Dwudziestolecie. Oblicza Nowoczesności

Transkrypt

Dwudziestolecie. Oblicza Nowoczesności
OBLICZA NOWOCZESNOŚCI
EXHIBITION BY POLISH HISTORY MUSEUM WYSTAWA MUZEUM HISTORII POLSKI
Royal Castle in Warsaw Zamek Królewski w Warszawie
11.11.2008 – 10.02.2009
Kuratorki wystawy Curators: Monika Matwiejczuk, Anna Kosińska
Koncepcja i redakcja merytoryczna Content and editing: Monika Matwiejczuk, Anna Kosińska, Robert Kostro
spis treści contents
Redakcja techniczna Additional editing: Tomasz Wiścicki, Katarzyna Kacprzak, Wojciech Szydłowski
Tłumaczenie Translation: Thomas Anessi for the Polish History Museum
Projekt graficzny, skład i łamanie Graphic design and layout: Adam Żebrowski
Materiał ikonograficzny Illustrative materials:
Narodowe Archiwum Cyfrowe, Jakub Ber, Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego, Maurycy Bryx, Marek Drewniak, Filmoteka Narodowa,
Robert Gawkowski, Andrzej Glass, Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk, Tomasz Lachowski, Tomasz Makowski, Muzeum Akademii Sztuk
Pięknych w Warszawie, Muzeum Historii Miasta Poznania, Muzeum Historii Polski w Warszawie, Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego
w Warszawie, Muzeum Lubelskie w Lublinie, Muzeum Miasta Gdyni, Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym, Muzeum Narodowe
w Poznaniu, Muzeum Narodowe w Warszawie, Muzeum Narodowe we Wrocławiu (fot. Edmund Witecki, Wojtek Rogowicz), Muzeum
Niepodległości w Warszawie, Muzeum Plakatu w Wilanowie, Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie, Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem,
Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych, Rodzina Sosenko, Zakład im. Ossolińskich we Wrocławiu, Żydowski Instytut Historyczny
Druk i oprawa Printing and binding: ARW Grzegorczyk
ISBN: 978-83-60642-58-0
Copyright by: Muzeum Historii Polski w Warszawie
Warszawa 2008 r.
Muzeum Historii Polski w Warszawie
ul. Hrubieszowska 6a
01-209 Warszawa
Tel. +48 22 211 90 02
Fax +48 22 211 90 33
e-mail: [email protected] • www.muzhp.pl
Robert Kostro, Andrzej Rottermund
Wstęp
4
Introduction
Podziękowania
8
Acknowledgements
Paweł Skibiński
We własnym państwie. Życie polityczne II RP
10
A State of Their Own.
Political Life in the Second Republic
Marek Piotr Deszczyński
Gospodarka. Między rynkiem a państwem
32
Economy. Between the Market and the State
Włodzimierz Mędrzecki
Rzeczypospolita wielu narodów
54
A Multinational Republic
Jan Tomkowski
Muzy między wojnami
80
Muses of the Interwar Years
Joanna M. Sosnowska 100 Art Between the Wars
Sztuka dwudziestolecia międzywojennego
Małgorzata Możdżyńska-Nawotka 128 To the Beat of the Times
W rytmie epoki
Robert Gawkowski 150 Sport in the Second Republic
Sport w II Rzeczypospolitej
Robert Kostro
Andrzej Rottermund
In
Noc listopadowa [November Night], Stanisław
Wyspiański poses a now well-known question
to the Grand Duke: “Is November a dangerous
time of year for Poles?” What the poet had in mind was November
1830 – a month that marked one of Poland’s great, though ultimately
disastrous, national uprisings. In reading this drama today, however,
we cannot forget about another, joyful November – in the memorable year of 1918, when after 123 years of partition and the destruction caused by World War One, Poland regained its independence.
This year’s celebration of the 90th anniversary of the establishment of the Second Polish Republic coincides with the 20th
anniversary of the birth of the current Polish state – the Third Republic – in 1989. This inevitably leads us to reflect on the two decades
of the interwar period, which began in 1918 and brutally ended in
September 1939. To mark this occasion, the Polish History Museum
in conjunction with the Royal Castle in Warsaw has organised a historical exhibition that seeks to present various dimensions of that
period of independence. It is an exhibition about an adventure
with freedom that did not last long, but which left its mark on the
nation’s political, social, and cultural life.
Where does this undying interest in the interwar period
come from, the enduring power of its myth, the ability of eminent political figures from the era – such as Józef Piłsudski and
Roman Dmowski – to continue to arouse emotions, the fascination with the technical achievements of the time, the popularity of
Marian Hemar’s songs or the films of Eugeniusz Bodo and Hanna
Ordonówna? One can assume that there are at least two sources.
First, is the creative energy that radiated during this short space of
time between two periods of subjugation. Second, it was a moment
in which the Polish state and Polish society had a sudden encoun-
4
Robert Kostro
Andrzej Rottermund
ter with modernity. It was precisely at this time that Poland, along
with the rest of Europe, entered into a world that was modernizing,
whose face was being rapidly altered by social and technological
change. “City, masses, machine” – this was one of the slogans of the
era. Democratic governments and mass movements, a world of airplanes and automobiles, concrete apartment buildings and factories, a world of new media – radio, film, experiments with television.
When an independent Poland was suddenly born, neither
the shape nor the political system of the Polish Republic had been
set. In Central Europe, historical and ethnic borders cut across one
another, often resulting in knotty problems. For three years, Poland
was engaged in an armed struggle, as a result of which the final
borders of the new state were established. Between 1914 and 1921,
the front lines numerous times moved across the area between
Poznań, Vilnius, and Lviv, causing massive destruction – the demolition of bridges and railway lines, a dismantling of the technical
infrastructure, the bombing of villages and cities. Winning independence brought not only great joy, but disappointment, as well.
Juliusz Kaden-Bandrowski wrote of “the joy of acquiring a rubbish
bin”. Modernity, too, was not just a blessing, but also a challenge
and even a threat, as well. Independent states were being created
in a Europe plagued by economic crises and threatened by totalitarian mass movements.
However, when we look carefully into the achievements of
our fathers and grandfathers, it turns out that they had an astonishing
number of accomplishments for such a short period of time. In the
very first months of independence, women were given the right to
vote, in one of the first women’s suffrage laws in Europe, and universal
obligatory schooling was introduced. The pace of investment activity was astonishing: the building of Gdynia, the creation of the Central Industrial Region, the construction of the Silesia-Gdynia rail line.
The development of modern technology in such areas as aviation,
W
Nocy listopadowej Stanisława Wyspiańskiego pada
znana kwestia Wielkiego Księcia: „Listopadto dla
Polaków niebezpieczna pora?”. Poeta miał na myśli
listopadowe dni roku 1830 – jedno z wielkich, choć zakończonych
klęską powstań narodowych. Jednak my dzisiaj, czytając ten dramat,
nie możemy zapomnieć o innym radosnym listopadzie – pamiętnego 1918 roku, kiedy po zaborach i zniszczeniach wojennych
Polska odradzała się do niepodległego bytu.
Tegoroczna dziewięćdziesiąta rocznica odzyskania niepodległości zbiega się niemal z dwudziestoleciem naszego współczesnego państwa, odrodzonego w 1989 roku. Skłania to nieuchronnie do refleksji na temat tamtego dwudziestolecia, rozpoczętego
w 1918 roku i brutalnie przerwanego we wrześniu 1939. Z tej okazji
Muzeum Historii Polski wraz z Zamkiem Królewskim w Warszawie
proponują wystawę historyczną, która pragnie przedstawić różne
wymiary ówczesnej niepodległości. Jest to wystawa o przygodzie
z wolnością, która nie trwała długo, ale odcisnęła silne piętno na
naszym życiu politycznym, społecznym, kulturalnym.
Skąd bierze się niegasnące zainteresowanie dwudziestoleciem, trwanie i siła jego mitu, budzące do dzisiaj emocje postaci
wybitnych polityków, jak Piłsudski i Dmowski, fascynacje ówczesnymi osiągnięciami techniki, popularność piosenek Hemara czy
filmów z Bodo i Ordonką? Można sądzić, że ma to co najmniej dwa
źródła. Po pierwsze, był to promieniujący twórczą energią krótki
czas wolności pomiędzy dwoma okresami zniewolenia. Po drugie,
jest to moment gwałtownego zetknięcia się polskiego społeczeństwa i państwa z nowoczesnością. Przecież właśnie wówczas Polska
wraz z całą Europą wkraczała w świat modernizujący się, raptownie zmieniający swoje oblicze społeczne i techniczne. „Miasto,
masa, maszyna” – to jedno z haseł tamtej epoki. Demokratyzacja
rządów i ruchy masowe, świat samolotów i samochodów, domów
z betonu i fabryk, świat nowych mediów – radia, filmu, eksperymentów telewizyjnych.
Kiedy wybuchła niepodległość, ani kształt, ani ustrój Rzeczypospolitej nie były dane. W Europie Środkowej granice historyczne
i etniczne się przecinały, tworząc często trudny do rozwiązania splot.
Przez trzy lata Polska była zaangażowana w konflikty zbrojne, w których wyniku został ostatecznie ustalony przebieg granic nowego
państwa. Pomiędzy rokiem 1914 a 1921 fronty wielokrotnie przetaczały się przez obszar pomiędzy Poznaniem a Wilnem i Lwowem,
pozostawiając wielkie zniszczenia – wysadzone mosty i linie kolejowe, zdemontowane urządzenia, zbombardowane wsie i miasta.
Odzyskanie niepodległości przyniosło radość, ale i rozczarowanie.
Nie było szklanych domów Żeromskiego. Juliusz Kaden-Bandrowski
pisał nawet o „radości z odzyskanego śmietnika”. Również nowoczesność nie była tylko błogosławieństwem, ale i wyzwaniem,
a nawet zagrożeniem. Niepodległe państwo tworzyło się w Europie nękanej kryzysami gospodarczymi i zagrożonej masowymi
ruchami totalitarnymi.
Kiedy jednak przyglądamy się uważniej dokonaniom
naszych ojców i dziadków, okaże się, że w krótkim okresie udało się
osiągnąć zdumiewająco wiele. Już w pierwszych miesiącach niepodległości nastąpiło przyznanie kobietom praw wyborczych, co
było jednym z pierwszych takich aktów w Europie, wprowadzony
został powszechny obowiązek szkolny. Zadziwia rozmach inwestycji: budowa Gdyni, powstanie COP, budowa magistrali kolejowej
Śląsk-Gdynia. Zastanawiający jest rozwój nowoczesnej techniki: lotnictwo, radio, eksperymenty z telewizją. II Rzeczypospolita to również okres niezwykłego rozkwitu polskiej kultury i nauki. Żeromski
i Witkacy, Znaniecki i Łukasiewicz, Strzemiński i Szymanowski to
tylko niektóre ówczesne nazwiska, które zapisały się na kartach
historii naszej kultury.
5
radio, and in experiments with television was also amazing. The
Second Republic witnessed an extraordinary blossoming of Polish
culture and science, as well. In literature, the writers Stefan Żeromski
and Stanisław Ignacy Witkiewicz, in academics, the sociologist
Florian Znaniecki and mathematician Jan Łukasiewicz, and in
the arts, the painter Strzemiński and composer and pianist Karol
Szymanowski are just some of the names from that period that have
been written into the history of Polish culture.
Few people remember the Grand Duke’s answer to the
question about the “dangerous time of year” for Poles: “Yes, it is
now November, so we are keeping our ears open. It is a time when
ghosts walk among the living and fraternize”. Wyspiański, like
Mickiewicz before him in Dziady [Forefather’s Eve], believed that in
terms of the most important questions concerning their homeland,
the ghosts of their forefathers were important interlocutors for the
living. The loss of independence at the end of the 18th century led
Poles to search for freedom in history, in literature, in the memory
of past victories and national heroes. Communing in various forms
with the past was the only means of preserve the dignity and identity of a defeated and suppressed nation. Yet was this passionate
engagement with history not fatal for Poles, preventing them from
acting and closing their eyes and minds to reality? Did a passion
for history remain necessary for Poles even after independence?
We can find the answer to this question not on the pages of literature, but in political and social history.
The works of Wyspiański were a direct source of inspiration
for a rebellious generation, for those who at the turn of the 19th and
20th centuries had taken an active stance towards independence.
It was they, readers of the Romantics and Wyspiański, who become
the heroes of the second Polish November – in 1918 – and the
heroes of the interwar decades. It was they who were responsible
6
for Poland no longer being merely a historical and literary concept,
but a political, administrative, and economic reality. Fraternizing
with ghosts proved to be a quite realistic strategy for maintaining
political identity, and for achieving and strengthening statehood.
The bonds between the living and the dead, between the present
and the past, between action and memory, is an extremely salient
feature of Polish culture. History is the memory of a society. Living
in the Information Age, we know that in terms of computerized
media, memory is as important as processor speed and the rate of
information flow.
Our ambition has been to harmonically join tradition and
modernity. Visitors can see original exhibits arranged within
a modern setting, supplemented with multimedia displays. It is
not possible to mention in such a short introduction all those who
brought this exhibit to fruition without printing a full list of acknowledgements separately, but I would like to mention the curators and
coordinators of the work. The exhibition required months of work by
a team directed by the curators of the exhibition, Monika Matwiejczuk and Anna Kosińska of the Polish History Museum. Anna Małecka
and Przemysław Deles from the Royal Castle in Warsaw supervised
work on the exhibition. Special thanks is due to Agnieszka Sowa-Szenk, whose arrangement gave the exhibition its exceptional
character, as well as to dr. Marek Deszczyński, an expert on the era,
who provided oversight in terms of factual accuracy. We also want
to express our sincere appreciation to the museums, cultural institutions, and private institutions who loaned us exhibits for the exhibition, as well as to the numerous consultants, reviewers, and those
who helped in conducting preparatory research work.
Mało kto pamięta odpowiedź na pytanie Wielkiego Księcia o „niebezpieczną porę” dla Polaków: „Tak teraz jest listopad, więc
baczne mam słuchy. Jest to pora, gdy idą między żywych duchy
i razem się bratają”. Wyspiański, podobnie jak wcześniej Mickiewicz
w Dziadach, uważał, że w najważniejszych kwestiach dotyczących
ojczyzny duchy przodków są ważnymi interlokutorami żywych.
Utrata niepodległości pod koniec XVIII wieku skłaniała Polaków do
szukania wolności w historii, w literaturze, we wspominaniu dawnych zwycięstw i narodowych bohaterów. Obcowanie w różnych
formach z przeszłością było jedyną możliwością ocalenia godności
i tożsamości narodu pokonanego i stłamszonego. Czy jednak zajmowanie się historią nie było zgubną pasją Polaków – odciągającą
od czynu, zamykającą oczy i umysł na rzeczywistość? Czy pasja do
historii jest nam potrzebna w czasach niepodległości? Odpowiedź
znajdujemy nie na kartach literatury, ale w dziejach historii politycznej i społecznej.
Dzieła Wyspiańskiego były bezpośrednią inspiracją dla
pokolenia „niepokornych”, dla tych, którzy na przełomie XIX i XX
wieku zajęli aktywną postawę wobec rzeczywistości. To oni, czytelnicy romantyków i Wyspiańskiego, stali się bohaterami drugiego
polskiego listopada 1918 r. i bohaterami dwudziestolecia międzywojennego. To oni sprawili, że Polska przestała być tylko pojęciem
historycznym i literackim, a stała się bytem politycznym, administracyjnym i gospodarczym. Bratanie się z duchami okazało się całkiem
realistyczną strategią podtrzymania polskiej tożsamości, odzyskania
i umocnienia państwowości. Ta łączność pomiędzy żywymi a umar-
łymi, pomiędzy teraźniejszością, a przeszłością czy też pomiędzy
czynem a pamięcią jest niesłychanie ważnym rysem polskiej kultury. Historia jest pamięcią społeczeństw. Żyjąc w społeczeństwie
informacyjnym, wiemy, że w nowoczesnych mediach pamięć jest
równie ważna, jak moc obliczeniowa procesorów czy szybkość
przepływu informacji.
Naszą ambicją było, by ekspozycja harmonijnie połączyła
w sobie tradycję z nowoczesnością. Zwiedzający zobaczy oryginalne eksponaty zaaranżowane w ramach nowoczesnej scenografii,
uzupełnionej ciekawymi instalacjami multimedialnymi. Nie sposób
wymienić w krótkim wstępie wszystkich osób, które przyczyniły się
do powstania ekspozycji, możliwie pełna lista podziękowań została
wydrukowana osobno, pozostaje wspomnieć tylko kuratorów
i koordynatorów prac. Wystawa wymagała wielomiesięcznej pracy
zespołu kierowanego przez kuratorki wystawy Monikę Matwiejczuk
i Annę Kosińską z Muzeum Historii Polski. Ze strony Zamku Królewskiego nad realizacją wystawy czuwali Anna Małecka i Przemysław
Deles. Szczególne podziękowania należą się Agnieszce Sowie-Szenk, której aranżacja nadała wystawie wyjątkowy charakter, oraz
dr. Markowi Deszczyńskiemu, znawcy epoki, który sprawował merytoryczną opiekę nad ekspozycją. Serdeczne podziękowania kierujemy również pod adresem muzeów, instytucji kultury oraz osób
prywatnych, które wypożyczyły nam eksponaty na wystawę, oraz
szerokiego grona konsultantów, recenzentów i osób współpracujących przy realizacji kwerend.
7
Dyrekcja Muzeum Historii Polski w Warszawie
składa podziękowania następującym instytucjom i osobom za wypożyczenie eksponatów:
The Polish History Museum would like to express its gratitude to the following institutions
and individuals for loaning exhibits:
Archiwum Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie
Archiwum Akt Nowych
Archiwum Głównemu Akt Dawnych
Archiwum i Muzeum Polskich Korporacji Akademickich w Poznaniu
Archiwum Państwowemu m.st. Warszawy oddz. w Otwocku
Archiwum Państwowemu w Radomiu
Archiwum Polskiego Radia
Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego
Bibliotece Narodowej w Warszawie
Bibliotece Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego
Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego
Centralnemu Muzeum Morskiemu w Gdańsku
Centrum Kultury Tatarów Rzeczypospolitej Polskiej w Gdańsku
Filmotece Narodowej
Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich
Gminie Żydowskiej w Łodzi
Instytutowi Sztuki PAN w Warszawie
Klasztorowi ojców Paulinów na Jasnej Górze
Międzynarodowemu Centrum Kultury w Krakowie
Muzeum Akademii Sztuk Pięknych
Muzeum Architektury we Wrocławiu
Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku
Muzeum Diecezjalnemu w Kielcach
Muzeum Harcerstwa w Warszawie
Muzeum Historycznemu Miasta Poznania
Muzeum Historycznemu m.st. Warszawy
Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie
Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego w Warszawie
Muzeum Kolejnictwa w Warszawie
Muzeum Literatury w Warszawie
Muzeum Lotnictwa Polskiego i Astronautyki w Krakowie
Muzeum Lubelskiemu w Lublinie
Muzeum Miasta Gdyni
Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach
Muzeum Nadwiślańskiemu w Kazimierzu Dolnym
Muzeum Narodowemu w Poznaniu
Muzeum Narodowemu w Warszawie
8
Muzeum Narodowemu we Wrocławiu
Muzeum Niepodległości
Muzeum Plakatu w Wilanowie
Muzeum Rzeźby im. Alfonsa Karnego w Białymstoku
Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie
Muzeum Tatrzańskiemu im. dr. Tytusa Chałubińskiego
Muzeum Teatralnemu w Warszawie
Muzeum Warszawskiej Prowincji Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów
w Zakroczymiu
Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie
Muzeum-Zamkowi w Łańcucie
Narodowemu Archiwum Cyfrowemu
Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych
Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Świętej Trójcy w Warszawie
Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Wniebowstąpienia Pańskiego
w Żyrardowie
Parafii Rzymskokatolickiej pw. św. Jana Ewangelisty
w Polubiczach Wiejskich
Rodzinie Sosenko
Telewizji Kino Polska
Warszawskiej Katedrze Metropolitalnej pw. św. Marii Magdaleny
w Warszawie
Wielkopolskiemu Muzeum Walk Niepodległościowych
Zakładowi Narodowemu im. Ossolińskich
Zamkowi Królewskiemu w Warszawie
Żydowskiemu Instytutowi Historycznemu
Panu Januszowi Banaszakowi
Panu Jakubowi Berowi
Panu Samowi Bryanowi
Panu Maurycemu Bryx
Panu Markowi Drewniakowi
Panu Robertowi Gawkowskiemu
Panu Andrzejowi Glassowi
Panu Adamowi Jońcy
Pani Katarzynie Kuligowskiej
Panu Tomaszowi Lachowskiemu
Pani Matyldzie Mikołajczyk
Panu Tomaszowi Wróblewiczowi
Dyrekcja Muzeum Historii Polski w Warszawie
składa podziękowania naszym współpracownikom, recenzentom i konsultantom:
The Polish History Museum would like to acknowledge dedicated help
and professional assistance coming from:
Barbarze Banaś
dr. Markowi Piotrowi Deszczyńskiemu
dr. Robertowi Gawkowskiemu
Witoldowi Głębowiczowi
Stanisławowi Janickiemu
dr. Łukaszowi Krzywce
dr. Piotrowi Majewskiemu
prof. Włodzimierzowi Mędrzeckiemu
Małgorzacie Możdżyńskiej-Nawotce
dr Katarzynie Sierakowskiej
Magdalenie Sieramskiej
dr. Pawłowi Skibińskiemu
Katarzynie Sosenko
prof. Joannie Sosnowskiej
prof. Janowi Zomkowskiemu
9
we własnym
Państwie
I
Życie polityczne II RP
A State of Their Own. Political Life in the Second Republic
Otwarcie posiedzenia Sejmu RP, 9.02.1919 r. Przemawia Naczelnik Państwa Józef Piłsudski
(fot. Muzeum Niepodległości w Warszawie)
Head of State Józef Piłsudski speaking at the opening session of the Polish Sejm, 9.02.1919
(photo: Museum of Independence in Warsaw)
PAWEŁ SKIBIŃSKI
A State of Their Own. Political Life in the Second Republic
Assessments of the Second Republic oscillate between an idealization of its creation as
a sovereign state and strong criticism of it.
What is required, however, is a more balanced
look.
The interwar years was the only period
between the third partition of Poland in 1795
and the fall of Communism in 1989 in which
there existed a modern Polish state that could
act independently of external powers, and for
whose politics Poles themselves bore responsibility. This sovereign state was built with the
broad support of its society. A vast majority of Poles identified with its institutions, and
worked to help create and defend them.
The Polish state took shape amidst exceptionally difficult conditions. Due to years of
partition, several different administrative, fiscal,
and legal systems were in place after Poland’s
independence. The lands of each of the partitions varied in terms of their social and economic situation. The creation of a unified state
administration, unification of the legal system,
and the building of effective central institutions were among the successes of the period.
The crisis in democracy that was arising
throughout Europe took a relatively mild form
in Poland. There were no Nazi formations – in
spite of the problem of anti-Semitism – and
even the most extreme nationalists rejected
racist ideologies. The level of identification
with the Communist party was also low.
In the Second Republic, acts of political
terrorism were carried out by both communists and Ukrainian nationalists. On a smaller
scale, other, less radical formations also turned
to violence, organizing paramilitary formations.
12
In this sense, Poland’s situation very much
reflected what, sadly, had become a European
norm.
In Polish political life, there was no lack of
outstanding political figures. Józef Piłsudski,
Roman Dmowski, and Wincenty Witos have
been written into the pages of Polish history. Polish political elites during the interwar
period engaged in politics as a selfless public
service. In the realm of intellectual culture,
the work of Niedziałkowski, Bocheński and
Dmowski became an integral part of Polish
political culture.
A broad spectrum of political organizations were active in Poland, representing
a wide range of views on both the left and
right, and playing an integral role in the
nation’s social life. Organizations representing
national and political minorities also thrived.
The extent of the population’s engagement population was made apparent during
the fight for independence in 1918-1921. One
result of this was Władysław Grabski’s reform
of the treasury, which was carried out using
exclusively domestic resources. Towards the
end of the 1930s, when it became necessary
to defend the Republic, the level of social commitment of Polish citizens to their state and
their willingness to sacrifice for it was demonstrated once again.
In terms of the development of Poland’s
political life, the years 1918 to 1926 was a period
of parliamentary democracy. During this time,
the foundations of the political system were
set up and a reform of state finances was carried out. It was an era of significant freedom
in terms of civil liberties – women were given
the right to vote in Poland in 1919, whereas in
France this took place a quarter century later.
As in other European democracies, however,
Poland lacked a strong executive branch, and
violence was on the rise – with both the left
and right making use of it.
Polish parliamentary democracy was
ended by Piłsudski’s seizing power during
the so-called “May coup d’état”. From 1926 to
1933, the marshal’s supporters were able to
strengthen the executive branch, but state
institutions grew more alienated from society.
Electoral fraud took place, the opposition
faced pressure from the state, and show trials
of its leaders were even held (the Brest trials).
In the second half of the 1930s, the political system grew more authoritarian. Free elections were ended in 1935. Power was now concentrated in the hands of the president. At the
same time, however, a legal opposition continued to function, though the citizenry enjoyed
limited civil liberties. With the threat of war
approaching, the citizenry again supported
the government in order to face the danger.
The Second Republic remains for Poland
an important source of political traditions.
Although the young state was clearly unable
to overcome all the difficulties facing it, the
Second Republic offers a model in terms of the
sacrifices made by its citizens and their level of
engagement in public life.
We własnym państwie. Życie polityczne II RP
Dwudziestolecie międzywojenne, okres istnienia niepodległej II Rzeczypospolitej, skłania historyków
do formułowania nieraz skrajnie odmiennych sądów. Oceny tej krótkiej epoki wahają się od idealizacji
suwerennego bytu państwowego po nieumiarkowaną krytykę, najczęściej formułowaną z perspektywy
klęski, jaka spotkała naszą ojczyznę w II wojnie światowej, wojnie, która pogrzebała II RP.
P
rzed idealizacją ostrzega w swym podręczniku m.in.
współczesny badacz krakowski Czesław Brzoza: „Większość Polaków od z górą sześćdziesięciu lat wspominała coraz bardziej wyidealizowaną II Rzeczypospolitą i mające na
celu jej utrzymanie heroiczne wysiłki z lat II wojny światowej. Utrwalający się w świadomości społecznej obraz międzywojnia coraz
bardziej oddalał się od rzeczywistego. [...] O ile duma z osiągnięć
międzywojennej Polski [...] była i jest stale obecna w powszechnej świadomości narodowej, o tyle liczne porażki II Rzeczypospolitej [...], a zwłaszcza faktyczny bilans dokonań, są znacznie trudniejsze do zaakceptowania” (Cz. Brzoza, Polska w czasach niepodległości
i II wojny światowej (1918-1945), w: Wielka Historia Polski, t. V, Kraków-Warszawa 2003, s. 401).
Symbolem idealizacji tradycji politycznych tego okresu jest
nasz stosunek do Józefa Piłsudskiego. Jak zauważa Andrzej Nowak,
„bohaterem, symbolem wyobraźni politycznej Polaków pozostaje
niewątpliwie Józef Piłsudski wciąż [...] uważany za najwybitniejszego
polityka polskiego w XX wieku, albo nawet całej polskiej historii”
(A. Nowak, Historie politycznych tradycji., Kraków 2007, s. 7). Piłsudski
jest w świadomości dzisiejszych Polaków bezdyskusyjnym symbolem polityki dwudziestolecia, polityki, która oznaczała odzyskanie
niepodległości. Dla swoich współczesnych był postacią kontrowersyjną, mającą zarówno żarliwych wielbicieli, jak i zażartych przeciwników, obecnie nabrał w oczach potomnych jedynie pomnikowych
kształtów. Gdyby brać pod uwagę tylko jego dzisiejszy wizerunek,
marszałek nie popełniał błędów, wolny był od śmieszności...
Z. Czermański, Marszałek Piłsudski w ramach konstytucji 17 marca 1931 r.
(wł. Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego w Warszawie)
Z. Czermański, Marshall Piłsudski in the frame of the Constitution
of March 17, 1931 (property of Museum of Caricature in Warsaw)
13
Józef Piłsudski i Ignacy Jan Paderewski w drodze z Belwederu do katedry
św. Jana, 10.02.1919 r. (fot. Muzeum Niepodległości)
Ignacy Paderewski and Józef Piłsudski on the road from Belweder to the Cathedral
of St. John, 10.02.1919 (photo: Museum of Independence)
Nikt dziś nie kojarzy z osobą zwycięzcy Bitwy Warszawskiej i twórcy
Legionów ani inwektyw pod adresem demokratycznego sejmu,
ani niepotrzebnej brutalności, ani otaczania się posłusznymi miernotami, ani kartek wysyłanych przymusowo przez całe szkoły
z okazji imienin marszałka na portugalską Maderę...
To wyidealizowane uproszczenie sprzyja zapewne szerzeniu się innej, równie upraszczającej wizji. W świadomości społecznej utrwala się bowiem równocześnie także skrajny krytycyzm
wobec epoki niepodległego bytu państwowego. Nieraz przybiera
on formę ocen niesprawiedliwych, bo zupełnie ahistorycznych.
14
W tej hiperkrytycznej wizji dwudziestolecie staje się okresem
wyłącznie niemal antysemityzmu i skrajnego nacjonalizmu. W ten
nurt wpisuje się wielu wybitnych nam współczesnych – choćby
Czesław Miłosz, który wprawdzie nie polemizował ze świetlanym
mitem marszałka Piłsudskiego, ale epokę swojej młodości postrzegał jako czas „podbijania narodowego i mocarstwowego bębenka”,
czas „nie tylko zaciemniającego umysły pustosłowia i wygrywania
nienawiści do wszystkich <innych>, także [...] polowań na czarownice, rozpowszechnionego donosicielstwa i szantażu” (Cz. Miłosz,
Wyprawa w dwudziestolecie, Kraków 1999, s. 543).
Aby wyplątać się z gąszczu tych prowadzących na manowce
uproszczonych opinii, warto sięgnąć po zdanie wypowiedziane
przez jednego z najwybitniejszych polskich historyków – Władysława Konopczyńskiego. Twórca Polskiego Słownika Biograficznego
pisał: „W duszy czytelnika opaczny [byłby] obraz, [...] [ukazujący],
że wskrzeszenie Polski w 1918 roku, było krótkotrwałą, nieudaną
próbą, żeśmy wszyscy razem nie zdali życiowego egzaminu. [...] Niewiele pomoże [...] stawianie takich negatywnych tez, jak to żeśmy
nie rozwiązali całkowicie kwestii społecznej, albo kwestii rolnej,
albo kwestii żydowskiej, czy ukraińskiej. Żadne europejskie rozwiązanie tych trudności nie uchroniłoby państwa od katastrofy dwustronnego najazdu, a nie każde rozwiązanie dawało się pogodzić
z egzystencją narodu polskiego” (W. Konopczyński, Historia polityczna Polski 1918-1939, Gdańsk 1995, s. 215-216).
Z tej perspektywy patrząc, można z pewnością powiedzieć, że w okresie dwudziestolecia międzywojennego Polacy znajdowali się w szczególnej sytuacji, jeśli chodzi o uprawianie przez
siebie polityki. Polityka polska miała w ciągu tych dwu dekad do
dyspozycji suwerenne państwo polskie. Był to jedyny taki okres
w ciągu dwu ostatnich stuleci między trzecim rozbiorem w 1795 roku
a upadkiem komunizmu w Polsce w 1989 roku. Był to więc jedyny
w tym okresie czas, gdy istniało nowoczesne państwo polskie, dysponujące w zasadzie samodzielnością w stosunku do ośrodków
zewnętrznych, za którego politykę sami Polacy ponosili odpowiedzialność.
To suwerenne państwo budowane było przy wielkim
poparciu społecznym. Mimo nieraz ostrych sporów politycznych
Zdjęcie gmachu Sejmu 1930 r. (fot. NAC) Photo of the Sejm building, 1930 (photo: NDA – National Digital Archive, Warsaw)
(choćby zażartej rywalizacji między narodowymi demokratami
a zwolennikami marszałka Piłsudskiego) ogromna większość Polaków identyfikowała się z jego instytucjami, starała się je współtworzyć i chronić. W walce o to państwo wykazali się szczególną
ofiarnością, ponosząc trudy trwających aż do 1921 roku wojen,
a następnie łożąc na potrzeby ustabilizowania młodego państwa
podczas reformy skarbowej premiera Władysława Grabskiego.
Zbiorowy wysiłek wspólnoty wart jest podkreślenia tym
bardziej, że państwo polskie kształtowało się w niesłychanie trudnych warunkach. Poważnym utrudnieniem i wyzwaniem, jakie stanęły przed polskimi politykami, było przezwyciężenie podziałów
i – szerzej rzecz ujmując – całego dziedzictwa zaborów. Na obszarze międzywojennej Polski występowały cztery systemy administracyjne i fiskalne, pięć systemów prawnych. Ziemie poszczególnych
15
Legitymacja senatorska Kazimierza Bartla, nr 107, IV Kadencja, Warszawa
01-07-1938 r. (wł. Muzeum Historii Polski)
Senator’s card of Kazimierz Bartel, no. 107, IV Term, Warsaw July 1, 1938
(property of Polish History Museum)
zaborów różniły się też – nieraz diametralnie – pod względem
panującej tam sytuacji społeczno-gospodarczej. Stworzenie jednolitej administracji państwowej, ujednolicenie systemu prawnego,
zbudowanie efektywnie działających instytucji centralnych nie
było więc zadaniem banalnym, a w zasadzie naszym dziadkom się
udało.
Budowa instytucji państwa polskiego była tym bardziej
skomplikowana, że w wielu dziedzinach brakowało u progu niepodległości doświadczonej kadry funkcjonariuszy państwowych.
Polakom – zwłaszcza żyjącym na terenach zaborów rosyjskiego
i niemieckiego – wyjątkowo trudno było uzyskiwać najwyższe stanowiska w administracji czy sądownictwie państw zaborczych.
W 1939 roku taka kadra już istniała, więc wychowała się ona w znakomitej większości w odrodzonym państwie.
Problemem bardzo ważnym i – jak się miało okazać – niemożliwym do rozwiązania były stosunki między krzepnącym państwem polskim a zamieszkującymi jego terytorium mniejszościami
narodowymi. Polskie elity polityczne nie były w stanie sformułować wiarygodnego programu współżycia z tymi mniejszościami
16
w ramach państwa polskiego. Na wschodzie kraju ani federacyjna
koncepcja piłsudczyków, ani inkorporacyjna – reprezentowana
przez rywalizujących z nimi narodowych demokratów, z różnych
przyczyn nie były w stanie złagodzić napięć, zwłaszcza w stosunkach z ludnością ukraińską.
