Poporodowe zaburzenia nastroju a zaburzenie
Transkrypt
Poporodowe zaburzenia nastroju a zaburzenie
NASTROJE Poporodowe zaburzenia nastroju a zaburzenie afektywne dwubiegunowe ISSN 1896 - 0545 www.psychiatria.pl ZABURZENIA AFEKTYWNE W TEORII I PRAKTYCE listopad 2012 Nr 29 Rafał Jaeschke, Marcin Siwek, Dominika Dudek WYNIKI DOTYCHCZAS PRZEPROWADZONYCH BADAŃ EPIDEMIOLOGICZNYCH I KLINICZNYCH WSKAZUJĄ NA ISTNIENIE ZNAMIENNYCH RÓŻNIC MIĘDZY KOBIETAMI A MĘŻCZYZNAMI, DOTYCZĄCYCH PRZEBIEGU I ROZPOWSZECHNIENIA CHOROBY AFEKTYWNEJ DWUBIEGUNOWEJ (CHAD). od redakcji Być kobietą. Być matką. Dbać, zabiegać, zapobiegać, gasić pożary i opatrywać rany. Czekać, tęsknić, marzyć. Być silną swoją słabością i słabą swoją siłą. Czasem poddawać się, nie wytrzymywać dłużej, bać się, płakać, smucić. Jak pisała Julia Hartwig: „(…) I zobaczyłam udręczone twarze nad parą wrzącego garnka i napięte ramiona dźwigające codzienne ciężary, oczy otępiałe ze zmęczenia, głowy opustoszałe z wszelkiej myśli albo wypełnione głupstwem bylejakości (…)” Być kobietą.. Przyznawać prymat Sercu nad Rozumem. Uświadamiać sobie swoje emocje. Współodczuwać emocje bliskich. Próbować godzić dom i pracę, miłość i obowiązek, ciepło i skuteczność. Nie dawać rady. Poddawać się nastrojom. Chorować na depresję częściej niż mężczyzna. Szukać pomocy przyjaciół, szukać pomocy terapeutów, szukać pomocy lekarzy. A więc warto Nastroje poświęcić kobiecie. O miejscu współczesnej kobiety w czasach postmoderny pisze prof. B. de Barbaro, zaczynając od gorzkiego cytatu z piosenki Johna Lennona, że „kobieta jest Murzynem świata”. Kolejne teksty poświęcone są macierzyństwu. Prof. Vetulani podkreśla istotną rolę tych pierwszych, najwcześniejszych kontaktów dziecka z matką i ukazuje neurobiologiczne i eksperymentalne dowody na to, iż deprywacja tych kontaktów prowadzi do podatności na wystąpienie zaburzeń psychicznych w późniejszym życiu. Dwa artykuły opisują problem poporodowych zaburzeń nastroju w kontekście rozpoznawania choroby dwubiegunowej. Mam nadzieję, kochani Czytelnicy, że lektura tych „kobiecych” Nastrojów będzie ciekawa i inspirująca. Tym bardziej mam taką nadzieję, że jest to – niestety – ostatni już numer Nastrojów. Przez kilka lat nasza gazetka towarzyszyła lekarzom zainteresowanym problematyką zaburzeń afektywnych. Cieszyły informacje zwrotne, iż była przyjmowana z życzliwością i zainteresowaniem. Nabieraliśmy doświadczenia, staraliśmy się, aby Nastroje były coraz lepsze i ciekawsze. Ale cóż – jak to w życiu – wszystko ma swój początek i ma swój koniec. Bardzo bym chciała, aby ten koniec, ten ostatni numer zapadł w pamięci Czytelników jako mocny akord. Dziękuję przede wszystkim Wam – drodzy Czytelnicy. Za zainteresowanie, miłe słowa, zachętę. Bez Was słowo pisane nie ma żadnego sensu. Dziękuję Autorom tekstów: za entuzjazm, chęć współpracy, za to, że dzielili się swoją wiedzą, doświadczeniem, refleksjami, przemyśleniami, a nawet swoją twórczością artystyczną. Dziękuję Sponsorowi i inicjatorowi gazetki – firmie Sanofi, bez której pojawienie się Nastrojów nie byłoby możliwe. Już po raz ostatni życzę wszystkim przyjemnej lektury Dominika Dudek Jakkolwiek wydaje się, że wskaźniki rozpowszechnienia ChAD typu I nie zależą od płci, to problem występowania ChAD typu II częściej dotyczy kobiet (wśród pierwszych 500 uczestników badania STEP-BD ten rodzaj zaburzenia rozpoznano u 29,6% kobiet i 15,7% mężczyzn; p <0,01). Ponadto u kobiet częściej występują epizody depresyjne lub mieszane, nasilenie objawów maniakalnych zazwyczaj jest u nich większe niż u mężczyzn, częstość nawrotów epizodów zaburzeń nastroju jest również większa, a także częściej występuje u nich ChAD z szybkimi zmianami faz (rapid cycling). Częstość występowania zaburzeń należących do spektrum ChAD (w tym przypadku: rozumianego jako duża depresja z subklinicznymi epizodami hipomaniakalnymi) prawdopodobnie jest zbliżona u obu płci, choć dane te należy interpretować ostrożnie, ze względu na brak jednolitej definicji spektrum ChAD. Znane są również przesłanki przemawiające na rzecz tezy, że jednym ze swoistych aspektów ChAD u kobiet jest istnienie zależności między tym zaburzeniem a poporodowymi zaburzeniami nastroju (do których zalicza się: depresję poporodową, psychozę poporodową, hipomanię poporodową oraz smutek poporodowy). W niniejszym opracowaniu przedstawiono najważniejsze dane na temat poporodowych manifestacji ChAD. Depresja poporodowa Depresja poporodowa (postpartum depression – PPD) jest stosunkowo często spotykanym problemem klinicznym, występującym u 7,1–19,2% kobiet w okresie ≤12 tygodni po porodzie. U chorych z PPD zazwyczaj rozpoznaje się epizod depresyjny umiarkowany lub ciężki, który wykazuje pewne charakterystyczne cechy. Należą do nich: nasilone objawy lękowe (głównie pod postacią agorafobii, napadów paniki lub egodystonicznych myśli natrętnych, związanych z obawami przed skrzywdzeniem siebie lub niemowlęcia), „histrioniczny” sposób opisywania objawów depresyjnych (wyrażający się np. w płaczliwości oraz w skargach na „nieznośny” smutek i zmęczenie), labilność nastroju, niska samoocena oraz trudności w okazywaniu pozytywnych emocji osobom bliskim. Zdaniem Neilanda i Rogera najbardziej typowe cechy PPD składają się na triadę obejmującą: niską samoocenę, napięcie i hipochondrię. Podstawowym narzędziem stosowanym w diagnostyce PPD jest Edynburska Skala Depresji Poporodowej (Edinburgh Postnatal Depression Scale – EPDS; przyjmując wartość progu diagnostycznego równą 13 pkt. wykazuje ona swoistość 78% i czułość 86%). Pierwsze dane sugerujące istnienie związku między PPD a ChAD uzyskano w badaniu prospektywnym autorstwa Akiskala i wsp., w którym stwierdzono, że wystąpienie PPD jest jednym z czynników prognostycznych zmiany rozpoznania z dużej depresji (major depressive disorder – MDD) na ChAD (czułość: 58%, swoistość: 84%). Na tej podstawie Ghaemi i wsp. włączyli PPD do zaproponowanych przez nich kryteriów diagnostycznych spektrum ChAD. Kolejne badania zaowocowały dalszymi przesłankami wskazującymi na to, że kobiety w okresie poporodowym obarczone są istotnym ryzykiem wystąpienia epizodów zaburzeń nastroju w przebiegu ChAD – zarówno maniakalnych, jak i depresyjnych: - w badaniu przeprowadzonym u niewielkiej grupy chorych na ChAD typu I lub II (30 kobiet) Freeman i wsp. zaobserwowali, że w ciągu miesiąca po porodzie u 20 osób (67%) wystąpiło zaostrzenie: u 18 kobiet wystąpił epizod depresyjny, a u dwóch – hipomaniakalny. - na podstawie analizy danych uzyskanych od 2252 kobiet Viguera i wsp. stwierdzili, że ryzyko wystąpienia epizodu zaburzeń nastroju po porodzie jest większe u chorych na ChAD niż na dużą depresję (52% vs 30%; p <0,001), a w tej pierwszej grupie najczęściej występuje depresja. - oceniając informacje zgromadzone w duńskim rejestrze epidemiologiczym MunkOlsen i wsp. odnotowali, że u kobiet z ChAD ryzyko hospitalizacji psychiatrycznej w ciągu pierwszego miesiąca po porodzie jest 23,3-krotnie większe niż w populacji ogólnej (w porównaniu z 2,8-krotnie większym ryzykiem w grupie MDD), a w ciągu