Bies nr (10).

Transkrypt

Bies nr (10).
Numer 1
(10) /2008
Broń i e-Strzelectwo
II Puchar Airguns.pl
BlowAir kontra Webley Typhoon
Ciemna strona mocy
228 słów od Ojca
Założyciela
Długo przyszło czekać na kolejny numer „Biesa”.
Jest to bowiem ostatni „Bies” jaki oddajemy w Wasze ręce.
Długo można roztrząsać dlaczego tak się stało.
Bez względu jednak na to co na ten temat sądzisz,
drogi Czytelniku, nie da się podważyć jednego
faktu: odechciało nam się. Straciliśmy motywację.
Wydawało nam się że angażując się w organizowanie imprez, w pomaganie strzelcom, w wydawanie „Biesa”, realizujemy pewną misję. Działamy by nam wszystkim było lepiej. I nie jest ważne
czy wyszło to lepiej czy gorzej, czy się udało czy
nie. Skoro nikt tego nie robi, a my możemy,
to grzechem zaniechania byłoby stać z boku.
Zostaliśmy za to przykładnie ukarani. Wszyscy. I nie było ważne, czy komuś nie podobała się
moja osoba, czy Kolega z redakcji – błotem obrzuceni zostali wszyscy.
Pracowaliśmy społecznie, bez wynagrodzenia,
poświęcając swój wolny czas, kosztem rodziny,
przyjaciół, hobby. Pracowaliśmy bo chcieliśmy.
Teraz nie chcemy. I wybaczcie nam, ale to nie
podlega żadnej dyskusji.
Pozostaje mi tylko w tym miejscu podziękować
Czytelnikom, Autorom oraz całej rzeszy ludzi która uwierzyła w to co robimy.
Teraz robimy tylko to na co mamy ochotę. Oznacza to jednak koniec „Biesa” w postaci takiej jaka była dotychczas.
Zapraszamy więc na portal Airguns. pl.
Wybaczcie, ale wszystko co zrobiliśmy zostało
wykorzystane jako argument przeciwko nam. Teraz więc czas abyśmy i my krytykowali innych, siedząc w wygodnych fotelach z założonymi rękami.
Czego i Wam, drodzy Czytelnicy, życzę.
Miłosław Majstruk
Tym razem
w numerze
Listonosz donosi
str. 3
Na oklep po Temidzie
str. 4
List otwarty do Premiera
str. 9
II Puchar Airguns.pl
str. 10
Bezkrwawy odstrzał szkodników
str. 13
Podwójne zawody w Jaworznie
str. 16
Delta Optical Titanium 4-16x42
str. 19
BlowAir kontra Webley Typhoon
str. 21
Jasna i ciemna strona mocy
str. 25
Szczyt fetyszyzmu
str. 30
Dawid i Goliat
str. 33
Szkolenie i zawody dla GRH w Toruniu
str. 36
Pogwarki Pana Jana
str. 39
Broń i e-Strzelectwo
fax 022 76-76-138
[email protected]
Redaguje zespół
Redaktor naczelny: Miłosław Majstruk
[email protected]
0-502-625-240
Sekretarz redakcji: Izabela Majstruk
[email protected]
0-502-675-240
Zespół: Marcin Abratowski, Maciej Bajkowski, Radosław Baturo,
Jacek Bonecki, Radosław Cholewiński, Michał Dąbrowski, Tomasz
Gębala, Paweł Heinzelman, Bogdan Kimla, Olga Marunevich, Jan
Kraśko, Piotr Kuczyński, Stefan Nyka, Marcin Pałucha, Martyna
Pindel, Hubert Zegarski
Skład: Adam Bremer
http://bies.airguns.pl
Wydawca:
CEKAUS – Izabela Majstruk
ul. Leśna 21A/20, 05-110 Jabłonna
Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk, kopiowanie, rozpowszechnianie materiałów w jakiejkolwiek formie – w całości lub fragmentach – tylko za pisemna zgodą redakcji. Wydawnictwo bezpłatne. Wszelkie formy czerpania korzyści
ze sprzedaży są niezgodne z prawem i będą ścigane.
Na okładce: Przychodzimy, odchodzimy, cichuteńko, na paluszkach..."
Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
2
Listy do redakcji
Listonosz donosi
Szanowna Redakcjo,
Jestem posiadaczem Summita (made in China). Kupiłem go w Militaria. pl wysyłkowo.
Zaszokowały mnie Wasze testy energii wylotowej Summita (w numerze 2/2007), ale kilka spraw oprócz energii też trzeba wyjaśnić.
1. Mój Summit ma jeden (a nie dwa) otwory na kołek
stabilizujący lunetę, przez który nie widać sprężyny,
nie posiadał też muszki i szczerbinki, sam montaż
jest osadzony dobrze i nie ma żadnych przesunięć.
2. Wyzerowanie celownika okazało się wykonalne,
choć po podłożeniu między lunetę a montaż blaszki o szerokości chwytu montażu (żeby się nie wrzynała w lunetę) od strony okularu. Pokrętła
lunety mam ustawione gdzieś po środku zakresu,
a nie na jego granicach.
3. „Wędrówka” miejsca padania strzałów zakończyła się (przynajmniej na razie) po porządnym przeczyszczeniu lufy wyciorem kupionym też (o zgrozo)
w Militaria. pl.
4. Energia Summita szybko słabnie. Pierwsze strzały
przypominały odgłosy z broni palnej, złamanie lufy było dosyć ciężkie, strzały w kulochwyt z 10 m
zawsze rykoszetowały. Po wystrzelaniu ponad 1000
sztuk śrutu (diesel do 500 sztuk) odgłos to już taki
sobie brzęk, lufa łamie się znacznie lżej a strzały
z 10 m. w ogóle nie dają rykoszetów. Wątpię, żeby
teraz mój Summit miał choć 16 J i chyba dlatego
sprzedaje się go wysyłkowo jako produkt (wiatrów-
koidalny) o energii poniżej 17 J. Poza tym stosowany przez Was JSB Exact był kalibru 4,51 co może skutkować zbyt dobrym (a nie przewidzianym)
przekazywaniem energii na śrut.
A co do samej wiatrówki to dodam jeszcze, że coś tam
w niej w środku luźno sobie lata, a owe śruby mocujące,
o których wspominacie to pewnie racja. Nosząc go, zauważyłem jakieś dziwne przemieszczenia korpusu w łożu, choć
w skali jakby „przemieszczających się naprężeń” i to po dokręceniu wszystkiego co się tylko da. Jednak sama celność
jest teraz, po czyszczeniu, dobra (jak na dość silny odrzut).
Trudno jednak orzec czy tak już zostanie, czy coś tam się nie
pogmatwa w tym chińskim metalowo-drewnianym pokemonie i nie zacznie strzelać 3 metry w lewo z 10 metrów. Praktycznie wszystko jest możliwe. Jak się popsuje to długo, oj
długo będę wybierał nową wiatrówkę. A jak się będzie dalej
w miarę dobrze spisywać to odetchnę z ulgą
Oczywiście jestem zdegustowany Summitem. Skusiła
mnie moc i luneta z montażem w zestawie, zakładałem naiwnie, że zapewni to bardzo dobrą celność (powtarzalność),
ale odpuszczę sobie z reklamacją, bo jakoś go okiełznałem.
Przeraził mnie prawny aspekt „dżulowości”, ale coś mi się
wydaje, że to coś już mieści się w normie.
Życzę dalszych sukcesów w demaskowaniu złomów i nieuczciwych sprzedawców.
Mirek
od redakcji
Szanowny Kolego,
Dziękujemy za list i życzenia. W sprawdzanych przez nas
egzemplarzach pierwsze strzały przekraczały 300 m/s, taki był efekt diesla.
Co do spadku energii, zgadza się, szczególnie biorąc
pod uwagę, jak niszczący wpływ na sprężynę i uszczelkę
ma tak długotrwały diesel. Opisane objawy wskazują
na prawdopodobne pęknięcie sprężyny lub poważne nadpalenie uszczelki tłoka.
Testowaliśmy energię przeróżnymi śrutami, wynik podaliśmy tylko dla Exacta. Wahania były w normie – energia
mieściła się w przedziale 18-20J, tylko dla bardzo lekkiego śrutu osiągała 17J.
Jeśli chodzi o lufę, to u nas przy czystej lufie nadal przemieszczał się punkt skupienia – ma to związek z luzowaniem się
śrub. Po zablokowaniu ich celność jednak pozostała poniżej
przeciętnej jak na wiatrówkę tej półki cenowej.
Nie poprawialiśmy otrzymanego egzemplarza – z założenia interesowały nas osiągi egzemplarza wyjętego z pudełka. Wyczyszczenie i przesmarowanie wiatrówki już by
dużo dało, tak samo wymiana prowadnicy.
Mamy nadzieję, że mimo wszystko Summit służyć będzie
dobrze i nie zniechęci do dalszej zabawy w strzelectwo
pneumatyczne.
Z wyrazami szacunku,
Redakcja
Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
3
Na oklep po Temidzie
Korupcja w Ministerstwie
Sprawiedliwości?
Miłosław Majstruk
PAP 21.11.2007
Ćwiąkalski poinformował, że pierwszym nowym wiceministremsprawiedliwościzostałZbigniewWrona do wtorku dyrektor biura prawnego MSWiA, doktor prawa, absolwent UJ.
–Premier Donald Tusk powołał go na podsekretarza stanu
dodał Ćwiąkalski.
Jabłonna, 23 listopad 2007 r.
Broń i e-Strzelectwo „Bies”
[email protected]
http://bies.airguns.pl
faks: (22) 76-76-138
Wydawca: CEKAUS – Izabela Majstruk,
ul. Leśna 21A/20, 05-110 Jabłonna
Redaktor Naczelny: Miłosław Majstruk
[email protected]
0-502-675-240
Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji
Grzegorz Schetyna
ul. Stefana Batorego 5,
02-591 Warszawa
Szanowny Panie Ministrze,
Redakcja magazynu Broń i e-Strzelectwo „Bies” pragnie
pogratulować Panu objęcia funkcji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Z przykrością jednak zwracamy
się do Pana ze skargą oraz z wnioskiem o podjęcie kontroli w podległym Panu Departamencie Prawnym.
9 grudnia 2003 r. podpisane zostało rozporządzenie Rady Ministrów, zmieniające rozporządzenie w sprawie rodzajów broni i amunicji oraz wykazu wyrobów i technologii
o przeznaczeniu wojskowym i policyjnym, na których wytwarzanie lub obrót jest wymagana koncesja (Dz. U.
Nr 145, poz. 1625).
Rozporządzenie to objęło obowiązkiem posiadania koncesji na obrót i produkcję tzw. „wiatrówki” – „urządzenia niebezpieczne dla życia lub zdrowia, które w wyniku działania
sprężonego gazu są zdolne do wystrzelenia pocisku z lufy
gwintowanej lub elementu ją zastępującego z energią kinetyczną nieprzekraczającą 17J, czyli nie będące bronią w rozumieniu ustawy o broni i amunicji.”
Rozporządzenie zostało wydane z naruszeniem delegacji
ustawowej, jako że urządzenia o których mowa, z dniem
wejścia w życie nowelizacji ustawy o broni i amunicji, czyli z 1 stycznia 2004 r., nie spełniały żadnego z kryteriów,
jakimi obwarowana jest broń, amunicja, wyroby i technologie, które objęte mogą być koncesją. W wielu źródłach
pojawiły się pogłoski o korupcyjnych korzeniach w/w rozporządzenia, a biorąc pod uwagę ówczesną sytuację firm
handlujących wspomnianymi urządzeniami, wątek korupcyjny stawał się niezwykle prawdopodobny.
Firmy koncesjonowane handlujące wiatrówkami, kosztem
firm, które koncesji nie posiadały, wymiernie skorzystały
na wprowadzeniu tego rozporządzenia. Wielokrotnie
w trakcie wymiany korespondencji Dyrektor Departamentu Prawnego, dr Zbigniew Wrona podkreślał, że na podmioty posiadające koncesję rozporządzenie z 9 grudnia 2003 r. nie nakłada dodatkowych obowiązków.
Niestety nie odniósł się nigdy do podmiotów, które takimi
urządzeniami (będącymi wiatrówkami, ale niespełniającymi ustawowej definicji broni pneumatycznej) dotychczas
handlowały (przed 1 stycznia 2004 roku były to wiatrówki gładkolufowe). Podmioty te zostały zmuszone do uzyskania koncesji, co jest działaniem kosztownym i długotrwałym, wg naszych szacunków wyeliminowało to z rynku 200
(a być może nawet do 400) podmiotów gospodarczych.
Szybko też rozporządzenie zostało wykorzystane do zwalczania konkurencji i umacniania monopolistycznej pozycji
na rynku firm koncesjonowanych. Na firmy handlującymi
wiatrówkami (niebędącymi bronią pneumatyczną!) składane są zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, w efekcie czego niewinni ludzie stawiani są przed sądem. Redakcja nasza pilotuje w tej chwili trzy sprawy, oparte o donosy
od konkurencyjnych firm koncesjonowanych. Wiemy także, że były już w Polsce sprawy, na podstawie których wydano wyroki skazujące – wszystko to na podstawie rozporządzenia wydanego z naruszeniem delegacji ustawowej!
W kwietniu 2006 r. na ręce Prezesa Rady Ministrów złożony został list otwarty z miesięcznika „Arsenał – DVC”, apelujący o jak najszybsze odwołanie tego rozporządzenia.
W efekcie rozpoczęte zostały prace nad projektem rozporządzenia, odwołującego rozporządzenie z 9 grudnia 2003
r. Prace te były przeciągane i wstrzymywane, po ponad roku od rozpoczęcia prac projekt został 19 września b. r. odrzucony przez Komitet Rady Ministrów.
Podjęliśmy próbę sprawdzenia korupcyjnego wątku wprowadzenia rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r. Skutki tego
rozporządzenia jednoznacznie potwierdzają korzyści, jakie
przyniosło ono firmom koncesjonowanym. Próba dotarcia
do podstaw prawnych, logicznych i technicznych przyświecających wprowadzeniu tego rozporządzenia, analiza doBroń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
4
kumentów związanych z wprowadzeniem jak i odwołaniem
rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r., oraz odpowiedzi
na pytania, mające na celu wyjaśnienie wszystkich wątpliwości pokazuje, że dopuszczono się wielu nieprawidłowości, wielokrotnie też zostaliśmy wprowadzeni w błąd bądź
nasze pytania nie doczekały się odpowiedzi. Wszystko
to wydaje się potwierdzać korupcyjne korzenie wspomnianego rozporządzenia.
Dwukrotnie zwracaliśmy się do Departamentu Kontroli,
Skarg i Wniosków z prośbą o interwencję i podjęcia kontroli w Departamencie Prawnym MSWiA (16 lipca 2007 r
– odp. 13 sierpnia 2007 r., 2 października 2007 – odp. 30
października 2007 r. sygn. DKSiW-E-051-2094/07/JK).
Chcielibyśmy w tym miejscu wyrazić nasze oburzenie z powodu permanentnego nie dotrzymywania terminów udzielania odpowiedzi, łamania terminów lub wręcz ignorowania wniosków o udzielanie informacji publicznej,
wprowadzania nas błąd, jak i nienormalną naszym zdaniem sytuację, kiedy skarga na Departament Prawny, złożona w Departamencie Kontroli, Skarg i Wniosków jest rozpatrywana przez... Departament Prawny. Ponieważ reakcja
Departamentu Kontroli, Skarg i Wniosków jest wysoce niesatysfakcjonująca, pozwalamy sobie zgłosić nasze zastrzeżenia na ręce Pana Ministra.
Zwracamy się z apelem i prośbą o jak najszybsze przeprowadzenie kontroli mającej na celu wyjaśnienie wszelkich
aspektów związanych ze stworzeniem (sygn. L-I-1056/03)
i odwołaniem (sygn. DP-I-0231-1226/06) rozporządzenia
Rady Ministrów z 9 grudnia 2003 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie rodzajów broni i amunicji oraz wykazu wyrobów i technologii o przeznaczeniu wojskowym
i policyjnym, na których wytwarzanie lub obrót jest wymagana koncesja (Dz. U. Nr 145, poz. 1625).
Szczególne zastrzeżenia wywołuje:
– tajemniczy sposób zgłoszenia i stworzenie projektu rozporządzenia z dnia 9 grudnia 2003 r.,
– permanentne ignorowanie przy tworzeniu tego rozporządzenia zastrzeżeń Departamentu Zezwoleń i Koncesji,
– brak podstaw prawnych, technicznych i logicznych
do wprowadzenia tego rozporządzenia,
– zignorowanie uwag, zgłoszonych podczas konsultacji
międzyresortowych jak i ekspertyzy Wojskowej Akademii
Technicznej,
– dodanie słowa „gwintowanej” do projektu po zakończeniu konsultacji międzyresortowych,
– wielokrotne wprowadzanie w błąd Komitetu Rady Ministrów,
– zmiana uzasadnienia do projektu, odwołującego
w/w rozporządzenie, stworzonego przez Departament
Zezwoleń i Koncesji,
– uporczywe uchylanie się od udzielenia nam jednoznacznych i wyczerpujących wyjaśnień związanych z w/w rozporządzeniem, z naruszeniem ustawy o informacji publicznej włącznie.
Niestety, nasze możliwości wyjaśnienia sprawy są już praktycznie wyczerpane. Nieustanne przekraczanie terminów
udzielenia odpowiedzi powodują, że uzyskanie informacji
ciągnie się miesiącami. Komenda Główna Policji nie udzieliła odpowiedzi na żadne ze złożonych wniosków o udo-
stępnienie informacji publicznej, czym jawnie łamie nasze
prawa, wynikające z tej ustawy i uniemożliwia sprawdzenie kilku wątków tej sprawy. Nie otrzymaliśmy również
stenogramu z obrad Komitetu Rady Ministrów, który mógłby rzucić dodatkowe światło na motywy stojące za odrzuceniem projektu odwołującego rozporządzenie z 9 grudnia 2003 r. Brak odpowiedzi lub odpowiedzi wymijające
na pytania, mające na celu wyjaśnienie wątpliwości zawarte w dokumentach, nie dają nam możliwości zrozumienia
nieścisłości, występujących w dokumentach.
Nasz wiedza na dzień dzisiejszy, biorąc pod uwagę zaangażowanie Departamentu Prawnego MSWiA i Pana Dyrektora Zbigniewa Wrony we wprowadzenie i odwołanie rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r., pozwala nam
przypuszczać, że zachodzą niektóre z okoliczności:
– Dyrektor Zbigniew Wrona jest skrajnie niekompetentny
– co jest tezą bardzo śmiałą wobec człowieka, który kilkanaście lat sprawuje swoją funkcję, do tego jest doktorem prawa,
– Departament Prawny działał na polecenie przełożonych, wypełniając ściśle ich polecenia – jednak nie udało nam się znaleźć żadnych dokumentów to potwierdzających, choć mogą się znajdować w innym miejscu bez
odniesienia się do nich w dostępnych nam dokumentach
lub polecenie mogło być wydane ustnie,
– ktoś w MSWiA jest korupcyjnie powiązany z firmami koncesjonowanymi, działa na ich rzecz i polecenie – co potwierdzają tak dokumenty jak i zachowanie Pana Dyrektora.
