nr 13 - Home.pl
Transkrypt
nr 13 - Home.pl
Kwartalnik Społeczno-Kulturalny Aldon Dzięcioł Redaktor naczelny [email protected] Renata Włostowska Wydawca Sekretarz redakcji Poleskie Towarzystwo Medialne [email protected] Joanna Szubstarska Korektorka 22-200 Włodawa Jakub Dzięcioł ul. Lubelska 56 Grafik Tel. (82) 57 21 353 Współwydawca: Marta Ładak Muzeum Pojezierza Łęczyńsko - Włodawskiego Członek redakcji Prezydium Rady Programowej: Przewodniczący: Monika Durska Mariusz Telepko Członek redakcji Dyr. Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego Wiceprzewodniczący: Marta Olszewska Mikołaj Butrym - Dyr. Włodawskiego Domu Kultury Członek redakcji Partner medialny: Twoje Radio Włodawa Mieczysław Tokarski Członek redakcji Druk i skład: Drukarnia i Wydawnictwo Akademickie Wyższej Szkoły Społeczno - Przyrodniczej im. Wincentego Włodzimierz Czeżyk Pola w Lublinie Członek redakcji 20–448 Lublin, ul. J. Porazińskiej 3 Adres redakcji: Zbigniew Woszczyński 22-200 Włodawa Członek redakcji ul. Asnyka 20 Skrzynka mailowa: [email protected] Piotr A. Czyż Tel.: (082) 57 21 954 Członek redakcji Z redakcją stale współpracują: Agnieszka Gąsior-Mazur - Prezes Lubelskiego Klubu Biznesu Prof. Sławomir Partycki - KUL, Przewodniczący Lubelskiej Rady Towarzystw Regionalnych Waldemar Michalski - Wiceprezes Związku Literatów Polskich Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam. w Lublinie, Sekretarz Redakcji „Akcentu” Nie odsyłamy nie zamówionych materiałów. Zbigniew Włodzimierz Fronczek - Prezes Stow. Pisarzy Polskich Zastrzegamy sobie prawo do redagowania w Lublinie, red. nacz. „Lublin Kultura i Społeczeństwo” i skrótów nadsyłanych tekstów. Longin Jan Okoń - były Prezes Związku Literatów Polskich w Lublinie 1 Szanowni Czytelnicy Poleskie Towarzystwo Medialne jako wydawca czasopisma ,,Wschód” rozpoczyna piąty rok działalności. Do rąk Państwa trafił 13 numer kwartalnika, którego redakcja w pełni składa się z włodawiaków. Wdzięczni jesteśmy za życzliwe wsparcie, którego nam udziela Zarząd Powiatu Włodawskiego, Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego oraz Włodawski Dom Kultury. Cieszymy się, że pomimo tak bardzo ograniczonych środków materialnych otrzymujemy dobre recenzje z różnych środowisk twórczych. Czytają nas nie tylko w powiecie włodawskim i miejscowościach sąsiednich powiatów, ale także mamy stałych czytelników w Lublinie, Warszawie, Chełmie, Białej Podlaskiej czy Krasnymstawie. W minionym roku ,,Wschód” jako periodyk opcji kulturalnej był prezentowany na łamach Kwartalnika Zamojskiego w Zamościu, także po raz kolejny uczestniczyliśmy z własnym stoiskiem na Lubelskich Targach Książki w Lublinie. Dalszą część redakcyjnego ,,wstępniaka” poświęcę wyjątkowemu jubileuszowi, jaki przypada w tym roku, tj. ponad sześciu wiekom polskiej książki. Otóż powołany w Warszawie Komitet Porozumiewawczy Bibliotekarzy, Księgarzy i Wydawców postanowił ogłosić 2014 rok Rokiem Czytelnika pod hasłem ,,650 lat w służbie książki”. Skąd ta data? Właśnie w drugiej poł wie czternastego wieku - 12 maja 1364 roku król Kazimierz Wielki wydał akt fundacyjny, na mocy którego zostało powołane Studium Generalne, czyli późniejsza Akademia Krakowska – pierwszy polski uniwersytet. A oto główne treści zawarte w tymże dokumencie: ,,My Kazimierz z Bożej łaski król Polski i ziem: krakowskiej, sandomierskiej, sieradzkiej, łęczyckiej, kujawskiej, pomorskiej i ruskiej (…) postanowiliśmy w mieście naszym Krakowie wyznaczyć, obrać, ustanowić i urządzić miejsce, na któremby szkoła w każdym dozwolonym wydziale kwitnęła (…) Wszystkim pospołu i każdemu z osobna przyrzekamy i dobrą wolą zaręczamy niżej wpisane artykuły w niniejszym piśmie zawarte, nienaruszone strzec i zachować, a w szczególności rektorom uniwersytetu, doktorom, scholarom, pisarzom, stacjonariuszom, bedelom (…) chcemy być panem łaskawym.” Wymieniony w dokumencie stacjonariusz miał pod nadzorem uczelni organizować wytwarzanie, udostępnianie i rozprowadzanie ksiąg wówczas jeszcze rękopiśmiennych. Współczesne środowisko drukarzy, wydawców, księgarzy i bibliotekarzy uznaje tę datę i ówczesny pionierski, szeroki zakres prac stacjonariusza za początek tworzenia się swoich dzisiejszych zawodów. Powołany w 2013 roku Komitet Organizacyjny obchodów tak godnego jubileuszu, który skupia wszystkie środowiska szczebla centralnego związane z książką, uznał za swój cel organizację i koordynację przedsięwzięć podejmowanych w całym kraju dla popularyzacji książki i czytelnictwa. Działania gremium jubileuszowego wspiera Instytut Książki i Bibloteka Narodowa. Uroczysta inauguracja ,,Roku Czytelnika” rozpoczęła się już w grudniu 2013 roku pod patronatem Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego w Warszawie podczas obchodzonego Dnia Księgarza. Program działań przewiduje we wszystkich województwach w szkołach, księgarniach, bibliotekach, dyskusyjnych klubach książki, na wystawach i targach, organizowanie: konferencji, konkursów, spotkań autorskich pisarzy i poetów, wykładów, prelekcji, pokazów multimedialnych, okolicznościowych wieczornic pod hasłem: „Książka najwyższym dobrem kultury”. Zachęcam naszych Czytelników, aby nie tylko z okazji wspaniałego jubileuszu pamiętali o potrzebie codziennego czytania chociażby dla ubarwienia zwykłej, często szarej egzystencji, ale także po to, by poszerzać swoją wiedzę i pogłębiać piękno humanistycznego, człowieczego ducha. Bo jak pisał jeden z najsławniejszy filozofów starożytnej Grecji Arystoteles – wiedza, poznawanie sprawia przyjemność nie tylko filozofom, ale wszystkim bez wyjątku ludziom. Kończę swojską, prostą dewizą: „Bądź z książką za pan brat bo cóż bez czytania byłby wart człowiek”. Aldon Dzięcioł 2 Rezerwat zacieśnia współpracę trzech państw Nowe perspektywy i nowe możliwości rozwoju dla Transgranicznego Rezerwatu Biosfery „Polesie Zachodnie” - tak w skrócie można podsumować spotkanie, które miało miejsce niedawno w Brześciu na Białorusi. Zaznaczyć trzeba – spotkanie niezwykle ważne, bo zacieśniające współpracę trzech państw. O rezerwacie i stojących przed nim nowych możliwościach rozmawialiśmy ze Starostą Powiatu Włodawskiego. Panie Starosto, podobno są jakieś nowe wieści dotyczące daje nie tylko ogromne możliwości promocyjne, ale i asumpt współpracy w ramach Transgranicznego Rezerwatu Bio- do ścisłej współpracy pomiędzy naszymi trzema państwami. sfery „Polesie Zachodnie”. Jest Pan członkiem ścisłych władz Trzeba pamiętać, że tak naprawdę centrum i sercem „Polesia tego Rezerwatu. Zachodniego” jest powiat włodawski, a jego nieformalną stoli- - Tak, było niedawno spotkanie w Brześciu na Białorusi, pod- cą - Włodawa. Międzynarodowy certyfikat UNESCO powoduje, czas którego poruszano wiele spraw dotyczących przyszłości że dostrzega się nas nie tylko w naszym kraju, czy Europie, ale Rezerwatu. Jednym z ważnych aspektów była sprawa wpisy- i na całym świecie. To jest niesłychanie wpływowa forma pro- wania zapisów chroniących zasoby naturalne w strategiach mocji, bo nazwa UNESCO oznacza w mentalności turysty coś poszczególnych województw, regionów czy obwodów. Cho- naprawdę cennego i wartego obejrzenia. To nie żadne subie- dzi mniej więcej o to, aby można było w przyszłości dzięki ktywne zdanie samorządu, ale światowych ekspertów. środkom unijnym realizować zadania zmierzające do maksy- Ponadto liczymy bardzo nie tylko na przyjazd turystów z całe- malnej ochrony tego unikatowego terenu, jakim jest TRB go świata, ale również na zainteresowanie kręgów naukowych „Polesie Zachodnie”. naszą florą i fauną, ze szczególnym uwzględnieniem wyjątkowych cech rzeki Bug. Z całą pewnością „pieczęć” UNESCO może Co jeszcze ustalono podczas spotkania w Brześciu? przysłużyć się do zrównoważonego rozwoju nie tylko naszego - Przede wszystkim wskazano kierunki działań na przyszłość. powiatu, ale i całego pogranicza polsko-ukraińsko-białoruskie- Pokazaliśmy naszym partnerom ze Wschodu możliwości ubie- go, wciąż jeszcze niedostatecznie odkrytego przez rodzimego, gania się o środki zewnętrzne w oparciu o istniejące dokumen- jak i przyjezdnego turystę. Myślimy także o wykorzystaniu ty strategiczne. Mówiliśmy o konieczności wyznaczenia granic instytucjonalnym utworzenia tego rezerwatu, być może da to – delimitacji obszaru Rezerwatu oraz o aktualizacji map. Na dwa-trzy miejsca pracy pasjonatom ekologii i turystyki. pewno bardzo pomocna jest współpraca z parkami narodowymi na tym obszarze, w tym oczywiście z dyrekcją Poleskiego Co to jest Transgraniczny Rezerwat Biosfery „Polesie Parku Narodowego, z którą doskonale nam się współpracuje. Zachodnie”? Powstawanie TRB „Polesie Zachodnie” przechodziło długi Jakie gminy należą do Rezerwatu? i staranny proces. Tak naprawdę powstało 28 października - Trudno wymienić wszystkie gminy, rejony i obwody po obu 2011 r. w Kijowie, gdzie miało miejsce podpisanie porozu- stronach Bugu, leżące ponadto na terenie trzech państw. Wy- mienia między Ukrainą, Białorusią i Polską o utworzeniu TRB starczy powiedzieć, że tylko polska część TRB „Polesie Zacho- „Polesie Zachodnie”. Oficjalnym potwierdzeniem jego po- dnie” ma powierzchnię ok. 140 tys. ha, obejmuje niemal cały wstania było przekazanie 5 września 2012 r. w Ministerstwie obszar Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego i terenów przy- Środowiska przez Irinę Bokovą – dyrektora generalnego ległych. W jego skład wchodzą: Poleski Park Narodowy, par- UNESCO, certyfikatu potwierdzającego jego istnienie. Nato- ki krajobrazowe – Sobiborski, Poleski, Pojezierze Łęczyńskie, miast nasze zabiegi o utworzenie tego unikalnego obiektu Chełmski (fragment), a także duże kompleksy lasów parczew- rozpoczęły się przed bardzo wieloma laty. Jednym z tych, któ- skich i włodawskich. rzy w bardzo dużej mierze przyczynili się do jego powstania był nieżyjący już dziś Janusz Kuśmierczyk, który w realizację Jakie Pan widzi korzyści w związku z jego powstaniem? projektu tego rezerwatu włożył całe swoje serce. Bardzo - Jest to drugi w Europie trójstronny rezerwat biosfery (pierw- ważną rolę w jego utworzeniu odegrały działania oddolne, szym był RB Karpaty Wschodnie, który powstał na pograniczu zwłaszcza Stowarzyszenia Poleskiego i inicjowane przez polsko-słowacko-ukraińskim) oraz trzeci na świecie obiekt tego Starostwo Powiatowe we Włodawie. typu. Już to tylko świadczy o jego unikalności i wyjątkowości. Stworzenie międzynarodowego, chronionego prawem terenu Redaktor 3 Wielkanoc w poezji Wielkanoc - Krzysztof Kamil Baczyński Sklepienie - chwila - a niebo rozsadzi, po cierpieniu, w powstaniu powstawanie ludzi jest jak pierś w górach coraz szersza, niosąc i sam jak człowiek wzejdzie, i sam krew przebaczy, strumień biały, rzucony jak ogień z powały, bo wie, co znaczy skonać i cierpieć co znaczy. który jest słońca promieniem i głosem, I niech się święci w świetle wirowanie pyłu, a w nim gołębie krążą znacząc ślady lotu i niech się święci ten dzień, co jest miłość, i jak pył w świetle cichym zmieniają się w złoto. ten dzień, co niósł na sobie przez trumny i ruchy złożenie w grobie ciałem, a wstawanie duchem. Takich świątyń gotyku jest w powietrzu wtedy jak lśniących bąków, które krążą z bliska, Wigilia wielkanocna 1966 - Karol Wojtyła unoszących spalone wiekami szkielety i spokojnych, wyniosłych jak nieba kołyska na ziemi, gdzie pielgrzymem jest na placach ludnych Jest taka Noc, gdy czuwając przy Twoim grobie, najbardziej każde drzewo, a świętym każdy człowiek smutny. jesteśmy Kościołem Jest to noc walki, jaką toczy w nas rozpacz z nadzieją: Ten czas jak w chwilę grozy przemieni się? Znacząc Ta walka wciąż się nakłada na wszystkie walki dziejów, coś ponad ludzkie zgliszcza i twarze, co w głodzie Napełnia je wszystkie w głąb mają pozór stłuczonych kryształów i płaczą, (wszystkie one czy tracą swój sens? Czy go wtedy wła- i jeszcze płaszcz gwardyjski z fantazją uniosą, śnie zyskują?) i jeszcze łzy kryształem, a krew nazwą rosą, i jeszcze wznios ą ramię i nazwą kościoły, Tej Nocy obrzęd ziemi dosięga swego początku. choć im się zdają jakby z róż na poły Tysiąc lat jest jak jedna Noc: Noc czuwania przy Twoim grobie. z krzyżami budowane. O ty kraju! w tobie ja znam za wiele oczu, które się dopalą, W czas zmartwychwstania - Bolesław Leśmian nim w nich ogień poznają, gdy proch stoczy w grobie, i zbyt wiele znam świątyń, które się rozwalą, nim im świętość przydadzą jak koronę królom. W czas zmartwychwstania Boża moc O ty kraju! ja jestem bólem twoim bólem Trafi na opór nagłych zdarzeń. i krwią krwi twojej białej - pszenicy łanowej, Nie wszystko stanie się w tę noc i krwi twej purpurowej, co jest w twojej mowie. Według niebieskich wyobrażeń. Więc znów ten czas powraca, a co z nim co? gdy ziemia huczy w nim na kształt miecza i na kształt płomienia Są takie gardła, których zew jak z michałowych mieczów liść spadły jak z drzewa, Umilkł w mogile - bezpowrotnie. który na ziemię lecąc - pali, nie ogrzewa, Jest taka krew - przelana krew. i wygania raz drugi, jak wtedy, z bram raju. Której nie przelał nikt - dwukrotnie. Tak nam przemienia ziemię i serca w tym kraju, w którym wszystko zmienione na popiół - wytrzyma Jest takie próchno, co już dość i będzie jak czuwanie skutego olbrzyma, Zaznało zgrozy w swym konaniu! i będzie, gdy zawoła czas i znów dorosną Jest taka dumna w ziemi kość, nowe w czerwień jak zieleń drzewo każde wiosną. Co się sprzeciwi - zmartwychwstaniu! Więc zawirują kształty najczystszych przeznaczeń, które staną się światłem, chociaż są rozpaczą, I cóż, że surma w niebie gra. które wzniosą się z trwogi, bo w trwodze się staną By nowym bytem - świat odurzyć? jedną z tych pięciu - odkupienia raną, Nie każdy śmiech się zbudzić da! jedną z tych pięciu - co głowami płaczą, Nie każda łza się da powtórzyć! jedną z tych pięciu - tą w serce zadaną. I kto jest człowiek tylko i cierpiał w tej ziemi, będzie skuty z jej śmiercią i jej przebudzeniem, i choćby w niej umierał jak nędzarz - to zbudzi 4 Chwila z poezją Z literaturą od wschodu ze Wschodem „Milczenie ptaków”, czyli debiut poetycki Joanny Szubstarskiej. torka Czytelnikowi. Bardzo wymownym obrazem tych wierszy jest „człowiek w klatce”. Szarość, cisza, „świat zastygły w locie bólu” dominują w poetyckiej kreacji. Skąd ta depresyjno-nostalgiczna nastrojowość w wierszach młodej autorki, uprawiającej na co dzień profesję dziennikarską? Być może obcowanie w małym świecie wielkich spraw sprowadza ideały młodości do bolesnych wymiarów. A przecież jest w tej poezji, rozpisanej na krótkie niemal sztambuchowe impresje i notatki, światło nadziei przebijające przez „deszczową codzienność”: Zbieram deszcz, suszę na słońcu jego kolory tęczy przechowuję w sercu. Pragnę oddać je światu, który mnie rozgrzeszy. i szukam takich miejsc z płonącymi kandelabrami, z siecią puchów pajęczyn, z dymem tytoniu i liści, z ciepłymi ustami bliskich. (xxx Zbieram deszcz). Wymownym motywem tych wierszy jest także „kamień”, pokazywany w różnych kontekstach. Jest synonimem trwania i stałości. Opoką, na której buduje Szubstarska swoją nadzieję. Jest tu kamień schodów, kamień ołtarza, kamień bruku z codziennej drogi. To znad kamienia wybija się Spirala światła Przed kilkoma tygodniami otrzymałem tom wierszy, który spra- jak tornado wił mi nieukrywaną radość i satysfakcję! Otóż we Włodawie zrywa powłoki cienia, rodzą się poeci! Jakby na potwierdzenie tych słów mogę wy- miażdży pancerze, mienić chociażby kilka nazwisk. Oczywiście Eda Ostrowska, Ola uderza w czerń oczu, Zińczuk, Aldon Dzięcioł czy Józef Fert, który tu, we Włodawie, podrywa serce. nie tylko zaczął pisać wiersze, ale przygotował swój znakomity (xxx Spirala światła…) doktorat z „Vade-mecum” C. K. Norwida. Książka ma bardzo sugestywną okładkę. Jest to rysunek kobiety zrywającej się do lotu. Pełna ekspresji ilustracja dobrze Tymczasem gwiazdy mają chłodny blask a księżyc jest lodowa- komponuje się z tekstami wierszy. Dodajmy, że autorką grafiki ty i wydaje się, że „świat zastygł w lawie bólu”. Nie zgadzam się z okładki jest mieszkająca we Francji Ewa Dąbrowska. z autorką, że „milczenie ptaków” jest ich codziennością a „spi- Wybór około czterdziestu krótkich form poetyckich, jakie rala światła” zamienia się w popiół. Jest tu wiersz zwracający prezentuje w tomiku Joanna Szubstarska, stanowi wystarczają- uwagę na istnienie innego świata „niż ten, co w oczach stoi” cą okazję do zapoznania się z wizją świata, jaki przedstawia au- (cytat z Mickiewicza). To świat wiary i proroków: 5 Powrócili z gór medytujący Wiersze Joanny Szubstarskiej są