Numer 01.2008 - Stowarzyszenie Edukacja pod Żaglami

Transkrypt

Numer 01.2008 - Stowarzyszenie Edukacja pod Żaglami
EPEZETKA
NEWSLETTER
NR
02/2008
STOWARZYSZENIA
Witam po długiej przerwie!
I od razu na wstępie
przepraszam że aż tyle musieliście
czekać na kolejny numer Epezetki.
Od tej pory zobowiązuję się do
pilnowania regularności wydawania, przez co nasz newsletter staje
się od dzisiaj miesięcznikiem
ukazującym się w pierwszy
poniedziałek miesiąca!
W numerze całe szczęście
mnóstwo ciekawych tekstów,
które mam nadzieję zrekompensują Wam ten długi okres czekania. Z
rzeczy najdawniejszych czeka na
Was krótka relacja z minionego,
IV Zjazdu Absolwentów EpŻ.
Warto zajrzeć, aby przekonać się
jak wyglądają nasze wspaniałe
omegi w pełnej krasie. Idąc dalej
tropem relacji, mamy dwa bardzo
ciekawe sprawozdania autorstwa
“EDUKACJA
Marcina “Cieplaka” Dobrowolskiego - z konferencji Sail Training International w Liverpoolu
oraz z Tygodnia Conradowskiego
w Trójmieście. Cieplak jak zwykle
trzyma rękę na pulsie i w ciekawy
sposób przybliża nam najnowsze
wydarzenia ze świata żeglarskiego
i okołożeglarskiego. Do tego
dochodzi jego trzeci tekst, moim
zdaniem najbardziej wartościowy,
a w dodatku, kiedy teraz za oknem
sypie śnieg, najbardziej aktualny czyli co żeglarze robią w zimie.
Wiele ciekawych porad i
fachowych uwag, słowem - polecam! I na sam koniec, jako
prawdziwa wisienka na torcie relacja absolwenta VII Szkoły pod
Żaglami, a teraz ucznia Akademii
Morskiej - Michała Włodarczaka z
jego pobytu szkoleniowego na
“Darze Młodzieży”. Świetnie się
czyta, a do tego bardzo inspirujący
7
POD
ŻAGLAMI”
STYCZNIA
2008
przykład, do jakiego stopnia może
wpłynąć na człowieka Szkoła pod
Żaglami (mimo że Michał już
wcześniej był żeglarzem).
No i już na sam koniec
końców - najlepsze życzenia z
okazji Nowego Roku - inspiracji
dotyczących nowych rejsów, silnych wiatrów od rufy, aktywnego
wspierania Epezetki (a co :]!),
realizowania siebie w ramach Stowarzyszenia i nie tylko oraz
energii w pogoni za horyzontem,
życzy cała Redakcja!
Tomasz “Czwartek” Piątek
IV ZJAZD
ABSOLWENTÓW
SZKÓŁ
POD ŻAGLAMI
NASZ CZŁOWIEK
NA
“DARZE”
16-17.11.07
L I V E R P O O L
VI KONFERENCJA
STI
Od około miesiąca w Warszawie i
w Trójmieście odbywają się regularne
spotkania
odnośnie
przyszłości
Stowarzyszenia
“Edukacja pod Żaglami”. Jak
mówi wiceprezes Łukasz Piątek,
spotkania te mają na celu
“stworzenie strategii rozwoju
naszego Stowarzyszenia, którą
wkrótce zaczniemy wspólnie
wcielać w życie” - nie są to więc
spotkania konkretne, raczej luźne
rozmowy i wymiana opinii. W
stolicy odbyły się już trzy takie
dyskusje, między innymi na temat
priorytetów Stowarzyszenia i
najbliższych planów związanych
ze śródlądziem. Termin następnego spotkania jest już znany - 8
stycznia o godz. 19:30, miejsce to
miezkanie
Mikołaja
Wielowiejskiego
przy
ul.
Kasprowicza 27 m. 5 (róg ul. Podczaszyńskiego).
Zapraszamy
wszystkich którym nie jest obojętna przyszłość Stowarzyszenia.
Marta Markiewicz, znana szerzej
jako “Bjork”, w związku z tym że
została
mianowana
osobą
odpowiedzalną za wolontariat w
Stowarzyszeniu, wychodzi do
wszystkich działających z apelem
- podpisujcie umowy o wolontariacie! Nam pozwoli to na
uporządkowanie
wszystkich
swoich wolontariuszy i spraw z
tym związanych, dla Was zaś
skutkuje to materialnie istniejącym papierem, który może się
okazać bardzo pomocny kiedy
będziecie szukali pracy! Kontakty
do Bjork to albo telefon 607052352, albo e-mail [email protected]
***************************
Naszej załodze trójmiejskiej pod
dowództwem
Marcina
Palmowskiego (który z kolei został
szefem ekipy naszodomowej na
następny sezon) należy podziękować za utulenie naszej grana*************************** towej błyskawicy do snu
zimowego. Pod plandeką przygoNa dniach wyrusza II rejs Tylko towuję się do przyszłorocznych
dla Orłów. Wszystko wyniknęło wypraw po dalekich morzach. W
trochę spontanicznie - na skutek przyszłym sezonie “Nasz Dom”
odwołania XIV Szkoły pod Żagla- będzie pływał m.in. po Morzu
mi okazało się że statek trzeba Północnym.
przetransportować do Lizbony. A
wiadomo że nikt nie uczyni tego
lepiej niż Orły. Atrakcyjna cena
rejsu nie skusiła może tłumów, ale
ci, którzy płyną, na pewno będą
zachwyceni z możliwości wpisania sobie do swojego żeglarskiego
CV tak wymagającego rejsu.
Pozostaję nam nic innego jak
wspierać ich duchowo w tej
śnieżno-sztormowej wyprawie. A
na deser zdjęcie zasypanej Pogorii
od JM - naszego specjalnego
wysłannika z Gdańska (to że jest
tak słabej jakości spowodowane
jest tym, że zostało wykonane telefonem komórkowym, co jednak
dodaje mu reporterskiej atrakcyjności).
