Dydaktyczne Puzzle - Samorządowe Centrum Doradztwa i

Transkrypt

Dydaktyczne Puzzle - Samorządowe Centrum Doradztwa i
DYDAKTYCZNE
PUZZLE
Nr 6
wrzesień
2010
Pismo nauczycieli
Pismo wydawane
nakładem
ISSN 1897-1393
SPIS TREŚCI
SPIS TREŚCI
Od redakcji ..............................................................................................................3
NIEZBĘDNIK NAUCZYCIELA
Barbara Adamiak: Kłopoty z funkcją w testach CR. Zestaw materiałów pomocniczych
do ćwiczeń doskonalących czytanie ze zrozumieniem ..................................................5
Danuta Tatarczak: Uczmy uczenia się ......................................................................6
Wanda Golec: Opis bibliograficzny stosowany w bibliografii załącznikowej..............7
INSPIRACJE
Ilona Chromińska: Moja rozmowa z Żeromskim ......................................................11
Jacek Choromański: Opowieść, która nie kończy się nigdy ......................................13
Tomasz Borkowski: Słówko na jubileusz pewnego filozofa .......................................16
OKIEM NAUCZYCIELA
Elżbieta Kur: Nauka i edukacja w przysłowiach polskich .........................................19
Alicja Koszarek: O myśleniu komputacyjnym uczniów .............................................23
Z RĘKĄ NA PULSIE
Małgorzata Połeć: Obchody Roku Chopinowskiego .................................................25
Agata Bryłka: Projekt eTwinning pomysłem na budowanie szkolnej społeczności
europejskiej .............................................................................................................27
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
1
2
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Od redakcji
Przekazujemy Państwu kolejny numer Dydaktycznych Puzzli. Liczymy na to, że
zamieszczone materiały będą dla nauczycieli ciekawe i inspirujące.
W dziale Niezbędnik nauczyciela publikujemy przygotowany przez Barbarę Adamiak
artykuł dotyczący różnorodnych funkcji wypowiedzi. Przedstawiony zestaw może być
wykorzystany do doskonalenia umiejętności uczniów w zakresie czytania ze zrozumieniem,
zwłaszcza przy rozwiązywaniu testów maturalnych z języka polskiego. W artykule Danuty
Tatarczak znajdziecie Państwo propozycję cyklu zajęć poświęconych prezentacji technik
skutecznego uczenia się, ćwiczeń rozwijających różne rodzaje inteligencji uczniów. Autorka
artykułu „Opis bibliograficzny stosowany w bibliografii załącznikowej”, Wanda Golec,
pracownik Biblioteki Pedagogicznej, podaje najnowsze i obowiązujące wymagania
dotyczące prawidłowego sporządzania opisów bibliograficznych.
W dziale Inspiracje zamieszamy interesujące prace literackie laureatów Konkursu
Literackiego „O pąsową różę Stefana Żeromskiego”, zorganizowanego przez Miejską
Bibliotekę Publiczną w Siedlcach: „Opowieść, która nigdy się nie kończy” Jacka
Choromańskiego i „Moja rozmowa z Żeromskim” Ilony Chromińskiej. „Słówko na jubileusz
pewnego filozofa” to znakomita inspiracja życiem i twórczością Kartezjusza. Tomasz
Borkowski, nauczyciel historii w ZSP nr 2 w swoim artykule ukazał sylwetkę wielkiego filozofa
jako nie tylko uczonego, ale również „samotnika zmieniającego swe pustelnie, uciekającego
przed ludźmi na najrzeczywistsze odludzia”.
W Okiem nauczyciela Alicja Koszarek, doradca metodyczny SCDiDN, wskazuje na
szanse wykształcenia komputacyjnego u uczniów, omawia szereg zasad metodycznych
tworzenia dobrego komputerowego rozwiązania problemów informatycznych w edukacji
szkolnej. Dr Elżbieta M. Kur, pracownik naukowy Instytutu Filologii Polskiej Akademii
Podlaskiej, zamieszcza znakomity artykuł na temat „Nauka i edukacja w przysłowiach
polskich”. Wskazuje na bogactwo polskiej paremiologii dotyczącej wiedzy, nauki i edukacji –
ponad 500 wypowiedzi poświęconych takim zagadnieniom jak: nauczyciel, nauka,
nauczanie, szkoła, uczeń, uczony, filozof, uczenie się, czytanie, ćwiczenie, książka, pismo,
pisarz, myśl, myślenie, mądrość, wiedza, rozumienie, rozumny, rozum.
Z ręką na pulsie to dział, w którym publikujemy artykuły dotyczące aktualnych
zagadnień. Bez wątpienia są nimi szeroko pojmowane działania na rzecz systemu edukacji w
Polsce, liczne programy edukacyjne. Jednym z nich jest eTwinning - program, dzięki któremu
szkoły europejskie mają możliwość kontaktu oraz realizacji własnych projektów
edukacyjnych przy pomocy Internetu. Powstał on w 2005 roku jako inicjatywa Komisji
Europejskiej, zakładająca łączenie szkół w Europie w nieformalne bliźniacze partnerstwa. O
realizacji takiego projektu w ZSP nr 1 w Siedlcach pisze Agata Bryłka, doradca metodyczny
SCDiDN. Małgorzata Połeć zamieszcza informacje o planowanych i realizowanych
działaniach w ramach projektu edukacyjnego „Chopin – poeta fortepianu”, organizowanego z
okazji obchodów Roku Fryderyka Chopina w Siedlcach, którego głównym celem jest
popularyzacja twórczości artysty poprzez różnorodne działania, np. wystawy
okolicznościowe, konferencje, konkursy szkolne, międzyszkolne, literackie, plastyczne,
publikacje, spotkania.
W nowym roku szkolnym 2010/2011 życzymy naszym Czytelnikom sukcesów w pracy
pedagogicznej, satysfakcji z efektów nauczania i wychowania oraz zadowolenia w realizacji
osobistych zamierzeń.
Dyrektor
SCDiDN w Siedlcach
Urszula Wyrzykowska-Dudek
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
3
4
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Niezbędnik nauczyciela
Barbara Adamiak
ZSP nr 2 w Siedlcach
Kłopoty z funkcją w testach CR. Zestaw
materiałów pomocniczych do ćwiczeń
doskonalących czytanie ze zrozumieniem
Poniższy materiał jest efektem pracy, mającej na celu
podniesienie wyników egzaminu maturalnego. W kręgu
zainteresowań znalazły się głównie zadania z części
pierwszej arkusza – dotyczące czytania ze zrozumieniem.
Analiza szczegółowa wyników próbnego egzaminu
maturalnego przeprowadzonego w listopadzie 2009 r.
wykazała, że uczniom sprawia trudność właściwe
określenie funkcji różnych elementów czytanego tekstu
oraz określenie wzajemnych relacji między nimi.
Przedstawiony zestaw stanowi wynik analizy testów CR
oraz przewidywanych odpowiedzi do postawionych
w nich pytań. Jest także efektem poszukiwań informacji
w literaturze poświęconej zagadnieniom
językoznawczym.
Sądzę, że zaprezentowany materiał może być także
wykorzystany do doskonalenia umiejętności czytania ze
zrozumieniem w klasach młodszych szkół
ponadgimnazjalnych. Może też posłużyć jako wzór
zestawu plansz w pracowni polonistycznej.
Funkcja – to rola, jaką pełni dany element w języku.
Ponieważ w języku nie ma elementów pozbawionych
funkcji, dlatego też pojęcie to występuje w różnych
dziedzinach nauki o języku: w fonologii, w morfologii,
w semantyce, w składni. (Szkolny słownik nauki o języku,
red. J. Podracki)
Funkcje wypowiedzenia pytającego
źS ł u ż y u z y s k a n i u o d p o w i e d z i ( p y t a n i e
o rozstrzygnięcie lub pytanie o uzupełnienie)
źInformuje odbiorcę, że czegoś nie wiemy i chcemy się
tego dowiedzieć
źSłuży wyrażeniu wątpliwości
źSkłania do refleksji
źUłatwia poprawny odbiór
źKierunkuje tok rozumowania
źZapewnia tekstowi jednoznaczność
źSygnalizuje wprowadzenie nowego wątku
źNadaje wypowiedzi charakter emocjonalny
źWyraża emocje (znak zapytania – znak emocji)
źOżywia wypowiedź (styl, intonacja)
źBudzi emocje odbiorcy, pobudza zainteresowanie
odbiorcy
źPodkreśla przekonania autora, który pytając angażuje
mocniej uwagę odbiorcy, niż gdyby używał zdań
twierdzących
Funkcje wypowiedzenia wykrzyknikowego
źPodkreśla emocje nadawcy
źWyraża np. radość, oburzenie, zachwyt,
rozczarowanie, wątpliwość
Funkcje wypowiedzi w 1 osobie liczby pojedynczej
źPodkreśla subiektywizm wypowiedzi
źWskazuje, że autor zawarł w tekście subiektywne
spostrzeżenia
źInformuje, że autor wyraża własne opinie
źInformuje, że autor wyraża swoje uczucia
źInformuje, że autor prezentuje własny światopogląd
źSprawia, że wypowiedź jest bardziej wiarygodna
Funkcje wypowiedzi w 1 osobie liczby mnogiej
źPodkreśla, że omawiane zjawisko dotyczy każdego
źInformuje, że autor utożsamił się z odbiorcą
źInformuje, że autor pokazał powszechne zjawisko
źUogólnia przypadek
źUkazuje doświadczenia różnych pokoleń
Funkcje cudzysłowu
źWyodrębnia w tekście przytoczone wyrazy, cudze
słowa, fragmenty utworów (funkcja cytatu)
źWyodrębnia tytuły lub części dzieł
źWyodrębnia przezwiska, pseudonimy osób,
kryptonimy, nazwy modeli, typów, marek, wyrobów
przemysłowych, instytucji lub obiektów
źWskazuje wyrazy użyte jako przedmiot rozważań
źWyodrębnia wyrazy użyte ironicznie
źSygnalizuje, że wyraz został użyty w sposób
przenośny (funkcja metafory) lub pochodzi z innej
warstwy stylistycznej
Funkcje użycia stylu potocznego
źUłatwia zrozumienie tekstu
źCzyni tekst przystępnym
źWskazuje, że tekst jest dla odbiorcy niebędącego
specjalistą
źCzyni tekst bardziej atrakcyjnym, interesującym
źOżywia wypowiedź
Akapit względem akapitu (analiza treści lub
struktury)
źMa różną treść
źMa sprzeczną treść
źDotyczy tego samego tematu
źStanowi treściową całość
źJest kontynuacją
źJest wprowadzeniem do tekstu
źJest wnioskiem, podsumowaniem, konkluzją
źJest nową myślą
źJest tezą
źJest uzasadnieniem
źPodaje argumenty
źUzupełnia treść
źJest odpowiedzią na pytanie zawarte
źRozwija treść
źUszczegóławia
źPodaje przykłady
źMa zaciekawić czytelnika
W poleceniach testowych do tekstów w arkuszach
maturalnych najczęściej znajdują się pytania otwarte,
pozwalające uczniowi wykazać umiejętności
swobodnego posługiwania się językiem (stąd uwaga:
odpowiadaj tylko swoimi słowami). Pytania sprawdzają
rozumienie tekstu na poziomie znaczeń, struktury i
komunikacji. Analiza prac maturalnych wykazała, że
uczniowie dobrze radzą sobie z wyszukiwaniem
informacji podanych w tekście, rozumieją jego główną
myśl i tekst jako całość. Na poziomie treści wielu uczniów
ma jednak kłopoty z definiowaniem słów w określonym
kontekście. Maturzyści rozumieją kompozycję tekstu,
rozpoznają związki logiczne, umieją znaleźć tezę,
argumenty, przykłady. Na ogół dostrzegają cel
wypowiedzi i sposoby oddziaływania na odbiorcę,
natomiast mają trudności ze zrozumieniem
funkcjonalności cytatu i środków językowostylistycznych.
Mam nadzieję, że powyższy materiał okaże się
przydatny w pracy z uczniami nad doskonaleniem ich
umiejętności czytania ze zrozumieniem, w
rozwiązywaniu zadań do tekstów współczesnych,
nieliterackich, dotyczących problemów podejmowanych
także w literaturze.
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
5
Niezbędnik nauczyciela
Danuta Tatarczak
doradca metodyczny SCDiDN w Siedlcach
Uczmy uczenia się
Jednym z pomysłów wykorzystania dodatkowej
godziny jest przygotowywanie uczniów do uczenia się
przez całe życie. To wyzwanie stawia przed naszymi
wychowankami XXI wiek, dajmy im więc konieczne
narzędzia. Proponuję przeprowadzenie cyklu zajęć
poświęconych prezentacji technik skutecznego uczenia
się.
Na pierwszych spotkaniach poza wstępem
teoretycznym dobrze jest zdiagnozować styl uczenia się
uczestników, ich preferencje sensoryczne, profil
wynikający z dominacji półkuli mózgowej, oka, ręki,
ucha. Wówczas możemy zaproponować indywidualnie
dobrane skuteczne metody uczenia się. Teoria Wielorakiej
Inteligencji Howarda Gardnera może być kluczem do
doboru ćwiczeń rozwijających wszystkie rodzaje
inteligencji – to znacznie powiększa możliwości uczenia
się.
Moduły zajęć mogą zawierać treści dotyczące technik
skutecznego zapamiętywania, twórczego notowania,
szybszego czytania.
Prezentacja technik zapamiętywania zwykle wiąże się
z bardzo pozytywnymi odczuciami zarówno uczestników
zajęć, jak i prowadzących. Są to metody dające
natychmiastowe efekty. Uczeń, który na początku zajęć
nie wierzy w swoje zdolności, w atmosferze zabawy
zapamiętuje kilkanaście słów i potrafi je odtworzyć
w podawanej kolejności, w odwrotnej kolejności,” na
wyrywki” z jednoczesnym podaniem numeru
z zapamiętywanej listy. Jest to doświadczenie budujące
wiarę we własne umiejętności i otwierające na nowe
doświadczenia uczenia się. Poznane techniki utrwala się
na następnych spotkaniach, wykorzystując do
zapamiętywania te partie materiału, które uczestnicy
spotkania mają zadane do nauczenia się.
Znakomitym narzędziem ułatwiającym uczenie się są
mapy myśli. Złożony temat, omówiony na wielu kartkach
w podręczniku, możemy przedstawić na jednej stronie –
w kolorach, z rysunkami, pokazując hierarchię,
powiązania i zależności Jest to twórcze zajęcie
wymagające koncentracji i aktywujące logiczne
myślenie. Daje znakomity efekt ogarnięcia tematu
w formie ułatwiającej zapamiętywanie. Mapy myśli
można wykorzystać przy sporządzaniu notatek, pisaniu
wypracowań, przygotowywaniu wypowiedzi,
rozwiązywaniu problemów...
W tym bloku zajęć mogą znaleźć się też ćwiczenia
usprawniające czytanie: przyspieszające prędkość
przesuwania się wzroku, poszerzające pole widzenia,
eliminujące wewnętrzną artykulację, kontrolujące
regresje, uczące posługiwania się wskaźnikiem.
Te ćwiczenia zwiększając tempo czytania, wpływają też
na lepsze rozumienia tekstu. Dlatego warto skorzystać
z bogatej literatury przeprowadzającej przez treningi
szybkiego czytania.
W księgarniach, bibliotekach szkolnych, bibliotekach
pedagogicznych, miejskich jest wiele książek, z których
można skorzystać podczas tego typu zajęć.
Polecam:
1. Buzan T., Keene R. Księga geniuszu : jak wyzwolić
6
geniusza w sobie. Radom : Ośrodek Kształcenia
i Doskonalenia Kadr Instytutu Technologii
Eksploatacji, 1997. ISBN 83-87039-62-4
2. Buzan T. Buzan B. Mapy twoich myśli : mindmapping
czyli Notowanie interaktywne. Łódź : Wydawnictwo
Aha! : Wydawnictwo JK, 2008. ISBN 978-83-7229154-7
3. Buzan T. Podręcznik szybkiego czytania . Łódź :
Wydawnictwo Ravi, 2002. ISBN 83-7229-030-X
4. Buzan T. Rusz głową . Łódź : Ravi, 2005. ISBN 837229-048-2
5. Chylińska J. Szybkie czytanie. Warszawa:
Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, 1984. ISBN
83-02-01809-0
6. Dudley G. A. Jak podwoić skuteczność uczenia się :
techniki sprawnego zapamiętywania i przywoływania
informacji . - Warszawa : Medium, cop. 1994. ISBN
83-87863-16-5
7. Hannaford C. Profil dominujący : jak rozpoznać
dominujące oko, ucho, półkulę mózgową, rękę i nogę
Wa r s z a w a : M i ę d z y n a r o d o w y I n s t y t u t
NeuroKinezjologii Rozwoju Ruchowego i Integracji
Odruchów, 2003. ISBN 83-89370-11-5
8. Gozdek-Michaelis K. Supermożliwości twojego
umysłu : jak uczyć się trzy razy szybciej? Warszawa :
Comes, 1993. ISBN 83-85486-21-6
9. Jurek A. Skoncentruj się : zestaw ćwiczeń dla uczniów
gimnazjum i szkół ponadgimnazjalnych ze
wskazówkami jak uczyć się skutecznie. Gdańsk :
Harmonia, 2005. ISBN 83-7134-177-6
10.Lorayne H. Superpamięć dla uczących się. Łódź :
Ravi, 1999. ISBN 83-85997-45-8
11.Łukasiewicz M. Sukces w szkole : jak uczyć się 2-3
razy szybciej i umiejętnie sprzedawać swoją wiedzę.
Poznań : Dom Wydawniczy Rebis, 2007. ISBN 97883-7301-682-8
12.Mierwińska J. Błyskawiczny kurs szybkiego czytania.
Poznań : Wydawnictwo Publicat, 2007. ISBN 978-83245-1287-4.
13.Rose C., Nicholl M.. Ucz się szybciej, na miarę XXI
wieku : sześciostopniowy plan obudzenia twojego
mistrzowskiego umysłu . Warszawa : Oficyna
Wydawnicza Logos, 2003. ISBN 83-86941-31-6
14.Stankiewicz Z. Trening umysłu : ćwiczenia na
doskonalenie pamięci, koncentracji
i spostrzegawczości. Warszawa : Comes, 1999 ISBN
83-85486-80-1
15.Szurawski M. Pamięć : trening interaktywny. Cz. 1.
1000 słówek w 1000 minut, sukces w szkole i na
uczelni, nowoczesne metody pamięciowe, rozwijanie
inteligencji językowej, radość uczenia się. Łódź :
Wydawnictwo JK : Wydawnictwo Aha, 2007ISBN
978-83-7229-078-6
16.Szurawski M. Pamięć i intelekt : trening mistrzowski.
T. 2 Twoje strategie uczenia się, optymalne techniki
pracy umysłowej, odwaga myślenia na miarę XXI
wieku, pasja i wyobraźnia w nauce. Łódź :
Wydawnictwo Aha, 2008. ISBN 978-83-7229-177-6
17.Taraszkiewicz M., Rose C. Atlas efektywnego
uczenia (się) nie tylko dla nauczycieli. Cz. 1,. Jak
uczyć (się ): polisensorycznie, obupółkulowo,
wielointeligentnie, czyli jak uczyć (się) ze
zrozumieniem procesu, w którym uczestniczy każdy
nauczyciel i każdy uczeń Warszawa : Centralny
Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli, 2006. ISBN 83923738-7-1.
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Niezbędnik nauczyciela
DOKUMENTY PIŚMIENNICZE
Wanda Golec
Biblioteka Pedagogiczna w Siedlcach
Opis bibliograficzny stosowany
w bibliografii załącznikowej
Bibliografia załącznikowa powinna być opracowana
zgodnie z normami:
PN-ISO 690:2002 Dokumentacja. Przypisy
bibliograficzne. Zawartość, forma i struktura.
PN-ISO-2:1999 Informacja i dokumentacja. Przypisy
bibliograficzne. Dokumenty elektroniczne i ich części.
Powyższe normy przeznaczone są do stosowania przez
autorów i redaktorów przy sporządzaniu przypisów
w celu włączenia ich do bibliografii.
Przypisy
źBibliograficzne – wskazują wykorzystane źródła
i opracowania, czyli informują o związkach tekstu
głównego z innymi tekstami (zawierają opisy
dokumentów, z których pochodzą cytaty lub
informacje zawarte w tekście).
źRzeczowe
ƒ polemiczne – np. Trudno się zgodzić z…
ƒ dygresyjne – np. Doskonałym przykładem…
ƒ odsyłające – np. Zagadnienie to omówiono…
źSłownikowe – podają znaczenie terminów lub
zwrotów obcojęzycznych.
Dokument
Zapisana informacja, bez względu na jej fizyczną postać
(rodzaj nośnika) i cechy.
Rodzaje dokumentów:
Graficzny (w tym piśmienniczy)
Audialny (słuchowy)
Wizualny (oglądowy)
Audiowizualny (oglądowo-słuchowy),
Ikonograficzny
Elektroniczny – dostępny za pomocą techniki
komputerowej.
Bibliografia – uporządkowany spis dokumentów
wybranych według pewnych kryteriów, spełniający
określone zadania informacyjne.
Bibliografia załącznikowa – wykaz dokumentów
cytowanych i/lub wykorzystywanych przez autora dzieła
bądź tylko związanych z tematem dzieła; inaczej
literatura, piśmiennictwo.
Bibliografia załącznikowa to, według nowej normy,
wykaz przypisów uzupełniony o literaturę związaną
z tematem.
