Bies nr (10).
Transkrypt
Bies nr (10).
Numer 1 (10) /2008 Broń i e-Strzelectwo II Puchar Airguns.pl BlowAir kontra Webley Typhoon Ciemna strona mocy 228 słów od Ojca Założyciela Długo przyszło czekać na kolejny numer „Biesa”. Jest to bowiem ostatni „Bies” jaki oddajemy w Wasze ręce. Długo można roztrząsać dlaczego tak się stało. Bez względu jednak na to co na ten temat sądzisz, drogi Czytelniku, nie da się podważyć jednego faktu: odechciało nam się. Straciliśmy motywację. Wydawało nam się że angażując się w organizowanie imprez, w pomaganie strzelcom, w wydawanie „Biesa”, realizujemy pewną misję. Działamy by nam wszystkim było lepiej. I nie jest ważne czy wyszło to lepiej czy gorzej, czy się udało czy nie. Skoro nikt tego nie robi, a my możemy, to grzechem zaniechania byłoby stać z boku. Zostaliśmy za to przykładnie ukarani. Wszyscy. I nie było ważne, czy komuś nie podobała się moja osoba, czy Kolega z redakcji – błotem obrzuceni zostali wszyscy. Pracowaliśmy społecznie, bez wynagrodzenia, poświęcając swój wolny czas, kosztem rodziny, przyjaciół, hobby. Pracowaliśmy bo chcieliśmy. Teraz nie chcemy. I wybaczcie nam, ale to nie podlega żadnej dyskusji. Pozostaje mi tylko w tym miejscu podziękować Czytelnikom, Autorom oraz całej rzeszy ludzi która uwierzyła w to co robimy. Teraz robimy tylko to na co mamy ochotę. Oznacza to jednak koniec „Biesa” w postaci takiej jaka była dotychczas. Zapraszamy więc na portal Airguns. pl. Wybaczcie, ale wszystko co zrobiliśmy zostało wykorzystane jako argument przeciwko nam. Teraz więc czas abyśmy i my krytykowali innych, siedząc w wygodnych fotelach z założonymi rękami. Czego i Wam, drodzy Czytelnicy, życzę. Miłosław Majstruk Tym razem w numerze Listonosz donosi str. 3 Na oklep po Temidzie str. 4 List otwarty do Premiera str. 9 II Puchar Airguns.pl str. 10 Bezkrwawy odstrzał szkodników str. 13 Podwójne zawody w Jaworznie str. 16 Delta Optical Titanium 4-16x42 str. 19 BlowAir kontra Webley Typhoon str. 21 Jasna i ciemna strona mocy str. 25 Szczyt fetyszyzmu str. 30 Dawid i Goliat str. 33 Szkolenie i zawody dla GRH w Toruniu str. 36 Pogwarki Pana Jana str. 39 Broń i e-Strzelectwo fax 022 76-76-138 [email protected] Redaguje zespół Redaktor naczelny: Miłosław Majstruk [email protected] 0-502-625-240 Sekretarz redakcji: Izabela Majstruk [email protected] 0-502-675-240 Zespół: Marcin Abratowski, Maciej Bajkowski, Radosław Baturo, Jacek Bonecki, Radosław Cholewiński, Michał Dąbrowski, Tomasz Gębala, Paweł Heinzelman, Bogdan Kimla, Olga Marunevich, Jan Kraśko, Piotr Kuczyński, Stefan Nyka, Marcin Pałucha, Martyna Pindel, Hubert Zegarski Skład: Adam Bremer http://bies.airguns.pl Wydawca: CEKAUS – Izabela Majstruk ul. Leśna 21A/20, 05-110 Jabłonna Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk, kopiowanie, rozpowszechnianie materiałów w jakiejkolwiek formie – w całości lub fragmentach – tylko za pisemna zgodą redakcji. Wydawnictwo bezpłatne. Wszelkie formy czerpania korzyści ze sprzedaży są niezgodne z prawem i będą ścigane. Na okładce: Przychodzimy, odchodzimy, cichuteńko, na paluszkach..." Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 2 Listy do redakcji Listonosz donosi Szanowna Redakcjo, Jestem posiadaczem Summita (made in China). Kupiłem go w Militaria. pl wysyłkowo. Zaszokowały mnie Wasze testy energii wylotowej Summita (w numerze 2/2007), ale kilka spraw oprócz energii też trzeba wyjaśnić. 1. Mój Summit ma jeden (a nie dwa) otwory na kołek stabilizujący lunetę, przez który nie widać sprężyny, nie posiadał też muszki i szczerbinki, sam montaż jest osadzony dobrze i nie ma żadnych przesunięć. 2. Wyzerowanie celownika okazało się wykonalne, choć po podłożeniu między lunetę a montaż blaszki o szerokości chwytu montażu (żeby się nie wrzynała w lunetę) od strony okularu. Pokrętła lunety mam ustawione gdzieś po środku zakresu, a nie na jego granicach. 3. „Wędrówka” miejsca padania strzałów zakończyła się (przynajmniej na razie) po porządnym przeczyszczeniu lufy wyciorem kupionym też (o zgrozo) w Militaria. pl. 4. Energia Summita szybko słabnie. Pierwsze strzały przypominały odgłosy z broni palnej, złamanie lufy było dosyć ciężkie, strzały w kulochwyt z 10 m zawsze rykoszetowały. Po wystrzelaniu ponad 1000 sztuk śrutu (diesel do 500 sztuk) odgłos to już taki sobie brzęk, lufa łamie się znacznie lżej a strzały z 10 m. w ogóle nie dają rykoszetów. Wątpię, żeby teraz mój Summit miał choć 16 J i chyba dlatego sprzedaje się go wysyłkowo jako produkt (wiatrów- koidalny) o energii poniżej 17 J. Poza tym stosowany przez Was JSB Exact był kalibru 4,51 co może skutkować zbyt dobrym (a nie przewidzianym) przekazywaniem energii na śrut. A co do samej wiatrówki to dodam jeszcze, że coś tam w niej w środku luźno sobie lata, a owe śruby mocujące, o których wspominacie to pewnie racja. Nosząc go, zauważyłem jakieś dziwne przemieszczenia korpusu w łożu, choć w skali jakby „przemieszczających się naprężeń” i to po dokręceniu wszystkiego co się tylko da. Jednak sama celność jest teraz, po czyszczeniu, dobra (jak na dość silny odrzut). Trudno jednak orzec czy tak już zostanie, czy coś tam się nie pogmatwa w tym chińskim metalowo-drewnianym pokemonie i nie zacznie strzelać 3 metry w lewo z 10 metrów. Praktycznie wszystko jest możliwe. Jak się popsuje to długo, oj długo będę wybierał nową wiatrówkę. A jak się będzie dalej w miarę dobrze spisywać to odetchnę z ulgą Oczywiście jestem zdegustowany Summitem. Skusiła mnie moc i luneta z montażem w zestawie, zakładałem naiwnie, że zapewni to bardzo dobrą celność (powtarzalność), ale odpuszczę sobie z reklamacją, bo jakoś go okiełznałem. Przeraził mnie prawny aspekt „dżulowości”, ale coś mi się wydaje, że to coś już mieści się w normie. Życzę dalszych sukcesów w demaskowaniu złomów i nieuczciwych sprzedawców. Mirek od redakcji Szanowny Kolego, Dziękujemy za list i życzenia. W sprawdzanych przez nas egzemplarzach pierwsze strzały przekraczały 300 m/s, taki był efekt diesla. Co do spadku energii, zgadza się, szczególnie biorąc pod uwagę, jak niszczący wpływ na sprężynę i uszczelkę ma tak długotrwały diesel. Opisane objawy wskazują na prawdopodobne pęknięcie sprężyny lub poważne nadpalenie uszczelki tłoka. Testowaliśmy energię przeróżnymi śrutami, wynik podaliśmy tylko dla Exacta. Wahania były w normie – energia mieściła się w przedziale 18-20J, tylko dla bardzo lekkiego śrutu osiągała 17J. Jeśli chodzi o lufę, to u nas przy czystej lufie nadal przemieszczał się punkt skupienia – ma to związek z luzowaniem się śrub. Po zablokowaniu ich celność jednak pozostała poniżej przeciętnej jak na wiatrówkę tej półki cenowej. Nie poprawialiśmy otrzymanego egzemplarza – z założenia interesowały nas osiągi egzemplarza wyjętego z pudełka. Wyczyszczenie i przesmarowanie wiatrówki już by dużo dało, tak samo wymiana prowadnicy. Mamy nadzieję, że mimo wszystko Summit służyć będzie dobrze i nie zniechęci do dalszej zabawy w strzelectwo pneumatyczne. Z wyrazami szacunku, Redakcja Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 3 Na oklep po Temidzie Korupcja w Ministerstwie Sprawiedliwości? Miłosław Majstruk PAP 21.11.2007 Ćwiąkalski poinformował, że pierwszym nowym wiceministremsprawiedliwościzostałZbigniewWrona do wtorku dyrektor biura prawnego MSWiA, doktor prawa, absolwent UJ. –Premier Donald Tusk powołał go na podsekretarza stanu dodał Ćwiąkalski. Jabłonna, 23 listopad 2007 r. Broń i e-Strzelectwo „Bies” [email protected] http://bies.airguns.pl faks: (22) 76-76-138 Wydawca: CEKAUS – Izabela Majstruk, ul. Leśna 21A/20, 05-110 Jabłonna Redaktor Naczelny: Miłosław Majstruk [email protected] 0-502-675-240 Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Grzegorz Schetyna ul. Stefana Batorego 5, 02-591 Warszawa Szanowny Panie Ministrze, Redakcja magazynu Broń i e-Strzelectwo „Bies” pragnie pogratulować Panu objęcia funkcji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Z przykrością jednak zwracamy się do Pana ze skargą oraz z wnioskiem o podjęcie kontroli w podległym Panu Departamencie Prawnym. 9 grudnia 2003 r. podpisane zostało rozporządzenie Rady Ministrów, zmieniające rozporządzenie w sprawie rodzajów broni i amunicji oraz wykazu wyrobów i technologii o przeznaczeniu wojskowym i policyjnym, na których wytwarzanie lub obrót jest wymagana koncesja (Dz. U. Nr 145, poz. 1625). Rozporządzenie to objęło obowiązkiem posiadania koncesji na obrót i produkcję tzw. „wiatrówki” – „urządzenia niebezpieczne dla życia lub zdrowia, które w wyniku działania sprężonego gazu są zdolne do wystrzelenia pocisku z lufy gwintowanej lub elementu ją zastępującego z energią kinetyczną nieprzekraczającą 17J, czyli nie będące bronią w rozumieniu ustawy o broni i amunicji.” Rozporządzenie zostało wydane z naruszeniem delegacji ustawowej, jako że urządzenia o których mowa, z dniem wejścia w życie nowelizacji ustawy o broni i amunicji, czyli z 1 stycznia 2004 r., nie spełniały żadnego z kryteriów, jakimi obwarowana jest broń, amunicja, wyroby i technologie, które objęte mogą być koncesją. W wielu źródłach pojawiły się pogłoski o korupcyjnych korzeniach w/w rozporządzenia, a biorąc pod uwagę ówczesną sytuację firm handlujących wspomnianymi urządzeniami, wątek korupcyjny stawał się niezwykle prawdopodobny. Firmy koncesjonowane handlujące wiatrówkami, kosztem firm, które koncesji nie posiadały, wymiernie skorzystały na wprowadzeniu tego rozporządzenia. Wielokrotnie w trakcie wymiany korespondencji Dyrektor Departamentu Prawnego, dr Zbigniew Wrona podkreślał, że na podmioty posiadające koncesję rozporządzenie z 9 grudnia 2003 r. nie nakłada dodatkowych obowiązków. Niestety nie odniósł się nigdy do podmiotów, które takimi urządzeniami (będącymi wiatrówkami, ale niespełniającymi ustawowej definicji broni pneumatycznej) dotychczas handlowały (przed 1 stycznia 2004 roku były to wiatrówki gładkolufowe). Podmioty te zostały zmuszone do uzyskania koncesji, co jest działaniem kosztownym i długotrwałym, wg naszych szacunków wyeliminowało to z rynku 200 (a być może nawet do 400) podmiotów gospodarczych. Szybko też rozporządzenie zostało wykorzystane do zwalczania konkurencji i umacniania monopolistycznej pozycji na rynku firm koncesjonowanych. Na firmy handlującymi wiatrówkami (niebędącymi bronią pneumatyczną!) składane są zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, w efekcie czego niewinni ludzie stawiani są przed sądem. Redakcja nasza pilotuje w tej chwili trzy sprawy, oparte o donosy od konkurencyjnych firm koncesjonowanych. Wiemy także, że były już w Polsce sprawy, na podstawie których wydano wyroki skazujące – wszystko to na podstawie rozporządzenia wydanego z naruszeniem delegacji ustawowej! W kwietniu 2006 r. na ręce Prezesa Rady Ministrów złożony został list otwarty z miesięcznika „Arsenał – DVC”, apelujący o jak najszybsze odwołanie tego rozporządzenia. W efekcie rozpoczęte zostały prace nad projektem rozporządzenia, odwołującego rozporządzenie z 9 grudnia 2003 r. Prace te były przeciągane i wstrzymywane, po ponad roku od rozpoczęcia prac projekt został 19 września b. r. odrzucony przez Komitet Rady Ministrów. Podjęliśmy próbę sprawdzenia korupcyjnego wątku wprowadzenia rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r. Skutki tego rozporządzenia jednoznacznie potwierdzają korzyści, jakie przyniosło ono firmom koncesjonowanym. Próba dotarcia do podstaw prawnych, logicznych i technicznych przyświecających wprowadzeniu tego rozporządzenia, analiza doBroń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 4 kumentów związanych z wprowadzeniem jak i odwołaniem rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r., oraz odpowiedzi na pytania, mające na celu wyjaśnienie wszystkich wątpliwości pokazuje, że dopuszczono się wielu nieprawidłowości, wielokrotnie też zostaliśmy wprowadzeni w błąd bądź nasze pytania nie doczekały się odpowiedzi. Wszystko to wydaje się potwierdzać korupcyjne korzenie wspomnianego rozporządzenia. Dwukrotnie zwracaliśmy się do Departamentu Kontroli, Skarg i Wniosków z prośbą o interwencję i podjęcia kontroli w Departamencie Prawnym MSWiA (16 lipca 2007 r – odp. 13 sierpnia 2007 r., 2 października 2007 – odp. 30 października 2007 r. sygn. DKSiW-E-051-2094/07/JK). Chcielibyśmy w tym miejscu wyrazić nasze oburzenie z powodu permanentnego nie dotrzymywania terminów udzielania odpowiedzi, łamania terminów lub wręcz ignorowania wniosków o udzielanie informacji publicznej, wprowadzania nas błąd, jak i nienormalną naszym zdaniem sytuację, kiedy skarga na Departament Prawny, złożona w Departamencie Kontroli, Skarg i Wniosków jest rozpatrywana przez... Departament Prawny. Ponieważ reakcja Departamentu Kontroli, Skarg i Wniosków jest wysoce niesatysfakcjonująca, pozwalamy sobie zgłosić nasze zastrzeżenia na ręce Pana Ministra. Zwracamy się z apelem i prośbą o jak najszybsze przeprowadzenie kontroli mającej na celu wyjaśnienie wszelkich aspektów związanych ze stworzeniem (sygn. L-I-1056/03) i odwołaniem (sygn. DP-I-0231-1226/06) rozporządzenia Rady Ministrów z 9 grudnia 2003 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie rodzajów broni i amunicji oraz wykazu wyrobów i technologii o przeznaczeniu wojskowym i policyjnym, na których wytwarzanie lub obrót jest wymagana koncesja (Dz. U. Nr 145, poz. 1625). Szczególne zastrzeżenia wywołuje: – tajemniczy sposób zgłoszenia i stworzenie projektu rozporządzenia z dnia 9 grudnia 2003 r., – permanentne ignorowanie przy tworzeniu tego rozporządzenia zastrzeżeń Departamentu Zezwoleń i Koncesji, – brak podstaw prawnych, technicznych i logicznych do wprowadzenia tego rozporządzenia, – zignorowanie uwag, zgłoszonych podczas konsultacji międzyresortowych jak i ekspertyzy Wojskowej Akademii Technicznej, – dodanie słowa „gwintowanej” do projektu po zakończeniu konsultacji międzyresortowych, – wielokrotne wprowadzanie w błąd Komitetu Rady Ministrów, – zmiana uzasadnienia do projektu, odwołującego w/w rozporządzenie, stworzonego przez Departament Zezwoleń i Koncesji, – uporczywe uchylanie się od udzielenia nam jednoznacznych i wyczerpujących wyjaśnień związanych z w/w rozporządzeniem, z naruszeniem ustawy o informacji publicznej włącznie. Niestety, nasze możliwości wyjaśnienia sprawy są już praktycznie wyczerpane. Nieustanne przekraczanie terminów udzielenia odpowiedzi powodują, że uzyskanie informacji ciągnie się miesiącami. Komenda Główna Policji nie udzieliła odpowiedzi na żadne ze złożonych wniosków o udo- stępnienie informacji publicznej, czym jawnie łamie nasze prawa, wynikające z tej ustawy i uniemożliwia sprawdzenie kilku wątków tej sprawy. Nie otrzymaliśmy również stenogramu z obrad Komitetu Rady Ministrów, który mógłby rzucić dodatkowe światło na motywy stojące za odrzuceniem projektu odwołującego rozporządzenie z 9 grudnia 2003 r. Brak odpowiedzi lub odpowiedzi wymijające na pytania, mające na celu wyjaśnienie wątpliwości zawarte w dokumentach, nie dają nam możliwości zrozumienia nieścisłości, występujących w dokumentach. Nasz wiedza na dzień dzisiejszy, biorąc pod uwagę zaangażowanie Departamentu Prawnego MSWiA i Pana Dyrektora Zbigniewa Wrony we wprowadzenie i odwołanie rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r., pozwala nam przypuszczać, że zachodzą niektóre z okoliczności: – Dyrektor Zbigniew Wrona jest skrajnie niekompetentny – co jest tezą bardzo śmiałą wobec człowieka, który kilkanaście lat sprawuje swoją funkcję, do tego jest doktorem prawa, – Departament Prawny działał na polecenie przełożonych, wypełniając ściśle ich polecenia – jednak nie udało nam się znaleźć żadnych dokumentów to potwierdzających, choć mogą się znajdować w innym miejscu bez odniesienia się do nich w dostępnych nam dokumentach lub polecenie mogło być wydane ustnie, – ktoś w MSWiA jest korupcyjnie powiązany z firmami koncesjonowanymi, działa na ich rzecz i polecenie – co potwierdzają tak dokumenty jak i zachowanie Pana Dyrektora. Biorąc pod uwagę ogromną szkodliwość społeczną rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r. oraz potencjalny korupcyjny wątek, zwracamy się z prośbą o szczególnie uważne sprawdzenie wszelkich aspektów związanych z wprowadzeniem i odwołaniem tego rozporządzenia. Mamy nadzieję, iż fakt, że Pan Zbigniew Wrona objął stanowisko wiceministra w Ministerstwie Sprawiedliwości nie wpłynie na skrupulatność i obiektywność przeprowadzonej kontroli. Zdajemy sobie sprawę, że posiadane przez nas informacje są niekompletne i wynikające stąd interpretacje mogą być błędne. Chcielibyśmy jednak, by zostały one jednoznacznie wyjaśnione, ponieważ fakt objęcia tak odpowiedzialnej funkcji w Ministerstwie Sprawiedliwości przez urzędnika, wobec którego istnieją uzasadnione podejrzenia o korupcję, jest sprawą niezwykłej wagi, wobec której nie możemy przejść obojętnie. Zwracamy się więc z najgorętszą prośbą o jak najszybsze udzielenie informacji o podjętych krokach jak i informowanie naszej redakcji na bieżąco o postępach kontroli i ew. ustaleniach. Chcielibyśmy w tym miejscu wyjaśnić postawione zarzuty. Praktycznie wszystkie pisma, pod którymi podpisał się Dyrektor Zbigniew Wrona zawierają błędy i nieścisłości, których szczegółowe wymienienie i wyjaśnienie zajęłoby kilkadziesiąt stron. W razie potrzeby oczywiście możemy dostarczyć taką listę, teraz przedstawimy tylko główne punkty. 