Bunt gmin – przeciw komu? - Związek Pracodawców Gospodarki

Transkrypt

Bunt gmin – przeciw komu? - Związek Pracodawców Gospodarki
Najpierw informacje z Krakowa (gdzie Rada Miasta uchwałą
przekazała zadania własne gminy, m.in. odbiór odpadów
i oczyszczanie pasa drogowego, bez przetargu własnej jednoosobowej spółce na najbliższe 20 lat), a następnie pogróżki samorządowców z Inowrocławia, Bolesławca i Karpacza, że ani
myślą poddać się procedurom przetargowym, lekko wstrząsnęły
branżą. Bunt gmin? Przeciwko komu? Przeciw ich mieszkańcom! W stanie czystym jest to ilustracja procesów alienacyjnych,
oderwania się reprezentantów od reprezentowanych.
Nasz Związek wystosował list otwarty
do premiera (patrz „Przegląd Komunalny”
8/2012), zwracając uwagę, że prawdziwą
kropką nad „i” w tworzeniu nowego systemu gospodarki odpadami będzie urzędowo
wykonane wycofanie z obiegu prawnego
„Wytycznych MRR w zakresie zasad dofinansowania z programów operacyjnych
podmiotów realizujących obowiązek świadczenia usług publicznych w ramach zadań
własnych jednostek samorządu terytorialnego w gospodarce odpadami” jako sprzecznych z obecnie obowiązującym porządkiem
prawnym.
Działający w imieniu konsumentów racjonalny ustawodawca tak właśnie chciał: ponieważ istnieje empirycznie nadmierna podaż podmiotów wykonujących usługi w zakresie odbioru odpadów, przetargi na odbiór
– jako zaprzeczenie wolnego rynku,
ale przecież jakaś forma konkurencji – winny zostać zachowane jako obligatoryjne.
I nie idzie tu o martyrologię, o to np.,
że przedsiębiorcy w zaufaniu do państwa,
sporo inwestując, tracą z mocy ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (u.c.p.g.) swój
udział w rynku czy że poprzez ominięcie
przetargów (i zlecenia w ramach umowy
tzw. wykonawczej przez gminę własnej
spółce) w ogóle zostaliby na lodzie. Idzie
o to, że – tworząc komfort monopolu spółce
z rozmytym układem własnościowym (ogół
mieszkańców gminy) – jednocześnie naraża
się ten właśnie ogół na nieograniczony
wzrost cen przy utracie wpływu na jakość.
Nie ma cudów, w długim terminie monopol
„trzepie” portfelami „poddanych” mu klientów. Jeśli ktoś twierdzi, że w warunkach monopolu ceny pójdą w dół, opowiada
bajki.
o ściany bezideowości. W argumentacji,
że spółki gminne będą działały non profit,
inaczej niż łupieżczo zorientowani prywaciarze, tkwi ten sam, co od lat, problem łatwowierności „zdrowego” rozsądku, który
zdrowy jest tylko fizycznie, ale nie duchowo. Bo działanie non profit w sosie budżetu
to blaga, to przymus wydania „do zera” pieniędzy zarobionych i otwarcia „przepustnicy” z dotacjami „na inwestycje”, które
u przedsiębiorcy per se finansowane są
z części marży. W ten sposób non profit
to podwójna strata dla podatnika. Brak refleksji teoretycznej powoduje, że po publikatorach plączą się najrozmaitsze tego typu
dyrdymały.
Trudno stwierdzić, czy świadomie, czy przy­
padkiem – apelując przy tym do podświadomości – organizatorzy tej batalii o „wolną
rękę” gmin odwołują się do dychotomii: rodzime firmy samorządowe vs zagraniczne koncerny (z zasady kosmopolityczne
i za nic mające polską rację stanu… w śmieciach. Na marginesie warto by skwitować,
że te same gminy swego czasu chętnie otwierały drzwi tym koncernom w zamian
za egzotyczne wycieczki, przytrzymując
krajowe firmy w przedpokoju). Rzecz
w tym, że między tymi dwiema kategoriami
podmiotów jest największa ilościowo grupa
rodzimych, rodzinnych firm, która – stanowiąc sól ziemi – najbardziej narażona jest
na działanie polegające na domykaniu monopolu, bowiem koncerny mają – w odróżnieniu od nich – dużą zdolność do alokacji.
