Jedyny dzień w życiu czy zaklinanie rzeczywistości?

Transkrypt

Jedyny dzień w życiu czy zaklinanie rzeczywistości?
MAGAZYN EWANGELICKIEGO DUSZPASTERSTWA WOJSKOWEGO
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
ROK V nr 3 (26)
MAJ – LIPIEC 2012
Jedyny dzień w życiu
czy zaklinanie
rzeczywistości?
1
ŻYCIE LITURGICZNE KOŚCIOŁA
2. Życie liturgiczne Kościoła
3. Słowo od redakcji
Maj
Hasło miesiąca: „Wszystko, co stworzył Bóg jest dobre i nie należy odrzucać niczego, co się przyjmuje z dziękczynieniem”. (1 Tm 4,4)
5
1 maja: Święto Pracy – prośba o błogosławieństwo w pracy.
3 maja: Święto Konstytucji 3 Maja.
6 maja: 4. Niedziela po Wielkanocy – Cantate („Śpiewajcie Panu pieśń nową”.
Ps 98,1). Tego dnia w Kościele ewangelickim odbywają się zjazdy chórów kościelnych oraz obchody dni pieśni ewangelickiej.
13 maja: 5. Niedziela po Wielkanocy – Rogate („Proście!” Mt 7,7a). Niedziela
poświęcona modlitwie.
17 maja: Wniebowstąpienie Pańskie – święto przypomina chrześcijanom, że
Syn Boży odszedł do Ojca i powtórnie przyjdzie na ziemię w chwale, by sądzić
żywych i umarłych.
20 maja: 6. Niedziela po Wielkanocy – Exaudi („Słuchaj głosu mego!” Ps 27,7)
27 maja: 1. Dzień Świąt Zesłania Ducha Świętego – pamiątka powstania
Kościoła w dniu wylania na apostołów Ducha Świętego.
28 maja: 2. Dzień Świąt Zesłania Ducha Świętego.
Czerwiec
Hasło miesiąca: „Z łaski Boga jestem tym, czym jestem”. (1 Kor 15,10a)
3 czerwca: Święto Trójcy Świętej. Podczas nabożeństw zgłębia się tajemnicę istoty Trójjedynego Boga.
7 czerwca: Święto Bratniej Pomocy im. Gustawa Adolfa – tradycyjnie,
w dniu katolickiego święta Bożego Ciała, w kościołach ewangelickich
przeżywamy święto poświęcone wzajemnej pomocy.
10 czerwca: 1. Niedziela po Trójcy Świętej.
17 czerwca: 2. Niedziela po Trójcy Świętej.
24 czerwca: 3. Niedziela po Trójcy Świętej.
25 czerwca: Pamiątka Wyznania Augsburskiego (Konfesji Augsburskiej). Tego dnia w 1530 r. przed cesarzem Rzeszy Niemieckiej Karolem V uroczyście ogłoszono wyznanie wiary ewangelickiej.
29 czerwca: Dzień apostołów Piotra i Pawła – święto poświęcone
dwom największym apostołom.
Lipiec
1 lipca: 4. Niedziela po Trójcy Świętej.
2 lipca: Dzień nawiedzenia Marii Panny – pamiątka wizyty Marii
u swojej krewnej Elżbiety, która nosiła w łonie Jana Chrzciciela.
Gdy Maria wypowiedziała pozdrowienie, Elżbieta została napełniona Duchem Świętym i zaśpiewała hymn rozpoczynając od
słów: „Błogosławionaś ty między niewiastami”.
8 lipca: 5. Niedziela po Trójcy Świętej.
15 lipca: 6. Niedziela po Trójcy Świętej.
22 lipca: 7. Niedziela po Trójcy Świętej. Dzień Marii Magdaleny
– święto przypomina postać jednej z najwierniejszych uczennic Chrystusa.
25 lipca: Dzień Apostoła Jakuba Starszego – święto jednego
z dwunastu apostołów Jezusa. Według tradycji Jakub wraz
z bratem – Janem i Piotrem poniósł śmierć męczeńską
w 62. r. jako pierwszy z apostołów.
29 lipca: 8. Niedziela po Trójcy Świętej.
4. Rozważanie Słowa Bożego
– ks. mjr Sławomir Fonfara
5. Relacje z pracy kapelanów
ewangelickich i działalności EDW
8. Jedyny dzień w życiu czy zaklinanie
rzeczywistości? Rozmowa z Moniką
Bałacińską, psycholożką, właścicielką
jednej z warszawskich agencji ślubnych
12
10. Wydarzenia z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP
– ks. Adam Malina
12. Żołnierz na misji
Marsz pamięci generała-ewangelika
– sierż. szt. rez. Andrzej Korus
14. Jedynie Słowo
Pusty grób i zwykły chleb – Piotr Lorek
15. Okiem Cywila
Wakacyjne trudy – Rafał Ćwikowski
Przysięga – Marek Hause
16
Hasło miesiąca: „Jaką miarą mierzycie, taką wam odmierzą”. (Mk 4,24b)
– ks. Marcin Orawski
Nasi kapelani
– ks. ppor. rez. Mateusz Łaciak
16. Psycholog
Jak dbać o morale wojska – Czesław Dutkowski
Wielkie chwile w codzienności – Alina Knapik
18. Falerystyka
Odznaka Pamiątkowa PKW EUFOR/MTT
– sierż. szt. rez. Andrzej Korus
Współczesna historia
Luteranie na Nadodrzu – Karina Hübsch
19. Daty Historyczne – ks. Andrzej Komraus
Polecamy – Marek Hause
8
TEMAT NUMERU
Jedyny dzień w życiu
czy zaklinanie rzeczywistości?
Redaktor naczelny: ks. Marcin Orawski
Zastępca redaktora naczelnego: sierż. szt. rez. Andrzej Korus
Kolegium redakcyjne i stali współpracownicy: Grzegorz Mieczkowski, Anna Hopfer-Wola,
Piotr Lorek, Karina Hübsch, Rafał Ćwikowski, ks. Adam Malina, Marek Hause, Tadeusz Dytko,
Czesław Dutkowski, Alina Knapik, ks. Andrzej Komraus
Na okładce: Ślub kapelana EDW ks. por. SG Marcina Pysza z Pauliną Serlikowską. Fot. Archiwum EDW
Adres redakcji: 00-909 Warszawa, ul. Nowowiejska 26, tel.: 22 684 09 60, faks: 22 684 09 40,
e-mail: [email protected]
Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania,
zmiany śródtytułów i tytułów oraz skracania tekstów.
Skład, łamanie, opracowanie graficzne, druk oraz kolportaż: Drukarnia „TONO Bis”, Laski, ul. Brzozowa 75, 05-080 Izabelin. ISSN1898-598X
więcej na stronie: www.edw.wp.mil.pl
Fot. Archiwum EDW
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
Słowo
od redakcji
ks. Marcin Orawski
Różne szacunki wskazują, że nawet co trzecia para biorąca w Polsce ślub, po kilku latach się rozchodzi. Przyczyny
tego zjawiska są złożone. Wiele nieudanych małżeństw
zawieranych bywa zbyt szybko, pod wpływem chwilowych
emocji albo w przekonaniu, że druga szansa może się już
nie zdarzyć. Do tego dochodzi nieraz konieczność migracji
za pracą i związana z tym długotrwała rozłąka. Często
okazuje się, że po kilku latach życia razem, elementem
najmocniej wiążącym jest… trzydziestoletni kredyt hipoteczny. Z drugiej strony ceremonie ślubne przeżywają
renesans. Szczególnie w dużych miastach trzeba rezerwować sale bankietowe czy restauracje nawet dwa lata
wcześniej. Ceny szybują w górę, a chętnych nie brakuje.
Pojawiają się coraz bardziej szalone i ekstrawaganckie pomysły na scenariusz tego „jedynego dnia w życiu” – skok
na bungee, ślub pod wodą czy w pędzącej motorówce.
Paradoks? A może silenie się na oryginalność i ekscentryczność ma przykrywać wewnętrzną słabość i kruchość
związków? Może iluzja kipiącej od przepychu ceremonii
ma na celu maskowanie lęku przed wzięciem odpowie-
Nasi kapelani
dzialności za decyzje i zobowiązania? Odpowiedzi szukamy w rozmowie z Moniką Bałacińską, psycholożką, właścicielką jednej z agencji ślubnych w Warszawie. Zapraszamy do przeczytania wywiadu.
Obrzędy, przyrzeczenia, ślubowania. Przeżywamy je na
wielu płaszczyznach życia. Zwykle uznajemy je za niezbędne, bo podkreślają wejście w nowy etap czy przestrzeń
życiową. Wiele osób jednak konstatuje oficjalne konwenanse, widząc w nich niepotrzebny przerost formy nad
treścią. Czym ryzykujemy, próbując buntować się czasem
przeciw tradycji? Czy zyskujemy wolność? Czy może tylko
jedną tradycję zastępujemy inną? Do takich i wielu innych
pytań może skłaniać artykuł Aliny Knapik „Wielkie chwile codzienności”. Zapraszamy do rubryki psychologicznej.
A jeśli ktoś chciałby zastanowić się, dlaczego ludzie uwielbiają oficjalne ceremonie państwowe, kościelne, szkolne,
a jednocześnie mają skłonność do bagatelizowania zwykłej, codziennej niesłowności, polecamy krótki felieton
Marka Hause pt. „Przysięga”.
Bez wątpienia wielu z nas żyje oczekiwaniem na upragniony, letni urlop. Dla jednych będzie on udanym wypełnieniem kilkumiesięcznych planów, inni wrócą rozdrażnieni,
bo wydali masę pieniędzy, a musieli walczyć o skrawek
wolnego miejsca nad wodą albo słuchać potępieńczych
wrzasków dzieci z sąsiedniego grajdołka. A może da się
zaplanować odpoczynek tak, aby zminimalizować ryzyko
rozczarowania? Zainteresowanych zapraszamy do lektury
felietonu Rafała Ćwikowskiego „Wakacyjne trudy”.
Mamy nadzieję, że artykuły nowego numeru Wiary i Munduru umilą wakacyjne dni i staną się źródłem osobistych
refleksji. A tym, którzy lato muszą spędzić w pracy i na
służbie życzymy dodatkowo, by czas pełnienia obowiązków
upływał w pokoju. Niech dobry Bóg każdego otoczy opieką.
Wszystko, co stworzył Bóg, jest dobre,
nie należy odrzucać niczego,
co się przyjmuje z dziękczynieniem.
(1 Tm 4,4)
ks. ppor. rez.
Mateusz Łaciak
Gdy byliśmy dziećmi nieraz marzyliśmy o wspaniałej przyszłości. Oczami wyobraźni malowaliśmy swoje dorosłe
życie w najjaśniejszych barwach. Wykorzystując każdą
możliwość, staraliśmy się realizować nasz plan przyszłości.
Wkraczając w dorosłe życie, nie każdy mógł spełnić swoje
marzenia z przeszłości. Zapewne wpływ na to miało wiele
okoliczności i wydarzeń.
To prawda, że na wiele rzeczy w swoim życiu mamy wpływ.
Ale są i takie, na które nie mamy. Niejednokrotnie pewne sytuacje wywołują w nas bunt i brak zrozumienia. Nie
możemy pogodzić się z różnego rodzaju decyzjami, sytuacjami, opiniami, wydarzeniami. Powiemy – taka już natura ludzka. Lecz inaczej odpowiemy, gdy spojrzymy na to
z perspektywy człowieka, który pokłada nadzieję w Bogu.
W życiu są takie sytuacje, kiedy jesteśmy już „na kolanach”,
nie potrafimy się podnieść, ponieważ cios był oszałamiający, nokautujący nas i naszych najbliższych. Nie jesteśmy
w stanie dalej normalnie funkcjonować, a nasze życie wywrócone jest, przez krótszy lub dłuższy czas, do góry nogami.
Lecz przez wiele podobnych sytuacji Bóg pragnie hartować
naszą wiarę, zaufanie i oddanie. Często jest to trudne do
zrozumienia, lecz nauczmy się wszystko od Niego przyjmować z dziękczynieniem. Wtedy łatwiej będzie nam zrozumieć wiele spraw i delikatniej, mniej boleśnie przejdziemy
przez trudności, doświadczenia jakie przeżywamy w życiu.
