Maria Żynel / premiera: 11.09.2015

Transkrypt

Maria Żynel / premiera: 11.09.2015
Ćwi
cze
nia
styl
isty
czne
Raymond Queneau / przekład: Jan Gondowicz
reżyseria: Maria Żynel / premiera: 11.09.2015
RAYMOND QUENEAU
ĆWICZENIA STYLISTYCZNE
przekład
JAN GONDOWICZ
reżyseria scenografia i kostiumy
lalki muzyka
współpraca dramaturgiczna
konsultacja choreograficzna
Maria ŻYNEL
Maria ŻYNEL, Marcin BIKOWSKI
Marcin BIKOWSKI
Rafał ROZMUS
Marcin BARTNIKOWSKI
Anna GODOWSKA
OBSADA
Marcin BARTNIKOWSKI
Marcin BIKOWSKI
Łukasz LEWANDOWSKI
kierownik produkcji
inspicjent
Aleksandra WIŚNIEWSKA
Maria LEJMAN-KASZ
4
5
Marcin Bartnikowski
POTENCJALNE MIASTO W MOŻLIWYM AUTOBUSIE
Ćwiczenia stylistyczne Raymonda Queneau to dowód na
nierozrywalność formy i treści, którą za Susan Sontag moglibyśmy
nazwać tryumfem erotyki literatury. Forma samodzielnie nadaje
sensy nieistotnej i niespuentowanej historyjce rozgrywającej się
w autobusie linii S w Paryżu w godzinach szczytu (można pokusić się o stwierdzenie, że forma jest dystynktywna w opozycji
do treści). Skuteczność zastosowanego przez Queneau zabiegu
jest tak wielka, że czytając 99 odmian relacji, przechodzimy
przez całą gamę odczuć od rozbawienia i uwiedzenia, poprzez
znużenie, ponowne oczarowanie i niewiarę, że można jeszcze,
aż po zawód, że to tylko tyle. Autor Zazie w metrze, korzystając
z odmian języka, narracji oraz gier i kombinacji, tworzy misterną
i wysublimowaną opowieść o mieście, którą możemy poukładać
wedle własnego uznania z kawałków rozbitego lustra odbijającego gościniec. Ćwiczenia mogłyby przy tym służyć za wzorzec
Literatury Potencjalnej. Każde z opowiadań to przecież możliwy
a nie konieczny sposób na zrelacjonowanie wydarzenia. I jest
w tym rodzaj perwersji; jakby autor sam przyznawał, że nic z tego
nie musiało zostać zapisane (!), a największa wartość (ba! frajda!)
tkwi w tym, że można w nieskończoność mnożyć potencjalne
wersje, co zresztą czynią tłumacze, zastępując nieprzetłumaczalne opowiadania własnymi pomysłami. Queneau zdaje się kpić
z wewnętrznego przymusu pisania w taki a nie inny sposób, wybierając w zamian nieskrępowane i radosne możliwości przypadkowych i eksperymentalnych kreacji. Potencjalność jest tu wspierana
przez charakterystyczną dla członków OuLiPo naukowość, która
pozwala na wyszukane zabawy logiczne, matematyczne czy liczne
parodie języka botaniki, fizyki, literaturoznawstwa etc., poszerzające formalne możliwości. Korzystanie w literaturze z dobrodziejstw nauki nie jest niczym szczególnym (wystarczy wspomnieć
Prousta, Manna czy Witkacego), tutaj jednak nauka samodzielnie
tworzy jakości artystyczne (znów jest formą a nie treścią, jak
bywało u wspomnianych wcześniej autorów, może z wyłączeniem
Witkiewicza, który tworzył paranaukowe parodie językowe). Staje
się kolejnym ważnym bohaterem i motorem opowieści.
Kalejdoskop form naukowych jest w Ćwiczeniach
wsparty mnogością parodii i zapożyczeń artystycznych (nie tylko
literackich, także z dziedziny plastyki czy muzyki). Możemy zatem
czytać ten zbiór także jako komentarz do skończoności sztuki (i tu
7
znów nasuwa się na myśl Witkacy). Potencjalność zapożyczeń
może być jednak znakomitym remedium na strach przed wtórnością. Wtórność staje się wartością i kolejną radosną możliwością
(inaczej niż u Witkacego).
Patafizyka, którą zajmował się Queneau jako
Trancendentny Satrapa tajnego Kolegium to oczywiście parodia
nauki, napinanie i nadwyrężanie języka nauki prowadzące do
absurdu i komizmu. Nie należy się przy tym dziwić, że obecny
Satrapa Kolegium przedstawiany jest jako wielki Krokodyl, godłem
Kolegium jest Ubistyczny pępek (ślimak), a kalendarz patafizyczny
składa się z trzynastu miesięcy. Zapewne nic by się nie stało, gdyby
Satrapa był potencjalnie antylopą, a miesiąc miałby potencjalnie
jedenaście miesięcy. Dlatego właśnie opowieść o mieście została
potencjalnie zamknięta w autobusie (a nie w barze mlecznym;
choć akurat miłość członków OuLiPo do środków komunikacji
miejskiej jest wyjątkowa i niegasnąca) i dlatego powinniśmy się nią
bezwstydnie cieszyć i bez skrępowania wykorzystywać do tworzenia naszych własnych, nieskończenie potencjalnych wersji Paryża.
8
9
STATUT COLLEGIUM ’PATAFIZYKI
przełożyła Agnieszka Taborska
Rozdział I: O zasadach
Artykuł 1
§Pierwszy i jedyny.
Statut Collegium ’Patafizyki jest patafizyczny.
