Osoba ludzka podmiotem

Transkrypt

Osoba ludzka podmiotem
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Osoba ludzka podmiotem aktualnego stanu świadomości to nie
świadomość, lecz człowiek. Świadomość sama nie istnieje jako substancjalny
niejako podmiot aktów świadomościowych, nie bytuje ani jako osobne
ontyczne podłoże przeżyć, ani też jako władza. Wyczerpuje się ona cała w
swoich aktach oraz w ich świadomościowej specyfice, z którą łączy się
odzwierciedlanie jako coś różnego od obiektywizacji poznawczej F6 82
„Człowiek nie tylko poznawczo wchodzi w świat przedmiotów i nawet siebie
odnajduje w tym świecie jako jeden z owych przedmiotów, ale także ma cały
świat w odzwierciedleniu świadomościowym, którym żyje najbardziej
wewnętrznie i osobiście. Świadomość bowiem nie tylko odzwierciedla, ale
także w szczególny sposób uwewnętrznia, czyli interioryzuje to, co
odzwierciedla, dając temu wszystkiemu miejsce we własnym „ja” osoby.”
Karol Wojtyła w rozprawie Osoba i czyn zastanawia się nad tym, „w jaki
sposób owo uwewnętrznienie wyłania się ze świadomości, z owej funkcji
odzwierciedlającej i prześwietlającej zarazem” F6 83.
+ Osoba ludzka podmiotem centralnym dziejowości. Struktury historii
ontologiczne i epistemologiczne z punktu widzenia personalizmu, według ks.
Cz. S. Bartnika. „9) Samą istotą dziejowości jest istnienie (zaistnienie)
ludzkie i natura ludzka w relacji do możności bycia osobą. Konkretnie chodzi
o moment przekroczenia nicości, o uistnienie osoby ludzkiej (indywidualnej i
społecznej), rozwój świata osobowego w całości bytu (personogeneza, J. H.
Newman), pozytywne i absolutne spełnienie osoby dzięki czasoprzestrzeni
oraz światu w sekwencji bytu i ruchu. Materializm wulgarny nie zna
właściwego pojęcia historii. 10) Historia wiąże się także z realizacją wyższych
idei, wartości i przezwyciężeniem pustego przemijania. Wyraża się zatem w
jakimś sensie w kategoriach aleteicznych, agatonicznych, katonicznych,
eleuterologicznych i estetycznych; dużo by mówić o żywej estetyce historii,
której sztuki są tylko obrazem, nieudolną imitacją. Pośród różnych postaci
artystycznych wybija się historia ut drama. 11) Historii właściwej
przeciwstawia się nie-historia, czyli niestawanie się, niedzieje, nicość,
bezruch bytu, brak „teraz-tutaj-bycia”, niezrealizowanie niczego. Sprzeciwia
się zaś anty-historia, czyli wewnętrzna degradacja aksjologiczna i
aretologiczna, degenerowanie się umyślne natury ludzkiej w antywartości,
depersonalizacja, sprowadzanie existere personale do absurdu” /Cz. S.
Bartnik, Historia i myśl, Lublin 1995, s. 22.
+ Osoba ludzka podmiotem charyzmatów. Paweł VI mówiąc do
Benedyktynów w Subiaco określił, że są prowadzeni przez charyzmat
„Patriarchy
monachizmu
zachodniego”.
Nie
powiedział
wtedy
o
przekazywaniu charyzmatu, lecz tylko o potrzebie, by Rodzina zakonna była
inspirowana przez charyzmat osobisty ich Założyciela. Natomiast kilka
tygodni później mówiąc do zakonnic-pasjonistek polecał im już bardzo
wyraźnie, aby „uczyniły własnym charyzmat św. Pawła od Krzyża”.
(Przemówienie „Ed ora”, „L’ Osservatore Romano”, 30 października 1971, s. 2).
Jest to przykład prób odróżniania charyzmatu przekazywanego, który ma być
własnym dla wszystkich w danym Instytucie, od charyzmatów własnych osoby
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Założyciela, które nie są przekazywane i powinny służyć tylko jako inspiracja
Ż2 120. Przyczyny powstawania form życia zakonnego były różne. Zawsze
jednak związane były z duchowym zapotrzebowaniem Kościoła i zawsze
zakorzeniały się w Ewangelii. Monachizm zrodził się z pragnienia, by być
pełnym chrześcijaninem, powstał z nostalgii do form życia istotnych dla
Kościoła pierwotnego. Mnisi stali się katalizatorem realizującym przenikanie
się dwóch kultur: romańskiej i barbarzyńskiej. Braterstwo ewangelijne tworzyło nowe formy ekspresji kulturowych, łączące elementy obydwu kultur.
Dokonywało się tym samym, w duchu Ewangelii, odrzucanie podziału na
niewolników i wolnych. Również praca przestała być znakiem niewolnictwa,
otrzymując rangę najwyższą, należną dziełu współpracy z Bogiem
Stworzycielem. Została w ten sposób otwarta droga do prawdziwego humanizmu. Dla Europy była to propozycja czasu pokoju – „pax benedictina” F.
Ciardi, Los fundadores hombres del Espíritu. Para una teología del carisma de
fundador, Ediciones Paulinas, Madríd 1983, s. 209; Oryginał: I fondatori
uomini dello Spirito. Per una teologia del carisma di fondatore, Roma 1982; Ż2
120.
+ Osoba ludzka podmiotem czynu Dzieło Karola Wojtyły Osoba i czyn można
określić jako antropologię filozoficzną, łączącą tomizm z fenomenologią. „W
Osobie i czynie Wojtyła skupia się przede wszystkim na antropologii; w jego
koncepcji nie może jednak istnieć dyskurs antropologiczny, który nie
uznawałby faktu, że człowiek jest z istoty bytem moralnym i dlatego wartość
jego działania to przede wszystkim wartość moralna. Stabilizacja przedmiotu
doświadczenia dokonuje się przez indukcję. Jej właśnie wynikiem jest oś:
osoba-czyn czy też lepiej – pojęcie osoby jako podmiotu czynu. Oś ta musi
jednak zostać poddana dalszemu badaniu (i tym podejście Wojtyły różni się
od tomizmu tradycyjnego), jeśli chcemy zrozumieć osobę w jej dynamice.
Jeśli chcemy oddać sprawiedliwość egzystencjalnemu wymiarowi osoby,
wówczas indukcji (arystotelesowsko-tomistycznej) towarzyszyć musi redukcja
(która w tym przypadku nie jest dokładnie tożsama z redukcją
fenomenologiczną)” F1W063 187. W przypisie Rocco Buttiglione wyjaśnia:
„Indukcja pozwala nam ukazać, że osoba jest przyczyną; redukcja – w jaki
sposób osoba jest przyczyną. Fenomenologia odrzuca indukcję. Również
fenomenologia realistyczna, np. u Ingardena, stawia sobie za cel aprioryczną
intuicję istot, której trafność nie jest poddawana kontroli przez indukcję. Por.
R. Ingarden, Z badań nad filozofią współczesną, Warszawa: PWN 1963, s.
318” F1W063 187-188.
