Jak skutecznie informować obywateli o wyborach?

Transkrypt

Jak skutecznie informować obywateli o wyborach?
Seminarium
„Jak skutecznie informować obywateli
o wyborach?”
Zapis stenograficzny
Warszawa 2009
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Instytut Spraw Publicznych
Program Obywatel i Prawo
Kierownik Programu:
Jarosław Zbieranek
tel. 22 556 42 73
e-mail: [email protected]
Seminarium odbyło się w Instytucie Spraw Publicznych w Warszawie dnia 19
czerwca 2009 roku. Zostało zorganizowane w ramach programu PolskoAmerykańskiej
Fundacji
Wolności
realizowanego
przez
Instytut
Spraw
Publicznych „Obywatel i Prawo IV”.
2
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Jacek Kucharczyk, Instytutu Spraw Publicznych:
Chciałem Państwa serdecznie powitać na seminarium zorganizowanym
w ramach Forum „Aktywny Obywatel” przez Fundację Civis Polonus i Instytut Spraw
Publicznych. Szczególnie serdecznie witam Pana Ministra Czaplickiego, a także
wszystkich
Państwa
zainteresowanych
problemem
frekwencji
wyborczej
i informowaniem obywateli o wyborach. Na początek chciałem przypomnieć, że
Forum „Aktywny Obywatel” to wspólna inicjatywa Instytutu Spraw Publicznych
i Polsko – Amerykańskiej Fundacji Wolności, która ma na celu działania, a właściwie
refleksje nad kwestią aktywności wyborczej Polaków, czy też braku aktywności
wyborczej Polaków. Forum gromadzi zarówno badaczy jak i aktywistów – osoby
zajmujące się zawodowo kwestiami aktywizacji, obywatelskiej aktywizacji wyborczej.
W ramach tych Forów prowadzimy różnego rodzaju dyskusje, ale także zlecamy
analizy prawne, przeprowadzamy badania socjologiczne, analizy socjologiczne, które
pozwolą nam lepiej rozumieć ten fenomen aktywności czy też braku aktywności
wyborczej, skąd bierze się to, że Polska jest na szarym końcu państw europejskich,
jeśli chodzi o poziom frekwencji wyborczej.
Teraz mieliśmy wybory do Parlamentu Europejskiego i Polska znów gdzieś tam
zajęła dosyć niechlubną pozycję jeśli chodzi o tę frekwencję, chociaż ona była
mniejsza niż oczekiwano właściwie w całej Europie. W prawdzie frekwencja była
większa o cztery procent niż 5 lat temu, ale można mieć różną opinię, czy to jest
sukces czy nie. Wydaje się rzeczą niewątpliwą w świetle badań, które prowadziliśmy
między innymi w ramach Forum „Aktywny Obywatel”, a także badań prowadzonych
przez inne ośrodki, że ta kwestia informacji, czy też braku poinformowania odgrywa
znaczącą rolę jeśli chodzi o frekwencję wyborczą. Ja przypomnę chociażby te
cytowane w mediach dane o tym, że około połowy Polaków w ogóle nie wiedziało
skąd się biorą posłowie do Parlamentu Europejskiego, a było to mniej więcej na dwa
miesiące przed wyborami. Pięć lat temu na to samo pytanie, które zadaliśmy chyba
dwa miesiące po wyborach, również połowa Polaków nie potrafiła prawidłowo
odpowiedzieć, więc jest jakiś zasadniczy, podstawowy problem z brakiem informacji.
I znowu pytani o znajomość kandydatów, o wiedzę o wyborach, czy też już nie
mówiąc o poglądach samych kandydatów czy partii politycznych, ogromna część
społeczeństwa deklaruje, że nie wie, nie ma na ten temat wystarczających informacji.
Oczywiście część z tych osób deklaruje także, że ich to zupełnie nie interesuje, więc
jest też kwestia jak ich zainteresować tą sprawą, ale jest też spora część
3
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
społeczeństwa, która mówi, że chciałaby mieć informacje, ale ich nie ma. I jak
skutecznie docierać z informacją na różnych poziomach, kto to powinien robić? Czy
instytucje publiczne, czy instytucje pozarządowe, czy partie polityczne? O tym chyba
właśnie należy rozmawiać i chyba jest dobry moment. Ucichła kampania wyborcza,
można się w tej chwili zastanowić, znowu zacząć na spokojnie trochę o tym
wszystkim myśleć. W tej chwili chciałem oddać głos przedstawicielce Fundacji Civis
Polonus, która przygotowała dzisiejsze seminarium i która wtajemniczy państwa
w jego cel i przebieg. Dziękuję jeszcze raz za przybycie i oddaję głos koleżance.
Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus:
Dzień dobry Państwu. Ja się nazywam Joanna Pietrasik i będę moderowała
dzisiejszą dyskusją. Ja ze swojej strony mogę dodać, że się bardzo cieszę, że
Fundacja może być współorganizatorem tego przedsięwzięcia. My od kilku lat
zajmujemy się edukacją obywatelską - głównie młodzieży. Cały czas gdzieś mam
takie przekonanie, że wciąż jest za mało działań, inicjatyw, które mają za zadanie
edukować i informować obywateli w dziedzinie obywatelskiej. Teraz jesteśmy
skupieni głównie na młodzieży i zależy nam na tym, aby w jak największych
dziedzinach i obszarach stwarzać warunki młodzieży i dorosłym do doświadczania
bycia obywatelem. To, co nas teraz obecnie zajmuje, projekt, z którego jesteśmy
najbardziej dumne, to jest projekt Młodzieżowych Rad Dzielnic. W 8 dzielnicach
Warszawy powołałyśmy i animujemy Młodzieżowe Rady Dzielnic i naszym
założeniem jest to, żeby te Młodzieżowe Rady były taką aktywnością, która pozwala
włączać młodzież do dialogu z władzami samorządowymi. Teraz jesteśmy na etapie
komunikacji i pracy z Urzędem Miasta i Radą Miasta na temat powołania
Młodzieżowej Rady Warszawy. To tytułem wstępu o Fundacji. Ja ze swojej strony
chciałam dodać, że ja osobiście mam taką nadzieję, że to seminarium będzie okazją
dla nas, czyli dla organizacji pozarządowych i dla instytucji publicznych do
wyciągnięcia wniosków z doświadczeń informowania obywateli o wyborach na
podstawie tych wyborów tak, żeby rzeczywiście skuteczniej i lepiej zaangażować się
w
informowanie
obywateli
o
wyborach
nadchodzących
–
prezydenckich
i samorządowych. Dla nas jest to temat bardzo bliski, jak ja się zastanawiałam
i myślałam o tym seminarium, to bardzo myślałam też w kontekście tego, co
Fundacja mogłaby zrobić i jak mogłaby się włączyć i jak mogłaby po pierwsze
angażować inne organizacje, ale też informować o wyborach. Przyznam się
4
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
szczerze, że liczę na to, że gdzieś wspólnie tu razem możemy sobie odpowiedzieć
na pytanie: Co zrobić lepiej w nadchodzących wyborach?
Jeśli chodzi o cele szczegółowe tego seminarium, to naszym namysłem było to, żeby
z jednej strony zainspirować się dobrymi praktykami z zagranicy, tym jak gdzieś inni
dobrze informują obywateli o procedurach dotyczących wyborów, o kandydatach i
o instytucjach, do których są osoby wybierane, a z drugiej strony zależało nam na
tym, żeby przyjrzeć się jak faktycznie przy tych wyborach, które były, wyglądało
informowanie obywateli. Czyli trochę żeby spojrzeć wstecz i ku przyszłości.
Układ tego seminarium jest taki: w całym seminarium zaplanowaliśmy dwie dyskusje
panelowe. Jedna będzie z udziałem przedstawicieli instytucji publicznych, po
przerwie
będzie
dyskusja
panelowa
z
udziałem
przedstawicieli
organizacji
pozarządowych.
Ja sobie pozwoliłam na małą modyfikację programu, tzn. teraz poproszę Pana Ola
Petterssona i Pana doktora Mikołaja Cześnika o zabranie głosu. Państwo
w programie nie mają momentu, w którym moglibyśmy zadać pytania do tych dwóch
ekspertów. Tutaj będzie ten czas. Jeszcze przed panelem z udziałem ekspertów
instytucji publicznych będzie czas na dyskusję i ewentualne pytania, które się
pojawią. To tytułem spraw organizacyjnych. To seminarium będzie tłumaczone,
będzie rejestrowane i spisane.
Myślę, że możemy przejść do meritum. Ja teraz poproszę Pan Ola Petterssona przedstawiciela szwedzkiego Instytutu IDEA o zabranie głosu. Jest to Instytut, który
od wielu lat koncentruje się na wspieraniu procesów demokratycznych i niemalże od
swojego początku, od momentu powstania, czyli od 1995 roku zajmuje się
programem frekwencji wyborczej. Bardzo proszę o zabranie głosu.
Ola Pettersson, The International Institute for Democracy and Electoral
Assistance:
Dzień dobry Państwu. Bardzo dziękuję zarówno Fundacji Civis Polonus jak
i Instytutowi Spraw Publicznych za zaproszenie mnie tutaj na to seminarium.
Nazywam się Ola Pettersson i reprezentuję Instytut IDEA. Dzisiaj będę chciał
Państwu przedstawić różnego rodzaju inicjatywy pochodzące z całego świata,
mające na celu zachęcenie do większej frekwencji wyborczej. Zacznę od
powiedzenia kilku słów na temat organizacji, którą reprezentuję, czyli Instytutu
Międzynarodowego IDEA. Ta nazwa jest skrótem, którego rozwinięcie brzmi w ten
5
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
sposób: Międzynarodowy Instytut na Rzecz Demokracji i Wspierania Wyborów.
Jesteśmy organizacją międzyrządową skupiającą 25 państw członkowskich z 6
kontynentów. Nasza główna siedziba mieści się w Sztokholmie – w Szwecji, która też
jest państwem członkowskim tej organizacji. Mamy także biura regionalne
w Ameryce Łacińskiej, w Afryce, a także w Nepalu. Jeżeli chcecie Państwo
dowiedzieć się czegoś więcej o naszej organizacji, to bardzo proszę zadawać
pytania mnie, póki tu jestem lub odwiedzić naszą stronę internetową. A teraz
wracamy do frekwencji wyborczej. Zacznę tę prezentację od przedstawienia
tendencji światowej dotyczącej frekwencji. Przedstawię Państwu sposób, w jaki nasz
Instytut próbuje klasyfikować te różne inicjatywy mające na celu zwiększenie
frekwencji wyborczej. Skupię się następnie na jednej z tych kategorii, którą my
określamy jako kampanie informacyjne, a których głównym celem jest informowanie
obywateli o wyborach. Przedstawię następnie dwa studia przypadku, one będą
dotyczyły Nowej Zelandii i Węgier, przy czym ta kampania, o której będę mówić,
która miała miejsce w Nowej Zelandii była przeprowadzona przez instytucję
publiczną, natomiast ta węgierska przez organizację pozarządową. I na koniec, już
podsumowując, przedstawię pewne nauki, które wyciągnęliśmy z tych doświadczeń
i pewne dobre praktyki, które z nich wynikają. Pierwsze pytanie to „Czy frekwencja
wyborcza na świecie rzeczywiście spada?”. Ta tabela przedstawia dane statystyczne
z bazy danych Instytutu IDEA. Nie chcę tutaj szczegółowo wchodzić w te liczby, jeśli
jednak Państwo przyjrzycie się im, to widać wyraźnie, że od roku 1945, jeśli patrzymy
na takie okresy piętnastoletnie, widać wyraźnie, że ten poziom frekwencji wyborczej
spada. Można to także przedstawić graficznie, akurat ten wykres dotyczy wyborów
parlamentarnych i widać, że ten spadek w zasadzie zaczyna się o 1945 roku,
niemniej nie był wtedy jeszcze bardzo gwałtowny. Od początku lat 90’ spadek jest
dużo gwałtowniejszy. Oczywiście nie wynika z tego, że frekwencja wyborcza spadała
w każdych wyborach, w każdym kraju. Niemniej pokazuje to globalną tendencję,
zgodnie z którą ta frekwencja jednak spada. I co możemy zrobić w związku z tym?
Może Państwo macie jakieś propozycje? Instytut IDEA przyglądał się inicjatywom
podejmowanym w celu zwiększenia frekwencji na całym świecie i podzielił te
inicjatywy na takie 6 kategorii. Te obrazki, które Państwo widzicie na slajdzie, to jest
moja interpretacja tych kategorii. Pierwsza kategoria, to jest ta waśnie, na której
skupimy się później, kategoria określona jako kampanie informacyjne, czyli
kampanie, które mają obywatelowi odpowiedzieć na pytanie: jak ma głosować?
6
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Druga kategoria, którą nazwaliśmy kampaniami promocyjnymi, to jest kategoria,
która ma odpowiedzieć obywatelom na pytanie: dlaczego powinni głosować? Czyli
nie tyle informować go, ale starać się zaangażować go w wybory. Trzecia kategoria,
to tak zwane ruchy czy inicjatywy oddolne, czyli działania, które nie są organizowane
przez instytucje publiczne, ale przez różnego rodzaju nieformalne ruchy oddolne.
Kolejna kategoria to tak zwane działania edukacyjne, mogą to na przykład być
symulacje wyborów czy inne działania, ale organizowane w ramach otoczenia
szkolnego. Piątą kategorię reprezentuje tutaj tzw. rock the vote. Czy ktoś z Państwa
w ogóle słyszał to hasło, tę nazwę? To była taka idea koncertów, która się zrodziła
w Stanach Zjednoczonych i której celem było uczynienie wyborów czymś
atrakcyjnym poprzez właśnie taką rozrywkę, stworzenie wokół wyborów takiej
atmosfery, że głosowanie jest „cool”. Oczywiście, to było skierowane do ludzi
młodych. Ostatnią kategorię określiliśmy jako zachęty, może jest to trochę za mało,
to są takie działania, które mają zapewnić wyborcom materialne zachęty do udziału
w głosowaniu. Jest to dość kontrowersyjna metoda zwiększania frekwencji, nie jest
zbyt często stosowana, ale np. była stosowana w Kolumbii, gdzie rząd dawał
zwolnienia podatkowe osobom, które brały udział w wyborach.
W tej prezentacji skupimy się na kampaniach informacyjnych. Jest to bardzo
powszechnie stosowana forma, w zasadzie przy każdych wyborach jakaś forma
takiej kampanii się pojawia i nie jest specjalnie postrzegana jak kontrowersyjna. Tej
metody używają zarówno tzw. EMB, czyli instytucje publiczne zarządzające
organizacją wyborów, ale także organizacje pozarządowe. W tych działaniach
najczęściej się skupiamy na pytaniach: jak, gdzie i kiedy głosować? Mogą się
skupiać również na takich zagadnieniach jak: instytucje polityczne, których dane
wybory dotyczą, czyli np. parlamentu, roli posłów do parlamentu, jeśli o takie wybory
akurat chodzi, politycznych przeciwników, którzy stają do wyborów, kandydatów,
partie polityczne, informacje na temat partii lub informacji na temat systemu
wyborczego, czyli np. wyjaśnianie, w jaki sposób głosy przekładają się na liczbę
mandatów. Jeśli chodzi o taką docelową grupę, do której te kampanie są skierowane,
to albo jest to cały elektorat, czyli próba dotarcia do jak największej liczy osób, do
tylu do ilu jest to możliwe lub też skupienie się na konkretnych grupach docelowych.
W bardzo wielu przypadkach jest tak, że te publiczne instytucje zajmujące się
organizacją wyborów, czyli te EMB, najczęściej skupiają się na kampaniach
skierowanych do całego elektoratu. Natomiast organizacje pozarządowe skupiają się
7
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
na określonych grupach, takich jak młodzi ludzie, emigranci czy na przykład wyborcy
zamieszkujący określony rejon geograficzny. I w takich kampaniach można używać
wielu narzędzi. W naszych badaniach zetknęliśmy się z różnymi narzędziami
zaliczającymi się do masowej komunikacji. Mogą to być działania bezpośrednie
twarzą w twarz, spotkania, jak i też różnego rodzaju narzędzia informatyczne.
Zauważyliśmy, że szczególnie to ostatnie narzędzie rozwija się w ostatnich latach,
np. wykorzystanie portali społecznościowych różnego rodzaju tj. Facebook, My
Space czy YouTube staje się coraz bardziej popularne. Teraz przedstawię te dwa
opisy przypadków, o których mówiłem. Pierwszy dotyczy wyborów, które odbyły się
w Nowej Zelandii w 2008 roku i kampania tam przeprowadzona była przez komisję
wyborczą Nowej Zelandii. Ta żółta figurka tutaj na slajdzie, to była figurka, którą
nazwano „election guy” czyli „facet od wyborów” i ona pojawiała się przed wyborami
praktycznie wszędzie. Budżet tej kampanii wynosił w przeliczeniu ok. 420 tysięcy
euro. Ta kampania opierała się na strategii informacyjnej, która z kolei miała w sobie
kilka takich głównych przesłań, z którymi komisja chciała dotrzeć do wyborców.
Najważniejsze z nich brzmiało: „Głosowanie jest łatwe i ma znaczenie”. Ta kampania
opierała się także w dużym stopniu na różnego rodzaju badaniach i doświadczeniach
międzynarodowych. Badania przeprowadzone przez komisję wyborczą dotyczyły
elektoratu, jego potrzeb, zainteresowań, a także doświadczeń innych krajów. Ta
kampania skupiała się przede wszystkim na wyjaśnianiu, na czym polega system
wyborczy, a to z tego powodu, że Nowa Zelandia na krótko przed tymi wyborami
zmieniła system wyborczy na taki, który był nieco bardziej skomplikowany i badania
elektoratu przeprowadzane przed wyborami wykazały, że ludzie nie bardzo wiedzą
o co chodzi, na czym ta zmiana polega. Skupiono się więc na wyjaśnianiu w jaki
sposób ten nowy system funkcjonuje. Drugi kierunek, na którym się ta kampania
skupiła, to były trzy grupy docelowe: młodzi wyborcy, imigranci oraz media.
Kampania wykorzystywała cały szereg różnych działań, różnych narzędzi, na których
nie chcę się szczegółowo teraz skupiać. One są opisane w tym materiale, który
Państwo po konferencji otrzymacie. Chcę tylko podać dwa przykłady, które może
były takie mniej typowe. Jeden z nich, to było to, że komisja wyborcza umieściła
plakaty zachęcające do udziału w wyborach w toaletach publicznych znajdujących
się w kinach. Założenie było takie, że jeśli do kogoś nie dotrze przekaz przez
telewizję czy inne miejsca, to toaleta jest już takim miejscem, w którym tego przekazu
się nie da uniknąć po prostu. Drugi pomysł był taki, że przygotowano specjalne
8
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
banery, które były ciągnięte za samolotem w dniu wyborów nad największymi
miastami Nowej Zelandii z hasłem „Tik – Tak, czas na głosowanie”. Drugi taki
pomysł, też w dniu wyborów, polegał na tym, że w gazetach zawierających wkładkę
z repertuarem kinowym dołączono reklamę, w której opisano dzień wyborów tak,
jakby był to film pokazywany tylko tego jednego dnia i że to jest jedyna szansa żeby
wziąć w nim udział. Kilka obserwacji dotyczących tej właśnie kampanii. Przede
wszystkim w porównaniu z wszystkimi innymi tego typu kampaniami trzeba przyznać,
że ona była bardzo dobrze trafiona czasowo i bardzo dobrze zaplanowana.
Rozpoczęto
prace
nad
tą
kampanią
dużo,
dużo
wcześniej,
aby
zdążyć
z przeprowadzeniem badań i zebraniem informacji, a także aby w momencie
decydowania o tym jakie działania wybrać, nie czuć na plecach tej presji politycznej,
która w miarę zbliżania się wyborów zawsze się pojawia. Poza tym, cała ta kampania
opierała się na strategii informacyjnej, która była jasna i która zawierała jasne
przesłania, na których te działania miały się skupiać i to ułatwiało wybranie już
konkretnych działań, które musiały odnosić się w jakiś sposób do tych ustalonych
wcześniej, kluczowych przekazów. Stosowano także taką mieszaninę różnych
działań, niektóre były oparte na nowoczesnych technologiach, inne nie, część
ogłoszeń była w bardzo poważnym tonie, część była humorystyczna, były ogłoszenia
skierowane bezpośrednio do konkretnych grup, np. imigrantów czy do młodych, inne
kierowane były do wszystkich wyborców. Starano się jak najbardziej rozpowszechnić
ten przekaz, na którym komisji zależało. Tak jak już mówiłem, właśnie ten element
humoru i wykorzystanie nowoczesnych technologii to było coś, na czym oni się
skupili szczególnie po to, aby dotrzeć do młodych wyborców.