I na koniec wiadomości fleszem
rzecz chyba najprzyjemniejsza epezetowe wigilie! Takie odbyły
się w dwóch największych
skupiskach Stowarzyszenia w
Polsce - czyli w Warszawie i
Trójmieście. A konkretniej, w tym
roku
gościli
nas
Mikołaj
Wielowiejski i Marcin Cubrzyński
w ich nowych mieszkaniach. W
stolicy można było najeść się
takich smakołyków jak kutia,
śledzie czy posmakować mikołajowego grogu, natomiast w Gdynii
muzycznym występem popisała
się Magda Dobrowolska. Nasi
wysłannicy potwierdzają rodzinną
atmosferę i szczere łamanie się
opłatkiem na obu spotkaniach.
***************************
Z powodu braku działu “Ogłoszenia” w tym numerze,
piszę tutaj - Epezetka czeka na
Ciebie! Jeżeli chcesz napisać
relację z jakiegoś wydarzenia
epeztowego czy marynistycznego,
chcesz podzielić się jakimiś głębszymi przemyśleniami z innymi
(na przykład jak Szkoła pod
Żaglami zmieniła Twoje życie)
czy cokolwiek innego, PISZ [email protected].
Po raz czwarty, tym razem regatowo
Rozwijamy się. Kiedy porównam pierwszy Zjazd Absolwentów Szkół pod Żaglami, który
odbył się 3 lata temu w ciasnej
sali na warszawskiej Ochocie z
tegorocznym, na którym braliśmy udział w regatach w
których główną nagrodą był
pełnomorski rejs, bez wątpienia
stwierdzam że rozwijamy się.
Rogali) postanowili w ramach
zlotu zorganizować regaty – a
właściwie Pierwsze Oficjalne
Regaty Stowarzyszenia „Edukacja
pod Żaglami”. Pretekstem – cztery
nasze własne omegi wyjęte spod
igły (no, prawie). Pokrzepieni
świetnym pływaniem tydzień
wcześniej podczas pikniku z
rodzicami i przyjaciółmi Stowarzyszenia, wszyscy byli pełni
optymizmu.
srebrne medale zgarnęli: Marcin
Stępniak
(sternik),
Marcin
Dobrowolski i Maciek Kołtoński,
zaś złotą załogą z rekordowym
czasem (aczkolwiek niezmierzonym) zostali: Marcin Palmowski (sternik), Tomek Minicki i Mikołaj Jurecki. Zwycięzcom jeszcze raz gratulujemy a
nagrody zostały już przekazane
(tydzień rejsu do wykorzystania na
„Naszym Domu” za I miejsce!).
Skończyło się jak zwykle.
Później jak zwykle odbyła
się ta mniej oficjalna, aczkolwiek
bardziej chyba przyjemna część
(na
działce
Mikiego
Wielowiejskiego w pobliskim Jadwisinie) i tak ani się obejrzeliśmy
a nadszedł świt, który przypominał o konieczności powrotu do
rodzinnych stron. Do zobaczenia
za rok, na już takim troche
jubileuszowym (V – połowa X)
Zjeździe Absolwentów!
Kompletny brak nawet
Tomasz PIĄTEK najlżejszego zefirka przez zdecyRelacja będzie króciótka, dowaną wiekszość dnia, niska
bo sam Zjazd był już tak dawno, temperatura i przelotne opady i
że wszyscy zdążyli o nim trzy razy ponad trzydzieści osób na plaży
zapomnieć. Nie chcę jednak aby starających się nie zwracać na to
wydarzenie to przeszło zupełnie uwagi – oto pełen obraz ostatniego
Zjazdu. Nie mówię oczywiście że
bez echa na naszych łamach.
zlotu nie można zaliczyć do
IV Zjazd Absolwentów odbył się 6 udanych (wystarczy chociaż spopaździernika na plaży nad jrzeć na wieczorną imprezę), po
Zalewem Zegrzyńskim. Dlaczego prostu aura pogodowa nie była
taka nietypowa lokalizacja? Otóż sprzyjająca. Gwoli ścisłości warto
tym razem, organizatorzy (w oso- by jeszcze wymienić laureatów –
bie przede wszystkim Jaśminy trzecie miejsce na podium zajęła
Jureckiej i Agnieszki „Kropka” załoga: Michał Wilanowski (sternik), Ania Górna i Patryk Kwiatek,
Conrad w filmie, Conrad na scenie,
Conrad w dyskusji
W czasie weekendu, od 23 do 25
listopada miałem niebywałą
przyjemność uczestniczyć w
przeglądzie „Conrad w filmie”,
zaś w poniedziałkowy wieczór,
26 listopada w międzypokładzie
Daru Pomorza zobaczyłem
doskonały spektakl „Lord Jim –
proces”.
Marcin DOBROWOLSKI
Przez trzy dni przeglądu
obejrzałem dziewięć obrazów.
Zaprezentowany w trzech częściach film telewizyjny „Ja, który
mam podwójne życie, czyli dylemat Josepha Conrada” był fabularyzowaną biografia pisarza, w której główny nacisk położono na
związki z Polską i problem zarzucanej Conradowi niewierności
wobec własnego kraju. Kolejny
dokument polskiej produkcji to
„Joseph Conrad. Sprawa honoru i
namiętności”.
Widowisko
pokazujące sceny z powieści
„Ocalenie” przeplatane komentarzami narratora. Ów narrator zdra-
dzał motywy i tajniki condradowskiego pisarstwa, co nadało tej
realizacji szczególnie ciekawego
wyrazu. „Spiskowcy” zaś, to teatr
telewizji na motywach powieści
„W oczach zachodu”. Jeszcze jednym polskim akcentem był film
„Smuga cienia” w reżyserii
Andrzeja Wajdy. Trzy ostatnie
obrazy to dzieła wielkich twórców
kina. Zapierająca dech, reżyserska
wersja „Czasu Apokalipsy” Francisa Forda Coppola, dobitnie
pokazany „Pojedynek” Ridleya
Scotta oraz przedwojenny, więc
czarnobiały i już „wysłużony”
„Tajny agent” Alfreda Hitchcocka
lecz ogromnie wciągający i budujący napięcie. Wszystkie ekranizacje zostały pokazane w sali gdyńskiego Klubu Filmowego na ul.
