ŚCIĄGNIJ w pliku pdf - Preferencje polityczne
Transkrypt
ŚCIĄGNIJ w pliku pdf - Preferencje polityczne
Political Preferences Preferencje polityczne 6/2013 Redakcja naukowa: Robert Alberski Waldemar Wojtasik Katowice 2013 Rada Naukowa: prof. dr hab. Roman Bäcker (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Polska), prof. dr hab. Tadeusz Godlewski (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Polska), prof. dr hab. Iwona Jakubowska-Branicka (Uniwersytet Warszawski, Polska), prof. dr hab. Slavomir Magál (Uniwersytet św. Cyryla i Metodego w Trnawie, Słowacja), prof. dr hab. Jozef Matúš (Uniwersytet św. Cyryla i Metodego w Trnawie, Słowacja), prof. dr hab. Libor Pavera (Wyższa Szkoła Handlowa, Praga, Czechy), prof. dr hab. Dana Petranová (Uniwersytet św. Cyryla i Metodego w Trnawie, Słowacja), prof. dr hab. Olga Prokopenko (Sumski Uniwersytet Narodowy, Ukraina), prof. dr hab. Teresa Sasińska-Klas (Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, Polska), prof. dr hab. Jerzy Sielski (Uniwersytet Szczeciński, Polska), dr Marcjanna Augustyn (Uniwersytet w Hull, Anglia) Kolegium redakcyjne: dr Agnieszka Turska-Kawa (redaktor naczelna) dr hab. Robert Alberski (redaktor tematyczny: systemy i zachowania wyborcze) prof. UMK dr hab. Danuta Plecka (redaktor tematyczny: identyfikacje polityczne) dr hab. Łukasz Tomczak (redaktor tematyczny: partie polityczne) dr Zbigniew Widera (redaktor tematyczny: marketing polityczny) dr Waldemar Wojtasik (redaktor tematyczny: systemy partyjne) mgr Przemysław Grzonka (redaktor statystyczny) mgr Jarosław Wichura (sekretarz) Recenzenci: prof. dr hab. Ľudmila Čábyová (Uniwersytet św. Cyryla i Metodego w Trnawie, Słowacja), prof. dr hab. Norbert Vrabec (Uniwersytet św. Cyryla i Metodego w Trnawie, Słowacja), prof. dr hab. Krzysztof Gajdka (Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach, Polska), prof. dr hab. Tadeusz Godlewski (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Polska), prof. dr hab. Jacek Wojnicki (Uniwersytet Warszawski, Polska), prof. dr hab. Michał Strzelecki (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Polska), dr hab. Dariusz Skrzypińki (Uniwersytet Wrocławski, Polska) Projekt okładki: Jarosław Wichura Korekta: Teresa Tokarczyk-Łyszczarz Wersja pierwotna czasopisma: papierowa. © Centrum Innowacji, Transferu Technologii i Rozwoju Fundacja Uniwersytetu Śląskiego Katowice 2013 Patronat nad projektem sprawują Polskie Towarzystwo Nauk Politycznych oraz Towarzystwo Inicjatyw Naukowych. Wydawcą czasopisma jest Instytut Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego oraz Centrum Innowacji, Transferu Technologii i Rozwoju Fundacja Uniwersytetu Śląskiego. ISBN: 978-83-61975-61-8 ISSN: 2083-327X Druk: REMAR, www.remar-sosnowiec.pl, e-mail: [email protected] CONTENTS Introduction........................................................................................................ 9 In Memoriam: Radosław Solarz (prof. dr hab. Andrzej Antoszewski)............ 11 Radosław Solarz (University of Wroclaw, Poland) Ritual participation? Polish opinions on politics and political parties............. 13 Robert Alberski (University of Wroclaw, Poland) Satisfaction with the activities of reeves, mayors and presidents of cities and evaluation of the level of representation of the interests by local governments..................................................................................................... 33 Agnieszka Łukasik-Turecka (John Paul II Catholic University of Lublin, Poland) The Attitude of the Electorate to Statutory Solutions Giving Equal Opportunity to Men and Women in Filling the Positions on Electoral Lists... 47 Łukasz Tomczak (Szczecin University, Poland) Voters in the face of election mechanism and scope of leaders authority in Polish political parties.................................................................................. 61 Wojciech Peszyński (Nicolaus Copernicus University, Poland) Presidentialisation of electoral behavior in non election 2012 year................ 75 Karolina Tybuchowska-Hartlińska (University of Warmia and Mazury in Olsztyn, Poland) Economic voting in Poland from the perspective of declaration of voters...... 91 Waldemar Wojtasik (University of Silesia, Poland) Economic voting in Poland: the end of transition model............................... 101 REVIEWS Darren G. Lilleker, Nigel A. Jackson (2011): Political Campaigning, Elections and the Internet. Comparing the US, UK, France and Germany, 5 (London – New York, Routledge), s. 197 (Reviewer: Katarzyna Stelmach)................................................................... 119 Małgorzata Fuszara (red.): Kobiety, wybory, polityka (Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2013), s. 268 (Reviewer: Joanna Podgórska-Rykała).......................................................... 128 Krzysztof Kowalczyk: Partie i ugrupowania parlamentarne wobec Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1989-2011, (Wydawnictwo Zapol, Szczecin 2012), s. 493 (Reviewer: Zuzanna Osmólska)..................................................................... 135 Report of the Second Congress of the Departments of Political Systems (Katarzyna Kobielska)................................................................................... 139 Summaries...................................................................................................... 145 Annex............................................................................................................. 151 6 SPIS TREŚCI Wstęp................................................................................................................. 9 Wspomnienie dra Radosława Solarza (prof. dr hab. Andrzej Antoszewski)... 11 Radosław Solarz (Uniwersytet Wrocławski, Polska) Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych... 13 Robert Alberski (Uniwersytet Wrocławski, Polska) Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu reprezentacji interesów przez władze samorządowe...... 33 Agnieszka Łukasik-Turecka (Katolicki Uniwersytet Lubelski, Polska) Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list wyborczych........................................... 47 Łukasz Tomczak (Uniwersytet Szczeciński, Polska) Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych............................................................................. 61 Wojciech Peszyński (Uniwersytet Mikołaja Kopernika, Polska) Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012........ 75 Karolina Tybuchowska-Hartlińska (Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, Polska) Głosowanie ekonomiczne w Polsce z perspektywy deklaracji wyborców...... 91 Waldemar Wojtasik (Uniwersytet Śląski, Polska) Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego?............ 101 RECENZJE: Darren G. Lilleker, Nigel A. Jackson (2011): Political Campaigning, Elections and the Internet. Comparing the US, UK, France and Germany (London – New York, Routledge), s. 197 (Recenzent: Katarzyna Stelmach).................................................................. 119 7 Małgorzata Fuszara (red.): Kobiety, wybory, polityka (Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2013), s. 268 (Recenzent: Joanna Podgórska-Rykała)......................................................... 128 Krzysztof Kowalczyk: Partie i ugrupowania parlamentarne wobec Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1989-2011 (Wydawnictwo Zapol, Szczecin 2012), s. 493 (Recenzent: Zuzanna Osmólska)................................................................... 135 Sprawozdanie z II Zjazdu Katedr i Zakładów Systemów Politycznych (Katarzyna Kobielska)................................................................................... 139 Summaries...................................................................................................... 145 Aneks............................................................................................................. 151 8 Wstęp Oddajemy do rąk czytelników szósty tom czasopisma „Political Prefereces”, w którym udało się nam się zgromadzić badania poświęcone kwestiom polskiego systemu politycznego i partyjnego. Jest to jeden z trzech wiodących tematów badań przeprowadzonych pod koniec 2012, a których pozostałe rezultaty zamieszczone zostaną w pozostałych tomach. Myślą przewodnią niniejszego numeru są różne oblicza reprezentacji i odpowiedzialności politycznej oraz społeczne postawy wobec różnych form ich przejawiania się. Prezentowany tom składa się z siedmiu tekstów oraz trzech recenzji oraz zawiera sprawozdanie z II Zjazdu Katedr i Zakładów Systemów Politycznych, który odbył się w maju 2013 roku w Trzebnicy. Jak co roku, prezentowane na łamach czasopisma artykuły empiryczne podejmują w swym przedmiocie problematykę postaw politycznych i zachowań, szczególnie czynników determinujących identyfikacje polityczne. Wszystkie teksty stanowią empiryczną analizę przedmiotową, dotykają swym zakresem obszarów: politologicznego, psychologicznego, socjologicznego, ideologicznego, komunikacyjnego. Artykuły oparte są na projekcie badawczym, zrealizowanym przez autorów na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków, mających czynne prawo wyborcze (N=1088), z wykorzystaniem specjalnie skonstruowanego kwestionariusza. Całość opracowania, odnosząca się do analizy poszczególnych jego części, stanowi diagnozę zachowań politycznych polskiego społeczeństwa w 2012 roku, ale jednocześnie wnioski płynące z analiz pozwalają postawić ważne, inspirujące pytania badawcze, które mobilizują do dalszych poszukiwań. Pierwszy z prezentowanych tekstów, autorstwa Radosława Solarza, podejmuje problematykę rytualizacji procedur demokratycznych w Polsce. Robert Alberski podjął się w swoim artykule analizy uwarunkowań społecznej oceny wójtów, burmistrzów i prezydentów oraz poziomu reprezentacji interesów przez władze samorządowe. W kolejnym tekście, Agnieszka ŁukasikTurecka zbadała ocenę wprowadzenia rozwiązań kwotowych w poszczególnych 9 segmentach elektoratu. Analizę specyfiki przywództwa partyjnego oraz instytucjonalnego charakteru wyboru liderów polskich partii politycznych przeprowadził w swoim tekście Łukasz Tomczak. Kolejny artykuł podnosi problematykę prezydencjalizacji zachowań wyborczych elektoratu, który stanowi dla Wojciecha Peszyńskiego jeden z głównych kierunków zmian wśród polskich wyborców. Karolina Tybuchowska-Hartlińska poświeciła swój tekst próbie oceny wpływu głosowania ekonomicznego w poszczególnych grupach wyborców. Artykuł Waldemara Wojtasika dotyczy wyczerpywania się potencjału modelu tranzycyjnego głosowania ekonomicznego w wyjaśnianiu zachowań wyborczych w Polsce. Drugą część prezentowanego numeru wypełniają trzy recenzje prac, które uzupełniają główny nurt badań zawartych we wcześniejszych artykułach. Katarzyna Stelmach zrecenzowała książkę Darrena G. Lillekera, Nigela A. Jacksona Political Campaigning, Elections and the Internet. Comparing the US, UK, France and Germany (London – New York, Routledge). Książka pod redakcją Małgorzaty Fuszary Kobiety, wybory, polityka (Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2013) stała się przedmiotem refleksji Joanny Podgórskiej-Rykały. W trzeciej recenzji Zuzanna Osmólska przedstawiła swoją refleksję na temat pracy Krzysztofa Kowalczyka Partie i ugrupowania parlamentarne wobec Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1989-2011 (Wydawnictwo Zapol, Szczecin 2012). Cieniem na prezentowanej publikacji położyła się wiadomość o nagłej śmierci naszego przyjaciela i współpracownika dra Radosława Solarza z Uniwersytetu Wrocławskiego. Dotarła ona do nas podczas prac redakcyjnych nad prezentowanym tomem, niedługo po tym, jak Radosław Solarz złożył do niego swój tekst. W tych smutnych okolicznościach, poprosiliśmy prof. dr hab. Andrzeja Antoszewskiego o napisanie wspomnienia o Zmarłym, które otwiera niniejszy tom. Redakcja czasopisma „Political Preferences” składa hołd i pragnie poświęcić prezentowaną publikację pamięci dra Radosława Solarza. Robert Alberski Waldemar Wojtasik 10 Wspomnienie dra Radosława Solarza Nigdy nie przypuszczałem, że przyjdzie mi pisać wspomnienie o Radku. I to nie tylko dlatego, że był ode mnie o wiele młodszy. Jego pogoda ducha, wielkie poczucie humoru, rozbudowane plany zawodowe, bliska perspektywa awansu naukowego nie pozwalają mi się pogodzić ze smutnym faktem, że nie ma Go już wśród nas. Bez Jego zdystansowanego podejścia do rzeczywistości, ironicznego uśmiechu, celnych spostrzeżeń i komentarzy, ale także bez Jego okularów fantazyjnie założonych na czoło, rozwianych włosów, czy oryginalnego stosunku do męskiej mody, żadne spotkanie Zakładu nie będzie już tym samym, jakie odbywały się z Jego udziałem. Wprowadzał bowiem do nich to, co jest niezwykle cenne, a rzadziej doceniane: połączenie rzetelnej, stale uzupełnianej wiedzy z nader zdrowym rozsądkiem. Poznałem Radka jako studenta, badającego środowisko wrocławskich hipisów. W niedalekiej przyszłości miał stać się moim młodszym uniwersyteckim kolegą. Już wówczas miał wygląd hipisa oraz mentalność DzieckaKwiatu i nigdy nie utracił ani jednego, ani drugiego. Bywało to zresztą źródłem zabawnych nieporozumień. Do legend Instytutu przeszła historia, gdy zjawił się na egzamin w charakterystycznym dla siebie, z lekka niedbałym 11 stroju, a egzaminator, wziąwszy Go za hydraulika, ucieszył się, że wreszcie ktoś przyszedł naprawić zepsute kaloryfery. To prawda, wygląd potrafi mylić, i tak właśnie było w przypadku Radka. Ale pod Jego hipisowską powłoką krył się niezmiennie żywy umysł, któremu towarzyszyła dociekliwość i poznawcza pasja, życzliwość dla ludzi i niechęć dla nonsensów otaczającej nas rzeczywistości, które szybko wyłapywał i bezlitośnie krytykował. Nie znosił biurokratycznej głupoty, którą piętnował przy każdej możliwej okazji. Nie było dla Niego świętości, ani niepodważalnych, zwłaszcza formalnych autorytetów. Był wrogiem konwencjonalności i schematyzmu. Pewnie dlatego uwielbiali Go studenci. Na Jego szacunek trzeba było sobie zasłużyć i nie wszystkim się to udawało, choć tak wielu się o to starało. Oryginalność Radka wynikała także z Jego zainteresowań naukowych, które zawsze wychodziły poza profil badawczy Zakładu. Śmiertelnie nudziły Go rozważania o normatywnych aspektach instytucji i systemów politycznych, mimo że z Zakładem Systemów Politycznych związał swe zawodowe losy. Nie chciał i nie umiał spoglądać na rzeczywistość polityczną poprzez pryzmat reguł, które mają ją porządkować. Dostrzegał za to fakt, że często tego nie czynią. To, dlaczego tak się dzieje, było dla Niego prawdziwym wyzwaniem. Odpowiedzi szukał przede wszystkim w kulturowych uwarunkowaniach polityki, koncentrując się na tym, czym kierują się ludzie uczestniczący w konflikcie politycznym. Inspiracją dla Jego badań była nie tylko literatura naukowa i badania terenowe, ale także współczesna proza, muzyka i film, które śledził nader uważnie i o których mógł toczyć wielogodzinne dysputy. Był Radek tak naprawdę antropologiem polityki, któremu przyszło działać w gronie instytucjonalistów. Uważaliśmy to za niezwykle dla nas cenne i wiele od Niego się nauczyliśmy. Takiego sposobu myślenia i takiego patrzenia na świat będzie nam bardzo brakowało. Za wszystkie razem spędzone chwile, za niekonwencjonalne dyskusje, za celne uwagi, za dobroć i życzliwość, za niewzruszoną pogodę ducha − dziękujemy Ci Radku. 12 Andrzej Antoszewski „Political Preferences”, No. 6/2013 DOI: 10.6084/m9.figshare.841760 Radosław Solarz (Uniwersytet Wrocławski, Polska) Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych Abstract: Poles comparatively low political activity, continued from the first competitive parliamentary election in 1991, leads to take a reflection of the voters perception of politics and political parties. The article focus on the perception of political parties in Poland and the Poles’ attitude to politics. Research has shown that the political sphere of democratic Poland separates from the social life. The activities of political parties, political conflicts and their solutions, are a phenomena that the majority of Poles do not care about. Polish political institutions and democratic procedures act in a specific social void. Poles political behavior (especially the voters one), in the period of democratic system, is characterized by high level of ritualism. This method of adaptation of the citizens of Poland to the democratic political system leads to low level of trust in political institutions. Key words: political participation, political parties, political conflicts, political ritualism, trust in political institutions Wprowadzenie Utrzymująca się, od pierwszych rywalizacyjnych wyborów parlamentarnych w 1991 roku, relatywnie niska aktywność polityczna Polaków (średnia frekwencja wyborcza z siedmiu elekcji parlamentarnych wynosi 47,6%), skłania do podjęcia rozważań na temat sposobu postrzegania przez wyborców polityki i partii politycznych. Formułowane w tych obszarach społeczne opinie mogą wskazywać na istotne elementy wyjaśniające przyczyny niechęci polskiego społeczeństwa do politycznej aktywności. Zakładamy, że uznanie przez obywateli działających na forum parlamentu partii politycznych, 13 Radosław Solarz jako podmiotów reprezentujących ich interesy, w zasadniczy sposób wzmacnia nie tylko wyborczą lojalność, ale również wpływa na polityczną aktywność. Brak „poczucia reprezentatywności” bądź też jej niski poziom w zasadniczy sposób może decydować o politycznym zaangażowaniu obywateli. Z tego też względu, w tej edycji badań interesowały nas dwie kwestie: po pierwsze, czy w opinii respondentów parlamentarne partie polityczne reprezentują ich interesy i, po drugie, czy w opinii badanych polityka stanowi istotny element ich życia. Łącznie w obydwu sprawach wypowiedziało się 1088 osób. Zanim przejdziemy od analizy uzyskanych wyników, chcielibyśmy zwrócić uwagę na kilka istotnych kwestii. Socjologiczne badania z połowy lat osiemdziesiątych, z okresu kiedy system socjalistyczny jeszcze trwał, co więcej, nie przypuszczano, że w tak szybkim czasie zostanie zastąpiony przez system demokratyczny, jednoznacznie wskazywały, że władza w Polsce znajdowała się w stanie społecznej izolacji. Tabela 1. Poczucie wpływu na otaczającą rzeczywistość 1987 rok. Respondenci wypowiadający się w kwestii swojego wpływu na bieg wydarzeń w miejscu w zakładzie pracy w kraju zamieszkania Mam wpływ 2,7 19,3 5,1 Nie mam wpływu 55,3 74,3 87,0 Trudno powiedzieć 12,6 6,4 7,6 Źródło: S. Kwiatkowski, Opinie o najważniejszych obecnie i w przyszłości problemach Polski i Polaków, „Biuletyn Badania Opinii Społecznej” 1987, nr 1, s. 17. Odpowiedzi badanych Według przywołanych danych, w 1987 roku zdecydowana większość polskiego społeczeństwa uznawała, że nie ma wpływu na to, jak funkcjonują zakłady pracy, a także na bieg wydarzeń w miejscu zamieszkania. Poczucie społecznej izolacji najmocniej uwidoczniło się w odpowiedzi na pytanie o wpływ na sprawy kraju − aż 87% badanych uznawało, że nie ma na nie wpływu. W systemie autorytarnym tego typu wynik nie wydaje się być niczym zaskakującym. Brak możliwości rywalizacji w wyborach, a tym samym brak możliwości artykulacji interesów grupowych, społecznych czy też indywidualnych, niemożność rozpoznania potrzeb społeczeństwa, czy w końcu monopol władzy PZPR, traktować należy jako immanentną cechę socjalistycznego systemu. W takim kontekście, dominujące w polskim społeczeństwie przekonanie o braku wpływu na sposób funkcjonowania państwa, wydaje się być zjawiskiem zrozumiałym, które po kilkudziesięciu latach od rozpoczęcia procesu demokratycznej transformacji nie budzi zdziwienia. Nie skłania również do 14 Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych głębszej refleksji nad jego przyczynami. Formułowane z perspektywy czasu odpowiedzi, a przede wszystkim konsekwencje izolacji władzy od potrzeb i interesów społecznych zdają się być oczywiste. W krótkim okresie, od daty przywołanych przez nas badań, polski socjalistyczny autorytaryzm uległ dezintegracji. Z końcem socjalistycznego systemu nie zakończyło się jednak społeczne poczucie braku wpływu na sprawy kraju. Podobne badania, jak te z lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku, CBOS prowadził na przestrzeni wielu lat realnie działającego polskiego demokratycznego systemu politycznego. Po latach ich wyniki, w kontekście badań z 1987 roku, mogą wywoływać zdziwienie. Tabela 2. Poczucie wpływu na sprawy kraju 1992-2012. Czy ludzie tacy jak Pan(i) mają wpływ na sprawy kraju Wskazania respondentów według terminów badań % VII X V V I I’ I IX IX VI ‘92 ‘93 ‘97 ‘99 ‘04 ‘07 08 ‘09 ‘10 ‘12 Tak 7 10 19 11 15 24 30 25 36 30 Nie 91 86 76 87 83 73 65 72 60 68 Trudno powiedzieć 2 4 5 2 2 3 5 3 4 2 Źródło: Afiliacje polityczne sprzed roku 1989 a stosunek do przemian ustrojowych i poczucie wpływu na sprawy publiczne, CBOS, Komunikat z badań BS/118/2012. W 2012 roku, pomimo zmiany systemowej i dwudziestu pięciu lat, jakie minęły od 1987 roku, nadal zdecydowana większość polskiego społeczeństwa (68%) twierdziła, że nie ma wpływu na sprawy kraju. W powyższym zestawieniu warto zwrócić uwagę na fakt, że do 2004 roku poziom społecznego braku poczucia wpływu na sprawy kraju utrzymywał się na poziomie charakterystycznym dla końcowego okresu istnienia autorytarnego systemu politycznego. Dopiero w 2007 roku staje się on niższy od tego, jaki odnotowano w roku 1987. W międzyczasie, już od 1989 roku, funkcjonowała ustawa o stowarzyszeniach, na mocy której Polacy mogą i, co ważniejsze, tworzą tysiące zrzeszeń obywatelskich we wszystkich sferach aktywności społeczno-ekonomicznej, politycznej czy kulturowej. Działają rywalizujące na rynku media − prasa, radio, telewizja czy w końcu medium interaktywne, jakim jest Internet. Aktywne są związki zawodowe i grupy interesów. W polskim systemie demokratycznym zdążyło dorosnąć nowe pokolenie, które przeszło cały proces socjalizacyjno-edukacyjny, od szkoły podstawowej do wyższej. W tym okresie Polacy w latach 1989, 1991, 1993, 1997, 2001, 2005, 2007, 2011 wybierali parlament. W sumie (za wyjątkiem wyborów do Sejmu X kadencji) siedmiokrotnie w rywalizacyjnych wyborach zadecydowano o politycznej reprezentacji 15 Radosław Solarz narodu. Pięciokrotnie w powszechnych wyborach wybierano Prezydenta RP. Sześciokrotnie w latach 1990, 1994, 1998, 2002, 2006, 2010 wybierano władze lokalne na poziomie gminy. Od 1998 roku podczas elekcji decydowano również o składzie rad powiatowych i sejmików wojewódzkich. Od 2002 roku polscy obywatele w powszechnych wyborach decydowali o tym, kto będzie sprawował funkcje wójta, burmistrza czy prezydenta miasta. Dwukrotnie, w roku 2004 i 2009, decydowano o polskiej politycznej reprezentacji w Parlamencie Europejskim. W 1996 roku przeprowadzono dwa ogólnopolskie referenda – „o powszechnym uwłaszczeniu obywateli” (tzw. referendum uwłaszczeniowe) i „o niektórych kierunkach wykorzystania majątku państwowego” (tzw. referendum prywatyzacyjne). Rok później, w 1997 roku, również w referendum ogólnokrajowym obywatele Rzeczypospolitej wypowiedzieli się w sprawie przyjęcia nowej konstytucji. A w końcu w 2003 roku również w ogólnokrajowym referendum zadecydowali o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Jednocześnie w tym samym okresie, funkcjonujące w obrębie demokratycznego systemu politycznego, polskie społeczeństwo dokonało bezprecedensowego skoku cywilizacyjnego. W 2012 roku, według stosowanego przez ONZ wskaźnika rozwoju społecznego HDI (Human Development Index), zostało ono umieszczone wśród 47 najwyżej rozwiniętych społeczeństw świata, zajmując 39. pozycję [Human Development Report 2013]. To zaskakujące, ale przywołane przez nas dane statystyczne wskazują na nikły, bądź też niewystępujący, związek między możliwością wyrażania swoich politycznych preferencji a społecznym poczuciem wpływu na to, co się dzieje w polskim systemie demokratycznym. Tak cyklicznie powtarzane elekcje, jak również możliwość samoorganizowania się społeczeństwa, w przeciągu ponad dwudziestu lat nie modyfikują w zasadniczy sposób poczucia izolacji polskiego społeczeństwa. Równocześnie, pomimo postępującego wzrostu poziomu rozwoju społecznego, formułowana przez Polaków pozytywna ocena funkcjonowania polskiej demokracji nadal znajduje się na niskim poziomie. Tabela 3. Stosunek do funkcjonowania demokracji w Polsce. Wskazania respondentów według terminów badań w % Stosunek do funkcjonowania demo- XI X XI X V XII X XI III VII XI XI XI XI VII I III kracji w naszym ‘93 ‘95 ‘96 ‘97 ‘98 ‘99 ‘00 ‘01 ‘02 ‘03 ‘04 ‘05 ‘06 ‘07 ‘08 ‘09 ‘10 kraju Zadowoleni 36 24 44 40 41 35 37 34 24 20 26 34 30 46 43 42 43 Niezadowoleni 52 67 47 50 46 56 51 53 64 71 63 56 58 42 47 49 50 Trudno powiedzieć 12 9 9 10 13 9 12 14 12 9 12 10 12 12 10 9 7 Źródło: Zestawienie własne na podstawie; Postawy wobec demokracji, jej rozumienie i oceny, CBOS, Komunikat z badań BS/60/2010, Warszawa maj 2010. 16 Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych Od 1993 roku, poziom niezadowolenia z funkcjonowania polskiej demokracji praktycznie utrzymuje się na niezmiennym poziomie. Podobnie jak w badaniach dotyczących deklarowanego wpływu na sprawy kraju i w tym przypadku trudno jest znaleźć jakąś istotną korelację między politycznymi wydarzeniami a poziomem zadowolenia z działania demokracji. W badanym okresie nie tylko zmieniała się polityczna reprezentacja parlamentu. Władza wykonawcza spoczywała w rękach partii reprezentujących nurty lewicowe, centrowe czy też prawicowe. Również urzędujący prezydenci reprezentowali odmienne polityczne orientacje. Przywołane dane statystyczne dość jednoznacznie wskazują, że − podlegająca przez wiele lat dość głębokim zmianom − polska scena polityczna miała niewielki wpływ na ocenę polskiej demokracji. Równocześnie, pomimo krytycznego poglądu na temat działania systemu politycznego, zdecydowana większość Polaków w powtarzanych cyklicznie badaniach deklaruje zadowolenie z życia. Tabela 4. Zadowolenie z życia. Czy jest Pan(i) zadowolony(a) ogólnie z całego życia Wskazania respondentów według terminów badań w % ‘94 ‘97 ‘99 ‘00 ‘01 Bardzo 11 11 17 9 10 zadowolony(a) Raczej 42 43 47 51 51 zadowolony(a) Średnio 33 36 30 33 31 zadowolony(a) Razem 96 90 94 93 92 zadowoleni Raczej 9 7 4 6 6 niezadowolony(a) Bardzo 2 2 1 1 1 niezadowolony(a) Razem 11 9 5 8 8 niezadowoleni Trudno 2 1 1 0 1 powiedzieć Źródło: Zestawienie własne na podstawie: BS/1/2013, Warszawa styczeń 2013. ‘02 ‘03 ‘04 ‘05 ‘06 ‘07 ‘08 ‘09 ‘10 ‘11 ‘12 11 14 13 19 16 13 20 14 16 14 20 56 48 49 48 53 54 50 53 54 54 51 27 31 31 27 25 28 24 27 24 26 25 92 93 93 94 94 95 94 94 94 94 96 5 5 5 4 5 3 4 5 5 5 2 1 1 1 1 0 1 1 0 0 0 1 6 6 6 5 5 4 5 5 5 5 3 0 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 Zadowolenie z życia, CBOS, Komunikat z badań, Podobnie jak w przypadku społecznego poczucia wpływu na sprawy kraju, tak − z punktu widzenia oceny jakości własnego życia − dynamiczne przemiany polityczne zdają się być elementem drugorzędnym. Warto jednak 17 Radosław Solarz zwrócić uwagę, że o ile procent osób deklarujących ogólne zadowolenie z życia w badanym okresie jest raczej stały, to już wewnątrz tej grupy dochodzi do istotnych zmian. Od 1994 do 2012 roku w grupie osób deklarujących bardzo wysoki stopień zadowolenia z życia doszło do największych zmian ilościowych. W okresie osiemnastu lat liczba tego typu osób wzrosła o sto procent. Również istotny wzrost odnotować można wśród osób deklarujących umiarkowane zadowolenie z życia. Przywołujemy tego typu dane, gdyż, podobnie jak w przypadku wcześniejszych danych statystycznych, trudno jest znaleźć jakąkolwiek istotną korelację między zadowoleniem z życia Polaków a ich oceną systemu demokratycznego. Trudno jest wykazać bezpośredni związek między polityką a oceną własnego życia. Ocena ta nie wydaje się być skorelowana z tym, jaka siła polityczna sprawuje w Polsce władzę. Kolejne elekcje, a przede wszystkim ich wynik − zmiana politycznej reprezentacji w parlamencie czy gabinetów, nie modyfikują, w istotny sposób, oceny jakości życia, jak również oceny polskiej demokracji. Sygnalizowany, utrzymujący się od lat, niski poziom poczucia wpływu na sprawy kraju, relatywnie niski poziom akceptacji sposobu działania demokracji w Polsce, przy jednoczesnym wysokim zadowoleniu z życia i nieustannym postępie w rozwoju polskiego społeczeństwa, skłania do zadania pytania o przyczyny takiego stanu rzeczy. Naszym zdaniem, można zaryzykować stwierdzenie, że zdecydowana większość polskiego społeczeństwa traktuje politykę jako sferę niezależną i autonomiczną, której sposób funkcjonowania nie przekłada się w sposób jednoznaczny i bezpośredni na jakość ich życia. W konsekwencji, demokratyczne instytucje, takie jak partie polityczne czy parlament działają w społecznej próżni. Uznaliśmy, że jednym z najistotniejszych elementów przyczyniających się do takiego stanu rzeczy może być sposób, w jaki Polacy postrzegają partie polityczne. Wychodząc z założenia, że za jedną z ich podstawowych funkcji uznaje się artykułowanie i agregację interesów społecznych, jak również to, że traktowane są jako główny pośrednik między obywatelem a państwem [Sokół, Żmigrodzki 2003: 65], przyjmujemy, że ocena ich działalności może determinować ocenę działania polskiej demokracji. Tym samym wpływa ona również na uznanie polityki za ważny (bądź nieistotny) element życia obywateli. Postrzeganie parlamentarnych partii politycznych Zadając pytanie, czy partie parlamentarne reprezentują interesy obywateli, staraliśmy się określić, czy deklarowane przez respondentów orientacje ideologiczne stanowią istotną zmienną wpływającą na uzyskane odpowiedzi. 18 Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych Chcieliśmy również sprawdzić czy deklarowane ideologiczne orientacje respondentów w istotny sposób modyfikują postrzeganie partii parlamentarnych, jak również czy istnieje korelacja między umiejętnością określenia własnych poglądów a poziomem uznania partyjnej reprezentatywności. Respondentom nastręczyło trudności określenie własnych poglądów ideologicznych. Znaczny odsetek, 24,8% nie potrafił jednoznacznie usytuować swoich politycznych poglądów na osi lewica-prawica. W kontekście prowadzonych rozważań to dość istotna informacja. Wskazuje ona na ograniczoność i, być może, coraz mniejszą przydatność tradycyjnego sposobu identyfikowania poglądów politycznych współczesnych Polaków. Tabela 5. Procent osób deklarujących poglądy ideologiczne. Lewica Centrum Prawica Nie wiem/ nie potrafię powiedzieć 23,6 18,9 32,6 24,8 Warto zwrócić uwagę, że w przeprowadzonych badaniach liczba osób deklarujących poglądy lewicowe (23,6%), jak i centrowe (18,9%) była niższa niż liczba osób niepotrafiących określić swoich ideologicznych przekonań. Jedynie badani identyfikujący się z poglądami prawicowymi stanowili większą grupę (32,6%) od tej reprezentowanej przez osoby niepotrafiące określić swoich ideologicznych poglądów. Tego typu różnica może oznaczać silniejszy związek z polityczną reprezentacją wyborców oddających głosy na partie prawicowe. A być może również wyższy poziom lojalności partyjnej prawicowego elektoratu. Osoby o niezdefiniowanych poglądach ideologicznych cechują się największym odsetkiem uznających, że partie polityczne nie reprezentują ich interesów. Tak odpowiedziało 60,7% potencjalnych wyborców z tej grupy. Jedynie 8,5% uznało, że partie parlamentarne reprezentują ich interesy. Pomimo tego, z uzyskanych przez nas danych wynika, że nie istnieje wyraźna korelacja między nieumiejętnością identyfikowania swoich poglądów politycznych a deklaracjami o aktywności wyborczej. Spośród 1088 respondentów 255 osób nie brało udziału w wyborach, a 270 nie potrafiło dokonać identyfikacji ideologicznej. Tego typu rozbieżność może oznaczać, że część aktywnych wyborców w swoich decyzjach politycznych kieruje się odmiennymi niż tradycyjne podziały partii na lewicowe, centrowe, prawicowe, motywami wyborczymi. Być może tego typu klasyfikacja jest, z ich punktu widzenia, niezrozumiała bądź nieistotna. Może stanowić kolejny element w dyskusji nad sposobem kształtowaniem się współczesnych preferencji politycznych. 19 Radosław Solarz Sprawdziliśmy również, jaki jest stosunek osób deklarujących poglądy lewicowe, centrowe i prawicowe do problemu reprezentowania przez parlamentarne partie polityczne interesów obywateli. Tabela 6. Partie parlamentarne reprezentują moje interesy − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych. Lewica Centrum Prawica ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie ilość 6 37 70 87 57 procent 2,3 14,4 27,2 33,9 22,2 ilość 10 45 68 53 30 procent 4,9 21,8 33,0 25,7 14,6 ilość 20 81 86 116 52 procent 5,6 22,8 24,2 32,7 14,6 ilość Nie wiem/nie potrafię określić procent Razem 257 100,0 206 100,0 355 100,0 3 21 82 80 84 270 1,1 7,8 30,4 29,6 31,1 100,0 Znaczny odsetek badanych, określających swoje poglądy jako lewicowe, centrowe bądź prawicowe, na pytania o to, czy partie polityczne reprezentują ich interesy, nie potrafił udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wśród osób o poglądach centrowych odsetek ten liczył 33%, lewicowych 27,2%, a prawicowych 24,3%. Generalnie badani określający swoje poglądy ideologicznie w większości uznali, że partie parlamentarne nie reprezentują ich interesów. Najbardziej krytyczni okazali się być obywatele o poglądach lewicowych. Aż 56,1% osób z tej grupy udzieliło negatywnej odpowiedzi, 33,9% uznało, że ich interesy są raczej niereprezentowane i aż 22,2%, że są zdecydowanie niereprezentowane. Wysoki odsetek negatywnych odpowiedzi odnotowaliśmy wśród osób o poglądach prawicowych − 47,3%. W grupie tych respondentów 32,7% uznało, że ich interesy są raczej niereprezentowane i 14,6%, że są zdecydowanie niereprezentowane. Badani o poglądach centrowych okazali się być trochę mniej krytyczni − 40,3% z nich uznało, że ich interesy nie są reprezentowane na forum polskiego parlamentu. W tej grupie 25,7% twierdziło, że ich interesy są raczej niereprezentowane i 14,6%, że są zdecydowanie niereprezentowane. Tak wysoki poziom uznania przez wyborców niereprezentatywności partii, na które oddają głosy, powinno skłaniać do zastanowienia. W tym miejscu można zadać szereg pytań (na które nie potrafimy udzielić odpowiedzi) o motywy skłaniające do oddania głosu na ugrupowanie, które uznane zostaje, przez znaczny odsetek własnego elektoratu, za niereprezentatywne. Kolejną, godną zainteresowania kwestią są oczekiwania, jakie względem partii mają jej 20 Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych wyborcy. Można również zadać pytanie o to, w jaki sposób wyborcy rozliczają parlamentarną pracę swoich reprezentantów. W porównaniu z odpowiedziami wskazującymi na niereprezentatywność parlamentarnych partii politycznych, przeciwstawne wskazania potwierdzające ich reprezentatywność cechują się niskim poziomem akceptacji. Wśród osób deklarujących poglądy prawicowe odsetek ten wynosił 28,4%, centrowe 26,7%, a lewicowe 16,7%. Uzyskane wyniki dość jednoznacznie wskazują, że polityczna reprezentacja lewicowego elektoratu w parlamencie, na tle reprezentacji prawicowej i centrowej, z punktu widzenia reprezentacji interesów wyborców, jest najsłabsza (w najmniejszym zakresie związana z interesami własnego elektoratu). Uzyskane odpowiedzi przyporządkowaliśmy wyborczym deklaracjom badanych. W ten sposób chcieliśmy ustalić czy działające na forum parlamentu partie polityczne, postrzegane są jako ugrupowania reprezentujące interesy obywateli. Tabela 7. Partie parlamentarne reprezentują moje interesy − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. Platforma Obywatelska Polskie Stronnictwo Ludowe ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie ilość 8 56 84 70 29 procent 3,2 22,7 34,0 28,3 11,7 Razem 247 100,0 ilość 3 22 18 20 13 76 procent 3,9 28,9 23,7 26,3 17,1 100,0 ilość Prawo i Sprawiedliwość procent ilość Ruch Palikota procent Sojusz Lewicy ilość Demokratycznej procent ilość Inne procent ilość Nie głosowałem procent 16 7,0 3 4,7 0 0 2 1,8 7 2,7 56 24,6 8 12,5 16 14,8 9 8,2 17 6,7 61 26,8 20 31,3 26 24,1 29 26,4 68 26,7 65 28,5 16 25,0 48 44,4 43 39,1 74 29,0 30 13,2 17 26,6 18 16,7 27 24,5 89 34,9 228 100,0 64 100,0 108 100,0 110 100,0 255 100,0 Znaczny odsetek badanych nie potrafił zająć jednoznacznego stanowiska. Potencjalni wyborcy dwóch partii, Platformy Obywatelskiej i Ruchu Palikota, okazali się być najmniej zdecydowani, 34% pierwszej z nich i 31,3% drugiej nie miało zdania w kwestii reprezentacji interesów. Potencjalni wyborcy 21 Radosław Solarz pozostałych ugrupowań, jak również osoby niegłosujące, okazali się być bardziej jednoznaczni w swoich poglądach. Odsetek odpowiedzi „nie mam zdania” w ich przypadku był zdecydowanie niższy. Wśród wyborców PiS wynosił 26,8%, wśród niegłosujących 26,7%, SLD 24,1% i PSL 23,7%. Warto podkreślić, że generalnie jedna czwarta deklarujących aktywność wyborczą nie udzieliła jednoznacznej odpowiedzi. Potencjalni wyborcy w zdecydowanej większości uznają, że parlamentarne partie polityczne nie reprezentują ich interesów. W przeprowadzonym badaniu za najsłabiej reprezentujący interesy wyborców został uznany Sojusz Lewicy Demokratycznej. Aż 61,1% obywateli deklarujących głosowanie na tę partię twierdziło, że nie reprezentuje ona ich interesów. Warto zaznaczyć, że jest to niewiele niższy odsetek od tego, jaki odnotowaliśmy w grupie osób niegłosujących, gdzie wynosił on 63,5%. O ile tak wysoki procent osób twierdzących, że parlamentarne partie polityczne nie reprezentują interesów obywateli wśród osób deklarujących bierność wyborczą wydaje się być zjawiskiem naturalnym, to w przypadku osób głosujących na partię funkcjonującą w parlamencie, powinien wywoływać zdziwienie. Przyjmując założenie, że poczucie reprezentatywności interesów stanowi istotny element wpływający na decyzje wyborcze, rozumiane jako czynne uczestnictwo w wyborach i oddanie głosu na partię reprezentującą interesy wyborcy, możemy wskazywać na poważny kryzys SLD. Może on w przyszłości skutkować biernością polityczną wyborców, bądź przeniesieniem głosów na inne ugrupowanie. Obok wyborców SLD, za równie sceptyczny możemy uznać elektorat kolejnej partii lewicowej − Ruchu Palikota, który w ponad pięćdziesięciu procentach (51,6%) również uznał, że partia nie reprezentuje interesów wyborców. Na ten wynik należy zwrócić uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze, ze względu na krótki czas funkcjonowania Ruchu Palikota na forum Sejmu, może on oznaczać rozczarowanie działalnością tej partii. Po drugie, tak wysoki odsetek wyborców twierdzących, że partia nie reprezentuje ich interesów może wskazywać na to, że nie jest ona w stanie stać się alternatywą dla wyborców SLD. Najmniej krytyczni w ocenie okazali się być wyborcy trzech partii: PSL (43,4%), PiS (41,7%) i PO (40%). Za ugrupowania najsilniej reprezentujące interesy wyborców zostały uznane dwie partie − PSL (32,8%) i PiS (31,6%). Pomimo tego, że nawet w ich przypadku mniejszość potencjalnych wyborców uznaje, że reprezentują one ich interesy, w przeprowadzonym badaniu ugrupowania te uzyskały znacznie lepszy wynik od kolejnej w „rankingu” Platformy Obywatelskiej − 25,5%. Za najsłabiej reprezentujące interesy uznano dwie partie lewicowe: SLD − jedynie 14,8% i Ruch Palikota − 17,2%. 22 Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych W kontekście reprezentatywności interesów najlepiej oceniane jest PiS − aż 7% wyborców tej partii twierdzi, że reprezentuje ona ich interesy w zdecydowany sposób. Uzyskane przez nas dane wpisują się w widoczną, utrzymującą się od lat, tendencję do negatywnego postrzegania partii politycznych. Poczucie niskiej reprezentatywności interesów społecznych, nawet wśród elektoratów poszczególnych partii, można traktować jako jeden z elementów wpływających na niezwykle krytyczną ocenę ich działania. Tabela 8. Ocena działań partii politycznych 2001-2011 Zsumowanie odpowiedzi respondentów według terminów badań w % 2001 2011 Partie polityczne robią więcej złego niż dobrego 82 83 Partie polityczne robią więcej dobrego niż złego 16 14 Partie polityczne robią tyle samo złego co dobrego 2 3 Źródło: Opinie o działalności partii politycznych, CBOS, Komunikat z badań BS/140/2011, Warszawa listopad 2011. Wizerunek działalności partii politycznych w Polsce Polacy nie tylko wyrażają krytyczną opinię na temat reprezentatywności partii, ale, co równie istotne, od kilkunastu lat w zdecydowanej większości uznają ich działalność za szkodliwą. Ponad osiemdziesięcioprocentowy poziom twierdzeń o szkodliwości działania partii uznać należy za opinię podważającą polityczne kompetencje odpowiadających za ich sposób działania polityków. Należy podkreślić, że tak formułowana, zdecydowanie negatywna ocena, podobnie jak odnotowywany niski poziom poczucia wpływu na sprawy kraju, czy też krytyczne opinie o polskiej demokracji w długim okresie nie ulegają zmianie. W pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych zmiany zachodzące w politycznej reprezentacji na forum polskiego parlamentu nie przekładały się w istotny sposób na opinię Polaków o partiach politycznych. To dość istotne zjawisko. W latach 2001-2011 Polacy czterokrotnie wybierali skład Sejmu, co ważniejsze, w tak krótkim czasie dochodziło do istotnych zmian w parlamentarnej reprezentacji politycznej. Z parlamentarnej sceny politycznej zniknęły takie ugrupowania, jak Liga Rodzin Polskich, Samoobrona RP czy Socjaldemokracja Polska. Z kolei nowe, nieistniejące przed rokiem dwutysięcznym, ugrupowania uzyskały w wyborach swoją parlamentarną reprezentację (tak jak Ruch Palikota w Sejmie VII kadencji) lub tworzyły parlamentarne kluby poselskie po dokonaniu rozłamu w istniejących frakcjach (np. Polska Jest Najważniejsza w Sejmie VI kadencji czy Solidarna Polska w Sejmie VII kadencji). Te, naszym zdaniem dość istotne, zmiany zdają się nie mieć wpływu na sposób postrzegania partii politycznych. Liczba partii 23 Radosław Solarz reprezentowanych w Sejmie, ich oblicze ideologiczne, programy, poziom polaryzacji, czy też częstotliwość i waga ujawniających się konfliktów politycznych nie zmieniają dominującej negatywnej opinii. Te same badania, w pewien sposób tłumaczą, skąd wzięła się tak bardzo negatywna opinia. Tabela 9. Opinie o partiach politycznych. TAK 2001 NIE 2012 Partie polityczne powodują kłótnie i zamęt w państwie 88 Partie są klikami polityków dążących do władzy 82 Partie zrzeszają ludzi, dla których najważniejsze są 78 własne ambicje Tak naprawdę nie wiadomo, o co partiom chodzi 65 Partie zbierają postulaty i żądania wyborców 63 Partie proponują rozwiązania ważnych problemów kraju 64 Partie starają się załatwić sprawy zwykłych ludzi 34 W tabeli nie uwzględniono odpowiedzi „trudno powiedzieć”. Źródło: Opinie o działalności partii politycznych, CBOS, Komunikat Warszawa listopad 2011. 2001 2012 90 86 7 9 6 7 77 9 14 69 60 65 25 24 24 25 60 25 29 26 69 z badań BS/140/2011, Wadliwe (w opinii badanych) pełnienie przez partie polityczne funkcji artykułowania i agregacji interesów społecznych wpływa na ich społeczne postrzeganie. Traktowane są jako element wywołujący konflikty i destabilizujący istniejący ład społeczny oraz jako organizacje, które mają umożliwić działającym w nich politykom sprawowanie władzy. To indywidualne ambicje i chęć posiadania władzy, a nie dążenie do rozwiązywania istotnych problemów społecznych czy też reprezentacja interesów, stanowią, w opinii Polaków, podstawową cechę partii politycznych. Ich działalność postrzegana jest jako niezrozumiała. Jednocześnie ci sami badani w znacznym stopniu dostrzegają, że partie nie są organizacjami działającymi w próżni społecznej. Ponad 60% badanych zauważa, że proponują one rozwiązywanie istotnych problemów społecznych. Wydaje się jednak, że samo formułowanie propozycji rozwiązywania problemów jest elementem drugorzędnym, niemającym wpływu na ogólną ocenę działania partii politycznych. Naszym zdaniem, występujące wśród znacznej liczby obywateli, poczucie „niereprezentatywności” partii parlamentarnych, negatywna ocena ich działania, skutkuje, utrzymującym się w Polsce od lat, raczej ambiwalentnym stosunkiem społeczeństwa do demokracji. 