ŚCIĄGNIJ w pliku pdf - Preferencje polityczne

Transkrypt

ŚCIĄGNIJ w pliku pdf - Preferencje polityczne
Political Preferences
Preferencje polityczne
6/2013
Redakcja naukowa:
Robert Alberski
Waldemar Wojtasik
Katowice 2013
Rada Naukowa:
prof. dr hab. Roman Bäcker (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Polska), prof. dr
hab. Tadeusz Godlewski (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Polska), prof. dr hab.
Iwona Jakubowska-Branicka (Uniwersytet Warszawski, Polska), prof. dr hab. Slavomir Magál
(Uniwersytet św. Cyryla i Metodego w Trnawie, Słowacja), prof. dr hab. Jozef Matúš (Uniwersytet
św. Cyryla i Metodego w Trnawie, Słowacja), prof. dr hab. Libor Pavera (Wyższa Szkoła Handlowa,
Praga, Czechy), prof. dr hab. Dana Petranová (Uniwersytet św. Cyryla i Metodego w Trnawie,
Słowacja), prof. dr hab. Olga Prokopenko (Sumski Uniwersytet Narodowy, Ukraina), prof. dr hab.
Teresa Sasińska-Klas (Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, Polska), prof. dr hab. Jerzy Sielski
(Uniwersytet Szczeciński, Polska), dr Marcjanna Augustyn (Uniwersytet w Hull, Anglia)
Kolegium redakcyjne:
dr Agnieszka Turska-Kawa (redaktor naczelna)
dr hab. Robert Alberski (redaktor tematyczny: systemy i zachowania wyborcze)
prof. UMK dr hab. Danuta Plecka (redaktor tematyczny: identyfikacje polityczne)
dr hab. Łukasz Tomczak (redaktor tematyczny: partie polityczne)
dr Zbigniew Widera (redaktor tematyczny: marketing polityczny)
dr Waldemar Wojtasik (redaktor tematyczny: systemy partyjne)
mgr Przemysław Grzonka (redaktor statystyczny)
mgr Jarosław Wichura (sekretarz)
Recenzenci:
prof. dr hab. Ľudmila Čábyová (Uniwersytet św. Cyryla i Metodego w Trnawie, Słowacja), prof.
dr hab. Norbert Vrabec (Uniwersytet św. Cyryla i Metodego w Trnawie, Słowacja), prof. dr hab.
Krzysztof Gajdka (Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach, Polska), prof. dr hab. Tadeusz
Godlewski (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Polska), prof. dr hab. Jacek Wojnicki
(Uniwersytet Warszawski, Polska), prof. dr hab. Michał Strzelecki (Uniwersytet Mikołaja
Kopernika w Toruniu, Polska), dr hab. Dariusz Skrzypińki (Uniwersytet Wrocławski, Polska)
Projekt okładki:
Jarosław Wichura
Korekta:
Teresa Tokarczyk-Łyszczarz
Wersja pierwotna czasopisma: papierowa.
© Centrum Innowacji, Transferu Technologii i Rozwoju Fundacja Uniwersytetu Śląskiego
Katowice 2013
Patronat nad projektem sprawują Polskie Towarzystwo Nauk Politycznych oraz Towarzystwo
Inicjatyw Naukowych.
Wydawcą czasopisma jest Instytut Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego
oraz Centrum Innowacji, Transferu Technologii i Rozwoju Fundacja Uniwersytetu Śląskiego.
ISBN: 978-83-61975-61-8
ISSN: 2083-327X
Druk:
REMAR, www.remar-sosnowiec.pl, e-mail: [email protected]
CONTENTS
Introduction........................................................................................................ 9
In Memoriam: Radosław Solarz (prof. dr hab. Andrzej Antoszewski)............ 11
Radosław Solarz (University of Wroclaw, Poland)
Ritual participation? Polish opinions on politics and political parties............. 13
Robert Alberski (University of Wroclaw, Poland)
Satisfaction with the activities of reeves, mayors and presidents of cities
and evaluation of the level of representation of the interests by local
governments..................................................................................................... 33
Agnieszka Łukasik-Turecka (John Paul II Catholic University of Lublin, Poland)
The Attitude of the Electorate to Statutory Solutions Giving Equal
Opportunity to Men and Women in Filling the Positions on Electoral Lists... 47
Łukasz Tomczak (Szczecin University, Poland)
Voters in the face of election mechanism and scope of leaders authority
in Polish political parties.................................................................................. 61
Wojciech Peszyński (Nicolaus Copernicus University, Poland)
Presidentialisation of electoral behavior in non election 2012 year................ 75
Karolina Tybuchowska-Hartlińska (University of Warmia and Mazury in Olsztyn,
Poland)
Economic voting in Poland from the perspective of declaration of voters...... 91
Waldemar Wojtasik (University of Silesia, Poland)
Economic voting in Poland: the end of transition model............................... 101
REVIEWS
Darren G. Lilleker, Nigel A. Jackson (2011): Political Campaigning,
Elections and the Internet. Comparing the US, UK, France and Germany,
5
(London – New York, Routledge), s. 197
(Reviewer: Katarzyna Stelmach)................................................................... 119
Małgorzata Fuszara (red.): Kobiety, wybory, polityka (Instytut Spraw
Publicznych, Warszawa 2013), s. 268
(Reviewer: Joanna Podgórska-Rykała).......................................................... 128
Krzysztof Kowalczyk: Partie i ugrupowania parlamentarne wobec
Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1989-2011, (Wydawnictwo Zapol,
Szczecin 2012), s. 493
(Reviewer: Zuzanna Osmólska)..................................................................... 135
Report of the Second Congress of the Departments of Political Systems
(Katarzyna Kobielska)................................................................................... 139
Summaries...................................................................................................... 145
Annex............................................................................................................. 151
6
SPIS TREŚCI
Wstęp................................................................................................................. 9
Wspomnienie dra Radosława Solarza (prof. dr hab. Andrzej Antoszewski)... 11
Radosław Solarz (Uniwersytet Wrocławski, Polska)
Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych... 13
Robert Alberski (Uniwersytet Wrocławski, Polska)
Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast
oraz ocena poziomu reprezentacji interesów przez władze samorządowe...... 33
Agnieszka Łukasik-Turecka (Katolicki Uniwersytet Lubelski, Polska)
Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse
kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list wyborczych........................................... 47
Łukasz Tomczak (Uniwersytet Szczeciński, Polska)
Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów
polskich partii politycznych............................................................................. 61
Wojciech Peszyński (Uniwersytet Mikołaja Kopernika, Polska)
Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012........ 75
Karolina Tybuchowska-Hartlińska (Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, Polska)
Głosowanie ekonomiczne w Polsce z perspektywy deklaracji wyborców...... 91
Waldemar Wojtasik (Uniwersytet Śląski, Polska)
Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego?............ 101
RECENZJE:
Darren G. Lilleker, Nigel A. Jackson (2011): Political Campaigning, Elections
and the Internet. Comparing the US, UK, France and Germany (London –
New York, Routledge), s. 197
(Recenzent: Katarzyna Stelmach).................................................................. 119
7
Małgorzata Fuszara (red.): Kobiety, wybory, polityka (Instytut Spraw
Publicznych, Warszawa 2013), s. 268
(Recenzent: Joanna Podgórska-Rykała)......................................................... 128
Krzysztof Kowalczyk: Partie i ugrupowania parlamentarne wobec
Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1989-2011 (Wydawnictwo Zapol,
Szczecin 2012), s. 493
(Recenzent: Zuzanna Osmólska)................................................................... 135
Sprawozdanie z II Zjazdu Katedr i Zakładów Systemów Politycznych
(Katarzyna Kobielska)................................................................................... 139
Summaries...................................................................................................... 145
Aneks............................................................................................................. 151
8
Wstęp
Oddajemy do rąk czytelników szósty tom czasopisma „Political Prefereces”,
w którym udało się nam się zgromadzić badania poświęcone kwestiom
polskiego systemu politycznego i partyjnego. Jest to jeden z trzech wiodących
tematów badań przeprowadzonych pod koniec 2012, a których pozostałe
rezultaty zamieszczone zostaną w pozostałych tomach. Myślą przewodnią
niniejszego numeru są różne oblicza reprezentacji i odpowiedzialności
politycznej oraz społeczne postawy wobec różnych form ich przejawiania
się. Prezentowany tom składa się z siedmiu tekstów oraz trzech recenzji oraz
zawiera sprawozdanie z II Zjazdu Katedr i Zakładów Systemów Politycznych,
który odbył się w maju 2013 roku w Trzebnicy. Jak co roku, prezentowane
na łamach czasopisma artykuły empiryczne podejmują w swym przedmiocie
problematykę postaw politycznych i zachowań, szczególnie czynników
determinujących identyfikacje polityczne. Wszystkie teksty stanowią
empiryczną analizę przedmiotową, dotykają swym zakresem obszarów:
politologicznego, psychologicznego, socjologicznego, ideologicznego,
komunikacyjnego. Artykuły oparte są na projekcie badawczym, zrealizowanym
przez autorów na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków,
mających czynne prawo wyborcze (N=1088), z wykorzystaniem specjalnie
skonstruowanego kwestionariusza. Całość opracowania, odnosząca się do
analizy poszczególnych jego części, stanowi diagnozę zachowań politycznych
polskiego społeczeństwa w 2012 roku, ale jednocześnie wnioski płynące z analiz
pozwalają postawić ważne, inspirujące pytania badawcze, które mobilizują do
dalszych poszukiwań.
Pierwszy z prezentowanych tekstów, autorstwa Radosława Solarza,
podejmuje problematykę rytualizacji procedur demokratycznych w Polsce.
Robert Alberski podjął się w swoim artykule analizy uwarunkowań społecznej
oceny wójtów, burmistrzów i prezydentów oraz poziomu reprezentacji interesów przez władze samorządowe. W kolejnym tekście, Agnieszka ŁukasikTurecka zbadała ocenę wprowadzenia rozwiązań kwotowych w poszczególnych
9
segmentach elektoratu. Analizę specyfiki przywództwa partyjnego oraz instytucjonalnego charakteru wyboru liderów polskich partii politycznych przeprowadził w swoim tekście Łukasz Tomczak. Kolejny artykuł podnosi problematykę prezydencjalizacji zachowań wyborczych elektoratu, który stanowi dla
Wojciecha Peszyńskiego jeden z głównych kierunków zmian wśród polskich
wyborców. Karolina Tybuchowska-Hartlińska poświeciła swój tekst próbie
oceny wpływu głosowania ekonomicznego w poszczególnych grupach
wyborców. Artykuł Waldemara Wojtasika dotyczy wyczerpywania się
potencjału modelu tranzycyjnego głosowania ekonomicznego w wyjaśnianiu
zachowań wyborczych w Polsce.
Drugą część prezentowanego numeru wypełniają trzy recenzje prac,
które uzupełniają główny nurt badań zawartych we wcześniejszych artykułach. Katarzyna Stelmach zrecenzowała książkę Darrena G. Lillekera,
Nigela A. Jacksona Political Campaigning, Elections and the Internet.
Comparing the US, UK, France and Germany (London – New York, Routledge).
Książka pod redakcją Małgorzaty Fuszary Kobiety, wybory, polityka (Instytut
Spraw Publicznych, Warszawa 2013) stała się przedmiotem refleksji Joanny
Podgórskiej-Rykały. W trzeciej recenzji Zuzanna Osmólska przedstawiła
swoją refleksję na temat pracy Krzysztofa Kowalczyka Partie i ugrupowania
parlamentarne wobec Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1989-2011
(Wydawnictwo Zapol, Szczecin 2012).
Cieniem na prezentowanej publikacji położyła się wiadomość o nagłej
śmierci naszego przyjaciela i współpracownika dra Radosława Solarza
z Uniwersytetu Wrocławskiego. Dotarła ona do nas podczas prac redakcyjnych nad prezentowanym tomem, niedługo po tym, jak Radosław Solarz
złożył do niego swój tekst. W tych smutnych okolicznościach, poprosiliśmy
prof. dr hab. Andrzeja Antoszewskiego o napisanie wspomnienia o Zmarłym,
które otwiera niniejszy tom. Redakcja czasopisma „Political Preferences” składa
hołd i pragnie poświęcić prezentowaną publikację pamięci dra Radosława
Solarza.
Robert Alberski
Waldemar Wojtasik
10
Wspomnienie dra Radosława Solarza
Nigdy nie przypuszczałem, że przyjdzie mi pisać wspomnienie o Radku.
I to nie tylko dlatego, że był ode mnie o wiele młodszy. Jego pogoda ducha,
wielkie poczucie humoru, rozbudowane plany zawodowe, bliska perspektywa awansu naukowego nie pozwalają mi się pogodzić ze smutnym faktem,
że nie ma Go już wśród nas. Bez Jego zdystansowanego podejścia do rzeczywistości, ironicznego uśmiechu, celnych spostrzeżeń i komentarzy, ale także bez
Jego okularów fantazyjnie założonych na czoło, rozwianych włosów, czy oryginalnego stosunku do męskiej mody, żadne spotkanie Zakładu nie będzie już
tym samym, jakie odbywały się z Jego udziałem. Wprowadzał bowiem do
nich to, co jest niezwykle cenne, a rzadziej doceniane: połączenie rzetelnej,
stale uzupełnianej wiedzy z nader zdrowym rozsądkiem.
Poznałem Radka jako studenta, badającego środowisko wrocławskich
hipisów. W niedalekiej przyszłości miał stać się moim młodszym uniwersyteckim kolegą. Już wówczas miał wygląd hipisa oraz mentalność DzieckaKwiatu i nigdy nie utracił ani jednego, ani drugiego. Bywało to zresztą
źródłem zabawnych nieporozumień. Do legend Instytutu przeszła historia,
gdy zjawił się na egzamin w charakterystycznym dla siebie, z lekka niedbałym
11
stroju, a egzaminator, wziąwszy Go za hydraulika, ucieszył się, że wreszcie ktoś
przyszedł naprawić zepsute kaloryfery. To prawda, wygląd potrafi mylić, i tak
właśnie było w przypadku Radka. Ale pod Jego hipisowską powłoką krył się
niezmiennie żywy umysł, któremu towarzyszyła dociekliwość i poznawcza
pasja, życzliwość dla ludzi i niechęć dla nonsensów otaczającej nas rzeczywistości, które szybko wyłapywał i bezlitośnie krytykował. Nie znosił biurokratycznej głupoty, którą piętnował przy każdej możliwej okazji. Nie było dla
Niego świętości, ani niepodważalnych, zwłaszcza formalnych autorytetów.
Był wrogiem konwencjonalności i schematyzmu. Pewnie dlatego uwielbiali
Go studenci. Na Jego szacunek trzeba było sobie zasłużyć i nie wszystkim się
to udawało, choć tak wielu się o to starało.
Oryginalność Radka wynikała także z Jego zainteresowań naukowych, które zawsze wychodziły poza profil badawczy Zakładu. Śmiertelnie
nudziły Go rozważania o normatywnych aspektach instytucji i systemów politycznych, mimo że z Zakładem Systemów Politycznych związał swe zawodowe losy. Nie chciał i nie umiał spoglądać na rzeczywistość polityczną poprzez
pryzmat reguł, które mają ją porządkować. Dostrzegał za to fakt, że często tego
nie czynią. To, dlaczego tak się dzieje, było dla Niego prawdziwym wyzwaniem. Odpowiedzi szukał przede wszystkim w kulturowych uwarunkowaniach polityki, koncentrując się na tym, czym kierują się ludzie uczestniczący
w konflikcie politycznym. Inspiracją dla Jego badań była nie tylko literatura
naukowa i badania terenowe, ale także współczesna proza, muzyka i film, które
śledził nader uważnie i o których mógł toczyć wielogodzinne dysputy. Był
Radek tak naprawdę antropologiem polityki, któremu przyszło działać w gronie
instytucjonalistów. Uważaliśmy to za niezwykle dla nas cenne i wiele od Niego
się nauczyliśmy. Takiego sposobu myślenia i takiego patrzenia na świat będzie
nam bardzo brakowało.
Za wszystkie razem spędzone chwile, za niekonwencjonalne dyskusje,
za celne uwagi, za dobroć i życzliwość, za niewzruszoną pogodę ducha −
dziękujemy Ci Radku.
12
Andrzej Antoszewski
„Political Preferences”, No. 6/2013
DOI: 10.6084/m9.figshare.841760
Radosław Solarz
(Uniwersytet Wrocławski, Polska)
Rytualna partycypacja?
Opinie Polaków o polityce i partiach
politycznych
Abstract:
Poles comparatively low political activity, continued from the first
competitive parliamentary election in 1991, leads to take a reflection of the
voters perception of politics and political parties. The article focus on the perception of political parties in Poland and the Poles’ attitude to politics. Research
has shown that the political sphere of democratic Poland separates from the
social life. The activities of political parties, political conflicts and their solutions, are a phenomena that the majority of Poles do not care about. Polish
political institutions and democratic procedures act in a specific social void.
Poles political behavior (especially the voters one), in the period of democratic
system, is characterized by high level of ritualism. This method of adaptation
of the citizens of Poland to the democratic political system leads to low level
of trust in political institutions.
Key words:
political participation, political parties, political conflicts, political ritualism,
trust in political institutions
Wprowadzenie
Utrzymująca się, od pierwszych rywalizacyjnych wyborów parlamentarnych
w 1991 roku, relatywnie niska aktywność polityczna Polaków (średnia
frekwencja wyborcza z siedmiu elekcji parlamentarnych wynosi 47,6%),
skłania do podjęcia rozważań na temat sposobu postrzegania przez wyborców
polityki i partii politycznych. Formułowane w tych obszarach społeczne
opinie mogą wskazywać na istotne elementy wyjaśniające przyczyny niechęci
polskiego społeczeństwa do politycznej aktywności. Zakładamy, że uznanie
przez obywateli działających na forum parlamentu partii politycznych,
13
Radosław Solarz
jako podmiotów reprezentujących ich interesy, w zasadniczy sposób wzmacnia
nie tylko wyborczą lojalność, ale również wpływa na polityczną aktywność.
Brak „poczucia reprezentatywności” bądź też jej niski poziom w zasadniczy
sposób może decydować o politycznym zaangażowaniu obywateli. Z tego
też względu, w tej edycji badań interesowały nas dwie kwestie: po pierwsze,
czy w opinii respondentów parlamentarne partie polityczne reprezentują ich
interesy i, po drugie, czy w opinii badanych polityka stanowi istotny element
ich życia. Łącznie w obydwu sprawach wypowiedziało się 1088 osób. Zanim
przejdziemy od analizy uzyskanych wyników, chcielibyśmy zwrócić uwagę na
kilka istotnych kwestii.
Socjologiczne badania z połowy lat osiemdziesiątych, z okresu kiedy
system socjalistyczny jeszcze trwał, co więcej, nie przypuszczano, że w tak
szybkim czasie zostanie zastąpiony przez system demokratyczny, jednoznacznie wskazywały, że władza w Polsce znajdowała się w stanie społecznej
izolacji.
Tabela 1. Poczucie wpływu na otaczającą rzeczywistość 1987 rok.
Respondenci wypowiadający się w kwestii
swojego wpływu na bieg wydarzeń
w miejscu
w zakładzie pracy
w kraju
zamieszkania
Mam wpływ
2,7
19,3
5,1
Nie mam wpływu
55,3
74,3
87,0
Trudno powiedzieć
12,6
6,4
7,6
Źródło: S. Kwiatkowski, Opinie o najważniejszych obecnie i w przyszłości problemach Polski
i Polaków, „Biuletyn Badania Opinii Społecznej” 1987, nr 1, s. 17.
Odpowiedzi
badanych
Według przywołanych danych, w 1987 roku zdecydowana większość
polskiego społeczeństwa uznawała, że nie ma wpływu na to, jak funkcjonują
zakłady pracy, a także na bieg wydarzeń w miejscu zamieszkania. Poczucie
społecznej izolacji najmocniej uwidoczniło się w odpowiedzi na pytanie
o wpływ na sprawy kraju − aż 87% badanych uznawało, że nie ma na nie
wpływu. W systemie autorytarnym tego typu wynik nie wydaje się być niczym
zaskakującym. Brak możliwości rywalizacji w wyborach, a tym samym brak
możliwości artykulacji interesów grupowych, społecznych czy też indywidualnych, niemożność rozpoznania potrzeb społeczeństwa, czy w końcu monopol
władzy PZPR, traktować należy jako immanentną cechę socjalistycznego
systemu. W takim kontekście, dominujące w polskim społeczeństwie przekonanie o braku wpływu na sposób funkcjonowania państwa, wydaje się być zjawiskiem zrozumiałym, które po kilkudziesięciu latach od rozpoczęcia procesu
demokratycznej transformacji nie budzi zdziwienia. Nie skłania również do
14
Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych
głębszej refleksji nad jego przyczynami. Formułowane z perspektywy czasu
odpowiedzi, a przede wszystkim konsekwencje izolacji władzy od potrzeb
i interesów społecznych zdają się być oczywiste. W krótkim okresie, od daty
przywołanych przez nas badań, polski socjalistyczny autorytaryzm uległ
dezintegracji. Z końcem socjalistycznego systemu nie zakończyło się jednak
społeczne poczucie braku wpływu na sprawy kraju. Podobne badania, jak te
z lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku, CBOS prowadził na przestrzeni
wielu lat realnie działającego polskiego demokratycznego systemu politycznego. Po latach ich wyniki, w kontekście badań z 1987 roku, mogą wywoływać
zdziwienie.
Tabela 2. Poczucie wpływu na sprawy kraju 1992-2012.
Czy ludzie tacy jak
Pan(i) mają wpływ
na sprawy kraju
Wskazania respondentów według terminów badań
%
VII
X
V
V
I
I’
I
IX
IX
VI
‘92
‘93
‘97
‘99
‘04
‘07
08
‘09
‘10
‘12
Tak
7
10
19
11
15
24
30
25
36
30
Nie
91
86
76
87
83
73
65
72
60
68
Trudno powiedzieć
2
4
5
2
2
3
5
3
4
2
Źródło: Afiliacje polityczne sprzed roku 1989 a stosunek do przemian ustrojowych i poczucie
wpływu na sprawy publiczne, CBOS, Komunikat z badań BS/118/2012.
W 2012 roku, pomimo zmiany systemowej i dwudziestu pięciu lat,
jakie minęły od 1987 roku, nadal zdecydowana większość polskiego społeczeństwa (68%) twierdziła, że nie ma wpływu na sprawy kraju. W powyższym
zestawieniu warto zwrócić uwagę na fakt, że do 2004 roku poziom społecznego braku poczucia wpływu na sprawy kraju utrzymywał się na poziomie
charakterystycznym dla końcowego okresu istnienia autorytarnego systemu
politycznego. Dopiero w 2007 roku staje się on niższy od tego, jaki odnotowano w roku 1987. W międzyczasie, już od 1989 roku, funkcjonowała ustawa
o stowarzyszeniach, na mocy której Polacy mogą i, co ważniejsze, tworzą
tysiące zrzeszeń obywatelskich we wszystkich sferach aktywności społeczno-ekonomicznej, politycznej czy kulturowej. Działają rywalizujące na rynku
media − prasa, radio, telewizja czy w końcu medium interaktywne, jakim jest
Internet. Aktywne są związki zawodowe i grupy interesów. W polskim systemie
demokratycznym zdążyło dorosnąć nowe pokolenie, które przeszło cały proces
socjalizacyjno-edukacyjny, od szkoły podstawowej do wyższej. W tym okresie
Polacy w latach 1989, 1991, 1993, 1997, 2001, 2005, 2007, 2011 wybierali
parlament. W sumie (za wyjątkiem wyborów do Sejmu X kadencji) siedmiokrotnie w rywalizacyjnych wyborach zadecydowano o politycznej reprezentacji
15
Radosław Solarz
narodu. Pięciokrotnie w powszechnych wyborach wybierano Prezydenta RP.
Sześciokrotnie w latach 1990, 1994, 1998, 2002, 2006, 2010 wybierano władze
lokalne na poziomie gminy. Od 1998 roku podczas elekcji decydowano również
o składzie rad powiatowych i sejmików wojewódzkich. Od 2002 roku polscy
obywatele w powszechnych wyborach decydowali o tym, kto będzie sprawował funkcje wójta, burmistrza czy prezydenta miasta. Dwukrotnie, w roku
2004 i 2009, decydowano o polskiej politycznej reprezentacji w Parlamencie
Europejskim. W 1996 roku przeprowadzono dwa ogólnopolskie referenda –
„o powszechnym uwłaszczeniu obywateli” (tzw. referendum uwłaszczeniowe)
i „o niektórych kierunkach wykorzystania majątku państwowego” (tzw. referendum prywatyzacyjne). Rok później, w 1997 roku, również w referendum
ogólnokrajowym obywatele Rzeczypospolitej wypowiedzieli się w sprawie
przyjęcia nowej konstytucji. A w końcu w 2003 roku również w ogólnokrajowym referendum zadecydowali o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej.
Jednocześnie w tym samym okresie, funkcjonujące w obrębie demokratycznego systemu politycznego, polskie społeczeństwo dokonało bezprecedensowego skoku cywilizacyjnego. W 2012 roku, według stosowanego przez
ONZ wskaźnika rozwoju społecznego HDI (Human Development Index),
zostało ono umieszczone wśród 47 najwyżej rozwiniętych społeczeństw świata,
zajmując 39. pozycję [Human Development Report 2013].
To zaskakujące, ale przywołane przez nas dane statystyczne wskazują na
nikły, bądź też niewystępujący, związek między możliwością wyrażania swoich
politycznych preferencji a społecznym poczuciem wpływu na to, co się dzieje
w polskim systemie demokratycznym. Tak cyklicznie powtarzane elekcje,
jak również możliwość samoorganizowania się społeczeństwa, w przeciągu
ponad dwudziestu lat nie modyfikują w zasadniczy sposób poczucia izolacji
polskiego społeczeństwa. Równocześnie, pomimo postępującego wzrostu
poziomu rozwoju społecznego, formułowana przez Polaków pozytywna ocena
funkcjonowania polskiej demokracji nadal znajduje się na niskim poziomie.
Tabela 3. Stosunek do funkcjonowania demokracji w Polsce.
Wskazania respondentów według terminów badań w %
Stosunek do funkcjonowania demo- XI X XI X V XII X XI III VII XI XI XI XI VII I III
kracji w naszym ‘93 ‘95 ‘96 ‘97 ‘98 ‘99 ‘00 ‘01 ‘02 ‘03 ‘04 ‘05 ‘06 ‘07 ‘08 ‘09 ‘10
kraju
Zadowoleni
36 24 44 40 41 35 37 34 24 20 26 34 30 46 43 42 43
Niezadowoleni 52 67 47 50 46 56 51 53 64 71 63 56 58 42 47 49 50
Trudno powiedzieć 12 9 9 10 13 9 12 14 12 9 12 10 12 12 10 9 7
Źródło: Zestawienie własne na podstawie; Postawy wobec demokracji, jej rozumienie i oceny,
CBOS, Komunikat z badań BS/60/2010, Warszawa maj 2010.
16
Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych
Od 1993 roku, poziom niezadowolenia z funkcjonowania polskiej
demokracji praktycznie utrzymuje się na niezmiennym poziomie. Podobnie
jak w badaniach dotyczących deklarowanego wpływu na sprawy kraju i w tym
przypadku trudno jest znaleźć jakąś istotną korelację między politycznymi
wydarzeniami a poziomem zadowolenia z działania demokracji. W badanym
okresie nie tylko zmieniała się polityczna reprezentacja parlamentu. Władza
wykonawcza spoczywała w rękach partii reprezentujących nurty lewicowe,
centrowe czy też prawicowe. Również urzędujący prezydenci reprezentowali
odmienne polityczne orientacje. Przywołane dane statystyczne dość jednoznacznie wskazują, że − podlegająca przez wiele lat dość głębokim zmianom
− polska scena polityczna miała niewielki wpływ na ocenę polskiej demokracji.
Równocześnie, pomimo krytycznego poglądu na temat działania systemu politycznego, zdecydowana większość Polaków w powtarzanych cyklicznie badaniach deklaruje zadowolenie z życia.
Tabela 4. Zadowolenie z życia.
Czy jest Pan(i) zadowolony(a) ogólnie z całego życia
Wskazania respondentów według terminów badań
w %
‘94 ‘97 ‘99 ‘00 ‘01
Bardzo
11 11 17 9 10
zadowolony(a)
Raczej
42 43 47 51 51
zadowolony(a)
Średnio
33 36 30 33 31
zadowolony(a)
Razem
96 90 94 93 92
zadowoleni
Raczej
9 7 4 6 6
niezadowolony(a)
Bardzo
2 2 1 1 1
niezadowolony(a)
Razem
11 9 5 8 8
niezadowoleni
Trudno
2 1 1 0 1
powiedzieć
Źródło: Zestawienie własne na podstawie:
BS/1/2013, Warszawa styczeń 2013.
‘02 ‘03 ‘04 ‘05 ‘06 ‘07 ‘08 ‘09 ‘10 ‘11 ‘12
11 14 13 19 16 13 20 14 16 14 20
56 48 49 48 53 54 50 53 54 54 51
27 31 31 27 25 28 24 27 24 26 25
92 93 93 94 94 95 94 94 94 94 96
5
5
5
4
5
3
4
5
5
5
2
1
1
1
1
0
1
1
0
0
0
1
6
6
6
5
5
4
5
5
5
5
3
0
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
Zadowolenie z życia, CBOS, Komunikat z badań,
Podobnie jak w przypadku społecznego poczucia wpływu na sprawy
kraju, tak − z punktu widzenia oceny jakości własnego życia − dynamiczne
przemiany polityczne zdają się być elementem drugorzędnym. Warto jednak
17
Radosław Solarz
zwrócić uwagę, że o ile procent osób deklarujących ogólne zadowolenie z życia
w badanym okresie jest raczej stały, to już wewnątrz tej grupy dochodzi do
istotnych zmian. Od 1994 do 2012 roku w grupie osób deklarujących bardzo
wysoki stopień zadowolenia z życia doszło do największych zmian ilościowych. W okresie osiemnastu lat liczba tego typu osób wzrosła o sto procent.
Również istotny wzrost odnotować można wśród osób deklarujących umiarkowane zadowolenie z życia.
Przywołujemy tego typu dane, gdyż, podobnie jak w przypadku wcześniejszych danych statystycznych, trudno jest znaleźć jakąkolwiek istotną korelację między zadowoleniem z życia Polaków a ich oceną systemu demokratycznego. Trudno jest wykazać bezpośredni związek między polityką a oceną
własnego życia. Ocena ta nie wydaje się być skorelowana z tym, jaka siła
polityczna sprawuje w Polsce władzę. Kolejne elekcje, a przede wszystkim
ich wynik − zmiana politycznej reprezentacji w parlamencie czy gabinetów,
nie modyfikują, w istotny sposób, oceny jakości życia, jak również oceny
polskiej demokracji.
Sygnalizowany, utrzymujący się od lat, niski poziom poczucia
wpływu na sprawy kraju, relatywnie niski poziom akceptacji sposobu działania demokracji w Polsce, przy jednoczesnym wysokim zadowoleniu z życia
i nieustannym postępie w rozwoju polskiego społeczeństwa, skłania do zadania
pytania o przyczyny takiego stanu rzeczy. Naszym zdaniem, można zaryzykować stwierdzenie, że zdecydowana większość polskiego społeczeństwa
traktuje politykę jako sferę niezależną i autonomiczną, której sposób
funkcjonowania nie przekłada się w sposób jednoznaczny i bezpośredni
na jakość ich życia. W konsekwencji, demokratyczne instytucje, takie jak
partie polityczne czy parlament działają w społecznej próżni.
Uznaliśmy, że jednym z najistotniejszych elementów przyczyniających
się do takiego stanu rzeczy może być sposób, w jaki Polacy postrzegają partie
polityczne. Wychodząc z założenia, że za jedną z ich podstawowych funkcji
uznaje się artykułowanie i agregację interesów społecznych, jak również to,
że traktowane są jako główny pośrednik między obywatelem a państwem
[Sokół, Żmigrodzki 2003: 65], przyjmujemy, że ocena ich działalności może
determinować ocenę działania polskiej demokracji. Tym samym wpływa ona
również na uznanie polityki za ważny (bądź nieistotny) element życia obywateli.
Postrzeganie parlamentarnych partii politycznych
Zadając pytanie, czy partie parlamentarne reprezentują interesy obywateli,
staraliśmy się określić, czy deklarowane przez respondentów orientacje
ideologiczne stanowią istotną zmienną wpływającą na uzyskane odpowiedzi.
18
Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych
Chcieliśmy również sprawdzić czy deklarowane ideologiczne orientacje
respondentów w istotny sposób modyfikują postrzeganie partii parlamentarnych,
jak również czy istnieje korelacja między umiejętnością określenia własnych
poglądów a poziomem uznania partyjnej reprezentatywności.
Respondentom nastręczyło trudności określenie własnych poglądów
ideologicznych. Znaczny odsetek, 24,8% nie potrafił jednoznacznie usytuować
swoich politycznych poglądów na osi lewica-prawica. W kontekście prowadzonych rozważań to dość istotna informacja. Wskazuje ona na ograniczoność i,
być może, coraz mniejszą przydatność tradycyjnego sposobu identyfikowania
poglądów politycznych współczesnych Polaków.
Tabela 5. Procent osób deklarujących poglądy ideologiczne.
Lewica
Centrum
Prawica
Nie wiem/ nie potrafię powiedzieć
23,6
18,9
32,6
24,8
Warto zwrócić uwagę, że w przeprowadzonych badaniach liczba osób
deklarujących poglądy lewicowe (23,6%), jak i centrowe (18,9%) była niższa
niż liczba osób niepotrafiących określić swoich ideologicznych przekonań.
Jedynie badani identyfikujący się z poglądami prawicowymi stanowili większą
grupę (32,6%) od tej reprezentowanej przez osoby niepotrafiące określić
swoich ideologicznych poglądów. Tego typu różnica może oznaczać silniejszy
związek z polityczną reprezentacją wyborców oddających głosy na partie
prawicowe. A być może również wyższy poziom lojalności partyjnej prawicowego elektoratu.
Osoby o niezdefiniowanych poglądach ideologicznych cechują się
największym odsetkiem uznających, że partie polityczne nie reprezentują ich interesów. Tak odpowiedziało 60,7% potencjalnych wyborców z tej
grupy. Jedynie 8,5% uznało, że partie parlamentarne reprezentują ich interesy.
Pomimo tego, z uzyskanych przez nas danych wynika, że nie istnieje wyraźna
korelacja między nieumiejętnością identyfikowania swoich poglądów politycznych a deklaracjami o aktywności wyborczej. Spośród 1088 respondentów
255 osób nie brało udziału w wyborach, a 270 nie potrafiło dokonać identyfikacji ideologicznej. Tego typu rozbieżność może oznaczać, że część aktywnych wyborców w swoich decyzjach politycznych kieruje się odmiennymi
niż tradycyjne podziały partii na lewicowe, centrowe, prawicowe, motywami
wyborczymi. Być może tego typu klasyfikacja jest, z ich punktu widzenia,
niezrozumiała bądź nieistotna. Może stanowić kolejny element w dyskusji nad
sposobem kształtowaniem się współczesnych preferencji politycznych.
19
Radosław Solarz
Sprawdziliśmy również, jaki jest stosunek osób deklarujących poglądy
lewicowe, centrowe i prawicowe do problemu reprezentowania przez parlamentarne partie polityczne interesów obywateli.
Tabela 6. Partie parlamentarne reprezentują moje interesy − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów
ideologicznych.
Lewica
Centrum
Prawica
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
ilość
6
37
70
87
57
procent
2,3
14,4
27,2
33,9
22,2
ilość
10
45
68
53
30
procent
4,9
21,8
33,0
25,7
14,6
ilość
20
81
86
116
52
procent
5,6
22,8
24,2
32,7
14,6
ilość
Nie wiem/nie
potrafię określić procent
Razem
257
100,0
206
100,0
355
100,0
3
21
82
80
84
270
1,1
7,8
30,4
29,6
31,1
100,0
Znaczny odsetek badanych, określających swoje poglądy jako lewicowe, centrowe bądź prawicowe, na pytania o to, czy partie polityczne reprezentują ich interesy, nie potrafił udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wśród osób
o poglądach centrowych odsetek ten liczył 33%, lewicowych 27,2%, a prawicowych 24,3%. Generalnie badani określający swoje poglądy ideologicznie
w większości uznali, że partie parlamentarne nie reprezentują ich interesów.
Najbardziej krytyczni okazali się być obywatele o poglądach lewicowych.
Aż 56,1% osób z tej grupy udzieliło negatywnej odpowiedzi, 33,9% uznało,
że ich interesy są raczej niereprezentowane i aż 22,2%, że są zdecydowanie
niereprezentowane. Wysoki odsetek negatywnych odpowiedzi odnotowaliśmy
wśród osób o poglądach prawicowych − 47,3%. W grupie tych respondentów
32,7% uznało, że ich interesy są raczej niereprezentowane i 14,6%, że są zdecydowanie niereprezentowane. Badani o poglądach centrowych okazali się być
trochę mniej krytyczni − 40,3% z nich uznało, że ich interesy nie są reprezentowane na forum polskiego parlamentu. W tej grupie 25,7% twierdziło, że ich
interesy są raczej niereprezentowane i 14,6%, że są zdecydowanie niereprezentowane. Tak wysoki poziom uznania przez wyborców niereprezentatywności partii, na które oddają głosy, powinno skłaniać do zastanowienia. W tym
miejscu można zadać szereg pytań (na które nie potrafimy udzielić odpowiedzi)
o motywy skłaniające do oddania głosu na ugrupowanie, które uznane zostaje,
przez znaczny odsetek własnego elektoratu, za niereprezentatywne. Kolejną,
godną zainteresowania kwestią są oczekiwania, jakie względem partii mają jej
20
Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych
wyborcy. Można również zadać pytanie o to, w jaki sposób wyborcy rozliczają
parlamentarną pracę swoich reprezentantów.
W porównaniu z odpowiedziami wskazującymi na niereprezentatywność parlamentarnych partii politycznych, przeciwstawne wskazania potwierdzające ich reprezentatywność cechują się niskim poziomem akceptacji. Wśród
osób deklarujących poglądy prawicowe odsetek ten wynosił 28,4%, centrowe
26,7%, a lewicowe 16,7%. Uzyskane wyniki dość jednoznacznie wskazują,
że polityczna reprezentacja lewicowego elektoratu w parlamencie, na tle reprezentacji prawicowej i centrowej, z punktu widzenia reprezentacji interesów
wyborców, jest najsłabsza (w najmniejszym zakresie związana z interesami
własnego elektoratu).
Uzyskane odpowiedzi przyporządkowaliśmy wyborczym deklaracjom
badanych. W ten sposób chcieliśmy ustalić czy działające na forum parlamentu
partie polityczne, postrzegane są jako ugrupowania reprezentujące interesy
obywateli.
Tabela 7. Partie parlamentarne reprezentują moje interesy − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów
do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę.
Platforma
Obywatelska
Polskie
Stronnictwo
Ludowe
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
ilość
8
56
84
70
29
procent
3,2
22,7
34,0
28,3
11,7
Razem
247
100,0
ilość
3
22
18
20
13
76
procent
3,9
28,9
23,7
26,3
17,1
100,0
ilość
Prawo i
Sprawiedliwość procent
ilość
Ruch Palikota
procent
Sojusz Lewicy ilość
Demokratycznej procent
ilość
Inne
procent
ilość
Nie głosowałem
procent
16
7,0
3
4,7
0
0
2
1,8
7
2,7
56
24,6
8
12,5
16
14,8
9
8,2
17
6,7
61
26,8
20
31,3
26
24,1
29
26,4
68
26,7
65
28,5
16
25,0
48
44,4
43
39,1
74
29,0
30
13,2
17
26,6
18
16,7
27
24,5
89
34,9
228
100,0
64
100,0
108
100,0
110
100,0
255
100,0
Znaczny odsetek badanych nie potrafił zająć jednoznacznego stanowiska. Potencjalni wyborcy dwóch partii, Platformy Obywatelskiej i Ruchu
Palikota, okazali się być najmniej zdecydowani, 34% pierwszej z nich i 31,3%
drugiej nie miało zdania w kwestii reprezentacji interesów. Potencjalni wyborcy
21
Radosław Solarz
pozostałych ugrupowań, jak również osoby niegłosujące, okazali się być bardziej
jednoznaczni w swoich poglądach. Odsetek odpowiedzi „nie mam zdania”
w ich przypadku był zdecydowanie niższy. Wśród wyborców PiS wynosił
26,8%, wśród niegłosujących 26,7%, SLD 24,1% i PSL 23,7%. Warto podkreślić, że generalnie jedna czwarta deklarujących aktywność wyborczą nie udzieliła jednoznacznej odpowiedzi.
Potencjalni wyborcy w zdecydowanej większości uznają, że parlamentarne partie polityczne nie reprezentują ich interesów. W przeprowadzonym badaniu za najsłabiej reprezentujący interesy wyborców został uznany
Sojusz Lewicy Demokratycznej. Aż 61,1% obywateli deklarujących głosowanie na tę partię twierdziło, że nie reprezentuje ona ich interesów. Warto
zaznaczyć, że jest to niewiele niższy odsetek od tego, jaki odnotowaliśmy
w grupie osób niegłosujących, gdzie wynosił on 63,5%. O ile tak wysoki
procent osób twierdzących, że parlamentarne partie polityczne nie reprezentują
interesów obywateli wśród osób deklarujących bierność wyborczą wydaje się
być zjawiskiem naturalnym, to w przypadku osób głosujących na partię funkcjonującą w parlamencie, powinien wywoływać zdziwienie.
Przyjmując założenie, że poczucie reprezentatywności interesów
stanowi istotny element wpływający na decyzje wyborcze, rozumiane jako
czynne uczestnictwo w wyborach i oddanie głosu na partię reprezentującą interesy wyborcy, możemy wskazywać na poważny kryzys SLD. Może on w przyszłości skutkować biernością polityczną wyborców, bądź przeniesieniem
głosów na inne ugrupowanie.
Obok wyborców SLD, za równie sceptyczny możemy uznać elektorat kolejnej partii lewicowej − Ruchu Palikota, który w ponad pięćdziesięciu procentach (51,6%) również uznał, że partia nie reprezentuje interesów
wyborców. Na ten wynik należy zwrócić uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze,
ze względu na krótki czas funkcjonowania Ruchu Palikota na forum Sejmu,
może on oznaczać rozczarowanie działalnością tej partii. Po drugie, tak wysoki
odsetek wyborców twierdzących, że partia nie reprezentuje ich interesów może
wskazywać na to, że nie jest ona w stanie stać się alternatywą dla wyborców
SLD. Najmniej krytyczni w ocenie okazali się być wyborcy trzech partii:
PSL (43,4%), PiS (41,7%) i PO (40%).
Za ugrupowania najsilniej reprezentujące interesy wyborców zostały
uznane dwie partie − PSL (32,8%) i PiS (31,6%). Pomimo tego, że nawet w ich
przypadku mniejszość potencjalnych wyborców uznaje, że reprezentują one
ich interesy, w przeprowadzonym badaniu ugrupowania te uzyskały znacznie
lepszy wynik od kolejnej w „rankingu” Platformy Obywatelskiej − 25,5%.
Za najsłabiej reprezentujące interesy uznano dwie partie lewicowe: SLD −
jedynie 14,8% i Ruch Palikota − 17,2%.
22
Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych
W kontekście reprezentatywności interesów najlepiej oceniane jest PiS
− aż 7% wyborców tej partii twierdzi, że reprezentuje ona ich interesy w zdecydowany sposób.
Uzyskane przez nas dane wpisują się w widoczną, utrzymującą się
od lat, tendencję do negatywnego postrzegania partii politycznych. Poczucie
niskiej reprezentatywności interesów społecznych, nawet wśród elektoratów
poszczególnych partii, można traktować jako jeden z elementów wpływających na niezwykle krytyczną ocenę ich działania.
Tabela 8. Ocena działań partii politycznych 2001-2011
Zsumowanie odpowiedzi respondentów według terminów badań w %
2001
2011
Partie polityczne robią więcej złego niż dobrego
82
83
Partie polityczne robią więcej dobrego niż złego
16
14
Partie polityczne robią tyle samo złego co dobrego
2
3
Źródło: Opinie o działalności partii politycznych, CBOS, Komunikat z badań BS/140/2011,
Warszawa listopad 2011.
Wizerunek działalności partii politycznych w Polsce
Polacy nie tylko wyrażają krytyczną opinię na temat reprezentatywności partii, ale, co równie istotne, od kilkunastu lat w zdecydowanej większości uznają ich działalność za szkodliwą. Ponad osiemdziesięcioprocentowy poziom twierdzeń o szkodliwości działania partii uznać należy za opinię
podważającą polityczne kompetencje odpowiadających za ich sposób działania polityków. Należy podkreślić, że tak formułowana, zdecydowanie negatywna ocena, podobnie jak odnotowywany niski poziom poczucia wpływu
na sprawy kraju, czy też krytyczne opinie o polskiej demokracji w długim
okresie nie ulegają zmianie. W pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych zmiany
zachodzące w politycznej reprezentacji na forum polskiego parlamentu nie
przekładały się w istotny sposób na opinię Polaków o partiach politycznych.
To dość istotne zjawisko. W latach 2001-2011 Polacy czterokrotnie wybierali skład Sejmu, co ważniejsze, w tak krótkim czasie dochodziło do istotnych
zmian w parlamentarnej reprezentacji politycznej. Z parlamentarnej sceny politycznej zniknęły takie ugrupowania, jak Liga Rodzin Polskich, Samoobrona
RP czy Socjaldemokracja Polska. Z kolei nowe, nieistniejące przed rokiem
dwutysięcznym, ugrupowania uzyskały w wyborach swoją parlamentarną
reprezentację (tak jak Ruch Palikota w Sejmie VII kadencji) lub tworzyły
parlamentarne kluby poselskie po dokonaniu rozłamu w istniejących frakcjach
(np. Polska Jest Najważniejsza w Sejmie VI kadencji czy Solidarna Polska
w Sejmie VII kadencji). Te, naszym zdaniem dość istotne, zmiany zdają się
nie mieć wpływu na sposób postrzegania partii politycznych. Liczba partii
23
Radosław Solarz
reprezentowanych w Sejmie, ich oblicze ideologiczne, programy, poziom polaryzacji, czy też częstotliwość i waga ujawniających się konfliktów politycznych nie zmieniają dominującej negatywnej opinii. Te same badania, w pewien
sposób tłumaczą, skąd wzięła się tak bardzo negatywna opinia.
Tabela 9. Opinie o partiach politycznych.
TAK
2001
NIE
2012
Partie polityczne powodują kłótnie i zamęt w państwie
88
Partie są klikami polityków dążących do władzy
82
Partie zrzeszają ludzi, dla których najważniejsze są
78
własne ambicje
Tak naprawdę nie wiadomo, o co partiom chodzi
65
Partie zbierają postulaty i żądania wyborców
63
Partie proponują rozwiązania ważnych problemów kraju
64
Partie starają się załatwić sprawy zwykłych ludzi
34
W tabeli nie uwzględniono odpowiedzi „trudno powiedzieć”.
Źródło: Opinie o działalności partii politycznych, CBOS, Komunikat
Warszawa listopad 2011.
2001
2012
90
86
7
9
6
7
77
9
14
69
60
65
25
24
24
25
60
25
29
26
69
z badań BS/140/2011,
Wadliwe (w opinii badanych) pełnienie przez partie polityczne funkcji
artykułowania i agregacji interesów społecznych wpływa na ich społeczne
postrzeganie. Traktowane są jako element wywołujący konflikty i destabilizujący istniejący ład społeczny oraz jako organizacje, które mają umożliwić
działającym w nich politykom sprawowanie władzy. To indywidualne ambicje
i chęć posiadania władzy, a nie dążenie do rozwiązywania istotnych problemów
społecznych czy też reprezentacja interesów, stanowią, w opinii Polaków,
podstawową cechę partii politycznych. Ich działalność postrzegana jest jako
niezrozumiała. Jednocześnie ci sami badani w znacznym stopniu dostrzegają,
że partie nie są organizacjami działającymi w próżni społecznej. Ponad 60%
badanych zauważa, że proponują one rozwiązywanie istotnych problemów
społecznych. Wydaje się jednak, że samo formułowanie propozycji rozwiązywania problemów jest elementem drugorzędnym, niemającym wpływu na
ogólną ocenę działania partii politycznych.
Naszym zdaniem, występujące wśród znacznej liczby obywateli,
poczucie „niereprezentatywności” partii parlamentarnych, negatywna ocena
ich działania, skutkuje, utrzymującym się w Polsce od lat, raczej ambiwalentnym stosunkiem społeczeństwa do demokracji.
24
Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych
Tabela 10. Rządy demokratyczne vs rządy niedemokratyczne w opinii Polaków.
Czy zgadza się Pan(i) ze
stwierdzeniem: dla ludzi
takich jak ja nie ma w gruncie rzeczy znaczenia, czy
rządy są demokratyczne czy
niedemokratyczne?
Wskazania respondentów według terminów badań
w %
X VI
‘92 ‘93
Zgadzam się
44 44
Nie zgadzam się
36 40
Trudno powiedzieć
20 15
Źródło: Postawy wobec demokracji,
BS/60/2010, Warszawa maj 2010.