Biorąc pod uwagę ogromną szkodliwość społeczną rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r. oraz potencjalny korupcyjny wątek, zwracamy się z prośbą o szczególnie uważne
sprawdzenie wszelkich aspektów związanych z wprowadzeniem i odwołaniem tego rozporządzenia. Mamy nadzieję,
iż fakt, że Pan Zbigniew Wrona objął stanowisko wiceministra w Ministerstwie Sprawiedliwości nie wpłynie na skrupulatność i obiektywność przeprowadzonej kontroli. Zdajemy sobie sprawę, że posiadane przez nas informacje
są niekompletne i wynikające stąd interpretacje mogą być
błędne. Chcielibyśmy jednak, by zostały one jednoznacznie wyjaśnione, ponieważ fakt objęcia tak odpowiedzialnej funkcji w Ministerstwie Sprawiedliwości przez urzędnika, wobec którego istnieją uzasadnione podejrzenia
o korupcję, jest sprawą niezwykłej wagi, wobec której nie
możemy przejść obojętnie. Zwracamy się więc z najgorętszą prośbą o jak najszybsze udzielenie informacji o podjętych krokach jak i informowanie naszej redakcji na bieżąco o postępach kontroli i ew. ustaleniach.
Chcielibyśmy w tym miejscu wyjaśnić postawione zarzuty.
Praktycznie wszystkie pisma, pod którymi podpisał się Dyrektor Zbigniew Wrona zawierają błędy i nieścisłości, których
szczegółowe wymienienie i wyjaśnienie zajęłoby kilkadziesiąt
stron. W razie potrzeby oczywiście możemy dostarczyć taką
listę, teraz przedstawimy tylko główne punkty.
1. Nie udało nam się uzyskać informacji KTO i KIEDY zgłosił zapotrzebowanie na stworzenie projektu rozporządzenia
Rady Ministrów, zmieniającego rozporządzenie w sprawie
rodzajów broni i amunicji oraz wykazu wyrobów i technologii o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym, na których
wytwarzanie lub obrót jest wymagana koncesja. Doku-
menty, które otrzymaliśmy, rozpoczynają się od projektu
przedstawionego przez Departament Prawny bez żadnego
odwołania do dokumentu, który nakazywałby rozpoczęcie
prac. Uznajemy prawo do samodzielnego zgłoszenia takiego zapotrzebowania przez Departament Prawny, jednak nie
zostały nam udostępnione żadna analiza prawna, która
uzasadniałaby rozpoczęcie takich prac. Na prośbę o wyjaśnienie Dyrektor Departamentu Prawnego, dr Zbigniew
Wrona, napisał, iż „prace rozpoczęto na podstawie decyzji ówczesnego Podsekretarza Stanu w MSWiA, Tadeusza
Matusiaka. Decyzja ta podjęta została w oparciu o notatkę Dyrektora Departamentu Prawnego MSWiA Zbigniewa
Wrony, sporządzoną w związku z mającymi nastąpić zmianami stanu prawnego w wyniku nowelizacji ustawy o broni i amunicji.” Jest to sprzeczne ze stanem faktycznym,
gdyż pierwszym dokumentem jest przedstawiony Biurze
Prawnemu Komendy Głównej Policji i Departamentowi Zezwoleń i Koncesji projekt, podpisany przez p. Zbigniewa
Wronę z dnia 17 lipca 2003 r. (L-I-1056/03). Notatka,
o której mowa, pochodzi z 18 września 2003 r. i dotyczy
kontynuowania prac. Z naszego punktu widzenia wygląda
na to, że Departament Prawny, bez wiedzy i zgody Ministra,
stworzył i poddał konsultacjom projekt rozporządzenia.
2. Zdziwienie budzi dualizm w uznaniu właściwości departamentu prawnego do opracowania projektu. W przypadku projektu rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r., został on
opracowany przez Departament Prawny i w piśmie kierowanym do nas 15 listopada 2007 r. (DP-I-0231-1226/06/PD)
Pan Zbigniew Wrona traktuje to jako właściwe. W przypadku projektu odwołania tego rozporządzenia, pan Zbigniew
Wrona odmawia napisania projektu, wskazując zgodnie
z właściwością na Departament Zezwoleń i Koncesji (pismo
z 17 sierpnia 2006, DBP-I/0750/1547/2006). Nie jest to jedyny przypadek forsowania przez Departament Prawny
wprowadzenia rozporządzenia wbrew Departamentowi Zezwoleń i Koncesji, podczas gdy potem Departament Zezwoleń i Koncesji usiłuje odwołać to rozporządzenie wbrew Departamentowi Prawnemu.
3. Nie udało się nam uzyskać wiarygodnej odpowiedzi dlaczego i na jakiej podstawie prawnej wprowadzono rozporządzenie z 9 grudnia 2003 r. Nie znaleźliśmy w dokumentach również żadnych uzasadnień prawnych, logicznych czy
technicznych do wprowadzenia takiego rozporządzenia.
Mnogość wszelakich uzasadnień ze strony Pana Zbigniewa Wrony daje powód, by przypuszczać, iż takiego uzasadnienia tak naprawdę nie ma, a wyjaśnienia tworzone
są na bieżąco w miarę potrzeb.
Sejm, Senat, Prezydent, nowelizując 14 lutego 2003 r.
ustawę o broni i amunicji (Dz. U. Nr 117, poz. 1007) uznał,
że wiatrówki poniżej 17J nie są niebezpieczne i nie powinny być traktowane jako broń. Dyrektor Zbigniew Wrona był obecny na pracach Komisji Sejmowej, gdzie odbyła się dyskusja na ten temat. Utrzymanie obowiązku
posiadania koncesji na urządzenia, które BYŁY kiedyś bronią, jest naruszeniem woli ustawodawcy i oznacza,
że za pomocą rozporządzenia można zmieniać zapisy
ustawy (co też sugeruje tytuł notatki Dyrektora Wrony
do Podsekretarza Stanu MSWiA z dnia 19 września 2003
r. – „dot. zmiany definicji broni pneumatycznej, wprowadzonej ustawą z dnia 14 lutego 2003 r. o zmianie ustawy
o broni i amunicji”) – co jest sprzeczne z konstytucją. StaBroń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
6
nowisko to przedstawialiśmy wielokrotnie w naszych pismach do MSWiA. Było to również tematem kilku artykułów w miesięczniku „Arsenał – DVC” oraz w naszym periodyku. Publikacje te były również dołączone do naszej
korespondencji z MSWiA.
4. Prace nad wprowadzeniem rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r. odbyły się, pomimo nieustającego i merytorycznie poprawnego sprzeciwu Departamentu Zezwoleń i Koncesji. Jednakże w notatce do Podsekretarza Stanu MSWiA
z 18 września 2003 r. Dyrektor Zbigniew Wrona napisał:
„Komenda Główna Policji nie wniosła zastrzeżeń do tej propozycji, natomiast stanowczo sprzeciwia się jej Departament Zezwoleń i Koncesji (kopia pisma w załączeniu),
przy czym Departament Prawny nie podziela sformułowanych w tym piśmie zarzutów niekonstytucyjności i braku poprawności legislacyjnej opracowanego projektu.”
W notatce na posiedzenie Rady Ministrów z 4 grudnia 2003 r. p. Zbigniew Wrona napisał „Proponowana zmiana była konsultowana z Komendą Główną Policji –
która uwag nie wniosła oraz z Departamentem Zezwoleń
i Koncesji, który jest przeciwny tej nowelizacji; zgłaszane zastrzeżenia są jednak mało przekonujące.”
Niestety, w obydwu przypadkach Dyrektor Zbigniew Wrona nie przedstawił, odpowiadających prawdzie argumentów prawnych, podważających sprzeciw Departamentu
Zezwoleń i Koncesji.
5. W ramach konsultacji międzyresortowych, 14 października 2003 r. Ministerstwo Zdrowia zgłasza zastrzeżenia
do technicznych podstaw twierdzenia o zagrożeniu urządzeń pneumatycznych o energii kinetycznej poniżej 17J
(RCL 110-189/03). Zastrzeżenia również zgłoszono co
do oceny skutków gospodarczych.
To ostatnie zastrzeżenie, jak pokazały skutki rozporządzenia jak najbardziej słuszne, zostało przez Departament
Prawny zignorowane.
Na skutek zastrzeżeń co do zagrożenia dla zdrowia i życia objętych rozporządzeniem urządzeń, Departament
Prawny skierował 23 października 2003 r. (L-1056/02)
do Zakładu Konstrukcji Specjalnych i Balistyki Wojskowej
Akademii Technicznej prośbę o zaopiniowanie projektu.
Ekspertyza z dnia 13 listopada 2003 r. (nr 4897) jednoznacznie określiła projekt rozporządzenia jako „wysoce
kontrowersyjny”, „pozbawiony sensu”, stwierdzając, że „zapis nie powinien być usankcjonowany prawnie”.
Rady Ministrów o zastrzeżeniach Ministerstwa Zdrowia i WAT
Dyrektor Zbigniew Wrona już nie wspomina.
6. Po zakończeniu konsultacji międzyresortowych, 24 listopada 2003 r., w piśmie do Departamentu Zezwoleń i Koncesji oraz Biura Prawnego KGP (L-1056/03) zawierającym
zmieniony projekt rozporządzenia, pojawia zapis:
„6a. Urządzenia niebezpieczne dla życia lub zdrowia, które
w wyniku działania sprężonego gazu są zdolne do wystrzelenia pocisku z lufy gwintowanej lub elementu ją zastępującego z energią kinetyczną nie przekraczającą 17J.”
Projekt poddany konsultacjom międzyresortowym
zawierał zapis:
„6a. Urządzenia niebezpieczne dla życia lub zdrowia, które w wyniku działania sprężonego gazu są zdolne do wystrzelenia pocisku z lufy lub elementu ją zastępującego
z energią kinetyczną nie przekraczającą 17J.”
Dodanie słowa „gwintowanej” zmienia drastycznie znaczenie rozporządzenia, co znalazło potem potwierdzenie
w praktyce. Przed 1 stycznia 2004, na podstawie przepisów
sprzed nowelizacji ustawy o broni i amunicji, wiatrówki dzieliły się na broń pneumatyczną, na obrót której, na podstawie pkt. 3 załącznika nr 1 do rozporządzenia Rady Ministrów
w sprawie rodzajów broni i amunicji oraz wykazu wyrobów
i technologii o przeznaczeniu wojskowym i policyjnym,
na których wytwarzanie lub obrót jest wymagana koncesja.
Obrót wiatrówkami gładkolufowymi, jako niebędącymi bronią pneumatyczną, nie podlegał koncesjonowaniu. Po 1
stycznia 2004 r., kiedy w życie miały wejść znowelizowane
przepisy, wiatrówki o energii wylotowej pocisku powyżej 17J,
jako broń pneumatyczna, wymagałyby koncesji, a te o energii poniżej 17J – nie. Rozporządzenie w pierwotnym brzmieniu, poddane konsultacjom międzyresortowym, nakładałoby obowiązek posiadania koncesji na obrót wszystkimi
wiatrówkami – tymi powyżej, jak i poniżej 17J. Dodanie słowa „gwintowanej” oznaczało, że oprócz wiatrówek powyżej 17J (broni pneumatycznej) obowiązkiem koncesji objęte będą tylko wiatrówki gwintowane poniżej 17J. Ale te, które
mają lufę gładką i poniżej 17J – nie.
W dokumentach związanych z wprowadzeniem rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r. znajduje się pismo zaadresowane do Biura Prawnego KGP, zawierający zapytanie
o możliwość powtórzenia ekspertyzy przez Centralne Laboratorium Balistycznego KGP, z załączoną ekspertyzą WAT.
Pismo to jednak nie zostało złożone. W piśmie z dnia 15
listopada 2007 r. dr Zbigniew Wrona twierdzi, iż było
to niepotrzebne, gdyż ekspertyza WAT... potwierdza,
iż urządzenia te mogą być niebezpieczne – i to że mogą
(choć nie wiadomo czy są!) jest wystarczającą podstawą
do reglamentowania takich urządzeń!
Jakie to miało znaczenie praktyczne? W magazynach firm
koncesjonowanych, zajmujących się dotychczas obrotem
takimi urządzeniami, znajdowały się setki wiatrówek gładkolufowych, które jako efekt typowo polskiego prawa,
po 1 stycznia 2004 r. nie znajdą klienta. Z kolei klienci zainteresowani są wiatrówkami bez zezwoleń, więc (co potwierdza dziś praktyka) 99% sprzedanych wiatrówek ma
poniżej 17J. Tak sformułowany zapis rozporządzenia
umożliwił firmom koncesjonowanym wyprzedanie stanów
magazynowych (podmioty nieposiadające koncesji nie
miały wyjścia, tylko takimi wiatrówkami mogły handlować)
oraz utrzymać monopol na obrót wiatrówkami, bez względu czy są czy nie bronią pneumatyczną. Spowodowało to,
jak wspomnieliśmy, wyeliminowanie z rynku 200 sklepów,
co w 2004 roku stanowiło ok. 90% firm handlujących
wiatrówkami bez zezwoleń. Do dzisiaj zaś rozporządzenie
skutecznie utrudnia wejście nowym podmiotom na rynek.
Oznacza to, że Departament Prawny zignorował zastrzeżenia zgłoszone przez Ministerstwo Zdrowia w ramach konsultacji międzyresortowych! Jaki był więc sens ich przeprowadzania? We wspomnianej wcześniej notatce na posiedzenie
We wspomnianym piśmie z 24 listopada 2003 r. Pan Zbigniew Wrona prosi o zgłoszenie uwag do zmienionego projektu w terminie do 27 listopada 2003 r., jednak, nie czekając na odpowiedź, następnego dnia, 25 listopada 2003
Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
7
r. składa projekt na ręce Sekretarza Komitetu Rady Ministrów
(RM-110-150-03). W piśmie tym znajduje się akapit:
„Informuję równocześnie, że projekt rozporządzenia uwzględnia wyniki konsultacji międzyresortowych, w tym w szczególności obowiązek koncesjonowania zaproponowano wyłącznie w odniesieniu do urządzeń o lufach gwintowanych,
niespełniających jednocześnie nowej definicji broni pneumatycznej, co oznacza utrzymanie dotychczasowego zakresu
koncesjonowania w tym względzie.”
Nie udało nam się znaleźć JAKIEGOKOLWIEK dokumentu
potwierdzającego, iż w ramach konsultacji międzyresortowych została zgłoszona propozycja dodania słowa „gwintowanej”.
Pomiędzy 21 października a 24 listopada 2003 r., bez
żadnego uzasadnienia, w projekcie pojawia się słowo
„gwintowane.” Poproszony o wskazanie przyczyn pojawienia się słowa „gwintowanej” w projekcie Dyrektor Zbigniew
Wrona poprzez Rzecznika MSWiA 17 lipca 2007 r. (BMK-0660- -e: 1338/2007/WB) wyjaśnił, iż w czasie kiedy
pracowano nad projektem, obowiązywał zapis o „lufie
gwintowanej”. Jednak przez cały czas dr Zbigniew Wrona twierdzi, że rozporządzenie z 9 grudnia 2003 r. powstało, by dopasować rozporządzenie do znowelizowanej 14 lutego 2003 r. ustawy o broni i amunicji, wchodzącej w życie
z dniem 1 stycznia 2004 r.
Uzasadnienie to przekracza nasze zdolności rozumowania.
Pan Zbigniew Wrona twierdzi, że w rozporządzeniu, które
powstało na podstawie tych zmian, użył zarzuconego podziału na wiatrówki gładkolufowe i gwintowane, bo... w czasie opracowywania rozporządzenia takie zapisy obowiązywały! Mimo że na podstawie vacatio legis wiadomo było,
że przestaną obowiązywać miesiąc później! Co ciekawe, nie
przeszkadza to w umieszczeniu zapisu z nowej ustawy (nieobowiązującej w czasie prac nad rozporządzeniem!) o energii poniżej 17J! Jeśli można było umieścić zapis o 17J,
to nie ma potrzeby wprowadzania słowa „gwintowanej”.
Nie udało nam się uzyskać informacji, kto personalnie
zgłosił konieczność dodania słowa „gwintowanej” do projektu, kto personalnie je wpisał.
Mamy więc do czynienia z sytuacją zdumiewająco zbliżoną w czasie i treści do słynnego „lub czasopisma” – nie wiadomo dlaczego pojawia się niespodziewanie jedno słowo,
zmieniające drastycznie sens zapisu, nie wiadomo kto je
wpisał, ale wiadomo na czyją korzyść.
Podsumujemy. Bez żadnego uzasadnienia wprowadzono
słowo „gwintowanej”, zmieniające drastycznie sens rozporządzenia. Zgłoszono projekt do Komitetu Rady Ministrów,
nie czekając na opinię ze strony Departamentu Zezwoleń
i Koncesji oraz Biura Prawnego KGP. Sprzeciw wobec zmiany w projekcie, zgłoszony oczywiście przez Departament Zezwoleń i Koncesji w tym momencie, był już bez znaczenia.
7. Komitet Rady Ministrów został wielokrotnie wprowadzony w błąd przez Departament Prawny – pominięto milczeniem zgłoszone w ramach konsultacji międzyresortowych uwagi Ministerstwa Zdrowia. Zaś bez oparcia
w dokumentach poinformowano, iż objęcie wiatrówek
gwintowanych jest skutkiem tych konsultacji. W notatce
na posiedzenie Komitetu Rady Ministrów z 4 grudnia 2003
r. (L-I-1056/03) po raz kolejny okłamano Komitet Rady Mi-
nistrów. Pojawia się tam akapit:
„Proponowana zmiana była konsultowana z Komendą Główną Policji – która uwag nie wniosła, oraz z Departamentem
Zezwoleń i Koncesji, który jest przeciwny tej nowelizacji;
zgłaszane zastrzeżenia są jednak mało przekonywujące.”
Dokonując analizy zastrzeżeń zgłoszonych przez DZiK,
który przecież jest departamentem właściwym do spraw
związanych z koncesjami, stwierdzamy, że określenie „mało przekonywujące” delikatnie mówiąc rozmija się z prawdą. To Departament Prawny konsekwentnie nie przyjmuje
do wiadomości zastrzeżeń zgłaszanych przez Departament Zezwoleń i Koncesji, zbywając je argumentacją, która poddaje w wątpliwość kompetencje prawnicze pracowników tego departamentu.
Skrajnym przykładem braku rozeznania w temacie broni
jak i umiejętności prawniczych jest część uzasadnienia zawarta po raz pierwszy we wspomnianej notatce z 4 grudnia 2003 r., o wykreślenie, której zresztą w piśmie z 8 grudnia 2003 e (ZK-I/B-758/03/ZM) wnioskował nieskutecznie
Departament Zezwoleń i Koncesji:
„Wyjaśnienia przy tym wymaga, że po wejściu w życie
zmiany ustawowej definicji broni pneumatycznej broń gładkolufowa, w której energia kinetyczna pocisku opuszczającego lufę lub elementu ją zastępującego jest większa niż 17J
– będzie objęta obowiązkiem koncesjonowania na podstawie pkt 3 załącznika nr 1 do nowelizowanego rozporządzenia, natomiast broń gładkolufowa, w której energia kinetyczna pocisku opuszczającego lufę lub elementu ją
zastępującego jest mniejsza niż 17J – na podstawie pkt 4
tego załącznika.”
