Kolumba - Cukrzyca a Zdrowie
Transkrypt
Kolumba - Cukrzyca a Zdrowie
DLA CIEKAWYCH ŚWIATA Hybrydowy napęd mózgu W trakcie głodówki, przymusowej lub dobrowolnej, mózg ludzki czerpie „napęd” z mięśni, zamiast z tłuszczu, którego ubywa. Wiemy, że w sytuacji ekstremalnej, w oczekiwaniu na ratunek, należy jak najmniej tracić energii, a więc nie podejmować rozpaczliwych, beznadziejnych działań, lecz pozostawać niemal w bezruchu. Globtroterzy, podróżnicy i surwiwalowcy wiedzą, że pomoc albo nadejdzie, albo nie. Dalsze zachowania zależą wyłącznie od nas. Większość tkanek w organizmie ludzkim reaguje na głód przechodząc ze Jajo spalania glukozy na spalanie tłuszczu, jednak naukowcy z antypodów odkryli, że mózg jest zasilany przez glukozę powstałą z protein mięśniowych przetworzonych w wątrobie. Dowiedziono także, że człowiek zdrowy, celowo poddając się okresowo krótkotrwałej głodówce, zwiększa sprawność swojego mózgu, a także oczyszcza organizm z wielu złogów zalegających zakamarki naszego ciała. Kuracja ta, niestety, diabetyków nie dotyczy. Nie patrz na mnie takim wzrokiem… Nauczyciele wymagają od uczniów, żeby patrzyli im w oczy w czasie eg- zaminów. Najnowsze badania dowodzą jednak, że powinni robić dokładnie odwrotnie. Okazuje się, że bezpośredni kontakt wzrokowy utrudnia koncentrację i nie pozwala nam jasno myśleć. Dla osób dorosłych i starszych dzieci zupełnie normalną rzeczą jest bezcelowe patrzenie przed siebie, w jakiś punkt na ścianie czy w przestrzeni w trakcie rozwiązywania poważnego problemu lub zagadki. Jednak wiele osób, w tym nauczyciele, uważają takie zachowanie za wyraz obojętności czy lekceważenia. Najnowsze badania dowodzą, że bezcelowe patrzenie w przestrzeń pomaga naszemu mózgowi w koncentracji. Naukowcy zaprezentowali wyniki swoich badań na Festiwalu Brytyjskich Stowarzyszeń Naukowych w Norwich w Wielkiej Brytanii. Dokładny opis tych badań zamieszcza pismo „British Journal of Developmental Psychology”. Badaniami objęto grupę 25-latków. Zadawano im pytania z dziedziny matematyki. Uczestników testu wytrenowano tak, by w trakcie odpowiedzi na pytania patrzyli przed siebie, a nie w twarz pytającego. Okazało się, że lejno wszystkie wielokrotności liczby 7 mieszczące się w zakresie od 100 do 7, równocześnie patrząc w twarz osoby odpytującej. Było to dla badanych tak duże wyzwanie, że zaczęli się wyraźnie pocić. Najbardziej pocili się mężczyźni indagowani przez kobiety. Wydaje się, że emocje widoczne na twarzach innych osób tak nas rozpraszają, iż przestajemy racjonalnie myśleć. Z doświadczeń tych płynie jasny wniosek, że nauczyciele powinni wręcz zachęcać uczniów do patrzenia w dal w trakcie odpowiedzi, zamiast karcić ich za takie zachowanie. Powrót Wielkiego Brata Ludzie, którzy czują, że są obserwowani zachowują się uczciwiej – nawet gdy widzą „obserwatorów” tylko na plakacie. Zespół naukowców z Newcastle University badał przez 10 tygodni, ile ludzie wkładają pieniędzy do „pudełka uczciwości” w uniwersyteckiej kantynie, płacąc za drinka. Okazało się, że wrzucali niemal trzy razy więcej pieniędzy, jeśli wiszący nad pudłem plakat przedstawiał parę oczu, niż w przypadku obrazka z kwiatami. Kolumba dzięki temu liczba prawidłowych odpowiedzi na zadania arytmetyczne była większa, niż wówczas, gdy badani koncentrowali się na twarzy ludzkiej. Dalsze badania w tej grupie wykazały, iż patrzenie w twarz utrudnia myślenie nad problemami matematycznymi do tego stopnia, że wywołuje reakcje fizjologiczne organizmu. W jednym z doświadczeń poproszono 30 osób by wykonały zadanie liczbowe wymagające skupienia, choćby wymieniły ko- Prawdopodobnie chodzi o podświadomą reakcję mózgu, który widząc wizerunek twarzy lub oczu, czuje się obserwowany. Zdaniem naukowców dzięki takim obrazom umieszczanym w miejscach publicznych można by nakłaniać ludzi do lepszej współpracy i prospołecznych zachowań. Zresztą pomysł nie jest całkiem nowy – w powieści Georga Orwella „Rok 1984” miasta pełne były wizerunków przywódcy i ostrzeżeń „Wielki Brat patrzy”. Cukrzyca a Zdrowie 51 DLA CIEKAWYCH ŚWIATA nosa, który reagowałby zarówno na wzrost, jak i spadek