Rycytyklik
Transkrypt
Rycytyklik
Rycytyklik I Grudzień 2007 Cena: 0,50 zł Rycytyklik Prolog Ważne tematy: • Inauguracja roku szkolnego • Obcinka I klas • Jesień maturzysty • Szkolne podróże W tym numerze: Przeminęło kiem z mle- 2 „Kto nigdy nie żył” „Komu piosenkę?” 2 Jesień w oczach maturzystów 3-4 Na fali baroku 4-5 Zjazd szkół Herbertowskich 6 BALLL 2007 7 „O trzech cudach śwata” „Historia z życia wzięta” 8-9 Notka redakcyjna 9 Koniec wakacji, a zarazem początek nauki dał o sobie znać! Albowiem 3. września powitał świeŜaków, jak i pozostałych uczniów deszczem i szarymi chmurami. CzyŜby zły omen?... Niby wszystko w porządku - uroczystości powitalne i rozpoczynające rok szkolny odbyły się w nienagannej atmosferze, przerywanej momentami objawami entuzjazmu i Ŝywiołowej radości. Zwłaszcza wtedy, gdy prezentowano nowych nauczycieli – zwłaszcza jednego, o dość specyficznie uformowanej fryzurze.. JednakŜe juŜ zaraz miny zbladły uczniom II klas po tym, jak pewna polonistka, znana doskonale nie tylko przez uczniów LO, zapowiedziała omawianie "Potopu" na najbliŜszej lekcji języka polskiego. Deszcz to jednak nie przypadek! Grono pierwszaków z pewnością się zorientowało, Ŝe zajęcia w tej szkole to nie sielanka. I dobrze! "Koty" szybko przeszły szkolenie i juŜ po tygodniu ruszyła dziesięcio- miesięczna machina edukacji! Nareszcie korytarze szkolne napełniły się Ŝywiołem radosnych, biegających, gadających, uczących się uczniów - szkoła oŜyła po tym, jak poŜegnała w zeszłym roku maturzystów. Przyszedł nowy! Z entuzjazmem został zaakceptowany pomysł otwarcia sklepiku szkolnego, jednakŜe szybko zdecydowano się na automaty z napojami i słodyczami. Nowi pedagodzy zostali dobrze przyjęci. Szczególną popularnością cieszyli się pan od wychowania fizycznego i nauczyciel języka angielskiego. Starsi bywalcy szkoły od razu rzucili się na głębokie wody. Wrzesień powitał ich sprawdzianami oraz tradycyjnym pytaniem. Nie zabrakło równieŜ wypracowań oraz wcześniej wspomnianego "Potopu". Mimo to znalazł się czas na rozrywkę. Oczywiście, wycieczka po barokowej spuściźnie okręgu przygranicznego, miała swoiste edukacyjne zabarwienie - dowli i portretów trumiennych pozytywnie oszołomiło uczniów klas II a i c( oraz część Ŝeńskiego przedstawicielstwa III a). JednakŜe radosnym chwilą zawsze towarzyszą te przykre - w wyniku niefortunnego wypadku jedyna nauczycielka chemii w szkole złamała nogę, przez co przez początek roku szkolnego zuboŜał pod względem lekcji chemii. No, ale bez obaw! W LO im. Zbigniewa Herberta nie ma takich braków, których nie udałoby się odrobić. Reasumując, wrzesień był miesiącem pełnym elementarnych zmian. Uczniowie szybko otrząsnęli się z wakacyjnego amoku i pełną parą ruszyli zdobywać kolejne wyŜyny wiedzy (i kafejkę internetową). Przed nimi kolejne 10 miesięcy aktywności umysłowej - na wysokich obrotach. Dla kolej- Przedstawienie na uroczystości „Dnia Edukacji Narodowej obok bułeczek i MP3, w asortymencie wzorowego wycieczkowicza winien był się znaleźć "kajecik" oraz przynajmniej 2 długopisy. W kaŜdym razie było co zwiedzać! Piękno sakralnych bunego pokolenia maturzystów będzie to teŜ czas ich egzaminu dojrzałości. W przyszłym czasie zapowiada się naprawdę cięŜka praca. No, i obcinka I klas! Radosław "Berg" Sławuta, II a Rycytyklik I Przeminęło z mlekiem Od dwóch miesięcy nasz rocznik godnie stara się znosić miano „ pierwszaków”, czyli tak zwanych „kotów”... To ostatnie, nawet przypadło nam do gustu - dawało fory na niektórych lekcjach, bo tacy jesteśmy biedni (och), zagubieni (och) itd.. - niestety od oficjalnej „ obcinki”, stało się to juŜ nieaktualne i ...buba! Wtajemniczenie, ku naszemu przeraŜeniu, odbyło się 30.10. i przebiegło (z grubsza) w przewidywanym porządku. Cholerne, wiecznie psujące się mikrofony, z a l i c z a m y d o „przewidywanego porządku, prawda? Tematem ceremonii były „Zwierzęta z farmy”. Zaczęło się niewinnie: przebrali nas za małe zwierzątka – takie z ogonkami. ( jakie