Otwock znikające punkty

Transkrypt

Otwock znikające punkty
O twock
znikające
punkty
Projekt „Otwock’’ rozwija się wokół miejsca postrzeganego przez pryzmat sztuki. Miejsce ma w tym przypadku dwojakie znaczenie. Odnosi się
do Otwocka, rodzinnego miasta rzeźbiarza Mirosława Bałki, oraz domu jego
dzieciństwa, który artysta przekształcił w pracownię. To wyjątkowe studio
skłoniło do refleksji nad relacją sztuki i przestrzeni, w której powstaje. Miasto
stało się szerokim polem pracy.
„Otwock” jest próbą stworzenia subiektywnego opisu miejsca. Zaproszeni
artyści, kuratorzy i autorzy pracują z zastanym kontekstem, zawieszonym
między historią a teraźniejszością, osobistymi i oficjalnymi narracjami, sferą
publiczną i prywatną, wobec zmieniających się funkcji przestrzeni.
Przyjętą metodę działania najlepiej opisują pojęcia site specific i site responsive,
a więc sztuki powstającej w konkretnym miejscu i w reakcji na jego złożony
charakter. Prace i efemeryczne gesty artystów, teksty, wydarzenia odsłaniają
nowe warstwy znaczeń. Tworzą luźną sieć skojarzeń i powiązań. Uzupełniając
się nawzajem, stawiają pytania oraz proponują zmienne interpretacje i nowe
sposoby pojmowania lokalności.
Niniejsza publikacja jest jedną z odsłon projektu. Zamieszczona na kolejnych
stronach mapa wskazuje miejsca często niepozorne, czasem nieistniejące
lub takie, które niechybnie znikną lub zmienią swój charakter.
Opisy zawarte w dalszej części składają się na historię miejsca, a raczej jedną
z jej wersji. Opowiadają ją przez losy budynków i ich użytowników, mieszkańców miasta, przyjezdnych i tych, którzy je opuścili. Autorów i bohaterów
ich tekstów wiążą z Otwockiem różnorodne relacje — trwałe lub epizodyczne, ugruntowane w różnych momentach ostatniego stulecia. Osobiste
historie splatają się z encyklopedycznymi faktami. Wiele z nich to spojrzenie
w przeszłość. Towarzyszące im fotografie ukazują opisywane miejsca tak,
jak wyglądają w momencie powstawania publikacji.
Wybór lokalizacji uzupełnia opublikowany przez „Gazetę Wyborczą” w 2008
roku spacerownik po Otwocku autorstwa Tomasza Urzykowskiego, który za uprzejmą zgodą Autora i wydawnictwa Agora zamieściliśmy na stronie
internetowej www.otwockstudio.pl.
Kasia Redzisz
Z Warszawy do Otwocka nałatwiej dojechać kolejką podmiejską.
Wizyta w mieście zaczyna się wtedy na dworcu PKP.
Jadąc samochodem, wzdłuż prawego brzegu Wisły, na południowy wschód od ­Warszawy,
pierwszym punktem wjazdowym jest rondo Żołnierzy AK IV Rejonu Otwock
„Fromczyn”.
GO
SK
IE
CZ
A
KO
CH
A
Skwer pomiędzy ul. Kruczą, ul. Hożą
i ul. Andriollego
22Pawilony
Pl. Niepodległości
A
IEG
TO
W
ZI
RU
EM
A
EG
FA
KU
BU
A
G
KR
AJO
WE
J
WARSZAW
12
SKA
PONIA
TOWS
KI
11
N
LA
ZAMENHO
IE
I
SK
KR
PI
A
SK
IC
GO
IE
ŁS
UD
SŁA
WA
P
FREDRY
O
Ń
A
ZA
O
SK
LE
RZ
SK
BR
IEG
SK
BU
L
ŻE
BO
O
W
IT
A
SIA PUCHATK
A
LITERACKA
ARMII KRAJ
OWEJ
EGO
SK
IE
GO
IPO
WI
IŃ
CY
I
JÓ
ZE
FA
Budynek Amatorskiego Teatru
Miejskiego
TA
T
KIL
O
ZK
RO
MSK
IE G O
US
EWSKA
KARCZ
4A
ICKIEJ
RU
S
II
Muzeum Ziemi Otwockiej
ul. Narutowicza 2
21Samolot
Charlotte Moth,
Willa Niespodzianka
CI
Z
19
Biblioteka Miejska
ul. Andriollego 45
ul. Ziemowita 7
ŁA
PU
W
TO
O
JA
A
EL
I
BR
N
LE
GO
A
WSK
KAR
CZE
L
IO
DR
AN
G
1000 m
13
BE
MA
18
PO
N
IA
TO
W
RU
A
A
M
MY
RE
JSKA
14
FA
IC
IEG
EGO
JA
WIE
SKI
JÓ
ZE
ZA
3-C
SAR
SK
IE
3-C
IEG
OM
AJA
GO
NAR
DYŃ
SKA
PARTYZANTÓW
ŚLU
A
500 m
Koreański dom dziecka
11
Dawna Szkoła Podstawowa nr 4
ul. Szkolna 31
ul. Armii Krajowej 4
ul. Komunardów 9
KA
LE
A
SK
OW A
A
Ż
HO
A
Z
C
U
AR
KR
M
MATEJKI
ZE
GI
0 m
19
Willa „Arcy”
ul. Myśliwska 2
NI
RS
A
W
O
O
O
G
SKIE
ATO
R
ŁU
O twock
7
ul. Jana Kochanowskiego 10
NO
W
ER
EG
KIEG
AB
KONOPN
AW
EGO
R
Ś
KO
LL
LNA
KA
A
RSK
FAN
18
9Zofiówka
9
Cmentarz katolicki
ul. Andriollego 84
REYMONTA
A
ŚN
17
21
STE
O
W
-
SN
O
EW
PR
GE
SO
PRZ
4B
A
ER
ISL
LA
IO
OR
DR
CA
ZI
TYSIĄCLEC
IA
A
AN
16
A
SK
4COPINA
CH
R
WAY
W.
POSZAW
A
NA
IEL
ŚC
KO
FIL
AR
UN
KO
M
KR
AS
Z
DÓ
W
Ś
ZKI
A
CZ
6Olin
8
O
RE
YM
ON
O TA
IEG
P
KO
SK
AW
SZ
AR
W
AS
ST
22
SZKO
WIEJS
SIŃS
ŁUKA
SZEW
O
TOREG
NA BA Ł
STEFA
U
G
I
A
W
O
AS
IŃ
r
w
IUS
MON
O
EG
KI
C
A
W
O
SŁ
TA
N
O
YM
RE
A
A
RN
GÓ
AJ
ĄT
ŁŁ
KO
NA
WA
WE
RSK
RZEI
NA OK
CLECIA
TYSIĄ
KRA
OWA
WARSZTAT
WA
PORTO
15
Ą
RZ
K
3
STEFA
RYCERSKA
SKA
Z
YC
O
2
MIESZKA I
KIEG
SIŃS
AW
A
ŚW
IDE
R
WIOSENNA
17
ul. Jana Pawła II 21
ul. Borowa 6
M
C
PLI
Lara Almarcegui,
Rozbiórka drewnianego domu
WA
RO
BO
Kirkut żydowski
pomiędzy ul. Andriollego i ul. Czerwona
Droga
ul. Łukasińskiego 44
16
ul. Kościelna 18
5
Pensjonat „Śródborowianka”
ul. Literacka 6
15Studio
ul. Reymonta 29
6
SA
ST
RY
SKIEGO
SZ
RYSIA
14
4C Dom Oszera Perechodnika
D
TU
KRASZEW
WA
R
EGO
ŁUKA
CHROBR
SK
M
RO
GO
HU
8
13
4B Willa „Lala”
ŻE
U
GR
i
d
A
K
DZ
A
e
A
EW
BR
ZO
ZO
W
A
GO
IE
AL
NW
WA
MAJO
GO
IE
SK
Stacja PKP w Otwocku
ul. Warszawska 9 / ul. Orla 1
ul. Armii Krajowej 8
5
MICKIEW ICZA
12
4A Sanatorium Braci Gurewiczów
L
TE
GA
BA
A
SK
AJ
ĄT
AM
AD
A
KIE
G
A O
CZ
UŁ
K
KU
3
GRU
IŃS
W
ZA
A
S
AR
W
RN
GÓ
SOW
Anna Molska, Witacz
Rondo Żołnierzy AK IV Rejonu „Fromczyn”
BER
ŁŁ
KO
WA
GO
ZA
RS
HU
WA
2
KA
Z
ALD
NW
7
MYŚLIWSKA
2
1
Jazda do Otwocka
Anna Molska
Dawna Kolej Nadwiślańska z Kowla do Mławy już na jej odcinku z Warszawy do Otwocka daje posmakować przyjemności z przemieszczania się
na niedługim dystansie. Z tej podróży warto zapamiętać moment, gdy otwierają się drzwi pociągu, a oczom podróżnych ukazują się przystanki z charakterystycznymi skrzydlatymi wiatami. To inżynierska i architektoniczna
próba stworzenia zintegrowanej przestrzeni percypowanej w czasie i w ruchu, ujęcie prędkości w ramy architektury. Zadarte do góry delikatne żelbetowe dachy migają na przemian z widzianymi z okien pociągu sosnami,
krzakami klonów jesionolistnych i czarnego bzu. Przystanki, porównywane
do betonowych ptaków na torach, powstały między 1936 a 1938 rokiem
w ramach sztandarowej inwestycji PKP tamtych czasów, jaką była elektryfikacja linii kolejowych wokół Warszawy. Ich projektant, inżynier Kazimierz
Centnerszwer z Biura Projektów i Studiów PKP, zaproponował wyspowe
perony między torami, tak by pociągi mogły zatrzymywać się z obu stron,
a pasażerowie z jednego peronu mogli wchodzić do pociągów jadących
w obu kierunkach. Na daszkach umieścił nazwy miejscowości, zaś pod nimi,
w zaokrąglonych pawilonach, kasy i poczekalnie. Inwestycję zrealizowała
firma Szenejko i Brandt Inżynierowie.