V III X III V IX XI IV XI VII
‘95 ‘99 ‘00 ‘02 ‘04 ‘05 ‘06 ‘07 ‘07 ‘08
45 41 38 49 42 50 42 43 29 37
45 45 47 40 43 39 44 46 58 50
10 14 15 11 15 11 14 11 13 12
jej rozumienie i oceny, CBOS, Komunikat
I III
‘09 ‘10
33 41
53 48
14 11
z badań
Z indywidualnej perspektywy badanych, system demokratyczny
wydaje się być obojętnym. Od 1992 roku liczba osób, dla których rządy demokratyczne są raczej neutralne, ulega niewielkim zmianom. Pomimo fluktuacji,
średnio liczba „obojętnych” w badanym okresie wyniosła 41,2%. Obojętny
bądź ambiwalentny stosunek do demokracji wzmacnia istnienie dużej grupy
osób niepotrafiących jednoznacznie określić swojego stosunku wobec pytania
o znaczenie rządów demokratycznych i niedemokratycznych.
W kontekście opinii na temat parlamentarnych partii politycznych, jak również obojętności wobec istniejącego systemu politycznego,
raczej nie dziwi stosunek Polaków do polityki.
Miejsce polityki w życiu Polaków
Sposób postrzegania reprezentatywności parlamentarnych partii politycznych
uznaliśmy za jeden z głównych elementów wpływających na uznanie
polityki za ważną w życiu obywateli. Naszym zadaniem niski (bądź
wysoki) poziom reprezentatywności partii politycznych powinien być
skorelowany z postrzeganiem polityki. Przyjęliśmy założenie, że niski poziom
reprezentatywności skutkuje również uznaniem przez respondentów polityki
za mało istotny element życia społecznego.
Podobnie jak w przypadku oceny reprezentatywności partii parlamentarnych uzyskane wyniki tegorocznego badania warto umieścić w szerszym kontekście. Andrew Heywood analizując wieloznaczność pojęcia polityki, wskazując
na różnorodność jej rozumienia, w sposób dość jednoznaczny (podobnie jak
wielu innych) i kategoryczny stwierdza, że polityka „w największym stopniu
interesuje większość ludzi” [Heywood 2008: 22]. To dość optymistyczne
25
Radosław Solarz
stwierdzenie brytyjskiego politologa nie znajduje potwierdzenia w przeprowadzanych od lat badaniach. Deklarowane przez społeczeństwa wielu krajów
zainteresowanie polityką utrzymuje się na relatywnie niskim poziomie. Średnia
dla przedstawionych poniżej 28 państw wynosi 45%. Oznacza to, że w większości krajów mniej niż połowa obywateli deklaruje zainteresowanie polityką.
Społeczeństwo polskie mieści się wśród społeczeństw o najniższym deklarowanym poziomie zainteresowania polityką.
Procent osób deklarujących bardzo duże i znaczne zainteresowanie polityką
w przekroju 28 krajów
Źródło: Europejski Sondaż Społeczny 2008, za: Diagnoza Społeczna 2011. Warunki i jakość
życia Polaków. Raport, pod red. J. Czapiński, T. Panek, Warszawa 2011, s. 293.
Nawet pobieżna analiza powyższego diagramu wskazuje, że dość trudno
jest jednoznacznie wskazać determinanty wysokiego zainteresowania polityką wśród prezentowanych krajów. Ani typ reżimu politycznego, ani system
partyjny, czy też wyborczy, nie wydają się być istotnymi determinantami.
Warto zauważyć, że również doświadczenie autorytarnego socjalistycznego
systemu politycznego nie jest zmienną modyfikującą deklarowane zainteresowanie polityką.
Naszym zdaniem relatywnie niewielkie zainteresowanie polityką,
jak i formułowane oceny demokratycznego systemu politycznego powinny
znaleźć odzwierciedlenie w uznaniu jej za ważną bądź nieistotną sferę życia
społecznego. Uzyskane przez nas wyniki badań potwierdzają tego typu
założenie.
26
Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych
Tabela 11. Polityka jest w moim życiu ważna − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych.
ilość
procent
ilość
Centrum
procent
ilość
Prawica
procent
ilość
Nie wiem/nie
potrafię określić procent
Lewica
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
21
85
64
70
17
8,2
33,1
24,9
27,2
6,6
14
56
57
54
25
6,8
27,2
27,7
26,2
12,1
47
117
84
79
28
13,2
33,0
23,7
22,3
7,9
10
33
52
95
80
3,7
12,2
19,3
35,2
29,6
Razem
257
100,0
206
100,0
355
100,0
270
100,0
Generalnie osoby nie potrafiące określić swoich poglądów jako lewicowe, centrowe bądź prawicowe uznawały, że polityka stanowi mało istotny
element ich życia. Z tej grupy osób aż 64,8% osób deklarowało takie stanowisko, jedynie 15,9% politycznie niezdecydowanych przyznawało polityce
istotne znaczenie. Wśród osób doceniających znaczenie polityki, jedynie 3,7%
uznawało, że jest ona zdecydowanie ważna, a 12,2%, że jest ona raczej ważna.
Z kolei wśród respondentów nieprzywiązujących znaczenia do polityki 29,6%
zdecydowanie wskazywało na nieistotność polityki w życiu, a 35,2% twierdziło,
że jest ona elementem raczej mało istotnym. Uzyskane dane dość wyraźnie
wskazują na związek między umiejętnością określenia swoich poglądów
ideologicznych a uznaniem polityki za istotną sferę życia. Wydaje się, że osoby
niepotrafiące usytuować swoich poglądów na osi lewica-prawica powinniśmy
traktować jako takie, których zainteresowanie polityką jest minimalne. Z kolei
konsekwencją braku zainteresowania tą sferą życia społecznego jest uznanie
polityki za niezbyt ważną.
Osoby potrafiące dokonać ideologicznej identyfikacji przywiązują
zdecydowanie większe znaczenie do polityki. Największą grupę stanowili
respondenci o orientacji prawicowej (46,2%). Niewiele mniejszy odsetek
doceniających znaczenie polityki odnotowaliśmy wśród osób deklarujących
poglądy lewicowe (41,3%). Natomiast 34% osób identyfikujących swoje
poglądy jako centrowe również wyrażało podobne stanowisko. Największą
grupę osób potrafiących dokonać ideologicznej identyfikacji stanowili badani
deklarujący poglądy prawicowe (32,6%). W następnej kolejności sytuowały się
osoby o poglądach lewicowych (23,6%) i centrowych (18,9%).
Interesujące dane dotyczące problemu istotności polityki w życiu
Polaków otrzymaliśmy po przyporządkowaniu uzyskanych odpowiedzi potencjalnym elektoratom, działających na forum parlamentu partii politycznych.
27
Radosław Solarz
Tabela 12. Polityka jest w moim życiu ważna − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu,
gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę.
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
ilość
22
78
56
72
19
procent
8,9
31,6
22,7
29,1
7,7
ilość
9
17
17
26
7
Platforma
Obywatelska
Polskie
Stronnictwo
procent
Ludowe
ilość
Prawo i
Sprawiedliwość procent
ilość
Ruch Palikota
procent
Sojusz Lewicy ilość
Demokratycznej procent
ilość
Inne
procent
ilość
Nie głosowałem
procent
Razem
247
100,0
76
11,8
22,4
22,4
34,2
9,2
100,0
30
13,2
2
3,1
14
13,0
9
8,2
6
2,4
71
31,1
13
20,3
35
32,4
40
36,4
37
14,5
61
26,8
29
45,3
28
25,9
29
26,4
37
14,5
54
23,7
16
25,0
27
25,0
22
20,0
81
31,8
12
5,3
4
6,3
4
3,7
10
9,1
94
36,9
228
100,0
64
100,0
108
100,0
110
100,0
255
100,0
Znaczny odsetek osób deklarujących chęć oddania głosów na wskazaną partię nie potrafił jednoznacznie określić swojego stosunku do polityki. We wszystkich grupach osoby niemające zdania stanowiły większość.
W zdecydowany sposób wyróżnia się elektorat Ruchu Palikota, w którym
najmocniej uwidocznił się ambiwalentny stosunek do polityki. Aż 45,3%
głosujących na to ugrupowanie polityczne nie potrafiło jednoznacznie określić swojego do niej stosunku. W porównaniu z elektoratami pozostałych partii
odsetek tego typu osób był prawie dwukrotnie wyższy. W ich przypadku niemający zdania procentowo stanowili dość jednorodną grupę. Głosujący na Prawo
i Sprawiedliwość (26,8%), Sojusz Lewicy Demokratycznej (25,9%), Platformę
Obywatelską (22,7%) i Polskie Stronnictwo Ludowe (22,4%). Brak zdania
w kwestii ważności polityki w życiu wśród głosujących na Ruch Palikota może
wskazywać na wyższe prawdopodobieństwo wystąpienia bierności wyborczej podczas następnej elekcji. W tym miejscu uznajemy, że nadanie polityce
istotnego znaczenia w życiu może stanowić element sprzyjający aktywnemu
uczestnictwu w wyborach. Tym samym, naszym zdaniem, wśród osób mających ambiwalentny stosunek do polityki, jak i tych, którzy nie przywiązują
do niej wagi, częściej występować będzie rozbieżność między deklarowaną
chęcią wzięcia udziału w wyborach a faktycznym uczestnictwem.
28
Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych
Największą wagę do polityki przywiązuje potencjalny elektorat
PiS (44,3%). Wśród wyborców tej partii odsetek tego typu wskazań był
dwukrotnie wyższy niż wśród osób deklarujących poparcie dla Sojuszu Lewicy
Demokratycznej (22,7%) i Platformy Obywatelskiej (20,2%). Uzyskany
wynik może wskazywać na zdecydowanie wyższy poziom politycznego
zaangażowania.
W każdej grupie potencjalnych wyborców wystąpił znaczny odsetek
osób, które uznawały, że polityka w ich życiu nie odgrywa istotnej roli.
Najmniejszą wagę do polityki przywiązują potencjalni wyborcy PSL (21,7%)
oraz PO (18,4%). W elektoratach pozostałych partii odsetek tego typu osób utrzymuje się na podobnym poziomie Ruch Palikota 15,6%, Prawo i Sprawiedliwość
14,5%, Sojusz Lewicy Demokratycznej 14,3%. Znaczny odsetek osób w elektoratach nieprzywiązujących wagi do polityki może oznaczać niewielki poziom
zainteresowania np. politycznymi programami. Może też stanowić przyczynę
dużej zmienności politycznych preferencji, a tym samym przenoszenie głosów
na partie konkurencyjne.
Wśród badanych największy odsetek osób nieprzywiązujących
znaczenia do polityki występował w grupie obywateli niegłosujących (34,3%).
Porównując uzyskane wyniki można zauważyć silną korelację między uznaniem polityki za istotny element życia a deklarowaną chęcią uczestnictwa
w wyborach. Osoby niegłosujące były w swoich poglądach najbardziej zdecydowanie. Jedynie 14,5% z nich nie potrafiło (bądź nie chciało) jednoznacznie
określić swojego stanowiska. Pomimo deklarowanej bierności wyborczej,
8,4% przyznawało polityce istotne znaczenie w życiu. Warto zwrócić uwagę,
że w tej grupie, pomimo deklarowanej bierności wyborczej, 2,4 % ankietowanych uznało, że polityka zajmuje bardzo ważne miejsce w ich życiu. Odsetek
ten jest niewiele mniejszy od tego, jaki odnotowaliśmy wśród wyborców Ruchu
Palikota. Tego typu procentowa zbieżność może potwierdzać wyrażoną przez
nas opinię o występowaniu wyższego prawdopodobieństwa bierności wyborczej wśród wyborców Ruchu Palikota.
Zakończenie
Przeprowadzone badania uzupełniają i jednocześnie potwierdzają dane
uzyskiwane z innych źródeł, wskazujące na fakt, że w demokratycznej
Polsce mamy do czynienie z interesującym zjawiskiem. Sfera polityki została
oderwana od życia społecznego. Charakteryzuje się ona własną dynamiką,
która w sposób bezpośredni, w świadomości polskiego społeczeństwa, nie
przekłada się na życie jednostek. Działalność partii politycznych, konflikty
polityczne i, co ważniejsze, sposoby ich rozwiązywania, zdają się być elementem
29
Radosław Solarz
obojętnym w życiu polskich obywateli. W kontekście badań można postawić
tezę, że polskie instytucje, procedury demokratyczne działają w specyficznej
próżni społecznej. Pustce, która nie jest oczywiście pozbawiona aktywności
społecznej. Odczuwany niski poziom reprezentatywności przez parlamentarne
partie polityczne (nawet wśród ich własnego elektoratu), jak również niski
poziom uznania polityki za istotny element życia, naszym zdaniem, skutkuje
dwoma skorelowanymi ze sobą procesami.
Po pierwsze: polityczne zachowania Polaków (szczególnie zachowania
wyborcze), w okresie działania systemu demokratycznego, nacechowane są
znacznym poziomem rytualizmu. Pojęcia rytualizm używamy w znaczeniu,
jakie nadał temu terminowi R.K. Merton. Amerykański socjolog wyodrębnił
i opisał pięć typów indywidualnego przystosowania się jednostek do systemu
społeczno-kulturowego [Merton 1982]. Dla potrzeb niniejszych rozważań
zawężamy obszar indywidualnych przystosowań jedynie do systemu politycznego. Zakładamy, że każdy system ma cel swojego istnienia i funkcjonowania.
Uwaga ta, w oczywisty sposób, dotyczy również sytemu demokratycznego.
W systemie demokratycznym, tak jak w każdej celowo budowanej strukturze,
istnieją charakterystyczne dla niej cele i zinstytucjonalizowane sposoby ich
osiągania.
Tabela 13. Indywidualne sposoby przystosowania się do systemu.
Konformizm
Rytualizm
Innowacyjność
Wycofanie
Bunt
Cel
Sposoby osiągania celu
+
+
-/+
+
+
-/+
Według powyższej tabeli „+” oznacza akceptację, „-” − odrzucenie,
natomiast „+/-” odrzucenie wartości panujących przy jednoczesnym zastąpieniu ich wartościami nowymi. Dla celów podjętych rozważań można zaproponować trochę odmienne odczytywanie.
Konformistyczny typ indywidualnego przystosowania do systemu
demokratycznego oznaczałby takie funkcjonowanie jednostek, w którym
akceptowałaby i rozumiała cele zawarte w systemie demokratycznym przy
równoczesnej akceptacji i umiejętności wykorzystywania zinstytucjonalizowanych sposobów osiągania celu.
Rytualizm oznacza, że jednostka nie zna lub też nie jest zainteresowana celem, który realizowany jest przez system. Jednocześnie ta
sama jednostka zna bądź też tylko stosuje się do procedur działających
30
Rytualna partycypacja? Opinie Polaków o polityce i partiach politycznych
w systemie. Jej zachowania są na tyle prosystemowe, że nie zakłócają
czy też nie destabilizują w sposób widoczny systemu.
Innowacyjność w tym przypadku można zdefiniować jako taki sposób
funkcjonowania jednostek, w którym znają i akceptują one cel istnienia
systemu, jednak nie akceptują działających w systemie instytucjonalnych
procedur pozwalających na osiąganie celu.
Wycofanie − jednostki nie znają celu ani nie akceptują sposobów jego
osiągania działających w systemie.
Bunt − w tym przypadku jednostki nie znają celu działania systemu bądź
go odrzucają; tak samo jest w przypadku sposobów osiągania celu. Ważne jest to,
że jednostka proponuje inny cel i koherentny dla niego sposób osiągania celu.
Jak się wydaje, w Polsce od 1989 roku mamy do czynienia z rytualistycznym sposobem przystosowania się Polaków do demokracji. Niski poziom
oceny działania polskiej demokracji, ambiwalentny stosunek do rządów demokratycznych, wysoki odsetek osób deklarujących brak poczucia na sprawy
kraju, a także niskie poczucie, że partie parlamentarne reprezentują interesy
obywateli, zdecydowanie negatywna ocena ich działania, relatywnie niewielki
poziom zainteresowania polityką, a w końcu uznanie jej za element mało
istotny w życiu, naszym zdaniem, może oznaczać, że znaczny odsetek obywateli uczestniczących w jakichkolwiek procedurach demokratycznych (szczególne podczas cyklicznie powtarzanych elekcji) nie zna celu swojego działania bądź też go nie rozumie bądź też jest on im obojętny. Tym samym ich
zachowania należy traktować jako rytualistyczne.
Po drugie: rytualistyczny sposób przystosowania się Polaków do
demokratycznego systemu politycznego skutkuje niskim poziomem zaufania
do instytucji politycznych. W 2012 roku zaufanie do Sejmu i Senatu deklarowało jedynie 29% badanych, do partii politycznych 20,5%, a do rządu 39%,
przy jednoczesnym deklarowanym poziomie braku zaufania do Sejmu i Senatu
przez 55% obywateli, do partii politycznych 65%, a do rządu 49% [Zaufanie
społeczne: 2012]. Paradoksalnie w konsekwencji dochodzi do wzmocnienia
władzy państwowej w kraju. Izolacja sfery politycznej przy jednoczesnym
wysokim poziomie obojętności i nieufności społecznej wzmacnia arbitralność
podejmowania decyzji politycznych. Władza staje się czymś wyizolowanym,
niereprezentującym dających się konkretnie zidentyfikować interesów społecznych, jednocześnie będąc siłą zawłaszczającą dla realizacji swoich celów
przestrzeń publiczną. Więcej, taki stan rzeczy z punktu widzenia władzy jest,
jak się wydaje, korzystny, gdyż może ona działać w zasadzie arbitralnie bez
permanentnej kontroli społecznej wpływającej na sposób jej funkcjonowania.
Kontrolę nad władzą, jak i działania modyfikujące jej funkcjonowanie przestaje
sprawować społeczeństwo obywateli. Funkcję tę zaczynają pełnić różnego typu
31
Radosław Solarz
instytucje, przede wszystkim te, które dbają o przestrzeganie porządku prawnego oraz masowe media elektroniczne, szczególnie telewizja. To nie potrzeby
czy interesy społeczne wyznaczają kierunki prowadzenia polityki, ale np.
sondaże „popularności partii politycznych”. Skutkiem tego staje się efemeryczność istnienia np. partii politycznych, czy też niestabilność systemu partyjnego.
Bibliografia:
Heywood Andrew (2008), Klucz do politologii. Najważniejsze ideologie, systemy, postaci,
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Merton Rabert K. (1982), Teoria socjologiczna i struktura społeczna, Warszawa: PWN.
Kwiatkowski Stanisław (1987), Opinie o najważniejszych obecnie i w przyszłości problemach
Polski i Polaków, Biuletyn Badania Opinii Społecznej 1987, nr 1.
Sokół Wojciech, Żmigrodzki Marek (2003), Współczesne partie i systemy partyjne. Zagadnienia
teorii i praktyki politycznej, Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Czapiński Janusz, Panek Tomasz (2011), Diagnoza Społeczna 2011. Warunki i jakość życia
Polaków, Warszawa.
Afiliacje polityczne sprzed roku 1989 a stosunek do przemian ustrojowych i poczucie wpływu
na sprawy publiczne (2012), CBOS, BS/118/2012.
Human Development Report (2013), The Rise of the South: Human Progress in a Diverse
World, UNDP.
Opinie o działalności partii politycznych (2011), CBOS, Komunikat z badań BS/140/2011.
Zadowolenie z życia (2013), CBOS, Komunikat z badań, BS/1/201.
Postawy wobec demokracji jej rozumienie i oceny (2012), Komunikat z badań, BS/60/2010.
Zaufanie społeczne (2012), CBOS, Komunikat z badań, BS/33/2012.
32
„Political Preferences”, No. 6/2013
DOI: 10.6084/m9.figshare.841761
Robert Alberski
(Uniwersytet Wrocławski, Polska)
Zadowolenie z działalności wójtów,
burmistrzów i prezydentów miast oraz
ocena poziomu reprezentacji interesów
przez władze samorządowe
Abstract:
This part of the report describes two problems: evaluation of the activities of
reeves, mayors and presidents of cities and the problem of representing the
interests of the residents by local governments. In a survey conducted in late
2012, we decided to verify two hypotheses. By the first, trust in local government
results from the positive evaluation of reeves, mayors and presidents of cities
activities. Second hypothesis assumes that trust is founded by the belief of the
local community members, that the local governments represent their interests.
The results indicate that the majority of the respondents are restrainedly satisfied
with the activities of their reeves, mayors and presidents of cities. However,
the majority of respondents said that local governments do not represent their
interests.
Key words:
local government, executive authorities of local government, representation of
interests
Wprowadzenie
Rozwój samorządności terytorialnej, który nastąpił po przełomie politycznym
w 1989 roku, jest uznawany za jedno z najważniejszych osiągnięć polskiej
transformacji. Jak trafnie wskazuje Janusz Okrzesik [2009: 277], „samorząd
terytorialny stanowił jeden z najważniejszych czynników modernizacyjnych
polskiego systemu politycznego (…). Był tym mechanizmem, który pozwolił
na przyswojenie takich podstawowych zasad ustrojowych jak subsydiarność,
decentralizacja i regionalizm”. Istotne jest także i to, że obie części
reformy samorządowej, zarówno ta przeprowadzona przez rząd Tadeusza
Mazowieckiego w 1990 roku, jak i przez rząd Jerzego Buzka w latach
33
Robert Alberski
1998-1999, zyskały ostatecznie aprobatę społeczną. Funkcjonowanie lokalnej
władzy, mimo ujawnianych od czasu do czasu patologii, spotyka się z dość
wysoką oceną obywateli. Jest to tym bardziej interesujące w sytuacji, gdy
badania opinii publicznej, prowadzone przez rozmaite ośrodki, od wielu lat
niezmiennie wskazują na niski poziom społecznego zaufania do instytucji
politycznych. Parlament, rząd, sądy, partie polityczne zajmują z reguły ostatnie
miejsca w rankingach tworzonych na podstawie opinii respondentów. Na
przykład w badaniu CBOS ze stycznia 2012 roku zaufanie do partii politycznych
deklarował co piąty badany (1% odpowiedzi „zdecydowanie mam zaufanie”,
19% – „raczej mam zaufanie”), a nieufność – blisko dwie trzecie (41% odpowiedzi
„raczej nie mam zaufania”, 25% – „zdecydowanie nie mam zaufania”). Sejmowi
i Senatowi ufało 29% respondentów (1% – „zdecydowanie”, 28% – „raczej”),
nie ufało – 55% (37% – „raczej”, 19% – „zdecydowanie”). Na relatywnie niskim
poziomie pozostawało zaufanie do rządu (39% respondentów „ufa”, 49% –
„nie ufa”) oraz sądów (zaufanie deklaruje 45% badanych, nieufność – 44%).
Na tym tle władze lokalne wypadają zdecydowanie najlepiej – w cytowanym
badaniu 58% respondentów deklaruje swoje zaufanie do nich (6% odpowiedzi
„zdecydowanie mam zaufanie”, 52% – „raczej mam zaufanie”), nieufność zaś –
30% (23% odpowiedzi „raczej nie ufam”, 7% – „zdecydowanie nie ufam”). Na
23 uwzględnione w tym badaniu instytucje, władze lokalne lokują się na miejscu
dziewiątym (wyższe notowania mają jedynie Wielka Orkiestra Świątecznej
Pomocy, PCK, Caritas, wojsko, harcerstwo, Kościół rzymskokatolicki, policja
oraz Rzecznik Praw Obywatelskich), podczas gdy sądy znalazły się na pozycji
czternastej, rząd na siedemnastej, a parlament i partie polityczne znajdują się na
dwóch ostatnich miejscach [BS/33/2012: 13]. Jak wynika z danych zawartych
w Tabeli 1, taka sytuacja utrzymuje się od dekady.
Tabela 1. Czy, ogólnie rzecz biorąc, ma Pan(i) zaufanie czy też nie ma Pan(i)
zaufania do wymienionych instytucji?
I 2002 I 2004 I 2006 I 2008 I 2010 I 2012
T N T N T N T N T N T N
Partie polityczne
15 65 13 72 24 61 28 54 14 76 20 65
Sejm i Senat
28 54 21 67 30 54 39 44 21 68 29 55
Rząd
42 45 21 68 47 40 56 32 31 60 39 49
Sądy
40 49 31 60 39 51 59 29 44 45 45 44
Władze lokalne miasta / gminy
43 41 53 34 56 33 68 23 55 34 58 30
W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie mam zaufanie” i „raczej mam zaufanie” oraz „zdecydowanie nie mam zaufania” i „raczej nie mam zaufania”
Źródło: BS/33/2012, Zaufanie społeczne, Centrum Badania Opinii Społecznej, Warszawa,
s. 15.
Instytucje
Powstaje więc pytanie, skąd bierze się relatywnie wysoki poziom
34
Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu...
zaufania do instytucji samorządu terytorialnego? W badaniu przeprowadzonym
pod koniec 2012 roku przetestowane zostały dwie hipotezy. Według pierwszej,
zaufanie do lokalnej władzy wynika z pozytywnej oceny działalności wójtów,
burmistrzów i prezydentów. Hipoteza druga zakłada, że zaufanie to wynika
z przekonania członków lokalnej społeczności, że władze samorządowe reprezentują ich interesy.
Zadowolenie z działalności wójta, burmistrza, prezydenta
W naszym badaniu blisko połowa respondentów (44,2%) zadeklarowała
zadowolenie z działalności wójta, burmistrza lub prezydenta miasta w swojej
miejscowości (8,5% odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 35,7% – „raczej tak”,
ponad jedna trzecia pytanych była przeciwnego zdania (22,3% odpowiedzi
„raczej nie”, 13,1% – „zdecydowanie nie”). Nie miało zdania w tej sprawie
aż 20,4% badanych.
Tabela 2 przedstawia rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi na
omawiane pytanie według województw, w których zamieszkiwali respondenci.
Jak wynika z danych tam zamieszczonych, szczególnie zadowoleni z działalności organów wykonawczych samorządu w swojej miejscowości byli badani
w województwach podkarpackim, kujawsko-pomorskim i dolnośląskim.
Trudno wskazać powody, dlaczego akurat w tych, tak bardzo różniących się
od siebie pod względem historyczno-kulturowym, społeczno-demograficznym,
gospodarczym i politycznym, województwach [więcej na temat różnić między
województwami zob.: Skrzypiński 2013: 50-53] oceny wójtów, burmistrzów
i prezydentów miast są lepsze niż w innych. Najbardziej niezadowoleni byli
respondenci w świętokrzyskim, opolskim, lubuskim i zachodniopomorskim.
W dwóch pierwszych z wymienionych województw odsetek niezadowolonych
jest wyższy o ponad 20 punktów od odsetka zadowolonych z działalności lokalnych organów wykonawczych. Zaskakująco duża okazała się grupa respondentów, którzy nie mieli zdania na ten temat. W niektórych województwach
(np. w wielkopolskim lub małopolskim) była to prawie jedna trzecia badanych.
35
Robert Alberski
Tabela 2. Jestem zadowolony z działalności wójta (burmistrza, prezydenta
miasta) w swojej miejscowości – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi
z uwzględnieniem miejsca zamieszkania (województwo).
Nie mam
Razem
zdania
ilość
45
22
17
84
Dolnośląskie
53,6
procent
26,2
20,2
100,0
ilość
33
20
7
60
Kujawsko-pomorskie
55,0
procent
33,3
11,7
100,0
ilość
23
21
16
60
Lubelskie
procent
38,3
35,0
26,7
100,0
ilość
14
15
2
31
Lubuskie
48,4
procent
45,2
6,4
100,0
ilość
34
20
17
71
Łódzkie
procent
47,9
28,2
23,9
100,0
ilość
31
35
27
93
Małopolskie
procent
33,3
37,7
29,0
100,0
ilość
58
57
35
150
Mazowieckie
procent
38,7
38,0
23,3
100,0
ilość
9
15
5
29
Opolskie
51,7
procent
31,0
17,3
100,0
ilość
43
13
8
64
Podkarpackie
67,2
procent
20,3
12,5
100,0
ilość
15
13
3
31
Podlaskie
procent
48,4
41,9
9,7
100,0
ilość
24
23
15
62
Pomorskie
procent
38,7
37,1
24,2
100,0
ilość
65
47
23
135
Śląskie
procent
48,2
34,8
17,0
100,0
ilość
12
20
5
37
Świętokrzyskie
54,1
procent
32,4
13,5
100,0
ilość
18
17
4
39
Warmińsko-mazurskie
procent
46,1
43,6
10,3
100,0
ilość
37
26
30
93
Wielkopolskie
procent
39,8
27,9
32,3
100,0
ilość
19
22
8
49
Zachodniopomorskie
44,9
procent
38,8
16,3
100,0
W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”.
Województwo
Tak
36
Nie
Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu...
Nasze badania nie potwierdziły obiegowych opinii, jakoby samorządność
lokalna najlepiej rozwija się na wsiach i w małych miejscowościach. Jak wynika
z danych zawartych w Tabeli 3, zdecydowanie najlepiej oceniają swoich prezydentów respondenci w miastach liczących od 100 do 200 tys. mieszkańców
(13,9% odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 38,9% – „raczej tak”) oraz mieszkający w miastach do 20 tys. mieszkańców (7,9% odpowiedzi „zdecydowanie
tak”, 39,6% – „raczej tak”). Jednocześnie jednak to właśnie w tych miastach
jest najwięcej niezadowolonych z działalności burmistrzów (28,7% odpowiedzi
„raczej nie”, 10,9% – „zdecydowanie nie”). Najbardziej niezdecydowani są
badani mieszkający w największych miastach (powyżej 200 tys. mieszkańców),
gdzie blisko jedna czwarta z nich nie miała zdania na ten temat.
Tabela 3. Jestem zadowolony z działalności wójta (burmistrza, prezydenta
miasta) w swojej miejscowości – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi
z uwzględnieniem struktury miejsca zamieszkania (wieś-miasto).
Nie mam
Razem
zdania
ilość
193
167
78
438
Wieś
procent
44,1
38,1
17,8
100,0
ilość
48
40
13
101
Miasto do 20 tysięcy
mieszkańców
47,5
39,6
procent
12,9
100,0
ilość
52
52
30
134
Miasto 20-100 tysięcy
mieszkańców
procent
38,8
38,8
22,4
100,0
ilość
57
26
25
108
Miasto 100-200 tysięcy
mieszkańców
52,8
procent
24,1
23,1
100,0
130
101
76
307
Miasto powyżej 200 tysięcy ilość
mieszkańców
procent
42,3
32,9
24,8
100,0
W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”
Miejsce zamieszkania
Tak
Nie
Poziom zadowolenia z działalności wójtów, burmistrzów lub prezydentów miast nie zależy ani od poziomu wykształcenia, ani od deklarowanego poziomu dochodów na członka rodziny. Odpowiedzi „zdecydowanie
tak” lub „raczej tak” udzieliło 46,5% respondentów posiadających co najwyżej
wykształcenie gimnazjalne, 43,5% badanych z wykształceniem zawodowym,
42,2% z wykształceniem średnim (lub policealnym) i 45,6% z wykształceniem
wyższym. Umiarkowane lub duże niezadowolenie deklarują najczęściej osoby
ze średnim wykształceniem (37,4%), najmniejszy poziom niezadowolenia
cechuje osoby z wykształceniem wyższym (33,6%). Jeśli chodzi natomiast
o deklarowany poziom dochodów na członka rodziny, wyróżnia się jedynie
grupa respondentów o najniższych dochodach miesięcznych (do 500 zł),
37
Robert Alberski
w której jedynie 34,6% deklaruje zadowolenie z działalności organu władzy
wykonawczej, podczas gdy niezadowolonych jest aż 45,6% badanych. Jest to
o tyle zrozumiałe, że właśnie ludzi o najniższych dochodach najbardziej dotykają decyzje finansowe podejmowane przez władze samorządowe dotyczące
np. komunikacji miejskiej, zaopatrzenia w wodę czy gospodarowania odpadami. W pozostałych grupach dochodowych deklarowany poziom zadowolenia jest niemal identyczny – od 44% w przedziale dochodów 1001-2000 zł,
do 46,6% w grupie deklarującej dochód w granicach 2001-5000 zł na osobę
w rodzinie, podczas gdy poziom niezadowolenia osiąga w tych grupach odpowiednio 37,2% i 28,2%.
Czynnikiem zdecydowanie najbardziej różnicującym poglądy respondentów w omawianej kwestii są ich preferencje partyjne.
Tabela 4. Jestem zadowolony z działalności wójta (burmistrza, prezydenta miasta) w swojej miejscowości – rozkład ilościowy i procentowy
odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do Sejmu,
gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę.
Nie mam
Razem
zdania
ilość
51
17
8
76
Polskie Stronnictwo
Ludowe
procent
67,1
22,4
10,5
100,0
ilość
137
65
45
247
Platforma Obywatelska
procent
55,5
26,3
18,2
100,0
ilość
54
41
13
108
Sojusz Lewicy
Demokratycznej
procent
50,0
38,0
12,0
100,0
ilość
24
24
16
64
Ruch Palikota
procent
37,5
37,5
25,0
100,0
ilość
84
93
51
228
Prawo i Sprawiedliwość
procent
36,8
40,8
22,4
100,0
ilość
39
50
21
110
Inne partie
procent
35,4
45,5
19,1
100,0
ilość
91
96
68
255
Nie głosowałbym
procent
35,7
37,6
26,7
100,0
W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”.
Potencjalny elektorat
Tak
Nie
Zwolennicy trzech partii PSL, PO i SLD deklarują ponadprzeciętny
poziom zadowolenia z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów
w swojej miejscowości. W przypadku partii tworzących koalicję rządową
mamy jednocześnie do czynienia z relatywnie niewielkim odsetkiem niezadowolonych. Bardziej „spolaryzowani” są potencjalni wyborcy SLD, gdzie udział
38
Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu...
niezadowolonych jest zbliżony do tego, jaki został odnotowany w elektoratach
Ruchu Palikota, PiS i wśród niegłosujących. Znacznie niższy od przeciętnej
poziom zadowolenia charakteryzuje zwolenników pozostałych partii oraz
deklarujących absencję wyborczą, z kolei najwyższy poziom niezadowolenia
z lokalnych organów wykonawczych deklarują zwolennicy partii innych niż
parlamentarne. Co ciekawe, wśród potencjalnych wyborców partii politycznych reprezentowanych w Sejmie, jedynie wśród zwolenników PiS najliczniejszą grupę stanowią niezadowoleni. Z kolei elektoraty Ruchu Palikota oraz
„innych partii” wyróżniają się wysokim poziomem odpowiedzi „zdecydowanie
nie”. Jest to odpowiednio 21,9% oraz 19,1% tych grup respondentów.
Jeśli weźmiemy pod uwagę deklaracje ideologiczne respondentów,
to – jak wynika z Tabeli 5 – nieco bardziej zadowoleni z działalności swoich
wójtów, burmistrzów lub prezydentów miast są badani o poglądach lewicowych i centrowych, z kolei w grupie ankietowanych określających się jako
zwolennicy prawicy poziom satysfakcji jest niższy od przeciętnej. Co ciekawe,
tylko w tej grupie respondentów odsetek niezadowolonych jest nieco wyższy
niż zadowolonych. Aż 25,9% udzieliło na omawiane pytanie odpowiedzi
„raczej nie”, a 14,6% – „zdecydowanie nie”.
Tabela 5. Jestem zadowolony z działalności wójta (burmistrza, prezydenta
miasta) w swojej miejscowości – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi
w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych.
Nie mam
Razem
zdania
ilość
127
83
47
257
Lewica
procent
49,4
32,3
18,3
100,0
ilość
99
60
47
206
Centrum
procent
48,1
29,1
22,8
100,0
ilość
139
144
72
355
Prawica
procent
39,2
40,5
20,3
100,0
ilość
116
98
56
270
Nie wiem/nie potrafię
określić
procent
43,0
36,3
20,7
100,0
W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”.
Deklarowane poglądy
Tak
Nie
Uzyskane przez nas dane wskazują, że większość respondentów jest
umiarkowanie zadowolona z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów
w miejscowościach, w których zamieszkują. Potwierdzają to także wyniki
wyborów samorządowych z 2010 roku, w których większość osób pełniących
tę funkcję, jeśli starała się o reelekcję, uzyskiwała ją. Ponadprzeciętne zadowolenie deklarują przede wszystkim zwolennicy PSL, PO i SLD, ludzie o poglądach
39
Robert Alberski
lewicowych i centrowych, mieszkańcy dużych miast (100-200 tysięcy mieszkańców) oraz mieszkańcy województw: podkarpackiego, kujawsko-pomorskiego i dolnośląskiego. Natomiast wyższy poziom niezadowolenia cechuje
potencjalnych wyborców Prawa i Sprawiedliwości oraz partii pozaparlamentarnych, osoby określające swoje poglądy jako prawicowe oraz posiadające
najniższe dochody na jedną osobę w rodzinie. W ujęciu regionalnym wysoki
poziom niezadowolenia cechuje zwłaszcza mieszkańców świętokrzyskiego,
opolskiego, lubuskiego i zachodniopomorskiego.
Ocena poziomu reprezentowania interesów mieszkańców przez
władze samorządowe
W swoich wypowiedziach publicznych działający w samorządzie politycy
podkreślają, że cechą wyróżniającą ich spośród innych jest wyjątkowa troska
o interesy członków lokalnych społeczności. W naszym badaniu poprosiliśmy
każdego z respondentów o odpowiedź na pytanie, czy władze samorządowe
w gminie (mieście) reprezentują jego interesy. Odpowiedzi twierdzącej udzielił
tylko co czwarty badany (3,7% odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 23,4% –
„raczej tak”), zaprzeczyło natomiast ponad 40% ankietowanych (27,8%
odpowiedzi „raczej nie”, 13,7% – „zdecydowanie nie”). Duża grupa badanych,
aż 31,4%, nie miała zdania na ten temat.
Tabela 6. Władze samorządowe w mojej gminie (mieście) reprezentują moje
interesy – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi z uwzględnieniem
miejsca zamieszkania (województwo)
Województwo
Dolnośląskie
Kujawsko-pomorskie
Lubelskie
Lubuskie
Łódzkie
Małopolskie
ilość
procent
ilość
procent
ilość
procent
ilość
procent
ilość
procent
ilość
procent
Tak
Nie
27
32,2
20
33,3
13
21,7
5
16,1
24
33,8
21
22,6
28
34,5
23
38,3
22
36,8
14
45,2
28
39,4
40
43,0
40
Nie mam
zdania
29
33,3
17
28,4
25
41,7
12
38,7
19
26,8
32
34,4
Razem
84
100,0
60
100,0
60
100,0
31
100,0
71
100,0
93
100,0
Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu...
Nie mam
Razem
zdania
ilość
35
73
42
150
Mazowieckie
48,7
procent
23,3
28,0
100,0
ilość
3
14
12
29
Opolskie
10,3
48,3
41,4
procent
100,0
ilość
31
16
17
64
Podkarpackie
48,4
25,0
procent
26,6
100,0
ilość
7
19
5
31
Podlaskie
61,3
procent
22,6
16,1
100,0
ilość
16
25
21
62
Pomorskie
procent
25,8
40,3
33,9
100,0
ilość
40
61
34
135
Śląskie
procent
29,6
45,2
25,2
100,0
ilość
5
21
15
37
Świętokrzyskie
13,5
56,8
procent
29,7
100,0
ilość
14
15
10
39
Warmińsko-mazurskie
procent
35,9
38,5
25,6
100,0
ilość
21
31
41
93
Wielkopolskie
44,1
procent
22,6
33,3
100,0
ilość
13
20
16
49
Zachodniopomorskie
procent
26,5
40,8
32,7
100,0
W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”.
Województwo
Tak
Nie
Dane zawarte w Tabeli 6 wskazują na znaczne regionalne zróżnicowanie opinii. Podobnie jak poprzednio, należy zwrócić uwagę na województwo
podkarpackie, gdzie blisko połowa ankietowanych uznała, że władze samorządowe reprezentują ich interesy (10,9% odpowiedzi „zdecydowanie tak”,
37,5% – „raczej tak”. W tym samym województwie zaledwie co czwarty
badany udzielił odpowiedzi przeczącej (15,6% – „raczej nie”, 9,4% – „zdecydowanie nie”). Wyższy od przeciętnej odsetek odpowiedzi twierdzących uzyskaliśmy także w województwach: dolnośląskim, kujawsko-pomorskim, łódzkim,
śląskim i warmińsko-mazurskim. Na drugim biegunie lokują się województwa
opolskie, świętokrzyskie i lubuskie, gdzie niewielka część badanych uznała,
że władze samorządowe reprezentują ich interesy. W tych trzech wymienionych województwach, a także w podlaskim i mazowieckim, większość badanych udziela odpowiedzi przeczących. Ponadto w wielkopolskim, lubelskim
i opolskim odnotowaliśmy znacznie wyższy od przeciętnej odsetek badanych,
którzy nie mieli zdania na ten temat.
41
Robert Alberski
Jeśli chodzi o rozkład odpowiedzi na omawiane pytanie ze względu
na miejsce zamieszkania, to obserwowane różnice nie wydają się istotne.
Najczęściej odpowiedzi twierdzącej udzielali respondenci w dużych miastach
(100-200 tys. mieszkańców): 11,1% odpowiedzi „zdecydowanie tak” i 23,1%
odpowiedzi „raczej tak”, najrzadziej mieszkańcy miast największych (powyżej
200 tys. mieszkańców) – odpowiednio 2,0% oraz 20,8%. Dla tej kategorii
respondentów odnotowaliśmy relatywnie największy odsetek niezdecydowanych (38,4% odpowiedzi „nie mam zdania”). Z kolei mieszkańcy miast
średnich (20-100 tys. mieszkańców) uważają najczęściej, że władze samorządowe w ich miastach nie reprezentują ich interesów (po 24,6% odpowiedzi
„raczej nie” i „zdecydowanie nie”, co daje łącznie 49,2% odpowiedzi przeczących). Nieco wyższy od przeciętnej jest również odsetek takich odpowiedzi
wśród mieszkańców małych miast (do 20 tys.): 31,7% odpowiedzi „raczej nie”,
13,9% odpowiedzi „zdecydowanie nie”.
Podobnie jak w przypadku omawianego w pierwszej części artykułu pytania dotyczącego wójtów, burmistrzów i prezydentów, także i tym
razem poziom wykształcenia nie okazał się czynnikiem znacząco różnicującym respondentów. W poszczególnych kategoriach uzyskaliśmy następujący odsetek odpowiedzi twierdzących: 29,6% dla respondentów z wykształceniem co najwyżej gimnazjalnym, 24,2% z wykształceniem zawodowym,
23,8% ze średnim i 30,7% z wyższym. Deklarowany poziom wykształcenia
nieco bardziej różnicuje oceny przeczące. O tym, że władze lokalne w gminie
„raczej” lub „zdecydowanie” nie reprezentują ich interesów, jest przekonanych
46,5% osób najniżej wykształconych, 42,2% z wykształceniem zawodowym,
45,6% ze średnim i 37,1% z wyższym.
Tabela 7 przedstawia rozkład odpowiedzi w grupach wyróżnionych
ze względu na deklarowany poziom dochodów na członka rodziny. Wyróżniają
się dwie skrajne grupy, w których odsetek ocen twierdzących jest wyraźnie
niższy od przeciętnej, a przeczących – zdecydowanie wyższy. Taki rozkład
odpowiedzi może świadczyć o tym, że władze samorządowe mają niewiele do
zaoferowania zarówno mieszkańcom o najwyższych, jak i najniższych dochodach. Najbardziej spolaryzowana w ocenach jest grupa respondentów o średnich dochodach, w której zarówno odsetek ocen twierdzących, jak i przeczących jest wyższy od przeciętnej.
42
Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu...
Tabela 7. Władze samorządowe w mojej gminie (mieście) reprezentują
moje interesy – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach
z uwzględnieniem struktury dochodu uzyskiwanego na członka rodziny.
Nie mam
Razem
zdania
ilość
17
49
15
81
Do 500 zł
procent
21,0
60,5
18,5
100,0
ilość
85
144
136
365
501-1000 zł
procent
23,3
39,4
37,3
100,0
ilość
125
171
113
409
1001-2000 zł
procent
30,6
27,6
41,8
100,0
ilość
57
67
67
191
2001-5000 zł
procent
29,8
35,1
35,1
100,0
ilość
11
20
11
42
Powyżej 5000 zł
procent
26,2
47,6
26,2
100,0
W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”.
Deklarowane dochody
Tak
Nie
Analizując opinie partyjnych elektoratów w omawianej kwestii, można
zauważyć, że zwolennicy PSL i PO wyraźnie częściej uważają, że władze
samorządowe reprezentują ich interesy. Wśród wyborców PSL 9,2% udzieliło
na to pytanie odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 34,2% – „raczej tak”, a wśród
stronników PO odpowiednio 4,0% i 32,4%. Jednocześnie w tych grupach
ankietowanych mamy niższy od przeciętnej odsetek odpowiedzi przeczących.
Z kolei najbardziej sceptyczni w sprawie reprezentowania swoich interesów
przez władze samorządowe są potencjalni wyborcy Ruchu Palikota, zwolennicy innych niż parlamentarne partii politycznych oraz respondenci deklarujący absencję wyborczą. W tych grupach większość badanych udziela odpowiedzi przeczących. W grupie respondentów deklarujących chęć głosowania
na „inne partie”, odpowiedzi „raczej nie” udzieliło 33,6% badanych, a „zdecydowanie nie” – 20,9%, a wśród zwolenników Ruchu Palikota odpowiednio
28,1% i 21,9%. Obserwujemy więc podobną tendencję, jak w pytaniu dotyczącym oceny wójtów, burmistrzów i prezydentów. Wyborcy partii rządzących
wykazują relatywnie największe zadowolenie z ich działalności oraz uważają,
że władze lokalne reprezentują ich interesy. Przeciwnego zdania są zwolennicy
opozycji oraz niegłosujący. Nieco inaczej rozkładają się odpowiedzi wśród
potencjalnych zwolenników SLD, którzy z jednej strony dość pozytywnie
oceniają działalność lokalnej władzy wykonawczej, z drugiej zaś – są dość
sceptyczni w odpowiedziach na pytanie dotyczące reprezentowania przez nie
swoich interesów.
43
Robert Alberski
Tabela 8. Władze samorządowe w mojej gminie (mieście) reprezentują moje
interesy – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do Sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę.
Nie mam
Razem
zdania
ilość
33
27
16
76
Polskie Stronnictwo
Ludowe
procent
43,4
35,5
21,1
100,0
ilość
90
77
80
247
Platforma Obywatelska
procent
36,4
31,2
32,4
100,0
ilość
64
94
70
228
Prawo i Sprawiedliwość
procent
28,1
41,2
30,7
100,0
ilość
27
46
35
108
Sojusz Lewicy
Demokratycznej
procent
25,0
42,6
32,4
100,0
ilość
14
32
18
64
Ruch Palikota
procent
21,9
50,0
28,1
100,0
ilość
21
60
60
110
Inne
procent
19,1
54,5
26,4
100,0
ilość
46
115
94
255
Nie głosowałem
procent
18,0
45,1
36,9
100,0
W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”.
Potencjalny elektorat
Tak
Nie
Tabela 9. Władze samorządowe w mojej gminie (mieście) reprezentują moje
interesy – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych.
Nie mam
Razem
zdania
ilość
75
101
81
257
Lewica
procent
29,2
39,3
31,5
100,0
ilość
64
76
66
206
Centrum
procent
31,1
36,9
32,0
100,0
ilość
111
149
95
355
Prawica
procent
31,3
41,9
26,8
100,0
ilość
45
125
100
270
Nie wiem/nie potrafię
określić
procent
16,7
46,3
37,0
100,0
W tabeli połączono odsetki odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” oraz „zdecydowanie nie” i „raczej nie”.
Deklarowane poglądy
Tak
Nie
Jak wynika z Tabeli 9, poglądy polityczne respondentów w niewielkim
stopniu różnicują oceny dotyczące kwestii reprezentowania interesów badanego przez władze lokalne. Wyróżniają się jedynie osoby, które nie potrafią
44
Zadowolenie z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ocena poziomu...
sprecyzować swojej orientacji ideologicznej. Zaledwie 1,5% z nich udzieliło odpowiedzi „zdecydowanie tak”, a 15,2% – „raczej tak”. Przeciwnego
zdania była blisko połowa tej grupy badanych (27,4% odpowiedzi „raczej nie”,
18,9% – „zdecydowanie nie”).
Jak wynika z przedstawionych danych, większość badanych uznała,
że władze samorządowe nie reprezentują ich interesów. Relatywnie częściej
takich odpowiedzi udzielali respondenci o najniższych dochodach, mieszkańcy
średnich miast, osoby nie posiadające wyższego wykształcenia, zwolennicy
opozycyjnych partii politycznych oraz respondenci, którzy nie potrafili określić swego miejsca na osi lewica-prawica. Odnotowaliśmy także regionalne
zróżnicowanie odpowiedzi. Swoisty fenomen stanowi województwo podkarpackie, w którym, jak już wspomniano, dwie trzecie respondentów pozytywnie ocenia działalność wójtów burmistrzów i prezydentów, a blisko połowa
uważa, że władze lokalne reprezentują ich interesy. Na przeciwległym biegunie
lokują się opolskie, świętokrzyskie i lubuskie.
Zwraca uwagę wysoki odsetek odpowiedzi „nie mam zdania”. W całej
badanej próbie wynosił on 31,4%, ale np. wśród respondentów mieszkających w największych miastach osiągnął aż 38,4%, w grupie badanych o relatywnie niskich dochodach (501-1000 zł) – 37,3%, wśród osób deklarujących
absencję wyborczą oraz tych, którzy nie określili swojej pozycji na osi lewica-prawica – odpowiednio 36,9% i 37%. Można założyć, że spora część badanych ma problem zarówno ze zdefiniowaniem własnych interesów, jak i artykułowaniem swoich ewentualnych oczekiwań wobec struktur lokalnej władzy.
