Recenzja „Niewidzialnej wystawy” 3 stycznia pojechaliśmy całą
Transkrypt
Recenzja „Niewidzialnej wystawy” 3 stycznia pojechaliśmy całą
Recenzja „Niewidzialnej wystawy” 3 stycznia pojechaliśmy całą klasą oraz młodszymi kolegami do Warszawy. Jednym z punktów wycieczki było zwiedzanie „Niewidzialnej wystawy”. Ekspozycja dzieliła się na dwie części: pierwszą „widzialną” i drugą, która odbywała się w kompletnych ciemnościach. Na początku pani przewodnik starała się nas przekonać, że alfabet Braille’a nie jest trudny. Pokazywała nam również, w jaki sposób osoby niewidome piszą lub korzystają z komputera. Bardzo nam się podobały zagadki matematyczne i kilka innych gier, działających na nasze zmysły. Ta część przebiegała bardzo sprawnie, dopiero później zaczęliśmy się „lekko” gubić. Kolejny etap bowiem zapowiadał się dość niewinnie tzn. jedna z prowadzących przygotowywała nas, jak powinniśmy zachowywać się w ciemności. Nie mogliśmy się schylać i panikować, natomiast powinniśmy trzymać jedną rękę wysuniętą lekko z przodu, na wysokości brzucha. Następnie weszliśmy do pomieszczenia, w którym nic nie było widać, później okazało się, że jesteśmy w salonie. Aby przechodzić do następnych miejsc, musieliśmy znaleźć kilka przedmiotów i określić, co to jest. Brzmi banalnie, ale kiedy jest kompletnie ciemno ta „zabawa” robi się całkiem trudna. Nie mieliśmy ze sobą nic, co dawało jakiekolwiek światło. Rozpoznawaliśmy różne rzeczy po kształcie lub fakturze. Następnie odkrywaliśmy takie pomieszczenia jak: łazienka, ulica, muzeum, leśniczówka, las i na końcu kawiarnia na plaży. Każde miejsce charakteryzowało się czymś innym np. na ulicy były nierówne chodniki, znaki drogowe, pojazdy, stragany z warzywami, natomiast w lesie łatwo było się „naciąć” na kujące drzewa, pniaczki, wiadra, studnię – jednym słowem łatwo można było się przewrócić. Po godzinnym zwiedzaniu w ciemnościach wyszliśmy z ciemnego pomieszczenia i staraliśmy się przyzwyczaić do bardzo mocno świecącego światła, jak nam się wówczas wydawało. Moim zdaniem wystawa była świetna. Bardzo pobudzała zmysły. W środku zwiedzania połowę grupy ogarnęła niemoc i bezruch, dopiero później zaczęliśmy się przyzwyczajać i oswajać z ciemnością. To było niesamowite przeżycie! Przez godzinę mogliśmy poczuć, z jakim trudem zmagają się codziennie niewidomi. Ekspozycja dobitnie pokazała nam to, że dla ludzi niepełnosprawnych nawet najłatwiejsze czynności sprawiają niemały kłopot. Dużym plusem było również to, że sami, krok po kroku, poruszaliśmy się i odnajdywaliśmy nowe przedmioty, oczywiście czasem potrzebowaliśmy pomocy, ale nikt nas nie wyręczał. Podobało mi się również, że w każdym pomieszczeniu mogliśmy usłyszeć różne dźwięki, które z czasem zaczęliśmy rozróżniać. W tym momencie nie widzę minusów „Niewidzialnej wystawy”, chociaż chciałabym zobaczyć te wszystkie pokoje przy zapalonym świetle. Według mnie ekspozycja zmusza do refleksji i do większego respektu wobec niewidomych. „Niewidzialna wystawa” była świetna. Mogę ją śmiało wszystkim zainteresowanym polecić! Weronika Kulpa