Drugi opis przypadku dotyczy wyborów na Węgrzech w roku 2006. Potrzeba tej
kampanii zrodziła się po otrzymaniu informacji z badań statystycznych wśród
młodych wyborców, gdzie okazało się, podobnie jak słyszę, że także dzieje się
w Polsce, że ok. 50 % wyborców nie miało pojęcia w ogóle, jakie są partie polityczne
na Węgrzech. Na to zareagowała organizacja pod nazwą ACEEO. To jest taka
regionalna organizacja pozarządowa z siedzibą na Węgrzech. W tej kampanii ta
organizacja miała cztery strategiczne zadania. Po pierwsze, była to poprawa
praktycznej wiedzy wśród elektoratu. Po drugie, umieszczenie tych wyborów
w kontekście historycznym dzięki przedstawieniu historii prawa wyborczego na
Węgrzech, jak to się rozwijało w tym kraju. Następnie podanie informacji na temat
partii politycznych i ich programów. Punkt ostatni to rozwijanie generalnie
9
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
umiejętności obywatelskich. W ramach tej kampanii prowadzono szereg różnych
działań. Kilka z nich omówię. Pierwszym z nich, to były wizyty w budynku Parlamentu
Węgierskiego, gdzie młodzi ludzie mieli okazję sami przejść się tymi korytarzami
władzy, a w tym samym czasie wysłuchać informacji na temat tego, jak na Węgrzech
dochodzono do powszechnego prawa wyborczego. Drugie ciekawe działanie, to był
projekt pt. „Kogo byś wybrał?”. W ramach tego działania organizacja stworzyła
specjalną stronę internetową, na której młodzi ludzie byli proszeni o podanie
odpowiedzi czy reakcji na pewne stwierdzenia opisujące zagadnienia polityczne,
zarówno węgierskie jak i europejskie. Po zakończeniu tej ankiety, wypełnieniu tego
formularza, użytkownik otrzymywał analizę, która była przygotowana przez
apolitycznych ekspertów od nauk politycznych. Ta analiza zestawiała ich odpowiedzi
z odpowiedziami na te pytania dawanymi przez poszczególne partie polityczne,
a oprócz tego taką odpowiedź jakby skonsolidowaną, pokazującą, która z partii lub
jej program jest najbliższy tym odpowiedziom przez użytkownika udzielonych. Tu
kilka obserwacji na temat tej kampanii. Po pierwsze opierała się ona na wynikach
badań, które przeprowadzono wcześniej. Miała więc dobrą podstawę, znała potrzeby
tego elektoratu, wiedziała z której strony tego elektoratu należy podejść i skupiała się
w związku z tym na młodych wyborcach. Ta inicjatywa wiązała się także ze
współpracą międzynarodową, bo ta organizacja węgierska przeprowadzała swoje
działania we współpracy z organizacjami pozarządowymi z innych krajów. Tutaj
pomocna była Komisja Europejska, która sfinansowała wyjazdy tej organizacji do
innych krajów, podczas których oni spotykali się z ngo’sami z innych krajów
i rozmawiali na temat tego, w jaki sposób docierać z informacją o wyborach
i aktywizować młodych wyborców. Jeśli chodzi o kontekst historyczny, to był to
element, który w tej kampanii była bardzo ważny. Nie tylko zresztą w tej, bo okazało
się, że w ogóle w innych kampaniach w tym rejonie Europy Środkowej i Wschodniej
jest to coś, co jest istotne. Dlatego też ambicją wielu organizacji pozarządowych było
umieszczenie tych działań wyborczych w kontekście historycznym, przekazanie
informacji młodym ludziom na temat tego, jak kształtowało się powszechne prawo
wyborcze w tym regionie.
Podsumowując,
chciałbym
przedstawić
kilka
takich
nauk,
doświadczeń
wyciągniętych właśnie z tych kampanii jak również z innych kampanii na całym
świecie, a także pewnych praktyk, które są warte naśladowania. Bardzo wiele
organizacji podkreśla znaczenie dobrego planowania, które należy zacząć
10
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
odpowiednio wcześnie tak, aby zdołać zebrać całą wiedzę, która ma tutaj znaczenie
i mogłaby tutaj być przydatna i na tej podstawie planować. To z kolei pozwala na
dokonywanie świadomych wyborów, jeśli chodzi o działania, które chcemy podjąć.
To znów pozwala na określenie, znalezienie takich grup docelowych, które albo nie
głosują, bo nie są tym zainteresowane, albo nie mają odpowiednich informacji. To
pozwoli także na zastanowienie się nad tym, jak najlepiej do takich grup dotrzeć.
Ważne jest także, aby stosować i wykorzystywać mieszankę różnych działań
i narzędzi tak, aby dotrzeć do jak największego elektoratu, do jak największej grupy.
Kolejna ważna rzecz – ocena własnych wysiłków. To jest coś, czego się bardzo
często nie robi, często, dlatego że jest to bardzo trudne, bo na frekwencję wyborczą
wpływa cały szereg bardzo różnych czynników. Lecz jest to próba, którą warto
podjąć. Rzecz, która się z tym wiąże, to czerpanie nauki z poprzednich doświadczeń,
zastanowienie się, co nie wyszło, co zostało zrobione źle, jak można to poprawić
następnym razem. Bardzo się cieszę, że mogę być tutaj bezpośrednio po wyborach,
kiedy Państwo właśnie macie czas na zastanowienie się nad tym, jak były te
działania prowadzone do tej pory i jak te doświadczenia wykorzystać następnym
razem. Myślę, że konferencje czy seminaria, takie jak to dziś, to jest bardzo dobry
przykład na to, w jaki sposób z tych doświadczeń można korzystać, zarówno
z doświadczeń międzynarodowych jak i własnych krajowych. Bardzo dziękuję
Państwu za uwagę. Jeżeli jesteście Państwo zainteresowani wykorzystaniem
pewnych źródeł, to tutaj są adresy stron internetowych, do których warto sięgnąć.
Możecie Państwo także napisać do mnie pytanie pod adres mailowy, który tutaj
podaję. Dziękuję bardzo za uwagę.
Mikołaj Cześnik, Instytut Studiów Politycznych PAN:
Ja
proszę
Państwa,
będę
dzisiaj
pokazywał
pewne
wyniki
badań
empirycznych, które prowadzimy w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii
Nauk w ramach takiego projektu, który się nazywa „Polskie Generalne Studium
Wyborcze”. Mój główny cel, który sobie tutaj stawiam, to pokazać, w jaki sposób
informacja, w jaki sposób wiedza, bo ja w czasie swojej prezentacji będę starał się
pokazać, że to nie jest do końca to samo, jak one wpływają na frekwencję wyborczą.
Mam następujący plan tej prezentacji. Chciałbym na początku żebyśmy przyjęli nieco
szerszą perspektywę, to wynika pewnie z tego, że cała ta moja prezentacja będzie
11
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
nieco bardziej akademicka, za co przepraszam, ale jestem przyzwyczajony do
takiego trybu przedstawiania swoich badań. Na początku chciałbym, żeby Państwo
razem ze mną przyjęli nieco szerszą perspektywę patrzenia na frekwencję wyborczą
i rolę informacji jako determinanty frekwencji wyborczej. Następnie pozwolę sobie
opowiedzieć Państwu krótko o dwóch modelach, czy dwóch teoriach głosowania,
które różnią się pojmowaniem roli informacji. Następnie chciałbym się nieco
dokładniej zająć samych mechanizmem wykorzystywania informacji na poziomie
pojedynczego obywatela. W końcu chciałbym przedstawić pewne wyniki analiz
empirycznych.
Niech mi Państwo zatem pozwolą rozpocząć od takiego ogólnego i raczej
teoretycznego czy wręcz normatywnego spojrzenia na informację. Ja twierdzę i będę
się spierał z każdym, kto reprezentuje nieco inny pogląd, że to, jak my pojmujemy
informację zależy w dużym stopniu od wyznawanej przez nas teorii demokracji, a
teorie demokracji są różne. Podstawowy dylemat we współczesnej teorii demokracji
jest to zakres odwołania się do władzy suwerennej, do władzy narodu i ile tej władzy
mamy obywatelom wręczyć, dać do ręki. On się manifestuje w znanym od 200 lat
dylemacie, kim ma być przedstawiciel? Czy on ma być naszym delegatem czy raczej
naszym powiernikiem? Edmund Berg pisał o tym ponad 200 lat temu, ale to jest w
dalszym ciągu niesłychanie istotne i określające nasz sposób definiowania
politycznej wiedzy, informacji czy działań podejmowanych w ramach takich kampanii
jak te przedstawiane Państwu przed chwilą. Ten spór o to, kim ma być nasz
przedstawiciel, czy ma być delegatem czy raczej powiernikiem jest powiązany z
bardziej fundamentalnym sporem, sporem pomiędzy dwoma koncepcjami demokracji
– koncepcją partycypacyjną i koncepcją elitarystyczną, które jeśli chodzi o informacje
różnią się zasadniczo, ponieważ są one ufundowane, jeśli tak mogę powiedzieć, na
różnych wizjach ludzkiej natury, nie natury w ogóle, ale ludzkiej natury w tym
wymiarze publicznym. Różnią się, mówiąc innymi słowy, wizją obywatela w sferze
publicznej. Pierwsza z nich, którą pozwolę sobie Państwu przedstawić, to jest
perspektywa partycypacyjna. Ona odwołuje się do antycznego ideału, do
starożytnych Aten, gdzie demokracja to jest przede wszystkim uczestnictwo Demosu,
obywateli, wspólnoty demokratycznej we władzy. W tej perspektywie my wierzymy,
jeżeli jesteśmy jej wyznawcami, że obywatele mają preferencje, potrafią je
uszeregować, umieją je uzasadniać, potrafią toczyć spory argumentując. Obywatele,
mówiąc kolokwialnie, wiedzą czego chcą. Jeśli obywatele wiedzą, czego chcą. To
12
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
jest, tak jak mówię, pewna silna normatywna wizja, powinni wiedzieć - kto, jacy
kandydaci, jakie partie, jakie stronnictwa, jakie obozy polityczne mają szansę, czy
dają raczej szansę na realizację ich interesów, kto najlepiej będzie ich reprezentował,
kto na forum publicznym najlepiej zabezpieczy ich interesy. Perspektywa
elitarystyczna jest inna, opiera się na zupełnie innych, bardziej powiem od razu,
realistycznych, co potwierdzają badania empiryczne, założeniach dotyczących
ludzkiej natury. Podkreślę raz jeszcze, nie natury w ogóle, tu nie ma mowy o tym czy
ludzie są dobrzy czy źli, chodzi raczej o to na ile jesteśmy zdolni realizować się w
sferze publicznej jako obywatele. Większość badań empirycznych dowodzi tego, że
jesteśmy politycznymi ignorantami. Z tego powodu w demokracji, która współcześnie
może się głównie realizować jako demokracja przedstawicielska, nasze wspólnoty
demokratyczne są za duże, abyśmy mogli sobie pozwolić na rządzenie się tak, jak
się rządzono w starożytnych Atenach. Tam była szansa na to, aby członkowie
wspólnoty zebrali się, rozmawiali ze sobą, przeprowadzali dyskusję, mogli
argumentować i koniec końców podejmować decyzje. My jesteśmy tej możliwości
pozbawieni, ponieważ nasza wspólnota demokratyczna liczy 30, 5 mln. Nie sposób
sobie wyobrazić, abyśmy się zebrali gdzieś na agorze i obradowali, tak jak to
czyniono w starożytnych Atenach. Z tego powodu nasi przedstawiciele muszą być
raczej naszymi powiernikami. Ja zaraz wyjaśnię tę różnicę pomiędzy delegatem a
powiernikiem. To ma też fundamentalne znaczenie dla tego, jak będziemy pojmowali
całą procedurę wyborczą. Wybory nie decydują o tym jak rządzić, ale wyłącznie o
tym, kto będzie nami rządził, kto będzie naszymi powiernikami, którzy będą rządzić.
Ja chcę teraz Państwu przytoczyć jeszcze jeden fragment epokowego dzieła Józefa
Schumpetera, napisanego w połowie zeszłego wieku i zatytułowanego „Kapitalizm,
Socjalizm, Demokracja”. Wpływ dzieła na współczesne nauki społeczne trudno
przecenić, gdzie przedstawiona jest ta wizja obywatela w sferze publicznej. Pisze
Schumpeter tak: „Tak więc typowy obywatel, skoro tylko wkracza w sferę polityki,
spada na niższy poziom sprawności umysłowej. Argumentuje on i analizuje w
sposób, który w zastosowaniu do sfery swoich realnych interesów sam bez trudu
uznałby za infantylny. Staje się na powrót prymitywem. Jego myślenie nabiera cech
emocjonalnych i asocjacyjnych. To zaś pociąga za sobą dalsze konsekwencje
o złowieszczym znaczeniu”. Proszę teraz żeby Państwo zwrócili uwagę na pewną
relację, która istnieje pomiędzy tego rodzaju myśleniem o ludzkiej naturze,
a dylematem jak informować. Jeśli my twierdzimy, że człowiek, jednostka, obywatel
13
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
w sferze publicznej jest prymitywem, to małe są szanse na to, żebyśmy mogli wierzyć
w to, że efektywnie go poinformujemy, że nasze działania informacyjne przyniosą
jakikolwiek skutek. Zapytają Państwo pewnie, jak wielu jest takich, którzy tak myślą
o obywatelach? Nie robimy badań na decydentach, na politykach, nie wiemy jak
wielu, ale zapewniam Państwa, że perspektywa elitarystyczna jest dosyć popularna
w teorii demokracji, wśród ludzi zajmujących się zawodowo badaniem polityki,
a także wśród ludzi, którzy zawodowo zajmują się uprawianiem polityki. Co więcej,
badania empiryczne na obywatelach potwierdzają to, że niestety obywatele często
w sferze polityki, kiedy się tam pojawiają, spadają na niższy poziom sprawności
umysłowej i stają się na powrót prymitywami. Jak już Państwu powiedziałem,
w demokracji przedstawicielskiej, a współcześnie trudno praktykować inną, jeśli
wierzymy w to, że obywatel nadaje się do tego żeby się realizować w swej roli
obywatela,
prawdopodobnie
będziemy chcieli żeby jego
przedstawiciel był
delegatem, żeby pełnił taką role jaką pełnił poseł na sejm w I Rzeczypospolitej. My
go wysyłamy, ale my kontrolujemy to, co on robi. My dajemy mu instrukcję, bo my
wiemy co jest dobre, jak rządzić. Poseł na sejm w I Rzeczypospolitej nie mógł
postąpić wbrew woli tych, którzy go posyłali. Ale może też być uznawany nasz
delegat, nasz poseł, nasz reprezentant za powiernika. My mu przekazujemy naszą
władzę i on działa zgodnie z własnym sumieniem, zgodnie z własnym rozumem,
trochę tego powiernika można by chyba zamienić na pełnomocnika. My oddajemy,
delegujemy tę władzę, ale przestajemy z tej władzy korzystać od momentu, kiedy my
już go posyłamy do parlamentu. Tu mamy zresztą do czynienia z podejściem
paternalistycznym, które w humanistyce jest bardzo stare. Platon był paternalistą,
twierdził, że należy unikać jak ognia dawania władzy w ręce obywateli. Niech rządzą
filozofowie – ci, którzy mają rozum i wiedzą jak rządzić w ten sposób, aby
przysparzać dobra wspólnego, aby wspólnota demokratyczna rozwijała się
w pożądanym i dobrym dla wszystkich kierunku. Ten spór jest oczywiście
nierozstrzygalny, to jest spór natury normatywnej i on jest nierozstrzygalny na
gruncie empirii. Na gruncie empirii, badań nad uczestnictwem wyborczym mamy dwa
główne podejścia, dwie główne teorie. Jedni mówią, że ludzie głosują, bo mają takie
nawyki. Jest to rodzaj nawyku, który nabywamy z bardzo różnych powodów,
głosowania lub niegłosowania – absencji. Jest to rodzaj, w angielskojęzycznej
literaturze nazywany „habitus”, czyli rodzaj właśnie takiego przyzwyczajenia, które
mamy, które wyrabia się, czy powstaje w okresie naszej politycznej socjalizacji, kiedy
14
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
jesteśmy nastolatkami i później przez całe życie trwa. No i są drudzy, którzy mówią,
że to nie prawda, że ludzie głosują nawykowo. Ludzie są racjonalnymi istotami,
jednostkami, które głosują na bazie racjonalnej kalkulacji, deliberacji, kalkulacji
decyzji. One, jak się Państwo zapewne domyślają, w sposób konieczny bardzo
różnie definiują kwestie informacji i jej roli, jeśli chodzi o determinowanie głosowania.
W tym wypadku dostępne wyniki analiz empirycznych nie są jednoznaczne. Wiele
wskazuje na to, że znaczna część ludzi ma nawyk głosowania. Ale wiele wskazuje
też na to, że nie jesteśmy zupełnie nieracjonalni, jeśli chodzi o proces wyborów, że
przynajmniej niektórzy, przynajmniej w niektórych przypadkach, przynajmniej do
pewnego stopnia są racjonalni. Teoria głosowania jako nawyku będzie pomniejszać
rolę informacji jako istotnej determinanty uczestnictwa wyborczego, bo skoro ktoś ma
nawyk głosowania, to bez względu na to czy wie, czy nie wie, będzie głosował. On
nie musi znać kandydatów, on nie musi znać ich programu, on jedyne co musi
wiedzieć, to kiedy są wybory i jak dotrzeć do lokalu wyborczego. To są jedyne
rzeczy. Jeśli ktoś głosował przez 60 lat, to prawdopodobnie wie gdzie dotrzeć i co
tam zrobić. To zupełnie wystarczy. Całe życie głosowałem na republikanów. Po co mi
czytać ich program skoro wiem, że robią coś w taki sposób, że ja jestem z tego
zadowolony. Ojciec głosował na republikanów, dziadek, pradziadek, to jest zwyczaj
w mojej rodzinie głosować na republikanów. Nigdy w życiu nie zagłosuję na
komunistów. Nigdy nie głosowałem na komunistów i to jest mój zwyczaj i ja nie będę
czytał czy oni tam napisali w swoim programie wyborczym coś, co by mogło
spowodować, że ja mógłbym na nich oddać głos. To nie ma sensu. Ja nie będę
poświęcał mojego czasu żeby przeczytać ich program wyborczy. Ja się nie muszę na
ten temat informować, ponieważ nawykowo głosuję, albo nawykowo nie głosuję. Te
inne czynniki, które decydują o uczestnictwie wyborczym to jest właśnie nawyk,
socjalizacja – twierdzą ci, którzy mówią, że głosowanie to nawyk, identyfikacja
partyjna i wiele, wiele innych, o których nie mam czasu w tej chwili mówić.
Zupełnie inaczej jest w teorii racjonalnego wyboru. Ona docenia rolę informacji,
w istocie jest to jeden z najistotniejszych czynników, jeżeli chodzi o teorie
racjonalnego wyboru. Bez informacji trudno sobie w ogóle wyobrazić racjonalny
wybór. Nam informacja jest konieczna, niezbędna do tego, żebyśmy mogli podjąć
racjonalną decyzję. Brak informacji implikuje niemożność dokonania racjonalnego
wyboru. Tu jest ta rzecz, którą chce bardzo podkreślić i zwrócić na nią Państwa
uwagę. Otóż o głosowaniu nie decyduje informacja sama. Informacja musi być
15
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
przyswojona, dlatego ja sobie pozwalam napisać: „wiedza jest tym, co twierdzą
teoretycy racjonalnego wyboru, decyduje o głosowaniu”. To jest coś, co Robert Dahl,
inny współczesny klasyk teorii demokracji nazywa oświeconym rozumieniem.
Posiadanie informacji nie jest oświeconym rozumieniem, ta informacja musi być
przyswojona, przetrawiona. Sam stopień poinformowania nie wystarczy.
