Rodzina katolicka - Młody tyłem do rodziców

Transkrypt

Rodzina katolicka - Młody tyłem do rodziców
Rodzina katolicka - Młody tyłem do rodziców
środa, 28 października 2009 12:39
Uzależnienie nastolatków od grupy rówieśniczej i lidera jest naturalne. Dziś bywa totalne. Co
można zrobić? – Miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melanż (zmieniać partnerów – red.). I się
nie przyzwyczajać, no nie? – mówi Milena, jedna z tych dziewczyn w filmie “Galerianki”, które
uprawiają seks na parkingach centrów handlowych w zamian za pieniądze i tanie gadżety. Ale
nie o młodocianej prostytucji jest ten film. Nagrodzony na festiwalu w Gdyni debiut Katarzyny
Rosłaniec pokazuje nastolatki uzależnione od wzajemnych relacji i od jednej z dziewcząt –
liderki ich grupy. Tak musi być
– Film jest fabułą, ale gdy tworzyłam postacie, zawsze miałam przed oczyma którąś z moich
szkolnych koleżanek – opowiada “Rz” reżyserka. – Żyły w normalnych domach, a były samotne.
W ich rodzinach nawet telewizji nie oglądano wspólnie, bo każdy miał telewizor w swoim
pokoju. Dziewczyny szukały dowartościowania poza domem. Główna bohaterka jest w stanie
wiele zrobić już choćby za obietnicę bliskości. Nawet prostytuować się czy podmienić test
decydujący o wynikach ukończenia gimnazjum – mówi Rosłaniec.
O destrukcyjnym wpływie grupy i rówieśników, którzy “uczą prawdziwego życia”, opowiadał też
głośny film “Cześć Tereska” Roberta Glińskiego, niedawne “Nasza klasa” i “Fala”.
– Potrzeba samoidentyfikacji poprzez grupę jest naturalnym procesem rozwoju u każdego
dziecka. Jeśli silna potrzeba bycia w grupie nie następuje, jeśli rówieśnicy nie zaczynają być
ważniejsi niż rodzice, mamy do czynienia z zaburzeniem rozwoju – mówi Michał Czernuszczyk,
psycholog i psychoterapeuta ze stołecznej Pracowni Terapii i Rozwoju.
Dziecko musi zyskać nową tożsamość. By tak się stało, podważa dotychczasową, która
opierała się na tym, że rodzice mówili, co należy robić.
1/4
Rodzina katolicka - Młody tyłem do rodziców
środa, 28 października 2009 12:39
Młody człowiek wychodzi więc z fazy zależności i wchodzi w tzw. przeciwzależność, czyli robi
coś zupełnie innego niż matka czy ojciec. Nadal jednak potrzebuje wzorców. Skoro przestaje
widzieć je w domu, zaczyna szukać poza nim.
– Podstawową grupą odniesienia staje się grupa rówieśnicza i lider tej grupy, podczas gdy
rodzic w tym momencie jest już antyideałem, wręcz antybohaterem – mówi psycholog. Dziecko
w poszukiwaniu własnej tożsamości wybierze więc taką grupę, która nie spodoba się rodzicom.
– Można być pewnym, że gdy rodzice są sztywni, konserwatywni w swoich zasadach,
nastolatek będzie chciał się związać z liberalną i wolnościową grupą. I odwrotnie. Dziecko
rodziców liberalnych będzie szukało grupy z wyraźnymi zasadami, nawet sekty. Będzie chciało
nadać sobie jakąś strukturę, jeśli w domu rodzinnym nie jest ona wyraźna.
Skrajności
Według Czernuszczyka niektóre nastolatki odnajdują swoją tożsamość poprzez kontrast i
odmienność, czyli brak identyfikacji z grupą. To outsiderzy.
– Bycie outsiderem jest bardzo bolesne dla osoby, która tego doświadcza – mówi psycholog. –
Nastolatek narażony na ostracyzm i wyśmianie bardzo silnie to przeżywa. Jest przy tym zbyt
słabo ukształtowany emocjonalnie, by docenić cechy, które go od innych różnią. Widzi tylko to,
że jest inny – wyjaśnia.
Ciekawy w tym wieku jest też proces przyjmowania tożsamości niezgodnej z prawdą, fałszywa
autokreacja – tylko po to, by zyskać w oczach rówieśników. Pokazywał to film “American
Beauty”. Dwie nastoletnie przyjaciółki kreowały się przed sobą na osoby inne, niż były w
rzeczywistości. Odważna, dominująca przechwalała się podbojami miłosnymi, choć tak
naprawdę była dziewicą. Dojrzalszą, odważniejszą w życiu dziewczyną okazała się jej
introwertyczna, skromna przyjaciółka.
– Czasem w takich dualnych uzależnieniach dochodzi do bardzo silnego rozszczepienia. To
mechanizm, który polega na silnym podziale ról – mówi Czernuszczyk. – Jedna osoba
dominuje, druga jest uległa. Nie oznacza to, że rzeczywiście takie są. Gdy je rozdzielić,
funkcjonują, nie przejawiając skrajnych cech.
