Marek Najdowski, To będzie tylko

Transkrypt

Marek Najdowski, To będzie tylko
Marek Najdowski
Klasa III c
Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mroczy
ul. Sportowa 2
89-115 Mrocza
„To będzie tylko przedstawienie”
I
Ciemna ślepa uliczka w pewnym polskim mieście. Godzina 2200.
- Bij go- krzyknął Dominik!- Nie czekaj, po prostu uderzaj, aż padnie.
-Właśnie!- wtrącił Szymon- Domi dobrze gada!
Tomek nie zwracał na nich uwagi, chciał załatwić tę sprawę sam. Czekał na tę chwilę długo
i wreszcie nadeszła, jego upragniona zemsta.
Nagle jego ofiara- Kacper- zachwiała się. Rzucił się na niego i...
II
Kilka miesięcy wcześniej. Dom Tomka. Godzina 1900
-Smakuje ci kolacja?- zapytała Tomka mama.
-Tak mamo- wesoło odpowiedział chłopiec.
-Z twojego humoru wnioskuję, że dostałeś jakąś dobrą ocenę-powiedziała mama, pani Joanna.
-Tak, szóstkę z polaka-odpowiedział.
-Oby tak dalej, synu-wtrącił tata Tomka, pan Tadeusz- Z takimi ocenami na pewno dostaniesz się
do dobrej szkoły średniej.
-Mam nadzieję, bo właśnie dlatego spędzam całe dnie, ucząc się- powiedział dumnie Tomek.-I
dlatego, żebyście byli ze mnie dumni.
-Ja już jestem- powiedziała pani Joanna, sięgając po naczynie z makaronem.
-Ja także- zapewnił syna pan Tadeusz.- Mało kto może poszczycić się takim synem.
-Ale nie przesadzaj, całymi dniami nie siedzisz nad książkami.
-No nie, ale...
-To może ja umyję naczynia, a wy idźcie włączyć telewizor i sprawdźcie, co ciekawego dzisiaj
można zobaczyć-wtrącił pan Tadeusz.
Po wspólnej kolacji zaczęli oglądać film i opowiadali żarty. Był to bardzo miły wieczór
dla tej rodziny.
III
Następnego dnia. Godzina 700.
-Tomek, obudź się, czas iść do szkoły- mówiła pani Joanna, budząc syna.
-No już, zaraz wstaję, tylko...- nie dokończył, zasnął.
-Tomek, śniadanie jest gotowe, wystarczy, że zejdziesz na dół- ponowiła próby mama, lekko już
zniecierpliwiona.
-Ok, ok- powiedział z zamkniętymi oczyma.
-Czekam na dole- dodała mama.
Gdy Tomek jadł śniadanie, jego mama robiła listę zakupów, a jego kot, Buster, biegał po
domu, goniąc jakiegoś owada.
-A gdzie tata?- zapytał chłopiec.
-W pracy, musiał wcześniej wyjechać-odpowiedziała mama-Podobno ma dziś kupę roboty.
-A ty co będziesz dzisiaj robić?
-Najpierw pójdę do sklepu, potem posprzątam w domu i ugotuję obiad-odpowiedziała pani
Joanna- Zostanie mi pewnie jeszcze trochę czasu, zanim przyjdziesz z tatą do domu, więc
wypiorę to, co trzeba i zacznę nakrywać do stołu.
-A mówią, że kobiety pracujące w domu tak naprawdę nie pracują.
-Takie życie- westchnęła mama Tomka.- Ale i tak jedziemy pojutrze do dentysty, twój plan nie
powiódł się.
IV
Tego samego dnia w szkole. Lekcja wychowania fizycznego.
-Tylko to obroń, głupku!- krzyknął Kacper, prześladowca Tomka.
-Postaram się- dopowiedział niechętnie Tomek.
Nie obronił. Piłka przeleciała tuż nad jego dłonią.
-Co ty robisz, gamoniu!
-Kacper, z boiska- krzyknął zdenerwowany nauczyciel.
-Ale za co?- zdziwił się Kacper-przecież nic nie zrobiłem.
- Za chęć do życia i miłość do ojczyzny-powiedział trener swój tradycyjny tekst, którego wszyscy
uczniowie mieli po uszy- I jeśli jeszcze raz nazwiesz kogoś głupkiem albo gamoniem, zadzwonię
po twoich rodziców.
-Dobrze już, dobrze-odpowiedział chłopak ze spuszczoną głową.