Powołane zapisy załącznika nr 1 mają treść:
„3. Broń pneumatyczna
4. Broń gładkolufowa”
Broń gładkolufowa jest bronią palną, a nie bronią pneumatyczną o lufie gładkiej. Czyli użyty argument jest oderwany od rzeczywistości i prawnie i technicznie. Utrzymanie tego fałszywego argumentu, pomimo zastrzeżeń DZiK,
świadczy o świadomym wprowadzeniu w błąd Komitetu Rady Ministrów w celu uzasadnienia konieczności objęcia rozporządzeniem tylko wiatrówek o lufie gwintowanej. Inne
bowiem prawne uzasadnienia nie powstało, i trudno takie
sobie nawet wyobrazić. Co ciekawe, argument ten poza Komitetem Rady Ministrów nie pojawił się więcej w dokumentach, nawet gdy 23 kwietnia 2007 r. Departament
Prawny udziela wyjaśnień Sekretarzowi Stanu (DP-I-02311226/06/ECh/PD). Skoro więc był to tak ważny argument, że pojawił się dopiero na potrzeby obrad Komitetu
Rady Ministrów, zdziwienie budzi fakt, że nigdy więcej nie
został on użyty. Zgodne z prawdą uzasadnienie w 2003 r.
nie traci przecież swojej mocy w 2007 r.? Ostatecznym potwierdzeniem braku sensu tego uzasadnienia opartego
na pkt. 4 jest fakt, że wbrew wyjaśnieniom wiatrówki gładkolufowe o energii poniżej 17J są od 1 stycznia 2004
do dnia dzisiejszego sprzedawane bez obowiązku posiadania koncesji i nie jest to ścigane ani karane!
8. W piśmie Departamentu Zezwoleń i Koncesji z dnia 10
października 2006 r. (DZiK-I-0230-3/06/JW) pojawia się
uzasadnienie, które oprócz tego, że jest poprawne merytorycznie i prawnie, zawiera fragment, mówiący o przekroBroń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
8
czeniu delegacji ustawowej. Jednak nigdy więcej się ono już
nie pojawia – zostało zmienione przez Departament Prawny na delikatnie określając mętne i niespecjalnie merytoryczne uzasadnienie. Nie udało nam się uzyskać wytłumaczenia przyczyny tej zmiany.
9. W piśmie Departamentu Prawnego z 29 grudnia 2006
r. (DP-I-0231-1226/06) do Dyrektora Departamentu Zezwoleń i Koncesji pojawia się punkt 4, który jest propozycją zapisu mającego znowu na celu ochronę interesu firm
posiadających koncesję, wbrew przyjętym założeniom odwołania rozporządzenia z dnia 9 grudnia 2003 r. Jest
to ciekawy przykład intencji Departamentu Prawnego, nawet gdy doszło do prac nad odwołaniem stworzonego
przez nich rozporządzenia robili wszystko, by temu przeszkodzić. Uzasadnienie jak i notatki do Komitetu Rady Ministrów napisane są w taki sposób, że nie dziwi nas, iż Komitet odrzucił projekt. Nie otrzymaliśmy, pomimo
złożonego w MSWiA wniosku, notatki z obrad Komitetu Rady Ministrów w tym temacie.
Zauważyliśmy również ciekawą i znaczącą zależność. Przy
pracach nad wprowadzeniem rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r. pisma Departamentu Prawnego głównie podpisuje osobiście Dyrektor Zbigniew Wrona – przy odwołaniu tego rozporządzania jest to już jego zastępca, Pan
Andrzej Rudlicki.
Zdumienie budzi czas poświęcony na prace nad poszczególnymi projektami. Projekt rozporządzenia z 9 grudnia 2003
r. został wprowadzony w życie w 5 miesięcy, i to bez konsultacji społecznych. Projekt odwołujący to rozporządzenie – 14
miesięcy (!) zanim trafił do Komitetu Rady Ministrów, a do tego musiał przejść konsultacje społeczne.
10. Wątpliwości budzi postawa Biura Prawnego Komendy
Głównej Policji. Bez względu na treść nie zgłaszał zastrzeżeń do prac nad wprowadzeniem rozporządzenia z dnia 9
grudnia 2003 r. Przy jego odwołaniu – prezentował chwiejną postawę, generalnie będąc przeciw. Budzi to wątpliwości, czy w Biurze tym pracują jacykolwiek prawnicy. Ewentualnie czy nie jest prawdą jedna z plotek, wskazująca
na KGP jako na pomysłodawcę i zleceniodawcę rozporządzenia z 9 grudnia 2003 r.
Uprzejmie prosimy o wyjaśnienie naszych wątpliwości i podejrzeń zawartych w 9 punktach. Nie chcielibyśmy, by nasze podejrzenia dotykały niewinnych ludzi, jesteśmy skłonni publicznie przyznać się do błędu, jeśli pomyliliśmy się
w ocenie. Jednak sprawa jest od lat obserwowana przez tysiące strzelców pneumatycznych, a jako sprawa publiczna wymaga wnikliwej kontroli. Deklarujemy naszą pełną
wolę współpracy z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych
i Administracji, jeśli potrzebne będą dalsze wyjaśnienia –
pozostajemy do dyspozycji.
Z poważaniem,
Miłosław Majstruk
Redaktor Naczelny
Pismo o zbliżonej treści, razem z kompletem dokumentów,
otrzymali:
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski
Sekretarz Platformy Obywatelskiej Sebastian Karpiniuk
Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski
Sekretarz Stanu Julia Pitera
w BMK-12 TRU-GLO
• kaliber: 4,5 lub 5,5 mm
• długość całkowita: 1010 mm
• prędkość początkowa: 230 m/s
• energia pocisku: poniżej 17 J
• waga: 2,6 kg
w BMK-19 TRU-GLO
• kaliber: 4,5 lub 5,5 mm
• długość całkowita: 1080 mm
• prędkość początkowa: 270 m/s
• energia pocisku: poniżej 17 J
• waga: 2,65 kg
w BMK-20 TRU-GLO
• kaliber: 4,5 lub 5,5 mm
• długość całkowita: 1074 mm
• prędkość początkowa: 280 m/s
• energia pocisku: poniżej 17 J
• waga: 3,1 kg
w BMK-26 TRU-GLO
• kaliber: 4,5 lub 5,5 mm
• długość całkowita: 1190 mm
• prędkość początkowa: 280 m/s
• energia pocisku: poniżej 17 J
• waga: 4,45 kg
w BMK-30 TRU-GLO
• kaliber: 4,5 lub 5,5 mm
• długość całkowita: 1100 mm
• prędkość początkowa: 280 m/s
• energia pocisku: poniżej 17 J
• waga: 4 kg
TERAZ Z PRZYRZĄDAMI
CELOWNICZYMI TRU-GLO
• ryflowana kolba
• bezpiecznik automatyczny
• regulowane przyrządy celownicze
ze światłowodami Tru-Glo
• możliwość zamontowania lunety
• kolba buk - Monte Carlo, matowa
299 ZŁ
TERAZ Z PRZYRZĄDAMI
CELOWNICZYMI TRU-GLO
• ryflowana kolba
• spust regulowany
• bezpiecznik automatyczny
• bezpiecznik manualny spustowy
• regulowane przyrządy celownicze
ze światłowodami Tru-Glo
• możliwość zamontowania lunety
399 ZŁ
TERAZ Z PRZYRZĄDAMI
CELOWNICZYMI TRU-GLO
• ryflowana kolba
• spust regulowany typu Record
• bezpiecznik automatyczny
• zrzut napiętej sprężyny
• regulowane przyrządy celownicze
ze światłowodami Tru-Glo
• możliwość zamontowania lunety
499 ZŁ
TERAZ Z PRZYRZĄDAMI
CELOWNICZYMI TRU-GLO
• ryflowana kolba
• bezpiecznik automatyczny
• baka policzkowa wysoka
• kolba typu thumbole
• regulowane przyrządy celownicze
ze światłowodami Tru-Glo
• możliwość zamontowania lunety
499 ZŁ
cena bez lunety
TERAZ Z PRZYRZĄDAMI
CELOWNICZYMI TRU-GLO
• ryflowana kolba
• stała lufa – boczny naciąg
• bezpiecznik automatyczny
• dodatkowy bezpiecznik naciągu
• regulowany spust
• możliwość zamontowania lunety
699 ZŁ
w BMK-40
• kaliber: 4,5 lub 5,5 mm
• długość całkowita: 1050 mm
• prędkość początkowa: 280 m/s
• energia pocisku: poniżej 17 J
• waga: 4,2 kg
• ryflowana kolba
• stała lufa – dolny naciąg
• lufa czokowana – 12 bruzd
• regulowany język spustowy
• bezpiecznik automatyczny
• konieczność zamontowania lunety
899 ZŁ
cena bez lunety
Czasem wystarczy tylko pokazać...
II Puchar Airguns.pl
Miłosław Majstruk
20 października w Dźwirzynie koło Kołobrzegu odbył się II Puchar Airguns.pl. Tym razem
rozgrywane było FT i HFT. Tory były krótkie, po 20 celów, co niejako wymusiło start w obydwu
konkurencjach. Duża przestrzeń nadmorskiego lasku i stosunkowo niewielka liczba uczestników
spowodowały, że wszystko odbywało się bez presji czasu, a co najmilsze - także bez presji wyniku.
Klimat zawodów był taki jak parę lat temu, gdy strzelectwo terenowe raczkowo i strzelało się z
czego się dało i wszystko co się dało, bo najważniejsza była zabawa.
su –plaża i morze. Miejsce pełne uroku,
dające duże możliwości na rozstawienie
stanowisk.
Argumentem za zmianą klimatu to ciekawe zjawisko „nadmorskiej pustyni strzeleckiej”. Oka zu je się bo wiem, że tro chę
strzelców jest w Szczecinie, coś się dzieje
w Ust ce i Trój mie ście, ale tak ogól nie
to na Wybrzeżu i w szerokim pasie w głąb
lądu nie dzieje się nic. I strzelców także jest bardzo niewielu. Rozwój strzelectwa
na Wybrzeżu staje się więc celem samym
w sobie.
Po raz pierwszy do działania przystąpił
klub z Ustki, powstały przy Stowarzyszeniu
BiS. Nie oznacza to oczywiście, że był
to ich de biut (wręcz prze ciw nie), ale
że po raz pierwszy wystąpili oficjalnie jako zorganizowana grupa. To dzięki ich
wsparciu rozstawienie torów poszło szybko i sprawnie, za co należą im się szczególne słowa podziękowania. Niestety, aura nie rozpieszczała organizatorów. Dzień
wcze śniej z to rów zgo nił nas deszcz.
W dniu za wo dów wy szło słoń ce, wiatr
Piękny nadmorski las. Jasny i przestronny, porasta bardzo ciekawie ukształtowany teren.
osłabł – po go da by ła wy ma rzo na dla
Wysokie wzgórki i małe jary dają ogromne możliwości rozstawienia ciekawego toru.
strzelców. Pomimo wiatru tory okazały się
za proste.
Cóż takiego przygnało nas do Dźwirzyna? To przecież
pra wie dru gi ko niec Pol ski! Na sze ulu bio ne miej sce
pod Sulejówkiem stało się niedostępne, nie bardzo był
czas szukać nowego. Dzięki wsparciu ze strony Wójta
Gminy Kołobrzeg, p. Tadeusza Kowalskiego, otrzymaliśmy do dyspozycji Kemping „Biała Mewa”, który leży tuż
obok lasku, wybranego na miejsce do strzelania. Dodatkowo Wójt zapewnił uczestnikom grochówkę, kawę i herbatę. Dzięki temu udział w zawodach był darmowy, za co
składamy na ręce Wójta serdeczne podziękowania. Teren
strzelania jest przepiękny – nadmorski, piaszczysty las,
z górkami i jarami, dość przejrzysty dzięki niewielkiej
ilości krzaków i iglastym głównie drzewom. Tuż obok la-
Największym sukcesem była obecność grupy „tubylców”.
Miejscowi strzelcy przybyli z dziwnymi czasem wiatrówkami jak na takie zawody (Lidery czy Beretta Cx4), twardo walczyli z nową dla nich konkurencją. I za to należą
im się wyrazy uznania. Skądinąd wiem, że zaraza wśród
nich się rozszerza i już kompletują sprzęt bardziej odpowiedni. To co wzbudza niesmak, to komentarze na jednym z forum internetowym, gdzie padły słowa o „festynie ludowym z miłośnikami chinek”. Jak zwykle okazuje
się, że najwięcej do powiedzenia mają ci, których nie było i ci, którzy nic nie robią. Prezentowana coraz częściej
przez „strzelców terenowych” postawa roszczeniowa zaBroń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
10
Cele były łatwe – bo przestało wiać. Ustawianie torów przy tak
mocnym wpływie wiatru to nowe doświadczenie.
Atmosfera była dość piknikowa i luźna. Jak zwykle zawody stały
się okazją, by się spotkać i porozmawiać, wymienić
doświadczeniami.
czyna powoli być uciążliwa.
W czasie trwania Pucharu odbył się w Kołobrzegu, na terenie MOSiR-u, piknik strzelecki. Tam też ekipa z Ustki
i Trójmiasta wystąpiła z pokazem, tak wiatrówek, jak i HFT.
Idąc za ciosem następnego dnia klub z Ustki zorganizował pokaz z okazji Święta Pieczonego Ziemniaka. I tutaj
również odbył się pokaz, była możliwość postrzelania
z wiatrówek. Zainteresowanie jak zwykle było spore.
Przestrzeń nie dawała szansy na tłok...
Ludzie przybyli z czym mogli. Na zdjęciu Lider w akcji.
Jest to piękny przykład, że wystarczy kilku zapaleńców
ze swoimi wiatrówkami, jeden dzień wolnego czasu,
a można osiągnąć naprawdę wiele. Może za pierwszym
razem wyniki nie będą oszałamiające, ale kilka takich pokazów, kilka zawodów, i w przeciągu 2-3 lat powstaną
w okolicach Kołobrzegu i Ustki mocne ośrodki strzeleckie. Strzelających i chętnych do rozpoczęcia przygody
ze strzelectwem jest wielu. Problem jak zwykle jest z dotarciem do nich, pokazaniem im czegoś pozytywnego, zachęceniem do zabawy i zaopiekowaniem się nimi. Jeszcze większym problemem jest znalezienie ludzi, którzy
zamiast krytykować i wybrzydzać zakaszą rękawy i zrobią
coś nie tylko dla siebie.
Dla wielu strzelców były to pierwsze takie zawody
Była to też dobra okazja do nauki pod czujnym okiem.
Nagrody – najlepszy sposób, by zachęcić do dalszego strzelania.
Tutaj, jak widać, chciało się kilku osobom przyjechać
i zrobić zawody. Chciało się zrobić pokaz czy dwa. Chciało się Wójtowi pomóc tej grupie zapaleńców. To dużo.
Wygląda na to, że na Wybrzeżu będzie się coraz więcej
działo, widać już, że ludzi zaczyna przybywać. I bez
względu na to jakim festynem przez jakie wirtualne autorytety zostanie to nazwane, to właśnie jest w tym wszystkim najważniejsze.
Organizatorzy pragną podziękować Wójtowi Gminy Kołobrzeg, p. Tadeuszowi Kowalskiemu za udzielone wsparcie, Klubowi Strzeleckiemu z Ustki za pomoc w organizacji, Miej skie mu Ośrod ko wi Spor tu i Re kre acji
w Kołobrzegu, Stowarzyszeniu Turystyczno -Sportowemu
„Ustka”, Klubowi Turystyki Rowerowej „Bezkres” za umożliwienie zorganizowania pokazu.
autor: Miłosław Majstruk
zdjęcia: Dariusz Kaleta, Michał „Kurierex”
Dąbrowski, Klub Strzelecki Ustka
Gdy wiało, można było się schować za drzewem
Nie zapomnieliśmy o obywatelskim obowiązku. „Jeśli dziś nie wyjdziesz z domu, jutro cię wyprowadzą.”
Pokaz w Ustce. Zainteresowanie było spore.
Co to właściwie jest to „strzelectwo terenowe”?
Bezkrwawy odstrzał szkodników
Miłosław Majstruk
Początki Field Target sięgają początku lat 80-tych, gdy w Anglii rozpoczęto rozgrywać zawody,
polegające na strzelaniu do sylwetek drobnych szkodników (szczury, króliki, wiewiórki, ptaki).
Korzenie tego pomysłu wywodzą się z tzw. „pest-control” (tępienia szkodników), które w wielu
krajach odbywa się właśnie z użyciem wiatrówek, a w Anglii jest szczególnie popularne.
Najbardziej znanym przypadkiem takiego odstrzału było zastrzelenie z wiatrówki wróbla, który
dostał się na halę gdzie układano kostki domina, by pobić rekord Guinessa.
Nadzwyczajne środki ostrożności towarzyszą próbie pobicia
rekordu Guinnessa w układaniu i przewracaniu kostek
domina w Leeuwarden. Hala Frisian Expo Center w stolicy
holenderskiej Fryzji jest strzeżona przez licznych ochroniarzy
i policjantów z psami. Ma to związek z zapowiedziami
obrońców praw zwierząt, że storpedują imprezę.
Holenderscy obrońcy praw zwierząt zareagowali na zabicie
przez organizatorów wróbla, który dostał się w ubiegłym
tygodniu do hali, gdzie układano kompozycje z kostek
domina. Ptak, zanim został zestrzelony, zdołał przewrócić
23 tys. z ponad 4,3 mln ustawionych już kostek.
Wkrótce po informacji o zastrzeleniu ptaka na antenie
jednej z holenderskich stacji radiowych rozpętała się
dyskusja. Jeden z didżejów zaproponował nawet nagrodę
pieniężną za storpedowanie próby bicia rekordu w odwecie
za zabicie wróbla. (PAP 18.11.2005, 20: 30)
Field Target nie polega jednak na strzelaniu do zwierząt. Żywych. Strzela się do metalowych sylwetek zwierząt
(figurek), które mają otwór (tzw. „kill-zone” – strefa śmierci), w którą należy trafić. Otwór może mieć średnicę 40, 25
lub 15 mm. Za nim znajduje się kawałek blachy (lizak),
który jest ramieniem dźwigni. Po trafieniu śrutem w tę blachę siła uderzenia powoduje, że poprzez ruch dźwigni figurka się przewraca (kładzie). Nie ma więc problemu, by
określić czy strzał był celny, a reaktywność celu daje dużo
większą zabawę niż dziurkowanie tarczy i skrupulatne liczenie punktów.
Kluczem do rosnącej popularności FT na świecie jest
przyjemność z oglądania w celowniku przewracającej się
figurki. Field Target strzela się za pomocą wiatrówek. Wiatrówki o energii poniżej 16,3J (od angielskiego limitu 12
ftpds) w większości krajów nie są objęte restrykcjami prawnymi. W niewielu podlegają tylko lekkim ograniczeniom,
zaś wyjątkiem są państwa, gdzie traktuje się je jak broń
palną. Umożliwia to posiadanie i używanie ich bez większych ograniczeń, co najważniejsze – poza terenem strzelnicy. Zawody Field Target rozgrywane są bowiem, jak
sama nazwa wskazuje, w terenie. Im bardziej jest on urozmaicony, tym lepiej. Górki, las, to możliwość rozstawienia
celów pośród drzew i krzaków, wymuszając strzelanie
Figurki zwierząt są celem, do którego się strzela w konkurencjach
Field Target
Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
13
Z każdym rokiem rośnie liczba krajów zrzeszonych w WFTF
w dół i pod górę, wymuszając uważne dobieranie pozycji
strzeleckich. Zawody przewidują zwykle strzelanie do 2050 celów (zwierzaków). Cele rozstawia się po 2-4 na każdym stanowisku strzeleckim. Stanowisko jest wyraźnie
oznaczone, wymuszające złożenia się do strzału z konkretnego miejsca. Tak rozstawione cele nazywa się torem. Zawodnicy poruszają się grupą, po 2-5 osób, co świetnie
sprzyja rozwijaniu kontaktów towarzyskich i poznawaniu
ludzi. Zawodnicy ostrzeliwują cele na jednym stanowisku,
oddając po jednym strzale do każdej z figurek. Gdy wszyscy zawodnicy w grupie odbędą strzelanie na tym stanowisku, grupa przechodzi na kolejne. I tak dalej, aż obejdą
wszystkie stanowiska, rozstawione na torze. Skład grup jest
losowany, a sędziami są pozostali członkowie grupy. Zawody takie angażują więc w przygotowanie i prowadzenie minimalną ilość ludzi.
