Polski szklany sufit - Instytut Spraw Publicznych
Transkrypt
Polski szklany sufit - Instytut Spraw Publicznych
Prof. Lena Kolarska-Bobińska Instytut Spraw Publicznych Les Echos Art. 11 POL Polska 25 lat później – kontynuacja czy zmiana? Obalenie muru dzielącego Berlin stało się w Europie symbolem końca epoki zimnej wojny. Często nie pamięta się, gdzie rozpoczął się proces, który zaowocował upadkiem komunizmu. Dwudziesta piąta rocznica powstania ruchu „Solidarność” w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku była okazją do przypomnienia światu, że Polska i „Solidarność” były inspiracją zmian, które przyniosły wolność wielu krajom. Prezydenci i premierzy zgromadzeni przy tej okazji na uroczystościach w Gdańsku podkreślali, że wpływ idei „Solidarności” jest aktualny jeszcze dziś. „Bez upalnego Gdańska nie byłoby mroźnego Kijowa” – mówił Wiktor Juszczenko. Również Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili podkreślał, że inspiracją dla rewolucji gruzińskiej był Lech Wałęsa i Vàclav Havel. Rocznica była też okazją do refleksji nad istotą ruchu „Solidarność”, który wybuchł w zniewolonej Polsce i doprowadził do podpisania porozumień miedzy władzą komunistyczną a robotnikami. Znany socjolog francuski Alain Touraine, który badał fenomen „Solidarności”, nazwał ją ruchem totalnym: zrywem narodowym, akcją polityczną i ruchem związkowym, a Bronisław Geremek –„cudem historii”. Przy okazji tej rocznicy nasuwały się też liczne pytania o dziedzictwo „Solidarności”: o to czy wolność i demokracja przyniosły obywatelom oczekiwane zmiany. Czy „Solidarność” wygrała czy przegrała, czy udało się zrealizować jej ideały? I co się dzieje dzisiaj z głównym aktorem tamtych wydarzeń, z robotnikami? W okresie komunizmu robotnicy byli, jak to się wtedy mówiło, „wiodącą siłą narodu”. Wielkoprzemysłowa klasa robotnicza, obdarzona szacunkiem i przywilejami przez władze komunistyczne, była jednak niezadowolona ze swoich warunków pracy i płacy. I to ona przyczyniła się swoimi strajkami w Gdańsku w 1970 roku, i dziesięć lat później w 1980, do obalenia komunizmu. Jednak zamiast poczucia sukcesu robotnicy czują się dziś przegrani. Nowy ustrój – kapitalizm – wymusił restrukturyzację przemysłowych bastionów klasy robotniczej i zamykanie kopalń, hut, stoczni. W konsekwencji bezrobocie w Polsce, najwyższe wśród wszystkich krajów Europy, dotknęło silnie tę uprzywilejowaną niegdyś grupę. Choć robotnicy zyskali jako obywatele wolność, niepodległość i pełne półki w sklepach, czują się jednak głównymi przegranymi przemian zapoczątkowanych przez „Solidarność” . I tak są też postrzegani przez społeczeństwo. Wywalczyli wolne związki zawodowe, ale dziś większość pracowników nie korzysta z prawa do zrzeszania się. A związki zawodowe nie są wpuszczane do wielu firm prywatnych. „Solidarność” jako ruch poniosła też koszty transformacji państwa polskiego. Na początku przemian tworzyła ona parasol ochronny nad kolejnymi rządami dawnej opozycji, które wprowadzały reformy ekonomiczne i ustrojowe. I to rządy solidarnościowe są dziś oskarżane o zaniechanie idei solidarności społecznej, doprowadzenia do silnego rozwarstwienia społecznego i dużych różnic społecznych. Może jeszcze częściej powtarzane i lepiej słyszane przez społeczeństwo jest oskarżenie o to, że ruch solidarnościowy będąc wyrazicielem wartości etycznych, dopuścił do dużej korupcji swoich polityków i do wykorzystywania stanowisk publicznych. W czasie toczącej się w Polsce kampanii wyborczej jednym z głównych tematów debat jest ocena przemian i ostatnich 15 lat wolności. I paradoksalnie