Rozwaga nr 4.2006(czerwiec).indd
Transkrypt
Rozwaga nr 4.2006(czerwiec).indd
www.nszz-stocznia.pl NR 4/20 czerwca 2006 Rozwaga i ISSN 1641-6112 STOCZNIA GDAŃSKA Uwaga!!! Zmiany finansowe Doszło do zmian finansowych w ofercie „Solidarności”, w tym obniżenia odsetek pożyczek. Różnica między nami a innymi instytucjami udzielającymi kredytów wynosi sto złotych na każde pożyczone 1000 złotych. Warto przeczytać! str. 13-14 2 Rozwaga i O sytuacji w Stoczni Gdańskiej mówi Roman Gałęzewski, przewodniczący stoczniowej „Solidarności” Nie czas płakać nad przeszłością – Mija kolejny miesiąc, co nowego w sprawie usamodzielnienia Stoczni Gdańskiej? – Dziś nie toczą się już rozmowy na temat rozłączenia Stoczni Gdańskiej i Stoczni Gdynia, trwają natomiast rozmowy o tym, jakie są konieczne inwestycje w ludziach i co do majątku, by stocznia na trwałe stała się zakładem stabilnym. Oczywiście nie mogę zdradzić wszystkich szczegółów ze względu na poufność rozmów, ale i dlatego, że nie wszystko wiem. – Kto kupi Stocznię Gdańską? – Stocznia Gdańska kupiona zostanie przez Agencję Rozwoju Przemysłu i Stocznię Gdańską Holding, czyli spółkę pracowniczą Stoczni Gdańskiej. Akt notarialny podpisany zostanie po zamknięciu szczegółowych ustaleń ze Stocznią Gdynia, które wciąż trwają. Korporacja Polskie Stocznie pośredniczyć ma w procesach finansowych, zarówno jeśli chodzi o inwestycję, jak i finansowanie bieżącej produkcji. Zaznaczyć jednak trzeba, iż będzie się to odbywać na zasadach komercyjnych. – Jak to długo jeszcze trzeba czekać na ostateczne rozwiązania? – Przy tego typu umowach handlowych mówienie o terminach jest wróżeniem z fusów. Może trwać to kilka tygodni, ale i kilkanaście. Na pewno jednak nie przeciągnie się w miesiące. Będzie to sprzedaż gotówkowa i bezgotówkowa. Przez gotówkową rozumiemy płacenie wierzytelnościami, inaczej mówiąc długami, które Stocznia Gdynia posiada wobec podmiotów kupujących. Najważniejszą sprawą jest przeprowadzenie restrukturyzacji majątkowej i ludzkiej, która doprowadzić ma do wdrożenia nowych technologii. Kupić będzie trzeba na początek proste automaty, a później całe linie technologiczne budowy i wyposażenia kadłubów. – W obliczu ciągłych oszczędności brzmi to jak bajka. – W stosunku do potrzeb stoczni na pewno nie będzie to wystarczająca ilość inwestycji, jednak w stosunku do stanu obecnego będzie to duży postęp. I można nazwać go bajką, choć już to co dzisiaj dzieje się w stoczni również można nazwać bajką. Stocznia dzisiaj jest zupełnie innym zakładem niż była trzy miesiące temu. Kłopoty, które wynikają z rozmów z Gdynia, z rozmów z inwestorami, są mniejsze niż kłopoty, z którymi boryka się stocznia wewnątrz. – O jakich kłopotach pan mówi? – Wielu kierowników nie rozumie, iż nie ma powrotu do tolerowania jakichkolwiek działań szkodzących zakładowi, szczególnie, jeśli chodzi o tak zwane białe kołnierzyki, czyli od stanowiska kierownika w górę. Zarząd postanowił, iż pracownikowi popełniającemu jakąś nieprawidłowość można wybaczyć lub ukarać w sposób łagodniejszy, natomiast wobec managerów tego typu działania będą w sposób bezwzględny karane. Przykładem niech będą zmiany w dyrekcji produkcji. – Czy stocznia zawarła kontrakty, które przyniosą jej pracę po rozdzieleniu zakładów? – Mogę tylko przewrotnie powiedzieć, że dla Stoczni Gdynia nasz zakład był jak ciągnięty bagaż. Oznacza to, że z tygodnia na tydzień tydzień, z miesiąca na miesiąc rosły długi i zobowiązania Stoczni Gdynia wobec Stoczni Gdańskiej. Dług bliski jest już siedemdziesięciu milionom złotych. To suma przerażająca. Gdyby można by te pieniądze zainwestować, to stocznia znalazłaby się w zupełnie innym świecie. Stocznia Gdańska realizować będzie remonty statków. Już podjęto rozmowy w sprawie remontu Rotterdamu, statku pasażerskiego, flagowej jednostki Holandii. Z takich zleceń mogą być pieniądze i praca, a jednocześnie w okresie przejściowym większe zaangażowanie wydziałów wyposażeniowych. – Jak to możliwe, że Stocznia Gdynia tak zalega z płatnością? Nie ma pieniędzy czy nie chce płacić? – Wiem tylko tyle, że Stocznia Gdańska utrzymuje Stocznię Gdynia. – Czyli więcej przed wami niż za wami? – Tak. Wierzę, że przed nami rozwój, ale i kłopoty, które pojawią się w każdej dziedzinie, choćby organizacyjnej. – Czy da się nadrobić te pięć lat małżeństwa obu stoczni? – Straconego czasu nigdy nie da się nadrobić. Trzeba przejść nad tym do porządku dziennego. Nie płakać nad przeszłością, bo to nie wnosi nic dobrego, ale szukać nowych rozwiązań. Nie wolno również powielać błędów i budować stoczni takiej, jaką była przed laty. Musimy wzorować się na najlepszych stoczniach działających dziś na rynku. Nieuczciwość będzie karana Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący stoczniowej „Solidarności” – Mimo tego, że nowy prezes publicznie otworzył nowy rozdziały historii stoczni mówiąc, że każdemu pracownikowi daję szansę, ale nie będzie tolerował jakichkolwiek działań na szkodę firmy, znów te same osoby co kiedyś próbowały szkodzić zakładowi. A takie postępowanie, jak zapowiedział zarząd i to realizuje, nie będzie tolerowane. Można się więc spodziewać, że zmiany następować będą cały czas. Pewnie wiele osób się niecierpliwi i chciałoby jeszcze większego tempa. We wszystkich rozmowach potwierdza się, iż musi nastąpić następna podwyżka wynagrodzeń, po to by zakład był atrakcyjnym miejscem pracy, ludzie nie odchodzi, a wręcz przeciwnie tutaj szukali zatrudnienia. Ufamy, że stanie się to w październiku. Ponadto uruchomiane zostaną przez tzw. Stoczniowy Zakład Gospodarczy inne, dodatkowe procedury, mające przyczynić się do zwiększenia dochodów przez dodatkowe umowy o dzieło i umowy-zlecenia nie tylko dla kadłubowców, ale i wyposażenia czy biura konstrukcyjnego. Działania te spowodować mają, że praca w stoczni stanie się jeszcze atrakcyjniejsza. Chcemy żeby stocznię, która jest zadłużona, taniej została kupiona, aby później nowy właściciel mógł inwestować w ludzi i sprzęt. Póki jednak nie rozłączymy się z Gdynią będą konflikty z różnymi grupami interesów. Przy tak planowanych działaniach musi panować zaufanie do kadry. Kadra w Stoczni Gdańskiej już jest dobrze wynagradzana i trzeba od niej oczekiwać odpowiedniej pracy. Nie ma ludzi nie zastąpionych, a obecne wynagrodzenia dyrektorów i kierowników pozwolą znaleźć nowych fachowców, jeśli ci okażą się nieodpowiedni. Nie wykluczone, że zarząd w oparciu o wciąż analizowaną dokumentację, złoży do prokuratury kolejne doniesienia. Kierownik PW-3 za działania niejasne musiał już opuścić swoje stanowisko. Rozwaga i 3 Rozmowa z Andrzejem Buczkowskim, od 5 maja sprawującym funkcję dyrektora SG Przyszedłem tu budować – Zdążył się już pan zorientować w sytuacji Stoczni Gdańskiej? – Tak. – W jakiej formie jest pacjent? – Przed nami terapia, teraz jest pora stawiania diagnoz. – Potwierdza pan pragnienie związkowców, aby Stocznia Gdańska stała się samodzielnym zakładem? – Tak, to był jeden z warunków moje przyjścia tutaj do pracy. Kilka słów na temat sytuacji globalnej, aby uzasadnić konieczność rozdzielenia stoczni. Rynek budowy statków przeżywa dziś swój kapitalny rozkwit. A polski przemysł okrętowy jest tego dokładnym zaprzeczeniem. Wszystkie stocznie, nikomu nic nie ujmując, znajdują się w bardzo trudnej sytuacji. Jedne w troszeczkę lepszej, jak Szczecin, natomiast Gdynia w bardzo złej, a Gdańsk w nieco lepszej. Nie ulega wątpliwości, że próba złożenia tych wszystkich podmiotów razem w organizację pod nazwą Korporacja Polskie Stocznie, kiedy trzy 4 Rozwaga i podmioty są bardzo chore, nie spowoduje powstania jednego zdrowego. Analizując prawidłowe postępowania natury restrukturyzacyjnej zobaczymy, że restrukturyzacja polega na zmianie struktury przedsiębiorstwa. A to oznacza, że dzieli się przedsiębiorstwo. Wybiera części zdrowe, które są w stanie się