Podsumowanie
Odnosząc się do przedstawionych na wstępie dwóch hipotez, należy
stwierdzić, że tylko pierwsza z nich wydaje się prawdopodobna. Dość wysoki
poziom zadowolenia z działalności wójtów, burmistrzów i prezydentów,
który odnotowaliśmy w naszych badaniach, może być czynnikiem
wzmacniającym zaufanie do lokalnej władzy. Inaczej jest z kwestią dotyczącą
działania na rzecz interesów wyborców, jednak można założyć, że w tym
zakresie ich oczekiwania wobec samorządu terytorialnego nie są – jak się
wydaje – szczególnie wygórowane. W przeprowadzonym w 2010 roku
badaniu CBOS, w którym badano postawy wobec demokracji, zaledwie
46% ankietowanych uznało przekazanie przez państwo jak najszerszych
kompetencji samorządom i organizacjom społecznym za „bardzo ważne”, 34%
– „średnio ważne”, podczas gdy na przykład 69% badanych uznało za „bardzo
ważne” jak najlepsze zaspakajanie przez rząd potrzeb wszystkich obywateli
[BS/60/2010: 15]. W tym samym badaniu pytano respondentów czy w naszym
45
Robert Alberski
kraju przestrzegane są zasady demokracji. Badani najczęściej przyznawali, że
istnieje wolność wyboru miejsca zamieszkania w kraju lub za granicą (46%
odpowiedzi „zdecydowanie tak”, 43% – „raczej tak”, 6% – „raczej nie”,
5% odpowiedzi „trudno powiedzieć”). O tym, że państwo przekazuje
jak najszersze kompetencje samorządom i organizacjom społecznym jest
przekonanych mniej niż połowa ankietowanych (6% odpowiedzi „zdecydowanie
tak”, 38% – „raczej tak”, 31% – „raczej nie”, 5% – „zdecydowanie nie”, 20%
– „trudno powiedzieć”) [BS/60/2010: 17].
Nie powinno zatem dziwić, że obywatele, oceniając funkcjonowanie
instytucji samorządowych, biorą pod uwagę przede wszystkim praktyczną
stronę ich działania. Pozytywna ocena wójta, burmistrza czy prezydenta miasta
przekłada się zarówno na werdykty wyborcze, jak i na relatywnie wysoki – jak
na polskie warunki – poziom zaufania do samorządu. Sprzyja temu także strategia lokalnych liderów, którzy koncentrują się przede wszystkim na „legitymizacji poprzez efektywność”, pomijając „legitymizację celów” [Swianiewicz,
Klimska, Mielczarek 2004: 32-34]. W takiej sytuacji także obywatele przyjmują podobną perspektywę patrzenia na funkcjonowanie samorządu terytorialnego, co prowadzi między innymi do trudności w definiowaniu własnych interesów, bądź uznania, że instytucje władzy lokalnej interesów poszczególnych
grup obywateli nie reprezentują.
Bibliografia:
BS/60/2010, Postawy wobec demokracji, jej rozumienie i oceny, Badania Opinii Społecznej,
Warszawa.
BS/33/2012, Zaufanie społeczne, Centrum Badania Opinii Społecznej, Warszawa.
Okrzesik Janusz (2009), Samorząd terytorialny jako czynnik modernizacji systemu politycznego,
[w:] R. Glajcar, W. Wojtasik (red.), Transformacja systemowa w Polsce 1989-2009,
Katowice: Wydawnictwo REMAR.
Skrzypiński Dariusz (2013), W różnorodności siła? Społeczno-gospodarcza charakterystyka
województw, [w:] R. Alberski, M. Cichosz, K. Kobielska (red.), Gra o regiony. Wybory do
sejmików województw w 2010 r., Wrocław: Wydawnictwo REMAR.
Swianiewicz Paweł, Klimska Urszula, Mielczarek Adam (2004), Nierówne koalicje – liderzy
miejscy w poszukiwaniu nowego modelu zarządzania rozwojem, Warszawa: Wydawnictwo
Naukowe Scholar.
46
„Political Preferences”, No. 6/2013
DOI: 10.6084/m9.figshare.841762
Agnieszka Łukasik-Turecka
(Katolicki Uniwersytet Lubelski, Polska)
Stosunek elektoratu do rozwiązań
ustawowych wyrównujących szanse
kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list
wyborczych
Abstract:
The research carried out allowed to look at social assessment of both already
implemented statutory quotas and the proposed gender parity on electoral lists.
The findings of the research showed that over half of the surveyed left-wing
political party-in-the-electorate acknowledged the implementation of statutory
quotas as reasonable and the proposal of introducing gender parity on the electoral
lists as worth-implementing (Palikot’s Movement – 42.2% and Democratic
Left Alliance – 37.9%). Among the Civic Platform and Polish People’s Party
adherents a substantial percentage are the adherents of quotas rather than gender
parity (Civic Platform – 44.1% and 38.9% respectively, Polish People’s Party –
48.7% i 34.2% respectively) but there are substantially fewer adversaries of this
solution. At the same time among the adversaries of Law and Justice only 35.6%
acknowledge the solution implemented as reasonable whereas only 35.5%
consider the proposal for introducing gender parity as worth-implementing.
Nevertheless the percentage of adversaries of such solutions is even smaller –
in the case of quotas it is 28.1% and in the case of gender parity – 35.1%. The
rest of the Law and Justice adversaries do not have an opinion on this issue.
The division into adherents and adversaries of the decision about implementing
statutory quotas or proposals for gender parity with reference to ideological
views is even clearer. Among the respondents expressing their views as leftwing more than half of them acknowledge the implementation of quotas as
reasonable (51%) and 38.5% consider the proposals for gender parity as worthimplementing. 48% of the persons sympathising with the centre were in favour
of quotas, while 34% were for gender parity. On the other hand among the
respondents defining their views as right-wing only 31.8% acknowledged the
implementation of statutory quotas as reasonable whereas 29.8% considered
the proposal for gender parity as worth-implementing. It is worth-emphasising
47
Agnieszka Łukasik-Turecka
that irrespective of political sympathies the respondents assess the implemented
statutory quotas much favourably than the proposal for implementing gender
parity on electoral lists.
Key words:
statutory quotas, gender parity, political party-in-the-electorate
Wprowadzenie
Po podpisaniu przez prezydenta Bronisława Komorowskiego ustawy kwotowej1,
system kwotowy zaczął obowiązywać na listach wyborczych do Sejmu,
Parlamentu Europejskiego, rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich.
Pierwszą próbą sprawdzenia jego skuteczności były wybory parlamentarne
w 2011 r. Gwarantowane 35% nie przełożyło się na znacznie większy odsetek
kobiet w polskim parlamencie. Różnica między liczbą kobiet w Sejmie VI i VII
kadencji wyniosła 3 punkty procentowe.
Zwolennicy ustawowych gwarancji równości kobiet i mężczyzn
w obsadzaniu list wyborczych podkreślają, że kwoty spełnią swoją rolę, ale
potrzeba na to czasu. Niektóre środowiska aktywne podczas I Kongresu Kobiet
w 2009 roku i zaangażowane w przygotowanie obywatelskiego projektu ustawy,
w którym gwarantowano kandydatkom i kandydatom 50% udziału na listach
wyborczych, nadal postulują wprowadzenie parytetu płci na listach wyborczych. Niniejszy artykuł jest próbą ukazania stosunku polskich wyborców
do wspomnianych rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet
i mężczyzn w obsadzaniu list wyborczych.
Dążenia do wyrównania szans na listach wyborczych
Zanim ustawa kwotowa weszła w życie, przez półtora roku polskie media,
głównie drukowane, stały się miejscem debaty zwolenników i przeciwników
parytetów. Stało się tak za sprawą I Kongresu Kobiet, który miał miejsce
w czerwcu 2009 roku, a w wyniku którego powstał obywatelski projekt ustawy,
gwarantujący kandydatkom i kandydatom 50% miejsc na listach wyborczych
[Grabau 2009: 23; Grabau 2010: 18-19].
Zwolennicy i przeciwnicy parytetu przedstawiali swoje argumenty
na łamach poczytnych gazet i czasopism. Zdaniem tych pierwszych, parytet
Ustawa z dnia 5 stycznia 2011 r. o zmianie ustawy – Ordynacja wyborcza do rad
gmin, rad powiatów i sejmików województw, ustawy – Ordynacja wyborcza do Sejmu
Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej oraz ustawy – Ordynacja
wyborcza do Parlamentu Europejskiego, Dz.U. z 2011 r., Nr 34, poz. 172.
1
48
Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn...
dawał nadzieję na przywrócenie sprawiedliwości i doprowadzenie do sytuacji,
w której kobiety, stanowiące większość w społeczeństwie, miałyby odpowiednią
reprezentację w parlamencie. W parytecie upatrywano szansę, która miała umożliwić wykorzystanie potencjału kobiet i pomóc w dbaniu o ich interesy.
Z kolei przeciwnicy argumentowali, że parytety łamią zasadę równego
prawa do bycia wybieranym oraz że rozwiązanie to sugeruje, iż kobiety nie są
na tyle zdolne i przedsiębiorcze, aby bez dodatkowego wsparcia mogły osiągnąć sukces. Podkreślali również, że rozwiązanie to nie gwarantuje, iż w określonych gronach zasiądą najlepiej przygotowane kobiety [szerzej: ŁukasikTurecka 2012; Krzyżanowska 2012].
Trwająca półtora roku debata została przeniesiona z mediów do parlamentu. W jej wyniku doprowadzono do istotnej zmiany polegającej na zastąpieniu pierwotnego parytetu płci na listach wyborczych kwotą sięgającą 35%.
Po podpisaniu przez prezydenta, ustawa weszła w życie w styczniu 2011 roku.
Zastosowane po raz pierwszy kwoty przełożyły się jedynie na 3% wzrost
liczby kobiet w polskim parlamencie. Doprowadziło to do nowej, choć nie na taką
skalę, jak poprzednio, debaty w mediach nad tym mechanizmem wyrównywania
szans kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list wyborczych. Debata ta jednak nie
wynikła tylko i wyłącznie z powodu słabego wyniku kobiet, jako grupy, w wyborach. Wynikła ona również z tego, że kwoty przyjęto jako pewien kompromis
między propozycją złożoną w projekcie obywatelskim (parytet), a tym,
na co mogli, a raczej na co chcieli się zgodzić politycy. Tak więc, skoro kwoty
nikogo w pełni nie usatysfakcjonowały, można było przewidzieć, że przynajmniej środowiska zainteresowane wyrównywaniem szans kobiet i mężczyzn
w obsadzaniu list wyborczych będą poszukiwać innych, lepszych rozwiązań
i przyczyny nieskuteczności 35% kwot. Badania Instytutu Spraw Publicznych
[Niżyńska] wykazały, że sama obecność kobiet na listach nie wystarczy; bardzo
ważnym czynnikiem jest pozycja na danej liście. Jak podkreślała, jeszcze przed
wprowadzeniem w życie ustawy kwotowej, Anna Śledzińska-Simon [2010]:
„Kryteria, jakie partie polityczne stosują umieszczając kobiety na listach wyborczych, z reguły nie są merytoryczne. Ich ocena zależy od osobistej zdolności
do wygrania. Niezależnie od wprowadzenia parytetów to od partii politycznych
powołujących swoje komitety wyborcze zależy, czy faktycznie kobiety na listach
wyborczych będą merytorycznie lepsze. W naturze wolności tworzenia i funkcjonowania partii politycznych leży możliwość dyskryminowania. Nie ma bowiem
prawa, które zakazywałoby dyskryminacji kobiet w dostępie do list wyborczych, ponieważ to kierownictwo partii kontroluje nominacje kandydatów,
a nie wyborcy. Natomiast sam proces nominacji kandydatów, a tym bardziej
zasady umieszczenia ich w określonej kolejności na listach wyborczych,
jest zupełnie nietransparentny. Dlatego uważa się, że parytety mogą w pewnym
49
Agnieszka Łukasik-Turecka
stopniu doprowadzić do zmniejszenia uznaniowości i faworyzowania mężczyzn
przez liderów partii. Tylko w tym sensie ogranicza się wolność kontroli partii
politycznych nad kandydatami. Dla wyborców nic się w tej kwestii nie zmienia,
bo dalej będą głosować według własnego gustu i uznania”.
Aleksandra Niżyńska za Małgorzatą Fuszarą przypomina, że najlepsze
wyniki w wyborach w 2011 roku uzyskały kobiety startujące z list Platformy
Obywatelskiej, która, jako jedyna partia, wprowadziła tzw. „miękką kwotę”,
czyli „wewnętrzne uregulowanie partyjne mówiące o konieczności umieszczenia przynajmniej jednej kobiety w pierwszej trójce i dwóch kobiet w pierwszej piątce miejsc na liście wyborczej” [Niżyńska]. W debacie już po wyborach
2011 roku pojawiły się głosy dotyczące dalszej walki o parytet, a także o tzw.
mechanizm suwakowy, czyli naprzemienne umieszczanie kandydatek i kandydatów na listach wyborczych.
W marcu 2013 roku odbyło się pierwsze czytanie projektów Parlamentarnej Grupy Kobiet i Ruchu Palikota dotyczących zwiększenia liczby kobiet
na listach wyborczych. Projekt RP zakłada podwyższenie obecnie obowiązującej
kwoty 35% do parytetu i wprowadzenie mechanizmu suwakowego. Z kolei projekt
PGK proponuje, by kobiety i mężczyźni zajmowali miejsca na liście wyborczej
na przemian, ale tylko do wyczerpania 35% kwoty. Jak podkreśla przewodnicząca Parlamentarnej Grupy Kobiet, Bożena Szydłowska, „Sprawiedliwa byłaby
zasada, zgodnie z którą kobiety i mężczyźni stanowiliby taki sam odsetek osób
umieszczanych na pierwszych miejscach list. Mam nadzieję, że nasi parlamentarni koledzy dojrzeli już do tej decyzji i zechcą konkurować z nami na równych
zasadach. Wtedy niech wygrywają lepsi, bez względu na płeć” [Trwa sejmowy
spór o parytety i kwoty na listach wyborczych]. Oba projekty, głosami parlamentarzystów reprezentujących PO, RP i SLD, zostały skierowane do dalszych prac
w Sejmie. W chwili redagowania niniejszego artykułu, prace nad wspomnianymi
projektami nie zostały ukończone.
Społeczny odbiór kwot ustawowych i postulatów wprowadzenia
parytetu płci na listy wyborcze
W przypadku polityków występuje wyraźna zależność między reprezentowaną
opcją polityczną, a ich stosunkiem do kwestii kwot i parytetów. Czy o takiej
zależności możemy mówić w przypadku elektoratów poszczególnych partii?
W 2011 roku stosunek wyborców do wprowadzonych w życie kwot
ustawowych był widocznie negatywny. Analiza wyników badań, przeprowadzona przez Macieja Marmolę i Agatę Olszanecką [2012: 202] wykazała,
że największy sceptycyzm prezentowali wówczas wyborcy sympatyzujący
z partiami prawicowymi, głównie z PiS, PJN, Prawicą RP, ale także PPP.
50
Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn...
Wśród elektoratu SLD co druga osoba nie wierzyła w skuteczność tego mechanizmu. Całość wyników badań, zdaniem Marmoli i Olszaneckiej, wyraźnie
wskazywała na tendencję, że elektorat partii centrowych i lewicowych bardziej
wierzy w skuteczność funkcjonowania mechanizmów, mających na celu zwiększenie partycypacji kobiet w polityce.
Badania przeprowadzone rok później, na potrzeby niniejszego artykułu,
również ukazały stosunek wyborców do wprowadzonych w życie w 2011 roku
kwot ustawowych, a także postulatów dotyczących wprowadzenia parytetu.
Tabela 1. Wprowadzenie w życie w 2011 r. kwot ustawowych (zapewniających
kobietom i mężczyznom min. 35% miejsc na listach wyborczych)
uznaję za słuszne – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi
w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do Sejmu, gdyby odbywały się
w najbliższą niedzielę.
Platforma
Obywatelska
Polskie
Stronnictwo
Ludowe
Zdecydowanie tak
ilość
37
procent
15,0
Raczej
tak
72
29,1
Nie mam
zdania
67
27,1
Raczej
nie
46
18,6
Zdecydowanie nie
25
10,1
Razem
247
100,0
ilość
10
27
25
10
4
76
procent
13,2
35,5
32,9
13,2
5,3
100,0
ilość
Prawo
i Sprawiedliwość procent
ilość
Ruch Palikota
procent
ilość
Sojusz Lewicy
Demokratycznej procent
ilość
Inne
procent
ilość
Nie głosowałem
procent
20
8,8
9
14,1
18
16,7
14
12,7
30
11,8
61
26,8
26
40,6
40
37,0
24
21,8
71
27,8
83
36,4
11
17,2
28
25,9
38
34,5
95
37,3
33
14,5
7
10,9
17
15,7
11
10,0
35
13,7
31
13,6
11
17,2
5
4,6
23
20,9
24
9,4
228
100,0
64
100,0
108
100,0
110
100,0
255
100,0
Jak wynika z badań przeprowadzonych jesienią 2012 roku, a zatem
rok po pierwszych wyborach, podczas których zastosowano system kwotowy,
największą grupę zwolenników kwot ustawowych stanowią sympatycy Ruchu
Palikota (Tabela 1). Wśród osób, które zagłosowałyby na tę partię w wyborach do Sejmu, gdyby odbywały się one w najbliższą niedzielę, ponad połowa
ankietowanych (54,7%) uznaje za słuszne wprowadzenie w życie w 2011 roku
kwot ustawowych, z czego 14,1% zdecydowanie się z tym zgadza. Zaledwie
o jeden punkt procentowy mniej zwolenników takich rozwiązań jest wśród
osób, które zagłosowałyby na Sojusz Lewicy Demokratycznej (53,7%).
51
Agnieszka Łukasik-Turecka
Wśród sympatyków tej partii 16,7% ankietowanych zdecydowanie uznaje
słuszność takiego rozwiązania. Wyniki te nie zaskakują; to właśnie partiom
z lewej strony sceny politycznej zazwyczaj przypisujemy chęć wyrównania
szans kobiet na scenie politycznej.
Wśród sympatyków pozostałych partii słuszność takiemu rozwiązaniu
przyznaje mniej niż połowa ankietowanych. Prawie co druga osoba, które zadeklarowała chęć głosowania na Polskie Stronnictwo Ludowe, uznaje za słuszne
wprowadzenie kwot ustawowych (48,7%), z czego 13,2% zdecydowanie popiera
ten pomysł. Nieco mniej zwolenników takiego rozwiązania jest wśród sympatyków Platformy Obywatelskiej. Wśród osób, które zagłosowałyby na tę partię,
gdyby wybory do Sejmu odbywały się w najbliższą niedzielę, 44,1% uznaje
za dobry taki sposób wyrównania szans kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list
wyborczych. Jeszcze mniej zwolenników kwot ustawowych jest wśród ankietowanych deklarujących chęć głosowania na Prawo i Sprawiedliwość. Jedynie
35,6% uznaje takie rozwiązanie za słuszne, z czego tylko 8,8% popiera je
zdecydowanie. Sympatycy innych partii, niewymienionych w kwestionariuszu
ankiety, podobnie jak zwolennicy PiS, raczej nie popierają decyzji wprowadzenia w życie kwot ustawowych. Za słuszną uznaje ją jedynie 34,5% ankietowanych z tej kategorii, z czego 12,7% zdecydowanie ją popiera. Wśród osób,
które zadeklarowały, że w przypadku wyborów do Sejmu odbywających się
w najbliższą niedzielę nie głosowałyby, 39,6% uznaje rozwiązanie wyrównujące szanse kobiet i mężczyzn w obsadzaniu list wyborczych za słuszne,
z czego 11,8% zdecydowanie je popiera.
Największy odsetek ankietowanych, którzy nie uznają za słuszne wprowadzenia w życie kwot ustawowych, znajduje się wśród badanych, którzy
głosowaliby na inne partie niż wymienione powyżej (30,9%). Spośród nich
aż 20,9% zdecydowanie nie popiera takiego rozwiązania. Drugą, co do wielkości grupę przeciwników kwot ustawowych stanowią osoby, które głosowałyby na Platformę Obywatelską (28,7%), z czego 10,1% zdecydowanie nie
popiera takiego rozwiązania. Paradoksalnie, trzecią co do wielkości grupę
przeciwników kwot ustawowych stanowią osoby deklarujące chęć głosowania na Ruch Palikota i Prawo i Sprawiedliwość, osiągając taki sam wynik –
28,1%, z czego wśród sympatyków Ruchu Palikota aż 17,2% zdecydowanie się
temu sprzeciwia, zaś wśród zwolenników Prawa i Sprawiedliwości – 13,6%.
Mniejszy odsetek osób, które nie uznają za słuszne wprowadzenia kwot ustawowych w życie charakteryzuje ankietowanych, którzy nie zgłosili chęci głosowania w wyborach do Sejmu, gdyby miały się one odbyć w najbliższą niedzielę
(23,1%), z czego jedynie 9,4% zdecydowanie się sprzeciwia takiemu rozwiązaniu. Jeszcze mniej przeciwników takiego rozwiązania znajdziemy wśród
chętnych do głosowania na Sojusz Lewicy Demokratycznej – 20,3%, z czego
52
Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn...
tylko 4,6% sprzeciwia się zdecydowanie. Najmniejszą grupę przeciwników
stanowią ankietowani zgłaszający chęć głosowania na Polskie Stronnictwo
Ludowe – 18,5%, z czego jedynie 5,3% sprzeciwia się zdecydowanie.
Wśród ankietowanych spory odsetek stanowią osoby, które nie mają
zdania w kwestii słuszności rozwiązania, jakim są kwoty ustawowe. Największą
taką grupę stanowią osoby, które zadeklarowały niechęć do głosowania,
gdyby wybory do Sejmu odbyły się w najbliższą niedzielę – 37,3%, sympatycy PiS – 36,4%, zwolennicy innych partii niż wymienione powyżej – 34,5%,
a także sympatycy PSL – 32,9%. Mniej niż 30% niezdecydowanych stanowili ankietowani deklarujący chęć głosowania na PO – 27,1% i SLD – 25,9%.
Najmniejszą grupę osób, która nie potrafiła wyrazić swojej opinii wobec wprowadzenia w życie kwot ustawowych stanowili sympatycy RP – jedynie 17,2%.
Tabela 2. Wprowadzenie w życie w 2011 r. kwot ustawowych (zapewniających
kobietom i mężczyznom min. 35% miejsc na listach wyborczych) uznaję za
słuszne – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych.
Lewica
Centrum
Prawica
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
ilość
39
92
68
40
18
procent
15,2
35,8
26,5
15,6
7,0
ilość
31
68
59
26
22
procent
15,
33,0
28,6
12,6
10,7
ilość
33
80
107
70
65
procent
9,3
22,5
30,1
19,7
18,3
Nie wiem/ ilość
nie potrafię
określić procent
Razem
257
100,0
206
100,0
355
100,0
35
81
113
23
18
270
13,0
30,0
41,9
8,5
6,7
100,0
Również w odniesieniu do poglądów ideologicznych widoczny jest
wyraźny podział na zwolenników i przeciwników decyzji o wprowadzeniu
w życie kwot ustawowych (Tabela 2). Wśród ankietowanych określających
swoje poglądy jako lewicowe ponad połowa uznaje wprowadzone rozwiązanie za słuszne (51%), z czego 15,2% zdecydowanie. Osoby sympatyzujące
z centrum opowiedziały się za kwotami w 48%, zaś 15% było zdecydowanie
za nimi. Z kolei wśród badanych określających swoje poglądy jako prawicowe
jedynie 31,8% uznało wprowadzenie w życie kwot ustawowych za słuszne,
z czego zaledwie 9,3% było zdecydowanie za ich poparciem. 43% ankietowanych, którzy nie potrafili określić swoich poglądów, uznało takie rozwiązanie
za słuszne, a 13% było zdecydowanie za takim rozwiązaniem.
Zastosowane
kryterium
podziału
ankietowanych
według
53
Agnieszka Łukasik-Turecka
zadeklarowanych poglądów ideologicznych wykazało, że mniej niż 1/3 przeciwników omawianego rozwiązania stanowią ankietowani deklarujący poglądy
lewicowe (22,6%) i centrowe (23,3%). Zdecydowanych przeciwników było
odpowiednio: 7,0% i 10,7%. Jeszcze mniejszą grupę przeciwników stanowią
ankietowani niepotrafiący zdefiniować swoich poglądów politycznych. Wśród
nich jedynie 15,2% nie uznaje za słuszne wprowadzenie w życie kwot ustawowych, z czego tylko 6,7% stanowczo się im sprzeciwia. Największą grupę przeciwników rozwiązania ustawowego stanowią ankietowani deklarujący poglądy
prawicowe (38%), z czego 18,3% stanowią zdecydowani przeciwnicy takiego
rozwiązania.
Z kolei największą liczbę osób nie mających zdania co do słuszności kwot
ustawowych stanowią ankietowani, którym trudno jest też określić swoje poglądy
polityczne (41,9%). Najwyraźniej są to osoby nie interesujące się na co dzień polityką, stąd trudno im wyrazić swoją opinię zarówno w kwestii własnych poglądów
politycznych, jak i ocenić wprowadzone w życie rozwiązanie kwotowe. Drugą,
pod względem wielkości, grupę niezdecydowanych co do słuszności wprowadzonego rozwiązania stanowią badani oceniający swoje poglądy jako prawicowe
(30,1%). Wśród ankietowanych deklarujących swoje poglądy jako centrowe
i lewicowe mniej niż co trzeci badany ma problem z określeniem słuszności
wprowadzenia kwot ustawowych w życie; odpowiednio: 28,6% i 26,5%.
Tabela 3. Postulaty niektórych środowisk dotyczące wprowadzenia parytetu,
zapewniającego kobietom i mężczyznom po 50% miejsc na listach wyborczych
są moim zdaniem warte realizacji – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się
w najbliższą niedzielę.
Platforma
Obywatelska
Polskie
Stronnictwo
Ludowe
Zdecydowanie tak
ilość
31
procent
12,6
Raczej
tak
65
26,3
Nie mam
zdania
67
27,1
Raczej
nie
43
17,4
Zdecydowanie nie
41
16,6
Razem
247
100,0
ilość
4
22
26
13
11
76
procent
5,3
28,9
34,2
17,1
14,5
100,0
ilość
Prawo
i Sprawiedliwość procent
ilość
Ruch Palikota
procent
ilość
Sojusz Lewicy
Demokratycznej procent
ilość
Inne
procent
19
8,3
8
12,5
16
14,8
13
11,8
62
27,2
19
29,7
25
23,1
19
17,3
67
29,4
21
32,8
28
25,9
28
25,5
39
17,1
6
9,4
23
21,3
21
19,1
41
18,0
10
15,6
16
14,8
29
26,4
228
100,0
64
100,0
108
100,0
110
100,0
54
Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn...
Nie głosowałem
ilość
procent
31
12,2
56
22,0
104
40,8
27
10,6
37
14,5
255
100,0
Największy odsetek ankietowanych popierających postulaty niektórych środowisk dotyczące wprowadzenia parytetu (Tabela 3), zapewniającego
kobietom i mężczyznom po 50% miejsc na listach wyborczych znajduje się
wśród badanych deklarujących chęć głosowania na Ruch Palikota (42,2%),
z czego 12,5% zdecydowanie popiera te postulaty. Przypomnijmy, że ci sami
ankietowani stanowili największy odsetek pozytywnie oceniających wprowadzenie w życie ustaw kwotowych (Tabela 1). Nieco mniej zwolenników, ale także
stanowiących ponad 1/3 ankietowanych, stanowią badani deklarujący chęć głosowania na Platformę Obywatelską (38,9%, z czego zdecydowanie popierających
jest 12,6%), na Sojusz Lewicy Demokratycznej (37,9%, z czego 14,8% popiera
zdecydowanie), na Prawo i Sprawiedliwość (35,5%, z czego odsetek zdecydowanych zwolenników wynosi 8,3%) i na Polskie Stronnictwo Ludowe (34,2%,
z czego 5,3% ankietowanych zdecydowanie popierają omawiane postulaty).
Również wśród osób, które deklarują niechęć do głosowania, gdyby wybory do
Sejmu odbywały się w najbliższą niedzielę, odsetek osób popierających wprowadzenie parytetu przekracza 1/3 i wynosi 34,2%, z czego 12,2% badanych zdecydowanie opowiada się za takim rozwiązaniem. Najmniejszy odsetek badanych
przychylnych temu rozwiązaniu odnotowano wśród osób deklarujących chęć
głosowania na inne niż wymienione partie (29,1%).
Z kolei największy odsetek ankietowanych przeciwnych postulatom
niektórych środowisk dotyczącym wprowadzenia parytetu, zapewniającego
kobietom i mężczyznom po 50% miejsc na listach wyborczych, znajduje się wśród
badanych deklarujących chęć głosowania na inne partie niż wymienione powyżej
(45,5%), z czego aż 26,4% zdecydowanie się temu sprzeciwia. Paradoksalnie,
duży odsetek przeciwników wprowadzenia parytetu płci na listy wyborcze znajduje się wśród osób, które deklarują chęć głosowania na SLD (36,1%), z czego
zdecydowanie przeciwnych jest 14,8%. Mniejszy odsetek przeciwników jest
wśród osób deklarujących chęć głosowania na PiS (35,1%), z czego zdecydowanie sprzeciwia się temu 18% z nich. Wśród zwolenników PO odsetek przeciwników wynosi 34%, z czego 16,6% są to przeciwnicy zdecydowani, zaś wśród
sympatyków PSL odsetek ten wynosi 31,6%, z czego zdecydowani przeciwnicy
stanowią 14,5%. Najmniejszy odsetek osób niechętnych takiemu rozwiązaniu
znajduje się wśród deklarujących niechęć do głosowania (25,1%) i wśród osób
deklarujących chęć głosowania na Ruch Palikota (25%). Wśród nich osób zdecydowanie się sprzeciwiających jest odpowiednio: 14,5% i 15,6%.
Największy odsetek niezdecydowanych zaobserwowano wśród ankietowanych deklarujących niechęć do głosowania, gdyby wybory do Sejmu odbywały się w najbliższą niedzielę – 40,8%. Ponad 1/3 badanych nie mających
55
Agnieszka Łukasik-Turecka
zdania w tej kwestii odnotowano w przypadku osób deklarujących chęć głosowania na PSL (34,2%) i RP (32,8%). Mniejszy odsetek niezdecydowanych
odnotowano w przypadku osób deklarujących chęć głosowania na PiS (29,4%),
PO (27,1%), SLD (25,9%) oraz wśród ankietowanych deklarujących chęć
głosowania na inne partie niż wymienione (25,5%).
Tabela 4. Postulaty niektórych środowisk dotyczące wprowadzenia parytetu,
zapewniającego kobietom i mężczyznom po 50% miejsc na listach wyborczych
są moim zdaniem warte realizacji – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych.
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
Razem
ilość
33
66
69
48
41
257
procent
12,8
25,7
26,8
18,7
16,0
100,0
ilość
22
48
67
30
39
206
procent
10,7
23,3
32,5
14,6
18,9
100,0
ilość
26
80
94
69
86
355
procent
7,3
22,5
26,5
19,4
24,2
100,0
Nie wiem/ ilość
nie potrafię
określić procent
41
74
111
25
19
270
15,2
27,4
41,1
9,3
7,0
100,0
Lewica
Centrum
Prawica
Również w odniesieniu do poglądów ideologicznych (Tabela 4) widać
wyraźny podział na zwolenników i przeciwników postulatu wprowadzenia
parytetu płci na listy wyborcze. Największą grupę zwolenników zanotowano
wśród ankietowanych niepotrafiących zdefiniować swoich poglądów politycznych (42,6%), z czego 15,2% z nich zdecydowanie popiera to rozwiązanie.
Ponad 1/3 zwolenników zaobserwowano również wśród ankietowanych deklarujących poglądy lewicowe i centrowe; odpowiednio 38,5% i 34%, z czego
wśród badanych o poglądach lewicowych zdecydowani zwolennicy stanowili
12,8%, a wśród badanych o poglądach centrowych zdecydowanych było 10,7%.
Najmniej zwolenników wprowadzenia na listy wyborcze parytetu płci zanotowano wśród badanych oceniających swoje poglądy jako prawicowe (29,8%),
z czego zdecydowani zwolennicy stanowili jedynie 7,3%.
Z kolei największy odsetek przeciwników wprowadzenia na listy wyborcze
parytetów odnotowano wśród badanych deklarujących poglądy prawicowe (43,6%),
z czego zdecydowani przeciwnicy stanowili 24,2%. Wśród ankietowanych deklarujących poglądy lewicowe, 34,7% nie popierało pomysłu wprowadzenia parytetu, zaś
16% było zdecydowanie temu przeciwnym. Badani deklarujący poglądy centrowe,
w 33,5% byli przeciwni parytetom płci na listach wyborczych, z czego 18,9% to
byli przeciwnicy zdecydowani. Najmniejszy odsetek przeciwników odnotowano
56
Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn...
w grupie ankietowanych nie potrafiących zdefiniować swoich poglądów – 16,3%,
z czego jedynie 7,0% sprzeciwiało się zdecydowanie.
Największy odsetek osób, którym trudno było ustosunkować się do kwestii
parytetów na listach wyborczych, odnotowano wśród badanych nie potrafiących
zdefiniować swoich poglądów politycznych. W tej grupie aż 41,1% badanych
nie wie, jakie zająć stanowisko w sprawie parytetu płci. Ponad 1/3 ankietowanych wśród osób deklarujących poglądy centrowe również nie ma zdania w tej
kwestii (32,5%). Najmniejszy odsetek osób niepotrafiących ustosunkować się
do postulatu wprowadzenia parytetu na listy wyborcze zanotowano wśród ankietowanych deklarujących poglądy lewicowe (26,8%) i prawicowe (26,5%).
Wnioski końcowe
Przeprowadzone badania pozwoliły na przyjrzenie się społecznej ocenie zarówno
wprowadzonych już w życie kwot ustawowych, jak i postulowanego parytetu płci
na listach wyborczych. Wyniki badań wykazały, że duży odsetek sympatyków
partii lewicowych, podobnie jak ugrupowania, co do których deklarują chęć
głosowania (Ruch Palikota i Sojusz Lewicy Demokratycznej) uznaje za
słuszne wprowadzenie w życie kwot ustawowych, a postulat wprowadzenia
parytetu płci na listach wyborczych uznaje za godny realizacji (Ruch Palikota –
odpowiednio: 54,7% i 42,2%; Sojusz Lewicy Demokratycznej – odpowiednio:
53,7% i 37,9%). Wśród sympatyków tych ugrupowań zdecydowaną mniejszość
stanowią przeciwnicy rozwiązań ustawowych, jakimi są kwoty i parytety:
Ruch Palikota – odpowiednio 28,1% i 25% a Sojusz Lewicy Demokratycznej
– odpowiednio: 20,3% i 36,1%. Widać jednak wyraźnie, że badani deklarujący
chęć głosowania na te partie, zdecydowanie przychylniejszym okiem patrzą
na wprowadzone już rozwiązanie wyrównujące szanse kobiet i mężczyzn
w znalezieniu się na liście wyborczej, jakim są kwoty (zarówno w przypadku
RP, jak i SLD jest to ponad połowa ankietowanych), niż na, postulowany
dopiero, parytet płci. Widoczne jest to zwłaszcza w przypadku SLD, gdzie
liczba przeciwników wprowadzenia parytetu płci na listy wyborcze niewiele
ustępuje liczbie zwolenników.
Wśród sympatyków Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa
Ludowego, partii określanych często przez wyborców mianem centrowych
[Marmola, Olszanecka 2012: 202], spory odsetek stanowią zwolennicy kwot
i parytetu; PO – odpowiednio: 44,1% i 38,9%, zaś PSL – odpowiednio:
48,7% i 34,2%, znacznie mniej jest przeciwników tych rozwiązań. Badani
deklarujący chęć głosowania na te partie stanowią mniejszy odsetek przeciwników kwot ustawowych i parytetu płci: PO – odpowiednio: 28,7% i 34,0%,
PSL – odpowiednio: 18,5% i 31,6%.
57
Agnieszka Łukasik-Turecka
Sympatyków PiS, podobnie jak większość polityków tego ugrupowania, trudno zaliczyć do zagorzałych zwolenników funkcjonujących już kwot
i dopiero postulowanego parytetu płci. Wprowadzone już w życie rozwiązanie
jedynie 35,6% uznaje za słuszne, natomiast postulaty prowadzenia parytetu
jedynie 35,5% uważa za warte realizacji. Niemniej jednak odsetek przeciwników takich rozwiązań jest jeszcze mniejszy – w przypadku kwot wynosi on
28,1%, a w przypadku parytetu – 35,1%.
Ankietowani, którzy wyrazili chęć głosowania na inne partie niż wymienione w kwestionariuszu ankiety, w równiej mierze uznawali wprowadzenie
kwot za słuszne, jak i nie mieli zdania w tej kwestii (po 34,5%). Jednocześnie
stanowią oni największą grupę, w porównaniu z innymi ankietowanymi, którzy
sprzeciwiają się kwotom (30,9%). Ponadto grupa ta stanowi najmniejszy
odsetek badanych przychylnych postulatom dotyczącym wprowadzenia parytetu płci na listy wyborcze (29,1%).
Spośród ankietowanych, którzy podczas badania nie zgłosili chęci wzięcia
udziału w wyborach, gdyby miały się one odbyć w najbliższą niedzielę, 39,6%
uznaje kwoty za słuszne, a 34,2% uznaje postulaty dotyczące parytetu za warte
realizacji. Mniej wśród nich przeciwników kwot i parytetów (odpowiednio:
23,1% i 25,1%). W grupie tej jest jednak największy odsetek osób niemających
zdania w kwestii kwot czy parytetu (odpowiednio: 37,3% i 40,8%).
Jeszcze wyraźniejszy jest podział na zwolenników i przeciwników
decyzji o wprowadzeniu w życie kwot ustawowych czy postulatów dotyczących parytetu płci w odniesieniu do poglądów ideologicznych. Wśród ankietowanych określających swoje poglądy jako lewicowe ponad połowa uznaje
wprowadzenie kwot za słuszne (51%), a postulaty dotyczące parytetu 38,5%
uznaje za warte realizacji. Osoby sympatyzujące z centrum opowiedziały się
za kwotami w 48%, zaś za parytetami w 34%. Z kolei wśród badanych określających swoje poglądy jako prawicowe jedynie 31,8% uznało wprowadzenie
w życie kwot ustawowych za słuszne, zaś postulaty dotyczące parytetów
29,8% uznało za godne realizacji. Wśród badanych, którzy nie potrafili określić
swoich poglądów politycznych, odsetek zwolenników kwot i parytetów wyniósł
odpowiednio: 43,0% i 42,6%. Jest to najwyższy odsetek zwolenników wprowadzenia parytetu płci na listy wyborcze. Wyniki te nie zaskakują. Jak podkreślają
Maciej Marmola i Agata Olszanecka [2012: 200], „Ugrupowania prawicowe
na ogół stoją na straży konserwatywnych wartości i uważają obowiązujące
przepisy zapewniające równość płci wobec prawa za wystarczające. Na drugim
biegunie plasują się partie lewicowe, które wspierają wszelkie działania zmierzające do faktycznego zrównania statusu kobiet i mężczyzn”.
Warto podkreślić, że bez względu na sympatie polityczne, ankietowani
znacznie przychylniej oceniają, wprowadzone już w życie, kwoty ustawowe
58
Stosunek elektoratu do rozwiązań ustawowych wyrównujących szanse kobiet i mężczyzn...
niż postulaty dotyczące wprowadzenia w życie parytetu płci. Kwestionariusz
ankiety nie zawierał pytań o przyczyny takiego stanu rzeczy. Można pokusić się
o postawienie tezy, że wyborcy, w przeciwieństwie do części polityków, są przeciwni zamianie jednego mechanizmu na drugi – kwot na parytet – ze względu
na tempo, z jakim narzucane są nowe rozwiązania wyrównywania szans kobiet
i mężczyzn na listach wyborczych. Możliwa jest też sytuacja, że wyborcy,
po ewentualnym wprowadzeniu parytetów, zaakceptowaliby ten mechanizm
w stopniu podobnym do kwot. Kolejne badania mogą pomóc w weryfikacji
tych tez; na razie pozostaje obserwacja działań polityków, którzy w oczekiwaniu na zbliżającą się w najbliższych dwóch latach całą serię wyborów, kwoty
i parytety traktują po części jako oręż w walce z przeciwnikiem politycznym.
Bibliografia:
Grabau Agata (2009), Równe prawa, równe szanse, „Przegląd”, 6.12.
Grabau Agata (2010), Nasz cel: parytet, „Przegląd”, 24.01.
Krzyżanowska Natalia (2012), Wokół koncepcji demokracji. Parytet płci w świetle polskiego
dyskursu prasowego, „Studia socjologiczne”, nr 1.
Łukasik-Turecka Agnieszka (2012), Kwoty na listach wyborczych w 2011 roku. Przedwyborcza
debata zwolenników i przeciwników parytetów, „Roczniki Nauk Społecznych”, nr 3.
Marmola Maciej, Olszanecka Agata (2012), Partycypacja polityczna kobiet a wprowadzenie
ustawowych kwot wyborczych, „Preferencje Polityczne”, 3/2012.
Śledzińska-Simon Anna (2010), Dajcie im szansę: o parytetach raz jeszcze, „Przegląd
Powszechny”, nr 5.
Niżyńska Aleksandra, Kwoty, kobiety, polityka. Sprawozdanie z konferencji, http://www.
isp.org.pl/uploads/filemanager/Kwotykobietypolityka-sprawozdaniezkonferencji.pdf
(06.05.2013).
Poznajmy posłów VII kadencji Sejmu, http://www.tvpparlament.pl/aktualnosci/poznajmyposlow-vii-kadencji-sejmu/5449979 (30.04.2012) (ap).
Statystyki – posłowie VI kadencji, http://www.sejm.gov.pl/poslowie/stat/stat.htm (10.05.2013).
Trwa sejmowy spór o parytety i kwoty na listach wyborczych, http://www.e-vive.pl/trwasejmowy-spor-o-parytety-i-kwoty-na-listach-wyborczych,pl,29245.html (06.05.2013).
Ustawa z dnia 5 stycznia 2011 r. o zmianie ustawy – Ordynacja wyborcza do rad gmin, rad
powiatów i sejmików województw, ustawy – Ordynacja wyborcza do Sejmu Rzeczypospolitej
Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej oraz ustawy – Ordynacja wyborcza do
Parlamentu Europejskiego, Dz.U. z 2011 r. Nr 34, poz. 172.
59
„Political Preferences”, No. 6/2013
DOI: 10.6084/m9.figshare.841763
Łukasz Tomczak
(Uniwersytet Szczeciński, Polska)
Wyborcy wobec sposobu wyboru
i zakresu władzy liderów polskich partii
politycznych
Abstract:
The article refers to the ratio of voters to choose the method and scope of
leaders authority in the Polish political parties such as the Law and Justice
party, Civic Platform, Polish Peasant Party, Palikot’s Movement and the
Democratic Left Alliance (SLD). Most party leaders are elected by indirect
suffrage. From the test batches only the leader of SLD had been once directly
selected. The majority of respondents (both left-wing, right-wing and centrist)
supported the idea of direct selection. However more often, a direct dial is in
favor of left-wing voters. The scope of formal power increases with the leaders
of the party from the left to the right point of the political spectrum. The subjects
were different approach to the scope of authority of leaders. More left-wing
voters were in favor of limiting their rights, right-wing supporters were often in
favor of making authority leaders stronger. Internal regulations of the studied
formations correspond to the expectations of voters as to the extent of its formal
powers. However, differ as to the expected pattern of choice.
Key words:
party leaders, party organization, party organizational change, political parties
Wprowadzenie
Znaczenie przywódców partyjnych jest szczególne. Są oni nie tylko „twarzą”
samej partii, lecz najczęściej to oni po sukcesie wyborczym prowadzonej przez
nich formacji obejmują najważniejsze stanowiska w państwie [Hartliński 2008:
378]. Zmiana lidera partii może wpłynąć na kształt struktury organizacyjnej. Jak
zauważyli Richard Katz i Peter Mair „formalne struktury, zasady i procedury
stanowią główne środki, które ukierunkowują, ograniczają, a nawet niwelują
wewnątrzpartyjną walkę o władzę” [1992: 6], gdyż lider i większość, która
61
Łukasz Tomczak
go w momencie wyboru poparła, mogą starać się zabezpieczyć przez zmiany
formalnej struktury swoją dominującą pozycję w partii. Zmiany mogą dotyczyć
na przykład sposobu wyboru lidera, wyborów do ciał kolegialnych czy
nominacji kandydatów w wyborach. Jak zauważa Waldemar Wojtasik „wymiar
polityczny selekcji kandydatów zakłada konieczność członkostwa w partii,
bądź przynajmniej ideową tożsamość z głównymi wartościami, które tworzą
jej podstawę aksjologiczną i programową” [2012: 62]. Ważne jest zatem,
w jaki sposób dany lider partii jest wybrany oraz jaka jest jego pozycja – zakres
władzy w samej partii.
W niniejszej publikacji poddano badaniom pięć partii, których przedstawiciele uzyskali miejsca w parlamencie w ostatnich wyborach: Platformę
Obywatelską RP (PO), Prawo i Sprawiedliwość (PiS), Ruch Palikota (RP),
Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL) i Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD).
W badanych ugrupowaniach liderzy są w strukturze samodzielnymi, jednoosobowymi organami lub władzami partii [Hartliński 2011 (2): 86]. W PO, SLD
i Ruchu Palikota lidera partii nazywa się „Przewodniczącym”, w PiS i PSL
„Prezesem”. Takie samo nazewnictwo obowiązuje na niższych poziomach
organizacyjnych. Nazwa lidera nie wiąże się jednak z jego pozycją w partii.
Przy selekcji kandydatów ważne jest to, kto ma prawo kandydować,
kto wybiera i zatwierdza kandydatów oraz na jakim poziomie dokonuje się
wyboru [Rahan, Hazan 2001: 298]. Stosowane metody wyboru lidera są
kluczowe dla zrozumienia podziału władzy w partii. W badanych partiach
struktury szczebla regionalnego oparte są o terytorialny podział kraju – w PO,
SLD i PSL lub okręgi wyborcze do Sejmu RP – w PiS i RP. Sposób wyboru
liderów na poziomie lokalnym świadczy o poziomie decentralizacji władzy.
Martin Laffin, Eric Shaw i Gerald Taylor wyodrębnili trzy sposoby wyboru
przywódców partyjnych: zdecentralizowany, pośredni i scentralizowany.
W pierwszym, struktury regionalne mają pełną swobodę wyboru, w drugim,
wybór ten podlega zatwierdzeniu na szczeblu krajowym, w trzecim, proces
wyboru jest kontrolowany przez władze krajowe [Laffin, Shaw, Taylor
2007, 90]. W polskich partiach proces wyboru liderów struktur niższych
szczebli jest powierzony kolegialnym organom na tych szczeblach. W niektórych partiach występują jednak pewne możliwości ingerencji władz centralnych. Takim przypadkiem jest PiS, gdzie krajowy lider partii jest pełnoprawnym
delegatem na Zjazd Okręgowy oraz ma wyłączne prawo do zgłoszenia kandydatury na prezesa Zarządu Okręgowego [Statut PiS: Art. 25, pkt 1 ust.2, Art. 26
pkt 5a)]. Można zatem powiedzieć, że wybór liderów lokalnych jest formalnie
kontrolowany przez władze krajowe. W pozostałych partiach liderzy i władze
krajowe nie posiadają formalnych podstaw do ingerowania w wybór liderów
lokalnych. Nie oznacza to jednak niepodejmowania takich działań w sposób
62
Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych
nieformalny. Możliwości stosowania nacisków istnieją, choćby przez prawo do
rozwiązywania lub zawieszenia działalności przez określone władze centralne
struktur niższych szczebli, występujące w PO, PiS, SLD czy RP.
Wybór liderów partii
W większości polskich partii politycznych wybór liderów krajowych leży
w gestii odbywającego się co kilka lat kongresu, konwencji lub zjazdu
[Tomczak 2011: 189]. Kongres może mieć wyłączność dokonywania wyboru
(na przykład w Ruchu Palikota Statut RP: § 27, pkt 2 ust. 2). Możliwość
wybrania lidera posiadają też inne władze czy bezpośrednio członkowie partii.
Na przykład w SLD kongres nie posiada takiej wyłączności, wybrać lidera
może, w określonych przypadkach, Konwencja Krajowa partii lub członkowie
w wyborach powszechnych. W PSL istnieje możliwość odwołania i powołania
Prezesa przez Radę Naczelną w okresach między kongresami. Warto zwrócić
uwagę na pozycję Rady Naczelnej PSL w strukturze partii, zwłaszcza że jej
skład może być zdominowany przez prezesów zarządów wojewódzkich
i przedstawicieli organizacji wojewódzkich1. Nawet wybrany na Kongresie
prezes PSL musi liczyć się z decyzjami Rady Naczelnej i posiadać wśród jej
członków poparcie. Przyczyny, dla których Rada Naczelna mogłaby odwołać
lidera partii, nie są wyraźnie sprecyzowane. Takie kompetencje i sposób
wyboru członków rady osłabiają pozycję lidera, zwłaszcza że rozdziela się
funkcję lidera partii od przewodniczącego rady.
Wybór lidera następuje w przypadku PO, SLD2, PSL i RP bezwzględną
większością głosów, w przypadku PiS większością względną. Jest to wybór
spośród nieograniczonej liczby kandydatów, ale tylko w PSL istnieje obowiązek
wyboru między co najmniej dwoma kandydatami. W partiach nie ogranicza
się liczby kadencji lidera czy członków władz kolegialnych, z wyjątkiem RP,
w którym ograniczono je do maksymalnie dwóch [Statut RP: § 19, pkt 3]. Partie
rzadko precyzują, kto ma prawo do zgłaszania kandydatów na lidera partii,
najczęściej może to być każdy delegat na kongres. Wyjątkiem jest PSL, gdzie
prawo takie posiada komisja wyborcza Kongresu lub grupa co najmniej pięćdziesięciu delegatów [Statut PSL: Art. 63, pkt 2].