Problem ten miał wymiar niemal nierozwiązywalnego
konfliktu racji na miarę tragedii antycznej. Mniejszości narodowe
miały bowiem własne, zrozumiałe ambicje – stworzenia swoich
państw narodowych (Ukraińcy, Białorusini, a nawet w inny sposób
– Żydzi), bądź identyfikowały się z obcymi państwami, nieprzychylnymi Polsce (Niemcy). Niemal jedna trzecia obywateli nie czuła się
więc silnie związana z państwem polskim, traktowała je w najlepszym razie dość obojętnie, niejednokrotnie podejmowała działania
sprzeczne z polskimi interesami, a niekiedy wprost wrogie wobec
państwa. W tej sytuacji doprowadzenie do porozumienia graniczyło z niemożliwością. Świetnie ilustrują to losy Tadeusza Hołówki,
szczerego rzecznika porozumienia polsko-ukraińskiego, który został
zamordowany przez Organizację Nacjonalistów Ukraińskich.
II Rzeczypospolitej przyszło rozwijać się w epoce, która
postawiła przed nią szczególnie trudne wyzwania cywilizacyjne.
W Europie narastał niemal przez całe dwadzieścia lat kryzys demokracji, wyrażający się w powstawaniu państw autorytarnych i w rosnącej – w skali nawet globalnej – popularności ruchów totalitarnych:
sowieckiego komunizmu, włoskiego faszyzmu, a w latach trzydziestych także do niemieckiego nazizmu – ruchów, jak się wkrótce
miało okazać, zbrodniczych. Ten kryzys nie ominął także Polski, choć
przybrał w naszym kraju stosunkowo łagodną formę.
W dwudziestoleciu międzywojennym na świecie zmieniała się cała filozofia funkcjonowania państwa i prowadzenia polityki. Był to czas, w którym państwo zmuszone było przejąć na siebie
ogromne zobowiązania społeczne (ubezpieczenia społeczne, opiekę
zdrowotną, szkolnictwo). Odbywało się to przy zwiększających się
wciąż oczekiwaniach społeczeństw wobec państwa. Doświadczenia
I wojny, gdy zetatyzowane zostało życie gospodarcze, atrakcyjny dla
wielu – zwłaszcza mniej zorientowanych – wzór państwa sowieckiego i Włoch faszystowskich, a także wielki kryzys gospodarczy
początku lat trzydziestych stanowiły kontekst narastania mody na
etatyzm i omnipotencję państwa. W tej atmosferze kształtował się
też nowy model społeczeństwa kolektywistycznego i zmaterializowanego – społeczeństwa masowego. Zjawiska te nie omijały także
naszego kraju.
Państwu polskiemu było jednak wyjątkowo trudno sprostać
rozbudzonym oczekiwaniom, ponieważ brakowało mu okrzepłych
i sprawnych struktur administracyjnych. Polskie społeczeństwo
– i tak niezbyt zasobne – zubożone zostało dodatkowo skutkami
I wojny światowej oraz przedłużających się konfliktów o granice
i zachowanie niepodległości nowego państwa, które przetoczyły się
przez ziemie polskie w latach 1918-1921. Prowadziło więc taką politykę społeczną, na jaką było je stać. Wprowadzono ośmiogodzinny
dzień pracy, starano się walczyć z patologiami społecznymi – ograniczono analfabetyzm, starano się przezwyciężyć zapóźnienie cywilizacyjne najbardziej ubogich regionów (tzw. Polski B) etc.
Polskim elitom politycznym przyszło się też zmierzyć
z ogólnoeuropejskim wyzwaniem, jakim było bezprecedensowe
narastanie przemocy w życiu społecznym. Jego przejawem była
militaryzacja polityki. Zapanowała wówczas moda na upodobnienie ruchów politycznych do wojska: obowiązywały partyjne mundury, sztandary, formowanie bojówek etc. W II RP był silnie obecny
terroryzm polityczny, o czym zdarza nam się po latach zapominać. Początkowo terror (ataki sabotażowe, napady rabunkowe
na urzędy pocztowe etc.) stanowił instrument w rękach skrajnej lewicy, zwłaszcza komunistycznej. Potem metody te zastosowali skrajni nacjonaliści ukraińscy z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, którzy m.in. zamordowali ministra spraw wewnętrznych
– Bronisława Pierackiego. Te skrajne ruchy polityczne nie wahały się
też współpracować w działaniach wywiadowczych i sabotażowych
prowadzonych w Polsce przez państwa obce – Związek Sowiecki
i Niemcy.
Po przemoc na mniejszą skalę sięgnęły także bardziej
umiarkowane formacje polityczne: socjaliści, narodowcy, ludowcy
i – dysponujący aparatem państwowym – rządzący zwolennicy
sanacji. Pod tym względem Polska nie odbiegała od niechlubnej
europejskiej normy.
10 000 marek z 1922 r., awers (wł. PWPW)
10,000 mark note from 1922, front (property of PSPW – Polish Security Printing Works)
10 000 marek z 1922 r., rewers (wł. PWPW)
10,000 mark note from 1922, back (property of PSPW)
17
Mimo tych wszystkich trudności polskie życie polityczne
miało swoje bezdyskusyjne dodatnie cechy. Nie brakowało w nim
wybitnych osobowości politycznych. Józef Piłsudski, Roman Dmowski, czy Wincenty Witos – bez względu na ocenę szczegółów ich
polityki – z pewnością byli postaciami nietuzinkowymi, które zapisały się trwale w naszej historii. Polskie elity polityczne okresu dwudziestolecia w znacznej mierze ukształtowane zostały w atmosferze
pojmowania polityki jako bezinteresownej służby publicznej.
Dwudziestolecie stanowiło czas organizacyjnego rozkwitu
polskiego życia społeczno-politycznego. W Polsce powstało i działało pełne spektrum organizacji politycznych, które reprezentowały
opinie od lewicy po prawicę. Partie polityczne, związane z nimi stowarzyszenia, spółdzielnie, organizacje kobiece i młodzieżowe stanowiły integralną część życia społecznego. Mówiąc językiem nam
współczesnym, polskiego społeczeństwa obywatelskiego. Rozwój
ten nie ograniczał się tylko do ludności polskiej. Prężnie rozwijały się
również instytucje i organizacje społeczno-polityczne mniejszości.
Aktywność obywatelska – rozbudowana wśród Polaków w okresie ofiarnej walki o niepodległość w latach 1918-1921
– przejawiała się nieraz także i w późniejszym czasie. Polska reforma
skarbowa – co było ewenementem na skalę europejską – została
przeprowadzona jedynie w oparciu o środki krajowe. Ofiarność
obywatelska ujawniła się po raz kolejny – przybierając poruszające nieraz formy – gdy trzeba było, pod koniec lat trzydziestych,
bronić Rzeczypospolitej. Zarówno Fundusz Obrony Narodowej, jak
i postawa żołnierzy podczas kampanii obronnej 1939 roku najlepiej pokazywały przywiązanie społeczeństwa do własnego państwa
i ogromną zdolność do ponoszenia ofiar w jego obronie.
Aktywność polityczna Polaków w okresie międzywojennym odcisnęła ślad w sferze kultury intelektualnej. Dwudziestolecie
pozostawiło po sobie cenną literaturę polityczną – od publicystyki
po poważne traktaty analityczne. Stanowi ona świadectwo głębokiej i autentycznej dyskusji politycznej, która toczyła się między
Polakami reprezentującymi różne opcje polityczne. Dorobek
Mieczysława Niedziałkowskiego, Adolfa Bocheńskiego czy Romana
18
Dmowskiego stanowi integralną część polskiej kultury politycznej
i jest przywoływany do dziś.
Mimo że dwudziestolecie jest dość krótkim okresem w perspektywie tysiąca lat dziejów naszego kraju, to w rozwoju polskiego
życia politycznego można wyróżnić trzy zasadnicze etapy.
Pierwszy z nich to lata 1918-1926, okres demokracji parlamentarnej. Okres ten przyniósł niemały dorobek. Udało się przyjąć
podstawy ustroju (naszym dziadkom przyjęcie konstytucji zajęło
2 lata, a proces konstytucyjny w III RP trwał lat 8). Udało się wówczas przeprowadzić reformy finansów państwa, wszcząć proces
ujednolicania prawa i administracji, przyjąć zasady reformy rolnej,
zawrzeć konkordat. Zwraca uwagę spory zakres swobód obywatelskich. Symboliczne znaczenie miał fakt, że już w 1919 roku kobiety
korzystały w Polsce z pełni praw wyborczych, podczas gdy ówczesny wzór demokracji – Francja, zdobyła się na to dopiero w ćwierć
wieku później.
Polskie życie polityczne kształtowało się wówczas na wzór
parlamentaryzmu francuskiego, ze wszystkimi – niestety – jego słabościami. II RP, podobnie jak francuska III Republika, była systemem
słabym wewnętrznie, politycznie rozdrobnionym, pozbawionym
silnej i stabilnej władzy wykonawczej, niewolnym od politycznej
korupcji (afera żyrardowska).
Skrajnie parlamentarna forma demokracji okazała się też
podatna na narastanie przemocy – po które sięgała zarówno prawica, jak i lewica. Zabójstwo prezydenta Narutowicza w 1922 roku,
tzw. wypadki krakowskie 1923 roku, zamach majowy 1926 roku
wstrząsały funkcjonowaniem systemu. Dysfunkcjonalność tej
odmiany systemu demokratycznego pogłębiana była postawą
mniejszości narodowych, które, od 1922 roku kontrolując niemal
jedną czwartą parlamentu, pozostawały w stałej opozycji, uniemożliwiając w praktyce i tak utrudnione powstanie stabilnych koalicji
rządowych.
Polska demokracja parlamentarna została zakończona przejęciem władzy przez Piłsudskiego w wyniku zamachu majowego.
Mniej więcej na lata 1926-1933 przypadł okres przejściowy. Zwolennikom marszałka udało się wówczas wzmocnić władzę wykonawczą,
•
Weterani powstania 1863 r. podczas głosowania w lokalu komisji wyborczej, Warszawa 1930 r. (fot. NAC)
Veterans of the 1863 Uprising voting at a polling station, Warsaw 1930 (photo: NDA)
ale dokonało się to kosztem postępującej alienacji instytucji państwowych, które stały się bardziej wyobcowane ze społeczeństwa. Sprawująca władzę sanacja nie wahała się fałszować wyborów, wywierać nacisków administracyjnych na opozycję, czego
najskrajniejszym przypadkiem był proces brzeski, w którym zostali
skazani przywódcy opozycji. Władza posuwała się – choć rzadko
– do zabójstw politycznych. Obóz rządzący, który miał w założeniu
uzdrowić („sanować”) polskie życie polityczne od korupcji i partyjnych partykularyzmów, sam nie był wolny od uzasadnionych zarzutów nepotyzmu, korupcji i stronniczości.
19
Wojsko i policja przy wjeździe na most Kierbedzia, 12.05.1926 r. (fot. NAC)
Army and police at Kierbedzia bridge, 12.05.1926 (photo: NDA)
20
Zamach majowy. Rodziny ofiar podczas pogrzebu. Warszawa, maj 1926 r. (fot. NAC)
May coup. Families at a funeral for the victims, Warsaw, May 1926 (photo: NDA)
21
Trzeci okres ewolucji rzeczywistości politycznej Polski przypada na drugą połowę lat trzydziestych. Następuje wówczas ostateczna autorytaryzacja ustroju. Władza organizuje m.in. tzw. obóz
odosobnienia w Berezie Kartuskiej, do którego trafiać będą zarówno
polscy skrajni narodowcy, komuniści, jak i Ukraińcy. Z czasem będą
tam przetrzymywani nawet krytyczni wobec władz zwolennicy
obozu rządzącego – np. Stanisław Cat-Mackiewicz. Represyjność systemu więc narastała. Policyjną infiltrację życia społecznego oddaje
np. Bal w operze Juliana Tuwima, gdzie „na tajniaka tajniak mruga”.
Rząd Kazimierza Bartla, 15.05.1926 r. (wł. Muzeum Historii Polski)
Kazimierz Bartel government, 15.05.1926 (property of Polish History Museum)
22
Alfons Karny, Marszałek Piłsudski, brąz, 1935, wys. 47 cm (wł. Muzeum Alfonsa Karnego w Białymstoku) >
Alfons Karny, Marshall Piłsudski, bronze, 1935, 47 cm (property of Alfons Karny Museum in Białystok) >
Po 1935 roku ostatecznie zrezygnowano z wolnych wyborów.
Władza zostaje skupiona w ręku prezydenta. Autorytaryzm sanacyjny ma charakter raczej modernizacyjny, choć z biegiem czasu
coraz silniejsze w jego ramach stały się tendencje nacjonalistyczne.
Jednocześnie jednak należy przyznać, że nadal funkcjonuje
legalna opozycja różnych odcieni, a władze okazują się dość ograniczone, jeśli chodzi o możliwość mobilizacji społeczeństwa poprzez
propagandę. Społeczeństwo nie cieszyło się pełnią swobód politycznych, ale warunki rozwoju życia społecznego w niczym nie
przypominały sytuacji u naszych sąsiadów – Niemiec czy ZSRS.
Jednak przed samą wojną nastąpiło złagodzenie najbardziej
niepokojących tendencji w życiu politycznym. Nastąpił odczuwalny
spadek radykalizacji nastrojów społecznych. Społeczeństwo w obliczu zagrożenia zjednoczyło się z władzą. Wokół rządzących skupiła
się nawet ta część Polaków (zapewne większość), która dotąd ostro
krytykowała poczynania władzy. Symbolicznym znakiem zbliżenia
stała się obecność polityków opozycji w społecznym komitecie
Pożyczki Obrony Przeciwlotniczej, który odwiedził w marcu 1939 roku
prezydenta Ignacego Mościckiego na Zamku Królewskim.
Mimo że Polska borykała się z większością problemów, które
trapiły także inne państwa europejskie, wyróżniała się pod pewnymi względami na ich tle. Przede wszystkim nie powstała w Polsce
– mimo problemu antysemityzmu – formacja nazistowska, a nawet
najbardziej skrajni nacjonaliści podkreślali swoją niechęć do Hitlera,
odrzucając ideologię rasistowską.
W społeczeństwie polskim niski był również stopień identyfikacji z inną ze zbrodniczych ideologii – z komunizmem. W II RP nie
było silnej partii komunistycznej, a w 1937 roku – w okresie tzw. wielkiej
czystki w ZSRS – Komunistyczna Partia Polski została w ogóle rozwiązana przez Stalina. Dwie najgroźniejsze patologie międzywojennej polityki w Polsce nie odgrywały w naszym kraju poważniejszego
znaczenia.
Dzisiejsza Polska zajmuje inny niż w dwudziestoleciu
obszar, inni są z pewnością jej mieszkańcy. Między rokiem 1939
a dniem dzisiejszym przetoczył się przez nasz kraj niszczący walec
II wojny światowej, a następnie wyjaławiające doświadczenie komunizmu. W minionych latach miały też miejsce gwałtowne i głębokie
przemiany cywilizacyjne. Jednak z pewnością wciąż ważne dla nas
pozostaje, że – jak pisał Konopczyński: „obrona Lwowa, Cud Wisły,
Bank Polski [...] to były dzieła całego narodu, którego żaden obóz ani
wódz nie może sobie zasadnie przypisać”.
II RP jest dla nas jednym z ważnych źródeł naszych tradycji politycznych, zmagania się z wyzwaniami, choćby z wyzwaniem
komunistycznym. Choć z pewnością nie udało się wówczas pokonać wszystkich piętrzących się przed młodym państwem trudności, II Rzeczypospolita może być jednak dla nas wzorem społecznej
ofiarności i zaangażowania w życie publiczne.
23
Podpisanie konstytucji przez prezydenta RP Ignacego Mościckiego, 2.04.1935, Warszawa (fot. NAC)
President of Poland Ignacy Mościcki signing the Constitution, April 2, 1935, Warsaw (photo: NDA)
24
Moment wręczenia buławy marszałkowskiej
gen. dyw. Edwardowi Rydzowi-Śmigłemu
przez prezydenta RP Ignacego Mościckiego,
10.11.1936 r., dziedziniec Zamku Królewskiego
w Warszawie (fot. NAC)
President of Poland Ignacy Mościcki handing
over the marshall’s baton to Gen. Edward
Rydz-Śmigły, 10.11.1936, courtyard of the Royal
Castle in Warsaw (photo: NDA)
25
Złożenie listów uwierzytelniających Naczelnikowi Państwa Józefowi Piłsudskiemu przez posła
nadzwyczajnego i ministra pełnomocnego Francji w Polsce Eugène Pralona, 2.04.1919 r. (fot. NAC)
Submitting letters of accreditation to Commander in Chief Józef Piłsudski by special envoy
and plenipotentiary minister of France in Poland Eugène Pralon, 2.04.1919 (photo: NDA)
26
Exposé ministra spraw zagranicznych Józefa Becka po zerwaniu przez Niemcy paktu o nieagresji z Polską, Warszawa, 5.05.1939 r. (fot. NAC)
Statement by Foreign Minister Józef Beck on Germany’s breaking non-aggression pact with Poland, Warsaw, 5.05.1939 (photo: NDA)
27
Generał William Edmund Ironside w rozmowie z polskimi dowódcami, lipiec 1939 r. (fot. NAC)
General Ironside during talks with Polish commanders, July 1939 (photo: NDA)
28
Ambasador RP w Rzymie,
Wieniawa-Długoszowski
w Warszawie, 1939 r. (fot. NAC)
Polish Ambassador to Rome
Wieniawa-Długoszowski,
in Warsaw, 1939 (photo: NDA)
29
Stefan Norblin, Portret Marszałka Józefa Piłsudskiego, przed 1939 r., olej, płótno, wym. 148 x 120 cm,
(foto Piotr Ligier, wł. Muzeum Narodowe w Warszawie)
Stefan Norblin, Portrait of Marshall Józef Piłsudski, before 1939, oil, canvas, 148 cm. x 120 cm.
(photo: Piotr Ligier, property of National Museum in Warsaw)
30
31
II
Trałowce ORP Rybitwa, Czajka, Mewa i Jaskółka zacumowane przy nabrzeżu w Gdyni, późne lata 30. (fot. NAC)
Minesweepers ORP Rybitwa, Czajka, Mewa and Jaskółka docked offshore in Gdynia, late 1930s (photo: NDA)
gospodarKA
Między rynkiem a państwem
The Economy. Between the Market and the State
MAREK PIOTR DESZCZYŃSKI
The Economy. Between the Market and the State
The accomplishments of Poland in the
interwar period were numerous: building the
port city of Gdynia and entire city districts from
the ground up, rationally planned development,
a modern industrial base, a strong currency, reasonable taxes, an effective legal code, achievements in international trade and transport,
including the creating of a merchant marine,
and the highest levels of competence and
business ethics ever seen in modern times.
Most important, however, was the unification of three regions that had been divided for
a century and a half. On the downside, there
were disproportions in the nation’s development, a lack of investment capital, widespread
rural poverty, and unemployment on a massive scale.
In 1921, barely one fourth of the country’s inhabitants lived in the city. The poorest
and least developed region, Polesia, was estimated to be 75-100 years behind the affluent
region of Upper Silesia. More than 1.8 million
buildings had been destroyed as a result of
war – 1/3 of the available housing. In terms of
transport, things were even worse. There were
structural deficiencies in the development of
agriculture, the automotive industry, communications, and other sectors of industry.
Although monetary unification was
achieved in 1920, monetary policy was proinflationary – this was the only way to finance
the army and state structures. The monetary
reform of Prime Minister Władysław Grabski,
although initially successful, resulted in not
only a strong zloty, but in a crisis, as well. The
situation did not improve until 1926.
34
In 1927, the government began focusing
on economic growth. Due to a lack of domestic private investment capital and limited interest from abroad, the government had to play
an active role in such areas as the arms industry, rebuilding the transport infrastructure,
public housing construction, and the creation
of a merchant marine. This policy was personified by vice-prime minister and treasury minister Eugeniusz Kwiatkowski.
The Great Depression hit Poland hard in
1931. Several million people found themselves
unemployed, and poverty plagued the nation.
The recovery began in 1934, but its effects
were not felt until two years later. The economy reached pre-depression levels shortly
before the outbreak of the Second World War.
The final years of the 1930s, however, could be
called a period of ascent. In five years, Polish
foreign trade rose nearly 40%. By the end of
the decade, exports consisted not only of agricultural products, coal, and textiles, but also
of arms, aircraft, and rolling stock. Raw materials began to be imported, a sign of growing
industrialization.
In 1936, Poland’s main trade partners were
Great Britain, Germany, the USA, Belgium, Austria, Sweden, France, Czechoslovakia, Holland,
and India. Poland had managed to effectively
reorient its trade ties, and the perspectives for
the coming years appeared favourable.
The outbreak of war put an end to a number
of plans for the future. In the fall of 1939, the
first ocean-going ship was to be launched, and
in the following year work was to begin on a
destroyer for the navy. 1940 and 1941 were
to see completion of the construction of the
Central Industrial District. In addition to expansion of the radio network, plans were being
made to broadcast television programs. Many
other new construction projects were being
planned, as well.
No solution was ever found, however,
to the problem of overpopulation in rural
areas. There was too little land to farm, but
in the cities jobs were too few, as well. A key
issue here was the growth of the trades, services, and construction in rural areas. In spite
of numerous successes, particularly in terms
of railway construction, the building of new
roads progressed slowly. Moreover, the housing situation for the poorest could hardly be
called dignified, and improvements in other
areas of infrastructure were slow, especially in
terms of electrification.
These weaknesses, however, were not
enough to cloud the overall positive economic
balance sheet for the interwar years. At the
end of the 1930s, the economy was in a period
of growth and modernization, although closing the gap between Poland and the more
industrialized countries west of it would have
taken decades. The mistakes of decision-makers were a secondary problem, and can be
explained, above all, by the scale of the backwardness they inherited and a chronic lack of
investment capital.
Gospodarka. Między rynkiem a państwem
W poszukiwaniu właściwej perspektywy
N
iecałe 21 lat istnienia, z czego tylko niespełna 19 lat
pokoju... A pozostała z nich Gdynia i całe dzielnice
wielu innych miast, rozumne kształtowanie ładu
przestrzennego, nowoczesny przemysł. Ponadto silny pieniądz, rozsądne podatki, dobre prawo normujące życie gospodarcze, osiągnięcia w handlu zagranicznym i komunikacji, w tym stworzenie od
zera floty morskiej oraz najwyższy w nowoczesnych dziejach kraju
poziom kompetencji i etyki przedsiębiorczości. Wreszcie – od czego
właściwie wyliczenie to należałoby zacząć – złączenie w jeden
organizm obszarów rozdzielonych nawet przez półtora stulecia.
A chodziło o częściowe choćby zniwelowanie skutków niesłychanie
ważnej „przerwy w życiorysie” – utraty przez państwo polskie jako
całość tego wieku, w którym tworzyły się nowoczesne gospodarki.
Z drugiej strony były też braki: dysproporcje rozwojowe, niedobór
kapitałów, ubóstwo wsi, bezrobocie przybierające w okresach dekoniunktury charakter masowy.
Wiele razy obarczano Polskę międzywojenną winą za nieziszczenie się wizji „szklanych domów” – marzeń o dobrobycie
wszystkich warstw społecznych. Czynili tak współcześni – komuniści i przedstawiciele lewicy. Potem przyszedł szok września i gorzkie
poszukiwanie jego przyczyn. Po 1944 roku propaganda narzuconych
władz i lojalni wobec niej autorzy z lubością zestawiali osiągnięcia
okresu Polski Ludowej z nędzą międzywojnia, ale nigdy „ludowych”
cieni z „burżuazyjno-obszarniczymi” blaskami! Przemilczenie było tu
środkiem najdelikatniejszym; nie brakło też manipulacji, a z czasem
także, choć po części niezawinionej, zwykłej niewiedzy.
Schyłek epoki Edwarda Gierka pokazał, że i „docelowy” ustrój
nie jest odporny na zapaść gospodarczą, w początku lat osiemdziesiątych przejawiającą się brakiem nieomal wszystkiego. Stąd
pamięć o lepszych czasach, w których np. w odległym od morza
Stanisławowie co dzień można było kupić świeże śledzie, a z pierw-
szej robotniczej wypłaty szyto niezniszczalny garnitur z bielskiej
wełny zwanej „setką”, zaczęła przeistaczać się w mit. Doświadczenie bytowe pomagało nieraz rozwiać wątpliwości. Ot, w mieszkaniach i domach wybudowanych między wojnami żyło się wygodniej i bardziej po ludzku niż w gomułkowskich „mrówkowcach”. Gdy
zelżał nacisk cenzury, w kręgach interesujących się historią zaczęły
odżywać impresje Melchiora Wańkowicza z pisanej z agitacyjną
werwą Sztafety, czyniąc w potocznym mniemaniu z tzw. Centralnego Okręgu Przemysłowego sztandarowe osiągnięcie tamtej niepodległości. Równolegle wśród zawodowych historyków toczyła się
dyskusja: czy II Rzeczypospolita była erą stagnacji, czy też rozwoju.
W końcu, przemiany zaszłe od 1989 r. usunęły w cień zainteresowanie dziejami gospodarczymi Polski międzywojennej. Próby porównań jej dorobku z erą pokomunistyczną czyniono rzadko, a i to nie
zawsze celnie.
Jak więc wtedy było? Ciekawie, a nieraz nawet pasjonująco
– co nie jest tak częste w ekonomicznych trybach historii. Raz lepiej,
raz gorzej; często odmiennie od wartości średnich Małego rocznika
statystycznego z 1939 roku, by przywołać źródło stanowiące najczęściej podstawę do ferowania ocen.
Zadaniem historyka jest przedstawić wizję możliwie realistyczną, odróżniającą przyczyny od skutków, przywracającą optykę
badanej epoki, zestawiającą ekstrema zjawisk i różne racje. W tym
celu przytoczmy garść niezbędnych faktów.
Uwarunkowania
M
ówiąc o Polsce okresu międzywojennego, mamy
na myśli państwo średniej wielkości, które stopniowo – formalnie do połowy 1922 roku, kiedy
nastąpiło włączenie części Górnego Śląska – powiększało swoje terytorium. Sięgnęło ono blisko 389 tys. km2, co dawało mu szóste miejsce w Europie i czternaste w świecie. Granice lądowe bardzo długie
35
i o skomplikowanym przebiegu; do tego 140 km wybrzeża, niełatwo
dostępnego nie tylko z Wileńszczyzny, ale i z centrum kraju. Przypomnijmy, że kordonów granicznych nie przekraczało się wtedy tak
łatwo jak dziś.
W 1921 roku Rzeczypospolitą zamieszkiwało 27,2 mln
mieszkańców (szóste miejsce w Europie i aż dwunaste w świecie).
Do wybuchu II wojny światowej liczba ta wzrosła o 29%, czyli przeciętnie zwiększała się o 439 tys. osób rocznie. Dynamika wzrostu ludności należała do najwyższych pośród krajów Starego Kontynentu, a działo się to w warunkach poważnego ograniczenia
swobody migracji, choćby do Stanów Zjednoczonych Ameryki,
co przed I wojną światową samoczynnie łagodziło napięcia społeczno-ekonomiczne.
Inne uwarunkowania życia gospodarczego nie były
korzystne. Aż 69% terytorium stanowiły ziemie byłego zaboru rosyjskiego, przeciętnie – wyjąwszy Warszawę, Łódź i Zagłębie Dąbrowskie – słabo rozwinięte, zwłaszcza na wschód od Bugu. Następne
20% to dawna austriacka Galicja, niewolna od wysp zacofania, i Śląsk
Cieszyński. Wreszcie 11% to ziemie ekspruskie: Pomorze, Wielkopolska, Górny Śląsk – najzamożniejsze i stanowiące punkt odniesienia
dla reszty kraju. W sumie, w 1921 roku ledwie co czwarty mieszkaniec żył w mieście. Na nieznacznie wyższym poziomie kształtowało
się zatrudnienie poza sektorem rolniczym. Kraj musiał nieść brzemię
zniszczeń i kosztów wojen lat 1914-1921 – porównywalnych tylko
z uchodzącymi za najbardziej poszkodowane Rosją, Belgią oraz Królestwem Serbów, Chorwatów i Słoweńców (późniejszą Jugosławią).
Zmieniła się diametralnie konfiguracja geopolityczna i geografia gospodarcza. Do wybuchu Wielkiej Wojny poszczególne
zabory integrowały się ze swymi metropoliami, ciągnąc z tego dość
znaczne korzyści. Po 1918 roku układ ten został zburzony, a więzi
handlowe się załamały. Po nastaniu pokoju wielcy, a niekoniecznie przyjaźni sąsiedzi nie mieli zamiaru ułatwiać Polsce gospodarczego startu. Z tego m.in. powodu wymiana towarowa z Rosją
(potem Związkiem Sowieckim), a pewnych okresach także z Niemcami, znajdowała się na niskim poziomie. Jako państwo młode i nieokrzepłe, organizowane na obszarze niemal peryferyjnym dla centrów
finansowych świata, musiała Rzeczypospolita zmagać się z upośledzeniem w postaci niewielkiego zainteresowania inwestorów
36
i znacznej wrażliwości na załamania koniunktury. Do tego przemiany
w Polsce dokonywały się w okresie generalnie gorszej koniunktury
niż przed I czy też po II wojnie światowej. W końcu zaś, pozostające
w cieniu zagrożenia państwo musiało utrzymywać dużą armię i stale
rozwijać potencjał obronny. Z jednej strony zwiększało to obciążenie fiskalne, z drugiej zaś stanowiło koło zamachowe dla przedsięwzięć unifikacyjnych i modernizacyjnych.
Zjednoczenie, odbudowa, rozwój
T
o były najważniejsze wyzwania, jakim musiała podołać międzywojenna niepodległość. Konieczne jest
przypomnienie, że u progu dwudziestolecia łączące
się dzielnice miały różne prawo, systemy walutowe, a dawne koleje
rosyjskie dodatkowo szersze tory (lewostronny ruch uliczny w Galicji odnotujmy jako mniej istotny szczegół). Opisywane m.in. przez
Eugeniusza Kwiatkowskiego dysproporcje, odziedziczone w znacznej mierze po epoce porozbiorowej, przejawiały się, jeśli spojrzeć
na wskaźniki statystyczne, w zacofaniu najbiedniejszego regionu
– Polesia – o 75-100 lat względem znajdującego się w awangardzie
zasobności i nowoczesności Górnego Śląska. Pewne dziedziny życia
gospodarczego cechował strukturalny niedorozwój. Był on odczuwalny w rolnictwie, motoryzacji, łączności i w zaawansowanej technicznie wytwórczości przemysłowej.
Skalę strat materialnych obrazują dane na temat budownictwa. W wyniku wojen przestało istnieć ponad 1,8 mln budynków,
co stanowiło jedną trzecią zasobów mieszkalnych i 18% całości zabudowy. Stan infrastruktury komunikacyjnej przedstawiał się jeszcze
gorzej. Ziemie zabużańskie i dawna Galicja Wschodnia były wprost
spustoszone – tu nawet pola uprawne nieraz wymagały rekultywacji.
Na szczęście zachodnia, silniej uprzemysłowiona część kraju poniosła tylko nieznaczny uszczerbek.
Ujednolicenie warunków aktywności gospodarczej, likwidacja zniszczeń, wreszcie rozwój poszczególnych branż stanowiły
triadę zadań w pierwszej dekadzie niepodległego bytu. Wiązała się
z tym kwestia uporządkowania stosunków walutowych, będąca
nieodzownym warunkiem powodzenia zarysowanych zamierzeń.
O ile unifikacja pieniądza w postaci przyjęcia marki polskiej nastąpiła
Katalogi ofertowe Państwowej Wytwórni Uzbrojenia 1939 r. (wł. M. Drewniak)
1939 Catalogues for the State Arms Manufacturing Company (property of M. Drewniak)
37
już w 1920 roku, to problem jej stabilności pozostawał otwarty.
W pierwszych latach polityka walutowa przybrała kierunek proinflacyjny, co w warunkach wojennych i pierwszych kwartałach pokoju
miało sens, bo nie istniał inny sposób uzyskania środków na sfinansowanie wydatków na armię i tworzenie zrębów administracji,
szkolnictwa itd.
Taką politykę prowadzono jednak zbyt długo, skutkiem czego
w 1923 roku inflacja wyrwała się spod kontroli, powodując paraliż
życia gospodarczego. Przyszedł wtedy czas reform Władysława Grabskiego. Zrazu udane, przyniosły jednak obok silnego złotego kryzys
postabilizacyjny. Dodatkowo, w gospodarkę uderzyła wojna celna
rozpoczęta przez Niemcy. Zanosiło się na powtórkę: w 1925 roku
doszło do tzw. drugiej inflacji. Poprawa nastąpiła dopiero rok później, gdy strajk górników w Wielkiej Brytanii dał impuls do poprawy
koniunktury poprzez rozwinięcie eksportu polskiego węgla. Przejęcie
władzy przez marszałka Józefa Piłsudskiego i wyrzeczenie się przez
jego ekipę „eksperymentów” społecznych i gospodarczych zostało
odebrane w kręgach zachodniej finansjery jako rzeczywista gwarancja stabilności ekonomiczno-politycznej, dzięki czemu starania
o pożyczkę stabilizacyjną zostały uwieńczone powodzeniem. Uporawszy się z zagadnieniem walutowym, od 1927 roku rząd skupił się na
realizacji głównego zadania – intensyfikacji rozwoju gospodarczego.
Niewidzialna ręka... rządu
P
rzedstawione procesy dokonywały się bowiem nie
tylko samoistnie. Kapitały prywatne były zbyt słabe,
by podołać wielkim zadaniom. Poważni inwestorzy
zagraniczni pojawiali się rzadko. Mechanizm rynkowy nie wystarczał. Dlatego w niektórych dziedzinach władze państwowe uaktywnić się po prostu musiały. Przygotowywano studia i projekty, inicjowano poszczególne przedsięwzięcia. Tak było np. z wytwórczością
zbrojeniową, do 1918 roku faktycznie na naszych ziemiach nieobecną, podobnie – z dźwiganiem z ruin komunikacji czy budownictwem publicznym. Osobny rozdział stanowiła tu polityka morska.
Co istotne, przejawy zaangażowania się państwa na polu gospodarki
można dostrzec już w pierwszej połowie lat dwudziestych, na długo
przed zamachem majowym. Okres pomyślności 1927-1929 przyniósł
38
kontynuację tego trendu. Finansowym sercem poczynań inwestycyjnych stał się działający i dziś Bank Gospodarstwa Krajowego.
