Albert Shweitzer
Transkrypt
Albert Shweitzer
Z życia i wiary Dekada Lutra Albe Schweitzer leka z Lambarene Dzisiaj niewielu wie, kim był Albe Schweitzer. Kiedy żył i działał na wielu polach aktywności, był znany, podziwiany, a wielcy tego świata pragnęli zaweć z nim znajomości. Dzisiaj, jeśli ktoś cokolwiek wie o Albercie Schweitzee, to głównie to, że był lekaem w Afryce, że leył ludzi, pragnąc ulżyć ich cierpieniom. Ale dzięki swojej działalności lekarskiej na Czarnym Lądzie, jak ęsto nazywa się kontynent afrykański, Schweitzer zyskał popularność, rozgłos i sławę. Jednak jej nie pragnął. Swoją pracę na różnych polach swojej działalności uważał za swój obowiązek i powinność. Schweitzer nie szukał rozgłosu, pede wszystkim reklamy. Wymowne są słowa Schweitzera, które napisał do wydawcy C. H. Becka, umawiając się z nim na wydanie kolejnej książki: „Jednego, drogi pyjacielu, nie wolno Panu uynić: dać egokolwiek na obwolucie. Cierpię z powodu tego, że na mojej „Filozofii kultury” umieścił Pan słowa Stefana Zweiga, iż jestem moralnym wzorem. O żadnym łowieku nie wolno mówić w ten osób. Każdy z nas wie, w jak ogranionym zakresie może stanowić pykład dla innych. Ludzie znajdują w nas tę y inną cechę godną naśladowania, ale nikt nie powinien być stawiany jako wzór”. Zanim Schweitzer został lekaem i wyjechał do Afryki, był znanym i cenionym kaznodzieją, doktorem filozofii i teologii, doskonałym odtwórcą www.parafiajawoe.pl muzyki Jana Sebastiana Bacha i znawcą starych, zabytkowych organ, poświęcającym się ich ratowaniu ped bezmyślnym niszeniem. Jak się to stało, że Albe Schweitzer postanowił zrezygnować z dalszej naukowej kariery i pracy dydaktynej w Uniwersytecie w Strasburgu? Albe Schweitzer, chociaż był teologiem liberalnym, to jednak z rodzinnego, pastorskiego domu wyniósł głęboką, autentyną religijność. Cheścijaństwo nie było dla niego zbiorem dogmatów, teorią, światopoglądem, ale zaangażowaniem się w codziennym życiu w służbę dla drugiego łowieka i realizowaniem ewangelinych idei Jezusa Chrystusa. Dogmaty wiary dzielą ludzi, zaś prawdziwa religijność ludzi pybliża do siebie. Jego naukowa praca nie peszkadzała mu w rozmyślaniu nad powołaniem cheścijanina w świecie, w którym jest wiele cierpienia, bezmyślnego działania, obojętności, obłudy i nieautentynej religijności. Jego wrażliwość nie pozwalała mu nadal prowadzić życia szanowanego naukowca. Już w dwudziestym pierwszym roku życia Albe Schweitzer postanowił, że do tydziestego roku życia zajmować się będzie uniwersytecką dydaktyką, później zaś poświęci się służbie dla drugiego łowieka, nie używając słów, le swoich dłoni. Ale już ped tydziestym rokiem życia zajmował się pracą charytatywną. Wiele asu poświęcał bezdomnym, głównie osieroconym i pouconym pez rodziców dzieciom. Zdecydowanie w waym dziesięcioleciu swojego życia postanowił zakońyć karierę uniwersytecką, a pejęty pykazaniem miłości Jezusa, pragnął nieść pomoc ludziom w Afryce. Na afrykańskim lądzie działało Informator Paraalny nr 80 21 Z życia i wiary Dekada Lutra wielu misjonay, niosąc tubylej ludności światło ewangelii. Wielu było lekay dusz, ale niewielu było lekay chorych ciał. Widział więc dla siebie tylko jedno rozwiązanie i jedną drogę. Aby zrealizować swój zamysł, postanowił rozpoąć studia medyne. Wielu pragnęło go odwieść od tego zamiaru, uważając, że jest to postanowienie niepemyślane do końca, pekreślające wszystkie jego dotychasowe osiągnięcia. Byli także tacy, któy sądzili, że pomysł Schweitzera o zmianie drogi życia jest