Za górami, za lasami żyły księżniczki. Zaraz… To nie ta bajka
Transkrypt
Za górami, za lasami żyły księżniczki. Zaraz… To nie ta bajka
Za górami, za lasami żyły księżniczki. Zaraz… To nie ta bajka. Chociaż… Za górami, za lasami żyły księżniczki i rycerze, z którymi wybrały się w bajeczną podróż do Londynu (29.05-05.06.2010). Sobota/niedziela O 8:30 z pod Cinema City wybyliśmy. Długą, lecz piękną podróż w nowym autokarze odbyliśmy. Choć zmęczeni, zaspani i lekko zjechani, cudem krajobrazów wszelakich krajów zafascynowani. Tyłeczki bolały i siedzieć nie dały, więc o godz. 15:00 następnego dzionka w pokojach na łóżeczkach spały. Potem Natural History Museum oczkami naszymi oglądaliśmy. Z tych wszystkich wrażeń prawie tam padliśmy. Potem już tylko figle i zabawy, bo wieczorkiem czas wolny opiekunowie nam dali. Poniedziałek Nazajutrz, już od rana, pod Buckingham Palace staliśmy. Na zmianę warty czekać mieliśmy, lecz ludzie z Wysp Brytyjskich nam zabronili, tym, że Bank Holiday sobie odstawili. Wracając, pomykaliśmy Downing Street i White Hall, pomniki, mosty, London Eye, Tamizę oglądaliśmy. Zdjęcia pod Westminster i Westminster Abbey robiliśmy. A po drodze, protest Palestyńczyków zobaczyć mogliśmy. Wtorek Dnia trzeciego z rana, do Madame Tussaud’s Museum wybrać się mogliśmy i między figurami sławnych, postać zasłużyliśmy. Potem jak w dawnych czasach przed zamkiem Tower w deszczu mokliśmy, ale Tower Bridge i Tamizę ujrzeć zdołaliśmy. Ich ogrom i rozciągłość sprawiły, że po powrocie do hotelu chodzenia mieliśmy dość. Środa O 8:30 śniadanko podane, szybko do brzuszków musiało być wkładane. Od 10:00 po salach British Museum się błąkaliśmy i wystawy z całego świata podziwiać chcieliśmy. Ogromne, z 40-stoma milionami eksponatów w sobie pomieścić jeszcze ludzi musiało. Ale było super – każdy tak powie. Po 14stej, tak jak byśmy zespół Queen słyszeli, tyle, że na musicalu ‘WE WILL ROCK YOU’ siedzieliśmy. Z otwartymi sercami i oczyma do chińskiej restauracji po nim ruszyliśmy. Czwartek W czwartek należało bliski Oxford odwiedzić. Muzea, biblioteki, college, parki i tajski pub angielski zwiedzić. Potem czas na zakupy zasłużony, aby z pustymi rękoma do domu nie wrócić. Nie obyło się bez spóźnialskich i zgub, które, jak zawsze przez takie sytuacje kopały sobie grób. Przeprosiny i oklaski wynagradzają szkody, więc płacząc i paląc się ze wstydu, tłumacząc się nie lały wody. Wieczorem, jak co dziennie, w pokojach imprezy, rozmowy, a jutro już wyjazd i dzień wstanie nowy. Piątek/sobota Przed 9:00 spakowani, wypoczęci i uradowani, wdaliśmy się w bajeczną drogę do Torunia. 30 godzin śpiewania, spania, wygłupiania na fotelach autokaru i jesteśmy z Wami w naszym raju. Koniec bajki. opracowanie: Magdalena Łopatyńska i Paulina Rataj