Maria Żynel / premiera: 11.09.2015
Transkrypt
Maria Żynel / premiera: 11.09.2015
Ćwi cze nia styl isty czne Raymond Queneau / przekład: Jan Gondowicz reżyseria: Maria Żynel / premiera: 11.09.2015 RAYMOND QUENEAU ĆWICZENIA STYLISTYCZNE przekład JAN GONDOWICZ reżyseria scenografia i kostiumy lalki muzyka współpraca dramaturgiczna konsultacja choreograficzna Maria ŻYNEL Maria ŻYNEL, Marcin BIKOWSKI Marcin BIKOWSKI Rafał ROZMUS Marcin BARTNIKOWSKI Anna GODOWSKA OBSADA Marcin BARTNIKOWSKI Marcin BIKOWSKI Łukasz LEWANDOWSKI kierownik produkcji inspicjent Aleksandra WIŚNIEWSKA Maria LEJMAN-KASZ 4 5 Marcin Bartnikowski POTENCJALNE MIASTO W MOŻLIWYM AUTOBUSIE Ćwiczenia stylistyczne Raymonda Queneau to dowód na nierozrywalność formy i treści, którą za Susan Sontag moglibyśmy nazwać tryumfem erotyki literatury. Forma samodzielnie nadaje sensy nieistotnej i niespuentowanej historyjce rozgrywającej się w autobusie linii S w Paryżu w godzinach szczytu (można pokusić się o stwierdzenie, że forma jest dystynktywna w opozycji do treści). Skuteczność zastosowanego przez Queneau zabiegu jest tak wielka, że czytając 99 odmian relacji, przechodzimy przez całą gamę odczuć od rozbawienia i uwiedzenia, poprzez znużenie, ponowne oczarowanie i niewiarę, że można jeszcze, aż po zawód, że to tylko tyle. Autor Zazie w metrze, korzystając z odmian języka, narracji oraz gier i kombinacji, tworzy misterną i wysublimowaną opowieść o mieście, którą możemy poukładać wedle własnego uznania z kawałków rozbitego lustra odbijającego gościniec. Ćwiczenia mogłyby przy tym służyć za wzorzec Literatury Potencjalnej. Każde z opowiadań to przecież możliwy a nie konieczny sposób na zrelacjonowanie wydarzenia. I jest w tym rodzaj perwersji; jakby autor sam przyznawał, że nic z tego nie musiało zostać zapisane (!), a największa wartość (ba! frajda!) tkwi w tym, że można w nieskończoność mnożyć potencjalne wersje, co zresztą czynią tłumacze, zastępując nieprzetłumaczalne opowiadania własnymi pomysłami. Queneau zdaje się kpić z wewnętrznego przymusu pisania w taki a nie inny sposób, wybierając w zamian nieskrępowane i radosne możliwości przypadkowych i eksperymentalnych kreacji. Potencjalność jest tu wspierana przez charakterystyczną dla członków OuLiPo naukowość, która pozwala na wyszukane zabawy logiczne, matematyczne czy liczne parodie języka botaniki, fizyki, literaturoznawstwa etc., poszerzające formalne możliwości. Korzystanie w literaturze z dobrodziejstw nauki nie jest niczym szczególnym (wystarczy wspomnieć Prousta, Manna czy Witkacego), tutaj jednak nauka samodzielnie tworzy jakości artystyczne (znów jest formą a nie treścią, jak bywało u wspomnianych wcześniej autorów, może z wyłączeniem Witkiewicza, który tworzył paranaukowe parodie językowe). Staje się kolejnym ważnym bohaterem i motorem opowieści. Kalejdoskop form naukowych jest w Ćwiczeniach wsparty mnogością parodii i zapożyczeń artystycznych (nie tylko literackich, także z dziedziny plastyki czy muzyki). Możemy zatem czytać ten zbiór także jako komentarz do skończoności sztuki (i tu 7 znów nasuwa się na myśl Witkacy). Potencjalność zapożyczeń może być jednak znakomitym remedium na strach przed wtórnością. Wtórność staje się wartością i kolejną radosną możliwością (inaczej niż u Witkacego). Patafizyka, którą zajmował się Queneau jako Trancendentny Satrapa tajnego Kolegium to oczywiście parodia nauki, napinanie i nadwyrężanie języka nauki prowadzące do absurdu i komizmu. Nie należy się przy tym dziwić, że obecny Satrapa Kolegium przedstawiany jest jako wielki Krokodyl, godłem Kolegium jest Ubistyczny pępek (ślimak), a kalendarz patafizyczny składa się z trzynastu miesięcy. Zapewne nic by się nie stało, gdyby Satrapa był potencjalnie antylopą, a miesiąc miałby potencjalnie jedenaście miesięcy. Dlatego właśnie opowieść o mieście została potencjalnie zamknięta w autobusie (a nie w barze mlecznym; choć akurat miłość członków OuLiPo do środków komunikacji miejskiej jest wyjątkowa i niegasnąca) i dlatego powinniśmy się nią bezwstydnie cieszyć i bez skrępowania wykorzystywać do tworzenia naszych własnych, nieskończenie potencjalnych wersji Paryża. 