszyjcie mi powieka i usta
nierozerwalną nicią ufności
Podążam
w Boskie Miłosierdzie …
Z wiarą
Ściskam w palcach
Ciało przykryjcie
boską nić miłości
kirem pokrzepienia
Kiedy na chwilę się wyślizgnie
Złóżcie je tak
spajam myśli z głosem serca
pośród cieni drzew
szumiących melodiami
Nie dam sobie
dobrych wspomnień …
podciąć skrzydeł
zwątpieniu
***
Frunę z podmuchem
duchowego wiatru
Lustrzany Portret
ku Niebu
Wciąż widzę w lustrze
przed którym czesała
w zamyśleniu
***
swoje pozłociste włosy
Podczas galaktycznej robinsonady
odbicie anielskiego piękna …
unoszeni namiętnością
stworzyliśmy własny
został po nim
gwiazdozbiór szczęścia …
pożegnalny odcisk
karminowych ust …
***
Już nie stoję
na krawędzi światła
lecz zmierzam
do jego centrum
36
Mistrz Ryszard Żuchowski
W felietonie o Bon Tonie - Ekselencjo, eminencjo!
„Panie Redaktorze!
dowiedzieć się, który z nich jest najbliższy sercu właściciela.
Gdyby Pan Redaktor spotkał pana profesora Iksińskiego, to
Posiadam wizytówkę osoby, którą kiedyś poznałem, z nastę-
proszę Pana Redaktora o zapytanie pana profesora, czy pan
pującym tekstem: J.M. Prof. dr hab. mgr inż. arch. gen. bryg.
profesor mógłby Panu Redaktorowi przekazać wiadomość,
Dla znajomego wszystkie tytuły były ważne, więc rozwiązałem
którą Pan Redaktor poda mi na spotkaniu, na którym zoba-
problem w ten sposób, że szybko przeszedłem z nim na ty.
Ale w najbliższym czasie grożą nam kłopoty z tytułami
czę Pana Redaktora”.
Powyższy tekst zacytowałem po to, żeby zwrócić uwagę
arystokratycznymi, które teraz wracają do naszego życia to-
Czytelników na mnogość tytułów, jakich używamy w rozmo-
warzyskiego. Jeśli ktoś na wizytówce zaznacza, że pochodzi
wie czy korespondencji z kimś, kto jest doktorem czy profe-
z hrabiowskiej czy książęcej rodziny, to widocznie jest dla nie-
sorem. A zasada jest taka, że wystarczy dwukrotnie – na po-
go ważne i nie należy pozbawiać go tej przyjemności. Należy
czątku i na końcu pisma czy rozmowy, podkreślić kto jest kim,
zwracać się do niego per hrabio lub proszę księcia. Śmieszne,
a później tylko używać zwrotu pan czy pani.
ale to nic nie kosztuje.
Inną plagą w tej dziedzinie jest zwyczaj tytułowania na wy-
Gorzej, jeśli ktoś wpadnie w towarzystwo angielskiej ary-
rost. I tak do dozorczyni zwracamy się „pani kierowniczko”, do
stokracji. Musi wtedy pamiętać, że do królowej zwraca się
portiera „prezesie”, do kierownika „dyrektorze” itp. Czynimy
Wasza Królewska Mość, do książąt krwi – Wasza Królewska
to wtedy, kiedy chcemy uzyskać przychylność tych osób. Pach-
Wysokość, do zwykłych książąt – Wasza Łaskawość, do mar-
nie to z daleka prowincją. Jeśli natomiast traktujemy te zwroty
kizów – Wasza Lordowska Mość, a do hrabiów, wicehrabiów
żartobliwie – obrażamy adresatów. I odwrotnie – pomijanie
i baronetów – Mój Lordzie.
Jestem demokratą i człowiekiem skromnym, dlatego moż-
tytułów w rozmowie z kimś, kto go posiada, jest nietaktem.
Niegrzecznością będzie także nazwanie podporucznika
na do mnie mówić – panie Ryszardzie.
Ryszard Żuchowski
podporucznikiem, wiceprezydenta wiceprezydentem, a prorektora prorektorem. W tych przypadkach obowiązuje wymienianie pełnych rang i stanowisk, a więc podporucznik jest
porucznikiem, prorektor jest rektorem itp.
