Opiekun - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Opiekun - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Opiekun duchowy dusz ludzkich, inteligencja czynna, Al-Baghdadi.
„Działający w wieku XI Ibn Marzuban kontynuuje tradycje hellenizującej linii
filozofii arabskiej. Jako podstawowe źródło poznania uznaje rzeczy
materialne i pochodzące od nich poznanie zmysłowe. To poznanie przechodzi
przez poszczególne władze poznawcze – zmysły, wyobraźnię i pamięć –
dosięgając intelektu możnościowego. Najwyższym intelektem jest intelekt
czynny, substancja duchowa istniejąca ponad człowiekiem. Proces poznania
zachodzi pod wpływem dwóch czynników, z jednej strony jego przyczyną jest
materiał zmysłowy działający na intelekt możnościowy, z drugiej strony –
intelekt czynny, który oświetlając go, czyni pojęcia ogólnymi. Doskonalenie
poznania ludzkiego ujmuje w schemacie czerpiącym swe źródło z al-Kindiego.
Intelekt możnościowy przyjmując formy poznawcze zostaje sprowadzony do
aktu i przyjmuje postać intelektu usprawnionego, posiadającego zdolność do
poznania. / Niezależny i oryginalny myśliciel wieku XII, Abu al-Barakat al
Baghdadi podejmuje wielostronnie dyskutowany w nurcie falasifa problem
duszy ludzkiej i jej związku z inteligencją czynną. Typowym rozwiązaniem
było przyjmowanie jednej inteligencji czynnej dla wszystkich indywidualnych
dusz ludzkich, co stwarzało trudności wytłumaczenia indywidualności
poznania ludzkiego. Al-Baghdadi odrzuca tę koncepcję, rozważając dwie
możliwości – albo każda posiada własną inteligencję czynną, albo też grupy
dusz ludzkich sobie pokrewnych posiadają wspólne inteligencje czynne. […]
dusze należą do wielu gatunków” /Z. Kuksiewicz, Zarys filozofii
średniowiecznej. Filozofia bizantyjska, krajów zakaukaskich, słowiańska,
arabska i żydowska, PWN, Warszawa 1982, wyd. 2, s. 631/. „pokrewne
dusze należą do jednego gatunku i te należące do jednego gatunku posiadają
wspólne inteligencje czynne. Taka inteligencja czynna to rodzaj Natury
aktywnej – przewodnika i opiekuna ludzi. Al-Baghdadi wiąże te inteligencje
czynne z inteligencjami sfer niebieskich. / Problematyką duszy zajmuje się
też w wieku XII Szirwani, który zakłada, że w człowieku istnieje dusza jako
wieczna i nieśmiertelna substancja, będąca zasadą życia ciała. Źródła jego
koncepcji są arystotelesowskie. Za Arystotelesem uznaje duszę za zasadę
żywego ciała, rozróżnia duszę roślinną, zwierzęcą i ludzką, natomiast za
tradycją średniowieczną uznaje dusze za wieczną i nieśmiertelną, ale neguje
zmartwychwstanie ludzi jako naukę czysto religijną, nie znajdująca
potwierdzenia filozoficznego” /Tamże, s. 632.
+ Opiekun dziecka ojcem w znaczeniu psychologicznym Termin ojciec może
mieć trzy znaczenia, o ile może oznaczać: najpierw rodziciela, to znaczy tego,
który rodzi dziecko (ojcostwo fizjologiczne); następnie osobę opiekującą się w
sposób odpowiedzialny dzieckiem (ojcostwo psychologiczne); wreszcie tego,
kto odzwierciedla „postać” zapisaną w kontekście socjo-kulturowym poprzez
struktury pokrewieństwa (ojcostwo symboliczne). Gdy mówimy o
współczesnym zakwestionowaniu ojcostwa, mamy na uwadze postać ojca:
ojcostwo symboliczne, pozostające nadal – także obecnie, jak zauważa
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Ricoeur – figurą mało znaną, i którego znaczenie nie jest niezmienne, lecz
dopuszcza z łatwością różne przeobrażenia, znikanie i powrót różnych
masek: „jest to postać problematyczna, niedokończona, zawieszona; chodzi o
określenie
nadające
się
do
przezwyciężenia
różnicy
poziomów
semantycznych, poczynając od widma ojca trzebiciela, którego trzeba
zgładzić, aż po symbol ojca umierającego z miłosierdzia” B13h 98.
+ Opiekun Jezusa Józef jest tylko ojcem przybranym (Łk 2,51). „Jezus
wydaje się sprzeczny z samym sobą, gdy twierdzi, że powinien przebywać „u
swego Ojca”, czyli w świątyni, a potem wraca do Nazaretu, do ojca
przybranego (Łk 2,51). Ewangelia odnalezienia, tak jak i Ewangelia
zwiastowania nie jest zrozumiała dla tego, kto czyta ją tylko na płaszczyźnie
materialnego przekazu. Wyraża ona bowiem tajemnicę paschalną, którą św.