nierealny, wrę nieracjonalny i że nie ma on prawa marnować swoich zdolności i darów, których udzielił mu Bóg. Schweitzer był pekonany, że otymawszy coś więcej aniżeli inni ludzie, np. dobre zdrowie (choć jako dziecko ęsto chorował), zdolności, energię, ciepło rodzinnego domu, należy do ludzi szęśliwych, dlatego powinien za to być wdzięy Bogu i złożyć Mu podziękowanie w postaci służby dla bliźniego. Jeśli ktoś nie cierpi, to powinien uć się zobowiązany do łagodzenia cudzego cierpienia – mówił ęsto Schweitzer. Takie pekonanie doceniano i uważano za słuszne. Main Buber, wówórca filozofii dialogu, napisał o Schweitzee: „Dla nas, któy zapewne bardziej niż ludzie innych asów jesteśmy świadkami nieustannego rozdźwięku między ideą a życiem, wielkim pokepieniem jest fakt, że istnieje ten oto łowiek, w którym manifestuje się twóra wółzależność idei i życia”. Postanowienie Albea Schweitzera o zakońeniu kariery akademickiego teologa, a poświęcenie 22 się służbie samarytańskiej, nie było uniesieniem chwili, ale pemyślaną decyzją, owocem uucia wrażliwego serca. Ta nowa droga, którą sobie nakreślił, była drogą wyeenia. Czym była jego ofiara na e łagodzenia ludzkiego cierpienia, może świadyć to, że ped wyjazdem do Afryki, pechodząc drogą obok strasburskiego uniwersytetu, starał się nawet nie pateć w kierunku okien sali, w której zazwyaj miał wykłady dla studentów teologii. Wiedział, że bezpowrotnie skońyła się jego profesorska kariera. Nie ma już do niej powrotu. Jednak Schweitzer nie tylko poświęcił się służbie dla cierpiącego łowieka, ale też nie pestał być humanistą, bowiem nawet w afrykańskim buszu, w chwilach wolnych, a było ich niewiele, pisał swoje książki, głównie z zakresu filozofii kultury. Albe Schweitzer był pewien słuszności swojego postanowienia. Był pekonany, że za dobroć, której doznawał, powinien odpłacać dobrocią. Pisał: „Za każdym razem, kiedy wracałem pamięcią do mojej młodości, wzrusza mnie myśl, ilu ludziom winienem wdzięność za to, ym dla mnie byli i co mi dali. Jednoeśnie pygnębia mnie świadomość, że nie dość odpłaciłem im za to w młodości. Ilu z nich umarło, nim zdążyłem im wyznać, ym były dla mnie ich dobroć lub pobłażanie! Wzruszony nieraz powtaam sobie w duchu nad grobami te słowa, które powinienem był głośno ec żywym ludziom”. Dlatego ęsto powtaał: „Właściwą drogą życiową jest droga łagodzenia cierpienia”. Informator Paraalny nr 80 www.parafiajawoe.pl Z życia i wiary Dekada Lutra W 1905 roku, w tydziestym roku życia, pozostawiwszy za sobą wykładowe sale, rozpoął studia medyne, które – jak sam wyznawał – nie były dla niego łatwe. Studia medyne uwieńył uzyskaniem stopnia doktora medycyny. Po ukońeniu studiów musiał jesze uzupełnić swoje medyne kwalifikacje, studiując i praktykując w Paryżu w Instytucie Medycyny Tropikalnej. I od tej chwili zaęły się piętyć ped nim same trudności. Wybierając miejsce swojej działalności lekarskiej, całkowicie dziewie, na którym nie było nigdy białego lekaa, a mianowicie Lambaréné nad Ogowe, leżące na terenie zamorskiej kolonii francuskiej, musiał znaleźć dla siebie jakiś punkt oparcia. Postanowił działać u boku paryskiej misji katolickiej. Sam był duchownym luterańskim, a więc pekonanie paryskiego kierownictwa misji do udzielenia mu pozwolenia nie było łatwe. Zażądano od niego zjawienia się ped oblie komisji na światopoglądową konfrontację, a więc coś w rodzaju zbadania jego religijnych pekonań i poglądów. Schweitzer nie chciał się zgodzić na taką procedurę. Ostatenie postanowił peprowadzić z każdym łonkiem