Szablon pracy
Transkrypt
Szablon pracy
Kod pracy: dun345 Kategoria pracy: reportaż (Przed)szkolna integracja Białołęka nazywana jest dzielnicą młodych. Używamy tego słowa niefrasobliwie, mijając na chodniku kolejną parę z wózkiem. Nie zdajemy sobie jednak sprawy z ogromnej odpowiedzialności, jaka ciąży na tym obszarze. W końcu Białołęka szkoli (lub dopiero będzie szkolić) potężną część nowego pokolenia, swoich przyszłych mieszkańców. Bieżące wydarzenia świadczą jednak o tym, że udaje jej się to w sposób godny podziwu. Uczniowie nie tylko wypracowują niezbędne minimum, aby zaliczać przedmioty, wykazują się również daleko idącą inicjatywą i kreatywnością oraz zaangażowaniem w działalność na rzecz środowiska lokalnego. Klasa 3d nie wyróżnia się specjalnie pośród innych. Widać w niej wyraźną przewagę dziewcząt nad chłopakami, no i dumny dodatek w postaci tytułu „klasa humanistyczna”. Są zgrani- dosyć… Cóż, zależnie od sytuacji. Podczas przerw czasem tworzą się pojedyncze grupki, czasem niemal cała klasa dyskutuje o czymś z zaangażowaniem. Na pomysł ich pani wychowawczyni z początku reagują tylko entuzjazmem i- oczywiście- odrobiną niedowierzania. Przedstawienie dla przedszkolaków? Fajna rzecz, to bez wątpienia, ale niewielu z nich wierzy, że da się to zorganizować od początku do końca. „Nie sądzę, żeby włączyli się w to naprawdę wszyscy”- mówi jedna z uczennic, zaraz jednak dodaje, że sama z przyjemnością weźmie udział w przedsięwzięciu. Jakiś czas później zostają rozdzielone wiersze- niemal każdy otrzymuje rolę- i scenariusz. Jego autorkami są dwie uczennice tej klasy, dzieło jest ich, nie licząc wierszy wykorzystanych w treści. Tematem przedstawienia zostają bowiem utwory Tuwima i Brzechwy, z którymi zapoznani mają zostać wychowankowie dwóch tutejszych przedszkoli. „Chcemy, żeby dzieci nie zapominały o tych najprostszych, nieśmiertelnych dziełach poetów, ale robimy to też dla przyjemności: swojej i odbiorców widowiska- wyjaśnia wychowawczyni.- Dla nas to znakomita okazja do jeszcze lepszej integracji klasy, do treningu umiejętności pracy zespołowej, ale świetnie się przy tym zabawimy, powspominamy dzieciństwo.” Próby rozpoczynają się i aktorzy muszą zmobilizować wszystkie siły. Mają coraz więcej nauki, egzaminy gimnazjalne zbliżają się wielkimi krokami, ale mimo to są zdeterminowani i uśmiechnięci. Ćwiczą, wydawałoby się, bez końca, a przecież ćwiczenie to nie wszystko, trzeba jeszcze ustalić, jaka będzie muzyka, kto założy jaki kostium, jakich użyć rekwizytów. Dzień 24 stycznia jest mroźny i pochmurny. Uczniowie przytupują nerwowo przed szkołą, przygniatani do ziemi ciężarem nie tylko plecaków z książkami, ale też toreb ze strojami i rekwizytami. Rozmawiają wesoło, snując przypuszczenia na temat reakcji dzieci w przedszkolu. Kiedy wreszcie wszystko jest przygotowane, ruszają w kierunku ulicy Liczydło, do Przedszkola nr 192. Nadal mają na twarzach uśmiechy, ale u niektórych widać drżenie rąk, kiedy wyjmują ubrania z toreb i zakładają je na siebie. Jednocześnie ujawniają się w nich jakieś dobre duchy- widać, jak jedno drugiemu pomaga, poprawia kostium, podaje rekwizyty i wyraża swoją opinię. W końcu aktorzy chowają się w małej salce, z której mogą wychodzić na „scenę”, wygospodarowaną w sąsiednim pomieszczeniu. Słyszą gwar, dobiegający zza ściany- dzieci zbierają się i siadają. Rozmawiają i cicho chichoczą, jednak milkną, gdy rozbrzmiewają pierwsze tony muzyki i na scenę wychodzą gimnazjaliści. Dwie wróżki, ubrane w kolorowe sukienki i własnoręcznie wykonane skrzydła, zabierają