Różnice między FT a HFT są stosunkowo niewielkie, ale
znaczące z punktu widzenia zawodników.
W Field Target dopuszczone jest manipulowanie celownikiem, co umożliwia wykorzystanie go jako dalmierza
optycznego (kręci się ostrością aż obraz stanie się klarownie widoczny – i odczytuje się odległość z podziałki). Stąd
celowniki w tej konkurencji mają bardzo duże powiększe...co wymusza na zawodach wykonanie całkiem niezłego spacerku
Tak wygląda figurka po trafieniu (złożeniu)
A tak może wyglądać tor – stanowiska są rozstawione wzdłuż drogi...
...dlatego gdy strzela reszta grupy można odpocząć na łonie
przyrody...
w WALTHER CP99 COMPACT
w BERETTA M92 FS
nr. art. 5.8064
nr. art. 419.00.00
• kaliber: 4,5 mm BB
499 ZŁ
• prędkość początkowa: 130 m/s
TERAZ TYLKO
• system Blow-Back
• magazynek 18-strzałowy
• energia pocisku: poniżej 17 J
• kaliber: 4,5 mm
• prędkość początkowa: 150 m/s
• wykonany ze stopów metali
• magazynek 8-strzałowy
• energia pocisku: poniżej 17 J
399 ZŁ
...lub wykorzystać ten czas towarzysko – na pogawędki
nia (nawet do 60 razy), strzela się głównie z pozycji siedzącej. Premiowane jest tylko położenie figurki – wpisuje się
wtedy 1 pkt. Wymóg wysokiej precyzji spowodował szybką specjalizację – wiatrówki używane w FT to głównie 16J
wersje wyczynowych karabinków tarczowych, celowniki zaś
to wąsko wyspecjalizowane (a więc duże i drogie) konstrukcje. Nic dziwnego, że zestaw strzelecki do Field Target
sięga nieraz 10 tysięcy złotych.
Wobec coraz bardziej widocznego usportowienia FT i utraty „myśliwskiego” charakteru konkurencji powstało Hunting
Field Target (czyli myśliwskie FT). W HFT zabronione jest siadanie – strzela się tylko z pozycji stojącej, klęczącej lub leżącej –
i manipulowanie celownikiem. Stąd preferowane są celowniki
mniejsze, o wyśmienitych parametrach optycznych. Większy
nacisk na umiejętność oceny odległości „na oko” oraz umiejętność dobrania pozycji strzeleckiej spowodował, że w HFT
spotyka się najczęściej wiatrówki z niższej klasy, choć i tak zestaw taki razem z optyką najczęściej przekracza 3 tysiące złotych. Inne też jest liczenie punktacji w HFT – za położenie figurki
liczone jest 2 (w Anglii) lub 3 punkty (w Polsce), za trafienie
w figurkę (gdzie słychać brzdęk uderzenia) przyznaje się 1 pkt.
Dopiero całkowite chybienie daje 0 pkt.
Atrakcyjna forma, brak ograniczeń prawnych, towarzyska atmosfera, a wszystko to na łonie natury – powoduje, że Field Target od 10 lat rozwija się niezwykle
dynamicznie. W Polsce pierwsze próby zorganizowania takiego strzelania sięgają 2001 i 2002 roku. Od 2003 roku zawody stawały się z każdym rokiem coraz bardziej
dopracowane i profesjonalne. W 2006 roku w Morsku rozegrane zostały Mistrzostwa Świata FT, w których Polska
zajęła drużynowo 3 miejsce.
Field Target doczekało się bowiem światowej organizacji, zrzeszającej grupy z całego świata. HFT jako dyscyplina młodsza i niejako typowo „angielska” nie jest jeszcze tak
popularna (głównie uprawiana w Anglii i w Polsce), choć
powstanie światowej organizacji HFT jest tylko kwestią czasu. Wystarczy bowiem wspomnieć, że strzelectwo terenowe
uprawiane jest w Anglii, Polsce, Austrii, Belgii, Niemczech,
Grecji, Włoszech, Holandii, Irlandii, Norwegii, Portugalii,
Bułgarii, Rosji, RPA, USA, na Malcie i Litwie, a nawet w tak
egzotycznych miejscach jak Filipiny czy Indonezja.
autor: Miłosław Majstruk
zdjęcia: Stefan „Stn” Nyka
w DESERT EAGLE COMPACT
w WALTHER CP88
nr. art. 5.8067
nr. art. 416.00.00
• kaliber: 4,5 mm BB
• prędkość początkowa: 130 m/s
• magazynek 15-strzałowy
• najtańszy na rynku pistolet na CO2
• energia pocisku: poniżej 17 J
• kaliber: 4,5 mm
• prędkość początkowa: 150 m/s
• replika Walther’a P88
• magazynek 8-strzałowy
• energia pocisku: poniżej 17 J
159 ZŁ
w BERETTA PX4 STORM
w RECK POLICE
nr. art. 5.8078
nr. art. 414.02.00
• kaliber: 4,5mm
• typ śrutu: Diabolo oraz BB
• zasilanie - kapsuła CO2 12g - ok. 60 strz.
• pojemność magazynka: 16 szt.
• prędkość początkowa: 160 m/s
• system: BLOW-BACK:
ruchomy zamek przy strzale
• kaliber: 4,5 mm
• prędkość początkowa: 150 m/s
• wykonany ze stopów metali
• magazynek 8-strzałowy
• energia pocisku: poniżej 17 J
499 ZŁ
649 ZŁ
599 ZŁ
649 ZŁ
w BERETTA ELITE II
w COLT GOVERNMENT 1911
nr. art. 5.8090
nr. art. 417.00.00
• kaliber: 4,5mm
• typ śrutu: kulka stalowa BB (4,46mm)
• metalowy wymienny magazynek
• zasilanie - kapsuła CO2 12g - ok. 60 strz.
• pojemność magazynka: 19 szt.
• prędkość początkowa: 160 m/s
• system: Double Action
• kaliber: 4,5 mm
• prędkość początkowa: 150 m/s
• wykonany ze stopów metali
• magazynek 8-strzałowy
• energia pocisku: poniżej 17 J
w WALTHER PPK/S
w BERETTA XX-TREME
249 ZŁ
649 ZŁ
nr. art. 5.8060
• kaliber: 4,5 mm BB
• prędkość początkowa: 110 m/s
• magazynek 15-strzałowy
• system Blow-Back
• energia pocisku: poniżej 17 J
299 ZŁ
• kaliber: 4,5 mm
• prędkość początkowa: 150 m/s
• zintegrowany tłumik i kolimator i
szyna montażowa typu RAS
• magazynek 8-strzałowy
• energia pocisku: poniżej 17 J
999 ZŁ
w UMAREX CP-SPORT
w WALTHER CP99
nr. art. 412.02.02
nr. art. 412.00.00
• kaliber: 4,5 mm
• prędkość początkowa: 150 m/s
• szybka wymiana kapsuły CO2
• magazynek 8-strzałowy
• energia pocisku: poniżej 17 J
• kaliber: 4,5 mm
• prędkość początkowa: 160 m/s
• replika Walther’a P99
• magazynek 8-strzałowy
• energia pocisku: poniżej 17 J
399 ZŁ
549 ZŁ
w ZASILANIE
x kapsuły z CO2 12g
Umarex 1 szt.
NOWA CENA
KAPSUŁ
2 ZŁ/SZT.
x kapsuły z CO2 12g
Umarex 25 szt.
49 ZŁ
Dymiąc i dmuchając
Podwójne zawody w Jaworznie
Martyna „Snajperka” Pindel
Listopad obfituje w wiele rocznic, istotnych dla historii Polski. 11-go obchodzimy Święto
Odzyskania Niepodległości, 29-go – 177. rocznicę wybuchu Powstania Listopadowego. Tych dat
żadnemu Polakowi nie wolno zapomnieć. Każdy powinien w jakiś sposób je uczcić, gdyż są
głęboko związane z historią naszego kraju. Na pamiątkę tych wydarzeń Śląski Klub Strzelecki
DSSR LOK dnia 18 listopada zorganizował zawody, na których czarnoprochowcy uczcili pamięć
Powstania Listopadowego, natomiast wiatrówkowicze – odzyskania niepodległości. Rywalizacja
sportowa w imię tak wzniosłych celów niewątpliwie nabrała większego wyrazu.
Autorka w trakcie strzelania
Na strzelnicy miejskiej w Jaworznie odbył się I Listopadowy Turniej Strzelecki z Broni Czarnoprochowej oraz II
Strzelecki Turniej Niepodległościowy DSSR, tym razem o Puchar Dyrektora Śląskiego Zarządu LOK w Katowicach. Impreza zaczęła się bardzo pozytywnie – ani siarczysty mróz,
który sprawiał, że dłonie przymarzały nam do karabinków,
ani bardzo napięty plan rozgrywek nie przeszkodziły w odbyciu się wszystkich zaplanowanych konkurencji. Na brak
uczestników również nie można było narzekać – łącznie
strzelnicę Bractwa Kurkowego odwiedziły 54 osoby.
„(…) Łotr jeszcze do góry wzniesioną trzymał strzelbę, jeszcze dym szedł z rury …”
Kłęby dymu i zapach czarnego prochu, unoszące się
na terenie całej strzelnicy, niesamowity huk, który bez
ochraniaczy na uszy był wprost nie do zniesienia oraz pre-
cyzyjny sposób ładowania broni czarnoprochowej, który
wręcz przypomina rytuał, stwarzały doskonałe widowisko
nawet dla najbardziej wybrednego obserwatora. Można powiedzieć, że miejsce do rozegrania takich zawodów
było wprost idealne – strzelnica, posiadająca 10 torów oraz
kilka pomieszczeń w budynku. W strzelaniu czarnoprochowym zostały zorganizowane trzy konkurencje – rewolwer,
pistolet i karabin – wszystkie w postawie stojącej. Mieliśmy
okazję podziwiać różnoraki sprzęt zawodników oraz ich
niebywałe umiejętności. Zapewne niejeden z nich umiałby,
jak Pan Tadeusz „(...) trafić do rzuconej w powietrze złotówki”, choć niestety, konkurencje przewidywały tylko strzelanie
do tarcz. Ale może w przyszłym roku... Każdy zawodnik oddawał 13 strzałów do dwóch tarcz (odpowiednio 6 i 7
do jednej), z czego liczone było 10 najlepszych przestrzelin.
Zawody zostały zorganizowane na bardzo wysokim poziomie – zawodnik miał możliwość startowania w każdej kategoBroń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
16
w DAYSTATE X2 SPORTS
z karabinek PCP – zasobnik na sprężone powietrze
z kaliber 4,5 mm (.177) lub 5,5 mm (.22)
z energia początkowa poniżej 17 Jouli (dostępna
również wersja z energią do 54 J – wymóg
z
rejestracji)
z
z magazynek 10-strzałowy w komplecie,
opcjonalnie (wkładka 1-strzałowa)
z dwustopniowy, regulowany spust
z
z długość: 965 mm
z
z brak stałych przyrządów celowniczych
(szyna pod lunetę)
z
waga: 3,44 kg
lufa: gwintowana – 12 bruzd, czokowana
(mikrozwężenie przy wylocie), długość:
400 mm
Ilość strzałów z pełnego zasobnika: 65 cena bez lunety
łoże orzechowe, praworęczne
(poprawiony profil)
bezpiecznik: manualny
4290 ZŁ
w DAYSTATE X2 MERLYN
Choć aura zimowa, strzelać każdemu się chce
rii sprzętowej, a dzięki sprawnej pracy sędziów wyniki zostały
podane niespełna pół godziny po rozegraniu wszystkich konkurencji. Wielkie gratulacje należą się Markowi Pysznemu,
za zwycięstwo we wszystkich trzech konkurencjach, co jest naprawdę wielkim wyczynem. I to wcale nie przypadkowym –
pan Marek przyznał, że już trzy razy w tym roku udało mu się
dokonać czegoś podobnego. Zaintrygowana jego osiągnięciem, zapytałam, jaki jest klucz do sukcesu, czyli do uzyskania
tak dobrych wyników. „Ważny jest dobór broni do własnych
warunków fizycznych oraz odpowiedniej amunicji, z czym jest
już trochę więcej zabawy, bo nie ma gotowych rozwiązań, jak
w przypadku amunicji scalonej. Nawet minimalna zmiana znacząco wpływa na wynik na tarczy, dlatego nie należy
zbyt szybko się zniechęcać i to jest właśnie klucz do sukcesu.
Reszta to już trening indywidualny strzelca.” – odpowiedział.
Pierwsze miejsce w kategorii karabin zajął z wynikiem 94
punktów, wyprzedzając o 5 punktów Leszka Cieślika i Adama Hermana, zajmujących odpowiednio 2 i 3 lokatę. W kategorii pistolet, taką samą ilością 5-u punktów wyprzedził
Krzysztofa Szymczaka oraz znajdującego się w tabeli tuż
za nim Jakuba Kołodzieja. Kategoria rewolwer nie pozostawiła żadnych złudzeń – przewagą 6-u punktów zwyciężył
nad Markiem Pokulniewiczem oraz Tomaszem Kroczakiem.
Marek Pokulniewicz, ojciec strzelectwa czarnoprochowego
z karabinek PCP – zasobnik na sprężone powietrze
z kaliber 4,5 mm (.177) lub 5,5 mm (.22)
z energia początkowa poniżej 17 Jouli
z magazynek 10-strzałowy w komplecie, opcjonalnie
(wkładka 1-strzałowa)
z dwustopniowy, regulowany spust
z długość: 910 mm; waga: 3,44 kg
z brak stałych przyrządów celowniczych
(szyna pod lunetę)
z lufa: gwintowana – 12 bruzd, czokowana
(mikrozwężenie przy wylocie), długość: 355 mm
z ilość strzałów z pełnego zasobnika: 80
z smukłe łoże orzechowe ze stopką
z drewna różanego
z bezpiecznik: manualny
cena bez lunety
z regulator pneumatyczny
z kompensator
z manometr
6090 ZŁ
w DAYSTATE MK3 FT-R
z
z
z
z
z
z
z
z
z
karabinek PCP – zasobnik na sprężone powietrze
bardzo krótki cykl strzału dzięki systemowi CDT
zaawansowane funkcje programowania
z regulator pneumatyczny
kaliber 4,5 mm
z lufa: gwintowana – 12 bruzd, czokowana
energia początkowa: 17 Jouli
(mikrozwężenie przy wylocie),
wkładka 1-strzałowa w komplecie
długość: 40 mm
dwustopniowy, regulowany spust elektroniczny
z ilość strzałów z pełnego zasobnika: 120 cena bez lunety
długość: 950 mm; waga: 3,6 kg
z łoże orzechowe typu Thumbhole
brak stałych przyrządów celowniczych
z regulowaną baka policzkową
(szyna pod lunetę)
oraz stopką
z bezpiecznik: manualny
7390 ZŁ
w BROCOCK HUNTER
z
z
z
z
z
z
karabinek PCP – zasobnik na sprężone powietrze
kaliber 5,5 mm
energia początkowa: 17 Jouli
dwustopniowy, regulowany język spustowy
z lufa gwintowana o długości: 390 mm
długość: 933 mm; waga: 3,4 kg
z ilość strzałów z pełnego zasobnika: 120
brak stałych przyrządów celowniczych
z łoże Buk, symetryczne z uchwytem
(szyna pod lunetę)
pistoletowym
z bezpiecznik: manualny, przetykowy
z możliwośc dokręcenia tłumika
2490 ZŁ
w LOGUN AGS PCR-1 THUMBHOLE
z karabinek PCP – zasobnik
na sprężone powietrze
z kaliber 4,5 mm (.177) lub 5,5 mm (.22)
z energia początkowa: poniżej 17 Jouli
z jednostrzałowy z mozliwością
z waga: 2,5 kg
z dwustopniowy, regulowany spust
z długość: 860 mm
z brak stałych przyrządów celowniczych
(szyna 11 mm)
z lufa: gwintowana
z zasobnik: ciśnienie robocze 200 Bar
z ilość strzałów z pełnego zasobnika: 60
(przy energii <17J i kal. 4,5 mm)
z łoże: drewno sepatia, symetryczne dla
strzelców prawo- i leworęcznych
z bezpiecznik: przetykowy
cena bez lunety
1890 ZŁ
Nie była to bynajmniej wyjątkowa niewiasta – strzela coraz więcej
kobiet i nie ma co ukrywać, są lepsze od mężczyzn.
Historyczny klimat w nowoczesnej oprawie
„Jeszcze Polska nie zginęła …”
Już bez huku i dymu…
Różnorodność sprzętu, rytualizm oddawanego strzału
oraz widowiskowość zawodów czarnoprochowych wydaje
się być jeszcze bardziej zauważalna, kiedy przyjrzymy się
jej z perspektywy strzelań wiatrówkowych. Chociaż tym razem, dzięki pomysłowości organizatorów, udało się urozmaicić zwyczajne strzelanie do figurek, z którym spotykamy
się przy konkurencjach FT i HFT. Zawody składały się
z trzech etapów, zawierających strzelanie do tarcz, figurek
reaktywnych oraz figurek silhouette. Dzięki niecodziennemu
i dość kontrowersyjnemu sposobowi liczenia wyniku końcowego, za nie trafienie figurki można było otrzymać noty ujemne, a więc adrenalina rosła dwukrotnie, gdyż łatwo
można było przez mały błąd stracić sporo cennych punktów.
W tej trójetapowej konkurencji, którą trudno nazwać
jednym słowem, obyło się bez dogrywek czy remisów, gdyż
nietypowy system podliczania punktów wystarczająco zróżnicował wyniki zawodników. Dla zwycięzcy tego turnieju Dyrektor Śląskiego Biura Zarządu LOK w Katowicach, mgr inż.
Ryszard Kasprzyk ufundował specjalny puchar. Klasyfikacja końcowa przedstawia się następująco: 1 miejsce – Martyna Pindel z wynikiem 373 punkty, 2 miejsce – Arkadiusz
Kaliński 362 punkty a ostatnie miejsce na podium zajął
Krzysztof Toroń, uzyskując 347 punktów.
Ogłoszenie wyników...
Dlaczego akurat Powstanie Listopadowe? Pamiętajmy,
że w czasie, kiedy się odbywało (w roku 1830), broń czarnoprochowa była jednym z narzędzi zbrojnych powstańców.
Tak więc widzicie, że związek wydarzenia i konkurencji wcale nie jest przypadkowy. Ogromne zainteresowanie zawodami niewątpliwie cieszy, ale i również motywuje do dalszej
pracy i chęci cyklicznego rozgrywania Turnieju Niepodległościowego i Listopadowego, który już teraz został na stałe zapisany w kalendarz klubowych imprez DSSR-u.
Warto także wspomnieć o sponsorze – firmie Kolba. pl, która ufundowała nagrody dla zwycięzcy Turnieju Niepodległościowego oraz o osobach, bez których organizacja
na pewno nie przebiegłaby tak sprawnie. Myślę, że ze strony organizatorów należą się wielkie podziękowania dla sędziów obliczających – Andrzeja Kieczki i Józefa Kota oraz
dla wszystkich sędziów tarczowych, dla Stowarzyszenia Broń
i Strzelectwo – za wsparcie w organizacji i sędziowaniu, dla
Bractwa Kurkowego za udostępnienie strzelnicy, dla Prezesa Miejskiego Klubu Strzeleckiego LOK w Rybniku mgr inż.
Adolfa Siemaszkiewicza, służącego cennymi poradami
w dziedzinie strzelectwa czarnoprochowego oraz przede
wszystkim dla uczestników imprezy – obyśmy za rok spotkali się w tym samym lub najlepiej jeszcze większym gronie!
autor: Martyna „Snajperka” Pindel
zdjęcia: Marcin „Parol” Pałucha
...i rozdanie nagród.