Rząd kontrolował też inne, powołane wówczas instytucje depozytowo-kredytowe: Pocztową Kasę Oszczędności (dziś PKO BP), Bank
Polska Kasa Opieki SA (dziś Bank Pekao) czy Państwowy Bank Rolny.
Podczas wielkiego kryzysu rola rządu i państwa nie wzrosła tak poważnie, jak można było tego oczekiwać. W kręgach władz
dominowało bowiem nastawienie na przeczekanie depresji i utrzymanie mocnej waluty, a nie na szeroko zakrojoną akcję interwencyjną, jak od 1933 roku działo się to np. za oceanem, właśnie kosztem
odejścia od zasad klasycznej polityki walutowej. I tak jednak, m.in.
w drodze przejmowania upadających koncernów górnośląskich,
rósł udział inwestycji rządowych. Notabene teoretyczny opis interwencji rządu na rzecz poprawy koniunktury ogłosił w 1933 roku,
a więc na trzy lata przed Johnem M. Keynesem, polski ekonomista
Michał Kalecki, absolwent Politechniki Gdańskiej i pracownik Instytutu Badania Koniunktur Gospodarczych i Cen.
Dopiero od 1936 roku i zmiany układu sił w obrębie ekipy
rządzącej, wywołanej śmiercią Piłsudskiego, zaznaczyła się tendencja do silniejszego zaangażowania państwa w gospodarkę. Kierunek
ten uosabiał wicepremier i minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski,
a wspierała zyskująca coraz większe wpływy za to pozostająca na
drugim planie grupa wyższych oficerów skupionych wokół wiceministra spraw wojskowych gen. Aleksandra Litwinowicza.
Udział rządu i kapitałów państwowych w gospodarczej rzeczywistości międzywojnia miał wymiar szczególny. Doświadczenia
w tej mierze ocenia się – także dziś – na ogół pozytywnie, choć nie
bez krytyki ze strony apologetów wolnego rynku. W szerokich kręgach społeczeństwa wytworzyły one jednak mentalne przyzwolenie
na stopniową etatyzację życia gospodarczego, czego po 1944 roku
dokonały władze komunistyczne.
Reklama motocykla SHL, 1939 r. (wł. M. Drewniak)
Advertisement for SHL motorcycle, 1939 (property of M. Drewniak)
Motocykl Sokół 1000 z wózkiem, lata 30. (fot: M. Drewniak)
Sokół 1000 motorcycle with sidecar, 1930s (photo: M. Drewniak)
39
Kryzys i przerwany wzlot
G
dy w 1929 roku Poznaniu trwała słynna „Pewuka”, czyli
Powszechna Wystawa Krajowa, dokumentująca dorobek pierwszego dziesięciolecia niepodległości, nad
światowym horyzontem ekonomicznym gromadziły się już chmury.
Jesienią tegoż roku rozpoczął się w USA wielki kryzys gospodarczy,
który następnie dotarł do Europy. Polska została nim uderzona całą
siłą w 1931 roku. O kilkadziesiąt punktów procentowych spadła produkcja, sprzedaż i eksport. Bezrobocie osiągnęło wielkość kilku milionów osób. Pojawiła się nędza, dotkliwa także na wsi, która ucierpiała
wskutek klęsk urodzaju i zamknięcia zagranicznych rynków zbytu
na płody rolne. Drastyczne obniżenie poziomu życia powodowało
narastanie postaw radykalnych, w tym sympatii dla komunizmu.
Kryzys trwał długo. Poprawa koniunktury zaczęła się w 1934
roku. Odczuwalne stało się to, z wyjątkiem wsi, dopiero dwa lata
później. Gospodarka osiągnęła wskaźniki sprzed depresji na krótko
przed wybuchem wojny. A jednak koniec drugiej dekady można
nazwać okresem wzlotu. Dlaczego?
Nie chodzi tu o same wartości liczbowe, które bez znajomości kontekstu mogą dezinformować. Przykładowo, po wielkim kryzysie warunki handlu światowego zmieniły się całkowicie.
Wywóz i przywóz obrósł gorsetem rozmaitych utrudnień celnych,
biurokratycznych, a nade wszystko finansowych. Poszczególne
państwa poważnie ograniczyły wymianę towarową. Obroty spadły
mniej więcej dwukrotnie, stąd porównanie ich dynamiki winno brać
za punkt wyjścia nie rok 1929, ale np. 1933. Nawet gdy oprzemy się
na publikowanych danych, widać, że w ciągu pięciu lat po ustaniu
wstrząsów wywołanych kryzysem wymiana handlowa Polski wzrosła o prawie 40%. To, że w 1938 roku sięgnęła zaledwie 42% szczytowej wartości sprzed depresji, jest mniej znaczące.
Ważna była za to struktura polskiej wymiany towarowej.
W końcu lat trzydziestych eksportowano – co jest wizytówką możliwości gospodarczych kraju – nie tylko artykuły rolne, węgiel i wyroby
włókiennicze, ale też sprzęt wojskowy, samoloty (można wręcz
mówić o „polskiej szkole” ich konstrukcji), tabor kolejowy. Rzeczypospolita zaczęła również sprowadzać na większą skalę surowce,
co było dalszą oznaką zaawansowania procesu uprzemysłowienia.
40
Warto przyjrzeć się głównym partnerom handlowym. W 1936 roku
były nimi: Wielka Brytania, Niemcy, Stany Zjednoczone Ameryki,
Belgia, Austria, Szwecja, Francja, Czechosłowacja, Holandia i Indie
Brytyjskie. Sześć spośród dziesięciu państw były to tzw. rynki nowe.
Związek Sowiecki – dawna Rosja, czyli czołowy rynek i dostawca
sprzed 1914 roku – plasował się dopiero pod koniec drugiej dziesiątki.
Oznaczało to, że w ciągu zaledwie piętnastu lat pokoju w bardzo
trudnych warunkach nasz kraj zdołał skutecznie zreorientować swoje
więzi handlowe. Perspektywy na lata następne, m.in. w związku
z rozwijaniem współpracy z państwami imperium brytyjskiego,
rysowały się pomyślnie. Swoistym symbolem sukcesu w dziedzinie eksportu zaawansowanej techniki – choć nieznanym współczesnym – było dostarczenie w 1939 roku z Polski do Francji i Wielkiej
Brytanii replik maszyny szyfrującej Enigma, wraz z nie mniej cennym
oprogramowaniem, opracowanych przez polskich matematykówkryptologów, a wykonanych w warszawskiej Wytwórni Radiotechnicznej „AVA”.
Spośród innych osiągnięć warto może przytoczyć te,
których urzeczywistnienie uniemożliwił wybuch wojny. Jesienią
1939 roku miało dojść w Gdyni do wodowania pierwszego polskiego statku pełnomorskiego – drobnicowca s/s „Olza”. W następnym roku planowano rozpocząć tam budowę pierwszego z dwóch
dużych kontrtorpedowców typu „Huragan”, czyli unowocześnionej
wersji ORP „Błyskawica”. Lata 1940-1941 miały przynieść uruchomienie reszty zakładów przemysłowych wznoszonych na terenie COP
i w rejonie Warszawy, co oznaczało m.in. wydatne przyspieszenie
procesu motoryzacji kraju, biegnącego dotąd dość opornie. Prócz
dalszego rozwoju sieci radiowej przygotowywano się do emisji stałych programów telewizyjnych. Szeroko zakrojone były zamierzenia budowlane w stolicy i w okręgu warszawskim, na Wybrzeżu,
Górnym Śląsku, we Lwowie...
A co się nie udało? Przede wszystkim nie rozwiązano problemu wsi. Rezerwy gruntów ornych były zbyt małe nawet na to,
by nadzielić tylko tych chłopów (tzw. małorolnych), którzy mieli
już choć skrawek ziemi, co pozwoliłoby im się utrzymać i sprzedawać nadwyżki. Nie mogła tu pomóc nawet najdalej idąca reforma.
Pracy w mieście brakowało i dla setek tysięcy ludzi mieszkających
Furgon pocztowy – Polski Fiat 508, lata 30. (fot. 20-lecie Komunikacji w Polsce Odrodzonej, Kraków 1939)
Polish Fiat 508 postal van, 1930s (photo: Twenty Years of Transport, Kraków, 1939)
tam już od lat. Nadzieje na złagodzenie bezrobocia wiązano z rozwijaną pod koniec lat trzydziestych, a potem tak złośliwie ośmieszaną, akcją osiedleńczą w krajach zamorskich, której patronowała
Liga Morska i Kolonialna. Jednak kluczową kwestią był rozwój pozarolniczych warsztatów pracy na wsi – np. rzemiosła i usług, a także
ruchu budowlanego.
To ostatnie dotyczyło też mniejszych miast, jak i całego
systemu transportu, używanego na co dzień. Mimo sporych osiągnięć, zwłaszcza w dziedzinie kolejnictwa, nakłady na rozbudowę
dróg i mostów należy ocenić jako zbyt małe. Warunki mieszkaniowe
najgorzej uposażonych i pozbawionych środków do życia trudno
nazwać godnymi, jeśli przypomni się przedmiejskie „budy” wznoszone z odpadów. Za słabo zaawansowane były programy rozwoju
infrastruktury komunalnej (zwłaszcza elektryfikacji).
Słabości wymieniać można dalej. Nie są one jednak w stanie
przesłonić wyraźnie dodatniego ekonomicznego bilansu dwudziestolecia. W końcu lat trzydziestych gospodarka kraju znajdowała
się w fazie wzrostu i modernizacji, a oba te procesy miały dość
solidne podstawy, choć wyraźne zmniejszenie dystansu do krajów
wysoko rozwiniętych (np. Francji) wymagało jeszcze dziesięcioleci.
Pomyłki lub zaniechania decydentów miały charakter drugorzędny
w znacznej mierze wytłumaczalny – przede wszystkim właśnie
rozmiarami odziedziczonego zacofania oraz chronicznym niedoborem kapitałów.
41
Samochody rajdowe
w Gdyni, lata 30.
Start na bramkę samolotu RWD-9
podczas Challenge 1934 w Warszawie (fot. A. Glass)
Start of an RWD-9
in Challenge 1934 in Warsaw (photo: A. Glass)
(fot. Muzeum w Gdyni)
Racing cars in Gdynia,
1930s (photo: Museum in Gdynia)
Autobus, Wilno,
okres międzywojenny (fot. J. Ber)
Bus, Vilnius, interwar years
(photo: J. Ber)
42
Trałowce ORP
Rybitwa,
Czajka, Mewa
i Jaskółka
zacumowane przy
nabrzeżu w Gdyni,
druga połowa lat 30. (fot. NAC)
Minesweepers ORP
Rybitwa, Czajka,
Mewa and Jaskółka
docked offshore in Gdynia,
late 1930s (photo: NDA)
43
Budowa Dworca Głównego w Warszawie, 1939 r.
(fot. 20-lecie Komunikacji w Polsce Odrodzonej, Kraków 1939)
Construction of the railway station in Warsaw, 1939
(photo: Twenty Years of Transport, Kraków, 1939)
Wizualizacja Dworca Głównego
w Warszawie, druga połowa lat 30.
(wł. Muzeum Miasta Gdyni)
Visualisation of the railway station in Warsaw
Map of the port of Gdynia 1938
(photo: Twenty Years of Transport, Kraków, 1939)
44
Plan portu Gdynia 1938 r.
(fot. 20-lecie Komunikacji w Polsce Odrodzonej, Kraków 1939)
(property of Gdynia City Museum)
45
Główne wejście na Targi Poznańskie. Pałac Targowy, lata 20.
(wł. Muzeum Historii Miasta Poznania)
Main entrance to the Poznań Fairgrounds, Palace of Trade, 1920s
(property of Museum of the History of Poznań)
Rozgłośnia w Krakowie.
Radiostacja na terenach pofortecznych, lata 30. (fot. NAC)
Broadcasting station in Kraków.
Radio station on the grounds of a former fortress,
1930s (photo: NDA)
Karol Hubert Rostworowski
i Ludwik Solski przed mikrofonem, lata 30.
T. Gronowski, Powszechna Wystawa Krajowa w Poznaniu, 1929 r.
(fot. 20-lecie Komunikacji w Polsce Odrodzonej, Kraków 1939)
(wł. Muzeum Narodowe w Poznaniu)
T. Gronowski, General National Exhibition in Poznań, 1929
(property of National Museum in Poznań)
46
Legitymacja Powszechnej Wystawy Krajowej 1929 r. (wł. M. Drewniak)
Identification card from the General National Exhibition, 1929 (property of M. Drewniak)
Karol Hubert Rostworowski
and Ludwik Solski at the microphone, 1930s
(photo: Twenty Years of Transport, Kraków, 1939)
47
Plakat reklamowy Elektrit Radio
Odbiorniki dla najwybredniejszych! z 1936 r.
(wł. M. Bryx)
Poster advertising Elektrit radio receivers
for the most discriminating customers! 1936
(property of M. Bryx)
48
Detefon, 1930 r. (wł. M. Bryx)
Detefon crystal radio, 1930 (property of M. Bryx)
49
Mieszkanie bezrobotnych w Królewskiej Hucie, okres międzywojenny (fot. NAC)
Housing for the unemployed in Królewska Huta, interwar years (photo: NDA)
50
Wzorowa zagroda zbudowana z funduszów Ministerstwa Robót Publicznych, pierwsza połowa lat 30. (fot. NAC)
Model homestead built with the Ministry of Public Works funds, 1930s (photo: NDA)
51
Mechaniczne młócenie zboża, okres międzywojenny (fot. NAC)
Mechanical threshing of grain, interwar years (photo: NDA)
52
Oranie ziemi w Wielkopolsce za pomocą pługa parowego, 1927 r. (fot. NAC)
Tilling earth in Wielkopolska using a steam-powered plough, 1927 (photo: NDA)
53
III
Chrzanów, 1931(fot. NAC photo: NDA)
RZECZYPOSPOLITA
wielu narodów
A Multinational Republic
WŁODZIMIERZ MĘDRZECKI Instytut Historii PAN
A Multinational Republic
Some 2/3 of the 32 million inhabitants of
the country (1931) claimed Polish nationality, but in some regions Poles made up more
than 90%, in others – 10%. Jews (more than
3 million) comprised a majority in many cities
in the east. Warsaw had the largest Jewish population – with more than 300,000 Jews. Ukrainians (approx. 5 million), Byelorussians (approx.
2 million), as well as numerous Germans, Lithuanians, and Slovaks, lived in tightly-knit communities. In addition to these, there were also
Czechs, Russians, as well as small groups of
Armenians, Karaites, and Tatars.
Relations between the various ethnic
groups were in some cases good, in other
cases worse. They were affected by the rise of
various forms of nationalism, but in most cases,
mutual relations between minorities and the
Polish majority were good.
A special position was held by the Roman
Catholic church (20.3 million followers), comprised of mostly Poles, but also including Germans, Lithuanians, Byelorussians, and Slovaks,
as well. Polish Catholicism remained traditional
in character. However, within it there were also
modern institutions focused on a spiritual life
based on deep reflection. The Greek-Catholic
Church (3.3 million) was considered a Ukrainian faith, while the Orthodox Church (4 million) was primarily the religion of Ukrainians,
Byelorussians, and Russians. There were 3.3
million followers of Judaism. Followers of Protestantism (900,000) were primarily German,
but included a number of Poles, as well. There
were also small communities of Muslims and
Karaite Jews.
The history of the Second Republic was
one of a struggle for social integration. The borders between the partitions were also social,
56
cultural, and civilizational in nature, dividing
people in terms of ethnicity, law, infrastructure, hierarchies, education, standard of living,
ethos, mentality, and mores. Urban centres like
Warsaw, Lwów, and Łódź, as well as Wielkopolska and Upper Silesia, differed little from the
European model. Yet the vast majority of citizens lived in a world of tradition in which the
ability to read and write were not a daily need.
Less than 20 years later, we can find
in Poland a modern and integrated society in which the majority of people shared
in common the same literary language, cultural code, and hierarchy of values and prestige. One expression of democratization was
a facilitation of social advancement for those
from peasant and working-class backgrounds,
as well as for women. Modernization affected
daily life, mores, and notions of free time.
Responsibility for the shape of the Republic was in the hands of the intelligentsia.
The values upon which it would be based
were the state and modernization. One criterion for a strong state was the support of all
social classes, so the state tried to realize their
interests. Granting rights to all citizens was
a symbol of the Republic’s democracy. The
practical realization of modernization included
the building of the state, making education
universal, and building up the infrastructure
and the economy.
The numerically small (300,000) economically propertied classes accepted the domination of the intelligentsia, while maintaining
their own primacy in the hierarchy of prestige.
The landed gentry supported the democratic
model of the state, and even accepted agricultural reform. Hired physical labourers (approx.
30%) rejected revolution and were generally
in favour of building a democratic Poland. This
does not mean they abandoned the struggle
to improve their working conditions and social
position.
Of particular significance was the stance
of the peasantry (approx. 50%). Putting great
hope in what would accompany the rebirth
of the Polish state, they showed their support
for it as soldiers, producers of foodstuffs, and
as taxpayers. They also agreed to a program of
limited agricultural reform. During the Great
Depression, a wave of disappointment in the
state swept through the countryside. Yet, right
up to the outbreak of war, the peasantry decidedly supported the authorities. In spite of the
tragic state of the economy, Poland’s villages
performed a civilizational leap.
The most marginalized group was the
petty bourgeoisie (approx. 10%), in large part
because the Jewish component of this class
was focused on maintaining the existing economic model and lifestyle.
At the dawn of independence, the majority of peasants and the petty bourgeoisie barely
made ends meet, and the situation of hired
labourers was even worse. However, throughout the interwar period, with the exception of
the Great Depression, the situation improved
markedly. During the second half of the 1930s,
the cumulative effect of years of sacrifice
began to show. Many families began to enjoy
a stable living situation. These improvements
came about quickly and affected a wide range
of social classes.
Sound foundations had been laid for an
integrated, modern Polish society – strong
enough that it survived the terrible experiences
of the Second World War.
Rzeczypospolita wielu narodów
Polski patchwork
Mozaika narodów i wyznań
N
N
ajlepszym chyba sposobem ukazania charakteru społeczeństwa Polski odrodzonej jest przyrównanie go
do skomplikowanego patchworku złożonego z fragmentów wszelkich możliwych materii, o najwymyślniejszych kształtach, deseniach i barwach. Reprezentatywnymi symbolami społeczeństwa Drugiej Rzeczypospolitej byli kardynał Adam Sapieha,
metropolita greckokatolicki Andrij Szeptycki, metropolita prawosławny Dionizy i Abraham Mordechaj Alter, czwarty cadyk dynastii Ger (Góry Kalwarii). Obok nich możemy przywołać wybitnych
intelektualistów i twórców europejskiego formatu – socjologa
Floriana Znanieckiego, pisarza, tłumacza, działacza społecznego
Tadeusza Boya-Żeleńskiego, matematyka Stefana Banacha, konstruktora Stefana Bryłę czy medyka Leopolda Hirszfelda. Wielu z nas
Polska okresu międzywojennego kojarzy się z osiągnięciami sportowymi pilotów Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury, mistrzów olimpijskich Haliny Konopackiej i Janusza Kusocińskiego. Ale nie mniej
reprezentatywna dla społeczeństwa Drugiej Rzeczypospolitej jest
postać niezamożnego chłopa polskiego z Mazowsza, ukraińskiego
z Pokucia, białoruskiego z Polesia, czy też żydowskiego „mieszczanina” z Dawidgródka.
W pierwszych latach okresu międzywojennego, spoglądając na polski patchwork, można było dostrzec wiele sztucznych
zestawień kolorów i faktur, grube nieporadne szwy. Jednak w miarę
upływu czasu stawał się on coraz bardziej harmonijny, a łączące go
ściegi coraz mocniejsze, choć mniej widoczne. W 1939 roku, by go
rozerwać, trzeba było wspólnego wysiłku dwóch potęg, z których
każda miała ambicje zapanować nad całym światem.
a różnobarwność pejzażu społecznego Drugiej
Rzeczypospolitej istotny wpływ miało jego zróżnicowanie etniczne. Ogólny wskaźnik pokazujący,
że około dwie trzecie obywateli liczącego 32 mln mieszkańców kraju
(w 1931 r.) deklarowało narodowość polską, w niewielkim stopniu
oddaje skomplikowany charakter jego struktury narodowościowej.
W niektórych regionach Polacy stanowili ponad 90% ogółu ludności, w innych ich udział nie przekraczał 10%.
Ponad trzymilionowa społeczność żydowska była praktycznie niewidoczna w dawnym zaborze pruskim i na Śląsku, natomiast w wielu miastach województw wschodnich stanowiła zdecydowaną większość mieszkańców. Największym ośrodkiem Żydów
polskich była Warszawa, skupiająca ponad trzystutysięczną ich społeczność. Ukraińcy (ok. 5 mln), Białorusini (ok. 2 mln) oraz mniej
liczni Niemcy, Litwini i Słowacy mieszkali w zwartych skupiskach
terytorialnych, tworząc wraz z Polakami i Żydami obszary niezwykle barwnego pod względem społecznym i kulturowym szerokiego
pogranicza. Dodatkowego kolorytu mozaice narodowościowej
Drugiej Rzeczypospolitej dodawali Niemcy, potomkowie kolonistów
z poprzedniego stulecia w Polsce Centralnej, ale i w Galicji Wschodniej czy na Wołyniu, Czesi wołyńscy, kilkadziesiąt tysięcy Rosjan,
a także nieliczne, ale znaczące w pejzażu społecznym grupki Ormian,
Karaimów i Tatarów.
Stosunki między przedstawicielami różnych narodowości układały się rozmaicie. W istotny sposób wpływał na nie rozwój
nacjonalizmów, które żądały dla siebie wyłącznych praw do uznanych za własne „terytoriów etnicznych”. Hasła w rodzaju „Polska dla
Polaków” czy „Lachy za San” znajdowały złowrogie materializacje
w postaci publicznych seansów nienawiści, zamachów terrorystycznych czy pogromów. Jednocześnie jednak zdecydowana większość
obywateli Drugiej Rzeczypospolitej na poziomie lokalnym dobrze
57
układała wzajemne relacje, niezależnie od dzielących ich różnic
krwi i wyznawanej religii. Wspomnienia i inne źródła pełne są świadectw o wspólnym świętowaniu, przeżywaniu radosnych i bolesnych wydarzeń, o przyjaźni i miłości, dla których etnos i wyznanie
nie miały znaczenia.
Ważną rolę w życiu społeczeństwa Drugiej Rzeczypospolitej odgrywała religia. Szczególne miejsce zajmował Kościół rzymskokatolicki, skupiający około 20,3 mln wiernych, przede wszystkim
Polaków, lecz także pewne grupy Niemców, Litwinów, Białorusinów
i Słowaków. Jego pozycję w państwie określiła konstytucja marcowa,
w której stwierdzano, że „wyznanie rzymskokatolickie, będące religią
przeważającej większości narodu, zajmuje w państwie naczelne stanowisko wśród równouprawnionych wyznań”, oraz postanowienia konkordatu zawartego między Stolicą Apostolską a Polską w 1925 roku.
Polski katolicyzm w okresie międzywojennym zachowywał w dużej
mierze tradycyjny charakter i nadal dominowała w nim religijność typu
ludowego. Jednak można było obserwować szereg zjawisk świadczących o kształtowaniu się nowoczesnego, opartego na głębokiej refleksji intelektualnej i społecznej widzenia życia duchowego. Symbolem
tego nurtu polskiego katolicyzmu był ks. Władysław Korniłowicz (1884-1946), duszpasterz młodzieży akademickiej, współtwórca Zakładu dla
Ociemniałych w Laskach pod Warszawą.
Tak jak w potocznym odczuciu rzymski katolicyzm był
„wiarą polską”, tak Kościół greckokatolicki czy unicki, do którego
należało 3,3 mln osób, postrzegano jako narodowe wyznanie ukraińskie. Stało się nim za sprawą ogromnej roli, jaką duchowni tego
Kościoła odgrywali w budzeniu ukraińskiej świadomości narodowej
oraz w codziennym życiu wsi galicyjskiej.
Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna, licząca prawie
4 mln wiernych, była wyznaniem przede wszystkim Ukraińców,
Białorusinów i Rosjan. Przez całe dwudziestolecie trwała ostra walka
między większością hierarchii, starającej się utrzymać jej rosyjski
charakter, a działaczami narodowymi, dążącymi do jej ukrainizacji
i białorutenizacji. Pod koniec okresu międzywojennego do sporu
włączyło się państwo polskie, które postanowiło pogodzić zwaśnione strony przez... polonizację prawosławia. Jego poważnym
problemem w okresie międzywojennym było pojawianie się wśród
wiernych licznych „proroków” i „świętych”, jak Ilja na Białostocczyźnie
58
czy Muraszko na Wołyniu, wokół których formowały się sekty skupiające niekiedy wielotysięczne rzesze wyznawców. Rozpadały się
one dość szybko, ale też pojawiali się nowi „prorocy”.
Największy bezpośredni wpływ na życie 3,3 mln wyznawców wywierała religia mojżeszowa, drobiazgowo określająca sposoby postępowania i sposób życia wiernych. Każda z ponad 800
gmin wyznaniowych organizowała nie tylko życie religijne członków, ale także patronowała instytucjom gospodarczym, społecznym,
dobroczynnym, kulturalnym i edukacyjnym, a nawet sportowym.
Panorama wyznaniowa społeczeństwa Drugiej Rzeczypospolitej nie byłaby pełna bez przywołania Kościołów ewangelickich (ok. 900 tys. wiernych), do których należeli przede wszystkim
Niemcy, ale też spora grupa Polaków (np. na Śląsku Cieszyńskim,
a także wśród inteligencji). Niewielkie liczebnie, ale wyróżniające się
przez swą egzotykę były nieliczne społeczności polskich muzułmanów (na Wileńszczyźnie i Białostocczyźnie) oraz Karaimów w Wilnie
i w Łucku.
Arcybiskup Adam Sapieha na jubileuszu
w Krakowie, 1937 (fot. NAC)
Archbishop Adam Sapieha at jubilee
in Kraków, 1937 (photo: NDA)
Budowanie nowoczesnej wspólnoty
D
zieje Drugiej Rzeczypospolitej są w dużym stopniu
historią walki o budowę fundamentów nowoczesnego, zintegrowanego społeczeństwa polskiego,
co było podstawowym warunkiem odzyskiwania przez Polskę trwałej zdolności do samodzielnego bytu narodowego i państwowego.
Na pejzaż społeczny Drugiej Rzeczypospolitej w pierwszych latach niepodległości składało się wiele równoległych światów. Granice zaborów miały charakter nie tylko polityczny, ale też
społeczny, kulturowy i cywilizacyjny. Znajdowały swe odbicie
w odmiennościach struktury etnicznej, charakteru i jakości systemów prawnych, infrastruktury, różnicach miejsca w hierarchii społecznej, przeciętnego poziomu i charakteru wykształcenia, materialnego poziomu życia, etosu, mentalności i obyczajowości jednostek
i grup społecznych.
W granicach odradzającej się Rzeczypospolitej znalazł się
konglomerat odległych od siebie światów społecznych. Wielkomiejskie środowiska Warszawy, Lwowa, Łodzi, także Wielkopolska,
Wizyta arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego,
metropolity lwowskiego, w Paryżu, 1925 (fot. NAC)
Archbishop Andrzej Szeptycki, metropolitan
of Lwów, during a visit in Paris, 1925 (photo: NDA)
59
Górny Śląsk pod względem infrastruktury, stylu i poziomu życia nie
odbiegały od wzorów europejskich. Były to jednak jedynie enklawy
nowoczesności, zaś zdecydowana większość mieszkańców młodego państwa należała do świata głęboko osadzonego w tradycji,
którego rytm i poziom życia wyznaczały niewielkie, prowadzone
w tradycyjny sposób chłopskie gospodarstwa rolne, małe zakłady
rzemieślnicze i cotygodniowy jarmark w niewielkim miasteczku,
w którym umiejętność czytania i pisania była raczej wyrazem wyższych aspiracji niż codzienną potrzebą.
Niespełna dwadzieścia lat później, w przededniu wybuchu II wojny światowej, choć granica dawnego zaboru pruskiego
pozostała jeszcze wyraźna, możemy mówić o zintegrowanym społeczeństwie polskim, w którym znaczna większość obywateli umiała
posługiwać się polskim językiem literackim i dysponowała tym
samym podstawowym kodem kulturowym, w którym obowiązywała wspólna hierarchia wartości, wspólny system norm społecznych, jedna hierarchia prestiżu. W 1939 roku społeczeństwo polskie
było społeczeństwem znacznie bardziej nowoczesnym niż u progu
niepodległości. W sferze materialnej znajdowało to swój wyraz
w sposobie ubierania się, wyposażeniu mieszkań, znacznie większej wadze przywiązywanej do higieny osobistej, upowszechnieniu
takich atrybutów nowoczesności, jak radio czy rower. Jeszcze ważniejsza była demokratyzacja stosunków społecznych, której wyrazem było znaczne poszerzenie kanałów awansu i kariery młodzieży
ze środowisk chłopskich i robotniczych oraz kobiet. Innym polem
wielkich zmian modernizacyjnych był model życia codziennego,
obyczajowość oraz sposoby spędzania czasu wolnego.
Czas inteligencji
S
zukając czynników, które umożliwiły osiągnięcie wielkiego sukcesu, jakim było stworzenie w niezwykle krótkim czasie zintegrowanego społeczeństwa polskiego,
musimy zwrócić się ku inteligencji polskiej. W odrodzonej Rzeczypospolitej członkowie tej warstwy, liczącej pod koniec okresu międzywojennego około dwóch milionów osób, stworzyli środowiska
intelektualne i artystyczne, odgrywali najważniejszą rolę w kreowa-
60
niu opinii publicznej, objęli przytłaczającą większość stanowisk
w aparacie administracyjnym, wojsku i oświacie. Tym samym inteligencja wzięła na siebie odpowiedzialność za kształt i sposób funkcjonowania praw i instytucji Rzeczypospolitej.
Przed inteligencją stanęło zadanie budowy i wprowadzania do praktyki społecznej fundamentów ideowych nowego państwa i społeczeństwa. Były one wyrażane expressis verbis w dziełach
choćby Stefana Żeromskiego czy Juliusza Kadena-Bandrowskiego,
ale też znajdowały wyraz w uchwalanych prawach, praktyce działania instytucji życia społecznego, hierarchiach prestiżu, kanonach
wychowawczych, programach szkolnych, normach i wzorcach obyczajowych etc. Analizując je, można odnaleźć dwie podstawowe
wartości na jakich się opierały.
Pierwsza – to państwo, którego wartość dla narodu boleśnie odczuliśmy poprzez doświadczenie rozbiorów. Dlatego też obowiązkiem wszystkich i każdego musi być gotowość do pracy, walki
i poświęcenia własnych, partykularnych interesów dla państwa.
Inteligencja polska doskonale zdawała sobie sprawę,
że podstawowym warunkiem silnego państwa jest zapewnienie mu
rzetelnego poparcia wszystkich warstw społecznych. Także dlatego
kierowana przez inteligentów Druga Rzeczypospolita była państwem
starającym się realizować podstawowe interesy wszystkich grup
społecznych, w wielu przypadkach w imię interesu ogólnego wspomagając słabszych. Tak było przy tworzeniu zrębów ustrojowych
w latach 1918-1921. Przyznanie pełni praw obywatelskich i politycznych wszystkim obywatelom niezależnie od zamożności, pozycji
społecznej i płci było kamieniem milowym w procesie demokratyzacji życia społecznego na ziemiach polskich i jednocześnie symbolem demokratycznego charakteru odrodzonej Rzeczypospolitej. Jednak nie ograniczono się do tego. Druga Rzeczypospolita
zarówno na drodze stanowienia prawa (na przykład nowoczesnego
prawa pracy), jak również w życiu praktycznym – poprzez reformę
rolną, systematyczną rozbudowę systemu szkolnego, działalność
Państwowej Inspekcji Pracy etc. – realizowała przez całe dwudziestolecie politykę demokratyzacji ładu społecznego.
Drugą wartością narodowego etosu dwudziestolecia
wypracowanego przez polską inteligencję była modernizacja,
rozumiana jako dążność do przezwyciężenia spowodowanych
Dionizy, metropolita Kościoła prawosławnego w Polsce w stroju pontyfikalnym, 1925 (fot. NAC)
Dionisiy, metropolitan of the Polish Orthodox Church in pontifical dress, 1925 (photo: NDA)
61
rozmaitymi przyczynami zapóźnień i gotowość do adekwatnej odpowiedzi na wyzwania współczesności w budowie sprawnego państwa
i nowoczesnej gospodarki. Praktyczną realizacją programu modernizacyjnego była budowa nowoczesnego państwa, praca nad upowszechnieniem oświaty, tworzenie nowoczesnej infrastruktury
i gospodarki.
Warunkiem powodzenia misji inteligencji polskiej w okresie
międzywojennym było uczestnictwo w urzeczywistnianiu formułowanych przez nią idei i programów pozostałych grup społecznych.
Nieliczne liczebnie (łącznie koło 300 tys.) i w gruncie rzeczy bardzo
słabe ekonomicznie warstwy posiadające bez większych problemów pogodziły się z faktyczną dominacją inteligencji w społeczeństwie polskim, zachowując jednak prymat w hierarchii prestiżu
społecznego. Było to możliwe dzięki temu, że ziemiaństwo polskie,
w którym dominującą rolę odgrywali potomkowie wielkich rodzin
arystokratycznych i szlacheckich, poparło demokratyczny model
odrodzonego państwa polskiego, a nawet dobrowolnie zgodziło
się na wymierzoną bezpośrednio w jego interesy reformę rolną.
W efekcie ziemianie byli powszechnie postrzegani jako powiernicy wielkiej tradycji kultury szlacheckiej, a jednocześnie wyznaczniki, żywe wzory postawy społecznej, wykwintności, obyczaju
i dobrego smaku.