Artykuł 2
§1. „’Patafizyka jest nauką” (Alfred Jarry)
§2. ’Patafizyka jest niewyczerpalna.
Artykuł 3
§1. Jako że gatunek ludzki składa się z patafizyków, Collegium
’Patafizyki rozgranicza świadomych swej natury od tych, którzy nie
znają samych siebie.
§2. Collegium ’Patafizyki szerzy ’Patafizykę na tym i wszelkich innych
światach.
Rozdział II: O hierarchii Optymatów
[...]
Artykuł 7
§1. Członkowie Rady Administracyjnej wybierani są przez
Superintendentów, a nominację ich ogłasza Wicekurator. Są to wybitne osobistości patafizyczne, przez swe dokonania, czyny i wypadki
uprawnione do patafizycznego objęcia katedr Collegium. Wyjaśnienia
godny jest fakt, iż do nauczania używają wszelkich sposobów, z oralnym włącznie.
§2. Nic nie ogranicza swobody owego nauczania. Ponieważ zaś sama
’Patafizyka jest nieograniczeniem, nauczanie zdyskwalifikować mogą
jedynie powaga wzięta poważnie, liryzm oraz inne środki wydłużające
oblicza.
Artykuł 8
Do kursu podstawowego Collegium ’Patafizyki zaliczane są:
a) ’Patafizyka Ogólna wraz z Dialektyką Nauk Zbędnych.
b) ’Patafizyka Stosowana, Tereferyka i Matołologia.
c) Dzieje ’Patafizyki wraz z Egzegezą.
d) Katachemia i ’Patafizyka Nauk Nieścisłych (Merdycyna,
Historia, Antropologia i Antropofagia itd.). Wykład Uzupełniający:
Bohomastwo.
e) Mitografia Nauk Ścisłych i Absurdalnych. Wykład Dodatkowy:
Bełkonomia.
10
f ) Erystyka Polowa i Sztabowa.
g) Nawigacja Utopijna i Wypływna.
h) Wędkarstwo Muchowe i Wybuchowe.
i) Rowerystyka, Kręcinóstwo i Gwiazdołówstwo.
j) Fotołgrafia.
k) Kinematorsja i Chrapełtyka.
l) Erotyka i Pornozofia.
ł) Pedagogika i Po...braterstwo.
m) Krokodylistyka.
n) Dętoskopia, Dętystyka i Jełometria.
o) Lirykoklusz i Retorykonwulsja Kliniczna.
p) Mechanestetyka i Grafomania Porównawcza.
q) Gra Połsłówek.
r) Ćwiczenia z Heraldyki, Celtologii, Szermierki, Tarota oraz
Psiogłowiectwa Eksperymentalnego.
s) Zajęcia Praktyczne z ’Patafizyki Matrymonialnej i Sokratycznej.
t) Ćwiczenia z Obłąkania i Psychiatrii. Wykłady Uzupełniające:
Okultyzm, Demonologia i Astrologia.
u) Praktyki z Nauk Moralnych, Politycznych oraz Znęcań
Konfrontatnywnych.
v) Ćwiczenia z Machiną do Malowania.
w) Lektorat Belgijskiego.
x) Praktyki z Alkoholizmu i Głoworgii Stosowanej.
y) Zajęcia Praktyczne z Nekrobiozy Doświadczalnej.
z) Ćwiczenia na Maszynie do Wymóżdżania.
Uwaga: Lista powyższa nie jest zamknięta. Wicekurator zarządzić
może scalenie lub podział specjalizacji.
[...]
Rozdział IV: O małej liczbie wybrańców
Artykuł 10
§1. „Order Wielkiej Kałdulii” lub „Wielki Order Kałdulii” został restytuowany w całej swej świetności. Odpowiada on ściśle
Postanowieniom Fundatorskim, ogłoszonym przez Alfreda Jarry w
Almanachu Ilustrowanym Ojca Ubu (styczeń–luty–marzec 1899).
§2. Zgodnie z owymi Postanowieniami „Order” pozostaje wierny
zasadzie mnogości „Wielkich Mistrzów” czyli „Ojców Ubu”.
§3. Nieusuwalny Kurator, Starosta i Wicekurator, Superintendenci
i Satrapowie Collegium ’Patafizyki są na mocy Prawa „Wielkimi
Mistrzami Orderu Wielkiej Kałdulii”, tworząc najwyższą Kapitułę
Orderu, której przewodniczy Kurator Nieusuwalny, a pod jego
nieobecność Wicekurator.
11
Rozdział V: Poza tym
Artykuł 11
Collegium ’Patafizyki nie nakłada na Optymatów ani na Członków
żadnych obowiązków, a nawet przeciwnie: od takowych zwalnia
w każdym sensie słów „obowiązek” i „sens”.
Artykuł 12
§1. „Godłem Patafizycznym” jest „Ubistyczny pępek”.
§2. „Era Patafizyczna” bierze początek 8 września 1873 roku,
która to data przyjmuje od obecnej chwili miano „dnia 1 miesiąca
Absoluta Roku 1 E.P.” (Ery Patafizycznej), jak też ustalony zostaje
następujący porządek trzynastu miesięcy (dwunastu mających po
28 dni i jednego mającego 29 dni) „Kalendarza Patafizycznego”:
„Absolut”, „Haha”, „Trumf ”, „Piach”, „Wymóżdżenie”, „Paszcze”,
„Pedał”, „Clinamen”, „Palotyn”, „Grówno”, „Kałdulia” (29 dni),
„Trep”, „Wał”.
Artykuł 13
§Pierwszy i jedyny. „Ha, ha” (Pan Cernik).