to cholera słodkie), a zakończyło bezwzględnym zmuszeniem nas do złoŜenia przyrzeczenia posłuszeństwa wobec „elity”! Niemiło. Niektórym cięŜko szło, słowa utykały w gardle (pyszczku?), ale cóŜ... Ŝycie... toczy się dalej. Co by jednak nie mówić, to zadania wykonaliśmy, niejednokrotnie popisując się heroizmem, na miarę Spartan. MęŜnie stawiliśmy teŜ czoła kartonowi mleka oraz sesji karaoke. Nie oszczędzono takŜe naszych wychowawców- polecono im napisanie wiersza o swojej klasie... Zabawnie i jak zwykle cudnie. Ostatecznie, z sali gimnastycznej wyszły juz nie „ koty” - ale wprawieni w bojach, zahartowani i gotowi do walki na polu nauki – licealiści. P.S. A o kotach zapomnijcie do przyszłego roku. Katarzyna „Kaszana” Druć Ic Wychowawcy klas I: „Kto nigdy nie Ŝył” Pierwsze dni listopada spędziliśmy w wyjątkowo kulturalny sposób. Pierwsze i drugie klasy, naszego kochanego liceum, wyruszyły do kina, znajdującego się za Odrą( Frankfurt), na film pt. „Kto nigdy nie Ŝył”, reŜyserii Andrzeja Seweryna. Film opowiadał o losach księdza, który na co dzień pomagał uzaleŜnionej od narkotyków młodzieŜy, a metody jakie stosował w swojej pracy, nie odpowiadały jego przełoŜonym. Dlatego teŜ otrzymał polecenie podjęcia studiów w Rzymie. Był pewien, Ŝe była to próba odsunięcia go od wiernych, jednak przyczyna, dla której zrezygnował z pracy, okazała się zupełnie inna… Ci, którzy widzieli film na duŜym ekranie, juŜ wiedzą, a pozostałym spóźnionym serdecznie polecamy obejrzenie tej produkcji. Projekcja filmu odbyła się przy okazji wystawy promującej antykoncepcję. Uczniowie mogli się wiele dowiedzieć na temat dostępności i sposobów antykoncepcji oraz o AIDS. Popieramy taką inicjatywę! Paulina Wojciechowska, II c Szczęśliwe „koty” z I a I A - J. Bałdys I B - K. Werwińska I C - M. Michałczak I D - A. Nowak „Komu piosenkę?” Pod takim właśnie hasłem zespół Old Stars, występujący niedawno w naszej szkole, rozpoczął swój koncert. Śpiewany występ połączony był z Str. 2 pogadanką na temat narkotyków. Grupa wykonała znane utwory popularnych polskich, jak i zagranicznych zespołów m.in. Lady Pank – „Strach się bać”, czy Feel – „A gdy jest juŜ ciemno”, a takŜe coś, czego zabraknąć nie mogło, czyli Boys – „Jesteś szalona”, czym porwała do tańca i zabawy tłum uczniów. Pozostali siedzieli w bezruchu, nie dając poznać po sobie Ŝadnych emocji… Bali się czy co? Nie podobało im sie moŜe? W międzyczasie zespół przeprowadził konkurs na tzw. „pamięć muzyczną”, który polegał na odgadywaniu, na punkty, motywów ze znanych seriali. Oczywiście, wygraliśmy! Koncert trwał niestety tylko godzinę. Po tym czasie wróciliśmy z powrotem do „szarych” szkolnych ław. Andrzej Mokrzycki, II a Rycytyklik I Jesień w oczach, sercach i umysłach maturzystów Przezabawne. Przed napisaniem tekstu miałem pewne wątpliwości związane z tematem, a szczególnie z wyrazem „jesień”. Nie miałem bladego pojęcia, czy zlecająca mi temat Pani Barbara Druć, miała na myśli po prostu okres pierwszych dwóch – trzech miesięcy roku szkolnego maturzystów, czy teŜ wymyślając temat, owa „jesień” w świadomości Pani Redaktor, symbolizuje okres chandry. Jesiennej chandry. W końcu, po zmie- tytułem wstępu. ZauwaŜyłem, Ŝe świadomość nadchodzącej matury dzieli ludzi na trzy grupy: - „zdystansowanych maturzystów” (Nie ignorują matury, ale teŜ nie starają się rozwiązać kaŜdego zdobytego testu z przekonaniem, Ŝe nie mają szans). - „zwykłych ignorantów” (Bawią ich ludzie biorący maturę na powaŜnie. Budzą się miesiąc przed i zaczynają szaleńczą grę zwaną szaniu w przemęczonej myśleniem głowie maturzysty: szarości za oknem i „och, jak strasznej i och, jak nie zdam” matury, nie wyjdzie nam katharsis, nie mam racji? Mam. Dlatego chwycę się drugiej, ciekawszej opcji. Z szerokim, cynicznym uśmiechem i nostalgiczną muzyką w głośnikach ( profilaktycznie, nie mam zamiaru słuchać potem o mojej niekompetencji w pisaniu o emocjach „jesiennego maturzysty”) zaserwuję wam porządną „kolekcjonowanie