utrzymać, a części chore oddaje w zarządzanie komuś innemu albo likwiduje. U nas, nie wiedzieć dlaczego, przyjęło się uważać, że restrukturyzacja polega na tym, że trzeba skądś zdobyć pieniądze, aby je potem wydać. Niewątpliwie więc zadaniem numer jeden wobec Gdańska i Gdyni jest rozdzielenie tych dwóch zakładów. Mniejszym przedsiębiorstwem jest łatwiej zarządzać, łatwiej poradzić sobie z biurokracją, która i tutaj i tam jest bardzo duża. Stocznia jest bowiem po to, aby sprawnie, z zyskiem budować statki. W aktualnym okresie bardzo wysokich cen na statki, jakich jeszcze nie było w dziejach okrętownictwa powojennego, stocznie nie umieją poradzić sobie z różnych przyczyn. A nikt nie chce analizować przyczyn ich złej kondycji i podjąć środków zaradczych, czasami bardzo radykalnych. Czas płynie, mniej lub bardziej pozorowane akcje nie przyno- szą pozytywnych rezultatów, a działań przyszłościowych nie ma. Nic nie wynika z rządowych planów wspierania przemysłu okrętowego. Złym przyczynkiem do ratowania sektora okrętowego jest również zbyt silna złotówka wobec dolara. Stocznie miałyby się znacznie lepiej, gdyby było 4,5 złotego na dolara, a nie 3,1 jak teraz. Wszystkie wpływy przeliczamy na dolary, ile więc złotówek mamy mniej na pensje, na media, podatki, dostawców. Jako że między poziomem zobowiązań Stoczni Gdańskiej i Stoczni Gdynia jest dziesięciokrotna różnica, to według mnie trzeba ratować tego, kto stosunkowo niewielkimi nakładami jest się w stanie uratować – Stocznię Gdańską. – Jak to możliwe, że światowy bum w przemyśle okrętowym w żadnej mierze nie przełożył się na sukces polskich stoczni? – Akurat wówczas, kiedy bum się rozpoczynał, to polskie stocznie były już na równi pochyłej i zjeżdżały w dół. Szczecin i Gdańsk już upadły, a Gdyni groziła upadłość. Nie było jak zareagować, bo stocznie albo podnosiły się z upadłości, albo sztucznie broniły się przed upadłością. – A teraz? – Jednym z problemów niewątpliwie jest fakt, iż do pracy na wysokie stanowiska w stoczniach od jakiegoś czasu przychodzą ludzie z nominacji politycznych, często dobrzy menadżerowie, ale nie zorientowani w rynku okrętowym. Im wyda- wać się oczywiście może, że stocznie chodzą same, ale to nieprawda. Tu są potrzebne bardzo dobre, szerokie kontakty na świecie. Ze stocznią trzeba rosnąć, uczyć się jej. Dla ludzi z zewnątrz to trudne do zrozumienia. Kontrahenci, którzy w przemyśle okrętowym to przecież ograniczona grupa, są bardzo nieufni wobec nieznajomych, nie traktują ich poważnie, nie chcą rozmawiać, nie dają im szans. Produkcja statków jest szalenie kapitałochłonna, a więc potrzebna jest pomoc państwa, aby zbudować obiekt, a dopiero później wziąć za niego pieniądze. Stocznia Gdynia, niegdyś sztandarowy zakład, piąty rok z rzędu ma wynik ujemny. Ile lat można dopłacać do produkcji? Zarządy odpowiadają za to, aby zgłosić upadłość firmy, która utraciła zdolność finansową. A tu wciąż próbuje się nowych „restrukturyzacji”, szukając komu zabrać, aby innemu zapłacić. To bardzo niezdrowa sytuacja. – Jaki postawił sobie pan cel przyjmując stanowisko dyrektora stoczni? – Program restrukturyzacyjny zgadza się z moimi celami. Wiem, jakie stocznia powinna robić statki, ile powinny kosztować. W symulacjach program ten daje doskonałe wyniki. Trzeba wierzyć, że tak będzie również w rzeczywistości. Przy taki założeniu za trzy lata jesteśmy zdrowi. – Trzy lata to długo i krótko jednocześnie. Na co potrzeba tyle czasu? – Stocznia kuleje, gdy spojrzeć na jej substancję ludzką i organizacyjną. Pion produkcyjny jest mocno okrojony. Nie ma pionu technicznego, nie istnieje biuro konstrukcyjne, które jest mózgiem stoczni. W zaopatrzeniu jest kilka osób na krzyż, które muszą robić wszystko. To nie jest zakład przygotowany do samodzielnej pracy przy budowie statków. Niewątpliwie trzeba zrestrukturyzować zatrudnienie. Symptomatyczny jest dla mnie to, iż spółki pracuje wokół stoczni mają się dobrze, a sam zakład źle. Tak być nie może. – Tutaj „restrukturyzacja zatrudnienia” jednoznacznie kojarzy się ze zwolnieniami. – Nie przewiduję zwolnień. Na pewno jednak konieczna będzie zmiana struktury zatrudnienia, czyli przesunięcie części ludzi do innych zadań. Ci, którzy naprawdę zarabiają na stocznię, czyli robotnicy, muszą mieć dobrze zorganizowany warsztat pracy. Nie mogą sami biegać po elektrody, po rysunek, po odzież ochronną, muszą dostać wszystko pod nos. Tutaj brakuje dobrej organizacji. – Czy to znaczy, że w Stoczni Gdańskiej znów będzie biuro konstrukcyjne z prawdziwego zdarzenia? – Sam zaczynałem jako konstruktor. Nie wierzę, że można prowadzić stocznię w oparciu o zewnętrzne projekty. Trzeba mieć własne mózgi. Przez pierwsze trzy lata będziemy budować statki, które Stocznia Gdańska budowała przez ostatnie pięć lat. Przez trzy lata musimy odbudować służby brakujące, co pozwoli podjąć nam wyzwania rynkowe. Świat idzie na przód, nikt nie ogląda się wstecz. Kraje dalekowschodnie, o których mówimy „tygrysy dalekowschodnie”, bardzo się rozwinęły stawiając na przemysł okrętowy: Japonia, Korea, Chiny, Wietnam. – Wróćmy znów na własne podwórko. Ludzi niezmiennie interesuje odpowiedz na zasadnicze pytanie: co z podwyżkami? – Podwyżka właśnie była i już ona jest na kredyt. Nie oznacza to, iż uważam, że tutaj zarabia się dobrze. Nie, zarobki są naprawdę kiepskie. A dopóki stocznia nie będzie płaciła dobrze, nie wrócą tu fachowcy, którzy za pracą pojechali między innymi zagranicę. – Czy założył pan, że odejdzie ze stoczni, gdy… – Oczywiście, że takie założenie powziąłem. Kiedyś pan prezydent mówił: „Nie chcę, ale muszę”. Ja powiem: chcę, ale nie muszę. Chcę zbudować dobry zespół głównie na ludziach, którzy pracują tu od lat i doskonale znają realia. Odejdę, gdy poczuję, że głową uderzam w mur. Jestem w wieku, gdy niekoniecznie chciałbym pracować po czternaście godzin na dobę, a i to tutaj często zbyt mało, z perspektywą rychłego zawału. Przyszedłem tu, aby coś zbudować, a nie niszczyć. Stocznia to wielki, zbiorowy wysiłek, potrzebna jest współpraca i na nią bardzo liczę. Andrzej Buczkowski pochodzi z Gdańska, z wykształcenia jest inżynierem budowy okrętów (w trzecim pokoleniu po dziadku i ojcu). Całe jego życie zawodowe związane jest z przemysłem okrętowym, pracował m.in. w Stoczni Gdynia, w Stoczni Nauta, jako oficer ONZ zarządzający stocznią na południowym Pacyfiku oraz jako prywatny przedsiębiorca. Żonaty, ojciec dwójki dzieci. Po dwóch i pół roku sąd wydał wyrok orzekają, iż „Solidarność” została pomówiona w osobie Romana Gałęzewskiego, przewodniczącego związku, przez trzech przewodniczących wydziału PK-3 twierdzących, że związek dział na szkodę stoczni. „Solidarność” została pomówiona Nie pozwolimy się szkalować – Nie chodziło o zemstę, ale wskazanie prawdy – mówi Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący stoczniowej „Solidarności”. – Nie boimy się krytyki. Nawet jeśli zrobimy coś źle, to chcemy przyznawać się do błędów. Nie ma ludzi nieomylnych. Nie można jednak szkalować bez podstaw dobrego imienia związku i jego członków. O to zawsze będziemy zabiegać i bronić każdego związkowca. Wiosną 2004 roku grupa pseudodziałaczy związkowych na wydziale PK-3 - w stoczni potocznie nazywanych ludźmi Szlanty - rozpowszechniała poglądy, iż „Solidarność” działa na szkodę Stoczni Gdańskiej. – Przy wykorzystaniu kadry, w tym kierownika wydziału, zebrano podpisy pracowników, którzy jakoby twierdzili, że „Solidarność” szkodziła stoczni – wspomina Karol Guzikiewicz. – Później wielu z tych pracowników przepraszało nas osobiście twierdząc, że zostali wciągnięci w rozgrywki i „przymuszeni” do złożenia podpisu. Obawiali się konsekwencji nie podpisania listu, gdy na ręce patrzyli im mistrzowie i kierownicy. Był to czas, kiedy „Solidarność” bardzo intensywnie walczyła o odzyskanie pochylni, po- czątkując tym samym późniejsze