Niech Bóg Wam błogosławi.
Ksiądz ppor. rez. Mateusz Łaciak – ur. 25 maja 1983 r. w Bielsku-Białej. Ukończył studia w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w 2008 r. Odbył roczne stypendium na Uniwersytecie w Lipsku – kierunek teologia ewangelicka. W 2008 r. ordynowany
na duchownego Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP. W 2011 r. ukończył kurs kadr rezerw oficerskich w Wyższej Szkole
Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu. W roku 2012 otrzymał stopień podporucznika. Od 2004 r. służy w Ewangelickim
Duszpasterstwie Wojskowym.
3
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
ROZWAŻANIE
SŁOWA
BOŻEGO
Pielęgnujmy miłość
i dbajmy o bliskich
I ponownie stwierdziłem następującą marność pod słońcem: oto jest ktoś samotny i nie ma nikogo przy sobie,
nie ma ani syna, ani brata; nie ma też końca jego trudu,
a jego oczy nie mogą się nasycić bogactwem. Pyta on: dla
kogo się trudzę i odmawiam sobie przyjemności? To również jest marnością i przykrą sprawą. Lepiej jest dwom
niż jednemu, mają bowiem dobrą zapłatę za swój trud:
bo jeżeli upadną, to jeden drugiego podniesie. Lecz biada
samotnemu gdy upadnie! Nie ma drugiego, który by go
podniósł. Także gdy dwaj razem leżą zagrzeją się; natomiast jak może jeden się zagrzać? A jeżeli jednego można
pokonać to we dwóch można się ostać; a sznur potrójny
nie tak łatwo zerwać. (Kz 4, 7-12)
W życiu zdarzają się sytuacje, które są mało znaczące.
Nie zapisują się w naszej pamięci. Zapominamy o nich
już po kilku dniach. Ale są też i takie, których nigdy nie
można zapomnieć. To wydarzenia zarówno radosne, jak
i smutne. Tak jest, że najlepiej zapamiętujemy to, co
bardzo bolało albo to, co było bardzo przyjemne. Jeżeli
w naszych związkach, małżeństwach wszystko dobrze się
układa, wtedy z pewnością chętnie wracamy pamięcią do
dnia ślubu, pierwszego spotkania, decyzji związania swego życia z miłą i ukochaną osobą.
Oczywiście ciężkie chwile, kryzysy są udziałem wszystkich
małżeństw. Dlatego tak ważne jest, by odnajdywać w sobie siły do ich pokonywania, by ciągle widzieć w sobie te
4
ks. mjr Sławomir Fonfara
same osoby, które kiedyś głęboko patrzyły sobie w oczy
i ślubowały wzajemną miłość i wierność małżeńską.
Dzisiaj można odnieść wrażenie, że ludzie, którzy decydują się na wspólne życie, gdy tylko pojawiają się pierwsze
trudności, bardzo szybko odchodzą. Zapominają o tym,
że w życiu różnie bywa, że życie nie zawsze jest proste
i łatwe. Dlatego warto ufać Bogu, w nim położyć swoją
nadzieję. Trzeba dziękować Bogu za każdy wspólnie przeżyty dzień i nie tracić cierpliwości, nie tracić zrozumienia
dla bliskich, nie rezygnować z tego, co udało się wspólnie zbudować. Łatwo jest wszystko zniszczyć, przekreślić,
trudniej przebaczyć i budować od nowa.
Bóg przychodzi nam z pomocą. Jego wolą jest, aby małżonkowie wzajemnie się miłowali i szanowali, aby szli
przez życie mimo trudności, wspierali się i podtrzymywali
w drodze. Już starotestamentowy król Salomon dostrzegał
tę biblijną i życiową prawdę, że niedobrze jest człowiekowi
samemu, że ciężko jest żyć w samotności, że prawie niemożliwe jest życie bez miłości, poczucia akceptacji i docenienia. Dlatego pisał: – Lepiej jest dwóm niż jednemu, (…)
gdy dwaj leżą razem zagrzeją się, i podkreślał, że jeżeli
jednego można pokonać, to dwóch już nie tak łatwo.
Poszukiwanie miłości, drugiego oddanego i czułego serca
jest wpisane w ludzką naturę, życie i dążenia. Dlatego
małżeństwo zawierają dwie osoby, świadome tego, że potrzebują się nawzajem, że pragną wspierać się i dawać
każdego dnia to, co mają najlepszego dla drugiej, ukochanej osoby.
W małżeństwie nie może być miejsca na egoizm i samolubstwo, szukanie tylko swego, bo wtedy zawsze ktoś
cierpi i jest poszkodowany. Aby obydwie strony były
szczęśliwe, realizowały się i dopomagały sobie wzajemnie
w swoich celach i dążeniach, potrzebna jest jednomyślność, odpowiedzialność, szacunek, zrozumienie, wiara
w siebie i w drugiego człowieka. To wszystko składa się na
miłość, której źródłem i dawcą jest Bóg. Jedynie On może
naszą ludzką miłość wesprzeć, wypełnić swoją obecnością. Jedynie On może w miłości nam dopomóc. Dlatego
chrześcijańscy małżonkowie miłują się i powierzają ciągle
Bożej opiece. Proszą Boga, aby wspierał ich miłość swoją
łaską, aby mogli każdego dnia coraz bardziej się miłować.
Małżonkowie, którzy wiedzą, że prawdziwa miłość jest
tylko z Boga proszą Go, aby towarzyszył im przez całe
życie, wspierał w wypełnianiu przysięgi miłości, wierności
i uczciwości, są wciąż otwarci na przyjęcie Jego pomocy,
nie zamkną przed Nim swojej duszy.
Chrześcijańscy małżonkowie świadomie i dobrowolnie oddają się sobie i ten dar przyjmują. W ten sposób wypełnia się obietnica Bożego błogosławieństwa i prowadzenia
w życiu pobożnego człowieka. Szczęśliwi są ci, którzy patrząc wstecz i ufając Bogu, mogą powierzyć Mu dalsze
swoje życie we dwoje, mogą dziękować za dzieci, wnuki
i korzystać z owoców swojego bogobojnego życia.
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
RELACJE Z PRACY
KAPELANÓW
EWANGELICKICH
I DZIAŁALNOŚCI
EDW
www.edw.wp.mil.pl
EDW w służbie Wojsku Polskiemu
W czwartek 22 marca br. w siedzibie Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego w Warszawie odbyło się sympozjum poświęcone historii i aktualnej działalności EDW.
Temat konferencji zorganizowanej przez Ewangelickiego Duszpasterstwo Wojskowe oraz Polskie Towarzystwo
Historyczne (Oddział Gorzów Wlkp.) brzmiał: „W służbie Wojsku Polskiemu na przestrzeni dziejów – tradycje
i współczesność Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego”.
Po powitaniu gości przez organizatorów Ewangelicki Biskup
Wojskowy ks. płk Mirosław Wola przedstawił w formie prezentacji multimedialnej aktualne formy działalności duszpasterstwa. Zwrócił uwagę na szeroki wachlarz działań
podejmowanych przez EDW, zarówno o charakterze wychowawczym i duszpasterskim w relacjach z żołnierzami,
jak i tych podejmowanych na niwie międzynarodowej.
Działalność ewangelickich kapelanów w Wojsku Polskim w
czasach II RP przedstawiła prof. dr hab. Zofia Waszkiewicz
z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Natomiast ich zaangażowaniu w siłach zbrojnych na Zachodzie poświęcony był
referat dr. hab. Jarosława Kłaczkowa (UMK). Współczesnymi dziejami Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego zajął się w swoim referacie ks. dr Krzysztof Rej, który szczegółowo przedstawił historię ponownego powołanie
do życia Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego po
45 latach przerwy w okresie PRL. Zainteresowanie uczestników wzbudził również referat dr.
Pawła Leszczyńskiego, w którym autor zarysował aktualnie obowiązujący status prawny EDW, proponując równocześnie kilka postulatów zmian legislacyjnych na przyszłość.
Sympozjum zostało objęte patronatem honorowym przez
Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Biskupa Kościoła
Ewangelicko-Augsburskiego w RP ks. Jerzego Samca.
Na podstawie relacji Pawła Leszczyńskiego
Ćwiczenia ratunkowe w Powidzu
W dniu 4 kwietnia br. o godzinie 11.00 na terenie Jednostki Wojskowej w Powidzu podczas kołowania doszło do
uszkodzenia samolotu transportowego C-130 Herkules,
w wyniku czego zapalił się silnik. Silny wiatr spowodował
rozprzestrzenienie się ognia na pobliski las. We wnętrzu
samolotu zostały uwięzione osoby z obsługi. Grupa Ratownictwa Lotniskowego i pozostałe zastępy Wojskowej Straży
Pożarnej przybyły na pomoc. Trzy osoby z załogi samolotu
opuściły maszynę doznając obrażeń, pozostałe dwie zostały uwięzione wewnątrz. Podczas prowadzenia akcji ratowniczo-gaśniczej opary toksycznych środków przemysło-
Ks. Tadeusz Jelinek (pierwszy z lewej) w czasie ćwiczeń
ratunkowych. Fot. KG PSP
wych spowodowały zatrucie 15 osób, które były w pobliżu.
W centrum tych wydarzeń był ks. mjr Tadeusz Jelinek.
Na szczęście to były ćwiczenia przeprowadzone przez 33.
Bazę Lotnictwa Transportowego, pod kryptonimem „Ratunek12”. Ćwiczenia miały na celu doskonalenie działań
Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego powiatu słupeckiego, gnieźnieńskiego, mogileńskiego oraz Szkoły
Aspirantów PSP z Poznania i grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej KM PSP z Poznania, podczas katastrofy lotniczej
oraz pożaru techniki lotniczej i kompleksu leśnego.
Źródło: KG PSP
W rocznicę śmierci ks. gen. bryg. Adama Pilcha
Uczestnicy sympozjum. Fot. Archiwum EDW
We wtorek 10 kwietnia br. minęła druga rocznica katastrofy polskiego Tu-154 w Smoleńsku. W imieniu księży kapelanów i pracowników cywilnych Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego Ewangelicki Biskup Wojskowy
ks. płk Mirosław Wola w towarzystwie Kierownika Działu
5
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
ni katyńskiej, złożono wiązanki kwiatów pod tablicą pamiątkową Marynarzy Polskich Zamordowanych na Wschodzie oraz przy frontonie budynku Dowództwa Marynarki
Wojennej. Odbyła się także modlitwa ekumeniczna w intencji oficerów pomordowanych m.in. w Katyniu, Charkowie, Miednoje.
Biskup płk Mirosław Wola oraz Waldemar Wąchała przy grobie
śp. ks. gen. bryg. Adama Pilcha. Fot. archiwum EDW
Administracyjno-Gospodarczego EDW Waldemara Wąchały udali się na grób śp. ks. gen. bryg. Adama Pilcha znajdujący się na cmentarzu ewangelicko-augsburskim przy
ul. Młynarskiej w Warszawie. Po odczytaniu fragmentu
psalmu i modlitwie, przedstawiciele złożyli na grobie okolicznościowy wieniec.
Na podstawie relacji EDW
Pamięci pomordowanych na wschodzie
Nabożeństwem ekumenicznym z udziałem chóru Missericordia oraz odsłonięciem tablicy upamiętniającej ofiary
katastrofy smoleńskiej zapoczątkowano w Koninie obchody Tygodnia Pamięci Zbrodni Katyńskich, który odbył się
w dniach 10-13 kwietnia br.
W ramach obchodów w konińskiej bibliotece miejskiej
otwarto wystawę zdjęć i dokumentów pochodzących od rodzin, których przodkowie zostali pomordowani na wschodzie wiosną 1940 r. Można było także obejrzeć prezentację filmów projektu edukacyjnego „Katyń – pamiętamy”.
W największej sali kina konińskiego odbyła się otwarta
sesja popularnonaukowa „Zbrodnia Katyńska – Pamięć
i Świadomość” skierowana do nauczycieli, młodzieży i zainteresowanych. Ostatniego dnia miał miejsce apel poległych i modlitwa ekumeniczna na Skwerze Pamięci Ofiar
Zbrodni Katyńskiej. Odbyła się także uroczystość ekumeniczna w kościele p.w. Maksymiliana Kolbe, gdzie kazanie
wygłosił ks. mjr Tadeusz Jelinek.
