Posoborowy ekumenizm a…

Transkrypt

Posoborowy ekumenizm a…
O. Benedykt Jacek Huculak OFM
CZY KOŚCIÓŁ JEST JEDEN?
POSOBOROWY EKUMENIZM A MORTALIUM ANIMOS
ierwszy człon tytułu, który przedłożono, więc: „Czy Kościół
jest jeden?”, może mieć dwojaki biegun rozłączny w postaci:
„... czy jest ich wiele?” albo: „Czy Kościół [już] jest jeden, czy
będzie nim kiedyś?”. W istocie są to dwie strony całkiem nowego
pomysłu, który na Soborze Watykańskim II został przyjęty głównie w
pismach Lumen gentium o Kościele oraz Unitatis redintegratio o
ekumenizmie. Dzisiaj trzeba nam porównać je z encykliką Piusa XI
Mortalium animos, nie przejmując się zarzutem, jakobyśmy na jednej
półce stawiali dokumenty o różnym ciężarze właściwym. Z jednej
bowiem strony pisma Vaticanum II nie tylko nie orzekły niczego –
także zresztą według oświadczenia tegoż soboru tylko pasterskiego,
więc niedogmatycznego1 –, lecz nawet wygłosiły treści całkiem nowe,
które więc także nie należą do nauczania zwyczajnego i powszechnego, gdyż ono dotyczy zgodności nie tylko w przestrzeni, lecz i w czasie, przeto z poprzednimi pokoleniami biskupów jako następców apostołów. Na poziomie natomiast tegoż pasma, które – podobnie jak
nauczanie uroczyste – jest nieomylne i przedmiotem wiary, doskonale
jest umieszczony dokument Mortalium animos wprawdzie nie jako
encyklika, lecz jako przekaźnik katolickiej nauki niezmiennej od
pierwszych wieków.
W istocie jest on krótszym ujęciem treści zawartych w encyklice
Leona XIII Satis cognitum z końca wieku XIX w obliczu rosnącego
ruchu ekumenicznego wśród chrześcijan niekatolickich. O piśmie Leonowym nawet kard. Kasper rzekł wprawdzie, że było ono świtem
ekumenizmu katolickiego – dodajmy: zdrowego –, lecz nie zaznaczył,
że ono i późniejsze Mortalium animos były jedynymi dokumentami
swoich autorów, które ani raz nie zostały wspomniane przez Sobór ani
także potem. Już ta okoliczność uwagę zwraca na to, że musi chodzić
P
1
Powiadomienie Quaesitum est, dołączone do Lumen gentium.
O. Benedykt J. Huculak OFM
2
nie tylko o dwa ekumenizmy wzajem odróżnione, choć zasadniczo
zgodne, lecz o dążenia, które wzajemnie wykluczają się.
Na rzecz tę spoglądniemy z kilku stron, a nazwiemy je tak: – Jeden jest Kościół Zbawiciela, – Obrazy Kościoła, – Pomysł o ‘ludzie
Bożym’, – Starożytny a nowo przedłożony zarys jedności, – Zarzuty
modernistów.
JEDEN JEST KOŚCIÓŁ ZBAWICIELA
rzepaść pomiędzy zdrowym staraniem o przywrócenie jedności
chrześcijan, w którym przez wieki zawsze wyróżniała się Stolica
Rzymska, a ruchem, który w XIX wieku nazwano ekumenizmem,
polega na tym, że wierni katolicy są przekonani o kościelnej jedności
nieutracalnie obecnej w Kościele Katolickim – jak w dębie, którego
gałęzie ktoś odcina lub łamie –, natomiast według ekumenistów ona,
co najmniej w znaczeniu pełnej jedności, jest dopiero do osiągnięcia,
więc teraz jej nie ma.
Dla katolików dążenia jednościowe dotyczą odłączonych chrześcijan oraz ich zespołów, a są zawarte w pragnieniu, by one odnowiły
wspólnotę (communio) ze Stolicą Piotra, czyli by wróciły do jedności
tego Kościoła, o którym Zbawiciel Piotrowi rzekł: „Ty jesteś Pétros
[Skała], a na tej skale zbuduję mou tên Ekklêsían – Kościół mój [ów
jedyny], a bramy piekła go nie przemogą” (Mt. 16, 18). O jego ścisłej
i wiecznej jedności świadczy późniejsze zapewnienie Pana, że z jego
pasterzami będzie On „po wszystkie dni, aż do skończenia świata”
(Mt. 28, 20), jak również tutaj użyty grecki przedimek określony tên –
pochodny od mianownika hê –, przeto wskazujący na byt jednostkowy, a także jedność opoki, na której Kościół ma być zbudowany: epí
taútê tê pétra – na tej skale, którą miał być on – Pétros. – W tym właśnie celu już na samym początku, gdy Andrzej przyprowadził swego
brata, „Jezus, przypatrzywszy mu się, rzekł: ‹Ty jesteś Szymon [syn]
Jana; ty będziesz nazywany [imieniem] Kêphás›”, a Jan zaraz dodaje,
że to słowo aramejskie po grecku znaczy Pétros – Skała (J. 1, 42). Tak
oto Pan Jezus na jednej skale zbudował jeden Kościół, który ze swej
strony jest „kolumną i utwierdzeniem prawdy [owej jedynej] (tês alêtheías)” (1 Tm. 3, 15), a ta streszcza Jego życie i nauczanie, jak sam
oświadczył: „Ja jestem drogą i prawdą (hê alếtheia), i życiem” (J. 14,
6).