1. Nie udało nam się uzyskać informacji KTO i KIEDY zgłosił zapotrzebowanie na stworzenie projektu rozporządzenia Rady Ministrów, zmieniającego rozporządzenie w sprawie rodzajów broni i amunicji oraz wykazu wyrobów i technologii o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym, na których wytwarzanie lub obrót jest wymagana koncesja. Doku- menty, które otrzymaliśmy, rozpoczynają się od projektu przedstawionego przez Departament Prawny bez żadnego odwołania do dokumentu, który nakazywałby rozpoczęcie prac. Uznajemy prawo do samodzielnego zgłoszenia takiego zapotrzebowania przez Departament Prawny, jednak nie zostały nam udostępnione żadna analiza prawna, która uzasadniałaby rozpoczęcie takich prac. Na prośbę o wyjaśnienie Dyrektor Departamentu Prawnego, dr Zbigniew Wrona, napisał, iż „prace rozpoczęto na podstawie decyzji ówczesnego Podsekretarza Stanu w MSWiA, Tadeusza Matusiaka. Decyzja ta podjęta została w oparciu o notatkę Dyrektora Departamentu Prawnego MSWiA Zbigniewa Wrony, sporządzoną w związku z mającymi nastąpić zmianami stanu prawnego w wyniku nowelizacji ustawy o broni i amunicji.” Jest to sprzeczne ze stanem faktycznym, gdyż pierwszym dokumentem jest przedstawiony Biurze Prawnemu Komendy Głównej Policji i Departamentowi Zezwoleń i Koncesji projekt, podpisany przez p. Zbigniewa Wronę z dnia 17 lipca 2003 r. (L-I-1056/03). Notatka, o której mowa, pochodzi z 18 września 2003 r. i dotyczy kontynuowania prac. Z naszego punktu widzenia wygląda na to, że Departament Prawny, bez wiedzy i zgody Ministra, stworzył i poddał konsultacjom projekt rozporządzenia. 2. Zdziwienie budzi dualizm w uznaniu właściwości departamentu prawnego do opracowania projektu. W przypadku projektu rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r., został on opracowany przez Departament Prawny i w piśmie kierowanym do nas 15 listopada 2007 r. (DP-I-0231-1226/06/PD) Pan Zbigniew Wrona traktuje to jako właściwe. W przypadku projektu odwołania tego rozporządzenia, pan Zbigniew Wrona odmawia napisania projektu, wskazując zgodnie z właściwością na Departament Zezwoleń i Koncesji (pismo z 17 sierpnia 2006, DBP-I/0750/1547/2006). Nie jest to jedyny przypadek forsowania przez Departament Prawny wprowadzenia rozporządzenia wbrew Departamentowi Zezwoleń i Koncesji, podczas gdy potem Departament Zezwoleń i Koncesji usiłuje odwołać to rozporządzenie wbrew Departamentowi Prawnemu. 3. Nie udało się nam uzyskać wiarygodnej odpowiedzi dlaczego i na jakiej podstawie prawnej wprowadzono rozporządzenie z 9 grudnia 2003 r. Nie znaleźliśmy w dokumentach również żadnych uzasadnień prawnych, logicznych czy technicznych do wprowadzenia takiego rozporządzenia. Mnogość wszelakich uzasadnień ze strony Pana Zbigniewa Wrony daje powód, by przypuszczać, iż takiego uzasadnienia tak naprawdę nie ma, a wyjaśnienia tworzone są na bieżąco w miarę potrzeb. Sejm, Senat, Prezydent, nowelizując 14 lutego 2003 r. ustawę o broni i amunicji (Dz. U. Nr 117, poz. 1007) uznał, że wiatrówki poniżej 17J nie są niebezpieczne i nie powinny być traktowane jako broń. Dyrektor Zbigniew Wrona był obecny na pracach Komisji Sejmowej, gdzie odbyła się dyskusja na ten temat. Utrzymanie obowiązku posiadania koncesji na urządzenia, które BYŁY kiedyś bronią, jest naruszeniem woli ustawodawcy i oznacza, że za pomocą rozporządzenia można zmieniać zapisy ustawy (co też sugeruje tytuł notatki Dyrektora Wrony do Podsekretarza Stanu MSWiA z dnia 19 września 2003 r. – „dot. zmiany definicji broni pneumatycznej, wprowadzonej ustawą z dnia 14 lutego 2003 r. o zmianie ustawy o broni i amunicji”) – co jest sprzeczne z konstytucją. StaBroń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 6 nowisko to przedstawialiśmy wielokrotnie w naszych pismach do MSWiA. Było to również tematem kilku artykułów w miesięczniku „Arsenał – DVC” oraz w naszym periodyku. Publikacje te były również dołączone do naszej korespondencji z MSWiA. 4. Prace nad wprowadzeniem rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r. odbyły się, pomimo nieustającego i merytorycznie poprawnego sprzeciwu Departamentu Zezwoleń i Koncesji. Jednakże w notatce do Podsekretarza Stanu MSWiA z 18 września 2003 r. Dyrektor Zbigniew Wrona napisał: „Komenda Główna Policji nie wniosła zastrzeżeń do tej propozycji, natomiast stanowczo sprzeciwia się jej Departament Zezwoleń i Koncesji (kopia pisma w załączeniu), przy czym Departament Prawny nie podziela sformułowanych w tym piśmie zarzutów niekonstytucyjności i braku poprawności legislacyjnej opracowanego projektu.” W notatce na posiedzenie Rady Ministrów z 4 grudnia 2003 r. p. Zbigniew Wrona napisał „Proponowana zmiana była konsultowana z Komendą Główną Policji – która uwag nie wniosła oraz z Departamentem Zezwoleń i Koncesji, który jest przeciwny tej nowelizacji; zgłaszane zastrzeżenia są jednak mało przekonujące.” Niestety, w obydwu przypadkach Dyrektor Zbigniew Wrona nie przedstawił, odpowiadających prawdzie argumentów prawnych, podważających sprzeciw Departamentu Zezwoleń i Koncesji. 5. W ramach konsultacji międzyresortowych, 14 października 2003 r. Ministerstwo Zdrowia zgłasza zastrzeżenia do technicznych podstaw twierdzenia o zagrożeniu urządzeń pneumatycznych o energii kinetycznej poniżej 17J (RCL 110-189/03). Zastrzeżenia również zgłoszono co do oceny skutków gospodarczych. To ostatnie zastrzeżenie, jak pokazały skutki rozporządzenia jak najbardziej słuszne, zostało przez Departament Prawny zignorowane. Na skutek zastrzeżeń co do zagrożenia dla zdrowia i życia objętych rozporządzeniem urządzeń, Departament Prawny skierował 23 października 2003 r. (L-1056/02) do Zakładu Konstrukcji Specjalnych i Balistyki Wojskowej Akademii Technicznej prośbę o zaopiniowanie projektu. Ekspertyza z dnia 13 listopada 2003 r. (nr 4897) jednoznacznie określiła projekt rozporządzenia jako „wysoce kontrowersyjny”, „pozbawiony sensu”, stwierdzając, że „zapis nie powinien być usankcjonowany prawnie”. Rady Ministrów o zastrzeżeniach Ministerstwa Zdrowia i WAT Dyrektor Zbigniew Wrona już nie wspomina. 6. Po zakończeniu konsultacji międzyresortowych, 24 listopada 2003 r., w piśmie do Departamentu Zezwoleń i Koncesji oraz Biura Prawnego KGP (L-1056/03) zawierającym zmieniony projekt rozporządzenia, pojawia zapis: „6a. Urządzenia niebezpieczne dla życia lub zdrowia, które w wyniku działania sprężonego gazu są zdolne do wystrzelenia pocisku z lufy gwintowanej lub elementu ją zastępującego z energią kinetyczną nie przekraczającą 17J.” Projekt poddany konsultacjom międzyresortowym zawierał zapis: „6a. Urządzenia niebezpieczne dla życia lub zdrowia, które w wyniku działania sprężonego gazu są zdolne do wystrzelenia pocisku z lufy lub elementu ją zastępującego z energią kinetyczną nie przekraczającą 17J.” Dodanie słowa „gwintowanej” zmienia drastycznie znaczenie rozporządzenia, co znalazło potem potwierdzenie w praktyce. Przed 1 stycznia 2004, na podstawie przepisów sprzed nowelizacji ustawy o broni i amunicji, wiatrówki dzieliły się na broń pneumatyczną, na obrót której, na podstawie pkt. 3 załącznika nr 1 do rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie rodzajów broni i amunicji oraz wykazu wyrobów i technologii o przeznaczeniu wojskowym i policyjnym, na których wytwarzanie lub obrót jest wymagana koncesja. Obrót wiatrówkami gładkolufowymi, jako niebędącymi bronią pneumatyczną, nie podlegał koncesjonowaniu. Po 1 stycznia 2004 r., kiedy w życie miały wejść znowelizowane przepisy, wiatrówki o energii wylotowej pocisku powyżej 17J, jako broń pneumatyczna, wymagałyby koncesji, a te o energii poniżej 17J – nie. Rozporządzenie w pierwotnym brzmieniu, poddane konsultacjom międzyresortowym, nakładałoby obowiązek posiadania koncesji na obrót wszystkimi wiatrówkami – tymi powyżej, jak i poniżej 17J. Dodanie słowa „gwintowanej” oznaczało, że oprócz wiatrówek powyżej 17J (broni pneumatycznej) obowiązkiem koncesji objęte będą tylko wiatrówki gwintowane poniżej 17J. Ale te, które mają lufę gładką i poniżej 17J – nie. W dokumentach związanych z wprowadzeniem rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r. znajduje się pismo zaadresowane do Biura Prawnego KGP, zawierający zapytanie o możliwość powtórzenia ekspertyzy przez Centralne Laboratorium Balistycznego KGP, z załączoną ekspertyzą WAT. Pismo to jednak nie zostało złożone. W piśmie z dnia 15 listopada 2007 r. dr Zbigniew Wrona twierdzi, iż było to niepotrzebne, gdyż ekspertyza WAT... potwierdza, iż urządzenia te mogą być niebezpieczne – i to że mogą (choć nie wiadomo czy są!) jest wystarczającą podstawą do reglamentowania takich urządzeń! Jakie to miało znaczenie praktyczne? W magazynach firm koncesjonowanych, zajmujących się dotychczas obrotem takimi urządzeniami, znajdowały się setki wiatrówek gładkolufowych, które jako efekt typowo polskiego prawa, po 1 stycznia 2004 r. nie znajdą klienta. Z kolei klienci zainteresowani są wiatrówkami bez zezwoleń, więc (co potwierdza dziś praktyka) 99% sprzedanych wiatrówek ma poniżej 17J. Tak sformułowany zapis rozporządzenia umożliwił firmom koncesjonowanym wyprzedanie stanów magazynowych (podmioty nieposiadające koncesji nie miały wyjścia, tylko takimi wiatrówkami mogły handlować) oraz utrzymać monopol na obrót wiatrówkami, bez względu czy są czy nie bronią pneumatyczną. Spowodowało to, jak wspomnieliśmy, wyeliminowanie z rynku 200 sklepów, co w 2004 roku stanowiło ok. 90% firm handlujących wiatrówkami bez zezwoleń. Do dzisiaj zaś rozporządzenie skutecznie utrudnia wejście nowym podmiotom na rynek. Oznacza to, że Departament Prawny zignorował zastrzeżenia zgłoszone przez Ministerstwo Zdrowia w ramach konsultacji międzyresortowych! Jaki był więc sens ich przeprowadzania? We wspomnianej wcześniej notatce na posiedzenie We wspomnianym piśmie z 24 listopada 2003 r. Pan Zbigniew Wrona prosi o zgłoszenie uwag do zmienionego projektu w terminie do 27 listopada 2003 r., jednak, nie czekając na odpowiedź, następnego dnia, 25 listopada 2003 Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 7 r. składa projekt na ręce Sekretarza Komitetu Rady Ministrów (RM-110-150-03). W piśmie tym znajduje się akapit: „Informuję równocześnie, że projekt rozporządzenia uwzględnia wyniki konsultacji międzyresortowych, w tym w szczególności obowiązek koncesjonowania zaproponowano wyłącznie w odniesieniu do urządzeń o lufach gwintowanych, niespełniających jednocześnie nowej definicji broni pneumatycznej, co oznacza utrzymanie dotychczasowego zakresu koncesjonowania w tym względzie.” Nie udało nam się znaleźć JAKIEGOKOLWIEK dokumentu potwierdzającego, iż w ramach konsultacji międzyresortowych została zgłoszona propozycja dodania słowa „gwintowanej”. Pomiędzy 21 października a 24 listopada 2003 r., bez żadnego uzasadnienia, w projekcie pojawia się słowo „gwintowane.” Poproszony o wskazanie przyczyn pojawienia się słowa „gwintowanej” w projekcie Dyrektor Zbigniew Wrona poprzez Rzecznika MSWiA 17 lipca 2007 r. (BMK-0660- -e: 1338/2007/WB) wyjaśnił, iż w czasie kiedy pracowano nad projektem, obowiązywał zapis o „lufie gwintowanej”. Jednak przez cały czas dr Zbigniew Wrona twierdzi, że rozporządzenie z 9 grudnia 2003 r. powstało, by dopasować rozporządzenie do znowelizowanej 14 lutego 2003 r. ustawy o broni i amunicji, wchodzącej w życie z dniem 1 stycznia 2004 r. Uzasadnienie to przekracza nasze zdolności rozumowania. Pan Zbigniew Wrona twierdzi, że w rozporządzeniu, które powstało na podstawie tych zmian, użył zarzuconego podziału na wiatrówki gładkolufowe i gwintowane, bo... w czasie opracowywania rozporządzenia takie zapisy obowiązywały! Mimo że na podstawie vacatio legis wiadomo było, że przestaną obowiązywać miesiąc później! Co ciekawe, nie przeszkadza to w umieszczeniu zapisu z nowej ustawy (nieobowiązującej w czasie prac nad rozporządzeniem!) o energii poniżej 17J! Jeśli można było umieścić zapis o 17J, to nie ma potrzeby wprowadzania słowa „gwintowanej”. Nie udało nam się uzyskać informacji, kto personalnie zgłosił konieczność dodania słowa „gwintowanej” do projektu, kto personalnie je wpisał. Mamy więc do czynienia z sytuacją zdumiewająco zbliżoną w czasie i treści do słynnego „lub czasopisma” – nie wiadomo dlaczego pojawia się niespodziewanie jedno słowo, zmieniające drastycznie sens zapisu, nie wiadomo kto je wpisał, ale wiadomo na czyją korzyść. Podsumujemy. Bez żadnego uzasadnienia wprowadzono słowo „gwintowanej”, zmieniające drastycznie sens rozporządzenia. Zgłoszono projekt do Komitetu Rady Ministrów, nie czekając na opinię ze strony Departamentu Zezwoleń i Koncesji oraz Biura Prawnego KGP. Sprzeciw wobec zmiany w projekcie, zgłoszony oczywiście przez Departament Zezwoleń i Koncesji w tym momencie, był już bez znaczenia. 