Na szczęście przestajemy już przenosić stanowisko męża
na żonę i nie słyszy się, że ktoś zwraca się do kobiety per pani
majorowo, czy pani doktorowo. W czasach, kiedy kobieta była
„dodatkiem” do męża, był to towarzyski obowiązek, dzisiaj,
w dobie samodzielności słabej płci, kiedy panie zajmują najwyższe urzędy, tylko śmieszy.
Możemy popełnić nietakt, jeśli w kontaktach prywatnych będziemy się zwracali do profesora per panie ambasadorze, jeśli takie stanowisko osoba ta zajmuje. W takich
przypadkach używamy zawsze tytułu dożywotniego, a nie
tymczasowego. Jeśli profesor jest jednocześnie rektorem, to
w sytuacjach etykietalnych zwracamy się do niego Jego Magnificencjo, w sprawach służbowych – panie rektorze, a na co
dzień panie profesorze.
Często popełniamy błędy, adresując listy. Nie skracamy
tytułów pisząc redaktor, dyrektor, profesor, a czynimy to
w przypadkach magistra, inżyniera, doktora.
Do Ojca Świętego mówimy Jego Świątobliwość, do kardynała eminencjo, do biskupa ekscelencjo. Również ekscelencjo
do prezydenta, ambasadora i ministra. Niektóre tytuły – jak
prezydenta – są przypisane na zawsze, nawet wtedy, kiedy
przestał pełnić swój urząd. Czasami są problemy z wybraniem
właściwego tytułu, jeśli ktoś posiada ich kilka. Najlepiej wtedy
37
***
***
Jeden indor,
Uczucie to jak bujanie na huśtawce.
co go miała gospodyni z Wochynia,
W Masłomęczu, latem oboje
swoim indorzeniem
pracowali na obozie naukowym.
wciąż kłótnie wszczynał!
Uff…noce takie gorące
A to mu przeszkadzało
aż do zawrotu głowy!
za głośne kur gdakanie,
Wiosną pod znakiem ryby,
purpurowiał z zazdrości
archeologom młodym
patrząc na koguta
urodziło się dziecię śliczne
częste romansowanie!
- uwierzyli, że to magiczne miejsce.
Więc gdy było spotkanie rodzinne,
Gdy owo dziewczę dorosło
uradzono, że czas zakończyć
Też pod namiot tu przyjechało
te indora brewerie nagminne.
No i zakochało się w chłopaku
Aby nastał moralny spokój
z Hrubieszowa.
na podwórku i w kurniku,
Na dodatek w okolicy babcia
postanowiono w piątek
już wielce wiekowa wyznała
wielkanocny - przymknąć
iż ona tam w grodzisku
indora w …piekarniku!
rozmiłowała się też namiętnie.
A więc samotni, tam magia
Erosa działa, trzeba jechać
***
- do dzieła!
Rzekła Bogusia z Biłgoraja
***
gdy mężuś po paru
nocach powrócił:
mam dość twego szlajania.
W Zamościu, w jednej spółdzielni,
I choć byli krótko po ślubie,
w maju po walnym zebraniu,
twardo zażądała:
co było treściwe bo krótkie,
wynoś się ty łgarski czubie.
zarząd zarządził dla biura
Taki był, że jak wpadł w trans
majówkę na łonie przyrody.
karciano - wódczanych nocy
Więc wyruszyli spółdzielcy dzielni,
to były mu bliższe, aniżeli
w roztoczańskie lasy na wiosenny piknik.
z uroczą żonką wieczory urocze.
Jadąc w zakładowej nysie się okazało,
Próbował łagodzić sprawę,
że jest ciasno i mało miejsca.
ale jego słowa warte tyle, co sitem
Gdyby nie uczynność sekretarki Zuzi
wody czerpanie.
dworował główny księgowy,
Choć przed sądem znowu ją
nie byłoby gdzie… palca włożyć!
za nos wodził,
Pod wieczór przysnęło się
to sąd zasądził rozwód.
marudnemu wice prezesowi
Dodać tu trzeba,
bo nie tylko zapach konwali
że radość drugiej żony
mu mocno plątał nogi.
też była krótka
Na majówce zagubił się prezes,
bo po paru wiosnach
gdy z kadrową na jego marynarce
i ona rozwódką została.
na polanie uroczej, pachnącej,
38
***
uskuteczniali „tak zwane”
Wolność – najjaśniejszy kolor
wiosenne grzybobranie!
w obrazie świata.