świadectwem poszukiwania rozbili namioty „innego świata”. I pod tym względem są autentyczne i zna- między równiną a niebem. mienne dla postaw ludzi nie tylko jej pokolenia. Ich oczy zasłonięte powiekami, Recenzja: Waldemar Michalski Nocą i dniem jaśnieją tamtą górą. (xxx Powrócili…) Joanna Szubstarska „Milczenie ptaków”, wiersze wybrane Cisza korytarzy Mówią Brak dźwięku słów, - przez palce biegnie czas. Milczenie mijanych oczu, Mówią, Pocałunek w ciszy. Żałując życia. Miarowy oddech A ono skroplone Zamieszkuje długie korytarze. Na górze Schodzę krętymi schodami, Ciągnie się smugą. Z wyprostowanymi myślami, W szparach skóry Pragnieniem nakierowanym Zastyga. Na spokój zastygłych korytarzy. Jego magma wylana Pełznie do świata, Patrzy w oczy innych. Słyszę głos Zasapane przycupnięte Rozbity wśród gałęzi; Oczekuje na kolejną erupcję Wspinaczka nut Patrząc w górę. I pauza. Odsłona trzecia: Upadek Wracam, - porysowanie skóry Widziałem miejsca – głazy ociosane - walka o oddech Skrojone na miarę laboratorium. I te zęby, Przestrzenie liczące miliony oddechów Widzialne kości, Zamknięte kopułą z kamienia. Silniejsze od mięśni, Na granicy sacrum Wygryzające rezygnację Omdlewało ciało, nienawykłe do uniesień, - odsłonę czwartą. Sklepiało się z częścią otchłani niebieskiej. Wchodziłam do sal rozrosłych wiekami, Napęczniałych latami, ogromniejących żywotami. Dochodzę do siebie Duch odnajdywał fragment odlewu, Przez stopnie Formę. Przekreślania napięć. Wracam pamięcią, Wchodzę w krzyk Muncha Zaglądam. Zastrajam głos Od redakcji Joanna Szubstarska jest naszą redakcyjną koleżanką, która pisze teksty oraz przygotowuje korektę tekstów „Wschodu”. Z echcem ulicy. Przechodzę obok nieznanego Odtrącanego do dziś Przez samarytan. Odchodzę od płonących ołtarzy Joasiu! w imieniu wszystkich członków redakcji serdecznie gratulujemy pierwszego poetyckiego tomiku i życzymy nie gasnącej weny. Do siebie. Opracował Aldon Dzięcioł 6 Z CYKLU „SKOWRONKI LUBLINA” Beata Artemska - totalny skowronek Dziwny jest ten świat... Beatę Artemską poznałem nie w Operetce, ani w Teatrze Muzycznym, ale w najprawdziwszym Teatrze Dramatycznym w Łodzi, gdzie miała reżyserować musical Lope de Vegi „Jaśnie pan nikt”. Nie często się zdarza, że śpiewacy reżyserują w teatrze w innej niż we własnej estetyce. Takie zderzenie różnych doświadczeń mogło wyjść sztuce na dobre lub można się było spodziewać niewypału. To pierwsze wiązaliśmy z osobą choreografa, a to dlatego, że autorem roztańczenia spektaklu miał być świetny baletmistrz Eugeniusz Papliński, znany twórca baletów klasycznych. Takie zderzenie dwóch światów teatralnych mogło sprowadzić burze lub wykreować wydarzenie artystyczne. Rzeczywistość okazała się neutralna. Współpraca z Beatą przebiegała bezkonfliktowo. Reżyser się nie wymądrzał, choreograf dozował trudności i per saldo przedstawienie wypadło nieźle. Zawiodła tylko legenda o reżyserskim temperamencie Beaty. Artemska była w pracy przemiła, nie klęła, nie krzyczała, a uwagi czyniła dyskretnie. I tak ją zapamiętałem, kiedy spotkaliśmy się po paru latach w Lublinie w Operetce lubelskiej. Po przyjeździe do „Koziego Grodu” zdarzyło mi się zapytać przygodnie spotkanego lublinianina o Plac Wolności, otrzymałem odpowiedź, że to jest tam, gdzie w klasztornym gimnazjum uczyła się po wojnie wielka gwiazda operetki Beata Artemska. Jeszcze w latach panowania wczesnego Gierka pamięć o divie była spora. Na Artemską chodziło się bez względu na tytuł sztuki. A były to lata pięćdziesiąte, publiczność spragniona była operetki jak nigdy dotąd. Zdobycie biletu na Artemską graniczyło z cudem. Pobyt Beaty w Lublinie zaczął się od mocnego uderzenia „Piękną Heleną” Jacquesa Offenbacha. Lublin onie- miasta, działającej nadal przy dzisiejszym Placu Wolności. Jaką miał i tak już zostało. była uczennicą trudno sprawdzić, bo nigdy o tym nie mówiła, Talent Messalki, nogi Lody Halamy, temperament Hali- ale można domniemywać, że dusza artystyczna w niej drze- ny Grossówny oto atuty które wniosła do teatru Beata Arte- miąca uciekała od prozy dnia szkolnego i buszowała w sferach mska nazywana w środowisku operetkowym następczynią mniej przyziemnych. Kiedy miała osiemnaście lat wybuchła Lucyny Messal, wielkiej polskiej gwiazdy okresu przedwo- wojna. Dla młodej dziewczyny był to czas początku studiów jennego. Zresztą sama mistrzyni wywróżyła Beacie Artemskiej śpiewaczych i artystycznych. Kształci głos u Zofii Fedyczkow- wielką karierę operetkową i zajęcie w przyszłości jej miejsce skiej i Wandy Wermińskiej, jak również bierze lekcje tańca, na teatralnym tronie. Nie urodziła się w Lublinie (niektóre co procentowało jej do końca życia. Jednocześnie uczęszcza źródła podają, że tak), ale do końca życia czuła się lublinia- do liceum muzycznego i kończy klasę fortepianu u profesora nką, chociaż w tym mieście niewiele mogła zaliczyć lat stałego Łasakiewicza. W roku 1957 zdaje zaspowski egzamin aktorski zamieszkania. W młodości, jak sama mówiła, okna jej poko- i występuje w teatrach Łodzi, Lublina, Krakowa, Gdyni (J. Świą- ju wychodziły na szosę prowadzącą do Warszawy, a jej dom der „Maesteria dziewieków”). Ale wcześniej jest rok 1949 i pre- był pierwszym stojącym na straży śródmieścia. Po lewej wi- miera „Pięknej Heleny” J. Offenbacha. Przedstawienie odnosi działa późniejszy Dom Żołnierza, którego budowniczym był niebywały sukces, a z nim razem Beata Artemska w roli tytu- ojciec Bohdan Kelles-Krauze i gdzie zaczynała swoją wielką łowej. Widzów oczarowała temperamentem, głosem i figurą, karierę a w oddali stajnie jednostki wojskowej. Szkołę średnią co potwierdza Andrzej Koperwas, obecny wówczas na pre- ukończyła w Liceum Sióstr Urszulanek, uczelni zasłużonej dla mierze. Operetka – jak na owe czasy bije rekordy powodzenia 7 i schodzi ze sceny dlatego, że główna bohaterka po zagraniu jeszcze roli Nataszy w „Niespokojnym szczęściu” Milutina, wyjeżdża do Warszawy. Trudno dzisiaj ocenić jaką była śpiewaczką. Oglądający ją w pierwszych latach jej kariery (Andrzej Koperwas) utrzymuje, że dysponowała lirycznym sopranem o dość dużej skali. Że świetnie dawała sobie radę z klasycznymi partiami świadczą role jakie zagrała po wyjeździe do Warszawy. Ponad pół setki tytułowych i czołowych ról, to dorobek imponujący, tym bardziej że jeszcze na dodatek zalicza studia dziennikarskie. Ta ostatnia przygoda była związana z ciągotami do reżyserii, które miały decydować o drugiej połowie jej artystycznego życia. Zostaje nazwana „szatanem” sceny operetkowej (Witold Filler „Alfabet polskiej rozrywki”). Występuje w Bukareszcie, Wilnie, Leningradzie, Moskwie, Berlinie, Pradze, Presowie, gdzie reżyseruje „My Fair Lady”, w Anglii, Francji, Kanadzie i w USA. Wystawia operetki w telewizji oraz tłumaczy pod pseudonimem teksty zagranicznych sztuk muzycznych. Jaką była aktorką? Można powiedzieć, że nieznośną. Miała do siebie jako aktorki i śpiewaczki stosunek krytyczny. Wydawało jej się, że każdą scenę można zagrać inaczej, więc uwielbiała częste zmiany. Dotyczyło to również jej pracy reżyserskiej. Skupiała się na pierwszym akcie, który był zawsze dopracowany do perfekcji kosztem dalszych. Z dnia na dzień zmieniała koncepcję scen. Zapytałem ją kiedyś co jest przyczy- ścią przedstawienia jest to, że Artemska nauczyła lubelskich ną tak częstych zmian? Nie wiem czy to był żart, czy jej „credo”, wykonawców odpowiedniego spojrzenia na sprawy sceny. ale powiedziała, „że aktor, który nie jest pewny w czasie prób Nauczyła ich gry z >przymróżeniem oka<. W ogóle insceniza- myśli tylko o roli a nie o słabościach reżysera”. Chyba miała cja i reżyseria Artemskiej wniosła bardzo wiele. Szereg jest no- rację, szczególnie jeśli to dotyczyło śpiewaków. Ten rodzaj wych i nieznanych na lubelskiej scenie chwytów. Nie wahano artystów nie za bardzo lubi pogłębiać charakter granych po- się stosować przeźroczy filmowych”. staci i jeśli „ustawi” z grubsza swoją rolę zaczyna się nudzić. Reżyserując zagrała jeszcze w 1962 roku w „Fajerwerku” Burkharda role cyrkówki Iduny i już do premiery „Divy” (Naturalnie nie dotyczy to Wielkich). Zupełnie inną Beatę Artemską publiczność poznaje w roku w 1978 r. nie występowała na lubelskiej scenie, współpracu- 1961, kiedy powraca do Lublina jako wzięty reżyser z dużym jąc z lubelskim teatrem jedynie w charakterze reżysera. Ta doświadczeniem. Bije w lubelskim teatrze muzycznym rekord wieloletnia współpraca była wynikiem konfliktu jaki powstał wyreżyserowanych spektakli. W ciągu dwudziestu lat wyreży- między nią a kolejnymi dyrekcjami Warszawskiej Operetki. serowała osiemnaście pozycji klasycznych i współczesnych, Artemska reżyserując traciła głos. Sama przyznawała, że na osiągając w tej dziedzinie duży sukces. Jej operetki cieszą próbach krzyczy i pali papierosy, co dla śpiewaczki musi się się dużym powodzeniem i otrzymują wysokie noty w ocenie skończyć katastrofą. I taka katastrofa nastąpiła. Kiedy posta- recenzentów. Leszek A. Gzella zauważa, że „tajemnicą Beaty nowiła na złość Warszawie sprowokować jubileusz w Lublinie, Artemskiej jest metoda i sposób nakręcania wszystkich wy- nie było odpowiedniej dla jej legendy operetki, w której mo- konawców, tak, żeby przez cały czas trwania przedstawienia głaby zaśpiewać tytułową partię. Postanowiono więc napisać mogli utrzymać się w jednolitej konwencji teatralnej odpowia- dla niej muzyczną sztukę o starzejącej się divie operetkowej. dającej założeniom farsy”. Wiera Korneluk po obejrzeniu „Kra- Krystyna Chudowolska napisała dla niej komedię muzyczną iny uśmiechu” Lehara dochodzi do następujących stwierdzeń: pod tytułem „Diva” a Tadeusz Kierski skomponował muzykę. reżyseria Beaty Artemskiej „utrzymuje przedstawienie konse- W przedstawienie wkomponowano „Arię ze śmiechem” kwentnie w lekkiej tonacji, uciekając się do akcentów silnie- z Pericholi, jedyną rzecz, którą nagrała na płytę i którą wyko- jszych emocjonalnie tylko w miejscach niezbędnych, uświęco- nywała po mistrzowsku (słuchałem tej arii w wykonaniu kilku- nych tradycją. Ale gdzie tylko można, wplata scenę żartobliwą, nastu znakomitych śpiewaczek, ale nikt jej nie dorównał. No, że nie zdążymy się nawet nastroić na melodramatyczną nutę może jedynie Krystyna Szydłowska zbliżyła się do ideału). przebrzmiewającą przecież nawet w tej nowej wersji libretta”. Premiera miała być wydarzeniem w Lublinie, a w Warsza- Spotkanie Artemskiej z lubelskim zespołem przynosi temu wie utrzeć nosa tamtejszej operetce. Jednak w Kozim Grodzie ostatniemu artystyczne korzyści, co zauważa Leszek A. Gzella: władze nie za bardzo paliły się do urządzenia odpowiedniej „Chyba największym osiągnięciem reżysera, a więc i zawarto- „fety” znakomitej artystce i zamysł spalił na panewce. Zre- 8 sztą sama gwiazda wyczuła, że „Diva” to nie materiał na jubileusz i przesunęła uroczystość na trzydzieste przedstawienie. Finał był taki, że nie było premiery prasowej, a stąd nie ma Edward Stachura Confiteor śladów w gazetach o tym wydarzeniu. Natomiast pozostały tzw. „sztrajfy” z zapowiedzią jubileuszu, które Artemska umie- Bosi na ulicach świata szczała na tylnej szybie auta, dla udobruchania milicji drogo- Nadzy na ulicach świata wej, kiedy przyszło jej łamać przepisy, bo podobnie jak na sce- Głodni na ulicach świata nie była szatanem na szosie. Moja wina Jaką była prywatnie? Człowiekiem bardzo serdecznym i osobą koleżeńską, co ukrywała pod maską szorstkości. Jej Moja wina Moja bardzo wielka wina! temperament uważano za formę agresji. Była działaczką Zgroza i nie widać końca zgrozy ZASP-u. Opiekowała się Skolimowem - domem emerytowa- Zbrodnia i nie widać końca zbrodni nych aktorów, w którym zresztą zakończyła życie. Przez wie- Wojna i nie widać końca wojny le lat działała w Państwowym Domu Dziecka, co sfinalizowa- Moja wina ło się przyznaniem jej na wniosek sierot Orderu Uśmiechu. Moja wina Obok odznaczeń państwowych posiadała Honorową Odznakę Moja bardzo wielka wina! Lublina. Po paru latach od jej śmierci ówczesny dyrektor Te- Zagubieni w dżungli miasta - moja wina atru Muzycznego Andrzej Chmielarczyk miał zamiar wystąpić Obojętność objęć straszna - moja wina do władz o nadanie instytucji patrona w osobie Beaty Artem- Bez miłości bez czułości - moja wina skiej. Niestety akcja spaliła na panewce, chociaż trudno nawet Bez sumienia i bez drżenia - moja wina dzisiaj znaleźć bardziej odpowiednią osobę. Ale, jak mówi Bez pardonu wśród betonu - moja wina przysłowie: „co się odwlecze to nie uciecze”. Umarła bezpo- Na kamieniu rośnie kamień - moja wina tomnie mimo posiadania kilku mężów. Zapytana, co było Manna manna narkomanna - moja wina przyczyną tylu rozwodów, odpowiedziała: „ moi Panowie byli Dokąd idziesz po omacku - moja wina przekonani, że szalona na scenie jestem również taką po I nie słychać końca płaczu - moja wina dwudziestej drugiej. A ja lubię tak bardzo spać. Więc ucieka- Jedni cicho upadają - moja wina łam z małżeńskiego łoża”. Drudzy ręce umywają - moja wina Coraz więcej wkoło ludzi - moja wina O człowieka coraz trudniej - moja wina Wybrane występy i realizacje Beaty Artemskiej na scenie Te- - moja wina atru Muzycznego w Lublinie: - moja wina bardzo wielka wina! „Piękna Helena” J. Offenbacha rola Heleny, prem 24.09.1949r. Stachura Edward, Confiteor, [w:] tenże, Wiersze, Toruń 1995, s. 117. „Niespokojne szczęście” J.S. Milutina rola Nataszy, prem 14.10.1950r. Analiza i interpretacja wiersza Confiteor Edwarda Stachury cz.I „Baron cygański” J. Strauss reżyseria, prem 27.02.1967r. „Genialny Kamerdyner” J.Podobiński reżyseria, prem 04.10.1973r. „Księżniczka czardasza” E. Kalman Utwór Confiteor Edwarda Stachury pochodzi z poematu reżyseria, prem 10.04.1980r. Missa pagana. Tworzy on ważny etap twórczości poety. „Targ na dziewczęta” J. Tomaszewski Stanowi dokument niezwykłej mocy poetyckiej. Nieje- reżyseria, prem 13.01.1983r. dnokrotnie parafrazuje teksty liturgiczne Kościoła katolickiego. W wierszach tego cyklu następuje sakralizacja najprostszych, a zarazem najwartościowszych przejawów osoby ludzkiej. Nie pozostało to bez oddźwięku w świeHenryk Ryszard Żuchowski cie kultury, ponieważ Confiteor został zaprezentowany „Skowronki Lublina” wyd. Polihymnia w spektaklu Msza wędrującego przygotowane przez Annę fotografia ze zbiorów Teatru Muzycznego w Lublinie Chodakowską. Swoje miejsce znalazł także w twórczości zespołu Stare Dobre Małżeństwo. Tematem wiersza jest wyznanie, które zawiera się również w tytule utworu Confiteor. Pragnę podkreślić, iż ta spowiedź współczesnego człowieka wiąże się z wolnością jaką został obdarzony. Bóg stwarzając ludzi na swój ob- 9 czenie przedstawione w słowniku prezentuje zarys pojęcia. Nakreśla obraz szczerego wyznania czegoś. W ten sposób daje więcej możliwości interpretacji. Być może punktem wyjścia jest wyznanie wiary, ponieważ jest to pierwszy warunek przyznania się do winy przed Bogiem. Aczkolwiek ta hipoteza jest wątpliwa, bo w utworze podmiot liryczny niekoniecznie zwraca się do Boga w swoim szczerym monologu. Może to być jedna z interpretacji. Jednak nie jest ona potwierdzona dowodami. W tej sytuacji mianem tytułowego Confiteor określa się wyznanie grzechów, przyznanie się do win. Podkreślić należy niezwykłość i zerwanie z konwencją odmawiania tej modlitwy podczas Mszy Świętej. Tutaj jest to raczej osobiste, przesycone indywidualizmem i przemyślanymi refleksjami, szczere wyznanie. Utwór ma postać Edward Stachura liryczno-refleksyjnej medytacji. Wiersz można nazwać spowiedzią współczesną. raz i podobieństwo, ofiarował każdemu człowiekowi wolną Dokonując analizy utworu, należy zwrócić szczególną wolę, wpisał w serca treść swojego Prawa. Dzięki temu każdy uwagę na kreację podmiotu lirycznego. W wierszu Stachury człowiek wie w swoim sumieniu, co jest dobre, a co złe. Bez odgrywa on bardzo ważną rolę, ponieważ wywiera niebaga- żadnego przymusu może wybierać dobro i iść drogą przyka- telny wpływ na interpretację. Nietrudno zauważyć, że pod- zań do pełni szczęścia bądź obrać drogę zła i ponieść tego miot mówiący w wierszu wypowiada się w pierwszej osobie konsekwencje. Można więc stwierdzić: człowiek jako istota liczby pojedynczej tworząc liryczne „ja”. Wyraźnymi śladami wolna mająca prawo wyboru między dobrem a złem. Pragnę jego obecności są zaimki dzierżawcze powtarzane w refrenie poematu (moja wina, / moja wina, / moja bardzo wielka uczynić tę myśl tezą moich rozważań. Tytuł Confiteor odgrywa kluczową rolę. Na początku na- wina). Jest to właściwie jedyny namacalny dowód, bowiem leżałoby wyjaśnić jego znaczenie. Otóż według