zmiany personalne w Gdańsku i w Gdyni. Trzeba było więc osłabić „Solidarność” nawet przez pomówienia. Najbardziej karygodne było to, iż szkalowała kadra PK-3, która miała pełny dostęp do informacji. Mamy nadzieję, że kadra ta będzie miała odwagę również przeprosić. Osoby pomawiające muszą przeprosić „Solidarność”, w osobie przewodniczącego oraz wpłacić kary 1000 złotych każdy na cele charytatywne. – Ponadto pomawiający zostaną obciążone kosztami sądowymi, które są niemałe, a wraz z opłatami za adwokatów mogą wynieść nawet trzydzieści tysięcy osób – mówi Karol Guzikiewicz. – „Solidarność” nie domagała się przeprosin od zwykłych pracowników zakładu, którzy byli manipulowani przez osoby zbierające podpisy i po raz kolejny wykorzystani. Osoby inspirujące realizowały swój prywatny cel. Ludziom, którzy raz dopuścili się niegodziwości już zawsze patrzeć będziemy na ręce. Widząc, jak w ostatnich dniach na różne sposoby szantażowali stocznię staje się jeszcze ostrożniejsi. Mamy do nich ograniczone zaufanie. Rozwaga i 5 Zbiórka pieniędzy na ratowanie Stoczni Gdańskiej przez Radio Maryja Nie będzieśledztwa Nie będzie śledztwa w sprawie zbiórki pieniędzy na ratowanie Stoczni Gdańskiej przez Radio Maryja. Prokuratura Okręgowa w Toruniu, „po dokonaniu szczegółowej analizy akt zakończonych postępowań dotyczących Radia Maryja”, podjęła decyzję o odmowie wszczęcia takiego śledztwa. Analizę akt prokuratura podjęła po publikacji „Gazety Wyborczej” o tym, że o. Jan Król, nazywany „kasjerem Radia Maryja”, za pośrednictwem pełnomocnika zainwestował świadectwa udziałowe NFI, przekazane przez słuchaczy w latach 1997-98 na ratowanie Stoczni Gdańskiej, w giełdową spółkę ESPEBEPE ze Szczecina, której upadłość ogłoszono w roku 2002. Była to ponowna analiza akt sprawy dotyczącej zbierania i rozliczania składek na ratowanie Stoczni Gdańskiej. W kwietniu Prokuratura Krajowa zwróciła się po nie do prokuratur w Toruniu i Gdańsku, które w 2001 i 2002 roku odmówiły wszczęcia postępowania przygotowawczego. Janusz Kaczmarek, prokurator krajowy, poinformował, że prokuratura ustaliła, iż zbiórkę pieniędzy na rzecz upadającej Stocz- ni Gdańskiej zorganizował Społeczny Komitet Ratowania Stoczni Gdańskiej. Radio Maryja udostępniło swoje konto bankowe, na które wpływały środki wpłacane przez różne osoby z całej Polski. „Według obliczeń, na udostępnione subkonto wpłynęło nieznacznie ponad 7 mln złotych. Ponieważ jednak Stocznia Gdańska została sprzedana, Radio Maryja poinformowało o możliwości zwrotu pieniędzy wpłaconych na jej ratowanie” – prokurator Kaczmarek napisał w komunikacie. Prokurator poinformował również, że do Radia Maryja wpłynęły wnioski o zwrot wpłat, a także oświadczenia-prośby o przekazanie wpłaconych kwot na rzecz Radia Maryja. „Osobom ubiegającym się o ich zwrot przekazano równowartość w złotówkach, w kwotach odpowiadających kursom giełdowym akcji spółek, na które świadectwa zostały wymienione” - dodał. „Co istotne, ustalono również, że niezależnie od zbiórki na ratowanie Stoczni Gdańskiej, Radio Maryja otrzymało darowizny w postaci świadectw udziałowych NFI. Świadectwa te zawierały odręczne zapiski o treści »Dar dla Radia Maryja«. Jedynie te świadectwa zainwestowano na giełdzie” - napisał prokurator Kaczmarek. Według Kaczmarka „działanie zarządu spółki ESPEBEPE na jej szkodę, w tym doprowadzenie jej do upadłości, jest odmiennym postępowaniem”. W tej sprawie śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. „Niewykluczone, że pokrzywdzonymi mogą okazać się akcjonariusze spółki, w tym ojciec Jan Król oraz Warszawska Prowincja Redemptorystów” - napisał prokurator. LPR chce powołać komisję ws. degradacji przemysłu okrętowego Zdaniem LPR przemysł okrętowy i stoczniowy w Polsce znajduje się w poważnym kryzysie. - Gdyby nie dotacje już dawno by upadł - twierdzi prezes zarządu okręgu, eurodeputowany LPR ze Szczecina Sylwester Chruszcz. Dodał, że konieczne jest rozliczenie osób odpowiedzialnych za taki stan rzeczy. Chruszcz zapewnia, że sprawa ta trafi pod obrady zarządu krajowego. - Będziemy też szukać sprzymierzeńców wśród naszych koalicjantów - dodał. Rozwaga i Solidarnoœæ – gazeta Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej Redaktor naczelny: Katarzyna Dębska Skład i red. techniczny: Edyta Sopolińska Adres redakcji: 80-873 Gdańsk, ul. Na Ostrowiu 15/20, tel. 769-15-00, fax 769-14-41. Uwagi prosimy kierować do sekretariatu Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej. 6 Rozwaga i W poprzedniej „Rozwadze” było trochę o historii rozgrywek międzywydziałowych, tym razem będzie o drużynach zgłoszonych do ligi stoczniowej, a także o kibicach poszczególnych wydziałów, którzy stają do ligi kibiców. 11 lipca-12 sierpnia 2006. Liga Stoczniowa w piłce nożnej Coś dla Paweł Brzezicki piłkarzy i kibiców prezesem ARP Prezesem Agencji Rozwoju Przemysłu został Paweł Brzezicki, były dyrektor Polskiej Żeglugi Morskiej, doradca premiera ds. gospodarki morskiej i do niedawna kandydat na dyrektora generalnego Stoczni Gdańskiej. Paweł Brzezicki zastąpił na stanowisku prezesa Arkadiusza Krężla, który prezesował ARP ponad piętnaście lat. Paweł Brzezicki, nowy prezes ARP, ma 45 lat. Przez 23 lata pracował w Polskiej Żegludze Morskiej, w tym siedem lat, jako dyrektor firmy. Doradzał premierowi Kazimierzowi Marcinkiewiczowi w sprawach gospodarki morskiej. Do niedawna jeszcze był kandydatem na dyrektora generalnego Stoczni Gdańskiej. To dobra nominacja Roman Gałęzewski, szef stoczniowej „Solidarności” - Bardzo dobrze oceniam tę nominację. To człowiek, który zna środowisko morskie, nie tylko stoczniowe. Wywodzi się z PŻM, a przez krótki czas był w Stoczni Gdańskiej, gdzie poznawał nasze problemy od środka. Spodziewamy się, że zgodnie z nazwą instytucji, której jest prezesem, dążyć będzie do rozwoju przemysłu, a nie zmniejszał i likwidował. Środki gromadzone na kontach Agencji Rozwoju Przemysłu służyć będą do rozwoju gospodarki, a nie będzie to kolejna instytucja finansowa, która gromadzi na swoich kontach aktywa. W stoczni dał się poznać jako osoba zdecydowana i konkretna, która dużo wie na temat zarządzania. Na początek o rozgrywkach zaplanowanych w tym roku. Z różnych przyczyn, rozgrywki zaplanowane na czerwiec zostały przełożone na lipiec i początek sierpnia. Pierwszy mecz rozegrany zostanie w dniu 11 lipca, a ostatni 12 sierpnia. Zakończenie rozgrywek połączone będzie z festynem dla pracowników stoczni. Miejsce i program spotkania niech na razie pozostaną tajemnicą. Wszystkie drużyny zgłaszają duże aspiracje do medali, Liga przez to będzie ciekawsza, a kibice po przeżyciach związanych z Mistrzostwami Świata będą mogli porównać poziom i atrakcyjność meczy. W dotychczasowych rozgrywkach ligi stoczniowej kibice nie zawodzili, chociaż różnie to bywało na różnych wydziałach. Drużyna PK-1 w czasie, gdy zdobywała dwa razy pod rząd mistrzostwo nie miała kibiców, kilka osób na meczu, to jak na taki duży wydział stanowczo za mało. Podobnie nie dopisywali kibice wydziałów PW-4 i ostatnio PW-5M, a także Euroluku. Pozostałe wydziały mogą się pochwalić bardzo dużym zainteresowaniem wśród załogi i często także wśród ich rodzin. Bywało tak, że na mecz wybierała się spora grupa kibiców przyprowadzając dzieci żony i znajomych, po meczu przy jednym piwku dyskutowano o przebiegu i poziomie spotkania. Terminarze wisiały w okolicznych pubach, a rano czekano z niecierpliwością na aktualną tabelę rozgrywek. Szczególna rywalizacja trwała między wydziałami PW-3 i PW-5. Przez pierwsze lata w bezpośrednim pojedynku zawsze lepszymi piłkarzami okazywali się zawodnicy z PW-3, ale w końcowych klasyfikacjach to PW-5 było górą. Kibice obu drużyn mieli więc powody do zadowolenia. W latach 2000-2001 to właśnie PW-5, liderowało w tej klasyfikacji, w następnych palmę pierwszeństwa przejęli kibice PW-3. Rozwaga