Pozostający na przeciwległym biegunie hierarchii społecznej fizyczni pracownicy najemni, stanowiący około 30% społeczeństwa, w latach 1918-1920 zdecydowanie odrzucili ideę rewolucji
proletariackiej i opowiedzieli się za budową niepodległej, demokratycznej Polski. Nie oznaczało to oczywiście rezygnacji ze stałej walki
o poprawę warunków pracy i pozycji społecznej, tym bardziej uzasadnionej, że warunki pracy i płace robotnicze w Polsce można
było uznać za przyzwoite jedynie w zakładach państwowych oraz
dużych, nowoczesnych przedsiębiorstwach prywatnych. Natomiast
zdecydowana większość, pracująca w niewielkich, prymitywnych
zakładach produkcyjnych, warsztatach rzemieślniczych, małych
sklepikach, na służbie oraz w majątkach ziemskich, otrzymywała
wynagrodzenie ledwie wystarczające do przeżycia i znikome zabezpieczenie socjalne. Dodatkowo nad pracownikami najemnymi nieustannie wisiała groźba bezrobocia, sporego nawet w latach dobrej
koniunktury, a które w latach wielkiego kryzysu osiągnęło zatrważa-
62
jące rozmiary. W wielu przypadkach podczas strajków i demonstracji dochodziło do starć z policją a nawet wojskiem, niekiedy (choćby
Kraków 1923 czy Lwów 1936) kończących się rozlewem krwi po
obu stronach. Jednak w żadnym momencie robotnicy polscy nie
opowiedzieli się za projektem komunistycznym, który za warunek
poprawy sytuacji mas pracujących uznawał zniszczenie państwa
polskiego i budowę sprawiedliwej socjalistycznej czy komunistycznej Polski na jego gruzach.
Szczególne znaczenie dla powodzenia budowy zintegrowanego, nowoczesnego społeczeństwa polskiego miała postawa
chłopów stanowiących około połowy ludności Polski, którzy w okres
niepodległości wchodzili z bagażem niewyrównanych rachunków
dziejowych, silnie osadzeni w kulturze tradycyjnej, niedostosowanej
do wymogów nowoczesnego świata. W dużym stopniu za sprawą
wielu lat wysiłków inteligencji i chłopskich partii politycznych chłopi
polscy pozytywnie i z nadzieją odnieśli się do odrodzonej Rzeczypospolitej. W pierwszych latach dwudziestolecia wsparli ją jako żołnierze we wszystkich konfliktach zbrojnych oraz materialnie jako
producenci żywności i rzetelni płatnicy podatków. Zaakceptowali
też ideę umiarkowanej reformy rolnej jako drogi do zadośćuczynienia za dawne krzywdy i poprawy ich sytuacji ekonomicznej. W okresie wielkiego kryzysu po wsi rozlała się fala wielkiego rozczarowania
do państwa, które zdaniem chłopów nie wywiązywało się ze swych
obowiązków wobec drobnych rolników. Rozpoczął się okres niezwykle ostrych konfliktów między państwem a znajdującą się w tragicznej sytuacji wsią. W starciach chłopów z policją w latach 1932-1933 i w roku1937 padły ofiary śmiertelne. Jednak w ostatnich miesiącach przed wybuchem wojny chłopi w swej masie i ich polityczna
reprezentacja zdecydowanie wsparli władze państwowe.
Mimo fatalnej sytuacji ekonomicznej wieś polska w okresie międzywojennym dokonała znaczącego skoku cywilizacyjnego.
Szybko rosła grupa chłopów wykształconych, aktywnych społecznie, którzy poprzez liczne organizacje społeczne, gospodarcze
i kulturalne świadomie uczestniczyli w życiu publicznym. W gospodarstwach rolnych wprowadzano znaczące ulepszenia, nowo budowane domy miały więcej izb, większe okna, angielską kuchnię(w
której palenisko przykryte jest stalową płytą, a dym odprowadzany
przewodem kominowym) zamiast tradycyjnego pieca, drewniane
Juliusz Bursche. Jubileusz 25-lecia piastowania urzędu superintendenta Kościoła ewangelicko-augsburskiego, 21.01.1930 r. (fot. NAC)
Juliusz Bursche on the 25th anniversary of his serving as superintendent of the Augsburg Evangelical Church, 21.01.1930 (photo: NDA)
63
podłogi i były meblowane na wzór miejski. Wokół domów pojawiły
się ogródki kwiatowe, a do chłopskiego jadłospisu zawitały nowe
warzywa, na przykład pomidory. Pod koniec okresu międzywojennego główną barierą hamującą modernizację wsi był brak kapitału,
a nie bardzo silny jeszcze w początku lat dwudziestych konserwatyzm chłopski.
Stosunkowo najmniej zaangażowane w procesy integracyjne społeczeństwa Drugiej Rzeczypospolitej pozostawało
przez całe dwudziestolecie drobnomieszczaństwo, którego udział
w całym społeczeństwie szacowany był na około 10%. Działo się tak
przede wszystkim dlatego, że drobnomieszczaństwo żydowskie,
stanowiące znaczną część tej warstwy, swoją aktywność skupiło
nie na poszukiwaniu sposobów odnalezienia się w zmieniającej się
rzeczywistości, lecz na obronie swojego dotychczasowego modelu
gospodarowania i stylu życia. Prowadziło to do utrwalania się strukturalnego kryzysu, drążącego tę grupę społeczną, i pogłębiania jej
separacji w stosunku do reszty społeczeństwa.
Społeczeństwo na dorobku
B
ez obawy o popełnienie większego błędu możemy
stwierdzić, że u zarania niepodległości sytuacja materialna przeciętnego obywatela Drugiej Rzeczypospolitej była nie do pozazdroszczenia. Zdecydowana większość chłopów i drobnomieszczan dysponowała warsztatami pracy ledwie
wystarczającymi na bieżące wiązanie końca z końcem. Jeszcze
gorsza była sytuacja pracowników najemnych – robotników i inteligencji, zwłaszcza w okresie szalejącej inflacji. Sytuację dodatkowo
pogarszała konieczność odbudowy zniszczeń wojennych i odrabiania strat poniesionych w okresie zawieruchy wojennej 1914-1920.
Generalnie słaba koniunktura gospodarcza okresu międzywojennego, w dodatku pogorszona wielkim kryzysem gospodarczym lat
1929-1935, uniemożliwiła radykalną poprawę stanu infrastruktury
kraju i zamożności społeczeństwa. Pod koniec okresu międzywojennego około połowy wszystkich mieszkań w Polsce było jednoizbowych, a zajmowały je przeciętnie cztery osoby. Podstawą diety dla
większości nadal pozostawała kapusta i ziemniaki. Przeciętne spoży-
64
cie mięsa na jednego mieszkańca dopiero w 1936 roku przekroczyło
poziom 20 kilogramów rocznie. W 1938 roku było w Polsce 1238 wsi,
do których docierał prąd elektryczny – na ponad 40 tys. ogółem.
Co gorsza, do 1939 roku nie udało się zlikwidować obszarów bez
szkół, których mieszkańcy pozbawieni byli możliwości nauki
w szkole powszechnej.
Jednak ważniejsze wydaje się to, że przez cały okres międzywojenny, z wyłączeniem czasu wielkiego kryzysu, sytuacja
zmieniała się wyraźnie na lepsze. Syntetycznym tego wyrazem
był bardzo szybki wzrost przewidywanej długości życia – z nieco
ponad 40 lat dla rodzących się koło 1920 roku do około 50 lat
w 1938. Na tą ogromną zmianę składały się przede wszystkim
ogólny wzrost poziomu życia, konsumpcji i poprawa warunków
higienicznych, a także polepszenie opieki zdrowotnej i społecznej. Wszelkie statystyki pokazują, a autorzy pamiętników opisujących okres międzywojenny potwierdzają, że w drugiej połowie lat
trzydziestych zaczęły się kumulować pozytywne efekty wielu lat
wyrzeczeń i dorobku indywidualnego i zbiorowego, kolejne inwestycje w infrastrukturze nadawały bardziej nowoczesny charakter
wielu miastom, wyraźnie poprawiła się sieć komunikacyjna (choć
nadal daleko jej było do stanu pożądanego). W niejednym z miast
kresowych w początkach okresu międzywojennego utyskiwano,
że kałuże na centralnej ulicy są tak głębokie, że może w nich utonąć
woźnica siedzący na koźle. Pod koniec dwudziestolecia publicznie
dyskutowanym w Brześciu problemem stał się brak porządnej kwiaciarni, co uniemożliwiało należyte honorowanie jubilatów i solenizantów. Wiele rodzin zaczynało cieszyć się stabilizacją społeczną
i materialną. Co ważne, poprawa następowała szybko i dotyczyła
szerokich grup społecznych. Od 1934 roku systematycznie podnosił się poziom wynagrodzeń pracowników najemnych wszystkich kategorii. Z roku na rok spadał poziom bezrobocia. Wzrastała
liczba i jakość budowanych mieszkań. Symbolem kierunku i natężenia zmian w ostatnich w latach okresu międzywojennego może
być wzrost liczby zarejestrowanych abonentów Polskiego Radia
z 374 tys. w 1935 do 992 tys. w roku 1938 i ponad miliona w początku
1939 roku. Nadchodząca dekada lat czterdziestych rysowała się jako
okres pierwszych obfitych żniw po dwudziestu latach ciężkiej pracy
jednostek i całych grup społecznych.
Najważniejszym czynnikiem, który
uchronił Polaków przed utratą wspólnej tożsamości w warunkach rozbiorów, była kultura. W okresie międzywojennym kulturowy
fundament społeczeństwa polskiego został
solidnie wzmocniony, głównie za sprawą
państwowej szkoły polskiej. Ponadto, przede
wszystkim za sprawą wykorzystania możliwości jakie dawało posiadanie własnego
państwa, społeczeństwo polskie wytworzyło gęstą sieć nowych instytucji społecznych o zasięgu ogólnopolskim. Dzięki temu
w bardzo krótkim z perspektywy dziejów
społecznych okresie dwudziestu lat udało
się Polakom stworzyć solidne fundamenty
zintegrowanego, nowoczesnego społeczeństwa polskiego – tak silne, że wytrzymały
straszliwe doświadczenie II wojny światowej.
Abraham Mordechaj Alter, cadyk z Góry Kalwarii (fot. NAC)
Abraham Mordechai Alter, a tsaddik from Góra Kalwaria (photo: NDA)
65
Modły w meczecie w Wilnie (fot. NAC)
Prayer in a mosque in Vilnius (photo: NDA)
66
Księża ormiańscy podczas wypoczynku (fot. NAC)
Armenian priests enjoying the outdoors (photo: NDA)
67
„Dziennik Praw Państwa Polskiego”, nr 18,
poz. 46, R. 1918 (wł. Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego)
“Journal of Polish Laws”, no. 18, section 46,
from 1918 (property of Warsaw University Library)
68
„Dziennik Praw Państwa Polskiego”, nr 17, poz. 42, R. 1918 (wł. Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego)
“Journal of Polish Laws”, no. 17, section 42, from 1918 (property of Warsaw University Library)
69
Ulica Marszałkowska w Warszawie (fot. NAC)
Marszałkowska Street in Warsaw (photo: NDA)
70
Plac Wolności w Poznaniu (fot. Muzeum Narodowe w Poznaniu)
Freedom Square (Plac Wolności) in Poznań (photo: National Museum in Poznań)
71
Kawiarnia „Gastronomia” w Warszawie (fot. NAC)
Gastronomia cafe in Warsaw (photo: NDA)
72
Kraków. Przejazd tramwajem linii „4” (fot. NAC)
Kraków. Riding on tram line 4 (photo: NDA)
73
Plac targowy w Pińsku (fot. NAC)
Market square in Pińsk (photo: NDA)
74
Zagroda we wsi Wietrzychowice (fot. NAC)
Homestead in the village of Wietrzychowice (photo: NDA)
75
Praca przy żniwach (fot. NAC)
Work during the harvest (photo: NDA)
Wykopki (fot. NAC)
Harvesting potatoes (photo: NDA)
76
Bronowice, 1931 (fot. NAC photo: NDA)
77
Wzorcowa wieś Lisków, 1937 (fot. NAC)
Model village of Lisków, 1937 (photo: NDA)
78
Rodzina słuchająca radia, Karczew, 1932 (fot. NAC)
A family listening to the radio, Karczew, 1932 (photo: NDA)
79
IV
Kawiarnia „Sztuka i Moda” w Warszawie, lata 30. (fot. NAC)
”Sztuka i Moda” (”Art and Fashion “) Cafe in Warsaw, 1930s (photo: NDA)
Muzy
między wojnami
Muses of the Interwar Years
JAN TOMKOWSKI
Muses of the Interwar Years
Polish culture between 1918 and 1939 was
characterized by its incredible diversity. Respect
for tradition functioned alongside avant garde
aspirations. In the novel, one pole on this axis
was Maria Dąbrowska’s Nights and Days, the
other Witold Gombrowicz’s Ferdydurke; in poetry
it was Julian Tuwim and Julian Przyboś; and in
theatre – Jerzy Szaniawski and Stanisław Ignacy
Witkiewicz.
The role of literary salons was assumed by
the writer’s home. And while artistic salons had
been characterized by their liveliness and transience, the literary cafe proved to be an institution with more permanence. On November
29, 1918, the first poet’s cafe, Pod Pikadorem,
opened its doors. Success, however, did not
come to its founders – Jan Lechoń, Kazimierz
Wierzyński, Julian Tuwim, and Antoni Słonimski
– until a bit later, during the era of Cafe
Ziemiańska. In the 1930s, Witold Gombrowicz
worked to establish himself in Poland’s literary
milieu at “his” table at the cafe.
The most important publishers and editors were located in Warsaw. They, too, at times
performed the functions of literary salons.
In 1919, the famed Reduta Theatre was
opened. Leon Schiller, and most of all Juliusz
Osterwa, were the Reduta’s most renowned
directors. It was a kind of a theatre-laboratory,
which practiced new methods in actor training,
aiming to create an almost “monastic” ascetic
artistic community that shunned stardom.
Five years later came the opening of the National Theatre (Teatr Narodowy),
which constantly struggled with various problems. Ludwik Solski, Aleksander Zelwerowicz,
and Wilam Horzyca all worked there, and it
82
was here that Osterwa directed his most wellknown production, My Little Quail Ran Away.
The famed manager Arnold Szyfman
put his talent to work running two important
venues in Warsaw: the Little Theatre (Teatr
Mały) and the Polish Theatre (Teatr Polski).
Szyfman enticed viewers with attractive scenery and performances by famous actors, such
as Irena Solska, Stanisława Wysocka, Irena
Eichlerówna, Aleksander Zelwerowicz, and
Kazimierz Junosza-Stępowski. This was also
where Leon Schiller most fully realized his concept of “monumental theatre”, in his production of Mickiewicz’s Forefather’s Eve.
In 1928, the Ateneum Theater opened
with great ambitions that were never fully realized in terms of popularity. It owed the quality
and popularity of its productions primarily to
actor and director Stefan Jaracz.
Provincial theatres did not share these successes, although some of Poland’s best actors
often worked with them. In 1925, Osterwa took
his Reduta Theatre to Vilnius for several years,
and afterwards moved to Kraków; however,
his Słowacki Theatre never reached the level
of the venues in Warsaw. The theatre scene
in Lwów enjoyed more success, having been
invigorated by first Schiller, then Horzyca.
An important, though local role was
played by theatres in Poznań, Bydgoszcz, Łódź,
and Toruń. In Warsaw, Krakow, Łódź, Lwów,
Lublin, and Vilnius there were also Yiddish theatres. Folk theatres, worker’s theatres, and student and school theatres, as well as experimental theatres staged performances, as well.
Legends surround the Qui Pro Quo (1919-1932) literary cabaret, for which Julian Tuwim,
Muzy między wojnami
Marian Hemar, Feliks Konarski (Ref-ren) wrote
scripts, and Hanka Ordonówna, Zofia Terné,
Eugeniusz Bodo, Andrzej Bogucki, Chór Dana
performed, as did master-of-ceremonies
Fryderyk Járosy.
Of a more revue character was Eye of
the Sea, where Zula Pogorzelska and Ludwik
Sempoliński performed. Productions by the
song-writing team Andrzej Włast (words) and
Jerzy Petersburski (music) proved to be enormously popular and spirited, including one of
the most Popular Polish songs, “Tango milonga”
(known in English as “Oh Donna Clara”).
Another theatre that made the annals of
history was the ephemeral Ali Baba, where
Ludwik Sempoliński performed the song “That
Moustache, Oh That Moustache”, parodying
both Chaplin and Hitler, which infuriated the
Germans. And this was 1939…
Lwów Merry Wave, a radio cabaret featuring Szczepcio and Tońcio – played by Kazimierz
Wajda and Henryk Vogelfänger – proved to be
an unprecedented success. Thanks to them,
the humour and dialect of Lwów is well known
throughout Poland. In Vilnius, the literary radio
cabaret Vilnius Cuckoo was hosted by Konstanty Ildefons Gałczyński and Teodor Bujnicki.
Songs from the interwar period have in
recent years made a comeback. They were
penned by professionals like composer Henryk
Wars and poet Julian Tuwim. Marian Hemar
wrote the words to several thousand songs.
In Polish interwar cinematography, there
were no masterpieces, or even truly ambitious
films. Sensational and melodramatic films, as
well as musical comedies, however, enjoyed
great popularity. Poland’s greatest stars were
featured in these films, including Jadwiga
Smosarska, Jerzy Leszczyński, Elżbieta Barszczewska, Kazimierz Junosza-Stępowski, Józef
Węgrzyn, Jacek Woszczerowicz, Stefan Jaracz,
and Tadeusz Fijewski. Their work is still appreciated by even the most discriminating film
buffs. An exceptional phenomenon was Yiddish cinema, which occasionally produced
experimental films. The most ambitious of
these filmmakers were Franciszka and Stefan
Themerson.
The Great Theatre (Teatr Wielki) experienced a difficult period during the interwar
period, although it was still considered fitting
to attend the philharmonic. An expression of
the musical ambitions of the time were two
international competitions: the Chopin Piano
Competition (since 1927) and the Wieniawski
Violin Competition (since 1935).
D
wadzieścia lat polskiej niepodległości to okres zakładania fundamentów nowoczesnego państwa. To również pewna epoka
kultury współczesnej, oceniana niegdyś bardzo krytycznie i niesprawiedliwie, a dziś wywołująca podziw, ale i sentyment. Kulturę polską 1918-1939 cechuje nade wszystko ogromna różnorodność. Szacunek dla tradycji
spotyka się z dążeniami awangardowymi, otwierającymi nowe horyzonty
sztuki. W powieści międzywojennej jeden biegun wyznaczają Noce i dnie Marii
Dąbrowskiej, drugi – Ferdydurke Gombrowicza. W poezji Tuwim i Przyboś,
w teatrze zaś – Szaniawski i Witkacy symbolizują opozycyjne dążenia estetyczne.
W filmie – komediom i melodramatom przeciwstawić można skromne wprawdzie, ale oryginalne dokonania awangardy filmowej.
Na razie publiczność wybiera chętniej to, co tradycyjne, czytelne, zajmujące. Jej głosu nie można zresztą lekceważyć. Wiek XX to przecież epoka
masowej widowni i wysokonakładowych bestsellerów we wszystkich niemal
dziedzinach sztuki. Kultura popularna okresu międzywojennego, często atakowana za kiczowatość, dziś przeżywa wyraźny renesans popularności. Doceniamy i rozumiemy lepiej ówczesną piosenkę, kabaret, film.
Już w poprzednim stuleciu życie literackie przenosi się coraz częściej
z salonu do kawiarni czy też redakcji. Czasopisma i gazety zbliżają do siebie
dziennikarzy i literatów. Gośćmi arystokratycznych salonów pozostają nieliczni.
Niekiedy rolę salonów literackich przejmują domy pisarzy – w dwudziestoleciu międzywojennym zwłaszcza te większe, zasobniejsze lub położone
w szczególnie atrakcyjnych miejscach. Pisarze zbierają się więc na przykład
w mieszkaniach Zofii Nałkowskiej czy Tadeusza Boya-Żeleńskiego, odwiedzają
Marię Dąbrowską i Stanisława Stempowskiego. W Pławowicach, rodzinnej
posiadłości Ludwika Hieronima Morstina, odbywają się zjazdy poetów. Wielu
literatów gości w podwarszawskich Stawiskach, u Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów. Podobną funkcję w Zakopanem pełnią: Harenda, zajmowana przez Jana
Kasprowicza, a później wdowę po poecie, i Atma, willa Karola Szymanowskiego,
otwarta nie tylko dla muzyków.
83
W Krakowie ciągłość tradycji symbolizuje słynna Kossakówka, gdzie spotkać można nie tylko Marię Pawlikowską-Jasnorzewską, Wojciecha i Jerzego Kossaków, ale także Leona Chwistka.
Mniej szczęścia mieć będą Kościanki koło Wrześni – właśnie tutaj
związani z grupą ekspresjonistów bracia Witold i Jerzy Hulewiczowie próbowali na początku międzywojnia pozyskiwać interesujących autorów dla poznańskiego „Zdroju”. Przyjeżdżali tu między
innymi Stanisław Przybyszewski i Jarosław Iwaszkiewicz. Najbardziej
ekscentryczny salon dwudziestolecia stworzył Stanisław Ignacy Witkiewicz. Był to salon nieformalny, warszawsko-zakopiański, posiadający jednak ściśle określoną przez gospodarza hierarchię i osobliwe
reguły zastępujące tradycyjne konwenanse.
Międzywojenne salony artystyczne czy też ich odpowiedniki cechuje zarówno wielka żywiołowość, jak i efemeryczność.
Literacka kawiarnia wydaje się instytucją bardziej trwałą, choć skupiającą głównie wybranych. Zwłaszcza warszawskie lokale stają się
drugim domem zamożniejszych pisarzy. Po 1918 roku pojawiają
się nie tylko nowe wydawnictwa, czasopisma i grupy literackie, ale
także nowe cukiernie, kawiarnie, bary, restauracje. Wyłania się również nowa elita stałych bywalców owych miejsc.
Warszawa międzywojenna rozciąga się między cmentarzem Wolskim a Grochowem. Jej granice wyznacza Marymont na
północy, a Wierzbno na południu. Warszawa poetów i prozaików
jest jeszcze mniejsza: powstaje wokół linii wyznaczonej przez Nowy
Świat i Krakowskie Przedmieście. Może zdecydowali o tym pierwsi
międzywojenni debiutanci?
W trzecim tygodniu niepodległości, 29 listopada 1918 roku,
rozpoczęła działalność kawiarnia poetycka „Pod Pikadorem”. Miejscem spotkań była początkowo maleńka cukierenka na Nowym
Świecie pod numerem 57, następnie – podziemia Hotelu Europejskiego, czyli tak zwana „jama”. Dopiero potem przyszedł czas wielkich sukcesów Lechonia, Wierzyńskiego, Tuwima, czas „Skamandra”,
„Wiadomości Literackich” i czas „Ziemiańskiej” rzecz jasna, utrwalonej
na zawsze w tylu relacjach, że owa instytucja gastronomiczna stała
się częścią dziejów literatury ojczystej.
84
Dla wytrawnego historyka warszawskiego cukiernictwa, kogoś takiego jak Wojciech Herbaczyński, „Ziemiańska” to co
najmniej kilka lokali działających głównie w centrum Warszawy.
To wspaniałe torty i równie doskonała kawa. Dla badacza literatury
liczy się natomiast głównie tak zwana „Mała Ziemiańska” przy Mazowieckiej 12. A mówiąc ściślej – jej część zwana półpiętrem, półpięterkiem albo „górką”. Początkowo królują tu oczywiście skamandryci:
Tuwim, Lechoń, Słonimski. W ich towarzystwie zasiada chętnie ulubieniec Warszawy – słynny bon vivant generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Wstępuje tu często Franc Fiszer sympatyczny oryginał uwieczniony przez wielu autorów. Zachodzą Leon Schiller
i Adolf Dymsza. W latach trzydziestych do „Małej Ziemiańskiej” trafia
kolejne pokolenie literackie. Przy „swoim” stoliku pracuje na pozycję
w międzywojennym środowisku Witold Gombrowicz…
Inne warszawskie lokale pozostały mniej sławne, choć
też zasłużyły na wzmiankę. U schyłku lat dwudziestych w kawiarni
„Kresowej”, znajdującej się na Nowym Świecie pod numerem 53,
spotykali się członkowie grupy poetyckiej „Kwadryga”. Ze względu
na położenie koneserzy malarstwa i rzeźby zachodzili do kawiarenki
IPS-u, czyli Instytutu Propagandy Sztuki na Królewskiej (dziś na miejscu tego budynku stoi hotel „Victoria”). Odwiedzano też zasłużoną
cukiernię Wroczyńskiego na rogu Senatorskiej i Podwala.
Kawiarnie w innych miastach nie były już tak sławne. Ciekawe lwowskie środowisko literackie zbierało się w „Romie” przy
ulicy Fredry, dziennikarze i ludzie teatru woleli kawiarnię Zaleskiego na Akademickiej. W literaturze oba te lokale nie mogą się
jednak równać z restauracją „Atlas” prowadzoną przez Edwina
Tarlerskiego, zwanego powszechnie „Edziem”. Znajdowała się ona
na Rynku Głównym. Krakowscy futuryści i formiści panowali natomiast w znacznie mniej wytwornej „Esplanadzie” – miejscu o tyle
ważnym dla Awangardy Krakowskiej, że pojawiał się tu również sam
mistrz Tadeusz Peiper.
Dominacja Warszawy w życiu literackim i kulturalnym okresu
międzywojennego stanowiła powód do zmartwienia tych wszystkich,
którzy zmuszeni byli wieść życie na prowincji. Praktycznie bowiem
ważniejsze wydawnictwa i redakcje najbardziej wpływowych
Ferdynand Goetel, Kazimierz Wierzyński, pułkownik Bolesław Wieniawa-Długoszowski, Witold Mieczysławski w jednej z warszawskich cukierni (fot. NAC)
Ferdynand Goetel, Kazimierz Wierzyński, Col. Bolesław Wieniawa-Długoszowski, Witold Mieczysławski – in a Warsaw patisserie (photo: NDA)
85
czasopism znajdowały się w stolicy. Także i one przejmowały niekiedy funkcje salonów artystycznych. Wymieńmy w tym miejscu jedynie dom Gebethnera i Wolffa przy ulicy Zgoda 12, gdzie
oprócz siedziby wydawnictwa ulokowano redakcję „Tygodnika
Ilustrowanego”. Wspomnijmy o Wydawnictwie Jakuba Mortkowicza
(Rynek Starego Miasta oraz Mazowiecka 11) i lokalu „Wiadomości
Literackich” Mieczysława Grydzewskiego – ostatni przedwojenny
adres: Kredytowa 6.
Teatr stanowił ulubioną rozrywkę środowiska pisarskiego,
zwłaszcza stołecznego. Gdyby nie gościnne występy i krótkie zwykle
kontrakty w Łodzi, we Lwowie, w Poznaniu czy Wilnie, między życiem
teatralnym w Warszawie i na prowincji istniałaby jeszcze głębsza
przepaść, tym dotkliwsza, że podróże na premiery teatralne były
uciążliwe i kosztowne.
W historii polskiego teatru międzywojennego dwie
daty wydają się nie do przeoczenia. Równo rok po wystąpieniu
poetów w kawiarni „Pod Pikadorem” otworzyła swe podwoje słynna
Reduta – placówka związana z nazwiskami Mieczysława Limanowskiego i Leona Schillera, ale nade wszystko fenomenalnego Juliusza
Osterwy. Scena działała początkowo w Salach Redutowych Teatru
Wielkiego na placu Teatralnym. Reduta zasłynęła jako teatr-laboratorium praktykujący nowatorskie metody pracy z aktorem, dążący do
uformowania niemal „klasztornej” wspólnoty artystycznej, jaką stanowić miał zespół. Instytucja zasłynęła z programowej ascezy i niechęci do gwiazdorstwa.
Dopiero pięć lat później otwarto Teatr Narodowy z siedzibą przy Wierzbowej 8. W zamyśle – reprezentacyjny, „oficjalny”,
pierwszoplanowy, w rzeczywistości zaś – borykający się z nieustannymi problemami finansowymi i personalnymi. Pisząc piętnastoletnią zaledwie historię Teatru Narodowego, trzeba wymienić nazwiska
aż ośmiu dyrektorów i prawie tyluż kierowników literackich. Pracowali tu między innymi Jan Lorentowicz, Ludwik Solski, Aleksander
Zelwerowicz, Wilam Horzyca. Pierwszym dyrektorem został jednak
Osterwa, który właśnie tutaj, a nie w Reducie, wyreżyserował swój
najgłośniejszy spektakl Uciekła mi przepióreczka, sam występując
w roli Przełęckiego. Brawurową kreację Smugonia stworzył Stefan
Jaracz, a spektakl zdążył jeszcze obejrzeć wzruszony autor, Stefan
86
Żeromski. Do premiery doszło bowiem w 1925, czyli roku śmierci
pisarza.
Z początkiem każdego sezonu teatry, zwłaszcza dotowane przez władze, rozpoczynały trudną walkę o byt. Niepewni
swego losu pozostawali aktorzy, reżyserzy, scenografowie, pracownicy techniczni i administracja. W tej sytuacji prawdziwym talentem
menedżerskim zabłysnął Arnold Szyfman, któremu udało się przez
całe dwudziestolecie międzywojenne poprowadzić dwie znaczące
sceny stołeczne: Teatr Mały przy Jasnej 5 oraz Teatr Polski występujący na Oboźnej 11. Zwłaszcza ten ostatni wniósł do historii polskiego teatru osiągnięcia niepodważalne.
Zarządzając teatrem prywatnym, Szyfman nie mógł
oczywiście stronić od przedsięwzięć czysto komercyjnych. Kusił
widzów atrakcyjnymi dekoracjami i udziałem znanych indywidualności aktorskich. Grywały pod jego dyrekcją Irena Solska, Stanisława
Wysocka, Irena Eichlerówna, nie odmawiały udziału takie znakomitości jak Aleksander Zelwerowicz czy Kazimierz Junosza-Stępowski.
Jednak to również tutaj Leon Schiller, związany niegdyś z Redutą
oraz Teatrem imienia Wojciecha Bogusławskiego, zrealizował najpełniej swoją koncepcję „teatru monumentalnego”, wystawiając pod
koniec 1934 roku Dziady Mickiewicza. W głośnej inscenizacji rolę
Gustawa-Konrada zagrał Józef Węgrzyn, Rollisonową – Stanisława
Wysocka, Księdza Piotra – Edmund Wierciński, Senatora – Bogusław
Samborski. Znakomitą scenografię do entuzjastycznie przyjmowanego dzieła stworzył Andrzej Pronaszko.
Na ulicy Czerwonego Krzyża 20 działał od 1928 roku aż do
wybuchu wojny Teatr Ateneum, który zawdzięczał swój poziom
i popularność głównie osobie Stefana Jaracza wspieranego przez
Stanisławę Perzanowską. Dołączył do tej pary utalentowany scenograf Władysław Daszewski. Udało się stworzyć projekt ambitny, choć
może mniej popularny niż zakładał pierwotny zamysł.
Teatry prowincjonalne nie osiągnęły podobnych sukcesów, choć pracowali w nich często najlepsi – Schiller w Łodzi i we
Lwowie, Karol Adwentowicz we Lwowie i w Krakowie, Aleksander
Zelwerowicz w Łodzi i Krakowie. W 1925 do Wilna przeniosła się na
kilka lat Reduta Juliusza Osterwy, przyczyniając się do ożywienia
życia teatralnego miasta. W latach trzydziestych twórca tej zasłużonej instytucji wyjechał z kolei do Krakowa, ale kierowany przez
Roman Kramsztyk,
Portret Lechonia, po 1920, olej, płótno
(fot. Teresa Żółtowska Huszcza,
wł. Muzeum Narodowe w Warszawie)
Roman Kramsztyk,
Portrait of Lechoń, after 1920, oil, canvas
(photo: Teresa Żółtowska , property of National Museum in Warsaw)
87
niego Teatr imienia Słowackiego nie zdołał nawiązać rywalizacji
z najlepszymi scenami warszawskimi. Lepiej wiodło się scenie lwowskiej, której nowy impuls dał Schiller, a zaraz po nim sprawujący pięcioletnią dyrekcję Wilam Horzyca – jedna z najwybitniejszych indywidualności polskiego teatru międzywojennego.
Ważną, choć może raczej lokalną rolę odgrywały teatry
w Poznaniu, Bydgoszczy, Łodzi, Toruniu. Ponadto warto pamiętać
o działalności teatrów ludowych, robotniczych, studenckich, szkolnych, eksperymentalnych, a wreszcie jakże licznych w dwudziestoleciu teatrach rewiowych i kabaretach.
Legenda otacza dziś niemal wyłącznie „Qui Pro Quo” – kabaret literacki funkcjonujący w latach 1919-1932 przy ulicy Senatorskiej
29. Dyrektorem był tu Jerzy Boczkowski, ale o obliczu całego przedsięwzięcia decydowali zwłaszcza autorzy tekstów: Julian Tuwim,
Marian Hemar, Feliks Konarski (Ref-ren). No i oczywiście śpiewające
gwiazdy – Hanka Ordonówna, Zofia Terné, Eugeniusz Bodo, Andrzej
Bogucki, Chór Dana. Gwiazdą pierwszej wielkości był też tryskający
humorem konferansjer Fryderyk Járosy.
Bardziej rewiowy charakter miało natomiast „Morskie Oko”
działające przy ulicy Jasnej 3. Występowali tu między innymi Zula
Pogorzelska i Ludwik Sempoliński. Niezwykle popularne i żywotne
okazały się produkcje autora tekstów Andrzeja Własta i kompozytora Jerzego Petersburskiego. To właśnie ta para autorska stworzyła
najpopularniejszą polską piosenkę wszech czasów, Tango milonga.
Po raz pierwszy wykonano ją publicznie w 1929 roku, podczas premiery rewii Warszawa w kwiatach.
W odróżnieniu od teatrów specjalizujących się w poważnym repertuarze, kabarety i rewie są zjawiskiem ulotnym. Nic więc
dziwnego, że zarówno twórców, jak i wykonawców cechowała
ogromna ruchliwość. Kiedy w 1932 roku „Qui Pro Quo” zamknęło
swój żywot, jego miejsce zajęła najpierw „Banda”, a później „Cyrulik
Warszawski”. Nazwiska pozostały te same: Tuwim, Hemar, Járosy.
Z innego powodu przeszedł do historii efemeryczny, istniejący niespełna pół roku „Ali Baba”. To właśnie tutaj, przy Karowej
18, Ludwik Sempoliński wykonywał na melodię słynnej Titiny piosenkę do słów Hemara Ten wąsik, ach ten wąsik, parodiując zarówno
88
Chaplina, jak i Hitlera, co rozeźliło ogromnie Niemców. A dodajmy,
że był akurat rok 1939...