Wobec tak wyrazistych świadectw nauka o jedyności Kościoła
prawdziwego należała do niezbywalnego prawidła wiary (regula)2,
które było wyrażone w chrzcielnym wyznaniu wiary, zwanym to
sýmbolon (skład). Wyznawano tę prawdę np. w słowach: „święty Ko-
P
2
Tertulian, De praescriptione haereticorum, nn. 8-9. 14.
Posoborowy ekumenizm a Mortalium animos
3
ściół powszechny”, czyli katolicki3, albo „jeden, święty, powszechny i
apostolski Kościół”4, jak to w niedzielnej Mszy mówi się do dzisiaj.
W pierwotnym zapisie greckim Nowego Testamentu zawsze słowo
Ekklêsía (Kościół) występuje w liczbie pojedynczej i z przedimkiem
określonym, więc dotyczy jednostki, i to postrzegalnej. – Udziałem
zaś wczesnej teologii łacińskiej, wkrótce po zdumiewającym geniuszu
Tertuliana względem kluczowych prawd o Trójcy i Wcieleniu, już na
początku wieku III, stał się geniusz Cypriana – jego zresztą ziomka z
Kartaginy – względem nauki o Kościele, którą wyraził głównie w
dziele De catholicae Ecclesiae unitate (O jedności Kościoła Katolickiego). Takiego wejrzenia w obu wymiarach grecki Wschód nie osiągnął nawet w wiekach późniejszych.
OBRAZY KOŚCIOŁA
odatkowe światło rzucają biblijne obrazy Kościoła. Otóż jest on
ukazany m. in. jako „dom Boga” (1 Tm. 3, 15), Jego „królestwo” (Mk. 1, 15), „duchowa świątynia” (1 P 2, 5), „pole uprawne i
wznoszona budowla” (1 Kor. 3, 9), a także „ciało” Chrystusa (1 Kor.
12, 12) i Jego „zagroda owiec (hê aulế tôn probátôn)” (J. 10, 1), przy
czym znowu jedność jest tu wszędzie założeniem wstępnym. Oto Pan
Jezus, który jest ho poimến ho kalós – dobrym pasterzem [owym jedynym]” (w. 11), mówi, że ma do pozyskania „także inne owce, które
nie są z tej zagrody” (w. 16), a jedynie ta jest Jego własną, dlatego
musi je agageín – poprowadzić do swojej zagrody, gdzie – rzecze –
„będą słuchać mojego głosu i nastanie mía poímnê – jedna trzoda i
jeden pasterz” (w. 16).
Wcześnie doszły tu cenne skojarzenia teologiczno-biblijne,
zwłaszcza z arką Noego, która jedynie dawała zbawienie pośród fal
potopu5 i z ową całodzianą suknią Pana Jezusa, zdjętą z Niego na
Golgocie6. „Ta zaś suknia (ho chítôn) – zaświadcza apostoł Jan – była
áraphos – bez szwu, [a] tkana od góry [do dołu] w całości. Powiedzieli więc [żołnierze] do siebie nawzajem: ‹Nie rozdzierajmy jej, lecz
losujmy co do niej, [by poznać], czyją [ona] bedzie›” (J. 19, 23-24).
Warto zauważyć wyrażenie „w całości (di’hólou)”, bo pokrewnym
jest wyraz ‘katolicki’, czyli ‘powszechny’, powstały z wyrażenia
kat’hólou – według całości, a ta z istoty naznaczona jest jednością, jak
D
3
DS 18. 126
DS 150.
5
Rdz. 7, 7; 2 P. 3, 20.
6
Cyprian, De catholicae Ecclesiae unitate, n. 7; Paweł IV, Konstytucja Cum ex
apostolatus (15 II 1559), wstęp.
4
O. Benedykt J. Huculak OFM
4
np. świat7. Jednocześnie zaś nie powinna ujść uwagi postawa żołnierzy, na której tle św. Jozafat Kuncewicz – według żywotopisarza –
rozmyślał tak: „Nawet poganie pod krzyżem nie odważyli się rozdzierać szaty Jezusa, a „[oto] tu [co do Kościoła] więcej niźli szata: żywe
ciało Chrystusa”8. Przemiło tu dodać, że również dla nauki godnej
tego imienia owa święta suknia znajduje się niemal na pewno w starorzymskim mieście Treveri (Trewir), a spodnia szata, również całodziana, – w Argentoleum (Argenteuil) pod Paryżem9.