i dokończenie na str. 15 7 W spotkaniach z Ojcem Świętym wzięło udział 2,5 mln pielgrzymów, osiem tysięcy z nich przybyło spoza granic Polski. Dwa i pół miliona pielgrzymów Bezpieczeństwa papieża strzegło piętnaście tysięcy policjantów, po 5 tys. strażaków i harcerzy, 7 tys. żandarmów, blisko 350 funkcjonariuszy Straży Granicznej. - Nikomu nic się nie stało, nie było wypadków drogowy czy potrąceń pielgrzymów, jedynie dwóch policjantów ucierpiało w drobnych kolizjach w Warszawie - wyliczał premier Ludwik Dorn, przewodniczący zespołów ds. organizacji pielgrzymi. - Jako Polacy byliśmy razem, powtórzył się fenomen pielgrzymek Jana Pawła II, wytworzył się klimat sympatii i życzliwości, tak cenny w podzielonym świecie - mówił bp Piotr Libera, sekretarz generalny Episkopatu Polski. Podsekretarz stanu w MSWiA min. Władysław Stasiak poinformował, że w spotkaniach z Ojcem Świętym wzięło udział 2,5 mln pielgrzymów - 900 tys. na krakowskich Błoniach, 600 tys. w spotkaniu z młodzieżą, 300 tys. na Jasnej Górze, 270 tys. w Warszawie, 30 tys. w Wadowicach, 15 tys. w Kalwarii Zebrzydowskiej, 6 tys. w Łagiewnikach, ponad 400 tys. na trasie przejazdu Benedykta XVI. W czasie papieskiej wizyty przybyło osiem tys. zagranicznych pielgrzymów, odnotowano też wzmożony ruch graniczny, z pewnością związany z pobytem Papieża w Polsce. 8 Rozwaga i Pierwsza pielgrzymka Benedykta XVI do Polski Dawajcie św Benedykt XVI wezwał Polaków do dawania świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa wo krakow� Wojtyły na Papieża, jest nadal bardzo aktualne. W dniach 25-28 maja Benedykt XVI W trakcie pielgrzymki Ojciec Święty odwiedził sześć miast, odprawił dwie msze święte dla wiernych. Zawołanie „Trwajcie mocni w wierze” – które w przesłaniu do Polaków zgromadzonych w rocznicę śmierci Jana Pawła II na Placu św. Piotra użył Benedykt XVI – było hasłem pielgrzymki Ojca Świętego do Polski. Najwięcej wiernych, bo ponad 900 tys., uczestniczyło we mszy św. odprawionej przez Benedykta XVI na krakowskich Błoniach. Wraz z papieżem mszę koncelebrowało ponad 1900 duchownych: kardynałów, biskupów i księży z Polski oraz 16 innych państw. Ziemia świadectwa Ojciec Święty rozpoczął liturgię mszy św. znakiem krzyża i pozdrowieniem po polsku: „Pokój z Wami”. Tradycyjnie też już początek i zakończenie homilii papież wygłosił w języku polskim. Papieża powitał metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. „Nasz dom jest Twoim domem. Nasz kościół jest Twoim kościołem. Jan Paweł II dziś cieszy się, że stąpasz po tej ziemi jego śladami” – mówił abp Dziwisz. – Wraz z wyborem Karola Wojtyły na Stolicę Świętą (...) wasza ziemia stała się miejscem szczególnego świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa. Wy sami zostaliście powołani, by to świadectwo składać wobec całego świata. To wasze powołanie jest nadal aktualne, a może nawet jeszcze bardziej od chwili błogosławionej śmierci Sługi Bożego. Niech nie zabraknie światu waszego świadectwa! – mówił na krakowskich Błoniach Papież. Zachęcając do dawania świadectwa wiary Benedykt XVI sformułował konkretne wskazania w jaki sposób podjąć to wezwanie. Prosił, aby Polacy „odważnie składali świadectwo Ewangelii przed dzisiejszym światem, niosąc nadzieję ubogim, cierpiącym, opuszczonym, zrozpaczonym, łaknącym wolności, prawdy i pokoju”. W kolejnym wezwaniu prosił, byśmy „czyniąc dobro bliźniemu i troszcząc się o dobro wspólne, świadczyli, że Bóg jest miłością”. Papież postawił również Polakom zadania wobec narodów Europy i świata: „proszę was w końcu, byście skarbem wiary dzielili się z innymi narodami Europy i świata”. Słowa papieża wierni wielokrotnie przerwali oklaskami i okrzykami: „Jesteś w domu!”, „Dziękujemy!”. Mój Kraków Benedykt XVI podkreślał, że, podobnie jak dla Jana Pawła II, sprawowanie Eucharystii na krakowskich Błoniach, jest dla niego wyjątkowym przeżyciem. Dziękując za zaproszenie do Krakowa i za gościnę powiedział: „Kraków Karola Wojtyły i Kraków Jana Pawła II jest również «moim Krakowem!»”. Podkreślił, że miasto to „jest również drogim sercu Krakowem dla niezliczonej rzeszy chrześcijan na całym świecie, którzy wiedzą, że Jan Paweł II przybył na wzgórze Watykańskie z tego miasta, ze wzgórza Wa w e l skiego, «z dalekiego kraju», który dzięki niemu stał się dla wszystkich krajem drogim”. wiadectwo wiary obec całego świata. W homilii podczas mszy św. na pielgrzymował po Polsce. Benedykt XVI nie krył, że przybył do Polski i do Krakowa z potrzeby serca, w pielgrzymce po śladach swojego poprzednika. Pragnął spotkać jego rodaków i „zakosztować wiary Polaków”, ale też upewnić się, czy w niej trwają. Chciał też prosić Boga, by zachował w Polakach „dziedzictwo wiary, nadziei i miłości” jakie pozostawił światu, a Polakom szczególnie, Jan Paweł II. Do rodaków Jana Pawła II Ojciec Święty zwrócił się z osobistą prośbą: „Proszę was także, byście pamiętali o mnie w waszych modlitwach i ofiarach, tak jak pamiętaliście o moim wielkim Poprzedniku, bym wypełnił misję powierzoną mi przez Chrystusa”. Kończąc wezwał: „Trwajcie mocni w wierze! Trwajcie mocni w nadziei! Trwajcie mocni w miłości!”. Po mszy wierni odśpiewali Benedyktowi XVI „Sto lat”, wołali też: „Zostań z nami!”, „Benedetto!”. Pielgrzymi ze stoczni na papieskiej mszy w Krakowie Autokar pełen pielgrzymów ze Stoczni Gdańskiej, stoczniowców i ich rodzin, pielgrzymował na spotkanie z Benedyktem XVI. Był wspólne śpiewy i modlitwa. Uczestnicy oceniają wyprawę za bardzo udaną. Na autokarze zawisły plakaty z wizerunkiem Benedykta XVI i flaga „Solidarności”. Pielgrzymi odwiedzili Łagiewniki, uczestniczyli w niedzielnej mszy św. papieskiej na krakowskich Błoniach, a w drodze powrotnej Apel Jasnogórski odmówili przed Czarną Madonną. Zdzisław Skowroński, pracownik kontroli technicznej, w stoczni od trzydziestu ośmiu lat, na pielgrzymce był nie po raz pierwszy. – Starałem się uczestniczyć we wszystkich pielgrzymkach Jana Pawła II. Jestem katolikiem, chrześcijaninem nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej – mówi Zdzisław Skowroński. – Pojechałem więc i teraz. Benedykta XVI pan Zdzisław odebrał jako indywidualność. Człowieka, który nie jest kopią naszego Papieża. Jan Paweł II uzewnętrzniał się. Benedykt XVI żyje życiem wewnętrznym i to jego bogactwo. – Nie ma dla mnie znaczenia, czy Ojciec Święty jest Polakiem, Niemcem czy Afrykańczykiem, bo i tak każdy kolejny papież niezależnie od narodowości i koloru skóry jest następcą świętego Piotra. Odpowiedz na pytanie po co pielgrzymować jest zdaniem pana Zdzisława bardzo prosta: po spotkaniu z Ojcem Świętym przychodzą wspomnienia, refleksje, długi czas na oddychanie nauczaniem papieskim. – Bardzo dużo jeździłem w góry, na rajdy i parę lat temu przyszła refleksja dlaczego jeżdżę w góry – opowiada Zdzisław Skowroński. – Kiedy wyjeżdżałem plecak był tak ciężki, że nikt nie mógł go podnieść. A ja nosiłem go na plecach tydzień. Człowiek się umęczył. Teraz wiem: tlenu, którym tam oddychałem, nikt mi nie zabierze, on wciąż krąży w krwioobiegu. Tak samo jest z papieżem. Klimatu tych spotkań, tego co się tam usłyszy i doświadczy, nikt człowiekowi nie zabierze. Rozwaga i 9 28 maja 2006. Benedykta XVI w byłym obozie zagłady Czyń dobro Benedykta XVI w Birkenau przywitał siarczysty deszcz, za chwilę tęcza połączyła bramę, którą do obozu wjeżdżali więźniowie z niebem, aby już po momencie mogło wyjść słońce. Jak wielkie wyznanie wiary zabrzmiało papieskie wołanie modlitewne: „Błogosławiony Bóg, Ojciec, Syn i Duch Święty, miłosierny i wielki w miłości: źródło przebaczenia, jedności i pokoju”. Potem modlitwa w języku hebrajskim: „odstąp od złego, czyń dobro; szukaj pokoju i idź za nimi”. I znów Papież, tym razem już w swoim ojczystym języku: „Boże pokoju, Ty sam jesteś pokojem… Spraw, aby żyjący w zgodzie trwali w pokoju, a skłóceni weszli na drogę