Firmy Leśne - Sobiesiak zeznaje

Transkrypt

Firmy Leśne - Sobiesiak zeznaje
Sobiesiak zeznaje
Dodano: 18.02.2010
18.02.2010
"Ja wiedziałem, że ten las mogę już wyciąć, bo już wszyscy się zgodzili. No nie może być takiej
możliwości, żeby nie można było. No i wszedłem na, przez urzędników – już nie będę mówił
wcześniej jeszcze, ile zawalili – przez urzędników wszedłem pod nadzorem Lasów".
Ryszard Sobiesiak:
"... Tam idzie najpierw, nie ja tylko burmistrz się zwraca do Lasów we Wrocławiu, Lasy ze Wrocławia
do Warszawy, Warszawa wraca do Wrocławia i mówi, że tak, burmistrz mówi tak. I ja dopiero wtedy
piszę jako ja, już Winterpol, znowu do tych Lasów i te Lasy znowu w moim imieniu do ministra, czyli
już drugi raz.
Czyli jak już były drugi raz po wszystkich zgodach, to ja, żeby to nie leżało dziesięć tam tygodni,
prosiłem – możliwe, że tak było – pana Rosoła, żeby, czy dałoby się tam, żeby to nie leżało, bo nie
otworzę tego na święta. To tylko taka sytuacja była, że to była już drugi raz decyzja ministra
środowiska, który – nie na, pierwszy raz nie na moją prośbę, tylko na burmistrza – zgodził się ten
kawałek lasu, gdzie z boku już 4 czy 5, czy 10 lat temu już dał tam komuś, wylesił, tak to się nazywa.
I to jest jedyne przestępstwo, jakie ja popełniłem, to zacząłem wycinać te drzewa. Ale pod nadzorem,
pod nadzorem nadleśniczego, pod ich, po ich wymierzeniu, gdzie, co mogę zrobić, po złożeniu
drzewa tam, gdzie oni nam pokazali, za moje pieniądze zwoziłem na dół. No i oczywiście, jak wróciło
decyzja ministra środowiska z powrotem do Dusznik, musiało być szybko, bardzo szybko ta rada
miejska, no bo taka jest procedura, więc dlaczego to miała robić za trzy tygodnie, jak zrobiła na
drugi dzień.
Zrobili na drugi dzień posiedzenie. Zrobili źle, jedno słowo gdzieś tam wpisali. Już mi uciekły
następne dwa tygodnie, a od tego jeszcze potrzeba 60 dni, żebym mógł dopiero podpisać umowę z
Lasami. Czyli ja już wszystkie zgody miałem, tylko nie miałem umowy z Lasami, ponieważ, żeby z
Lasami podpisać, to musiało upłynąć jeszcze 60 dni po zgodzie rady miejskiej i to jest…
Ja wiedziałem, że ten las mogę już wyciąć, bo już wszyscy się zgodzili. No nie może być takiej
możliwości, żeby nie można było. No i wszedłem na, przez urzędników – już nie będę mówił
wcześniej jeszcze, ile zawalili – przez urzędników wszedłem pod nadzorem Lasów.
Wyciąłem ten las i zapłaciłem ponad 300 tys. kary czy 250, gdzie była możliwość 10% – tak jak
napisałem – od 10 do 200. Ja to czytałem tak 50 razy do tego urzędnika jakiegoś tam i się kłóciłem z
nim. Przywalili mi 200% i całe szczęście teraz. Jak teraz to widzę, to całe szczęście...
firmylesne.pl
Pełna treść niejawnego przesłuchania Ryszarda Sobiesiaka przed komisją hazardową 11 lutego:
http://bi.gazeta.pl/im/7/7567/m7567587.pdf
Zobacz więcej o sprawie: Afera wyciągowa – krok po kroku
Komentarze (0)
Nie dodano jeszcze żadnego komentarza.