Słownika poza użyciem zaimków podmiot nie ujawnia się persona- wyrazów obcych, słowo zawarte w tytule definiowane jest lnie. Aczkolwiek nie oznacza to bynajmniej, że jest nieobe- następująco: „1.w kościele rzymskokatolickim: pierwsze sło- cny w wierszu. Niewątpliwie wrażliwy czytelnik uchwyci jego wa modlitwy (spowiedzi powszechnej) na początku mszy; istnienie w utworze i będzie potrafił dostrzec jego nieprze- także cała spowiedź powszechna; 2.szczere wyznanie cze- ciętną indywidualność. goś”1. Etymologicznie wyraz pochodzi od łacińskiego confi- Podmiot liryczny jest inicjatorem rachunku sumienia, teri, jest to forma czasu teraźniejszego wyrażona w pierw- który poprzedza, a bynajmniej powinien stanowić jeden szej osobie liczby pojedynczej. Stąd mamy w języku polskim z etapów każdej spowiedzi. Według Kościoła katolickiego wyrazy podobnej budowy językowej i znajdujące się w tej rachunek sumienia jest warunkiem sakramentalnej spo- samej rodzinie znaczeniowej, są to na przykład: konfesata, wiedzi. Kolejnym jest żal za grzechy, mocne postanowienie konfesja, konfesjonał. Pierwsze wyjaśnienie zaczerpnięte ze poprawy, szczera spowiedź i ostatni to zadośćuczynienie słownika ma charakter szczegółowy, ale i bardzo konkretny, Bogu i bliźniemu. Wydaje się być niesprawdzalne, czy ów bo odnosi się do użycia podczas liturgii Mszy Świętej. Trze- penitent spełnia pięć warunków dobrze odbytej spowiedzi. ba uzmysłowić sobie, jak wygląda spowiedź powszechna Nie zapominajmy, że nie jest to tradycyjna spowiedź odby- w obrządku rzymskokatolickim. Otóż obecnie akt pokuty ta w kościelnym konfesjonale bądź w czasie powszechnego składa się z czterech części: zaproszenie (wezwanie), chwi- aktu pokuty. Zaprezentowana w wierszu forma spowiedzi la refleksji i rachunek sumienia, wyznanie win oraz prośba jest niewątpliwie niekonwencjonalna. Warto podkreślić, iż o przebaczenie. W polskiej wersji Mszału wyznanie grzechów wyznanie poprzedzone jest tutaj głęboką refleksją, a także może odbywać się w formie dialogowanej, a może to być tra- obserwacją grzeszącego świata, w tym również siebie. Ta dycyjne „Spowiadam się”. Wydawałoby się, że okoliczności analiza i dokonanie rzetelnego rachunku sumienia prowadzi odmawiania tej modlitwy są istotne. Confiteor recytowano do dojrzałej wypowiedzi. Brak emocji zazwyczaj towarzyszą- w głębokim pochyleniu, niegdyś często klęcząc. Wymawia- cych spowiedzi zwraca w tym przypadku na siebie uwagę. jąc słowa „moja wina” uderzano się w piersi. U chrześcijan Nie jest to monolog roztrzęsionego człowieka wykrztusza- od samego początku gest ten wyrażał symboliczne znacze- jącego i „wyrzucającego” z własnego wnętrza grzechy. Jest nie pokutnego usposobienia. Ponieważ serce uważane było, to raczej przemyślana wypowiedź. Wydawałoby się nawet, zwłaszcza dawniej, za siedlisko i źródło grzechu, stąd ude- że każde słowo jest celowo użyte w utworze i przekazuje rzanie w piersi. Za przykładem Pisma Świętego, traktowane odbiorcy swoje, również ukryte, znaczenie. było jako zewnętrzne ukazanie poczucia swojej grzeszności, Podmiot liryczny można określić mianem osoby wyjątkowo skruchy, żalu i szczerego wyznania grzechów. Drugie zna- wrażliwej. Świadczy o tym sposób wypowiadania się. Ową je- 10 dnostkę cechuje zmysł wnikliwej obserwacji siebie, ludzi i ota- tnie wrażliwą, której los człowieka i świata nie jest obojętny. czającego ją świata. Niewątpliwie jest to „trzcina myśląca”2. Daje A nawet więcej, dostrzega bosych, nagich, głodnych, zagu- temu dowody: dostrzega zło panujące na świecie, a przy tym bionych, upadających… Głęboko wnika w cierpienie. Podmiot tragizm egzystencji ludzkiej i losu świata. Nie pozostaje jednak wypowiadający się, jak można przypuszczać analizując jego na etapie obserwacji i rozważań. Jest to osoba zachowująca się monolog, to człowiek nieprzeciętny, przez co czuje się osamo- aktywnie w tej sytuacji, ponieważ charakteryzuje się poczuciem tniony w swoich rozważaniach, wyalienowany ze świata. Marta Ładak odpowiedzialności, odczuwa bowiem swój udział w spektaklu teatralnym, jakim jest życie ludzkie. Nie odgrywa on swojej roli, po czym nie schodzi ze sceny nie wydając oceny swojej grze. 1 Słownik wyrazów obcych, red. E. Sobol, Warszawa 1999, s. 186. I tak używając metafory życia jako gry w teatrze paradoksa- 2 Odwołuję się do znanej sentencji Pascala: „Człowiek to najsła- lnie można stwierdzić, iż podmiot mówiący jest osobą wybi- bsza trzcina w przyrodzie, ale jest to trzcina myśląca”. Anegdoty na pięciolinii O śpiewakach Bolesław Fotygo-Folański, barwna postać opery, operetki Od tego czasu ów reżyser przestał w reżyserowanych przez i dramatu, uprawiał z powodzeniem te trzy rodzaje sztu- siebie operach zwracać uwagę na historyczne szczegóły. ki. W młodości ukończył szkołę baletową, uczył się śpiewu *** i uczęszczał do studia dramatycznego. Grał wiele ról drama- Pod koniec lat czterdziestych zastępcą dyrektora do spraw tycznych, ale także śpiewał w operze (Stolnik w HALCE). Pod wokalnych w Poznańskiej Operze był znakomity śpiewak, koniec kariery aktorskiej jeździł z Poznańską Operą i Ope- baryton Jerzy Garda. Niewiele śpiewał, bo brak jednego retką po Wielkopolsce. W operetce Franciszka Lehara TAM oka przeszkadzał mu w występach na scenie. Pewnego dnia GDZIE SKOWORNEK ŚPIEWA grał rolę dziadka i to znakomi- zgłosił się do niego młody człowiek, także baryton, z prośbą cie. Gorzej było już ze śpiewaniem. Po którymś ze spekta- o zorganizowanie mu audycji, po której miał nadzieję, że zo- kli dyrygent Zygmunt Wojciechowski powiedział do starego stanie zaangażowany do opery. Wywiązał się po tej prośbie artysty: „panie Bolesławie, przykro mi ale śpiewa pan nie te następujący dialog: nuty”. Na to artysta odpowiedział: „Stałe nuty są dla pana – Proszę pana – powiedział dyrektor Garda – nie wiem jak dyrektora, natomiast ja traktuję je jak kobiety, kocham na pan śpiewa, ale widzę, że ma pan wyraźnego zeza, a to pana każdym przedstawieniu inne!” jako artystę dyskwalifikuje! *** – Panie dyrektorze- odparł młody człowiek – byłem wczoraj na Stanisław Roy, tenor Opery Poznańskiej, był człowiekiem bar- PARII Moniuszki, na której podziwiałem znakomitego artystę, dzo wykształconym. Z pierwszego zawodu, a prowadził zaję- barytona, który rozgrzał publiczność do białości. Śpiewak ten cia w szkole średniej, pozostała mu pasja naukowca. Był cho- nosił opaskę na twarzy, bo ma tylko jedno zdrowe oko! dzącą encyklopedią. Mimo to nie lubił w teatrze akademizmu. – Ma pan rację, młody człowieku, ale jeden jednooki w pol- Uważał, że teatr to nie muzeum i nie należy zbyt dużej uwagi skich teatrach operowych wystarczy! przykładać do faktów historycznych. Aliści w jednej z oper I nie dopuścił kandydata do przesłuchania. *** spotkał się z reżyserem, który ściśle trzymał się epoki, w której dzieje się akcja oraz historycznych szczegółów z osiem- Tadeusz Sosnowski, utalentowany śpiewak Teatru Muzy- nastego wieku. Po kilku sprzeczkach z reżyserem tenor dał cznego w Lublinie, zanim zaczął występować na scenie, tru- spokój dalszym dyskusjom, ale na generalnej próbie wysokie dnił się szewstwem. Był także znany z tego, że nie stronił od „c” zamiast głosem brał falsetem. Zdziwiony reżyser zapytał: alkoholowych libacji. Pewnego razu nie zjawił się na ponie- – Panie Stanisławie czy pan się źle dzisiaj czuje? działkowe przedstawienie. Następnego dnia zwrócono się – Ależ znakomicie, panie reżyserze! z pytaniem do dyrektora teatru, czy aktora zwolnić z pracy. – To dlaczego śpiewa pan falsetem? - Nie mogę go zwolnić – wyjaśnia dyrektor – bo śpiewak, – Bo staram się realizować założenia pana reżysera. Powi- zapytany dlaczego na przedstawieniu nie był, odpowiedział: nien pan wiedzieć, że pierwsze wysokie „c” głosem pełnym „to pan nie wie, panie dyrektorze, że ja mam prawo obcho- zaśpiewał o wiek później niż dzieje się akcja naszego przed- dzić szewski poniedziałek?” stawienia francuski tenor Luis Gilbert Duprez. A było to na Ryszard Żuchowski premierze WILHELMA TELLA, dokładnie w 1837 roku! 11 BAJowe, bajkowe, nasze... Zwykło się mówić, że do zrobienia wymarzonego zdjęcia potrzeba 70 procent szczęścia. Pozostałe z nich rozkładają się na talent i dobry sprzęt. Ile w tym prawdy, wiedzą tylko zagorzali pasjonaci fotografii, którzy czekają czasem całe lata by uchwycić ten jedyny, niepowtarzalny moment będący jednocześnie zwrotem w ich karierze lub będący jej początkiem. W tym numerze „WSCHODU” przedstawiamy Wam młodego, ulice i zastanawiałem się, dlaczego ten tak bliski świat jest bo zaledwie dwudziestokilkuletniego fotografika, który już aż tak odległy.” osiągnął niemały sukces w tej dziedzinie. Czym jest taki suk- Czym dla Ciebie jest fotografowanie? ces? To indywidualna kwestia, ale wszyscy zapewne zgodzimy „Fotografia jest dla mnie idealnym narzędziem do dokume- się z tym, że ma on być następstwem uchwyconej w kadrze ntowania rzeczywistości. Szczerze, nie przepadam za foto- chwili. Chwili, która zachwyca, jest ponadczasowa, wyciska łzę, grafią artystyczną i nigdy takiej nie uprawiałem. Jednak mruży oczy do wspomnień i zmusza do refleksji. Spełnić po- uważam, że jest to najlepsze medium do opisywania i przed- wyższe kryteria nie jest łatwo, ale jemu się udało, a to dopiero stawiania rzeczywistości.” początek jego drogi z obiektywem w dłoni. Które z odwiedzonych przez Ciebie miejsc było najbardziej Mateusz Baj – to nazwisko ostatnimi czasy rozbrzmiewa inspirujące? wśród dumnych mieszkańców powiatu włodawskiego. „Nasz utalentowany chłopak” mówią o nim i zaraz pojawia się uśmiech i uznanie. Wszyscy mu życzą jak najlepiej. Nic dziwnego, że Mateusz właśnie ich i dla nich fotografuje. Ale zacznijmy od samego początku... Kilka miesięcy temu Mateusz zgłosił się do ogólnopolskiego programu mentoringowego „1/1 Mistrz i Uczeń”. Konkurs to spotkanie młodych artystów i animatorów kultury z różnych zakątków Polski z uznanymi twórcami. To szansa na stworzenie projektu artystycznego lub społeczno-kulturalnego pod okiem mistrza. Każdy z uczestników projektu dostał wsparcie swojego mentora, coachów i trenerów oraz 6 tysięcy złotych na realizację swojego pomysłu. Duety same określały sobie harmonogram prac, jednak swoje projekty musieli zakończyć w lutym 2014. Autorski pomysł Baja zakładał sfotografowanie mieszkańców pogranicza polsko-białorusko-ukraińskiego i okazał się godnym uwagi, dlatego też Towarzystwo Inicjatyw Twórczych ‘ę’ oraz Fundacja LOTTO Milion Marzeń zakwalifikowały go do finału. Dlaczego wybrałeś akurat te nasze swojskie, często trudne klimaty? - to pierwsze pytanie, które na spotkaniu cisnęło się na usta. „Poprzez zdjęcia chciałem przedstawić sąsiadów, których rozdzieliła II wojna światowa i ustanowione wówczas, sztuczne w odczuciach ludzi, granice” - odpowiada bez zastanowienia Baj. Chwilę później dodaje: „Od zawsze inspirowała mnie granica, a w zasadzie ludzie po jej drugiej stronie. Podczas spacerów nad Bugiem obserwowałem pograniczników, z okien szkolnej biblioteki patrzyłem na białoruskie 12 Mateusz Baj podczas autorskiej wystawy fot. Zbigniew Woszczyński I miejsce w sekcji Poland National Award - „Mieszkanka Szacka na Ukrainie ze swoim koniem” - fot. Mateusz Baj „Gdy wspominam swoje fotografie, raczej nie myślę o miej- tywację. I projekt Mateusza również taką motywację ma.” scach tylko o osobach. To na nich staram się skupić i ich histo- Wspólna przygoda zaowocowała fotograficzną relacją zaty- rię usiłuję opowiedzieć.” tułowaną „TUTEJSI”. Całość przedstawia życie mieszkańców Dokończ zdanie: Przez fotografię wyrażam... pogranicza. Bohaterami są zwykli mieszkańcy okolic Włodawy, „Zgadzam się z tezą, że fotografia dokumentalna do pewnego Tomaszówki i Szacka. Wspomniany przeze mnie przepis na stopnia jest kreacją fotografa. Owszem, nasza praca polega fotografię doskonałą znalazł tu swoje odzwierciedlenie i tak na dokumentowaniu świata, pokazywania go takim jakim jest, w ciągu chwili powstało zdjęcie, które zakwalifikowano do ści- ale sam fakt, że to my decydujemy, kiedy wyzwolić migawkę słego finału prestiżowego konkursu Sony World Photography i w którą stronę skierować obiektyw sprawia, że trochę ten Awards. Zachwyca, ściska za gardło, przywołuje wspomnienia... świat kreujemy. Dlatego uważam, że przez fotografię, do pewnego stopnia, wyrażam siebie.” Mieszkający na stałe w Warszawie młody dziennikarz i dokumentalista postanowił pokazać wystawę i na miejsce swojego Czego uczy Cię twoja pasja? pierwszego wernisażu wybrał Włodawę. 7 marca Miejska Bi- „Praca fotoreportera to nieustanne zbieranie doświadczeń. blioteka Publiczna pękała w szwach. Na wernisażu zjawili się Nawet robiąc tak przyziemne rzeczy, jak fotografowanie dla samorządowcy, lokalni przedsiębiorcy, przyjaciele i rodzina. działów miejskich np. „Gazety Wyborczej”, codziennie spoty- Spotkanie rozpoczął mini-koncertem zespół Komische Pilze. kałem innych ludzi i uczyłem się nowych rzeczy.” Nadbużański klimat „Tutejszych” towarzyszył wernisażowi od progu. W E-Galerii można było zobaczyć i posłuchać, jak U BOKU MISTRZA mieszkanki Dołhobród przy chachłackich pogawędkach sma- Pomysł młodego dokumentalisty doczekał się realizacji u boku żą pączki. Waniliowo-wiśniowy aromat zachęcał do ich degu- „Mistrza”, a podkreślić trzeba podwójnie, że opiekunem pro- stacji i zwiedzania wystawy z cukierniczym rarytasem. Specja- jektu Mateusza był doświadczony, uznany na świecie fotograf lnie na tę okazję cioteczna babcia Mateusza – Maria Kazimiera dokumentalista – Tomasz Tomaszewski, który tak wypowiadał Sarnacka z Dołhobród – napisała poetycką dedykację w „tutej- się o samym pomyśle: „Dla mnie fotografia to niezwykłe na- szym” języku. Gościom serwowano pierogi i wino. Autor prac rzędzie, wehikuł do poznawania świata, nabycia doświadcze- każdego traktował indywidualnie. Odpowiadał na pytania, nia, z którego ostatecznie może wynikać mądrość. Wszystko, podpowiadał, inspirował. czym się od początku zajmowałem, miało swoją poważną mo 13 Warto w tym miejscu podkreślić, że Mateusz Baj jest jednym z siedmiu finalistów konkursu Sony World Photography Awards, na który wpłynęło prawie 140 tysięcy propozycji ze 166 krajów. To najwyższa liczba zgłoszeń w siedmioletniej historii tego konkursu. Wyniki rywalizacji mają być ogłoszone 30 kwietnia w Londynie. Najważniejszym wydarzeniem poprzedzającym wielką galę Sony World Photography Awards - przed publikacją wyników kategorii profesjonalnej – są nagrody National Awards. W tym roku do udziału zgłosiło się 38 krajów, w tym też artyści z Polski. National Awards powołano w celu wyróżnienia najlepszego zdjęcia wykonanego przez fotografa z danego państwa. W sekcji Poland National Award zwyciężył Mateusz Baj, którego uhonorowano za kadr „Mieszkanka Szacka na Ukrainie ze swoim koniem”. „Informacja o nagrodzie była dla mnie niespodzianką i, jednocześnie, wielką zachętą do dalszej pracy nad projektami fotograficznymi. Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy się do mojego sukcesu przyczynili” - komentuje skromnie Mateusz. W imieniu całej Redakcji gratulujemy serdecznie i dziękując za niesamowite kulturalne doznania życzymy Ci inspirujących podróży, nowych niebanalnych pomysłów oraz samozaparcia w realizowaniu swoich pomysłów. Wystawa autorska M. Baja w MBP we Włodawie. fot. Z. Woszczyński R. W. Z KALENDARZA KULTURY 2014 WOJEWÓDZTWA LUBELSKIEGO - Wiosna w Powiecie Włodawskim 19 kwietnia, 24 maja dzień pamięci ofiar holokaustu xiv wojewódzki przegląd zespołów tańca ludowego Muzeum Byłego Obozu Zagłady w Sobiborze Stacja Kolejowa Młodzieżowy Dom Kultury im. Oskara Kolberga we Włodawie, Sobibór 1, tel. 82 571 98 67 ul. Partyzantów 17, [email protected] W ramach projektu edukacyjnego poświęconego Zagładzie Prezentacja umiejętności i dorobku dziecięcych i młodzieżo- Żydów na Lubelszczyźnie uczniowie wysłuchają wykładów na wych zespołów tańca ludowego województwa lubelskiego. temat historii i ofiar obozu, wezmą udział w konkursie plaMaj stycznym i fotograficznym na temat Holokaustu. festiwal pieśni maryjnej „z bogiem nad bugiem” 23 kwietnia Letni Ołtarz przy Kościele Parafialnym w Hannie Gminny Ośro- xi konkurs czytelniczy dla młodzieży dek Kultury i Sportu w Hannie, [email protected] Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie, ul. Przechodnia 13, Festiwal jest imprezą coroczną skierowaną do zespołów śpie- Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich–Koło przy MBP we Wło- waczych, chórów parafialnych, solistów i śpiewającej młodzie- dawie, [email protected] tel. 82 572 11 03 ży powiatu włodawskiego oraz powiatów sąsiadujących. Tematem XI edycji konkursu jest życie i twórczość Andrzeja Stasiuka, niezwykłej sławy polskiego prozaika, poety, drama- 10 czerwca – finał turga, eseisty, publicysty i wydawcy. xiv festiwal twórczości dziecięcej 12 maja Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie, ul. Przechodnia iii międzyszkolne prezentacjerecytatorskie 13, Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich – koło przy MBP we Miejska Biblioteka Publiczna, ul. Przechodnia 13, 22-200 Wło- Włodawie, [email protected] dawa, [email protected] W programie imprezy finałowej: otwarcie pokonkursowej Tematem III edycji jest twórczość poetycka Wandy Chotomskiej. wystawy prac nagrodzonych i wyróżnionych, wręczenie włodawie...” 