Dwa ujęcia działającej jednostki a rozumienie zagadnienia
Transkrypt
Dwa ujęcia działającej jednostki a rozumienie zagadnienia
Teraźniejszość – Człowiek – Edukacja 2013 Nr 1(61) MAREK ZAREMBA Uniwersytet Wrocławski Dwa ujęcia działającej jednostki a rozumienie zagadnienia wyborów ścieżek edukacyjnych Przebyte ścieżki edukacyjne istotnie wpływają na dalsze losy życiowe – teza ta wydaje się niekwestionowana zarówno na gruncie nauk społecznych, jak i świadomości potocznej. Ukończone szkoły zawężają pulę możliwości, przed jakimi staje jednostka w momencie wejścia na rynek pracy, oraz są czynnikiem nadzwyczaj trudnym do zignorowania w procesie formowania się jej tożsamości. Zakres owych dostępnych możliwości przekłada się na nierówny dostęp do różnorodnych zasobów. Nie znajdując przesłanek, by uznać, że przeświadczenie na temat utrzymywania się wszystkich tych prawidłowości nie jest podzielane powszechnie, warto stawiać pytania o uwarunkowania określonych jednostkowych wyborów w świetle tego, co obiektywnie przynoszą dane możliwości oraz jak odzwierciedla się to w świadomości rozpatrywanych jednostek. Pytania takie wynikać będą jednak zawsze z przyjętych wstępnie założeń, dotyczących z jednej strony, rozumienia istoty tego, co jest pozyskiwane w następstwie danego wyboru, a z drugiej, charakteru procesów decyzyjnych. Uzyskane w ten sposób zostają dwa wymiary. Pierwszy wiązałby się z przeciwstawieniem korzyści o charakterze ekonomicznym, korzyściom pozaekonomicznym. Drugi, z kontinuum, którego jeden biegun wyznaczałaby czysta kalkulacja, a przeciwstawny – działanie czysto afektywne. Ujęcie Raymonda Boudona Przykładem konsekwentnego stosowania procedury wyjaśniania opartej na zestawianiu korzyści o charakterze ekonomicznym z modelem jednostki kalkulującej jest 92 Marek ZAREMBA sformułowana przez R. Boudona propozycja interpretacji uwarunkowań wyborów ścieżek edukacyjnych, dokonywanych we Francji w latach 60. oraz do połowy kolejnej dekady (Boudon 2008, s. 74–163). Uczniowie i ich rodziny, dokonując wyborów, kalkulują opłacalność, z jaką się one wiążą. Wybór danej uczelni oraz kierunku studiów byłby więc inwestycją w zawodową przyszłość jednostki. Możliwości są jednak obarczone określonym ryzykiem, a rodziny, przynależąc do różnych klas społecznych, dysponują nierówną pulą środków, jakie można zainwestować. Ponadto, wcześniejsze osiągnięcia szkolne uczniów również wpływają na ocenę ryzyka związanego z planowaną inwestycją. Jeśli uczeń nie wykazywał się znaczącymi osiągnięciami, a dla rodziny inwestycja w ponadobowiązkowy etap kształcenia stanowiłaby duże obciążenie, to zachodzi prawdopodobieństwo, że inwestycja nie zostanie przeprowadzona, czyli nastąpi obniżenie się poziomu aspiracji ucznia wobec uczniów znajdujących się w sytuacji przeciwstawnej: posiadających wysokie poziomy osiągnięć szkolnych oraz zamożne rodziny. Dostępność wiedzy o korzyściach wynikających z kształcenia się i zdobywania dyplomów placówek edukacyjnych coraz to wyższych szczebli przyczyniła się jednak do sukcesywnego podnoszenia się średniego poziomu aspiracji edukacyjnych w skali populacji. W przypadku omawianego autora, badającego realia francuskie, zjawisko to nasiliło się szczególnie w ciągu trzech powojennych dekad. Rósł w populacji udział osób uzyskujących średnie, a następnie – wyższe wykształcenie. Działo się to w warunkach bardzo optymistycznego spojrzenia zarówno na indywidualne, jak i społeczne korzyści, wynikające z upowszechniania się edukacji. Miało ono prowadzić do zmniejszenia się nierówności społecznych, wzrostu mobilności społecznej oraz ogólnej poprawy dobrobytu. Następstwem obserwowanych procesów było wprawdzie zmniejszenie się nierówności społecznych w dostępie do poszczególnych szczebli szkolnictwa, lecz dystanse społeczne nie uległy znaczącej zmianie. Ogromnemu przyrostowi liczebności absolwentów placówek edukacyjnych średniego i wyższego szczebla nie towarzyszyły równie szybkie przemiany struktury zatrudnienia. Nadprodukcja absolwentów zaowocowała tym, że zdobycie zawodu, wymagającego uprzednio niższych kwalifikacji, obwarowywane było coraz wyższymi wymogami odnośnie do poziomu wykształcenia. Zjawisko to określane jest mianem inflacji dyplomów, ponieważ jeśliby dyplomy ująć jako walutę, spada ich wartość w sytuacji ich „wymiany” na określone stanowiska pracy, bądź też spada rozpiętość możliwych do uzyskania zarobków. Inflacji dyplomów towarzyszy zjawisko ucieczki do przodu, które polega na upowszechnianiu się wśród przedstawicieli klas uprzywilejowanych kształcenia się na wyższym poziomie niż ten, który w danym okresie jest najpowszechniejszy w populacji. Działanie takie jest oczywiście możliwe dzięki zwiększaniu nakładów ponoszonych na edukację przez przedstawicieli tych klas. U większości, która ze względu na brak możliwości obrania takiej strategii odczuwa skutki inflacji dyplomów, rodzi się poczucie niespełnienia obietnic formułowanych Dwa ujęcia działającej jednostki a rozumienie zagadnienia wyborów ścieżek edukacyjnych 93 przez system edukacji. Większe nakłady, jakie ponosi się w celu uzyskania popularnego w danym czasie dyplomu, uzyskują przełożenie na poziom zarobków niesytuujących absolwenta wyżej w hierarchii dochodów jego kohorty wiekowej niż niższy poziom wykształcenia, uzyskany dawniej przez jego rodziców. Rozważając zatem względną mobilność społeczną, nie można mówić o jej wzroście. Sam fakt zwiększania się udziału zawodów umysłowych w strukturze zatrudnienia stanowi jedynie iluzję spełnienia egalitarystycznych postulatów. Niemniej, jak odnotowuje R. Boudon, w każdym analizowanym momencie uzyskanie wykształcenia, które przestało dawać takie korzyści, jakie przynosiło w pokoleniu rodziców, jest wciąż opłacalnym