drugiego miesiąca – 6,3krotnie większe (w porównaniuz 3,5-krotnie większym ryzykiem u chorych na MDD). Wprawdzie autorzy nie podali przyczyn hospitalizacji badanych pacjentek, ale dane te potwierdzają, że w ChAD ryzyko poporodowej dekompensacji stanu psychicznego jest szczególnie duże. W innej publikacji badacze ci stwierdzili, że wystąpienie epizodu zaburzeń psychicznych we wczesnym okresie poporodowym wiąże się z istotnym ryzykiem późniejszego rozpoznania ChAD. Dotyczy to zarówno epizodów o obrazie MDD (RR: 2,88; 95% CI: 1,53–5,43), jak i nieafektywnych/ schizofrenopodobnych zaburzeń psychotycznych (RR: 2,57; 95% CI: 1,19–5,57). Co istotne, PPD zdaje się być częstą manifestacją nie tylko „klasycznych” postaci ChAD, ale również zaburzeń należących do spektrum dwubiegunowego. Ponieważ u osób ze spektrum ChAD często błędnie rozpoznaje się MDD, zatem wystąpienie epizodu PPD może być istotną wskazówką diagnostyczną, umożliwiającą wdrożenie odpowiedniego leczenia. Zda-niem Sharmy i Xie użytecznym narzędziem przesiewowym służącym do wykrywania cech dwubiegunowości u kobiet z PPD jest Kwestionariusz Zaburzeń Nastroju (Mood Disorder Questionnaire – MDQ), jednak powinno się przyjmować wyższy próg diagnostyczny (8 pkt.) niż w populacji ogólnej (7 pkt.). W tym pierwszym przypadku czułość MDQ wynosi 87,72%, a swoistość – 85,29%. Oto wyniki niektórych badań dotyczących zależności między PPD a spektrum ChAD: - Sharma i wsp. stwierdzili, że zaburzenia należące do spektrum ChAD występowały u 54% spośród 56 badanych przez nich kobiet z PPD, lecz zaledwie u 10% z nich rozpoznano ChAD przed wystąpieniem poporodowych zaburzeń nastroju. - w obejmującym 880 osób polskim badaniu DEP-BI odnotowano większe ryzyko wystąpienia PPD u kobiet z zaburzeniami należącymi do spektrum ChAD niż u pacjentek z MDD (OR: 3,33; 95% CI: 1,84–6,04). - wstępne wyniki badania przekrojowego przeprowadzonego przez autorów niniej- szego opracowania wśród 344 kobiet wskazują, że osoby z objawami PPD (EPDS ≥13 pkt.) częściej osiągają dodatni wynik w MDQ, zarówno przy wartości progu diagnostycznego równego 7 pkt. (42% vs 22%; p = 0,003), jak i 8 pkt. (31% vs 12%; p <0,001). W praktyce pomocne może być przedstawione przez Sharmę, Burt i Ritchie zestawienie cech klinicznych mogących wskazywać na „dwubiegunową etiologię” PPD: - subkliniczne objawy hipomaniakalne w ciąży lub po porodzie, zwłaszcza u kobiet z dodatnim wywiadem w kierunku zaburzeń nastroju, - depresja atypowa lub mieszana; depresja przebiegająca z pobudzeniem psychoruchowym, - wystąpienie objawów hipomaniakalnych w następstwie stosowania leków przeciwdepresyjnych, - dezorganizacja myślenia lub zachowania, - objawy psychotyczne (często o niewielkim stopniu nasilenia), - dodatni wywiad rodzinny w kierunku ChAD. Psychoza poporodowa Psychoza poporodowa jest najpoważniejszym spośród poporodowych zaburzeń nastroju. Do jej typowych symptomów należą: dezorganizacja myślenia, urojenia (prześladowcze, ksobne lub dziwaczne), omamy (wzrokowe, dotykowe lub węchowe – podobne do spotykanych w majaczeniu), labilność afektywna oraz upośledzenie czynności poznawczych. Taki zespół objawowy określa się mianem „psychozy z dezorganizacją czynności poznawczych” lub „psychotycznych objawów afektywnych z cechami majaczenia”. Należy pamiętać o tym, że psychozie poporodowej często towarzyszą egosyntoniczne myśli i tendencje dzieciobójcze (niekiedy o znacznym nasileniu). Ich wystąpienie powinno być sygnałem alarmowym, gdyż ok. 4% pacjentek z psychozą poporodową dopuszcza się dzieciobójstwa. Ogółem, ChAD lub zaburzenie schizoafektywne odpowiadają za 72–80% przypadków psychozy poporodowej. Mimo jej niewielkiego rozpowszechnienia w populacji ogólnej (0,1–0,2%), należy liczyć się z jej wystąpieniem u kobiet z rozpoznaniem ChAD lub z dodatnim wywiadem w kierunku psychozy poporodowej, gdyż ryzyko rozwinięcia się omawianego zaburzenia w tych grupach chorych wynosi ok. 30%. W przypadkach współwystępowania dwóch czynników ryzyka: dodatniego wywiadu w kierunku psychozy poporodowej oraz psychozy poporodowej u krewnej I stopnia prawdopodobieństwo rozwinięcia się tego zaburzenia wynosi aż 75%. Zważywszy na tak duże prawdopodobieństwo wystąpienia epizodu psychotycznego kobiety należące do grup ryzyka wymagają pilnego zastosowania leczenia profilaktycznego. W badaniu obejmującym 70 kobiet zagrożonych wystąpieniem psychozy poporodowej Bergink i wsp. wykazali dużą skuteczność węglanu litu w zapobieganiu nawrotom. Epizod psychotyczny nie wystąpił u żadnej z 20 kobiet, które zaczęły przyjmować ten lek bezpośrednio po porodzie, w porównaniu z 31 osobami, u których rozwinęła się psychoza, a które odmówiły przyjmowania badanego preparatu. c.d. str. 2 Dokończenie ze str. 1 Hipomania poporodowa Hipomania poporodowa jest swoistym stanem wzmożonego nastroju „przekraczającego granice zwykłej radości” (cytując opis Robina), występującym w ciągu kilku pierwszych dni po porodzie i uważanym za jedną z manifestacji ChAD. Według Glover i wsp. najbardziej typową cechą tego zaburzenia jest drażliwość, ale występują również: wzmożona aktywność celowa, wielomówność, gonitwa myśli, rozpraszalność uwagi oraz zmniejszona potrzeba snu. Wprawdzie wzmożenie nastroju może występować w niektórych przypadkach smutku poporodowego, ale u osób z hipomanią poporodową nasilenie tego objawu jest większe, a ponadto objawy hipomaniakalne zazwyczaj rozwijają się w pierwszym dniu po porodzie (choć zwiększone ryzyko ich wystąpienia Poporodowe zaburzenia nastroju a zaburzenie afektywne dwubiegunowe utrzymuje się przez kilka tygodni), a szczyt zapadalności na smutek poporodowy przypada na trzeci lub czwarty dzień połogu. Częstość występowania hipomanii poporodowej w trzecim dniu po urodzeniu dziecka wynosi 9,6–20,4%. Rozwinięcie się tego zaburzenia w trzecim dniu połogu jest najsilniejszym czynnikiem ryzyka wystąpienia PPD w szóstym tygodniu po porodzie (u tych osób ryzyko zapadnięcia na PPD wynosi ok. 50%). Heron, Craddock i Jones stwierdzili, że u 25% kobiet z PPD oraz u 88% pacjentek z psychozą poporodową w przebiegu ChAD występowała hipomania poporodowa. Glover i wsp. stworzyli narzędzie (The ’Highs’ Questionnaire) służące do prowadzenia badań przesiewowych w kierunku hipomanii poporodowej. Wartość wskaźnika korelacji między dodatnim wynikiem uzyskanym w tym kwestionariuszu (≥8 pkt.) a rozpoznaniem hipomanii w Comprehensive Psychopathological Rating Scale wynosi 0,62 (p <0,01). Smutek poporodowy Smutek poporodowy występuje bardzo często (u ok. 30–75% kobiet w 3–5. dniu połogu), przez co często traktuje się go jako wariant normy. W patogenezie tego zjawiska zwraca się uwagę na rolę zaburzeń homeostazy hormonalnej. Obraz kliniczny smutku poporodowego jest zróżnicowany i obejmuje takie objawy jak: umiarkowane obniżenie nastroju, labilność emocjonalną, napięcie, płaczliwość, zwiększoną wrażliwość na bodźce, nastawienie hipochondryczne lub zmniejszenie łaknienia. Wprawdzie niewiele jest danych świadczących o istnieniu bezpośredniego związku między smutkiem poporodowym a ChAD, ale