Bibliografia podmiotowa osobowa – spis
bibliograficzny dokumentów wytworzonych przez daną
osobę
Bibliografia przedmiotowa osobowa – spis
bibliograficzny dokumentów, których treść dotyczy danej
osoby lub jej dzieł.
Opis bibliograficzny książki
Elementy opisu:
Nazwisko i imię autora książki, Tytuł książki, Wydanie,
Miejsce wydania, Wydawca, rok wydania, ISBN.
ale też (inna interpunkcja):
Nazwisko i imię autora książki. Tytuł książki. Wydanie.
Miejsce wydania. Wydawca. Rok wydania. ISBN.
ELEMENTY: obowiązkowe i nieobowiązkowe
Przykład:
Kapuściński Ryszard, Heban, Wyd. 7, Warszawa,
Czytelnik 2003, ISBN 83-07-02948-1.
Interpunkcja w opisach
źPodstawową zasadą stosowania interpunkcji
w bibliografii jest konsekwencja - należy stosować
jednolity system we wszystkich pozycjach wykazu
literatury.
źKażdy element należy wyraźnie oddzielić, stosując
np. kropkę, przecinek, pauzę, itp.
W celu odróżnienia poszczególnych elementów opisu
dopuszcza się stosowanie różnego kroju czcionek, np.
kursywę dla oznaczenia tytułu lub pogrubienia –
dla nazwisk autorów.
(W przykładowych opisach zastosowano różne
interpunkcje dla zilustrowania wielu możliwości).
Autor – element obowiązkowy:
Można zamiast imienia podać tylko inicjał, jeżeli
nie utrudni to identyfikacji osoby, np.
„W. Lutosławski” - to: Wincenty czy Witold Lutosławski?
źJeżeli autorów jest dwóch lub trzech – podajemy ich
personalia w kolejności podanej w źródle, oddzielając
od siebie przecinkami, np. Słowacki Juliusz,
Mickiewicz Adam.
źJeżeli autor nie jest znany, opis należy zaczynać od
tytułu (w żadnym wypadku nie używamy terminu
„anonimowy”),
źJeśli autorów jest więcej niż trzech, zaleca się
podawanie nazwiska tylko jednego autora
(maksimum trzech), a pominiętych autorów oznaczać
przez łac. skrót „et al.” lub jego polski odpowiednik
„i in.”
źElementem opisu może być autor korporatywny, tzn.
instytucja, stowarzyszenie lub grupa osób
występująca pod wspólną nazwą – odpowiedzialna za
intelektualną lub artystyczną zawartość dokumentu.
Redaktor książki
Jeżeli książka jest pracą redakcyjną:
źredaktor nie jest wyraźnie wskazany, opis
rozpoczynamy od tytułu, następnie podajemy
nazwisko redaktora/ów, np. Psychologia. Podręcznik
akademicki, red. nauk. Jan Strelau, Gdańsk, Gdańskie
Wydawnictwo Psychologiczne, 2003, ISBN 83-02
1234-12.
źredaktor jest wyraźnie wskazany, opis
rozpoczynamy od nazwiska redaktora/ów,
z zaznczeniem funkcji w nawiasie okrągłym, np.
Strelau Jan (red. nauk.), Psychologia. Podręcznik
akademicki, Gdańsk, Gdańskie
Wydawnictwo
Psychologiczne, 2003, ISBN 83-02 1234-12.
Pomijamy w opisie autora informacje o jego stopniach
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
7
Niezbędnik nauczyciela
naukowych, funkcjach.
Tytuł – element obowiązkowy:
źMożna skracać zbyt długi tytuł. Nie skracamy
początku tytułu. Wyrazy pominięte zaznaczamy
wielokropkiem „(...)„
źElementy opisu (np. tytuł) pisany alfabetem
niełacińskim podaje się w formie oryginalnej (np.
Белый [Bielyj]) lub je transliteruje Bielyj.
Transkrypcje (Biełyj) podaje się w tekście,
źElementem opisu bibliograficznego, który
umieszczamy w cudzysłowie jest tytuł czasopisma,
np.. „Polonistyka” i tytuł w tytule dokumentu (np.
„Dziady” Adama Mickiewicza na lekcjach języka
polskiego)
Wydanie – element obowiązkowy:
Jeśli książka jest wydaniem pierwszym, lub nie ma w niej
informacji, które to jest wydanie – ten element opisu
możemy pominąć. Dopuszcza się przejmowanie
oznaczenie wdania pierwszego, jeżeli to oznaczenie
występuje w źródle.
Informację o zmianach dokonanych w wydaniu należy
skrócić, np.: Wyd. 5. popr. uzup. zmien. skr.
Miejsce wydania – element nieobowiązkowy
źSpośród kilku miejsc wydania przejmujemy miejsce
wyróżnione. Jeżeli brak wyróżnień, należy
przejmować pierwsze miejsce wydania. Można
przejmować wszystkie miejsca w kolejności ich
występowania w źródle.
źNieznane miejsce wydania:
ƒ ustalone na podst. wiarygodnych źródeł –
podajemy w [ ], np.[1997],
ƒ skrót [s.l.] lub [b.m].
Wydawca – element nieobowiązkowy
źMożna skracać nazwę wydawcy, pod warunkiem, że
nie spowoduje to niejednoznaczności np.:
ƒ PWN zamiast
Państwowe Wydawnictwo
Naukowe,
ƒ Ossolineum zamiast Zakład Narodowy im
Ossolińskich,
ƒ W S i P z a m i a s t Wy d a w n i c t w a S z k o l n e
i Pedagogiczne.
źNieznany wydawca:
ƒ skrót [s.n.] lub [b.w].
Rok wydania – element obowiązkowy
źJeżeli roku wydania nie można określić na podstawie
źródła, zaleca się podanie daty ”copyright”, daty
druku, przypuszczalnej daty ujętej w [ ] lub skrótu
[s.a.], [b.r.].
ISBN – element obowiązkowy
źISBN – ang. International Standard Book Number –
Międzynarodowy Znormalizowany Numer
Książki - dziesięcio-lub trzynastocyfrowy symbol
zawierający zakodowane informacje o książce, np.:
ISBN 83-88030-87-6 ; ISBN 978-83-227-2716-4
Opis rozdziału książki:
Habielski Rafał, Osica Janusz, Między niewolą
a wolnościa, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia
Wydawnicza, 1998. Rozdział 2, Józef Haller 1873-1960,
generał WP, polityk, s. 44-49.
8
Opis fragmentu książki:
Habielski Rafał, Osica Janusz, Między niewolą
a wolnością, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia
Wydawnicza, 1998, s. 46-47.
(Opisując rozdział lub fragment dokumentu
piśmienniczego nie podajemy ISBN)
Opis bibliograficzny artykułu z pracy zbiorowej
Bogucka Maria, Barbara Radziwiłłówna, W: Życiorysy
historyczne, literackie i legendarne, Seria pierwsza,
Wyd. 2, pod red. Zofii Stefanowskiej i Janusza Tazbira,
Warszawa, PWN 1984. s. 67 – 88.
(Opisując artykuł z dokumentu piśmienniczego nie
podajemy ISBN)
Opis w wiersza (z antologii)
Miłosz Czesław, Antologia osobista. Wiersze, poematy,
przekłady, Kraków, Wydawnictwo Znak, 1998, Jasności
promieniste, s. 91.
ale:
Putrament Jerzy, Warszawie, W: Antologia poezji
polskiej na obczyźnie. 1939-1945, wybór, oprac,
i przedm. Bogdan Czaykowski, Warszawa Czytelnik;
Toronto Polski Fundusz Wydawniczy w Kanadzie, 2002,
s. 141-143.
Opis czasopisma
źUkazującego się na bieżąco:
Nauka i przyszłość. Miesięcznik informacyjnopublicystyczny. Polska Akademia Nauk, Centrum
Upowszechniania Nauki. 1990- . Warszawa, Centrum
Upowszechniania Nauki 1990- . ISSN 0867-2687.
źDwóch roczników:
Przegląd Biblioteczny. Stowarzyszenie Bibliotekarzy
Polskich. Barbara Sordylowa – red. nacz. 1999-2000.
Warszawa : SBP 1999-2001. ISSN 0033-202X.
Opis bibliograficzny artykułu z czasopisma
Elementy opisu:
Nazwisko i imię autora artykułu, Tytuł artykułu,
„Tytuł czasopisma”, rok, numer czasopisma, numery
stron.
Przykłady (uwaga!!! - różne interpunkcje)
Skibiński Rafał, Jesteśmy rodzajem bursztynu, „List”
2004 nr 2, s. 34 -35.
lub:
Skibiński Rafał: Jesteśmy rodzajem bursztynu. List,
2004, nr 2, s. 34 -35.
Opis recenzji
Kuczok Wojciech, Moje projekcje. Lęki i pragnienia
widza kinowego. Warszawa 2003. Rec. Piotr Śliwiński:
Konomani. „Tygodnik Powszechny” 2004 nr 32 s. 11.
lub: (różne interpunkcje)
Śliwiński Piotr: Konomani.Tygodnik Powszechny 2004
nr 32 s. 11. Rec. książki „Moje projekcje”.
Dokumenty audialne
źNagrania wieloczęściowe jako całość, prace
zbiorowe:
Współczesna poezja polska. Wiersze wybrane czytają
autorzy. Warszawa Muza, 1972.
źPojedyncze utwory w nagraniach wieloczęściowych,
pracach zbiorowych:
D o b ro w o l s k i S t a n i s ł a w Ry s z a r d , L i r y z m ,
W: Współczesna poezja polska. Wiersze wybrane czytają
autorzy, Warszawa, Muza, 1972.
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Niezbędnik nauczyciela
źDokumenty jednoczęściowe jako całość, prace
zbiorowe:
Beatles Symphony, Paul MCCartney, John Lennon,
Wadim Brodski – skrzypce, Orkiestra Symfoniczna
Filharmonii Narodowej po dyr. J. Salwarowskiego, [b.m],
Tonpress KAW, 1988.
źP o j e d y n c z e u t w o r y w d o k u m e n t a c h
jednoczęściowych, w pracach zbiorowych
McCartney Paul, Lennon John, Yesterday, W: Beatles
Symphony, [b.m.], Tonpress KAW, 1988.
Dokumenty audiowizualne
źFilm – całość:
Malec Mariusz (reż.), Dzieje kultury polskiej,
Warszawa, MENiS, Telewizja Polska, 2004, 2 kas.
[VHS].
źPojedynczy film wśród wielu filmów (tego samego
reżysera) na kasecie:
Malec Mariusz (reż.), Dzieje kultury polskiej,
Warszawa, MENiS, Telewizja Polska, 2004, Edukacja
i upadek (wiek XVIII), Cz. 2, odc. 1.
źFilm – pojedyncza część filmu wieloczęściowego:
Chmielewski Tadeusz (reż.), Jak rozpętałem II wojnę
światową, Cz. 3, Wśród swoich, Warszawa,” Zespoły
Filmowe”, 1969.
Dokumenty ikonograficzne niesamoistne
wydawniczo
źW książce:
Matejko Jan, Batory pod Pskowem, W: Tadeusz
Dobrowolski. Malarstwo polskie ostatnich dwustu lat.
Wyd. 3, Wrocław, Ossolineum, 1989, s. 126-127.
Kahlo Frida, Autoportret, W: Herrera Hayden, Frida.
Życie i twórczość Fridy Kahlo, Warszawa, Świat
Książki, 2003, s. 15.
lub:
Karlo Frida, Autoportret, W: Herrera Hayden, Frida:
życie i twórczość Fridy Kahlo, Warszawa, Świat
Książki, 2003, s. 15.
źW czasopiśmie:
Malczewski Jacek, Anioł i pastuszek, „Wielcy
Malarze”, 2000, nr 92, s. 17.
Dokumenty ikonograficzne samoistne wydawniczo
źReprodukcje:
Chardin Jean Baptiste, Martwa Natura, Warszawa,
Arkady, 1975, 70x60, plakat z reprodukcją kolorową
obrazu olejnego z ok. 1770 r.
źFotografie, ryciny, miedzioryty:
Regulski A., Franciszek Salezy Dmochowski. Portret
10x9,5 cm, drzeworyt z 1866 r., przechowywany
w Bibliotece Narodowej.
DOKUMENTY ELEKTRONICZNE
źKsiążka na CD:
Hłuszczyk Halina, Stankiewicz Alina, Ekologia,
Słownik [CD-ROM], Warszawa, WSiP, 1999,
Aktualizacja 25.11.1999, ISBN 83-7071-023-8.
(W różnych dokumentach w zamiast aktualizacja
może pojawić się wydanie lub wersja)
źKsiążka (online) - dostępna na stronie www:
Skórka Stanisław, Wirtualna historia książki i bibliotek
[online], Kraków. Akademia Pedagogiczna. Instytut
Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej [dostęp 16
lipca 2003], Dostępny w Word Wide Web:
http<//www.ap.krakow.pl/whk>. ISBN 83-5371-5436.
źArtykuł w e-czasopiśmie dostępny online:
Stanuch Stanisław, Kłopoty w sieci, W: Gazeta
Wyborcza [online] 1999.09.10, [dostęp: 3 października
1 9 9 9 ] , D o s t e p n y w Wo r l d W i d e We b :
<http://www.gazeta.pl/Iso/Raport/Komputer/001rap.
html>.
Porównanie opisów tego samego filmu
w zależności od rodzaju nośnika
źNa kasecie VHS – dok. audiowizualny:
Chmielewski Tadeusz (reż.), Jak rozpętałem II wojnę
światową, Cz. 3, Wśród swoich, Warszawa, Zespoły
Filmowe, 1969.
źNa płycie CD – dok. elektroniczny:
Chmielewski Tadeusz (reż.), Jak rozpętałem II wojnę
światową [CD-ROM], Warszawa, Zespoły Filmowe,
1969, aktualizacja 9.03.2007, Cz. 3, Wśród swoich.
źZamieszczonego w Internecie – dok. elektroniczny
(opis hipotetyczny):
Chmielewski Tadeusz (reż.), Jak rozpętałem II wojnę
światową [online], Warszawa, Zespoły Filmowe, 1969,
aktualizacja 9.03.2007, [dostęp: 9.07.2007], Cz. 3,
Wśród swoich, Dostępny w Internecie: <http//jak
rozpetalem.druga.wojna.swiatowa,filmweb.pl/>.
Opis dzieła literackiego – tekst pisany i jego
adaptacja dźwiękowa
źKsiążka – dok. piśmienniczy:
Orwell George, Folwark zwierzęcy, Warszawa,
Wydawnictwo Alfa, 1998, ISBN 83-7001-244-2.
źAdaptacja dźwiękowa – audialna – na płycie CD –
dok. elektroniczny:
Orwell George, Folwark zwierzęcy, [CD-ROMmp3],
Dom Wydawniczy Bellona, 2007, aktualizacja 7.07.07
r.
źTekst pisany, zamieszczony w Interncie – dok. elektr.:
Orwell George, Folwark zwierzęcy, [online],
aktualizacja 7.07.07 r., [dostęp: 14.07.07 r.], Dostępny
w I n t e r n e c i e : h t t p : / / w w w. p o l n i c a . n e t /
Folwark_Zwierzecy_GOrwell.htm>.
Różnice - stara a nowa norma
źPrzypisy i pozycje bibliografii załącznikowej
rozpoczynamy od nazwiska autora/ów, następnie
podajemy imię/imiona.
źW pracach redakcyjnych opis można rozpocząć od
tytułu książki lub od nazwiska redaktora (jeżeli
jest wyraźnie wskazany) z dopiskiem (red.),
źISBN – element obowiązkowy,
źNowy sposób opisywania fragmentów, rozdziałów,
artykułów z prac zbiorowych,
źW n o r m i e n i e z n a j d z i e m y w y r a ź n e g o
sformułowania dot. obowiązku stawiania kropek
na końcu opisów, choć w przykładach zawartych
w nowych normach kropki występują. W starej
normie z 1979 r. kropki stawiano na końcu opisu
w przypisach, ale nie stawiano jej w bibliografiach
załącznikowych.
Skróty stosowane w przypisach
Przykład przypisów do hipotetycznej rozprawy:
źJANION Maria. Romantyzm a początek świata
nowożytnego. W: Gorączka romantyczna.
Warszawa 1975, s. 42.
źSŁOWACKI Juliusz. Ja Orfeusz. Liryki i fragmenty
z lat 1936-1849. Oprac. Marian Bizan. Warszawa
1974, s. 46.
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
9
Niezbędnik nauczyciela
źTenże (lub Idem), s. 50.
źJ A N I O N M a r i a . K r a s i ń s k i a H e g e l .
W: Romantyzm. Studia o ideach i stylu. Warszawa
1969, s. 125.
źTamże (lub Ibidem Ibid.), s. 136.
źPIWIŃSKA, Marta. Juliusz Słowacki od duchów.
Warszawa 1992. Archeologia ducha, s. 392.
źJANION. Romantyzm a ..., op.cit., s. 45.
źPIWIŃSKA, op.cit., s. 396.
źTAMŻE (lub Ibidem).
źJANION. Krasiński a Hegel, op. cit., s. 138.
źTaż (lub Eadem). Ruch wyobraźni romantycznej.
W: Odnawianie znaczeń. Kraków 1980, s. 158.
źIbidem (skrót: Ibid.) – Tamże
źLoco citato (Loc. cit.) - Tamże.
źIdem - Tenże.
źEadem - Taż.
źOpus citatum – (op. cit.) - W cytowanym dziele (Dz.
cyt.)
źCit. per – Cytuję za (gdy cytujemy „z drugiej ręki”)
źU.s. [Ut supro] – j.w.
źCf. [Confer] – porównaj
Należy konsekwentnie stosować nazwy łacińskie lub
polskie.
Szeregowanie przypisów
źJeżeli uszeregowany alfabetycznie wykaz przypisów
zawiera dwie pozycje lub więcej o tym samym
pierwszym elemencie i pozycje te następują
bezpośrednio po sobie, można w drugim i następnych
przypisach pierwszy element zastąpić myślnikiem.
Przykład:
1. OKOŃ, Wincenty. Nowy słownik pedagogiczny.
Wyd. 2. Warszawa : Wydawnictwa Szkolne i
Pedagogiczne, 2002.
2. Wizerunki sławnych pedagogów. Warszawa 2000.
3. Zarys dydaktyki ogólnej. Wyd. 7. 2003.
źJeżeli wszystkie pozycje w wykazie przypisów
bibliograficznych lub w jego wyodrębnionym dziale
są wprowadzane pod takim samym pierwszym
elementem, można pierwszy element całkiem
pominąć, pod warunkiem, że nagłówek wykazu lub
działu wskazuje wyraźnie wspólny element np. Adam
Mickiewicz - bibliografia podmiotowa.
źW wykazach rzeczowych, gdzie element
"odpowiedzialność główna" nie jest niezbędny do
uszeregowania alfabetycznego, można tę
odpowiedzialność podać po tytule. Wykaz
szeregujemy wówczas alfabetycznie według tytułów.
Wykaz przypisów = Bibliografia załącznikowa
źW książkach z zakresu dyscyplin, np. medycyna,
chemia, elektronika, w których data opublikowania
cytowanych danych ma pierwszorzędne znaczenie
informacyjne, można zastosować tzw. system
nazwisko/data. Wówczas pozycje należy
szeregować alfabetycznie wg nazwisk autorów,
a prace jednego autorstwa - wg lat wydania,
od najstarszych do najnowszych. W tym systemie
pozycji nie należy numerować
źW systemie nazwisko/data bezpośrednio po nazwie
autora należy podać rok opublikowania
dokumentu a po nim dalsze elementy opisu.
Nie dopuszcza się podawania roku przed
nazwiskiem.
źRok zaleca się ująć w nawiasy lub przecinki bądź
10
wyróżnić graficznie. Jeżeli cytuje się kilka dzieł
jednego autorstwa opublikowanych w tym samym
roku, po dacie należy dodać kolejne małe litery.
Przykład:
1. Allen J. (1979), Drama in Schools, London.
2. Jezierska-Wiejak E. (2004), Możliwości
i ograniczenia dramy jako (…), Wrocław, ISBN 837322-9370X.
3. Kowalski A. (1976), ... .
4. Kowalski, A. (1978), ... .
5. Kowalski, A., Malinowski, B. (1976a), ... .
6. Kowalski, A., Malinowski, B. (1976b), ... .
Szeregowanie w bibliografii
źWykazy przypisów bibliograficznych i bibliografię
załącznikową zazwyczaj szereguje się alfabetycznie
według pierwszego elementu opisu (autor, tytuł pracy
zbiorowej), bądź grupuje wg kryteriów treściowych
(tematyki) i/lub formalnych (np. rodzaj dokumentów,
dzieląc je na źródła i opracowania bądź na
wydawnictwa zwarte i ciągłe).
źW obrębie grup zaleca się alfabetyczny lub
chronologiczny układ pozycji.
źW przypadku cytowania różnych rodzajów
dokumentów (np. materiały archiwalne, materiały
ikonograficzne, mapy, filmy) zaleca się grupowanie
opisów według poszczególnych rodzajów
dokumentów.
źJeśli bibliografia załącznikowa jest tożsama
z przypisami bibliograficznymi, pozycje powinny być
ułożone alfabetycznie i ponumerowane kolejno;
dopuszcza się układ numeryczny wg kolejności
cytowania opisywanych dokumentów w tekście
dzieła.
Umiejscowienie bibliografii
Bibliografię załącznikową należy umieszczać po tekście
głównym i uzupełniających go materiałach (aneksach,
przypisach), przed wszelkimi materiałami informacyjnopomocniczymi (słownikiem terminów, wykazami,
indeksami, streszczeniami obcojęzycznymi, spisem
treści); dopuszcza się zamieszczanie bibliografii
po poszczególnych rozdziałach.