działaniem, ponieważ jego zaniechanie przyczyniłoby się do jeszcze głębszej degradacji: mimo nadprodukcji absolwentów, utrzymuje się korelacja pomiędzy poziomem wykształcenia a przedziałem możliwych do uzyskania dochodów. Masowe równoczesne działanie młodych ludzi, będąc działaniem racjonalnym, przyczynia się do pogorszenia się sytuacji całej populacji, stanowiąc jeden z najbardziej wyrazistych przykładów „efektu odwrócenia” obserwowanego we współczesnych czasach. Niezdolność uchwycenia tych następstw jest jednym z argumentów, przemawiających za przyjęciem koncepcji racjonalności ograniczonej (tamże, s. 21–22). O ile jednostki kierują się swymi preferencjami, o tyle można dowodzić, że działają wbrew swoim interesom – w efekcie utrzymanie społecznego status quo wiąże się z coraz większymi nakładami czasowymi oraz finansowymi. R. Boudon, postulując posługiwanie się typem idealnym podmiotu działającego racjonalnie w aspekcie wyborów ścieżek edukacyjnych, oprócz tego, że wskazuje na koncepcję racjonalności ograniczonej jako założenie, które w jego przeświadczeniu w największym stopniu wnosi wkład w prowadzone rozważania, zastrzega również – zgodnie z postulatem Maxa Webera – że założenie o racjonalności działań podmiotów ogranicza się do płaszczyzny metodologicznej. Nie należy więc rozciągać go na wymiar ontologiczny (tamże, s. 124–125). W myśl koncepcji M. Webera typ idealny stanowi (...) obraz myślowy, który nie jest rzeczywistością historyczną czy zgoła „właściwą”, który tym bardziej więc nie nadaje się do tego, by służyć jako schemat, któremu rzeczywistość byłaby podporządkowana jako egzemplaryczna konkretyzacja, lecz taki obraz myślowy, który ma znaczenie czysto idealnego pojęcia granicznego, do którego „przykłada” się rzeczywistość, by uwyraźnić określone znaczące części składowe jej empirycznej zawartości i z którymi się ją porównuje (Weber 1985, s. 83–84). Pojęcie typu idealnego przysposabia do formułowania sądów przyporządkowujących dla potrzeb badawczych. Samo nie będąc „hipotezą”, wskazuje kierunek tworzenia hipotez (tamże, s. 81). Oznacza to, że autor nie tyle orzeka o powszechności występowania tak nacechowanych jednostek w realnych sytuacjach społecznych, ile wskazuje na szczególne korzyści poznawcze, wynikające z przyjęcia założenia o racjonalności działań. Dzięki takiemu wyjaśnianiu dostępne są proste, lecz – zdaniem R. Boudona – przynoszące satysfakcjonujące efekty schematy wyjaśniania zjawisk społecznych. Choć zastrzega 94 Marek ZAREMBA on wprawdzie, że nie w przypadku każdej refleksji w obrębie nauk społecznych schemat taki wydaje się właściwy, przekonany jest, że w refleksji nad wyborami ścieżek edukacyjnych nie ma potrzeby stosowania innych założeń. Należy jednak zastrzec, że R. Boudon stosuje, w zależności od potrzeb, zróżnicowany stopień skomplikowania stosowanych modeli. Przykładowo, o ile na pewnym etapie swych rozważań – jak to podkreśla, dla większej przejrzystości – decyduje się abstrahować od różnic potencjałów szkolnych jednostek wpisanych w model, o tyle w innym miejscu nawiązuje do dorobku B. Bernsteina, tłumacząc różny stopień przyswajania wiedzy szkolnej przez uczniów, a co za tym idzie – różnicowanie się osiągnięć szkolnych wśród przedstawicieli poszczególnych klas społecznych (Boudon 2008, s. 280–282). Kształcenie w placówkach edukacyjnych postrzega on jako inwestycję mającą prowadzić do objęcia określonych pozycji w strukturze zatrudnienia, co wiąże się z uzyskaniem adekwatnych zarobków. Ponadto – co jest szczególnie ważne – wszelkie decyzje ujmuje jako następstwo kalkulacji. Wprowadzając dowody racjonalności wyboru w formie zapisów w postaci równań matematycznych, nie sugeruje wprawdzie, że w analogiczny sposób zliczali korzyści francuscy uczniowie i ich rodziny, lecz zachodzenie określonych prawidłowości tłumaczy przede wszystkim zgodnością jednostkowych decyzji z wynikami takich operacji, właściwych teorii gier. Ma to, na przykład, miejsce w odniesieniu do zaskakująco małego zainteresowania dwuletnimi studiami technicznymi oferowanymi przez tworzone od 1965 roku Uniwersyteckie Instytuty Technologii (IUT), które zapewniając mniejsze ryzyko marginalizacji, minimalizowały jednak prawdopodobieństwo znacznego sukcesu zawodowego (tamże, s. 92–99, 151–163). Rangując odpowiednio poszczególne scenariusze, R. Boudon stwierdził, że porażka projektu nie powinna być ujmowana jako zaskoczenie czy też następstwo irracjonalnego przywiązania do długich studiów uniwersyteckich. Podkreślić należy, że autor Efektu odwrócenia nie przypisuje działającej jednostce nierealistycznej zdolności do wpasowania się w szybko zmieniające się wymogi rynku, co powoduje, że problematyczna staje się ocena skuteczności jej działania w obliczu wyboru ścieżki edukacyjnej, a całość zagadnienia na gruncie takich założeń należy uznać raczej za problem społeczny niż sprawę prywatną, leżącą jedynie w gestii odpowiedzialności indywidualnej. Ekonomia praktyk Pierre’a Bourdieu Możliwe jest sformułowanie alternatywnych założeń w obrębie dwóch wymiarów refleksji nad omawianymi tu zagadnieniami. Po pierwsze, wybory ścieżek edukacyj- Dwa ujęcia działającej jednostki a rozumienie zagadnienia wyborów ścieżek edukacyjnych 95 nych mogą wynikać z innych dążeń, z chęci osiągnięcia w ich następstwie określonej pozycji zawodowej, a co za tym idzie – korzyści ekonomicznych. Po drugie, realny proces podejmowania decyzji może przebiegać w sposób odległy od modelowego procesu racjonalnej kalkulacji. Sformułowanie pierwszego z powyższych założeń wymaga przyjęcia szerszego wyobrażenia na temat jednostkowych korzyści. Warto w kontekście niniejszych rozważań zwrócić szczególną uwagę na koncepcję pozaekonomicznych rodzajów kapitału, sformułowaną przez