14 „zakochaj się we - w 480 rocznicę nadania praw miejskich dyplomów, podziękowań i nagród oraz prezentacje artystyczne i multimedialne. 12 Czerwca – finał x konkurs czytelniczy dla słuchaczy uniwersytetu trzeciego wieku „tadeusz dołęga-mostowicz – życie i twórczość” Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie, ul. Przechodnia 13, [email protected] Impreza adresowana do uczestników Włodawskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Finał konkursu poprzedzony jest cyklem wykładów, przeglądem książek oraz projekcjami filmowymi w ciągu roku akademickiego UTW – na zajęciach bibliotecznych. ŁĄCZMY SIŁY Pomysł powstania stowarzyszenia działającego na rzecz osób niepełnosprawnych pochodzi od pani prezes Lubelskiego Forum Organizacji Osób Niepełnosprawnych Alicji Jankiewicz. Podsunęła nam go jeszcze w 2011 r., kiedy LFOON realizował w naszym mieście projekt „Biuro Karier”(w którym brałem udział jako pośrednik pracy). Celem projektu było znalezienie zatrudnienia dla biorących w nim udział osób z orzeczeniem o niepełnosprawności – co z resztą zakończyło się sukcesem. Wówczas w ramach półrocznego funkcjonowania B. K. znala- warzyszenie pod względem formalnym i prawnym działa od zło zatrudnienie 6 osób, a niejako z rozpędu w dwu kolejnych kwietnia 2012 r. Zrzeszamy obecnie 21 osób reprezentujących miesiącach pracę podjęły następne dwie osoby z niepełno- różne zawody. Jesteśmy stowarzyszeniem otwartym. Każdy sprawnością. Okazało się, że pomimo jednego z najwyższych kto w działalności społecznej widzi sens na pewno znajdzie w kraju wskaźników bezrobocia udało się coś zrobić i to w od- miejsce w naszej organizacji, a jeżeli będzie mieć pomysł na niesieniu do osób mających najmniejsze szanse na otwartym inicjatywę zbieżną z naszymi celami statutowymi to na pewno rynku pracy. Przy okazji naszych działań potwierdziło się, że spróbujemy go zrealizować. Nazwa „Łączmy Siły” mówi sama brak zatrudnienia jest bardzo ważnym, ale z pewnością nie za siebie. Staramy się, aby niepełnosprawni i zdrowi wspólnie jedynym problemem, z jakim muszą się zmagać osoby nie- podejmowali wysiłki na rzecz lepszej integracji w lokalnej spo- pełnosprawne w całym kraju, a szczególnie w uboższych jego łeczności. Mamy przekonanie, że wymiana spostrzeżeń i do- rejonach. Postanowiliśmy działać, aby tym ludziom - skądi- świadczeń może być też inwestycją w przyszłość starzejącego nąd pełnoprawnym obywatelom - żyło się lepiej. Nasze sto- się społeczeństwa. Naszą działalność rozpoczęliśmy od utworzenia (w ramach funkcjonowania naszego biura) punktu informacyjno-doradczego dla osób niepełnosprawnych. Oferujemy w ten sposób szeroko zakrojoną pomoc wszystkim osobom, których dotyka niepełnosprawność bez względu na jej przyczynę, które zechcą skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, np. w takiej kwestii, jak załatwić ważną a niekiedy trudną sprawę, o jaką pomoc może się starać dana osoba i jakie instytucje mogą jej udzielić wsparcia, jak zadbać o zdrowie, jak ubiegać się o niezbędny sprzęt rehabilitacyjny i środki pomocnicze, jakie przywileje ma osoba niepełnosprawna aktywna zawodowo bądź poszukująca pracy, jak aktywnie i skutecznie szukać pracy, jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej, jak przeciwdziałać fot. ze zbiorów Stow. Łączmy Siły wykluczeniu społecznemu, jak dbać o dobry wizerunek 15 swój i środowiska osób niepełnosprawnych. Na naszych in- do wiadomości i obiecano nam, że będziemy traktowani z teresantów czekamy w czwartki w godzinach 11.00 – 17.00. godnością należną każdemu pasażerowi, natomiast sprawa Zdajemy sobie sprawę z tego, że czasem trudno jest otwo- ulg wymaga dalszych rozmów. Opracowaliśmy propozycje rzyć się i powiedzieć o swoich kłopotach i zmartwieniach, dla przewoźników tak, aby obie strony „sporu” były usa- dlatego postanowiliśmy na pytania naszych interesantów tysfakcjonowane i przedstawimy je przy najbliższej okazji. odpowiadać również za pomocą poczty elektronicznej: Korzystając z obecności przedstawicieli tych firm, poruszy- [email protected]. liśmy sprawę potrzeby wyposażenia środków transportu Organizowaliśmy konferencje o tematyce niepełno- publicznego w urządzenia niezbędne do przewozu osób sprawności. Z założenia miały one przybliżać lokalnym na wózkach inwalidzkich. Jest to absolutnie konieczne, aby władzom i innym podmiotom i instytucjom zajmującym się również tym osobom stworzyć możliwość podróżowania osobami niepełnosprawnymi i działającymi na ich rzecz, ale tymi środkami. też przeciętnemu Kowalskiemu problemy, z którymi sami Kolejnym z ważniejszych naszych działań było zorganizo- zainteresowani nie są w stanie poradzić sobie samodziel- wanie kursu obsługi komputera i korzystania z internetu dla nie. Takie konferencje odbyły się już dwukrotnie w dniu na- osób 50+. Oczywiście pierwszeństwo w naborze do tego kur- szego święta 3 grudnia w latach 2012 i 2013 (na ostatniej su miały osoby z orzeczeniem o niepełnosprawności. Bardzo gościliśmy ponad 70 osób). Ta forma dialogu społecznego przydatną okazała się w tym działaniu współpraca z Miejską wpisuje się na stałe w harmonogram działań stowarzysze- Biblioteką Publiczną we Włodawie, która umożliwiła nam sko- nia, zwłaszcza że wywołuje za każdym razem pozytywny rzystanie z zaplecza lokalowego i sprzętowego. Grupy były oddźwięk, a niekiedy inicjatywy podejmowane przez lokal- małe, liczyły maksymalnie 6 osób. Instruktorka miała dzięki ne władze. Przykładem takiej inicjatywy może być spotka- temu więcej czasu dla poszczególnych osób, co oznaczało nie- nie z przewoźnikami świadczącymi usługi w transporcie pu- mal indywidualne podejście do każdej z nich. Dodatkowo ist- blicznym, które zorganizował starosta włodawski Wiesław niała możliwość modyfikacji programu zajęć i ich rozszerzenia Holaczuk. Dyskutowaliśmy na temat przestrzegania przez o elementy, których kursanci chcieli się nauczyć. przewoźników praw osób niepełnosprawnych i stosowania Naszym planom działania zawsze przyświeca myśl „Po- przez ich firmy ulg w przejazdach środkami transportu pu- magając innym stajesz się lepszym człowiekiem i pomagasz blicznego. Co do praw, nasze zastrzeżenia zostały przyjęte samemu sobie”. W bieżącym roku chcemy wdrożyć jeszcze Konferencja z okazji Włodawskiego Dnia Osób Niepenosprawnych fot. M. Józefczuk 16 jedną – bardzo ważną w mojej ocenie - inicjatywę. Chodzi o oraz sposobów radzenia sobie z różnymi czynnościami ży- zorganizowanie dla osób, a w szczególności dla dzieci nie- cia codziennego. Wierzę, że się uda. pełnosprawnych poruszających się na wózkach inwalidzkich, specjalnych zajęć. Ich celem ma być poprawa spraw- Artur Koch ności i kondycji fizycznej, nauka techniki jazdy na wózku Prezes Stowarzyszenia Łączmy Siły WIĘZI cz. I Niezliczonym Ofiarom Stanu Wojennego 1981 roku Rzut oka na dzienny licznik kilometrów uświadomił Witkowi długość przebytej trasy. Dojeżdżając do skrzyżowania zawahał się nad wyborem odpowiedniej drogi, po czym decyzja zapadła natychmiast. Niegroźnym poślizgiem pokonał kilka ostrych oblodzonych zakrętów. Od tego miejsca począł oddalać się na wschód. Wielokrotnie odwlekana wyprawa urzeczywistniła się wreszcie. Dzisiaj, właśnie dzisiaj, nie mając żadnych racjo- częściej przeszkolonego agenta służb specjalnych. Wszystko to uniemożliwiało wcześniejszą realizację danej obietnicy. nalnych powodów, Witek postanowił wypełnić zobowią- Komunikaty meteorologiczne ani słowem nie wspomina- zanie, jakiego się podjął przed paroma laty, wobec mało ły o możliwościach zmiany pogody. Tymczasem warunki jaz- sobie znanej osoby. dy uległy gwałtownemu pogorszeniu. Wlokące się niziutko Zadanie było proste. Niedaleko Sobiboru w Wołczynach brudnoszare chmury jasność dnia przemieniły w ponury nad Bugiem miał nawiązać kontakt z leśniczym, panem Brzo- zmierzch. Mokre płaty oblepiały przednią szybę samochodu, zowskim. Reszta zależała od treści znajdującego się w zakle- a wycieraczki z trudem spychały na boki grube warstwy, co po- jonej kopercie upoważnienia pośrednictwa, które pomimo garszało i tak słabą widoczność. Z niechęcią, ale uznał, że musi upływu czasu było ciągle aktualne. zwolnić prędkość jazdy. Wlókł się teraz z minimalną prędko- Na decyzję wpłynęła treść listu, który przyszedł z zagranicy i oprócz bożonarodzeniowych życzeń zawierał ledwie ma- ścią, zaledwie na trzecim biegu. Do uszu wdzierał się odgłos zgniatanego, miażdżonego kołami, mokrego śniegu. - W takich warunkach nie dam rady, żeby jeszcze dzisiaj po- skowany wyrzut. W sposób oględny przypominał Witkowi o danym, a niewypełnionym przyrzeczeniu. wrócić do domu – powiedział do siebie z zatroskaniem Witek. Zwłokę można było usprawiedliwiać przeciągającym się Miał sobie za złe, że wybrał tę właśnie, wprawdzie krótszą, stanem wojennym i związanym z nim zakazem podróżowa- ale mniej uczęszczaną w zimie drogę – przez Andrzejów, Ły- nia bez odpowiedniego zezwolenia. Aby otrzymać taki doku- sochę, Kulczyn wzdłuż Krowiego Bagna na Hańsk, Dubeczno ment, trzeba było stanąć przed butnym urzędnikiem Wydziału i dalej, do zapadłej w Lasach Sobiborskich leśniczówki w Wo- Spraw Wewnętrznych i przedłożyć odpowiednie zaświadcze- łczynach nad Bugiem. O wyborze tej właśnie trasy zadecydo- nie. Wiarygodne były tylko akty zgonu i tylko one w pewnym wał sentyment, a nie racjonalne przesłanki. stopniu gwarantowały uzyskanie przepustki na przekroczenie Ilekroć przybywał w bezludne strony Polesia, tylekroć ze strzeżonych przez specjalne oddziały milicji rogatek miasta. wzruszeniem wspominał nieżyjącego już przyjaciela, Janusza Inne motywacje nie były rozpatrywane. Jasińskiego, który kiedyś, bez najmniejszego żalu, opuścił ha- Posiadającego upragnioną przepustkę czekały jeszcze nie- łaśliwe miasto, by zamieszkać pośród sobiborskich ostępów spodzianki. Po wnikliwym badaniu autentyczności dokumentów leśnych i zżytych z przyrodą zwyczajnych ludzi. Dzięki swoje- i szczegółowej rewizji, uniesienie szlabanu zależało od nastroju mu otwartemu usposobieniu zbratał się z mrukliwymi Pole- przemęczonych pijatyką uzbrojonych w kałachy zomowców. szukami. Przez kilka lat sondowali swoje charaktery i zamiary, Cenzurowanie korespondencji krajowej, w szczególności za- żeby wreszcie obdarzyć się zaufaniem i przyjaźnią. Brzmienie granicznej, uniemożliwiało przesłanie prawdziwych informa- wyrazu Sobibor wywoływało u Witka dziwne uczucia – cie- cji. Był okres, kiedy po złagodzeniu uciążliwych warunków kawości, lęku i żalu jednocześnie. W początkowym okresie życia – skrócenie godziny milicyjnej, odblokowanie telefonów wzbraniał się przed zwiedzeniem Muzeum Obozu Zagłady dla – dopuszczono możliwość przesyłania paczek, ale wprowa- Żydów i Rosjan w Sobiborze. Miał ku temu powód. Na długi dzono rygor. Wszystkie przeznaczone do wysyłki artykuły mu- czas zakorzeniły się w jego psychice smutne przeżycia wynie- siały być pakowane w obecności przedstawiciela poczty, naj- sione z Obozu na Majdanku. Będąc chłopcem, raz w roku na 17 Wszystkich Świętych, razem z ojcem zanosił kwiaty i składał kanapek – szeptał z ironią, pocieszając niespokojne myśli. – je na placu apelowym, gdzie ponieśli śmierć bliscy krewni ze 1 litrowy termos kawy! – przypomniał sobie. strony matki. Ona sama nigdy nie przestąpiła obozowej bra- Wczesnym popołudniem dowlókł się do Hańska. Droga przez wieś była częściowo odgarnięta. Zwiększając prędkość my. Było to ponad jej siły. Pamiętał także duchowe przygnębienie, jakiemu uległ po przejechał wąskim korytem szosy do miejsca, gdzie kończyły zwiedzeniu pierwszego na ziemiach polskich Obozu Śmier- się bloki mieszkalne. Dalej rozpościerała się jednolita ośnieżo- ci Stutthof. Położony na lesistych wydmach Bursztynowe- na równina, obramowana sinym pasem odległych borów. Na go Wybrzeża Obóz Zagłady dla Polaków w Sztutowie zmącił szczęście burza sfolgowała. Śnieg sypał nadal, ale nie był tak urlopowy nastrój, szczególnie po tym, jak pośród licznych intensywny i padał z boku, co pozwoliło wyłączyć nadwerężo- wstrząsających pamiątek odczytał cytat wyjęty z partyjnego ny silnik wycieraczek. NSDAP-owskiego pisma Danziger Vorposten: z dnia 13 września 1939 roku! Jedno jest pewne: ci więźniowie za drutami - Jeśli do wieczora zdołam dobrnąć do Osowej, to będzie cud – mruknął pod nosem. – Żywego ducha! kolczastymi są traktowani zbyt dobrze - stwierdzał nienawi- W lusterku wstecznym widział głębokie koleiny, przed sobą stny Polsce, znajdujący się w gronie wizytujących obóz hitle- nietkniętą biel drogi. Zdawał sobie sprawę z tego, jak łatwo rowski korespondent. można znaleźć się w pułapce. Sprawny wentylator chłodnicy Komory gazowe i krematorium pracowały tam nieprze- utrzymywał właściwą temperaturę silnika, co było dla Witka rwanie od 2 września 1939 roku do maja 1945 roku! Trudno dużym pocieszeniem. Jednym rzutem oka sprawdził działanie uwierzyć w ten fakt! kontrolek i wskaźników. - Wschodnioeuropejskie lasy tamtych czasów były przeraża- Stwierdził z zadowoleniem, że wszystko jest w porządku. jącymi cmentarzyskami – pomyślał Witek. – Zasiedlały je chma- Nagle usłyszał głuche uderzenie i jednocześnie poczuł ry ociężałych z obżarstwa gawronów, a z przesiąkniętego krwią ostre szarpnięcie kołem kierownicy. Odruchowo nacisnął pe- runa do dzisiaj bujnie wyrastają apetyczne, dorodne poziomki. dał hamulca i w tym momencie samochód zmienił kierunek - Ciekawe – zastanawiał się głośno – ile czasu upłynęło od jazdy. Zauważył, że traci panowanie nad maszyną i bokiem chwili, kiedy tą drogą przejechał samochód? Ciemnozielone zjeżdża w kierunku stromej, sztucznie usypanej skarpy. Ma- świerki ze śnieżnymi nawisami przypominały kiczowate kartki newrując kierownicą, maksymalnie nacisnął pedał gazu. Koła świąteczne. Gdyby wzrokiem napotkał wymoszczony sianem kręciły się niemal w miejscu, ale powoli, powoli ustawił auto żłóbek z Dzieciątkiem, w tej scenerii nie byłoby to zaskoczeniem. zgodnie z kierunkiem jazdy. Z rozrzewnieniem wspomniał Janusza i jego łowiecką pasję. - Niewiele brakowało, abym zakończył swoją podróż Dzięki wspólnym wielodniowym włóczęgom po śródleśnych na takim łagodnym łuku szosy – powiedział do siebie bezdrożach poznawał najdziksze uroczyska pełne zdradzie- z niedowierzaniem. ckich trzęsawisk i ledwie widoczne przesmyki ciągnącej na że- Gdy wyprowadził samochód na prostą, poczuł ściekający rowiska zwierzyny. Miał także okazję do skąpych rozmów z ro- z czoła pot. Zatrzymał się, żeby ochłonąć, obejrzeć przyczynę botnikami leśnymi. Witek nie mógł zrozumieć, dlaczego zawsze i skutek zderzenia. Z westchnieniem ulgi stwierdził, że dzięki podczas przypadkowych spotkań sprawiali wrażenie zaskoczo- drogowemu pachołkowi uniknął stoczenia do małej śródleśnej nych, jakby zawstydzonych swoją uczciwą robotą. Stawali się rzeczułki Krzemienki, tworzącej w tym miejscu kolano. Ostro zagadkowo milczący, nieufni, nieskorzy do zwierzeń. wgnieciony błotnik wydawał się mało znaczącym drobiazgiem. Zatrzymał auto i wysiadł z ciepłego wnętrza. Zapragnął Po obu stronach drogi widział szeroko rozciągające się tu- nasycić oczy pełnym surowej melancholii krajobrazem. Cho- rzycowisko. Głębokie zaklęśnięcie terenu sięgało odległej, so- ciaż w głębi ducha czuł lekkie zaniepokojenie, radował się wi- snowej drągowiny i opasane starodrzewem, tworzyło bagni- dokiem bezkresnej równiny, nad którą szalała burza śnieżna. stą nieckę. Ostre, sztywno sterczące trawy i płowo-brązowe Zawieszone na gałęziach drzew, targane wiatrem kule jemioły, trzciny z osiadłym na kiściach śniegiem kusicielsko przyzywały przypominały minione już święta Bożego Narodzenia. w zdradziecką dla człowieka krainę żółwia błotnego i łosia. Ni stąd ni zowąd zaczął śpiewać, krzyczeć, biegać wzdłuż Ostrożnie przejechał betonowy mostek. Wiedział już, że