7. Komitet Rady Ministrów został wielokrotnie wprowadzony w błąd przez Departament Prawny – pominięto milczeniem zgłoszone w ramach konsultacji międzyresortowych uwagi Ministerstwa Zdrowia. Zaś bez oparcia w dokumentach poinformowano, iż objęcie wiatrówek gwintowanych jest skutkiem tych konsultacji. W notatce na posiedzenie Komitetu Rady Ministrów z 4 grudnia 2003 r. (L-I-1056/03) po raz kolejny okłamano Komitet Rady Mi- nistrów. Pojawia się tam akapit: „Proponowana zmiana była konsultowana z Komendą Główną Policji – która uwag nie wniosła, oraz z Departamentem Zezwoleń i Koncesji, który jest przeciwny tej nowelizacji; zgłaszane zastrzeżenia są jednak mało przekonywujące.” Dokonując analizy zastrzeżeń zgłoszonych przez DZiK, który przecież jest departamentem właściwym do spraw związanych z koncesjami, stwierdzamy, że określenie „mało przekonywujące” delikatnie mówiąc rozmija się z prawdą. To Departament Prawny konsekwentnie nie przyjmuje do wiadomości zastrzeżeń zgłaszanych przez Departament Zezwoleń i Koncesji, zbywając je argumentacją, która poddaje w wątpliwość kompetencje prawnicze pracowników tego departamentu. Skrajnym przykładem braku rozeznania w temacie broni jak i umiejętności prawniczych jest część uzasadnienia zawarta po raz pierwszy we wspomnianej notatce z 4 grudnia 2003 r., o wykreślenie, której zresztą w piśmie z 8 grudnia 2003 e (ZK-I/B-758/03/ZM) wnioskował nieskutecznie Departament Zezwoleń i Koncesji: „Wyjaśnienia przy tym wymaga, że po wejściu w życie zmiany ustawowej definicji broni pneumatycznej broń gładkolufowa, w której energia kinetyczna pocisku opuszczającego lufę lub elementu ją zastępującego jest większa niż 17J – będzie objęta obowiązkiem koncesjonowania na podstawie pkt 3 załącznika nr 1 do nowelizowanego rozporządzenia, natomiast broń gładkolufowa, w której energia kinetyczna pocisku opuszczającego lufę lub elementu ją zastępującego jest mniejsza niż 17J – na podstawie pkt 4 tego załącznika.” Powołane zapisy załącznika nr 1 mają treść: „3. Broń pneumatyczna 4. Broń gładkolufowa” Broń gładkolufowa jest bronią palną, a nie bronią pneumatyczną o lufie gładkiej. Czyli użyty argument jest oderwany od rzeczywistości i prawnie i technicznie. Utrzymanie tego fałszywego argumentu, pomimo zastrzeżeń DZiK, świadczy o świadomym wprowadzeniu w błąd Komitetu Rady Ministrów w celu uzasadnienia konieczności objęcia rozporządzeniem tylko wiatrówek o lufie gwintowanej. Inne bowiem prawne uzasadnienia nie powstało, i trudno takie sobie nawet wyobrazić. Co ciekawe, argument ten poza Komitetem Rady Ministrów nie pojawił się więcej w dokumentach, nawet gdy 23 kwietnia 2007 r. Departament Prawny udziela wyjaśnień Sekretarzowi Stanu (DP-I-02311226/06/ECh/PD). Skoro więc był to tak ważny argument, że pojawił się dopiero na potrzeby obrad Komitetu Rady Ministrów, zdziwienie budzi fakt, że nigdy więcej nie został on użyty. Zgodne z prawdą uzasadnienie w 2003 r. nie traci przecież swojej mocy w 2007 r.? Ostatecznym potwierdzeniem braku sensu tego uzasadnienia opartego na pkt. 4 jest fakt, że wbrew wyjaśnieniom wiatrówki gładkolufowe o energii poniżej 17J są od 1 stycznia 2004 do dnia dzisiejszego sprzedawane bez obowiązku posiadania koncesji i nie jest to ścigane ani karane! 8. W piśmie Departamentu Zezwoleń i Koncesji z dnia 10 października 2006 r. (DZiK-I-0230-3/06/JW) pojawia się uzasadnienie, które oprócz tego, że jest poprawne merytorycznie i prawnie, zawiera fragment, mówiący o przekroBroń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 8 czeniu delegacji ustawowej. Jednak nigdy więcej się ono już nie pojawia – zostało zmienione przez Departament Prawny na delikatnie określając mętne i niespecjalnie merytoryczne uzasadnienie. Nie udało nam się uzyskać wytłumaczenia przyczyny tej zmiany. 9. W piśmie Departamentu Prawnego z 29 grudnia 2006 r. (DP-I-0231-1226/06) do Dyrektora Departamentu Zezwoleń i Koncesji pojawia się punkt 4, który jest propozycją zapisu mającego znowu na celu ochronę interesu firm posiadających koncesję, wbrew przyjętym założeniom odwołania rozporządzenia z dnia 9 grudnia 2003 r. Jest to ciekawy przykład intencji Departamentu Prawnego, nawet gdy doszło do prac nad odwołaniem stworzonego przez nich rozporządzenia robili wszystko, by temu przeszkodzić. Uzasadnienie jak i notatki do Komitetu Rady Ministrów napisane są w taki sposób, że nie dziwi nas, iż Komitet odrzucił projekt. Nie otrzymaliśmy, pomimo złożonego w MSWiA wniosku, notatki z obrad Komitetu Rady Ministrów w tym temacie. Zauważyliśmy również ciekawą i znaczącą zależność. Przy pracach nad wprowadzeniem rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r. pisma Departamentu Prawnego głównie podpisuje osobiście Dyrektor Zbigniew Wrona – przy odwołaniu tego rozporządzania jest to już jego zastępca, Pan Andrzej Rudlicki. Zdumienie budzi czas poświęcony na prace nad poszczególnymi projektami. Projekt rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r. został wprowadzony w życie w 5 miesięcy, i to bez konsultacji społecznych. Projekt odwołujący to rozporządzenie – 14 miesięcy (!) zanim trafił do Komitetu Rady Ministrów, a do tego musiał przejść konsultacje społeczne. 10. Wątpliwości budzi postawa Biura Prawnego Komendy Głównej Policji. Bez względu na treść nie zgłaszał zastrzeżeń do prac nad wprowadzeniem rozporządzenia z dnia 9 grudnia 2003 r. Przy jego odwołaniu – prezentował chwiejną postawę, generalnie będąc przeciw. Budzi to wątpliwości, czy w Biurze tym pracują jacykolwiek prawnicy. Ewentualnie czy nie jest prawdą jedna z plotek, wskazująca na KGP jako na pomysłodawcę i zleceniodawcę rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r. Uprzejmie prosimy o wyjaśnienie naszych wątpliwości i podejrzeń zawartych w 9 punktach. Nie chcielibyśmy, by nasze podejrzenia dotykały niewinnych ludzi, jesteśmy skłonni publicznie przyznać się do błędu, jeśli pomyliliśmy się w ocenie. Jednak sprawa jest od lat obserwowana przez tysiące strzelców pneumatycznych, a jako sprawa publiczna wymaga wnikliwej kontroli. Deklarujemy naszą pełną wolę współpracy z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji, jeśli potrzebne będą dalsze wyjaśnienia – pozostajemy do dyspozycji. Z poważaniem, Miłosław Majstruk Redaktor Naczelny Pismo o zbliżonej treści, razem z kompletem dokumentów, otrzymali: Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski Sekretarz Platformy Obywatelskiej Sebastian Karpiniuk Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski Sekretarz Stanu Julia Pitera w BMK-12 TRU-GLO • kaliber: 4,5 lub 5,5 mm • długość całkowita: 1010 mm • prędkość początkowa: 230 m/s • energia pocisku: poniżej 17 J • waga: 2,6 kg w BMK-19 TRU-GLO • kaliber: 4,5 lub 5,5 mm • długość całkowita: 1080 mm • prędkość początkowa: 270 m/s • energia pocisku: poniżej 17 J • waga: 2,65 kg w BMK-20 TRU-GLO • kaliber: 4,5 lub 5,5 mm • długość całkowita: 1074 mm • prędkość początkowa: 280 m/s • energia pocisku: poniżej 17 J • waga: 3,1 kg w BMK-26 TRU-GLO • kaliber: 4,5 lub 5,5 mm • długość całkowita: 1190 mm • prędkość początkowa: 280 m/s • energia pocisku: poniżej 17 J • waga: 4,45 kg w BMK-30 TRU-GLO • kaliber: 4,5 lub 5,5 mm • długość całkowita: 1100 mm • prędkość początkowa: 280 m/s • energia pocisku: poniżej 17 J • waga: 4 kg TERAZ Z PRZYRZĄDAMI CELOWNICZYMI TRU-GLO • ryflowana kolba • bezpiecznik automatyczny • regulowane przyrządy celownicze ze światłowodami Tru-Glo • możliwość zamontowania lunety • kolba buk - Monte Carlo, matowa 299 ZŁ TERAZ Z PRZYRZĄDAMI CELOWNICZYMI TRU-GLO • ryflowana kolba • spust regulowany • bezpiecznik automatyczny • bezpiecznik manualny spustowy • regulowane przyrządy celownicze ze światłowodami Tru-Glo • możliwość zamontowania lunety 399 ZŁ TERAZ Z PRZYRZĄDAMI CELOWNICZYMI TRU-GLO • ryflowana kolba • spust regulowany typu Record • bezpiecznik automatyczny • zrzut napiętej sprężyny • regulowane przyrządy celownicze ze światłowodami Tru-Glo • możliwość zamontowania lunety 499 ZŁ TERAZ Z PRZYRZĄDAMI CELOWNICZYMI TRU-GLO • ryflowana kolba • bezpiecznik automatyczny • baka policzkowa wysoka • kolba typu thumbole • regulowane przyrządy celownicze ze światłowodami Tru-Glo • możliwość zamontowania lunety 499 ZŁ cena bez lunety TERAZ Z PRZYRZĄDAMI CELOWNICZYMI TRU-GLO • ryflowana kolba • stała lufa – boczny naciąg • bezpiecznik automatyczny • dodatkowy bezpiecznik naciągu • regulowany spust • możliwość zamontowania lunety 699 ZŁ w BMK-40 • kaliber: 4,5 lub 5,5 mm • długość całkowita: 1050 mm • prędkość początkowa: 280 m/s • energia pocisku: poniżej 17 J • waga: 4,2 kg • ryflowana kolba • stała lufa – dolny naciąg • lufa czokowana – 12 bruzd • regulowany język spustowy • bezpiecznik automatyczny • konieczność zamontowania lunety 899 ZŁ cena bez lunety Czasem wystarczy tylko pokazać... II Puchar Airguns.pl Miłosław Majstruk 20 października w Dźwirzynie koło Kołobrzegu odbył się II Puchar Airguns.pl. Tym razem rozgrywane było FT i HFT. Tory były krótkie, po 20 celów, co niejako wymusiło start w obydwu konkurencjach. Duża przestrzeń nadmorskiego lasku i stosunkowo niewielka liczba uczestników spowodowały, że wszystko odbywało się bez presji czasu, a co najmilsze - także bez presji wyniku. Klimat zawodów był taki jak parę lat temu, gdy strzelectwo terenowe raczkowo i strzelało się z czego się dało i wszystko co się dało, bo najważniejsza była zabawa. su –plaża i morze. Miejsce pełne uroku, dające duże możliwości na rozstawienie stanowisk. Argumentem za zmianą klimatu to ciekawe zjawisko „nadmorskiej pustyni strzeleckiej”. Oka zu je się bo wiem, że tro chę strzelców jest w Szczecinie, coś się dzieje w Ust ce i Trój mie ście, ale tak ogól nie to na Wybrzeżu i w szerokim pasie w głąb lądu nie dzieje się nic. I strzelców także jest bardzo niewielu. Rozwój strzelectwa na Wybrzeżu staje się więc celem samym w sobie. Po raz pierwszy do działania przystąpił klub z Ustki, powstały przy Stowarzyszeniu BiS. Nie oznacza to oczywiście, że był to ich de biut (wręcz prze ciw nie), ale że po raz pierwszy wystąpili oficjalnie jako zorganizowana grupa. To dzięki ich wsparciu rozstawienie torów poszło szybko i sprawnie, za co należą im się szczególne słowa podziękowania. Niestety, aura nie rozpieszczała organizatorów. Dzień wcze śniej z to rów zgo nił nas deszcz. W dniu za wo dów wy szło słoń ce, wiatr Piękny nadmorski las. Jasny i przestronny, porasta bardzo ciekawie ukształtowany teren. osłabł – po go da by ła wy ma rzo na dla Wysokie wzgórki i małe jary dają ogromne możliwości rozstawienia ciekawego toru. strzelców. Pomimo wiatru tory okazały się za proste. Cóż takiego przygnało nas do Dźwirzyna? To przecież pra wie dru gi ko niec Pol ski! Na sze ulu bio ne miej sce pod Sulejówkiem stało się niedostępne, nie bardzo był czas szukać nowego. Dzięki wsparciu ze strony Wójta Gminy Kołobrzeg, p. Tadeusza Kowalskiego, otrzymaliśmy do dyspozycji Kemping „Biała Mewa”, który leży tuż obok lasku, wybranego na miejsce do strzelania. Dodatkowo Wójt zapewnił uczestnikom grochówkę, kawę i herbatę. Dzięki temu udział w zawodach był darmowy, za co składamy na ręce Wójta serdeczne podziękowania. Teren strzelania jest przepiękny – nadmorski, piaszczysty las, z górkami i jarami, dość przejrzysty dzięki niewielkiej ilości krzaków i iglastym głównie drzewom. Tuż obok la- Największym sukcesem była obecność grupy „tubylców”. Miejscowi strzelcy przybyli z dziwnymi czasem wiatrówkami jak na takie zawody (Lidery czy Beretta Cx4), twardo walczyli z nową dla nich konkurencją. I za to należą im się wyrazy uznania. Skądinąd wiem, że zaraza wśród nich się rozszerza i już kompletują sprzęt bardziej odpowiedni. To co wzbudza niesmak, to komentarze na jednym z forum internetowym, gdzie padły słowa o „festynie ludowym z miłośnikami chinek”. Jak zwykle okazuje się, że najwięcej do powiedzenia mają ci, których nie było i ci, którzy nic nie robią. Prezentowana coraz częściej przez „strzelców terenowych” postawa roszczeniowa zaBroń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 10 Cele były łatwe – bo przestało wiać. Ustawianie torów przy tak mocnym wpływie wiatru to nowe doświadczenie. Atmosfera była dość piknikowa i luźna. Jak zwykle zawody stały się okazją, by się spotkać i porozmawiać, wymienić doświadczeniami. czyna powoli być uciążliwa. W czasie trwania Pucharu odbył się w Kołobrzegu, na terenie MOSiR-u, piknik strzelecki. Tam też ekipa z Ustki i Trójmiasta wystąpiła z pokazem, tak wiatrówek, jak i HFT. Idąc za ciosem następnego dnia klub z Ustki zorganizował pokaz z okazji Święta Pieczonego Ziemniaka. I tutaj również odbył się pokaz, była możliwość postrzelania z wiatrówek. Zainteresowanie jak zwykle było spore. Przestrzeń nie dawała szansy na tłok... Ludzie przybyli z czym mogli. Na zdjęciu Lider w akcji. Jest to piękny przykład, że wystarczy kilku zapaleńców ze swoimi wiatrówkami, jeden dzień wolnego czasu, a można osiągnąć naprawdę wiele. Może za pierwszym razem wyniki nie będą oszałamiające, ale kilka takich pokazów, kilka zawodów, i w przeciągu 2-3 lat powstaną w okolicach Kołobrzegu i Ustki mocne ośrodki strzeleckie. Strzelających i chętnych do rozpoczęcia przygody ze strzelectwem jest wielu. Problem jak zwykle jest z dotarciem do nich, pokazaniem im czegoś pozytywnego, zachęceniem do zabawy i zaopiekowaniem się nimi. Jeszcze większym problemem jest znalezienie ludzi, którzy zamiast krytykować i wybrzydzać zakaszą rękawy i zrobią coś nie tylko dla siebie. Dla wielu strzelców były to pierwsze takie zawody Była to też dobra okazja do nauki pod czujnym okiem. Nagrody – najlepszy sposób, by zachęcić do dalszego strzelania. Tutaj, jak widać, chciało się kilku osobom przyjechać i zrobić zawody. Chciało się zrobić pokaz czy dwa. Chciało się Wójtowi pomóc tej grupie zapaleńców. To dużo. Wygląda na to, że na Wybrzeżu będzie się coraz więcej działo, widać już, że ludzi zaczyna przybywać. I bez względu na to jakim festynem przez jakie wirtualne autorytety zostanie to nazwane, to właśnie jest w tym wszystkim najważniejsze. Organizatorzy pragną podziękować Wójtowi Gminy Kołobrzeg, p. Tadeuszowi Kowalskiemu za udzielone wsparcie, Klubowi Strzeleckiemu z Ustki za pomoc w organizacji, Miej skie mu Ośrod ko wi Spor tu i Re kre acji w Kołobrzegu, Stowarzyszeniu Turystyczno -Sportowemu „Ustka”, Klubowi Turystyki Rowerowej „Bezkres” za umożliwienie zorganizowania pokazu. autor: Miłosław Majstruk zdjęcia: Dariusz Kaleta, Michał „Kurierex” Dąbrowski, Klub Strzelecki Ustka Gdy wiało, można było się schować za drzewem Nie zapomnieliśmy o obywatelskim obowiązku. „Jeśli dziś nie wyjdziesz z domu, jutro cię wyprowadzą.” Pokaz w Ustce. Zainteresowanie było spore. Co to właściwie jest to „strzelectwo terenowe”? Bezkrwawy odstrzał szkodników Miłosław Majstruk Początki Field Target sięgają początku lat 80-tych, gdy w Anglii rozpoczęto rozgrywać zawody, polegające na strzelaniu do sylwetek drobnych szkodników (szczury, króliki, wiewiórki, ptaki). Korzenie tego pomysłu wywodzą się z tzw. „pest-control” (tępienia szkodników), które w wielu krajach odbywa się właśnie z użyciem wiatrówek, a w Anglii jest szczególnie popularne. Najbardziej znanym przypadkiem takiego odstrzału było zastrzelenie z wiatrówki wróbla, który dostał się na halę gdzie układano kostki domina, by pobić rekord Guinessa. Nadzwyczajne środki ostrożności towarzyszą próbie pobicia rekordu Guinnessa w układaniu i przewracaniu kostek domina w Leeuwarden. Hala Frisian Expo Center w stolicy holenderskiej Fryzji jest strzeżona przez licznych ochroniarzy i policjantów z psami. Ma to związek z zapowiedziami obrońców praw zwierząt, że storpedują imprezę. Holenderscy obrońcy praw zwierząt zareagowali na zabicie przez organizatorów wróbla, który dostał się w ubiegłym tygodniu do hali, gdzie układano kompozycje z kostek domina. Ptak, zanim został zestrzelony, zdołał przewrócić 23 tys. z ponad 4,3 mln ustawionych już kostek. Wkrótce po informacji o zastrzeleniu ptaka na antenie jednej z holenderskich stacji radiowych rozpętała się dyskusja. Jeden z didżejów zaproponował nawet nagrodę pieniężną za storpedowanie próby bicia rekordu w odwecie za zabicie wróbla. (PAP 18.11.2005, 20: 30) Field Target nie polega jednak na strzelaniu do zwierząt. Żywych. Strzela się do metalowych sylwetek zwierząt (figurek), które mają otwór (tzw. „kill-zone” – strefa śmierci), w którą należy trafić. Otwór może mieć średnicę 40, 25 lub 15 mm. Za nim znajduje się kawałek blachy (lizak), który jest ramieniem dźwigni. Po trafieniu śrutem w tę blachę siła uderzenia powoduje, że poprzez ruch dźwigni figurka się przewraca (kładzie). Nie ma więc problemu, by określić czy strzał był celny, a reaktywność celu daje dużo większą zabawę niż dziurkowanie tarczy i skrupulatne liczenie punktów. Kluczem do rosnącej popularności FT na świecie jest przyjemność z oglądania w celowniku przewracającej się figurki. Field Target strzela się za pomocą wiatrówek. Wiatrówki o energii poniżej 16,3J (od angielskiego limitu 12 ftpds) w większości krajów nie są objęte restrykcjami prawnymi. W niewielu podlegają tylko lekkim ograniczeniom, zaś wyjątkiem są państwa, gdzie traktuje się je jak broń palną. Umożliwia to posiadanie i używanie