24 Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych Tabela 10. Rządy demokratyczne vs rządy niedemokratyczne w opinii Polaków. Czy zgadza się Pan(i) ze stwierdzeniem: dla ludzi takich jak ja nie ma w gruncie rzeczy znaczenia, czy rządy są demokratyczne czy niedemokratyczne? Wskazania respondentów według terminów badań w % X VI ‘92 ‘93 Zgadzam się 44 44 Nie zgadzam się 36 40 Trudno powiedzieć 20 15 Źródło: Postawy wobec demokracji, BS/60/2010, Warszawa maj 2010. V III X III V IX XI IV XI VII ‘95 ‘99 ‘00 ‘02 ‘04 ‘05 ‘06 ‘07 ‘07 ‘08 45 41 38 49 42 50 42 43 29 37 45 45 47 40 43 39 44 46 58 50 10 14 15 11 15 11 14 11 13 12 jej rozumienie i oceny, CBOS, Komunikat I III ‘09 ‘10 33 41 53 48 14 11 z badań Z indywidualnej perspektywy badanych, system demokratyczny wydaje się być obojętnym. Od 1992 roku liczba osób, dla których rządy demokratyczne są raczej neutralne, ulega niewielkim zmianom. Pomimo fluktuacji, średnio liczba „obojętnych” w badanym okresie wyniosła 41,2%. Obojętny bądź ambiwalentny stosunek do demokracji wzmacnia istnienie dużej grupy osób niepotrafiących jednoznacznie określić swojego stosunku wobec pytania o znaczenie rządów demokratycznych i niedemokratycznych. W kontekście opinii na temat parlamentarnych partii politycznych, jak również obojętności wobec istniejącego systemu politycznego, raczej nie dziwi stosunek Polaków do polityki. Miejsce polityki w życiu Polaków Sposób postrzegania reprezentatywności parlamentarnych partii politycznych uznaliśmy za jeden z głównych elementów wpływających na uznanie polityki za ważną w życiu obywateli. Naszym zadaniem niski (bądź wysoki) poziom reprezentatywności partii politycznych powinien być skorelowany z postrzeganiem polityki. Przyjęliśmy założenie, że niski poziom reprezentatywności skutkuje również uznaniem przez respondentów polityki za mało istotny element życia społecznego. Podobnie jak w przypadku oceny reprezentatywności partii parlamentarnych uzyskane wyniki tegorocznego badania warto umieścić w szerszym kontekście. Andrew Heywood analizując wieloznaczność pojęcia polityki, wskazując na różnorodność jej rozumienia, w sposób dość jednoznaczny (podobnie jak wielu innych) i kategoryczny stwierdza, że polityka „w największym stopniu interesuje większość ludzi” [Heywood 2008: 22]. To dość optymistyczne 25 Radosław Solarz stwierdzenie brytyjskiego politologa nie znajduje potwierdzenia w przeprowadzanych od lat badaniach. Deklarowane przez społeczeństwa wielu krajów zainteresowanie polityką utrzymuje się na relatywnie niskim poziomie. Średnia dla przedstawionych poniżej 28 państw wynosi 45%. Oznacza to, że w większości krajów mniej niż połowa obywateli deklaruje zainteresowanie polityką. Społeczeństwo polskie mieści się wśród społeczeństw o najniższym deklarowanym poziomie zainteresowania polityką. Procent osób deklarujących bardzo duże i znaczne zainteresowanie polityką w przekroju 28 krajów Źródło: Europejski Sondaż Społeczny 2008, za: Diagnoza Społeczna 2011. Warunki i jakość życia Polaków. Raport, pod red. J. Czapiński, T. Panek, Warszawa 2011, s. 293. Nawet pobieżna analiza powyższego diagramu wskazuje, że dość trudno jest jednoznacznie wskazać determinanty wysokiego zainteresowania polityką wśród prezentowanych krajów. Ani typ reżimu politycznego, ani system partyjny, czy też wyborczy, nie wydają się być istotnymi determinantami. Warto zauważyć, że również doświadczenie autorytarnego socjalistycznego systemu politycznego nie jest zmienną modyfikującą deklarowane zainteresowanie polityką. Naszym zdaniem relatywnie niewielkie zainteresowanie polityką, jak i formułowane oceny demokratycznego systemu politycznego powinny znaleźć odzwierciedlenie w uznaniu jej za ważną bądź nieistotną sferę życia społecznego. Uzyskane przez nas wyniki badań potwierdzają tego typu założenie. 26 Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych Tabela 11. Polityka jest w moim życiu ważna − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych. ilość procent ilość Centrum procent ilość Prawica procent ilość Nie wiem/nie potrafię określić procent Lewica ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie 21 85 64 70 17 8,2 33,1 24,9 27,2 6,6 14 56 57 54 25 6,8 27,2 27,7 26,2 12,1 47 117 84 79 28 13,2 33,0 23,7 22,3 7,9 10 33 52 95 80 3,7 12,2 19,3 35,2 29,6 Razem 257 100,0 206 100,0 355 100,0 270 100,0 Generalnie osoby nie potrafiące określić swoich poglądów jako lewicowe, centrowe bądź prawicowe uznawały, że polityka stanowi mało istotny element ich życia. Z tej grupy osób aż 64,8% osób deklarowało takie stanowisko, jedynie 15,9% politycznie niezdecydowanych przyznawało polityce istotne znaczenie. Wśród osób doceniających znaczenie polityki, jedynie 3,7% uznawało, że jest ona zdecydowanie ważna, a 12,2%, że jest ona raczej ważna. Z kolei wśród respondentów nieprzywiązujących znaczenia do polityki 29,6% zdecydowanie wskazywało na nieistotność polityki w życiu, a 35,2% twierdziło, że jest ona elementem raczej mało istotnym. Uzyskane dane dość wyraźnie wskazują na związek między umiejętnością określenia swoich poglądów ideologicznych a uznaniem polityki za istotną sferę życia. Wydaje się, że osoby niepotrafiące usytuować swoich poglądów na osi lewica-prawica powinniśmy traktować jako takie, których zainteresowanie polityką jest minimalne. Z kolei konsekwencją braku zainteresowania tą sferą życia społecznego jest uznanie polityki za niezbyt ważną. Osoby potrafiące dokonać ideologicznej identyfikacji przywiązują zdecydowanie większe znaczenie do polityki. Największą grupę stanowili respondenci o orientacji prawicowej (46,2%). Niewiele mniejszy odsetek doceniających znaczenie polityki odnotowaliśmy wśród osób deklarujących poglądy lewicowe (41,3%). Natomiast 34% osób identyfikujących swoje poglądy jako centrowe również wyrażało podobne stanowisko. Największą grupę osób potrafiących dokonać ideologicznej identyfikacji stanowili badani deklarujący poglądy prawicowe (32,6%). W następnej kolejności sytuowały się osoby o poglądach lewicowych (23,6%) i centrowych (18,9%). Interesujące dane dotyczące problemu istotności polityki w życiu Polaków otrzymaliśmy po przyporządkowaniu uzyskanych odpowiedzi potencjalnym elektoratom, działających na forum parlamentu partii politycznych. 27 Radosław Solarz Tabela 12. Polityka jest w moim życiu ważna − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie ilość 22 78 56 72 19 procent 8,9 31,6 22,7 29,1 7,7 ilość 9 17 17 26 7 Platforma Obywatelska Polskie Stronnictwo procent Ludowe ilość Prawo i Sprawiedliwość procent ilość Ruch Palikota procent Sojusz Lewicy ilość Demokratycznej procent ilość Inne procent ilość Nie głosowałem procent Razem 247 100,0 76 11,8 22,4 22,4 34,2 9,2 100,0 30 13,2 2 3,1 14 13,0 9 8,2 6 2,4 71 31,1 13 20,3 35 32,4 40 36,4 37 14,5 61 26,8 29 45,3 28 25,9 29 26,4 37 14,5 54 23,7 16 25,0 27 25,0 22 20,0 81 31,8 12 5,3 4 6,3 4 3,7 10 9,1 94 36,9 228 100,0 64 100,0 108 100,0 110 100,0 255 100,0 Znaczny odsetek osób deklarujących chęć oddania głosów na wskazaną partię nie potrafił jednoznacznie określić swojego stosunku do polityki. We wszystkich grupach osoby niemające zdania stanowiły większość. W zdecydowany sposób wyróżnia się elektorat Ruchu Palikota, w którym najmocniej uwidocznił się ambiwalentny stosunek do polityki. Aż 45,3% głosujących na to ugrupowanie polityczne nie potrafiło jednoznacznie określić swojego do niej stosunku. W porównaniu z elektoratami pozostałych partii odsetek tego typu osób był prawie dwukrotnie wyższy. W ich przypadku niemający zdania procentowo stanowili dość jednorodną grupę. Głosujący na Prawo i Sprawiedliwość (26,8%), Sojusz Lewicy Demokratycznej (25,9%), Platformę Obywatelską (22,7%) i Polskie Stronnictwo Ludowe (22,4%). Brak zdania w kwestii ważności polityki w życiu wśród głosujących na Ruch Palikota może wskazywać na wyższe prawdopodobieństwo wystąpienia bierności wyborczej podczas następnej elekcji. W tym miejscu uznajemy, że nadanie polityce istotnego znaczenia w życiu może stanowić element sprzyjający aktywnemu uczestnictwu w wyborach. Tym samym, naszym zdaniem, wśród osób mających ambiwalentny stosunek do polityki, jak i tych, którzy nie przywiązują do niej wagi, częściej występować będzie rozbieżność między deklarowaną chęcią wzięcia udziału w wyborach a faktycznym uczestnictwem. 28 Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych Największą wagę do polityki przywiązuje potencjalny elektorat PiS (44,3%). Wśród wyborców tej partii odsetek tego typu wskazań był dwukrotnie wyższy niż wśród osób deklarujących poparcie dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej (22,7%) i Platformy Obywatelskiej (20,2%). Uzyskany wynik może wskazywać na zdecydowanie wyższy poziom politycznego zaangażowania. W każdej grupie potencjalnych wyborców wystąpił znaczny odsetek osób, które uznawały, że polityka w ich życiu nie odgrywa istotnej roli. Najmniejszą wagę do polityki przywiązują potencjalni wyborcy PSL (21,7%) oraz PO (18,4%). W elektoratach pozostałych partii odsetek tego typu osób utrzymuje się na podobnym poziomie Ruch Palikota 15,6%, Prawo i Sprawiedliwość 14,5%, Sojusz Lewicy Demokratycznej 14,3%. Znaczny odsetek osób w elektoratach nieprzywiązujących wagi do polityki może oznaczać niewielki poziom zainteresowania np. politycznymi programami. Może też stanowić przyczynę dużej zmienności politycznych preferencji, a tym samym przenoszenie głosów na partie konkurencyjne. Wśród badanych największy odsetek osób nieprzywiązujących znaczenia do polityki występował w grupie obywateli niegłosujących (34,3%). Porównując uzyskane wyniki można zauważyć silną korelację między uznaniem polityki za istotny element życia a deklarowaną chęcią uczestnictwa w wyborach. Osoby niegłosujące były w swoich poglądach najbardziej zdecydowanie. Jedynie 14,5% z nich nie potrafiło (bądź nie chciało) jednoznacznie określić swojego stanowiska. Pomimo deklarowanej bierności wyborczej, 8,4% przyznawało polityce istotne znaczenie w życiu. Warto zwrócić uwagę, że w tej grupie, pomimo deklarowanej bierności wyborczej, 2,4 % ankietowanych uznało, że polityka zajmuje bardzo ważne miejsce w ich życiu. Odsetek ten jest niewiele mniejszy od tego, jaki odnotowaliśmy wśród wyborców Ruchu Palikota. Tego typu procentowa zbieżność może potwierdzać wyrażoną przez nas opinię o występowaniu wyższego prawdopodobieństwa bierności wyborczej wśród wyborców Ruchu Palikota. Zakończenie Przeprowadzone badania uzupełniają i jednocześnie potwierdzają dane uzyskiwane z innych źródeł, wskazujące na fakt, że w demokratycznej Polsce mamy do czynienie z interesującym zjawiskiem. Sfera polityki została oderwana od życia społecznego. Charakteryzuje się ona własną dynamiką, która w sposób bezpośredni, w świadomości polskiego społeczeństwa, nie przekłada się na życie jednostek. Działalność partii politycznych, konflikty polityczne i, co ważniejsze, sposoby ich rozwiązywania, zdają się być elementem 29 Radosław Solarz obojętnym w życiu polskich obywateli. W kontekście badań można postawić tezę, że polskie instytucje, procedury demokratyczne działają w specyficznej próżni społecznej. Pustce, która nie jest oczywiście pozbawiona aktywności społecznej. Odczuwany niski poziom reprezentatywności przez parlamentarne partie polityczne (nawet wśród ich własnego elektoratu), jak również niski poziom uznania polityki za istotny element życia, naszym zdaniem, skutkuje dwoma skorelowanymi ze sobą procesami. Po pierwsze: polityczne zachowania Polaków (szczególnie zachowania wyborcze), w okresie działania systemu demokratycznego, nacechowane są znacznym poziomem rytualizmu. Pojęcia rytualizm używamy w znaczeniu, jakie nadał temu terminowi R.K. Merton. Amerykański socjolog wyodrębnił i opisał pięć typów indywidualnego przystosowania się jednostek do systemu społeczno-kulturowego [Merton 1982]. Dla potrzeb niniejszych rozważań zawężamy obszar indywidualnych przystosowań jedynie do systemu politycznego. Zakładamy, że każdy system ma cel swojego istnienia i funkcjonowania. Uwaga ta, w oczywisty sposób, dotyczy również sytemu demokratycznego. W systemie demokratycznym, tak jak w każdej celowo budowanej strukturze, istnieją charakterystyczne dla niej cele i zinstytucjonalizowane sposoby ich osiągania. Tabela 13. Indywidualne sposoby przystosowania się do systemu. Konformizm Rytualizm Innowacyjność Wycofanie Bunt Cel Sposoby osiągania celu + + -/+ + + -/+ Według powyższej tabeli „+” oznacza akceptację, „-” − odrzucenie, natomiast „+/-” odrzucenie wartości panujących przy jednoczesnym zastąpieniu ich wartościami nowymi. Dla celów podjętych rozważań można zaproponować trochę odmienne odczytywanie. Konformistyczny typ indywidualnego przystosowania do systemu demokratycznego oznaczałby takie funkcjonowanie jednostek, w którym akceptowałaby i rozumiała cele zawarte w systemie demokratycznym przy równoczesnej akceptacji i umiejętności wykorzystywania zinstytucjonalizowanych sposobów osiągania celu. Rytualizm oznacza, że jednostka nie zna lub też nie jest zainteresowana celem, który realizowany jest przez system. Jednocześnie ta sama jednostka zna bądź też tylko stosuje się do procedur działających 30 Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych w systemie. Jej zachowania są na tyle prosystemowe, że nie zakłócają czy też nie destabilizują w sposób widoczny systemu. Innowacyjność w tym przypadku można zdefiniować jako taki sposób funkcjonowania jednostek, w którym znają i akceptują one cel istnienia systemu, jednak nie akceptują działających w systemie instytucjonalnych procedur pozwalających na osiąganie celu. Wycofanie − jednostki nie znają celu ani nie akceptują sposobów jego osiągania działających w systemie. Bunt − w tym przypadku jednostki nie znają celu działania systemu bądź go odrzucają; tak samo jest w przypadku sposobów osiągania celu. Ważne jest to, że jednostka proponuje inny cel i koherentny dla niego sposób osiągania celu. Jak się wydaje, w Polsce od 1989 roku mamy do czynienia z rytualistycznym sposobem przystosowania się Polaków do demokracji. Niski poziom oceny działania polskiej demokracji, ambiwalentny stosunek do rządów demokratycznych, wysoki odsetek osób deklarujących brak poczucia na sprawy kraju, a także niskie poczucie, że partie parlamentarne reprezentują interesy obywateli, zdecydowanie negatywna ocena ich działania, relatywnie niewielki poziom zainteresowania polityką, a w końcu uznanie jej za element mało istotny w życiu, naszym zdaniem, może oznaczać, że znaczny odsetek obywateli uczestniczących w jakichkolwiek procedurach demokratycznych (szczególne podczas cyklicznie powtarzanych elekcji) nie zna celu swojego działania bądź też go nie rozumie bądź też jest on im obojętny. Tym samym ich zachowania należy traktować jako rytualistyczne. Po drugie: rytualistyczny sposób przystosowania się Polaków do demokratycznego systemu politycznego skutkuje niskim poziomem zaufania do instytucji politycznych. W 2012 roku zaufanie do Sejmu i Senatu deklarowało jedynie 29% badanych, do partii politycznych 20,5%, a do rządu 39%, przy jednoczesnym deklarowanym poziomie braku zaufania do Sejmu i Senatu przez 55% obywateli, do partii politycznych 65%, a do rządu 49% [Zaufanie społeczne: 2012]. Paradoksalnie w konsekwencji dochodzi do wzmocnienia władzy państwowej w kraju. Izolacja sfery politycznej przy jednoczesnym wysokim poziomie obojętności i nieufności społecznej wzmacnia arbitralność podejmowania decyzji politycznych. Władza staje się czymś wyizolowanym, niereprezentującym dających się konkretnie zidentyfikować interesów społecznych, jednocześnie będąc siłą zawłaszczającą dla realizacji swoich celów przestrzeń publiczną. Więcej, taki stan rzeczy z punktu widzenia władzy jest, jak się wydaje, korzystny, gdyż może ona działać w zasadzie arbitralnie bez permanentnej kontroli społecznej wpływającej na sposób jej funkcjonowania. Kontrolę nad władzą, jak i działania modyfikujące jej funkcjonowanie przestaje sprawować społeczeństwo obywateli. Funkcję tę zaczynają pełnić różnego typu 31 Radosław Solarz instytucje, przede wszystkim te, które dbają o przestrzeganie porządku prawnego oraz masowe media elektroniczne, szczególnie telewizja. To nie potrzeby czy interesy społeczne wyznaczają kierunki prowadzenia polityki, ale np. sondaże „popularności partii politycznych”. Skutkiem tego staje się efemeryczność istnienia np. partii politycznych, czy też niestabilność systemu partyjnego. Bibliografia: Heywood Andrew (2008), Klucz do politologii. Najważniejsze ideologie, systemy, postaci, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Merton Rabert K. (1982), Teoria socjologiczna i struktura społeczna, Warszawa: PWN. Kwiatkowski Stanisław (1987), Opinie o najważniejszych obecnie i w przyszłości problemach Polski i Polaków, Biuletyn Badania Opinii Społecznej 1987, nr 1. Sokół Wojciech, Żmigrodzki Marek (2003), Współczesne partie i systemy partyjne. Zagadnienia teorii i praktyki politycznej, Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Czapiński Janusz, Panek Tomasz (2011), Diagnoza Społeczna 2011. Warunki i jakość życia Polaków, Warszawa. Afiliacje polityczne sprzed roku 1989 a stosunek do przemian ustrojowych i poczucie wpływu na sprawy publiczne (2012), CBOS, BS/118/2012. Human Development Report (2013), The Rise of the South: Human Progress in a Diverse World, UNDP. Opinie o działalności partii politycznych (2011), CBOS, Komunikat z badań BS/140/2011. Zadowolenie z życia (2013), CBOS, Komunikat z badań, BS/1/201. Postawy wobec demokracji jej rozumienie i oceny (2012), Komunikat z badań, BS/60/2010. Zaufanie społeczne (2012), CBOS, Komunikat z badań, BS/33/2012. 32 „Political Preferences”, No. 6/2013 DOI: 10.6084/m9.figshare.841761 Robert Alberski (Uniwersytet Wrocławski, Polska) Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu reprezentacji interesów przez władze samorządowe Abstract: This part of the report describes two problems: evaluation of the activities of reeves, mayors and presidents of cities and the problem of representing the interests of the residents by local governments. In a survey conducted in late 2012, we decided to verify two hypotheses. By the first, trust in local government results from the positive evaluation of reeves, mayors and presidents of cities activities. Second hypothesis assumes that trust is founded by the belief of the local community members, that the local governments represent their interests. The results indicate that the majority of the respondents are restrainedly satisfied with the activities of their reeves, mayors and presidents of cities. However, the majority of respondents said that local governments do not represent their interests. Key words: local government, executive authorities of local government, representation of interests Wprowadzenie Rozwój samorządności terytorialnej, który nastąpił po przełomie politycznym w 1989 roku, jest uznawany za jedno z najważniejszych osiągnięć polskiej transformacji. Jak trafnie wskazuje Janusz Okrzesik [2009: 277], „samorząd terytorialny stanowił jeden z najważniejszych czynników modernizacyjnych polskiego systemu politycznego (…). Był tym mechanizmem, który pozwolił na przyswojenie takich podstawowych zasad ustrojowych jak subsydiarność, decentralizacja i regionalizm”. Istotne jest także i to, że obie części reformy samorządowej, zarówno ta przeprowadzona przez rząd Tadeusza Mazowieckiego w 1990 roku, jak i przez rząd Jerzego Buzka w latach 33 Robert Alberski 1998-1999, zyskały ostatecznie aprobatę społeczną. Funkcjonowanie lokalnej władzy, mimo ujawnianych od czasu do czasu patologii, spotyka się z dość wysoką oceną obywateli. Jest to tym bardziej interesujące w sytuacji, gdy badania opinii publicznej, prowadzone przez rozmaite ośrodki, od wielu lat niezmiennie wskazują na niski poziom społecznego zaufania do instytucji politycznych. Parlament, rząd, sądy, partie polityczne zajmują z reguły ostatnie miejsca w rankingach tworzonych na podstawie opinii respondentów. Na przykład w badaniu CBOS ze stycznia 2012 roku zaufanie do partii politycznych deklarował co piąty badany (1% odpowiedzi „zdecydowanie mam zaufanie”, 19% – „raczej mam zaufanie”), a nieufność – blisko dwie trzecie (41% odpowiedzi „raczej nie mam zaufania”, 25% – „zdecydowanie nie mam zaufania”). Sejmowi i Senatowi ufało 29% respondentów (1% – „zdecydowanie”, 28% – „raczej”), nie ufało – 55% (37% – „raczej”, 19% – „zdecydowanie”). Na relatywnie niskim poziomie pozostawało zaufanie do rządu (39% respondentów „ufa”, 49% – „nie ufa”) oraz sądów (zaufanie deklaruje 45% badanych, nieufność – 44%). Na tym tle władze lokalne wypadają zdecydowanie najlepiej – w cytowanym badaniu 58% respondentów deklaruje swoje zaufanie do nich (6% odpowiedzi „zdecydowanie mam zaufanie”, 52% – „raczej mam zaufanie”), nieufność zaś – 30% (23% odpowiedzi „raczej nie ufam”, 7% – „zdecydowanie nie ufam”). Na 23 uwzględnione w tym badaniu instytucje, władze lokalne lokują się na miejscu dziewiątym (wyższe notowania mają jedynie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, PCK, Caritas, wojsko, harcerstwo, Kościół rzymskokatolicki, policja oraz Rzecznik Praw Obywatelskich), podczas gdy sądy znalazły się na pozycji czternastej, rząd na siedemnastej, a parlament i partie polityczne znajdują się na dwóch ostatnich miejscach [BS/33/2012: 13]. Jak wynika z danych zawartych w Tabeli 1, taka sytuacja utrzymuje się od dekady. Tabela 1. Czy, ogólnie rzecz biorąc, ma Pan(i) zaufanie czy też nie ma Pan(i) zaufania do wymienionych instytucji? I 2002 I 2004 I 2006 I 2008 I 2010 I 2012 T N T N T N T N T N T N Partie polityczne 15 65 13 72 24 61 28 54 14 76 20 65 Sejm i Senat 28 54 21 67 30 54 39 44 21 68 29 55 Rząd 42 45 21 68 47 40 56 32 31 60 39 49 Sądy 40 49 31 60 39 51 59 29 44 45 45 44 Władze lokalne miasta / gminy 43 41 53 34 56 33 68 23 55 34 58 30 W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie mam zaufanie” i „raczej mam zaufanie” oraz „zdecydowanie nie mam zaufania” i „raczej nie mam zaufania” Źródło: BS/33/2012, Zaufanie społeczne, Centrum Badania Opinii Społecznej, Warszawa, s. 15. Instytucje Powstaje więc pytanie, skąd bierze się relatywnie wysoki poziom 34 Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu... zaufania do instytucji samorządu terytorialnego? W badaniu przeprowadzonym pod koniec 2012 roku przetestowane zostały dwie hipotezy. Według pierwszej, zaufanie do lokalnej władzy wynika z pozytywnej oceny działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów. Hipoteza druga zakłada, że zaufanie to wynika z przekonania członków lokalnej społeczności, że władze samorządowe reprezentują ich interesy. Zadowolenie z działalności wójta, burmistrza, prezydenta W naszym badaniu blisko połowa respondentów (44,2%) zadeklarowała zadowolenie z działalności wójta, burmistrza lub prezydenta miasta w swojej miejscowości (8,5% odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 35,7% – „raczej tak”, ponad jedna trzecia pytanych była przeciwnego zdania (22,3% odpowiedzi „raczej nie”, 13,1% – „zdecydowanie nie”). Nie miało zdania w tej sprawie aż 20,4% badanych. Tabela 2 przedstawia rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi na omawiane pytanie według województw, w których zamieszkiwali respondenci. Jak wynika z danych tam zamieszczonych, szczególnie zadowoleni z działalności organów wykonawczych samorządu w swojej miejscowości byli badani w województwach podkarpackim, kujawsko-pomorskim i dolnośląskim. Trudno wskazać powody, dlaczego akurat w tych, tak bardzo różniących się od siebie pod względem historyczno-kulturowym, społeczno-demograficznym, gospodarczym i politycznym, województwach [więcej na temat różnić między województwami zob.: Skrzypiński 2013: 50-53] oceny wójtów, burmistrzów i prezydentów miast są lepsze niż w innych. Najbardziej niezadowoleni byli respondenci w świętokrzyskim, opolskim, lubuskim i zachodniopomorskim. W dwóch pierwszych z wymienionych województw odsetek niezadowolonych jest wyższy o ponad 20 punktów od odsetka zadowolonych z działalności lokalnych organów wykonawczych. Zaskakująco duża okazała się grupa respondentów, którzy nie mieli zdania na ten temat. W niektórych województwach (np. w wielkopolskim lub małopolskim) była to prawie jedna trzecia badanych. 35 Robert Alberski Tabela 2. Jestem zadowolony z działalności wójta (burmistrza, prezydenta miasta) w swojej miejscowości – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi z uwzględnieniem miejsca zamieszkania (województwo). Nie mam Razem zdania ilość 45 22 17 84 Dolnośląskie 53,6 procent 26,2 20,2 100,0 ilość 33 20 7 60 Kujawsko-pomorskie 55,0 procent 33,3 11,7 100,0 ilość 23 21 16 60 Lubelskie procent 38,3 35,0 26,7 100,0 ilość 14 15 2 31 Lubuskie 48,4 procent 45,2 6,4 100,0 ilość 34 20 17 71 Łódzkie procent 47,9 28,2 23,9 100,0 ilość 31 35 27 93 Małopolskie procent 33,3 37,7 29,0 100,0 ilość 58 57 35 150 Mazowieckie procent 38,7 38,0 23,3 100,0 ilość 9 15 5 29 Opolskie 51,7 procent 31,0 17,3 100,0 ilość 43 13 8 64 Podkarpackie 67,2 procent 20,3 12,5 100,0 ilość 15 13 3 31 Podlaskie procent 48,4 41,9 9,7 100,0 ilość 24 23 15 62 Pomorskie procent 38,7 37,1 24,2 100,0 ilość 65 47 23 135 Śląskie procent 48,2 34,8 17,0 100,0 ilość 12 20 5 37 Świętokrzyskie 54,1 procent 32,4 13,5 100,0 ilość 18 17 4 39 Warmińsko-mazurskie procent 46,1 43,6 10,3 100,0 ilość 37 26 30 93 Wielkopolskie procent 39,8 27,9 32,3 100,0 ilość 19 22 8 49 Zachodniopomorskie 44,9 procent 38,8 16,3 100,0 W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”. Województwo Tak 36 Nie Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu... Nasze badania nie potwierdziły obiegowych opinii, jakoby samorządność lokalna najlepiej rozwija się na wsiach i w małych miejscowościach. Jak wynika z danych zawartych w Tabeli 3, zdecydowanie najlepiej oceniają swoich prezydentów respondenci w miastach liczących od 100 do 200 tys. mieszkańców (13,9% odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 38,9% – „raczej tak”) oraz mieszkający w miastach do 20 tys. mieszkańców (7,9% odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 39,6% – „raczej tak”). Jednocześnie jednak to właśnie w tych miastach jest najwięcej niezadowolonych z działalności burmistrzów (28,7% odpowiedzi „raczej nie”, 10,9% – „zdecydowanie nie”). Najbardziej niezdecydowani są badani mieszkający w największych miastach (powyżej 200 tys. mieszkańców), gdzie blisko jedna czwarta z nich nie miała zdania na ten temat. Tabela 3. Jestem zadowolony z działalności wójta (burmistrza, prezydenta miasta) w swojej miejscowości – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi z uwzględnieniem struktury miejsca zamieszkania (wieś-miasto). Nie mam Razem zdania ilość 193 167 78 438 Wieś procent 44,1 38,1 17,8 100,0 ilość 48 40 13 101 Miasto do 20 tysięcy mieszkańców 47,5 39,6 procent 12,9 100,0 ilość 52 52 30 134 Miasto 20-100 tysięcy mieszkańców procent 38,8 38,8 22,4 100,0 ilość 57 26 25 108 Miasto 100-200 tysięcy mieszkańców 52,8 procent 24,1 23,1 100,0 130 101 76 307 Miasto powyżej 200 tysięcy ilość mieszkańców procent 42,3 32,9 24,8 100,0 W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie” Miejsce zamieszkania Tak Nie Poziom zadowolenia z działalności wójtów, burmistrzów lub prezydentów miast nie zależy ani od poziomu wykształcenia, ani od deklarowanego poziomu dochodów na członka rodziny. Odpowiedzi „zdecydowanie tak” lub „raczej tak” udzieliło 46,5% respondentów posiadających co najwyżej wykształcenie gimnazjalne, 43,5% badanych z wykształceniem zawodowym, 42,2% z wykształceniem średnim (lub policealnym) i 45,6% z wykształceniem wyższym. Umiarkowane lub duże niezadowolenie deklarują najczęściej osoby ze średnim wykształceniem (37,4%), najmniejszy poziom niezadowolenia cechuje osoby z wykształceniem wyższym (33,6%). Jeśli chodzi natomiast o deklarowany poziom dochodów na członka rodziny, wyróżnia się jedynie grupa respondentów o najniższych dochodach miesięcznych (do 500 zł), 37 Robert Alberski w której jedynie 34,6% deklaruje zadowolenie z działalności organu władzy wykonawczej, podczas gdy niezadowolonych jest aż 45,6% badanych. Jest to o tyle zrozumiałe, że właśnie ludzi o najniższych dochodach najbardziej dotykają decyzje finansowe podejmowane przez władze samorządowe dotyczące np. komunikacji miejskiej, zaopatrzenia w wodę czy gospodarowania odpadami. W pozostałych grupach dochodowych deklarowany poziom zadowolenia jest niemal identyczny – od 44% w przedziale dochodów 1001-2000 zł, do 46,6% w grupie deklarującej dochód w granicach 2001-5000 zł na osobę w rodzinie, podczas gdy poziom niezadowolenia osiąga w tych grupach odpowiednio 37,2% i 28,2%. Czynnikiem zdecydowanie najbardziej różnicującym poglądy respondentów w omawianej kwestii są ich preferencje partyjne. Tabela 4. Jestem zadowolony z działalności wójta (burmistrza, prezydenta miasta) w swojej miejscowości – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do Sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. Nie mam Razem zdania ilość 51 17 8 76 Polskie Stronnictwo Ludowe procent 67,1 22,4 10,5 100,0 ilość 137 65 45 247 Platforma Obywatelska procent 55,5 26,3 18,2 100,0 ilość 54 41 13 108 Sojusz Lewicy Demokratycznej procent 50,0 38,0 12,0 100,0 ilość 24 24 16 64 Ruch Palikota procent 37,5 37,5 25,0 100,0 ilość 84 93 51 228 Prawo i Sprawiedliwość procent 36,8 40,8 22,4 100,0 ilość 39 50 21 110 Inne partie procent 35,4 45,5 19,1 100,0 ilość 91 96 68 255 Nie głosowałbym procent 35,7 37,6 26,7 100,0 W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”. Potencjalny elektorat Tak Nie Zwolennicy trzech partii PSL, PO i SLD deklarują ponadprzeciętny poziom zadowolenia z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów w swojej miejscowości. W przypadku partii tworzących koalicję rządową mamy jednocześnie do czynienia z relatywnie niewielkim odsetkiem niezadowolonych. Bardziej „spolaryzowani” są potencjalni wyborcy SLD, gdzie udział 38 Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu... niezadowolonych jest zbliżony do tego, jaki został odnotowany w elektoratach Ruchu Palikota, PiS i wśród niegłosujących. Znacznie niższy od przeciętnej poziom zadowolenia charakteryzuje zwolenników pozostałych partii oraz deklarujących absencję wyborczą, z kolei najwyższy poziom niezadowolenia z lokalnych organów wykonawczych deklarują zwolennicy partii innych niż parlamentarne. Co ciekawe, wśród potencjalnych wyborców partii politycznych reprezentowanych w Sejmie, jedynie wśród zwolenników PiS najliczniejszą grupę stanowią niezadowoleni. Z kolei elektoraty Ruchu Palikota oraz „innych partii” wyróżniają się wysokim poziomem odpowiedzi „zdecydowanie nie”. Jest to odpowiednio 21,9% oraz 19,1% tych grup respondentów. Jeśli weźmiemy pod uwagę deklaracje ideologiczne respondentów, to – jak wynika z Tabeli 5 – nieco bardziej zadowoleni z działalności swoich wójtów, burmistrzów lub prezydentów miast są badani o poglądach lewicowych i centrowych, z kolei w grupie ankietowanych określających się jako zwolennicy prawicy poziom satysfakcji jest niższy od przeciętnej. Co ciekawe, tylko w tej grupie respondentów odsetek niezadowolonych jest nieco wyższy niż zadowolonych. Aż 25,9% udzieliło na omawiane pytanie odpowiedzi „raczej nie”, a 14,6% – „zdecydowanie nie”. Tabela 5. Jestem zadowolony z działalności wójta (burmistrza, prezydenta miasta) w swojej miejscowości – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych. Nie mam Razem zdania ilość 127 83 47 257 Lewica procent 49,4 32,3 18,3 100,0 ilość 99 60 47 206 Centrum procent 48,1 29,1 22,8 100,0 ilość 139 144 72 355 Prawica procent 39,2 40,5 20,3 100,0 ilość 116 98 56 270 Nie wiem/nie potrafię określić procent 43,0 36,3 20,7 100,0 W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”. Deklarowane poglądy Tak Nie Uzyskane przez nas dane wskazują, że większość respondentów jest umiarkowanie zadowolona z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów w miejscowościach, w których zamieszkują. Potwierdzają to także wyniki wyborów samorządowych z 2010 roku, w których większość osób pełniących tę funkcję, jeśli starała się o reelekcję, uzyskiwała ją. Ponadprzeciętne zadowolenie deklarują przede wszystkim zwolennicy PSL, PO i SLD, ludzie o poglądach 39 Robert Alberski lewicowych i centrowych, mieszkańcy dużych miast (100-200 tysięcy mieszkańców) oraz mieszkańcy województw: podkarpackiego, kujawsko-pomorskiego i dolnośląskiego. Natomiast wyższy poziom niezadowolenia cechuje potencjalnych wyborców Prawa i Sprawiedliwości oraz partii pozaparlamentarnych, osoby określające swoje poglądy jako prawicowe oraz posiadające najniższe dochody na jedną osobę w rodzinie. W ujęciu regionalnym wysoki poziom niezadowolenia cechuje zwłaszcza mieszkańców świętokrzyskiego, opolskiego, lubuskiego i zachodniopomorskiego. Ocena poziomu reprezentowania interesów mieszkańców przez władze samorządowe W swoich wypowiedziach publicznych działający w samorządzie politycy podkreślają, że cechą wyróżniającą ich spośród innych jest wyjątkowa troska o interesy członków lokalnych społeczności. W naszym badaniu poprosiliśmy każdego z respondentów o odpowiedź na pytanie, czy władze samorządowe w gminie (mieście) reprezentują jego interesy. Odpowiedzi twierdzącej udzielił tylko co czwarty badany (3,7% odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 23,4% – „raczej tak”), zaprzeczyło natomiast ponad 40% ankietowanych (27,8% odpowiedzi „raczej nie”, 13,7% – „zdecydowanie nie”). Duża grupa badanych, aż 31,4%, nie miała zdania na ten temat. Tabela 6. Władze samorządowe w mojej gminie (mieście) reprezentują moje interesy – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi z uwzględnieniem miejsca zamieszkania (województwo) Województwo Dolnośląskie Kujawsko-pomorskie Lubelskie Lubuskie Łódzkie Małopolskie ilość procent ilość procent ilość procent ilość procent ilość procent ilość procent Tak Nie 27 32,2 20 33,3 13 21,7 5 16,1 24 33,8 21 22,6 28 34,5 23 38,3 22 36,8 14 45,2 28 39,4 40 43,0 40 Nie mam zdania 29 33,3 17 28,4 25 41,7 12 38,7 19 26,8 32 34,4 Razem 84 100,0 60 100,0 60 100,0 31 100,0 71 100,0 93 100,0 Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu... Nie mam Razem zdania ilość 35 73 42 150 Mazowieckie 48,7 procent 23,3 28,0 100,0 ilość 3 14 12 29 Opolskie 10,3 48,3 41,4 procent 100,0 ilość 31 16 17 64 Podkarpackie 48,4 25,0 procent 26,6 100,0 ilość 7 19 5 31 Podlaskie 61,3 procent 22,6 16,1 100,0 ilość 16 25 21 62 Pomorskie procent 25,8 40,3 33,9 100,0 ilość 40 61 34 135 Śląskie procent 29,6 45,2 25,2 100,0 ilość 5 21 15 37 Świętokrzyskie 13,5 56,8 procent 29,7 100,0 ilość 14 15 10 39 Warmińsko-mazurskie procent 35,9 38,5 25,6 100,0 ilość 21 31 41 93 Wielkopolskie 44,1 procent 22,6 33,3 100,0 ilość 13 20 16 49 Zachodniopomorskie procent 26,5 40,8 32,7 100,0 W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”. Województwo Tak Nie Dane zawarte w Tabeli 6 wskazują na znaczne regionalne zróżnicowanie opinii. Podobnie jak poprzednio, należy zwrócić uwagę na województwo podkarpackie, gdzie blisko połowa ankietowanych uznała, że władze samorządowe reprezentują ich interesy (10,9% odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 37,5% – „raczej tak”. W tym samym województwie zaledwie co czwarty badany udzielił odpowiedzi przeczącej (15,6% – „raczej nie”, 9,4% – „zdecydowanie nie”). Wyższy od przeciętnej odsetek odpowiedzi twierdzących uzyskaliśmy także w województwach: dolnośląskim, kujawsko-pomorskim, łódzkim, śląskim i warmińsko-mazurskim. Na drugim biegunie lokują się województwa opolskie, świętokrzyskie i lubuskie, gdzie niewielka część badanych uznała, że władze samorządowe reprezentują ich interesy. W tych trzech wymienionych województwach, a także w podlaskim i mazowieckim, większość badanych udziela odpowiedzi przeczących. Ponadto w wielkopolskim, lubelskim i opolskim odnotowaliśmy znacznie wyższy od przeciętnej odsetek badanych, którzy nie mieli zdania na ten temat. 41 Robert Alberski Jeśli chodzi o rozkład odpowiedzi na omawiane pytanie ze względu na miejsce zamieszkania, to obserwowane różnice nie wydają się istotne. Najczęściej odpowiedzi twierdzącej udzielali respondenci w dużych miastach (100-200 tys. mieszkańców): 11,1% odpowiedzi „zdecydowanie tak” i 23,1% odpowiedzi „raczej tak”, najrzadziej mieszkańcy miast największych (powyżej 200 tys. mieszkańców) – odpowiednio 2,0% oraz 20,8%. Dla tej kategorii respondentów odnotowaliśmy relatywnie największy odsetek niezdecydowanych (38,4% odpowiedzi „nie mam zdania”). Z kolei mieszkańcy miast średnich (20-100 tys. mieszkańców) uważają najczęściej, że władze samorządowe w ich miastach nie reprezentują ich interesów (po 24,6% odpowiedzi „raczej nie” i „zdecydowanie nie”, co daje łącznie 49,2% odpowiedzi przeczących). Nieco wyższy od przeciętnej jest również odsetek takich odpowiedzi wśród mieszkańców małych miast (do 20 tys.): 31,7% odpowiedzi „raczej nie”, 13,9% odpowiedzi „zdecydowanie nie”. Podobnie jak w przypadku omawianego w pierwszej części artykułu pytania dotyczącego wójtów, burmistrzów i prezydentów, także i tym razem poziom wykształcenia nie okazał się czynnikiem znacząco różnicującym respondentów. W poszczególnych kategoriach uzyskaliśmy następujący odsetek odpowiedzi twierdzących: 29,6% dla respondentów z wykształceniem co najwyżej gimnazjalnym, 24,2% z wykształceniem zawodowym, 23,8% ze średnim i 30,7% z wyższym. Deklarowany poziom wykształcenia nieco bardziej różnicuje oceny przeczące. O tym, że władze lokalne w gminie „raczej” lub „zdecydowanie” nie reprezentują ich interesów, jest przekonanych 46,5% osób najniżej wykształconych, 42,2% z wykształceniem zawodowym, 45,6% ze średnim i 37,1% z wyższym. Tabela 7 przedstawia rozkład odpowiedzi w grupach wyróżnionych ze względu na deklarowany poziom dochodów na członka rodziny. Wyróżniają się dwie skrajne grupy, w których odsetek ocen twierdzących jest wyraźnie niższy od przeciętnej, a przeczących – zdecydowanie wyższy. Taki rozkład odpowiedzi może świadczyć o tym, że władze samorządowe mają niewiele do zaoferowania zarówno mieszkańcom o najwyższych, jak i najniższych dochodach. Najbardziej spolaryzowana w ocenach jest grupa respondentów o średnich dochodach, w której zarówno odsetek ocen twierdzących, jak i przeczących jest wyższy od przeciętnej. 42 Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu... Tabela 7. Władze samorządowe w mojej gminie (mieście) reprezentują moje interesy – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach z uwzględnieniem struktury dochodu uzyskiwanego na członka rodziny. Nie mam Razem zdania ilość 17 49 15 81 Do 500 zł procent 21,0 60,5 18,5 100,0 ilość 85 144 136 365 501-1000 zł procent 23,3 39,4 37,3 100,0 ilość 125 171 113 409 1001-2000 zł procent 30,6 27,6 41,8 100,0 ilość 57 67 67 191 2001-5000 zł procent 29,8 35,1 35,1 100,0 ilość 11 20 11 42 Powyżej 5000 zł procent 26,2 47,6 26,2 100,0 W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”. Deklarowane dochody Tak Nie Analizując opinie partyjnych elektoratów w omawianej kwestii, można zauważyć, że zwolennicy PSL i PO wyraźnie częściej uważają, że władze samorządowe reprezentują ich interesy. Wśród wyborców PSL 9,2% udzieliło na to pytanie odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 34,2% – „raczej tak”, a wśród stronników PO odpowiednio 4,0% i 32,4%. Jednocześnie w tych grupach ankietowanych mamy niższy od przeciętnej odsetek odpowiedzi przeczących. Z kolei najbardziej sceptyczni w sprawie reprezentowania swoich interesów przez władze samorządowe są potencjalni wyborcy Ruchu Palikota, zwolennicy innych niż parlamentarne partii politycznych oraz respondenci deklarujący absencję wyborczą. W tych grupach większość badanych udziela odpowiedzi przeczących. W grupie respondentów deklarujących chęć głosowania na „inne partie”, odpowiedzi „raczej nie” udzieliło 33,6% badanych, a „zdecydowanie nie” – 20,9%, a wśród zwolenników Ruchu Palikota odpowiednio 28,1% i 21,9%. Obserwujemy więc podobną tendencję, jak w pytaniu dotyczącym oceny wójtów, burmistrzów i prezydentów. Wyborcy partii rządzących wykazują relatywnie największe zadowolenie z ich działalności oraz uważają, że władze lokalne reprezentują ich interesy. Przeciwnego zdania są zwolennicy opozycji oraz niegłosujący. Nieco inaczej rozkładają się odpowiedzi wśród potencjalnych zwolenników SLD, którzy z jednej strony dość pozytywnie oceniają działalność lokalnej władzy wykonawczej, z drugiej zaś – są dość sceptyczni w odpowiedziach na pytanie dotyczące reprezentowania przez nie swoich interesów. 