cudzych notatek.”). - „nadgorliwych maturzystów” (rozwiązują wszelkie moŜliwe testy, przeraŜa ich patrzenie w kalendarz, pomimo pracy jaką wkładają w naukę, zgodnie twierdzą, Ŝe nie zdadzą testu dojrzałości. Gardzą „zwykłymi ignorantami”). Wybrałem po jednej osobie z kaŜdej grupy i przeprowadziłem z nimi mini-wywiady złoŜone z tych samych pytań, Ŝeby przekonać się jak róŜne dawkę bredni o tym, co naprawdę dzieje się teraz w waszych głowach. A, o to, Ŝe prawdopodobnie przeinaczę sens tematu, zabraniam wam winić kogokolwiek. To kwestia mojej asertywności, a raczej jej braku. Zawsze mogłem spytać. Właściwie z mojej osobistej, subiektywnej i nigdy-nie-obiektywnej perspektywy, przekręcenie tematu ( o ile w ogóle takowe wystąpi ) moŜe mu wyjść na zdrowie. Będzie zdrowo, tyle będą odpowiedzi. Wynik? Str. 3 R o z m o w a „zdystansowanym rzystą” Pytanie: „Czy odczuwasz z e matu- jesienną depresję, a jeŜeli tak, to czy nastawia ona negatywnie Twoje myśli o maturze?” Odpowiedź: „Jesiennej depresji jeszcze nie odczuwam. Jeśli jakąkolwiek, to ewentualnie przedświąteczną. Obecnie chciałabym Ŝyć w błogiej świadomości, Ŝe do matury zostało jeszcze wiele czasu. Pytanie: „Czy początek roku maturalnego (w Twoim sercu, umyśle i oczach) w jakikolwiek sposób róŜnił się od dwóch pozostałych?” Odpowiedź: „Na pewno się róŜnił, w pierwszej klasie odczuwało się strach, dys- komfort i dystans do wszystkiego. Nowa szkoła, nowi ludzie. Nie mogłam znaleźć swojej klasy (śmiech).W drugiej klasie odczuwaliśmy błogą swobodę i nieświadomość. Zresztą do matury dzieliły nas jeszcze dwa długie lata. W trzeciej klasie nie jest juŜ tak ciekawie. KaŜdy jak zaczarowany powtarza tylko „matura, matura, matura!” Wszędzie słyszę „nie zdam matury!”. Pytanie: „Czy słysząc w radiu, telewizji, gdziekolwiek – utwór Czerwonych Gitar „JuŜ za rok matura” zauwaŜasz niepokojące symptomy w swoim zachowaniu?” Odpowiedź: „Nie słyszałam tej piosenki juŜ trochę czasu. Pewnego dnia siostra wskoczyła do mojego pokoju i zaczęła ją śpiewać, nie byłam szczęśliwa. Ona teŜ by nie była!”. Rozmowa ze „zwykłym ignorantem” Pytanie 1 Odpowiedź: „Co to jest matura?” (śmiech) Pytanie 2 Odpowiedź: „Oczywiście, początek pierwszej klasy był okropnie stresującym przeŜyciem. Wszystko było nowe i nieznane. Na rozpoczęciu trzeciego roku czułem się naprawdę pewnie. To było zabawne, obserwować miny ludzi którzy myśleli o maturze teraz, ponad pół roku przed nią.” Pytanie 3 Odpowiedź: „Nie” Rozmowa z „nadgorliwym maturzystą” Pytanie 1 Odpowiedź: „Daj spokój! Te dwa miesiące minęły zdecydowanie za szybko. Nie czuję, Ŝe Ŝyję. Mam głowę przepełnioną nauką, fakultetami i testami. PrzecieŜ niedługo matura...” tylko, Ŝeby zdać maturę! Pytanie 2 Odpowiedź: „To juŜ nie pierwsza klasa. Schody zaczęły się w drugiej, wtedy Rycytyklik I Jesień w oczach, sercach i umysłach maturzystów– c.d. Na fali baroku pierwszy raz zaczęłam myśleć o maturze...ChociaŜ testy rozwiązuję juŜ od pierwszej, profilaktycznie! (śmiech). W trzeciej klasie moŜna wykitować z przemęczenia. Dotarło do mnie, Ŝe teraz liczy się Pytanie 3 Odpowiedź: „Szczerze, to nie znam tej piosenki. Nie słucham radia – mam problemy z koncentracją przy rozwiązywaniu zadań, a Ŝe teraz to jest moim celem nadrzędnym, odłoŜyłam rozrywkę na półkę. Zresztą juŜ sam rej odcinamy się spuszczając zasłony. Zdystansowani maturzyści raczej nie miewają depresji, która mogłaby wpłynąć na ich postrzeganie matury. Ignoranci mają wszystko gdzieś, a Nadgorliwcy, bez jakiejkolwiek depresji ciągle napędzającej ich mechanizm strachu przed oblaniem, byliby zupełnie bezradni. Tak więc zaprzeczając swojemu zdaniu ze wstępu tekstu (tym samym próbując zatuszować swoją hipokryzję, Klasy II a, II c i kilka osób z III a zebrały się 25 września przed szkołą. Oczekiwanie na autobus nieco doskwierałoale myśl, Ŝe zamiast standardowych lekcji będzie wycieczka natychmiast niwelowała uczucie dyskomfortu. Panie wymyśliły wycieczkę barokową… - mieliśmy