Produkt Roku 2007
Delta Optical Titanium 4-16x42
Jarosław „Yaro” Matuszewski
Jak można sobie wyobrazić celownik, który miałby być produktem roku? Odpowiedź niby prosta
– taki, którego parametry i cena zadowolą najwięcej strzelców, dla których jest przeznaczony. Nie
patrząc na firmy, marki czy nazwy, każdemu kto lubi wiatrówki przychodzi do głowy kilka cech:
najlepiej jakby miał mechanikę na tyle dokładną i trwałą, żeby precyzyjnie wskazywał cel, pokrętła
dokładnie przesuwające punkt celowania, dobrą optykę, regulowany obiektyw z nastawami od 8
m, zakres powiększenia na większość rodzajów strzelań, siatkę do mierzenia dystansu i do
poprawek. Wszystko najlepiej z pewną, długą gwarancją i dostępną ceną. To brzmi nierealnie, jak
z mocno naciąganej reklamy, a tymczasem, jak się bliżej
przyjrzeć, to wszystko spełnia Delta Optical
Titanium 4-16x42 z siatką mil-dot.
strzelania
bez błędu paralaksy
na dowolnym dystansie.
Daje też możliwość dopasowania obiektywu do własnej
techniki strzelania HFT – jedni preferują ostrość w pełnym
zakresie odległości tej konkurencji, inni wykorzystują
nieostrość do szacowania dystansu do najdalszych celów –
a nawet do popróbowania pomiaru dystansu w strzelaniu
Field Target. Okular można dopasować do wady wzroku
i po nastawieniu zablokować pierścieniem.
Do wyboru mamy dwie uniwersalne siatki: myśliwskorekreacyjny dupleks lub mil-dot do szacowania odległości
czy do wykorzystania kropek do strzelania z poprawkami
na jednej nastawie siatki. Grubość linii jest tak dobrana,
że nie przesłania ona nawet małych celów, a jednocześnie
nie wtapia się w tło przy słabym świetle. Ideałem byłaby
Dla przypomnienia kilka
parametrów tego celownika. Jednoczęściowy
duraluminiowy tubus jest dosyć odporny na uderzenia czy
zgniecenie montażem, zaś pokrycie nie jest łatwo
zarysować. Mechanika jest dosyć odporna, rzadko trafiają
się wadliwe sztuki, mimo sprzedanej dużej ilości. Pierścienie
mocujące soczewki są zabezpieczone przed rozkręcaniem
i uszkodzeniem od wstrząsów. Regulacja siatki działa
sprawnie, przesuwanie punktu celowania po kwadracie
pokrywa się ze skalą regulacji i nie ma znaczących
odchyleń. Jedynie mogłoby być więcej regulacji na obrót.
Optyka na przyzwoitym poziomie, japońskie szkło
i technologia powłok, trudno dostrzec jakieś
Pokrętło do regulacji ostrości.
wady czy zniekształcenia obrazu. Nie ma
problemu z obserwacją celu w trudnych
warunkach pogodowych czy nawet
o zmierzchu, mimo że to celownik typowo
dzienny. Zakres powiększeń jest na tyle
uniwersalny, że przy 4x można wykorzystać
do szybkiego strzelania w większe cele
na zmiennym dystansie (np. z wiatrówki
z
magazynkiem
czy
nawet
półautomatycznego FXa), 6 do 10x można
wykorzystać w HFT czy strzelaniu tarczowym;
jednocześnie 12-16x pozwala na dokładne
celowanie z podpórki w cele dalekie albo
na wygodne oglądanie przestrzelin
na tarczy. Regulacja obiektywu od 8 m.
do nieskończoności daje pełny komfort
Pokrętła do ustawiania krzyża.
siatka w pierwszym planie, z kreskami zamiast kropek
i odmierzająca nie tylko pełne miliradiany ale też połówki,
jednak wtedy wpłynęłoby to bardzo mocno na ostatni
parametr – cenę. Pokrętła pracują sprawnie, minimalny luz
ma sama nakładka ze skalą, ale mechanika pracuje bez
luzów. Mają możliwość zerowania i to bez użycia narzędzi,
co jest bardzo wygodne.
Podsumowując, Delta Optical Titanium 4-16x42
to najsilniejszy kandydat na optykę roku. Przy pewnej
gwarancji i cenie poniżej tysiąca złotych otrzymujemy
optykę dobrej klasy, szeroki zakres powiększenia, dużą
funkcjonalność. Odbiorcą może być nie tylko miłośnik
wiatrówek we wszelkich zastosowaniach ale też myśliwy czy
amator precyzyjnego strzelania z broni centralnego
i bocznego zapłonu.
autor: Jarosław „Yaro” Matuszewski
zdjęcia: Karol „Diesel” Kiełbasiński
Krzyż typu Duplex.
Dane celownika
Powiększenie . . . . . . . 4x – 16x
Średnica obiektywu . . . 42mm
Pole widzenia. . . . . . . . 8m (4x) – 2,3m (16x) na 100m
Odstęp od oka . . . . . . 7,95cm (4x) – 7,62mm (16x)
Źrenica wyjściowa. . . . 10,5mm (4x) – 2,63mm (16x)
Regulacja . . . . . . . . . . 1/4 MOA
Długość . . . . . . . . . . . 35,6cm
Waga . . . . . . . . . . . . . 475g
Średnica tubusa . . . . . 2,54cm
Regulacja obiektywu . . 8m - nieskończoność
Siatka. . . . . . . . . . . . . Duplex lub mil-dot
REKLAMA
Tajfun czy podmuch powietrza?
BlowAir kontra Webley
Typhoon (Tajfun)
Tomasz „Cypis” Gębala
Porównania pozwalają zauważyć a czasami i uwypuklić różnice. Jednak porównania mają sens, jeśli
jest co porównywać. Jeśli jest wspólna płaszczyzna, są wspólne cechy. W pierwszym numerze Biesa
opisałem sympatyczny sprężynowy pistolet z mechanizmem kompensacji odrzutu tureckiej firmy
BlowAir. Po pojawieniu się w sprzedaży podobnego w działaniu pistoletu firmowanego przez
Webleya – Typhoon, oczywistym było, że również trafi do testów do mnie. Problem pojawił się, gdy
przyszło zdecydować. Zrobić osobny test czy porównanie z poprzednio opisywanym BlowAirem.
Po zaciętych redakcyjnych dyskusjach, postanowiliśmy zetrzeć je w bezpośredniej walce.
Wielcy mali adwersarze:
u góry – Webley Typhoon,
na dole – BlowAir.
I oto w prawym
narożniku ringu mamy potężnego z wyglądu i ceny Typhoona
znanej firmy „wiatrówkowej z tradycjami” – Webley. W lewym narożniku
stoi niepozorny, tani, nikomu nieznany BlowAir.
Goliat i David. Wynik starcia przesądzony? Wstrzymujemy oddechy.
Gong.
Runda pierwsza – wygląd zewnętrzny i estetyka.
Typhoon wręcz poraża wyglądem. Wielki, masywny,
nieproporcjonalny. Wręcz karykaturalny. Cylinder bardzo
długi jak na pistolet sprężynowy, wystający daleko w tył
poza rękojeść. Przy nim BlowAir wygląda na dziecięcą zabawkę. Oksyda na stali nienaganna choć lekko szarawa,
jak w wyrobach Weihraucha. Ładny
grawerunek z nazwą firmy dopełnia pozytywnego wrażenia. Pozostałe elementy wykonane z tworzywa nie straszą nadlewkami.
Ładny, czarny, miejscami matowy, plastik.
Różnica w wykonaniu jest pięknie widoczna na przykładzie napisu na korpusie,
oczywiście pokryciu metalowych części.
Oksyda i ładny napis na Typhoonie, farba
i odlane napisy u Blowa. Blow wygląda jak
ubogi krewny Typhoona.
Plastic is fantastic! No, nie do końca. Pozytywne wrażenia
rujnują przyrządy celownicze. Plastikowa muszka. Nietypowa,
bo chowa się w obudowie – ma to uchronić użytkownika przed
poranieniem przy naciąganiu (a jest co naciągać!). Wykonana niechlujnie, niesymetryczna, pozaokrąglana. Chyba tylko cudem będzie kontrastować na tle celu.
Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
21
Muszka w Tajfunie. Pozytywne wrażenie zaczyna pryskać...
Szczerbinka wcale nie lepsza. Za wąska, lewo-prawo regulowana poprzez obrót (sic!). Kto wpadł na taki pomysł?
Nie wiem. Wiem jedno. To był konstruktor, który nigdy nie
strzelał. Takie rozwiązanie powoduje, że ciasna szczerbinka po wyzerowaniu może się zmienić na... jeszcze ciaśniejszą. Na dodatek muszka znajduje się na lufie a szczerbinka na cylindrze. Rozumiem, że konstruktor zadbał o jak
najdłuższą linię celowania. Ale kto zadba o powtarzalność
zerowania w łamanym bądź co bądź pistolecie?
Plastikowa nakładka która ma ułatwić naciąganie lufy w
Tajfunie. Założony robi „bojowe” wrażenie.
Na tym tle BlowAir nie prezentuje się lepiej. Rzekłbym,
że wykonany jest gorzej. Nie ma stali a jedynie stopy aluminium. Nie ma oksydy a jedynie malowanie proszkowe. Plastiki są gorszej jakości i mniej dokładnie spasowane. Szczerbinka w połączeniu z długością linii celowniczej to prawdziwy
koszmar strzelca. Jednak jest w nim coś takiego, co powoduje, że mi się podoba bardziej. Jest bardziej proporcjonalnie zbudowany. Jest jakiś taki bardziej „pistoletowy”.
BlowAir – szczerbinka. Najsłabszy element pistoletu. Dość
luźna, trudna do precyzyjnego ustawienia i łatwo ją
przypadkiem przestawić. Ale o dziwo, działa!
Runda druga – ergonomia i użytkowanie.
Szczerbinka w Webleyu. Dość dziwaczna konstrukcja i nie
najlepiej przemyślane rozwiązanie zerowania. Stopień
komplikacji rzeczy prostych nie świadczy o wyrafinowaniu
technicznym konstrukcji.
By ułatwić naciąganie pistoletu, producent dostarcza
w komplecie nakładkę – przedłużkę na lufę imitującą tłumik
(dlaczego nie prawdziwy tłumik?). Nakładka jak i reszta plastiku jest całkiem znośna. Niestety założona na lufę zwisa
smętnie jak nos spuszczony na kwintę.
Dystrybutor Typhoona, za producentem, podaje prędkość wylotową śrutu w kalibrze 4,5mm jako 160 m/s. Jest
to bliskie prawdy. Zmierzono, że śrut JSB Exact wystrzeliwany jest z prędkością ok. 148-150 m/s, co daje ok. 6J – imponującą jak na pistolety sprężynowe energię. Taki rekord
okupiony jest niestety dwoma wadami. Pistolet koszmarnie
ciężko się naciąga. I nie pomaga nawet chowana muszka.
Jej obudowa wżyna się w dłoń i po dłuższej serii strzałów
przechodzi ochota na dalsze strzelanie. Nie dziwi zatem nakładka na lufę.
Druga wada to twardy nieregulowany spust. Spust jest
tak twardy, że ściągając go do oddania strzału powodujemy, że system przesuwa się w tył na szynach mechanizmu
kompensującego odrzut! To w połączeniu z jego luzami powoduje, że wcześniej zgrane przyrządy na celu ślicznie się
rozjeżdżają przy ściąganiu spustu. Horror. Jest jeszcze coś.
Pistolet jest wysoki (lubi się chwiać w ręce na boki) i ciężki.
Ciężki na lufę jak diabli. Tak więc chwyt oburącz jest jak najbardziej polecany.
Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
22
A BlowAir? Naciąg łatwy. Obudowana tunelem muszka nie wżyna się w dłoń. Lekki spust. Poezja. Wprawdzie
to nie jest demon prędkości, bo śrut jest rozpędzany do raptem 90-100m/s (w zależności od egzemplarza), ale łatwość
obsługi rekompensuje z naddatkiem brak dużych energii.
No i ta waga a właściwie lekkość. Trzymanie go w jednej
dłoni to żaden problem.
Nowość na rynku! Karabinki AirMaster charakteryzują się nowoczesnym wzornictwem, dobrymi
osiągami, celnością i bezpieczeństwem użytkowania. Wyróżniają się ponadto wyjątkowo korzystnym stosunkiem ceny do jakości. Linia karabinków AirMaster produkowana jest wyłącznie
dla naszej firmy przez uznanego europejskiego producenta broni palnej i sportowej.
w AIR MASTER 400W
celowniki
światłowodowe
Tru-Glo
z lufa gwintowana, klasycznie łamana
z prędkość początkowa: 270 m/sec
z kaliber: 4,5 mm lub 5,5 mm
z długość: 1150 mm
z długość lufy: 410 mm
z waga: 2,81 kg
z energia pocisku około 16 J
z manualny bezpiecznik spustu
z dwustopniowy, miękki spust
z drewniana praworęczna kolba o nowoczesnym
wzornictwie
z metalowe przyrządy celownicze Tru-Glo
regulowane w dwóch płaszczyznach
z możliwość zamontowania celownika optycznego
(szyna 11 mm)
w AIR MASTER 400
Typhoon - wylot lufy i muszka od przodu.
celowniki
światłowodowe
Tru-Glo
z lufa gwintowana, klasycznie łamana
z prędkość początkowa: 270 m/sec
z kaliber: 4,5 mm lub 5,5 mm
z długość: 1150 mm
z długość lufy: 410 mm
z waga: 2,90 kg
z energia pocisku około 16 J
z manualny bezpiecznik spustu
z dwustopniowy, miękki spust
z polimerowa symetryczna kolba o nowoczesnym
wzornictwie
z metalowe przyrządy celownicze Tru-Glo
regulowane w dwóch płaszczyznach
z możliwość zamontowania celownika optycznego
(szyna 11 mm)
w AIR MASTER 300
Porównując pistolety, natknąłem się na zagadkę, której
nie potrafię sensownie wytłumaczyć. Otóż, uchwyty w obu
pistoletach są niemal identyczne jeśli chodzi o kształt, wymiary, kąt pochylenia, odległości od spustu. Ale to BlowAira trzyma się w miarę wygodnie. Z Typhoonem ewidentnie
z lufa gwintowana, dolny naciąg
z prędkość początkowa: 270 m/sec
z kaliber: 4,5 mm lub 5,5 mm
z długość: 1160 mm
z długość lufy: 500 mm
z waga: 3,19 kg
z energia pocisku około 16 J
z manualny bezpiecznik spustu
z dwustopniowy, miękki spust
z nowoczesna polimerowa kolba
o nowoczesnym wzornictwie
399 ZŁ
399 ZŁ
celowniki
światłowodowe
Tru-Glo
z metalowe przyrządy celownicze Tru-Glo
regulowane w dwóch płaszczyznach
z specjalny obrotowy port ładowania
z możliwość zamontowania celownika
optycznego (szyna 11 mm)
bezpieczny
port ładowania
śrutu
499 ZŁ
w BERETTA CX4 STORM
Jedyna oryginalna, pneumatyczna wersja
najnowszego karabinka szturmowego
Beretta Cx4 Storm.
Teraz system BLOW BACK także w karabinku
- dzięki zastosowaniu systemu BLOW BACK
uzyskano niedostępną do tej pory szybkostrzelność
karabinków na CO2
Typhoon od tyłu. Masywność i ogrom pistoletu rzuca się w oczy.
jest coś nie tak. Co? Nie wiem. Składam to na karb wagi,
ciążenia na lufę i sporej wysokości (wysoko położonego
środka ciężkości) pistoletu.
Z redaktorskiego obowiązku wymienię jeszcze bezpiecznik – a właściwie blokadę spustu – w Typhoonie. Niestety nie automatyczny, czyli u większości użytkowników
pozostanie zawsze wyłączony. Czyli tak jakby go nie było.
z
z
z
z
z
z
z
z
z
z
z
z
z
z
1JPSVOVK‘DBT[ZCLPTUS[FMOPv¾
(SBEvSVUËXX[BMFEXJFTFLVOE
kaliber: 4,5mm (każdy rodzaj śrutu)
lufa gwintowana
pojemność magazynka: 30 szt
Zasilanie:
Magazynek:
prędkość początkowa: 190 m/s
kapsuła CO2 - 88g
30 śrutów Diabolo
system: semi auto
regulowane w pionie i w poziomie
przyrządy przeziernikowe
zasilanie: kapsuła CO2 - 88g
wystarcza na ok. 350 strzałów
waga: 2400 g
długość: 780 mm
długość lufy: 445 mm
kolba z czarnego kompozytu
wzmocnionego włóknami szklanymi
szyna akcesoryjna weaver 22 mm
bezpiecznik manualny
w zestawie z oryginalnym polimerowym futerałem z logo Beretta
Oryginalny polimerowy
futerał z logo Beretta
w zestawie
1190 ZŁ
BlowAir
Plusy:
– lekki,
– łatwy naciąg,
– duża frajda ze strzelania.
Webley Typhoon - bezpiecznik przetykowy.
Runda trzecia – strzelanie i celność.
Oba pistolety to nie urządzenia do zawodniczych strzelań tarczowych. Oba mają typowe zastosowania rekreacyjne. Oba też do tego świetnie się nadają, tylko jeden z nich
ciut jakby bardziej.
Typowy cel rekreacyjny to aluminiowa puszka 0,5l. Z odległości 20 m. a nawet i 30 m. to cel dość łatwy do trafienia. Jednak to z BlowAira strzela się przyjemniej. Dlaczego?
Bo ma delikatniejszy spust, łatwiej się naciąga, mniej waży,
ma – o dziwo – lepsze przyrządy celownicze, wygodniej się
go trzyma. Bo strzelanie z niego nie jest męczące.
Większa energia wylotowa Typhoona predysponowałaby go do strzelań na dalsze odległości, ale jego wady przekreślają te możliwości. Jedyne do czego można wykorzystać
„moc” to destrukcja różnych celów... pod warunkiem,
że w nie trafimy.
Pistolet z „antyodrzutem” to fajny pomysł. W obu pistoletach mechanizmy kompensujące odrzut działają prawidłowo. Praktycznie nie czuć odrzutu. Jednak to w BlowAirze mechanizm działa precyzyjniej i bez luzów. Pomimo niższej ceny
mechanizm w Blow Airze jest metalowy gdy w Typhoonie
plastikowy i na dodatek z luzami.
Werdykt sędziowski.
Oba pistolety miałem możliwość testować równocześnie.
Miałem też taką możliwość, że testowało je kilkoro moich kolegów z pracy, którzy to wcześniej nie mieli do czynienia
z pneumatykami. Zadziwiające i zastanawiające było to,
że BlowAir był wyrywany z rąk do rąk, podczas gdy Typhoon leżał nieużywany. Ciekawe prawda? Potwierdza to tylko
to co napisałem wcześniej. Jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę ich ceny, które wynoszą: Typhoon – 450,- a BlowAir –
ok. 180,- wybór wydaje się oczywisty.
Odczucia mam mieszane. Z jednej strony się cieszę, że jest
dobra, wyraźnie lepsza – i to nie tylko cenowo – alternatywa dla
Typhoona – BlowAir. Z drugiej strony jestem zasmucony faktem,
że angielska firma Webley z tradycjami wiatrówkowymi w tak
łatwy sposób oddała pole nieznanej tureckiej firmie. Na przykładzie Typhoona widać wyraźnie, że do stworzenia dobrego
i dobrze się sprzedającego pistoletu sprężynowego nie wystarczy sama umiejętność obsługi CADa i umiejętność kładzenia
oksydy. Potrzebny jest jeszcze pomysł, pasja i ów błysk, który
można dostrzec w konstrukcji BlowAira, a którego brakło konstrukcji Typhoona. Typhoon to, moim zdaniem, zmarnowany
przez Webleya (lub firmę, która dysponuje tą marką) pomysł
na fajny pistolet, zmarnowany czas konstruktora i mocno nadwyrężona renoma. Typhoona zdecydowanie nie polecam!
