Helena Haller-Nowicka: O Piotrze Moskwa ze Szczecina

Transkrypt

Helena Haller-Nowicka: O Piotrze Moskwa ze Szczecina
Helena
Haller-Nowicka:
O
Piotrze Moskwa ze Szczecina:
dziennikarzu,
pisarzu,
publicyście, przedsiębiorcy
etc.
w
książce
pt.
„Wspomnienia z dzieciństwa w
Cieszanowie...”
Autorka: Helena Haller-Nowicka,
Kanada rok 2010
„Wspomnienia
z
dzieciństwa
w
Cieszanowie
–
Kolejny
stopień
wtajemniczenia”
Gmina Cieszanów. Polska – 42 lata temu i wcześniej: Ja, Piotr i inni.
Fragmenty książki.
Cieszanów koło Narola w Polsce południowej
Kiedy odkrywałam kolejne karty z życia przedsiębiorcy i jak się
okazuje dziennikarza, publicysty itd. – Piotra Moskwy ze Szczecina,
przypominam sobie iż bywał często w Przemyślu, Rzeszowie, Jarosławiu,
Lubaczowie, Narolu, a także mieszkał w Cieszanowie na Skorupki u
swojej babci Walerii niegdyś szkolnej bibliotekarki, koło drogi do
lasu lublinieckiego.
Piotra pamiętam jako żywego chłopca i niemiłosiernego rozrabiakę,
który wszędzie musiał być, wszystko pragnął wiedzieć, wszędzie wsadził
swojego nosa. Taki mały Alfa i Omega – jednym zdaniem. Dla niego
książki były czymś ciekawym wręcz fascynującym, co pochłaniał
błyskawicznie jak gąbka wodę. Czytanie dla Piotra było nieodpartą
pasją. Zaraz obok tej pasji pojawiły się szachy, konie, psy i szereg
innych, rzekł by ktoś: nie dla dziecka. Pamiętam go jako nad wyraz
uzdolnionego chłopca, ponad wszelką przeciętną – wiele lat młodszego
ode mnie kolegę.
Mieszkałam wtedy w Cieszanowie, kiedy Piotr jako dziecko przebywał na
Skorupki. Wówczas zdarzyło się coś, co dzisiaj wiążę z jego
fenomenalnymi
zdolnościami,
bardzo
dużym
potencjałem
wiedzy
i
mentalnej siły, którą wykorzystuje i wspiera między innymi w dużej
mierze wszystkich ludzi, którym potrzeba pomocy.
Jednym przypadkiem, który jest bardzo ważny i tu potrzeba nadmienić
jest to iż Piotr wychowany był w rodzinie katolickiej, miał w rodzinie
szlachtę i dygnitarzy, księży, generałów, piłsudczyków walczących z
carskim wojskiem i można by rzec wielu wysoko postawionych notabli.
Dziś śmiało można rzec iż pochodzi z rodziny arystokratycznointeligenckiej. Dziś jak się okazuje Piotr ma rodowe korzenie i łączą
jego z nimi niesamowite historie. Z wielu faktów udokumentowanych
wiadomo, że rodzinie – właściwie potężnemu rodowi zrabowany został
ogromny majątek ziemski, co on jako dziecko już wiedział i postanowił
dojść prawdy. Rzecz jasna na owe czasy to były dziecięce rozmowy,
których nikt na serio nie wziął. Dziś patrząc wstecz blisko pół wieku
temu i na obecne dokonania Piotra wiem iż cały czas on realizuje
wszelkie plany ze swojego dzieciństwa i już kolejne. To co robi dziś
dla ludzi i Polski świadczy o tym wybitnie, kim jest dzisiaj ? To co
robi dziś dla Polski świadczy o jego patriotyzmie i oddaniu
szczególnym dla ojczyzny.
W Cieszanowie niedaleko Narola Piotra znali wszyscy, bowiem na miejscu
jednym długo nie usiedział i miał pomysłów do zabaw bez liku – z
pogranicza, jak to dziś się mówi wręcz sportów ekstremalnych, jednak
przyznać potrzeba iż służył ludziom pomocą taką, jak tylko umie
dziecko i jest w stanie pomóc fizycznie. Miejscowy proboszcz ciągle
narzekał na kawały jak mawiał Piotrusia, bowiem ten w nich nie miał
umiaru. Najzabawniejsze były kawały Piotrusia, które robił księdzu.
Pewnego razu księdzu zamiast wina mszalnego – dolał soku z cytryny i
podczas mszy podał do wypicia. Świadkowie opowiadają iż ksiądz po mszy
chciał Piotrusiowi skórę wygarbować. Biegał za nim i krzyczał:
„Wygonię z Ciebie Szatana !” Ubaw mieli wszyscy niemiłosierny. Warto
jest przy tym powiedzieć iż ksiądz bardzo lubił Piotrusia i wybaczał
mu wszystko, a ten z oddaniem służył Bogu jako ministrant. Jak się
potem po latach dowiedziałam ministrantem też był w Szczecinie.
Bliskość parafii jak też służba Bogu kazała wewnętrznym głosem
Piotrowi być przy ołtarzu, dlatego był on bardzo pilnym ministrantem,
często
nagradzanym
i
lokalnym
kawalarzem
na
Plebani
i
całym
Cieszanowie. Kiedyś żarty wybredne i niewybredne nazywały się: zbytki.
Piotr miał pomysłów sporo do zbytków, a że bardzo lubił robić
wszystkim kawały, to pewnego razu zwołał paczkę dzieciaków do której
wprowadził kilkoro dzieci Cyganów, którzy z rodzicami jechali swoimi
wozami przez Cieszanów i razem trzepali z owoców sady w parafii, a