+ Osoba ludzka podmiotem dziejów Struktury historii ontologiczne i
epistemologiczne z punktu widzenia personalizmu, według ks. Cz. S.
Bartnika. „7) Dzieje w najbardziej właściwym sensie to actus humani, czyny,
zachowania rozumne i wolne, także myśli i idee, których autorem (lub
współautorem) jest sam człowiek (historia activa), a jednocześnie są one
głęboko uwarunkowane rzeczywistością, od której człowiek zależy, którą
przyjmuje, percypuje i na bazie której tworzy, a więc zdarzenia, kształty losu,
prawa życia i działania, sytuacje dane a priori, determinizmy materialne,
społeczne i kulturowe, słowem: to, co się z człowiekiem dzieje (historia
passiva). Obie współstruktury: aktywna i pasywna, grożą alienacją, czyli
zatratą jaźni ludzkiej, rozbiciem wolności wyrażania się człowieka, jakąś
dewolucją bytową. 8) Wyróżnikiem procesu historycznego od procesów
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
natury i kosmosu jest relacja jaźniowa (z czym zgadzam się w całości z prof.
J. Bańką), ostatecznie – osobowa. Właściwie historia realizuje się i spełnia w
podmiocie ludzkim, jednostkowym i zbiorowym. Dzieje to wyłanianie się
podmiotu ludzkiego – nie tylko początkowe, ale i ciągłe – ze świata kosmosu i
przyrody, realizacja antropogenezy uniwersalnej (somatycznej i duchowej,
indywidualnej i społecznej, biologicznej i „technicznej” – tutaj jawi się
problem związku historii z techniką, dotąd wiązano ją tylko ze sferą
biologiczną i losową), a wreszcie tworzenie ludzkości finalnej. W pewnym
sensie cały Wszechświat jest „historyczny”, ale tylko o tyle, o ile stanowi
korelat człowieka, o ile jest jego niszą, o ile podlega ludzkiemu promieniowi
myśli, dążeń i działań. Ale jest to zawsze tworzywo dziejowości dla historii
osobowej, w osobie ludzkiej” /Cz. S. Bartnik, Historia i myśl, Lublin 1995, s.
21-22.
+ Osoba ludzka podmiotem historii i twórcą teologii historycznej, szkoła
neapolitańska.
Neoscholastyka
podjęła
antyczny
temat
regionu
śródziemnomorskiego, którym jest dusza ludzka jako pośrednictwo między
Absolutem i historią. Teologia neapolitańska wieku XIX podejmowała w tym
względzie zagadnienie życia Syna Bożego na ziemi /B. Forte, La teologia nel
sud d’Italia un’eredità e un compito, “Asprenas” 43 (1996) N. 2, 179-192, s.
185/. Tam działał słynny filozof włoski Benedetto Croce, a następnie
Giovanni Gentile, którzy mieli wpływ na teologiczną szkołę neapolitańską,
której instytucjonalną konkretyzacją jest Pontificia Facoltà Teologica
dell’Italia Merdionale (powstała w roku 1969) z połączenia Facoltà Teologica
Napoletana i należącego do Towarzystwa Jezusowego Facoltà Teologica S.
Luigi. Charakterystyczną cechą tej teologii jest powiązanie jej z historią, jest
to teologia historyczna (teologia storica), w odróżnieniu od teologii
ontologicznej, typowej dla scholastyki. Tym charakteryzuje się cała teologia
Południa Italii. Jest ona ściśle związana Misterium Wcielenia, które jest
punktem wyjścia wszelkich zagadnień /Tamże, s. 186/. Teologia rodzi się z
historii, ponieważ Objawienie dokonało się w środowisku dziejów ludzkich.
Metafizyczna treść zawarta jest w opakowaniu historycznym. Dlatego
konieczna jest też refleksja nad samą historią, filozoficzna i teologiczna
(teologia historii). Miłość i wiara, zakorzenione w środowisku historycznym
powinny być pełne mądrości, dlatego potrzebna jest refleksja rozumu
ludzkiego (docta caritas oraz docta fides). Teologia natomiast powinna być
zakorzeniona w codziennym życiu, powinna być profetyczna. Wtedy również
nadzieja chrześcijańska znajduje mocny fundament (docta spes). W tradycji
teologicznej Italii Południowej historia jest traktowana jako miejsce
zapośredniczenia hermeneutycznego Bożej Prawdy. Tego być może szukał w
Neapolu Hegel. Niestety, zamiast poznawać teologię katolicką, głęboko
powiązaną z historią, jako protestant, oddzielający prawdę zbawczą od
historii, nie potrafił przezwyciężyć swojego schematu myślenia. Z dorobku
myśli sztandarowego przedstawiciela idealizmu niemieckiego czerpał
Benedetto Croce. Historia absolutna Hegla nie ma wiele wspólnego z
konkretnym realizmem historycznym. Ideologia absolutystyczna Hegla stała
się fundamentem wszelkiej maści totalitaryzmów. [Z istoty swojej jest
panteistyczna, jej trynitarność jest pozorna. Nie ma w niej trzech Osób
Boskich. Trójca Święta jest wzorcem demokracji, wzorcem społeczeństwa
osób równych. Jedna tylko osoba Boga jest wzorcem ustrojów
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
antydemokratycznych, totalitarnych]. Świadomość historyczna szkoły
neapolitańskiej odnosi się do relacji między osobami tworzącymi dzieje
ludzkości, jest personalistyczna, współbrzmi z ujęciem personalnym
chrześcijańskiego nauczania o Bogu Trójjedynym. Realizm historyczny (J. B.
Vico) łączy prawdę (verum) z wydarzeniem (factum). Teologia nie jest
ideologią, jej źródłem nie jest umysł ludzki znajdujący w sobie idee, lecz
konkretne wydarzenia historii spotykania się ludzi z przychodzących do nich
Bogiem /Tamże, s. 187/. Prawda jest żywa, dzieje się, stąd prawda powinna
być odczytywana z historii. Koncepcja biblijna oznacza, że prawda powinna
być nie tylko wyznawana, lecz również czyniona, przeżywana w czynach
duchowych i zewnętrznych. Prawda jest ściśle związana z wiernością, nie
tylko z wiernym przekazem informacji, lecz z życiem wiernie realizującym
objawione treści /Tamże, s. 188.
+ Osoba ludzka podmiotem historii zbawienia w całej strukturze duchowocielesnej, hipostasis. „Synteza teologii historii zbawienia według Cz. S.
Bartnika dokonana na podstawie całości / Historia zbawienia, podobnie jak
cała historia w publikacjach Cz. S. Bartnika ujęta jest personalistycznie.