Bibliografia:
1. Antczak Mariola, Nowacka Anna. Przypisy, powołania,
bibliografia załącznikowa. Wyd. 2 popr. Warszawa,
Wydawnictwo SBP, 2009.
2. Czyż Antoni. Jaki zapis? Poradnik polonisty. Siedlce,
Wydawnictwo Uczelniane Wyższej Szkoły RolniczoPedagogicznej, 1999. Opis Bibliograficzny w rozprawie
naukowej, s. 46.
3. PN - ISO 690:2002 Dokumentacja. Przypisy
bibliograficzne. Zawartość, forma i struktura.
4. PN - ISO-2:1999 Informacja i dokumentacja. Przypisy
bibliograficzne. Dokumenty elektroniczne i ich części.
5. PN -79 N- 01222/07 Kompozycja wydawnicza Książki.
Bibliografia załącznikowa.
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Inspiracje
Ilona Chromińska
uczennica, II LO w Siedlcach
Moja rozmowa z Żeromskim
Ciepła, letnia noc. Wokół ani jednej żywej duszy.
Mokry od deszczu asfalt. Gdzieś daleko kałuża odbija
pomarańczowe światło samotnej latarni.
Wbiegam na środek ulicy, unoszę ręce do nieba i tańczę
w rytm cudownej muzyki deszczu. Jest tak przyjemnie,
tak błogo. Z nieba spadają duże, zimne krople. Wtapiają
się we włosy, muskają rzęsy, składają subtelny pocałunek
na ustach, wkradają się pod ubranie, śpiewając przy tym
cicho nieodgadnioną pieśń.
- Uważaj! – ktoś krzyknął.
A ja wiruję na środku ulicy. Jak przyjemnie. Jak chłodno.
Nagle niezwykła jasność przedziera się przez powieki.
Jakiś turkot, jakiś hałas świdruje uszy. Otwieram oczy,
lecz nie widzę nic prócz jaskrawego światła. Czuję, jak
nogę miażdży potworna siła. Ból przeszywa całe moje
ciało. Ból. Mój towarzysz kolejnych tygodni. Wcale
nie chcę się z nim zaprzyjaźniać. Muszę.
***
- Może poczytam ci książkę? – usłyszałam ciepły głos
matki. Ona nie wiedziała, że ja wciąż leżałam na mokrym
asfalcie, że czułam kropelki deszczu muskające całe moje
ciało, że wciąż słyszałam ich śpiew.
- Przeczytaj. – prosiłam, choć moje usta wcale się nie
poruszały.
Matka nie czekając na odpowiedź, otworzyła książkę
i zaczęła czytać. Lecz jej głos powoli słabł. Mówiła coraz
wolniej, coraz ciszej, ciszej, aż w końcu zapadło głębokie
milczenie.
- Przeczytaj mi – prosiłam. – Powiedz coś. Chcę cię
słyszeć.
- Po mowie jest na świecie potęga największa milczenie. – odezwał się łagodny męski głos.
- Kim jesteś? – zapytałam, lecz nie otrzymałam
odpowiedzi.
Deszcz zaczął nucić swą pieśń, a ja wciąż leżałam na
mokrym asfalcie, mając nieodparte pragnienie usłyszenia
czyjegoś głosu. W myślach wciąż powtarzałam: „odezwij
się, odezwij, proszę”. Na darmo. Wysilałam wzrok, by
zobaczyć jakąkolwiek postać.
W człowieku bowiem pokładałam wszelkie nadzieje na
powrót do rzeczywistości, na wybudzenie z tej okropnej
śpiączki, podczas której wciąż i wciąż przeżywałam to
jedno zdarzenie.
- Gdzie jesteś? – zapytałam, łkając.
- Tu... i tam... – zaszeptał głos.
- Dlaczego nie mogę cię zobaczyć?
- Możesz, ale nie chcesz...
- Chcę cię zobaczyć, ale...
- Chcesz ujrzeć tylko zwykłą fizyczność. Nic poza tym.
Twoje oczy nie potrafią przeniknąć w głąb duszy, a więc
nigdy nie zobaczysz tego, co najważniejsze.
Zapłakałam. Nie potrafiłam zrozumieć sensu słów,
które kierowała do mnie tajemnicza, niewidzialna postać.
- Gdzie jesteś? – ponowiłam pytanie – Proszę cię,
powiedz.
- Jeśli bym ci odpowiedział, musiałabyś ze mną pójść...
- Dokąd? – spytałam zaciekawiona.
- W daleką podróż...
- Więc zabierz mnie tam, proszę. Mam dość samotności.
- Nie uciekniesz od niej. – powiedział spokojnym tonem.
– To nieodłączny element życia każdego człowieka.
Nagle z ciemności zaczęła wyłaniać się przygarbiona
postać starca – towarzysza mojej dalszej podróży.
Mężczyzna stał nieruchomo. Na jego pooranej
zmarszczkami twarzy pojawił się blady uśmiech. Wzrok
wbił gdzieś w daleki obraz, nieosiągalny dla moich oczu.
- W uszach moich trwa szum twój, lesie dzieciństwa
i młodości, choć tyle już lat nie dano mi go słyszeć na
jawie! – zaczął recytować. Już nie było jego duszy przy
mnie, ale uleciała gdzieś daleko, do gór wysokich. –
Przebiegam w marzeniu wyniosłe góry - Łysicę, Łysiec,
Strawczaną, Bukową, Klonową, Stróżnę; góry moje
domowe - Radostową i Kamień; oraz wszystkie dalekie
siostrzyce. Nie ja to już, człowiek dzisiejszy, wciągam
zdrowymi płucami tameczne powietrze, kryształ
niewidzialny, niezmierzone, nieskazitelne, przeczyste
dobro - zimne, nie skalane oddechem.
- Gdzie jesteś? – spytałam niepewnie.
- Tu dom mój – odparł ze śmiechem. – Tu dwór stoi
z białymi ścianami, z dachem czarnym. Tu winorośl
oplata mój ganek ulubiony, na którym ukochana mamusia
czytywała mi książki. Tu lipy, tam jabłoń – opisywał
swoją wizję, wskazując ręką miejsca – dla mnie niedostępne. – Spójrz! – krzyknął i podskoczył do góry
jak małe dziecko, cieszące się na widok kawałka
słodyczy.
- Nie widzę. – powiedziałam zrezygnowana.
Starzec spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, jakby
czytanie w jego myślach powinno być dla mnie rzeczą
zupełnie normalną. Z jego twarzy radość umknęła jeszcze
szybciej, niż się pojawiła.
- Spróbuj – powiedział łagodnie. – Tylko zechciej pójść
tam ze mną. Chodź, oprowadzę cię po moim świecie.
Zgadzasz się?
Niepewnie skinęłam głową. Mężczyzna objął mnie
delikatnie ramieniem, dłonią zaś zamknął powieki, pod
którymi pojawiła się niepokojąca ciemność.
- Zaufaj mi.
Na dźwięk jego głosu, lekko się wzdrygnęłam. „Czy
powinnam ufać zupełnie obcemu człowiekowi?” –
przemknęła mi przez głowę myśl. „Przecież to tylko sen”
– odpowiedziała jakaś cząstka mnie. „We śnie jest się
bezpiecznym”. To mnie zupełnie uspokoiło. Poddałam się
więc całkowicie hipnotyzującemu głosowi starca.
- Spójrz na te góry. Tam, w tej dolinie stoi biały dom
z czarnym dachem. Tu ganek, winorośl. Tam jabłoń, tu
lipy cztery, tam grusza. Spójrz tylko jaka wielka. Chodź,
pobiegniemy na tył domu. Zobaczysz, jaki piękny jest tam
ogród. – znów mówił z radością malca, a ja już widziałam
tę chatę, ten samotny modrzew na zboczu góry, ten
cudowny kawałek ziemi z przeróżnymi rodzajami
kwiatów.
- Nagietki, bratki, lewkonie – śmiejąc się, podbiegł do
roślin. Zerwał jakąś łodyżkę, którą szybko ścisnął w ręku
i z zamkniętymi oczyma przyłożył ją do serca.
- Moje... – szepnął i urwał w pół słowa. Nie był w stanie
pohamować wzruszenia, jakie wywarło na nim to miejsce.
Z jego oczu popłynęła samotna łza.
Nie miałam odwagi odezwać się, by prosić o jakiekolwiek
wyjaśnienie. Pozwoliłam mojemu towarzyszowi na
zupełne zatracenie się w tej kontemplacji. Cisza trwała już
dłuższą chwilę.
- Kochasz swoją ojczyznę? – zapytał nagle. Na początku
nie zrozumiałam.
- Ojczyznę? – zdziwiłam się.
- Tak, czy ją kochasz?
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
11
Inspiracje
„Kto zadaje dziś takie pytania? Miłość? Na dodatek do
ojczyzny?” – przemknęło mi przez głowę. Starzec nie
czekał na moją odpowiedź. I całe szczęście, bo
z pewnością nie byłby z niej zadowolony.
- Za moich czasów Polska była żywym organizmem.
Miała siłę. Nie ważne czy ktoś zaznaczył ją na mapie, czy
nie. Ważne było to, że jest ona w sercach. W twoich
czasach jest zupełnie na odwrót. Znajdziesz ją na mapie,
ale w sercu człowieka szukać Polski - to jak igły w stogu
siana. Wyśmiewacie się z siebie nawzajem, wytykacie
sobie wady, rozpamiętujecie obce błędy. Do czego ma to
prowadzić?
- Nie... – zaczęłam, ale nie dał mi dokończyć.
- Mój pradziad – kontynuował – walczył w powstaniu
kościuszkowskim, stryj w listopadowym, ojciec pomagał
powstańcom z '63 roku. To była miłość. Nie puste słowa,
nie bezsensowne gdybanie, ale czyny. Rozumiesz? To jest
patriotyzm. Ludzie mojego pokolenia czuli
odpowiedzialność za kształt nowego państwa. Oni mieli
je w sercu. A ty? Jesteś wolna. Jak ptak. Tu masz dobre,
a tu złe. Nie bój się ryzykować. Miej odwagę by wstać
i zacząć działać - tak, jak bohaterowie mojego pokolenia.
- Sądzisz, że wszyscy wtedy tacy byli? – zapytałam,
usiłując skryć lekką pogardę dla jego słów.
- Nie! Oczywiście, że nie. Byli tacy, którzy się bali.
Zawsze tacy byli, są i będą. Ale czy historia nie nauczyła
cię, że warto ryzykować? Że warto poświęcać się w imię
wyższych wartości? Nie wspominam o tchórzach, bo
pamięć o tych powoli zaciera już czas. Dużo było wśród
nas takich: ogromne łakomstwo na wielkie czyny i bardzo
mało jakiejkolwiek roboty. Ale historia pamięta
bohaterów - ludzi, którzy mieli odwagę działać w imię
narodu, którzy chcieli walczyć - na sto różnych sposobów.
Nie każdy przecież mógł zaciągnąć się do Legionów.
Jeden służył w wojsku, drugi zapewniał jedzenie, trzeci
opatrywał rany przyjaciół. Zapamiętaj jednak jako lekcję
z przeszłości, że życie nasze całe składa się z pasma
poświęceń. Kto zmaga się ze światem, zginąć musi
w czasie, by żyć w wieczności.
Tu zapadła głęboka cisza. Serce zaczęło mi walić jak
oszalałe. Czułam, że dokonuje się we mnie jakaś zmiana.
- Wybacz mi tę chwilę poruszenia – rzekł starzec. –
Nawet nie wiesz ile to miejsce dla mnie znaczy, ile
wspomnień kryje się pod każdym drzewem, każdym
maleńkim kawałkiem tej ziemi. Ale nie traćmy czasu.
Chcę ci jeszcze tyle pokazać.
I nagle dom z pobielanymi ścianami zniknął za
wzgórzem, zaś ogród rozpłynął się w mgnieniu oka.
Wirowaliśmy, to wznosząc się, to opadając. Cudowne
uczucie: gdy w brzuchu tańczą motyle, a ty lecisz na
jakichś niewidzialnych skrzydłach. Stopniowo
zaczęliśmy zwalniać. W końcu wylądowaliśmy przy
samotnej drewnianej chacie - bardzo podobnej do tych,
które dziś zobaczysz w Zakopanem. Obeszliśmy
w milczeniu dom dookoła, po czym skręciliśmy w boczną
dróżkę, prowadzącą do tajemniczej kaplicy. Tu starzec
przystanął, a ja za nim.
- Poczekaj na mnie – poprosił.
Nie zważając na moją reakcję, wszedł do środka. Kiedy
nie wracał dłuższą chwilę, zaczęło mnie korcić, by
podążyć jego śladem. Jednak jakaś tajemnicza siła kazała
mi zostać. Coś podpowiadało mi, że to ważny moment dla
mojego towarzysza. Postanowiłam więc nie wchodzić mu
w drogę. Znalazłam w pobliżu duży kamień, przysiadłam
na nim i wspierając podbródek na dłoniach, rozmyślałam
o tym niezwykłym spotkaniu.
12
Po pewnym czasie zgarbiony starzec, ze spuchniętymi
oczyma (zapewne od wylanych łez), przysiadł na
sąsiednim kamieniu. Chwilę milczał, po czym odezwał
się zachrypniętym głosem:
- Wybacz, ale musiałem rozprawić się z przeszłością.
Dziś zakończyłem coś, co pozwoli mi iść dalej.
Nie rozumiałam do końca jego słów, lecz nie miałam
odwagi, by poprosić o jakiekolwiek wyjaśnienia.
Domyślałam się bowiem, że ten oto człowiek przeżywa
właśnie coś ważnego, a jednocześnie bardzo bolesnego,
jak rozdrapanie starej rany.
- Tu... – załkał. – Tu pochowałem mojego jedynego
Adasia. W deszczowy lipcowy dzień 1918 roku. Niebo...
jakby cały świat... płakało nad moim ukochanym... – łzy
nie pozwoliły mu dokończyć zdania. Nie musiał.
Nie potrzebowałam wyjaśnień.
I mi płacz ścisnął gardło. Cały świat wokół rozmazał się
we łzach, a już po chwili znowu wirowaliśmy. Gdzieś
przed oczyma mignęła tafla jeziora, to znowu wysokie,
skaliste góry z białymi szczytami, to jakieś małe
miasteczko. I oto, nie wiedząc jak i kiedy stanęliśmy przed
bramą zamku z olbrzymim zegarem na jednej z wież.
Spojrzałam pytająco na towarzysza. Ten tylko uśmiechnął
się i wskazał ręką na bramę, zachęcając bym weszła dalej.
Moim oczom ukazały się wysokie schody, u szczytu
których znajdowały się mosiężne drzwi. Po
kilkuminutowej wspinaczce dotarliśmy do pokaźnych
rozmiarów sali, po brzegi wypełnionej księgozbiorami.
Starzec podchodził do ksiąg, przyciskał je do piersi
i z zamkniętymi oczami rozkoszował się zapachem
i dotykiem ich kart. Każda z nich miała swoją historię.
Mówił jednostajnym, spokojnym głosem – podobnym do
tego, którym dziadek niegdyś czytał mi bajkę na
dobranoc. Po dłuższej chwili osunęłam się na stojące
w pobliżu krzesło, zamknęłam oczy i z przyjemnością
słuchałam szmeru ciepłego głosu starca.
- Musisz bowiem wiedzieć – rzekł podniesionym
głosem, który natychmiast wyrwał mnie z chwilowej
drzemki – że nauka jest jak niezmierne morze... Im więcej
jej pijesz, tym bardziej jesteś spragniony. Kiedyś poznasz,
jaka to jest rozkosz. Ucz się tylko, co jest sił w tobie, żeby
jej zakosztować.
- Nauka rozkoszą? – spytałam z lekkim zdziwieniem.
- Najdoskonalszą. – potwierdził. – Tylko ona potrafi
poderwać twoją duszę do najcudowniejszego tańca,
w którym zaczaruje każdą cząstkę ciebie z osobna.
- To nie takie łatwe w świecie, w którym czyha tyle
pokus... – odparłam.
- Niełatwe? – powiedział z lekkim wyrzutem – co ty,
drogie dziecko, możesz wiedzieć o trudnościach.
Niełatwo jest, gdy nie masz pieniędzy na pozyskanie
wiedzy, gdy nie masz dostępu do jej źródeł, gdy przekazy
autorów są przeinaczane - tak, że tracą pierwotny sens,
gdy za polskie słowo dostajesz naganę. To są trudności.
W moich czasach największą pokusą było zdobycie
wiedzy. Twoje pokolenie nigdy tego nie zrozumie.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć na te słowa. Wolałam
nie wdawać się w niepotrzebną dyskusję, bo wiem, że i tak
bym przegrała.
Starzec pochylił się nad grubym rękopisem, przeczytał
kilka zdań, po czym zamknął księgę. W tym momencie
przymknęłam na chwilę oczy, a gdy je otworzyłam
znajdowaliśmy się już w zupełnie innym pomieszczeniu.
Był to przestronny apartament o ciepłych ścianach,
z drewnianym parkietem. Gdzieś w rogu głośno tykał
stary kurantowy zegar. Weszliśmy do pokoju, który
niewątpliwie pełnił funkcję sypialni.
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Inspiracje
- Tu dobiegł koniec mego żywota. – odezwał się starzec.
- Jak to! – wykrzyknęłam. – To ty umarłeś? Więc jak to
możliwe, że z tobą rozmawiam?
- Ha... pytasz o największą tajemnicę...
- Największą tajemnicę kogo?
- Wszystkiego. Tego, co było, co jest i będzie. Tego, co
miało nadejść, a nie nadeszło. Tego, co istnieje i jest ponad
istnieniem.
- Długo jesteś tym, czym jesteś? – zapytałam
z zaciekawieniem.
- Kilka chwil... – odparł krótko.
- Rozmawiamy już dłużej niż kilka chwil... –
zauważyłam.
- W obliczu wieczności wszystko przybiera inny
wymiar.
- Pewnie masz racje, tylko...
- Nie – przerwał mi, – nie wdawajmy się w niepotrzebne
dyskusje na temat wieczności...
Już chciałam zapytać o wyjaśnienia całej sytuacji, gdy
jakaś niewidzialna siła pchnęła mnie na ziemię. Upadłam.
Znowu leżałam na mokrym asfalcie, a po moim ciele
rozchodził się przeszywający ból. Wciąż czułam
obecność starca, choć wcale go nie widziałam. Gdzieś
w oddali ujrzałam błysk światła. Z trudem podniosłam się
Jacek Choromański
student, Uniwersytet Warszawski
Opowieść, która nie kończy się nigdy
Lodowaty wiatr wzmógł się nieco i chlusnął falą
ostrego powietrza. Zapiąłem płaszcz aż pod szyję
i ruszyłem szybkim krokiem wzdłuż ośnieżonej ulicy.
Chrzęst miażdżonego śniegu pod moimi stopami był
jedynym dosłyszalnym głosem. Mimo latarni
rozrzucających snopy żółtego światła, ciemno choć oko
wykol. Nagle mój słuch wyłowił z tej fonii nocy
parsknięcie konia. Z ciemności wyłoniła się sylwetka
czarnego jednokonnego zaprzęgu. Podchodząc bliżej,
zauważyłem, że na miejscu woźnicy nie było nikogo.
Gniady rumak o połyskującej w promieniach
księżycowego światła sierści wprawił powóz w ruch
gwałtownym szarpnięciem. Nie zastanawiając się długo,
w biegu wskoczyłem na kolebiący się dyszel i jednym
skokiem znalazłem się we wnętrzu powozu. Zapadłem się
w ciepłe obite aksamitnym materiałem siedzenie i zazwyczaj nieufny i pełen podejrzeń - oddałem się do
dyspozycji mojego zwierzęcego przewodnika.
Przypominam sobie ciemne korony sosen, które
odcinały się od bledniejącego nieba oraz chrzęszczące
igliwie, kiedy przekroczyliśmy fioletowy las. Zapadałem
w sny, a wybudzony z nich rozbijałem się o krawędzie
jawy. Powóz jechał dalej, obserwowałem szachownicę
pól, rozmyte w porannej mgle domostwa. Minąwszy
mazowieckie równiny rumak wjechał w delikatnie
wyżynny krajobraz. Z upływem czasu drogi stawały się
coraz bardziej strome, a pod koniec podróży przed moimi
oczami wyrósł dumny masyw górski. Z uwielbieniem
wdychałem całymi nozdrzami orzeźwiające górskie
powietrze. Gniady rumak, którego nie podejrzewałem o
umiejętność orientacji w terenie (byłem przekonany, że
gna bez celu przed siebie) skręcił nagle w wysadzoną
platanami aleję i ujrzałem przed sobą dworek
z ziemi i powoli zaczęłam podążać ku źródle jasności.
Wyciągnęłam ręce, by złapać błyszczący promień.
- Spójrz, poruszyła się – usłyszałam gdzieś w oddali
radosny głos matki.
- Pójdę po lekarza – odpowiedział ojciec.
Powoli uniosłam powieki. Nagle znalazłam się w centrum
światła, które tak bardzo chciałam dosięgnąć.
Rozejrzałam się po jasnym pomieszczeniu. Niewątpliwie
była to sala szpitalna. Leżałam na łóżku, podłączona do
szemrzącej aparatury. Na szafce obok spoczywała
książka, odwrócona grzbietem do góry, na którym widniał
napis: Stefan Żeromski – wybór opowiadań.
- Zmrużyłam oczy. Pod powiekami krył się obraz
tajemniczego starca, a w głowie rozbrzmiewały słowa
jego wciąż żywej historii.