zwraca się uwagę na fakt, że niektóre objawy obserwowane u kobiet ze smutkiem poporodowym spotyka się również u osób ze spektrum ChAD. Należą do nich: wzmożenie nastroju, nadmierne poczucie szczęścia, wrogość, ekscytacja, labilność nastroju, nadwrażliwość lub uraźliwość, bezsenność, zmniejszone łaknienie i lęk. Obecność tych objawów, jak również to, że smutek poporodowy o znacznym nasileniu jest czynnikiem ryzyka wystąpienia PPD, może wskazywać na istnienie pośredniego związku między opisywanym zjawiskiem a spektrum ChAD. Podsumowanie Dotychczas zgromadzone dane suge- Depresja rodzi się w izbie porodowej? rują, że PPD i psychoza poporodowa są czynnikami ryzyka ChAD, zaś hipomania poporodowa jest jedną ze swoistych manifestacji tej choroby. Związek między smutkiem poporodowym a ChAD jest mniej jasny. Kobiety zgłaszające się do lekarza z powodu poporodowych zaburzeń nastroju wymagają przeprowadzenia wszechstronnej diagnostyki w kierunku ChAD. Zdaniem Munk-Olsen i wsp. należy zwracać szczególną uwagę na występowanie objawów epizodu hipomaniakalnego lub mieszanego, a stosowanie leków przeciwdepresyjnych u osób należących do omawianej populacji wymaga ostrożności. W diagnostyce cech spektrum ChAD u kobiet w połogu można korzystać z MDQ; zastosowanie The ‘Highs’ Questionnaire może ułatwić rozpoznanie hipomanii poporodowej. Piśmiennictwo dostępne u Autorów VETULANI Jerzy Vetulani MWS im J. Dietla i Instytut Farmakologii PAN w Krakowie Choroby psychiczne występują we wszystkich kulturach i obszarach świata, ale nie wszędzie przebiegają tak samo. Rozpoczęte przez Kraepelina badania porównawcze nad przebiegiem chorób psychicznych w Europie i na Jawie dały początek psychiatrii transkulturowej, której badania wykazały, że w krajach trzeciego świata niektóre choroby psychiczne, zwłaszcza schizofrenia i depresja, przebiegają łagodniej, a „westernizacja” tych obszarów może skutkować zaostrzeniem się przebiegu lub wzmożonym występowaniem tych schorzeń. Na przykład w Afryce odnotowano w latach 70. wzrost częstotliwości depresji wśród mieszkańców wsi i można się zastanawiać, czy i jakie elementy przyjmowanego euroamerykańskiego trybu życia mają tu negatywne znaczenie. Nieoczekiwanie pewne światło mogą rzucić na to badania nad modelami depresji u zwierząt. Nie wiadomo z pewnością skąd bierze się depresja, ale niewątpliwie w większości przypadków kluczową rolę odgrywa stres. W rzeczy samej procedury stresowe stosuje się do „produkowania” zwierząt z objawami depresji, następnie wykorzystywanych do badań nad działaniem leków przeciwdepresyjnych. Wśród różnych rodzajów stresów mogących wywo-ływać depresję ważne miejsce przypada stresowi działającemu w najwcześniejszych okresach życia. Właśnie poddając stresom noworodki możemy wyhodować zwierzęta mające cechy analogiczne do występujących w przebiegu depresji u człowieka. Jakie z tych stresów mogą być najbardziej szkodliwe? Ssaki wyższe, owodniowce, to organizmy, których matka rodzi dzieci i pozostaje z nimi w ścisłym kontakcie przez pierwszy okres życia. Jest to czas złożonej interakcji, odgrywającej istotną rolę w rozwoju emocjonalnym i poznawczym, w wyniku której kształtują się behawioralne, emocjonalne i fizjologiczne odpowiedzi na bodźce w okresie dojrzałości, a więc przyszłe cechy potomka. Jest to zresztą interakcja obustronna – obecność noworodka ma zasadniczy wpływ na pewne typy zachowania i reakcje hormonalne matki. Obecność matki i jej zachowanie tworzy otoczenie noworodka, w którym pojawia się wiele czynników, z których każdy odpowiedzialny jest za regulację jego rozwoju w określony, właściwy mu sposób. Tworzenie wczesnej więzi między matką i potomstwem jest dla noworodka bardzo ważne, i stąd próby separacji matki i potomstwa są związane z silną reakcją protestu i rozpaczy. Wczesna separacja rozbija wiele systemów regulatorowych kierujących rozwojem młodego organizmu. Jest to ważne dla wszystkich ssaków, ale rzeczą najbardziej nas interesującą jest pytanie, jak zaburzenie reakcji matka- noworodek odbija się na rozwoju człowieka? Liczne badania wykazały, że zaniedbania lub złe traktowanie dzieci we wczesnych okresach rozwojowych zwiększa ryzyko wystąpienia w przyszłości, po uzyskaniu dojrzałości, takich zaburzeń psychopatologicznych, jak lęki, depresja i psychozy, często niepoddających się leczeniu. Mechanizmy odpowiedzialne za wpływ zaburzonych form opieki rodzicielskiej na zakłócenia normalnego rozwoju neuropsychicznego dziecka i wynikające stąd psychopatologiczne objawy w dojrzałości nie są jeszcze dokładnie rozpoznane, ale obserwacja, że opieka rodzicielska odgrywa istotną rolę w rozwoju szerokiego wachlarza zachowań potomstwa u gryzoni i małp sugeruje, że zmiany molekularne obserwowane u tych zwierząt mogą rzucić światło na to, co dzieje się u człowieka. O ile pedagodzy, psycholodzy i socjolodzy dobrze zdają sobie sprawę z niekorzystnych skutków stosowania przemocy, wykorzystania seksualnego, nadmiernie restrykcyjnego wychowania, o tyle pomijają w swych rozważaniach okres pierwszych chwil i dni życia niemowlęcia, a przecież wiele zaburzeń psychicznych występuje również wśród dzieci wychowywanych w dobrych rodzinach, otoczonych zainteresowaniem rodziców i ich miłością. Czyżbyśmy coś przegapili? Czy czegoś złego nie wyrządzamy nieświadomie noworodkowi w pierwszych momentach jego życia? U zwierząt, jak wspomnieliśmy, ścisły kontakt matki i noworodka jest regułą, a jego przerwanie skutkuje poważnymi, odległymi w czasie skutkami. Najwięcej badań nad wpływem wczesnej separacji noworodków na ich przyszły rozwój przeprowadzono na gryzoniach, szczurach i myszach, u których wczesny stres, a zwłaszcza separacja od matki, szczególnie silnie zaburza funkcje ośrodkowych obwodów regulujących reakcje na bodźce. Zwierzęta, które w okresie okołoporodowym przeżywały utratę fizycznego kontaktu z matką, nawet przez bardzo krótkie okresy czasu, jako osobniki dojrzałe wykazują zachowanie, w którym obserwuje się cechy analogiczne do obserwowanych przez ludzi cierpiących na depresję. Na przykład odebranie nowonarodzonych szczurów lub myszy ich matkom i przeniesienie do innej klatki na okres godziny, a nawet krótszy, powoduje, że dorosłe zwierzęta po takim doświadczeniu tracą umiejętność cieszenia się z rzeczy przyjemnych, na przykład nie preferują słodyczy, co czynią zwierzęta, których wczesna młodość przebiegała bez zakłóceń. Takie zjawisko, noszące nazwę anhedonii (braku umiejętności cieszenia się przyjemnościami) jest również jednym z objawów depresji u człowieka. Właśnie ze względu na to, że zmiany w zachowaniu zwierząt, które przeżyły separację od matki w okresie noworodkowym przypominają zmiany zachowania obserwowane w depresji u człowieka, separacja noworodków została wykorzystana jako popularny model produkowania szczurów i myszy z eksperymentalną depresją, niezwykle użyteczny w badaniu nowych leków przeciwdepresyjnych. Nie ulega wątpliwości, że w większości przypadków nawet krótkotrwałe oddzielenie noworodka od matki jest niekorzystne dla jego późniejszego rozwoju. Wyjątkiem jest