Jak skutecznie informować obywateli o wyborach?
Transkrypt
Jak skutecznie informować obywateli o wyborach?
Seminarium „Jak skutecznie informować obywateli o wyborach?” Zapis stenograficzny Warszawa 2009 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Instytut Spraw Publicznych Program Obywatel i Prawo Kierownik Programu: Jarosław Zbieranek tel. 22 556 42 73 e-mail: [email protected] Seminarium odbyło się w Instytucie Spraw Publicznych w Warszawie dnia 19 czerwca 2009 roku. Zostało zorganizowane w ramach programu PolskoAmerykańskiej Fundacji Wolności realizowanego przez Instytut Spraw Publicznych „Obywatel i Prawo IV”. 2 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Jacek Kucharczyk, Instytutu Spraw Publicznych: Chciałem Państwa serdecznie powitać na seminarium zorganizowanym w ramach Forum „Aktywny Obywatel” przez Fundację Civis Polonus i Instytut Spraw Publicznych. Szczególnie serdecznie witam Pana Ministra Czaplickiego, a także wszystkich Państwa zainteresowanych problemem frekwencji wyborczej i informowaniem obywateli o wyborach. Na początek chciałem przypomnieć, że Forum „Aktywny Obywatel” to wspólna inicjatywa Instytutu Spraw Publicznych i Polsko – Amerykańskiej Fundacji Wolności, która ma na celu działania, a właściwie refleksje nad kwestią aktywności wyborczej Polaków, czy też braku aktywności wyborczej Polaków. Forum gromadzi zarówno badaczy jak i aktywistów – osoby zajmujące się zawodowo kwestiami aktywizacji, obywatelskiej aktywizacji wyborczej. W ramach tych Forów prowadzimy różnego rodzaju dyskusje, ale także zlecamy analizy prawne, przeprowadzamy badania socjologiczne, analizy socjologiczne, które pozwolą nam lepiej rozumieć ten fenomen aktywności czy też braku aktywności wyborczej, skąd bierze się to, że Polska jest na szarym końcu państw europejskich, jeśli chodzi o poziom frekwencji wyborczej. Teraz mieliśmy wybory do Parlamentu Europejskiego i Polska znów gdzieś tam zajęła dosyć niechlubną pozycję jeśli chodzi o tę frekwencję, chociaż ona była mniejsza niż oczekiwano właściwie w całej Europie. W prawdzie frekwencja była większa o cztery procent niż 5 lat temu, ale można mieć różną opinię, czy to jest sukces czy nie. Wydaje się rzeczą niewątpliwą w świetle badań, które prowadziliśmy między innymi w ramach Forum „Aktywny Obywatel”, a także badań prowadzonych przez inne ośrodki, że ta kwestia informacji, czy też braku poinformowania odgrywa znaczącą rolę jeśli chodzi o frekwencję wyborczą. Ja przypomnę chociażby te cytowane w mediach dane o tym, że około połowy Polaków w ogóle nie wiedziało skąd się biorą posłowie do Parlamentu Europejskiego, a było to mniej więcej na dwa miesiące przed wyborami. Pięć lat temu na to samo pytanie, które zadaliśmy chyba dwa miesiące po wyborach, również połowa Polaków nie potrafiła prawidłowo odpowiedzieć, więc jest jakiś zasadniczy, podstawowy problem z brakiem informacji. I znowu pytani o znajomość kandydatów, o wiedzę o wyborach, czy też już nie mówiąc o poglądach samych kandydatów czy partii politycznych, ogromna część społeczeństwa deklaruje, że nie wie, nie ma na ten temat wystarczających informacji. Oczywiście część z tych osób deklaruje także, że ich to zupełnie nie interesuje, więc jest też kwestia jak ich zainteresować tą sprawą, ale jest też spora część 3 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 społeczeństwa, która mówi, że chciałaby mieć informacje, ale ich nie ma. I jak skutecznie docierać z informacją na różnych poziomach, kto to powinien robić? Czy instytucje publiczne, czy instytucje pozarządowe, czy partie polityczne? O tym chyba właśnie należy rozmawiać i chyba jest dobry moment. Ucichła kampania wyborcza, można się w tej chwili zastanowić, znowu zacząć na spokojnie trochę o tym wszystkim myśleć. W tej chwili chciałem oddać głos przedstawicielce Fundacji Civis Polonus, która przygotowała dzisiejsze seminarium i która wtajemniczy państwa w jego cel i przebieg. Dziękuję jeszcze raz za przybycie i oddaję głos koleżance. Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus: Dzień dobry Państwu. Ja się nazywam Joanna Pietrasik i będę moderowała dzisiejszą dyskusją. Ja ze swojej strony mogę dodać, że się bardzo cieszę, że Fundacja może być współorganizatorem tego przedsięwzięcia. My od kilku lat zajmujemy się edukacją obywatelską - głównie młodzieży. Cały czas gdzieś mam takie przekonanie, że wciąż jest za mało działań, inicjatyw, które mają za zadanie edukować i informować obywateli w dziedzinie obywatelskiej. Teraz jesteśmy skupieni głównie na młodzieży i zależy nam na tym, aby w jak największych dziedzinach i obszarach stwarzać warunki młodzieży i dorosłym do doświadczania bycia obywatelem. To, co nas teraz obecnie zajmuje, projekt, z którego jesteśmy najbardziej dumne, to jest projekt Młodzieżowych Rad Dzielnic. W 8 dzielnicach Warszawy powołałyśmy i animujemy Młodzieżowe Rady Dzielnic i naszym założeniem jest to, żeby te Młodzieżowe Rady były taką aktywnością, która pozwala włączać młodzież do dialogu z władzami samorządowymi. Teraz jesteśmy na etapie komunikacji i pracy z Urzędem Miasta i Radą Miasta na temat powołania Młodzieżowej Rady Warszawy. To tytułem wstępu o Fundacji. Ja ze swojej strony chciałam dodać, że ja osobiście mam taką nadzieję, że to seminarium będzie okazją dla nas, czyli dla organizacji pozarządowych i dla instytucji publicznych do wyciągnięcia wniosków z doświadczeń informowania obywateli o wyborach na podstawie tych wyborów tak, żeby rzeczywiście skuteczniej i lepiej zaangażować się w informowanie obywateli o wyborach nadchodzących – prezydenckich i samorządowych. Dla nas jest to temat bardzo bliski, jak ja się zastanawiałam i myślałam o tym seminarium, to bardzo myślałam też w kontekście tego, co Fundacja mogłaby zrobić i jak mogłaby się włączyć i jak mogłaby po pierwsze angażować inne organizacje, ale też informować o wyborach. Przyznam się 4 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 szczerze, że liczę na to, że gdzieś wspólnie tu razem możemy sobie odpowiedzieć na pytanie: Co zrobić lepiej w nadchodzących wyborach? Jeśli chodzi o cele szczegółowe tego seminarium, to naszym namysłem było to, żeby z jednej strony zainspirować się dobrymi praktykami z zagranicy, tym jak gdzieś inni dobrze informują obywateli o procedurach dotyczących wyborów, o kandydatach i o instytucjach, do których są osoby wybierane, a z drugiej strony zależało nam na tym, żeby przyjrzeć się jak faktycznie przy tych wyborach, które były, wyglądało informowanie obywateli. Czyli trochę żeby spojrzeć wstecz i ku przyszłości. Układ tego seminarium jest taki: w całym seminarium zaplanowaliśmy dwie dyskusje panelowe. Jedna będzie z udziałem przedstawicieli instytucji publicznych, po przerwie będzie dyskusja panelowa z udziałem przedstawicieli organizacji pozarządowych. Ja sobie pozwoliłam na małą modyfikację programu, tzn. teraz poproszę Pana Ola Petterssona i Pana doktora Mikołaja Cześnika o zabranie głosu. Państwo w programie nie mają momentu, w którym moglibyśmy zadać pytania do tych dwóch ekspertów. Tutaj będzie ten czas. Jeszcze przed panelem z udziałem ekspertów instytucji publicznych będzie czas na dyskusję i ewentualne pytania, które się pojawią. To tytułem spraw organizacyjnych. To seminarium będzie tłumaczone, będzie rejestrowane i spisane. Myślę, że możemy przejść do meritum. Ja teraz poproszę Pan Ola Petterssona przedstawiciela szwedzkiego Instytutu IDEA o zabranie głosu. Jest to Instytut, który od wielu lat koncentruje się na wspieraniu procesów demokratycznych i niemalże od swojego początku, od momentu powstania, czyli od 1995 roku zajmuje się programem frekwencji wyborczej. Bardzo proszę o zabranie głosu. Ola Pettersson, The International Institute for Democracy and Electoral Assistance: Dzień dobry Państwu. Bardzo dziękuję zarówno Fundacji Civis Polonus jak i Instytutowi Spraw Publicznych za zaproszenie mnie tutaj na to seminarium. Nazywam się Ola Pettersson i reprezentuję Instytut IDEA. Dzisiaj będę chciał Państwu przedstawić różnego rodzaju inicjatywy pochodzące z całego świata, mające na celu zachęcenie do większej frekwencji wyborczej. Zacznę od powiedzenia kilku słów na temat organizacji, którą reprezentuję, czyli Instytutu Międzynarodowego IDEA. Ta nazwa jest skrótem, którego rozwinięcie brzmi w ten 5 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 sposób: Międzynarodowy Instytut na Rzecz Demokracji i Wspierania Wyborów. Jesteśmy organizacją międzyrządową skupiającą 25 państw członkowskich z 6 kontynentów. Nasza główna siedziba mieści się w Sztokholmie – w Szwecji, która też jest państwem członkowskim tej organizacji. Mamy także biura regionalne w Ameryce Łacińskiej, w Afryce, a także w Nepalu. Jeżeli chcecie Państwo dowiedzieć się czegoś więcej o naszej organizacji, to bardzo proszę zadawać pytania mnie, póki tu jestem lub odwiedzić naszą stronę internetową. A teraz wracamy do frekwencji wyborczej. Zacznę tę prezentację od przedstawienia tendencji światowej dotyczącej frekwencji. Przedstawię Państwu sposób, w jaki nasz Instytut próbuje klasyfikować te różne inicjatywy mające na celu zwiększenie frekwencji wyborczej. Skupię się następnie na jednej z tych kategorii, którą my określamy jako kampanie informacyjne, a których głównym celem jest informowanie obywateli o wyborach. Przedstawię następnie dwa studia przypadku, one będą dotyczyły Nowej Zelandii i Węgier, przy czym ta kampania, o której będę mówić, która miała miejsce w Nowej Zelandii była przeprowadzona przez instytucję publiczną, natomiast ta węgierska przez organizację pozarządową. I na koniec, już podsumowując, przedstawię pewne nauki, które wyciągnęliśmy z tych doświadczeń i pewne dobre praktyki, które z nich wynikają. Pierwsze pytanie to „Czy frekwencja wyborcza na świecie rzeczywiście spada?”. Ta tabela przedstawia dane statystyczne z bazy danych Instytutu IDEA. Nie chcę tutaj szczegółowo wchodzić w te liczby, jeśli jednak Państwo przyjrzycie się im, to widać wyraźnie, że od roku 1945, jeśli patrzymy na takie okresy piętnastoletnie, widać wyraźnie, że ten poziom frekwencji wyborczej spada. Można to także przedstawić graficznie, akurat ten wykres dotyczy wyborów parlamentarnych i widać, że ten spadek w zasadzie zaczyna się o 1945 roku, niemniej nie był wtedy jeszcze bardzo gwałtowny. Od początku lat 90’ spadek jest dużo gwałtowniejszy. Oczywiście nie wynika z tego, że frekwencja wyborcza spadała w każdych wyborach, w każdym kraju. Niemniej pokazuje to globalną tendencję, zgodnie z którą ta frekwencja jednak spada. I co możemy zrobić w związku z tym? Może Państwo macie jakieś propozycje? Instytut IDEA przyglądał się inicjatywom podejmowanym w celu zwiększenia frekwencji na całym świecie i podzielił te inicjatywy na takie 6 kategorii. Te obrazki, które Państwo widzicie na slajdzie, to jest moja interpretacja tych kategorii. Pierwsza kategoria, to jest ta waśnie, na której skupimy się później, kategoria określona jako kampanie informacyjne, czyli kampanie, które mają obywatelowi odpowiedzieć na pytanie: jak ma głosować? 6 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Druga kategoria, którą nazwaliśmy kampaniami promocyjnymi, to jest kategoria, która ma odpowiedzieć obywatelom na pytanie: dlaczego powinni głosować? Czyli nie tyle informować go, ale starać się zaangażować go w wybory. Trzecia kategoria, to tak zwane ruchy czy inicjatywy oddolne, czyli działania, które nie są organizowane przez instytucje publiczne, ale przez różnego rodzaju nieformalne ruchy oddolne. Kolejna kategoria to tak zwane działania edukacyjne, mogą to na przykład być symulacje wyborów czy inne działania, ale organizowane w ramach otoczenia szkolnego. Piątą kategorię reprezentuje tutaj tzw. rock the vote. Czy ktoś z Państwa w ogóle słyszał to hasło, tę nazwę? To była taka idea koncertów, która się zrodziła w Stanach Zjednoczonych i której celem było uczynienie wyborów czymś atrakcyjnym poprzez właśnie taką rozrywkę, stworzenie wokół wyborów takiej atmosfery, że głosowanie jest „cool”. Oczywiście, to było skierowane do ludzi młodych. Ostatnią kategorię określiliśmy jako zachęty, może jest to trochę za mało, to są takie działania, które mają zapewnić wyborcom materialne zachęty do udziału w głosowaniu. Jest to dość kontrowersyjna metoda zwiększania frekwencji, nie jest zbyt często stosowana, ale np. była stosowana w Kolumbii, gdzie rząd dawał zwolnienia podatkowe osobom, które brały udział w wyborach. W tej prezentacji skupimy się na kampaniach informacyjnych. Jest to bardzo powszechnie stosowana forma, w zasadzie przy każdych wyborach jakaś forma takiej kampanii się pojawia i nie jest specjalnie postrzegana jak kontrowersyjna. Tej metody używają zarówno tzw. EMB, czyli instytucje publiczne zarządzające organizacją wyborów, ale także organizacje pozarządowe. W tych działaniach najczęściej się skupiamy na pytaniach: jak, gdzie i kiedy głosować? Mogą się skupiać również na takich zagadnieniach jak: instytucje polityczne, których dane wybory dotyczą, czyli np. parlamentu, roli posłów do parlamentu, jeśli o takie wybory akurat chodzi, politycznych przeciwników, którzy stają do wyborów, kandydatów, partie polityczne, informacje na temat partii lub informacji na temat systemu wyborczego, czyli np. wyjaśnianie, w jaki sposób głosy przekładają się na liczbę mandatów. Jeśli chodzi o taką docelową grupę, do której te kampanie są skierowane, to albo jest to cały elektorat, czyli próba dotarcia do jak największej liczy osób, do tylu do ilu jest to możliwe lub też skupienie się na konkretnych grupach docelowych. W bardzo wielu przypadkach jest tak, że te publiczne instytucje zajmujące się organizacją wyborów, czyli te EMB, najczęściej skupiają się na kampaniach skierowanych do całego elektoratu. Natomiast organizacje pozarządowe skupiają się 7 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 na określonych grupach, takich jak młodzi ludzie, emigranci czy na przykład wyborcy zamieszkujący określony rejon geograficzny. I w takich kampaniach można używać wielu narzędzi. W naszych badaniach zetknęliśmy się z różnymi narzędziami zaliczającymi się do masowej komunikacji. Mogą to być działania bezpośrednie twarzą w twarz, spotkania, jak i też różnego rodzaju narzędzia informatyczne. Zauważyliśmy, że szczególnie to ostatnie narzędzie rozwija się w ostatnich latach, np. wykorzystanie portali społecznościowych różnego rodzaju tj. Facebook, My Space czy YouTube staje się coraz bardziej popularne. Teraz przedstawię te dwa opisy przypadków, o których mówiłem. Pierwszy dotyczy wyborów, które odbyły się w Nowej Zelandii w 2008 roku i kampania tam przeprowadzona była przez komisję wyborczą Nowej Zelandii. Ta żółta figurka tutaj na slajdzie, to była figurka, którą nazwano „election guy” czyli „facet od wyborów” i ona pojawiała się przed wyborami praktycznie wszędzie. Budżet tej kampanii wynosił w przeliczeniu ok. 420 tysięcy euro. Ta kampania opierała się na strategii informacyjnej, która z kolei miała w sobie kilka takich głównych przesłań, z którymi komisja chciała dotrzeć do wyborców. Najważniejsze z nich brzmiało: „Głosowanie jest łatwe i ma znaczenie”. Ta kampania opierała się także w dużym stopniu na różnego rodzaju badaniach i doświadczeniach międzynarodowych. Badania przeprowadzone przez komisję wyborczą dotyczyły elektoratu, jego potrzeb, zainteresowań, a także doświadczeń innych krajów. Ta kampania skupiała się przede wszystkim na wyjaśnianiu, na czym polega system wyborczy, a to z tego powodu, że Nowa Zelandia na krótko przed tymi wyborami zmieniła system wyborczy na taki, który był nieco bardziej skomplikowany i badania elektoratu przeprowadzane przed wyborami wykazały, że ludzie nie bardzo wiedzą o co chodzi, na czym ta zmiana polega. Skupiono się więc na wyjaśnianiu w jaki sposób ten nowy system funkcjonuje. Drugi kierunek, na którym się ta kampania skupiła, to były trzy grupy docelowe: młodzi wyborcy, imigranci oraz media. Kampania wykorzystywała cały szereg różnych działań, różnych narzędzi, na których nie chcę się szczegółowo teraz skupiać. One są opisane w tym materiale, który Państwo po konferencji otrzymacie. Chcę tylko podać dwa przykłady, które może były takie mniej typowe. Jeden z nich, to było to, że komisja wyborcza umieściła plakaty zachęcające do udziału w wyborach w toaletach publicznych znajdujących się w kinach. Założenie było takie, że jeśli do kogoś nie dotrze przekaz przez telewizję czy inne miejsca, to toaleta jest już takim miejscem, w którym tego przekazu się nie da uniknąć po prostu. Drugi pomysł był taki, że przygotowano specjalne 8 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 banery, które były ciągnięte za samolotem w dniu wyborów nad największymi miastami Nowej Zelandii z hasłem „Tik – Tak, czas na głosowanie”. Drugi taki pomysł, też w dniu wyborów, polegał na tym, że w gazetach zawierających wkładkę z repertuarem kinowym dołączono reklamę, w której opisano dzień wyborów tak, jakby był to film pokazywany tylko tego jednego dnia i że to jest jedyna szansa żeby wziąć w nim udział. Kilka obserwacji dotyczących tej właśnie kampanii. Przede wszystkim w porównaniu z wszystkimi innymi tego typu kampaniami trzeba przyznać, że ona była bardzo dobrze trafiona czasowo i bardzo dobrze zaplanowana. Rozpoczęto prace nad tą kampanią dużo, dużo wcześniej, aby zdążyć z przeprowadzeniem badań i zebraniem informacji, a także aby w momencie decydowania o tym jakie działania wybrać, nie czuć na plecach tej presji politycznej, która w miarę zbliżania się wyborów zawsze się pojawia. Poza tym, cała ta kampania opierała się na strategii informacyjnej, która była jasna i która zawierała jasne przesłania, na których te działania miały się skupiać i to ułatwiało wybranie już konkretnych działań, które musiały odnosić się w jakiś sposób do tych ustalonych wcześniej, kluczowych przekazów. Stosowano także taką mieszaninę różnych działań, niektóre były oparte na nowoczesnych technologiach, inne nie, część ogłoszeń była w bardzo poważnym tonie, część była humorystyczna, były ogłoszenia skierowane bezpośrednio do konkretnych grup, np. imigrantów czy do młodych, inne kierowane były do wszystkich wyborców. Starano się jak najbardziej rozpowszechnić ten przekaz, na którym komisji zależało. Tak jak już mówiłem, właśnie ten element humoru i wykorzystanie nowoczesnych technologii to było coś, na czym oni się skupili szczególnie po to, aby dotrzeć do młodych wyborców. Drugi opis przypadku dotyczy wyborów na Węgrzech w roku 2006. Potrzeba tej kampanii zrodziła się po otrzymaniu informacji z badań statystycznych wśród młodych wyborców, gdzie okazało się, podobnie jak słyszę, że także dzieje się w Polsce, że ok. 50 % wyborców nie miało pojęcia w ogóle, jakie są partie polityczne na Węgrzech. Na to zareagowała organizacja pod nazwą ACEEO. To jest taka regionalna organizacja pozarządowa z siedzibą na Węgrzech. W tej kampanii ta organizacja miała cztery strategiczne zadania. Po pierwsze, była to poprawa praktycznej wiedzy wśród elektoratu. Po drugie, umieszczenie tych wyborów w kontekście historycznym dzięki przedstawieniu historii prawa wyborczego na Węgrzech, jak to się rozwijało w tym kraju. Następnie podanie informacji na temat partii politycznych i ich programów. Punkt ostatni to rozwijanie generalnie 9 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 umiejętności obywatelskich. W ramach tej kampanii prowadzono szereg różnych działań. Kilka z nich omówię. Pierwszym z nich, to były wizyty w budynku Parlamentu Węgierskiego, gdzie młodzi ludzie mieli okazję sami przejść się tymi korytarzami władzy, a w tym samym czasie wysłuchać informacji na temat tego, jak na Węgrzech dochodzono do powszechnego prawa wyborczego. Drugie ciekawe działanie, to był projekt pt. „Kogo byś wybrał?”