Łukasz z naciskiem chciał podkreślić. Dwunastoletni Jezus czyni prorocki
gest, który oznacza Jego powrót do Ojca. Dwadzieścia lat później sam
wyjaśnia znaczenie tego gestu w tym samym mieście Jeruzalem (Łk 2,
41.43.45) w święto Paschy (Łk 2, 41-42): „Powinienem być u mego Ojca” (Łk
2 49). Według św. Łukasza pierwsze słowo Chrystusa ma taki sam sens jak i
ostatnie, wypowiedziane bezpośrednio przed śmiercią: „Ojcze, w Twoje ręce
powierzam ducha mojego” (Łk 23, 46). Św. Łukasz wspomina o „trzech
dniach” rozłąki i poszukiwań Jezusa przez Maryję, gdyż wyrażają one trzy
dni śmierci, w których poszukiwały Go święte Niewiasty. Słowa, które Jezus
kieruje do swej Matki Maryi: „Czemuście mnie szukali?”, są podobne do tych,
które Jezus zmartwychwstały wypowiedział do Marii Magdaleny: „Dlaczego
szukacie żyjącego wśród umarłych?” (Łk 24, 6). Troskę Maryi (Łk 2, 48)
wyraża Łukasz bardzo mocnym słowem, którego używa gdzie indziej na
oznaczenie cierpień piekła (Łk 16, 24-25; por. Dz 20, 38), a to dlatego, że
dostrzega tu pierwsze spełnienie się proroctwa Symeona o „mieczu”, który
ma przeniknąć życie Maryi. To spełnienie się proroctwa jest kolejnym
proroctwem. Wypowiedź Łk 2, 35.48 oznacza coś więcej niż opis wydarzenia
z dzieciństwa: ukazuje śmiertelną trwogę męki, a w głębszym znaczeniu
tajemnicę powrotu do Ojca, po którym od tej pory trzeba będzie szukać
Chrystusa” /R. Laurentin, Matka Pana. Krótki traktat teologii maryjnej.
Wydanie Integralne, tł. Zygmunt Proczek MIC (Court traite sur la Vierge
Marie, Édition post-conciliaire, P. Lethielleux Editeur, Paris 1968 /wyd. 5/),
Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1989, s. 47-48.
+ Opiekun Jezusa Józef napełniony Duchem Świętym. Odsłony
trynitologiczne w historii Jezusa Chrystusa. 2. Trynitologia inkarnacyjna.
„Trójca Święta jawi się w całej historii dzieciństwa, pisanej z pozycji
popaschalnej: Mt 1, 1 – 2, 23 (mniej rozwinięta) i Łk 1, 57 – 2, 52 (bardziej
rozwinięta). Opis narodzenia Jezusa Chrystusa jest jednocześnie opisem
trynitologicznym. 1o Bóg Ojciec. Jahwe jawi się tu jako „Bóg” (Ojciec) (Łk 2,
14.20.38.52), choć Anioł może tu reprezentować także Syna Bożego (angelos
Kyriou). Jest to Jahwe „Pan”, który z Egiptu wezwał Syna swego (Mt 2, 15). W
samej głębi jest tu raczej rola Boga Ojca. On to daje „chwałę pańską” Synowi
(Łk 2, 9). Jest to chwała Ojca i chwała Syna jako jedno Bóstwo objawione
światu. Narodzenie się Jezusa to narodzenie „chwały Bożej” na Ziemi,
„zdarzenie chwały Jahwe” i zarazem Najwyższe Zdarzenie oraz główny temat i
podstawowe „zadanie” dla ludzkości i świata (Łk 2, 14). „Pan” jest twórcą
Nowego Prawa w Chrystusie (Łk 2, 39), najwyższym Prawodawcą (Łk 2, 222
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
24), Władcą dziejów (Łk 2, 29). A zatem Jezusa z Nazaretu rodzi Jahwe Bóg,
objawia Go, ogłasza jak swego Syna i daje Go ludzkości jako sens życia i
historii. 2o Syn Boży. W ikonie słownej bardziej jest uwyraźniony Jezus jako
Bóg-Człowiek: Bóg (Mt 2, 11), „Syn Pański” (Łk 2, 9.40), o Jahwe mówiący:
„Mój Ojciec” (Łk 2, 49) i zarazem Syn Maryi (Łk 2, 7), prawdziwy Syn Izraela,
Syn Abrahama (Mt 1, 1-17), wyrastającej z samej głębi całej historii narodu
żydowskiego. Jest to „Mesjasz Pański” (Łk 2, 26; Mt 1, 1.16.17b; 2, 4.6),
prorokowany Król żydowski (Mt 2, 2), „Światło na oświecenie narodów” (Łk 2,
32), kamień probierczy każdego Izraelity i każdego człowieka (Łk 2, 34-35)”
/Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 183/. „Jest to
Król ludzkości (złoto w darze magów), Bóg (kadzidło) i Człowiek Paschy
Ofiarniczej (mirra, Mt 2, 11): „jednemu idą oddać hołd, ale trojaką chcą w
nim uczcić godność pospołu: królewską – złotem, człowieczą – mirrą, Boską –
kadzidłem” (Leon Wielki, Tractatus 33, 2, tł. K. Tomczak). Ma „chwałę
Pańską” (Łk 2, 9), służą Mu aniołowie (Łk 2, 13-14), swe narodzenie
mesjańskie objawia całemu światu: „o czym nam Pan oznajmił” (Łk 2,
15.17.20), jest to „Łaska Boża” (Łk 2, 40), uosobienie dziejów objawienia i
odkupienia, odgrywa rolę wyznaczoną przez Ojca, jest rekapitulatorem
narodu izraelskiego i ludzkości (Łk 3, 23-38). 3o Duch Święty. Jest i Duch
Święty, który jako Miłość odgrywa tu rolę najbardziej „intymną” i wzbudza
historycznego Jezusa w Maryi: „albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w
Niej poczęło” (Mt 1, 20). Jest źródłem proroctwa o narodzeniu Pana,
objawicielem faktu narodzenia mesjasza Pańskiego i gwarantem interpretacji
tego wydarzenia jako „narodzin mesjasza) (Mt 2, 6.12-13.15.19.22-23), a
wreszcie źródłem poprawnej recepcji tego zdarzenia przez ludzi (Łk 2, 25-27).