W gdyńskich uroczystościach wziął udział ks. kmdr por.
Marcin Pilch. W dniu 13 kwietnia br., w 72. rocznicę zbrod-
Relacje z pracy kapelanów EDW\04. Ks. mjr Tadeusz Jelinek
przemawia w czasie Dni Katyńskich w Koninie. Fot. archiwum EDW
6
Ks. kmdr por. Marcin Pilch (drugi z lewej)
w czasie uroczystości w Gdyni. Fot. archiwum EDW
Kolejna część uroczystości odbyła się na terenie Cmentarza
Wojennego w Gdyni Redłowie, gdzie także odbyła się modlitwa ekumeniczna w intencji ofiar zbrodni i ich rodzin.
Na podstawie relacji EDW
Wojsko z młodzieżą
W dniach 27-30 kwietnia w Poznaniu odbyły się pierwsze
Międzynarodowe Mistrzostwa Młodzieży Ewangelickiej.
Dzięki uprzejmości komendanta Centrum Szkolenia Wojsk
Lądowych płk. Zbigniewa Grzesiczaka w imprezie wzięli
udział żołnierze CSWL i Szkoły Podoficerskiej w Poznaniu.
Młodzież mogła obejrzeć sprzęt wojskowy (jak np.: HMMXV
oraz samochód saperski), porozmawiać z żołnierzami, skorzystać z trenażera oraz z symulatora strzelań „cyklop”,
który wzbudzał największe zainteresowanie. Kontakt i zabezpieczenie od strony EDW pełnił ks. por. Tomasz Wola.
W zawodach wzięło udział blisko 300 uczestników reprezentujących drużyny młodzieżowe z terenu całej Polski.
W oficjalnym rozpoczęciu MMME, oprócz biskupa Kościoła
ks. Jerzego Samca i gospodarza Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej bp. prof. Marcina Hintza, udział wziął bp płk
Mirosław Wola. Na podstawie relacji EDW
Biskup płk Mirosław Wola przemawia w czasie inauguracji MMME
2012 w Poznaniu. Fot. archiwum EDW
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
Uroczystości Dnia Flagi RP oraz Konstytucji 3 Maja
W samo południe 2 maja br., przy dźwiękach hymnu państwowego, w obecności najwyższych władz państwowych,
na maszt przed Pałacem Prezydenckim została uroczyście wciągnięta flaga państwowa. Była to oficjalna część
obchodów ustanowionego w 2004 r. Dnia Flagi RP. Dzień
później miały miejsce obchody 221. rocznicy uchwalenia
Konstytucji 3 Maja. Poprzedziła je msza święta w Archikatedrze Świętego Jana Chrzciciela, po czym centralne uroczystości odbyły się na Placu Zamkowym w Warszawie.
W obu uroczystościach udział wzięli m.in. prezydent RP
Bronisław Komorowski, minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, szef Sztabu Generalnego WP generał
Mieczysław Cieniuch, kadra dowódcza WP, przedstawiciele
Sejmu i Senatu, władz państwowych i samorządowych,
duchowieństwa, organizacji polonijnych i młodzieżowych.
Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe w czasie obu
uroczystości reprezentował Ewangelicki Biskup Wojskowy
ks. płk Mirosław Wola.
Źródło: DPI MON
Święto SG w Ustroniu. Od lewej ks. por. SG Marcin Pysz,
ks. dziekan Peter Jentsch, ks. radca Piotr Wowry,
ks. kpt. Kornel Undas. Fot. st. szer. Mariusz Jaworski
granych przez Orkiestrę Reprezentacyjną SG w kierunku
ustrońskiego rynku ruszyła kolumna marszowa. Tam orkiestra zagrała krótki koncert i dała pokaz musztry paradnej.
Ostatnim punktem uroczystości było spotkanie rodzin na
górze Równica, gdzie w starym schronisku uczestnicy zostali podjęci obiadem. Najwytrwalsi pozostali jeszcze przy
ognisku słuchając muzyki i prowadzając rozmowy.
Na podstawie relacji ks. mjr. SG Kornela Undasa
XIV Konferencja Kapelanów Krajów Nadbałtyckich
W czasie święta Konstytucji 3 Maja przemawia prezydent RP
Bronisław Komorowski. Fot. DPI MON
Święto Pograniczników
21. rocznica powołania Straży Granicznej stała się okazją
do świętowania, w które w dniu 13 maja br. włączył się
Dekanat Ewangelicki SG. Już po raz jedenasty na ekumeniczne spotkanie do Ustronia z wielu placówek Śląskiego
Oddziału SG przybyli pracownicy i funkcjonariusze różnych
wyznań, na czele z komendantem płk. SG Wojciechem
Skowronkiem. Zaproszenie przyjęli także funkcjonariusze
Oddziału Warmińsko-Mazurskiego, Karpackiego – na czele
z komendantem płk. SG Januszem Cinciałą – oraz kapelani Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego.
Uroczystość rozpoczęła się nabożeństwem w kościele ap.
Jakuba Starszego w Ustroniu, w czasie którego wystąpił
chór miejscowej parafii pod dyrekcją Krystyny Gibiec. Zagrała także Orkiestra Reprezentacyjna SG z Nowego Sącza pod batutą kpt. Leszka Mieczkowskiego. Słowo Boże zwiastował Ewangelicki Biskup Wojskowy
i Straży Granicznej ks. płk Mirosław Wola. Przed błogosławieństwem końcowym pozdrowienia w imieniu Ewangelickiego Duszpasterstwa Policji Federalnej Niemiec przekazał
ks. dziekan Peter Jentsch. Zostały odczytane także słowa
pozdrowienia Biskupa Polowego WP i SG bp. Józefa Guzdka oraz Dziekana SG ks. prałata dr. płk. Zbigniewa Kępy.
Po nabożeństwie, w asyście policji oraz w rytm utworów
W dniach 17-20 maja w Tartu (Estonia) odbyła się kolejna
– XIV Konferencja Kapelanów Krajów Nadbałtyckich. Tegoroczne spotkanie było poświęcone zarządzaniu konfliktami. Wykłady poprowadził prof. Tonu Lehtsaar, psycholog religii z wydziału teologicznego Uniwersytetu w Tartu.
Konferencja zgromadziła około sześćdziesięciu przedstawicieli armii i duszpasterstw ewangelickich z krajów leżących nad Bałtykiem. Oprócz interesujących wykładów
i dyskusji uczestnicy mogli poznać historię uniwersyteckiego miasta Tartu (wcześniej Dorpat) oraz wziąć udział
w nabożeństwie w kościele św. Jana. Polskie Ewangelickie
Duszpasterstwo Wojskowe, które w 2014 r. przyjęło organizację konferencji, oprócz biskupa płk. Mirosława Woli
reprezentowali: ks. por. Tomasz Wola oraz ks. kmdr por.
Marcin Pilch.
Na podstawie relacji EDW
W czasie konferencji w Estonii (od lewej) ks. por. Tomasz Wola,
bp płk Mirosław Wola, ks. kmdr Marcin Pilch
7
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
Jedyny dzień w życiu
czy zaklinanie
rzeczywistości?
Rozmowa z Moniką Bałacińską, psycholożką,
właścicielką jednej z warszawskich agencji ślubnych
Mamy czas miesięcy z literą „r”. Szaleństwo ślubne. A my spotykamy się dwa dni po ukazaniu się
w poczytnym tygodniku badań potwierdzających
smutną prawdę, że co trzecie polskie małżeństwo
się rozpada.
To prawda. Najczęściej rozpadają się kilkuletnie związki
ludzi w wieku około czterdziestki – zawierane za młodu,
przypadkowo lub szybko. Problem dotyczy także tych
z ponad dwudziestoletnim stażem, z odchowanymi dziećmi. W pewnym momencie okazuje się, że tak naprawdę nic ich ze sobą nie łączy, a wspólne zadanie, jakim
było wychowanie dzieci, zostało wykonane. Można odejść.
Smutne, ale prawdziwe.
Na przekór wszystkiemu organizujemy jednak wystawne przyjęcia, przekonując siebie samych, że to
„jedyny taki dzień w życiu”?
Zaklinamy rzeczywistość. Chcielibyśmy, żeby tak było.
Reszta to reklama. W Polsce rozkwita rynek ślubny. W tej
branży nie ma kryzysu i nie oszczędza się na niczym. Zdarzają się ludzie zaciągający kredyt na wystawny ślub i wesele. Wolą też poczekać rok, dwa i zaoszczędzić, ale zrealizować swoje marzenia. Taka bajka o królewnie i księciu na
jeden dzień. Kobiety są bardziej skłonne do idealizowania
partnera. Wierzą, że to ten jedyny, na zawsze. To kobiety
najczęściej wymagają odpowiedniej „oprawy”, huczności.
Dalej obowiązuje zasada „zastaw się a postaw się”. Rodzice jeszcze to podsycają. Koleżanka miała trzystu gości? To
ty będziesz miała trzystu pięćdziesięciu!
Z jakich powodów dzisiejsi ludzie się pobierają?
Jest ich wiele. Ja na swój użytek w pracy podzieliłam ich na
tzw. trzy kategorie. Pierwsza z nich to ludzie pobierający
się z miłości. To widać na pierwszy rzut oka. Są dla siebie
czuli, uważni, zaangażowani w związek, dbają o swojego
partnera, szanują swoje poglądy. Druga kategoria to ludzie będący razem „przez zasiedzenie”. Żyją ze sobą tak
długo, że postanawiają sformalizować związek, ale z przyczyn bardziej urzędowych lub kredytowych. Często planują dziecko i krewni wywierają presję wspólnego nazwiska.
Działają według zasady, że coś z tym trzeba zrobić. Trzecia
grupa to tzw. desperaci. Najczęściej są już dojrzali, mają
8
pracę, poukładane życie zawodowe i nagle okazuje się,
że obok nie ma nikogo, z kim można by dzielić sukces.
A lata mijają. Czas płynie nieubłaganie, szczególnie dla
kobiet. Wtedy rozpaczliwie szukamy kogokolwiek, byle
tylko nie być w pojedynkę. Obniżamy pułap oczekiwania
wobec drugiej osoby i bierzemy, co się nawinie. Na związki
rozsądku na szczęście nie trafiam zbyt często. Jeden raz
pobierałam parę, w której oboje pochodzili z zamożnych
rodzin i celem związku było połączenie fortun. Mało to było
romantyczne, przypominało mi bardziej fuzję spółek.
Kiedyś, żeby mieszkać ze sobą, przynajmniej
w mniejszych miejscowościach, trzeba było się pobrać. Dzisiaj niesformalizowane życie we dwoje to
już norma. Jak się pani wydaje, czy ten czas wspólnego poznawania się przed ślubem jest potrzebny?
Czy lepiej zaryzykować i brać „kota w worku”?
Nie ma na to jednej, uniwersalnej odpowiedzi. Księża często sugerują, żeby najpierw wziąć ślub. Jednak z moich
osobistych doświadczeń oraz obserwacji klientów wynika,
że ten czas jest niezbędny. Czas randek i spotkań to za
mało, żeby się nauczyć siebie. Trzeba się zobaczyć rano,
trzeba zjeść razem śniadanie, trzeba pochorować razem,
trzeba zobaczyć, czy akceptujemy swoje przyzwyczajenia. Czy wyciskam tubkę pasty od końca czy od środka?
Czy porozrzucane skarpetki i kupka prania przed pralką
jest dla mnie na dłuższą metę do wytrzymania? Jest trochę prawdy w powiedzeniu, że coś, co cię teraz delikatnie
ociera, za pięć lat będzie tarło, później zacznie gnieść…
Pojawiają się dzieci, nowe obowiązki. W małżeństwie
utykamy w banałach, na codzienności i nieumiejętności
zaakceptowania drugiej osoby. Jeśli myślimy poważnie
o związku, trzeba się upewnić, że potrafimy razem żyć
pod jednym dachem. Jak w akademiku. Są koledzy od
piłki, od notatek, od fajnych imprez, ale nie z każdym da
się wytrzymać w tym samym pokoju.