Rondo Żołnierzy AK IV Rejonu „Fromczyn”
Opływowe kształty przystanków kojarzą się z wagonami pociągów, ale dla
współczesnych były przede wszystkim świadectwem nowoczesnej myśli
technicznej i technologicznej. Dziś zalicza się je do najważniejszych realizacji streamline’u w Polsce — stylu architektonicznego lat 30. inspirowanego
rozwojem kolei, lotnictwa iprzemysłu stoczniowego. Ta nowa technologiczna
emanacja art déco wyrażała istotę współczesności opartą o nowe zdobycze
przemysłu i inżynierii. Architektów fascynowały cylindryczne formy samolotów, zaokrąglenia lokomotyw, samochodów oraz produkowanych masowo
przedmiotów codziennego użytku z chromowanego metalu i bakelitu.
Każdy przedmiot wymaga jednak czułej ręki, która będzie go polerować
i dbać o jego blask. Lekkie, delikatne ściany przystanków w jasnych, typowych dla modernistycznej architektury kolorach, ceramiczne okładziny
i horyzontalnie ułożone okna słabo zniosły wieloletnie zaniedbania. I choć
kilka lat temu, w 2010 roku, w prasie gruchnęła wieść, że pod kilof mają
pójść przystanki: Olszynka Grochowska, Międzylesie, Radość, Miedzeszyn, Michalin, Józefów i Świder — konserwatorzy uchronili zabytkowe
wiaty, włączając je do rejestru zabytków. Przystanki linii otwockiej pozostały
na swoim miejscu, a podróż w ich milczącym towarzystwie, mimowolnie
staje się podróżą w czasie.
Witacz
2011
„Witacz”, rzeźba Anny Molskiej, to siedmiometrowa konstrukcja z metalu
i fragmentów sosny wyciętej podczas karczowania pobliskiego lasu. Znajduje
się na rondzie przy wjeździe do Otwocka. Tytuł nawiązuje do popularnej formy identyfikacji wizualnej — rzeźba zastępuje typowe plansze umieszczane
przy wjazdach do miast, ale w sposób przewrotny. Artystka odnosi się do jakości przestrzeni publicznej i chaosu estetycznego, który w ostatnich latach
stał się udziałem wielu polskich miast i przedmieść. Forma jest odpowiedzią
na krzykliwe reklamy i szyldy. Wykorzystanie charakterystycznego elementu
krajobrazu, sosny, wpisuje ją w otoczenie. Molska z intuicją sięga jednak głębiej w lokalny kontekst, dotykając tego, co na pierwszy rzut oka niewidoczne.
W dwudziestoleciu międzywojennym sosna i jej gałęzie były elementem herbu
Otwocka, wówczas eleganckiego podwarszawskiego uzdrowiska. Dziś miasto drastycznie zmieniło swój charakter. Rzeźba skupia w sobie to, co w jego
historii i teraźniejszości bolesne i drażniące. Wydobywa na światło dzienne
problemy ukryte w urbanistycznym chaosie. Wyrwane z naturalnego otoczenia
drzewo jest punktem wyjścia do refleksji nad kondycją lokalnego krajobrazu.
Dramatycznie rozdarte, pozbawione igliwia i wykorzenione — odwołuje się
do pamięci miejsca w momencie, gdy kształtuje się nowa tożsamość Otwocka.
„Witacz” zostanie usunięty z ronda i przeniesiony do lasu otaczającego Muzeum Ziemi Otwockiej pod koniec 2012 roku.
3
Stacja PKP w Otwocku
ul. Warszawska 9 / ul. Orla 1
Stacja Otwock Stacyjny (Wille Otwockie) była kolejnym po stacji Warszawa-Praga przystankiem na Żelaznej Drodze Nadwiślańskiej prowadzącej
z Mławy do Kowla, a otwartej przez władze carskie w 1877. Budynek dworca
powstał w 1910 roku według projektu architekta Jana Fijałkowskiego. W latach
przedwojennych pełnił funkcję miejsca spotkań i punktu informacyjnego.
Mieściło się w nim jedyne połączenie telegraficzne z Warszawą. Życie towarzyskie toczyło się wokół wykwintnej dworcowej restauracji i werand, na których
organizowane były bankiety. W trakcie likwidacji getta w Otwocku, 19 sierpnia
1942, niemieccy żołnierze używali jednej z ramp bocznicy kolejowej dworca
do masowego zgrupowania mieszkańców getta. Z otwockiego dworca do obozu
zagłady w Treblince wywieziono około 8 tys. Żydów.
Tomek Fudala
4
5
6
7
4
Świdermajer
Świdermajer (od rzeki Świder i stylu biedermeier) to pojęcie najczęściej pojawiające się w kontekście architektury Otwocka, a utrwalone przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w jednym z jego wierszy opisujących uroki
podwarszawskiego letniska. Określa specyficzny dla rejonu typ drewnianych
budynków (willi i dworków) stworzony przez architekta i rysownika Michała
Elwiro Andriollego (1836-93). Styl łączy w sobie cechy szwajcarskich domów
letniskowych, tradycyjnych domów rosyjskich i elementy dekoracyjne z Podhala. Charakterystyczne są dla niego werandy, na których leżakowali korzystający
ze zdrowotnych właściwości lokalnego powietrza pensjonariusze sanatoriów.
Do najciekawszych obiektów zalicza się Sanatorium Braci Gurewiczów, powstające etapami między 1906 a 1921 r., jeden z największych drewnianych
obiektów w Europie (4A, ul. Armii Krajowej 8); willę „Lala” należącą do teścia
Władysława Reymonta (4B, ul. Władysława Reymonta 29), w której noblista
pisał „Chłopów”; dom Oszera Perechodnika, ojca Calka Perechodnika, autora
„Spowiedzi” — wstrząsających wspomnień z getta otwockiego (4C, ul. Koś­
cielna 18).
Świdermajery są coraz częściej wyburzane. Przyczyniają się do tego wysokie
koszty renowacji niszczejących budynków i rosnące ceny zajmowanych przez
nie działek. Proceder ten pozostaje często na granicy legalności.
5
Lara Almarcegui
Rozbiórka drewnianego domu
2011
ul. Jana Pawła II 21
Twórczość Lary Almarcegui koncentruje
się na procesach urbanistycznych. Artystka
rozpatruje je przez pryzmat zmian politycznych, społecznych i ekonomicznych. Skupia
swoją uwagę na marginesach tkanki miejskiej — pustostanach, ruinach, nieużytkach.
W jej ujęciu pozornie pozbawione znaczenia
przestrzenie i budynki stają się miernikiem
zmian. Dzięki analitycznej i obiektywnej
postawie unika ona sentymentalnej czy
nostalgicznej nuty. Interesuje ją materialny
wymiar architektury, jej właściwości fizyczne i konstrukcyjne. Dokumentuje miejsca
w momentach granicznych, tuż przed ostateczną utratą przez nie swojego oryginalnego
charakteru.
W Otwocku uwagę artystki przyciągnęła
drewniana willa — typowy świdermajer.
Opuszczony dom przy ulicy Jana Pawła II
21 stanowiący własność miasta, wkrótce zostanie rozebrany jak wiele mu podobnych.
Artystka opisała krok po kroku przebieg rozbiórki. Tekst został opublikowany w lokalnej
prasie wraz ze zdjęciem willi. Tym samym
rozbiórka z nieistotnego epizodu codzienności przekształciła się w transparentny
i uświadomiony fakt społeczny. Budynek
został udokumentowany, a jego zniknięcie
przedstawione jako element nieuniknionego
procesu.
8
9
6
Olin
ul. Borowa 6
Kompleks prewentorium dziecięcego, które zaczęło działać prawdopodobnie
w 1926 roku jako zakład letniskowy dla dzieci z biednych rodzin. Ufundowane
zostało przez Magistrat m.st. Warszawy z pomocą organizacji społecznych.
