Rodzina katolicka

Transkrypt

Rodzina katolicka
Rodzina katolicka - Janek i Kuba
poniedziałek, 08 czerwca 2009 16:01
Dawno temu, kiedy jeszcze cała Anglia była katolicka, żyli sobie dwaj bracia bliźniacy. Jedynie
ich matka i kilka osób, które znały ich bardzo dobrze, potrafiło ich rozróżnić. Byli tego samego
wzrostu, mówili niemal identycznym głosem.
Jednego zwali Janek, drugiego Kuba. Niemal zawsze byli razem, a kiedy już musieli się
rozdzielić, nawet na krótką chwilę, czuli się nieswojo i każdy miał wrażenie, że brakuje mu
cząstki jego samego. Mama Janka i Kuby była praczką. Pranie ubrań było w owych czasach, mimo że cięższe niż
obecnie, znacznie piękniejszym zajęciem. Kuchnia ich chaty otwierała się na mały ogród i po
wyjęciu ubrań z miedzianej balii, matka mogła od razu wieszać je na sznurze by wyschły w
słońcu. Poza tym, były to śliczne ubrania, nie kuse i nieciekawe jak bywają teraz, lecz
wypełnione radosnymi kolorami. Dodatkowo, dużo było bielizny, barbetów, chust, a wszystko
oślepiająco białe w suszącym je słońcu.
Każdego sobotniego popołudnia Janek i Kuba brali tobołki z wypraną odzieżą i dostarczali je do
ogromnych wiejskich posiadłości. Na zmianę udawali się również do zamku, który znajdował się
tuż za wioską. Obaj uwielbiali się tam kierować. Droga wiodła bowiem przez cudowne tereny z
łabędziami pływającymi po małych jeziorach, przez sady jabłkowe. Czasami napotykali
wspaniale ubranych paziów lub samych szlachciców udających się na konne przejażdżki z
sokołami siedzącymi na ich nadgarstkach.
Przy drodze prowadzącej do zamku stał krzyż. Bliźniacy znali go dobrze i uwielbiali odkąd byli
jeszcze szkrabami, bo jak wszyscy Anglicy w tamtych czasach, szczerze i głęboko kochali
Naszego Pana i bardzo żałowali Jego cierpień.
Jedna rzecz związana z krzyżem zastanawiała ich jednak – uśmiechająca się twarz. Nie był to
zwykły uśmiech na ustach, te były proste, wyrzeźbione z ostrością pełną bólu. Żebra ukazywały
pięć głębokich bruzd wokół chudego, wyprostowanego ciała, jak pięć palców cierpienia
zaciskających się ciasno wokół serca. Uśmiech był jednak widoczny w liniach zamkniętych
oczu, w kształcie policzków. Wydawał się ukrywać w starym ciemnym drewnie wypolerowanym
przez delikatny dotyk rączek dzieci podnoszonych przez swoje mamy by mogły ucałować figurę.
Był to dziwny, sekretny uśmiech pochodzący zza zamkniętych oczu, z wewnątrz wyrzeźbionego
ciała, jakby serce ukryte pod żebrami promieniowało światłem, które potrafi przeniknąć przez
1/7
Rodzina katolicka - Janek i Kuba
poniedziałek, 08 czerwca 2009 16:01
opuszczone powieki.
– Nie rozumiem – mówił Kuba do Janka. – Czemu Nasz Pan uśmiecha się z krzyża? Nie
powinni raczej wyrzeźbić łez na Jego policzkach?
Janek zgodził się z bratem, lecz dodał:
– Ksiądz Abbot często powtarza w swoich kazaniach, że Nasz Pan lubi cierpieć za nas.
Pewnej soboty Janek wrócił do domu dostarczywszy przydzielone mu pranie wcześniej niż
zwykle.
– Gdzie Kuba? – zapytał.
– Poszedł do zamku, kochanie – odpowiedziała matka.
– Nie ma tu nic do roboty – powiedział Janek. – Więc wyjdę mu na spotkanie.
