O BADANIU WNIOSKI BADAWCZE

Transkrypt

O BADANIU WNIOSKI BADAWCZE
O BADANIU
Pionierski projekt badawczy Literatura polska po roku 1989
roku w świetle teorii Pierre’a Bourdieu sfinansowany ze
środków Narodowego Centrum Nauki jest pierwszą próbą
całościowego zbadania polskiej literatury za pomocą narzędzi nauk społecznych. W trakcie czterech lat trwania projektu przeprowadzono ponad sto pogłębionych wywiadów
z pisarzami i pisarkami, krytykami i krytyczkami literackimi
i innymi osobami związanymi z rynkiem wydawniczym,
a także analizę licznych danych statystycznych. W pracach
zespołu kierowanego przez dr. Piotra Mareckiego wzięło
udział ok. 60 osób, m.in. dr Tomasz Warczok, dr hab. Jan
Sowa, dr Grzegorz Jankowicz, dr Piotr Płucienniczak, dr Michał Tabaczyński, Alicja Palęcka, Michał Sowiński, Kaja Puto
i Ewelina Sasin.
Rezultaty badań opublikowano w trzech tomach wydanych
przez Korporację Ha!art:
Literatura polska po 1989 roku w świetle teorii Pierre’a Bourdieu. Raport z badań – podsumowanie i analiza uzyskanych
wyników, opatrzone licznymi cytatami z anonimowych
wywiadów,
Socjologia literatury. Antologia – wybór najistotniejszych
tekstów z zakresu socjologii literatury autorstwa światowej
sławy badaczy i badaczek,
Literatura polska po 1989 roku w świetle teorii Pierre'a Bourdieu. Podręcznik – skierowane do uczniów liceów i studentów przystępne opracowanie z wieloma przykładami
z polskiego świata literackiego.
Infografiki, wykresy, mapy i drzewa, którymi zostały zilustrowane publikacje, wykonał artysta wizualny Jakub
Woynarowski.
WNIOSKI BADAWCZE
Utrata autonomii przez polską literaturę
Literatura nie istnieje w próżni. Pomiędzy autorami a czytelnikami pośredniczy szereg osób i instytucji, często o różnych interesach. Od tego systemu połączonych naczyń
zależy sposób funkcjonowania pola literackiego.
Wniosek, który wypływa z badań jest następujący: polska
literatura po roku 1989 utraciła swoją autonomię na rzecz
rynku wydawniczego, mediów i władzy publicznej. To właśnie te podmioty, a nie np. krytycy literaccy, zaangażowani
czytelnicy czy sami pisarze w dużej mierze decydują o tym,
co jest cenioną literaturą, co w danym sezonie znajduje
się na półkach księgarni i o jakich tytułach się dyskutuje.
Uniezależnieniu literatury nie pomagają nagrody i festiwale
literackie, ponieważ nie są organizowane przez samo środowisko, a przez koncerny medialne, samorządy czy nawet
sieci sprzedaży. W tym sensie bardziej grają na promocję
np. marki miasta niż samej literatury.
Największym novum i jednocześnie problemem jest uzależnienie literatury od rynkowych reguł gry. Od 1989 roku
mamy do czynienia z pojawieniem się rynku książki i wysypem prywatnych wydawnictw. Dominuje logika szybkiego
zysku. Publikacje traktuje się jak każdy inny towar. Tytuł jest
promowany średnio przez trzy miesiące, najwyżej pół roku,
a jeżeli do tego czasu nie zarobi na siebie, niesprzedane
egzemplarze trafiają do magazynów, a następnie na makulaturę. Sprowadzenie literatury do roli towaru sprawia,
że wartość książki zależy od tego, czy da się ją sprzedać.
W takim ujęciu wartość literacka i kulturotwórcza schodzą
na drugi plan.