2/4
Rodzina katolicka - Młody tyłem do rodziców
środa, 28 października 2009 12:39
Co z liderem?
W filmie "Cześć Tereska" przyjaciółka tytułowej bohaterki podaje jej pierwszego
papierosa. W "Galeriankach" Milena wprowadza Alicję w świat prostytucji.
– Siła lidera jest niesłychana – mówi Ewa Zubrzycka, pedagog i psycholog, dyrektor Gdańskich
Wydawnictw Psychologicznych. – Młodym ludziom imponuje, że ktoś w ich wieku ma odwagę
głośno podważać świat i system wartości dorosłych. I albo rodzice mają szczęście, bo lider ma
jednak jakieś dobre cechy i cele, więc ich dziecko kształtuje się we właściwym kierunku. Albo
mają pecha – i nastolatek zacznie robić rzeczy zagrażające jego dotychczasowym
osiągnięciom. Może np. rozpocząć zabawy w kradzieże i rozprowadzanie narkotyków, bo z tego
są pieniądze i fajne ciuchy – wyjaśnia.
Czy można podważać pozycję lidera w oczach dziecka? – Boże broń! – mówi Zubrzycka. –
Efekt będzie przeciwny do zamierzonego. Lepiej wypytać dziecko, czy jeśli słucha zaleceń
lidera, czuje się lepsze? Bardziej wartościowe? Szczęśliwsze? Jeśli tak, to dlaczego?
Dziury emocjonalne
Do tego, by uświadamiać nastolatkom, jak krótka jest przyjemność z posiadania modnych
rzeczy, namawia Magdalena Podgórska, psycholog z fundacji Drabina Rozwoju.
– Drogie gadżety dają młodym chwilowe poczucie radości – mówi. – Pozwalają na moment
“odlecieć”, pobyć w lepszym świecie. Tą krótką chwilą można zapchać dziury w potrzebach
emocjonalnych. Funkcjonuje tu taki sam proces jak przy uzależnieniach. Łatwiej jest zdobyć
markową rzecz niż prawdziwą, satysfakcjonującą przyjaźń i akceptację.
Czy można zachować dobry kontakt z dzieckiem, gdy widać, że jest już pod czyimś silnym
wpływem? – Zawsze można – twierdzi Podgórska. – Ale nie wolno podejmować zbyt
radykalnych działań. Nie chodzi o to, by mówić do młodych “Słuchaj, co ja mam do
3/4
Rodzina katolicka - Młody tyłem do rodziców
środa, 28 października 2009 12:39
powiedzenia!”. Ważniejsze, by samemu słuchać i zadawać pytania. Zapewniać, że dziecko
akceptujemy i kochamy, ale się z nim nie zgadzamy. Jeśli mimo to pójdzie swoją drogą, musi
wiedzieć, że zawsze może liczyć na rodziców i ich wsparcie, jeśli zdecyduje się wrócić.
Wbrew pozorom nastolatki, zwłaszcza te najbardziej buntujące się, w gruncie rzeczy wołają o
pomoc. Chcą, by je zauważyć, nawet jeśli otwarcie temu zaprzeczają. – Dobrze jest, by w domu
zawsze był ktoś z dorosłych – mówi Podgórska. – Jeśli to niemożliwe, ważny jest telefon. Nie
kontrolujący, tylko taki z pytaniem: co słychać, jak się czujesz...
Monika Dembińska, pedagog, dyrektorka stołecznego Gimnazjum nr 54:
Zdarzają się w szkole sytuacje, że jeden uczeń potrafi swoim zachowaniem, charyzmą,
osobowością wpłynąć na klasę. Nigdy jednak nie zaobserwowałam, a uczę w szkole od 17 lat,
by zły lider zdominował całą klasę. Raczej podporządkowuje mu się pewna hałaśliwa grupa,
szukające swojego miejsca jednostki. Reszta milczy, jest nieprotestującą mniejszością (nawet
gdy, paradoksalnie, jest to większość osób w klasie).
Młodzież w wieku 13 – 16 lat sprawia dużo większe problemy wychowawcze, odkąd pojawiły się
gimnazja. Gdy dzieci uczęszczały razem do szkoły w niezmiennym składzie przez osiem lat,
pozycja poszczególnych osób w grupie kształtowała się już na etapie klas 1 – 3, kiedy autorytet
nauczyciela był jeszcze bardzo wysoki. W gimnazjach, do których trafiają rozchwiane
hormonalnie i emocjonalnie nastolatki, następuje nowe rozdanie ról. Bezwzględna czasem
walka o pozycję. Z drugiej strony obserwuję, że wyłanianie się złych liderów uzależniających od
siebie innych, słabszych, to też często wina, niedopatrzenie dorosłych. Dzieci w wieku
nastoletnim potrzebują bowiem uznania, akceptacji, sukcesów na miarę ich możliwości i
talentów. Trzeba zagospodarować ich młodzieńczą energię.
Monika Janusz-Lorkowska
Źródło: Rzeczpospolita
4/4