. W ramach tego działania organizacja stworzyła specjalną stronę internetową, na której młodzi ludzie byli proszeni o podanie odpowiedzi czy reakcji na pewne stwierdzenia opisujące zagadnienia polityczne, zarówno węgierskie jak i europejskie. Po zakończeniu tej ankiety, wypełnieniu tego formularza, użytkownik otrzymywał analizę, która była przygotowana przez apolitycznych ekspertów od nauk politycznych. Ta analiza zestawiała ich odpowiedzi z odpowiedziami na te pytania dawanymi przez poszczególne partie polityczne, a oprócz tego taką odpowiedź jakby skonsolidowaną, pokazującą, która z partii lub jej program jest najbliższy tym odpowiedziom przez użytkownika udzielonych. Tu kilka obserwacji na temat tej kampanii. Po pierwsze opierała się ona na wynikach badań, które przeprowadzono wcześniej. Miała więc dobrą podstawę, znała potrzeby tego elektoratu, wiedziała z której strony tego elektoratu należy podejść i skupiała się w związku z tym na młodych wyborcach. Ta inicjatywa wiązała się także ze współpracą międzynarodową, bo ta organizacja węgierska przeprowadzała swoje działania we współpracy z organizacjami pozarządowymi z innych krajów. Tutaj pomocna była Komisja Europejska, która sfinansowała wyjazdy tej organizacji do innych krajów, podczas których oni spotykali się z ngo’sami z innych krajów i rozmawiali na temat tego, w jaki sposób docierać z informacją o wyborach i aktywizować młodych wyborców. Jeśli chodzi o kontekst historyczny, to był to element, który w tej kampanii była bardzo ważny. Nie tylko zresztą w tej, bo okazało się, że w ogóle w innych kampaniach w tym rejonie Europy Środkowej i Wschodniej jest to coś, co jest istotne. Dlatego też ambicją wielu organizacji pozarządowych było umieszczenie tych działań wyborczych w kontekście historycznym, przekazanie informacji młodym ludziom na temat tego, jak kształtowało się powszechne prawo wyborcze w tym regionie. Podsumowując, chciałbym przedstawić kilka takich nauk, doświadczeń wyciągniętych właśnie z tych kampanii jak również z innych kampanii na całym świecie, a także pewnych praktyk, które są warte naśladowania. Bardzo wiele organizacji podkreśla znaczenie dobrego planowania, które należy zacząć 10 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 odpowiednio wcześnie tak, aby zdołać zebrać całą wiedzę, która ma tutaj znaczenie i mogłaby tutaj być przydatna i na tej podstawie planować. To z kolei pozwala na dokonywanie świadomych wyborów, jeśli chodzi o działania, które chcemy podjąć. To znów pozwala na określenie, znalezienie takich grup docelowych, które albo nie głosują, bo nie są tym zainteresowane, albo nie mają odpowiednich informacji. To pozwoli także na zastanowienie się nad tym, jak najlepiej do takich grup dotrzeć. Ważne jest także, aby stosować i wykorzystywać mieszankę różnych działań i narzędzi tak, aby dotrzeć do jak największego elektoratu, do jak największej grupy. Kolejna ważna rzecz – ocena własnych wysiłków. To jest coś, czego się bardzo często nie robi, często, dlatego że jest to bardzo trudne, bo na frekwencję wyborczą wpływa cały szereg bardzo różnych czynników. Lecz jest to próba, którą warto podjąć. Rzecz, która się z tym wiąże, to czerpanie nauki z poprzednich doświadczeń, zastanowienie się, co nie wyszło, co zostało zrobione źle, jak można to poprawić następnym razem. Bardzo się cieszę, że mogę być tutaj bezpośrednio po wyborach, kiedy Państwo właśnie macie czas na zastanowienie się nad tym, jak były te działania prowadzone do tej pory i jak te doświadczenia wykorzystać następnym razem. Myślę, że konferencje czy seminaria, takie jak to dziś, to jest bardzo dobry przykład na to, w jaki sposób z tych doświadczeń można korzystać, zarówno z doświadczeń międzynarodowych jak i własnych krajowych. Bardzo dziękuję Państwu za uwagę. Jeżeli jesteście Państwo zainteresowani wykorzystaniem pewnych źródeł, to tutaj są adresy stron internetowych, do których warto sięgnąć. Możecie Państwo także napisać do mnie pytanie pod adres mailowy, który tutaj podaję. Dziękuję bardzo za uwagę. Mikołaj Cześnik, Instytut Studiów Politycznych PAN: Ja proszę Państwa, będę dzisiaj pokazywał pewne wyniki badań empirycznych, które prowadzimy w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk w ramach takiego projektu, który się nazywa „Polskie Generalne Studium Wyborcze”. Mój główny cel, który sobie tutaj stawiam, to pokazać, w jaki sposób informacja, w jaki sposób wiedza, bo ja w czasie swojej prezentacji będę starał się pokazać, że to nie jest do końca to samo, jak one wpływają na frekwencję wyborczą. Mam następujący plan tej prezentacji. Chciałbym na początku żebyśmy przyjęli nieco szerszą perspektywę, to wynika pewnie z tego, że cała ta moja prezentacja będzie 11 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 nieco bardziej akademicka, za co przepraszam, ale jestem przyzwyczajony do takiego trybu przedstawiania swoich badań. Na początku chciałbym, żeby Państwo razem ze mną przyjęli nieco szerszą perspektywę patrzenia na frekwencję wyborczą i rolę informacji jako determinanty frekwencji wyborczej. Następnie pozwolę sobie opowiedzieć Państwu krótko o dwóch modelach, czy dwóch teoriach głosowania, które różnią się pojmowaniem roli informacji. Następnie chciałbym się nieco dokładniej zająć samych mechanizmem wykorzystywania informacji na poziomie pojedynczego obywatela. W końcu chciałbym przedstawić pewne wyniki analiz empirycznych. Niech mi Państwo zatem pozwolą rozpocząć od takiego ogólnego i raczej teoretycznego czy wręcz normatywnego spojrzenia na informację. Ja twierdzę i będę się spierał z każdym, kto reprezentuje nieco inny pogląd, że to, jak my pojmujemy informację zależy w dużym stopniu od wyznawanej przez nas teorii demokracji, a teorie demokracji są różne. Podstawowy dylemat we współczesnej teorii demokracji jest to zakres odwołania się do władzy suwerennej, do władzy narodu i ile tej władzy mamy obywatelom wręczyć, dać do ręki. On się manifestuje w znanym od 200 lat dylemacie, kim ma być przedstawiciel? Czy on ma być naszym delegatem czy raczej naszym powiernikiem? Edmund Berg pisał o tym ponad 200 lat temu, ale to jest w dalszym ciągu niesłychanie istotne i określające nasz sposób definiowania politycznej wiedzy, informacji czy działań podejmowanych w ramach takich kampanii jak te przedstawiane Państwu przed chwilą. Ten spór o to, kim ma być nasz przedstawiciel, czy ma być delegatem czy raczej powiernikiem jest powiązany z bardziej fundamentalnym sporem, sporem pomiędzy dwoma koncepcjami demokracji – koncepcją partycypacyjną i koncepcją elitarystyczną, które jeśli chodzi o informacje różnią się zasadniczo, ponieważ są one ufundowane, jeśli tak mogę powiedzieć, na różnych wizjach ludzkiej natury, nie natury w ogóle, ale ludzkiej natury w tym wymiarze publicznym. Różnią się, mówiąc innymi słowy, wizją obywatela w sferze publicznej. Pierwsza z nich, którą pozwolę sobie Państwu przedstawić, to jest perspektywa partycypacyjna. Ona odwołuje się do antycznego ideału, do starożytnych Aten, gdzie demokracja to jest przede wszystkim uczestnictwo Demosu, obywateli, wspólnoty demokratycznej we władzy. W tej perspektywie my wierzymy, jeżeli jesteśmy jej wyznawcami, że obywatele mają preferencje, potrafią je uszeregować, umieją je uzasadniać, potrafią toczyć spory argumentując. Obywatele, mówiąc kolokwialnie, wiedzą czego chcą. Jeśli obywatele wiedzą, czego chcą. To 12 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 jest, tak jak mówię, pewna silna normatywna wizja, powinni wiedzieć - kto, jacy kandydaci, jakie partie, jakie stronnictwa, jakie obozy polityczne mają szansę, czy dają raczej szansę na realizację ich interesów, kto najlepiej będzie ich reprezentował, kto na forum publicznym najlepiej zabezpieczy ich interesy. Perspektywa elitarystyczna jest inna, opiera się na zupełnie innych, bardziej powiem od razu, realistycznych, co potwierdzają badania empiryczne, założeniach dotyczących ludzkiej natury. Podkreślę raz jeszcze, nie natury w ogóle, tu nie ma mowy o tym czy ludzie są dobrzy czy źli, chodzi raczej o to na ile jesteśmy zdolni realizować się w sferze publicznej jako obywatele. Większość badań empirycznych dowodzi tego, że jesteśmy politycznymi ignorantami. Z tego powodu w demokracji, która współcześnie może się głównie realizować jako demokracja przedstawicielska, nasze wspólnoty demokratyczne są za duże, abyśmy mogli sobie pozwolić na rządzenie się tak, jak się rządzono w starożytnych Atenach. Tam była szansa na to, aby członkowie wspólnoty zebrali się, rozmawiali ze sobą, przeprowadzali dyskusję, mogli argumentować i koniec końców podejmować decyzje. My jesteśmy tej możliwości pozbawieni, ponieważ nasza wspólnota demokratyczna liczy 30, 5 mln. Nie sposób sobie wyobrazić, abyśmy się zebrali gdzieś na agorze i obradowali, tak jak to czyniono w starożytnych Atenach. Z tego powodu nasi przedstawiciele muszą być raczej naszymi powiernikami. Ja zaraz wyjaśnię tę różnicę pomiędzy delegatem a powiernikiem. To ma też fundamentalne znaczenie dla tego, jak będziemy pojmowali całą procedurę wyborczą. Wybory nie decydują o tym jak rządzić, ale wyłącznie o tym, kto będzie nami rządził, kto będzie naszymi powiernikami, którzy będą rządzić. Ja chcę teraz Państwu przytoczyć jeszcze jeden fragment epokowego dzieła Józefa Schumpetera, napisanego w połowie zeszłego wieku i zatytułowanego „Kapitalizm, Socjalizm, Demokracja”. Wpływ dzieła na współczesne nauki społeczne trudno przecenić, gdzie przedstawiona jest ta wizja obywatela w sferze publicznej. Pisze Schumpeter tak: „Tak więc typowy obywatel, skoro tylko wkracza w sferę polityki, spada na niższy poziom sprawności umysłowej. Argumentuje on i analizuje w sposób, który w zastosowaniu do sfery swoich realnych interesów sam bez trudu uznałby za infantylny. Staje się na powrót prymitywem. Jego myślenie nabiera cech emocjonalnych i asocjacyjnych. To zaś pociąga za sobą dalsze konsekwencje o złowieszczym znaczeniu”. Proszę teraz żeby Państwo zwrócili uwagę na pewną relację, która istnieje pomiędzy tego rodzaju myśleniem o ludzkiej naturze, a dylematem jak informować. Jeśli my twierdzimy, że człowiek, jednostka, obywatel 13 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 w sferze publicznej jest prymitywem, to małe są szanse na to, żebyśmy mogli wierzyć w to, że efektywnie go poinformujemy, że nasze działania informacyjne przyniosą jakikolwiek skutek. Zapytają Państwo pewnie, jak wielu jest takich, którzy tak myślą o obywatelach? Nie robimy badań na decydentach, na politykach, nie wiemy jak wielu, ale zapewniam Państwa, że perspektywa elitarystyczna jest dosyć popularna w teorii demokracji, wśród ludzi zajmujących się zawodowo badaniem polityki, a także wśród ludzi, którzy zawodowo zajmują się uprawianiem polityki. Co więcej, badania empiryczne na obywatelach potwierdzają to, że niestety obywatele często w sferze polityki, kiedy się tam pojawiają, spadają na niższy poziom sprawności umysłowej i stają się na powrót prymitywami. Jak już Państwu powiedziałem, w demokracji przedstawicielskiej, a współcześnie trudno praktykować inną, jeśli wierzymy w to, że obywatel nadaje się do tego żeby się realizować w swej roli obywatela, prawdopodobnie będziemy chcieli żeby jego przedstawiciel był delegatem, żeby pełnił taką role jaką pełnił poseł na sejm w I Rzeczypospolitej. My go wysyłamy, ale my kontrolujemy to, co on robi. My dajemy mu instrukcję, bo my wiemy co jest dobre, jak rządzić. Poseł na sejm w I Rzeczypospolitej nie mógł postąpić wbrew woli tych, którzy go posyłali. Ale może też być uznawany nasz delegat, nasz poseł, nasz reprezentant za powiernika. My mu przekazujemy naszą władzę i on działa zgodnie z własnym sumieniem, zgodnie z własnym rozumem, trochę tego powiernika można by chyba zamienić na pełnomocnika. My oddajemy, delegujemy tę władzę, ale przestajemy z tej władzy korzystać od momentu, kiedy my już go posyłamy do parlamentu. Tu mamy zresztą do czynienia z podejściem paternalistycznym, które w humanistyce jest bardzo stare. Platon był paternalistą, twierdził, że należy unikać jak ognia dawania władzy w ręce obywateli. Niech rządzą filozofowie – ci, którzy mają rozum i wiedzą jak rządzić w ten sposób, aby przysparzać dobra wspólnego, aby wspólnota demokratyczna rozwijała się w pożądanym i dobrym dla wszystkich kierunku. Ten spór jest oczywiście nierozstrzygalny, to jest spór natury normatywnej i on jest nierozstrzygalny na gruncie empirii. Na gruncie empirii, badań nad uczestnictwem wyborczym mamy dwa główne podejścia, dwie główne teorie. Jedni mówią, że ludzie głosują, bo mają takie nawyki. Jest to rodzaj nawyku, który nabywamy z bardzo różnych powodów, głosowania lub niegłosowania – absencji. Jest to rodzaj, w angielskojęzycznej literaturze nazywany „habitus”, czyli rodzaj właśnie takiego przyzwyczajenia, które mamy, które wyrabia się, czy powstaje w okresie naszej politycznej socjalizacji, kiedy 14 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 jesteśmy nastolatkami i później przez całe życie trwa. No i są drudzy, którzy mówią, że to nie prawda, że ludzie głosują nawykowo. Ludzie są racjonalnymi istotami, jednostkami, które głosują na bazie racjonalnej kalkulacji, deliberacji, kalkulacji decyzji. One, jak się Państwo zapewne domyślają, w sposób konieczny bardzo różnie definiują kwestie informacji i jej roli, jeśli chodzi o determinowanie głosowania. W tym wypadku dostępne wyniki analiz empirycznych nie są jednoznaczne. Wiele wskazuje na to, że znaczna część ludzi ma nawyk głosowania. Ale wiele wskazuje też na to, że nie jesteśmy zupełnie nieracjonalni, jeśli chodzi o proces wyborów, że przynajmniej niektórzy, przynajmniej w niektórych przypadkach, przynajmniej do pewnego stopnia są racjonalni. Teoria głosowania jako nawyku będzie pomniejszać rolę informacji jako istotnej determinanty uczestnictwa wyborczego, bo skoro ktoś ma nawyk głosowania, to bez względu na to czy wie, czy nie wie, będzie głosował. On nie musi znać kandydatów, on nie musi znać ich programu, on jedyne co musi wiedzieć, to kiedy są wybory i jak dotrzeć do lokalu wyborczego. To są jedyne rzeczy. Jeśli ktoś głosował przez 60 lat, to prawdopodobnie wie gdzie dotrzeć i co tam zrobić. To zupełnie wystarczy. Całe życie głosowałem na republikanów. Po co mi czytać ich program skoro wiem, że robią coś w taki sposób, że ja jestem z tego zadowolony. Ojciec głosował na republikanów, dziadek, pradziadek, to jest zwyczaj w mojej rodzinie głosować na republikanów. Nigdy w życiu nie zagłosuję na komunistów. Nigdy nie głosowałem na komunistów i to jest mój zwyczaj i ja nie będę czytał czy oni tam napisali w swoim programie wyborczym coś, co by mogło spowodować, że ja mógłbym na nich oddać głos. To nie ma sensu. Ja nie będę poświęcał mojego czasu żeby przeczytać ich program wyborczy. Ja się nie muszę na ten temat informować, ponieważ nawykowo głosuję, albo nawykowo nie głosuję. Te inne czynniki, które decydują o uczestnictwie wyborczym to jest właśnie nawyk, socjalizacja – twierdzą ci, którzy mówią, że głosowanie to nawyk, identyfikacja partyjna i wiele, wiele innych, o których nie mam czasu w tej chwili mówić. Zupełnie inaczej jest w teorii racjonalnego wyboru. Ona docenia rolę informacji, w istocie jest to jeden z najistotniejszych czynników, jeżeli chodzi o teorie racjonalnego wyboru. Bez informacji trudno sobie w ogóle wyobrazić racjonalny wybór. Nam informacja jest konieczna, niezbędna do tego, żebyśmy mogli podjąć racjonalną decyzję. Brak informacji implikuje niemożność dokonania racjonalnego wyboru. Tu jest ta rzecz, którą chce bardzo podkreślić i zwrócić na nią Państwa uwagę. Otóż o głosowaniu nie decyduje informacja sama. Informacja musi być 15 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 przyswojona, dlatego ja sobie pozwalam napisać: „wiedza jest tym, co twierdzą teoretycy racjonalnego wyboru, decyduje o głosowaniu”. To jest coś, co Robert Dahl, inny współczesny klasyk teorii demokracji nazywa oświeconym rozumieniem. Posiadanie informacji nie jest oświeconym rozumieniem, ta informacja musi być przyswojona, przetrawiona. Sam stopień poinformowania nie wystarczy. Teraz przechodzę do tego trzeciego elementu – mechanizmu wykorzystania informacji. Pamiętajmy o tym, że informacja współcześnie przekazywana jest przez media. My sami nie jesteśmy się w stanie poinformować o naszej wspólnocie, o tym, co się dzieje w naszej demokratycznej wspólnocie. Obywatel żeby zdobyć informację musi albo z mediów korzystać albo musi przynajmniej mieć w swojej okolicy kogoś, kto według literatury nazywa się liderem opinii, kogoś, kto korzysta z informacji i mu te informacje jest w stanie przekazać. Ale samo, podkreślam to po raz wtóry, zdobycie