Praca nagrodzona w Konkursie Literackim O pąsową
różę Stefana Żeromskiego zorganizowanym przez
Miejską Bibliotekę Publiczną w Siedlcach podczas
imprezy literackiej Żeromski, Siedlce i…róże w Muzeum
Regionalnym w Siedlcach.
z przestronnym gankiem. Wreszcie rumak stanął, a na
skutek gwałtownego hamowania dębowe koła zaryły się
w piasku głębokimi bruzdami. Z niedowierzaniem
dostrzegłem podchodzącego do mnie człowieka. Był
odziany w nienagannie skrojony frak, jego długie kościste
dłonie pokryte były białymi rękawiczkami. Pomagając mi
wysiąść z powozu odezwał się do mnie:
- Jak minęła panu podróż?
- Dziękuję, fantastycznie – odpowiedziałem zgodnie
z prawdą. – Mój pan kazał wysłać po pana powóz, pragnął
się z panem spotkać osobiście.
- Czy mogę poznać personalia tak gościnnego
gospodarza? – zapytałem łagodnie, po dworsku,
a zarazem odniosłem wrażenie, że zrobiłem z siebie
kabotyna.
- Niestety, mam przykazane nie ujawniać żadnych
faktów – wyjaśnił skrzętnie lokaj i zaraz dodał – Niedługo
przyjdzie tu ktoś po pana, oprowadzi po całej posiadłości
i zaprowadzi do gospodarza. Proszę tędy – po czym
uczynił gest, abym ruszył za nim i po chwili znalazłem się
na ganku tego intrygującego dworku. – Proszę wejść do
środka, zapraszam, zapraszam – ponaglał mnie lokaj
i z właściwą sobie kurtuazją wepchnął do środka, a raczej
do przestronnego salonu, w którym odbywała się jakaś
uroczystość, coś w rodzaju balu. Tańczące pary
przemierzały marmurową podłogę w rytmie walca.
Pianista z długą, chopinowską grzywą rozsiewał
czarującą melodię zza pokaźnego fortepianu, a ja
zacząłem się zastanawiać, co to wszystko ma znaczyć
i czy aby na pewno to wszystko mi się nie śni.
Kryształowy żyrandol rzucał światło na całą salę.
Ustawione pod ścianą stoły uginały się od srebrnych pater
pełnych wytrawnego jedzenia i trunku.
Nagle poczułem, jak czyjeś dłonie zaciskają się na
moim ramieniu. Odwróciłem się i ujrzałem młodego
człowieka, zapewne mojego rówieśnika, o długiej
łagodnej twarzy, na której malowała się jednocześnie
zawadiacka pogodność oraz pewna udręczona troską
pochmurność.
- Witaj, chwacie! – krzyknął do mnie na całe gardło
i zdrowo trzepnął prawicą w moje plecy.
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
13
Inspiracje
- Przepraszam, ale czy my się znamy? – zapytałem dla
zasady, jednak nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że z nas
dwóch to ja jestem nudziarzem i mięczakiem i zamiast
pytać o szczegóły powinienem rzucić się w tę nagłą
serdeczną przyjaźń, która otwierała się teraz przede mną.
- Później się przedstawię – rzucił jakby od niechcenia
i dodał – chodź oprowadzę cię po włościach. Ruszyłem za
nim, a gdy mieliśmy wychodzić z salonu wstrzymał mnie
i skierował moją uwagę na pewną postać, odzianą w biały
lekarski kitel, która sączyła wino rozmawiając z pewną
kobietą.
- To jest doktor Tomasza a ci – tu wskazał na trzech
mężczyzn odzianych w granatowe mundury
z napoleońskimi epoletami – to nasi wielcy wojownicy.
Wojna jest ich domem i panem.
- Mogę poznać ich imiona? – zapytałem mojego
przewodnika nieśmiało, na co odpowiedział, że później
się wszystkiego dowiem, choć teraz może mi zdradzić, że
ten wysoki, z brodą delikatnie cieniującą kwadratowe
policzki nazywa się Cedro.
Cedro. Cedro. Gdzieś słyszałem to nazwisko, jednak
w przypływie wrażeń, jakie zgotowało mi to przyjęcie, nie
mogłem skupić myśli. Pianista zakończył walca
i rozpoczął grać nokturny Chopina. Nastrój gwałtownie
się zmienił. Frywolność ustąpiła zadumie, a tańczące
dotąd pary odsunęły się w cień i pogrążyły w dyskretnych
rozmowach. Podszedł do nas pewien starszy człowiek,
ubrany w zielonkawy surdut, z monoklem w dłoni
i przedstawił się dosyć niewyraźnie, mówił coś
o utraconym majątku, odsprzedanym jakiemuś
inżynierowi oraz o swoim synu doktorze Piotrze, który
nie może go zrozumieć.
- O wilku mowa – krzyknął mój przewodnik, gdy
dołączył do nas jegomość o wyglądzie zatwardziałego
naukowca, którego głos rezonował jakby skrzętnością,
obawiając się wypowiadać zbędne słowa.
- Doktor Piotr, do usług – kiwnął w moją stronę i ścisnął
dłoń żelaznym uściskiem – jestem chemikiem, gdyby
czegoś pan potrzebował, polecam się, a tymczasem
proszę o wybaczenie, ale mam pilniejsze sprawy na
głowie.
Mój przewodnik na chwilę o mnie zapomniał,
ponieważ w drzwiach pojawiła się kobieta o kształtach tak
krągłych, że wywołujących pewną hipnozę,
podkreślonych obcisłym a zarazem zwiewnym gorsetem.
Z gracją Artemidy przecięła salę i niosła blask swojej
urody. Na ten widok mojemu przewodnikowi zaświeciła
się w oczach namiętna dioda i ruszył za nią
rozgorączkowany. Ja zaś samotny trwałem w tej
ceremonii jak niedopasowany puzzel. Ostatni nokturn
przebrzmiał melancholijną nutą i po chwili pianista
rozpoczął marsz żałobny, a na środek sceny wystąpił
mężczyzna ubrany w żołnierskie szaty, skłonił się
wszystkim i przedstawił:
–Szanowni państwo, Matas Pulut, miło mi państwa
powitać, bardziej znany jako żołnierz tułacz. Gdy tak
dworsko skłaniał się na wszystkie strony, odkryłem
z przerażeniem, że jego szyję znaczą grube fioletowe
pasy, jakby ślad po zaciśniętej pętli.
Z zamiarem wydostania się na zewnątrz skierowałem
się do drzwi i niechybnie dopiąłbym celu, gdyby nie
pewien gimnazjalista, który zastąpił mi drogę,
przedstawiając się:
–Jestem Marcin, a to mój przyjaciel Radek, znamy się,
prawda?
- Niestety, podejrzewam, że nie bardzo.
- Ależ oczywiście, że się znamy, tylko jeszcze
14
nie łączysz pewnych faktów, rozejrzyj się wokół, kogo
widzisz?
- Ludzi? Gości? Tańczących? - zgadywałem niepewnie.
- A czy ci wszyscy nie przypominają ci kogoś? Spójrz na
tę piękną, choć nieco zmęczoną damę – po czym wskazał
dyskretnym ruchem dłoni kobietę, której uroda była mi
skądś znajoma – wiesz jak ją nazywamy?...Siłaczka!
Ostatnie słowo miało moc gromu. Wypowiedziane
przez gimnazjalistę było jak grot pioruna, który przecina
niebo na pół i otwiera nowe światy. Strzępy domysłów
zaczęły się teraz materializować, a gdy poczynałem
układać wszystko w głowie, zrozumiałem, w czyim
świecie się znalazłem. Gimnazjalista mówił wciąż
o różnych rzeczach, o tym, że jestem tu mile widziany, że
chętnie przedstawi mnie swojemu profesorowi
Sztetterowi, który również jest tutaj na sali oraz że mój
przewodnik, który – gdy tylko zakończy uganianie się za
spódniczkami – zaprowadzi mnie w inne, niekoniecznie
weselsze od tego, miejsca.
Mój przewodnik zjawił się w ułamku sekundy i bez
żadnego wytłumaczenia wyprowadził z sali na długi
korytarz o nieco surowych wyblakłych ścianach.
Wszystko wydało mi się tutaj ascetyczne. Nawet kwiaty
w szarych porcelanowych donicach nie wystrzeliwały
bujną roślinnością, lecz były tylko po to, aby spotęgować
tę ponurą aurę.
- Mam przyjemność z Cezarym Baryką, prawda? –
zagadnąłem do niego po chwili przedłużającej się ciszy.
- Prawda – odpowiedział beznamiętnie, uśmiechnął się
szczerze i kontynuował – sala, w której byłeś, to
nie wszystko. Jakby ci to wyjaśnić... do równania
potrzeba kilku elementów, a ten korytarz jest jednym
z nich.
- Wszystko przełajdaczone! – Wrzasnął pewien licho
ubrany jegomość, który bardziej przypominał strach na
wróble niż prawdziwego człowieka. – Wszystko
przełajdaczone! – jego lament niósł się po całym
korytarzu. Na mój widok zamilkł a gdy odezwałem się do
niego:
- Wcale nie wszystko stracone, Szymonie Winrychu,
głowa do góry – obserwowałem z zadowoleniem, że jego
przygasłą twarz rozświetlił nikły uśmiech.
Korytarz, którym szliśmy, wydał mi się nieskończenie
długi. Mijaliśmy rzędy szarych twarzy, które wyrażały
jedynie smutek i oczekiwanie. Jedni ubrani byli
w poszarpane folwarczne szmaty, drudzy w obfite suknie,
eleganckie surduty, z których wylewały się sznury pereł
i drogich kamieni. Jednak wszyscy znajdowali się
w stanie dziwnej niepewności. Z ich spojrzeń
wnioskowałem, że pragnęliby znaleźć się w innym,
lepszym miejscu.
Nagle doszliśmy do rozwidlenia.
- Musisz spojrzeć jeszcze na to – rzekł mój Owidiusz
i otworzył wielkie dębowe drzwi, które wyrosły jakby ze
ściany. Ujrzałem strome kamienne schody, które wiodły
w dół. Przejmująca wilgoć nasunęła mi skojarzenie
z lochem. Po mokrej ceglastej ścianie pełgały płomienie.
Nagle usłyszałem przerażający ryk.
- Nie przejmuj się tymi dźwiękami, cierpienie tych,
którzy tu mieszkają, jest sprawiedliwością.
- Kto może mieszkać w tym ponurym miejscu?
- Ci, którzy na to zasłużyli. O widzisz, tam, ten z wielką
kosą, brudny i przywiązany do grubego łańcucha to Jakub
Szela. Wiesz czemu się tu znalazł?
- Oczywiście, odpowiedziałem dumny ze swojej
wiedzy, jest mordercą Krzysztofa Cedro i Rafała
Olbrowskiego, tych z „Popiołów”, tylko, że zginęli kilka
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Inspiracje
lat później w „Turonie”.
- Świetnie, a dostrzegasz jakiś cień w rogu? Wytężyłem
wzrok i ujrzałem skłębione ludzkie ciała, dygoczące
w ohydnym, niemal zwierzęcym spazmie. W ruchu tym
była agresja i dzika niepohamowana namiętność.
- To Ewa Pobratymska i jej kochanek Łukasz
Niepołomski. To, co robią na naszych oczach, to są
dopiero prawdziwe dzieje grzechu – skomentował
z właściwym sobie sarkazmem Cezary Baryka, a ja
nasyciwszy oczy widokiem tej zwierzęcej chuci
i wszystkich okropieństw, których byłem tutaj świadkiem,
zacisnąłem mocno powieki, aby oddalić od siebie
gorszące obrazy i znaleźć się w przytulniejszym miejscu.
- Proszę, usiądź – rzekł do mnie łagodnym tonem
niemłody już człowiek, który siedział za długim stołem
i wskazywał mi krzesło ustawione naprzeciwko siebie.
Pospiesznie usiadłem i wpatrywałem się w swojego
niespodziewanego rozmówcę.
- A więc poznałeś już moje małe królestwo. Tu jest mój
raj, tu jest mój czyściec, tu jest moje piekło. A ja jestem ich
twórcą – gdy wypowiadał te krągłe i melodyjne zdania
wpatrywałem się w jego twarz. W niczym nie
przypominała tak dobrze znanej ze zdjęć zamieszczanych
w podręcznikach do języka polskiego. Była o wiele
bardziej interesująca, jej żywość była dla mnie
zaskoczeniem. Każdy skurcz w tej twarzy wyrażał co
innego, zaczepiał się o inną myśl i wypowiadał inne
słowa. Patrzyłem na jego zamyślone spojrzenie, na
starannie wyciętą brodę i obraz Stefana Żeromskiego,
który miałem przed sobą, najbardziej zbliżony był do
świetnego portretu Eligiusza Niewiadomskiego z 1900
roku.
- Wiem, wiem. Eligiusz był moim znajomym, ten portret
również mi się podoba, choć od jego autora dzieliła mnie
przepaść ideowa – po tych słowach zrozumiałem, że mój
rozmówca potrafi czytać w moich myślach.
- Zawsze mnie to zastanawiało – ośmieliłem się zabrać
głos – że tak fanatyczny nacjonalista, jakim był
Niewiadomski, zdecydował się na uwiecznienie na
płótnie pana - socjalistę.
- Niewiadomski na początku wieku kierował się jeszcze
kategoriami artystycznymi. To, że później zabił
Narutowicza, to inna sprawa. Swoją drogą, zawsze
ceniłem w nim jego bezkompromisowość. Aby osiągnąć
cel - zabić pierwszego prezydenta - poświęcił swoje życie,
dobre imię i honor. Mało jest takich ludzi.
- Tacy ludzie przydaliby się również w dzisiejszej Polsce
– zawyrokowałem smutno – Nie mówię o gotowości do
przeprowadzania zamachu stanu, ale o pewnej odwadze,
o pewnej postawie, poświęceniu.
- Właśnie dlatego zaprosiłem pana do mnie! Po słowach,
które przed chwilą pan powiedział, nie mam wątpliwości,
że stawiając na pana, dokonałem trafnego wyboru. – Ten
nagły komplement zawstydził mnie nieco, ale dodał
również pewności siebie. Na chwilę zapadła cisza, a ja
zacząłem rozglądać się po pokoju. Mahoniowy regał
rozstawiony na szerokość całej ściany uginał się pod
ciężarem pięknych antykwarycznych książek, od których
biła woń szlachetnego kurzu. W przeciwnym rogu
wysoka lampa zwieńczona pozłacaną szyją rozsiewała
żółte światło. Spojrzałem na okno. Za szklanym
kwadratem rysowała się sylwetka skalistej góry.
- Jesteśmy w pańskich rodzinnych Ciekotach? To są
Góry Świętokrzyskie, góry pana dzieciństwa?
- Ależ skąd! Jesteśmy u podnóża Tatr. Zakochałem się
w tym miejscu już dawno. Myślałem o Nałęczowie
i Bałtyku, miejscach, które pozostawiły ślad w moim
sercu, ale stanęło na Tatrach.
- Ale czy w związku z moją obecnością ma pan jakieś
szczególne życzenia związane z moją osobą? –
przerwałem krępującą ciszę, która zapadła na krótką
chwilę.
- Właściwie nie, to zależy od pana. Nie ja rządzę tym
dialogiem. Początkujący pisarz, za którego pan się podaje,
powinien wiedzieć, że inicjatywa należy tylko do autora.
– w słowach tych zbyt mocno pobrzmiewał mentorski ton,
aby nie dało się go nie usłyszeć.
- Wiele razy zastanawiałem się, co mógłbym panu
powiedzieć, jakie moje refleksje, mimo że dla pana małe
i śmieszne, mógłbym przekazać panu osobiście, gdybym
miał okazję.
- A więc? – zapytał ciekawie Stefan Żeromski.
- Jest pan wyjątkowy, ponieważ potrafi połączyć
wartości, które na pierwszy rzut oka wydają się sprzeczne.
- Czy mógłby pan mówić jaśniej? – uprzejma prośba
Stefana Żeromskiego była dla mnie oczywistą naganą za
ten nieskładny zalążek myśli.
- W godzinie śmierci romantyzmu pan miał odwagę
pisać jak romantyk, w dobie rozszalałego modernizmu
pan szokował eksperymentalną narracją, w epoce
przebrzmiałego pozytywizmu pan był ucieleśnieniem
kaganka oświaty i całej pracy organicznej. Słusznie pisał
Boy-Żeleński po pana śmierci: „wołanie obowiązku
uczynić poezją, kazać mu triumfować nad wołaniem serca
- cóż za artysty trzeba, aby wygrać tę partię”.
- Doprawdy, jestem wzruszony, dziękuję za te słowa.
- A jeśli chodzi o mnie, o najbardziej osobisty odbiór
pana twórczości, to przykuł pan moją uwagę wiele lat
temu. W czasie gdy gimnazjalne lektury były zajęciem
nudnym i jałowym, „Syzyfowe prace” przykuwały
uwagę, jak na umysł czternastolatka, zwłaszcza
dzisiejszego czternastolatka, to naprawdę dużo.
- Mówi pan o swojej teraźniejszości niezbyt pochlebne
rzeczy. Mógłbym wiedzieć, dlaczego?
- Właściwie Polska za pana żywota a Polska XXI wieku
nie różnią się niczym poza dekoracjami. Zamiast
automobili mamy szybkie samochody, podróżujemy
metrem, samolotami, odbieramy sygnały cyfrowe, ale
wszystko to jest kwestią stelażu. To tylko makieta, która
z czasem się zmienia. Wszystko, o czym pan pisał, jest
przerażająco aktualne. W tym jest pana wielkość. – gdy
kończyłem wypowiadać te słowa Stefan Żeromski
uderzył mocno w stół, rozwścieczony.
- Czy to oznacza, że problemy, które zwalczałem
piórem, dalej trawią Polskę?
- Niestety – odrzekłem możliwie najłagodniej
i kontynuowałem – klasa posiadająca - którą teraz jest
większość społeczeństwa, a nie tak jak za pana życia
jedynie zdegenerowana elita - pławi się w zbytku i popada
w odrętwienie kulturalne i moralne. To jest to, przed czym
obronił pan Tomasza Judyma pod koniec „Ludzi
bezdomnych”. Nasienie dorobkiewicza zakiełkowało
w nas i wydało zadziwiająco drobnomieszczańskie plony.
Nie ma u nas jednostek odpowiedzialnych, gotowych na
poświęcenie, nie ma kto rozwalać śmierdzących nor.
I nie mówię tu o mglistym heroizmie, który przewyższa
większość ludzi, mam na myśli jedynie gotowość
dzisiejszego Polaka do działania w imię ogółu, gotowość
odrzucenia partykularnych interesów, gotowość do
czynu. Niech będzie on nawet najskromniejszym ze
skromnych czynów, ale niech się pojawi, niech pokaże, że
istnieje i działa, choćby miał być zwykłym uśmiechem
albo procentem podatku przekazanym organizacjom
pożytku publicznego.
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
15
Inspiracje
- Niech pan mówi dalej – w tym ponagleniu wyczułem
nutę zainteresowania.
- Cezary Baryka, który był na tyle uprzejmy i oprowadził
mnie po pańskim świecie, w końcowej części
„Przedwiośnia” spotyka Szymona Gajowca, który
ukazuje mu rozkład sił politycznych nowego narodu.
Cechami polskiego parlamentu można by obdarzyć setki
kłótliwych, wrzaskliwych i egoistycznych ludzi.
Nie muszę dodawać, że w tej materii niewiele się
zmieniło. Odnoszę dziwne wrażenie, że w naszym kraju
brakuje ludzi uczciwych, a prywatne interesy triumfują.
I jeśli zastanowić się nad tym głębiej, popatrzeć na to
zjawisko nie z perspektywy telewizyjnego newsa - to jest
to najczystszy Żeromski.
- Zaprosiłem pana również po to, aby dowiedzieć się, jak
potoczyły się moje pośmiertne losy.
- No cóż – westchnąłem przeciągle i zacząłem zbierać
myśli – w epoce realnego socjalizmu pana twórczość,
z uwagi na pańskie przekonanie socjalistyczne, stała się
łakomym kąskiem dla aparatczyków komunistycznych,
a pytanie retoryczne „macież wy odwagę Lenina?”
nie dość że zostało błędnie odczytane, to w haniebny
sposób wykorzystane do uświadomienia Polakom, że
Żeromski jest „nasz”, czyli czerwony.
- Czysta bzdura. Już w 1905 roku byłem sceptyczny
wobec rewolucji w jej tamtejszych kształcie.
- Właściwie dopiero od dwudziestu lat możemy
odczytywać pana na nowo, bez żadnych kompleksów
i ideologicznych bagaży. Czasami nazywam pana
sztyletem literatury polskiej, ponieważ swoimi książkami
zadaje pan prawdziwe rany. Ciężko wymienić mi inne
wielkie nazwisko, które wywołuje tak autentyczne
uczucia. Stawia tak ważne pytania, wiedząc, że
odpowiedź najczęściej nie istnieje albo jest nieosiągalna.
Piękny wiersz poświęcił panu Julian Tuwim, nosi tytuł
„Nieznane drzewo” i rozpoczyna się czterowersem:
Tomasz Borkowski
ZSP nr 2 w Siedlcach
Słówko na jubileusz pewnego filozofa
Urodził się dawno temu, 31 marca 1596 r. w La Haye,
w Touraine. Próżno by tej dziury szukać na mapie. W XX
wieku, by uhonorować swojego największego syna,
zmieniono jej nazwę, nadając wiosce jego imię. Ale i tej
nazwy nie znalazłem w przewodniku oficyny Dorling
Kindersley, liczącym 670 stron. Sięgnąłem więc do
Bedekera z 1906 roku, własności jakiegoś monsieura
Georga z Lyonu, tomu, który nieznanymi mi kolejami losu
trafił w ręce mej ciotki Maryli, a potem w moje.
