Małgorzata Drużkowska kl. 3TGs Rok 1945 z perspektywy mojej
Transkrypt
Małgorzata Drużkowska kl. 3TGs Rok 1945 z perspektywy mojej
Małgorzata Drużkowska kl. 3TGs Rok 1945 z perspektywy mojej okolicy. Jak wyglądał koniec II wojny światowej i związane z nim zmiany społeczno-polityczne w naszych okolicach. Jak pamiętają tamten okres starsi mieszkańcy? Poczucie ulgi, a może lęk przed kolejną okupacją? Jak wyglądał rok 1945 w mojej okolicy, koniec wojny i zmiany społeczno-polityczne? postanowiłam zadać to pytanie jednej ze starszych osób mieszkających w naszej miejscowości Łoniowej, babci mojej koleżanki Agnieszki, pani Zofii Kulas urodzonej w 1932 roku. Pani Zofia opowiadała mi, że w roku 1944 mieszkańcy naszej miejscowości, młodzi i starsi, codziennie chodzili do Uszwi i Gnojnika, by kopać fortyfikacje przeciwpancerne dla Niemców. Budowane były od września do listopada 1944 roku. Sprzeciwy były srodze karane, dwie młode dziewczyny z sąsiedniej miejscowości (Łysa Góra) nie chciały tam iść, ponieważ wiedziały, jaka jest to ciężka praca, więc schowały się w kopie siana. Niestety zostały zauważone i zastrzelone przez młodego Niemca. „Rok 1945 był najcięższym rokiem wspomina pani Kulas – panował głód, zabronione było hodowanie trzody chlewnej na własny użytek, spalono dom sąsiadów - rodziny wielodzietnej. Panowała epidemia czerwonki i żółtaczki, trójka moich przyjaciół zmarła właśnie na tą chorobę w wielu zaledwie kilku lat. W Łoniowej mieszkała siostra zakonna ze zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny, była bardzo dobrą znachorką, wiele osób przybywało z daleka po pomoc. Gdy byłam małym dzieckiem chorowałam na czerwonkę, znana znachorka kazała leczyć mnie wódką, jak widać pomogło.” Moja rozmówczyni cofnęła się o kilka miesięcy do września 1944 roku, kiedy to będąc 12 letnim dzieckiem usłyszała jak ciemną nocą Niemcy uciekali przed Rosjanami. W styczniu 1945 roku, gdy ostatni Niemcy opuszczali tereny naszej miejscowości z powodu zbliżających się Rosjan, pod figurką zastrzelono młodego Niemca uciekającego ze zbożem miejscowych gospodarzy. Tego samego roku na granicy naszej miejscowości Łoniowej i Łysej Góry spadł zestrzelony samolot „Liberator”, którego załoga leciała, by pomóc Polakom w Powstaniu Warszawskim. Na miejscu zginęło 7 osób. Mój dziadek, Jan Drużkowski opowiadał mi, że był świadkiem zestrzelenia samolotu, stał wtedy z kolegą na wzgórzu. Gdy samolot „oberwał” dziadek zauważył jedną osobę wyskakującą z samolotu, reszta załogi nie zdążyła się uratować. W tym samym roku Niemcom trzeba było oddawać kontygenty, gdy chłopi pracowali na polu przychodzili Niemcy i zabierali wszystko, czego miejscowi nie zdążyli schować między sufitami czy zakopać. Po zakończeniu okupacji kontygenty zastąpiono obowiązkowymi dostawami plonów na rzecz państwa. Babcia Agnieszki wspomina już rok 1945. Za okupacji normalnie chodziło się do szkoły (nauka trwała 3 lata). Było też tajne nauczanie na poziomie gimnazjum i liceum, lecz profesorowie musieli się ukrywać, by nie zginąć z tego powodu. W maju tegoż właśnie roku po raz pierwszy pani Zofia zaśpiewała wraz z innymi uczniami swojej szkoły „Jeszcze Polska nie zginęła”, opowiada że podczas śpiewu w powietrzu czuć było zapach wolności. Lecz młodzież nie miała wtedy lekko, młodzi chowali się po lasach i piwnicach, niektórzy bali się nowej rzeczywistości. Zaraz po zakończeniu wojny w Okocimiu w powiecie brzeskim otworzono nową szkołę. Pani Zofia Kulas wspomina jeszcze jedno wydarzenie ze swojego życia, rok 1968. Pamięta jak to pierwszy raz od zakończenia wojny ludzie obawiali się kolejnej wojny. Moja rozmówczyni opowiada, że jej tata chodził podenerwowany, spoglądał w niebo i nasłuchiwał strzałów, bomb czy krzyków. Widziała jak się przygotowywał na wypadek kolejnego konfliktu, wiedział o wkroczeniu wojsk państw Układu Warszawskiego do Czechosłowacji. W każdej chwili był gotowy wyjść z domu, wiedział gdzie, co i kogo ma bronić w razie niebezpieczeństwa. Na szczęście, nie musiał. opracowała: Małgorzata Drużkowska 3TGs