Scholafactus 7

Transkrypt

Scholafactus 7
SCHOLAFACTUS
NIEREGULARNIK
NR 7
X 2011
• wywiad z Sylwią Kurzelą – znaną
dziennikarką radiową
• sprawozdanie z Dnia Edukacji Narodowej
EGZEMPLARZ BEZPŁATNY
1
Z ŻYCIA NASZEJ SZKOŁY
Nauczyciele tez mają talent-sprawozdanie z Dnia Nauczyciela
w naszej szkole
W dniu 14 października z okazji Dnia Edukacji Narodowej
wystawiliśmy szkolne przedstawienie w konwencji "MAM TALENT".
Nasze show poprzedziły liczne próby pod kierunkiem pań:
Magdaleny
Flegiel
i
Wiktorii
Dośpiał.
W
przedstawieniu
wystąpiliśmy wszyscy: klasa 4 i klasa 5 oraz troje uczniów z
klasy VI. Zuzia Nowaczyk, Kasia Piekarska, Kuba Cichoń
wcielili się w rolę jurorów: gwiazdę klasową, prymusa i
szkolnego urwisa. W tych wyjątkowych okolicznościach mogliśmy
odegrać role nauczycieli, roślin, zwierząt, posągów, postaci
historycznych, a nawet liter. Widowisko odbyło się na sali
gimnastycznej przy widowni, składającej się z uczniów i
pracowników
szkoły.
Rozpoczęliśmy
punktualnie
o
11:00.
Większość z nas z niecierpliwością oczekiwała na swój występ
za kurtyną, a druga część siedziała w schowku, słuchając
"LITERKI"Armana,
który
pilnował
porządku.
poleceń
Przedstawienie przebiegało zgodnie ze scenariuszem. Oczekując
na swoją kolej, od czasu do czasu zerkaliśmy zza kurtyny na
scenę. Uczniowie młodszych klas entuzjastycznie reagowali na
nasze popisy. Nauczyciele śmiali się ze swoich talentów.
Szczególne owacje dostali: śpiewająca anglistka Marysia,
utalentowany
nauczyciel
wychowania
fizycznego
Antek
i
rozśpiewana Rosaria. Jurorzy nie tylko wydawali osądy, ale
również zabawiali publiczność. Na długo zapamiętamy taniec
Zuzi. Uważamy, że wszystko poszło po naszej myśli. Mamy
nadzieję, że i publiczność wyszła zadowolona z przedstawienia.
Redakcja gazetki
TO NAS KRĘCI
Jeździectwo
Zachęcam wszystkich do jeździectwa, czyli jeżdżenia na
koniach. Jest to moje hobby. Każdy, kto lubi zwierzęta i
sport, powinien tego spróbować.
2
Na początku możesz się bać wsiąść na konia, ale gdy już na
nim będziesz, twój strach ucieknie, przecież to takie
niewinne, piękne stworzonko… Rób to, co instruktor ci mówi,
bez żadnego „ale”, ponieważ może się stać coś złego.
Stadnin w Łodzi jest pełno. Myślę, że tam gdzie mieszkasz,
znajdzie się stadnina koni, ale jeżeli nie, to przecież nic ci
się nie stanie, jeżeli pojedziesz trochę dalej. Koszt jazdy
jest zróżnicowany, ponieważ możesz trenować na padoku (teren,
który jest ogrodzony i tam się jeździ na koniach) lub też w
terenie. Początkującym uczniom zalecany jest padok. Jazda po
nim wynosi około 30 zł za godzinę, a w terenie godzina
kosztuje około 40 zł.
Czego potrzebujesz do jazdy konnej? Przede wszystkim
potrzebny jest toczek, inaczej kask (ale specjalny); rękawice,
po to, żeby ci się nie obcierały ręce i nie było odcisków. To
są podstawowe potrzeby.
Jeżeli rodzice wyrażą zgodę, możesz kupić konia, ale pod
jednym warunkiem - musisz się nim opiekować. Codziennie
powinieneś przyjeżdżać tam i karmić swojego konika odpowiednim
pokarmem. Trzeba kupić dla niego dobry sprzęt, myć go,
pielęgnować i trzymać go w odpowiednim miejscu - najlepiej w
stadninie koni.