8 9 STATUT COLLEGIUM ’PATAFIZYKI przełożyła Agnieszka Taborska Rozdział I: O zasadach Artykuł 1 §Pierwszy i jedyny. Statut Collegium ’Patafizyki jest patafizyczny. Artykuł 2 §1. „’Patafizyka jest nauką” (Alfred Jarry) §2. ’Patafizyka jest niewyczerpalna. Artykuł 3 §1. Jako że gatunek ludzki składa się z patafizyków, Collegium ’Patafizyki rozgranicza świadomych swej natury od tych, którzy nie znają samych siebie. §2. Collegium ’Patafizyki szerzy ’Patafizykę na tym i wszelkich innych światach. Rozdział II: O hierarchii Optymatów [...] Artykuł 7 §1. Członkowie Rady Administracyjnej wybierani są przez Superintendentów, a nominację ich ogłasza Wicekurator. Są to wybitne osobistości patafizyczne, przez swe dokonania, czyny i wypadki uprawnione do patafizycznego objęcia katedr Collegium. Wyjaśnienia godny jest fakt, iż do nauczania używają wszelkich sposobów, z oralnym włącznie. §2. Nic nie ogranicza swobody owego nauczania. Ponieważ zaś sama ’Patafizyka jest nieograniczeniem, nauczanie zdyskwalifikować mogą jedynie powaga wzięta poważnie, liryzm oraz inne środki wydłużające oblicza. Artykuł 8 Do kursu podstawowego Collegium ’Patafizyki zaliczane są: a) ’Patafizyka Ogólna wraz z Dialektyką Nauk Zbędnych. b) ’Patafizyka Stosowana, Tereferyka i Matołologia. c) Dzieje ’Patafizyki wraz z Egzegezą. d) Katachemia i ’Patafizyka Nauk Nieścisłych (Merdycyna, Historia, Antropologia i Antropofagia itd.). Wykład Uzupełniający: Bohomastwo. e) Mitografia Nauk Ścisłych i Absurdalnych. Wykład Dodatkowy: Bełkonomia. 10 f ) Erystyka Polowa i Sztabowa. g) Nawigacja Utopijna i Wypływna. h) Wędkarstwo Muchowe i Wybuchowe. i) Rowerystyka, Kręcinóstwo i Gwiazdołówstwo. j) Fotołgrafia. k) Kinematorsja i Chrapełtyka. l) Erotyka i Pornozofia. ł) Pedagogika i Po...braterstwo. m) Krokodylistyka. n) Dętoskopia, Dętystyka i Jełometria. o) Lirykoklusz i Retorykonwulsja Kliniczna. p) Mechanestetyka i Grafomania Porównawcza. q) Gra Połsłówek. r) Ćwiczenia z Heraldyki, Celtologii, Szermierki, Tarota oraz Psiogłowiectwa Eksperymentalnego. s) Zajęcia Praktyczne z ’Patafizyki Matrymonialnej i Sokratycznej. t) Ćwiczenia z Obłąkania i Psychiatrii. Wykłady Uzupełniające: Okultyzm, Demonologia i Astrologia. u) Praktyki z Nauk Moralnych, Politycznych oraz Znęcań Konfrontatnywnych. v) Ćwiczenia z Machiną do Malowania. w) Lektorat Belgijskiego. x) Praktyki z Alkoholizmu i Głoworgii Stosowanej. y) Zajęcia Praktyczne z Nekrobiozy Doświadczalnej. z) Ćwiczenia na Maszynie do Wymóżdżania. Uwaga: Lista powyższa nie jest zamknięta. Wicekurator zarządzić może scalenie lub podział specjalizacji. [...] Rozdział IV: O małej liczbie wybrańców Artykuł 10 §1. „Order Wielkiej Kałdulii” lub „Wielki Order Kałdulii” został restytuowany w całej swej świetności. Odpowiada on ściśle Postanowieniom Fundatorskim, ogłoszonym przez Alfreda Jarry w Almanachu Ilustrowanym Ojca Ubu (styczeń–luty–marzec 1899). §2. Zgodnie z owymi Postanowieniami „Order” pozostaje wierny zasadzie mnogości „Wielkich Mistrzów” czyli „Ojców Ubu”. §3. Nieusuwalny Kurator, Starosta i Wicekurator, Superintendenci i Satrapowie Collegium ’Patafizyki są na mocy Prawa „Wielkimi Mistrzami Orderu Wielkiej Kałdulii”, tworząc najwyższą Kapitułę Orderu, której przewodniczy Kurator Nieusuwalny, a pod jego nieobecność Wicekurator. 11 Rozdział V: Poza tym Artykuł 11 Collegium ’Patafizyki nie nakłada na Optymatów ani na Członków żadnych obowiązków, a nawet przeciwnie: od takowych zwalnia w każdym sensie słów „obowiązek” i „sens”. Artykuł 12 §1. „Godłem Patafizycznym” jest „Ubistyczny pępek”. §2. „Era Patafizyczna” bierze początek 8 września 1873 roku, która to data przyjmuje od obecnej chwili miano „dnia 1 miesiąca Absoluta Roku 1 E.P.” (Ery Patafizycznej), jak też ustalony zostaje następujący porządek trzynastu miesięcy (dwunastu mających po 28 dni i jednego mającego 29 dni) „Kalendarza Patafizycznego”: „Absolut”, „Haha”, „Trumf ”, „Piach”, „Wymóżdżenie”, „Paszcze”, „Pedał”, „Clinamen”, „Palotyn”, „Grówno”, „Kałdulia” (29 dni), „Trep”, „Wał”. Artykuł 13 §Pierwszy i jedyny. „Ha, ha” (Pan Cernik). Tako niechaj stanowi Statut Odrodzonego Collegium ’Patafizyki. Dan w Kirgizji, 1 wymóżdżenia Roku LXXVI E.P. Wicekurator Założyciel Sędzimir Z przyzwolenia i pełnomocnictwa: Superintendetka Generalna: Mélanie le Plumet Dependent i Apelant Superintendentki Generalnej: J. Hugues Sainmont Madiator Nieusuwalny (tymczasowy) Konfraterni Satrapów: Oktav Votka Statut Collegium ’Patafizyki, „Literatura na Świecie” 1997, nr 8/9, s. 224-236. 