Teraz przechodzę do tego trzeciego elementu – mechanizmu wykorzystania
informacji. Pamiętajmy o tym, że informacja współcześnie przekazywana jest przez
media. My sami nie jesteśmy się w stanie poinformować o naszej wspólnocie, o tym,
co się dzieje w naszej demokratycznej wspólnocie. Obywatel żeby zdobyć informację
musi albo z mediów korzystać albo musi przynajmniej mieć w swojej okolicy kogoś,
kto według literatury nazywa się liderem opinii, kogoś, kto korzysta z informacji i mu
te informacje jest w stanie przekazać. Ale samo, podkreślam to po raz wtóry,
zdobycie informacji nie wystarcza. Żeby ją należycie, racjonalnie wykorzystać trzeba
ją zrozumieć, a do zrozumienia informacji konieczne są konkretne zasoby tj.
wykształcenie, polityczne obycie, czy rzecz fundamentalna - rozumienie dyskursu lub
rozumienie języka debaty publicznej. Prosty przykład. Co z tego, że ktoś przesiaduje
przez całe życie przed telewizorem i śledzi na bieżąco CNN, Polsat News, TVN 24
czy TVP 3? Otóż, jeśli on nie rozumie przekazu, to informacja, którą on może nawet
zapamiętywać, dla niego jako obywatela jest bezużyteczna, ponieważ on nie będzie
potrafił tej informacji powiązać z tym, co powinno decydować o jego decyzji czy brać
czy nie brać udziału w wyborach. Teraz pozwalam sobie pokazać Państwu coś, co
może wyglądać strasznie, ale wcale takie straszne nie jest. To jest proszę Państwa
wynik analizy oparty o dane Polskiego Generalnego Studium Wyborczego z 2001
roku, kiedy myśmy w ramach naszego sondażu powyborczego w sposób specjalny
czy wyjątkowy skupili się właśnie na kwestiach politycznej wiedzy i informacji. To, co
Państwo widzą, to jest efekt modelowania wpływu zmiennych, takich jak: polityczna
wiedza, konsumpcja mediów i wykształcenie a także innych zmiennych, które z
reguły wpływają na decyzję o tym, czy wziąć udział w wyborach, czy też nie brać
udziału w wyborach. Ja nie będę wchodził w szczegóły, ponieważ musiałbym robić
tutaj krótki wykład ze statystyki, a nie to jest moim celem. Natomiast chcę Państwu
powiedzieć i przekonać Państwa, że zarówno polityczna wiedza, jak i media, jak
i wykształcenie, które myśmy tutaj potraktowali jako rodzaj tych zasobów
niezbędnych do tego żeby informacje przetrawić, one wszystkie w sposób istotny
statystycznie określają decyzję o głosowaniu. Pozwoliłem to sobie napisać tutaj
16
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
w nieco inny sposób. Jest tak, że osoby głosujące są lepiej poinformowane, częściej
korzystają z mediów i są średnio lepiej wykształcone. Oczywiście tutaj nie mówimy
o konsumpcji mediów czy obcowaniu z mediami jakimikolwiek, tylko tu pytaliśmy
o media, które przekazują informację, czyli korzystanie z takich mediów jak telewizje
informacyjne, czytanie dzienników - nie tabloidów, słuchanie określonych stacji
radiowych i oglądanie konkretnych programów w kanałach ogólnopolskich tj. Fakty,
Wiadomości, etc. Mówiąc najkrócej, te dane zdają się potwierdzać, że istnieje zespół
przyczyn, który jest ze sobą we wzajemnej interakcji, który określa uczestnictwo
wyborcze. Szanse obywatela na głosowanie rosną, jeśli przyjmiemy taką dynamiczną
perspektywę, jeśli obcuje z rzetelnie informującymi mediami, zapoznaje się z tymi
treściami i ma odpowiednie umiejętności żeby je przyswoić. Ale co chcę na koniec
bardzo mocno podkreślić, samo informowanie nie wystarczy. Trzeba to robić tak, aby
informowani potrafili uczynić z przekazywanej informacji użytek i to jest bardzo
trudne, ponieważ prócz tego, że będziemy informować konieczne są najróżniejsze
inicjatywy, które będą powodowały, że ci obywatele, w których będziemy rzucać tę
informację, będą je w stanie przyjąć. Jeśli oni nie będą ich w stanie przyjąć, to nasze
działania najprawdopodobniej będą mało skuteczne, albo wręcz kontrproduktywne.
Bardzo dziękuję.
Głos z Sali:
Istnieje coś takiego jak Europejska Strategia Zarządzania Miastem, Państwem
wspólnie z obywatelami i dla obywateli. Ta strategia wspólnie dla obywateli i
z obywatelami zakłada zupełnie coś innego niż szanowny prelegent tak interesująco
nam przedstawił i w której to sprawie chciał się spierać z nami, a mianowicie, że ten
obywatel nie dorasta jeszcze przynajmniej w pewnych kręgach do tego żeby być
partnerem, a tylko raczej trzeba go traktować jako powiernika. Natomiast ta strategia
zakłada wprost przeciwnie, a mianowicie, że największym ekspertem jest właśnie ten
obywatel, który odczuwa wszystkie te bolączki itd. W związku z tym ta strategia, która
w Polsce się jeszcze nie przyjęła muszę powiedzieć, właśnie zakłada taką ścisłą
współpracę i naszym celem jako Stowarzyszenia jest przybliżenie tej strategii. Co
Pan sądzi na ten temat? Co zrobić i czy warto w ogóle w tym kierunku pracować?
17
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Mikołaj Cześnik, Instytut Studiów Politycznych PAN:
Bardzo dziękuję za to pytanie, ponieważ ono pozwoli mi doprecyzować to, co
ze względu na ograniczenia czasowe mogło nie być do końca dobrze zrozumiane. Ja
po pierwsze chciałem zarysować pewną różnicę, która istnieje i której my być może
zbyt często sobie nie uświadamiamy w naszym najszerzej pojętym rozumieniu
demokracji. Natomiast absolutnie nie było moim celem opowiedzieć się po jednej
bądź drugiej stronie, aczkolwiek mam oczywiście świadomość tego, że mówienie
wprost o tej elitarystycznej perspektywie i założeniach dotyczących natury ludzkiej
w tym wymiarze obywatelskim, mówienie o tym wprost w Polsce, to jest trochę
wkładanie kija w mrowisko. Ja mam tego pełną świadomość i czasami lubię wkładać
kij w mrowisko. Akurat, jeśli chodzi o polskich obywateli, ja nie uważam żebyśmy
jakoś drastycznie odbiegali od średniej europejskiej, jeżeli chodzi o rozumienie
procesu demokratycznego. Ja miałem przyjemność być w kwietniu w Brukseli,
w Parlamencie Europejskim na jakiejś konferencji. W czasie przerwy rozmawiałem
z kolegą z Belgii i skarżyłem mu się, że u nas połowa obywateli nie wie, w jaki
sposób w tych nadchodzących wyborach, to znaczy na podstawie jakiej procedury
polscy przedstawiciele wejdą do Parlamentu Europejskiego. On powiedział, że to nie
jest nic dziwnego tu w Brukseli. Gdy oni robią badania w Brukseli, to wyniki są
podobne jak u nas. Połowa ludzi nie wie skąd się biorą posłowie w Parlamencie. Ja
nie widziałem wyników tych badań, ale wierzę mu na słowo. Także pod tym
względem nie jesteśmy jakoś wyjątkowi. To jedna uwaga. Druga uwaga jest taka Giovanni Sartori, inny jeszcze teoretyk demokracji, który zajmował się różnym
ujmowaniem roli człowieka czy obywatela w demokracji i zdolności przeciętnego
człowieka w demokracji mówił: zróbmy sobie takie ćwiczenie myślowe, wyobraźmy
sobie, to jest już dzisiaj do zrobienia pod względem technologicznym, że
przechodzimy od demokracji przedstawicielskiej na demokrację referendalną,
codziennie każdy z nas ma możliwość usiąść do komputera i przy pomocy łącza
internetowego podjąć decyzję, co do naszej wspólnoty. Przekażmy władzę w ręce
obywateli. Sartori twierdzi, a ja mu wierzę, że prawdopodobnie po dwóch miesiącach
zniesiono by podatki, może nawet po miesiącu. Uchwalono by wolny piątek,
trzynastą i czternastą pensję. Generalnie rzecz biorąc, podjęto by takie decyzje,
które by doprowadziły do kompletnego upadku tej demokratycznej wspólnoty w jej
ekonomicznym i społecznym wymiarze. To powinno być takie memento dla nas, jeśli
myślimy, że obywatele tacy, jacy są w tej chwili, mogą być bez ograniczeń
18
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
dopuszczani, wiem, że to brzmi obrazoburczo, do pełni władzy. Elitaryści właśnie
twierdzą, że szczególnie współcześnie, kiedy rządzenie wspólnotą demokratyczną
jest trudne, ponieważ ta współczesna wspólnota demokratyczna jest bardzo duża, że
współczesny obywatel tego nie rozumie i jeśli wszystkim obywatelom damy
możliwość decydowania, to najprawdopodobniej ta nasza nawa państwowa się
rozbije o rafy niekompetencji obywateli. Natomiast to wszystko, co mówię, nie
sugeruje żeby obywateli w ogóle rugować z tego procesu podejmowania decyzji,
absolutnie nie.
Ola Pettersson, The International Institute for Democracy and Electoral
Assistance:
Postaram się mówić krótko i bardziej się skupię na takich sprawach
praktycznych. Tutaj bardzo dużo było takich rozważań teoretycznych, ale to
chciałbym zostawić. Tylko jako ciekawostkę chcę powiedzieć, że w Szwecji jest
partia polityczna, która się skupia na podejmowaniu decyzji przez głosowanie
elektroniczne. Wygląda to tak, że zawsze, kiedy jest do podjęcia przez partię jakaś
decyzja, to pytanie się pojawia na stronie internetowej i wszyscy członkowie tej partii
głosują jaka decyzja powinna być podjęta. Ta partia nie jest bardzo popularna, ale
jest, działa. Wracając do tego, o czym już była mowa w tej poprzedniej prezentacji.
Praktycznie niemożliwe jest w tej chwili odejście od demokracji reprezentacyjnej,
chociażby z powodu samej liczby ludzi w państwach narodowych. Myślę, że polityka
to coś dużo, dużo więcej niż tylko same wybory. Obywatel, który jest politycznie
zaangażowany, nie musi być kompletnie nieaktywny przez te 4 lata, które są
pomiędzy wyborami. Może robić bardzo dużo rzeczy w tym czasie. Może brać udział
w demonstracjach, może pisać petycje, może dzwonić do swojego lokalnego
przedstawiciela i mówić mu, że to i to powinno zostać zrobione, może pisać artykuły
do gazety, może dawać pieniądze na różne cele, może zajmować się działalnością
ochotniczą w różnych organizacjach. Czyli to nie jest tak, że w ciągu tych 4 lat można
tylko siedzieć i czekać na następne wybory.
19
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Panel ekspercki
Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus:
Celem tej części seminarium, tego panelu eksperckiego jest przyjrzenie się
temu, jak instytucje publiczne w tych wyborach informowały obywateli o wyborach.
Wiesława Kwiatkowska, Mazowieckie Stowarzyszenie Gmin na Rzecz
Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego:
Witam. Stowarzyszenie, które reprezentuję ma bardzo długą i skomplikowaną
nazwę: Mazowieckie Stowarzyszenie Gmin na Rzecz Rozwoju Społeczeństwa
Informacyjnego. W tym towarzystwie, to troszeczkę myląca nazwa, bo informacyjne
w pojęciu naszych głównych celów to informatyka, czyli informacja poprzez
najnowsze medium, jakim jest Internet, popularyzacja tego i szerzenie, działanie na
rzecz rozwoju społeczeństwa informacyjnego. Właściwie, dlatego zgłosiłam się
pierwsza do wypowiedzi, bo Pana ostatnie zdanie zainspirowało mnie do tego, żeby
się odezwać. Druga moja profesja i doświadczenie, które pozwala mi się wypowiadać
na temat wyborów to fakt, że przez 10 lat byłam sekretarzem gminy i z mocy prawa
byłam wyznaczona na urzędnika wyborczego, to się tak fatalnie nazywa. Nie jest to
ładne określenie i ta rola też myślę dla sekretarzy w gminach, chłopca albo
dziewczyny, częściej niestety kobiet, bo to mniej prestiżowe a bardziej do roboty
stanowisko, w którym, jak większości tego typu stanowisk, oprócz wykonywania
zadań własnych jest zapisane inne polecenia szefa. W momencie, kiedy się
pojawiają wybory, trzeba zrobić wszystko i jeszcze wybory. Pani, która zapraszała
mnie na to seminarium zapytała mnie, jakie mam doświadczenia i co mogłabym
powiedzieć na temat poprawy w samej gminie, bo to przecież jest kolebka
społeczeństwa. Możemy mówić o parlamencie, o powiatach, o województwach,
o całym kraju, ale największy kontakt jednak przez tyle lat ukształtowanej w Polsce
demokracji, obywatele mają jednak z gminą i utożsamiają się najczęściej z tym
nieszczęsnym urzędem gminy. To tak tytułem wstępu. Przepraszam za zbyt długi,
ale chciałam się przedstawić, żeby Państwo wiedzieli z jakiego mandatu będę się
wypowiadała.
Teraz właśnie chciałam odnieść się do tego zdania, które Pan powiedział, a które
mnie zainspirowało, aby się na ten temat wypowiedzieć. Skuteczność promocji
wyborów będzie wówczas, jeżeli ten kontakt obywatela z władzą będzie przez 4 lata.
20
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Wybory zaczynają się w momencie włożenia do urny głosów, albo może
w momencie rozpoczęcia kampanii wyborczej, a kończą się w momencie
rozpoczęcia następnej kampanii wyborczej. Przepraszam, że mówię 4 lata, jest i 5
lat, w zależności od tego, jaki ten okres z punktu widzenia ustaw wynika. Generalnie,
jeżeli trwa ta kampania przez cały okres sprawowania władzy, kontakt z obywatelem
jest przez cały czas, przy czym inicjatorem kontaktu jest nie obywatel lecz
przedstawiciele władzy. Jeżeli jest dyskusja trwająca przez cały czas, to aktywność
społeczna rośnie. Ja może nie jestem upoważniona do tego, żeby mówić o całym
społeczeństwie
polskim.
Mieszkam
w
mieście
piętnastotysięcznym
z
tego
obwarzanka warszawskiego, który zawsze miał bardzo wysoką frekwencje wyborczą,
więc mówię, może nie jestem takim klasycznym reprezentantem społeczeństwa
polskiego – jestem z Milanówka. Potwierdza się tutaj ta teoria, którą Pan powiedział,
że wykształcenie, dostęp do mediów, odpowiednich mediów i korzystanie z tych
odpowiednich mediów powoduje, że „cool” jest głosować. I u nas rzeczywiście jest
tak, że nawet komisje wyborcze między sobą, te lokalne, konkurują o to, która będzie
miała lepszą frekwencję. To jest po prostu modne. Może wpływa na to lokalna
władza, która jest stabilna przez wiele lat, gdzie radni są wybierani permanentnie na
kolejne kadencje, być może z przyzwyczajenia. Być może to przyzwyczajenie dobrze
byłoby zamienić na świadomość, że warto głosować na tych, którzy dobrze rządzili.
To nie musi być Jan Kowalski z imienia i nazwiska, ale ta frakcja czy ta partia, która
robi tak, że my jesteśmy zadowoleni, że żyje nam się jako społeczeństwu dobrze.
W gminie rzeczywiście byłaby ta demokracja zachowana, tak jak powiedziałam na
początku, przez cały czas, jeżeli kontakt z mieszkańcami byłby permanentny. Wrócę
do idei i będę troszkę promować nasze Stowarzyszenie, a to jest stowarzyszenie
gmin jak przypominam. To właśnie władza publiczna założyła to Stowarzyszenie po
to, aby siebie nawzajem uczyć dobrego kontaktu z obywatelami. Zwróćmy uwagę na
Internet i młode społeczeństwo, czyli minus czterdzieści, bo to ta grupa społeczna,
która z Internetu korzysta intuicyjnie. Jak wykorzystać Internet pokazał Barack
Obama, który jest dla nas genialnym przykładem. Powinniśmy od niego ściągać, nie
wykorzystywać i przerabiać, ale po prostu ściągać. Według mnie, edukacja obywateli
powinna objąć także tych plus czterdzieści, czyli tych obywateli, których mamy coraz
więcej. Ja ostatnio słucham pewnego radia i tam ciągle mówią, że w 2030 roku nie
będzie miał kto na moją emeryturę pracować. Ja jestem przerażona proszę Państwa.
W związku z tym o obywateli plus czterdzieści pięć trzeba też zadbać, trzeba ich
21
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
nauczyć, że Internet nie boli. Przy kłopotach ze śniegiem, z zawieruchą na wsi,
dziurawymi drogami, jeżeli dojdzie Internet, to można usiąść przy okienku
i zagłosować. Kontakt przez to okienko jest wtedy permanentny. W zasadzie, jeżeli
chodzi o taką ogólną wypowiedź, to ja chciałam to właśnie powiedzieć.
Jeszcze tylko wróciłabym do tego sekretarzowania, bo o nim powiedziałam najmniej,
a to jedno zdanie miało pokazać, że w gminach nie ma możliwości prawnych
prowadzenia takiej prawdziwej kampanii informacyjnej.
Wdaje mi się, że przydałoby się pokazanie możliwości, żeby gminy mogły prowadzić
różnego rodzaju kampanie informacyjne. Oczywiście Internet jest tu bardzo
pomocny, ale jest to wyłącznie inicjatywa własna. Jest mnóstwo zakazów, jest
mnóstwo nakazów, natomiast nie ma żadnej takiej ścieżki wąskiej, w której można
byłoby wykazać, że inicjatywa popłaca. W innych wyborach niż samorządowe
oczywiście, bo one rządzą się już troszkę innymi prawami. Jeśli mówimy o wyborach
do Parlamentu Europejskiego, to one są już tak daleko od gminy, że w zasadzie brak
jakichkolwiek zachęt ustawowych, brak wytycznych. Dostajemy pieniądze dokładnie
na naprawienie urny, na pięć plakatów, na cztery ulotki, na to, na to i koniec. I przy
tej ilości osób, które i tak mają dużo pracy, jeszcze im dokładanie, to jest taka
czapka, która jest dzieckiem niechcianym. Warto byłoby o tym pomyśleć, żeby to nie
było tak, że to jest takie zrzucanie dodatkowego obowiązku. Nie mam propozycji,
więc też trudno mi krytykować. To jest bardzo trudne, ale może zacząć pracować
nad tym żeby właśnie może organizacje pozarządowe z gminami w tym kierunku
współpracowały. To takie otwarte zdanie. Dziękuję.
Kazimierz Czaplicki, Państwowa Komisja Wyborcza:
Pozwolą Państwo, że przypomnę, iż w przyszłym roku 2010 przypada
dwudziestolecie naprawdę demokratycznych wyborów w Polsce. Będą to wiosenne
wybory do rad gmin oraz późnojesienne wybory prezydenta Rzeczypospolitej
Polskiej, który notabene po raz pierwszy był wybierany właśnie w wyborach
powszechnych. Więc mamy już dwadzieścia lat wyborów i na palcach jednej ręki
można policzyć lata, w których nie było powszechnego głosowania w Polsce. Mamy
praktycznie co roku wybory, są wybory samorządowe, wybory prezydenta, wybory do
Sejmu i Senatu, mieliśmy po drodze co najmniej dwa poważne akty głosowania
w postaci referendum. A więc wydaje się, że powinniśmy mieć bazę danych
dotyczących udziału obywateli w wyborach niemalże w pełni. Tymczasem, dopiero
22
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
tak naprawdę od dwóch, trzech lat obserwujemy wzrost zainteresowania obywateli
właśnie udziałem w wyborach. Pokazują się liczne badania naukowe, przykładem
takiego badacza jest Pan doktor Cześnik. Badania politologiczne, Instytut Spraw
Publicznych mocno się włącza. Pokazują się różne inicjatywy organizacji
pozarządowych. Zatem można by powiedzieć, że przedpole jest już otwarte. Co teraz
zrobić, żeby ta frekwencja była rzeczywiście wyższa? Otóż, pani przed chwilą mówiła
o Milanówku, który był tym niemalże drugim pępkiem Europy. Pierwszym pępkiem
Europy w wyniku wyborów do Parlamentu Europejskiego jest Podkowa Leśna, gdzie
frekwencja wyborcza wyniosła 50,86 %. Na drugim biegunie tego jest Czerwińsk nad
Wisłą, gdzie frekwencja wyborcza wyniosła tylko 7,33 %. Można by powiedzieć, że
mamy coraz większe rozwarstwienie między udziałem w wyborach wyborców
z miast, dużych miast, a coraz mniejsze zainteresowanie wyborami na terenach
wiejskich. Państwowa Komisja Wyborcza jest organem odpowiadającym za
organizację wyborów. Nie ma tak naprawdę ustawowo nałożonego na nią obowiązku
informowania wyborców o wyborach. Czyni to z uwagi na to, że jest jednak
odpowiedzialna za te wybory, tylko w takiej formie, iż informuje, co to są za wybory,
jak należy głosować. Prowadzi taką czystą kampanię informacyjną, jeśli chcielibyśmy
klasyfikować rodzaje kampanii w myśl naszego gościa Ola Petterssona. Z tym, że
proszę
Państwa,
ta
kampania
dociera
w
ograniczonym
zakresie
do
zainteresowanych, bo dzieje się to wszystko w ramach funduszu wyborczego –
środków przeznaczonych przez państwo na wybory. Kiedy ja usłyszałem te kwotę
420 tysięcy euro przeznaczone w Nowej Zelandii tylko na przeprowadzenie kampanii
informacyjnej,
to
tylko
pozazdrościć.