więc poznawać uroki barokowej sztuki i architektury sakralnej…ambitny plan!. Autobus wreszcie ruszył koło godziny 8:00. O 9:30 przekroczyliśmy próg Muzeum w Międzyrze- mieszczeniu się znajdujemy. Miało to symbolizować obecność ich pośród Ŝywych nawet po śmierci… ciekawie było tak siedzieć na podłodze, - wśród nich, juŜ odeszłych, a jednak wciąŜ obecnych… no, ale trzeba było ruszyć dalej w drogę! Kolejnym punktem docelowym na mapie naszej wycieczki był klasztor ParadyŜu. O godzinie 11:10 ukazał nam się promieniujący swoją jasną barwą. Jest to placówka kształcenia kleryków zwrot... "za rok matura", napawa mnie lękiem (śmiech). Czuje, Ŝe nawet jeŜeli zrobię wszystko co się da, (o ile juŜ nie zrobiłaś – przyp. autor) nie pójdzie mi zbyt dobrze...” którą uwaŜny czytelnik wychwyci) stwierdzam, Ŝe te dwa miesiące (patrząc pod kątem matury) są jak najbardziej zwykłe. Wyobraźcie sobie jak słodko wyglądać będzie wiosenna depresja ignorantów. czu. Tam pracowniczka muzeum zabrała nas do sali, której ściany ozdabiały szlacheckie portrety trumienne wraz z inskrypcjami i herbami rodów. Kustoszka przybliŜyła nam technikę wykonywania tych portretów, opowiedziała takŜe o związanych z nimi obyczajami szlacheckimi. Wywód uzupełniła potem „nasza pani” - mgr A. Musiał, opowiadając zajmująco o początkach tego wyjątkowego obyczaju . Osoby przedstawiane na portretach działająca od 1236r. - w tym roku miał miejsce pierwszy nabór. Budowa samego klasztoru rozpoczęła się w 1224r. Kompleks otaczał ogród. Gdzieniegdzie moŜna było ujrzeć rzeźby - zarówno wolnostojące jak i wchodzące w skład zdobień architektonicznych klasztoru. Ruszyliśmy do kościoła… - niestety, nie mogliśmy zobaczyć tego cudeńka barokowego w całej okazałości, okazało się, Ŝe właśnie trwają tam prace renowacyjne! Szkoda. Jed- niekiedy równieŜ duchowni i dzieci. Przedstawiani byli często w bogatych strojach, po których moŜna było poznać, jaką funkcję pełniła dana osoba. W identyfikacji osoby pomagał nam równieŜ zobrazowany herb oraz inskrypcja poświęcona "ku pamięci" nieboszczykowi. Ciekawym faktem jest to, Ŝe mimo, iŜ osoby były juŜ martwe - przedstawiano je jako Ŝywe. Miało się wraŜenie, Ŝe patrzą na nas, gdziekolwiek w po- nak to nie przeszkodziło nam w odkrywaniu cech i piękna świątyni. Od razu rzucał się w oczy ogromnych rozmiarów ołtarz, który sięgał dachu budowli. Dominującym kolorem w całej świątyni było złoto. Samo wnętrze wypełniały portrety oraz symboliczne płaskorzeźby z przewaŜającymi motywami sakralnymi oraz elementami natury. Ciekawostką były lustra (zwane zacheuszkami), które miały Informacje wyciągnięte od przedstawicieli trzech róŜnych perspektyw mówią same za siebie. W oczach ignoranckich, sercach zdystansowanych i umysłach nadgorliwych jesień jest jedynie „kolorową szarością” za oknem, od któ- Michał Drewalski, III c „Wyobraźcie sobie jak słodko wyglądać będzie wiosenna depresja ignorantów” Ołtarz paradyski to szlachcice, szlachcianki, Str. 4 Rycytyklik I Na fali baroku - c.d. skończyliśmy lądując w przyklasztornej kafejce słynącej z pysznego sernika. Po małym posiłku ruszyliśmy do Wschowy. Na miejscu byliśmy o 14:45. Dopiero tutaj nasze oczy mogły doświadczyć prawdziwego przepychu, tak charakterystycznego dla sztuki doby baroku. Złoto i jasność było wszędzie! Sufit kościoła pokrywał plafon z motywami sakralnymi. Ściany oraz ołtarz oŜywiały rzeźby przedstawiające aniołów. Na uwagę m.in. zasłuŜył Na fali baroku - c.d. wielki obraz wiszący w prezbiterium. Przedstawiał on skazanego na śmierć Jezusa pośród jego oprawców. Co ciekawe, osoby widniejące na obrazie miały na sobie stroje pochodzące właśnie z czasów, gdy ten obraz malowano. Miało to podkreślić uniwersalność i ponadczasowość przedstawianej sytuacji. Specyficznym zjawiskiem dla kościołów barokowych, było umieszczanie w nich portretów trumiennych szlachty wraz z poświęcony- mi im epitafiami.