Waszyngtona 1 obok stoczni
remontowej Nauta. Sama sala,
przebudowana z dawnej stoczniowej sali BHP, z zachowaniem jednak wielu elementów dawnego
wystroju, dodawała festiwalowi
wyjątkowego uroku i klimatu.
Można powiedzieć, że przy obecnej dominacji nowoczesnych multipleksów jest wprost „oldskoolowa”. Przed wejściem na widownię
podawano gorącą herbatę i ciastka. Wśród publiczności dominowało starsze pokolenie. Piszący te
słowa wraz z grupą znajomych
należeli do najmłodszych widzów.
Podobnie niepowtarzalny
klimat miał spektakl na pokładzie
„Daru Pomorza”. Krzesła były
ustawione w międzypokładzie fregaty. Nisko nad głowami znajdowały się pokładniki z hakami, na
których wisiały niegdyś studenckie hamaki. Schodnia zejściówki
na śródokręciu stanowiła część
sceny i scenografii zarazem.
Kiedy po schodach zszedł Marlow
w blasku teatralnych świateł,
wszystko stało się nieco przymglone – wtedy rzeczywiście
poczułem się przez chwilę jakbym
obserwował starego kapitana,
który wyszedł na werandę Sądu
Morskiego w Adenie w wilgotny
tropikalny dzień. Dudnienie
jesiennego deszczu o pokład
„Daru” jakby ucichło. Marlow, w
którego postać wcielił się Dariusz
Siastacz z Teatru Miejskiego w
Gdyni w garniturze i meloniku,
chętnie korzystał z notesu pełnego
zapisków
przybliżając
nam
historię młodego Jima i równie
ochoczo używał z zawartości
srebrnej papierośnicy. Jim, oficer
Brytyjskiej Marynarki Handlowej
grany przez Macieja Konopińskiego z Teatru Wybrzeże w Gdańsku,
był odziany w stosowny granatowy, dwurzędowy mundur i czapkę.
Na rękawach nosił galony oficera
pokładowego. Rozmowa Marlowa
z Jimem odbywała się w przerwie
procesu przed Sądem Morskim w
oczekiwaniu na wydanie wyroku.
W tym czasie lepiej poznajemy
Jima i jesteśmy świadkami próby
wytłumaczenia się z postępowania, z którego wytłumaczyć się nie
można. Spektakl wyreżyserował
Krystian Nehrebecki, który przyznał po zakończeniu, że do adaptacji „Lorda Jima” przygotowywał
się już od kilku lat. Efekt był nieprawdopodobny. Surowe wnętrze
starego żaglowca przez godzinę
stało się miejscem ożywionej dyskusji dwóch dżentelmenów o sprawach morza i honoru.
publiczności które były szczelnie i
ciasno zapełnione. Na niewielkim
obitym na czerwono podwyższeniu stały trzy krzesła. Organizator
całego przedsięwzięcia Krystian
Nehrebecki powitał najpierw
publiczność wraz z prezydentem
miasta Gdyni panem Wojciechem
Szczurkiem który był obecny.
Następnie zaprosił gości: reżysera
Andrzeja Żuławskiego i dziennikarza Marcina Prokopa. Tematem
przewodnim dyskusji toczonej
przez trzech panów była efektywność przenoszenia literatury Conrada na ekran. Nie mniej jednak
dowcipna i żywa rozmowa odbiegała dowolnie od głównego nurtu
dzięki czemu mogłem jeszcze
więcej usłyszeć o życiu i twórczości pisarza. Andrzej Żuławski
odsłaniał też pewne znane sobie
kulisy powstawania niektórych
produkcji i scenariuszy opartych
na dziełach Korzeniowskiego.
Nie trudno sobie wyobrazić, że
jest to jedna z najciekawszych
form zdobywania nowej wiedzy
Festiwal Korzeniowskiego poprzez słuchanie błyskotliwej,
składał się z trzech części. Pierw- lekko toczonej dyskusji. Niewątsza odsłona to wspomniane przed- pliwie pomocne okazało się wczestawienie teatralne, druga to „Con- śniejsze obejrzenie filmów o i na
rad w kinie”. Trzecia natomiast podstawie Conrada. Ponad pół
odbyła się 11 grudnia ponownie na godzinna rozmowa zakończyła się
pokładzie białej fregaty.
prawie gwałtownie.
Znów przeszedłem przez
śliski od deszczu i śniegu pokład
śródokręcia i wąską schodnią
zeszedłem do wnętrza statku by
dojść do międzypokładu. Zapowiedź trzeciej części Festiwalu
wydawała się najmniej atrakcyjna.
W programie podano czytanie jednego z opowiadań na głos i dyskusje nad tym czy powieści Conrada
da się ekranizować. Nic bardziej
błędnego! Trzecia część była
doskonała!
Tak jak podczas przedstawienia, niską przestrzeń międzypokładu dawnego statku szkolnego zastawiały siedzenia dla
nego życia wnętrzu łatwiej było
znaleźć się tam wśród dramatycznych losów bohaterów opowiadania.
Organizatorzy zadbali też
o perfekcyjne nagłośnienie i
oświetlenie. Długo nie zapomnę
tego nadzwyczajnego zimowego
wieczoru na pokładzie starej fregaty
Wszystkie te atrakcje pojawiły się z okazji 150 rocznicy urodzin Józefa Konrada Korzeniowskiego dzięki Stowarzyszeniu Inicjatyw Artystycznych z Gdyni.
Tym przedsięwzięciom patronuje
też Pan Prezydent Miasta Gdyni
Wojciech Szczurek. Gdyński festiwal był jedną z wielu imprez kulPo chwili na schodach do
turalnych które przypominały,
międzypokładu pojawiła się Małpropagowały i popularyzowały
gorzata Pieczyńska i Marek KonConrada i jego twórczość w mijadrat. Czytali opowiadanie, jak
jącym roku.
podkreślał Nehrebecki, mało
znane pt: „Freya z siedmiu wysp”.