La Haye, a właściwie D... leży na skrzyżowaniu
dwóch traktów z Chatellerault do Loches i z Le Blanc do
Tours. Na północ od Le Haye rozciąga się region winny
Touraine, należący do Doliny Loary, słynący
z wybornych, białych win. Tu, na metrach kwadratowych
łagodnie opadających wzgórz, dojrzewają szczepy
Sauvignon, Muscadet i Chenin. Między wzniesieniami
kryją się senne wioski i kamienne romańskie kościoły.
W miasteczkach piętrzą się gotyckie chapelle, na
peryferiach błyszczą przepyszne rezydencje
a w piwnicach domów dojrzewa w beczkach wino, od
wielu lat robione tak samo.
16
Gdzie jesteś, drzewo mocne i dumne,
rozgałęzione, liściami szumne,
węzłem korzeni zarosłe w ziemi,
drzewo, z którego będę miał trumnę?
Stefan Żeromski z rozmarzonym wzrokiem słuchał
mojej deklamacji, a gdy zakończyłem, popadł w milczącą
zadumę. Zrobiło mi się nieswojo, ponieważ dalsza moja
obecność wydała mi się zbędna.
- Nie mogę pana tak po prostu odprawić – usłyszałem po
chwili z ust Stefana Żeromskiego. – Co prawda pan rządzi
tym dialogiem i całą rzeczywistością, ale proszę
nie zapominać, że wkroczył pan w mój świat, a przez to
stał się pan w pewnym sensie moim literackim dzieckiem,
jest pan moim tworem na takich samych prawach, na
jakich jest również Cezary Baryka albo Mateusz
Borowicz. Życie jest opowieścią, która nie kończy się
nigdy. Zaludniają je ludzie, którzy wciąż się rodzą
i umierają, którzy kochają i chcą do czegoś dojść. Pan jest
jednym z elementów tej mozaiki.
Słuchałem, zatopiony w uroku tych słów, które
niczym pajęczyna rozsnuwały przede mną swoją piękną
i harmonijną konstrukcję. Na moich oczach
rzeczywistość przestawała być hipotetyczna i nabrała
realnych kształtów. Spojrzałem w okno, za szklanym
kwadratem rysowała się sylwetka skalistej góry, a gdy
wytężyłem wzrok, ujrzałem na niej kwiat tuberozy.
Praca nagrodzona w Konkursie Literackim O pąsową
różę Stefana Żeromskiego zorganizowanym przez
Miejską Bibliotekę Publiczną w Siedlcach podczas
imprezy literackiej Żeromski, Siedlce i…róże w Muzeum
Regionalnym w Siedlcach.
Rodzina D... nie parała się jednak produkcją wina.
Ojciec jego, imieniem Joachim, był radcą sądowym
w Renes, a dziadek pracował na posadzie lekarza
w Chatelleraut. Z kolei ojciec matki, zmarłej już w rok po
urodzeniu D..., był przewodniczącym trybunału
sądowego w Poitiers. Te koligacje pozwoliły bohaterowi
tytułować się w przyszłości „szlachcicem z Poitou”.
W dziesiątym roku życia, tj. w 1606 r. został przyjęty
do kolegium królewskiego w La Fleche, prowadzonego
przez Jezuitów. Z racji ataków suchego kaszlu i bladej
cery, odziedziczonych po matce, traktowano go tam
ulgowo. Wszyscy zaś badający go lekarze, na jego
szczęście fałszywie, wyrokowali, iż nie dożyje
dwudziestego roku życia. Wbrew ich czarnym
prognozom przeżył lat 54. I żyłby pewnie jeszcze dłużej,
gdyby nie mroźny, skandynawski klimat. On, rdzenny
Tureńczyk, syn ziemi wina, wiązów i buków, dolin
kamieni i łąk, zaziębił się w mroźnej, lodowatej Szwecji
i odszedł w pewien lutowy świt 1650 roku.
Jezuickie kolegium La Fleche dało mu niezłe
wykształcenie. Dość wspomnieć, że już w 1611 r. uczono
w nim o odkryciu Galileusza. D... opuścił je w 1614 r.
nauczony łączyć starożytne poszukiwanie mądrości
z chrześcijańskim umiłowaniem świętości. Marzył chyba
o karierze wojskowej, bo mimo dyplomu prawnika
w kieszeni zaciągnął się w Niderlandach pod chorągwie
Maurycego z Nassau. Od tej chwili wędrowanie będzie
stałym elementem jego żywota. Z Holandii przeniesie się
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Inspiracje
do Danii, potem do Niemiec, by walczyć w oddziałach
Maksymiliana Bawarskiego. I tam, w listopadzie 1619 r.,
w chacie stojącej niedaleko Ulm, przeżyje pamiętną noc;
egzaltację przywidzeniami sennymi, które potraktuje jak
proroctwo. Resztę życia spędzi na poszukiwaniu podstaw
wszelkich nauk, porzuciwszy na zawsze życie żołnierza
i zawadiaki w roku 1620.
Wtedy to, w komorze pod Ulm narodził się nowy D...,
człowiek uczony i myśliciel, poszukujący podstaw nauki
uniwersalnej, fundamentu i punktu odniesienia dla
wszystkich innych nauk. I długo wierzył, że podstawy te
zapewni mu matematyka.
W 1622 r. D... stał się posiadaczem na tyle sporego
majątku, że nie musiał się parać jakimikolwiek zajęciami
zarobkowymi. Odmówił wszelkich stanowisk i rozpoczął
podróże po Europie. Wenecja, Rzym, Loretto, Paryż,
w którym pojedynkował się o jakąś kobietę. Wszędzie
szukał towarzystwa uczonych i niestety nie prowadził
dziennika podróży. Znużony Paryżem uciekł do Bretanii i,
śmiem twierdzić, snuł tam już plany osiedlenia się poza
Francją. Stało się to faktem w 1628 r. Współczesny mu
Baillet napisał, że D... osiadł w Holandii, tocząc życie
równie pracowite, co niespokojne, i że „poszukiwał
siedziby z tym jednym zamiarem, by często zmieniać
mieszkanie”. I rzeczywiście przez następne 8 lat mieszkał
w Franekar, Amsterdamie, Lejdzie, Deventer, potem
znów w Amsterdamie, Utrechcie, ponownie w Lejdzie
a potem w Santport. Wywołany już raz Baillet napisał, że
gdy zaczynał być on zanadto znany w okolicy, nie zwlekał
z przeprowadzką. Poza tym nie lubił dużych miast
i osiedlał się zwykle na ich peryferiach lub w osiedlach
wiejskich, gdzie miał ciszę i spokój niezbędny do pracy.
A miał jej mnóstwo. Lata 1629-1637 poświęcił wielkiemu
projektowi wyjaśnienia wszelkich zjawisk natury, czyli
całej fizyki. Odizolowany, ale będący w stałym kontakcie
ze światem nauki, na wiele lat zanurzył się w swoim
świecie figur, liczb i wartości.
W swych sądach chciał być pewny. Musiał być pewny.
Potrzeba pewności podniosła weń wątpienie do rangi
metody. Ach, gdybyż dało się wyzbyć w myśleniu
nawyków i zawierzyć tylko rozumowi. Techniczny duch
epoki, wywołany rozwojem nauk, podsuwał pokusy
sformułowania wszystkiego na nowo, zwątpienia we
wszystkie uznane poglądy „starożytnych pogan” i ich
nowożytnych naśladowców. Ale podsuwał też kolejne
zwątpienie, że i własne, najbardziej trwałe mniemania
mogą być fałszem, że zmysły mogą nas łudzić a siła
sprawcza, niczym zły duch, zwodzić.
Kłócił się i dyskutował z wieloma, choć publicznych
dysput nie znosił. Szczątki, jakie pozostawały po dawnej
wiedzy, po przetoczeniu się przezeń jego wątpliwości
i fundamenty kładzione pod racjonalizm, uczyniły go
w oczach potomnych myślicielem antyreligijnym. Nic
bardziej biednego. D... nie tylko z czasem przyznaje
Stwórcy poczesne miejsce w swym systemie
filozoficznym, ale i do kościoła-instytucji ma życzliwe
usposobienie, choć gorliwym katolikiem nie był. Znany
jest jego biografom, a zgoła nieznany postronnym,
pewien fakt z 1633 r. W czerwcu tego roku św. Oficjum
potępiło Galileusza, zakazując jakichkolwiek twierdzeń
o ruchu Ziemi. I cóż zrobił D...? Zrezygnował z publikacji
gotowego już traktatu „Le Monde” opartego na zasadach
heliocentryzmu. W liście do franciszkanina Martina
Mersenne napisał, że „za nic w świecie nie chciałby
ogłosić rozprawy, w której choćby najmniejsze słowo
było dla kościoła naganne”. Adresatem listu był, dodajmy,
ten Mersenne, który w rok później przełożył Galileusza
i podjął się jego obrony. Cóż więc u licha, czyżby filozof
się przestraszył? On, były żołnierz, mieszkaniec Holandii,
gdzie nie trzeba się było obawiać Inkwizycji? A może był
ateistą w lisiej skórze, co zarzucał mu jego naukowy
adwersarz, protestancki kaznodzieja Gisbert Voetius
z Utrechtu? Człowiek, który tak bezwzględnie
postępował z całą zastaną nauką miałby być konformistą?
Zarzucać postępki niepewnej kwalifikacji moralnej jest
rzeczą równie łacną, co nikczemną. Wszelako
w przypadku D... nie da się użyć prostych analogii
i wydawać sądów z jakże słabej materii utkanych.
Przeciwnie, żadnych nie mamy powodów, by przeczyć
mu stałości charakteru a postaw pewnych
i nieprzypadkowych. A może jedynie przewidywał on, że
jego książka stanie się przedmiotem ataków na poziomie
dogmatycznym, który tak naprawdę go nie interesował,
gdyż ani doktryna św. Oficjum, ani fizyka Galileusza nie
stanowiły dlań prawd całkowitych. W tym przedmiocie
nie osiągniemy tak upragnionej przezeń pewności jasnej
i wyraźnej.
Na pierwszy ślad jego życia osobistego natrafiłem
dopiero przy roku 1635. Wielki samotnik, często
zmieniający swe pustelnie, uciekający przed ludźmi nie
tylko w świat swych przemyśleń, ale na najrzeczywistsze
odludzia, darzył uczuciem także żywą istotę – swą
przyjaciółkę Helenę. W trakcie pobytu w Santport
sprowadził ją nawet do siebie, ale bliskość nie
dorównywała emocji oddalenia, więc wkrótce wyjechał
do Lejdy. Ciężka choroba ich córki, pięcioletniej Francine
skłoniła go do powrotu, tym boleśniejszego, że dziecko
wkrótce umarło, nie ukończywszy lat sześciu. W jednym
z listów napisał, że tak głębokiego żalu nigdy wcześniej
w życiu nie odczuwał.
W 1638 r. ten matematyk, fizyk i biolog czuł już
znużenie badaniami naukowymi. Oświadczył
Mersennowi, że nie ma ochoty zajmować się więcej
geometrią i umysł jego zwrócił się ku poszukiwaniu
podstaw wiedzy, rozdzielenia prawdy od fałszu,
rzeczywistości od nierzeczywistości. Jako naukowiec był
podobny do wielu badaczy jego czasów. Nie osiągnął
w mechanice więcej od Galileusza, nie był w geometrii
lepszy od Fermata a jego teoria krążenia krwi nie
przewyższała osiągnięć Harveya. Jako filozof jednak był
geniuszem epoki, który na nowo zdefiniował postawę
ludzkiego umysłu wobec rzeczywistości. Zrezygnował
z technicznej, doświadczalnej ufności na rzecz
metafizycznej refleksji. Od 1641 r. (I wydanie jego
Medytacji) nie myślał, ani nie pisał już jak zwykły uczony.
Przyjaciół miał niewielu. W jego życiu przeważali
wrogowie, zwłaszcza krytycy jego teorii. Atakowali go
Jezuici, atakowali ludzie nauki w jego rodzinnej Francji
i przybranej Holandii. Mieszkał wtedy w małym zamku
Endegeest w pobliżu Lejdy. To zbytek, na który stać go
było dzięki spadkowi po ojcu, zmarłym w 1640 r.
Rozległy dom z ogrodem i służbą, pełen wygód
z wyjątkiem tej najcenniejszej - poczucia spokoju. Uciekł
zeń już w 1643 r. za swą kolejną przystań obierając
Egmond op den Hoef.
W latach czterdziestych D... stał się na tyle znany, że
zaczęły z nim wymieniać korespondencję koronowane
głowy. Najmilsze mu były listy od księżniczki Elżbiety,
mieszkającej na wygnaniu córki elektora palatyńskiego
Fryderyka V. Dalej zmieniał przystanie, dzieląc czas
między badania nad substancją, ciepłem, ciężarem,
magnesem, światłem i ruchem Ziemi z jednej a metafizyką z drugiej strony. W 1644 r. odmienił swą izbę
w Egmond op den Hoef na kolejną w Egmond Binnen. Ale
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
17
Inspiracje
i w nim nie zaznał ukojenia. Miejscowe uniwersytety nie
szczędziły mu krytyk. Najpierw odpierał zarzuty
Voetiusa, uczonego z Utrechtu, za którym stanęła Rada
Miejska, zabraniając drukować polemicznych
odpowiedzi słanych w listach przez filozofa. W dwa lata
później do sporu włączył się ambasador Francji, co wcale
nie poprawiło sprawy. Nie minęły dwa lata a wybuchł
nowy zatarg, z uniwersytetem w Lejdzie (1647), aż
zdenerwowany konfliktem książę Orański nakazał
milczenie przeciwnikom Francuza. On sam też już był
tymi sprawami zmęczony. Przyjaciele namawiali go na
powrót do ojczyzny, załatwili nawet pensję królewską, po
odbiór której D... nigdy się nie zgłosił. Ale w zgodzie ze
swym wędrownym usposobieniem do Paryża przyjechał.
Spotkał tam młodego Pascala i jeśli wierzyć listom,
podsuwał mu pomysły doświadczeń ze słupkiem rtęci.
Odbył też rozmowy z Gassendim, Robervalem
i Tomaszem Hobbesem, twórcą sławnego Lewiatana. Nie
po to wszakże opuszczał Francję 2o lat temu, by do niej na
stałe wracać. Porzucił więc ogarnięty frondą Paryż
i pogodził się z Holandią. Mało widywał się tam z ludźmi,
starając się żyć na uboczu. Swoje żale zwerbalizował
w jednym z listów z 1649 r., skarżąc się, że „nikt nie
przejawiał ochoty poznawania u mnie niczego innego,
prócz mojego oblicza, tak iż miałem powody uważać, że
chciano mnie ściągnąć do Francji jak jakiegoś słonia lub
panterę”. W tym samym roku podjął swą ostatnią podróż.
Na zaproszenie szwedzkiej królowej Krystyny,
w chłodny, październikowy dzień 1649 r. zszedł z pokładu
okrętu na portowe nabrzeże Sztokholmu. Ostatnie cztery
miesiące swego życia spędził na czynnościach, które nie
pociągały go, jak choćby pisanie rymów do baletu
uświetniającego pokój westfalski. Umarł w lutym 1650 r.
a jego okaleczone i rozkradzione po drodze szczątki
spoczęły w kościele Saint-Germain-des-Pres w VI
dzielnicy Paryża.
W lutym 2010 roku minie 360 rocznica śmierci
człowieka, który postanowił zanegować całą istniejącą
wiedzę swoich czasów i napisać ją na nowo. Pamiętajmy
o tym, czcząc pamięć tureńczyka, szlachcica z Poitou
Rene Descartesa znanego bardziej jako KARTEZJUSZ.
Samorządowe Centrum Doradztwa i
Doskonalenia Nauczycieli w Siedlcach
zaprasza
Samorządowe Centrum Doradztwa i
Doskonalenia Nauczycieli w Siedlcach
zaprasza
AKADEMIA MŁODEGO NAUCZYCIELA
AKADEMIA DYREKTORA
Cykl spotkań adresowanych do nauczycieli
stażystów i kontraktowych, obejmujący
zagadnienia z zakresu:
źprawo oświatowe (zatrudnianie nauczyciela,
zasiłek na zagospodarowanie, dodatki do
wynagrodzenia, wynagrodzenie za pracę w dni
wolne)
źawans zawodowy – procedura, opracowanie
planu rozwoju zawodowego, dokumentowanie
przebiegu stażu, wymagania kwalifikacyjne
i egzaminacyjne
źnauczyciel jako członek rady pedagogicznej
źorganizowanie warsztatu pracy nauczyciela
w przedszkolu, szkole i placówce oświatowej
źodpowiedzialność nauczyciela w zakresie
zapewnienia bezpieczeństwa uczniom
źdokumentowanie pracy nauczyciela
źpraca z uczniem o szczególnych potrzebach
edukacyjnych – uczeń zdolny, uczeń
n i e p e ł n o s p r a w n y, u c z e ń z d e f i c y t a m i
rozwojowymi (indywidualne programy
edukacyjne)
źanaliza orzeczeń i opinii poradni psychologiczno
– pedagogicznej
źzasady wyboru programów nauczania
i podręczników zgodnie z założeniami nowej
podstawy programowej wychowania
przedszkolnego i kształcenia ogólnego
źwspółpraca nauczyciela z rodzicami
Cykl spotkań adresowanych do kadry kierowniczej
szkół i placówek oświatowych obejmujący
zagadnienia z zakresu:
źaktualizacja dokumentów szkolnych zgodnie
z wymaganiami prawa oświatowego
źgromadzenie informacji o pracy nauczyciela
źodpowiedzialność dyrektora szkoły za
bezpieczeństwo nauczyciela i ucznia w szkole
źefektywna komunikacja interpersonalna
warunkiem skutecznego zarządzania
źskuteczna współpraca dyrektora szkoły
z rodzicami
źzasady techniki prawodawczej
źregulamin kontroli zarządczej
Udział w AKADEMII jest bezpłatny!
Informacje o terminie spotkań zamieszczane będą
w comiesięcznych terminarzach oraz na stronach
Samorządowego Centrum Doradztwa i
Doskonalenia Nauczycieli w Siedlcach.
Wszystkie zajęcia prowadzone są przez
specjalistów z danego zakresu tematycznego.
Udział w AKADEMII jest bezpłatny!
Informacje o terminie spotkań zamieszczane będą
w comiesięcznych terminarzach oraz na stronach
Samorządowego Centrum Doradztwa i
Doskonalenia Nauczycieli w Siedlcach.
Wszystkie zajęcia są prowadzone przez
specjalistów z danego zakresu tematycznego.
18
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Okiem nauczyciela
Elżbieta Kur
Akademia Podlaska
Nauka i edukacja
w przysłowiach polskich
Pragmatyczna mądrość ludu zazwyczaj omijała
terytoria nadmiernej abstrakcji, dotykając rzeczywistości
raczej w jej wymiarze konkretnym, sobie bliskim i to
zarówno w sferze obrazowania, leksyki, konstrukcji
języka symbolicznego, jak i tematyki. Charakterystyczny
jest niemalże brak przysłów poświęconych malarstwu,
sztuce, nieliczne i banalne odnoszą się do muzyki. Na tym
tle zaskakuje bogactwo polskiej paremiologii dotyczącej
wiedzy, nauki i edukacji – ponad 500 wypowiedzi
poświęconych takim zagadnieniom jak nauczyciel,
nauka, nauczanie, szkoła, uczeń, uczony, filozof, uczenie
się, czytanie, ćwiczenie, książka, pismo, pisarz, myśl,
myślenie, mądrość, wiedza, rozumienie, rozumny, rozum.
Część z nich znalazła autorów w wykształconej warstwie
społeczeństwa (uczeni, literaci) i za pośrednictwem słowa
pisanego zasiliła zasoby paremii, ale niektóre są
wynikiem przenikania do kultury piśmiennej
spontanicznie tworzonej zbiorowej mądrości, część to
przemyślenia o proweniencji w pełni ludowej.
Potrzeba kryteriów oceny, niełatwej do oszacowania
nauczycielskiej pracy, znalazła wyraz z jednej strony
w stwierdzeniu Jaki nauczyciel, taki uczeń (s. 574/III),
z drugiej wykazano świadomość niesymetryczności
i nieprzechodniości zalet i wad, bowiem Głupiego mistrza
mądry uczeń (s. 574/III), ale też Dobry nauczyciel, a uczeń
sowizdrzał (s. 580/II). Nie wiadomo, czy więcej podziwu
czy ironii jest w nauczycielskiej charakterystyce: To mi
bakałarz! – nawet kicha nauką (s. 53/I). Dobry nauczyciel
godzien jest dobrych suchedni1 (s. 580/II), ale gdy
z jakiegokolwiek bądź powodu edukacja się nie
powiedzie, wtedy można tylko ironicznie poradzić
niefortunnemu adeptowi wiedzy Idź do rechtora, niech ci
wróci te pecynki2 coś wyniós do niego (także w wersji
Zóńdź do rechtora, niech ci placki wróci) (s. 580/II). Oba
przysłowia wskazują na ekonomiczny aspekt kształcenia,
mniej zauważalny w środowiskach zamożnych, istotny
wśród ludu, gdzie nauka zazwyczaj wymagała niemałych
finansowych wyrzeczeń i z reguły była traktowana jako
inwestycja. Toteż sporo wypowiedzi odnosi się do celu
zdobywania wiedzy, sytuowanego czasami (choć nie
wyłącznie) w poprawie sytuacji materialnej i pozycji
społecznej. Jako przykład intelektualnego pragmatyzmu
i utylitaryzmu można wskazać powiedzenia Co mu tam po
szkole, księdzem nie będzie (s. 402/III) oraz W szkole się
tego uczyć trzeba, co w pospolitym żywocie potrzeba
(s. 402/III), Kto naukę miewa, ubogim nie bywa (s. 285),
Mądrzejsi chleb krają, a głupszym jeść dają (s. 427/II).