- a ale o tym wiedzieliśmy juŜ wcześniej… choćby z lekcji języka polskiego. Ale tu zobaczyliśmy je naprawdę! Tak, jak to było. Nad epitafiami widniał przewaŜnie wizerunek śmierci, który miał pokazać jej władzę nad wszystkim: memento mori! Kolejnym przystankiem naszej wycieczki były śary, gdzie zwiedziliśmy gotycki kościół z barokową kaplicą. Tu juŜ wszystkie róŜnice między oboma stylami wi- doczne były jak na dłoni.. nie było nawet czego tłumaczyć… Potem mieliśmy jeszcze okazję zobaczyć zamek w śarach, który niestety po wojnie i poŜarze, stoi w opłakanym stanie. Niemniej jednak prezentował się bardzo dumnie i zadziwiał swoimi rozmiarami. Warto wspomnieć, Ŝe jest to budowla w stylu eklektycznym. Zamek był ostatnim punktem wycieczki po barokowej krainie ziemi lubuskiej. Zakończyła się późnym wieczorem. Mimo złej pogody, nuŜącej jazdy - wycieczkę moŜna było uznać za udaną. Zdjęcia z wycieczki moŜna podziwiać na stronie internetowej naszej szkoły. Radosław Sławuta, IIa Prezbiterium kościoła w e Wschowie Milczenie jest złotem, czyli... Chciałbym juŜ w tym numerze zapoczątkować dział, w którym będziecie mogli znaleźć róŜne cytaty pochodzące głównie z rozmów na lekcji, kartkówek oraz innych prac. Czasem coś po prostu samo prosi się o opublikowanie! MoŜe dojdziecie do tego samego wnioski co ja: „Milczenie jest złotem” Na razie tylko z II a. Autorzy pozostaną anonimowi… Radosław Sławuta II a Str. 5 ...rodzyny! - O opornikach „Zwarte klocki” - „Jak płynie prąd?”-„Po kablach” - O pewnym herosie - „Był nieśmiertelnikiem” - O zawartości P.Ś.- „Mamy tam psa” - Bohater mitologiczny - „Janko Muzykant” - „Co się dzieje, gdy człowiek zamyka oczy i nastaje cisza?”„Pojawia się pies przewodnik” - Dlaczego ciała rezonują? „Bo bansują” - O zeszycie - ”A co to za białe plamy? - „(…)chemia jest jak Media Markt...powinni tego zabronić” Rycytyklik I IX Ogólnopolski Zjazd Szkół Herbertowskich Zjazd odbył się w dniach 20-22. września 2007 roku w Częstochowie zorganizowany tym razem przez I Społeczne Liceum Ogólnokształcące im. Zbigniewa Herberta Społecznego Towarzystwa Oświatowego w Częstochowie. wyłonieni zwycięzcy konkursu "Zaświaty Pana Cogito", którego laureatami w obu kategoriach okazały się reprezentantki naszej szkoły: Aleksandra Bukalska uczennica klasy IIa, która zdobyła główną nagrodę w kategorii W dniu 20.09.2007 w auli "Polontex" S.A. w Częstochowie zainaugurowano IX Ogólnopolski Zjazd Szkół Herbertowskich. W uroczystości wzięli udział: Katarzyna Herbert - Ŝona poety, Rafał Herbertśebrowski - siostrzeniec poety, który skierował do uczestników kilka ciepłych "Sąd ostateczny" słów oraz prezes STO Wojciech Starzyński, który zade- plastycznej, a takŜe Arleta Niedziałkowska, która zwycięŜyła w konkursie literackim. To juŜ drugi, po zeszłorocznym, tak znaczący sukces naszych uczniów! Byliśmy bardzo dumni, zwłaszcza wtedy, kiedy odbieraliśmy gratulacje od uczestników zjazdu, którzy, wskazując naszą delegację mówili: "słynne Słubice".... Zwycięzcy otrzymali albumy dotyczące esejów Herberta "Labirynt nad morzem" i dykował młodym ludziom jedno z głównych przesłań Zbigniewa Herberta: "To wcale nie wymaga odwagi, to tylko kwestia smaku". Niestety, nie zobaczyliśmy na zjeździe siostry poety, gdyŜ zmogła ją choroba. Z pewnością myślami była z nami. Po uroczystym wniesieniu sztandarów szkół usłyszeliśmy wykład na temat poezji Zbigniewa Herberta. Później mieliśmy okazję wysłuchać słów siostrzeńca wieszcza. Następnie zostali "Barbarzyńca w ogrodzie". Uroczystość zakończono przedstawieniem teatralnym, którego scenariusz oparty był na bazie wierszy naszego patrona. W drugim dniu eskapady organizatorzy zaplanowali dla uczestników wiele atrakcji: m.in. zwiedzanie Jasnej Góry (gdzie dowiedzieliśmy się wiele o naszym dziedzictwie narodowym), mszę św. w Kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej, wycieczkę na Jurę Kra- Str. 6 kowsko-Częstochowską. Tam zwiedziliśmy ruiny zamków z okresu Polski średniowiecznej. Wycieczkę zakończył piknik w stadninie koni "Wiking" w Złotym Potoku. Ostatni