dzieci w magiczną podróż po twórczości Jana Brzechwy i Juliana Tuwima. Na twarzach dzieci nie ma zaskoczenia, kiedy słyszą te nazwiska. Przeciwnie, mali mieszkańcy Białołęki wykazują entuzjazm i bez trudu rozpoznają Murzynka Bambo, chorą Żabę, pana Hilarego, Samochwałę, Kłamczuchę czy Zosię Samosię. Oglądają spektakl spokojnie, są maksymalnie skupieni na toczącej się przed nimi akcji. Jednocześnie biorą w przedstawieniu czynny udział, odpowiadają na pytania wróżek, dzielą się doświadczeniami i podają swoje imiona- aktorzy nie mogliby wymarzyć sobie lepszej publiki. Faktycznie, istnieje coś w stwierdzeniu, że „Człowieka, który patrzy w oczy dziecka, uderza przede wszystkim jego niewinność: owa przejmująca niezdolność do kłamstwa, do zakładania maski, czy chęci bycia kimś innym, niż jest”. Dzieci reagują śmiechem i zachwytem, nie oglądają się na kompanów, aby sprawdzić, czy mogą się śmiać. Widownia reaguje wspaniale, widząc każdego aktora. Po spektaklu gimnazjaliści idą, aby się przebrać w swoje zwykłe stroje. Przedszkolaki natomiast są kierowane do sal, na dalsze zajęcia pod opieką wychowawczyń. Zapytane, jednogłośnie odpowiadają, że przedstawienie bardzo im się podobało. I zaraz dodają swoje fachowe opinie: „Ja znałam wszystkie bajki z przedstawienia!”- chwali się z rozbrajającym uśmiechem drobna, ciemnowłosa dziewczynka, siadając na dywanie. Jej koleżanki i koledzy natychmiast przytakują, żadne z nich nie chce być gorsze, a w twórczości obu poetów orientują się bezbłędnie. Mają też swoje zdanie na temat najlepszych występów. Cóż z tego, że każdy ma własne… „Zosia Samosia”, wykrzykują dzieci, „pan Hilary, Kaczka Dziwaczka!”. Wspominają o wróżkach- cóż, nie pochodzą one z wierszy Tuwima czy Brzechwy, ale skoro pełniły rolę przewodniczek po bajkowym świecie, są pełnoprawnymi postaciami, prawda? Najbardziej rozczulająca okazuje się jednak wypowiedź chyba najmniejszej, najdelikatniej zbudowanej dziewczynki w grupie. „Najbardziej mi się podobała piosenka o kaczorku”- oznajmia mała cicho. Cóż, piosenka o kaczorku jest zapewne „Kaczką Dziwaczką”, w której dzieciom szczególnie przypadło do gustu rytmiczne „kwa, kwa!” wykonywane z ogromnym zaangażowaniem przez jedną z aktorek, wyskakującą zza parawanu w żółtej czapce z dziobem. Ogrzani na ciele i duchu, gimnazjaliści tłoczą się przy wyjściu z przedszkola. Wzajemnie opowiadają sobie wrażenia z występu („…i widziałaś?! Zaczęli się śmiać, kiedy powiedziałam…”, „Myślałem, że zapomnę tekstu, ale wszystko poszło dobrze!”, „świetne te dzieciaki, muszę tu kiedyś wpaść”). Pani wychowawczyni, choć zmęczona, jest podobnego zdania: „Wyszło fantastycznie. Naprawdę świetnie się bawiliśmy, mnie nie wyłączając…” Wspólnie przyznają też, że sukces ich przedstawienia, choć niespodziewany, jest nieprawdopodobnie satysfakcjonujący. Są roześmiani i zintegrowani z dziećmi. Niewielu z nich ma tak małe rodzeństwo, a jednak maluchy to ważna część społeczeństwa. Kilka osób interesuje się akcją czytania przedszkolakom, która podobno działa w tej placówce. Przed nimi kolejny występ. Już wsiadają do autobusu, który dowiezie ich na ulicę Odkrytą. Tu, w Przedszkolu nr 76, dzieci z niecierpliwością czekają na ich występ… Jak widać, integracja między kilkulatkami a kilkunastolatkami rozwija się w najlepsze. Aktywni białołęccy uczniowie nie spoczywają na laurach i z przyjemnością organizują sytuacje, które pozwalają im się spotkać. Dzięki temu obie grupy wiekowe mogą się czegoś od siebie wzajemnie nauczyć i miło spędzić czas- a przecież o to chodzi, prawda?