Tako niechaj stanowi Statut Odrodzonego Collegium ’Patafizyki.
Dan w Kirgizji, 1 wymóżdżenia Roku LXXVI E.P.
Wicekurator Założyciel
Sędzimir
Z przyzwolenia i pełnomocnictwa:
Superintendetka Generalna:
Mélanie le Plumet
Dependent i Apelant Superintendentki Generalnej:
J. Hugues Sainmont
Madiator Nieusuwalny (tymczasowy)
Konfraterni Satrapów:
Oktav Votka
Statut Collegium ’Patafizyki, „Literatura na Świecie”
1997, nr 8/9, s. 224-236.
12
13
Roger Shattuck
U PROGU ’PATAFIZYKI
przełożył Andrzej Sosnowski
Świat gotów jest na ’Patafizykę — prawie tak gotów, jak
do podboju przestrzeni. A w przestrzeni wewnętrznej, w której
jesteśmy sobą zarazem najbardziej i najmniej, ’Patafizyka panowała od zawsze. I tak już pozostanie: w odróżnieniu od wszystkich
innych przestrzeni, tej jednej nigdy nie uda się podbić. A przecież
nasza Nauka Nauk posiada nazwę i swój kąt na ziemi zaledwie od
sześćdziesięciu paru lat, ostatnio zaś w sposób aż nazbyt wyraźny zaczęła zdradzać swoją obecność w pewnych nader istotnych
formach ludzkiej działalności. Słowem, nadszedł czas, by porozmawiać o ’Patafizyce.
[...]
Z majestatyczną, tysiącletnią akuratnością komety,
w samym środku tej niezbornej żenadki ukazała się we Francji
w zeszłym roku piękna, prywatnym nakładem wydana książka, która wskazuje drogę ku wyższym rejonom myślenia: Opus
Pataphysicum. Testament śp. jego świetności dr. I.L. Sędzimira, wicekuratora i założyciela Collegium ’Patafizycznego, poprzedzony jego
pismami patafizycznymi. W tym momencie muszę zdobyć się na
całkiem bezinteresowną uwagę: mówię poważnie. Serio.
Czym zatem jest ’Patafizyka? Bynajmniej nie najnowszą,
wysmażoną w Paryżu i wydaną w chwili obecnej na pastwę żarłocznej publiczności szkółką literacko-filozoficzną. ’Patafizyka,
że powtórzę, istniała od niepamiętnych czasów, od chwili, kiedy
człowiek po raz pierwszy podrapał się w głowę, aby uśmierzyć
świąd myśli, odkąd Sokrates przekonał Menona, że jego młody niewolnik od zawsze znał twierdzenie Pitagorasa, od dnia,
w którym Panurg pokonał Anglika w dyspucie na migi, odkąd
Lewis Carroll ustanowił równoważność królów i główek kapusty.
A przecież dopiero u kresu dziewiętnastego stulecia, kiedy nauka,
sztuka i religia bardzo były bliskie zbiorowej kolizji w ciemności, ’Patafizyka zrzuciła przebrania i odkryła swoje intencje.
Naczyniem wybranym stał się Alfred Jarry, któremu przyznanie
się do ojcostwa Ubu króla, zgrzytliwej uczniackiej farsy wystawionej w Paryżu w 1896 roku, przyniosło skandaliczny rozgłos.
Jarry przejął od Ojca Ubu „dziedzinę ’Patafizyki” i przypisał ją
późniejszej osobistości, doktorowi Faustrollowi; w ogóle rozwinął i praktycznie zastosował naszą Naukę Nauk w rozlicznych
powieściach, wierszach oraz tekstach spekulatywnych, a także w
księdze, która ujrzała światło dnia dopiero po jego śmierci (Dzieła
14
15
i myśli doktora Faustrolla, patafizyka, 1911). Sprawa Jarry’ego i
’Patafizyki była przedmiotem licznych kontrowersji w obrębie
literatury francuskiej za czasów symbolizmu, dadaizmu, surrealizmu a nawet egzystencjalizmu: nader niejednoznaczne
pochwały wyrażali Apollinaire, Max Jacob, André Breton, André
Gide, Antonin Artaud i Raymond Queneau. Przejściowe trudności z zachowaniem własnej istoty miała ’Patafizyka aż do lat
powojennych, kiedy to założono College de ’Pataphysique: wraz
z rozwojem Collegium przyszły statuty, drobiazgowa hierarchia,
komisje i podkomisje, kłótnie i pojednania, kwartalnik, oficyna wydawnicza, ekspozytury na całym świecie i sporadyczne
występy publiczne. We wszystkich wewnętrznych i zewnętrznych
przejawach swojej działalności Collegium od samego początku
uprawiało patafizyczne podejście do życia, tak, że dzisiaj możemy
już z całą prostotą za Ojcem Ubu powiedzieć: „’Patafizyka to jest
właśnie wynaleziona przez nas dziedzina nauki, której krzyczącą
potrzebę odczuwa się powszechnie”. A następca Ubu, Faustroll,
już nie trwonił słów: La ’Pataphysique est la science...
[...]
I wreszcie nie pozostaje nam nic innego, jak podjąć wewnętrznie sprzeczne zadanie definicji ’Patafizyki w niepatafizycznych terminach:
1) ’Patafizyka jest nauką o tym, co znajduje się poza obszarem metafizyki; innymi słowy: dziedzina ’Patafizyki znajduje się
równie daleko od metafizyki, jak metafizyka od fizyki — w dowolnie obranym kierunku.
