Marta Walczak
Transkrypt
Marta Walczak
Marta Walczak To była prawdziwa radość! Pewnego dnia, który wydawał się normalny i powszedni, wydarzyło się coś niesamowitego. W zasadzie nie wiem, co nastąpiło, trudno to ubrać w słowa, ale było magicznie. Rano, gdy wstałam, a zdarzyło się to bardzo wcześnie, zjadłam śniadanie i wydawałoby się, że nic się nie zmieniło, ale jednak coś mnie zaskoczyło. Na dworze, a dokładnie na moim podwórku stał rozstawiony cyrk. Do drzew zostały przywiązane liczne balony, tak że mogłoby się wydawać, iż zaraz odfruną. Na środku wprost drzwi dwa ogromne słonie skakały na wielkich, kolorowych piłkach. Nie mogłam w to uwierzyć, dlatego zawołałam Darię, moją siostrę: – Daria, szybko! – krzyknęłam z entuzjazmem. Ona jednak wolała kontynuować drzemkę, więc poleciałam do góry i zawołałam rodziców. Niestety, nie zastałam, ani mamy, ani taty. Ubrałam się, zaczesałam swoje długie włosy i wybiegłam. Ku mojemu zdziwieniu rodzice dowodzili tym zjawiskiem! Dlatego zapytałam: – Co się tu dzieje? – Nic takiego – odpowiedziała spokojnie mama. – Ale na podwórku jest rozstawiony cyrk! – krzyknęłam, z powodu na hałas. Tata później jednak wszystko mi wyjaśnił. Opowiadał, jak kiedyś mój dziadek prowadził cyrk i mój pradziadek, no i tak dalej. W spadku po dziadziusiu tata otrzymał cyrk. Było to dla mnie coś niesamowitego! Wręcz nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Chciałam obudzić Darię, ale ona już się zorientowała, że na dworze panuje chaos, ale i zabawa oraz radość. Galopem pognałyśmy w stronę areny. Były tam lwy, słonie, kucyki, ale ja głównie przesiadywałam przy szczeniakach, które były dobrze wytresowane. Bałam się, że ten dzień to tylko sen, który zaraz przeminie, lecz to była rzeczywistość. Z dnia na dzień coraz bardziej byłam podekscytowana. Poznałam też dziewczynkę w moim wieku, z którą się zaprzyjaźniłam. Zuzia, bo tak miała na imię była akrobatką. Pokazywała mi wiele sztuczek. Posiadała ona złociste włosy, zaczesane w kok. Była także bardzo urodziwa. Lubiłam z nią przesiadywać i rozmawiać o różnych rzeczach. Niestety pewnego dnia powiedziała mi, iż już więcej nie będziemy mogły się spotykać, gdyż wyjeżdża do szkoły we Włoszech. Okropnie się tym przejęłam. Jednak lata mijały, wraz z siostrą i rodzicami podróżowaliśmy po świecie i zapomniałam o tym incydencie. str. 1 Marta Walczak To były cudowne chwile i nigdy ich nie zapomnę. Po czasie tata zwrócił się do wuja, aby on przejął cyrk, gdyż taka była umowa. Nie poruszyło to mnie nadzwyczajnie. Nie mogłam przecież całego życia poświęcić na podróżowanie. Tęskniłam tylko za tymi zwierzakami i ludźmi, których poznałam. Mimo wszystko tych kilku lat nie zamieniłabym na nic innego. str. 2