On też napełniał Jezusa jako dziecko i młodzieńca łaską Bożą, mądrością,
rozwojem osobowym (Łk 2, 40.47.52). Duch kształtuje całe wydarzenie
Jezusowe jako mesjańskie w świecie i historii ludzkości. Duch Święty tworzy
również Ikonę Trójcy w rodzinie, poczynając od Rodziny Świętej: Maryja,
Józef i Niemowlę (Łk 2, 16)” /Tamże, s. 184.
+ Opiekun kosmosu Bóg (por. Job 38, 31nn; 39, 5nn). Księga Hioba
przytacza wiele imion Bożych: w narracji stosowane jest zawsze imię Jahwe
(Job 42, 7nn), natomiast w poemacie Bóg określany jest jako El, Eloach,
Elochim, Shaddai, El-Schaddai (Job 3, 1 - 42, 6). W Prologu Bóg jest tym,
który kolegialnie rządzi światem (Job 1, 6). W całości księgi należy odróżnić
koncepcję Hioba, jego przyjaciół i tę, która wynika z rozmów o Bogu.
Przyjaciele Hioba prezentują ideę spójną, w której Bóg wszechmogący, który
troszczy się o ludzi, obdarza wszystkich swoimi darami. Sprawiedliwość Boga
jest dla nich bezsporna. Inaczej widzi to Hiob, który uznaje stwórczą moc
Boga (Job 10, 8nn; 12, 11nn), ale dyskutuje o sposobie Jego działania /F. F.
Ramos, Biblia, Dios en la, w: X. Pikaza, O. de M., N. Silanes, O.SS.T. (red.), El
Dios Cristiano. Diccionario teológico, Secretariado Trinitario, Salamanca
1992, 157-203, s. 171/. W dyskursach kończących księgę okazuje się
dobroć Boga stworzyciela (Job 38, 1 – 42, 6). W przeciwieństwie do tego, co
Hiob sobie wyobrażał, Bóg nie jest po stronie potęg szkodzących ludziom
(Job 38, 8-21). Jego oskarżenia pozbawione są fundamentu. Bóg sprecyzował
przeznaczenie kosmosu (zob. Job 28) i to właśnie Hiob deformuje i zaciemnia
Boży plan swoim ludzkim myśleniem (Job 38, 2). W mowach Bożych ujawnia
się umiejętność i potęga Boga stworzyciela i opiekuna kosmosu (por. Job 38,
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
31nn; 39, 5nn). Hiob poznaje i uznaje, że pomylił się, że znał Boga tylko ze
słyszenia (Job 42, 5). Teraz, gdy wgłębił się w misteria Boże, Hiob wyznaje
zarówno wielkość i potęgę Boga jak i Jego sprawiedliwość i dobroć (Job 40,
3-5; 42, 1-6). Kohelet nazywa Boga zawsze imieniem Elohim, nigdy nie
nazywa Go Jahwe. Mędrzec, pomimo swoich największych starań, nie potrafi
odkryć planów Bożych. Bóg jest bytem misteryjnym i niewidzialnym,
niemożliwym do poznania. W objawieniu Jego imienia bardziej się ukrywa
niż się manifestuje (Ekl 3, 11; 8, 16n; 11, 5). Teologia Syracydesa (Jesus ben
Syrach) przeniknięta jest zarówno przez elementy tradycji jak i przez
pragnienie otwartości. Dla niego „każda mądrość pochodzi od Pana” (Syr 1,
1). Korzeniem mądrości jest bojaźń Boża. Ostatecznie Syracydes identyfikuje
bojaźń Bożą z mądrością. Mądrość jest powiązana z stworzeniem i Torą,
która jest wywyższeniem chwały Boga najwyższego, jego stwórczej potęgi
/Tamże, s. 172.
+ Opiekun mocny gwarantem wolności podwładnych. „Człowiek epoki
średniowiecza nie rozumiał wolności tak, jak zaczęto ją rozumieć w czasach
nowożytnych. Dla niego wolność znaczyła - status, „właściwe miejsce wobec
Boga i wobec ludzi”, odpowiednie umieszczenie w społeczeństwie. Wolność
poza wspólnotą nie istniała. Wolność mogła się mieścić tylko w zależności od
kogoś, kto zagwarantuje podwładnemu poszanowanie jego praw. Człowiek
wolny to ten, który ma potężnego opiekuna, władcę, głowę rodu czy głowę
rodziny, zważywszy na to, że jednostka należała wtedy przede wszystkim do
rodziny, do rodu, który narzucał sposób życia, obowiązki, zwyczaje itd. Każde
rzemiosło, każdy stan miały swoje miejsce także w doktrynie i wierze
katolickiej. Miały stosowną dla swej kondycji regułę, która winna człowieka
prowadzić do zbawienia. Rozróżnia się w związku z tym nawet określone,
groźne dla każdego stanu grzechy, np. symonię – dla świeckiego
duchowieństwa, obłudę – dla mnichów, grabież – dla rycerzy, świętokradztwo
– dla chłopów, oszustwo – dla mieszczan, pychę – dla bogatych matron, i
lubieżność – dla wszystkich stanów, ponieważ każdego człowieka może
doprowadzić do zguby. Najbardziej codzienne przedmioty, używane w życiu
codziennym ludzi średniowiecza, takie na przykład jak – klucz, rękawica,
miecz, młot, kielnia, krzesło, nakrycie głowy, kolor butów itd., oprócz sobie
właściwych funkcji, pełniły także określone ściśle przez prawo funkcje
symboliczne. Nadawały lub odbierały określone przywileje, prawa i władzę,
zapewniały pozycję społeczną lub jej pozbawiały itd. (A. Guriewicz, Kategorie
kultury średniowiecznej, PIW Warszawa 1976, s. 180, 212; J. Le Goff, Kultura
średniowiecznej Europy, PWN, Warszawa 1970, s. 267-268, 281)” /S.