Wyraźnie ukazuje, że cała historia niesie w sobie, mniej lub bardziej,
wartości zbawcze. Można jednak wyodrębnić w niej nurt centralny, który
stanowi historię zbawienia w sensie ścisłym. Centralnym punktem historii
zbawienia jest Odkupienie, czyli jednorazowy czyn jednej Osoby – Jezusa
Chrystusa. Zbawienie obejmuje całość dziejów ludzkości, od pierwszych ludzi
do końca świata i jest dziełem ludzkości współpracującej z Jezusem
Chrystusem, a także z Bogiem Ojcem i z Duchem Świętym. Ujęcie
personalistyczne wymaga traktowania ludzi jako osób ludzkich, a Boga jako
Trójcę Osób. Refleksja nad osobą dokonuje się w kilku warstwach: a)
warstwa substancjalna, w której człowiek ujmowany jest jako złożenie duszy
ludzkiej i ciała ludzkiego; termin osoba jest tłumaczeniem greckiego
hipostasis; b) właściwości wewnętrzne wspólne dla wszystkich osób ludzkich,
właściwości wewnętrzne wspólne dla Osób Bożych, oraz właściwości
specyficzne odróżniające daną osobę od innych; termin osoba jest
tłumaczeniem greckiego prosopon, przy czym trzeba tu mówić o „prosopon
wewnętrznym”, o obliczu wewnętrznym;” /P. Liszka Teologia historii
zbawienia, w: Ku mądrości teologii, Red. K. Góźdź, E. Sienkiewicz, Szczecin
2008, 159-169, s. 165/. „c) właściwości zewnętrzne, łączące osobę z innymi,
czyli osoba jako relacja; termin osoba jest tłumaczeniem greckiego prosopon,
przy czym trzeba tu mówić o „prosopon zewnętrznym”, dostrzegalnym przez
innych, pozwalającym na wzajemny kontakt; d) Osoby tworzą historię
(historia tworzona jest przez osoby). Historia zbawienia tworzona jest przez
osoby ludzkie i Osoby Boże. Są w niej dwa zwroty działania Bożego: A)
zstępujący, w którym Bóg tworzy i przemienia substancję człowieka,
kształtuje i doskonali wewnętrzne właściwości personalne ludzi, otwiera na
innych i tę otwartość umacnia, pobudza ludzi do działania i do doskonali je;
B) wstępujący, w którym Bóg wszczepia substancję człowieka w swą naturę,
prowadzi wewnętrzne właściwości osób ludzkich ku swemu absolutnemu
wzorcowi, pociąga ku swemu personalnemu, tryniatarnemu życiu,
wprowadza historię ludzkości w obszar „historii wiecznej” /Tamże, s. 166.
+ Osoba ludzka podmiotem historii zbawienia wraz z duszą i ciałem – nie
samo ciało i nie sama dusza. Historia zbawienia przetwarza relacje
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
stworzeniowe w zbawcze. „Chrześcijaństwo wprowadza ciało w sam środek
dramatu odkupienia i zbawienia oraz dziejów zbawienia. Niektórzy Ojcowie
Kościoła chcieli wyłączyć ciało z dramatu zbawienia, widząc sedno historii
świętej w samej duszy. Jednakże ogół przyjął, że podmiotem historii
zbawienia jest cały człowiek, a raczej cała osoba ludzka, wraz z duszą i
ciałem – nie samo ciało i nie sama dusza. Tajemnica zbawienia wiecznego
przechodzi i poprzez ciało i poprzez duszę. Archetypem pod tym względem
jest Jezus Chrystus, w którym zachodzi pełne zstąpienie Boga w ciało: „w
nim bowiem mieszka cała Pełnia: Bóstwo, na sposób ciała” (Kol 1, 9), a
zarazem – wyniesienie ciała – człowieka do pełni życia w Osobie Bożej. W
pewnym sensie i dzieje zbawienia mają swój „punkt wyjścia” w cielesności
człowieka” Cz. S. Bartnik, Gromy mówiące. Kazania, przemówienia,
publicystyka społeczno-polityczna, Dzieła Zebrane T. V. Lublin 1999, s. 60/.
Ciało ludzkie odgrywa w historii zbawienia istotną rolę, biorąc udział w
przetwarzaniu relacji stworzeniowej w zbawczą. Centralnym punktem tego
procesu jest zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, z duszą i ciałem. „Tylko ta
całość – zmartwychwstanie ku całości człowieka z ciałem jest
zmartwychwstaniem we właściwym znaczeniu, realizującym osobę finalnie i
dopełniającym ją. Trzeba zwrócić uwagę, że zmartwychwstanie ciała
utożsamia się ostatecznie tutaj ze zmartwychwstaniem całego człowieka –
Jezusa. Ciało Jezusa jest czymś więcej niż tylko substytucją za nas: jest
„naszym Ciałem” [...] Kres funkcji biologicznych i historycznych przeobraża
się w „nowość stworzenia” (Ga 6, 15) jako finalne spełnienie się tegoż
stworzenia. I tak to eschatologia naszego ciała dokonała się „już” w
Chrystusie Jezusie na wszelkie sposoby, prócz paruzji absolutnej” /Tamże, s.
62.
+ Osoba ludzka podmiotem historii. Balmes J. miał zmysł odnowiciela
miłującego wolność. Wynikało to z jego katolickości, osadzonej w Piśmie
Świętym. Tak jak później Leon XII podziwiał inteligencję kardynała Mercier,
tak Pius IX podziwiał talent Balmesa, obaj walczyli z absolutyzmem /J. Saiz
Barbera, Pensamiento histórico cristiano, Ediciones y publicaciones
españolas S.A., Madrid 1967, s. 186/. Balmes Rosję uważał za najważniejszą
potęgę w Europie przyszłości. O przyszłości Europy decyduje walka w dwóch
dziedzinach: pomiędzy rządami i pomiędzy ideami. Dwie najważniejsze idee i
dwa najmocniejsze państwa, reprezentowane są przez Anglię i Rosję, potęgi
antykatolickie /Tamże, s. 191/. Nadzieją dla świata jest chrześcijaństwo,
które z istoty swej samo jest wielką reformą. Kościół był zawsze motorem
reform. Sobory są zgromadzeniami zebranymi dla reformowania, ich dekrety
są kodeksem reformy. Kościół będzie istniał do końca świata i zawsze będzie
odnawiał świat. Świat cywilizowany jest inteligentny, bogaty, potężny, lecz
jest chory, brakuje mu moralności, brakuje mu wiary. Siły ciemności trudzą
się, by dokonać tragicznego rozwodu między religią a postępem materialnym
i intelektualnym. Rozdzielenie to zagraża przyszłości społeczeństw. Nadzieja
w tym, że Kościół zawsze łączył wiarę i rozum, a ponieważ siły ciemności go
nie przemogą, będzie nadzieją świata /Tamże, s. 192/. Nie zbawią świata
dyplomaci i demagodzy. Nie zbawią świata królowie, których rewolucja spali
jak słomę. Świat zostanie zbawiony dzięki rozwojowi religii chrześcijańskiej,
dzięki miłości ewangelicznej /Tamże, s. 193/. Pius IX był prekursorem
zdrowego postępu, który wynika z integralności prawdy Objawionej. Był
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pierwszym papieżem prowadzącym dialog ze światem współczesnym. W
dokonaniu odnowy pomogła mu myśl Joachima Balmesa. Obaj dostrzegali,
że zagrożeniem jest absolutyzm i totalitaryzm oraz anarchia i chaos /Tamże,
s. 195/ Wolność człowieka gwarantuje jedynie religia, w pełnym tego słowa
znaczeniu. Dlatego Joachim Balmes starał się zrozumieć sens historii a w
niej sens historii religii. Nie interesowały go tylko wydarzenia zewnętrzne,
lecz przede wszystkim ich wewnętrzna treść. Człowiek jest wolny jedynie
wtedy, gdy jest podmiotem historii, gdy nie ulega jej determinizmowi /Tamże,
s. 200.