Pozazdrościć
tych,
którzy
decydują
o przeznaczeniu środków. To jest jeden element. Drugi element, to jak te informacje,
nawet Państwowej Komisji Wyborczej docierają do wyborców. Korzystamy z mediów,
organizujemy konferencje prasowe, wysyłamy informacje i proszę Państwa mam
największy żal do mediów, że każde z nich chce być pierwsze, chce być lepsze, co
wprowadza taką niezdrową konkurencję. Takie nagrowadzenie złych informacji,
nieprawdziwych, to jest najgorsze, co może być. Z takim nagromadzeniem
nieprawdziwych informacji wyborczych jak w ostatnich wyborach do Parlamentu
Europejskiego to ja się jeszcze nie spotkałem. Poczynając od wystąpienia
dziennikarza w jednym z programów, który z pewnością siebie mówił z sal
sejmowych, że głosowanie w lokalach wyborczych do Parlamentu Europejskiego
odbywa się w godzinach 6.00 – 20.00. Dzwonię do tej telewizje i mówię, żeby
23
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
sprostowali to natychmiast, przecież jest od 6.00 do 22.00. Za chwileczkę jest
komunikat, że przepraszają, ale to jest od 6.00 do 22.00. Jak głosować? Co to są te
wybory? Naprawdę wydaje mi się, że rola mediów został naprawdę wypaczona przez
ten pościg za newsem, za tym, kto pierwszy, kto więcej poda informacji. Wielką rolę
i to Państwowa Komisja Wyborcza widzi i docenia, widzimy dla organizacji
pozarządowych. Informowanie przez organizacje pozarządowe musi mieć prosty
przekaz, że są wybory, idź na te wybory. Przykład z wyborów w 2007 roku „Idź na
wybory, zmień kraj” już miał kontekst polityczny, przynajmniej tak przez wielu był
odczytywany. Zatem, „Idź na wybory” oczywiście, ale te dodatki są dosyć wątpliwe
i czasami mogą narażać organizatorów takich akcji na konsekwencje. Nasze prawo
nie sprzyja tego rodzaju działaniom. Po pierwsze nie ma jasnej definicji, co to jest ta
agitacja wyborcza, co to jest kampania informacyjna, co to jest kampania wyborcza,
co wolno a czego nie. Kampania wyborcza, jeśli ją odnieś do działalności agitacyjnej,
jest domeną komitetów wyborczych. Każde działanie podejmowane poza komitetem
może być już uznane za naruszenie przepisów, grożące odpowiednimi sankcjami.
Mówimy tutaj o gminach, które mogłyby tutaj te kampanie prowadzić. Proszę
Państwa, tak, tylko tutaj ten problem jest, bo mamy wybory samorządowe i urzędnicy
nie mogą się angażować w żadną kampanię, tym bardziej przy tak mało
precyzyjnych przepisach, co do kampanii informacyjnej. Więc musimy wspólnie,
Państwowa Komisja Wyborcza, wszystkie organizacje zainteresowane, w tym
pozarządowe, może kiedyś usiąść razem, może spróbować ustalić jakiś wspólny
plan działania.
Gdybym miał powiedzieć na podstawie telefonów do Państwowej Komisji wyborczej
w dniu wyborów i przed wyborami, jakie grupy wyborcze dzwonią i z jakimi
problemami, to bym powiedział, że tak naprawdę wszyscy wiedzieli, że są wybory
i większość wiedziała, że są to wybory do Parlamentu Europejskiego. Natomiast
duża grupa wyborców dzwoniła, żeby dowiedzieć się gdzie głosować, zwłaszcza
z dużych miast. Obwieszczenia urzędowe są nieczytelne i jest ich tak mało, że
wyborca nie wie, chociaż w tym samym lokalu głosuje od 20 lat. On woli wiedzieć,
czy na pewno tam. Druga grupa pytała, na kogo ma glosować, skąd ma wiedzieć
cokolwiek o tym kandydacie, dlaczego wy nie podajecie jakie jest jego wykształcenie,
stan rodziny, dlaczego nawet wieku nie podajecie? Właśnie, ustawa mówi, co na
takim urzędowym obwieszczeniu może być i to tak naprawdę jest minimum, czyli
żadna to jest informacja. Te osoby chciałyby wiedzieć, na kogo mają głosować, kogo
24
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
wybrać, kto będzie ich reprezentował w Parlamencie Europejskim. Przyznam, że nie
wiem jak dotrzeć do wyborców z tą informacją, bo nie chciałbym, aby Państwowa
Komisja Wyborcza czy w ogóle organy zajmowały się rozprowadzaniem nawet
materiałów wyborczych komitetów, ale informacje zamieszczane w obwieszczeniach
z całą pewnością dla przeciętnego obywatela są niewystarczające. Trzeba by było
jakoś pomyśleć, aby to partie polityczne same chciały jakoś bardziej się spotykać
z wyborcami bezpośrednio czy nawet poprzez Internet. To są takie problemy,
z którymi Państwowa Komisja Wyborcza spotyka się od lat i boryka się od lat.
Podawane przykłady dostarczania każdemu obywatelowi informacji chociażby
o lokalu wyborczym, o godzinach otwarcia lokali wyborczych rozbijają się cały czas
o środki finansowe. Ciągle jak nie jesteśmy przed kryzysem, w czasie kryzysu, po
kryzysie znów będą nadrabiane zaległości. Kwestie informowania wyborców,
docierania do wyborców, angażowania ich bardziej w życie publiczne, ciągle się
rozbijają o pieniądze. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. W innych krajach jak Litwa,
Łotwa, Estonia jest inaczej, a Polska nadal jest takim zaściankiem. Dziękuję bardzo.
Anna Pomianowska – Bąk, Biuro Komunikacji Społecznej Kancelarii Senatu:
Witam Państwa. Chciałam Państwu zaprezentować praktyki, jakie podejmuje
Kancelaria Senatu i Biuro Komunikacji Społecznej w celu edukowania i informowania
obywateli. Może nie o samych wyborach, nie konkretnie zbliżających się wyborach,
ale o instytucji, jaką jest Senat i dlaczego warto brać udział w głosowaniu do Senatu
w ogóle. Czas jest tak krótki, dyscyplina czasowa nie pozwala mi na to. Myślę, że
jeśli Państwo będą chętni, to zapraszam w czasie przerwy, także w czasie przerwy
pokażę Państwu nasze materiały, które przygotowałam. Senat, jak wiadomo, jest
instytucją wpisaną w system i porządek konstytucyjny. Wszyscy wiemy, teoretycznie
każdy, kto skończył szkołę podstawową albo chodzi do szkoły, ogląda telewizję,
czyta gazety, wie o tym, że Senat jest instytucją wpisaną w system konstytucyjny.
Jednak nasza praktyka mówi nam o tym, że nie sposób nas odróżnić od Sejmu. Ten
rok jest szczególny, mamy rocznice pierwszych wolnych wyborów do Senatu i mamy
rocznicę pierwszego posiedzenia Senatu w 1989 roku. Minęło 20 lat. Próbujemy nie
tylko odróżnić się od Sejmu. Próbujemy także promować siebie i Sejm, może nie
promować, w przypadku Senatu, w przypadku instytucji publicznej słowo promować
nie jest dobre. Myślę, że słowo, które należy uznać, to jest uczynienie widocznym,
uczynienie transparentnym i otwartym. Wydaje nam się, że w momencie, kiedy ludzie
25
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
posiadają
łatwy
dostęp
i
łatwą
informacje
o
takiej
instytucji
wybieranej
w powszechnych wyborach, jaką jest Senat, łatwiej odpowiadają sobie na pytanie,
czy warto głosować? My nie możemy odpowiadać na pytanie, na kogo głosować? My
pośrednio możemy mówić jak glosować. My możemy informować obywateli
o osobach, które już zostały wybrane, informować o senatorach i to tez robimy. Drugi
nasz nurt działania, to jest edukacja. Oczywiście próbujemy dotrzeć, edukować
i informować poprzez media, ale jest to jak Państwo wiedzą bardzo, bardzo trudne
z różnych powodów. Chociażby z takiego powodu, że news jest najbardziej
interesujący, krótka, chwilowa, kontrowersyjna, zabawna migawka jest istotniejsza
niż właściwa informacja. Relacje na żywo z posiedzeń Senatu są absolutnym
wyjątkiem, dotyczy to tylko takich sytuacji, kiedy jest na przykład debata nad ustawą
budżetową. Posiedzenia nasze są relacjonowane w telewizji w krótkich programach,
które się nazywają „Studio senackie”. Jest to mniej więcej 20 minutowy program,
który powinien być poświęcony aktualnemu posiedzeniu, sprawom, nad którymi
senatorowie aktualnie debatują, chociaż bardzo często z powodu zainteresowań
dziennikarza zmienia się to na zupełnie inną debatę.
Tym niemniej nie rezygnujemy. Następną rzeczą, jeżeli chodzi o informowanie, to
próbujemy nawiązać jak najszerszy kontakt z młodymi ludźmi, czyli edukacja.
Młodzież i dzieci to jest nasz podstawowy cel. Pan Pettersson mówił o zwiedzaniu
i Parlamentu. Nas odwiedza rocznie ok. 50 tysięcy ludzi. Mamy dni otwarte, ostatnio
było 6 tysięcy obywateli jednego dnia. Grupy wycieczkowe, spotkania historyczne,
wykłady, spotkania z senatorami i największe nasze ostatnie osiągnięcie, akcja, którą
przeprowadziliśmy razem z Centrum Edukacji Obywatelskiej, program zatytułowany
„Młodzi senatorowie” skierowany do uczniów szkół licealnych. Do projektu zgłosiło
się 100 szkół, w których młodzież przeprowadziła kampanię wyborczą zgodnie
z regułami obowiązującymi w realnym życiu. Wybrani kandydaci, już senatorowie,
przyjechali
do
Parlamentu
na
obrady
i
obrady
były
poświęcone
dosyć
kontrowersyjnej tezie. Teza, którą postawiliśmy to: „czy karać za brak udziału
w wyborach?”. Jaka była odpowiedź młodych dyskutantów? Bardzo różne były
stanowiska. Byli tacy, którzy uważali, ze należy karać, bo obowiązek to obowiązek,
mamy zapisany w Konstytucji obowiązek głosowania. Jednak generalnie młodzi byli
przeciwko karaniu grzywną czy w jakikolwiek inny sposób. Proponowali głosowanie
internetowe, proponowali edukację sięgającą do jak najmłodszych grup wiekowych.
Dziękuję.
26
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Łukasz Kempara, Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego w Polsce:
Bardzo dziękuję za zaproszenie. Dziękuję wszystkim przedmówcom za ciekawe
prezentacje i przemówienia. Od razu przejdę do rzeczy i zadam Państwu pytanie:
„Kto z Państwa przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wiedział którego dnia
one się odbędą i w jakich godzinach?”. Wychodzi na to, że wszyscy tu obecni
wiedzieli. Drugie pytanie, tutaj proszę Państwa o prawdomówność. Kto z Państwa
głosował w wyborach do Parlamentu europejskiego? Staram się znaleźć, chociaż
jedną osobę, która nie glosowała. Widzę, że jest kilka osób, które nie głosowało.
Niestety nie uda mi się zobrazować na przykładzie tezy, że informacja jest kluczowa
dla uczestnictwa w wyborach, bo oczywiście jest to teza jak najbardziej słuszna, tylko
pytanie, w jakiej rozciągłości ta teza jest słuszna i w jakiej rozciągłości przekłada się
na rzeczywistość? Jeżeli założymy sobie, że przy zero procentowej informacji
o wyborach nikt nie pójdzie do urn, ponieważ nikt nie będzie wiedział kiedy, nie
będzie wiedział gdzie i w jaki sposób, to równie optymistycznie nie możemy sobie
założyć, że przy stu procentowej informacji, to znaczy, że informacja dotarła do
każdego obywatela, będziemy mieli stu procentową frekwencję w tej sytuacji. Jak to
wygląda na przykładzie wyborów do Parlamentu Europejskiego? Ja mam wrażenie
i oczywiście o tym możemy dyskutować, że informacja była wszechobecna na temat
tych wyborów. Będziemy rozmawiali o jakości tej informacji, czy była wystarczająco
dobitnie podana, czy targety były dobrze dobrane, czy timing był dobrze dobrany?
Niemniej jednak ja stawiam tezę, że informacja była dostępna, a jednak tylko
dwadzieścia pięć procent osób upoważnionych do głosowania zdecydowało się
skorzystać ze swojego prawa i swojego przywileju. Pytanie, co z tą informacją zrobiło
pozostałe 75% osób. Możemy założyć, że duża część tej grupy może nadal
twierdzić, że o wyborach do Parlamentu nie wiedziała i nie słyszała. Jestem
przekonany, że większość z tych osób, które przyczyniły się do dużej absencji będzie
twierdzić, że albo nie wierzy w sens uczestnictwa swojego głosowania w wyborach
do Parlamentu Europejskiego, albo po prostu nie chce i w sposób świadomy wyrzeka
się tego prawa do głosowania. Tutaj chciałbym nawiązać do tego, co doktor Cześnik
przedstawiał w swojej prezentacji, a mianowicie była to teza o racjonalnym wyborze
i o takim przyzwyczajeniu się do głosowania. Ja bym się chciał zapytać, czy my
przypadkiem nie mamy w Polsce do czynienia z sytuacją, w której ludzie się
przyzwyczaili do niegłosowania? Ludzie się przyzwyczaili, że nie idą do urn i że nic
27
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
złego się w wyniku tego wszystkiego nie dzieje. Gdybyśmy chcieli szukać, albo
zapytalibyśmy, w jaki sposób usprawiedliwiają się te osoby, które nie wierzą w sens
głosowania, to one nam będą mówiły: „Cóż znaczy jeden głos w obliczu 30 mln osób
uprawnionych do głosowania w Polsce”. Jestem przekonany, że jeśli naprawdę ktoś
tak uważa, to żadna kampania informacyjna, jednorazowa, taki zryw akcyjny nie
pomoże zmienić tego zdania, ta osoba nadal tak będzie uważała. Dlatego stawiam
tutaj taką ogólną tezę, którą na pewno większość z Państwa podeprze – możemy
tutaj podyskutować, to mówił też pan Pettersson, że polityka jest z nami każdego
dnia i również akcja uświadamiająca obywateli powinna trwać codziennie w szkołach,
w rodzinach, w organizacjach pozarządowych, w mediach. Jednorazowy zryw
niestety tego rodzaju problemów nam nie rozwiąże. To są ci, którzy nie wierzą. Ale
są też ci, którzy nie chcą i to jest chyba najtrudniejsza grupa do przekonania tak
naprawdę, bo ci, którzy nie chcą mają bardzo twarde argumenty. Argumenty nie
zawsze prawdziwe, nie zawsze racjonalne, w każdym razie do tych swoich
argumentów są bardzo przywiązani. Czasem są to argumenty wstydliwe, do których
się publicznie nie przyznają, ale można podejrzewać, zwłaszcza z moich wieloletnich
doświadczeń w Biurze Informacyjnym Parlamentu Europejskiego, wiele ludzi narzeka
na to, że parlamentarzyści europejscy zarabiają za dużo pieniędzy. Różne kwoty są
podawane, to oczywiście można sprawdzić, zweryfikować. Niektórzy nie chcą
przyłożyć ręki, żeby ktoś pojechał do Parlamentu, który często jest postrzegany jako
instytucja, która tak naprawdę niewiele może – to jest oczywiście błędne założenie.
Tutaj rzeczywiście jest duże pole do popisu, ale nie tylko dla Biura Informacyjnego,
nie tylko dla kampanii informacyjnych prowadzonych przez rząd i organizacje
pozarządowe, ale przede wszystkim dla szkół, które mogą wyjaśnić, czym jest tak
naprawdę ta instytucja, bo to będzie wieloletni proces kształcenia. Ja tutaj może
nawiążę do wypowiedzi wstępnej doktora Kucharczyka, który właśnie na przykładzie
tej absencji wyborczej podał Parlament Europejski, że mamy tylko 25 %, że przed
wyborami pięć lat temu, jak pytaliśmy, kto wiedział o wyborach do Parlamentu
Europejskiego, okazywało się, że prawie nikt nie wiedział. Również po wyborach
prawie nikt nie wiedział, że te wybory się odbyły i pytanie, kto powinien ich
poinformować o tym, że są wybory? Czy to powinien być Parlament Europejski, czy
to powinien być rząd, czy organizacje pozarządowe, czy politycy kandydujący do
Parlamentu Europejskiego, czy może jeszcze ktoś inny? Tak naprawdę wszystkie te
podmioty, które wymieniłem włączyły się w kampanię na różnym poziomie i w różnym
28
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
charakterze, a ludzie i tak nie wiedzieli. Może zastanówmy się nad tym, dlaczego
nieco więcej osób chodzi głosować w wyborach parlamentarnych krajowych do
Sejmu i do Senatu? Nie, dlatego że Sejm czy Senat przeprowadził jakąś
spektakularna kampanię, nie, dlatego że rząd o tym informował, czy organizacje
pozarządowe wyjaśniły na czym to polega. Po prostu w szkole od dziecka uczymy
się, że jest parlament, ze jest Konstytucja 3 Maja, liberum veto. To wszystko wpływa
na to, że wiemy. Tak samo, mam nadzieję, że będzie z Parlamentem Europejskim.
Nadal odnosząc się do tezy zawartej w zaproszeniu i odnosząc się do tematu
naszego dzisiejszego seminarium, w wyborach narodowych też jesteśmy w stanie
wyciągnąć z wielkim trudem, przy wielkim zaangażowaniu wszystkich podmiotów
50 %. Przecież tak naprawdę to jest wynik, z którego nie powinniśmy być dumni,
tylko powinniśmy się wstydzić. Na pocieszenie możemy brać wyniki w całej Europie,
które nie zawsze są dużo lepsze, a jeżeli są lepsze to też tylko, dlatego że wybory
w danym kraju są obligatoryjne i tym, którzy nie pójdą do urn z przyczyn
nieusprawiedliwiony grożą jakieś kary administracyjne albo kary finansowe.
Chciałbym Państwu powiedzieć, dlaczego Parlament Europejski jest instytucją
specyficzną i że zadania informacyjne, jakie może przeprowadzić też mają
specyficzny charakter. Po pierwsze, instytucja, którą reprezentuję nie jest powołana
do tego, żeby informować o wyborach do Parlamentu Europejskiego. Czyni to
niejako we własnym interesie, ale to nie wynika z jakiegoś odgórnie założonego
mandatu albo potrzeby. Nie jest to założone przez państwa członkowskie, które to
przecież samodzielnie zadecydowały na mocy aktów w sprawie wyborów z 1976
roku, że powołują Parlament Europejski, który będzie wybierany w wyborach
bezpośrednich. Tym samym, to państwa członkowskie biorą na siebie ciężar
odpowiedzialności za to, żeby informować o tej instytucji i żeby informować o tych
wyborach. Po drugie, Parlament Europejski musi bardzo przestrzegać wszystkich
zasad związanych z neutralnością polityczną, która w niektórych państwach
członkowskich jest jeszcze bardziej posunięta niż w Polsce. To oznacza, że nawet
kampania, która by miała charakter kampanii frekwencyjnej, czyli nawoływania do
uczestnictwa w wyborach, mogłaby być postrzegana jako kampania polityczna, czyli
jako kampania, która przez instytucję finansowaną przez podatnika europejskiego nie
powinna mieć miejsca. Dlatego te kampanie, które organizuje Parlament Europejski
są organizowane pod hasłem kampanii informacyjnych i pod hasłem wręcz
instytucjonalnych. Kampania instytucjonalna żeby odróżnić to, co robi Parlament
29
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Europejski od tego, co robią na przykład rządy państw członkowskich, czyli kampanie
informacyjne i żeby odróżnić od tego, co robią politycy w ramach swoich kampanii
politycznych i żeby odróżnić od tego co robią organizacje pozarządowe w ramach
kampanii profrekwencyjnych, bo najczęściej tak się one nazywają.
Należy pamiętać jeszcze o tym, że Parlament Europejski funkcjonuje w 27
państwach członkowskich, a to znaczy, że musi wziąć pod uwagę realia nałożone
ordynacjami wyborczymi w 27 państwach członkowskich. Te ordynacje są bardzo
różne. Rozmawialiśmy już o tym, że w niektórych krajach głosowanie jest
obowiązkowe, więc w tym momencie pytanie jest, czy Parlament powinien
angażować swoje największe siły tam, gdzie i tak wiadomo, że ludzie pójdą do urn
chociażby ze strachu przed mandatem czy jakąś inna karą administracyjną, czy też
powinien angażować bardziej swoje siły w tych państwach, w których frekwencja jest
niska? No i oczywiście musi uwzględnić te rygory prawne, czy jest możliwa kampania
polityczna, neutralna, informacyjna, czy można namawiać do tego żeby pójść do urn
czy też takie namawianie może się spotkać z jakimś zarzutem braku neutralności
politycznej. Z grubsza to jest chyba wszystko, co chciałem zasygnalizować. Jestem
do Państwa dyspozycji, gdybyście Państwo mieli jakieś dodatkowe pytania.
