OpowieŹci dobroƒskie

Transkrypt

OpowieŹci dobroƒskie
8
OpowieÊ ci dobr oƒs kie
W r ó˝ba
Wró˝ba
Chropy – tak nazywano niegdyÊ miejsca niskie, wÊród lasów, poroÊni´te krzewami. Cz´sto w ciàgu roku, a zwłaszcza wiosnà, stała tu woda. Kronikarz królewski, Jan Długosz pisał o chropach: „wi´cej lasów i gai ni˝ pól“. Tak te˝ było na
poczàtku drugiego tysiàclecia w dolinie rzeki Warty oraz nad mniejszymi jej dopływami: Nerem i Grabià.
Swego czasu po chropach w´drował rycerz wraz z gromadà słu˝by. Jechał
z Wolborza do Sieradza, gdzie wzniesiono niedawno gród ksi´cia, u którego
słu˝ył. Rycerz Dobron, bo o nim tu mowa, był słusznej postawy, miał silne r´ce
i płowà czupryn´. Jego przezwisko wzi´ło si´ z łagodnego charakteru, prawoÊci,
a przy tym wytrwałoÊci w boju i przemyÊlnoÊci. Niestety, tym razem przemyÊlnoÊç
go zawiodła – zgubił si´. Dotarł do wy˝ej poło˝onego terenu i siadł pod rosnàcym
na polanie rozło˝ystym d´bem. Chciał daç wytchnienie koniom i jemu samemu odpoczynek był potrzebny. Kiedy zastanawiał, si´ co dalej robiç, na polan´ wbiegła
gromada dziewczàt. Przewodziła jej wysoka, czarnowłosa dziewczyna, odziana
w białà sukni´ przepasanà sznurem. Zaskoczony tym widokiem rycerz powstał
i zdà˝ajàc ku niewiastom zapytał o drog´ do Sieradza. Choç głos rycerza spłoszył
towarzyszki czarnowłosej, ta podeszła do niego i odpowiedziała tymi słowami:
– Znajdê wÊród zieleni niebieskie oczy, one ci´ zaprowadzà do domu pod
lipà. Bacz, byÊ nie patrzył w nie cz´sto, bo czekaç ci´ mo˝e zatracenie. Zaufaj
swoim dłoniom – w nich siła, dar i przyszłoÊç twoja.
Kiedy to mówiła, patrzyła Êmiało na rycerza, a jej niebieskie oczy przewiercały go, zda si´, na wskroÊ. Dziewczyna znikn´ła w lesie, a Dobron stał jeszcze
długo zauroczony. Zastanawiał si´, co majà znaczyç jej słowa. Gdy zrozumiał, ˝e
niebieskie oczy to woda, ruszył wzdłu˝ rzeki. Wkrótce po powrocie do Sieradza
wzdłu˝ Grabi, a potem Warty, rycerz stanàł do turnieju. Walczył konno z kopià
w r´ku. Kiedy rozp´dzony miał trafiç przeciwnika, mign´ła mu wysoko, gdzieÊ na
wie˝y zamku, twarz dziewczyny z lasu... Chwila nieuwagi kosztowała rycerza wysadzenie z siodła i bolesny upadek. Dobron, pomimo długich staraƒ medyka okulał, nie był wi´c przydatny swemu panu. Kiedy podleczył obolałà nog´, postanowił
opuÊciç Sieradz. Ksià˝´ w nagrod´ za wiernà słu˝b´ ofiarował rycerzowi ziemi´
nad Grabià. Ten wynajàł zasadêc´, odszukał miejsce, gdzie niegdyÊ spotkał dziewczyn´ i kazał tu właÊnie zało˝yç osad´. Zasadêca, je˝d˝àc po okolicznych wsiach,
obiecywał ziemi´, zwolnienie z daniny i opiek´ rycerza. Zacz´li zjawiaç si´ osadnicy.
Jednego razu przyszła z nimi niebieskooka dziewczyna. W odró˝nieniu od
innych przyszła tylko z ojcem, matka zmarła przy połogu. Ojciec nazywał córk´
9
10
OpowieÊ ci dobr oƒs kie
Blandyna i ze smutkiem dodawał:
– Jest chora na ˝ycie.
Mówił tak dlatego, ˝e cokolwiek robiła, robiła to całà sobà. W Êpiewie,
taƒcu czy podczas warzenia strawy zapami´tywała si´ tak bardzo, ˝e niemal siłà
trzeba było jà od zaj´cia odrywaç. Gdy ojciec czegoÊ jej zabronił, posłusznie
wykonywała jego wol´, ale to co miała w oczach, dalekie było od posłuszeƒstwa.
Niejednokrotnie potem padała na ziemi´ i dopóki silne r´ce jej nie uspokoiły,
rzucała si´ jak wyj´ta z wody ryba.