drogi, aż wyczerpany stoczył się w zawiany śniegiem rów od tego miejsca do Osowej jest parę kilometrów. Nie mógł głębokiego pobocza. jednak przyspieszyć tempa w obawie zjechania w ciągnące się Osiadające na twarz i rzęsy płaty śniegu zamieniły świat wzdłuż drogi, przysypane śniegiem głębokie rowy. Ośmielony w przedziwnie tkaną materię. Powoli wracał do trzeźwej równo- szczęśliwym przebiegiem dotychczasowej podróży postanowił wagi. Zachwyt mijał. Świadomość, że do pokonania pozostało skorzystać ze skrótu. Decyzję podjął w ostatniej chwili, widząc około trzydziestu kilometrów, wyciszyła radosne podniecenie. znaczone zygzakiem ślady kół jakiegoś ciężkiego pojazdu, któ- Gdy uzmysłowił sobie fakt, że odkąd w Urszulinie zboczył z głównej trasy, aż dotąd na drodze nie napotkał żywej istoty, a ślady kół jego samochodu zostały prawie całkowicie zasypa- ry zmieniając kierunek poślizgiem wjechał na dość szeroką, wiejską drogę. - Dobrze się złożyło, że komuś wypadło tędy jechać. Może to myśliwi, albo ktoś z nadleśnictwa? – pomyślał z zadowoleniem. ne, poczuł się niepewnie. - Na wypadek nieprzewidzianych okoliczności mam parę 18 Próbował przywołać zapomniane już, zamazane przez czas Historia zapisana w banknocie twarze. Ze zdziwieniem stwierdził, że przypominają mu się jedyny raz widziane nieogolone gęby pilarzy i drwali. Niemalże poczuł obecność przesiąkniętych ostrym zapachem sosnowej Niemal przez cały marzec 2014 roku mieszkańcy Włoda- żywicy ciał, ubranych w cajgowe kapoty. Pamiętał tych ludzi wy i okolic mogli oglądać wystawę pt. „Historia zapisana nasiąkniętych aromatem ognisk, pamiętał zwyczajnych ro- w banknocie”. Niezwykła galeria polskich i zagranicznych botników leśnych i to, jak posilali się soloną słoniną i czarnym banknotów należy do prywatnych zbiorów mieszkańca razowym chlebem. Silny zapach pokrojonej w ósemki cebuli Włodawy – Rafała Szajewskiego. Ekspozycję wystawiono mieszał się z wonią przepoconych czapek, przetłuszczonych w Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. włosów i zrudziałych od spiekoty wrzosów na dyszących południowym skwarem karczunkach. W gruncie rzeczy to poczciwi ludzie – pomyślał. Przypomniał sobie, jak to z Adamiukiem, jednym z tych tajemniczych niezależnych mężczyzn, wybrali się na sieciowy, nocny połów ryb. Człowiek ten czerpał wiedzę z wieloletniego obcowania z naturą i niebezpiecznej kłusowniczej praktyki. Przekonany o korzystnym układzie Księżyca bez trudu namówił żądnego przygód Witka na ryzykowną wyprawę. Przypadał właśnie trzeci dzień nowiu. W opinii Adamiuka był to wyjątkowo dobry okres żerowania ryb, który należało wykorzystać. Zapadające ciemności i podmokłe, grząskie brzegi jeziora Pereszpa, utrudniały dotarcie do miejsca kryjącego łódkę i pięćdziesięciometrową drygawicę. Adamiuk, wiedziony jakimś cudownym zmysłem, odnalazł zamaskowaną w oczeretach łódź i rybacki sprzęt, ale daremne okazało się poszukiwanie wioseł. Zanim Witek wybrał nagromadzoną w czółnie cuchnącą maź, Adamiuk, który oddalił się na moment, powrócił z długą żerdzią. Chwycili oślizłe od wilgoci burty i zapierając się nogami o kępy bujnej turzycy, spychali ciężką krypę na powierzchnię czarnej, smołowatej wody jeziora. Długa nieokorowana tyka pełniła rolę wiosła, którym Adamiuk posługiwał się po mistrzowsku. Sunęli w milczeniu otoczeni lepkim, słodkawym oparem tataraku, ale Witek miał wrażenie, że stoją w miejscu. Zamazane w całkowitym mroku brzegi jeziora nie odróżniały się od ciemnobrunatnej tafli. Gdyby nie jaśniejsze niebo i ledwie odcinające się zarysy wierzchołków stojących bez ruchu drzew, można byłoby pomyśleć, że znaleźli się we wnętrzu nieskończenie ogromnej przestrzefot Zbigniew Woszczyński ni wypełnionej cichym, miarowym pluskiem. O policzki uderzały przebudzone nocne owady i tłuste ćmy. W ciemnościach słychać było pojękiwanie, furkot skrzydeł i pośpieszny ruch głodnych, polujących na siebie stworzeń. Odwieczny rytuał. Od Redakcji: W kolejnych numerach Wschodu będziemy prezentować kolejne części tej ciekawej publikacji. Podczas otwarcia wystawy nie zabrakło kolekcjonerów, któJerzy B. Sprawka rzy mogli nacieszyć oko banknotami drukowanymi, począwszy od 1794 roku, a na tych sprzed denominacji w 1995 roku kończąc. To w dużej mierze do nich była adresowana wystawa. W ten sposób włodawskie muzeum chce zachęcić innych do pokazania szerszej publiczności swoich zbiorów kolekcjonerskich, nie tylko dotyczących banknotów czy monet. Redaktor 19 WŁODAWSKIE POEZJOWANIE O WIOŚNIE CZESŁAWY DEMCZUK Kocham cię wiosno! Kwietniowe promienie Łaknę wiosennej Wylewają się jak z druszlaka harmonii śpiewnej, jasne, kwietniowe promienie. uroczej! Fluorescencją kropią źrenice wiosny. Oczy mi śmieje Głaszczą czule zalążki świeże świeży wicherek Och! Jakże radosnych pierwiosnków. o ranku wyspanym Wiosenne naręcza słoneczne - miłosnym! w zielonym Edenie budzą, topią zimowe uśpienie. Usta mi mówią: Marzenia rojne jak pszczoły Kocham Cię Wiosno! pachną nektarem serc. Za rosę rozlaną, Rzeźbią dusze pięknem za gniazda usłane, Bożej przyrody. za rozsypany błękit Seledynowa krasa - w sercu cię moszczę moja wiosno! W wiośnie wszystko milsze i ciekawsze. W słowiczym zielonym gaju W jej seledynie kąpie się nasze życie. śpiewem drżą głosy. Ach! Te tajemne romanse… Powiewy wieczorne serca fruwają jak jaskółki wijące pałają radością gniazdka w swych kryjówkach. -Kocham cię wiosno! W seledynowych muślinach, zapachach wzloty ducha, wzruszenia, miłość Boga Oczarowane wiosną i bliźnich, roztańczenie i marzenia, złote kaczeńce, achhhh…marzenia. dziubki ptasie Nieba błękit, ciepłem tkana jasność i wszystkie młode rozśpiewane leśne ścieżki, pysie leśne wołają: kosze kwiatów na łąkach, Kocham cię wiosno! ptasich par śpiewy operowe - i powiedz pachnąca zielonooka wiosno W sercu maj czym jeszcze nas obdarzysz? Proszę, nasze dusze barw bez końca Szósty maja maluj tęczowe obrazy parno, wiosennie i witraże zawieś w wiosny okna. ptaki, zieleń Aksamitną dłonią głaszcz pierzaste wszystkie stworzenia cumulusy śmiejące się nieustannie kąpią się w słońcu. do zielonej krasy. Zachwycaj, zachwcaj aż do chwil Tańce owadów kiedy zapuka rumianymi zapach ziemi owocami zazdrosne lato. więc i ty syć oczy poranną rosą przytul bliskie serce jak Cyrenejczyk. Wiosenna miłość promieniem leczniczym zziębnięte, bliźnie serce ogrzeje, roznieci. 20 Opracował A.D. Wspomnień czas – recenzja książki ks. Czesława Maziejuka „Dzieje Parafii Różanka nad Bugiem” jąc od momentu czynienia starań o budowę świątyni, poprzez poszukiwania wykonawców projektu, zbiórkę funduszy, przekazanie darowizny gruntu itd. W trakcie lektury dowiadujemy się, że na drodze ukończenia dzieła budowy los stawiał przed projektantami, wykonawcami i właścicielami nie lada wyzwania. I tak oto czytamy: 21 czerwca 1912 roku, Naczelnik Włodawskiego Powiatu zaalarmował swoim pismem do Prezesa Włodawskiego Kościelnego Dozoru (hr. Zamoyskiego): „Doniesiono mi, że fundament w nowo budowanym kościele w Różance, z powodu wpływu atmosferycznego, ulega zepsuciu oraz że, na podstawie zakazu inżyniera, ma być na nowo przebudowany... Rozdział okraszono licznymi notatkami budowniczych, listami właścicieli i umowami. Ujęto każdą przerwę w budowie świątyni i zanotowano każdy z procesów jej wykończenia, jak chociażby starania o okna czy dzwony. Notatką o tych ostatnich kończą się zgromadzone w parafii dokumenty dotyczące budowy kościoła. Czytamy w nich: Zawiadamiam Szanownego Pana, że trzy dzwony zamówione do Różanki, wagi: 535 funtów, 298 fontów i 175 funtów, razem 1008 funtów, są już okute i gotowe do zabrania. Przeto proszę przysłać po nie dwie furmanki w drabinkach. Zaś cena dzwonów wyniesie 630 rubli, dodatkowo okucie (320 funtów) kosztuje 110 rubli; razem 740 rubli. Krótka notka, dotycząca uszkodzenia budującego się kościoła w Różance przez nawałę frontową w 1915 roku, kończy rozdział drugi. Swoje najmłodsze lata spędziłam w Różance, wsi oddalonej Najobszerniejszą część publikacji zajmuje ostatni z rozdzia- o zaledwie 10 km od Włodawy. Tam żyli moi przodkowie i - jak łów, rozpoczynający się wstępem do dziejów opisywanej pa- każdy ze swym miejscem rodzinnym - tak i ja jestem z Róża- rafii. Autor od początku zaznacza niesprzyjające okoliczności nką związana mentalnie, duchowo, emocjonalnie i nie tylko. historyczne, w których to parafia zaczynała swój rozwój: Ta mała, położona nad malowniczym zakrętem Bugu miejsco- Rodzenie się rzymskokatolickiej parafii w Różance nad Bugiem wość doczekała się wielu obszernych i znakomitych publikacji przypadło na bardzo ciężkie czasy. Budowa kościoła miała miej- chociażby ze względu na wielkie rody z nią związane: Flemin- sce, gdy Polska była jeszcze pod zaborami, a Podlasie i Chełmsz- gów, Czartoryskich czy Zamojskich. czyzna, pod panowaniem władz carskiej Rosji... Poszukując dobrej książki o Różance natknęłam się na Po wstępie nakreślającym bieg wydarzeń były proboszcz przyta- 234-stronicową publikację ks. Czesława Maziejuka, jedne- cza nazwiska osób i ich wkład w odbudowę zniszczonego kościo- go z proboszczów tamtejszej parafii, zatytułowaną Dzieje ła. Daje nam wgląd w relacje Ewy Zarczuk, jednej z mieszkanek, Parafii Różanka nad Bugiem. Jest to monografia składająca która opowiedziała m.in. o spotkaniu z carem Mikołajem II. się z trzech wyczerpujących tematykę rozdziałów, stanowią- To właśnie opowieści naocznych świadków uwiecznione na ca syntezę dziejów miejscowości i parafii od jej założenia aż skrawku papieru czynią tę książkę tak wyjątkową. Choć nie po czasy współczesne. tylko one. Forma, w jakiej rozpisał autor tę ostatnią, trzecią Publikację otwiera wyjaśnienie nazwy wsi. Później były pro- część, jest nietypowa bo podzielona na etapy urzędowania boszcz prowadzi czytelnika poprzez dzieje Różanki i jej właści- w parafii następujących po sobie osiemnastu księży. Każdemu cieli, szczegółowo wyliczając zasługi każdego z nich. z nich poświęcono podrozdział, z którego możemy się dowie- Rozdział drugi rozpoczyna się informacją o budowie rzymsko- dzieć w jakim stanie finansowym, wizualnym czy gospodar- katolickiego kościoła na terenie miejscowości. Sam proces bu- czym była parafia. Podrozdziały zawierają wyczerpujące infor- dowy ks. Czesław nakreśla bardzo skrupulatnie, rozpoczyna- macje na temat wizytacji biskupich, porządek obowiązujących 21 Niejednokrotnie są to opisy interwencyjne ukazujące codzienne niebezpieczeństwa, czyhające na każdym kroku pokusy. Za ich pomocą autor naświetla nam również trud i olbrzymią odpowiedzialność spoczywającą na pełniącym obowiązki proboszcza. Książka przypadnie do gustu każdemu, kto interesuje się naszym regionem. To idealne uzupełnienie monografii powiatu. Ludzie i zdarzenia widziane oczami duchownych, wspomnienia zarówno zabawnych, jak i mrożących krew w żyłach historii przeplecionych niespotykanymi statystykami. Piszę „niespotykanymi”, bo ilu z nas wie, jakie przedmioty stanowiły w określonym czasie ruchomą własność kościoła? Oto przykład: 1 monstancja gotycka, pozłacana, wysokości 60 cm, z figurami na tarczy Pana Jezusa z otwartym sercem, nad melchizedechem; św. Piotra i Pawła, po boku melchizedecha; i gołębicy, u dołu tarczy. Ofiara ks. Rybaka. Osoby związanane z Różanką, którzy znali mieszkańców i urzędujących w parafii księży, ta publikacja ucieszy najbardziej. Może odnajdą tam wśród blisko 90-ciu fotografii swoje zdjęcie czy nazwisko, a na pewno przeżyją raz jeszcze chwile, którymi parafia w Różance żyła jeszcze długi czas. Wspomnienia to coś niezwykle cennego i chociażby dla nich warto zaopatrzyć swoją domową biblioteczkę w tę wyjątkową publikację. Nie mogłam odmówić sobie telefonu do księdza Maziejuka Ołtarz w Kościoła w Różance i chwilę po przeczytaniu książki chciałam nawiązać kontakt. wówczas nabożeństw, prac wykonywanych na rzecz kościoła i cmentarza a nawet konkretne dane liczbowe informujące ilu wiernych uczestniczyło w Mszach świętych i ilu podczas nich przystąpiło do Komunii św. Nie pominięto opisu gruntów należących do parafii, kółek działających przy niej, szkół leżących na jej terenie czy zapisów administracyjnych. Np: Akta stanu cywilnego są prowadzone starannie. W księdze „Liber Conversorum” w roku 1920 została wpisana jedna osoba, w 1921 roku – 36 osób a w 1925 – 25 osób. Mnie osobiście bardzo przypadły do gustu wspomnienia księży, którzy w Różance pełnili swą kapłańską posługę, lub wspomnienia parafian uwzględniające sytuacje z proboszczem w roli głównej. Często są one zabawne, choćby ta o ks. Bronisławie Charytonie, którego nikt nie mógł siłą przewyższyć: Pewnego razu, gdy mu nikt nie przeszkadzał w ciężkiej robocie, chwycił olbrzymi kamień, by wynieść go poza obręb cmentarza i dochodząc do bramy, że drogą obok cmentarza jedzie furmanką jakiś gospodarz, zawołał więc na niego by zatrzymał się. Ten zatrzymał się i zaczęła się rozmowa. Wtem nadeszła pani Zofia P. i powiedziała: „Proszę księdza, niech ksiądz ten kamień położy”. Ks. Bronisław odpowiedział zdziwiony: „To ja jeszcze go trzymam?!”. Wiele takich opowiadań snuje sam ks. Maziejuk w części poświęconej swojej przygodzie z różaniecką parafią. Znajdziemy w nich wspomnienia ludzi i wydarzeń, które wracają w jego retrospekcjach. Obozy harcerskie, spływy kajakowe, koncerty organowe – oj, działo się... i było o czym pisać. Kościół w Różance 22 Ach, co to był za koncert! Eleonora Krzesińska, Bożena Saulska, Mariola Zagojska, Dorota Szostak-Gąska, Paweł Stanisław Wrona, Grzegorz Pazik czy Jakub Gąska – to Ich wyjątkowe operetkowe głosy rozbrzmiewały niedawno w sali widowiskowej Domu Kultury LSM w Lublinie. Wszystko za sprawą magicznego wręcz koncertu jubileuszowego „85 lat Ryszarda Zarewicza z muzami pod rękę”. W programie znalazły się najpiękniejsze arie i duety z operetek, m. in.: „Księżniczka czardasza”, „Ptasznik z Tyrolu”, „Wiedeńska krew”, „Wesoła wdówka”, „Kraina uśmiechu”, „Hrabina Marica”, „Zemsta nietoperza”, „Cygańska miłość”, „Caton”, „Baron cygański”, opery „Carmen” oraz musicalu „My Fair Lady”. Na deskach Domu Kultury LSM wystąpili również znakomici soliści baletu: Beata Kamińska i Marcin Marzec. Niezwykłą kreację akompaniamentu stworzyły: Natalia NikitinaKozub – skrzypce oraz Agnieszka Schulz-Brzyska – fortepian. Te wszystkie kulturalne rarytasy organizatorzy podali publiczności za darmo. W trakcie trwania koncertu zainteresowani mieli też możliwość nabyć najnowszą książkę JubiAutor - obecnie przebywający w jednej z parafii na terenie Bia- lata pt. „Powieści i opowiadania teatralne”. Organizatorem łej Podlaskiej - przyjął mój telefon z wielką życzliwością. Po przedstawieniu się dodałam, że dzwonię w sprawie książki o różanieckiej parafii i nakreśliłam w jednym zdaniu swoje powiązania rodzinne z tą miejscowością. Kiedy przywołałam panieńskie nazwisko matki, ks. Czesław przerwał mi wymieniając imiona mojej mamy, babki... Byłam zaskoczona. „Pamiętam twoją mamę, uczyłem ją w szkole. Modlę się za was wszystkich każdego dnia” - powiedział z nieukrywaną radością. Chwilę później wspominaliśmy dawne dzieje. Byłego proboszcza zapytałam o to, dlaczego zdecydował się tyle uwagi poświęcić właśnie Różance. „Źródeł inspiracji było wiele. Ja byłem związany z tym miejscem 10 lat. Do dziś wspominam Różankę i odbija się to nawet w moich snach” - tłumaczył były proboszcz. „Tam przeszedłem próby życiowe, radości i smutki. Ludzi i moje przywiązanie do nich i ich przywiązanie do kościoła, do ojczyzny w niełatwych czasach – pamiętam to dokładnie.” - dodał. Ks. Maziejuk gromadził informacje i fotografie od lat. Do zebrania ich w całość i opublikowania przekonywał go także obecny proboszcz parafii w Różance – ks. Jarosław Czech. To znakomita pamiątka u progu zbliżającej się setnej rocznicy parafii i miejmy nadzieję, że nie ostatnia publikacja księdza Czesława. Z twórcą publikacji ks. Czesławem Maziejukiem rozmawiała: Renata Włostowska fot. z prywatnych zbiorów Ryszarda Zarewiczka 23 wydarzenia był Dom Kultury LSM oraz Wydawnictwo muzy net i scena Andrzeja Chmielarczyka”, „Teatr dla młodych wi- czne „Poliphynia”. dzów w Poznaniu w latach 1945-1951”, „Moje teatry i innych”. Henryk Ryszard Żuchowski (Ryszard Zarewicz), urodzony Jest również autorem bajek teatralnych: „Śpiewak leśny”, w Toruniu, wychowany w Poznaniu, wykształcony w Łodzi, „Zemsta Heroda” i „Tańcząca królewna”. zakochany w Białymstoku, doceniony w Lublinie. Występował w Poznaniu, Lublinie i w Łodzi. Reżyserował w teatrach P.S. Lublina, Gniezna, Poznania, Kalisza, Gorzowa, Częstochowy, Redakcja „WSCHODU” zacnemu