Głos z sali:
Ja
chciałam
po
pierwsze
podziękować
organizatorom
kwestionariusza,
Stowarzyszeniu 61. Mam takie pytanie, postulat, co dalej? Badamy po to, żeby coś
zmieniać. Badamy stan świadomości kandydatów, po to, aby ich skłonić do refleksji,
co oni właściwie myślą na te różne, trudne tematy. Tak jak przytaczany już tutaj
przykład obywatela, który miał się dowiedzieć, na kogo głosować powinien, choćby to
było niezgodne z jego nawykiem. Sprawa nawyków i sprawa wskaźników
obywatelskości społeczeństwa, ilość czy jakość? Chciałabym zapytać czy ta akcja,
czy też inne akcje działające na rzecz zwiększenia frekwencji nie psują czasami
jakości wyborów?
Według mnie, powinno się wskaźniki jakościowe stosować, żeby lepsi wyborcy, i to
nie chodzi oczywiście o żaden cenzus, który miałby ograniczać prawa dostępu do
urny, uznali, że wiedzą, po co głosują. Ja jestem oczywiście bardzo ciekawa czy mój
trzycyfrowy wynik, jaki miałam kandydując w wyborach z ramienia Unii Pracy byłby
tylko dwucyfrowy gdybym ja starannie tej ankiety nie wypełniła, a może on byłby
30
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
czterocyfrowy, bo tutaj ja ujawniłam jakieś takie poglądy, że tym, którzy byli już
skłonni na mnie głosować mogłam dać argumenty przeciwko. Myślę, że myślenie
u niektórych ludzi to uruchomiło. Ale mam pytanie, czy będzie to policzone? Ja
dostałam taki list z informacją, że tam 100 tysięcy ludzi wchodziło na tę stronę.
Byłoby jeszcze lepiej wiedzieć, jakimi się tendencjami kierował wybierający.
W każdym razie, nie bez kozery, niektórzy użyli swojego biernego prawa
wyborczego. Ja miałam bierne prawo wyborcze, bo chciałam dać się wybrać. Wiem,
że mowa o tym będzie w kolejnym panelu, ale mnie nie będzie, więc chciałam
zasygnalizować, żebyście Państwo o tym porozmawiali, bo to bardzo ważne.
Róża Rzepińska, Stowarzyszenie 61:
O tym będziemy mówili w następnym panelu. Badań na temat tego, czy ktoś po
wejściu na stronę stał się bardziej świadomy czy też nie, nie zrobiliśmy, ponieważ nie
było na to funduszy. Prześlemy pani raport.
Ja mam komentarz do pana Czaplickiego związany z Państwową Komisją Wyborczą.
Moim zdaniem zdecydowanie zabrakło w tych wyborach pakietu informacyjnego
wystosowanego przez Państwową Komisję Wyborczą z prostym komunikatem:
pięćdziesięciu, wybieramy 7 czerwca, w tych i tych godzinach, takiego, który by
dostał każdy, kto się zajmuje informacją o wyborach. Wystarczyłoby posadzić dwie
osoby, które odnalazłyby organizacje, które realizowały takie inicjatywy, a nie było ich
dużo – kilkanaście i rozesłać im ten pakiet, który my byśmy już dalej redystrybuowali.
To jest jedna rzecz. Druga rzecz, to wydaje mi się, że zabrakło informacji do mediów
i to zarówno lokalnych jak i ogólnopolskich. O tych mediach lokalnych będę mówić,
kiedy będziemy mieli wystąpienie, natomiast zdecydowanie zabrakło pudełka, które
każdy, kto w jakiś sposób zajmuje się wyborami dostałby od Państwa i nie musząc
go przerabiać w żaden sposób graficzny, formalny, mógłby dalej dystrybuować. Ja
jestem ponadprzeciętnym wyborcą, bo się tym zajmuje w jakiś sposób, natomiast do
mnie informacja, w jakich godzinach głosuję, jaki jest mój okręg wyborczy - on się
zmienił na przykład w stosunku do Warszawy, nie dotarła. Informacja w lokalu
wyborczym informująca o tym jak glosować była taka, że mnie było ją trudno
przeczytać, bo to są po prostu dwa plakaty, wszystko napisane bardzo technicznym
językiem w tabelce. To nie było przyjazne.
31
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Kolejna rzecz, to jest strona internetowa Państwowej Komisji Wyborczej. Moja
organizacja ma przyjemność pracować z tą stroną codziennie i jest tam bardzo dużo
informacji, które są nam potrzebne jako organizacji, która zajmuje się dostępem do
informacji publicznej, ale są one zupełnie nieprzejrzyste. Jeżeli się na nią wchodzi
i próbuje odnaleźć informacje dotyczące jakiegoś kandydata, to życzę powodzenia,
bo to są godziny spędzone na tej stronie. Informacji gdzie głosować, jak głosować,
gdzie jest mój lokal wyborczy na tej stronie nie było. To znaczy ona gdzieś tam była,
ale szukanie jej kończyło się tym, że część wyborców dzwoniła do mojego
Stowarzyszenia i myśmy podawali im ścieżkę, co trzeba kliknąć, po czym i w którym
momencie znajdzie się informację, gdzie jest lokal wyborczy. Pojawiały się również
błędy na stronie. Kandydaci nam mówili, że się nazywają trochę inaczej niż tam jest
napisane i to akurat była prawda. Myśmy dostali nieaktualna listę od Państwa,
chodziło o zmianę tych kilkudziesięciu posłów, aktualizacje nie były wprowadzane od
razu. Tak od razu na przyszłość, moje Stowarzyszenie może oczywiście pomóc
w wyborach samorządowych, takich organizacji jak moja jest kilka. My możemy
naprawdę
usiąść,
naprawdę
bez
pieniędzy
i
bez
żadnego
politycznego
zaangażowania porozmawiać o tym, w jaki sposób o tych wyborach poinformować.
Nasze doświadczenia związane z pracą z różnymi segmentami są już na tyle
przetestowane, nie tylko mojej organizacji, bo tak samo Centrum Edukacji
Obywatelskiej, wybieram.pl i kilka innych organizacji, że wiemy jak mówić do ludzi.
W związku z tym może warto nas spytać, my to naprawdę nieodpłatnie zrobimy, bo
chcemy żeby było lepiej.
Kazimierz Czaplicki, Państwowa Komisja Wyborcza:
Teraz wiemy, dlaczego tak marnie te wybory wypadły. To przez Państwową
Komisje Wyborczą wszystko, która nie dała żadnych informacji o godzinach otwarcia,
ilu wybieramy kandydatów itd. Proszę Pani, umówmy się co do jednego. Państwowa
Komisja Wyborcza nie jest organem wszechwładnym, stara się, robi co może żeby
poinformować. Kwestie obwodów wyborczych czy lokali wyborczych to jest kwestia
samorządu lokalnego, to on odpowiada za te lokale, to on wyznacza, my staramy się
tylko zebrać to wszystko z 25 tysięcy miejsc Polski. Być może ta strona jest mało
czytelna, niewydolna, mogę się z tym zgodzić, aczkolwiek mamy opinie zupełnie
przeciwstawne pani zdaniu. Nie o to przecież tutaj chodzi żeby mówić, kto jest winien
32
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
i co trzeba zrobić. Róbmy to dobrze. Proszę bardzo, my jesteśmy otwarci na kontakty
z Państwem. Przygotowaliśmy kilka komunikatów, które były rozsyłane, one nigdzie
nie znalazły odzewu. To Państwowa Komisja Wyborcza tak naprawdę podała
publicznie informacje ilu tych posłów tak naprawdę jest wybieranych do Parlamentu
Europejskiego, bo jedyna liczba była tylko i wyłącznie w postanowieniu prezydenta.
To jest jedna rzecz. Druga rzecz, jeśli chodzi o te zmiany kandydatów, to
rzeczywiście było kilka zmian, a nie kilkadziesiąt, dlatego, że procedura jest taka:
kandydat rezygnuje, okręgowa komisja się zbiera, podejmuje uchwałę i ta uchwała
dopiero trafia do Państwowej Komisji Wyborczej. Ten cykl rzeczywiście jest troszkę
długi, ale taki jest wymóg prawny i my niestety nie jesteśmy tego w stanie
przeskoczyć. Umówmy się co do jednego, Państwa możliwości są inne,
a Państwowej Komisji Wyborczej inne. My musimy się trzymać litery prawa, bo te
komunikaty, o których Pani mówi są urzędowe. Ustawa mówi, co ma być na plakacie
i to musi być. Natomiast, jeżeli chodzi o możliwości współpracy z Państwową
Komisją Wyborczą, to bardzo proszę sformułować, jakie są oczekiwania i będziemy
współpracować.
Róża Rzeplińska, Stowarzyszenie 61:
Po pierwsze Państwowa Komisja Wyborcza może informować w inny sposób,
a nie tylko urzędowy. A po drugie, z całym szacunkiem, Pana instytucja w sensie
organizacyjnym jest dużo bardziej wydolna niż moje Stowarzyszenie. I po trzecie,
moja propozycja od razu jest taka, spotkajmy się i wtedy porozmawiamy o tym.
Wydaje mi się, że nasze pomysły są na tyle praktycznie przerobione, że mogą
Państwo z nich skorzystać.
Jacek Kucharczyk, Instytut Spraw Publicznych:
Ja trochę kontynuując w tym nurcie, bo rzeczywiście od Pana ministra
usłyszeliśmy, że imponujący był dla niego ten budżet nowozelandzki, natomiast nie
usłyszeliśmy, co by PKW mogło zrobić żeby miało taki budżet. Czy w obecnych
granicach prawa dałoby się coś zrobić? Podejrzewam, że żeby robić stronę
internetową bardziej przyjazną dla użytkownika nie potrzeba 400 tysięcy euro.
Druga rzecz, trochę mnie zbulwersowało to straszenie ngo’sów sankcjami karnymi,
33
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
bo trochę wyszło tak, że nie dość, że PKW sama mówi, że nic nie może zrobić żeby
lepiej informować, to ci, którzy chcą informować cały czas muszą się pilnować, bo
jeszcze wejdą w kompetencje komitetów wyborczych. To nie jest dobry sygnał. Ja
myślę, że w tym kraju też jest Konstytucja, która daje prawo każdemu mieć poglądy
polityczne i je wyrażać itd. Nawet ustawa o finansowaniu partii politycznych nie
przekreśla tych konstytucyjnych praw, więc jeżeli nawet ktoś gdzieś może mieć
wątpliwości, czy takie hasło czy inne to już jest informowanie czy jeszcze promocja,
to jednak chyba w świetle praw konstytucyjnych te wątpliwości powinny być
rozstrzygane na korzyść wolności słowa. Amerykańskie gazety z jednej strony
informują, a jednocześnie New York Times pisze przed wyborami, że on popiera
takiego kandydata, a Washington Post popiera takiego i tak dalej. Nikt nie każe im
tego podpisywać jako komitet wyborczy czy coś takiego. To jest jedna rzecz.
Natomiast jeszcze do pana Kempary. Pan zaczął od tego pytania, czy my wiemy
w których godzinach były wybory, no ale na Waszych plakatach też nie było godzin
otwarcia
tylko
dzień.
Nawet
przy
założeniu
politycznej neutralności Biura
Informacyjnego, wiem, że ta kampania była taka sama w całej Europie, i że to nie
Państwa biuro tak naprawdę decydowało o treści, ale ja nie mam takiego poczucia,
żeby to była skuteczna kampania informacyjna. To znaczy, było dużo plakatów, ale
czy dzięki nim ludzie się czuli lepiej poinformowani, to trzeba by, jak tu Pan
Pettersson mówił, zrobić jakąś porządną ewaluację. Ja, słuchając tych różnych
spotów, zapamiętałem na przykład, że podnosimy podatki żeby przyspieszyć
gospodarkę. Mi się wydaje, że to w ogóle nie jest kompetencja Parlamentu
Europejskiego, więc sam nie jestem pewien czy spoty dobrze informowały.
Łukasz
Kempara,
Biuro
Informacyjne
Parlamentu
Europejskiego
w Polsce:
Tutaj mogę jedynie wytłumaczyć, co kierowało pomysłodawcami takiej
kampanii, a nie innej.
34
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Głos z sali:
Ja reprezentuję organizację pozarządową, ale również w swojej działalności
gospodarczej stykam się z wyborami i w swej wypowiedzi połączę te dwie rzeczy.
Mnie się wydaje, że konstrukcja prawna powinna być tak skonstruowana, żeby
obywatel miał obowiązek skorzystania ze swojego prawa. Proszę Państwa, co
uruchamia od razu inne mechanizmy? Ja to przeniosę na ten grunt moich
codziennych doświadczeń. My jesteśmy dzisiaj w temacie tych wyborów do
Parlamentu Europejskiego, ale tak naprawdę na co dzień uczestniczymy w różnego
typu wyborach. Ja prowadzę działalność gospodarczą z zakresu zarządzania
nieruchomościami i z racji swojego wykonywanego zawodu i prowadzenia firmy
każdego roku jestem poddawana ocenie. Muszę przedłożyć sprawozdanie, uzyskać
absolutorium, w spółdzielniach mieszkaniowych też tak to jest. I teraz tak, zawsze się
zastanawiam nad tym, jakie mechanizmy powinny być uruchomione, obiektywne,
a nie koniunkturalne, żeby funkcjonował system demokracji i jednocześnie osiągać
skuteczny efekt zwiększania aktywności w życiu społecznym. Otóż, jeśli my mamy
powszechne wybory, w tych kategoriach, o których mówimy i wybory są ważne bez
względu na ilość uczestniczących w nich osób, to moim zdaniem instytucja Państwowa Komisja Wyborcza nie ma inspiracji do tego, aby docierać do obywatela
w sposób skuteczny, a to się łączy z wymuszeniem większego budżetu, organizacji
itd. Tak naprawdę proszę Państwa, obywatel nie ma obowiązku przyjąć, że jeśli
w telewizji jest komunikat, to on musi być poinformowany, bo on nie musi mieć
w domu telewizora. Obywatel nie ma obowiązku czuć się poinformowanym, jeśli
któraś gazeta podała informację o wyborach, bo on tej gazety może w ogóle nie
czytać, albo może go nie być stać na taką gazetę. Natomiast obywatel na pewno jest
w stanie w którymś momencie zobaczyć duży plakat – obwieszczenie Państwowej
Komisji Wyborczej. Natomiast, mnie się wydaje, że obowiązkiem organizatora
wyborów powinien być taki element, że każdy obywatel indywidualnie jest
poinformowany. Informacja indywidualna, która dociera do obywatela nie jest
informacją wynikającą od organizatora, tylko od komitetów wyborczych, ale to jest
zupełnie inna informacja. To jest jedyna informacja, która jest w skrzynkach i ludzie
ją czytają. Dziękuje bardzo.
35
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
II Panel ekspercki
Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus:
Witam Państwa po przerwie. Przed przerwą mieliśmy możliwość usłyszeć
o
doświadczeniach
informowania
obywateli
o
wyborach
do
Parlamentu
Europejskiego przez instytucje publiczne, teraz jest czas na zobaczenie jak to
wyglądało z perspektywy organizacji pozarządowych. Zapraszam przedstawicieli
ngo’sów do podzielenia się swoimi doświadczeniami z działalności związanej
z informowaniem obywateli o wyborach. Jednocześnie bardzo proszę w swoich
wypowiedziach zawrzeć wnioski, rekomendacje na przyszłość tj. jak możemy
skuteczniej to robić przy okazji nadchodzących wyborów. Zapraszam Panią Annę
Samel do podzielenia się swoimi doświadczeniami.
Anna Samel, Centrum Edukacji Obywatelskiej:
Szanowni Państwo, zacznę od tego, że podczas dzisiejszej konferencji
występuję nieco w podwójnej roli – jako przedstawicielka koalicji organizacji
pozarządowych „7 czerwca – Pępek Europy”, jak również jako koordynatorka
projektu „Młodzi głosują” prowadzonego od 1995 roku przez Fundację Centrum
Edukacji Obywatelskiej. Działania CEO związane z wyborami do Parlamentu
Europejskiego w 2009 roku oraz z wyborami parlamentarnymi w 2007 roku były więc
elementami składowymi profrekwencyjnych kampanii społecznych, które zawiązane
zostały przez szereg organizacji pozarządowych - w tym także Instytut Spraw
Publicznych.
Dziś przedstawię Państwu przede wszystkim działania edukacyjne, jakie CEO
prowadzi
w
okresie
okołowyborczym
wobec
uczniów
szkół
gimnazjalnych
i ponadgimnazjalnych. Projekt „Młodzi głosują”, jaki prowadzimy od 1995 roku, ma
przede wszystkim na celu przygotowanie młodych ludzi do uczestnictwa w akcie
wyborczym, edukowanie ich w zakresie prawa wyborczego, kompetencji i znaczenia
ciał, które są wybierane podczas każdych wyborów oraz zachęcanie ich do
aktywności lokalnej. W ramach akcji uczniowie nieposiadający prawa głosowania
zachęcają dorosłych do udziału w najbliższych wyborach lub prowadzą działania
rzecznicze zmierzające do dostosowania lokali wyborczych do potrzeb osób
niepełnosprawnych w ich gminie.
36
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
W tym roku do udziału w projekcie zaprosiliśmy listownie 10 tysięcy szkół w Polsce –
do szkół zostały wysłane instrukcje dotyczące tego, jak przygotować i przeprowadzić
projekt „Młodzi głosują” w szkole oraz list od Minister Edukacji Narodowej, w którym
Pani Minister zachęcała dyrektorów szkół do wykorzystania okresu okołowyborczego
do podejmowania dodatkowych inicjatyw z zakresu edukacji obywatelskiej w szczególności dotyczących znaczenia wyborów. Do udziału w projekcie zgłosiło się
prawie 1500 szkół z całej Polski.
Wszelkie działania w szkole były poprzedzane zajęciami edukacyjnymi dotyczącymi
znaczenia wyborów, systemu wyborczego oraz kompetencji i zadań Parlamentu
Europejskiego. Zajęcia te były prowadzone przez nauczycieli - opiekunów
koordynujących przebieg akcji „Młodzi głosują” w szkole, przy wykorzystaniu
scenariuszy zajęć przygotowanych przez CEO i umieszczonych na naszej stronie
internetowej.
Zachęcaliśmy
szkoły,
aby
tematykę
wyborów
do
Parlamentu
Europejskiego łączyć z informowaniem o 5-leciu członkostwa Polski w Unii
Europejskiej oraz korzyściach i kosztach akcesji. Jednocześnie, namawialiśmy, aby
młodzieżowe wybory do Parlamentu Europejskiego stały się dobrą okazją do
przygotowania uczniów do obchodów 20-lecia pierwszych wolnych wyborów
w Polsce.
Nasze działania edukacyjne ograniczaliśmy jednak wyłącznie do informowania
o znaczeniu wyborów i roli Parlamentu Europejskiego, unikając tym samym
jakichkolwiek zarzutów o upolitycznienie czy agitację. Nie zamieszczaliśmy więc
materiałów dotyczących programów partii politycznych, zachęcając jednak uczniów
do samodzielnego zdobywania informacji na temat programów partii i kandydatów
w źródłach pozaszkolnych. Jednym z takich źródeł był nasz projekt „Latarnik
wyborczy”, czyli interaktywne narzędzie internetowe, które umożliwia sprawdzenie,
na ile nasze poglądy polityczne są zbieżne z poglądami partii politycznych. „Latarnik
wyborczy” to projekt, który CEO prowadzi od 2005 roku przede wszystkim dla
młodych ludzi, którzy nie mają jeszcze sprecyzowanych poglądów politycznych.
Chcemy zachęcić młodych, aby wybierając kandydata, kierowali się kwestiami
merytorycznymi. Dlatego też, poprosiliśmy wszystkie partie startujące w wyborach do
Parlamentu Europejskiego o ustosunkowanie się do 20 najbardziej palących kwestii,
które powinny stać się tematem debaty politycznej przed wyborami do Parlamentu
Europejskiego. Niestety, w Polsce bardzo często tematy europejskie są spychane na
bok, a debata polityczna ogniskuje się wokół odwiecznie znanych nam problemów
37
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
wewnętrznych. Dlatego CEO postanowiło zapytać partie o ich stosunek do euro,
wspólnego podręcznika do historii czy wspólnej armii Unii Europejskiej niezależnej
od NATO. Odpowiedzi miały być konkretne, tzn: „zgadzam się”, „nie zgadzam się”,
„nie mam zdania”. Na te same pytanie odpowiadali później wyborcy odwiedzający
stronę www.latarnikwyborczy.pl, dzięki czemu, po pierwsze, zmuszani byli do
refleksji, jaki jest ich własny stosunek wobec poruszonych przez nas problemów, po
drugie – otrzymywali informację, na ile poglądy partii „a” lub partii „b” są zbieżne z ich
własnymi. „Latarnik wyborczy” zdobył ogromną popularność – ok. 600 tysięcy osób
odwiedziło naszą stronę, przy czym 100 tysięcy wypełniło kwestionariusz. Warto
podkreślić, że tego typu inicjatywy, jak „Latarnik wyborczy” prowadzone są w 12
innych krajach europejskich, które są naszymi partnerami w ramach sieci „Vote
Match Europe”.