cukru we krwi. Samojed diabetyk Zwąchać cukrzycę Czuły węch psów jest przez ludzi wykorzystywany do różnych celów, także naukowych. Podejrzewa się, że czworonogi te potrafią wyczuć w moczu nowotwory oraz stwierdzić, że u człowieka, którym się opiekują, wystąpi za chwilę atak padaczki. Teraz naukowcy z Uniwersytetu w Belfaście sprawdzają, czy psy potrafią wywęszyć cukrzycę. Dr Deborah Wells wspomina o anegdotycznych jak dotąd opowieściach o psach będących w stanie wyczuć spadek cukru we krwi właściciela. Wells i dr Shaun Lawson z Uniwersytetu Lincolna otrzymali z Diabetes UK grant w wysokości 10 tysięcy funtów na sfinansowanie rocznych badań nad psią detekcją cukrzycy. Naukowcy czekają na 100 ankiet wypełnionych przez chorych na cukrzycę typu 1. Sondaż jest prowadzony za pośrednictwem Internetu. Gromadzą też nagrania psów reagujących na hipoglikemię opiekuna. Będą one szczegółowo analizowane pod kątem zmian w zachowaniu psa i ewentualnego wzrostu czujności. Obecnie w Wielkiej Brytanii jest parę osób próbujących trenować psy do wykrywania hipoglikemii, brakuje jednak dowodów naukowych, które by potwierdziły, że jest to możliwe. Dr Wells twierdzi, że badania jej zespołu pomogą w skonstruowaniu sztucznego 52 Cukrzyca a Zdrowie Istnieje wiele czynników predysponujących do wystąpienia cukrzycy u zwierząt. Pierwszym z nich jest rasa. Niektóre psy, takie jak: samojedy, sznaucery miniaturowe, pudle miniaturowe i mopsy mają większe predyspozycje do pojawienia się tej choroby. W przypadku kotów najbardziej predysponowane są koty birmańskie. Kolejnym czynnikiem jest płeć. U suk cukrzyca występuje dwa razy częściej. Natomiast wśród kotów zwiększone ryzyko wystąpienia tej dolegliwości obserwuje się u kastrowanych samców. Również wiek ma wpływ, najwięcej zachorowań obserwuje się u zwierząt ośmioletnich. Wiadomo także, że osobniki z nadwagą mają większe tendencje do rozwoju cukrzycy. Gwałtowne zmiany poziomu hormonów, towarzyszące np. cieczce u suk lub spowodowane podawaniem leków, mogą doprowadzić do wystąpienia tego schorzenia. Czego uczy pies? Pomników upamiętniających osoby znakomite i dostojne mamy w Polsce dostatek, ale czy nie brakuje nam czasem przedstawienia mniej dostojnego, mniej poważnego? Pies towarzyszy nam od zarania dziejów. Pomaga, ochrania, bawi, wzrusza - jest po prostu przyjacielem - często bywa, że najlepszym. Ofiarowuje nam całkowite oddanie, zupełnie bezinteresownie obdarza nas swoją miłością i przywiązaniem. Cóż możemy w zamian? Możemy. Przede wszystkim nauczyć się, że można cieszyć się bezinteresownie, można być szczęśliwym tylko dlatego, że ktoś lubiany, kochany - jest w pobliżu. Można radować się niezmiernie na sam widok osoby znanej, czy na dźwięk jej głosu. Tego wszystkie- go uczy nas „Pies Szczęśliwy”- czyli pies kochany i pielęgnowany przez większość z nas. W Muzeum Kapitolińskim znajduje się posąg z brązu /V-wiek p.n.e. / przedstawiający wilczycę karmiącą Romulusa i Remusa, legendarnych założycieli Rzymu. W Kazimierzu nad Wisłą mieszkańców i turystów wita pies rasy wielorakiej. Pokazuje, że tu, w Kazimierzu znajdzie się miejsce dla wszystkich, także dla takich powsinogów jak ON. W Krakowie pies - wierny przyjaciel Dżek, który nie potrafił zapomnieć nawet wtedy, kiedy jego pan odszedł do lepszego ze światów - doczekał się swojego upamiętnienia w brązie. W Białymstoku na plantach wita spacerowiczów posąg psa Kawelina. Autorką pomnika „Psa Szczęśliwego” rasy golden retriver jest Bogna Czechowska W przypadku tej rasy, główną cechą jego charakteru jest chęć sprawiania przyjemności właścicielowi. Ma łagodny charakter, szybko się uczy, często szkoli się przedstawicieli tej rasy do opieki nad niepełnosprawnymi. Jeśli odpowiednio wykorzystać jego energię i chęć do pracy, wtedy naprawdę czuje się szczęśliwy. Nawet w podeszłym wieku ciągle chce się bawić i z radości wita przybyszów wesołym machaniem ogona, a co chyba najważniejsze, jest nadzwyczaj oddanym towarzyszem, bardzo przyjaźnie odnosi się do dzieci, jest życzliwie nastawiony do całego świata. A więc do serca przytul psa… albo jego pomnik. Ale lepiej psa! Autor: J.N