Piotr Szczepański: Łódź to inwestycja nieoczywista
Transkrypt
Piotr Szczepański: Łódź to inwestycja nieoczywista
Piotr Szczepański: Łódź to inwestycja nieoczywista Podobnie jak wielu łodzian, pracujesz obecnie w Warszawie. Czy bywasz jeszcze w rodzinnym mieście? W tej chwili pracuję w Warszawie jako operator przy nowym filmie Sławomira Fabickiego, który razem z żoną Anną Pachnicką współprodukujemy jako Anagram Film. Ten film miał być produkowany w Łodzi, ale w Warszawie łatwiej było pozyskać fundusze. 7 września zaczynamy zdjęcia, więc ostatnio częściej jestem stolicy, co nie zmienia faktu, że cały czas kręcę film dokumentalny o Nowym Centrum Łodzi. Dlaczego ciągle mieszkasz w Łodzi? Traktuję je jako inwestycję życiową. W przełożeniu na język giełdy inwestuje się w te akcje, które spadają, a Łódź jest właśnie takim czerwonym indeksem giełdowym. A ja mam nadzieje, że ten indeks kiedyś pójdzie w górę. Dla mnie to inwestycja – nieoczywista i niekonformistyczna. Ja po prostu cały czas wierzę w to miasto. Wydaje mi się, że dotarliśmy do dna, więc może wreszcie się od niego odbijemy... Z punktu widzenia filmowca, mogę powiedzieć, że być może wreszcie coś dobrego zacznie się tu niedługo dziać. Mam nadzieję, że uda się doprowadzić do końca sprawy związane z Nowym Centrum Łodzi, że EC1 zostanie zbudowane i uda się rozwiązać konflikt z Camerimage, z Davidem Lynchem i Markiem Żydowiczem. A w efekcie rzeczywiście powstanie tutaj planowane studio postprodukcji dźwięku. To byłby ważny punkt nie tylko na mapie Polski, ale i Europy. Może dzięki temu Warszawa znów uśmiechnęłaby się do Łodzi… Wspomniałeś, że robisz film dokumentalny o Łodzi. Co to za projekt? Mieszkam w Łodzi, a pracuję w Warszawie, więc chciałem stworzyć coś, co dawałoby mi poczucie ciągłości, co trzymałoby mnie w Łodzi. Ten film jest rejestracją upływającego czasu, to zapis przemiany tego miasta oraz ludzi, którzy w nim żyją. Mam nadzieje, że okaże się optymistyczna. Punktem zaczepienia mojego filmu jest budowa EC1. To ciekawe, że kilka lat temu powstała idea, żeby z pustostanu stojącego w środku miasta zrobić centrum kultury i ta wizja zaczęła się rozrastać tak, że z przebudowy jednej elektrowni narodziła się idea przebudowy miasta. Ta przemiana mnie fascynuje i Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:1 chciałbym ją zarejestrować kamerą. Ale to tylko tło dla sportretowania ludzi i ich nadziei na to, że Nowe Centrum kiedyś rzeczywiście powstanie. Wychodzę z założenia, że robię film o pozytywnej przemianie tego miasta, bo ja jestem po stronie nadziei. Moimi bohaterami są różni ludzie: architekci, wykonawcy, robotnicy, ludzie mieszkający w pobliżu EC1. Z jednej strony przedstawiam np. starsze małżeństwo emerytów, które mieszka niedaleko i bardzo się cieszy, że coś nowego w Łodzi powstaje; z drugiej strony, rozmawiam z ludźmi, których domy zostały spekulacyjnie kupione przez prywatne firmy i w wyniku rewitalizacji będą mieli widok na tylną ślepą ścianę powstającego muzeum techniki. Oni całe życie czują się oszukiwani i traktowani jak plankton w łańcuchu pokarmowym zawsze na samym końcu, bez żadnych perspektyw. Na tym przykładzie, jak w kropli wody widać co czuje większość łodzian, z których zdaniem nikt się nie liczy. W tle dokumentu trwa budowa. Rejestruję jej kolejne etapy jak np. stawianie dźwigu – to naprawdę piękna wizualnie, bardzo poetycka scena. Ustawiłem też kamery poklatkowe w różnych punkach; jedna pokazuje bardzo szeroki plan budowy, druga rejestruje EC1 Zachód, a trzecia EC1 Wschód. Jak ruszy budowa dworca chciałabym umieścić jeszcze kolejne kamery np. na wieżowcu przy ul. Węglowej lub na cerkwi św. Aleksego. Efekt będzie niesamowity, bo dzięki technice time lapse będzie widać, jak to miasto powstaje na naszych oczach. Wcześniej nakręciłeś Aleję Gówniarzy, film fabularny o Łodzi, z