12 13 Roger Shattuck U PROGU ’PATAFIZYKI przełożył Andrzej Sosnowski Świat gotów jest na ’Patafizykę — prawie tak gotów, jak do podboju przestrzeni. A w przestrzeni wewnętrznej, w której jesteśmy sobą zarazem najbardziej i najmniej, ’Patafizyka panowała od zawsze. I tak już pozostanie: w odróżnieniu od wszystkich innych przestrzeni, tej jednej nigdy nie uda się podbić. A przecież nasza Nauka Nauk posiada nazwę i swój kąt na ziemi zaledwie od sześćdziesięciu paru lat, ostatnio zaś w sposób aż nazbyt wyraźny zaczęła zdradzać swoją obecność w pewnych nader istotnych formach ludzkiej działalności. Słowem, nadszedł czas, by porozmawiać o ’Patafizyce. [...] Z majestatyczną, tysiącletnią akuratnością komety, w samym środku tej niezbornej żenadki ukazała się we Francji w zeszłym roku piękna, prywatnym nakładem wydana książka, która wskazuje drogę ku wyższym rejonom myślenia: Opus Pataphysicum. Testament śp. jego świetności dr. I.L. Sędzimira, wicekuratora i założyciela Collegium ’Patafizycznego, poprzedzony jego pismami patafizycznymi. W tym momencie muszę zdobyć się na całkiem bezinteresowną uwagę: mówię poważnie. Serio. Czym zatem jest ’Patafizyka? Bynajmniej nie najnowszą, wysmażoną w Paryżu i wydaną w chwili obecnej na pastwę żarłocznej publiczności szkółką literacko-filozoficzną. ’Patafizyka, że powtórzę, istniała od niepamiętnych czasów, od chwili, kiedy człowiek po raz pierwszy podrapał się w głowę, aby uśmierzyć świąd myśli, odkąd Sokrates przekonał Menona, że jego młody niewolnik od zawsze znał twierdzenie Pitagorasa, od dnia, w którym Panurg pokonał Anglika w dyspucie na migi, odkąd Lewis Carroll ustanowił równoważność królów i główek kapusty. A przecież dopiero u kresu dziewiętnastego stulecia, kiedy nauka, sztuka i religia bardzo były bliskie zbiorowej kolizji w ciemności, ’Patafizyka zrzuciła przebrania i odkryła swoje intencje. Naczyniem wybranym stał się Alfred Jarry, któremu przyznanie się do ojcostwa Ubu króla, zgrzytliwej uczniackiej farsy wystawionej w Paryżu w 1896 roku, przyniosło skandaliczny rozgłos. Jarry przejął od Ojca Ubu „dziedzinę ’Patafizyki” i przypisał ją późniejszej osobistości, doktorowi Faustrollowi; w ogóle rozwinął i praktycznie zastosował naszą Naukę Nauk w rozlicznych powieściach, wierszach oraz tekstach spekulatywnych, a także w księdze, która ujrzała światło dnia dopiero po jego śmierci (Dzieła 14 15 i myśli doktora Faustrolla, patafizyka, 1911). Sprawa Jarry’ego i ’Patafizyki była przedmiotem licznych kontrowersji w obrębie literatury francuskiej za czasów symbolizmu, dadaizmu, surrealizmu a nawet egzystencjalizmu: nader niejednoznaczne pochwały wyrażali Apollinaire, Max Jacob, André Breton, André Gide, Antonin Artaud i Raymond Queneau. Przejściowe trudności z zachowaniem własnej istoty miała ’Patafizyka aż do lat powojennych, kiedy to założono College de ’Pataphysique: wraz z rozwojem Collegium przyszły statuty, drobiazgowa hierarchia, komisje i podkomisje, kłótnie i pojednania, kwartalnik, oficyna wydawnicza, ekspozytury na całym świecie i sporadyczne występy publiczne. We wszystkich wewnętrznych i zewnętrznych przejawach swojej działalności Collegium od samego początku uprawiało patafizyczne podejście do życia, tak, że dzisiaj możemy już z całą prostotą za Ojcem Ubu powiedzieć: „’Patafizyka to jest właśnie wynaleziona przez nas dziedzina nauki, której krzyczącą potrzebę odczuwa się powszechnie”. A następca Ubu, Faustroll, już nie trwonił słów: La ’Pataphysique est la science... [...] I wreszcie nie pozostaje nam nic innego, jak podjąć wewnętrznie sprzeczne zadanie definicji ’Patafizyki w niepatafizycznych terminach: 1) ’Patafizyka jest nauką o tym, co znajduje się poza obszarem metafizyki; innymi słowy: dziedzina ’Patafizyki znajduje się równie daleko od metafizyki, jak metafizyka od fizyki — w dowolnie obranym kierunku. Otóż słowu „metafizyka” można nadać dowolne znaczenie, i stąd jej niegasnąca popularność. Dla Arystotelesa oznaczało ono dziedzinę spekulacji, którą zajął się po fizyce. Patafizyk postrzega cały wszechświat stworzony, tudzież wszystkie inne, zauważając, że nie są one dobre ani złe, lecz patafizyczne. René Daumal już w dwudziestym wieku oświadczył, że chciałby dać metafizyce to, co Jules Verne zrobił dla fizyki. A zatem ’Patafizyka wkraczając w owo wielkie „poza”— i mniejsza w którym kierunku — proponuje nam odkrywczą podróż z przygodami do — według terminologii Jarry’ego — „wietrzności” (éthernité). A to jest właśnie obszar, w którym wszyscy żyjemy. 