Inicjatywę wspierała Aleksandra Piłsudska (stąd zwyczajowa nazwa miejsca
— Olin), a także dr Hanna Dłuska, siostra Marii Skłodowskiej-Curie. Obiekt
zaprojektował Jan Koszczyc-Witkiewicz w czynie społecznym. Kompleks
oferował ok. 1000 miejsc (250 w głównym budynku dla dziewczynek i 750
w namiotach dla chłopców). Cezary Jellenta, pisarz, krytyk literacki i artystyczny, a także otwocki kuracjusz, pisał o założeniu:
Wielki aeroplan, rozpostarty na ziemi leśnej, a mogący pomieścić
dwieście pięćdziesiąt niedokarmionej bądź niedokrwistej dziatwy
naraz (…). Środek — niby pierś statku powietrznego, zakrokwiony
w szczyt polski, przecina długą ławę o takimże łuku, wyrzuconą
na prawo i na lewo skrzydłami.
(Cezary Jellenta, „Sosny otwockie. Obraz miasta uzdrowiska”, 1935).
Kilka lat przed wojną rozbudowano budynek główny i założono centralne
ogrzewanie. Odtąd zakład czynny był przez cały rok. Pierwsze bomby spadły
na ośrodek na początku września 1939, zabijając — jak notowała Aleksandra Piłsudska w swoich pamiętnikach — ok. 15 dzieci.Po wojnie kompleks
rozbudowano przy wsparciu Szwedzkiego Czerwonego Krzyża. W placówce
zatrudniony był personel szwedzki i polski, m.in. byłe więźniarki z Ravensbrück i Oświęcimia. Było to największe sanatorium w Otwocku. Do 1948 roku
miało wspólny zarząd polsko-szwedzki, potem przeszło pod zarząd Magistratu
Warszawy. W 1951 sanatorium otrzymało imię Juliana Marchlewskiego. W 1992
przeniesiono je do obiektu na ul. Narutowicza. Budynek spłonął w 2008.
Aleksandra Piłsudska opuściła Polskę we wrześniu 1939, tuż po rozpoczęciu wojny. Ewakuowała się do Wilna, dalej do Kowna, a następnie przez
Estonię i Szwecję do Londynu. Rodzina 13-letniego wówczas profesora
Josepha Rykwerta odbywała z nią znaczną część drogi. Joseph Rykwert
(ur. 1926 w Warszawie) jest jednym z najwybitniejszych historyków architektury swojego pokolenia. Wykłada na prestiżowych uczelniach na całym
świecie. Jest autorem wielu kluczowych prac w dziedzinie historii i krytki
architektury, m.in.: „The Dancing Column” (1996), „The Seduction of
Place” (2000), „The Judicious Eye” (2008). Mieszka w Londynie. Przed
II wojną światową jego rodzice mieli letni dom w Otwocku.
10
11
7
8
Willa „Arcy”
Koreański dom dziecka
ul. Myśliwska 2
Elżbieta i Szymon Rykwertowie zakupili w 1935
roku parcelę pod budowę domu letniego na terenie dawnych gruntów folwarku Pogorzel. Wykonanie projektu willi zlecili Lucjanowi Korngoldowi, który wcześniej projektował wnętrze
warszawskiego mieszkania rodziny.
ul. Komunardów 10
Zarówno z jadalni, jak i z holu na parterze można było wyjść na dwupoziomowy taras, a dalej,
przez arkadowe podcienia, do reprezentacyjnego
ogrodu ukształtowanego tarasowo wokół willi.
Dopiero pokonanie niższego tarasu pośredniego umożliwiało zejście schodami do ogrodu
Dom (…) był budowany, zdaje mi się, w 1935–37 roku. Jako smarkacz
dokuczałem murarzom na rusztowaniach, żeby mi pokazali, jak się kładzie
cegły.Tak w ogóle zaczął się mój entuzjazm budowniczy… Pamiętam także,
że „styl” domu był raczej mojej matki niż Korngolda. On pewnie chciał
pokorbuzierować, a ona tak trochę po hollywoodzku chciała mieszkać.
(Joseph Rykwert)
Willa zaprojektowana została jako całoroczny,
jednorodzinny, piętrowy dom mieszkalny — murowany z częściowo drewnianymi stropami.
Wewnątrz część prywatną oddzielono od części
reprezentacyjnej. Na dole rozmieszczone były:
główne wejście prowadzące do sieni z klatką
schodową, obszerny hol-salon ze schodami
na górną kondygnację i kominkiem. Hol został
połączony z jadalnią, która była pomieszczeniem
niezwykle „wyrazistym” przez sufit ozdobiony
glinianymi ludowymi misami. W części północnej willi znajdowała się kuchnia, tzw. kredens,
łazienka, pokój gościnny i służbowy. Pokoje sypialne właścicieli znajdowały się na piętrze. Zaprojektowano tu m.in. hol oraz sypialnie dzieci,
rodziców, bony i służby.
r­ ekreacyjnego z basenem kąpielowym. Dzięki informacjom uzyskanym od prof. Josepha
­Rykwerta wiadomo, że modernistyczny ogród
willowy rozciągał się tylko na części parceli.
Od strony południowej i wschodniej sąsiadował
z sadem i uprawami warzyw — nimi zajmował
się zatrudniony przez właścicieli agronom.
Rząd Korei Północnej ufundował w 1951 roku budynek Domu Dziecka
przy ulicy Komunardów 10. Pierwsza grupa dzieci, ok. 200 sierot wojennych
z ­Korei, zamieszkała w nim jesienią tego samego roku. W ciągu ośmiu lat liczba
ta wzrosła do 600. Dzieci mieszkały także w Domu Dziecka przy ul. Zacisznej i przy ul. Bernardyńskiej (w dawnej willi „Arcy” Rykwertów). Otwock
odwiedził 4 lipca 1956 ówczesny przywódca Korei Północnej — Kim Ir Sen.
W księdze pamiątkowej zachował się jego odręczny wpis: „Wiecznie będzie
trwało w sercach narodu koreańskiego dobrodziejstwo, którego udzielał naród
polski w wychowaniu naszych uczniów i dzieci”.
W czasie „odwilży”, czyli następujących po śmierci Stalina zmian politycznych w Polsce, Kim Ir Sen zdecydował o powrocie wszystkich Koreańczyków do dawnej ojczyzny. Ostatni wyjechali z Otwocka w 1959 roku. Pamiątką
po nich są dwa pomniki przyjaźni — niepozorne obeliski zbudowane rękami wychowanków. Pozostałości jednego z nich nadal stoją na tyłach domu
przy ul. Komunardów. Wokół niego koreańskie dzieci zasadziły 1000 drzew
upamiętniających ich pobyt w Otwocku.
Obecny wygląd willi „Arcy” jest wynikiem
zmian przeprowadzonych po II wojnie światowej. W 1945 r. nieruchomość Rykwertów została
skonfiskowana i przekazana w użytkowanie Państwowemu Domowi Dziecka nr 14 w Otwocku.
12
13
9
Zakład dla Nerwowo i Psychicznie
Chorych Żydów „Zofiówka”
ul. Jana Kochanowskiego 10
Zakład powstał z inicjatywy założonego w 1906 roku Towarzystwa Opieki nad Ubogimi, Nerwowo i Umysłowo Chorymi Żydami. Kompleks nosi nazwę „Zofiówka”
na cześć Zofii Endelman, która przekazała ziemię pod budowę ośrodka. W 1908
zbudowano pierwszy pawilon męski, a do roku 1926 powstały trzy pawilony.
Było w nich łącznie 275 miejsc. Pacjentami ośrodka byli m.in.: pisarz i krytyk
Cezary Jellenta, jak również Adela Tuwim, matka Juliana Tuwima, która trafiła
do „Zofiówki” po nieudanej próbie samobójczej. W 1940 zakład znalazł się w obszarze getta. Część pacjentów została zagłodzona na śmierć w 1942, w ramach akcji
T4 — „likwidacji życia nie wartego życia”. Pozostałych w sierpniu tego samego
roku rozstrzelano lub wywieziono do obozu zagłady w Treblince.
Adela Tuwim ukrywała się wtedy u polskiej rodziny. Została rozstrzelana przez
niemieckich żołnierzy, jej ciało zakopano w ogrodzie. Po wojnie Julian Tuwim
pochował ją w Łodzi.
Śródborów
Na początku lat 20. XX w. w Śródborowie, będącym obecnie częścią
­Otwocka, rozpoczęto realizowanie planu utworzenia miasta-ogrodu. Nie został on sfinalizowany, ale na parcelach kupionych przez zamożną warszawską
inteligencję (lekarzy, finansistów, prawników, ludzi wolnych zawodów) zbudowano pensjonaty i wille w formach nawiązujących do modernistycznych
kierunków architektury: Bauhausu, stylu międzynarodowego i streamline’u.
Trzy z nich są dziełami awangardowych architektów warszawskich: Szymona Syrkusa, Jerzego Gelbarda i Romana Sigalina oraz Lucjana Korngolda
i Jerzego Bluma.