Zatem prosimy nie wprowadzać opinii publicznej w błąd i wejść na moment w nasze
buty: zniesienie obowiązkowych przetargów to zaryglowanie rynku i upadek kilkuset małych i średnich przedsiębiorstw działających w tym sektorze. I na to nie możemy pozwolić. Wydaje się, że również nie
może sobie na to pozwolić rząd. I na koniec
Blaga działań
najazd śmieciarek na Warszawę z firm
non profit
gminnych, który zapowiadają dolnośląscy
samorządowcy! Już widzę te transparenty:
Największy problem polega tutaj na zagu- „Tylko monopol da niższą cenę! Nasze głobieniu busoli aksjologicznej i obijaniu się dujące dzieci czekają na ustawowy mono-
Liczy się taktyka
Jest jeszcze bardziej irytujący rys tej historii. Jak bowiem przewidywaliśmy, działacze samorządowi – w celu swoistej „prywatyzacji” – idą zakolami taktycznymi
do z góry upatrzonego celu. Trudno bowiem założyć, że dopiero co się obudzili.
Nie, ci panowie dokładnie wiedzieli,
że do „ugrania” w 2011 r. był „podatek
śmieciowy”, teraz zaś „odpalają” drugą fazę
rewolucji, tj. wyczyszczenie ustawy z obligatoryjnych przetargów. Uczmy się od nich:
strategia to nie wszystko, liczy się taktyka
i cierpliwe dążenie do celu. I w tym przypadku – rzeczywiście – można rzec: a nie
pisaliśmy, że tak będzie? Nie popełniajmy
kolejnego błędu taktycznego. Racja forsowana nie w porę może nie prowadzić
do uzyskania dla niej pola ustawowego,
ale też zaprzepaszczenia punktu kompromisu, „umowy społecznej” w postaci obligatoryjnych przetargów. Tak jak Andrzej Malinowski, szef Pracodawców RP, w tekście
adresowanym do prof. Andrzeja Kraszewskiego, byłego ministra środowiska,
pt. „A nie mówiłem, Panie Profesorze?”
(„Puls Biznesu” z 3 sierpnia br.). Oczywiście, że mówił Prezydent Malinowski, tylko
kilka miesięcy za późno, gdy było już „posprzątane”. Teraz ważna jest dyscyplina!
Każdy by coś w tej ustawie chciał zmienić,
jeden – żeby mechaniczne było rozwiedzione z biologicznym (w definicji MBP), drugi
– żeby zakłady produkujące paliwa alternatywne były regionalnymi instalacjami przetwarzania odpadów komunalnych, inny
– żeby można było zmieszane odpady suszyć, może i… wietrzyć bądź wędzić itd.
A koledzy z firm gminnych nasłuchują i…
czekają. By wgrać w stosownym momencie
do tekstu u.c.p.g. usunięcie ostatniej bariery
zabezpieczającej przed sobiepaństwem,
tj. obligatoryjnych przetargów. Nie otwierajmy puszki Pandory! Bo swego nie ugramy, a kolejny raz lobbyści samorządów nas
ograją (są lepiej spozycjonowani). Nasze
stanowisko winno być precyzyjnie jednoznaczne: ani jedna jota, ni kreska nie może
być zmieniona! Ręce precz od noweli!
Ogłośmy moratorium 5-7 lat na zadziałanie mechanizmów ustawy. A tymczasem:
albo odrzucamy nowelę w całości i startujemy od początku, albo w całości ją „kupujemy”, bez „szarpania” prawem. Pierwsze
jest możliwe np. z powodu Trybunału Konstytucyjnego, drugie – prawdopodobne
z powodu straconego czasu i… pomruków
z Brukseli.
Witold Zińczuk
przewodniczący Rady Programowej
Związku Pracodawców
Gospodarki Odpadami
Śródtytuły od redakcji
Przegląd Komunalny nr 9/2012
forum
Bunt gmin
– przeciw
komu?
pol” itp. Żart rozwinięty w detale staje się
mocno przysadzisty, zaprzecza sam sobie:
jest ponury w swej prawdzie, tj. możliwości
zaistnienia. Nie tyle, oczywiście, zlotu
gminnych śmieciarek, ile monopolu.
95