Jubilatowi, który współreda- Elbląga, Cieszyna i Grudziądza. Autor książek związanych z te- guje nasze czasopismo, składa najlepsze pozdrowienia i ży- atrem: „Gwiazdy i kometki lubelskiej operetki”, „Panorama czenia – dużo weny, weny, weny... aktorstwa lubelskiego”, „Opowieść o niepowtarzalnym życiu Członkowie Redakcji Haliny Lubicz”, „Bolesław Hamaluk – śpiewak Lublina”, „Gabi- Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie nagrodzona w Rankingu Bibliotek Pod konec 2013 r. w Centrum Prasowym PAP w Warszawie wego, Grzegorz Gauden dyrektor Instytutu Książki oraz Bogu- odbyła się Gala Rankingu Bibliotek 2013, podczas której nasza sław Chrabota redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita”. biblioteka uhonorowana została tytułem „Najlepszej biblioteki Dyplom odebrał Dyrektor MBP Jacek Żurawski. W rankingu, przygotowanym przez Instytut Książki w województwie lubelskim”. Uroczystego nadania tytułu i wręczenia dyplomu dokonali: i „Rzeczpospolitą”, wzięły udział placówki z całego kraju. Na Piotr Żuchowski, wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodo- podstawie złożonych ankiet kapituła wyłoniła laureatów, wśród których znalazła się Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie jako najlepsza w województwie lubelskim. W klasyfikacji ogólnokrajowej nasza biblioteka zajęła 18 miejsce i 5 jako gmina miejska. W 274/2013 numerze „Rzeczpospolitej” czytamy, że z wysłanych ponad 2300 ankiet do wszystkich gmin wiejskich i miejsko-wiejskich oraz miast mających mniej niż 15 tys. mieszkańców nadeszło ponad 760 odpowiedzi. Wśród wskaźników podlegających ocenie znalazły się: powierzchnia biblioteki i filii w przeliczeniu na 1000 mieszkańców; średnie zatrudnienie w placówce; wielkość księgozbioru w przeliczeniu na 1000 mieszkańców, wielkość księgozbioru nabytego po 2002 roku jako procent do całego zbioru; dotacje podmiotowe dla biblioteki w budżecie gminy w 2012 roku (jako proc. budżetu samorządu ogółem); pozyskane przez bibliotekę środki pozabudżetowe w 2012 r.; dostępne dla czytelników tytuły prasowe (dzienniki, tygodniki, prasa dla dzieci itp.); oferowany przez biblioteki dostęp do nowych mediów (posiadanie strony internetowej, dostępność do Internetu dla czytelników, stanowiska komputerowe i sieć Wi-Fi); działające przy bibliotece kółka czytelnicze, artystyczne, literackie etc.; wolontariat; udogodnienia dla osób niepełnosprawnych i książki dla osób słabowidzących i niewidomych. Poza tym brane były pod uwagę dane z GUS o liczbie czytelników na 1000 mieszkańców oraz liczba wypożyczonych książek przez jednego czytelnika w 2012 roku. W rankingu biblioteka mogła uzyskać maksymalnie 335 pkt. Na podstawie analizy kryteriów 24 spełniających wymogi ankiety aplikacyjnej i realizacji działań sta- Zińczuk, kierownik Działu Udostępniania Zbiorów i Informa- tutowych nasza biblioteka uzyskała 269,4 pkt. kwalifikując się cji MBP Włodawa. tym samym do grona laureatów trzeciej edycji plebiscytu najlepiej prowadzonych placówek. Analizę danych na potrzeby Edyta Pietrzak aplikacji do Rankingu Bibliotek 2013 sporządziła Małgorzata Kierownik Działu Regionalnego MBP Włodawa Marcin Obuchowski „Fletnia Pana” - pasja, tradycja, talent Chór „Fletnia Pana” został założony w 1978 r. przez ówcze- i dziecięcego. Po wprowadzeniu przez Wojciecha Jaruzelskie- snego organistę w parafii p.w. św. Ludwika - Mariana Szcze- go stanu wojennego znane wszystkim były msze za Ojczyznę. rbetkę. Początkowo w skład chóru – który jeszcze nie miał na- Kilkakrotnie sekcja młodzieżowa chóru śpiewała na takich zwy - wchodziły trzy sekcje: chór dorosłych, chór młodzieżo- mszach w Białej Podlaskiej. W 1990 odbyła się akcja pod nazwą „Artyści dla Rzeczypo- wy i schola dziecięca. Główna rola chóru miała opierać się na oprawie muzycznej liturgii. spolitej”. Organizowano koncerty, z których dochód był prze- Po 1980 r., kiedy tworzyła się NSZZ Solidarność oprawę znaczony na fundusz wspomagający ówczesnego premiera muzyczną (w czasie uroczystości zawieszania krzyży w szko- Tadeusza Mazowieckiego. Na koncercie z tej okazji organizo- łach, szpitalach, przychodniach, na poczcie, biurach itp., któ- wanym we Włodawskim Domu Kultury wystąpił chór parafii re połączone były zawsze z Mszą świętą) powierzano sekcji pw. św. Ludwika. 2 września 1990 roku w Orchówku odbyła młodzieżowej chóru, przy większych uroczystościach nato- się uroczystość koronacji obrazu Matki Bożej Orchowskiej miast – chórom połączonym, czyli dorosłego, młodzieżowego diademami papieskimi. Mszę wówczas odprawił nuncjusz 25 Chór Fletnia Pana - fot. ze zbiorów apostolski abp Józef Kowalczyk. Chór parafii pw. św. Ludwi- studium organistowskiego oraz Wychowania muzycznego na ka uświetnił tę uroczystość krótkim koncertem przed mszą UMCS-ie w Lublinie. W tym samym roku zaczęła się współ- i oprawą muzyczną liturgii. Każdego roku w listopadzie chór praca z Akademickim Chórem Politechniki Krakowskiej. Od organizował koncerty ku czci św. Cecylii, patronki muzyki, 2011 roku „Fletnia Pana”, dzięki warsztatom z profesor Elżbietą a w okresie świąt Bożego Narodzenia - koncert kolęd, na który Krzemińską, które zostały zorganizowane w ramach Festiwalu często zapraszano publiczność do wspólnych śpiewów. Trzech Kultur, współpracuje z Akademickim Chórem Polite- W 1993 roku, kiedy we Włodawie powstała nowa parafia pw. Najświętszego Serca Jezusowego, wszystkie trzy se- chniki Lubelskiej, wykonując wspólnie takie dzieła, jak: „Gloria” Antonia Vivaldiego czy „Te Deum” M.A. Charpentiera. kcje chóru przeniosły swoją działalność do tej właśnie parafii. Repertuar Chóru Fletnia Pana obejmuje ponad 200 utwo- Głównym zadaniem chóru było uświetnianie uroczystości pa- rów od średniowiecza (hymn do świętego Stanisława „Gaude rafialnych, a także oprawa liturgiczna mszy. W każdą niedzie- Mater Polonia” Wincentego z Kielczy) aż po okres współczesny lę o godzinie 9:00 śpiewał (i do dziś śpiewa) chór dorosłych, (utwory Stefana Stuligrosza, Henryka Mikołaja Góreckiego) o 10:30 – młodzieżowy, a o 12:00 – dziecięcy. oraz utwory związane z okresem świąt Bożego Narodzenia. W styczniu 2000 roku chór został zaproszony z koncer- Posiada też w swoim repertuarze utwory prawosławne oraz tem kolęd do parafii Rozesłania Św. Apostołów w Chełmie. pieśni patriotyczne. Większość repertuaru stanowią utwo- Koncert odbył się 23.01.2000. To właśnie w tym roku chór ry a’capella, ale również są utwory z organami, np. „Alleluja” zaczął podczas koncertów używać nazwy „Fletnia Pana”, która z Oratorium „Mesjasz” G.F. Heandla, który rozbrzmiewa co wzięła się z inwencji twórczej chórzystów i dyrygenta. roku podczas Rezurekcji, a podczas komunii często „Ave Ve- 20.04.2002 chór parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego rum” W.A. Mozarta. Warto wspomnieć, że chór „Fletnia Pana” po wyjeździe na VI Diecezjalny Przegląd Chórów w Siedlcach co tydzień w niedzielę oprawia mszę świętą. Tak duży repertu- zajął II miejsce. W tym samym roku 22 listopada na zapro- ar daje olbrzymie możliwości, bo przede wszystkim można go szenie chóru „Scholla Cantorum Misericordis Christi” z Białej dobrać w taki sposób, aby pasował do liturgii na dany dzień. Podlaskiej Chór „Fletnia Pana” zaśpiewał podczas uroczystości Poza kompozytorami wspomnianymi powyżej chór „Fletnia ku czci świętej Cecylii. W 2003 roku powstała strona interneto- Pana” może poszczycić się śpiewaniem utworów takich mi- wa, na której zawarte są wszystkie istotne informacje dotyczą- strzów, jak: Orlando di Lasso, Wacław z Szamotuł, Mikołaj ce działalności chóru „Fletnia Pana”. 10 maja włodawscy chó- Gomółka, Jan Sebastian Bach, Joseph Haydn, Franciszek Liszt, rzyści wystąpili podczas VII Diecezjalnego Przeglądu Chórów Cesar Franck, G.P. de Palestrina, Anton Bruckner, Antonio w Siedlcach, podczas którego zdobyli wyróżnienie. Kolejnym Lotti, Franz Schubert, Sergiusz Rachmaninow, Stanisław Mo- ważnym wydarzeniem było wpisanie do rejestru Związku Chó- niuszko, Józef Świder i wielu innych. Początkowo repertuar nie rów Kościelnych „CAECILIANUM”. W dniach 31 stycznia i 1 lute- był tak liczny jak obecnie. Chór po 35 latach działalności posia- go 2004 roku chór wyjeżdżał na XIII Myślenicki Festiwal Pieśni da bardzo duży poziom wykonawczy. Pierwszy dyrygent chóru Chóralnej Kolędy i Pastorałki „MYŚLENICE 2004”. Rok później i organista meastro Marian Szczerbetka musiał tak dobierać 2 kwietnia chór „Fletnia Pana” wziął udział w II edycji warszta- utwory, aby chór był w stanie je wykonać. Wraz z rozwojem tów chóralnych zorganizowanych przez Zarząd Oddziału śpiewaczym, ćwiczeniem emisji głosu i zdobywaniem warszta- Warszawskiego Związku Chórów Kościelnych „Caecilianum”. tu wokalnego można było dobierać utwory coraz trudniejsze. W 2009 dyrygentem chóru został Paweł Łobacz, absolwent 26 Początkowo utwory jedynie homofoniczne, gdzie charakte- pracy z profesjonalistami. Chór poszerzył swój repertuar, a dzięki współpracy z chórem Politechniki Lubelskiej właśnie pod dyrekcją prof. E. Krzemińskiej dodał wielkie dzieła wokalno-instrumentalne, co postawiło chór „Fletnia Pana” na bardzo wysokim poziomie jako chór parafialny. Teraz pod dyrekcją maestro Pawła Łobacza nie osiada na laurach i dąży do poszerzenia repertuaru i coraz większego poziomu. Bardzo dużym osiągnięciem chóru jest wpływ na rozwój kulturalny mieszkańców Włodawy. Każdy koncert, który jest organizowany, cieszy się olbrzymią popularnością, a miejsce Chór Fletnia Pana - fot. ze zbiorów przy ołtarzu, gdzie zwykle występuje chór, staje się swego rodzaju sceną. Nie wolno jednak zapomnieć, że koncerty chóru rystyczne są słupy akordowe, później każdy głos miał swoje przede wszystkim promują muzykę sakralną, a więc stają się zadanie, czyli polifoniczne. modlitwą i ucztą duchową ku pokrzepieniu serc. Włodawianie Funkcjonując i sprawując posługę sakralną we Włodawie, przychodzą na koncerty chętnie i bardzo licznie. Chór stał się mieście Trzech Kultur (katolickiej, judaistycznej i prawosła- kolebką kulturalną Włodawy, dając jej mieszkańcom muzykę wnej), chór „Fletnia Pana” oprócz utworów mówiących o litu- na bardzo wysokim poziomie i na żywo. Taki odbiór jest prze- rgii katolickiej posiada w repertuarze utwory religijne kultu- cież najlepszy, ponieważ żadne nagrania nie zastąpią nam ry prawosławnej. Kto wie? Może w niedalekiej przyszłości emocji, jakie towarzyszą chórowi na każdym koncercie. dyrygent wyszuka utwory muzyki żydowskiej i chór otrzyma Oprac. J. Szubstarska status Chóru trzech kultur? Wspólny koncert z chórem Politechniki Krakowskiej w 2009 roku oraz warsztaty z prof. Elżbietą Krzemińską w ramach Festiwalu Trzech Kultur 2011 otworzyły drzwi do współ- MAJÓWKA NA POLESIU Starostwo Powiatowe we Włodawie, Zarząd Oddziału PTTK we Włodawie,Stowarzyszenie Poleskie we Włodawie oraz F.H.U. „GRAŻKA” Włodawa Zapraszają na wiosenny spływ kajakowy rzekami Polesia „POWITANIE BOBRÓW 2014” w dniach 1 - 3 maja 2014 r. REGULAMIN 2. Osoby niepełnoletnie mogą brać udział w spływie wyłącznie ORGANIZATOR TECHNICZNY: Komisja Turystyki Kajakowej pod opieką uprawnionych opiekunów dorosłych. Zarządu Oddziału PTTK we Włodawie Komandor: Józef Tworek 3. Spływ jest imprezą o małym stopniu trudności i uciążliwości, co umożliwia udział osób z niewielkim doświadczeniem CELE IMPREZY: w turystyce kajakowej. • Promocja walorów turystyczno-krajoznawczych powiatu 4. Od uczestników wymagany jest dobry stan zdrowia i spraw- włodawskiego, • Popularyzacja turystyki kajakowej oraz szlaków kajakowych Polesia, • Popularyzacja turystycznych odznak kajakowych, w tym Poleskiej Odznaki Kajakowej im. Janusza Michalskiego. ność fizyczna umożliwiająca kilkugodzinny udział w imprezie. 5. Obowiązkiem uczestników jest korzystanie z kamizelek ratunkowych i asekuracyjnych w zależności od stopnia umiejętności pływania. 6. Każdy uczestnik zobowiązany jest posiadać dokument tożsamości. WARUNKI UCZESTNICTWA 7. Organizatorzy zalecają posiadanie odpowiednio zabe- 1. Spływ jest imprezą otwartą, mogą w nim uczestniczyć tury- zpieczonego przed zamoczeniem ekwipunku, w tym zapa- ści indywidualni lub grupy klubowe, których liczebność powi- sową odzież. nna być uzgodniona z organizatorem. 8. Uczestnicy zobowiązani są do przestrzegania Karty Turysty, 27 zasad kulturalnego zachowania, udzielania pomocy słabszym zerwacja przy pomocy poczty elektronicznej. Przyjmowanie i mniej doświadczonym, a przede wszystkim przestrzegania rezerwacji następować będzie do wyczerpania limitu miejsc, zasad bezpiecznego zachowania się na wodzie. lecz nie później niż do 26 kwietnia 2014 r. włącznie. 9. Podczas spływu (od jego otwarcia do rozwiązania) uczestnicy 3. W zgłoszeniu e-mail: [email protected] należy podać: zobowiązani są do bezwzględnego podporządkowania się po- • Imię i nazwisko leceniom Komandora Spływu i innym upoważnionym osobom • Pesel funkcyjnym. Dotyczy to w szczególności przestrzegania bezpie- • Oznaczenie i nr dowodu tożsamości czeństwa, realizacji programu imprezy i norm zachowania. • Adres zamieszkania, tel. kontaktowy i e-mail 10. Przed rozpoczęciem spływu uczestnicy zobowiązani są do • Nr trasy (dni) spływu. podpisania listy obecności – deklaracji, która stanowi potwie- • Rezerwacja noclegów w ośrodku „Relaks” rdzenie znajomości regulaminu i zobowiązanie do jego prze- W wyjątkowych wypadkach zgłoszenia – rezerwacje można strzegania wraz z warunkami uczestnictwa. dokonać telefonicznie na numer 600 435 667. Wpisowe w wysokości odpowiednio 60,100 lub 150 zł od osoby ŚWIADCZENIA po potwierdzeniu rezerwacji przyjmowane będzie na konto: 1. Ubezpieczenie NNW (członkowie PTTK z aktualnie opłaconą F.H.U. GRAZKA. 22-200 Włodawa, Rynek 4, składką posiadają ubezpieczenie dodatkowe). Bank PEKAO S.A.O/Włodawa 2. Miejsce w kajaku organizatora, wiosło i kamizelka. Nr: 22 1240 2249 1111 0010 5614 0683 3. Opieka przodowników turystyki kajakowej i przewodników. w terminie do 29 kwietnia 2014 r. włącznie z dopiskiem: wpiso- 4. Ognisko i gorący posiłek na zakończenie każdego etapu we na spływ „Powitanie bobrów 2014” za___osób x 1–2-3 dni”. (dnia) spływu. 4. Przyjęcie zgłoszeń potwierdzane będzie pocztą elektroniczną 5. Pamiątki spływu: okolicznościowy znaczek imprezy. 5. Zainteresowani na życzenie mogą otrzymać elektroniczną 6. Potwierdzenie do kajakowych odznak turystycznych. wersję regulaminu. 7. Certyfikat pobytu na trójstyku PL-UA-BL (dla uczestników 6. Wpisowe w wysokości: 3.05.14). Dowolnie wybrana trasa 1-dniowa – 60zł, 8. Pomoc w przemieszczaniu się pomiędzy punktami etapo- Dwa dni spływu – 100zł, wymi tras. Trzy dni spływu – 150zł, 9. Rezerwacja noclegów w ośrodku „Relaks” nad Jez. Białym, Dla uczestników posiadających własne kajaki wpisowe wynosi odpowiednio: 30zł, 50 i 75zł. ZGŁOSZENIA I WPISOWE Wpisowe nie obejmuje kosztów noclegów i przyjmowane bę- 1. Zgłoszenia na spływ przyjmuje organizator techniczny: Komi- dzie wyłącznie na podane konto bankowe. Zwrot wpisowe- sja Turystyki Kajakowej Zarządu Oddziału PTTK we Włodawie. go po potrąceniu 20% kosztów administracyjnych może być 2. Ze względu na ograniczoną liczbę miejsc obowiązuje re- dokonane w przypadku rezygnacji w terminie do 25 kwietnia Spływ rzeką Bug 28 • godz. 10,00 – 13,00 - spływ na odcinku: Wołczyny – 2014 r., po tym terminie wpisowe nie podlega zwrotowi poza Trójstyk (14 km), wyjątkowo uzasadnionymi przypadkami losowymi. Nie prze- • godz. 13,00 – 14,00 – postój, posiłek we własnym zakre widuje się dodatkowych zapisów bez uprzedniej rezerwacji, sie, możliwe jest jedynie zastępstwo w miejsce rezerwacji. • godz. 14,00 – 15,00 – spływ na odcinku: Trójstyk – NOCLEGI I WYŻYWIENIE Orchówek (5 km), W ramach wpisowego organizatorzy nie pokrywają kosztów • godz. 15,00 – 17,00 – zdawanie sprzętu, posiłek, weryfi- noclegów. Uczestnicy mogą: zabezpieczyć noclegi we wła- kacja POK, ognisko, zakończenie spływu. snym zakresie, rezerwować noclegi (wraz ze zgłoszeniem na imprezę) w Ośrodku Wypoczynkowym „Relaks” nad Jez. Białym (Okuninka VIII/14) w cenie 30 zł osobonocleg. POSTANOWIENIA KOŃCOWE W ramach wpisowego organizatorzy zapewniają jeden posiłek 1. Uczestnicy spływu zobowiązani są płynąć z założonymi i za- (zupa lub bigos), kawę i herbatę (na postojach) w każdym dniu piętymi kamizelkami ratunkowymi lub asekuracyjnymi. spływu oraz kiełbasę do ogniska. Pozostałe posiłki uczestnicy 2. Impreza odbędzie się bez względu na warunki atmosfery- zabezpieczają we własnym zakresie. czne, w przypadku skrajnie złych warunków może ulec zmianie program godzinowy i trasa spływu. TRASY I PROGRAM SPŁYWU 3. Podany w programie harmonogram ma charakter przy- 1 maj 2014 r. - rz. Włodawka: Kol. Kołacze – Suchawa (12,0 km) bliżony i może ulec zmianom w zależności między innymi • godz. 8,45 – zbiórka uczestników w Suchawie przy moście od: warunków pogodowych, stanu wody, przeszkód w rzece, sprawności uczestników i innych przyczyn niezależnych na Włodawce. • godz. 9,00-10,00 – przewóz uczestników (transport organi od organizatorów. zatorów) na start (przy moście drogi nr 82 w Kol. Kołacze), 4. Wszelkie szkody spowodowane przez uczestnika spływu, wydawanie sprzętu, odprawa przedstartowa, w tym dotyczące uszkodzenia, zniszczenia (zgubienia) wypożyczonego sprzętu ponosi powodujący je uczestnik bądź opie- • godz. 10,00 -11,00 – spływ na odcinku Kol. Kołacze – Koła kun sprawcy niepełnoletniego. cze (2,5 km), • godz. 11,00-12,00 – postój w Kołaczach ( przystań przy 5. W przypadku rażącego naruszania zasad regulaminu, spo- moście drogi 819), posiłek we własnym zakresie, kawa żywania w trakcie spływania alkoholu i środków o podobnym i herbata organizatorów, oddziaływaniu, nieprzestrzegania elementarnych zasad kultury, kierownictwo spływu ma prawo usunięcia uczestnika z im- • godz. 12,00-15,00 – spływ na odcinku Kołacze - Suchawa prezy bez zwrotu wpisowego i prawa do innych świadczeń. (9,5 km) 6. Interpretacja postanowień regulaminu należy do wyłącznej • godz. 15,00-17,00 – zakończenie trasy, zdawanie sprzętu, kompetencji kierownictwa spływu. Komandor spływu i inne posiłek, ognisko. osoby funkcyjne zostaną przedstawione uczestnikom na miejscu rozpoczęcia spływu. 