Otóż słowu „metafizyka” można nadać dowolne znaczenie, i stąd jej niegasnąca popularność. Dla Arystotelesa oznaczało ono dziedzinę spekulacji, którą zajął się po fizyce. Patafizyk
postrzega cały wszechświat stworzony, tudzież wszystkie inne,
zauważając, że nie są one dobre ani złe, lecz patafizyczne. René
Daumal już w dwudziestym wieku oświadczył, że chciałby dać
metafizyce to, co Jules Verne zrobił dla fizyki. A zatem ’Patafizyka
wkraczając w owo wielkie „poza”— i mniejsza w którym kierunku
— proponuje nam odkrywczą podróż z przygodami do — według
terminologii Jarry’ego — „wietrzności” (éthernité). A to jest właśnie obszar, w którym wszyscy żyjemy.
2) ’Patafizyka jest nauką o tym, co pojedyncze, o prawach,
które rządzą wyjątkami.
Nie znajdziemy się w obszarze poza metafizyką dzięki
coraz ogólniejszym ogólnikom; oto błąd myśli współczesnej.
Powrót do szczegółu wykaże, że każde zdarzenie stwarza prawo,
swoje partykularne prawo. ’Patafizyka nie łączy każdej rzeczy
i zdarzenia z jakimś uogólnieniem (pospolitym zatuszowaniem
16
wyjątków), lecz z pojedynczością, która przesądza o wyjątkowości. Tym razem ’Patafizyka nie proponuje remediów, nie snuje
wizji postępu, wątpi we wszelkie doniesienia o „udoskonaleniach” stanu rzeczy, nie ma na sumieniu jakiegokolwiek przesłania. ’Patafizyka to nauka czysta: pozbawiona praw, a zatem taka,
której nie da się wyjąć spod prawa.
3)’Patafizyka jest nauką, której rozstrzygnięcia są rozstrzygnięciami wyobraźni.
W obszarze tego, co pojedyncze, każde zdarzenie ma
nieskończoną liczbę przyczyn. Dlatego też rozstrzygnięcia poszczególnych kwestii, ustalenia przyczyn i skutków są rezultatem
arbitralnego wyboru, który jest inną nazwą wyobraźni naukowej.
Grawitacja jako zakrzywienie przestrzeni, grawitacja jako przyciąganie elektromagnetyczne — czy ma jakieś znaczenie, które
rozwiązanie przyjmiemy za słuszne? Zrozumienie obu wymaga
sporej dozy naukowej wyobraźni. Nauka musi zdecydować się na
takie rozstrzygnięcie, które odpowiada faktom — albo prędkość
światła, albo spadanie jabłka. ’Patafizyka wszystkie naukowe
teorie wita z entuzjazmem (z czasem są coraz lepsze), a w każdej
z nich widzi nie obowiązujące prawo ogólne, ale próbę — czasem
heroiczną, czasami żałosną — wdrożenia jakiegoś poszczególnego
punktu widzenia jako „prawdziwego”. Być może adepci filozofii
pamiętają jeszcze Niemca Hansa Vaihingera i jego filozofię als ob.
Z iście oślim, nieugiętym uporem twierdził on, że konstruujemy
sobie nasz system myślenia i wartości, a następnie żyjemy „jak
gdyby” pasowała doń rzeczywistość. Idea „prawdy” jest najbardziej wyimaginowanym ze wszystkich rozstrzygnięć.
4) Dla ’Patafizyki wszystkie rzeczy są równoważne.
Patafizyk nie tylko nie przyjmuje żadnego ostatecznego wytłumaczenia wszechświata, lecz odrzuca również wszystkie wartości,
moralne, estetyczne, podobne. Zasady powszechnej ekwiwalencji
i odwrócenia przeciwieństw sprowadzają świat w jego patafizycznej realności do samych pojedynczych przypadków. Tym łatwiej
zrozumieć, nieprawdaż, że patafizyk chętnie poświęci się „pracy”,
i to na najrozmaitsze sposoby, że schlebiał będzie wszystkim
normalnym (i „nienormalnym”) zachciankom ciała i ducha, że
niekiedy zachowa pełną uwagi troskę w stosunku do bliźniego, a nawet odegra „odpowiedzialną” rolę w społeczeństwie.
’Patafizyka nie naucza buntu ani zgody, żadnej nowej moralności
czy amoralności, ani politycznej reformy, ani politycznej reakcji,
a już na pewno nie jest obietnicą szczęścia bądź nieszczęścia. Po
co, skoro wszystko jest równoważne?
5) ’Patafizyka jest, pod względem postawy, niewzruszona.
Większość współczesnych uważa Jarry’ego za żartownisia albo
17
szaleńca: oto pierwsze nieporozumienie. ’Patafizyka nie ma nic
wspólnego z poczuciem humoru ani też z pewnym potulnym
szaleństwem, które psychoanaliza wbiła nam do głów jako modę.
Życie na pewno jest absurdalne, a branie go serio — pocieszne.
I jedynie komizm jest serio. Dlatego patafizyk jest zupełnie poważny, uważny i niewzruszony. Nie wybucha śmiechem ani nie
przeklina, kiedy ma wypełnić kwestionariusz w czterech egzemplarzach na temat swoich politycznych kontaktów czy seksualnych preferencji: wprost przeciwnie, na każdym egzemplarzu
daje skrupulatny opis innej, równie zasadnej formy działalności.
Dzięki kamiennemu spokojowi może cieszyć się anonimowością
i w pełni korzystać z patafizycznego bogactwa życia.
6) Wszystko jest patafizyczne; a przecież tylko nieliczni
uprawiają ’Patafizykę świadomie.