pojednani”. W grupie więżniów, którzy na chwilę spotkali się z Benedyktem XVI był Marian Kołodziej, gdańszczanin, autor scenografii teatralnych, papieskich ołtarz, wreszcie „Klisz Pamięci”, cyklu 10 Rozwaga i obrazów inspirowanych dramatem obozu koncentracyjnego. Marian Kołodziej – numer 432 – przyjechał do Auschwitz pierwszym transportem więźniów w roku 1939, a opuścił w chwili wyzwolenia, w roku 1946. – Walczyliśmy o swoje człowieczeństwo, chciałbym dziś usłyszeć przestrogę, cośmy zrobili ze światem. We mnie nie ma zgody na to, co się ze światem teraz dzieje – Marian Kołodziej mówił przed wystąpieniem Benedykta XVI. Zdzisław Jasko zajął w Birkenau miejsce w jednym z pierwszych rzędów, nieopodal Benedykta XVI. Miał piętnaście lat i metr czterdzieści wzrostu, był najmniejszym chłopcem w grupie przywiezionej w maju do obozu koncentracyjnego KL Sachsenhausen. Pięć lat później, również w maju, wraz z wyzwalającymi obóz koncentracyjny wojskami rosyjskimi opuścił Sachsenhausen mając dwa- dzieścia lat i wspomnienia, które już nigdy nie dadzą mu o sobie zapomnieć. – Dla mnie nie ma znaczenia, że Benedykt XVI jest Niemcem. Nie miałoby też żadnego znaczenia, gdyby wypowiedział słowo „przepraszam” – Zdzisław Jasko nie ma wątpliwości. – Jadąc do obozy sądziłem, że w naturze Niemców leży mordowanie. W obozie zrozumiałem, że są też dobry Niemcy, jak my trafiali do obozów nie godząc się z faszyzmem. Wszyscy musimy się starać, aby tamta tragedia się nie powtórzyła. „Jan Paweł II był tu jako syn polskiego narodu. Ja przychodzę tutaj jako syn narodu niemieckiego i dlatego muszę i mogę powtórzyć za moim poprzednikiem: Nie mogłem tutaj nie przybyć. Przybyć tu musiałem. Był to i jest obowiązek wobec prawdy, wobec tych, którzy tu cierpieli, obowiązek wobec Boga: jestem tu jako następca Jana Pawła II i jako Papież o wierze „Wierzyć to przede wszystkim znaczy uznać za prawdę to, czego do końca nie ogarnia nasz umysł”. „Zgoda na takie ograniczenie możliwości rozumu nie przychodzi łatwo”. Dlatego tak istotny jest inny wymiar wiary: „zaufanie osobie, nie zwyczajnej osobie, ale Chrystusowi”. Benedykt XVI dodał, że „ważne jest w co wierzymy, ale jeszcze ważniejsze, komu wierzymy”. „Wierzyć - to znaczy zawierzyć Bogu, powierzyć Mu nasz los. Wierzyć - to znaczy nawiązać głęboko osobistą więź z naszym Stwórcą i Odkupicielem w mocy Ducha Świętego, i uczynić tę więź fundamentem całego życia” syn narodu niemieckiego syn tego narodu, nad którym grupa zbrodniarzy zdobyła władzę przez zwodnicze obietnice wielkości, przywrócenia honoru i znaczenia narodowi, roztaczając perspektywy dobrobytu, ale też stosując terror i zastraszenie, by posłużyć się narodem jako narzędziem swojej żądzy zniszczenia i panowania. Tak, nie mogłem tu nie przybyć” – mówił w Auschwitz-Birkenau Benedykt XVI. Kościół św. Katarzyny w Gdańsku Najstarszy kościół parafialny na Starym Mieście stanął w płomieniach Dym na dachu kościoła św. Katarzyny w Gdańsku pojawił się 22 maja niedługo po godz. 14.30. Alarm wszczęli przechodnie. Pierwsze jednostki straży pożarnej pojawiła się – jak relacjonuje Andrzej Rószkowski, szef pomorskiej Straży Pożarnej – pięć minut od chwili przyjęcia zgłoszenia. Ogień rozprzestrzeniał się jednak błyskawicznie. Najpierw opadł dach prawej nawy, potem środkowej, a na końcu lewej. Płomienie osiągały wysokość kilkunastu metrów ponad poszycie dachu. Na chodniki sypały się dachówki. Ogromny pożar nie trwał dłużej niż kilkanaście minut. Na szczęście udało się wynieść ze świątyni zabytkowe dzieła sztuki. przeznaczenia nie mogły już dłużej znaleźć odpowiednich warunków pracy. Jest jednak również strażnikiem carillonu. Carillon to zespół zestrojonych ze sobą dzwonów, na których wygrywa melodie zarówno mechanizm, jak choćby poranne „Kiedy ranne wstają zorze”, jak i koncertują carillonerzy, grając kompozycje od Bacha po Rubinsteina. W Polsce są tylko dwa koncertowe carillony, oba w Gdańsku. Jeden właśnie u św. Katarzyny, a drugi na wieży Ratusza Głównego Miasta. Kręte schody Po raz pierwszy carillon w wieży kościoła św. Katarzyny zawieszono w roku 1578. Mało o nim wiadomo. Zapewne był to niewielki zespół dzwonów. Ostatni przedwojenny carillon kościoła św. Katarzyny powstał w roku 1910 w ludwisarni Schillingów w Apoldzie w Niemczech. Był to wówczas najcięższy carillon świata – ważył ponad 16 ton. Żywot jego był jednak krótki. W roku 1942 niemieckie władze okupacyjne zdjęły go, aby przetopić. Jakimś cudem ocalało 28 dzwonów. Grają dzisiaj w kościele Mariackim w Lubece. W roku 1989, dzięki usilnym staraniom dawnego gdańszczanina Hansa Eggebrechta z Hamburga oraz rzeszy ofiarodawców z kraju i zagranicy, św. Katarzyna Rozwaga i 11 dokończenie na str. 12 Kościół św. Katarzyny to najstarszy kościół parafialny Starego Miasta, ufundowany w XIII wieku. Tutaj znajduje się m.in. płyta nagrobna słynnego gdańskiego astronoma Jana Heveliusza z roku 1659. Betonowy strop Szczątki dachu kościoła św. Katarzyny opadły na betonowy strop. To on uchronił wnętrze świątyni i liczne jej zabytki przez wdarciem się ognia do wnętrza. Ze świątyni wyniesiono niemalże wszystkie zabytkowe obiekty. Strażacy tymczasem jeszcze wiele godzin ratowali wieżę kościoła, gdzie swą siedzibę ma Muzeum Zegarów Wieżowych i wisi koncertowy carillon, dogaszając tlące się elementy drewniane kopuły. W 1996 roku wieża kościoła św. Katarzyna na mocy porozumienia podpisanego między ojcami karmelitami a miastem i Muzeum Historycznym Miasta Gdańska, stała się siedzibą Muzeum Zegarów Wieżowych, jak do tej pory jedynej takiej placówki w Polsce. Muzeum gromadzi i konserwuje mechanizmy zegarowe znaczące dla tego rzemiosła, które w miejscu swego znowu otrzymała carillon. Odlano go w królewskiej Ludwisarni w Eijsbouts w Asten w Holandii. Carillon liczy 49 dzwonów, o masie ok. 14 ton. Poszczególne dzwony są poświęcone świętym i błogosławionym, ludziom zasłużonym dla Gdańska, ofiarom obozów i tym, którzy ich ratowali. Napis na największy dzwonie – pobłogosławionym przez Jana Pawła II podczas jego pobytu w Gdańsku w roku 1987 – głosi: „Pokój i Pojednanie”. Grzegorz Szychliński, kierownik Muzeum Zegarów Wieżowych, mówi niemalże o cudzie. Na piętnaście minut przed tym, jak muzealnicy dowiedzieli się, iż spod dachu świątyni wydobywa się dym, amerykański carillonista skończył właśnie grać na instrumencie. Rozprzestrzeniający się ogień powodował natychmiastowy wzrost temperatury. Tempo akcji i trudne warunki ewakuacyjne uniemożliwiły wyniesienie obiektów muzealnych na zewnątrz. Niestety 78-metrową wieżę kościoła św. Katarzyny dzielą od po- 12 Rozwaga i ziomu ulicy piętnastometrowe kręte schody o szerokości ok. 60 centymetrów. Dzwony ocalały – Jak na ogrom pożaru strażacy sprawili się bardzo dobrze – oceniał dzień po pożarze Grzegorz Szychliński. – Eksponaty poukładaliśmy pod ścianami. Wiele będzie trzeba poświęcić czasu na naprawy, ale żadnego nie utraciliśmy bezpowrotnie. Całkowicie natomiast zalana została wodą klawiatura carillonu. Dziś już wiadomo, że ok. 48 tysięcy euro kosztować będzie nowa klawiatura carillonu, która nie przetrwała nadmiaru wody podczas gaszenia ognia. Dzwony z całą pewnością nie ucierpiały. Gerd Oldenbouving, członek holenderskiego Stowarzyszenia Carillionu - i wykonawca gdańskiego instrumentu, który prowadził oględziny - zapewnił dzwony grają czysto. Wyjaśnił, że nagranie cyfrowe dzwonów wysyłał do holenderskiego wykonawcy, by porównać z wzorem. I okazało się, że wszystkie zachowały swój ton. Nowa klawiatura zostanie wykonana w Holandii. Gospodarze kościoła liczą, ze wykonawcy zdążą do 16 lipca. Wówczas bowiem w Gdańsku planowany jest Światowy Kongres Carillonowy. Jeszcze w dniu pożaru sprawą zajęła się prokuratura próbując ustalić, kto lub co mogło być przyczyną powstania ognia. Dwaj dekarze, którzy wykonywali prace w kościele św. Katarzyny, przesłuchiwani