którego wiele cytatów, takich jak na przykład Polska jest jak dupa, w środku tej dupy jest dziura i tą dziurą jest właśnie Łódź, weszły do języka potocznego. Czemu zdecydowałeś się zrobić ten film? Aleja Gówniarzy to dla mnie rozliczenie z pewnym okresem mojego życia. To miała być prowokacja, w której padło wiele gorzkich słów. Ten film był zresztą bardzo różnie odbierany. Łodzianie, którzy oglądali go w Warszawie, reagowali melancholijnie i z rozczuleniem, bo widzieli miejsca, które były im bliskie. Natomiast część osób z Łodzi krytykowała ten film za to, że jest niesprawiedliwy, że zamiast dawać nadzieję, raczej ją odbiera. Kto finansuje twój aktualny łódzki projekt? Kiedy rozpoczynałem kręcenie swojego filmu, zakładałem, że będzie to jedna całość kręcona przez kilka lat. Nie mogłem jednak znaleźć finansowania na cały film. Dlatego zdecydowałem się go podzielić na części. Wszystko zaczęło się od tego, że dostając pieniądze z Łódź Film Commission musiałem po roku zaprezentować gotowy obraz, ponieważ takie są wymogi funduszu. Ale po roku tak naprawdę nie było co pokazać, bo budowa na EC1 nawet nie ruszyła! Za te pieniądze zrealizowałem więc pierwszą część, która opowiada o przygotowaniach do przedsięwzięcia w latach 2009-2010, a kończy się strajkiem w Radzie Miasta w obronie Camerimage Łódź Center. Następnie dostałem środki finansowe od PISF-u, ale była to tylko ¼ wnioskowanej kwoty, więc znów za mało na realizację całości. I ta druga część opowie o rewitalizacji EC1 w latach 2011-2013. Ostatecznie więc część pierwszą zrobiłem za pieniądze z Łodzi, drugą – z PISF-u i nie wiem jeszcze skąd wezmę środki na część trzecią, która opowie o budowie dworca. Jak oceniasz działania Łódź Film Commission? Wiedząc jakim dysponują budżetem, oceniam te działania pozytywnie. Żeby można było mówić jednk o realnym wpływie, Łódź Film Comission powinno dysponować środkami rzędu 5 milionów, a nie 700 tys. złotych z budżetu miasta. Przykładem podobnej dobrze funkcjonującej jednostki jest Fundusz Świętokrzyski finansowany z unijnych pieniędzy przeznaczonych na turystykę. Dzięki temu ich budżet sięga kilku milionów złotych, a Fundusz inwestuje w projekty promujące region jak np. serial „Ojciec Mateusz”. Może to jest jakiś sposób na pozyskanie większych funduszy? Można odnieść ostatnio wrażenie, że Łódź staje się swego rodzaju „problemem egzystencjalnym”, z którym trzeba sobie poradzić. Nie masz poczucia że musisz sobie „radzić” z Łodzią? Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:2 Myślę, że każdy z nas buduje sobie świat wokół ludzi, których spotyka, wokół książek, które czyta, filmów, które ogląda. Jeśli są w mieście wydarzenia kulturalne, które zaspokoją twój głód, a w Łodzi jest ich coraz więcej, to jest dobrze. Oczywiście, gdyby mierzyć to wszystko jakąś miarą bezwzględną, to trzeba by było wyjechać do Londynu czy Nowego Jorku, ale jednak jest coś, co łączy Cię z tym miejscem, z tym krajem. I ja właśnie w ten sposób „przetrawiłem” Łódź – znalazłem tutaj miejsca takie jak Muzeum Sztuki, Łódź Art Center, Prexer, Świetlicę Krytyki Politycznej… To miejsca, w których dobrze się czuję. Ale nie lubię też postawy hurraoptymizmu, bo prawda jest taka, że w naszym mieście nie jest dobrze i trzeba o tym głośno mówić. Druga część mojego filmu dokumentalnego zaczyna się sceną kiedy po przegraniu przez Łódź konkursu na Europejską Stolicę Kultury, rozentuzjazmowany tłum krzyczy „nic się nie stało!”