ich bez większych ograniczeń, co najważniejsze – poza terenem strzelnicy. Zawody Field Target rozgrywane są bowiem, jak sama nazwa wskazuje, w terenie. Im bardziej jest on urozmaicony, tym lepiej. Górki, las, to możliwość rozstawienia celów pośród drzew i krzaków, wymuszając strzelanie Figurki zwierząt są celem, do którego się strzela w konkurencjach Field Target Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 13 Z każdym rokiem rośnie liczba krajów zrzeszonych w WFTF w dół i pod górę, wymuszając uważne dobieranie pozycji strzeleckich. Zawody przewidują zwykle strzelanie do 2050 celów (zwierzaków). Cele rozstawia się po 2-4 na każdym stanowisku strzeleckim. Stanowisko jest wyraźnie oznaczone, wymuszające złożenia się do strzału z konkretnego miejsca. Tak rozstawione cele nazywa się torem. Zawodnicy poruszają się grupą, po 2-5 osób, co świetnie sprzyja rozwijaniu kontaktów towarzyskich i poznawaniu ludzi. Zawodnicy ostrzeliwują cele na jednym stanowisku, oddając po jednym strzale do każdej z figurek. Gdy wszyscy zawodnicy w grupie odbędą strzelanie na tym stanowisku, grupa przechodzi na kolejne. I tak dalej, aż obejdą wszystkie stanowiska, rozstawione na torze. Skład grup jest losowany, a sędziami są pozostali członkowie grupy. Zawody takie angażują więc w przygotowanie i prowadzenie minimalną ilość ludzi. Różnice między FT a HFT są stosunkowo niewielkie, ale znaczące z punktu widzenia zawodników. W Field Target dopuszczone jest manipulowanie celownikiem, co umożliwia wykorzystanie go jako dalmierza optycznego (kręci się ostrością aż obraz stanie się klarownie widoczny – i odczytuje się odległość z podziałki). Stąd celowniki w tej konkurencji mają bardzo duże powiększe...co wymusza na zawodach wykonanie całkiem niezłego spacerku Tak wygląda figurka po trafieniu (złożeniu) A tak może wyglądać tor – stanowiska są rozstawione wzdłuż drogi... ...dlatego gdy strzela reszta grupy można odpocząć na łonie przyrody... w WALTHER CP99 COMPACT w BERETTA M92 FS nr. art. 5.8064 nr. art. 419.00.00 • kaliber: 4,5 mm BB 499 ZŁ • prędkość początkowa: 130 m/s TERAZ TYLKO • system Blow-Back • magazynek 18-strzałowy • energia pocisku: poniżej 17 J • kaliber: 4,5 mm • prędkość początkowa: 150 m/s • wykonany ze stopów metali • magazynek 8-strzałowy • energia pocisku: poniżej 17 J 399 ZŁ ...lub wykorzystać ten czas towarzysko – na pogawędki nia (nawet do 60 razy), strzela się głównie z pozycji siedzącej. Premiowane jest tylko położenie figurki – wpisuje się wtedy 1 pkt. Wymóg wysokiej precyzji spowodował szybką specjalizację – wiatrówki używane w FT to głównie 16J wersje wyczynowych karabinków tarczowych, celowniki zaś to wąsko wyspecjalizowane (a więc duże i drogie) konstrukcje. Nic dziwnego, że zestaw strzelecki do Field Target sięga nieraz 10 tysięcy złotych. Wobec coraz bardziej widocznego usportowienia FT i utraty „myśliwskiego” charakteru konkurencji powstało Hunting Field Target (czyli myśliwskie FT). W HFT zabronione jest siadanie – strzela się tylko z pozycji stojącej, klęczącej lub leżącej – i manipulowanie celownikiem. Stąd preferowane są celowniki mniejsze, o wyśmienitych parametrach optycznych. Większy nacisk na umiejętność oceny odległości „na oko” oraz umiejętność dobrania pozycji strzeleckiej spowodował, że w HFT spotyka się najczęściej wiatrówki z niższej klasy, choć i tak zestaw taki razem z optyką najczęściej przekracza 3 tysiące złotych. Inne też jest liczenie punktacji w HFT – za położenie figurki liczone jest 2 (w Anglii) lub 3 punkty (w Polsce), za trafienie w figurkę (gdzie słychać brzdęk uderzenia) przyznaje się 1 pkt. Dopiero całkowite chybienie daje 0 pkt. Atrakcyjna forma, brak ograniczeń prawnych, towarzyska atmosfera, a wszystko to na łonie natury – powoduje, że Field Target od 10 lat rozwija się niezwykle dynamicznie. W Polsce pierwsze próby zorganizowania takiego strzelania sięgają 2001 i 2002 roku. Od 2003 roku zawody stawały się z każdym rokiem coraz bardziej dopracowane i profesjonalne. W 2006 roku w Morsku rozegrane zostały Mistrzostwa Świata FT, w których Polska zajęła drużynowo 3 miejsce. Field Target doczekało się bowiem światowej organizacji, zrzeszającej grupy z całego świata. HFT jako dyscyplina młodsza i niejako typowo „angielska” nie jest jeszcze tak popularna (głównie uprawiana w Anglii i w Polsce), choć powstanie światowej organizacji HFT jest tylko kwestią czasu. Wystarczy bowiem wspomnieć, że strzelectwo terenowe uprawiane jest w Anglii, Polsce, Austrii, Belgii, Niemczech, Grecji, Włoszech, Holandii, Irlandii, Norwegii, Portugalii, Bułgarii, Rosji, RPA, USA, na Malcie i Litwie, a nawet w tak egzotycznych miejscach jak Filipiny czy Indonezja. autor: Miłosław Majstruk zdjęcia: Stefan „Stn” Nyka w DESERT EAGLE COMPACT w WALTHER CP88 nr. art. 5.8067 nr. art. 416.00.00 • kaliber: 4,5 mm BB • prędkość początkowa: 130 m/s • magazynek 15-strzałowy • najtańszy na rynku pistolet na CO2 • energia pocisku: poniżej 17 J • kaliber: 4,5 mm • prędkość początkowa: 150 m/s • replika Walther’a P88 • magazynek 8-strzałowy • energia pocisku: poniżej 17 J 159 ZŁ w BERETTA PX4 STORM w RECK POLICE nr. art. 5.8078 nr. art. 414.02.00 • kaliber: 4,5mm • typ śrutu: Diabolo oraz BB • zasilanie - kapsuła CO2 12g - ok. 60 strz. • pojemność magazynka: 16 szt. • prędkość początkowa: 160 m/s • system: BLOW-BACK: ruchomy zamek przy strzale • kaliber: 4,5 mm • prędkość początkowa: 150 m/s • wykonany ze stopów metali • magazynek 8-strzałowy • energia pocisku: poniżej 17 J 499 ZŁ 649 ZŁ 599 ZŁ 649 ZŁ w BERETTA ELITE II w COLT GOVERNMENT 1911 nr. art. 5.8090 nr. art. 417.00.00 • kaliber: 4,5mm • typ śrutu: kulka stalowa BB (4,46mm) • metalowy wymienny magazynek • zasilanie - kapsuła CO2 12g - ok. 60 strz. • pojemność magazynka: 19 szt. • prędkość początkowa: 160 m/s • system: Double Action • kaliber: 4,5 mm • prędkość początkowa: 150 m/s • wykonany ze stopów metali • magazynek 8-strzałowy • energia pocisku: poniżej 17 J w WALTHER PPK/S w BERETTA XX-TREME 249 ZŁ 649 ZŁ nr. art. 5.8060 • kaliber: 4,5 mm BB • prędkość początkowa: 110 m/s • magazynek 15-strzałowy • system Blow-Back • energia pocisku: poniżej 17 J 299 ZŁ • kaliber: 4,5 mm • prędkość początkowa: 150 m/s • zintegrowany tłumik i kolimator i szyna montażowa typu RAS • magazynek 8-strzałowy • energia pocisku: poniżej 17 J 999 ZŁ w UMAREX CP-SPORT w WALTHER CP99 nr. art. 412.02.02 nr. art. 412.00.00 • kaliber: 4,5 mm • prędkość początkowa: 150 m/s • szybka wymiana kapsuły CO2 • magazynek 8-strzałowy • energia pocisku: poniżej 17 J • kaliber: 4,5 mm • prędkość początkowa: 160 m/s • replika Walther’a P99 • magazynek 8-strzałowy • energia pocisku: poniżej 17 J 399 ZŁ 549 ZŁ w ZASILANIE x kapsuły z CO2 12g Umarex 1 szt. NOWA CENA KAPSUŁ 2 ZŁ/SZT. x kapsuły z CO2 12g Umarex 25 szt. 49 ZŁ Dymiąc i dmuchając Podwójne zawody w Jaworznie Martyna „Snajperka” Pindel Listopad obfituje w wiele rocznic, istotnych dla historii Polski. 11-go obchodzimy Święto Odzyskania Niepodległości, 29-go – 177. rocznicę wybuchu Powstania Listopadowego. Tych dat żadnemu Polakowi nie wolno zapomnieć. Każdy powinien w jakiś sposób je uczcić, gdyż są głęboko związane z historią naszego kraju. Na pamiątkę tych wydarzeń Śląski Klub Strzelecki DSSR LOK dnia 18 listopada zorganizował zawody, na których czarnoprochowcy uczcili pamięć Powstania Listopadowego, natomiast wiatrówkowicze – odzyskania niepodległości. Rywalizacja sportowa w imię tak wzniosłych celów niewątpliwie nabrała większego wyrazu. Autorka w trakcie strzelania Na strzelnicy miejskiej w Jaworznie odbył się I Listopadowy Turniej Strzelecki z Broni Czarnoprochowej oraz II Strzelecki Turniej Niepodległościowy DSSR, tym razem o Puchar Dyrektora Śląskiego Zarządu LOK w Katowicach. Impreza zaczęła się bardzo pozytywnie – ani siarczysty mróz, który sprawiał, że dłonie przymarzały nam do karabinków, ani bardzo napięty plan rozgrywek nie przeszkodziły w odbyciu się wszystkich zaplanowanych konkurencji. Na brak uczestników również nie można było narzekać – łącznie strzelnicę Bractwa Kurkowego odwiedziły 54 osoby. „(…) Łotr jeszcze do góry wzniesioną trzymał strzelbę, jeszcze dym szedł z rury …” Kłęby dymu i zapach czarnego prochu, unoszące się na terenie całej strzelnicy, niesamowity huk, który bez ochraniaczy na uszy był wprost nie do zniesienia oraz pre- cyzyjny sposób ładowania broni czarnoprochowej, który wręcz przypomina rytuał, stwarzały doskonałe widowisko nawet dla najbardziej wybrednego obserwatora. Można powiedzieć, że miejsce do rozegrania takich zawodów było wprost idealne – strzelnica, posiadająca 10 torów oraz kilka pomieszczeń w budynku. W strzelaniu czarnoprochowym zostały zorganizowane trzy konkurencje – rewolwer, pistolet i karabin – wszystkie w postawie stojącej. Mieliśmy okazję podziwiać różnoraki sprzęt zawodników oraz ich niebywałe umiejętności. Zapewne niejeden z nich umiałby, jak Pan Tadeusz „(...) trafić do rzuconej w powietrze złotówki”, choć niestety, konkurencje przewidywały tylko strzelanie do tarcz. Ale może w przyszłym roku... Każdy zawodnik oddawał 13 strzałów do dwóch tarcz (odpowiednio 6 i 7 do jednej), z czego liczone było 10 najlepszych przestrzelin. Zawody zostały zorganizowane na bardzo wysokim poziomie – zawodnik miał możliwość startowania w każdej kategoBroń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 16 w DAYSTATE X2 SPORTS z karabinek PCP – zasobnik na sprężone powietrze z kaliber 4,5 mm (.177) lub 5,5 mm (.22) z energia początkowa poniżej 17 Jouli (dostępna również wersja z energią do 54 J – wymóg z rejestracji) z z magazynek 10-strzałowy w komplecie, opcjonalnie (wkładka 1-strzałowa) z dwustopniowy, regulowany spust z z długość: 965 mm z z brak stałych przyrządów celowniczych (szyna pod lunetę) z waga: 3,44 kg lufa: gwintowana – 12 bruzd, czokowana (mikrozwężenie przy wylocie), długość: 400 mm Ilość strzałów z pełnego zasobnika: 65 cena bez lunety łoże orzechowe, praworęczne (poprawiony profil) bezpiecznik: manualny 4290 ZŁ w DAYSTATE X2 MERLYN Choć aura zimowa, strzelać każdemu się chce rii sprzętowej, a dzięki sprawnej pracy sędziów wyniki zostały podane niespełna pół godziny po rozegraniu wszystkich konkurencji. Wielkie gratulacje należą się Markowi Pysznemu, za zwycięstwo we wszystkich trzech konkurencjach, co jest naprawdę wielkim wyczynem. I to wcale nie przypadkowym – pan Marek przyznał, że już trzy razy w tym roku udało mu się dokonać czegoś podobnego. Zaintrygowana jego osiągnięciem, zapytałam, jaki jest klucz do sukcesu, czyli do uzyskania tak dobrych wyników. „Ważny jest dobór broni do własnych warunków fizycznych oraz odpowiedniej amunicji, z czym jest już trochę więcej zabawy, bo nie ma gotowych rozwiązań, jak w przypadku amunicji scalonej. Nawet minimalna zmiana znacząco wpływa na wynik na tarczy, dlatego nie należy zbyt szybko się zniechęcać i to jest właśnie klucz do sukcesu. Reszta to już trening indywidualny strzelca.” – odpowiedział. Pierwsze miejsce w kategorii karabin zajął z wynikiem 94 punktów, wyprzedzając o 5 punktów Leszka Cieślika i Adama Hermana, zajmujących odpowiednio 2 i 3 lokatę. W kategorii pistolet, taką samą ilością 5-u punktów wyprzedził Krzysztofa Szymczaka oraz znajdującego się w tabeli tuż za nim Jakuba Kołodzieja. Kategoria rewolwer nie pozostawiła żadnych złudzeń – przewagą 6-u punktów zwyciężył nad Markiem Pokulniewiczem oraz Tomaszem Kroczakiem. Marek Pokulniewicz, ojciec strzelectwa czarnoprochowego z karabinek PCP – zasobnik na sprężone powietrze z kaliber 4,5 mm (.177) lub 5,5 mm (.22) z energia początkowa poniżej 17 Jouli z magazynek 10-strzałowy w komplecie, opcjonalnie (wkładka 1-strzałowa) z dwustopniowy, regulowany spust z długość: 910 mm; waga: 3,44 kg z brak stałych przyrządów celowniczych (szyna pod lunetę) z lufa: gwintowana – 12 bruzd, czokowana (mikrozwężenie przy wylocie), długość: 355 mm z ilość strzałów z pełnego zasobnika: 80 z smukłe łoże orzechowe ze stopką z drewna różanego z bezpiecznik: manualny cena bez lunety z regulator pneumatyczny z kompensator z manometr 6090 ZŁ w DAYSTATE MK3 FT-R z z z z z z z z z karabinek PCP – zasobnik na sprężone powietrze bardzo krótki cykl strzału dzięki systemowi CDT zaawansowane funkcje programowania z regulator pneumatyczny kaliber 4,5 mm z lufa: gwintowana – 12 bruzd, czokowana energia początkowa: 17 Jouli (mikrozwężenie przy wylocie), wkładka 1-strzałowa w komplecie długość: 40 mm dwustopniowy, regulowany spust elektroniczny z ilość strzałów z pełnego zasobnika: 120 cena bez lunety długość: 950 mm; waga: 3,6 kg z łoże orzechowe typu Thumbhole brak stałych przyrządów celowniczych z regulowaną baka policzkową (szyna pod lunetę) oraz stopką z bezpiecznik: manualny 7390 ZŁ w BROCOCK HUNTER z z z z z z karabinek PCP – zasobnik na sprężone powietrze kaliber 5,5 mm energia początkowa: 17 Jouli dwustopniowy, regulowany język spustowy z lufa gwintowana o długości: 390 mm długość: 933 mm; waga: 3,4 kg z ilość strzałów z pełnego zasobnika: 120 brak stałych przyrządów celowniczych z łoże Buk, symetryczne z uchwytem (szyna pod lunetę) pistoletowym z bezpiecznik: manualny, przetykowy z możliwośc dokręcenia tłumika 2490 ZŁ w LOGUN AGS PCR-1 THUMBHOLE z karabinek PCP – zasobnik na sprężone powietrze z kaliber 4,5 mm (.177) lub 5,5 mm (.22) z energia początkowa: poniżej 17 Jouli z jednostrzałowy z mozliwością z waga: 2,5 kg z dwustopniowy, regulowany spust z długość: 860 mm z brak stałych przyrządów celowniczych (szyna 11 mm) z lufa: gwintowana z zasobnik: ciśnienie robocze 200 Bar z ilość strzałów z pełnego zasobnika: 60 (przy energii <17J i kal. 4,5 mm) z łoże: drewno sepatia, symetryczne dla strzelców prawo- i leworęcznych z bezpiecznik: przetykowy cena bez lunety 1890 ZŁ Nie była to bynajmniej wyjątkowa niewiasta – strzela coraz więcej kobiet i nie ma co ukrywać, są lepsze od mężczyzn. Historyczny klimat w nowoczesnej oprawie „Jeszcze Polska nie zginęła …” Już bez huku i dymu… Różnorodność sprzętu, rytualizm oddawanego strzału oraz widowiskowość zawodów czarnoprochowych wydaje się być jeszcze bardziej zauważalna, kiedy przyjrzymy się jej z perspektywy strzelań wiatrówkowych. Chociaż tym razem, dzięki pomysłowości organizatorów, udało się urozmaicić zwyczajne strzelanie do figurek, z którym spotykamy się przy konkurencjach FT i HFT. Zawody składały się z trzech etapów, zawierających strzelanie do tarcz, figurek reaktywnych oraz figurek silhouette. Dzięki niecodziennemu i dość kontrowersyjnemu sposobowi liczenia wyniku końcowego, za nie trafienie figurki można było otrzymać noty ujemne, a więc adrenalina rosła dwukrotnie, gdyż łatwo można było przez mały błąd stracić sporo cennych punktów. W tej trójetapowej konkurencji, którą trudno nazwać jednym słowem, obyło się bez dogrywek czy remisów, gdyż nietypowy system podliczania punktów wystarczająco zróżnicował wyniki zawodników. Dla zwycięzcy tego turnieju Dyrektor Śląskiego Biura Zarządu LOK w Katowicach, mgr inż. Ryszard Kasprzyk ufundował specjalny puchar. Klasyfikacja końcowa przedstawia się następująco: 1 miejsce – Martyna Pindel z wynikiem 373 punkty, 2 miejsce – Arkadiusz Kaliński 362 punkty a ostatnie miejsce na podium zajął Krzysztof Toroń, uzyskując 347 punktów. Ogłoszenie wyników... Dlaczego akurat Powstanie Listopadowe? Pamiętajmy, że w czasie, kiedy się odbywało (w roku 1830), broń czarnoprochowa była jednym z narzędzi zbrojnych powstańców. Tak więc widzicie, że związek wydarzenia i konkurencji wcale nie jest przypadkowy. Ogromne zainteresowanie zawodami niewątpliwie cieszy, ale i również motywuje do dalszej pracy i chęci cyklicznego rozgrywania Turnieju Niepodległościowego i Listopadowego, który już teraz został na stałe zapisany w kalendarz klubowych imprez DSSR-u. Warto także wspomnieć