Gdy Janek mówił te słowa, Kuba zmagał się z pokusą. Znajdował się właśnie w sadzie
jabłkowym pełnym dojrzałych, rumianych i pięknych owoców. Matka często powtarzała swoim
chłopcom:
– Nigdy, przenigdy nie sięgajcie po owoce w cudzych ogrodach.
Te jabłka jednak zdawały się same wołać, by je zjeść. Wystarczyło na nie spojrzeć, by poczuć
jakie są słodkie i kruche. Jedno spojrzenie wystarczyło, by poznać, że słońce wtargnęło do ich
2/7
Rodzina katolicka - Janek i Kuba
poniedziałek, 08 czerwca 2009 16:01
środka, by je dopieścić i ogrzać aż do skórki.
Kuba rozpaczliwie rozglądał się po trawie licząc, że znajdzie owoce strącone przez wiatr.
Zabranie takich, nie byłoby chyba żadną szkodą. Niestety paziowie najwyraźniej go ubiegli, bo
na ziemi nic nie leżało. Nic się nie stanie, pomyślał, gdyby tak dotknąć jedno. Wyciągnął rękę i
zanim się zorientował, jabłko nie wiedzieć jak, znalazło się w jego dłoni. Kilka sekund i parę
kolejnych owoców było schowanych za pazuchą.
Niedługo później paczka z praniem została dostarczona i Kuba był gotów wracać do domu.
Wtedy nagle schowane jabłka zaczęły parzyć pod koszulą wywołując stłumiony strach i wstyd.
Chciał natychmiast wyrzucić je na trawę, lecz obawiał się, że ktoś go spostrzeże, a wtedy
wydałoby się, że dopuścił się kradzieży. Szkoda by było, gdyby ucierpiała na tym jego matka,
która mogłaby stracić posadę praczki w zamku. Postanowił zatem iść inną drogą, na około, by
jak najszybciej opuścić zamkowe ziemie. Wymyślił, że później, gdy będzie po drugiej stronie
murów i gdy nikt nie będzie go widział, rzuci owoce nad murem.
W rzeczywistości jednak ktoś Kubę widział. Kiedy zrywał owoce, stary ogrodnik ucinał sobie
słoneczną drzemkę w sadzie. Kroki Kuby zbudziły go i tak leżąc w trawie między drzewa mi
obserwował chłopca samemu nie będąc zauważonym. Pomyślał, że pozwoli mu je zabrać, a
teraz stał czekając aż przejdzie obok w drodze powrotnej. Wtedy to na ścieżce pojawił się
Janek nieświadomy tego, co się wydarzyło.
Szedł sobie żwawo zachowując się trochę jak piesek, który podbiega co chwilę i raz po raz
podskakuje wesoło. Pogwizdywał i wyglądał niezwykle radośnie i beztrosko. Dla ogrodnika był
to znak, że ma do czynienia z wyjątkowo zatwardziałym grzesznikiem. Gdyby Janek szedł
spokojnie, jak Kuba kiedy opuszczał ogród, ogrodnikowi pewnie zrobiłoby mu się go szkoda. W
rzeczywistości Kuba oblany rumieńcem wstydu naprawdę szedł powoli tuż pod zamkowymi
murami rozglądając się co chwilę na boki.
Ogrodnik nagle wyskoczył zza drzewa tarasując Jankowi drogę.
– Mam cię! – krzyknął. – Myślałeś, że ci się upiecze? Widziałem cię, ty mały złodziejaszku.
Widziałem jak chowałeś zerwane jabłka pod kapotą.
3/7
Rodzina katolicka - Janek i Kuba
poniedziałek, 08 czerwca 2009 16:01
Janek już otwierał usta, by zaprzeczyć, że kiedykolwiek coś takiego zrobił, gdy nagle zrozumiał
co się stało. Stary człowiek widział Kubę. Prawda oblała Janka falą wstydu za brata.