UWAGA!
Nigdy nie myśl, że się boisz, ponieważ koń to wyczuje i cię
zrzuci!
Gdy ktoś ci poprawia strzemiona i mimo wszystko jest ci
niewygodnie, to powiedz to. Ja tak nie zrobiłam i spadłam z
konia!
Klaudia Czekalska
3
RECENZJA
Gra komputerowa
„The Sims Średniowiecze Piraci i Bogaci” to pierwszy dodatek
do „The Sims Średniowiecze”. Fabuła gry opowiada o wojnie
między
Korsarzynami
(piraci)
i
Kupczycami
(bogaci).
Wprowadzono nowe misje, a także możliwość szukania skarbów i
hodowania sokoła lub papugi. Minusem tej gry jest zbyt krótka
fabuła mimo trzech różnych zakończeń.
Ocena ogólna: 8,5/10 punktów.
Borys Szafrański
„Pippi”
W teatrze, razem z klasami I-III naszej szkoły,
oglądałam sztukę pt. „Pippi”. Uważam, że było
niesamowicie! Zdziwiła mnie Willa Śmiesznotka.
ją
sobie
inaczej.
Najbardziej
Wyobrażałam
podobały mi się scenki przy naleśnikach i na
strychu. A w ogóle to lubię chodzić do teatru. O!
I jeszcze jedno: kupiłam sobie pamiątki.
Krysia Split
SZLAKAMI LITERATURY
O mitach
Postanowiłam w gazetce przybliżać Wam mity - historie
wymyślone przez ludzi setki lat temu. Może mało kto wie, że
oprócz najbardziej znanych mitologii: greckiej i rzymskiej,
były jeszcze hinduskie, japońskie, te z Indii i Mezopotamii.
Na początku chciałabym zacząć od Grecji.
Wprowadzenie
Na początku był Chaos. Nikt nie był w stanie określić, co to
takiego. Z Chaosu wyłonili się Gaja, czyli Ziemia oraz Uranos,
Niebo. Oboje uporządkowali świat, wyznaczyli granice między
ziemią a morzem. Wkrótce zakochali się w sobie. Z ich związku
narodzili
się
cyklopi
jednookie
potwory,
tytani
4
najsilniejsi ze wszystkich oraz hekatonchejrowie - sturęcy.
Niezadowolony z potomstwa Uranos, postanowił strącić ich
wszystkich do Tartaru, pułapki śmiertelnej. Ocalał tylko
Kronos, najmłodszy z tytanów. Matka kazała mu pozbyć się ojca,
zbulwersowana zachowaniem męża. Kronos okaleczył Uranosa, po
czym
strącił
do
Tartaru,
uwalniając
przy
tym
resztę
rodzeństwa. Jego żoną została Rea. Kronos nie wiedział, że los
obróci się przeciwko niemu. Ponieważ bał się o swoją władzę,
źle przyjął wiadomość o potomstwie. Postanowił połykać swoje
dzieci. W jego żołądku spoczywało już ich pięcioro i niebawem
miało dołączyć do nich szóste. Lecz Rea, podobnie jak Gaja,
nie dała za wygraną. Jej mąż otrzymał kamień zawinięty w
pieluszki i oczywiście połknął go. Uratowany Zeus dorastał na
wyspie w towarzystwie nimf, żywiąc się nektarem, ambrozją i
mlekiem kozy Amaltei. Nie wiedział przecież, że kiedyś będzie
władać całym światem…
Katarzyna Piekarska
ROZRYWKA
SZKOLNA KRZYŻÓWKA
5
1.W szkole powinniśmy zachowywać się jak ___________. Jest to
przeciwieństwem diabełków.
2.Nosimy je na plecach do szkoły.
3.Uczy nas.
4.Na przerwach często wychodzimy z naszej _____.
5.Rośliny z kolorowymi płatkami.
urodziny, imieniny i inne okazje.
Często
daje
się
je
na
6.W szkole dostajemy dobre lub złe ______.
Hasło:_________________________
Wiktoria Kostrzewa
DOWCIPY – opracowanie Michał Kaftański
Do sklepu wbiega kobieta i od progu woła:
−
−
Proszę o pułapkę na myszy, ale szybko, bo chciałabym jeszcze
złapać autobus!