P. Bourdieu. Na kapitał ekonomiczny, który odpowiadałby tradycyjnemu rozumieniu tego pojęcia, składają się zasoby środków pieniężnych oraz inne dobra, które mogą zostać natychmiast i bezpośrednio wymienione na te środki, a także może on wystąpić w formie zinstytucjonalizowanej pod postacią praw własności. P. Bourdieu rozciąga zakres pojęcia kapitał na inne sfery, które były – zdaniem autora, nieprzypadkowo – przez twórców teorii ekonomicznej postrzegane jako nieinteresujące (Bourdieu 1986, s. 46). Oprócz kapitału ekonomicznego wskazuje więc również na istnienie kapitału społecznego oraz kulturowego jako kolejnych głównych rodzajów kapitału dostępnych jednostkom. Kapitał społeczny jest zbiorem takich aktualnych lub potencjalnych zasobów, jakie związane są z posiadaniem trwałej sieci mniej lub bardziej zinstytucjonalizowanych powiązań opartych na wzajemnych znajomościach i uznaniu – lub, innymi słowy – z członkostwem w grupie, która dostarcza każdemu ze swych członków wsparcia w postaci kapitału posiadanego przez kolektyw, wiarygodności, która daje im dostęp do kredytu w najszerszym rozumieniu tego słowa (tamże, s. 51). Zasoby tego rodzaju, którymi dana jednostka rozporządza, stanowią potencjał, jaki jest ona w stanie zmobilizować, dążąc do określonego celu. Należy poczynić zastrzeżenie o odmienności prezentowanego tu rozumienia względem zakresu pojęcia wprowadzonego przez J. Colemana oraz popularyzowanego przez R. Putnama. Autorzy ci ujmowali kapitał społeczny jako sieć powiązań w obrębie danej zbiorowości, opartych na zaufaniu, warunkujących kooperację. P. Bourdieu wskazuje natomiast na kapitał społeczny jako atrybut jednostki. Wprawdzie stanowisko R. Putnama stopniowo ewoluowało w kierunku dostrzeżenia aspektów, na które zwracał uwagę P. Bourdieu (Putnam 2008, s. 14–15), niemniej ujęcie to można uznać za bardziej adekwatne do analizy funkcjonowania twałych zbiorowości. Kapitał kulturowy występuje w trzech postaciach: ucieleśnionej (embodied), zinstytucjonalizowanej (institutionalized) oraz uprzedmiotowionej (objectified). Na pierwszą z nich składają się długotrwałe dyspozycje ciała i umysłu, a więc kompetencje, które kryją się za takimi potocznymi kategoriami, jak gust czy dobre maniery. Na drugą postać składają się dobra materialne o znaczeniu kulturowym, takie jak dzieła sztuki, książki, instrumenty muzyczne i inne tego rodzaju przedmioty. Na trzecią natomiast – dyplomy oraz wszelkie poświadczenia kompetencji zapewniane przez instytucje edukacyjne. 96 Marek ZAREMBA Poszczególne rodzaje kapitału mogą ulegać konwersji, przykładowo: kapitał kulturowy w postaci zinstytucjonalizowanej może znaleźć przełożenie na uzyskanie określonej pozycji zawodowej oraz wynikających z niej zarobków, czyli zasobów kapitału ekonomicznego. Wspomniane dobre maniery mogą ułatwić wejście do takiego środowiska społecznego, które poprzez rekomendacje i wskazówki przyczynić się może do uczynienia lepszego użytku z posiadanych dyplomów. Stwierdzenie takiego stanu rzeczy mogłoby być uznane za mieszczące się w dotychczasowych rozważaniach o przesłankach działania jednostek w aspekcie wyboru ścieżki edukacyjnej: pewne zasoby kapitału kulturowego są bardziej cenione na rynku pracy niż inne, a niewątpliwym następstwem bycia uczniem lub studentem danej placówki edukacyjnej jest nie tylko szansa na uzyskanie pożądanego dyplomu, ale też akces do określonego środowiska społecznego, który może przyczynić się do osiągania znacznych korzyści zawodowych, a więc finansowych. Rozważania P. Bourdieu nie ograniczają się jednak wyłącznie do podnoszenia stopnia złożoności modelu działań jednostkowych zorientowanych na długofalowe korzyści finansowe, choć istotnie pomagają w zrozumieniu wielu pozornie niejasnych mechanizmów przyczyniających się do odtwarzania nierówności materialnych warunków egzystencji przedstawicieli poszczególnych klas społecznych. Zastosowanie takich pojęć, jak habitus i pole, otworzyło omawianemu autorowi drogę do przeniesienia na grunt socjologii kwestii dążenia jednostek do osiągania pozaekonomicznych celów jako celów ostatecznych czy też – autotelicznych. Wcześniejszy dorobek dyscypliny, jak podkreśla P. Bourdieu, przejawiał raczej tendencję do wtłaczania idei jednostki w schemat, w którym jej motywacje były – w ostatecznej instancji – ekonomiczne. Pozaekonomiczne przesłanki działania cechowałyby natomiast najwyższą formę uspołecznienia, heglowskie „państwo”. Odpowiadającą interesom jednostek formę uspołecznienia, „społeczeństwo obywatelskie”, cechowałby partykularyzm (Szacki 2004, s. 200–206). Można założyć, że ukonstytuowanie się takiego obrazu było następstwem oglądu rzeczywistości rodzących się i rozwijających społeczeństw industrialnych. P. Bourdieu deklaruje, że bodźcem do zerwania z tym ugruntowanym w zachodniej tradycji intelektualnej konstruktem była dla niego obserwacja działań jednostkowych, rozpowszechnionych w preindustrialnej społeczności algierskich Kabylów (Bourdieu 2008, s. 131). Podstawowym kryterium, na którego podstawie Kabylowie decydowali się na określone działania, było w ich przeświadczeniu kierowanie się honorem; kalkulacja w ramach gospodarki kabylskiej stanowiła w znacznym zakresie tabu. W rozwiniętych społeczeństwach kapitalistycznych tego rodzaju akty wyparcia dotyczą natomiast, wedle spostrzeżeń P. Bourdieu, zaprzeczania występowaniu homologii pomiędzy działaniami jednostkowymi zorientowanymi na to, co tradycyjnie uznane za ekonomiczne, a działaniami zorientowanymi na takie cele, jak produkcja dóbr kulturowych, rozwój nauki czy – w ramach sfery administracji i polityki – zabieganie o interes publiczny. O ile ekonomia u swych podstaw przyjmuje za zasadę zaj- Dwa ujęcia działającej jednostki a rozumienie zagadnienia