+ Osoba ludzka podmiotem historii. Historyczność człowieka w ujęciu
personalistycznym. „Człowiek pozostaje w pewnym sensie przedmiotem
historii, ale jest przede wszystkim jej podmiotem w sensie osobowym.
Człowiek jest sam historią i tworzy historię. Chrystusa tłumaczy się przede
wszystkim jako ludzki zaczyn samorealizacji historii ludzkiej i jako model
„czynu historycznego” każdego z nas. Dzięki osobie, spotencjalizowanej przez
osobę Chrystusa, nawet czas i przestrzeń stają się w pewnym wymiarze
izotropowe: odwracalne, kierowane, dyspozycyjne dla nas. Przykładowo
można przytoczyć fakt, że jakiś wielki akt dobra wykonany pod koniec życia
jest niekiedy w stanie „odwrócić” cały bieg uprzedniego czasu i „zmienić”
charakter dotychczasowych zdarzeń. Na tym też bazuje sakramentologia,
nauka o metanoi, twórcza miłość religijna i inne rzeczy” /Cz. S. Bartnik,
Historia i myśl, Lublin 1995, s. 60/. Punkty styczne historii z osobą ludzką
ujęte na współczesny sposób pozytywny: „a) Według personalizmu osoba
zasadza się na bycie substancjalnym, subsystencji rozumnej i wolnej,
rozumianej jako „ktoś będący osobą” (ens personalis). Ten „ktoś” nie oznacza
jedynie złożenia duszy i ciała, ale także wyższą syntezę bytu ludzkiego.
Czasoprzestrzeń, a wraz z nią historyczność przenika ciało osoby – od
pierwszego momentu po ostatni, i od pierwszego atomu po cały organizm
życia. Ale przenika również świat duszy, nie tylko pośrednio – poprzez ciało,
lecz i bezpośrednio, gdyż dusza – za impulsem Bożym – wyrasta z całości
tego świata, jest szczególną „esencją” czasoprzestrzeni doczesnej. A zatem
najwyższa sfera bytowania – osobowa – znajduje się w stałej relacji do swej
duszy i ciała, a poprzez nie do czasu i przestrzeni, do wszechhistorii. /
Aspekt przedmiotowy nie wyczerpuje osoby. Osoba od wewnątrz stanowi
podmiot, jaźń, kogoś jako subiectus. Ten aspekt podmiotowy zdaje się być
szczególnym miejscem owej dominacji nad czasoprzestrzenią oraz owej
transformacji anizotropowości czasu i przestrzeni na ich izotropowość,
przynajmniej w zastosowaniu do życia osobowego. Wydaje się, ze właściwa
„Historyzacja” czasoprzestrzeni, a następnie jej humanizacja i personalizacja,
jest możliwa dzięki tajemniczej przechodniości między osobą jako
przedmiotem a osobą jako podmiotem, między osobą ad extra a osobą ad
intra. I to decyduje o historyczności osoby. Po prostu, nie byłoby osoby i nie
byłoby zarazem jej „historii”, gdyby nie było w istocie ludzkiej przechodzenia
czy komunikacji między kimś jako bytem i kimś jako jaźnią” Tamże, s. 61.
+ Osoba ludzka podmiotem historii. Poezja dostrzega głęboki porządek
dziejów, opisuje strukturę historii, rekonstruuje charaktery postaci
historycznych, następnie dokonuje odpowiedniej konfiguracji, która
pozostaje otwarta po to, aby czytelnik dokończył dzieła reinterpretacji
dziejów, kreślił przyszłość i przemieniał siebie samego. Narracja autora,
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
świadka i interpretatora, jest pierwszym etapem odczytywania i rozumienia
dziejów. Drugi etap następuje podczas czytania, dokonuje się nowe
odczytywanie i nowe rozumienie. Zadaniem czytelnika nie jest rozwikłanie
tajemnicy, nie jest oddzielenie realiów od fikcji, nie jest odkrycie prawdy
historycznej materialnej, bezdusznej, lecz odkrycie możliwości działania,
poznanie siebie samego oraz innych ludzi w ich osobowej głębi po to, aby
umożliwić nowe kształtowanie dziejów w przyszłości. Realizm nie może być
ograniczony do rzeczy, do materii, powinien ogarniać całość osoby ludzkiej,
całość społeczności, z wszystkimi warstwami oraz całą siecią wzajemnych
powiązań. Skonstruowanie całościowego modelu dziejów jest trudne i
pozwala tylko na jakieś przybliżenie, na jakieś prawdopodobieństwo. Dzieje,
a przede wszystkim przyszłość, stanowią aporię, czyli coś niepoznawalnego,
wobec czego człowiek staje bezradny i wszelkie poczynania badawcze
napotykają ciągle na nowe niewiadome. Prawidłowy model dziejów, czyli taki,
który uwzględnia nieprzewidywalność, wymaga od historyka odpowiedniej
świadomości /F. Franco, La verità metaforica: una prospettiva su Paul
Ricoeur, „Studia Pataviana”, 69-88, s. 82/.
+ Osoba ludzka podmiotem i celem miłości małżeńskiej. „Słowo Boże
wielokrotnie wzywa narzeczonych i małżonków, aby żywili i umacniali
narzeczeństwo czystą, a małżeństwo niepodzielną miłością. Wielu też
współczesnych nam ludzi wysoko ceni prawdziwą miłość między mężem i
żoną, która przejawia się w różny sposób, odpowiednio do szlachetnych
obyczajów danych ludów i epok. Miłość ta jako wybitnie ludzka, bo kieruje
się od osoby do osoby pod wpływem dobrowolnego uczucia, obejmuje dobro
całej osoby. Może też nadać szczególną godność cielesnym i duchowym swym
przejawom oraz uszlachetnić je jako składniki i swoiste oznaki małżeńskiej
przyjaźni. Tę miłość Pan nasz zechciał szczególnym darem swej łaski i
miłości uzdrowić, udoskonalić i wywyższyć. Taka miłość, wiążąc z sobą
czynniki boskie i ludzkie, prowadzi małżonków do dobrowolnego wzajemnego
oddawania się sobie, które wyraża się w czułych uczuciach i aktach oraz
przenika całe ich życie, co więcej, sama udoskonala się i wzrasta przez swoje
szlachetne działanie. Przewyższa więc zdecydowanie czysto erotyczną
skłonność, która nastawiona egoistycznie, szybko i żałośnie zanika. Miłość
wyraża się i dopełnia w szczególny sposób właściwym aktem małżeńskim.