Ależ proszę pani, aż takich wielkich pułapek nie mamy!
Klient otrzymał w aptece pudełko z lekarstwem.
−
−
Jak się otwiera to pudełko? - pyta aptekarza.
Dokładna instrukcja jest w środku! - odpowiada ten uprzejmie.
Pani Paczkowska pojechała po zakupy swoim fiatem, ale wkrótce wraca
do domu piechotą.
−
−
−
−
Co, znów zepsułaś samochód? - pyta pan Paczkowski.
Nie, tylko świece są zamoknięte.
A gdzie został wóz?
Na dnie jeziora...
Uczeń napisał na tablicy: „Fczoraj byłem f szkole.”
Nauczycielka pyta jego sąsiada :
−
−
Czy to jest dobrze napisane?
Nic podobnego! Wczoraj była niedziela!
6
WYWIAD
Wywiad z Sylwią Kurzelą – dziennikarką w Radiu Eska
Scholafactus: Dzień dobry!
Sylwia Kurzela: Dzień dobry!
Scholafactus: Pani Sylwio, gdzie Pani pracuje?
Sylwia Kurzela: Pracuję w „Radiu Eska” i prowadzę poranny
program „6 na 10”.
Scholafactus: Czy oprócz prowadzenia porannego programu, ma
Pani inne obowiązki?
Sylwia Kurzela: Tak, jestem szefem promocji, czyli zajmuję się
tym, żeby Radio Eska było jak najwięcej „widać” w całym
mieście, żeby pojawiało się nasze logo na plakatach, żebyśmy
byli na różnych imprezach na przykład za sprawą naszych
banerów na koncertach itp.
Scholafactus: A co należy do codziennych obowiązków
dziennikarza?
Sylwia Kurzela: To zależy, czym się zajmuje taki dziennikarz.
Na przykład, jeśli jest się dziennikarzem informacyjnym, czyli
przygotowuje serwisy informacyjne czy reporterem, który musi
chodzić na wywiady czy na konferencje prasowe, to praca jest
bardziej mobilna. Dziennikarz wydawca siedzi raczej w studiu i
przygotowuje serwisy z tego, co przywiozą reporterzy. Ktoś
taki jak ja, czyli prezenter, musi po prostu ludzi
zabawiać.
Scholafactus: Co trzeba umieć i zrobić, aby zostać
dziennikarzem?
Sylwia Kurzela: Na pewno trzeba trafić do odpowiedniego medium
w odpowiednim czasie, czyli do gazety, telewizji czy do radia
akurat wtedy, kiedy ktoś będzie szukał kogoś takiego jak my.
We wszystkich zawodach trzeba mieć trochę szczęścia, ale na
pewno trzeba dużo pracować, być upartym. Warto interesować się
światem, uczyć się, czytać wiele książek i gazet. Myślę, że
każdy dziennikarz powinien mieć skończone studia. Jest to taki
zawód, gdzie wstyd nie mieć wyższego wykształcenia i właśnie
większość dziennikarzy takie wykształcenie posiada.
Scholafactus: Czy trzeba znać języki obce?
Sylwia Kurzela: Jest to dobrze widziane, ponieważ dziennikarz,
który nie potrafi się porozumieć w obcym języku, może pozbawić
samego siebie fajnej przygody, jaką może być wyjazd
zagraniczny. Mój kolega, który zna trzy języki obce, zwiedził
już cały świat i przeprowadził wiele interesujących rozmów. W
ten sposób ma bardzo przyjemną pracę.
Scholafactus: A czy praca w radiu jest ciężka?
Sylwia Kurzela: Na pewno wstawanie na poranny program o 5 rano
jak dla mnie jest ciężkie. Na przykład dla reportera, który
zajmuje się zbieraniem informacji w mieście, czasami jest
bardzo ciężkim zadaniem, aby dostać się przy fatalnej pogodzie
na drugi koniec miasta. Czasem trudno jest zrobić z kimś
7
wywiad, zebrać informacje, na przykład o tym, jak i dlaczego
doszło do jakiegoś wypadku i wrócić z tym wszystkim szybciutko
do radia i jeszcze zmontować materiał i zaraz biec na jakąś
konferencję prasową być może w drugim końcu miasta. Niestety,
czasem jest to naprawdę ciężka praca.