dzień zjazdu upłynął pod znakiem lekcji przeprowadzonych przez organizatorów, a dotyczących dzieł Herberta i kultury staroŜytnego Rzymu w jego poezji. Lekcje były ciekawe, aczkolwiek krótkie, co pozostawiło uczucie niedosytu. W tym samym dniu, po męczących, ale przyjemnych wojaŜach wróciliśmy do domu, jak to Spartanie zwykli mawiać: "z tarczą" - szczęśliwi i zadowoleni. Po deszczu gwiazd na łące popiołów zebrali się wszyscy pod straŜą aniołów idą skrajną drogą depcząc twardo, uparcie nie widzą błękitu paryskiego Ŝadnych na obłokach wiateł idą ofiary krwi i myśli boga dosięgają wzrokiem Wysokie Cienie nie lękna się Jego głono mówia prawdę w chwili zbawienia potępieni niebawem więtymi uznani Arleta Niedziałkowska Aleksandra Bukalska Rycytyklik I BALLL 2007 - Muzyczne Spotkania Zespołów Rockowych Pierwsza edycja cyklu koncertów BALLL odbyła się w kwietniu tego roku w miejscowości Torzym. Z imprezy, która miał być prezentem urodzinowym dla jednego z torzymskich muzyków, przerodziła się w waŜne wydarzenie kulturowe kręgu lubuskich rockowców. II edycja festiwalu, który tym razem odbyła się w Sulęcinie, obfitowała w wiele nowości oprócz występów zespołów (o tym później), odbyła się projekcja filmowa oraz wy- Wszak urocza wokalistka uczestniczy aktywnie w Ŝyciu teatralnym swojego miasta. Po nich wystąpiły rockowe GAŁECZKI, równieŜ ze Świebodzina. Jako gwiazda wieczoru, wystąpiła black metalowa horda rodem ze Sulęcina. Mimo, iŜ był to ich debiut, porwali miłośników cięŜkich brzmień do ostrego pogo. Drugi dzień był główną atrakcją festiwalu. Rozpoczął się wejściem na scenę gorzowskiej grupy stawa fotografii „Muzyka w kulturze”. Sam festiwal trwał 2 dni. W pierwszym dniu wystąpił m.in.. zespół PANDA W LODÓWCE, który podchodzi do muzyki z duŜym dystansem, nie mniej jednak zabawa była przednia! Kolejną grupą, która wystąpiła na deskach sceny klubu „U Bulka”, było SAMO POŁUDNIE ze Świebodzina. Słuchacze byli świadkiem dość zawiłego i groteskowego przedstawienia muzyczno-teatralnego. kawał metalowego łojenia. Skutecznie porwali publiczność, która potem, przy MUSZY ZDALNIE STEROWANEJ, rozpętała pogo w iście punkowym klimacie. Gotycko-metalowe widowisko zaserwowała grupa EVELYN ze Zbąszynka. Ryki wokalistki skłoniły publiczność pod sceną, do pójścia za jej przykładem. Po nich na scenie pojawił się zespół ze Słubic: HIENA, którego jestem wokalistą. Duch metalu opętał publiczność, która ... ...Przedostatnim zespołem, była grupa KAWAŁEK KULKI. Znana miłośnikom gatunku kapela z Gorzowa Wlkp. została przyjęta z wielkim entuzjazmem. Zagrali ich najpopularniejsze utwory m.in. „Kolegi tata”. Gwiazdą wieczoru była kapela o nazwie MONASTERY. Co tu duŜo mówić? Trash metalowa kapela ze Świebodzina dobiła doszczętnie publiczność. PrzeraŜająco ostre riffy gitarowe, gęsta w uderzenia perkusja, dynamiczny bas oraz specyficzny głos wokalistki, metaforycznie urywał głowy! CóŜ się dziwić– zespół ma juŜ za sobą wieloletni staŜ i aktywność koncertową. Mimo, iŜ wszyscy byli bardzo zmęczeni, MONASTERY kilka razy bisowało. Po coverze słynnych „Chryzantem złocistych”, poŜegnali się z widzami. Warto teŜ wspomnieć, Ŝe po występach amatorskich części zespołów, na scenie pojawiła się tajemni- Str. 7 ...licznie zgromadziła się pod sceną. Czułem niesamowitą więź ze słuchaczami, którym (wnioskując z opinii po koncercie) występ bardzo się podobał. Po 2 bisach i skandowaniu hasła „Nie ma BALLLu bez metalu” - zadowoleni, zeszliśmy ze sceny. Zespół patefon, który grał po nas, wniósł w atmosferę festiwalu duŜo mieszanych uczuć, niepokoju i groteski. Nie za sprawą braku umiejętności, ale przede wszystkim poprzez specyfikę granej przez nich muzyki. Publikę pod sceną porwała niezwykle klimatyczna i połamana muzyka. Brawo!... Zespół „HIENA” i „patefon” godnie reprezentujący Słubice cza osoba. Jak się później okazało, owa osobistość przysłuchiwała się poczynaniom młodych lubuskich kapel. Był to szef poznańskiego Eternal Dimension