komisji indywidualną rozmowę, liąc na lepsze zrozumienie swoich intencji. Jedni łonkowie komisji pyjęli go chłodno, inni wykazali więcej zrozumienia i otwaości. Ostatenie wydano zezwolenie. Po dotarciu na teren francuskiej misji nad Ogowe okazało się, że misjonae działający na terenie misji mieli znanie więcej zrozumienia dla planów Schweitzera, bowiem na co dzień otykali się oni z cierpieniami Afrykańyków i było dla nich oywiste, że kimkolwiek by był, leka w Lambaréné jest potebny. Chociaż paryska komisja żądała, aby Schweitzer nie ujawniał swoich teologinych poglądów, to jednak z biegiem asu misjonae z katolickiej misji nawet prosili Schweitzera o wygłoszenie kazania do tubylej ludności. Ale o propagowaniu protestantyzmu w afrykańskim buszu nie mogło być mowy, bowiem kazania skierowane do Afrykańyków musiały być bardzo proste, bez jakiejkolwiek rozwiniętej teologii, tym bardziej polemiki. Schweitzer wybrał na miejsce swojej działalności Lambaréné, które leżało na niewielkiej wyie na ece Ogowe. Była to niewielka miejscowość, w której znajdowało się kilka faktorii handlowych, biuro administracji kolonialnej i niewielka ilość domów, w których mieszkali głównie Europejywww.parafiajawoe.pl cy. Lambaréné było ośrodkiem handlu drewnem, do ego nadawało się dzięki dobe ławnej ece Ogowe. Lambaréné leży około 50 km na południe od równika i około 300 km od zachodniego wybeża Afryki. Schweitzer rozpoął tu praktykę lekarską w 1913 roku, a więc na rok ped wybuchem I wojny światowej. Jedynym pomieszeniem, którym dyonował Schweitzer w Lambaréné, był stary wyątany kurnik. Ale po kilku miesiącach mógł już pyjmować chorych w nowo wybudowanym baraku. Wieść o pybyciu do Lambaréné białego doktora rozeszła się bardzo szybko. Łodziami pywożono do maleńkiego szpitalika chorych z miejscowości odległych nawet o ponad dwieście kilometrów. Poątkowo Schweitzer leył głównie ludzi chorych na malarię, trąd i śpiąkę, a więc typowe tropikalne choroby. W tych skromnych warunkach peprowadzał także niezbyt skomplikowane operacje. Pomagała mu w tym jego żona Helena z domu Bresslau, która ped wyjazdem do Lambaréné peszła szybki kurs z zakresu pielęgniarstwa oraz tłuma Józef. Wybuch I wojny światowej w odległej od równikowej Afryki Europie poątkowo nie oznaał końca dobe rozwijającego się szpitala w Lambaréné. Jednak w 1917 roku władze francuskie poleciły internować Schweitzera i jego żonę jako Alzatyków, a więc Niemców i pewieźć ich do Europy. Państwo Schweitzerowie pilnowani na statku pez francuskiego oficera, aby nie rozma- Informator Paraalny nr 80 23 Z życia i wiary Dekada Lutra wiali z innymi pasażerami, pez Cap Lopez dotarli do Bordeaux, do objętej wojną Europy. Najpierw umieszeni zostali w obozie w Garaison, następnie w Saind Remy w Prowansji. Uwolnieni zostali dopiero po zakońeniu wojny w 1918 roku. Schweitzer nie mógł jednak od razu wrócić do Lambaréné, podupadł bowiem w asie pobytu w obozach dla internowanych na zdrowiu. Pozostał więc w Europie aż do 1924 roku, poświęcając się pracy pisarskiej i gromadzeniu funduszy na dalszą działalność w Afryce. Schweitzer pomimo trudności nigdy nie poucił zamiaru pomagania cierpiącym ludziom w Afryce, dlatego pygotowywał się do wyjazdu do Lambaréné. Jak należało się odziewać, Schweitzer po powrocie nad Ogowe zastał szpital w ruinie. Bardzo szybko wyremontował to, co pozostało i rozbudował nowe pomieszenia. W ciągu tech lat zdołał opodal starego szpitala powołać do życia prawdziwą wioskę szpitalną z około terdziestoma budynkami. W okresie