wyborów ścieżek edukacyjnych 97 mowanie się jedynie praktykami dającymi wąsko rozumiany ekonomiczny zysk oraz dobrami, które są natychmiastowo i wprost wymienne na pieniądze (co czyni je policzalnymi), o tyle uniwersum burżuazyjnej produkcji i wymiany ulega wyłączeniu (z tego obszaru zainteresowań) oraz może postrzegać siebie oraz przedstawiać siebie jako królestwo bezinteresowności (Bourdieu 1986, s. 47). W tym wypadku ukrycie faktu, że to, co bezcenne, ma jednak zawsze swoją cenę, wynika ze szczególnej trudności uzmysłowienia sobie wymienności pewnych praktyk i ich wytworów na pieniądz, co wynika z odmowy włączenia pewnych sfer ludzkiej aktywności w obszar zainteresowania najszerzej rozumianej ekonomii. Postulowana przez P. Bourdieu ekonomia praktyk miałaby więc za zadanie wcielić w obszar swoich zainteresowań te praktyki, które tradycyjnie uznane zostały za pozaekonomiczne w wyniku procesu, który można by przyrównać do sakralizacji. Możliwość takiego uświęcania form aktywności, a więc ich wyłączania z obszaru, gdzie spodziewany jest zysk czy korzyść, powiązać można ściśle ze szczególnym uprzywilejowaniem społecznym jednostek je podejmujących. Rozum praktyczny Rozstrzygnięcia dokonywane w ramach drugiego z zarysowanych na wstępie wymiarów, związanego z charakterem procesów decyzyjnych, uznać można w pewnym zakresie za konsekwencję rozstrzygnięć, jakich się dokona w obrębie pierwszego wymiaru. Kwantyfikowalność tego, co uznane zostaje za rozpatrywany cel jednostkowych dążeń, otwiera możliwość – czy wręcz rodzi pokusę – przymierzania obserwowanych strategii jednostkowych do skonstruowanych na potrzeby danej analizy strategii modelowych. Trudność związana ze skwantyfikowaniem takich celów, zarysowująca się już w momencie dopuszczenia istnienia wielu uwzględnionych aspektów w miejsce jednoaspektowości właściwej tradycyjnie pojmowanej ekonomii, jest czynnikiem, który może już sam w sobie skłonić do zakwestionowania nadrzędnej użyteczności typu idealnego jednostki działającej racjonalnie – co oczywiście w żadnym wypadku nie musi oznaczać przyjęcia czystej irracjonalności jako zasady działania jednostek. Zdaniem P. Bourdieu, wiedza jednostek na temat odpowiednich działań wynika z wyczucia gry, z posiadania zmysłu praktycznego. Skojarzenie z atrybutem cechującym sportowca jest całkowicie zgodne z intencją autora. Wyczucie takie jest następstwem zinterioryzowania szeregu specyficznych treści, wiązać je można z posiadaniem określonego habitusu, czyli łącznego rezultatu oddziaływań socjalizacyjnych, jakim podlega w ciągu życia jednostka (Bourdieu 2011, s. 13–16). Powracając na grunt rozważań o rozwiniętych społeczeństwach industrialnych, P. Bourdieu zwraca 98 Marek ZAREMBA uwagę na fakt, że działania społeczne przebiegają w obrębie swego rodzaju mikrokosmosów społecznych, które określa on mianem pól (Bourdieu 2008, s. 40–43). Pole jest względnie autonomicznym obszarem działań jednostek, na którym to obszarze działania te można ujmować w kategoriach gry lub walki o określone stawki. Taką stawką mogą stać się zasoby kapitału ekonomicznego, lecz równolegle istnieć będą takie pola, na których korzyści finansowe będą miały znaczenie dalece mniejsze od korzyści o charakterze symbolicznym. W polu produkcji artystycznej lub naukowej główną stawką będzie uznanie, choć oczywiście równolegle istnieć będą takie pola, gdzie nadrzędne znaczenie będzie mieć na przykład liczba sprzedanych książek. Z perspektywy niniejszych rozważań za szczególnie istotne uznać należy gry w polach, gdzie stawkami są zyski czerpane ze sfery uniwersalności, która wiąże się z wytwarzaniem dóbr symbolicznych, uważanych za wartościowe dla całej zbiorowości. Jest to swego rodzaju przeciwstawienie się partykularnym interesom, które prowadzi jednak do otrzymywania nagród o szczególnym znaczeniu. Zdolność do podejmowania takich działań wiąże się ściśle z posiadaniem habitusu, uformowanego w warunkach wolności od konieczności ekonomicznej (Bourdieu 2005, s. 70–73) oraz w obliczu regularnie otrzymywanych zachęt do podtrzymywania specyficznych nastawień wobec sposobu operowania wiedzą (Bourdieu 2008, s. 161–173). Tytułem dygresji zastrzec jednak należy, że takie stawki pozaekonomiczne, jak szczególnie pojmowany honor, związany na przykład z kulturą przemocy, stanowić mogą we współczesnych zachodnich społeczeństwach cel działań jednostek przynależnych do najmniej uprzywilejowanych klas społecznych, silnie podlegających konieczności ekonomicznej. Społeczne nieuprzywilejowanie nie musi w żadnym wypadku determinować ścisłego koncentrowania się na zaspakajaniu potrzeb ekonomicznych, a jednocześnie immunizować na dostrzeganie wszelkich innych. Powracając do głównego nurtu rozważań, należy zaznaczyć, że P. Bourdieu wyraża swój dystans wobec przyznawania kalkulacji nadrzędnej roli w realnie przebiegających procesach decyzyjnych. Działania jednostkowe są raczej następstwem skłonności wynikających z habitusu, mają częściej charakter afektywny, automatyczny, a więc wynikają z zaznaczonego powyżej wyczucia gry. Czerpanie inspiracji z dorobku tego autora w toku rozważań nad zagadnieniem wyborów ścieżek edukacyjnych stwarza więc szczególną możliwość uniknięcia błędów niedostrzeżenia rzeczywistych uwarunkowań obserwowanych zjawisk. O ile w odniesieniu do pewnych ścieżek kształcenia łatwo jest dojść do przeświadczenia, że stanowią one element racjonalnie wykalkulowanej strategii zapewnienia sobie możliwie najkorzystniejszej przyszłości, o tyle istnieją też wybory niepowiązane z żadnymi czytelnymi gwarancjami. Gorliwe spełnianie wymogów szkolnych, by zostać przyjętym na studia medyczne, w najbardziej oczywisty sposób wydaje się odpowiadać chęci zdobycia korzyści, wiążących się z wykonywaniem