Wracając do projektu „Młodzi głosują” to kolejnym krokiem było zachęcanie tych
młodych i już poinformowanych obywateli do wyjścia poza mury szkoły, po to, by
swoją wiedzą dotyczącą wyborów i Parlamentu Europejskiego dzielili się z dorosłymi
mieszkańcami ich gminy. Uczniowie prowadzili więc w setkach polskich miejscowości
lokalne kampanie młodych na rzecz wysokiej frekwencji, które polegały na
zachęcaniu dorosłych do wzięcia udziału w wyborach. Pomysłowość i kreatywność
polskiej młodzieży nie zna granic, uczniowie przygotowywali happeningi i festyny,
prowadzili kampanie ulotowe i plakatowe, np. rozwieszając w swojej miejscowości
wysłane do szkół materiały promocyjne kampanii „Pępek Europy”, organizowali
spotkania z rodzicami i dorosłymi w szkole na temat wyborów oraz sprawdzali
dostosowanie lokali wyborczych w ich gminie do potrzeb osób niepełnosprawnych.
Ze wszystkich swoich działaniach przesyłali nam relacje oraz chwalili się swoimi
osiągnięciami w lokalnych mediach.
Kulminacyjnym momentem akcji „Młodzi głosują” były młodzieżowe wybory do
Parlamentu Europejskiego przeprowadzone 1 lub 2 czerwca. Wybory te miały na
celu przygotowanie uczniów do aktu wyborczego, w jakim będą brali udział w życiu
dorosłym. Młodzieżowe wybory stają się więc swoistego rodzaju praktyczną lekcją
demokracji – my w CEO wierzymy, że udział w szkolnych wyborach prowadzonych
równolegle do wyborów państwowych wytwarza w młodych ludziach nawyk
głosowania i dzięki uczestnictwu w młodzieżowych wyborach, ci młodzi ludzie
chętniej wezmą udział w wyborach powszechnych. Nasze młodzieżowe wybory
prowadzone są wiec na tych samych zasadach, co wybory powszechne – uczniowie
38
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
organizują w szkole komisję wyborczą, przygotowują urnę wyborczą oraz lokal
wyborczy wraz z miejscem zapewniającym tajność głosowania. Zachęcamy młodych,
aby w swoim szkolnym lokalu wyborczym powiesili polską flagę oraz wywiesili
instrukcję dotyczącą tego, jak głosować. Uczniowie głosują podczas przerw i przed
głosowaniem okazują swojej szkolnej komisji wyborczej dowód tożsamości (w tym
wypadku legitymację szkolną) oraz składają podpis pod listą uprawnionych do
głosowania. Karty wyborcze, które szkoły wykorzystują podczas akcji „Młodzi
głosują” są przygotowywane przez CEO według informacji o listach wyborczych
opublikowanych na stronach PKW – młodzi głosują wyłącznie na komitety wyborcze
zarejestrowane w ich okręgu wyborczym, dlatego też przygotowaliśmy oddzielne
karty dla każdego okręgu wyborczego. Jakie są wyniki? Liczba szkół, które brały
udział w akcji „Młodzi głosują”, które prowadziły jakiekolwiek działania, czy to
związane
ze
sprawdzaniem
niepełnosprawnych,
czy
też
dostępności
działań
lokali
wyborczych
profrekwencyjnych,
czy
dla
też
osób
samych
młodzieżowych wyborów to jest 1466 szkół. Liczba szkół, które przesłały do nas
wyniki młodzieżowych wyborów to 1260. No i ponad 200 tysięcy oddanych głosów.
Frekwencja jest bardzo zadowalająca. Tutaj warto podkreślić, że we wszystkich
naszych wyborach ta frekwencja jest o wiele wyższa niż w wyborach powszechnych,
co tylko daje nadzieję, że uczniowie wracając do domów rozmawiają o tym
z rodzicami i że w przyszłości rzeczywiście sami będą chodzić na te wybory. Co nas
osobiście bardzo cieszy, to fakt, że nasze szkoły są coraz bardziej aktywne. W tym
roku dostaliśmy ponad osiemset, prawie dziewięćset relacji ze zdjęciami. Oni sami
cieszą się z tego, co robią. Opowiadają nam o tym i odzywają się też do mediów. To,
co nam się udało wychwycić, to są głownie artykuły w prasie ogólnopolskiej i stacjach
ogólnopolskich. Natomiast to, co jest bardzo interesujące, to fakt, że w prasie
lokalnej uczniowie sami piszą artykuły, zapraszają media do różnych aktywności i to
jest bardzo pocieszające.
Na sam koniec chciałam podkreślić, że te wszystkie nasze działania, to co robią
uczniowie dzieje się w ramach koalicji 7czerwca.org.pl, wszystkie kampanie
plakatowe,
ulotowe
są
tworzone
na
podstawie
materiałów,
które
zostały
wyprodukowane przez koalicję. Mam nadzieję, ze wspólnymi siłami będziemy mieli
jakiś wpływ na tę frekwencję. Warte jest podkreślenia, że kiedyś mieliśmy tendencje
spadkowe w całej Europie, a teraz jesteśmy jednym z nielicznych krajów, w którym
malutko, ale jednak ta frekwencja się podnosi. Dziękuje bardzo.
39
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Róża Rzepińska, Stowarzyszenie 61:
Stowarzyszenie 61 zajmuje się dostępem do informacji publicznej na temat
tego, kim są osoby pełniące funkcje publiczne oraz kim są osoby, które kandydują
w wyborach powszechnych. W minionych wyborach Stowarzyszenie prowadziło
serwis internetowy, który się nazywał „kandydaci2009.pl” i pod hasłem „Nie głosuj
w ciemno” staraliśmy się zaprosić kandydatów do Parlamentu Europejskiego do
tego, aby wypełniali kwestionariusz na temat tego, jakie mają motywy, kim są i w jaki
sposób chcą nas reprezentować w Parlamencie Europejskim. Kwestionariusz został
przygotowany przez zespół ekspertów, bardzo różnych. Zależało nam na tym, żeby
do wyborcy dotarła informacja na temat tego, jakie są motywacje i motywy
kandydowania, czyli kim ta osoba jest i przede wszystkim, jakie ma doświadczenie
również w instytucjach międzynarodowych, ale też, dlaczego chce kandydować, jakie
cele chce realizować w Parlamencie Europejskim. Następnie, jak ocenia działalność
Parlamentu, jak jest wizja Unii Europejskiej - jego wizja i jakie wybiera główne
obszary zainteresowań. Kwestionariusz był skonstruowany w ten sposób, że zawierał
kilka głównych obszarów takich właśnie jak kontrola budżetowa, dalej na przykład
edukacja, rolnictwo itd. Natomiast, my wyszliśmy z założenia, że do Parlamentu idzie
osoba, która owszem ma głosować we wszystkich kwestiach, ale tak naprawdę
powinna się znać na kilku i w nich próbować się specjalizować, w nich powinna być
aktywna w komisji, którą wybierze. Ten akurat kandydat, na przykładzie którego
pokazywany jest wypełniony kwestionariusz, wybrał kontrolę budżetową oraz sprawy
gospodarcze i monetarne. Kandydaci odpowiadali na pytania. Każdy mógł
odpowiedzieć wybierając tylko kwadracik lub również mógł się rozpisać. Jeśli
Państwo wejdą na tę stronę, to widzą, że są kandydaci, którzy potrzebują tego, aby
się bardzo rozpisać i tacy, dla których odpowiedź: „tak”, „nie”, „nie wiem” jest
zupełnie wystarczająca. Na końcu tego kwestionariusza znajdowały się pytania
dotyczące kwestii światopoglądowych i etycznych. Są to pytania na temat kwestii,
którymi tak naprawdę Parlament się nie zajmuje, natomiast myśmy wyszli
z założenia, że te pytania powinny się znaleźć, ponieważ my chcieliśmy zwrócić
uwagę, że poza taką dominacją bilbordów i agencji pijarowskich, które tworzą tych
kandydatów, jest jeszcze osoba, która ma wiedzieć co będzie robić. Ludzie też
decydują się na to, na kogo będą głosować na podstawie tego na przykład, czy ktoś
40
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
jest albo nie jest przeciwnikiem aborcji chociażby, takich prostych zero –
jedynkowych wyborów.
Kwestionariusz został przygotowany zarówno przez praktyków jak i teoretyków.
Zarówno przez osoby, które zajmują się realizacją prawa europejskiego, np.
w ministerstwach bądź w różnego rodzaju instytucjach, również przez naukowców,
którzy zajmują się tworzeniem prawa, jak również praktyków, którzy zajmują się
w
organizacjach
pozarządowych
na
przykład
sprawami
klimatycznymi.
Kwestionariusz został również skonsultowany u dwóch polityków z dwóch różnych
krańców – Artura Zawiszy i u posła Celińskiego, po to żeby zobaczyć czy tworząc
kwestionariusz nie wybraliśmy pewnej optyki, która może się nie podobać zarówno
kandydatom jak i wyborcom. Kwestionariusz wypełniło 17 % kandydatów.
Teraz powiem o metodologii docierania do kandydatów. Było ok. 1300 kandydatów,
to się troszeczkę zmieniało, ostatecznie było 1306. Udało nam się dotrzeć do około
ośmiuset, którzy posługują się adresami e-mailowymi. Dla części kandydatów
bezpośredni kontakt z wyborcami był czymś zaskakującym i nie do zaakceptowania,
to znaczy kandydaci nam mówili, że niczego nie muszą wobec nas, a myśmy na to
mówili, że owszem muszą. Na te osiemset wysłanych zaproszeń odpowiedziało 220
kandydatów, którzy kwestionariusz wypełnili i do tego jest ok. 50 ankiet zaczętych
i nieskończonych. Czyli takie bezpośrednie zainteresowanie wykazało ok. 270 osób.
Zainteresowanie kandydatów rozkładało się bardzo różnie, my zauważyliśmy, że dla
części kandydatów to jest walka, i to wiemy, wewnątrz komitetu wyborczego głównie w tych składkowych. Najbardziej aktywna była Centrolewica. Od razu też
powiem, że całe zainteresowanie kandydatów zależało od tego, kto pracował
w sztabie. Jeżeli tam była jedna osoba, która była sprzymierzeńcem tego rodzaju
projektów, to wystarczyło to, żeby z nami współpracować. Akurat w Centrolewicy
była taka osoba, która do nas zadzwoniła, natomiast z całą resztą było bardzo
różnie. Na przykład w UPR i Libertasie były takie osoby, które od razu odpowiadały
na nasze pytania, a były też takie, które zarzucały nam, że w ogóle zadajemy pytania
nie mając do tego prawa. W komitecie PiS straszono nas łamaniem prawa i tym, że
będziemy mieć problem z Państwową Komisją Wyborczą. W pozostałych komitetach
mniej
więcej
zainteresowanie
było
podobne.
Każdy
kandydat
otrzymywał
zaproszenie internetowe, tam był indywidualny token. Każdy miał 24 godziny po
odpowiedzi na pytania na to, że ten kwestionariusz wisiał, a potem 48 godzin na
poprawki literowe i stylistyczne, nie mógł nanosić poprawek merytorycznych, tzn.
41
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
zmieniać odpowiedź z „tak” na „nie” czy też odwrotnie i to było dla kandydatów
problemem. Jeżeli chodzi o docieranie do wyborców, to ten projekt trwał 3 miesiące
razem z przygotowaniem kwestionariusza. Nie było na niego pieniędzy, nie
uzyskaliśmy grantów, zrealizowaliśmy go z oszczędności Stowarzyszenia. Projekt
realizowało ok. 10 osób – wolontariuszy i pracowników. Postaraliśmy się zrobić
promocję szeptaną. Mówię o tym, ponieważ mam nadzieję, że będziemy to
wykorzystywać w kolejnych wyborach. Pracowaliśmy w bardzo różny sposób. Były
osoby, które docierały do mediów ogólnopolskich, program ten cieszył się dosyć
dużym zainteresowaniem. Sześćdziesiąt mediów w różny sposób o nas napisało, ale
to, co było dla nas najważniejsze, to dotarcie do mediów lokalnych i to chciałam
powiedzieć a propos wyborów samorządowych. Nam się wydaje, też z punktu
widzenia Warszawy, że w takim projekcie warto tylko kierować ten przekaz do
Warszawy i patrzymy taką optyką. My też wiemy, że tak patrzymy, dlatego staraliśmy
się dotrzeć do dziennikarzy, którzy tak naprawdę nie mają o czym pisać, a by chcieli.
Była tylko jedna osoba, która pracowała z osobami, które w gazecie lokalnej,
w portalu, w radiu zajmuje się polityką i te osoby albo namawiały żeby wypełnić
kwestionariusz, albo przy pomocy naszego kwestionariusza zadawały pytania po to,
żeby to poszło w świt i żeby ludzie to wykorzystywali. Staraliśmy się też być obecni
na forach lokalnych, oczywiście na Facebooku, Naszej klasie i tego rodzaju
podobnych narzędziach internetowych. Ostatecznie z naszej strony skorzystało ok.
100 tysięcy osób i było kilkaset tysięcy różnego rodzaju wejść. Mniej więcej
porównywalne to było z „Latarnikiem”. W nadchodzących wyborach na pewno
będziemy się starali zrobić coś podobnego, czyli też, przepytać kandydatów na temat
tego kim są i będziemy chcieli zwrócić uwagę na to, jakie są lokalne problemy, w jaki
sposób kandydaci będą się starali lokalnie działać, jakie oni problemy definiują i jakie
problemy definiują wyborcy oraz spróbować to z sobą skorelować.
Jeszcze powiem o tym zainteresowaniu, to będzie bardzo ważne przy wyborach
samorządowych. Widzimy takie dwa punkty, momenty, w których ten projekt był
bardzo ważny dla wyborców, bo wtedy najwięcej osób weszło. To było w momencie,
kiedy wzięliśmy razem z „Latarnikiem” udział w programie Tomasza Lisa.
Następnego dnia mieliśmy problem z opanowaniem serwera. Drugi dzień, kiedy
absolutnie od dwóch dni nie reklamowaliśmy strony nigdzie, to był dzień wyborów. W
Myśmy od piątku nie mówili nikomu, że ta strona jest, przestaliśmy informować
media, znajomych, a mimo tego przez cały dzień wyborów ludzie wchodzili na tę
42
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
stronę, mimo że wcześniej tego nie robili, to są indywidualne wejścia nowych osób.
To wskazuje na to, że tego rodzaju projekty, tak nam się wydaje przynajmniej, mają
rację bytu, bo ludzie faktycznie z nich korzystają nie pod wpływem tego, że ktoś im
akurat w tej chwili o tym powiedział. Kandydaci nie są przyzwyczajeni do tego, o
czym mówił Pan Mikołaj Cześnik, żeby odpowiadać na pytania. Infantylizują trochę to
i infantylizują wyborców. Pojawiały się uwagi, że kwestionariusz jest za długi, pytania
są za trudne, że nikt nie zrozumie tego, o czym dany kandydat powiedział.
Prawda jest taka, że my staraliśmy się powiedzieć, że wyborcy nie są głupi, mają
prawo dowiedzieć się, czym się zajmuje Parlament Europejski poprzez naszą stronę
i mają prawo dowiedzieć się, jakie są poglądy kandydatów w tej kwestii. Dlatego
kwestionariusz był takiej, a nie innej długości i zawierał różne trudne pytania. Myślę,
że w przyszłości jedyne, co będziemy się starali zmienić, to pozwolić na korelację, na
to żeby wyborca mógł w łatwiejszy sposób znaleźć podobną do siebie osobę.
Chcemy żeby nadal ta możliwość narracji wywiadu była utrzymana w projekcie, który
będziemy robić. Dziękuję.
Janusz Barszczewski, Portal wyborca.pl:
Witam Państwa serdecznie. Na wstępie zapraszam Państwa do obejrzenia
naszej strony i o opinię, również te krytyczne. Kilka słów na temat genezy samego
portalu. Jest to inicjatywa grupy młodych ludzi, głównie politologów – absolwentów
nauk społecznych, która od 2006 roku, po poprzednich wyborach samorządowych.
Zaczęliśmy dyskutować i już w tej chwili mamy pierwsze efekty. Czas nam sprzyjał,
bo trafiły nam się wybory prezydenta Olsztyna, tam mogliśmy przetestować
oprogramowanie i prace zespołu. Ten portal odpowiada na niektóre kwestie, które
pojawiały się już tutaj wcześniej. Próbujemy dostarczać narzędzi, o których potrzebie
uruchomienia Państwo wcześniej mówiliście. Odpowiadając na pytanie Pani, w jaki
sposób my przygotowujemy się do wyborów samorządowych za rok, chciałbym
powiedzieć, że tymi przygotowaniami żyjemy już od ponad pół roku. To, co zrobiliśmy
do tej pory traktujemy tylko jako ćwiczenia. Żeby podołać takiemu przedsięwzięciu,
jakim są wybory samorządowe, które są naszym największym wyzwaniem z powodu
rozmiaru i ilości startujących kandydatów, to już od ponad pół roku szukamy
i docieramy do osób, które by chciały z nami współpracować. Mamy w tej chwili
w skali kraju ponad 280 osób, z którymi podpisaliśmy porozumienia, rozsianych po
miastach powiatowych i wojewódzkich. Zakładałem, że docelowo w każdym mieście
43
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
powiatowym będziemy mieli osobę – konsultanta, doradcę powiatowego. Oni nam
zapewnią skuteczne dotarcie do kandydatów. My nie zakładamy, że w jakiś sposób
kandydaci nam przyślą swoje materiały, z których my będziemy mogli coś o nich
wyborcom powiedzieć. To my będziemy do kandydatów docierać i prosić ich
o materiały. Na koniec tego wątku chciałbym dodać, że jesteśmy pod ogromnym
wrażeniem i jakości i poziomu twórczego i intelektualnego ludzi, którzy zgłaszają się
do nas do współpracy. Głownie szukamy przez Internet i zadziwia nas to, że młodzi
ludzie chcą coś robić. To są ludzie, którzy gdzieś pracują, z czegoś żyją, natomiast
wspólnym mianownikiem tych deklaracji współpracy jest chęć zrobienia czegoś
pożytecznego, wprowadzenia jakichś zmian i to jest taki optymistyczny wskaźnik na
przyszłość. W ramach tych przedsięwzięć, które do tej pory robiliśmy, a mamy tutaj
zarchiwizowane wybory z Olsztyna, pojawiają się następujące funkcjonalności.
Przyjęliśmy założenie, że pokazujemy kandydatów i odpowiadamy na pytanie: gdzie
i jak głosować? W zakładce „gdzie głosować?” pokazaliśmy wyborcom karty do
głosowania i zebrało to dość dobre oceny. W Olsztynie te karty do głosowania nie
były bardzo skomplikowane, więc ktoś powie: po co? My mieliśmy jednak mnóstwo
uwag, że są takie wybory, gdzie wyborcy dostają duże płachty, na których jest
bardzo dużo nazwisk, ugrupowań i jest to dla wyborców duży stres, ponieważ idą
i nie wiedzą, co dostaną do ręki. Druga funkcjonalność, która sprawdziła się w czasie
tych wyborów, to jest to, co było już wcześniej dyskutowane. Uruchomiliśmy w czasie
wyborów w Olsztynie wyszukiwarkę obwodów głosowania, czyli pokazujemy, gdzie
można głosować. Było to małe przedsięwzięcie, więc stworzenie wyszukiwarki nie
było aż takim ogromnym wyzwanie, ale w tej chwili już od kilku miesięcy pracujemy
nad wyszukiwarką ogólnokrajową i mam nadzieję, że na wybory samorządowe
zdążymy. Wygląda to tak, że pokazujemy na mapce, gdzie jest lokal do glosowania,
nazwę z adresem i mapkę dojazdu. Teraz przejdę do celów, jakie portal sobie stawia.