Sędzia zaprasza zawodników na środek ringu. Podnosi rękę zwycięzcy. Dawid pokonał Goliata. Tłum wiwatuje.
Minusy:
– przyrządy celownicze mogłyby być lepsze (szczególnie
szczerbinka),
– słaba jakość wykonania.
Typhoon
Plusy:
– duża energia,
– nie najgorsza jakość wykonania części metalowych.
Minusy:
– ciężki, ciążący na lufę,
– wysoko położony środek ciężkości,
– trudne naciąganie,
– beznadziejne przyrządy celownicze,
– niewygodny chwyt,
– plastikowe z luzami szyny mechanizmu kompensacji
odrzutu,
– za drogi!
Redakcja pragnie podziękować firmie „Kolter” (bron. pl)
za użyczenie pistoletów do testów.
autor: Tomasz „Cypis” Gębala
zdjęcia: autor
REKLAMA
Umarex 850 AirMagnum i Walther 1250 Dominator
Jasna i ciemna strona mocy
Miłosław Majstruk
Na targach IWA w 2006 roku odbyła się oficjalna premiera Umarexa 850 AirMagnum. Rok później,
ku mojemu zdumieniu, na tym samym miejscu zobaczyłem... Dominatora. Umarexa Dominatora.
Tak oto powstała rodzina – 850 AirMagnum na CO2, i 1250 Dominator na sprężone powietrze. Ta
sama konstrukcja, dwie wiatrówki. Różnica pomiędzy AirMagnum a Dominatorem to tylko sposób
napędzania śrutu. AirMagnym używa dużego naboju CO2, zawierającego 88 g dwutlenku węgla.
Dominator ma potężny, 300 barowy zbiornik powietrza. Poza tym konstrukcja jest identyczna.
Wiatrówka ta jest metalową konstrukcją z plastikowym
łożem, zasilaną z 8-strzałowego magazynka. Jest to chyba
pierwsza wiatrówka fabrycznie porządnie nasmarowana.
Osada jest wykonana
z masywnego plastiku z fakturą w miejscach, gdzie leży
dłoń. Zapewnia to pewność chwytu,
a wykonana z twardej gumy stopka dobrze trzyma
się ramienia. Kolba jest uniwersalna (ambi), dla strzelców
lewo- i praworęcznych. Osada i chwyt są wyprofilowane
jak do broni myśliwskiej – najwygodniej strzela się z pozycji stojącej, z tułowiem lekko pochylonym do przodu i łokciem wysuniętym w bok. Wysokość baki (i przyrządów
celowniczych) jest tak dobrana, że strzela się równie wygodnie z użyciem muszki i szczerbinki jak i celownika
optycznego.
Wiatrówkę przeładowuje się jak klasycznego repetiera –
do góry, do tyłu, do przodu, w dół. Całość chodzi płynnie,
bez oporów czy zgrzytów, z miłym dla ucha szczękiem broni.
Dźwignia przeładowania ma główkę z wytoczonymi rowkami, które ułatwiają manipulowanie nią śliskimi rękoma. Jest
też możliwość zrzucenia napiętej sprężyny bijnika. Po odciągnięciu dźwigni wystarczy odbezpieczyć karabinek i kierując
w bezpieczną stronę, nacisnąć spust. Dźwignia przeładowania spada razem ze sprężyną bez oddania strzału.
Lufa jest gruba (15 mm średnicy), gwintowana. Niestety nie ma korony, a wylot przewodu lufy obrobiony jest
w stopniu minimalnym. Nie ma także gwintu pod tłumik.
Na lufie zamocowana jest muszka i szczerbinka, z wbudowanymi światłowodami. Ułatwić ma to celowanie – czerwoną kropkę (muszka) należy umieścić między dwoma
zielonymi (szczerbinka). Muszka jest osłonięta, szczerbinka niestety nie. 15 mm długości rurki światłowodów zostało osadzone tylko na końcach, dość łatwo je uszkodzić.
Szczerbinka jest regulowana przód-tył, a jej podstawa ma
z lewej strony skalę, która ułatwia ustawienie na przestrze-
lanych dystansach. Muszka i szczerbinka są przykręcone
do lufy jedną śrubką, co zdecydowanie ułatwia demontaż.
Jest to niezbędne przy strzelaniu z celownikiem optycznym
– przyrządy celownicze wchodzą w światło celownika i da-
140 zł za srebrne
wykończenie... i napis
Hammerli
ją ciekawe efekty świetlne w celowniku...
Na korpusie wyfrezowana jest szyna
pod celownik optyczny. Jest to klasyczna w wiatrówkach szyna 11 mm, o dziwo bardzo długa – 15,5 cm.
Montaż celownika optycznego odbywa się więc bezproblemowo.
Magazynek wkładany jest z lewej strony wiatrówki. Po
prawej stronie znajduje się dźwignia przeładowania oraz
pod nią – blokada magazynka. Aby wyjąć magazynek, należy odciągnąć dźwignię przeładowania oraz przesunąć
do siebie przełącznik, znajdujący się poniżej, który przesuwa oś magazynka. Całość chodzi bez zacięć i wymaga minimalnej siły – bez problemu dźwignie obsługuje się
kciukiem. Co ciekawe, magazynek po włożeniu nie musi być
ustawiony w osi komora-lufa. W przypadku gdy komora nie
znajdzie się naprzeciwko wejścia lufy, wystarczy odciągnąć
dźwignię przeładowania, a mechanizm ustawi nam magazynek w osi. Jeśli jednak o tym zapomnimy, kształt magazynka spowoduje, że dopychając dźwignię przeładowania
magazynek obróci się pod naciskiem popychacza.
Ładowanie śrutu jest bezproblemowe i szybkie dzięki sporym wymiarom magazynka. Pewną wadą jest cienki popychacz, który wprowadza śrut do lufy. W przypadku
Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
25
Umarex 1250 Dominator
zaklinowania magazynka rozwiązania siłowe nie wchodzą
w rachubę. Dodać jednak muszę, że nie zdarzył się przypadek
zacięcia, choć może się zdarzyć „nabicie” śrutu na popychacz.
Odciągnięcie dźwigni do samego tyłu powoduje nie tylko obrócenie magazynka, ale także wypchnięcie bezpiecznika. Wymaga to naciśnięcia bezpiecznika przed każdym
strzałem. Automatyczny bezpiecznik ogranicza nam szybkostrzelność, wiatrówkę można przeładować błyskawicznie... ale potem trzeba wcisnąć bezpiecznik.
Zgodnie z oczekiwaniem skupienie pomiędzy AirMagnum a Dominatorem nie różni się. Świadczy to o tym,
że to lufa odpowiada za takie a nie inne wyniki na tarczy.
Celność jest na poziomie poniżej przeciętnej jak dla wiatrówki PCP, choć dla karabinka CO2 można ja określić jako
dobrą.
Na
50
m
Airmagnum
osiąga
skupienie 40-60 mm, na 25 m – 15-25 mm (JSB Exact).
W trakcie testów widać wyraźnie, że lufa „lubi” śruty nadkalibrowe (4.52 JSB Exact i H&N FTT, najlepszy wynik osiągnięto na śrucie 4.53 mm JSB Exact) oraz śruty ciężkie (JSB
Exact Heavy i H&N Barracuda). Przy energii wylotowej
na poziomie 12-14J strzelanie śrutem ciężkim nie ma większego sensu przez wzgląd na duży opad, chyba że lubimy
demolować puszki.
Umarex 850 AirMagnum zasilany jest z jednorazowego
naboju CO2 88 g. Nabój znajduje się z przodu, osłonięty
AirMagnum otrzymujemy w eleganckim pudełku wykonanym ze
styropianu. Wiatrówka nawet z celownikiem może być w nim
przenoszona bez obaw o ew. uszkodzenia. Dominatora już
dostajemy w plastikowej walizce.
osadą. Dostęp do niego jest łatwy – wystarczy nacisnąć
pod spodem przycisk z plastiku i przesunąć kawałek osady
do przodu. Kartusz wkręca się bez problemu.
W trakcie strzelania zauważyliśmy przedmuchy gazu –
przy magazynku i przy spuście. Można założyć, że gdyby
nie te straty możliwe byłoby przybliżenie się choć trochę
do deklarowanych przez producenta (nie dystrybutora!) 400 strzałów.
Na śrucie JSB Exact o masie 0.547 g uzyskaliśmy prędkości:
– w pierwszych 70 strzałach: 210-200 m/s (ok. 12J)
– kolejne 70: 200-190 m/s (ok. 11J)
– kolejne 30: 190-180 m/s (ok. 10J)
W praktyce oznacza to, że z jednego naboju CO2 mamy ok. 120 stabilnych strzałów na 50 m, ok. 180 na 25 m.,
ok. 220 na 10 m. Stabilnych oznacza, że nie jest zauważalne przesunięcie w dół punktu trafienia na skutek spadku prędkości wylotowej.
Nadmienić również trzeba, że zastosowanie CO2 niesie ze sobą poważne wady. Najważniejsza to wrażliwość
na temperaturę. Inna wydajność będzie w zimie przy temperaturach w okolicach 0 st. C (poniżej może się okazać,
że strzelanie jest niemożliwe), inna w lecie przy + 30 st. C.
Do tego szybkie strzelanie powoduje schłodzenie się zaworu i dalszy spadek prędkości wylotowych. A to ma już spore znaczenie dla zmiany punktu trafienia. Liczyć się trzeba
z tym, że przy strzelaniu na dalsze dystanse konieczna będzie częsta korekta ustawień przyrządów celowniczych.
Prawa strona “zamka”
Dlatego wśród profesjonalistów skończyła się epoka
CO2, na rynku króluje PCP. Tak też i Umarex uczynił, przerabiając AirMagnum z CO2 na sprężone powietrze. 300
barowy zbiornik, znany ze starego, wyczynowego Walthera Dominatora, zapewnić ma ogromną liczbę strzałów.
Dystrybutor zapewnia nas o dużej stabilności prędkości wylotowych i 220 strzałach z jednego tankowania.
Testy na chrono (Shooting Chrony Beta Master) są jak
zwykle bezlitosne.
Największe zaskoczenie pojawia się po wkręceniu kartusza. Pierwsze 15 strzałów ma taki rozrzut prędkości, że trudno uwierzyć że jest to PCP. Dla pełnego zbiornika
są to wartości od 216 do 232 m/s (dla śrutu JSB Exact). Rozrzut 16 m/s przekracza wszelkie granice. Dla przeciętnego
PCP granicą dopuszczalną jest 4 m/s, te najlepsze – mieszczą
się w 1 m/s różnicy między największą a najmniejszą prędkością wylotową. Dalej też nie jest lepiej – przeciętny rozrzut prędkości dla 240 strzałów wynosił 5 m/s. Niewiele było serii 10
strzałów, które miały rozrzut poniżej 4 m/s. Okazuje się że Dominator ma regulator, tylko on... nie działa!
Prędkości wylotowe średnio wynosiły 225-230 m/s (1415J). Jak na 16J karabinek to w normie, choć tej trochę niższej. Ilość strzałów z jednego napełnienia kartusza
rozczarowuje. Pierwsze 60 strzałów należy odrzucić (czyli
Magazynek na 8 śrutów. Plastikowy, na krawędzi ma założony
o-ring, zapobiegający wypadaniu śrutu. Oś magazynka razem z
zębami, które umożliwiają jego obracanie jest wykonany z
metalu, co zwiększa żywotność magazynka.
Manometr w kartuszu, całkiem precyzyjny i dokładny. Ciśnienie
robocze to aż 300 bar!
Gniazdo kartusza w Dominatorze.
Gniazdo magazynka.
Oś magazynka (poniżej) oraz cienki popychacz (powyżej). Pod
rączką przeładowania znajduje się przełącznik w położeniu
przednim, który przesuwa oś magazynka – aby go wyjąć,
należy ją przesunąć do tyłu.
Zbiornik na sprężone powietrze. Widać potężne proporcje...
Dumny napis - Dominator!
zbiornik należy napełniać do ok. 260 bar). Stabilnych (w miarę) strzałów jest tylko 140, do jakichś 180 bar. Potem następuje szybki spadek prędkości wylotowej. Deklarowane 220
strzałów owszem, można przyjąć, o ile strzelamy na 10 m. Ale
nie takie jest raczej przeznaczenie tej wiatrówki.
Umarex stworzył bardzo przemyślaną, logiczną i solidną konstrukcję. Strzelanie z tej wiatrówki to dobra zabawa,
w eksploatacji jest przyjemna i bezproblemowa. Mechanizmy pracują bardzo kulturalnie, bez zgrzytów czy oporów.
Argumentem, który przemawia na niekorzyść jest cena.
Umarex 850 AirMagnum kosztuje 950 zł. To sporo. Karabinek ten, pomimo zalet, nadal pozostaje w klasie puszkobijców, a w tej ceni można już kupić niezłą wiatrówkę
sprężynową. Oczywiście, teoretycznie celność jest wystarczająca, by potraktować AirMagnum jako karabinek dla
początkujących z ambicjami. Jednak, pojawiające się
gdzieniegdzie określenia „PCP dla ubogich”, są dużą przesadą. Tym bardziej, że niewielka liczba strzałów na dystansie 50 m. czyni z niego wiatrówkę drogą
w eksploatacji. 19 zł za kartusz CO2 daje nam 16 groszy
za strzał (plus 4 gr za dobry śrut).
AirMagnum jest dostępny w wielu wersjach. Target Set
zawiera w komplecie pseudo -tłumik, celownik optyczny
Walther 6x42 i przejściówkę na 2 naboje CO2 12g (mało
opłacalna zmiana). Cena 1400 zł jest jednak już stanowczo za wysoka – za 450 zł można kupić lepszy celownik
z montażem (np. Delta Optical Classic 3-9x40 za 350 zł
i montaż SportsMatch E59 za 65 zł). W takiej samej cenie
jest taktyczna wersja (XT), która zamiast przejściówki
na CO2 12g ma w komplecie dwójnóg. Ten zestaw jest już
trochę lepszy, choć nadal za drogi. No i najnowsza wersja
– Hammerli 850 AirMagnum ZG30. Pomimo wspaniałej
nazwy i mądrych oznaczeń, jest to standardowy AirMagnum, tylko że części stalowe są srebrne (ale nie niklowane!). Za nazwę zapłacić trzeba jednak 140 zł (cena to 1090
zł). Ja rozumiem, że Umarex kupił Hammerliego i chce jak
najszybciej na tym zarobić, ale to nie jest zabawne...
Z kolei wykupienie przez Umarexa Walthera spowodowało ruch, który może i z marketingowego punktu widzenia
ma sens. Wykorzystanie marki Walther i nazwy sztandarowego karabinka stworzyło domyślny wizerunek porządnej
i taniej wiatrówki PCP. Wykonanie zaś jest bardzo, ale
to bardzo rozczarowujące. 1890 zł za taki karabinek –
to są koszmarne pieniądze. W tej cenie można zakupić już
uczciwą wiatrówkę PCP, a nie robionego na szybko składa-
Nie jest jednak wykonana z nowej formy. Otwór na kartusz jest
wykrojony, widać ślad po cięciu. Mało estetyczne...
REKLAMA
w BROWNING VECTIS 026
10 strzałów na 25 m, 4.53 mm JSB Exact, skupienie 15-25 mm
z lufa klasycznie łamana
z kaliber 4,5 mm (.177) lub 5,5 mm (.22)
z prędkość początkowa: 260 m/s
z energia początkowa: poniżej 17 Jouli
z waga: 3,15 kg
z długość: 1111 mm
z regulowane przyrządy celownicze,
11 mm szyna pod lunetę
z przyrządy celownicze z systemem
światowodów Tru Glo (opcja)
z lufa: gwintowana długość 470 mm
z łoże: bukowe, z teksturowaniem
cena bez lunety
959 ZŁ
w BROWNING VECTIS 032
z lufa klasycznie łamana
z kaliber 4,5 mm (.177) lub 5,5 mm (.22)
z prędkość początkowa: 270 m/s
z energia początkowa: poniżej 17 Jouli
z waga: 3,4 kg
z dwustopniowy, regulowany spust
z długość: 1140 mm
z regulowane przyrządy celownicze, 11 mm
szyna pod lunetę
10 strzałów na 50 m, 4.53 mm JSB Exact, skupienie 40-60 mm
ka. Prezentowanie Dominatora jako wiatrówki dla początkujących w HFT to kolejny żart, tylko jak wszystkie ostatnie
ruchy Umarexa, taki mało śmieszny.
W ten sposób z bardzo dobrej wiatrówki AirMagnum
firma Umarex stworzyła przeciwieństwo – fatalną wiatrówkę Dominator. O ile Umarex 850 AirMagnum jest karabinkiem, który można polecić każdemu z czystym sumieniem,
to Walther 1250 Dominator jest wiatrówką, którą należy
każdemu z czystym sumieniem odradzić.
Oto jasna i ciemna strona tej samej konstrukcji...
Redakcja pragnie podziękować firmie Kolter (bron. pl)
za udostępnienie karabinka do testów, firmie Delta Optical
za użyczenie celownika, firmie Roto-Service za udostępnienie warsztatu jako prowizorycznej strzelnicy 25 m
Plusy:
– prosta i logiczna konstrukcja
– kultura pracy mechanizmów
– łatwość obsługi
– szybkostrzelność
Minusy:
– przeciętna celność
– mała stabilność prędkości wylotowej
– wysoka cena
Autor: Miłosław Majstruk
Autor zdjęć: Karol Kiełbasiński
z przyrządy celownicze
z systemem światowodów Tru Glo (opcja)
z lufa: gwintowana długość 470 mm
z dostępna również wersja compact z tłumikiem
i lufą 300 mm (cena 1369 zł)
z łoże: bukowe z teksturowaniem
z bezpiecznik: automatyczny
cena bez lunety
1199 ZŁ
w THEOBEN EVOLUTION BUK
z
z
z
z
z
z
z
system sprężyny gazowej H.E. Gas Ram
klasycznie łamana lufa
kaliber 4,5 mm (.177)
energia początkowa poniżej 17 Jouli
z dociążnik lufy lub tłumik (opcja)
waga: 3,4 kg / długość: 1040 mm
z łoże: buk (symetryczne) dla osób prawodwustopniowy, regulowany spust
i leworęcznych
lufa: gwintowana – 12 bruzd, czokowana
(mikrozwężenie przy wylocie), długość 266 mm z bezpiecznik: automatyczny
cena bez lunety
2299 ZŁ
w THEOBEN EVOLUTION THUMBHOLE
z
z
z
z
z
z
system sprężyny gazowej H.E. Gas Ram
klasycznie łamana lufa
kaliber 4,5 mm (.177)
energia początkowa poniżej 17 Jouli
waga: 3,7 kg / długość: 1000 mm
lufa: gwintowana – 12 bruzd, czokowana
(mikrozwężenie przy wylocie), długość 266 mm
z tłumik Evo
z dwustopniowy, regulowany spust
z łoże: orzechowe z otworem
na kciuk Thumbhole
z bezpiecznik: automatyczny
cena bez lunety
3290 ZŁ
w THEOBEN SLR98
z system sprężyny gazowej H.E.