Pojęcie Kościoła jako mistycznego ciała Zbawiciela ma korzenie
biblijne, zwłaszcza u św. Pawła10. Na przestrzeni wieków rozwijało
się, a rozkwit osiągnęło ok. połowy XX wieku w nauczaniu papieża
Piusa XII11. Szczęśliwie łączyło się ono ze starochrześcijańskim obrazem Kościoła powszechnego jako wspólnoty (communio) Kościołów
miejscowych, skupionych każdy wokół swojego biskupa – na tle równego udziału wielu latorośli w sokach winnego krzewu (J. 15, 1-7) –,
lecz także uzupełniało go, wyszczególniając tam czynnik rozróżnienia
według porządku i stopnia. W jednym ciele bowiem, jak pisze Paweł,
„nie wszystkie członki pełnią tę samą czynność” (Rz. 12, 4), bo: „Czy
[może] wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy
są nauczycielami?...” (1 Kor. 12, 29). – Treścią wspólną, jakby złotą
nicią, co łączy te obrazy jak ziarna różańca, jest rozstrzygnięcie jakościowo-rozłączne w postaci: ‘Albo ktoś jest w Kościele, albo jest poza
nim’, jak wyrzucona, uschnięta latorośl, którą „zbierają, wrzucają w
ogień, i płonie” (J. 15, 6).
Obraz Kościoła jako mistycznego ciała Chrystusa obok innych
został wprawdzie wspomniany w soborowym piśmie Lumen gentium,
lecz podobnie jak mszalny Kanon Rzymski, który wprawdzie znalazł
się w mszale reformowanym, ale w towarzystwie nowo ułożonych
modlitw eucharystycznych, co spowodowało, że w istocie znalazł się
na „bocznym torze”. Otóż krótko wskazawszy – w małej części rozdziału I (nn. 6-7) – na wiele biblijnych obrazów Kościoła z ciałem
mistycznym włącznie, Sobór przechodzi do ulubionego i kluczowego
pojęcia ‘ludu Bożego’, poświęcając mu cały rozdział II (nn. 9-17), a
7
J. N. Kelly, Początki doktryny chrześcijańskiej (z j. ang. tł. J. Mrukówna),
Warszawa 1988, s. 147.
8
T. Żychiewicz, Jozafat Kuncewicz, Kalwaria Zebrzydowska 1986, s. 16.
9
A. Marion, G. Lucotte, Tunika z Argenteuil i Całun Turyński. Podsumowanie
badań (z j. fr. tł. A. Łatka), Kraków 2008, ss. 103-223.
10
1 Kor. 12, 12-30; Rz. 12, 4-5; Ef. 1, 22-23; J. Stępień, Teologia świętego Pawła.
Człowiek i Kościół w zbawczym planie Boga, Warszawa 1979, ss. 283-301; H.
Schlier, Die Einheit der Kirche in Denken des Apostels Paulus, w: Tenże, Die Zeit
der Kirche. Exegetische Aufsätze und Vorträge, Fryburg-Bazylea-Wiedeń 1966, ss.
288-289, 293-294.
11
Encyklika Mystici corporis (29 VI 1943): DS 3800-3822.
Posoborowy ekumenizm a Mortalium animos
5
przestrzeń czterokrotnie większą niż tamtym wszystkim razem wziętym. Był to zręczny krok, bo nadreńskim teologom Soboru pozwolił
rozwinąć żagle, by wypłynąć na morze ekumenizmu, czyli budowania
jedności chrześcijan (i nie tylko ich) w sposób niesłychany i nie do
przyjęcia do owego czasu.
POMYSŁ O ‘LUDZIE BOŻYM’
ojęcie ‘ludu Bożego’, którego kręgi w różnym stopniu są rzekomo obecne w Kościele Chrystusa lub do niego są przyporządkowane12 – nie wyłączając pogan, a nawet niewierzących –, było na pozór wygodnym narzędziem do tworzenia nowego pomysłu, lecz w
istocie miało podwalinę kruchą, a pojęte na tle ściśle biblijnym – co
było i jest podejściem ze wszech miar należnym – nie tylko nie udrażnia ono ekumenizmu, lecz wręcz obraca się przeciw pomysłodawcom.
Wyrażenie ‘lud Boży’ u apostołów występuje tylko jeden raz, i to jedynie jako omówienie ściśle biblijno-hebrajskiego, bardzo często
używanego słowa ‘lud (am)’13, tym nie mniej rozdęli je wiodący teologowie Soboru, pozostający wprawdzie na usługach biskupów, których jednak większość została przez nich jakby posłana do szkoły
théologie nouvelle – teologii nowej, czyli nietradycyjnej. Zakiełkowała ona wprawdzie we Francji, lecz objęła wkrótce niemieckojęzyczne,
prawe pasmo nadreńskie. Za sprawą owych ‘biegłych (periti)’, których wodzem był Karol Rahner, nowoteologiczny Ren wlał się do
rzymskiego Tybru14.
Określenie ‘lud Boży’ ściśle biorąc nie występuje w Biblii hebrajskiej, choć może być przyjęte jako ludzkie streszczenie jej wypowiedzi o ‘ludzie (am, ho laós, populus)’, który w Abrahamie Bóg wybrał,
aby był Jego świadkiem i kapłanem pośród innowierczych gojím, czyli ‘narodów (éthnai, gentes)’15. Ściśle biblijne więc jest tylko słowo
‘lud’, które tak wyłącznie dotyczyło Izraelitów, że Bóg zabronił im
małżeństw mieszanych z obcokrajowcami, a według ideologów żydowskich nakazałby On nawet wyciąć Amalekitów czy mieszkańców
Jerycha, nie szczędząc kobiet, dziewcząt i dzieci, jak to za sprawą
Ukraińców najokrutniej pod słońcem działo się u nas na Wołyniu.