Wielgus, Z obszarów średniowiecznej myśli islamskiej, żydowskiej i
chrześcijańskiej, Płocki Instytut Wydawniczy, Płock 2002, s. 86.
+ Opiekun mowy, Hermes. „Hermes Kylleński […] uważano go za dawcę i
opiekuna mowy, a także za wynalazcę syringi (rodzaj fletu), pisma i liczb.
Troszczył się również o wyznawców swoich po śmierci. Wierzono, że jako
„przewodnik dusz” (psychopompos) odprowadza dusze w świat pozagrobowy.
Za pomocą swej złotej laski, kerykejonu (gr. Kerýkeion), kaduceusza, tzn.
laski herolda, oplecionej dwoma wężami, symbolem jego władzy i pokoju,
prowadził dusze tam, gdzie ginie „straszny” Styks, gdzie wpadają fale jeziora
Stymfalskiego – do Hadesu. Kaduceusz Hermesa miał moc czarodziejską:
człowiek nim dotknięty zapadał w sen, a śpiący – budził się natychmiast.
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Pośrednicząc między światem żywych i umarłych władał Hermes tajemniczą
siłą utajoną w łonie ziemi, „w przybytku śmierci i snu” – jak mówi T.
Zieliński. Był więc uważany za boga czarów i czarodziejstwa. Jego cudowna
laska stała się pierwowzorem laski czarnoksięskiej wszystkich późniejszych
magów i czarodziejów” /R. Bugaj, Hermetyzm, Wrocław.Warszawa.Kraków
1991, s. 12/. „Pasterze arkadyjscy, dla których kozy były karmicielkami i
dobrodziejkami, wyobrażali sobie swego boga w postaci kozła. Nosił on imię
Pan. Zdaniem T. Zielińskiego ta forma pierwotna religii arkadyjskiej
poprzedziła hermetyzm. Gdy zapanował ten ostatni, jako forma religijna
doskonalsza, połączono „Pana” z Hermesem, czyniąc go synem Hermesa i
Penelopy. Chrześcijaństwo przydało „Panu” rysy demona, ducha mroku i zła.
Diabeł wyobrażony na najstarszych wizerunkach ma postać koźlonogiego,
rogatego monstrum, a rodzona matka na jego widok ucieka z łoża położnicy.
Powstaje pytanie, czy z ową najstarszą arkadyjską religią Hermesa miała
związek jakakolwiek nauka? Pytanie to jest uzasadnione, gdyż hermetyzm
późniejszy, który stał się współzawodnikiem chrześcijaństwa, był właśnie
nauką, i przy tym nauka poważną i głęboką. T Zieliński w przeciwieństwie do
swych poprzedników badających to zagadnienie, którzy wywodzą późniejszą
naukę hermetyczną w całości bądź ze źródeł platońskich, bądź z egipskich,
wyprowadza ja z najdawniejszej – jego zdaniem – hermetycznej nauki
arkadyjskiej. Wprawdzie z nauki tej pozostały tylko ślady, niemniej istnieją i
świadczą o tej całości, która je ukształtowała” /Tamże, s. 13.
+ Opiekun następcy tronu nieletniego księcia Edwarda VI, syna Henryka
VIII, „protektor” Somerset. „Cromwell był doradcą kardynała Tomasza
Wolseya, kanclerza królewskiego Anglii. Pod wpływem Cromwella Henryk VIII
zagarnął ziemie klasztorne i dobra kościelne, aby w ten sposób nagiąć wolę
papieską do swojej własnej i by papiestwo uznało pretensje Henryka do
zwierzchności nad Kościołem w Anglii” /H. Belloc, How the Reformation
Happened, Rockford, III-: Tan Books and Publishers Inc., 1975, s. 74-83,
118-125/. Głównym motywem tych działań nie było wcale uzyskanie
unieważnienia ślubu, lecz raczej jak najpełniejsza sakwa Anglii: ziemie i
dochody kościelne. „Henryk zdawał się wyczekiwać ekskomuniki.