Akty zatem, przez które małżonkowie jednoczą się z sobą w sposób intymny i
czysty, są uczciwe i godne; a jeśli spełniane są prawdziwie po ludzku, są
oznaką i podtrzymaniem wzajemnego oddania się, przez które małżonkowie
ubogacają się sercem radosnym i wdzięcznym” (KDK 49).
+ Osoba ludzka podmiotem i przedmiotem historii. „Byt nie jest poza relacją
do osoby, a w tym i poza relacją ściśle poznawczą. Relacja poznawcza
odtwarza całą relację ontyczną, nie tylko esencjalną, ale i egzystencjalną
(istnieniową) i sama jest jakby spełnieniem istnienia i przez to „następstwem”
istnienia. Klasyczna myśl historyczna za mocno podkreśla poznawalność
samej istoty, co prowadzi do swego rodzaju idealizmu. Tym bardziej należy
odrzucić relatywistyczną i irracjonalistyczną teorię prawdy historycznej.
Pełna konwersja między ens a verum ma miejsce na gruncie pełnej relacji
poznawczej: istota-istnienie a osoba. Zresztą ens brutum (byt „dziki”,
niezależny od osoby) nie występuje faktycznie ani względem osoby człowieka,
ani względem Osoby Niestworzonej (gdzie konwersja jest pełna i absolutna).
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
W stworzeniu verum nie pokrywa się do końca z bytem. Niemniej u człowieka
veritas jest zawsze postacią wyższą niż ens brutum i leży w samym centrum
relacji: ens brutum – osoba (Cz. S. Bartnik, Hermeneutyka personalistyczna,
Lublin 1994, 255 nn). […] poznanie historyczne jest ściśle i dialektycznie
związane z innymi rodzajami poznania, bez których ono samo funkcjonuje
gorzej lub w ogóle wadliwie. Nie ma poznania czysto historycznego
(diachronicznego) i izolowanego, jak i nie ma poznania w zupełności
ahistorycznego (synchronicznego). Zresztą jedno i drugie uzyskuje pełną
przechodniość w obie strony w osobie ludzkiej. Przy tym poznanie
historyczne wkracza dziś – na bazie temporalności przedmiotu – niemal do
wszystkich typów nauk, jak biologia, kosmologia, psychologia, socjologia,
medycyna, chemia, fizyka, atomistyka (np. w związku z czasem życia atomu i
jego śródcząsteczek) i inne. Wszelka bowiem rzeczywistość przygodna jest do
głębi temporalna, a więc także historyczna” Cz. S. Bartnik, Historia i myśl,
Lublin 1995, s. 41.
+ Osoba ludzka podmiotem i przedmiotem społecznego myślenia, dążenia i
działania. „Osnową społeczności jest głównie „temat osobowy”. Podmiotem i
przedmiotem społecznego myślenia, dążenia i działania jest w pierwszym
rzędzie osoba – własna, druga, zwłaszcza zespół osobowy (np. Kościół).
Rzeczy natomiast są czymś wtórnym, pomocniczym i narzędnym. Osoba nie
może się stać w pełni sobą, gdy nie ma drugiej o kontakcie prozopoicznym,
gdyż wówczas brakuje korelacji równorzędnej, nie ma dwubiegunowego
tematu osobowego. Rzeczy same nie dają takiego kontaktu, bo nie ma
poznania osobowego, nie ma środowiska, w którym rozgrywa się rolę
osobową, nie ma żywego zwierciadła, w którym można widzieć obiektywnie
siebie samego, nie ma tego bezpośredniego tworzywa życia ludzkiego i
naocznej komunijności międzyosobowej. Natura tworzy tylko warstwę niższą
życia społecznego. Osoba jako „jednostka tematyczna” byłaby sama dla
siebie fikcją albo „czarną dziurą”, czyli pochłanianiem i unicestwianiem
rzeczy w swoim zasięgu, jakimś nonsensem treściowym. Wprawdzie w
świecie ludzkim akcent spoczywa na jednostce, według Ewangelii zyskanie
całego świata znaczy mniej niż szkoda na duszy (Mt 16, 26; por. Mk 8, 3637) i w przeciwieństwie do świata zwierząt jednostka nie służy wyłącznie zachowaniu gatunku, to jednak społeczność (gatunek ludzki) jest również
„człowiekiem”, jest społecznością osób, nie tylko samą „naturą”. /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000,
s. 413/. „Osoba jednostkowa i osoba społeczna wzajemnie się warunkują,
mimo prymatu osoby jednostkowej” /Tamże, s. 414.
+ Osoba ludzka podmiotem kultury. „Kościół przypomina wszystkim, że
kulturę odnosić należy do pełnej doskonałości osoby ludzkiej, do dobra
wspólnoty i całej społeczności ludzkiej. Dlatego należy tak kształtować
ducha, aby rozwijała się zdolność podziwiania się, wnikania w głąb
kontemplacji i urabiania sobie sądu osobistego oraz zdolność kształcenia
zmysłu religijnego, moralnego i społecznego. Wobec tego, że kultura wypływa
bezpośrednio z natury rozumnej i społecznej człowieka, potrzebuje ona
nieustannie dla swego rozwoju należytej wolności oraz prawowitej możności
samodzielnego działania wedle własnych zasad. Słusznym prawem więc
domaga się ona poważania i cieszy się pewną nietykalnością, oczywiście przy
zachowaniu praw osoby ludzkiej i wspólnoty czy to partykularnej, czy
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
uniwersalnej w granicach dobra wspólnego. Święty Sobór, podejmując to,
czego uczył Sobór Watykański I, głosi, że „istnieje dwojaki, różny porządek
poznania”, mianowicie wiary i rozumu, i że Kościół nie wzbrania, „żeby w
uprawianiu ludzkich umiejętności i nauk stosowano we własnym ich
zakresie właściwe dla nich zasady i metody”; przeto „uznając ową słuszną
wolność”, potwierdza Kościół prawowitą autonomię kultury ludzkiej, a
zwłaszcza nauk. To wszystko też wymaga, by człowiek, zachowawszy
porządek moralny i wzgląd na powszechny pożytek, swobodnie mógł szukać
prawdy i opinie swoją głosić i rozpowszechniać oraz uprawiać jakąkolwiek
umiejętność, a wreszcie wymaga, żeby zgodnie z prawdą był informowany o
wydarzeniach publicznych. Do władzy zaś publicznej nie należy określanie
właściwego charakteru form kultury ludzkiej, lecz dbanie o warunki i środki
potrzebne do podnoszenia kultury wśród wszystkich, a w tym także wśród
mniejszości narodowych. Przeto należy przede wszystkim nalegać, żeby nie
naginano kultury do służenia władzom politycznym czy ekonomicznym,
odwracając ją od właściwego jej celu” (KDK 59).