Nie ma żadnej różnicy jakościowej, jest tylko różnica
stanu między zwykłymi ludźmi i tymi, którzy w całej przytomności umysłu zdają sobie sprawę z patafizycznej natury świata,
również ich własnej natury. Collegium ’Patafizyki nie jest lepsze
ani gorsze od Akademii Francuskiej bądź Trzyosobowej Komisji
Pomocniczej ds. Eksterminacji Sumaka Jadowitego przy Klubie
Ogrodniczym w Hilldale. Jednak będąc świadomym swojej istoty,
Collegium może rozkoszować się spektaklem swoich własnych
patafizycznych poczynań. A jakaż to nauka, poza ’Patafizyką,
może w ogóle mierzyć się ze świadomością, z „samo”— świadomością, która bezustannie wyślizguje się z siebie, aby pogrążać
się w obszarach wietrzności? Maonstrualna gidouille Papy Ubu,
kałdulia, przedstawiona jest w postaci spirali, którą ’Patafizyka
doktora Faustrolla przekształciła w symbol wiecznie krążącej wokół siebie wietrznej świadomości. Symbol? Cóż, obecnie wszystkie słowa są patafizyczne, czytaj: równoważne.
7) Poza ’Patafizyką nie ma nic: ’Patafizyka jest ostatnim
szańcem.
Niczym terminator u czarnoksiężnika padliśmy ofiarą
naszej wiedzy — wiedzy zasadniczo naukowej i technicznej.
W ’Patafizyce ostatnia obrona przed nami samymi. Nie żeby
’Patafizyka miała odmienić historię: przeszłość, ta wspaniała improwizacja, przynależy do Nauki Nauk. Jednak ’Patafizyka pozwala ludziom, pod pozorem niewzruszoności, stanąć na wysokości
ich pojedynczych jestestw: ludzie ci to Ubu lub Faustroll, ty albo
ja. Zewnętrzny człowiek może skrupulatnie przestrzegać rytuałów
i konwencji cywilizowanego życia, jednak od wewnątrz można
przyglądać się temu konformizmowi z troską i radością malarza,
który dobiera kolory — a może kameleona? Zatem ’Patafizyka
jest takim wewnętrznym nastawieniem, taką dyscypliną, nauką
18
i sztuką, która pozwala każdemu człowiekowi przeżywać swoje
życie jako wyjątek, nie udowadniając żadnego, oprócz osobistego,
prawa.
15 clinamena, 87 E.P.
w dniu Święta Odkrycia ’Patafizyki.
Roger Shattuck
Generalny Prawedytor Propagator na wyspy i obie Ameryki,
Regent (na mocy Transatlantyckiej Sukcesmonii) w Katedrze
Postkolumbijskiej Mateologii Stosowanej, GMOGG.
Roger Schattuck, U progu ’Patafizyki,
„Literatura na Świecie” 1997, nr 8/9, s. 7-15.
8 grudnia 1980 roku w Nowym Jorku Mark Chapman podchodzi
do Johna Lennona i prosi o autograf. Lennon podpisuje mu swoją
nową płytę Double Fantasy i pozwala Chapmanowi zrobić sobie
z nim zdjęcie. Tego samego dnia, ok. 22.49, Mark Chapman wyciąga pistolet i wołając: „John!”, oddaje pięć strzałów w kierunku
Lennona, który nie zdążył się nawet odwrócić. Mark Chapman
mówi wtedy: „Yes, I just shot John Lennon”. 3 kwietnia 1882 roku,
po obfitym śniadaniu, Jesse James udaje się do salonu i wygodnie
siada w bujanym fotelu. Po chwili zauważa, że obrazek na ścianie
wydaje się zakurzony. Wstaje z fotela i podchodzi do niego. Staje
na krześle i zaczyna go wycierać. W tym momencie Robert Ford
oddaje jeden celny strzał w czaszkę odwróconego plecami Jessego
Jamesa. Na grobie Boba Forda, który znajduje się w Richmond,
Missouri, wykuto znamienne słowa: „The man who shot Jesse
James”. 8 czerwca 1882 roku niejaki Edward Capehart O’Kelly
wszedł do saloonu ze swoją strzelbą i widząc odwróconego
plecami Roberta Forda, zawołał: „Hello, Bob!”. Kiedy Ford się
odwrócił, O’Kelly wypalił do niego z dwururki i stał się już na
zawsze sławny jako „the man who killed the man who killed
Jesse James”.
Po zabójstwie Jessego Jamesa w 1882 roku zdjęcia jego
martwego ciała sprzedawano po dwa dolary za sztukę. Wkrótce
tłumy pielgrzymowały do jego domu lub patrzyły z nabożną czcią
na zwłoki wystawione w zakładzie Seidenfadena. Człowiek, który
dawał dwadzieścia tysięcy dolarów za ciało zabójcy prezydenta
Garfielda zaproponował pięćdziesiąt tysięcy za ciało Jessego
19
20
21
LIST STEFANA THEMERSONA DO RAYMONDA QUENEAU
przełożyła Agnieszka Taborska
49, Randolph Avenue
London, W.9.