W obliczu ciągłej konkurencji pomiędzy wydawnictwami
rynek książki kontrolowany jest przez kilka dużych sieci
dystrybucyjnych, które narzucają mniejszym instytucjom
własne warunki finansowe, przerzucając na nie jednocześnie ryzyko inwestycyjne. Z ceny okładkowej zazwyczaj
połowa to prowizja dystrybutora, 10% to prowizja autora,
10–15% to cena druku – do tego dochodzą koszty praw
autorskich, tłumaczeń, redakcji, korekty, składu, oprawy
graficznej, promocji, wysyłki i magazynowania. Jeżeli
książka nie sprzeda się w przynajmniej 1000– 2000 egzemplarzy, wydawnictwo nie ma szans nawet na zwrot
kosztów. Dystrybutor nie ponosi jednak większych strat,
ponieważ niesprzedany nakład po prostu odsyła do wydawcy. Powoduje to sytuację, w której zysk gwarantują
przede wszystkim książki osób już znanych, tłumaczenia
zagranicznych bestsellerów, publikacje na medialne tematy
oraz tzw. pozycje nieliterackie (poradniki, podręczniki, non-fiction, literatura religijna itd.). Innymi słowy – literatura
o niskim ryzyku inwestycyjnym.
Małe wydawnictwa publikujące głównie niewielkie nakłady
książek nieznanych pisarzy, debiuty czy pozycje awangardowe podejmują w tej sytuacji bardzo ryzykowną grę. To
właśnie one wprowadzają do obiegu literackiego nowe
zjawiska i tematy (wielu nagradzanych pisarzy zostało zauważonych właśnie dzięki takim oficynom). Cena, jaką za
to płacą, to często balansowanie na krawędzi bankructwa
ze względu na opisane wyżej mechanizmy rynku książki.
Pierre Bourdieu określa to mianem „ekonomii na opak”,
polegającej na rezygnacji z pewnego zysku w imię kapitału
symbolicznego.
Choć większość wydawców i wydawczyń ma wykształcenie humanistyczne, to w funkcjonowaniu oficyn coraz
większą rolę odgrywają osoby z zapleczem marketingowym, PR-owym czy po prostu biznesmeni. Ważne stają
się nowe zawody: agent literacki, redaktor prowadzący
(czyli w praktyce product manager). Dochodzi do sytuacji,
w której o kształcie literatury – a nie tylko o biznesowym
aspekcie prowadzenia wydawnictwa – decydują specjaliści
od marketingu i sprzedaży.
Tradycyjną krytykę literacką wypiera medialny marketing.
To, jakie tytuły zdobędą rozpoznawalność – co z zasady
przekłada się na sprzedaż – zależy od pojawienia się informacji w TV, radiu, prasie wysokonakładowej i internecie.
Dyskusja wokół książki zostaje sformatowana do przekazów
medialnych, znani pisarze stają się celebrytami, którzy nie
wypowiadają się na temat literatury, lecz na tematy bieżące.
Od pogłębionych analiz i krytyki literackiej przechodzi się
do newsów. Sprawia to, że do potencjalnych czytelników
dotrą przede wszystkim tytuły atrakcyjnie medialnie (stąd
taka popularność reportażu jako gatunku literackiego).
Walka o uwagę mediów jest tym ostrzejsza, że od roku
2000 odsetek samych materiałów prasowych poświęconych
literaturze w badanych tytułach spadł, a niektóre dodatki
literackie do ogólnopolskich gazet uległy likwidacji.
Edukacja również pozostawia wiele do życzenia. Analiza
dostępnych na rynku podręczników jednoznacznie wskazuje, że literatura powstała po roku 1989 nie ma należnego
miejsca w programie nauczania. Teksty współczesnych
pisarzy i pisarek pojawiają się sporadycznie i bez szerszego kontekstu. Kolejne pokolenia czytelników nie są więc
wyposażane w narzędzia, które pozwoliłyby im zrozumieć
współczesną im literaturę. Szkoła nie stymuluje nawyków
lekturowych, nie kształci przyszłych odbiorców. Efektem
tego jest kurczenie się bazy społecznej, która generowałaby
popyt na literaturę.