„I że cię nie opuszczę aż do śmierci”, „w zdrowiu
i chorobie” to fragmenty przysięgi małżeńskiej. Co
decyduje o trwałości związku? Czy jest pani w stanie określić, jaką szansę na przetrwanie ma para,
która przychodzi w sprawie ślubu?
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
Ja spotykam już narzeczonych w euforii. Hormony szczęścia szaleją i to nie jest czas na refleksję. Nie ma takiej
siły ani rzeczy, która byłaby w stanie ich odwieść od zamiaru pobrania się. Tymczasem już podczas wyboru koloru serwetek widzę, że różnią się diametralnie. Ona – blady
róż, on – głębokie bordo. Zdarza się, że mają zupełnie
różne koncepcje ślubu. Każdy ciągnie w swoją stronę
i nikt nie chce ustąpić. Na tej banalnej podstawie można
poobserwować dojrzałość ludzi, umiejętność negocjowania, szukania kompromisu i gotowości do ustępstw, które
w związku będą nieodzowne. Ludzie niestety, często nie
znają samych siebie. Nie wiedzą, czego chcą i liczą, że
ta druga osoba to odgadnie lub spełni. Moim skromnym
zdaniem, im dojrzalsza, samoświadoma jednostka, tym
większa szansa na trwały związek. Nie popada tak często w skrajności, nie idzie na skróty, szanuje czas swój
i drugiej osoby. Zna siebie, ceni swoją wartość. Ludzie
w dzisiejszych czasach chyba nie powinni pobierać się
przed trzydziestką (śmiech).
Jesteśmy mniej dojrzali niż nasi rodzice?
Na pewno. Poza tym mamy większe możliwości. Wyjeżdżamy z rodzinnych stron, uczymy się daleko od domu,
stypendia, wymiany, ciekawa praca. Niechętnie rezygnujemy z przyjemności bycia singlem. To szerszy temat o
pokoleniu dorosłych jedynaków.
Natomiast obserwuję zjawisko, że pobieramy się tylko na
dobre. W ogóle, nawet nie dopuszczamy myśli, że może
się nam coś przydarzyć złego. Idziemy jasną, słoneczną
drogą, młodzi, zdrowi, piękni, uśmiechnięci i bogaci. To
nastawienie kreowane przez dzisiejszy świat reklam jest
coraz bardziej powszechne wśród młodych ludzi.
Porozmawiajmy teraz o formie. Czy nadal chętnie
bierzemy ślub kościelny? Czy ten ślub musi być w
kościele?
Tak, ale już nie musi to być nasza parafia. Jesteśmy coraz
bardziej otwarci i wymagający. Wybieramy ładny kościół
lub kościół dla nas sentymentalny. Wybieramy też kaznodzieję. Wbrew pozorom ludzie słuchają kazań i wybierają
tego, który mówi dla nich i do nich. Mówi o życiu takim, jakie jest, a nie o abstrakcie. Są księża, których po prostu nie
da się nie słuchać. To największa sztuka prowadzić życie
z Bogiem na co dzień, żyć w zgodzie z sobą i Bogiem każdego dnia. I w środę, i w piątek, a nie tylko w niedzielę. Tu
widzę dużą przewagę księży ewangelickich. Oni mają rodziny, im można wierzyć. Oni to sami przeżywają. Jeśli mają
odwagę o tym mówić, o swoich wzlotach, ale i upadkach,
to ludzie będą ich słuchać. I słuchają, coraz chętniej.
Nie ma sensu wtłaczać ludziom Boga na siłę. Kijem i pastorałem. Wyśrubowanymi normami etyczno-moralnymi,
które nijak się mają do rzeczywistości. Kościół rzymskokatolicki zaostrza wymagania co do długości trwania narzeczeństwa, ilości spotkań na naukach przedmałżeńskich,
ale to nie są według mnie środki zachęcające. One raczej
odstraszają i powodują, że coraz liczniejsza grupa ludzi
decyduje się na śluby cywilne lub tzw. humanistyczne. To
są śluby ludzi, dla których Bóg nie kojarzy się od razu i
tylko z Kościołem rzymskokatolickim.
Odbywał się kiedyś u pani ślub ekumeniczny?
Jeszcze nie. Zdarza się, że obcokrajowiec jest innego wyznania, ale zwykle zwycięża opcja panny młodej, jako „nasza”, „polska”. To też jednak powoli będzie się zmieniać.
Ludzie po rozwodach, czując gorycz porażki, są odsuwani
od ołtarza, nie mogą brać udziału w sakramencie. Jak im
się jeszcze uda w życiu poznać wartościową osobę, to nie
mogą ponownie się pobrać. Bywają traktowani z góry, jako
związek drugiej kategorii, mimo że częściej jest bardziej
przemyślany! Dla kogoś wierzącego to naprawdę jest problem i on poszuka miejsca dla siebie gdzie indziej. Gdzieś,
gdzie mu będzie dobrze, gdzie go przygarną, pocieszą i
dadzą żyć według zasad, które są dla niego ważne. Nikt
nie chce być wykluczany. Jezus przecież też zapraszał, a
nie odsyłał z kwitkiem.
To na koniec proszę powiedzieć, co pani myśli o pomysłach na szalone śluby? Na plaży, pod wodą? Organizowała pani takie?
Tak, organizowałam ślub w balonie dla dwojga strażaków.
Mieli wspólną pasję i chcieli uczcić ten dzień w bliski sobie sposób. To było fajne i ciekawe. Nie lubię natomiast
pomysłów typu przelot helikopterem na Wisłą, ślub w motorówce kogoś, kto nie potrafi pływać czy hummer na Krakowskim Przedmieściu. To jest na pokaz i jeśli mogę, to
odwodzę klientów od takich działań. Niech to będzie dzień
szczególny, wyjątkowy, inny od wszystkich, ale nie tylko
pod względem konsumpcyjnym. Duchowym także.
Rozmawiała Anna Hopfer-Wola
9
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
WYDARZENIA Z KOŚCIOŁA EWANGELICKO-AUGS
www.luteranie.pl
Zmarł śp. Bogusław Mec
W piątek 16 marca br. na cmentarzu
w Łodzi odbył się pogrzeb śp. Bogusława Meca, piosenkarza, kompozytora, plastyka, członka parafii luterańskiej w Tomaszowie Mazowieckim.
Żegnała go rodzina, przyjaciele,
przedstawiciele władz i wielbiciele
jego talentu. Ewangelickie uroczystości żałobne prowadzili ks. Roman
Pawlas z Tomaszowa Mazowieckiego
i ks. Michał Makula z Łodzi, a w ekumenicznej modlitwie towarzyszyli im
księża rzymskokatoliccy.
Zjazd Gnieźnieński
W dniach 16-18 marca 2012 r.
w Gnieźnie, z udziałem wybitnych
osobistości Kościołów chrześcijańskich, nauki i przedstawicieli państwa, odbył się IX
Zjazd Gnieźnieński pod hasłem: „Europa obywatelska.
Rola i miejsce chrześcijan”.
Zjazdy
Gnieźnieńskie
to
miejsce spotkań chrześcijan z Europy ŚrodkowoWschodniej, którzy poprzez
wykłady, dyskusje, warsztaty
i modlitwę wyrażają swoją odpowiedzialność za przyszłość kontynentu.
Tegoroczne spotkanie odbywało się
w 1012. rocznicę I Zjazdu Gnieźnieńskiego. Kościół ewangelickoaugsburski reprezentowali m.in. bp
Tadeusz Szurman, ks. prof. Bogusław Milerski, Wanda Falk, ks. Ireneusz Lukas, ks. Robert Sitarek.
10
sobotnich obrad miały miejsce wybory prezesa Synodu oraz radców Rady
Synodalnej. W wyniku głosowania
prezesem Synodu został wybrany ks.
Grzegorz Giemza, dyrektor Centrum
Misji i Ewangelizacji w Dzięgielowie.
Do Rady Synodalnej zostali wybrani:
ks. Edwin Pech i ks. Marek J. Uglorz
(radcy duchowni) oraz Maria Czudek
i Marek Cieślar (radcy świeccy).
Rozstrzygnięcie konkursu
biblijnego
Oprócz części wyborczej synodałowie zajęli się także innymi sprawami,
związanymi z życiem Kościoła. Synod m.in. ratyfikował „Porozumienie
o wzajemnym dopuszczaniu wiernych do czynnego korzystania z praw
i obowiązków wynikających z udziału
w życiu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i Kościoła Ewangelicko-Reformowanego”.
W piątek 23 marca br., po długotrwałej chorobie, zmarł śp. ks. Tadeusz
Raszyk, urodzony w 1948 r. w Goleszowie długoletni proboszcz Parafii
Ewangelicko-Augsburskiej w Poznaniu, były zwierzchnik Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej (1986-1992).
Zmarły był budowniczym centrum
parafialnego w Poznaniu oraz mieszczącego się w nim kościoła Łaski Bożej. Uroczystości żałobne, którym
przewodniczył bp Jerzy Samiec odbyły się 30 marca w Poznaniu. Ksiądz
Raszyk został pochowany przy kościele Łaski Bożej.
Fot. luteranie.pl
W pierwszy piątek marca, zgodnie
z
kilkudziesięcioletnią
tradycją,
w wielu kościołach zorganizowano
nabożeństwa z okazji Światowego
Dnia Modlitwy. Są to ekumeniczne
spotkania modlitewne prowadzone
przez kobiety. Program przygotowują zespoły robocze z różnych krajów.
W 2012 r. liturgia nabożeństwa została napisana przez chrześcijanki
z Malezji, a hasłem przewodnim było
modlitewne zawołanie „Niech zapanuje sprawiedliwość”.
Zmarł śp. ks. Tadeusz Raszyk
Finał piątej edycji Ogólnopolskiego
Konkursu Biblijnego „Sola Scriptura
2012” odbył się w sobotę 24 marca
br. w Bielsku-Białej. Tegoroczny konkurs przebiegał pod hasłem „Nowe
wyzwania wobec królów i narodu –
Samuel, Saul, Dawid” i obejmował
zakres 1. Księgi Samuelowej oraz
2. Księgi Samuelowej 1-19. W trzech
etapach konkursu uczestniczyło łącznie 750 dzieci i młodzieży. Podczas
finału rozstrzygnięto także konkurs
plastyczny pt. „Życie Saula i Dawida”
dla dzieci z klas 1-3.
Jubileusz „Augustany”
i nagrody im. Leopolda Otto
Fot. luteranie.pl
Światowy Dzień Modlitwy
Pierwsza sesja Synodu
Kościoła
Nabożeństwo w warszawskim kościele św. Trójcy otwarło pierwszą sesję
XIII Synodu Kościoła EwangelickoAugsburskiego w RP, który odbył się
w dniach 14-15 kwietnia br. W czasie
W piątek 20 kwietnia br. w Bielsku-Białej odbyła się uroczystość
jubileuszu 20-lecia Wydawnictwa
Augustana, drukarni – Ośrodka Wydawniczego „Augustana” oraz budynku o tej nazwie, miejsca spotkań
chrześcijan różnych wyznań, religii
oraz niewierzących. Do zebranych
przemówił biskup Kościoła Jerzy Samiec, gratulując dorobku i dziękując
osobom, które przyczyniły się do powstania, obecnego stanu oraz osiągnięć tej potrójnej instytucji: bp. Janowi Szarkowi, dyrektor Ewie Sum,
ks. Manfredowi Uglorzowi i ks. Jerzemu Belowowi.
Ważnym punktem jubileuszu było
wręczenie Nagród im. Leopolda Otto,
przyznawanych od 10 lat przez ogólnopolski dwutygodnik „Zwiastun
Ewangelicki”. Tegoroczne nagrody
kapituła przyznała za odtworzenie po
1989 r. i rozwój szkolnictwa ewan-
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
SBURSKIEGO W POLSCE
ks. Adam Malina
Święta muzyki kościelnej
Na przełomie kwietnia i maja br. na
terenie wszystkich diecezji odbyły
się święta pieśni, muzyki i chórów.