Była to więc granica tak szczelna i wysoka jak mur, którym ostatnio
P
12
Lumen gentium, n. 13-16.
1 P. 2, 10: „Wy, którzy niegdyś byliście oú laós – nie-ludem, teraz zaś jesteście
ludem Bożym; którzy nie dostąpili miłosierdzia, a teraz miłosierdzia doznali”; J.
Schreiner, Teologia Starego Testamentu (z j. niem. tł. B. W Matysiak), Warszawa
1999, ss. 18-22.
14
R. M. Wiltgen SVD, The Rhine Flows into the Tiber. A History of Vatican II,
TAN Books and Publishers 1967.
15
Wj. 19, 4-6; Pwt. 7, 6. 8-9; 26, 17-18; 1 Krl. 8, 51-53.
13
O. Benedykt J. Huculak OFM
6
Żydzi odgrodzili się od Palestyńczyków, stwarzając im getto. Albo
więc ktoś należał do tego ‘ludu (am)’, albo był obcokrajowcem, należącym do któregoś z ‘narodów (gojím)’. Ten lud, bardzo ściśle odgrodzony od innych narodów, a prowadzony przez Boga poprzez patriarchów i proroków, był zapowiedzią i prawzorem Kościoła, który w
pełni czasu miał założyć Boży Syn wcielony.
Sam Pan Jezus na zgromadzenie swoich wyznawców przeniósł
hebrajsko-biblijną nazwę kahál, czyli ‘grono [obrzędowo] zwołanych’16, a ona w ponad dwieście lat przed Chrystusem została oddana
greckim słowem ekklêsía, któremu w języku polskim i czeskim odpowiada wyraz ‘Kościół’, a nim właśnie posłużył się Jezus, gdy Piotrowi
rzekł: „... na tej skale zbuduję Kościół mój (mou tên Ekklêsían)” (Mt.
16, 18). Według odwiecznej więc woli Boga Kościół jest nowym Izraelem17, bo – zgodnie z zapowiedziami proroków – świętym zgromadzeniem nie ograniczonym do kręgu hebrajskiego. „Będziecie moimi
świadkami – rzekł Pan – w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i
héôs eschátou tês gếs – aż do krańca ziemi” (Dz. 1, 8).
Jeśli więc Pan Jezus przeniósł pojęcie i nazwę starego zgromadzenia ‘wiernych Bogu prawdziwemu’ na grono swoich uczennic i
uczniów, to ma ono granicę tak samo szczelną, jak ‘lud (am)’ Starego
Przymierza18. Ma on więc granicę wyraźną, czyli jakościową, w postaci: Albo ktoś jest wewnątrz, albo jest na zewnątrz. Weźmy owo
geốrgion u Pawła, czyli ‘pole uprawne’ jako obraz Kościoła. Otóż
kiedy przez okno domu patrzę na pszenicę kołysaną wiatrem, to ona
rośnie albo na polu moim, albo na polu sąsiada. Jeśli zaś rośnie na
moim, to spoza rzeczywistości byłoby mówienie, że w pełni rośnie u
mnie, a nie w pełni u niego. Kiedy dochodzi się do takich niedorzeczności, to widać, że nie wiadomo, o co tutaj chodzi, lecz wiadomo skądinąd, że przy takiej mgławicy w istocie chodzi o pieniądze lub inne
16
Pwt. 5, 1; 9, 10; 10, 4.
1 Kor. 10, 18: „Patrzcie na [starego] Izraela według ciała (Israếl kata sárka)...”;
Ga. 6, 15-16: „Ani obrzezanie nic nie znaczy, ani nieobrzezanie, tylko nowe
stworzenie. Na wszystkich, którzy się tego prawidła trzymać będą, i na Izraela
Bożego [niech zstąpi ] pokój i miłosierdzie”; Flp. 3, 3: „My bowiem jesteśmy
obrzezaniem [więc Izraelem], służąc Duchowi Boga i chlubiąc się en Christố Iêsoú
– w Pomazańcu Jezusie, a nie pokładając ufności w [obrzezanym] ciele”; 1 P. 2, 910: „ Wy zaś jesteście rodem wybranym, basíleion hieráteuma – stanem
królewskiego kapłaństwa, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność
przeznaczonym”; Benedykt XVI, Katechezy (15 III 2006 r.): „Wybierając
Dwunastu, wprowadzając ich we wspólnotę życia z sobą i uczynienie z nich
uczestników swej misji głoszenia Królestwa Bożego słowami i czynami (por. Mk. 6,
7-13; Mt. 10, 5-8; Łk. 6,13; 9, 1-6), Jezus chciał powiedzieć, iż nadszedł ostateczny
czas, w którym ustanawia się nowy lud Boży, lud dwunastu plemion, który staje się
teraz ludem powszechnym, Jego Kościołem”.