Wybór lidera w drodze wyborów bezpośrednich jest uważany za
zwieńczenie procesu demokratyzacji. Wiąże się z odejściem od ekskluzywnego charaktru wyborów (w których brali udział jedynie członkowie grupy
Na 130 członków Rady Naczelnej PSL jedynie 20 stanowią osoby wybrane przez kongres
partii, pozostali członkowie to: prezes PSL, przewodniczący Rady Naczelnej PSL, prezesi
zarządów wojewódzkich i przedstawiciele organizacji wojewódzkich.
2
Jeżeli Rada Krajowa SLD nie zadecyduje o wyborze przewodniczącego w drodze wyborów
powszechnych przez wszystkich członków partii.
1
63
Łukasz Tomczak
parlamentarnej) w kierunku włączenia w proces wyborczy szerokich mas
członków, a nawet sympatyków partii [LeDuc 2001: 324-326]. Przy analizie
otwartości i ograniczenia wyboru przywództwa stawia się na dwóch przeciwstawnych biegunach, z jednej strony metodę, w której jeden lub niewielka grupa
osób „namaszczają” przywódcę, z drugiej, gdy jest on wybierany przez wszystkich zwolenników partii w powszechnym głosowaniu [Cross, Blais 2012: 129].
W Polsce partie, które zastosowały system prawyborów należą do
wyjątków. Pierwszą, która wprowadziła wybór bezpośredni lidera, w 2004 roku,
była Socjaldemokracja Polska. W PO przeprowadzono wybór kandydata na
prezydenta w 2010 roku w głosowaniu powszechnym członków. Dyskusja
o bezpośrednim wyborze lidera Platformy rozpoczęła się dopiero w 2013 roku,
wcześniej nie było praktyki powoływania w ten sposób władz partii. Wyjątkiem
w polskich partiach jest wprowadzona w 2011 roku możliwość wyboru przewodniczącego SLD w wyborach bezpośrednich. Nie jest to jednak normą, sposób
wyboru uzależniono od decyzji Rady Krajowej – głównego organu partii, działającego między kongresami. Pomysł ten w SLD narodził się pod wpływem,
przeprowadzanych w tym czasie przez francuską Partię Socjalistyczną, prawyborów kandydata na urząd prezydenta. W środowisku SLD uważano, że taki
sposób wykreowania lidera zmobilizował lewicowych wyborców i w efekcie
był skuteczny.
Nie we wszystkich polskich partiach zawsze autentycznie rywalizowano o przywództwo. Można wskazać takie, w których do rywalizacji doszło,
i te, w których jak dotąd nie miało to miejsca. Zdarzało się, że wybory lidera
sprawiały jedynie wrażenie rywalizacji i, mimo większej liczby kandydatów,
wiadomo było, który z nich zdobędzie wymaganą większość głosów. W SLD
dochodziło do rzeczywistej rywalizacji w 2004 i 2008 roku, w PSL w 1990,
1991, 1997, 2004 i 2012. Natomiast praktycznie nie doszło do niej w PiS, PO
i RP, choć ostatnia z partii działa zbyt krótko, by można było to ocenić. Wyraźnie
jednak wybijają się dwie formacje – PO i PiS, w których, mimo zdarzających
się porażek wyborczych, przywództwo nie uległo zmianie. W obu przypadkach nie dochodziło do realnej rywalizacji i przez długi czas, od 2003 roku, na
ich czele stoją ci sami liderzy – Donald Tusk i Jarosław Kaczyński [Hartliński
2011: 260-302]. Jaka zatem może być przyczyna braku rywalizacji o przywództwo? Może ona wynikać nie tylko z ogromnego wpływu charyzmatycznego lidera na członków, ale także z jego pozycji formalnej w partii i silnego
wpływu na strukturę. Idąc dalej, wytworzenia się sytuacji, w której lider sam
może nie dopuszczać do rywalizacji o władzę.
64
Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych
Zakres władzy liderów
Kompetencje liderów są różne. We wszystkich formacjach lider jest jedynym
lub jednym z organów reprezentujących partie na zewnątrz, zwołuje obrady
krajowego organu wykonawczego partii i krajowego organu uchwałodawczego
(z wyjątkiem PSL) obradujących między zjazdami czy konwencjami.
W przypadku PO, PiS i RP to lider zwołuje partyjny kongres czy zjazd będący
najważniejszą władzą w partii. Kwestia formalnych, statutowych zapisów
dotyczących kierowania partią nie jest jednakowo określona w poszczególnych
ugrupowaniach. Statut powierza kierowanie partią liderowi PO, PiS i RP,
natomiast w przypadku SLD czy PSL kierowanie partią powierzone jest
organom kolegialnym. Jednak w każdym przypadku to lider jest „twarzą” partii.
Szeroki wpływ na strukturę partii daje liderom prawo wyłączności do
wnioskowania w określonych sprawach, szczególnie ważne, gdy dotyczy ono:
obsady stanowisk, likwidacji jednostek organizacyjnych, zmian na listach
wyborczych lub wykluczenia członka z partii. Można podzielić partie na takie,
w których lider ma ograniczone prawo do składania wniosków i takie, w których
ma prawo składania wniosku w wielu najważniejszych decyzjach. Do pierwszej grupy zaliczyć można PSL oraz SLD, gdzie Przewodniczący ma jedynie
prawo wyłączności w kwestii wnioskowania w sprawie kandydatury na sekretarza partii. Prawo do wyłączności składania wniosków w wielu ważnych sprawach występuje natomiast w PO, PiS i RP. Na przykład w kontekście wyboru
wiceliderów partii, przywódca partii ma wyłączność wnioskowania w PO, PiS,
RP i PSL. Tym, co łączy wszystkie partie, jest prawo wyboru sekretarza przysługujące wyłączne liderowi każdej z partii. Przyjmuje się zatem, że osoba
dbająca o partyjne struktury powinna z liderem partii współpracować, a nie
konkurować. Skarbnika partii wybiera się na wniosek lidera w PiS RP i PSL.
Są to kluczowe stanowiska. Taki sposób obsadzania dotyczy także niższych
szczebli organizacyjnych partii.
W RP przewodniczący ma prawo składania wniosku o zmiany w statucie.
W PO i PiS, na wniosek liderów określone władze partii, najczęściej kolegialne
władze uchwałodawcze lub wykonawcze szczebla krajowego, mogą decydować
o likwidacji struktur terytorialnych na danym obszarze: w mieście, gminie,
powiecie czy województwie. Oczywiście lider nie podejmuje takiej decyzji
samodzielnie, jednak bez jego woli nie można jej podjąć w ogóle. Jest to ważne
dla realizacji praw członków, którym przysługuje prawo wybierania i bycia
wybranym do władz partii i gwarantuje się równość praw. Jednocześnie przekazanie decyzji o wskazaniu kandydatury uzależnia te prawa od woli lidera.
Istotna jest możliwość wpływania liderów na kształt list wyborczych.
W PO, PiS i RP lider ma wyłączne prawo wnioskowania do Zarządu Krajowego
65
Łukasz Tomczak
o wprowadzenie zmian na listach wyborczych. W PiS to prezes przedkłada do
akceptacji Komitetowi Politycznemu kandydatów w wyborach.
Na tle pozostałych formacji wyraźnie wybijają się szerokie kompetencje
lidera PiS. Między innymi podpisuje on uchwały Rady Politycznej partii, potwierdzając w ten sposób ich ważność, posiada uprawnienia do podjęcia decyzji
„w sprawach nie cierpiących zwłoki”, przypisanych do kompetencji Komitetu
Politycznego3. Prezes PiS kieruje pracami Klubu Parlamentarnego „za pośrednictwem” jego przewodniczącego. Liderzy PiS i SLD mają prawo zawiesić członka
w prawach. Jednak w przypadku SLD na wyraźnie określony czas jednego
miesiąca, a w PiS terminu tego się nie precyzuje. Zawieszenie może trwać
„do czasu rozpoznania sprawy przez sąd partyjny” lub „do wyjaśnienia sprawy
będącej przyczyną zawieszenia”4. Lider PiS ma prawo wnioskować o wykluczenie członka z partii. Także przewodniczący PO ma prawo złożyć wniosek
o ukaranie członka partii, lecz takie prawo posiada również każdy członek partii
i kolegialne władze wykonawcze wszystkich szczebli. W PiS na wniosek prezesa
podejmuje się decyzje o kooptacji nowych członków do władz kolegialnych partii.
Partie różnią się ze względu na zakres formalnych kompetencji lidera.
Najmniejsze formalne kompetencje posiada lider SLD. Jego rola sprowadza się do
reprezentacji i prowadzenia obrad władz kolegialnych. Co prawda, w 2012 roku
w SLD wyodrębniono lidera jako osobną władzę, lecz zakres kompetencji pozostał bez istotnych zmian. Podobnie ograniczony zakres kompetencji posiada
prezes PSL. Nieco szerszy przewodniczący RP. Zdecydowanie szeroki zakres
kompetencji przywódcy partyjnego występuje w dwóch najliczniej reprezentowanych w parlamencie formacjach: PO i PiS, w których lider jest jedną z władz
krajowych o wyraźnie wyodrębnionych szerokich kompetencjach. Interesujące
jest to, iż z pośród badanych partii to w PSL i SLD, które posiadały swoich przedstawicieli we wszystkich parlamentach po 1989 roku, wykazując się trwałością
swojej struktury, pozycja lidera jest najsłabsza w porównaniu i pozostałymi
partiami parlamentarnymi [Peszyński 2012: 184].
Zakres władzy liderów w PO i PiS jest szeroki, co może mieć wpływ na
rywalizację o przywództwo. Ewentualni kandydaci do tego stanowiska muszą
się liczyć z konsekwencjami wystąpienia przeciwko dotychczasowemu liderowi. Wybór czy nominacja na różne stanowiska partyjne są często uzależnione od decyzji przewodniczącego czy prezesa. Dlatego często przyszły lider
znany jest już przed wyborem, jeżeli nie ma silnego przeciwnika popieranego
przez znaczną grupę wpływowych członków [Sobolewska-Myślik, KosowskaGąstoł, Borowiec 2010: 157].
Decyzje te podlegają zatwierdzeniu na jego najbliższym posiedzeniu.
Członka partii można zawiesić w prawach „w związku z uzasadnionym przypuszczeniem,
iż naraził on dobre imię lub działał na szkodę PiS”. To „przypuszczenie” dotyczy lidera
partii, nie musi się on w tym przypadku z nikim konsultować [Statut PiS…., Art. 7].
3
4
66
Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych
Analiza wyników badań
W badaniach zadano wyborcom pytania dotyczące zakresu władzy oraz sposobu
wyboru lidera. Czy wyborcy są bliżsi idei przywódcy o ograniczonym zakresie
własnych uprawnień, czy też skłonni są powierzyć liderowi partii szeroki zakres
władzy i możliwość podejmowania samodzielnych decyzji? W jaki sposób
powinni być wybierani: czy przez kongres lub zjazd partii czy w głosowaniu
powszechnym członków?
W przypadku wyborców poszczególnych partii parlamentarnych
zwraca uwagę znaczna grupa, która nie potrafi się odnieść do tego problemu.
Jest to odpowiednio w przypadku poszczególnych partii: PO 30%, PiS 29,8 %,
SLD 28,7%, RP 26,6% i PSL 28,9% badanych.
Tabela 1. Czy przywódcy partii powinni posiadać w ramach ich struktur szeroki zakres formalnych praw/kompetencji do podejmowania samodzielnych
decyzji? − rozkład procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu
do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę.
PO RP
PSL
PiS
RP
SLD
Inne
Nie głosowałem
Zdecydowanie tak
10,1
13,2
14,5
10,9
5,6
8,2
7,8
Raczej tak
26,3
26,3
33,3
23,4
22,2
28,2
13,7
Nie mam
zdania
30,0
28,9
29,8
26,6
28,7
35,5
42,4
Raczej nie
23,9
21,1
15,8
28,1
26,9
17,3
26,3
Zdecydowanie nie
9,7
10,5
6,6
10,9
16,7
10,9
9,8
Rozkład zwolenników i przeciwników przekazywania szerokiej władzy
w ręce jednostek czy liderów partii kształtuje się analogicznie do zajmowanego miejsca wybieranej partii w Sejmie na osi lewica- prawica. Im bardziej
formacja, na którą zamierzają głosować respondenci, mieści się po lewej
stronie parlamentu, tym bardziej zmniejsza się poparcie dla powierzania
dużych kompetencji jej liderom. Wyborcy partii lokujących się po prawej
stronie są skłonni powierzać przywódcom partii szerokie kompetencje własne.
Występują tu wyraźne różnice. W przypadku ugrupowań skrajnych (w polskim
parlamencie) PiS i SLD różnice są szczególnie widoczne. W przypadku PiS
dominują zwolennicy powierzenia szerokich uprawnień liderowi partii.
Takie zdanie wyraża w sumie około 47,8% badanych i jest to najwyższy wynik
spośród wszystkich badanych formacji. Przeciwnego zdania wśród zwolenników tej partii jest około 22,4% badanych. Zatem ponad dwukrotnie więcej
67
Łukasz Tomczak
sympatyków PiS jest za powierzeniem silnej władzy jednostce. Szczególnie
zwraca uwagę najliczniejsza grupa, około 14,5%, zdecydowanych zwolenników takiego rozwiązania. Z kolei w przypadku SLD aż 43,6% wyborców
tej partii jest przeciwnych powierzaniu liderom partii szerokiej władzy, z tego
zdecydowanie przeciwnych 16,7%, jest to też największy odsetek głosów
wśród wszystkich badanych ugrupowań. Zwolennicy wzmocnienia pozycji
lidera stanowią wśród wyborców SLD około 27,8% badanych, z tego zaledwie
5,6% uważa się za zdecydowanych zwolenników. Różnica między zwolennikami a przeciwnikami silnej pozycji lidera partii wynosi w PiS 25,4, a w przypadku SLD 15,8 punktu procentowego.
W pozostałych formacjach różnice między zwolennikami i przeciwnikami
silnej władzy lidera partii nie są tak wyraźne. W przypadku ugrupowań koalicji
rządzącej PO i PSL osoby skłonne powierzyć szeroką władzę liderowi partii
przeważają nad przeciwnikami takiego rozwiązania. W przypadku PO za silną
władzą przewodniczącego partii opowiedziało się 36,4% badanych, przeciwnego zdania było 33,6%. Różnica niewielka na poziomie 2,8 punktu procentowego. Natomiast zwolennicy silnej władzy prezesa wśród wyborców ludowców
stanowią 39,5%, a przeciwnicy 31,6%. W tym przypadku przewaga pierwszych
nad drugimi jest duża, jednak nie tak zdecydowana jak w przypadku PiS.
Natomiast ciekawy przypadek stanowią zwolennicy Ruchu Palikota.
Przewagę wśród nich posiadają, tak jak w przypadku lewicowego SLD, zwolennicy ograniczonych kompetencji przywódcy. Jednak nie jest to przewaga tak duża,
stanowią oni około 39%, podczas gdy zwolennicy wzmocnienia władzy przewodniczącego partii to około 34,3%. Jest to różnica zaledwie 4,7 punktów procentowych, czyli mniej niż na przykład w przypadku PSL (7,9 punktu). Co ciekawe,
jeżeli przyjrzymy się zdecydowanym zwolennikom, to jest ich w przypadku RP
procentowo nieco więcej niż wśród wyborców PO (o 0,8 punktu procentowego).
W grupie wyborców zamierzających oddać głos na inne partie niż
wyszczególnione w badaniach, przeważają zwolennicy silnej władzy lidera.
Stanowią oni około 36,4% wobec około 28,2% przeciwników (różnica
8,2 punktu). Ciekawy jest rozkład poglądów na ten temat wśród osób, które nie
zamierzają głosować. Charakteryzuje tę grupę znaczny odsetek osób (42,4%)
nieposiadających zdania na ten temat. Pozostałe osoby deklarowały znacznie
częściej niechęć do powierzania liderom partii szerokich uprawnień (36,1%)
w stosunku do 21,5% zwolenników. Jest to różnica na poziomie 14,6 punktu
procentowego. Czy zatem przyczyną niechęci do udziału w wyborach
może być zbyt silna pozycja partyjnych liderów, czy może większa niechęć
w tej grupie badanych do partii i polityków? Według badań Agnieszki TurskiejKawy w grupie osób niegłosujących występuje większe, niż w przypadku osób
aktywnych wyborczo, poczucie alienacji [Turska- Kawa: 148].
68
Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych
Można zauważyć, że wśród potencjalnych wyborców wszystkich badanych partii poglądy na temat zakresu kompetencji lidera najczęściej nie są
formułowane w sposób zdecydowany. Nad osobami deklarującymi swoje
zdanie jednoznacznie przeważają raczej popierające lub raczej nie popierające
takiego rozwiązania.
W przypadku podziału wyborców na osi lewica-centrum-prawica można
zauważyć między badanymi różnice. W grupie wyborców określających się
jako prawicowi zdecydowanie dominuje wola powierzania liderom partii szerokich uprawnień. Zwolenników takich rozwiązań jest około 42,2%, podczas gdy
przeciwne zdanie wyraziło 27,9% (różnica 14,3 punktu). Niezdecydowani są
wyborcy umieszczający siebie w centrum sceny politycznej, za silną władzą
liderów opowiedziało się około 33,5%, a przeciw 34,5% (zaledwie o punkt
więcej) badanych w tej kategorii. Natomiast nieco inny wynik, niż w przypadku
wyborców partii lewicowych, odnotowano w przypadku wyborców określających się jako osoby o poglądach lewicowych. Co prawda przeważają wśród nich
zwolennicy niepowierzania przywódcom partyjnym szerokiej władzy, stanowiący około 36,1% badanych, jednak znaczną grupę, około 32,6%, stanowią
osoby wyrażające zdanie przeciwne. Różnica jest tu niewielka, na poziomie
3,5 punktu procentowego. Zatem bardziej zdecydowani w swoich poglądach są
wyborcy prawicowi niż lewicowi.
Tabela 2. Czy przywódcy partii powinni posiadać w ramach ich struktur szeroki zakres formalnych praw/kompetencji do podejmowania samodzielnych
decyzji? − rozkład procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do
poglądów ideologicznych.
Lewica
Centrum
Prawica
Nie wiem/nie potrafię określić
Zdecydowanie tak
9,3
9,7
11,8
8,9
23,3
23,8
30,4
Nie mam
zdania
31,1
32,0
29,9
18,1
39,6
Raczej tak
23,3
24,3
18,6
Zdecydowanie nie
12,8
10,2
9,3
25,2
8,1
Raczej nie
Zarówno w grupie wyborców prawicowych, centrowych, jak i lewicowych znaczny odsetek nie ma zdania na ten temat, ale zdecydowanie największa
grupa badanych, około 39,6%, wybrała taką odpowiedź wśród wyborców, którzy
nie potrafili określić swojej przynależności do lewicy, centrum czy prawicy.
W grupie wyborców nie wskazujących swojego miejsca na osi lewica-prawica
przeważali przeciwnicy silnej pozycji partyjnych liderów − 33,3% w stosunku
do 27% zwolenników.
69
Łukasz Tomczak
Czy przywódcy partyjni powinni być wybierani w głosowaniu
powszechnym przez wszystkich członków partii? Większość wyborców
poszczególnych ugrupowań opowiada się za takim rozwiązaniem. Jednak
można zauważyć pewne różnice. Z badanych partii jedynie w dwóch pojawiła
się koncepcja bezpośredniego wyboru lidera, z tego tylko w SLD do czasu
przeprowadzonych badań została ona wprowadzona w życie. Jeżeli przyjrzymy
się badanym popierającym wybór bezpośredni lidera, to rzeczywiście zarówno
w PO, jak i w SLD jest to znaczna, odpowiednio około 58,3% i 60,1% liczba
wyborców.
Tabela 3. Czy przywódcy partii powinni być wybierani w głosowaniu powszechnym, przez wszystkich członków a nie na przykład przez kongres partii?
− rozkład procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów
do Sejmu.
PO RP
PSL
PiS
RP
SLD
Inne
Nie głosowałem
Zdecydowanie tak
24,7
10,5
24,1
37,5
23,1
22,7
26,3
Raczej tak
33,6
42,1
34,6
43,8
37,0
36,4
27,5
Nie mam
zdania
20,6
31,6
25,4
15,6
23,1
20,0
34,5
Raczej nie
14,6
9,2
11,0
1,6
13,0
12,7
5,9
Zdecydowanie nie
6,5
6,6
4,8
1,6
3,7
8,2
5,9
Jednak zastanawiająca jest stosunkowo duża, w porównaniu z elektoratem pozostałych partii, grupa wyborców przeciwnych takiemu rozwiązaniu
wśród wyborców Platformy, stanowiąca około 21,1% badanych. Jest to przy
tym najliczniejsza grupa przeciwników w porównaniu z elektoratami pozostałych partii. W SLD zwolennicy znacznie przeważają nad przeciwnikami.
Przeciwnych było, co prawda, około 16,7%, ale zdecydowanie przeciwnych
było jedynie 3,7% badanych wyborców SLD.
Zdecydowanie wyróżnia się elektorat RP. Aż dla 81,3% wyborców
tej partii lider powinien być wybierany przez wszystkich członków partii,
a jedynie 3,2% było temu przeciwnych. Jest to elektorat najbardziej zdecydowany, jedynie około 15,6% badanych nie miało zdania na ten temat.
Interesujące są poglądy zwolenników Prawa i Sprawiedliwości.
Mimo tego, że w tej partii, w odróżnieniu od Platformy, nie próbowano doprowadzić do wyborów bezpośrednich ani na kandydatów w wyborach, ani lidera
partii, to liczba zwolenników takich rozwiązań zdecydowanie przeważa nad
przeciwnikami. Co ciekawe, w przeprowadzonych badaniach okazało się,
że zwolenników wyborów bezpośrednich jest w PiS o 0,4 punktu procentowego
70
Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych
więcej niż w PO, a przeciwników o około 5,3 punktu procentowego mniej niż
w Platformie. Należy zauważyć, iż w przypadku PSL, gdzie liczba zwolenników wyborów bezpośrednich lidera jest najmniejsza spośród wszystkich
partii, najmniej, bo jedynie 10,5% wyborców, opowiedziało się zdecydowanie
za tym rozwiązaniem. W grupie wyborców tej partii najwięcej badanych nie
miało zdania na ten temat.
Zwolennicy wyborów bezpośrednich przeważają w elektoratach
poszczególnych partii nad przeciwnikami, jednak ich poglądy nie są zdecydowane. We wszystkich elektoratach zdecydowanych zwolenników jest mniej niż
zwolenników wybierających opcje „raczej tak”. Także wśród przeciwników
ostrożne podejście do tego problemu deklaruje więcej wyborców niż zdecydowane, z wyjątkiem RP, gdzie wielkości tych grup są zbliżone.
Nie można stwierdzić, że rozkład głosów przeciwników i zwolenników
bezpośredniego wyboru lidera przez członków partii różnicuje sympatyków
partii prawicowych i lewicowych. Jednak nieco większa część wyborców
partii umieszczających się na lewej stronie sceny politycznej opowiada się
za takowym rozwiązaniem niż w przypadku wyborców pozostałych partii.
W przypadku podziału na wyborców zaliczających się do lewicy, centrum
i prawicy można także zauważyć pewne różnice w poglądach. W każdej z tych
grup przeważają zwolennicy wybierania lidera partii w sposób bezpośredni.
Tabela 4. Czy przywódcy partii powinni być wybierani w głosowaniu powszechnym, przez wszystkich członków, a nie na przykład przez kongres partii? − rozkład procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych.
Lewica
Centrum
Prawica
Nie wiem/nie potrafię określić
Zdecydowanie tak
22,6
22,3
23,9
28,1
41,2
36,9
30,7
Nie mam
zdania
20,2
29,6
23,7
30,0
30,0
Raczej tak
12,1
4,9
15,2
Zdecydowanie nie
3,9
6,3
6,5
6,3
5,6
Raczej nie
W grupie wyborców centrowych najwięcej osób, w porównaniu
z lewicowymi i prawicowymi, nie potrafiło zająć stanowiska w tej kwestii
(około 29,6%). Porównywalnie wysoka liczba − około 30% − wyborców wśród
tych, którzy nie potrafili się zaliczyć do żadnej z grup, nie miała zdania co do
sposobu wyboru liderów partii. Nieco częściej wyrobione zdanie w tej kwestii
posiadali wyborcy deklarujący lewicowe poglądy, wśród których osób niezdecydowanych jest około 20,2%. Wśród wyborców prawicowych brak stanowiska w tej sprawie deklarowało około 23,7%.
71
Łukasz Tomczak
W przypadku zwolenników wyborów bezpośrednich lidera ich liczba
rośnie wraz z przesuwaniem się w kierunku lewej strony sceny politycznej.
Liczba zwolenników w grupie wyborców określających swoje przekonania
jako prawicowe wyniosła w sumie około 54,6%, wśród wyborców centrowych
59,2%, a lewicowych 63,8% badanych. Podobne są, w poszczególnych elektoratach, procentowe udziały osób zdecydowanie opowiadających się za takim
rozwiązaniem. Różnice występują wyraźnie w grupie tych, którzy wybierają
opcje „raczej tak”. Tutaj zachodzi wyraźna różnica między lewicą (41,2%),
centrum (36,9%) a prawicą − 30,7% wskazań. Widać zatem, że osoby identyfikujące się z lewicą częściej opowiadają się za wyborem bezpośrednim
liderów partyjnych niż sympatycy prawicy. Jednak zarówno wśród jednych,
jak i drugich przeważają poglądy popierające ten sposób wyboru.
W przypadku przeciwników wyborów bezpośrednich lidera, wśród
wyborców określających swoje poglądy jako lewicowe, centrowe czy prawicowe, opinie na badany temat nie zmieniają się płynnie wraz z przesuwaniem się
na osi lewica-prawica. Najwięcej przeciwników jest w grupie osób deklarujących się jako prawica, około 21,7%, a najmniej, około 11,2%, wśród wyborców
centrowych. W grupie wyborców lewicowych, przeciwnych wyborowi bezpośredniemu liderów partii, jest około 16% badanych, ale jedynie 3,9% określiło
się jako zdecydowanie przeciwnych.
Interesujące są wyniki badań w grupie osób niepotrafiących określić swojej przynależności do lewicy, centrum czy prawicy. Są oni częściej
zwolennikami wyborów powszechnych niż osoby o poglądach prawicowych i są przy tym bardziej zdecydowani. W tej grupie badanych największy
odsetek, w porównaniu z wyborcami lewicowymi, centrowymi i prawicowymi,
około 28,1%, opowiedział się zdecydowanie za wprowadzeniem bezpośredniego wyboru lidera. Przy tym niewielka grupa, około 11,9%, opowiedziała się
przeciw, czyli mniej niż wśród zwolenników lewicy i prawicy.
Wyborcy „lewicowi” i „prawicowi” nie są tak zdecydowani w swoich
poglądach. Zarówno wśród zwolenników, jak i przeciwników, większa
grupa badanych wybierała opcje „raczej tak” lub „raczej nie”. Jest to szczególnie widoczne w przypadku wyborców deklarujących poglądy lewicowe.
Część wyborców raczej popierająca wybór bezpośredni lidera jest niemal
dwukrotnie większa od tej, która takie rozwiązanie popiera zdecydowanie.
Także jeżeli przyjrzymy się, znacznie mniejszej w tym przypadku, grupie przeciwników, to wyborców lewicowych raczej przeciwnych jest ponad trzykrotnie
więcej niż zdecydowanie przeciwnych wyborowi bezpośredniemu liderów
partii. Na prawicy te różnice nie są tak znaczne, niemniej jednak umiarkowanych zwolenników jest więcej od zdecydowanych, a umiarkowanych przeciwników jest ponad dwukrotnie więcej.
72
Wyborcy wobec sposobu wyboru i zakresu władzy liderów polskich partii politycznych
Podsumowanie
Większość badanych opowiedziała się za pomysłem bezpośredniego wyboru
lidera. Takie postawy są dominujące zarówno w elektoratach poszczególnych
partii, jak i u wyborców lewicowych, prawicowych czy centrowych. Częściej
za wyborem bezpośrednim opowiadają się wyborcy lewicowi. To, że większość
wyborców poszczególnych partii popiera pomysł bezpośrednich wyborów
prezesów czy przewodniczących, nie oznacza, że partie taką formę gotowe są
zaakceptować.
Czy inny sposób wyboru wpłynie na zmianę jakości czy wzrost popularności partii lub przynajmniej na zmianę wewnętrznych powiązań i zależności
między działaczami na różnych poziomach struktury? Wreszcie, czy zmiana
sposobu wyboru lidera wpłynie na rozwiązanie problemu kryzysu sukcesyjnego, który dotyka wszystkie polskie partie [Dorn 2009: 82]? Należy zauważyć,
że liderzy większości badanych ugrupowań PO, PiS i SLD byli liderami partii
działających w pierwszych latach III RP. Zatem w gronie liderów głównych
polskich partii nie doszło do istotnych zmian pokoleniowych. Problemem jest
nie tylko ich silna pozycja, lecz także, co pokazał przykład SLD, brak następców.
Wydawało się, że zmiany w tej partii nastąpią, lecz zmianę zahamował brak
na zapleczu kadrowym osób zdolnych do objęcia przywództwa [Tomczak
2012: 399].
Wyborców poszczególnych partii różni stosunek do zakresu wewnętrznej
władzy liderów w partiach. Wyborcy lewicowi częściej opowiadają się za ograniczeniem praw przywódcom, zwolennicy prawicy przeciwnie, częściej są
za powierzeniem liderom partyjnym szerokich kompetencji. Zwolennicy PiS
w większości popierają wybór bezpośredni, jak również są zwolennikami przyznania im szerokich praw, czyli wzmacniają pozycję lidera partii. Na przeciwległym biegunie znajdują się wyborcy SLD, którzy chcą pozostawić członkom
prawo do bezpośredniego wyboru, lecz w liderze widzą bardziej reprezentanta
niż przywódcę o silnej władzy wewnątrz partii.
Wewnętrzne uregulowania w badanych formacjach umieszczają przywódcę mniej więcej zgodnie z oczekiwaniami wyborców co do zakresu jego
formalnej władzy. Jednak różnią się co do oczekiwanego sposobu wyboru.
Bibliografia:
Cross Wiliam, Blais Andre (2012), Who selects the party leader?, “Party Politics”, Vol. 18,
No. 2.
Dorn Ludwik (2009), Rzeczy zbyt długo myślane…, [w:] P. Kosiewski (red.), Partie i zmiany
granic polityki, Warszawa: Fundacja im Stefana Batorego.
73
Łukasz Tomczak
Hartliński Maciej (2011), Przywództwo partyjne w Polsce, Toruń: Wydawnictwo Adam
Marszałek.
Kowalczyk Krzysztof, Sielski J. (2011), Partie i system partyjny III RP, Toruń: Wydawnictwo
Adam Marszałek.
Hartliński Maciej (2008), Teoretyczne i empiryczne determinanty przywództwa partyjnego na
poziomie lokalnym, [w:] J. Sielski, M. Czerwiński (red.), Partie polityczne – przywództwo
partyjne, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek.
Katz Richard S., Mair Peter (red.) (1992), Party Organizations: A Data Handbook on Party
Organizations in Western Democracies, 1960-1990, (London: Sage).
Laffin Martin, Shaw Eric, Taylor Gerald (2007), The new sub-national politics of the British
Labour Party, „Party Politics”, Vol. 13, No. 1.
LeDuc Lawrence (2001), Democratizing party leadership selection, “Party Politics”, 2001,
Vol. 7, No. 3.
Peszyński Wojciech (2012), Personalizacja politycznych preferencji, „Preferencje Polityczne.
Postawy – identyfikacje – zachowania”, nr 3/2012.
Rahan Gideon, Hazan Reuven Y. (2001), Candidate selection methods. An analytical framework,
„Party Politics”, 2001, Vol. 7, No. 3.
Sobolewska-Myślik Katarzyna (2011), Struktury organizacyjne partii politycznych w Polsce
– zarys problemu, [w:] K. Kowalczyk (red.), Partie i system partyjny III RP, Toruń:
Wydawnictwo Adam Marszałek.
Sobolewska-Myślik Katarzyna, Kosowska-Gąstoł Beata, Borowiec Piotr (2010), Struktury
organizacyjne polskich partii politycznych, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu
Jagiellońskiego, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Statut Platformy Obywatelskiej Rzeczypospolitej Polskiej tekst jednolity obowiązujący
na dzień 25 września 2010 r.
Statut Polskiego Stronnictwa Ludowego obejmujący zmiany uchwalone na X Kongresie PSL
w dniu 8 listopada 2008 r.
Statut Prawa i Sprawiedliwości przyjęty podczas II Kongresu PiS w dniu 26 września 2009 r.
Statut Ruchu Palikota ze zmianami przyjętymi przez Kongres w dniu 23 września 2012 r.
Statut Sojuszu Lewicy Demokratycznej ze zmianami uchwalonymi na V Kongresie SLD
w dniu 28 kwietnia 2012 r.
Tomczak Łukasz (2011), Przywódcy polskich partii politycznych, „Preferencje Polityczne.
Postawy – identyfikacje – zachowania”, nr 2/2011.
Tomczak Łukasz (2012), Lewicowe partie polityczne w Polsce. Programy, organizacja,
strategie, Szczecin, Wydawnictwo Uniwersytetu Szczecińskiego.
Turska-Kawa Agnieszka (2012), Poczucie alienacji jako zmienna różnicująca zachowania
wyborcze obywateli w wyborach do Sejmu 2011 roku, „Preferencje Polityczne”, nr 3/2012.
Wojtasik Waldemar (2012), Funkcje wyborów w III Rzeczypospolitej. Teoria i praktyka,
Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego.
74
„Political Preferences”, No. 6/2013
DOI: 10.6084/m9.figshare.841764
Wojciech Peszyński
(Uniwersytet Mikołaja Kopernika, Polska)
Prezydencjalizacja zachowań
elektoratu w roku
„niewyborczym” 20121
Abstract:1
It is the first time when the edition of social research ‘Political Preference’,
was carried in a year without election. It determines certain electoral attitudes,
because the mass media do not influence society and voters do not take tactical
decision. In consequence, the results of this research are different from the ones
during real election, because these decisions have to be treated like potential
ones. The author decided to continue research, which began in 2010. Therefore,
electorate behavior could be compared between campaign period and ‘off year
election’. Apart from party leaders influencing the campaign, this article
includes research results concerning television debate. Both problems are
the main components of presidentialization. In the first issue prominent majority
of questioned chose the party ideology as the main determinant of potential
decisions. This conclusion is different from the previous research. This can be
the main information in explaining political phenomena or processes. However,
what is needed here is an appropriate distance, because in this survey the
author changed answers rotation. Apart from that we have to remember about
research period - ‘off year election’. Although television debates have not
been permanent component all campaigns, Polish electorate supports this idea.
Over 78 per cent of researches would like to organize a debate between two
main parties leaders before every elections. However, we cannot look foreword
to lead this idea in the Election Code, because neither society nor politicians
will insist on institutionalizing this idea.
Key words:
presidentialisation, election behavior, ideological profile, party leaders,
television debates
1
Większość książek niezbędnych do napisania niniejszego artykułu zakupiono ze środków
finansowych uzyskanych z grantu nr 1357–PSM przyznanego przez Wydział Politologii
i Studiów Międzynarodowych UMK w 2012 r.
75
Wojciech Peszyński
Wprowadzenie
Stanowiąca przyczynek do niniejszego artykułu, czwarta edycja badań
„Preferencji politycznych” po raz pierwszy przypadła na rok wolny od
powszechnych elekcji. Chociaż w dyskursie naukowym i publicystyce występuje
coraz więcej opinii o permanentnym charakterze kampanii wyborczych
[Roper, Holtz-Bacha, Mazzoleni 2004: 70], niemniej cały czas kluczowym
znaczeniem na społeczny odbiór polityki legitymują się zabiegi socjotechniczne
podejmowane w okresie bezpośrednio poprzedzającym powszechne głosowanie.
Wyborcy często pod wpływem relacji mediów masowych oraz zabiegów
marketingowych podejmują decyzje taktyczne (strategiczne). W konsekwencji
indywidualne postawy przekładają się na ostateczny rezultat wyborów, który
bywa zazwyczaj odmienny od prognoz preferencji mierzonych w okresach
mniej zintensyfikowanych działań promocyjnych.
Wymieniona odmienność kontekstowa nie stanowi jedynej, która różniła
przedmiotowe badanie od poprzednich. Zaznaczyć należy, że wcześniej autorzy
pytań i poszczególnych części raportu samodzielnie mogli ustalać katalog odpowiedzi, teraz do wszystkich pytań zastosowano skalę Likerta. Uwzględniając te
istotne zastrzeżenia, autor zdecydował się kontynuować wysiłki podejmowane
we wcześniejszych edycjach badań [Tomczak 2011; Peszyński 2011 i 2012].
Dzięki temu występuje możliwość dokonania pomiaru preferencji i porównania zachowań elektoratu pod wpływem kampanii oraz zmiany ich nastawienia w okresie wolnym od bezpośrednich zmagań wyborczych. Ponadto takie
podejście dostarcza sposobności w aspekcie uchwycenia szeregu tendencji,
a przede wszystkim nie zamyka opcji kontynuacji tych naukowych przedsięwzięć w latach następnych.
Oprócz pomiaru siły oddziaływania na społeczne preferencje partyjnych liderów, w przeprowadzanych w 2012 r. badaniach, autor zdecydował się
również poddać społecznemu pomiarowi kwestię pozycji debat telewizyjnych.
Oba problemy stanowią ważne komponenty procesu prezydencjalizacji polityki [Curtice, Blais 2001: 4]. Konceptualizacji tej kategorii poświęcono osobną
część pracy. Kolejne dwa rozdziały zostały przeznaczone na analizę rezultatów badań (każdy jednemu z zadanych pytań). W podsumowaniu znalazły się
wnioski, do jakich doprowadził autora proces analityczny.
Prezydencjalizacja polityki
Prezydencjalizacja może być traktowana zarówno jako pochodna oraz
element szerszego procesu personalizacji polityki. Punkt wyjścia w aspekcie
wyjaśniania tego fenomenu stanowi tradycyjne rozumienie polityki jako
76
Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012
wolnej od komponentów indywidualistycznych, gdzie najwyższą nagrodą
jest wygrana instytucji. Tymczasem parlamentaryzm zaczyna być podatny na
implementacje wielu cech reżimu prezydenckiego, premiującego w swoich
założeniach umiejętność odpowiedniego wykorzystania walorów jednostki
[Mughan 2000: 1, 7]. Prezydencjalizacja zachodzi na trzech płaszczyznach:
rządowej (executive face) – dominacja osoby premiera nad resztą rządu,
partyjnej (party face) – dominacja lidera nad resztą personalnych zasobów partii
oraz wyborczej (electoral face) – co oznacza wzrost znaczenia przywództwa
w wyborczym marketingu [Poguntke, Webb 2005: 8-11].
Chociaż Thomas Poguntke [2000: 2] zaznaczał, iż państwa Europy
Środkowo-Wschodniej legitymują się nazbyt skromnymi tradycjami demokratycznymi, aby stwierdzić o możliwości występowania na tym obszarze przedmiotowego procesu, wydaje się, że ta teza nie wytrzymała obecnie próby czasu.
Z uwagi na partycypację tych państw w Unii Europejskiej oraz wymogi polityki
wewnętrznej, szefowie rządów zaczynają poszerzać swoje kompetencje (przede
wszystkim nieformalne) i zakres niezależności charakterystycznej dla przywódcy
państwa w reżimie prezydenckim, czego dobitnym przykładem stał się premier
Węgier Viktor Orban. Z kolei o wzroście siły partyjnych liderów wewnątrz
swoich organizacji oraz w rywalizacji o poparcie w parlamentarnych elekcjach
świadczą polskie wybory parlamentarne z lat 2007 i 2011 [Peszyński 2012 (1)].
Głównym celem, dla jakiego przeprowadza się wybory parlamentarne,
jest wyłonienie składu danego gremium ustawodawczego [Wojtasik 2012:
141-194]. Ta dotychczasowo nadrzędna funkcja zaczyna przybierać znaczenie
drugoplanowe, a najważniejsza rola zaczyna być przypisywana walce o urząd
szefa rządu. Bez zmiany formalnych zasad rywalizacji występuje wrażenie
o obowiązywaniu zasady bezpośredniości w aspekcie kreacji stanowiska
premiera, czego wyraźną egzemplifikację stanowią dwie kampanie z 2013 r.:
włoska oraz niemiecka.
Zarówno państwa zachodnioeuropejskie, jak i Europy ŚrodkowoWschodniej stają się łatwo podatne na adoptowanie komponentów charakterystycznych dla amerykańskich kampanii prezydenckich [Roper, Holtz-Bacha,
Mazzoleni 2004: 67]. Obok profesjonalizacji, personalizacji czy upowszechnienia przekazów negatywnych, wyraźny przejaw amerykanizacji wyborczego dyskursu stanowi upowszechnienie debat telewizyjnych liderów dwóch
największych partii lub kandydatów do urzędu prezydenckiego, które w XX w.
na trwałe wpisały się w kanon elementów wyborczej rywalizacji przeszło czterdziestu państw świata [LeDuc, Niemi, Norris 1996: 45-48].
Pomimo tego, iż prezydencjalizacja polityki staje się procesem niepodważalnym, nie posiada on jednak charakteru niepohamowanego. Wydaje się,
że nie jest w stanie naruszyć wielu barier instytucjonalnych charakterystycznych
77
Wojciech Peszyński
dla europejskich systemów politycznych (opartych na silnych partiach politycznych) i tym samym poddać reżimy parlamentarne całkowitej prezydencjalizacji. Pochodną warunków występujących na wszystkich płaszczyznach
politycznego systemu, a zarazem bardzo istotnym wskaźnikiem pomiaru natężenia przedmiotowego procesu, pozostają strategie wyborcze. Dlatego zgodzić
się należy z opinią Roberta Wiszniowskiego [2000: 34], który stwierdza,
że w reżimach prezydenckich przyjmują one charakter personalny, zaś w parlamentarnych partyjno-personalny. Nie zmienia to jednak kwestii podejmowania
procesów badawczych nad przedmiotowym procesem, zarówno na płaszczyźnie medialnej, strategii wyborczych, a zwłaszcza preferencji elektoratu,
co wcale nie jest zadaniem łatwym [Mughan 2000: 19].
Partia i lider jako determinanty potencjalnych decyzji wyborczych
Przystępując do prezentacji wniosków z przebiegu procesu badawczego
w aspekcie partyjnych i personalnych determinant deklarowanych preferencji,
należy koniecznie wspomnieć o czynnikach, które mogły wpłynąć na
postawy ankietowanych. Dotyczy to zmiany na stanowiskach partyjnych
przywódców, które zaszły nie tylko w następstwie wyników wyborów
parlamentarnych z 2011 r. – dymisja Grzegorza Napieralskiego i objęcie
funkcji przewodniczącego SLD przez Leszka Millera. To przede wszystkim
porażka w ramach wewnątrzpartyjnej elekcji Waldemara Pawlaka z Januszem
Piechocińskim (17 listopada 2012 r.). Efekty tego wydarzenia zdominowały
agendy środków masowego przekazu, co powoduje, że wystąpienie tego
faktu politycznego w trakcie przeprowadzania niniejszego sondażu (listopadgrudzień 2012 r.) mogło wpłynąć na nastawienia zdeklarowanych zwolenników
PSL bądź innych podmiotów.
Umieszczone w kwestionariuszu ankiety pytanie (Tabele 1 i 2) mogło
wydać się dla części badanych niezrozumiałe. Taki wniosek jest uprawniony
na podstawie ilości i proporcji wyboru opcji „nie mam zdania” (290 osób –
26,65%). W stosunku do rozkładu innych odpowiedzi wariant ten lokuje się
jako drugi z najpopularniejszych, a jego poziom staje się dla całości interpretacji istotny. Wpływ na takie zachowanie badanych mogło wywrzeć zawarcie
w treści pytania kategorii „profil ideologiczny”. Prawdopodobnie dla wielu,
nie tylko niezainteresowanych polityką, termin ten pozostaje po prostu niezrozumiały. Jednakże trudno w tej materii o bardziej społecznie namacalny desygnat, który swoim ładunkiem pojęciowym obejmowałby takie terminy jak:
partia, marka polityczna, idea, doktryna, program, poglądy, tradycja oraz inne.
Kolejność zawartych w tym pytaniu komponentów była intencjonalna.
Celowo umieszczono najpierw „profil ideologiczny”, a nie jak w poprzednim
78
Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012
badaniu w kafeterii występujących odpowiedzi „partyjnego przywódcę”
[Peszyński 2012: 182, 185]. Miało to za zadanie rozstrzygnąć na podstawie
analizy rezultatów czy zamiana przedmiotów pytania wpłynie na preferencje
odpowiadających. Z procesu interpretacji wyników badania postanowiono
wyłączyć dane odnoszące się do segmentu niezamierzających głosować
w perspektywie potencjalnej elekcji parlamentarnej (255 osób – 23,43%
spośród wszystkich badanych). Wydaje się, iż w konsekwencji podjęcia takiej
postawy przeważająca część z tych badanych wskaże odpowiedź „nie mam
zdania”. Tymczasem taką opcję zaznaczyło jedynie 37,3% (95 osób), chociaż
pozostałe 62,7% (160 osób) – paradoksalnie – deklarowało wyborczą absencję.
Poza marginesem procesu analitycznego pozostawiono także decyzje
ankietowanych, którzy wyrazili poparcie dla podmiotu nienależącego do
zbioru pięciu najbardziej społecznie popularnych polskich partii. Co prawda
łączne poparcie dla podmiotów określonych w tabeli mianem „inne” wyniosło
13,2% (110 spośród 833 zamierzających głosować „w następną niedzielę”).
Jednak żadna spośród partii „innych” wymienionych w kwestionariuszu
ankiety (PJN, PPP, PR Marka Jurka oraz SP Zbigniewa Ziobry) nie legitymuje
się poparciem choćby 30 badanych, co nie daje metodologicznych podstaw
do ich zakwalifikowania w poczet obiektów podlegających naukowym interpretacjom. Poza tym ideologiczne zróżnicowanie tych podmiotów jest na tyle
istotne, że wyklucza możliwość wyciągania ogólnych konkluzji. Uwaga ta
dotyczy również danych odnoszących się do poziomu deklaracji co do formacji
politycznych określonych terminem „inne”, bowiem pomimo zaznaczenia tej
opcji przez 55 ankietowanych segment ten nacechowany jest olbrzymią liczbą
niewiadomych, co nie daje metodologicznych podstaw do wyjaśniania przedmiotowego procesu.
Tabela 1. Rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi na pytanie Na moją decyzję o poparciu konkretnej partii w wyborach parlamentarnych w większym
stopniu wpływa jej profil ideologiczny niż osobowość jej lidera − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów
do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę.
Platforma
Obywatelska
Polskie
Stronnictwo
Ludowe
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
ilość
31
110
55
38
13
procent
12,6
44,5
22,3
15,4
5,3
Razem
247
100,0
ilość
5
42
15
11
3
76
procent
6,6
55,3
19,7
14,5
3,9
100,0
ilość
Prawo i
Sprawiedliwość procent
50
21,9
92
40,4
51
22,4
29
12,7
6
2,6
228
100,0
79
Wojciech Peszyński
ilość
procent
Sojusz Lewicy ilość
Demokratycznej procent
ilość
Inne
procent
ilość
Nie głosowałem
procent
Ruch Palikota
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
8
26
19
10
1
12,5
40,6
29,7
15,6
1,6
24
48
24
11
1
22,2
44,4
22,2
10,2
0,9
17
47
31
12
3
15,5
42,7
28,2
10,9
2,7
20
96
95
27
17
7,8
37,6
37,3
10,6
6,7
Razem
64
100,0
108
100,0
110
100,0
255
100,0
Zdecydowanie największą popularnością ankietowanych cieszyła się
opcja „raczej tak” (461 osób – 42,37%), prawidłowość ta odnosi się do elektoratów wszystkich analizowanych partii. Proporcjonalnie najwięcej takich
wskazań wystąpiło wśród popierających PSL, co jest porównywalne do
rezultatów badań przeprowadzonych bezpośrednio po wyborach do Sejmu
i Senatu w 2011 r. [Peszyński 2012: 182], ale w znacznej części pokrywa się
również z wnioskami autora w następstwie pomiaru społecznych preferencji
z 2010 r. [Peszyński 2011: 238-245]. Takie spostrzeżenie pozostaje w dużej
mierze adekwatne również do rozkładu preferencji elektoratu SLD, które obok
Stronnictwa, należy do najbardziej zinstytucjonalizowanych polskich partii,
z powodzeniem osiągających próg sejmowej reprezentacji we wszystkich
dotychczasowych elekcjach. Profil ideologiczny, jako źródło swoich potencjalnych decyzji wyborczych, wskazało łącznie 2/3 zwolenników Sojuszu
(72 osoby) – proporcjonalnie najwięcej spośród wszystkich partii. W poprzednich badaniach z czynnikami pozapersonalnymi swój wybór wiązało 70% popierających SLD w elekcji z 2011 r. [Peszyński 2012: 182].