byli przez kilka godzin. Z zeznań robotników nie wynikło jednak, co mogło być przyczyną pożaru. Wiadomo, że używali elektronarzędziami. Nie wykluczone, że pojawiła się iskra lub uszkodzona była To nie pierwszy pożar Wieża kościoła św. Katarzyny – masywna budowla, bo grubość murów w przyziemiu osiąga 4,6 m, a wysokość 78,5 m – nie miała na przestrzeni wieków wiele szczęścia. Zaczęto ją wznosić w roku 1450. Budowę doprowadzono tylko do kalenicy dachu kościoła, gdyż Krzyżacy, panujący wówczas w Gdańsku, nie pozwalali ze względów militarnych na budowę wyższych wież. W latach 1484-1486 podciągnięto mury do obecnej wysokości i przykryto siodłowym dachem. W 1634 roku zastąpiono dach wspaniałym barokowym hełmem wykonanym przez Jakuba van den Blocka, który stanowi przepiękny, charakterystyczny dla miasta przykład „holenderskiego baroku gdańskiego”, jak niektórzy określają ten styl. 3 lipca 1905 roku wieża staje w ogniu od uderzenia pioruna. W 1910 odbudowa jest już ukończona, ale działania wojenne w 1945 roku rujnują ją znowu. W 1979 roku ukończono rekonstrukcję hełmu. W ubiegłym roku latem – w stulecie pożaru wieży kościoła św. Katarzyny – Muzeum Zegarów Wieżowych zorganizowało próbny alarm pożarowy. Liczy się każda złotówka Informacje o Społecznym Komitecie Odbudowy Kościoła św. Katarzyny, fotoreportaż relacjonujący przebieg tragedii, ale i historię tego najstarszego kościoła parafialnego na Starym Mieście w Gdańsku – znaleźć można w internetowym serwisie poświęconym tragicznemu w skutkach pożarowi kościoła św. Katarzyny. Adres: www.gdansk.pl Odbudowę kościoła św. Katarzyna wesprzeć można: ■ Wpłatą na konto bankowe. Konto Społecznego Komitetu Odbudowy Kościoła św. Katarzyny: Bank Millenium, nr 88 11 60 2202 0000 0000 7530 0999. Wpłaty zwolnione są z wszelkich opłat i prowizji. ■ Drogą SMS. Koszt SMS-a to 2,44 zł brutto. Hasło: „Katarzyna” na numer 72022. ■ Przez połączenie telefoniczne Telekomunikacji Polskiej. Koszt połączenia to 3,89 zł. brutto. Numer tej specjalnej linii: 0 400 307 400. instalacja elektryczna. To zdaniem szefa prokuratury okręgowej w Gdańsku, Józef Fedosiuk, najbardziej prawdopodobna wersja. Taką też wersję przyjęła prokuratura. Prokuratura bada Nikomu nie postawiono w pierwszych dniach po pożarze zarzutów. To początkowy etap śledztwa. Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście badała tragiczne zajście pod kątem artykułu 163 par. 1 Kodeksu karnego, który mówi o tym, że „kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru” może trafić do więzienia na 10 lat. Śledztwo w sprawie pożaru przejęła gdańska Prokuratura Okręgowa. Szef gdańskiej PO Józef Fedosiuk poinformował, że stało się tak z uwagi na wagę sprawy i rozmiar szkód. Najpóźniej do 30 czerwca ma zostać wykonana ekspertyza stanu konstrukcji kościoła św. Katarzyny. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Gdańsku Władysław Wróbel już zapowiada, że w złym stanie jest ściana szczytowa od strony ul. Profesorskiej, w części wystającej ponad sklepienie kościoła. Oferta finansowa dla członków NSZZ I. ZASIŁKI STATUTOWE 1. Z tytułu urodzenia dziecka* ......................................� - samotnie wychowujące matki* ............................................� 2. Z tytułu zgonu członka związku* ..............................� 3. Z tytułu zgonu członka rodziny: - współmałżonka, rodziców, teściów, macochy, ojczyma, dzieci � II. ZASIŁKI (zapomogi) I ŚWIADCZENIA INNE (ustanowione dodatkowo w Stoczni Gdańskiej) 1. Związkowa odprawa emerytalno-rentowa* ............� ł ł ł ł ł Uprawnione są tylko osoby, które nie otrzymały tego świadczenia wcześniej. 2. Zasiłek z tytułu zawarcia związku małżeńskiego przez członka związku* ..................................................................................... 320 zł 3. Zasiłek z tytułu zgonu członka związku z powodu nieszczęśliwego wypadku (do wysokości)* ………..........…....................… 2100 zł Wysokość świadczenia każdorazowo ustala Prezydium. 4. Zasiłek z tytułu zgonu brata, siostry* .......................� ł (*) Do wszystkich powyższych zasiłków uprawnieni są członkowie związku z co najmniej 6 miesięcznym stażem związkowym. 5. Zasiłek pomocowy dla nowo zatrudnionych - Zatrudnieni na umowę próbną 2 tygodnie ..............................� - Zatrudnieni na umowę próbną powyżej 2 tygodni .............� Zasiłek wypłacany jest tylko do 30 dni od daty rozpoczęcia pracy. ł ł z 6. Chwilówki – zwrotne do wysokości ..........................� ł Warunki: Uprawniony jest członek związku z co najmniej 1 miesięcznym stażem związkowym, nie musi być zatrudniony na umowę stałą Wymagany jest poręczyciel członek związku w przypadku braku potrąceń składek związkowych lub gdy wynagrodzenie na rachunek BROR jest niższe niż wypłacana zaliczka oraz innych okolicznościach nie przewidzianych w uchwale zagrażających spłatę W przypadku otrzymania chwilówki, w danym miesiącu można ubiegać się o pożyczkę Od chwilówek pobierana jest prowizja Chwilówki nie są wypłacane w przypadku nie terminowego przesyłania przelewów przez stocznię oraz wypłat chwilówek na poczet niewypłaconego wynagrodzenia Chwilówki potrącane są z wynagrodzenia przez listę płac 7. Chwilówki na poczet niewypłaconego wynagrodzenia z przyczyn zakładu pracy do wysokości łącznej .................................. 1500 zł Warunki: Uprawniony jest członek związku z co najmniej 1 miesięcznym stażem związkowym, nie musi być zatrudniony na umowę stałą Wymagany jest poręczyciel członek związku, gdy zachodzą okoliczności, iż spłata nie będzie w terminie Wypłacona kwota jednorazowej chwilówki nie może przekraczać kwoty 1000zł Wypłacana kwota chwilówki nie może być wyższa od niewypłaconego wynagrodzenia netto Chwilówki na poczet wynagrodzenia można łączyć z innymi świadczeniami NSZZ ”Solidarność” Pracownik zobowiązany jest w określonym terminie spłacić chwilówkę w kasie. Niedotrzymanie określonego terminu powoduje potrącenie z wynagrodzenia dodatkowo naliczenia odsetek karnych w wysokości 10% od kwoty pobrania oraz wstrzymania następnych wypłat do czasu otrzymania zwrotu w formie przelewu na konto związku 8. Zasiłki szkoleniowe - refundacja kosztów nauczania Na pisemny wniosek pracownika (druk uchwały) Komisja Międzyzakładowa refunduje wykupione indywidualne kursy podwyższające kwalifikacje członka związku, zmianę zawodu w tym studia. Wysokość refundacji określa każdorazowo Prezydium K.M i jest ona zależna od ilości wypłacanych zasiłków w danym semestrze, refundacja następuje po okazaniu dokumentu o pełnym koszcie kursu oraz xero dowodu wpłaty dokonanej przez pracownika. Uprawniony jest tylko członek związku, nie dotyczy rodziny. 9. Zasiłki z tytułu leczenia szpitalnego Na pisemny wniosek pracownika (druk uchwały) oraz załączników w postaci xero wypisu ze szpitala oraz z książeczki RUM Komisja Międzyzakładowa udziela zapomogi bezzwrotnej w wysokości 25 zł za każdy dzień pobytu, jeżeli członek związku przebywał w szpitalu w sposób ciągły minimum 3dni. Uprawniony jest tylko członek związku, nie dotyczy rodziny oraz leczenia sanatoryjnego. 10. Zasiłki z tytułu długotrwałej choroby - refundacja kosztów leczenia Na pisemny wniosek pracownika (druk uchwały) Komisja Międzyzakładowa udziela zapomóg bezzwrotnych w formie refundacji kosztów leczenia tj. zakupu leków na podstawie załączników w postaci zapłaconych oryginałów faktur, xero wpisu lekarza o zakupie leku w książeczce RUM, oraz potwierdzenia przez dyscyplinę pracy lub rachubę długości zwolnienia. Możliwość oraz wysokość danej refundacji określa każdorazowo Prezydium K.M, świadczenie to nie jest obligatoryjnie i jest ono zależne od posiadanych przez związek środków finansowych oraz ilości wypłacanych zasiłków w danym półroczu. Nie dokonuje się dopłaty do wcześniej refundowanych faktur. Uprawniony jest tylko członek związku, nie dotyczy rodziny. 