– Wiesz, co teraz zrobię? – krzyczał ogrodnik. – Zabiorę cię do księcia na sąd, ot co!
Janek jeszcze nie słyszał takiej tyrady jaką zaserwował mu stary ogrodnik. Padło wiele
okrutnych słów i gróźb, każda gorsza od poprzedniej.
Janek słuchał w milczeniu i z poczuciem pewnego zadowolenia, że to wszystko, o czym
krzyczał stary człowiek, spotka jego a nie Kubę. Zniósł by wiele, żeby ocalić brata.
Oczywiście kradzież jabłek była paskudnym czynem Kuby. Janek wiedział jednak, że brat na
pewno już tego żałuje. I był bardzo, bardzo zadowolony mogąc wziąć winę na siebie.
Poczuł łzy napływające mu do oczu. Nagłe pieczenie w gardle sprawiło, że nie mógł wydusić z
siebie słowa. Stał tam pozwalając by słowa ogrodnika spadały na niego jak grad kamieni i czuł,
że miłość do brata wzbiera w nim i rośnie jak sekretny kwiat. Miał wrażenie, że podtrzymuje
serce Kuby i obmywa go ze wstydu. Wzięcie kary na siebie wydawało się proste, jakakolwiek by
nie była.
Niespodziewanie ogrodnik się zatrzymał. Jego głos się zmienił. Położył rękę na ramieniu Janka.
– Cóż, kolego – powiedział – dzielnie znosisz reprymendę. Nie jesteś tak bezczelny jak
niektórzy zuchwali paziowie. Teraz głowa do góry. Dałem ci należną nauczkę i starczy. Możesz
iść.
Janek już był w drodze, kiedy usłyszał za sobą:
4/7
Rodzina katolicka - Janek i Kuba
poniedziałek, 08 czerwca 2009 16:01
– Hej, łap! – ogrodnik rzucił mu kilka dużych czerwonych jabłek.
Przypadek sprawił, że bracia spotkali się tuż obok przydrożnego krzyża. Kuba musiał usłyszeć
przynajmniej część wybuchu ogrodnika. Małe drzewka rosnące przy krzyżu dawały zielone
zaciemnienie doprawione złocistym światłem. W takiej scenerii twarz figury na krzyżu dawała
niezwykłą poświatę i wewnętrzny uśmiech wydawał się jeszcze wyraźniejszy niż zazwyczaj.
– Cześć! – zawołał Janek.
– Cześć – odpowiedział Kuba.
– Masz jabłko – powiedział Janek. – Dostałem od starego ogrodnika.
– Nie, dzięki – odparł Kuba oblewając się rumieńcem.
– Daj spokój, głupku, jest moje… Wiem czemu Nasz Pan uśmiecha się na krzyżu – nagle
olśniło Janka. – Bo jest naszym bratem i jest zadowolony, gdy może zdjąć z nas nasze grzechy,
wstyd i należną karę.
Kuba wysłuchał brata w milczeniu. W końcu ucałował drewniane stopy figury na krzyżu. Dopiero
wtedy wyciągnął rękę po jabłko.
Caryll Houselander
Powyższy tekst jest fragmentem książki Caryll Houselander Okropny pan Timson oraz inne
fascynujące opowieści
.
5/7
Rodzina katolicka - Janek i Kuba
poniedziałek, 08 czerwca 2009 16:01
Czytaj więcej z tej książki:
Okropny pan Timson
Wyszywany płaszcz
Gość wielebnego księdza
Na Twoim miejscu
Niesiony wiatrem
Janek i Kuba
Mały Cygan Rakla
Pasterski płaszcz
Ojciec chrzestny
Pustelniczka
6/7
Rodzina katolicka - Janek i Kuba
poniedziałek, 08 czerwca 2009 16:01
Chłopiec z Syberii
Franek
Oglądaj ilustracje z tej książki:
Okropny pan Timson - galeria
Przedruk tekstu jest możliwy jedynie za podaniem klikalnego źródła.
7/7