Los małej Aniki między sądami w Ennis i Malborku
Transkrypt
Los małej Aniki między sądami w Ennis i Malborku
Los małej Aniki między sądami w Ennis i Malborku Dorota Abramowicz 2009-09-29 21:58:21, aktualizacja: 2009-09-29 22:19:33 W najbliższy wtorek, 6 października sąd w Malborku zadecyduje, w trybie konwencji haskiej, o ewentualnym odesłaniu do Irlandii 9-letniej Aniki. W połowie września irlandzki Sąd Okręgowy w Ennis nakazał, by mała obywatelka Polski zamieszkała w Irlandii wraz z żyjącą tam od trzech lat matką i przyrodnim bratem. Zobacz także: Dziewczynka kategorycznie odmawia wyjazdu z kraju. Malbork: Polskoirlandzka wojna o dziecko - Chcę mieszkać z tatą w Malborku, chodzić do polskiej szkoły - mówi Anika, której skomplikowaną sytuację prawną opisaliśmy wczoraj. Rodzina państwa K. wyjechała "za chlebem" z Malborka do irlandzkiego Gort. Na początku tego roku drogi małżonków się rozeszły - ojciec postanowił wrócić do Polski, matka zostać w Irlandii. W lipcu, przed zabraniem córki na wakacje do Polski, ojciec zobowiązał się przed irlandzkim sądem odwieźć ją do Gort. Problem w tym, że dziewczynka - od trzech lat rezydentka Republiki Irlandii - nie chce opuszczać rodzinnego miasta. Ojciec nie wypełnił warunków ugody, więc sędzia z Ennis bez badania dziewczynki wydał wyrok dający matce prawo do opieki nad dzieckiem. Anikę badali już polscy psycholodzy, którzy wydali jednoznaczną opinię - wyjazd nie będzie korzystny dla dobra dziecka. Z kolei zdaniem rodziny ze strony matki Aniki, dziewczynka zostało zmanipulowana przez ojca. Prawnicy i psycholodzy mówią, że nasilona emigracja polskich rodzin (w ub. roku były to ponad 2 miliony osób) sprawiła, iż takich problemów będzie coraz więcej. - Zmagamy się z bardzo niepokojącym zjawiskiem - przyznaje psycholog, dr Krystyna KmiecikBaran, która badała Anikę. - Wyjazdy nie służą polskim rodzinom, prowadząc do rozpadów małżeństw. Niestety, cierpią na tym dzieci, rozerwane między Polskę a kraj, w którym zostaje jedno z rodziców. Ireneusz Dzierżęga, prezes Centrum Praw Ojca i Dziecka, dodaje, że bardzo często zgłaszają się do stowarzyszenia mężczyźni, których dzieci zostały wywiezione za granicę. - Wyraźnie jednak widać, że w podobnych przypadkach, gdy winę ponosi ojciec, jakoś szybciej reaguje polska policja i prokuratura - relacjonuje prezes. - Przed dwoma laty zaangażowano śmigłowce i ogromne siły policji w celu zatrzymania mężczyzny, który chciał wywieźć do Belgii synka. Za matką nigdy dotąd nie zorganizowano takiego pościgu. Centrum Praw Ojca i Dziecka już zaoferowało ojcu Aniki pomoc ze strony Polskiego Towarzystwa Higieny Psychicznej. - W ostatnim czasie do rzecznika praw dziecka trafia coraz więcej spraw związanych z postępowaniami w trybie konwencji haskiej, dotyczącej cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka za granicę - potwierdza Maciej Zwierzyński z biura rzecznika praw dziecka. - Są to typowe konflikty w wykonywaniu władzy rodzicielskiej w sytuacjach, gdy rodzicie zamieszkują różne kraje lub gdy jedno z nich decyduje się na wyjazd z dzieckiem za granicę. Jeżeli uczyni to bez zgody drugiego opiekuna w świetle konwencji haskiej staje się sprawcą uprowadzenia dziecka. Orzeczenia, wydawane w trybie konwencji haskiej, mają wówczas na celu jedynie doprowadzenie do przywrócenia - zgodnego z prawem - stanu sprzed uprowadzenia. O miejscu pobytu dziecka i innych sprawach, dotyczących opieki, sąd rozstrzyga w oddzielnym postępowaniu.