11
Charlotte Moth
Willa Niespodzianka
(…)
Zastrzelił ją faszysta,
Kiedy myślała o mnie,
Zastrzelił ją faszysta,
Kiedy tęskniła do mnie.
2011
ul. Ziemowita 7
Nabił– zabił tęsknotę,
Znowu zaczął nabijać,
Żeby potem… — lecz potem
Nie było już co zabijać.
Przestrzelił świat matczyny:
Dwie pieszczotliwe zgłoski,
Trupa z okna wyrzucił
Na święty bruk otwocki.
10
(Julian Tuwim, „Matka”)
Po wojnie na terenie „Zofiówki” utworzono szkołę działaczy PPS OMTUR,
­następnie ośrodek przejął Związek Młodzieży Polskiej. Przyjeżdżała tu młodzież
socjalistyczna z Francji i Holandii. Od lat 50. leczono w „Zofiówce” gruźlicę. Sanatorium nosiło wówczas imię Stefana Okrzei (od 1956). W 1985 roku szpital powrócił
do pierwotnej nazwy i ponownie zaczęto leczyć tu schorzenia neuro­psychiatryczne.
Utworzono w nim oddział dla dzieci z zaburzeniami neuropsychiatrycznymi,
dla młodzieży uzależnionej od środków odurzających i dla dorosłych chorych
psychicznie.
Obiekt jest zdewastowany. Stał się miejscem efemerycznej interwencji Luca
­Tuymansa („dziesięć”, 2012). Jeden ze szpitalnych oddziałów wypełniło 1000
czarnych balonów.
14
Punktem wyjścia dla prac Charlotte Moth jest cykl „Travelogue” — gromadzony
na przestrzeni lat zbiór zdjęć architektury i wnętrz. Dokumentowane obiekty mają
uniwersalny charakter — wygląd nie pozwala na powiązanie ich z konkretnym
miejscem. Latem 2011 r. Moth fotografowała otwocką dzielnicę Śródborów. Odrębny projekt poświęciła opuszczonemu domowi przy ulicy Ziemowita 7. Przedstawiającą go powiększoną fotografię umieściła na aluminiowej strukturze, tworząc
lustrzane odbicie willi. Zwierciadlany wizerunek sfotografowany przez artystkę
w sąsiedztwie pierwowzoru odnosił się do niemożliwości poznania historii miejsca.
Zamiast obiektywnej dokumentacji, zdjęcia miały stać się zapisem subiektywnych
wrażeń i interwencji w przestrzeń. Willę zburzono przed ukończeniem projektu.
Pojawiający się wokół pustej działki powidok stał się świadectwem jej niedawnej
przeszłości. Wbrew pierwotnej intencji autorki, jej praca dotyka specyficznego
dla Otwocka problemu zanikającej historycznej tkanki miasta. Artystka, świadoma, że pozostałe śródborowskie wille może spotkać podobny los, zdecydowała się
opracować fotograficzną dokumentację okolicy.
Charlotte Moth po Śródborowie oprowadzał Piotr Paziński, absolwent
filo­zofii z doktoratem IBL PAN, redaktor naczelny „Midrasza”, autor
książki „Labirynt i drzewo” (2005) oraz przewodnika „Dublin z Ulissesem” (2008). Laureat Paszportu Polityki za debiutancką powieść „Pensjonat” (2009). Pierwowzorem miejsca, które w niej opisuje, jest otwocka
„Śródborowianka”. Będąc dzieckiem spędzał w niej wakacje.
15
12
Śródborowianka
ul. Literacka 6
„Śródborowianka” to ekskluzywny przedwojenny pensjonat. Architektem był
Józef Czesław Kon. Cezary Jellenta pisał o nim: „Rywalem Gurewicza jest
Śródborowianka… Włożyła w swój dom murowany wielką ambicję architektoniczną i rozpostarła przed nim… dobre przedpole gazonów i kwiatów”.
Odpoczywała tu elita żydowska, aktorzy i pisarze, m.in. Julian Tuwim. W czasie wojny w „Śródborowiance” stacjonował oddział Tatarów z Waffen-SS.
Po wojnie, podobnie jak w wielu innych otwockich pensjonatach, utworzono
w niej sierociniec. Był on przeznaczony dla dzieci z gett, dlatego organizacja
żydowska JOINT wykupiła „Śródborowiankę” od państwa i przekazała Towarzystwu Społeczno-Kulturalnemu Żydów. Obecnie w budynku mieści się
ośrodek wypoczynkowo-szkoleniowy.
Śródborowiankę znalazłem w Księdze. Miała granatowe okładki i leżała
jak gdyby nigdy nic w witrynie jednego z krakowskich antykwariatów.
Transakcja nie trwała długo, antykwariusz zgodził się opuścić cenę, chyba nie zdając sobie sprawy, jaki skarb wystawił na sprzedaż, mnie z kolei
nie zależało na targowaniu się, i tak przecież musiałem ją mieć. Szedłem
potem ulicą, nerwowo ją kartkując, wpierw spis rzeczy, zaraz potem indeks. Była.
Rzecz jasna, znałem ją przedtem. Tkwiła u zarania mojej pamięci. Miała
postać dużego, białego domu o pogmatwanych kształtach, z gankiem
i tarasem wychodzącym na ogród pachnący żywicą, gdzie leżało się
na leżakach i chodziło na spacery i gdzie powietrze szumiało od rozmów. Ale moja Księga, czyli „Almanach Uzdrowisk”, wydany nakładem
Polskiego Towarzystwa Balneo­logicznego w roku 1934, zaopatrzony
w wykresy i fotografie, w reklamy oraz zalecenia wybitnych uczonych
i lekarskich pisarzy, upewniła mnie, że Śródborowianka istniała nie tylko
zanim się urodziłem, ale również wcześniej, jeszcze przed wojną. Niby
o tym wiedziałem, rodzinne przekazy i zachowane świadectwa nie pozostawiały wiele miejsca na spekulację. Jeździło się przecież „na linię”,
do pensjonatów z szerokimi werandami-leżalniami i z kuchnią pachnącą
gotowaną marchewką, i do sanatoriów, podreperować płuca i nerwy z dala
od zatłoczonej i dusznej Warszawy. Jedni wracali, inni zostawali na zawsze
na anielińskim cmentarzu, ich imiona wyryto na kamieniach w pięciu
językach. Potem ci pierwsi albo zginęli, albo rozproszyli się po świecie,
została garstka tubylców-rozbitków oraz ich arka w sosnowym ogrodzie,
jak dawniej przykryta blachą i pobielona wapnem, długa i pokrzywiona,
z krętymi korytarzami, jadalnią i świetlicą, która bywała czytelnią i domem
modlitwy, a bodajże częściej salą telewizyjną, gdzie dyskutowano i grano
w karty, i gdzie współczesne głosy przenikały się z tymi z przeszłości.
Wiedziałem to wszystko, niejeden szczegół wrył się w moją świadomość,
jednak zapis w dopiero co odkrytej Księdze, złożony nierównym ołowianym
ściegiem, gdzie każda litera stanowi odrębny świat, był niczym rażenie pioruna. Dostrzegłem jego blask, dobiegający z odległej i zapomnianej galaktyki,
właściwie z otchłani czasu, która znajdowała się na wyciągnięcie ręki. Zaraz
potem poczułem dumę, jaka towarzyszy odkryciu, że dobrze znane mi miejsce
ma starożytny rodowód, w dodatku poświadczony drukiem. Jeżeli tak sprawy
się mają, myślałem, skoro Księga przetrwała, to mogę teraz dopisać jej dalszy
ciąg, własny komentarz do dziejów Śródborowianki.
Reszta była kwestią wspomnienia. Ma ono, jak dobrze wiadomo, szczególną
moc, potrafi niszczyć i tworzyć, jako że stoi u początków kreacji. Odłożyłem
Księgę, wysypałem na stół fotografie pensjonatowych gości, przeważnie już
nieżyjących, i mnie samego na pokrzywionej sośnie u końca piaszczystej
alei, która prowadziła, a może i nadal prowadzi w gęsty las. Potem znów pojechałem do Śródborowa, ulokowałem się w jednym z pokojów, przywołałem
duchy i odległe obrazy, a wtedy
wszystko nagle stało się jasne, jakby otwarły się liczne drzwi
na dalekie, nieskończone przestrzenie i pejzaże
(Tadeusz Kantor, Klasa szkolna, w: Kantor, Pisma, t. II, Wrocław 2004, s. 25)
Zacząłem pisać.
Pensjonat to
Ponury hol, wysiedziane fotele, rozkład jazdy pociągów ­podmiejskich
zamknięty w drewnianej gablotce, korkowa tablica ogłoszeń.
­Gimnastyka, rehabilitacja, masaże w domu. Szpetota starej boazerii, dopiero teraz ją zauważyłem.Wiecznie skrzypiące schody, olejna
lamperia, wytarty chodnik. Żadne salony, ale ich tutaj ciągnęło.
Atmosfera. Mały, obskurny przybytek na pustyni, przystanek w wędrówce. ­Nasza arka.Tutaj byli, tutaj byliśmy u siebie. I tutaj zawsze
będziemy.