Wydaje się, że Conrad jest
Trudno się nie zasłuchać w
często przywoływany w środowihistorię o ludziach, statkach,
sku morskim czy żeglarskim, ale
malajskich wyspach i miłości. Bo
raczej funkcjonuje hasłowo. Tak
„Freja z siedmiu wysp” to przede
naprawdę niewiele wiemy o nim
wszystkim opowiadanie o miłości.
samym i jego twórczości. Toteż
I wtedy znów zadziałała magia
przybliżenie pisarza i jego dzieł
starego statku, drewnianych schoszerokiej publiczności poprzez
dów wykończonych mosiądzami,
film i teatr to doskonały pomysł na
zapachu zakonserwowanych lin i
spopularyzowanie ciekawej i
smarów z niedalekiej maszynowambitnej prozy o różnorodnej
ni. W tak odmiennym od codzientematyce.
Konferencja STI w Liverpoolu
Powszechną uwagę zwróciło w
tym roku miasto Szczecin. Mało
komu umknął fakt, że na początku sierpnia 2007 roku odbyła się
tam największa impreza żeglarska na Bałtyku i jedna z w ogóle
największych imprez w Polsce.
Niektórzy z szanownych czytelników mieli okazje być właśnie
tam i wtedy. Inni przypłynęli
między innymi na jachtach
„Andromeda” i „Nasz Dom”.
bawić. W 2006 roku taką konferencje STI przygotowała wraz z
władzami miasta w Szczecinie.
Wtedy wiceprezes EPZ Łukasz
Piątek i piszący te słowa zostali
zaproszeni aby zaprezentować
Stowarzyszenie „Edukacja pod
Żaglami ” szerokiej publiczności.
Tegoroczna, 6 konferencja
odbyła się w Liverpoolu w Wielkiej Brytanii 16 i 17 listopada.
Liverpool będzie w 2008 roku portem startowym dla Tall Ships’
Races oraz stanie się Europejską
Stolica Kultury.
Stowarzyszenie „Edukacja
pod Żaglami” reprezentował preNie jestem jednak pewien, zes kapitan Jerzy Jaszczuk, Asia
czy każdy wie kto organizuje Tall Kułakowska – uczestniczka wielu
Ships’ Races czyli te regatych któ- rejsów i współpracownik STI oraz
rych finał gościł Szczecin, kto niżej podpisany.
informuje, inspiruje i nijako zrzeWszystko działo się w
sza tę wielką międzynarodową
żeglarską społeczność. Jest to Sail obszernych salach neoklasycyTraining International. Jednym z stycznej St. George’s Hall w
przejawów działalności tej organi- samym centrum miasta. Na przezacji
jest
przygotowywanie wodni temat konferencji składały
dorocznych konferencji które mają się dwa zagadnienia: Obsadzanie
za zadanie informować, uczyć i statków załogą szkolną” („Filling
the ships”) i „Atrakcyjność portów
Marcin DOBROWOLSKI
SAIL TRAINING - CO
TO JEST?
Inaczej szkolenie pod żaglami. Nie na
stopień żeglarski czy dla przyszłych
oficerów marynarki handlowej lub
wojennej. Szkolenie przede wszystkim
dla młodzieży od 15 do 26 roku życia.
Sail Training integruje, uczy pracować
w grupie, brać odpowiedzialność,
akceptować siebie i innych nabierać
pewności siebie. Zbliża do siebie ludzi
bez względu na zaplecze kulturowe i
socjalne. Zbliża ludzi do środowiska
naturalnego, pozwala jego doświadczyć. A wszystko to dzieje się w
atmosferze wielkiej przygody, przy
dużych dawkach adrenaliny, wśród
setek ludzi którzy myślą podobnie, na
pokładach jachtów i żaglowców które
mają dusze i na gościnnych
portowych
nabrzeżach. Imprez
z Tall Ships nie da
się zapomnieć! A
wszystko to kształtuje młodego żeglarza, tak że się zmienia,
staje
się
lepszy!
dla statków i widzów” („Atracting
the fleet and crowds”). W obrębie
tych zagadnień uczestnicy mogli
wybierać spośród 14 różnych prezentacji. Światowej sławy samot-
Sail Training Friendly
Ports - The Gold Standard.
Friendly port Szczecin. Kapitan
Marcin Raciborski szef Biura
Regat w Szczecinie pokazał jak
miasto się przygotowywało i
zmieniało. Od podjęcia decyzji o
goszczeniu żaglowców, przez
przeprowadzenie tego wielkiego
przedsięwzięcia aż po konkluzje
na które, między innymi, składa
się specjalna oferta dla żaglowców
Organizacja konferencji odwiedzających Szczecin.
była tak pomyślana, że dziennie
odbywało się 3 – 4 warsztaty, preProfessional
Seafarer
zentacje lub sesje. Pomiędzy nimi Training aboard Sail Training
były przerwy na kawę a w połu- Vessels. Prelegentem był doświaddnie na lunch. Największa sala czony kapitan żaglowców szkolpełniła funkcję jadalni i naturalnie nych i statków towarowych Paul
miejsca spotkań. Toteż spotykali Hailwood. Kapitan Hailwood rozsię starzy i nowi przyjaciele, począł od ukazania podobieństw i
nawiązywano nowe znajomości, cech wspólnych dla żaglowców
jeżeli natomiast co w trakcie pre- szkolnych i statków handlowych.
zentacji lub warsztatu zaciekawiło W kolejnej części zaprezentował
czy budziło wątpliwości słuchaczy dane statystyczne wypadków mormożna było zastać prelegenta przy skich oraz jak na przestrzeni lat
kawie i dyskutować. Przerwy katastrofy spowodowane przez
trwały długo bo od 40 do 90 usterki techniczne ustąpiły błędom
minut. Takie rozwiązanie okazało ludzkim. W podsumowaniu presię strzałem w dziesiątkę i dosko- zentacji mogliśmy zobaczyć jakie
nale pomagało w integracji 440 umiejętności i okoliczności, w
uczestników z 32 krajów z całego świetle wcześniejszych informaświata. Moją szczególną uwagę cji, są szczególnie cenne dla prakzwróciły 3 tematy:
tykanta który część swojego przygotowania do zawodowego pływany żeglarz sir Robin Knox-Johnston wygłosił wstępne przemówienie. Podkreślił w nim siłę i wpływ
doświadczeń wynikających ze
szkolenia pod żaglami oraz jego
znaczenie w życiu młodych ludzi z
całego świata. Do wstępu należała
także sesja plenarna w czasie której szefowie STI podsumowali
miniony sezon żeglarski na Bałtyku i na Morzu Śródziemnym.