Gas Ram
z dolny naciąg
z kaliber 4,5 mm (.177)
z energia początkowa poniżej 17 Jouli
z magazynek: 7 strzałowy
z waga: 3,5 kg / długość: 990 mm
z dwustopniowy, regulowany spust
z lufa: gwintowana – 12 bruzd, czokowana
(mikrozwężenie przy wylocie), długość 235 mm
z zintegrowany tłumik (komora rozprężania w
dźwigni naciągu)
z łoże: orzech (dla strzelców praworęcznych)
z bezpiecznik: automatyczny
cena bez lunety
4290 ZŁ
Esy-floresy, fantasmagorie
Szczyt fetyszyzmu
– zabił człowiek, ukarać narzędzie!
Miłosław Majstruk
40-letni Robert D. z Pieszyc na Dolnym Śląsku zamierzał na stałe wyjechać do Kanady. Jak wczoraj ujawniono, w niedzielę
rano na lotnisku Vancouver policja obezwładniła go elektrycznym paralizatorem. Polak zmarł. – Uznaliśmy, że jest zbyt pobudzony – stwierdził rzecznik żandarmerii. – Rzucał krzesłami, przewrócił wózek z bagażem i strącił na ziemię komputer. –
Wiedziałam, że ktoś niemówiący po angielsku i zachowujący się w ten sposób będzie mieć kłopoty – mówi Sima Ashrafina,
świadek akcji policji. – Może był pijany, a może pod wpływem leków. Ashrafina zarejestrowała interwencję na swojej komórce. Według niej, wbrew temu co twierdzi policja, Polaka otoczyło nie trzech a pięciu funkcjonariuszy.
(14.11.2007, Gazeta Wyborcza)
Tragedia, która rozegrała się na lotnisku w Vancouver przez kilka dni przyciągała uwagę mediów,
a poprzez to - odbiorców. Jak zwykle zostaliśmy dokładnie poinformowani o wszelkich możliwych
aspektach sprawy. Jeden aspekt wzbudził moje szczególne zainteresowanie.
W Kanadzie w ciągu 5 lat zginęło na skutek użycia
Tasera już 17 osób. Media z lubością podkreślają gigantyczne napięcie 50 tysięcy Volt, jakim paraliżuje
to urządzenie (zabrakło już informacji, że to tylko 2 miliampery natężenia). Piszą o jakichś wystrzeliwanych
z Tasera harpunach (dobrze, że nie kotwicach). Mój Boże, na jakie śmiertelne niebezpieczeństwo się naraziłem, dając się podpiąć do tego diabelskiego
urządzenia! Jakim cudem jeszcze żyję?
Obiektywność i rzetelność mediów to opowieść sama w sobie. Pokusiłem się więc, by obejrzeć nagrania
z lotniska. Są łatwe do znalezienia na serwisie youtube.
com. Ba, do tego rzuciłem parę słów w google. com,
i wiedza na temat użycia Tasera przestała być tajemna.
Ocenę tego co się wydarzyło na lotnisku w Vancouver,
pozwolę sobie pominąć. Materiałów w sieci jest pod dostatkiem, każdy może po nie sięgnąć i samodzielnie wyrobić sobie zdanie na ten temat. Uderza mnie w całej
sprawie tylko jeden aspekt, czysto techniczny.
Policjanci z Kandyjskiej Konnej „poszli na łatwiznę”.
Nie opuszcza mnie wrażenie, że w ich zachowaniu jest
coś znajomego. Taka... rutyna. Rutyna granicząca z bezmyślnością. Taser jest bardzo fajną zabawką – świetnie
usprawnia zatrzymanie podejrzanego. Znacznie poprawia warunki rozmów... usprawnia negocjacje... i nie jest
tak ostateczny jak broń palna. Nie wymaga wysiłku czy
umiejętności jak pałka... Jest po prostu za dobry. Za łatwy. Za prosty. Przez to prościej jest od razu każdego potencjalnie niebezpiecznego osobnika powalić niż nie daj
Boże szukać innego rozwiązanie problemu. Dalej droga
jest prosta – Taser staje się narzędziem idealnym, lekiem
na całe zło. Tylko gdzieś po drodze zatraca się sens i logikę. Pojawia się rutyna, która drwi z wszelkich ograniczeń. Rutyna, która zabija. Moim zdaniem Kanadyjczycy
ten etap osiągnęli.
Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
30
59 ZŁ
279 ZŁ
339 ZŁ
149 ZŁ
w SIMMONS WILDERNESS 12 x 50
w LORNETKA WEAVER GRAND SLAM 7X42
NR. ART. 2141250
NR. ART. 2849627
z powiększenie 12x
z waga: 859 g
z wypełniona
suchym azotem
z w komplecie pasek oraz futerał
z obudowa z twardej,
bryzgoszczelnej gumy
419 ZŁ
z powiększenie: 7x
z waga: 879 g
z wypełniona suchym
azotem
z skórzany pokrowiec
i pasek w komplecie
z znakomita rozdzielczość
i głębia ostrości
1249 ZŁ
w KABURY I POKROWCE
Popatrzmy więc na samą procedurę użycia Tasera. Każdy policjant zanim otrzyma Taser na wyposażenie, przechodzi przeszkolenie, w ramach którego także jest podłączany
do paralizatora. Producent zapewnia o nieszkodliwości tego urządzenia, o ile przestrzega się kilku prostych zasad
bezpieczeństwa. Ba, na tyle Taser jest pewien swojego paralizatora, że bez jednego pytania o stan zdrowia podłącza
do niego każdego chętnego. „Kanadyjska Konna” wbrew
zasadom bezpieczeństwa użyła wobec podejrzanego
dwóch Taserów na raz. Wbrew zasadom – po użyciu Tasera nie dali mu możliwości swobodnego oddychania. Zawinił człowiek, zabił człowiek.
Polska policja na razie nie wycofa 80 paralizatorów
Taser X-26 – dowiedział się RMF FM. Miesiąc temu
tego samego typu urządzenie zostało użyte przez
funkcjonariuszy na lotnisku w Kanadzie wobec 40letniego Polaka. Mężczyzna wkrótce potem zmarł.
skórzane
kabury do
wszystkich
modeli
pistoletów
pneumatycznych
49 ZŁ
x Pokrowiec-1
39 ZŁ
x Pokrowiec-2
59 ZŁ
x Pokrowiec-3
129 ZŁ
;PCBD[OBT[FQSPEVLUZXBLDKJXOPXFK
UFMFXJ[KJJOUFSOFUPXFKQPEBESFTFNXXXLPMUFSUW
SKLEPY FIRMOWE PORTALU BROŃ.PL:
Częstochowa: Kolter - ul. Kopernika 2, tel. (034) 310 60 96
bez pierwszej wpłaty
Warszawa: ul. Puławska 99, tel (022) 353 86 54
Warszawa-Janki: Al. Krakowska 22a (vis-à-vis Ikea), tel. (022) 7156998
KONCESJONOWANE SKLEPY PATRONACKIE:
Na skutek rażącego naruszenia zasad bezpieczeństwa
zginął w Kanadzie człowiek. A dziennikarz RMF już wie,
że na razie policja w Polsce nie wycofa Taserów. A dlaczego niby ma wycofywać?
Andy Buxton poinformował, że od kilku lat Amnesty
International bada używanie taserów przez policję,
domagając się od policji stosowania, zgodnie z konwencjami praw człowieka ONZ, minimalnej przemocy. Zdaniem Amnesty International, RCMP na lotnisku
w Vancouver pogwałciła te międzynarodowe prawa
BEŁCHATÓW: Sylma – tel. 604 666755; BIAŁYSTOK: Jager – tel. (085) 7420430; Con – tel. (085) 7451839;
BYDGOSZCZ: Wojski – tel. (052) 3610237; BYTOM: Jard-B – tel. (032) 7874643; CHODZIEŻ: Hubertus – tel. (067)
2820922; CIECHANÓW: Radex – tel. (023) 6724830; CHOJNICE: Diana – tel. (052) 3972009; CZECHOWICEDZIEDZICE: Sklep myśliwski – tel. (032) 2154344; KATOWICE: Pentagon – tel. (032) 2539391; ELBLĄG: Salon
Broni – tel. (055) 6423940; EŁK: Hubert – tel. (087) 6210853; GDAŃSK: Czapla – tel. (058) 3470240; GNIEZNO:
Arsenał – tel. (061) 4244243; GRODZISK MAZOWIECKI: Trophy – tel. (022) 7556906; JASŁO: Sklep myśliwski
– tel. (013) 4458339; KIELCE: Absolutus – tel. (041) 3617021; KRAKÓW: Łowca – tel. (012) 2909162; LUBLIN:
J5 – tel. (081) 5343770; ŁÓDŹ: Alert – tel. (042) 6767262; Handel bronią – tel. (042) 6740742; Jenot – tel.
(042) 6309353; Onyx – tel. (042) 6796087; NOWY SĄCZ: Żbik – tel. (018) 4418471; OLSZTYN: Żbik – tel. (089)
5274626; Janczewski – tel. (089) 5270521; OSTRÓW WLKP.: Handel Bronią – tel. (062) 5910107; PIOTRKÓW
TRYB.: Puchacz – tel. (044) 6472550; PŁOCK: Pocisk – tel. (024) 2647808; POZNAŃ: Gold Elektronik – tel. (061)
8334413; Hubertus – tel. (061) 8523885; Szymkowiak – tel. (061) 8537236; Magnum – tel. (061) 8487896;
Gold Weco – tel. (061) 8519142; RADOM: Lemac – tel. (048) 3621833; Salon Broni Sedyko – tel. (048) 3817541;
RUDA ŚLĄSKA: Łowca – tel. (032) 3421630; RZESZÓW: Avant – tel. (017) 8532504; SIERADZ: Hubertus – tel.
(043) 8225607; SKARŻYSKO-KAMIENNA: Top Gun – tel. (041) 2511748; SOCHACZEW: Pryzmatix, tel. (046)
862 96 61; STALOWA WOLA: El-colt – tel. (015) 6421526; STAROGARD GDAŃSKI: Bona – tel. (058) 5622440;
SUWAŁKI: Myśliwy – tel. (087) 5663337; SZCZECIN: Safari – tel. (091) 4846156; TARNÓW: Diana – tel. (014)
6300317; TCZEW: Odyniec – tel. (058) 5312834; TORUŃ: Auto Trezor – tel. (056) 6210240; WARSZAWA: broń.
pl, ul. Puławska 99, tel (022) 353 86 54, broń.pl, Janki: Al. Krakowska 22a (vis-à-vis Ikea), tel. (022) 7156998;
Kapiszon – tel. (022) 6758230; Pesko – tel. (022) 6123800; WĄGROWIEC: Arsenał – tel. (067) 2620242;
WROCŁAW: Secpol – tel. (071) 3419249; ZABRZE: Łowca – tel. (032) 2733574; ZIELONA GÓRA: Strzelec – tel.
(068) 3257599.
Firma KOLTER zastrzega sobie prawo do dokonania zmian w prezentowanej ofercie.
Niniejsza reklama nie stanowi oferty w rozumieniu Kodeksu Cywilnego.
zwierzę. Ma dziwną i niezrozumiałą tendencję do nadawanie wszystkiemu cech ludzkich. Stąd mamy dziwolągi jak
„rozszalały żywioł” (tak jakby powódź mogła zwariować),
„bezlitosny drapieżnik” (jakby rekin miał sumienie), „bezduszna maszyna” (bo przecież maszyny powinny mieć dusze). Nic dziwnego więc, że ludzie, którzy wyrośli
na personifikowaniu wszystkiego wokół, wbrew logice i budowie świata, jako zło upatrują przedmioty. Znamy to choćby ze stwierdzeń, że broń jest zła, bo powoduje morderstwa,
bo została stworzona do zabijania i tylko do zabijania służy. Teraz mamy w mediach przekazywany ze śmiertelną powagą obraz złych Taserów, których używania należy
natychmiast zabronić. I nikt nie widzi absurdu w karaniu
przedmiotów za błędy użytkowników.
A ja, wbrew mediom, wiem, że wolę zostać obezwładniony Taserem. Wolę to niż gaz paraliżujący, który wypali mi
oczy i płuca, wolę Taser niż kilka ciosów w głowę twardą pałką czy stalowym „batonem”. Tylko, że ja znam te środki przymusu i wiem – w odróżnieniu od tych, którym się wydaje.
człowieka. Dlatego organizacja ta po raz kolejny domaga się zawieszenia używania taserów. I domaga
się zmian na całym świecie, które chce osiągnąć przy
pomocy ludzi, ich aktywności, listów, wieców, spotkań.
W jaki sposób można obezwładnić agresywnego człowieka stosując minimalną przemoc? Jaka przemoc będzie
minimalna i zgodna z międzynarodowymi prawami człowieka? Cóż, podejrzenia co do poziomu intelektualnego
„humanistów” to temat-rzeka. Ma rację Amnesty International, Kandyjska Konna pogwałciła prawa człowieka. Ale
dlaczego domaga się zawieszenia używania Taserów?
Dlaczego w USA wydano Tasery praktycznie wszystkim
policjantom z patroli? Dlatego, że dzięki temu na łeb na szyję spadła liczba użycia broni palnej, tak charakterystyczna dla amerykańskiej policji. Zamiast strzelać
do naćpanego gościa z siekierą w ręku zaczęto używać Tasera. Ale przepisy policji amerykańskiej nakazują, by w trakcie użycia Tasera drugi policjant ubezpieczał z ręką
na kaburze lub wręcz z bronią w ręku. Bo Taser nie jest bronią i jeśli coś pójdzie nie tak (np. zatrzymywany „urwie” się
z druta), to zawsze ma możliwość obrony kolegi – metodami ostatecznymi.
Te 80 Taserów na wyposażeniu polskiej policji to kropla
w morzu naszych potrzeb, a cena jest zabójcza: 6 tysięcy
za paralizator, 100 zł za kartidge. Jest to bardzo skuteczne
urządzenie. Szkoda, że tak mało jest go na wyposażeniu.
Niestety, z tego co słyszałem, zasady użycia Tasera są takie
same jak dla broni palnej, co jest po prostu chore. A teraz
już wymaga się, by Tasery wycofywać, bo ktoś na drugim
końcu świata użył go wbrew zaleceniom i na skutek tego
zginął człowiek. No to ja już nie wiem: kto jest winien? Człowiek czy urządzenie?
Człowiek to takie dziwne i inteligentnie bezrozumne
W raporcie Komisji Skarg Publicznych opublikowanym w Ottawie napisano, że kanadyjska policja ma
natychmiast ograniczyć używanie paralizatorów.
Sprawa trafiła do Komisji po śmierci na lotnisku
w Vancouver 40-letniego Polaka – Roberta Dziekańskiego, który zmarł po interwencji policji. Raport, który został zamówiony przez ministra bezpieczeństwa
publicznego Stockwella Daya, zawiera 10 zaleceń
„do niezwłocznego wprowadzenia”. Policja ma
przede wszystkim ograniczyć użycie broni na impulsy elektryczne, a broń ta ma być odtąd traktowana jako broń uderzeniowa – obecnie paralizator jest
traktowany jako zwykły „środek bezpośredni”, podobnie jak miotacz gazu pieprzowego, który można również zastosować, gdy osobnik stawia „opór”
władzy. Taka kwalifikacja paralizatora powoduje,
że broń ta „jest stosowana częściej niż jest to konieczne” – stwierdziła komisja w raporcie. Zmiany w zasadach używania paralizatora polegają na tym,
że będzie można go używać jedynie w przypadku,
gdy ktoś zachowuje się agresywnie czy wojowniczo,
a jego zachowanie zagraża życiu lub zdrowiu policjanta. Komisja podkreśliła, że paralizator może być
używany tylko „w szczególnych przypadkach”.
Ta informacja w niczym mnie nie zdziwiła – takie wnioski wysnuć może każdy przeciętnie inteligentny człowiek,
o ile pokusi się, by trochę pomyśleć. Tylko że ten raport już
nie trafił na pierwsze strony gazet, a i Amnesty International również zapomniała go przeczytać.
autor: Miłosław Majstruk
zdjęcia: Oleg Volk (http://www. a-human-right. com/),
Marcin „Parol” Pałucha
Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
32
Dawid i Goliat
Radosław Cholewiński
Biblijną przypowieść o Dawidzie, który pokonał Goliata, strzelając kamieniem z procy, znają chyba
wszyscy. W szranki staje dziś prawdziwy Goliat świata latarek – kultowy sprzęt sprzed kilku lat,
jeszcze nie tak dawno obiekt westchnień wielu latarkomaniaków – Elektrolumens Blaster Junior,
Amerykanin w każdym calu. Dawidem będzie tym razem nie Izraelita a mały Chińczyk – Fenix P1D
CE. Czy breloczek na nowoczesnej diodzie Cree pobije amerykańskiego pancernika?
Goliat
Solidny kawał rury aluminiowej, rowkowanej na całej długości i pokrytej czarną powłoką,
robi wrażenie. Tubus średnicy typowej dla dużych modeli Maglite pomieściłby baterię R20 –
lecz Junior jest zasilany trzema typowymi
ogniwami AA. Dioda Luxeon III zamontowana została w głowicy z soczewką skupiającą.
Customowa w gruncie rzeczy i produkowana w niewielkich ilościach konstrukcja sprzedawała się przed kilku laty świetnie, teraz już
jednak Elektrolumens nie ma jej w ofercie.
Latarkę wyposażono w wyłącznik na grzbiecie. Możliwości jego i elektroniki sprowadzają
się do prostego włącz-wyłącz, co dzisiaj prezentuje się nader skromnie w porównaniu z latarkami potrafiącymi wykrzesać z siebie nawet
kilka trybów świecenia, włączając w to światło
stroboskopowe czy wielostopniową regulację
mocy. Do zalet należy zaliczyć obrotową głowicę, która pozwala regulować snop padającego
światła oraz niezwykle stabilną pozycję stojącą
Różnica wielkości między Blasterem a Fenixem jest wyraźna
dzięki szerokiej i całkowicie płaskiej nakrętce
komory baterii, którą – tu minus – makabrycznie
Jest chociażby potwornie ciężka. Również zastosowanie zaciężko się odkręca i zakręca... Latarka ma jednak dla przesilania trzema ogniwami nie ułatwia jej obsługi. Baterie
ciętnego, współczesnego użytkownika masę innych wad.
lub akumulatory wkłada się do specjalnego pudełka adaptera – mimo teoretycznie poprawnych oznaczeń, wcale nie
Fenix – tu nie ma co rozbierać – głowica z diodą, soczewką i
jest to sprawa oczywista i użytkownik nieuważny może poelektroniką to jeden podzespół, płaci się w zasadzie za ten
my
lić biegunowości. No i, niestety, nie każdy użytkownik
element.
posiada ładowarki umożliwiające „karmienie” nieparzystej
ilości akumulatorów. Jedna cecha tej latarki jednak jest całkowicie niezaprzeczalna – jest to sprzęt praktycznie niezniszczalny. Co również w nim jest dość cenne,
to wspomniana regulacja snopa światła i zastosowanie soczewki skupiającej. Dzięki tym rozwiązaniom, ta w sumie
stara latarka, wcale specjalnie nie odstaje od współczesnych konstrukcji. Wiele z nich, szczególnie tańszych, ciągle
zresztą przewyższa. Zrównoważona plama światła z dobrze
zaznaczonym punktem środka i delikatnie, choć nieco nierównomiernie rozproszoną koroną może być ciągle wzoBroń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
33
rem dla wielu producentów. Niestety – niecentralnie umieszczona dioda powoduje powstawanie trójkątnego „ducha”
w plamie korony. Z diody Luxeon III wyciągnąć udało się
dobry wynik na poziomie 2500 luksów maksimum oraz
bardzo przyzwoity czas pracy do 50% jasności, z czego ponad półtorej godziny jest to co najmniej 90% jasności maksymalnej.