-A ty Tomek, ruszaj się!- zwrócił się nauczyciel do Tomka.
-Dobrze trenerze- odpowiedział.
V
Dom Kacpra. Godzina 1600.
-Jak było w szkole?-zapytala Kacpra mama, wychodząc z kuchni-Może wreszcie jakaś normalna
ocena, a nie dwója?
-Zawsze pytasz o to samo, zawsze!-krzyknął poirytowany chłopak- Szkoła nie jest
najważniejsza!
-Znowu trener wyrzucił cię z boiska?
-Tak, ale ja przecież...
-Nic nie zrobiłem-wtrąciła z przekąsem mama- Słyszałam to już tysiące razy - i od ciebie, i od
twojego ojca.
-Idę do siebie-powiedział Kacper ze złością.
-A obiad?
-Jakoś nie mam apetytu.
-Kacper, natychmiast do kuchni!-krzyknęła mama- Robiłam ten obiad przez cały dzień, dla
ciebie.
-To już twój problem-opowiedział z wyśmiewczym tonem głosu.
-Kacper, wracaj tu!
Tego dnia Kacper już nie rozmawiał z mamą. Wolał towarzystwo konsoli i obcych ludzi z
różnych krańców Europy. Jego mama zjadła sama posiłek i posprzątała. Mimo starań nie potrafiła
powstrzymać łez. Jej marzenia o szczęśliwej rodzinie legły w gruzach 16 lat temu. Gdy miał
przyjść na świat Kacper, jego ojciec kazał matce Kacpra przeprowadzić aborcję. Nie chciał go z
całego swojego serca i ze wszystkich sił chciał się go pozbyć, ponieważ "to mogło zagrozić jego
karierze zawodowej". W ciągu 16 lat dawał Kacprowi do zrozumienia, że nie powinno go być w
jego życiu. Chłopak wielokrotnie widział, jak jego ojciec bije mamę. Jego plany o pięknej
karierze faktycznie nie powiodły się, ale nie z powodu syna, lecz z powodu braku ogłady i
szacunku do współpracowników. Szef wyrzucił go z pracy, a ten nie szukał nowej. Zamiast tego,
coraz częściej noce spędzał w barach nad kieliszkiem wódki. Coraz częściej bił także żonę, na
syna też nie zawahał się podnieść ręki. Mama Kacpra starała się, aby chłopak miał jak najlepsze
dzieciństwo, ale łatwo się domyślić, że było to bardzo trudne, tak jak całe życie tej rodziny.
VI
Następnego dnia w szkole. Godzina 1140.
-I co cwaniaku?-zaczął mówić do Tomka Kacper- Znowu przez ciebie musiałem zejść z boiska.
To wszystko twoja wina!
-Po pierwsze, nie krzycz, po drugie, niby dlaczego to moja wina, skoro to ty mnie wyzywałeś, a
jak wiadomo, jest to niezgodne z zasadami.
-A kto wpuścił?-oskarżał dalej Kacper- Gdybyś nie był takim fajtłapą, nie poniosłoby mnie i
wszystko byłoby dobrze.
-Kacper, przecież wiesz, że się staram- odpowiedział Tomek, otwierając szafkę, by schować
książki.
-Nie widać tego!- krzyknął Kacper, zatrzaskując szafkę przed nosem Tomka.
-Co ty robisz, prawie byś mnie uderzył!
-To niechcący- powiedział Kacper ironicznie.
Nauczycielka, która zauważyła całe zajście, chciała zareagować, lecz dzwonek,
rozpoczynający lekcje, przeszkodził jej w tym.
Kacper i Tomek chodzili do jednej klasy. Przez resztę dnia Kacper nie pozwalał Tomkowi
zapomnieć o jego "zbrodni"- podkładał mu nogi, popychał oraz, tradycyjnie, wyzywał- wyzwiska
były jego ulubioną formą dokuczania.
Od tego dnia Tomek zaczął tracić nad sobą kontrolę. Nie mógł znieść tych wszystkich
wyzwisk i potępiania. Kilka razy zrewanżował się Kacprowi poprzez popchnięcie na schodach
lub wyzwisko. Tego dnia obiecał sobie, że się zemści.