TEMATY WARSZATATÓW I PREZENTACJI:
- Attracting the Crowds
- Marketing Essentials for Sail Training
- Virtual Media - Marketing to Youth
- Attracting Trainees from a Multicultural Background
- Professional Seafarer Training Aboard Sail Training Vessels
- International Award Schemes
- Adopt a Ship - How Three Ports Do It
- Sail Training Friendly Ports - The Gold Standard
- Using Tall Ships to Market Ports to Local Communities
- Funding Trainees
- Youth Forum
- Corporate Hospitality - A Unique Opportunity
- Linking into the Education System and National School Curricula
- Attracting the Fleet
Szczegóły dotyczące konferencji, jej podsumowanie oraz większość prezentacji
do ściągnięcia można znaleźć na stronie www.sailtraininginternational.com w
zakładce CONFERENCES.
nia odbywa na żaglowcu szkolnym. Jeszcze jedna ważna informacja wyłoniła się z dyskusji po
prezentacji. Sail Training jest w
Wielkiej
Brytanii
czytelnie
rozróżnianie
od
jachtingu.
Postrzega się to tam jako profesjonalne szkolenie młodzieży i przekazywanie im życiowych umiejętności, kształtowania charakterów.
Jachting zaś to pływanie dla przyjemności bez wymagania konkretnych uprawnień. Jak zdążyłem się
zorientować wśsród załóg z Tall
Ships’ Races, świadomość tej
odrębności istnieje. Niemniej jednak obawiam się, że takie instytucje jak Ministerstwo Sportu, Polski Związek Żeglarski czy administracja morska oraz środowiska
zawodowe związane z morzem
jeżeli spotykają się z „żeglarstwem” nie stosują żadnych rozróżnień.
Dużym staraniem Sail Training International było przyciągnięcie dużej liczby młodych
ludzi, załóg szkolnych poniżej 26
roku życia. Dlatego wpisowe na
konferencje dla tej grupy wynosiło
tylko 30 funtów i obejmowało
wszystkie atrakcje przewidziane
dla każdego uczestnika. O uczestnictwie młodzieży mówiło się
podczas tej konferencji dużo.
Ponieważ jak wiadomo Sail Training jest w pierwszej kolejności
skierowane do ludzi w wieku 15 –
26, dlatego jeszcze w połowie tego
roku powstało Youth Forum
moderowane przez Emmę Laird.
W Youth Forum pracowali młodzi
ludzie z całego świata, Polskę
reprezentowała tam Asia Kułakowska. Rezultatem tych prac
były warsztaty Youth Forum podczas konferencji. W nie tylko
mojej ocenie był to najmocniejszy
punkt całego programu. To spotkanie umożliwiło bezpośrednią
wymianę poglądów, myśli i pomysłów między różnymi ludźmi o
THE TALL SHIPS’ RACES 2007 W LICZBACH:*
TALL SHIPS’ RACES MEDITERANEA
- 36 jednostek z 16 państw świata
- 14 żaglowców klasy A
- 3,300 załogantów z 45 krajów – 2,000 poniżej 26 roku życia
- 437 dziennikarzy było akredytowanych w trakcie TSR na Morzu Śródziemnym
- 2.2 milionów gości i turystów odwiedziło Alicante, Barcelonę, Toulon i Genuę
- 18,100 osób odwiedziło włoski żaglowiec Amerigo Vespucci w Genui
TALL SHIPS’ RACES BALTIC
- 111 jednostek z 20 państw świata
- 20 żaglowców klasy A
- 8,400 załogantów z 40 krajów – 4,500 poniżej 26 roku życia
- 970 dziennikarzy było akredytowanych w trakcie TSR na Morzu Bałtyckim
- 1,374 artykułów opublikowano na temat regat
- 4.1 milionów gości i turystów odwiedziło Aarhus, Kotkę, Sztokholm i
Szczecin
- 50,000 osób odwiedziło meksykański żaglowiec Cuauhtemoc w
Szczecinie
- 6 milionów internautów odwiedziło stronę www finału TSR w Szczecinie
ŻAGLOWCE W SZCZECINIE – MAŁE POSUMOWANIE
- 100 wolontariuszy Oficerów Łącznikowych LO (jeden zgubił radiotelefon!)
- 600 ochroniarzy czuwało nad bezpieczeństwem odwiedzających teren imprezy
- 1,000 policjantów pozostawało na służbie
- 1 radiotelefon został skradziony
- 1,000 małych wypadków medycznych było zabezpieczanych przez 110 osób personelu medycznego – 20 ambulansów
- 49 dzieci zgubiło się – wszystkie zostały odebrane przez swoich rodziców ze specjalnej strefy dla zagubionych
dzieci
- 3,200 kilo śmieci dziennie było wywożone z terenu imprezy
*Na podstawie prezentacji Paula Bishopa dyrektora regat STI „The Tall Ships’ Races 2007 Review”
różnym doświadczeniu z różnych
krajów. Zostaliśmy podzieleni na
osiem zespołów które składały się
z młodych (poniżej 26 lat) a po
części ze starszych (powyżej 26
lat). Liderzy tych grup wywodzący się z Youth Forum prowadzili
dyskusje. Omawialiśmy sposób
informowania młodych ludzi o
Tall Ships’ Races, języka i materiałów których się używa do promowania idei Sail Training o tym
jak wyrazić naszą fascynację aby
trafiła ona do tych którzy nic nie
wiedzą o żaglowcach. Zastanawialiśmy się, jakie bariery napotykają
młodzi ludzie którzy chcą się
zaokrętować. Wszystkie pomysły
zostały skrupulatnie spisane na
dużych arkuszach papieru, omó-
wione i spakowane do przeanalizowania przez Emmę Laird.