43 Robert Alberski Tabela 8. Władze samorządowe w mojej gminie (mieście) reprezentują moje interesy – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do Sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. Nie mam Razem zdania ilość 33 27 16 76 Polskie Stronnictwo Ludowe procent 43,4 35,5 21,1 100,0 ilość 90 77 80 247 Platforma Obywatelska procent 36,4 31,2 32,4 100,0 ilość 64 94 70 228 Prawo i Sprawiedliwość procent 28,1 41,2 30,7 100,0 ilość 27 46 35 108 Sojusz Lewicy Demokratycznej procent 25,0 42,6 32,4 100,0 ilość 14 32 18 64 Ruch Palikota procent 21,9 50,0 28,1 100,0 ilość 21 60 60 110 Inne procent 19,1 54,5 26,4 100,0 ilość 46 115 94 255 Nie głosowałem procent 18,0 45,1 36,9 100,0 W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”. Potencjalny elektorat Tak Nie Tabela 9. Władze samorządowe w mojej gminie (mieście) reprezentują moje interesy – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych. Nie mam Razem zdania ilość 75 101 81 257 Lewica procent 29,2 39,3 31,5 100,0 ilość 64 76 66 206 Centrum procent 31,1 36,9 32,0 100,0 ilość 111 149 95 355 Prawica procent 31,3 41,9 26,8 100,0 ilość 45 125 100 270 Nie wiem/nie potrafię określić procent 16,7 46,3 37,0 100,0 W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”. Deklarowane poglądy Tak Nie Jak wynika z Tabeli 9, poglądy polityczne respondentów w niewielkim stopniu różnicują oceny dotyczące kwestii reprezentowania interesów badanego przez władze lokalne. Wyróżniają się jedynie osoby, które nie potrafią 44 Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu... sprecyzować swojej orientacji ideologicznej. Zaledwie 1,5% z nich udzieliło odpowiedzi „zdecydowanie tak”, a 15,2% – „raczej tak”. Przeciwnego zdania była blisko połowa tej grupy badanych (27,4% odpowiedzi „raczej nie”, 18,9% – „zdecydowanie nie”). Jak wynika z przedstawionych danych, większość badanych uznała, że władze samorządowe nie reprezentują ich interesów. Relatywnie częściej takich odpowiedzi udzielali respondenci o najniższych dochodach, mieszkańcy średnich miast, osoby nie posiadające wyższego wykształcenia, zwolennicy opozycyjnych partii politycznych oraz respondenci, którzy nie potrafili określić swego miejsca na osi lewica-prawica. Odnotowaliśmy także regionalne zróżnicowanie odpowiedzi. Swoisty fenomen stanowi województwo podkarpackie, w którym, jak już wspomniano, dwie trzecie respondentów pozytywnie ocenia działalność wójtów burmistrzów i prezydentów, a blisko połowa uważa, że władze lokalne reprezentują ich interesy. Na przeciwległym biegunie lokują się opolskie, świętokrzyskie i lubuskie. Zwraca uwagę wysoki odsetek odpowiedzi „nie mam zdania”. W całej badanej próbie wynosił on 31,4%, ale np. wśród respondentów mieszkających w największych miastach osiągnął aż 38,4%, w grupie badanych o relatywnie niskich dochodach (501-1000 zł) – 37,3%, wśród osób deklarujących absencję wyborczą oraz tych, którzy nie określili swojej pozycji na osi lewica-prawica – odpowiednio 36,9% i 37%. Można założyć, że spora część badanych ma problem zarówno ze zdefiniowaniem własnych interesów, jak i artykułowaniem swoich ewentualnych oczekiwań wobec struktur lokalnej władzy. Podsumowanie Odnosząc się do przedstawionych na wstępie dwóch hipotez, należy stwierdzić, że tylko pierwsza z nich wydaje się prawdopodobna. Dość wysoki poziom zadowolenia z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów, który odnotowaliśmy w naszych badaniach, może być czynnikiem wzmacniającym zaufanie do lokalnej władzy. Inaczej jest z kwestią dotyczącą działania na rzecz interesów wyborców, jednak można założyć, że w tym zakresie ich oczekiwania wobec samorządu terytorialnego nie są – jak się wydaje – szczególnie wygórowane. W przeprowadzonym w 2010 roku badaniu CBOS, w którym badano postawy wobec demokracji, zaledwie 46% ankietowanych uznało przekazanie przez państwo jak najszerszych kompetencji samorządom i organizacjom społecznym za „bardzo ważne”, 34% – „średnio ważne”, podczas gdy na przykład 69% badanych uznało za „bardzo ważne” jak najlepsze zaspakajanie przez rząd potrzeb wszystkich obywateli [BS/60/2010: 15]. W tym samym badaniu pytano respondentów czy w naszym 45 Robert Alberski kraju przestrzegane są zasady demokracji. Badani najczęściej przyznawali, że istnieje wolność wyboru miejsca zamieszkania w kraju lub za granicą (46% odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 43% – „raczej tak”, 6% – „raczej nie”, 5% odpowiedzi „trudno powiedzieć”). O tym, że państwo przekazuje jak najszersze kompetencje samorządom i organizacjom społecznym jest przekonanych mniej niż połowa ankietowanych (6% odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 38% – „raczej tak”, 31% – „raczej nie”, 5% – „zdecydowanie nie”, 20% – „trudno powiedzieć”) [BS/60/2010: 17]. Nie powinno zatem dziwić, że obywatele, oceniając funkcjonowanie instytucji samorządowych, biorą pod uwagę przede wszystkim praktyczną stronę ich działania. Pozytywna ocena wójta, burmistrza czy prezydenta miasta przekłada się zarówno na werdykty wyborcze, jak i na relatywnie wysoki – jak na polskie warunki – poziom zaufania do samorządu. Sprzyja temu także strategia lokalnych liderów, którzy koncentrują się przede wszystkim na „legitymizacji poprzez efektywność”, pomijając „legitymizację celów” [Swianiewicz, Klimska, Mielczarek 2004: 32-34]. W takiej sytuacji także obywatele przyjmują podobną perspektywę patrzenia na funkcjonowanie samorządu terytorialnego, co prowadzi między innymi do trudności w definiowaniu własnych interesów, bądź uznania, że instytucje władzy lokalnej interesów poszczególnych grup obywateli nie reprezentują. Bibliografia: BS/60/2010, Postawy wobec demokracji, jej rozumienie i oceny, Badania Opinii Społecznej, Warszawa. BS/33/2012, Zaufanie społeczne, Centrum Badania Opinii Społecznej, Warszawa. Okrzesik Janusz (2009), Samorząd terytorialny jako czynnik modernizacji systemu politycznego, [w:] R. Glajcar, W. Wojtasik (red.), Transformacja systemowa w Polsce 1989-2009, Katowice: Wydawnictwo REMAR. Skrzypiński Dariusz (2013), W różnorodności siła? Społeczno-gospodarcza charakterystyka województw, [w:] R. Alberski, M. Cichosz, K. Kobielska (red.), Gra o regiony. Wybory do sejmików województw w 2010 r., Wrocław: Wydawnictwo REMAR. Swianiewicz Paweł, Klimska Urszula, Mielczarek Adam (2004), Nierówne koalicje – liderzy miejscy w poszukiwaniu nowego modelu zarządzania rozwojem, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar. 46 „Political Preferences”, No. 6/2013 DOI: 10.6084/m9.figshare.841762 Agnieszka Łukasik-Turecka (Katolicki Uniwersytet Lubelski, Polska) Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list wyborczych Abstract: The research carried out allowed to look at social assessment of both already implemented statutory quotas and the proposed gender parity on electoral lists. The findings of the research showed that over half of the surveyed left-wing political party-in-the-electorate acknowledged the implementation of statutory quotas as reasonable and the proposal of introducing gender parity on the electoral lists as worth-implementing (Palikot’s Movement – 42.2% and Democratic Left Alliance – 37.9%). Among the Civic Platform and Polish People’s Party adherents a substantial percentage are the adherents of quotas rather than gender parity (Civic Platform – 44.1% and 38.9% respectively, Polish People’s Party – 48.7% i 34.2% respectively) but there are substantially fewer adversaries of this solution. At the same time among the adversaries of Law and Justice only 35.6% acknowledge the solution implemented as reasonable whereas only 35.5% consider the proposal for introducing gender parity as worth-implementing. Nevertheless the percentage of adversaries of such solutions is even smaller – in the case of quotas it is 28.1% and in the case of gender parity – 35.1%. The rest of the Law and Justice adversaries do not have an opinion on this issue. The division into adherents and adversaries of the decision about implementing statutory quotas or proposals for gender parity with reference to ideological views is even clearer. Among the respondents expressing their views as leftwing more than half of them acknowledge the implementation of quotas as reasonable (51%) and 38.5% consider the proposals for gender parity as worthimplementing. 48% of the persons sympathising with the centre were in favour of quotas, while 34% were for gender parity. On the other hand among the respondents defining their views as right-wing only 31.8% acknowledged the implementation of statutory quotas as reasonable whereas 29.8% considered the proposal for gender parity as worth-implementing. It is worth-emphasising 47 Agnieszka Łukasik-Turecka that irrespective of political sympathies the respondents assess the implemented statutory quotas much favourably than the proposal for implementing gender parity on electoral lists. Key words: statutory quotas, gender parity, political party-in-the-electorate Wprowadzenie Po podpisaniu przez prezydenta Bronisława Komorowskiego ustawy kwotowej1, system kwotowy zaczął obowiązywać na listach wyborczych do Sejmu, Parlamentu Europejskiego, rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich. Pierwszą próbą sprawdzenia jego skuteczności były wybory parlamentarne w 2011 r. Gwarantowane 35% nie przełożyło się na znacznie większy odsetek kobiet w polskim parlamencie. Różnica między liczbą kobiet w Sejmie VI i VII kadencji wyniosła 3 punkty procentowe. Zwolennicy ustawowych gwarancji równości kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list wyborczych podkreślają, że kwoty spełnią swoją rolę, ale potrzeba na to czasu. Niektóre środowiska aktywne podczas I Kongresu Kobiet w 2009 roku i zaangażowane w przygotowanie obywatelskiego projektu ustawy, w którym gwarantowano kandydatkom i kandydatom 50% udziału na listach wyborczych, nadal postulują wprowadzenie parytetu płci na listach wyborczych. Niniejszy artykuł jest próbą ukazania stosunku polskich wyborców do wspomnianych rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list wyborczych. Dążenia do wyrównania szans na listach wyborczych Zanim ustawa kwotowa weszła w życie, przez półtora roku polskie media, głównie drukowane, stały się miejscem debaty zwolenników i przeciwników parytetów. Stało się tak za sprawą I Kongresu Kobiet, który miał miejsce w czerwcu 2009 roku, a w wyniku którego powstał obywatelski projekt ustawy, gwarantujący kandydatkom i kandydatom 50% miejsc na listach wyborczych [Grabau 2009: 23; Grabau 2010: 18-19]. Zwolennicy i przeciwnicy parytetu przedstawiali swoje argumenty na łamach poczytnych gazet i czasopism. Zdaniem tych pierwszych, parytet Ustawa z dnia 5 stycznia 2011 r. o zmianie ustawy – Ordynacja wyborcza do rad gmin, rad powiatów i sejmików województw, ustawy – Ordynacja wyborcza do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej oraz ustawy – Ordynacja wyborcza do Parlamentu Europejskiego, Dz.U. z 2011 r., Nr 34, poz. 172. 1 48 Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn... dawał nadzieję na przywrócenie sprawiedliwości i doprowadzenie do sytuacji, w której kobiety, stanowiące większość w społeczeństwie, miałyby odpowiednią reprezentację w parlamencie. W parytecie upatrywano szansę, która miała umożliwić wykorzystanie potencjału kobiet i pomóc w dbaniu o ich interesy. Z kolei przeciwnicy argumentowali, że parytety łamią zasadę równego prawa do bycia wybieranym oraz że rozwiązanie to sugeruje, iż kobiety nie są na tyle zdolne i przedsiębiorcze, aby bez dodatkowego wsparcia mogły osiągnąć sukces. Podkreślali również, że rozwiązanie to nie gwarantuje, iż w określonych gronach zasiądą najlepiej przygotowane kobiety [szerzej: ŁukasikTurecka 2012; Krzyżanowska 2012]. Trwająca półtora roku debata została przeniesiona z mediów do parlamentu. W jej wyniku doprowadzono do istotnej zmiany polegającej na zastąpieniu pierwotnego parytetu płci na listach wyborczych kwotą sięgającą 35%. Po podpisaniu przez prezydenta, ustawa weszła w życie w styczniu 2011 roku. Zastosowane po raz pierwszy kwoty przełożyły się jedynie na 3% wzrost liczby kobiet w polskim parlamencie. Doprowadziło to do nowej, choć nie na taką skalę, jak poprzednio, debaty w mediach nad tym mechanizmem wyrównywania szans kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list wyborczych. Debata ta jednak nie wynikła tylko i wyłącznie z powodu słabego wyniku kobiet, jako grupy, w wyborach. Wynikła ona również z tego, że kwoty przyjęto jako pewien kompromis między propozycją złożoną w projekcie obywatelskim (parytet), a tym, na co mogli, a raczej na co chcieli się zgodzić politycy. Tak więc, skoro kwoty nikogo w pełni nie usatysfakcjonowały, można było przewidzieć, że przynajmniej środowiska zainteresowane wyrównywaniem szans kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list wyborczych będą poszukiwać innych, lepszych rozwiązań i przyczyny nieskuteczności 35% kwot. Badania Instytutu Spraw Publicznych [Niżyńska] wykazały, że sama obecność kobiet na listach nie wystarczy; bardzo ważnym czynnikiem jest pozycja na danej liście. Jak podkreślała, jeszcze przed wprowadzeniem w życie ustawy kwotowej, Anna Śledzińska-Simon [2010]: „Kryteria, jakie partie polityczne stosują umieszczając kobiety na listach wyborczych, z reguły nie są merytoryczne. Ich ocena zależy od osobistej zdolności do wygrania. Niezależnie od wprowadzenia parytetów to od partii politycznych powołujących swoje komitety wyborcze zależy, czy faktycznie kobiety na listach wyborczych będą merytorycznie lepsze. W naturze wolności tworzenia i funkcjonowania partii politycznych leży możliwość dyskryminowania. Nie ma bowiem prawa, które zakazywałoby dyskryminacji kobiet w dostępie do list wyborczych, ponieważ to kierownictwo partii kontroluje nominacje kandydatów, a nie wyborcy. Natomiast sam proces nominacji kandydatów, a tym bardziej zasady umieszczenia ich w określonej kolejności na listach wyborczych, jest zupełnie nietransparentny. Dlatego uważa się, że parytety mogą w pewnym 49 Agnieszka Łukasik-Turecka stopniu doprowadzić do zmniejszenia uznaniowości i faworyzowania mężczyzn przez liderów partii. Tylko w tym sensie ogranicza się wolność kontroli partii politycznych nad kandydatami. Dla wyborców nic się w tej kwestii nie zmienia, bo dalej będą głosować według własnego gustu i uznania”. Aleksandra Niżyńska za Małgorzatą Fuszarą przypomina, że najlepsze wyniki w wyborach w 2011 roku uzyskały kobiety startujące z list Platformy Obywatelskiej, która, jako jedyna partia, wprowadziła tzw. „miękką kwotę”, czyli „wewnętrzne uregulowanie partyjne mówiące o konieczności umieszczenia przynajmniej jednej kobiety w pierwszej trójce i dwóch kobiet w pierwszej piątce miejsc na liście wyborczej” [Niżyńska]. W debacie już po wyborach 2011 roku pojawiły się głosy dotyczące dalszej walki o parytet, a także o tzw. mechanizm suwakowy, czyli naprzemienne umieszczanie kandydatek i kandydatów na listach wyborczych. W marcu 2013 roku odbyło się pierwsze czytanie projektów Parlamentarnej Grupy Kobiet i Ruchu Palikota dotyczących zwiększenia liczby kobiet na listach wyborczych. Projekt RP zakłada podwyższenie obecnie obowiązującej kwoty 35% do parytetu i wprowadzenie mechanizmu suwakowego. Z kolei projekt PGK proponuje, by kobiety i mężczyźni zajmowali miejsca na liście wyborczej na przemian, ale tylko do wyczerpania 35% kwoty. Jak podkreśla przewodnicząca Parlamentarnej Grupy Kobiet, Bożena Szydłowska, „Sprawiedliwa byłaby zasada, zgodnie z którą kobiety i mężczyźni stanowiliby taki sam odsetek osób umieszczanych na pierwszych miejscach list. Mam nadzieję, że nasi parlamentarni koledzy dojrzeli już do tej decyzji i zechcą konkurować z nami na równych zasadach. Wtedy niech wygrywają lepsi, bez względu na płeć” [Trwa sejmowy spór o parytety i kwoty na listach wyborczych]. Oba projekty, głosami parlamentarzystów reprezentujących PO, RP i SLD, zostały skierowane do dalszych prac w Sejmie. W chwili redagowania niniejszego artykułu, prace nad wspomnianymi projektami nie zostały ukończone. Społeczny odbiór kwot ustawowych i postulatów wprowadzenia parytetu płci na listy wyborcze W przypadku polityków występuje wyraźna zależność między reprezentowaną opcją polityczną, a ich stosunkiem do kwestii kwot i parytetów. Czy o takiej zależności możemy mówić w przypadku elektoratów poszczególnych partii? W 2011 roku stosunek wyborców do wprowadzonych w życie kwot ustawowych był widocznie negatywny. Analiza wyników badań, przeprowadzona przez Macieja Marmolę i Agatę Olszanecką [2012: 202] wykazała, że największy sceptycyzm prezentowali wówczas wyborcy sympatyzujący z partiami prawicowymi, głównie z PiS, PJN, Prawicą RP, ale także PPP. 50 Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn... Wśród elektoratu SLD co druga osoba nie wierzyła w skuteczność tego mechanizmu. Całość wyników badań, zdaniem Marmoli i Olszaneckiej, wyraźnie wskazywała na tendencję, że elektorat partii centrowych i lewicowych bardziej wierzy w skuteczność funkcjonowania mechanizmów, mających na celu zwiększenie partycypacji kobiet w polityce. Badania przeprowadzone rok później, na potrzeby niniejszego artykułu, również ukazały stosunek wyborców do wprowadzonych w życie w 2011 roku kwot ustawowych, a także postulatów dotyczących wprowadzenia parytetu. Tabela 1. Wprowadzenie w życie w 2011 r. kwot ustawowych (zapewniających kobietom i mężczyznom min. 35% miejsc na listach wyborczych) uznaję za słuszne – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do Sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. Platforma Obywatelska Polskie Stronnictwo Ludowe Zdecydowanie tak ilość 37 procent 15,0 Raczej tak 72 29,1 Nie mam zdania 67 27,1 Raczej nie 46 18,6 Zdecydowanie nie 25 10,1 Razem 247 100,0 ilość 10 27 25 10 4 76 procent 13,2 35,5 32,9 13,2 5,3 100,0 ilość Prawo i Sprawiedliwość procent ilość Ruch Palikota procent ilość Sojusz Lewicy Demokratycznej procent ilość Inne procent ilość Nie głosowałem procent 20 8,8 9 14,1 18 16,7 14 12,7 30 11,8 61 26,8 26 40,6 40 37,0 24 21,8 71 27,8 83 36,4 11 17,2 28 25,9 38 34,5 95 37,3 33 14,5 7 10,9 17 15,7 11 10,0 35 13,7 31 13,6 11 17,2 5 4,6 23 20,9 24 9,4 228 100,0 64 100,0 108 100,0 110 100,0 255 100,0 Jak wynika z badań przeprowadzonych jesienią 2012 roku, a zatem rok po pierwszych wyborach, podczas których zastosowano system kwotowy, największą grupę zwolenników kwot ustawowych stanowią sympatycy Ruchu Palikota (Tabela 1). Wśród osób, które zagłosowałyby na tę partię w wyborach do Sejmu, gdyby odbywały się one w najbliższą niedzielę, ponad połowa ankietowanych (54,7%) uznaje za słuszne wprowadzenie w życie w 2011 roku kwot ustawowych, z czego 14,1% zdecydowanie się z tym zgadza. Zaledwie o jeden punkt procentowy mniej zwolenników takich rozwiązań jest wśród osób, które zagłosowałyby na Sojusz Lewicy Demokratycznej (53,7%). 51 Agnieszka Łukasik-Turecka Wśród sympatyków tej partii 16,7% ankietowanych zdecydowanie uznaje słuszność takiego rozwiązania. Wyniki te nie zaskakują; to właśnie partiom z lewej strony sceny politycznej zazwyczaj przypisujemy chęć wyrównania szans kobiet na scenie politycznej. Wśród sympatyków pozostałych partii słuszność takiemu rozwiązaniu przyznaje mniej niż połowa ankietowanych. Prawie co druga osoba, które zadeklarowała chęć głosowania na Polskie Stronnictwo Ludowe, uznaje za słuszne wprowadzenie kwot ustawowych (48,7%), z czego 13,2% zdecydowanie popiera ten pomysł. Nieco mniej zwolenników takiego rozwiązania jest wśród sympatyków Platformy Obywatelskiej. Wśród osób, które zagłosowałyby na tę partię, gdyby wybory do Sejmu odbywały się w najbliższą niedzielę, 44,1% uznaje za dobry taki sposób wyrównania szans kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list wyborczych. Jeszcze mniej zwolenników kwot ustawowych jest wśród ankietowanych deklarujących chęć głosowania na Prawo i Sprawiedliwość. Jedynie 35,6% uznaje takie rozwiązanie za słuszne, z czego tylko 8,8% popiera je zdecydowanie. Sympatycy innych partii, niewymienionych w kwestionariuszu ankiety, podobnie jak zwolennicy PiS, raczej nie popierają decyzji wprowadzenia w życie kwot ustawowych. Za słuszną uznaje ją jedynie 34,5% ankietowanych z tej kategorii, z czego 12,7% zdecydowanie ją popiera. Wśród osób, które zadeklarowały, że w przypadku wyborów do Sejmu odbywających się w najbliższą niedzielę nie głosowałyby, 39,6% uznaje rozwiązanie wyrównujące szanse kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list wyborczych za słuszne, z czego 11,8% zdecydowanie je popiera. Największy odsetek ankietowanych, którzy nie uznają za słuszne wprowadzenia w życie kwot ustawowych, znajduje się wśród badanych, którzy głosowaliby na inne partie niż wymienione powyżej (30,9%). Spośród nich aż 20,9% zdecydowanie nie popiera takiego rozwiązania. Drugą, co do wielkości grupę przeciwników kwot ustawowych stanowią osoby, które głosowałyby na Platformę Obywatelską (28,7%), z czego 10,1% zdecydowanie nie popiera takiego rozwiązania. Paradoksalnie, trzecią co do wielkości grupę przeciwników kwot ustawowych stanowią osoby deklarujące chęć głosowania na Ruch Palikota i Prawo i Sprawiedliwość, osiągając taki sam wynik – 28,1%, z czego wśród sympatyków Ruchu Palikota aż 17,2% zdecydowanie się temu sprzeciwia, zaś wśród zwolenników Prawa i Sprawiedliwości – 13,6%. Mniejszy odsetek osób, które nie uznają za słuszne wprowadzenia kwot ustawowych w życie charakteryzuje ankietowanych, którzy nie zgłosili chęci głosowania w wyborach do Sejmu, gdyby miały się one odbyć w najbliższą niedzielę (23,1%), z czego jedynie 9,4% zdecydowanie się sprzeciwia takiemu rozwiązaniu. Jeszcze mniej przeciwników takiego rozwiązania znajdziemy wśród chętnych do głosowania na Sojusz Lewicy Demokratycznej – 20,3%, z czego 52 Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn... tylko 4,6% sprzeciwia się zdecydowanie. Najmniejszą grupę przeciwników stanowią ankietowani zgłaszający chęć głosowania na Polskie Stronnictwo Ludowe – 18,5%, z czego jedynie 5,3% sprzeciwia się zdecydowanie. Wśród ankietowanych spory odsetek stanowią osoby, które nie mają zdania w kwestii słuszności rozwiązania, jakim są kwoty ustawowe. Największą taką grupę stanowią osoby, które zadeklarowały niechęć do głosowania, gdyby wybory do Sejmu odbyły się w najbliższą niedzielę – 37,3%, sympatycy PiS – 36,4%, zwolennicy innych partii niż wymienione powyżej – 34,5%, a także sympatycy PSL – 32,9%. Mniej niż 30% niezdecydowanych stanowili ankietowani deklarujący chęć głosowania na PO – 27,1% i SLD – 25,9%. Najmniejszą grupę osób, która nie potrafiła wyrazić swojej opinii wobec wprowadzenia w życie kwot ustawowych stanowili sympatycy RP – jedynie 17,2%. Tabela 2. Wprowadzenie w życie w 2011 r. kwot ustawowych (zapewniających kobietom i mężczyznom min. 35% miejsc na listach wyborczych) uznaję za słuszne – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych. Lewica Centrum Prawica ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie ilość 39 92 68 40 18 procent 15,2 35,8 26,5 15,6 7,0 ilość 31 68 59 26 22 procent 15, 33,0 28,6 12,6 10,7 ilość 33 80 107 70 65 procent 9,3 22,5 30,1 19,7 18,3 Nie wiem/ ilość nie potrafię określić procent Razem 257 100,0 206 100,0 355 100,0 35 81 113 23 18 270 13,0 30,0 41,9 8,5 6,7 100,0 Również w odniesieniu do poglądów ideologicznych widoczny jest wyraźny podział na zwolenników i przeciwników decyzji o wprowadzeniu w życie kwot ustawowych (Tabela 2). Wśród ankietowanych określających swoje poglądy jako lewicowe ponad połowa uznaje wprowadzone rozwiązanie za słuszne (51%), z czego 15,2% zdecydowanie. Osoby sympatyzujące z centrum opowiedziały się za kwotami w 48%, zaś 15% było zdecydowanie za nimi. Z kolei wśród badanych określających swoje poglądy jako prawicowe jedynie 31,8% uznało wprowadzenie w życie kwot ustawowych za słuszne, z czego zaledwie 9,3% było zdecydowanie za ich poparciem. 43% ankietowanych, którzy nie potrafili określić swoich poglądów, uznało takie rozwiązanie za słuszne, a 13% było zdecydowanie za takim rozwiązaniem. Zastosowane kryterium podziału ankietowanych według 53 Agnieszka Łukasik-Turecka zadeklarowanych poglądów ideologicznych wykazało, że mniej niż 1/3 przeciwników omawianego rozwiązania stanowią ankietowani deklarujący poglądy lewicowe (22,6%) i centrowe (23,3%). Zdecydowanych przeciwników było odpowiednio: 7,0% i 10,7%. Jeszcze mniejszą grupę przeciwników stanowią ankietowani niepotrafiący zdefiniować swoich poglądów politycznych. Wśród nich jedynie 15,2% nie uznaje za słuszne wprowadzenie w życie kwot ustawowych, z czego tylko 6,7% stanowczo się im sprzeciwia. Największą grupę przeciwników rozwiązania ustawowego stanowią ankietowani deklarujący poglądy prawicowe (38%), z czego 18,3% stanowią zdecydowani przeciwnicy takiego rozwiązania. Z kolei największą liczbę osób nie mających zdania co do słuszności kwot ustawowych stanowią ankietowani, którym trudno jest też określić swoje poglądy polityczne (41,9%). Najwyraźniej są to osoby nie interesujące się na co dzień polityką, stąd trudno im wyrazić swoją opinię zarówno w kwestii własnych poglądów politycznych, jak i ocenić wprowadzone w życie rozwiązanie kwotowe. Drugą, pod względem wielkości, grupę niezdecydowanych co do słuszności wprowadzonego rozwiązania stanowią badani oceniający swoje poglądy jako prawicowe (30,1%). Wśród ankietowanych deklarujących swoje poglądy jako centrowe i lewicowe mniej niż co trzeci badany ma problem z określeniem słuszności wprowadzenia kwot ustawowych w życie; odpowiednio: 28,6% i 26,5%. Tabela 3. Postulaty niektórych środowisk dotyczące wprowadzenia parytetu, zapewniającego kobietom i mężczyznom po 50% miejsc na listach wyborczych są moim zdaniem warte realizacji – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. Platforma Obywatelska Polskie Stronnictwo Ludowe Zdecydowanie tak ilość 31 procent 12,6 Raczej tak 65 26,3 Nie mam zdania 67 27,1 Raczej nie 43 17,4 Zdecydowanie nie 41 16,6 Razem 247 100,0 ilość 4 22 26 13 11 76 procent 5,3 28,9 34,2 17,1 14,5 100,0 ilość Prawo i Sprawiedliwość procent ilość Ruch Palikota procent ilość Sojusz Lewicy Demokratycznej procent ilość Inne procent 19 8,3 8 12,5 16 14,8 13 11,8 62 27,2 19 29,7 25 23,1 19 17,3 67 29,4 21 32,8 28 25,9 28 25,5 39 17,1 6 9,4 23 21,3 21 19,1 41 18,0 10 15,6 16 14,8 29 26,4 228 100,0 64 100,0 108 100,0 110 100,0 54 Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn... Nie głosowałem ilość procent 31 12,2 56 22,0 104 40,8 27 10,6 37 14,5 255 100,0 Największy odsetek ankietowanych popierających postulaty niektórych środowisk dotyczące wprowadzenia parytetu (Tabela 3), zapewniającego kobietom i mężczyznom po 50% miejsc na listach wyborczych znajduje się wśród badanych deklarujących chęć głosowania na Ruch Palikota (42,2%), z czego 12,5% zdecydowanie popiera te postulaty. Przypomnijmy, że ci sami ankietowani stanowili największy odsetek pozytywnie oceniających wprowadzenie w życie ustaw kwotowych (Tabela 1). Nieco mniej zwolenników, ale także stanowiących ponad 1/3 ankietowanych, stanowią badani deklarujący chęć głosowania na Platformę Obywatelską (38,9%, z czego zdecydowanie popierających jest 12,6%), na Sojusz Lewicy Demokratycznej (37,9%, z czego 14,8% popiera zdecydowanie), na Prawo i Sprawiedliwość (35,5%, z czego odsetek zdecydowanych zwolenników wynosi 8,3%) i na Polskie Stronnictwo Ludowe (34,2%, z czego 5,3% ankietowanych zdecydowanie popierają omawiane postulaty). Również wśród osób, które deklarują niechęć do głosowania, gdyby wybory do Sejmu odbywały się w najbliższą niedzielę, odsetek osób popierających wprowadzenie parytetu przekracza 1/3 i wynosi 34,2%, z czego 12,2% badanych zdecydowanie opowiada się za takim rozwiązaniem. Najmniejszy odsetek badanych przychylnych temu rozwiązaniu odnotowano wśród osób deklarujących chęć głosowania na inne niż wymienione partie (29,1%). Z kolei największy odsetek ankietowanych przeciwnych postulatom niektórych środowisk dotyczącym wprowadzenia parytetu, zapewniającego kobietom i mężczyznom po 50% miejsc na listach wyborczych, znajduje się wśród badanych deklarujących chęć głosowania na inne partie niż wymienione powyżej (45,5%), z czego aż 26,4% zdecydowanie się temu sprzeciwia. Paradoksalnie, duży odsetek przeciwników wprowadzenia parytetu płci na listy wyborcze znajduje się wśród osób, które deklarują chęć głosowania na SLD (36,1%), z czego zdecydowanie przeciwnych jest 14,8%. Mniejszy odsetek przeciwników jest wśród osób deklarujących chęć głosowania na PiS (35,1%), z czego zdecydowanie sprzeciwia się temu 18% z nich. Wśród zwolenników PO odsetek przeciwników wynosi 34%, z czego 16,6% są to przeciwnicy zdecydowani, zaś wśród sympatyków PSL odsetek ten wynosi 31,6%, z czego zdecydowani przeciwnicy stanowią 14,5%. Najmniejszy odsetek osób niechętnych takiemu rozwiązaniu znajduje się wśród deklarujących niechęć do głosowania (25,1%) i wśród osób deklarujących chęć głosowania na Ruch Palikota (25%). Wśród nich osób zdecydowanie się sprzeciwiających jest odpowiednio: 14,5% i 15,6%. Największy odsetek niezdecydowanych zaobserwowano wśród ankietowanych deklarujących niechęć do głosowania, gdyby wybory do Sejmu odbywały się w najbliższą niedzielę – 40,8%. Ponad 1/3 badanych nie mających 55 Agnieszka Łukasik-Turecka zdania w tej kwestii odnotowano w przypadku osób deklarujących chęć głosowania na PSL (34,2%) i RP (32,8%). Mniejszy odsetek niezdecydowanych odnotowano w przypadku osób deklarujących chęć głosowania na PiS (29,4%), PO (27,1%), SLD (25,9%) oraz wśród ankietowanych deklarujących chęć głosowania na inne partie niż wymienione (25,5%). Tabela 4. Postulaty niektórych środowisk dotyczące wprowadzenia parytetu, zapewniającego kobietom i mężczyznom po 50% miejsc na listach wyborczych są moim zdaniem warte realizacji – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych. ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie Razem ilość 33 66 69 48 41 257 procent 12,8 25,7 26,8 18,7 16,0 100,0 ilość 22 48 67 30 39 206 procent 10,7 23,3 32,5 14,6 18,9 100,0 ilość 26 80 94 69 86 355 procent 7,3 22,5 26,5 19,4 24,2 100,0 Nie wiem/ ilość nie potrafię określić procent 41 74 111 25 19 270 15,2 27,4 41,1 9,3 7,0 100,0 Lewica Centrum Prawica Również w odniesieniu do poglądów ideologicznych (Tabela 4) widać wyraźny podział na zwolenników i przeciwników postulatu wprowadzenia parytetu płci na listy wyborcze. Największą grupę zwolenników zanotowano wśród ankietowanych niepotrafiących zdefiniować swoich poglądów politycznych (42,6%), z czego 15,2% z nich zdecydowanie popiera to rozwiązanie. Ponad 1/3 zwolenników zaobserwowano również wśród ankietowanych deklarujących poglądy lewicowe i centrowe; odpowiednio 38,5% i 34%, z czego wśród badanych o poglądach lewicowych zdecydowani zwolennicy stanowili 12,8%, a wśród badanych o poglądach centrowych zdecydowanych było 10,7%. Najmniej zwolenników wprowadzenia na listy wyborcze parytetu płci zanotowano wśród badanych oceniających swoje poglądy jako prawicowe (29,8%), z czego zdecydowani zwolennicy stanowili jedynie 7,3%. Z kolei największy odsetek przeciwników wprowadzenia na listy wyborcze parytetów odnotowano wśród badanych deklarujących poglądy prawicowe (43,6%), z czego zdecydowani przeciwnicy stanowili 24,2%. Wśród ankietowanych deklarujących poglądy lewicowe, 34,7% nie popierało pomysłu wprowadzenia parytetu, zaś 16% było zdecydowanie temu przeciwnym. Badani deklarujący poglądy centrowe, w 33,5% byli przeciwni parytetom płci na listach wyborczych, z czego 18,9% to byli przeciwnicy zdecydowani. Najmniejszy odsetek przeciwników odnotowano 56 Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn... w grupie ankietowanych nie potrafiących zdefiniować swoich poglądów – 16,3%, z czego jedynie 7,0% sprzeciwiało się zdecydowanie. Największy odsetek osób, którym trudno było ustosunkować się do kwestii parytetów na listach wyborczych, odnotowano wśród badanych nie potrafiących zdefiniować swoich poglądów politycznych. W tej grupie aż 41,1% badanych nie wie, jakie zająć stanowisko w sprawie parytetu płci. Ponad 1/3 ankietowanych wśród osób deklarujących poglądy centrowe również nie ma zdania w tej kwestii (32,5%). Najmniejszy odsetek osób niepotrafiących ustosunkować się do postulatu wprowadzenia parytetu na listy wyborcze zanotowano wśród ankietowanych deklarujących poglądy lewicowe (26,8%) i prawicowe (26,5%). Wnioski końcowe Przeprowadzone badania pozwoliły na przyjrzenie się społecznej ocenie zarówno wprowadzonych już w życie kwot ustawowych, jak i postulowanego parytetu płci na listach wyborczych. Wyniki badań wykazały, że duży odsetek sympatyków partii lewicowych, podobnie jak ugrupowania, co do których deklarują chęć głosowania (Ruch Palikota i Sojusz Lewicy Demokratycznej) uznaje za słuszne wprowadzenie w życie kwot ustawowych, a postulat wprowadzenia parytetu płci na listach wyborczych uznaje za godny realizacji (Ruch Palikota – odpowiednio: 54,7% i 42,2%; Sojusz Lewicy Demokratycznej – odpowiednio: 53,7% i 37,9%). Wśród sympatyków tych ugrupowań zdecydowaną mniejszość stanowią przeciwnicy rozwiązań ustawowych, jakimi są kwoty i parytety: Ruch Palikota – odpowiednio 28,1% i 25% a Sojusz Lewicy Demokratycznej – odpowiednio: 20,3% i 36,1%. Widać jednak wyraźnie, że badani deklarujący chęć głosowania na te partie, zdecydowanie przychylniejszym okiem patrzą na wprowadzone już rozwiązanie wyrównujące szanse kobiet i mężczyzn w znalezieniu się na liście wyborczej, jakim są kwoty (zarówno w przypadku RP, jak i SLD jest to ponad połowa ankietowanych), niż na, postulowany dopiero, parytet płci. Widoczne jest to zwłaszcza w przypadku SLD, gdzie liczba przeciwników wprowadzenia parytetu płci na listy wyborcze niewiele ustępuje liczbie zwolenników. Wśród sympatyków Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, partii określanych często przez wyborców mianem centrowych [Marmola, Olszanecka 2012: 202], spory odsetek stanowią zwolennicy kwot i parytetu; PO – odpowiednio: 44,1% i 38,9%, zaś PSL – odpowiednio: 48,7% i 34,2%, znacznie mniej jest przeciwników tych rozwiązań. Badani deklarujący chęć głosowania na te partie stanowią mniejszy odsetek przeciwników kwot ustawowych i parytetu płci: PO – odpowiednio: 28,7% i 34,0%, PSL – odpowiednio: 18,5% i 31,6%. 57 Agnieszka Łukasik-Turecka Sympatyków PiS, podobnie jak większość polityków tego ugrupowania, trudno zaliczyć do zagorzałych zwolenników funkcjonujących już kwot i dopiero postulowanego parytetu płci. Wprowadzone już w życie rozwiązanie jedynie 35,6% uznaje za słuszne, natomiast postulaty prowadzenia parytetu jedynie 35,5% uważa za warte realizacji. Niemniej jednak odsetek przeciwników takich rozwiązań jest jeszcze mniejszy – w przypadku kwot wynosi on 28,1%, a w przypadku parytetu – 35,1%. Ankietowani, którzy wyrazili chęć głosowania na inne partie niż wymienione w kwestionariuszu ankiety, w równiej mierze uznawali wprowadzenie kwot za słuszne, jak i nie mieli zdania w tej kwestii (po 34,5%). Jednocześnie stanowią oni największą grupę, w porównaniu z innymi ankietowanymi, którzy sprzeciwiają się kwotom (30,9%). Ponadto grupa ta stanowi najmniejszy odsetek badanych przychylnych postulatom dotyczącym wprowadzenia parytetu płci na listy wyborcze (29,1%). Spośród ankietowanych, którzy podczas badania nie zgłosili chęci wzięcia udziału w wyborach, gdyby miały się one odbyć w najbliższą niedzielę, 39,6% uznaje kwoty za słuszne, a 34,2% uznaje postulaty dotyczące parytetu za warte realizacji. Mniej wśród nich przeciwników kwot i parytetów (odpowiednio: 23,1% i 25,1%). W grupie tej jest jednak największy odsetek osób niemających zdania w kwestii kwot czy parytetu (odpowiednio: 37,3% i 40,8%). Jeszcze wyraźniejszy jest podział na zwolenników i przeciwników decyzji o wprowadzeniu w życie kwot ustawowych czy postulatów dotyczących parytetu płci w odniesieniu do poglądów ideologicznych. Wśród ankietowanych określających swoje poglądy jako lewicowe ponad połowa uznaje wprowadzenie kwot za słuszne (51%), a postulaty dotyczące parytetu 38,5% uznaje za warte realizacji. Osoby sympatyzujące z centrum opowiedziały się za kwotami w 48%, zaś za parytetami w 34%. Z kolei wśród badanych określających swoje poglądy jako prawicowe jedynie 31,8% uznało wprowadzenie w życie kwot ustawowych za słuszne, zaś postulaty dotyczące parytetów 29,8% uznało za godne realizacji. Wśród badanych, którzy nie potrafili określić swoich poglądów politycznych, odsetek zwolenników kwot i parytetów wyniósł odpowiednio: 43,0% i 42,6%. Jest to najwyższy odsetek zwolenników wprowadzenia parytetu płci na listy wyborcze. Wyniki te nie zaskakują. Jak podkreślają Maciej Marmola i Agata Olszanecka [2012: 200], „Ugrupowania prawicowe na ogół stoją na straży konserwatywnych wartości i uważają obowiązujące przepisy zapewniające równość płci wobec prawa za wystarczające. Na drugim biegunie plasują się partie lewicowe, które wspierają wszelkie działania zmierzające do faktycznego zrównania statusu kobiet i mężczyzn”. Warto podkreślić, że bez względu na sympatie polityczne, ankietowani znacznie przychylniej oceniają, wprowadzone już w życie, kwoty ustawowe 58 Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn... niż postulaty dotyczące wprowadzenia w życie parytetu płci. Kwestionariusz ankiety nie zawierał pytań o przyczyny takiego stanu rzeczy. Można pokusić się o postawienie tezy, że wyborcy, w przeciwieństwie do części polityków, są przeciwni zamianie jednego mechanizmu na drugi – kwot na parytet – ze względu na tempo, z jakim narzucane są nowe rozwiązania wyrównywania szans kobiet i mężczyzn na listach wyborczych. Możliwa jest też sytuacja, że wyborcy, po ewentualnym wprowadzeniu parytetów, zaakceptowaliby ten mechanizm w stopniu podobnym do kwot. Kolejne badania mogą pomóc w weryfikacji tych tez; na razie pozostaje obserwacja działań polityków, którzy w oczekiwaniu na zbliżającą się w najbliższych dwóch latach całą serię wyborów, kwoty i parytety traktują po części jako oręż w walce z przeciwnikiem politycznym. Bibliografia: Grabau Agata (2009), Równe prawa, równe szanse, „Przegląd”, 6.12. Grabau Agata (2010), Nasz cel: parytet, „Przegląd”, 24.01. Krzyżanowska Natalia (2012), Wokół koncepcji demokracji. Parytet płci w świetle polskiego dyskursu prasowego, „Studia socjologiczne”, nr 1. Łukasik-Turecka Agnieszka (2012), Kwoty na listach wyborczych w 2011 roku. Przedwyborcza debata zwolenników i przeciwników parytetów, „Roczniki Nauk Społecznych”, nr 3. Marmola Maciej, Olszanecka Agata (2012), Partycypacja polityczna kobiet a wprowadzenie ustawowych kwot wyborczych, „Preferencje Polityczne”, 3/2012. Śledzińska-Simon Anna (2010), Dajcie im szansę: o parytetach raz jeszcze, „Przegląd Powszechny”, nr 5. Niżyńska Aleksandra, Kwoty, kobiety, polityka. Sprawozdanie z konferencji, http://www. isp.org.pl/uploads/filemanager/Kwotykobietypolityka-sprawozdaniezkonferencji.pdf (06.05.2013). Poznajmy posłów VII kadencji Sejmu, http://www.tvpparlament.pl/aktualnosci/poznajmyposlow-vii-kadencji-sejmu/5449979 (30.04.2012) (ap). Statystyki – posłowie VI kadencji, http://www.sejm.gov.pl/poslowie/stat/stat.htm (10.05.2013). Trwa sejmowy spór o parytety i kwoty na listach wyborczych, http://www.e-vive.pl/trwasejmowy-spor-o-parytety-i-kwoty-na-listach-wyborczych,pl,29245.html (06.05.2013). Ustawa z dnia 5 stycznia 2011 r. o zmianie ustawy – Ordynacja wyborcza do rad gmin, rad powiatów i sejmików województw, ustawy – Ordynacja wyborcza do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej oraz ustawy – Ordynacja wyborcza do Parlamentu Europejskiego, Dz.U. z 2011 r. Nr 34, poz. 172. 59 „Political Preferences”, No. 6/2013 DOI: 10.6084/m9.figshare.841763 Łukasz Tomczak (Uniwersytet Szczeciński, Polska) Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych Abstract: The article refers to the ratio of voters to choose the method and scope of leaders authority in the Polish political parties such as the Law and Justice party, Civic Platform, Polish Peasant Party, Palikot’s Movement and the Democratic Left Alliance (SLD). Most party leaders are elected by indirect suffrage. From the test batches only the leader of SLD had been once directly selected. The majority of respondents (both left-wing, right-wing and centrist) supported the idea of direct selection. However more often, a direct dial is in favor of left-wing voters. The scope of formal power increases with the leaders of the party from the left to the right point of the political spectrum. The subjects were different approach to the scope of authority of leaders. More left-wing voters were in favor of limiting their rights, right-wing supporters were often in favor of making authority leaders stronger. Internal regulations of the studied formations correspond to the expectations of voters as to the extent of its formal powers. However, differ as to the expected pattern of choice. Key words: party leaders, party organization, party organizational change, political parties Wprowadzenie Znaczenie przywódców partyjnych jest szczególne. Są oni nie tylko „twarzą” samej partii, lecz najczęściej to oni po sukcesie wyborczym prowadzonej przez nich formacji obejmują najważniejsze stanowiska w państwie [Hartliński 2008: 378]. Zmiana lidera partii może wpłynąć na kształt struktury organizacyjnej. Jak zauważyli Richard Katz i Peter Mair „formalne struktury, zasady i procedury stanowią główne środki, które ukierunkowują, ograniczają, a nawet niwelują wewnątrzpartyjną walkę o władzę” [1992: 6], gdyż lider i większość, która 61 Łukasz Tomczak go w momencie wyboru poparła, mogą starać się zabezpieczyć przez zmiany formalnej struktury swoją dominującą pozycję w partii. Zmiany mogą dotyczyć na przykład sposobu wyboru lidera, wyborów do ciał kolegialnych czy nominacji kandydatów w wyborach. Jak zauważa Waldemar Wojtasik „wymiar polityczny selekcji kandydatów zakłada konieczność członkostwa w partii, bądź przynajmniej ideową tożsamość z głównymi wartościami, które tworzą jej podstawę aksjologiczną i programową” [2012: 62]. Ważne jest zatem, w jaki sposób dany lider partii jest wybrany oraz jaka jest jego pozycja – zakres władzy w samej partii. W niniejszej publikacji poddano badaniom pięć partii, których przedstawiciele uzyskali miejsca w parlamencie w ostatnich wyborach: Platformę Obywatelską RP (PO), Prawo i Sprawiedliwość (PiS), Ruch Palikota (RP), Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL) i Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD). W badanych ugrupowaniach liderzy są w strukturze samodzielnymi, jednoosobowymi organami lub władzami partii [Hartliński 2011 (2): 86]. W PO, SLD i Ruchu Palikota lidera partii nazywa się „Przewodniczącym”, w PiS i PSL „Prezesem”. Takie samo nazewnictwo obowiązuje na niższych poziomach organizacyjnych. Nazwa lidera nie wiąże się jednak z jego pozycją w partii. Przy selekcji kandydatów ważne jest to, kto ma prawo kandydować, kto wybiera i zatwierdza kandydatów oraz na jakim poziomie dokonuje się wyboru [Rahan, Hazan 2001: 298]. Stosowane metody wyboru lidera są kluczowe dla zrozumienia podziału władzy w partii. W badanych partiach struktury szczebla regionalnego oparte są o terytorialny podział kraju – w PO, SLD i PSL lub okręgi wyborcze do Sejmu RP – w PiS i RP. Sposób wyboru liderów na poziomie lokalnym świadczy o poziomie decentralizacji władzy. Martin Laffin, Eric Shaw i Gerald Taylor wyodrębnili trzy sposoby wyboru przywódców partyjnych: zdecentralizowany, pośredni i scentralizowany. W pierwszym, struktury regionalne mają pełną swobodę wyboru, w drugim, wybór ten podlega zatwierdzeniu na szczeblu krajowym, w trzecim, proces wyboru jest kontrolowany przez władze krajowe [Laffin, Shaw, Taylor 2007, 90]. W polskich partiach proces wyboru liderów struktur niższych szczebli jest powierzony kolegialnym organom na tych szczeblach. W niektórych partiach występują jednak pewne możliwości ingerencji władz centralnych. Takim przypadkiem jest PiS, gdzie krajowy lider partii jest pełnoprawnym delegatem na Zjazd Okręgowy oraz ma wyłączne prawo do zgłoszenia kandydatury na prezesa Zarządu Okręgowego [Statut PiS: Art. 25, pkt 1 ust.2, Art. 26 pkt 5a)]. Można zatem powiedzieć, że wybór liderów lokalnych jest formalnie kontrolowany przez władze krajowe. W pozostałych partiach liderzy i władze krajowe nie posiadają formalnych podstaw do ingerowania w wybór liderów lokalnych. Nie oznacza to jednak niepodejmowania takich działań w sposób 62 Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych nieformalny. Możliwości stosowania nacisków istnieją, choćby przez prawo do rozwiązywania lub zawieszenia działalności przez określone władze centralne struktur niższych szczebli, występujące w PO, PiS, SLD czy RP. Wybór liderów partii W większości polskich partii politycznych wybór liderów krajowych leży w gestii odbywającego się co kilka lat kongresu, konwencji lub zjazdu [Tomczak 2011: 189]. Kongres może mieć wyłączność dokonywania wyboru (na przykład w Ruchu Palikota Statut RP: § 27, pkt 2 ust. 2). Możliwość wybrania lidera posiadają też inne władze czy bezpośrednio członkowie partii. Na przykład w SLD kongres nie posiada takiej wyłączności, wybrać lidera może, w określonych przypadkach, Konwencja Krajowa partii lub członkowie w wyborach powszechnych. W PSL istnieje możliwość odwołania i powołania Prezesa przez Radę Naczelną w okresach między kongresami. Warto zwrócić uwagę na pozycję Rady Naczelnej PSL w strukturze partii, zwłaszcza że jej skład może być zdominowany przez prezesów zarządów wojewódzkich i przedstawicieli organizacji wojewódzkich1. Nawet wybrany na Kongresie prezes PSL musi liczyć się z decyzjami Rady Naczelnej i posiadać wśród jej członków poparcie. Przyczyny, dla których Rada Naczelna mogłaby odwołać lidera partii, nie są wyraźnie sprecyzowane. Takie kompetencje i sposób wyboru członków rady osłabiają pozycję lidera, zwłaszcza że rozdziela się funkcję lidera partii od przewodniczącego rady. Wybór lidera następuje w przypadku PO, SLD2, PSL i RP bezwzględną większością głosów, w przypadku PiS większością względną. Jest to wybór spośród nieograniczonej liczby kandydatów, ale tylko w PSL istnieje obowiązek wyboru między co najmniej dwoma kandydatami. W partiach nie ogranicza się liczby kadencji lidera czy członków władz kolegialnych, z wyjątkiem RP, w którym ograniczono je do maksymalnie dwóch [Statut RP: § 19, pkt 3]. Partie rzadko precyzują, kto ma prawo do zgłaszania kandydatów na lidera partii, najczęściej może to być każdy delegat na kongres. Wyjątkiem jest PSL, gdzie prawo takie posiada komisja wyborcza Kongresu lub grupa co najmniej pięćdziesięciu delegatów [Statut PSL: Art. 63, pkt 2]. Wybór lidera w drodze wyborów bezpośrednich jest uważany za zwieńczenie procesu demokratyzacji. Wiąże się z odejściem od ekskluzywnego charaktru wyborów (w których brali udział jedynie członkowie grupy Na 130 członków Rady Naczelnej PSL jedynie 20 stanowią osoby wybrane przez kongres partii, pozostali członkowie to: prezes PSL, przewodniczący Rady Naczelnej PSL, prezesi zarządów wojewódzkich i przedstawiciele organizacji wojewódzkich. 2 Jeżeli Rada Krajowa SLD nie zadecyduje o wyborze przewodniczącego w drodze wyborów powszechnych przez wszystkich członków partii. 