O ile w przypadku SLD i PSL taki rozkład preferencji mógł być przewidywalny, o tyle kazus PO, w zestawieniu z rezultatami sondaży z dwóch
poprzednich lat, dowodzi odwrócenia interakcji. W 2012 r. najwięcej spośród
zwolenników PO wybrało opcję „raczej tak”. Dodając do tego odsetek deklaracji „zdecydowanie tak” łącznie 57,1% spośród elektoratu Platformy źródła
swojej potencjalnej decyzji wyborczej upatruje w „profilu ideologicznym”
tej formacji, co częściowo pokrywa się z rezultatami poprzednich badań
[Tamże]. Owe zaskoczenie potęguje również fakt, iż partyjne przywództwo
Donalda Tuska wydaje się pozostawać niezagrożone, a postawa premiera
nierzadko przesądza o zwycięskich konfliktach międzypartyjnych, zarówno
w czasie batalii z partiami opozycji (głównie PiS), a zwłaszcza w okresach
bezpośrednio poprzedzających powszechne głosowanie (kampanie z lat 2007
i 2011). Podmiot ten, co charakterystyczne dla partii wyborczej, łatwo porzucił
80
Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012
swoje ideologiczne obciążenie i zaczął polegać na osobie przywódcy. Jednak to
niekoniecznie musi się przekładać na społeczny odbiór tych działań.
Analogiczne spostrzeżenie pozostaje adekwatne także wobec przypadku wyborców PiS, spośród których aż 62,3% (142 osoby) łączy deklarację
z „profilem ideologicznym” partii. Warto także nadmienić, że w osobie Tuska
źródło swoich partyjnych preferencji upatruje łącznie 20,7% (51 badanych)
zwolenników PO. Dla porównania Jarosława Kaczyńskiego, jako determinantę swoich potencjalnych decyzji wyborczych, wskazało 15,3% (35 osób)
spośród zamierzających głosować na PiS. Zestawienie danych dotyczących
tej formacji z rezultatami z poprzednich badań dostarcza jeszcze bardziej
interesujących obserwacji, ponieważ w 2011 r. nikt z głosujących na Prawo
i Sprawiedliwość nie wskazał ani programu, ani innych czynników materialnych jako determinant swojego zachowania. Warto również uwypuklić,
iż w badaniu przeprowadzonym rok wcześniej największa część wyborców PiS
– 36,7% (proporcjonalnie najwięcej spośród wszystkich partii), odpowiadając
na niemalże analogiczne pytanie, wskazywała na wagę przywódcy tej formacji
[Tamże: 182]. Na taką zmianę nastawienia mógł wpłynąć fakt przeprowadzania
sondażu w roku niewyborczym, ponieważ w okresach kampanii strategia tej
partii w zdecydowanej większości przypadków opierała się na osobie przywódcy [Kolczyński 2010]. Dodatkowo na takim rozkładzie preferencji zwolenników PiS mogło zaważyć również odwrócenie kolejności zadawanych pytań.
Dość nieoczekiwany rozkład preferencji występuje również w deklaracjach wyrażających poparcie dla Ruchu Palikota – najbardziej spersonalizowanej polskiej partii politycznej. Spośród tej grupy ankietowanych
na lidera, jako osobę mającą wpływ na wybór partii, wskazało łącznie 17,2%
(11 osób), czyli przeszło trzykrotnie mniej niż profil ideologiczny (53,1% −
34 osoby). Warto wspomnieć, iż w badaniu przeprowadzonym bezpośrednio po
powszechnym głosowaniu z 2011 r., swój głos jako wyraz poparcia dla przywódcy tego komitetu potraktowało 31,3% wyborców RP, a dodatkowo następne
30,4% również zidentyfikowało przyczyny swojej decyzji w „innych czynnikach personalnych” [Peszyński 2012: 182]. Przyczyn takiej zmiany nastawienia również należy upatrywać w zmiennych warunkach przeprowadzania
obu sondaży, jednak taki wniosek w żaden sposób nie wyczerpuje katalogu
wyjaśnień tej sytuacji. Zwrócić warto uwagę, że wyżej wymienione ugrupowanie w przeciągu roku straciło najwięcej swoich zwolenników (ze 115 do 64 –
regres o 46,7%). Również spory wewnątrzorganizacyjne oraz spadek poziomu
zaufania do samego Janusza Palikota nie mogą pozostać bez wpływu na osłabienie pozycji przywódcy, a w dalszej kolejności partii, której jest on zdecydowanie najważniejszym zasobem.
81
Wojciech Peszyński
Tabela 2. Rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi na pytanie Na moją decyzję o poparciu konkretnej partii w wyborach parlamentarnych w większym stopniu
wpływa jej profil ideologiczny niż osobowość jej lidera − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do preferencji ideologicznych.
Lewica
Centrum
Prawica
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
ilość
41
112
64
37
3
procent
16,0
43,6
24,9
14,4
1,2
ilość
15
102
51
24
14
procent
7,3
49,5
24,8
11,7
6,8
ilość
69
157
78
40
11
procent
19,4
44,2
22,0
11,3
3,1
Nie wiem/ ilość
nie potrafię
określić procent
Razem
257
100,0
206
100,0
355
100,0
30
90
97
37
16
270
11,1
33,3
35,9
13,7
5,9
100,0
Proces wyjaśniania postaw, identyfikacji i zachowań w odniesieniu
do preferencji ideologicznych, w rodzimych warunkach socjopolitycznych,
należy poprzedzić szeregiem uwag i zastrzeżeń rzutujących na całość procesu
wyjaśniania badanych postaw. Z uwagi na nasilające się tendencje mediatyzacji i profesjonalizacji sfery politycznej podział oparty na kontinuum lewica-prawica nie wytrzymuje próby czasu, stając się coraz bardziej umowny,
a partie zajmują miejsce w centrum politycznego spektrum [Farrell 1996: 162].
W Polsce anachroniczność tego podziału potęguje fakt, iż bezpośrednie implementowanie modelowych założeń, ukształtowanych w demokracjach zachodnich, natrafia na opory związane ze specyfiką państwa postkomunistycznego.
Przynajmniej do początku XXI w. określanie postaw politycznych mianem
„prawicowe” czy „lewicowe” było powodowane stosunkiem do dorobku PRL
[Grabowska 2004].
Współcześnie przyporządkowanie występujących na rynku politycznym
partii do którejś z ideologicznych orientacji nastręcza problemów również badaczom, bowiem wiele z tych ugrupowań legitymuje się inną orientacją na płaszczyźnie światopoglądowej od tej reprezentowanej na płaszczyźnie ekonomicznej [Nowak 2008: 96]. Sprawia to, że ankietowani nie tylko mogą natrafiać
trudność z zakwalifikowaniem danej partii w poczet występujących ideologii,
ale również nie dysponować wystarczającymi kompetencjami w kwestii identyfikacji podstawowych założeń tych poglądów, co w konsekwencji przekłada się
na błędne określenie swoich politycznych przekonań. W kanon tej konstatacji
wpisuje się liczba osób „niepotrafiących określić swoich poglądów” (270 osób
– 24,81%), która, pod względem liczby wskazań, stanowi bardziej obszerną
grupę od lewicy i centrum.
82
Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012
Spośród wszystkich orientacji, zdecydowanie najwięcej badanych określiło swoje preferencje jako prawicowe (355 osób – 32,62%). Identycznie,
jak w poprzednim badaniu, rozkład udzielanych odpowiedzi prowadzi do wniosku
o niskim poziomie korelacji pomiędzy popieraną partią a deklarowanymi
poglądami. Rozdźwięk ten jest najbardziej dostrzegalny w przypadku lewicy
(270 wskazań), kiedy na ugrupowania zaliczane w poczet tego światopoglądu
(SLD i RP) oddano łącznie 172 głosy. Z kolei badanych deklarujących przekonania centrowe jest znacznie mniej niż popierających PO. Potwierdza to trwałość tendencji obecnej w ubiegłorocznym sondażu [Peszyński 2012: 184-187],
a zarazem świadczy o tym, że Platforma stanowi dogodny przykład partii wyborczej nie zawężającej swojego programu wyłącznie do jednej orientacji.
Spośród wszystkich segmentów ideologicznych najwięcej wskazań
lokujących źródło swoich wyborczych decyzji w „profilu ideologicznym partii”
występuje wśród wyborców o orientacji prawicowej (226 wskazań – 63,6%).
Z jednej strony można dostrzec tutaj konsekwencję, bowiem wartość tego
wskaźnika jest proporcjonalna do rozkładu preferencji wśród wyborców PiS
(62,3%). Z drugiej zaś, na tym tle zadziwiającym może się wydać fakt, iż wśród
badanych partii, najwięcej wyborców traktuje jej profil ideologiczny jako determinantę swoich preferencji. Warto wspomnieć, iż postawy wyborców prawicowych (przy podobnych wielkościach 335-355) są odmienne niż w badaniu
przeprowadzonym rok wcześniej, bowiem wtedy z czynnikami ideologicznymi
swoją decyzję wyborczą kojarzyło 28,6% badanych [Tamże: 185].
Osoby o poglądach prawicowych dominowały wśród rozkładu preferencji w kategorii odpowiedzi „raczej tak”. Jednak, biorąc pod uwagę procent
wskazań, w tej klasyfikacji przeważają wyborcy centrowi (102 – 49,5%).
Proporcjonalnie najwięcej wskazań opcji „raczej nie” występuje wśród
wyborców „lewicowych” (37 – 14,4%). Prowadzi to do zupełnie rozbieżnych wniosków na tle danych zaprezentowanych w tabeli 2, gdzie procentowo
najmniej wyżej wymienionych wskazań wystąpiło wśród elektoratu Sojuszu.
W aspekcie pierwszego z zadanych pytań zestawienie zawartości obu tabel
doprowadza badacza do interesujących konkluzji, ponieważ taką opcję wybrało
łącznie 21 wyborców SLD i RP, a 37 o lewicowej orientacji politycznej.
Najwyższy odsetek wskazań opcji przemawiających za istotnością lidera
jako determinanty decyzji wyborczej wystąpił wśród wyborców nie potrafiących określić swoich poglądów politycznych (19,6%). Mimo wszystko wysuwanie wniosku, iż takie osoby są bardziej podatne w swoich decyzjach na czynniki personalne byłoby zbyt daleko idące i po prostu nieuprawnione, zwłaszcza
gdy te rezultaty zestawimy z wynikami badań preferencji z 2011 r., gdzie
z czynnikami personalnymi swoją decyzję identyfikowało najmniej spośród
wszystkich segmentów wyborów [Tamże].
83
Wojciech Peszyński
Nie może być zaskakującym fakt, iż wśród ankietowanych niepotrafiących określić swoich poglądów przeważają ci, którzy w tej materii nie mają
zdania (97 osób – 35,9%). Częściowo pokrywa to się z rozkładem preferencji
z roku poprzedniego, gdzie blisko połowa ankietowanych spośród tego segmentu
(48%) nie partycypowała w wyborach powszechnych z 2011 r. [Tamże]. Na tle
innych interakcji, omawiana zależność jest jedyną, która pozwala wysunąć
stwierdzenie o tym, że trudność w określeniu swoich poglądów politycznych bezpośrednio przekłada się na trudność identyfikacji przyczyn własnych
decyzji wyborczych.
Instytucjonalizacja debat telewizyjnych liderów dwóch
największych partii
Okres prowadzenia badań zbiegł się w czasie z ostatnim etapem kampanii
prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych, gdzie debaty są dominującym
elementem wyborczego dyskursu [Wojtkowski 2012: 161-164]. Zważywszy
na fakt, iż czterem amerykańskim pojedynkom na argumenty poświęcano
sporo miejsca w agendzie polskich serwisów informacyjnych, mogło to też
mieć wpływ na deklaracje ankietowanych odnośnie pozycji debat w polskim
systemie politycznym oraz instytucjonalizacji tej formy politycznej rywalizacji.
Warto zwrócić uwagę, że próżno szukać raportu, w którym prezentowane
były wyniki badań odnośnie instytucjonalizacji debat. Zresztą, obok Stanów
Zjednoczonych, trudno znaleźć państwo, w którym taka forma zostałaby
wpisana do ustaw wyborczych [Płudowski 2008: 122-123]. Jednak w wielu
państwach w sposób zwyczajowy debaty wpisały się na trwałe do katalogu
komponentów wyborczych rywalizacji, czego wyraźną egzemplifikację
stanowią francuskie kampanie prezydenckie [Clift 2009: 235] czy niemieckie
parlamentarne [Musiałowska 2007: 169-170].
W Polsce nie korzystano z tej formy konfrontacji pretendentów do
urzędu we wszystkich kampaniach prezydenckich, a zwłaszcza parlamentarnych, czego przyczyn należy upatrywać w bezpośrednich interesach podmiotów
rywalizacji. Oczywiście w okresach poprzedzających powszechne głosowania
kandydaci dyskutują w świetle kamer, jednak pojedynków na argumenty,
wzorowanych na amerykańskich (organizowanych i transmitowanych przez
więcej niż jeden koncern), było tylko kilka. Do takich z pewnością aspirują
wydarzenia z dwóch kampanii prezydenckich (z lat 1995 i 2010) oraz parlamentarnej z 2007 r. Pomimo skromnej tradycji tych form politycznej rywalizacji,
debaty zawsze legitymowały się wysokim poziomem oglądalności, a ich przebieg przesądził o wygranej Aleksandra Kwaśniewskiego w 1995 r. [Cwalina,
Falkowski 2005: 365-366] czy PO (Tuska) w 2007 r. [Kasińska-Metryka 2012].
84
Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012
Tabela 3. Rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi na pytanie Telewizyjne
debaty liderów dwóch największych partii powinny stać się obowiązkowym elementem każdej kampanii wyborczej − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby
odbywały się w najbliższą niedzielę.
Platforma
Obywatelska
Polskie
Stronnictwo
Ludowe
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
ilość
111
85
30
18
3
procent
44,9
34,4
12,1
7,3
1,2
Razem
247
100,0
ilość
16
34
16
6
4
76
procent
21,1
44,7
21,1
7,9
5,3
100,0
ilość
Prawo i
Sprawiedliwość procent
ilość
Ruch Palikota
procent
Sojusz Lewicy ilość
Demokratycznej procent
ilość
Inne
procent
ilość
Nie głosowałem
procent
68
29,8
23
35,9
31
28,7
32
29,1
72
28,2
81
35,5
19
29,7
48
44,4
39
35,5
88
34,5
44
19,3
8
12,5
13
12,0
20
18,2
57
22,4
28
12,3
5
7,8
13
12,0
11
10,0
23
9,0
7
3,1
9
14,1
3
2,8
8
7,3
15
5,9
228
100,0
64
100,0
108
100,0
110
100,0
255
100,0
Poprzedzając prezentację wniosków z badania w aspekcie społecznych
preferencji dotyczących trwalszej obecności debat w dyskursie wyborczym,
należy wyeksponować dwie uwagi. Po pierwsze, pytanie zadane respondentom
nie zawężało się do konkretnych wyborów a dotyczyło wszystkich elekcji.
Po drugie, pojęcie „liderzy dwóch największych partii” mogło być przez ankietowanych utożsamiane również z kandydatami ubiegającymi się o urząd prezydencki, którzy zostali przez wyborców uprawnieni do udziału w głosowaniu
ponownym.
Zdecydowana większość ankietowanych opowiada się za włączeniem
debat liderów dwóch największych partii w kanon obowiązkowych elementów
każdej kampanii wyborczej (łącznie 78,65% − 747 badanych). Pozwala to
stwierdzić, iż pomimo słabej tradycji tej formy dyskursu w polskich kampaniach, znajduje ona uznanie wśród Polaków, a nawet w stosunku do niej są
postawione konkretne oczekiwania dotyczące pomocy w rozstrzygnięciu politycznych dylematów. Dostrzegalny jest liczebny segment wyborców deklarujących w tej materii brak zdania (188 – 17,27%), jednak jest wyraźnie
mniej liczebny w porównaniu do analogicznej kategorii odnośnie odpowiedzi
na poprzednie z omawianych pytań.
85
Wojciech Peszyński
Pod względem rozkładu preferencji wśród wyborców poszczególnych
partii oraz osób niezamierzających głosować w „najbliższą niedzielę” możemy
dokonać podziału na dwie grupy. Do pierwszej należy zaliczyć elektorat PO
(79,3% − 196 osób) oraz SLD (73,1% − 79 osób). Tutaj zauważyć należy,
że 44,9% wyborców PO (111 osób) zdecydowanie opowiada się za instytucjonalizacją tej formy kampanijnego dyskursu, a wśród zwolenników SLD dominują
osoby raczej przychylne temu rozwiązaniu (48 – 44,4%). Źródło takich postaw
można utożsamiać z tym, że dotychczasowe debaty telewizyjne stały się zasadniczą przyczyną sukcesu liderów (kandydatów) tych partii – Donalda Tuska
w 2007 r., Bronisława Komorowskiego w 2010 r. [Kubisz-Muła 2012], a nawet
Aleksandra Kwaśniewskiego w 1995 r.
Powyższa konstatacja pozostaje także adekwatna w procesie wyjaśniania
postaw wyborców PiS (porażki Jarosława Kaczyńskiego w 2007 i w 2010 r., unikanie
debaty w 2011 r.) [Peszyński 2012 (1): 66]. Spośród elektoratów wszystkich partii
to właśnie proporcjonalnie najmniej wyborców PiS opowiada się za instytucjonalizacją tych debat (65,3%). Jednak nie jest to wielkość w żaden sposób świadcząca
o sprzeciwie wobec tej formy rozstrzygania wyborczych sporów, a jest on bardzo
porównywalny do rozkładu preferencji wśród elektoratów innych partii (PSL –
65,5%, RP – 65,6% czy wyborców innych partii 64,6%), a nawet niezamierzających głosować (62,7%). Poza tym wśród elektoratu PiS występuje najwyższy
odsetek osób nie mających w tej materii zdania (19,3% − 44 osoby).
Najwięcej przeciwników tej formy dyskursu znajdujemy wśród
wyborców Ruchu Palikota (21,9% − 14 osób), z czego 9 osób (14,1% spośród
wszystkich popierających RP) jest zdecydowanie przeciwnych temu postulatowi. Pozornie może to wydać się nieco zaskakujące, zważywszy zwłaszcza
na to, że lider tej formacji dobrze się czuje przed obiektywami telewizyjnych
kamer, a jego medialność stanowiła czynnik przesądzający o powodzeniu
projektu Ruchu w wyborach 2011 r. [Tamże: 74]. Jednakże taka postawa
dotyczy statystycznie jedynie co piątego wyborcy RP, więc wyciąganie w tej
materii zbyt daleko idących wniosków jest nieuzasadnione.
Warto także zwrócić uwagę na rozkład preferencji osób niezamierzających głosować w potencjalnych wyborach parlamentarnych. Wydawałoby się,
że ta postawa może przekładać się również na niski poziom kompetencji w identyfikacji politycznych zjawisk czy instytucji, jednak tylko co piąty spośród tej
licznej grupy ankietowanych deklaruje brak zdania (22,4%). Warto zauważyć,
iż 62,7% badanych (160 osób) opowiada się za instytucjonalizacją debat telewizyjnych. Mimo wszystko, nieobecności pojedynku na argumenty w trakcie
kampanii lub braku zwyczaju w aspekcie organizacji tych medialnych wydarzeń nie można traktować jako przyczyny zapowiadanego braku zaangażowania
w procesy demokratyczne.
86
Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012
Tabela 4. Rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi na pytanie Telewizyjne
debaty liderów dwóch największych partii powinny stać się obowiązkowym
elementem każdej kampanii wyborczej − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do preferencji ideologicznych.
Lewica
Centrum
Prawica
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
ilość
87
96
35
25
14
procent
33,9
37,4
13,6
9,7
5,4
ilość
73
80
35
15
3
procent
35,4
38,8
17,0
7,3
1,5
ilość
121
122
61
40
11
procent
34,1
34,4
17,2
11,3
3,1
Nie wiem/ ilość
nie potrafię
określić procent
Razem
257
100,0
206
100,0
355
100,0
72
96
57
24
21
270
26,7
35,6
21,1
8,9
7,8
100,0
W analizie danych odnoszących się do miejsca debat telewizyjnych
w polskim dyskursie kampanijnym w odniesieniu do preferencji ideologicznych, adekwatne pozostają uwagi poprzedzające wnioski dotyczące rozkładu
odpowiedzi na pytanie odnośnie determinant potencjalnych decyzji wyborczych. W przedmiotowej kwestii, inaczej niż w przypadku pierwszego z analizowanych problemów, bardziej dostrzegalne są podobieństwa pomiędzy postawami wyborców konkretnych partii a przynależnymi do nich orientacjami
ideologicznymi. Widoczne to jest w aspekcie zestawienia ze sobą postaw
elektoratu PO z wyborcami centrowymi, gdzie za instytucjonalizacją debat
opowiada się odpowiednio 79,3% i 74,2%. Tutaj jednak zasadnicze różnice
występują odnośnie proporcji wskazań poszczególnych wariantów odpowiedzi. Albowiem 44,9% wyborców PO odpowiedziało „zdecydowanie tak”,
zaś taką opcję wskazało 35,4% wyborców centrowych. Wśród zwolenników
partii Tuska występuje podobna proporcja przeciwników tej formy, co wśród
elektoratu określającego swoje preferencje jako centrowe (odpowiednio 8,5%
do 8,8%). Także w tym przypadku zastrzeżenie dotyczące szerokiej formuły
programowej PO pozostaje wysoce istotne.
Najmniej zwolenników i zarazem najwięcej przeciwników występuje
wśród ankietowanych deklarujących poglądy prawicowe. Jednak proporcja
odpowiedzi wskazuje, że również wśród tych osób zdecydowanie przeważają zwolennicy instytucjonalizacji debat (68,5% − 243 osoby), a wartość tego
wskaźnika w stosunku do elektoratów lewicowych i centrowych pozostaje
porównywalna. Do interesujących wniosków kolejny raz doprowadza komparatystyka postaw ankietowanych niepotrafiących określić swoich poglądów
politycznych w stosunku do osób niezamierzających głosować w potencjalnych
87
Wojciech Peszyński
wyborach. Tutaj dokładnie tylu samo badanych zdecydowanie opowiedziało
się za instytucjonalizacją debat co zadeklarowało brak zdania. Niemalże identyczna pozostaje też proporcjonalna wielkość opowiadających się za tą formą
politycznego dyskursu (odpowiednio 62,7% do 62,3%). Może to świadczyć,
że brak zamiaru głosowania jest istotnie skorelowany z trudnością w kwestii
określania swoich poglądów politycznych i ukazuje ich niski poziom zaangażowania w procesy demokratyczne. Z drugiej strony, wnioski z powyższej obserwacji mogą okazać się mylące, gdyż zwolennicy debat przeważają,
a tylko co piąty nie potrafi określić w tej materii swoich poglądów.
Podsumowanie
Rezultaty przeprowadzonych badań w sposób jednoznaczny doprowadziły do
wniosku o dominacji osób identyfikujących determinanty swoich potencjalnych
decyzji wyborczych w czynnikach ideologicznych (partyjnych), jak również
bezdyskusyjnej przewadze zwolenników organizowania debat liderów
największych partii we wszystkich kampaniach wyborczych. Taka konkluzja
jest nie tylko zasadna co do proporcji widocznych na płaszczyźnie ogólnej
(makro), ale także na poziomie poszczególnych segmentów (poszczególnych
partii i orientacji ideologicznych). O ile występowanie większej ilości
zwolenników bardziej wzmożonego korzystania z bilateralnych, telewizyjnych
pojedynków na argumenty nie budzi zaskoczenia, o tyle za takie można uznać
wielkość tego sektora. Na tle reklamy wyborczej czy konwencji partyjnych
debaty legitymują się największym poziomem nacechowania merytorycznego,
dając wyborcom (zwłaszcza licznej grupie niezdecydowanych) możliwość
sprawdzenia kandydatów w bezpośredniej konfrontacji. Potwierdzenie tej
opinii stanowią nie tylko rezultaty omawianych badań, ale również poziom
oglądalności dotychczasowych spektaklów telewizyjnych. Jednakże w okresie
kampanii elektorat (głównie poprzez organizacje pozarządowe) zbyt słabo
artykułuje swoje postulaty odnośnie organizacji tego typu przedsięwzięć,
a o ich obecności dotychczas nie decydowały czynniki społeczne czy media
masowe, ale interesy uczestników wyborczych rywalizacji.
W pytaniu o determinanty potencjalnych decyzji wyborczych, w porównaniu z badaniami podejmowanymi bezpośrednio po wyborach parlamentarnych w 2011 r., zaobserwowano wyraźne zmiany społecznych preferencji.
Wniosek ten może stanowić punkt wyjścia dla innych badań lub podstawę
do wyjaśniania zachodzących zjawisk i procesów politycznych, ale trzeba
do tego podchodzić z należnym dystansem. Warto pamiętać o celowej zamianie
kolejności przedmiotu odpowiedzi, co niewątpliwie mogło wpłynąć na
postawy ankietowanych. Badania podejmowane były w roku niewyborczym,
88
Prezydencjalizacja zachowań elektoratu w roku „niewyborczym” 2012
czyli owe preferencje można rozpatrywać jedynie w kategorii potencjalnych,
a nie rzeczywistych decyzji podejmowanych w obwodach wyborczych.
Podejmowane badanie kolejny raz obnażyło niski poziom kultury politycznej polskiego społeczeństwa. Nie dotyczyło to jedynie pytań zaproponowanych przez autora, a objawiało się to częstymi wątpliwościami i pytaniami
o faktyczne znaczenie wymienianych w formularzu terminów politologicznych. Nie posiadając możliwości zwiększenia poziomu kultury politycznej
badanych, warto poważnie rozważyć postulat dostosowania poziomu pytań
i kafeterii odpowiedzi do kompetencji polskiego społeczeństwa.
Mając na względzie zgłoszony postulat, autor dołoży wszelkich starań,
aby także w kolejnej edycji zbadać preferencje wyborców w aspekcie identycznych komponentów prezydencjalizacji polityki. W chwili obecnej jednak
(maj 2013 r.) żadne poważne przesłanki nie wskazują na to, aby w bieżącym
roku odbył się ogólnokrajowe wybory powszechne. Dopiero w momencie
przeprowadzenia ponownych pomiarów w roku niewyborczym będzie można
wysuwać bardziej wiarygodne wnioski w aspekcie potencjalnych decyzji
elektoratu.
Bibliografia:
Clift Ben (2005), Dyarchic Presidentialization in a Presidentialized Polity: The French Fifth
Republic, [w:] T. Poguntke, P. Webb (red.), The Presidentialization of Politics, Oxford:
Oxford University Press.
Curtice John, Blais Andre (2001), Follow my Leader? A Cross-National Analysis of Leadership
Effects in Parliamentary Democracies, http://www.crest.ox.ac.uk/papers/p91.pdf
(6.05.2013).
Cwalina Wojciech, Falkowski Andrzej (2005), Marketing polityczny. Perspektywa
psychologiczna, Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Farrell David (1996), Campaign Strategies and Tactics, [w:] R. LeDuc, R. Niemi, P. Norris
(red.), Comparing Democracies. Elections and Voting in Global Perpectives, Thousand
Oaks , London, New Dehli: SAGE.
Grabowska Mirosława (2004), Podział postkomunistyczny, społeczne podstawy polityki
w Polsce po 1989 roku, Warszawa: Scholar.
Kasińska-Metryka Agnieszka (2012), Rola i miejsce debat telewizyjnych w kampaniach
wyborczych. Analiza na przykładzie wyborów prezydenckich w Polsce w 2007 roku, [w:]
M. Jeziński (red.), Wybory parlamentarne 2007. Marketing polityczny, media, partie,
Toruń: Dom Wydawniczy Duet.
Kolczyński Mariusz (2010), Strategie wyborcze Prawa i Sprawiedliwości – sztuka politycznego
survivalu, [w:] M. Migalski (red.), Prawo i Sprawiedliwość, Toruń: Wydawnictwo Adam
Marszałek.
Kubisz-Muła Łukasz (2012), Debaty prezydenckie. Jarosław Kaczyński – Bronisław Komorowski
w badaniach natychmiastowej reakcji, [w:] M. Jeziński, W. Peszyński, A. Seklecka (red.),
Wybory 2010. Media i marketing polityczny, Toruń: Wydawnictwo UMK.
89
Wojciech Peszyński
LeDuc Richard, Niemi Richard, Norris Pippa (red.) (1996), Comparing Democracies. Elections
and Voting in Global Perpectives, Thousand Oaks , London, New Dehli: SAGE.
Mughan Anthony (2000), Media and the Presidentialization of Parliamentary Elections,
Palgrave.
Musiałowska Ewa (2007), Komunikowanie polityczne: analiza komparatystyczna kampanii
w Polsce i Niemczech, [w:] J. Fras (red.), Studia nad komunikowaniem polityczny, Toruń:
Wydawnictwo Adam Marszałek.
Nowak Ewa (2008), Podziały strukturalne i aksjologiczne polskiego elektoratu. Wybory
parlamentarne w 2007 r., „Atheneum Political Science” nr 19.
Peszyński Wojciech (2011), Kandydat czy partia? W poszukiwaniu determinant zachowań
wyborczych elektoratu, „Preferencje polityczne. Postawy – identyfikacje – zachowania”
nr 2/2011.
Peszyński Wojciech (2012), Personalizacja politycznych preferencji,„Preferencje polityczne”
nr 3/2012.
Peszyński Wojciech (2012) (1), Personalizacja kampanii parlamentarnej w Polsce 2011 roku,
„Athenaeum Polskie Studia Politologiczne” nr 35.
Płudowski Tomasz (2008), Komunikacja polityczna w amerykańskich kampaniach wyborczych,
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Pogutnke Thomas (2000), The Presidentialization of Parliamentary Democracies:
A Contradiction In Terms? (artykuł zaprezentowany w ramach warsztatów na 28. Wspólnej
Sesji European Consportiom of Political Research w kwietniu 2000 w Kopenhadze),
http://pl.scribd.com/doc/46610180/poguntke (6.05.2013).
Poguntke Thomas, Webb Paul (2005), The Presidentialization of Politics in Democratics
Societies. A Framework of Analysis, [w:] T. Poguntke, P. Webb (red.), The Presidentialization
of Politics. Oxford, New York: Oxford University Press.
Roper Juliet, HoltzBacha Christina, Mazzoleni Gianpietro (2004), The politics of representation:
election campaigning and proportional representation, New York: Peter Lang.
Tomczak Łukasz (2011), Przywódcy polskich partii politycznych, „Preferencje polityczne”
nr 2/2012.
Wiszniowski Robert (2000), Marketing wyborczy. Studium kampanii wyborczych w systemach
prezydenckich i semiprezydenckich. Warszawa-Wrocław: PWN.
Wojtasik Waldemar (2012), Funkcje wyborów w III Rzeczpospolitej. Teoria i praktyka,
Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego.
Wojtkowski Łukasz (2012), Mediatyzacja polityki. Amerykańska kampania prezydencka 2008,
Toruń: Wydawnictwo UMK.
90
„Political Preferences”, No. 6/2013
DOI: 10.6084/m9.figshare.841765
Karolina Tybuchowska-Hartlińska
(Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, Polska)
Głosowanie ekonomiczne w Polsce
z perspektywy deklaracji wyborców
Abstract:
The presented analysis related to the Polish specificity of preferences
in economic voting and to the dynamics of relations between economic situation and political assessment.
The analyzed studies show clearly that voters take into account
the economic situation in the country irrespective of supporting a particular
party – ‘definitely yes’ or ‘rather yes’ (from 75% for Palikot Movement to 79%
for PSL). The issue is less important to those respondents who declare electoral
absenteeism (60,4%).
When considering economic program of a candidate or a political party,
this is the electorate of the Democratic Left Alliance who definitely pay to it
a lot of attention (87,1%).
Regardless of declared ideological views and a party support, the respondents pay more attention to the economic program of a candidate/ a party than
to the condition of the national economy, and it especially refers to those voters
who declare themselves as right wingers (the left +5,7%; the centre +4,3;
the right +9%).
To sum up, it can be stated that regardless of an adopted criterion (of electorates of particular parties or ideological views), about ¾ of the voters declare
taking into account the economic situation of the country or the economic
program of a candidate / a political party as the factor which has an impact
on their votes.
Key words:
participation, elections, economic voting
91
Karolina Tybuchowska-Hartlińska
Wprowadzenie
W wyniku kryzysu ekonomicznego wielu badaczy zaczęło intensywniej
zastanawiać się nad tym, jaki wpływ na procesy polityczne ma kondycja
gospodarki. Ostatni kryzys ukazał bowiem silną zależność pomiędzy bieżącą
sytuacją gospodarczą a alternacją władzy. Niezadowolenie obywateli przełożyło się
na zdecydowane obniżenie popularności ugrupowań rządzących, doprowadzając
do zmian u sterów władzy. Choć przypadek Polski wydaje się tu niewątpliwie
ciekawym, gdyż w samym środku kryzysu w państwach Unii Europejskiej,
po raz pierwszy w historii w III RP partia rządząca utrzymała swoją pozycję.
Klasyczna teoria głosowania ekonomicznego dowodzi, iż w przypadku
stabilności oraz dobrej pozycji gospodarczej państwa, wyborcy nagradzają urzędujących polityków (incumbent) kolejną kadencją. Natomiast w czasach kryzysów
gospodarczych dochodzi do ich ukarania [Lewis-Beck, Nadeau 2011: 288].
Generalna, wielokrotnie zweryfikowana, hipoteza wskazuje, iż zadowoleni wyborcy przedłużają mandat rządzącym, popierając tym samym partie
i kandydatów u władzy. Niezadowolony elektorat szuka natomiast alternatywy w ugrupowaniach i pretendentach z opozycji [Downs 1957; Tucker
2006; Van Der Brug, Van Der Eijk, Franklin 2007; Duch, Stevenson 2008].
Stan gospodarki bezsprzecznie przyczynia się do wystawiania rządowi rachunku
przy okazji wyborów powszechnych [Lewis-Beck, Stegmaier 2010: 120].
Zainteresowania badawcze skupiające się w obrębie polityki i gospodarki zostały poruszone przede wszystkim w literaturze światowej, nieznacznie
natomiast w literaturze polskiej. Analizę badań dotyczącą głosowania ekonomicznego w Polsce przedstawił Paweł Grzelak [2002: 217-240], natomiast
jednym z pierwszych badaczy opisujących ten model głosowania w Polsce był
Alexander C. Pacek [1994].
Najnowsze publikacje dotyczące economic voting ukazują wzrost zainteresowania i znaczenia tej tematyki np.: „Electoral Studies” Special Issue –
Economic and Elections: Effects Deep and Wide [2013].
Główne pytanie o wpływ ekonomii na zachowania wyborcze dotyczy
kwestii przesłanek, jakimi kierują się wyborcy: czy podczas głosowania dokonują oceny rządu, osoby sprawującej urząd (incumbent), czy spoglądają w przyszłość [Lewis-Beck, Stegmaier 2010: 103-104].
W teorii głosowania ekonomicznego pojawiają się różne kategorie
głosujących. Swoje decyzje podejmują retrospektywnie, prospektywnie,
bądź problemowo [Key 1966; Florina 1981; Linn, Nagler, Morales 2010: 5-7].
Pierwsza z grup wyborców podchodzi do głosowania retrospektywnie
egotropicznie oraz retrospektywne socjotropicznie – czyli nagradza lub karze,
urzędującą partię/kandydata poprzez pryzmat mijającej kadencji.
92
Głosowanie ekonomiczne w Polsce z perspektywy deklaracji wyborców
Głosowanie retrospektywne egotropiczne polega na dokonywaniu ocen
ekonomicznych przez analizę własnej sytuacji ekonomicznej (mikroskala).
Głosowanie retrospektywne socjotropiczne, stanowi percepcję ekonomii
poprzez ocenę stanu gospodarki państwa, jest to głosowanie zorientowane
społecznie (makroskala).
Ujęcie prospektywne wskazuje na percepcję wyborcy przez pryzmat
przyszłości. Dotyczy ono oczekiwań związanych z rozwojem sytuacji gospodarczej w kraju, jak i uwzględniając własną pozycję i status materialny wyborcy.
Głosowanie problemowe dotyczy natomiast tych wyborców,
którzy podejmują swoje decyzje polityczne na podstawie bieżącej sytuacji politycznej, programu kandydata i toczącej się przedwyborczej kampanii.
Głosowanie ekonomiczne na indywidualnym – jednostkowym poziomie
łączy w sobie cechy retrospektywne i prospektywne [Linn, Nagler, Morales
2010: 5-7].
Kolejnym podstawowym pytaniem korespondującym z głosowaniem ekonomicznym jest to, w jaki sposób kondycja gospodarki wpływa na
frekwencję wyborczą oraz wybór partii i kandydatów w lokalu wyborczym
[Pacek 1994: 724].
Najważniejsze zdaje się twierdzenie, iż podejmowane decyzje polityczne – poparcie dla partii rządzącej lub opozycji związane jest bezpośrednio z opinią w kwestiach ekonomicznych. W sytuacji stabilizowania się
systemu politycznego oraz trwałości układu partyjnego na scenie politycznej
taka opinia wpływa na dokonywanie decyzji pod względem ekonomicznym
[Jasiewicz 2002]. Siła zależności pomiędzy ekonomią a podejmowanymi decyzjami wyborczymi wynikia z wagi, jaką wyborcy przywiązują do zagadnień
ekonomicznych [Lewis-Beck, Whitten 2013: 10].
Ściśle powiązanym zagadnieniem z głosowaniem ekonomicznym jest
teoria racjonalnego wyboru (rational choice theory).
W świetle teorii racjonalnego wyboru obywatele głosują na tę partię polityczną, która po dojściu do władzy, w świetle ich przypuszczeń, zapewni im
największe korzyści. Natomiast głównym zadaniem partii jest uzyskanie władzy,
dlatego też każdorazowo przy kolejnych elekcjach dostosowują one swoje
programy tak, aby zapewnić sobie zwycięstwo. Elementem konstruującym ww.
koncepcję jest ludzki egoizm z uwagi na fakt, iż wyborcy w akcie głosowania
rzadko dokonują go biorąc pod uwagę dobro wspólne [Ward 2006: 63-64].
W teorii tej mamy do czynienia z racjonalnym wyborcą, który ma odpowiedni dużo czasu oraz zapewniony dystans emocjonalny, aby właściwie podjąć
decyzję wyborczą, bez względu na to, z jak skomplikowaną sytuacją przyjdzie
mu się zmierzyć. Bez względu na wynik i skutki podejmowanych decyzji, w jego
mniemaniu została ona podjęta na jego korzyść [Ward 2006: 66-67].
93
Karolina Tybuchowska-Hartlińska
Natomiast teoria wyboru społecznego, jako podkategoria rational
choice theory wskazuje na znaczące powiązanie podejmowanych decyzji politycznych przez wyborców z ekonomią. Ponieważ głosując obywatele decydują
się na pewien zakup – stają się konsumentami wyborczymi. W akcie głosowania podejmowana jest decyzja oceny i tym samym rozliczenia rządu.
Frekwencję wyborczą można rozpatrywać również przez pryzmat
zysków i strat. W wyborach biorą bowiem udział tylko te jednostki, które mają
coś do zyskania. Bierni pozostają ci, na życie których wynik wyborów, ich
zdaniem, nie ma wpływu. Decyzja o udziale w głosowaniu jest wynikiem przewyższenia korzyści1 z głosowania nad poniesionymi kosztami2 [Downs 1957;
Feddersen, Sandroni 2006].
W większości państw wyborcy biorą udział w elekcjach pomimo wysokich kosztów i słabego znaczenia pojedynczego głosu. Wskazując na nieistotność pojedynczych głosów3, należy pamiętać, iż frekwencja jest „funkcją
milionów jednostkowych decyzji”, które to właśnie dokonują rozstrzygnięć
co do wyboru przedstawicieli oraz kształtu legislatywy i egzekutywy [Cześnik
2007: 51]. Zjawisko takie powszechnie uznawane jest za „paradoks głosowania” ponieważ zazwyczaj straty przewyższają zyski i nie ma racjonalnego
wytłumaczenia chęci uczestnictwa w głosowaniu ponad zrealizowanie obywatelskiego obowiązku [Riker, Ordeshook 1968; Blais 2000: 83-91].
Jaka jest zatem polska specyfika głosowania ekonomicznego?
Wyróżnikiem staje się przewaga wpływu na decyzje polityczne ogólnokrajowej kondycji gospodarki nad sytuacją gospodarstwa domowego.
Problematyka podjętych badań
Celem prezentowanych badań jest uzyskanie wyjaśnienia ekonomicznych
determinantów podejmowania decyzji wyborczych we współczesnej Polsce.
Badania przeprowadzone zostały w warunkach hipotetycznej sytuacji wyborów.
Co za tym idzie, również wymierzanie odpowiedzialności rządzącym należało
do sfery przypuszczeń. Dzięki przeprowadzonym badaniom mamy możliwość
Przykładowe korzyści to: nadzieja na polepszenie sytuacji życiowej/biznesowej po dojściu
do władzy popieranej opcji politycznej/kandydata, uniknięcie poczucia winy z niespełnienia
obywatelskiego obowiązku [Korzeniowski 2002: 242].
2
Przykładowe koszty to: wysiłek wkładany w akt głosowania np. rejestracja (USA),
zrozumienie sytuacji politycznej [Korzeniowski 2002: 243].
3
Istnieje bowiem małe prawdopodobieństwo, iż pojedynczy głos wpłynie na wynik wyborów. Choć
z drugiej strony w przypadku przydzielania mandatów zarówno w systemach proporcjonalnych
czy systemach większościowych typu FPTP, waga jednego głosu jest zasadnicza i może
zdecydować o wyborze danego kandydata. Tym bardziej jeśli mamy do czynienia z wyborami
w małych społecznościach lokalnych i/lub małych okręgach wyborczych, gdzie waga jednego
głosu jest znacznie wyższa niż w przypadku wyborów ogólnopaństwowych.
1
94
Głosowanie ekonomiczne w Polsce z perspektywy deklaracji wyborców
„określenia tempa wpływu czynników ekonomicznych na preferencje
polityczne” oraz „czasowy zasięg oddziaływania, czyli porównanie ich
znaczenia” [Grzelak 2002: 218].
Stąd dalsze rozważania skupiają się na analizie polskiej specyfiki preferencji głosowania ekonomicznego oraz dynamiki relacji między sytuacją
ekonomiczną a oceną polityczną.
Przyczyniło się to do sformułowania poniższych pytań badawczych:
• czy głosujący w wyborach biorą pod uwagę sytuację gospodarczą
w kraju (gdyby wybory do Sejmu odbyły się w najbliższą niedzielę)?
• czy głosujący w wyborach zwracają uwagę na program gospodarczy
kandydata/partii politycznej (gdyby wybory do Sejmu odbyły się
w najbliższą niedzielę)?
• czy głosujący w wyborach biorą pod uwagę sytuację gospodarczą
w kraju (w odniesieniu do poglądów ideologicznych)?
• czy głosujący w wyborach zwracają uwagę na program gospodarczy
kandydata/partii politycznej (w odniesieniu do poglądów
ideologicznych)?
Weryfikacja hipotezy
Tabela 1. Głosując w wyborach biorę pod uwagę sytuację gospodarczą w kraju − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się w najbliższą niedzielę.
Platforma
Obywatelska
Polskie
Stronnictwo
Ludowe
Zdecydowanie tak
ilość
73
procent
29,6
Raczej
tak
121
49,0
Nie mam
zdania
38
15,4
Raczej
nie
13
5,3
Zdecydowanie nie
2
0,8
Razem
247
100,0
ilość
23
37
7
8
1
76
procent
30,3
48,7
9,2
10,5
1,3
100,0
ilość
Prawo
i Sprawiedliwość procent
ilość
Ruch Palikota
procent
ilość
Sojusz Lewicy
Demokratycznej procent
ilość
Inne
procent
ilość
Nie głosowałem
procent
86
37,7
26
40,6
39
36,1
51
46,4
62
24,3
88
38,6
22
34,4
44
40,7
35
31,8
92
36,1
35
15,4
8
12,5
14
13,0
14
12,7
60
23,5
17
7,5
5
7,8
9
8,3
6
5,5
23
9,0
2
0,9
3
4,7
2
1,9
4
3,6
18
7,1
228
100,0
64
100,0
108
100,0
110
100,0
255
100,0
95
Karolina Tybuchowska-Hartlińska
Sytuacja gospodarcza kraju wydaje się być ważnym elementem
w podejmowaniu decyzji wyborczych wśród badanych. „Zdecydowanie tak”
kondycją gospodarczą kraju sugerują się osoby o niesprecyzowanych poglądach politycznych (46,4%), zwolennicy Ruchu Palikota (40,6%), następnie
Prawa i Sprawiedliwości (37,7%), Sojuszu Lewicy Demokratycznej (36,1%),
Polskiego Stronnictwa Ludowego (30,3%), Platformy Obywatelskiej (29,6%)
oraz osoby, które zadeklarowały absencję wyborczą (24,3%).
Wskazania na kondycję gospodarki, jako na ważny element przy
podejmowaniu decyzji, pochodziły od potencjalnego elektoratu Platformy
Obywatelskiej (49%) oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego (48,7%) – wskazanie „raczej tak”. Wśród osób, które nie miały zdania, co do sugerowania
się sytuacją gospodarczą, zarówno w elektoratach Platformy Obywatelskiej,
jak i Prawa i Sprawiedliwości, wskaźnik był taki sam (15,4%). Najwyższy
natomiast wśród osób, które nie głosowały (23,5%), a najniższy wśród popierających Polskie Stronnictwo Ludowe (9,2%).
Tabela 2. Głosując w wyborach zwracam uwagę na program gospodarczy
kandydata/partii politycznej − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi
w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się
w najbliższą niedzielę.
Platforma
Obywatelska
Polskie
Stronnictwo
Ludowe
Zdecydowanie tak
ilość
90
procent
36,4
Raczej
tak
108
43,7
Nie mam
zdania
30
12,1
Raczej
nie
18
7,3
Zdecydowanie nie
1
0,4
Razem
247
100,0
ilość
12
47
10
7
0
76
procent
15,8
61,8
13,2
9,2
0,0
100,0
ilość
Prawo i
Sprawiedliwość procent
ilość
Ruch Palikota
procent
ilość
Sojusz Lewicy
Demokratycznej procent
ilość
Inne
procent
ilość
Nie głosowałem
procent
90
39,5
25
39,1
38
35,2
56
50,9
61
23,9
102
44,7
25
39,1
56
51,9
41
37,3
103
40,4
26
11,4
9
14,1
11
10,2
8
7,3
57
22,4
8
3,5
4
6,3
3
2,8
3
2,7
16
6,3
2
0,9
1
1,6
0
0,0
2
1,8
18
7,1
228
100,0
64
100,0
108
100,0
110
100,0
255
100,0
Pytania dotyczące ważności programu gospodarczego kandydata
w najbliższych wyborach do Sejmu, pokazują wysoki stopień zainteresowania
programem gospodarczym partii/kandydata. Najwyższe wskazania dotyczą
96
Głosowanie ekonomiczne w Polsce z perspektywy deklaracji wyborców
odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak” we wszystkich elektoratach.
Zarówno wśród wyborców deklarujących poparcie dla danego ugrupowania,
jak również wśród niegłosujących. W elektoratach partyjnych największe
zainteresowanie programem gospodarczym wykazują sympatycy Polskiego
Stronnictwa Ludowego (61,8% „raczej tak” i 15,8% „zdecydowanie tak”).
W przypadku Ruchu Palikota liczba wskazań „zdecydowanie tak” i „raczej tak”
była taka sama. Zarówno wśród zwolenników Polskiego Stronnictwa Ludowego
oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie ma osób, które dokonałyby wskazania, iż „zdecydowanie nie” zwracają uwagi na program gospodarczy partii/
kandydata. W przypadku osób, które „raczej nie” nie zwracają uwagi na program
gospodarczy najniższe wartości wskazują na popierających Sojusz Lewicy
Demokratycznej (2,8%) oraz osoby wybierające inne ugrupowania (2,7%).
Najliczniejszą grupą wśród nie mających zdania okazali się badani,
którzy nie wyrazili chęci partycypowania w wyborach (22,4%).
Tabela 3. Głosując w wyborach biorę pod uwagę sytuację gospodarczą w kraju − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych.
Lewica
Centrum
Prawica
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
ilość
86
112
34
19
6
procent
33,5
43,6
13,2
7,4
2,3
ilość
72
90
31
10
3
procent
35,0
43,7
15,0
4,9
1,5
ilość
128
137
55
26
9
procent
36,1
38,6
15,5
7,3
2,5
Nie wiem/ ilość
nie potrafię
określić procent
Razem
257
100,0
206
100,0
355
100,0
74
100
56
26
14
270
27,4
37,0
20,7
9,6
5,2
100,0
Bez względu na reprezentowane poglądy polityczne również i w tym
przypadku najwięcej wskazań na zadane pytanie padło na odpowiedź „zdecydowanie tak” i „raczej tak”. W przypadku zdecydowanego sugerowania się sytuacją
gospodarcza w kraju osiągnięto zbliżone wskaźniki wśród osób zadeklarowanych
ideowo jako: prawicowe (36,1%), centrowe (35,%), lewicowe (33,5%). Niższy
wskaźnik uzyskano wśród osób nie potrafiących sprecyzować swoich poglądów
(27,4%). Wyższe indykatory ukazuje wskazanie drugie – „raczej tak” – z odmienną
kolejnością w podziale ideologicznym. Największy odsetek stanowiły osoby zadeklarowane jako centrowe (43,7%) i lewicowe (43,6%), następnie prawicowe
(38,6%) i nie potrafiące określić poglądów ideologicznych (37%). W przypadku
respondentów nie mających zadania co do wpływu sytuacji gospodarczej kraju
97
Karolina Tybuchowska-Hartlińska
na ich decyzję wyborczą, najliczniejszy odsetek dotyczył osób nie potrafiących
umiejscowić swoich poglądów ideologicznych (20,7%), podobne wartości odnotowano w przypadku osób z prawicowymi (15,5%) i centrowymi (15%) poglądami.
Tabela 4. Głosując w wyborach zwracam uwagę na program gospodarczy
kandydata/partii politycznej − rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi
w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych.