Warsztaty zakończyły się w
atmosferze chęci powtórzenia
takiego spotkania.
Następna
konferencje
odbędzie się 15 listopada 2008
roku w Kandzie w Nowej Szkocji
w mieście Halifax. Mam nadzieję,
że do tego czasu przygotujemy
reprezentacje EPZtu która będzie
S p o n t a n i c z n i e miał tam swój wkład. Jak można
wyciągnęliśmy wniosek, że trzeba się dowiedzieć więcej. Przede
w swoich macierzystych organiza- wszystkim strona internetowa
cjach propagować wiedzę o Sail www.sailtraininginternational.org
Training, promować wartości
które ze sobą niesie, brać udział w
regatach jachtów i żaglowców i
umożliwiać młodzieży zainteresowanej, która może podzielić się
swoimi
spostrzeżeniami
i
doświadczeniem udział w konferencjach Sail Training International w przyszłych latach.
Żeglarze! Nie zmarnujcie zimy!
Aktywność żeglarska zazwyczaj
rozpoczyna się na wiosnę, w
okolicach
maja,
czasem
wcześniej, kończy 1 września dla
uczniów, a do końca tego miesiąca zamiera u studentów. W ten
sposób wielu zdolnych i obiecujących żeglarzy zapada w rodzaj
zimowego snu, popada w stan
żeglarskiej
bezczynności.
Skutkuje to tym, że rozpoczynając wiosną kolejny sezon trzeba
pilnie odświeżać i uzupełniać
wiedzę, wtedy też wiele osób
rozgląda się dopiero za kursami
szkoleniowymi, rejsami itd.
Marcin DOBROWOLSKI
Nie warto zatem marnować zimy. Zrozumiałą rzeczą jest,
iż większość podlega ograniczeniom czasowym wynikającym z
chodzenia do szkoły, studiowania
czasem już pracy. Lecz w wolnym
czasie warto zaplanować różne
zajęcia żeglarskie.
Aby nie zostawać z tyłu
zaglądajcie do żeglarskiej prasy
polskiej (nie trzeba jej kupować,
można korzystać z internetu). Tym
ambitniejszym i bardziej zainteresowanym polecam angielski Yachting
World
(
www.yachtingworld.com
,
www.ybw.com ). Paweł Kozak
poleca
też
portal
www.sailinganarchy.com. Z kolei
osoby szerzej zainteresowane
zagadnieniami morza i gospodarki
morskiej odsyłam na www.portalmorski.pl. Wiadomości ze świata
sail training znajdziecie z kolei na
www.sailtraininginternational.org.
Przeczytajcie w zimie dwie
fachowe książki żeglarskie. Przeczytajcie dokładnie robiąc notatki,
skonfrontuj znalezione tam informacje z innym podręcznikiem lub
danymi z internetu. Chociażby z
oferty wydawnictwa Almapress
można polecić „Żeglowanie w
trudnych warunkach” A. Colesa i
P. Bruca, „Praktykę oceaniczną”
K. Baranowskiego, „Dookoła
świata bez sztormów” A. Urbańczyka czy „Nawigacja prosta,
łatwa, zabawna” tego samego
autora. Jest też „Jachtowa żegluga
przybrzeżna” W.R. Dąbrowskiego.
Aby się dowiedzieć więcej o teorii
żeglowania warto sięgnąć po
książki prof. Czesława Marchaja
lub ostatnią książkę N. Patalasa
„Świat jachtów jedno- i wielokadłubowych”. Można też sięgnąć
po „Międzynarodowe Prawo
Drogi Morskiej” wraz z komentarzem prof. Władysława Rymarza i
potem wczytać się w opisy wypadków jachtów morskich na stronach
internetowych: www.sychut.com
(to polska strona o bezpieczeństwie
żeglugi)
i
www.nautinst.org/mars/index.htm
(to strona brytyjskiego The Nautical Institute i zasoby Marine Accident Reporting Scheme). Początkującym zaś przypomnę, że bazowe podręczniki to „Vademecum
żeglarstwa
morskiego”
Z.
Dąbrowskiego, M. Berkowskiego
i J.W. Dziewulskiego, „Nawigacja
dla żeglarzy” J. Czajewskiego,
oraz fundamentalne „Wiadomości
o jachtach żaglowych” J.W. Dziewulskiego. Nie kupujcie natomiast
„Żeglarza i sternika jachtowego”
panów Świdwińskiego i Kolaszewskiego, gdyż omówione tam
zagadnienia są potraktowane zbyt
ogólnie z jednej i zbyt wycinkowo
z drugiej strony. A nie taką wiedzą
ma dysponować współczesny sternik jachtowy a przede wszystkim
dobry żeglarz!
Kto zna już wyżej wymienione pozycje i ma potrzebę sięgać
dalej do fachowej literatury morskiej odsyłam do morskich księgarni internetowych. Jest to na
przykład księgarnia www.oficynamorska.pl lub www.sklep.sailho.pl. Tam znajdziecie pełen
zakres tytułów. W internecie też
można znaleźć darmowe podręczniki.
Na
stronach
www.marineplanner.com/bowditc
h/bowditch.cfm jest dostępny
legendarny wręcz amerykański
podręcznik do nawigacji z przeszło 200 letnią tradycją „American
Practical Navigator” N. Bowditcha. Amerykańskie locje, spisy
świateł i inne pomoce nawigacyjne znajdziecie pod adresem
www.nga.mil/maritime.
Nie
muszę chyba przypominać jakie
znaczenie ma lektura locji dla planowania rejsów i lepszego poznania akwenu. Inaczej ma się sprawa
z wydawnictwami Admiralicji
Brytyjskiej (www.ukho.gov.uk).