1 63 Łukasz Tomczak parlamentarnej) w kierunku włączenia w proces wyborczy szerokich mas członków, a nawet sympatyków partii [LeDuc 2001: 324-326]. Przy analizie otwartości i ograniczenia wyboru przywództwa stawia się na dwóch przeciwstawnych biegunach, z jednej strony metodę, w której jeden lub niewielka grupa osób „namaszczają” przywódcę, z drugiej, gdy jest on wybierany przez wszystkich zwolenników partii w powszechnym głosowaniu [Cross, Blais 2012: 129]. W Polsce partie, które zastosowały system prawyborów należą do wyjątków. Pierwszą, która wprowadziła wybór bezpośredni lidera, w 2004 roku, była Socjaldemokracja Polska. W PO przeprowadzono wybór kandydata na prezydenta w 2010 roku w głosowaniu powszechnym członków. Dyskusja o bezpośrednim wyborze lidera Platformy rozpoczęła się dopiero w 2013 roku, wcześniej nie było praktyki powoływania w ten sposób władz partii. Wyjątkiem w polskich partiach jest wprowadzona w 2011 roku możliwość wyboru przewodniczącego SLD w wyborach bezpośrednich. Nie jest to jednak normą, sposób wyboru uzależniono od decyzji Rady Krajowej – głównego organu partii, działającego między kongresami. Pomysł ten w SLD narodził się pod wpływem, przeprowadzanych w tym czasie przez francuską Partię Socjalistyczną, prawyborów kandydata na urząd prezydenta. W środowisku SLD uważano, że taki sposób wykreowania lidera zmobilizował lewicowych wyborców i w efekcie był skuteczny. Nie we wszystkich polskich partiach zawsze autentycznie rywalizowano o przywództwo. Można wskazać takie, w których do rywalizacji doszło, i te, w których jak dotąd nie miało to miejsca. Zdarzało się, że wybory lidera sprawiały jedynie wrażenie rywalizacji i, mimo większej liczby kandydatów, wiadomo było, który z nich zdobędzie wymaganą większość głosów. W SLD dochodziło do rzeczywistej rywalizacji w 2004 i 2008 roku, w PSL w 1990, 1991, 1997, 2004 i 2012. Natomiast praktycznie nie doszło do niej w PiS, PO i RP, choć ostatnia z partii działa zbyt krótko, by można było to ocenić. Wyraźnie jednak wybijają się dwie formacje – PO i PiS, w których, mimo zdarzających się porażek wyborczych, przywództwo nie uległo zmianie. W obu przypadkach nie dochodziło do realnej rywalizacji i przez długi czas, od 2003 roku, na ich czele stoją ci sami liderzy – Donald Tusk i Jarosław Kaczyński [Hartliński 2011: 260-302]. Jaka zatem może być przyczyna braku rywalizacji o przywództwo? Może ona wynikać nie tylko z ogromnego wpływu charyzmatycznego lidera na członków, ale także z jego pozycji formalnej w partii i silnego wpływu na strukturę. Idąc dalej, wytworzenia się sytuacji, w której lider sam może nie dopuszczać do rywalizacji o władzę. 64 Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych Zakres władzy liderów Kompetencje liderów są różne. We wszystkich formacjach lider jest jedynym lub jednym z organów reprezentujących partie na zewnątrz, zwołuje obrady krajowego organu wykonawczego partii i krajowego organu uchwałodawczego (z wyjątkiem PSL) obradujących między zjazdami czy konwencjami. W przypadku PO, PiS i RP to lider zwołuje partyjny kongres czy zjazd będący najważniejszą władzą w partii. Kwestia formalnych, statutowych zapisów dotyczących kierowania partią nie jest jednakowo określona w poszczególnych ugrupowaniach. Statut powierza kierowanie partią liderowi PO, PiS i RP, natomiast w przypadku SLD czy PSL kierowanie partią powierzone jest organom kolegialnym. Jednak w każdym przypadku to lider jest „twarzą” partii. Szeroki wpływ na strukturę partii daje liderom prawo wyłączności do wnioskowania w określonych sprawach, szczególnie ważne, gdy dotyczy ono: obsady stanowisk, likwidacji jednostek organizacyjnych, zmian na listach wyborczych lub wykluczenia członka z partii. Można podzielić partie na takie, w których lider ma ograniczone prawo do składania wniosków i takie, w których ma prawo składania wniosku w wielu najważniejszych decyzjach. Do pierwszej grupy zaliczyć można PSL oraz SLD, gdzie Przewodniczący ma jedynie prawo wyłączności w kwestii wnioskowania w sprawie kandydatury na sekretarza partii. Prawo do wyłączności składania wniosków w wielu ważnych sprawach występuje natomiast w PO, PiS i RP. Na przykład w kontekście wyboru wiceliderów partii, przywódca partii ma wyłączność wnioskowania w PO, PiS, RP i PSL. Tym, co łączy wszystkie partie, jest prawo wyboru sekretarza przysługujące wyłączne liderowi każdej z partii. Przyjmuje się zatem, że osoba dbająca o partyjne struktury powinna z liderem partii współpracować, a nie konkurować. Skarbnika partii wybiera się na wniosek lidera w PiS RP i PSL. Są to kluczowe stanowiska. Taki sposób obsadzania dotyczy także niższych szczebli organizacyjnych partii. W RP przewodniczący ma prawo składania wniosku o zmiany w statucie. W PO i PiS, na wniosek liderów określone władze partii, najczęściej kolegialne władze uchwałodawcze lub wykonawcze szczebla krajowego, mogą decydować o likwidacji struktur terytorialnych na danym obszarze: w mieście, gminie, powiecie czy województwie. Oczywiście lider nie podejmuje takiej decyzji samodzielnie, jednak bez jego woli nie można jej podjąć w ogóle. Jest to ważne dla realizacji praw członków, którym przysługuje prawo wybierania i bycia wybranym do władz partii i gwarantuje się równość praw. Jednocześnie przekazanie decyzji o wskazaniu kandydatury uzależnia te prawa od woli lidera. Istotna jest możliwość wpływania liderów na kształt list wyborczych. W PO, PiS i RP lider ma wyłączne prawo wnioskowania do Zarządu Krajowego 65 Łukasz Tomczak o wprowadzenie zmian na listach wyborczych. W PiS to prezes przedkłada do akceptacji Komitetowi Politycznemu kandydatów w wyborach. Na tle pozostałych formacji wyraźnie wybijają się szerokie kompetencje lidera PiS. Między innymi podpisuje on uchwały Rady Politycznej partii, potwierdzając w ten sposób ich ważność, posiada uprawnienia do podjęcia decyzji „w sprawach nie cierpiących zwłoki”, przypisanych do kompetencji Komitetu Politycznego3. Prezes PiS kieruje pracami Klubu Parlamentarnego „za pośrednictwem” jego przewodniczącego. Liderzy PiS i SLD mają prawo zawiesić członka w prawach. Jednak w przypadku SLD na wyraźnie określony czas jednego miesiąca, a w PiS terminu tego się nie precyzuje. Zawieszenie może trwać „do czasu rozpoznania sprawy przez sąd partyjny” lub „do wyjaśnienia sprawy będącej przyczyną zawieszenia”4. Lider PiS ma prawo wnioskować o wykluczenie członka z partii. Także przewodniczący PO ma prawo złożyć wniosek o ukaranie członka partii, lecz takie prawo posiada również każdy członek partii i kolegialne władze wykonawcze wszystkich szczebli. W PiS na wniosek prezesa podejmuje się decyzje o kooptacji nowych członków do władz kolegialnych partii. Partie różnią się ze względu na zakres formalnych kompetencji lidera. Najmniejsze formalne kompetencje posiada lider SLD. Jego rola sprowadza się do reprezentacji i prowadzenia obrad władz kolegialnych. Co prawda, w 2012 roku w SLD wyodrębniono lidera jako osobną władzę, lecz zakres kompetencji pozostał bez istotnych zmian. Podobnie ograniczony zakres kompetencji posiada prezes PSL. Nieco szerszy przewodniczący RP. Zdecydowanie szeroki zakres kompetencji przywódcy partyjnego występuje w dwóch najliczniej reprezentowanych w parlamencie formacjach: PO i PiS, w których lider jest jedną z władz krajowych o wyraźnie wyodrębnionych szerokich kompetencjach. Interesujące jest to, iż z pośród badanych partii to w PSL i SLD, które posiadały swoich przedstawicieli we wszystkich parlamentach po 1989 roku, wykazując się trwałością swojej struktury, pozycja lidera jest najsłabsza w porównaniu i pozostałymi partiami parlamentarnymi [Peszyński 2012: 184]. Zakres władzy liderów w PO i PiS jest szeroki, co może mieć wpływ na rywalizację o przywództwo. Ewentualni kandydaci do tego stanowiska muszą się liczyć z konsekwencjami wystąpienia przeciwko dotychczasowemu liderowi. Wybór czy nominacja na różne stanowiska partyjne są często uzależnione od decyzji przewodniczącego czy prezesa. Dlatego często przyszły lider znany jest już przed wyborem, jeżeli nie ma silnego przeciwnika popieranego przez znaczną grupę wpływowych członków [Sobolewska-Myślik, KosowskaGąstoł, Borowiec 2010: 157]. Decyzje te podlegają zatwierdzeniu na jego najbliższym posiedzeniu. Członka partii można zawiesić w prawach „w związku z uzasadnionym przypuszczeniem, iż naraził on dobre imię lub działał na szkodę PiS”. To „przypuszczenie” dotyczy lidera partii, nie musi się on w tym przypadku z nikim konsultować [Statut PiS…., Art. 7]. 3 4 66 Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych Analiza wyników badań W badaniach zadano wyborcom pytania dotyczące zakresu władzy oraz sposobu wyboru lidera. Czy wyborcy są bliżsi idei przywódcy o ograniczonym zakresie własnych uprawnień, czy też skłonni są powierzyć liderowi partii szeroki zakres władzy i możliwość podejmowania samodzielnych decyzji? W jaki sposób powinni być wybierani: czy przez kongres lub zjazd partii czy w głosowaniu powszechnym członków? W przypadku wyborców poszczególnych partii parlamentarnych zwraca uwagę znaczna grupa, która nie potrafi się odnieść do tego problemu. Jest to odpowiednio w przypadku poszczególnych partii: PO 30%, PiS 29,8 %, SLD 28,7%, RP 26,6% i PSL 28,9% badanych. Tabela 1. Czy przywódcy partii powinni posiadać w ramach ich struktur szeroki zakres formalnych praw/kompetencji do podejmowania samodzielnych decyzji? − rozkład procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. PO RP PSL PiS RP SLD Inne Nie głosowałem Zdecydowanie tak 10,1 13,2 14,5 10,9 5,6 8,2 7,8 Raczej tak 26,3 26,3 33,3 23,4 22,2 28,2 13,7 Nie mam zdania 30,0 28,9 29,8 26,6 28,7 35,5 42,4 Raczej nie 23,9 21,1 15,8 28,1 26,9 17,3 26,3 Zdecydowanie nie 9,7 10,5 6,6 10,9 16,7 10,9 9,8 Rozkład zwolenników i przeciwników przekazywania szerokiej władzy w ręce jednostek czy liderów partii kształtuje się analogicznie do zajmowanego miejsca wybieranej partii w Sejmie na osi lewica- prawica. Im bardziej formacja, na którą zamierzają głosować respondenci, mieści się po lewej stronie parlamentu, tym bardziej zmniejsza się poparcie dla powierzania dużych kompetencji jej liderom. Wyborcy partii lokujących się po prawej stronie są skłonni powierzać przywódcom partii szerokie kompetencje własne. Występują tu wyraźne różnice. W przypadku ugrupowań skrajnych (w polskim parlamencie) PiS i SLD różnice są szczególnie widoczne. W przypadku PiS dominują zwolennicy powierzenia szerokich uprawnień liderowi partii. Takie zdanie wyraża w sumie około 47,8% badanych i jest to najwyższy wynik spośród wszystkich badanych formacji. Przeciwnego zdania wśród zwolenników tej partii jest około 22,4% badanych. Zatem ponad dwukrotnie więcej 67 Łukasz Tomczak sympatyków PiS jest za powierzeniem silnej władzy jednostce. Szczególnie zwraca uwagę najliczniejsza grupa, około 14,5%, zdecydowanych zwolenników takiego rozwiązania. Z kolei w przypadku SLD aż 43,6% wyborców tej partii jest przeciwnych powierzaniu liderom partii szerokiej władzy, z tego zdecydowanie przeciwnych 16,7%, jest to też największy odsetek głosów wśród wszystkich badanych ugrupowań. Zwolennicy wzmocnienia pozycji lidera stanowią wśród wyborców SLD około 27,8% badanych, z tego zaledwie 5,6% uważa się za zdecydowanych zwolenników. Różnica między zwolennikami a przeciwnikami silnej pozycji lidera partii wynosi w PiS 25,4, a w przypadku SLD 15,8 punktu procentowego. W pozostałych formacjach różnice między zwolennikami i przeciwnikami silnej władzy lidera partii nie są tak wyraźne. W przypadku ugrupowań koalicji rządzącej PO i PSL osoby skłonne powierzyć szeroką władzę liderowi partii przeważają nad przeciwnikami takiego rozwiązania. W przypadku PO za silną władzą przewodniczącego partii opowiedziało się 36,4% badanych, przeciwnego zdania było 33,6%. Różnica niewielka na poziomie 2,8 punktu procentowego. Natomiast zwolennicy silnej władzy prezesa wśród wyborców ludowców stanowią 39,5%, a przeciwnicy 31,6%. W tym przypadku przewaga pierwszych nad drugimi jest duża, jednak nie tak zdecydowana jak w przypadku PiS. Natomiast ciekawy przypadek stanowią zwolennicy Ruchu Palikota. Przewagę wśród nich posiadają, tak jak w przypadku lewicowego SLD, zwolennicy ograniczonych kompetencji przywódcy. Jednak nie jest to przewaga tak duża, stanowią oni około 39%, podczas gdy zwolennicy wzmocnienia władzy przewodniczącego partii to około 34,3%. Jest to różnica zaledwie 4,7 punktów procentowych, czyli mniej niż na przykład w przypadku PSL (7,9 punktu). Co ciekawe, jeżeli przyjrzymy się zdecydowanym zwolennikom, to jest ich w przypadku RP procentowo nieco więcej niż wśród wyborców PO (o 0,8 punktu procentowego). W grupie wyborców zamierzających oddać głos na inne partie niż wyszczególnione w badaniach, przeważają zwolennicy silnej władzy lidera. Stanowią oni około 36,4% wobec około 28,2% przeciwników (różnica 8,2 punktu). Ciekawy jest rozkład poglądów na ten temat wśród osób, które nie zamierzają głosować. Charakteryzuje tę grupę znaczny odsetek osób (42,4%) nieposiadających zdania na ten temat. Pozostałe osoby deklarowały znacznie częściej niechęć do powierzania liderom partii szerokich uprawnień (36,1%) w stosunku do 21,5% zwolenników. Jest to różnica na poziomie 14,6 punktu procentowego. Czy zatem przyczyną niechęci do udziału w wyborach może być zbyt silna pozycja partyjnych liderów, czy może większa niechęć w tej grupie badanych do partii i polityków? Według badań Agnieszki TurskiejKawy w grupie osób niegłosujących występuje większe, niż w przypadku osób aktywnych wyborczo, poczucie alienacji [Turska- Kawa: 148]. 68 Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych Można zauważyć, że wśród potencjalnych wyborców wszystkich badanych partii poglądy na temat zakresu kompetencji lidera najczęściej nie są formułowane w sposób zdecydowany. Nad osobami deklarującymi swoje zdanie jednoznacznie przeważają raczej popierające lub raczej nie popierające takiego rozwiązania. W przypadku podziału wyborców na osi lewica-centrum-prawica można zauważyć między badanymi różnice. W grupie wyborców określających się jako prawicowi zdecydowanie dominuje wola powierzania liderom partii szerokich uprawnień. Zwolenników takich rozwiązań jest około 42,2%, podczas gdy przeciwne zdanie wyraziło 27,9% (różnica 14,3 punktu). Niezdecydowani są wyborcy umieszczający siebie w centrum sceny politycznej, za silną władzą liderów opowiedziało się około 33,5%, a przeciw 34,5% (zaledwie o punkt więcej) badanych w tej kategorii. Natomiast nieco inny wynik, niż w przypadku wyborców partii lewicowych, odnotowano w przypadku wyborców określających się jako osoby o poglądach lewicowych. Co prawda przeważają wśród nich zwolennicy niepowierzania przywódcom partyjnym szerokiej władzy, stanowiący około 36,1% badanych, jednak znaczną grupę, około 32,6%, stanowią osoby wyrażające zdanie przeciwne. Różnica jest tu niewielka, na poziomie 3,5 punktu procentowego. Zatem bardziej zdecydowani w swoich poglądach są wyborcy prawicowi niż lewicowi. Tabela 2. Czy przywódcy partii powinni posiadać w ramach ich struktur szeroki zakres formalnych praw/kompetencji do podejmowania samodzielnych decyzji? − rozkład procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych. Lewica Centrum Prawica Nie wiem/nie potrafię określić Zdecydowanie tak 9,3 9,7 11,8 8,9 23,3 23,8 30,4 Nie mam zdania 31,1 32,0 29,9 18,1 39,6 Raczej tak 23,3 24,3 18,6 Zdecydowanie nie 12,8 10,2 9,3 25,2 8,1 Raczej nie Zarówno w grupie wyborców prawicowych, centrowych, jak i lewicowych znaczny odsetek nie ma zdania na ten temat, ale zdecydowanie największa grupa badanych, około 39,6%, wybrała taką odpowiedź wśród wyborców, którzy nie potrafili określić swojej przynależności do lewicy, centrum czy prawicy. W grupie wyborców nie wskazujących swojego miejsca na osi lewica-prawica przeważali przeciwnicy silnej pozycji partyjnych liderów − 33,3% w stosunku do 27% zwolenników. 69 Łukasz Tomczak Czy przywódcy partyjni powinni być wybierani w głosowaniu powszechnym przez wszystkich członków partii? Większość wyborców poszczególnych ugrupowań opowiada się za takim rozwiązaniem. Jednak można zauważyć pewne różnice. Z badanych partii jedynie w dwóch pojawiła się koncepcja bezpośredniego wyboru lidera, z tego tylko w SLD do czasu przeprowadzonych badań została ona wprowadzona w życie. Jeżeli przyjrzymy się badanym popierającym wybór bezpośredni lidera, to rzeczywiście zarówno w PO, jak i w SLD jest to znaczna, odpowiednio około 58,3% i 60,1% liczba wyborców. Tabela 3. Czy przywódcy partii powinni być wybierani w głosowaniu powszechnym, przez wszystkich członków a nie na przykład przez kongres partii? − rozkład procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do Sejmu. PO RP PSL PiS RP SLD Inne Nie głosowałem Zdecydowanie tak 24,7 10,5 24,1 37,5 23,1 22,7 26,3 Raczej tak 33,6 42,1 34,6 43,8 37,0 36,4 27,5 Nie mam zdania 20,6 31,6 25,4 15,6 23,1 20,0 34,5 Raczej nie 14,6 9,2 11,0 1,6 13,0 12,7 5,9 Zdecydowanie nie 6,5 6,6 4,8 1,6 3,7 8,2 5,9 Jednak zastanawiająca jest stosunkowo duża, w porównaniu z elektoratem pozostałych partii, grupa wyborców przeciwnych takiemu rozwiązaniu wśród wyborców Platformy, stanowiąca około 21,1% badanych. Jest to przy tym najliczniejsza grupa przeciwników w porównaniu z elektoratami pozostałych partii. W SLD zwolennicy znacznie przeważają nad przeciwnikami. Przeciwnych było, co prawda, około 16,7%, ale zdecydowanie przeciwnych było jedynie 3,7% badanych wyborców SLD. Zdecydowanie wyróżnia się elektorat RP. Aż dla 81,3% wyborców tej partii lider powinien być wybierany przez wszystkich członków partii, a jedynie 3,2% było temu przeciwnych. Jest to elektorat najbardziej zdecydowany, jedynie około 15,6% badanych nie miało zdania na ten temat. Interesujące są poglądy zwolenników Prawa i Sprawiedliwości. Mimo tego, że w tej partii, w odróżnieniu od Platformy, nie próbowano doprowadzić do wyborów bezpośrednich ani na kandydatów w wyborach, ani lidera partii, to liczba zwolenników takich rozwiązań zdecydowanie przeważa nad przeciwnikami. Co ciekawe, w przeprowadzonych badaniach okazało się, że zwolenników wyborów bezpośrednich jest w PiS o 0,4 punktu procentowego 70 Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych więcej niż w PO, a przeciwników o około 5,3 punktu procentowego mniej niż w Platformie. Należy zauważyć, iż w przypadku PSL, gdzie liczba zwolenników wyborów bezpośrednich lidera jest najmniejsza spośród wszystkich partii, najmniej, bo jedynie 10,5% wyborców, opowiedziało się zdecydowanie za tym rozwiązaniem. W grupie wyborców tej partii najwięcej badanych nie miało zdania na ten temat. Zwolennicy wyborów bezpośrednich przeważają w elektoratach poszczególnych partii nad przeciwnikami, jednak ich poglądy nie są zdecydowane. We wszystkich elektoratach zdecydowanych zwolenników jest mniej niż zwolenników wybierających opcje „raczej tak”. Także wśród przeciwników ostrożne podejście do tego problemu deklaruje więcej wyborców niż zdecydowane, z wyjątkiem RP, gdzie wielkości tych grup są zbliżone. Nie można stwierdzić, że rozkład głosów przeciwników i zwolenników bezpośredniego wyboru lidera przez członków partii różnicuje sympatyków partii prawicowych i lewicowych. Jednak nieco większa część wyborców partii umieszczających się na lewej stronie sceny politycznej opowiada się za takowym rozwiązaniem niż w przypadku wyborców pozostałych partii. W przypadku podziału na wyborców zaliczających się do lewicy, centrum i prawicy można także zauważyć pewne różnice w poglądach. W każdej z tych grup przeważają zwolennicy wybierania lidera partii w sposób bezpośredni. Tabela 4. Czy przywódcy partii powinni być wybierani w głosowaniu powszechnym, przez wszystkich członków, a nie na przykład przez kongres partii? − rozkład procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych. Lewica Centrum Prawica Nie wiem/nie potrafię określić Zdecydowanie tak 22,6 22,3 23,9 28,1 41,2 36,9 30,7 Nie mam zdania 20,2 29,6 23,7 30,0 30,0 Raczej tak 12,1 4,9 15,2 Zdecydowanie nie 3,9 6,3 6,5 6,3 5,6 Raczej nie W grupie wyborców centrowych najwięcej osób, w porównaniu z lewicowymi i prawicowymi, nie potrafiło zająć stanowiska w tej kwestii (około 29,6%). Porównywalnie wysoka liczba − około 30% − wyborców wśród tych, którzy nie potrafili się zaliczyć do żadnej z grup, nie miała zdania co do sposobu wyboru liderów partii. Nieco częściej wyrobione zdanie w tej kwestii posiadali wyborcy deklarujący lewicowe poglądy, wśród których osób niezdecydowanych jest około 20,2%. Wśród wyborców prawicowych brak stanowiska w tej sprawie deklarowało około 23,7%. 71 Łukasz Tomczak W przypadku zwolenników wyborów bezpośrednich lidera ich liczba rośnie wraz z przesuwaniem się w kierunku lewej strony sceny politycznej. Liczba zwolenników w grupie wyborców określających swoje przekonania jako prawicowe wyniosła w sumie około 54,6%, wśród wyborców centrowych 59,2%, a lewicowych 63,8% badanych. Podobne są, w poszczególnych elektoratach, procentowe udziały osób zdecydowanie opowiadających się za takim rozwiązaniem. Różnice występują wyraźnie w grupie tych, którzy wybierają opcje „raczej tak”. Tutaj zachodzi wyraźna różnica między lewicą (41,2%), centrum (36,9%) a prawicą − 30,7% wskazań. Widać zatem, że osoby identyfikujące się z lewicą częściej opowiadają się za wyborem bezpośrednim liderów partyjnych niż sympatycy prawicy. Jednak zarówno wśród jednych, jak i drugich przeważają poglądy popierające ten sposób wyboru. W przypadku przeciwników wyborów bezpośrednich lidera, wśród wyborców określających swoje poglądy jako lewicowe, centrowe czy prawicowe, opinie na badany temat nie zmieniają się płynnie wraz z przesuwaniem się na osi lewica-prawica. Najwięcej przeciwników jest w grupie osób deklarujących się jako prawica, około 21,7%, a najmniej, około 11,2%, wśród wyborców centrowych. W grupie wyborców lewicowych, przeciwnych wyborowi bezpośredniemu liderów partii, jest około 16% badanych, ale jedynie 3,9% określiło się jako zdecydowanie przeciwnych. Interesujące są wyniki badań w grupie osób niepotrafiących określić swojej przynależności do lewicy, centrum czy prawicy. Są oni częściej zwolennikami wyborów powszechnych niż osoby o poglądach prawicowych i są przy tym bardziej zdecydowani. W tej grupie badanych największy odsetek, w porównaniu z wyborcami lewicowymi, centrowymi i prawicowymi, około 28,1%, opowiedział się zdecydowanie za wprowadzeniem bezpośredniego wyboru lidera. Przy tym niewielka grupa, około 11,9%, opowiedziała się przeciw, czyli mniej niż wśród zwolenników lewicy i prawicy. Wyborcy „lewicowi” i „prawicowi” nie są tak zdecydowani w swoich poglądach. Zarówno wśród zwolenników, jak i przeciwników, większa grupa badanych wybierała opcje „raczej tak” lub „raczej nie”. Jest to szczególnie widoczne w przypadku wyborców deklarujących poglądy lewicowe. Część wyborców raczej popierająca wybór bezpośredni lidera jest niemal dwukrotnie większa od tej, która takie rozwiązanie popiera zdecydowanie. Także jeżeli przyjrzymy się, znacznie mniejszej w tym przypadku, grupie przeciwników, to wyborców lewicowych raczej przeciwnych jest ponad trzykrotnie więcej niż zdecydowanie przeciwnych wyborowi bezpośredniemu liderów partii. Na prawicy te różnice nie są tak znaczne, niemniej jednak umiarkowanych zwolenników jest więcej od zdecydowanych, a umiarkowanych przeciwników jest ponad dwukrotnie więcej. 72 Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych Podsumowanie Większość badanych opowiedziała się za pomysłem bezpośredniego wyboru lidera. Takie postawy są dominujące zarówno w elektoratach poszczególnych partii, jak i u wyborców lewicowych, prawicowych czy centrowych. Częściej za wyborem bezpośrednim opowiadają się wyborcy lewicowi. To, że większość wyborców poszczególnych partii popiera pomysł bezpośrednich wyborów prezesów czy przewodniczących, nie oznacza, że partie taką formę gotowe są zaakceptować. Czy inny sposób wyboru wpłynie na zmianę jakości czy wzrost popularności partii lub przynajmniej na zmianę wewnętrznych powiązań i zależności między działaczami na różnych poziomach struktury? Wreszcie, czy zmiana sposobu wyboru lidera wpłynie na rozwiązanie problemu kryzysu sukcesyjnego, który dotyka wszystkie polskie partie [Dorn 2009: 82]? Należy zauważyć, że liderzy większości badanych ugrupowań PO, PiS i SLD byli liderami partii działających w pierwszych latach III RP. Zatem w gronie liderów głównych polskich partii nie doszło do istotnych zmian pokoleniowych. Problemem jest nie tylko ich silna pozycja, lecz także, co pokazał przykład SLD, brak następców. Wydawało się, że zmiany w tej partii nastąpią, lecz zmianę zahamował brak na zapleczu kadrowym osób zdolnych do objęcia przywództwa [Tomczak 2012: 399]. Wyborców poszczególnych partii różni stosunek do zakresu wewnętrznej władzy liderów w partiach. Wyborcy lewicowi częściej opowiadają się za ograniczeniem praw przywódcom, zwolennicy prawicy przeciwnie, częściej są za powierzeniem liderom partyjnym szerokich kompetencji. Zwolennicy PiS w większości popierają wybór bezpośredni, jak również są zwolennikami przyznania im szerokich praw, czyli wzmacniają pozycję lidera partii. Na przeciwległym biegunie znajdują się wyborcy SLD, którzy chcą pozostawić członkom prawo do bezpośredniego wyboru, lecz w liderze widzą bardziej reprezentanta niż przywódcę o silnej władzy wewnątrz partii. Wewnętrzne uregulowania w badanych formacjach umieszczają przywódcę mniej więcej zgodnie z oczekiwaniami wyborców co do zakresu jego formalnej władzy. Jednak różnią się co do oczekiwanego sposobu wyboru. Bibliografia: Cross Wiliam, Blais Andre (2012), Who selects the party leader?, “Party Politics”, Vol. 18, No. 2. Dorn Ludwik (2009), Rzeczy zbyt długo myślane…, [w:] P. Kosiewski (red.), Partie i zmiany granic polityki, Warszawa: Fundacja im Stefana Batorego. 73 Łukasz Tomczak Hartliński Maciej (2011), Przywództwo partyjne w Polsce, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek. Kowalczyk Krzysztof, Sielski J. (2011), Partie i system partyjny III RP, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek. Hartliński Maciej (2008), Teoretyczne i empiryczne determinanty przywództwa partyjnego na poziomie lokalnym, [w:] J. Sielski, M. Czerwiński (red.), Partie polityczne – przywództwo partyjne, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek. Katz Richard S., Mair Peter (red.) (1992), Party Organizations: A Data Handbook on Party Organizations in Western Democracies, 1960-1990, (London: Sage). Laffin Martin, Shaw Eric, Taylor Gerald (2007), The new sub-national politics of the British Labour Party, „Party Politics”, Vol. 13, No. 1. LeDuc Lawrence (2001), Democratizing party leadership selection, “Party Politics”, 2001, Vol. 7, No. 3. Peszyński Wojciech (2012), Personalizacja politycznych preferencji, „Preferencje Polityczne. Postawy – identyfikacje – zachowania”, nr 3/2012. Rahan Gideon, Hazan Reuven Y. (2001), Candidate selection methods. An analytical framework, „Party Politics”, 2001, Vol. 7, No. 3. Sobolewska-Myślik Katarzyna (2011), Struktury organizacyjne partii politycznych w Polsce – zarys problemu, [w:] K. Kowalczyk (red.), Partie i system partyjny III RP, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek. Sobolewska-Myślik Katarzyna, Kosowska-Gąstoł Beata, Borowiec Piotr (2010), Struktury organizacyjne polskich partii politycznych, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Statut Platformy Obywatelskiej Rzeczypospolitej Polskiej tekst jednolity obowiązujący na dzień 25 września 2010 r. Statut Polskiego Stronnictwa Ludowego obejmujący zmiany uchwalone na X Kongresie PSL w dniu 8 listopada 2008 r. Statut Prawa i Sprawiedliwości przyjęty podczas II Kongresu PiS w dniu 26 września 2009 r. Statut Ruchu Palikota ze zmianami przyjętymi przez Kongres w dniu 23 września 2012 r. Statut Sojuszu Lewicy Demokratycznej ze zmianami uchwalonymi na V Kongresie SLD w dniu 28 kwietnia 2012 r. Tomczak Łukasz (2011), Przywódcy polskich partii politycznych, „Preferencje Polityczne. Postawy – identyfikacje – zachowania”, nr 2/2011. Tomczak Łukasz (2012), Lewicowe partie polityczne w Polsce. Programy, organizacja, strategie, Szczecin, Wydawnictwo Uniwersytetu Szczecińskiego. Turska-Kawa Agnieszka (2012), Poczucie alienacji jako zmienna różnicująca zachowania wyborcze obywateli w wyborach do Sejmu 2011 roku, „Preferencje Polityczne”, nr 3/2012. Wojtasik Waldemar (2012), Funkcje wyborów w III Rzeczypospolitej. Teoria i praktyka, Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego. 74 „Political Preferences”, No. 6/2013 DOI: 10.6084/m9.figshare.841764 Wojciech Peszyński (Uniwersytet Mikołaja Kopernika, Polska) Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 20121 Abstract:1 It is the first time when the edition of social research ‘Political Preference’, was carried in a year without election. It determines certain electoral attitudes, because the mass media do not influence society and voters do not take tactical decision. In consequence, the results of this research are different from the ones during real election, because these decisions have to be treated like potential ones. The author decided to continue research, which began in 2010. Therefore, electorate behavior could be compared between campaign period and ‘off year election’. Apart from party leaders influencing the campaign, this article includes research results concerning television debate. Both problems are the main components of presidentialization. In the first issue prominent majority of questioned chose the party ideology as the main determinant of potential decisions. This conclusion is different from the previous research. This can be the main information in explaining political phenomena or processes. However, what is needed here is an appropriate distance, because in this survey the author changed answers rotation. Apart from that we have to remember about research period - ‘off year election’. Although television debates have not been permanent component all campaigns, Polish electorate supports this idea. Over 78 per cent of researches would like to organize a debate between two main parties leaders before every elections. However, we cannot look foreword to lead this idea in the Election Code, because neither society nor politicians will insist on institutionalizing this idea. Key words: presidentialisation, election behavior, ideological profile, party leaders, television debates 1 Większość książek niezbędnych do napisania niniejszego artykułu zakupiono ze środków finansowych uzyskanych z grantu nr 1357–PSM przyznanego przez Wydział Politologii i Studiów Międzynarodowych UMK w 2012 r. 75 Wojciech Peszyński Wprowadzenie Stanowiąca przyczynek do niniejszego artykułu, czwarta edycja badań „Preferencji politycznych” po raz pierwszy przypadła na rok wolny od powszechnych elekcji. Chociaż w dyskursie naukowym i publicystyce występuje coraz więcej opinii o permanentnym charakterze kampanii wyborczych [Roper, Holtz-Bacha, Mazzoleni 2004: 70], niemniej cały czas kluczowym znaczeniem na społeczny odbiór polityki legitymują się zabiegi socjotechniczne podejmowane w okresie bezpośrednio poprzedzającym powszechne głosowanie. Wyborcy często pod wpływem relacji mediów masowych oraz zabiegów marketingowych podejmują decyzje taktyczne (strategiczne). W konsekwencji indywidualne postawy przekładają się na ostateczny rezultat wyborów, który bywa zazwyczaj odmienny od prognoz preferencji mierzonych w okresach mniej zintensyfikowanych działań promocyjnych. Wymieniona odmienność kontekstowa nie stanowi jedynej, która różniła przedmiotowe badanie od poprzednich. Zaznaczyć należy, że wcześniej autorzy pytań i poszczególnych części raportu samodzielnie mogli ustalać katalog odpowiedzi, teraz do wszystkich pytań zastosowano skalę Likerta. Uwzględniając te istotne zastrzeżenia, autor zdecydował się kontynuować wysiłki podejmowane we wcześniejszych edycjach badań [Tomczak 2011; Peszyński 2011 i 2012]. Dzięki temu występuje możliwość dokonania pomiaru preferencji i porównania zachowań elektoratu pod wpływem kampanii oraz zmiany ich nastawienia w okresie wolnym od bezpośrednich zmagań wyborczych. Ponadto takie podejście dostarcza sposobności w aspekcie uchwycenia szeregu tendencji, a przede wszystkim nie zamyka opcji kontynuacji tych naukowych przedsięwzięć w latach następnych. Oprócz pomiaru siły oddziaływania na społeczne preferencje partyjnych liderów, w przeprowadzanych w 2012 r. badaniach, autor zdecydował się również poddać społecznemu pomiarowi kwestię pozycji debat telewizyjnych. Oba problemy stanowią ważne komponenty procesu prezydencjalizacji polityki [Curtice, Blais 2001: 4]. Konceptualizacji tej kategorii poświęcono osobną część pracy. Kolejne dwa rozdziały zostały przeznaczone na analizę rezultatów badań (każdy jednemu z zadanych pytań). W podsumowaniu znalazły się wnioski, do jakich doprowadził autora proces analityczny. Prezydencjalizacja polityki Prezydencjalizacja może być traktowana zarówno jako pochodna oraz element szerszego procesu personalizacji polityki. Punkt wyjścia w aspekcie wyjaśniania tego fenomenu stanowi tradycyjne rozumienie polityki jako 76 Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012 wolnej od komponentów indywidualistycznych, gdzie najwyższą nagrodą jest wygrana instytucji. Tymczasem parlamentaryzm zaczyna być podatny na implementacje wielu cech reżimu prezydenckiego, premiującego w swoich założeniach umiejętność odpowiedniego wykorzystania walorów jednostki [Mughan 2000: 1, 7]. Prezydencjalizacja zachodzi na trzech płaszczyznach: rządowej (executive face) – dominacja osoby premiera nad resztą rządu, partyjnej (party face) – dominacja lidera nad resztą personalnych zasobów partii oraz wyborczej (electoral face) – co oznacza wzrost znaczenia przywództwa w wyborczym marketingu [Poguntke, Webb 2005: 8-11]. Chociaż Thomas Poguntke [2000: 2] zaznaczał, iż państwa Europy Środkowo-Wschodniej legitymują się nazbyt skromnymi tradycjami demokratycznymi, aby stwierdzić o możliwości występowania na tym obszarze przedmiotowego procesu, wydaje się, że ta teza nie wytrzymała obecnie próby czasu. Z uwagi na partycypację tych państw w Unii Europejskiej oraz wymogi polityki wewnętrznej, szefowie rządów zaczynają poszerzać swoje kompetencje (przede wszystkim nieformalne) i zakres niezależności charakterystycznej dla przywódcy państwa w reżimie prezydenckim, czego dobitnym przykładem stał się premier Węgier Viktor Orban. Z kolei o wzroście siły partyjnych liderów wewnątrz swoich organizacji oraz w rywalizacji o poparcie w parlamentarnych elekcjach świadczą polskie wybory parlamentarne z lat 2007 i 2011 [Peszyński 2012 (1)]. Głównym celem, dla jakiego przeprowadza się wybory parlamentarne, jest wyłonienie składu danego gremium ustawodawczego [Wojtasik 2012: 141-194]. Ta dotychczasowo nadrzędna funkcja zaczyna przybierać znaczenie drugoplanowe, a najważniejsza rola zaczyna być przypisywana walce o urząd szefa rządu. Bez zmiany formalnych zasad rywalizacji występuje wrażenie o obowiązywaniu zasady bezpośredniości w aspekcie kreacji stanowiska premiera, czego wyraźną egzemplifikację stanowią dwie kampanie z 2013 r.: włoska oraz niemiecka. Zarówno państwa zachodnioeuropejskie, jak i Europy ŚrodkowoWschodniej stają się łatwo podatne na adoptowanie komponentów charakterystycznych dla amerykańskich kampanii prezydenckich [Roper, Holtz-Bacha, Mazzoleni 2004: 67]. Obok profesjonalizacji, personalizacji czy upowszechnienia przekazów negatywnych, wyraźny przejaw amerykanizacji wyborczego dyskursu stanowi upowszechnienie debat telewizyjnych liderów dwóch największych partii lub kandydatów do urzędu prezydenckiego, które w XX w. na trwałe wpisały się w kanon elementów wyborczej rywalizacji przeszło czterdziestu państw świata [LeDuc, Niemi, Norris 1996: 45-48]. Pomimo tego, iż prezydencjalizacja polityki staje się procesem niepodważalnym, nie posiada on jednak charakteru niepohamowanego. Wydaje się, że nie jest w stanie naruszyć wielu barier instytucjonalnych charakterystycznych 77 Wojciech Peszyński dla europejskich systemów politycznych (opartych na silnych partiach politycznych) i tym samym poddać reżimy parlamentarne całkowitej prezydencjalizacji. Pochodną warunków występujących na wszystkich płaszczyznach politycznego systemu, a zarazem bardzo istotnym wskaźnikiem pomiaru natężenia przedmiotowego procesu, pozostają strategie wyborcze. Dlatego zgodzić się należy z opinią Roberta Wiszniowskiego [2000: 34], który stwierdza, że w reżimach prezydenckich przyjmują one charakter personalny, zaś w parlamentarnych partyjno-personalny. Nie zmienia to jednak kwestii podejmowania procesów badawczych nad przedmiotowym procesem, zarówno na płaszczyźnie medialnej, strategii wyborczych, a zwłaszcza preferencji elektoratu, co wcale nie jest zadaniem łatwym [Mughan 2000: 19]. Partia i lider jako determinanty potencjalnych decyzji wyborczych Przystępując do prezentacji wniosków z przebiegu procesu badawczego w aspekcie partyjnych i personalnych determinant deklarowanych preferencji, należy koniecznie wspomnieć o czynnikach, które mogły wpłynąć na postawy ankietowanych. Dotyczy to zmiany na stanowiskach partyjnych przywódców, które zaszły nie tylko w następstwie wyników wyborów parlamentarnych z 2011 r. – dymisja Grzegorza Napieralskiego i objęcie funkcji przewodniczącego SLD przez Leszka Millera. To przede wszystkim porażka w ramach wewnątrzpartyjnej elekcji Waldemara Pawlaka z Januszem Piechocińskim (17 listopada 2012 r.). Efekty tego wydarzenia zdominowały agendy środków masowego przekazu, co powoduje, że wystąpienie tego faktu politycznego w trakcie przeprowadzania niniejszego sondażu (listopadgrudzień 2012 r.) mogło wpłynąć na nastawienia zdeklarowanych zwolenników PSL bądź innych podmiotów. Umieszczone w kwestionariuszu ankiety pytanie (Tabele 1 i 2) mogło wydać się dla części badanych niezrozumiałe. Taki wniosek jest uprawniony na podstawie ilości i proporcji wyboru opcji „nie mam zdania” (290 osób – 26,65%). W stosunku do rozkładu innych odpowiedzi wariant ten lokuje się jako drugi z najpopularniejszych, a jego poziom staje się dla całości interpretacji istotny. Wpływ na takie zachowanie badanych mogło wywrzeć zawarcie w treści pytania kategorii „profil ideologiczny”. Prawdopodobnie dla wielu, nie tylko niezainteresowanych polityką, termin ten pozostaje po prostu niezrozumiały. Jednakże trudno w tej materii o bardziej społecznie namacalny desygnat, który swoim ładunkiem pojęciowym obejmowałby takie terminy jak: partia, marka polityczna, idea, doktryna, program, poglądy, tradycja oraz inne. Kolejność zawartych w tym pytaniu komponentów była intencjonalna. Celowo umieszczono najpierw „profil ideologiczny”, a nie jak w poprzednim 78 Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012 badaniu w kafeterii występujących odpowiedzi „partyjnego przywódcę” [Peszyński 2012: 182, 185]. Miało to za zadanie rozstrzygnąć na podstawie analizy rezultatów czy zamiana przedmiotów pytania wpłynie na preferencje odpowiadających. Z procesu interpretacji wyników badania postanowiono wyłączyć dane odnoszące się do segmentu niezamierzających głosować w perspektywie potencjalnej elekcji parlamentarnej (255 osób – 23,43% spośród wszystkich badanych). Wydaje się, iż w konsekwencji podjęcia takiej postawy przeważająca część z tych badanych wskaże odpowiedź „nie mam zdania”. Tymczasem taką opcję zaznaczyło jedynie 37,3% (95 osób), chociaż pozostałe 62,7% (160 osób) – paradoksalnie – deklarowało wyborczą absencję. Poza marginesem procesu analitycznego pozostawiono także decyzje ankietowanych, którzy wyrazili poparcie dla podmiotu nienależącego do zbioru pięciu najbardziej społecznie popularnych polskich partii. Co prawda łączne poparcie dla podmiotów określonych w tabeli mianem „inne” wyniosło 13,2% (110 spośród 833 zamierzających głosować „w następną niedzielę”). Jednak żadna spośród partii „innych” wymienionych w kwestionariuszu ankiety (PJN, PPP, PR Marka Jurka oraz SP Zbigniewa Ziobry) nie legitymuje się poparciem choćby 30 badanych, co nie daje metodologicznych podstaw do ich zakwalifikowania w poczet obiektów podlegających naukowym interpretacjom. Poza tym ideologiczne zróżnicowanie tych podmiotów jest na tyle istotne, że wyklucza możliwość wyciągania ogólnych konkluzji. Uwaga ta dotyczy również danych odnoszących się do poziomu deklaracji co do formacji politycznych określonych terminem „inne”, bowiem pomimo zaznaczenia tej opcji przez 55 ankietowanych segment ten nacechowany jest olbrzymią liczbą niewiadomych, co nie daje metodologicznych podstaw do wyjaśniania przedmiotowego procesu. Tabela 1. Rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi na pytanie Na moją decyzję o poparciu konkretnej partii w wyborach parlamentarnych w większym stopniu wpływa jej profil ideologiczny niż osobowość jej lidera − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. Platforma Obywatelska Polskie Stronnictwo Ludowe ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie ilość 31 110 55 38 13 procent 12,6 44,5 22,3 15,4 5,3 Razem 247 100,0 ilość 5 42 15 11 3 76 procent 6,6 55,3 19,7 14,5 3,9 100,0 ilość Prawo i Sprawiedliwość procent 50 21,9 92 40,4 51 22,4 29 12,7 6 2,6 228 100,0 79 Wojciech Peszyński ilość procent Sojusz Lewicy ilość Demokratycznej procent ilość Inne procent ilość Nie głosowałem procent Ruch Palikota ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie 8 26 19 10 1 12,5 40,6 29,7 15,6 1,6 24 48 24 11 1 22,2 44,4 22,2 10,2 0,9 17 47 31 12 3 15,5 42,7 28,2 10,9 2,7 20 96 95 27 17 7,8 37,6 37,3 10,6 6,7 Razem 64 100,0 108 100,0 110 100,0 255 100,0 Zdecydowanie największą popularnością ankietowanych cieszyła się opcja „raczej tak” (461 osób – 42,37%), prawidłowość ta odnosi się do elektoratów wszystkich analizowanych partii. Proporcjonalnie najwięcej takich wskazań wystąpiło wśród popierających PSL, co jest porównywalne do rezultatów badań przeprowadzonych bezpośrednio po wyborach do Sejmu i Senatu w 2011 r. [Peszyński 2012: 182], ale w znacznej części pokrywa się również z wnioskami autora w następstwie pomiaru społecznych preferencji z 2010 r. [Peszyński 2011: 238-245]. Takie spostrzeżenie pozostaje w dużej mierze adekwatne również do rozkładu preferencji elektoratu SLD, które obok Stronnictwa, należy do najbardziej zinstytucjonalizowanych polskich partii, z powodzeniem osiągających próg sejmowej reprezentacji we wszystkich dotychczasowych elekcjach. Profil ideologiczny, jako źródło swoich potencjalnych decyzji wyborczych, wskazało łącznie 2/3 zwolenników Sojuszu (72 osoby) – proporcjonalnie najwięcej spośród wszystkich partii. W poprzednich badaniach z czynnikami pozapersonalnymi swój wybór wiązało 70% popierających SLD w elekcji z 2011 r. [Peszyński 2012: 182]. O ile w przypadku SLD i PSL taki rozkład preferencji mógł być przewidywalny, o tyle kazus PO, w zestawieniu z rezultatami sondaży z dwóch poprzednich lat, dowodzi odwrócenia interakcji. W 2012 r. najwięcej spośród zwolenników PO wybrało opcję „raczej tak”. Dodając do tego odsetek deklaracji „zdecydowanie tak” łącznie 57,1% spośród elektoratu Platformy źródła swojej potencjalnej decyzji wyborczej upatruje w „profilu ideologicznym” tej formacji, co częściowo pokrywa się z rezultatami poprzednich badań [Tamże]. Owe zaskoczenie potęguje również fakt, iż partyjne przywództwo Donalda Tuska wydaje się pozostawać niezagrożone, a postawa premiera nierzadko przesądza o zwycięskich konfliktach międzypartyjnych, zarówno w czasie batalii z partiami opozycji (głównie PiS), a zwłaszcza w okresach bezpośrednio poprzedzających powszechne głosowanie (kampanie z lat 2007 i 2011). Podmiot ten, co charakterystyczne dla partii wyborczej, łatwo porzucił 80 Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012 swoje ideologiczne obciążenie i zaczął polegać na osobie przywódcy. Jednak to niekoniecznie musi się przekładać na społeczny odbiór tych działań. Analogiczne spostrzeżenie pozostaje adekwatne także wobec przypadku wyborców PiS, spośród których aż 62,3% (142 osoby) łączy deklarację z „profilem ideologicznym” partii. Warto także nadmienić, że w osobie Tuska źródło swoich partyjnych preferencji upatruje łącznie 20,7% (51 badanych) zwolenników PO. Dla porównania Jarosława Kaczyńskiego, jako determinantę swoich potencjalnych decyzji wyborczych, wskazało 15,3% (35 osób) spośród zamierzających głosować na PiS. Zestawienie danych dotyczących tej formacji z rezultatami z poprzednich badań dostarcza jeszcze bardziej interesujących obserwacji, ponieważ w 2011 r. nikt z głosujących na Prawo i Sprawiedliwość nie wskazał ani programu, ani innych czynników materialnych jako determinant swojego zachowania. Warto również uwypuklić, iż w badaniu przeprowadzonym rok wcześniej największa część wyborców PiS – 36,7% (proporcjonalnie najwięcej spośród wszystkich partii), odpowiadając na niemalże analogiczne pytanie, wskazywała na wagę przywódcy tej formacji [Tamże: 182]. Na taką zmianę nastawienia mógł wpłynąć fakt przeprowadzania sondażu w roku niewyborczym, ponieważ w okresach kampanii strategia tej partii w zdecydowanej większości przypadków opierała się na osobie przywódcy [Kolczyński 2010]. Dodatkowo na takim rozkładzie preferencji zwolenników PiS mogło zaważyć również odwrócenie kolejności zadawanych pytań. Dość nieoczekiwany rozkład preferencji występuje również w deklaracjach wyrażających poparcie dla Ruchu Palikota – najbardziej spersonalizowanej polskiej partii politycznej. Spośród tej grupy ankietowanych na lidera, jako osobę mającą wpływ na wybór partii, wskazało łącznie 17,2% (11 osób), czyli przeszło trzykrotnie mniej niż profil ideologiczny (53,1% − 34 osoby). Warto wspomnieć, iż w badaniu przeprowadzonym bezpośrednio po powszechnym głosowaniu z 2011 r., swój głos jako wyraz poparcia dla przywódcy tego komitetu potraktowało 31,3% wyborców RP, a dodatkowo następne 30,4% również zidentyfikowało przyczyny swojej decyzji w „innych czynnikach personalnych” [Peszyński 2012: 182]. Przyczyn takiej zmiany nastawienia również należy upatrywać w zmiennych warunkach przeprowadzania obu sondaży, jednak taki wniosek w żaden sposób nie wyczerpuje katalogu wyjaśnień tej sytuacji. Zwrócić warto uwagę, że wyżej wymienione ugrupowanie w przeciągu roku straciło najwięcej swoich zwolenników (ze 115 do 64 – regres o 46,7%). Również spory wewnątrzorganizacyjne oraz spadek poziomu zaufania do samego Janusza Palikota nie mogą pozostać bez wpływu na osłabienie pozycji przywódcy, a w dalszej kolejności partii, której jest on zdecydowanie najważniejszym zasobem. 