Opowiedział się parlament i proklamował Henryka zwierzchnim władcą
Kościoła w Anglii. To pozwoliło mu na dokonanie skoku na kasę, jakiego
wcześniej nie było. Henryk wyprzedawać zaczął ziemie klasztorne. Nawet
dziesięcinę i inne datki pokierował do własnego skarbca. Przy tych wpływach
nie potrzebował już nowych podatków” /Ch. Adams, For Good and Evil: The
Impact of Taxes on the Course of Cwilization, London, New York, and
Lanham, Maryland: Madison Books 1993, s. 242/. William Cecil, lepiej
znany w historii jako lord Burghley, doszedł do potęgi po tym, jak został
sekretarzem u „protektora” Somerseta, który był wujem i opiekunem
nieletniego księcia Edwarda VI – syna Henryka VIII i następcy tronu. Cecil
był sekretarzem Somerseta i równocześnie, do czego doszedł na drodze
intryg, sekretarzem Rady Królewskiej. W ten sposób wtajemniczony był on
we wszelkie tajemnice państwowe w czasie, kiedy korona angielska uległa
niebezpiecznemu osłabieniu. Wraz z synem Robertem (lordem Salisbury)
utwierdził panów w posiadaniu skonfiskowanej własności kościelnej
promując w Anglii kalwinizm, co jeszcze bardziej osłabiło siły angielskiego
kleru, oraz lansując jako część polityki zagranicznej zerwanie Anglii z
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Hiszpanią” P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej
sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry,
Copyright by Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003,
s. 227.
+ Opiekun panuje nad dziedzicem nieletnim do czasu określonego przez ojca.
„I to wam jeszcze powiem: Jak długo dziedzic jest nieletni, niczym się nie
różni od niewolnika, chociaż jest właścicielem wszystkiego. Aż do czasu
określonego przez ojca podlega on opiekunom i rządcom. My również, jak
długo byliśmy nieletni, pozostawaliśmy w niewoli żywiołów tego świata. Gdy
jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z
niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali
Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że
jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła:
Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś
synem, to i dziedzicem z woli Bożej. Wprawdzie ongiś, nie znając Boga,
służyliście bogom, którzy w rzeczywistości nie istnieją. Teraz jednak, gdyście
Boga poznali i, co więcej, Bóg was poznał, jakże możecie powracać do tych
bezsilnych i nędznych żywiołów, pod których niewolę znowu chcecie się
poddać? Zachowujecie dni, święta nowiu i lata! Obawiam się o was: czy się
dla was nie trudziłem na próżno. Bracia, proszę was, stańcie się tacy jak ja,
bo ja stałem się taki jak wy. Nie skrzywdziliście mnie w niczym. Wiecie
przecież, jak pierwszy raz głosiłem wam Ewangelię zatrzymany chorobą i jak
mimo próby, na jaką moje niedomaganie cielesne was wystawiło, nie
wzgardziliście mną ani nie odtrąciliście, ale mnie przyjęliście jak anioła
Bożego, jak samego Chrystusa Jezusa. Gdzież się więc podziało to, co
nazywaliście waszym szczęściem? Bo mogę wydać wam świadectwo: gdyby to
było możliwe, bylibyście sobie oczy wydarli i dali je mnie. Czy dlatego stałem
się waszym wrogiem, że mówiłem wam prawdę?” (Gal 4, 1-16).
+ Opiekun pomocą w czasie utrapienia, a bardziej wybawia jałmużna.
„Wielka udręka stała się udziałem każdego człowieka i ciężkie jarzmo
spoczęło na synach Adama, od dnia wyjścia z łona matki, aż do dnia powrotu
do matki wszystkich. Przedmiotem ich rozmyślań i obawą serca jest myśl o
tym, co ich czeka, jest dzień śmierci. Poczynając od tego, który siedzi na
wspaniałym tronie, aż do tego, który siedzi na ziemi i w popiele, od tego,
który nosi fioletową purpurę i wieniec, do tego, który się okrywa zgrzebnym
płótnem: wciąż gniew, zazdrość, przerażenie i niepokój, bojaźń śmierci,
nienawiść i kłótnia. Nawet w czasie odpoczynku na łóżku sen nocny zmienia
mu wyobrażenia: zaznaje mało spoczynku, jakby nic, a już w snach ma takie
wrażenie, jakby w dzień stał na czatach, jest przerażony widzeniem swego
serca, jakby uciekał przed bitwą – budzi się w chwili swego ocalenia i dziwi
się, że strach ten był niczym. Dla każdego stworzenia, od człowieka do
zwierzęcia, a dla grzeszników siedem razy więcej: śmierć, krew, kłótnia i
miecz, klęski, głód, ucisk i cięgi. Przeciw bezbożnym to wszystko zostało
stworzone i przez nich przyszło całkowite zniszczenie. Wszystko, co jest z
ziemi, do ziemi się wróci, a co z wody, powróci do morza. Każde przekupstwo
i niesprawiedliwość zostaną starte, a uczciwość na wieki trwać będzie.