zawodu lekarza. Łatwo znaleźć argumenty przemawiające za niekomplikowaniem tak klarownego obrazu. Gdy jednak pojawi się chęć rozważenia uwarunkowań wyboru takich ścieżek Dwa ujęcia działającej jednostki a rozumienie zagadnienia wyborów ścieżek edukacyjnych 99 edukacyjnych, których zwieńczeniem nie jest uzyskanie dyplomu, prowadzące wprost do uzyskania ściśle określonego zawodu, ten nieskomplikowany model może prowokować do pochopnego przypisywania jednostkom pobudek, które realnie nimi nie kierują, lecz są spójne z tymi klarownymi założeniami – wątek ten będzie jeszcze podjęty w dalszej części niniejszych rozważań. W polskich warunkach – szczególnie na publicznych uniwersytetach bezprzymiotnikowych – istnieje szereg kierunków studiów, wobec których nie formułuje się oczekiwań związanych z przygotowywaniem studentów do wykonywania ściśle określonych zawodów. Kierunki takie są prowadzone na mocy tradycji – wynikają z historycznie ugruntowanego podziału dyscyplin naukowych. Za najczystszy przykład takiego kierunku studiów uznać można filozofię. Zanim jej absolwenci uzyskali możliwość uczenia w szkołach średnich, można było o nich powiedzieć, że pracują „w zawodzie”, o ile przekazują swą wiedzę dalej lub wytwarzają zasoby wiedzy, poszerzające dorobek dyscypliny akademickiej. Oficjalne dane statystyczne ukazują utrzymujące się na przestrzeni wielu lat ogromne zainteresowanie wśród absolwentów szkół średnich kierunkami zaklasyfikowanymi do kategorii kierunków społecznych i humanistycznych. Na gruncie schematu wyjaśnienia, jaki przyjął R. Boudon, wybór taki zapewne dałoby się uzasadnić, przypisując jednostkom świadomość kosztów, poziomu ryzyka oraz przedziału możliwych do uzyskania korzyści. Przykładowa próba mogłaby opierać się na założeniu, że studenci decydujący się na takie niedające gwarancji kierunki to osoby, które nie byłyby w stanie dostać się na kierunek będący dobrą inwestycją, ukończyć go lub należycie wykorzystać zawodowo. Taki stan rzeczy zawierałby się w przedziale między świadomością absolutnej bariery a znaczącym ryzykiem poczynienia błędnej inwestycji. Lepszym jednak od zaniechania kształcenia na poziomie wyższym rozwiązaniem jest wybór kierunku dostępnego i stwarzającego choćby prawdopodobieństwo korzystnej „wymiany” dyplomu na stanowisko pracy. Wnioskowanie takie umożliwiłoby też wytłumaczenie, dlaczego kierunki społeczne i humanistyczne cieszą się większym zainteresowaniem od tych spośród kierunków ścisłych i technicznych, które również niewiele gwarantują (zob.: http://rekrutacja.uw.edu.pl). Te pierwsze niosą ze sobą mniejsze ryzyko bycia usuniętym ze studiów z powodu niesprostania wymogom, a więc po zbilansowaniu prawdopodobieństwa sukcesu oraz prawdopodobieństwa kompletnej porażki, te drugie stałyby się wyborem najmniej atrakcyjnym. Słabym punktem takiego redukcjonistycznego wnioskowania byłaby natomiast relatywnie słabsza pozycja wielu kierunków zawodowych, cechujących się wysokim prawdopodobieństwem ich ukończenia. Uchwycenie takich tendencji stanowiłoby znaczący argument przemawiający za wyjściem poza schemat wyjaśniania oparty głównie na aspekcie ekonomicznym. Jak zatem należałoby – choćby w wymiarze hipotetycznym – tłumaczyć utrzymywanie się działań pozornie nieracjonalnych oraz brak konsekwencji w postaci eskalacji takich napięć, jakie miały miejsce we Francji u schyłku lat 60. XX wieku? O ile 100 Marek ZAREMBA tempa wzrostu udziału osób z wyższym wykształceniem wśród zarejestrowanych bezrobotnych nie można jeszcze uznać za dramatyczny stan rzeczy, o tyle zjawisko podzatrudnienia młodych Polaków z dyplomami wyższych uczelni przebija się do powszechnej świadomości (co wyraźnie odzwierciedla się w ostatnich latach w publikacjach prezentowanych na łamach polskich mediów masowych). Polska gospodarka z całą pewnością nie będzie w stanie zapewnić adekwatnych miejsc pracy, jeśli przyrost liczby osób z wyższym wykształceniem utrzyma się na dotychczasowych poziomie. Oczywistą strategią jest wybór sytuacji, w której uzyskuje się akces do zbiorowości podzatrudnionych niż bezrobotnych, co jest następstwem opisanego wcześniej zjawiska inflacji dyplomów. Należałoby jednak poszukać odpowiedzi na pytanie o charakter preferencji edukacyjnych młodych Polaków – co najmniej ze względu na konieczność uniknięcia wyjaśnienia ignotum per ignotum, że społeczne i humanistyczne studia o charakterze akademickim są przez pracodawców i reprezentujących ich rekruterów z działów HR bardziej cenione, więc dlatego absolwenci szkół średnich je wybierają. P. Bourdieu, rozważając zagadnienie zróżnicowania społecznego w aspekcie cenionych treści kulturowych, dostrzegał wskazany już związek pomiędzy przynależnością do uprzywilejowanych klas społecznych a wolnością od konieczności ekonomicznej, a ten wynikający z materialnych warunków egzystencji przywilej prowadzi do wykształcenia się w jednostce licznych dyspozycji. W wymiarze sprawczym pozwala on na dokonywanie stylizacji życia (Bourdieu 2005, s. 73). Czynnik wolności od konieczności ekonomicznej można by – dla potrzeb niniejszych rozważań – potraktować jako determinantę wytwarzającą dyspozycje związane z wyborami ścieżek edukacyjnych, przy czym – w swej pierwotnej postaci – należałoby go powiązać z wyborami, dokonywanymi przez członków uprzywilejowanych klas społecznych. W rozważaniach prowadzonych w dziele Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy sądzenia P. Bourdieu wskazuje na mechanizm przekładania się mieszczańskiego (burżuazyjnego) wychowania na swobodną, bezinteresowną konsumpcję dóbr kultury. W kontekście wyborów ścieżek edukacyjnych bezinteresowne umiłowanie mądrości byłoby zjawiskiem homologicznym, a wywodzącą swą nazwę od użytych słów filozofię można