L´k ojca o córk´ powodował, ˝e Blandyna robiła co chciała, lecz nie była
rozkapryszonà, pustà pannà. Wprost przeciwnie, pomagała ojcu, prowadziła dom,
prz´dła, zbierała zioła. Nie stroniono od niej, bo Êpiewała i taƒczyła pi´knie, porywajàc innych do zabawy. Czasem podczas powa˝nej rozmowy, wieczorem, przy
ogniu, gdy kto spytał, co widzi w duszy – zamierała. Wpatrujàc si´ w jeden punkt
mówiła, a słowa wypływały z nieruchomej twarzy. Patrzyła w dal, której nikt nie
widział. Jej wró˝by cz´sto si´ sprawdzały.
Ona sama jednak ich nie pami´tała, tak jak nie pami´tała swego wró˝enia.
Potrafiła zaraz potem wróciç do pracy czy zabawy, jakby wczeÊniej nic si´ nie zdarzyło. Takà jà poznał rycerz Dobron. I choç nieco go przera˝ały dziwne stany,
w jakie popadała, uroda dziewczyny wywołała tak wielkie wra˝enie, ˝e wkrótce
przysłał do jej ojca swaty. Swatów rycerza w chłopskim domu nie zwykło si´ odrzucaç, jednak ojciec bał si´ tego, co powie córka. Blandyna nie kwestionowała
woli ojca, bo prawd´ mówiàc Dobron przypadł jej do gustu, gdy˝... miał smutne
oczy. Niedługo odbył si´ Êlub. Zjechali towarzysze wypraw rycerskich Dobrona.
Na koniach, w zbrojach z kopiami w r´ku, na tle chłopskich sukman, prezentowali
si´ jak motyle na r˝ysku.
Tłoczno było na dziedziƒcu domostwa Dobrona, gdy˝ ka˝dy z rycerzy
przyprowadził z sobà garÊç słu˝by, ka˝dy te˝ przywiózł prezent Êlubny. Ceremoni´
zaÊlubin prowadził, na nowà modł´, kapłan chrzeÊcijaƒski. Ksi´dza kilka dni
wczeÊniej sprowadził z Wolborza rycerz Dobron. Blandyna przyj´ła chrzest, natomiast próby ochrzczenia ojca (podobnie jak i wielu innych mieszkaƒców osady)
spełzły na niczym.
Po Êlubie do młodej pary podeszli rycerze. Pierwszy z nich wr´czył Dobronowi sztab´ ˝elaza jako symbol hardoÊci ducha i nieust´pliwoÊci. Mało znane
w tych czasach ˝elazo miało chroniç przed złymi duchami. Drugi rycerz przywiózł w glinianym garncu wino, napój skłaniajàcy po jego wypiciu do ˝artów.
Trzeci- ziarno zbo˝a, fundament ˝ycia i symbol umiłowania tradycji. Czwarty
rycerz przywiózł greckà lir´, dziwny instrument, którego ton wywołał blask
w oczach Blandyny. Lira słu˝àca muzyce oznacza harmoni´ i artyzm. Wreszcie
rycerz piàty, najstarszy, zło˝ył u stóp pana młodego drabin´.
– Drabina – rzekł – jest symbolem ambicji, pniesz si´ do góry, póki masz
podpor´. Wszystkie dary majà podwójne znaczenie- dodał. Z ˝elaza wykujesz
lemiesz i zaorzesz nim ziemi´, ale mo˝esz tak˝e ˝elaznym mieczem zabiç. Wino
w nadmiarze szkodzi, nieumiej´tnie przechowane zbo˝e pleÊnieje, a êle nastrojona
W r ó˝ba
lira niesie fałsz. Drabina wreszcie, to nietrwałe drewno i łamliwe szczeble.
Dary, które przypadły do serca młodej parze, zawa˝yły równie˝ na przyszłoÊci
rodu Dobrona. Pierwszy syn, jakiego urodziła mu Blandyna, pomimo niewielkiego
wzrostu odznaczał si´ niespotykanà dzielnoÊcià w walce. Drugi był skory do
˝artów, które czynił nie baczàc na skutki. Syn trzeci został rolnikiem. To on powi´kszył rodowe ziemie, siejàc na terenach wydartych puszczy proso, a nad rzek´
sprowadził udomowione tury. Kolejny chłopak (tak si´ trafiło, sami chłopcy si´
rodzili), niech´tny pracy nicpoƒ, pi´knie grał na fujarce i g´Êlach. Do tego z kawałka drewna potrafił wyczarowaç postacie swoich kolegów i sàsiadów. Najmłodszy z rodu chciał wszystkim przewodziç. Słuchał pilnie ojca, doÊwiadczonego
starca, dzi´ki czemu udawało mu si´ zyskiwaç posłuch. Dobron i Blandyna ˝yli
długo, a po ich Êmierci najstarszy syn przejàł władz´ nad rodem. Aby upami´tniç
ojca, osad´ nazwał jego imieniem – Dobron.
11