2) ’Patafizyka jest nauką o tym, co pojedyncze, o prawach, które rządzą wyjątkami. Nie znajdziemy się w obszarze poza metafizyką dzięki coraz ogólniejszym ogólnikom; oto błąd myśli współczesnej. Powrót do szczegółu wykaże, że każde zdarzenie stwarza prawo, swoje partykularne prawo. ’Patafizyka nie łączy każdej rzeczy i zdarzenia z jakimś uogólnieniem (pospolitym zatuszowaniem 16 wyjątków), lecz z pojedynczością, która przesądza o wyjątkowości. Tym razem ’Patafizyka nie proponuje remediów, nie snuje wizji postępu, wątpi we wszelkie doniesienia o „udoskonaleniach” stanu rzeczy, nie ma na sumieniu jakiegokolwiek przesłania. ’Patafizyka to nauka czysta: pozbawiona praw, a zatem taka, której nie da się wyjąć spod prawa. 3)’Patafizyka jest nauką, której rozstrzygnięcia są rozstrzygnięciami wyobraźni. W obszarze tego, co pojedyncze, każde zdarzenie ma nieskończoną liczbę przyczyn. Dlatego też rozstrzygnięcia poszczególnych kwestii, ustalenia przyczyn i skutków są rezultatem arbitralnego wyboru, który jest inną nazwą wyobraźni naukowej. Grawitacja jako zakrzywienie przestrzeni, grawitacja jako przyciąganie elektromagnetyczne — czy ma jakieś znaczenie, które rozwiązanie przyjmiemy za słuszne? Zrozumienie obu wymaga sporej dozy naukowej wyobraźni. Nauka musi zdecydować się na takie rozstrzygnięcie, które odpowiada faktom — albo prędkość światła, albo spadanie jabłka. ’Patafizyka wszystkie naukowe teorie wita z entuzjazmem (z czasem są coraz lepsze), a w każdej z nich widzi nie obowiązujące prawo ogólne, ale próbę — czasem heroiczną, czasami żałosną — wdrożenia jakiegoś poszczególnego punktu widzenia jako „prawdziwego”. Być może adepci filozofii pamiętają jeszcze Niemca Hansa Vaihingera i jego filozofię als ob. Z iście oślim, nieugiętym uporem twierdził on, że konstruujemy sobie nasz system myślenia i wartości, a następnie żyjemy „jak gdyby” pasowała doń rzeczywistość. Idea „prawdy” jest najbardziej wyimaginowanym ze wszystkich rozstrzygnięć. 4) Dla ’Patafizyki wszystkie rzeczy są równoważne. Patafizyk nie tylko nie przyjmuje żadnego ostatecznego wytłumaczenia wszechświata, lecz odrzuca również wszystkie wartości, moralne, estetyczne, podobne. Zasady powszechnej ekwiwalencji i odwrócenia przeciwieństw sprowadzają świat w jego patafizycznej realności do samych pojedynczych przypadków. Tym łatwiej zrozumieć, nieprawdaż, że patafizyk chętnie poświęci się „pracy”, i to na najrozmaitsze sposoby, że schlebiał będzie wszystkim normalnym (i „nienormalnym”) zachciankom ciała i ducha, że niekiedy zachowa pełną uwagi troskę w stosunku do bliźniego, a nawet odegra „odpowiedzialną” rolę w społeczeństwie. ’Patafizyka nie naucza buntu ani zgody, żadnej nowej moralności czy amoralności, ani politycznej reformy, ani politycznej reakcji, a już na pewno nie jest obietnicą szczęścia bądź nieszczęścia. Po co, skoro wszystko jest równoważne? 5) ’Patafizyka jest, pod względem postawy, niewzruszona. Większość współczesnych uważa Jarry’ego za żartownisia albo 17 szaleńca: oto pierwsze nieporozumienie. ’Patafizyka nie ma nic wspólnego z poczuciem humoru ani też z pewnym potulnym szaleństwem, które psychoanaliza wbiła nam do głów jako modę. Życie na pewno jest absurdalne, a branie go serio — pocieszne. I jedynie komizm jest serio. Dlatego patafizyk jest zupełnie poważny, uważny i niewzruszony. Nie wybucha śmiechem ani nie przeklina, kiedy ma wypełnić kwestionariusz w czterech egzemplarzach na temat swoich politycznych kontaktów czy seksualnych preferencji: wprost przeciwnie, na każdym egzemplarzu daje skrupulatny opis innej, równie zasadnej formy działalności. Dzięki kamiennemu spokojowi może cieszyć się anonimowością i w pełni korzystać z patafizycznego bogactwa życia. 