informacji nie wystarcza. Żeby ją należycie, racjonalnie wykorzystać trzeba ją zrozumieć, a do zrozumienia informacji konieczne są konkretne zasoby tj. wykształcenie, polityczne obycie, czy rzecz fundamentalna - rozumienie dyskursu lub rozumienie języka debaty publicznej. Prosty przykład. Co z tego, że ktoś przesiaduje przez całe życie przed telewizorem i śledzi na bieżąco CNN, Polsat News, TVN 24 czy TVP 3? Otóż, jeśli on nie rozumie przekazu, to informacja, którą on może nawet zapamiętywać, dla niego jako obywatela jest bezużyteczna, ponieważ on nie będzie potrafił tej informacji powiązać z tym, co powinno decydować o jego decyzji czy brać czy nie brać udziału w wyborach. Teraz pozwalam sobie pokazać Państwu coś, co może wyglądać strasznie, ale wcale takie straszne nie jest. To jest proszę Państwa wynik analizy oparty o dane Polskiego Generalnego Studium Wyborczego z 2001 roku, kiedy myśmy w ramach naszego sondażu powyborczego w sposób specjalny czy wyjątkowy skupili się właśnie na kwestiach politycznej wiedzy i informacji. To, co Państwo widzą, to jest efekt modelowania wpływu zmiennych, takich jak: polityczna wiedza, konsumpcja mediów i wykształcenie a także innych zmiennych, które z reguły wpływają na decyzję o tym, czy wziąć udział w wyborach, czy też nie brać udziału w wyborach. Ja nie będę wchodził w szczegóły, ponieważ musiałbym robić tutaj krótki wykład ze statystyki, a nie to jest moim celem. Natomiast chcę Państwu powiedzieć i przekonać Państwa, że zarówno polityczna wiedza, jak i media, jak i wykształcenie, które myśmy tutaj potraktowali jako rodzaj tych zasobów niezbędnych do tego żeby informacje przetrawić, one wszystkie w sposób istotny statystycznie określają decyzję o głosowaniu. Pozwoliłem to sobie napisać tutaj 16 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 w nieco inny sposób. Jest tak, że osoby głosujące są lepiej poinformowane, częściej korzystają z mediów i są średnio lepiej wykształcone. Oczywiście tutaj nie mówimy o konsumpcji mediów czy obcowaniu z mediami jakimikolwiek, tylko tu pytaliśmy o media, które przekazują informację, czyli korzystanie z takich mediów jak telewizje informacyjne, czytanie dzienników - nie tabloidów, słuchanie określonych stacji radiowych i oglądanie konkretnych programów w kanałach ogólnopolskich tj. Fakty, Wiadomości, etc. Mówiąc najkrócej, te dane zdają się potwierdzać, że istnieje zespół przyczyn, który jest ze sobą we wzajemnej interakcji, który określa uczestnictwo wyborcze. Szanse obywatela na głosowanie rosną, jeśli przyjmiemy taką dynamiczną perspektywę, jeśli obcuje z rzetelnie informującymi mediami, zapoznaje się z tymi treściami i ma odpowiednie umiejętności żeby je przyswoić. Ale co chcę na koniec bardzo mocno podkreślić, samo informowanie nie wystarczy. Trzeba to robić tak, aby informowani potrafili uczynić z przekazywanej informacji użytek i to jest bardzo trudne, ponieważ prócz tego, że będziemy informować konieczne są najróżniejsze inicjatywy, które będą powodowały, że ci obywatele, w których będziemy rzucać tę informację, będą je w stanie przyjąć. Jeśli oni nie będą ich w stanie przyjąć, to nasze działania najprawdopodobniej będą mało skuteczne, albo wręcz kontrproduktywne. Bardzo dziękuję. Głos z Sali: Istnieje coś takiego jak Europejska Strategia Zarządzania Miastem, Państwem wspólnie z obywatelami i dla obywateli. Ta strategia wspólnie dla obywateli i z obywatelami zakłada zupełnie coś innego niż szanowny prelegent tak interesująco nam przedstawił i w której to sprawie chciał się spierać z nami, a mianowicie, że ten obywatel nie dorasta jeszcze przynajmniej w pewnych kręgach do tego żeby być partnerem, a tylko raczej trzeba go traktować jako powiernika. Natomiast ta strategia zakłada wprost przeciwnie, a mianowicie, że największym ekspertem jest właśnie ten obywatel, który odczuwa wszystkie te bolączki itd. W związku z tym ta strategia, która w Polsce się jeszcze nie przyjęła muszę powiedzieć, właśnie zakłada taką ścisłą współpracę i naszym celem jako Stowarzyszenia jest przybliżenie tej strategii. Co Pan sądzi na ten temat? Co zrobić i czy warto w ogóle w tym kierunku pracować? 17 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Mikołaj Cześnik, Instytut Studiów Politycznych PAN: Bardzo dziękuję za to pytanie, ponieważ ono pozwoli mi doprecyzować to, co ze względu na ograniczenia czasowe mogło nie być do końca dobrze zrozumiane. Ja po pierwsze chciałem zarysować pewną różnicę, która istnieje i której my być może zbyt często sobie nie uświadamiamy w naszym najszerzej pojętym rozumieniu demokracji. Natomiast absolutnie nie było moim celem opowiedzieć się po jednej bądź drugiej stronie, aczkolwiek mam oczywiście świadomość tego, że mówienie wprost o tej elitarystycznej perspektywie i założeniach dotyczących natury ludzkiej w tym wymiarze obywatelskim, mówienie o tym wprost w Polsce, to jest trochę wkładanie kija w mrowisko. Ja mam tego pełną świadomość i czasami lubię wkładać kij w mrowisko. Akurat, jeśli chodzi o polskich obywateli, ja nie uważam żebyśmy jakoś drastycznie odbiegali od średniej europejskiej, jeżeli chodzi o rozumienie procesu demokratycznego. Ja miałem przyjemność być w kwietniu w Brukseli, w Parlamencie Europejskim na jakiejś konferencji. W czasie przerwy rozmawiałem z kolegą z Belgii i skarżyłem mu się, że u nas połowa obywateli nie wie, w jaki sposób w tych nadchodzących wyborach, to znaczy na podstawie jakiej procedury polscy przedstawiciele wejdą do Parlamentu Europejskiego. On powiedział, że to nie jest nic dziwnego tu w Brukseli. Gdy oni robią badania w Brukseli, to wyniki są podobne jak u nas. Połowa ludzi nie wie skąd się biorą posłowie w Parlamencie. Ja nie widziałem wyników tych badań, ale wierzę mu na słowo. Także pod tym względem nie jesteśmy jakoś wyjątkowi. To jedna uwaga. Druga uwaga jest taka Giovanni Sartori, inny jeszcze teoretyk demokracji, który zajmował się różnym ujmowaniem roli człowieka czy obywatela w demokracji i zdolności przeciętnego człowieka w demokracji mówił: zróbmy sobie takie ćwiczenie myślowe, wyobraźmy sobie, to jest już dzisiaj do zrobienia pod względem technologicznym, że przechodzimy od demokracji przedstawicielskiej na demokrację referendalną, codziennie każdy z nas ma możliwość usiąść do komputera i przy pomocy łącza internetowego podjąć decyzję, co do naszej wspólnoty. Przekażmy władzę w ręce obywateli. Sartori twierdzi, a ja mu wierzę, że prawdopodobnie po dwóch miesiącach zniesiono by podatki, może nawet po miesiącu. Uchwalono by wolny piątek, trzynastą i czternastą pensję. Generalnie rzecz biorąc, podjęto by takie decyzje, które by doprowadziły do kompletnego upadku tej demokratycznej wspólnoty w jej ekonomicznym i społecznym wymiarze. To powinno być takie memento dla nas, jeśli myślimy, że obywatele tacy, jacy są w tej chwili, mogą być bez ograniczeń 18 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 dopuszczani, wiem, że to brzmi obrazoburczo, do pełni władzy. Elitaryści właśnie twierdzą, że szczególnie współcześnie, kiedy rządzenie wspólnotą demokratyczną jest trudne, ponieważ ta współczesna wspólnota demokratyczna jest bardzo duża, że współczesny obywatel tego nie rozumie i jeśli wszystkim obywatelom damy możliwość decydowania, to najprawdopodobniej ta nasza nawa państwowa się rozbije o rafy niekompetencji obywateli. Natomiast to wszystko, co mówię, nie sugeruje żeby obywateli w ogóle rugować z tego procesu podejmowania decyzji, absolutnie nie. Ola Pettersson, The International Institute for Democracy and Electoral Assistance: Postaram się mówić krótko i bardziej się skupię na takich sprawach praktycznych. Tutaj bardzo dużo było takich rozważań teoretycznych, ale to chciałbym zostawić. Tylko jako ciekawostkę chcę powiedzieć, że w Szwecji jest partia polityczna, która się skupia na podejmowaniu decyzji przez głosowanie elektroniczne. Wygląda to tak, że zawsze, kiedy jest do podjęcia przez partię jakaś decyzja, to pytanie się pojawia na stronie internetowej i wszyscy członkowie tej partii głosują jaka decyzja powinna być podjęta. Ta partia nie jest bardzo popularna, ale jest, działa. Wracając do tego, o czym już była mowa w tej poprzedniej prezentacji. Praktycznie niemożliwe jest w tej chwili odejście od demokracji reprezentacyjnej, chociażby z powodu samej liczby ludzi w państwach narodowych. Myślę, że polityka to coś dużo, dużo więcej niż tylko same wybory. Obywatel, który jest politycznie zaangażowany, nie musi być kompletnie nieaktywny przez te 4 lata, które są pomiędzy wyborami. Może robić bardzo dużo rzeczy w tym czasie. Może brać udział w demonstracjach, może pisać petycje, może dzwonić do swojego lokalnego przedstawiciela i mówić mu, że to i to powinno zostać zrobione, może pisać artykuły do gazety, może dawać pieniądze na różne cele, może zajmować się działalnością ochotniczą w różnych organizacjach. Czyli to nie jest tak, że w ciągu tych 4 lat można tylko siedzieć i czekać na następne wybory. 19 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Panel ekspercki Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus: Celem tej części seminarium, tego panelu eksperckiego jest przyjrzenie się temu, jak instytucje publiczne w tych wyborach informowały obywateli o wyborach. Wiesława Kwiatkowska, Mazowieckie Stowarzyszenie Gmin na Rzecz Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego: Witam. Stowarzyszenie, które reprezentuję ma bardzo długą i skomplikowaną nazwę: Mazowieckie Stowarzyszenie Gmin na Rzecz Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego. W tym towarzystwie, to troszeczkę myląca nazwa, bo informacyjne w pojęciu naszych głównych celów to informatyka, czyli informacja poprzez najnowsze medium, jakim jest Internet, popularyzacja tego i szerzenie, działanie na rzecz rozwoju społeczeństwa informacyjnego. Właściwie, dlatego zgłosiłam się pierwsza do wypowiedzi, bo Pana ostatnie zdanie zainspirowało mnie do tego, żeby się odezwać. Druga moja profesja i doświadczenie, które pozwala mi się wypowiadać na temat wyborów to fakt, że przez 10 lat byłam sekretarzem gminy i z mocy prawa byłam wyznaczona na urzędnika wyborczego, to się tak fatalnie nazywa. Nie jest to ładne określenie i ta rola też myślę dla sekretarzy w gminach, chłopca albo dziewczyny, częściej niestety kobiet, bo to mniej prestiżowe a bardziej do roboty stanowisko, w którym, jak większości tego typu stanowisk, oprócz wykonywania zadań własnych jest zapisane inne polecenia szefa. W momencie, kiedy się pojawiają wybory, trzeba zrobić wszystko i jeszcze wybory. Pani, która zapraszała mnie na to seminarium zapytała mnie, jakie mam doświadczenia i co mogłabym powiedzieć na temat poprawy w samej gminie, bo to przecież jest kolebka społeczeństwa. Możemy mówić o parlamencie, o powiatach, o województwach, o całym kraju, ale największy kontakt jednak przez tyle lat ukształtowanej w Polsce demokracji, obywatele mają jednak z gminą i utożsamiają się najczęściej z tym nieszczęsnym urzędem gminy. To tak tytułem wstępu. Przepraszam za zbyt długi, ale chciałam się przedstawić, żeby Państwo wiedzieli z jakiego mandatu będę się wypowiadała. Teraz właśnie chciałam odnieść się do tego zdania, które Pan powiedział, a które mnie zainspirowało, aby się na ten temat wypowiedzieć. Skuteczność promocji wyborów będzie wówczas, jeżeli ten kontakt obywatela z władzą będzie przez 4 lata. 20 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Wybory zaczynają się w momencie włożenia do urny głosów, albo może w momencie rozpoczęcia kampanii wyborczej, a kończą się w momencie rozpoczęcia następnej kampanii wyborczej. Przepraszam, że mówię 4 lata, jest i 5 lat, w zależności od tego, jaki ten okres z punktu widzenia ustaw wynika. Generalnie, jeżeli trwa ta kampania przez cały okres sprawowania władzy, kontakt z obywatelem jest przez cały czas, przy czym inicjatorem kontaktu jest nie obywatel lecz przedstawiciele władzy. Jeżeli jest dyskusja trwająca przez cały czas, to aktywność społeczna rośnie. Ja może nie jestem upoważniona do tego, żeby mówić o całym społeczeństwie polskim. Mieszkam w mieście piętnastotysięcznym z tego obwarzanka warszawskiego, który zawsze miał bardzo wysoką frekwencje wyborczą, więc mówię, może nie jestem takim klasycznym reprezentantem społeczeństwa polskiego – jestem z Milanówka. Potwierdza się tutaj ta teoria, którą Pan powiedział, że wykształcenie, dostęp do mediów, odpowiednich mediów i korzystanie z tych odpowiednich mediów powoduje, że „cool” jest głosować. I u nas rzeczywiście jest tak, że nawet komisje wyborcze między sobą, te lokalne, konkurują o to, która będzie miała lepszą frekwencję. To jest po prostu modne. Może wpływa na to lokalna władza, która jest stabilna przez wiele lat, gdzie radni są wybierani permanentnie na kolejne kadencje, być może z przyzwyczajenia. Być może to przyzwyczajenie dobrze byłoby zamienić na świadomość, że warto głosować na tych, którzy dobrze rządzili. To nie musi być Jan Kowalski z imienia i nazwiska, ale ta frakcja czy ta partia, która robi tak, że my jesteśmy zadowoleni, że żyje nam się jako społeczeństwu dobrze. W gminie rzeczywiście byłaby ta demokracja zachowana, tak jak powiedziałam na początku, przez cały czas, jeżeli kontakt z mieszkańcami byłby permanentny. Wrócę do idei i będę troszkę promować nasze Stowarzyszenie, a to jest stowarzyszenie gmin jak przypominam. To właśnie władza publiczna założyła to Stowarzyszenie po to, aby siebie nawzajem uczyć dobrego kontaktu z obywatelami. Zwróćmy uwagę na Internet i młode społeczeństwo, czyli minus czterdzieści, bo to ta grupa społeczna, która z Internetu korzysta intuicyjnie. Jak wykorzystać Internet pokazał Barack Obama, który jest dla nas genialnym przykładem. Powinniśmy od niego ściągać, nie wykorzystywać i przerabiać, ale po prostu ściągać. Według mnie, edukacja obywateli powinna objąć także tych plus czterdzieści, czyli tych obywateli, których mamy coraz więcej. Ja ostatnio słucham pewnego radia i tam ciągle mówią, że w 2030 roku nie będzie miał kto na moją emeryturę pracować. Ja jestem przerażona proszę Państwa. W związku z tym o obywateli plus czterdzieści pięć trzeba też zadbać, trzeba ich 21 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 nauczyć, że Internet nie boli. Przy kłopotach ze śniegiem, z zawieruchą na wsi, dziurawymi drogami, jeżeli dojdzie Internet, to można usiąść przy okienku i zagłosować. Kontakt przez to okienko jest wtedy permanentny. W zasadzie, jeżeli chodzi o taką ogólną wypowiedź, to ja chciałam to właśnie powiedzieć. Jeszcze tylko wróciłabym do tego sekretarzowania, bo o nim powiedziałam najmniej, a to jedno zdanie miało pokazać, że w gminach nie ma możliwości prawnych prowadzenia takiej prawdziwej kampanii informacyjnej. Wdaje mi się, że przydałoby się pokazanie możliwości, żeby gminy mogły prowadzić różnego rodzaju kampanie informacyjne. Oczywiście Internet jest tu bardzo pomocny, ale jest to wyłącznie inicjatywa własna. Jest mnóstwo zakazów, jest mnóstwo nakazów, natomiast nie ma żadnej takiej ścieżki wąskiej, w której można byłoby wykazać, że inicjatywa popłaca. W innych wyborach niż samorządowe oczywiście, bo one rządzą się już troszkę innymi prawami. Jeśli mówimy o wyborach do Parlamentu Europejskiego, to one są już tak daleko od gminy, że w zasadzie brak jakichkolwiek zachęt ustawowych, brak wytycznych. Dostajemy pieniądze dokładnie na naprawienie urny, na pięć plakatów, na cztery ulotki, na to, na to i koniec. I przy tej ilości osób, które i tak mają dużo pracy, jeszcze im dokładanie, to jest taka czapka, która jest dzieckiem niechcianym. Warto byłoby o tym pomyśleć, żeby to nie było tak, że to jest takie zrzucanie dodatkowego obowiązku. Nie mam propozycji, więc też trudno mi krytykować. To jest bardzo trudne, ale może zacząć pracować nad tym żeby właśnie może organizacje pozarządowe z gminami w tym kierunku współpracowały. To takie otwarte zdanie. Dziękuję. Kazimierz Czaplicki, Państwowa Komisja Wyborcza: Pozwolą Państwo, że przypomnę, iż w przyszłym roku 2010 przypada dwudziestolecie naprawdę demokratycznych wyborów w Polsce. Będą to wiosenne wybory do rad gmin oraz późnojesienne wybory prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, który notabene po raz pierwszy był wybierany właśnie w wyborach powszechnych. Więc mamy już dwadzieścia lat wyborów i na palcach jednej ręki można policzyć lata, w których nie było powszechnego głosowania w Polsce. Mamy praktycznie co roku wybory, są wybory samorządowe, wybory prezydenta, wybory do Sejmu i Senatu, mieliśmy po drodze co najmniej dwa poważne akty głosowania w postaci referendum. A więc wydaje się, że powinniśmy mieć bazę danych dotyczących udziału obywateli w wyborach niemalże w pełni. Tymczasem, dopiero 22 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 tak naprawdę od dwóch, trzech lat obserwujemy wzrost zainteresowania obywateli właśnie udziałem w wyborach. Pokazują się liczne badania naukowe, przykładem takiego badacza jest Pan doktor Cześnik. Badania politologiczne, Instytut Spraw Publicznych mocno się włącza. Pokazują się różne inicjatywy organizacji pozarządowych. Zatem można by powiedzieć, że przedpole jest już otwarte. Co teraz zrobić, żeby ta frekwencja była rzeczywiście wyższa? Otóż, pani przed chwilą mówiła o Milanówku, który był tym niemalże drugim pępkiem Europy. Pierwszym pępkiem Europy w wyniku wyborów do Parlamentu Europejskiego jest Podkowa Leśna, gdzie frekwencja wyborcza wyniosła 50,86 %. Na drugim biegunie tego jest Czerwińsk nad Wisłą, gdzie frekwencja wyborcza wyniosła tylko 7,33 %. Można by powiedzieć, że mamy coraz większe rozwarstwienie między udziałem w wyborach wyborców z miast, dużych miast, a coraz mniejsze zainteresowanie wyborami na terenach wiejskich. Państwowa Komisja Wyborcza jest organem odpowiadającym za organizację wyborów. Nie ma tak naprawdę ustawowo nałożonego na nią obowiązku informowania wyborców o wyborach. Czyni to z uwagi na to, że jest jednak odpowiedzialna za te wybory, tylko w takiej formie, iż informuje, co to są za wybory, jak należy głosować. Prowadzi taką czystą kampanię informacyjną, jeśli chcielibyśmy klasyfikować rodzaje kampanii w myśl naszego gościa Ola Petterssona. Z tym, że proszę Państwa, ta kampania dociera w ograniczonym