Złaknieni rozrywki widzowie chętnie odwiedzali także rozmaite scenki dające przedstawienia na prowincji, ale wielkie kariery
robiło się jednak w Warszawie. Bezprecedensowy okazał się więc
sukces „Wesołej lwowskiej fali”, czyli radiowego kabaretu powołanego do życia przez Szczepka i Tońka – takie pseudonimy nosili
bowiem Kazimierz Wajda i Henryk Vogelfänger, znani także z komediowych ról filmowych. To głównie dzięki nim do dziś rozpoznawany
jest bez trudu charakterystyczny lwowski humor i tamtejszy sposób
wymowy. W Wilnie literacki kabaret radiowy „Kukułka wileńska” prowadzili Konstanty Ildefons Gałczyński i Teodor Bujnicki.
Nie organizowano jeszcze festiwali ani masowych imprez
muzycznych, nie było list przebojów, a nawet recitale dla dużej
widowni zdarzały się niezbyt często. W tych warunkach piosenki
zdobywały popularność głównie za sprawą kabaretu, radia, a także
filmu. Niekiedy muzyczny szlagier okazywał się zresztą trwalszy od
ekranowej produkcji – najlepszym tego przykładem Umówiłem się
z nią na dziewiątą w wykonaniu Eugeniusza Bodo – utwór pochodzący z błahej komedii Piętro wyżej Leona Trystana.
Piosenki międzywojenne, w okresie PRL atakowane za
kiczowaty sentymentalizm, robią w ostatnich latach zawrotną
karierę i są dziś zapewne bardziej znane niż dokonania ówczesnej
muzyki poważnej, teatru, a nawet literatury. Usłyszeć je można
ciągle w radiu, telewizji i na koncertach, w nowych aranżacjach
i wykonaniach. Przypomnijmy więc jedynie, że tworzyli je prawdziwi profesjonaliści. Kompozytor Henryk Wars i poeta Julian Tuwim
napisali dwa wielkie przeboje Ordonki: Miłość ci wszystko wybaczy
i Na pierwszy znak. Zadziwiający pracowitością Marian Hemar ułożył
słowa do kilku tysięcy piosenek – wśród nich są takie szlagiery jak
Kiedy znów zakwitną białe bzy, Upić się warto, Wspomnij mnie, Pensylwania. Niektóre przynajmniej artystyczne interpretacje wydają się
nawet dziś niedoścignione: Czy ty wiesz, moja mała Andrzeja Boguckiego, Ja się boję sama spać Zuli Pogorzelskiej, Jesienne róże czy
Chryzantemy złociste Mieczysława Fogga.
Edward Głowacki,
Karykatura Juliana Tuwima,
ok. 1930, tusz, papier
(fot. Piotr Ligier, wł. Muzeum Narodowe w Warszawie)
Edward Głowacki,
Caricature of Julian Tuwim,
circa 1930, ink, paper
(photo: Piotr Ligier, property of National Museum in Warsaw)
Edward Głowacki,
Karykatura Jarosława Iwaszkiewicza,
ok. 1930, tusz, papier
(fot. Piotr Ligier, wł. Muzeum Narodowe w Warszawie)
Edward Głowacki,
Caricature of Jarosław Iwaszkiewicz,
circa 1930, ink, paper
(photo: Piotr Ligier, property of National Museum in Warsaw)
Jerzy Zaruba, Loża Szyderców
w „Małej Ziemiańskiej”
(A. Słonimski, F. Fiszer,
T. Boy-Żeleński), po 1935,
tusz, papier (wł. Muzeum Karykatury)
Jerzy Zaruba, Peanut Gallery
at Ziemiańska Cafe
(A. Słonimski, F. Fiszer,
T. Boy-Żeleński), after 1935,
ink, paper (property of Museum of Caricature)
89
Płyty gramofonowe okazały się na ogół trwalsze od starych
taśm filmowych, z których wiele przepadło w zakamarkach niespokojnej historii. W polskiej kinematografii przedwojennej zabrakło twórcy na miarę Eisensteina, Chaplina, Renoira czy bodaj Claira.
Zabrakło także arcydzieł, a nawet filmów wybitnych, co po nieuchronnym odejściu widzów pamiętających czasy kina niemego i początki
kina dźwiękowego czyni ten okres interesującym głównie dla hobbystów.
Jeśli nawet zlekceważą go historycy kina, to już socjologowie badający genezę kultury masowej nie powinni przeoczyć faktu,
że tuż przed wybuchem wojny działało w Warszawie prawie siedemdziesiąt kin, czyli znacznie więcej niż dzisiaj! A w całym kraju
– około dziewięciuset! Już w latach trzydziestych masowy, stosunkowo tani i łatwo dostępny film wypierać zaczął teatr. Do fascynacji
kinem przyznawali się nawet pisarze uważani za tradycjonalistów,
jak choćby Maria Dąbrowska.
A przecież była to jak na razie sztuka technicznie niebywale skromna, pozbawiona koloru, a początkowo także dźwięku!
Pamiętajmy jednak, że do Polski docierały już wówczas najnowsze
filmy niemieckie, francuskie, amerykańskie, jak również radzieckie. Wielkie zainteresowanie wzbudziła na przykład Burza nad Azją
Pudowkina.
Ze zrozumiałych powodów sale projekcyjne nie przechodzą do historii tak często jak teatry. Jednak nazwy przynajmniej
kilku międzywojennych kin powtarzają się we wspomnieniach pisarzy. Najbardziej luksusowe znajdowały się oczywiście w Warszawie
– na Nowym Świecie „Colosseum” i „Pan”, na Marszałkowskiej „Apollo”
i „Stylowy”. Projekcje odbywały się także w Filharmonii Narodowej
na Jasnej. Dumą Poznania był nowoczesny kinoteatr „Słońce”, powodzeniem cieszyły się też „Apollo” i „Odeon”. Z różnych powodów
ówcześni widzowie zapamiętali krakowską „Sztukę”, łódzkie „Corso”
czy wileńskiego „Heliosa”.
Produkcje filmowe, niekoniecznie te najbardziej ambitne,
trafiały również na daleką prowincję. I właściwie to dzięki nim mieszkańcy wsi i małych miasteczek dowiadywali się, jak wyglądają stołeczne gwiazdy. Jesteśmy dzisiaj w podobnej trochę sytuacji. Gdyby
nie taśma filmowa, nie wiedzielibyśmy w ogóle, jak grali wielcy
90
aktorzy teatralni, na przykład Stefan Jaracz czy Kazimierz Junosza-Stępowski.
Zwłaszcza aktorom młodszego pokolenia film dawał niepowtarzalną szansę: jeden kinowy bestseller zapewniał popularność większą niż kilkanaście lat scenicznych sukcesów. Inna sprawa,
że największe gwiazdy przedwojennego kina miały zwykle za sobą
solidną praktykę teatralną lub estradową.
Skoro panowała komercja, trudno się dziwić, że wielkim
powodzeniem cieszyły się produkcje sensacyjne. Jednak film Prokurator Alicja Horn w reżyserii Michała Waszyńskiego potwierdzał ekranowy talent Jadwigi Smosarskiej, czołowej gwiazdy kina niemego.
Szpieg w masce Mieczysława Krawicza przyczynił się do zawrotnej
popularności Ordonki, a także Jerzego Pichelskiego i Jerzego Leszczyńskiego.
Jeszcze większym powodzeniem cieszył się melodramat: Jadwiga Smosarska i Elżbieta Barszczewska rywalizowały jako
wykonawczynie tytułowej roli Stefci Rudeckiej w dwóch adaptacjach Trędowatej. W kinie Mniszkównę był w stanie pokonać chyba
tylko Tadeusz Dołęga-Mostowicz. Znachor i Profesor Wilczur należą
zapewne do kultury popularnej, ale kreacje aktorskie Junoszy-Stępowskiego, Barszczewskiej, Węgrzyna czy Jacka Woszczerowicza
doceni nawet wybredny amator sztuki.
Na melodramatach płakano, bawiono się natomiast doskonale, oglądając komedie muzyczne. Każdemu wolno kochać Mieczysława Krawicza i Janusza Warneckiego to popis pary Adolf Dymsza
i Mira Zimińska – artystów, którzy zaznaczą swoją obecność także
w następnej epoce. Do tego samego gatunku należała Zapomniana
melodia Konrada Toma i Jana Fethkego, w której wystąpili Helena
Grossówna, Jadwiga Andrzejewska i Aleksander Żabczyński.
Ci, którzy woleli próby znacznie ambitniejsze, obejrzeć
mogli choćby Młody las Józefa Lejtesa z Junoszą, Jaraczem i młodym
Tadeuszem Fijewskim. Sporadycznie prezentowano kino eksperymentalne, którego koncepcje powstawały w kręgu Awangardy
Krakowskiej. Jednak najwybitniejszymi przedstawicielami tego nurtu okazali się w dwudziestoleciu międzywojennym Franciszka
i Stefan Themersonowie.
Osobnym zjawiskiem był teatr i film
żydowski. W języku jidisz zrealizowany został
przez Waszyńskiego Dybuk według dramatu Szymona Anskiego. Teatry żydowskie
występowały w Warszawie, Krakowie, Łodzi,
we Lwowie, w Lublinie, Wilnie.
Trudny okres przeżywał Teatr Wielki,
do filharmonii wciąż wypadało chodzić,
a wyrazem wielkich ambicji były dwa duże,
międzynarodowe konkursy: pianistyczny
im. Chopina (od 1927 r.) i skrzypcowy
im. Wieniawskiego (od 1935 r.).
Skromny mecenat państwowy
i prywatny nie pozwalał na więcej, ale i tak
wydaje się, że zrobiono niemało. Wybuch
wojny przerwał obiecujący rozwój polskiej
kultury. Warto jednak przypomnieć, że obudzone w międzywojniu muzy nie zamilkły
nawet w najczarniejszych okupacyjnych
latach.
„Teatr i życie wytworne”, Rok III, Nr 9, 1929 r. (wł. T. Lachowski)
„Teatr i życie wytworne”, (Theatre and the refined life), Year III, No. 9, 1929 (property of T. Lachowski)
91
„Teatr i życie wytworne”, Rok II, Nr 5, 1928 (wł. T. Lachowski)
„Teatr i życie wytworne” (Theatre and the refined life), Year II, No. 5, 1928 (property of T. Lachowski)
92
Józef Tom, Teatr „Qui-Pro-Quo” 1919 r., plakat (wł. Muzeum Plakatu w Wilanowie)
Józef Tom, Qui-Pro-Quo Cabaret, 1919 , poster (property of Poster Museum in Wilanów)
93
Leon Schiller, 1931 r. (fot. NAC photo: NDA)
94
Zula Pogorzelska (fot. NAC photo: NDA)
Hanka Ordonówna (fot. NAC photo: NDA)
95
Mira Zimińska (fot. NAC photo: NDA)
96
Eugeniusz Bodo (fot. NAC photo: NDA)
Jadwiga Smosarska (fot. NAC photo: NDA)
97
L. Lewy, Plakat do filmu Co mój mąż robi w nocy, 1934, reż. Michał Waszyński (wł. Filmoteka Narodowa)
L. Lewy, Poster for What My Husband Does at Night, 1934, dir. Michał Waszyński (from the collection of the National Film Archive)
98
Plakat do filmu Jaśnie pan szofer, reż. Michał Waszyński (wł. Filmoteki Narodowej)
Poster for My Lord Chauffer, dir. Michał Waszyński (property of the National Film Archive)
99
V
Stanisław Ignacy Witkiewicz i Krystyna Głogowska 1933 r. (wł. Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem)
Stanisław Ignacy Witkiewicz and Krystyna Głogowska, 1933 (property of the Tatra Museum)
SZTUKA
dwudziestolecia międzywojennego
Art Between the Wars
Sztuka
Art Between the Wars
The rebirth of the Polish State after November 11, 1918, was like a grand artistic undertaking, an act of creation full of enthusiasm that
would guarantee artists a prominent place.
Their role had been valued during the years of
subjugation, though people also believed that
art was strong enough to manage on its own
in the new reality.
The first ten years saw an explosion in
individual initiatives, and a proliferation of
artistic groups and journals, as well as fundamental divisions on key questions, including what art was to be like in the reborn state
and in the modern world. Three great theories
defined the intellectual level of this discussion:
in 1918, Leon Chwistek (1884-1944), a philosopher, mathematician and painter formulated
the theory The Multiplicity of Realities in Art; in
1919, Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)
(1885-1939) published New Forms in Painting and the Resulting Misunderstandings; and
in 1928, Władysław Strzemiński wrote (18931952) Unism in Painting.
The Polish Formists (and the Polish Expressionists before them) were a leading voice in
discourse on the fine arts. The group, which
brought together several renowned creative
talents (such as Andrzej and Zbigniew Pronaszko, Leon Chwistek, and Tytus Czyżewski),
quickly began to exhibit nationwide, organizing exhibitions in Kraków, Lwów, Warsaw and
Poznań. The Formists pronounced the primacy
of form, which was of greater importance to
them than issues like patriotic engagement.
A leading figure in the Polish avant garde
was Władysław Strzemiński, an ambiguous
artist, whose ideological engagement for years
102
was presented from a simplified perspective.
Strzemiński came to Poland from a Russia
gripped by post-revolutionary upheavals, with
an understanding of what consequences this
had for art. The achievement he is best known
for was his organizing the Exhibition of New Art
in Vilnius in 1923, which brought a group of
young artists from Warsaw together as a group
for the first time. One year later, they joined
graduates of the Warsaw School of the Fine
Arts and Strzemiński himself, to form the Blok
group. It was led by Mieczysław Szczuka (18971927), a painter and author of urban development plans, abstract animated films and photomontage. He was the first artist in Poland to
use this modernist technique. The group disbanded when Strzemiński, Katarzyna Kobro
(1898-1951), Henryk Stażewski (1894-1988),
and others left as a result of artistic and political differences.
In 1924, another artist – Henryk Berlewi
(1894-1967) – used an Austro-Daimler automobile salon to display works he called mechano-faktura. This was one of the most original
ideas to come out of the Polish avant garde:
a flatness in the paintings was achieved
through the use of geometric forms and primary colours.
Poland’s participation in the International
Exhibition of Decorative Arts (Paris, 1925) proved
a success: an independent Poland showed
artistic achievements that were both uniquely
Polish and clearly rooted within a European
context. The exhibition included artists from
the Association of the Polish Applied Arts
and the Kraków Workshops, whose aim was a
revival of artistic craftsmanship in the spirit of
JOANNA M. SOSNOWSKA
dwudziestolecia międzywojennego
a national art, one informed by folk art (such as
Józef Czajkowski (1872-1947), Zofia Stryjeńska
(1894-1976) and Karol Stryjeński (1887-1932)).
His use of folk motifs, which were exotic for
Western viewers, and his ties to European art
movements like Expressionism, particularly
appealed to people.
In the mid-1920s, the fine arts, particularly
painting, but also sculpture and the graphic
arts, experienced a crisis. Characteristic of this
was Witkacy’s decision to stop painting pictures other than portraits in 1925 and set up
his Portrait Company, which was run as a business. In his essay “New Forms in Art and the
Resulting Misunderstandings”, he formulated
the theory of Pure Form. Later observations by
the artist, however, led him to conclude that
its achievement in painting was impossible.
Other events with far-reaching consequences included: the formation of the Brotherhood of St. Luke (1925) by students of the
School of Fine Arts in Warsaw and students of
prof. Tadeusz Pruszkowski (1888-1942), who
sought to bring about a revival of traditional
painting techniques. Unfortunately, they did
not achieve recognition until the 1930s, when
the avant garde had ceased to be of importance and interest in thematic painting grew.
In conjunction with artists from the Brotherhood, Pruszkowski produced seven large paintings on themes linked with Polish national
identity that were used to decorate the Polish
pavilion at the World Fair in New York (1939).
These works are still in the USA, bearing testimony not only to Polish history and culture,
but also of a turning point in the history of art,
when content again began to play an equal,
and at times leading, role in relation to formal
experimentation.
Another fact worth noting is Strzemiński’s
donation of his entire collection of modern
art in 1931 to the Museum of Art in Łódź. This
became one of the first exhibitions of avant
garde art in the world to be made open to
the public. The artist’s initiative and gesture
towards society must be acknowledged as
one of the most important accomplishments
of the interwar years.
Attesting to the importance of art in the
depression years of the 1930s was the growth
of institutions promoting art, with the Warsaw
Institute for the Propagation of Art at the forefront. In the capital, the National Museum was
opened, and work began on the National
Museum in Kraków. An essential role was also
played by the State Collections of Art, which
oversaw the conservation of historical public
buildings and collected the works of living
artists. The Association for the Propagation of
Polish Art among Foreigners was responsible
for organizing exhibitions abroad and promoting Polish culture around the world.
The disastrous misfortunes of 1939 and
the changes forced on the country in 1945
required later assessments of the interwar years
to be critical. The cultural politics of the Polish
People’s Republic for the next 45 years and the
systematic shaping of the image of the Second
Republic demanded by its authorities effaced
the image of the pre-war art world. What was
most damaging to its legacy was socialist realism; although Stalinism was later rejected, the
distorted image that was put into circulation
was never completely eliminated.
P
olska sztuka okresu międzywojennego widziana jest zazwyczaj
jako pewien zamknięty zbiór. Wyraźne granice czasowe wyznaczone przez fakty historyczne stwarzają wrażenie, że mamy do czynienia ze zjawiskiem mającym swój początek i koniec, jakby wszystko wyłoniło
się z chaosu i w nim przepadło. Tak jednak nie jest – sztuka powstająca w latach
zamkniętych datami 11 XI 1918 i 1 IX 1939 ma swoją genealogię oraz kontynuację. I choć ma też wyraźnie określony charakter zdeterminowany historycznie,
nie można jej widzieć bez tego, co było przed, i tego, co nastąpiło później.
Szeroko zakrojony, różnorodny i obfity w dokonania projekt polskiego
modernizmu, podjęty przez artystów około 1890 roku, został przerwany przez
wybuch I wojny światowej w momencie, kiedy miał szanse przekształcić się
z fazy symbolicznej, obciążonej jeszcze licznymi romantycznymi fantazmatami,
w nowoczesną formację, w której nacisk położony byłby na autonomię dzieła.
Długotrwałe działania wojenne opóźniły ten proces, ale spowodowały też, że
z chwilą odzyskania niepodległości nastąpiła prawdziwa eksplozja różnorodnych działań artystycznych, w większości nastawionych na tworzenie nowych
wartości, jakkolwiek były one różnie pojmowane.
Traumatyczność wydarzeń I wojny światowej wiąże się na zachodzie
Europy z traumą nowoczesności. W Rosji dodatkowo pogłębiła ją rewolucja.
W Polsce te przeżycia miały inny przebieg, zakończony nie tyle rozpadem dawnego świata, co powstaniem nowego jako pożądanej całości. Bilans strat i zysków
był dla Polaków dodatni. Zapanował powszechny entuzjazm i choć wojna przyniosła ogromne spustoszenie, przede wszystkim na dawnych polskich Kresach,
nastąpiło też ogólne zubożenie społeczeństwa – wszyscy ogarnięci byli twórczym optymizmem wznieconym odrodzeniem państwa. Jego budowa była jak
wielkie przedsięwzięcie artystyczne, była tworzeniem, dlatego artyści mieli w nim
zagwarantowane poczesne miejsce. Doceniano rolę, jaką odegrali w latach niewoli, ale też uważano, że sztuka jest na tyle silna, by mogła sama poradzić sobie
w nowej rzeczywistości. Swych możliwości dowiodła w drugiej połowie XX
wieku, kiedy z powodzeniem przejęła po literaturze rolę duchowej przewodniczki
narodu. Niemniej w obliczu ogromu różnorodnych zadań stojących przed nowym
państwem sztuka zeszła na plan dalszy, co nie znaczy, że o niej zapomniano.
Przystępując do budowy państwowych struktur, myślano także o organizacji
muzeów i konieczności popierania twórczości. Powołano do życia Ministerstwo
103
Sztuki i Kultury, które mimo swego krótkiego istnienia (1918-1922)
zdołało zarysować plan działania obejmujący zarówno ochronę
zabytków, jak i pomoc w bieżącej działalności artystów. Niestety,
jego realizacja w tym początkowym okresie nie była możliwa. Nie
odebrało to jednak entuzjazmu samym artystom, którzy z wielkim
zapałem ruszyli do organizowania życia artystycznego.
Pierwsze dziesięciolecie odrodzonej Polski to okres wielu
inicjatyw firmowanych indywidualnie przez artystów, a także czas,
kiedy mnożyły się grupy artystyczne, powstawały wydawnictwa
i czasopisma, toczyły się zażarte spory dotyczące spraw fundamentalnych dla sztuki: jaka ma być w nowym państwie i w nowoczesnym świecie. W 1918 roku Leon Chwistek (1884-1944), filozof,
matematyk i malarz w jednej osobie, sformułował swoją teorię
Wielość rzeczywistości w sztuce, w 1919 Stanisław Ignacy Witkiewicz
(Witkacy) (1885-1939) wydał Nowe formy w malarstwie i wynikające stąd nieporozumienia, a w 1928 ukazał się Unizm w malarstwie
Władysława Strzemińskiego (1893-1952). Te trzy wielkie teorie
wyznaczały intelektualny poziom dyskusji toczącej się w obrębie
sztuk pięknych.
Tłem dla nich były inne, z dzisiejszej perspektywy mniej
doniosłe, niemniej niegdyś bardzo emocjonujące wystąpienia
artystów, krytyków i teoretyków, starających się nakreślić kierunki,
w jakich miałaby podążać polska sztuka. Były wśród tego teksty
programowe kolejnych, powstających licznie grup artystycznych.
Pierwsza z nich, pod nazwą Ekspresjoniści Polscy, powstała jeszcze
w okresie wojny, pod koniec 1917 roku w Krakowie, w niespełna
dwa lata później przemianowana na Formistów Polskich, wydawała
pismo pod tym samym tytułem. Kiedy pozwoliły na to okoliczności
polityczne, swą działalnością objęła cały kraj, organizując wystawy
w kolejnych miastach (Kraków, Lwów, Warszawa, Poznań), gdzie
dołączali do ugrupowania kolejni artyści, dla których najważniejsze
w sztuce były kwestie formalne, a nie patriotyczne zaangażowanie,
uważali bowiem, że na tym polu spełnili już swoje zadanie.
Za Formistami poszli następni i choć często mieli inne cele,
wszyscy zgodnie podkreślali, że to właśnie ta grupa przetarła drogę
do nowoczesności. Tego zdania był również Władysław Strzemiński,
czołowa postać naszej awangardy – tragiczna i niejednoznaczna,
104
choć przez lata prezentowana przez historię w upraszczającej
wszystko perspektywie ideologicznego zaangażowania. Dopiero
ostatnie lata przyniosły pogłębioną analizę jego dokonań uwzględniającą również osobiste losy. Strzemiński przybył do Polski z Rosji
ogarniętej porewolucyjnym wrzeniem ze świadomością, jakie konsekwencje niesie ono dla sztuki. Miał za sobą krótkotrwałe, ale
bardzo intensywne doświadczenia artystyczne w środowisku tamtejszej awangardy, najsilniejszy wpływ wywarły na niego kontakty
z Kazimierzem Malewiczem, twórcą suprematyzmu.
Znamiennym dokonaniem Strzemińskiego wkrótce po
przyjeździe do Polski było zorganizowanie w 1923 roku w Wilnie
„Wystawy Nowej Sztuki”, na której po raz pierwszy jako zwarta siła
wystąpiła grupa młodych artystów z Warszawy. To oni w rok później
wraz z kilkoma jeszcze innymi absolwentami Warszawskiej Szkoły
Sztuk Pięknych oraz Strzemińskim utworzyli grupę Blok i zaczęli
wydawać pismo o tej samej nazwie. Przewodnictwo w grupie
wziął w swoje ręce Mieczysław Szczuka (1897-1927) – jego krótkie
i intensywne życie przerwał tragiczny wypadek podczas wspinaczki
w Tatrach. Grupa przestała istnieć już wcześniej, bo na skutek różnic
w poglądach artystycznych i w dużej mierze politycznych odeszli Strzemiński, jego żona Katarzyna Kobro (1898-1951), Henryk
Stażewski (1894-1988), a później i inni.
Szczuka wraz ze swą partnerką, uzdolnioną rzeźbiarką,
Teresą Żarnowerówną (1895-1950), byli silnie zaangażowani w ruch
lewicowy i jemu podporządkowali poczynania artystyczne, a nie
wszyscy to aprobowali. Dla pozostałych uczestników ruchu awangardowego ważniejsza była sztuka niż polityka, choć nigdy nie
odżegnywali się od działalności publicznej i przede wszystkim utopijnej wiary, że sztuka może mieć wpływ na życie społeczne. Szczuka
był artystą wszechstronnym, już w czasie studiów zwrócił na siebie
uwagę wybitnymi uzdolnieniami i chęcią działania. Zaczynał jako
malarz, by później robić projekty konstruktywistycznych pomników, snuć plany architektoniczne i urbanistyczne, tworzyć abstrakcyjne filmy animowane i przede wszystkim fotomontaże, którą to
na wskroś nowoczesną technikę zastosował w Polsce jako pierwszy. Szczuka miał wizję sztuki przekraczającej granice konwencji
Mieczysław Szczuka,
Autoportret z paletą, 1920,
olej, płótno
(fot. Piotr Ligier, wł. Muzeum Narodowe w Warszawie)
Mieczysław Szczuka,
Self-portrait with Palette, 1920,
oil, canvas.
(photo: Piotr Ligier,
property of National Museum in Warsaw)
105
i w romantyczno-rewolucyjnym duchu przebudowującej świat.
Niestety, bardzo niewiele z jego dorobku zachowało się do dziś.
Pierwsza wystawa grupy Blok odbyła się w 1924 roku
w salonie samochodowym Laurin & Klement na ulicy Mazowieckiej
w Warszawie, w tym samym czasie w salonie firmy Austro-Daimler otworzył swoją wystawę inny awangardowy twórca Henryk
Berlewi (1894-1967), pokazując prace zwane mechanofakturami. Był
to jeden z najbardziej oryginalnych pomysłów zrodzonych w kręgu
polskiej awangardy. Teoria Mechanofaktury została sformułowana
przez Berlewiego w 1923 roku i w następnym opublikowana drukiem. Jej podstawowym założeniem była płaskość obrazu, budowanego za pomocą form geometrycznych i przy użyciu barw podstawowych. Pokazywanie sztuki w miejscach niekonwencjonalnych,
a jednocześnie jednoznacznie kojarzących się z nowoczesnością,
było charakterystyczne dla awangardy na całym świecie.
Nie znaczy to jednak, że awangarda gardziła uznanymi
instytucjami – przeciwnie, również w ramach oficjalnych imprez
starała się zaznaczyć swoją obecność. Nie zawsze jednak to się
udawało. Tak właśnie stało się w 1925 roku, kiedy mimo początkowego akcesu do udziału w polskiej ekspozycji na Międzynarodowej
Wystawie Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu ostatecznie awangarda nie
wystawiła swych dzieł. Fakt ten został podniesiony do rangi dowodu
świadczącego o jej nieugiętej artystycznej postawie sprzeciwu
wobec forsowania przez organizatorów jednego rodzaju sztuki,
wywodzącego się z tradycji ludowej i dążącego do wykreowania
sztuki narodowej. I choć dokumenty dowodzą, że odmowa udziału
artystów z grupy Blok w wystawie była podyktowana pobudkami
nie tylko artystycznymi, ale również osobistymi, nadal obowiązuje
opowieść o heroicznej walce w imię nowej sztuki. Jest ona elementem legendy mówiącej o polskim udziale w wystawie paryskiej
w 1925 roku i odniesionym tam zawrotnym sukcesie. Jej echo słyszymy do dziś.
Polski pawilon zaprojektowany przez Józefa Czajkowskiego
(1872-1947) i wyposażony w meble oraz inne elementy dekoracyjne będące dziełem jego, a także takich artystów jak Wojciech
Jastrzębowski (1884-1963), Zofia Stryjeńska (1894-1976), Karol Stry-
106
jeński (1887-1932) i wielu innych, był główną częścią naszej ekspozycji rozmieszczonej aż w trzech punktach Paryża. Jego barwność
oraz wykorzystanie egzotycznych dla świata motywów ludowych
przy jednocześnie wyraźnych nawiązaniach do sztuki europejskiej,
głównie ekspresjonizmu, podobały się powszechnie.
Wszyscy artyści pracujący nad kształtem naszej ekspozycji, a także jej komisarz Jerzy Warchałowski (1874-1939), wywodzili się z kręgu Towarzystwa Polska Sztuka Stosowana (1901-1912)
oraz Warsztatów Krakowskich (1913-1926) – ugrupowań mających na celu odrodzenie rzemiosła artystycznego w duchu sztuki
narodowej, wykształconej na podstawie sztuki ludowej. Program
ten miał genezę jeszcze w dziewiętnastowiecznym ruchu arts and
crafts, zainicjowanym pismami Johna Ruskina. W Polsce jako jedni
z pierwszych podjęli go Stanisław Wyspiański (1869-1907) i Stanisław
Witkiewicz (1851-1915). W odrodzonej Polsce te osadzone mocno
w młodopolskiej stylistyce idee nabrały innego wymiaru. Potrzeba
stworzenia stylu narodowego stała się dla wielu celem nadrzędnym
dla sztuki.
Cechą charakterystyczną takich artystów jak Jastrzębowski czy Czajkowski była ich wszechstronność – działali na różnych
polach od tkactwa artystycznego po projekty architektoniczne,
wiele dokonali dla wykształcenia się polskiego meblarstwa, nie
zaniedbywali też innych dziedzin rzemiosła i sztuki czystej. Ta różnorodność poczynań artystycznych przyniosła wspaniałe rezultaty
w pracy pedagogicznej obu twórców. Przyczynili się oni do zreformowania nauczania w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie, w której
obaj byli profesorami. Wprowadzili nowoczesne zasady pracy warsztatowej, pozwalającej studentom na zapoznawanie się z materiałami i technikami wytwarzania kilimów, mebli i ceramiki.
Na wystawie w Paryżu zainteresowanie cudzoziemców
wzbudziła przede wszystkim Kapliczka Bożego Narodzenia Jana
Szczepkowskiego (1878-1964) wystawiona w salach na Esplanadzie
Inwalidów. I tu elementy zaczerpnięte z folkloru zostały przetworzone w duchu nowoczesnej dekoracyjności. Polska publiczność
chyba najbardziej zachwycała się pracami Zofii Stryjeńskiej, która
cieszyła się w kraju ogromną popularnością – nazywano ją „największym polskim artystą”. Sława, jaką zdobyła, nie znajduje analogii
w europejskiej historii sztuki pierwszej połowy XX wieku, żadna
Henryk Berlewi, Mechanofaktura, 1924/1961, serigrafia, papier (fot. Piotr Ligier, wł. Muzeum Narodowe w Warszawie)
Henryk Berlewi, Mechanofaktura, 1924/1961, serigraph, paper (photo: Piotr Ligier, property of National Museum in Warsaw)
107
inna kobieta-artystka nie mogła pochwalić się tak powszechnym
uznaniem. Jej żywiołowa i zawsze młodzieńcza twórczość odpowiadała nastrojom panującym po odzyskaniu niepodległości, gdy
wszystko budowano od nowa. Kobiecość była wówczas utożsamiana z nowoczesnością i postrzegana jako pierwiastek pod
każdym względem pozytywny. Była malarką, ilustratorką, robiła plakaty i scenografie. Na Międzynarodową Wystawę Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu w 1925 roku zaprojektowała sześć panneaux przeznaczonych do dekoracji centralnego holu polskiego pawilonu. Były to
personifikacje miesięcy. I choć artystka mijała się w nich z rzeczywistością, na przykład ukazując chłopa siejącego zboże w lutym,
a także nie przywiązywała wagi do wierności w odtwarzaniu strojów
ludowych, to jednak jej twórczość była postrzegana, tak w kraju, jak
i zagranicą, jako rdzennie polska, oddająca charakter naszej rodzimej kultury. Barwność, dynamiczność kompozycji i fantazję uznano
za nasze cechy narodowe. Stryjeńska na długie lata narzuciła sposób
postrzegania i przedstawiania wątków ludowych w tak zwanej
sztuce wysokiej, a także w rodzącej się sztuce masowej.
Sukces wystawy paryskiej miał przede wszystkim charakter
propagandowy, czego dowodem wspomniana już, trwająca do dziś
legenda. Po raz pierwszy państwo polskie wystąpiło na szerokim
forum międzynarodowym, prezentując swój dorobek artystyczny,
odrębny, ale też wyraźnie wpisujący się w kontekst europejski.
Zostaliśmy zauważeni przez krytykę, która niejednokrotnie wyrażała
swe zdumienie, że tak młode państwo zdołało tak wiele dokonać
w dziedzinie sztuki. Niestety, w Europie wciąż nie dla wszystkich
było oczywiste, że mieliśmy tysiącletnią historię.
Na paryskiej wystawie triumfowało rzemiosło, była to
przecież wystawa sztuki dekoracyjnej, wszystkie kraje położyły
nacisk na swoiście pojętą użytkowość, powszechnie zapanował
styl art déco. W Polsce w odpowiedzi na paryski sukces powstała
Spółdzielnia Artystów „Ład” zainicjowana przez twórców biorących
udział w wystawie, miała ona kontynuować wyznaczony na niej kierunek sztuki.
Z dzisiejszej perspektywy widać wyraźnie, że w połowie
lat dwudziestych tak zwane sztuki czyste, czyli głównie malarstwo,
ale także rzeźbę i grafikę, dotknął kryzys. Znamienne, że właśnie
w 1925 roku, choć nie ma to związku z wystawą, Stanisław Ignacy
108
Witkiewicz zaprzestał malowania obrazów innych niż portrety i, by
podkreślić istotę tego kroku, założył Firmę Portretową, działającą
jak zakład usługowy. Ten radykalny w swej wymowie gest wynikał
z potrzeb czysto życiowych, to jest zarobkowania, ale przede
wszystkim był efektem przemyśleń dotyczących sztuki. W rozprawie teoretycznej Nowe formy w malarstwie i wynikające stąd nieporozumienia Witkacy sformułował teorię Czystej Formy. Późniejsza
własna twórczość plastyczna, jak i obserwacja życia artystycznego, skłoniły go do twierdzenia, że jej osiągnięcie w malarstwie
jest niemożliwe. W okresie po I wojnie światowej artysta uczestniczył w ruchu formistycznym, stworzył też liczne dramaty teatralne
i pisał teksty teoretyczno-filozoficzne, a także krytyczne. Działalność
pisarską kontynuował do końca życia. Porzucenie „czystego” malarstwa wiązało się również ze stopniowo narastającym przeświadczeniem o zaniku we współczesnym świecie uczuć metafizycznych
i związanym z tym końcu sztuki. Witkacy był też autorem wielu autoportretów, w których analizował swoją powierzchowność i starał się
uchwycić stany emocjonalne. To narcystyczne nastawienie znalazło najgłębszy wyraz w licznych autoportretach fotograficznych.