6) Wszystko jest patafizyczne; a przecież tylko nieliczni uprawiają ’Patafizykę świadomie. Nie ma żadnej różnicy jakościowej, jest tylko różnica stanu między zwykłymi ludźmi i tymi, którzy w całej przytomności umysłu zdają sobie sprawę z patafizycznej natury świata, również ich własnej natury. Collegium ’Patafizyki nie jest lepsze ani gorsze od Akademii Francuskiej bądź Trzyosobowej Komisji Pomocniczej ds. Eksterminacji Sumaka Jadowitego przy Klubie Ogrodniczym w Hilldale. Jednak będąc świadomym swojej istoty, Collegium może rozkoszować się spektaklem swoich własnych patafizycznych poczynań. A jakaż to nauka, poza ’Patafizyką, może w ogóle mierzyć się ze świadomością, z „samo”— świadomością, która bezustannie wyślizguje się z siebie, aby pogrążać się w obszarach wietrzności? Maonstrualna gidouille Papy Ubu, kałdulia, przedstawiona jest w postaci spirali, którą ’Patafizyka doktora Faustrolla przekształciła w symbol wiecznie krążącej wokół siebie wietrznej świadomości. Symbol? Cóż, obecnie wszystkie słowa są patafizyczne, czytaj: równoważne. 7) Poza ’Patafizyką nie ma nic: ’Patafizyka jest ostatnim szańcem. Niczym terminator u czarnoksiężnika padliśmy ofiarą naszej wiedzy — wiedzy zasadniczo naukowej i technicznej. W ’Patafizyce ostatnia obrona przed nami samymi. Nie żeby ’Patafizyka miała odmienić historię: przeszłość, ta wspaniała improwizacja, przynależy do Nauki Nauk. Jednak ’Patafizyka pozwala ludziom, pod pozorem niewzruszoności, stanąć na wysokości ich pojedynczych jestestw: ludzie ci to Ubu lub Faustroll, ty albo ja. Zewnętrzny człowiek może skrupulatnie przestrzegać rytuałów i konwencji cywilizowanego życia, jednak od wewnątrz można przyglądać się temu konformizmowi z troską i radością malarza, który dobiera kolory — a może kameleona? Zatem ’Patafizyka jest takim wewnętrznym nastawieniem, taką dyscypliną, nauką 18 i sztuką, która pozwala każdemu człowiekowi przeżywać swoje życie jako wyjątek, nie udowadniając żadnego, oprócz osobistego, prawa. 15 clinamena, 87 E.P. w dniu Święta Odkrycia ’Patafizyki. Roger Shattuck Generalny Prawedytor Propagator na wyspy i obie Ameryki, Regent (na mocy Transatlantyckiej Sukcesmonii) w Katedrze Postkolumbijskiej Mateologii Stosowanej, GMOGG. Roger Schattuck, U progu ’Patafizyki, „Literatura na Świecie” 1997, nr 8/9, s. 7-15. 8 grudnia 1980 roku w Nowym Jorku Mark Chapman podchodzi do Johna Lennona i prosi o autograf. Lennon podpisuje mu swoją nową płytę Double Fantasy i pozwala Chapmanowi zrobić sobie z nim zdjęcie. Tego samego dnia, ok. 22.49, Mark Chapman wyciąga pistolet i wołając: „John!”, oddaje pięć strzałów w kierunku Lennona, który nie zdążył się nawet odwrócić. Mark Chapman mówi wtedy: „Yes, I just shot John Lennon”. 3 kwietnia 1882 roku, po obfitym śniadaniu, Jesse James udaje się do salonu i wygodnie siada w bujanym fotelu. Po chwili zauważa, że obrazek na ścianie wydaje się zakurzony. Wstaje z fotela i podchodzi do niego. Staje na krześle i zaczyna go wycierać. W tym momencie Robert Ford oddaje jeden celny strzał w czaszkę odwróconego plecami Jessego Jamesa. Na grobie Boba Forda, który znajduje się w Richmond, Missouri, wykuto znamienne słowa: „The man who shot Jesse James”. 8 czerwca 1882 roku niejaki Edward Capehart O’Kelly wszedł do saloonu ze swoją strzelbą i widząc odwróconego plecami Roberta Forda, zawołał: „Hello, Bob!”. Kiedy Ford się odwrócił, O’Kelly wypalił do niego z dwururki i stał się już na zawsze sławny jako „the man who killed the man who killed Jesse James”. Po zabójstwie Jessego Jamesa w 1882 roku zdjęcia jego martwego ciała sprzedawano po dwa dolary za sztukę. Wkrótce tłumy pielgrzymowały do jego domu lub patrzyły z nabożną czcią na zwłoki wystawione w zakładzie Seidenfadena. Człowiek, który dawał dwadzieścia tysięcy dolarów za ciało zabójcy prezydenta Garfielda zaproponował pięćdziesiąt tysięcy za ciało Jessego 19 20 21 LIST STEFANA THEMERSONA DO RAYMONDA QUENEAU przełożyła Agnieszka Taborska 49, Randolph Avenue London, W.9. 