Bogactwa niesprawiedliwych wyschną jak potok i przeminą jak wielki
grzmot, co się rozlega w czasie ulewy. Jak sprawiedliwy raduje się, gdy
otwiera ręce, tak grzesznicy ulegną zatraceniu” (Syr 40, 1-14). „Potomkowie
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
bezbożnych nie wypuszczą latorośli, bo ich nieczyste korzenie są na urwistej
skale, jak trzcina rosnąca nad każdą wodą i brzegiem rzeki przed każdą inną
trawą będą zerwani. Dobroczynność jest jak raj we wszystko obfitujący, a
jałmużna – trwa na wieki. Człowiek samowystarczalny i pracujący – wiodą
życie przyjemne, ale wyżej od obydwóch stoi ten, co skarb znajduje. Dzieci i
zbudowanie miasta uwieczniają imię, ale wyżej od tych obu rzeczy stoi
kobieta nienaganna. Wino i muzyka rozweselają serce, ale wyżej od tych obu
rzeczy stoi umiłowanie mądrości. Flet i cytra umilają śpiewy, a bardziej niż
jedno i drugie – mowa przyjemna. Wdzięk i piękność pociągają oko, a
bardziej niż jedno i drugie – świeża zieleń zasiewów. Przyjaciel i towarzysz
spotykają się w chwili stosownej, a częściej niż obaj – żona z mężem. Bracia i
opiekunowie są pomocą w czasie utrapienia, a bardziej niż jedni i drudzy
wybawia jałmużna. Złoto i srebro umacniają stopę, a bardziej niż jedni i
drudzy cenna jest rada. Bogactwo i siła podnoszą na duchu, a bardziej niż
jedno i drugie – bojaźń Pana. Przy bojaźni Pańskiej nie ma niedostatku, a
żyjąc w niej nie potrzeba szukać pomocy. Bojaźń Pana jest jak raj
błogosławieństwa, a jej osłona przewyższa wszelką sławę. Synu, nie prowadź
życia żebraczego, lepiej umrzeć, niż żebrać. Gdy człowiek musi patrzeć na
stół drugiego, jego istnienia nie uważa się za życie, zbrudzi duszę swoją
potrawami obcych: człowiek więc rozumny i dobrze wychowany tego się
ustrzeże. Żebractwo jest słodkie na ustach człowieka bezwstydnego, ale we
wnętrzu jego płonie ono jak ogień” (Syr 40, 15-30).
+ Opiekun sztuk Budowniczy pierwszej katedry gotyckiej Suger, rozczytany i
rozkochany w dziełach Dionizego Pseudo Areopagity, zarazem patrona
Francji i opactwa St-Denis, przystąpił do realizacji programu estetyki
Pseudo-Dionizego i w 1135 r. rozpoczął przebudowę swego kościoła
opackiego. To, czego nauczał Dionizy Pseudo Areopagita, nauczał Sugeriusz
jako teolog, głosił to jako poeta i wcielał w życie jako opiekun sztuk i
organizator widowisk liturgicznych E. Panowsky, Studia z historii sztukiSuger, opat St-Denis, Warszawa 1971, s. 81; Sz1 57.
+ Opiekun sztuki. Kościół może i powinien troszczyć się o wygląd swych
świątyń, szczególnie tych budowanych w obecnym czasie. Sam Chrystus nie
pozostawił ani jednego słowa o sztuce i o artyście, Jego nauka nie wyłącza
jednak ani twórczości, ani artystów i wrogo, lub obco, do nich się nie odnosi.
Dlatego przez wieki Kościół katolicki był opiekunem sztuki i dbał o jej
wzniosłość i służebny charakter. Również i dziś nie powinien zaniechać tej
misji. Sz1 123
+ Opiekun w przypowieści o miłosiernym samarytaninie to Chrystus;
interpretacja alegoryczna Ojców Kościoła. Przypowieść formą literacką, którą
stosowali Jezus, kaznodzieje i Tolkien. „Tolkienowskie „odniesienie” jest
lepszym, bo bardziej uniwersalnym, kluczem do zrozumienia przypowieści
Jezusa niż jakikolwiek ściśle zdefiniowany zbiór alegorycznych znaków.
Przyjrzyjmy się miłosiernemu samarytaninowi. W bezpośrednim kontekście
jest to historia mająca dopomóc słuchaczowi, wykazującemu się dobrą wolą,
w znalezieniu odpowiedzi na pytanie” „kto jest moim bliźnim?” Jezus
prowokacyjnie kreśli obraz najbardziej znienawidzonego bliźniego, który
wszak zachowuje się jak na bliźniego przystało. Pytający jest zmuszony
uświadomić to sobie. Ale tedy Jezus odwraca pytanie: nie brzmi ono już:
„Jak mam zdefiniować (a więc ograniczyć) pojęcie bliźniego?”, ale: „Jak mam
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
postępować, kiedy już jestem świadom, że każdy może być moim bliźnim?” W
pierwotnym kontekście jest to opowieść, która wyraźnie nie funkcjonuje jako
alegoria. Chodzi w niej o to, co dana postać robi lub jak cierpi. Zdarzenia są
fikcyjne, ale nie niemożliwe. Każda z postaci jest znacząca sama w sobie, a
nie przez to, że oznacza kogoś innego. To, co przypowieść ta sugeruje, można
odnieść do wielu sytuacji, ale raczej jako dobry lub zły przykład, nie zaś jak
alegorię. A jednak odczytywano ją alegorycznie. Ojcowie Kościoła stworzyli
interpretację, która przemienia cała opowieść i każdy jej szczegół w alegorię
grzechu i odkupienia. By przytoczyć tylko kilka przykładów: „wpadł w ręce
zbójców” oznacza upadek spowodowany przez szatana; kapłan i lewita
reprezentują prawo żydowskie, tak jak postrzegał je Paweł; samarytanin,
interpretowany jako „opiekun”, to Chrystus, jego przejście zaś to wcielenie;
gospoda jest Kościołem itd. Wszystko to jest niezwykle pomysłowe i wpływało
moralnie na całe pokolenia chrześcijan. Ale w porównaniu z prostym
odczytaniem przypowieści w jej pierwotnym kontekście wydaje się po prostu
przewrotne” /R. Murray TJ, J.R.R. Tolkien i sztuka przypowieści, w: Tolkien.