Szczytem twórczej majówki
były te momenty kiedy
sekretarce Zuzi,
***
pod jedwabne majteczki
wlazły mrówki,
Można być stróżem
po zgrabniutkich nogach.
swego majątku
I w co gryzły!?
i panem własnej biedy.
Oblazły rękę głównego technologa!
Sami przyznacie, że na pikniku
***
podsumowano wyniki spółdzielni
z przytupem, po sarmacku.
Świat pełen mądrali
Załoga po dziś rozprawia o tym
i nielicznych mędrców.
z perskim okiem!
Lubart
***
Podłość nad podłościami
gdy władza wysługuje się
podłymi ludźmi.
Jeżeli lamentująca
***
powtarza w kółko:
nie jestem głupia
Pyszność z powodu
to znak, że daleko jej
bogactwa irytuje jak
do mądrości.
natrętna mucha.
***
Żcie to nie bal
rozradowanych par,
Prawda to nie tylko
a zwyczajne noce i dnie
emocje zmysłów
gdzie jedni, radzi wysoko,
lecz głównie
drudzy zaś, na dnie!
głębia umysłów.
***
***
O barwnym życiu
Źle gdy w przypływie
młodzi marzą.
powodzenia odpływa
A potem i tak
skromność.
w ciepłe ciapy
i domowe pielesze włażą!
***
***
W duszy winy
Wzgardę budzi
z twarzy frazesy i miny.
obrzydliwa cecha
miernych ludzi-
***
nic nie robiąc,
Przebaczenie rany zabliźnia,
potrafią przeciw innym judzić!
zemsta pogłębia.
39
Lubart
Pierogi lubelskie
BABKA SUSZEŃSKA
GOTOWANA
Płaty śledziowe
po królewsku
Składniki:
Składniki:
Składniki:
Ciasto:
• 5 jaj
• 5 płatów śledziowych
• mąka pszenna
• 1 szkl. cukru
• 2 pory
• woda
• 1 margaryna Kasia
• 2 marchewki
• olej
• 1 szkl. mąki pszennej
• 2 jabłka
• sól
• 1 szkl. mąki ziemniaczanej
• majonez
• 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Farsz:
• aromat cytrynowy
Sposób przygotowania:
• kasza gryczana gotowana
• polewa czekoladowa
Płaty wymoczyć, pory pokroić w tala-
• ser biały twarogowy
rki, marchew i jabłka zetrzeć na tartce
• cebula smażona
Wykonanie:
do jarzyn, dodać majonez, wymieszać.
• mięta suszona lub świeża
Jajka ubić w całości z cukrem, dodać
Płaty pokroić w małe dzwonki. Układać
• pieprz czarny
margarynę i zmiksować. Po zmikso-
warstwami na przemian, warstwa sała-
• sól
waniu dodać pozostałe składniki i wy-
tki z majonezem i warstwa śledzi aż do
mieszać. Do garnka wlać wodę na ¾
skończenia składników.
Sposób przygotowania:
wysokości foremki do gotowania bab-
Smacznego!
Zagnieść ciasto, rozwałkować. Wyciąć
ki. Ciasto wlać do formy i szczelnie ją
krążki szklanką. Kaszę wymieszać z twa-
zamknąć. Wstawić do garnka z wodą.
(potrawa przygotowana i polecana przez
rogiem i cebulą. Dodać sporo mięty i do-
Gotować 1 godz. od chwili zagotowania
Koło Gospodyń Wiejskich w Żukowie)
prawić do smaku solą i pieprzem. Do
wody, na tym samym ogniu. Po ugoto-
farszu można dodać surowe jajko. Far-
waniu wyjąć ciasto z formy i udekoro-
szem nadziewać ciasto i formować pie-
wać polewą czekoladową.
rogi. Wrzucać do gotującej się, osolonej
Smacznego!
wody z odrobiną oleju. Po wypłynięciu
pierogów na wierzch wyłowić. Podawać
(potrawa przygotowana i polecana przez
ze skwarkami lub smażoną cebulką.
Koło Gospodyń Wiejskich w Susznie)
Smacznego!
(potrawa przygotowana i polecana przez Koło
Potrawy regionalne zaczerpnięte
Gospodyń Wiejskich w Susznie)
z publikacji „Polesie w garnku”
wydane przez Gminę Włodawa
Opracowała:
Renata Włostowska
40

Podobne dokumenty