Piotr Paziński
16
17
13
Kirkut żydowski
pomiędzy ul. Andriollego i ul. Czerwona Droga
15
Jest to jeden z lepiej zachowanych cmentarzy żydowskich w województwie
mazowieckim. Napisy na nagrobkach wykonane są nie tylko w języku hebrajskim, lecz także polskim czy rosyjskim, co dobrze obrazuje zróżnicowanie kulturowe przedwojennych żydowskich społeczności w Otwocku.
Na nagrobkach osób przyjezdnych, które zmarły w okolicznych sanatoriach,
znajduje się informacja o miejscu ich pochodzenia — do Otwocka przyjeżdżali Żydzi z Polski, Odessy, Horodyszcza, Wilna, Moskwy czy Nowego
Jorku. Na cmentarzu znajduje się ok. 1200 nagrobków. Po wojnie często były
kradzione i wykorzystywane jako materiał budowlany. W 2002 roku kirkut
został oczyszczony z zarastających krzewów i drzew, a w 2007 jego teren
oznaczono linią grafitowych głazów.
Studio
ul. Waleriana Łukasińskiego 44
Na początku lat 90. XX w. Mirosław Bałka przekształcił swój rodzinny dom
w pracownię. W swych pracach artysta odwołuje się do pamięci miejsca, które
zmieniło pierwotną funkcję, jego wymiarów, współrzędnych geograficznych.
Odlewy ścian czy podłogi, przeniesione w inne przestrzenie, funkcjonują jako
rzeźby. Znajdujące się w domu i jego otoczeniu materiały: drewno, linoleum,
popiół — trwają w dziełach sztuki. W ostatnich latach studio stopniowo przestaje być przestrzenią pracy. Projekt „Otwock” nie ma jednak na celu jego
muzeifikacji. Stawia pytanie o przyszłość i potencjał pracowni artysty jako
miejsca działań i punktu odniesienia. Jej los pozostaje otwarty.
Luc Tuymans
Die Nacht
14
Cmentarz katolicki w Otwocku
ul. Michała Elwiro Andriollego 84
Cmentarz powstał w roku 1911, w tym samym okresie co parafia katolicka w Otwocku.
Mieści się na nim kwatera wojenna żołnierzy Wojska Polskiego i Armii Radzieckiej,
jak również odsłonięty w listopadzie 1990 roku Pom­nik Ofiar Stalinizmu. Do masowej
mogiły znajdującej się na cmentarzu przeniesiono ok. 500 ciał ekshumowanych z terenu
pobliskiego lasu. Byli to głównie więźniowie przetrzymywani w okolicznych siedzibach
NKWD.
2012
Tacita Dean
Malarstwo Luca Tuymansa bywa interpretowane
jako wyraz przekonania, że wizualna reprezentacja
może być jedynie fragmentaryczna i subiektywna,
oraz nieufności wobec obrazu. Motywy wykorzystywane przez artystę — cytaty z filmów, telewizji,
fotografii — oscylują pomiędzy tematami z historii XX wieku, takimi jak Holokaust czy kolonialna
przeszłość Belgii, a banalnymi scenami z życia codziennego. Osobiste szczegóły mieszają się z historycznymi wydarzeniami. Po wizycie w Otwocku
­Tuymans namalował obraz „Die Nacht”. Jest on
malarskim przetworzeniem jednego z kadrów
filmu Hansa-Jürgena Syberberga „Die Nacht”
(1985). Pięciogodzinny monolog o historii Europy
przeplata się w nim z muzyką Richarda Wagnera,
cytatami z Nietzschego i przypadkowymi obrazami ilustrującymi dramatyczną narrację. Obraz
został umieszczony w dawnym dziecinnym pokoju
Mirosława Bałki. Zamontowany w jego oknie, widoczny jest jedynie z ulicy. Zawieszony na granicy
prywatnej i publicznej przestrzeni, przypomina
o różnych pojęciach historii i pamięci, ich osobistym i kolektywnym wymiarze.
Duck Brush
Liczne oddziały NKWD przybyły do Otwocka wraz z Armią Czerwoną, która zajęła
miasto 29 lipca 1944 r. Centrala NKWD znajdowała się przy ul. Reymonta 68/70 w nieistniejącej dziś willi „Alba”, należącej niegdyś do prawosławnego metropolity Dionizego.
18
2012
Wiele filmów Tacity Dean odwołuje się do przestrzeni
pracy twórców. Artystka filmowała studia i wnętrza
domów Giorgia Morandiego, Cy Twombley’a, Claesa
Oldenburga czy Marcela Broodthaersa. Dokumentowała proces pracy choreografa Merce’a Cunninghama, historyka sztuki Leo Steinberga, czy artystki
Julie Mehretu. Powstałe filmy i fotografie to subtelne,
intymne portrety osób w ich prywatnych przestrzeniach. Formują zapis czasu spędzonego w oswojonym
miejscu. W Otwocku, koncentrując się na pierwotnej,
mieszkalnej funkcji studia, Dean skierowała uwagę
na odnaleziony tam osobisty szczegół — dziecinną szczotkę. Wkomponowała jej charakterystyczny
kształt w serię starych pocztówek z postaciami z dziecięcych bajek. Ręcznie malowane kartki zostały pokazane w gablocie na korytarzu Szkoły Podstawowej
nr 4 w Otwocku, z lekkością przenosząc domowy akcent w przestrzeń publiczną, nierozerwalnie związaną
ze wspomnieniem dzieciństwa.
19
16
Budynek dawnej Szkoły Podstawowej nr 4
ul. Szkolna 31
Hanna Krall pisze o szkole w opowiadaniu „Dom”, poświęconym wyprawie
do rodzinnego domu Symchy Symchowicza, poety żyjącego w Kanadzie,
który wychował się w przedwojennym Otwocku.
W kamienicy po lewej są dwa bary: Maks i Piwo z beczki. Po prawej jest jeden bar Jerry (…). Ostatnie mieszkanie w kamienicy
po prawej zajmowała rodzina poety Symchy Symchowicza,
­która sfotografowała się rok przed wojną. (…)
Nad drzwami ostatniego mieszkania wisi szyld Odzież robocza
(…). Nie ciągnie nas do odzieży, w Maksie, naprzeciwko zdaje się
weselej.Właściciel jest skłonny do rozmowy, nic dziwnego, z rzeźbiarzem Bałką przyszłam, rodakiem z Otwocka. Dziadek rzeźbiarza robił nagrobki w zakładzie kamieniarskim, parę przecznic
od baru.W dodatku wyjaśniło się, że do tej samej szkoły chodziliśmy. Najdawniej późniejszy poeta. Po wojnie ja. Po mnie barman,
rzeźbiarz na końcu. Do podstawówki, zwanej czwórką — wszyscy.
Nic, zupełnie nic z tego nie wynika, tyle że dziwne.
(Hanna Krall, „Tam już nie ma żadnej rzeki”, Kraków 1998, s. 108).
W tym samym tekście Krall przywołuje postać otwockiego mafiosa, bohatera
powieści „Zły” Leopolda Tyrmanda.
Czowiek z bladymi rozkojarzonymi oczami, który wynurzał się
z nocy i znikał w mroku — szefem z Otwocka! (…) Małgorzata R., która w czasach Złego była żoną Tyrmanda, znała bohatera
powieści. Był nieduży, z jasnymi oczami, ziemistą cerą, z długimi
włosami, usztywnionymi brylantyną, zachodzącymi na kołnierz.
Spotkali się wieczorem we troje na Nowym Świecie, pod Klubem
Prasy. — To on … — szepnął podekscytowany pisarz, odesłał żonę
do domu i zniknął ze Złym.
Biblioteka Miejska w Otwocku
ul. Michała Elwiro Andriollego 45
Budynek powstał w 1935 r., według projektu Wacława Szpakowskiego, awangardowego artysty, a w owym czasie miejskiego architekta Otwocka. Przed wojną
była to szkoła dla dzieci żydowskich. Obecnie w budynku szkoły mieści się
Gimnazjum nr 4 im. Józefa Piłsudskiego.
17
(Hanna Krall, op. cit., s. 114–115).
Hanna Krall jest reporterką i pisarką, autorką m.in.: „Zdążyć przed Panem Bogiem” (1977), „Trudności
ze wstawaniem” (1998), „To ty jesteś Daniel” (2001), „Różowe strusie pióra” (2009). Jej teksty i niespisane wspomnienia są podstawą scenariuszy filmów Krzysztofa Kieślowskiego („Krótki dzień pracy”,
„Przypadek”) i Jana Jakuba Kolskiego („Daleko od okna”). W 2005 roku nominowana do nagrody
NIKE za reportaż „Wyjątkowo długa linia”. Urodziła się w Warszawie, wczesne dzieciństwo spędziła
w Lublinie, wielu członków jej rodziny zginęło w obozach koncentracyjnych. Po wojnie przebywała
w domu dziecka w Otwocku.