Księga pamiątkowa. Studia o spuściźnie literackiej, red. J. Parce, (Tolkien: A
celebration, HarperCollinsPublischers 1999), tłum. J. Kokot, Zysk i S-ka,
Poznań 2003, 49-59, s. 54-55.
+ Opiekuńcze organizacje powołane przez władze publiczne nie mogą dotrzeć
do wszystkich potrzebujących. Są oni wspomagani przez służbę społeczną
podejmowaną przez rodziny pojedyncze czy też połączone w związki. „Zadanie
rodziny społeczne i polityczne. Choć społeczne zadanie rodziny wyraża się
przede wszystkim w dziele prokreacji i wychowania, w którym jest ona nie do
zastąpienia, nie może z pewnością do tego jedynie się ograniczać. Dlatego
rodziny – pojedyncze czy też połączone w związki – mogą i powinny
podejmować rozmaite dzieła służby społecznej, zwłaszcza dla ubogich, a w
każdym razie na rzecz tych osób i sytuacji, do których nie są w stanie dotrzeć
organizacje dobroczynne i opiekuńcze powołane przez władze publiczne.
Wkład społeczny rodziny posiada swą własną specyfikę, którą należy lepiej
poznać i w sposób bardziej zdecydowany uwzględniać, zwłaszcza w miarę
dorastania dzieci, angażując do współpracy, na ile to możliwe, wszystkich
członków rodziny. W szczególny sposób należy podkreślić wzrastające w
naszym społeczeństwie znaczenie gościnności ze wszystkimi jej przejawami,
od otwarcia na prośby braci drzwi własnego domu, a bardziej jeszcze serca,
aż po konkretne zatroszczenie się o zapewnienie każdej rodzinie własnego
mieszkania, jako naturalnego środowiska, które ją zachowuje i pozwala jej
wzrastać. Nade wszystko rodzina chrześcijańska winna wsłuchiwać się w
polecenie Apostoła: „Zaradzajcie potrzebom … Przestrzegajcie gościnności”,
by naśladując przykład Chrystusa i dzieląc Jego miłość, umiała przyjąć
potrzebującego brata: „Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych
najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci
swojej nagrody”. Do zadań społecznych rodziny należy również wyrażanie
opinii w formie interwencji politycznej: rodziny winny więc zabiegać jako
pierwsze o to, ażeby prawa i instytucje państwa nie tylko nie naruszały praw
i obowiązków rodziny; ale by je popierały i pozytywnie ich broniły. W tym
sensie rodziny powinny coraz lepiej sobie uświadamiać własną rolę
współtwórców
tak
zwanej
„polityki
rodzinnej”
oraz
podejmować
odpowiedzialność za przemianę społeczeństwa: w przeciwnym razie one
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pierwsze padną ofiarą tego zła, na które patrzyły obojętnie. Apel Soboru
Watykańskiego II o przezwyciężanie etyki indywidualistycznej dotyczy
również rodziny jako takiej” (Familiaris Consortio 44).
+ Opiekuńczość Boga motywowana Jego miłością Opatrzność według
Tomasza z Akwinu. „Zgodnie z chrześcijańską tradycją, św. Tomasz z Akwinu
twierdzi, że należy przypisać Bogu działalność opiekuńczą, motywowaną Jego
miłością (Summa Theol. I, q. 22, a. 1; Summa contra Gentiles, III, 90; De
Veritate, q. 5, a. 2). Jego zdaniem, Opatrzność jest skutecznym Bożym
zamiarem umożliwiającym światu niezawodne realizowanie ustalonych przez
Boga celów poprzez stworzenie (creatio), podtrzymywanie świata w istnieniu
(conservatio) i współdziałanie (concursus) z nim tego, co istnieje (Por. STh, I,
q. 22, a. 1 i 3). Równocześnie Tomasz podkreśla, że chociaż Opatrzność jest
skutecznym Bożym zamiarem dotyczącym wyłącznie Bożego dzieła, to w jej
urzeczywistnianiu odgrywają ważną rolę także przyczyny światowo-czasowe
(Por. Tamże, q. 103, a. 6; I-II, q. 91,a. 2). Skoro bowiem Bóg kieruje i
prowadzi istniejące w świecie byty zgodnie z ich własną naturą, to
samodzielność istot naturalnych nie narusza w niczym Jego Opatrzności. On
zaś nie przekreśla ani nie narusza wolności człowieka” /P. Bolberitz,
Opatrzność jako współcierpienie Boga, „Communio” 6 (2002) 46-59, s. 52/.
Zło według Tomasza z Akwinu zostanie przezwyciężone przez działanie Bożej
Opatrzności. „Według św. Tomasza z Akwinu, zło jest brakiem należnej
danemu bytowi doskonałości (privatio boni debiti). Z natury rzeczy zło jest
jednak tylko w sobie samym jakimś brakiem bytowym, albowiem dla bytu
znoszącego ten brak jest ono raczej „pozytywną” i bolesną zarazem
rzeczywistością (Por. Św. Tomasz z Akwinu, De malo, q. 1, a. 1). Święty
Tomasz uświadamia sobie to dobrze, że filozofia nie jest w stanie wyjaśnić
należycie związku zachodzącego pomiędzy istniejącym (i działającym) w
świecie złem a Opatrznością Bożą i dlatego zalicza Opatrzność do świata
tajemnic (Por. STh, I-II, q. 1 a. 8 ad 1). Ten „książę” scholastyki nie
pozostawia nam cienia wątpliwości co do tego, że zadowalającą odpowiedź na
pytania człowieka borykającego się z problemem cierpienia i śmierci można
dać jedynie w perspektywie zmartwychwstania i życia wiecznego. Kiedy zaś
rozważa w tej właśnie perspektywie życie ludzkie, obwieszcza razem ze św.