niekiedy rozłączenie bardzo krótkie – u szczurów matki po takim zabiegu wykazują tak wzmożone zainteresowanie się potomstwem i takie zwiększenie kontaktu fizycznego, że zdaje się to przeważać niekorzystne skutki stresu i powoduje większą stabilność emocjonalną potomstwa po osiągnięciu dojrzałości. Jednakże u myszy, mimo zwiększenia opiekuńczego zachowania matki po krótkiej rozłące z noworodkami, negatywne efekty stresu separacji nie ulegają osłabieniu. Dla wywołania modelowej depresji wystarczy rozłą-czać matkę z noworodkami na 15 minut codziennie przez pierwsze 10 dni ich życia. Zmiany – objawy anhedonii – pozostają na stale. Aby dowiedzieć się, czego można spodziewać się u człowieka, lepiej jest prowadzić badania na małpach. Wykazały one, iż wbrew przypuszczeniom, że łagodny stres może zahartować młode organizmy, odseparowanie no-worodków od matek wywołuje jedynie skutki negatywne – nasilenie ostrej odpowiedzi osi podwzgórze-przysadka-nadnercza, zaburzenie architektury snu, objawy anhedonii oraz związane z depresją obniżenie motywacji do poszukiwania nagrody. Wszystkie te wyniki wskazują, że separacja noworodków u naczelnych nie ma wartości ekologicznej i nie zwiększa szans w walce o byt, a wprost przeciwnie. I tu dochodzimy do człowieka, a właściwie do rodzącego się człowieka w izbie porodowej. W naszym kręgu kulturowym pierwsze chwile ludzkiego noworodka są jakby zaprzeczeniem tego, do czego doszła ewolucja ssaków. W nowoczesnym amerykańskim szpitalu noworodek po opuszczeniu ciała matki jest obmyty, zawinięty w czyste powijaki i ułożony do snu w osobnym łóżeczku, jeżeli w ogóle nie przeniesiony do osobnej sali dla noworodków. Żadnego bezpośredniego kontaktu skóra-skóra – jest on ograniczony tylko do kontaktu twarzy dziecka z piersią matki w okresie karmienia, często nie uzależnionym od potrzeby noworodka, ale sztywnego schematu czasowego. Nie ma kontaktu węchowego (matka i noworodek są wymyci, pozbawieni naturalnej woni). Separacja noworodka od matki – często z przeniesieniem noworodka do innej sali, zawsze z uniemożliwieniem spania we wspólnym łóżku jest praktyką powszechną, a Amerykańska Akademia Pediatryczna wyraźnie przestrzega przed sypianiem z małymi dziećmi w jednym łóżku z rodzicami, praktyką bardzo powszechną jeszcze nie tak dawno w Europie, zwłaszcza na wsiach. Czy jest to rzeczywisty postęp? Czy zabiegi, niewątpliwie poprawiające higienę noworodka, nie powodują poważnych negatywnych skutków psychologicznych? Sytuacja zwłaszcza w niektórych państwach europejskich w ostatnich latach zaczęła się nieco zmieniać, przynajmniej w części szpitali, ponieważ uświadomiono sobie, że w odróżnieniu od obyczajów „cywilizowanych”, wiele tak zwanych „kultur prymitywnych” aprobuje ścisły kontakt fizyczny, skóra w skórę, pomiędzy matką a dzieckiem. Noworodka po urodzeniu kładzie się matce na brzuch, a ono pełznie samo do sutka. Zaczęto się zastanawiać, czy nie byłaby to metoda warta wprowadzenia w praktyce położniczej Zachodu? Metodę pozostawiania noworodka w bezpośrednim kontakcie z ciałem matki w nowoczesnym świecie zastosowano po raz pierwszy w Kolumbii, kiedy w Instytucie Matki i Dziecka w Bogocie w wyniku niedostatecznej liczby inkubatorów i pielęgniarek niepokojąco wzrosła śmiertelność noworodków, zwłaszcza wcześniaków oraz urodzonych w terminie, ale o niskiej wadze urodzeniowej. Wówczas profesor Edgar Rey Sanabria z Zakładu Pediatrii Narodowego Uniwersytetu Kolumbii zaproponował zupełnie inny styl opieki nad wcześniakami, naśladujący styl zachowania matkikangurzycy. Młode kangury rodzą się tak niewielkie i delikatne, że wszelka manipulacja mogłaby dla nich skończyć się fatalnie, stąd pierwszą czynnością matki po wyjściu noworodka ze steku (kangury, przypomnijmy, to stekowce) jest wylizywanie im ścieżki, po której noworodki pełzną samodzielnie do torby na brzuchu (kangury to również torbacze), gdzie mogą przyssać się do sutka i w ukryciu powoli się rozwijać do czasu, kiedy najpierw wyjrzą z torby na świat, a potem zdecydują się na jej opuszczenie. W technice „opieki kangurzej” noworodka zaraz po porodzie umieszcza się nagiego, ewentualnie z czapeczką i luźną pieluszką, na piersi matki, w pozycji przypominającej pozycję płodową. Bezpośredni kontakt ciała matki zapewnia noworodkowi optymalną temperaturę, położenie między piersiami łatwy dostęp do pożywienia kiedy tylko mały człowiek odczuje potrzebę, a wszystko to działa znacznie sprawniej niż przenoszenie dziecka do inkubatora, sztuczne odżywianie i doatkowe stresy, a co ważniejsze – bardzo umacnia więź pomiędzy matką i noworodkiem. Ta więź ze strony matki przejawia się między innymi tym, że dziecko znacznie dłużej karmione jest piersią. Chociaż stosowanie „opieki kangurzej” jest całkowicie niezgodne ze współczesnymi zasadami zachodniego położnictwa coraz więcej szpitali, zwłaszcza w Skandynawii, zaczyna ten system promować. Początkowo do „macierzyństwa kangurzego” kwalifikowano tylko wcześniaki o wadze poniżej 1500g, ale oddychające samodzielnie, obecnie jednak uważa się, że można je stosować dla wszystkich zdrowych noworodków. W tym kontekście może warto przypomnieć wspomniane na początku wyniki badań psychiatrii transkulturowej. Obciążenie chorobami psychicznymi społeczności zwanych prymitywnymi, prowadzących bardziej naturalny tryb życia, jest niższe niż społeczeństw wysoko rozwiniętych cywilizacyjnie. Często łączy się to z obecnością natężonego stresu w naszej kulturze i warto sobie zadać pytanie, czy istotną częścią tego stresu nie jest stres okołourodzeniowy, związany z przerwaniem fizycznego kontaktu ciała matki i dziecka? Człowiek, podobnie jak inne ssaki ma wbudowany układ zachowań regulujących interakcję pomiędzy matką a potomstwem, nastawiony na zapewnienie przeżycia dziecka w trudnych warunkach, w jakich znajdowało się w czasach prehistorycznych. Te wrodzone programy determinują rozwój młodego człowieka. Badania nad zachowaniem matki i noworodka sugerują, że ciało rodzicielki jest naturalnym „placem zabaw” dla nagiego noworodka. Uważa się, że skurcze macicy w czasie porodu ułatwiają uczenie się węchowe dziecka, a zapach sutka pomaga noworodkowi go odnaleźć i rozpocząć ssanie. Noworodek położony na brzuchu matki, której jeden sutek jest umyty, kieruje się zawsze w stronę nieumytego. Natychmiastowy bezpośredni kontakt ciała dziecka i matki powoduje oszczędności energetyczne. Skutki takiego bezpośredniego kontaktu rozciągają się na następne okresy. Bardzo krytyczna baza danych Cochrane’a stwierdza, że kontrolowane badania kliniczne wskazują, iż dzieci tak traktowane są dłużej karmione piersią, mają mniej komplikacji kardiologicznych i pulmonologicznych, i mniej płaczą. Nie stwierdzono natomiast żadnych bezpośrednich ani odległych skutków szkodliwych. Natomiast separacja noworodka powoduje u niego natychmiastowy wzrost nierównomierności akcji serca świadczący o ośrodkowym pobudzeniu lękowym i skrócenie czasu spokojnego snu, bardzo korzystnego dla rozwoju mózgu. Separacja noworodka może być dla niego stresem, do którego ewolucyjnie nie jest on