20
Przedwojenny budynek mieszkalny był w latach 50. XX w. siedzibą
Miejskiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. W jego piwnicach mieścił się areszt bezpieki. Obecnie jedyną pozostałością
po czasach jego funkcjonowania są ciężkie, metalowe drzwi z wizjerami. Biblioteka znajduje się na parterze, na piętrze usytuowane
są mieszkania. Miejsce zostało wpisane do rejestru IPN-u jako
część programu edukacyjnego Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu.
18
Muzeum Ziemi Otwockiej
ul. Gabriela Narutowicza 2
Budynek w stylu dworkowym został wzniesiony w latach 1954–1956
dla Jakuba Bermana, sprawującego nadzór nad działaniami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Z uwagi na pozycję lokatora
willę posadowiono w odosobnionym miejscu. Teren został ogrodzony, a okolica była patrolowana przez oddziały Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Podjazd do budynku stanowi długa aleja,
dawniej ul. J. Bema. Ówczesne służby bezpieczeństwa bez wahania
zablokowały ją wzniesieniem opisywanego obiektu. W ogrodzie willi
do tej pory dostrzec można ślady dawnej ulicy i stojące w regularnych odstępach wzdłuż jej osi latarnie. Berman nie zagrzał długo
miejsca w Otwocku. Wydaje się, że jego żona nie była zadowolona
z warunków lokalowych. W kolejnych latach mieściła się tu szkoła
kształcąca techników optyków, od 1994 r. jest siedzibą Muzeum
Ziemi Otwockiej — placówki muzealnej w strukturach Otwockiego
Centrum Kultury.
W pobliżu muzeum znajduje się „Gomułkówka”, murowany dom
zajęty po wojnie przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. W latach
60. mieszkał w nim Władysław Gomułka — I sekretarz KC PZPR.
W 1982 r. przetrzymywany był tu Lech Wałęsa, obecnie jest to siedziba Zarządu Mazowieckiego, Chojnowskiego i Brudzeńskiego
Parku Krajobrazowego.
Jacek Czarnowski
21
19
Budynek Amatorskiego Teatru Miejskiego
w Otwocku
ul. Armii Krajowej 4
W latach 30. XX w. w obecnym budynku teatru mieściło się prywatne kino
„Oaza” należące do rodziny Nusfeldów. W swoich wspomnieniach Calel
­Perechodnik pisał o nim:
W sierpniu 1938 odbył się ślub mój z Anną Nusfeld, dziewczyną,
która poza mną świata nie widziała i którą kochałem od 1932 roku.
Żona moja była współwłaścicielka kina Oaza w Otwocku. Rodziców swoich nie znała, umarli za młodu. Ją zaś, dwóch jej starszych
braci oraz siostrę wychowywała stara babka.Właściwie sami się
wychowywali.Tym niemniej własnymi siłami wybudowali śliczny
gmach kinowy na odziedziczonym po dziadku swoim pustym placu;
i mogę tak powiedzić po dwudziestu latach nieludzkiej harówki
dorobili się stanowiska. Chcieli przed wojną wybudować jeszcze
jedno kino w Otwocku, ale burmistrz wolał, żeby kina nie było,
byleby go Żyd nie miał. Ale mniejsza z tym.
(Calel Perechodnik, Spowiedź, Warszawa 2011, s. 14).
W ówczesnym Otwocku było to jedyne stale działające kino. W okresie okupacji budynek został najpierw zaadaptowany na magazyn zbożowy. Natomiast
od 1942 roku znowu funkcjonowało w nim kino, w którym wyświetlano niemieckie filmy propagandowe. Wiosną 1944 po udanej akcji żołnierzy Armii
Krajowej przybudówka wraz z projektorem filmowym została wysadzona
w powietrze, co skutecznie uniemożliwiło okupantowi dalsze projekcje. Po wojnie budynek stał się siedzibą jednego z najstarszych, bo działającego od 1926
roku, teatru amatorskiego w Polsce. Początkowo prowizorycznie zaaranżowana scena uzyskała zmodernizowany kształt po remoncie w 1951. Autorem
projektu był inż. Stanisław Russek, jednocześnie reżyser i aktor teatru. Nowo
wyremontowany budynek otrzymał w 1952 imię Stefana Jaracza, aktora kinowego i teatralnego, który po wydostaniu się z Oświęcimia w 1943 roku leczył
się w Otwocku, i w którym 2 lata później zmarł na gruźlicę. W czasie swojego
pobytu wielokrotnie spotykał się z członkami zespołu aktorskiego i udzielał
im cennych wskazówek. Budynek teatru funkcjonował do 2002 roku, kiedy
to został wyłączony z użytkowania w związku z zagrożeniem powodowanym
przez leciwy dach. Aktorzy teatru grają w gościnnych progach innych placówek,
cierpliwie czekając na niezbędny remont obiektu.
Jacek Czarnowski, absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, Wyższej Szkoły Turystyki i Rekreacji przy AWF w Warszawie oraz WSPiNS na kierunku MBA.
Jest wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Otwockiego, dyrektorem Otwockiego Centrum Kultury,
w skład którego wchodzi m.in. Teatr Miejski Muzeum Ziemii Otwockiej, kluby kultury „SMOK”
i „MLĄDZ”, Chór Miejski oraz Uniwersytet Trzeciego Wieku.
22
23
21
Swoją drogą
Samolot
Otwock 2012 to miasto upadłe. A miało
być inaczej… W 1989 roku, kiedy powstawała Komuna Otwock, wszystko wydawało się możliwe. W 1990 Słonek miał
wejść do Rady Miasta, potem mieliśmy
przejąć pełnię władzy, ustanowić anarchistyczną republikę, zakazać jedzenia
mięsa, uspółdzielnić zakłady pracy, oddać szpitale pielęgniarkom i pacjentom,
zamiast szkół miały być wolne uniwersytety, w kościołach chóry miały śpiewać
Góreckiego i ­Cage’a, recykling miał być
krwioobiegiem miasta… itd., itd.
Nagle ktoś mnie zaczepia. Nie poznaję go, bo stoi pod słońce, ale pyta się:
co z Komuną Otwock, bo wyemigrował
i wrócił, i wyemigrował… I tak sobie gadamy na rynku w Poznaniu o tym, co 20
lat temu.
Skwer pomiędzy ulicami Kruczą, Hożą i Andriollego
Pomnik samolotu myśliwskiego Lim-5 o numerach bocznych 660
został zainstalowany na osiedlu pomiędzy ulicami Hożą, Kruczą
i Andriollego w latach 60. XX w. Model samolotu Lim-5 wzorowany był na radzieckim myśliwcu MiG-17. Samolot stał w Otwocku
przez ponad 30 lat. Usunięto go 30 maja 2000 decyzją Zarządu
i Rady Miasta Otwocka. Elżbieta Chudzicka z „Gazety Otwockiej”
tak opisywała demontaż, którego była świadkiem:
Tydzień temu (30 września 2012) OKS
przegrał z Targówkiem 1:2. Warszawa wygrywa z Otwockiem. Kto może emigruje
do stolicy. Nie tak miało być…
Eksmisją zajęła się Spółdzielnia Transportu Wiejskiego
z Otwocka.Trzeba przyznać, że działała szybko i sprawnie. Na początek odcięto skrzydła, a następnie cały
kadłub przeniesiono na olbrzymią ciężarówkę.Wszystko
to odbywało się bez zakłócania ruchu drogowego i dewastacji otaczających samolot drzew i krzewów. Firmie należą się wyrazy uznania, otwocki samolot ważył bowiem
3,5 tony, a gęste zadrzewienie placu wokół utrudniało manewry nietypowym przecież kształtem. O godzinie 13.00
zakończono prace, opustoszał placyk, rozeszli się mieszkańcy. Pozostał nieokreślony smutek i żal. Coś ­odeszło
z naszego życia.
Kiedyś nad Świdrem, w parku, pod samolotem, w teatrze Jaracza, nukleoniku
czy w willi Gomułki organizowaliśmy akDwa tygodnie temu (22 września 2012)
cje, przedstawienia, koncerty, zamieszki…
w Poznaniu trochę skacowany po święDziś czarna dziura w miejscu dawnych
towaniu premiery nowego, muzycznego
pawilonów pochłania wszelkie nadzieje.
projektu komuny//­warszawa szukałem
na rynku lokalu wydającego śniadania. Grzegorz Laszuk
(http://www.otwock.pl/gazeta/Lipiec_00/lipiec_32.htm)
Samolot, mimo upływu wielu lat, pozostał ważnym punktem orientacyjnym dla mieszkańców Otwocka. Nadal umawiają się oni „pod
samolotem”, mając na myśli teraz nijaki i pusty osiedlowy trawnik
pomiędzy Hożą, Kruczą i Andriollego.
Komuna Otwock
Grupa artystyczno-społeczna o anarchistycznych korzeniach założona w 1989 roku przez Grzegorza
Laszuka i Pawła Stankiewicza. Zajmowała się głównie działaniami z pogranicza teatru i performance’u. Angażowała się w projekty lokalne i animowanie życia kulturalnego Otwocka. Przez kilka lat
prowadziła alternatywne schronisko w podwarszawskiej wsi Ponurzyca oraz edukację ekologiczną dla
dzieci. Wydawała magazyn, prowadziła w Otwocku pirackie radio Czosnek i galerię (Biuro/Galerię).
