Decyzja zapadła kilka dni temu na rajd jedziemy we czterech i

Transkrypt

Decyzja zapadła kilka dni temu na rajd jedziemy we czterech i
Decyzja zapadła kilka dni temu na rajd jedziemy we czterech i wyjeżdżamy o 3 z centum
Częstochowy. Kiedy zabieramy ostatniego członka ekipy, jest jeszcze ciemno. Daje to nadzieję
na spotkanie z którymś z ptaków nocnych, jednak trzeba szybko opuścić miasto. Ruszamy trasą
wcześniej ustaloną. Po 15 minutach zatrzymujemy się w lesie sosnowym, pomimo że to w
sąsiedztwie drogi krajowej o tej porze ruch niewielki i można wytężyć słuch. I tu od razu
pierwsze zaskoczenie (zaznaczam, że jest jeszcze ciemno) wbrew temu, co pisał Szekspir w
ciemności skowronek, a nie słowik się odzywał, co prawda borowy, czyli lerka, ale jednak
skowronek. Po chwili w ciemnościach słychać inny głos też ptak wcale nie kwalifikujący się na
nocnego – kukułka.
I to by było na tyle o ptakach nocnych o poranku. Następny przystanek to las liściasty. Tę
porę dnia można nazwać – przedświt niby już jasno, a w lesie to jednak jeszcze ciemno.
Ruszamy w las. Las ciekawy, bo to rezerwat. Z tych rzadszych wiemy, że mamy tu szansę na 3
muchołówki, siniaka, dzięcioły (różne gatunki), ale jak to towarzystwo tu znaleźć w półmroku.
Na szczęście mamy w zespole młodego człowieka obdarzonego dobrym słuchem i udało się
dwie muchołówki te rzadsze tj. mała i białoszyja zaliczone (nawet wzrokowo) chwilę później
odezwał się siniak (później nawet go widzieliśmy, ale wówczas nie wywołał takiej radości).
Następny przystanek i poszukiwania pliszki górskiej – rezultat pozytywny, a dodatkowo tuż nad
naszymi głowami odezwał się dzięcioł zielonosiwy. Chwilę później przy następnym przystanku
swoim głosem uraczył nas jego bliski krewny taki jak on zielony, a może nawet bardziej, bo bez
siwego koloru. Następny klejnocik, który wpadł nam w oko to zimorodek. Na hasło Marcina „tu,
aż się prosi, aby był zimorodek” Damian stwierdził „Jest, tam siedzi”.Na tym przystanku do listy
załapały się dwa kolejne dzięcioły i dwie kolejne muchołówki. Następny przystanek to
największy kompleks łąk w okolicy Częstochowy. Słońce już ładnie świeci, mgły znad łąk
zniknęły, jest ślicznie, a głupi człowiek, zamiast rozkoszować się pięknem łąk o poranku, gna do
przodu, bo najważniejsze są kolejne zaliczane gatunki. Z zaplanowanych gatunków na łąkach nie
odliczył się tylko świergotek łąkowy. Zamiast niego odliczyli się ptasiarze niebiorący udziału w
rajdzie. Następny przystanek to stawy w Okołowicach. Sporo „błotka” jest nadzieja na różne
gatunki siewkowatych. I po nadziei, kilka gatunków było (3), ale mniej niż się spodziewaliśmy.
Wpatrywaliśmy się z w nóżki dwóch biegusów zmiennych i 9 sieweczek obrożnych może mają
obrączki, ale żaden ptak nie miał, czyli bez odczytu. Podobnie jak chwilę wcześniej w
przypadku bociana. Ten miał obrączkę, ale tak ją sobie upaćkał białą „farbą”, że odczyt był
niemożliwy.
Teraz czekał nas najdłuższy przejazd z niewielką ilością gatunków. W sumie i tak nieźle
po drodze w różnych miejscach odliczyło się około 15 gatunków. I jesteśmy, drugi ważny
kompleks stawów w okolicach Częstochowy. Mało czasu, a stawów wiele – wszystkie zalane na
siewki szanse niewielkie. Z ładniejszych ptasich widoków, którymi nas uraczył ten kompleks
stawów to 8 par gęgaw pływających po otwartej wodzie, a pomiędzy nimi małe puchate
kuleczki, spokojnie pasący się żuraw na polu tuż za stodołą jednego z gospodarstw i rybitwy
czarne wraz z białowąsymi śmigające tuż nad wodą. Obserwacje w tym miejscu przerwał nam
krótki rzęsisty deszcz. Po nim wyszło słońce nisko świecące spod chmur i wtedy na niebie i na
ziemi rozpoczęło się szaleństwo kolorów. Soczysta wiosenna zieleń i żółć rozległych pól
rzepaku spotkała się z granatem chmur, błękitem nieba i pomarańczowo czerwonym zachodem
słońca, a całość dopełniała rozłożysta tęcza na wschodniej stronie nieba.
Po tym spektaklu ruszyliśmy na poszukiwanie nocnych gatunków. Jeszcze za widoku
udało się dostrzec bączka (dwa przeganiające się samce). Natomiast pozostała część nocnego
towarzystwa pozostała niemal w całości głucha na nasze prośby o wydanie głosu lub pokazanie
się nam. Niemal, bo udało nam się usłyszeć lelka i derkacza. W domów wracaliśmy o 23, już w
dyskusjach poprawiając błędy z tego roku i wytyczając trasę rajdu za rok oraz ciesząc się z
sukcesu 126 gatunków – o 16 lepiej w porównaniu z zeszłym rokiem.

Podobne dokumenty