81 Wojciech Peszyński Tabela 2. Rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi na pytanie Na moją decyzję o poparciu konkretnej partii w wyborach parlamentarnych w większym stopniu wpływa jej profil ideologiczny niż osobowość jej lidera − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do preferencji ideologicznych. Lewica Centrum Prawica ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie ilość 41 112 64 37 3 procent 16,0 43,6 24,9 14,4 1,2 ilość 15 102 51 24 14 procent 7,3 49,5 24,8 11,7 6,8 ilość 69 157 78 40 11 procent 19,4 44,2 22,0 11,3 3,1 Nie wiem/ ilość nie potrafię określić procent Razem 257 100,0 206 100,0 355 100,0 30 90 97 37 16 270 11,1 33,3 35,9 13,7 5,9 100,0 Proces wyjaśniania postaw, identyfikacji i zachowań w odniesieniu do preferencji ideologicznych, w rodzimych warunkach socjopolitycznych, należy poprzedzić szeregiem uwag i zastrzeżeń rzutujących na całość procesu wyjaśniania badanych postaw. Z uwagi na nasilające się tendencje mediatyzacji i profesjonalizacji sfery politycznej podział oparty na kontinuum lewica-prawica nie wytrzymuje próby czasu, stając się coraz bardziej umowny, a partie zajmują miejsce w centrum politycznego spektrum [Farrell 1996: 162]. W Polsce anachroniczność tego podziału potęguje fakt, iż bezpośrednie implementowanie modelowych założeń, ukształtowanych w demokracjach zachodnich, natrafia na opory związane ze specyfiką państwa postkomunistycznego. Przynajmniej do początku XXI w. określanie postaw politycznych mianem „prawicowe” czy „lewicowe” było powodowane stosunkiem do dorobku PRL [Grabowska 2004]. Współcześnie przyporządkowanie występujących na rynku politycznym partii do którejś z ideologicznych orientacji nastręcza problemów również badaczom, bowiem wiele z tych ugrupowań legitymuje się inną orientacją na płaszczyźnie światopoglądowej od tej reprezentowanej na płaszczyźnie ekonomicznej [Nowak 2008: 96]. Sprawia to, że ankietowani nie tylko mogą natrafiać trudność z zakwalifikowaniem danej partii w poczet występujących ideologii, ale również nie dysponować wystarczającymi kompetencjami w kwestii identyfikacji podstawowych założeń tych poglądów, co w konsekwencji przekłada się na błędne określenie swoich politycznych przekonań. W kanon tej konstatacji wpisuje się liczba osób „niepotrafiących określić swoich poglądów” (270 osób – 24,81%), która, pod względem liczby wskazań, stanowi bardziej obszerną grupę od lewicy i centrum. 82 Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012 Spośród wszystkich orientacji, zdecydowanie najwięcej badanych określiło swoje preferencje jako prawicowe (355 osób – 32,62%). Identycznie, jak w poprzednim badaniu, rozkład udzielanych odpowiedzi prowadzi do wniosku o niskim poziomie korelacji pomiędzy popieraną partią a deklarowanymi poglądami. Rozdźwięk ten jest najbardziej dostrzegalny w przypadku lewicy (270 wskazań), kiedy na ugrupowania zaliczane w poczet tego światopoglądu (SLD i RP) oddano łącznie 172 głosy. Z kolei badanych deklarujących przekonania centrowe jest znacznie mniej niż popierających PO. Potwierdza to trwałość tendencji obecnej w ubiegłorocznym sondażu [Peszyński 2012: 184-187], a zarazem świadczy o tym, że Platforma stanowi dogodny przykład partii wyborczej nie zawężającej swojego programu wyłącznie do jednej orientacji. Spośród wszystkich segmentów ideologicznych najwięcej wskazań lokujących źródło swoich wyborczych decyzji w „profilu ideologicznym partii” występuje wśród wyborców o orientacji prawicowej (226 wskazań – 63,6%). Z jednej strony można dostrzec tutaj konsekwencję, bowiem wartość tego wskaźnika jest proporcjonalna do rozkładu preferencji wśród wyborców PiS (62,3%). Z drugiej zaś, na tym tle zadziwiającym może się wydać fakt, iż wśród badanych partii, najwięcej wyborców traktuje jej profil ideologiczny jako determinantę swoich preferencji. Warto wspomnieć, iż postawy wyborców prawicowych (przy podobnych wielkościach 335-355) są odmienne niż w badaniu przeprowadzonym rok wcześniej, bowiem wtedy z czynnikami ideologicznymi swoją decyzję wyborczą kojarzyło 28,6% badanych [Tamże: 185]. Osoby o poglądach prawicowych dominowały wśród rozkładu preferencji w kategorii odpowiedzi „raczej tak”. Jednak, biorąc pod uwagę procent wskazań, w tej klasyfikacji przeważają wyborcy centrowi (102 – 49,5%). Proporcjonalnie najwięcej wskazań opcji „raczej nie” występuje wśród wyborców „lewicowych” (37 – 14,4%). Prowadzi to do zupełnie rozbieżnych wniosków na tle danych zaprezentowanych w tabeli 2, gdzie procentowo najmniej wyżej wymienionych wskazań wystąpiło wśród elektoratu Sojuszu. W aspekcie pierwszego z zadanych pytań zestawienie zawartości obu tabel doprowadza badacza do interesujących konkluzji, ponieważ taką opcję wybrało łącznie 21 wyborców SLD i RP, a 37 o lewicowej orientacji politycznej. Najwyższy odsetek wskazań opcji przemawiających za istotnością lidera jako determinanty decyzji wyborczej wystąpił wśród wyborców nie potrafiących określić swoich poglądów politycznych (19,6%). Mimo wszystko wysuwanie wniosku, iż takie osoby są bardziej podatne w swoich decyzjach na czynniki personalne byłoby zbyt daleko idące i po prostu nieuprawnione, zwłaszcza gdy te rezultaty zestawimy z wynikami badań preferencji z 2011 r., gdzie z czynnikami personalnymi swoją decyzję identyfikowało najmniej spośród wszystkich segmentów wyborów [Tamże]. 83 Wojciech Peszyński Nie może być zaskakującym fakt, iż wśród ankietowanych niepotrafiących określić swoich poglądów przeważają ci, którzy w tej materii nie mają zdania (97 osób – 35,9%). Częściowo pokrywa to się z rozkładem preferencji z roku poprzedniego, gdzie blisko połowa ankietowanych spośród tego segmentu (48%) nie partycypowała w wyborach powszechnych z 2011 r. [Tamże]. Na tle innych interakcji, omawiana zależność jest jedyną, która pozwala wysunąć stwierdzenie o tym, że trudność w określeniu swoich poglądów politycznych bezpośrednio przekłada się na trudność identyfikacji przyczyn własnych decyzji wyborczych. Instytucjonalizacja debat telewizyjnych liderów dwóch największych partii Okres prowadzenia badań zbiegł się w czasie z ostatnim etapem kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych, gdzie debaty są dominującym elementem wyborczego dyskursu [Wojtkowski 2012: 161-164]. Zważywszy na fakt, iż czterem amerykańskim pojedynkom na argumenty poświęcano sporo miejsca w agendzie polskich serwisów informacyjnych, mogło to też mieć wpływ na deklaracje ankietowanych odnośnie pozycji debat w polskim systemie politycznym oraz instytucjonalizacji tej formy politycznej rywalizacji. Warto zwrócić uwagę, że próżno szukać raportu, w którym prezentowane były wyniki badań odnośnie instytucjonalizacji debat. Zresztą, obok Stanów Zjednoczonych, trudno znaleźć państwo, w którym taka forma zostałaby wpisana do ustaw wyborczych [Płudowski 2008: 122-123]. Jednak w wielu państwach w sposób zwyczajowy debaty wpisały się na trwałe do katalogu komponentów wyborczych rywalizacji, czego wyraźną egzemplifikację stanowią francuskie kampanie prezydenckie [Clift 2009: 235] czy niemieckie parlamentarne [Musiałowska 2007: 169-170]. W Polsce nie korzystano z tej formy konfrontacji pretendentów do urzędu we wszystkich kampaniach prezydenckich, a zwłaszcza parlamentarnych, czego przyczyn należy upatrywać w bezpośrednich interesach podmiotów rywalizacji. Oczywiście w okresach poprzedzających powszechne głosowania kandydaci dyskutują w świetle kamer, jednak pojedynków na argumenty, wzorowanych na amerykańskich (organizowanych i transmitowanych przez więcej niż jeden koncern), było tylko kilka. Do takich z pewnością aspirują wydarzenia z dwóch kampanii prezydenckich (z lat 1995 i 2010) oraz parlamentarnej z 2007 r. Pomimo skromnej tradycji tych form politycznej rywalizacji, debaty zawsze legitymowały się wysokim poziomem oglądalności, a ich przebieg przesądził o wygranej Aleksandra Kwaśniewskiego w 1995 r. [Cwalina, Falkowski 2005: 365-366] czy PO (Tuska) w 2007 r. [Kasińska-Metryka 2012]. 84 Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012 Tabela 3. Rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi na pytanie Telewizyjne debaty liderów dwóch największych partii powinny stać się obowiązkowym elementem każdej kampanii wyborczej − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. Platforma Obywatelska Polskie Stronnictwo Ludowe ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie ilość 111 85 30 18 3 procent 44,9 34,4 12,1 7,3 1,2 Razem 247 100,0 ilość 16 34 16 6 4 76 procent 21,1 44,7 21,1 7,9 5,3 100,0 ilość Prawo i Sprawiedliwość procent ilość Ruch Palikota procent Sojusz Lewicy ilość Demokratycznej procent ilość Inne procent ilość Nie głosowałem procent 68 29,8 23 35,9 31 28,7 32 29,1 72 28,2 81 35,5 19 29,7 48 44,4 39 35,5 88 34,5 44 19,3 8 12,5 13 12,0 20 18,2 57 22,4 28 12,3 5 7,8 13 12,0 11 10,0 23 9,0 7 3,1 9 14,1 3 2,8 8 7,3 15 5,9 228 100,0 64 100,0 108 100,0 110 100,0 255 100,0 Poprzedzając prezentację wniosków z badania w aspekcie społecznych preferencji dotyczących trwalszej obecności debat w dyskursie wyborczym, należy wyeksponować dwie uwagi. Po pierwsze, pytanie zadane respondentom nie zawężało się do konkretnych wyborów a dotyczyło wszystkich elekcji. Po drugie, pojęcie „liderzy dwóch największych partii” mogło być przez ankietowanych utożsamiane również z kandydatami ubiegającymi się o urząd prezydencki, którzy zostali przez wyborców uprawnieni do udziału w głosowaniu ponownym. Zdecydowana większość ankietowanych opowiada się za włączeniem debat liderów dwóch największych partii w kanon obowiązkowych elementów każdej kampanii wyborczej (łącznie 78,65% − 747 badanych). Pozwala to stwierdzić, iż pomimo słabej tradycji tej formy dyskursu w polskich kampaniach, znajduje ona uznanie wśród Polaków, a nawet w stosunku do niej są postawione konkretne oczekiwania dotyczące pomocy w rozstrzygnięciu politycznych dylematów. Dostrzegalny jest liczebny segment wyborców deklarujących w tej materii brak zdania (188 – 17,27%), jednak jest wyraźnie mniej liczebny w porównaniu do analogicznej kategorii odnośnie odpowiedzi na poprzednie z omawianych pytań. 85 Wojciech Peszyński Pod względem rozkładu preferencji wśród wyborców poszczególnych partii oraz osób niezamierzających głosować w „najbliższą niedzielę” możemy dokonać podziału na dwie grupy. Do pierwszej należy zaliczyć elektorat PO (79,3% − 196 osób) oraz SLD (73,1% − 79 osób). Tutaj zauważyć należy, że 44,9% wyborców PO (111 osób) zdecydowanie opowiada się za instytucjonalizacją tej formy kampanijnego dyskursu, a wśród zwolenników SLD dominują osoby raczej przychylne temu rozwiązaniu (48 – 44,4%). Źródło takich postaw można utożsamiać z tym, że dotychczasowe debaty telewizyjne stały się zasadniczą przyczyną sukcesu liderów (kandydatów) tych partii – Donalda Tuska w 2007 r., Bronisława Komorowskiego w 2010 r. [Kubisz-Muła 2012], a nawet Aleksandra Kwaśniewskiego w 1995 r. Powyższa konstatacja pozostaje także adekwatna w procesie wyjaśniania postaw wyborców PiS (porażki Jarosława Kaczyńskiego w 2007 i w 2010 r., unikanie debaty w 2011 r.) [Peszyński 2012 (1): 66]. Spośród elektoratów wszystkich partii to właśnie proporcjonalnie najmniej wyborców PiS opowiada się za instytucjonalizacją tych debat (65,3%). Jednak nie jest to wielkość w żaden sposób świadcząca o sprzeciwie wobec tej formy rozstrzygania wyborczych sporów, a jest on bardzo porównywalny do rozkładu preferencji wśród elektoratów innych partii (PSL – 65,5%, RP – 65,6% czy wyborców innych partii 64,6%), a nawet niezamierzających głosować (62,7%). Poza tym wśród elektoratu PiS występuje najwyższy odsetek osób nie mających w tej materii zdania (19,3% − 44 osoby). Najwięcej przeciwników tej formy dyskursu znajdujemy wśród wyborców Ruchu Palikota (21,9% − 14 osób), z czego 9 osób (14,1% spośród wszystkich popierających RP) jest zdecydowanie przeciwnych temu postulatowi. Pozornie może to wydać się nieco zaskakujące, zważywszy zwłaszcza na to, że lider tej formacji dobrze się czuje przed obiektywami telewizyjnych kamer, a jego medialność stanowiła czynnik przesądzający o powodzeniu projektu Ruchu w wyborach 2011 r. [Tamże: 74]. Jednakże taka postawa dotyczy statystycznie jedynie co piątego wyborcy RP, więc wyciąganie w tej materii zbyt daleko idących wniosków jest nieuzasadnione. Warto także zwrócić uwagę na rozkład preferencji osób niezamierzających głosować w potencjalnych wyborach parlamentarnych. Wydawałoby się, że ta postawa może przekładać się również na niski poziom kompetencji w identyfikacji politycznych zjawisk czy instytucji, jednak tylko co piąty spośród tej licznej grupy ankietowanych deklaruje brak zdania (22,4%). Warto zauważyć, iż 62,7% badanych (160 osób) opowiada się za instytucjonalizacją debat telewizyjnych. Mimo wszystko, nieobecności pojedynku na argumenty w trakcie kampanii lub braku zwyczaju w aspekcie organizacji tych medialnych wydarzeń nie można traktować jako przyczyny zapowiadanego braku zaangażowania w procesy demokratyczne. 86 Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012 Tabela 4. Rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi na pytanie Telewizyjne debaty liderów dwóch największych partii powinny stać się obowiązkowym elementem każdej kampanii wyborczej − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do preferencji ideologicznych. Lewica Centrum Prawica ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie ilość 87 96 35 25 14 procent 33,9 37,4 13,6 9,7 5,4 ilość 73 80 35 15 3 procent 35,4 38,8 17,0 7,3 1,5 ilość 121 122 61 40 11 procent 34,1 34,4 17,2 11,3 3,1 Nie wiem/ ilość nie potrafię określić procent Razem 257 100,0 206 100,0 355 100,0 72 96 57 24 21 270 26,7 35,6 21,1 8,9 7,8 100,0 W analizie danych odnoszących się do miejsca debat telewizyjnych w polskim dyskursie kampanijnym w odniesieniu do preferencji ideologicznych, adekwatne pozostają uwagi poprzedzające wnioski dotyczące rozkładu odpowiedzi na pytanie odnośnie determinant potencjalnych decyzji wyborczych. W przedmiotowej kwestii, inaczej niż w przypadku pierwszego z analizowanych problemów, bardziej dostrzegalne są podobieństwa pomiędzy postawami wyborców konkretnych partii a przynależnymi do nich orientacjami ideologicznymi. Widoczne to jest w aspekcie zestawienia ze sobą postaw elektoratu PO z wyborcami centrowymi, gdzie za instytucjonalizacją debat opowiada się odpowiednio 79,3% i 74,2%. Tutaj jednak zasadnicze różnice występują odnośnie proporcji wskazań poszczególnych wariantów odpowiedzi. Albowiem 44,9% wyborców PO odpowiedziało „zdecydowanie tak”, zaś taką opcję wskazało 35,4% wyborców centrowych. Wśród zwolenników partii Tuska występuje podobna proporcja przeciwników tej formy, co wśród elektoratu określającego swoje preferencje jako centrowe (odpowiednio 8,5% do 8,8%). Także w tym przypadku zastrzeżenie dotyczące szerokiej formuły programowej PO pozostaje wysoce istotne. Najmniej zwolenników i zarazem najwięcej przeciwników występuje wśród ankietowanych deklarujących poglądy prawicowe. Jednak proporcja odpowiedzi wskazuje, że również wśród tych osób zdecydowanie przeważają zwolennicy instytucjonalizacji debat (68,5% − 243 osoby), a wartość tego wskaźnika w stosunku do elektoratów lewicowych i centrowych pozostaje porównywalna. Do interesujących wniosków kolejny raz doprowadza komparatystyka postaw ankietowanych niepotrafiących określić swoich poglądów politycznych w stosunku do osób niezamierzających głosować w potencjalnych 87 Wojciech Peszyński wyborach. Tutaj dokładnie tylu samo badanych zdecydowanie opowiedziało się za instytucjonalizacją debat co zadeklarowało brak zdania. Niemalże identyczna pozostaje też proporcjonalna wielkość opowiadających się za tą formą politycznego dyskursu (odpowiednio 62,7% do 62,3%). Może to świadczyć, że brak zamiaru głosowania jest istotnie skorelowany z trudnością w kwestii określania swoich poglądów politycznych i ukazuje ich niski poziom zaangażowania w procesy demokratyczne. Z drugiej strony, wnioski z powyższej obserwacji mogą okazać się mylące, gdyż zwolennicy debat przeważają, a tylko co piąty nie potrafi określić w tej materii swoich poglądów. Podsumowanie Rezultaty przeprowadzonych badań w sposób jednoznaczny doprowadziły do wniosku o dominacji osób identyfikujących determinanty swoich potencjalnych decyzji wyborczych w czynnikach ideologicznych (partyjnych), jak również bezdyskusyjnej przewadze zwolenników organizowania debat liderów największych partii we wszystkich kampaniach wyborczych. Taka konkluzja jest nie tylko zasadna co do proporcji widocznych na płaszczyźnie ogólnej (makro), ale także na poziomie poszczególnych segmentów (poszczególnych partii i orientacji ideologicznych). O ile występowanie większej ilości zwolenników bardziej wzmożonego korzystania z bilateralnych, telewizyjnych pojedynków na argumenty nie budzi zaskoczenia, o tyle za takie można uznać wielkość tego sektora. Na tle reklamy wyborczej czy konwencji partyjnych debaty legitymują się największym poziomem nacechowania merytorycznego, dając wyborcom (zwłaszcza licznej grupie niezdecydowanych) możliwość sprawdzenia kandydatów w bezpośredniej konfrontacji. Potwierdzenie tej opinii stanowią nie tylko rezultaty omawianych badań, ale również poziom oglądalności dotychczasowych spektaklów telewizyjnych. Jednakże w okresie kampanii elektorat (głównie poprzez organizacje pozarządowe) zbyt słabo artykułuje swoje postulaty odnośnie organizacji tego typu przedsięwzięć, a o ich obecności dotychczas nie decydowały czynniki społeczne czy media masowe, ale interesy uczestników wyborczych rywalizacji. W pytaniu o determinanty potencjalnych decyzji wyborczych, w porównaniu z badaniami podejmowanymi bezpośrednio po wyborach parlamentarnych w 2011 r., zaobserwowano wyraźne zmiany społecznych preferencji. Wniosek ten może stanowić punkt wyjścia dla innych badań lub podstawę do wyjaśniania zachodzących zjawisk i procesów politycznych, ale trzeba do tego podchodzić z należnym dystansem. Warto pamiętać o celowej zamianie kolejności przedmiotu odpowiedzi, co niewątpliwie mogło wpłynąć na postawy ankietowanych. Badania podejmowane były w roku niewyborczym, 88 Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012 czyli owe preferencje można rozpatrywać jedynie w kategorii potencjalnych, a nie rzeczywistych decyzji podejmowanych w obwodach wyborczych. Podejmowane badanie kolejny raz obnażyło niski poziom kultury politycznej polskiego społeczeństwa. Nie dotyczyło to jedynie pytań zaproponowanych przez autora, a objawiało się to częstymi wątpliwościami i pytaniami o faktyczne znaczenie wymienianych w formularzu terminów politologicznych. Nie posiadając możliwości zwiększenia poziomu kultury politycznej badanych, warto poważnie rozważyć postulat dostosowania poziomu pytań i kafeterii odpowiedzi do kompetencji polskiego społeczeństwa. Mając na względzie zgłoszony postulat, autor dołoży wszelkich starań, aby także w kolejnej edycji zbadać preferencje wyborców w aspekcie identycznych komponentów prezydencjalizacji polityki. W chwili obecnej jednak (maj 2013 r.) żadne poważne przesłanki nie wskazują na to, aby w bieżącym roku odbył się ogólnokrajowe wybory powszechne. Dopiero w momencie przeprowadzenia ponownych pomiarów w roku niewyborczym będzie można wysuwać bardziej wiarygodne wnioski w aspekcie potencjalnych decyzji elektoratu. Bibliografia: Clift Ben (2005), Dyarchic Presidentialization in a Presidentialized Polity: The French Fifth Republic, [w:] T. Poguntke, P. Webb (red.), The Presidentialization of Politics, Oxford: Oxford University Press. Curtice John, Blais Andre (2001), Follow my Leader? A Cross-National Analysis of Leadership Effects in Parliamentary Democracies, http://www.crest.ox.ac.uk/papers/p91.pdf (6.05.2013). Cwalina Wojciech, Falkowski Andrzej (2005), Marketing polityczny. Perspektywa psychologiczna, Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Farrell David (1996), Campaign Strategies and Tactics, [w:] R. LeDuc, R. Niemi, P. Norris (red.), Comparing Democracies. Elections and Voting in Global Perpectives, Thousand Oaks , London, New Dehli: SAGE. Grabowska Mirosława (2004), Podział postkomunistyczny, społeczne podstawy polityki w Polsce po 1989 roku, Warszawa: Scholar. Kasińska-Metryka Agnieszka (2012), Rola i miejsce debat telewizyjnych w kampaniach wyborczych. Analiza na przykładzie wyborów prezydenckich w Polsce w 2007 roku, [w:] M. Jeziński (red.), Wybory parlamentarne 2007. Marketing polityczny, media, partie, Toruń: Dom Wydawniczy Duet. Kolczyński Mariusz (2010), Strategie wyborcze Prawa i Sprawiedliwości – sztuka politycznego survivalu, [w:] M. Migalski (red.), Prawo i Sprawiedliwość, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek. Kubisz-Muła Łukasz (2012), Debaty prezydenckie. Jarosław Kaczyński – Bronisław Komorowski w badaniach natychmiastowej reakcji, [w:] M. Jeziński, W. Peszyński, A. Seklecka (red.), Wybory 2010. Media i marketing polityczny, Toruń: Wydawnictwo UMK. 89 Wojciech Peszyński LeDuc Richard, Niemi Richard, Norris Pippa (red.) (1996), Comparing Democracies. Elections and Voting in Global Perpectives, Thousand Oaks , London, New Dehli: SAGE. Mughan Anthony (2000), Media and the Presidentialization of Parliamentary Elections, Palgrave. Musiałowska Ewa (2007), Komunikowanie polityczne: analiza komparatystyczna kampanii w Polsce i Niemczech, [w:] J. Fras (red.), Studia nad komunikowaniem polityczny, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek. Nowak Ewa (2008), Podziały strukturalne i aksjologiczne polskiego elektoratu. Wybory parlamentarne w 2007 r., „Atheneum Political Science” nr 19. Peszyński Wojciech (2011), Kandydat czy partia? W poszukiwaniu determinant zachowań wyborczych elektoratu, „Preferencje polityczne. Postawy – identyfikacje – zachowania” nr 2/2011. Peszyński Wojciech (2012), Personalizacja politycznych preferencji,„Preferencje polityczne” nr 3/2012. Peszyński Wojciech (2012) (1), Personalizacja kampanii parlamentarnej w Polsce 2011 roku, „Athenaeum Polskie Studia Politologiczne” nr 35. Płudowski Tomasz (2008), Komunikacja polityczna w amerykańskich kampaniach wyborczych, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Pogutnke Thomas (2000), The Presidentialization of Parliamentary Democracies: A Contradiction In Terms? (artykuł zaprezentowany w ramach warsztatów na 28. Wspólnej Sesji European Consportiom of Political Research w kwietniu 2000 w Kopenhadze), http://pl.scribd.com/doc/46610180/poguntke (6.05.2013). Poguntke Thomas, Webb Paul (2005), The Presidentialization of Politics in Democratics Societies. A Framework of Analysis, [w:] T. Poguntke, P. Webb (red.), The Presidentialization of Politics. Oxford, New York: Oxford University Press. Roper Juliet, HoltzBacha Christina, Mazzoleni Gianpietro (2004), The politics of representation: election campaigning and proportional representation, New York: Peter Lang. Tomczak Łukasz (2011), Przywódcy polskich partii politycznych, „Preferencje polityczne” nr 2/2012. Wiszniowski Robert (2000), Marketing wyborczy. Studium kampanii wyborczych w systemach prezydenckich i semiprezydenckich. Warszawa-Wrocław: PWN. Wojtasik Waldemar (2012), Funkcje wyborów w III Rzeczpospolitej. Teoria i praktyka, Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego. Wojtkowski Łukasz (2012), Mediatyzacja polityki. Amerykańska kampania prezydencka 2008, Toruń: Wydawnictwo UMK. 90 „Political Preferences”, No. 6/2013 DOI: 10.6084/m9.figshare.841765 Karolina Tybuchowska-Hartlińska (Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, Polska) Głosowanie ekonomiczne w Polsce z perspektywy deklaracji wyborców Abstract: The presented analysis related to the Polish specificity of preferences in economic voting and to the dynamics of relations between economic situation and political assessment. The analyzed studies show clearly that voters take into account the economic situation in the country irrespective of supporting a particular party – ‘definitely yes’ or ‘rather yes’ (from 75% for Palikot Movement to 79% for PSL). The issue is less important to those respondents who declare electoral absenteeism (60,4%). When considering economic program of a candidate or a political party, this is the electorate of the Democratic Left Alliance who definitely pay to it a lot of attention (87,1%). Regardless of declared ideological views and a party support, the respondents pay more attention to the economic program of a candidate/ a party than to the condition of the national economy, and it especially refers to those voters who declare themselves as right wingers (the left +5,7%; the centre +4,3; the right +9%). To sum up, it can be stated that regardless of an adopted criterion (of electorates of particular parties or ideological views), about ¾ of the voters declare taking into account the economic situation of the country or the economic program of a candidate / a political party as the factor which has an impact on their votes. Key words: participation, elections, economic voting 91 Karolina Tybuchowska-Hartlińska Wprowadzenie W wyniku kryzysu ekonomicznego wielu badaczy zaczęło intensywniej zastanawiać się nad tym, jaki wpływ na procesy polityczne ma kondycja gospodarki. Ostatni kryzys ukazał bowiem silną zależność pomiędzy bieżącą sytuacją gospodarczą a alternacją władzy. Niezadowolenie obywateli przełożyło się na zdecydowane obniżenie popularności ugrupowań rządzących, doprowadzając do zmian u sterów władzy. Choć przypadek Polski wydaje się tu niewątpliwie ciekawym, gdyż w samym środku kryzysu w państwach Unii Europejskiej, po raz pierwszy w historii w III RP partia rządząca utrzymała swoją pozycję. Klasyczna teoria głosowania ekonomicznego dowodzi, iż w przypadku stabilności oraz dobrej pozycji gospodarczej państwa, wyborcy nagradzają urzędujących polityków (incumbent) kolejną kadencją. Natomiast w czasach kryzysów gospodarczych dochodzi do ich ukarania [Lewis-Beck, Nadeau 2011: 288]. Generalna, wielokrotnie zweryfikowana, hipoteza wskazuje, iż zadowoleni wyborcy przedłużają mandat rządzącym, popierając tym samym partie i kandydatów u władzy. Niezadowolony elektorat szuka natomiast alternatywy w ugrupowaniach i pretendentach z opozycji [Downs 1957; Tucker 2006; Van Der Brug, Van Der Eijk, Franklin 2007; Duch, Stevenson 2008]. Stan gospodarki bezsprzecznie przyczynia się do wystawiania rządowi rachunku przy okazji wyborów powszechnych [Lewis-Beck, Stegmaier 2010: 120]. Zainteresowania badawcze skupiające się w obrębie polityki i gospodarki zostały poruszone przede wszystkim w literaturze światowej, nieznacznie natomiast w literaturze polskiej. Analizę badań dotyczącą głosowania ekonomicznego w Polsce przedstawił Paweł Grzelak [2002: 217-240], natomiast jednym z pierwszych badaczy opisujących ten model głosowania w Polsce był Alexander C. Pacek [1994]. Najnowsze publikacje dotyczące economic voting ukazują wzrost zainteresowania i znaczenia tej tematyki np.: „Electoral Studies” Special Issue – Economic and Elections: Effects Deep and Wide [2013]. Główne pytanie o wpływ ekonomii na zachowania wyborcze dotyczy kwestii przesłanek, jakimi kierują się wyborcy: czy podczas głosowania dokonują oceny rządu, osoby sprawującej urząd (incumbent), czy spoglądają w przyszłość [Lewis-Beck, Stegmaier 2010: 103-104]. W teorii głosowania ekonomicznego pojawiają się różne kategorie głosujących. Swoje decyzje podejmują retrospektywnie, prospektywnie, bądź problemowo [Key 1966; Florina 1981; Linn, Nagler, Morales 2010: 5-7]. Pierwsza z grup wyborców podchodzi do głosowania retrospektywnie egotropicznie oraz retrospektywne socjotropicznie – czyli nagradza lub karze, urzędującą partię/kandydata poprzez pryzmat mijającej kadencji. 92 Głosowanie ekonomiczne w Polsce z perspektywy deklaracji wyborców Głosowanie retrospektywne egotropiczne polega na dokonywaniu ocen ekonomicznych przez analizę własnej sytuacji ekonomicznej (mikroskala). Głosowanie retrospektywne socjotropiczne, stanowi percepcję ekonomii poprzez ocenę stanu gospodarki państwa, jest to głosowanie zorientowane społecznie (makroskala). Ujęcie prospektywne wskazuje na percepcję wyborcy przez pryzmat przyszłości. Dotyczy ono oczekiwań związanych z rozwojem sytuacji gospodarczej w kraju, jak i uwzględniając własną pozycję i status materialny wyborcy. Głosowanie problemowe dotyczy natomiast tych wyborców, którzy podejmują swoje decyzje polityczne na podstawie bieżącej sytuacji politycznej, programu kandydata i toczącej się przedwyborczej kampanii. Głosowanie ekonomiczne na indywidualnym – jednostkowym poziomie łączy w sobie cechy retrospektywne i prospektywne [Linn, Nagler, Morales 2010: 5-7]. Kolejnym podstawowym pytaniem korespondującym z głosowaniem ekonomicznym jest to, w jaki sposób kondycja gospodarki wpływa na frekwencję wyborczą oraz wybór partii i kandydatów w lokalu wyborczym [Pacek 1994: 724]. Najważniejsze zdaje się twierdzenie, iż podejmowane decyzje polityczne – poparcie dla partii rządzącej lub opozycji związane jest bezpośrednio z opinią w kwestiach ekonomicznych. W sytuacji stabilizowania się systemu politycznego oraz trwałości układu partyjnego na scenie politycznej taka opinia wpływa na dokonywanie decyzji pod względem ekonomicznym [Jasiewicz 2002]. Siła zależności pomiędzy ekonomią a podejmowanymi decyzjami wyborczymi wynikia z wagi, jaką wyborcy przywiązują do zagadnień ekonomicznych [Lewis-Beck, Whitten 2013: 10]. Ściśle powiązanym zagadnieniem z głosowaniem ekonomicznym jest teoria racjonalnego wyboru (rational choice theory). W świetle teorii racjonalnego wyboru obywatele głosują na tę partię polityczną, która po dojściu do władzy, w świetle ich przypuszczeń, zapewni im największe korzyści. Natomiast głównym zadaniem partii jest uzyskanie władzy, dlatego też każdorazowo przy kolejnych elekcjach dostosowują one swoje programy tak, aby zapewnić sobie zwycięstwo. Elementem konstruującym ww. koncepcję jest ludzki egoizm z uwagi na fakt, iż wyborcy w akcie głosowania rzadko dokonują go biorąc pod uwagę dobro wspólne [Ward 2006: 63-64]. W teorii tej mamy do czynienia z racjonalnym wyborcą, który ma odpowiedni dużo czasu oraz zapewniony dystans emocjonalny, aby właściwie podjąć decyzję wyborczą, bez względu na to, z jak skomplikowaną sytuacją przyjdzie mu się zmierzyć. Bez względu na wynik i skutki podejmowanych decyzji, w jego mniemaniu została ona podjęta na jego korzyść [Ward 2006: 66-67]. 93 Karolina Tybuchowska-Hartlińska Natomiast teoria wyboru społecznego, jako podkategoria rational choice theory wskazuje na znaczące powiązanie podejmowanych decyzji politycznych przez wyborców z ekonomią. Ponieważ głosując obywatele decydują się na pewien zakup – stają się konsumentami wyborczymi. W akcie głosowania podejmowana jest decyzja oceny i tym samym rozliczenia rządu. Frekwencję wyborczą można rozpatrywać również przez pryzmat zysków i strat. W wyborach biorą bowiem udział tylko te jednostki, które mają coś do zyskania. Bierni pozostają ci, na życie których wynik wyborów, ich zdaniem, nie ma wpływu. Decyzja o udziale w głosowaniu jest wynikiem przewyższenia korzyści1 z głosowania nad poniesionymi kosztami2 [Downs 1957; Feddersen, Sandroni 2006]. W większości państw wyborcy biorą udział w elekcjach pomimo wysokich kosztów i słabego znaczenia pojedynczego głosu. Wskazując na nieistotność pojedynczych głosów3, należy pamiętać, iż frekwencja jest „funkcją milionów jednostkowych decyzji”, które to właśnie dokonują rozstrzygnięć co do wyboru przedstawicieli oraz kształtu legislatywy i egzekutywy [Cześnik 2007: 51]. Zjawisko takie powszechnie uznawane jest za „paradoks głosowania” ponieważ zazwyczaj straty przewyższają zyski i nie ma racjonalnego wytłumaczenia chęci uczestnictwa w głosowaniu ponad zrealizowanie obywatelskiego obowiązku [Riker, Ordeshook 1968; Blais 2000: 83-91]. Jaka jest zatem polska specyfika głosowania ekonomicznego? Wyróżnikiem staje się przewaga wpływu na decyzje polityczne ogólnokrajowej kondycji gospodarki nad sytuacją gospodarstwa domowego. Problematyka podjętych badań Celem prezentowanych badań jest uzyskanie wyjaśnienia ekonomicznych determinantów podejmowania decyzji wyborczych we współczesnej Polsce. Badania przeprowadzone zostały w warunkach hipotetycznej sytuacji wyborów. Co za tym idzie, również wymierzanie odpowiedzialności rządzącym należało do sfery przypuszczeń. Dzięki przeprowadzonym badaniom mamy możliwość Przykładowe korzyści to: nadzieja na polepszenie sytuacji życiowej/biznesowej po dojściu do władzy popieranej opcji politycznej/kandydata, uniknięcie poczucia winy z niespełnienia obywatelskiego obowiązku [Korzeniowski 2002: 242]. 2 Przykładowe koszty to: wysiłek wkładany w akt głosowania np. rejestracja (USA), zrozumienie sytuacji politycznej [Korzeniowski 2002: 243]. 3 Istnieje bowiem małe prawdopodobieństwo, iż pojedynczy głos wpłynie na wynik wyborów. Choć z drugiej strony w przypadku przydzielania mandatów zarówno w systemach proporcjonalnych czy systemach większościowych typu FPTP, waga jednego głosu jest zasadnicza i może zdecydować o wyborze danego kandydata. Tym bardziej jeśli mamy do czynienia z wyborami w małych społecznościach lokalnych i/lub małych okręgach wyborczych, gdzie waga jednego głosu jest znacznie wyższa niż w przypadku wyborów ogólnopaństwowych. 1 94 Głosowanie ekonomiczne w Polsce z perspektywy deklaracji wyborców „określenia tempa wpływu czynników ekonomicznych na preferencje polityczne” oraz „czasowy zasięg oddziaływania, czyli porównanie ich znaczenia” [Grzelak 2002: 218]. Stąd dalsze rozważania skupiają się na analizie polskiej specyfiki preferencji głosowania ekonomicznego oraz dynamiki relacji między sytuacją ekonomiczną a oceną polityczną. Przyczyniło się to do sformułowania poniższych pytań badawczych: • czy głosujący w wyborach biorą pod uwagę sytuację gospodarczą w kraju (gdyby wybory do Sejmu odbyły się w najbliższą niedzielę)? • czy głosujący w wyborach zwracają uwagę na program gospodarczy kandydata/partii politycznej (gdyby wybory do Sejmu odbyły się w najbliższą niedzielę)? • czy głosujący w wyborach biorą pod uwagę sytuację gospodarczą w kraju (w odniesieniu do poglądów ideologicznych)? • czy głosujący w wyborach zwracają uwagę na program gospodarczy kandydata/partii politycznej (w odniesieniu do poglądów ideologicznych)? Weryfikacja hipotezy Tabela 1. Głosując w wyborach biorę pod uwagę sytuację gospodarczą w kraju − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. Platforma Obywatelska Polskie Stronnictwo Ludowe Zdecydowanie tak ilość 73 procent 29,6 Raczej tak 121 49,0 Nie mam zdania 38 15,4 Raczej nie 13 5,3 Zdecydowanie nie 2 0,8 Razem 247 100,0 ilość 23 37 7 8 1 76 procent 30,3 48,7 9,2 10,5 1,3 100,0 ilość Prawo i Sprawiedliwość procent ilość Ruch Palikota procent ilość Sojusz Lewicy Demokratycznej procent ilość Inne procent ilość Nie głosowałem procent 86 37,7 26 40,6 39 36,1 51 46,4 62 24,3 88 38,6 22 34,4 44 40,7 35 31,8 92 36,1 35 15,4 8 12,5 14 13,0 14 12,7 60 23,5 17 7,5 5 7,8 9 8,3 6 5,5 23 9,0 2 0,9 3 4,7 2 1,9 4 3,6 18 7,1 228 100,0 64 100,0 108 100,0 110 100,0 255 100,0 95 Karolina Tybuchowska-Hartlińska Sytuacja gospodarcza kraju wydaje się być ważnym elementem w podejmowaniu decyzji wyborczych wśród badanych. „Zdecydowanie tak” kondycją gospodarczą kraju sugerują się osoby o niesprecyzowanych poglądach politycznych (46,4%), zwolennicy Ruchu Palikota (40,6%), następnie Prawa i Sprawiedliwości (37,7%), Sojuszu Lewicy Demokratycznej (36,1%), Polskiego Stronnictwa Ludowego (30,3%), Platformy Obywatelskiej (29,6%) oraz osoby, które zadeklarowały absencję wyborczą (24,3%). Wskazania na kondycję gospodarki, jako na ważny element przy podejmowaniu decyzji, pochodziły od potencjalnego elektoratu Platformy Obywatelskiej (49%) oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego (48,7%) – wskazanie „raczej tak”. Wśród osób, które nie miały zdania, co do sugerowania się sytuacją gospodarczą, zarówno w elektoratach Platformy Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości, wskaźnik był taki sam (15,4%). Najwyższy natomiast wśród osób, które nie głosowały (23,5%), a najniższy wśród popierających Polskie Stronnictwo Ludowe (9,2%). Tabela 2. Głosując w wyborach zwracam uwagę na program gospodarczy kandydata/partii politycznej − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. Platforma Obywatelska Polskie Stronnictwo Ludowe Zdecydowanie tak ilość 90 procent 36,4 Raczej tak 108 43,7 Nie mam zdania 30 12,1 Raczej nie 18 7,3 Zdecydowanie nie 1 0,4 Razem 247 100,0 ilość 12 47 10 7 0 76 procent 15,8 61,8 13,2 9,2 0,0 100,0 ilość Prawo i Sprawiedliwość procent ilość Ruch Palikota procent ilość Sojusz Lewicy Demokratycznej procent ilość Inne procent ilość Nie głosowałem procent 90 39,5 25 39,1 38 35,2 56 50,9 61 23,9 102 44,7 25 39,1 56 51,9 41 37,3 103 40,4 26 11,4 9 14,1 11 10,2 8 7,3 57 22,4 8 3,5 4 6,3 3 2,8 3 2,7 16 6,3 2 0,9 1 1,6 0 0,0 2 1,8 18 7,1 228 100,0 64 100,0 108 100,0 110 100,0 255 100,0 Pytania dotyczące ważności programu gospodarczego kandydata w najbliższych wyborach do Sejmu, pokazują wysoki stopień zainteresowania programem gospodarczym partii/kandydata. Najwyższe wskazania dotyczą 96 Głosowanie ekonomiczne w Polsce z perspektywy deklaracji wyborców odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” we wszystkich elektoratach. Zarówno wśród wyborców deklarujących poparcie dla danego ugrupowania, jak również wśród niegłosujących. W elektoratach partyjnych największe zainteresowanie programem gospodarczym wykazują sympatycy Polskiego Stronnictwa Ludowego (61,8% „raczej tak” i 15,8% „zdecydowanie tak”). W przypadku Ruchu Palikota liczba wskazań „zdecydowanie tak” i „raczej tak” była taka sama. Zarówno wśród zwolenników Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie ma osób, które dokonałyby wskazania, iż „zdecydowanie nie” zwracają uwagi na program gospodarczy partii/ kandydata. W przypadku osób, które „raczej nie” nie zwracają uwagi na program gospodarczy najniższe wartości wskazują na popierających Sojusz Lewicy Demokratycznej (2,8%) oraz osoby wybierające inne ugrupowania (2,7%). Najliczniejszą grupą wśród nie mających zdania okazali się badani, którzy nie wyrazili chęci partycypowania w wyborach (22,4%). Tabela 3. Głosując w wyborach biorę pod uwagę sytuację gospodarczą w kraju − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych. Lewica Centrum Prawica ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie ilość 86 112 34 19 6 procent 33,5 43,6 13,2 7,4 2,3 ilość 72 90 31 10 3 procent 35,0 43,7 15,0 4,9 1,5 ilość 128 137 55 26 9 procent 36,1 38,6 15,5 7,3 2,5 Nie wiem/ ilość nie potrafię określić procent Razem 257 100,0 206 100,0 355 100,0 74 100 56 26 14 270 27,4 37,0 20,7 9,6 5,2 100,0 Bez względu na reprezentowane poglądy polityczne również i w tym przypadku najwięcej wskazań na zadane pytanie padło na odpowiedź „zdecydowanie tak” i „raczej tak”. W przypadku zdecydowanego sugerowania się sytuacją gospodarcza w kraju osiągnięto zbliżone wskaźniki wśród osób zadeklarowanych ideowo jako: prawicowe (36,1%), centrowe (35,%), lewicowe (33,5%). Niższy wskaźnik uzyskano wśród osób nie potrafiących sprecyzować swoich poglądów (27,4%). Wyższe indykatory ukazuje wskazanie drugie – „raczej tak” – z odmienną kolejnością w podziale ideologicznym. Największy odsetek stanowiły osoby zadeklarowane jako centrowe (43,7%) i lewicowe (43,6%), następnie prawicowe (38,6%) i nie potrafiące określić poglądów ideologicznych (37%). W przypadku respondentów nie mających zadania co do wpływu sytuacji gospodarczej kraju 97 Karolina Tybuchowska-Hartlińska na ich decyzję wyborczą, najliczniejszy odsetek dotyczył osób nie potrafiących umiejscowić swoich poglądów ideologicznych (20,7%), podobne wartości odnotowano w przypadku osób z prawicowymi (15,5%) i centrowymi (15%) poglądami. Tabela 4. Głosując w wyborach zwracam uwagę na program gospodarczy kandydata/partii politycznej − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych. Lewica Centrum Prawica ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie ilość 88 125 25 18 1 procent 34,2 48,6 9,7 7,0 0,4 ilość 68 103 25 8 2 procent 33,0 50,0 12,1 3,9 1,0 ilość 147 150 42 13 3 procent 41,4 42,3 11,8 3,7 0,8 Nie wiem/ ilość nie potrafię określić procent Razem 257 100,0 206 100,0 355 100,0 69 104 59 20 18 270 25,6 38,5 21,9 7,4 6,7 100,0 W przypadku zainteresowania programem wyborczym kandydata/partii politycznej największą uwagę przywiązują do niego osoby określające swoje poglądy odpowiednio jako: prawicowe (41,4%), lewicowe (34,2%), centrowe (33%) oraz osoby niepotrafiące dokonać określenia (25,6%). W przypadku wskazań „raczej tak” kolejność dokładnie odzwierciedla taki sam układ jak w pytaniu dotyczącym sugerowania się kondycją gospodarczą w kraju, przy zwiększonych wskaźnikach procentowych – centrum (50%), lewica (48,6%), prawica (42,3%), osoby niepotrafiące określić poglądów (38,5%). Również i w tym przypadku osoby bez sprecyzowanych poglądów ideologicznych stanowiły najliczniejszą grupę, która nie miała zdania co do sugerowania się programem wyborczym kandydata/partii politycznej podczas elekcji parlamentarnej (21,9%). Podsumowanie Szerokie zainteresowanie głosowaniem ekonomicznym wśród politologów na świecie zaowocowało powstaniem wielu publikacji, a tym samym dało nam szeroką wiedzę na temat mechanizmów i motywów podejmowania decyzji przez wyborców, choć jeszcze wiele zostało do zbadania. Jedno jest pewne – wyborcy nagradzają urzędująca partię/kandydata w czasach dobrej kondycji gospodarczej, karzą natomiast w czasie kryzysu. Wpływ na takie zachowania ma zarówno ekonomiczna percepcja kondycji gospodarki państwa, jak również indywidualny poziom odczucia zasobności własnego portfela. 