Organizowała koncerty, wystawy, prelekcje, akcje społeczne. W 2009 r. zakończyła działalność. W jej
miejsce powstała komuna//warszawa. Jej twórcy piszą:
komuna//warszawa to pogrobowiec i spadkobierca Komuny Otwock.
Komuna Otwock zakończyła działalność, ponieważ wyczerpała się potrzeba,
sens i uzasadnienie dla funkcjonowania pod tą nazwą.
Komuna Otwock nie spełniła swojej obietnicy bycia rewolucyjno-anarchistyczną wspólnotą działań, która poprzez działania artystyczne będzie zmieniała
struktury, wyobrażenia i praktyki społeczne.(…) Komuna Otwock zaczynała
od działań dedykowanych lokalnej społeczności Otwocka, kończy jako średnio
znany offowy teatr z siedzibą w Warszawie.
Z ideowego punktu widzenia, a w każdym razie z ideowego punktu założycielskiego Komuny Otwock, ten 20-letni eksperyment należy uznać za porażkę.
Wydaje nam się jednak, że warto tę porażkę potraktować poważnie: jako
przestrogę przed nieostrożnym nadużywaniem rewolucyjnych haseł i jako naukę
o nadrzędności praktyki.
24
Przemek Skoczek
22
Pawilony
Plac Niepodległości
Domy Towarowe, zwane też pawilonami, powstały w latach 50. XX w. Położone w ścisłym centrum
miasta, na Placu Niepodległości, były przez kilka dekad handlowym sercem Otwocka. Tu mieścił się
zegarmistrz, zakład repasacji pończoch, tu kupowałem buty Relaks. W witrynach czasem urządzano
okolicznościowe wystawy. Gdy w 2005 r. zapadła decyzja o rozbiórce pawilonów i budowie nowoczesnej galerii handlowej, nie było chyba nikogo, kto krytykowałby planowane zmiany. Pawilony były
stare, zniszczone i nawet ogromny sentyment do ich pękających murów i hal nie mógł tego przysłonić.
W 2005 r. miasto przekazało teren w wieczyste użytkowanie prywatnemu inwestorowi, który zobowiązał
sie do budowy centrum handlowego. Coś poszło nie tak, zawiłości procederu nie da się krótko przybliżyć.
W miejscu dawnych Domów Towarowych tkwi smutny symbol dzisiejszego Otwocka — betonowo-druciany cmentarz za murem z falistej blachy, bolesna wyrwa w sercu miasta. W centrum nie ma nic.
Przemek Skoczek, dziennikarz tygodnika „Linia Otwocka” i telewizji internetowej LiniaTV. Od 20 lat członek zespołu
otwockiego Teatru im. Jaracza. W stacji Discovery TVN Historia prowadził serial dokumentalno-przygodowy „Wkoło
Wisły”. Zapalony rowerzysta i włóczykij.
25
RJ W katalogu Twojej indywidualnej wystawy w Zachęcie (2001) zaprezentowałeś wiele zdjęć pokazujących kontekst Otwocka. Fotografie
te były rodzajem wizualnego autokomentarza do tamtej wystawy. Jest
m.in. szkoła podstawowa, „czwórka”, do której chodziła również Hanna
Krall, o czym wspomina w opowiadaniu „Dom” z książki „Tam już
nie ma żadnej rzeki” (2000).
MB Te zdjęcia zostały zamieszczone tylko w katalogu. One nie miały
charakteru „artystycznego”. Jeździłem samochodem po Otwocku i starałem się przypomnieć sobie emocjonalne sytuacje z przeszłości. Wykonałem je w jakiś zimowy dzień, w ciągu godziny czy półtorej. Szkoła
podstawowa? Pierwsze doświadczenie — to zresztą było pierwsze zdjęcie w katalogu. Zbudowano ją przed wojną, w roku 1935. ­Architektem
był Wacław Szpakowski, którego prace znajdują się między innymi
w Muzeum Sztuki w Łodzi.
Dalej jest „Kaplica”.
Kaplica była ważnym elementem życia codziennego. Tam odbywały
się lekcje religii i — zanim wybudowano kościół — coniedzielne msze,
z których często uciekałem. A ponieważ bałem się wcześniejszego powrotu do domu — krążyłem wokół kaplicy okolicznymi uliczkami.
Czekałem, aż się skończy msza. Wtedy dołączałem do tłumu wiernych
i wracałem. [Śmiech]
Jest też zdjęcie „Kościół”.
Kościół jest trudny architektonicznie. Wierni wybierali makietę, która
była wystawionaw kaplicy. Były dwie makiety i wierni się wypowiadali.
A może była tylkojedna i to ksiądz zdecydował? [Śmiech] Już nie pamiętam. W każdym razie kościół jest całkowicie „przesadzony”. Jeszcze
się załapałem na parę mszy w tym kościele.W środku było niesamowicie
zimno. „Chłodne” wnętrze.
Jest zdjęcie zatytułowane „Dentystka” — prawdopodobnie dom Oszera
Perechodnika, ojca Calela Perechodnika, członka otwockiej ghetto–polizei, autora wstrząsającej książki „Spowiedź”. Wydaje mi się, że to jest
to samo miejsce, ale nie jestem pewien.
Tak, to jest ten sam dom, na rogu ulicy Kościelnej. Gdy byłem chłopcem, przyjmowała tam dentystka. To było jeszcze w czasach, kiedy
w Otwocku często gasło światło. Nie było prądu, bo fabryki potrzebowały. [Śmiech] Dentystka miała bormaszynę z napędem nożnym.
Coś koszmarnego. Wizyty u niej były traumatycznym doświadczeniem
z dzieciństwa. Nie było wtedy żadnych znieczuleń, prawie wszystko „na żywca”, z tym wolno kręcącym się wiertłem. Pamiętam też
szklaną gablotę, eksponowaną w poczekalni, która mnie fascynowała.
Była wielkości około 50×30×30 cm, w środku znajdowały się bardzo
realistycznie odtworzone kukiełki — osoba siedząca na fotelu dentystycznym i dentystka. Wiem, że dostała ją od dzieci, które zrobiły
to dla niej w szkole. Interesujące, że w tym domu ciągle jest gabinet
dentystyczny. Na pewno nie tamta pani, ale gabinet przetrwał.
Jest zdjęcie rzeki „Świder”. Widok z mostu.
Rzeka była jedynym celem wakacyjnych wypraw. A także miejscem
dorastania, związanym z rywalizacją grup młodzieżowych. Rywalizacją
o dominację między samcami. [Śmiech] Było to więc dosyć poważne
miejsce. W okresie letnim niemalże jak podwórko, bo większość moich
kolegów spędzało lato w Otwocku, więc wszyscy „przewalaliśmy” się
w płytkiej wodzie Świdra. Kiedyś, gdy miałem dwanaście lub trzynaście
lat, prawie się tam utopiłem. To było zimą. Chodziliśmy z kolegami
po lodzie. W pewnym momencie zarwał się pode mną lód i zacząłem
tonąć. Wszyscy koledzy uciekli. [Śmiech] Wtedy doświadczyłem uczucia samotności w życiu. Wróciłem do domu, pamiętam, strasznie mokry.
Zapanowała panika, że będę miał zapalenie płuc. Wówczas zapalenie
płuc było niemalże śmiertelnym zagrożeniem. Medycyna nie była
jeszcze na takim poziomie jak obecnie. Do lekarza jeździło się gdzieś
tam, nie wiadomo gdzie… Susząc się czytałem książkę Ludwika Jerzego
Kerna „Proszę słonia”. [Śmiech] Świder był również traumatycznym
doświadczeniem. O Świdrze napisałem tekst, który został zamieszczony
w broszurce z HCAK w Hadze w 1988 roku.
Dalej jest „Dom towarowy” oraz „Pawilony” a także dwie „Biblioteki”.
No tak. Biblioteka była ważna. W domu nie było książek poza „Małą
Encyklopedią od A do Z” i „tygrysami”, których nie czytałem.
­„Tygrysy” to były…
…pamiętam.
Tak? Od czasu, gdy samodzielnie wypożyczyłem pierwszą książkę,
„Awantury i wybryki małej małpki Fiki Miki”, spędzałem dużo czasu w bibliotekach. W Otwocku są dwie biblioteki. Jedna za torami
— wyprawa przez całe miasto. Druga została później przeniesiona
w centralne miejsce Otwocka, do bardziej nowoczesnej dzielnicy. Dużo
czasu tam spędzałem, wypożyczając książki. Często nawet ich nie czytałem, ale lubiłem po prostu szukać, zaglądać do nich. Wtedy wszystkie książki w bibliotece były obłożone beżowym papierem pakowym
i podpisane atramentem. Wizualnie były do siebie bardzo podobne.
28
29
Linia otwocka
Fragment rozmowy Rafała Jakubowicza z Mirosławem Bałką przeprowadzonej
w ­studiu artysty w Otwocku 6 września 2006 roku.