2 maj 2014 r. – rz. Krzewianka, rz. Włodawka: Szcześniki Suchawa – Adamki (13 km) • godz. 8, 45 – zbiórka uczestników przy polu biwakowym UWAGA! w Adamkach, • godz. 9,00 - 10,00 – przewóz uczestników (transport Zarząd Oddziału PTTK we Włodawie we współpracy z Pole- organizatorów) na start (przy moście drogi nr 819 skim Towarzystwem Medialnym ustanowił Poleską Odzna- w Szcześnikach, wydawanie sprzętu, odprawa, kę Kajakową im. Janusza Michalskiego, którą po spełnieniu warunków regulaminowych mogą zdobywać uczestnicy • godz. 10,00-12,00 – spływ Krzemianką i Włodawką na imprez kajakowych na Polesiu. Organizatorzy spływów odcinku Szcześniki - Suchawa (7,5 km), wraz z potwierdzaniem akredytacji na spływy przesyłać • godz. 12,00-13,00 – postój w Suchawie, posiłek we będą regulaminy, a na imprezach rozprowadzać książeczki własnym zakresie, kawa i herbata organizatorów, Poleskiej Odznaki Kajakowej i odznaki. Weryfikacja odznak • godz. 13,00-15,00 – spływ na odcinku: Suchawa – Ada będzie odbywać się także po zakończeniu każdego spły- mki (5,5 km), wu, a zainteresowani uczestnicy poprzednich spływów po • godz. 15,00-17,00- zakończenie trasy spływu, posiłek, zapoznaniu się z regulaminem powinni posiadać wklej- ognisko. ki (notatki) dokumentujące udział w odbytych wcześniej imprezach (nazwa, data, trasa). 3 maj 2014 r. – rz. Bug: Wołczyny - Orchówek (19 km) • godz. 8,45 – zbiórka w Orchówku (parking przy zadaszeniu turystycznym), • godz. 9,00 – 10,00 – przejazd (transport organizatorów) do Wołczyn, recepcja uczestników, pobranie sprzętu, odprawa, 29 480 rocznica nadania praw miejskich Włodawie W 2014 roku przypada 480 roczni- W 1475 r., a dokładnie 17 czerwca, ńskich. A co tknie płaty, mają oni mnie ca nadania praw miejskich naszemu następuje podział. Dobra nadbużań- dawać czynszu z włóki po dwadzieścia miastu, naszej Małej Ojczyźnie. Dla- skie otrzymuje Aleksander Sangu- groszy litewskich i po dwa pieniądze tego warto przybliżyć okoliczności szko. Włość suszeńska w latach nastę- spisanego i po korcu owsa miary włoda- jego powstania. pnych przechodziła w ręce kolejnych wskiej w ten czas mają oddać tak owiec Włodawa należy do najstarszych członków rodziny. 11 sierpnia 1502 r. jak i czynsz, to jest po świętym Marcinie. osiedli nad środkowym Bugiem. Po- zostaje podzielona na dwie części. A ja już więcej tak na nich płat żadnych jawia się w źródłach pisanych w pie- W latach następnych książę Andrzej, na siebie wymuszalać i przybywać z włók rwszej połowie XIII wieku. Potwie- jako jedyny właściciel dóbr nadbuża- nie mam. A co się tknie o pożytki używa- rdza to „Kronika Halicko-Wołyńska”. ńskich, powiększa ją o majątek Kapli- nia rzyk, oni mają w rzyce w Bugu użytek W kronice podano 1243 rok, kiedy to nosy, otrzymany „na wieczność” od mieć po Suszno, a dalej Suszna tam wstę- Włodawa została zniszczona przez króla Zygmunta Starego. Książę An- pu nie mają. Co się tknie gwałtu jeżeli by- Tatarów. W tym okresie miasto było drzej zorganizował dobra, przenosząc gdzie sa przygodziło, którego nieprzyja- jednym z grodów Księstwa Halicko dobra z Suszna do Włodawy, dzięki ciela albo sąsiada najazdu na mnie albo -Włodzimierskiego. Wymienia się ją dogodnemu położeniu na nadbuża- na ziemi i też gwałtu na groble wodnego, jako gród ńskim szlaku, co spowodowało rozwój tego oni powinni bronić. Bobrów, wydr na pograniczu polsko–ruskim (Wo- miasta. Już 1498 r. funkcjonuje komora de lazca, nie maja łowić, lisa, wilka wo- łyń – w dzisiejszym Gródku, Uściług, celna na drodze z Chełma do Brześcia. lno im łowić. Co tknie się domu osie- Brześć, W pierwszej połowie XVI wieku dlenia i mieśćkiego wolno każdemu Mielnik, Drohiczyn). Więcej źródeł do- Włodawa otrzymuje prawa miejskie mieszczaninu tyczących miasta w okresie od drugiej dzięki staraniom księcia Andrzeja San- oddać, połowy XIII wieku do pierwszej poło- guszki. Nadanie praw miejskich umoż- ry mieszczanin chciał z miasta pójść wy XV nie ma. liwiło dalszy rozwój miasta. Włodawa precz, stała się jedną z głównych rezydencji wszy się, we wszystkim dać wywołać Dopiero druga połowa XV wieku przy- Sanguszków, którzy zbudowali m.in. na mieście iż nikomu nic nie winien nosi nowe wiadomości. Wiadome jest, zamek i umocnienia miejskie. i odpowiedziawszy się Urzędu Zamko- wczesnośredniowieczny Uhrusk, Włodawa, Kodeń, dom sprzedać. ma swoy A jeżeli pi[e]rw[e]i siegdom by któ- sprawdzi- że miasto znajdowało się w granicach W artykule Izabeli M. Jabłońskiej wemu i Miejski[e]mu może pójść z mia- Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wła- pt. „Panie i panowie na Orchówku, Ró- sta gdzie chce i na to dajem moy list ścicielem włości był ród Sanguszków. żance i Włodawie” autorka powołuje z moyom pieczęcią. Pisan[e] we Włoda- Należy przypuszczać, że Włodawa się na dokument księcia Fiodora mó- wie Roku Pańskiego 1540 m[i]es[ią]ca należała do księcia trockiego Kiejstu- wiący o potwierdzeniu praw miejskich: marca 18 dnia. Onul- Można wymienić trzy czynniki, Zie- które pozwoliły na lokację miasta na mi, Starosta Włodzimierski, daje znać prawie niemieckim. Są to: przywilej na ta. Począwszy od 1475 roku oficjalnie Kniaź Włodawa stała się własnością rodu szkowicz z Litwy, w wyniku zamiany dóbr pomiędzy królem Kazimierzem Jagiel- tym moim, iż oto jeszcze nieboszczyk eksploatację okolicznych lasów, han- lończykiem a przedstawicielami rodu oyciec moy Pan Andrzej Aleksandrowicz del i sieć komunikacyjna oraz dogodne Sanguszków, Michałem Ongulszowicz posadził miasto Włodawę położenie nad brzegami rzeki Bug. i Aleksandrem, synami Sanguszki Fed- i dał tym mieszczanom swoy list, według Przywilej na eksploatację okoli- kowicza. Za otrzymane włości, położo- którego listu mieli się sprawować i rzą- cznych lasów, nadany przez króla ne w powiecie kamienieckim na Woły- dzić, iż mi oni powiedzieli przede mną, Kazimierza Jagiellończyka, jak wyżej niu, król przekazał m.in. dobra Suszno iż ten list Oyca mego u nich zaginął pod- napisałem, pozwolił na odrobienie wraz z Włodawą i Szuminem. Sangu- czas Bożego Ognia i na to dałem drugi strat poniesionych podczas zamia- szkowie otrzymali zarazem pozwo- moy list. Co ja na ich czołobit nie uczynił, ny, jaka miała miejsce w 1475 r. Ksią- lenie na eksploatację puszcz i lasów według którego mają się oni sprawować żę Andrzej dzięki temu, że posiadał w nabytych dobrach, co pozwoliło i rządzić w tym samym mieście Włodawie ów przywilej, przystąpił do intensy- szybko zrekompensować straty po- prawem Magdeburskim, tak jako i po wnych karczunków. Produkcja towa- niesione w wyniku wymiany z królem. innych rów leśnych przynosiła duże dochody, książętami Fedor Andrzejewicz Marszałek miastach 30 Wołyńskiej książęcych i pa- większej Różankę, Hannę, Sławatycze, Kodeń do lasów na tych terenach, jak również liczby ludności do pracy i posiadania Brześcia oraz tzw. Wielki Trakt Ukrai- transport towarów do Gdańska. bazy, z której można byłoby prowadzić ński Wołowy. Źródeł mówiących o tym karczunki. Taką bazą miało być nowe szlaku nie ma, ale można jego ślady centrum znajdujące się przy zamku odnaleźć w przywileju króla Aleksa- Bibliografia: włodawskim. Powstawanie nowych ndra z 8 marca 1504 r. pozwalającym Dzieje Włodawy, pod red. R. Szczygła, osad, w wyniku karczunku, wzmocniło biskupom chełmskim pobierania cła E. Olszewskiego, Lublin-Włodawa 1991 pozycję Włodawy we włościach San- od soli ruskiej przewożonej z Chełma Słownik geograficzny Królestwa Polskie- guszków oraz sąsiednich dóbr książę- do Brześcia i Parczewa. go i innych krajów słowiańskich, pod wymagała zaangażowania cych i prywatnych. Innym czynnikiem, który wpłynął red. B. Chebowskiego, t. XIII. Kolejnym ważnym czynnikiem był na nadanie praw miejskich, był kon- Życiorysy w trzy kultury wpisane. Wło- handel i sieć komunikacyjna. Dzię- kurencyjny ośrodek znajdujący się dawskie biografie, Studia pod reda- ki dogodnemu położeniu miasta na opodal Orchów, o którym mowa, zbu- kcją Marka Bema i Adama Duszyka, przeprawie bużańskiej, przez miasto dowany przez Krupskich po 1506 r. Radom-Włodawa 2008 musiały przechodzić liczne transpo- Lokacje miast na dwóch brzegach rty towarowe oraz podróże, kierowa- rzeki były liczne w XVI w. ne z Wołynia na jarmarki lubelskie. Trzecim czynnikiem było dogodne We Włodawie droga ta krzyżowała się położenie nad brzegami rzeki Bug. z często wykorzystywanym również W tym czasie stanowiła ona waż- do przewozu towarów i podróży szla- ny szlak spławu zboża i towarów le- kiem z Chełma przez Sawin, Orchów śnych do Gdańska. Do rozwoju funkcji i dalej lewym brzegiem Bugu przez portowych przyczynił się karczunek Fotografia: Stary dworzec PKS we Włodawie Fot. ze zbiorów Urzędu Miejskiego we Włodawie Piotr A. Czyż Poroże. Co o nim wiemy? Często, gdy ktoś gości u myśliwego lub leśnika, na ścianie przekuwają uwagę trofea łowieckie. Słyszymy wtedy ,,ale ogromne rogi!”. Ta nazwa nie jest właściwa. Trofea, które wiszą na ścianie pokojów myśliwskich to poroża, natomiast rogi mają np. krowy i barany. W czym zatem tkwi różnica pomiędzy rogami barana, a porożem jelenia? - zapyta dociekliwy Czytelnik. Z czaszki krowy, kozy czy barana i owcy domowej wyrastają stałe tak jakby ,,rdzenie” i na nich każdego roku naskórek odkłada nowe warstwy keratyny. Można nawet na podstawie przyrostów rocznych określić wiek zwierzęcia. Myśliwi w taki sposób określają wiek tryków muflona. Te zwierzęta Datal jelenia na kaplicy Św. Huberta z 1745 r. w Miłocinie, fot. Włodzimierz Czeżyk nie zrzucają rogów, rosną one przez całe ich życie z różną intensywnością, zależnie od wieku i kondycji zwierzęcia. Rogi zbudowane z keratyny są jak nasze paznokcie. Po- ża skóra zaczyna powoli obumierać i zwierzę wyciera ją roże zaś jest wytworem kości. Zwierzęta, które je noszą o drzewa i krzewy. Jest to tak zwane czemchanie. Poroże fa- w naszym regionie to samce jelenia, sarny, łosia i daniela, ktycznie ma barwę kości. Barwę różnych odcieni brązu zrzucają one i nakładają nowe poroże każdego roku. Tym uzyskuje wtedy, gdy zwierzę wyciera je o rośliny i właśnie procesom towarzyszą przemiany w organizmie zwierzę- te naturalne barwniki roślinne odpowiedzialne są za cha- cia widoczne podczas budowania takiego poroża. Z wy- rakterystyczny koloryt. Czasem poroże jest ciemniejsze, rostków kostnych czaszki – możdżeni wyrastają tyki poro- czasem jaśniejsze o różnej intensywności koloru i stopniu ża. Podczas wzrastania okryte są na początku unerwioną wytarcia odnóg. Wszystko to zależy od roślin w środowi- skorą zwaną scypułem. Po uformowaniu całego poro- sku, w którym zwierzę z porożem występuje. Poroże jest Mable z poroża w kaplicy Św. Huberta w Suchawie - fot. Włodzimierz Czeżyk 32 Żyrandol z poroża w kaplicy w Lisznie - fot. Włodzimierz Czeżyk potrzebne samcom zwierzyny płowej podczas walk o tery- bo w grę wchodzi masa takiego zrzutu i średnica pieczęci. toria lub o względy samic. Jest tak skonstruowane, aby nie Często, kiedy znajdujemy poroża, te świeżo zrzucone mają raniło mocno walczących rywali. Dlatego szczególnie groźne naturalną barwę, jak na głowie zwierzęcia. Jednak kiedy zna- pod tym względem bywają starsze osobniki o porożu bez jdziemy taki zrzut po roku lub kilku latach może być barwy odnóg, zwane w gwarze łowieckiej szydlarzami, w odró- kości. Czasem widać na takim znalezisku, że kość jest po- żnieniu od rocznych szpicaków, które jeszcze nie uczestniczą obgryzana - ślady małych ząbków świadczą, że zrobiły to w rozrodzie. Po godach przychodzi czas na zrzucanie poroży myszy. Po znalezieniu jednej tyki warto poszukać w pobliżu u różnych gatunków zwierzyny w innym czasie. Jest to także drugiej. Czasem może dopisać nam szczęście i znajdujemy uzależnione od wieku samców. W zasadzie im starsze tym dwie do pary zrzucone przez jednego osobnika. Każdy oso- szybciej następuje zrzucanie. U jeleni byki zrzucają poroże bnik ma poroże różniące się od innych pomimo lokalizacji od końca lutego do końca kwietnia, a szpicaki nawet później. takich samych odnóg. Ze zrzutów, szczególnie jelenich, wy- Byki łosie zrzucają poroża od listopada do lutego, a kozły sa- konywane są przez specjalistów różne ciekawe przedmioty, rny od października do grudnia. Jedynie byki daniela odmien- takie jak żyrandole, meble, oprawy do noży, galanteria ło- nie od wymienionych gatunków - wiosną, w maju. Poroża wiecka, guziki i wiele innych. Odnajdywane zrzuty o barwie u poszczególnych gatunków mają swoje specyficzne nazwy: kości można zafarbować barwnikami, np. bejcą, dobierając u jelenia mówimy na nie wieniec, u sarny parostki, u łosia barwę identyczną z naturalną i tak ją nałożyć jak na dobrze rosochy lub łopaty, u daniela zawsze są to łopaty. Poszczegó- wybarwionych świeżych zrzutach. Fachowcy wykonujący ga- lne odnogi na tykach poroża także mają swoje nazwy. Wa- lanterię z poroża zabezpieczają je specjalnymi olejami. Mó- żne jest, abyśmy mieli wiedzę, że znalezione w lesie poroże wiąc oględnie, niewłaściwe jest lakierowanie poroży. Niszczy z czaszką po padłym zwierzęciu łownym stanowi własność to właściwy ich kolor i robi nieestetyczne wrażenie. Wiosna zarządcy lub dzierżawcy obwodu łowieckiego. Zrzuty zaś to sprzyja spacerom do lasu ze względu na budzenie się z le- poroże gubione co roku przez zwierzynę stanowią własność targu zimowego przyrody i dodatkową atrakcją ze spacerów znalazcy. Wielką trudność sprawia odnalezienie go w lesie, mogą być znalezione poroża jeleni czy też łosi. Na koniec ponieważ doskonale maskuje się na tle opadłych liści. Kie- należy nadmienić, ze z poroża jeszcze nie wykształconego, dy już przy odrobinie szczęścia uda nam się w lesie znaleźć tzw. pantów, sporządza się leki, w zaawansowanym stopniu taki zrzut, przychodzi pytanie czy to zgubił stary czy młody są prowadzone badania dotyczące poroża pod kątem wyko- zwierz. Da się to sprawdzić po wyglądzie tak zwanej pieczęci, rzystania procesów jego wzrostu w regeneracji kości w me- czyli tej części poroża, która wyrasta z możdżeni na czaszce dycynie, ale to jest temat na odrębny specjalistyczny artykuł. zwierza. Kiedy pieczęć jest wypukła, to znaczy, że zrzuciło je Włodzimierz Czeżyk zwierzę młode, kiedy płaska to średniowiekowe, a wklęsła znaczy, że stare. Oczywiście to jest znaczne uproszczenie, 33 Kraszewski i Polesie W niegasnącym zachwycie i popularności wśród czytelników wdzięczni są mu chełmscy Kresowianie i zawsze pamiętają o Antykwariatu Kresowego w Chełmie , od dziesięciu lat jest po- imieninach Kraszewskiego. stać Józefa Kraszewskiego. W 2014 r na dzień Imienin pisarza w marcu, mimo różnej aury, wyjechała Grupa Poetycka Krze- Podobnego pisarza, tytana pracy i wartości historyczno-pa- mień i wielu fanów do dworu jego dzieciństwa w Romanowie. triotycznych, nigdy dotąd nie zrodziła Polska. Nikt pracą twórczą nie dorównał i nie dorówna Józefowi Kraszewskiemu Muzeum, na wieczornej biesiadzie, stara się pokazać szczegól- – zakochanemu w Polsce, jej obyczajach, wielkich