Sama nauka może pomagać w życiu, poprawiać
obyczaje, ale też je psuć. Przez nauki i łapciów nie uplecie
(s. 580/II), Nauka grunt (s. 580/II), Nauka na złe nie radzi
(s. 580/II), Bez nauki człowiek jak mdłe dziecię bywa, co
w nieckach pływa (s. 580/II), ale: I nauka czasem
człowieka głupim czyni (s. 581/II), Nauka wielka nie
1 Suchedni - post, tutaj można rozumieć jako odmówienie sobie różnych dóbr,
nawet pokarmu, by zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na naukę; drugie
znaczenie: wynagrodzenie służby domowej. W tym przypadku byłaby to dość
dwuznaczna pochwała wartości pracy nauczyciela.
2 Pecynki – placki.
zawsze chwalna (s. 581/II), Nie każdy w niebie, kto
w piśmie grzebie (s. 943/III). W dość licznych
przysłowiach wyrażona jest refleksja skupiająca się na
istocie rozumu, mądrości oraz relacji pomiędzy nimi
a nauką i wiedzą. Mądrość przede wszystkim kojarzona
jest ze zdrowym rozsądkiem i pobożnością –
umiejętnością kierowania sobą, życia w zgodzie z Bogiem
i ludźmi, unikania lub minimalizowania problemów,
czasem też z dostatkiem i sprytem; nie wyklucza jej
uczoność, ale niekoniecznie warunkuje, bywa, że może
stać na przeszkodzie. Występuje też świadomość różnicy
między wykształceniem a inteligencją: Insza mądry albo
rozsądny, insza uczony (s. 422/II), Lepszy rozum bez nauki
niż nauka bez rozumu (s. 81/III), Nigdy się rozumu nie
można nauczyć (s. 83/III), Głupi i z książki rozumu nie
kupi (s. 85/III), ale z drugiej strony mądrość to coś więcej
niż przyrodzone zdolności, bowiem Prosty rozum nie
urodzi mądrej głowy (s. 83/III). Z kolei ani sama
inteligencja, ani wiedza nie wystarczą – Lepszy łut
rozsądku niż funt rozumu (s. 78/III), Informacja daremna,
gdy rozumu nie masz (s. 80/III), Rozumu aż nadto, ale
statku mu brakuje (s. 85/III), Lepszy prostaczek wieśniak,
który z pokorą Bogu służy, niźli pyszny i nadęty doktor
(s. 1089/II), Rozum bez cnoty jako czapka bez głowy
(s. 83/III), a nawet Gdzie rozumu więcej, tam i złości
(s. 80/III). Toteż wartością jest Zdrowy rozém (,który)
wiele wumieje (s. 88/III), a Na mądrości zażywanie trzeba
osobnej mądrości i miary (s. 421/II).
Najwięcej przysłów dotyczy cech mądrego, mniej
drogi ku mądrości, może dlatego że Komu Bóg rozumu nie
dał, kowal mu go nie ukuje (s. 81/III). Mądrość
utożsamiana bywa m. in.: z bystrością umysłu – Mądremu
dosyć nadmienić (s. 423/II), Mądrego nie trzeba wiele
uczyć (s. 423/II), zdolnością przewidywania – Mądry bez
wróżka zgadnie (s. 424/II), Mądry wierzy i zabiega,
prostak lekceważy, a zatem zaniedba (s. 426/II), rozwagą
i taktem – Mądry i na starą obręcz nie nastąpi (s. 424/II),
poczuciem smaku Grube żarty, cienki rozum (s. 936/III),
cierpliwością – Mądry cierpliwy (s.424/II),
samoświadomością – Mądrość największa każdego, znać
siebie samego (s. 420/II), umiejętnością określania celów
życiowych i zagrożeń – Mądrość uczy, czego szukać
i czego się chronić (s. 421/II), pomnażania majątku –
Tylko mądry bogaty (s. 428/II), Mądry się bogaci, gdy
głupi traci(s.426/II), Mądry bierze, a głupi daje
(s. 424/II), sprytem – Mądry zjadł kuropatwę,
a powiedział, że się odgryzła (s. 427/II), zaradnością – Kto
się mądrym urodził i gęsią orać potrafi (s. 422/II),
umiarem – Mądry na małe przestaje (s. 425/II), Mądry nie
rozkosznik (s. 425/II), Mądry jest stały, a nie uparty
(s. 425/II), skromnością – Mądry nie gardzi niczyją radą
(s. 425/II), Kto wiele o sobie rozumie, niewiele co umie
(s. 88/III), ostrożnością – Mądry się zawsze na obie strony
spodziewa (s. 425/II), Mądry nie powie, czego wprzód nie
zważy (s. 425/II), Mądry nie wielomówny (s. 425/II),
samodzielnością (ale i zdolnością do przyjaźni) – Mądry
wiedno pamięto o swojich przëjacelach, a głupi te ciej jich
potrzebuje (s. 426/II), uczynnością, empatią, troską
o innych – Mądry nie jest, co drugiemu nie poradzi
(s. 425/II), umiejętnością wysłowienia – Jaki rozum, taka
gwara (s. 81/III), odrzuceniem zabobonów – Mądrym
gwiazdy nie rządzą (s. 427/II), niekoniecznie urodą – Nie
zawsze rozum z urodą (s. 85/III) (choć Szkoda krasy, gdzie
rozumu pusto [s. 87/III]) i niekoniecznie wdziękiem –
Lepszy funt rozumu niż cetnar dowcipu (s. 81/III).
Sporadycznie mądrość zostaje oddzielona od etyki
(z reguły w skojarzeniach z majętnością, siłą lub sprytem),
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
19
Okiem nauczyciela
zazwyczaj otrzymuje kwalifikację moralną: Lepiej być
nie za bardzo mądrym niż za mądrym łajdakiem
(s. 423/II), Nie jest to mądry, co wiele spraw umie, lecz co
złe z dobrym rozeznać rozumie (s. 427/II), Mądry strzeże
się złego, mocny dufa w siłę (s. 426/II), Gdzie rozum
z cnotą, dobry skład (s. 80/III). Silnie podkreślony jest
związek mądrości z pobożnością – Za nic nauka, kto Boga
nie szuka (s. 582/II), Początek mądrości bojaźń boska
(s. 421/II), Dobrze rozumu użyć, jest to Bogu służyć
(s. 80/III), Mądry i gdy milczy, Boga chwali (s. 424/II),
Którzy mądrości szukają, z Bogiem się sprzyjaźniają
(s. 420/II). Wiedzie też ku niej nauka – Kto chce mądrym
być, musi się uczyć (s. 422/II), odpowiednie wychowanie
– Największa mądrość wcześnie to obrzydzić, czego
później trzeba się wstydzić (s. 421/II), wyciąganie
wniosków z cudzych błędów – Mądrego cudza
nieostrożność ćwiczy (s. 423/II), odpowiednie
towarzystwo i miejsce lub myślenie – Po rozum w las nie
idą (s. 83/III), skromność – Kto chce być mądrym, niech
się stanie głupi, aby mądrym został (422/II), krytycyzm
wobec cudzych poglądów – Mam rozum doma, nie
pożyczam u sąsiada (s. 83/III). Pojawiają się też
przestrogi przed pokusą samowystarczalnego
racjonalizmu Co się na rozum wydają, radzi tacy upadają
(s. 79/III), Kto się na swój rozum spuszcza, pyszny raczej,
a nie mądry (s. 81/III), toteż Co rozum rozdwaja, wiara
ludu spaja (s. 78/III). Skrajne losy – senatorski fotel lub
więzienie – Z uczonych krzesła, ten się kozy dopisze
(s. 575/III) – w alegorycznym skrócie ukazują różne
oblicza inteligencji i wykształcenia. Uczeni nie zawsze są
mądrzy (s. 575/III), Uczony człowiek a zły (s. 575/II), Im
kto uczeńszy, tym bywa nadętszy (s. 575/II), Wielkie
rozumy rzadko bez wady (s. 85/III), Uczony a głupi,
latarnia bez świecy (s. 575/II), Lepszy prostak niż
niedouczony (s. 575/II), ale też Uczonym niełacno zostać
(s. 575/II), Uczonego zawsze kochają, nieuczonym
wszędzie pogardzają (s. 575/II). Niekorzystne dla ideału
dążenia do prawdy są związki uczonych z władzą –
pośrednio wskazują na słabość wobec zaszczytów oraz
możliwość instrumentalizacji wiedzy – Uczony przy
dworze, bez pęta niewolnik (s.481), chociaż Kto czyta
biblioteki wart polityki (s. 399/I). Świadomość braku
prostej zależności między inteligencją, wiedzą,
wykształceniem a moralnością, aksjologicznej
nieautonomiczności nauki poparta została
paremiologicznym memento mori – Nauka tyz w ziemie
pódzie (s. 581/II) i określeniem ideału człowieka
rozumnego i wiedzy koniecznej – Ten jest uczonym
prawdziwie, kto żyje świętobliwie (s. 575/II).
Granica miedzy głupotą a mądrością jest wyraźna,
nierzadko ekspresyjnie podkreślana, ale z jednej strony
Mądremu każda rzecz dobrze wychodzi ( 423/II), z drugiej
Mądrzy się od głupich uczą (s. s. 427/II), Czego mądry nie
zgadnie, czasem głupi przepowie (s. 421/II), choć Mądry
przed głupim w rozumie truchleje (s. 426/II), a Kto się nie
douczy albo przeuczy, szkodliwszy bywa nad prostaka
(s. 577/III). Różnicę określają też marzenia – Głupi marzy
o bogactwie, a mądry o szczęściu (s. 673/I). Interesujące
są przysłowia ukazujące społeczny odbiór mądrości
i głupoty oraz sytuację zakwalifikowanych jako mądrzy
i g ł u p i . Tu t a j t e ż s p o t y k a m y t a k c z ę s t ą
w paremiologicznej epistemologii ambiwalencję, której
jednym z powodów jest polisemia. Samo w sobie
wieloznaczne jest przysłowie Wlecze się chuda mądrość,
opasłe głupstwo toczy (s. 421/II), co można rozumieć jako
aluzję do ubóstwa mądrze i zapewne sprawiedliwie
czyniących, ale też do ilościowej przewagi przejawów
20
głupoty. Teraz nie ten mądry, kto dobrze pisze, ale ten, kto
dobrze odrwiwa3 (s. 428/II) opiera się na skojarzeniu
mądrości z sytuacją (zapewne materialną) danej osoby
i jednocześnie jest oceną stylu wartościowania. Władza
pozwala na poprawę samopoczucia i, choćby z racji
ochrony przed krytyką i szczerze wyrażonymi opiniami,
daje, niekoniecznie słuszne, przekonanie o własnym
rozumie – Wszyscy mądrzy, gdy wracają z ratusza
(s. 428/II). Próbą semantycznego uporządkowania
problemu są przysłowia Insza mądry, insza mędrek
(s.422/II) oraz Nie rozum błądzi, ale głupstwo błądzi
(s. 83/III).
Nie bądź za mądry (s. 427/II), Nie bądź tak mądry, bo
się nie uchowasz (s. 427II), Przesadził się w rozum, by
Tatarzyn we zbroję (s. 83/III), to zarówno przestrogi przed
pozorną mądrością (mędrkowaniem) jak
i wyobcowaniem z powodu rzeczywistej intelektualnej
przewagi, skutkujacej pozytywnym nieprzystosowaniem
do otoczenia, które niejednokrotnie w imię kulturowego
egalitaryzmu wymusza unifikację, dostosowanie do
przeciętnego poziomu. Tę obserwację zaskakująco
potwierdzają współczesne badania nad zjawiskiem
mobbingu. W kaszubskim przysłowiu bezmyślność w
negatywnej ocenie zrównano z serwilizmem Niemësël
i ugnikark niewiele wart4 (s. 566/II). Natomiast nadmierna
refleksyjność kłóci się z działaniem – Kto wiele się
namyśla, mało uczyni (s. 565/II), wiedza bądź
wykształcenie łączone są z nietowarzyskością – Jak
mądry z mądrym się zejdzie, to jeden drugiemu nie ma co
powiedzieć (s. 422/II). Każdy kontent ze swego rozumu
(s. 81/III), ale prawdziwa mądrość jest nieosiągalna –
Mądremu wdycki chybio rozumu5 (s. 423/II).
Często określane są okoliczności zdobywania wiedzy.
Nauka skarb drogi (s. 581/II) nie przychodzi łatwo,
większość przysłów akcentuje trudy i wysiłek, czasem też
inne uwarunkowania: Do nauki rano wstać trzeba
(s. 581/II), Nauki nie wziąć bez dokuki6 (s. 582/II), U nauk
korzenie gorzkie, ale owoce słodkie (s. 582/II), Nauka,
prawo, budowanie, zaloty, leki – pilności i dostatku
potrzebują (s. 581/II), mimo że Ubogich jest nauka
(s. 582/II) (inna wersja: Nauka ucieczką jest ubóstwa
[s. 582/II]) zapewne jako droga do awansu kulturowego i
społecznego oraz materialnego bezpieczeństwa (Przez
nauki do honoru droga [s. 582/II], Nauką się wszędy
pożywisz [s. 582/III]), Nauki woda nie zabierze, a ogień
nie spali [s. 582/II]). Mądrości nie nabywa się szybko
Pełny rozum mo człowiek dzieprym, jak sto kilo soli zjy
(s. 83/III), nie jest tu bez znaczenia doświadczenie
życiowe Nauka zawsze z latami przychodzi (s. 582/II),
chociaż Nauka, gdy smakuje, sporo i prędko się pojmuje
(s. 581/II). Może być drogą do poprawy obyczajów –
Drugim bardziej nauczania potrzeba jak łajania
(s. 580/II), choć nie musi, bo Dobrą naukę nauczyciela złe
sprawy niszczą (s. 581/II), co z kolei znajduje
sentencjonalną przestrogę Dobre nauczanie, a złe
obcowanie – gotowe piekło za nie (s. 580/II).
Wprawdzie Nauka wszędy ma miejsce (s. 582/II), ale
Szkoła każdemu otwarta (s. 402/III) i to w niej zdobywa
się wiadomości i, być może, szanse na lepsze życie – Kto
się w szkole uczył, ten psu drogi nie pokaże7 (s. 402/III).
Nie ma w niej lekkiego życia, o czym świadczą choćby
3
4
5
6
7
Odrwiwać – oszukiwać.
Bezmyślny i zginający przed innymi kark niewiele wart.
Mądry zawsze uważa, że wie za mało.
Nauka wymaga cierpienia, ukraińska wersja: Bez muky nyma nauky.
Nie będzie musiał żebrać.
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Okiem nauczyciela
przysłowiowe frazeologizmy Dać mu szkołę, Dostać
dobrą szkołę, Wziąć szkołę (s. 402/III), ale Szkołą dzieci
straszyć głupstwo (s. 402/III), a Kto od szkoły piędzią, ona
od niego sążniem (s. 402/III), czego skutki mogą być
opłakane, gdyż Kto nie chodzi do szkoły, ten na piasku,
pasie woły (s. 402/III). Ambiwalencję stosunku do szkoły,
wykształcenia i uczących się wyrażają przysłowia
Cymboły do szkoły, bo osły już dawno poszły (s. 402/III),
Nie uczyłem się tego w szkole, ale przy cepach w stodole
(s. 402/III), Szkoła rzecz ukazuje, dwór słowa daje
(s. 452), Nie trzeba szkoły, mogą być szkatuły (s. 402/III),
ale W szkole jak w kościele (s. 402/III), Przykra nauka, ale
pożyteczna (s. 502/II), Pewny jest wódz natura,
pewniejszy – nauka, ta uczyni mądrego wnetże i z nieuka
(s. 502/II), Musi sam wprzód być w szkole, niżeli ją uczyć
(s. 402/III), Ludzie zacni za naukami (s. 285). Popularne
Choćby cię smażono w smole, nie mów, co się dzieje
w szkole (s. 401/III) jest XIX-wieczną, rozszerzoną,
formą blisko dwa wieki starszego Choćby cię pieczono,
warzono, nie powiedaj (s. 401/III); być może rozwinięcie
powstało w czasie zaistnienia szkolnej konspiracji
(nauczycielskiej i uczniowskiej) jako odpowiedzi wobec
zaborczych prześladowań i było przestrogą przed
szkodliwym, a mogącym wynikać z lekkomyślności,
delatorstwem.
Jaki uczeń, taki obywatel (s. 574/III), Z ucznia bywa
mistrz (s. 574/III), zanim do tej godności dojdzie,
towarzyszy mu raczej słomiany zapał, bowiem Na
początku jesieni żaden uczeń się nie leni (s. 574/III) i, jeśli
jest niezbyt bystry, bezkrytyczny stosunek do
przekazywanej wiedzy, gdyż Prosty uczeń rozumie za
najmędrsze, czego nie rozumie (s. 574/III), zasłużenie lub
nie, ale nie wykazuje wielkiego przywiązania do
preceptorów Chłopi na wsi, a żacy w szkole odmianie
przełożonych bardzo radzi (s. 265/I). W trakcie nauki
Dość jest uczniowi podobać się mistrzowi (s. 574/III),
Uczeń nie może być mędrszy od mistrza (s. 574/III),
chociaż z czasem może go nawet przewyższyć – Uczeń
podczas mistrza przechodzi (s. 574/III). W nadmiernej
cenie nie jest wszechstronność, raczej ironicznie
kojarzona z niestałością i brakiem wytrwałości –
Wszystkiego uczyń, ale niczego majster (s. 574/III), Czego
się kto uczył, to rób (s. 576/III). A choć Rzecz niepodobna
wszystkiego się nauczyć (s. 578/III), Ucz się jak druciorz;
jakieś pojętny – siedem roków, jak słaby – aż do śmierci
(s. 578/III), Póty się człowiek uczyć ma, póki nie umie
(s. 576/III).
Ćwiczenie intelektu to przede wszystkim czytanie
i pisanie. Pismo i mowa wyda, jaka u człowieka głowa
(s. 943/III), Czytanie do nauki droga (s. 399/I),
uzupełnione też utylitarnym Czytanie i pisanie za majątek
stanie (s. 399/I). Ważne jest kształtowanie osobowości
poprzez przekaz ustny w bezpośrednim kontakcie mistrzuczeń: Czytanie nie stoi za słuchanie (s. 399/I). Gdzieś
dobrego ćwiczenia przestał, tameś został (s. 399/I), więc
Powtórzyć się często godzi, co niełacno w pamięć wchodzi
(s. 779/III). Zdarzają się też przysłowia odmawiające
walorów pracy umysłowej, niechętne wysiłkowi intelektu
Pismo to nie robota (s. 943/III), pomieszane z zazdrością
Kto umie czytać, pisać, rachować, ten nie potrzebuje
pracować (s. 399/I), populistyczne i gorzkie Każdy ten, co
w księdze liczy, ubogiego chłopa ćwiczy (s. 269/I) oraz
chełpliwe Nie umiem czytać ani pisać, ale królem mogę
zostać (s. 399/I).
Bez książek do szkoły, bez pieniędzy na targ – nic nie
wskórasz (NP., s. 126), Żak, co się uczy bez księgi, nie
będzie doktor tęgi (s. 237/II) – książka występuje jako
nieodłączny atrybut uczonego i ucznia, przysłowia
stwierdzają, że pomaga zdobywać wiedzę, kształtuje
umysł, chroni przed samotnością (Kto miłuje księgi nie
miewa teskności [s. 236/II]), określona bywa jako „skarb
drogi” (s. 236/II), jednak Lepsza żadna jak zła książka
(s. 237/II), nie zastępuje też rozsądku – Księgi biegłości
dodają, ale rozsądek mądrość większą sprawuje
(s. 236/II), Z książki mądry, a z głowy głupi (s. 237/II),
Głupi mésli, kiej ma pészno napisaną książkę, że je ju
wuczonym człowieką (s. 673/I); wymaga też chęci do
lektury – Łatwiej niektórym książkę napisać niż drugim ją
przeczytać (s. 237/II), Trudno tam o książki, gdzie panują
karty (s. 237/II). Księga wielka rzadko bez wady
(s. 236/II), może dlatego że Świerzbiączka pisania
niebezpieczna choroba (s. 942/III), a Prędzej złodziej
przyzna się, że ukradł, niż profesor, że głupstwo
powiedział (NP..,s.136).
Spora grupa przysłów odnosi się do stanowych
uwarunkowań i aspektów edukacji, wyraźnie widoczne
jest ich środowiskowe pochodzenie. Głupi z prostakiem
dwaj bracia rodzeni (s. 674/I), Chłopu baty, a nie oświaty
(s. 267/I), Chłopu całe abecadło: pług, brona i radło
(s. 267/I), Jak się z chłopa stanie pisárz, to se myśli, że je
cysárz (s. 267/I), uwspółcześnione jako Puścisz chama do
biura, to ci atrament z kałamarza wypije (s. 267/I),
dwuznaczne Chłop rodzi się filozofem, a szlachcic musi
się uczyć (s. 263/I); nieufność wobec społecznego
i oświatowego awansu przysłowiowo uzasadniana jest
albo przekonaniem o deprawującym wpływie szybkiej
zmiany statusu, albo obawą o brak chętnych do pracy
fizycznej. Ludową odpowiedzią jest Lepszy czasem
chłopski rozum niż pańskie nauki (s. 270/I). Znać pana po
datku, „minie i czuprynie”, „sługach i długach”,
„dworze”, „sukni” (s. 807-808/II), jednak nie tylko – Źle
się dzieje z panem, którego włodarz uczy (s. 808/II),
według innej wersji tego przysłowia – Nieszczęśliwa wieś,
w której pan włodarza słucha, a nie uczy (s. 808/II), Dobra
myśl bez panien, muzyka bez tańca, dostatek bez nauk
małej wagi są (s. 280). Niekonieczna jest nadmierna
edukacja dziewcząt (wystarczą do „dobrej myśli”, czyli
wpływania na dobry nastrój, miłe samopoczucie) –
I najmędrszego filozofa piętnastoletnia gąska w pole
wyprowadzi (s. 88/II), a Kobiety, choć się nie uczą
w szkole, przecie wywiodą w pole (s. 88/II), Która czyta,
śpiewa, gędzie, z tej rzadko cnotliwa będzie (s. 100), dość
radykalnie przestrzega przysłowie, acz optymistycznie
nie wykluczając wyjątków.
