Co z rozwojem OZE po uzgodnieniach?

Transkrypt

Co z rozwojem OZE po uzgodnieniach?
Co z rozwojem OZE po uzgodnieniach?
wydany w Czysta Energia – 2012-6
Konferencja dotycząca projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii odbyła się 29 maja
2012 r. w Ministerstwie Gospodarki. Przedstawiciele resortu omówili wybrane zapisy nowej
wersji projektu, który powstał w wyniku uwzględnienia uwag zgłoszonych w ramach
konsultacji społecznych w okresie od 22 grudnia 2011 r. do 6 lutego 2012 r. Na podstawie
przedstawionych niepełnych informacji o projekcie ustawy wydaje się, że większość uwag
zgłoszonych w konsultacjach społecznych przez PIGEO została uwzględniona w projekcie
ustawy kierowanym do Parlamentu. Jednak część przedłożonych propozycji nadal budzi
wątpliwości.
Minister Mieczysław Kasprzak w swoim wystąpieniu powiedział, że prace nad projektem
ustawy są na ostatnim etapie, a jego przedłożenie pod obrady Parlamentu będzie mieć
miejsce pod koniec czerwca br. Wybrane szczegółowe regulacje nowej wersji projektu
zaprezentował Janusz Pilitowski, dyrektor Departamentu Energii Odnawialnej. Zdaje się, że
przeciągające się prace nad projektem ustawy OZE oraz pozostałych projektów z tzw. pakietu
ustaw energetycznych nie pozwolą, aby Parlament przyjął ustawę w 2012 r.
Przepisy przejściowe
Zapowiedzi, jeszcze z Krajowego Planu Działania (KPD), że zróżnicowane będą poziomy
wsparcia dla poszczególnych technologii przez obniżenie poziomu „dopłat” jednym źródłom i
podwyższenie innym, wywołały dużą niepewność wśród inwestorów, związaną z tym, czy i
jak aplikowane zmiany wpłyną na instalacje funkcjonujące, będące w budowie lub
przygotowywane. Podczas konferencji resort jednoznacznie potwierdził, że zmiany nie będą
aplikowane w przypadku obiektów funkcjonujących. Tym samym wycofano się z
proponowania grudniowej wersji projektu ustawy. To bardzo dobry sygnał dla sektorów, w
których planowano obniżenie poziomu wsparcia (wiatr na lądzie, współspalanie), ale i
rozczarowanie dla inwestujących w technologie, które przetarły szlaki (np. PV, biogaz
rolniczy) i być może zrealizowane zostały z wiarą w deklaracje przekładane przez
decydentów w dokumentach strategicznych, a mówiące o tym, że lepsze wsparcie będzie
możliwe po pełnej transpozycji dyrektywy 2009/28/WE. Myślę, że warto ustalić dwa okresy
przejściowe dla funkcjonujących i przygotowywanych projektów: jeden dla zmian na
„lepsze”, mających zastosowanie po 5 grudnia 2010 r., kiedy minął termin wdrożenia
dyrektywy, i drugi dla zmian na „gorsze”, np. po dwuletnim okresie liczonym od uchwalenia
ustawy dla inwestycji będących w toku realizacji. W przeciwnym do czasu uchwalenia ustawy
razie nastąpi stagnacja w rozwoju branży OZE praktycznie we wszystkich, także w obszarze
energetyki wiatrowej lądowej, w przypadku której instytucje finansowe wstrzymały
udzielanie kredytów do czasu wyjaśnienia poziomu wsparcia po wejściu w życie ustawy.