Lewica
Centrum
Prawica
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
ilość
88
125
25
18
1
procent
34,2
48,6
9,7
7,0
0,4
ilość
68
103
25
8
2
procent
33,0
50,0
12,1
3,9
1,0
ilość
147
150
42
13
3
procent
41,4
42,3
11,8
3,7
0,8
Nie wiem/ ilość
nie potrafię
określić procent
Razem
257
100,0
206
100,0
355
100,0
69
104
59
20
18
270
25,6
38,5
21,9
7,4
6,7
100,0
W przypadku zainteresowania programem wyborczym kandydata/partii
politycznej największą uwagę przywiązują do niego osoby określające swoje
poglądy odpowiednio jako: prawicowe (41,4%), lewicowe (34,2%), centrowe
(33%) oraz osoby niepotrafiące dokonać określenia (25,6%). W przypadku wskazań
„raczej tak” kolejność dokładnie odzwierciedla taki sam układ jak w pytaniu dotyczącym sugerowania się kondycją gospodarczą w kraju, przy zwiększonych wskaźnikach procentowych – centrum (50%), lewica (48,6%), prawica (42,3%), osoby
niepotrafiące określić poglądów (38,5%). Również i w tym przypadku osoby bez
sprecyzowanych poglądów ideologicznych stanowiły najliczniejszą grupę, która
nie miała zdania co do sugerowania się programem wyborczym kandydata/partii
politycznej podczas elekcji parlamentarnej (21,9%).
Podsumowanie
Szerokie zainteresowanie głosowaniem ekonomicznym wśród politologów na
świecie zaowocowało powstaniem wielu publikacji, a tym samym dało nam
szeroką wiedzę na temat mechanizmów i motywów podejmowania decyzji
przez wyborców, choć jeszcze wiele zostało do zbadania. Jedno jest pewne –
wyborcy nagradzają urzędująca partię/kandydata w czasach dobrej kondycji
gospodarczej, karzą natomiast w czasie kryzysu. Wpływ na takie zachowania
ma zarówno ekonomiczna percepcja kondycji gospodarki państwa, jak również
indywidualny poziom odczucia zasobności własnego portfela.
98
Głosowanie ekonomiczne w Polsce z perspektywy deklaracji wyborców
Z przeanalizowanych badań wynika jednoznacznie, że wyborcy
biorą pod uwagę sytuację gospodarczą w kraju niezależnie od popierania
konkretnej partii – „zdecydowanie tak” lub „raczej tak” (od 75% Ruch Palikota
do 79% PSL). W mniejszym stopniu na ten problem zapatrują się respondenci
deklarujący absencję wyborczą (60,4%).
W przypadku rozpatrywania programu gospodarczego kandydata lub
partii politycznej zdecydowanie dużą uwagę przykładają do nich wyborcy
Sojuszu Lewicy Demokratycznej (87,1%).
Bez względu na zadeklarowane poglądy ideologiczne i poparcie
partyjne respondenci przykładają większą wagę do programu gospodarczego
kandydata/partii politycznej aniżeli do kondycji gospodarki ogólnokrajowej,
ze szczególnym akcentem wyborców deklarujących się jako prawicowi (lewica
+5,7%; centrum +4,3%; prawica +9%).
Na kwestię związaną z programem gospodarczym kandydata/partii
politycznej zdecydowanie częściej uwagę zwracają osoby zadeklarowane jako
prawicowe (41,4%), niż lewicowe (34,2%) i z centrum (33%). Choć zdecydowanie tak lub raczej tak różnice te są mniejsze (prawicowe – 83,7%; centrum
– 83%; lewica – 82,8%).
Reasumując, można stwierdzić, że niezależnie od przyjętego kryterium (elektoratu poszczególnych partii lub poglądów ideologicznych), około ¾
wyborców deklaruje uwzględnienie sytuacji gospodarczej kraju lub programu
gospodarczego kandydata/partii politycznej jako czynnika mającego wpływ
na oddany głos.
Bibliografia:
Blais Andre, Dobrzynska Agnieszka (1998), Turnout in Electoral Democracies, „European
Journal of Political Research” 33, s. 239-261.
Cześnik Mikołaj (2002), Partycypacja wyborcza w Polsce 1991-2001, [w:] R. Markowski
(red.), System partyjny i zachowania wyborcze. Dekada polskich doświadczeń, Warszawa:
ISP-PAN.
Downs Anthony (1957), An economic theory of democracy, New York: Harper and Row.
Duch Raymond M., Stevenson Randolph T. (2008), The Economic Vote: How Political and
Economic Institutions Condition Election Results, New York: Cambridge University Press.
Feddersen Timothy, Sandroni Alvaro (2006), A Theory of Participation in Elections, „American
Economic Review” 96 (4), s. 1271-1282.
Fiorina Morris (1981), Retrospective Voting in American National Elections, New Haven: Yale
University Press.
Jasiewicz Krzysztof (2002), Portfel czy różaniec? Wzory zachowań wyborczych Polaków 19952001, [w:] R. Markowski (red.), System partyjny i zachowania wyborcze. Dekada polskich
doświadczeń, Warszawa: ISP-PAN.
Key Valdimer Orlando (1966), The Responsible Electorate, New York: Vintage.
99
Karolina Tybuchowska-Hartlińska
Lewis-Beck Michael S., Stegmaier Mary (2010), Modele głosowania ekonomicznego,
[w:] R. K. Dalton, H-D. Klingemann (red.), Zachowania polityczne, t. 2, Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Lewis-Beck Michael S., Whitten G.D. (2013), Economics And Elections: Effects Deep And
Wide, “Electoral Studies” 32/2013.
Linn Suzanna, Nagler Jonathan, Morales Marco A. (2010), Economics, Elections, and Voting
Behavior, [w:] J.E. Leighley, The Oxford Handbook of American Elections and Political
Behavior, DOI: 10.1093/oxfordhb/9780199235476.003.0020.
Pacek Alexander C. (1994), Macroeconomic Conditions and Electoral Politics in East Central
Europe, American Journal of Political Science” 38 (3), s. 723-744.
Riker, William H., Ordeshook Peter C. (1968), A Theory of the Calculus of Voting, “American
Political Science Review “62, s. 25-42.
Tucker Joshua Aaron (2006), Regional Economic Voting: Russia, Poland, Hungary, Slovakia,
and the Czech Republic 1990-1999, New York: Cambridge University Press.
Van Der Brug Wouter, Van Der Eijk Cees, Franklin Mark (2007), The Economy and the Vote:
Economic Conditions and Elections in Fifteen Countries, New York: Cambridge University
Press.
Ward Hugh (2006), Teoria racjonalnego wyboru, [w:] D. Marsh, G. Stoker (red.), Teorie
i metody w naukach politycznych, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
100
„Political Preferences”, No. 6/2013
DOI: 10.6084/m9.figshare.841766
Waldemar Wojtasik
(Uniwersytet Śląski, Polska)
Głosowanie ekonomiczne w Polsce:
koniec modelu tranzycyjnego?
Abstract:
Research on economic voting in Poland have been carried out from the
beginning of the democratic transformation, focusing on isolating and
testing of the transition model specific to the countries of Central Europe. Its
differentiating feature is a novel way of simultaneously joining the retrospective
and prospective motivations in the behavior of voters, compared to the
conventional model present in consolidated democracies. The purpose of the
present article is to attempt to determine the relationship between the two types
of electoral motivations identified above in the parliamentary elections, starting
with the election of 1991 and ending with the 2011 elections. Based on analysis
and constructive criticism of findings of other researchers and own research,
the presented paper evidences that the validity of applying the transitional
model in the study of economic voting in Poland has been exhausted, as the
prospective motivation is nowadays predominant in the decisions of voters.
Key words:
economic voting, retrospective voting, prospective voting, transitional model,
polish parliamentary elections
Wprowadzenie1
Głosowanie ekonomiczne (economic voting) łączy w sobie zainteresowania badaczy z obszaru ekonomii i nauk politycznych pozwalając na uniknięcie jednego z podstawowych mankamentów badań politologicznych – ich
słabego odniesienia empirycznego. Jak stwierdzają Michael Lewis-Beck
i Martin Paldam [2000: 113]: „Dla politologa pozwala ono na stosowanie
1
Projekt został sfinansowany ze środków Narodowego Centrum Nauki przyznanych na
podstawie decyzji numer DEC-2011/01/B/HS5/00549.
101
Waldemar Wojtasik
zmiennych objaśniających, stworzonych w oparciu o dobrze udokumentowane zjawiska poddane rzetelnym badaniom ilościowym”. Decyzja o poparciu
przez wyborcę konkretnego kandydata lub partii politycznej w wyborach, poza
wymiarem afektywnym, odwołuje się także do jego motywacji pragmatycznych, pozwalających na wyodrębnienie dwóch podstawowych modeli głosowania: retrospektywnego i prospektywnego. Mechanizmem głosowania retrospektywnego jest ocena wcześniejszej działalności startujących w wyborach
lub efektów działania rządów, niosąca ze sobą odnowienie mandatu lub potencjalną możliwość zastosowania sankcji wobec rządzących za słabe rezultaty
działań [Fearon 1999]. W tym drugim przypadku wyborcy opierają swoje
decyzje w wyborach na doświadczeniach z okresu ostatnich rządów i wyrażeniu aprobaty lub dezaprobaty dla tego, co działo się wcześniej [Key 1966],
zarazem mogąc mieć nadzieję dla prowadzenia oczekiwanego kierunku polityki w przyszłości. Jak więc należy z tego wnosić, motywacja ekonomiczna
może charakteryzować się różnym stopniem istotności w ramach decyzji
podejmowanych przez wyborcę [Norpoth 1996]. Dodatkowo, czynnik retrospektywności może podlegać wzmocnieniu przez silną identyfikację partyjną,
która, ze względu na socjalizację i doświadczenia jednostek, ogranicza prawdopodobieństwo skupiania się w swoich decyzjach wyborczych na oczekiwaniach co do przyszłości [Fiorina 1981], choć takich motywacji nie może wykluczać. Motywacja prospektywna jest również jednym z podstawowych założeń
modelu głosowania ekonomicznego, w którym występuje zorientowanie na
analizę przyszłych skutków decyzji wyborczych [Kuklinski, West 1981] i ich
ocenę z perspektywy wyborcy [Lewis-Beck 1988]. Prospektywność koncentruje
się na politycznych planach konkurujących o władzę (ujawnianych w ogólnych
założeniach ideologicznych oraz programach politycznych w trakcie kampanii
wyborczej), wyzwalając wśród wyborców mechanizm oceny kierunku, zasadności i możliwości wprowadzenia ich w życie. Przedmiotem takiego głosowania
są obietnice wyborcze, a jego prospektywność odnosi się do przewidywania
przyszłych zdarzeń, gdyż polityczne zapowiedzi nie zostały jeszcze spełnione.
Rzeczywiste oddziaływanie przedstawianych motywacji spotyka się
z dwiema zasadniczymi wątpliwościami, stanowiącymi zarazem krytykę
prezentowanych modeli. Po pierwsze, głosowanie retrospektywne wymaga od
wyborców kompetencji do wstecznej oceny efektów działań podjętych przez
rządzących i podjęcia na jej podstawie decyzji, co do udzielonego poparcia
w wyborach [Lewis Back, Stegmaier 2000]. O ile w dojrzałych społeczeństwach demokratycznych można zakładać ich zdolność do oceny ekonomicznych skutków działań rządów (szczególnie w odniesieniu do długotrwałej
socjalizacji społecznej w warunkach mechanizmów rynkowych), o tyle wątpliwości takie wydają się być uzasadnione w przypadku wyborców w państwach
102
Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego?
postkomunistycznych (przede wszystkim w pierwszym okresie transformacji
systemowej). Po drugie (również szczególnie w przypadku państw postkomunistycznych), w odniesieniu do modelu prospektywnego wątpliwości budzi
zdolność wyborców do oceny, co politycy powinni w przyszłości zrobić
[Manin, Przeworski, Stokes 1999]. Stopień skomplikowania procesów gospodarczych oraz niejednoznaczność ich wymiaru przyczynowo-skutkowego
mogą poddawać w wątpliwość możliwość uzyskania przez wyborców poziomu
kompetencji, niezbędnego do przewidywania ekonomicznych skutków działań
proponowanych przez polityków.
Oba wskazane powyżej czynniki, choć konkurencyjne względem siebie,
najczęściej współwystępują w trakcie aktu głosowania. O ich wzajemnych
relacjach podczas podejmowania decyzji przez wyborcę rozstrzygają czynniki o charakterze systemowym (np. typ reżimu politycznego, format systemu
partyjnego, kształt systemu wyborczego) oraz dyspozycje psychologiczne
wyborcy (system wartości, siła autoidentyfikacji politycznych, trwałość przekonań ideologicznych, lojalność partyjna). Podczas tych samych wyborów
mogą występować jednostki o przeważającym jednym lub drugim typie motywacji, podobnie jak w przypadku każdej z nich oba te typy mogą być obecne
w stopniu zrównoważonym. Według Morrisa P. Fioriny [1981] sposób połączenia jednocześnie występujących motywacji retrospektywnych i prospektywnych w zachowaniach wyborców jest najważniejszą kwestią do rozstrzygnięcia przy ich badaniu. Konstatacja ta stała się przyczynkiem do podjęcia
problematyki głosowania ekonomicznego w polskich wyborach sejmowych.
Celem napisania niniejszego artykułu jest próba określenia wzajemnych relacji
między wskazanymi dwoma typami motywacji wyborczych w kolejnych
wyborach parlamentarnych, zaczynając od elekcji z 1991 roku, a kończąc na
wyborach z 2011 roku. Bazując na krytyce ustaleń innych badaczy i odwołując się do wyników badań własnych, prezentowany tekst weryfikuje hipotezę
o możliwości stosowania modelu tranzycyjnego w badaniu głosowania ekonomicznego w Polsce.
Glosowanie ekonomiczne
Badacze zachowań wyborczych w odniesieniu do głosowania ekonomicznego
w państwach postkomunistycznych odwołują się do dwóch podstawowych
modeli – konwencjonalnego, nazywanego także referendalnym oraz
tranzycyjnego (przejściowego), zwracającego uwagę na kontekst przemian
demokratycznych. Wbrew twierdzeniom Joshu’y A. Tuckera [2006], nawet
zakładając, przywoływany we wstępie, mix motywacyjny, można stwierdzić
kierunkową zależność pomiędzy prezentowanymi modelami a motywacjami
103
Waldemar Wojtasik
retrospektywnymi i prospektywnymi wśród wyborców. Podstawą modelu
konwencjonalnego jest odwołanie do motywacji retrospektywnych, oceniających
efekty dotychczasowych rządów i na tej podstawie lokujących polityczne
sympatie w głosowaniu. Można oczywiście, jak czyni to Tucker, zakładać
w tym przypadku troskę wyborców o przyszłość, jako ostateczną determinantę
podejmowanych decyzji, lecz może pozostawać to w sprzeczności z logicznym
konstruktem aktu głosowania (gdyż w tym przypadku, w specyficznych
uwarunkowaniach, wyborcy mogą głosować tylko na podstawie motywacji
prospektywnych, całkowicie lekceważąc ocenę przeszłości). W przypadku
modelu tranzycyjnego widoczna jest przewaga czynnika prospektywnego,
odwołującego się do próby projektowania gospodarczej i politycznej przyszłości
za pomocą wyborów, choć w niektórych przypadkach jego podstawą może
być również bieżąca ocena stanu gospodarki. Jest to szczególnie wyraźne
w wyborach skutkujących alternacją władzy i jej przejęciem przez partie
postkomunistyczne – wyborcy głosowali mając motywacje negatywne –
przeciw sprawującym władzę, kojarzonym z kosztami wolnorynkowych reform
formacjom wywodzącym się z demokratycznej opozycji2.
Model konwencjonalny, badający wpływ warunków ekonomicznych
na sposób głosowania, został zaproponowany przez badaczy amerykańskich w połowie ubiegłego stulecia, do czego przyczyniły się doświadczenia
Wielkiego Kryzysu i jego politycznych konsekwencji [np. Ogburn, Coombs
1940; Rees, Kaufman, Eldersveld, Freidel 1962; Kramer 1971]. Podnosi on
istotność bieżącej oceny rządzących (incumbents) poprzez ustosunkowanie się
wyborców do kwestii zmiany stanu gospodarki w okresie sprawowania przez
nich władzy, upodabniając mechanizm głosowania do referendum. Diagnoza
pozytywna dla rządzących ukierunkowuje alokację głosów w ich stronę,
natomiast negatywna pozwala na ich przejęcie przez partie opozycyjne i ich
kandydatów. Zarówno kształt amerykańskiego systemu politycznego (prezydencki), jak i format systemu partyjnego (dwupartyjny), ze względu na jasno
umiejscowioną odpowiedzialność polityczną, pozwalają na stosunkowo proste
zbadanie relacji w zakresie głosowania ekonomicznego. Większym wyzwaniem w prezentowanym modelu jest jego adaptacja do systemów semiprezydenckich i parlamentarno-gabinetowych, gdzie odpowiedzialność polityczna
Tucker w swoich badaniach dokonuje dodatkowo analizy regionalnej poparcia dla
partii politycznych, proponując model zakładający istnienie związku pomiędzy stanem
gospodarczym regionów a skłonnością głosowania na partie postkomunistyczne oraz
wywodzące się z sił antyreżimowych. Zgodnie z nim w regionach charakteryzujących
się relatywnie lepszą kondycją gospodarczą występować będzie tendencja do głosowania
na ugrupowania antyreżimowe, a w zacofanych i przeżywających gospodarcze trudności
wyborcy będą częściej głosowali na partie postreżimowe. Ten fragment badań, pomimo
interesujących wyników, został pominięty w przedstawianym tekście z powodu braku
wiarygodnych danych mogących zweryfikować przedstawiane wnioski.
2
104
Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego?
rządzących może nie być tak jednoznacznie identyfikowalna. Inną niedogodnością w prowadzonych badaniach może być wielopartyjny format systemu
partyjnego i jego możliwa konsekwencja w postaci konieczności tworzenia
koalicji gabinetowych, mogących skutkować rozmywaniem odpowiedzialności
i trudnością oceny przez wyborców wkładu poszczególnych ugrupowań w stan
sytuacji gospodarczej. Wszystko to skłania niektórych badaczy do formułowania wniosków o współczesnej nieadekwatności eksplanacyjnej modelu
głosowania ekonomicznego [np. Anderson 2007]. Dodatkowo problem z oceną
może wynikać ze zmian partyjnego składu rządzących koalicji, który dotyczy
nie tylko wychodzenia z nich poszczególnych partii i ewentualnego zastępowania przez inne, ale także wymiany całego składu w okresie międzykadencyjnym (np. w polskim sejmie 1991-93). Ten ostatni przykład skłania
niektórych badaczy do formułowania propozycji objęcia mianem rządzących
wszystkich partii, które tworzyły rządy w badanym okresie [Tucker 2006],
jednak w zdecydowanej większości przypadków wydaje się to być nieuzasadnionym. Poza przypadkiem tworzenia technicznego gabinetu, którego celem
jest administrowanie w ściśle określonym czasie (najczęściej do wyborów),
ocena powinna dotyczyć rządzących w ramach ostatniego gabinetu3.
Model referendalny bywa w niektórych interpretacjach modyfikowany ze względu na zmienne charakteryzujące stan gospodarki i ich wpływ
na kierunek głosowania przez wyborców. Ich założeniem jest uogólniona
konstatacja, że partie można podzielić ze względu na ich priorytety w prowadzonej polityce ekonomicznej. Jako indykatory ekonomiczne wpływające
na decyzję o poparciu konkretnych ugrupowań wskazywane są najczęściej
bezrobocie oraz poziom inflacji. W pierwszym przypadku, w okresach wysokiego bezrobocia wyborcy mogą chcieć obdarzyć zaufaniem partie lewicowe,
które uznawane są za wrażliwsze społecznie i w konsekwencji bardziej ukierunkowujące swoje działanie na poprawę stanu rynku pracy. Wysoki poziom
inflacji, mogący skutkować m.in. spadkiem wartości oszczędności obywateli
implikować może zwiększenie potencjału wyborczego partii prawicowych,
które bywają postrzegane jako nastawione na walkę ze wzrostem cen, nawet
kosztem wzrostu bezrobocia. Przytaczana modyfikacja najpełniejsze zastosowanie może mieć w dojrzałych demokracjach o stosunkowo niewielkiej liczbie
relewantnych partii politycznych. W takich warunkach można stosunkowo
łatwo przypisać poszczególne strony politycznego sporu do preferowanych
celów prowadzonej polityki ekonomicznej [Drazen 2001]. Natomiast głównym
mankamentem z zastosowaniem w praktyce prezentowanej koncepcji jest,
3
Poza wspomnianymi już latami 1991-93, w sejmie III, IV i V kadencji dochodziło do zmian
wewnątrz koalicji rządzących, polegających na opuszczeniu gabinetu przez jedną z partii go
tworzących i działania gabinetu mniejszościowego (III i IV kadencja) lub zmiany formuły
z mniejszościowej na większościową, a następnie powrót do mniejszościowej (V kadencja).
105
Waldemar Wojtasik
występująca w niektórych systemach partyjnych, niejasność miejsca zajmowanego przez poszczególne partie, utrudniająca lub wręcz uniemożliwiająca
zaliczenie ich do kategorii lewicowych lub prawicowych oraz przypisania im
trwałych dyspozycji względem głównych indykatorów ekonomicznych.
Tranzycyjny model głosowania ekonomicznego został zaproponowany
jako lepiej oddający realia w państwach postkomunistycznych. Bazuje on
na podziale partii politycznych funkcjonujących w systemie partyjnym w oparciu
o kryterium genetyczne, które pozwala na wyróżnienie ugrupowań postreżimowych (związanych z partiami działającymi w okresie socjalistycznym i będących ich sukcesorami) oraz partii antyreżimowych, związanych z ruchami
i działaczami opozycyjnymi względem tamtego systemu. Jako główne mankamenty modelu referendalnego, które utrudniały, a czasami uniemożliwiały
jego zastosowanie, można wskazać wysoką dynamikę zmian politycznych
i gospodarczych w demokratyzujących się państwach, słabe społeczne zakorzenienie partii politycznych i niestabilność instytucjonalną znacznej ich części
oraz brak klasycznych odniesień ekonomicznych wynikających ze specyfiki
podziału lewica-prawica w tych krajach. Wadą, która ujawniła się w późniejszym okresie i zadecydowała o utracie użyteczności przez model tranzycyjny
było pojawienie się partii politycznych o innym rodowodzie niż postreżimowy
lub antyreżimowy. Część badaczy [Owen, Tucker 2010] proponuje ujęcie tych
ugrupowań jako dodatkowej kategorii, jednak takie działanie wydaje się wypaczać główne założenia modelu tranzycyjnego.
Specyfika kontinuum lewica-prawica w państwach postkomunistycznych stała się przedmiotem badań Herberta Kitschelta [1992]. U jej podstaw
znalazło się założenie specyficznego upodmiotowienia partii politycznych
w procesach politycznej redystrybucji, co wpływa na kształt jednostkowych
identyfikacji partyjnych w społeczeństwie, które w głównej mierze są pochodną
spersonalizowanych interesów, a więc pragmatycznej oceny korzyści z udzielenia poparcia konkretnej partii. Historyczne źródła takiego układu odniesienia
wywodzą się z okresu socjalistycznego, kiedy to partie reżimowe były najważniejszymi kreatorami rzeczywistości społecznej, politycznej i gospodarczej,
co w świadomości społecznej mogło przenieść taką rolę ugrupowań politycznych na czasy demokracji. Konsekwencją opisywanych uwarunkowań dla
kontinuum lewica-prawica stała się zamiana miejsc, jakie zajmowały w ramach
klasycznej strukturyzacji przestrzeni politycznej [Antoszewski 2005]. Model
państw postkomunistycznych odnosi się do istnienia dwóch głównych osi,
które różnicują społeczeństwo z punktu widzenia afiliacji partyjnych. Pierwsza
z nich dzieli obywateli na zwolenników wolnego rynku i admiratorów redystrybucji dóbr według kryteriów politycznych. Druga oś odwołuje się do
kategorii aksjologicznej – z jednej strony wskazuje na istnienie identyfikacji
106
Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego?
liberalnej, na drugim biegunie sytuując stanowisko autorytarne. Wzajemna
zależność pomiędzy oboma przytoczonymi stanowiskami nie ma charakteru
równoprawnego, gdyż pierwotny charakter mają identyfikacje liberalne oraz
autorytarne i to one determinują przypisanie na osi wolny rynek – redystrybucja. Takie ujęcie w dosyć wiarygodny sposób zdaje się tłumaczyć specyfikę genetycznego modelu afiliacji partyjnych w Polsce [Grabowska 2003],
jednocześnie wskazując na preferencję wśród wyborców dla prospektywnych
motywacji w głosowaniu ekonomicznym, będących podstawą modelu tranzycyjnego [Wojtasik 2012].
Czynniki, łącznie przeprowadzanych zmian gospodarczych i politycznych (w ramach procesów demokratyzacji i urynkowienia gospodarki),
nie sprzyjały szybkiemu i trwałemu zidentyfikowaniu klasycznych stron
ekonomicznego sporu przez wyborców socjalizowanych politycznie i ekonomicznie w warunkach socjalizmu. Strony te nie posiadały charakterystycznych dystynkcji, gdyż poza ortodoksyjnymi komunistami inne relewantne siły
polityczne sprzyjały lub przynajmniej jednoznacznie nie przeciwstawiały się
wprowadzanym zmianom. Na brak czytelnej identyfikacji ekonomicznej partii
politycznych wpływały ich przemiany instytucjonalne (w odniesieniu do sił
reżimowych, które transformowały się w nowe formy np. PZPR-SdRP-SLD,
ZSL-PSL) oraz nietrwałość ugrupowań powstałych na kanwie sił antyreżimowych. Oba, wskazane w tym miejscu, czynniki nie wpływały zaś petryfikująco
na społeczną świadomość pojęć lewicy i prawicy, które zostały utożsamione
nie z istniejącymi platformami ideologicznymi (jak w demokracjach zachodnich), ale stronami bieżących sporów politycznych (postreżimową lewicę
i będącą w opozycji do niej, antyreżimową prawicę).
Założenia modelu tranzycyjnego postulują istnienie dwóch mechanizmów identyfikacji partyjnej w społeczeństwach postkomunistycznych.
Pierwszym jest możliwość wystąpienia wśród wyborców identyfikacji dwóch
stron sporu politycznego w okresie przekształceń demokratycznych i przypisania do nich partii politycznych. Pierwszą grupę stanowiły będą partie staroreżimowe (Old Regime Parties), wywodzące się instytucjonalnie lub poprzez
najważniejszych liderów ze środowisk ugrupowań działających w okresie
socjalizmu. Z tego względu, w literaturze przyjęło się je określać mianem postkomunistycznych. Drugą grupę partii reprezentować będą wszystkie ugrupowania będące w opozycji do postkomunistycznych, wywodzące się, organizacyjnie lub personalnie, z sił antyreżimowych i określane jako noworeżimowe
(New Regime Parties). Ta genetyczna kategoryzacja pozwala na częściowe
zniwelowanie czynników utrudniających badanie głosowania ekonomicznego w państwach postkomunistycznych, zastępując identyfikację ideologiczną wyborców, identyfikacją tranzycyjną. Drugim założeniem modelu
107
Waldemar Wojtasik
tranzycyjnego jest posługiwanie się przez wyborców w państwach postkomunistycznych kategoriami generalnymi opisu stanu gospodarki (dobry
i zły), a nie zmiennymi, szczegółowymi, charakteryzującymi ten stan (jak np.
poziom bezrobocia czy inflacji). Taka konstrukcja pozwala na sformułowanie
hipotezy o kierunkowym wpływie sytuacji ekonomicznej na zachowania
wyborcze obywateli. Według niej, w sytuacji, gdy większość wyborców określało sytuację gospodarczą jako dobrą, implikowało to zwiększone prawdopodobieństwo oddania głosu na partie noworeżimowe, gdyż one, w świadomości społecznej, były postrzegane jako promujące zmiany transformacyjne
i ich pozytywne skutki oraz siły predestynowane do wprowadzania kraju na
dojrzalszy poziom gospodarki rynkowej. Poza tym, dobra sytuacja gospodarcza wpływać mogła na wygenerowanie poparcia wśród wyborców, którzy
skorzystali na liberalizacji gospodarki i postrzegają partie noworeżimowe jako
reprezentantów swojego interesu ekonomicznego. W złym stanie gospodarki,
traktowanym w świadomości społecznej jako konsekwencja wprowadzanych
reform, wyborcy premiują partie postkomunistyczne, kojarzące się z bezpieczeństwem socjalnym okresu przedtransformacyjnego [Wade, Groth, Lavelle
1994]. Jest to związane z retrospekcją czasów przed przełomem demokratycznym, w których ówcześnie rządzący nie musieli się borykać z problemami
charakterystycznymi dla gospodarki wolnorynkowej, gdyż bezrobocie miało
charakter ukryty lub nierejestrowany, inflacja była powstrzymywana urzędową
kontrolą cen a pracownicy nie martwili się o pewność i terminowość swoich
wynagrodzeń (gdyż zależały one bardziej od wydajności drukarni banknotów
w mennicy państwowej niż rachunku ekonomicznego) [Tucker 2006].
Krytyka modelu tranzycyjnego pochodzi z dwóch podstawowych
kierunków. Po pierwsze, kryterium genetyczne i podział na partie nowo
i staroreżimowe nie zawsze musi właściwie oddawać rzeczywiste pochodzenie poszczególnych ugrupowań, co skłania niektórych badaczy do wprowadzania nowych kategorii podziału np. partie noworeżimowe drugiego rzutu
(np. w odniesieniu do PO i PiS) [Owen, Tucker 2010]. Poza tym, szczególnie
w drugiej dekadzie przemian, pojawiają się ugrupowania polityczne, które
nie mogą być zaliczone do żadnej z wymienionych dwóch grup. Po drugie,
w państwach postkomunistycznych występuje trudność w społecznym wypracowaniu konsensusu co do opinii o kondycji gospodarki, co jest związane
z istotnymi różnicami w jej rzeczywistym stanie w poszczególnych regionach
tego samego państwa. W sposób istotny może to być widoczne szczególnie
w tych państwach, które charakteryzują się podziałem regionów na typowo
przemysłowe i rolnicze oraz leżącymi w bezpośrednim sąsiedztwie państw
Unii Europejskiej, w których nadgraniczne obszary mogą korzystać z renty
swojego położenia.
108
Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego?
Model tranzycyjny w badaniu głosowania ekonomicznego w Polsce
Badania przeprowadzone przez Joshuę A. Tuckera [2006] w odniesieniu do
wyborów w Polsce i innych państwach postkomunistycznych w ostatniej
dekadzie XX w. dowiodły, że model tranzycyjny lepiej oddaje specyfikę
głosowania ekonomicznego. Jednak poszczególne hipotezy tego modelu
są weryfikowane w różnym stopniu, często nie pozwalając na wyciąganie
jednoznacznych wniosków. Stosunkowo najlepiej Tucker wyjaśnia sukcesy
wyborcze partii postkomunistycznych, które wygrywały wybory w sytuacji
kiepskiej oceny rządów partii postsolidarnościowych, chociaż w 1993 roku
istotnym elementem sukcesu było stworzenie wiarygodnej alternatywy dla
partii postsolidarnościowych [Rose 1995], co wskazuje na istotność motywacji
nieekonomicznych w decyzjach wyborców [Powers, Cox 1997]. Zarówno
w 1993 roku (choć tutaj przejęcie władzy przez SLD i PSL było wynikiem
nie tylko decyzji wyborców, ale także deformującego oddziaływania systemu
wyborczego [Glajcar 2012]), jak i w 2001 roku formacje postreżimowe przejęły
władzę w sytuacji zmasowanej krytyki efektów działania poprzednich rządów.
Wybory z 1991 i 1997 roku dały władzę partiom postsolidarnościowym, choć
ta pierwsza elekcja stanowiła mechanizm ustanowienia kontynuacji rządów
formacji wywodzących się z Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, stanowiąc
asumpt do podnoszenia znaczenia konsekwencji reform gospodarczych
(szczególnie bezrobocia) jako korelat głosowania ekonomicznego [Pacek 1994].
Wygrana AWS odbyła się w warunkach wzrostu poparcia SLD w stosunku
do poprzedniej elekcji, lecz wpisywała się w logikę każdorazowej alternacji
władzy w wyniku przeprowadzonych wyborów.
Cykliczne zmiany u władzy w początkowym okresie transformacji systemowej były charakterystyczne dla państw postkomunistycznych. Ich przebieg
wpisywał się w kontekst opisywanego przez Mirosławę Grabowską [2004]
podziału postkomunistycznego, którego najbardziej istotnym skutkiem dla
systemu partyjnego było istnienie przez kilkanaście lat dwóch biegunów politycznych: postkomunistycznego i postsolidarnościowego. W ich wyniku wygenerowany został specyficzny układ politycznego odniesienia, mający mało
wspólnego z kryterium ideologicznym czy tożsamościowym, niezwykle rzadko
przekraczający linie podziału genetycznego oraz mający związek z religijnością [Pacek 1994; Lipiński 2009]. Zarazem jednak odwoływał się on do podstawowego założenia modelu tranzycyjnego z zauważalną genetyczną separacją
dwóch stron politycznej i partyjnej rywalizacji. Jedną stroną konfliktu politycznego stały się siły związane z minionym systemem, reżimowe partie polityczne, a w późniejszym okresie ich prawni i historyczni następcy. Siły opozycji
antykomunistycznej zostały stroną przeciwną, choć najczęściej w państwach
109
Waldemar Wojtasik
Europy Środkowej i Wschodniej były to organizacje typu Forum, grupujące
środowiska polityczne o różnym zabarwieniu ideowym. Dopiero ich dezintegracja doprowadziła do stworzenia różnorodnych partii i ugrupowań politycznych, reprezentujących prawie pełną paletę ideologiczno-programową.
Początek kresu możliwości stosowania tranzycyjnego modelu w badaniu
głosowania ekonomicznego w Polsce przyniosły wyniki wyborów parlamentarnych z 2001 roku. Jest to związane z pojawieniem się na arenie parlamentarnej
partii politycznych (Samoobrona i LPR), które nie podlegały klasycznemu
kryterium genetycznemu i nie wywodziły się ani ze środowiska ugrupowań
postkomunistycznych, ani postsolidarnościowych. Jako typ partii politycznych,
w porównaniu z dwoma klasycznymi rodzajami, nowa kategoria słabo poddawała się regułom modelu tranzycyjnego – ich wyborcy zdecydowanie w mniejszym stopniu kierowali się prospektywnymi motywacjami w trakcie wyborów,
skupiając się na negacji dwubiegunowgo systemu rywalizacji politycznej.
Drugim czynnikiem, wpływającym na redukcję funkcji wyjaśniającej modelu
przejściowego, było pojawianie się partii politycznych, które choć nawiązywały do strony antyreżimowej, to jednak nie były prostą kontynuacją sił postsolidarnościowych, tak jak to miało miejsce w przypadku AWS i UW. Przyjęta
dla PO i PiS formuła partii noworeżimowych drugiego rzutu [Owen, Tucker
2010] nie oddaje ich rzeczywistego charakteru, choćby przez uczestnictwo w PO
silnej frakcji polityków kojarzonych z establishmentem postkomunistycznym
(np. A. Olechowski), czy kwestionowanie przez PiS ustaleń okrągłostołowych,
będących fundamentem ówczesnego podziału sceny politycznej.
Faktyczny koniec możliwości stosowania modelu tranzycyjnego nastąpił
przy okazji kolejnych wyborów parlamentarnych, które zaprzeczyły politycznej alternatywie wynikającej z logiki oddziaływania podziału postkomunistycznego. Stało się tak nie tylko na skutek zwycięstwa PO i PiS, które łącznie
zdobyły ponad połowę głosów, ale przede wszystkim z powodu politycznej
marginalizacji największej partii postkomunistycznej (SLD), która do tamtej
pory, po każdych wyborach od 1991 roku (najpierw jako koalicja, później jako
partia) albo przejmowała władzę, albo była największą partią opozycyjną.
Od 2005 roku faktyczna alternatywa dla wyborców w Polsce polega na możliwości poparcia PO lub PiS, albo partii, które będą wspierały ich rządy. Układy
partyjnego odniesienia, generowane po kolejnych wyborach, ograniczają możliwość przejęcia władzy przez stronę postkomunistyczną, a jeżeli nawet, to tylko
na pozycjach dopełniających, gdyż funkcja inicjująca jest zarezerwowana dla
PO i PiS. Dodatkowo wytworzone zależności między partiami na arenie parlamentarnej doprowadziły do modyfikacji wzorców tworzenia koalicji gabinetowych poprzez udział w rządach K. Marcinkiewicza i J. Kaczyńskiego ugrupowań niemających wspólnego pochodzenia. Do tamtej pory gabinety były
110
Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego?
tworzone w oparciu o kryterium genetyczne4, a Samoobrona i LPR nie wywodziły się ani ze strony reżimowej, ani solidarnościowej.
Kolejnym aspektem, kwestionującym możliwość wykorzystywania
modelu tranzycyjnego, są konsekwencje przyspieszonych wyborów parlamentarnych z 2007 roku, które zmodyfikowały wzorce rywalizacji politycznej na poziomie gabinetowym, łamiąc tradycyjny, do tamtej pory,
model tworzenia koalicji gabinetowych i odwołując się do innowacyjnych,
w stosunku do wcześniej występujących, mechanizmów tworzenia gabinetów
koalicyjnych. Katarzyna Sobolewska-Myślik [2008] zauważa, że: (1) po wyborach z 2005 roku dokonało się pierwsze otwarcie w strukturach rywalizacji
międzypartyjnej ze względu na innowacyjną postać koalicji rządowej oraz
wejście w obszar relewancji rządowej ugrupowań, które do tamtego momentu
nie były tam obecne; (2) po wyborach z 2007 roku po raz pierwszy dokonała
się niecałkowita (z punktu widzenia podziału postsolidarność/postkomunizm)
wymiana koalicji rządzącej; (3) postać koalicji rządzącej po raz kolejny miała
innowacyjny charakter – partnerem partii postsolidarnościowej zostało po raz
pierwszy ugrupowanie, które wcześniej zawierało koalicje rządowe tylko z partią
postkomunistyczną. Parlamentarna reprezentacja partii w sejmie stwarzała co
prawda inne możliwości (powołanie gabinetu mniejszościowego czy też “wielka
koalicja” PO-PiS), jednak nie były one poważnie rozpatrywane. Koalicja gabinetowa PO-PSL stanowiła więc znaczącą innowację w tworzeniu rządów w Polsce.
Zwieńczeniem procesu odchodzenia od możliwości stosowania modelu
tranzycyjnego w badaniu głosowania ekonomicznego były wybory z 2011 roku,
które po raz pierwszy od demokratycznego przesilenia nie doprowadziły do
zmiany koalicji tworzącej rząd. W tym przypadku, pomimo ewidentnych
skutków kryzysu ekonomicznego, tak w Polsce, jak i w Europie, inwestytura
do rządzenia została odnowiona przez wyborców. Co interesujące, badania
Roberta Alberskiego [2012] dowodzą, że wśród różnych czynników determinujących decyzję o poparciu poszczególnych partii w wyborach parlamentarnych w 2011 roku najczęściej (34,1%) wskazywane przez wyborców są czynniki retrospektywne (pozytywna ocena działań w przeszłości), choć ich rozkład
nie jest równomierny w elektoratach poszczególnych ugrupowań. Szczególnie
ważny jest on w przypadku dwóch największych partii (PO i PiS), co może
wskazywać na powiązanie pozytywnej oceny działań z partiami dominującymi
w gabinetach koalicyjnych (PiS w latach 2005-2007, PO w latach 2007-2011).
Znacząco poniżej średniej sytuują się wyniki ujawnione w elektoratach partii
4
Po wyborach z 2001 roku została formalnie zawiązana koalicja partii postkomunistycznych
SLD i PSL z mającą postsolidarnościowe (ale nie tylko) korzenie UP, lecz ta ostatnia nie
weszła do parlamentu jako autonomiczny podmiot, lecz na skutek koalicji wyborczej z SLD.
Stąd też nie można jej traktować jako samodzielnego podmiotu rywalizacji politycznej
w tamtym okresie.
111
Waldemar Wojtasik
lewicowych (SLD i RP), co znalazło swoje potwierdzenie także w różnicach
zdiagnozowanych wśród wyborców deklarujących odmienne profile psychologiczne [Turska-Kawa 2012]. Wyborcy deklarujący się jako prawicowi prawie
dwa razy częściej brali pod uwagę przy podejmowaniu decyzji wyborczej
pozytywną ocenę ich działań w przeszłości, niż ma to miejsce w przypadku
deklarujących autoidentyfikację lewicową. Możliwym wyjaśnieniem tego faktu
w przypadku SLD jest długi okres przebywania w opozycji (od 2005 roku) oraz
swoista inercja polityczna tego ugrupowania w ostatnich latach. W przypadku
Ruchu Palikota, o małej liczbie wskazań zadecydowała krótka historia tego
ugrupowania i charakter jego kandydatów. Jak pisze Robert Alberski [2012:
100]: „Zaledwie 6% z nich kierowało się pozytywną oceną działań kandydatów w przeszłości, co jest o tyle zrozumiałe, że ogromna liczba pretendentów
umieszczona na listach tej partii była politycznymi debiutantami”.
Zarówno przytaczane powyżej koncepcje modelowego ujęcia głosowania ekonomicznego w Polsce, jak i badania Roberta Alberskiego [2011;
2012] stały się inspiracją do określenia stopnia korelacji retrospektywnych
i prospektywnych w zachowaniach polskiego elektoratu. Retrospektywność
motywacji wyborczych została przedstawiona w Tabelach 1 i 2, które odpowiednio dotyczą kontekstu partyjnego i ideologicznego. W tym pierwszym
przypadku, wśród partii parlamentarnych, badania wykazały stosunkowo dużą
różnicę pomiędzy ich elektoratami Najwyższy poziom motywacji retrospektywnych mają wyborcy PO – 77,3% z nich stwierdza, że ważne są dla nich wcześniejsze sukcesy i porażki partii, a najniższy wyborcy PSL – 61,9%. Na jeszcze
niższym poziomie ulokowały się motywacje prospektywne deklarujących
głosowanie na inną partię polityczną i niezamierzających głosować, wynosząc
odpowiednio 54,6% oraz 53,3%. Co warte podkreślenia, pomimo stosunkowo
wysokiego poziomu dyspersji, we wszystkich badanych grupach poziom motywacji retrospektywnych wynosił powyżej połowy wskazań. Dyspersja ujawniona przy badaniu autoidentyfikacji ideologicznych była ponad dwukrotnie
mniejsza (11,5 pkt.) i, co interesujące, powstała nie pomiędzy ekstremalnymi
pozycjami (lewica-prawica), lecz dotyczy różnicy między wyborcami deklarującymi tożsamość centrową a tymi, którzy nie chcą/nie potrafią określić swojej
autoidentyfikacji.
112
Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego?
Tabela 1. Głosując w wyborach na partię polityczną ważne są dla mnie jej
wcześniejsze sukcesy i porażki – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się
w najbliższą niedzielę.
Platforma
Obywatelska
Polskie
Stronnictwo
Ludowe
Zdecydowanie tak
ilość
60
procent
24,3
Raczej
tak
131
53,0
Nie mam
zdania
23
9,3
Raczej
nie
27
10,9
Zdecydowanie nie
6
2,4
Razem
247
100,0
ilość
18
29
15
11
3
76
procent
23,7
38,2
19,7
14,5
3,9
100,0
ilość
Prawo i
Sprawiedliwość procent
ilość
Ruch Palikota
procent
ilość
Sojusz Lewicy
Demokratycznej procent
ilość
Inne
procent
ilość
Nie głosowałbym
procent
67
29,4
10
15,6
20
18,5
19
17,3
51
20,0
94
41,2
31
48,4
53
49,1
41
37,3
85
33,3
31
13,6
7
10,9
12
11,1
21
19,1
63
24,7
27
11,8
10
15,6
22
20,4
21
19,1
28
11,0
9
3,9
6
9,4
1
0,9
8
7,3
28
11,0
228
100,0
64
100,0
108
100,0
110
100,0
255
100,0
Tabela 2. Głosując w wyborach na partię polityczną ważne są dla mnie jej
wcześniejsze sukcesy i porażki – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi
w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych.
Lewica
Centrum
Prawica
Zdecydowanie tak
ilość
59
procent
23,0
ilość
49
procent
23,8
ilość
84
procent
23,7
Nie wiem/nie po- ilość
trafię określić procent
Raczej
tak
119
46,3
96
46,6
143
40,3
Nie mam
zdania
26
10,1
35
17,0
49
13,8
Raczej
nie
42
16,3
17
8,3
59
16,6
Zdecydowanie nie
11
4,3
9
4,4
20
5,6
53
106
62
28
21
270
19,6
39,3
23,0
10,4
7,8
100,0
Razem
257
100,0
206
100,0
355
100,0
Wyniki badań motywacji prospektywnych zostały zawarte w Tabelach
3 i 4, w których analogicznie do poprzednich kontekstem badawczym uczyniono odpowiednio preferencje partyjne i autoidentyfikacje ideologiczne.
W obu przypadkach widać nie tylko zdecydowaną preferencję wśród wyborców
113
Waldemar Wojtasik
dla motywacji prospektywnych, ale także ich znaczącą przewagę nad istotnością czynnika retrospektywnego. W przypadku formacji parlamentarnych,
odpowiedzi na pytanie o plany i programy partii na przyszłość, najwięcej
odpowiedzi pozytywnych („tak” i „raczej tak”) uzyskano w przypadku PiS
(96%) a najmniej PSL (90,8%). Choć wartość dyspersji w odpowiedzi na to
pytanie była większa, niż w badaniach retrospektywności, to jednak zaważyła
na tym grupa niechcących głosować, charakteryzująca się radykalnie niższą
liczbą wskazań (69,8%) niż w pozostałych kategoriach. Współwystępowało to
z wyższymi, niż w przypadku pozostałych partii, preferencjami do kwestionowania ważności czynnika prospektywnego, a także z brakiem zdania na ten temat.
W przypadku kontekstu ideologicznego wykazany poziom dyspersji był zdecydowanie wyższy niż w badaniu retrospektywności, a zadecydowała o tym swoistość
grupy niechcącej lub niepotrafiącej wskazać swojej autoidentyfikacji, w której,
jedynie w stosunku do reszty kategorii, 74,8% uznało motywacje prospektywne
za ważne. W odniesieniu do wykrystalizowanych autoidentyfikacji ideologicznych poziom ten był znacząco wyższy (lewica 94,2%, prawica 93%), choć w tym
przypadku, odwrotnie niż w badaniu retrospektywności, najniższą wartość osiągnął wśród deklarujących centrowe przekonania (87,8%).
Tabela 3. Głosując w wyborach na partię polityczną ważne są dla mnie jej
programy i plany na przyszłość – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi w deklaracjach w odniesieniu do wyborów do sejmu, gdyby odbywały się
w najbliższą niedzielę.
Platforma
Obywatelska
Polskie
Stronnictwo
Ludowe
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
ilość
121
109
14
3
0
procent
49,0
44,1
5,7
1,2
0,0
Razem
247
100,0
ilość
20
49
5
2
0
76
procent
26,3
64,5
6,6
2,6
0,0
100,0
ilość
Prawo i
Sprawiedliwość procent
ilość
Ruch Palikota
procent
Sojusz Lewicy ilość
Demokratycznej procent
ilość
Inne
procent
ilość
Nie
głosowałbym procent
120
52,6
31
48,4
47
43,5
59
53,6
83
32,5
99
43,4
29
45,3
52
48,1
41
37,3
95
37,3
4
1,8
3
4,7
5
4,6
5
4,5
44
17,3
4
1,8
1
1,6
3
2,8
4
3,6
15
5,9
1
0,4
0
0,0
1
0,9
1
0,9
18
7,1
228
100,0
64
100,0
108
100,0
110
100,0
255
100,0
114
Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego?
Tabela 4. Głosując w wyborach na partię polityczną ważne są dla mnie jej
programy i plany na przyszłość – rozkład ilościowy i procentowy odpowiedzi
w deklaracjach w deklaracjach w odniesieniu do poglądów ideologicznych.
Lewica
Centrum
Prawica
ZdecydoNie mam
ZdecydoRaczej tak
Raczej nie
wanie tak
zdania
wanie nie
ilość
121
121
9
3
3
procent
47,1
47,1
3,5
1,2
1,2
ilość
81
100
18
4
3
procent
39,3
48,5
8,7
1,9
1,5
ilość
192
138
15
8
2
procent
54,1
38,9
4,2
2,3
0,6
Nie wiem/
ilość
nie potrafię
procent
określić
Razem
257
100,0
206
100,0
355
100,0
87
115
38
17
13
270
32,2
42,6
14,1
6,3
4,8
100,0
Porównując osiągnięte wyniki w odniesieniu do motywacji retrospektywnych i prospektywnych, należy zauważyć znaczącą przewagę, w każdej
z badanych grup, tych drugich. Największa różnica (prawie 35 pkt.) w tym
względzie będzie występowała w przypadku deklarujących oddanie głosu
na inne partie niż 5 ugrupowań, które zdobyły mandaty sejmowe w 2011 roku.