zakresie do zainteresowanych, bo dzieje się to wszystko w ramach funduszu wyborczego – środków przeznaczonych przez państwo na wybory. Kiedy ja usłyszałem te kwotę 420 tysięcy euro przeznaczone w Nowej Zelandii tylko na przeprowadzenie kampanii informacyjnej, to tylko pozazdrościć. Pozazdrościć tych, którzy decydują o przeznaczeniu środków. To jest jeden element. Drugi element, to jak te informacje, nawet Państwowej Komisji Wyborczej docierają do wyborców. Korzystamy z mediów, organizujemy konferencje prasowe, wysyłamy informacje i proszę Państwa mam największy żal do mediów, że każde z nich chce być pierwsze, chce być lepsze, co wprowadza taką niezdrową konkurencję. Takie nagrowadzenie złych informacji, nieprawdziwych, to jest najgorsze, co może być. Z takim nagromadzeniem nieprawdziwych informacji wyborczych jak w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego to ja się jeszcze nie spotkałem. Poczynając od wystąpienia dziennikarza w jednym z programów, który z pewnością siebie mówił z sal sejmowych, że głosowanie w lokalach wyborczych do Parlamentu Europejskiego odbywa się w godzinach 6.00 – 20.00. Dzwonię do tej telewizje i mówię, żeby 23 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 sprostowali to natychmiast, przecież jest od 6.00 do 22.00. Za chwileczkę jest komunikat, że przepraszają, ale to jest od 6.00 do 22.00. Jak głosować? Co to są te wybory? Naprawdę wydaje mi się, że rola mediów został naprawdę wypaczona przez ten pościg za newsem, za tym, kto pierwszy, kto więcej poda informacji. Wielką rolę i to Państwowa Komisja Wyborcza widzi i docenia, widzimy dla organizacji pozarządowych. Informowanie przez organizacje pozarządowe musi mieć prosty przekaz, że są wybory, idź na te wybory. Przykład z wyborów w 2007 roku „Idź na wybory, zmień kraj” już miał kontekst polityczny, przynajmniej tak przez wielu był odczytywany. Zatem, „Idź na wybory” oczywiście, ale te dodatki są dosyć wątpliwe i czasami mogą narażać organizatorów takich akcji na konsekwencje. Nasze prawo nie sprzyja tego rodzaju działaniom. Po pierwsze nie ma jasnej definicji, co to jest ta agitacja wyborcza, co to jest kampania informacyjna, co to jest kampania wyborcza, co wolno a czego nie. Kampania wyborcza, jeśli ją odnieś do działalności agitacyjnej, jest domeną komitetów wyborczych. Każde działanie podejmowane poza komitetem może być już uznane za naruszenie przepisów, grożące odpowiednimi sankcjami. Mówimy tutaj o gminach, które mogłyby tutaj te kampanie prowadzić. Proszę Państwa, tak, tylko tutaj ten problem jest, bo mamy wybory samorządowe i urzędnicy nie mogą się angażować w żadną kampanię, tym bardziej przy tak mało precyzyjnych przepisach, co do kampanii informacyjnej. Więc musimy wspólnie, Państwowa Komisja Wyborcza, wszystkie organizacje zainteresowane, w tym pozarządowe, może kiedyś usiąść razem, może spróbować ustalić jakiś wspólny plan działania. Gdybym miał powiedzieć na podstawie telefonów do Państwowej Komisji wyborczej w dniu wyborów i przed wyborami, jakie grupy wyborcze dzwonią i z jakimi problemami, to bym powiedział, że tak naprawdę wszyscy wiedzieli, że są wybory i większość wiedziała, że są to wybory do Parlamentu Europejskiego. Natomiast duża grupa wyborców dzwoniła, żeby dowiedzieć się gdzie głosować, zwłaszcza z dużych miast. Obwieszczenia urzędowe są nieczytelne i jest ich tak mało, że wyborca nie wie, chociaż w tym samym lokalu głosuje od 20 lat. On woli wiedzieć, czy na pewno tam. Druga grupa pytała, na kogo ma glosować, skąd ma wiedzieć cokolwiek o tym kandydacie, dlaczego wy nie podajecie jakie jest jego wykształcenie, stan rodziny, dlaczego nawet wieku nie podajecie? Właśnie, ustawa mówi, co na takim urzędowym obwieszczeniu może być i to tak naprawdę jest minimum, czyli żadna to jest informacja. Te osoby chciałyby wiedzieć, na kogo mają głosować, kogo 24 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 wybrać, kto będzie ich reprezentował w Parlamencie Europejskim. Przyznam, że nie wiem jak dotrzeć do wyborców z tą informacją, bo nie chciałbym, aby Państwowa Komisja Wyborcza czy w ogóle organy zajmowały się rozprowadzaniem nawet materiałów wyborczych komitetów, ale informacje zamieszczane w obwieszczeniach z całą pewnością dla przeciętnego obywatela są niewystarczające. Trzeba by było jakoś pomyśleć, aby to partie polityczne same chciały jakoś bardziej się spotykać z wyborcami bezpośrednio czy nawet poprzez Internet. To są takie problemy, z którymi Państwowa Komisja Wyborcza spotyka się od lat i boryka się od lat. Podawane przykłady dostarczania każdemu obywatelowi informacji chociażby o lokalu wyborczym, o godzinach otwarcia lokali wyborczych rozbijają się cały czas o środki finansowe. Ciągle jak nie jesteśmy przed kryzysem, w czasie kryzysu, po kryzysie znów będą nadrabiane zaległości. Kwestie informowania wyborców, docierania do wyborców, angażowania ich bardziej w życie publiczne, ciągle się rozbijają o pieniądze. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. W innych krajach jak Litwa, Łotwa, Estonia jest inaczej, a Polska nadal jest takim zaściankiem. Dziękuję bardzo. Anna Pomianowska – Bąk, Biuro Komunikacji Społecznej Kancelarii Senatu: Witam Państwa. Chciałam Państwu zaprezentować praktyki, jakie podejmuje Kancelaria Senatu i Biuro Komunikacji Społecznej w celu edukowania i informowania obywateli. Może nie o samych wyborach, nie konkretnie zbliżających się wyborach, ale o instytucji, jaką jest Senat i dlaczego warto brać udział w głosowaniu do Senatu w ogóle. Czas jest tak krótki, dyscyplina czasowa nie pozwala mi na to. Myślę, że jeśli Państwo będą chętni, to zapraszam w czasie przerwy, także w czasie przerwy pokażę Państwu nasze materiały, które przygotowałam. Senat, jak wiadomo, jest instytucją wpisaną w system i porządek konstytucyjny. Wszyscy wiemy, teoretycznie każdy, kto skończył szkołę podstawową albo chodzi do szkoły, ogląda telewizję, czyta gazety, wie o tym, że Senat jest instytucją wpisaną w system konstytucyjny. Jednak nasza praktyka mówi nam o tym, że nie sposób nas odróżnić od Sejmu. Ten rok jest szczególny, mamy rocznice pierwszych wolnych wyborów do Senatu i mamy rocznicę pierwszego posiedzenia Senatu w 1989 roku. Minęło 20 lat. Próbujemy nie tylko odróżnić się od Sejmu. Próbujemy także promować siebie i Sejm, może nie promować, w przypadku Senatu, w przypadku instytucji publicznej słowo promować nie jest dobre. Myślę, że słowo, które należy uznać, to jest uczynienie widocznym, uczynienie transparentnym i otwartym. Wydaje nam się, że w momencie, kiedy ludzie 25 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 posiadają łatwy dostęp i łatwą informacje o takiej instytucji wybieranej w powszechnych wyborach, jaką jest Senat, łatwiej odpowiadają sobie na pytanie, czy warto głosować? My nie możemy odpowiadać na pytanie, na kogo głosować? My pośrednio możemy mówić jak glosować. My możemy informować obywateli o osobach, które już zostały wybrane, informować o senatorach i to tez robimy. Drugi nasz nurt działania, to jest edukacja. Oczywiście próbujemy dotrzeć, edukować i informować poprzez media, ale jest to jak Państwo wiedzą bardzo, bardzo trudne z różnych powodów. Chociażby z takiego powodu, że news jest najbardziej interesujący, krótka, chwilowa, kontrowersyjna, zabawna migawka jest istotniejsza niż właściwa informacja. Relacje na żywo z posiedzeń Senatu są absolutnym wyjątkiem, dotyczy to tylko takich sytuacji, kiedy jest na przykład debata nad ustawą budżetową. Posiedzenia nasze są relacjonowane w telewizji w krótkich programach, które się nazywają „Studio senackie”. Jest to mniej więcej 20 minutowy program, który powinien być poświęcony aktualnemu posiedzeniu, sprawom, nad którymi senatorowie aktualnie debatują, chociaż bardzo często z powodu zainteresowań dziennikarza zmienia się to na zupełnie inną debatę. Tym niemniej nie rezygnujemy. Następną rzeczą, jeżeli chodzi o informowanie, to próbujemy nawiązać jak najszerszy kontakt z młodymi ludźmi, czyli edukacja. Młodzież i dzieci to jest nasz podstawowy cel. Pan Pettersson mówił o zwiedzaniu i Parlamentu. Nas odwiedza rocznie ok. 50 tysięcy ludzi. Mamy dni otwarte, ostatnio było 6 tysięcy obywateli jednego dnia. Grupy wycieczkowe, spotkania historyczne, wykłady, spotkania z senatorami i największe nasze ostatnie osiągnięcie, akcja, którą przeprowadziliśmy razem z Centrum Edukacji Obywatelskiej, program zatytułowany „Młodzi senatorowie” skierowany do uczniów szkół licealnych. Do projektu zgłosiło się 100 szkół, w których młodzież przeprowadziła kampanię wyborczą zgodnie z regułami obowiązującymi w realnym życiu. Wybrani kandydaci, już senatorowie, przyjechali do Parlamentu na obrady i obrady były poświęcone dosyć kontrowersyjnej tezie. Teza, którą postawiliśmy to: „czy karać za brak udziału w wyborach?”. Jaka była odpowiedź młodych dyskutantów? Bardzo różne były stanowiska. Byli tacy, którzy uważali, ze należy karać, bo obowiązek to obowiązek, mamy zapisany w Konstytucji obowiązek głosowania. Jednak generalnie młodzi byli przeciwko karaniu grzywną czy w jakikolwiek inny sposób. Proponowali głosowanie internetowe, proponowali edukację sięgającą do jak najmłodszych grup wiekowych. Dziękuję. 26 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Łukasz Kempara, Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego w Polsce: Bardzo dziękuję za zaproszenie. Dziękuję wszystkim przedmówcom za ciekawe prezentacje i przemówienia. Od razu przejdę do rzeczy i zadam Państwu pytanie: „Kto z Państwa przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wiedział którego dnia one się odbędą i w jakich godzinach?”. Wychodzi na to, że wszyscy tu obecni wiedzieli. Drugie pytanie, tutaj proszę Państwa o prawdomówność. Kto z Państwa głosował w wyborach do Parlamentu europejskiego? Staram się znaleźć, chociaż jedną osobę, która nie glosowała. Widzę, że jest kilka osób, które nie głosowało. Niestety nie uda mi się zobrazować na przykładzie tezy, że informacja jest kluczowa dla uczestnictwa w wyborach, bo oczywiście jest to teza jak najbardziej słuszna, tylko pytanie, w jakiej rozciągłości ta teza jest słuszna i w jakiej rozciągłości przekłada się na rzeczywistość? Jeżeli założymy sobie, że przy zero procentowej informacji o wyborach nikt nie pójdzie do urn, ponieważ nikt nie będzie wiedział kiedy, nie będzie wiedział gdzie i w jaki sposób, to równie optymistycznie nie możemy sobie założyć, że przy stu procentowej informacji, to znaczy, że informacja dotarła do każdego obywatela, będziemy mieli stu procentową frekwencję w tej sytuacji. Jak to wygląda na przykładzie wyborów do Parlamentu Europejskiego? Ja mam wrażenie i oczywiście o tym możemy dyskutować, że informacja była wszechobecna na temat tych wyborów. Będziemy rozmawiali o jakości tej informacji, czy była wystarczająco dobitnie podana, czy targety były dobrze dobrane, czy timing był dobrze dobrany? Niemniej jednak ja stawiam tezę, że informacja była dostępna, a jednak tylko dwadzieścia pięć procent osób upoważnionych do głosowania zdecydowało się skorzystać ze swojego prawa i swojego przywileju. Pytanie, co z tą informacją zrobiło pozostałe 75% osób. Możemy założyć, że duża część tej grupy może nadal twierdzić, że o wyborach do Parlamentu nie wiedziała i nie słyszała. Jestem przekonany, że większość z tych osób, które przyczyniły się do dużej absencji będzie twierdzić, że albo nie wierzy w sens uczestnictwa swojego głosowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego, albo po prostu nie chce i w sposób świadomy wyrzeka się tego prawa do głosowania. Tutaj chciałbym nawiązać do tego, co doktor Cześnik przedstawiał w swojej prezentacji, a mianowicie była to teza o racjonalnym wyborze i o takim przyzwyczajeniu się do głosowania. Ja bym się chciał zapytać, czy my przypadkiem nie mamy w Polsce do czynienia z sytuacją, w której ludzie się przyzwyczaili do niegłosowania? Ludzie się przyzwyczaili, że nie idą do urn i że nic 27 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 złego się w wyniku tego wszystkiego nie dzieje. Gdybyśmy chcieli szukać, albo zapytalibyśmy, w jaki sposób usprawiedliwiają się te osoby, które nie wierzą w sens głosowania, to one nam będą mówiły: „Cóż znaczy jeden głos w obliczu 30 mln osób uprawnionych do głosowania w Polsce”. Jestem przekonany, że jeśli naprawdę ktoś tak uważa, to żadna kampania informacyjna, jednorazowa, taki zryw akcyjny nie pomoże zmienić tego zdania, ta osoba nadal tak będzie uważała. Dlatego stawiam tutaj taką ogólną tezę, którą na pewno większość z Państwa podeprze – możemy tutaj podyskutować, to mówił też pan Pettersson, że polityka jest z nami każdego dnia i również akcja uświadamiająca obywateli powinna trwać codziennie w szkołach, w rodzinach, w organizacjach pozarządowych, w mediach. Jednorazowy zryw niestety tego rodzaju problemów nam nie rozwiąże. To są ci, którzy nie wierzą. Ale są też ci, którzy nie chcą i to jest chyba najtrudniejsza grupa do przekonania tak naprawdę, bo ci, którzy nie chcą mają bardzo twarde argumenty. Argumenty nie zawsze prawdziwe, nie zawsze racjonalne, w każdym razie do tych swoich argumentów są bardzo przywiązani. Czasem są to argumenty wstydliwe, do których się publicznie nie przyznają, ale można podejrzewać, zwłaszcza z moich wieloletnich doświadczeń w Biurze Informacyjnym Parlamentu Europejskiego, wiele ludzi narzeka na to, że parlamentarzyści europejscy zarabiają za dużo pieniędzy. Różne kwoty są podawane, to oczywiście można sprawdzić, zweryfikować. Niektórzy nie chcą przyłożyć ręki, żeby ktoś pojechał do Parlamentu, który często jest postrzegany jako instytucja, która tak naprawdę niewiele może – to jest oczywiście błędne założenie. Tutaj rzeczywiście jest duże pole do popisu, ale nie tylko dla Biura Informacyjnego, nie tylko dla kampanii informacyjnych prowadzonych przez rząd i organizacje pozarządowe, ale przede wszystkim dla szkół, które mogą wyjaśnić, czym jest tak naprawdę ta instytucja, bo to będzie wieloletni proces kształcenia. Ja tutaj może nawiążę do wypowiedzi wstępnej doktora Kucharczyka, który właśnie na przykładzie tej absencji wyborczej podał Parlament Europejski, że mamy tylko 25 %, że przed wyborami pięć lat temu, jak pytaliśmy, kto wiedział o wyborach do Parlamentu Europejskiego, okazywało się, że prawie nikt nie wiedział. Również po wyborach prawie nikt nie wiedział, że te wybory się odbyły i pytanie, kto powinien ich poinformować o tym, że są wybory? Czy to powinien być Parlament Europejski, czy to powinien być rząd, czy organizacje pozarządowe, czy politycy kandydujący do Parlamentu Europejskiego, czy może jeszcze ktoś inny? Tak naprawdę wszystkie te podmioty, które wymieniłem włączyły się w kampanię na różnym poziomie i w różnym 28 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 charakterze, a ludzie i tak nie wiedzieli. Może zastanówmy się nad tym, dlaczego nieco więcej osób chodzi głosować w wyborach parlamentarnych krajowych do Sejmu i do Senatu? Nie, dlatego że Sejm czy Senat przeprowadził jakąś spektakularna kampanię, nie, dlatego że rząd o tym informował, czy organizacje pozarządowe wyjaśniły na czym to polega. Po prostu w szkole od dziecka uczymy się, że jest parlament, ze jest Konstytucja 3 Maja, liberum veto. To wszystko wpływa na to, że wiemy. Tak samo, mam nadzieję, że będzie z Parlamentem Europejskim. Nadal odnosząc się do tezy zawartej w zaproszeniu i odnosząc się do tematu naszego dzisiejszego seminarium, w wyborach narodowych też jesteśmy w stanie wyciągnąć z wielkim trudem, przy wielkim zaangażowaniu wszystkich podmiotów 50 %. Przecież tak naprawdę to jest wynik, z którego nie powinniśmy być dumni, tylko powinniśmy się wstydzić. Na pocieszenie możemy brać wyniki w całej Europie, które nie zawsze są dużo lepsze, a jeżeli są lepsze to też tylko, dlatego że wybory w danym kraju są obligatoryjne i tym, którzy nie pójdą do urn z przyczyn nieusprawiedliwiony grożą jakieś kary administracyjne albo kary finansowe. Chciałbym Państwu powiedzieć, dlaczego Parlament Europejski jest instytucją specyficzną i że zadania informacyjne, jakie może przeprowadzić też mają specyficzny charakter. Po pierwsze, instytucja, którą reprezentuję nie jest powołana do tego, żeby informować o wyborach do Parlamentu Europejskiego. Czyni to niejako we własnym interesie, ale to nie wynika z jakiegoś odgórnie założonego mandatu albo potrzeby. Nie jest to założone przez państwa członkowskie, które to przecież samodzielnie zadecydowały na mocy aktów w sprawie wyborów z 1976 roku, że powołują Parlament Europejski, który będzie wybierany w wyborach bezpośrednich. Tym samym, to państwa członkowskie biorą na siebie ciężar odpowiedzialności za to, żeby informować o tej instytucji i żeby informować o tych wyborach. Po drugie, Parlament Europejski musi bardzo przestrzegać wszystkich zasad związanych z neutralnością polityczną, która w niektórych państwach członkowskich jest jeszcze bardziej posunięta niż w Polsce. To oznacza, że nawet kampania, która by miała charakter kampanii frekwencyjnej, czyli nawoływania do uczestnictwa w wyborach, mogłaby być postrzegana jako kampania polityczna, czyli jako kampania, która przez instytucję finansowaną przez podatnika europejskiego nie powinna mieć miejsca. Dlatego te kampanie, które organizuje Parlament Europejski są organizowane pod hasłem kampanii informacyjnych i pod hasłem wręcz instytucjonalnych. Kampania instytucjonalna żeby odróżnić to, co robi Parlament 29 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Europejski od tego, co robią na przykład rządy państw członkowskich, czyli kampanie informacyjne i żeby odróżnić od tego, co robią politycy w ramach swoich kampanii politycznych i żeby odróżnić od tego co robią organizacje pozarządowe w ramach kampanii profrekwencyjnych, bo najczęściej tak się one nazywają. Należy pamiętać jeszcze o tym, że Parlament Europejski funkcjonuje w 27 państwach członkowskich, a to znaczy, że musi wziąć pod uwagę realia nałożone ordynacjami wyborczymi w 27 państwach członkowskich. Te ordynacje są bardzo różne. Rozmawialiśmy już o tym, że w niektórych krajach głosowanie jest obowiązkowe, więc w tym momencie pytanie jest, czy Parlament powinien angażować swoje największe siły tam, gdzie i tak wiadomo, że