W Pszczynie diecezjalne spotkanie
chórzystów z terenu Diecezji Katowickiej miało miejsce 22 kwietnia,
a uczestniczyło w nim dziewiętnaście chórów, razem blisko 500 chórzystów. Po nabożeństwie i koncercie
odbyła się również biesiada chóralna
w niedalekich Kobielicach. Tej samej niedzieli w kościele Jezusowym
w Cieszynie miało miejsce kolejne
Nowy rektor ChAT
W dniu 10 maja br. Uczelniane Kolegium Elektorów Chrześcijańskiej
Akademii Teologicznej w Warszawie
dokonało wyboru rektora uczelni na
kadencję 2012-2016. Został nim ks.
prof. dr hab. Bogusław Milerski z Kościoła
ewangelicko-augsburskiego.
Kolegium jednogłośnie poparło kandydaturę ks. prof. Milerskiego na to
stanowisko. Rektor-elekt ma 45 lat
i będzie jednym z najmłodszych rektorów uczelni w Polsce. Dotychczas
zajmował stanowisko prorektora ds.
studenckich i dydaktycznych ChAT.
Jest absolwentem Chrześcijańskiej
Akademii Teologicznej w Warszawie
oraz Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Fot. luteranie.pl
Noc otwartych kościołów
muzyczne wydarzenie. Na doroczne
święto pieśni przyjechało do Cieszyna 18 chórów z Diecezji Cieszyńskiej.
W czasie zjazdu połączone chóry zaśpiewały na schodach cieszyńskiego
kościoła pieśń Jana Gawlasa „Zbawczą potęgą”. Z kolei 6 maja, w niedzielę Cantate, do Kocioła Pokoju
Noc Muzeów to wydarzenie o zasięgu
międzynarodowym. W Polsce coraz
więcej miast włącza się w to kulturalne przedsięwzięcie. Jego aktywnymi
organizatorami stają się również parafie luterańskie.
W tym roku po raz pierwszy w tej akcji wzięła udział trójmiejska parafia
z Sopotu. Kościół ewangelicki przy pl.
ks. Otto Bowiena odwiedziło ok. 300
osób. Na ten wieczór przygotowano
specjalny program, na który składały się m.in.: mini koncerty muzyki
organowej oraz śpiew solowy przy
akompaniamencie organów. Przez
cały czas trwania akcji odwiedzający sopocką świątynię mogli zwiedzić
wystawę pt. „Jan Bugenhagen – Doctor Pomeranus” i zobaczyć projekcje
multimedialne.
Z kolei Parafia św. Mateusza w Łodzi
już po raz drugi włączyła się do akcji Noc Muzeów. Współorganizatorem
wydarzenia była łódzka Akademia
Muzyczna. O każdej pełnej godzinie
rozpoczynał się kwadrans muzyki
organowej, a po każdej prezentacji
organowej historię ewangelicyzmu
i zasady wiary przedstawiał proboszcz
parafii ks. Michał Makula. Zwiedzający mogli wejść na wieżę kościoła
i poznać miejsca, które na co dzień są
niedostępne. Parafia zapraszała też
do obejrzenia wystawy fotograficznej pt. „Kamienie pamięci”. Prezentowała ona zapomniane cmentarze
ewangelickie dawnego województwa
łódzkiego. W tym roku progi kościoła św. Mateusza przekroczyło ponad
3,5 tysiąca osób.
Ponad 3 tysiące osób odwiedziło warszawski kościół Świętej Trójcy. W podziemiach kościoła odbył się wernisaż wystawy prac studentów Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie
pt.: „Gdzie jest brat twój?” W trakcie
Nocy Muzeów studenci Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina
w Warszawie wykonali mini-koncerty organowe. Punktualnie o północy
rozpoczęła się wieczorna modlitwa,
w której wzięło udział ok. 120 osób.
Wieczornej modlitwie przewodniczył
ks. Piotr Gaś.
Fot. trojca.waw.pl
gelickiego: Towarzystwu Szkolnemu
im. Mikołaja Reja z Bielska-Białej,
Towarzystwu Ewangelickiemu im.
ks. Franciszka Michejdy z Cieszyna,
Ewangelickiemu Towarzystwu Edukacyjnemu z Gliwic, Fundacji Edukacyjnej im. Jerzego S. Bandtkiego
z Krakowa, Ewangelickiemu Centrum
Diakonii i Edukacji im. ks. Marcina
Lutra z Wrocławia.
Fot. Iwona Orawska
Fot. zwiastun.pl
w Jaworze zjechały chóry Diecezji
Wrocławskiej. Gościem zjazdu był ks.
prof. Marek Jerzy Uglorz, który wygłosił kazanie.
11
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
Żołnierz
na misji
Andrzej Korus
Marsz pamięci generała-ewangelika
W dniu 4 maja br. minęła 93. rocznica katastrofy lotniczej w miejscowości Ivanka pri Dunaji, w której zginął Milan Rastislav Štefánik - generał armii francuskiej, twórca
Legionu Czechosłowackiego, bohater narodowy dla Czechów i Słowaków, ewangelik. Dla uczczenia tej rocznicy,
5 maja br. w miejscowości Senec k. Bratysławy, odbył się
1. Marsz Wojskowy, którego głównym organizatorem było
Stowarzyszenie Legionistów (Československă Obec Legionărska), oddział w Senec.
Udział w marszu zgłosiła drużyna weteranów misji pokojowych UN z Wrocławia. W jej składzie był przedstawiciel
Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego, uczestnik
wielu misji pokojowych ONZ – sierż. szt. rez. Andrzej Korus, autor relacji.
z tysiącem odznak wyglądali malowniczo. Nie pierwszej
już młodości, ale z młodzieńczym wigorem prezentowali
swoje maszyny i… dziewczyny, jeżdżąc z charakterystycznym odgłosem a’la „RUDY 102” po terenie ośrodka. Poszliśmy więc do bungalowu boczną drogą.
Z nadzieją w sercach na ładną pogodę obudziliśmy się
już o 5 rano. Szybkie parę kęsów (żeby w brzuchu nie
nosić) i jesteśmy gotowi. Na miejscu startu kłębił się tłum
cywilno-wojskowy, ze zdecydowaną przewagą tego ostatniego. Jak zwykle na takich marszach, dużo wojskowej
młodzieży ze szkół oficerskich. Kolorowe flagi, różne mundury, emblematy i dystynkcje. Atmosfera super! Już dla
niej warto przyjechać. Organizatorzy ze Stowarzyszenia
Legionistów byli ubrani w historyczne mundury Legionu
Czechosłowackiego. Była także drużyna czeskiej Służby
Więziennej, tyle że bez podopiecznych.
Marsz rozpoczęła krótka informacja o generale Štefániku,
wygłoszona przez komandora marszu – Miroslava Bilsky’ego oraz płk. rez. dr. Milana Pika.
Wreszcie ruszamy w trasę. Wraz z nami maszeruje Pavol
Kanil - były minister obrony Słowacji. Po opuszczeniu miasta wchodzimy na polną drogę. Olbrzymie kałuże, które
***
Do miejscowości Senec, gdzie znajdował się punkt startu,
nasza drużyna dotarła bez przeszkód w godzinach popołudniowych. Niestety, coraz gorsza pogoda nie wróżyła
ładnego piątku. Dzień spędziliśmy w bungalowie i w czasie krótkiego popołudniowego rozpogodzenia zwiedziliśmy Senec. Wracając do bungalowu, natknęliśmy się na
bariery zagradzające wstęp do ośrodka. Okazało się, że
właśnie rozpoczął się zlot motocyklistów z klubu Red Barons. Chłopy jak dęby, motocykle jak czołgi, dudnienie jak
w czasie nawałnicy artyleryjskiej. W skórzanych kurtkach
Na mecie. Miroslav Bilsky w historycznym mundurze Legionu
Czechosłowackiego, po jego lewej stronie - minister Pavel Kanil
Na trasie 1. Marszu Wojskowego
12
co chwila trzeba omijać oraz kilogramy klejącego się do
butów błota, to efekt kilkudniowych opadów. Przepiękna
pogoda i ładne widoki. Wkrótce robi się gorąco, temperatura ok. 25°C. Mijamy zadbane wioski pozdrawiani przez
miejscowych. Po około 15 km dochodzimy do Ivanka
pri Dunaji.
Pomnik generała ma kształt kilkumetrowej piramidy z tablicą pamiątkową pośrodku. Wokół świeże wieńce i kwiaty.
Tutaj przed dziewięćdziesięcioma trzema laty generał zakończył swoje niezwykłe życie. Przeżył niespełna 39 lat.
Co chwilę przelatują nad nami ogromne samoloty. Jedne
startują, inne lądują. Tuż obok znajduje się lotnisko imie-
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
nia generała Štefánika. Powoli dochodzą pozostali uczestnicy marszu. Fotografie przy pomniku, sztandary, kwiaty,
krótkie przemówienie i wojskowe honory. Jeszcze ostatnie
spojrzenie na okolice i symboliczną mogiłę generała. „Żegnaj generale, śpij spokojnie, będziemy o tobie pamiętać.”
Jesteśmy w naszym bungalowie. Szybki prysznic i ubieramy się w nasze galowe ubrania. Jedziemy samochodem
na miejsce zakończenia. Tam odbieramy dyplomy uczestnictwa w marszu i medale. Uścisk dłoni komandora marszu Miroslava Bilsky’ego i organizatora Pavlo Marko. Z dy-
plomu spogląda na nas twarz generała Štefánika. Widać
wielką charyzmę bijącą z jego twarzy. Na medalu widnieje
tak bardzo ewangelicka dewiza generała: „Verit-MilovaťPracovať” („Wierzyć-Kochać-Pracować”).
Sierż. szt. rez. Andrzej Korus – były żołnierz 1. Pułku Zabezpieczenia (Warszawa-Oleśnica), Sekretarz Zarządu Koła Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ we Wrocławiu.
Generał Milan Ratislav Štefánik
Milan Rastislav Štefánik urodził
się 21 lipca 1880 r. w miejscowości Košariská w ówczesnym
Królestwie Węgier. Był wyznania ewangelicko-augsburskiego.
W młodości zainteresował się
astronomią. Podążając w tym
kierunku, studiował w Pradze
i w Paryżu. Późniejsze lata to
uczestnictwo w obserwacjach
m.in. komety Halleya oraz
Słońca. Dzięki swoim zainteresowaniom miał możliwość zwiedzenia wielu obserwatoriów na świecie. Odwiedził Ekwador, Brazylię i Thaiti,
prowadząc badania naukowe związane z astronomią.
Obok realizowania pasji naukowych, był znanym działaczem niepodległościowym. Wybuch Wielkiej Wojny
Światowej zastał go w służbie dyplomatycznej Francji.
Ochotniczo wstąpił do wojska francuskiego (lotnictwo)
i wkrótce dał się poznać jako odważny żołnierz i doskonały dowódca. Walczył m.in. na froncie bałkańskim.
Wymagający i stanowczy, doskonale rozumiał swoich
żołnierzy. Miał z nimi bardzo dobry kontakt. W uznaniu
zasług Milan Štefánik został awansowany do stopnia generała armii francuskiej.
Paradoksalnie, wojna otworzyła generałowi możliwość
realizacji młodzieńczych marzeń o niepodległej Czechosłowacji. Zaangażował się w tworzenie Legionu Czechosłowackiego, zalążka przyszłej armii niepodległej
Czechosłowacji. Współpracował z przyszłym pierwszym
prezydentem Czechosłowacji Tomášem Garrigue Masarykiem oraz Edvardem Benešem.
W uznaniu zasług został odznaczony wieloma orderami, m.in.: Legią Honorową, Krzyżem Wojennym 19141918, Krzyżem Zasługi Wojennej, Orderem św. Maurycego i Łazarza.
Po zakończeniu działań wojennych, od prezydenta Masaryka otrzymał propozycję objęcia teki ministra wojny.
Propozycję przyjął.
Stał się pomysłodawcą i autorem projektu insygniów
najstarszego czechosłowackiego orderu wojskowego Orderu Sokoła, ustanowionego w 1919 r.
Jego życiowa dewiza brzmiała: „Verit-Milovať-Pracovať”
(„Wierzyć-Kochać- Pracować”).
W dniu 4 maja 1919 r. udał się w swój ostatni lot z Włoch
do Czechosłowacji. Jego samolot rozbił się nieopodal
miejscowości Ivanka pri Dunaji k. Bratysławy, kilkaset
metrów od dzisiejszego bratysławskiego lotniska jego
imienia.