o sponsorze – firmie Kolba. pl, która ufundowała nagrody dla zwycięzcy Turnieju Niepodległościowego oraz o osobach, bez których organizacja na pewno nie przebiegłaby tak sprawnie. Myślę, że ze strony organizatorów należą się wielkie podziękowania dla sędziów obliczających – Andrzeja Kieczki i Józefa Kota oraz dla wszystkich sędziów tarczowych, dla Stowarzyszenia Broń i Strzelectwo – za wsparcie w organizacji i sędziowaniu, dla Bractwa Kurkowego za udostępnienie strzelnicy, dla Prezesa Miejskiego Klubu Strzeleckiego LOK w Rybniku mgr inż. Adolfa Siemaszkiewicza, służącego cennymi poradami w dziedzinie strzelectwa czarnoprochowego oraz przede wszystkim dla uczestników imprezy – obyśmy za rok spotkali się w tym samym lub najlepiej jeszcze większym gronie! autor: Martyna „Snajperka” Pindel zdjęcia: Marcin „Parol” Pałucha ...i rozdanie nagród. Produkt Roku 2007 Delta Optical Titanium 4-16x42 Jarosław „Yaro” Matuszewski Jak można sobie wyobrazić celownik, który miałby być produktem roku? Odpowiedź niby prosta – taki, którego parametry i cena zadowolą najwięcej strzelców, dla których jest przeznaczony. Nie patrząc na firmy, marki czy nazwy, każdemu kto lubi wiatrówki przychodzi do głowy kilka cech: najlepiej jakby miał mechanikę na tyle dokładną i trwałą, żeby precyzyjnie wskazywał cel, pokrętła dokładnie przesuwające punkt celowania, dobrą optykę, regulowany obiektyw z nastawami od 8 m, zakres powiększenia na większość rodzajów strzelań, siatkę do mierzenia dystansu i do poprawek. Wszystko najlepiej z pewną, długą gwarancją i dostępną ceną. To brzmi nierealnie, jak z mocno naciąganej reklamy, a tymczasem, jak się bliżej przyjrzeć, to wszystko spełnia Delta Optical Titanium 4-16x42 z siatką mil-dot. strzelania bez błędu paralaksy na dowolnym dystansie. Daje też możliwość dopasowania obiektywu do własnej techniki strzelania HFT – jedni preferują ostrość w pełnym zakresie odległości tej konkurencji, inni wykorzystują nieostrość do szacowania dystansu do najdalszych celów – a nawet do popróbowania pomiaru dystansu w strzelaniu Field Target. Okular można dopasować do wady wzroku i po nastawieniu zablokować pierścieniem. Do wyboru mamy dwie uniwersalne siatki: myśliwskorekreacyjny dupleks lub mil-dot do szacowania odległości czy do wykorzystania kropek do strzelania z poprawkami na jednej nastawie siatki. Grubość linii jest tak dobrana, że nie przesłania ona nawet małych celów, a jednocześnie nie wtapia się w tło przy słabym świetle. Ideałem byłaby Dla przypomnienia kilka parametrów tego celownika. Jednoczęściowy duraluminiowy tubus jest dosyć odporny na uderzenia czy zgniecenie montażem, zaś pokrycie nie jest łatwo zarysować. Mechanika jest dosyć odporna, rzadko trafiają się wadliwe sztuki, mimo sprzedanej dużej ilości. Pierścienie mocujące soczewki są zabezpieczone przed rozkręcaniem i uszkodzeniem od wstrząsów. Regulacja siatki działa sprawnie, przesuwanie punktu celowania po kwadracie pokrywa się ze skalą regulacji i nie ma znaczących odchyleń. Jedynie mogłoby być więcej regulacji na obrót. Optyka na przyzwoitym poziomie, japońskie szkło i technologia powłok, trudno dostrzec jakieś Pokrętło do regulacji ostrości. wady czy zniekształcenia obrazu. Nie ma problemu z obserwacją celu w trudnych warunkach pogodowych czy nawet o zmierzchu, mimo że to celownik typowo dzienny. Zakres powiększeń jest na tyle uniwersalny, że przy 4x można wykorzystać do szybkiego strzelania w większe cele na zmiennym dystansie (np. z wiatrówki z magazynkiem czy nawet półautomatycznego FXa), 6 do 10x można wykorzystać w HFT czy strzelaniu tarczowym; jednocześnie 12-16x pozwala na dokładne celowanie z podpórki w cele dalekie albo na wygodne oglądanie przestrzelin na tarczy. Regulacja obiektywu od 8 m. do nieskończoności daje pełny komfort Pokrętła do ustawiania krzyża. siatka w pierwszym planie, z kreskami zamiast kropek i odmierzająca nie tylko pełne miliradiany ale też połówki, jednak wtedy wpłynęłoby to bardzo mocno na ostatni parametr – cenę. Pokrętła pracują sprawnie, minimalny luz ma sama nakładka ze skalą, ale mechanika pracuje bez luzów. Mają możliwość zerowania i to bez użycia narzędzi, co jest bardzo wygodne. Podsumowując, Delta Optical Titanium 4-16x42 to najsilniejszy kandydat na optykę roku. Przy pewnej gwarancji i cenie poniżej tysiąca złotych otrzymujemy optykę dobrej klasy, szeroki zakres powiększenia, dużą funkcjonalność. Odbiorcą może być nie tylko miłośnik wiatrówek we wszelkich zastosowaniach ale też myśliwy czy amator precyzyjnego strzelania z broni centralnego i bocznego zapłonu. autor: Jarosław „Yaro” Matuszewski zdjęcia: Karol „Diesel” Kiełbasiński Krzyż typu Duplex. Dane celownika Powiększenie . . . . . . . 4x – 16x Średnica obiektywu . . . 42mm Pole widzenia. . . . . . . . 8m (4x) – 2,3m (16x) na 100m Odstęp od oka . . . . . . 7,95cm (4x) – 7,62mm (16x) Źrenica wyjściowa. . . . 10,5mm (4x) – 2,63mm (16x) Regulacja . . . . . . . . . . 1/4 MOA Długość . . . . . . . . . . . 35,6cm Waga . . . . . . . . . . . . . 475g Średnica tubusa . . . . . 2,54cm Regulacja obiektywu . . 8m - nieskończoność Siatka. . . . . . . . . . . . . Duplex lub mil-dot REKLAMA Tajfun czy podmuch powietrza? BlowAir kontra Webley Typhoon (Tajfun) Tomasz „Cypis” Gębala Porównania pozwalają zauważyć a czasami i uwypuklić różnice. Jednak porównania mają sens, jeśli jest co porównywać. Jeśli jest wspólna płaszczyzna, są wspólne cechy. W pierwszym numerze Biesa opisałem sympatyczny sprężynowy pistolet z mechanizmem kompensacji odrzutu tureckiej firmy BlowAir. Po pojawieniu się w sprzedaży podobnego w działaniu pistoletu firmowanego przez Webleya – Typhoon, oczywistym było, że również trafi do testów do mnie. Problem pojawił się, gdy przyszło zdecydować. Zrobić osobny test czy porównanie z poprzednio opisywanym BlowAirem. Po zaciętych redakcyjnych dyskusjach, postanowiliśmy zetrzeć je w bezpośredniej walce. Wielcy mali adwersarze: u góry – Webley Typhoon, na dole – BlowAir. I oto w prawym narożniku ringu mamy potężnego z wyglądu i ceny Typhoona znanej firmy „wiatrówkowej z tradycjami” – Webley. W lewym narożniku stoi niepozorny, tani, nikomu nieznany BlowAir. Goliat i David. Wynik starcia przesądzony? Wstrzymujemy oddechy. Gong. Runda pierwsza – wygląd zewnętrzny i estetyka. Typhoon wręcz poraża wyglądem. Wielki, masywny, nieproporcjonalny. Wręcz karykaturalny. Cylinder bardzo długi jak na pistolet sprężynowy, wystający daleko w tył poza rękojeść. Przy nim BlowAir wygląda na dziecięcą zabawkę. Oksyda na stali nienaganna choć lekko szarawa, jak w wyrobach Weihraucha. Ładny grawerunek z nazwą firmy dopełnia pozytywnego wrażenia. Pozostałe elementy wykonane z tworzywa nie straszą nadlewkami. Ładny, czarny, miejscami matowy, plastik. Różnica w wykonaniu jest pięknie widoczna na przykładzie napisu na korpusie, oczywiście pokryciu metalowych części. Oksyda i ładny napis na Typhoonie, farba i odlane napisy u Blowa. Blow wygląda jak ubogi krewny Typhoona. Plastic is fantastic! No, nie do końca. Pozytywne wrażenia rujnują przyrządy celownicze. Plastikowa muszka. Nietypowa, bo chowa się w obudowie – ma to uchronić użytkownika przed poranieniem przy naciąganiu (a jest co naciągać!). Wykonana niechlujnie, niesymetryczna, pozaokrąglana. Chyba tylko cudem będzie kontrastować na tle celu. Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 21 Muszka w Tajfunie. Pozytywne wrażenie zaczyna pryskać... Szczerbinka wcale nie lepsza. Za wąska, lewo-prawo regulowana poprzez obrót (sic!). Kto wpadł na taki pomysł? Nie wiem. Wiem jedno. To był konstruktor, który nigdy nie strzelał. Takie rozwiązanie powoduje, że ciasna szczerbinka po wyzerowaniu może się zmienić na... jeszcze ciaśniejszą. Na dodatek muszka znajduje się na lufie a szczerbinka na cylindrze. Rozumiem, że konstruktor zadbał o jak najdłuższą linię celowania. Ale kto zadba o powtarzalność zerowania w łamanym bądź co bądź pistolecie? Plastikowa nakładka która ma ułatwić naciąganie lufy w Tajfunie. Założony robi „bojowe” wrażenie. Na tym tle BlowAir nie prezentuje się lepiej. Rzekłbym, że wykonany jest gorzej. Nie ma stali a jedynie stopy aluminium. Nie ma oksydy a jedynie malowanie proszkowe. Plastiki są gorszej jakości i mniej dokładnie spasowane. Szczerbinka w połączeniu z długością linii celowniczej to prawdziwy koszmar strzelca. Jednak jest w nim coś takiego, co powoduje, że mi się podoba bardziej. Jest bardziej proporcjonalnie zbudowany. Jest jakiś taki bardziej „pistoletowy”. BlowAir – szczerbinka. Najsłabszy element pistoletu. Dość luźna, trudna do precyzyjnego ustawienia i łatwo ją przypadkiem przestawić. Ale o dziwo, działa! Runda druga – ergonomia i użytkowanie. Szczerbinka w Webleyu. Dość dziwaczna konstrukcja i nie najlepiej przemyślane rozwiązanie zerowania. Stopień komplikacji rzeczy prostych nie świadczy o wyrafinowaniu technicznym konstrukcji. By ułatwić naciąganie pistoletu, producent dostarcza w komplecie nakładkę – przedłużkę na lufę imitującą tłumik (dlaczego nie prawdziwy tłumik?). Nakładka jak i reszta plastiku jest całkiem znośna. Niestety założona na lufę zwisa smętnie jak nos spuszczony na kwintę. Dystrybutor Typhoona, za producentem, podaje prędkość wylotową śrutu w kalibrze 4,5mm jako 160 m/s. Jest to bliskie prawdy. Zmierzono, że śrut JSB Exact wystrzeliwany jest z prędkością ok. 148-150 m/s, co daje ok. 6J – imponującą jak na pistolety sprężynowe energię. Taki rekord okupiony jest niestety dwoma wadami. Pistolet koszmarnie ciężko się naciąga. I nie pomaga nawet chowana muszka. Jej obudowa wżyna się w dłoń i po dłuższej serii strzałów przechodzi ochota na dalsze strzelanie. Nie dziwi zatem nakładka na lufę. Druga wada to twardy nieregulowany spust. Spust jest tak twardy, że ściągając go do oddania strzału powodujemy, że system przesuwa się w tył na szynach mechanizmu kompensującego odrzut! To w połączeniu z jego luzami powoduje, że wcześniej zgrane przyrządy na celu ślicznie się rozjeżdżają przy ściąganiu spustu. Horror. Jest jeszcze coś. Pistolet jest wysoki (lubi się chwiać w ręce na boki) i ciężki. Ciężki na lufę jak diabli. Tak więc chwyt oburącz jest jak najbardziej polecany. Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 22 A BlowAir? Naciąg łatwy. Obudowana tunelem muszka nie wżyna się w dłoń. Lekki spust. Poezja. Wprawdzie to nie jest demon prędkości, bo śrut jest rozpędzany do raptem 90-100m/s (w zależności od egzemplarza), ale łatwość obsługi rekompensuje z naddatkiem brak dużych energii. No i ta waga a właściwie lekkość. Trzymanie go w jednej dłoni to żaden problem. Nowość na rynku! Karabinki AirMaster charakteryzują się nowoczesnym wzornictwem, dobrymi osiągami, celnością i bezpieczeństwem użytkowania. Wyróżniają się ponadto wyjątkowo korzystnym stosunkiem ceny do jakości. Linia karabinków AirMaster produkowana jest wyłącznie dla naszej firmy przez uznanego europejskiego producenta broni palnej i sportowej. w AIR MASTER 400W celowniki światłowodowe Tru-Glo z lufa gwintowana, klasycznie łamana z prędkość początkowa: 270 m/sec z kaliber: 4,5 mm lub 5,5 mm z długość: 1150 mm z długość lufy: 410 mm z waga: 2,81 kg z energia pocisku około 16 J z manualny bezpiecznik spustu z dwustopniowy, miękki spust z drewniana praworęczna kolba o nowoczesnym wzornictwie z metalowe przyrządy celownicze Tru-Glo regulowane w dwóch płaszczyznach z możliwość zamontowania celownika optycznego (szyna 11 mm) w AIR MASTER 400 Typhoon - wylot lufy i muszka od przodu. celowniki światłowodowe Tru-Glo z lufa gwintowana, klasycznie łamana z prędkość początkowa: 270 m/sec z kaliber: 4,5 mm lub 5,5 mm z długość: 1150 mm z długość lufy: 410 mm z waga: 2,90 kg z energia pocisku około 16 J z manualny bezpiecznik spustu z dwustopniowy, miękki spust z polimerowa symetryczna kolba o nowoczesnym wzornictwie z metalowe przyrządy celownicze Tru-Glo regulowane w dwóch płaszczyznach z możliwość zamontowania celownika optycznego (szyna 11 mm) w AIR MASTER 300 Porównując pistolety, natknąłem się na zagadkę, której nie potrafię sensownie wytłumaczyć. Otóż, uchwyty w obu pistoletach są niemal identyczne jeśli chodzi o kształt, wymiary, kąt pochylenia, odległości od spustu. Ale to BlowAira trzyma się w miarę wygodnie. Z Typhoonem ewidentnie z lufa gwintowana, dolny naciąg z prędkość początkowa: 270 m/sec z kaliber: 4,5 mm lub 5,5 mm z długość: 1160 mm z długość lufy: 500 mm z waga: 3,19 kg z energia pocisku około 16 J z manualny bezpiecznik spustu z dwustopniowy, miękki spust z nowoczesna polimerowa kolba o nowoczesnym wzornictwie 399 ZŁ 399 ZŁ celowniki światłowodowe Tru-Glo z metalowe przyrządy celownicze Tru-Glo regulowane w dwóch płaszczyznach z specjalny obrotowy port ładowania z możliwość zamontowania celownika optycznego (szyna 11 mm) bezpieczny port ładowania śrutu 499 ZŁ w BERETTA CX4 STORM Jedyna oryginalna, pneumatyczna wersja najnowszego karabinka szturmowego Beretta Cx4 Storm. Teraz system BLOW BACK także w karabinku - dzięki zastosowaniu systemu BLOW BACK uzyskano niedostępną do tej pory szybkostrzelność karabinków na CO2 Typhoon od tyłu. Masywność i ogrom pistoletu rzuca się w oczy. jest coś nie tak. Co? Nie wiem. Składam to na karb wagi, ciążenia na lufę i sporej wysokości (wysoko położonego środka ciężkości) pistoletu. Z redaktorskiego obowiązku wymienię jeszcze bezpiecznik – a właściwie blokadę spustu – w Typhoonie. Niestety nie automatyczny, czyli u większości użytkowników pozostanie zawsze wyłączony. Czyli tak jakby go nie było. z z z z z z z z z z z z z z 1JPSVOVKDBT[ZCLPTUS[FMOPv¾ (SBEvSVUËXX[BMFEXJFTFLVOE kaliber: 4,5mm (każdy rodzaj śrutu) lufa gwintowana pojemność magazynka: 30 szt Zasilanie: Magazynek: prędkość początkowa: 190 m/s kapsuła CO2 - 88g 30 śrutów Diabolo system: semi auto regulowane w pionie i w poziomie przyrządy przeziernikowe zasilanie: kapsuła CO2 - 88g wystarcza na ok. 350 strzałów waga: 2400 g długość: 780 mm długość lufy: 445 mm kolba z czarnego kompozytu wzmocnionego włóknami szklanymi szyna akcesoryjna weaver 22 mm bezpiecznik manualny w zestawie z oryginalnym polimerowym futerałem z logo Beretta Oryginalny polimerowy futerał z logo Beretta w zestawie 1190 ZŁ BlowAir Plusy: – lekki, – łatwy naciąg, – duża frajda ze strzelania. Webley Typhoon - bezpiecznik przetykowy. Runda trzecia – strzelanie i celność. Oba pistolety to nie urządzenia do zawodniczych strzelań tarczowych. Oba mają typowe zastosowania rekreacyjne. Oba też do tego świetnie się nadają, tylko jeden z nich ciut jakby bardziej. Typowy cel rekreacyjny to aluminiowa puszka 0,5l. Z odległości 20 m. a nawet i 30 m. to cel dość łatwy do trafienia. Jednak to z BlowAira strzela się przyjemniej. Dlaczego? Bo ma delikatniejszy spust, łatwiej się naciąga, mniej waży, ma – o dziwo – lepsze przyrządy celownicze, wygodniej się go trzyma. Bo strzelanie z niego nie jest męczące. Większa energia wylotowa Typhoona predysponowałaby go do strzelań na dalsze odległości, ale jego wady przekreślają te możliwości. Jedyne do czego można wykorzystać „moc” to destrukcja różnych celów... pod warunkiem, że w nie trafimy. Pistolet z „antyodrzutem” to fajny pomysł. W obu pistoletach mechanizmy kompensujące odrzut działają prawidłowo. Praktycznie nie czuć odrzutu. Jednak to w BlowAirze mechanizm działa precyzyjniej i bez luzów. Pomimo niższej ceny mechanizm w Blow Airze jest metalowy gdy w Typhoonie plastikowy i na dodatek z luzami. Werdykt sędziowski. Oba pistolety miałem możliwość testować równocześnie. Miałem też taką możliwość, że testowało je kilkoro moich kolegów z pracy, którzy to wcześniej nie mieli do czynienia z pneumatykami. Zadziwiające i zastanawiające było to, że BlowAir był wyrywany z rąk do rąk, podczas gdy Typhoon leżał nieużywany. Ciekawe prawda? Potwierdza to tylko to co