Pawłem, że „cierpienia tego czasu są po prostu niczym w porównaniu z
chwałą, jaka ma się w nas objawić” (Super ad Romanos 8)” /Tamże, s. 53.
+ Opiekuńczość Kościoła analogiczna do opiekuńczości Maryi w kontekście
wspólnej nazwy Córka Syjonu. Określenie Maryi „Córką Syjonu” wzbogaca
znaczenie zrozumienia Jej roli w Kościele. Maryja nie tylko obecna jest w
Kościele jako modląca się (Dz 1, 14), nie tylko jest wzorem Kościoła; ale Ona
jest prawdziwą personifikacją Kościoła, Nowej Jerozolimy-Matki. Maryja nie
jest tylko zwykłym komponentem Kościoła, lecz cała tajemnica ludu Bożego
odnajduje się w Niej i posiada w Niej najdoskonalszą swą realizację. Relacja
między Córką Syjonu a Maryją jest taka, jak między typem i antytypem.
Trzeba jednak przy tym pamiętać, że nie chodzi tu o postacie czysto
literackie czy fikcyjne, lecz o rzeczywiste, które posiadają walor same w
sobie. Sam Bóg ustanawia ten typ i antytyp z jego znaczeniem teologicznym.
Dopiero w pełni objawienia, przyniesionego przez Chrystusa, rzeczywistości
te nabierają sensu i oczywistości /J. Kudasiewicz, Matka Odkupiciela, Kielce
1996, s. 50/. Tytuł „Córa Syjońska” odniesiony do Maryi wskazuje na
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
szczególny Jej związek z Kościołem. Te dwie rzeczywistości – Maryja i Kościół
wzajemnie się wyjaśniają: Kościół nabiera aspektu macierzyńskiego, Maryja
natomiast wspólnotowego. Dzięki temu uosobieniu Kościół staje się bliższy,
bardziej macierzyński, opiekuńczy. Staje się prawdziwą Matką. Maryja
natomiast, uosabiając Kościół, nabiera rysów eklezjalnych. Jeśli chcemy się
czegoś dowiedzieć, jaki powinien być Kościół-Matka, trzeba się wpatrywać w
Matkę Jezusa. Żywy kult Maryi, Córki Syjonu, daje Kościołowi dużo
macierzyńskiego i niewieściego ciepła, którego brak w Kościołach, które
usunęły Maryję w cień. Biblijny tytuł maryjny „Córka Syjonu” może być
punktem wyjścia dyskusji ekumenicznych. Wielu bowiem protestantów
typologię tę przyjmuje Tamże, s. 51.
+ Opiekuńczość Kościoła uzasadniana w eklezjologii społecznej. Eklezjologia
społeczna. „O teologię społeczności walczył jeszcze N. Monzel w latach 50tych: Was ist Christlische Gesellschaftslehre? (München 1956). Wykłady z
zakresu chrześcijańskiej nauki społecznej w Monachium zaczął N. Monzel od
problemu „uteologicznienia” tej nauki. Chodzi tu po prostu o to, czy
chrześcijańska nauka społeczna może być nauką teologiczną lub
przynajmniej, czy może brać pewne zasady z teologii. Autor daje odpowiedź
pozytywną. Objawienie – jego zdaniem – nie tylko wzmacnia pewność
poznania niektórych zagadnień życia społecznego, ale i daje pewne nowe
treści poznawcze zwłaszcza co do poznania natury ludzkiej. Najpierw Autor
stwierdza, ze już do problematyki ściśle teologicznej prowadzi sama
konieczność autorytatywnego interpretowania etyki społecznej, opierającej
się na prawie naturalnym, z płaszczyzny objawienia (s. 10). Objawienie
bowiem wzmacnia (zwłaszcza przez pewne dane o naturze czystej,
podniesionej i upadłej) nasze poznanie natury ludzkiej w ogóle, poznanie
partykularne i jednostronne tak z samego faktu stworzonej ograniczoności
człowieka jak i następstw grzechu pierworodnego. Następnie nadprzyrodzone
objawienie chrześcijańskie daje też nowe treści poznawcze, które wykraczają
poza opartą na filozofii lub prawie naturalnym etykę społeczną i są istotnymi
elementami chrześcijańskiej nauki społecznej. Autor wskazał tu m. in., że
tylko na podstawie Objawienia można: 1. poznać odrębność społeczności
religijnej i państwowej, 2. ująć fakt, iż Kościół jako Mistyczne Ciało Jezusa
jest uniwersalną zasadą życia ludzkiej społeczności, 3. uzasadnić akcje
charytatywne i opiekuńcze, 4. a zwłaszcza uzasadnić miłość społeczną (np.
miłość nieprzyjaciół)” Cz. S. Bartnik, Kościół jako sakrament świata, Dzieła
zebrane, T. IV, Lublin 1999, s. 19-20.
10