ludzie pójdą do urn chociażby ze strachu przed mandatem czy jakąś inna karą administracyjną, czy też powinien angażować bardziej swoje siły w tych państwach, w których frekwencja jest niska? No i oczywiście musi uwzględnić te rygory prawne, czy jest możliwa kampania polityczna, neutralna, informacyjna, czy można namawiać do tego żeby pójść do urn czy też takie namawianie może się spotkać z jakimś zarzutem braku neutralności politycznej. Z grubsza to jest chyba wszystko, co chciałem zasygnalizować. Jestem do Państwa dyspozycji, gdybyście Państwo mieli jakieś dodatkowe pytania. Głos z sali: Ja chciałam po pierwsze podziękować organizatorom kwestionariusza, Stowarzyszeniu 61. Mam takie pytanie, postulat, co dalej? Badamy po to, żeby coś zmieniać. Badamy stan świadomości kandydatów, po to, aby ich skłonić do refleksji, co oni właściwie myślą na te różne, trudne tematy. Tak jak przytaczany już tutaj przykład obywatela, który miał się dowiedzieć, na kogo głosować powinien, choćby to było niezgodne z jego nawykiem. Sprawa nawyków i sprawa wskaźników obywatelskości społeczeństwa, ilość czy jakość? Chciałabym zapytać czy ta akcja, czy też inne akcje działające na rzecz zwiększenia frekwencji nie psują czasami jakości wyborów? Według mnie, powinno się wskaźniki jakościowe stosować, żeby lepsi wyborcy, i to nie chodzi oczywiście o żaden cenzus, który miałby ograniczać prawa dostępu do urny, uznali, że wiedzą, po co głosują. Ja jestem oczywiście bardzo ciekawa czy mój trzycyfrowy wynik, jaki miałam kandydując w wyborach z ramienia Unii Pracy byłby tylko dwucyfrowy gdybym ja starannie tej ankiety nie wypełniła, a może on byłby 30 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 czterocyfrowy, bo tutaj ja ujawniłam jakieś takie poglądy, że tym, którzy byli już skłonni na mnie głosować mogłam dać argumenty przeciwko. Myślę, że myślenie u niektórych ludzi to uruchomiło. Ale mam pytanie, czy będzie to policzone? Ja dostałam taki list z informacją, że tam 100 tysięcy ludzi wchodziło na tę stronę. Byłoby jeszcze lepiej wiedzieć, jakimi się tendencjami kierował wybierający. W każdym razie, nie bez kozery, niektórzy użyli swojego biernego prawa wyborczego. Ja miałam bierne prawo wyborcze, bo chciałam dać się wybrać. Wiem, że mowa o tym będzie w kolejnym panelu, ale mnie nie będzie, więc chciałam zasygnalizować, żebyście Państwo o tym porozmawiali, bo to bardzo ważne. Róża Rzepińska, Stowarzyszenie 61: O tym będziemy mówili w następnym panelu. Badań na temat tego, czy ktoś po wejściu na stronę stał się bardziej świadomy czy też nie, nie zrobiliśmy, ponieważ nie było na to funduszy. Prześlemy pani raport. Ja mam komentarz do pana Czaplickiego związany z Państwową Komisją Wyborczą. Moim zdaniem zdecydowanie zabrakło w tych wyborach pakietu informacyjnego wystosowanego przez Państwową Komisję Wyborczą z prostym komunikatem: pięćdziesięciu, wybieramy 7 czerwca, w tych i tych godzinach, takiego, który by dostał każdy, kto się zajmuje informacją o wyborach. Wystarczyłoby posadzić dwie osoby, które odnalazłyby organizacje, które realizowały takie inicjatywy, a nie było ich dużo – kilkanaście i rozesłać im ten pakiet, który my byśmy już dalej redystrybuowali. To jest jedna rzecz. Druga rzecz, to wydaje mi się, że zabrakło informacji do mediów i to zarówno lokalnych jak i ogólnopolskich. O tych mediach lokalnych będę mówić, kiedy będziemy mieli wystąpienie, natomiast zdecydowanie zabrakło pudełka, które każdy, kto w jakiś sposób zajmuje się wyborami dostałby od Państwa i nie musząc go przerabiać w żaden sposób graficzny, formalny, mógłby dalej dystrybuować. Ja jestem ponadprzeciętnym wyborcą, bo się tym zajmuje w jakiś sposób, natomiast do mnie informacja, w jakich godzinach głosuję, jaki jest mój okręg wyborczy - on się zmienił na przykład w stosunku do Warszawy, nie dotarła. Informacja w lokalu wyborczym informująca o tym jak glosować była taka, że mnie było ją trudno przeczytać, bo to są po prostu dwa plakaty, wszystko napisane bardzo technicznym językiem w tabelce. To nie było przyjazne. 31 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Kolejna rzecz, to jest strona internetowa Państwowej Komisji Wyborczej. Moja organizacja ma przyjemność pracować z tą stroną codziennie i jest tam bardzo dużo informacji, które są nam potrzebne jako organizacji, która zajmuje się dostępem do informacji publicznej, ale są one zupełnie nieprzejrzyste. Jeżeli się na nią wchodzi i próbuje odnaleźć informacje dotyczące jakiegoś kandydata, to życzę powodzenia, bo to są godziny spędzone na tej stronie. Informacji gdzie głosować, jak głosować, gdzie jest mój lokal wyborczy na tej stronie nie było. To znaczy ona gdzieś tam była, ale szukanie jej kończyło się tym, że część wyborców dzwoniła do mojego Stowarzyszenia i myśmy podawali im ścieżkę, co trzeba kliknąć, po czym i w którym momencie znajdzie się informację, gdzie jest lokal wyborczy. Pojawiały się również błędy na stronie. Kandydaci nam mówili, że się nazywają trochę inaczej niż tam jest napisane i to akurat była prawda. Myśmy dostali nieaktualna listę od Państwa, chodziło o zmianę tych kilkudziesięciu posłów, aktualizacje nie były wprowadzane od razu. Tak od razu na przyszłość, moje Stowarzyszenie może oczywiście pomóc w wyborach samorządowych, takich organizacji jak moja jest kilka. My możemy naprawdę usiąść, naprawdę bez pieniędzy i bez żadnego politycznego zaangażowania porozmawiać o tym, w jaki sposób o tych wyborach poinformować. Nasze doświadczenia związane z pracą z różnymi segmentami są już na tyle przetestowane, nie tylko mojej organizacji, bo tak samo Centrum Edukacji Obywatelskiej, wybieram.pl i kilka innych organizacji, że wiemy jak mówić do ludzi. W związku z tym może warto nas spytać, my to naprawdę nieodpłatnie zrobimy, bo chcemy żeby było lepiej. Kazimierz Czaplicki, Państwowa Komisja Wyborcza: Teraz wiemy, dlaczego tak marnie te wybory wypadły. To przez Państwową Komisje Wyborczą wszystko, która nie dała żadnych informacji o godzinach otwarcia, ilu wybieramy kandydatów itd. Proszę Pani, umówmy się co do jednego. Państwowa Komisja Wyborcza nie jest organem wszechwładnym, stara się, robi co może żeby poinformować. Kwestie obwodów wyborczych czy lokali wyborczych to jest kwestia samorządu lokalnego, to on odpowiada za te lokale, to on wyznacza, my staramy się tylko zebrać to wszystko z 25 tysięcy miejsc Polski. Być może ta strona jest mało czytelna, niewydolna, mogę się z tym zgodzić, aczkolwiek mamy opinie zupełnie przeciwstawne pani zdaniu. Nie o to przecież tutaj chodzi żeby mówić, kto jest winien 32 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 i co trzeba zrobić. Róbmy to dobrze. Proszę bardzo, my jesteśmy otwarci na kontakty z Państwem. Przygotowaliśmy kilka komunikatów, które były rozsyłane, one nigdzie nie znalazły odzewu. To Państwowa Komisja Wyborcza tak naprawdę podała publicznie informacje ilu tych posłów tak naprawdę jest wybieranych do Parlamentu Europejskiego, bo jedyna liczba była tylko i wyłącznie w postanowieniu prezydenta. To jest jedna rzecz. Druga rzecz, jeśli chodzi o te zmiany kandydatów, to rzeczywiście było kilka zmian, a nie kilkadziesiąt, dlatego, że procedura jest taka: kandydat rezygnuje, okręgowa komisja się zbiera, podejmuje uchwałę i ta uchwała dopiero trafia do Państwowej Komisji Wyborczej. Ten cykl rzeczywiście jest troszkę długi, ale taki jest wymóg prawny i my niestety nie jesteśmy tego w stanie przeskoczyć. Umówmy się co do jednego, Państwa możliwości są inne, a Państwowej Komisji Wyborczej inne. My musimy się trzymać litery prawa, bo te komunikaty, o których Pani mówi są urzędowe. Ustawa mówi, co ma być na plakacie i to musi być. Natomiast, jeżeli chodzi o możliwości współpracy z Państwową Komisją Wyborczą, to bardzo proszę sformułować, jakie są oczekiwania i będziemy współpracować. Róża Rzeplińska, Stowarzyszenie 61: Po pierwsze Państwowa Komisja Wyborcza może informować w inny sposób, a nie tylko urzędowy. A po drugie, z całym szacunkiem, Pana instytucja w sensie organizacyjnym jest dużo bardziej wydolna niż moje Stowarzyszenie. I po trzecie, moja propozycja od razu jest taka, spotkajmy się i wtedy porozmawiamy o tym. Wydaje mi się, że nasze pomysły są na tyle praktycznie przerobione, że mogą Państwo z nich skorzystać. Jacek Kucharczyk, Instytut Spraw Publicznych: Ja trochę kontynuując w tym nurcie, bo rzeczywiście od Pana ministra usłyszeliśmy, że imponujący był dla niego ten budżet nowozelandzki, natomiast nie usłyszeliśmy, co by PKW mogło zrobić żeby miało taki budżet. Czy w obecnych granicach prawa dałoby się coś zrobić? Podejrzewam, że żeby robić stronę internetową bardziej przyjazną dla użytkownika nie potrzeba 400 tysięcy euro. Druga rzecz, trochę mnie zbulwersowało to straszenie ngo’sów sankcjami karnymi, 33 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 bo trochę wyszło tak, że nie dość, że PKW sama mówi, że nic nie może zrobić żeby lepiej informować, to ci, którzy chcą informować cały czas muszą się pilnować, bo jeszcze wejdą w kompetencje komitetów wyborczych. To nie jest dobry sygnał. Ja myślę, że w tym kraju też jest Konstytucja, która daje prawo każdemu mieć poglądy polityczne i je wyrażać itd. Nawet ustawa o finansowaniu partii politycznych nie przekreśla tych konstytucyjnych praw, więc jeżeli nawet ktoś gdzieś może mieć wątpliwości, czy takie hasło czy inne to już jest informowanie czy jeszcze promocja, to jednak chyba w świetle praw konstytucyjnych te wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść wolności słowa. Amerykańskie gazety z jednej strony informują, a jednocześnie New York Times pisze przed wyborami, że on popiera takiego kandydata, a Washington Post popiera takiego i tak dalej. Nikt nie każe im tego podpisywać jako komitet wyborczy czy coś takiego. To jest jedna rzecz. Natomiast jeszcze do pana Kempary. Pan zaczął od tego pytania, czy my wiemy w których godzinach były wybory, no ale na Waszych plakatach też nie było godzin otwarcia tylko dzień. Nawet przy założeniu politycznej neutralności Biura Informacyjnego, wiem, że ta kampania była taka sama w całej Europie, i że to nie Państwa biuro tak naprawdę decydowało o treści, ale ja nie mam takiego poczucia, żeby to była skuteczna kampania informacyjna. To znaczy, było dużo plakatów, ale czy dzięki nim ludzie się czuli lepiej poinformowani, to trzeba by, jak tu Pan Pettersson mówił, zrobić jakąś porządną ewaluację. Ja, słuchając tych różnych spotów, zapamiętałem na przykład, że podnosimy podatki żeby przyspieszyć gospodarkę. Mi się wydaje, że to w ogóle nie jest kompetencja Parlamentu Europejskiego, więc sam nie jestem pewien czy spoty dobrze informowały. Łukasz Kempara, Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego w Polsce: Tutaj mogę jedynie wytłumaczyć, co kierowało pomysłodawcami takiej kampanii, a nie innej. 34 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Głos z sali: Ja reprezentuję organizację pozarządową, ale również w swojej działalności gospodarczej stykam się z wyborami i w swej wypowiedzi połączę te dwie rzeczy. Mnie się wydaje, że konstrukcja prawna powinna być tak skonstruowana, żeby obywatel miał obowiązek skorzystania ze swojego prawa. Proszę Państwa, co uruchamia od razu inne mechanizmy? Ja to przeniosę na ten grunt moich codziennych doświadczeń. My jesteśmy dzisiaj w temacie tych wyborów do Parlamentu Europejskiego, ale tak naprawdę na co dzień uczestniczymy w różnego typu wyborach. Ja prowadzę działalność gospodarczą z zakresu zarządzania nieruchomościami i z racji swojego wykonywanego zawodu i prowadzenia firmy każdego roku jestem poddawana ocenie. Muszę przedłożyć sprawozdanie, uzyskać absolutorium, w spółdzielniach mieszkaniowych też tak to jest. I teraz tak, zawsze się zastanawiam nad tym, jakie mechanizmy powinny być uruchomione, obiektywne, a nie koniunkturalne, żeby funkcjonował system demokracji i jednocześnie osiągać skuteczny efekt zwiększania aktywności w życiu społecznym. Otóż, jeśli my mamy powszechne wybory, w tych kategoriach, o których mówimy i wybory są ważne bez względu na ilość uczestniczących w nich osób, to moim zdaniem instytucja Państwowa Komisja Wyborcza nie ma inspiracji do tego, aby docierać do obywatela w sposób skuteczny, a to się łączy z wymuszeniem większego budżetu, organizacji itd. Tak naprawdę proszę Państwa, obywatel nie ma obowiązku przyjąć, że jeśli w telewizji jest komunikat, to on musi być poinformowany, bo on nie musi mieć w domu telewizora. Obywatel nie ma obowiązku czuć się poinformowanym, jeśli któraś gazeta podała informację o wyborach, bo on tej gazety może w ogóle nie czytać, albo może go nie być stać na taką gazetę. Natomiast obywatel na pewno jest w stanie w którymś momencie zobaczyć duży plakat – obwieszczenie Państwowej Komisji Wyborczej. Natomiast, mnie się wydaje, że obowiązkiem organizatora wyborów powinien być taki element, że każdy obywatel indywidualnie jest poinformowany. Informacja indywidualna, która dociera do obywatela nie jest informacją wynikającą od organizatora, tylko od komitetów wyborczych, ale to jest zupełnie inna informacja. To jest jedyna informacja, która jest w skrzynkach i ludzie ją czytają. Dziękuje bardzo. 35 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 II Panel ekspercki Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus: Witam Państwa po przerwie. Przed przerwą mieliśmy możliwość usłyszeć o doświadczeniach informowania obywateli o wyborach do Parlamentu Europejskiego przez instytucje publiczne, teraz jest czas na zobaczenie jak to wyglądało z perspektywy organizacji pozarządowych. Zapraszam przedstawicieli ngo’sów do podzielenia się swoimi doświadczeniami z działalności związanej z informowaniem obywateli o wyborach. Jednocześnie bardzo proszę w swoich wypowiedziach zawrzeć wnioski, rekomendacje na przyszłość tj. jak możemy skuteczniej to robić przy okazji nadchodzących wyborów. Zapraszam Panią Annę Samel do podzielenia się swoimi doświadczeniami. Anna Samel, Centrum Edukacji Obywatelskiej: Szanowni Państwo, zacznę od tego, że podczas dzisiejszej konferencji występuję nieco w podwójnej roli – jako przedstawicielka koalicji organizacji pozarządowych „7 czerwca – Pępek Europy”, jak również jako koordynatorka projektu „Młodzi głosują” prowadzonego od 1995 roku przez Fundację Centrum Edukacji Obywatelskiej. Działania CEO związane z wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku oraz z wyborami parlamentarnymi w 2007 roku były więc elementami składowymi profrekwencyjnych kampanii społecznych, które zawiązane zostały przez szereg organizacji pozarządowych - w tym także Instytut Spraw Publicznych. Dziś przedstawię Państwu przede wszystkim działania edukacyjne, jakie CEO prowadzi w okresie okołowyborczym wobec uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Projekt „Młodzi głosują”, jaki prowadzimy od 1995 roku, ma przede wszystkim na celu przygotowanie młodych ludzi do uczestnictwa w akcie wyborczym, edukowanie ich w zakresie prawa wyborczego, kompetencji i znaczenia ciał, które są wybierane podczas każdych wyborów oraz zachęcanie ich do aktywności lokalnej. W ramach akcji uczniowie nieposiadający prawa głosowania zachęcają dorosłych do udziału w najbliższych wyborach lub prowadzą działania rzecznicze zmierzające do dostosowania lokali wyborczych do potrzeb osób niepełnosprawnych w ich gminie. 36 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 W tym roku do udziału w projekcie zaprosiliśmy listownie 10 tysięcy szkół w Polsce – do szkół zostały wysłane instrukcje dotyczące tego, jak przygotować i przeprowadzić projekt „Młodzi głosują” w szkole oraz list od Minister Edukacji Narodowej, w którym Pani Minister zachęcała dyrektorów szkół do wykorzystania okresu okołowyborczego do podejmowania dodatkowych inicjatyw z zakresu edukacji obywatelskiej w szczególności dotyczących znaczenia wyborów. Do udziału w projekcie zgłosiło się prawie 1500 szkół z całej Polski. Wszelkie działania w szkole były poprzedzane zajęciami edukacyjnymi dotyczącymi znaczenia wyborów, systemu wyborczego oraz kompetencji i zadań Parlamentu Europejskiego. Zajęcia te były prowadzone przez nauczycieli - opiekunów koordynujących przebieg akcji „Młodzi głosują” w szkole, przy wykorzystaniu scenariuszy zajęć przygotowanych przez CEO i umieszczonych na naszej stronie internetowej. Zachęcaliśmy szkoły, aby tematykę wyborów do Parlamentu Europejskiego łączyć z informowaniem o 5-leciu członkostwa Polski w Unii Europejskiej oraz korzyściach i kosztach akcesji. Jednocześnie, namawialiśmy, aby młodzieżowe wybory do Parlamentu Europejskiego stały się dobrą okazją do przygotowania uczniów do obchodów 20-lecia pierwszych wolnych wyborów w Polsce. Nasze działania edukacyjne ograniczaliśmy jednak wyłącznie do informowania o znaczeniu wyborów i roli Parlamentu Europejskiego, unikając tym samym jakichkolwiek zarzutów o upolitycznienie czy agitację. Nie zamieszczaliśmy więc materiałów dotyczących programów partii politycznych, zachęcając jednak uczniów do samodzielnego zdobywania informacji na temat programów partii i kandydatów w źródłach pozaszkolnych. Jednym z takich źródeł był nasz projekt „Latarnik wyborczy”, czyli interaktywne narzędzie internetowe, które umożliwia sprawdzenie, na ile nasze poglądy polityczne są zbieżne z poglądami partii politycznych. „Latarnik wyborczy” to projekt, który CEO prowadzi od 2005 roku przede wszystkim dla młodych ludzi, którzy nie mają jeszcze sprecyzowanych poglądów politycznych. Chcemy zachęcić młodych, aby wybierając kandydata, kierowali się kwestiami merytorycznymi. Dlatego też, poprosiliśmy wszystkie partie startujące w wyborach do Parlamentu Europejskiego o ustosunkowanie się do 20 najbardziej palących kwestii, które powinny stać się tematem debaty politycznej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Niestety, w Polsce bardzo często tematy europejskie są spychane na bok, a debata polityczna ogniskuje się wokół odwiecznie znanych nam problemów 37 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 wewnętrznych. Dlatego CEO postanowiło zapytać partie o ich stosunek do euro, wspólnego podręcznika do historii czy wspólnej armii Unii Europejskiej niezależnej od NATO. Odpowiedzi miały być konkretne, tzn: „zgadzam