Piramida potrzeb – jak wpływa na Ciebie?

Transkrypt

Piramida potrzeb – jak wpływa na Ciebie?
Piramida potrzeb – jak wpływa na Ciebie?
Słyszałem głosy bardziej i mniej zagorzałych krytyków piramidy potrzeb Abrahama Maslowa i…
nie przekonują mnie! Może dlatego, że sam odbiłem się od dna i na własnej skórze
przećwiczyłem całą hierarchię potrzeb?! A może dlatego, że ich argumenty brzmią irracjonalnie?
Wyobraź sobie, że jesteś głodny, tak naprawdę głodny, bo od trzech dni nie miałeś nic w ustach.
Czujesz ten bolesny skurcz żołądka? Czujesz zawroty głowy? Masz to nieprzyjemne poczucie
bycia zanurzonym w gęstej, lepkiej zawiesinie, która spowalnia każdy twój ruch? Czy w takiej
sytuacji myślisz o samorealizacji? O doskonaleniu umiejętności gry na skrzypcach lub napisaniu
powieści, która z miejsca stanie się bestselerem? Oczywiście, że nie! Każda Twoja myśl, każdy jej
strzępek koncentruje się na tym, żeby napełnić żołądek! Ta sama zasada dotyczy potrzeby
bezpieczeństwa, potrzeby miłości i przynależności oraz potrzeby szacunku i uznania. Walcząc
o zaspokojenie potrzeb niższego rzędu nie myślisz o zaspakajaniu potrzeb wyższego rzędu. Nie
masz na to czasu ani energii!
Kilkakrotnie w sowim życiu wdrapywałem się na szczyt piramidy potrzeb i spadałem na sam dół.
Z każdym kolejnym razem było mi łatwiej wdrapać się z powrotem na górę. Dlaczego? Nie wiem!
Myślę, że motywowała mnie świadomość tego, co utraciłem… Piramida potrzeb nauczyła mnie
jeszcze jednego – nie mierzenia innych ludzi moją miarą. Będący na różnych poziomach piramidy
ludzie mają inne problemy, potrzeby i oczekiwania. Zupełnie jak w opowiadaniu o chłopcu
i zepsutym samochodzie: „Pewien chłopiec dostał w prezencie samochód zabawkę. Samochód tak mu
się spodobał, że nigdy się z nim nie rozstawał. Któregoś dnia samochód spadł ze schodów i połamał się.
Chłopiec zaczął gorzko płakać. Obserwujący tę scenę młody mężczyzna dziwił się łzom chłopca. Przecież
wystarczyło pójść do sklepu i kupić nową zabawkę… Ów młody mężczyzna też miał samochód, taki
prawdziwy. Pewnego dnia wychodząc z domu zauważył, że ktoś zniszczył jego samochód i bardzo się
zdenerwował. Przyglądająca się mu sąsiadka nie rozumiała, o co tyle hałasu. Przecież wystarczyło zawieźć
samochód do blacharza i usunąć szkodę… Oba samochody miały różną wartość, tymczasem poczucie
straty, jakiego doświadczyli chłopiec i młody mężczyzna było tak samo dotkliwe.”
Nie wartościuj problemów innych ludzi. To co, dla Ciebie nie jest problemem, dla kogoś innego
może być sytuacją bez wyjścia…