Przez następne tygodnie coraz słabiej się uczył. Kacper oczywiście mu w tym pomagał,
wyzywając go i ośmieszając przed całą klasą. Jego prześladowca nie reagował na uwagi
nauczycieli. Pewnego dnia wezwano mamę Kacpra oraz Tomka do szkoły na rozmowę z
dyrekcją. Dotyczyła ona konfliktu między chłopcami. Tomek uwierzył, że może się wszystko
naprawić, ale mylił się. Kacper nie przestawał go nękać, używał coraz bardziej obraźliwych i
wulgarnych przezwisk. Doszło nawet do bójki pomiędzy chłopcami. Nic nie wskazywało na to,
że Kacper zmieni swoje postępowanie.
VII
Tomek w drodze ze szkoły do domu. Godzina 1430
-Tomek, zaczekaj!- dobiegł chlopca znajomy głos.
-Słucham?- zapytał zdezorientowany Tomek.
-Mówiłem, żebyś zaczekał-powiedział Szymon, kolega Tomka, który nagle pojawił się za jego
plecami.
-Wiem, co powiedziałeś, chodziło mi o to, by się dowiedzieć, kto to powiedział- odpowiedział
Tomek z pochmurną miną.
-Wyczuwam, że coś się stało- powiedział zaniepokojony Szymon-Co takiego się wydarzyło od
naszej ostatniej rozmowy?
-Nic takiego-odpowiedział szybko Tomek.
-No powiedz, przecież nikomu nie powiem.
-Kacper-zaczął chłopiec-to o niego chodzi. Ciągle mnie prześladuje i wyzywa. Wszystko przez
to, że nie jestem dobrym sportowcem. Wszyscy wiedzą, że wolę naukę, tylko nie on.
-A co na to szkoła i rodzice?
-Nie chce mi się dalej o tym gadać.
-Dobrze, już o nic więcej nie pytam.
Przez następne kilkaset metrów szli w milczeniu. Słuchali śpiewających ptaków i
obserwowali odradzającą się po długiej zimie przyrodę.
-Chcę dać mu nauczkę- przerwał ciszę Tomek.
-Nie jestem pewien, czy zemsta to dobry pomysł- odpowiedział Szymon.
-To nic wielkiego, chcę tylko zaaranżować bójkę pomiędzy mną a nim.
-Mówię ci, że to nie jest dobry pomysł, przemoc nigdy nie jest dobrym rozwiązaniemodpowiedział zaniepokojony Szymon.
-A ja ci mówię, że to będzie tylko przedstawienie, nie chcicę się z nim bić- przekonywał kolegę
Szymon.
-Domyślam się, że ja też będę brał w tym "przedstawieniu" udział- powiedział Szymon jeszcze
bardziej zaniepokojony.
-No tak. Ty i Domi będziecie udawać, że mi kibicujecie.
-Domiego też chcesz w to wciągnąć?
-Myślę, że on się na to zgodzi-powiedział Tomek.- Jak prawdziwy przyjaciel.
Wydawać by się mogło, że plan Tomka nie powiódł się, lecz jego koledzy zgodzili się być
jego marionetkami. Postanowili, że przedstawienie odbędzie się późną nocą w ślepej uliczce
niedaleko domu Kacpra.
VIII
Ciemna ślepa uliczka w pewnym polskim mieście. Godzina 2200.
-Bij go- krzyknął Dominik- Nie czekaj, po prostu uderzaj, aż padnie.
-Właśnie- wtrącił Szymon- Domi dobrze gada!
Tomek nie zwracał na nich uwagi, chciał załatwić tę "sprawę" sam. Czekał na tę chwilę
długo i wreszcie nadeszła, jego upragniona zemsta.
Nagle jego ofiara- Kacper- zachwiała się. Napastnik rzucił się na niego i popchnąl na kosz
do śmieci. Kacper potknął się o niego i z wielką siłą uderzył głową o ziemię.
Siła ta była tak duża, że stracił przytomność i pomimo tego, że Tomek zadzwonił po
pogotowie, było już za późno. Kacper już nigdy więcej nie otworzył oczu i nigdy więcej nie
wyzwał Tomka. Tomek tłumaczył policjantom i załamanym rodzicom, że nie zrobił tego
specjalnie. Jego tata, tak samo jak ojciec Kacpra, coraz częściej spędzał noce w barach nad
kieliszkiem wódki. Mama Tomka całymi dniami i nocami rozpaczała nad dalszym losem ich
rodziny. Tomek stał się zupełnie jak Kacper. Żałował tego co zrobił i nie mógł sobie tego
wybaczyć do końca życia.

Podobne dokumenty