przystosowany i stres ten nie musi być stresem łagodnym. W pediatrii w zeszłym wieku odseparowanie matki od dziecka w czasie jego choroby uważano za naturalne, standardowe postępowanie. Dopiero w latach 80. zaczęły powoli następować pewne zmiany, na przykład pozwalano zostawać matkom na noc z chorymi dziećmi na sali szpitalnej. Zmienia się też stosunek do porodu, pozwala się (a na Zachodzie zachęca) ojców do uczestniczenia w porodzie, co niewątpliwie zwiększa więź rodzicielską. Być może nadszedł też czas na procedury oszczędzające noworodkom stresów adaptacji do nowego, obcego świata poza łonem matki. Przypuszczenie, że zmniejszyłoby to ilość psychopatologii, zwłaszcza depresji, wydaje się całkowicie uzasadnione. Piśmiennictwo u Autora Kiedy radość młodej matki może budzić niepokój? PRAKYKA Depresja poporodowa i dwubiegunowość. Krzysztof Krysta Klinika Psychiatrii i Psychoterapii, Katowice U wielu kobiet cierpiących na chorobę afektywną dwubiegunową jej objawy nie są prawidłowo diagnozowane. W związku z tym, gdy pojawią się wczesne symptomy tego zaburzenia, pierwszy epizod może być często błędnie mylony z depresją poporodową. Niektóre dane z literatury wskazują na to, że u kobiet, u których rozpoznano depresję poporodową, aż u ponad 50 procent rozwinęła się później choroba afektywna dwubiegunowa. Badacze spekulują, że może to być spowodowane przeoczeniem przez lekarzy krótkich lub słabo nasilonych epizodów hipomaniakalnych. Niektóre z typowych objawów manii lub hipomanii - zmniejszona ilość snu, uczucie euforii, zwiększona aktywność - wydają się być doświadczeniem wielu młodych matek po porodzie. Kobiety te mogą nie zgłaszać obecności wspomnianych objawów, a lekarze nie zawsze o nie pytają. Jeśli przeoczą objawy manii, ale zauważą objawy depresyjne, mogą oni zdiagnozować pojawiające się zaburzenie jako depresję nadal nie radziła sobie z obopoporodową. wiązkami matki. Miała poczucie, że wszystko ją przerasta, towarzyszyło 30 letnia pacjentka jest leczona temu nasilone poczucie winy i okrepsychiatrycznie od kilku lat. W wieku sowe zwiewne myśli samobójcze. 21 lat po raz pierwszy zgłosiła się do Zgłosiła się do poradni zdrowia psychologa skarżąc się na niepokój, psychicznego. Lekarz psychiatra łagodne obniżenie nastroju, problemy rozpoznał epizod depresyjny i zalecił ze snem. Ówczesne pogorszenie stosowanie sertraliny w dawce 50 mg samopoczucia łączyła z natłokiem na dobę. Po kilku tygodniach pracy i nauki na uczelni. Po kilku leczenia stan stopniowo poprawiał sesjach psychoterapii indywidualnej się, pacjentka była w wyrównanym dolegliwości ustąpiły. Dwa lata nastroju, nie miała problemów później wyszła za mąż. W tym czasie w zajmowaniu się dzieckiem. Po czuła się dobrze. Rok później kolejnym miesiącu nastrój pacjentki obroniła pracę magisterską. Rozpo- zaczął podwyższać się, stała się częła pracę w szkole. W wieku 26 lat bardziej energiczna, entuzjastyczna, urodziła córkę. Ciąża i poród pełna zapału. Twierdziła, że musi przebiegły bez powikłań. Około 3-4 nadrobić „zaległości” w wychowytygodni po porodzie stan psychiczny waniu dziecka. Bardzo intensywnie pacjentki zaczął się stopniowo śledziła poradniki dotyczące opieki pogarszać. Nastrój był wyraźnie nad niemowlęciem, wynajdywała obniżony. Pacjentka była płaczliwa, w nich nowe pomysły, które chciała drażliwa, skarżyła się na bezsenność. jak najszybciej sprawdzić w praktyce. Apetyt był znacznie obniżony, Rodzina nie zaniepokoiła się tym straciła na wadze klika kilogramów. nietypowym okresem zwiększonej Nie miała też ochoty na kontakty aktywności pacjentki, raczej starali seksualne z mężem. Zajmowanie się się cieszyć jej entuzjazmem i nową dzieckiem przychodziło jej z dużym energią. W tym okresie pacjentka trudem. W zajęciu tym musieli jej sama odstawiła lek przeciwpomagać rodzice i teściowie. depresyjny, ponieważ zależało jej na Pomimo wsparcia męża i rodziny karmieniu dziecka piersią. Mimo to FORUM Rafał Jaeschke Klinika Psychiatrii Dorosłych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Znaczenie rokownicze przedmie siączkowych zaostrzeń zaburzenia afektywnego dwubiegunowego. Rodrigo S. Dias i wsp. opublikowali na łamach American Journal of Psychiatry (Am J Psychiatry 2011; 168 (4): 386–394) wyniki badania kohortowego, w którym podjęli próbę odpowiedzi na pytanie, czy kobiety z przedmiesiączkowymi zaostrzeniami BD cierpią z powodu cięższego przebiegu tego zaburzenia. Do omawianego badania włączono 293 kobiety w wieku przedmenopauzalnym, u których rozpoznano BD (uczestniczki programu badawczego Systematic Treatment Enhancement Program for Bipolar Disorder [STEP-BD]). Podczas 12-miesięcznej obserwacji autorzy stwierdzili, że kobiety z BD i z zaostrzeniami przedmiesiączkowymi doświadczały większej liczby objawów afektywnych niż kobiety z BD bez takich zaostrzeń (mediana: 9 vs 3; p <0,001). Objawy te częściej przeszkadzały im w szkole lub w pracy (78,1% vs 23,7%; p <0,001). Kobiety z przedmiesiączkowymi zaostrzeniami BD cechowały się większą liczbą epizodów depresyjnych w wywiadzie niż kobiety z grupy kontrolnej (p <0,001); liczba epizodów maniakalnych lub hipomaniakalnych była podobna w obu grupach. Badane grupy nie różniły się pod względem częstości występowania BD z szybkimi zmianami faz (rapid cycling). U kobiet z przedmiesiączkowymi zaostrzeniami BD średni czas do nawrotu klinicznego lub subklinicznego epizodu zaburzeń nastroju był krótszy niż u osób z grupy kontrolnej (4,5 miesiąca vs 8,5 miesiąca; p = 0,02). Przytoczone wyniki sugerują, że występowanie okołomiesiączkowych zaostrzeń BD może wiązać się z cięższym przebiegiem tego zaburzenia. Czy obecność zaburzeń snu może pomóc we wczesnej identyfikacji osób z grupy ryzyka wystąpienia zaburzenia afektywnego dwubiegunowego? Obecnie przyjmuje się, że jednym z istotnych ogniw w łańcuchu patogenetycznym (czy raczej: sieci patogenetycznej) zaburzenia afektywnego dwubiegunowego (bipolar disorder – BD) są interakcje pomiędzy nieprawidłowościami dotyczącymi rytmów około-dobowych, snu i nastroju (por. G. Murray, A. Harvey, Circadian rhythms and sleep in bipolar disorders, Bipolar Disord 2010; 12 (5): 459–472). Jednak charakter tych zależności w znacznej mierze pozostaje niejasny. Phillip S. Ritter i wsp. przeprowadzili systematyczny przegląd piśmiennictwa dotyczącego relacji czasowych między wystąpieniem zaburzeń snu a pojawieniem się pełnoobjawowego BD. Wyniki tej analizy opublikowano na łamach Bipolar Disorders (Bipolar Disord 2011; 13: 227–237). Dane pochodzące z 21 badań spełniających kryteria włączenia sugerują, że zaburzenia snu często występują już na kilka lat przed rozpoznaniem BD, jak również są czynnikiem ryzyka rozwoju wszelkiego typu zaburzeń afektywnych. Ryzyko to wydaje się być szczególnie duże u osób, u których występuje zarówno bezsenność, jak i nadmierna senność w ciągu dnia. Zaburzenia snu u osób z grupy obarczonej większym ryzykiem wystąpienia zaburzeń afektywnych najczęściej pojawiają się w okresie pokwitania i często utrzymują się one przewlekle. Obecność zaburzeń snu stwierdza się istotnie