+ Osoba ludzka podmiotem małżeństwa. „Pra-małżeństwo. Dla autorów
biblijnych nauka o Adamie i Ewie to przede wszystkim teologia małżeństwa,
właściwie pierwszego małżeństwa. Mężczyzna i kobieta nie są stworzeni obok
siebie, poza sobą, w grze liczb, w przypadkowych egzemplarzach, lecz w
personalnej relacji ku sobie nawzajem. Są stworzeni razem, jedno dla
drugiego, jako negacja samotności, jako wzajemna pomoc (ezer, Rdz 2, 18):
„Bóg stworzył ich dla wspólnoty osób” (Jan Paweł II) i dla współpracy z
Bogiem w antropogenezie (KKK 371-373). Pierwszorzędnym i podstawowym
aktem bycia mężczyzną i kobietą jest ścisły związek dwuosobowy, diadyczny,
zwany „małżeństwem”. Teologia chrześcijańska, idąc za kapłanami
żydowskimi, uczy, że małżeństwo wywodzi się z woli Bożej i z aktu stworzenia
Bożego” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw
KUL, Lublin 2000, s. 315/. „U człowieka – według Biblii – nie ma jakiegoś
przypadkowego, anonimowego i bezosobowego funkcjonowania płci, jak u
zwierząt. W świecie ludzkim nie poprzestaje się na prostym, biologicznofunkcyjnym związaniu jednostek płci odmiennej. Związek ten przybiera
postać podmiotowości wyróżnionej, scalonej, transcendentnej wobec
przyrody i gatunku. Chodzi tu o małżeństwo, które u człowieka wywodzi się z
natury i ma charakter sakramentu Bożego od samego początku. Małżeństwo
jest także tworem osobowym – międzyosobowym. Dochodzi w nim do głosu
nie tylko ciało i sfera samej natury, lecz także cała osoba ludzka i w pewien
sposób cały rodzaj ludzki. Dlatego małżeństwo wynika ze struktury
człowieka, nie jest czymś dowolnym ani czystą umową, ani sztuczną
konstrukcją. Niemniej konkretny fakt małżeństwa jest dziełem nie tylko
natury, lecz także umysłu, miłości, wolności, poszukiwania i twórczości
ludzkiej. W tym sensie teksty biblijne mówią, że Adam i Ewa niejako
nadawali sobie nawzajem imię, czyli określili istotę jedno drugiego i
wzajemną relację do siebie, ustalając najściślejszą osobową wspólnotę
małżeńską. Jahwe przyprowadził niewiastę do mężczyzny, a mężczyzna
powiedział: „ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta
będzie się zwała niewiastą [iszsza], bo ta z mężczyzny [isz] została wzięta.
Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją [sentencja późna,
bo jest włożona w usta Adama dla następnych pokoleń – uwaga Cz. S. B.] i
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 23-25)”
/Tamże, s. 316.
+ Osoba ludzka podmiotem miłości Boga Teologia ojców Kapadockich jest
trynitarna. Poznanie Boga następuje przez miłość. Nie chodzi tylko o miłość
do jednej Osoby, do Jahwe, do Ojca, lecz do wszystkich Trzech Osób Bożych.
Dopiero ogarnięcie miłością również Syna i Ducha Świętego prowadzi do
poznania Boga, nie tylko intelektualnego, lecz obejmującego całą osobę
ludzką. Święty Bazyli Wielki mówi: w Duchu Świętym oglądamy obraz Syna,
natomiast w Synu oglądamy Archetyp Boga Ojca. Każde chrześcijańskie
poznanie Boga jest trynitarne. Bazyli z wielka rezerwą odnosił się do terminu
przebóstwienie. Natomiast św. Grzegorz z Nazjanzu (328-390) używał go
bardzo chętnie. W człowieku jest od aktu stworzenia tchnienie Boże, jest
jakaś cząstka Boga. Jednocześnie mówi jednak o przepaści dzielącej
człowieka od istoty Bożej, która „nie przenika poza trzy Osoby Świętej Trójcy”
(Grzegorz). Wcielenie wynosi naturę ludzka na istotnie wyższy poziom,
jednak i ono nie miesza obu natur B10 48.
+ Osoba ludzka podmiotem miłości chrześcijańskiej. Miłość kochająca
stworzenie ze względu na jego cel została zastąpiona przez Zdziechowskiego
miłością stworzenia podatnego na cierpienie i nędzę. Pierwsza stara się
przezwyciężyć to, co jest przeszkodą w stawaniu się, w osiągnięciu celu,
druga walczy ze złem, które jest przyczyną bólu „Zdziechowski był jednym z
pierwszych myślicieli europejskich, którzy chrześcijańskie pojęcie miłości
zastąpili litością buddyjską. Ta pierwsza kieruje się ku określonemu
duchowemu dobru, pragnie przy nim trwać i w nim przebywać. Chociaż w
swych najdoskonalszych przejawach łączy się też z uczuciem, okazuje się i
przejawia w posłuszeństwie i wykonywaniu prawa moralnego. Jest aktem
duchowym, w istocie swej dostępnym jedynie bytom umysłowym, zdolnym
znać i kochać to, co poznane jako dobre. Jest też aktem osobowym. Kieruje
się albo ku Osobie Boga, albo osobie bliźniego. Ku bytom, które są odrębne,
samoistne i wolne. Jednak miłość chrześcijańska ma na celu przede
wszystkim nie ulżenie doczesnej doli człowieka, ale jego obronę przed
piekłem i wiecznym zatraceniem. Chrześcijanin patrzy na innych jako na
osoby duchowe, które mogą stać się dziedzicami obietnicy. Z pewnością
pomaga słabszym i biednym, chce ulżyć chorymi odtrąconym. Nie to jednak
jest najważniejsze. O wiele bardziej istotna jest miłość nadprzyrodzona, która
skłania nas do modlitwy o nawrócenie błądzących. Współczucie natomiast
zakłada równość wszelkich bytów w podatności na cierpienie. Jak płomień
powstaje po potarciu zapałki, tak litość powstaje wskutek dostrzeżenia nędzy
żywych istot. Ci, którzy działają pod jej wpływem, nie dzielą stworzenia na
rozumne i nierozumne, ale przyjmują, iż cokolwiek żyje, godne jest
współczucia” /P. Lisicki, Szantaż serca, „Fronda” 13/14 (1998) 228-254, s.
249. „Zdziechowski nie tylko przeciwstawia dwie miłości, ale też wierzy, że
litość wolna będzie od tych nadużyć, które przypisuje miłości
chrześcijańskiej. To przecież ta ostatnia – wskazuje polski myśliciel –
doprowadziła choćby do powstania inkwizycji, prześladowań religijnych,
wzajemnych morderstw. Tylko ta pierwsza może oczyścić ducha Europy i
odnowić chrześcijaństwo. Wątpię w to. Zgadzam się, że niekiedy umiłowanie
prawdy przemieniło się w fanatyzm, a gotowości jej obrony towarzyszyło
pragnienie narzucenia religii przemocą. Wypadki takie mogą być, sądzę,
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
jedynie dowodem ludzkiej słabości. Czy jednak Zdziechowski ma rację, gdy
twierdzi, że kierowanie się litością nigdy nie pociągnęłoby za sobą
okrucieństwa?” Tamże, s. 250.