16 stycznia 1959
Cher Monsieur et Ami,
Jest sobie dziewczynka, une petite jeune fille, która jakiś
czas temu pogrążona była we śnie. A „jakiś czas” znaczyć może
wszystko, jeśli wziąć pod uwagę całą przeszłość. Elle dormait
w swej sypialence, ubrana w długą białą chemise de nuit, tuląc
petits seins do maleńkiego lit, okrągły brzuszek contre le matelas
i nosek do poduszki. Aż tu nagle się zbudziła. Zbudziła się i od
razu poczuła, że coś jest nie w porządku. Spróbowała się obrócić
i zobaczyć, co się dzieje, ale nie mogła. Mogła tylko przekręcić
głowę, co zrobiła, a zrobiwszy to, ujrzała Archanioła Gabriela, który leżał avec tout swoim poids sur jej dos, sans bouger, przygniatając ją nieruchomym ciężarem. Wtedy poczuła też coś więcej:
poczuła, że jego membre virile wszedł w nią i nadal w niej tkwi
cierpliwie, spokojnie i nieruchomo. Elle n’a pas crié. Elle n’a pas
protesté. Elle avait deux pensées. La pemière: że przynajmniej
niektóre anioły nie są bezpłciowe. La deuxième: że gdyby tylko
se réveillait une minute plus tôt, nigdy by mu nie pozwoliła wejść
w siebie, i że gdyby obudziła się minutę później, zdążyłby się pewnie wycofać i nic by nie wiedziała o tym niezwykłym zdarzeniu.
A on pomyślał tylko jedno: pomyślał, że jeśli seulement dziewczynka obudziłaby się minutę wcześniej, nie spróbowałby zrobić
tego, co spróbował, i że jeśli tylko obudziłaby się minutę później,
zdążyłby wycofać się z tej niesłychanej sytuacji. Teraz jednak
nic nie mógł zrobić. Nie mógł się ruszyć, bo anioły nie zwykły
się ruszać, gdy ludzie nie śpią. Nie mógł nawet poprosić jej, by
zasnęła, bo nie mógł ruszać wargami, gdy nie spała. Nic więc nie
mówił, sans bouger i ona nic nie mówiła, nie robiąc z tego wielkiej
sprawy, bo miała mnóstwo czasu i mnóstwo poczucia humoru.
Mnóstwo czasu, by znosić te niesłychaną sytuację i mnóstwo poczucia humoru, by czekać, aż zobaczy, co się stanie, jeśli ne s’endormait pas. Z wymuszonym uśmiechem na okrągłej buzi, trąc
nosem o poduszkę, sięgnęła po leżące na stoliku przy łóżku okulary, ołówki i kartki papieru, i nie zważając na ciężar i obecność
anioła na niej i w niej, zaczęła pisać. Pokrywała setki stron linijka22
mi różnej długości, nie zważając na ciężar i obecność Archanioła.
Na górze jednej strony napisała: „petite cosmogonie portaative”, a gdy skończyła, podpisała: Raymond Queneau. No górze
innej strony napisała: „exercices de style”, et quand elle l’avait
fini, elle la signa: Raymond Queneau. A la tête d’une autre page
ele a écrit: „sonnets” i na dole podpisała: Raymond Queneau.
A ludzie wchodzą i wychodzą z jej sypialni, przynoszą jej odbitki
szczotkowe do sczytania, korekty do zrobienia, encyklopedie do
zredagowania, a ona wszystko to robi, czerpiąc przyjemność z tej
niesłychanej sytuacji i dalej będzie pisać pod ciężarem i w nieruchomej obecności Archanioła Gabriela, który, jak wszystkie
anioły, nie rusza się, nie może się ruszyć, gdy ludzie nie śpią.
Pański,
Stefan Themerson
List Stefana Themersona do Raymonda Queneau,
„Literatura na Świecie” 1997, nr 8/9, s. 279-280.
23
Tadeusz Kantor
TEATR ZEROWY
Miron Białoszewski
JAKBY SIĘ TU WYJĘZYCZYĆ
Sprowadzanie do zera wartości znaczeniowych
Sprowadzać znaczenia
do walorów czysto fonetycznych,
żonglować słowami,
czynić je wieloznacznymi,
„rozpuszczać” treść,
rozluźniać wiązania logiczne,
powtarzać.
Sytuacje żenujące
Zastąpić szok sytuacją
żenującą:
Sytuacja żenująca to coś więcej
niż zaszokowanie.
Trzeba na to o wiele większej
odwagi,
ryzyka
i decyzji.
Sytuacja żenująca niszczy w widzu
o wiele skuteczniej
jego doświadczenie życiowe
(…)
mówię wam
kiedy mówię
to zupełnie jakby
idę
jakby długo kupowany
kalosz
czuję się
rozciągający się
pąs
obicia
kalosz w kalosz
loża
plusz w plusz
Toulouse
Lautrec
język — kurtyzana
w sztucznych perłach zębów
(z tomu: Rachunek zachciankowy, 1959)
Automatyzm
Istotą automatycznej czynności
jest niezmienne powtarzanie.
Po pewnym czasie wywołuje ono
kompletne pozbawienie znaczenia
zarówno czynności jak i przedmiotu.
Oczywiście chodzi o znaczenie „życiowe”.
Można teraz swobodnie nimi manipulować.
(Tadeusz Kantor, Teatr zerowy, [w:] Pisma. Metamorfozy.
Teksty o latach 1934-1974. Tom pierwszy pism, oprac. Krzysztof
Pleśniarowicz, Osoolineum, Wrocław 2005)
24
25
26
27
Stanisław Ignacy Witkiewicz
DALSZY CIĄG POLEMIKI Z LEONEM CHWISTKIEM
Jasia Reichardt
O STEFANIE THEMERSONIE I RAYMONDZIE QUENEAU
(FRAGMENT)
Co do obowiązku posługiwania się „całym aparatem, jakim
rozporządza dzisiejsza nauka”, jest to np. dla mnie niemożliwym,
ponieważ mam zbyt prymitywną wiedzę w zakresie matematyki,
a problemy nowej logiki znam tylko z prac Poincaregi i samego
Chwistka. Jednak sądzę, że symboliczna logika małe może mieć
znacznie dla teorii sztuki, jak tego dowodzą prace estetyczne tego
ostatniego uczonego. Mimo iż nawet używa tajemniczych znaków
Russela i Whiteheada, jest czasem bardzo zagmatwany i sprzeczny, jak to zdaje się dokładnie udowodniłem (…).