16 stycznia 1959 Cher Monsieur et Ami, Jest sobie dziewczynka, une petite jeune fille, która jakiś czas temu pogrążona była we śnie. A „jakiś czas” znaczyć może wszystko, jeśli wziąć pod uwagę całą przeszłość. Elle dormait w swej sypialence, ubrana w długą białą chemise de nuit, tuląc petits seins do maleńkiego lit, okrągły brzuszek contre le matelas i nosek do poduszki. Aż tu nagle się zbudziła. Zbudziła się i od razu poczuła, że coś jest nie w porządku. Spróbowała się obrócić i zobaczyć, co się dzieje, ale nie mogła. Mogła tylko przekręcić głowę, co zrobiła, a zrobiwszy to, ujrzała Archanioła Gabriela, który leżał avec tout swoim poids sur jej dos, sans bouger, przygniatając ją nieruchomym ciężarem. Wtedy poczuła też coś więcej: poczuła, że jego membre virile wszedł w nią i nadal w niej tkwi cierpliwie, spokojnie i nieruchomo. Elle n’a pas crié. Elle n’a pas protesté. Elle avait deux pensées. La pemière: że przynajmniej niektóre anioły nie są bezpłciowe. La deuxième: że gdyby tylko se réveillait une minute plus tôt, nigdy by mu nie pozwoliła wejść w siebie, i że gdyby obudziła się minutę później, zdążyłby się pewnie wycofać i nic by nie wiedziała o tym niezwykłym zdarzeniu. A on pomyślał tylko jedno: pomyślał, że jeśli seulement dziewczynka obudziłaby się minutę wcześniej, nie spróbowałby zrobić tego, co spróbował, i że jeśli tylko obudziłaby się minutę później, zdążyłby wycofać się z tej niesłychanej sytuacji. Teraz jednak nic nie mógł zrobić. Nie mógł się ruszyć, bo anioły nie zwykły się ruszać, gdy ludzie nie śpią. Nie mógł nawet poprosić jej, by zasnęła, bo nie mógł ruszać wargami, gdy nie spała. Nic więc nie mówił, sans bouger i ona nic nie mówiła, nie robiąc z tego wielkiej sprawy, bo miała mnóstwo czasu i mnóstwo poczucia humoru. Mnóstwo czasu, by znosić te niesłychaną sytuację i mnóstwo poczucia humoru, by czekać, aż zobaczy, co się stanie, jeśli ne s’endormait pas. Z wymuszonym uśmiechem na okrągłej buzi, trąc nosem o poduszkę, sięgnęła po leżące na stoliku przy łóżku okulary, ołówki i kartki papieru, i nie zważając na ciężar i obecność anioła na niej i w niej, zaczęła pisać. Pokrywała setki stron linijka22 mi różnej długości, nie zważając na ciężar i obecność Archanioła. Na górze jednej strony napisała: „petite cosmogonie portaative”, a gdy skończyła, podpisała: Raymond Queneau. No górze innej strony napisała: „exercices de style”, et quand elle l’avait fini, elle la signa: Raymond Queneau. A la tête d’une autre page ele a écrit: „sonnets” i na dole podpisała: Raymond Queneau. A ludzie wchodzą i wychodzą z jej sypialni, przynoszą jej odbitki szczotkowe do sczytania, korekty do zrobienia, encyklopedie do zredagowania, a ona wszystko to robi, czerpiąc przyjemność z tej niesłychanej sytuacji i dalej będzie pisać pod ciężarem i w nieruchomej obecności Archanioła Gabriela, który, jak wszystkie anioły, nie rusza się, nie może się ruszyć, gdy ludzie nie śpią. Pański, Stefan Themerson List Stefana Themersona do Raymonda Queneau, „Literatura na Świecie” 1997, nr 8/9, s. 279-280. 23 Tadeusz Kantor TEATR ZEROWY Miron Białoszewski JAKBY SIĘ TU WYJĘZYCZYĆ Sprowadzanie do zera wartości znaczeniowych Sprowadzać znaczenia do walorów czysto fonetycznych, żonglować słowami, czynić je wieloznacznymi, „rozpuszczać” treść, rozluźniać wiązania logiczne, powtarzać. Sytuacje żenujące Zastąpić szok sytuacją żenującą: Sytuacja żenująca to coś więcej niż zaszokowanie. Trzeba na to o wiele większej odwagi, ryzyka i decyzji. Sytuacja żenująca niszczy w widzu o wiele skuteczniej jego doświadczenie życiowe (…) mówię wam kiedy mówię to zupełnie jakby idę jakby długo kupowany kalosz czuję się rozciągający się pąs obicia kalosz w kalosz loża plusz w plusz Toulouse Lautrec język — kurtyzana w sztucznych perłach zębów (z tomu: Rachunek zachciankowy, 1959) Automatyzm Istotą automatycznej czynności jest niezmienne powtarzanie. Po pewnym czasie wywołuje ono kompletne pozbawienie znaczenia zarówno czynności jak i przedmiotu. Oczywiście chodzi o znaczenie „życiowe”. Można teraz swobodnie nimi manipulować. (Tadeusz Kantor, Teatr zerowy, [w:] Pisma. Metamorfozy. Teksty o latach 1934-1974. Tom pierwszy pism, oprac. Krzysztof Pleśniarowicz, Osoolineum, Wrocław 2005) 24 25 26 27 Stanisław Ignacy Witkiewicz DALSZY CIĄG POLEMIKI Z LEONEM CHWISTKIEM Jasia Reichardt O STEFANIE THEMERSONIE I RAYMONDZIE QUENEAU (FRAGMENT) Co do obowiązku posługiwania się „całym aparatem, jakim rozporządza dzisiejsza nauka”, jest to np. dla mnie niemożliwym, ponieważ mam zbyt prymitywną wiedzę w zakresie matematyki, a problemy nowej logiki znam tylko z prac Poincaregi i samego Chwistka. Jednak sądzę, że symboliczna logika małe może mieć znacznie dla teorii sztuki, jak tego dowodzą prace estetyczne tego ostatniego uczonego. Mimo iż nawet używa tajemniczych znaków Russela i Whiteheada, jest czasem bardzo zagmatwany i sprzeczny, jak to zdaje się dokładnie udowodniłem (…). Problem obiektywnych kryteriów dla oceniania pierwotnych założeń w logice, matematyce, fizyce teoretycznej i naukach empirycznych wydaje mi się zupełnie różnej natury od zagadnienia tego w estetyce. Nie rozważmy bowiem w ich sferach przedmiotów podobających się różnie różnym osobnikom, tylko w pierwszych dwóch wypadkach formy przedmiotów idealnych lub prawa stosunków wielkości i związków zmienności w sferze Czystej Formy albo też (w fizyce) narzucający się nam bezwzględnie stan rzeczy, który staramy się ująć przy pomocy pojęć matematycznych w system jednolity. [...] Inna jest rzecz z naukami empirycznymi. Tu mamy do czynienia z pewnym narzucającym się nam faktycznym stanem rzeczy, a nie tylko ze związkami pojęć i twierdzeń między sobą. Nowe fakty zmuszają do zmiany teorii, której zadaniem jest objąć jednolicie jak największą ich ilość, poza tym, że (jak było w wypadku Einsteina) analiza pojęć zasadniczych, bezkrytycznie wpierw stosowanych, może odkrywać nowe horyzonty. 1 kwietnia 1958 roku Barbara Wright wygłosiła w wydawnictwie Gaberbocchus odczyt na temat Ćwiczeń stylistycznych Raymonda Queneau. „Queneau powiedział mi, że chciałby, by ktoś przetłumaczył Ćwiczenia stylistyczne (nie sprecyzował, kogo ma na myśli). Pomyślałam, że jest szalony. Uważałam, że książka stanowi przeprowadzony na języku francuskim eksperyment i dlatego jest równie nieprzetłumaczalna, jak smród czosnku dolatujący od robotników w paryskim metrze. Myliłam się jednak. Tak jak sama historia nie jest ważna, język, jakim jest opisana też nie ma znaczenia. Ćwiczenia stylistyczne są raczej ćwiczeniem sposobów porozumiewania się, bez względu na to, jak brzmi język. Sądzę, ze badawcza postawa Queneau może, a nawet chyba powinna być zastosowana do każdego języka. Mam nadzieję, że uda mi się to uczynić w angielskim przekładzie”. Jasia Reichardt, O Stefanie Themersonie i Raymondzie Queneau, [w:] „Literatura na Świecie” 1997, nr 8/9, s. 282 (Stanisław Ignacy Witkiewicz, Dalszy ciąg polemiki z Leonem Chwistkiem, [w:] Bez kompromisu, red. Janusz Degler, PIW, Warszawa 1976) 28 29 Jan Gondowicz OLIPOPROUST Odkąd przełożyłem Ćwiczenia stylistyczne i Sto tysięcy miliardów wierszy, wciąż mnie pytają, co to jest Oulipo, jak się w to bawić i czy to legalne. Wyjaśniam zawsze, że jest to w tłumaczeniu na polski Warsztat Literatury Potencjalnej, że to lepsze niż scrabble, a legalne w pierwsze czwartki miesiąca. Na jednym z bardzo dawnych oulipijskich czwartków Raymond Queneau (ten od Zazie w metrze) i Georges Perec (ten od Życia instrukcji obsługi) — obaj już dziś nieżyjący, lecz nadal członkowie Oulipo — wzięli na warsztat (Literatury Potencjalnej) „Longtemps, je me suis couche de bonne heure” [„Przez długi czas kładłem się spać wcześnie”] pierwsze zdanie pierwszego tomu dzieła Marcela Prousta. Doszli do zawrotnych 35 modyfikacji, opartych na tyluż procedurach przekształceń. Tłumaczyć tego nie sposób, ale można naśladować. A więc: (1) Lipogramatycznie bez samogłoski „i”: Przez długotrwały czas chadzałem spać rychło (2) Lipo bez „a”: Przez długi okres zwykłem robić sobie nocny odpoczynek wcześnie. (3) Lipo bez „e”: Trwał taki długi czas, gdy ja, narrator, to był ktoś, kto chodził spać, zanim zrobili to inni, a nigdy zgoła tak późno jak w dalszym życiu. (…) (6) Z poślizgiem, czyli siódmy następny rzeczownik lub czasownik w słowniku (tzw. S+7): Przez długi czubek, kochając się, spazmowałem wcześnie. (7) Alfabetycznie (każdy wyraz zaczyna się od kolejnej litery alfabetu): A był czas długi egzystencji flegmatycznej, gdy haniebnie infantylnie jąłem kosztować lenistw łoża, mając na oku pożytki roju snów. (…) (14) Definicyjnie (definicyjnie z WEP): W trakcie okresu przewyższającego uznany zwyczajowo za normę interwał zbioru wszystkich chwil trwania zmieniałem dla osiągnięcia częściowej bezwładności organizmu, spowolnienia jego funkcji i zniesienia kontaktu z otoczeniem pozycję równoległą do podłoża, i to w sytuacji, gdy przewyższająca większość 30 pobliskich osobników mojego gatunku nie odczuwała jeszcze takiej potrzeby. (…) (17) Zazitycznie (czyli w duchu zakończenia Zazie w metrze): −I co ? Zestarzałaś się? −Tak. −A przejechałaś się metrem? −Nie. −No to, co robiłaś? −Przez długi czas kładłam się spać wcześnie. (18) Rozkazująco: Marcel, do łóżka! 