się”, „nie zgadzam się”, „nie mam zdania”. Na te same pytanie odpowiadali później wyborcy odwiedzający stronę www.latarnikwyborczy.pl, dzięki czemu, po pierwsze, zmuszani byli do refleksji, jaki jest ich własny stosunek wobec poruszonych przez nas problemów, po drugie – otrzymywali informację, na ile poglądy partii „a” lub partii „b” są zbieżne z ich własnymi. „Latarnik wyborczy” zdobył ogromną popularność – ok. 600 tysięcy osób odwiedziło naszą stronę, przy czym 100 tysięcy wypełniło kwestionariusz. Warto podkreślić, że tego typu inicjatywy, jak „Latarnik wyborczy” prowadzone są w 12 innych krajach europejskich, które są naszymi partnerami w ramach sieci „Vote Match Europe”. Wracając do projektu „Młodzi głosują” to kolejnym krokiem było zachęcanie tych młodych i już poinformowanych obywateli do wyjścia poza mury szkoły, po to, by swoją wiedzą dotyczącą wyborów i Parlamentu Europejskiego dzielili się z dorosłymi mieszkańcami ich gminy. Uczniowie prowadzili więc w setkach polskich miejscowości lokalne kampanie młodych na rzecz wysokiej frekwencji, które polegały na zachęcaniu dorosłych do wzięcia udziału w wyborach. Pomysłowość i kreatywność polskiej młodzieży nie zna granic, uczniowie przygotowywali happeningi i festyny, prowadzili kampanie ulotowe i plakatowe, np. rozwieszając w swojej miejscowości wysłane do szkół materiały promocyjne kampanii „Pępek Europy”, organizowali spotkania z rodzicami i dorosłymi w szkole na temat wyborów oraz sprawdzali dostosowanie lokali wyborczych w ich gminie do potrzeb osób niepełnosprawnych. Ze wszystkich swoich działaniach przesyłali nam relacje oraz chwalili się swoimi osiągnięciami w lokalnych mediach. Kulminacyjnym momentem akcji „Młodzi głosują” były młodzieżowe wybory do Parlamentu Europejskiego przeprowadzone 1 lub 2 czerwca. Wybory te miały na celu przygotowanie uczniów do aktu wyborczego, w jakim będą brali udział w życiu dorosłym. Młodzieżowe wybory stają się więc swoistego rodzaju praktyczną lekcją demokracji – my w CEO wierzymy, że udział w szkolnych wyborach prowadzonych równolegle do wyborów państwowych wytwarza w młodych ludziach nawyk głosowania i dzięki uczestnictwu w młodzieżowych wyborach, ci młodzi ludzie chętniej wezmą udział w wyborach powszechnych. Nasze młodzieżowe wybory prowadzone są wiec na tych samych zasadach, co wybory powszechne – uczniowie 38 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 organizują w szkole komisję wyborczą, przygotowują urnę wyborczą oraz lokal wyborczy wraz z miejscem zapewniającym tajność głosowania. Zachęcamy młodych, aby w swoim szkolnym lokalu wyborczym powiesili polską flagę oraz wywiesili instrukcję dotyczącą tego, jak głosować. Uczniowie głosują podczas przerw i przed głosowaniem okazują swojej szkolnej komisji wyborczej dowód tożsamości (w tym wypadku legitymację szkolną) oraz składają podpis pod listą uprawnionych do głosowania. Karty wyborcze, które szkoły wykorzystują podczas akcji „Młodzi głosują” są przygotowywane przez CEO według informacji o listach wyborczych opublikowanych na stronach PKW – młodzi głosują wyłącznie na komitety wyborcze zarejestrowane w ich okręgu wyborczym, dlatego też przygotowaliśmy oddzielne karty dla każdego okręgu wyborczego. Jakie są wyniki? Liczba szkół, które brały udział w akcji „Młodzi głosują”, które prowadziły jakiekolwiek działania, czy to związane ze sprawdzaniem niepełnosprawnych, czy też dostępności działań lokali wyborczych profrekwencyjnych, czy dla też osób samych młodzieżowych wyborów to jest 1466 szkół. Liczba szkół, które przesłały do nas wyniki młodzieżowych wyborów to 1260. No i ponad 200 tysięcy oddanych głosów. Frekwencja jest bardzo zadowalająca. Tutaj warto podkreślić, że we wszystkich naszych wyborach ta frekwencja jest o wiele wyższa niż w wyborach powszechnych, co tylko daje nadzieję, że uczniowie wracając do domów rozmawiają o tym z rodzicami i że w przyszłości rzeczywiście sami będą chodzić na te wybory. Co nas osobiście bardzo cieszy, to fakt, że nasze szkoły są coraz bardziej aktywne. W tym roku dostaliśmy ponad osiemset, prawie dziewięćset relacji ze zdjęciami. Oni sami cieszą się z tego, co robią. Opowiadają nam o tym i odzywają się też do mediów. To, co nam się udało wychwycić, to są głownie artykuły w prasie ogólnopolskiej i stacjach ogólnopolskich. Natomiast to, co jest bardzo interesujące, to fakt, że w prasie lokalnej uczniowie sami piszą artykuły, zapraszają media do różnych aktywności i to jest bardzo pocieszające. Na sam koniec chciałam podkreślić, że te wszystkie nasze działania, to co robią uczniowie dzieje się w ramach koalicji 7czerwca.org.pl, wszystkie kampanie plakatowe, ulotowe są tworzone na podstawie materiałów, które zostały wyprodukowane przez koalicję. Mam nadzieję, ze wspólnymi siłami będziemy mieli jakiś wpływ na tę frekwencję. Warte jest podkreślenia, że kiedyś mieliśmy tendencje spadkowe w całej Europie, a teraz jesteśmy jednym z nielicznych krajów, w którym malutko, ale jednak ta frekwencja się podnosi. Dziękuje bardzo. 39 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Róża Rzepińska, Stowarzyszenie 61: Stowarzyszenie 61 zajmuje się dostępem do informacji publicznej na temat tego, kim są osoby pełniące funkcje publiczne oraz kim są osoby, które kandydują w wyborach powszechnych. W minionych wyborach Stowarzyszenie prowadziło serwis internetowy, który się nazywał „kandydaci2009.pl” i pod hasłem „Nie głosuj w ciemno” staraliśmy się zaprosić kandydatów do Parlamentu Europejskiego do tego, aby wypełniali kwestionariusz na temat tego, jakie mają motywy, kim są i w jaki sposób chcą nas reprezentować w Parlamencie Europejskim. Kwestionariusz został przygotowany przez zespół ekspertów, bardzo różnych. Zależało nam na tym, żeby do wyborcy dotarła informacja na temat tego, jakie są motywacje i motywy kandydowania, czyli kim ta osoba jest i przede wszystkim, jakie ma doświadczenie również w instytucjach międzynarodowych, ale też, dlaczego chce kandydować, jakie cele chce realizować w Parlamencie Europejskim. Następnie, jak ocenia działalność Parlamentu, jak jest wizja Unii Europejskiej - jego wizja i jakie wybiera główne obszary zainteresowań. Kwestionariusz był skonstruowany w ten sposób, że zawierał kilka głównych obszarów takich właśnie jak kontrola budżetowa, dalej na przykład edukacja, rolnictwo itd. Natomiast, my wyszliśmy z założenia, że do Parlamentu idzie osoba, która owszem ma głosować we wszystkich kwestiach, ale tak naprawdę powinna się znać na kilku i w nich próbować się specjalizować, w nich powinna być aktywna w komisji, którą wybierze. Ten akurat kandydat, na przykładzie którego pokazywany jest wypełniony kwestionariusz, wybrał kontrolę budżetową oraz sprawy gospodarcze i monetarne. Kandydaci odpowiadali na pytania. Każdy mógł odpowiedzieć wybierając tylko kwadracik lub również mógł się rozpisać. Jeśli Państwo wejdą na tę stronę, to widzą, że są kandydaci, którzy potrzebują tego, aby się bardzo rozpisać i tacy, dla których odpowiedź: „tak”, „nie”, „nie wiem” jest zupełnie wystarczająca. Na końcu tego kwestionariusza znajdowały się pytania dotyczące kwestii światopoglądowych i etycznych. Są to pytania na temat kwestii, którymi tak naprawdę Parlament się nie zajmuje, natomiast myśmy wyszli z założenia, że te pytania powinny się znaleźć, ponieważ my chcieliśmy zwrócić uwagę, że poza taką dominacją bilbordów i agencji pijarowskich, które tworzą tych kandydatów, jest jeszcze osoba, która ma wiedzieć co będzie robić. Ludzie też decydują się na to, na kogo będą głosować na podstawie tego na przykład, czy ktoś 40 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 jest albo nie jest przeciwnikiem aborcji chociażby, takich prostych zero – jedynkowych wyborów. Kwestionariusz został przygotowany zarówno przez praktyków jak i teoretyków. Zarówno przez osoby, które zajmują się realizacją prawa europejskiego, np. w ministerstwach bądź w różnego rodzaju instytucjach, również przez naukowców, którzy zajmują się tworzeniem prawa, jak również praktyków, którzy zajmują się w organizacjach pozarządowych na przykład sprawami klimatycznymi. Kwestionariusz został również skonsultowany u dwóch polityków z dwóch różnych krańców – Artura Zawiszy i u posła Celińskiego, po to żeby zobaczyć czy tworząc kwestionariusz nie wybraliśmy pewnej optyki, która może się nie podobać zarówno kandydatom jak i wyborcom. Kwestionariusz wypełniło 17 % kandydatów. Teraz powiem o metodologii docierania do kandydatów. Było ok. 1300 kandydatów, to się troszeczkę zmieniało, ostatecznie było 1306. Udało nam się dotrzeć do około ośmiuset, którzy posługują się adresami e-mailowymi. Dla części kandydatów bezpośredni kontakt z wyborcami był czymś zaskakującym i nie do zaakceptowania, to znaczy kandydaci nam mówili, że niczego nie muszą wobec nas, a myśmy na to mówili, że owszem muszą. Na te osiemset wysłanych zaproszeń odpowiedziało 220 kandydatów, którzy kwestionariusz wypełnili i do tego jest ok. 50 ankiet zaczętych i nieskończonych. Czyli takie bezpośrednie zainteresowanie wykazało ok. 270 osób. Zainteresowanie kandydatów rozkładało się bardzo różnie, my zauważyliśmy, że dla części kandydatów to jest walka, i to wiemy, wewnątrz komitetu wyborczego głównie w tych składkowych. Najbardziej aktywna była Centrolewica. Od razu też powiem, że całe zainteresowanie kandydatów zależało od tego, kto pracował w sztabie. Jeżeli tam była jedna osoba, która była sprzymierzeńcem tego rodzaju projektów, to wystarczyło to, żeby z nami współpracować. Akurat w Centrolewicy była taka osoba, która do nas zadzwoniła, natomiast z całą resztą było bardzo różnie. Na przykład w UPR i Libertasie były takie osoby, które od razu odpowiadały na nasze pytania, a były też takie, które zarzucały nam, że w ogóle zadajemy pytania nie mając do tego prawa. W komitecie PiS straszono nas łamaniem prawa i tym, że będziemy mieć problem z Państwową Komisją Wyborczą. W pozostałych komitetach mniej więcej zainteresowanie było podobne. Każdy kandydat otrzymywał zaproszenie internetowe, tam był indywidualny token. Każdy miał 24 godziny po odpowiedzi na pytania na to, że ten kwestionariusz wisiał, a potem 48 godzin na poprawki literowe i stylistyczne, nie mógł nanosić poprawek merytorycznych, tzn. 41 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 zmieniać odpowiedź z „tak” na „nie” czy też odwrotnie i to było dla kandydatów problemem. Jeżeli chodzi o docieranie do wyborców, to ten projekt trwał 3 miesiące razem z przygotowaniem kwestionariusza. Nie było na niego pieniędzy, nie uzyskaliśmy grantów, zrealizowaliśmy go z oszczędności Stowarzyszenia. Projekt realizowało ok. 10 osób – wolontariuszy i pracowników. Postaraliśmy się zrobić promocję szeptaną. Mówię o tym, ponieważ mam nadzieję, że będziemy to wykorzystywać w kolejnych wyborach. Pracowaliśmy w bardzo różny sposób. Były osoby, które docierały do mediów ogólnopolskich, program ten cieszył się dosyć dużym zainteresowaniem. Sześćdziesiąt mediów w różny sposób o nas napisało, ale to, co było dla nas najważniejsze, to dotarcie do mediów lokalnych i to chciałam powiedzieć a propos wyborów samorządowych. Nam się wydaje, też z punktu widzenia Warszawy, że w takim projekcie warto tylko kierować ten przekaz do Warszawy i patrzymy taką optyką. My też wiemy, że tak patrzymy, dlatego staraliśmy się dotrzeć do dziennikarzy, którzy tak naprawdę nie mają o czym pisać, a by chcieli. Była tylko jedna osoba, która pracowała z osobami, które w gazecie lokalnej, w portalu, w radiu zajmuje się polityką i te osoby albo namawiały żeby wypełnić kwestionariusz, albo przy pomocy naszego kwestionariusza zadawały pytania po to, żeby to poszło w świt i żeby ludzie to wykorzystywali. Staraliśmy się też być obecni na forach lokalnych, oczywiście na Facebooku, Naszej klasie i tego rodzaju podobnych narzędziach internetowych. Ostatecznie z naszej strony skorzystało ok. 100 tysięcy osób i było kilkaset tysięcy różnego rodzaju wejść. Mniej więcej porównywalne to było z „Latarnikiem”. W nadchodzących wyborach na pewno będziemy się starali zrobić coś podobnego, czyli też, przepytać kandydatów na temat tego kim są i będziemy chcieli zwrócić uwagę na to, jakie są lokalne problemy, w jaki sposób kandydaci będą się starali lokalnie działać, jakie oni problemy definiują i jakie problemy definiują wyborcy oraz spróbować to z sobą skorelować. Jeszcze powiem o tym zainteresowaniu, to będzie bardzo ważne przy wyborach samorządowych. Widzimy takie dwa punkty, momenty, w których ten projekt był bardzo ważny dla wyborców, bo wtedy najwięcej osób weszło. To było w momencie, kiedy wzięliśmy razem z „Latarnikiem” udział w programie Tomasza Lisa. Następnego dnia mieliśmy problem z opanowaniem serwera. Drugi dzień, kiedy absolutnie od dwóch dni nie reklamowaliśmy strony nigdzie, to był dzień wyborów. W Myśmy od piątku nie mówili nikomu, że ta strona jest, przestaliśmy informować media, znajomych, a mimo tego przez cały dzień wyborów ludzie wchodzili na tę 42 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 stronę, mimo że wcześniej tego nie robili, to są indywidualne wejścia nowych osób. To wskazuje na to, że tego rodzaju projekty, tak nam się wydaje przynajmniej, mają rację bytu, bo ludzie faktycznie z nich korzystają nie pod wpływem tego, że ktoś im akurat w tej chwili o tym powiedział. Kandydaci nie są przyzwyczajeni do tego, o czym mówił Pan Mikołaj Cześnik, żeby odpowiadać na pytania. Infantylizują trochę to i infantylizują wyborców. Pojawiały się uwagi, że kwestionariusz jest za długi, pytania są za trudne, że nikt nie zrozumie tego, o czym dany kandydat powiedział. Prawda jest taka, że my staraliśmy się powiedzieć, że wyborcy nie są głupi, mają prawo dowiedzieć się, czym się zajmuje Parlament Europejski poprzez naszą stronę i mają prawo dowiedzieć się, jakie są poglądy kandydatów w tej kwestii. Dlatego kwestionariusz był takiej, a nie innej długości i zawierał różne trudne pytania. Myślę, że w przyszłości jedyne, co będziemy się starali zmienić, to pozwolić na korelację, na to żeby wyborca mógł w łatwiejszy sposób znaleźć podobną do siebie osobę. Chcemy żeby nadal ta możliwość narracji wywiadu była utrzymana w projekcie, który będziemy robić. Dziękuję. Janusz Barszczewski, Portal wyborca.pl: Witam Państwa serdecznie. Na wstępie zapraszam Państwa do obejrzenia naszej strony i o opinię, również te krytyczne. Kilka słów na temat genezy samego portalu. Jest to inicjatywa grupy młodych ludzi, głównie politologów – absolwentów nauk społecznych, która od 2006 roku, po poprzednich wyborach samorządowych. Zaczęliśmy dyskutować i już w tej chwili mamy pierwsze efekty. Czas nam sprzyjał, bo trafiły nam się wybory prezydenta Olsztyna, tam mogliśmy przetestować oprogramowanie i prace zespołu. Ten portal odpowiada na niektóre kwestie, które pojawiały się już tutaj wcześniej. Próbujemy dostarczać narzędzi, o których potrzebie uruchomienia Państwo wcześniej mówiliście. Odpowiadając na pytanie Pani, w jaki sposób my przygotowujemy się do wyborów samorządowych za rok, chciałbym powiedzieć, że tymi przygotowaniami żyjemy już od ponad pół roku. To, co zrobiliśmy do tej pory traktujemy tylko jako ćwiczenia. Żeby podołać takiemu przedsięwzięciu, jakim są wybory samorządowe, które są naszym największym wyzwaniem z powodu rozmiaru i ilości startujących kandydatów, to już od ponad pół roku szukamy i docieramy do osób, które by chciały z nami współpracować. Mamy w tej chwili w skali kraju ponad 280 osób, z którymi podpisaliśmy porozumienia, rozsianych po miastach powiatowych i wojewódzkich. Zakładałem, że docelowo w każdym mieście 43 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 powiatowym będziemy mieli osobę – konsultanta, doradcę powiatowego. Oni nam zapewnią skuteczne dotarcie do kandydatów. My nie zakładamy, że w jakiś sposób kandydaci nam przyślą swoje materiały, z których my będziemy mogli coś o nich wyborcom powiedzieć. To my będziemy do kandydatów docierać i prosić ich o materiały. Na koniec tego wątku chciałbym dodać, że jesteśmy pod ogromnym wrażeniem i jakości i poziomu twórczego i intelektualnego ludzi, którzy zgłaszają się do nas do współpracy. Głownie szukamy przez Internet i zadziwia nas to, że młodzi ludzie chcą coś robić. To są ludzie, którzy gdzieś pracują, z czegoś żyją, natomiast wspólnym mianownikiem tych deklaracji współpracy jest chęć zrobienia czegoś pożytecznego, wprowadzenia jakichś zmian i to jest taki optymistyczny wskaźnik na przyszłość. W ramach tych przedsięwzięć, które do tej pory robiliśmy, a mamy tutaj zarchiwizowane wybory z Olsztyna, pojawiają się następujące funkcjonalności. Przyjęliśmy założenie, że pokazujemy kandydatów i odpowiadamy na pytanie: gdzie i jak głosować? W zakładce „gdzie głosować?” pokazaliśmy wyborcom karty do głosowania i zebrało to dość dobre oceny. W Olsztynie te karty do głosowania nie były bardzo skomplikowane, więc ktoś powie: po co? My mieliśmy jednak mnóstwo uwag, że są takie wybory, gdzie wyborcy dostają duże płachty, na których jest bardzo dużo nazwisk, ugrupowań i jest to dla wyborców duży stres, ponieważ idą i nie wiedzą, co dostaną do ręki. Druga funkcjonalność, która sprawdziła się w czasie tych wyborów, to jest to, co było już wcześniej dyskutowane. Uruchomiliśmy w czasie wyborów w Olsztynie wyszukiwarkę obwodów głosowania, czyli pokazujemy, gdzie można głosować. Było to małe przedsięwzięcie, więc stworzenie wyszukiwarki nie było aż takim ogromnym wyzwanie, ale w tej chwili już od kilku miesięcy pracujemy nad wyszukiwarką ogólnokrajową i mam nadzieję, że na wybory samorządowe zdążymy. Wygląda to tak, że pokazujemy na mapce, gdzie jest lokal do glosowania, nazwę z adresem i mapkę dojazdu. Teraz przejdę do celów, jakie portal sobie stawia. Generalnie, żeby to ubrać w kilku zdaniach. Naszym marzeniem w ramach tego portalu jest wzrost kompetencji wyborców i poprzez to także polityków. Określamy ten cel w ten sposób, że efektem naszych działań i innych organizacji, które pracują w tej sferze będzie sytuacja, gdzie kompetentny, wyedukowany wyborca będzie wybierał również kompetentnych polityków. W tej chwili mamy do czynienia z sytuacją, że wybieramy polityków, z których następnie jesteśmy bardzo niezadowoleni i następuje frontalny atak i krytyka w