+ Osoba ludzka podmiotem Odzwierciedlenie samoświadomościowe poznaje
siebie jako podmiot. Refleksywność oznacza przeżywanie siebie jako
podmiotu swych aktów i swych przeżyć. Podmiot istnienia i działania, jakim
jest człowiek, tradycyjna ontologia określa mianem suppositum. Jednak
wyraz ten służy jedynie na wskroś przedmiotowego oznaczania podmiotu, nie
mówi nic o aspekcie przeżycia, a zwłaszcza o przeżycia tej podmiotowości, w
którym ów podmiot dany jest sobie jako własne „ja”, abstrahuje od aspektu
świadomości, dzięki której człowiek przeżywa siebie jako podmiot, i to
przeżycie daje mu podstawę do określenia siebie za pomocą zaimka „ja”.
Suppositum wskazuje jedynie na podmiotowość ontyczną, mówi jedynie o
bycie jako podmiotowej podstawie istnienia i działania. Termin „ja” zawiera
coś więcej F6 93.
+ Osoba ludzka podmiotem oraz przedmiotem działań opatrznościowych.
„Jest to sterowanie procesem samorealizacji, wewnętrznej i zewnętrznej (w
relacji do bytu pozaosobowego), personalizacji oraz spełnienia się. Jest
strukturą i działaniem: strukturą lub stanem (provedentia passiva), czyli
układem rzeczywistości w kierunku spełnienia się (przez wartości, dobra i
cele); i działaniem czy zespołem odpowiednich działań (providentia activa).
Jedna i druga jest dynamiczną stroną stworzenia (creatura dynamica),
kontynuacją stworzenia (creatio continua), jego konstytucją oraz spełnieniem
we wszystkich wymiarach, także w zbawczym. Opatrzność nie jest „na
zewnątrz” bytu, jakoby Bóg najpierw świat stworzył, a dopiero potem nim
kierował. Świat został stworzony „wewnątrz” Opatrzności. Opatrzność jest
konieczną konkluzją działania osobowego. Osoba jest właściwym podmiotem,
a także przedmiotem (choć nie środkiem) działań opatrznościowych. Dlatego
można powiedzieć, ze w najszerszym znaczeniu istnieje „Opatrzność
Trynitarna” (Providentia Trinitaria), która jest Najczystszym Aktem Boga, jego
samorealizacją i Identyfikacją – rozumną, miłosną i twórczą. Następnie Bóg
osobowy przenosi swą troskę ad extra na swe dzieło, na stworzenie,
realizując je i finalizując (providentia extraordinaria). Medium między
Opatrznością Wewnątrztrynitarną a stworzeniową jest Chrystus Jezus, który
jest Uosobieniem Opatrzności ad extra. A wreszcie człowiek, rozwijając swą
ludzką opatrzność, partycypuje w opatrzności Bożej, której jest na świecie
motywem głównym i „wnętrzem”. Człowiek, który zaistniał i osiągnął etap
samowładności i wolności, partycypuje w opatrzności Bożej, współpracuje z
nią (synergizm), rozwija, pielęgnuje „prawidłowy” świat i spełnia stworzenie
nierozumne” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 137138.
+ Osoba ludzka podmiotem pracy Praca uczestniczeniem w stwarzaniu
świata. „Praca ludzka, która polega na tworzeniu i wymianie nowych dóbr
lub na świadczeniu usług gospodarczych, góruje nad innymi elementami
życia gospodarczego, ponieważ te mają jedynie charakter narzędzi. Praca
bowiem czy to podejmowana na własną rękę, czy najemna pochodzi od
osoby, która wyciska niejako swoje piętno na przyrodzie i poddaje ją swojej
woli; przez swoją pracę człowiek zwyczajnie utrzymuje własne życie i swoich
najbliższych. Łączy się ze swoimi braćmi i służy im, może praktykować
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
szczerą miłość i współdziałać w doskonaleniu rzeczy stworzonych przez Boga.
Co więcej, winniśmy nabrać przekonania, że przez pracę składaną Bogu w
ofierze człowiek łączy się z dziełem zbawczym Jezusa Chrystusa, który
pracując własnymi rękami w Nazarecie, nadał pracy znamienitą godność.
Stąd rodzi się dla każdego z nas obowiązek wykonywania pracy rzetelnie oraz
prawo każdego do pracy; do społeczeństwa natomiast należy, w miarę
zachodzących okoliczności, pomagać ze swej strony obywatelom w
znalezieniu sposobności do odpowiedniej pracy. Wreszcie należy tak
wynagradzać pracę, aby dawała człowiekowi środki na zapewnienie sobie i
rodzinie godnego stanu materialnego, społecznego, kulturalnego i duchowego
stosownie do wykonywanych przez każdego zajęć, wydajności pracy, a także
zależnie od warunków zakładu pracy i z uwzględnieniem dobra wspólnego”
(KDK 67).
+ Osoba ludzka podmiotem przedsiębiorstwa gospodarczego. Udział
chrześcijan w przedsiębiorstwach i planowaniu całokształtu ekonomiki oraz
konflikty w pracy. „W przedsiębiorstwach gospodarczych stowarzyszają się
dla pracy osoby, czyli ludzie wolni i pełnosprawni, stworzeni na obraz Boży.
W związku z tym, uwzględniając zadania każdego, mianowicie: właścicieli,
najemców, dyrektorów, robotników, a równocześnie nie naruszając
koniecznej jedności w kierowaniu całością, należy popierać, odpowiednio
obmyślanymi sposobami, czynny udział wszystkich w pieczy nad
przedsiębiorstwem. Ponieważ zaś często nie w samym przedsiębiorstwie, lecz
ponad nim, w instytucjach wyższego rzędu, rozstrzyga się o sprawach
gospodarczych i społecznych, od których zależy przyszły los pracowników i
ich dzieci, trzeba, żeby już przy ich ustaleniu mieli oni głos, albo sami, albo
przez swobodnie obranych przedstawicieli. Do podstawowych praw osoby
ludzkiej należy zaliczyć prawo pracowników do swobodnego zakładania
związków, które by ich naprawdę reprezentowały i mogły przyczyniać się do
kształtowania życia gospodarczego według prawidłowego porządku, a nadto
prawo każdego pracownika do swobodnego udziału w działalności tych
związków bez obawy narażenia się na zemstę. Przez tego rodzaju
uporządkowany udział, łączący się ze stopniowym wychowywaniem do życia
ekonomicznego i społecznego, wzrastać będzie stale u wszystkich
świadomość ciążącego na nich obowiązku, dzięki czemu wszyscy wedle
zdolności i przydatności poczują się współodpowiedzialni za postęp
gospodarczy i społeczny całego przedsiębiorstwa i za całe dobro wspólne.
Kiedy natomiast występują konflikty gospodarczo-społeczne, należy dokładać
starań, aby dochodziło do załatwienia ich ugodowo. Chociaż zawsze należy
dążyć przede wszystkim do szczerej wymiany zdań między stronami, jednak i
w dzisiejszych okolicznościach przerwanie pracy celem obrony swoich praw i
spełnienia słusznych żądań pracowników może się okazać nieodzownym,
jakkolwiek ostatecznym środkiem. Niech jednak i w tym wypadku poszukuje
się jak najprędzej drogi do rokowań i do podjęcia na nowo rozmów w sprawie
ugody” (KDK 68).