18
J. Schreiner, Teologia Starego Testamentu, s. 37.
17
Posoborowy ekumenizm a Mortalium animos
7
wymierności, a tutaj o ekumenizm za wszelką, za wszelką cenę.
Świadczą o tym ustępstwa dokonane względem błędów Focjusza19 i
Lutra20.
STAROŻYTNY A NOWO PRZEDŁOŻONY ZARYS JEDNOŚCI
rzez dwadzieścia wieków Kościół wyraźnie głosił prawdę jakościowo-rozłączną o trwaniu w nieutracalnej jedności katolickiej
lub o wyłączeniu z niej. To samo czynił św. Paweł, który Galatom
napisał: „Gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam ewangelię
inną niż ta, którą wam głosiliśmy, anáthema éstô – niech będzie wyklęty! Jak wcześniej powiedzieliśmy, teraz znowu mówię: Gdyby
wam ktoś głosił ewangelię inną niż ta, którą otrzymaliście, niech będzie wyklęty” (Ga. 1, 8-9), czyli wyłączony ze wspólnoty Kościoła.
Także do Koryntian pisał nie po linii ilościowo-ustopniowanej: ‘w
pełni’ lub ‘nie w pełni’, lecz według ostrej linii jakościoworozłącznej: ‘albo jesteś w jedności, albo poza nią’. Oto rzecze: „Nie
noście obcego jarzma z niewierzącymi (heterozygoúntes). Co bowiem
wspólnego mieć może sprawiedliwość i bezprawie? Lub jaka być może wspólnota światła z ciemnością? Lub jaka ugoda Chrystusa z Beliarem lub jaki udział wiernemu z niewiernym? Jakie zaś może być zespolenie świątyni Boga z bożkami? Hêmeís gar – My bowiem jesteśmy świątynią Boga żyjącego, według tego, co mówi Bóg: ‹Zamieszkam z nimi i będę wśród nich chodził... Wyjdźcie przeto spomiędzy
nich i odłączcie się od nich, mówi Pan, i nie tykajcie tego, co nieczyste, a Ja was przyjmę›” (2 Kor. 6, 14-17).
Prawdę o kościelnej jedności jakościowo-rozłącznej, a nie ustopniowanej, Kościół głosi też dzisiaj poprzez swych Machabejczyków,
czyli katolików wiernych Tradycji, jednakże w latach sześćdziesiątych
na Soborze odsunął ją Kościół reformowany, zwany też soborowym.
Zechciał on postrzegać siebie jakby jeden z wielorakich płatów tkaniny – rzekomo środkowy21 –, które wstępnie są sfastrygowane poprzez
chrzest, lecz dopiero kiedyś osiągną jedność poprzez zeszycie, a tę
zapieczętuje wspólna eucharystia. Taki zespół zbliżonych płatów nazwano ‘Kościołem Chrystusa’, który subsistit – korzeń swego bytu ma
wprawdzie w owym płacie środkowym, czyli w Kościele Katolickim,
lecz podkreśla się, że „same te Kościoły i wspólnoty odłączone, choć
P
19
Papieska Rada d/s Jedności Chrześcijan, Dichiarazione sul ‹Filioque›,
‘L’Osservatore Romano’ 13 IX 1995; B. J. Huculak OFM, Podstawy greckiej
teologii Trójcy, Kalwaria Zebrzydowska 2005.
20
Wspólne oświadczenie katolicko-luterańskie o usprawiedliwieniu, Augsburg, 31
X 1999 r.
21
Lumen gentium, n. 8.
O. Benedykt J. Huculak OFM
8
w naszym przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są pozbawione
znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa bowiem nie
wzbrania się posługiwać nimi jako środkami zbawienia, których moc
pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi Katolickiemu”22. Według tej mowy tamte Kościoły i wspólnoty pozostałyby narzędziem zbawienia, nawet gdyby Kościół Katolicki zapadł się
pod ziemię. – Prawosławni zaś i protestanci są tak zadowoleni z niniejszej teorii, jak niegdyś Rosja i Prusy z polskiego nihil novi oraz
liberum veto, bo wiedzą, że póki trwa taki ekumenizm, to ich współwyznawcy nie będą pozyskiwani do Kościoła Katolickiego. We własnym kręgu jednak np. prawosławni o katolikach mówią jako o innowiercach (heteródoxoi), więc odłączonych od jedynego Kościoła orthódoxos – prawowiernego, rzekomo więc prawosławnego. O jakiejś
jedności pełnej z nim lub niepełnej tam nikomu się nawet nie śniło.
Można się zastanawiać, na jakiej podstawie katoliccy księża reformowani na początku Mszy niedzielnej ważą się wypowiadać słowa: „Wierzę w JEDEN, święty, powszechny i apostolski Kościół”. Dotyczy to zwłaszcza kapłanów polskich, których większość – według
spaczonego przekładu – po Komunii mówi: „Panie Jezu... nie zważaj
na grzechy nasze, lecz na wiarę całego Kościoła i zgodnie z Twoją
wolą obdarz go pokojem i DOPROWADŹ DO PEŁNEJ JEDNOŚCI”. Nie
tylko więc wypowiadają herezję, w każdej mszy wlewając ją w uszy
wiernych, lecz ponadto ją wkładają w usta Chrystusowi, mówiąc:
„zgodnie z Twoją wolą”23. Twórcy tego mszału w niniejszej modlitwie ubocznie twierdzą, w ślad za lewicowym skrzydłem soborowym,
że jeszcze nie ma Kościoła jednego, a przez to zamykają usta Chrystusowi, który m. in. uczył o jedynej „zagrodzie” swych owiec (hê aulế)
oraz „jednej trzodzie (mía poímnê)” (J. 10, 1. 16). Tę zaś wyraźnie
odróżnił, odgrodził od innych, więc owe „inne owce” miał doprowadzić do swojej owczarni jedynej (w. 16).