98 Głosowanie ekonomiczne w Polsce z perspektywy deklaracji wyborców Z przeanalizowanych badań wynika jednoznacznie, że wyborcy biorą pod uwagę sytuację gospodarczą w kraju niezależnie od popierania konkretnej partii – „zdecydowanie tak” lub „raczej tak” (od 75% Ruch Palikota do 79% PSL). W mniejszym stopniu na ten problem zapatrują się respondenci deklarujący absencję wyborczą (60,4%). W przypadku rozpatrywania programu gospodarczego kandydata lub partii politycznej zdecydowanie dużą uwagę przykładają do nich wyborcy Sojuszu Lewicy Demokratycznej (87,1%). Bez względu na zadeklarowane poglądy ideologiczne i poparcie partyjne respondenci przykładają większą wagę do programu gospodarczego kandydata/partii politycznej aniżeli do kondycji gospodarki ogólnokrajowej, ze szczególnym akcentem wyborców deklarujących się jako prawicowi (lewica +5,7%; centrum +4,3%; prawica +9%). Na kwestię związaną z programem gospodarczym kandydata/partii politycznej zdecydowanie częściej uwagę zwracają osoby zadeklarowane jako prawicowe (41,4%), niż lewicowe (34,2%) i z centrum (33%). Choć zdecydowanie tak lub raczej tak różnice te są mniejsze (prawicowe – 83,7%; centrum – 83%; lewica – 82,8%). Reasumując, można stwierdzić, że niezależnie od przyjętego kryterium (elektoratu poszczególnych partii lub poglądów ideologicznych), około ¾ wyborców deklaruje uwzględnienie sytuacji gospodarczej kraju lub programu gospodarczego kandydata/partii politycznej jako czynnika mającego wpływ na oddany głos. Bibliografia: Blais Andre, Dobrzynska Agnieszka (1998), Turnout in Electoral Democracies, „European Journal of Political Research” 33, s. 239-261. Cześnik Mikołaj (2002), Partycypacja wyborcza w Polsce 1991-2001, [w:] R. Markowski (red.), System partyjny i zachowania wyborcze. Dekada polskich doświadczeń, Warszawa: ISP-PAN. Downs Anthony (1957), An economic theory of democracy, New York: Harper and Row. Duch Raymond M., Stevenson Randolph T. (2008), The Economic Vote: How Political and Economic Institutions Condition Election Results, New York: Cambridge University Press. Feddersen Timothy, Sandroni Alvaro (2006), A Theory of Participation in Elections, „American Economic Review” 96 (4), s. 1271-1282. Fiorina Morris (1981), Retrospective Voting in American National Elections, New Haven: Yale University Press. Jasiewicz Krzysztof (2002), Portfel czy różaniec? Wzory zachowań wyborczych Polaków 19952001, [w:] R. Markowski (red.), System partyjny i zachowania wyborcze. Dekada polskich doświadczeń, Warszawa: ISP-PAN. Key Valdimer Orlando (1966), The Responsible Electorate, New York: Vintage. 99 Karolina Tybuchowska-Hartlińska Lewis-Beck Michael S., Stegmaier Mary (2010), Modele głosowania ekonomicznego, [w:] R. K. Dalton, H-D. Klingemann (red.), Zachowania polityczne, t. 2, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Lewis-Beck Michael S., Whitten G.D. (2013), Economics And Elections: Effects Deep And Wide, “Electoral Studies” 32/2013. Linn Suzanna, Nagler Jonathan, Morales Marco A. (2010), Economics, Elections, and Voting Behavior, [w:] J.E. Leighley, The Oxford Handbook of American Elections and Political Behavior, DOI: 10.1093/oxfordhb/9780199235476.003.0020. Pacek Alexander C. (1994), Macroeconomic Conditions and Electoral Politics in East Central Europe, American Journal of Political Science” 38 (3), s. 723-744. Riker, William H., Ordeshook Peter C. (1968), A Theory of the Calculus of Voting, “American Political Science Review “62, s. 25-42. Tucker Joshua Aaron (2006), Regional Economic Voting: Russia, Poland, Hungary, Slovakia, and the Czech Republic 1990-1999, New York: Cambridge University Press. Van Der Brug Wouter, Van Der Eijk Cees, Franklin Mark (2007), The Economy and the Vote: Economic Conditions and Elections in Fifteen Countries, New York: Cambridge University Press. Ward Hugh (2006), Teoria racjonalnego wyboru, [w:] D. Marsh, G. Stoker (red.), Teorie i metody w naukach politycznych, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. 100 „Political Preferences”, No. 6/2013 DOI: 10.6084/m9.figshare.841766 Waldemar Wojtasik (Uniwersytet Śląski, Polska) Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego? Abstract: Research on economic voting in Poland have been carried out from the beginning of the democratic transformation, focusing on isolating and testing of the transition model specific to the countries of Central Europe. Its differentiating feature is a novel way of simultaneously joining the retrospective and prospective motivations in the behavior of voters, compared to the conventional model present in consolidated democracies. The purpose of the present article is to attempt to determine the relationship between the two types of electoral motivations identified above in the parliamentary elections, starting with the election of 1991 and ending with the 2011 elections. Based on analysis and constructive criticism of findings of other researchers and own research, the presented paper evidences that the validity of applying the transitional model in the study of economic voting in Poland has been exhausted, as the prospective motivation is nowadays predominant in the decisions of voters. Key words: economic voting, retrospective voting, prospective voting, transitional model, polish parliamentary elections Wprowadzenie1 Głosowanie ekonomiczne (economic voting) łączy w sobie zainteresowania badaczy z obszaru ekonomii i nauk politycznych pozwalając na uniknięcie jednego z podstawowych mankamentów badań politologicznych – ich słabego odniesienia empirycznego. Jak stwierdzają Michael Lewis-Beck i Martin Paldam [2000: 113]: „Dla politologa pozwala ono na stosowanie 1 Projekt został sfinansowany ze środków Narodowego Centrum Nauki przyznanych na podstawie decyzji numer DEC-2011/01/B/HS5/00549. 101 Waldemar Wojtasik zmiennych objaśniających, stworzonych w oparciu o dobrze udokumentowane zjawiska poddane rzetelnym badaniom ilościowym”. Decyzja o poparciu przez wyborcę konkretnego kandydata lub partii politycznej w wyborach, poza wymiarem afektywnym, odwołuje się także do jego motywacji pragmatycznych, pozwalających na wyodrębnienie dwóch podstawowych modeli głosowania: retrospektywnego i prospektywnego. Mechanizmem głosowania retrospektywnego jest ocena wcześniejszej działalności startujących w wyborach lub efektów działania rządów, niosąca ze sobą odnowienie mandatu lub potencjalną możliwość zastosowania sankcji wobec rządzących za słabe rezultaty działań [Fearon 1999]. W tym drugim przypadku wyborcy opierają swoje decyzje w wyborach na doświadczeniach z okresu ostatnich rządów i wyrażeniu aprobaty lub dezaprobaty dla tego, co działo się wcześniej [Key 1966], zarazem mogąc mieć nadzieję dla prowadzenia oczekiwanego kierunku polityki w przyszłości. Jak więc należy z tego wnosić, motywacja ekonomiczna może charakteryzować się różnym stopniem istotności w ramach decyzji podejmowanych przez wyborcę [Norpoth 1996]. Dodatkowo, czynnik retrospektywności może podlegać wzmocnieniu przez silną identyfikację partyjną, która, ze względu na socjalizację i doświadczenia jednostek, ogranicza prawdopodobieństwo skupiania się w swoich decyzjach wyborczych na oczekiwaniach co do przyszłości [Fiorina 1981], choć takich motywacji nie może wykluczać. Motywacja prospektywna jest również jednym z podstawowych założeń modelu głosowania ekonomicznego, w którym występuje zorientowanie na analizę przyszłych skutków decyzji wyborczych [Kuklinski, West 1981] i ich ocenę z perspektywy wyborcy [Lewis-Beck 1988]. Prospektywność koncentruje się na politycznych planach konkurujących o władzę (ujawnianych w ogólnych założeniach ideologicznych oraz programach politycznych w trakcie kampanii wyborczej), wyzwalając wśród wyborców mechanizm oceny kierunku, zasadności i możliwości wprowadzenia ich w życie. Przedmiotem takiego głosowania są obietnice wyborcze, a jego prospektywność odnosi się do przewidywania przyszłych zdarzeń, gdyż polityczne zapowiedzi nie zostały jeszcze spełnione. Rzeczywiste oddziaływanie przedstawianych motywacji spotyka się z dwiema zasadniczymi wątpliwościami, stanowiącymi zarazem krytykę prezentowanych modeli. Po pierwsze, głosowanie retrospektywne wymaga od wyborców kompetencji do wstecznej oceny efektów działań podjętych przez rządzących i podjęcia na jej podstawie decyzji, co do udzielonego poparcia w wyborach [Lewis Back, Stegmaier 2000]. O ile w dojrzałych społeczeństwach demokratycznych można zakładać ich zdolność do oceny ekonomicznych skutków działań rządów (szczególnie w odniesieniu do długotrwałej socjalizacji społecznej w warunkach mechanizmów rynkowych), o tyle wątpliwości takie wydają się być uzasadnione w przypadku wyborców w państwach 102 Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego? postkomunistycznych (przede wszystkim w pierwszym okresie transformacji systemowej). Po drugie (również szczególnie w przypadku państw postkomunistycznych), w odniesieniu do modelu prospektywnego wątpliwości budzi zdolność wyborców do oceny, co politycy powinni w przyszłości zrobić [Manin, Przeworski, Stokes 1999]. Stopień skomplikowania procesów gospodarczych oraz niejednoznaczność ich wymiaru przyczynowo-skutkowego mogą poddawać w wątpliwość możliwość uzyskania przez wyborców poziomu kompetencji, niezbędnego do przewidywania ekonomicznych skutków działań proponowanych przez polityków. Oba wskazane powyżej czynniki, choć konkurencyjne względem siebie, najczęściej współwystępują w trakcie aktu głosowania. O ich wzajemnych relacjach podczas podejmowania decyzji przez wyborcę rozstrzygają czynniki o charakterze systemowym (np. typ reżimu politycznego, format systemu partyjnego, kształt systemu wyborczego) oraz dyspozycje psychologiczne wyborcy (system wartości, siła autoidentyfikacji politycznych, trwałość przekonań ideologicznych, lojalność partyjna). Podczas tych samych wyborów mogą występować jednostki o przeważającym jednym lub drugim typie motywacji, podobnie jak w przypadku każdej z nich oba te typy mogą być obecne w stopniu zrównoważonym. Według Morrisa P. Fioriny [1981] sposób połączenia jednocześnie występujących motywacji retrospektywnych i prospektywnych w zachowaniach wyborców jest najważniejszą kwestią do rozstrzygnięcia przy ich badaniu. Konstatacja ta stała się przyczynkiem do podjęcia problematyki głosowania ekonomicznego w polskich wyborach sejmowych. Celem napisania niniejszego artykułu jest próba określenia wzajemnych relacji między wskazanymi dwoma typami motywacji wyborczych w kolejnych wyborach parlamentarnych, zaczynając od elekcji z 1991 roku, a kończąc na wyborach z 2011 roku. Bazując na krytyce ustaleń innych badaczy i odwołując się do wyników badań własnych, prezentowany tekst weryfikuje hipotezę o możliwości stosowania modelu tranzycyjnego w badaniu głosowania ekonomicznego w Polsce. Glosowanie ekonomiczne Badacze zachowań wyborczych w odniesieniu do głosowania ekonomicznego w państwach postkomunistycznych odwołują się do dwóch podstawowych modeli – konwencjonalnego, nazywanego także referendalnym oraz tranzycyjnego (przejściowego), zwracającego uwagę na kontekst przemian demokratycznych. Wbrew twierdzeniom Joshu’y A. Tuckera [2006], nawet zakładając, przywoływany we wstępie, mix motywacyjny, można stwierdzić kierunkową zależność pomiędzy prezentowanymi modelami a motywacjami 103 Waldemar Wojtasik retrospektywnymi i prospektywnymi wśród wyborców. Podstawą modelu konwencjonalnego jest odwołanie do motywacji retrospektywnych, oceniających efekty dotychczasowych rządów i na tej podstawie lokujących polityczne sympatie w głosowaniu. Można oczywiście, jak czyni to Tucker, zakładać w tym przypadku troskę wyborców o przyszłość, jako ostateczną determinantę podejmowanych decyzji, lecz może pozostawać to w sprzeczności z logicznym konstruktem aktu głosowania (gdyż w tym przypadku, w specyficznych uwarunkowaniach, wyborcy mogą głosować tylko na podstawie motywacji prospektywnych, całkowicie lekceważąc ocenę przeszłości). W przypadku modelu tranzycyjnego widoczna jest przewaga czynnika prospektywnego, odwołującego się do próby projektowania gospodarczej i politycznej przyszłości za pomocą wyborów, choć w niektórych przypadkach jego podstawą może być również bieżąca ocena stanu gospodarki. Jest to szczególnie wyraźne w wyborach skutkujących alternacją władzy i jej przejęciem przez partie postkomunistyczne – wyborcy głosowali mając motywacje negatywne – przeciw sprawującym władzę, kojarzonym z kosztami wolnorynkowych reform formacjom wywodzącym się z demokratycznej opozycji2. Model konwencjonalny, badający wpływ warunków ekonomicznych na sposób głosowania, został zaproponowany przez badaczy amerykańskich w połowie ubiegłego stulecia, do czego przyczyniły się doświadczenia Wielkiego Kryzysu i jego politycznych konsekwencji [np. Ogburn, Coombs 1940; Rees, Kaufman, Eldersveld, Freidel 1962; Kramer 1971]. Podnosi on istotność bieżącej oceny rządzących (incumbents) poprzez ustosunkowanie się wyborców do kwestii zmiany stanu gospodarki w okresie sprawowania przez nich władzy, upodabniając mechanizm głosowania do referendum. Diagnoza pozytywna dla rządzących ukierunkowuje alokację głosów w ich stronę, natomiast negatywna pozwala na ich przejęcie przez partie opozycyjne i ich kandydatów. Zarówno kształt amerykańskiego systemu politycznego (prezydencki), jak i format systemu partyjnego (dwupartyjny), ze względu na jasno umiejscowioną odpowiedzialność polityczną, pozwalają na stosunkowo proste zbadanie relacji w zakresie głosowania ekonomicznego. Większym wyzwaniem w prezentowanym modelu jest jego adaptacja do systemów semiprezydenckich i parlamentarno-gabinetowych, gdzie odpowiedzialność polityczna Tucker w swoich badaniach dokonuje dodatkowo analizy regionalnej poparcia dla partii politycznych, proponując model zakładający istnienie związku pomiędzy stanem gospodarczym regionów a skłonnością głosowania na partie postkomunistyczne oraz wywodzące się z sił antyreżimowych. Zgodnie z nim w regionach charakteryzujących się relatywnie lepszą kondycją gospodarczą występować będzie tendencja do głosowania na ugrupowania antyreżimowe, a w zacofanych i przeżywających gospodarcze trudności wyborcy będą częściej głosowali na partie postreżimowe. Ten fragment badań, pomimo interesujących wyników, został pominięty w przedstawianym tekście z powodu braku wiarygodnych danych mogących zweryfikować przedstawiane wnioski. 2 104 Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego? rządzących może nie być tak jednoznacznie identyfikowalna. Inną niedogodnością w prowadzonych badaniach może być wielopartyjny format systemu partyjnego i jego możliwa konsekwencja w postaci konieczności tworzenia koalicji gabinetowych, mogących skutkować rozmywaniem odpowiedzialności i trudnością oceny przez wyborców wkładu poszczególnych ugrupowań w stan sytuacji gospodarczej. Wszystko to skłania niektórych badaczy do formułowania wniosków o współczesnej nieadekwatności eksplanacyjnej modelu głosowania ekonomicznego [np. Anderson 2007]. Dodatkowo problem z oceną może wynikać ze zmian partyjnego składu rządzących koalicji, który dotyczy nie tylko wychodzenia z nich poszczególnych partii i ewentualnego zastępowania przez inne, ale także wymiany całego składu w okresie międzykadencyjnym (np. w polskim sejmie 1991-93). Ten ostatni przykład skłania niektórych badaczy do formułowania propozycji objęcia mianem rządzących wszystkich partii, które tworzyły rządy w badanym okresie [Tucker 2006], jednak w zdecydowanej większości przypadków wydaje się to być nieuzasadnionym. Poza przypadkiem tworzenia technicznego gabinetu, którego celem jest administrowanie w ściśle określonym czasie (najczęściej do wyborów), ocena powinna dotyczyć rządzących w ramach ostatniego gabinetu3. Model referendalny bywa w niektórych interpretacjach modyfikowany ze względu na zmienne charakteryzujące stan gospodarki i ich wpływ na kierunek głosowania przez wyborców. Ich założeniem jest uogólniona konstatacja, że partie można podzielić ze względu na ich priorytety w prowadzonej polityce ekonomicznej. Jako indykatory ekonomiczne wpływające na decyzję o poparciu konkretnych ugrupowań wskazywane są najczęściej bezrobocie oraz poziom inflacji. W pierwszym przypadku, w okresach wysokiego bezrobocia wyborcy mogą chcieć obdarzyć zaufaniem partie lewicowe, które uznawane są za wrażliwsze społecznie i w konsekwencji bardziej ukierunkowujące swoje działanie na poprawę stanu rynku pracy. Wysoki poziom inflacji, mogący skutkować m.in. spadkiem wartości oszczędności obywateli implikować może zwiększenie potencjału wyborczego partii prawicowych, które bywają postrzegane jako nastawione na walkę ze wzrostem cen, nawet kosztem wzrostu bezrobocia. Przytaczana modyfikacja najpełniejsze zastosowanie może mieć w dojrzałych demokracjach o stosunkowo niewielkiej liczbie relewantnych partii politycznych. W takich warunkach można stosunkowo łatwo przypisać poszczególne strony politycznego sporu do preferowanych celów prowadzonej polityki ekonomicznej [Drazen 2001]. Natomiast głównym mankamentem z zastosowaniem w praktyce prezentowanej koncepcji jest, 3 Poza wspomnianymi już latami 1991-93, w sejmie III, IV i V kadencji dochodziło do zmian wewnątrz koalicji rządzących, polegających na opuszczeniu gabinetu przez jedną z partii go tworzących i działania gabinetu mniejszościowego (III i IV kadencja) lub zmiany formuły z mniejszościowej na większościową, a następnie powrót do mniejszościowej (V kadencja). 105 Waldemar Wojtasik występująca w niektórych systemach partyjnych, niejasność miejsca zajmowanego przez poszczególne partie, utrudniająca lub wręcz uniemożliwiająca zaliczenie ich do kategorii lewicowych lub prawicowych oraz przypisania im trwałych dyspozycji względem głównych indykatorów ekonomicznych. Tranzycyjny model głosowania ekonomicznego został zaproponowany jako lepiej oddający realia w państwach postkomunistycznych. Bazuje on na podziale partii politycznych funkcjonujących w systemie partyjnym w oparciu o kryterium genetyczne, które pozwala na wyróżnienie ugrupowań postreżimowych (związanych z partiami działającymi w okresie socjalistycznym i będących ich sukcesorami) oraz partii antyreżimowych, związanych z ruchami i działaczami opozycyjnymi względem tamtego systemu. Jako główne mankamenty modelu referendalnego, które utrudniały, a czasami uniemożliwiały jego zastosowanie, można wskazać wysoką dynamikę zmian politycznych i gospodarczych w demokratyzujących się państwach, słabe społeczne zakorzenienie partii politycznych i niestabilność instytucjonalną znacznej ich części oraz brak klasycznych odniesień ekonomicznych wynikających ze specyfiki podziału lewica-prawica w tych krajach. Wadą, która ujawniła się w późniejszym okresie i zadecydowała o utracie użyteczności przez model tranzycyjny było pojawienie się partii politycznych o innym rodowodzie niż postreżimowy lub antyreżimowy. Część badaczy [Owen, Tucker 2010] proponuje ujęcie tych ugrupowań jako dodatkowej kategorii, jednak takie działanie wydaje się wypaczać główne założenia modelu tranzycyjnego. Specyfika kontinuum lewica-prawica w państwach postkomunistycznych stała się przedmiotem badań Herberta Kitschelta [1992]. U jej podstaw znalazło się założenie specyficznego upodmiotowienia partii politycznych w procesach politycznej redystrybucji, co wpływa na kształt jednostkowych identyfikacji partyjnych w społeczeństwie, które w głównej mierze są pochodną spersonalizowanych interesów, a więc pragmatycznej oceny korzyści z udzielenia poparcia konkretnej partii. Historyczne źródła takiego układu odniesienia wywodzą się z okresu socjalistycznego, kiedy to partie reżimowe były najważniejszymi kreatorami rzeczywistości społecznej, politycznej i gospodarczej, co w świadomości społecznej mogło przenieść taką rolę ugrupowań politycznych na czasy demokracji. Konsekwencją opisywanych uwarunkowań dla kontinuum lewica-prawica stała się zamiana miejsc, jakie zajmowały w ramach klasycznej strukturyzacji przestrzeni politycznej [Antoszewski 2005]. Model państw postkomunistycznych odnosi się do istnienia dwóch głównych osi, które różnicują społeczeństwo z punktu widzenia afiliacji partyjnych. Pierwsza z nich dzieli obywateli na zwolenników wolnego rynku i admiratorów redystrybucji dóbr według kryteriów politycznych. Druga oś odwołuje się do kategorii aksjologicznej – z jednej strony wskazuje na istnienie identyfikacji 106 Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego? liberalnej, na drugim biegunie sytuując stanowisko autorytarne. Wzajemna zależność pomiędzy oboma przytoczonymi stanowiskami nie ma charakteru równoprawnego, gdyż pierwotny charakter mają identyfikacje liberalne oraz autorytarne i to one determinują przypisanie na osi wolny rynek – redystrybucja. Takie ujęcie w dosyć wiarygodny sposób zdaje się tłumaczyć specyfikę genetycznego modelu afiliacji partyjnych w Polsce [Grabowska 2003], jednocześnie wskazując na preferencję wśród wyborców dla prospektywnych motywacji w głosowaniu ekonomicznym, będących podstawą modelu tranzycyjnego [Wojtasik 2012]. Czynniki, łącznie przeprowadzanych zmian gospodarczych i politycznych (w ramach procesów demokratyzacji i urynkowienia gospodarki), nie sprzyjały szybkiemu i trwałemu zidentyfikowaniu klasycznych stron ekonomicznego sporu przez wyborców socjalizowanych politycznie i ekonomicznie w warunkach socjalizmu. Strony te nie posiadały charakterystycznych dystynkcji, gdyż poza ortodoksyjnymi komunistami inne relewantne siły polityczne sprzyjały lub przynajmniej jednoznacznie nie przeciwstawiały się wprowadzanym zmianom. Na brak czytelnej identyfikacji ekonomicznej partii politycznych wpływały ich przemiany instytucjonalne (w odniesieniu do sił reżimowych, które transformowały się w nowe formy np. PZPR-SdRP-SLD, ZSL-PSL) oraz nietrwałość ugrupowań powstałych na kanwie sił antyreżimowych. Oba, wskazane w tym miejscu, czynniki nie wpływały zaś petryfikująco na społeczną świadomość pojęć lewicy i prawicy, które zostały utożsamione nie z istniejącymi platformami ideologicznymi (jak w demokracjach zachodnich), ale stronami bieżących sporów politycznych (postreżimową lewicę i będącą w opozycji do niej, antyreżimową prawicę). Założenia modelu tranzycyjnego postulują istnienie dwóch mechanizmów identyfikacji partyjnej w społeczeństwach postkomunistycznych. Pierwszym jest możliwość wystąpienia wśród wyborców identyfikacji dwóch stron sporu politycznego w okresie przekształceń demokratycznych i przypisania do nich partii politycznych. Pierwszą grupę stanowiły będą partie staroreżimowe (Old Regime Parties), wywodzące się instytucjonalnie lub poprzez najważniejszych liderów ze środowisk ugrupowań działających w okresie socjalizmu. Z tego względu, w literaturze przyjęło się je określać mianem postkomunistycznych. Drugą grupę partii reprezentować będą wszystkie ugrupowania będące w opozycji do postkomunistycznych, wywodzące się, organizacyjnie lub personalnie, z sił antyreżimowych i określane jako noworeżimowe (New Regime Parties). Ta genetyczna kategoryzacja pozwala na częściowe zniwelowanie czynników utrudniających badanie głosowania ekonomicznego w państwach postkomunistycznych, zastępując identyfikację ideologiczną wyborców, identyfikacją tranzycyjną. Drugim założeniem modelu 107 Waldemar Wojtasik tranzycyjnego jest posługiwanie się przez wyborców w państwach postkomunistycznych kategoriami generalnymi opisu stanu gospodarki (dobry i zły), a nie zmiennymi, szczegółowymi, charakteryzującymi ten stan (jak np. poziom bezrobocia czy inflacji). Taka konstrukcja pozwala na sformułowanie hipotezy o kierunkowym wpływie sytuacji ekonomicznej na zachowania wyborcze obywateli. Według niej, w sytuacji, gdy większość wyborców określało sytuację gospodarczą jako dobrą, implikowało to zwiększone prawdopodobieństwo oddania głosu na partie noworeżimowe, gdyż one, w świadomości społecznej, były postrzegane jako promujące zmiany transformacyjne i ich pozytywne skutki oraz siły predestynowane do wprowadzania kraju na dojrzalszy poziom gospodarki rynkowej. Poza tym, dobra sytuacja gospodarcza wpływać mogła na wygenerowanie poparcia wśród wyborców, którzy skorzystali na liberalizacji gospodarki i postrzegają partie noworeżimowe jako reprezentantów swojego interesu ekonomicznego. W złym stanie gospodarki, traktowanym w świadomości społecznej jako konsekwencja wprowadzanych reform, wyborcy premiują partie postkomunistyczne, kojarzące się z bezpieczeństwem socjalnym okresu przedtransformacyjnego [Wade, Groth, Lavelle 1994]. Jest to związane z retrospekcją czasów przed przełomem demokratycznym, w których ówcześnie rządzący nie musieli się borykać z problemami charakterystycznymi dla gospodarki wolnorynkowej, gdyż bezrobocie miało charakter ukryty lub nierejestrowany, inflacja była powstrzymywana urzędową kontrolą cen a pracownicy nie martwili się o pewność i terminowość swoich wynagrodzeń (gdyż zależały one bardziej od wydajności drukarni banknotów w mennicy państwowej niż rachunku ekonomicznego) [Tucker 2006]. Krytyka modelu tranzycyjnego pochodzi z dwóch podstawowych kierunków. Po pierwsze, kryterium genetyczne i podział na partie nowo i staroreżimowe nie zawsze musi właściwie oddawać rzeczywiste pochodzenie poszczególnych ugrupowań, co skłania niektórych badaczy do wprowadzania nowych kategorii podziału np. partie noworeżimowe drugiego rzutu (np. w odniesieniu do PO i PiS) [Owen, Tucker 2010]. Poza tym, szczególnie w drugiej dekadzie przemian, pojawiają się ugrupowania polityczne, które nie mogą być zaliczone do żadnej z wymienionych dwóch grup. Po drugie, w państwach postkomunistycznych występuje trudność w społecznym wypracowaniu konsensusu co do opinii o kondycji gospodarki, co jest związane z istotnymi różnicami w jej rzeczywistym stanie w poszczególnych regionach tego samego państwa. W sposób istotny może to być widoczne szczególnie w tych państwach, które charakteryzują się podziałem regionów na typowo przemysłowe i rolnicze oraz leżącymi w bezpośrednim sąsiedztwie państw Unii Europejskiej, w których nadgraniczne obszary mogą korzystać z renty swojego położenia. 108 Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego? Model tranzycyjny w badaniu głosowania ekonomicznego w Polsce Badania przeprowadzone przez Joshuę A. Tuckera [2006] w odniesieniu do wyborów w Polsce i innych państwach postkomunistycznych w ostatniej dekadzie XX w. dowiodły, że model tranzycyjny lepiej oddaje specyfikę głosowania ekonomicznego. Jednak poszczególne hipotezy tego modelu są weryfikowane w różnym stopniu, często nie pozwalając na wyciąganie jednoznacznych wniosków. Stosunkowo najlepiej Tucker wyjaśnia sukcesy wyborcze partii postkomunistycznych, które wygrywały wybory w sytuacji kiepskiej oceny rządów partii postsolidarnościowych, chociaż w 1993 roku istotnym elementem sukcesu było stworzenie wiarygodnej alternatywy dla partii postsolidarnościowych [Rose 1995], co wskazuje na istotność motywacji nieekonomicznych w decyzjach wyborców [Powers, Cox 1997]. Zarówno w 1993 roku (choć tutaj przejęcie władzy przez SLD i PSL było wynikiem nie tylko decyzji wyborców, ale także deformującego oddziaływania systemu wyborczego [Glajcar 2012]), jak i w 2001 roku formacje postreżimowe przejęły władzę w sytuacji zmasowanej krytyki efektów działania poprzednich rządów. Wybory z 1991 i 1997 roku dały władzę partiom postsolidarnościowym, choć ta pierwsza elekcja stanowiła mechanizm ustanowienia kontynuacji rządów formacji wywodzących się z Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, stanowiąc asumpt do podnoszenia znaczenia konsekwencji reform gospodarczych (szczególnie bezrobocia) jako korelat głosowania ekonomicznego [Pacek 1994]. Wygrana AWS odbyła się w warunkach wzrostu poparcia SLD w stosunku do poprzedniej elekcji, lecz wpisywała się w logikę każdorazowej alternacji władzy w wyniku przeprowadzonych wyborów. Cykliczne zmiany u władzy w początkowym okresie transformacji systemowej były charakterystyczne dla państw postkomunistycznych. Ich przebieg wpisywał się w kontekst opisywanego przez Mirosławę Grabowską [2004] podziału postkomunistycznego, którego najbardziej istotnym skutkiem dla systemu partyjnego było istnienie przez kilkanaście lat dwóch biegunów politycznych: postkomunistycznego i postsolidarnościowego. W ich wyniku wygenerowany został specyficzny układ politycznego odniesienia, mający mało wspólnego z kryterium ideologicznym czy tożsamościowym, niezwykle rzadko przekraczający linie podziału genetycznego oraz mający związek z religijnością [Pacek 1994; Lipiński 2009]. Zarazem jednak odwoływał się on do podstawowego założenia modelu tranzycyjnego z zauważalną genetyczną separacją dwóch stron politycznej i partyjnej rywalizacji. Jedną stroną konfliktu politycznego stały się siły związane z minionym systemem, reżimowe partie polityczne, a w późniejszym okresie ich prawni i historyczni następcy. Siły opozycji antykomunistycznej zostały stroną przeciwną, choć najczęściej w państwach 109 Waldemar Wojtasik Europy Środkowej i Wschodniej były to organizacje typu Forum, grupujące środowiska polityczne o różnym zabarwieniu ideowym. Dopiero ich dezintegracja doprowadziła do stworzenia różnorodnych partii i ugrupowań politycznych, reprezentujących prawie pełną paletę ideologiczno-programową. Początek kresu możliwości stosowania tranzycyjnego modelu w badaniu głosowania ekonomicznego w Polsce przyniosły wyniki wyborów parlamentarnych z 2001 roku. Jest to związane z pojawieniem się na arenie parlamentarnej partii politycznych (Samoobrona i LPR), które nie podlegały klasycznemu kryterium genetycznemu i nie wywodziły się ani ze środowiska ugrupowań postkomunistycznych, ani postsolidarnościowych. Jako typ partii politycznych, w porównaniu z dwoma klasycznymi rodzajami, nowa kategoria słabo poddawała się regułom modelu tranzycyjnego – ich wyborcy zdecydowanie w mniejszym stopniu kierowali się prospektywnymi motywacjami w trakcie wyborów, skupiając się na negacji dwubiegunowgo systemu rywalizacji politycznej. Drugim czynnikiem, wpływającym na redukcję funkcji wyjaśniającej modelu przejściowego, było pojawianie się partii politycznych, które choć nawiązywały do strony antyreżimowej, to jednak nie były prostą kontynuacją sił postsolidarnościowych, tak jak to miało miejsce w przypadku AWS i UW. Przyjęta dla PO i PiS formuła partii noworeżimowych drugiego rzutu [Owen, Tucker 2010] nie oddaje ich rzeczywistego charakteru, choćby przez uczestnictwo w PO silnej frakcji polityków kojarzonych z establishmentem postkomunistycznym (np. A. Olechowski), czy kwestionowanie przez PiS ustaleń okrągłostołowych, będących fundamentem ówczesnego podziału sceny politycznej. Faktyczny koniec możliwości stosowania modelu tranzycyjnego nastąpił przy okazji kolejnych wyborów parlamentarnych, które zaprzeczyły politycznej alternatywie wynikającej z logiki oddziaływania podziału postkomunistycznego. Stało się tak nie tylko na skutek zwycięstwa PO i PiS, które łącznie zdobyły ponad połowę głosów, ale przede wszystkim z powodu politycznej marginalizacji największej partii postkomunistycznej (SLD), która do tamtej pory, po każdych wyborach od 1991 roku (najpierw jako koalicja, później jako partia) albo przejmowała władzę, albo była największą partią opozycyjną. Od 2005 roku faktyczna alternatywa dla wyborców w Polsce polega na możliwości poparcia PO lub PiS, albo partii, które będą wspierały ich rządy. Układy partyjnego odniesienia, generowane po kolejnych wyborach, ograniczają możliwość przejęcia władzy przez stronę postkomunistyczną, a jeżeli nawet, to tylko na pozycjach dopełniających, gdyż funkcja inicjująca jest zarezerwowana dla PO i PiS. Dodatkowo wytworzone zależności między partiami na arenie parlamentarnej doprowadziły do modyfikacji wzorców tworzenia koalicji gabinetowych poprzez udział w rządach K. Marcinkiewicza i J. Kaczyńskiego ugrupowań niemających wspólnego pochodzenia. Do tamtej pory gabinety były 110 Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego? tworzone w oparciu o kryterium genetyczne4, a Samoobrona i LPR nie wywodziły się ani ze strony reżimowej, ani solidarnościowej. Kolejnym aspektem, kwestionującym możliwość wykorzystywania modelu tranzycyjnego, są konsekwencje przyspieszonych wyborów parlamentarnych z 2007 roku, które zmodyfikowały wzorce rywalizacji politycznej na poziomie gabinetowym, łamiąc tradycyjny, do tamtej pory, model tworzenia koalicji gabinetowych i odwołując się do innowacyjnych, w stosunku do wcześniej występujących, mechanizmów tworzenia gabinetów koalicyjnych. Katarzyna Sobolewska-Myślik [2008] zauważa, że: (1) po wyborach z 2005 roku dokonało się pierwsze otwarcie w strukturach rywalizacji międzypartyjnej ze względu na innowacyjną postać koalicji rządowej oraz wejście w obszar relewancji rządowej ugrupowań, które do tamtego momentu nie były tam obecne; (2) po wyborach z 2007 roku po raz pierwszy dokonała się niecałkowita (z punktu widzenia podziału postsolidarność/postkomunizm) wymiana koalicji rządzącej; (3) postać koalicji rządzącej po raz kolejny miała innowacyjny charakter – partnerem partii postsolidarnościowej zostało po raz pierwszy ugrupowanie, które wcześniej zawierało koalicje rządowe tylko z partią postkomunistyczną. Parlamentarna reprezentacja partii w sejmie stwarzała co prawda inne możliwości (powołanie gabinetu mniejszościowego czy też “wielka koalicja” PO-PiS), jednak nie były one poważnie rozpatrywane. Koalicja gabinetowa PO-PSL stanowiła więc znaczącą innowację w tworzeniu rządów w Polsce. Zwieńczeniem procesu odchodzenia od możliwości stosowania modelu tranzycyjnego w badaniu głosowania ekonomicznego były wybory z 2011 roku, które po raz pierwszy od demokratycznego przesilenia nie doprowadziły do zmiany koalicji tworzącej rząd. W tym przypadku, pomimo ewidentnych skutków kryzysu ekonomicznego, tak w Polsce, jak i w Europie, inwestytura do rządzenia została odnowiona przez wyborców. Co interesujące, badania Roberta Alberskiego [2012] dowodzą, że wśród różnych czynników determinujących decyzję o poparciu poszczególnych partii w wyborach parlamentarnych w 2011 roku najczęściej (34,1%) wskazywane przez wyborców są czynniki retrospektywne (pozytywna ocena działań w przeszłości), choć ich rozkład nie jest równomierny w elektoratach poszczególnych ugrupowań. Szczególnie ważny jest on w przypadku dwóch największych partii (PO i PiS), co może wskazywać na powiązanie pozytywnej oceny działań z partiami dominującymi w gabinetach koalicyjnych (PiS w latach 2005-2007, PO w latach 2007-2011). Znacząco poniżej średniej sytuują się wyniki ujawnione w elektoratach partii 4 Po wyborach z 2001 roku została formalnie zawiązana koalicja partii postkomunistycznych SLD i PSL z mającą postsolidarnościowe (ale nie tylko) korzenie UP, lecz ta ostatnia nie weszła do parlamentu jako autonomiczny podmiot, lecz na skutek koalicji wyborczej z SLD. Stąd też nie można jej traktować jako samodzielnego podmiotu rywalizacji politycznej w tamtym okresie. 111 Waldemar Wojtasik lewicowych (SLD i RP), co znalazło swoje potwierdzenie także w różnicach zdiagnozowanych wśród wyborców deklarujących odmienne profile psychologiczne [Turska-Kawa 2012]. Wyborcy deklarujący się jako prawicowi prawie dwa razy częściej brali pod uwagę przy podejmowaniu decyzji wyborczej pozytywną ocenę ich działań w przeszłości, niż ma to miejsce w przypadku deklarujących autoidentyfikację lewicową. Możliwym wyjaśnieniem tego faktu w przypadku SLD jest długi okres przebywania w opozycji (od 2005 roku) oraz swoista inercja polityczna tego ugrupowania w ostatnich latach. W przypadku Ruchu Palikota, o małej liczbie wskazań zadecydowała krótka historia tego ugrupowania i charakter jego kandydatów. Jak pisze Robert Alberski [2012: 100]: „Zaledwie 6% z nich kierowało się pozytywną oceną działań kandydatów w przeszłości, co jest o tyle zrozumiałe, że ogromna liczba pretendentów umieszczona na listach tej partii była politycznymi debiutantami”. Zarówno przytaczane powyżej koncepcje modelowego ujęcia głosowania ekonomicznego w Polsce, jak i badania Roberta Alberskiego [2011; 2012] stały się inspiracją do określenia stopnia korelacji retrospektywnych i prospektywnych w zachowaniach polskiego elektoratu. Retrospektywność motywacji wyborczych została przedstawiona w Tabelach 1 i 2, które odpowiednio dotyczą kontekstu partyjnego i ideologicznego. W tym pierwszym przypadku, wśród partii parlamentarnych, badania wykazały stosunkowo dużą różnicę pomiędzy ich elektoratami Najwyższy poziom motywacji retrospektywnych mają wyborcy PO – 77,3% z nich stwierdza, że ważne są dla nich wcześniejsze sukcesy i porażki partii, a najniższy wyborcy PSL – 61,9%. Na jeszcze niższym poziomie ulokowały się motywacje prospektywne deklarujących głosowanie na inną partię polityczną i niezamierzających głosować, wynosząc odpowiednio 54,6% oraz 53,3%. Co warte podkreślenia, pomimo stosunkowo wysokiego poziomu dyspersji, we wszystkich badanych grupach poziom motywacji retrospektywnych wynosił powyżej połowy wskazań. Dyspersja ujawniona przy badaniu autoidentyfikacji ideologicznych była ponad dwukrotnie mniejsza (11,5 pkt.) i, co interesujące, powstała nie pomiędzy ekstremalnymi pozycjami (lewica-prawica), lecz dotyczy różnicy między wyborcami deklarującymi tożsamość centrową a tymi, którzy nie chcą/nie potrafią określić swojej autoidentyfikacji. 112 Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego? Tabela 1. Głosując w wyborach na partię polityczną ważne są dla mnie jej wcześniejsze sukcesy i porażki – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. Platforma Obywatelska Polskie Stronnictwo Ludowe Zdecydowanie tak ilość 60 procent 24,3 Raczej tak 131 53,0 Nie mam zdania 23 9,3 Raczej nie 27 10,9 Zdecydowanie nie 6 2,4 Razem 247 100,0 ilość 18 29 15 11 3 76 procent 23,7 38,2 19,7 14,5 3,9 100,0 ilość Prawo i Sprawiedliwość procent ilość Ruch Palikota procent ilość Sojusz Lewicy Demokratycznej procent ilość Inne procent ilość Nie głosowałbym procent 67 29,4 10 15,6 20 18,5 19 17,3 51 20,0 94 41,2 31 48,4 53 49,1 41 37,3 85 33,3 31 13,6 7 10,9 12 11,1 21 19,1 63 24,7 27 11,8 10 15,6 22 20,4 21 19,1 28 11,0 9 3,9 6 9,4 1 0,9 8 7,3 28 11,0 228 100,0 64 100,0 108 100,0 110 100,0 255 100,0 Tabela 2. Głosując w wyborach na partię polityczną ważne są dla mnie jej wcześniejsze sukcesy i porażki – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych. Lewica Centrum Prawica Zdecydowanie tak ilość 59 procent 23,0 ilość 49 procent 23,8 ilość 84 procent 23,7 Nie wiem/nie po- ilość trafię określić procent Raczej tak 119 46,3 96 46,6 143 40,3 Nie mam zdania 26 10,1 35 17,0 49 13,8 Raczej nie 42 16,3 17 8,3 59 16,6 Zdecydowanie nie 11 4,3 9 4,4 20 5,6 53 106 62 28 21 270 19,6 39,3 23,0 10,4 7,8 100,0 Razem 257 100,0 206 100,0 355 100,0 Wyniki badań motywacji prospektywnych zostały zawarte w Tabelach 3 i 4, w których analogicznie do poprzednich kontekstem badawczym uczyniono odpowiednio preferencje partyjne i autoidentyfikacje ideologiczne. W obu przypadkach widać nie tylko zdecydowaną preferencję wśród wyborców 113 Waldemar Wojtasik dla motywacji prospektywnych, ale także ich znaczącą przewagę nad istotnością czynnika retrospektywnego. W przypadku formacji parlamentarnych, odpowiedzi na pytanie o plany i programy partii na przyszłość, najwięcej odpowiedzi pozytywnych („tak” i „raczej tak”) uzyskano w przypadku PiS (96%) a najmniej PSL (90,8%). Choć wartość dyspersji w odpowiedzi na to pytanie była większa, niż w badaniach retrospektywności, to jednak zaważyła na tym grupa niechcących głosować, charakteryzująca się radykalnie niższą liczbą wskazań (69,8%) niż w pozostałych kategoriach. Współwystępowało to z wyższymi, niż w przypadku pozostałych partii, preferencjami do kwestionowania ważności czynnika prospektywnego, a także z brakiem zdania na ten temat. W przypadku kontekstu ideologicznego wykazany poziom dyspersji był zdecydowanie wyższy niż w badaniu retrospektywności, a zadecydowała o tym swoistość grupy niechcącej lub niepotrafiącej wskazać swojej autoidentyfikacji, w której, jedynie w stosunku do reszty kategorii, 74,8% uznało motywacje prospektywne za ważne. W odniesieniu do wykrystalizowanych autoidentyfikacji ideologicznych poziom ten był znacząco wyższy (lewica 94,2%, prawica 93%), choć w tym przypadku, odwrotnie niż w badaniu retrospektywności, najniższą wartość osiągnął wśród deklarujących centrowe przekonania (87,8%). Tabela 3. Głosując w wyborach na partię polityczną ważne są dla mnie jej programy i plany na przyszłość – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę. Platforma Obywatelska Polskie Stronnictwo Ludowe ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie ilość 121 109 14 3 0 procent 49,0 44,1 5,7 1,2 0,0 Razem 247 100,0 ilość 20 49 5 2 0 76 procent 26,3 64,5 6,6 2,6 0,0 100,0 ilość Prawo i Sprawiedliwość procent ilość Ruch Palikota procent Sojusz Lewicy ilość Demokratycznej procent ilość Inne procent ilość Nie głosowałbym procent 120 52,6 31 48,4 47 43,5 59 53,6 83 32,5 99 43,4 29 45,3 52 48,1 41 37,3 95 37,3 4 1,8 3 4,7 5 4,6 5 4,5 44 17,3 4 1,8 1 1,6 3 2,8 4 3,6 15 5,9 1 0,4 0 0,0 1 0,9 1 0,9 18 7,1 228 100,0 64 100,0 108 100,0 110 100,0 255 100,0 114 Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego? Tabela 4. Głosując w wyborach na partię polityczną ważne są dla mnie jej programy i plany na przyszłość – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych. Lewica Centrum Prawica ZdecydoNie mam ZdecydoRaczej tak Raczej nie wanie tak zdania wanie nie ilość 121 121 9 3 3 procent 47,1 47,1 3,5 1,2 1,2 ilość 81 100 18 4 3 procent 39,3 48,5 8,7 1,9 1,5 ilość 192 138 15 8 2 procent 54,1 38,9 4,2 2,3 0,6 Nie wiem/ ilość nie potrafię procent określić Razem 257 100,0 206 100,0 355 100,0 87 115 38 17 13 270 32,2 42,6 14,1 6,3 4,8 100,0 Porównując osiągnięte wyniki w odniesieniu do motywacji retrospektywnych i prospektywnych, należy zauważyć znaczącą przewagę, w każdej z badanych grup, tych drugich. Największa różnica (prawie 35 pkt.) w tym względzie będzie występowała w przypadku deklarujących oddanie głosu na inne partie niż 5 ugrupowań, które zdobyły mandaty sejmowe w 2011 roku. Może to być związane z potrzebą oddania głosu na formacje, które do tej pory nie miały bezpośredniego styku z realną władzą i dlatego występuje tutaj trudność w wyborczej eksploracji czynnika retrospektywnego (opisywana różnica nie wynika z wyższego, niż w przypadku innych partii, wskaźnika motywacji prospektywnych, gdyż jest on wyższy niż np. w przypadku PSL, ale z relatywnie niskiego poziomu wskaźnika retrospektywności). Najmniejsza różnica pomiędzy opisywanymi dwoma typami motywacji wyborczych występuje w przypadku PO, niechcących głosować, deklarujących autoidentyfikację centrową oraz niepotrafiących wskazać swojej autoidentyfikacji (waha się w tych przypadkach od 15 do 17 pkt.). Takie wspólne nacechowanie wyodrębnionych grup może wynikać z dwóch zależności. Po pierwsze, wyborcy PO mogą być w największym stopniu zadowoleni z dotychczasowych efektów ich rządzenia, co wpływa na wysoki poziom motywacji retrospektywnych. Zarazem największa grupa wyborców tej partii deklaruje się jako posiadająca centrowe autoidentyfikacje ideologiczne, które determinują retrospektywne preferencje w trakcie głosowania. Po drugie, w Polsce istnieje, udowodniona w badaniach, korelacja pomiędzy osobami nie potrafiącymi dokonać samookreślenia w ramach spektrum lewica-prawica i tymi, którzy deklarują absencję wyborczą [Turska-Kawa, Wojtasik 2010]. 115 Waldemar Wojtasik Zakończenie Badania nad głosowaniem ekonomicznym w Polsce są prowadzone od początku demokratycznej transformacji. Inny, niż w przypadku skonsolidowanych demokracji, kontekst społeczny i ekonomiczny decyzji wyborców skłonił badaczy do stworzenia specyficznych modeli wyjaśniających charakter głosowania ekonomicznego w państwach postkomunistycznych [Duch 2001; Roberts 2008]. Najbardziej adekwatnym z nich okazał się model tranzycyjny, wskazujący na rolę historycznych uwarunkowań w motywacjach wyborców i kształtujący genetyczny charakter rywalizacji w systemie partyjnym. Prezentowany tekst weryfikuje negatywnie hipotezę o współczesnej atrakcyjności badawczej modelu tranzycyjnego w Polsce. Na taką konstatację składa się zarówno zmiana systemowych uwarunkowań głosowania ekonomicznego, jak i nieudane próby jego adaptacji do nowych warunków. Założenia systemowe modelu tranzycyjnego opierały się na podziale partii politycznych na staroreżimowe i noworeżimowe oraz ich zastępowalności u władzy w wyniku wyborów. Polityczna marginalizacja SLD przesuwająca właściwą oś partyjnej rywalizacji pomiędzy PO i PiS, a także pojawienie się formacji nieodwołujących się do kryterium genetycznego, stworzyło nowe warunki, których model przejściowy nie uwzględniał. Część badaczy [Owen, Tucker 2010] próbowała adaptować model do zmienionych warunków poprzez stworzenie nowych kategorii partii politycznych, czy też zmianę kontekstu retrospektywności (z bieżącej oceny sytuacji gospodarczej na porównanie z okresem komunizmu), ale próby takie należy uznać za nieskuteczne. Zaprezentowane wyniki badań własnych dowiodły, że wśród badanych występują zarówno motywacje retrospektywne, jak i prospektywne przy podejmowaniu decyzji wyborczych, co zgodne jest z wnioskami Morrisa P. Fioriny [1981]. Badania udowodniły, że we wszystkich badanych grupach istotniejsze znaczenie mają motywacje prospektywne, które są w większym stopniu charakterystyczne dla modelu przejściowego niż konwencjonalnego. Jednak sam ten fakt nie może być argumentem za adekwatnością modelu tranzycyjnego, gdyż przewaga motywacji prospektywnych może występować także w modelu referendalnym, szczególnie w sytuacji głębokich zmian politycznych. Wszystko to świadczyć może o niemożności stosowania modelu przejściowego i potrzebie poszukiwania, innego niż tradycyjny, wzorca głosowania ekonomicznego w Polsce. Wnioskowi takiemu sprzyjać będzie także specyfika motywacji ekonomicznych wśród polskich wyborców, dla których kwestie gospodarcze nie są silnymi bodźcami przy podejmowaniu decyzji o poparciu konkretnych partii politycznych [Jasiewicz 2002; Wojtasik 2010]. 