Witkacy od wczesnej młodości interesował się fotografią, była ona
jego prawdziwą pasją. Obok własnych wizerunków robił również
zdjęcia rodzinie i znajomym, głównie z kręgu zakopiańskiej elity
intelektualnej, będących także często klientami Firmy Portretowej.
Zakopane w okresie międzywojennym stało się modnym,
nowoczesnym kurortem, zachowując jednak wciąż urok dzikiej,
góralskiej wioski. Ściągali tu artyści z całej Polski, wielu z nich mieszkało na stałe lub spędzało większą część roku. Należał do nich Rafał
Malczewski (1892-1965), syn Jacka, również malarz, ale tworzący
już w zupełnie innym duchu. Jego malarstwo, dziś znowu bardzo
popularne, łączyło półamatorską naiwności wykonania i charakterystyczną dla lat dwudziestych bezproblemowość. W następnym dziesięcioleciu ton ten częściowo ustąpił i pojawiły się obrazy o tematyce związanej z wielkim przemysłem – pejzaże Górnego Śląska
i Centralnego Okręgu Przemysłowego.
W Zakopanem ważnym ośrodkiem była Państwowa Szkoła
Przemysłu Drzewnego, kierowana w latach 1922-1928 przez Karola
Stryjeńskiego. Jego uczniowie wystawiali swe prace inspirowane
Henryk Berlewi,
Koło i kwadrat w przestrzeni, 1923
(fot. Piotr Ligier, Muzeum Narodowe w Warszawie)
Henryk Berlewi,
Circle and Square in Space, 1923
(photo: Piotr Ligier, National Museum in Warsaw)
109
góralskim folklorem na paryskiej wystawie w 1925 roku, gdzie spotkały się z dużym zainteresowaniem i zostały nagrodzone. W Szkole
jeszcze przed 1914 rokiem pracował Władysław Skoczylas (1883-1934). Tatrzańska sztuka ludowa, legendy o Janosiku i śpiących
w górach rycerzach, którzy zbudzą się w odpowiednim momencie,
by walczyć o wolną Polskę, stały się dla niego głęboko przeżytym
źródłem twórczości. Jego poglądy na sztukę były bliskie artystom
współorganizującym polską ekspozycję w Paryżu, podobnie jak
oni dążył do wykreowania stylu narodowego, który byłby zarazem
rodzimy, a więc oparty na wzorach ludowych oraz historycznych
dokonaniach, i nowoczesny, to jest dostosowany do aktualnego
tempa życia, odpowiadający na zapotrzebowania powiększających
się rzesz odbiorców, a także ich kształcący. Do tych funkcji doskonale
nadawała się grafika, a zwłaszcza drzeworyt. Skoczylas był jednym
z odnowicieli drzeworytu artystycznego, wraz z innymi wybitnymi
twórcami, jak Edmund Bartłomiejczyk (1895-1950), Stanisław Ostoja-Chrostowski (1897-1947), Stefan Mrożewski (1894-1975) sprawił,
że ta technika graficzna stała się się wręcz polską specjalnością.
Po odzyskaniu niepodległości Skoczylas odznaczył się jako
niestrudzony organizator życia artystycznego, pracował jako profesor na warszawskich uczelniach, był dyrektorem Departamentu
Sztuki w Ministerstwie Wyznań i Oświecenia Publicznego, współzałożycielem Instytutu Propagandy Sztuki i prezesem jego Rady
oraz inicjatorem wielu innych ważnych przedsięwzięć kulturalnych, a wśród nich Międzynarodowej Wystawy Drzeworytów, która
w latach trzydziestych dwukrotnie odbyła się w Warszawie. Swoje
poglądy na sztukę i sposób jej funkcjonowania upowszechniał
w licznych tekstach publicystycznych i krytykach pisywanych z dużą
pasją i przez to często polemicznych.
W 1925 roku miało miejsce jeszcze jedno wydarzenie, które
zaowocowało kilka lat później. Było nim powołanie Bractwa Świętego Łukasza. Utworzyli je studenci Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie, uczniowie profesora Tadeusza Pruszkowskiego (1888-1942),
stawiający sobie za cel odrodzenie tradycyjnego rzemiosła malarskiego. Ten kierunek działania poddał im ich profesor, sam doskonały portrecista. W gruncie rzeczy skoncentrowanie się na kwestiach warsztatowo-formalnych było podobną jak w przypadku
110
formistów czy awangardy ucieczką od tematu i skupieniem się na
samym płótnie, toteż w początkowym okresie dla łukaszowców
temat nie był sprawą istotną. Malowali sceny rodzajowe, portrety,
martwe natury, kompozycje fantastyczne, liczył się sposób wykonania, zastosowanie materiałów i technologii. Ich pierwsza wystawa
odbyła się dopiero w 1928 roku, sławę zdobyli w latach trzydziestych, kiedy awangarda przestała się liczyć i wzrosło zainteresowanie malarstwem tematycznym. Pojawiło się też zapotrzebowanie na
duże kompozycje mogące zdobić ściany publicznych budynków.
Wykonanie takich prac wymagało dużych umiejętności technicznych, a te członkowie Bractwa mieli opanowane do perfekcji. Ich
głównymi przeciwnikami ideowymi stali się wówczas koloryści,
przede wszystkim członkowie grupy zwanej Komitetem Paryskim,
powstałej rok wcześniej, to jest w 1924, ale również działającej na
scenie artystycznej dopiero w czwartej dekadzie XX wieku.
Po Bractwie Świętego Łukasza zawiązało się jeszcze kilka
ugrupowań skupiających uczniów Tadeusza Pruszkowskiego. Był on
silną osobowością, przyciągającą do siebie studentów, organizował
słynne plenery w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, pilotował samolot, uczestniczył w rajdach samochodowych, nakręcił film, umiał się
bawić, ale też bardzo dużo energii wkładał w organizowanie życia
artystycznego. Był profesorem Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie,
a od 1930 roku również jej rektorem. Pozostał na tym stanowisku po
przekształceniu szkoły w Akademię i sprawował je aż do wybuchu
wojny. Jego między innymi zasługą było to, że warszawska uczelnia była bodajże najbardziej tolerancyjną i demokratyczną szkołą
w Polsce. Nigdy nie doszło tu do jakichkolwiek przypadków dyskryminacji studentów-Żydów, których wielu studiowało na uczelni
w okresie międzywojennym. Byli oni też członkami powoływanych
tak chętnie ugrupowań, brali udział w różnych artystycznych i towarzyskich przedsięwzięciach, jak bale, plenery, wycieczki i oczywiście
wystawy.
Miejscem ulubionym przez studentów Pruszkowskiego
był Kazimierz. On sam wybudował sobie tam dom z pracownią,
gdzie wraz z artystami z Bractwa wykonał siedem wielkich obrazów o tematyce historycznej, przeznaczonych do dekoracji pawilonu polskiego na światowej wystawie w Nowym Jorku, która
została otwarta w maju 1939 roku. W tych ogromnych płótnach
Władysław Strzemiński, Dąb, 1934 r.
(fot. Piotr Ligier, Muzeum, Narodowe w Warszawie)
Władysław Strzemiński, Oak, 1934
(photo: Piotr Ligier, National Museum in Warsaw)
111
spełniły się idee artystyczne Pruszkowskiego i jego uczniów. Było
to dzieło zespołowe, wykonane według zasad przypominających
pracę cechową, gdzie liczył się zbiorowy wysiłek. Technicznie i stylowo nawiązywało do tradycji malarstwa renesansowego. Tematy
płócien opierały się na ważnych wydarzeniach z dziejów Polski,
które – według twórców ideowego programu całości – ukształtowały polską tożsamość narodową. Obrazy te znajdują się dziś
w Stanach Zjednoczonych i są tam świadectwem naszej historii
i kultury, a także pewnego szczególnego momentu w dziejach sztuki, kiedy znowu treść odgrywała równorzędną, a czasem
i nadrzędną rolę wobec poszukiwań formalnych. Było to zjawisko
powszechne, zauważalne w twórczości artystów z różnych krajów.
Od początku lat trzydziestych awangarda stopniowo traciła impet, by po połowie dekady zmienić zasadniczo swe oblicze.
W Europie najbardziej nowatorskie były wówczas poszukiwania surrealistów. W Polsce awangardą mienili się przede wszystkim artyści
kładący nacisk na sprawy społeczne i żywo dyskutujący kwestie realizmu związane z tematem i treścią. Mimo wszelkich podobieństw
i analogii rytm wydarzeń artystycznych w Polsce i w Europie był inny.
Wynikało to z sytuacji politycznej i ekonomicznej młodego państwa.
Wydarzeniem wielkiej wagi, podsumowującym pierwsze
dziesięciolecie odrodzonej Polski, była Powszechna Wystawa Krajowa zorganizowana w Poznaniu w 1929 roku. Dotyczyła ona całokształtu dokonań państwa, a sztuka odgrywała na niej ogromną
rolę, w zasadzie była wszędzie obecna, nie tylko w miejscach specjalnie dla niej wyznaczonych. Pawilony i poszczególne ekspozycje
projektowali znani architekci i artyści, rzeźby i obrazy zdobiły wnętrza sal ekspozycyjnych i przestrzenie zewnętrzne, gabloty i tablice
informacyjne aranżowali graficy.
Wśród twórców zaangażowanych przy tej pracy byli również dawni członkowie grupy Blok, którzy po jej rozpadzie związali
się z architektami, tworząc nową awangardową grupę Praesens. Ich
realizacje na poznańskiej wystawie odznaczały się dużym nowatorstwem i funkcjonalnością. Niestety, wkrótce później na skutek
różnych nieporozumień i to ugrupowanie przestało w tym kształcie istnieć, a Strzemiński, Kobro i Stażewski powołali grupę a.r.,
w której ramach ściśle współpracowali z poetami Julianem Przybo-
112
siem i Janem Brzękowskim. Ten ostatni, mieszkając w Paryżu, pomagał Strzemińskiemu w gromadzeniu Kolekcji Sztuki Nowoczesnej,
przekazanej w 1931 roku do Miejskiego Muzeum Sztuki im. Bartoszewiczów w Łodzi. Stała się ona w ten sposób jedną z pierwszych
publicznie dostępnych kolekcji sztuki nowoczesnej na świecie. Inicjatywę Strzemińskiego, jego gest wobec społeczeństwa, trzeba
uznać za jedno z najważniejszy dokonań dwudziestolecia, co zresztą
zostało przez ówczesne władze miejskie docenione. Awangardowy
artysta i jego awangardowa kolekcja znalazły się zbiorach publicznych przy aprobacie znamienitego grona intelektualistów.
Na skutek sytuacji politycznej i ekonomicznej dopiero pod
koniec lat dwudziestych, ale przede wszystkim w następnym dziesięcioleciu, wraz z ogólnym wzrostem gospodarczym, który nastąpił
po opanowaniu ogólnoświatowego kryzysu, idącym za tym etatyzmem i umacnianiem się struktur państwowych, zaczęły powstawać nowe instytucje opieki i upowszechniania sztuki. Najważniejszą
rolę odegrał wówczas Instytut Propagandy Sztuki, istniejący w Warszawie od 1930 roku, od 1931 we własnej, nowoczesnej siedzibie
wzniesionej przy ulicy Królewskiej, w pobliżu Towarzystwa Zachęty
Sztuk Pięknych. To ostatnie, jak również Towarzystwa Przyjaciół Sztuk
Pięknych w Krakowie i we Lwowie oraz w nieco mniejszym zakresie
w Poznaniu, stały się rodzajem reliktu poprzedniej epoki. Doceniano
zasługi tych organizacji w okresie, kiedy wszelkie starania o zachowanie własnej tożsamości kulturowej wymagały wielkiego zaangażowania i determinacji w działaniu, ale też zdawano sobie sprawę,
że ten rodzaj mecenatu artystycznego, opartego na unii miłośników
i artystów, już się przeżył i nie jest w stanie udźwignąć problemów
związanych z rozwojem nowoczesnego pola sztuki.
Na tym polu zarówno po stronie artystów, jak i odbiorców
stale postępowało różnicowanie postaw. Jego zagospodarowanie
było wyzwaniem wymagającym przede wszystkim dużych nakładów
finansowych. Nie wahano się ich ponieść i nawet w okresie kryzysu
nie wycofano się z podjętych wcześniej zadań dotyczących kultury,
realizując je systematyczne. W 1932 roku otworzono polski pawilon na Biennale Sztuki w Wenecji, który do dziś służy naszym artystom na tej najstarszej imprezie artystycznej. W latach trzydziestych
Józef Czajkowski, Projekt pawilonu polskiego na wystawę w Paryżu – fasada, 1924, ozalid (wł. Muzeum Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie)
Józef Czajkowski, Plans for the Polish Pavilion at the Paris Exhibition – facade, 1924, ozalid (property of ASP Museum in Warsaw)
113
oddano do użytku gmach Muzeum Narodowego w Warszawie,
rozpoczęto budowę nowej siedziby Muzeum Narodowego
w Krakowie i gmachu Muzeum Śląskiego w Katowicach, które
zostało rozebrane przez hitlerowców. Choć dwóch ostatnich nie
zdążono ukończyć przed wybuchem wojny, sama skala tych przedsięwzięć świadczy o wadze, jaką przykładano do sztuki i jej historii.
Również w innych miastach powstawały zbiory muzealne i miejsca
wystawowe. Kolekcjonowano zarówno sztukę dawną, jak i dzieła
tworzone współcześnie. Ważną rolę odegrały w tym Państwowe
Zbiory Sztuki powołane do sprawowania opieki nad najważniejszymi zabytkowymi gmachami pełniącymi funkcje publiczne, ale
także w celu gromadzenia dzieł twórców żyjących. Zakupy przez
nie dokonywane dawały wielu artystom możliwość dalszej pracy.
Równie ważną instytucją było Towarzystwo Szerzenia Sztuki Polskiej
wśród Obcych, odpowiedzialne za organizację wystaw zagranicą
i w ogólności za propagandę kultury polskiej na świecie. Nie sposób
wymienić wszystkich inicjatyw związanych ze strukturami państwowymi, które swym zasięgiem obejmowały sztukę i artystów.
Wymienione powyżej instytucje to tylko te najważniejsze, można
powiedzieć – centralne, a przecież bardzo wiele działo się również
w często niewielkich miejscowościach, jak na przykład w Krzemieńcu Wołyńskim, Lublinie czy Zakopanem.
Klęska 1939 roku i zmiany narzucone w 1945 wymusiły krytyczną ocenę lat międzywojennych. Opinia o rządach II RP
w sposób nie w pełni uświadomiony rozciągała się również na
sztukę i artystów. Wielu z nich żyło i tworzyło nadal, a konflikty na tle
artystycznym z poprzedniej epoki zostały zaostrzone sytuacją polityczną i rywalizacją o miejsce na nowej scenie sztuki. Czterdzieści
pięć lat polityki kulturalnej PRL, a przede wszystkim systematyczne
kształtowanie pożądanego przez władzę wizerunku poprzednich
lat, zatarło obraz stosunków w świecie artystycznym przed wojną.
Dla dziedzictwa dwudziestolecia najtrudniejszy był okres socrealizmu i mimo że stalinowska ideologia została później odrzucona,
to zniekształcony obraz świata artystycznego wówczas wprowadzony w obieg nie został już nigdy całkowicie odwołany. W PRL
papierkiem lakmusowym w ocenie sztuki stał się stosunek do awangardy. Gdy była w niełasce, szukano alternatywy dla rzekomego
114
czy prawdziwego formalizmu, gdy władza ją doceniała, wszystko
inne stawało się burżuazyjnym konserwatyzmem. To ostatnie stanowisko przeważało, dlatego wszystko co lewicowo zaangażowane określano jako awangardowe, a to z kolei zraziło wiele osób
do tej formacji. Po 1945 roku swoje dobre lata mieli raz koloryści, to znowu artyści oddani tradycyjnym technikom i środkom
wyrażania, raz dobrze widziana była tradycja realistyczna, innym
razem awangardowe poczynania, a wszystko to na tle życia artystycznego, zorganizowanego w swych zasadniczych założeniach
według wzorów wykształconych w dwudziestoleciu międzywojennym, które były na tyle trwałe, by oprzeć się wszelkim politycznym burzom. Muzeum Narodowe w Warszawie i Krakowie działało
według wówczas stworzonych zasad, Związek Polskich Artystów
Plastyków był kontynuacją ruchu związkowego sprzed 1939 roku,
Akademie Sztuk Pięknych w Krakowie i Warszawie, przynajmniej
w pierwszych powojennych latach, nie zmieniły w zasadniczy
sposób swych programów. W salach Instytutu Propagandy Sztuki,
gdzie ulokował się Dom Wojska Polskiego, odbyło się kilka interesujących wystaw pod szyldem Klubu Młodych Artystów i Naukowców.
Nastąpiła jednak zmiana pokoleniowa. Nie tylko wojna i stalinowskie represje zdziesiątkowały szeregi polskich artystów, zaznaczał się też upływ czasu. Ci, którzy budowali zręby polskiej sceny
sztuki po 1918 roku, teraz należeli już do pokolenia schodzącego
z tej sceny, na ich miejsce wkraczali młodsi, mający już inne zapatrywania na sztukę, co często było w sposób bezwzględny wykorzystywane przez politycznych decydentów. Tragiczne były losy
więzionego przez UB Stanisława Ostoi-Chrostowskiego czy zaszczutego przez politycznych i artystycznych przeciwników Władysława
Strzemińskiego. Prześladowania dotykały również mniej znanych
artystów – malarka Michalina Krzyżanowska jako sześćdziesięcioparoletnia kobieta była przez kilka lat przetrzymywana w najcięższych
więzieniach. Pamięć o tych wydarzeniach, wciąż na pewno niedostateczna, nie może jednak rzutować na naszą ocenę sztuki i w niewłaściwy sposób ją nobilitować lub dyskredytować, dlatego wydaje
się, że w przypadku końcowej granicy okresu międzywojennego
datę 1 IX 1939 roku trzeba uznać za wyraźną cezurę oddzielającą to,
co było wolne, od tego, co przez długie lata było zniewolone.
Pawilon polski na wystawie w Paryżu,
1925 (fot. IS PAN)
Polish pavilion at the Paris Exhibition,
1925 (photo: IS PAN)
115
Zofia Stryjeńska, Światowit (z teki „Bożki Słowiańskie”), 1918, litografia, papier
(wł. Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu)
Zofia Stryjeńska, Światowit (from the “Slavic Gods” series), 1918, lithograph, paper
(property of Ossoliński National Institute in Wrocław)
116
Zofia Stryjeńska, Trygław (z teki „Bożki Słowiańskie”), 1918, litografia, papier
(wł. Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu)
Zofia Stryjeńska, Trygław (from the “Slavic Gods” series), 1918, lithograph, paper
(property of Ossoliński Family Institute in Wrocław)
117
Władysław Skoczylas, Śpiący rycerze (z teki „Podhalańska”), ok. 1921, drzeworyt, papier, (wł. Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem)
Władysław Skoczylas, Sleeping Knights (from the “Podhale” series), circa 1921, woodcut, paper (property of the Tatra Museum in Zakopane)
118
Władysław Skoczylas, Walka ze smokiem (z teki „Podhalańska”), ok. 1921, drzeworyt, papier (wł. Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem)
Władysław Skoczylas, Fighting a Dragon (from the “Podhale” series), circa 1921, woodcut, paper (property of the Tatra Museum in Zakopane)
119
Stanisław Ignacy Witkiewicz, Szukanie Nowej Gwiazdy, 1922, akwarela, gwasz, węgiel, papier
(fot. Teresa Żółtowska-Huszcza, wł. Muzeum Narodowe w Warszawie)
Rafał Malczewski, Auto na tle pejzażu zimowego, ok. 1930, olej, tektura (fot. Piotr Ligier, wł. Muzeum Narodowe w Warszawie)
Rafał Malczewski, Auto on a Winter Landscape, circa 1930, oil, cardboard (photo: Piotr Ligier, property of National Museum in Warsaw)
Stanisław Ignacy Witkiewicz, Searching for a New Star, 1922, watercolour, gouache, charcoal, paper
(photo: Teresa Żółtowska-Huszcza, property of National Museum in Warsaw)
120
121
Szkoła Przemysłu Drzewnego w Zakopanem, Kobieta z koszem (Zbiory Rodziny Sosenko)
School of Timber Industry in Zakopane, Woman with a Basket (Sosenko family collection)
122
Tadeusz Pruszkowski, Portret Teresy Roszkowskiej, ok. 1928, olej, płótno (wł. Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym)
Tadeusz Pruszkowski, Portrait of Teresa Roszkowska, circa 1928, oil, canvas (property of Wisła River Museum in Kazimierz Dolny)
123
Jan Wydra, Kazimierz nad Wisłą, 1930–1932, olej, płótno (wł. Muzeum Lubelskie w Lublinie)
Jan Wydra, Kazimierz nad Wisłą, 1930-1932, oil, canvas (property of the Lublin Museum)
124
Bolesław Cybis, Pejzaż z Kazimierzem, 1924, olej, płótno (wł. Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym)
Bolesław Cybis, Landscape with Kazimierz, 1924, oil, canvas (property of Wisła River Museum in Kazimierz Dolny)
125
Bractwo Św. Łukasza, Konstytucja 3 Maja – 1791 r., 1938, tempera, deska (fot. Archiwum Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym, wł. Le Moyne College, Syracuse, USA)
Brotherhood of St. Luke, Constitution of May 3 – 1791, 1938 (photo: Archives of Wisła River Museum in Kazimierz Dolny, property of Le Moyne College, Syracuse, USA)
126
127
VI
Modna para w Krynicy na zdjęciu wykonanym przez ulicznego fotografa, lata 30.
Smart couple in Krynica, a fashionable mountain resort.
Picture taken by a street photographer, 1930s
W rytmie epoki
Moda dwudziestolecia z kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu
To the Beat of the Times
Fashion of the 1920s and 1930s in the Collection of the National Museum in Wrocław
To the Beat of the Times
In spite of the tendency towards democratisation and unification that informed fashion
in the 1920s and 1930s, the reception of new
styles in Poland varied depending on social,
demographic and geographic factors. While
affluent women in large cities, like Warsaw,
Lvov, Poznań or Kraków, adopted new lifestyles
(that reflected the immense impact of World
War I upon women’s situation and status) and
closely followed the fashion dictates of Paris,
rural areas remained mostly oblivious to new
developments for both economic and cultural
reasons. It was not uncommon for women in
the same family to wear very different clothes:
the younger and more adventurous selecting short flapper dresses and the bob haircut while their mothers and aunts continued
to wear old-fashioned long dresses and traditional hairdos, especially in smaller towns.
The clothes and accessories from the collection of the National Museum in Wrocław
featured at the exhibition showcase the styles
worn by members of Polish intelligentsia:
wives of lawyers, doctors, high-ranking military
personnel, and professional women. Usually
ordered from local dressmakers and tailors, the
garments reflect the wearer’s general awareness of fashion’s current developments: the
flapper dress and “little black dress” of the mid1920s, bias-cut, body-hugging satin dresses
of the earlier 1930s and a broader-shoulder,
shorter-hemline silhouette of the second half
of the decade, adoption of pants (pyjamas)
and the influence of the Japanese kimono on
recreational wear. A marked fondness for the
so-called “krynolinka” (crinolette) dress, derivative of the robe de style, seems reflective of
more romantic and nostalgic attitudes provid-
130
ing a counterpoint to modernity. Decorations
are tasteful and betray a faint Art Deco influence. Well-made of good-quality textiles, the
clothes show a sense of appropriateness and
practicality rather than inclination towards
extravagance or overly sexual body exposure.
The men’s clothes on display are representative of formal dress, ranging from the traditional options (frock coat or morning coat for
daytime events, tails for the evening: the black
vest with tails is idiosyncratic and was sometimes worn by elderly men) to more modern
solutions: the dinner jacket (single or doublebreasted) and – an important sportswearinspired innovation – a three-piece suit, with
a black jacket and striped trousers, elevated
to formal attire and suitable for most festive
occasions. While the elegant man was not supposed to follow fashion follies, he was allowed
to become more fashion-conscious without
being accused of frivolity. Now that Poland
had finally regained its independent statehood
after more than a century-and-a-half of captivity, individual freedom of expression through
clothes also became more acceptable.
In response to the economic crisis that
started in 1929 and lasted through the early
1930s, products of national textile industry
– linen, silk from the experimental station at
Milanówek by Warsaw, printed cottons from
Łódź – were promoted through national campaigns involving women’s magazines and
celebrities: trend-setting actresses, wives of
dignitaries. The well-publicised Ball of Polish
Silk was organised in at the close of the carnival of 1929 under the patronage of President
Mościcki’s wife and calico balls in summertime became all the rage for promoting Polish-
Fashion of the 1920s and 1930s in the Collection
of the National Museum in Wrocław
made fabrics. A group of linen garments from
the 1930s showcases the mingling of various
factors characteristic of the era: an autarchic
impulse motivated both ideologically and economically the functionality of modern sportswear, and even proto-ecological concerns.
Their embroidered decorations combine folk
inspirations (homespun linen textiles and
embroideries were often ordered from local
rural women by vacationing townsfolk) with
a geometric emphasis echoing art déco, exemplified by the embroidered ties.
Some items in the collection bear witness
to historic events in a strikingly direct way. One
shoe is missing from a Bata matching shoesand-handbag set: it was sent to the maker for
repair in August 1939 and did not make it back
before the outbreak of World War II on 1 September 1939. The grey crocheted dress made
in the late 1930s was taken to Siberia by its
owner – an officer’s wife – when she and her
children were arrested by the Soviets in 1939
in Poland’s annexed eastern territories. There,
in a remote and harsh country, the dress would
be gradually unravelled to provide thread for
darning. Thus shortened, it accompanied its
repatriated owner back to Poland in 1945 and
was found newly fashionable in the era of
postwar shortages and skirts that had risen up
in the meantime. It was still being worn in the
1970s, fitted with a new slip of green nylon.
It is an unassuming but poignant symbol of
human perseverance, make-do attitude, and
fashion savvy in the face of adversity.
W rytmie epoki
Proces mody i jej przedmiot
„Moda rodzi się w pracowniach-laboratoriach wielkich mistrzów igły
w Paryżu. Tworzą ją – w porozumieniu z krawcami i fabrykantami
tkanin – artyści-malarze, za grube pieniądze oddający swój talent
i inwencję na ich usługi. Dlatego też każdy nowy model, choćby najśmielej pomyślany, sprawia niezawodne wrażenia piękna, jak każde
dzieło sztuki. Projektował go artysta, wykonał wirtuoz techniki krawieckiej, a prezentuje na sobie żywy manekin, cud-dziewczyna, wybrana
wśród tysięcy. Potem taki model idzie w świat, a raczej wprowadza
go w świat najmodniejsza z gwiazd ekranu lub otwartej sceny, czyli
znowu istota zawodowo i olśniewająco szykowna. Tak zawsze wygląda
moda, która nadchodzi i podbija świat. Modę przemijającą oglądamy
w znacznie tańszych i gorszych wydaniach, kopiowaną przez średniej miary krawcowe, noszoną przez większość szarych, przeciętnych
śmiertelniczek. A musimy sobie zdać sprawę, że większość nie może
się przecie oznaczać urodą ani nieposzlakowanym smakiem, gdyż
zalety te to przywilej nielicznych a szczęśliwych wyjątków. Dlatego też
nowa moda chadza w aureoli trudno dostępnej odświętności, a moda
wczorajsza ma zawsze mdły posmak nudnej powszedniości”.
T
a relacja zamieszczona w „Kobiecie w Świecie i w Domu”
w marcu 1930 roku zaskakuje nowoczesnością spojrzenia. Autorka dostrzega autonomiczną wartość estetyczną mody, a zarazem – podobnie jak współcześni socjologowie
– patrzy na nią jako na pewną kategorię zachowań społecznych:
przebiegający wewnątrz danej zbiorowości proces, dzięki któremu
nowy wygląd czy przedmiot jest wprowadzany w obieg. Proces
ten może mieć dla różnych przedmiotów różny okres trwania, ale
obejmuje kilka stałych faz następujących po sobie w ustalonej
kolejności: powstanie i wprowadzenie; przyjęcie przez przodujące
jednostki; coraz wyraźniejsza obecność w kontekście społecznym;
powszechna akceptacja; nasycenie; schyłek i odrzucenie.
MAŁGORZATA MOŻDŻYŃSKA-NAWOTKA
Moda dwudziestolecia z kolekcji
Muzeum Narodowego we Wrocławiu
Ubiór jest klasycznym przedmiotem modnych zachowań,
do tego stopnia, że potocznie utożsamiamy go z modą. Konsument
przyjmuje określoną modę, gdy uzna ją za najbardziej stosowną
w określonych społecznych sytuacjach lub rolach. Wreszcie, mody
są przyjmowane w grupie lub grupach społecznych przez liczącą się
część danej grupy. W danym momencie w określonej grupie obowiązuje zatem zespół norm i zachowań dotyczących pewnych sytuacji społecznych, związanych z określonymi formami rozrywki i życia
towarzyskiego, demonstracją statusu i osobistej atrakcyjności etc.
– najbardziej długotrwałe tworzą ramy zwyczaju definiujące bieżącą scenę. Towarzyszy temu wielość przedmiotów mody, z których
każdy znajduje się we własnej fazie procesu mody. Jako produkt
i dokument złożonych procesów społecznych, intymne świadectwo
życia ludzi, którzy już odeszli, a zarazem przedmioty o autonomicznej wartości estetycznej, ubiory i akcesoria dawnej mody zachowane w kolekcjach muzealnych mają szczególną moc przemawiania do wyobraźni współczesnego widza.
W tym samym roku 1930 dziennikarka codziennie rano
spotyka na ulicy dwie kobiety w podobnym wieku około trzydziestu lat śpieszące do swoich obowiązków, które przechodzą obok
siebie, nie zauważając się nawzajem. „Jedna jest młoda, zgrabna,
starannie ubrana: włosy krótko ucięte, wymykają się w dwóch filuternych loczkach spod modnego kapelusika; pod pachą teczka
oraz modny, krótki parasolik. Mina pewna siebie, zuchowata, krok
sprężysty i pełne zalotności spojrzenie, rzucane oglądającym się za
nią przechodniom, wskazują na osobę, pełną energii i zadowoloną
z życia […] – to urzędniczka, może przyszła adwokatka, doktorka;
typ kobiety samodzielnej i energicznej; w błyszczącym oku widać
zaborczość i ambicję, krok sprężysty i pewne siebie ruchy wzbudzają zaufanie i sympatię. Ta druga w wyświechtanym paletku, na
wykoślawionych obcasach, spod znoszonego kapelusza wymykają
się kosmyki siwiejących już włosów; na ręce koszyk, z którego wyzierają niedyskretnie skromne zakupy, w ściśniętej garści zatłuszczona,
stara portmonetka […] czoło przecina bruzda, blade usta opuszczone
131
w dół wyrazem troski i niezadowolenia; oczy wyblakłe […] bezimienna przedstawicielka legionu kobiet, które wchłania bezlitośnie domowe ognisko i miele w swych trybach na proch” („Kobieta
w Świecie i w Domu”, styczeń 1930 r.).
Mimo postępującej w okresie międzywojennym unifikacji
i demokratyzacji mody musimy pamiętać o społecznym, pokoleniowym i geograficznym zróżnicowaniu jej recepcji. Prezentowane na
wystawie stroje i akcesoria mody z kolekcji Muzeum Narodowego
we Wrocławiu reprezentują styl ubioru charakterystyczny dla warstwy inteligencko-ziemiańskiej, bardziej zasobnej w odzież, która
w związku z tym była mniej znoszona niż ubiory ludzi biednych,
i mogącej pozwolić sobie na zachowanie przedmiotów o szczególnej wartości osobistej, materialnej i historycznej. Niektóre ubiory
czy akcesoria z naszej kolekcji mają zresztą szczególny wymiar historyczny, jak zestaw czółenek i torebki ze skórzanej plecionki firmy
Bata – zdekompletowany, gdyż jeden bucik został latem 1939 roku.
odesłany do reklamacji i nie zdążył wrócić przed wojną, czy dziana
sukienka z szarego kordonka, która powędrowała z właścicielką
– żoną zawodowego wojskowego – na Syberię, tam była podpruwana dla uzyskania nici do cerowania, w latach czterdziestych wróciła z tzw. repatriantami do Polski i wpisała się w modę skróconych
w międzyczasie spódnic. Noszono ją jeszcze w latach siedemdziesiątych, wyposażając w halkę z jadowicie zielonego nylonu.
Letni pantofel, firma Bata, 1939 r. Drugi bucik został latem 1939 r. odesłany
do firmy z reklamacją i nie zdążył wrócić przed wybuchem wojny
Woven summer pump by Bata, 1939. The other one of the pair is missing:
it was sent to the maker for repair in Summer 1939 and did not make it back
before the outbreak of World War II on 1 September 1939
Wśród skór, używanych na torebki, ostatnim krzykiem jest skóra rekina: węże, krokodyle i jaszczurki tworzą śliczne efekty
Sharkskin was all the rage for handbags; other exotic skins, like snake, crocodile, alligator or lizard, were also considered very attractive
Moda: zjawisko autonomiczne
czy zwierciadło epoki?
W
yrażające istotę mody – zjawisko ciągłej zmiany
– ma w odniesieniu do mody odzieżowej wyraźnie dualistyczny charakter: z jednej strony autonomiczny i autotematyczny (z własnym repertuarem ewoluujących
fasonów, form, dekoracji), z drugiej zaś – ściśle związany z zewnętrznym kontekstem zjawisk społecznych i artystycznych, zwłaszcza
sferą obyczajową i szeroko rozumianą komunikacją społeczną. Charakter tych związków przeważnie trudno jednoznacznie określić
jako przyczynowo-skutkowy. Choć czynione ex post spostrzeżenia
wydają się (myląco!) autorytatywne, często zawodzą jako instrument
przewidywania przyszłości, jak na przykład teoria łącząca zmiany dłu-
132
gości spódnicy w latach dwudziestych i trzydziestych z trendami
ekonomicznymi, przedstawiona w lipcu 1939 roku (sic!) w „Kobiecie
w Świecie i w Domu”: „Rok 1925 i następne. Czasy powojennej prosperity, radość życia, okres mlekiem i miodem płynący. Rok 1929, kulminacyjny punkt, cały świat łyka haustami dobra życia doczesnego,
temperatura nastrojów radosnych jest najwyższa. Sukienka skacze
nad kolana. Aż nagle! Rok 1930 początek kryzysu światowego, trach!