Te pomoce są dostępne w formie
tradycyjnej i są drogie. Nie mniej
jednak z całą odpowiedzialnością
mogę polecić każdemu żeglarzowi
„The Mariners Handbook” i
„Ocean Passages of the World”.
Warto też zajrzeć do oferty brytyjskiego wydawnictwa dla żeglarzy
Imray (www.imray.com).
jak wygląda nowa np. Delphia.
Potem nieoczekiwanie można się
w żeglarskim życiu z taką nowością lub nowinką zetknąć i wtedy
wy już macie tę wiedzę. Obecność
na targach jest, dzięki zaangażowaniu naszego Stowarzyszenia,
zawsze uproszczona. Jest gdzie
spać a jako wystawcy nie ponosimy kosztów biletów wejściowych.
Nic prostszego tylko zajrzeć na
grupę mailingową EPZ-tu i zapisać się na listę tych co chcą przyjechać. Targi więc to nie tylko czas
wspólnej imprezy ale czas zdobywania wiedzy.
Wybierzcie się na targi
żeglarskie. Te najciekawsze, największe i dedykowane żeglarstwu
to Wiatr i Woda w Warszawie na
wiosnę. Pozostałe to imprezy
lokalne o mniejszym znaczeniu i
niewiele nowego można tam zobaczyć. Trzeba przyjrzeć się oferowanemu osprzętowi, rozwiązaniom i patentom. Zapoznać się
Podnieście swoje kwalifinapędami jachtowymi, zobaczyć kacje na kursach szkoleniowych.
Zróbcie to przed sezonem. Poza
patentem żeglarskim i motorowodnym wśród twoich dokumentów obowiązkowo powinien znaleźć się Basic Safety Training
STCW i certyfikat SRC. Co to
jest? Basic Safety Training to zintegrowany kurs ratowniczy który
obejmuję szkolenie z indywidualnych technika ratunkowych, podstawowej walki z pożarami, podstawowych umiejętności udzielania pierwszej pomocy i z bezpieczeństwa własnego oraz odpowiedzialności wspólnej. Konwencja
STCW (International Convention
of Standards of Training , Certification and Watchkeeping) to Międzynarodowa Konwencja o Szko-
leniu i Certyfikowaniu i Pełnieniu
Wacht wydana przez Międzynarodową Organizację Morską (IMO).
Te kursy odbywają się w Gdyni i
trwają od poniedziałku do soboty.
Dzięki porozumieniu między Stowarzyszeniem „Edukacja pod
Żaglami” a Ośrodkiem Szkolenia
Ratowniczego w Gdyni, absolwenci Szkół pod Żaglami, wolontariusze i członkowie EPZ mogą
odbyć za 50% ceny. Więcej szczegółów na temat OSR w Gdyni
znajdziecie
na
stronie:
www.frwsm.com.pl/osr.php. Zgłoszenia na Basic Safety Training
przyjmuje autor tego tekstu. SRC
(Short Range Certertificate) to
uprawnienia Radiooperatora Bliskiego Zasięgu czyli dokument
uprawniający do obsługi radia
VHF z DSC i pozostałego sprzętu
pracującego w zakresie GMDSS
A1. Jeżeli chodzi o kursy szkoleniowe na SRC to śledźcie informacje na naszej stronie www.epz.pl i
zgodnie z oczekiwaniami po rejsie
„Tylko dla Orłów” pracujemy aby
przygotować odpowiedni kurs
specjalnie dla Was. Poza tym jest
jeszcze wiele kursów specjalistycznych np. z obsługi radaru,
mapy elektronicznej, kolejne stopnie wtajemniczenia w radiokomunikacji. Takie szkolenia są prowadzone między innymi przez Studium Doskonalenia Kadr Akademii
Morskiej
w
Gdyni
(www.am.gdynia.pl/sdk) i Szkołę
Morską
w
Gdyni
(www.morska.edu.pl). Na podanych stronach znajdziecie listę
dostępnych kursów. Idąc jeszcze
dalej można się przyjrzeć rozbudowanej ofercie kursów stricte dla
żeglarzy proponowanych przez
Royal Yachting Association (RYA,
www.rya.org.uk).
można zrobić Instruktora Żeglarstwa i być szefem kursów szkoleniowych. Dla tych co mają już
maturę i chcą posiadać dyplom
wydawany przez Ministerstwo
Sportu jest kurs Instruktora Sportu
w Żeglarstwie przeprowadzany
przez Akademie Wychowania
Fizycznego i Sportu w Gdańsku.
Dwie największe korzyści które
wynikają z posiadania któregoś ze
stopni instruktorskich to poziom
własnej wiedzy utrzymywany na
wysokim poziomie i możliwość
zarobienia pieniędzy.
Znajdźcie wolny weekend
albo dwa wiosną i w zależności od
stopnia zaawansowania, przyjedźcie pomóc przygotować do sezonu
Wielkiego Trenera „Moe Miti” lub
jacht „Nasz Dom”. Prace konserwacyjne i porządkowe pozwolą
Wam poznać jacht od strony technicznej, działanie poszczególnych
systemów, nabrać umiejętności
praktycznych i manualnych,
nauczyć się tego co podręczniki
opisują jako prace bosmańskie.
Nie przepuszczajcie też okazji do
pływania na Omegach oraz pracy
przy ich przygotowaniu do pływania. Nigdzie tak nie poczujecie
wiatru jak na małej i szybkiej
żaglówce.
Najważniejsza jest w
żeglarstwie praktyka (oparta na
odpowiedniej dawce teorii). Dlatego jeżeli macie taką możliwość
żegluj też jesienią, w zimie i na
wiosnę. Na różnych jachtach i
żaglowcach. Pomyślcie o kolejnym sezonie nawigacyjnym jeszcze przed Nowym Rokiem. Pomyślcie gdzie i na czym chcecie pływać. Zorientujcie się jakie macie
możliwości skorzystania z zasobów EpŻ. Może macie autorski
pomysł na rejs i załogę – nie
wahajcie się opowiedzieć o tym
zarządowi EpŻ. Tu łatwo można
stać się organizatorem lub współorganizatorem rejsu. Sprawdźcie
gdzie odbywa się w nadchodzącym sezonie Tall Ships’ Races i
jak można wziąć w nim udział.