Tu jest właśnie granica, a nawet przepaść między nauką tradycyjno-apostolską, przekazaną m. in. w encyklice Satis cognitum i streszczoną w Mortalium animos, a postawą duszpasterskiego, czyli niedogmatycznego Soboru Watykańskiego II. Stanowi ją odejście od starożytnej zasady jakościowo-rozłącznej ‘albo – albo’ do nowej formuły
ilościowej ‘w pełni – nie w pełni’. W ramach nowej teorii mieści się
postawa owych księży francuskich, rzekomych misjonarzy, w Afryce
arabskiej, którzy zapytani, na czym polega ich praca, odpowiedzieli:
22
Unitatis redintegratio, n. 3; Lumen gentium, n. 8; Kongregacja Nauki Wiary,
Declaratio Mysterium Ecclesiae circa catholicam doctrinam de Ecclesia contra
nonnullos errores hodiernos tuendam (24 VI 1973), n. 1.
23
B. Huculak OFM, Słowo o jedności Katolickiego Kościoła Chrystusowego,
Kraków 1995.
Posoborowy ekumenizm a Mortalium animos
9
„Najpierw pomagamy muzułmanom być prawdziwymi muzułmanami.
Bronimy ich, by nie popadli w fundamentalizm, ale starali się zrozumieć istotę koranu i żyli zgodnie z jego nauką, bo tylko tak mogą być
zbawieni”24.
Nieco wcześniej na tej samej drodze znajdują się mniemania w
rodzaju tych, które wyraził ks. Mieczysław Maliński: „Oczywiście,
niejednokrotnie człowieka patrzącego na religię – również katolicką –
z zewnątrz może zmylić albo nawet zgorszyć wielość nabożeństw,
obrzędów, kult świętych patronów, cześć oddawana obrazom, procesje, pieśni, może go zniechęcić rozbudowana teologia z dogmatami,
czasem skomplikowanymi nie wiadomo po co. Niektóre stwarzają
pozory, że są nieodzowne, podstawowe, a przynajmniej konieczne.
Ale to już jest sprawa nasza – odbiorcy, wyznawcy, który musi potraktować akcesoria jak akcesoria i uchwycić istotę rzeczy. A istotą
jest prawda o tym, że Bóg jest Miłością. A my, ludzie, mamy stać się
Mu podobni”25. – Gdyby św. Paweł czytał takie brednie, to co najmniej powtórzyłby to, co napisał Galatom, a mianowicie, że jeśli tak
rzeczy mają się, to Christós dôreán apéthanen – Chrystus umarł na
darmo (Ga. 2, 21).
Jedynie prawdziwy Kościół Zbawiciela według Jego woli miał
być postrzegalny, by można go było odróżnić od innych zgromadzeń,
powołujących się wprawdzie na Pana Jezusa, lecz będących owcami
nie z Jego zagrody (J. 10, 6). Musiał być on rozpoznawalny według
pewnych znamion, a te sprowadzono do czterech: jeden, święty, katholikế – powszechny i apostolski26. Głęboko świadom tego św. Cyryl
Jerozolimski w wieku IV tak uczył nowo ochrzczonych, w większości
dorosłych: „Gdybyś kiedy podróżował po miastach, to nie pytaj, gdzie
jest dom Boży, bo także odłamy błędnowiercze mają swoje miejsca
przytułku, które domem Bożym nazywają. Nie pytaj też, gdzie jest
Kościół, ale – gdzie jest Kościół Katolicki, bo to jest właściwe imię tej
świętej Matki wszystkich, oblubienicy Pana naszego Jezusa
sa”27. Wcześniej zaś Sobór Nicejski, wyszczególniwszy błędy ariańskie, godzące w prawdziwe bóstwo Syna Bożego, oświadczył, że ich
wyznawców anathematízei hê katholikế Ekklêsía – wyklina Kościół
Katolicki”28, czyli wydala go poza swe granice.
24
Cyt. za ks. M. Maliński, Kto może być zbawiony?, ‘Dziennik Polski’, 10 VII 1998
r.
25
Tamże.
Symbolum Constantinopolitanum: DS 150.
27
Catecheses mystagogicae 18, n. 26.
28
Symbolum Nicaenum: DS 126.
26
O. Benedykt J. Huculak OFM
10
ZARZUTY MODERNISTÓW
wyczajowym chwytem nowych ideologów jest powoływanie się
na ustrój Kościoła pierwotnego, którego cechą główną byłaby
wspólnota (communio) Kościołów miejscowych we wierze i miłości.