Problem obiektywnych kryteriów dla oceniania pierwotnych założeń w logice, matematyce, fizyce teoretycznej i naukach
empirycznych wydaje mi się zupełnie różnej natury od zagadnienia tego w estetyce. Nie rozważmy bowiem w ich sferach
przedmiotów podobających się różnie różnym osobnikom, tylko
w pierwszych dwóch wypadkach formy przedmiotów idealnych
lub prawa stosunków wielkości i związków zmienności w sferze
Czystej Formy albo też (w fizyce) narzucający się nam bezwzględnie stan rzeczy, który staramy się ująć przy pomocy pojęć matematycznych w system jednolity.
[...]
Inna jest rzecz z naukami empirycznymi. Tu mamy do
czynienia z pewnym narzucającym się nam faktycznym stanem
rzeczy, a nie tylko ze związkami pojęć i twierdzeń między sobą.
Nowe fakty zmuszają do zmiany teorii, której zadaniem jest
objąć jednolicie jak największą ich ilość, poza tym, że (jak było
w wypadku Einsteina) analiza pojęć zasadniczych, bezkrytycznie
wpierw stosowanych, może odkrywać nowe horyzonty.
1 kwietnia 1958 roku Barbara Wright wygłosiła w wydawnictwie Gaberbocchus odczyt na temat Ćwiczeń stylistycznych
Raymonda Queneau. „Queneau powiedział mi, że chciałby, by
ktoś przetłumaczył Ćwiczenia stylistyczne (nie sprecyzował, kogo
ma na myśli). Pomyślałam, że jest szalony. Uważałam, że książka stanowi przeprowadzony na języku francuskim eksperyment
i dlatego jest równie nieprzetłumaczalna, jak smród czosnku
dolatujący od robotników w paryskim metrze. Myliłam się jednak.
Tak jak sama historia nie jest ważna, język, jakim jest opisana też
nie ma znaczenia. Ćwiczenia stylistyczne są raczej ćwiczeniem
sposobów porozumiewania się, bez względu na to, jak brzmi
język. Sądzę, ze badawcza postawa Queneau może, a nawet chyba
powinna być zastosowana do każdego języka. Mam nadzieję,
że uda mi się to uczynić w angielskim przekładzie”.
Jasia Reichardt, O Stefanie Themersonie i Raymondzie Queneau,
[w:] „Literatura na Świecie” 1997, nr 8/9, s. 282
(Stanisław Ignacy Witkiewicz, Dalszy ciąg polemiki z Leonem
Chwistkiem, [w:] Bez kompromisu, red. Janusz Degler, PIW,
Warszawa 1976)
28
29
Jan Gondowicz
OLIPOPROUST
Odkąd przełożyłem Ćwiczenia stylistyczne i Sto tysięcy
miliardów wierszy, wciąż mnie pytają, co to jest Oulipo, jak się w to
bawić i czy to legalne. Wyjaśniam zawsze, że jest to w tłumaczeniu na polski Warsztat Literatury Potencjalnej, że to lepsze niż
scrabble, a legalne w pierwsze czwartki miesiąca.
Na jednym z bardzo dawnych oulipijskich czwartków
Raymond Queneau (ten od Zazie w metrze) i Georges Perec (ten
od Życia instrukcji obsługi) — obaj już dziś nieżyjący, lecz nadal
członkowie Oulipo — wzięli na warsztat (Literatury Potencjalnej)
„Longtemps, je me suis couche de bonne heure” [„Przez długi
czas kładłem się spać wcześnie”] pierwsze zdanie pierwszego
tomu dzieła Marcela Prousta. Doszli do zawrotnych 35 modyfikacji, opartych na tyluż procedurach przekształceń. Tłumaczyć tego
nie sposób, ale można naśladować. A więc:
(1) Lipogramatycznie bez samogłoski „i”:
Przez długotrwały czas chadzałem spać rychło
(2) Lipo bez „a”:
Przez długi okres zwykłem robić sobie nocny odpoczynek
wcześnie.
(3) Lipo bez „e”:
Trwał taki długi czas, gdy ja, narrator, to był ktoś, kto
chodził spać, zanim zrobili to inni, a nigdy zgoła tak późno jak
w dalszym życiu.
(…)
(6) Z poślizgiem, czyli siódmy następny rzeczownik lub
czasownik w słowniku (tzw. S+7):
Przez długi czubek, kochając się, spazmowałem wcześnie.
(7) Alfabetycznie (każdy wyraz zaczyna się od kolejnej
litery alfabetu):
A był czas długi egzystencji flegmatycznej, gdy haniebnie
infantylnie jąłem kosztować lenistw łoża, mając na oku pożytki
roju snów.
(…)
(14) Definicyjnie (definicyjnie z WEP):
W trakcie okresu przewyższającego uznany zwyczajowo za
normę interwał zbioru wszystkich chwil trwania zmieniałem dla
osiągnięcia częściowej bezwładności organizmu, spowolnienia
jego funkcji i zniesienia kontaktu z otoczeniem pozycję równoległą do podłoża, i to w sytuacji, gdy przewyższająca większość
30
pobliskich osobników mojego gatunku nie odczuwała jeszcze
takiej potrzeby.
(…)
(17) Zazitycznie (czyli w duchu zakończenia Zazie w metrze):
−I co ? Zestarzałaś się?
−Tak.
−A przejechałaś się metrem?
−Nie.