Stagnacja zwykle skutkuje kumulacją realizacji wielu inwestycji w pierwszym roku od
uchwalenia ustawy, co przełoży się na wzrost kosztów budowy i problemy finansowe w
kolejnych okresach firm instalatorskich, budowlanych, technologicznych, ale także
producentów urządzeń. Ministerstwo Gospodarki do tej pory nie zdradza, jaki i czy w ogóle
przewiduje okres przejściowy dla inwestycji budowanych lub przygotowywanych. Ważny jest
też czas funkcjonowania wsparcia. W KPD wskazano, że jest to dla technologii OZE cały okres
żywotności, tymczasem proponuje się w projekcie ustawy wsparcie tylko na 15 lat, liczone
dla funkcjonujących obiektów od dnia oddania do użytku (już nie od dnia skorzystania ze
wsparcia, jak w wersji grudniowej). Być może w opinii Ministerstwa rekompensatą braku 15letniego okresu funkcjonowania wsparcia dla obiektów oddanych do użytku przed 2005 r.
będzie modernizacja i zastosowanie nowego okresu wsparcia. Jednak taki mechanizm budzi
zastrzeżenia, więc warto utrzymać wsparcie przez cały projektowany okres – jak postulowały
środowiska – 20-letni.
Filozofia nowego systemu
Proponowane współczynniki korekcyjne w prezentacji resortu prowadzą do zróżnicowania
poziomów wsparcia. Technologia współspalania biomasy doczekała wreszcie solidnego
wygaszania pomocy publicznej, a zyskują liczne technologie, w tym szczególnie energetyka
wodna, biomasa i fotowoltaika. Niewątpliwie najbardziej pokrzywdzonym źródłem w
zaproponowanym mechanizmie wsparcia jest sektor biogazowni, nawet biogazowni
rolniczych, w przypadku których współczynnik korekcyjny oszacowano na powyżej jedności.
Z całą pewnością odbiega to od KPD oraz od przyjętego dokumentu pt. „Kierunki rozwoju
biogazowni rolniczych w Polsce na lata 2010-2020”. Jeśli nie dostrzeże się większych zalet
rozwoju tego sektora, w tym aplikacji polskiej myśli technologicznej, to ich rozwój może
podzielić los biopaliw. Trudno ocenić, co kieruje resortem gospodarki skoro chce obniżenia
wsparcia dla biogazowni wysypiskowych czy biogazowni z osadów ściekowych? Te instalacje,
obok wytwarzania energii, generują inne korzyści społeczne, a rozwój ich na szerszą skalę
(szczególnie tych pierwszych) rozwiązuje problem zagospodarowania odpadów
biodegradowalnych, składowanych na składowiskach odpadów.
Niestety, w ogóle nie znalazł zastosowania współczynnik korekcyjny dla biogazowni, które
wytwarzają biogaz, np. z odpadów komunalnych. To budzi duże zastrzeżenia. Proponuje się
także obniżyć wsparcie dla lądowych inwestycji w farmy wiatrowe. Sektor ten z
powodzeniem zaczął rozwijać się w ostatnich latach głównie na terenach o dobrych
parametrach wietrzności. Mam nadzieję, że propozycja obniżenia wsparcia dla sektora
wiatru poprzedzona była wnikliwą analizą, z której wynika, że nie wpłynie to negatywnie na
zachowania inwestorów i dalszy rozwój branży, szczególnie na obszarach o słabszej
wietrzności. W przeciwnym razie rozwój dobrze rokującej branży zostanie zatrzymany. Duże
wsparcie, co jest zaskoczeniem, otrzyma sektor biomasy, duża energetyka wodna oraz
technologia wiatrowa offshore. Technologie te, szczególnie dwie ostatnie, nie wpłyną na
realizację celów w 2020 r., bo do tego czasu żaden obiekt nie powstanie. Tak więc
założeniem większych współczynników korekcyjnych raczej nie jest osiągnięcie celów jak
najmniejszym kosztem. Trudno zaakceptować to, że konsument energii ma płacić za rozwój
energetyki wodnej dużej mocy budowanej od podstaw, w tym za budowy np. tam. Równie
dobrze w przypadku biogazowni rolniczej należałoby uwzględnić koszty zakupu areału pod
uprawy do produkcji biogazu. Dlatego proponowany system wsparcia musi być mocno
zweryfikowany, aby nie powodował nadmiernych kosztów po stronie konsumenta przy
rozwoju technologii, których amortyzacja nie jest liczona w okresie 15 czy 20 lat, tylko w
okresie znacznie dłuższym. Szansę inwestorzy dostrzegają w rozwoju fotowoltaiki.