mediach, jacy to oni są głupi, a przecież to myśmy ich wybrali. Więc ten cel w stosunku do wyborców chcemy 44 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 osiągać poprzez dostarczanie im informacji, które, jak zakładamy, a potwierdzają to wyniki badań, mówią, że w dniu wyborów ok. 30% wyborców nawet, jeżeli deklaruje udział w wyborach, to ma kłopot ze zdefiniowaniem swoich preferencji, tzn. nie bardzo wiedzą na kogo chcieliby oddać głos, bo brakuje im informacji. My zakładamy, że tu jest nasze miejsce i nasza rola i nasze informacje w tym momencie będą potrzebne. Zakładamy, że przeciętny wyborca poświęcając rano, w dniu wyborów pół godziny na to, żeby przejrzeć materiały jest w stanie uzyskać te niezbędne informacje, żeby mógł wziąć udział w wyborach. Chciałbym jeszcze dodać, jeśli chodzi o wyborców, że stawiamy sobie jeszcze jeden cel, który polega na tym, że mając taką właśnie grupę współpracowników rozsianą po Polsce, będziemy realizowali pewne cele edukacyjne w stosunku do wyborców, tzn. mamy sporo osób, które pracują jako nauczyciele wiedzy o społeczeństwie, większość z nich to są osoby związane z organizacjami pozarządowymi. Chcemy prowadzić przed wyborami kampanie edukacyjne w szkołach, po to, aby informować szczególnie tych młodych ludzi, żeby przyzwyczajać ich do tych narzędzi, które są dla nich jak najbardziej naturalne. Chcemy żeby uczyli się korzystać z tych informacji i nie rezygnowali ze swojego prawa, jakim jest udział w wyborach. Jeśli chodzi o kandydatów, z którymi jest nie mniejszy edukacyjny problem niż z wyborcami, oni święcie wierzą w spoty wyborcze, w programy typu fotoskop, które ich wygładzają i pokazują na billboardach i wierzą, że dzięki temu my ich wybierzemy. My zakładamy, że dostarczymy wyborcom informacji pozwalających ocenić kompetencje. Jak pytaliśmy kandydatów teraz przed wyborami o stopień znajomości języków obcych, to od razu nie dostawaliśmy ankiet, bo ta znajomość jest przeważnie marna, a przecież to jest jakiś element oceny tych kompetencji. Zanotowałem sobie zdanie Pana doktora: „Polityka to coś więcej niż same wybory”. Specjaliści od marketingu politycznego mówią, że kampania powinna się w zasadzie zaczynać w dzień po wyborach. My mamy do czynienia z sytuacją, że w dzień po wyborach, to politycy zapominają, a przypominają sobie o nas miesiąc przed następnymi wyborami. W ramach portalu, między innymi po to, aby ten portal żył pomiędzy okresami wyborów, już w ciągu trzech, czterech tygodni zamieszczamy pierwsze prezentacje osób, które w tej chwili jeszcze pełnią funkcję, czyli pokażemy wyborcom prezydentów miast, burmistrzów, wójtów i radnych. Zaczniemy budować w ramach portalu kanały komunikacji pomiędzy politykami i wyborcami. Mamy nadzieję, że to będzie komunikacja dwukierunkowa. Oponenci nam zarzucają, że 45 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 „zerżnęliśmy” tę koncepcję po wyborach amerykańskich, ale my to mamy wszystko opisane już w 2006 roku, także nie kopiujemy tutaj cudzych pomysłów. Biorę udział w projektach unijnych i prowadzę zajęcia z zakresu przedsiębiorczości, tzn. zachęcam młodych ludzi żeby byli aktywni, brali sprawy w swoje ręce. Jak zachęcam ludzi młodych do udziału w wyborach, to używam tej nomenklatury biznesowej. Mówię do nich, że są takimi członkami rady nadzorczej tego kraju, bo proszę zwrócić uwagę, że wiele spółek typu Coca Cola operuje budżetami większymi niż nasza Polska i są one w dość dobry sposób zarządzane według struktury zarząd, rada nadzorcza, prezes. Dlatego mówię, że rząd, który wybieramy to tak, jakbyśmy wybierali zarząd, potem jesteśmy radą nadzorczą i pilnujemy czy oni dobrze zarządzają. Jeżeli zarządzają źle, bo marnują pieniądze, no to przy następnych wyborach wiemy, co robić. Proszę Państwa, do tych młodych ludzi nie dociera argumentacja typu: to jest wasz obowiązek obywatelski, powinniście to zrobić jako obywatele. Dziękuję bardzo. Jarosław Zbieranek, Instytut Spraw Publicznych: Szanowni Państwo, tak jak tutaj siedzimy w tym panelu reprezentujemy organizacje pozarządowe, z tym że w przeciwieństwie do moich wspaniałych przedmówców, Instytut Spraw Publicznych nie jest zaangażowany tak bezpośrednio w akcję informowania wyborców o wyborach. My, jako instytut badawczy, działamy trochę inaczej. Chciałbym przedstawić Państwu nasze działania na dwóch przykładach. Przeprowadzamy badania opinii publicznej, wspomniane już badanie dotyczące stopnia poinformowania Polaków o tym, że mogą wybierać swoich reprezentantów – posłów do Parlamentu Europejskiego jest tego przykładem. Myśmy takie badanie przeprowadzali w kwietniu 2009 roku, czyli na dwa miesiące przed wyborami. Cel takiego badania jest dwojaki. Po pierwsze, dostarcza informacji, które grupy są niedoinformowane, gdzie jest to pole działania dla takich działań bezpośrednich i gdzie trzeba się skupić i gdzie położyć szczególny nacisk na takie działania. Drugi cel, to jest trochę taki cel bycia dzwonkiem alarmowym, ponieważ wyniki tych badań powinny mobilizować do jeszcze większych i intensywniejszych działań, m.in. organy administracji publicznej, bo oczywiście organizacje pozarządowe działają zwykle przed wyborami już na pełny gwizdek. Te badania są też dosyć istotne również w analizie po wyborach i my takie analizy będziemy 46 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 przygotowywać przy opracowywaniu rekomendacji, co zrobić i jak zaplanować kolejne kampanie informacyjne. Drugim rodzajem naszych działań, które podejmujemy jako instytut Spraw Publicznych to są działania rzecznicze na rzecz wdrożenia w Polsce pewnych modelowych rozwiązań. Chciałbym to przedstawić na przykładzie działań, które Instytut Spraw Publicznych prowadzi od 2004 roku do dzisiaj na rzecz wprowadzenia w Polsce instytucji indywidualnych zawiadomień o wyborach. W poprzednim panelu wskazywano na potrzebę zapewnienia takiej informacji. Jasnej, prostej informacji gdzie, w jakich godzinach i jak zagłosować. Wyborcy często są zdezorientowani, telefonują do Państwowej Komisji Wyborczej, do urzędów i wreszcie do organizacji pozarządowych, a obawiam się, że duża ich grupa po prostu nie idzie na wybory, bo nie wie. Obwieszczenia nie spełniają swojej roli i pozostaje pytanie, co robić? My już tutaj na seminarium eksperckim w 2004 roku opracowaliśmy taką propozycję wysyłania, na kilka dni przed wyborami, do Polaków – do wszystkich wyborców, którzy są uprawnieni do głosowania krótkiej, małej, zwięzłej wiadomości właśnie z tymi podstawowymi informacjami. Oczywiście nie jest to rozwiązanie oryginalne, takie rozwiązania istnieją praktycznie w całej Europie. Mam dla przykładu informację, którą dostają wszyscy Niemcy przed wyborami. Oni dostają dokładne informacje gdzie mogą głosować, w jakich godzinach i do tego numer ich spisu wyborczego i właściwy organ wyborczy, do którego mogą jakiekolwiek problemy zgłaszać. To jest przykład naszych zachodnich sąsiadów. Mam przykład naszych wschodnich sąsiadów, to jest taka właśnie karteczka z bardzo ważnymi informacjami dotyczącymi miejsca i czasu głosowania, jak również podstawowych zasad na drugiej stronie, którą otrzymują wszyscy uprawnieni do głosowania mieszkańcy Ukrainy. Także nasi sąsiedzi znają takie rozwiązania. Wydawałoby się, że jest to bardzo ważne i konieczność tego jest bezsprzeczna. My przygotowaliśmy taką propozycję, został przygotowany tak zwany polityczny „brie” przez pana profesora Andrzeja Skałę, gdzie zwięźle ta propozycja została przygotowana. Następnym krokiem było przygotowanie zmian w ordynacjach wyborczych, tutaj we współpracy z Państwową Komisją Wyborczą, z którą konsultowaliśmy tę propozycję. No i następnie faza ostatnia, czyli rozpowszechnianie tego pomysłu. O ile media wykazały zrozumienie i dosyć przychylnie się do tego pomysłu odniosły, o tyle sprawa tak naprawdę rozbiła się o ustawodawcę, który zrozumienia dla takich propozycji nie przejawiał. Te propozycje były podejmowane w czasie prac Sejmu w 2005 roku, a Senatu w 2006 47 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 roku. Później w Sejmie w 2007 i 2008 roku cały czas rozbijając się tak naprawdę o trudną w drodze rozumienia niemoc uzasadnianą trudnościami organizacyjnymi, technicznymi i wreszcie finansowymi. My oczywiście cały czas będziemy promować takie rozwiązania, tutaj widać, że lista takich zmian, na których rzecz trzeba działać jest większa. Wynika to z doświadczeń organizacji pozarządowych, bo one również spotykają się z barierami, które wynikają również z prawa wyborczego. Kończąc, jeszcze powiem o trzecim rodzaju działalności Instytutu Spraw Publicznych, czyli zapewnianie miejsca do dyskusji takich jak dzisiaj, czyli tworzenie pewnej platformy współpracy, gdzie spotykają się zarówno przedstawiciele ngo’sów, świata nauki jak i organów państwowych. My naszą działalność w tych trzech obszarach, które wymieniłem na pewno będziemy kontynuowali. Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus: Na przerwie Pan Czaplicki i Pan Kempara prosili mnie o możliwość ustosunkowania się do wypowiedzi Pana doktora Kucharczyka więc oddaję głos. Łukasz Kempara, Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego w Polsce: Ja bardzo króciutko chciałem się odnieść do tych dwóch zarzutów, a mianowicie, że od strony przynajmniej wizualnej kampania Parlamentu Europejskiego nie do końca była czytelna. Ja nie chce tego oceniać, ale mogę wytłumaczyć. Takie właśnie było założenie instytucji, żeby tym razem ludzi sprowokować i pokazać treści, które zmuszą do myślenia. W przeciwieństwie do poprzednich kampanii, tym razem nie miało być łopatologicznie powiedziane: „Idź na wybory”, bo to jest już troszeczkę skonsumowane hasło. Chcieliśmy skoncentrować się wokół treści, że Ty wybierasz, zakładając nawet daleko gdzieś tam na marginesie, że może Twoim wyborem będzie to, że nie pójdziesz głosować do Parlamentu Europejskiego. Mówiąc: „Ty wybierasz” chcieliśmy pokazać, jakie są te wybory. W związku z tym było 10 motywów, które były wspólne dla wszystkich 27 państw członkowskich, gdzie na przykładzie różnych polityk unijnych, za które odpowiada Parlament Europejski zobrazowaliśmy te wybory. Na przykład te dwa takie oskubane kurczaki, które były jednym z motywów eksploatowanych w Polsce, jeden z nich nie miał żadnych etykiet, a drugi był nadmiernie opatrzony etykietami, hasło „Wybory Europejskie” i data wyborów były widoczne. Chcieliśmy ludzi zmusić 48 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 do tego, aby ktoś się zatrzymał i zastanowił, dlaczego ma brać udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego i skąd właśnie te kurczaki. Chodziło nam tak naprawdę o prawa konsumenta, czyli o rzecz bardzo bliską każdemu z nas i bardzo bliską każdemu wyborcy. Chodziło o to, żeby przekonać wyborcę, że od Parlamentu Europejskiego de facto zależy to, jak chociażby będą wyglądały produkty, które leżą na półkach u nas w sklepach, czy będziemy mieli informację dla konsumenta, że są tam jakieś konserwanty, produkty niebezpieczne, których nie życzymy sobie konsumować, czy też kurczak będzie w ogóle pozbawiony takiej informacji. Motyw, który poruszył Pan doktor Kucharczyk dotyczył budżetu unijnego i to z kolei dotyczyło naszej kampanii, która była w radiu i telewizji. Była to seria wiadomości nieprawdziwych, które miały przyciągnąć uwagę i zmusić do zastanowienia się. Dopiero na końcu był komunikat, ze to nie są prawdziwe wiadomości, a jakie one będą naprawdę po wyborach to zależy od Ciebie. Dlaczego godziny otwarcia lokali wyborczych nie znalazły się na wszystkich naszych produktach? To jest informacja, mimo wszystko, bardzo techniczna i niekoniecznie musi trafić do każdego produktu informującego o wyborach. Na plakatach nie było godzin otwarcia, ale te godziny znalazły się na przykład w sms-ach, które wysłaliśmy do abonentów dwóch największych sieci komórkowych w Polsce. Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus: Proszę Państwa, kto dostał? Widzę w sali, że trzy osoby dostały. Łukasz Kempara, Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego w Polsce: Informacja została wysłana, tych abonentów było ponad 10 mln, w związku z czym jest to spora ilość odbiorców. Również ta informacja była zamieszczona na największym portalu społecznościowym w Polsce i również ta informacja była zawieszona na stronach Biura Informacyjnego Parlamentu Europejskiego w Polsce jak i na stronach centralnych Parlamentu Europejskiego, do których z kolei odsyłały wszystkie nasze produkty informacyjne, czyli radio, telewizja i plakaty. Jeszcze ostatnie zdanie żeby pokazać skalę i zakres wysiłków, jakie podejmował Parlament Europejski informując o tych wyborach. To nie tylko te sms-y, nie tylko największe portale społecznościowe na świecie, ale również portale społecznościowe w Polsce, nie tylko reklama w radiu, gdzie tych reklam było po kilkadziesiąt na każdej stacji 49 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 radiowej, nie wiem czy były takie radia, które nie emitowały naszych reklam. Poza tym telewizja publiczna, kampania outdorowa, czyli plakaty, multimedialne kabiny, do których każdy mógł się wypowiadać, zainstalowane w największych miastach w Europie i w Polsce. Różni celebryci, którzy namawiali do udziału w wyborach zarówno w Europie jak i w Polsce, nawet kosmonauta, który poleciał w kosmos i z tego kosmosu wszystkich zachęcał do udziału w wyborach. Pokazywał, że lot w kosmos nie jest pretekstem do tego, aby zrezygnować z udziału w głosowaniu, on zagłosował będąc w kosmosie. W związku z tym, wszelkie możliwe próby były podejmowane i mam nadzieję, że ta krótka lista tematów, które teraz wymieniłem pokazuje zakres działań, które Parlament podejmował. Kazimierz Czaplicki, Państwowa Komisja Wyborcza: Powinienem się odnieść do wypowiedzi doktora Kucharczyka, ale go nie ma, w związku z czym nie wypada pod jego nieobecność. Jednak Panie uchyliły mi tych drzwi, ponieważ w ich wypowiedziach wątek straszenia Państwową Komisją Wyborczą lub przez Państwową Komisję Wyborczą również się pojawił. Otóż, chciałem wyraźnie tu powiedzieć, żeby Pan doktor Kucharczyk tego nie zrozumiał opatrznie, że to nie Państwowa Komisja Wyborcza ustala te zakazy czy nakazy zachowania. Państwowa Komisja wyborcza jedynie, zgodnie z ustawą, nadzoruje przestrzeganie prawa wyborczego, ale to wcale nie znaczy, że Państwowa Komisja Wyborcza uniemożliwia działania czy zamyka usta organizacjom pozarządowym. Wręcz przeciwnie, Państwowa Komisja Wyborcza bardzo wysoko ocenia Państwa działalność i da temu zapewne wyraz w stosownym czasie. Należy też sobie uzmysłowić, że Państwowa Komisja Wyborcza w swojej pozycji ustrojowej obecnie, nie może prowadzić takich działań jak Państwo prowadzą. Państwowa Komisja Wyborcza jest związana przepisami prawa i jako organ państwowy musi działać w granicach i na podstawie przepisów prawnych, co nie znaczy, że nie może współdziałać. Wspólnie dojdziemy do tego, że będziemy działać profrekwencyjnie, ale też nie należy się spodziewać, że Państwowa Komisja Wyborcza nie mając do tego ustawowego uprawnienia będzie prezentowała sylwetki kandydatów z wszystkimi ich zainteresowaniami itp. Tego po prostu nam czynić nie wolno. Raz jeszcze podkreślam, Państwa rola naprawdę jest wielka, bo wyborcy chcą wiedzieć o kandydacie coś więcej niż tylko jego przynależność partyjną. 50 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus: Jeśli Państwo mają pytania do panelistów, to proszę bardzo. Ja jednak zachęcam Państwa do wypowiedzi, które odpowiedzą na pytanie postawione w tytule tego spotkania, czyli co zrobić żeby skuteczniej w przyszłości informować obywateli. Parę wątków, pomysłów, rekomendacji pojawiło się w poprzednim panelu, może spróbujmy je teraz sobie zebrać. Łukasz Kempara, Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego w Polsce: Pani teraz zapytała, co trzeba zrobić żebyśmy w przyszłości byli skuteczni, a ja bym zapytał, co mamy robić w przyszłości żebyśmy byli jeszcze bardziej skuteczni? Bo mimo tego, że frekwencja jest niewielka, to wszyscy odnieśliśmy chyba jakiś sukces, bo w stosunku do tego, co było 5 lat temu, przynajmniej w kontekście wyborów do Parlamentu Europejskiego, to nam się poprawiło. Żeby to podeprzeć jakimiś statystykami, to 4 punkty procentowe wyżej, to jest prawie 20 % więcej niż w poprzednich wyborach i już nie jesteśmy przedostatni tylko trzeci od końca. Średnia Unii Europejskiej się w tej chwili pogorszyła, a w Polsce poszliśmy w górę, więc tendencja jest optymistyczna. Anna Pomianowska, Kancelaria Senatu: Przyznam się, że poczułam się w obowiązku wypowiedzi, ponieważ niejednokrotnie tutaj padały zarzuty, również z ust Pana Ministra, że gdyby nie ta ustawa, że gdyby nie ten ustawodawca. Nie mogę brać odpowiedzialności ani za senatorów, ani za posłów, ani za ich poglądy czy stanowisko, ale zachęcam Państwa do aktywności, Państwa jako przedstawicieli organizacji pozarządowych. Na terenie Parlamentu jest pozarządowy zespół do spraw organizacji pozarządowych, macie w senacie znakomity klimat, marszałek senatu jest rzecznikiem organizacji pozarządowych, więc macie możliwość Państwo kontaktu z parlamentarzystami, z senatorami, z posłami po to, aby przedstawić wasze racje, argumenty zarówno wasze jak i nasze, moje także, w końcu jestem obywatelką i ten problem dotyczy mnie także osobiście. Macie Państwo także nową formę działania. Pojawiła się dla nas wszystkich nowa forma działania, komisja praw człowieka i praworządności dodała do swojego kawałka petycje. Te petycje się dopiero rozkręcają, ale one dopiero nabiorą mocy i nabiorą wiatru w żagle, o ile Państwo jako reprezentanci 51 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 organizacji pozarządowych naciśniecie na senatorów. Jest tak, że możecie te wszystkie wnioski, które się tutaj pojawiają zaprezentować bezpośrednio parlamentarzystom. Jest dobry klimat do lobbowania na rzecz tych rozwiązań. To, czy one będą wprowadzone w życie, czy też nie, to jest zupełnie inna sprawa. To, co my próbujemy robić minimalnie zwracając się ze swoimi publikacjami edukacyjnymi dotyczącymi szeroko rozumianej demokracji, to wszystko są działania, które, daj boże, mam nadzieję, przyniosą efekt. Ola Pettersson, The International Institute for Democracy and Electoral Assistance: Ja mam dwa pytania do panelistów. Pierwsze pytanie dotyczy tego, że macie Państwo cały szereg zasobów do swojej dyspozycji - te strony internetowe, portale społecznościowe. Teraz jak Państwo łączycie je ze sobą? Czy zapewniacie połączenie między nimi, żeby wyborca czy użytkownik, jeśli w jednym miejscu nie znajdzie dokładnie tego, co go interesuje znalazł tam jakiś odnośnik, który go doprowadzi do miejsca, w którym taka odpowiedź znaleźć się może? A drugie pytanie, pewnie bardziej skierowane do Pani Joanny i do Pana Jarosława, co będzie dalej po tym dzisiejszym spotkaniu? Anna Samel, Centrum Edukacji Obywatelskiej: Ja mogę odnieść się do pierwszego pytania. Jeśli chodzi o linkowanie, to właśnie pomysłem koalicji organizacji pozarządowych działających na rzecz wysokiej frekwencji było właśnie, żeby się linkować, żeby pokazywać różne inicjatywy na jednej stronie. My mieliśmy też swoje inicjatywy, „Latarnik” linkował do „Kandydatów”, „Kandydaci” linkowali do „Latarnika”. Działo się dużo różnych rzeczy w różnych miastach i bardzo nam zależało na tym, żeby te wszystkie inicjatywy znalazły się na stronie 7czerwca.org.pl., która była chyba jednak najbardziej wypromowaną inicjatywą profrekwencyjną w mediach. To jest nauka na przyszłość, żeby robić to częściej, lepiej. 