postaciach nym gościom najciekawsze obiekty i snuje się opowieść o nie- historycznych i zwykłych ludziach z Polesia i Wołynia. Przed- strudzonym życiu pisarza, na tle niełatwej epoki. Tegoroczne stawicieli ludzi z poleskich wsi – uczynił bohaterami swoich po- odwiedziny - to barwna postać Kajetana i jego powieści, Cheł- wieści, zdolnych do pragnień, marzeń, miłości - ludzi godnych. mianie oraz powstanie styczniowe, losy Rodziny Kraszewskich Wówczas było to zaskoczenie wśród literatów i krytyków, a w jego wydarzeniach oraz Polesie i Wołyń w jego twórczości. wschodnie krainy weszły na literacki parnas. Atrakcją jest nocne ognisko i wspólne śpiewanie pieśni patrioty- Polesie i Wołyń Kraszewskiego są szczególnym dokumentem cznych, które niegdyś żywotnie wpisywały się w życie dworu . epoki o niezrównanym pięknie z bujną przyrodą i typami ludzi W 1815 r., jak wspomina Kraszewski po latach, na jego imie- o romantycznej naturze. niny do Romanowa zjechało sporo gości, dorastający Józio był zachwycony honorowaniem jego osoby, ale też podpowie- Szkoda, że w kanonie lektur, w obawie przed polskością – wiel- dziami krewnych – kim będzie? ki europejski pisarz jest nieobecny. Decydenci coraz częściej gardzą tym, co święte i polskie. Kresy rugowane z pamięci na- Późniejszy pisarz ożenił się na Wołyniu z Zosią Woroniczów- rodowej po 1945 r. wciąż są nie poznane przez ogół i tylko ną, ze słynnego i zamożnego rodu, tam spędził dwadzieścia nieliczni rozkoszują się ich literackim dokumentem . lat życia i napisał ponad dwadzieścia powieści kresowych. W tym najciekawsze: „Chata za wsią”, „Jaryna”, „U babuni” i sie- Krzysztof Kołtun demnaście innych o tematyce kresowej. Za to szczególnie Fot. Mateusz Chomik, KUL 34 Bard natchniony - Marcin Daniel Kowalczyk Marcin Daniel Kowalczyk, literat Ziemi Parczewskiej. Poeta, muzyk, kompozytor. Jest rycerzem pokoju w królestwie poezji, mistrzem słowa i melodii. Często spaceruje alejami pięciolinii, gdzie każde wypowiedziane przez niego słowo staje się nutą, bezcennym dźwiękiem. W roku 1997 Marcin Daniel Kowalczyk założył formację muzyczną DEDLI SWIM. Był to bardzo ważny i owocny okres w życiu młodego artysty. Był to czas, dla początkującego wówczas poety, pięknych przyjaźni, dojrzewania, poszukiwań, wyborów, młodzieńczego buntu. Czas kształtowania wrażliwości na słowo pisane. Obecnie tworzy zespół poetycki wspólnie z: Andrzejem Chodackim – lekarzem, poetą, prozaikiem, muzykiem, fotografikiem oraz Lechosławem Tarkowskim – instruktorem Parczewskiego Domu Kultury. Każdy koncert poetycki, z ich udziałem, jest swoistym literackim misterium, spotkaniem muzyki i myśli. Marcin Daniel Kowalczyk wciąż zachwyca i zaskakuje wielbicieli swego poetyckiego kunsztu. Ciągle zaskakuje swoją Marcin Daniel Kowalczyk skromnością, talentem, pracowitością. Zachwyca doborem słów i bogactwem metafor. W wierszach natchnionego bar- Marcin Daniel Kowalczyk posiada, na swoim literackim koncie, da z Parczewa znalazły miejsce ludzkie marzenia, pragnienia, 3 tomiki poezji: Zmagania ze słowem‚ (Parczew‚ 2010); Papie- tęsknoty, miłość, przyjaźń, szczęście. Nieobce są jego oso- rowe ściany‚ ( Warszawa‚ 2011); Aria rozkołysanej nocy‚ (Lublin‚ bie pytania o sens każdego istnienia, droga ludzkiego cier- 2013). Każdy tomik poezji Mistrza Marcina jest natchniony, pienia, codziennych upadków i powstań człowieka. Parczew- gdyż każdy jego wiersz rodzi się z natchnionej chwili. Jest zbio- skiego poetę cechuje szczególna wrażliwość i wyobraźnia, rem najbardziej dojrzałych i przemyślanych wierszy, których specyficzny sposób postrzegania rzeczy i zjawisk, spojrzenie powstanie zostało okupione trudnym doświadczeniem rodze- w przyszłość oraz pamięć o przeszłości, często trudnej i bo- nia się słowa zapisanego poezją. lesnej. Poeta Marcin buduje na bardzo mocnych i trwałych Za popularyzację poezji śpiewanej i bogaty dorobek po- fundamentach, na poezji i muzyce. Nieśmiertelne słowo za- etycki Kapituła Wawrzynów Literackich przyznała Marcinowi pisane wierszem i kojąca nastrojowa melodia potrafią ukoić Danielowi Kowalczykowi, w 2011 roku, Brązowy Wawrzyn Lite- serca ludzi dźwigających bagaż codzienności. Bez nich życie racki. To bardzo zaszczytne i ważne, dla każdego poety, wyró- nie ma sensu. Parczewski mistrz słowa często kieruje swoje żnienie. Wymarzone i wyśnione. Dla poety Marcina było ogrom- myśli ku wieczności. To szczególna podróż, którą musi odbyć nym zaskoczeniem, nade wszystko wielką dumą i radością. każdy człowiek. Podróż do rzeczywistości nieznanej i taje- Twórczość poetycka i muzyczna Marcina Daniela Kowalczyka mniczej. Do tej rzeczywistości człowiek wciąż zmierza, jest ona zyskała szerokie uznanie wśród licznej rzeszy wielbicieli jego zawsze przed nim. Ciągłe zmagania ze słabościami charakteru wierszy. Także środowisko literatów doceniło jego talent litera- i przeciwnościami losu są wpisane w naturę i byt człowieka. cki. Świadczą o tym liczne nagrody i wyróżnienia zdobyte przez Jego codzienna podróż ku przyszłości obfituje w wiele taje- parczewskiego barda na ogólnopolskich i regionalnych ko- mniczych spotkań, marzeń sennych, doświadczeń i doznań. nkursach literackich oraz na przeglądach muzycznych: Wiosen- Poeta otwiera nieznaną baśniową przestrzeń do świata fa- na Giełda Piosenki (Siedlce‚ 2001; 2002); Przegląd Piosenki Auto- ntasy. Doświadcza preludium miłości, trudu i radości tworze- rskiej i Poezji Śpiewanej‚ Wyśpiewać poezję‚ (Lublin‚ 2002); Ogólno- nia. Zapewnia, że dopływa do wyznaczonego celu. Ma świa- polski Przegląd Piosenki Autorskiej‚ Oranżeria‚ (Radzyń Podlaski‚ domość, że obrany kierunek twórczy jest słuszny. Jest w pełni 2001; 2005); Ogród Piosenek (Lublin‚ 2007); XVI EkoFestiwal (Jó- tym, kim chce być. Jest poetą, poetą dojrzałym. Mistrz Marcin zefów Roztocze‚ 2007); IX Regionalny Konkurs Literacki im. Apo- zaprasza do świata własnych doznań, przeżyć, uniesień. To linarego Nosalskiego‚ Myśli w słowa zamknięte‚ (Milanów‚ 2012); zaproszenie do świata bardzo intymnego, osobistego, we- XXVIII Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Józefa Ignacego Krasze- wnętrznego. W tej tajemnej, często nieziemskiej, przestrzeni wskiego (Biała Podlaska‚ 2012). Marian Kowalski podążania jest miłość, uczucie pewne i prawdziwe. Miłość Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna w Parczewie sprawdzona, w której nie może być zwątpienia. 35 Z tomiku „Aria rozkołysanej nocy” Marcina Daniela Kowalczyka Skrzydła rozbiłem przyciemnione szkła Poezja i muzyka dawnych iluzji są skrzydłami patrzę teraz wielu mych uniesień oczyma duszy … *** Bez nich jest tylko Wiekuistość głuche spadanie w próżnię … Gdy ostatni sen zatrzaśnie furtkę mojego ogrodu *** zaszyjcie mi powieka i usta nierozerwalną nicią ufności Podążam w Boskie Miłosierdzie … Z wiarą Ściskam w palcach Ciało przykryjcie boską nić miłości kirem pokrzepienia Kiedy na chwilę się wyślizgnie Złóżcie je tak spajam myśli z głosem serca pośród cieni drzew szumiących melodiami Nie dam sobie dobrych wspomnień … podciąć skrzydeł zwątpieniu *** Frunę z podmuchem duchowego wiatru Lustrzany Portret ku Niebu Wciąż widzę w lustrze przed którym czesała w zamyśleniu *** swoje pozłociste włosy Podczas galaktycznej robinsonady odbicie anielskiego piękna … unoszeni namiętnością stworzyliśmy własny został po nim gwiazdozbiór szczęścia … pożegnalny odcisk karminowych ust … *** Już nie stoję na krawędzi światła lecz zmierzam do jego centrum 36 Mistrz Ryszard Żuchowski W felietonie o Bon Tonie - Ekselencjo, eminencjo! „Panie Redaktorze! dowiedzieć się, który z nich jest najbliższy sercu właściciela. Gdyby Pan Redaktor spotkał pana profesora Iksińskiego, to Posiadam wizytówkę osoby, którą kiedyś poznałem, z nastę- proszę Pana Redaktora o zapytanie pana profesora, czy pan pującym tekstem: J.M. Prof. dr hab. mgr inż. arch. gen. bryg. profesor mógłby Panu Redaktorowi przekazać wiadomość, Dla znajomego wszystkie tytuły były ważne, więc rozwiązałem którą Pan Redaktor poda mi na spotkaniu, na którym zoba- problem w ten sposób, że szybko przeszedłem z nim na ty. Ale w najbliższym czasie grożą nam kłopoty z tytułami czę Pana Redaktora”. Powyższy tekst zacytowałem po to, żeby zwrócić uwagę arystokratycznymi, które teraz wracają do naszego życia to- Czytelników na mnogość tytułów, jakich używamy w rozmo- warzyskiego. Jeśli ktoś na wizytówce zaznacza, że pochodzi wie czy korespondencji z kimś, kto jest doktorem czy profe- z hrabiowskiej czy książęcej rodziny, to widocznie jest dla nie- sorem. A zasada jest taka, że wystarczy dwukrotnie – na po- go ważne i nie należy pozbawiać go tej przyjemności. Należy czątku i na końcu pisma czy rozmowy, podkreślić kto jest kim, zwracać się do niego per hrabio lub proszę księcia. Śmieszne, a później tylko używać zwrotu pan czy pani. ale to nic nie kosztuje. Inną plagą w tej dziedzinie jest zwyczaj tytułowania na wy- Gorzej, jeśli ktoś wpadnie w towarzystwo angielskiej ary- rost. I tak do dozorczyni zwracamy się „pani kierowniczko”, do stokracji. Musi wtedy pamiętać, że do królowej zwraca się portiera „prezesie”, do kierownika „dyrektorze” itp. Czynimy Wasza Królewska Mość, do książąt krwi – Wasza Królewska to wtedy, kiedy chcemy uzyskać przychylność tych osób. Pach- Wysokość, do zwykłych książąt – Wasza Łaskawość, do mar- nie to z daleka prowincją. Jeśli natomiast traktujemy te zwroty kizów – Wasza Lordowska Mość, a do hrabiów, wicehrabiów żartobliwie – obrażamy adresatów. I odwrotnie – pomijanie i baronetów – Mój Lordzie. Jestem demokratą i człowiekiem skromnym, dlatego moż- tytułów w rozmowie z kimś, kto go posiada, jest nietaktem. Niegrzecznością będzie także nazwanie podporucznika na do mnie mówić – panie Ryszardzie. Ryszard Żuchowski podporucznikiem, wiceprezydenta wiceprezydentem, a prorektora prorektorem. W tych przypadkach obowiązuje wymienianie pełnych rang i stanowisk, a więc podporucznik jest porucznikiem, prorektor jest rektorem itp. Na szczęście przestajemy już przenosić stanowisko męża na żonę i nie słyszy się, że ktoś zwraca się do kobiety per pani majorowo, czy pani doktorowo. W czasach, kiedy kobieta była „dodatkiem” do męża, był to towarzyski obowiązek, dzisiaj, w dobie samodzielności słabej płci, kiedy panie zajmują najwyższe urzędy, tylko śmieszy. Możemy popełnić nietakt, jeśli w kontaktach prywatnych będziemy się zwracali do profesora per panie ambasadorze, jeśli takie stanowisko osoba ta zajmuje. W takich przypadkach używamy zawsze tytułu dożywotniego, a nie tymczasowego. Jeśli profesor jest jednocześnie rektorem, to w sytuacjach etykietalnych zwracamy się do niego Jego Magnificencjo, w sprawach służbowych – panie rektorze, a na co dzień panie profesorze. Często popełniamy błędy, adresując listy. Nie skracamy tytułów pisząc redaktor, dyrektor, profesor, a czynimy to w przypadkach magistra, inżyniera, doktora. Do Ojca Świętego mówimy Jego Świątobliwość, do kardynała eminencjo, do biskupa ekscelencjo. Również ekscelencjo do prezydenta, ambasadora i ministra. Niektóre tytuły – jak prezydenta – są przypisane na zawsze, nawet wtedy, kiedy przestał pełnić swój urząd. Czasami są problemy z wybraniem właściwego tytułu, jeśli ktoś posiada ich kilka. Najlepiej wtedy 37 *** *** Jeden indor, Uczucie to jak bujanie na huśtawce. co go miała gospodyni z Wochynia, W Masłomęczu, latem oboje swoim indorzeniem pracowali na obozie naukowym. wciąż kłótnie wszczynał! Uff…noce takie gorące A to mu przeszkadzało aż do zawrotu głowy! za głośne kur gdakanie, Wiosną pod znakiem ryby, purpurowiał z zazdrości archeologom młodym patrząc na koguta urodziło się dziecię śliczne częste romansowanie! - uwierzyli, że to magiczne miejsce. Więc gdy było spotkanie rodzinne, Gdy owo dziewczę dorosło uradzono, że czas zakończyć Też pod namiot tu przyjechało te indora brewerie nagminne. No i zakochało się w chłopaku Aby nastał moralny spokój z Hrubieszowa. na podwórku i w kurniku, Na dodatek w okolicy babcia postanowiono w piątek już wielce wiekowa wyznała wielkanocny - przymknąć iż ona tam w grodzisku indora w …piekarniku! rozmiłowała się też namiętnie. A więc samotni, tam magia Erosa działa, trzeba jechać *** - do dzieła! Rzekła Bogusia z Biłgoraja *** gdy mężuś po paru nocach powrócił: mam dość twego szlajania. W Zamościu, w jednej spółdzielni, I choć byli krótko po ślubie, w maju po walnym zebraniu, twardo zażądała: co było treściwe bo krótkie, wynoś się ty łgarski czubie. zarząd zarządził dla biura Taki był, że jak wpadł w trans majówkę na łonie przyrody. karciano - wódczanych nocy Więc wyruszyli spółdzielcy dzielni, to były mu bliższe, aniżeli w roztoczańskie lasy na wiosenny piknik. z uroczą żonką wieczory urocze. Jadąc w zakładowej nysie się okazało, Próbował łagodzić sprawę, że jest ciasno i mało miejsca. ale jego słowa warte tyle, co sitem Gdyby nie uczynność sekretarki Zuzi wody czerpanie. dworował główny księgowy, Choć przed sądem znowu ją nie byłoby gdzie… palca włożyć! za nos wodził, Pod wieczór przysnęło się to sąd zasądził rozwód. marudnemu wice prezesowi Dodać tu trzeba, bo nie tylko zapach konwali że radość drugiej żony mu mocno plątał nogi. też była krótka Na majówce zagubił się prezes, bo po paru wiosnach gdy z kadrową na jego marynarce i ona rozwódką została. na polanie uroczej, pachnącej, 38 *** uskuteczniali „tak zwane” Wolność – najjaśniejszy kolor wiosenne grzybobranie! w obrazie świata. Szczytem twórczej majówki były te momenty kiedy sekretarce Zuzi, *** pod jedwabne majteczki wlazły mrówki, Można być stróżem po zgrabniutkich nogach. swego majątku I w co gryzły!? i panem własnej biedy. Oblazły rękę głównego technologa! Sami przyznacie, że na pikniku *** podsumowano wyniki spółdzielni z przytupem, po sarmacku. Świat pełen mądrali Załoga po dziś rozprawia o tym i nielicznych mędrców. z perskim okiem! Lubart *** Podłość nad podłościami gdy władza wysługuje się podłymi ludźmi. Jeżeli lamentująca *** powtarza w kółko: nie jestem głupia Pyszność z powodu to znak, że daleko jej bogactwa irytuje jak do mądrości. natrętna mucha. *** Żcie to nie bal rozradowanych par, Prawda to nie tylko a zwyczajne noce i dnie emocje zmysłów gdzie jedni, radzi wysoko, lecz głównie drudzy zaś, na dnie! głębia umysłów. *** *** O barwnym życiu Źle gdy w przypływie młodzi marzą. powodzenia odpływa A potem i tak skromność. w ciepłe ciapy i domowe pielesze włażą! *** *** W duszy winy Wzgardę budzi z twarzy frazesy i miny. obrzydliwa cecha miernych ludzi- *** nic nie robiąc, Przebaczenie rany zabliźnia, potrafią przeciw innym judzić! zemsta pogłębia. 39 Lubart Pierogi lubelskie BABKA SUSZEŃSKA GOTOWANA Płaty śledziowe po królewsku Składniki: Składniki: Składniki: Ciasto: • 5 jaj • 5 płatów śledziowych • mąka pszenna • 1 szkl. cukru • 2 pory • woda • 1 margaryna Kasia • 2 marchewki • olej • 1 szkl. mąki pszennej • 2 jabłka • sól • 1 szkl. mąki ziemniaczanej • majonez • 1 łyżeczka proszku do pieczenia Farsz: • aromat cytrynowy Sposób przygotowania: • kasza gryczana gotowana • polewa czekoladowa Płaty wymoczyć, pory pokroić w tala- • ser biały twarogowy rki, marchew i jabłka zetrzeć na tartce • cebula smażona Wykonanie: do jarzyn, dodać majonez, wymieszać. • mięta suszona lub świeża Jajka ubić w całości z cukrem, dodać Płaty pokroić w małe dzwonki. Układać • pieprz czarny margarynę i zmiksować. Po zmikso- warstwami na przemian, warstwa sała- • sól waniu dodać pozostałe składniki i wy- tki z majonezem i warstwa śledzi aż do mieszać. Do garnka wlać wodę na ¾ skończenia składników. Sposób przygotowania: wysokości foremki do gotowania bab- Smacznego! Zagnieść ciasto, rozwałkować. Wyciąć ki. Ciasto wlać do formy i szczelnie ją krążki szklanką. Kaszę wymieszać z twa- zamknąć. Wstawić do garnka z wodą. (potrawa przygotowana i polecana przez rogiem i cebulą. Dodać sporo mięty i do- Gotować 1 godz. od chwili zagotowania Koło Gospodyń Wiejskich w Żukowie) prawić do smaku solą i pieprzem. Do wody, na tym samym ogniu. Po ugoto- farszu można dodać surowe jajko. Far- waniu wyjąć ciasto z formy i udekoro- szem nadziewać ciasto i formować pie- wać polewą czekoladową. rogi. Wrzucać do gotującej się, osolonej Smacznego! wody z odrobiną oleju. Po wypłynięciu pierogów na wierzch wyłowić. Podawać (potrawa przygotowana i polecana przez ze skwarkami lub smażoną cebulką. Koło Gospodyń Wiejskich w Susznie) Smacznego! (potrawa przygotowana i polecana przez Koło Potrawy regionalne zaczerpnięte Gospodyń Wiejskich w Susznie) z publikacji „Polesie w garnku” wydane przez Gminę Włodawa Opracowała: Renata Włostowska 40