Współczynnik korekcyjny 2,85 wydaje się atrakcyjny, ale nie na tyle, aby inwestycje te przy
dzisiejszych cenach były opłacalne. Jednakże przy szybko spadających cenach paneli
fotowoltaicznych, rozwój tej branży w przyszłości będzie możliwy na większą skalę i musimy
mieć pewność, że nie powtórzymy błędów popełnionych swego czasu np. w Czechach.
Gwarancja ceny
Największy niepokój budzi utrzymanie wartości jednostkowej opłaty zastępczej na stałym
poziomie (nawet przez 15 lat) bez stosowania współczynnika inflacji. Można powiedzieć, że
jest to kwintesencją wielu wcześniejszych wypowiedzi przedstawicieli resortu gospodarki,
dotyczących tego, że wytwórcy będą mieć „zagwarantowaną” stałą cenę za energię.
Przyjęcie takiej filozofii wsparcia może okazać się zabójcze dla praktycznie wszystkich branż
OZE, w których koszty operacyjne rosną w czasie. Dotyka to szczególnie sektora elektrowni
na biogaz i biomasę (zakup surowca). Przywrócenie współczynnika inflacji musi nastąpić
przede wszystkim z uwagi na nieprzewidywalny wzrost kosztów kredytu inwestycyjnego,
które determinowane są poziomem WIBOR, mocno zależnym od inflacji. W przeciwnym razie
zamiast obniżać współczynniki korekcyjne (przykładowo dla sektora energetyki wiatrowej
lądowej), należy je podnieść stosownie o przewidywaną utratę przychodów z tytułu rosnącej
inflacji – byłoby to trudne i zupełnie zbędne w momencie, kiedy można przyjąć coroczny
wzrost opłaty zastępczej o współczynnik inflacji. Wartość jednostkowej wartości opłaty
zastępczej determinuje bezpośrednio wartość zielonego certyfikatu. W dalszym ciągu projekt
ustawy nie wdraża zapisów KPD, w którym stwierdza się wielokrotnie, że planowany system
wsparcia oparty będzie na gwarancjach minimalnych przychodów (pomija się tutaj mikro i
małe instalacje, dla których gwarancja ceny na stałym poziomie utrzymana może być tylko
do 2027 r. – zatem żaden z wytwórców nie skorzysta w pełni z gwarancji nawet w okresie 15
lat). Przewidziany mechanizm zapobiegania nadpodaży świadectw pochodzenia jest bardzo
wątpliwy. Minister właściwy ds. gospodarki może ustawowo reagować dopiero wtedy, kiedy
przez okres sześciu miesięcy cena certyfikatów na giełdzie spadnie poniżej poziomu 75%
wartości opłaty zastępczej. Co stanie się, gdy w okresie 6 miesięcy taka sytuacja zaistnieje z
wyłączeniem 1 dnia albo kiedy w okresie dłuższym niż dwa kwartały cena zielonych
certyfikatów będzie utrzymywać się na poziomie 76% wartości opłaty zastępczej? Minister
nie zareaguje. Nawet, jeśli spełni się czarny scenariusz, okres 6 miesięcy powiększony o czas
reakcji z mniejszym przychodem może doprowadzić do bankructwa wielu przedsiębiorców.
Przy tak skonstruowanych współczynnikach tylko minimalna i gwarantowana cena
certyfikatu może uchronić obecnych i przyszłych inwestorów przed utratą płynności
finansowej.
Michał Ćwil, dyrektor generalny PIGEO, Warszawa