przemian tych bronią 1 partie postkomunistyczne i centrowe wywodzące się z części dawnej opozycji. Natomiast partie prawicowe chcą budować lepszą Polskę przekreślając w dużej mierze dorobek ostatnich lat. Doszukują się one przyczyn korupcji i zbyt bliskiego styku gospodarki i polityki w złych mechanizmach rządzenia, spowodowanych brakiem przeprowadzenia na początku przemian lustracji oraz dekomunizacji. Nie oddzielono ziarna od plew, nie odsunięto postkomunistów od władzy i aparatu państwowego, nie nazwano patologii wprost. A dziś ponosimy skutki w postaci zagubienia wartości etycznych – dowodzą politycy i socjologowie związani z prawicą. Winna jest więc „gruba kreska” pierwszego rządu solidarnościowego, nierozliczeni winnych dawnych komunistycznych zbrodni. Z kolei dawni doradcy i działacze „Solidarności”, związani z pierwszym niekomunistycznym premierem w nowej Polsce Tadeuszem Mazowieckim udowadniają, że złe mechanizmy rządzenia nie wynikają z braku rozliczenia przeszłości. Uważają, że przemiany zapoczątkowane przez „Solidarność” były sukcesem. Uroczystościom obchodów towarzyszył więc spór o dziedzictwo „Solidarności”, o zdefiniowanie przemian jako sukcesu, zaniechania, bądź też zdrady ideałów „Solidarności”. A czym jest dzisiaj dla Polaków „Solidarność” lat 1980-1981? Czy akceptują oni przemiany, które ruch ten zapoczątkował, i czy sądzą, że warto było zmieniać Polskę? „Solidarność” kojarzy się dzisiaj Polakom przede wszystkim z obaleniem komunizmu i zmianą ustroju, z wolnością i demokracją (dane CBOS). Dla znacznej części Polaków pierwszym skojarzeniem jest Lech Wałęsa. Ważne też, że dla wielu Polaków największym sukcesem „Solidarności”, z perspektywy lat, jest członkostwo Polski w Unii Europejskiej (47%) oraz NATO (40%). „Solidarność” jest więc przez Polaków kojarzona przede wszystkim z wolnością i tak ten ruch będzie zapamiętany przez połowę społeczeństwa. „Solidarność” staje się więc powoli elementem tożsamości narodowej i przedmiotem dumy. Nic więc dziwnego, że partie prawicowe, które idą dziś po władzę chętnie posługują się sztandarem i tradycją „Solidarności”. A Polacy chcą, aby Parlament Europejski ustanowił rocznicę podpisania porozumień sierpniowych światowym dniem Solidarności i Wolności. Jednak trzeba pamiętać, że jest to wydarzenie ważne, ale przede wszystkim dla osób wykształconych, zamożnych, mieszkających w miastach i tych, którzy deklarują poglądy prawicowe. Odmienne reakcje niż sama „Solidarność” budzą więc zapoczątkowane przez nią przemiany. Wywołują one więcej negatywnych niż pozytywnych skojarzeń. Bezrobocie, korupcja, bieda i nieuczciwość polityków to najczęściej wymieniane przez Polaków porażki przemian. Ponad dwie piąte ankietowanych z wykształceniem podstawowym powątpiewa w to, czy warto było zmieniać ustrój, podczas gdy wśród osób z wyższym wykształceniem zdecydowana większość (ponad trzy czwarte) nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Wielu Polaków, zwłaszcza z niższych warstw społecznych sądzi, że bez „Solidarności” i zmian ustrojowych zwykłym ludziom żyłoby się tak samo lub lepiej. „Solidarność” i będące jej następstwem przemiany są oceniane pozytywnie, gdy odnosi się je do zjawisk zachodzących w całym kraju. Polacy uważają, że warto było zmieniać ustrój. Jednak gdy biorą pod uwagę wpływ przemian na własne życie oceny te wypadają gorzej. Paradoksem jest to, że ruch, który miał na celu obronę robotników i niższych warstw społecznych, doprowadził do zmian, w wyniku których skorzystały przede wszystkim osoby wykształcone, zamożne i bogate w kapitał społeczny. 2