. Ale właśnie „stało się” i trzeba zastanowić się dlaczego? Wyciągnijmy jakieś wnioski! Dlaczego tak łatwo jest zamieść nas pod dywan? Dlaczego nikt w skali kraju nikt nie wstawi się za Łodzią? A chyba od tego są politycy, nie? Co Twoim zdaniem powinno robić miasto, żeby poprawić sytuację kultury? Jeśli chodzi o moją branżę myślę, że przede wszystkim powinno się wypełnić lukę po Camerimage. Powinna powstać jakaś impreza, o podobnym, kilkumilionowym budżecie. Trzeba znaleźć pomysł na wydarzenie filmowe, która znów przyciągnie ludzi z całego świata; i nie chodzi tutaj o wielkie gwiazdy, ale chociażby o studentów, którzy co roku tutaj przyjeżdżali, wymieniali się doświadczeniami, pomysłami. To był jeden tydzień w roku, kiedy trzeba było tutaj być. I Łódź istniała w ten sposób w świadomości ludzi tworzących filmy na całym świecie. W branży filmowej bardzo ważna jest kwestia dofinansowania z sektora publicznego. Niech za przykład posłuży tutaj łódzki epizod firmy Breakthru Films, która realizowała film o Chopinie „Latająca maszyna”. Gdy dostała dofinansowanie z Gdyni, przeniosła tam całą produkcję, a przy projekcie pracowali animatorzy z Łodzi, m.in. z łódzkiego Se-Ma-Fora. I następna produkcja tej firmy powstanie w innym mieście. Powinnością władz miasta jest skupiać talent, który jest tutaj na miejscu, nie pozwolić tym ludziom wyjechać. A talent skupia się pieniędzmi. Dofinansowanie filmu fabularnego kwotą 200 tys. złotych to niewiele przy budżecie 3,5 mln złotych. Miasto powinno mieć fundusze na inicjatywy związane z rozwojem nowych technologii, na tworzenie trwałej infrastruktury, bo to zatrzyma tutaj ludzi z rożnych zawodów filmowych. Można np. dofinansować firmy, które będą miały sprzęt i ludzi wyspecjalizowanych w realizacji filmów w 3D. Takie wsparcie pozwoliłoby zatrzymać tutaj ludzi z inicjatywą. Mam wrażenie, że to jest ciągle dyskusja akademicka, czysto teoretyczna, bo politycy mówią, że Łódź pieniędzy nie ma, a do tego są długi i mnóstwo innych potrzeb. Skąd w takim razie wziąć jeszcze pieniądze na kulturę? Wydaje mi się, że kluczowe jest, by sobie jasno określić priorytety. Najważniejsze są więc pieniądze? Od dwóch lat robię film dokumentalny, który jest dofinansowany właśnie przez Łódź Film Commission. Można powiedzieć, że dzięki tym pieniądzom robię coś dla Łodzi, ale tak naprawdę to jest pojedyncze działanie, a chodzi o to żeby stworzyć sprawnie działający system. Nie chodzi o pakowanie środków finansowych w dzieło, ale w organizację, która to dzieło stworzy. Tak jak w przypadku Łódź Art Center, które dzięki zaufaniu i wsparciu miasta, mogło rozpocząć działalność a następnie zacząć szukać pieniędzy gdzie indziej. Ten pierwszy „ruch finansowy” powinien iść ze strony miasta. Najważniejsze to znaleźć pieniądze, nawet w formie pożyczki dla firm, które zrobią z nich pożytek tutaj na miejscu. Wzorcowym przykładem w Łodzi jest Opus Film, który powstał 20 lat temu z prywatnej inicjatywy i skupił ludzi z wielu zawodów filmowych, którzy dzięki temu zostali w Łodzi. Trzeba takich ludzi odławiać, dać im możliwość rozwijania swoich możliwości i zarabiania. Ja osobiście zostaję - lubię to miasto i ciągle w nie wierzę. Rozmawiał Łukasz Biskupski. Opracowała Anna Ciarkowska Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:3 Piotr Szczepański - rocznik 1975, łodzianin, reżyser. Z wykształcenia operator - absolwent PWSFTViT w 1999. Ma w swoim dorobku min. pracę operatora kamery przy Dniu Świra Marka Koterskiego, realizację zdjęć do teatrów telewizji Krzysztofa Zanussiego Sesja kastingowa oraz Sławomira Fabickiego Wesołe miasteczko. Za reżyserski debiut dokumentalny Generacja C.K.O.D. został nagrodzony w 2004 roku Grand Prix - Złotym Lajkonikiem na 44. Krakowskim Festiwalu Filmowym. W roku 2005 otrzymał Grand Prix Nokia Mobile Movie Competition na XXI Warszawskim Festiwalu Filmowym za krótki film dokumentalny Przyszłość polskiej kinematografii. Jego pełnometrażowy debiut fabularny Aleja Gówniarzy otrzymał nagrodę specjalną Prezesa SFP na XXXII FPFF w Gdyni 2007. Obecnie pracuje nad wieloletnim filmem dokumentalnym Łódź 2009 - o budowie Nowego Centrum Miasta. TAGI przemysły kreatywne Łódź Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:4