Scholafactus: Z kim Pani współpracuje podczas swojej pracy w
radiu?
Sylwia Kurzela: Audycję prowadzę z Krzysiem Skrzypkowskim, ale
podczas porannego programu również współpracują z nami
oczywiście dziennikarze, serwisant, który przygotowuje
wiadomości, informacje o tym, co się dzieje na łódzkich
drogach czy opracowuje prognozę pogody. Jest też z nami tak
zwana poranna producentka programu, która odbiera telefony od
słuchaczy, zapisuje kto, co wygrał i wszystkiego pilnuje.
Scholafactus: Czy to jest opłacalny zawód?
Sylwia Kurzela: Czy opłacalny? Dostajemy wszyscy pensje.
Niektóre stawki są tylko i wyłącznie dla naszej wiedzy. Myślę,
że najważniejsze w naszym zawodzie jest to, że sprawia nam
dużą radość i wykonuję go z wielką przyjemnością. Lubię
interesować się światem, dużo czytam, chodzę do kina, teatru,
na koncerty, a więc zarabiam dzięki swoim zainteresowaniom.
Scholafactus: A jak długo Pani pracuje w tym zawodzie?
Sylwia Kurzela: Pracuję już mniej więcej piętnaście lat.
Wcześniej też bawiłam się w radio w rozgłośni studenckiej ACR
Kiks. To było już niestety nieistniejące radio Uniwersytetu
Łódzkiego, które nie szło w tak zwany eter, tylko można nas
było usłyszeć w specjalnych głośniczkach, który każdy student
miał w pokoju w akademiku. Był to duży stres, bo słuchali nas
znajomi.
Scholafactus: O czym Pani najchętniej lubi mówić na antenie?
Sylwia Kurzela: Myślę, że najchętniej lubię mówić o tym, o
czym ludzie chcą słuchać, czyli o wesołych, przyjemnych
sprawach, których słuchaczy rano raczej relaksują, a nie
stresują. Czasami żartujemy sobie lekko złośliwie z „gwiazd”.
Bywają również żarty sytuacyjne, wynikające z różnych
wydarzeń, które się dzieją w porannym programie.
Scholafactus: Czy Pani od zawsze chciała być dziennikarzem?
Sylwia Kurzela: Powiem szczerze, że praca w radiu była
zupełnym przypadkiem. Kiedy już trafiłam do radia studenckiego
i stwierdziłam, że jest to rzecz, którą chcę robić, byłam
dosyć uparta i mimo początkujących niepowodzeń, nie zawsze
miłych szefów, nie zawsze dobrych zarobków i dobrych recenzji
mojej pracy, zostałam przy swoim pomyśle.
Scholafactus: A czym Pani się interesuje?
Sylwia Kurzela: Staram się interesować wieloma rzeczami. Od
zawsze lubiłam historię. Kiedyś nawet bardzo chciałam ją
studiować, ale potem stwierdziłam, że mogę przez przypadek
zostać nauczycielką, a tego bardzo nie chciałam, bo uważam, że
to jest bardzo ciężki zawód, bardzo trudny, wymagający
cierpliwości. W związku z tym poszłam na kulturoznawstwo.
Interesuję się kulturą, historią, również psychologią i
8
socjologią, zwierzętami, kuchnią, modą, wizerunkiem właściwie wszystkim po trochu.
Scholafactus: A jakie ma Pani rady dla nas – początkujących
dziennikarzy?
Sylwia Kurzela: Zbierać jak najwięcej informacji w głowie i
nauczyć się myśleć oraz kojarzyć fakty. Czasami nawet jak się
nie ma znakomitej pamięci, to umiejętność kojarzenia faktów
może nam bardzo pomóc. Przede wszystkim trzeba naprawdę dużo
czytać nie tylko kolorowych gazet z dużą ilością obrazków i
zdjęć, ale też prasę codzienną tę poważniejszą. Trzeba czytać
dużo książek.
Scholafactus: Bardzo Pani dziękujemy za wywiad. Było nam
bardzo miło.
Sylwia Kurzela: Dziękuję.