52 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Janusz Barszczewski, Portal Wyborca.pl: Może ja odpowiem, od razu pokazując, na czym to polega. Linkujemy materiały, które komitety wyborcze, albo politycy zamieszczają na YouTube i w innych portalach, często za ich zgodą robimy linkowanie. Jesteśmy za małym portalem i zbyt mało jeszcze znaczącym na rynku, żeby ktoś przygotowywał dla nas specjalnie materiały czy spoty, ale wykorzystujemy wszystkie te narzędzia i materiały. Na przykład w czasie wyborów w Olsztynie pokazywaliśmy miejsca do głosowania poprzez utworzoną przez siebie wyszukiwarkę, a przy wyborach teraz do Parlamentu Europejskiego umówiliśmy się z Państwową Komisją Wyborczą, gdzie w tym miejscu dziękuję za współprace, i na naszej stronie funkcjonowała taka wyszukiwarka linkowana do stron Państwowej Komisji Wyborczej i można tam było znaleźć tabelaryczne zestawienia, gdzie znajduje się lokal wyborczy. Traktujemy swój portal jako przestrzeń, gdzie z różnych miejsc, z różnych źródeł zbieramy to, co wyborcy jest potrzebne. Róża Rzepińska, Stowarzyszenie 61: To ja jeszcze powiem, że tych inicjatyw pytających kandydatów kim są, było kilkanaście. Podejrzewam, że dla kandydatów to był dość duży problem. Nie był to natomiast problem dla wyborców. Myśmy się wszyscy starali ze sobą linkować, natomiast ja uważam, że to nie może być tak, że jest monopol, to znaczy, że jest jedna strona czy jedna organizacja, która informuje o wszystkim, bo każdy z nas ma inne pomysły i kieruje to do trochę innych potrzeb, więc ja bym była przeciwna monopolom. Jarosław Zbieranek, Instytut Spraw Publicznych: To ja odpowiem na pytanie, jakie będą następstwa dzisiejszego spotkania? Myślę, że możemy mówić o efektach krótkoterminowych i długoterminowych. W krótkim terminie oczywiście przygotujemy sprawozdanie i najważniejsze tutaj propozycje, wnioski zostaną sformułowane w raporcie końcowym. Ja mam trochę inny pogląd niż zaprezentowany niedawno przez reprezentanta Biura Informacyjnego Parlamentu Europejskiego, ja uważam, że frekwencja jest bardzo niska i jest bardzo dużo do zrobienia i również temat informowania wyborców o najważniejszych kwestiach, to jest jeszcze temat raczkujący, dlatego ta ścieżka tematyczna będzie poruszana w pracach „Forum Aktywny Obywatel”, druga edycja 53 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 prac rozpocznie się już od sierpnia. My będziemy na pewno kontynuować ten wątek i prowadzić prawdopodobnie bardziej rozbudowane analizy tej tematyki i postaramy się kompleksowo pracować na rzecz poprawy tej sytuacji. Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że dla mnie 24,5 % jest wynikiem bardzo, bardzo niskim i w żaden sposób nie podzielam tej propagandy sukcesu, którą usłyszeliśmy. Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus: Ja pozwolę sobie też się ustosunkować do Pana pytania. Ja mam poczucie, że jest ogromna potrzeba czuwania nad procesem. Dziś można było zauważyć jak dużą nadzieje się pokłada w organizacjach pozarządowych, żeby informowały obywateli o wyborach w duchu takim, że instytucje publiczne mają mniejsze ku temu możliwości albo przestrzeń. Ja trochę mam poczucie, że musimy łączyć nasze działania i ktoś musi czuwać nad procesem. Pytanie, kto to miałby czuwać? Ja sobie myślę, że rolą organizacji pozarządowych dużych i z Warszawy jest po pierwsze łączenie wszystkich nas i stwarzanie możliwości do dyskusji, ale też jest ogromnie ważne włączanie innych małych organizacji z terenu, żeby one chciały zajmować się informowaniem obywateli o wyborach, bo to wcale nie jest aż takie oczywiste. Ja przed tym seminarium zastanawiałam się, co może zrobić Fundacja Civis Polonus w tym kierunku i miałam od razu taką myśl, że my działamy w Warszawie, mamy 8 Młodzieżowych Rad Dzielnic, które sprawnie działają, pracujemy nad powstaniem Młodzieżowej Rady Warszawy. To jest super, to jest jakiś kanał, w którym możemy informować młodzież, obywateli o wyborach. Ale pomyślałam sobie, co z resztą kraju poza Warszawą? W naszym przypadku pomyślałam, że fajnie, że dostaliśmy z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich fundusze na sieciowanie i łączenie organizacji we wszystkich województwach, które się zajmują edukacją obywatelską. My ze swojej strony, ja osobiście będę to robiła, będę starała się jechać w teren i mówić, że jest dobry czas na robienie tego. Ja wychodzę z założenia, że dużo organizacji w terenie nie widzi siebie w tej roli, a mogłyby ją spełniać bardzo dobrze. Moim zdaniem, organizacje większe, użyję słowa „znaczące”, powinny wziąć na siebie ciężar włączania innych organizacji pozarządowych do tego, żeby zajęły się informowaniem obywateli o wyborach. 54 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Głos z sali: Nasza akcja powstała jako akcja związana z wyborami samorządowymi. Ja tutaj będę mówił o „Masz głos, masz wybór”. Akcja „Masz głos, masz wybór” powstała przed tamtymi wyborami samorządowymi w takim duchu, że nie chodzi tylko o frekwencję, ale też o jakość wyborów. Myśmy postanowili pracować z organizacjami, żeby ludzie lokalnie wiedzieli przede wszystkim, co się dzieje, co mówią kandydaci i żeby później poszli na wybory. Zgadzam się z Różą, że obecnie jest dużo przestrzeni dla organizacji i wielu grup, które się mogą tym zajmować. Przez „Masz Głosa” przewinęło się 710 organizacji przez całą kadencję samorządową. Z jednej strony to jest dużo i z drugiej strony w skali Polski bardzo mało. Natomiast jedna myśl, coś co dla nas wszystkich jest ważne, to że w przyszłym roku jeżeli chcemy skutecznie informować o wyborach samorządowych, musimy zawalczyć o dobre terminy wyborów. Jeżeli wybory samorządowe będą blisko prezydenckich, to w praktyce zabijemy dobre głosowanie ludzi w wyborach samorządowych. To, co według mnie jest najważniejsze, to należy pilnować, żeby te wybory samorządowe miały swoją przestrzeń. Głos z sali: Chciałbym zadać pytanie, które mnie od jakiegoś czasu nurtuje. Rozmawiamy tutaj o akcjach, które się dzieją co jakiś czas przy okazji wyborów. Trwają one miesiąc, dwa. Fajnie byłoby jednak zastanowić się nad postulatem, który już tutaj się pojawił, co będzie robił Instytut Spraw Publicznych, w jaki sposób permanentnie zwiększać potencjał nie tylko frekwencyjny, ale w ogóle świadomość wyborów, świadomość polityczną. Zastanawiam się nad tym, że trzeba by było trochę zmienić system informowania i edukacji w Polsce, może to dość przewrotna teza, ale ja zastanawiam się, czy może model niemiecki nie jest zły, w którym agitacja polityczna jest wpuszczona do szkół. Dlaczego tak strasznie przed tym się bronimy? Bo czego nie ma w szkołach? Nie ma alkoholu, narkotyków i polityki. Ja wiem, że jest to absurdalne powiązanie, bo pomiędzy tymi trzema rzeczami znaku równości nie można postawić, ale dlaczego jest tak, że z jednej strony zachęca się ludzi żeby głosowali, a z drugiej zabrania się rozmawiania o polityce? Zastanawiam się, co zrobić żeby ludzie nie bali się swojej identyfikacji politycznej. Moim zdaniem należy się zastanowić, jak zwiększyć świadomość polityczną. 55 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Olga Napiontek, Fundacja Civis Polonus: Ja się zgodzę z obiema wypowiedziami poprzedzającymi mnie, tzn., że edukacja obywatelska w szkole powinna być większa. Młodzież powinna wiedzieć, na czym polega polityka lokalna. Natomiast skupiając się na temacie, czyli informowaniu o wyborach, w kontekście wyzwań na przyszły rok i co my możemy zrobić żeby coś zmienić, to należy stwierdzić, że właściwie w Polsce to zadanie jest pokładane w organizacjach pozarządowych. Biorąc pod uwagę kondycję sektora pozarządowego, czyli to, że on jest dość rozdrobniony, niezbyt współpracujący i również niezbyt bogaty, nie posiadający często środków, tak jak w przypadku Stowarzyszenia 61, że mieliście oszczędności, za które tę akcje udało Wam się zrobić, to może należałoby się postarać i byłoby to konkretne zadanie dla nas, czyli organizacji, które są tutaj na sali, aby były pieniądze na to, żeby lokalne organizacje miały środki na prowadzenie tego typu działań. Tutaj dwa potencjalne pomysły, relatywnie proste, to jest po pierwsze, wprowadzić do przyszłorocznego FIO zapisu, że jednym z zadań jest informowanie o wyborach, jako ekstra zadanie z jakąś tam sumą pieniędzy, również wtedy można dookreślić standard tych działań. To jest jedno, a druga rzecz, to jest zachęcenie lokalnych organizacji pozarządowych i władz samorządowych, żeby takie zadanie wpisały do rocznych programów współpracy, a to jest znowu podstawa żeby tego typu działania finansować z budżetów lokalnych. Tylko teraz jest druga połowa czerwca, programy współpracy już są konsultowane i tworzone, budżet również, także to jest zadanie, którego się musimy podjąć, jeżeli się zdecydujemy, bardzo szybko, bo zostało mało czasu. Z jednej strony raporty, sprawozdania, analizy to jest jedno, a z drugiej umożliwienie jak największej ilości organizacji pozarządowych włączenia się do tego procesu. Kazimierz Czaplicki, Państwowa Komisja wyborcza: Po pierwsze, padły pytania o terminy. Wybory prezydenta są określone konstytucyjnie i trudno byłoby to zmienić, więc data najbliższych wyborów prezydenta najpóźniej wypada 3 października 2009 roku. Zakładając drugą turę wyborów, to 17 października zakończy się akcja wyborcza prezydencka. Natomiast wybory samorządowe mogą być zarządzone przez Prezesa Rady Ministrów pomiędzy 19 listopada a 16 stycznia. 16 stycznia 2010 roku, to jest ostateczna data, kiedy musza się odbyć wybory samorządowe. 56 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Głos z sali: Żeby się jedne i drugie wybory odbyły razem, to wystarczy zmiana ustawy, a nie Konstytucji, prawda? Kazimierz Czaplicki, Państwowa Komisja Wyborcza: Zmiany ustawy o samorządzie? Tak, oczywiście. To jest możliwe. Głos z sali: Przepraszam. Czyli dostosować można tylko termin samorządowych do prezydenckich, a trudniej prezydenckich do samorządowych? Kazimierz Czaplicki, Państwowa Komisja Wyborcza. Tak. Jeszcze jedna rzecz, którą należałoby zapisać w kalendarzu działań wszystkich organizacji, ale również Instytutu Spraw Publicznych. Jak wiemy, Internet jest medium bardzo szeroko wykorzystywanym w różnego rodzaju działaniach, również w działaniach wyborczych. Niezależnie od prowadzone kampanii wyborczej, na różnych stronach internetowych pojawiają się różne informacje. Mi się wydaje, że jednak należałoby zrobić ekspertyzę prawną, co tak naprawdę w Internecie można robić, kto może robić i jak może robić. Internet w gruncie rzeczy w polskim prawie nie istnieje jako taki, nie ma definicji Internetu. Prawo prasowe delikatnie do tego podchodzi, Sąd Najwyższy wydaje rożne postanowienia: co to jest Internet, kto może prowadzić stronę internetową. Żeby naprawdę spokojnie wykorzystywać to medium może warto by mieć ekspertyzę, jeżeli by wymagało to jakichś zmian w przepisach prawa czy uporządkowania tych kwestii, to bardzo dobrze by się stało, gdyby można było jakieś propozycje legislacyjne zaproponować. To samo również dotyczy współdziałania organizacji lokalnych, gdyby były takie przepisy, na przykład w prawie wyborczym, które nakładają na gminy obowiązek współdziałania z organizacjami pozarządowymi, to pewnie byłoby Państwu łatwiej, a nie tylko poprzez przepisy dotyczące organizacji. 57 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 Róża Rzeplińska, Stowarzyszenie 61: Ja jeszcze chciałam powiedzieć a propos tego informowania i aktywizowania wyborców pomiędzy wyborami. Chcę podkreślić, że moja organizacja nie zajmuje się wprost namawianiem do wyborów, mówimy o tym: „Głosujesz, to wiedz jak”. Pomiędzy tymi wyborami najważniejsze w działalności mojej organizacji jest to, że tworzymy taki serwis mamprawowiedziec.pl, teraz jest to wersja testowa, ma jeszcze wiele błędów, ale to będzie taki serwis, który mówi kim są ci, którzy nas reprezentują i w jaki sposób to robią, jakie jest ich doświadczenie, jakie mają poglądy i wreszcie w jaki sposób głosują w Parlamencie i czy te ich poglądy są zbieżne z tym co deklarują w kampanii wyborczej. I to jest odpowiedź na to, co będziemy robić pomiędzy wyborami. Anna Samel, Centrum Edukacji Obywatelskiej: Ja chciałam się odnieść do pytania, dlaczego nie wolno agitować w szkołach? My mamy bardzo duże doświadczenie w dziedzinie edukacji obywatelskiej, współpracujemy z wieloma polskimi szkołami i powiem, że ta agitacja jest bardzo trudna. Po pierwsze, jest to trudne chociażby, dlatego że władza szkoły jest uzależniona od władzy samorządowej i tutaj to, że dyrektor umożliwia uczniom dyskutowanie i debatowanie na lekcjach może zostać źle odebrane przez burmistrza lub starostę, ponieważ dyskutuje się na temat tego ugrupowania, z którego on pochodzi albo więcej mówi się o innym ugrupowaniu itd. Tutaj jest blokada ze strony dyrekcji bardzo często, a jak jest blokada ze strony dyrekcji, to jest też blokada ze strony nauczycieli. Jest to coś, z czym my próbujemy walczyć i próbujemy powiedzieć, że uczniowie – młodzi ludzie w tym kraju mają prawo głosu i mają prawo mieć własną opinię na dany temat i mają prawo ją głośno wypowiedzieć. To, że im się zamyka usta, to jest duży problem, którego nie da się rozwiązać tylko systemowo zmieniając ordynację wyborczą. To nie zmienia wszystkiego, ale mimo wszystko dyskutowanie o polityce i o sprawach ważnych do życia w tym kraju mogłoby się odbywać w różnych miejscach i w różnych chwilach, cały czas jest jednak obawa o to zagrożenie upolitycznieniem. Ja chciałam tylko podkreślić, że my mamy w pewnym sensie jakiś mandat ze strony Minister Edukacji Narodowej Pani Katarzyny Hall, która wraz z naszym zaproszeniem do udziału w akcji „Młodzi głosują” wystosowała taki list do dyrektorów szkół, w którym ona zachęcała gorąco do wchodzenia w różne, nie tylko nasze, lokalne i ogólnopolskie działania profrekwencyjne. Na nasz 58 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 list wysłany do 10 tysięcy szkół odpowiedziało niecałe 1500 szkół, czyli 15%. Czy to jest dużo czy mało, to jest już pytanie nie do mnie, ale tutaj widzimy, że wprowadzenie polityki do szkół jest trudne nie tylko ze względu na ustawę, ale chociażby ze względu na dyrekcję. Łukasz Kempara, Buro Informacyjne Parlamentu Europejskiego w Polsce: W odniesieniu do tego, co mówił Pan Czaplicki, to rzeczywiście te wybory pokazały, że ordynacja wyborcza, szczególnie w kontekście pojęcia ciszy wyborczej, wymaga bardzo pilnych spraw legislacyjnych, ponieważ w przeciwnym wypadku zaczną się dramaty, co było widać w czasie tych wyborów. Polityka, kampanie wyborcze przechodzą do Internetu i to widać. Przed tymi wyborami, w piątek, jeden z głównych portali wyłączył wszelkie informacje z dużym napisem, że zamieszczanie jakichkolwiek informacji na temat wyborów i kandydatów jest łamaniem ciszy wyborczej. Inne komitety, w tym komitety partii wystawiających kandydatów, w czasie ciszy prezentowały swoich kandydatów i tu jest pytanie, czy to nie jest agitacja? Tak mętna jest ordynacja w tej kwestii, że jeżeli się tego nie ureguluje, to zacznie to być na przykład tematem walki konkurencyjnej pomiędzy różnymi podmiotami, pomiędzy portalami albo partiami politycznymi. Druga sprawa, która wymaga regulacji, to jest dostęp do informacji instytucji pozarządowych na temat komitetów wyborczych. My przez to przechodziliśmy. Mianowicie, komitety zgłaszają kandydatów chyba 40 dni przed wyborami i to jest moment, kiedy znane są nazwiska, znane są też dane do komitetów wyborczych, które te kampanie prowadzą, ale te dane kontaktowe są znane tylko Państwowej Komisji Wyborczej, która tych danych nie udostępnia. My pytamy, dlaczego? Zgłaszają się do wyborów partie, które są generalnie mało znane i bardzo trudne do namierzenia, mają na stronach internetowych nieaktualne dane, trzeba przeprowadzać prawdziwe śledztwa żeby ustalić, kto tam stoi na czele i co to jest za partia. Ogromną prośbą jest, żebyście ten problem pomiędzy wyborami też uregulowali. Joanna Pietrasik, Fundacja Civis Polonus: Bardzo dziękuję. Zbliżyliśmy się do końca seminarium. Mam takie wrażenie, że te ostatnie pół godziny dyskusji było bardzo dobrym podsumowaniem tego 59 „JAK SKUTECZNIE INFORMOWAĆ OBYWATELI O WYBORACH?”, SEMINARIUM, WARSZAWA 19 CZERWCA 2009 spotkania. Ja z nadzieją czekam na kolejne nasze spotkania, bo mam takie poczucie, że jesteśmy skazani na współpracę, to znaczy organizacje pozarządowe z instytucjami publicznymi w takim duchu barier, o których była mowa w pierwszym panelu. Drugi wymiar współpracy to, że musimy się uczyć od siebie, ze swoich doświadczeń i sprawiać żeby coraz więcej organizacji mogło być włączonych w pomoc nam lub angażowanie innych do tych aktywności. Z taką nadzieją chciałam Państwu bardzo podziękować za udział w dyskusji, a panelistom za wystąpienia. Dziękuję. Powyższe wypowiedzi są nieautoryzowane. Redakcja i opracowanie: Fundacja Civis Polonus 60