potem rozdawali je miejscowym mieszkańcom. Piotr był tak zapobiegliwy
iż kiedy widział dojrzale owoce, a szczególnie gruszki klapsy, nie
mógł się z tym pogodzić, aby jadły je osy i te spadając na ziemię się
na papkę rozbijały. Razu pewnego, kiedy Piotr był na drzewie w
okolicznym sadzie wraz z całą ferajną dzieciaków na teren ten wpadły
psy pilnujące. Ferajna płakała, a Piotr się śmiał jakby nic się nie
stało. Pamiętam jak dziś powiedział: „Jakże jesteś wszyscy słabi w
wierze dla Boga naszego.” On gadał i sobie lekceważył psy rozszalałe
wokół
drzew.
Po
czym
wszystkie
z
piskiem,
jakowymś
skowytem
niesamowitym uciekły. Dziś kiedy pamięcią dochodzę ponownie do tego
wydarzenia jestem przekonana iż Piotr ma szczególne dary dane mu od
Boga i je w całym życiu swoim wykorzystuje. Dziś w całość wszystko po
latach wiąże i przypominam sobie, że Piotr całą watahę psów za sobą
prowadzał po Cieszanowie, niczym pasterz swoje owce. Na Skorupki w
Cieszanowie Piotr mieszkał ze swoją babcią Walerią i tu nawet ku
niezadowoleniu sąsiadów po cichu trzymał w stodole psa o imieniu
Burek. Sąsiad Maciejewicz o który powiadali ludzie iż był kapitanem –
bardzo lubił Piotrusia, choć narzekał ciągle na szkody Burka. Prawdę
powiedziawszy to dziw na dziwy – Maciejewicz z nikim nie utrzymywał
znajomości, z Piotrkiem zaś prowadził częste pogawędki. Kiedyś Piotrek
naprawiał płot ze sztachet gospodarstwa babci i jak na dzieciaka sobie
nieźle radził. Wtedy to też zobaczył Maciejewicz i pochwalił go i
babcię, mówiąc iż ma wspaniałego wnuka. W ramach zmęczenia Piotrusia –
na wzmocnienie sił do dalszej naprawy płotu – dał mu wielką jak bochen
pajdę chleba z miodem.
Dużo czasu Piotr przebywał na tzw. Czereśniach jak tylko miał czas
wolny. Lubił włóczyć się po polach, chodzić nad rzekę, gdzie moczył w
wodzie wędkę zrobioną z leszczyny. Pomysły jego na rozrywkę i zabawy
nikomu z ferajny jego znajomych do głowy nawet nie przyszły. Obok na
Skorupki
w
Cieszanowie
mieszkali
też
państwo
Żukowie,
gdzie
Piotrusiowi zabraniano chodzić.
Potem była zima i czas kolędy. Piotr w przebraniu z ferajną do której
też należałam – kolędował po całym Cieszanowie i okolicach, w
promieniu kilku kilometrów. Zwyczajowo rzucaliśmy gospodarzom pod nogi
zboże i śpiewaliśmy kolędy, a oni hojnie dawali nam datki. Na owe
czasy przez kilka dni kolędowania potrafiliśmy zebrać razem kilka
tysięcy złotych. To był wspaniałe czasy dzieciństwa i zabawy, które
wspominam prawie codziennie i opowiadam w Kanadzie.
Jak odkryłam po latach będąc na Obczyźnie iż Piotr miał bardzo liczną
rodzinę w Cieszanowie i we wszystkich miastach wymienionych. Pewnie po
latach „drążenia tematu” o którym wspominał w dzieciństwie – sam
odnalazł do dnia dzisiejszego wszystkich żyjących i tych co już dawno
odeszli.
************
Od autorki
Na wydanie w Polsce tej książki: 150 kartek z okładką – w nakładzie
pierwszym 30 tysięcy książek z ilustracjami, potrzeba zebrać 18
tysięcy złotych. Kolejny nakład drugi, będzie znacznie większy pod
warunkiem, że książka będzie niedroga, a jej prezentacją i sprzedażą w
Polsce zajmie się sam zainteresowany – Piotr Moskwa
Uważam iż wartość rynkowa książki w sprzedaży na poziomie od 15 – 20
złotych, pozwoli na zwiększenie nakładu kolejnego, pokrycie wszelkich
innych kosztów związanych z jej sprzedażą, prezentacją etc.
Dochód ze sprzedaży, poza symbolicznym udziałem pragnę przeznaczyć na
niezależną
działalność
dziennikarską
Piotra
Moskwy,
która
jest
związana wyłącznie z interesami Polski i Polaków.
Marzeniem moim jest wrócić do Wolnej Polskim, takiej o której od lat
pisze i mówi Piotr Moskwa. Marzą o tym Polacy rozsiani po całym
Świecie.
Nie ukrywam, że póki jeszcze żyję, chciałabym przeczytać książki
Piotra Moskwy i je przetłumaczyć. Niestety, wiem, że został zrujnowany
przez wrogów państwa polskiego i Polaków, do stopnia takiego, że nawet
na chleb – nie miał, a cóż dopiero, aby wydał swoje rękopisy w formie
książek. Objawił swoją tragedię wszystkim. To oznacza, że już rady sam
sobie nie mógł dać z hydrą, która nas otacza, która nas przez lata
kłóciła i dzieliła, aby móc dokonywać zniszczenia i rabunku Świata. W
takich ludziach jak Piotr Moskwa jedynie jest nadzieja, że marzenia
naszych ojców i dziadów o Polsce Polaków – staną się faktem.
Anno Domini 2017, 12 January
Canada, Toronto
Helena Haller-Nowicka

Podobne dokumenty