Poziom humoru opada znacznie. Sukienka leci w dół. Ponowne skrócenie: 1939! Czyż mamy poddać się depresji? Na przekór czarnym
wróżbom, na przekór groźnym horoskopom, nadzieja nas nie opuszcza, optymizm rośnie. Musi być dobrze! Będzie dobrze!!!”.
Torebka z plecionki, firma Bata, 1939 r.
Woven summer handbag, by Bata, 1939
Torebka z bordowej skóry
ze wstawką ze skóry węża, lata 30.
Handbag of wine leather,
suede and snakeskin, 1930s
133
Dodać trzeba, że ówczesnym obserwatorom wydłużenie spódnic pod koniec 1929 wydawało się nielogiczne i paradoksalne. „W obliczu nad wyraz ciężkiego okresu ekonomicznego, jaki
od szeregu miesięcy przeżywamy, w obliczu przechodzącej nieraz
siły ludzkie walki o codzienny kawałek chleba i dach nad głową […]
należy przyznać, niestety, że skończył się cudowny okres osiągania
wykwintną skromnością cennych i tak bardzo estetycznych efektów
za pomocą niewielkich stosunkowo środków; że oto wraca z całą siłą
era zużytkowywania niezliczonych metrów kosztownej tkaniny dla
nadania sylwetce kobiecej cech, zasługujących na poklask snobów”
– ubolewała „Kobieta w Świecie i w Domu” w grudniu 1929 roku.
Dostrzegamy jednak niewątpliwy związek między zmianami w otaczającym świecie a ewolucją mody. Rewolucja obyczajowa, którą spowodowała I wojna światowa, bardziej zasadniczo
zmieniła styl życia, a także sytuację społeczną i ekonomiczną kobiet
niż mężczyzn, a w konsekwencji silniej wpłynęła na odzież damską:
„Jedenaście ostatnich lat – to okres czasu wydarzeniami wielki,
z wiekami idący w zawody, a jednak w sferze pewnych przejawów
życia zbyt krótki, aby mógł strącić w nicość to, co wolno kroczące
wieki uświęciły jako nienaruszalne prawo. Kobieta teraźniejszości,
tak zasadniczo, tak podstawowo inna od przedwojennego szablonu, rozwojem swym i ewolucją wnosi pewien chaos w doskonale uregulowane wiekami przeszłości bytowanie mężczyzny. Toteż
panom, tym panom, na których pojęciach i przyzwyczajeniach widnieje jeszcze silnie piętno „zamierzchłych czasów”, bywa niejednokrotnie i niewygodnie, i jakoś ciasno w szerokim kręgu, jaki zatacza
nowe życie („Kobieta w Świecie i w Domu”, styczeń 1930).
Podczas wojny wiele kobiet po raz pierwszy podjęło pracę
zawodową, zastępując nieobecnych mężczyzn. Wojna położyła kres
orientalnym ekstrawagancjom charakterystycznym dla lat bezpośrednio ją poprzedzających: ozdobne i krepujące toalety zaczęły
sprawiać wrażenie staromodnych i niestosownych, natomiast proste
sukienki i kostiumy wyglądały nowocześnie. Podejmowane przez
wielkich krawców tuż po wojnie próby wskrzeszenia przedwojennej mody nie przyniosły powodzenia. Kobiety nie chciały powrotu
do sztywnych gorsetów i skomplikowanych krojów: nowe idee
134
dotyczące projektowania znajdowały rosnący oddźwięk, połączone
z nowym podejściem do nowoczesności i efektywności w życiu
i świadomości kobiet. Zmienił się zasadniczo wizualny wyraz kobiecej elegancji, teraz opartej na prostocie i swobodzie ruchów.
Korespondowało to ze zmianą obyczajów, norm społecznych i oczekiwań wobec kobiet oraz zakresu dostępnych im
doświadczeń: „Był czas, i to jeszcze niedawno, kiedy jakiekolwiek
ustępstwo od obowiązującej mody na rzecz minimalnej choćby
wygody i higieny wydawało się eleganckiej kobiecie niedopuszczalnym uchybieniem. […] O ubraniu do pracy nie ma co mówić. Damy
wówczas nie pracowały. […] Tak niedawno to było i tak dawno
zarazem. Bo gdy raz się zaczęło, poszło od razu we wszystkim i na
całego: krótkie włosy, kostium kąpielowy, spodnie, shorty i sandałki
– tam gdzie ubranie jest zbędne, pozostał z niego zaledwie ślad,
drobna koncesja na rzecz przyzwoitości; tam gdzie chodzi o swobodę ruchów, wszystko jest ciasne, gdzie powinno, i luźne, gdzie
można. Nikt się nie wstydzi chodzić w trepkach, zawiązywać głowę
chusteczką i do roboty kłaść fartuch. Stało się prawdą dla wszystkich oczywistą, że elegancka kobieta to nie ta, która od rana do nocy
chodzi w jedwabnej sukni i strojnych pantoflach, ale ta, której ubiór
pasuje zawsze, w każdej sytuacji. […] Prawdziwa dama to ta, która
z jednakowym wdziękiem zbiera w rękę falbany tiulowej spódnicy,
stąpając po marmurowych schodach Opery, a rano idzie z koszykiem na targ – która potrafi być tak samo dobrze urzędniczką jak
modystką, staranną gospodynią i wytworną panią domu” („Kobieta
w Świecie i w Domu”, lipiec 1939).
Lata dwudzieste to okres prosperity i ekstrawaganckiej konsumpcji oraz nowych form rozrywki, co znalazło odzwierciedlenie
w sukniach przeznaczonych na przyjęcia, dancingi i do klubów nocnych, gdzie grano jazz i tańczono nowe tańce: fokstrota, shimmy
i charlestona. Dynamiczne tańce wymagały sportowej kondycji
i swobody ruchów, a dyktując stosunkowo proste fasony sukienek,
sprzyjały wykorzystaniu luksusowych tkanin: metalicznych lam,
barwnych koronek, szyfonów, atlasów. Preferowano gładkie materie, na których wspaniale prezentowały się motywy haftowane złotą
lub srebrną nicią, cekinami, a także drżące w takt ruchów pióra
i frędzle. Najbardziej charakterystyczną suknią wieczorową była
krótka koszulka, wydekoltowana, często tylko na cienkich ramiączkach, uszyta z szyfonu lub tiulu, haftowana koralikami lub cekinami
i noszona na jedwabna halkę w tym samym lub kontrastującym
kolorze albo w kolorze skóry, co sugerowało nagość pod cienką
materią. Typowym przykładem jest suknia-koszulka na ramiączkach
wyszywana czarnymi koralikami i cekinami.
Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych dokonuje
się ewolucja od mody podkreślającej płaszczyznową kompozycję
przodu i tyłu sylwetki do ubioru modelującego figurę i akcentującego jej trójwymiarową kompozycję; od sukni swobodnie spływającej z ramion do skomplikowanego kroju uwydatniającego płynną
artykulację sylwetki i wprowadzającego efekt spiralnego ruchu.
Charakterystyczne dla połowy lat trzydziestych XX wieku toalety
wieczorowe, z błyszczącej lamy lub satyny, krojono z modelujących sylwetkę skosów (suknia wieczorowa z czarnego atłasu, suknia
ślubna z kremowego atłasu).
Zestaw kosmetyków z lat 30. w oryginalnych opakowaniach
Cosmetics from the 1930s in original packaging
Suknia-koszulka
na wąskich ramiączkach,
z czarnego tiulu,
wyszywana czarnymi
cekinami i koralikami,
ok. 1925 r.
Short evening dress
with narrow shoulder
straps, made of black tulle
embroidered with sequins
and beads, ca. 1925
135
Rewolucja, ewolucja i nostalgia
Kryzys gospodarczy na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych sprzyjał modzie na przyjęcia popołudniowe, przyjemne,
a mniej od balów kosztowne herbatki – konwersacyjne, tańcujące
i brydżowe. Najpotrzebniejszą toaletą karnawałową stała się więc
suknia popołudniowa, występująca w rozmaitych wariantach,
często łączących uniwersalną matową czerń z barwnymi akcentami,
czego przykładem jest suknia z czarnej żorżety z ceglanymi rękawami haftowanymi złotym bajorkiem.
Niekiedy związek między jakąś nagłą zmianą mody, nowinką
szybko zdobywającą naśladowców, a światem zewnętrznym wydaje
się jednoznaczny. Można wskazać przykłady mód zainspirowanych
jakimś poruszającym wydarzeniem – popularnym filmem, wystawnym balem czy odkryciem archeologicznym. Na przykład importowane z Egiptu szale z (przeważnie białej) lnianej siatki zdobionej przeplatanymi przez oczka paskami metalowej folii tworzącymi
dekoracyjne wzory bliskie estetyce art déco, wytwarzane od czasów
faraonów, zawdzięczały popularność zainteresowaniu nowo odkrytym grobowcem Tutanchamona. Jeden z egzemplarzy w naszej
kolekcji został przywieziony z podróży poślubnej do Egiptu, która
w tamtych czasach stanowiła wielki luksus i przygodę.
Wpływ na modę okresu międzywojennego wywarły także
awangardowe kierunki w sztuce, zwłaszcza malarstwo abstrakcyjne.
Nowe formy znalazły odbicie w śmiałych zestawieniach kolorystycznych, graficznych wzorach tkanin oraz w geometryzacji, widocznej na wszystkich etapach kształtowania sylwetki: od fasonu sukni,
poprzez dekorację ubioru i dodatków, po konstrukcję ubioru. Charakterystyczne zwielokrotnione łuki zdobiące dwie suknie wieczorowe przywołują motyw często pojawiający się w architekturze
i przedmiotach dekoracyjnych w stylu art déco.
Wieczorowa torebka zdobiona błyszczącymi sztrasami ilustruje zamiłowanie
do luksusu i pewnej ekstrawagancji
Evening purse decorated with strass shows a taste for luxury and extravagance
136
C
Torebka wieczorowa wyszywana koralikami, lata 30.
Beaded evening purse, 1930s
harakterystyczną cechą mody jest współistnienie innowacji
i kontynuacji, obecność zarówno pomysłów rewolucyjnych,
jak i stopniowej, niekiedy powolnej ewolucji, a także nostalgia za przeszłością i powracanie do elementów historycznych. Rewolucyjnym wynalazkiem była zaprezentowana przez Chanel w 1926 roku
„mała czarna”: prosta, dopasowana sukienka z czarnej krepy, z długimi rękawami i małym wycięciem przy szyi. „Oto jest ford sygnowany
przez Chanel” – obwieszcza „Vogue” (nawiązując do sławnego modelu T,
dostępnego w każdym kolorze, pod warunkiem, że był czarny): model
funkcjonalny, bezosobowy, o kroju i dekoracji maksymalnie uproszczonej. W wersji bardziej strojnej, koktajlowej, szytej z jedwabiu, szyfonu czy
cienkiej żorżety wełnianej, sukienka ma większy dekolt i krótkie rękawki
albo w ogóle jest ich pozbawiona, jak sukienka z czarnej krepy jedwabnej, której wyrafinowany krój podkreślają mereżki ukazujące kontrastującą rdzawą podszewkę.
Kolejnym zjawiskiem o długofalowych i rewolucyjnych konsekwencjach było zaadaptowanie przez kobiety spodni, które pojawiły się
najpierw w formie rekreacyjnej (strojne piżamy przeznaczone do relaksowania się w domu) lub sportowej (piżamy plażowe, spodnie jachtingowe). W lipcu 1931 roku „Kobieta w Świecie i w Domu” donosiła: „ negliż
w całej swej kokieteryjnej krasie […] przeżył się wraz z przedwojennym
typem pani, cierpiącej na nadmiar czasu. Dzisiejszy, koniecznością chwili
i wskazaniami mody zmodernizowany, służy kobiecie, która wprowadziła
w życie zasadę <czas – to pieniądz>. Dlatego też odpadły od negliżu
koronki, wstążki, falbany, riusze i treny, a z powłóczystej szaty przedzierzgnął się w swobodną, nie tamującą ruchów, pyjamę […]. Aczkolwiek
u nas daje się szczęśliwie zauważyć pewien umiar w przyswajaniu sobie
fantastycznych i śmiałych kaprysów mody, a Polka kierująca autem
w pyjamie koloru karoserii luksusowego wozu nie jest jeszcze zapisana
w kronikach lat powojennych, to jednak coraz bardziej przechylamy się
i my w stronę pyjamomanii […]. Ten typ egzotycznego negliżu, łączący
w sobie wygodę i prostotę, jest ulubionym typem pyjamy letniej”,
a za przykład może służyć rekreacyjna piżama z błękitnego bawełnianego atłasu.
Suknia ze sztucznego jedwabiu wiskozowego – tkaniny, która w okresie międzywojennym robiła wielką karierę, ok. 1925–1930 r.
Dress of artificial silk (rayon): this affordable and drapey fabric was very popular
137
Kariera japońskiego kimona jako damskiego szlafroka stanowiła uwieńczenie procesu, który rozpoczął się jeszcze w XVII wieku
w stroju męskim, dzięki wykorzystywanym jako ubiory domowe kimonom importowanym z Japonii i Indii. Na fali japonizmu, modnego
w drugiej połowie XIX wieku, japońskie kimono pojawiło się także jako
kobiecy negliż, początkowo tylko w kręgach artystycznych, aby w okresie
międzywojennym znaleźć miejsce w garderobie umiarkowanie modnej
przeciętnej kobiety: „Letnie kimono – najładniejsze z wzorzystej satynki,
o skomplikowanych kwietnych deseniach, podbite jednokolorową
satyną, która służy jednocześnie za przybranie – wygląda nad wyraz efektownie, jeżeli zrobimy go z charakterystycznymi japońskimi rękawami,
które tak ślicznie uwydatniają harmonijne ruchy rąk, a równocześnie
służą za bardzo wygodne, przepaściste kieszenie. Rękawy takie powinny
być zakończone jedwabnymi chwastami z nitek różnobarwnych, dobranych podług tła i deseni, jakimi znaczona jest tkanina” („Kobieta w Świecie
i w Domu”, marzec 1929).
wysoce patriotyczny”. Ten typ sukni balowej reprezentuje biała
krynolinka z falbankami, suknia z granatowego jedwabiu o spódnicy zdobionej zakładkami, czy suknia z brązowej tafty z akcentami
w kolorze miętowej zieleni – połączenie wylansowane w 1933
roku. Podobnie nostalgiczny charakter miały noszone do krynolinek „woreczki okrągłe lub owalne, wyszywane ręcznie drobniutkimi pacioreczkami; woreczki te wyglądają jak zbłąkane echa
lat bardzo dalekiej przeszłości, woreczki prababek przeniesione
w epokę współczesnego modernizmu”(„Kobieta w Świecie i w Domu”,
wrzesień 1929).
Z kolei romantyczny, nieco nostalgiczny charakter balowych „krynolinek” nawiązywał do mody około 1850 roku i obrazów
Winterhaltera, dziewiętnastowiecznego portrecisty europejskiej
arystokracji.
Od początku lat dwudziestych aż do 1939 roku organizowano
w Warszawie, także w Hotelu Europejskim, coroczny Bal Mody, na którym
bawiła się towarzyska śmietanka stolicy, a panie rywalizowały o berło
Królowej Mody. Według relacji zamieszczonej w „Kobiecie w Świecie
i w Domu”, w 1929 roku tryumfowały „krynolinki” w duchu romantycznym, ozdobione pienistymi falbankami, skutecznie rywalizując
z sukniami w stylu hollywoodzkiego wampa, na przykład z prezentowaną przez Hankę Ordonównę suknią ze srebrnej sztywnej lamy,
w którą wydawała się zakuta jak średniowieczny rycerz w zbroję:
„W szrankach stanęły urocze artystki naszych scen, a za nimi kryły się
firmy, dla których to fikcyjne królestwo staje się źródłem nader realnych zysków. Królowa mody z r. 1928, p. Maria Balcerkiewiczówna,
tonęła w powłóczystych godetach śnieżnej sukni princesse. Dół tej
sukni miał podobno (nie mierzyłam) czterdzieści metrów obwodu.
Ponieważ, jak mnie upewniała artystka, tualeta była zrobiona z polskiego crêpe satin, można uważać włożenie podobnej sukni za czyn
138
Szlafrok inspirowany japońskim kimonem (ok. 1930 r.)
zapewniał wygodę i swobodę ruchów
Dressing gown inspired by the Japanese kimono (ca. 1930)
ensured comfort and freedom of movement
Suknia wieczorowa z czarnej koronki. Sukienkę zdobią zwielokrotnione łuki
– popularny motyw w architekturze i przedmiotach dekoracyjnych w stylu art déco
Evening dress of black machine-made lace. The floral pattern decorating
the dress is a popular art déco motif
Suknia koktajlowa z błękitnej koronki, ok. 1935 r.
Afternoon dress of dark-blue lace, ca. 1935
139
Piżama rekreacyjna, lata 30.
Recreational pyjamas, 1930s
140
Suknia balowa – krynolinka – z granatowej organdyny jedwabnej, ok. 1933–1935 r.
Ball gown in the ”crinoline” style made of dark-blue silk organza, ca. 1933–1935
Kostiumy i piżamy plażowe
Bathing suits and beach pyjamas
Ręcznie malowane porcelanowe guziki mają staroświecki wdzięk, romantyczny
i nieco nostalgiczny, charakterystyczny dla wielu propozycji mody z lat 30.
Hand-painted porcelain buttons have an old-fashioned charm, romantic and somewhat nostalgic,
that was characteristic of many styles of the earlier 1930s
141
„Moda męska ostatniej doby”
O
bowiązujący eleganckiego mężczyznę stosunek do
aktualnej mody zasadzał się na utrzymywaniu subtelnej równowagi: nie należało jej ignorować, ale też
nie wypadało zbyt gorliwie za nią nadążać, choć – jak zauważała
„Kobieta w Świecie i w Domu” w styczniu 1930 roku – odzyskana
niepodległość pozwalała nieco rozszerzyć granice krawieckiej swobody. „Kroczyć w ślad mody – to przykazanie lat powojennych, kiedy
w nagromadzeniu ważkich i odpowiedzialnych za przyszłość narodu
momentów historycznych i pracy twórczej – znajduje się jakimś
trudnym do pojęcia cudem więcej czasu i więcej chęci wyolbrzymiania spraw na pozór maleńkich niż w okresie niewoli”. Jednak istota
prawdziwej elegancji polegała „niezmiennie – niezależnie od takiej
czy innej linii, barwy i uzupełniających szczegółów – na doskonale
ujętym umiarze i dyskrecji. Nie ma bowiem nic bardziej groteskowego jak mężczyzna podobny do krawieckiego manekina, obno-
szącego po świecie ekscentryczne modele, nacechowane typowym
przeszarżowaniem. Mężczyzna wytworny, mężczyzna prawdziwie
kulturalny będzie bowiem umiał zawsze wypośrodkować spomiędzy
najdrażliwszych wskazań mody ubiór, stawiający go ponad wszelką
śmieszność”.
W okresie międzywojennym podstawowy zestaw strojów
formalnych, które musiały się znaleźć w garderobie eleganckiego
mężczyzny, obejmował żakiet, smoking i frak. Frak wkładano na bardziej uroczyste okazje, natomiast smoking pozostał najpopularniejszym strojem wizytowym. Żakiet, okrycie o wyciętych połach ostro
rozchodzących się od górnego guzika, z tyłu długich, rozciętych
na środku i przytrzymanych guzikami, noszony z szarą kamizelką,
sztuczkowymi spodniami i szarym cylindrem, stanowił dzienny
strój formalny. Jednak „ubrania żakietowe, tak bardzo modne zagranicą, u nas przyjmują się opornie. Po dziś dzień uważane są jedynie jako strój urzędowy i to przeważnie w sferach dyplomatycznych”
(„Kobieta w Świecie i w Domu”, styczeń 1930).
Wizytowa garderoba eleganckiego mężczyzny wg czasopisma „Lord. Rewja mody dla panów”. Sezon 1936–1937 r.
Man’s formal wardrobe according to the Lord fashion magazine, season of 1936–1937
142
Praktyczną nowością był mniej uroczysty od smokingu
garnitur wizytowy, składający się z ciemnej marynarki zapinanej na
dwa guziki oraz sztuczkowych spodni (do tego koszula ze stojącym
kołnierzykiem o zagiętych rogach i stonowany jedwabny krawat):
„wszechwładna marynarka wkracza i w dziedzinę wizytową, o ile
utrzymana jest w odpowiednim kolorycie, a kolorytem tym jest
wytworna czerń lub tkanina marengo. Jeżeli marynarka czarna lub
marengo noszona jest ze spodniami w paski, obowiązuje kamizelka
taka sama jak marynarka. Uzupełnieniem stroju wizytowego jest
spokojny w tonie krawat i lakierowane obuwie”.
Wyborem odpowiedniego stroju w zależności od rangi
i pory uroczystości rządziły precyzyjne reguły, tak wyłożone w czasopiśmie „Lord. Rewia mody dla panów” w sezonie karnawałowym
1936-1937: „Ubranie wizytowe pozostaje w swojej klasycznej formie,
w dzień garnitur żakietowy ze spodniami w prążki lub też smoking
jednorzędowy, jak i dwurzędowy z szalem. Na bardziej uroczyste
przyjęcia noszona jest też kamizelka biała z gorsem wykrojonym
w formie V, zakończona na dole równo, bez szpiców. Na uroczystości
wieczorowe obowiązuje nadal frak. Na wizycie zwykłej, codziennej,
można się zjawić w jednorzędowym lub dwurzędowym garniturze
z gładkimi spodniami tegoż samego koloru; klapy w garniturze
takim podniesione są do góry”. Zauważano wpływ sportów: odpowiednio modelowane ubranie przyczynia się do stworzenia reprezentacyjnego wyglądu, a ten „podnosi samopoczucie każdego człowieka”.
Nacisk na swobodę ruchów nie oznaczał zaniedbania kroju, ale dzięki
nowym materiałom – na przykład ulepszonym rodzajom włosianki
zastępującym watowanie – garderoba mogła zachować elastyczność
i miękkość, a zarazem wytworną i nieposzlakowaną linię.
Emaliowane spinki do mankietów „połamane w różnobarwne linie”,
czyli zdobione geometrycznym wzorem w stylu art déco
Enamelled cuff links “split into multi-coloured lines”, that is decorated
with geometric art déco motifs
Cylinder z czarnego jedwabiu z pudłem i specjalną szczoteczką do czesania
Top hat of black silk with its original box and brush
143
Między Paryżem a Milanówkiem
O
dpowiedzią na ogólnoświatowy kryzys gospodarczy
były akcje promowania krajowego przemysłu włókienniczego, prowadzone przez znane warszawskie
domy mody i osoby publiczne. „Pomimo zwycięskiego kroczenia ku
wyzwoleniu się spod wpływów obcych, nie będziemy rzecz jasna
w stanie wznieść chińskiego muru pomiędzy modą polską a międzynarodową, biorącą zazwyczaj początek w paryskich świątyniach. Wzorować się na modelach i kreacjach obcych, czerpać ze
źródeł wykwintnego smaku […] nie znaczy to jeszcze stać w miejscu lub cofać się z drogi prowadzącej do samowystarczalności […].
Zacznijmy od naśladownictwa, niepozbawionego cech indywidualności, a w ślad za nim przyjdzie niepostrzeżenie rozrost pomysłowości
i inicjatywy” – pisała „Kobieta w Świecie i w Domu” w grudniu 1928
roku. Propagowano użycie rodzimych tkanin: perkali, jedwabiu i lnu.
Bajka o polskim jedwabiu („Kobieta w Świecie i w Domu”, grudzień 1928) przedstawiana była jako heroiczna opowieść o twórcach
założonej w 1924 roku, a rozbudowanej w latach 1927-1928 Centralnej Doświadczalnej Stacji Jedwabniczej w Milanówku (w 1948 roku
przekształconej w Zakłady Jedwabiu Naturalnego „Milanówek”).
Rodzeństwo Henryk i Stanisława Witaczkowie to dorastające z dala
od ojczyzny, na Kaukazie, polskie dzieci, które tam zainteresowały
się jedwabnictwem. „Nie dali się odurzyć cudnej kaukaskiej przyrodzie ani urokowi łatwego życia […]. Nie dali się złamać widzianym z bliska okropnościom bolszewizmu […]. Przetrwali wszystko,
krzepiąc się nadzieją powrotu do ojczyzny, której chcieli zawieźć
dar wspaniały: nową gałąź przemysłu”. Wróciwszy do Polski, realizowali młodzieńcze marzenie, uporem i pracowitością pokonując
liczne bariery obojętności i biurokracji, aby wreszcie zdobyć zaufanie otoczenia oraz zainteresowanie i wsparcie władz państwowych.
Powstaje wzorcowy ośrodek jedwabnictwa: „Z tej stacji będzie miał
źródło dobrobytu małorolny, zajęcie – bezrobotny, a cały kraj – jeszcze jedną placówkę samowystarczalności…”
Na zakończenie karnawału w 1929 roku zorganizowano
w Warszawie w Hotelu Europejskim Bal Polskiego Jedwabiu pod
patronatem pani prezydentowej Mościckiej. Korespondentka
144
„Kobiety w Świecie i w Domu” donosiła: „Zarówno łaskawa Protektorka balu, jak i towarzyszące jej żony ministrów przybyły na zabawę
w tualetach ze stuprocentowego polskiego jedwabiu (z Milanówka).
Była to najlepsza odpowiedź gronu malkontentów, twierdzących,
że jeżeli nawet uda się wyprodukować w Polsce jedwab, to go nie
będzie można nosić. Urządzony na balu konkurs był dalszym tryumfem wytwórczości krajowej. Pierwszą nagrodę otrzymała pani ministrowa Świtalska w białej ze złotym krynolinie, projektowanej przez
młodziutką artystkę, pannę Telakowską. Drugą – znana artystka
Zofia Raczyńska-Arciszewska, za tualetę własnego pomysłu i własnoręcznie malowaną na surowym jedwabiu z Milanówka”. Prezentowane na wystawie kreacje z milanowskich jedwabiów to bezpretensjonalne letnie sukienki: w kolorowe kwiatki czy czarne wzorki
drukowane na białym tle.
Na letnisku i w kurortach modne były sukienki z rodzimego
lnu, ozdobione ludowymi haftami, często zamawianymi u miejscowych kobiet, tak jak w przypadku sukienki z krótkimi rękawkami
z czarno-pomarańczowym haftem i kapeluszem z tej samej tkaniny.
Uzupełnieniem letniego lnianego męskiego garnituru są haftowane
lniane krawaty. Natomiast piękny lniany płaszcz ze złoconymi guzikami reprezentuje bardziej miejski wariant tej mody, która łącząc
walory estetyczne, praktyczne i patriotyczne, mieściła się zarazem
w ogólnoeuropejskiej tendencji do czerpania inspiracji folklorystycznych: „Obecna moda, szukająca w szlachetnych surowcach
rozwiązania problemu oszczędności, połączonej z estetyką, rozważyła głęboko zalety lnu i stworzyła z niego w niedługim czasie
prawdziwe arcydzieła. Aż wierzyć się nie chce, że przez tyle lat obywaliśmy się bez tej szlachetnej, lnianej przędzy, przenosząc ponad
nią jedwabie i aksamity […]. Tkaniny lniane są tanie, a zatem demokratyczne, dostępne dla szerokich warstw społeczeństwa. Można
je łatwo prać, przefarbować, zahaftować, nadać swoją osobowość
i uniknąć banalnych szablonów […]. W tych wszystkich logicznych
motywach […] tkwi dla nas, Polek jeszcze i ziarno szczerego sentymentu. Len jest tak bardzo polski, tyle się o nim pisało w poezji i tak
ściśle łączy się on z krajobrazem naszej wsi, gdzie na każdym kroku
<lny nam kwitną, jako niebo – tak błękitno>” („Praktyczna Pani”,
kwiecień 1935).
Na początku lat 30. zgeometryzowane fasony ustąpiły sukniom modelującym i wydłużającym sylwetkę
In the early 1930s the flapper dress was replaced by softer, feminine styles
145
Suknia z szarego krepdeszynu jedwabnego z koronkowym plastronem, ok. 1925–1930 r.
Dress of grey silk crepe with a lace stomacher, ca. 1925–1930
146
Damski płaszcz z lnu, ze złoconymi guzikami, ok. 1935 r.
Lady’s coat of linen with gilt buttons, ca. 1935
Letnia, lniana sukienka z kapeluszem,
zamówiona przez właścicielkę
podczas pobytu na letnisku na wsi,
uszyta z samodziałowego lnu i ozdobiona
haftem przez miejscową gospodynię,
ok. 1935 r.
Summer dress of undyed linen
with a matching hat, ca. 1935.
The dress was ordered locally
by a vacationing lady: it was made
of homespun fabric and embroidered
by a village woman.
147
Torebka skórzana zdobiona wzorami ludowymi,
przywieziona z wakacji w Krynicy, lata 30.
Zamek błyskawiczny to modna nowinka
Leather bag of embossed leather decorated with
folk-inspired motifs was purchased during summer
vacations in Krynica, 1930s
At the time, the metal zip was a novelty
Karnet balowy – pamiątka z Krynicy
Carnet de bal, a souvenir from Krynica
Suknia balowa – krynolinka, ok. 1933 r.
Ball gown in the “crinoline” style, ca. 1933
148
Suknia koktajlowa, ok. 1935 r.
Afternoon dress, ca. 1935
Krawaty z haftowanego lnu, ok. 1935 r.
Ties of homespun and embroidered linen, ca. 1935
149
VII
Ogólnopolskie Zawody Sportowe Pocztowego Przysposobienia Wojskowego w Warszawie
– finisz biegu na 60 m. na stadionie Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego na Bielanach (fot. NAC)
Sports competition as part of postal workers’ military training in Warsaw
– finish of the 60 meter at the stadium of the Central Institute for Physical Education in Bielany (photo: NDA)
Sport
w II Rzeczypospolitej
in the Second Republic
ROBERT GAWKOWSKI
Sport in the Second Republic
In 1918, sport had to be built up from
nearly nothing. There were no more than
70,000 athletes in 1921, by 1938 – there were
more than 352,000. Public access to sport was
one of the greatest achievements of interwar
Poland. Elites, as well as workers and artisans,
found themselves under its spell. During the
twenty years between the wars, Poland made
up for deficiencies in its sport and tourism
infrastructure that were the result of years of
subjugation.
The most popular discipline was football,
which before the war was played by approx.
120,000 youths. The national team’s matches
were extremely popular, although its performance at first was not the best. However, in
1935, Poland played for the bronze medal
(losing 2:3 to Norway). A 5:6 loss to Brazil in
the World Cup in 1938 was also no cause for
shame.
Riding was mainly practiced in the
army. Successes were achieved by Tadeusz
Komorowski (later Commander of the Home
Army) and Henryk Dobrzański (famed for
becoming the first partisan, code-named
“Hubal”, in 1939). Adam Królikiewicz won a
bronze medal at the Olympics, and the Polish
team – two silver medals.
In fencing, Poles were among the world’s
best, winning bronze medals at the Olympics.
Ice hockey was very popular. In 1931,
Poles won fourth place in the world championships in Krynica.
Equally popular was skiing. In 1939, the
Polish Skiing Association had more than 25,000
members. The nation’s greatest success was
152
Stanisław Marusarz’s becoming world vicechampion in ski jumping. The FIS Alpine World
Championships were held twice in Poland.
Swimming in Poland remained at a mediocre level. The first indoor pool was not built
until 1927, while by 1939, 33 more had been
built. Swimming was taught over the radio
and at sport camps. Diving and water polo,
in spite of a lack of competitive successes,
aroused great emotions.
In terms of other water sports, rowing –
popular as tourist and recreational activities –
dominated. The Polish Union of Rowing Associations had 8000 members in 1938, and Polish
rowers brought home medals from Olympic
games. Roger Verey was a seven-time medallist in the European championships and won a
bronze medal at the Olympics.
In tennis, Jadwiga Jędrzejowska reached
the finals at Wimbledon, Roland Garros and
Forest Hills.
In wrestling, Teodor Sztekker’s matches
with Aleksander Garkowienka filled auditoriums
to capacity. However, Poles did not achieve any
major successes in amateur wrestling.
In boxing, at the Olympics in 1924 every
boxer was defeated with time remaining.
However, at the end of the 1920s, Edward
Ran enjoyed success as a professional boxer
in America. In 1937, Henryk Chmielewski and
Aleksander Polus became European champions, and the national team proved to be the
best. This success was repeated just before the
Second World War.
In 1892, a velodrome was built in Warsaw,
but a silver medal in 1924 was Poland’s only
Olympic success in cycling. Interest in track
Sport w II Rzeczypospolitej
cycling waned, but road cycling rose in popularity (the first multi-stage Tour de Pologne
– 1928).
In automobile racing, the first Rally of
Poland was held in 1921, although Polish drivers did not play a major role on the international
racing circuit.
In aeronautic sports, the record-breaking flights of Franciszek Żwirko and Stanisław
Skarżyński were cause for pride. Polish pilots
won in the Challenge 1932 and Challenge
1934 International Tourist Plane Contests.
Franciszek Żwirko and his crewmate Stanisław
Wigura became national heroes, and the
nation mourned their tragic deaths. Franciszek
Hynek and Zbigniew Burzyński were two-time
winners of the Gordon Bennett Cup in balloon
racing.
In terms of track and field athletics,
Janusz Kusociński won an Olympic gold
medal in the 10,000 metres. Stanisław Walasiewicz (100 meter run) and Jadwiga Wajsówna
(discus) both took the Olympic podium twice.
In the javelin throw, Maria Kwaśniewska won
a bronze medal. Many well-known track and
field athletes were killed during the war,
including javelin thrower Eugeniusz Lokajski,
runner Józef Noji, and coach Antoni Cejzik.
The outbreak of war put a halt to the promising rise of sport in Poland. Several thousand
athletes, coaches, and organizers perished.
Many Polish athletes later became war heroes
for whom the Second World War marked not
only the end of their careers in sport, but also
the end of their lives, including the famed skiers
Bronisław Czech and Helen Marusarzówna.
W 1918 roku po odzyskaniu niepodległości, sport – tak samo jak przemysł, finanse, oświatę – trzeba było
odbudowywać niemal od zera. Odbudowa poszła całkiem sprawnie i osiągnięcia polskich sportowców
okresu międzywojennego z pewnością rozsławiały kraj i były przedmiotem dumy jego mieszkańców.
Działacze sportowi już na konferencji 20–22 września 1918 roku stworzyli ogólnopolski związek zajmujący
się sportem całej odrodzonej ojczyzny. Sportowcy wyprzedzili więc niepodległość o półtora miesiąca.