Może to być związane z potrzebą oddania głosu na formacje, które do tej pory
nie miały bezpośredniego styku z realną władzą i dlatego występuje tutaj trudność w wyborczej eksploracji czynnika retrospektywnego (opisywana różnica
nie wynika z wyższego, niż w przypadku innych partii, wskaźnika motywacji
prospektywnych, gdyż jest on wyższy niż np. w przypadku PSL, ale z relatywnie niskiego poziomu wskaźnika retrospektywności). Najmniejsza różnica
pomiędzy opisywanymi dwoma typami motywacji wyborczych występuje
w przypadku PO, niechcących głosować, deklarujących autoidentyfikację
centrową oraz niepotrafiących wskazać swojej autoidentyfikacji (waha się
w tych przypadkach od 15 do 17 pkt.). Takie wspólne nacechowanie wyodrębnionych grup może wynikać z dwóch zależności. Po pierwsze, wyborcy PO
mogą być w największym stopniu zadowoleni z dotychczasowych efektów ich
rządzenia, co wpływa na wysoki poziom motywacji retrospektywnych. Zarazem
największa grupa wyborców tej partii deklaruje się jako posiadająca centrowe
autoidentyfikacje ideologiczne, które determinują retrospektywne preferencje
w trakcie głosowania. Po drugie, w Polsce istnieje, udowodniona w badaniach, korelacja pomiędzy osobami nie potrafiącymi dokonać samookreślenia
w ramach spektrum lewica-prawica i tymi, którzy deklarują absencję wyborczą
[Turska-Kawa, Wojtasik 2010].
115
Waldemar Wojtasik
Zakończenie
Badania nad głosowaniem ekonomicznym w Polsce są prowadzone od początku
demokratycznej transformacji. Inny, niż w przypadku skonsolidowanych
demokracji, kontekst społeczny i ekonomiczny decyzji wyborców skłonił
badaczy do stworzenia specyficznych modeli wyjaśniających charakter
głosowania ekonomicznego w państwach postkomunistycznych [Duch 2001;
Roberts 2008]. Najbardziej adekwatnym z nich okazał się model tranzycyjny,
wskazujący na rolę historycznych uwarunkowań w motywacjach wyborców
i kształtujący genetyczny charakter rywalizacji w systemie partyjnym.
Prezentowany tekst weryfikuje negatywnie hipotezę o współczesnej
atrakcyjności badawczej modelu tranzycyjnego w Polsce. Na taką konstatację składa się zarówno zmiana systemowych uwarunkowań głosowania
ekonomicznego, jak i nieudane próby jego adaptacji do nowych warunków.
Założenia systemowe modelu tranzycyjnego opierały się na podziale partii
politycznych na staroreżimowe i noworeżimowe oraz ich zastępowalności
u władzy w wyniku wyborów. Polityczna marginalizacja SLD przesuwająca
właściwą oś partyjnej rywalizacji pomiędzy PO i PiS, a także pojawienie się
formacji nieodwołujących się do kryterium genetycznego, stworzyło nowe
warunki, których model przejściowy nie uwzględniał. Część badaczy [Owen,
Tucker 2010] próbowała adaptować model do zmienionych warunków poprzez
stworzenie nowych kategorii partii politycznych, czy też zmianę kontekstu
retrospektywności (z bieżącej oceny sytuacji gospodarczej na porównanie
z okresem komunizmu), ale próby takie należy uznać za nieskuteczne.
Zaprezentowane wyniki badań własnych dowiodły, że wśród badanych
występują zarówno motywacje retrospektywne, jak i prospektywne przy podejmowaniu decyzji wyborczych, co zgodne jest z wnioskami Morrisa P. Fioriny
[1981]. Badania udowodniły, że we wszystkich badanych grupach istotniejsze
znaczenie mają motywacje prospektywne, które są w większym stopniu charakterystyczne dla modelu przejściowego niż konwencjonalnego. Jednak sam
ten fakt nie może być argumentem za adekwatnością modelu tranzycyjnego, gdyż przewaga motywacji prospektywnych może występować także
w modelu referendalnym, szczególnie w sytuacji głębokich zmian politycznych. Wszystko to świadczyć może o niemożności stosowania modelu przejściowego i potrzebie poszukiwania, innego niż tradycyjny, wzorca głosowania
ekonomicznego w Polsce. Wnioskowi takiemu sprzyjać będzie także specyfika motywacji ekonomicznych wśród polskich wyborców, dla których kwestie
gospodarcze nie są silnymi bodźcami przy podejmowaniu decyzji o poparciu
konkretnych partii politycznych [Jasiewicz 2002; Wojtasik 2010].
116
Głosowanie ekonomiczne w Polsce: koniec modelu tranzycyjnego?
Bibliografia:
Alberski Robert (2011), Dylematy wyborcy. Czynniki wpływające na zachowania wyborcze
w kampanii prezydenckiej i samorządowej w 2010 roku, „Preferencje Polityczne” 2/2011.
Alberski Robert (2012), Wybrane czynniki wpływające na decyzje wyborców w elekcji
parlamentarnej w 2011, „Preferencje Polityczne” 3/2012.
Anderson Christopher J. (2007), The End of Economic Voting? Contingency Dilemmas and
the Limits of Democratic Accountability, “Annual Review of Political Science” 10/2007.
Antoszewski Andrzej (2005), Polska lewica i prawica w okresie transformacji, [w:] J. Kornaś
(red.), Partie polityczne: permanentne problemy, Kielce: Wyższa Szkoła Ekonomii
i Administracji im. Prof. Edwarda Lipińskiego.
Drazen Allan (2001), The Political Business Cycle After 25 Years, „NBER Macroeconomics
Annual” 15/ 2001.
Duch Raymond M. (2001), A Developmental Model of Heterogeneous Economic Voting in New
Democracies, “American Political Science Review” 95(4)/ 2001.
Fearon James D. (1999), Electoral accountability and the control of politicians: selecting good
types versus sanctioning poor performance, [w:] B. Manin, A. Przeworski, S.S. Stokes
(red.), Democracy, Accountability and Representation, Cambridge: Cambridge University
Press.
Fiorina Morris P. (1981), Retrospective Voting in American National Elections, New Haven:
Yale University Press.
Glajcar Rafał (2011), Polityczne konsekwencje zmiany systemu wyborczego do Senatu RP
w 2011 roku, [w:] A. Turska-Kawa, W. Wojtasik (red.), Wybory parlamentarne 2011,
Katowice 2012: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego.
Grabowska Mirosława (2003), Partie i systemy partyjne w demokracjach a przypadek
Polski, [w:] M. Grabowska, T. Szawiel, Budowanie demokracji. Podziały społeczne,
partie polityczne i społeczeństwo obywatelskie w postkomunistycznej Polsce, Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Grabowska Mirosława (2004), Podział postkomunistyczny. Społeczne podstawy polityki
w Polsce po 1989 roku, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.
Jasiewicz Krzysztof (2002) Portfel czy różaniec? Wzory zachowań wyborczych Polaków
w latach 1995-2001, [w:] R. Markowski (red.), System partyjny i zachowania wyborcze.
Dekada polskich doświadczeń, Warszawa: ISPPAN.
Key Orlando V. (1966), The responsible electorate: Rationality of presidential voting
1936-1960, Cambridge: The Belknap Press of Harvard University Press.
Kitschelt Herbert (1992), The Formation of Party Systems in East Central Europe, “Politics &
Society” 20/1992.
Kramer Gerald H. (1971), Short-Term Fluctuactions in US Voting Behavior, „American Political
Sciences Review” 65/1971.
Kuklinski James H., West Darrell M. (1981), Economic expectations and voting behavior in
United States House and Senate elections, “American Political Science Review“ Vol. 75(2)/
1981.
Lewis-Beck Michael S., Paldam Martin (2000), Economic Voting – an Introduction, „Electoral
Studies” 19/2000.
Lewis-Beck Michael S. (1988), Economics and Elections: The Major Western Democracies,
Ann Arbor: The University of Michigan Press.
Lewis-Beck Michael S., Stegmaier Mary (2000), Economic determinants of electoral outcomes,
“Annual Review of Political Science” 3/2000.
117
Waldemar Wojtasik
Lipiński Artur (2009), Dyskursywne konstruowanie tożsamości prawicy w warunkach podziału
postkomunistycznego, [w:] T. Godlewski, M. Jastrzębski, I. Kapsa, D. Karnowska,
A. Lipiński, Współczesne partie polityczne. Wybrane problemy, Toruń: Wydawnictwo
Adam Marszałek.
Manin Bernard, Przeworski Adam, Stokes Susan S. (1999), Elections and Representation,
[w:] B. Manin, A. Przeworski, S.S. Stokes, (red.), Democracy, Accountability and
Representation, Cambridge: Cambridge University Press.
Norpoth, Helmut (1996), The Economy, [w:] LeDuc, L., Niemi, R.G., Norris, P. (red.)
Comparing Democracies: Elections and Voting in Global Perspective, Thousand Oaks:
Sage.
Ogburn William F., Coombs Larry C. (1940), The Economic Factor in the Roosevelt Elections,
„American Political Sciences Review” 34/1940.
Owen Andrew, Tucker Joshua A. (2010), Past is still present: Micro-level comparisons of
conventional vs. transitional economic voting in three Polish elections, „Electoral Studies”
29/2010.
Pacek Alexander (1994), Macroeconomic Conditions and Electoral Politics in East Central
Europe. „American Journal of Political Science” 38/1994.
Powers, Denise V., Cox James H. (1997), Echoes from the Past: The Relationship between
Satisfaction with Economic Reforms and Voting Behavior in Poland, „American Political
Science Review” 91/1997.
Rees Albert, Kaufman Herbert, Eldersveld Samuel J., Freidel Frank (1962), The Effect of
Economic Conditions on Congerssional Elcections 1946-1958, „Review of Economics
and Statistics” 44/1962.
Roberts Andrew (2008), Hyperaccountability: Economic voting in Central and Eastern Europe,
„Electoral Studies” 27/2008.
Rose Richard. (1995), Mobilizing Demobilized Voters in Post Communist Societies, Glasgow:
University of Strathclyde Studies in Public Policy.
Sobolewska-Myślik Katarzyna (2008), Zmiana wzorców rywalizacji międzypartyjnej w latach
2005-2007 jako pozytywny prognostyk dla kształtowania się polskiego systemu partyjnego,
[w:] D. Karnowska (red.), Demokracja w Polsce po 2005 roku, Toruń: Wydawnictwo
Adam Marszałek.
Tucker Joshua A. (2006), Regional Economic Voting: Russia, Poland, Hungary, Slovakia,
and the Czech Republic, 1990-99, New York: Cambridge University Press.
Turska-Kawa Agnieszka, Wojtasik Waldemar (2010), Struktura społeczna oraz preferencje
partyjne w układzie autoidentyfikacji lewicowo-prawicowych, „Preferencje Polityczne”
nr 1/2010.
Turska-Kawa Agnieszka (2012), Poczucie alienacji jako zmienna różnicująca zachowania
wyborcze obywateli w wyborach do sejmu 2011 roku, „Preferencje Polityczne” nr 3/2012.
Wade Larry L., Groth, Alexander J., Lavelle Peter (1994), Estimating Participation and Party
Voting in Poland: The 1991 Parliamentary Elections, “Eastern European Politics and
Societies”, 8/1994.
Wojtasik Waldemar (2010), Kwestie ekonomiczne jako czynnik dyskrepancyjny identyfikacji
politycznych, „Preferencje Polityczne” 1/2010.
Wojtasik Waldemar (2012), Funkcje wyborów w III Rzeczypospolitej. Teoria i praktyka,
Katowice: Uniwersytet Śląski.
118
Recenzje
Darren G. Lilleker, Nigel A. Jackson (2011), Political Campaigning,
Elections and the Internet. Comparing the US, UK, France and Germany,
(London – New York, Routledge), s. 197
Recenzja: Katarzyna Stelmach (Uniwersytet Śląski, Polska)
Internet został po raz pierwszy wykorzystany w kampanii politycznej przed
wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych w 1992 roku. Od tego
czasu udział sieciowych narzędzi i aplikacji w komunikowaniu politycznym
stopniowo zwiększał się, by w 2008 roku odegrać po raz pierwszy znaczącą rolę
w sukcesie wyborczym Baracka Obamy. Model kampanii online wypracowanej
przez sztab Obamy, w kolejnych latach, w mniejszym lub większym stopniu
uległ rozprzestrzenieniu na inne kraje; proces dyfuzji poszczególnych jego
elementów znalazł swoje odzwierciedlenie m.in. w wyborach prezydenckich
lub parlamentarnych, które miały miejsce na przestrzeni lat 2007-2010 we
Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech.
Recenzowana książka stanowi stadium porównawcze wykorzystania
Internetu, a zwłaszcza narzędzi Web 2.0, w trakcie czterech wymienionych
kampanii wyborczych. Publikacja Lillekera i Jacksona ponadto kontekstualizuje je w odniesieniu do idei i historii wykorzystania Internetu jako narzędzia
e-kampanii i e-demokracji, w szczególnym miejscu umieszczając, popartą
badaniami, refleksję na temat interaktywności i partycypacji politycznej
w warunkach computer mediated communication (komunikacji zapośredniczonej przez komputer − CMC). Taka pogłębiona analiza zjawiska i roli wykorzystania aplikacji internetowych w komunikowaniu wyborczym możliwa
jest dzięki przyjęciu oryginalnej, lecz w pełni zasadnej i solidnej, metodologii
badawczej, łączącej najlepsze i najbardziej użyteczne, z punktu widzenia nauki
o komunikowaniu politycznym, cechy analizy zawartości, analizy dyskursu
i Web sphere analysis. Wyniki procesu mapowania zawartości wszystkich,
119
a następnie krytycznej analizy tekstowej wyselekcjonowanych stron internetowych, blogów, witryn na portalach społecznościowych partii i kandydatów
startujących w wyborach w czterech krajach umożliwiają autorom obronę
optymistycznej hipotezy, mówiącej o tym, iż Internet i nowe media są w stanie
zmieniać, i w praktyce zmieniają, styl prowadzenia kampanii wyborczej.
Political Campaigning, Elections and the Internet została wydana
w prestiżowej serii „Routledge research in political communication” i stanowi
plon wcześniejszej pracy koncepcyjnej Darrena Lillekera i Casildy Malagon
Ibanez nad stronami www kandydatów na prezydenta Francji. Jest także kontynuacją i zwieńczeniem wieloletniej pracy dr. Lillekera i dr. Jacksona nad wykorzystaniem nowych mediów w komunikowaniu politycznym. Książka podzielona jest na 9 rozdziałów. Można w niej wyróżnić dwie merytoryczne części:
teoretyczną, w której autorzy przedstawiają cele książki, zastosowaną metodologię oraz podstawy koncepcyjno-teoretyczne swoich rozważań (rozdziały 1-4)
oraz analityczną, będącą rezultatem i podsumowaniem badań nad wykorzystaniem Web 2.0 w kampaniach wyborczych we Francji, Stanach Zjednoczonych,
Niemczech i Wielkiej Brytanii (rozdziały 5-8). Obydwie części książki klamrą
spina rozdział 9, który stanowi podsumowanie w ujęciu porównawczym
przeprowadzonych badań, w odniesieniu do koncepcji i kategorii przyjętych
w części teoretycznej publikacji. W ostatnim rozdziale autorzy odnoszą się
również do celów i hipotez postawionych we wstępie książki, a także powściągliwie, na podstawie zaobserwowanych przez siebie tendencji, stawiają
prognozę w odniesieniu do analizowanej problematyki.
Nazywany „człowiekiem, który obserwuje Westminster”, dr Darren
Lilleker jest uznanym brytyjskim badaczem komunikowania politycznego, autorem książek i wykładowcą Media School na Uniwersytecie
w Bournemouth. Jest koordynatorem i członkiem wielu projektów i jednostek
naukowych z zakresu CMC, teorii komunikacji i teorii recepcji. Jego zainteresowania naukowe koncentrują się wokół procesów projektowania, tworzenia,
prowadzenia komunikacji politycznej, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień profesjonalizacji i marketyzacji komunikowania zwłaszcza podmiotów
partyjnych i ich przedstawicieli [Lilleker 2007; Lilleker, Jackson, Scullion
2006; Lilleker, Lees-Marshment 2005]. Darren Lilleker prowadzi ponadto
badania z zakresu wykorzystania narzędzi marketingowych w trakcie kampanii
politycznych (ostatnio narzędzi Web 2.0); studiuje także procesy angażowania
i partycypacji politycznej obywateli oraz recepcji komunikatów politycznych
[Lilleker, Scullion 2008]. Swoje zainteresowania dzieli z Nigelem Jacksonem,
czego efektem jest nie tylko przedmiotowa publikacja książkowa, lecz także
szereg wcześniejszych artykułów w czasopismach naukowych i wydawnictwach zwartych.
120
Recenzje
Nigel Jackson jest wykładowcą Plymouth Business School w Wielkiej
Brytanii, badaczem komunikowania politycznego, politycznego marketingu
i PR oraz perswazji politycznej. Wspólnie z Darrenem Lillekerem od 2004 roku
prowadzi badania z zakresu wykorzystania Internetu w komunikowaniu politycznym; sam także jest autorem dużej liczby prac z zakresu public relations
online, e-marketingu, budowania relacji w Internecie i zarządzania eventami
w praktyce politycznej. Dr Jackson zasłynął również jako mówca w Houses of
Parliament, wygłaszając w kwietniu 2009 roku memorandum w sprawie wykorzystania narzędzi Web 2.0 w pracach Izby Lordów oraz ich upowszechnienia
i promocji wśród społeczeństwa dzięki aplikacjom internetowym [Jackson
2009]. Z całą pewnością można stwierdzić, że duet badaczy Jackson – Lilleker
posiada ugruntowaną pozycję w świecie (zwłaszcza brytyjskiej) nauki, a jego
dokonania w zakresie badań nad obecnością Web 2.0 w komunikowaniu
politycznym mogą być porównywane do dokonań Kirsten A. Foot i Stevena
M. Schneidera, Randolpha Kluvera i Nicholasa W. Jankowskiego [2007],
Andrew Chadwicka [5/2009], Briana Loadera i Dana Mercea i innych.
We wstępie autorzy formułują cztery główne cele badawcze książki:
po pierwsze, wskazać znaczenie, sens określenia „Web 2.0” w kontekście
wyborów; po drugie, rozważyć wpływ Web 2.0 na proces elekcji; po trzecie,
ocenić, czy wkroczyliśmy już w erę „Wyborów 2.0” i, po czwarte, zidentyfikować to, czego możemy się nauczyć z czterech przebadanych kampanii
(a zarazem wskazać, w jakich kierunkach przebiega dyfuzja idei i sposobów
wykorzystania Web 2.0 w komunikowaniu politycznym) (s. X-XI, 1-2, 154-157).
Warto stwierdzić, że Lillekerowi i Jacksonowi udaje się osiągnąć zamierzone
cele; w największym stopniu – cel drugi i trzeci.
Konceptualizując pojęcie „Web 2.0”, badacze wskazują dwie możliwości
jego rozumienia w odniesieniu do politycznej komunikacji. Co ważne, odróżnić
należy tu infrastrukturę sieci od sposobów jej wykorzystania. Trudno mówić
także o wielkich konceptach „Web 1.0”, „Web 2.0” czy „Web 3.0” (choć autorzy
to czynią z uwagi na użyteczność tych określeń) (s. 8-10): zdaniem badaczy,
są to kolejne stadia procesu ewolucji technologii Internetu i jej społecznego
wykorzystania. W kontekście wyborów, Web 2.0 posiada dwa znaczenia.
Po pierwsze, technologia, jej cechy, narzędzia i platformy, stworzone niezależnie od kampanii politycznych, tworzą wielki ekosystem, w którym każdy
może uczestniczyć w procesie wymiany informacji; a zatem – każdy może być
nadawcą („komunikatorem”) politycznym. Po drugie, wprawdzie komunikowanie podmiotów politycznych istnieje na peryferiach tego ekosystemu, jednak
w nadzwyczajnym stopniu sprzyja on konwersacji i interakcji, które mogą mieć
związek z wyborami politycznymi. Zadanie, z którym przychodzi się zmierzyć w tym kontekście organizacjom politycznym, polega przede wszystkim
121
na zachęceniu sieciowych „prosumentów” (oryg. „produser”, oznaczający
jednostkę, która pragnie wpływać na innych i pełnić aktywną rolę w społeczeństwie obywatelskim, być widoczna wśród innych i zyskiwać określoną
reputację w sieci, być współproducentem treści, a nie tylko pasywnym ich
odbiorcą) do włączenia się w komunikację i aktywność polityczną (s. 154-155).
Inaczej mówiąc, aby uniknąć ziszczenia się hipotezy normalizacyjnej (s. 10),
mówiącej o tym, że Internet dla polityków jest kolejnym jednokierunkowym
(góra=>dół), wertykalnym kanałem komunikacyjnym, powinna mieć miejsce
zauważalna zmiana stylu komunikowania na bardziej dialogiczny.
Odnosząc się do drugiego celu książki, badacze zaobserwowali cztery
potencjalne wymiary wpływu nowych mediów na wybory: wpływ na kampanię
wyborczą, na pozycję i nastawienie partii i kandydatów oraz na partycypację
polityczną i rozwój demokracji, a także zaproponowali ich hierarchizację.
Wpływ na agitację wyborczą może być najsilniejszy, choć w trzech z czterech
analizowanych krajów wydaje się być ograniczony (wyjątek – innowacyjna,
przekraczająca partyjne hierarchie i aktywnie angażująca wyborców kampania
Baracka Obamy). Internet umożliwia trójstronną, aktywną komunikację;
jakkolwiek w przebadanym materiale pojawiała się ona sporadycznie (najczęściej – w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii), sama jej obecność
świadczy o odwrocie od komunikacji wyłącznie jednokierunkowej. Wpływ na
kondycję partii jako instytucji wiąże się z pojęciem cyberpartii (rozwiniętym
przez Magettsa). W coraz większym stopniu zaobserwować można konieczność
rozbudowywania partyjnej sieci wsparcia online. W długim dystansie czasowym
przewiduje się powrót do partii masowych, lecz o zgoła innym charakterze
(s. 161): terenem działania cyberpartii powinno być środowisko internetowe
jako centrum budowania społeczności wokół stronnictwa. Partycypacja z kolei
stanowi obecnie najistotniejszą część myślenia o sieci oraz o przyszłości polityki i demokracji. Przeprowadzone badania wskazują na dopuszczanie przez
partie bardzo ograniczonego poziomu partycypacji online (zjawiska gatekeeping czy cenzury), co grozi odpływem zainteresowanych do nieoficjalnych
miejsc sieciowych, które umożliwią im wyższy stopień partycypacji oparty na
współtworzeniu przekazu (i treści programowych). Jak podkreślają autorzy
książki, większość idei odnoszących się do rozwoju e-demokracji skończyła
się rozczarowaniem. Z badań Lillekera i Jacksona również nie wynika, aby sieć
przyczyniała się efektywnie do rozwoju demokracji. Teza o sukcesie demokracji online może jednak mieć uzasadnienie w odniesieniu do mniejszości,
która – zachęcona przez podmioty polityczne – partycypować będzie w procesach politycznych przy pomocy nowych mediów; w przypadku skutecznej
e-mobilizacji obywateli projekt e-demokracji może zostać urealniony.
122
Recenzje
Czy analizowane społeczeństwa weszły w erę „e-wyborów”? Wydaje się,
że nie: politycy tacy jak Sarkozy, Royal czy McCain wciąż pozostają zamknięci
w modelu Web 1.0, z jego jednokierunkową komunikacją i kontrolą użytkownika. Na drugim biegunie, Web 2.0, plasuje się Barack Obama, ale i część
partii brytyjskich, takich jak Liberalni Demokraci czy BNP. Ciekawą hybrydę,
nazwaną przez autorów Web 1.5, stanowi aktywność sieciowa brytyjskich
Konserwatystów i niemieckiej Linke, których charakteryzuje dwukierunkowy model komunikacji i szeroka oferta możliwości partycypacji politycznej
online, ale i pragnienie utrzymywania pewnego stopnia kontroli nad komunikacją i treściami kreowanymi przez użytkownika.
Nawiązując do ostatniego z celów założonych przez autorów, trzeba
dodać, że wybory we Francji w 2007 roku stanowiły dla nich pewną bazę
kontrolną do analizy pozostałych procesów elekcyjnych. Drugim punktem
wyjścia dla analizy była kampania w Stanach Zjednoczonych, a zwłaszcza strategia Baracka Obamy. Model „MyBO” – w pełni publicznej strefy wsparcia
Obamy – został skopiowany w Niemczech (CDU, SPD) i Wielkiej Brytanii
(BNP, Partia Pracy, Liberalni Demokraci). Jednak tylko brytyjska BNP zbliżyła
się poziomem wykorzystania sieci społecznościowych do penetracji potencjalnych zwolenników do strategii Obamy. Tylko dwie kampanie – Obamy i BNP
– zaowocowały zbudowaniem niehierarchicznej społeczności i – w przypadku
Baracka Obamy – skłoniły niezdecydowanych do oddania głosu zgodnie z politycznymi oczekiwaniami. Wzory wykorzystania sieci, zidentyfikowane przez
brytyjskich badaczy, korespondują ze wzorami zaproponowanymi przez Kluvera
i innych; podobnie przeprowadzone analizy potwierdzają tezę Foot i Schneidera
o istnieniu rozpoznawalnych gatunków sieciowej produkcji. Lilleker i Jackson
wyprowadzają w tym miejscu tylko dwie konkluzje: o pewnym poziomie standaryzacji praktyki wykorzystania narzędzi, jakie oferuje Web 2.0, oraz o tym,
iż mniej lub bardziej interaktywny poziom witryn internetowych podmiotów
rywalizacji politycznej nie zależy od ideologii, zasobów, historii i statusu organizacji, lecz od idiosynkratycznych, wewnętrznych czynników (skłonności)
kandydata, partii i ich sztabów wyborczych.
Traktując zjawisko Web 2.0 nie tylko jako zestaw narzędzi, lecz jako
społeczny fenomen, autorzy – powołując się m.in. na Andersona, O’Reilly’a,
Briscoe, Benklera i wielu innych − przytaczają sześć „wielkich idei”, których
obecność i zasięg badają w analizowanych kampaniach politycznych. Są to:
możliwość tworzenia i publikowania treści przez użytkowników, wykorzystywanie potęgi tłumu (tj. „zaprzęganie” sieciowych społeczności do aktywności politycznej), dostęp do danych na skalę „epicką” (oraz dzielenie się nimi,
przetwarzanie ich itp.), budowanie „architektury uczestnictwa” (zmniejszanie
barier ograniczających wstęp, niehierarchiczna konstrukcja), „efekt sieciowy”
123
(wykorzystanie istniejących sieci w celu stworzenia własnej subsieci) i otwartość (zezwolenie na otwarty dostęp dla wszystkich) (s. 28-32). Jednym z kluczowych pytań, na które Jackson i Lilleker pragną odpowiedzieć w swojej książce,
jest bowiem pytanie o to, czy polityczni nadawcy w ogóle zamierzają odzwierciedlać „wielkie idee Web 2.0” w swoich wirtualnych przestrzeniach.
Wiele miejsca autorzy poświęcają zagadnieniu interaktywności online,
referując jej podstawowe definicje. Dla celów badawczych wybierają i rozwijają koncepcję Sally McMillan, która identyfikuje różne warianty interaktywności, zależne od zachowania online i doświadczenia, doznania użytkownika.
Jej typologia, przedstawiona w recenzowanej publikacji w tabeli (s. 35), zakłada
trzy podstawowe typy interaktywności, z których najbardziej podstawowym jest
interakcja pomiędzy użytkownikiem a dokumentem, następnie pomiędzy użytkownikiem a systemem, wreszcie – interaktywność pomiędzy użytkownikami.
Każdy z typów ulega dalszym podziałom. Na tej podstawie Jackson i Lilleker
konstruują skalę interaktywności, uzależnioną od poziomu kontroli odbiorcy
(s. 54). Wykorzystując nadto sześcioczęściowy model cyberinteraktywności
stworzony przez Ferbera i in. (interaktywność uzależniona od poziomu kontroli
odbiorcy oraz od ilości kierunków komunikacji) (s. 36, 52-53), autorzy tworzą
kwantyfikowalną siatkę, na której są w stanie umieścić każdy z badanych przez
siebie podmiotów rywalizacji politycznej.
Jednym z największych osiągnięć autorów i walorów recenzowanej publikacji jest wypracowana oryginalna metoda badawcza, dostarczająca szeregu
narzędzi do badania poziomu i sposobu wykorzystania Internetu przez organizacje
polityczne. Realizacja badań nad zaproponowanym obszarem problemowym,
przy założeniu przyjęcia wyżej wymienionych założeń i celów, wymaga zastosowania szerokiego horyzontu badawczego, u którego podstaw leży rozumowanie
dedukcyjne. Szeroki horyzont badawczy w pracy Lillekera i Jacksona zostaje
zapewniony poprzez przyjęcie mieszanego podejścia, złożonego z trzech metod:
analizy zawartości, analizy dyskursu i analizy stref sieciowych (Web sphere
analysis), zaproponowanego po raz pierwszy przez Stevena Schneidera i Kirsten
Foot w artykule „The Web as an object of study” [Schneider, Foot 6/2004:
94-102]. Zdaniem autorów, kombinacja elementów trzech wspomnianych metod
pozwala na najbardziej kompleksowe badanie zjawisk sieci www; wydaje się
być również najwłaściwsza do badania występowania i sposobów przejawiania
się interaktywności komunikacji politycznej w Internecie.
W jaki sposób brytyjscy badacze wykorzystują potencjał trzech połączonych metod? Projekt badawczy Lillekera i Jacksona zakładał trzy następujące po sobie stadia: 1) stadium mapowania sieci, 2) analizy zawartości i 3)
analizy dyskursu. Traktując strony internetowe jako wzajemnie powiązaną sieć,
autorzy – przy pomocy narzędzia PDF Professional and Web Dumper Software
124
Recenzje
– „zmapowali” Internet pod kątem identyfikacji zewnętrznych linków i aplikacji powiązanych z oficjalnymi stronami organizacji politycznych. W rezultacie otrzymano 150 000 stron, które następnie zostały poddane uzasadnionej
selekcji w celu wybrania reprezentatywnej próbki do analizy dyskursu.
Pobranie próbek miało na celu dostarczenie „przekroju porzecznego”
stron witryny, ich struktury i projektu. W analizie zawartości zawsze uwzględniano stronę główną, pozostała część witryny podlegała selekcji pod kątem
„doświadczenia zwykłego użytkownika” (s. 48); analizowano także ilustracje,
zdjęcia i filmy wideo (traktowane jako tekst). Taki zestaw reprezentatywnych
stron został poddany krytycznej analizie z uwagi na użycie technik dyskursywnych i retorycznych. Efektem analizy miała być identyfikacja sumy głosów,
gatunków i stylów odnalezionych w tekście, a związanych z porządkiem
danego dyskursu.
Ostatnią częścią analizy Lillekera i Jacksona było określenie poziomu
i typu interaktywności. Jak wspomniałam wcześniej, autorzy wykorzystali
koncepcję McMillan poziomów interaktywności, skorygowaną o model
Febera, po to, aby w przypadku każdego wybranego do analizy podmiotu rywalizacji politycznej (a następnie w skali kraju), sklasyfikować rodzaj i narzędzia
dialogu publicznego, który odbywa się w miejscach sieciowych właściwych
każdemu podmiotowi. Strony internetowe organizacji politycznych były analizowane i grupowane z uwagi na kwantyfikowany poziom kontroli nadawca-odbiorca oraz klasyfikowany kierunek komunikacji. Ponadto, badacze identyfikowali kierunek i zakres interaktywności na poziomie user-to-document oraz
próbowali określić naturę (pasywną/aktywną) grona odbiorców informacji.
Na końcu należałoby zwrócić uwagę na prognozy, jakie ostrożnie stawiają
na podstawie przeprowadzonych badań Lilleker i Jackson. Przede wszystkim
badacze przewidują, że społeczności użytkowników w przyszłości będą kształtować nie tylko zawartość przekazów i doświadczenia odwiedzających, lecz
prawdopodobnie będą także domagać się udziału w kształtowaniu poszczególnych polityk. Po drugie, Internet może spowodować przesunięcie z systemu
politycznego opartego na partiach w kierunku modelu bardziej indywidualistycznego (s. 156-157). Kolejną prognozą wskazaną przez badaczy jest dalsze,
coraz bardziej strategiczne wykorzystywanie sieci przez podmioty rywalizacji
politycznej. Co się z tym wiąże, być może już wkrótce w centrum komunikacji
i organizacji wyborczej znajdą się polityczne „strefy kibica”, których społeczności będą w coraz większym stopniu współkształtować zawartość witryn politycznych (s. 164). Największe wyzwanie przyszłości, jakie stoi przez podmiotami politycznymi, wiąże się z pytaniem, jak skierować ruch w sieci w kierunku
polityki i jak zainteresować „prosumentów” polityczną aktywnością online.
Brytyjscy badacze podsumowują, że jest to możliwe pod warunkiem odrzucenia
125
politycznej „spin-kultury” i stworzenia przyjaznego dla nadawcy-odbiorcy
środowiska komunikacyjnego, które obejmować będzie jak najszersze społeczności (s. 165).
Niewątpliwym atutem książki Lillekera i Jacksona jest to, iż zarówno
przeprowadzone badania, jak i poszczególne analizy kampanii wyborczych,
rozdziały teoretyczne i zamykające publikację podsumowanie, są tego samego
autorstwa, co zapewnia zastosowanie jednolitych narzędzi badawczych, jednorakie rozumienie zaproponowanych kategorii, wreszcie – spójne tezy i cele.
Political Campaigning, Elections and the Internet stanowi zatem prawdziwie
komparatystyczne studium, którego poszczególne części mogą być rzeczywiście wzajemnie do siebie odnoszone. O wartości książki stanowi także jej
bardzo silna podstawa teoretyczna. Badacze przytaczają w bibliografii około
pięciuset pozycji, spośród których większość zostaje w książce wykorzystana
i zaadaptowana na potrzeby badań. Inną zaletę publikacji stanowi ciekawa,
przemyślana, konsekwentnie i rzetelnie zastosowana metodologia badawcza.
Połączenie poziomów interaktywności z modelami komunikacji jest oryginalnym konceptem i tworzy schemat badawczy możliwy do dalszego wykorzystania i twórczej adaptacji w poznawaniu komunikacji w sieci.
Autorzy jednak w zbyt małym stopniu odnoszą się do innej kluczowej dla
Web 2.0 kategorii „prosumenta” („produser”) i jego roli w procesie kreowania
politycznej user-generated-content (UGC, tj. treści generowanej przez użytkownika). Mimo zapowiedzi nie odnoszą się także do procesów odbioru przekazów politycznych online, nie poruszają kwestii uwarunkowań, możliwości
i doświadczeń odbiorczych (czy raczej nadawczo-odbiorczych) obywateli/
wyborców różnych krajów w sieci i możliwości ich badania. Chcąc odnieść
się do wspomnianych kwestii, książka zapewne byłaby znacznie obszerniejsza,
jednak w sytuacji wnikliwego analizowania uwarunkowań organizacyjnych
stojących po stronie nadawców politycznych brak refleksji związanej z recepcją
treści politycznych staje się zauważalny.
Podobnie dzieje się w kwestii badania dyskursów politycznych w sieci.
Wyniki analizy dyskursu zostają przekazane w książce w dość oszczędny
sposób, pomimo szeroko rozwiniętej metodologii badawczej. Inną sprawą jest,
że przy tak wielkim nakładzie pracy koncepcyjnej, badawczej i analitycznej
wyniki prac Lillekera i Jacksona mogłyby być w dużo większym stopniu zsyntetyzowane i dogłębniej zinterpretowane, niż czynią to autorzy.
Pomimo wyżej przedstawionych drobnych braków, które otwierają
jednak dalsze pola do badań i analiz w obszarze komunikowania politycznego
w Internecie, recenzowana książka jest istotną i wartościową pozycją, której
wartość metodologiczna jest równie wielka, jak wartość metody zaproponowanej przez Foot i Schneidera. Z pewnością jest to publikacja godna polecenia
126
Recenzje
studentom, badaczom i praktykom politycznej komunikacji i nowych mediów;
jest także cennym studium porównawczym kampanii wyborczych w czterech
strategicznych krajach świata zachodniego.
Bibliografia:
Chadwick Andrew (2009), Web 2.0: New Challenges for the Study of E-Democracy in an Era of
Informational Exuberance, „A Journal of Law and Policy” 5 (1).
Jackson Nigel (2009), Memorandum by Dr Nigel Jackson, Plymouth Business School, University of
Plymouth, http://www.publications.parliament.uk/pa/ld200809/ldselect/ldinformation/138/
138we23.htm (08.04.2013).
Kluver Randolph, Jankowski Nicholas W., Foot Kirsten A., Schneider Steven M. (red.) (2007),
The Internet and national elections. A comparative study of web campaigning, London –
New York: Routledge.
Lilleker Darren, Jackson Nigel, Scullion Richard (red.) (2006), The Marketing of Political
Parties: political marketing at the 2005 British General Election, Manchester: Manchester
University Press.
Lilleker Darren (2007), Key Concepts in Political Communication, London: Sage.
Lilleker Darren, Lees-Marshment Jennifer (2005), Political Marketing: a comparative
perspective, Manchester: Manchester University Press.
Lilleker Darren, Scullion Richard (2008), Voters or Consumers: Imagining the Contemporary
Electorate, Newcastle upon Tyne: Cambridge Scholarly Press.
Schneider Steven M., Foot Kirsten A. (2004), The Web as an object of study, „New Media and
Society” nr 6 (1).
127
Małgorzata Fuszara (red.): Kobiety, wybory, polityka, (Instytut
Spraw Publicznych, Warszawa 2013), s. 268
Recenzja: Joanna Podgórska-Rykała (Uniwersytet Śląski, Polska)
W publikacji Kobiety, wybory, polityka, wydanej w 2013 r. pod red.
M. Fuszary, prawniczki i socjolożki specjalizującej się w zagadnieniach
związanych z socjologią polityki oraz gender studies, znalazło się dwanaście
tekstów: dziewięć badawczo-analitycznych artykułów na temat udziału kobiet
w różnego typu wyborach, jeden zbiór dobrych praktyk oraz dwa aneksy
uwzględniające obecność kobiet w kampaniach wyborczych. Zaprezentowane
w poszczególnych rozdziałach analizy zostały oparte na badaniach
przeprowadzonych podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2009 r.,
polskich wyborów samorządowych w 2010 r. oraz parlamentarnych w 2011 r.
Główną motywacją autorów do podjęcia kolejnej już próby refleksji
nad udziałem kobiet w życiu politycznym był fakt, iż Polska, pomimo rozpoczęcia prac legislacyjnych nad wprowadzeniem mechanizmów wyrównywania
proporcji płci w gremiach politycznych (tzw. kwot) znalazła się w 2012 r. dopiero
na 51 pozycji (23,7%) w światowej klasyfikacji udziału kobiet we władzy ustawodawczej (s. 7).
We wstępie redaktorka objaśnia motywy zastosowania chronologicznego
układu treści: „przebieg wyborów pod kątem równych szans kobiet i mężczyzn
przedstawiamy w kolejności chronologicznej − takiej, która wynikała z kalendarza wyborczego. Czy debata (na temat kwot – przyp. autorki) miała wpływ
na kolejne wybory? Czy ustawa wpłynęła na rekrutację na listy i na wynik
wyborów? Zaczniemy od wyborów najwcześniejszych − do Parlamentu
Europejskiego, następnie przedstawimy wybory samorządowe, a na końcu
wybory parlamentarne, które − jedyne − odbyły się według Kodeksu wyborczego zawierającego zasadę kwotową” (s. 8). Kolejne rozdziały to: Kobiety
w wyborach do Parlamentu Europejskiego (M. Druciarek, A. Niżyńska), Wybory
samorządowe. Kobiety we władzach lokalnych (M. Fuszara), Kobiety w wyborach samorządowych w Polsce w 2010 roku (A. Niżyńska), Kobiety w samorządach lokalnych − wybory w 2010 roku (M. Fuszara), Udział kobiet w Sejmie
Rzeczypospolitej Polskiej (M. Fuszara), Kobiety − kandydatki i wybrane
posłanki w świetle statystyk wyborczych (M. Fuszara), Kobiety w wyborach do
sejmu w 2011 roku z perspektywy uczestniczek i uczestników procesu wyborczego (M. Fuszara) oraz (Nie)równość płci w Senacie Rzeczypospolitej Polskiej
(M. Fuszara), Jednomandatowe okręgi wyborcze w polskim prawie wyborczym
a kwestia równości płci (J. Zbieranek). Na końcu znajduje się jeszcze jedna
refleksja, mająca wymiar bardziej praktyczny niż pozostałe pt. Równość płci
128
Recenzje
na listach wyborczych − perspektywy na przyszłość. Ww. tekst został napisany wspólnie przez M. Druciarek, M. Fuszarę, A. Niżyńską i J. Zbieranka
jako podsumowanie zagadnień omawianych w poszczególnych rozdziałach.
Po bibliografii zamieszczono dwa aneksy autorstwa E. Rokosz na temat wizerunku kobiet w telewizyjnych kampaniach wyborczych podczas wyborów
samorządowych w 2010 r. oraz parlamentarnych w 2011 r.
Warto podkreślić, że Fuszara jest autorką wielu publikacji na temat
równości kobiet i mężczyzn, w szczególności w kontekście ich udziału w sferze
politycznej. W 2011 r. opublikowała wraz z Niżyńską pracę pt. Women on the
Polish political scene, w 2008 r. była współautorką pozycji: Współpraca czy
konflikt? Państwo, Unia i kobiety, w 2007 r. wydała książkę pt. Kobiety w polityce, a w 2002 r. opublikowała obszerny tekst pt. Kobiety w Polsce na przełomie
wieków. Nowy kontrakt płci? Napisała również wiele ważnych dla współczesnej literatury przedmiotu artykułów, które ukazały się w pracach zbiorowych.
Fuszara, wprowadzając Czytelnika w temat publikacji, przytacza
słowa L. Petrażyckiego, który na początku XX w. powiedział: „Gdyby nasze
wnioski, tyczące się udziału kobiet w rządach, w służbie państwowej, w przedstawicielstwie narodowym itd., stały się prawem, to naiwnością byłoby
sądzić, jakoby na podstawie tych praw powstać mogła dla kobiet rzeczywista równość. [...] Odnośne prawa osiągną ją faktycznie tylko stosunkowo
nieliczne kobiety, jedynie wyjątkowo dzielne i wybitne, daleko bardziej dzielne
i wybitne, niż współzawodniczący z nimi mężczyźni […]. Reszta kobiet
będzie odsuwana przez mężczyzn mniej od nich dzielnych, mniej utalentowanych, mniej od nich zasłużonych, nawet przez tych, których jedyną zasługą
jest to, że są mężczyznami” (s. 9). Odniesienie do tych słów we wstępie jest
bardzo istotne, gdyż idea w nich zawarta przewija się przez wszystkie strony
publikacji. W obszernym wprowadzeniu, Fuszara sięga do źródeł problemu
nierówności w sferze publicznej i analizuje, wskazane w literaturze, przyczyny tego stanu rzeczy. Przytacza szereg argumentów na rzecz równości
praw obu płci. Dodatkowo, powołuje się na popularną w środowiskach feministycznych, tezę o istnieniu tzw. „masy krytycznej”. Autorka przywołuje
wyniki badań CBOS z 2009 r., wskazujące na znaczącą akceptację społeczną
dla parytetów − 61% badanych Polaków popiera ich wprowadzenie (s. 16).
Redaktorka, mimo iż skupia się głównie na zagadnieniach polskiej polityki,
uwzględnia również specyfikę innych krajów europejskich. Przytacza dane na
temat udziału kobiet we władzach krajów Europy Zachodniej oraz charakteryzuje odmienną sytuację państw postkomunistycznych. Ze wstępu Czytelnik
dowiaduje się także czym są kwoty i jakie są ich rodzaje. Nie bez przyczyny
Fuszara zamiast od razu odwołać się do kwot w kontekście płci, skupia się
na „kwotach dostępu do władzy” właściwych dla koalicji partii rządzących.
129
Wskazuje następnie, w czym tkwi idea systemu kwotowego, a mianowicie,
że kwoty stosowane w wyborach dotyczą list osób kandydujących i są jedynie
środkiem do wyrównania ich szans. Ponadto, autorka przywołuje dwa sposoby
wprowadzania kwot: włączanie ich do konstytucji lub prawa wyborczego (funkcjonują w ponad 45 krajach świata) lub pozostawienie decyzji poszczególnym
partiom politycznym (ponad 50 państw) (s. 19). Ostatnim zagadnieniem, poruszanym we wstępie jest geneza i charakterystyka procesu wprowadzania kwot
do polskiego systemu wyborczego. Ta refleksja stanowi bezpośrednie słowo
wstępne do kolejnych analiz zawartych w książce.
Dobór tematyczny poszczególnych rozdziałów wskazuje, iż książka
stanowi empiryczne studium problemu niedoreprezentowania kobiet w strukturach władzy. Autorzy odwołują się do konkretnych wyborów, które odbyły się
w Polsce na przełomie ostatnich lat oraz do ich cech charakterystycznych.
Wszystkie z przywoływanych elekcji są poddawane wnikliwej analizie,
a rozważania nad oceną ich wyników oparte na danych oraz rzetelnych badaniach statystycznych.
Druciarek oraz Niżyńska w pierwszym rozdziale: Kobiety w wyborach
do Parlamentu Europejskiego proponują szerokie spojrzenie na przedmiotową
kwestię. Cofają się do początków UE i na tym tle charakteryzują genezę samej
instytucji, jej funkcje i sposób podziału mandatów. Jak wynika z przytoczonych
danych, łączny udział kobiet w PE systematycznie wzrasta. W 1979 r. stanowiły
one tylko 16% deputowanych, aktualnie prawie 35%. W obecnej kadencji (20092014), najwięcej kobiet w stosunku do mężczyzn wybranych zostało w Finlandii
(62%). Polska znajduje się na miejscu 24. (22%) (s. 27-28). Skromny odsetek
kobiet w polskiej reprezentacji, według autorek, wynika pośrednio z nieznacznego zainteresowania Polaków wyborami europejskimi, czego dowodzą niska
frekwencja oraz mała świadomość obywateli w kwestii zasad wybierania deputowanych i późniejszej ich roli. Do bezpośrednich przyczyn badaczki zaliczają
niski odsetek kandydatek na listach oraz ich gorsze pozycje.
Drugi rozdział stanowi ogólną charakterystykę wyborów samorządowych. Autorka − Fuszara − podkreśla, że tym, co wyróżnia wybory samorządowe jest ich lokalny charakter i mniejsza rola polityki partyjnej. Badaczka
charakteryzuje sytuację kobiet we władzach lokalnych na świecie. Pisze, że:
„udział kobiet we władzach lokalnych jest bardzo zróżnicowany – od 8%
w północnej Afryce do ponad 30% w Afryce Subsaharyjskiej. Kraje europejskie należą do tych, w których udział kobiet we władzach lokalnych jest
stosunkowo wysoki, wynosi bowiem ponad 25%” (s. 40). Fuszara nie pozostawia bez komentarza specyficznej sytuacji krajów postkomunistycznych,
w których udział kobiet we władzach lokalnych spadł w latach 90., ale obecnie
systematycznie rośnie (jako przykład podaje Węgry). Autorka kończy swój
130
Recenzje
krótki tekst słowami: „(…) trudno jest uogólnić dane dotyczące udziału kobiet
we władzach lokalnych. Zależy to od szczebla władzy, od kraju i od regionu
(…). A jednak i w tej sferze występują pewne prawidłowości. Ich poszukiwanie
rozpoczynamy od etapu wyborów, a przykładem będą wybory, jakie odbyły się
w Polsce w 2010 r.” (s. 42).
Tekst Fuszary jest słowem wstępnym do kolejnego artykułu, którego
autorka − Niżyńska − skupia się stricte na analizie udziału kobiet w wyborach samorządowych w 2010 r., które odbywały się tuż przed wprowadzeniem ustawy kwotowej − w trakcie gorącej dyskusji na jej temat. Niżyńska
stawia sobie za cel sprawdzenie, czy partie, które deklarowały, że popierają
tę inicjatywę − rzeczywiście zapewniły kobietom odpowiednią liczbę miejsc
na swoich listach. Autorka analizuje wybory z podziałem na te do sejmików
oraz te do organów wykonawczych i stanowiących w gminach. Rozważając
wybrane dane wyszukuje pomiędzy nimi istotne związki przyczynowo-skutkowe. Jest to prezentacja dynamiczna i implikująca oryginalne wnioski. Artykuł
ma charakter niesłychanie analityczny, autorka odnosi się do wielu czynników wpływających na udział kobiet w wyborach i zgłębia je, posługując się
przy tym dostępną literaturą.
Czwarty rozdział, autorstwa Fuszary, również dotyczy wyborów samorządowych w 2010 r., ale na szczeblu powiatowym. Opracowanie zawiera wyniki
badań, do których wytypowane zostały jednostki o zróżnicowanych wskaźnikach uczestnictwa kobiet w radzie, a więc, dla przykładu, powiat o rekordowo wysokim udziale kobiet (gołdapski) oraz powiat, w którego radzie kobiet
nie ma w ogóle (działdowski). Analizie poddano też powiaty: radomszczański,
pajęczański i siemiatycki oraz miasto na prawach powiatu Sosnowiec. Autorzy
badania zwracają uwagę nie tylko na proces wyborczy, ale także elementy powyborcze − związek priorytetów prac rady z obecnością lub nieobecnością w niej
kobiet. W tekście prezentowane są ponadto czynniki sprzyjające udziałowi kobiet
we władzy lokalnej oraz te stanowiące najczęstsze przeszkody.