Jest on jednak tak zwodniczy jak baśń o tym, że dokądkolwiek przychodzili księża w pierwszych wiekach, to do obrzędów Mszy i sakramentów przyjmowali język miejscowego ludu, choć prawdą jest, że
go przyjmowali do kazań i nauki religii. Owa wspólnota – z grecka
koinônía – była wprawdzie czynnikiem ważnym, lecz do jej istoty,
więc jako warunek konieczny, należała wspólnota z Następcą Piotra,
jak to wyraził już Cyprian, mówiąc, że cum Cornelio [papa] communicare znaczy to samo, co cum Ecclesia catholica communicare29, bo
ze Stolicy Piotra unitas sacerdotalis exorta est – wyrosła jedność kapłańska30, czyli kościelna wspólnota (communio).
Przede wszystkim jednak także ona zawsze była pojmowana jakościowo, czyli rozłącznie w postaci: ‘Albo ktoś w niej jest, albo nie
jest’, natomiast nigdy w nowomodnej postaci ilościowej, czyli ustopniowanej, wskazującej na jej rzekomy stan pełny lub niepełny, lecz
zawsze obecną. Św. Cyprian jednak podkreśla: „Bóg jest jeden, Kościół jeden, jedna wiara, jeden lud połączony związkiem zgody w
trwałą jedność ciała. Jedności nie można pokroić ani rozbić jedynego
ciała przez niezgodność spoiwa”31. Tym zaś głównie jest jedna i ta
sama wiara, skąd o błądzących pisze Augustyn: „W wielu rzeczach
[są] ze mną, w niektórych nie ze mną, lecz nawet w tych niewielu, w
których nie są ze mną, nie pomoże im tamta wielość, w której są ze
mną”32. Albo więc ktoś jest we wspólnocie Kościoła, albo jest poza
nią.
Stronnicy nowej formuły o jedności rzekomo pełnej lub niepełnej,
chętnie wskazują też na ostrą według nich zasadę starożytną Extra
Ecclesiam nulla salus (Poza Kościołem nie ma zbawienia)33, czasem
drwiąco dodając, że niekatolików dawniej posyłano do piekła. Tak
bezwzględnie Kościół Katolicki, w przeciwieństwie np. do Lutra, nigdy się nie wypowiedział, a rzecz miała i ma się inaczej, bo dotyczy nie
tylko Kościoła przed Soborem, lecz także i głównie samego Chrystusa. To według Jego słów ten, kto wstąpi do Kościoła, bo „uwierzy i
przyjmie chrzest, będzie zbawiony”, a kto z własnej winy nie zechce
Z
29
Litterae 55, n. 1.
Litterae 59, n. 4.
31
De catholicae Ecclesiae unitate, n. 23.
32
Enarrationes in Psalmos 54, n. 19.
33
Cyprian, Litterae 73, n. 21: „Salus extra Ecclesiam non est”.
30
Posoborowy ekumenizm a Mortalium animos
11
Jego nauki przyjąć, więc „nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk. 16,
16). Ta zaś kara dotyczy jedynie tych, co z własnej, ciężkiej winy nie
należą do Kościoła Katolickiego, przeto kogoś, kto ten Kościół dobrze
poznał i wie, że jest wolą Boga, by każdy człowiek – pod utratą zbawienia – został katolikiem, a mimo to i jakby na przekór nie chce stać
się nim34.
W tym względzie św. Józef Bilczewski, nie tylko dobry pasterz
jako arcybiskup i metropolita lwowski, lecz także wybitny teolog,
rzecz ujął tak:
Kto... bez własnej ciężkiej winy nie jest członkiem Kościoła Katolickiego, może być zbawiony, jeśli mianowicie w dobrej wierze
religię swoją niekatolicką uważa za prawdziwą, a w razie wątpliwości szczerze i usilnie szuka prawdy i zachowuje przykazania
Boże. Taki innowierca, choć się sam nazywa prawosławnym albo
protestantem, w oczach Bożych jest katolikiem, [bo] należy do
duszy Kościoła Rzymskiego, składającego się ze wszystkich
sprawiedliwych na ziemi [...] Twierdzenie to nasze bynajmniej nie
jest wymysłem nowszych teologów katolickich, ale znowu starodawną nauką Ojców, którzy zawsze zaliczali do katolików
wszystkich innowierców, uważających bez swej winy społeczność
heretycką za Kościół Chrystusowy, na wzór dziecka, wołającego
‘Mamo’ do płatnej sługi, [lub] niańki [...]35.
Niniejsze nauczanie o konieczności Kościoła Katolickiego do
zbawienia danej osoby zostało jeszcze przed Soborem streszczone
przez Magisterium w oświadczeniu o konieczności w niej ‘pragnienia
co najmniej ukrytego (votum ac desiderium saltem implicitum)’36.