Podwójne życie pisarzy i pisarek
Z dwugodzinnych wywiadów przeprowadzonych przez
socjologów z 74 pisarzami i pisarkami wynika, że znakomita
większość piszących nie uważa twórczości literackiej za
zawód. Praktycznie wszyscy badani twierdzą, że literatura
nie jest ich głównym zajęciem – utrzymują się z działalności pozaliterackiej. Posiadanie innej, jak to określił jeden
z badanych, „prawdziwej pracy”, bywa nawet postrzegane
jako warunek wstępny zajmowania się literaturą. Wynika
to z faktu, że na polskim rynku wydawniczym praktycznie
nie da się żyć z pisania. Można powiedzieć, że oprócz kilku
sław nie istnieje coś takiego jak zawodowy polski pisarz
czy zawodowa polska pisarka. Są najwyżej ludzie, którzy
w wolnym czasie zajmują się pisaniem. Większość przebadanych twórców otrzymuje za swoją pracę od kilkuset
do kilku tysięcy złotych rocznie. Jedna trzecia badanych
w ogóle nie uzyskuje za nią wynagrodzenia! Jak podsumowuje swoje dochody jeden z badanych twórców:
Jeśli progiem biologicznym [ustalonym] przez ONZ jest
2,5$ [dziennie], to myślę, że jest to poniżej.
Wśród badanych zarysował się też podział na twórców
prozy i poezji. O ile ci pierwsi liczą, że istnieje szansa, że
w kiedyś uda im się utrzymać się z pisania, o tyle poeci
i poetki nie mają złudzeń w tym zakresie.
Literatura opisywana jest przez twórców przede wszystkim
jako sposób ekspresji. Więcej niż połowa rozmówców
tworzy spontanicznie, nie kierując się zapotrzebowaniem
rynkowym czy innymi okolicznościami związanymi z publikacją swojej pracy. W wyborze wydawnictw piszący
według własnej oceny nie kierują się raczej kwestiami
finansowymi, jako istotniejsze wymieniają czynniki takie
jak zachowanie kontroli nad tekstem czy strategie promocyjne umożliwiające dotarcie do czytelników. Z wyjątkiem
najbardziej znanych autorów pisarze i pisarki nie mają też
wielu możliwości nacisku na wydawnictwa w kwestiach
finansowych. Ponadto bardzo często nie znają swoich praw,
w większości nie negocjują umów, nie znają reguł rządzących rynkiem wydawniczym i mechanizmami rozliczeń.
Jedynie 10% autorów posiada odpowiednią wiedzę w tym
zakresie. Pisarze nie interesują się też prawem autorskim,
a wśród przyczyn braku tego zainteresowania podają niskie
dochody ze sprzedaży. W tej sytuacji regulowanie owych
kwestii uznają za stratę czasu.
Pisarze niechętnie odnoszą się do stowarzyszeń i grup
literackich a także w ogóle do organizowania się jako grupa
zawodowa. Niecałe 15% rozmówców deklaruje poczucie przynależności do jakiejś społeczności artystycznej.
W wyniku niskiego zainteresowania własną sytuacją jako
grupy zawodowej czy środowiska, twórcy pozbawiają się
narzędzi do polepszenie swojej sytuacji.
W recenzji raportu profesor Przemysław Czapliński podsumował tę sytuację następująco:
Brak obrony własnej profesji, brak języka komentującego
literaturę, nieobecność mitu pisarstwa i literatury, wotum
separatum wobec krytyki literackiej, brak własnych praktyk
służących świadczeniu uznania innym pisarzom (czyli
swoistych obrzędów pasowania na twórcę) – wszystko
to prowadzi do paradoksalnej sytuacji: pole literatury
w Polsce nie tyle nie jest autonomiczne – ono nie istnieje.
[...] Werdykt w sprawie literatury podpowiadają media,
a zatwierdzają gremia największych nagród. Pisarze – na
własne życzenie – niewiele mają tu do powiedzenia.
PODSUMOWANIE
Celem projektu Literatura polska po roku 1989 roku w świetle
teorii Pierre’a Bourdieu było zdiagnozowanie reguł rządzących uniwersum literackim w minionym ćwierćwieczu.
Wreszcie dostępny jest słownik, oparty na empirycznych
badaniach, którym można opisać te mechanizmy. Po wykonaniu tej pracy warto zadać pytanie „Co dalej?” i przedyskutować je z udziałem wszystkich aktorów pola.