Wraz z generałem Štefánikiem zginęli: nadporucznik
Mancinelli Scotti, sierżant Humberto Merlino i strzelec
(mechanik) Gabriele Aggiusti.
Pomnik gen. Štefánika – Ivanka pri Dunaji
Generał Štefánik został pochowany niedaleko miejscowości Brezowa na wzgórzu Bradle. Mogiła przypomina
staroegipski grobowiec, w którym znajduje się sarkofag
kryjący szczątki generała Štefánika. Grobowiec zaprojektowany przez Dušana Jurkoviča wykonano z białego
spiskiego trawertynu. Uroczyste odsłonięcie nastąpiło
23 września 1928 r. Od tego czasu „Grobowiec Wzgórze” na wzgórzu Bradle stał się miejscem patriotycznych
uroczystości i spotkań.
Tragiczna śmierć stała się początkiem legendy generała.
Został bohaterem narodowym Czechosłowacji. W 1931
r. Czech - Jan Bohm nazwał imieniem generała jedną z
wyselekcjonowanych przez siebie róż, tzw. remonatkę
Štefánika. Podobizna generała trafia na monety, banknoty i znaczki pocztowe. Pamięta o swoim wyznawcy
także Ewangelicki Kościół Konfesji Augsburskiej w Słowacji.
Bez wątpienia, generał jest zarówno czeskim, jak i słowackim bohaterem narodowym, łączącym oba narody.
Przekonałem się o tym osobiście jako uczestnik 1. Vojenského Pochodu gen. Milana Rastislava Štefánik Štefánika.
13
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
Jedynie Słowo
Piotr Lorek
Pusty grób i zwykły chleb
Fot. Piotr Lorek
Ewangelie Nowego Testamentu w intrygujący sposób
przedstawiają pierwszą wizytę kobiet u grobu Jezusa. Kobiety nie spotykają tam zmartwychwstałego Chrystusa,
ale zastają jedynie pusty grób. Zmartwychwstały Chrystus nie czeka na nie u grobu i nie rzuca się im w ramiona z okrzykiem: „Oto żyję”. Kobiety niejako doświadczają
obecności zmartwychwstałego cieleśnie Jezusa poprzez
brak jego widzialnej obecności. Chrystus postanawia dać
się im spotkać poprzez pustość swojego grobu.
W podobny sposób można spojrzeć na chleb i wino rozdawane podczas sakramentu Wieczerzy. Kościół Ewangelicko-Augsburski wyznaje, że „w Wieczerzy Pańskiej prawdziwie i substancjalnie są obecne ciało i krew Chrystusa
i prawdziwie udzielane bywają wraz z widzialnymi rzeczami, chlebem i winem” (Obrona Wyznania augsburskiego,
Artykuł X). Kościół luterański przyjmuje, że skoro Chrystus według swej ludzkiej natury jest obecny wszędzie
(por. Formuła zgody, Artykuł VII), to także jest cieleśnie
obecny pod elementami sakramentu Wieczerzy. Ewangelicy natomiast nie twierdzą, że ciało i krew Chrystusa są
właśnie tym chlebem i winem. W takim ujęciu obecność
cieleśnie zmartwychwstałego Chrystusa w pustym grobie
można przyrównać do jego cielesnej obecności w rozdawanym chlebie i winie.
Różne mogą być reakcje na zapewnienie o tym, że pod
elementami chleba i wina prawdziwie podawane są cia-
ło i krew zmartwychwstałego Chrystusa. Ponieważ chleb
i wino pozostają chlebem i winem, nie da się dowieść realnej i substancjalnej obecności w nich Jezusa. Są jakby
„puste” - przełamując opłatek nie ogląda się ciała Chrystusa, a pijąc wino nie smakuje się jego krwi. Reakcje na
ową pustość elementów sakramentu można przyrównać
do reakcji kobiet na pustość grobu.
W Ewangelii Mateusza czytamy, że kobiety po spotkaniu
u pustego grobu „odeszły prędko … z bojaźnią i wielką
radością, i pobiegły oznajmić to uczniom” (Mt 28,8). W tej
Ewangelii kobiety nie mają żadnej wątpliwości, że Jezus
zmartwychwstał. Wersja Mateuszowa przedstawia najpobożniejszą z możliwych reakcji na fakt pustego grobu,
doświadczenia fizycznej nieobecności Jezusa. Podkreśla
bojaźń i radość z przeżycia cudu zmartwychwstania oraz
chęć dzielenia się tym przeżyciem z innymi.
Ewangelia Marka wydaje się w mniej godny do naśladowania sposób opisywać reakcję kobiet na pusty grób.
Czytamy w niej, że kobiety „uciekły od grobu, ogarnął je
bowiem lęk i zdumienie, i nic nikomu nie mówiły, bo się
bały” (Mk 16,8). Tymi słowy kończy się ta Ewangelia. Nie
ma radości z doświadczenia pustego grobu, ale raczej lęk,
zdumienie i zaniemówienie.
W Ewangelii Jana do grobu udaje się samotnie Maria Magdalena. Widząc odwalony kamień, biegnie do uczniów
i mówi: „Wzięli Pana z grobu i nie wiemy, gdzie go położyli” (J 20,2). Następnie wraca z powrotem do grobu
i płacze. Maria Magdalena, w przeciwieństwie do relacji
w innych Ewangeliach, nie reaguje na pusty grób Mateuszową radością czy też Markowym zdumieniem. W tej
Ewangelii widok pustego grobu wiąże się ze smutkiem
i płaczem. Maria Magdalena nie wyciąga pobożnego wniosku, że skoro nie ma ciała w grobie, to znaczy, że Jezus
zmartwychwstał. Raczej zalewa się łzami myśląc, że ktoś
zabrał ciało Jezusa.
Może któraś z reakcji kobiet na pusty grób jest bliska
i Tobie, gdy połykasz „jedynie” chleb i łykasz „jedynie”
wino podczas sakramentu Wieczerzy. Czy jest to radość
i pewność obecności zmartwychwstałego Jezusa? Lęk,
zdumienie, zaniemówienie? A może niewiara w jego realną obecność czy wręcz płacz?
Zrozpaczonej na widok pustego grobu Marii Magdalenie
naprzeciw wychodzi Chrystus i pyta: „Czemu płaczesz?
Kogo szukasz?” (J 20,15). W momencie, kiedy uzmysławia sobie ona, że to sam zmartwychwstały Jezus do niej
mówi, on dodaje: „Nie dotykaj mnie”(J 20,17).
Jezus woli spotkać się z człowiekiem bez dotyku, bez namacalnego dowodu swojej obecności. Woli dać doświadczyć się przez pusty grób oraz przez zwykły chleb i wino.
Dr Piotr Lorek – biblista, teolog, dziekan Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej we Wrocławiu
14
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
OKIEM
CYWILA
Rafał Ćwikowski
Wakacyjne trudy
Wakacje można przeżyć, jakoś przeżyć lub
zupełnie nieźle przeżyć. Czasami to zależy
od okoliczności, czasami od ludzi, z którymi przebywamy, czasami od miejsca, które wybraliśmy na wakacyjny wypoczynek,
a czasami od pogody. Często bywa tak, że
wielu - jakby z definicji - kpi sobie z wakacji i z uporem szuka takich miejsc, gdzie
wypocząć nie sposób, a zmęczyć się można natychmiast. I nie myślę tu o turystyce
aktywnej lub sportach ekstremalnych, a o
zatłoczonych kurortach od Zakopanego po
Ustkę.
Jak Polska długa i szeroka naród wyrusza
do ulubionych punktów zbornych na mapie turystycznej Polski, by tam w ścisku,
hałasie i bałaganie zmęczyć się srodze wypoczywaniem. Dziki tłum na ulicach nadmorskich miejscowości jest uroczy niczym
koszmar senny. Skądinąd poważni w ciągu
roku panowie nagle wciskają się w krótkie
spodenki w palmy, zniewieściałe klapeczki, idiotyczne czapki z daszkiem, by w towarzystwie ozdobionych niczym umajona
łąka żon, powalczyć na plaży o zaanektowanie skrawka piasku, na którym mogliby
poleżeć słuchając radia sąsiada z prawej,
poszczekiwania psa sąsiadki z lewej, doznać zasypania oczu piaskiem od dzieci
sąsiadów z góry. A jeśli najdzie ich ochota
na kąpiel, to wspomną dmuchany basen
w ogródku lub czasy szkolnych igraszek w
rzece u babci na wsi. Do morza nie wejdą ze względu na arktyczną temperaturę
wody. Za tak wysublimowany sposób spędzania wakacji zapłacą o jakieś 300% więcej, niż nakazywałby zdrowy rozsadek.
Nie tylko w wakacje tak bywa, że dokonujemy wyborów, jakbyśmy celowo chcieli
skomplikować sobie i tak skomplikowane
już życie. Widocznie w naszej naturze jest
gdzieś zakodowane, że skoro nie mamy
większych problemów, to sami je stworzymy. A jeśli nie starcza nam umiejętności,
by sobie dokuczyć, to będziemy żyć problemami innych, byleby na coś ponarzekać.
Radość i optymizm nie uchodzą za wartości, natomiast borykanie się z nawałem
trudności, jak najbardziej nas nobilituje w
oczach własnych i współrozmówców. Tymczasem każdy dzień zbliża nas do śmierci
i - czy chcemy tego, czy nie - odbiera nam
szansę na uczynienie czegoś dobrego dla
innych. Czas pomyśleć, co mogę zrobić dla
swojego zdrowia, dla mojego sąsiada, z
kim w rodzinie powinienem zakończyć od
dawna pielęgnowany konflikt, komu mógłbym wybaczyć? Może się okazać, że uzyskam radość i wewnętrzny pokój, których
się nie spodziewałem i nie znałem, mimo
inwestowania w różne formy wypełnienia
swego życia. Można być szczęśliwym człowiekiem lub jedynie bywać. Można być
chrześcijaninem lub jedynie bywać. Czas
dokonać wyboru.
Rafał Ćwikowski – nauczyciel, teolog,
instruktor ZHP
Przysięga
Marek Hause
Każda przysięga, czy to kościelna, wojskowa czy też harcerska jest z reguły przeznaczona do wygłoszenia publicznego, czyli w
obliczu Boga i ludzi. Taka przysięga ma
stanowić gwarancję dotrzymania zobowiązania, na przykład wobec małżonka, lub
też przestrzegania innego rodzaju umowy.
Co prawda, z prawnego punktu widzenia
ustna umowa jest tak samo zobowiązująca, jak takaż sama zawarta na piśmie,
to jednak niedotrzymanie ustnej przysięgi
niesie za sobą ważniejsze konsekwencje.
Jest nią utrata godności i zaufania.
Przysięga Wojskowa odbywa się pod
sztandarem Wojska Polskiego z napisem
„Bóg, Honor, Ojczyzna”. W USA podczas
zaprzysiężenia prezydent trzyma rękę na
Biblii. Ponieważ są to wszystko piękne tradycje, nie należy ich potępiać, jednakże z
punktu widzenia Ewangelii wystarczy nam
potwierdzenie słowa „tak”.
Z niewyjaśnionych przyczyn człowiek lubuje się w oficjalnych ceremoniach państwowych, kościelnych, szkolnych. Nawet
grupy emerytów i koła gospodyń wiejskich pragną dodawać sobie nimi blasku.
Tymczasem dużo ważniejsze od oficjalnej
przysięgi jest dotrzymywanie tych małych
przysiąg dnia codziennego. Jeśli obiecujemy komuś, że oddzwonimy, to zróbmy
to. Nie ma nic bardziej żenującego niż niesłowny człowiek. Tym bardziej, gdy znajduje się on na oficjalnym zaprzysiężonym
stanowisku.
Często bagatelizujemy naszą niesłowność,
bo zawsze znajdzie się jakieś wytłumaczenie: „jestem zapracowany” lub banalne
„zapomniałem”. Skoro chcemy, to czemu
zapominamy? Albo czy można być tak zapracowanym, aby nie dotrzymać obietnicy
danej drugiej osobie? Jeśli tak, to może
lepiej w ogóle nie obiecywać. Bo tak samo,
jak lubujemy się w ceremoniach przysiąg,
tak samo uroczyście i chętnie oświadczamy, że z pewnością załatwimy sprawę.