(wywiad nieautoryzowany przeprowadzony dzięki Zuzi Nowaczyk)
NA TOPIE
Moda jesienna
Moda jesienna na sezon 2011: W tym sezonie modne są odcienie
brązu i karmelu.
Dla niej
Ponczo najlepiej karmelowe, szare spodnie, botki i jakiś ładny
wisiorek to jest komplet na wieczór. Na imprezę modny jest
kolor różowy oraz panterka, brokat. To jest to! Do szkoły
modna jest
koszula w kratkę lub golf, jeansy
i jeansowe
spódniczki, podkolanówki. Na topie są też bluzy i bluzki w
zebrę.
Dla niego
Bluza z kapturem i luźne spodnie do szkoły, a na imprezę
szalik w kratkę jeansy i koszulka oczywiście. Marynarka,
jeansy, szalik i koszula w kratkę na wieczór.
Dla klasy
I
Bluzeczka w paski, spódniczka i legginsy
Koszula w kratkę i jeansy dla chłopca.
dla
dziewczynki.
Agata Kiełb
9
CUDA NATURY
Afanc
Afanc
jest
to
słodkowodne
monstrum
rzekomo zamieszkujące Walię. Dosłownie
słowo
to
oznacza
"bobra",
pokrewne
irlandzkie słowo abhac oznacza "karzeł",
co pochodzi od abha "rzeka", razem może
to oznaczać ducha wody. Inna nazwa tej
kryptydy to "Addanc". Bestia ta jest
różnie opisywana, ale najczęściej mówi
się o wielkim bobrze lub krokodylu, często też o karle albo
nawet o demonie. Wiele osób z tamtego regionu twierdzi, że ta
kryptyda jest sprawcą tamtejszych powodzi i utopień w
jeziorach. Widywano ją podobno w wielu regionach Walii, ale
najczęstsze to: Llyn yr Afanc (Beaver Pool), Betws-y-coed,
Conwy, Llyn Barfog, Llyn-y-cae w Gwynedd, Llyn Glaslyn, Powys.
Rzekomo już sam Król Artur twierdził, że zabił takie zwierzę w
Llyn Barfog. Z ciekawszych relacji należy również wspomnieć o
tej z lat 30-tych XX wieku. Oliver Vaughan szedł z kolegą na
szczyt Snowdon. Byli zmęczeni, więc postanowili zrobić przerwę
na obiad. Według ich opisów pojawiła się na jeziorze szara
linia, a po chwili biała czy wręcz blada głowa wynurzyła się z
tafli jeziora. Obaj byli zgodni co do zdania, że nie była to
wydra ani nic podobnego. Twierdzili, że nigdy czegoś takiego w
życiu nie widzieli. W legendach z tamtego regionu mówi się, że
Afanc to potworne stworzenie i jak wszystkie potwory z jezior
podstępem zachęca ludzi do pływania w wodzie. Inna legenda
mówi, że próbowano zwabić potwora do innego jeziora, ponieważ
tam można wyrządzić mu krzywdę. Związano więc bestię żelaznymi
łańcuchami, a potem woły przeniosły ją do drugiego zbiornika.
Ważną osobą, biorącą udział w całej akcji, była miejscowa
dziewczyna, śpiewająca na jeziorze. Afanc słysząc ją, chciał
się do niej zbliżyć. Wówczas wyskoczyli lokalni chłopi i
chcieli bestię złapać w sieć, ale niestety uciekła z powrotem
do jeziora i mówi się, że jest tam teraz uwięziona. Według
innego z podań wysnutego przez Lolo Morganwg, gdy woły Hu
Gadarn wyciągną go z jeziora, wtedy bestia jest bezsilna i
może zostać zabita.
Kuba Cichoń
10
W WOLNEJ CHWILI
GOTUJEMY
Zdrowy i pyszny bananowy deser możecie zrobić w kilka minut. Poradzi sobie
z nim nawet dziecko!
Składniki:
•
•
•
•
•
banan,
słodkie kakao w proszku,
bita śmietana,
dwie szczypty posiekanych
orzechów,
cztery różyczki goździka
Wykonanie:
Obierz banana ze skórki, podziel go na dwie równe części. Kakao przesyp do
płaskiego talerza. Dokładnie obtaczaj banany w proszku, następnie układaj
na talerzu. Z różyczek goździków zrób "czułki". Ślimacze "domki" wykonaj z
bitej śmietany. Posyp posiekanymi orzechami.