Generalnie, żeby to ubrać w kilku zdaniach. Naszym marzeniem w ramach tego
portalu jest wzrost kompetencji wyborców i poprzez to także polityków. Określamy
ten cel w ten sposób, że efektem naszych działań i innych organizacji, które pracują
w tej sferze będzie sytuacja, gdzie kompetentny, wyedukowany wyborca będzie
wybierał również kompetentnych polityków. W tej chwili mamy do czynienia
z sytuacją, że wybieramy polityków, z których następnie jesteśmy bardzo
niezadowoleni i następuje frontalny atak i krytyka w mediach, jacy to oni są głupi,
a przecież to myśmy ich wybrali. Więc ten cel w stosunku do wyborców chcemy
44
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
osiągać poprzez dostarczanie im informacji, które, jak zakładamy, a potwierdzają to
wyniki badań, mówią, że w dniu wyborów ok. 30% wyborców nawet, jeżeli deklaruje
udział w wyborach, to ma kłopot ze zdefiniowaniem swoich preferencji, tzn. nie
bardzo wiedzą na kogo chcieliby oddać głos, bo brakuje im informacji. My
zakładamy, że tu jest nasze miejsce i nasza rola i nasze informacje w tym momencie
będą potrzebne. Zakładamy, że przeciętny wyborca poświęcając rano, w dniu
wyborów pół godziny na to, żeby przejrzeć materiały jest w stanie uzyskać te
niezbędne informacje, żeby mógł wziąć udział w wyborach. Chciałbym jeszcze
dodać, jeśli chodzi o wyborców, że stawiamy sobie jeszcze jeden cel, który polega na
tym, że mając taką właśnie grupę współpracowników rozsianą po Polsce, będziemy
realizowali pewne cele edukacyjne w stosunku do wyborców, tzn. mamy sporo osób,
które pracują jako nauczyciele wiedzy o społeczeństwie, większość z nich to są
osoby związane z organizacjami pozarządowymi. Chcemy prowadzić przed
wyborami kampanie edukacyjne w szkołach, po to, aby informować szczególnie tych
młodych ludzi, żeby przyzwyczajać ich do tych narzędzi, które są dla nich jak
najbardziej naturalne. Chcemy żeby uczyli się korzystać z tych informacji i nie
rezygnowali ze swojego prawa, jakim jest udział w wyborach. Jeśli chodzi
o kandydatów, z którymi jest nie mniejszy edukacyjny problem niż z wyborcami, oni
święcie wierzą w spoty wyborcze, w programy typu fotoskop, które ich wygładzają
i pokazują na billboardach i wierzą, że dzięki temu my ich wybierzemy. My
zakładamy,
że
dostarczymy
wyborcom
informacji
pozwalających
ocenić
kompetencje. Jak pytaliśmy kandydatów teraz przed wyborami o stopień znajomości
języków obcych, to od razu nie dostawaliśmy ankiet, bo ta znajomość jest
przeważnie marna, a przecież to jest jakiś element oceny tych kompetencji.
Zanotowałem sobie zdanie Pana doktora: „Polityka to coś więcej niż same wybory”.
Specjaliści od marketingu politycznego mówią, że kampania powinna się w zasadzie
zaczynać w dzień po wyborach. My mamy do czynienia z sytuacją, że w dzień po
wyborach, to politycy zapominają, a przypominają sobie o nas miesiąc przed
następnymi wyborami. W ramach portalu, między innymi po to, aby ten portal żył
pomiędzy okresami wyborów, już w ciągu trzech, czterech tygodni zamieszczamy
pierwsze prezentacje osób, które w tej chwili jeszcze pełnią funkcję, czyli pokażemy
wyborcom prezydentów miast, burmistrzów, wójtów i radnych. Zaczniemy budować
w ramach portalu kanały komunikacji pomiędzy politykami i wyborcami. Mamy
nadzieję, że to będzie komunikacja dwukierunkowa. Oponenci nam zarzucają, że
45
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
„zerżnęliśmy” tę koncepcję po wyborach amerykańskich, ale my to mamy wszystko
opisane już w 2006 roku, także nie kopiujemy tutaj cudzych pomysłów.
Biorę udział w projektach unijnych i prowadzę zajęcia z zakresu przedsiębiorczości,
tzn. zachęcam młodych ludzi żeby byli aktywni, brali sprawy w swoje ręce. Jak
zachęcam ludzi młodych do udziału w wyborach, to używam tej nomenklatury
biznesowej. Mówię do nich, że są takimi członkami rady nadzorczej tego kraju, bo
proszę zwrócić uwagę, że wiele spółek typu Coca Cola operuje budżetami większymi
niż nasza Polska i są one w dość dobry sposób zarządzane według struktury zarząd, rada nadzorcza, prezes. Dlatego mówię, że rząd, który wybieramy to tak,
jakbyśmy wybierali zarząd, potem jesteśmy radą nadzorczą i pilnujemy czy oni
dobrze zarządzają. Jeżeli zarządzają źle, bo marnują pieniądze, no to przy
następnych wyborach wiemy, co robić. Proszę Państwa, do tych młodych ludzi nie
dociera argumentacja typu: to jest wasz obowiązek obywatelski, powinniście to
zrobić jako obywatele. Dziękuję bardzo.
Jarosław Zbieranek, Instytut Spraw Publicznych:
Szanowni Państwo, tak jak tutaj siedzimy w tym panelu reprezentujemy
organizacje pozarządowe, z tym że w przeciwieństwie do moich wspaniałych
przedmówców, Instytut Spraw Publicznych nie jest zaangażowany tak bezpośrednio
w akcję informowania wyborców o wyborach. My, jako instytut badawczy, działamy
trochę inaczej. Chciałbym przedstawić Państwu nasze działania na dwóch
przykładach. Przeprowadzamy badania opinii publicznej, wspomniane już badanie
dotyczące stopnia poinformowania Polaków o tym, że mogą wybierać swoich
reprezentantów – posłów do Parlamentu Europejskiego jest tego przykładem. Myśmy
takie badanie przeprowadzali w kwietniu 2009 roku, czyli na dwa miesiące przed
wyborami. Cel takiego badania jest dwojaki. Po pierwsze, dostarcza informacji, które
grupy są niedoinformowane, gdzie jest to pole działania dla takich działań
bezpośrednich i gdzie trzeba się skupić i gdzie położyć szczególny nacisk na takie
działania. Drugi cel, to jest trochę taki cel bycia dzwonkiem alarmowym, ponieważ
wyniki tych badań powinny mobilizować do jeszcze większych i intensywniejszych
działań,
m.in.
organy
administracji
publicznej,
bo
oczywiście
organizacje
pozarządowe działają zwykle przed wyborami już na pełny gwizdek. Te badania są
też dosyć istotne również w analizie po wyborach i my takie analizy będziemy
46
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
przygotowywać przy opracowywaniu rekomendacji, co zrobić i jak zaplanować
kolejne kampanie informacyjne.
Drugim rodzajem naszych działań, które podejmujemy jako instytut Spraw
Publicznych to są działania rzecznicze na rzecz wdrożenia w Polsce pewnych
modelowych rozwiązań. Chciałbym to przedstawić na przykładzie działań, które
Instytut Spraw Publicznych prowadzi od 2004 roku do dzisiaj na rzecz wprowadzenia
w Polsce instytucji indywidualnych zawiadomień o wyborach. W poprzednim panelu
wskazywano na potrzebę zapewnienia takiej informacji. Jasnej, prostej informacji
gdzie, w jakich godzinach i jak zagłosować. Wyborcy często są zdezorientowani,
telefonują do Państwowej Komisji Wyborczej, do urzędów i wreszcie do organizacji
pozarządowych, a obawiam się, że duża ich grupa po prostu nie idzie na wybory, bo
nie wie. Obwieszczenia nie spełniają swojej roli i pozostaje pytanie, co robić? My już
tutaj na seminarium eksperckim w 2004 roku opracowaliśmy taką propozycję
wysyłania, na kilka dni przed wyborami, do Polaków – do wszystkich wyborców,
którzy są uprawnieni do głosowania krótkiej, małej, zwięzłej wiadomości właśnie
z tymi podstawowymi informacjami. Oczywiście nie jest to rozwiązanie oryginalne,
takie rozwiązania istnieją praktycznie w całej Europie. Mam dla przykładu informację,
którą dostają wszyscy Niemcy przed wyborami. Oni dostają dokładne informacje
gdzie mogą głosować, w jakich godzinach i do tego numer ich spisu wyborczego i
właściwy organ wyborczy, do którego mogą jakiekolwiek problemy zgłaszać. To jest
przykład naszych zachodnich sąsiadów. Mam przykład naszych wschodnich
sąsiadów, to jest taka właśnie karteczka z bardzo ważnymi informacjami dotyczącymi
miejsca i czasu głosowania, jak również podstawowych zasad na drugiej stronie,
którą otrzymują wszyscy uprawnieni do głosowania mieszkańcy Ukrainy. Także nasi
sąsiedzi znają takie rozwiązania. Wydawałoby się, że jest to bardzo ważne
i konieczność tego jest bezsprzeczna. My przygotowaliśmy taką propozycję, został
przygotowany tak zwany polityczny „brie” przez pana profesora Andrzeja Skałę,
gdzie zwięźle ta propozycja została przygotowana. Następnym krokiem było
przygotowanie zmian w ordynacjach wyborczych, tutaj we współpracy z Państwową
Komisją Wyborczą, z którą konsultowaliśmy tę propozycję. No i następnie faza
ostatnia, czyli rozpowszechnianie tego pomysłu. O ile media wykazały zrozumienie
i dosyć przychylnie się do tego pomysłu odniosły, o tyle sprawa tak naprawdę rozbiła
się o ustawodawcę, który zrozumienia dla takich propozycji nie przejawiał. Te
propozycje były podejmowane w czasie prac Sejmu w 2005 roku, a Senatu w 2006
47
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
roku. Później w Sejmie w 2007 i 2008 roku cały czas rozbijając się tak naprawdę
o trudną w drodze rozumienia niemoc uzasadnianą trudnościami organizacyjnymi,
technicznymi i wreszcie finansowymi. My oczywiście cały czas będziemy promować
takie rozwiązania, tutaj widać, że lista takich zmian, na których rzecz trzeba działać
jest większa. Wynika to z doświadczeń organizacji pozarządowych, bo one również
spotykają się z barierami, które wynikają również z prawa wyborczego.
Kończąc,
jeszcze
powiem
o
trzecim
rodzaju
działalności Instytutu
Spraw
Publicznych, czyli zapewnianie miejsca do dyskusji takich jak dzisiaj, czyli tworzenie
pewnej platformy współpracy, gdzie spotykają się zarówno przedstawiciele ngo’sów,
świata nauki jak i organów państwowych. My naszą działalność w tych trzech
obszarach, które wymieniłem na pewno będziemy kontynuowali.
Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus:
Na przerwie Pan Czaplicki i Pan Kempara prosili mnie o możliwość
ustosunkowania się do wypowiedzi Pana doktora Kucharczyka więc oddaję głos.
Łukasz Kempara, Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego
w Polsce:
Ja bardzo króciutko chciałem się odnieść do tych dwóch zarzutów,
a mianowicie,
że
od strony przynajmniej wizualnej kampania Parlamentu
Europejskiego nie do końca była czytelna. Ja nie chce tego oceniać, ale mogę
wytłumaczyć. Takie właśnie było założenie instytucji, żeby tym razem ludzi
sprowokować i pokazać treści, które zmuszą do myślenia. W przeciwieństwie do
poprzednich kampanii, tym razem nie miało być łopatologicznie powiedziane: „Idź na
wybory”, bo to jest już troszeczkę skonsumowane hasło. Chcieliśmy skoncentrować
się wokół treści, że Ty wybierasz, zakładając nawet daleko gdzieś tam na
marginesie, że może Twoim wyborem będzie to, że nie pójdziesz głosować do
Parlamentu Europejskiego. Mówiąc: „Ty wybierasz” chcieliśmy pokazać, jakie są te
wybory. W związku z tym było 10 motywów, które były wspólne dla wszystkich 27
państw członkowskich, gdzie na przykładzie różnych polityk unijnych, za które
odpowiada Parlament Europejski zobrazowaliśmy te wybory. Na przykład te dwa
takie oskubane kurczaki, które były jednym z motywów eksploatowanych w Polsce,
jeden z nich nie miał żadnych etykiet, a drugi był nadmiernie opatrzony etykietami,
hasło „Wybory Europejskie” i data wyborów były widoczne. Chcieliśmy ludzi zmusić
48
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
do tego, aby ktoś się zatrzymał i zastanowił, dlaczego ma brać udział w wyborach do
Parlamentu Europejskiego i skąd właśnie te kurczaki. Chodziło nam tak naprawdę
o prawa konsumenta, czyli o rzecz bardzo bliską każdemu z nas i bardzo bliską
każdemu wyborcy. Chodziło o to, żeby przekonać wyborcę, że od Parlamentu
Europejskiego de facto zależy to, jak chociażby będą wyglądały produkty, które leżą
na półkach u nas w sklepach, czy będziemy mieli informację dla konsumenta, że są
tam jakieś konserwanty, produkty niebezpieczne, których nie życzymy sobie
konsumować, czy też kurczak będzie w ogóle pozbawiony takiej informacji. Motyw,
który poruszył Pan doktor Kucharczyk dotyczył budżetu unijnego i to z kolei dotyczyło
naszej kampanii, która była w radiu i telewizji. Była to seria wiadomości
nieprawdziwych, które miały przyciągnąć uwagę i zmusić do zastanowienia się.
Dopiero na końcu był komunikat, ze to nie są prawdziwe wiadomości, a jakie one
będą naprawdę po wyborach to zależy od Ciebie. Dlaczego godziny otwarcia lokali
wyborczych nie znalazły się na wszystkich naszych produktach? To jest informacja,
mimo wszystko, bardzo techniczna i niekoniecznie musi trafić do każdego produktu
informującego o wyborach. Na plakatach nie było godzin otwarcia, ale te godziny
znalazły się na przykład w sms-ach, które wysłaliśmy do abonentów dwóch
największych sieci komórkowych w Polsce.
Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus:
Proszę Państwa, kto dostał? Widzę w sali, że trzy osoby dostały.
Łukasz
Kempara,
Biuro
Informacyjne
Parlamentu
Europejskiego
w Polsce:
Informacja została wysłana, tych abonentów było ponad 10 mln, w związku z
czym jest to spora ilość odbiorców. Również ta informacja była zamieszczona na
największym portalu społecznościowym w Polsce i również ta informacja była
zawieszona na stronach Biura Informacyjnego Parlamentu Europejskiego w Polsce
jak i na stronach centralnych Parlamentu Europejskiego, do których z kolei odsyłały
wszystkie nasze produkty informacyjne, czyli radio, telewizja i plakaty. Jeszcze
ostatnie zdanie żeby pokazać skalę i zakres wysiłków, jakie podejmował Parlament
Europejski informując o tych wyborach. To nie tylko te sms-y, nie tylko największe
portale społecznościowe na świecie, ale również portale społecznościowe w Polsce,
nie tylko reklama w radiu, gdzie tych reklam było po kilkadziesiąt na każdej stacji
49
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
radiowej, nie wiem czy były takie radia, które nie emitowały naszych reklam. Poza
tym telewizja publiczna, kampania outdorowa, czyli plakaty, multimedialne kabiny, do
których każdy mógł się wypowiadać, zainstalowane w największych miastach
w Europie i w Polsce. Różni celebryci, którzy namawiali do udziału w wyborach
zarówno w Europie jak i w Polsce, nawet kosmonauta, który poleciał w kosmos i
z tego kosmosu wszystkich zachęcał do udziału w wyborach. Pokazywał, że lot
w kosmos nie jest pretekstem do tego, aby zrezygnować z udziału w głosowaniu, on
zagłosował będąc w kosmosie. W związku z tym, wszelkie możliwe próby były
podejmowane i mam nadzieję, że ta krótka lista tematów, które teraz wymieniłem
pokazuje zakres działań, które Parlament podejmował.
Kazimierz Czaplicki, Państwowa Komisja Wyborcza:
Powinienem się odnieść do wypowiedzi doktora Kucharczyka, ale go nie ma,
w związku z czym nie wypada pod jego nieobecność. Jednak Panie uchyliły mi tych
drzwi, ponieważ w ich wypowiedziach wątek straszenia Państwową Komisją
Wyborczą lub przez Państwową Komisję Wyborczą również się pojawił. Otóż,
chciałem wyraźnie tu powiedzieć, żeby Pan doktor Kucharczyk tego nie zrozumiał
opatrznie, że to nie Państwowa Komisja Wyborcza ustala te zakazy czy nakazy
zachowania. Państwowa Komisja wyborcza jedynie, zgodnie z ustawą, nadzoruje
przestrzeganie prawa wyborczego, ale to wcale nie znaczy, że Państwowa Komisja
Wyborcza uniemożliwia działania czy zamyka usta organizacjom pozarządowym.
Wręcz przeciwnie, Państwowa Komisja Wyborcza bardzo wysoko ocenia Państwa
działalność i da temu zapewne wyraz w stosownym czasie. Należy też sobie
uzmysłowić, że Państwowa Komisja Wyborcza w swojej pozycji ustrojowej obecnie,
nie może prowadzić takich działań jak Państwo prowadzą. Państwowa Komisja
Wyborcza jest związana przepisami prawa i jako organ państwowy musi działać
w granicach i na podstawie przepisów prawnych, co nie znaczy, że nie może
współdziałać. Wspólnie dojdziemy do tego, że będziemy działać profrekwencyjnie,
ale też nie należy się spodziewać, że Państwowa Komisja Wyborcza nie mając do
tego
ustawowego
uprawnienia
będzie
prezentowała
sylwetki
kandydatów
z wszystkimi ich zainteresowaniami itp. Tego po prostu nam czynić nie wolno. Raz
jeszcze podkreślam, Państwa rola naprawdę jest wielka, bo wyborcy chcą wiedzieć
o kandydacie coś więcej niż tylko jego przynależność partyjną.
50
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus:
Jeśli Państwo mają pytania do panelistów, to proszę bardzo. Ja jednak
zachęcam Państwa do wypowiedzi, które odpowiedzą na pytanie postawione w tytule
tego spotkania, czyli co zrobić żeby skuteczniej w przyszłości informować obywateli.
Parę wątków, pomysłów, rekomendacji pojawiło się w poprzednim panelu, może
spróbujmy je teraz sobie zebrać.
Łukasz
Kempara,
Biuro
Informacyjne
Parlamentu
Europejskiego
w Polsce:
Pani teraz zapytała, co trzeba zrobić żebyśmy w przyszłości byli skuteczni,
a ja bym zapytał, co mamy robić w przyszłości żebyśmy byli jeszcze bardziej
skuteczni? Bo mimo tego, że frekwencja jest niewielka, to wszyscy odnieśliśmy
chyba jakiś sukces, bo w stosunku do tego, co było 5 lat temu, przynajmniej
w kontekście wyborów do Parlamentu Europejskiego, to nam się poprawiło. Żeby to
podeprzeć jakimiś statystykami, to 4 punkty procentowe wyżej, to jest prawie 20 %
więcej niż w poprzednich wyborach i już nie jesteśmy przedostatni tylko trzeci od
końca. Średnia Unii Europejskiej się w tej chwili pogorszyła, a w Polsce poszliśmy
w górę, więc tendencja jest optymistyczna.
Anna Pomianowska, Kancelaria Senatu:
Przyznam się, że poczułam się w obowiązku wypowiedzi, ponieważ
niejednokrotnie tutaj padały zarzuty, również z ust Pana Ministra, że gdyby nie ta
ustawa, że gdyby nie ten ustawodawca. Nie mogę brać odpowiedzialności ani za
senatorów, ani za posłów, ani za ich poglądy czy stanowisko, ale zachęcam Państwa
do aktywności, Państwa jako przedstawicieli organizacji pozarządowych. Na terenie
Parlamentu jest pozarządowy zespół do spraw organizacji pozarządowych, macie
w senacie znakomity klimat, marszałek senatu jest rzecznikiem organizacji
pozarządowych, więc macie możliwość Państwo kontaktu z parlamentarzystami,
z senatorami, z posłami po to, aby przedstawić wasze racje, argumenty zarówno
wasze jak i nasze, moje także, w końcu jestem obywatelką i ten problem dotyczy
mnie także osobiście. Macie Państwo także nową formę działania. Pojawiła się dla
nas wszystkich nowa forma działania, komisja praw człowieka i praworządności
dodała do swojego kawałka petycje. Te petycje się dopiero rozkręcają, ale one
dopiero nabiorą mocy i nabiorą wiatru w żagle, o ile Państwo jako reprezentanci
51
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
organizacji pozarządowych naciśniecie na senatorów. Jest tak, że możecie te
wszystkie
wnioski,
które
się
tutaj
pojawiają
zaprezentować
bezpośrednio
parlamentarzystom. Jest dobry klimat do lobbowania na rzecz tych rozwiązań. To,
czy one będą wprowadzone w życie, czy też nie, to jest zupełnie inna sprawa. To, co
my próbujemy robić minimalnie zwracając się ze swoimi publikacjami edukacyjnymi
dotyczącymi szeroko rozumianej demokracji, to wszystko są działania, które, daj
boże, mam nadzieję, przyniosą efekt.