by uznać za modelowy przykład kierunku studiów, pozwalającego zaspokoić takie oczekiwania. Źródło dalszych zasobów kapitału kulturowego jednostki można by w takim wypadku ująć jako szczególnego rodzaju wybór manifestujący habitus. Zagadnienie to ulega jednak komplikacji, gdy wybory takie okazują się masowe, a więc zdają się wykraczać ilościowo poza zbiór jednostek, dla których taki wybór odpowiada ekonomicznie uwarunkowanym możliwościom skutecznego działania. Autor niniejszego artykułu, badając w 2008 roku studentów socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego, dążył między innymi do pozyskania informacji na temat deklarowanych przyczyn wyboru kierunku studiów oraz satysfakcji ze studiowania. Objęci badaniem studenci zostali poproszeni o wpisanie w kwestionariuszu ankiety uzasadnień swojej decyzji oraz zaznaczonego na skali poziomu satysfakcji. Dwa ujęcia działającej jednostki a rozumienie zagadnienia wyborów ścieżek edukacyjnych 101 Dominującym uzasadnieniem wyboru kierunku studiów było przewidywanie zgodności oferowanych na nim treści z zainteresowaniami bądź też przeświadczenie, że studia takie zaspokajają potrzebę poszerzania horyzontów. Uzasadnienie wyboru socjologii ze względu na perspektywy zawodowe, otwierające się w następstwie jej ukończenia, pojawiło się wielokrotnie rzadziej. Dominującym nastawieniem była pozytywna waloryzacja studiowanego kierunku. Uzasadniana była ona zgodnością oferowanych treści z zainteresowaniami studentów bądź też poczuciem osobistego rozwoju. Objętą badaniem zbiorowość cechowało oczywiście zróżnicowanie. Studenci specjalizacji studiów niestacjonarnych sprofilowanej pod kątem przyszłej pracy w instytucjach zajmujących się pomocą społeczną silniej akcentowali służebną rolę studiów wobec ich przyszłej aktywności zawodowej, choć tę aktywność wiązali z pewnym etosem. Studenci drugiej specjalizacji studiów niestacjonarnych, sprofilowanej na położenie większego akcentu na zagadnienia związane z komunikacją społeczną i badaniami rynku, nie akcentowali wprawdzie w tak czytelnym stopniu roli podjętych studiów, lecz najwyżej waloryzowali te ich treści – związane w ich wypadku z komunikacją społeczną – które postrzegali jako przydatne zawodowo; niezwykle rzadko wskazywali natomiast takie treści odpowiadające twardym umiejętnościom, które stanowiłyby atut w branży związanej z badaniami rynku. Studenci studiów stacjonarnych najczęściej na tle wymienionych podzbiorowości preferowali te treści, którym nie przypisywali przydatności zawodowej. Co należy podkreślić, badanie ujawniło znaczne różnice pomiędzy trzema podzbiorowościami pod względem tak istotnych cech społeczno-demograficznych, jak poziom wykształcenia i zawody rodziców oraz wiek rozpoczęcia studiów. Rodzice studentów studiów stacjonarnych – wielokrotnie – częściej, niż miało to miejsce w przypadku studentów trybu niestacjonarnego, mieli wyższe wykształcenie oraz wykonywali wymagające jego uzyskania zawody. Powszechne wśród członków tej podzbiorowości było zachowanie ciągłości pomiędzy średnim i wyższym etapem kształcenia. Na przeciwstawnym biegunie usytuowali się studenci niestacjonarnej specjalizacji sprofilowanej pod kątem przyszłej pracy w instytucjach zajmujących się pomocą społeczną. Ich rodzice wielokrotnie częściej, niż miało to miejsce w przypadku studentów studiów stacjonarnych, posiadali wykształcenia na poziomie podstawowym i zasadniczym zawodowym oraz wykonywali zawody fizyczne, a badani studenci rozpoczynali studia po średnio najdłuższej przerwie od momentu ukończenia szkoły średniej, na ogół pracując już w jakiejś instytucji publicznej. Studenci drugiej specjalizacji trybu niestacjonarnego sytuowali się w przedstawionych powyżej aspektach pomiędzy dwiema skontrastowanymi podzbiorowościami, częściej zbliżając się do studentów specjalizacji praca socjalna i służby społeczne. Próba interpretacji wyników przeprowadzonego badania utwierdziła mnie co do konieczności wyjścia poza schemat wyjaśnienia, w który wpisane jest założenie o podzielaniu przez jednostki przeświadczenia co do tego, że kolejne szczeble edukacji stanowią inwestycję w przyszłe losy zawodowe. Nawet jeśli dokonywane wybory 102 Marek ZAREMBA odpowiadają w przybliżeniu wynikowi równania pokrewnemu wobec propozycji R. Boudona, brak próby takiego ich zinterpretowania ze strony badanych zmuszałby do przyjęcia złożonych wyjaśnień dotyczących obszaru ich nieświadomości, do czego sam autor podchodził bardzo krytycznie (Boudon 2008, s. 261–262). Kwestii tej „nieuświadomionej” racjonalności ekonomicznej nie należy jednak usuwać z obszaru zainteresowań, ponieważ jest to zapewne czynnik składający się w pewien sposób na układ uwarunkowań podejmowanych decyzji. Niemniej pierwszoplanowym czynnikiem w świadomości większości badanych studentów były owe oczekiwania związane z poszerzaniem horyzontów, rozwojem czy też podążaniem za zainteresowaniami. Jak już zostało wspomniane, takie dyspozycje kształtują się przy pewnych szczególnych materialnych warunkach egzystencji. Warto jednak rozważyć również antycypowane przyszłe warunki, w jakich jednostka się znajdzie. Na jednym biegunie można by sobie wyobrazić sytuację, w której jednostka ma zapewnione ekonomiczne utrzymanie jedynie do momentu ukończenia ostatniego obowiązkowego szczebla kształcenia, a następnie zostaje skonfrontowana z koniecznością zapewnienia sobie pełni zasobów kapitału ekonomicznego, niezbędnych do samodzielnej egzystencji. Sytuacji takiej – w tym modelowym biegunowym przypadku – towarzyszyłoby zinterioryzowane w toku socjalizacji przeświadczenie, że pełna samodzielność ekonomiczna w momencie uzyskania pełnoletniości jest sytuacją normalną, pożądaną. Jednostki podlegające takim uwarunkowaniom oraz