Marysia Bińkowska
Szkolny kryminał - część 2
Ania i Monika siedziały w świetlicy. Zaledwie wczoraj odkryły
czerwoną plamkę na tablicy. Cały czas myślały o jednym. Kto porwał
profesora Sosnowskiego, nauczyciela chemii.
− Ciekawe, kiedy wreszcie będziemy mieć chemię? – powiedziała
Monika.
− To mój ulubiony przedmiot. – odpowiedziała Ania.
Niedługo później do świetlicy
pożegnała się z koleżanką.
wkroczyła
mama
Moniki.
Dziewczyna
− Cześć! – powiedziała Monika, zwracając się do Ani. – Do
widzenia! – zawołała do opiekuna i wyszła.
Ania zaczęła odrabiać pracę domową z fizyki. Nie szło jej zbyt
dobrze. Po paru minutach usłyszała głos.
− Pakuj się córeczko. Wychodzimy. – to był tata Ani.
Ania natychmiast wzięła plecak i bardzo szybko opuściła salę.
11
Gdy
wszystkie
dzieci
poszły
do
domu,
profesor
Rybak…
szła korytarzem, pilnując, by nikt jej nie zauważył. Jej włosy
spięte w kok lśniły czernią, a prostokątne okulary podskakiwały za
każdym krokiem. Jednak jej to nie przeszkadzało. Szła dalej. Po
kilku krokach zatrzymała się, po czym spojrzała w lewo a potem w
prawo do sali numer 25. Jej wzrok przyciągnęła mała czerwona plamka
na tablicy. Podeszła bliżej i przyjrzała się jej dokładnie. Dotknęła
ją, a potem polizała palec. Fuj! Co to? To był ketchup. Nauczycielka
nie znosiła go. Wybiegła z klasy, żeby odsunąć się od czerwonej
plamki.
− Całe szczęście, że to nie krew. – mruknęła do siebie.
Weszła do największego korytarza, prowadzącego na patio. Jednak
skręciła w stronę piwnicy. Otworzyła ją ogromnym kluczem w kształcie
garnka. Było tam tak ciemno, że nauczycielkę przeszły dreszcze.
Jednak weszła do środka i zapaliła światło. W piwnicy było prawie
pusto. Zalegały jedynie same starocie i pomnik dyrektora, który
kiedyś stał przed szkołą. Nauczycielka ukucnęła i wymacała pod pachą
postumentu guzik. Gdy go nacisnęła, otworzyły się ukryte drzwi w
ścianie. Podeszła do nich i uśmiechnęła się do… profesora
Sosnowskiego. Był przywiązany potężnym łańcuchem do ściany. Pani
Rybak rzuciła mu stary chleb i wodę. Zaraz później wyszła i
nauczyciel usłyszał huk zamykanych drzwi.
Następnego dnia Ania i Monika szły do klasy numer 12, gdy zobaczyły
ślad. Jeden mało widoczny ślad buta. Od razu rozpoznały, do kogo
należał. Był to ślad pani Rybak.
− Monika? – zapytała Ania. – Dlaczego pani Rybak chodzi tak
późno po szkole? Przecież pani sprzątaczka posprzątałaby to.
− Nie wiem Aniu. – odpowiedziała Monika. – Ale na pewno mamy
dzisiaj cztery godziny fizyki. Gdyby był pan Sosnowski, byłyby dwie.
Uczennice przestały rozmawiać, bo zdzwonił dzwonek. Dziewczynki
pobiegły do klasy na lekcję fizyki. Gdy weszły, pani Rybak zawołała
od progu:
− Spóźnienie! Obie dostajecie po dwa minusy.
Ania przez całą lekcję nie słuchała tego, co mówi profesor Rybak.
Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, natychmiast pobiegła na świetlicę
i zaczęła robić pracę domową.
Co się stało potem? Czy wyda się, że profesor Rybak dokarmia
uwięzionego profesora Sosnowskiego? Czy Ania i Monika odkryją jej
schowek w piwnicy? Przeczytajcie kolejny numer „Scholafactusa”.
Paweł Bińkowski
12

Podobne dokumenty