Records, który wyróŜnił zespół HIENA nagraniem dema w jego studiu. A to niespodzianka! Po wybuchu euforii, pozostało tylko godnie uczcić wygraną… Reasumując, BALLL 2007 Sulęcin, był imprezą w 666% udaną. Wieść o festiwalu rozeszła się po całym województwie i ściągnęła wielu fanów muzyki rockowej do Sulęcina. Organizacja BalllArt szykuje juŜ kolejną edycję. Prawdopodobnie odbędzie się na wiosnę. Serdecznie zapraszamy! Wspieraj kulturę swojego województwa! Radosław Sławuta, II a Rycytyklik I „O trzech cudach świata (szkolnego)” "Od jakiegoś czasu z większą dumą w sercu chodzę do naszej szkoły. Zaczynam się coraz mniej wstydzić tego, Ŝe zamiast renomowanego liceum w Zielonej Górze czy innej sławnej na całe województwo szkoły (w końcu z 189 punktami by mnie przyjęli), wybrałem Liceum Ogólnokształcące im. Zbigniewa Herberta w Słubicach. A co jest przyczyną tej wszechogarniającej dumy? - OtóŜ, kiedy maszeruję przez kafeterię, podczas długiej przerwy, rozpościera się przede mną niewyobraŜalnie piękny widok, a mianowicie: dwa automaty do kawy i słodkości - dwa cudy XXI wieku. Prezencja tych masywnych maszyn powala na kolana… Pamiętacie świecącą choinkę z dzieciństwa? No właśnie! Światełka automatu do kawy budzą w nas te same, od dawna duszone emocje! I ten aromat ciepłych napojów… och, jak słodko pachnie. Nie mogę się oprzeć! I gdy cudownym sposobem maszyna przyrządzi gorący napój, natychmiast pojawia się potrzeba spoŜycia czegoś, co tak łatwo nie podda się zębom. Dokładnie! Czas na "Grześka" (albo Princessę, what ever...). Paleta łakoci jest spora (ceny zresztą teŜ niczego sobie), ale szybko znajduję to, na co mam ochotę. Z kruszącym się wafelkiem i kubkiem wypełnionym po brzegi czekoladą, wspinam się na II piętro, bo właśnie przypomniałem sobie, Ŝe muszę zrobić kopie ćwiczeń na niemiecki. I nie ma co ukrywać, Ŝe obcowanie z kolejnym cudem techniki, królującym właśnie na tym piętrze, sprawia mi największą przyjemność! I to nie tylko dlatego, Ŝe sam, osobiście mam przywilej dotykania, wręcz obsługiwania urządzenia - nie, czasem wystarczy ... obserwacja. Oto jakieś osobniczki próbują operować na wyłączonym ksero. Jak moŜna tak walić po tych przyciskach?! Cytując jednego z nauczycieli, uświadamiam im, Ŝe niektóre urządzenia elektryczne działają o wiele lepiej, gdy są włączone... Nieco skonfundowane( takie trudne słowo...), odchodzą, a cudeńko, które dam mi tyle ksero, ile mam pieniąŜków - jest juŜ tylko dla mnie!!! Kładę kubek na klapie od ksero, papierek po "Grzechu" chowam do kieszeni, a drobniaki lądują w maszynie. - podchodzę do zadania kompleksowo i odpowiedzialnie. Wciskam czarodziejski przycisk, maszyna wydaje z siebie leciutki szum, a mnie tym momencie przechodzi dreszcz - ksero SAMO liczy liczbę kopii!!! Naciskam dwukrotnie zielony przycisk - piękne światło mruga do mnie zachęcająco. Czuję się tak samo, jak moi znajomi z poznańskiego liceum. Zresztą, nie tylko ja - bowiem, kiedy rozejrzałem sie uwaŜniej po korytarzu, uderzył mnie niesamowity widok: co druga osoba dierŜy w ręku kawę. Prawie kaŜdy coś do tej kawy je! Największym powodzeniem cieszą się Grześki ( ciekawe, dlaczego...?) No cóŜ, trochę techniki nie skonfundowało (!!!) moich kolegów - szybko kaŜdy nauczył sie obsługiwać cud - urządzonka, niektórzy nawet do tego stopnia zgłupieli, Ŝe kserowali sobie łapki - taka radosna zabawa… Teraz tak bardziej od siebie: smakuje mi ta espresso czy cappucino (z czekoladą szczególnie!), choć maszyna nie dodaje cukru. Wreszcie po rogala czy batona nie trzeba gnać do sklepu, a ksero, mimo iŜ niekiedy ma awarię (czyt. nie jest podłączone do prądu), jest samoobsługowe i dostępne dla wszystkich. Jest pozytywnie. ChociaŜ przez te cholerne automaty straciłem ciepłą posadkę w sklepiku szkolnym… Radosław Sławuta, II a „Historia z Ŝycia wzięta, czyli opowieść kota z II klasy” Czym jest dla nas 1 września? - Oczywiście większość odpowiada, Ŝe jest to rozpoczęcie dziesięciomiesięcznej, a co gorsza (!) przymusowej harówki! Dla mnie ten rok szkolny oznaczał wiele zmian. W końcu – przeprowadzka do nowego miasta i nowa szkoła – to nie przydarza się codziennie i kaŜdemu uczniowi… Tak, mnie takŜe czekała dziesięciomiesięczna harówka – ale jakby tego było mało – w nowym mieście, w nowej szkole.. I nikogo tu nie znałam! Jednak mam nadzieję, Ŝe za kilka lat będę mogła śmiało stwierdzić: ”przeprowadzka do Słubic wyszła mi na dobre”. O nowej szkole, mogę juŜ dzisiaj powiedzieć, Ŝe jest przyjazna, ale wtedy, kiedy stałam wśród tłumu rozwrzeszczanych uczniów na sali gimnastycznej, miałam wraŜenie, ze jestem obcą osobą, kompletnie nie pasującą do tej społeczności. Czułam się niczym pierwszoklasistka, dokładnie jak rok temu, kiedy przychodziłam do nowej szkoły. Kompletnie nic nie wiedząc o nauczycielach, uczniach i zasadach panujących. Teraz znowu... Podobno historia lubi się powtarzać. Dlatego teŜ ,nie dziwi mnie fakt, Ŝe po raz kolejny - zresztą nie pierwszy w moim Ŝyciu - bratałam się z przysłowiowymi 'kotami'. Nie chciałabym się chwalić, ale być moŜe byłam nawet w gorszej od was, Drodzy Pierwszoklasiści, sytuacji. W końcu Wy się wspólnie docieraliście, a przede mną była jeszcze długa droga, aby poznać nową klasę. Mimo wszystko, wiem, Ŝe pory radzicie sobie znakomicie, dokładnie tak samo, jak ja. Pierwszego tygodnia straszliwie 'zjadała' mnie trema. Nie wiedziałam jeszcze, jacy są moi nowi nauczyciele, nie znałam jeszcze nowej klasy, a co gorsza ,nie wiedziałam, jak rozmieszczone są gabinety w jest plan budynku. Miałam wraŜenie, Ŝe znalazłam sie w labiryncie. I jeszcze kaŜdy mnie obserwował! Dziwne, Ŝe nie chodziłam po szkole z kartką: ‘Tak, jestem nowa’. Jednak zdarzyło się kilka przyjaznych incydentów. Jednym z nich była na przykład lekcja matematyki, Str. 8 Rycytyklik I „Historia z Ŝycia wzięta, czyli opowieść kota z II klasy” - c.d. zwoliła, aby chętne osoby zadawały mi pytania - Ŝebyśmy się poznali. Najśmieszniejszy zestaw pytań jaki kiedykolwiek usłyszałam to: ‘masz juz bierzmowanie?’ lub : ‘omawialiście „Potop” na lekcjach polskiego? Cały stres związany z nowym otoczeniem udało się rozładować właśnie tak - śmiechem. Następne tygodnie udało się równieŜ przebrnąć właśnie w ten sposób. Teraz, kiedy patrzę na moje początki z perspektywy czasu, wiem, Ŝe trudno jest zmieniać otoczenie, ale mimo wszystko warto. Nie zawsze przecieŜ ma się okazję poznania wspaniałych ludzi, takich, jak właśnie młodzieŜ ze słubickiego liceum, bo to ona nadaje tej szkole specyficzny klimat. Jest ona bardzo przyjazna w stosunku do kaŜdej nowej osoby, dlatego teŜ wydaje mi się, Ŝe 'koty', w tym i ja, są zadowolone ze swojego wyboru. Sadzę , Ŝe warto było przejść początkowy chrzest, aby później zdać sobie sprawę, Ŝe naprawdę to się opłacało. śeby sie czuć takim - zadomowionym, pewnym swego miejsca, otoczenia, kolegów - uczniem tej szkoły! Paulina Wojciechowska, II c Zespół Szkół Licealnych im. Zbigniewa Herberta ul. Bohaterów Warszawy 3 69-100 Słubice Tel: 095 - 758 22 55 Fax: 095 - 758 22 55 E-mail: [email protected] Notka redakcyjna Tak więc oto ukazał się pierwszy numer gazetki szkolnej „Rycytyklik”. Oczywiście szata graficzna z czasem ulegnie zmianie, więc bądźcie gotowi na zmiany! Chcielibyśmy Wam równieŜ zakomunikować, Ŝe nie tylko redakcja tworzy tą gazetę. To przede wszystkim społeczność szkolna, więc nadsyłajcie do nas swoje propozycję i uwagi (wszelka konstruktywna krytyka mile widziana). JeŜeli ktoś chciałby zostać członkiem szkolnej redakcji, proszę się zgłosić do pani Barbary Druć. Aktualny skład: -mgr Piotr Napierała -mgr Barbara Druć -Katarzyna Druć, I c -Paulina Wojciechowska, II c -Radosław Sławuta, II a -Andrzej Mokrzycki, II a -Michał Drewalski, III c Materiały typu: cytaty do działu z „rodzynami” itp., proszę posyłać na adres mailowy [email protected] Pamiętaj! Kupując gazetkę, przyczyniasz się do powstania kolejnego numeru. Więc uczniu… ...kupuj RYCYKLIK! Z pozdrowieniami, Redakcja Str. 9