Piąty rozdział, autorstwa Fuszary, zatytułowany jest: Udział kobiet
w Sejmie Rzeczpospolitej Polskiej. Pomimo tytułu, tekst nie charakteryzuje
dokładnie tego zagadnienia, skupia się bowiem na jego szerokim tle i tylko
wprowadza Czytelnika we wskazaną tematykę. Fuszara przytacza dane dotyczące udziału kobiet w parlamentach narodowych na świecie i poddaje analizie
lata 1997, 2002 i 2012. Opisuje udział kobiet w parlamentach postkomunistycznej Europy, odwołując się do specyfiki tego regionu: „po przemianach
politycznych z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych udział
kobiet w reprezentacji politycznej spadł bardzo wyraźnie” (s. 88). Wyjaśnia,
że wcześniej skład parlamentu był ustalany odgórnie, a kobiety reprezentowały najczęściej „klasę pracującą”, nie należały do partyjnych elit i miały
131
znikomy wpływ na podejmowane decyzje. Po tym szerokim, ze względu na
liczbę i charakter zaprezentowanych zagadnień, wstępie, Fuszara pisze kilka
zdań na temat udziału kobiet w polskim sejmie. Sięga do danych sprzed
II wojny światowej, pokazując, jak zmieniał się odsetek posłanek, w poszczególnych okresach. Następnie, przytacza dane na temat udziału kobiet w kolejnych kadencjach izby niższej, począwszy od roku 1952 do 1989 oraz od 1989
do 2011 i uzupełnia je komentarzami.
Dokładna charakterystyka udziału kobiet w wyborach do sejmu jest
przedmiotem kolejnego rozdziału − również autorstwa Fuszary, zatytułowanego:
Kobiety – kandydatki i wybrane posłanki w świetle statystyk wyborczych. Autorka
przygląda się wyborom z 2011 r., gdyż była to pierwsza elekcja, przy okazji której
obowiązywała 35% kwota na listach wyborczych. Fuszara pokazuje wyniki tych
wyborów na tle poprzednich (z lat 2005 i 2007). Zaprezentowane dane świadczą
o tym, „że ustawa kwotowa doprowadziła do skokowego, ponad dwukrotnego
(z 20% do 42%) zwiększenia udziału kobiet wśród osób kandydujących” (s. 98).
Z badań wynika też, że mężczyźni byli wyraźnie uprzywilejowani jeśli chodzi
o miejsca w pierwszej „trójce”, a w porównaniu z wyborami z 2007 r. wyraźnie
(o 10%) wzrósł odsetek osób głosujących na kobiety. Fuszara bada udział kobiet
w wyborach z podziałem na pięć największych ugrupowań politycznych: PO,
PiS, SLD, Ruch Palikota oraz PSL.
Kolejny, siódmy artykuł − autorstwa Fuszary − nosi tytuł: Kobiety
w wyborach do sejmu w 2011 roku z perspektywy uczestniczek i uczestników
procesu wyborczego. Dane w nim zawarte, podobnie jak te, poddane analizie
we wcześniejszym rozdziale, pochodzą z badań przeprowadzonych w okresie
kampanii wyborczej do sejmu w 2011 r. Ich celem było rozpoznanie przeszkód
stojących przed kandydatkami z ich własnej perspektywy. Aby to osiągnąć przeprowadzono łącznie 41 wywiadów, w tym: 30 z posłankami (wybranymi po raz
pierwszy, wybranymi ponownie i tymi, które wyprzedziły mężczyzn umieszczonych wyżej na listach), 7 z posłami, którzy „wyprzedzili” kobiety umieszczone
wyżej na liście, 3 z kandydującymi kobietami, które mimo wysokiego miejsca
nie uzyskały mandatu oraz 1 z kobietą układającą listy w okręgu (osoba niekandydująca). Autorka, opierając się na treściach wywiadów, polemizuje z obawami
niektórych polityków, iż nie będzie łatwo znaleźć im odpowiednią liczbę kobiet,
aby zadośćuczynić 35% kwotom. Przytacza także niektóre spośród szczerych
(anonimowych) i pełnych emocji wypowiedzi kandydatek, które w trakcie
kampanii zostały potraktowane nie fair przez swoich partyjnych kolegów.
Kolejny, ósmy rozdział, autorstwa Fuszary zatytułowany jest przewrotnie: (Nie)równość płci w Senacie Rzeczypospolitej Polskiej. Autorka
pokazuje, jak zmieniał się w czasie procentowy udział kobiet zasiadających
w senacie od 1989 r. − niestety był i jest on wciąż bardzo niski (w obecnej
132
Recenzje
kadencji wynosi 13%). Dla kontrastu, podaje liczby z innych krajów UE,
zwracając uwagę nie tylko na odległe miejsce Polski w zestawieniu z innymi
państwami, ale także na ogromny dystans, jaki dzieli ją od europejskich liderów.
Warto podkreślić, że w 2011 r. po raz pierwszy wybory do senatu odbyły się
według nowych zasad – zostały przeprowadzone w okręgach jednomandatowych, które, jak wynika z badań, mniej sprzyjają realizacji zasady równości
płci (w wyborach do senatu w 2011 r. w 48 okręgach żadna partia nie wystawiła
kandydatki). W swojej refleksji naukowej Fuszara przywołuje wyniki badań,
które są częścią wspominanego już projektu badawczego. W tym przypadku,
wywiady przeprowadzono z kobietami i mężczyznami wybranymi w wyborach
do senatu w 2011 r. Wyniki pokazują, iż senatorowie mają małą wiedzę na temat
mechanizmów wyłaniania kandydatów. Między badanymi kobietami i mężczyznami zaznaczają się wyraźne różnice w ocenie tego, dlaczego tak mało kobiet
startowało w wyborach i zostało wybranych. Mężczyźni zwrócili uwagę na dwie
przyczyny, obie niezależne od partyjnych decyzji: obciążenie kobiet obowiązkami domowymi i małe zainteresowanie kobiet polityką. Kobiety wskazały
bariery instytucjonalne, m.in. arbitralne decyzje liderów partyjnych.
W ostatnim, dziewiątym rozdziale pt. Jednomandatowe okręgi wyborcze
w polskim prawie wyborczym a kwestia równości płci autor − Zbieranek −
skupia się na skutkach wyborów większościowych w kontekście realizacji
zasady równości płci. Badacz nie poświęca dużo miejsca charakterystyce
wyborów większościowych, brakuje, nawet najogólniejszego, porównania
tego systemu z systemem proporcjonalnym. Zbieranek podejmuje swój temat,
gdyż, jak podkreśla: „koncepcja jednomandatowych okręgów wyborczych
zyskuje dość duże poparcie społeczne, stała się także jednym z flagowych
punktów programu niektórych ugrupowań politycznych, w tym partii sprawujących władzę w Polsce” (s. 151). Chodzi o wybory do sejmu, gdyż wybory
do senatu i samorządowe już dziś mają większościowy charakter. Jak wynika
z danych, reforma byłaby zgodna z oczekiwaniami większości Polaków,
jednak trzeba pamiętać, że to rozwiązanie spotyka się z krytyką części środowisk eksperckich. Zbieranek opisuje proces zmiany ordynacji, krytykując brak
szerokiej i rzetelnej dyskusji społecznej. Uważa, że wiele argumentów zostało
pominiętych, a decyzje podjęto zbyt szybko i bez wystarczającego uzasadnienia. Remedium na negatywne skutki wprowadzenia systemu większościowego mogą stanowić różne mechanizmy, niwelujące część następstw omawianego systemu. Interesujące rozwiązania zastosowano w Wielkiej Brytanii,
są to: okręgi bliźniacze (twinning) oraz metoda all women’s shortlist, którym
Zbieranek poświęca dużo uwagi, tłumacząc ich założenia.
Ostatnia refleksja, mająca wymiar praktyczny: Równość płci na listach
wyborczych − perspektywy na przyszłość, wspólnego autorstwa Druciarek,
133
Fuszary, Niżyńskiej i Zbieranka, stanowi podsumowanie treści poszczególnych rozdziałów. Autorzy wskazują na takie zagadnienia, jak: mechanizmy
zwiększania udziału kobiet w polityce, wpływ systemu wyborczego na szanse
uzyskania mandatu czy niedostateczne funkcjonowanie mechanizmów demokratycznych w partiach politycznych. W tych obszarach formułują rekomendacje,
które kierują do pięciu typów podmiotów: władz państwowych, partii politycznych, organizacji pozarządowych, KRRiT oraz PKW – w adekwatnym odniesieniu do pełnionych przez nie funkcji w demokratycznym państwie prawa.
Publikacja zawiera obszerną bibliografię i dwa aneksy na temat wizerunku kobiet w telewizyjnych kampaniach wyborczych, autorstwa Rokosz.
Pierwszy z nich dotyczy samorządowej kampanii wyborczej z 2010 r. Autorka
przytacza wiele przykładów, porównuje kampanie największych partii, interpretuje fakty i wyciąga wnioski. Drugi dotyczy wyborów parlamentarnych
z 2011 r. Rokosz prezentuje w nim wyniki analizy spotów wyborczych poszczególnych (nie tylko największych) partii politycznych.
Publikacja, mimo iż nie ma charakteru stricte monograficznego, stanowi
kompendium wiedzy na temat udziału kobiet w wyborach różnych szczebli,
z odniesieniem do obecnej sytuacji na polskiej scenie politycznej w tle oraz
charakterystykę przyczyn i skutków niedoreprezentowania płci żeńskiej w wybieralnych gremiach władzy. Większość autorów uwzględnia najważniejsze dla
omawianych zagadnień zdarzenia oraz przywołuje szerokie tło, zarówno historyczne, jak i instytucjonalne, prawne i polityczne, nie zapominając o elementach
analizy porównawczej − zadbano o to, aby holistycznie wprowadzić Czytelnika
w omawianą tematykę. Warte uwagi są także, ukazane w sposób jasny i konkretny,
związki przyczynowo-skutkowe pomiędzy poszczególnymi faktami i danymi
statystycznymi. Autorzy odwołują się do adekwatnych pozycji polskiej i światowej literatury przedmiotu, wyjaśniając najważniejsze pojęcia i zdarzenia.
Poszczególne rozdziały, mimo że są ułożone chronologicznie i opisują
wydarzenia z gruntu do siebie podobne, różnią się wewnętrzną strukturą
i układem zawartości. Niestety, część tytułów nie odpowiada zagadnieniom
zawartym w treści. Dodatkowo, poszczególne teksty nie do końca ze sobą
współgrają, co stanowi barierę dla stworzenia przez nie jednolitej całości.
Badacze analizując swoje zagadnienia, zbyt często odnoszą się do specyfik
pozostałych wyborów, wkraczając na grunt przypisany innym autorom, powtarzając ich argumenty i przytoczone przez nich dane.
Warto dodać na koniec, że publikacja została wydana dzięki wsparciu
Open Society Foundations w ramach projektu Women in the electoral process
− towards equal access to political sphere, realizowanego przez ISP i jest
dostępna w wersji elektronicznej na stronie tejże instytucji.
134
Recenzje
Krzysztof Kowalczyk, Partie i ugrupowania parlamentarne wobec
Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1989-2011, (Wydawnictwo Zapol,
Szczecin 2012), s. 493
Recenzja: Zuzanna Osmólska (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu,
Polska)
Publikacja Partie i ugrupowania parlamentarne wobec Kościoła katolickiego
w Polsce w latach 1989-2011 autorstwa Krzysztofa Kowalczyka jest jedną
z nielicznych prób ujęcia problematyki stanowisk polskich partii wobec Kościoła
katolickiego w Polsce, ale bodajże pierwszą na polskim gruncie, poświęconą
tematowi w tak szerokim zakresie. Krzysztof Kowalczyk jest adiunktem
w Instytucie Politologii i Europeistyki Uniwersytetu Szczecińskiego, w swej
pracy badawczej zajmuje się polskimi partiami politycznymi, marketingiem
wyborczym i Kościołem katolickim. Jest autorem oraz redaktorem kilkunastu
prac poświęconych tym zagadnieniom, spod jego pióra wyszło również
kilkadziesiąt artykułów naukowych.
Głównym celem najnowszej monografii autora jest analiza stanowisk
partii i ugrupowań parlamentarnych wobec postulatów Kościoła rzymskokatolickiego w III RP. Cel ten naturalnie przyświeca każdej części omawianej
pracy, lecz przy okazji generuje szereg celów i problemów pobocznych, którym
autor również poświęca wiele uwagi. Autor sam zauważa, iż kwestia Kościoła
katolickiego na gruncie polskiej polityki zawsze była problematyczna, a zakres
zagadnień z nią związanych stale ulega rozszerzeniu.
Wskazać można trzy główne kwestie problemowe, na których koncentruje się treść monografii: wpływ Kościoła na politykę, model relacji Państwo­
-Kościół oraz etyka życia rodzinnego, natomiast stanowiska partii i ugrupowań wobec postulatów Kościoła zostały zanalizowane na trzech poziomach:
wartości deklarowanych, wartości realizowanych i preferencji elektoratu. Warto
również zauważyć, iż ramy czasowe pracy, bardzo logicznie zostały ustalone
na daty wyborów parlamentarnych – 4 czerwca 1989 r. i 9 października 2011 r.
Praca składa się z pięciu rozdziałów, w których autor podejmuje próbę
weryfikacji czterech hipotez, a samą konstrukcję pracy można określić jako
problemową.
Pierwszy rozdział zatytułowany Kościół – partie – państwo ma charakter
merytorycznego wprowadzenia – poświęcony został teoretycznym rozważaniom na temat relacji Państwo-Kościół. Szczególnie cenna jest tu próba
politologicznego zdefiniowania pojęcia „Kościół” oraz odnalezienia miejsca
i roli tej instytucji w systemie politycznym po 1989 roku. Wielokrotnie była
podejmowana w polskiej literaturze tematyka relacji Kościoła z państwem
135
w czasach PRL, podejmowano również próby oceny roli, jaką odegrał Kościół
w przemianach roku 1989, natomiast nie powstało jeszcze opracowanie,
w którym tak gruntownie podjęto starania o określenie miejsca tej instytucji
w III RP. Jednym z wartych uwagi aspektów jest wykorzystanie przez autora
teorii podziałów socjopolitycznych w celu określenia stosunku poszczególnych grup partii do Kościoła katolickiego. Analizując ogólny zarys tych relacji,
autor posługuje się przykładami z historii krajów europejskich na zasadzie case
study, co ma służyć pewnemu zilustrowaniu przytaczanych tez. Istotną częścią
tego rozdziału jest również charakterystyka obecności postulatów Kościoła
zarówno w założeniach ideowo-programowych partii, jak i w praktyce politycznej. W tym celu autor dokonuje sprawnego porównania skali relacji
państwo-Kościół w Europie Zachodniej w koncepcjach różnych zagranicznych
autorów (Robbers, Barbier, Mesner, Chaves/Cann).
Rozdział drugi Krzysztof Kowalczyk rozpoczyna od zwięzłej prezentacji
uwarunkowań roli Kościoła katolickiego w życiu publicznym po 1989 roku.
Wśród nich wymienia różnorodne czynniki historyczne, polityczne, kulturowe
i wyznaniowe. Głównym celem tej części pracy jest jednak przedstawienie
postulatów Kościoła katolickiego w Polsce. Poprzedza je analiza postulatów
nauczania społecznego Kościoła powszechnego, co czyni istotne wprowadzenie do tematu i ułatwia zrozumienie poruszanych następnie kwestii. Same
postulaty Kościoła w Polsce autor prezentuje w zakresie, wspomnianych
już wcześniej, trzech głównych zakresów problemowych: Kościół wobec polityki, wizja państwa i model stosunków wyznaniowych oraz kwestie katolickiej etyki życia rodzinnego. Wśród różnego rodzaju zagadnień pojawiają się
tutaj między innymi: kwestie udziału w wyborach i głosowania na określonych
kandydatów, utworzenie partii chadeckiej, postulaty konstytucyjne, ratyfikacja konkordatu, status religii w szkołach, wartości chrześcijańskie w ustawie
medialnej czy ustawa antyaborcyjna. Atutem prezentacji tych postulatów
jest na pewno duża doza szczegółowości, powoływanie się na solidne źródła,
takie jak sprawozdania z sesji Konferencji Episkopatu Polski oraz przekrojowe
ukazanie wymienionych zagadnień, co pozwala zauważyć, jak prezentowały
się postulaty Kościoła na przestrzeni lat. Kwintesencją rozdziału jest przedstawienie form oddziaływania Kościoła katolickiego na system polityczny w Polsce
wraz z podziałem na formy oddziaływania pośredniego, bezpośredniego, sankcje
moralne oraz ze wskazaniem na podmioty oddziaływania i ramy czasowe.
Rozdział trzeci koncentruje się na ukazaniu postulatów Kościoła w założeniach programowych partii i ugrupowań parlamentarnych. Autor poświęcił
wiele uwagi, aby prawidłowo zakwalifikować partie i ugrupowania do
konkretnej grupy ideologicznej. W konsekwencji dokonuje analizy postulatów
z perspektywy ośmiu grup: partie socjaldemokratyczne, liberalne, chadeckie,
136
Recenzje
konserwatywne, ludowe, niepodległościowe, narodowe i niestandardowe.
Na pewno wielkim walorem tej analizy jest próba stworzenia typologii partii
i ugrupowań parlamentarnych według kryterium stosunku do Kościoła i jego
postulatów. Autor dokonuje szczegółowo uzasadnionego podziału na pięć
typów ugrupowań: quasi-wyznaniowe, odwołujące się wyłącznie do wartości
chrześcijańskich, umiarkowane aksjologicznie, laickie i niepodejmujące
kwestii wyznaniowej.
Kolejną częścią pracy Krzysztofa Kowalczyka jest analiza stosunku
partii i ugrupowań wobec postulatów Kościoła w praktyce politycznej. Rozdział
oparty jest na konstrukcji stricte problemowej, a autor opisuje konkretne
kwestie z punktu widzenia partii i ugrupowań. Ujęto tutaj takie kwestie jak:
Konstytucja RP (w tym zarówno katolickie postulaty konstytucyjne w latach
1993-1997, jak i próby nowelizacji w 2007 r.), spory o ratyfikację konkordatu,
nauczanie religii w szkołach publicznych, wartości chrześcijańskie w ustawie
medialnej, prawna ochrona życia poczętego, kwestia in vitro oraz kwestia
legalizacji tzw. związków partnerskich. Autor bardzo szczegółowo analizuje
stosunek partii politycznych oraz ugrupowań parlamentarnych do każdego
z wymienionych zagadnień. Wykorzystuje projekty ustaw, opisuje ich założenia, analizuje wyniki głosowań sejmowych, nie pomija również reakcji
przedstawicieli Kościoła na konkretne działania partii.
W ostatnim rozdziale autor analizuje postawy społeczeństwa wobec
postulatów Kościoła katolickiego, przytaczając różnego rodzaju raporty
z badań społecznych. Zanalizowane zostały trzy główne kwestie: rola Kościoła
w życiu politycznym, model stosunków wyznaniowych oraz katolicka etyka
życia rodzinnego. Analizy tych kwestii autor dokonuje z perspektywy elektoratu partii i ugrupowań partyjnych oraz szerzej – z perspektywy opinii
publicznej. Dzięki temu zabiegowi zyskujemy szerszy i pełniejszy obraz opinii
społeczeństwa o roli i miejscu Kościoła we współczesnym systemie społeczno-politycznym. Dzięki tej części pracy autor ukazuje również pewne zależności
między opiniami wyborców konkretnych partii a samymi założeniami programowymi tych podmiotów.
Zakończenie stanowi merytoryczne podsumowanie prezentowanych
treści oraz jednoznaczną weryfikację hipotez postawionych we wstępie.
Autor dokonuje tej weryfikacji bardzo sumiennie, syntezując swoje badania
w cenne wnioski końcowe.
Recenzowana praca cechuje się niezwykle oryginalnym i rzetelnym
podejściem do tematu. Czytelnik zostaje wręcz „zasypany” bardzo szczegółowymi informacjami. Z całą pewnością uwidacznia się wielka wiedza i niezwykła
orientacja autora w podejmowanej tematyce. Swobodnie porusza się on zarówno
w obszarze tematyki dotyczącej partii politycznych, jak i Kościoła katolickiego,
137
czego dowodem może być chociażby znajomość specyficznej terminologii
oraz orientacja w sferze aktów prawnych Kościoła. Autor prezentuje również
imponującą wiedzę w zakresie koncepcji partii politycznych, umiejętnie wykorzystując teoretyczne prace politologów w celu praktycznego ukazania sceny
politycznej III RP. Ponadto potrafi on połączyć wiedzę z różnych dziedzin,
dokonuje merytorycznej analizy i logicznego podsumowania swoich rozważań.
Dzięki operacjonalizacji wszystkich pojęć, jakiej autor dokonuje we wstępie
oraz w konkretnych rozdziałach, wszystkie pojęcia są zrozumiałe, a późniejsze
analizy i rozważania nie budzą żadnych wątpliwości.
Z czystym sumieniem można powiedzieć, iż jest to pierwsze na polskim
polu tak pełne podjęcie tematu, z dokładnie przemyślaną konstrukcją pracy,
wyczerpującymi wręcz analizami, ciekawym i oryginalnym podejściem badawczym. Autor porusza właściwie wszystkie możliwe kwestie w tej tematyce,
które w ciągu ostatnich lat pojawiały się w dyskursie publicznym, takie jak
in vitro, legalizacja związków partnerskich czy nauczanie religii w szkołach.
Do każdej kwestii podchodzi bardzo rzetelnie i, co ważne, obiektywnie, starając
się przedstawić stanowiska każdej ze stron – partii, Kościoła oraz społeczeństwa, odnajdując najbardziej szczegółowe źródła tych stanowisk, odwołując się
do programów wyborczych, wypowiedzi polityków, linii programowych partii.
Najnowsza publikacja Krzysztofa Kowalczyka jest książką, którą można
polecić osobom interesującym się tematyką partii politycznych i Kościoła
katolickiego zarówno od strony politologicznej, socjologicznej, historycznej,
filozoficznej czy teologicznej. Ze wszystkimi swoimi walorami merytorycznymi, a ponadto z bogatą bibliografią ma szansę stać się ona naukową „biblią”
relacji państwo-Kościół w Polsce po 1989 roku i z pewnością stanie się pozycją
obowiązkową dla wszystkich następnych badaczy tej tematyki.
138
Sprawozdanie z II Zjazdu Katedr
i Zakładów Systemów Politycznych
W dniach 20-21 maja 2013 roku w Trzebnicy k/ Wrocławia odbył się
II Ogólnopolski Zjazd Katedr i Zakładów Systemów Politycznych. Spotkanie
zorganizował Instytut Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Jego gospodarzem był kierownik Zakładu Systemów Politycznych i Administracyjnych
prof. Andrzej Antoszewski. Patronat honorowy nad wydarzeniem objął
Marszałek Województwa Dolnośląskiego Rafał Jurkowlaniec. Tematem
przewodnim dyskusji naukowej był system polityczny – jego przeobrażenia
od nowoczesnej do ponowoczesnej rzeczywistości.
Podczas Zjazdu przeprowadzono dwie debaty naukowe. Pierwsza dotyczyła zasady reprezentacji i odpowiedzialności w ponowoczesnej rzeczywistości polityki. Wykład wprowadzający wygłosił dr hab. Jarosław Szymanek,
reprezentujący Zakład Systemów Politycznych Instytutu Nauk Politycznych
Uniwersytetu Warszawskiego. Drugi panel dyskusyjny, bazujący na wystąpieniu prof. Ryszarda Herbuta (reprezentującego gospodarzy), traktował
o zjawisku „agencyzacji” polityki.
J. Szymanek w pierwszej kolejności nadał swoisty porządek definicyjny
kategorii reprezentacji („puzzlom reprezentacji”), sygnalizując rudymentarne
kwestie rozpatrywanego zjawiska. W swoich rozważaniach uwzględnił perspektywę postrzegania reprezentacji jako symbolu, czyli czynienia obecnym czegoś,
co w danej chwili nie jest obecne. Zasygnalizował znaczenie reprezentacji ujmowane w kategoriach symulacji – jako symulowanie tego, co reprezentowani
mogliby uczynić w podobnych okolicznościach, gdyby sami mieli możliwość
podejmowania określonych działań. Konsekwentnie przeszedł do sposobu traktowania rozpatrywanego zjawiska jako zastępstwa, stanowiącego stały motyw
patrzenia na reprezentację jak na działanie kogoś za kogoś, gdzie zastępowany
przyjmuje jako swoje działania i zachowania reprezentanta, gdzie reprezentant jest „ambasadorem okręgu wyborczego”. Inne przywołane przez prelegenta ujęcie reprezentacji dotyczyło kontekstu filozoficznego – tożsamości,
gdzie osią konstrukcyjną jest uznanie jedności wolicjonalnej osoby reprezentanta
139
Katarzyna Kobielska
i reprezentowanego. Akt reprezentacji jest wówczas formą unifikacji woli obu
podmiotów w jedną i tą samą, a przez to zawsze wspólną i jedną wolę reprezentanta i reprezentowanego. Zbliżoną formułę reprezentacji oferuje perspektywa
socjologiczna (inaczej określana jako ujęcie mimetyczne, reprezentacja deskryptywna, pararelizacja). W tym wypadku reprezentacja postrzegana jest jako
powtórzenie określonych cech reprezentowanego w strukturze reprezentanta,
które przejawiają się w istnieniu tożsamości strukturalnej pomiędzy podmiotami relacji. Tak postrzegana reprezentacja bywa również określana realną.
Przy tego rodzaju założeniu reprezentacja ma przede wszystkim odwzorowywać
społeczeństwo, ma być jego przysłowiową miniaturą, przekrojem socjoekonomiczno-politycznym suwerena w pigułce. Dzisiaj ten rodzaj reprezentacji
jest najczęściej realizowany w praktyce, ale też i postulowany, a jego realnym
desygnatem są systemy wyborcze, które wiernie paralelizują cechy polityczne
grupy reprezentowanej na szczeblu narodowego organu przedstawicielskiego.
Jednocześnie J. Szymanek podkreślił istotność znaczenia symilarności ocen,
poglądów i stanowisk grupy reprezentowanej z grupą o statusie reprezentanta,
co skutkuje kolejnym ujęciem reprezentacji – jako korelacji czy inaczej reprezentacji substancjalnej (substantive representation) bądź behawioralnej. Korelacja
owa, rozumiana w kategoriach „występowania za kogoś”, ma doprowadzić do
osiągnięcia stanu zbieżności (konwergencji, korelacji) poglądów i zachowań
obu stron stosunku przedstawicielskiego. Pokazuje ona, że reprezentacja to nie
struktura i powtórzenie obrazu reprezentowanego na zasadzie „lustra”, ale raczej
działanie, które niezależnie od cech reprezentanta będzie działaniem w interesie reprezentowanego. Znaczenie wskazanego ujęcia polega m.in. na tym,
iż marginalizuje ono elementy formalne reprezentacji (np. system wyborczy),
akcentując jednocześnie sytuację doprowadzenia do stanu zgodności między
opiniami, poglądami i ocenami reprezentowanych i ich reprezentantów. Kolejny,
podjęty przez prelegenta, aspekt reprezentacji to redystrybucja kompetencji.
Reprezentacja w tym ujęciu sprowadza się do jednostronnego aktu inwestytury
(do rządzenia), co oznacza proces selekcji składu osobowego organu przedstawicielskiego, czego kwintesencją (ekwiwalentem reprezentacji) stają się wybory.
W szerszym ujęciu reprezentację można postrzegać w kategoriach
mechanizmu decyzyjnego, gdzie jest traktowana jako realizacja woli reprezentowanego, a nie tylko reprezentanta, co w dalszej konsekwencji prowadzi
do schumpeterowskiego „wytwarzania woli państwowej”. Przyjęcie optyki
„od wewnątrz”, w odniesieniu do wskazanego mechanizmu decyzyjnego, skutkuje kolejnym ujęciem reprezentacji – konwersją (zmianą „wkładu wejściowego” na „wynik wyjściowy”). Kluczową sprawą jest w tym podejściu w jaki
sposób stanowisko, oczekiwania, postulaty, żądania i nadzieje reprezentowanego zostaną zamienione na decyzję („wynik”) reprezentanta.
140
Sprawozdanie z II Zjazdu Katedr i Zakładów Systemów Politycznych
Kolejnym sposobem rozpatrywania reprezentacji jest traktowanie
przedmiotowej kategorii jako interakcji pluralnych struktur, nawiązujące do
dahlowskiego rozumienia, gdzie reprezentacja to głównie interakcja reprezentanta z najrozmaitszymi roszczeniami wysuwanymi ze strony konkurujących
interesów, jakie ujawniają się w heterogenicznej masie reprezentowanego.
Reprezentacja jako interakcja pokazuje przede wszystkim złożoność reprezentowanego i to, że zbieżność ocen obu stron stosunku przedstawicielskiego może
być prawidłowo osiągnięta wówczas, kiedy rozmaite i niejednolite w swoim
składzie grupy i środowiska uzyskają jakiś wpływ na ostatecznie podejmowaną decyzję. Aby jednak tak się stało, muszą być zapewnione mechanizmy
interakcji. Naturalną niemal konsekwencją powyższego ujęcia jest deliberacja
stanowiąca sedno ujęcia interakcyjnego rozumienia reprezentacji.
Innym możliwym sposobem ujmowania przedstawicielstwa jest koncepcja
kontroli, opierająca się na istnieniu rządu odpowiedzialnego przed wyborcami.
Tak rozpatrywana reprezentacja jest, w jednym ze swych wymiarów, sposobem
ograniczenia dyskrecjonalności władzy wymagającym stworzenia efektywnego
systemu kontroli rządzących przez rządzonych, do których m.in. można zaliczyć
mechanizmy demokracji bezpośredniej.
Na tle powyższych wywodów J. Szymanek postawił kilka zasadniczych pytań dotyczących reprezentacji: Co stanowi meritum reprezentacji?
Które z powyższych znaczeń przedstawicielstwa jest najbardziej odpowiednie?
Co chce się osiągnąć za sprawą reprezentacji? W rozważaniach nad postawionymi pytaniami akcentowano znaczenie reprezentacji jako replikacji, agregacji
interesów oraz deliberacji. Podkreślano także znaczenie odpowiedzialności,
w jej postnowoczesnej formule, jaką jest rozliczalność (accountability). W tym
aspekcie na uwagę zasługują różne jej mechanizmy, takie jak: reprobacja,
mandat imperatywny, teoria mandatu czy obywatelski sprzeciw. Ostatnie,
ważkie pytanie, które postawił J. Szymanek zachęcając uczestników spotkania
do dyskusji, dotyczyło tego, czy rzeczywiście mamy dzisiaj do czynienia
z kryzysem reprezentacji.
W drugim dniu obrad wystąpienie wprowadzające, pt. „Reżimy regulacyjne – kontekst kształtowania i konsekwencje” wygłosił R. Herbut.
Swoją wypowiedź prelegent rozpoczął od rozważań nad zawiłościami rozumienia kategorii governance jako nowego stylu rządzenia, dokonując odniesień i porównań do government oraz nawiązując do takich kontekstów, jak:
zerwanie (niekiedy częściowe) z tradycyjnymi metodami rządzenia, potrzeba
tworzenia efektywnych systemów koordynacji (wewnątrz- i międzyorganizacyjnej), sieciowość, demokracja deliberacyjna, różnorodność podmiotów
oraz zasobów realizujących polityki sektoralne. Na tym tle prof. Herbut
postawił niezwykle istotne pytanie o to, czy obecnie mamy do czynienia
141
Katarzyna Kobielska
z erozją czy może raczej z transformacją państwa, skłaniając się jednocześnie
ku temu drugiemu wariantowi. Prelegent uzasadniał swoje stanowisko tym,
iż część badaczy zwraca uwagę w swoich rozważaniach na fakt postrzegania
zjawisk i procesów kojarzonych z globalizacją, nie dostrzegając jednocześnie
(bądź też marginalizując) roli polityki i decyzji politycznej. R. Herbut podkreślił, że jesteśmy zafascynowani rewolucją technologiczną czy też autonomią
globalnych działań biznesu, ale procesy globalizacyjne mają również podtekst
polityczny czy też stwarzają szansę na dokonanie wyboru politycznego. W tym
momencie znajdujemy miejsce dla państwa i chyba w tym kontekście należy
postrzegać samą koncepcję nowej roli państwa w globalizującym się, czy też
„powiązanym” świecie. Podkreślając, iż aspektów powyższego problemu jest
przynajmniej kilka, autor skupił się na jednym – dotyczącym dynamiki zmian
w ramach reżimów regulacyjnych, które ewidentnie stanowią element charakterystyczny kształtowania się nowego stylu rządzenia.
Punktem odniesienia dla dalszych wywodów były kwestie dotyczące
funkcjonowania różnego rodzaju agencji („budowniczych rynków”, instytucji
„non-majoritarian”), jako nowej kategorii podmiotów, kształtowanych przez
tradycyjne instytucje, ale bardzo często funkcjonalnie od nich niezależnych.
Fenomen ten, kojarzony ze zjawiskiem fragmentaryzacji procesu decyzyjnego,
określany również bywa mianem niezależnych agencji regulacyjnych czy agencji
publicznych. Znaczenie tego typu organizacji jest tym istotniejsze, że obecnie
władcze działania podmiotów w obszarze polityk publicznych są rozgrywane
w układach zdecentralizowanych, a sama władza operuje w ramach rozproszonego kompleksu zależności i powiązań. Zmienia się więc rola państwa,
a presja czynników funkcjonalnych wywołuje m.in. efekt w postaci zmian
o charakterze instytucjonalnym. Można więc przyjąć, iż impulsy zewnętrzne,
jak i wewnętrzne wobec państwa w określony sposób fragmentaryzują jego
zunifikowaną strukturę decyzyjną. Na tej podstawie R. Herbut sformułował
hipotezę, iż oto obserwujemy proces erozji tradycyjnego pozytywnego państwa
(państwo jako dostarczyciel korzyści – provider of benefits), posługującego się
instrumentami redystrybucji i makroekonomicznej stabilności oraz pojawiania
się regulacyjnego państwa (regulacyjne reżimy), którego zasadniczym zadaniem jest budowanie rynków (builder of markets) i ich regulowanie. Co za tym
idzie, podmioty w ramach państwa regulacyjnego przejawiać muszą silniejszą
orientację w kierunku implementacji policies (programowe ukierunkowanie
decyzji) i dążyć do stworzenia określonych mechanizmów i procedur, które
umożliwią decydentom osiągnięcie ich programowych specyficznych celów
poprzez „zdystansowanie się” od sfery wpływów politycznych. Wynika to
z uwarunkowań determinujących funkcjonowanie owych organizacji, takich
jak: procesy prywatyzacji, delegacja uprawnień i w konsekwencji zapewnienie
142
Sprawozdanie z II Zjazdu Katedr i Zakładów Systemów Politycznych
szerszej instytucjonalnej samoregulacji, judykalizację obszaru aktywności
ekonomicznej, technokratyczny charakter procesu podejmowania decyzji, co
wiąże się ze wzrostem roli np. grup eksperckich i oderwaniem tego procesu
od normalnej, demokratycznej odpowiedzialności (political accountability).
Reżim regulacyjny ma więc konsolidować rynek, „utrzymywać” go, a nie zastępować, i w określony sposób reagować na impulsy z niego pochodzące. Reżim
regulacyjny dotyczy więc określonego sektora instytucji, reguł i norm dotyczących jego funkcjonowania, co w ostatecznym rozrachunku ma mieć wpływ
na charakter publicznych regulacji (proces i efekt/wynik) w tym konkretnym
obszarze.
Specyfika wskazanego typu organizacji oraz środowiska, w którym funkcjonują, pozwoliły prelegentowi rozwinąć dyskusję na bazie czterech kwestii
problemowych. W pierwszej kolejności rozważano więc kwestię możliwości
dystansowania się agencji od nacisków politycznych oraz możliwości przyjmowania przez nie bardziej profesjonalnej opcji, jeżeli chodzi o zarządzanie
obszarem „oddanym” w ich gestię.
Następnie poddano swoistej ocenie poziom niezależności czy też autonomii agencji (zakres działań dyskrecjonalnych), uwzględniając ich daleko
posuniętą różnorodność. O ile bowiem, w szerokim ujęciu, agencje takie jak sądy
konstytucyjne czy niezależne banki centralne poruszają się w obszarze bardzo
szerokich działań dyskrecjonalnych, o tyle tego samego nie można powiedzieć
o agencjach regulacyjnych. Mamy tu na ogół do czynienia z jakimś poziomem
decentralizacji, co obrazuje angielskie określenie, iż są one „na wyciągnięcie
ręki”. Jeżeli nawet zostały wyposażone w formalną autonomię, to ich decyzje
mogą być w dość prosty sposób zakwestionowane przez różnego rodzaju
dostępne procedury (np. legislacyjne).
Kolejną podjętą kwestią problematyczną był fakt, iż funkcjonowanie
agencji (ich rozrost) wywołuje brak równowagi w relacjach biurokracja-polityka. Zadania agencji z reguły definiowane są w bardzo wąski sposób i dotyczą
bardzo wyspecjalizowanych, profesjonalnych spraw, co skutkuje kolejnym
„podziałem pracy”. Ponieważ agencje zajmują się specyficznymi (technicznymi) problemami i kwestiami z nimi związanymi, a politycy próbują te ustalenia wprowadzić w ramy bardziej generalnych założeń dotyczących konkretnych programów publicznych, powstaje asymetria. Można ją potraktować jako
kolejny czynnik sprzyjający wzmocnieniu realnej autonomii agencji regulacyjnych i ograniczający politykę przetargów interesów. Zarazem też powstaje
zagrożenie, że ta wąska specjalizacja sprawi, iż agencja stanie się zakładnikiem konkretnej grupy interesu, która np. dysponuje potrzebnymi jej informacjami. Jeżeli nawet to nie nastąpi, to wciąż istnieje ryzyko, iż decyzja zostanie
przygotowana przez myślących w podobny sposób profesjonalistów, a politycy
143
Katarzyna Kobielska
nie będą w stanie odczytać potencjalnego zagrożenia.
Ostatnim rozważanym zagrożeniem istnienia organizacji typu agencja
było ich osłabiające oddziaływanie na proces realizacji (demokratycznej)
odpowiedzialności (accountability). Wiele decyzji podejmowanych przez
instytucje, które nie mają demokratycznej legitymacji do podejmowania tego
rodzaju rozstrzygnięć, ogranicza możliwość prowadzenia politycznej rozliczalności. Mamy tutaj raczej do czynienia z czymś w rodzaju output legitimacy, co nie wyklucza istnienia różnych form kontroli nad agencjami, jednak
wiąże się z koniecznością stworzenia rozbudowanych systemów koordynacji
i kontroli.
W spotkaniu uczestniczyło blisko pięćdziesięciu politologów reprezentujących ośrodki naukowe z całego kraju. II Ogólnopolski Zjazd Katedr
i Zakładów Systemów Politycznych stworzył zarówno płaszczyznę twórczej
dyskusji naukowej, jak też przyczynił się do wymiany doświadczeń i integracji
środowiska zajmującego się naukowo problematyką dotyczącą systemów politycznych. Materialnym efektem zorganizowanej konferencji będzie specjalny
numer Wrocławskich Studiów Politycznych, w którym zamieszczone zostaną
zarówno teksty wykładów wprowadzających, jak też inne nawiązujące swoją
tematyką do poruszanej problematyki.
144
Katarzyna Kobielska
Summaries
Radosław Solarz (University of Wroclaw, Poland)
Ritual participation? Polish opinions on politics and political parties
Poles comparatively low political activity, continued from the first
competitive parliamentary election in 1991, leads to take a reflection of the
voters perception of politics and political parties. The article focus on the
percep- tion of political parties in Poland and the Poles’ attitude to politics.
Research has shown that the political sphere of democratic Poland separates
from the social life. The activities of political parties, political conflicts and their
solutions, are a phenomena that the majority of Poles do not care about. Polish
political institutions and democratic procedures act in a specific social void.
Poles political behavior (especially the voters one), in the period of democratic
system, is characterized by high level of ritualism. This method of adaptation
of the citizens of Poland to the democratic political system leads to low level of
trust in political institutions.
Key words: political participation, political parties, political conflicts, political
ritualism, trust in political institutions
Robert Alberski (University of Wroclaw, Poland)
Satisfaction with the activities of reeves, mayors and presidents of cities and
evaluation of the level of representation of the interests by local governments
This part of the report describes two problems: evaluation of the activities of reeves, mayors and presidents of cities and the problem of representing
the interests of the residents by local governments. In a survey conducted in late
2012, we decided to verify two hypotheses. By the first, trust in local government results from the positive evaluation of reeves, mayors and presidents of
cities activities. Second hypothesis assumes that trust is founded by the belief
145
of the local community members, that the local governments represent their
interests. The results indicate that the majority of the respondents are restrainedly satisfied with the activities of their reeves, mayors and presidents of
cities. However, the majority of respondents said that local governments do not
represent their interests.
Key words: local government, executive authorities of local government,
representation of interests
Agnieszka Łukasik-Turecka (John Paul II Catholic University of Lublin, Poland)
The Attitude of the Electorate to Statutory Solutions Giving Equal Opportunity
to Men and Women in Filling the Positions on Electoral Lists
The research carried out allowed to look at social assessment of both
already implemented statutory quotas and the proposed gender parity on electoral lists. The findings of the research showed that over half of the surveyed
left-wing political party-in-the-electorate acknowledged the implementation of
statutory quotas as reasonable and the proposal of introducing gender parity
on the electoral lists as worth-implementing (Palikot’s Movement – 42.2%
and Democratic Left Alliance – 37.9%). Among the Civic Platform and Polish
People’s Party adherents a substantial percentage are the adherents of quotas
rather than gender parity (Civic Platform – 44.1% and 38.9% respectively,
Polish People’s Party – 48.7% i 34.2% respectively) but there are substantially
fewer adversaries of this solution. At the same time among the adversaries of
Law and Justice only 35.6% acknowledge the solution implemented as reasonable whereas only 35.5% consider the proposal for introducing gender parity
as worth-implementing. Nevertheless the percentage of adversaries of such
solutions is even smaller – in the case of quotas it is 28.1% and in the case of
gender parity – 35.1%. The rest of the Law and Justice adversaries do not have
an opinion on this issue. The division into adherents and adversaries of the
decision about implementing statutory quotas or proposals for gender parity
with reference to ideological views is even clearer. Among the respondents
expressing their views as left- wing more than half of them acknowledge the
implementation of quotas as reasonable (51%) and 38.5% consider the proposals for gender parity as worth- implementing. 48% of the persons sympathising with the centre were in favour of quotas, while 34% were for gender parity.
On the other hand among the respondents defining their views as right-wing
only 31.8% acknowledged the implementation of statutory quotas as reasonable whereas 29.8% considered the proposal for gender parity as worth-implementing. It is worth-emphasising that irrespective of political sympathies the
146
Summaries
respondents assess the implemented statutory quotas much favourably than the
proposal for implementing gender parity on electoral lists.
Key words: statutory quotas, gender parity, political party-in-the-electorate
Łukasz Tomczak (Szczecin University, Poland)
Voters in the face of election mechanism and scope of leaders authority in Polish
political parties
The article refers to the ratio of voters to choose the method and scope
of leaders authority in the Polish political parties such as the Law and Justice
party, Civic Platform, Polish Peasant Party, Palikot’s Movement and the
Democratic Left Alliance (SLD). Most party leaders are elected by indirect
suffrage. From the test batches only the leader of SLD had been once directly
selected. The majority of respondents (both left-wing, right-wing and centrist)
supported the idea of direct selection. However more often, a direct dial is in
favor of left-wing voters. The scope of formal power increases with the leaders
of the party from the left to the right point of the political spectrum. The subjects
were different approach to the scope of authority of leaders. More left-wing
voters were in favor of limiting their rights, right-wing supporters were often in
favor of making authority leaders stronger. Internal regulations of the studied
formations correspond to the expectations of voters as to the extent of its formal
powers. However, differ as to the expected pattern of choice.
Key words: party leaders, party organization, party organizational change,
political partie
Wojciech Peszyński (Nicolaus Copernicus University, Poland)
Presidentialisation of electoral behavior in non election 2012 year
It is the first time when the edition of social research ‘Political Preference’,
was carried in a year without election. It determines certain electoral attitudes,
because the mass media do not influence society and voters do not take tactical
decision. In consequence, the results of this research are different from the ones
during real election, because these decisions have to be treated like potential
ones. The author decided to continue research, which began in 2010. Therefore,
electorate behavior could be compared between campaign period and ‘off
year election’. Apart from party leaders influencing the campaign, this article
includes research results concerning television debate. Both problems are the
147
main components of presidentialization. In the first issue prominent majority of
questioned chose the party ideology as the main determinant of potential decisions. This conclusion is different from the previous research. This can be the
main information in explaining political phenomena or processes. However,
what is needed here is an appropriate distance, because in this survey the author
changed answers rotation. Apart from that we have to remember about research
period - ‘off year election’. Although television debates have not been permanent component all campaigns, Polish electorate supports this idea. Over 78 per
cent of researches would like to organize a debate between two main parties
leaders before every elections. However, we cannot look foreword to lead this
idea in the Election Code, because neither society nor politicians will insist on
institutionalizing this idea.
Key words: presidentialisation, election behavior, ideological profile, party
leaders, television debates
Karolina Tybuchowska-Hartlińska (University of Warmia and Mazury in
Olsztyn, Poland)
Economic voting in Poland from the perspective of declaration of voters
The presented analysis related to the Polish specificity of preferences in
economic voting and to the dynamics of relations between economic situation
and political assessment. The analyzed studies show clearly that voters take into
account the economic situation in the country irrespective of supporting a particular party – ‘definitely yes’ or ‘rather yes’ (from 75% for Palikot Movement to
79% for PSL). The issue is less important to those respondents who declare electoral absenteeism (60,4%). When considering economic program of a candidate
or a political party, this is the electorate of the Democratic Left Alliance who
definitely pay to it a lot of attention (87,1%). Regardless of declared ideological views and a party support, the respon- dents pay more attention to the
economic program of a candidate/ a party than to the condition of the national
economy, and it especially refers to those voters who declare themselves as
right wingers (the left +5,7%; the centre +4,3; the right +9%). To sum up, it can
be stated that regardless of an adopted criterion (of elec- torates of particular
parties or ideological views), about ¾ of the voters declare taking into account
the economic situation of the country or the economic program of a candidate /
a political party as the factor which has an impact on their votes.
Key words: participation, elections, economic voting
148
Summaries
Waldemar Wojtasik (University of Silesia, Poland)
Economic voting in Poland: the end of transition model
Research on economic voting in Poland have been carried out from the
beginning of the democratic transformation, focusing on isolating and testing
of the transition model specific to the countries of Central Europe. Its differentiating feature is a novel way of simultaneously joining the retrospective and
prospective motivations in the behavior of voters, compared to the conventional model present in consolidated democracies. The purpose of the present
article is to attempt to determine the relationship between the two types of electoral motivations identified above in the parliamentary elections, starting with
the election of 1991 and ending with the 2011 elections. Based on analysis and
constructive criticism of findings of other researchers and own research, the
presented paper evidences that the validity of applying the transitional model in
the study of economic voting in Poland has been exhausted, as the prospective
motivation is nowadays predominant in the decisions of voters.
Key words: economic voting, retrospective voting, prospective voting,
transitional model, polish parliamentary elections
149
ANEKS
Tabela 1. Socjodemograficzny rozkład ilościowy i procentowy badanej próby
ilość
procent
84
60
60
31
71
93
150
29
64
31
62
135
37
39
93
49
7,7
5,5
5,5
2,8
6,5
8,5
13,8
2,7
5,9
2,8
5,7
12,4
3,4
3,6
8,5
4,5
555
533
51,0
49,0
10
59
223
353
443
,9
5,4
20,5
32,4
40,7
WOJEWÓDZTWO
Dolnośląskie
Kujawsko-pomorskie
Lubelskie
Lubuskie
Łódzkie
Małopolskie
Mazowieckie
Opolskie
Podkarpackie
Podlaskie
Pomorskie
Śląskie
Świętokrzyskie
Warmińsko-mazurskie
Wielkopolskie
Zachodniopomorskie
PŁEĆ
Kobieta
Mężczyzna
WYKSZTAŁCENIE
Bez wykształcenia
Podstawowe/gimnazjalne
Zawodowe
Średnie/policealne
Wyższe (ukończone studia licencjackie lub magisterskie)
151
STAN CYWILNY
panna/kawaler
mężatka/żonaty
rozwódka/rozwodnik
wdowa/wdowiec
WIEK
18-24
25-34
35-44
45-54
55-64
>65
273
634
70
111
25,1
58,3
6,4
10,2
130
209
171
198
187
193
11,9
19,2
15,7
18,2
17,2
17,7
553
50,9
99
37
111
258
30
9,1
3,4
10,2
23,7
2,8
438
101
134
108
307
40,3
9,3
12,3
9,9
28,2
32
226
2,9
20,8
550
50,6
236
44
21,7
4,0
82
365
408
191
42
7,5
33,5
37,5
17,6
3,9
CZY OBECNIE PANI/PAN
pracuje zawodowo na pełnym etacie, również w rodzinnym gospodarstwie rolnym
pracuje dorywczo
jest bezrobotna/bezrobotny
uczy się w szkole/studiuje w wyższej uczelni
jest na rencie/emeryturze
zajmuje się domem/wychowaniem dzieci
STALE MIEJSCE ZAMIESZKANIA
wieś
miasto do 20 tysięcy mieszkańców
miasto 20-100 tysięcy mieszkańców
miasto 100-200 tysięcy mieszkańców
miasto powyżej 200 tysięcy mieszkańców
MOJA SYTUACJA MATERIALNA
żyję bardzo biednie – nie starcza mi nawet na podstawowe potrzeby
żyję skromnie – muszę na co dzień bardzo gospodarować
żyję średnio – starcza mi na co dzień, ale muszę oszczędzać na
większe zakupy
żyję dobrze – starcza mi na wiele bez specjalnego oszczędzania
żyję bardzo dobrze – mogę sobie pozwolić na wygodne życie
ŚREDNIE DOCHODY NA CŻŁONKA RODZINY
W GOSPODARSTWIE DOMOWYM
do 500 zł
501-1000 zł
1001-2000 zł
2001-5000 zł
powyżej 5000 zł
152

Podobne dokumenty