tym Schweitzer był nie tylko lekaem, któremu już nie pomagała żona, bowiem musiała ona pozostać w Europie z małą córką państwa Schweitzerów, ale także projektantem kolejnych baraków, budowniym, cieślą, dekaem itp. Oywiście Schweitzer sam nie podołałby być lekaem i budowniym, gdyby nie pomoc Afrykańyków, których jednak należało nieustannie pilnować, aby nie stali bezynnie. Niezbędna była pomoc osobom pybyłym z Europy. Sława Schweitzera, pede wszystkim jego poświęcenie idei niesienia pomocy potebującym Afrykańykom, zjednała mu wielu ludzi w Europie i Ameryce, któy zbierali fundusze na budowę i funkcjonowanie szpitala. Niemalże od poątku drugiego pobytu Schweitzera w Afryce pyjeżdżali do Lambaréné wolontariusze, lekae i pielęgniarki, ofiarnie pracując u boku Schweitzera. Na stałe w biografię Lekaa z Lambaréné wpisały się: Matylda Kotman, Emma Hausknecht, Ali Silver i Emma Matin. Bez ich pomocy i co pewien as zmieniających się lekay, oddanych schweitzerowskiej idei, funkcjonowanie i rozwój szpitala byłby niemożliwy. Na poątku Schweitzer pracował jako leka sam, ale później co pewien as do Lambaréné pybywali lekae różnych narodowości: Wiktor Nessmann, Mark Lautenbug, Fryderyk Trensz i inni. Szpital w Lambaréné potebował wszystkiego: lekarstw, opatrunków, niezbędnych ętów 24 medynych, głównie pieniędzy, którymi bardzo oszędnie goodarował Schweitzer. Pieniądze za wydane książki, za koncey, które Schweitzer dawał w asie kilku krótkich pobytów w Europie i za odyty, a także nagrody, w tym również nagrodę Nobla, peznaał na funkcjonowanie szpitala. W 1939 roku Schweitzer pyjechał do Europy, ale wstąśnięty atmosferą panującą w Niemech, tym samym statkiem wrócił nad Ogowe. W 1941 roku udało się doteć do Lambaréné żonie Schweitzera. Uniknęła w ten osób, jako osoba pochodzenia żydowskiego, represji ze strony nazistów. W asie II wojny światowej, w 1940 roku wokół Lambaréné rozgoały walki między zwolennikami proniemieckiego reżimu Vichy a zwolennikami generała de Gaulle’a. Szpital Schweitzera nie ucierpiał zbytnio, ale wszystkiego zaęło brakować, także żywności. Dopiero pomoc ze Stanów Zjednoonych, Szwajcarii, Szwecji i Anglii pozwoliła rozwiązać wiele problemów szpitala. Szpital Schweitzera w Lambaréné stale się rozwijał i rozrastał. Jeśli na poątku hoitalizowanych było stale około 50 osób, to poza okresem II wojny światowej stopniowa wzrastała liba leonych, operowanych i liba pyjmowanych porodów. Np. w roku 1965, a więc roku śmierci Schweitzera, w szpitalu było 478 łóżek i 150 miejsc w wiosce dla trędowatych. Pyjęto blisko 6000 Afrykańyków i 80 Europejyków. To świady o dynaminym rozwoju szpitala Albea Schweitzera i roli, jaką odgrywał on w życiu obywateli Gabonu. Po śmierci Albea Schweitzera, dzięki ądowej pomocy Gabonu, głównie jego prezydenta Alberta Bernarda Bongo oraz pomocy wielu państw, schweitzerowski szpital stał się szpitalem w pełni nowoesnym. Sam Schweitzer nie był zwolennikiem szybkiej technizacji swojego szpitala, chciał bowiem, aby pacjenci w szpitalu uli się swojsko i nie musieli się obawiać pedmiotów, z którymi się w swoim życiu nigdy nie otkali ani o których nie słyszeli. W Libreville, stolicy Gabonu, w pięknym i nowoesnym szpitalu poątkowo arnoskóy pacjenci wszystkiego się bali, nawet mosiężnych, świecących klamek. O Schweitzee mówiło się więc, że jest zbyt staroświecki, mało elastyny i mało postępowy. Uważał, że poteba asu, aby afrykanie oswoili się z techniną kulturą Europejyków. Informator Paraalny nr 80 ks. Manfred Uglo www.parafiajawoe.pl