Ola Pettersson, The International Institute for Democracy and Electoral
Assistance:
Ja mam dwa pytania do panelistów. Pierwsze pytanie dotyczy tego, że macie
Państwo cały szereg zasobów do swojej dyspozycji - te strony internetowe, portale
społecznościowe. Teraz jak Państwo łączycie je ze sobą? Czy zapewniacie
połączenie między nimi, żeby wyborca czy użytkownik, jeśli w jednym miejscu nie
znajdzie dokładnie tego, co go interesuje znalazł tam jakiś odnośnik, który go
doprowadzi do miejsca, w którym taka odpowiedź znaleźć się może? A drugie
pytanie, pewnie bardziej skierowane do Pani Joanny i do Pana Jarosława, co będzie
dalej po tym dzisiejszym spotkaniu?
Anna Samel, Centrum Edukacji Obywatelskiej:
Ja mogę odnieść się do pierwszego pytania. Jeśli chodzi o linkowanie, to
właśnie pomysłem koalicji organizacji pozarządowych działających na rzecz wysokiej
frekwencji było właśnie, żeby się linkować, żeby pokazywać różne inicjatywy na
jednej stronie. My mieliśmy też swoje inicjatywy, „Latarnik” linkował do „Kandydatów”,
„Kandydaci” linkowali do „Latarnika”. Działo się dużo różnych rzeczy w różnych
miastach i bardzo nam zależało na tym, żeby te wszystkie inicjatywy znalazły się na
stronie 7czerwca.org.pl., która była chyba jednak najbardziej wypromowaną
inicjatywą profrekwencyjną w mediach. To jest nauka na przyszłość, żeby robić to
częściej, lepiej.
52
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Janusz Barszczewski, Portal Wyborca.pl:
Może ja odpowiem, od razu pokazując, na czym to polega. Linkujemy
materiały, które komitety wyborcze, albo politycy zamieszczają na YouTube i
w innych portalach, często za ich zgodą robimy linkowanie. Jesteśmy za małym
portalem i zbyt mało jeszcze znaczącym na rynku, żeby ktoś przygotowywał dla nas
specjalnie materiały czy spoty, ale wykorzystujemy wszystkie te narzędzia
i materiały. Na przykład w czasie wyborów w Olsztynie pokazywaliśmy miejsca do
głosowania poprzez utworzoną przez siebie wyszukiwarkę, a przy wyborach teraz do
Parlamentu Europejskiego umówiliśmy się z Państwową Komisją Wyborczą, gdzie
w tym miejscu dziękuję za współprace, i na naszej stronie funkcjonowała taka
wyszukiwarka linkowana do stron Państwowej Komisji Wyborczej i można tam było
znaleźć tabelaryczne zestawienia, gdzie znajduje się lokal wyborczy. Traktujemy
swój portal jako przestrzeń, gdzie z różnych miejsc, z różnych źródeł zbieramy to, co
wyborcy jest potrzebne.
Róża Rzepińska, Stowarzyszenie 61:
To ja jeszcze powiem, że tych inicjatyw pytających kandydatów kim są, było
kilkanaście. Podejrzewam, że dla kandydatów to był dość duży problem. Nie był to
natomiast problem dla wyborców. Myśmy się wszyscy starali ze sobą linkować,
natomiast ja uważam, że to nie może być tak, że jest monopol, to znaczy, że jest
jedna strona czy jedna organizacja, która informuje o wszystkim, bo każdy z nas ma
inne pomysły i kieruje to do trochę innych potrzeb, więc ja bym była przeciwna
monopolom.
Jarosław Zbieranek, Instytut Spraw Publicznych:
To ja odpowiem na pytanie, jakie będą następstwa dzisiejszego spotkania?
Myślę, że możemy mówić o efektach krótkoterminowych i długoterminowych.
W krótkim terminie oczywiście przygotujemy sprawozdanie i najważniejsze tutaj
propozycje, wnioski zostaną sformułowane w raporcie końcowym.
Ja mam trochę inny pogląd niż zaprezentowany niedawno przez reprezentanta Biura
Informacyjnego Parlamentu Europejskiego, ja uważam, że frekwencja jest bardzo
niska i jest bardzo dużo do zrobienia i również temat informowania wyborców
o najważniejszych kwestiach, to jest jeszcze temat raczkujący, dlatego ta ścieżka
tematyczna będzie poruszana w pracach „Forum Aktywny Obywatel”, druga edycja
53
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
prac rozpocznie się już od sierpnia. My będziemy na pewno kontynuować ten wątek
i prowadzić prawdopodobnie bardziej rozbudowane analizy tej tematyki i postaramy
się kompleksowo pracować na rzecz poprawy tej sytuacji. Jeszcze raz chciałbym
podkreślić, że dla mnie 24,5 % jest wynikiem bardzo, bardzo niskim i w żaden
sposób nie podzielam tej propagandy sukcesu, którą usłyszeliśmy.
Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus:
Ja pozwolę sobie też się ustosunkować do Pana pytania. Ja mam poczucie,
że jest ogromna potrzeba czuwania nad procesem. Dziś można było zauważyć jak
dużą nadzieje się pokłada w organizacjach pozarządowych, żeby informowały
obywateli o wyborach w duchu takim, że instytucje publiczne mają mniejsze ku temu
możliwości albo przestrzeń. Ja trochę mam poczucie, że musimy łączyć nasze
działania i ktoś musi czuwać nad procesem. Pytanie, kto to miałby czuwać? Ja sobie
myślę, że rolą organizacji pozarządowych dużych i z Warszawy jest po pierwsze
łączenie wszystkich nas i stwarzanie możliwości do dyskusji, ale też jest ogromnie
ważne włączanie innych małych organizacji z terenu, żeby one chciały zajmować się
informowaniem obywateli o wyborach, bo to wcale nie jest aż takie oczywiste. Ja
przed tym seminarium zastanawiałam się, co może zrobić Fundacja Civis Polonus
w tym kierunku i miałam od razu taką myśl, że my działamy w Warszawie, mamy 8
Młodzieżowych Rad Dzielnic, które sprawnie działają, pracujemy nad powstaniem
Młodzieżowej Rady Warszawy. To jest super, to jest jakiś kanał, w którym możemy
informować młodzież, obywateli o wyborach. Ale pomyślałam sobie, co z resztą kraju
poza Warszawą? W naszym przypadku pomyślałam, że fajnie, że dostaliśmy
z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich fundusze na sieciowanie i łączenie organizacji
we wszystkich województwach, które się zajmują edukacją obywatelską. My ze
swojej strony, ja osobiście będę to robiła, będę starała się jechać w teren i mówić, że
jest dobry czas na robienie tego. Ja wychodzę z założenia, że dużo organizacji
w terenie nie widzi siebie w tej roli, a mogłyby ją spełniać bardzo dobrze. Moim
zdaniem, organizacje większe, użyję słowa „znaczące”, powinny wziąć na siebie
ciężar włączania innych organizacji pozarządowych do tego, żeby zajęły się
informowaniem obywateli o wyborach.
54
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Głos z sali:
Nasza akcja powstała jako akcja związana z wyborami samorządowymi. Ja
tutaj będę mówił o „Masz głos, masz wybór”. Akcja „Masz głos, masz wybór”
powstała przed tamtymi wyborami samorządowymi w takim duchu, że nie chodzi
tylko o frekwencję, ale też o jakość wyborów. Myśmy postanowili pracować
z organizacjami, żeby ludzie lokalnie wiedzieli przede wszystkim, co się dzieje, co
mówią kandydaci i żeby później poszli na wybory. Zgadzam się z Różą, że obecnie
jest dużo przestrzeni dla organizacji i wielu grup, które się mogą tym zajmować.
Przez „Masz Głosa” przewinęło się 710 organizacji przez całą kadencję
samorządową. Z jednej strony to jest dużo i z drugiej strony w skali Polski bardzo
mało. Natomiast jedna myśl, coś co dla nas wszystkich jest ważne, to że w przyszłym
roku jeżeli chcemy skutecznie informować o wyborach samorządowych, musimy
zawalczyć o dobre terminy wyborów. Jeżeli wybory samorządowe będą blisko
prezydenckich, to w praktyce zabijemy dobre głosowanie ludzi w wyborach
samorządowych. To, co według mnie jest najważniejsze, to należy pilnować, żeby te
wybory samorządowe miały swoją przestrzeń.
Głos z sali:
Chciałbym zadać pytanie, które mnie od jakiegoś czasu nurtuje. Rozmawiamy
tutaj o akcjach, które się dzieją co jakiś czas przy okazji wyborów. Trwają one
miesiąc, dwa. Fajnie byłoby jednak zastanowić się nad postulatem, który już tutaj się
pojawił, co będzie robił Instytut Spraw Publicznych, w jaki sposób permanentnie
zwiększać potencjał nie tylko frekwencyjny, ale w ogóle świadomość wyborów,
świadomość polityczną. Zastanawiam się nad tym, że trzeba by było trochę zmienić
system informowania i edukacji w Polsce, może to dość przewrotna teza, ale ja
zastanawiam się, czy może model niemiecki nie jest zły, w którym agitacja polityczna
jest wpuszczona do szkół. Dlaczego tak strasznie przed tym się bronimy? Bo czego
nie ma w szkołach? Nie ma alkoholu, narkotyków i polityki. Ja wiem, że jest to
absurdalne powiązanie, bo pomiędzy tymi trzema rzeczami znaku równości nie
można postawić, ale dlaczego jest tak, że z jednej strony zachęca się ludzi żeby
głosowali, a z drugiej zabrania się rozmawiania o polityce? Zastanawiam się, co
zrobić żeby ludzie nie bali się swojej identyfikacji politycznej. Moim zdaniem należy
się zastanowić, jak zwiększyć świadomość polityczną.
55
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Olga Napiontek, Fundacja Civis Polonus:
Ja się zgodzę z obiema wypowiedziami poprzedzającymi mnie, tzn., że
edukacja obywatelska w szkole powinna być większa. Młodzież powinna wiedzieć,
na czym polega polityka lokalna. Natomiast skupiając się na temacie, czyli
informowaniu o wyborach, w kontekście wyzwań na przyszły rok i co my możemy
zrobić żeby coś zmienić, to należy stwierdzić, że właściwie w Polsce to zadanie jest
pokładane w organizacjach pozarządowych. Biorąc pod uwagę kondycję sektora
pozarządowego, czyli to, że on jest dość rozdrobniony, niezbyt współpracujący
i również niezbyt bogaty, nie posiadający często środków, tak jak w przypadku
Stowarzyszenia 61, że mieliście oszczędności, za które tę akcje udało Wam się
zrobić, to może należałoby się postarać i byłoby to konkretne zadanie dla nas, czyli
organizacji, które są tutaj na sali, aby były pieniądze na to, żeby lokalne organizacje
miały środki na prowadzenie tego typu działań. Tutaj dwa potencjalne pomysły,
relatywnie proste, to jest po pierwsze, wprowadzić do przyszłorocznego FIO zapisu,
że jednym z zadań jest informowanie o wyborach, jako ekstra zadanie z jakąś tam
sumą pieniędzy, również wtedy można dookreślić standard tych działań. To jest
jedno, a druga rzecz, to jest zachęcenie lokalnych organizacji pozarządowych i władz
samorządowych, żeby takie zadanie wpisały do rocznych programów współpracy,
a to jest znowu podstawa żeby tego typu działania finansować z budżetów lokalnych.
Tylko teraz jest druga połowa czerwca, programy współpracy już są konsultowane
i tworzone, budżet również, także to jest zadanie, którego się musimy podjąć, jeżeli
się zdecydujemy, bardzo szybko, bo zostało mało czasu. Z jednej strony raporty,
sprawozdania, analizy to jest jedno, a z drugiej umożliwienie jak największej ilości
organizacji pozarządowych włączenia się do tego procesu.
Kazimierz Czaplicki, Państwowa Komisja wyborcza:
Po pierwsze, padły pytania o terminy. Wybory prezydenta są określone
konstytucyjnie i trudno byłoby to zmienić, więc data najbliższych wyborów prezydenta
najpóźniej wypada 3 października 2009 roku. Zakładając drugą turę wyborów, to 17
października zakończy się akcja wyborcza prezydencka. Natomiast wybory
samorządowe mogą być zarządzone przez Prezesa Rady Ministrów pomiędzy 19
listopada a 16 stycznia. 16 stycznia 2010 roku, to jest ostateczna data, kiedy musza
się odbyć wybory samorządowe.
56
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Głos z sali:
Żeby się jedne i drugie wybory odbyły razem, to wystarczy zmiana ustawy,
a nie Konstytucji, prawda?
Kazimierz Czaplicki, Państwowa Komisja Wyborcza:
Zmiany ustawy o samorządzie? Tak, oczywiście. To jest możliwe.
Głos z sali:
Przepraszam. Czyli dostosować można tylko termin samorządowych do
prezydenckich, a trudniej prezydenckich do samorządowych?
Kazimierz Czaplicki, Państwowa Komisja Wyborcza.
Tak.
Jeszcze jedna rzecz, którą należałoby zapisać w kalendarzu działań wszystkich
organizacji, ale również Instytutu Spraw Publicznych. Jak wiemy, Internet jest
medium bardzo szeroko wykorzystywanym w różnego rodzaju działaniach, również
w działaniach wyborczych. Niezależnie od prowadzone kampanii wyborczej, na
różnych stronach internetowych pojawiają się różne informacje. Mi się wydaje, że
jednak należałoby zrobić ekspertyzę prawną, co tak naprawdę w Internecie można
robić, kto może robić i jak może robić. Internet w gruncie rzeczy w polskim prawie nie
istnieje jako taki, nie ma definicji Internetu. Prawo prasowe delikatnie do tego
podchodzi, Sąd Najwyższy wydaje rożne postanowienia: co to jest Internet, kto może
prowadzić stronę internetową. Żeby naprawdę spokojnie wykorzystywać to medium
może warto by mieć ekspertyzę, jeżeli by wymagało to jakichś zmian w przepisach
prawa czy uporządkowania tych kwestii, to bardzo dobrze by się stało, gdyby można
było jakieś propozycje legislacyjne zaproponować. To samo również dotyczy
współdziałania organizacji lokalnych, gdyby były takie przepisy, na przykład w prawie
wyborczym, które nakładają na gminy obowiązek współdziałania z organizacjami
pozarządowymi, to pewnie byłoby Państwu łatwiej, a nie tylko poprzez przepisy
dotyczące organizacji.
57
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
Róża Rzeplińska, Stowarzyszenie 61:
Ja jeszcze chciałam powiedzieć a propos tego informowania i aktywizowania
wyborców pomiędzy wyborami. Chcę podkreślić, że moja organizacja nie zajmuje się
wprost namawianiem do wyborów, mówimy o tym: „Głosujesz, to wiedz jak”.
Pomiędzy tymi wyborami najważniejsze w działalności mojej organizacji jest to, że
tworzymy taki serwis mamprawowiedziec.pl, teraz jest to wersja testowa, ma jeszcze
wiele błędów, ale to będzie taki serwis, który mówi kim są ci, którzy nas reprezentują
i w jaki sposób to robią, jakie jest ich doświadczenie, jakie mają poglądy i wreszcie
w jaki sposób głosują w Parlamencie i czy te ich poglądy są zbieżne z tym co
deklarują w kampanii wyborczej. I to jest odpowiedź na to, co będziemy robić
pomiędzy wyborami.
Anna Samel, Centrum Edukacji Obywatelskiej:
Ja chciałam się odnieść do pytania, dlaczego nie wolno agitować w szkołach?
My mamy bardzo duże doświadczenie w dziedzinie edukacji obywatelskiej,
współpracujemy z wieloma polskimi szkołami i powiem, że ta agitacja jest bardzo
trudna. Po pierwsze, jest to trudne chociażby, dlatego że władza szkoły jest
uzależniona od władzy samorządowej i tutaj to, że dyrektor umożliwia uczniom
dyskutowanie i debatowanie na lekcjach może zostać źle odebrane przez burmistrza
lub starostę, ponieważ dyskutuje się na temat tego ugrupowania, z którego on
pochodzi albo więcej mówi się o innym ugrupowaniu itd. Tutaj jest blokada ze strony
dyrekcji bardzo często, a jak jest blokada ze strony dyrekcji, to jest też blokada ze
strony nauczycieli. Jest to coś, z czym my próbujemy walczyć i próbujemy
powiedzieć, że uczniowie – młodzi ludzie w tym kraju mają prawo głosu i mają prawo
mieć własną opinię na dany temat i mają prawo ją głośno wypowiedzieć. To, że im
się zamyka usta, to jest duży problem, którego nie da się rozwiązać tylko systemowo
zmieniając ordynację wyborczą. To nie zmienia wszystkiego, ale mimo wszystko
dyskutowanie o polityce i o sprawach ważnych do życia w tym kraju mogłoby się
odbywać w różnych miejscach i w różnych chwilach, cały czas jest jednak obawa o to
zagrożenie upolitycznieniem. Ja chciałam tylko podkreślić, że my mamy w pewnym
sensie jakiś mandat ze strony Minister Edukacji Narodowej Pani Katarzyny Hall,
która wraz z naszym zaproszeniem do udziału w akcji „Młodzi głosują” wystosowała
taki list do dyrektorów szkół, w którym ona zachęcała gorąco do wchodzenia
w różne, nie tylko nasze, lokalne i ogólnopolskie działania profrekwencyjne. Na nasz
58
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
list wysłany do 10 tysięcy szkół odpowiedziało niecałe 1500 szkół, czyli 15%. Czy to
jest dużo czy mało, to jest już pytanie nie do mnie, ale tutaj widzimy, że
wprowadzenie polityki do szkół jest trudne nie tylko ze względu na ustawę, ale
chociażby ze względu na dyrekcję.
Łukasz
Kempara,
Buro
Informacyjne
Parlamentu
Europejskiego
w Polsce:
W odniesieniu do tego, co mówił Pan Czaplicki, to rzeczywiście te wybory
pokazały, że ordynacja wyborcza, szczególnie w kontekście pojęcia ciszy wyborczej,
wymaga bardzo pilnych spraw legislacyjnych, ponieważ w przeciwnym wypadku
zaczną się dramaty, co było widać w czasie tych wyborów. Polityka, kampanie
wyborcze przechodzą do Internetu i to widać. Przed tymi wyborami, w piątek, jeden
z głównych portali wyłączył wszelkie informacje z dużym napisem, że zamieszczanie
jakichkolwiek informacji na temat wyborów i kandydatów jest łamaniem ciszy
wyborczej. Inne komitety, w tym komitety partii wystawiających kandydatów, w czasie
ciszy prezentowały swoich kandydatów i tu jest pytanie, czy to nie jest agitacja? Tak
mętna jest ordynacja w tej kwestii, że jeżeli się tego nie ureguluje, to zacznie to być
na przykład tematem walki konkurencyjnej pomiędzy różnymi podmiotami, pomiędzy
portalami albo partiami politycznymi.
Druga sprawa, która wymaga regulacji, to jest dostęp do informacji instytucji
pozarządowych na temat komitetów wyborczych. My przez to przechodziliśmy.
Mianowicie, komitety zgłaszają kandydatów chyba 40 dni przed wyborami i to jest
moment, kiedy znane są nazwiska, znane są też dane do komitetów wyborczych,
które te kampanie prowadzą, ale te dane kontaktowe są znane tylko Państwowej
Komisji Wyborczej, która tych danych nie udostępnia. My pytamy, dlaczego?
Zgłaszają się do wyborów partie, które są generalnie mało znane i bardzo trudne do
namierzenia,
mają
na
stronach
internetowych
nieaktualne
dane,
trzeba
przeprowadzać prawdziwe śledztwa żeby ustalić, kto tam stoi na czele i co to jest za
partia. Ogromną prośbą jest, żebyście ten problem pomiędzy wyborami też
uregulowali.
Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus:
Bardzo dziękuję. Zbliżyliśmy się do końca seminarium. Mam takie wrażenie,
że te ostatnie pół godziny dyskusji było bardzo dobrym podsumowaniem tego
59
„JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009
spotkania. Ja z nadzieją czekam na kolejne nasze spotkania, bo mam takie
poczucie, że jesteśmy skazani na współpracę, to znaczy organizacje pozarządowe
z instytucjami publicznymi w takim duchu barier, o których była mowa w pierwszym
panelu. Drugi wymiar współpracy to, że musimy się uczyć od siebie, ze swoich
doświadczeń i sprawiać żeby coraz więcej organizacji mogło być włączonych
w pomoc nam lub angażowanie innych do tych aktywności. Z taką nadzieją chciałam
Państwu bardzo podziękować za udział w dyskusji, a panelistom za wystąpienia.
Dziękuję.
Powyższe wypowiedzi są nieautoryzowane. Redakcja i opracowanie: Fundacja
Civis Polonus
60