napisałem wcześniej. Jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę ich ceny, które wynoszą: Typhoon – 450,- a BlowAir – ok. 180,- wybór wydaje się oczywisty. Odczucia mam mieszane. Z jednej strony się cieszę, że jest dobra, wyraźnie lepsza – i to nie tylko cenowo – alternatywa dla Typhoona – BlowAir. Z drugiej strony jestem zasmucony faktem, że angielska firma Webley z tradycjami wiatrówkowymi w tak łatwy sposób oddała pole nieznanej tureckiej firmie. Na przykładzie Typhoona widać wyraźnie, że do stworzenia dobrego i dobrze się sprzedającego pistoletu sprężynowego nie wystarczy sama umiejętność obsługi CADa i umiejętność kładzenia oksydy. Potrzebny jest jeszcze pomysł, pasja i ów błysk, który można dostrzec w konstrukcji BlowAira, a którego brakło konstrukcji Typhoona. Typhoon to, moim zdaniem, zmarnowany przez Webleya (lub firmę, która dysponuje tą marką) pomysł na fajny pistolet, zmarnowany czas konstruktora i mocno nadwyrężona renoma. Typhoona zdecydowanie nie polecam! Sędzia zaprasza zawodników na środek ringu. Podnosi rękę zwycięzcy. Dawid pokonał Goliata. Tłum wiwatuje. Minusy: – przyrządy celownicze mogłyby być lepsze (szczególnie szczerbinka), – słaba jakość wykonania. Typhoon Plusy: – duża energia, – nie najgorsza jakość wykonania części metalowych. Minusy: – ciężki, ciążący na lufę, – wysoko położony środek ciężkości, – trudne naciąganie, – beznadziejne przyrządy celownicze, – niewygodny chwyt, – plastikowe z luzami szyny mechanizmu kompensacji odrzutu, – za drogi! Redakcja pragnie podziękować firmie „Kolter” (bron. pl) za użyczenie pistoletów do testów. autor: Tomasz „Cypis” Gębala zdjęcia: autor REKLAMA Umarex 850 AirMagnum i Walther 1250 Dominator Jasna i ciemna strona mocy Miłosław Majstruk Na targach IWA w 2006 roku odbyła się oficjalna premiera Umarexa 850 AirMagnum. Rok później, ku mojemu zdumieniu, na tym samym miejscu zobaczyłem... Dominatora. Umarexa Dominatora. Tak oto powstała rodzina – 850 AirMagnum na CO2, i 1250 Dominator na sprężone powietrze. Ta sama konstrukcja, dwie wiatrówki. Różnica pomiędzy AirMagnum a Dominatorem to tylko sposób napędzania śrutu. AirMagnym używa dużego naboju CO2, zawierającego 88 g dwutlenku węgla. Dominator ma potężny, 300 barowy zbiornik powietrza. Poza tym konstrukcja jest identyczna. Wiatrówka ta jest metalową konstrukcją z plastikowym łożem, zasilaną z 8-strzałowego magazynka. Jest to chyba pierwsza wiatrówka fabrycznie porządnie nasmarowana. Osada jest wykonana z masywnego plastiku z fakturą w miejscach, gdzie leży dłoń. Zapewnia to pewność chwytu, a wykonana z twardej gumy stopka dobrze trzyma się ramienia. Kolba jest uniwersalna (ambi), dla strzelców lewo- i praworęcznych. Osada i chwyt są wyprofilowane jak do broni myśliwskiej – najwygodniej strzela się z pozycji stojącej, z tułowiem lekko pochylonym do przodu i łokciem wysuniętym w bok. Wysokość baki (i przyrządów celowniczych) jest tak dobrana, że strzela się równie wygodnie z użyciem muszki i szczerbinki jak i celownika optycznego. Wiatrówkę przeładowuje się jak klasycznego repetiera – do góry, do tyłu, do przodu, w dół. Całość chodzi płynnie, bez oporów czy zgrzytów, z miłym dla ucha szczękiem broni. Dźwignia przeładowania ma główkę z wytoczonymi rowkami, które ułatwiają manipulowanie nią śliskimi rękoma. Jest też możliwość zrzucenia napiętej sprężyny bijnika. Po odciągnięciu dźwigni wystarczy odbezpieczyć karabinek i kierując w bezpieczną stronę, nacisnąć spust. Dźwignia przeładowania spada razem ze sprężyną bez oddania strzału. Lufa jest gruba (15 mm średnicy), gwintowana. Niestety nie ma korony, a wylot przewodu lufy obrobiony jest w stopniu minimalnym. Nie ma także gwintu pod tłumik. Na lufie zamocowana jest muszka i szczerbinka, z wbudowanymi światłowodami. Ułatwić ma to celowanie – czerwoną kropkę (muszka) należy umieścić między dwoma zielonymi (szczerbinka). Muszka jest osłonięta, szczerbinka niestety nie. 15 mm długości rurki światłowodów zostało osadzone tylko na końcach, dość łatwo je uszkodzić. Szczerbinka jest regulowana przód-tył, a jej podstawa ma z lewej strony skalę, która ułatwia ustawienie na przestrze- lanych dystansach. Muszka i szczerbinka są przykręcone do lufy jedną śrubką, co zdecydowanie ułatwia demontaż. Jest to niezbędne przy strzelaniu z celownikiem optycznym – przyrządy celownicze wchodzą w światło celownika i da- 140 zł za srebrne wykończenie... i napis Hammerli ją ciekawe efekty świetlne w celowniku... Na korpusie wyfrezowana jest szyna pod celownik optyczny. Jest to klasyczna w wiatrówkach szyna 11 mm, o dziwo bardzo długa – 15,5 cm. Montaż celownika optycznego odbywa się więc bezproblemowo. Magazynek wkładany jest z lewej strony wiatrówki. Po prawej stronie znajduje się dźwignia przeładowania oraz pod nią – blokada magazynka. Aby wyjąć magazynek, należy odciągnąć dźwignię przeładowania oraz przesunąć do siebie przełącznik, znajdujący się poniżej, który przesuwa oś magazynka. Całość chodzi bez zacięć i wymaga minimalnej siły – bez problemu dźwignie obsługuje się kciukiem. Co ciekawe, magazynek po włożeniu nie musi być ustawiony w osi komora-lufa. W przypadku gdy komora nie znajdzie się naprzeciwko wejścia lufy, wystarczy odciągnąć dźwignię przeładowania, a mechanizm ustawi nam magazynek w osi. Jeśli jednak o tym zapomnimy, kształt magazynka spowoduje, że dopychając dźwignię przeładowania magazynek obróci się pod naciskiem popychacza. Ładowanie śrutu jest bezproblemowe i szybkie dzięki sporym wymiarom magazynka. Pewną wadą jest cienki popychacz, który wprowadza śrut do lufy. W przypadku Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 25 Umarex 1250 Dominator zaklinowania magazynka rozwiązania siłowe nie wchodzą w rachubę. Dodać jednak muszę, że nie zdarzył się przypadek zacięcia, choć może się zdarzyć „nabicie” śrutu na popychacz. Odciągnięcie dźwigni do samego tyłu powoduje nie tylko obrócenie magazynka, ale także wypchnięcie bezpiecznika. Wymaga to naciśnięcia bezpiecznika przed każdym strzałem. Automatyczny bezpiecznik ogranicza nam szybkostrzelność, wiatrówkę można przeładować błyskawicznie... ale potem trzeba wcisnąć bezpiecznik. Zgodnie z oczekiwaniem skupienie pomiędzy AirMagnum a Dominatorem nie różni się. Świadczy to o tym, że to lufa odpowiada za takie a nie inne wyniki na tarczy. Celność jest na poziomie poniżej przeciętnej jak dla wiatrówki PCP, choć dla karabinka CO2 można ja określić jako dobrą. Na 50 m Airmagnum osiąga skupienie 40-60 mm, na 25 m – 15-25 mm (JSB Exact). W trakcie testów widać wyraźnie, że lufa „lubi” śruty nadkalibrowe (4.52 JSB Exact i H&N FTT, najlepszy wynik osiągnięto na śrucie 4.53 mm JSB Exact) oraz śruty ciężkie (JSB Exact Heavy i H&N Barracuda). Przy energii wylotowej na poziomie 12-14J strzelanie śrutem ciężkim nie ma większego sensu przez wzgląd na duży opad, chyba że lubimy demolować puszki. Umarex 850 AirMagnum zasilany jest z jednorazowego naboju CO2 88 g. Nabój znajduje się z przodu, osłonięty AirMagnum otrzymujemy w eleganckim pudełku wykonanym ze styropianu. Wiatrówka nawet z celownikiem może być w nim przenoszona bez obaw o ew. uszkodzenia. Dominatora już dostajemy w plastikowej walizce. osadą. Dostęp do niego jest łatwy – wystarczy nacisnąć pod spodem przycisk z plastiku i przesunąć kawałek osady do przodu. Kartusz wkręca się bez problemu. W trakcie strzelania zauważyliśmy przedmuchy gazu – przy magazynku i przy spuście. Można założyć, że gdyby nie te straty możliwe byłoby przybliżenie się choć trochę do deklarowanych przez producenta (nie dystrybutora!) 400 strzałów. Na śrucie JSB Exact o masie 0.547 g uzyskaliśmy prędkości: – w pierwszych 70 strzałach: 210-200 m/s (ok. 12J) – kolejne 70: 200-190 m/s (ok. 11J) – kolejne 30: 190-180 m/s (ok. 10J) W praktyce oznacza to, że z jednego naboju CO2 mamy ok. 120 stabilnych strzałów na 50 m, ok. 180 na 25 m., ok. 220 na 10 m. Stabilnych oznacza, że nie jest zauważalne przesunięcie w dół punktu trafienia na skutek spadku prędkości wylotowej. Nadmienić również trzeba, że zastosowanie CO2 niesie ze sobą poważne wady. Najważniejsza to wrażliwość na temperaturę. Inna wydajność będzie w zimie przy temperaturach w okolicach 0 st. C (poniżej może się okazać, że strzelanie jest niemożliwe), inna w lecie przy + 30 st. C. Do tego szybkie strzelanie powoduje schłodzenie się zaworu i dalszy spadek prędkości wylotowych. A to ma już spore znaczenie dla zmiany punktu trafienia. Liczyć się trzeba z tym, że przy strzelaniu na dalsze dystanse konieczna będzie częsta korekta ustawień przyrządów celowniczych. Prawa strona “zamka” Dlatego wśród profesjonalistów skończyła się epoka CO2, na rynku króluje PCP. Tak też i Umarex uczynił, przerabiając AirMagnum z CO2 na sprężone powietrze. 300 barowy zbiornik, znany ze starego, wyczynowego Walthera Dominatora, zapewnić ma ogromną liczbę strzałów. Dystrybutor zapewnia nas o dużej stabilności prędkości wylotowych i 220 strzałach z jednego tankowania. Testy na chrono (Shooting Chrony Beta Master) są jak zwykle bezlitosne. Największe zaskoczenie pojawia się po wkręceniu kartusza. Pierwsze 15 strzałów ma taki rozrzut prędkości, że trudno uwierzyć że jest to PCP. Dla pełnego zbiornika są to wartości od 216 do 232 m/s (dla śrutu JSB Exact). Rozrzut 16 m/s przekracza wszelkie granice. Dla przeciętnego PCP granicą dopuszczalną jest 4 m/s, te najlepsze – mieszczą się w 1 m/s różnicy między największą a najmniejszą prędkością wylotową. Dalej też nie jest lepiej – przeciętny rozrzut prędkości dla 240 strzałów wynosił 5 m/s. Niewiele było serii 10 strzałów, które miały rozrzut poniżej 4 m/s. Okazuje się że Dominator ma regulator, tylko on... nie działa! Prędkości wylotowe średnio wynosiły 225-230 m/s (1415J). Jak na 16J karabinek to w normie, choć tej trochę niższej. Ilość strzałów z jednego napełnienia kartusza rozczarowuje. Pierwsze 60 strzałów należy odrzucić (czyli Magazynek na 8 śrutów. Plastikowy, na krawędzi ma założony o-ring, zapobiegający wypadaniu śrutu. Oś magazynka razem z zębami, które umożliwiają jego obracanie jest wykonany z metalu, co zwiększa żywotność magazynka. Manometr w kartuszu, całkiem precyzyjny i dokładny. Ciśnienie robocze to aż 300 bar! Gniazdo kartusza w Dominatorze. Gniazdo magazynka. Oś magazynka (poniżej) oraz cienki popychacz (powyżej). Pod rączką przeładowania znajduje się przełącznik w położeniu przednim, który przesuwa oś magazynka – aby go wyjąć, należy ją przesunąć do tyłu. Zbiornik na sprężone powietrze. Widać potężne proporcje... Dumny napis - Dominator! zbiornik należy napełniać do ok. 260 bar). Stabilnych (w miarę) strzałów jest tylko 140, do jakichś 180 bar. Potem następuje szybki spadek prędkości wylotowej. Deklarowane 220 strzałów owszem, można przyjąć, o ile strzelamy na 10 m. Ale nie takie jest raczej przeznaczenie tej wiatrówki. Umarex stworzył bardzo przemyślaną, logiczną i solidną konstrukcję. Strzelanie z tej wiatrówki to dobra zabawa, w eksploatacji jest przyjemna i bezproblemowa. Mechanizmy pracują bardzo kulturalnie, bez zgrzytów czy oporów. Argumentem, który przemawia na niekorzyść jest cena. Umarex 850 AirMagnum kosztuje 950 zł. To sporo. Karabinek ten, pomimo zalet, nadal pozostaje w klasie puszkobijców, a w tej ceni można już kupić niezłą wiatrówkę sprężynową. Oczywiście, teoretycznie celność jest wystarczająca, by potraktować AirMagnum jako karabinek dla początkujących z ambicjami. Jednak, pojawiające się gdzieniegdzie określenia „PCP dla ubogich”, są dużą przesadą. Tym bardziej, że niewielka liczba strzałów na dystansie 50 m. czyni z niego wiatrówkę drogą w eksploatacji. 19 zł za kartusz CO2 daje nam 16 groszy za strzał (plus 4 gr za dobry śrut). AirMagnum jest dostępny w wielu wersjach. Target Set zawiera w komplecie pseudo -tłumik, celownik optyczny Walther 6x42 i przejściówkę na 2 naboje CO2 12g (mało opłacalna zmiana). Cena 1400 zł jest jednak już stanowczo za wysoka – za 450 zł można kupić lepszy celownik z montażem (np. Delta Optical Classic 3-9x40 za 350 zł i montaż SportsMatch E59 za 65 zł). W takiej samej cenie jest taktyczna wersja (XT), która zamiast przejściówki na CO2 12g ma w komplecie dwójnóg. Ten zestaw jest już trochę lepszy, choć nadal za drogi. No i najnowsza wersja – Hammerli 850 AirMagnum ZG30. Pomimo wspaniałej nazwy i mądrych oznaczeń, jest to standardowy AirMagnum, tylko że części stalowe są srebrne (ale nie niklowane!). Za nazwę zapłacić trzeba jednak 140 zł (cena to 1090 zł). Ja rozumiem, że Umarex kupił Hammerliego i chce jak najszybciej na tym zarobić, ale to nie jest zabawne... Z kolei wykupienie przez Umarexa Walthera spowodowało ruch, który może i z marketingowego punktu widzenia ma sens. Wykorzystanie marki Walther i nazwy sztandarowego karabinka stworzyło domyślny wizerunek porządnej i taniej wiatrówki PCP. Wykonanie zaś jest bardzo, ale to bardzo rozczarowujące. 1890 zł za taki karabinek – to są koszmarne pieniądze. W tej cenie można zakupić już uczciwą wiatrówkę PCP, a nie robionego na szybko składa- Nie jest jednak wykonana z nowej formy. Otwór na kartusz jest wykrojony, widać ślad po cięciu. Mało estetyczne... REKLAMA w BROWNING VECTIS 026 10 strzałów na 25 m, 4.53 mm JSB Exact, skupienie 15-25 mm z lufa klasycznie łamana z kaliber 4,5 mm (.177) lub 5,5 mm (.22) z prędkość początkowa: 260 m/s z energia początkowa: poniżej 17 Jouli z waga: 3,15 kg z długość: 1111 mm z regulowane przyrządy celownicze, 11 mm szyna pod lunetę z przyrządy celownicze z systemem światowodów Tru Glo (opcja) z lufa: gwintowana długość 470 mm z łoże: bukowe, z teksturowaniem cena bez lunety 959 ZŁ w BROWNING VECTIS 032 z lufa klasycznie łamana z kaliber 4,5 mm (.177) lub 5,5 mm (.22) z prędkość początkowa: 270 m/s z energia początkowa: poniżej 17 Jouli z waga: 3,4 kg z dwustopniowy, regulowany spust z długość: 1140 mm z regulowane przyrządy celownicze, 11 mm szyna pod lunetę 10 strzałów na 50 m, 4.53 mm JSB Exact, skupienie 40-60 mm ka. Prezentowanie Dominatora jako wiatrówki dla początkujących w HFT to kolejny żart, tylko jak wszystkie ostatnie ruchy Umarexa, taki mało śmieszny. W ten sposób z bardzo dobrej wiatrówki AirMagnum firma Umarex stworzyła przeciwieństwo – fatalną wiatrówkę Dominator. O ile Umarex 850 AirMagnum jest karabinkiem, który można polecić każdemu z czystym sumieniem, to Walther 1250 Dominator jest wiatrówką, którą należy każdemu z czystym sumieniem odradzić. Oto jasna i ciemna strona tej samej konstrukcji... Redakcja pragnie podziękować firmie Kolter (bron. pl) za udostępnienie karabinka do testów, firmie Delta Optical za użyczenie celownika, firmie Roto-Service za udostępnienie warsztatu jako prowizorycznej strzelnicy 25 m Plusy: – prosta i logiczna konstrukcja – kultura pracy mechanizmów – łatwość obsługi – szybkostrzelność Minusy: – przeciętna celność – mała stabilność prędkości wylotowej – wysoka cena Autor: Miłosław Majstruk Autor zdjęć: Karol Kiełbasiński z przyrządy celownicze z systemem światowodów Tru Glo (opcja) z lufa: gwintowana długość 470 mm z dostępna również wersja compact z tłumikiem i lufą 300 mm (cena 1369 zł) z łoże: bukowe z teksturowaniem z bezpiecznik: automatyczny cena bez lunety 1199 ZŁ w THEOBEN EVOLUTION BUK z z z z z z z system sprężyny gazowej H.E. Gas Ram klasycznie łamana lufa kaliber 4,5 mm (.177) energia początkowa poniżej 17 Jouli z dociążnik lufy lub tłumik (opcja) waga: 3,4 kg / długość: 1040 mm z łoże: buk (symetryczne) dla osób prawodwustopniowy, regulowany spust i leworęcznych lufa: gwintowana – 12 bruzd, czokowana (mikrozwężenie przy wylocie), długość 266 mm z bezpiecznik: automatyczny cena bez lunety 2299 ZŁ w THEOBEN EVOLUTION THUMBHOLE z z z z z z system sprężyny gazowej H.E. Gas Ram klasycznie łamana lufa kaliber 4,5 mm (.177) energia początkowa poniżej 17 