116 Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego? Bibliografia: Alberski Robert (2011), Dylematy wyborcy. Czynniki wpływające na zachowania wyborcze w kampanii prezydenckiej i samorządowej w 2010 roku, „Preferencje Polityczne” 2/2011. Alberski Robert (2012), Wybrane czynniki wpływające na decyzje wyborców w elekcji parlamentarnej w 2011, „Preferencje Polityczne” 3/2012. Anderson Christopher J. (2007), The End of Economic Voting? Contingency Dilemmas and the Limits of Democratic Accountability, “Annual Review of Political Science” 10/2007. Antoszewski Andrzej (2005), Polska lewica i prawica w okresie transformacji, [w:] J. Kornaś (red.), Partie polityczne: permanentne problemy, Kielce: Wyższa Szkoła Ekonomii i Administracji im. Prof. Edwarda Lipińskiego. Drazen Allan (2001), The Political Business Cycle After 25 Years, „NBER Macroeconomics Annual” 15/ 2001. Duch Raymond M. (2001), A Developmental Model of Heterogeneous Economic Voting in New Democracies, “American Political Science Review” 95(4)/ 2001. Fearon James D. (1999), Electoral accountability and the control of politicians: selecting good types versus sanctioning poor performance, [w:] B. Manin, A. Przeworski, S.S. Stokes (red.), Democracy, Accountability and Representation, Cambridge: Cambridge University Press. Fiorina Morris P. (1981), Retrospective Voting in American National Elections, New Haven: Yale University Press. Glajcar Rafał (2011), Polityczne konsekwencje zmiany systemu wyborczego do Senatu RP w 2011 roku, [w:] A. Turska-Kawa, W. Wojtasik (red.), Wybory parlamentarne 2011, Katowice 2012: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego. Grabowska Mirosława (2003), Partie i systemy partyjne w demokracjach a przypadek Polski, [w:] M. Grabowska, T. Szawiel, Budowanie demokracji. Podziały społeczne, partie polityczne i społeczeństwo obywatelskie w postkomunistycznej Polsce, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Grabowska Mirosława (2004), Podział postkomunistyczny. Społeczne podstawy polityki w Polsce po 1989 roku, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar. Jasiewicz Krzysztof (2002) Portfel czy różaniec? Wzory zachowań wyborczych Polaków w latach 1995-2001, [w:] R. Markowski (red.), System partyjny i zachowania wyborcze. Dekada polskich doświadczeń, Warszawa: ISPPAN. Key Orlando V. (1966), The responsible electorate: Rationality of presidential voting 1936-1960, Cambridge: The Belknap Press of Harvard University Press. Kitschelt Herbert (1992), The Formation of Party Systems in East Central Europe, “Politics & Society” 20/1992. Kramer Gerald H. (1971), Short-Term Fluctuactions in US Voting Behavior, „American Political Sciences Review” 65/1971. Kuklinski James H., West Darrell M. (1981), Economic expectations and voting behavior in United States House and Senate elections, “American Political Science Review“ Vol. 75(2)/ 1981. Lewis-Beck Michael S., Paldam Martin (2000), Economic Voting – an Introduction, „Electoral Studies” 19/2000. Lewis-Beck Michael S. (1988), Economics and Elections: The Major Western Democracies, Ann Arbor: The University of Michigan Press. Lewis-Beck Michael S., Stegmaier Mary (2000), Economic determinants of electoral outcomes, “Annual Review of Political Science” 3/2000. 117 Waldemar Wojtasik Lipiński Artur (2009), Dyskursywne konstruowanie tożsamości prawicy w warunkach podziału postkomunistycznego, [w:] T. Godlewski, M. Jastrzębski, I. Kapsa, D. Karnowska, A. Lipiński, Współczesne partie polityczne. Wybrane problemy, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek. Manin Bernard, Przeworski Adam, Stokes Susan S. (1999), Elections and Representation, [w:] B. Manin, A. Przeworski, S.S. Stokes, (red.), Democracy, Accountability and Representation, Cambridge: Cambridge University Press. Norpoth, Helmut (1996), The Economy, [w:] LeDuc, L., Niemi, R.G., Norris, P. (red.) Comparing Democracies: Elections and Voting in Global Perspective, Thousand Oaks: Sage. Ogburn William F., Coombs Larry C. (1940), The Economic Factor in the Roosevelt Elections, „American Political Sciences Review” 34/1940. Owen Andrew, Tucker Joshua A. (2010), Past is still present: Micro-level comparisons of conventional vs. transitional economic voting in three Polish elections, „Electoral Studies” 29/2010. Pacek Alexander (1994), Macroeconomic Conditions and Electoral Politics in East Central Europe. „American Journal of Political Science” 38/1994. Powers, Denise V., Cox James H. (1997), Echoes from the Past: The Relationship between Satisfaction with Economic Reforms and Voting Behavior in Poland, „American Political Science Review” 91/1997. Rees Albert, Kaufman Herbert, Eldersveld Samuel J., Freidel Frank (1962), The Effect of Economic Conditions on Congerssional Elcections 1946-1958, „Review of Economics and Statistics” 44/1962. Roberts Andrew (2008), Hyperaccountability: Economic voting in Central and Eastern Europe, „Electoral Studies” 27/2008. Rose Richard. (1995), Mobilizing Demobilized Voters in Post Communist Societies, Glasgow: University of Strathclyde Studies in Public Policy. Sobolewska-Myślik Katarzyna (2008), Zmiana wzorców rywalizacji międzypartyjnej w latach 2005-2007 jako pozytywny prognostyk dla kształtowania się polskiego systemu partyjnego, [w:] D. Karnowska (red.), Demokracja w Polsce po 2005 roku, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek. Tucker Joshua A. (2006), Regional Economic Voting: Russia, Poland, Hungary, Slovakia, and the Czech Republic, 1990-99, New York: Cambridge University Press. Turska-Kawa Agnieszka, Wojtasik Waldemar (2010), Struktura społeczna oraz preferencje partyjne w układzie autoidentyfikacji lewicowo-prawicowych, „Preferencje Polityczne” nr 1/2010. Turska-Kawa Agnieszka (2012), Poczucie alienacji jako zmienna różnicująca zachowania wyborcze obywateli w wyborach do sejmu 2011 roku, „Preferencje Polityczne” nr 3/2012. Wade Larry L., Groth, Alexander J., Lavelle Peter (1994), Estimating Participation and Party Voting in Poland: The 1991 Parliamentary Elections, “Eastern European Politics and Societies”, 8/1994. Wojtasik Waldemar (2010), Kwestie ekonomiczne jako czynnik dyskrepancyjny identyfikacji politycznych, „Preferencje Polityczne” 1/2010. Wojtasik Waldemar (2012), Funkcje wyborów w III Rzeczypospolitej. Teoria i praktyka, Katowice: Uniwersytet Śląski. 118 Recenzje Darren G. Lilleker, Nigel A. Jackson (2011), Political Campaigning, Elections and the Internet. Comparing the US, UK, France and Germany, (London – New York, Routledge), s. 197 Recenzja: Katarzyna Stelmach (Uniwersytet Śląski, Polska) Internet został po raz pierwszy wykorzystany w kampanii politycznej przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych w 1992 roku. Od tego czasu udział sieciowych narzędzi i aplikacji w komunikowaniu politycznym stopniowo zwiększał się, by w 2008 roku odegrać po raz pierwszy znaczącą rolę w sukcesie wyborczym Baracka Obamy. Model kampanii online wypracowanej przez sztab Obamy, w kolejnych latach, w mniejszym lub większym stopniu uległ rozprzestrzenieniu na inne kraje; proces dyfuzji poszczególnych jego elementów znalazł swoje odzwierciedlenie m.in. w wyborach prezydenckich lub parlamentarnych, które miały miejsce na przestrzeni lat 2007-2010 we Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Recenzowana książka stanowi stadium porównawcze wykorzystania Internetu, a zwłaszcza narzędzi Web 2.0, w trakcie czterech wymienionych kampanii wyborczych. Publikacja Lillekera i Jacksona ponadto kontekstualizuje je w odniesieniu do idei i historii wykorzystania Internetu jako narzędzia e-kampanii i e-demokracji, w szczególnym miejscu umieszczając, popartą badaniami, refleksję na temat interaktywności i partycypacji politycznej w warunkach computer mediated communication (komunikacji zapośredniczonej przez komputer − CMC). Taka pogłębiona analiza zjawiska i roli wykorzystania aplikacji internetowych w komunikowaniu wyborczym możliwa jest dzięki przyjęciu oryginalnej, lecz w pełni zasadnej i solidnej, metodologii badawczej, łączącej najlepsze i najbardziej użyteczne, z punktu widzenia nauki o komunikowaniu politycznym, cechy analizy zawartości, analizy dyskursu i Web sphere analysis. Wyniki procesu mapowania zawartości wszystkich, 119 a następnie krytycznej analizy tekstowej wyselekcjonowanych stron internetowych, blogów, witryn na portalach społecznościowych partii i kandydatów startujących w wyborach w czterech krajach umożliwiają autorom obronę optymistycznej hipotezy, mówiącej o tym, iż Internet i nowe media są w stanie zmieniać, i w praktyce zmieniają, styl prowadzenia kampanii wyborczej. Political Campaigning, Elections and the Internet została wydana w prestiżowej serii „Routledge research in political communication” i stanowi plon wcześniejszej pracy koncepcyjnej Darrena Lillekera i Casildy Malagon Ibanez nad stronami www kandydatów na prezydenta Francji. Jest także kontynuacją i zwieńczeniem wieloletniej pracy dr. Lillekera i dr. Jacksona nad wykorzystaniem nowych mediów w komunikowaniu politycznym. Książka podzielona jest na 9 rozdziałów. Można w niej wyróżnić dwie merytoryczne części: teoretyczną, w której autorzy przedstawiają cele książki, zastosowaną metodologię oraz podstawy koncepcyjno-teoretyczne swoich rozważań (rozdziały 1-4) oraz analityczną, będącą rezultatem i podsumowaniem badań nad wykorzystaniem Web 2.0 w kampaniach wyborczych we Francji, Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Wielkiej Brytanii (rozdziały 5-8). Obydwie części książki klamrą spina rozdział 9, który stanowi podsumowanie w ujęciu porównawczym przeprowadzonych badań, w odniesieniu do koncepcji i kategorii przyjętych w części teoretycznej publikacji. W ostatnim rozdziale autorzy odnoszą się również do celów i hipotez postawionych we wstępie książki, a także powściągliwie, na podstawie zaobserwowanych przez siebie tendencji, stawiają prognozę w odniesieniu do analizowanej problematyki. Nazywany „człowiekiem, który obserwuje Westminster”, dr Darren Lilleker jest uznanym brytyjskim badaczem komunikowania politycznego, autorem książek i wykładowcą Media School na Uniwersytecie w Bournemouth. Jest koordynatorem i członkiem wielu projektów i jednostek naukowych z zakresu CMC, teorii komunikacji i teorii recepcji. Jego zainteresowania naukowe koncentrują się wokół procesów projektowania, tworzenia, prowadzenia komunikacji politycznej, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień profesjonalizacji i marketyzacji komunikowania zwłaszcza podmiotów partyjnych i ich przedstawicieli [Lilleker 2007; Lilleker, Jackson, Scullion 2006; Lilleker, Lees-Marshment 2005]. Darren Lilleker prowadzi ponadto badania z zakresu wykorzystania narzędzi marketingowych w trakcie kampanii politycznych (ostatnio narzędzi Web 2.0); studiuje także procesy angażowania i partycypacji politycznej obywateli oraz recepcji komunikatów politycznych [Lilleker, Scullion 2008]. Swoje zainteresowania dzieli z Nigelem Jacksonem, czego efektem jest nie tylko przedmiotowa publikacja książkowa, lecz także szereg wcześniejszych artykułów w czasopismach naukowych i wydawnictwach zwartych. 120 Recenzje Nigel Jackson jest wykładowcą Plymouth Business School w Wielkiej Brytanii, badaczem komunikowania politycznego, politycznego marketingu i PR oraz perswazji politycznej. Wspólnie z Darrenem Lillekerem od 2004 roku prowadzi badania z zakresu wykorzystania Internetu w komunikowaniu politycznym; sam także jest autorem dużej liczby prac z zakresu public relations online, e-marketingu, budowania relacji w Internecie i zarządzania eventami w praktyce politycznej. Dr Jackson zasłynął również jako mówca w Houses of Parliament, wygłaszając w kwietniu 2009 roku memorandum w sprawie wykorzystania narzędzi Web 2.0 w pracach Izby Lordów oraz ich upowszechnienia i promocji wśród społeczeństwa dzięki aplikacjom internetowym [Jackson 2009]. Z całą pewnością można stwierdzić, że duet badaczy Jackson – Lilleker posiada ugruntowaną pozycję w świecie (zwłaszcza brytyjskiej) nauki, a jego dokonania w zakresie badań nad obecnością Web 2.0 w komunikowaniu politycznym mogą być porównywane do dokonań Kirsten A. Foot i Stevena M. Schneidera, Randolpha Kluvera i Nicholasa W. Jankowskiego [2007], Andrew Chadwicka [5/2009], Briana Loadera i Dana Mercea i innych. We wstępie autorzy formułują cztery główne cele badawcze książki: po pierwsze, wskazać znaczenie, sens określenia „Web 2.0” w kontekście wyborów; po drugie, rozważyć wpływ Web 2.0 na proces elekcji; po trzecie, ocenić, czy wkroczyliśmy już w erę „Wyborów 2.0” i, po czwarte, zidentyfikować to, czego możemy się nauczyć z czterech przebadanych kampanii (a zarazem wskazać, w jakich kierunkach przebiega dyfuzja idei i sposobów wykorzystania Web 2.0 w komunikowaniu politycznym) (s. X-XI, 1-2, 154-157). Warto stwierdzić, że Lillekerowi i Jacksonowi udaje się osiągnąć zamierzone cele; w największym stopniu – cel drugi i trzeci. Konceptualizując pojęcie „Web 2.0”, badacze wskazują dwie możliwości jego rozumienia w odniesieniu do politycznej komunikacji. Co ważne, odróżnić należy tu infrastrukturę sieci od sposobów jej wykorzystania. Trudno mówić także o wielkich konceptach „Web 1.0”, „Web 2.0” czy „Web 3.0” (choć autorzy to czynią z uwagi na użyteczność tych określeń) (s. 8-10): zdaniem badaczy, są to kolejne stadia procesu ewolucji technologii Internetu i jej społecznego wykorzystania. W kontekście wyborów, Web 2.0 posiada dwa znaczenia. Po pierwsze, technologia, jej cechy, narzędzia i platformy, stworzone niezależnie od kampanii politycznych, tworzą wielki ekosystem, w którym każdy może uczestniczyć w procesie wymiany informacji; a zatem – każdy może być nadawcą („komunikatorem”) politycznym. Po drugie, wprawdzie komunikowanie podmiotów politycznych istnieje na peryferiach tego ekosystemu, jednak w nadzwyczajnym stopniu sprzyja on konwersacji i interakcji, które mogą mieć związek z wyborami politycznymi. Zadanie, z którym przychodzi się zmierzyć w tym kontekście organizacjom politycznym, polega przede wszystkim 121 na zachęceniu sieciowych „prosumentów” (oryg. „produser”, oznaczający jednostkę, która pragnie wpływać na innych i pełnić aktywną rolę w społeczeństwie obywatelskim, być widoczna wśród innych i zyskiwać określoną reputację w sieci, być współproducentem treści, a nie tylko pasywnym ich odbiorcą) do włączenia się w komunikację i aktywność polityczną (s. 154-155). Inaczej mówiąc, aby uniknąć ziszczenia się hipotezy normalizacyjnej (s. 10), mówiącej o tym, że Internet dla polityków jest kolejnym jednokierunkowym (góra=>dół), wertykalnym kanałem komunikacyjnym, powinna mieć miejsce zauważalna zmiana stylu komunikowania na bardziej dialogiczny. Odnosząc się do drugiego celu książki, badacze zaobserwowali cztery potencjalne wymiary wpływu nowych mediów na wybory: wpływ na kampanię wyborczą, na pozycję i nastawienie partii i kandydatów oraz na partycypację polityczną i rozwój demokracji, a także zaproponowali ich hierarchizację. Wpływ na agitację wyborczą może być najsilniejszy, choć w trzech z czterech analizowanych krajów wydaje się być ograniczony (wyjątek – innowacyjna, przekraczająca partyjne hierarchie i aktywnie angażująca wyborców kampania Baracka Obamy). Internet umożliwia trójstronną, aktywną komunikację; jakkolwiek w przebadanym materiale pojawiała się ona sporadycznie (najczęściej – w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii), sama jej obecność świadczy o odwrocie od komunikacji wyłącznie jednokierunkowej. Wpływ na kondycję partii jako instytucji wiąże się z pojęciem cyberpartii (rozwiniętym przez Magettsa). W coraz większym stopniu zaobserwować można konieczność rozbudowywania partyjnej sieci wsparcia online. W długim dystansie czasowym przewiduje się powrót do partii masowych, lecz o zgoła innym charakterze (s. 161): terenem działania cyberpartii powinno być środowisko internetowe jako centrum budowania społeczności wokół stronnictwa. Partycypacja z kolei stanowi obecnie najistotniejszą część myślenia o sieci oraz o przyszłości polityki i demokracji. Przeprowadzone badania wskazują na dopuszczanie przez partie bardzo ograniczonego poziomu partycypacji online (zjawiska gatekeeping czy cenzury), co grozi odpływem zainteresowanych do nieoficjalnych miejsc sieciowych, które umożliwią im wyższy stopień partycypacji oparty na współtworzeniu przekazu (i treści programowych). Jak podkreślają autorzy książki, większość idei odnoszących się do rozwoju e-demokracji skończyła się rozczarowaniem. Z badań Lillekera i Jacksona również nie wynika, aby sieć przyczyniała się efektywnie do rozwoju demokracji. Teza o sukcesie demokracji online może jednak mieć uzasadnienie w odniesieniu do mniejszości, która – zachęcona przez podmioty polityczne – partycypować będzie w procesach politycznych przy pomocy nowych mediów; w przypadku skutecznej e-mobilizacji obywateli projekt e-demokracji może zostać urealniony. 122 Recenzje Czy analizowane społeczeństwa weszły w erę „e-wyborów”? Wydaje się, że nie: politycy tacy jak Sarkozy, Royal czy McCain wciąż pozostają zamknięci w modelu Web 1.0, z jego jednokierunkową komunikacją i kontrolą użytkownika. Na drugim biegunie, Web 2.0, plasuje się Barack Obama, ale i część partii brytyjskich, takich jak Liberalni Demokraci czy BNP. Ciekawą hybrydę, nazwaną przez autorów Web 1.5, stanowi aktywność sieciowa brytyjskich Konserwatystów i niemieckiej Linke, których charakteryzuje dwukierunkowy model komunikacji i szeroka oferta możliwości partycypacji politycznej online, ale i pragnienie utrzymywania pewnego stopnia kontroli nad komunikacją i treściami kreowanymi przez użytkownika. Nawiązując do ostatniego z celów założonych przez autorów, trzeba dodać, że wybory we Francji w 2007 roku stanowiły dla nich pewną bazę kontrolną do analizy pozostałych procesów elekcyjnych. Drugim punktem wyjścia dla analizy była kampania w Stanach Zjednoczonych, a zwłaszcza strategia Baracka Obamy. Model „MyBO” – w pełni publicznej strefy wsparcia Obamy – został skopiowany w Niemczech (CDU, SPD) i Wielkiej Brytanii (BNP, Partia Pracy, Liberalni Demokraci). Jednak tylko brytyjska BNP zbliżyła się poziomem wykorzystania sieci społecznościowych do penetracji potencjalnych zwolenników do strategii Obamy. Tylko dwie kampanie – Obamy i BNP – zaowocowały zbudowaniem niehierarchicznej społeczności i – w przypadku Baracka Obamy – skłoniły niezdecydowanych do oddania głosu zgodnie z politycznymi oczekiwaniami. Wzory wykorzystania sieci, zidentyfikowane przez brytyjskich badaczy, korespondują ze wzorami zaproponowanymi przez Kluvera i innych; podobnie przeprowadzone analizy potwierdzają tezę Foot i Schneidera o istnieniu rozpoznawalnych gatunków sieciowej produkcji. Lilleker i Jackson wyprowadzają w tym miejscu tylko dwie konkluzje: o pewnym poziomie standaryzacji praktyki wykorzystania narzędzi, jakie oferuje Web 2.0, oraz o tym, iż mniej lub bardziej interaktywny poziom witryn internetowych podmiotów rywalizacji politycznej nie zależy od ideologii, zasobów, historii i statusu organizacji, lecz od idiosynkratycznych, wewnętrznych czynników (skłonności) kandydata, partii i ich sztabów wyborczych. Traktując zjawisko Web 2.0 nie tylko jako zestaw narzędzi, lecz jako społeczny fenomen, autorzy – powołując się m.in. na Andersona, O’Reilly’a, Briscoe, Benklera i wielu innych − przytaczają sześć „wielkich idei”, których obecność i zasięg badają w analizowanych kampaniach politycznych. Są to: możliwość tworzenia i publikowania treści przez użytkowników, wykorzystywanie potęgi tłumu (tj. „zaprzęganie” sieciowych społeczności do aktywności politycznej), dostęp do danych na skalę „epicką” (oraz dzielenie się nimi, przetwarzanie ich itp.), budowanie „architektury uczestnictwa” (zmniejszanie barier ograniczających wstęp, niehierarchiczna konstrukcja), „efekt sieciowy” 123 (wykorzystanie istniejących sieci w celu stworzenia własnej subsieci) i otwartość (zezwolenie na otwarty dostęp dla wszystkich) (s. 28-32). Jednym z kluczowych pytań, na które Jackson i Lilleker pragną odpowiedzieć w swojej książce, jest bowiem pytanie o to, czy polityczni nadawcy w ogóle zamierzają odzwierciedlać „wielkie idee Web 2.0” w swoich wirtualnych przestrzeniach. Wiele miejsca autorzy poświęcają zagadnieniu interaktywności online, referując jej podstawowe definicje. Dla celów badawczych wybierają i rozwijają koncepcję Sally McMillan, która identyfikuje różne warianty interaktywności, zależne od zachowania online i doświadczenia, doznania użytkownika. Jej typologia, przedstawiona w recenzowanej publikacji w tabeli (s. 35), zakłada trzy podstawowe typy interaktywności, z których najbardziej podstawowym jest interakcja pomiędzy użytkownikiem a dokumentem, następnie pomiędzy użytkownikiem a systemem, wreszcie – interaktywność pomiędzy użytkownikami. Każdy z typów ulega dalszym podziałom. Na tej podstawie Jackson i Lilleker konstruują skalę interaktywności, uzależnioną od poziomu kontroli odbiorcy (s. 54). Wykorzystując nadto sześcioczęściowy model cyberinteraktywności stworzony przez Ferbera i in. (interaktywność uzależniona od poziomu kontroli odbiorcy oraz od ilości kierunków komunikacji) (s. 36, 52-53), autorzy tworzą kwantyfikowalną siatkę, na której są w stanie umieścić każdy z badanych przez siebie podmiotów rywalizacji politycznej. Jednym z największych osiągnięć autorów i walorów recenzowanej publikacji jest wypracowana oryginalna metoda badawcza, dostarczająca szeregu narzędzi do badania poziomu i sposobu wykorzystania Internetu przez organizacje polityczne. Realizacja badań nad zaproponowanym obszarem problemowym, przy założeniu przyjęcia wyżej wymienionych założeń i celów, wymaga zastosowania szerokiego horyzontu badawczego, u którego podstaw leży rozumowanie dedukcyjne. Szeroki horyzont badawczy w pracy Lillekera i Jacksona zostaje zapewniony poprzez przyjęcie mieszanego podejścia, złożonego z trzech metod: analizy zawartości, analizy dyskursu i analizy stref sieciowych (Web sphere analysis), zaproponowanego po raz pierwszy przez Stevena Schneidera i Kirsten Foot w artykule „The Web as an object of study” [Schneider, Foot 6/2004: 94-102]. Zdaniem autorów, kombinacja elementów trzech wspomnianych metod pozwala na najbardziej kompleksowe badanie zjawisk sieci www; wydaje się być również najwłaściwsza do badania występowania i sposobów przejawiania się interaktywności komunikacji politycznej w Internecie. W jaki sposób brytyjscy badacze wykorzystują potencjał trzech połączonych metod? Projekt badawczy Lillekera i Jacksona zakładał trzy następujące po sobie stadia: 1) stadium mapowania sieci, 2) analizy zawartości i 3) analizy dyskursu. Traktując strony internetowe jako wzajemnie powiązaną sieć, autorzy – przy pomocy narzędzia PDF Professional and Web Dumper Software 124 Recenzje – „zmapowali” Internet pod kątem identyfikacji zewnętrznych linków i aplikacji powiązanych z oficjalnymi stronami organizacji politycznych. W rezultacie otrzymano 150 000 stron, które następnie zostały poddane uzasadnionej selekcji w celu wybrania reprezentatywnej próbki do analizy dyskursu. Pobranie próbek miało na celu dostarczenie „przekroju porzecznego” stron witryny, ich struktury i projektu. W analizie zawartości zawsze uwzględniano stronę główną, pozostała część witryny podlegała selekcji pod kątem „doświadczenia zwykłego użytkownika” (s. 48); analizowano także ilustracje, zdjęcia i filmy wideo (traktowane jako tekst). Taki zestaw reprezentatywnych stron został poddany krytycznej analizie z uwagi na użycie technik dyskursywnych i retorycznych. Efektem analizy miała być identyfikacja sumy głosów, gatunków i stylów odnalezionych w tekście, a związanych z porządkiem danego dyskursu. Ostatnią częścią analizy Lillekera i Jacksona było określenie poziomu i typu interaktywności. Jak wspomniałam wcześniej, autorzy wykorzystali koncepcję McMillan poziomów interaktywności, skorygowaną o model Febera, po to, aby w przypadku każdego wybranego do analizy podmiotu rywalizacji politycznej (a następnie w skali kraju), sklasyfikować rodzaj i narzędzia dialogu publicznego, który odbywa się w miejscach sieciowych właściwych każdemu podmiotowi. Strony internetowe organizacji politycznych były analizowane i grupowane z uwagi na kwantyfikowany poziom kontroli nadawca-odbiorca oraz klasyfikowany kierunek komunikacji. Ponadto, badacze identyfikowali kierunek i zakres interaktywności na poziomie user-to-document oraz próbowali określić naturę (pasywną/aktywną) grona odbiorców informacji. Na końcu należałoby zwrócić uwagę na prognozy, jakie ostrożnie stawiają na podstawie przeprowadzonych badań Lilleker i Jackson. Przede wszystkim badacze przewidują, że społeczności użytkowników w przyszłości będą kształtować nie tylko zawartość przekazów i doświadczenia odwiedzających, lecz prawdopodobnie będą także domagać się udziału w kształtowaniu poszczególnych polityk. Po drugie, Internet może spowodować przesunięcie z systemu politycznego opartego na partiach w kierunku modelu bardziej indywidualistycznego (s. 156-157). Kolejną prognozą wskazaną przez badaczy jest dalsze, coraz bardziej strategiczne wykorzystywanie sieci przez podmioty rywalizacji politycznej. Co się z tym wiąże, być może już wkrótce w centrum komunikacji i organizacji wyborczej znajdą się polityczne „strefy kibica”, których społeczności będą w coraz większym stopniu współkształtować zawartość witryn politycznych (s. 164). Największe wyzwanie przyszłości, jakie stoi przez podmiotami politycznymi, wiąże się z pytaniem, jak skierować ruch w sieci w kierunku polityki i jak zainteresować „prosumentów” polityczną aktywnością online. Brytyjscy badacze podsumowują, że jest to możliwe pod warunkiem odrzucenia 125 politycznej „spin-kultury” i stworzenia przyjaznego dla nadawcy-odbiorcy środowiska komunikacyjnego, które obejmować będzie jak najszersze społeczności (s. 165). Niewątpliwym atutem książki Lillekera i Jacksona jest to, iż zarówno przeprowadzone badania, jak i poszczególne analizy kampanii wyborczych, rozdziały teoretyczne i zamykające publikację podsumowanie, są tego samego autorstwa, co zapewnia zastosowanie jednolitych narzędzi badawczych, jednorakie rozumienie zaproponowanych kategorii, wreszcie – spójne tezy i cele. Political Campaigning, Elections and the Internet stanowi zatem prawdziwie komparatystyczne studium, którego poszczególne części mogą być rzeczywiście wzajemnie do siebie odnoszone. O wartości książki stanowi także jej bardzo silna podstawa teoretyczna. Badacze przytaczają w bibliografii około pięciuset pozycji, spośród których większość zostaje w książce wykorzystana i zaadaptowana na potrzeby badań. Inną zaletę publikacji stanowi ciekawa, przemyślana, konsekwentnie i rzetelnie zastosowana metodologia badawcza. Połączenie poziomów interaktywności z modelami komunikacji jest oryginalnym konceptem i tworzy schemat badawczy możliwy do dalszego wykorzystania i twórczej adaptacji w poznawaniu komunikacji w sieci. Autorzy jednak w zbyt małym stopniu odnoszą się do innej kluczowej dla Web 2.0 kategorii „prosumenta” („produser”) i jego roli w procesie kreowania politycznej user-generated-content (UGC, tj. treści generowanej przez użytkownika). Mimo zapowiedzi nie odnoszą się także do procesów odbioru przekazów politycznych online, nie poruszają kwestii uwarunkowań, możliwości i doświadczeń odbiorczych (czy raczej nadawczo-odbiorczych) obywateli/ wyborców różnych krajów w sieci i możliwości ich badania. Chcąc odnieść się do wspomnianych kwestii, książka zapewne byłaby znacznie obszerniejsza, jednak w sytuacji wnikliwego analizowania uwarunkowań organizacyjnych stojących po stronie nadawców politycznych brak refleksji związanej z recepcją treści politycznych staje się zauważalny. Podobnie dzieje się w kwestii badania dyskursów politycznych w sieci. Wyniki analizy dyskursu zostają przekazane w książce w dość oszczędny sposób, pomimo szeroko rozwiniętej metodologii badawczej. Inną sprawą jest, że przy tak wielkim nakładzie pracy koncepcyjnej, badawczej i analitycznej wyniki prac Lillekera i Jacksona mogłyby być w dużo większym stopniu zsyntetyzowane i dogłębniej zinterpretowane, niż czynią to autorzy. Pomimo wyżej przedstawionych drobnych braków, które otwierają jednak dalsze pola do badań i analiz w obszarze komunikowania politycznego w Internecie, recenzowana książka jest istotną i wartościową pozycją, której wartość metodologiczna jest równie wielka, jak wartość metody zaproponowanej przez Foot i Schneidera. Z pewnością jest to publikacja godna polecenia 126 Recenzje studentom, badaczom i praktykom politycznej komunikacji i nowych mediów; jest także cennym studium porównawczym kampanii wyborczych w czterech strategicznych krajach świata zachodniego. Bibliografia: Chadwick Andrew (2009), Web 2.0: New Challenges for the Study of E-Democracy in an Era of Informational Exuberance, „A Journal of Law and Policy” 5 (1). Jackson Nigel (2009), Memorandum by Dr Nigel Jackson, Plymouth Business School, University of Plymouth, http://www.publications.parliament.uk/pa/ld200809/ldselect/ldinformation/138/ 138we23.htm (08.04.2013). Kluver Randolph, Jankowski Nicholas W., Foot Kirsten A., Schneider Steven M. (red.) (2007), The Internet and national elections. A comparative study of web campaigning, London – New York: Routledge. Lilleker Darren, Jackson Nigel, Scullion Richard (red.) (2006), The Marketing of Political Parties: political marketing at the 2005 British General Election, Manchester: Manchester University Press. Lilleker Darren (2007), Key Concepts in Political Communication, London: Sage. Lilleker Darren, Lees-Marshment Jennifer (2005), Political Marketing: a comparative perspective, Manchester: Manchester University Press. Lilleker Darren, Scullion Richard (2008), Voters or Consumers: Imagining the Contemporary Electorate, Newcastle upon Tyne: Cambridge Scholarly Press. Schneider Steven M., Foot Kirsten A. (2004), The Web as an object of study, „New Media and Society” nr 6 (1). 127 Małgorzata Fuszara (red.): Kobiety, wybory, polityka, (Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2013), s. 268 Recenzja: Joanna Podgórska-Rykała (Uniwersytet Śląski, Polska) W publikacji Kobiety, wybory, polityka, wydanej w 2013 r. pod red. M. Fuszary, prawniczki i socjolożki specjalizującej się w zagadnieniach związanych z socjologią polityki oraz gender studies, znalazło się dwanaście tekstów: dziewięć badawczo-analitycznych artykułów na temat udziału kobiet w różnego typu wyborach, jeden zbiór dobrych praktyk oraz dwa aneksy uwzględniające obecność kobiet w kampaniach wyborczych. Zaprezentowane w poszczególnych rozdziałach analizy zostały oparte na badaniach przeprowadzonych podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2009 r., polskich wyborów samorządowych w 2010 r. oraz parlamentarnych w 2011 r. Główną motywacją autorów do podjęcia kolejnej już próby refleksji nad udziałem kobiet w życiu politycznym był fakt, iż Polska, pomimo rozpoczęcia prac legislacyjnych nad wprowadzeniem mechanizmów wyrównywania proporcji płci w gremiach politycznych (tzw. kwot) znalazła się w 2012 r. dopiero na 51 pozycji (23,7%) w światowej klasyfikacji udziału kobiet we władzy ustawodawczej (s. 7). We wstępie redaktorka objaśnia motywy zastosowania chronologicznego układu treści: „przebieg wyborów pod kątem równych szans kobiet i mężczyzn przedstawiamy w kolejności chronologicznej − takiej, która wynikała z kalendarza wyborczego. Czy debata (na temat kwot – przyp. autorki) miała wpływ na kolejne wybory? Czy ustawa wpłynęła na rekrutację na listy i na wynik wyborów? Zaczniemy od wyborów najwcześniejszych − do Parlamentu Europejskiego, następnie przedstawimy wybory samorządowe, a na końcu wybory parlamentarne, które − jedyne − odbyły się według Kodeksu wyborczego zawierającego zasadę kwotową” (s. 8). Kolejne rozdziały to: Kobiety w wyborach do Parlamentu Europejskiego (M. Druciarek, A. Niżyńska), Wybory samorządowe. Kobiety we władzach lokalnych (M. Fuszara), Kobiety w wyborach samorządowych w Polsce w 2010 roku (A. Niżyńska), Kobiety w samorządach lokalnych − wybory w 2010 roku (M. Fuszara), Udział kobiet w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej (M. Fuszara), Kobiety − kandydatki i wybrane posłanki w świetle statystyk wyborczych (M. Fuszara), Kobiety w wyborach do sejmu w 2011 roku z perspektywy uczestniczek i uczestników procesu wyborczego (M. Fuszara) oraz (Nie)równość płci w Senacie Rzeczypospolitej Polskiej (M. Fuszara), Jednomandatowe okręgi wyborcze w polskim prawie wyborczym a kwestia równości płci (J. Zbieranek). Na końcu znajduje się jeszcze jedna refleksja, mająca wymiar bardziej praktyczny niż pozostałe pt. Równość płci 128 Recenzje na listach wyborczych − perspektywy na przyszłość. Ww. tekst został napisany wspólnie przez M. Druciarek, M. Fuszarę, A. Niżyńską i J. Zbieranka jako podsumowanie zagadnień omawianych w poszczególnych rozdziałach. Po bibliografii zamieszczono dwa aneksy autorstwa E. Rokosz na temat wizerunku kobiet w telewizyjnych kampaniach wyborczych podczas wyborów samorządowych w 2010 r. oraz parlamentarnych w 2011 r. Warto podkreślić, że Fuszara jest autorką wielu publikacji na temat równości kobiet i mężczyzn, w szczególności w kontekście ich udziału w sferze politycznej. W 2011 r. opublikowała wraz z Niżyńską pracę pt. Women on the Polish political scene, w 2008 r. była współautorką pozycji: Współpraca czy konflikt? Państwo, Unia i kobiety, w 2007 r. wydała książkę pt. Kobiety w polityce, a w 2002 r. opublikowała obszerny tekst pt. Kobiety w Polsce na przełomie wieków. Nowy kontrakt płci? Napisała również wiele ważnych dla współczesnej literatury przedmiotu artykułów, które ukazały się w pracach zbiorowych. Fuszara, wprowadzając Czytelnika w temat publikacji, przytacza słowa L. Petrażyckiego, który na początku XX w. powiedział: „Gdyby nasze wnioski, tyczące się udziału kobiet w rządach, w służbie państwowej, w przedstawicielstwie narodowym itd., stały się prawem, to naiwnością byłoby sądzić, jakoby na podstawie tych praw powstać mogła dla kobiet rzeczywista równość. [...] Odnośne prawa osiągną ją faktycznie tylko stosunkowo nieliczne kobiety, jedynie wyjątkowo dzielne i wybitne, daleko bardziej dzielne i wybitne, niż współzawodniczący z nimi mężczyźni […]. Reszta kobiet będzie odsuwana przez mężczyzn mniej od nich dzielnych, mniej utalentowanych, mniej od nich zasłużonych, nawet przez tych, których jedyną zasługą jest to, że są mężczyznami” (s. 9). Odniesienie do tych słów we wstępie jest bardzo istotne, gdyż idea w nich zawarta przewija się przez wszystkie strony publikacji. W obszernym wprowadzeniu, Fuszara sięga do źródeł problemu nierówności w sferze publicznej i analizuje, wskazane w literaturze, przyczyny tego stanu rzeczy. Przytacza szereg argumentów na rzecz równości praw obu płci. Dodatkowo, powołuje się na popularną w środowiskach feministycznych, tezę o istnieniu tzw. „masy krytycznej”. Autorka przywołuje wyniki badań CBOS z 2009 r., wskazujące na znaczącą akceptację społeczną dla parytetów − 61% badanych Polaków popiera ich wprowadzenie (s. 16). Redaktorka, mimo iż skupia się głównie na zagadnieniach polskiej polityki, uwzględnia również specyfikę innych krajów europejskich. Przytacza dane na temat udziału kobiet we władzach krajów Europy Zachodniej oraz charakteryzuje odmienną sytuację państw postkomunistycznych. Ze wstępu Czytelnik dowiaduje się także czym są kwoty i jakie są ich rodzaje. Nie bez przyczyny Fuszara zamiast od razu odwołać się do kwot w kontekście płci, skupia się na „kwotach dostępu do władzy” właściwych dla koalicji partii rządzących. 129 Wskazuje następnie, w czym tkwi idea systemu kwotowego, a mianowicie, że kwoty stosowane w wyborach dotyczą list osób kandydujących i są jedynie środkiem do wyrównania ich szans. Ponadto, autorka przywołuje dwa sposoby wprowadzania kwot: włączanie ich do konstytucji lub prawa wyborczego (funkcjonują w ponad 45 krajach świata) lub pozostawienie decyzji poszczególnym partiom politycznym (ponad 50 państw) (s. 19). Ostatnim zagadnieniem, poruszanym we wstępie jest geneza i charakterystyka procesu wprowadzania kwot do polskiego systemu wyborczego. Ta refleksja stanowi bezpośrednie słowo wstępne do kolejnych analiz zawartych w książce. Dobór tematyczny poszczególnych rozdziałów wskazuje, iż książka stanowi empiryczne studium problemu niedoreprezentowania kobiet w strukturach władzy. Autorzy odwołują się do konkretnych wyborów, które odbyły się w Polsce na przełomie ostatnich lat oraz do ich cech charakterystycznych. Wszystkie z przywoływanych elekcji są poddawane wnikliwej analizie, a rozważania nad oceną ich wyników oparte na danych oraz rzetelnych badaniach statystycznych. Druciarek oraz Niżyńska w pierwszym rozdziale: Kobiety w wyborach do Parlamentu Europejskiego proponują szerokie spojrzenie na przedmiotową kwestię. Cofają się do początków UE i na tym tle charakteryzują genezę samej instytucji, jej funkcje i sposób podziału mandatów. Jak wynika z przytoczonych danych, łączny udział kobiet w PE systematycznie wzrasta. W 1979 r. stanowiły one tylko 16% deputowanych, aktualnie prawie 35%. W obecnej kadencji (20092014), najwięcej kobiet w stosunku do mężczyzn wybranych zostało w Finlandii (62%). Polska znajduje się na miejscu 24. (22%) (s. 27-28). Skromny odsetek kobiet w polskiej reprezentacji, według autorek, wynika pośrednio z nieznacznego zainteresowania Polaków wyborami europejskimi, czego dowodzą niska frekwencja oraz mała świadomość obywateli w kwestii zasad wybierania deputowanych i późniejszej ich roli. Do bezpośrednich przyczyn badaczki zaliczają niski odsetek kandydatek na listach oraz ich gorsze pozycje. Drugi rozdział stanowi ogólną charakterystykę wyborów samorządowych. Autorka − Fuszara − podkreśla, że tym, co wyróżnia wybory samorządowe jest ich lokalny charakter i mniejsza rola polityki partyjnej. Badaczka charakteryzuje sytuację kobiet we władzach lokalnych na świecie. Pisze, że: „udział kobiet we władzach lokalnych jest bardzo zróżnicowany – od 8% w północnej Afryce do ponad 30% w Afryce Subsaharyjskiej. Kraje europejskie należą do tych, w których udział kobiet we władzach lokalnych jest stosunkowo wysoki, wynosi bowiem ponad 25%” (s. 40). Fuszara nie pozostawia bez komentarza specyficznej sytuacji krajów postkomunistycznych, w których udział kobiet we władzach lokalnych spadł w latach 90., ale obecnie systematycznie rośnie (jako przykład podaje Węgry). Autorka kończy swój 130 Recenzje krótki tekst słowami: „(…) trudno jest uogólnić dane dotyczące udziału kobiet we władzach lokalnych. Zależy to od szczebla władzy, od kraju i od regionu (…). A jednak i w tej sferze występują pewne prawidłowości. Ich poszukiwanie rozpoczynamy od etapu wyborów, a przykładem będą wybory, jakie odbyły się w Polsce w 2010 r.” (s. 42). Tekst Fuszary jest słowem wstępnym do kolejnego artykułu, którego autorka − Niżyńska − skupia się stricte na analizie udziału kobiet w wyborach samorządowych w 2010 r., które odbywały się tuż przed wprowadzeniem ustawy kwotowej − w trakcie gorącej dyskusji na jej temat. Niżyńska stawia sobie za cel sprawdzenie, czy partie, które deklarowały, że popierają tę inicjatywę − rzeczywiście zapewniły kobietom odpowiednią liczbę miejsc na swoich listach. Autorka analizuje wybory z podziałem na te do sejmików oraz te do organów wykonawczych i stanowiących w gminach. Rozważając wybrane dane wyszukuje pomiędzy nimi istotne związki przyczynowo-skutkowe. Jest to prezentacja dynamiczna i implikująca oryginalne wnioski. Artykuł ma charakter niesłychanie analityczny, autorka odnosi się do wielu czynników wpływających na udział kobiet w wyborach i zgłębia je, posługując się przy tym dostępną literaturą. Czwarty rozdział, autorstwa Fuszary, również dotyczy wyborów samorządowych w 2010 r., ale na szczeblu powiatowym. Opracowanie zawiera wyniki badań, do których wytypowane zostały jednostki o zróżnicowanych wskaźnikach uczestnictwa kobiet w radzie, a więc, dla przykładu, powiat o rekordowo wysokim udziale kobiet (gołdapski) oraz powiat, w którego radzie kobiet nie ma w ogóle (działdowski). Analizie poddano też powiaty: radomszczański, pajęczański i siemiatycki oraz miasto na prawach powiatu Sosnowiec. Autorzy badania zwracają uwagę nie tylko na proces wyborczy, ale także elementy powyborcze − związek priorytetów prac rady z obecnością lub nieobecnością w niej kobiet. W tekście prezentowane są ponadto czynniki sprzyjające udziałowi kobiet we władzy lokalnej oraz te stanowiące najczęstsze przeszkody. Piąty rozdział, autorstwa Fuszary, zatytułowany jest: Udział kobiet w Sejmie Rzeczpospolitej Polskiej. Pomimo tytułu, tekst nie charakteryzuje dokładnie tego zagadnienia, skupia się bowiem na jego szerokim tle i tylko wprowadza Czytelnika we wskazaną tematykę. Fuszara przytacza dane dotyczące udziału kobiet w parlamentach narodowych na świecie i poddaje analizie lata 1997, 2002 i 2012. Opisuje udział kobiet w parlamentach postkomunistycznej Europy, odwołując się do specyfiki tego regionu: „po przemianach politycznych z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych udział kobiet w reprezentacji politycznej spadł bardzo wyraźnie” (s. 88). Wyjaśnia, że wcześniej skład parlamentu był ustalany odgórnie, a kobiety reprezentowały najczęściej „klasę pracującą”, nie należały do partyjnych elit i miały 131 znikomy wpływ na podejmowane decyzje. Po tym szerokim, ze względu na liczbę i charakter zaprezentowanych zagadnień, wstępie, Fuszara pisze kilka zdań na temat udziału kobiet w polskim sejmie. Sięga do danych sprzed II wojny światowej, pokazując, jak zmieniał się odsetek posłanek, w poszczególnych okresach. Następnie, przytacza dane na temat udziału kobiet w kolejnych kadencjach izby niższej, począwszy od roku 1952 do 1989 oraz od 1989 do 2011 i uzupełnia je komentarzami. Dokładna charakterystyka udziału kobiet w wyborach do sejmu jest przedmiotem kolejnego rozdziału − również autorstwa Fuszary, zatytułowanego: Kobiety – kandydatki i wybrane posłanki w świetle statystyk wyborczych. Autorka przygląda się wyborom z 2011 r., gdyż była to pierwsza elekcja, przy okazji której obowiązywała 35% kwota na listach wyborczych. Fuszara pokazuje wyniki tych wyborów na tle poprzednich (z lat 2005 i 2007). Zaprezentowane dane świadczą o tym, „że ustawa kwotowa doprowadziła do skokowego, ponad dwukrotnego (z 20% do 42%) zwiększenia udziału kobiet wśród osób kandydujących” (s. 98). Z badań wynika też, że mężczyźni byli wyraźnie uprzywilejowani jeśli chodzi o miejsca w pierwszej „trójce”, a w porównaniu z wyborami z 2007 r. wyraźnie (o 10%) wzrósł odsetek osób głosujących na kobiety. Fuszara bada udział kobiet w wyborach z podziałem na pięć największych ugrupowań politycznych: PO, PiS, SLD, Ruch Palikota oraz PSL. Kolejny, siódmy artykuł − autorstwa Fuszary − nosi tytuł: Kobiety w wyborach do sejmu w 2011 roku z perspektywy uczestniczek i uczestników procesu wyborczego. Dane w nim zawarte, podobnie jak te, poddane analizie we wcześniejszym rozdziale, pochodzą z badań przeprowadzonych w okresie kampanii wyborczej do sejmu w 2011 r. Ich celem było rozpoznanie przeszkód stojących przed kandydatkami z ich własnej perspektywy. Aby to osiągnąć przeprowadzono łącznie 41 wywiadów, w tym: 30 z posłankami (wybranymi po raz pierwszy, wybranymi ponownie i tymi, które wyprzedziły mężczyzn umieszczonych wyżej na listach), 7 z posłami, którzy „wyprzedzili” kobiety umieszczone wyżej na liście, 3 z kandydującymi kobietami, które mimo wysokiego miejsca nie uzyskały mandatu oraz 1 z kobietą układającą listy w okręgu (osoba niekandydująca). Autorka, opierając się na treściach wywiadów, polemizuje z obawami niektórych polityków, iż nie będzie łatwo znaleźć im odpowiednią liczbę kobiet, aby zadośćuczynić 35% kwotom. Przytacza także niektóre spośród szczerych (anonimowych) i pełnych emocji wypowiedzi kandydatek, które w trakcie kampanii zostały potraktowane nie fair przez swoich partyjnych kolegów. Kolejny, ósmy rozdział, autorstwa Fuszary zatytułowany jest przewrotnie: (Nie)równość płci w Senacie Rzeczypospolitej Polskiej. Autorka pokazuje, jak zmieniał się w czasie procentowy udział kobiet zasiadających w senacie od 1989 r. − niestety był i jest on wciąż bardzo niski (w obecnej 132 Recenzje kadencji wynosi 13%). Dla kontrastu, podaje liczby z innych krajów UE, zwracając uwagę nie tylko na odległe miejsce Polski w zestawieniu z innymi państwami, ale także na ogromny dystans, jaki dzieli ją od europejskich liderów. Warto podkreślić, że w 2011 r. po raz pierwszy wybory do senatu odbyły się według nowych zasad – zostały przeprowadzone w okręgach jednomandatowych, które, jak wynika z badań, mniej sprzyjają realizacji zasady równości płci (w wyborach do senatu w 2011 r. w 48 okręgach żadna partia nie wystawiła kandydatki). W swojej refleksji naukowej Fuszara przywołuje wyniki badań, które są częścią wspominanego już projektu badawczego. W tym przypadku, wywiady przeprowadzono z kobietami i mężczyznami wybranymi w wyborach do senatu w 2011 r. Wyniki pokazują, iż senatorowie mają małą wiedzę na temat mechanizmów wyłaniania kandydatów. Między badanymi kobietami i mężczyznami zaznaczają się wyraźne różnice w ocenie tego, dlaczego tak mało kobiet startowało w wyborach i zostało wybranych. Mężczyźni zwrócili uwagę na dwie przyczyny, obie niezależne od partyjnych decyzji: obciążenie kobiet obowiązkami domowymi i małe zainteresowanie kobiet polityką. Kobiety wskazały bariery instytucjonalne, m.in. arbitralne decyzje liderów partyjnych. W ostatnim, dziewiątym rozdziale pt. Jednomandatowe okręgi wyborcze w polskim prawie wyborczym a kwestia równości płci autor − Zbieranek − skupia się na skutkach wyborów większościowych w kontekście realizacji zasady równości płci. Badacz nie poświęca dużo miejsca charakterystyce wyborów większościowych, brakuje, nawet najogólniejszego, porównania tego systemu z systemem proporcjonalnym. Zbieranek podejmuje swój temat, gdyż, jak podkreśla: „koncepcja jednomandatowych okręgów wyborczych zyskuje dość duże poparcie społeczne, stała się także jednym z flagowych punktów programu niektórych ugrupowań politycznych, w tym partii sprawujących władzę w Polsce” (s. 151). Chodzi o wybory do sejmu, gdyż wybory do senatu i samorządowe już dziś mają większościowy charakter. Jak wynika z danych, reforma byłaby zgodna z oczekiwaniami większości Polaków, jednak trzeba pamiętać, że to rozwiązanie spotyka się z krytyką części środowisk eksperckich. Zbieranek opisuje proces zmiany ordynacji, krytykując brak szerokiej i rzetelnej dyskusji społecznej. Uważa, że wiele argumentów zostało pominiętych, a decyzje podjęto zbyt szybko i bez wystarczającego uzasadnienia. Remedium na negatywne skutki wprowadzenia systemu większościowego mogą stanowić różne mechanizmy, niwelujące część następstw omawianego systemu. Interesujące rozwiązania zastosowano w Wielkiej Brytanii, są to: okręgi bliźniacze (twinning) oraz metoda all women’s shortlist, którym Zbieranek poświęca dużo uwagi, tłumacząc ich założenia. Ostatnia refleksja, mająca wymiar praktyczny: Równość płci na listach wyborczych − perspektywy na przyszłość, wspólnego autorstwa Druciarek, 133 Fuszary, Niżyńskiej i Zbieranka, stanowi podsumowanie treści poszczególnych rozdziałów. Autorzy wskazują na takie zagadnienia, jak: mechanizmy zwiększania udziału kobiet w polityce, wpływ systemu wyborczego na szanse uzyskania mandatu czy niedostateczne funkcjonowanie mechanizmów demokratycznych w partiach politycznych. W tych obszarach formułują rekomendacje, które kierują do pięciu typów podmiotów: władz państwowych, partii politycznych, organizacji pozarządowych, KRRiT oraz PKW – w adekwatnym odniesieniu do pełnionych przez nie funkcji w demokratycznym państwie prawa. Publikacja zawiera obszerną bibliografię i dwa aneksy na temat wizerunku kobiet w telewizyjnych kampaniach wyborczych, autorstwa Rokosz. Pierwszy z nich dotyczy samorządowej kampanii wyborczej z 2010 r. Autorka przytacza wiele przykładów, porównuje kampanie największych partii, interpretuje fakty i wyciąga wnioski. Drugi dotyczy wyborów parlamentarnych z 2011 r. Rokosz prezentuje w nim wyniki analizy spotów wyborczych poszczególnych (nie tylko największych) partii politycznych. Publikacja, mimo iż nie ma charakteru stricte monograficznego, stanowi kompendium wiedzy na temat udziału kobiet w wyborach różnych szczebli, z odniesieniem do obecnej sytuacji na polskiej scenie politycznej w tle oraz charakterystykę przyczyn i skutków niedoreprezentowania płci żeńskiej w wybieralnych gremiach władzy. Większość autorów uwzględnia najważniejsze dla omawianych zagadnień zdarzenia oraz przywołuje szerokie tło, zarówno historyczne, jak i instytucjonalne, prawne i polityczne, nie zapominając o elementach analizy porównawczej − zadbano o to, aby holistycznie wprowadzić Czytelnika w omawianą tematykę. Warte uwagi są także, ukazane w sposób jasny i konkretny, związki przyczynowo-skutkowe pomiędzy poszczególnymi faktami i danymi statystycznymi. Autorzy odwołują się do adekwatnych pozycji polskiej i światowej literatury przedmiotu, wyjaśniając najważniejsze pojęcia i zdarzenia. Poszczególne rozdziały, mimo że są ułożone chronologicznie i opisują wydarzenia z gruntu do siebie podobne, różnią się wewnętrzną strukturą i układem zawartości. Niestety, część tytułów nie odpowiada zagadnieniom zawartym w treści. Dodatkowo, poszczególne teksty nie do końca ze sobą współgrają, co stanowi barierę dla stworzenia przez nie jednolitej całości. Badacze analizując swoje zagadnienia, zbyt często odnoszą się do specyfik pozostałych wyborów, wkraczając na grunt przypisany innym autorom, powtarzając ich argumenty i przytoczone przez nich dane. Warto dodać na koniec, że publikacja została wydana dzięki wsparciu Open Society Foundations w ramach projektu Women in the electoral process − towards equal access to political sphere, realizowanego przez ISP i jest dostępna w wersji elektronicznej na stronie tejże instytucji. 