Jest tu mowa o możliwości, której urzeczywistnienie dla uczciwych niekatolików jest trudne w tej mierze, w jakiej wierni katolicy,
mając dostęp do źródeł łaski, muszą – według słów Pawła – troszczyć
się o swoje zbawienie metá phoboú kai trómou – z bojaźnią i drżeniem (Flp. 2, 12). Nawet jednak zakładając ów trudny przypadek
uczciwego niekatolika, należy podkreślić, że on zbawienie może osiągnąć jedynie poprzez Kościół Katolicki, do którego duszy przylgnął
bezwiednie. Może je więc osiągnąć nie dzięki własnej wspólnocie
wyznaniowej, ale wręcz wbrew niej, na przekór niej, więc całkiem
34
Abp. J. Bilczewski, O Kościele Chrystusowym. List pasterski do duchowieństwa i
wiernych (1907), w: Tenże, Listy pasterskie i mowy okolicznościowe, MikołówWarszawa 1908, s. 473.
35
Tamże, ss. 473, 477-478.
36
Święte Oficjum, Epistula ad archiepiscopum Bostoniensem (8 VIII 1949): DS
3866-3872; B. Huculak, Słowo o jedności Katolickiego Kościoła Chrystusowego, ss.
67-69.
O. Benedykt J. Huculak OFM
12
inaczej niż o tym bredzili wiadomi „biegli” na Soborze Watykańskim
II, m. in. wówczas, gdy napisali, że owymi „Kościołami i wspólnotami odłączonymi.... Duch Chrystusa nie wzbrania się posługiwać jako
środkami zbawienia”37.
*
*
*
Godny podziwu list pasterski Józefa Bilczewskiego o Kościele został
napisany w roku 1907, przeto znajduje się pomiędzy encykliką Satis
cognitum Leona XIII a Mortalium animos Piusa XI. Przekazuje on
treści zawarte w pierwszej z nich – o znamionach biblijnopatrystycznych –, po mistrzowsku zgłębiając czynnik teologiczny, a
dla drugiej, znacznie krótszej od Satis cognitum, może być dobrym
tłem lub nawet mikroskopem, za którego pomocą można powiększyć i
zbliżyć poszczególne składniki pisma Piusa XI, któremu jesteśmy
także wdzięczni za ustanowienie święta Chrystusa Króla38. Nam –
Polakom i innym Słowianom, zwłaszcza zachodnim, dane jest czytać
pastersko-dogmatyczne dzieło św. biskupa Józefa, mimo że w Kościele soborowo-reformowanym byłoby ono niemile widziane, gdyby tam
ktoś się dowiedział, że ów list istnieje. Z pewnością podzieliłby on los
obydwu encyklik, które już przez Sobór zostały całkiem przemilczane.
Tamte jednak posunięcia na szczęście nie są wiążące ani dla katolików tradycyjnych, ani dla reformowanych.
Ważne jest natomiast prawidło wczesnochrześcijańskie, w V wieku tak ujęte przez św. Wincentego z Lerinum w południowej Galii, a
dzisiejszej Francji:
Co ma uczynić chrześcijanin-katolik, jeśli jakaś cząstka Kościoła
oderwie się od wspólnoty wiary katolickiej? Nic innego, jak tylko
przedłoży zdrowie całego ciała nad członek zakaźny i zepsuty. Jak
zaś ma postąpić, jeśliby jakaś nowa zaraza już nie tylko cząstkę,
lecz cały naraz Kościół usiłowała zakazić? Wtedy całym sercem
przylgnąć winien do starożytności: [bo] tej chyba już żadna nowość nie zdoła podstępnie podejść [...].
„Tymoteuszu [napisał mu Paweł], ustrzeż powierzonej prawdy (depositum), unikając bezbożnych nowinek i sprzeczności
błędnie tak zwanej wiedzy, bo oto niektórzy, wyznając ją, odpadli
od wiary” (1 Tm. 6, 20-21) [...] „Unikaj – rzecze – bezbożnych
nowinek”. Nie mówi ‘Unikaj starożytności’, nie mówi: ‘Unikaj
dawności’; owszem zgoła coś przeciwnego z tamtych słów wyni-
37
38
Unitatis redintegratio, n. 3.
Encyklika Quas primas (11 XII 1925).
Posoborowy ekumenizm a Mortalium animos
13
ka. Jeśli bowiem należy unikać nowinek, to trzymać się trzeba
dawności; [a] jeśli bezbożna jest nowość, to święta jest dawność39.
Niniejsze wytyczne są pięknym załącznikiem do głównego probierza, który każdej, każdemu z nas wręczył sam Pan Jezus, gdy rzekł:
„Strzeżcie się fałszywych proroków, co przychodzą do was w owczej
skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia lub z ostu figi? [...] Nie może
dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych
owoców [...] Przeto poznacie ich ek tôn karpốn autốn – po ich owocach” (Mt. 7, 13-20). – Poznaliśmy ich przedwczoraj, więc należy
działać według równoległych słów Pana: „Oto wysyłam was jak owce
w środek wilków. Stawajcie się więc rozsądni jak węże i niedwuznaczni jak gołębie” (Mt. 10, 16). Przeciw nam stoją masoni i Żydzi,
także wewnątrz Kościoła katolicko-reformowanego. „Na świecie doznacie ucisku – uprzedził nas Pan Jezus –, lecz miejcie odwagę! Egố
neníkêka ton kósmon – JA zwyciężyłem świat” (J. 16, 33).
39
Commonitorium, cc. 3, 21.

Podobne dokumenty