S
port w II RP niemal z każdym rokiem stawał się coraz
popularniejszy. Kto wie, czy jego ogólnodostępność nie
była jednym z największych osiągnięć Polski międzywojennej. Uroki sportu zaczęły dostrzegać zarówno elity polityczne,
kulturalne, wojskowe, jak i robotnicy i rzemieślnicy. Zawody sportowe gościły często nawet w niewielkich wsiach. Kultura fizyczna
trafiała do wszystkich – niezależnie od poglądów politycznych, religijnych przekonań i pochodzenia narodowościowego. W 1921 roku,
a więc zaraz po odzyskaniu niepodległości, było w odrodzonym
kraju ledwie 70 tys. sportowców. Trzy lata później do klubów i towarzystw sportowych należało już ponad 115 tys. osób, a w 1938 roku
ponad 352 tys., uprawiających sport w 4500 organizacjach.
Od roku 1927 nad całością spraw związanych ze sportem
czuwał Państwowy Urząd Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego (PUWFiPW) i to kompetencjom tego urzędu Polacy
zawdzięczali sprawną działalność na polu kultury fizycznej. Kraj po
123 latach niewoli miał marną infrastrukturę sportową i turystyczną.
Po dwudziestu latach zaległości te znacznie nadrobiono. Powstawały
zarówno modne hotele, jak i skromne, ale liczne schroniska górskie,
lokalne boiska i wielkie nowoczesne stadiony, pierwsze kryte pływalnie i skocznie narciarskie. Ruszyły uczelnie sportowe z Centralnym
Instytutem Wychowania Fizycznego (od 1937 Akademią Wychowania Fizycznego) na czele. Przykładano wagę do wychowania fizycznego w szkole, organizując dla uczniów liczne zawody. Swoje rozgrywki mieli nie tylko uczniowie, ale także wojsko, pocztowcy,
kolejarze, studenci, urzędnicy, robotnicy. To wszystko sprawiło,
że mieliśmy w dwudziestoleciu międzywojennym spore sukcesy.
Czasopismo „Sport Polski” wydane z okazji konferencji działaczy
sportowych we wrześniu 1918 r.
Issue of Polish Sport magazine dedicated to a conference of sports
activists in September 1918
153
Gdy w 1928 roku na Igrzyskach Olimpijskich po raz pierwszy zagrano Mazurka Dąbrowskiego (a stało się to za przyczyną
„złotego” rzutu dyskiem Haliny Konopackiej), Polskie Radio nadało
specjalny komunikat. Konopacka stała się bohaterką zbiorowej świadomości. Gdy powróciła z igrzysk, na trasie jej przejazdu wiwatowały nieprzebrane tłumy, a witali ją członkowie rządu. Nasza pierwsza złota medalistka stała się wzorem dla tysięcy Polaków, także tych
mieszkających poza krajem. Jesienią 1928 roku w dalekiej Argentynie powstał Polski Klub Sportowy „Halina”, a w całej Polsce jak grzyby
po deszczu zaczęły wyrastać Kobiece Kluby Sportowe.
Kilka miesięcy po olimpijskim sukcesie Polki ukazała się
monumentalna księga Dziesięciolecie Polski Odrodzonej. O sporcie
napisano tam wiele – prawie dwadzieścia stron. Było o czym pisać,
a przecież był to dopiero półmetek dwudziestolecia.
Halina Konopacka – mistrzyni igrzysk olimpijskich
w Amsterdamie w 1928 r. w rzucie dyskiem.
Na tych samych igrzyskach zdobyła nieformalny
tytuł Miss Olimpijskiej Piękności (wł. W. Gawkowski)
Halina Konopacka – Olympic gold medallist
in the discus throw in the 1928 games in Amsterdam.
At the same Olympic Games, she received the informal
title of Miss Olympics (property of W. Gawkowski)
Plakat meczu Polska – Węgry 1922 r. Poster for 1922 Poland – Hungary match
154
Najpopularniejszą dyscypliną była piłka nożna uprawiana
w zdecydowanej większości klubów sportowych. Polski Związek
Piłki Nożnej powstał już w 1919 roku, a liczył 32 członków założycieli.
Po niespełna dwóch latach działalności PZPN naliczono ok. 2500
piłkarzy w 126 zarejestrowanych klubach, ale popularność tej dyscypliny rosła w szalonym tempie. Przed wybuchem II wojny światowej w Polsce futbol uprawiało ok. 120 tys. młodzieży zrzeszonej
w 900 klubach. Futbolem żyły całe dzielnice, miasta, miasteczka.
Ogromnym zainteresowaniem cieszyły się mecze reprezentacji
Polski. Te pierwsze historyczne występy nie należały do udanych.
W grudniu 1921 roku reprezentacja przegrała w Budapeszcie
z Węgrami 0 : 1, a pół roku później w Krakowie z tymi samymi rywalami było jeszcze gorzej: 0 : 3! Pomału uczyliśmy się jednak futbolowej sztuki i też mieliśmy swoje chwile sławy, choć statystyka nie
wygląda zbyt imponująco. W kolejnych 84 oficjalnych występach
odnieśliśmy 29 zwycięstw i 15 remisów. Rzecz jednak w tym, że
z okresu międzywojennego najlepiej wspominane są te mecze,
które przegraliśmy. W roku 1936 na Igrzyskach Olimpijskich w meczu
o brązowy medal pokonali nas Norwegowie 2 : 3. Pamiętny był też
mecz z 1938 roku, gdy na Mistrzostwach Świata przyszło się biało-czerwonym mierzyć z Brazylią. Porażka po dogrywce 5 : 6 wstydu
nam nie przyniosła, a cztery wspaniałe gole strzelone przez naszego
asa Ernesta Wilimowskiego były przedmiotem dumy.
Mecz piłki nożnej na stadionie Skry, Warszawa, 1936 r. (fot. NAC)
Football match at Skra Stadium, Warsaw, 1936 (photo: NDA)
Kibice Czarnych Lwów obserwują mecz piłkarski z tzw. Zielonej Trybuny, 1938 r.
(fot. NAC)
Fans of Lwów Blacks watch a football match from the so-called “Green Stands” , 1938
(photo: NDA)
Kibice Wisły Kraków, którzy nie zdobyli biletów, podczas meczu
Wisła Kraków – Chelsea Londyn (fot. NAC)
Fans of Wisła Kraków who could not get tickets, during a Wisła Kraków – Chelsea
London match (photo: NDA)
Prezydent RP Ignacy Mościcki na meczu Polska – USA w 1928 r. (fot. NAC)
Polish President Ignacy Mościcki at a Poland – USA match in 1928 (photo: NDA)
155
Spotkania transmitowało Polskie Radio, a ponieważ nie
każdy miał odbiornik, więc radiofonizowano najpopularniejsze miejsca w mieście. W 1936 roku futbolowych wieści z Igrzysk Olimpijskich słuchano np. w warszawskim Ogrodzie Saskim lub przed sklepami ze sprzętem radiowym. Naoczny świadek tak słuchanych relacji
wspominał moment, w którym spiker z radością wykrzykiwał: „Jest,
... jest! Mamy bramkę! [...] Tłum kołysze się i huczy. Na twarzach błysk
radości. Pada okrzyk: Niech żyją! Wysoko ponad głowami wylatują
czapki młodocianych entuzjastów. Nie tylko młodzieży udziela się
ten entuzjazm. Jakiś brodaty handlowiec w długiej czarnej kapocie
bije zajadle w dłonie i krzyczy: Brawo, bis!
A oto znów jakaś zasuszona staruszka w staroświeckiej
mantylce nabożnie składa ręce, szepcząc zgrzybiałymi wargami:
O mój Boże, mój Boże... Ręczę, że jak żyje, nie widziała meczu piłkarskiego, nie była na boisku sportowym, a jednak i ją także porwała ta
potężna fala zwycięskiej radości”.
Meczami interesował się cały naród, także ludzie ze świecznika. Kazimierz Sosnkowski (w czasie wojny Wódz Naczelny) był
przez 11 lat prezesem „Polonii” Warszawa i kibicował na najważniejszych meczach swej drużyny. Gdy wygrywała, prezes fatygował się
do szatni gratulować graczom. Leopold Okulicki (przyszły Komendant Główny AK) w 1936 roku był kierownikiem piłkarskim stołecznej „Legii”. Na futbolowych zmaganiach widziano także Józefa
Piłsudskiego, zaś marszałek Rydz Śmigły miał klub swego imienia
(„Śmigły” Wilno).
Na mecze chadzała też śmietanka towarzyska wielkich
miast. W Warszawie aktorzy popularnego teatrzyku „Qui Pro Quo”
rezerwowali miejsca dla piłkarzy „Polonii” na najlepsze przedstawienia, a w zamian otrzymywali wejściówki na najważniejsze mecze.
Rozgrywki piłkarskie znacznie zyskały na atrakcyjności
w 1927 roku, gdy utworzono I ligę. Najczęściej grały w niej drużyny
ze Lwowa („Czarni”, „Pogoń”, „Hasmonea”, „Lechia”), z Krakowa („Wisła”,
„Cracovia”, „Jutrzenka”, „Garbarnia”), ze Śląska („Ruch” Hajduki Wielkie,
„Śląsk” Świętochłowice, AKS Królewska Huta/Chorzów) oraz z Warszawy („Warszawianka”, „Polonia” i „Legia”).
Niektórzy z piłkarskich asów przeszli do legendy. Józef
Kałuża („Cracovia”) doczekał się swojej ulicy w rodzinnym Krakowie.
O Wacławie Kucharze („Pogoń”) pisali książki, zaś Władysław Szcze-
156
paniak („Polonia”) był pierwowzorem bohatera powojennej książki
Adama Bahdaja Do przerwy 0 : 1.
W kadrze narodowej najczęściej grali: Józef Kotlarczyk
(„Wisła”) – 35 razy i Henryk Martyna („Legia”) – 32 razy. Najwięcej
goli strzelił wspomniany już Ernest Wilimowski („Ruch”) – 21 i Józef
Nawrot („Legia”) – 17.
Na podziw zasługiwał też rekord w skoku na wysokość Karola
Rómmla (brata bohaterskiego obrońcy Warszawy w 1939 roku,
Juliusza) – 198 cm.
Warto dodać, że wśród kadrowiczów hipiki był Henryk
Dobrzański (ps. „Hubal”), który 10 razy reprezentował nasz kraj na
zawodach międzynarodowych.
W 1927 roku polskie jeździectwo doczekało się reprezentacyjnego hipodromu w Łazienkach. Jego częstym gościem był
legendarny kawalerzysta Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Pasjonował się on hipiką, ale był prezesem... Polskiego Związku Szermierczego (w 1938).
Szermierkę także uznawano za sport odpowiadający
„duszy polskiej”. Początkowo nie miało to pokrycia w wynikach, ale
począwszy od igrzysk olimpijskich 1928 roku polscy szermierze,
zwłaszcza szabliści, dołączyli do ścisłej światowej czołówki. Zdobywali brązowe medale olimpijskie (w 1928 i 1932 r.), a w 1936 roku
zajęli pechowe IV miejsce. Obok sukcesów sportowych, zanotowali
też osiągnięcie organizacyjne – Warszawa była w 1934 roku gospodarzem Mistrzostw Europy.
Piłsudski i Wieniawa podczas konkursu w Warszawie w 1929 r. (fot. NAC)
Piłsudski and Wieniawa during a competition in Warsaw in 1929 (photo: NDA)
Sport uprawiali z sukcesem oficerowie WP. W jeździectwie
osiągnięcia miał Tadeusz Komorowski (później gen. „Bór” – Komendant Główny AK), który w 1924 roku pojechał na Igrzyska Olimpijskie. W 1936 roku znów był na igrzyskach, tym razem jako kierownik
drużyny jeździeckiej. Wielu jeździectwo (hipikę) uważało za narodowy sport Polaków, choć w rzeczywistości było dyscypliną elitarną,
uprawianą głównie w jednostkach wojskowych. Polscy jeźdźcy
startowali w liczących się zawodach międzynarodowych, niemal
zawsze odnosząc jakieś triumfy. Adam Królikiewicz wywalczył brązowy medal olimpijski w skokach przez przeszkody w 1924 roku,
a cztery lata później polska drużyna – medal srebrny. Na igrzyskach
berlińskich 1936 roku polscy jeźdźcy zdobyli „tylko” srebrny medal
w konkursie drużynowym, co potraktowano jako porażkę. Najczęściej w kadrze polskiej występował Kazimierz Szosland – aż 30 razy.
O ile jeździectwo i szermierka uchodziły za „sporty polskie”,
o tyle hokej na lodzie był dyscypliną całkowicie nową, przed
I wojną światową nieznaną Polakom. Z powodu braku sztucznych
lodowisk grano na zamarzniętych stawach czy zakolach rzek, co
czasem bywało niebezpieczne. Nie przeszkodziło to w popularności tej dyscypliny – w Warszawie działało aż 10-12 klubów uprawiających tę dyscyplinę (dziś nie ma żadnego, choć jest Torwar),
a w całej Polsce prawie 70 klubów (w 1933 r.). W latach dwudziestych fenomen stanowiła drużyna warszawskiego AZS, stanowiąca
trzon reprezentacji Polski. Ówcześni znawcy hokeja klasyfikowali AZS
na V miejscu w Europie. Liderem hokeistów AZS był Tadeusz „Ralf”
Adamowski, który gry nauczył się w Stanach Zjednoczonych, gdzie
na tamtejszym Harwardzie kończył studia. Adamowski był kuzynem
Ignacego Paderewskiego i zrobił tyle dla polskiego hokeja, ile jego
wujek dla polskiej polityki. Gdy w 1923 powrócił do ojczyzny, przywiózł
z sobą nowoczesne łyżwy, stroje i kije hokejowe, a także reguły
gry w hokeja. Szybko do Adamowskiego dołączył inny reemigrant
z Kanady – Wilhelm Rybak. Obaj stali się nie tylko najlepszymi graczami, ale i pierwszymi trenerami.
Największy sukces (organizacyjny i sportowy) hokeiści odnieśli w 1931 roku podczas Hokejowych Mistrzostw Świata
rozegranych w Krynicy. Zajęli IV miejsce za Kanadą, USA i Austrią,
co oznaczało, że Polska była II w Europie. Nic więc dziwnego, że
aż trzech Polaków grało w reprezentacji Europy przeciw Kanadzie.
Byli to Tadeusz Adamowski, Aleksander Tupalski i bramkarz Józef
Stogowski.
Pod względem popularności z hokejem na lodzie mogło
równać się narciarstwo. Polski Związek Narciarski powstał już
w 1919 roku jako jeden z pierwszych. Początkowo zrzeszał ponad
500 narciarzy, a dwadzieścia lat później miał już ponad 25 tys.
członków, działających w 273 klubach. Wyjaśnijmy, że uprawiali oni
wszystkie sporty kojarzone z nartami, a więc biegi narciarskie, skoki,
zjazdy, a nawet (do 1929 r.) bieg narciarski z przeszkodami. Największy sukces osiągnął Stanisław Marusarz, gdy w 1938 roku zdobył
wicemistrzostwo świata w skokach narciarskich.
Dziś, wspominając przedwojenne polskie narciarstwo, pozostają w pamięci nazwiska sportowców, którzy w czasie wojny bohatersko służyli ojczyźnie, wykorzystując swe narciarskie umiejętności.
Pobyt prezydenta RP Ignacego Mościckiego w Zakopanem, styczeń 1929 r. (fot. NAC)
Polish President Ignacy Mościcki in Zakopane, January 1929 (photo: NDA)
157
Plakat – Mistrzostwa Szermiercze Europy 1934 r. (wł. Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie)
Poster – 1934 European Fencing Championships
Plakat – Mistrzostwo Świata w Hokeju na Lodzie, Krynica, 1931 r.
(property of the Museum of Sport and Tourism in Warsaw)
Poster – World Ice Hockey Championships, Krynica, 1931
(wł. Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie)
Plakat – Mistrzostwa FIS, 1929 r. (wł. Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie)
Poster – 1939 FIS Championships (property of the Museum of Sport and Tourism in Warsaw)
Plakat – Mistrzostwa FIS, 1939 r. (wł. Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie)
Poster – 1939 FIS Championships (property of the Museum of Sport and Tourism in Warsaw)
(property of the Museum of Sport and Tourism in Warsaw)
158
159
Stanisław Marusarz był kurierem i przez Tatry z okupowanego kraju
przeprowadzał ludzi zagrożonych aresztowaniem. W ruchu oporu
działali Bronisław Czech i Helena Marusarzówna. Cała trójka była
aresztowana przez hitlerowców, ale ocalał tylko Marusarz.
Przedwojennym sukcesem organizacyjnym narciarzy było
uzyskanie prawa do organizacji mistrzostw FIS w Zakopanem. Mistrzostwa zorganizowano znakomicie, i to dwa razy – w lutym 1929 i 1939
roku. Duża w tym zasługa Aleksandra Bobkowskiego, wieloletniego
prezesa PZN, a także członka rady międzynarodowej FIS.
O wyczynach Stanisława Marusarza (i jego wojennych przygodach) nakręcono film. Warto w tym miejscu przypomnieć inną
sportową postać, której wojenne losy zostały pokazane w kinie.
Bohaterem, o którym mowa, był znakomity przedwojenny pływak
warszawskiego AZS – Jerzy Iwanow-Szajnowicz, a film nosił tytuł:
Agent nr 1. Szajnowicz wykorzystywał swe nadzwyczajne pływackie
umiejętności do konspiracji w greckim ruchu oporu i sabotażu.
Jerzy Iwanow-Szajnowicz grający w piłkę wodną (wł. Zarząd AZS)
Jerzy Iwanow-Szajnowicz playing water polo (property of the AZS Board)
Pływanie przed II wojną światową stało w Polsce na miernym poziomie. Tylko jeden zawodnik – Kazimierz Bocheński – mógł
nawiązać w miarę równorzędna walkę z zagranicznymi rywalami.
Dlatego też Polski Związek Pływacki (założony w 1922 r.), unikał spotkań międzynarodowych, których do 1939 roku zorganizowano tylko
11 (9 zakończonych porażką). Pierwszy kryty basen Polska zbudowała dopiero w 1927 roku. W latach trzydziestych z tego poważnego zaniedbania zaczęto zdawać sobie sprawę i do 1939 roku
wybudowano jeszcze 33 kryte pływalnie. Zatrudniono też zagranicznego trenera, Amerykanina Howarda Steepa. Naukę pływania
prowadzono przez radio i na obozach sportowych. Zaległości nadrabiano w błyskawicznym tempie.
Narty z Fabryki Nart Franciszka Bujaka, kijki narciarskie
(wł. Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem)
W parze z pływaniem szły skoki do wody i piłka wodna.
Tutaj żadnych wartościowych wyników nie osiągnęliśmy, a wspominam o tych sportach z dwóch powodów. Konkursy skoków do wody
ściągały sporo widzów, zaś Waterpolo doczekało się (od 1933 r.),
na wzór piłki nożnej, rozgrywek I ligi. Obie dyscypliny wzbudzały
przed wojną stokroć większe emocje niż dziś.
Nauka pływania na Wiśle w 1922 r. (wł. T. Makowskiego)
Teaching swimming on the Wisła in 1922 (property of T. Makowski)
Skis from the Franciszka Bajak Ski Factory, ski poles
(property of the Tatra Museum in Zakopane)
160
161
Warszawa. Plaża Poniatówka – waga elektryczna (fot. NAC)
Warsaw. Poniatówka Beach – electric scale (photo: NDA)
Tenisistka Jadwiga Jędrzejowska na kortach Legii, Warszawa,
18.06.1935 r. (fot. NAC)
Tennis player Jadwiga Jędrzejowska at Legia courts, Warsaw,
18.06.1935 (photo: NDA)
162
Spośród sportów wodnych dominującą pozycję w II RP miało
wioślarstwo. Polski Związek Towarzystw Wioślarskich (powstały
w 1919 r.) zrzeszał w roku 1938 ok. 80 klubów i 8000 członków.
Wioślarze mieli bogate tradycje. Wystarczy przypomnieć, że Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie powstało już w 1878 roku i jeszcze
w XIX w. wybudowało własną przystań nad Wisłą.
Może dlatego właśnie wioślarze wracali z medalami z igrzysk
olimpijskich, choć nigdy nie zdobyli złotego. Fenomenem był Roger
Verey z krakowskiego AZS (imię i nazwisko zawdzięcza w połowie
węgierskiemu pochodzeniu), który kilkunastokrotnie był mistrzem
Polski, siedmiokrotnie medalistą mistrzostw kontynentu oraz brązowym medalistą igrzysk olimpijskich (w 1936 r.).
Wioślarstwo, pływanie, jak również kajakarstwo i żeglarstwo
cieszyły się dużym zainteresowaniem ze względu na walory turystyczno-rekreacyjne. Wisła w Warszawie w rejonie od Kępy Czerniakowskiej do mostu średnicowego zabudowana była prawie 30 przystaniami organizacji sportowych, a każda z nich mogła wypożyczyć
średnio po kilkadziesiąt kajaków, łodzi, pontonów i (nieco mniej)
żaglówek. Wypożyczalnie miały też miejskie plaże (np. „Poniatówka”),
które w upalne dni przeżywały prawdziwe oblężenie. W górze Wisły
czekały na turystów dwie stanice wodne: w Wilanowie i przy ujściu
Świdra koło Otwocka. Pejzaż wiślanych okolic był diametralnie inny
od dzisiejszego, posępnego.
Wśród osiągnięć sportowych II RP nie może zabraknąć
triumfów tenisowych Jadwigi Jędrzejowskiej, tenisistki AZS Kraków,
a od 1933 warszawskiej „Legii”. Popularna Jadzia w 1936 roku dotarła
do półfinału turnieju wimbledońskiego, gdzie przegrała ze sławną
Helen Jacobs, a w następnym roku znalazła się w finale! Meczem
finałowym Jędrzejowskiej ze znakomitą Dorothy E. Round pasjonowała się cała Polska i przegrana Polce wstydu nie przyniosła. Nasza
tenisistka dotarła także do finału francuskiego turnieju Rolanda
Garrosa i amerykańskiego Forest Hills.
Jędrzejowska wspominała, że gdyby przeszła na zawodowstwo, zarobiłaby tysiące dolarów. Reguła amatorstwa była w polskim
sporcie oficjalnie surowo przestrzegana. Wyjątek stanowiły sporty
walki. W zapasach utworzono specjalny związek zapaśniczy z Teodorem Sztekkerem na czele. Prezes sam w walkach zapaśniczych
uczestniczył i zarobił niemało, zostając czterokrotnie zawodowym zapaśniczym mistrzem Polski. Jego największym rywalem
był początkowo Aleksander Garkowienko, a walki obu siłaczy za
każdym razem oglądały komplety publiczności w salach teatralnych,
kinowych czy cyrkowych, tam je bowiem rozgrywano. Ciekawe, że
widownia za nic miała obiegową opinię, że walki te nader często są
markowane, a wyniki ustalane już wcześniej.
Takie plotki nie dotyczyły zapasów amatorskich, które
jednak większych sukcesów na arenie międzynarodowej Polsce
nie przyniosły. Trzeba jednak wspomnieć nieocenionego działacza
(a wcześniej zapaśnika) Władysława Pytlasińskiego, który w latach
dwudziestych sprawił, że zapasy były widowiskowe. Po jego śmierci
w 1933 roku sport ten wyraźnie tracił na popularności, publiczność
wolała oglądać walki bokserów.
Boks w przeciwieństwie do zapasów był w odrodzonej Polsce
dyscypliną nową. Na igrzyskach olimpijskich w 1924 roku nasi bokserzy wszystkie pojedynki przegrali przed czasem. Polska strona nie
miała nawet sekundanta. Ściślej rzecz biorąc, rolę sekundanta pełnił
jeden z naszych kolarzy, a jego obecność w narożniku sprowadzała się
do podawania albo rzucania ręcznika. Ręcznik został rzucony w każdej
walce Polaka... Początki pięściarstwa nie były więc łatwe.
Pod koniec lat dwudziestych okazało się, że nasi bokserzy
boksować jednak potrafią, a udowodnił to Edward Ran. Bokser ten
przeszedł na zawodowstwo i święcił triumfy w Ameryce. Tam też
sukcesy sportowe i finansowe chciał też osiągnąć Henryk Chmielewski, jego gwiazda szybko jednak zgasła. Zanim porzucił amatorstwo, w 1937 roku zdobył tytuł mistrza Europy.
We wspomnianych mistrzostwach Polska reprezentacja
w niczym nie przypominała tej z igrzysk z 1924 roku. Złoty pas
zdobył Aleksander Polus, a w łącznej punktacji pięściarze z Polski
zostali najlepszą drużyną kontynentu. Sukces ten powtórzono przed
samą wojną na mistrzostwach Europy w Dublinie. Polus, Antoni Kolczyński i Szapso Rotholc zostali powołani do reprezentacji Europy
na mecz z USA. Także pięści takich bokserów jak Franciszek Szymura,
Antoni Czortek i Edward Sobkowiak budziły respekt u każdego przeciwnika. Za twórcę tej potęgi bokserskiej słusznie uznano wywodzącego się z poznańskiej „Warty” trenera Feliksa Stamma.
Polski bokser Henryk Chmielewski, mistrz Europy w 1937 r.
(wł. R. Gawkowski)
Polish boxer Henryk Chmielewski, European champion in 1937
(property of R. Gawkowski)
163
Kolarze: Szymczyk, Lange, Łazarski, Stankiewicz
– srebrni medaliści z Paryża 1924 r. (wł. Ministerstwo Sportu i Turystyki w Warszawie)
Cyclists: Szymczyk, Lange, Łazarski, Stankiewicz – silver medallists at Paris 1924
(property of the Museum of Sport and Tourism in Warsaw)
Stanisław Wigura i Franciszek Żwirko po zwycięstwie
na Challenge 1932 r. w Berlinie (wł. A. Glass)
Stanisław Wigura and Franciszek Żwirko after winning
the 1932 Challenge in Berlin (property of A. Glass)
164
O ile osiągnięcia polskiego boksu były coraz lepiej widoczne,
to kolarstwa nie. W tej dyscyplinie mieliśmy już dziewiętnastowieczne tradycje. W Warszawie na Dynasach w 1892 roku Warszawskie Towarzystwo Cyklistów wybudowało tor kolarski. Welodromy
istniały także we Lwowie, w Łodzi i Krakowie. Na pierwszych igrzyskach w 1924 roku polska drużyna na 4000 m wywalczyła srebrny
medal. Na tym jednak olimpijskie sukcesy się zakończyły. Coraz bardziej malało też zainteresowanie kolarstwem torowym, a wraz z tym
zmniejszała się liczba welodromów, zyskiwały natomiast na atrakcyjności wyścigi szosowe. W 1928 roku przeprowadzono pierwszy wieloetapowy Wyścig Dookoła Polski. Trasa prowadziła często bezdrożami Polski kresowej (Lida, Wołkowysk, Brześć), przez co kolarstwo
zyskiwało nowych kibiców i zapewne przysłużyło się do promocji
kultury fizycznej na całym obszarze II RP. Z drugiej jednak strony
wyścig ten uświadamiał, że stan polskich dróg jest fatalny. Było to
widoczne zwłaszcza podczas wyścigu Berlin-Warszawa, rozgrywanego w latach 1934-1936. Do granicy polsko-niemieckiej kolarze
ścigali się nowo wybudowanymi autostradami, by zaraz po wjeździe do Polski trząść się na kocich łbach, brnąć w błocie lub krztusić
się w kurzu.
bohaterami, a ich tragiczna śmierć miesiąc później w katastrofie lotniczej pogrążyła kraj w żałobie.
Inny znakomity duet sportowców-aeronautów stanowili: Franciszek Hynek i Zbigniew Burzyński. Dwukrotnie zwyciężyli
w balonowych zawodach o puchar Gordona Bennetta.
Podobne problemy mieli pionierzy sportu samochodowego, choć z drugiej strony trzeba przyznać, że takie wyścigi jak
automobilowy Rajd Polski (pierwszy raz rozegrany już w 1921 r.)
zyskiwały na atrakcyjności. W rajdach zagranicznych, na dobrych
szosach (np. w rajdzie Monte Carlo), polscy automobiliści większej
roli nigdy nie odegrali.
Wybuch wojny przerwał dobrze zapowiadający się rozwój
sportu polskiego. Także w kulturze fizycznej ponieśliśmy niepowetowane straty. Historyk sportu Bogdan Tuszyński naliczył kilka tysięcy
poległych sportowców i działaczy. Ten wysoki wskaźnik śmiertelności ludzi kultury fizycznej nie był przypadkowy. Kluby sportowe
dbały bowiem nie tylko o sprawność cielesną, ale także o rozwój
duchowy. Stąd właśnie tak częsta obecność w klubach sportowych sekcji kulturalno-oświatowych, bibliotek, a nawet chórów czy
orkiestr. Działalność tą stymulował PUWFiPW, szczególnie dbając
o patriotyczne wychowanie poprzez organizowanie zawodów
z okazji rocznic narodowych. Organizacje kultury fizycznej pomagały w kształceniu sportowca na świadomego swych obowiązków
obywatela II RP. W ten sposób mieliśmy w swojej historii tylu sportowców patriotów, dla których II wojna światowa stała się nie tylko
końcem kariery sportowej, ale i kresem życia.
W sportach aeronautycznych Polacy mieli spore osiągnięcia, co oczywiście było także sukcesem polskiej myśli technicznej.
Rekordowe przeloty samolotów RWD Franciszka Żwirki (w 1929 r. na
wysokość ponad 4000 m) czy Stanisława Skarżyńskiego (w 1933 r.
na trasie 3582 km) budziły dumę narodową. Ustanowiony w 1931
roku przez pilota Jerzego Drzewieckiego rekord prędkości na samolocie RWD-7, wynoszący 179,5 km/h, wydawał się nie do pobicia.
Polscy piloci wygrywali też bezpośrednią rywalizację. Zwyciężyli w Challenge w 1932 i w 1934 roku. Pierwsze zwycięstwo było
zasługą duetu: Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura. Obaj stali się
Sukcesy lekkoatletów kilkakrotnie dostarczyły Polakom
wielkich radości. W 1932 roku Janusz Kusociński wywalczył złoto
w biegu na 10 000 m, a Stanisława Walasiewicz na 100 m. Ta sama
zawodniczka cztery lata później zdobyła medal srebrny. Dwukrotną
medalistką olimpijską była Jadwiga Wajsówna (medale srebrny i brązowy w rzucie dyskiem). W rzucie oszczepem brąz wywalczyła Maria
Kwaśniewska. W lekkoatletyce doczekaliśmy się wielu utalentowanych sportowców, którym wojna zabrała znakomicie zapowiadającą
się sportową przyszłość. Kto wie, ile sukcesów osiągnąłby oszczepnik Eugeniusz Lokajski (żołnierz AK, znany autor filmów powstańczych, zginął w 1944), jak szybko przebiegłby swój dystans Józef
Noji (zamordowany w Oświęcimiu), ilu rekordzistów wychowałby
trener Antoni Cejzik (dziesięcioboista i olimpijczyk, po zakończonej
karierze trener, zginął w kampanii wrześniowej).
Stanisława Walasiewicz (fot. NAC photo: NDA)
Janusz Kusociński (fot. NAC photo: NDA)
165
Wystawa Muzeum Historii Polski
pierwsza przekrojowa wystawa na temat Drugiej Rzeczypospolitej
ORGANIZATOR
POLISH HISTORY MUSEUM
MUZEUM HISTORII POLSKI
The Polish History Museum is a national cultural institution established in 2006. Its task is to promote knowledge about Polish history,
to collect artefacts related to it, and organise various activities in the
field of the historical education. The Museum is currently working on
creating new premises in Warsaw to host its permanent exhibition.
Muzeum Historii Polski jest narodową instytucją kultury, utworzoną
w 2006 roku. Jego zadaniem jest promocja wiedzy o historii Polski,
gromadzenie zbiorów z nią związanych oraz organizacja projektów
edukacyjnych. Muzeum pracuje obecnie nad projektem swej siedziby
w Warszawie, która pomieści przyszłą ekspozycję stałą.
Exhibition
In the near future, the Museum will have a permanent exhibition space
of approximately 10,000 square meters. It will present various aspects
of Polish history from a political, cultural and social perspective. The
exhibition will be a multi-media and audiovisual experience, whereby
visitors can get a sense of life in Poland during various epochs.
Ekspozycja
Stała ekspozycja Muzeum obejmie powierzchnię ok. 10 000 m2. Ukaże
wiele ważnych aspektów historii Polski: z punktu widzenia polityki,
kultury i nauk społecznych. Będzie to multimedialne i interaktywne
doświadczenie, gdzie goście Muzeum poczują smak życia w Polsce
w różnych epokach.
Educational Activities
The Museum organises educational projects targeted mainly at young
people. These include history competitions for students, and training
and materials for teachers. In addition, we host festive events, where
play intertwines with learning. As soon as the permanent exhibitions
are housed in the planned new building, the Museum will host school
visits and offer educational activities on premises.
Edukacja i popularyzacja
Muzeum jest autorem projektów edukacyjnych, skierowanych głównie
do młodzieży. Są to m.in. konkursy historyczne dla uczniów oraz warsztaty i materiały dydaktyczne dla nauczycieli. Poza tym organizujemy duże
wydarzenia plenerowe, podczas których zabawa przeplata się ze zdobywaniem wiedzy. Kiedy nasza stała ekspozycja zagości w docelowej siedzibie, będziemy oferować zajęcia edukacyjne i gościć grupy szkolne.
Research Activities
The aim of the Museum’s research activities is to stimulate debate and
interdisciplinary approaches to studies on Polish history. In practice this
involves initiation of cross disciplinary research conducted in cooperation with science institutes and university history departments in
Poland and abroad. Furthermore, we have launched the history website
www.polishhistory.pl which is a helpful tool in academic and educational activities.
166
Działalność badawcza
Celem działalności badawczej Muzeum jest stymulowanie debaty i wielodyscyplinarnych badań nad dziejami Polski. W praktyce oznacza to inicjowanie przekrojowych projektów badawczych, realizowanych w porozumieniu z instytutami naukowymi i uniwersytetami w Polsce i zagranicą.
Ponadto utworzyliśmy portal historyczny www.polishhistory.pl, który
jest wartościową pomocą w pracy akademickiej i dydaktycznej.
MECENAS ZAMKU KRÓLEWSKIEGO W WARSZAWIE
WSPÓŁORGANIZATOR
SPONSORZY ZAMKU KRÓLEWSKIEGO
PARTNER WYSTAWY
PATRONI MEDIALNI
HOL-AND

Podobne dokumenty