podzielające takie przeświadczenia z dużym prawdopodobieństwem nie zdecydują się na inwestowanie jakichkolwiek środków w to, co dla innych jest wysoce cenionym poszerzaniem horyzontów. Jako biegun przeciwstawny ujmować można sytuację, w której absolwent szkoły średniej ma zapewnioną wolność od konieczności ekonomicznej, sprowadzającą się w tym wypadku do zapewnionego ekonomicznego utrzymania w okresie studiów, co pozwala, jak ujął to P. Bourdieu, na przedłużenie dziecięcego stosunku do świata, w tym wypadku – decydując się chłonąć w niezakłócony sposób wiedzę, która interesuje, rozwija i poszerza horyzonty. Ponadto, co być może stanowi podparcie takiej decyzji, podejmowanej zwykle przed dwudziestym rokiem życia, utrzymanie tej wolności od konieczności ekonomicznej może być w pewnym zakresie antycypowane również na okres po uzyskaniu dyplomu. Ten stan rzeczy polegałby na możliwości podejmowania się takich aktywności zawodowych lub niebędących jeszcze pracą zawodową form aktywności, które nie dostarczają zasobów pieniężnych wystarczających do samodzielnego utrzymania się, a różnica ta jest uzupełniania przez pieniądze otrzymywane od rodziny. Przesłanką do takich działań może być chęć zdobycia w pracy zgodnej z oczekiwaniami, czyli postrzeganej jako powiązanej z wykształceniem bądź dającej poczucie samorealizacji. Analogiczną strategię działania można oczywiście przyjąć, mając na celu zdobycie zawodu jak najatrakcyjniejszego finansowo, na przykład, gdy jest to obwarowane koniecznością uzyskania dodatkowych, korporacyjnych uprawnień. W tym wypadku nie takie przesłanki są jednak brane pod uwagę. Dwa ujęcia działającej jednostki a rozumienie zagadnienia wyborów ścieżek edukacyjnych 103 Powracając do sformułowanego pytania o pozorną nieracjonalność działań ogromnej liczby młodych Polaków, przywołać należy kilka specyficznych dla rozważanej sytuacji okoliczności. Po pierwsze, zjawiskiem bardzo silnie oddziałującym na świadomość społeczną był do niedawna jeszcze bardzo wysoki poziom bezrobocia oraz wynikające z niego przeświadczenie o szczególnie niepewnych perspektywach absolwentów wchodzących na rynek pracy. Pogląd, że obranie ścieżki edukacyjnej niezakończonej uzyskaniem matury jest z wysokim prawdopodobieństwem degradujące, a poprzestanie na średnim maturalnym wykształceniu nie niesie ze sobą żadnych dalekosiężnych gwarancji, w najoczywistszy sposób pchnął szerokie rzesze absolwentów szkół średnich na ścieżki, które dawniej utożsamiano z dużymi ambicjami. Biorąc pod uwagę jednoczesny brak gwarancji na rynku pracy oraz gotowość zarówno absolwentów, jak i ich rodzin do odroczenia momentu uzyskania przez tych pierwszych pełnej samodzielności ekonomicznej, łatwiej jest zrozumieć dążenie do maksymalizacji akumulacji zasobów kapitału kulturowego. Niedostrzeżenie wyobrażenia o możliwej konwersji dyplomu, czyli postaci zinstytucjonalizowanej powyżej wskazanego rodzaju kapitału, na określone stanowiska pracy, do których dyplom taki otwiera dostęp, byłoby oczywiście błędem. Powtórzyć należy, że poczynione zastrzeżenia dotyczą jednak dwóch niezwykle istotnych aspektów. Po pierwsze, omawiane działanie nie mieści się w schemacie kalkulowania mającego na celu bezpośrednią maksymalizację korzyści ekonomicznych. Po drugie, nie mieści się ono w najszerzej rozumianym schemacie świadomego kalkulowania. Podążając za zainteresowaniami, absolwenci szkół średnich nie przeliczają swoich wyborów na określone ilości szacunku czy uznania; wynikałoby to raczej z dyspozycji, którą P. Bourdieu określa mianem wyczucia gry. Warto zwrócić uwagę na wypowiedź studenta niestacjonarnych studiów o specjalizacji komunikacja społeczna i badania rynku. W pytaniu o przyczyny wyboru studiów socjologicznych odpowiedział: Czynnik komercyjny i mocno brzmiąca w mass-mediach nazwa, powodująca zdziwienie i lekką konsternację wśród znajomych. Patologia rynku pracy – łatwość, z jaką można przebić się w rozmowach kwalifikacyjnych. Wypowiedź ta ma o tyle ogromne znacznie w skali 515-osobowej próby, że zostało w niej w pewien sposób zdekodowane wszystko to, co mieściłoby się w owych niewerbalizowanych regułach gry. Przywołany respondent posiada cechy społeczno-demograficzne, które można utożsamiać z niskim pochodzeniem społecznym, czego jednak nie należy uważać w żadnym wypadku za paradoks, lecz raczej za czynnik stymulujący wystąpienie refleksyjnego oglądu sytuacji społecznej, w której on się znalazł. Znaczna większość badanych studentów, będąc uwikłanymi mentalnie w prawidłowości występujące w ich środowisku społecznym, nie znajduje przesłanek do tego rodzaju zabiegów intelektualnych. Swego rodzaju sakralizacja dążeń powoduje, że tłumaczą się one niejako same przez się, będąc tym, co „wysokie”, w opozycji niekoniecznie do „niskiego”, lecz nieuwznioślającego dążenia do jak najkorzystniejszego zabezpieczenia indywidualnej sytuacji materialnej. „Posze- 104 Marek ZAREMBA rzać swoje horyzonty” mogłoby oznaczać tyle, co aspirować do sfery wytwarzania tego, co uniwersalne. Wnioski Uwzględniając powyższe propozycje interpretacji analizowanych zjawisk, pamiętać należy o niewykluczaniu się korzyści o charakterze symbolicznym z zyskami ekonomicznymi. Zinterioryzowanie wspomnianych potrzeb podążania za wiedzą, która interesuje czy poszerza horyzonty, nie wyklucza możliwości zdobycia dobrze płatnej pracy. A zatem wybór uniwersyteckich studiów jest – jak wynika to z modelu R. Boudona – korzystniejszy niż inne dostępne opcje. Niemniej, brak zdolności badanych studentów do wyartykułowania takich motywacji nie upoważnia do przypisania im założonych na gruncie takiego modelu motywacji. Dążenia do utrzymania stanu dziecięcego wynikającego z poczucia wolności od konieczności ekonomicznej, będąc