BIOTA "Invisible Map"RéR Megacorp, 2001 Biota (amer. "biocenoza

Transkrypt

BIOTA "Invisible Map"RéR Megacorp, 2001 Biota (amer. "biocenoza
BIOTA "Invisible Map"RéR Megacorp, 2001 Biota (amer. "biocenoza") to stowarzyszenie artystyczne założone w 1979 w Fort Collins w stanie Kolorado, grupujące, wg słów jego założyciela Williama Sharpa, przyjaciół prezentujących różne przygotowanie zawodowe i wykształcenie: muzyków, plastyków i naukowców. Na co dzień wykonują różne prace (są grafikami, sprzedawcami, dziennikarzami, kelnerami, kucharzami, piekarzami, nauczycielami, kuratorami, inżynierami, naukowcami i stróżami) po to, aby móc sfinansować swoją działalność artystyczną. "Wizualnym skrzydłem" zespołu jest grupa plastyków -­‐ The Mnemonists, która pomaga muzykom w opracowaniu graficznym okładek płyt, zajmując się również scenografią i oprawą multimedialną podczas koncertów. Na początku Biotę fascynowała spontaniczna, rozgrywająca się na żywo w studiu interakcja w ramach niejednorodnej grupy -­‐ niepowtarzalne, w luźny sposób kierowane rozładowanie dźwiękowe. Było swego rodzaju konceptualne odzwierciedlenie ówcześnie pasjonujących artystów zaburzeń osobowościowych u małych dzieci, wywołanych przez tzw. "bombardowanie technologią". Grupa interesowała się również ogólnie rozumianym wpływem ich otoczenia na kształt i treść ich wypowiedzi. Z upływem czasu, wychodząc od żywiołowych improwizacji, Biota zaczęła komponować wolno i metodycznie: wykorzystując jako główny materiał dźwiękowy nagrania obsługiwanych instrumentów akustycznych oraz nagrania otoczenia, które następnie poddawała złożonym procesom edycyjnym, zwanym sound mutation chains (tzn. niedosłownie "łańcuchową mutacją dźwięku"). Amerykanie pozostali wierni takiemu modelowi komponowania i w dalszym ciągu posługują się odpowiednio zmutowanymi elektronicznie źródłami akustycznymi. Sharp określa to tak: Osiągnięcie tajemniczej dwuznaczności pomiędzy tymi dwoma elementami stanowi wyzwanie, które pociąga nas od czasów "Horde" aż do dziś. Mamy nadzieję, że udaje się nam zachować ludzką specyfikę wykonawczą w częściach akustycznych, a zarazem przetworzyć je w istotny sposób. Dzięki tej metodzie twórczej Biota dokonuje mutacji wyjściowych ścieżek akustycznych w zakresie barwy, obwiedni i zmiennych chwilowych. Muzycy, rzecz jasna, zdają sobie sprawę, że ten rodzaj eksperymentowania ma długą historię (prekursorzy: Vladimir Ussachevsky, Otto Luening, Tod Dockstader, Pierre Schaeffer), lecz nie boją się rozwijać tej metody, zwłaszcza, że stało się to o wiele prostsze dzięki szerokiemu dostępowi do zaawansowanych technologicznie edytorów dźwięku. Z płyty na płytę język muzyczny Bioty staje się zatem coraz bardziej wyrafinowany. Kompozytorzy muszą w miarę upływu czasu rozwijać i doskonalić prezentowany język muzyczny. Jeśli chcą trwale pozyskać słuchacza, muszą wciągnąć go głębiej, poza naskórkową przyjemność. Język muzyczny musi być zatem zarazem nowatorski i przystępny. Musi, jak w przypadku Sun Ry i Captaina Beefhearta, ucieleśniać tradycję, a zarazem ostrzegać, że artysta może w każdej chwili wyjść poza nią, ciągnąc zdezorientowanego słuchacza za sobą. Sharp podkreśla, że Biota pracując we własnym (co istotne!) studiu kieruje się pewnymi założeniami wstępnymi, lecz sam proces budowania utworów z nakładek zmutowanych ścieżek kolejnych wykonań jest płynny -­‐ łącząc w sobie dogłębny namysł i spontaniczność. Dzięki temu grupa mogła dojść do etapu, na którym obok abstrakcyjnych kolaży instrumentalnych znajdujemy... "piosenki". Każda z dotychczasowych propozycji Bioty jest manifestacją podobnej estetyki dźwiękowej i graficznej. Przestrzenie -­‐ dźwiękowa i wizualna, do której nas zapraszają -­‐ mienią się tysiącami barw i form, są jednak na tyle zwarte i konsekwentne w swojej wyjątkowości, że brane łącznie tworzą przedziwną multimedialną mitologię, której kolejne rozdziały są przed nami odsłaniane dopiero wtedy, kiedy jej autorzy kończą swoją mrówczą, niespieszną pracę nad ich przygotowaniem, co w danym przypadku zabiera zwykle około pięciu lat. Artystyczne przestrzenie Bioty i Mnemonistów mają wiele wspólnego z kreacjami filmowymi braci Quay, malarstwem Maxa Ernsta oraz... prozą poetycką Brunona Schulza -­‐ co podkreślają jeszcze bardziej obrazy, rysunki i kolaże zawarte w książeczce do płyty. Każdy z 37 krótkich utworów -­‐ to osobny świat, unikatowa biocenoza wymagająca oddzielnej interpretacji krytycznej, odrębnego przeżycia. Mówiąc najkrócej, to surrealistyczne opowieści, w których wyciszone kontemplacje fortepianowe á la Satie przechodzą w wspomnienia trójdzielnych marynarskich tańców, parady ulicznej, zasłyszanej w dzieciństwie melodii z pozytywki, folk-­‐rockowej grupy słuchanej na autostradzie nocą czy tajemniczych obrzędów pod piekącym słońcem Orientu. Wysublimowana muzyka Bioty potrąca w nas zapomnianą strunę piękna, zabiera w podróż z "niewidzialną mapą" w ręku. Ireneusz Socha