11. Zasiłek na zakup sprzętu medycznego Na pisemny wniosek pracownika (druk uchwały) oraz zlecenie lekarza prowadzącego, Komisja Międzyzakładowa refunduję zakup sprzętu medycznego niezbędnego do leczenia pracownika tj np. kule, wózki inwalidzkie, gorsety, aparaty słuchowe, glukometry itp. Możliwość oraz wysokość danej refundacji określa każdorazowo Prezydium K.M, świadczenie to nie jest obligatoryjnie i jest ono zależne od posiadanych przez związek środków finansowych oraz ilości wypłacanych zasiłków w danym półroczu. Uprawniony jest tylko członek związku, nie dotyczy rodziny. 12. Zapomogi zwrotne Z tytułu urlopu wypoczynkowego min. 10 dni roboczych lub sytuacji losowych w wysokości: - Zapomoga zwrotna 500 zł - zwrot w 5 – ratach wymagany rachunek BROR min. 550 zł – bez zasiłku rodzinnego - Zapomoga zwrotna 600 zł - zwrot w 5 – ratach wymagany rachunek BROR min. 600 zł – bez zasiłku rodzinnego Z tytułu sytuacji losowych w wysokości: - Zapomoga zwrotna 750 zł - zwrot w 5 – ratach wymagany rachunek BROR min. 650 zł – bez zasiłku rodzinnego - Zapomoga zwrotna 800 zł - zwrot w 4 - ratach wymagany rachunek BROR min. 700 zł – bez zasiłku rodzinnego - Zapomoga zwrotna 900 zł - zwrot w 4 - ratach wymagany rachunek BROR min. 750 zł – bez zasiłku rodzinnego - Zapomoga zwrotna 1000 zł - zwrot w 4 – ratach wymagany rachunek BROR min. 800 zł – bez zasiłku rodzinnego - Zapomoga zwrotna 1200 zł - zwrot w 5 – ratach wymagany rachunek BROR min. 850 zł – bez zasiłku rodzinnego Rozwaga i 13 Warunki: Uprawniony jest członek związku z co najmniej 3 miesięcznym stażem związkowym, nie musi być zatrudniony na umowę stałą Udziela się w wypadkach losowych umotywowanych zgodnie z regulaminem zamieszczonych na wniosku Ilość rat przy poszczególnych kwotach nie może być większa niż w uchwale W okresie spłaty można ubiegać się o inne pożyczki oraz chwilówki Poręczyciele pożyczek muszą być członkami związku i mieć umowę stałą bez względu na wysokość pożyczki Osobom, którym w ostatnim miesiącu przed ubieganiem się o pożyczkę, inne potrącenia w stoczni nie pozwalały na opłacanie składek członkowskich, to pożyczkobiorca w takiej sytuacji nie otrzyma pożyczki powyżej kwoty 1000 zł Poręczyciel musi być członkiem związku i mięć opłacone składki związkowe nie może w okresie spłaty poręczać więcej niż dwie pożyczki Należne oprocentowanie jest umarzane i traktowane jako pomoc statutowa związku 13. Pożyczki komercyjne - udziela się w następujących wysokościach: a. Z oprocentowaniem stałym 0,4 % miesięcznie (4,8 % rocznie) - Pożyczka 750 zł - zwrot w 5-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 765,00 zł, rata miesięczna z odsetkami 153,00 zł) wymagany rachunek BROR min. 650 zł – bez zasiłku rodzinnego - Pożyczka 1000 zł - zwrot w 4-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 1016,00 zł, rata miesięczna z odsetkami 254,00 zł) wymagany rachunek BROR min. 800 zł – bez zasiłku rodzinnego - Pożyczka 1500 zł - zwrot w 6-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 1536,00 zł, rata miesięczna z odsetkami 256,00 zł) wymagany rachunek BROR min. 1000 zł – bez zasiłku rodzinnego b. Z oprocentowaniem stałym 0,45 % miesięcznie (5.4% rocznie) - Pożyczka 2000 zł - zwrot w 8-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 2072,00 zł, rata miesięczna z odsetkami 259,00 zł) wymagany rachunek BROR min. 1100 zł – bez zasiłku rodzinnego - Pożyczka 2500 zł - zwrot w 10-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 2612,50 zł, rata miesięczna z odsetkami 261,25 zł) wymagany rachunek BROR min. 1200 zł – bez zasiłku rodzinnego - Pożyczka 3000 zł - zwrot w 12-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 3162,00 zł, rata miesięczna z odsetkami 263,50 zł) wymagany rachunek BROR min. 1300 zł – bez zasiłku rodzinnego c. Z oprocentowaniem stałym 0,5% miesięcznie (6% rocznie) - Pożyczka 3500 zł - zwrot w 14-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 3745,00 zł, rata miesięczna z odsetkami 267,50 zł) wymagany rachunek BROR min. 1400 zł – bez zasiłku rodzinnego - Pożyczka 4000 zł - zwrot w 16-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 4320,00 zł, rata miesięczna z odsetkami 270,00 zł) wymagany rachunek BROR min. 1500 zł – bez zasiłku rodzinnego - Pożyczka 4500 zł - zwrot w 18-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 4905,00 zł, rata miesięczna z odsetkami 272,50 zł) wymagany rachunek BROR min. 1600 zł – bez zasiłku rodzinnego d. Z oprocentowaniem stałym 0,55% miesięcznie (6,6% rocznie) - Pożyczka 5000 zł - zwrot w 20-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 5550,00 zł, rata miesięczna z odsetkami 277,50 zł) wymagany rachunek BROR min. 1700 zł – bez zasiłku rodzinnego - Pożyczka 5500 zł - zwrot w 22-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 6165,50 zł, rata miesięczna z odsetkami 280,25 zł) wymagany rachunek BROR min. 1800 zł – bez zasiłku rodzinnego - Pożyczka 6000 zł - zwrot w 24-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 6792,00 zł, rata miesięczna z odsetkami 283,00 zł) wymagany rachunek BROR min. 1900 zł – bez zasiłku rodzinnego. e. Z oprocentowaniem stałym 0,6% miesięcznie (7,2% rocznie) - Pożyczka 6500 zł - zwrot w 26-ratach (z odsetkami na koniec spłaty wyniesie 7514,00 zł, rata miesięczna z odsetkami 289,00 zł) wymagany rachunek BROR min. 2000 zł – bez zasiłku rodzinnego Warunki: Uprawniony jest członek związku z co najmniej 3 miesięcznym stażem związkowym Od umowy pożyczki można odstąpić w ciągu 3-dni bez ponoszenia kosztów W przypadku pożyczek od 2000 zł do 6500 zł pożyczkobiorca musi być zatrudniony na umowę stałą, natomiast przy niższych kwotach tego warunku nie trzeba spełniać Poręczyciele pożyczek muszą być członkami związku i mieć umowę na czas nieokreślony bez względu na wysokość pożyczki, i mieć opłacone składki związkowe, w okresie spłaty nie może poręczać więcej niż dwie pożyczki Osobom, którym w ostatnim miesiącu przed ubieganiem się o pożyczkę, inne potrącenia w stoczni nie pozwalały na opłacanie składek członkowskich, to pożyczkobiorca w takiej sytuacji nie otrzyma pożyczki powyżej kwoty 1000 zł W okresie spłaty można ubiegać się o inne pożyczki oraz chwilówki Pobierane odsetki mają wartość stałą, naliczane są od kwoty pożyczki zgodnie z podpisaną umową, odsetki te przeznaczone są na działalność statutową związku. W przypadku wcześniejszej spłaty korygowane są odsetki na podstawie wypisanego wniosku Umowa pożyczki zawarta jest tylko na okres zatrudnienia w Stoczni Gdańskiej lub w innych firmach zrzeszonych w Komisji Międzyzakładowej. Pracownikowi, któremu zakład pracy wypowie umowę o pracę lub dokona zwolnienia dyscyplinarnego pożyczka zostaje potrącona w jednej racie z pomniejszonymi odsetkami za skrócenie okresu spłaty. Pożyczka może też być przeksięgowana na inną osobę pracującą 14. Fundusz Wydziałowy Odpis w wysokości 1,50 zł na każdego członka związku na wydziale. Fundusz wydziałowy przeznaczony jest na bieżącą działalność związku na wydziale, w tym na: zapomogi bezzwrotne, zapomogi zwrotne, paczki, wieńce i kwiaty, upominki dla odchodzących na emeryturę, materiały biurowe, artykuły spożywcze na zebrania członków związku w tym spotkania opłatkowe. Do innego wydatkowanie pieniędzy wymagana jest indywidualna zgoda Prezydium Komisji Międzyzakładowej. III. ZAPOMOGI BEZZWROTNE Zapomogi bezzwrotne udzielane są w wypadkach losowych umotywowanych np.: pożar, kradzież, długotrwała choroba, uciążliwa i kosztowna rehabilitacja, awaria instalacji w domu, awaria sprzętu domowego niezbędnego do normalnego funkcjonowania, itp. Wnioski rozpatruje i przyznaje Komisja Socjalna z funduszu socjalnego stoczni. Za Komisję Międzyzakładową NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej (-) Karol Guzikiewicz 14 Rozwaga i dokończenie ze str. 7 W ostatnim sezonie rywalizacje o miano