−No to, co robiłaś?
−Przez długi czas kładłam się spać wcześnie.
(18) Rozkazująco:
Marcel, do łóżka!
31
Raymond Queneau (ur. 21 lutego 1903 w Hawrze, zm. 25 października 1976 w Paryżu) — francuski poeta, powieściopisarz i eseista.
Współzałożyciel eksperymentalnej grupy literackiej OuLiPo
(Ouvroir de Littérature Potentielle, pol. Warsztat Literatury
Potencjalnej), autor tekstów popularnych piosenek (m.in. Si tu
t’imagines, Boucherie a la lune, La mouche), powieści (m.in. Psia
trawka i Zazie w metrze, na podstawie której powstał kultowy film
w reżyserii Louisa Malle’a), tomów poezji (m.in. Chêne et chien,
Courir les rues, Battre la campagne), opowiadań (Ćwiczenia stylistyczne) oraz maszyny produkującej wiersze. Należał do Akademii
Goncourtów, był także dyrektorem Encyklopedii Plejady wydawnictwa Gallimard, a jako Transcendentny Satrapa należał do
Kolegium Patafizyki (od roku 1974 działającego w utajnieniu),
wykorzystującego język i metody nauki do celów artystycznych.
Jak pisał Alfred Jarry w Czynach i myślach doktora Faustrolla:
„Patafizyka stanowi teorię urojonych rozwiązań przypisujących
symbolicznie zarysom rzeczy, za sprawą tychże, wartości potencjalne”. Queneau twierdził zaś, że patafizyka opiera się na
„prawdzie sprzeczności i wyjątków”. Jego imieniem i nazwiskiem
nazwano jedną z paryskich stacji metra.
32
33
Dyrektor teatru Dyrektor artystyczny
Konsultant artystyczny
Główny księgowy Kierownik literacki Konsultanci literaccy Roman OSADNIK
Agnieszka GLIŃSKA
Agnieszka ZAWADOWSKA
Jadwiga JAWORSKA
Agnieszka TUSZYŃSKA
Karolina MATUSZEWSKA
Tomasz SZCZEPANEK
Pracownia Ewa BUŁHAK
im. Jerzego Grzegorzewskiego
Mateusz ŻURAWSKI
Radca prawny
Magdalena WADOWSKA
Zamówienia publiczne Michał MAGDZIAK
P.o. kierownika technicznego Rafał KOŚKA
Koordynacja pracy artystycznej Paulina IWIŃSKA­‑BIERNAWSKA
Sekretariat Aleksandra HARASIMOWICZ
Kierownik działu PR i promocji Marta BARTKOWSKA
Kierownik działu sprzedaży Małgorzata LIPIŃSKA
Edukacja kulturalna Magdalena GRABOWSKA
Justyna LIPKO-KONIECZNA
Impresariat Agnieszka BŁAŻEJOWSKA
Przemek SZULCZEWSKI
Promocja, strona internetowa Darek PABJAŃCZYK
Obsługa widowni Magdalena GRABOWSKA
Dagmara OLEWIŃSKA
Kasa biletowa Dorota RĘBISZ
Paweł JELENIEWSKI
Krzysztof LIPIEC
Kierownik administracyjny Michał PAWELEC
Kierownicy produkcji Justyna PANKIEWICZ
Aleksandra WIŚNIEWSKA
Inspicjentki Olga KAROŃ
Maria LEJMAN-KASZ
Beata SZARADOWSKA
Sufler Magda JARACZ
Pracownia oświetleniowa Janusz BRODACKI
Tomasz JANISZEWSKI
Daniel SANJUAN-CIEPIELEWSKI
Dariusz ZABIEGAŁOWSKI
Pracownia akustyczna Sławomir CZARNECKI
Paweł PARZUCHOWSKI
Szymon ŻELAZOWSKI
Specjalista ds. technicznych Magda BAŁYCZ
34
Modelator/rekwizytor Marta Ewa JANIKOWSKA
Rekwizytor/montażysta Witold FIETKIEWICZ
Pracownia perukarska i charakteryzacja Bożena JÓŹWIAK
Garderobiane Teresa IWANOW
Zespół montażystów
Grażyna KRÓL
Beata PADEREWSKA
Tomasz BOCZKOWSKI
Tomasz BOGUMIŁ
Sergiusz GAJCY
Rafał KĘPA
Marcin SKOREK
Leszek SWAT
Jacek KAJAK
Michał GASIK
Andrzej SZTARBAŁA
Stanisława KWAŚNIEWSKA
Jacek KAJAK
Monika KACZOREK
Małgorzata KRUPA
Małgorzata POCZTOWICZ
Teresa STOKOWIEC
Beata STĘPIEŃ
Monika KOMOROWSKA
Specjalista ds. eksploatacji i informatyki
Specjalista ds. bhp Specjalista ds. ppoż. Intendent Zaopatrzenie Księgowość Kadry Wypożyczalnia kostiumów
GALERIA STUDIO
Kierownik galerii Koordynator prac galerii
Producent Agnieszka ZAWADOWSKA
Dominika JEŻEWSKA
Kamila GOLIK
Teatr Studio / Pl. Defilad 1 / PKiN / www.teatrstudio.pl
Koprodukcja z Teatrem
Malabar Hotel
Projekt graficzny: Antonina Benedek
Spektakl powstał w ramach Stypen‑
dium Ministra Kultury i Dziedzictwa
Narodowego MŁODA POLSKA.
Patroni
35
FOT. REGGIE RODRIGUE, ALBINO ALLIGATOR FOUNTAIN / PROJEKT: ANTONINA BENEDEK

Podobne dokumenty