Od nauki nieodłączne jest wychowanie – Dobre
wychowanie lepsze niż gotowe pieniądze (s. 790/III).
Przysłowiowe zalecenia dalekie są od
antypedagogicznych innowacji i „bezstresowej”
uległości. Nad naturą dziecka trzeba zaczynać pracę
wcześnie: Za młodu gałązki nachylać trzeba, bo kiedy się
zroście, tedy się już złamie (NP., s. 125) i raczej ją
hartować niż pobłażać – Wychowanie pieściwe czyni
dzieci złośliwe, słabe, leniwe (s. 790/III), Wychowanie
surowe czyni dzieci mocne i zdrowe (s. 790/III), toteż Ucz
swoje dzieci kamienie gryźć (s. 790/III). Wiedza, jeśli nie
służy kształtowaniu charakteru, lecz go psuje, jest
szkodliwa i bezużyteczna – Czego by się człowiek
z grzechem uczyć miał, lepiej by tego nie umiał
(s. 576/III). Konsekwencje ponosi wychowanek, ale
i wychowujący Kto kogo sobie uczy, to go sobie ma
(s. 790/III), Jakie ćwiczenie, takie pociechy (s. 391/I).
Przysłowia ignorują zróżnicowanie przedmiotów
i dyscyplin naukowych, sporadycznie odnoszą się do
rachunków (i to w kontekście innych problemów),
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
21
Okiem nauczyciela
wyjątkiem jest łacina jako przykład trudności oraz
lingwistycznego uniwersalizmu – Łacina i greka zabije
człowieka (s. 326/II), Świat może łacińskim przejechać
językiem (s. 326/II) i fizyka w postaci szczególnie
ironicznie potraktowanego przedstawiciela tej
dyscypliny, będącego synonimem oderwanego od życia,
nierozsądnego teoretyka, stąd Robić z kogo fizyka
(s. 568/I), to tyle co „nabierać kogoś” robiąc z niego
głupca, a Racja fizyka, że Kaśka nie ma butów (s. 6/III) jest
przykładem absurdalnego, naciąganego dowodzenia,
przysłowiową bzdurą. W porównaniach „mądry jak...”
pojawiają się zestawienia poważne lub satyryczne
z zawodami, powołaniem, pochodzeniem lub
godnościami.
Warunek nauki – myślenie i skutek – wiedza
rozpatrywane i ujmowane są w przysłowiach
wielostronnie, co prowadzi ich autorów niekiedy do
zaskakujących wniosków. Indyk myślał i zdechł
(s. 565/II), Im więcej rozmyślać, tym ciemniejsze myśli
(s. 565/II), Kto wiele się namyśla, mało uczyni (s. 565/II),
ale Lepiej pomyśleć niż potem żałować (s. 565/II), a Kto
myśli, to i wymyśli (s. 565/II). Kpiną z niewiedzy są
przewrotne antyfrastyczne, pochwały wiedzy oczywistej
Wie, gdzie kozy gnano (s. 668/III), Wie, jak się otwiera
i zamyka (s. 668/III), Wie tylko tyle, że ma plecy w tyle
(s. 669/III). Wiedza chroni przed wątpieniem – Im więcej
kto wie, tym mniej wątpi (s. 665/III), Lepiej wiedzieć niż
mniemać (s. 665/III), a nawet przed narzekaniem – Rad
najwięcej narzeka, kto rzeczy nie rozumie (s. 89/III), ale
sporo jest pochwał wiedzy nienadmiernej i udawania
niewiedzy – Czego nie wiem, o to mnie głowa nie boli
(s. 665/III), Im więcej wiemy, tym mniej umiemy
(s. 665/III), Jakbyś wszystko wiedział, to byś się wnet
zestarzał (s. 665/III), Nie wiem – bogate słówko, wiele nim
zamkniesz, wiele zbędziesz (s. 667/III). Przysłowia te
sprawiają wrażenie dowartościowania przeciętnych
horyzontów umysłowych, skądinąd nie zawsze
wynikających z lenistwa; są rodzajem samopocieszenia
w sytuacji zróżnicowanych szans i nie w pełni wolnego
wyboru edukacji i ról społecznych. Wyrażając, chroniące
przed zazdrością, przekonanie, że każde położenie
życiowe może mieć swoje zalety, spełniają
psychologicznie i socjalnie, rolę quasi-terapeutyczną.
Pobrzmiewa w nich nie tyle echo Koheletowskiego „bo
w wielkiej mądrości – wiele utrapienia, a kto przysparza
wiedzy – przysparza i cierpień” (Koh 1, 18), co raczej
wyrażone Sienkiewiczowskim aforyzmem przekonanie,
iż Jedną z rzeczy najbardziej przeciwnych równości jest
talent (Sienkiewicz 1951, s. 75).
Krucha i niełatwa do wyznaczenia genologiczna
granica pomiędzy przysłowiem a aforyzmem pozwala
przywołać etymologię staroegipskiego określenia sbojet
(aforyzm), co znaczy tyle co nauka. Najkrótsze formy
literackie, jakimi są przysłowia, apoftegmata, maksymy
z reguły pełniły funkcje dydaktyczne. W dobie
staropolskiej w szkołach uczono pisania sentencji
(zachowały się XVII-wieczne przykłady w rękopisach
zgromadzonych w Bibliotece Kórnickiej), zadawano też
ich wypisywanie i uczenie się na pamięć (Łojek 2006,
s. 20-21), przywołano tę metodę w czasach XIX-wiecznej
edukacyjnej konspiracji, jednym z wcześniejszych
dokonań paremiografii polskiej są Namowy roźliczne dla
użytku nauky dźatek wyłożone wydane w 1527 roku
w Krakowie przez Hieronima Wietora jako przekład
holenderskiego filologa J. Murmeliusa. Istotą przysłowia
jest próba uchwycenia istoty rzeczy, jej istotnego aspektu
lub ukazanie przewrotnej paradoksalności
22
rzeczywistości, tylko z rzadka wyłącznie żart. Forma nie
wyklucza uzupełnień, dopowiedzeń, korekt, a nawet
zaprzeczeń w innym przysłowiu – zamknięta
w pojedynczym przypadku, otwiera się na nowe
perspektywy epistemologiczne w paremiografii. W sensie
twórczym wyrasta z potrzeby poznawczej oraz potrzeby
określenia pomocnych dyrektyw postępowania. Błędne
lub trafne, przysłowia zakładają istnienie „całościowego
sensu”, co – jak przyjmuje R. Spaeman – jest podstawą
rozumienia8. Podejmując liczne próby (naiwne i
wnikliwe) werbalnych ujęć, wiążących się z episteme,
przysłowia wkraczają na terytorium nauki i jako zbiór
wykazują też jej cechy, przynajmniej w modelu
„hipotetyczno-dedukcyjnym” (określenie C. Hempla)9 .
W pragmatycznie lapidarnej formie podejmują też jakże
istotną etycznie kwestię etosu nauczyciela i uczonego,
postawy wobec wiedzy i życia w intuicyjnej świadomości
nieautonomiczności aksjologicznej nauki oraz
duchowego a nie tylko intelektualnego wymiaru osoby
człowieka.
Literatura
R. Dunbar, Kłopoty z nauką, tłum. P. Amsterdamski. Gdańsk, Warszawa
1996.
O. Kolberg, Przysłowia, Warszawa 1977.
J. Krzyżanowski (red.) oraz Zespół, Nowa księga przysłów i wyrażeń
przysłowiowych polskich. W oparciu o dzieło Samuela Adalberga, t. I –
IV, Warszawa 1969-1978.
M. Łojek, Aforystyka Henryka Sienkiewicza. Bydgoszcz 2006.
S. Mossakowski, Uprawianie Historii Sztuki – problemy etyczne,
w: Etyczne problemy wynikające z rozwoju nauki, red. M. M. Żydowo,
Warszawa 2003.
H. Sienkiewicz, Dzieła, t. LIV, red. J. Krzyżanowski. Warszawa 1951.
R. Spaeman, Na tropach szczęścia, w: „Charaktery” 2006 nr 9.
S. Świrko, Na wszystko jest przysłowie, Poznań 1975.
Większość przysłów cytowana jest za Nową księgą przysłów...,
w tym przypadku podaję w nawiasie stronę i numer tomu, w pozostałych
stosuję skrót nazwiska autora zbioru: Kolberg (K), Świrko (Ś). Cytat
z Księgi Koheleta w tłum. K. Marklowskiego podaję za: Biblia
Tysiąclecia. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie
z języków oryginalnych, oprac. zespół biblistów polskich, red. naukowa
A. Jankowski, L. Stachowiak, K. Romaniuk, Poznań – Warszawa 1971.
Artykuł drukowany pod tytułem „Za nic nauka, kto Boga nie szuka”
– nauka i edukacja w przysłowiach polskich w: zbior., Parémie národů
slovanských III, Ostrava 2007, s. 163-174.
8 „Każdy akt rozumienia zakłada i antycypuje całościowy sens, bez którego
zniosłoby się rozumienie jako takie” (Spaeman 2006, s. 81)
9 „Ta koncepcja nauki jest zazwyczaj określana mianem «modelu hipotetycznodedukcyjnego» (...). Teorie to w istocie konstrukcje lub modele przedstawiające,
jak działa świat. Pozostając w granicach świata teorii, wyciągamy konsekwencje
wynikające z przyjętych w danym modelu założeń; następnie sprawdzamy
poprawność modelu, porównując przewidywania ze światem rzeczywistym.
Dopóki model generuje przewidywania, które zgadzają się z obserwacjami,
staramy się go rozbudować. Gdy model nie prowadzi do przewidywań zgodnych z
rzeczywistością, zmieniamy go odpowiednio lub szukamy lepszego. Nauka jest
procesem opartym na mechanizmie sprzężenia zwrotnego: rozwija się korygując
własne błędy” (Dunbar 1996, s. 39 – 40).
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Okiem nauczyciela
Alicja Koszarek
doradca metodyczny SCDiDN w Siedlcach
O myśleniu komputacyjnym uczniów
Jakie są szanse wykształcenia myślenia komputacyjnego
u wszystkich uczniów?
Metodyka rozwiązywania problemów z pomocą
komputerów na wszystkich etapach kształcenia, myślenie
algorytmiczne...
Jednym z najważniejszych zagadnień informatyki jest
projektowanie i analiza algorytmów oraz ich
implementacja w postaci efektywnych programów
komputerowych. Ważne jest, by algorytmy, które
układamy sprawdzać praktycznie, tworząc i weryfikując
ich implementacje w odpowiednim środowisku
programowania. Polska ma duże osiągnięcia w dziedzinie
algorytmiki i programowania. Polscy uczniowie
i studenci osiągają bardzo duże sukcesy na arenie
międzynarodowej, zdobywają wiele medali na
międzynarodowych olimpiadach i konkursach. Nawet
małe dzieci mogą tworzyć algorytmy, posługiwać się nimi
i oceniać je w podobnie naturalny sposób, jak
posługiwania językiem w wieku przedszkolnym.
Interesujące algorytmy tworzono już w starożytności.
Wielkiego znaczenia nabierają dopiero w realizacji
komputerowej.
W ujęciu czynnościowym informatyka to tworzenie
nowych „produktów” informatycznych: programów,
algorytmów, teorii informatycznych, nowych
komputerów. Zajęcia w szkole na lekcjach informatyki
powinny ilustrować na prostych przykładach proces
powstawania rozwiązań informatycznych. Główna
zasada metodyczna tworzenia dobrego
komputerowego rozwiązania problemu (nie tylko
algorytmicznego), czytelnego, poprawnego
i efektywnego – składa się z 6 etapów:
źdyskusja nad sytuacją problemową,
źspecyfikacja problemu,
źprojektowanie rozwiązania: wybór metody
(w szczególności – algorytmu) rozwiązania, wybór
narzędzia, projekt rozwiązania,
źkomputerowa realizacja,
źtestowanie i ewaluacja rozwiązania,
źprezentacja, zastosowania.
Computational thinking – myślenie komutacyjne jest
zbudowane na potędze i ograniczeniach procesów
informatycznych, zarówno gdy są one wykonywane przez
człowieka, jak i przez urządzenie. Metody i modele
komputacyjne ułatwiają rozwiązywanie problemów
i projektowanie systemów. Myślenie komputacyjne
konfrontuje zagadkę inteligencji maszyn. Co ludzie
potrafią robić lepiej niż maszyny? Co maszyny potrafią
robić lepiej niż ludzie? Co jest obliczalne ? Dzisiaj znamy
tylko część odpowiedzi na te pytania.
Myślenie komputacyjne jest podstawową
umiejętnością dla wszystkich, nie tylko dla
informatyków. Każde dziecko, rozwijając swoje
zdolności analityczne, powinno nie tylko uczyć się
czytania, pisania oraz arytmetyki, ale również
powinno rozwijać komputacyjne myślenie.
Informatyka oraz komputery ułatwiają rozprzestrzenianie
się myślenia komutacyjnego. Obejmuje ono
rozwiązywanie problemów, projektowanie systemów
i rozumienie zachowań ludzkich, wzorowane na
podstawowych pojęciach informatyki. Myślenie
komputacyjne zawiera zakres umysłowych narzędzi,
które odzwierciedlają szeroki obszar w dziedzinie
informatyki. Stwierdzając trudności w rozwiązaniu
problemu, musimy rozważyć ustawienia komputera,
który będzie rozwiązywać dany problem, a także jego
ograniczenia i środowisko operacyjne.
Myślenie komputacyjne jest myśleniem
rekurencyjnym. To interpretacja kodu jako danych
i odwrotnie – danych jako kodu. Jest to rozpoznawanie
zarówno zalet, jak i wad, kosztów oraz mocy
niebezpośredniego adresowania… oraz ocenianie
programu nie tylko za bezbłędność, wydajność, ale
również za estetykę, prostotę i elegancję. Myślenie
komputacyjne używa abstrakcji podczas rozwiązywania
dużych, złożonych zadań lub podczas przygotowywania
ogromnych, złożonych systemów. Jest to wybór
odpowiedniej prezentacji problemu. Myślenie
komutacyjne polega na opisywaniu za pomocą
niezmienników systemów zachowań zwięźle
i deklaratywnie. Jest to zdobycie pewności, którą można
bezpiecznie zastosować, modyfikować i wpływać na
duże, złożone systemy bez konieczności rozumienia
każdego szczegółu.
Myślenie komputacyjne to kompetencje budowane na
mocy i ograniczeniach komputerowego przetwarzania
informacji w różnych dziedzinach. Wśród nich są
umiejętności stosowania:
źredukcji i dekompozycji złożonych problemów,
źaproksymacji (przybliżania) rozwiązania gdy
rozwiązanie dokładne nie jest możliwe,
źrekurencji: myślenia indukcyjnego,
źreprezentacji i modelowania problemów i rozwiązań,
źheurystyk.
Przykłady tworzenia rozwiązania problemów
informatycznych, czyli z użyciem komputera w edukacji
szkolnej:
źsytuacje problemowe – zadania z treścią,
źspecyfikacja: dokładny opis I/O i związków między
nimi,
źprojektowania: algorytm, specyfikacja programu,
projekt bazy, projekt prezentacji,
źk o m p u t e r o w a r e a l i z a c j a : p r o g r a m , b a z a
z komunikacją, prezentacja, strona WWW,
źtestowanie i ewaluacja: praktyczna weryfikacja
poprawności rozwiązania,
źprezentacja rozwiązania i procesu jego otrzymania.
W komentarzu Macieja Sysły i Wandy Jochemczyk do
nowej podstawy programowej w gimnazjum czytamy, że
uczniowie na tym etapie edukacyjnym powinni zetknąć
się z elementami myślenia algorytmicznego
i rozwiązywać problemy metodami informatycznymi,
a mianowicie powinni umieć zbudować i opisać prosty
algorytm, a także za pomocą komputera korzystać ze
zbudowanych przez siebie algorytmów. Najważniejsze
przy tego typu ćwiczeniach jest zwrócenie uwagi na ścisłe
i precyzyjne opisanie sytuacji problemowej, algorytmu
oraz umiejętne wybranie odpowiedniego narzędzia
informatycznego.
Konsekwencje w podstawie gimnazjum, wymagania
szczegółowe: Rozwiązywanie problemów
i podejmowanie decyzji z wykorzystaniem komputera,
stosowanie podejścia algorytmicznego. Uczeń:
1. wyjaśnia pojęcie algorytmu, podaje odpowiednie
przykłady algorytmów rozwiązywania różnych
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
23
Okiem nauczyciela
problemów;
2. formułuje ścisły opis prostej sytuacji problemowej,
analizuje ją i przedstawia rozwiązanie w postaci
algorytmicznej;
3. stosuje arkusz kalkulacyjny do rozwiązywania
prostych problemów algorytmicznych;
4. opisuje sposób znajdowania wybranego elementu
w zbiorze nieuporządkowanym i uporządkowanym,
opisuje algorytm porządkowania zbioru elementów;
5. wykonuje wybrane algorytmy za pomocą komputera.
Konsekwencje wymagania szczegółowe: w IV etapie
edukacyjnym nowej podstawy programowej:
Rozwiązywanie problemów i podejmowanie decyzji
z wykorzystaniem komputera, stosowanie podejścia
algorytmicznego.
Uczeń:
1. prowadzi dyskusje nad sytuacjami problemowymi;
2. formułuje specyfikacje dla wybranych sytuacji
problemowych;
3. projektuje rozwiązanie: wybiera metodę rozwiązania,
odpowiednio dobiera narzędzia komputerowe, tworzy
projekt rozwiązania;
4. realizuje rozwiązanie na komputerze za pomocą
oprogramowania aplikacyjnego lub języka
programowania;
5. testuje otrzymane rozwiązanie, ocenia jego własności,
w tym efektywność działania oraz zgodność ze
specyfikacją;
6. przeprowadza prezentację i omawia zastosowania
rozwiązania.
Oto jedna z propozycji zajęć komputerowych w klasie
pierwszej szkoły podstawowej - ćwiczenie
z wykorzystaniem aplikacji. Sterujemy.imp z witryny
internetowej http://logo.oeiizk.waw.pl. Istotą ćwiczenia
jest zaplanowanie sekwencji ruchów/kroków
prowadzących do określonego celu (w przykładzie
obrysowywanie na ekranie kształtu wzoru) jest bardzo
dobrym przykładem computational thinking.
Rysunek pokazuje ekran aplikacji ćwiczenia dla
małych dzieci polegającego na zaplanowaniu ruchów,
jakie ma wykonać żółw, żeby obrysować figurę
geometryczną.
Jedną z ciekawszych stron z podobnymi apletami jest
strona Uniwersytetu Stanowego w Utah(nlvm.usu.edu).
Przykład tworzenia rozwiązania problemów
informatycznych, czyli z użyciem komputera na poziomie
edukacji wczesnoszkolnej:
źsytuacja problemowe – ćwiczenie polegające na
obrysowaniu kształtu niebieskiej figury
24
geometrycznej,
źspecyfikacja: dziecko ma do dyspozycji przyciski
(ich działanie powinno być omówione
i zademonstrowane przez nauczyciela): czyść,
naprzód, wstecz, prawo, lewo, cofnij. Może wybrać
kolor dla linii, którą będzie obrysowywało figurę
geometryczną. Wynikiem tego ćwiczenia ma być
obrysowany kontur,
źprojektowanie: dziecko dobiera kolor linii dla
konturu (powinien być inny niż kolor przykładowej
figury), rozważa, w jakim kierunku będzie podążało,
od której strony rozpocznie obrysowywanie figury?
Układa taki plan ruchów żółwia, żeby trasa miała
przykładowy kształt,
źkomputerowa realizacja: dziecko wykonuje
ćwiczenie,
źewaluacja: dziecko porównuje czy obrysowany przez
nie kształt jest w granicach przykładowej figury
geometrycznej,
źprezentacja rozwiązania i procesu jego
otrzymania: dziecko prezentuje nauczycielowi swoją
pracę i krótko omawia, jakie miał problemy przy
wykonaniu tego ćwiczenia.
Szanse wykształcenia myślenia komputacyjnego
uczniów są bardzo duże. Każdy uczeń już w szkole
podstawowej powinien mieć możliwość algorytmicznego
myślenia. Częściowo jest to możliwe na lekcjach innych
przedmiotów, zwłaszcza matematyki. Jednak dopiero
wprowadzenie zajęć komputerowych od klasy pierwszej
stwarza możliwości związane z analizowaniem,
wykonywaniem i tworzeniem komputerowych realizacji.
Myślenie komputacyjne powinno stanowić podstawę
edukacji. Opiera się ono na rozwiązywaniu zadania za
pomocą poniższego algorytmu. Składają się na nie
następujące etapy rozwiązywania problemu:
1. sformułowanie zadania – ustalenie jaki problem ma
rozwiązać algorytm,
2. określenie danych wejściowych – ich typu,
3. określenie wyniku oraz sposobu jego prezentacji,
4. ustalenie metody wykonania zadania,
5. zapisanie algorytmu za pomocą wybranej metody
z wykorzystaniem komputera,
6. analiza poprawności rozwiązania,
7. testowanie rozwiązania dla różnych danych,
8. ocena skuteczności algorytmu.