Jouli waga: 3,7 kg / długość: 1000 mm lufa: gwintowana – 12 bruzd, czokowana (mikrozwężenie przy wylocie), długość 266 mm z tłumik Evo z dwustopniowy, regulowany spust z łoże: orzechowe z otworem na kciuk Thumbhole z bezpiecznik: automatyczny cena bez lunety 3290 ZŁ w THEOBEN SLR98 z system sprężyny gazowej H.E. Gas Ram z dolny naciąg z kaliber 4,5 mm (.177) z energia początkowa poniżej 17 Jouli z magazynek: 7 strzałowy z waga: 3,5 kg / długość: 990 mm z dwustopniowy, regulowany spust z lufa: gwintowana – 12 bruzd, czokowana (mikrozwężenie przy wylocie), długość 235 mm z zintegrowany tłumik (komora rozprężania w dźwigni naciągu) z łoże: orzech (dla strzelców praworęcznych) z bezpiecznik: automatyczny cena bez lunety 4290 ZŁ Esy-floresy, fantasmagorie Szczyt fetyszyzmu – zabił człowiek, ukarać narzędzie! Miłosław Majstruk 40-letni Robert D. z Pieszyc na Dolnym Śląsku zamierzał na stałe wyjechać do Kanady. Jak wczoraj ujawniono, w niedzielę rano na lotnisku Vancouver policja obezwładniła go elektrycznym paralizatorem. Polak zmarł. – Uznaliśmy, że jest zbyt pobudzony – stwierdził rzecznik żandarmerii. – Rzucał krzesłami, przewrócił wózek z bagażem i strącił na ziemię komputer. – Wiedziałam, że ktoś niemówiący po angielsku i zachowujący się w ten sposób będzie mieć kłopoty – mówi Sima Ashrafina, świadek akcji policji. – Może był pijany, a może pod wpływem leków. Ashrafina zarejestrowała interwencję na swojej komórce. Według niej, wbrew temu co twierdzi policja, Polaka otoczyło nie trzech a pięciu funkcjonariuszy. (14.11.2007, Gazeta Wyborcza) Tragedia, która rozegrała się na lotnisku w Vancouver przez kilka dni przyciągała uwagę mediów, a poprzez to - odbiorców. Jak zwykle zostaliśmy dokładnie poinformowani o wszelkich możliwych aspektach sprawy. Jeden aspekt wzbudził moje szczególne zainteresowanie. W Kanadzie w ciągu 5 lat zginęło na skutek użycia Tasera już 17 osób. Media z lubością podkreślają gigantyczne napięcie 50 tysięcy Volt, jakim paraliżuje to urządzenie (zabrakło już informacji, że to tylko 2 miliampery natężenia). Piszą o jakichś wystrzeliwanych z Tasera harpunach (dobrze, że nie kotwicach). Mój Boże, na jakie śmiertelne niebezpieczeństwo się naraziłem, dając się podpiąć do tego diabelskiego urządzenia! Jakim cudem jeszcze żyję? Obiektywność i rzetelność mediów to opowieść sama w sobie. Pokusiłem się więc, by obejrzeć nagrania z lotniska. Są łatwe do znalezienia na serwisie youtube. com. Ba, do tego rzuciłem parę słów w google. com, i wiedza na temat użycia Tasera przestała być tajemna. Ocenę tego co się wydarzyło na lotnisku w Vancouver, pozwolę sobie pominąć. Materiałów w sieci jest pod dostatkiem, każdy może po nie sięgnąć i samodzielnie wyrobić sobie zdanie na ten temat. Uderza mnie w całej sprawie tylko jeden aspekt, czysto techniczny. Policjanci z Kandyjskiej Konnej „poszli na łatwiznę”. Nie opuszcza mnie wrażenie, że w ich zachowaniu jest coś znajomego. Taka... rutyna. Rutyna granicząca z bezmyślnością. Taser jest bardzo fajną zabawką – świetnie usprawnia zatrzymanie podejrzanego. Znacznie poprawia warunki rozmów... usprawnia negocjacje... i nie jest tak ostateczny jak broń palna. Nie wymaga wysiłku czy umiejętności jak pałka... Jest po prostu za dobry. Za łatwy. Za prosty. Przez to prościej jest od razu każdego potencjalnie niebezpiecznego osobnika powalić niż nie daj Boże szukać innego rozwiązanie problemu. Dalej droga jest prosta – Taser staje się narzędziem idealnym, lekiem na całe zło. Tylko gdzieś po drodze zatraca się sens i logikę. Pojawia się rutyna, która drwi z wszelkich ograniczeń. Rutyna, która zabija. Moim zdaniem Kanadyjczycy ten etap osiągnęli. Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 30 59 ZŁ 279 ZŁ 339 ZŁ 149 ZŁ w SIMMONS WILDERNESS 12 x 50 w LORNETKA WEAVER GRAND SLAM 7X42 NR. ART. 2141250 NR. ART. 2849627 z powiększenie 12x z waga: 859 g z wypełniona suchym azotem z w komplecie pasek oraz futerał z obudowa z twardej, bryzgoszczelnej gumy 419 ZŁ z powiększenie: 7x z waga: 879 g z wypełniona suchym azotem z skórzany pokrowiec i pasek w komplecie z znakomita rozdzielczość i głębia ostrości 1249 ZŁ w KABURY I POKROWCE Popatrzmy więc na samą procedurę użycia Tasera. Każdy policjant zanim otrzyma Taser na wyposażenie, przechodzi przeszkolenie, w ramach którego także jest podłączany do paralizatora. Producent zapewnia o nieszkodliwości tego urządzenia, o ile przestrzega się kilku prostych zasad bezpieczeństwa. Ba, na tyle Taser jest pewien swojego paralizatora, że bez jednego pytania o stan zdrowia podłącza do niego każdego chętnego. „Kanadyjska Konna” wbrew zasadom bezpieczeństwa użyła wobec podejrzanego dwóch Taserów na raz. Wbrew zasadom – po użyciu Tasera nie dali mu możliwości swobodnego oddychania. Zawinił człowiek, zabił człowiek. Polska policja na razie nie wycofa 80 paralizatorów Taser X-26 – dowiedział się RMF FM. Miesiąc temu tego samego typu urządzenie zostało użyte przez funkcjonariuszy na lotnisku w Kanadzie wobec 40letniego Polaka. Mężczyzna wkrótce potem zmarł. skórzane kabury do wszystkich modeli pistoletów pneumatycznych 49 ZŁ x Pokrowiec-1 39 ZŁ x Pokrowiec-2 59 ZŁ x Pokrowiec-3 129 ZŁ ;PCBD[OBT[FQSPEVLUZXBLDKJXOPXFK UFMFXJ[KJJOUFSOFUPXFKQPEBESFTFNXXXLPMUFSUW SKLEPY FIRMOWE PORTALU BROŃ.PL: Częstochowa: Kolter - ul. Kopernika 2, tel. (034) 310 60 96 bez pierwszej wpłaty Warszawa: ul. Puławska 99, tel (022) 353 86 54 Warszawa-Janki: Al. Krakowska 22a (vis-à-vis Ikea), tel. (022) 7156998 KONCESJONOWANE SKLEPY PATRONACKIE: Na skutek rażącego naruszenia zasad bezpieczeństwa zginął w Kanadzie człowiek. A dziennikarz RMF już wie, że na razie policja w Polsce nie wycofa Taserów. A dlaczego niby ma wycofywać? Andy Buxton poinformował, że od kilku lat Amnesty International bada używanie taserów przez policję, domagając się od policji stosowania, zgodnie z konwencjami praw człowieka ONZ, minimalnej przemocy. Zdaniem Amnesty International, RCMP na lotnisku w Vancouver pogwałciła te międzynarodowe prawa BEŁCHATÓW: Sylma – tel. 604 666755; BIAŁYSTOK: Jager – tel. (085) 7420430; Con – tel. (085) 7451839; BYDGOSZCZ: Wojski – tel. (052) 3610237; BYTOM: Jard-B – tel. (032) 7874643; CHODZIEŻ: Hubertus – tel. (067) 2820922; CIECHANÓW: Radex – tel. (023) 6724830; CHOJNICE: Diana – tel. (052) 3972009; CZECHOWICEDZIEDZICE: Sklep myśliwski – tel. (032) 2154344; KATOWICE: Pentagon – tel. (032) 2539391; ELBLĄG: Salon Broni – tel. (055) 6423940; EŁK: Hubert – tel. (087) 6210853; GDAŃSK: Czapla – tel. (058) 3470240; GNIEZNO: Arsenał – tel. (061) 4244243; GRODZISK MAZOWIECKI: Trophy – tel. (022) 7556906; JASŁO: Sklep myśliwski – tel. (013) 4458339; KIELCE: Absolutus – tel. (041) 3617021; KRAKÓW: Łowca – tel. (012) 2909162; LUBLIN: J5 – tel. (081) 5343770; ŁÓDŹ: Alert – tel. (042) 6767262; Handel bronią – tel. (042) 6740742; Jenot – tel. (042) 6309353; Onyx – tel. (042) 6796087; NOWY SĄCZ: Żbik – tel. (018) 4418471; OLSZTYN: Żbik – tel. (089) 5274626; Janczewski – tel. (089) 5270521; OSTRÓW WLKP.: Handel Bronią – tel. (062) 5910107; PIOTRKÓW TRYB.: Puchacz – tel. (044) 6472550; PŁOCK: Pocisk – tel. (024) 2647808; POZNAŃ: Gold Elektronik – tel. (061) 8334413; Hubertus – tel. (061) 8523885; Szymkowiak – tel. (061) 8537236; Magnum – tel. (061) 8487896; Gold Weco – tel. (061) 8519142; RADOM: Lemac – tel. (048) 3621833; Salon Broni Sedyko – tel. (048) 3817541; RUDA ŚLĄSKA: Łowca – tel. (032) 3421630; RZESZÓW: Avant – tel. (017) 8532504; SIERADZ: Hubertus – tel. (043) 8225607; SKARŻYSKO-KAMIENNA: Top Gun – tel. (041) 2511748; SOCHACZEW: Pryzmatix, tel. (046) 862 96 61; STALOWA WOLA: El-colt – tel. (015) 6421526; STAROGARD GDAŃSKI: Bona – tel. (058) 5622440; SUWAŁKI: Myśliwy – tel. (087) 5663337; SZCZECIN: Safari – tel. (091) 4846156; TARNÓW: Diana – tel. (014) 6300317; TCZEW: Odyniec – tel. (058) 5312834; TORUŃ: Auto Trezor – tel. (056) 6210240; WARSZAWA: broń. pl, ul. Puławska 99, tel (022) 353 86 54, broń.pl, Janki: Al. Krakowska 22a (vis-à-vis Ikea), tel. (022) 7156998; Kapiszon – tel. (022) 6758230; Pesko – tel. (022) 6123800; WĄGROWIEC: Arsenał – tel. (067) 2620242; WROCŁAW: Secpol – tel. (071) 3419249; ZABRZE: Łowca – tel. (032) 2733574; ZIELONA GÓRA: Strzelec – tel. (068) 3257599. Firma KOLTER zastrzega sobie prawo do dokonania zmian w prezentowanej ofercie. Niniejsza reklama nie stanowi oferty w rozumieniu Kodeksu Cywilnego. zwierzę. Ma dziwną i niezrozumiałą tendencję do nadawanie wszystkiemu cech ludzkich. Stąd mamy dziwolągi jak „rozszalały żywioł” (tak jakby powódź mogła zwariować), „bezlitosny drapieżnik” (jakby rekin miał sumienie), „bezduszna maszyna” (bo przecież maszyny powinny mieć dusze). Nic dziwnego więc, że ludzie, którzy wyrośli na personifikowaniu wszystkiego wokół, wbrew logice i budowie świata, jako zło upatrują przedmioty. Znamy to choćby ze stwierdzeń, że broń jest zła, bo powoduje morderstwa, bo została stworzona do zabijania i tylko do zabijania służy. Teraz mamy w mediach przekazywany ze śmiertelną powagą obraz złych Taserów, których używania należy natychmiast zabronić. I nikt nie widzi absurdu w karaniu przedmiotów za błędy użytkowników. A ja, wbrew mediom, wiem, że wolę zostać obezwładniony Taserem. Wolę to niż gaz paraliżujący, który wypali mi oczy i płuca, wolę Taser niż kilka ciosów w głowę twardą pałką czy stalowym „batonem”. Tylko, że ja znam te środki przymusu i wiem – w odróżnieniu od tych, którym się wydaje. człowieka. Dlatego organizacja ta po raz kolejny domaga się zawieszenia używania taserów. I domaga się zmian na całym świecie, które chce osiągnąć przy pomocy ludzi, ich aktywności, listów, wieców, spotkań. W jaki sposób można obezwładnić agresywnego człowieka stosując minimalną przemoc? Jaka przemoc będzie minimalna i zgodna z międzynarodowymi prawami człowieka? Cóż, podejrzenia co do poziomu intelektualnego „humanistów” to temat-rzeka. Ma rację Amnesty International, Kandyjska Konna pogwałciła prawa człowieka. Ale dlaczego domaga się zawieszenia używania Taserów? Dlaczego w USA wydano Tasery praktycznie wszystkim policjantom z patroli? Dlatego, że dzięki temu na łeb na szyję spadła liczba użycia broni palnej, tak charakterystyczna dla amerykańskiej policji. Zamiast strzelać do naćpanego gościa z siekierą w ręku zaczęto używać Tasera. Ale przepisy policji amerykańskiej nakazują, by w trakcie użycia Tasera drugi policjant ubezpieczał z ręką na kaburze lub wręcz z bronią w ręku. Bo Taser nie jest bronią i jeśli coś pójdzie nie tak (np. zatrzymywany „urwie” się z druta), to zawsze ma możliwość obrony kolegi – metodami ostatecznymi. Te 80 Taserów na wyposażeniu polskiej policji to kropla w morzu naszych potrzeb, a cena jest zabójcza: 6 tysięcy za paralizator, 100 zł za kartidge. Jest to bardzo skuteczne urządzenie. Szkoda, że tak mało jest go na wyposażeniu. Niestety, z tego co słyszałem, zasady użycia Tasera są takie same jak dla broni palnej, co jest po prostu chore. A teraz już wymaga się, by Tasery wycofywać, bo ktoś na drugim końcu świata użył go wbrew zaleceniom i na skutek tego zginął człowiek. No to ja już nie wiem: kto jest winien? Człowiek czy urządzenie? Człowiek to takie dziwne i inteligentnie bezrozumne W raporcie Komisji Skarg Publicznych opublikowanym w Ottawie napisano, że kanadyjska policja ma natychmiast ograniczyć używanie paralizatorów. Sprawa trafiła do Komisji po śmierci na lotnisku w Vancouver 40-letniego Polaka – Roberta Dziekańskiego, który zmarł po interwencji policji. Raport, który został zamówiony przez ministra bezpieczeństwa publicznego Stockwella Daya, zawiera 10 zaleceń „do niezwłocznego wprowadzenia”. Policja ma przede wszystkim ograniczyć użycie broni na impulsy elektryczne, a broń ta ma być odtąd traktowana jako broń uderzeniowa – obecnie paralizator jest traktowany jako zwykły „środek bezpośredni”, podobnie jak miotacz gazu pieprzowego, który można również zastosować, gdy osobnik stawia „opór” władzy. Taka kwalifikacja paralizatora powoduje, że broń ta „jest stosowana częściej niż jest to konieczne” – stwierdziła komisja w raporcie. Zmiany w zasadach używania paralizatora polegają na tym, że będzie można go używać jedynie w przypadku, gdy ktoś zachowuje się agresywnie czy wojowniczo, a jego zachowanie zagraża życiu lub zdrowiu policjanta. Komisja podkreśliła, że paralizator może być używany tylko „w szczególnych przypadkach”. Ta informacja w niczym mnie nie zdziwiła – takie wnioski wysnuć może każdy przeciętnie inteligentny człowiek, o ile pokusi się, by trochę pomyśleć. Tylko że ten raport już nie trafił na pierwsze strony gazet, a i Amnesty International również zapomniała go przeczytać. autor: Miłosław Majstruk zdjęcia: Oleg Volk (http://www. a-human-right. com/), Marcin „Parol” Pałucha Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 32 Dawid i Goliat Radosław Cholewiński Biblijną przypowieść o Dawidzie, który pokonał Goliata, strzelając kamieniem z procy, znają chyba wszyscy. W szranki staje dziś prawdziwy Goliat świata latarek – kultowy sprzęt sprzed kilku lat, jeszcze nie tak dawno obiekt westchnień wielu latarkomaniaków – Elektrolumens Blaster Junior, Amerykanin w każdym calu. Dawidem będzie tym razem nie Izraelita a mały Chińczyk – Fenix P1D CE. Czy breloczek na nowoczesnej diodzie Cree pobije amerykańskiego pancernika? Goliat Solidny kawał rury aluminiowej, rowkowanej na całej długości i pokrytej czarną powłoką, robi wrażenie. Tubus średnicy typowej dla dużych modeli Maglite pomieściłby baterię R20 – lecz Junior jest zasilany trzema typowymi ogniwami AA. Dioda Luxeon III zamontowana została w głowicy z soczewką skupiającą. Customowa w gruncie rzeczy i produkowana w niewielkich ilościach konstrukcja sprzedawała się przed kilku laty świetnie, teraz już jednak Elektrolumens nie ma jej w ofercie. Latarkę wyposażono w wyłącznik na grzbiecie. Możliwości jego i elektroniki sprowadzają się do prostego włącz-wyłącz, co dzisiaj prezentuje się nader skromnie w porównaniu z latarkami potrafiącymi wykrzesać z siebie nawet kilka trybów świecenia, włączając w to światło stroboskopowe czy wielostopniową regulację mocy. Do zalet należy zaliczyć obrotową głowicę, która pozwala regulować snop padającego światła oraz niezwykle stabilną pozycję stojącą Różnica wielkości między Blasterem a Fenixem jest wyraźna dzięki szerokiej i całkowicie płaskiej nakrętce komory baterii, którą – tu minus – makabrycznie Jest chociażby potwornie ciężka. Również zastosowanie zaciężko się odkręca i zakręca... Latarka ma jednak dla przesilania trzema ogniwami nie ułatwia jej obsługi. Baterie ciętnego, współczesnego użytkownika masę innych wad. lub akumulatory wkłada się do specjalnego pudełka adaptera – mimo teoretycznie poprawnych oznaczeń, wcale nie Fenix – tu nie ma co rozbierać – głowica z diodą, soczewką i jest to sprawa oczywista i użytkownik nieuważny może poelektroniką to jeden podzespół, płaci się w zasadzie za ten my lić biegunowości. No i, niestety, nie każdy użytkownik element. posiada ładowarki umożliwiające „karmienie” nieparzystej ilości akumulatorów. Jedna cecha tej latarki jednak jest całkowicie niezaprzeczalna – jest to sprzęt praktycznie niezniszczalny. Co również w nim jest dość cenne, to wspomniana regulacja snopa światła i zastosowanie soczewki skupiającej. Dzięki tym rozwiązaniom, ta w sumie stara latarka, wcale specjalnie nie odstaje od współczesnych konstrukcji. Wiele z nich, szczególnie tańszych, ciągle zresztą przewyższa. Zrównoważona plama światła z dobrze zaznaczonym punktem środka i delikatnie, choć nieco nierównomiernie rozproszoną koroną może być ciągle wzoBroń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 33 rem dla wielu producentów. Niestety – niecentralnie umieszczona dioda powoduje powstawanie trójkątnego „ducha” w plamie korony. Z diody Luxeon III wyciągnąć udało się dobry wynik na poziomie 2500 luksów maksimum oraz bardzo przyzwoity czas pracy do 50% jasności, z czego ponad półtorej godziny jest to co najmniej 90% jasności maksymalnej. Wyniki pomiarów światła i czasu pracy dla Elektrolumensa przedstawiają się następująco: Dawid Eee, gdzie ja wsadziłem to „coś”? A, wiem – wisi przy kluczykach samochodowych. Już mam… Chińczycy model P1D produkowali od jakiegoś czasu na diodzie Luxeon III. Wraz z pojawieniem się diód Cree 7090XR-E, AKUMULATORY Energizer 2500(2300)mAh (3x1,5V) Strumień (lux) . . . . . . . . .2500 (50,00m/1 lux) Efektywność całkowita . . .3200 (32,00 porównawcza) Akumulatory zostały naładowane z wykorzystaniem jedynej słusznej ładowarki LaCrosse BC-RS900, znanej też jako IC Charger 8800. Efektywna pojemność jednej sztuki wyniosła ostatecznie 2300mAh. Soczewka skupiająca w Blasterze osłonięta jest szybką. Ocena max 5 gwaizdek Jakość wykonania Konstrukcja Funkcjonalność Parametry do latarki Fenixa upchnięto takową, uzyskując coś, co do niedawna możliwe nie było. Mały ognisty ptaszek z diodą Cree jest prawie dwukrotnie efektywniejszy od brata skonstruowanego na bazie diody Luxeon III. Latarka jest malutka – jako breloczek do kluczy sprawdza się naprawdę doskonale. Znakomicie wykończona – występuje w wersji czarnej bądź w kolorze naturalnym powłoki hard-anodized III typu. Zasilanie to baterie CR123. Jest to najlepsze dla niej źródło energii, gdyż regulator skonstruowano do pracy na napięciu 3.0V. Włożenie akumulatora 3.6V skutkuje dość zaskakującą utratą trybów regulacji jasności świecenia, przynajmniej do momentu częściowego rozładowania akumulatora. Latarka zasilana akumulatorem świeci na początku tylko na jednym – wysokim – poziomie. Cena Ocena ogólna Plusy: – niezawodna konstrukcja i wytrzymałość – regulowane światło – właściwości obronne Minusy: – nieporęczna – ciężka – kłopotliwa wymiana ogniw Podstawowe dane techniczne: Dioda: Luxeon III z soczewką skupiającą Rodzaj światła: punktowe, regulowane Długość: 170mm Średnica głowicy/korpusu: 46/40mm Masa: 406g Zasilanie: 3 x AA Niecentryczne położenie diody Blastera to winowajca powstawania „ducha” w plamie światła. Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 34 Konstrukcja tego maleństwa jest niezwykle prosta. Głowica z diodą, odbłyśnikiem i regulatorem stanowi jedną całość, uszczelnioną pojedynczym o-ringiem i odkręcaną w celu włożenia baterii do korpusu. Przekręcenie jej sprawuje również funkcję włącznika oraz zmieniacza trybów, których jest pięć – tryb normalny, turbo, econo, stroboskop i S. O. S. Latarka nie ma więc typowego wyłącznika – takowy przy tych wymiarach nie miał zresztą prawa bytu. Plusem tego rozwiązania jest tył latarki przystosowany do postawienia jej pionowo na stole. Nie przeszkadza w tym pokaźnych rozmiarów, obrotowy karabińczyk. Niestety – coś za coś. Sposób obsługi poprzez obrót głowicy jest, jakby to powiedzieć… nieco uciążliwy. Tryby przełącza się przekręcając głowicę lewo-prawo o około 120 stopni w odstępach czasu nie dłuższych niż sekunda. Wyłączenie latarki na czas dłuższy niż magiczne1,5 s automatycznie przywraca tryb „normal”. Bez względu jednak na konstrukcję, którą jedni uznają za triumf prostoty inni za skrajne skąpstwo ergonomiczne, latarka jest w stanie zadziwić parametrami. Wykonane pomiary i uzyskane wyniki jeszcze nie tak dawno wymagałyby „artylerii” zdecydowanie większego kalibru. Bateria Energizer Lithium CR123, 3V Strumień (lux) tryb normalny: 1400 (37,42m/1 lux) Strumień (lux) tryb turbo: 2700 (51,96m/1 lux) Strumień (lux) tryb econo: 370 (19,23m/1 lux) Plusy: – niewielkie rozmiary i masa – znakomite parametry Minusy: – kłopotliwe przełączanie trybów/włączanie/wyłączanie Podstawowe dane techniczne: Dioda: Cree 7090 XR-E Rodzaj światła: punktowe, 5 funkcji Długość: 72mm Średnica głowicy/korpusu: 22/20mm Masa: 54g z karabinkiem/46g bez karabinka Zasilanie: 1 x CR123 And the winner is… Dawid. Bez zaskoczenia, mimo słabszego światła w trybie normalnym rekompensuje sobie to z nawiązką trybem turbo i econo, bardzo dobrym czasem pracy, poręcznością, wygodą użytkowania. Rzadko zdarza się wbijać latarką gwoździe, a do celów czysto obronnych należałoby już raczej wybierać latarkę taką, jak Elektrolumens Stunner P4… autor: Radosław Cholewiński zdjęcia: autor Efektywność całkowita (normal): 4200 (42,00 porównawcza) Efektywność całkowita (turbo): 7850 (78,50 porównawcza) Efektywność całkowita (econo): 1040 (10,40 porównawcza) Czas pracy dla trybu turbo do 50% jasności wynosi w zależności od zastosowanego zasilania od 35 do 50 minut, natomiast w trybie econo latarka pracuje około 10 godzin. Precyzyjny pomiar wykonano w trybie normal i prezentuje się on następująco: Ocena max 5 gwaizdek Jakość wykonania Konstrukcja Funkcjonalność Parametry Cena Ocena ogólna REKLAMA Jak dobrze, że komuś się chce Szkolenie i zawody dla GRH w Toruniu Piotr „PeterK” Kuczyński Redaktorzy BieSa dość często spotykają się w warszawskim lokalu Mash. Jest to miejsce o rzadko spotykanym profilu – to nie tylko klub i restauracja, ale i galeria autentycznego sprzętu i wyposażenia wojskowego. Była więc okazja kilkakrotnie wymienić poglądy zarówno z właścicielem jak i bywalcami. Wtedy miałem okazję bliżej usłyszeć o działalności grup rekonstrukcyjnych. Okazało się, że moda na rekonstrukcje to nie tylko szable, broń czarnoprochowa, czaka i konie. Grupy odtwarzające jednostki zmagające się podczas ostatniej wojny światowej są niezwykle prężne. Jak prężne, mieliśmy okazję przekonać się w trakcie II Ogólnopolskich zawodów w wieloboju wojskowym grup rekonstrukcji historycznych. zer Division, Rosjan z Grupy Sowieckiej Pomerania 1945, Amerykanów z 82nd AD Paraglide, Polaków z 15 Pułku Ułanów Poznańskich PSZ i partyzantów z grupy Czata. Każdy z zespołów miał do wykonania 14 zadań rozsianych na dwunastokilometrowej trasie – od quizu historycznego obejmującego historię wojskowości, przez strzelanie z Mausera 98k, przejście przez pole minowe a nawet likwidację zasadzki. Wygrali Polacy z 15 PUP PSZ – ale bawili się świetnie wszyscy. Podziwialiśmy pieczołowitość, z jaką odtworzone były praktycznie wszystkie elementy uzbrojenia i wyposażenia. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że nawet fryzury są dopasowane do czasów Znudzony i zrelaksowany patrol amerykański – żywcem jak zimą '44 w Ardenach... i formacji. Zniszczona bezpowrotnie broń, przepraszam, W marcu bieżącego roku Stowarzyszenie Miłośników Artylerii i Militariów w Toruniu oraz Centrum Szkolenia Arty- „zdekowana” – to bolało. Miejmy nadzieję, że i w naszym lerii i Uzbrojenia, korzystając ze wsparcia Departamentu kraju będziemy mieli w końcu szanse na polską „SalutwafWychowania i Promocji Obronności MON, zorganizowało fe”. Po rozmowach z oficerami i podoficerami Centrum szkolenie grup rekonstrukcyjnych. Obejmowało ono między innymi terenoznawstwo, walkę wręcz, strzelanie oraz takty- doszliśmy z Redaktorem Naczelnym zgodnie do wniosku, kę zespołową. Niejako kontynuacją tego szkolenia były że w naszej armii wiele zmieniło się od czasów, które papaździernikowe zawody. Redakcja „Biesa” także została miętamy. I to chyba na lepsze. BieS pragnie gorąco podziękować Stowarzyszeniu Mizaproszona, z czego oczywiście skwapliwie skorzystała. W zawodach wzięło udział dziewięć zespołów z sześciu łośników Artylerii i Militariów w Toruniu oraz pracownikom grup rekonstrukcyjnych z całego kraju. Reprezentowane by- Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia za zaproszenie ły różne strony największego konfliktu ubiegłego wieku. Wi- i gościnę. autor: Piotr „PeterK” Kuczyński dzieliśmy i Niemców z Aufklarungsabteilungs 7 der 4 Panzdjęcia: autor Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 36 Niemcy trzymali się trochę z boku – mieli czego pilnować... ...a Amerykanie głównie pilnowali zegarków. Tjażełyje cisy Rozpoczęto odprawę... ...niektórzy słuchali z uwagą... ...inni zaś robili to co umieją najlepiej Rozdzielono zadania i Amerykanie zaczęli uczyć się geografii... Sołdaty po quizie historycznym biegną wprost na pole minowe... Po sforsowaniu pola minowego Amerykanów czekała zasadzka... A masz, niegrzeczny nieprzyjacielu! Ktoś zamawiał taxi? Naczelny dopadł Kałacha... ...biednemu reporterowi został tylko P-63 Pogwarki Pana Jana Pogwarki Pana Jana Jan Kraśko i Jan Aleksander Kraśko – A cio to? – To jest słońce. – A to? – To? To ptaszek... Pamiętam, jak pokazał mi drzewo. Zwykłe, zielone i duże. Było wtedy czymś innym, nieznanym, ogromnym. Było dziwne, ciche i nieruchome; zupełnie inne niż wszystko, co dotąd widziałem. Miało zielone listki, jakich nie miało nic innego. Były one bardzo duże, jak dwie moje dłonie! Cudowne zmieniały kolor; można je było miąć, rwać, jeść... I wtedy dowiedziałem się, że to niezdrowo jeść listki, nawet te brązowe... Pokazał mi muchę. Taką dużą, fajną, latającą. Brzęczała, kręciła się wokół mnie i chciała zjeść moją kaszkę. Chciałem jej trochę dać, przecież mogła być głodna, ale on powiedział, że tak nie można, że to nie wypada. Wtedy jeszcze nic nie rozumiałem, więc dałem muszce kaszki. Dla mnie i tak starczyło, ale powiedział, że muszka nie dałaby mi swojego jedzenia, więc obraziłem się na nią i więcej już nie dałem. Był bardzo mądry, skoro wiedział, że muszki nie dzielą się jedzeniem… – Dlaczego to się obraca? – Bo ma w środku sprężynkę, która nakręca cały mechanizm. – Dlaczego ten pan niesie strzelbę? Przecież tu nie ma jelonków. – To pan policjant. Ten pan pilnuje, żeby nikt nie zabrał ci kurteczki. Pamiętam, jak dostałem zegarek. Miał wskazówki, które się tak śmiesznie obracały. Powiedział, że wskazówki mówią, która jest godzina. Musiał być strasznie mądry, skoro potrafił się z nimi dogadać; ja też próbowałem, ale nic nie chciały mi powiedzieć. Potem kazał mi oglądać takie małe cyferki na zegarku i przekonałem się, że wcale nie jest trudno dowiedzieć się, która jest godzina. Poszliśmy kiedyś do miasta, tam, gdzie są takie szklane budynki, jak na filmach. Oglądaliśmy samochody, autobusy; przejechaliśmy się tramwajem! Później patrzyliśmy na ludzi i zgadywaliśmy, czym zajmują się na co dzień; najwięcej było tych od noszenia cegieł i śmieci... Wtedy dowiedziałem się też, że nie można pokazywać nikogo paluszkiem, bo ten ktoś może mi go odgryźć. Jeszcze nigdy nie widziałem nikogo bez paluszka, ale skoro tak mówił, to pewnie tak było… – Dlaczego nic mi nie wychodzi? – Bo źle zaznaczyłeś minus. – Skąd się biorą dzieci? – Dzieci? Hmm. Cóż, to dłuższa historia… Pamiętam, jak poszedłem do szkoły; to takie miejsce, gdzie przychodzą dzieci, żeby się czegoś nauczyć, tak przynajmniej powiedział. Robiłem tam wiele różnych, głupich rzeczy: malowałem słonia, zupełnie tak, jakbym nie wiedział, jak wygląda słoń! Uczyłem się liczyć, choć już umiałem, bo mnie nauczył. Rysowałem literki i kopałem piłkę z innymi chłopcami: byli prawie tak dobrzy jak ja! I dostałem od niego komputer! To taka skrzynka, a w niej duuużo, duuużo różnych rzeczy. Ale najfajniejsze było to, że z tym komputerem dostałem taki mały telewizor, w którym widziało się różne obrazki, na przykład ludka chodzącego z mieczem albo Snoopasa. To było bardzo fajne, jak prowadziłem tego ludka przez labirynt, a on sterował jego mieczem! Ale wygraliśmy tylko dlatego, że to ja chodziłem. No jasne, że tak! – Znasz wzór na funkcję fraktalną? – Daj spokój. Ja i fraktale? – No i co mam zrobić z Danką? – Zaczekaj, przetrzymaj ją. – Phi! Na piętnaste urodziny dał mi wiatrówkę. A potem umarł. Następnego dnia rano. Wiatrówkę miał zawsze, starego Łucznika, ale nie pamiętam, żeby kiedykolwiek strzelał. Wyjmował ją od czasem z szafy, rozwijał z nasączonych oliwą szmatek, czyścił ją i polerował. Pamiętam, że kiedyś rozebrał ją przy mnie na części. Odkręcił łoże, wyjął mechanizm, wymienił skórzany tłok. Powiedział, że ma ją nielegalnie, że musiałby załatwić pozwolenie, takie jak na broń palną, że nie chce zawracać tym sobie głowy. Ale że wiatrówka na pewno strzela, jest sprawna, tylko, że nie wolno strzelać z niej „na sucho”, bo mechanizm się niszczy. I że jak każdy karabin, ma duszę, że jeśli strzelec ją wyczuje, jeśli dusza polubi strzelca, stworzą duet nie do pobicia. Potem zawinął wiatrówkę w tłuste szmatki, włożył do pudełka i schował do szafy. Biegły lata, prawo się zmieniło i nie trzeba już było pozwoleń. Z piętnastolatka wyrosłem na dorosłego mężczyznę, skończyłem studia, założyłem rodzinę, przeprowadziłem się do własnego mieszkania. Któregoś dnia zupełnym przypadkiem odkryłem, że mieszkam niedaleko strzelnicy i wtedy przypomniałem sobie o Łuczniku. Nie, żebym o nim przez te wszystkie lata nie Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008 39 pamiętał, nie: od czasu do czasu, zwykle raz na kilka miesięcy, robiłem dokładnie to samo, co kiedyś ojciec: wyjmowałem wiatrówkę z szafy, czyściłem ją, lekko smarowałem, wkładałem do pudełka i chowałem. Którejś niedzieli pojechałem na strzelnicę. I pamiętam, jakby było to dzisiaj: złamałem lufę, włożyłem śrut, złożyłem się do strzału, pociągnąłem za spust. Strzał nie padł. A właściwie to padł, ale był słaby, cichy, jakby karabinek chciał wystrzelić, jakby próbował, ale nie mógł. Pomyślałem, że przez te wszystkie lata miało prawo coś się w nim zepsuć, zestarzeć, może tłok, może sprężyna, może wszystko to razem. Dlatego, już w domu, jeszcze raz rozłożyłem go na części, lekko przesmarowałem i sprawdziłem: wszystkie części mechanizmu poruszały się gładko i bez tarcia, nigdzie nie dopatrzyłem się choćby śladu usterki. Nazajutrz po pracy wróciłem na strzelnicę. Załadowałem śrut, złożyłem się do strzału, pociągnąłem za spust. Z takim samym skutkiem jak poprzednio. Oddałem wiatrówkę komuś, ktoś się na tym zna, wytrawnemu strzelcowi, który też miał kiedyś Łucznika. Obiecał pomóc. Wymienił sprężynę, wymienił tłok, sprawdził mechanizm spustu, wszystko wyczyścił, wypolerował i przesmarował. Powinien działać, powiedział tydzień później. Znowu była niedziela, znowu pojechałem na strzelnicę. Załadowałem śrut, złożyłem się do strzału, pociągnąłem za spust. Śrut wylądował kilka kroków przede mną. Wtedy podszedł do mnie starszy mężczyzna, który obserwował mnie od chwili, gdy wyjąłem karabinek z pudełka. Obejrzał go bez słowa i spytał, czy jestem jego pierwszym właścicielem. Gdy dowiedział się, że dostałem go przed laty od ojca, uśmiechnął się smutno i spytał, czy ojciec jeszcze żyje. Powiedziałem, że nie, a wtedy poradził mi, żebym dał sobie spokój. Żebym powiesił karabinek na ścianie albo schował do szafy i kupił sobie inny. Bo z tego nie postrzelam. Bo jego dusza odeszła wraz z ojcem. autor: Jan Kraśko Jan Aleksander Kraśko ,"5"-0(;"4.4 NOWOŚĆ! wiat ró wki HUKOWE KESERU Rewolwery hukowe węgierskiej firmy Keseru na wkłady 6mm short UMAREX można zakupić i posiadać bez zezwolenia. Oprócz podstawowej funkcji straszaka dają możliwość w zależności od wersji, wystrzelenia kulki gumowej lub śrutu ołowianego w kal. 4,5 lub 5,5 mm z prędkością do 190m/s. Śrut lub kulka gumowa wystrzeliwana jest dzięki ciśnieniu wytworzonemu przez wkład hukowy 6mm short. Zgodnie z posiadanymi przez nas wynikami badańi energia kinetyczna wystrzeliwanego śrutu lub kulki nie przekracza 17 Jouli. w KESERU MAGNUM DEFENDER 3” K-56 z lufa gwintowana z kal: 6mm short oraz śrut 5,5 mm z prędkość pocz. 190 m/s z 10-strzałowy z solidna metalowa budowa z długość: 185mm z długość lufy: 75mm z waga: 715 g z system: Single Action /Double Action TERAZ TYLKO: 599 ZŁ w KESERU MAGNUM DEFENDER 3” K-10 z kal: 6mm short oraz kulki gumowe 10 mm z prędkość pocz. 160 m/s z 6 - strzałowy z solidna metalowa budowa z długość: 185mm z długość lufy: 75mm z waga: 715 g z system: Single Action /Double Action TERAZ TYLKO: 599 ZŁ