+ Osoba ludzka podmiotem przyjmującym i realizującym charyzmat życia
konsekrowanego. Teologia życia konsekrowanego po Soborze Watykańskim II
mówi o cechach charyzmatu założyciela instytutu życia konsekrowanego.
Jest on totalitarny, radykalny, ciągły i wspólnotowy. Obejmuje totalnie całą
osobę Założyciela, radykalnie przemienia jego osobowość i przynagla do
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
założenia Instytutu, trwa w tym Instytucie i udzielany jest całej wspólnocie a
nie tylko niektórym. Ciągłość wymaga instytucjonalizacji charyzmatu,
chociaż nie wszyscy teologowie się z tym poglądem zgadzają gdyż charyzmatu
w całym jego wymiarze nie da się ująć w ramy instytucjonalne, ponieważ
charyzmat wyraża całkowitą darmowość i wolność Ducha /F. Ciardi, Teologia
del carisma degli Istituti (Dai lavori della XXXII Assemblea dell U.S.G.), „Vita
Consacrata” 12(1986), s. 849; Ż2 155/. Na szczególną uwagę zasługują te
komponenty życia zakonnego, które w specyficzny sposób odnoszą się do
charyzmatu Założycieli. Fabio Ciardi wymienia cztery takie komponenty:
charyzmatyczny,
chrystologiczny,
eklezjalny
i
„głębia”.
Komponent
„charyzmatyczny” tworzy Duch Święty, który podejmuje inicjatywę by wzbudzić
w Kościele nowy charyzmat dla świętości Kościoła, rozwoju i ciągłej młodości.
Komponent „chrystologiczny” to zespolenie z misterium Chrystusa i Jego
słowa. Założyciel zagłębia się w to misterium według swoistej osobistej
możliwości percepcji. Tu znajduje się źródło duchowości Instytutu. Komponent
„eklezjalny” obejmuje znaki czasu, swoisty sposób obecności i służby w
Kościele. Tu jest źródło misji i diakonii Instytutu. Głębia to osobiste
doświadczenie duchowe, które ma być przekazywane, aby również inni mogli je
przeżywać. Tu jest źródło wymiaru wspólnotowego charyzmatu Założyciela.
Wszystkie te elementy są niepowtarzalne, własne, należące do konkretnego
Założyciela. Tylko on otrzymał ten charyzmat, który stanie się źródłem dla
Instytutu. Z charyzmatem Założyciela (di fondatore) jest ściśle związany
charyzmat założenia (di fondazione), który po prostu jest jednym z jego
elementów. Jest on niepowtarzalny i określony historycznie tylko do czasu
założenia danego Instytutu /Tamże, s. 851; Ż2 156.
+ Osoba ludzka podmiotem światopoglądu Guardini R. rozpoczął w roku
1923 wykłady światopoglądu katolickiego (Weltanschaung) na protestanckim
uniwersytecie w Berlinie. Jego przyjacielem był Max Scheler. Zadaniem jego
było opisywanie patrzenia na świat w sposób chrześcijański, katolicki oraz
opisywanie tego, na czym polega katolickie doświadczanie, przeżywanie
świata. Wykładał w latach 1923-1939, a po wojnie wykładał to samo w
Tübingen w latach 1945-1948 oraz w München w latach 1948-1963. Zdawał
sobie sprawę z tego, że dziedzina ta nie jest w ogóle opracowana. Nie mógł
przekazywać aktualnego stanu wiedzy w danej dziedzinie, gdyż jej jeszcze nie
było. [Studenci chcą dowiedzieć się czegoś więcej o czymś, co już znają.
Zupełna nowość ich przerażą]. Nie chodziło tu jedynie o katolicką wizję życia,
o zestaw wartości i sposobów postępowania w różnych sytuacjach, lecz o
całość społeczeństwa, całość świata widzianą w świetle całości Objawienia
/Miguel Lluch Baixauli, La Katholische Weltanschauung de Romano Gardini,
“Scripta Theologica” 30 (1998/2) 629-658, s. 637/. Najważniejsza jest
metoda, matryca pojęć i zasad, według których należy czynić refleksję.
Doktryna Weltanschaung jest badaniem teoretycznym i systematyzowaniem
przemyśleń cząstkowych, w świetle Objawienia. Jak całość teologii jest to
refleksja rozumu ludzkiego nad Objawieniem oraz nad wszystkim w świetle
Objawienia. Trzeba korzystać z całości wyposażenia danego przez filozofię.
Teologia to filozofia, której zadaniem nie jest dochodzić do prawdy, lecz
dogłębne zrozumienie prawdy danej do wierzenia. Teologia nie jest
katechezą, nie jest prostym przekazywaniem orędzia, lecz refleksją
intelektualną nad tym przekazem, nad jego treścią, sposobem przekazywania
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
treści, przyjmowaniem jej, przeżywaniem, realizacją w całym życiu
jednostkowym i społecznym. Teologia w sensie ścisłym nie wydobywa treści
wiary ze źródeł, ma je dostarczone; nie konstruuje norm postępowania,
przekazuje to innym, dając przemyślany obraz całościowy, czyli obejmujący
całą treść wraz z siecią wzajemnych powiązań i opisem tego, w jaki sposób z
poszczególnych zagadnień tworzona jest całość i jako rolę w tej całość
spełniają. Przedmiotem teologii jest relacja świata z Bogiem (Bóg, świat i
relacja). Guardini skoncentrował się na świecie /Tamże, s. 638/.
Dysponował syntezami tworzonymi z różnego punktu widzenia, w żądnym
razie, nie były to konstrukcje czynione w świetle wiary katolickiej (Wilhelm
Dilthey, Max Weber, Ernst Troeltsch, Karl Jaspers). Nie chciał tworzyć wizji
neutralnej, lecz katolicką w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie chciał
ograniczać się jedynie do opisywania, jego zadaniem była głęboka refleksja
intelektualna. Całość miał też wymiar temporalny, diachroniczny,
historyczny. Weltanschaung ma wiele z teologii kultury i teologii historii.
Przedmiotem badań jest uniwersum dynamiczne, dynamiczna jest również
metoda. Weltanschaung to nie tylko efekt naukowej działalności, lecz przede
wszystkim sama działalność naukowa, proces poznawczy zorientowany na
całość nieustanie rozwijającą się. Sam proces poznawczy też dzieje się w
czasie, doskonali się, bada rzeczywistość i korzysta z owoców badań dla
doskonalenia się. Wymaga określonej postawy (katolicyzm), jest
kontemplacją i spekulacja intelektualną, aczkolwiek sam w sobie stara się
być obok dziejów świata, jako obserwator. Tym niemniej można utworzyć
model uwzględniający jako przedmiot badań również sam proces badawczy
/Tamże, s. 639.
14