częściej u adolescentów, których rodzice chorują na BD, niż u młodzieży nieobciążonej genetycznie. Dane przedstawione w tym badaniu sugerują, że występowanie zaburzeń snu może mieć istotną wartość prognostyczną u osób obarczonych zwiększonym ryzykiem wystąpienia BD. Jednak dokładne określenie charakteru tej zależności wymaga przeprowadzenia dalszych badań prospektywnych. Główną słabością wyników omawianego przeglądu systematycznego jest fakt, że nie udało się odnaleźć żadnego badania, którego punktem końcowym byłoby wystąpienie BD u chorych z bezsennością pierwotną. W tej sytuacji autorzy posłużyli się wystąpieniem epizodu depresyjnego jako zastępczym punktem końcowym, gdyż w ciągu pierwszych trzech dekad życia u ok. 6% osób z rozpoznaniem dużej depresji lub mniejszego zaburzenia depresyjnego następuje konwersja diagnozy do BD. Zastosowanie takiej metodyki znacznie ogranicza możliwość wyprowadzania wiarygodnych wniosków z uzyskanych wyników. stan pacjentki stopniowo normalizował się i nie obserwowano nawrotów. Około 2 lata po porodzie ponownie pojawiły się objawy depresji. Pacjentka znowu miała problemy w zajmowaniu się dzieckiem. Myślała też o powrocie do pracy zawodowej, ale nie czuła się na siłach, aby podjąć działania w tym kierunku. Leczący psychiatra ponownie zastosował sertralinę. Nastąpiła poprawa. Tym razem pacjentka kontynuowała leczenie bez przerw, brała leki regularnie. Bez większych problemów radziła sobie z obowiązkami matki, wróciła także do pracy w szkole. Około 1,5 roku później zaczęła zachowywać się w sposób lekkomyślny, w pracy brała dodatkowe zajęcia, z których wykonywaniem nie nadążała. Nasiliła kontakty towarzyskie, twierdziła, że chce nadrobić zaległości w życiu towarzyskim spowodowane obowiązkami rodzinnymi. Zaczęła zaniedbywać opiekę nad dzieckiem, dochodziło z tego powodu do licznych konfliktów z mężem. Zaczęła ubierać się w sposób krzykliwy, niezgodnie ze swoim dotychczasowym stylem. Wydawała dużo więcej pieniędzy niż zwykle, robiła niepotrzebne zakupy. Za namową rodziny i prowadzącego lekarza psychiatry trafiła do szpitala psychiatrycznego. Wtedy po raz pierwszy rozpoznano zaburzenie afektywne dwubiegunowe. Włączono kwas walproinowy w dawce 1000 mg na dobę. Została wypisana do domu w dobrym stanie. W następnym okresie czuła się dobrze, zajmowała się dzieckiem, kontynuowała pracę zawodową. Po około 2 latach nastąpiło pogorszenie, znów zaczęła brać na siebie zbyt wiele obowiązków w pracy, robić nieprzemyślane zakupy - za namową męża zgłosiła się do psychiatry. Lekarz w trybie ambulatoryjnym włączył jej dodatkowo 5 mg olanzapiny dziennie. Po kilku tygodniach leczenia nastąpiła stabilizacja nastroju. Poprawa stanu psychicznego trwała przez około 2 lata, pacjentka była w wyrównanym nastroju. Jednak zaczęła skarżyć się na objawy uboczne, przyrost masy ciała. Odstawiła leki twierdząc, że jest już zdrowa - w efekcie nastąpiło stopniowe pogorszenie stanu psychicznego. Stała się konfliktowa, wybuchowa. Pewnego dnia wyszła z domu nie informując nikogo, gdzie się udaje. Po 2 dniach okazało się, że przebywa w szpitalu psychiatrycznym, gdzie rozpoznano u niej kolejny epizod maniakalny. Ponownie włączono kwas walproinowy oraz kwetiapinę. Od tego czasu jest w dobrym stanie, opiekuje się dzieckiem, pracuje. Przedstawiony powyżej opis przypadku zwraca uwagę na wspomniane we wstępie problemy. Błędna ocena zaburzeń nastroju w okresie poporodowym może mieć liczne konsekwencje. Niewłaściwie zalecone leczenie może nasilać pojawianie się nowych epizodów choroby afektywnej dwubiegunowej, zwiększając zarazem ryzyko konieczności hospitalizacji psychiatrycznej. W rezultacie, niektórzy autorzy zalecają, aby prowadzić wczesny screening ewentualnych objawów choroby afektywnej dwubiegunowej już w ciąży. Różne są krajobrazy pośród których żyjemy SZTUKA Malując depresję. Róża Meyer Przykuto mnie do łóżka… Szukam drogi odwrotu. Zaklinam czas. Współodczuwam ból Świata i choć wiem, ze cierpienie stało się rozkazem, pukam, pukam w ciszę… otwiera, kto inny. Przeraża mnie bezmiar lęku, który dławię w sobie. Nie protestuję… Wyrażam zgodę. Przypominam sobie słowa S.Waill: „przychodzi zamieszkać w nas BOSKA pustka bardziej od pełni pełna”. Powtarzam sobie te słowa ku pokrzepieniu i łudzę się, że tak powinno wyglądać życie. Kobieta w czasach postmoderny PRAKTYKA Bogdan de Barbaro Katedra Psychiatrii Uniwersytet Jagielloński Collegium Medicum Zakład Terapii Rodzin Woman is the nigger of the world […] If she won't be a slave, we say that she don't love us If she's real, we say she's trying to be a man Męski Świadomy współzawodnictwa. Napięty. Czujny. Gotowy do biegu. Agresywnie myślący. Wiedzący lepiej od innych. Poprawiacz świata. Przeżuwający latami każdą porażkę. Rzucający wyroki potępienia. Niezdolny do pogodzenia się ze sobą. A kobieta przygląda się temu z uśmiechem, bo wie, że on jest zajęty rzeczami, które przemijają i nie mają większej wagi. John Lennon Czesław Miłosz, w: Piesek przydrożny. Wydawnictwo Znak. Kraków 1997 . Zostawiając namysł nad prowokacyjną frazą Johna Lennona na koniec tego tekstu, zastanówmy się czy socjologiczno – filozoficzna refleksja Czesława Miłosza trafnie opisuje kondycję Kobiety AD 2013? Przecież żyjemy w czasach postmoderny, kiedy wielowersyjność świata staje się nie tylko naoczna i oczywista, ale też – przynajmniej dla niektórych - męcząca i nachalna. Może więc podkreślanie różnic płciowych, a w szczególności: gender, płci kulturowej staje się nieadekwante i jedynie „politycy i polityczki” powinny się tym zajmować i zmieniać świat przy pomocy manifestów i ustaw? Zacznijmy od naświetlenia tła kulturowego, od krótkiego opisu sytuacji, w jakiej – znajduje się polska kobieta. Żyjemy w czasach w tym sensie niezwykłych, że tempo zmian obyczajowych i technologicznych jest szybsze niż kiedykolwiek w historii ludzkości. Niekiedy owe zmiany zauważamy, na ogół szybko się do nich przyzwyczajamy. Lecz bywa i tak, że owe zmiany stanowią poważną, często trudną do przezwyciężenia trudność. Jak na przykład mamy sobie poradzić w świecie, w którym trudno o autorytet dający oparcie, a samo istnienie autorytetu (naukowego, moralnego) nie tylko budzi niechęć czy rezerwę, ale wręcz jest kwestionowane. Świat staje się – jak wcześniej wspomniałem – wielowersyjny i jak nigdy dotąd w owych wielu wersjach dostępny. Wystarczy użyć pilota od telewizora albo myszki komputera, by w ciągu kilku sekund przemieścić się w czasie i w przestrzeni, surfować między sprawami błahymi a zasadniczymi, śledzić na bieżąco wojnę oddaloną od nas o tysiące kilometrów albo uczestniczyć w jakimś interaktywnym programie i wygrać kubek do picia kawy. Z mszą świętą sąsiaduje film pornograficzny, a z dyskusją laureatów nagrody Nobla nad przyszłością globu – wróżenie przyszłości przy pomocy kart tarota. Świat telewizyjny, który zarazem jest coraz bardziej bezwzględnym opiekunem naszej wyobraźni jest mozaiką, collage’em, czy jak to nieraz określają postmoderniści, patchworkiem. Jesteśmy zanurzeni w chaosie obrazów, spraw, wydarzeń, jesteśmy