Trzeba było każdą książkę wyjąć, otworzyć, zobaczyć. Sporo czasu
spędzałem też w czytelni, gdzie było dużo kolorowych czasopism
do wglądu. Sytuacja fi nansowa rodziców nie była dobra. Kupowali mi czasopisma typu „Świat Młodych”, ale na bardziej ambitne magazyny jak „Panorama” już nie było pieniędzy. W czytelni
były również dostępne roczniki czasopism. Wszystkie kolorowe
magazyny były oprawiane w ciemne kartonowe okładki. Pozycja
introligatora była wówczas inna, prawda? [Śmiech] Było w tym
coś magicznego. Korzystanie z bibliotek było dla mnie bardzo pozytywnym doświadczeniem. No i domy towarowe. Nowoczesna
architektura w samym centrum Otwocka. Dużo czasu w dzieciństwie
poświęcałem oglądaniu wystaw sklepowych albo witryn w kioskach.
Potrafiłem stać, analizować wzrokiem, chłonąć te wystawy. Wtedy
było więcej przestrzeni na półkach, bo nie było tak wielu rzeczy.
Mniej gazet, magazynów, ale dużo drobnych przedmiotów typu
perfumy, długopisy. Były inaczej wyeksponowane. Dzisiaj kiosk jest
„przewalony” kolorem, a wtedy były szklane półki, na których były
prezentowane te małe obiekty. Nie wiedziałem wówczas, że zostanę
artystą. Ale teraz myślę, że doświadczenie wystawiennicze [śmiech]
zdobywałem właśnie śledząc te witryny, głównie kiosków, ale także
domów towarowych. W domach towarowych rzeczy wystawiano
inaczej niż obecnie w marketach. Było mniej produktów. Pamiętam ekspozycję portretów zmarłego wietnamskiego przywódcy
Hồ Chí Minha. W każdym sklepie na wystawie było jego zdjęcie.
Nie pamiętam, w którym roku zmarł. Chyba na początku lat 70.,
w każdym razie przed podpisaniem pokoju w 1976 roku. Domy
towarowe były miejscem zwiedzania wystaw.
Jest też zdjęcie „Okaes” czyli Otwocki Klub Sportowy. A także
„Skocznia” — coś w rodzaju małego stadionu sportowego.
Miałem epizod sportowy w czasie chodzenia do Technikum Nukleonicznego. Sport zajmował mi totalnie czas. Pięć, może sześć
treningów tygodniowo. Skakałem wzwyż. Dzięki temu nie piłem, nie
paliłem. Prowadziłem zdrowy tryb życia. Na początku skakałem dosyć nisko. Zacząłem od 1 m 50 cm. A później skończyłem — już nie
pamiętam, każdemu mówię co innego — pomiędzy 2 m 5 cm a 2 m
7 cm. Muszę to sprawdzić. W każdym razie skończyłem jako mistrz
Warszawy juniorów młodszych albo juniorów. Później, po ukończeniu szkoły, sport zniknął, po prostu uległ wymazaniu. Nie było już
motywacji. Ale był dosyć istotnym doświadczeniem. Skok wzwyż
jest sportem wyjątkowo indywidualnym. Moment koncentracji, rozbiegu, biegu, wybicia, przełożenia ciała nad poprzeczką. Przypomina
to sytuację, gdy człowiek „chodzi” wokół tego, co zamierza zrobić,
myśli. A sam moment wykonania jest już tylko ułamkową częścią
procesu. Myślę, że doświadczenie skoku wzwyż było naprowadzającym elementem, „egoistycznym” [śmiech], nie zespołowym.
Jest też „Kino”.
Kino „Promyk”. Przedwojenny budynek. Niestety, po roku 1989
wrócił do właściciela. Potem otwarto tam lombard, jakieś dziwne
aktywności. Kino było ważne. Chodziłem tam prawie co tydzień.
Repertuar był raczej „weekendowy”. Dobór filmów był dosyć ciekawy. Widziałem tam „Szepty i krzyki” Bergmana. Poza tym dużo westernów. Na dwa filmy mnie nie wpuszczono. Kiedyś przestrzegano
granicy wieku. [Śmiech] Kino było elementem sobotnio–niedzielnej
rozrywki — wyprawa do kina. Były dwie sale. Teraz miasteczko
liczy prawie czterdzieści tysięcy ludzi i nie ma kina. To jest, myślę,
poważny błąd włodarzy miasta. Żeby pójść do kina, musisz pojechać
do Warszawy. Otwock zamienia się całkowicie w sypialnię.
Ostatnia fotografi a, co wydaje się mieć wymiar symboliczny,
to „Stacja” — stacja kolejowa. Z Otwocka można wyjechać, ale też
do Otwocka się wraca.
Tak. „Departure point”. Studiując, odjeżdżałem z tej stacji do Warszawy. Miejsce codziennych wypraw, wyjazdów i powrotów. Budynek
z początku XX wieku. Linia kolejowa na tej trasie istniała już wtedy
od 30 lat. Więc „kierunek Otwock” był najbardziej cywilizowanym
kierunkiem z Warszawy.
Często, jeśli chodzi o rodzaj identyfikacji z miejscem, używasz określenia „linia otwocka”.
Identyfikacja z „linią”. [Śmiech] Nie ja wymyśliłem to określenie, tak się przyjęło mówić. „Linia otwocka” to szereg podobnych
do siebie miejscowości o charakterze sanatoryjno–uzdrowiskowym,
jak Świder, Józefów, Michalin. Później już zaczyna się Warszawa:
Warszawa Falenica, Warszawa Miedzeszyn, Warszawa Radość, gdzie
mieszkam. Miejscowości z resztkami architektury drewnianej,
jak dom dentystki, w stylu żartobliwie określanym jako „świdermajer”. Pojęcie „linii otwockiej” budowane jest poprzez intensywność tych miejscowości. W pewien sposób żyję, poruszam się ciągle
na „linii otwockiej”.
30
31
Fragmenty rozmowy publikujemy dzięki uprzejmości Autora i magazynu Piktogram.
Bibliografia:
Anna Dymek, Ewa Popławska-Bukało, Układ przestrzenny i architektura międzywojennych willi
dawnego folwarku Pogorzel, obecnej części miasta Otwocka, maszynopis niepublikowany.
Barbara Chmielarska-Łoś, Ewa Popławska-Bukało, Nieznane obiekty architektury nowoczesnej
lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku w Śródborowie, „Kwartalnik Architektury
i Urbanistyki”, nr 1/2011, s. 82–101.
Marian Gągała: Otwocka służba zdrowia w chaosie XX wieku, „Otwock: Inwestprojekt-Druk”, 2008,
s. 16, 236, 271.
Bormaszyna z napędem nożnym. Mirosław Bałka w rozmowie z Rafałem Jakubowiczem,
„Piktogram” 7/2007, s. 76 -89.
Jacek Kałuszko, Paweł Ajdacki, Otwock i okolice, Pruszków, 2006.
Hanna Krall, Tam już nie ma żadnej rzeki, Kraków 1998.
Hanna Krall, Różowe strusie pióra, Warszawa 2009.
Piotr Paziński, Pensjonat, Warszawa 2010.
Calek Perechodnik, Spowiedź, Warszawa 2009.
Adam Węgłowski, Przecięte serca, „Tygodnik Powszechny” nr 44, 31 października 2010, s. 33.
Komuna Otwock. Przewodnik Krytyki Politycznej, red. Agnieszka Berlińska i Tomasz Plata,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2009.
www.otwock.pl
www.turystycznyotwock.pl
www.liniamedia.com.pl
Otwock. Znikające punkty
Redakcja: Kasia Redzisz
Wydawca: Open Art Projects, Warszawa
Projekt i produkcja: Błażej Pindor
Druk: Drukarnia Argraf
© 2012 Open Art Projects i Autorzy
ISBN 978-83-927285-5-9
Publikacja towarzyszy projektowi „Otwock”, realizowanemu przez Open Art Projects
i ­Mirosława Bałkę. Koordynatorką projektu jest Magda Materna, a kuratorką Kasia Redzisz.
www.openartprojects.orgwww.otwockstudio.pl
Honorowy patronat nad projektem objęli:
Wojewoda Mazowiecki, Marszałek Województwa Mazowieckiego oraz Prezydent Otwocka.
Sponsor projektu: POLSKI KONCERN NAFTOWY ORLEN S.A.
Projekt dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Zrealizowano dzięki wsparciu Instytutu Polskiego w Londynie oraz Rządu Flandrii.
Podziękowania zechcą przyjąć:
Jacek Czarnowski (Otwockie Centrum Kultury), Hanna Krall,
Mirosław Pszonka (Wicestarosta Powiatu Otwockiego), Joseph Rykwert,
Karol Sienkiewicz, Aleksandra Sykulak,
Artyści i Autorzy.
Fotografie: Aleksandra Sykulak (str. 18), Elżbieta Chudzicka (str. 25), pozostałe: Błażej Pindor