zakorzenione w sferze subiektywnej, mogą się oczywiście okazać błędną strategią w wymiarze obiektywnym. P. Bourdieu, analizując klasowe uwarunkowania aspiracji uczniów, wprowadził pojęcie subiektywnej nadziei, które stanowiło element wyjaśniający, jak dochodzi do rozdystrybuowania jednostek na poszczególnych, hierarchicznie uporządkowanych pozycjach w przestrzeni społecznej (Bourdieu 2011, s. 257–260). U tego autora pojęcie to umożliwiło ukazanie przewagi znaczenia samodzielnych decyzji o wykluczeniu się z określonych ścieżek edukacyjnych nad werdyktami wydawanymi przez instytucje, czyli porażkami egzaminacyjnymi. W tym wypadku czynnik subiektywnej nadziei można by hipotetycznie uznać za przyczynę podejmowania działań, które w ostatecznym rozrachunku, za sprawą wystąpienia efektu odwrócenia, przyczynią się do relatywnego pogorszenia się ekonomicznej sytuacji wielu jednostek. Przesłanką wyboru byłyby wnioski wyciągnięte za sprawą stałego przebywania w środowisku społecznym, w którym wybór nieprzygotowujących do pracy zawodowej studiów jest wyborem, z jednej strony, dopasowanym do możliwości jednostki pod względem kompetencji szkolnych, a z drugiej, wyborem uważanym za atrakcyjny ze względu na sytuację osiągalną po ich ukończeniu. Takie ujęcie problemu stanowi punkt wyjścia przewidywań na temat przyszłości oblicza kierunków społecznych i humanistycznych w Polsce, które zakładałoby istotną degradację ich obrazu w świadomości absolwentów szkół średnich. Jeśli wybór taki coraz częściej prowadziłby do frustrującego stanu niepewności czy też wysokiego prawdopodobieństwa podzatrudnienia, najlepiej przystosowani wzmogliby stosowanie strategii ucieczki do przodu. Miałoby to miejsce albo poprzez porzucenie tego profilu kształcenia, albo – co bardziej prawdopodobne – poprzez koncentrację studentów Dwa ujęcia działającej jednostki a rozumienie zagadnienia wyborów ścieżek edukacyjnych 105 posiadających największe zasoby kapitału w niewielkiej liczbie elitarnych placówek edukacyjnych. Póki jednak wybór studiów o takim profilu nie wydaje się poczekalnią na drodze do niepewności lub degradacji społecznej, staje się on atrakcyjny ze względu na umożliwienie akcesu do pewnego środowiska społecznego, bądź też – alternatywnie to ujmując – zatrzymanie w takim homogenicznym środowisku tych, którzy już tam przebywali w trakcie poprzednich etapów kształcenia. Byłby to więc pewnego rodzaju czynnik subkulturowy, który w tym wypadku dawałby punkt wyjścia do zajęcia pewnych pozycji w strukturze zatrudnienia. Jednak dysproporcja osób podejmujących działanie wobec ograniczonej pojemności rynku pracy spowoduje raczej, że antycypowane – nie tylko ekonomiczne – korzyści przypadną w udziale jedynie tym najbardziej uprzywilejowanym pod względem posiadanych zasobów. Bibliografia BOUDON R., 2008, Efekt odwrócenia. Niezamierzone skutki działań społecznych, Oficyna Naukowa, Warszawa. BOURDIEU P., 1986, The Forms of Capital, [in:] J.G. Richardson (ed.), Handbook of Theory and Research in the Sociology of Education, Greenwald Press, New York. BOURDIEU P., 2005, Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy sądzenia, Scholar, Warszawa. BOURDIEU P., 2008, Rozum praktyczny. O teorii działania, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków. BOURDIEU P., 2011, Passeron Jean-Claude, Reprodukcja. Elementy teorii system nauczania, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Mały Rocznik Statystyczny Polski, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa, wydania z lat 2000–2011. PUTNAM R.D., 2008, Samotna gra w kręgle. Upadek i odrodzenie wspólnot lokalnych w Stanach Zjednoczonych, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa. SZACKI J., 2004, Historia myśli socjologicznej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. WEBER M., 1985, „Obiektywność” poznania w naukach społecznych, [w:] A. Chmielecki (red.), Problemy socjologii wiedzy, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Two perspectives of an acting individual versus a choice of educational paths The article discusses factors that determine the choice of particular educational paths taking into account what they objectively bring and how it is reflected in individuals’ awareness. Therefore, what is taken into account on the one side is the character of what is acquired as a consequence of made choices and – on the other hand – the character of decisive processes. Two dimensions are achieved this way: the first one would be connected with juxtaposition expressed by contrasting economic benefits with noneconomic ones; the second one – with continuum, whose one pole would be defined by pure calculation and the opposing one – a purely affective action. The perspective put forward by Raymond Boudon is an example of a consequent application of an explanation procedure based on a list of economic benefits 106 Marek ZAREMBA with a model of a calculating unit. The writer indicates specific cognitive benefits resulting from the assumption of the rationality of actions – under the condition that this rationality is limited. In his opinion, thanks to such an explanation there are available simple, but satisfactory models of explaining the discussed social phenomena. The formulation of alternative assumptions within two dimensions of reflections on the issues mentioned herein requires the adoption of a wider concept about individual advantages and should be connected with seeking ways of describing the processes of making decisions in such a way that the process is far from the one of rational calculation. Such assumptions are discussed on the example of Pierre Bourdieu’s theoretical works, in particular, on his concept of the economy of practices and practical reason.