najlepszych kibiców wygrał zasłużenie wydział PK-3, zaprezentowali się z jak najlepszej strony, zaczynając od frekwencji, kończąc na oprawie meczu. Były śpiewy, muzyka, imprezy towarzyszące i przede wszystkim kulturalny doping. Mówiąc o kibicach trzeba też wspomnieć o wydziale PD – mały wydział, ale potrafił pokazać się z jak najlepszej strony. Punktacja w lidze kibiców opiera się na ocenie frekwencji, zachowania, oprawie meczy, a także za obecność na trybunach kierownika wydziału. Przypadki niekulturalnego zachowania karane są punktami ujemnymi, co w historii ligi zdarzyło się tylko raz w roku 2003. Zwycięscy kibice nagradzani są na koniec rozgrywek zwiększonym przydziałem soku pomarańczowego. W sezonie 2006 wypada więc życzyć, aby rywalizacja tak piłkarzy, jak i kibiców przebiegała tak jak dotychczas w sportowej i kulturalnej atmosferze. (FR) Udział w rozgrywkach zgłosiło 8 drużyn PK-1. Drużyna po kilkuletniej nieobecności wraca z niemałymi aspiracjami na końcowy sukces. Jej szanse można oceniać jako bardzo duże. Co najmniej kilku zawodników gra czynnie w zespołach piłkarskich różnych lig. A i PK-1 jest największym wydziałem w stoczni, dzięki czemu trener Włodzimierz Kluk ma w kim wybierać. PK-3. Bardzo duże zainteresowanie grą w zespole wykazują nowo przyjęci młodzi pracownicy, którzy wraz z doświadczonymi kolegami z lat poprzednich pewni są – jak mówi kapitan zespołu Tomasz Sokołowski – wygranej. PW-2. Zespół, który również wraca do rozgrywek po przerwie. Manager Zbigniew Kubiak zapewnia, że pod wodzą trenera Jarka Brukwickiego stać ich na medal, nie ujawnia jednak jakiego koloru. I w tej drużynie jest znaczna grupa młodych zawodników. W poprzednich latach nie mogli skompletować składu, teraz jednak wzmocnieni zawodnikami z wydz. PD z bardzo ambitnym „menago” Krzysiem Brzozą mogą sprawić duża niespodziankę, tym bardziej że również szeregi zespołu zasilili młodzi, potrafiący grać w piłkę zawodnicy. PW-3. Faworyt rozgrywek, aktualny mistrz stoczni ma w tym roku ponownie sięgnąć po tytuł, chociaż - jak mówi szef zespołu Stefan Ligocki - trudno będzie, gdyż odeszło kilku dobrych zawodników. W każdym meczu jednak drużyna ma dwunastego zawodnika, którym są wspaniali, wierni kibice. PW-4 AX. Trener Grzegorz Traczyk zdecydował, że muszą wrócić dni chwały. Połączył więc wydział z AX, czyli z wysportowanymi zawod- nikami z ochrony stoczni. Kierownik drużyny wartowników, Wojtek Małyszko, zgodził się na takie rozwiązanie i twierdzi, że w nowym składzie drużyna nie przegra żadnego meczu. PW-5. Zespół groźny dla każdego pod warunkiem, że spełni jeden warunek – na boisko wychodzić będzie w jedenastoosobowym składzie. Kilku nawet bardzo dobrych zawodników nie wygra meczu. Stawanie do gry w ośmiu czy dziewięciu zawodników, a tak było podczas poprzednich edycji Ligii, to największa bolączka drużyny. Może tym razem odpowiednio zmotywowani przez kierownika wydziału i nowego przewodniczącego będą mogli zmobilizować wszystkich zarejestrowanych piłkarzy? No a wtedy… drżyjcie rywale. PW-5 M. Drużyna malarzy z PW-5 zgłosiła do rozgrywek największą grupę zawodników. Opiekun drużyny, Zbigniew Stefański, może skompletować trzy składy. Tak jest pewny zwycięstwa, że już kazał mrozić szampany. Widząc zaangażowanie niektórych mistrzów i trenera Jarka Oleśkowa można dojść do wniosku , że nie są to czcze przechwałki. Euroluk. Darek Grochowski, szef zespołu, wzmocnił ostatnio drużynę kilkoma znaczącymi transferami. W tym roku – jak zapowiadają - nie chcą być już chłopcami do bicia i zapowiadają miejsce w górnej strefie tabeli. Przy dobrym układzie i odrobinie szczęścia możliwe jest nawet zdobycie któregoś z medali - pod warunkiem, że podobnie jak na PW-5 we wszystkich meczach występować będzie komplet zawodników. Rozwaga i 15 Nowości w wypożyczalni Cold Mountain Nicole Kidman (Zdobywczyni Oscara dla Najlepszej Aktorki, Godziny, 2002) występuje wraz z nagrodzoną Oscarem Rene Zellweger (Najlepsza Aktorka Drupolanowa, Wzgórze nadziei, 2003) i nominowanym do Nagrody Akademii Judem Law (Najlepszy Aktor, Wzgórze nadziei, 2003). Na początku Wojny Secesyjnej mężczyźni z Cold Mountain w Północnej Karolinie opuścili swe rodzinne strony, by przyłączyć się do armii Konfederatów. Ada (Kidman) czeka na swego ukochanego Inmana (Law). Lecz wojna ciągle trwa a jej listy pozostają bez odpowiedzi. Ada stara się przetrwać i uchronić swą farmę przed grabieżami i licytacją. Pomaga jej w tym twarda, doświadczona przez życie Ruby (Zellweger). Gdy wojna zbliża się do końca siła ludzkiego ducha zostaje wystawiona na ciężką próbę... Film został wyreżyserowany przez zdobywcę Oscara Anthony`ego Minghella (Angielski pacjent, 1996). Opowieści z Narnii – Lew, Czarownica i stara szafa Wkroczcie do magicznego świata za sprawą tej niezwykłej przygody, zrealizowanej przez Walt Disney Pictures i Walden Media na podstawie ponadczasowej, uwielbianej na całym świecie powieści C.S. Lewisa Dzięki oszałamiającym realizmem efektom specjalnym poznacie wyczyny Łucji, Edmunda, Zuzanny i Piotra, czwórki rodzeństwa, którzy podczas zabawy w chowanego, przez starą szafę znajdującą się w wiejskiej posiadłości tajemniczego profesora wkraczają do magicznego świata Królestwa Narnii. Oczarowane dzieci odkrywają tam cudowną i, zdawać by się mogło, spokojną krainę zamieszkałą przez mówiące zwierzęta, krasnoludki, fauny, centaury i olbrzymy. Kraina ta spowita jest jednak wieczną zimą za sprawą złej Białej Czarownicy – Jadis. Dzięki pomocy mądrego, wspaniałego lwa Alana, dzieci uwalniają Narnię od lodowej, mroźnej potęgi Czarownicy podczas niezwykle widowiskowej, kulminacyjnej bitwy i przywracają tron królestwa prawowitym władcom. Stealth Reżyser xXx i Szybkich i wściekłych zrealizował kolejny przebojowy film akcji, w którym występują Josh Lucas, Jessica Biel i zdobywca Oscara Jamie Fox (Najlepszy Aktor, Ray, 2004). Henry, Ben i Kara są najlepszymi pilotami, członkami tajnego programu rządowego. Ich nowy partner to w pełni zautomatyzowany, super nowoczesny, niewykrywalny przez radary, inteligentny myśliwiec. Podczas próbnego lotu, na skutek rażenia piorunem maszyna doznaje awarii – sztuczna inteligencja wymyka się spod kontroli, a jej celem staje się wywołanie światowej wojny. Tylko znajdująca się na pokładzie trójka pilotów może powstrzymać śmiertelne zagrożenie. W ich rękach spoczywa los całego globu. Kurczak Mały Niezwykły świat, akcję zapierającą dech, moc niesamowitych przygód i uroczych bohaterów znajdziecie w najnowszym, przepełnionym humorem filmie ze studia Disneya. Śmiech będzie rozbrzmiewał pod niebiosa!!! Gdy niebo naprawdę spada, w miasteczku Dębki Duże wybucha panika. Tylko Kurczak Mały z pomocą swoich przyjaciół może uratować planetę przed zagrożeniem z kosmosu. Tym samym udowadnia, że największym bohaterem w świecie jest po prostu Kurczak Mały! Wspaniała muzyka, fascynujące i zabawne materiały dodatkowe a wśród nich alternatywny początek filmu, niepowtarzalny reportaż z realizacji, gra i wiele, wiele więcej sprawiają, że wszyscy zapieją z zachwytu nad tym wydaniem DVD. Szeregowiec Dolot Poznajcie historię Dorota, małego gołębia o wielkiej odwadze i jeszcze większych marzeniach, który wraz z przyjaciółmi postanawia zaciągnąć się do Królewskiej Służby Gołębi Pocztowych. Ta elitarna jednostka wspiera aliantów wysyłając swych latających kurierów z tajnymi wiadomościami przez Kanał La Manche. Jednak do służby nadają się tylko najlepsi z najlepszych, bowiem kontrolowane przez wroga niebo nad Kanałem patroluje bezlitosna brygada Sokoła. Czy bohaterskie gołębie zdołają dostarczyć wiadomość do centrali w Anglii? Czy wyjdą cało z czyhających niebezpieczeństw i zdołają umknąć niemieckim Sokołom? I co stanie się z niewyrośniętym gołębiem, któremu wszyscy wokół mówili, że jest za mały, by cokolwiek zmienić w wielkim świecie? 16 Rozwaga i