wciągani, w produkcję już nie tyle towarów co potrzeb. Cała ta mieszanina sprawia, że nie tylko świat staje się niespójny, ale także zaciera granica między tym co realne, a tym co wirtualne. Na tym wielkim rynku: towarów, idei, pomysłów na szczęśliwe życie (a ściślej rzecz biorąc - szczęśliwy najbliższy dzień) prymat dzierżą idee hedonizmu i konsumeryzmu. (Przy drodze szybkiego ruchu, na przedmieściach Częstochowy można zobaczyć wielki bilboard reklamowy z napisem „All you need is… shopping center” .) Oto główne zjawiska i procesy charakteryzujące czasy, w których żyjemy, a które najczęściej określamy jako ponowoczesność lub postmodernę: - rezygnacja z oświeceniowego przekonania, że Prawda jest w pełni poznawalna (możemy jedynie dysponować bardziej lub mniej użytecznymi wersjami), - brak spójnej jednolitej wizji świata (jesteśmy skazani na chaotyczne, zmieniające się obrazy), - upadek wielkich autorytetów, którym można by było zaufać i których mądrość dawałaby poczucie bezpieczeństwa (zamiast nich: celebryci: gwiazdy pop-kultury, sportu, estrady i sensacji kryminalnych), - świat staje się rynkiem towarów i potrzeb (hedonizm i konsumpcjonizm organizują nasze umysły). Dodajmy, że postmoderna to nie tylko ów chaos kulturowy i wspierająca ten chaos rewolucja technologiczna, ale także niebanalne dokonania w dziedzinie literatury, architektury czy filozofii. Z perspektywy epistemologii, przy refleksji nad możliwościami ludzkiego poznania coraz bardziej znacząca okazuje się rola języka. To język kształtuje nasze myślenie, to język organizuje naszą wyobraźnię, to język konstruuje rzeczywistość. Warto tu podkreślić, że o znaczeniu języka pisali także filozofowie, których trudno byłoby zaliczyć do postmodernistów. Jeden z najwybitniejszych myślicieli ubiegłego wieku, Hans-Georg Gadamer zauważył: „Jeśli nasze stulecie [Gadamer pisał te słowa w wieku XX] dokonało jakiegoś rzeczywiście nowego kroku w rozwoju myśli filozoficznej, to mógłby nim być krok polegający na zrozumieniu, że w centrum filozofii znajdują się nie tylko rozum i związane z nim myślenie, lecz także język, w którym się wszystko artykułuje”. Obecnie, w niespełna dwadzieścia lat później, namysł nad językiem i jego rolą nadal pozostaje pierwszoplanowym wyzwaniem dla wielu filozofów. Jak wiemy to, co wiemy? Według konstruktywistów społecznych nasza wiedza o świecie i o nas samych nie jest docieraniem do obiektywnej prawdy, lecz powstaje drogą społecznych dyskursów. Innymi słowy, język nie tyle odzwierciedla rzeczywistość, ile ją tworzy, a nauka jest efektem dyskusji i bardziej da się ją analizować w kontekście wynalazku niż odkrycia. Poprzez język świat bardziej tworzymy niż odkrywamy. Skoro świat tworzymy językiem, skoro nasze życie zależy od tego, jak świat wysławiamy, to pojawia się dość oczywista refleksja, że ów opis świata (inni powiedzieli by – wzorzec narracyjny) ma swoją płeć. Bo przecież trudno zaprzeczyć, że świat widziany, „językowany” przez kobietę jest inny niż ten, który widzi i wysławia mężczyzna. I w tym momencie zbliżamy się do wątku zasadniczego, a więc obrazu „Kobieta XXI wieku”. Tu można wrócić do konstatacji Czesława Miłosza, przedstawionej na wstępie i przyznać mu rację: czy to z przyczyn biologicznych czy kulturowych kobieta jest osobą mniej wciągniętą w społeczny wyścig, bardziej zaciekawiona swoim wnętrzem. Trudno rozstrzygnąć, która determinanta jest silniejsza, skoro zauważamy silne sprzężenia między naturą a kulturą i jałowym byłby spór o to, które ze źródeł naszej tożsamości jest ważniejsze. Faktem jednak jest, że kobieta dysponuje subtelniejszym, bardziej analitycznym językiem opisu. Potrafi świat opisać w sposób bardziej zróżnicowany, bardziej złożony. A źródłem jej siły jest umiejętność budowania więzi emocjonalnych (a nie – jak w przypadku mężczyzn – budowanie struktur opartych na władzy). Być może to właśnie: umiejętność wysławiania świata i wysławiania swego stanu psychicznego, a zarazem wsłuchiwania się w stan psychiczny Innego, powoduje, że zarówno gospodarzami jak i gośćmi gabinetów psychoterapeutycznych są znacznie częściej kobiety. By to różnicowanie nie stało się zarazem okazją do wartościowania i wykazywania wyższości kobiety nad mężczyzną, warto sobie zdać sprawę z konsekwencji owego „nie-kontaktu” mężczyzny z własnymi emocjami. Ma w pewnym sensie gorzej: tłumienie emocji, zaprzeczanie własnej wrażliwości uczuciowej, to wszystko, co w karykaturze streszcza się we wzorcu macho, będzie powodować u mężczyzn nie tylko szczególnego rodzaju ograniczenie ducha, ale także w wielu sytuacjach bezradność życiową oraz dolegliwości o charakterze psychosomatycznym. Konieczność podporządkowania się wzorcowi kulturowemu „męskości” niejednokrotnie odcina go od realizacji własnych potrzeb. Nie zmienia to faktu, że kobieta współczesna stoi przed szeregiem wyzwań, które tutaj – ryzykując uproszczenie – pokrótce opiszę. Wyzwanie I: Patriarchat, androcentryzm. Ta perspektywa ma swoją wielowiekową tradycję. Oto co uważał Arystoteles (IV w. p.n.Ch.): „Stosunek między mężczyzną i kobietą jest z natury taki, że mężczyzna znajduje się wyżej, kobieta niżej, że mężczyzna rządzi a kobieta jest podwładna.” Zgodnie z prawem rzymskim żona była własnością męża, była od niego kompletnie uzależniona, mógł ją dowolnie ukarać. Św. Augustyn (354-430) jeden z największych Ojców Kościoła: „Kobieta jest istotą poślednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyźnie” Św. Tomasz (1225-1274): „Bowiem w mnogości ludzi brak by było dobra porządku, gdyby jedni nie byli rządzeni przez innych mądrzejszych. I według tak pojmowanego poddaństwa kobieta z natury jest podległa mężowi, gdyż z natury mężczyzna ma większe rozeznanie rozumu…”. W tę tradycję wpisuje się Zygmunt Freud koncepcją o kobiecie jako ofierze zazdrości o penisa. Mogłoby się wydawać, że owo traktowanie kobiety jako bytu ułomnego to jedynie anegdoty historyczne. Tak jednak nie jest, jeśli zważyć, jak wielka jest moc tradycji zapisanej w księdze lojalności do poprzednich pokoleń i jeśli zważyć, jak wielką rolę odgrywa tradycja w kształtowaniu wyobrażeń o idealnym self. W gabinecie terapeutycznym ślady myślenia patriarchalnego ujawniają się pośrednio poprzez często nieświadome założenia (także w umyśle terapeuty), że np. do kobiety należy prawidłowe wychowanie dzieci i odpowiedzialność za trwałość związku, a jej potrzeby rozwoju zawodowego są mniej ważne niż mężczyzny. Wyzwanie II: Dominujący dyskurs. Antropolodzy kultury, a w szczególności ci, którym nieobca jest myśl feministyczna zwracają uwagę na dominację męskiego spojrzenia na świat i dominację męskich wartości. Poczynając od nieco przewrotnej i żartobliwej obserwacji feministek, że świat rozumiemy poprzez history, HIS-STORY (a więc dzieje wojen, morderstw i grabieży, czym na przestrzeni wieków zajmowali się mężczyźni) a nie poprzez HER-STORY (a więc dzieje życia uczuciowego, więzi i współpracy, o czym więcej mogłyby powiedzieć kobiety). Świat należy do odważnych, czyli „mężnych”, a nie do „zniewieściałych”, aż po opisy stanów psychopatologicznych