Budowanie odpowiedniego fundamentu myślenia
komputacyjnego na poziomie edukacji wczesnoszkolnej,
II i III etapu edukacyjnego zostanie wykorzystane na
informatyce jedynie przez jeden rok w IV etapie
edukacyjnym. Wskazane jest wprowadzenie od klasy
drugiej elementów informatyki stosowanej dla uczniów
szkół ponadgimnazjalnych, którzy nie wybiorą
informatyki jako przedmiotu rozszerzonego, by mogli
stosować techniki informatyczne do rozwiązywania
problemów z zakresu zarządzania, przemysłu i techniki.
Literatura
1. Walat Andrzej Zarys dydaktyki informatyki; Ośrodek
Edukacji Informatycznej i Zastosowań Komputerów,
Warszawa 2007.
2. Sysło Maciej Aktywizacja uczniów w ramach
k s z t a ł c e n i a p o z a s z k o l n e g o ,
http://www.informatykaplus.edu.pl
3. Jeannette M. Wing Computation Thinking,
http://www.telecom-paristech.fr/
4 http://www.reformaprogramowa.men.gov.pl/images/
Podstawa_programowa/men_tom_6.pdf
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Z ręką na pulsie
Małgorzata Połeć
doradca metodyczny SCDiDN w Siedlcach
okolicznościowe, konferencje, konkursy szkolne,
międzyszkolne, literackie, plastyczne, publikacje,
spotkania. Adresatem projektu są przede wszystkim
Obchody Roku Chopinowskiego
Uchwałą Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 9 maja
2008 r. Rok 2010 ogłoszono Rokiem Fryderyka Chopina.
W uzasadnieniu wygłoszonym przez Marszałka Sejmu
Bronisława Komorowskiego czytamy:
Fryderyk Chopin to jeden z największych artystów
w historii polskiej kultury, największy polski kompozytor,
a także czołowy pianista i przedstawiciel muzyki okresu
romantyzmu na świecie. Nazywany bywa poetą
fortepianu. Choć należy do najchętniej granych
kompozytorów muzyki
fortepianowej, jego dzieła
wymagają od wykonawcy
znakomitego warsztatu
i wirtuozerii. U źródeł
jego twórczości leży
wielka wrażliwość
artystyczna oraz
umiejętność czerpania
wzorców z polskiej muzyki
ludowej. Fryderyk Chopin
to twórca, który odegrał
wyjątkową rolę w
kształtowaniu naszej
świadomości narodowej.
W roku 2010 przypada Gazetka jubileuszowa w ZSP nr 2
dwusetna rocznica urodzin tej wybitnej postaci. Sejm
Rzeczypospolitej Polskiej, przekonany o szczególnym
znaczeniu Jego dorobku artystycznego dla dziedzictwa
narodowego i światowego, ogłasza rok 2010 Rokiem
Fryderyka Chopina.
Obchody Roku Chopinowskiego, stanowiące hołd dla
wielkiego polskiego kompozytora i znakomitą okazję do
promocji Polski na całym świecie, objął swym
patronatem Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, nadając
tym samym wydarzeniom chopinowskim najwyższą
rangę.
SCDiDN w Siedlcach podęło realizację projektu
edukacyjnego Chopin – poeta fortepianu
organizowanego z okazji obchodów Roku Fryderyka
Chopina w Siedlcach.
Gazetka okolicznościowa w ZSP nr 2 w Siedlcach
Celem projektu jest popularyzacja twórczości artysty
poprzez różnorodne działania, np. wystawy
Wystawa dydaktyczna w czytelni PG nr 4 w Siedlcach
Wystawa dydaktyczna w PG nr 4 w Siedlcach
uczniowie i nauczyciele siedleckich szkół, studenci,
mieszkańcy naszego miasta, środowiska artystyczne,
twórcze i naukowe. Podczas realizacji zadań zostaną
zaprezentowane nieznane szerszej publiczności
dokonania młodzieży, nauczycieli i pracowników
naukowych zaangażowanych w działalność artystyczną.
Podjęte zadania będą okazją do przypomnienia zasług,
twórczości i postaci wielkiego kompozytora – twórcy
romantycznego oraz popularyzacji ciekawych rozwiązań
metodycznych, nowatorskich scenariuszy zajęć
z wykorzystaniem nowoczesnych środków
dydaktycznych.
Koordynatorami projektu są doradcy metodyczni
SCDiDN w Siedlcach: Dariusz Różański, Danuta
Tatarczak i Małgorzata Połeć.
Cele projektu:
źpopularyzacja biografii i twórczości kompozytora,
źrozwijanie zainteresowań i działań twórczych
uczniów.
Zadania i formy realizacji to np.:
źgazetki okolicznościowe, wystawy dydaktyczne:
Anegdoty o Chopinie, Chopin w poezji, Miłości jego
życia, Filmografie, Miejsca związane z Chopinem,
Pomniki, Formy i gatunki muzyczne, Konkursy
Chopinowskie, Rodzina Chopina, Cytaty o Chopinie
i in.
źszkolne wycieczki edukacyjne,
źMiędzyszkolny Konkurs na prezentację multimedialną
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
25
Z ręką na pulsie
poświęconą życiu i twórczości kompozytora,
źKonkurs szkolny Jaka to melodia,
źMiędzyszkolny Konkurs Literacki,
źMiędzyszkolny Konkurs Plastyczny na plakat z okazji
Roku Chopina - Chopin pędzlem malowany,
źszkolne koncerty muzyki Chopina,
źturnieje wiedzy o Fryderyku Chopinie,
źspotkania dla uczniów i konferencje dla nauczycieli:
Biblioteka sercem szkoły, Twórczość Fryderyka
Chopina w malarskiej interpretacji,
źmontaż słowno-muzyczny o Fryderyku Chopinie
Sercem Polak, a talentem świata obywatel,
Turniej wiedzy o Chopinie w ZS w Krzesku - Królowa Niwa
źkonferencja popularnonaukowa i spotkania naukowe
członków Towarzystwa Literackiego im. Adama
Mickiewicza Oddział w Siedlcach.
Rocznica Chopinowska, obchodzona na całym świecie
jest okazją do pytania: czy dzieła Chopina trafiły pod
strzechy, co znaczy: czy wielu z dzisiejszej młodzieży ma
w swoich zbiorach taśm i dysków bodaj jeden ulubiony
utwór Chopina? Czy pójdziemy, chociaż raz w życiu na
koncert lub recital
m u z y k i
chopinowskiej,
ażeby szukać w niej
mądrej i głębokiej
prawdy o duszy
swojej i duszy
narodu? To będzie
o d k r y w c z a
r o z m o w a z
geniuszem! Jeżeli
Wystawka okolicznościowa w ZSP nr 2 n i e z p o b u d e k
artystycznych pójdziemy na koncert chopinowski, to
powinniśmy iść tam z ambicji patriotycznej. Muzyka
należy do najbardziej podstawowych potrzeb ducha
ludzkiego. Obok literatury romantyzm najpełniej
rozwinął się właśnie w muzyce, którą twórcy tego okresu
uważali za sztukę najdoskonalszą, widząc w niej
możliwość wyrażania najbardziej skomplikowanych i
subtelnych uczuć, trudnych niekiedy do ujawnienia w
słowach.
Pisał o tym Zygmunt Krasiński:
Jestem przekonany, że muzyka najwyższą jest mowa
ludzkości, łączącą nas z zaświeciem duchów, wyrażającą
wszystkie uczucia, na które słów nie mamy, na które
przyczyn wynaleźć nie możem. Muzyka jest to wyjęcie
z siebie tego, co najwięcej boskiego mamy, i postawienie
przed sobą.
26
List do Konstantego Gaszyńskiego
z 9 stycznia 1837 roku.
Fryderyk Chopin był najwybitniejszym, twórcą polskiej
muzyki romantycznej. Według słów Norwida podnosił
ludowe natchnienia do potęgi przenikającej
i ogarniającej ludzkość całą. Kompozycje swoje opierał
Chopin na motywach muzyki ludowej, realizując w ten
sposób romantyczne hasło tworzenia muzyki narodowej,
przesyconej pierwiastkiem subiektywnym,
emocjonalnym, nastrojowym, wyrażającej się
w bogactwie melodyki i zróżnicowaniu rytmicznym oraz
nowych gatunkach: balladach, mazurkach, polonezach,
walcach, nokturnach, swobodnych improwizacjach.
W muzyce wyrażał więc Chopin to, co romantycy
w poezji: polskość oraz ideały wolności i niepodległości.
Robert Schumann, entuzjasta Chopina, tak określił
charakter jego muzyki:
Gdyby potężny samodzierżca północy wiedział, jak
niebezpieczny wróg zagraża mu w dziełach Chopina,
w prostych melodiach jego mazurków, to zabroniłby tej
muzyki. Są to armaty ukryte wśród kwiatów.
Jako twórca na wskroś narodowy, polski, jest Chopin
równocześnie uniwersalnym kompozytorem, chętnie
słuchanym i cenionym na całym świecie. Odbywające się
co pięć lat konkursy szopenowskie w Warszawie
gromadzą młodych pianistów ze wszystkich
kontynentów.
Twórcy muzyki romantycznej, podobnie jak poeci,
zerwali z regularna budową dzieł muzycznych,
z klasyczną tradycją sonat i symfonii, a na pierwszy plan
w ekspresji muzycznej wysunęli melodię oraz gwałtowne
zmiany tempa i rytmiki, aby jak najpełniej wyrazić treść
namiętnych przeżyć emocjonalnych; operowali przy tym
akordami, które klasykom wydawały się zbiorem fałszów
i dysonansów. Ujawniła się więc w muzyce, podobnie jak
w poezji, nowa romantyczna estetyka. Romantyzm
stworzył także nowe gatunki muzyczne. Poza
wspomnianymi balladami fortepianowymi i poematami
symfonicznymi powstały wówczas nastrojowe nokturny,
preludia, fantazje dające wykonawcom duże możliwości
w zakresie interpretacji pomysłów melodycznych,
rytmiki i techniki gry.
A. Mickiewicz przekonał się do genialnej muzyki
Chopina i wielbił w niej najgłębszą polskość. Tak opisuje
Chopin swoje spotkania artystyczno- patriotyczne
z Mickiewiczem: Znowu Mickiewicza widuję, onegdaj był
u mnie. Wiem, po co przychodzi i zaraz grać siadam.
Ostatnio długo mu grałem, bojąc się na niego spoglądać,
a słyszałem, że płacze. Jak wychodził za głowę mnie
ścisnął najczulej, a w czoło mocno pocałował, pierwsze
tego wieczora wymówiwszy słowa: Bóg ci zapłać!
Przeniosłeś mnie… nie dokończył, bo łzy go znowu za
gardło ścisnęły. Tak oto dwaj wieszcze – wygnańcy
kochali po swojemu Polskę.
C. K. Norwid wiedział, że w każdej nucie Chopina jest:
Polska od zenitu – Wszechdoskonałości dziejów – Wzięta
tęczą zachwytu – Polska przemienionych kołodziejów.
Cyprian Norwid uwieńczył 150 lat temu w nekrologu
wielkość Chopina i jego dzieła:
Rodem Warszawianin, sercem Polak, ma talentem świata
obywatel, Fryderyk Chopin zszedł z tego świata. Umiał
on najtrudniejsze sztuki zadanie rozwiązywać
z tajemniczą biegłością – umiał bowiem zbierać kwiaty
polne, rosy z nich ani puchu nie otrząsając najlżejszego.
I umiał je w gwiazdy, w meteory, że nie powiem: w komety,
całej świecące Europie, ideału sztuką przepromieniać.
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
Z ręką na pulsie
Przezeń Ludu polskiego porozrzucane łzy po polach
w dyjademie ludzkości się zebrały na dyjament piękna,
kryształami harmonii osobliwej. To jest, – co
największego sztukmistrz może uczynić, i to uczynił
Fryderyk Chopin. Cały prawie żywot, (bo część główną)
poza krajem spędził dla kraju. To jest, co największego
dopiąć może wychodziec, i tego Fryderyk Chopin dopiął.
Wszędzie jest, – bo w Ojczyzny duchu mądrze przestawał –
i w Ojczyźnie spoczął, bo jest wszędzie (…) Kochanowski
w Sobótkach pierwszy ludu poezję uczonemu światu
uwiadomił – w muzyce Chopin toż uczynił.
Paryż, dnia 18 października 1849 roku.
kwiatów na tę ziemię, sobie ku chwale, a nam ku osłodzie.
Do nich więc, do nieśmiertelnych dzieł jego niech się
zwróci, kto teraz ulgi w smutku pragnie; niechaj zasiądzie
do fortepianu, niech otworzy księgę jego zadumań, a za
dźwiękiem instrumentu każda nuta odpowie mu:
Zaprawdę, przyjacielu, porzuć tę żałobę - Chopin nie
umarł!
Liczne uroczystości zaplanowane w całej Polsce i na
świecie będą okazją do uczczenia jednego z największych
artystów w historii polskiej kultury. Wydarzenia
muzyczne, przedsięwzięcia artystyczne, inicjatywy,
projekty edukacyjne, wszelkie działania posłużą
poszerzeniu i utrwaleniu wiedzy o kompozytorze,
rozbudzą zainteresowania Jego biografią, twórczością,
ale również szeroko rozumianą muzyką klasyczną,
zwłaszcza u młodzieży, która dostrzeże w niej wartość,
wielkość, głębię i pretekst do najgłębszych przeżyć
estetycznych i emocjonalnych.
Spotkanie z autorką książki - Dagerotyp. Tajemnica
Chopina
Cyprian K. Norwid napisał również:
A teraz, kiedy ostatnia nić wiążąca go do życia pękła,
a struny jego harfy zamilkły na zawsze, czyliż znikąd dla
nas pozostałych nie zejdzie pociecha? Czyżby ten
cudowny zdrój muzyki miał wyschnąć bezpowrotnie? Nie! bo ulatując ku krainie, do której za życia wzdychał,
jako promienny ślad po sobie rzucił z wieńca swego garść
Agata Bryłka
doradca metodyczny SCDiDN w Siedlcach
Projekt eTwinning pomysłem na budowanie
szkolnej społeczności europejskiej
Fundacja Systemu Rozwoju Edukacji, której celem jest
szeroko pojmowane wspieranie działań na rzecz systemu
edukacji w Polsce nadzoruje liczne programy edukacyjne.
Jednym z nich jest eTwinning. Program, dzięki któremu
szkoły europejskie mają możliwość kontaktu oraz
realizacji własnych projektów edukacyjnych przy
pomocy Internetu.
Powstał on w 2005 roku jako inicjatywa Komisji
Europejskiej zakładająca łączenie szkół w Europie
w nieformalne bliźniacze partnerstwa. Po zarejestrowaniu
szkoły na stronie www.etwinning.net nauczyciel znajduje
się w gronie wielkiej społeczności edukacyjnej Europy.
Poprzez łącza Internetu poszukuje partnera wśród bogatej
oferty przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów
i szkół ponadgimnazjalnych. Wspólny projekt
z europejskimi partnerami przeprowadzany jest na
platformie TwinSpace. Oferuje ona różnorodne narzędzia
k o m u n i k a c j i : e - m a i l , b l o g i , s t r o n y w w w,
wideokonferencje, filmy, czat, forum, itp. Dzieci
Uczennice VI LO w Siedlcach
na wycieczce w Żelazowej Woli
nabywają sprawności technicznych, tworząc np.
przygotowywania plików dźwiękowych do prezentacji
PowerPoint o swoim miejscu zamieszkania. Uczą się
również komunikacji pisanej (e-mail) i ustnej
(wideokonferencja) w języku obcym. Nauka angażuje
partnerów również emocjonalnie, pomaga rozpoznawać
podobieństwa i różnice kulturowe.
W zależności od rodzaju placówki oraz umiejętności
posługiwania się technologią informacyjnokomunikacyjną nauczyciel wraz z grupą uczniów pracuje
nad projektem w szkolnej pracowni komputerowej, co
stwarza bezpieczne środowisko pracy. eTwinning
zaprasza nauczycieli wszystkich przedmiotów do
aktywnego uczestnictwa. Najbardziej efektywne są grupy
składające się z nauczyciela informatyki, nauczyciela
językowcy i nauczycieli przedmiotów ścisłych,
przyrodniczych, humanistycznych. Wymiana
doświadczeń, wzbogacanie własnej wiedzy i warsztatu
pracy oraz nawiązywanie współpracy międzynarodowej,
to tylko niektóre z licznych zalet uczestniczenia
w programie eTwinning.
Szkoły polskie wiodą prym w Europie. Najwięcej
zarejestrowanych placówek, wiele ciekawych
innowacyjnych projektów, kreatywni nauczyciele oraz
zmotywowani uczniowie tworzą od początku sukces
polskiego eTwinningu. Polskie szkoły zdobywają główne
nagrody. Krajowe biura przyznają Odznakę Jakości.
Jeżeli obydwie szkoły partnerskie zdobędą takie odznaki,
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)
27
Z ręką na pulsie
wówczas otrzymują jednocześnie z rąk Biura CSS
Europejską Odznakę Jakości eTwinning. Takie nagrody
zdobył Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Siedlach
za udział w projekcie ze szkołą w Berlinie.
W projekcie: „Zdrowa młodzież w Spandau
i w Siedlcach/Gesunde Jugend in Spandau und Siedlce”
uczestniczyli uczniowie Zespołu Szkół
Ponadgimnazjalnych nr 1 w Siedlach, klasy pierwszej
liceum ogólnokształcącego o profilu prawnodzienninkarskim oraz drugiej liceum profilowanego
zarządzanie informacją. Projekt z młodzieżą z Realschule
z Berlina został zarejestrowany 12.12.2007.
Koordynatorem niemieckim był Pan Alfons Birner –
nauczyciel informatyki, a koordynatorem strony polskiej
Agata Bryłka – nauczyciel języka niemieckiego. Pomysł
realizowania projektu na temat zdrowego stylu życia
młodzieży spotkał się z dużym zainteresowaniem
uczniów niemieckich i polskich. Tytuł oraz poszczególne
tematy zostały najpierw omówione przez nauczycieli,
a później przedstawione uczniom jako propozycje prac.
Udostępniona platforma TwinSpace: skrzynka pocztowa,
forum, tablica informacyjna pozwoliła na bliższe
poznanie się uczestników oraz omówienie konkretnych
tematów. Prezentacje uczniów powstawały w różnych
programach: Power Point, Word, Excell, HTML, filmy.
Wielu naszych uczniów nie ma jednak dostępu do
Internetu w domu, ponieważ mieszkają na wsi, niektórzy
nie mają nawet komputera lub też ogólnodostępnych
programów. Dlatego też większość prac powstała
w szkole.
Pomysłowość uczniów często zaskakiwała nauczycieli.
Powstały bardzo ciekawe prace (ankiety, prezentacje
multimedialne, wykresy) propagujące zdrowy tryb życia
oraz ukazujące zagrożenia dla młodego człowieka. Tytuł
projektu okazał się bardzo obszerny. Prace uczniów
zostały zaszeregowane do następujących katalogów:
zdrowy tryb życia, prawidłowe odżywianie (nawyki
żywieniowe w szkole i poza nią), zagrożenia dla zdrowia
(bulimia, anoreksja), nałogi (alkohol, narkotyki,
nikotyna).
Realizowane tematy projektu obejmują zagadnienia
wychowania prozdrowotnego i promocji zdrowia wśród
młodzieży. Wypracowane przez uczniów ankiety
i prezentacje bardzo przydały się obu szkołom. W ramach
popularyzacji akcji eTwinning powstała gazetka
dokumentująca prace uczniów. W obu zaprzyjaźnionych
szkołach odbywały się prezentacje w ramach
systematycznego prowadzenia w środowisku szkoły
28
edukacji prozdrowotnej, promocji zdrowia psychicznego
i zdrowego stylu życia wśród dzieci i młodzieży, rodziców
oraz nauczycieli, np. na lekcjach wychowawczych,
biologii, podczas dni otwartych w szkole. Projekt ten
poprzez wspólne działanie szkół zyskał wymiar
europejski promowania aktywności fizycznej
i zapobiegania nałogom. Niektórzy uczniowie często po
raz pierwszy mogli się dowiedzieć o skutkach anoreksji
lub też palenia tzw. fajki wodnej. Obok realizowanych
ustalonych tematów powstały również filmy, zdjęcia
i prezentacje przedstawiające nasze miasto Siedlce, życie
szkoły, pracownię informatyczną, językową, a także bal
studniówkowy 2008 i zwyczaje świąt wielkanocnych
w Polsce.
Uczniowie z klasy pierwszej wykonywali łatwiejsze
tematy pod względem językowym i zazwyczaj w języku
polskim. Natomiast uczniowie klasy drugiej opracowali
swoje projekty w języku niemieckim.
Cieszy wzrost zainteresowania krajami
niemieckojęzycznymi oraz stylem życia młodzieży
w Europie, a także niezwykłe zaangażowanie uczniów
zarówno zdolnych, jak i tych słabszych językowo.
Wyniki tego projektu można oglądać na stronie szkoły
ZSP nr 1w Siedlcach lub szkoły w Berlinie:
http://www.zsznr1.siedlce.pl/,
http://www.wmospandau.de.
O innych ciekawych projektach eTwinning na stronie:
www.etwinning.pl.
Dydaktyczne Puzzle 2/2010 (6)

Podobne dokumenty