Między oficjalnym ślubowaniem i prywatną obietnicą nie ma więc żadnej różnicy, bo moralne konsekwencje są takie
same.
Marek Hause – dziennikarz, autor, freelancer
15
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
Jak dbać o morale wojska
Czesław Dutkowski
Koordynator ds. profilaktyki psychologicznej
w 11. Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu
Morale wojska jest zjawiskiem psychicznym, które kształtuje się zarówno pod wpływem przeżyć w życiu cywilnym, jak i wojskowym. Jest
ono prawdziwym barometrem rejestrującym oddziaływanie wszystkich pożądanych i niepożądanych czynników życia wojskowego.
Aktualne zmiany organizacyjne wojska oraz udział żołnierzy w misjach Polskiego Kontyngentu Wojskowego pokazały wyraźnie, że
oprócz wyszkolenia i przygotowania do działań taktycznych niezbędnym jest dbałość o morale. W wojsku jest to postawa psychiczna, dla
której fundamentem są przeświadczenia ludzkie i przeżycia w chwilach wielkiego wysiłku i napięcia. Morale jest pochodną zarówno pozytywnych, jak i negatywnych czynników występujących w życiu żołnierza. Nie zależy ono wyłącznie od wydarzeń z przeszłości. Równie
często związane jest z tym, co się jeszcze może wydarzyć, a także
z codzienną sytuacją w pododdziale. Nie można uważać morale za
niezmienną cechę charakterystyczną dla służby wojskowej. Występuje ono raczej w pewnym ustopniowaniu i u każdego żołnierza może
być inne. Morale wyrasta z czynników i wydarzeń wywierających
wpływ na żołnierza, gdziekolwiek by się znajdował. Czym więc jest
morale? Chyba nie odbiegnę daleko od ścisłej definicji, jeśli wyrażę
przekonanie, że morale to zespół czynników zewnętrznych wpływających na jakość wykonywanych przez żołnierza zadań i rozkazów.
Wysokie morale daje gwarancję, że żołnierz będzie dążył do osiągnięcia postawionych celów nawet w najtrudniejszych okolicznościach. Nie będzie natomiast przesadą stwierdzenie, że niskie morale jest zawsze wynikiem frustracji.
Kto jest odpowiedzialny za morale w wojsku
Nad osiągnięciem celu wynikającego z definicji morale powinni pracować dowódcy każdego szczebla. Każdy w swoim zakresie jest
Wielkie chwile w codzienności
Alina Knapik
Psycholog kliniczny, teolog
16
Fotografia wyraża pragnienie uwiecznienia istotnych fragmentów
naszego życia. Co więcej, pokazując obcym osobom owe fotografie prawdopodobnie odgadną one, co wówczas się
wydarzyło, ponieważ rozpoznają atrybuty niezbędne dla podkreślenia danego momentu (prezenty,
tort, nowy tornister czy suknia ślubna). Wszyscy
uczestniczymy, a wcześniej szczególnie przygotowujemy się do wielu wydarzeń, obrządków
czy świąt. Gdy zaś z jakiegoś powodu nie
możemy w nich uczestniczyć, to czujemy,
że czegoś nas pozbawiono. Tylko skąd to
całe zamieszanie? Skąd bierze się w nas
energia, by po przebytym ciężkim tygodniu
pracy sprzątać mieszkanie i piec mnóstwo
ciast z okazji urodzin? Wyjaśnienie tkwi
w funkcji, jaką pełnią w naszym życiu jednostkowym i społecznym symboliczne wydarzenia.
Naturalną skłonnością naszego umysłu jest
poszukiwanie całości i struktury w doświad-
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
odpowiedzialny za zrobienie wszystkiego, co leży w jego
mocy. Wynika z tego, że wszyscy oficerowie i podoficerowie, niezależnie od stopnia i wykonywanych czynności
służbowych, powinni umieć stosować metody podnoszenia ducha w pododdziale wojskowym. Oficer to nie tylko
dobrze wyszkolony taktyk, ale również dowódca umiejący
kształtować poprawne morale.
Co kształtuje morale
Należy pamiętać, że morale kształtuje dwanaście psychofizycznych warunków. Należą do nich:
Autorytet dowódcy.
Poczucie własnej wartości.
Solidarność grupowa (esprit de corps).
Jakość szkolenia oraz sensowność i zadowolenie ze służby.
Poglądy i przekonania.
Jakość spędzania wolnego czasu.
Religia.
Możliwość wypoczynku i snu.
Jakość i ilość wyżywienia w czasie misji lub poligonów.
Higiena osobista i jakość umundurowania.
Zabezpieczenie przed zimnem (gorącem) na placach
ćwiczeń itd.
Możliwość kontaktowania się (spędzania wolnego czasu)
z najbliższymi.
Widzimy, że morale jest funkcją różnorodnych przeplatających się między sobą czynników życia cywilnego
i wojskowego. Stąd wypływa wniosek, że wszyscy odpowiedzialni za wyszkolenie w jednostce wojskowej mogą
morale zaszczepiać i starannie pielęgnować. Żaden dowódca nie powinien myśleć, że wysokie morale zjawia się
w jego pododdziale bez jego dobrego rozpoznania i eliminacji negatywnych zjawisk. Nie ulega wątpliwości, że
każdy oficer, aby mógł sprawnie dowodzić, musi być połączeniem specjalisty wojskowego, oficera wychowawcy
i psychologa praktyka.
Morale jest niezmienną i stałą właściwością życia wojskowego. Samo w sobie podlega wahaniom w zależności od
przeżyć, jakich doświadcza żołnierz w interakcji ze swym
otoczeniem. Chcąc wpływać na stan marale jednostki
wojskowej należy zmniejszyć oddziaływanie czynników
negatywnych i podnieść wpływ czynników pozytywnych.
W dyspozycji oficera znajduje się cały wachlarz odpowiednich do tego celu metod.
czanej rzeczywistości. Życie podlega zatem wielu klasyfikacjom. Na przykład ze względu na: wiek, poziom
edukacji, awans zawodowy czy przynależność religijną.
Przejście z jednego etapu do drugiego rzadko jest płynne, a właściwie zwykle łączy się z jakimś konkretnym
wydarzeniem i świętowaniem w szerszym gronie osób.
Dzięki temu ludzie wokół mogą nas jakoś określić,
wiedzą czego się od nas spodziewać, ponieważ
większość osób będących na danym etapie
czy pełniących wybraną rolę zachowuje
się w charakterystyczny sposób i podejmuje się określonych odpowiedzialności.
Również my odnosimy korzyści
z uczestnictwa w społecznie oczekiwanych ceremoniach, gdyż
w dużej mierze na nich budujemy tożsamość – wiedzę o tym,
kim jesteśmy, nasz wewnętrzny
punkt odniesienia w gąszczu wymogów, informacji, celów i pragnień. Przejawia się to możliwością opisania siebie, przykładowo
poprzez zwroty: „jestem żołnierzem”, „jestem mężem”, „jestem
rodzicem”. Jest to także sposób na realizację naszej potrzeby przynależności i bezpieczeństwa. Dzięki zewnętrznej manifestacji faktu wkraczania na nowe koleje życia
możemy także otrzymywać adekwatne wsparcie od osób,
które rozumieją, co nas czeka oraz tych, które otrzymują
jasny sygnał, że dołączyliśmy do ich grona.
Bycie częścią wielu grup (np. praca, rodzina, przyjaciele) świadczy o naszej elastyczności i dojrzałości, choć
często jest naznaczone wieloma konfliktami, które czasem prowadzą do zakończenia naszej przynależności.
Niezwykle rzadko zdarza się wykluczenie totalne, które
pozbawia nas wszelkich relacji. Zatem aktywne uczestnictwo w wielu procesach identyfikacji z wybranymi
grupami gwarantuje nam niejako przetrwanie w społeczeństwie.
Spoglądając na funkcje uczestnictwa w ważnych wydarzeniach warto zestawić je ze współczesną tendencją
do ich bojkotowania. Wyłamanie się z tradycji może być
wyrazem wolności jednostek. Ostatecznie jednak nawet
taka postawa znajduje swój punkt odniesienia w grupie
podobnie postępujących osób. Natomiast dla jednostki
staje się prywatnym symbolem na drodze rozwoju tożsamości, do którego w przyszłych swych opowieściach
niejednokrotnie powróci, pełna emocji i wciąż żywych
wspomnień.
17
Rok V nr 3 (26) maj-lipiec 2012
Falerystyka
Odznaka Pamiątkowa PKW EUFOR/MTT
Polski Kontyngent Wojskowy EUFOR/MTT w Bośni i Hercegowinie nie podlega rygorom żadnej z Gwiazd. Pojawiające
się informacje o mającym nastąpić ustanowieniu Gwiazdy Bałkanów lub okucia do Gwiazdy Morza Śródziemnego,
okazały się jak na razie nieprawdziwe.
Współczesna historia
Luteranie na Nadodrzu
Stacja kolejowa Wrocław Nadodrze. Przed nim prowizoryczne stanowiska przewoźników autobusowych, którzy
codziennie dowożą setki ludzi z podwrocławskich wsi
i miasteczek do pracy i szkół. Patrząc na wprost, widać całkiem ładny park, z którego wyłaniają się grupki bezdomnych i lokalnych „kumpli”. Po lewej stronie odnowiony plac
Powstańców Śląskich, który pełni teraz rolę nowoczesnego centrum przesiadkowego. Po prawej szereg odrestaurowanych kamienic, które jeszcze do niedawna straszyły
swoim wyglądem, podobnie jak sam dworzec. Wśród nich
jedna zwraca na siebie szczególną uwagę. Piękne balkony
z grubymi filarami, duże dwuskrzydłowe drzwi wejściowe, góra zwieńczona pięknymi florystycznymi motywami.
To dawna plebania kościoła ewangelicko-augsburskiego
pw. Odkupiciela.
Nieistniejący już kościół powstał na początku XIX w. według projektu architektonicznego Jürgena Krögera. Budowa trwała zaledwie 2 lata (1902-1904), w co trudno
uwierzyć oglądając stare zdjęcia tej pięknej, barokowej
świątyni (http://wroclaw.hydral.com.pl/test.php?obiekt=000144&start=8&tend=16).
O jej wielkości świadczą liczby. Mogła pomieścić 1600
wiernych oraz, na specjalnej emporze muzycznej, 150
chórzystów. Unikatem było rozwiązanie architektoniczne
polegające na połączeniu w jedną bryłę ołtarza, ambony i organów tak, by uwaga wiernych była skupiona tyl-
18
Andrzej Korus
Żołnierze II zmiany PKW postanowili więc ustanowić własną odznakę pamiątkową. Zawiązała się kapituła, opracowano regulamin odznaki oraz jej projekt graficzny (autor
Jacek Chamera). Żołnierze PKW sami pokryli koszt wytworzenia odznaki.
Wykonanie: tłoczenie w technice wypukłej 3D. Materiał:
brąz platynowany w kolorze antycznego brązu, który
w efekcie końcowym przypomina kolor złoty. Odznaka jest
w formie medalu o średnicy 34,75mm i grubości 3mm.
Awers: wzorowany na standardowej Gwieździe z napisem
BOŚNIA i HERCEGOWINA oraz inicjałami RP. Wokół symbolu Gwiazdy znajdują się napisy: u góry – PKW EUFOR/MTT,
na dole - PACI SERVIO. Czcionka szeryfowa.
Rewers przedstawia kontury BiH wypełnione flagą państwową i wizerunkem lecącego gołębia z gałązką oliwną
w dziobie. Kolory zastosowano w technice wypalanej emalii
bez epoxydowania. Na obwodzie znajduje się 12 gwiazd
nawiązujących do udziału PKW w misji UE ALTHEA. Waga
medalu z zawiesiem wynosi 22,7g.
Wstążeczka, wzorowana na Gwieździe Morza Śródziemnego, została wykonana w całości z poliestru tkanego, o szerokości 35mm i długości 69mm. Zapinkę stanowi agrafka
z blokadą.