chętnie odwołujących się do takich postaw czy zachowań, które są atrybutem kobiet. Oto przykłady: „nadopiekuńcza matka”, „fuzja”, „zmieszanie emocjo-nalne”. Te kategorie, o wyraźnie negatywnym wydźwięku zwłaszcza w kontekście terapii rodzin, odnoszą się do tego, co wnosi kobieta do świata: umiejętność budowania więzi. Badacze gender, płci kulturowej zauważają, że 2/3 autorów w 9 ważnych czasopismach klinicznych przypisało matkom odpowiedzialność za 72 rodzaje psychopatologii u dzieci. Wyzwanie III: Język. Przyglądając się językowi polskiemu napotykamy na wiele śladów dominacji mężczyzn poprzez język. Niewiasta to – wg etymologii staropolskiej - osoba, która jeszcze nie wie, kto będzie jej mężem. Kobieta to prawdopodobnie ta, która zajmowała się obrządzaniem świń (chlew w staropolskim to „kob”). I chociaż jest obecnie przedmiotem żartów, a niekiedy drwin poszukiwanie słów, które zlikwidowałyby męski rodzaj dla opisu zawodów wykonywanych przez kobiety, to warto zadać sobie pytanie, czego wyrazem są trudności w znalezieniu słów na kobietę – ministra, kobietę - kanclerz czy kobietę - premiera, a nie mamy problemu z nazwaniem kobiet, które sprzątają czy gotują. Jeśli uznamy za trafną tezę, że język kształtuje rzeczywistość, to dyskurs władzy i mocy należy do panów. Ilustracja z naszego podwórka: na konferencjach dotyczących psychoterapii dostrzegamy wyraźną dominację kobiet; nie dotyczy to jednak składu zarządów stowarzyszeń psychoterapeutycznych, gdzie mężczyzn jest na ogół więcej. Wyzwanie IV: Wolność. Dla wielu terapeutów fundamentalnym drogowskazem w pracy z rodziną jest staranie o uzyskanie równowagi między wolnością a miłością (razem – osobno; blisko – daleko; związek – autonomia, itd.). O ile w tradycyjnym stereotypie wolność należy się mężczyźnie, a za miłość odpowiada kobieta, o tyle we współczesnej rodzinie ten podział traci na znaczeniu. Do gabinetu często trafiają rodziny czy pary małżeńskie, w których kobieta – mówiąc patetycznie – walczy o wolność. Niezgoda ze strony kobiety na przemoc (fizyczną, seksualną, psychiczną, kulturową) to bardzo często punkt wyjścia terapii. W tworzeniu tej zmiany w znacznym stopniu przeszkodą mogą być właśnie wyżej wymienione okoliczności: tradycja, dominujące wzorce kulturowe i uwikłanie językowe. Bywa przecież tak, że kobieta do pewnego momentu milcząco i zgodliwie przyjmuje dyskurs patriarchalny, godzi się na brak szacunku wobec siebie samej, aż w pewnym momencie mówi „stop”. Wtedy zaczynają się „kłopoty”, z którymi niejednokrotnie pary zgłaszają się do terapii. (Żeby tych „kłopotów” uniknąć” niejedna kobieta do końca życia będzie pozostawać w relacji zależności.) Czy może być użytecznym namysł nad tymi wyzwaniami ze strony terapeuty rodzinnego? W jego gabinecie jak w soczewce ujawniają się problemy współczesnej rodziny, problemy małżeńskie, problemy par. Można by tu wnieść zastrzeżenie, że perspektywa terapeutyczna z natury rzeczy nie odzwierciedla tego, co się dzieje powszechnie, a więc tam, gdzie życie toczy się bez zakłóceń i nie potrzebne są zewnętrzne interwencje profesjonalistów. Lecz to ograniczenie jest tylko częściowo słuszne, gdyż spojrzenie na to, co dysfunkcjonalne, na to, co powoduje cierpienie rzuca istotne światło na tzw. normę (o ile taka – w świecie ponowoczesnym – jeszcze istnieje). Tak jak obraz psychotycznego świata wiele nam może powiedzieć o tym, co jest ważne w tzw. realu. A ponadto pamiętajmy, że o pomoc terapeuty rodzinnego wiele par nie zwraca się nie dlatego, że sobie dobrze radzi, lecz z uwagi na zawstydzenie, obawę przed stygmatyzacją i brak gotowości do głębokiego namysłu nad „cierpieniem dnia codziennego”. Powyższe uwagi nie miały być fragmentem podręcznika terapii postmodernistycznej. Jeśliby jednak psychoterapeuta, w dodatku nie będący psychoterapeutką (!) miał prawo do przedstawienia z braku miejsca – w skrócie kilku refleksji, wynikających z jego praktyki zawodowej, to byłyby one następujące: 1. W obliczu opresyjnego dominującego dyskursu androcentrycznego zadaniem terapeuty jest uważność i wrażliwość na perspektywę kobiety, jej spojrzenie na świat, jej wrażliwość i jej wartości. Kategorie takie jak „więź”, „związek uczuciowy” czy „potrzeba bliskości” zasługują na pozytywną obecność w dominującym dyskursie. Bo, jak pisze Ewa Trzebińska: „…normy kulturowe okaleczyły społecznie obie płcie: kobiety pozbawiły mocy kontroli w życiu społecznym, mężczyznę – intymności w życiu osobistym”. 2. Wynika z tego ważny wniosek dla mężczyzny, zgłaszającego się do terapii. Spodziewał się, że jego język, jego system znaczeń jest zarazem językiem i systemem znaczeń jego żony czy partnerki. Tymczasem jej język i system znaczeń wyrósł z innego świata, systemu znaczeń, innej kultury rodzinnej i z innej tradycji. Dopiero zaciekawiając się tą różnicą (i nie zwalczając jej) będzie w stanie współbudować dobry związek. Bo jeśli mężczyzna chociażby w pewnym stopniu uzna za Johnem Lennonem, że „woman is the nigger of the world”, to nie straci z oczu, że w następnej zwrotce śpiewa Lennon zwracając się do niego: „do something about it…” 3. Obecna – i słusznie – w gabinecie terapeutycznym idea rozumienia, wczucia i opisu (zamiast osądu) nie może przesłaniać i usprawiedliwiać sytuacji, kiedy dochodzi do użycia i nadużycia władzy przez mężczyznę na kobiecie. Opis przemocy w rodzinie w kategoriach systemowych nie może zasłaniać faktu, że przemoc jest przestępstwem, a terapeuta obywatelem, któremu nie wolno legitymizować przestępstwa. 4. W postmodernizmie można zauważyć wiele wątpliwych etycznie tendencji. Lecz do kultury i do psychoterapii wnosi niezaprzeczalne wartości: - wielowersyjność (inna jest wersja świata kobiety, inna - świata mężczyzny), - prawo do autonomii (kobieta nie jest – jakby tego chciał Arystoteles – niespełnionym mężczyzną) oraz - zainteresowanie Innym. Inny - to Drugi, różniący się ode mnie kolorem skóry, wyznawaną religią, orientacją seksualną, czy jakąkolwiek inną cechą. Innym jest dla kobiety mężczyzna, a dla mężczyzny kobieta. Zaciekawie-nie i szacunek wobec Innego wzbogaca. A zaciekawienie „kulturą drugiego” oraz rezygnacja z własnej prawdy „obiektywnej” może stanowić punkt wyjścia do pokonania impasu małżeńskiego. Obserwacja (obserwacja uczestnicząca) wskazuje, że jesteśmy w trakcie tego procesu odkrywania Innego. (Nie bez znaczenia jest także fakt, że owego Innego możemy z życzliwym zaciekawieniem odkrywać także w sobie.) Ten proces trwa i nie ma powodu spodziewać się jego rychłego zakończenia. Ale to nie musi być powodem do zmartwienia, bo – jak mówi poetka (poetka, nie poeta) – „Najpiękniejsze jest to co jeszcze nieskończone.” Bogdan de Barbaro Feminista wierzący, z trudem praktykujący Wydawca: Sanofi-Aventis Sp. z o.o. Redakcja: redaguje zespół, redaktor naczelny: Dominika Dudek Adres redakcji: ,,Nastroje”, Sanofi-Aventis Sp. z o.o., ul. Bonifraterska 1 7, 00-203 Warszawa. tel. 22 280 06 00, faks 22 280 06 08 Publikowane treści są indywidualnymi pogladami autorów, za które Redakcja nie ponosi odpowiedzialności. PL.VPA.1 2.11 .01