134 Recenzje Krzysztof Kowalczyk, Partie i ugrupowania parlamentarne wobec Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1989-2011, (Wydawnictwo Zapol, Szczecin 2012), s. 493 Recenzja: Zuzanna Osmólska (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Polska) Publikacja Partie i ugrupowania parlamentarne wobec Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1989-2011 autorstwa Krzysztofa Kowalczyka jest jedną z nielicznych prób ujęcia problematyki stanowisk polskich partii wobec Kościoła katolickiego w Polsce, ale bodajże pierwszą na polskim gruncie, poświęconą tematowi w tak szerokim zakresie. Krzysztof Kowalczyk jest adiunktem w Instytucie Politologii i Europeistyki Uniwersytetu Szczecińskiego, w swej pracy badawczej zajmuje się polskimi partiami politycznymi, marketingiem wyborczym i Kościołem katolickim. Jest autorem oraz redaktorem kilkunastu prac poświęconych tym zagadnieniom, spod jego pióra wyszło również kilkadziesiąt artykułów naukowych. Głównym celem najnowszej monografii autora jest analiza stanowisk partii i ugrupowań parlamentarnych wobec postulatów Kościoła rzymskokatolickiego w III RP. Cel ten naturalnie przyświeca każdej części omawianej pracy, lecz przy okazji generuje szereg celów i problemów pobocznych, którym autor również poświęca wiele uwagi. Autor sam zauważa, iż kwestia Kościoła katolickiego na gruncie polskiej polityki zawsze była problematyczna, a zakres zagadnień z nią związanych stale ulega rozszerzeniu. Wskazać można trzy główne kwestie problemowe, na których koncentruje się treść monografii: wpływ Kościoła na politykę, model relacji Państwo -Kościół oraz etyka życia rodzinnego, natomiast stanowiska partii i ugrupowań wobec postulatów Kościoła zostały zanalizowane na trzech poziomach: wartości deklarowanych, wartości realizowanych i preferencji elektoratu. Warto również zauważyć, iż ramy czasowe pracy, bardzo logicznie zostały ustalone na daty wyborów parlamentarnych – 4 czerwca 1989 r. i 9 października 2011 r. Praca składa się z pięciu rozdziałów, w których autor podejmuje próbę weryfikacji czterech hipotez, a samą konstrukcję pracy można określić jako problemową. Pierwszy rozdział zatytułowany Kościół – partie – państwo ma charakter merytorycznego wprowadzenia – poświęcony został teoretycznym rozważaniom na temat relacji Państwo-Kościół. Szczególnie cenna jest tu próba politologicznego zdefiniowania pojęcia „Kościół” oraz odnalezienia miejsca i roli tej instytucji w systemie politycznym po 1989 roku. Wielokrotnie była podejmowana w polskiej literaturze tematyka relacji Kościoła z państwem 135 w czasach PRL, podejmowano również próby oceny roli, jaką odegrał Kościół w przemianach roku 1989, natomiast nie powstało jeszcze opracowanie, w którym tak gruntownie podjęto starania o określenie miejsca tej instytucji w III RP. Jednym z wartych uwagi aspektów jest wykorzystanie przez autora teorii podziałów socjopolitycznych w celu określenia stosunku poszczególnych grup partii do Kościoła katolickiego. Analizując ogólny zarys tych relacji, autor posługuje się przykładami z historii krajów europejskich na zasadzie case study, co ma służyć pewnemu zilustrowaniu przytaczanych tez. Istotną częścią tego rozdziału jest również charakterystyka obecności postulatów Kościoła zarówno w założeniach ideowo-programowych partii, jak i w praktyce politycznej. W tym celu autor dokonuje sprawnego porównania skali relacji państwo-Kościół w Europie Zachodniej w koncepcjach różnych zagranicznych autorów (Robbers, Barbier, Mesner, Chaves/Cann). Rozdział drugi Krzysztof Kowalczyk rozpoczyna od zwięzłej prezentacji uwarunkowań roli Kościoła katolickiego w życiu publicznym po 1989 roku. Wśród nich wymienia różnorodne czynniki historyczne, polityczne, kulturowe i wyznaniowe. Głównym celem tej części pracy jest jednak przedstawienie postulatów Kościoła katolickiego w Polsce. Poprzedza je analiza postulatów nauczania społecznego Kościoła powszechnego, co czyni istotne wprowadzenie do tematu i ułatwia zrozumienie poruszanych następnie kwestii. Same postulaty Kościoła w Polsce autor prezentuje w zakresie, wspomnianych już wcześniej, trzech głównych zakresów problemowych: Kościół wobec polityki, wizja państwa i model stosunków wyznaniowych oraz kwestie katolickiej etyki życia rodzinnego. Wśród różnego rodzaju zagadnień pojawiają się tutaj między innymi: kwestie udziału w wyborach i głosowania na określonych kandydatów, utworzenie partii chadeckiej, postulaty konstytucyjne, ratyfikacja konkordatu, status religii w szkołach, wartości chrześcijańskie w ustawie medialnej czy ustawa antyaborcyjna. Atutem prezentacji tych postulatów jest na pewno duża doza szczegółowości, powoływanie się na solidne źródła, takie jak sprawozdania z sesji Konferencji Episkopatu Polski oraz przekrojowe ukazanie wymienionych zagadnień, co pozwala zauważyć, jak prezentowały się postulaty Kościoła na przestrzeni lat. Kwintesencją rozdziału jest przedstawienie form oddziaływania Kościoła katolickiego na system polityczny w Polsce wraz z podziałem na formy oddziaływania pośredniego, bezpośredniego, sankcje moralne oraz ze wskazaniem na podmioty oddziaływania i ramy czasowe. Rozdział trzeci koncentruje się na ukazaniu postulatów Kościoła w założeniach programowych partii i ugrupowań parlamentarnych. Autor poświęcił wiele uwagi, aby prawidłowo zakwalifikować partie i ugrupowania do konkretnej grupy ideologicznej. W konsekwencji dokonuje analizy postulatów z perspektywy ośmiu grup: partie socjaldemokratyczne, liberalne, chadeckie, 136 Recenzje konserwatywne, ludowe, niepodległościowe, narodowe i niestandardowe. Na pewno wielkim walorem tej analizy jest próba stworzenia typologii partii i ugrupowań parlamentarnych według kryterium stosunku do Kościoła i jego postulatów. Autor dokonuje szczegółowo uzasadnionego podziału na pięć typów ugrupowań: quasi-wyznaniowe, odwołujące się wyłącznie do wartości chrześcijańskich, umiarkowane aksjologicznie, laickie i niepodejmujące kwestii wyznaniowej. Kolejną częścią pracy Krzysztofa Kowalczyka jest analiza stosunku partii i ugrupowań wobec postulatów Kościoła w praktyce politycznej. Rozdział oparty jest na konstrukcji stricte problemowej, a autor opisuje konkretne kwestie z punktu widzenia partii i ugrupowań. Ujęto tutaj takie kwestie jak: Konstytucja RP (w tym zarówno katolickie postulaty konstytucyjne w latach 1993-1997, jak i próby nowelizacji w 2007 r.), spory o ratyfikację konkordatu, nauczanie religii w szkołach publicznych, wartości chrześcijańskie w ustawie medialnej, prawna ochrona życia poczętego, kwestia in vitro oraz kwestia legalizacji tzw. związków partnerskich. Autor bardzo szczegółowo analizuje stosunek partii politycznych oraz ugrupowań parlamentarnych do każdego z wymienionych zagadnień. Wykorzystuje projekty ustaw, opisuje ich założenia, analizuje wyniki głosowań sejmowych, nie pomija również reakcji przedstawicieli Kościoła na konkretne działania partii. W ostatnim rozdziale autor analizuje postawy społeczeństwa wobec postulatów Kościoła katolickiego, przytaczając różnego rodzaju raporty z badań społecznych. Zanalizowane zostały trzy główne kwestie: rola Kościoła w życiu politycznym, model stosunków wyznaniowych oraz katolicka etyka życia rodzinnego. Analizy tych kwestii autor dokonuje z perspektywy elektoratu partii i ugrupowań partyjnych oraz szerzej – z perspektywy opinii publicznej. Dzięki temu zabiegowi zyskujemy szerszy i pełniejszy obraz opinii społeczeństwa o roli i miejscu Kościoła we współczesnym systemie społeczno-politycznym. Dzięki tej części pracy autor ukazuje również pewne zależności między opiniami wyborców konkretnych partii a samymi założeniami programowymi tych podmiotów. Zakończenie stanowi merytoryczne podsumowanie prezentowanych treści oraz jednoznaczną weryfikację hipotez postawionych we wstępie. Autor dokonuje tej weryfikacji bardzo sumiennie, syntezując swoje badania w cenne wnioski końcowe. Recenzowana praca cechuje się niezwykle oryginalnym i rzetelnym podejściem do tematu. Czytelnik zostaje wręcz „zasypany” bardzo szczegółowymi informacjami. Z całą pewnością uwidacznia się wielka wiedza i niezwykła orientacja autora w podejmowanej tematyce. Swobodnie porusza się on zarówno w obszarze tematyki dotyczącej partii politycznych, jak i Kościoła katolickiego, 137 czego dowodem może być chociażby znajomość specyficznej terminologii oraz orientacja w sferze aktów prawnych Kościoła. Autor prezentuje również imponującą wiedzę w zakresie koncepcji partii politycznych, umiejętnie wykorzystując teoretyczne prace politologów w celu praktycznego ukazania sceny politycznej III RP. Ponadto potrafi on połączyć wiedzę z różnych dziedzin, dokonuje merytorycznej analizy i logicznego podsumowania swoich rozważań. Dzięki operacjonalizacji wszystkich pojęć, jakiej autor dokonuje we wstępie oraz w konkretnych rozdziałach, wszystkie pojęcia są zrozumiałe, a późniejsze analizy i rozważania nie budzą żadnych wątpliwości. Z czystym sumieniem można powiedzieć, iż jest to pierwsze na polskim polu tak pełne podjęcie tematu, z dokładnie przemyślaną konstrukcją pracy, wyczerpującymi wręcz analizami, ciekawym i oryginalnym podejściem badawczym. Autor porusza właściwie wszystkie możliwe kwestie w tej tematyce, które w ciągu ostatnich lat pojawiały się w dyskursie publicznym, takie jak in vitro, legalizacja związków partnerskich czy nauczanie religii w szkołach. Do każdej kwestii podchodzi bardzo rzetelnie i, co ważne, obiektywnie, starając się przedstawić stanowiska każdej ze stron – partii, Kościoła oraz społeczeństwa, odnajdując najbardziej szczegółowe źródła tych stanowisk, odwołując się do programów wyborczych, wypowiedzi polityków, linii programowych partii. Najnowsza publikacja Krzysztofa Kowalczyka jest książką, którą można polecić osobom interesującym się tematyką partii politycznych i Kościoła katolickiego zarówno od strony politologicznej, socjologicznej, historycznej, filozoficznej czy teologicznej. Ze wszystkimi swoimi walorami merytorycznymi, a ponadto z bogatą bibliografią ma szansę stać się ona naukową „biblią” relacji państwo-Kościół w Polsce po 1989 roku i z pewnością stanie się pozycją obowiązkową dla wszystkich następnych badaczy tej tematyki. 138 Sprawozdanie z II Zjazdu Katedr i Zakładów Systemów Politycznych W dniach 20-21 maja 2013 roku w Trzebnicy k/ Wrocławia odbył się II Ogólnopolski Zjazd Katedr i Zakładów Systemów Politycznych. Spotkanie zorganizował Instytut Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Jego gospodarzem był kierownik Zakładu Systemów Politycznych i Administracyjnych prof. Andrzej Antoszewski. Patronat honorowy nad wydarzeniem objął Marszałek Województwa Dolnośląskiego Rafał Jurkowlaniec. Tematem przewodnim dyskusji naukowej był system polityczny – jego przeobrażenia od nowoczesnej do ponowoczesnej rzeczywistości. Podczas Zjazdu przeprowadzono dwie debaty naukowe. Pierwsza dotyczyła zasady reprezentacji i odpowiedzialności w ponowoczesnej rzeczywistości polityki. Wykład wprowadzający wygłosił dr hab. Jarosław Szymanek, reprezentujący Zakład Systemów Politycznych Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Drugi panel dyskusyjny, bazujący na wystąpieniu prof. Ryszarda Herbuta (reprezentującego gospodarzy), traktował o zjawisku „agencyzacji” polityki. J. Szymanek w pierwszej kolejności nadał swoisty porządek definicyjny kategorii reprezentacji („puzzlom reprezentacji”), sygnalizując rudymentarne kwestie rozpatrywanego zjawiska. W swoich rozważaniach uwzględnił perspektywę postrzegania reprezentacji jako symbolu, czyli czynienia obecnym czegoś, co w danej chwili nie jest obecne. Zasygnalizował znaczenie reprezentacji ujmowane w kategoriach symulacji – jako symulowanie tego, co reprezentowani mogliby uczynić w podobnych okolicznościach, gdyby sami mieli możliwość podejmowania określonych działań. Konsekwentnie przeszedł do sposobu traktowania rozpatrywanego zjawiska jako zastępstwa, stanowiącego stały motyw patrzenia na reprezentację jak na działanie kogoś za kogoś, gdzie zastępowany przyjmuje jako swoje działania i zachowania reprezentanta, gdzie reprezentant jest „ambasadorem okręgu wyborczego”. Inne przywołane przez prelegenta ujęcie reprezentacji dotyczyło kontekstu filozoficznego – tożsamości, gdzie osią konstrukcyjną jest uznanie jedności wolicjonalnej osoby reprezentanta 139 Katarzyna Kobielska i reprezentowanego. Akt reprezentacji jest wówczas formą unifikacji woli obu podmiotów w jedną i tą samą, a przez to zawsze wspólną i jedną wolę reprezentanta i reprezentowanego. Zbliżoną formułę reprezentacji oferuje perspektywa socjologiczna (inaczej określana jako ujęcie mimetyczne, reprezentacja deskryptywna, pararelizacja). W tym wypadku reprezentacja postrzegana jest jako powtórzenie określonych cech reprezentowanego w strukturze reprezentanta, które przejawiają się w istnieniu tożsamości strukturalnej pomiędzy podmiotami relacji. Tak postrzegana reprezentacja bywa również określana realną. Przy tego rodzaju założeniu reprezentacja ma przede wszystkim odwzorowywać społeczeństwo, ma być jego przysłowiową miniaturą, przekrojem socjoekonomiczno-politycznym suwerena w pigułce. Dzisiaj ten rodzaj reprezentacji jest najczęściej realizowany w praktyce, ale też i postulowany, a jego realnym desygnatem są systemy wyborcze, które wiernie paralelizują cechy polityczne grupy reprezentowanej na szczeblu narodowego organu przedstawicielskiego. Jednocześnie J. Szymanek podkreślił istotność znaczenia symilarności ocen, poglądów i stanowisk grupy reprezentowanej z grupą o statusie reprezentanta, co skutkuje kolejnym ujęciem reprezentacji – jako korelacji czy inaczej reprezentacji substancjalnej (substantive representation) bądź behawioralnej. Korelacja owa, rozumiana w kategoriach „występowania za kogoś”, ma doprowadzić do osiągnięcia stanu zbieżności (konwergencji, korelacji) poglądów i zachowań obu stron stosunku przedstawicielskiego. Pokazuje ona, że reprezentacja to nie struktura i powtórzenie obrazu reprezentowanego na zasadzie „lustra”, ale raczej działanie, które niezależnie od cech reprezentanta będzie działaniem w interesie reprezentowanego. Znaczenie wskazanego ujęcia polega m.in. na tym, iż marginalizuje ono elementy formalne reprezentacji (np. system wyborczy), akcentując jednocześnie sytuację doprowadzenia do stanu zgodności między opiniami, poglądami i ocenami reprezentowanych i ich reprezentantów. Kolejny, podjęty przez prelegenta, aspekt reprezentacji to redystrybucja kompetencji. Reprezentacja w tym ujęciu sprowadza się do jednostronnego aktu inwestytury (do rządzenia), co oznacza proces selekcji składu osobowego organu przedstawicielskiego, czego kwintesencją (ekwiwalentem reprezentacji) stają się wybory. W szerszym ujęciu reprezentację można postrzegać w kategoriach mechanizmu decyzyjnego, gdzie jest traktowana jako realizacja woli reprezentowanego, a nie tylko reprezentanta, co w dalszej konsekwencji prowadzi do schumpeterowskiego „wytwarzania woli państwowej”. Przyjęcie optyki „od wewnątrz”, w odniesieniu do wskazanego mechanizmu decyzyjnego, skutkuje kolejnym ujęciem reprezentacji – konwersją (zmianą „wkładu wejściowego” na „wynik wyjściowy”). Kluczową sprawą jest w tym podejściu w jaki sposób stanowisko, oczekiwania, postulaty, żądania i nadzieje reprezentowanego zostaną zamienione na decyzję („wynik”) reprezentanta. 140 Sprawozdanie z II Zjazdu Katedr i Zakładów Systemów Politycznych Kolejnym sposobem rozpatrywania reprezentacji jest traktowanie przedmiotowej kategorii jako interakcji pluralnych struktur, nawiązujące do dahlowskiego rozumienia, gdzie reprezentacja to głównie interakcja reprezentanta z najrozmaitszymi roszczeniami wysuwanymi ze strony konkurujących interesów, jakie ujawniają się w heterogenicznej masie reprezentowanego. Reprezentacja jako interakcja pokazuje przede wszystkim złożoność reprezentowanego i to, że zbieżność ocen obu stron stosunku przedstawicielskiego może być prawidłowo osiągnięta wówczas, kiedy rozmaite i niejednolite w swoim składzie grupy i środowiska uzyskają jakiś wpływ na ostatecznie podejmowaną decyzję. Aby jednak tak się stało, muszą być zapewnione mechanizmy interakcji. Naturalną niemal konsekwencją powyższego ujęcia jest deliberacja stanowiąca sedno ujęcia interakcyjnego rozumienia reprezentacji. Innym możliwym sposobem ujmowania przedstawicielstwa jest koncepcja kontroli, opierająca się na istnieniu rządu odpowiedzialnego przed wyborcami. Tak rozpatrywana reprezentacja jest, w jednym ze swych wymiarów, sposobem ograniczenia dyskrecjonalności władzy wymagającym stworzenia efektywnego systemu kontroli rządzących przez rządzonych, do których m.in. można zaliczyć mechanizmy demokracji bezpośredniej. Na tle powyższych wywodów J. Szymanek postawił kilka zasadniczych pytań dotyczących reprezentacji: Co stanowi meritum reprezentacji? Które z powyższych znaczeń przedstawicielstwa jest najbardziej odpowiednie? Co chce się osiągnąć za sprawą reprezentacji? W rozważaniach nad postawionymi pytaniami akcentowano znaczenie reprezentacji jako replikacji, agregacji interesów oraz deliberacji. Podkreślano także znaczenie odpowiedzialności, w jej postnowoczesnej formule, jaką jest rozliczalność (accountability). W tym aspekcie na uwagę zasługują różne jej mechanizmy, takie jak: reprobacja, mandat imperatywny, teoria mandatu czy obywatelski sprzeciw. Ostatnie, ważkie pytanie, które postawił J. Szymanek zachęcając uczestników spotkania do dyskusji, dotyczyło tego, czy rzeczywiście mamy dzisiaj do czynienia z kryzysem reprezentacji. W drugim dniu obrad wystąpienie wprowadzające, pt. „Reżimy regulacyjne – kontekst kształtowania i konsekwencje” wygłosił R. Herbut. Swoją wypowiedź prelegent rozpoczął od rozważań nad zawiłościami rozumienia kategorii governance jako nowego stylu rządzenia, dokonując odniesień i porównań do government oraz nawiązując do takich kontekstów, jak: zerwanie (niekiedy częściowe) z tradycyjnymi metodami rządzenia, potrzeba tworzenia efektywnych systemów koordynacji (wewnątrz- i międzyorganizacyjnej), sieciowość, demokracja deliberacyjna, różnorodność podmiotów oraz zasobów realizujących polityki sektoralne. Na tym tle prof. Herbut postawił niezwykle istotne pytanie o to, czy obecnie mamy do czynienia 141 Katarzyna Kobielska z erozją czy może raczej z transformacją państwa, skłaniając się jednocześnie ku temu drugiemu wariantowi. Prelegent uzasadniał swoje stanowisko tym, iż część badaczy zwraca uwagę w swoich rozważaniach na fakt postrzegania zjawisk i procesów kojarzonych z globalizacją, nie dostrzegając jednocześnie (bądź też marginalizując) roli polityki i decyzji politycznej. R. Herbut podkreślił, że jesteśmy zafascynowani rewolucją technologiczną czy też autonomią globalnych działań biznesu, ale procesy globalizacyjne mają również podtekst polityczny czy też stwarzają szansę na dokonanie wyboru politycznego. W tym momencie znajdujemy miejsce dla państwa i chyba w tym kontekście należy postrzegać samą koncepcję nowej roli państwa w globalizującym się, czy też „powiązanym” świecie. Podkreślając, iż aspektów powyższego problemu jest przynajmniej kilka, autor skupił się na jednym – dotyczącym dynamiki zmian w ramach reżimów regulacyjnych, które ewidentnie stanowią element charakterystyczny kształtowania się nowego stylu rządzenia. Punktem odniesienia dla dalszych wywodów były kwestie dotyczące funkcjonowania różnego rodzaju agencji („budowniczych rynków”, instytucji „non-majoritarian”), jako nowej kategorii podmiotów, kształtowanych przez tradycyjne instytucje, ale bardzo często funkcjonalnie od nich niezależnych. Fenomen ten, kojarzony ze zjawiskiem fragmentaryzacji procesu decyzyjnego, określany również bywa mianem niezależnych agencji regulacyjnych czy agencji publicznych. Znaczenie tego typu organizacji jest tym istotniejsze, że obecnie władcze działania podmiotów w obszarze polityk publicznych są rozgrywane w układach zdecentralizowanych, a sama władza operuje w ramach rozproszonego kompleksu zależności i powiązań. Zmienia się więc rola państwa, a presja czynników funkcjonalnych wywołuje m.in. efekt w postaci zmian o charakterze instytucjonalnym. Można więc przyjąć, iż impulsy zewnętrzne, jak i wewnętrzne wobec państwa w określony sposób fragmentaryzują jego zunifikowaną strukturę decyzyjną. Na tej podstawie R. Herbut sformułował hipotezę, iż oto obserwujemy proces erozji tradycyjnego pozytywnego państwa (państwo jako dostarczyciel korzyści – provider of benefits), posługującego się instrumentami redystrybucji i makroekonomicznej stabilności oraz pojawiania się regulacyjnego państwa (regulacyjne reżimy), którego zasadniczym zadaniem jest budowanie rynków (builder of markets) i ich regulowanie. Co za tym idzie, podmioty w ramach państwa regulacyjnego przejawiać muszą silniejszą orientację w kierunku implementacji policies (programowe ukierunkowanie decyzji) i dążyć do stworzenia określonych mechanizmów i procedur, które umożliwią decydentom osiągnięcie ich programowych specyficznych celów poprzez „zdystansowanie się” od sfery wpływów politycznych. Wynika to z uwarunkowań determinujących funkcjonowanie owych organizacji, takich jak: procesy prywatyzacji, delegacja uprawnień i w konsekwencji zapewnienie 142 Sprawozdanie z II Zjazdu Katedr i Zakładów Systemów Politycznych szerszej instytucjonalnej samoregulacji, judykalizację obszaru aktywności ekonomicznej, technokratyczny charakter procesu podejmowania decyzji, co wiąże się ze wzrostem roli np. grup eksperckich i oderwaniem tego procesu od normalnej, demokratycznej odpowiedzialności (political accountability). Reżim regulacyjny ma więc konsolidować rynek, „utrzymywać” go, a nie zastępować, i w określony sposób reagować na impulsy z niego pochodzące. Reżim regulacyjny dotyczy więc określonego sektora instytucji, reguł i norm dotyczących jego funkcjonowania, co w ostatecznym rozrachunku ma mieć wpływ na charakter publicznych regulacji (proces i efekt/wynik) w tym konkretnym obszarze. Specyfika wskazanego typu organizacji oraz środowiska, w którym funkcjonują, pozwoliły prelegentowi rozwinąć dyskusję na bazie czterech kwestii problemowych. W pierwszej kolejności rozważano więc kwestię możliwości dystansowania się agencji od nacisków politycznych oraz możliwości przyjmowania przez nie bardziej profesjonalnej opcji, jeżeli chodzi o zarządzanie obszarem „oddanym” w ich gestię. Następnie poddano swoistej ocenie poziom niezależności czy też autonomii agencji (zakres działań dyskrecjonalnych), uwzględniając ich daleko posuniętą różnorodność. O ile bowiem, w szerokim ujęciu, agencje takie jak sądy konstytucyjne czy niezależne banki centralne poruszają się w obszarze bardzo szerokich działań dyskrecjonalnych, o tyle tego samego nie można powiedzieć o agencjach regulacyjnych. Mamy tu na ogół do czynienia z jakimś poziomem decentralizacji, co obrazuje angielskie określenie, iż są one „na wyciągnięcie ręki”. Jeżeli nawet zostały wyposażone w formalną autonomię, to ich decyzje mogą być w dość prosty sposób zakwestionowane przez różnego rodzaju dostępne procedury (np. legislacyjne). Kolejną podjętą kwestią problematyczną był fakt, iż funkcjonowanie agencji (ich rozrost) wywołuje brak równowagi w relacjach biurokracja-polityka. Zadania agencji z reguły definiowane są w bardzo wąski sposób i dotyczą bardzo wyspecjalizowanych, profesjonalnych spraw, co skutkuje kolejnym „podziałem pracy”. Ponieważ agencje zajmują się specyficznymi (technicznymi) problemami i kwestiami z nimi związanymi, a politycy próbują te ustalenia wprowadzić w ramy bardziej generalnych założeń dotyczących konkretnych programów publicznych, powstaje asymetria. Można ją potraktować jako kolejny czynnik sprzyjający wzmocnieniu realnej autonomii agencji regulacyjnych i ograniczający politykę przetargów interesów. Zarazem też powstaje zagrożenie, że ta wąska specjalizacja sprawi, iż agencja stanie się zakładnikiem konkretnej grupy interesu, która np. dysponuje potrzebnymi jej informacjami. Jeżeli nawet to nie nastąpi, to wciąż istnieje ryzyko, iż decyzja zostanie przygotowana przez myślących w podobny sposób profesjonalistów, a politycy 143 Katarzyna Kobielska nie będą w stanie odczytać potencjalnego zagrożenia. Ostatnim rozważanym zagrożeniem istnienia organizacji typu agencja było ich osłabiające oddziaływanie na proces realizacji (demokratycznej) odpowiedzialności (accountability). Wiele decyzji podejmowanych przez instytucje, które nie mają demokratycznej legitymacji do podejmowania tego rodzaju rozstrzygnięć, ogranicza możliwość prowadzenia politycznej rozliczalności. Mamy tutaj raczej do czynienia z czymś w rodzaju output legitimacy, co nie wyklucza istnienia różnych form kontroli nad agencjami, jednak wiąże się z koniecznością stworzenia rozbudowanych systemów koordynacji i kontroli. W spotkaniu uczestniczyło blisko pięćdziesięciu politologów reprezentujących ośrodki naukowe z całego kraju. II Ogólnopolski Zjazd Katedr i Zakładów Systemów Politycznych stworzył zarówno płaszczyznę twórczej dyskusji naukowej, jak też przyczynił się do wymiany doświadczeń i integracji środowiska zajmującego się naukowo problematyką dotyczącą systemów politycznych. Materialnym efektem zorganizowanej konferencji będzie specjalny numer Wrocławskich Studiów Politycznych, w którym zamieszczone zostaną zarówno teksty wykładów wprowadzających, jak też inne nawiązujące swoją tematyką do poruszanej problematyki. 144 Katarzyna Kobielska Summaries Radosław Solarz (University of Wroclaw, Poland) Ritual participation? Polish opinions on politics and political parties Poles comparatively low political activity, continued from the first competitive parliamentary election in 1991, leads to take a reflection of the voters perception of politics and political parties. The article focus on the percep- tion of political parties in Poland and the Poles’ attitude to politics. Research has shown that the political sphere of democratic Poland separates from the social life. The activities of political parties, political conflicts and their solutions, are a phenomena that the majority of Poles do not care about. Polish political institutions and democratic procedures act in a specific social void. Poles political behavior (especially the voters one), in the period of democratic system, is characterized by high level of ritualism. This method of adaptation of the citizens of Poland to the democratic political system leads to low level of trust in political institutions. Key words: political participation, political parties, political conflicts, political ritualism, trust in political institutions Robert Alberski (University of Wroclaw, Poland) Satisfaction with the activities of reeves, mayors and presidents of cities and evaluation of the level of representation of the interests by local governments This part of the report describes two problems: evaluation of the activities of reeves, mayors and presidents of cities and the problem of representing the interests of the residents by local governments. In a survey conducted in late 2012, we decided to verify two hypotheses. By the first, trust in local government results from the positive evaluation of reeves, mayors and presidents of cities activities. Second hypothesis assumes that trust is founded by the belief 145 of the local community members, that the local governments represent their interests. The results indicate that the majority of the respondents are restrainedly satisfied with the activities of their reeves, mayors and presidents of cities. However, the majority of respondents said that local governments do not represent their interests. Key words: local government, executive authorities of local government, representation of interests Agnieszka Łukasik-Turecka (John Paul II Catholic University of Lublin, Poland) The Attitude of the Electorate to Statutory Solutions Giving Equal Opportunity to Men and Women in Filling the Positions on Electoral Lists The research carried out allowed to look at social assessment of both already implemented statutory quotas and the proposed gender parity on electoral lists. The findings of the research showed that over half of the surveyed left-wing political party-in-the-electorate acknowledged the implementation of statutory quotas as reasonable and the proposal of introducing gender parity on the electoral lists as worth-implementing (Palikot’s Movement – 42.2% and Democratic Left Alliance – 37.9%). Among the Civic Platform and Polish People’s Party adherents a substantial percentage are the adherents of quotas rather than gender parity (Civic Platform – 44.1% and 38.9% respectively, Polish People’s Party – 48.7% i 34.2% respectively) but there are substantially fewer adversaries of this solution. At the same time among the adversaries of Law and Justice only 35.6% acknowledge the solution implemented as reasonable whereas only 35.5% consider the proposal for introducing gender parity as worth-implementing. Nevertheless the percentage of adversaries of such solutions is even smaller – in the case of quotas it is 28.1% and in the case of gender parity – 35.1%. The rest of the Law and Justice adversaries do not have an opinion on this issue. The division into adherents and adversaries of the decision about implementing statutory quotas or proposals for gender parity with reference to ideological views is even clearer. Among the respondents expressing their views as left- wing more than half of them acknowledge the implementation of quotas as reasonable (51%) and 38.5% consider the proposals for gender parity as worth- implementing. 48% of the persons sympathising with the centre were in favour of quotas, while 34% were for gender parity. On the other hand among the respondents defining their views as right-wing only 31.8% acknowledged the implementation of statutory quotas as reasonable whereas 29.8% considered the proposal for gender parity as worth-implementing. It is worth-emphasising that irrespective of political sympathies the 146 Summaries respondents assess the implemented statutory quotas much favourably than the proposal for implementing gender parity on electoral lists. Key words: statutory quotas, gender parity, political party-in-the-electorate Łukasz Tomczak (Szczecin University, Poland) Voters in the face of election mechanism and scope of leaders authority in Polish political parties The article refers to the ratio of voters to choose the method and scope of leaders authority in the Polish political parties such as the Law and Justice party, Civic Platform, Polish Peasant Party, Palikot’s Movement and the Democratic Left Alliance (SLD). Most party leaders are elected by indirect suffrage. From the test batches only the leader of SLD had been once directly selected. The majority of respondents (both left-wing, right-wing and centrist) supported the idea of direct selection. However more often, a direct dial is in favor of left-wing voters. The scope of formal power increases with the leaders of the party from the left to the right point of the political spectrum. The subjects were different approach to the scope of authority of leaders. More left-wing voters were in favor of limiting their rights, right-wing supporters were often in favor of making authority leaders stronger. Internal regulations of the studied formations correspond to the expectations of voters as to the extent of its formal powers. However, differ as to the expected pattern of choice. Key words: party leaders, party organization, party organizational change, political partie Wojciech Peszyński (Nicolaus Copernicus University, Poland) Presidentialisation of electoral behavior in non election 2012 year It is the first time when the edition of social research ‘Political Preference’, was carried in a year without election. It determines certain electoral attitudes, because the mass media do not influence society and voters do not take tactical decision. In consequence, the results of this research are different from the ones during real election, because these decisions have to be treated like potential ones. The author decided to continue research, which began in 2010. Therefore, electorate behavior could be compared between campaign period and ‘off year election’. Apart from party leaders influencing the campaign, this article includes research results concerning television debate. Both problems are the 147 main components of presidentialization. In the first issue prominent majority of questioned chose the party ideology as the main determinant of potential decisions. This conclusion is different from the previous research. This can be the main information in explaining political phenomena or processes. However, what is needed here is an appropriate distance, because in this survey the author changed answers rotation. Apart from that we have to remember about research period - ‘off year election’. Although television debates have not been permanent component all campaigns, Polish electorate supports this idea. Over 78 per cent of researches would like to organize a debate between two main parties leaders before every elections. However, we cannot look foreword to lead this idea in the Election Code, because neither society nor politicians will insist on institutionalizing this idea. Key words: presidentialisation, election behavior, ideological profile, party leaders, television debates Karolina Tybuchowska-Hartlińska (University of Warmia and Mazury in Olsztyn, Poland) Economic voting in Poland from the perspective of declaration of voters The presented analysis related to the Polish specificity of preferences in economic voting and to the dynamics of relations between economic situation and political assessment. The analyzed studies show clearly that voters take into account the economic situation in the country irrespective of supporting a particular party – ‘definitely yes’ or ‘rather yes’ (from 75% for Palikot Movement to 79% for PSL). The issue is less important to those respondents who declare electoral absenteeism (60,4%). When considering economic program of a candidate or a political party, this is the electorate of the Democratic Left Alliance who definitely pay to it a lot of attention (87,1%). Regardless of declared ideological views and a party support, the respon- dents pay more attention to the economic program of a candidate/ a party than to the condition of the national economy, and it especially refers to those voters who declare themselves as right wingers (the left +5,7%; the centre +4,3; the right +9%). To sum up, it can be stated that regardless of an adopted criterion (of elec- torates of particular parties or ideological views), about ¾ of the voters declare taking into account the economic situation of the country or the economic program of a candidate / a political party as the factor which has an impact on their votes. Key words: participation, elections, economic voting 148 Summaries Waldemar Wojtasik (University of Silesia, Poland) Economic voting in Poland: the end of transition model Research on economic voting in Poland have been carried out from the beginning of the democratic transformation, focusing on isolating and testing of the transition model specific to the countries of Central Europe. Its differentiating feature is a novel way of simultaneously joining the retrospective and prospective motivations in the behavior of voters, compared to the conventional model present in consolidated democracies. The purpose of the present article is to attempt to determine the relationship between the two types of electoral motivations identified above in the parliamentary elections, starting with the election of 1991 and ending with the 2011 elections. Based on analysis and constructive criticism of findings of other researchers and own research, the presented paper evidences that the validity of applying the transitional model in the study of economic voting in Poland has been exhausted, as the prospective motivation is nowadays predominant in the decisions of voters. Key words: economic voting, retrospective voting, prospective voting, transitional model, polish parliamentary elections 149 ANEKS Tabela 1. Socjodemograficzny rozkład ilościowy i procentowy badanej próby ilość procent 84 60 60 31 71 93 150 29 64 31 62 135 37 39 93 49 7,7 5,5 5,5 2,8 6,5 8,5 13,8 2,7 5,9 2,8 5,7 12,4 3,4 3,6 8,5 4,5 555 533 51,0 49,0 10 59 223 353 443 ,9 5,4 20,5 32,4 40,7 WOJEWÓDZTWO Dolnośląskie Kujawsko-pomorskie Lubelskie Lubuskie Łódzkie Małopolskie Mazowieckie Opolskie Podkarpackie Podlaskie Pomorskie Śląskie Świętokrzyskie Warmińsko-mazurskie Wielkopolskie Zachodniopomorskie PŁEĆ Kobieta Mężczyzna WYKSZTAŁCENIE Bez wykształcenia Podstawowe/gimnazjalne Zawodowe Średnie/policealne Wyższe (ukończone studia licencjackie lub magisterskie) 151 STAN CYWILNY panna/kawaler mężatka/żonaty rozwódka/rozwodnik wdowa/wdowiec WIEK 18-24 25-34 35-44 45-54 55-64 >65 273 634 70 111 25,1 58,3 6,4 10,2 130 209 171 198 187 193 11,9 19,2 15,7 18,2 17,2 17,7 553 50,9 99 37 111 258 30 9,1 3,4 10,2 23,7 2,8 438 101 134 108 307 40,3 9,3 12,3 9,9 28,2 32 226 2,9 20,8 550 50,6 236 44 21,7 4,0 82 365 408 191 42 7,5 33,5 37,5 17,6 3,9 CZY OBECNIE PANI/PAN pracuje zawodowo na pełnym etacie, również w rodzinnym gospodarstwie rolnym pracuje dorywczo jest bezrobotna/bezrobotny uczy się w szkole/studiuje w wyższej uczelni jest na rencie/emeryturze zajmuje się domem/wychowaniem dzieci STALE MIEJSCE ZAMIESZKANIA wieś miasto do 20 tysięcy mieszkańców miasto 20-100 tysięcy mieszkańców miasto 100-200 tysięcy mieszkańców miasto powyżej 200 tysięcy mieszkańców MOJA SYTUACJA MATERIALNA żyję bardzo biednie – nie starcza mi nawet na podstawowe potrzeby żyję skromnie – muszę na co dzień bardzo gospodarować żyję średnio – starcza mi na co dzień, ale muszę oszczędzać na większe zakupy żyję dobrze – starcza mi na wiele bez specjalnego oszczędzania żyję bardzo dobrze – mogę sobie pozwolić na wygodne życie ŚREDNIE DOCHODY NA CŻŁONKA RODZINY W GOSPODARSTWIE DOMOWYM do 500 zł 501-1000 zł 1001-2000 zł 2001-5000 zł powyżej 5000 zł 152