Pierwszą serię – 100 sztuk – wykonano dla II zmiany
w firmie FAN GIFT Wojciecha Paszkowiaka w Warszawie.
Legitymacje zaprojektowano i wykonano w PKW.
Karina Hübsch
ko na jednym miejscu.
Założenie to zrealizowano na podstawie nowatorskiego Programu
Wiesbadeńskiego, który
dotyczył wyłącznie świątyń ewangelickich, a we
Wrocławiu został zastosowany tylko w tym
jednym kościele.
W tym samym czasie
został wzniesiony wspomniany już dom parafialny. Zbór działał bardzo prężnie. W czasie
I wojny światowej angażował się w pomoc ludziom. Niestety na cele
wojskowe przeznaczono kościelny dach i dzwony. W czasie II wojny światowej została wysadzona wieża kościoła,
który mimo zniszczeń nadal był w stanie funkcjonować.
W 1947 r. świątynię przejęli starokatolicy. Z czasem musieli
ograniczyć częstotliwość nabożeństw ze względu na małą
liczbę wiernych, a w 1950 r. przeprowadzili się do pobliskiej
kaplicy. Kościół Odkupiciela ze względu na stan techniczny
i brak środków na remont został rozebrany w 1956 r.
Dziś miejsce po świątyni jest chętnie odwiedzane przez
mieszkańców Nadodrza. A to ze względu na supersam
„Społem”, który postawiono w tym miejscu w 1973 r.
DATY HISTORYCZNE
ks. Andrzej Komraus
30 czerwca 1902 r. – zmarł w Kra-
27 lipca 1912 r.
14 sierpnia 1867 r.
MUZYKA
FILM
KSIĄŻKA
SLASH
„APOCALYPTIC
LOVE”
Minęły dwa lata
od debiutanckiej
płyty
solowej
Slash’a – artysty, który zasłynął jako gitarzysta
w zespole Guns N’Roses oraz dzięki
wspólnym nagraniom z Michaelem
Jacksonem. Jego pierwsza płyta
składała się z własnych kompozycji w wykonaniu takich gwiazd jak
Lemmy Kilmister, Adam Levine, Ozzy
Ozbourne czy Iggy Pop. Druga płyta
Slash’a nosi tytuł „Apocaliptic Love”
i jest wynikiem koncertowej współpracy z wokalistą Mylesem Kennedym
oraz z perkusistą Brentem Fitzem
i basistą Toddem Kernsem. Wytwórnia Dik Hayd Records, która wydała
płytę jest własnością samego gitarzysty. W ten sposób zapewnił on sobie niezależność artystyczną i finansową. Od czerwca Slash koncertuje
w Europie i na innych kontynentach.
Niestety nie w Polsce.
RÓŻA
Od pół roku pokazywany jest na
ekranach polskich
kin film Wojciecha Smarzowskiego „Róża”. Smarzowski okrzyknięty polskim Tarantino specjalizuje się
w filmach przepełnionych przemocą.
Jednak tym razem, jak sam mówi,
postanowił zrobić film o miłości. Czy
jest to film o miłości? Z pewnością.
Ale przede wszystkim opowiada
o losach Mazurów po II wojnie światowej. Zawiłe ludzkie losy przesiedleńców, miejscowych i uciekinierów
zostały pokazane bardzo realistycznie. Film obrazuje piąty krąg piekła,
choć nieliczni świadkowie tamtych
czasów po jego obejrzeniu mówili,
że tamta rzeczywistość była jeszcze
gorsza. Ten odważny film rozbudził
na nowo tematykę mazurską w mediach i zwrócił uwagę na wątek wielowyznaniowości w Polsce. Już niebawem na DVD.
JERZY PILCH
„DZIENNIK”
Jak zawsze proza
Jerzego Pilcha przepełniona jest ironią,
wątkami piłkarskimi
i religijnymi, przeplatającymi się z trafną obserwacją polskiej rzeczywistości.
Choć większość autorów pisząc swoje
dzienniki zazwyczaj stara się przedstawić samego siebie w innym, z reguły w lepszym świetle, w przypadku
Pilcha jest na odwrót. Z olbrzymim
dystansem do własnej osoby pokazuje on swoje przeżycia z lat 2009-2011,
żartując nawet z wartości wyniesionych z domu. Autor daje czytelnikowi do zrozumienia, że się już życiowo wyeksploatował i ma on więcej
powodów do smutku niż do radości.
Mimo to czyta się jego spostrzeżenia
z uśmiechem na twarzy i wrażeniem,
że jest to najbardziej optymistyczna i zabawna polska książka wydana
w ostatnim czasie.
POLECAMY
kowie Jan Bystroń (pseudonim Marian Czeszewski), wybitny polski językoznawca i etnograf. Wywodził się
z ewangelickiej rodziny chłopskiej.
Urodził się 13 czerwca 1860 r. w Dolnych Datyniach na Ziemi Cieszyńskiej. Studiował filologię klasyczną,
slawistykę i germanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie w 1886 r.
obronił doktorat. Badał dialekty polskie na Śląsku Cieszyńskim, gwary
słoweńskie, zabytki języka niemieckiego. Był członkiem Akademii Nauk
w Krakowie i Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk oraz Towarzystwa Literackiego w Tylży. Współpracował m.in. z pismami „Gwiazdka
Cieszyńska” i „Slovansky Sbornik”.
Spośród jego prac można wymienić
m.in.: „Rozbiór porównawczy znanych dotąd najdawniejszych tekstów
Modlitwy Pańskiej”, „Pozdrowienia
Anielskiego, Składu Apostolskiego
i Dziesięciorga Przykazań” (1885),
„O języku Baltazara Opecia” w dziele
„Żywot Jezu Krysta” (1893), „Historye rzymskie” („Gesta Romanorum”)
(1894). Spoczywa na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
– urodził się w
Warszawie ks. Edward Romański,
duchowny luterański, pisarz i poeta.
Studiował na Wydziale Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Warszawskiego. Ordynowany przez bp. Juliusza
Bursche w 1938 r., rozpoczął służbę
duszpasterską w parafii w Żyrardowie. W 1945 r. został mianowany administratorem górnośląskich parafii
w Rybniku, Czerwionce, Wodzisławiu
i Raciborzu. Opiekował się również
parafiami w Ściborzycach Wielkich
i w Golasowicach. Do jego obowiązków należało nie tylko organizowanie
życia parafialnego, ale również odbudowa zniszczonych w czasie działań
wojennych kościołów i budynków parafialnych. W 1953 r. został wybrany proboszczem parafii w Rybniku
i Czerwionce, a w 1958 r. powołano
go do Konsystorza. Od 1962 r. był
członkiem Synodu Kościoła, działając
m.in. w Komisji Pastoralnej i Komisji
Liturgicznej. Cieszył się popularnością jako znakomity kaznodzieja, posługujący się przepiękną polszczyzną.
Wysoko cenione były jego publikacje,
zwłaszcza utwory poetyckie. Zmarł
w 1984 r.
– urodził się
w Warszawie Artur Franciszek Michał Oppman (pseudonim Or-Ot),
publicysta, poeta, pułkownik Wojska
Polskiego. Pochodził z rodziny ewangelickiej o niemieckich korzeniach
i polskiej tradycji patriotycznej. Jego
poezję publikowano m.in. w „Kurierze Warszawskim”, „Wędrowcu”,
„Kurierze Codziennym”, „Tygodniku
Ilustrowanym”, „Bluszczu”, „Kłosach”
i „Świcie”. W latach 1901-1905 był redaktorem „Wędrowca”, później przez
wiele lat współredagował „Tygodnik
Ilustrowany”. Jego patriotyczna postawa nieraz narażała go na konflikty z carską cenzurą. Podczas wojny
polsko-bolszewickiej zaciągnął się
jako ochotnik do wojska. Służbę odbywał w dziale oświatowym, redagując „Żołnierza Polskiego” i „Podoficera”. W 1925 r. przeniesiono go w stan
spoczynku w stopniu pułkownika.
Otrzymał wiele wysokich odznaczeń
krajowych i zagranicznych, m.in.
Krzyż Oficerski Polonia Restituta oraz
Legię Honorową. Zmarł 4 listopada
1931 r. Spoczywa w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim
w Warszawie.
Marek Hause
19
LUTERANIZM W BRZEGU
Pierwsze wzmianki o „Wysokim Brzegu” jako wsi targowo-rybackiej pochodzą z 1234 r. Od roku 1311 miasto
stało się siedzibą księstwa brzeskiego, a później legnicko-brzeskiego. Na dworze książęcym w Brzegu rezydowali Piastowie aż do wygaśnięcia ich linii w 1657 r. Wtedy księstwo przeszło pod władanie Habsburgów,
a w 1740 r. weszło w skład Królestwa Pruskiego.
Luteranizm w Brzegu przyjął w 1523 r. książę piastowski Fryderyk II, a kościół św. Mikołaja pozostał
ewangelicki do II wojny światowej. Brzeg był znaczącym centrum ewangelicyzmu. Działały tu liczne
rody wydawnicze Tischornów, Boernerów, Jakobów. Tutaj drukowano polskie postylle i kancjonały.
Ewangelicy prowadzili szkoły elementarne i średnie, zakłady opiekuńcze i wychowawcze. Przy parafii
działały chóry i zespoły dziecięce, młodzieżowe i instrumentalne. Tutaj żył i działał znakomity organista i twórca muzyki organowej Max Drischner.
Przed II wojną światową na prawie 30 tysięcy mieszkańców Brzegu 18 tysięcy stanowili ewangelicy, a 9 tysięcy katolicy. W Brzegu byli jeszcze Żydzi, wyznawcy innych religii oraz 250 staroluteran, którzy nie chcieli przystąpić do Ewangelickiego Kościoła Unijnego.
HISTORIA EWANGELICKIEGO KOŚCIOŁA ŚW. ŁUKASZA W BRZEGU
Ewangelicki kościół w Brzegu przy ul. Łokietka budowany był jako świątynia staroluterska.
Pierwszym brzeskim pastorem był ks. Senkel, który w 1847 r. rozpoczął organizację parafii.
Nabożeństwa odbywały się w użyczonym przez katolików kościele zamkowym św. Jadwigi.
Później, dzięki staraniom superintendenta Morawecka, staroluteranie otrzymali kościół
cmentarny św. Trójcy. Kolejny duchowny pastor Schone zakupił działkę na przedmieściach miasta przy Logaustrasse – dzisiejsza ul. Łokietka. W 1897 r. przystąpiono do
budowy kościoła, a jego poświęcenia dokonano już pół roku później – 10 października
1897 r. Nadano mu nazwę św. Łukasza Ewangelisty.
Jak na 250 członków parafia działała bardzo prężnie. Funkcjonował chór kościelny, zespół puzonistów, koło pań, związek młodzieży, koło misyjne.
Po II wojnie światowej Brzeg znalazł się na terytorium Polski. Opiekę nad ewangelikami objął Kościół Ewangelicko-Augsburski w Polsce. Do 1952 r. nie było
w Brzegu stałego duszpasterza. Co dwa tygodnie przyjeżdżał ks. Karol Jadwiszczok, który odprawiał nabożeństwa w przycmentarnym kościele św. Trójcy. Kiedy władze nakazały jego rozbiórkę, ewangelicy przenieśli się do zdewastowanego kościoła staroluterskiego św. Łukasza. Pierwszym stałym duszpasterzem
był ks. Stanisław Żwak, który jeszcze jako student pomagał ks. Jadwiszczokowi.
Do 1999 r. parafią opiekował się ks. Marian Niemiec z Opola. Od tego roku
parafia posiada swojego duchownego. Do parafii w Brzegu należą dwa filiały:
w Karczowie i w Nysie. Nabożeństwa są odprawiane co tydzień. W parafii
i w filiałach regularnie odbywają się lekcje religii oraz godziny biblijne.
Brzeskim parafianom służy sala parafialna, w której odbywają się
spotkania, m.in.: gwiazdka dla dzieci i starszych, śniadanie
wielkanocne, spotkanie przy chlebie w Święto Żniw.
Parafia Ewangelicko-Augsburska
św. Łukasza w Brzegu
ul. Władysława Łokietka 9a/1
49-300 Brzeg
telefon: (+48 77) 416 40 83

Podobne dokumenty