31 Raymond Queneau (ur. 21 lutego 1903 w Hawrze, zm. 25 października 1976 w Paryżu) — francuski poeta, powieściopisarz i eseista. Współzałożyciel eksperymentalnej grupy literackiej OuLiPo (Ouvroir de Littérature Potentielle, pol. Warsztat Literatury Potencjalnej), autor tekstów popularnych piosenek (m.in. Si tu t’imagines, Boucherie a la lune, La mouche), powieści (m.in. Psia trawka i Zazie w metrze, na podstawie której powstał kultowy film w reżyserii Louisa Malle’a), tomów poezji (m.in. Chêne et chien, Courir les rues, Battre la campagne), opowiadań (Ćwiczenia stylistyczne) oraz maszyny produkującej wiersze. Należał do Akademii Goncourtów, był także dyrektorem Encyklopedii Plejady wydawnictwa Gallimard, a jako Transcendentny Satrapa należał do Kolegium Patafizyki (od roku 1974 działającego w utajnieniu), wykorzystującego język i metody nauki do celów artystycznych. Jak pisał Alfred Jarry w Czynach i myślach doktora Faustrolla: „Patafizyka stanowi teorię urojonych rozwiązań przypisujących symbolicznie zarysom rzeczy, za sprawą tychże, wartości potencjalne”. Queneau twierdził zaś, że patafizyka opiera się na „prawdzie sprzeczności i wyjątków”. Jego imieniem i nazwiskiem nazwano jedną z paryskich stacji metra. 32 33 Dyrektor teatru Dyrektor artystyczny Konsultant artystyczny Główny księgowy Kierownik literacki Konsultanci literaccy Roman OSADNIK Agnieszka GLIŃSKA Agnieszka ZAWADOWSKA Jadwiga JAWORSKA Agnieszka TUSZYŃSKA Karolina MATUSZEWSKA Tomasz SZCZEPANEK Pracownia Ewa BUŁHAK im. Jerzego Grzegorzewskiego Mateusz ŻURAWSKI Radca prawny Magdalena WADOWSKA Zamówienia publiczne Michał MAGDZIAK P.o. kierownika technicznego Rafał KOŚKA Koordynacja pracy artystycznej Paulina IWIŃSKA‑BIERNAWSKA Sekretariat Aleksandra HARASIMOWICZ Kierownik działu PR i promocji Marta BARTKOWSKA Kierownik działu sprzedaży Małgorzata LIPIŃSKA Edukacja kulturalna Magdalena GRABOWSKA Justyna LIPKO-KONIECZNA Impresariat Agnieszka BŁAŻEJOWSKA Przemek SZULCZEWSKI Promocja, strona internetowa Darek PABJAŃCZYK Obsługa widowni Magdalena GRABOWSKA Dagmara OLEWIŃSKA Kasa biletowa Dorota RĘBISZ Paweł JELENIEWSKI Krzysztof LIPIEC Kierownik administracyjny Michał PAWELEC Kierownicy produkcji Justyna PANKIEWICZ Aleksandra WIŚNIEWSKA Inspicjentki Olga KAROŃ Maria LEJMAN-KASZ Beata SZARADOWSKA Sufler Magda JARACZ Pracownia oświetleniowa Janusz BRODACKI Tomasz JANISZEWSKI Daniel SANJUAN-CIEPIELEWSKI Dariusz ZABIEGAŁOWSKI Pracownia akustyczna Sławomir CZARNECKI Paweł PARZUCHOWSKI Szymon ŻELAZOWSKI Specjalista ds. technicznych Magda BAŁYCZ 34 Modelator/rekwizytor Marta Ewa JANIKOWSKA Rekwizytor/montażysta Witold FIETKIEWICZ Pracownia perukarska i charakteryzacja Bożena JÓŹWIAK Garderobiane Teresa IWANOW Zespół montażystów Grażyna KRÓL Beata PADEREWSKA Tomasz BOCZKOWSKI Tomasz BOGUMIŁ Sergiusz GAJCY Rafał KĘPA Marcin SKOREK Leszek SWAT Jacek KAJAK Michał GASIK Andrzej SZTARBAŁA Stanisława KWAŚNIEWSKA Jacek KAJAK Monika KACZOREK Małgorzata KRUPA Małgorzata POCZTOWICZ Teresa STOKOWIEC Beata STĘPIEŃ Monika KOMOROWSKA Specjalista ds. eksploatacji i informatyki Specjalista ds. bhp Specjalista ds. ppoż. Intendent Zaopatrzenie Księgowość Kadry Wypożyczalnia kostiumów GALERIA STUDIO Kierownik galerii Koordynator prac galerii Producent Agnieszka ZAWADOWSKA Dominika JEŻEWSKA Kamila GOLIK Teatr Studio / Pl. Defilad 1 / PKiN / www.teatrstudio.pl Koprodukcja z Teatrem Malabar Hotel Projekt graficzny: Antonina Benedek Spektakl powstał w ramach Stypen‑ dium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego MŁODA POLSKA. Patroni 35 FOT. REGGIE RODRIGUE, ALBINO ALLIGATOR FOUNTAIN / PROJEKT: ANTONINA BENEDEK