Wyniki pomiarów światła i czasu pracy dla Elektrolumensa przedstawiają się następująco:
Dawid
Eee, gdzie ja wsadziłem to „coś”? A, wiem – wisi przy
kluczykach samochodowych. Już mam… Chińczycy model P1D produkowali od jakiegoś czasu na diodzie Luxeon III. Wraz z pojawieniem się diód Cree 7090XR-E,
AKUMULATORY Energizer 2500(2300)mAh (3x1,5V)
Strumień (lux) . . . . . . . . .2500 (50,00m/1 lux)
Efektywność całkowita . . .3200 (32,00 porównawcza)
Akumulatory zostały naładowane z wykorzystaniem
jedynej słusznej ładowarki LaCrosse BC-RS900, znanej
też jako IC Charger 8800. Efektywna pojemność jednej
sztuki wyniosła ostatecznie 2300mAh.
Soczewka skupiająca w Blasterze osłonięta jest szybką.
Ocena
max 5 gwaizdek
Jakość wykonania
Konstrukcja
Funkcjonalność
Parametry
do latarki Fenixa upchnięto takową, uzyskując coś, co
do niedawna możliwe nie było. Mały ognisty ptaszek z diodą Cree jest prawie dwukrotnie efektywniejszy od brata
skonstruowanego na bazie diody Luxeon III.
Latarka jest malutka – jako breloczek do kluczy sprawdza się naprawdę doskonale. Znakomicie wykończona –
występuje w wersji czarnej bądź w kolorze naturalnym
powłoki hard-anodized III typu. Zasilanie to baterie
CR123. Jest to najlepsze dla niej źródło energii, gdyż regulator skonstruowano do pracy na napięciu 3.0V. Włożenie akumulatora 3.6V skutkuje dość zaskakującą utratą
trybów regulacji jasności świecenia, przynajmniej do momentu częściowego rozładowania akumulatora. Latarka
zasilana akumulatorem świeci na początku tylko na jednym – wysokim – poziomie.
Cena
Ocena ogólna
Plusy:
– niezawodna konstrukcja i wytrzymałość
– regulowane światło
– właściwości obronne
Minusy:
– nieporęczna
– ciężka
– kłopotliwa wymiana ogniw
Podstawowe dane techniczne:
Dioda: Luxeon III z soczewką skupiającą
Rodzaj światła: punktowe, regulowane
Długość: 170mm
Średnica głowicy/korpusu: 46/40mm
Masa: 406g
Zasilanie: 3 x AA
Niecentryczne położenie diody Blastera to winowajca
powstawania „ducha” w plamie światła.
Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
34
Konstrukcja tego maleństwa jest niezwykle prosta. Głowica z diodą, odbłyśnikiem i regulatorem stanowi jedną
całość, uszczelnioną pojedynczym o-ringiem i odkręcaną
w celu włożenia baterii do korpusu. Przekręcenie jej sprawuje również funkcję włącznika oraz zmieniacza trybów,
których jest pięć – tryb normalny, turbo, econo, stroboskop
i S. O. S. Latarka nie ma więc typowego wyłącznika – takowy przy tych wymiarach nie miał zresztą prawa bytu.
Plusem tego rozwiązania jest tył latarki przystosowany
do postawienia jej pionowo na stole. Nie przeszkadza
w tym pokaźnych rozmiarów, obrotowy karabińczyk. Niestety – coś za coś. Sposób obsługi poprzez obrót głowicy
jest, jakby to powiedzieć… nieco uciążliwy. Tryby przełącza
się przekręcając głowicę lewo-prawo o około 120 stopni
w odstępach czasu nie dłuższych niż sekunda. Wyłączenie
latarki na czas dłuższy niż magiczne1,5 s automatycznie
przywraca tryb „normal”. Bez względu jednak na konstrukcję, którą jedni uznają za triumf prostoty inni za skrajne
skąpstwo ergonomiczne, latarka jest w stanie zadziwić parametrami. Wykonane pomiary i uzyskane wyniki jeszcze
nie tak dawno wymagałyby „artylerii” zdecydowanie większego kalibru.
Bateria Energizer Lithium CR123, 3V
Strumień (lux) tryb normalny: 1400 (37,42m/1 lux)
Strumień (lux) tryb turbo: 2700 (51,96m/1 lux)
Strumień (lux) tryb econo: 370 (19,23m/1 lux)
Plusy:
– niewielkie rozmiary i masa
– znakomite parametry
Minusy:
– kłopotliwe przełączanie trybów/włączanie/wyłączanie
Podstawowe dane techniczne:
Dioda: Cree 7090 XR-E
Rodzaj światła: punktowe, 5 funkcji
Długość: 72mm
Średnica głowicy/korpusu: 22/20mm
Masa: 54g z karabinkiem/46g bez karabinka
Zasilanie: 1 x CR123
And the winner is… Dawid. Bez zaskoczenia, mimo
słabszego światła w trybie normalnym rekompensuje sobie
to z nawiązką trybem turbo i econo, bardzo dobrym czasem
pracy, poręcznością, wygodą użytkowania. Rzadko zdarza
się wbijać latarką gwoździe, a do celów czysto obronnych
należałoby już raczej wybierać latarkę taką, jak
Elektrolumens Stunner P4…
autor: Radosław Cholewiński
zdjęcia: autor
Efektywność całkowita (normal): 4200 (42,00 porównawcza)
Efektywność całkowita (turbo): 7850 (78,50 porównawcza)
Efektywność całkowita (econo): 1040 (10,40 porównawcza)
Czas pracy dla trybu turbo do 50% jasności wynosi
w zależności od zastosowanego zasilania od 35 do 50 minut, natomiast w trybie econo latarka pracuje około 10
godzin. Precyzyjny pomiar wykonano w trybie normal
i prezentuje się on następująco:
Ocena
max 5 gwaizdek
Jakość wykonania
Konstrukcja
Funkcjonalność
Parametry
Cena
Ocena ogólna
REKLAMA
Jak dobrze, że komuś się chce
Szkolenie i zawody dla GRH w Toruniu
Piotr „PeterK” Kuczyński
Redaktorzy BieSa dość często spotykają się w warszawskim lokalu Mash. Jest to miejsce o rzadko
spotykanym profilu – to nie tylko klub i restauracja, ale i galeria autentycznego sprzętu i wyposażenia
wojskowego. Była więc okazja kilkakrotnie wymienić poglądy zarówno z właścicielem jak
i bywalcami. Wtedy miałem okazję bliżej usłyszeć o działalności grup rekonstrukcyjnych. Okazało
się, że moda na rekonstrukcje to nie tylko szable, broń czarnoprochowa, czaka i konie. Grupy
odtwarzające jednostki zmagające się podczas ostatniej wojny światowej są niezwykle prężne. Jak
prężne, mieliśmy okazję przekonać się w trakcie II Ogólnopolskich zawodów w wieloboju
wojskowym grup rekonstrukcji historycznych.
zer Division, Rosjan z Grupy
Sowieckiej Pomerania 1945,
Amerykanów z 82nd AD Paraglide, Polaków z 15 Pułku
Ułanów Poznańskich PSZ
i partyzantów z grupy Czata.
Każdy z zespołów miał
do wykonania 14 zadań rozsianych na dwunastokilometrowej trasie – od quizu historycznego
obejmującego
historię wojskowości, przez
strzelanie z Mausera 98k,
przejście przez pole minowe
a nawet likwidację zasadzki.
Wygrali Polacy z 15 PUP PSZ
– ale bawili się świetnie wszyscy.
Podziwialiśmy pieczołowitość, z jaką odtworzone były
praktycznie wszystkie elementy uzbrojenia i wyposażenia. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że nawet fryzury
są dopasowane do czasów
Znudzony i zrelaksowany patrol amerykański – żywcem jak zimą '44 w Ardenach...
i formacji. Zniszczona bezpowrotnie broń, przepraszam,
W marcu bieżącego roku Stowarzyszenie Miłośników Artylerii i Militariów w Toruniu oraz Centrum Szkolenia Arty- „zdekowana” – to bolało. Miejmy nadzieję, że i w naszym
lerii i Uzbrojenia, korzystając ze wsparcia Departamentu kraju będziemy mieli w końcu szanse na polską „SalutwafWychowania i Promocji Obronności MON, zorganizowało fe”.
Po rozmowach z oficerami i podoficerami Centrum
szkolenie grup rekonstrukcyjnych. Obejmowało ono między
innymi terenoznawstwo, walkę wręcz, strzelanie oraz takty- doszliśmy z Redaktorem Naczelnym zgodnie do wniosku,
kę zespołową. Niejako kontynuacją tego szkolenia były że w naszej armii wiele zmieniło się od czasów, które papaździernikowe zawody. Redakcja „Biesa” także została miętamy. I to chyba na lepsze.
BieS pragnie gorąco podziękować Stowarzyszeniu Mizaproszona, z czego oczywiście skwapliwie skorzystała.
W zawodach wzięło udział dziewięć zespołów z sześciu łośników Artylerii i Militariów w Toruniu oraz pracownikom
grup rekonstrukcyjnych z całego kraju. Reprezentowane by- Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia za zaproszenie
ły różne strony największego konfliktu ubiegłego wieku. Wi- i gościnę.
autor: Piotr „PeterK” Kuczyński
dzieliśmy i Niemców z Aufklarungsabteilungs 7 der 4 Panzdjęcia: autor
Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
36
Niemcy trzymali się trochę z boku – mieli czego pilnować...
...a Amerykanie głównie pilnowali zegarków. Tjażełyje cisy
Rozpoczęto odprawę...
...niektórzy słuchali z uwagą...
...inni zaś robili to co umieją najlepiej
Rozdzielono zadania i Amerykanie zaczęli uczyć się geografii...
Sołdaty po quizie historycznym biegną wprost na pole minowe...
Po sforsowaniu pola minowego Amerykanów czekała zasadzka...
A masz, niegrzeczny nieprzyjacielu!
Ktoś zamawiał taxi?
Naczelny dopadł Kałacha...
...biednemu reporterowi został tylko P-63
Pogwarki Pana Jana
Pogwarki Pana Jana
Jan Kraśko i Jan Aleksander Kraśko
– A cio to?
– To jest słońce.
– A to?
– To? To ptaszek...
Pamiętam, jak pokazał mi drzewo. Zwykłe, zielone
i duże. Było wtedy czymś innym, nieznanym, ogromnym.
Było dziwne, ciche i nieruchome; zupełnie inne niż wszystko,
co dotąd widziałem. Miało zielone listki, jakich nie miało nic
innego. Były one bardzo duże, jak dwie moje dłonie!
Cudowne zmieniały kolor; można je było miąć, rwać,
jeść... I wtedy dowiedziałem się, że to niezdrowo jeść listki,
nawet te brązowe...
Pokazał mi muchę. Taką dużą, fajną, latającą. Brzęczała,
kręciła się wokół mnie i chciała zjeść moją kaszkę. Chciałem
jej trochę dać, przecież mogła być głodna, ale on
powiedział, że tak nie można, że to nie wypada. Wtedy
jeszcze nic nie rozumiałem, więc dałem muszce kaszki. Dla
mnie i tak starczyło, ale powiedział, że muszka nie dałaby
mi swojego jedzenia, więc obraziłem się na nią i więcej już
nie dałem. Był bardzo mądry, skoro wiedział, że muszki nie
dzielą się jedzeniem…
– Dlaczego to się obraca?
– Bo ma w środku sprężynkę, która nakręca cały
mechanizm.
– Dlaczego ten pan niesie strzelbę? Przecież tu nie ma
jelonków.
– To pan policjant. Ten pan pilnuje, żeby nikt nie zabrał
ci kurteczki.
Pamiętam, jak dostałem zegarek. Miał wskazówki, które
się tak śmiesznie obracały. Powiedział, że wskazówki mówią,
która jest godzina. Musiał być strasznie mądry, skoro potrafił
się z nimi dogadać; ja też próbowałem, ale nic nie chciały
mi powiedzieć. Potem kazał mi oglądać takie małe cyferki
na zegarku i przekonałem się, że wcale nie jest trudno
dowiedzieć się, która jest godzina.
Poszliśmy kiedyś do miasta, tam, gdzie są takie szklane
budynki, jak na filmach. Oglądaliśmy samochody,
autobusy; przejechaliśmy się tramwajem! Później
patrzyliśmy na ludzi i zgadywaliśmy, czym zajmują się na co
dzień; najwięcej było tych od noszenia cegieł i śmieci...
Wtedy dowiedziałem się też, że nie można pokazywać
nikogo paluszkiem, bo ten ktoś może mi go odgryźć. Jeszcze
nigdy nie widziałem nikogo bez paluszka, ale skoro tak
mówił, to pewnie tak było…
– Dlaczego nic mi nie wychodzi?
– Bo źle zaznaczyłeś minus.
– Skąd się biorą dzieci?
– Dzieci? Hmm. Cóż, to dłuższa historia…
Pamiętam, jak poszedłem do szkoły; to takie miejsce,
gdzie przychodzą dzieci, żeby się czegoś nauczyć, tak
przynajmniej powiedział. Robiłem tam wiele różnych,
głupich rzeczy: malowałem słonia, zupełnie tak, jakbym nie
wiedział, jak wygląda słoń! Uczyłem się liczyć, choć już
umiałem, bo mnie nauczył. Rysowałem literki i kopałem
piłkę z innymi chłopcami: byli prawie tak dobrzy jak ja!
I dostałem od niego komputer! To taka skrzynka, a w niej
duuużo, duuużo różnych rzeczy. Ale najfajniejsze było to,
że z tym komputerem dostałem taki mały telewizor, w którym
widziało się różne obrazki, na przykład ludka chodzącego
z mieczem albo Snoopasa. To było bardzo fajne, jak
prowadziłem tego ludka przez labirynt, a on sterował jego
mieczem! Ale wygraliśmy tylko dlatego, że to ja chodziłem.
No jasne, że tak!
– Znasz wzór na funkcję fraktalną?
– Daj spokój. Ja i fraktale?
– No i co mam zrobić z Danką?
– Zaczekaj, przetrzymaj ją.
– Phi!
Na piętnaste urodziny dał mi wiatrówkę. A potem umarł.
Następnego dnia rano.
Wiatrówkę miał zawsze, starego Łucznika, ale nie
pamiętam, żeby kiedykolwiek strzelał. Wyjmował ją od
czasem z szafy, rozwijał z nasączonych oliwą szmatek,
czyścił ją i polerował. Pamiętam, że kiedyś rozebrał ją przy
mnie na części. Odkręcił łoże, wyjął mechanizm, wymienił
skórzany tłok. Powiedział, że ma ją nielegalnie, że musiałby
załatwić pozwolenie, takie jak na broń palną, że nie chce
zawracać tym sobie głowy. Ale że wiatrówka na pewno
strzela, jest sprawna, tylko, że nie wolno strzelać z niej
„na sucho”, bo mechanizm się niszczy. I że jak każdy
karabin, ma duszę, że jeśli strzelec ją wyczuje, jeśli dusza
polubi strzelca, stworzą duet nie do pobicia. Potem zawinął
wiatrówkę w tłuste szmatki, włożył do pudełka i schował
do szafy.
Biegły lata, prawo się zmieniło i nie trzeba już było
pozwoleń. Z piętnastolatka wyrosłem na dorosłego
mężczyznę, skończyłem studia, założyłem rodzinę,
przeprowadziłem się do własnego mieszkania. Któregoś
dnia zupełnym przypadkiem odkryłem, że mieszkam
niedaleko strzelnicy i wtedy przypomniałem sobie
o Łuczniku. Nie, żebym o nim przez te wszystkie lata nie
Broń i e-Strzelectwo nr 1 (10)/2008
39
pamiętał, nie: od czasu do czasu, zwykle raz na kilka
miesięcy, robiłem dokładnie to samo, co kiedyś ojciec:
wyjmowałem wiatrówkę z szafy, czyściłem ją, lekko
smarowałem, wkładałem do pudełka i chowałem. Którejś
niedzieli pojechałem na strzelnicę.
I pamiętam, jakby było to dzisiaj: złamałem lufę,
włożyłem śrut, złożyłem się do strzału, pociągnąłem
za spust. Strzał nie padł. A właściwie to padł, ale był słaby,
cichy, jakby karabinek chciał wystrzelić, jakby próbował, ale
nie mógł. Pomyślałem, że przez te wszystkie lata miało
prawo coś się w nim zepsuć, zestarzeć, może tłok, może
sprężyna, może wszystko to razem. Dlatego, już w domu,
jeszcze raz rozłożyłem go na części, lekko przesmarowałem
i sprawdziłem: wszystkie części mechanizmu poruszały się
gładko i bez tarcia, nigdzie nie dopatrzyłem się choćby śladu
usterki. Nazajutrz po pracy wróciłem na strzelnicę.
Załadowałem śrut, złożyłem się do strzału, pociągnąłem
za spust. Z takim samym skutkiem jak poprzednio.
Oddałem wiatrówkę komuś, ktoś się na tym zna,
wytrawnemu strzelcowi, który też miał kiedyś Łucznika.
Obiecał pomóc. Wymienił sprężynę, wymienił tłok,
sprawdził mechanizm spustu, wszystko wyczyścił,
wypolerował i przesmarował. Powinien działać, powiedział
tydzień później.
Znowu była niedziela, znowu pojechałem na strzelnicę.
Załadowałem śrut, złożyłem się do strzału, pociągnąłem
za spust. Śrut wylądował kilka kroków przede mną.
Wtedy podszedł do mnie starszy mężczyzna, który
obserwował mnie od chwili, gdy wyjąłem karabinek
z pudełka. Obejrzał go bez słowa i spytał, czy jestem jego
pierwszym właścicielem. Gdy dowiedział się, że dostałem go
przed laty od ojca, uśmiechnął się smutno i spytał, czy
ojciec jeszcze żyje. Powiedziałem, że nie, a wtedy poradził
mi, żebym dał sobie spokój. Żebym powiesił karabinek
na ścianie albo schował do szafy i kupił sobie inny. Bo
z tego nie postrzelam. Bo jego dusza odeszła wraz z ojcem.
autor: Jan Kraśko
Jan Aleksander Kraśko
,"5"-0(;"4.4
NOWOŚĆ!
wiat ró wki
HUKOWE
KESERU
Rewolwery hukowe węgierskiej firmy Keseru na wkłady 6mm short UMAREX
można zakupić i posiadać bez zezwolenia. Oprócz podstawowej funkcji straszaka dają możliwość w zależności od wersji, wystrzelenia kulki gumowej lub
śrutu ołowianego w kal. 4,5 lub 5,5 mm z prędkością do 190m/s. Śrut lub kulka gumowa wystrzeliwana jest dzięki ciśnieniu wytworzonemu przez wkład
hukowy 6mm short. Zgodnie z posiadanymi przez nas wynikami badańi
energia kinetyczna wystrzeliwanego śrutu lub kulki nie przekracza 17 Jouli.
w KESERU MAGNUM DEFENDER 3” K-56
z lufa gwintowana
z kal: 6mm short oraz śrut 5,5 mm
z prędkość pocz. 190 m/s
z 10-strzałowy
z solidna metalowa budowa
z długość: 185mm
z długość lufy: 75mm
z waga: 715 g
z system: Single Action
/Double Action
TERAZ TYLKO:
599 ZŁ
w KESERU MAGNUM DEFENDER 3” K-10
z kal: 6mm short oraz kulki gumowe 10 mm
z prędkość pocz. 160 m/s
z 6 - strzałowy
z solidna metalowa budowa
z długość: 185mm
z długość lufy: 75mm
z waga: 715 g
z system: Single Action
/Double Action
TERAZ TYLKO:
599 ZŁ

Podobne dokumenty