Jeżeli jesteście już gotowi na
samodzielne prowadzenie jachtu,
przygotujcie swój debiut starannie
i z dużym wyprzedzeniem. To
zapewni Wam dobry start i dalszy
rozwój. I pływajcie, pływajcie,
przede wszystkim pływajcie i
cieszcie się tym. Zajmujcie coraz
bardziej odpowiedzialne stanowiska na pokładach coraz większych
jachtów i wypływajcie na coraz
szersze wody.
Jeżeli wszystko to co opisałem powyżej już znacie i nie
znajdujecie nic nowego dla siebie
Porzućcie pływanie po a chcecie iść dalej to nie pozostaje
Mazurach i innych śródlądowych nic innego jak poznać możliwości
akwenach na jachtach kabino- profesjonalnego rozwoju. Ale to
wych. Jak pokazują doświadcze- temat na nowy artykuł.
niach ostatnich wakacji może to
być niebezpieczne. Poza tym taki
lekki jachcik z mieczem na płytI jeszcze jedno! Kiedy już
kich jeziorach usypia czujność i zasiądziecie ze stosem książek,
przy braku samodyscypliny powo- przed internetem lub wybierzecie
duje, że te czynności i manewry się w długą podróż na targi nie
które należy wykonywać choćby z zapomnijcie o uprawianiu sportu
odrobiną uwagi (na morzu) tam w zimie. Bo tylko silny i sprawny
Lubicie przekazywać wie- robi się na skróty i bez wyobraźni. żeglarz może się wybrać w długie
dzę? Zapiszcie się na kurs Młod- Na Mazury warto popłynąć Moe i wymagające rejsy! A jeżeli chceszego Instruktora Żeglarstwa PZŻ. Miti lub Omegami. A pozostałe cie już od następnego sezonu być
Jeżeli tylko macie już patent ster- żeglarstwo uprawia się na morzu. kapitanem, to wiedzcie, że może
nika jachtowego leży to w zasięgu Stratujcie z wysokiego pułapu i Was czekać znacznie większy
wysiłek niż Wasze załogi!
Waszych możliwości. Potem nabierajcie dobrych nawyków!
Być polskim marynarzem...
06.09.07
…no i zaczęło się ;) 0730, Skwer
Kościuszki, przed statkiem
ustawiło się już dziewięćdziesięciu czterech praktykantów
czekających na wejście...
Michał WŁODARCZAK
ma morskie służby zawsze od
0800-1200 i 2000-2400. Godzina
0900 - braliśmy holowniki i na
burtę wchodził pilot. Po wyjściu z
portu stawialiśmy żagle i tak do
godziny 1500 płynęliśmy kursem
090° czyli idealnie na wschód! Ok.
godziny 1800 stawaliśmy przy
nabrzeżu. Rozkład dni i w ogóle
życia na statku wygląda tak, że co
trzeci dzień wachta ma tzw.
dobówkę. Dobówka - hmm... 3
osoby do pentry studenckiej
(miejsce, w którym wydaje się
posiłki praktykantom, a potem
myje naczynia itp. Prace koordynuje steward Jarek z którym
jako starszy wachty już się
dogadałem ;)). 2 do pentry załogowej (dla stałej załogi i oficerów), 3 do kuchni, 2 do kibli
(damski i męski), 1 do korytarza, 3
do CMK (Centrum Dowodzenia
Maszyną).
Podzielono nas na 3 wachty..
jestem w trzeciej ;) – wachta
odpowiedzialna za krojca (ostatni
maszt) Pierwsza zbiórka z oficerem… SZOK !!! Ofem jest baba!
Hmm... Pierwszy raz będę pływał
„pod” kobietą ;). Zobaczymy,
może być ciekawie... Tymczasem
gdzieś w tłumie mignęła mi znajoma twarz Krawca (sąsiad z
akademika) – okazało się, że przez
najbliższe 4 dni będzie naszym
instruktorem – miło z jego strony ;) 08.09.07
Mieliśmy pierwszą dobówkę.
Wieczorem jedna dziewczyna tak
07-09.09.07
Jednodniowe rejsy z turystami... się upiła, że następnego dnia
Wszystkie te dni wyglądały tak została wyokrętowana wraz z
samo (no prawie). Trzecia wachta chłopakiem, który wniósł alkohol
na statek. Niby można pić, ale z
umiarem. Wszystko jest dla ludzi,
ale gdzie tak kultura picia??!!
10-12.09.07
Stoimy w porcie ;/... Ogólnie
jestem zmęczony tym, że nic nie
robimy... Do południa siedzimy na
statku. Po południu... Hmm...
Często wracałem na śląską, wieczorem na piwo z chłopakami do
Kontrastu i 2200 na burcie.
11.09.07
Znowu dobówka. Nie mogliśmy
wychodzić (tzn. moja wachta). Do
południa zamalowaliśmy rdzę na
białych relingach, zawiasach,
żurawikach i Bóg wie jeszcze na
czym. Po południu weszliśmy z
panią oficer na reje. Na Pogorii
tylko pierwszy maszt był rejowy a
bombram był na tej wysokości, co
nasz marsel górny.Dziś byłem na 4
rei krojcmasztu.
13.09.07
Godz. 1000 - trzymałem z
chłopakami rzecz arcycenną! Rektor Śniegocki i dziekan Holec
udzielali wywiadu dla TVP3 dotyczącego bandery, która wisiała na
Darze Pomorza, kiedy stał w
Sztokholmie podczas II wojny
światowej. Była to bandera i proporzec Marynarki Wojennej.
Czułem się jakbym trzymał jakąś
relikwię... Bandera, którą wtedy
we wrześniu 1939 roki moi
rówieśnicy podnosili podczas
porannego apelu o 0800 rano,
bandera, która ma prawie 70 lat!!!
Niesamowite uczucie... Byłem w
tamtej chwili dumny z tego, że
jestem polskim marynarzem.
Godz. 1100 - pilot na burcie, dwa
holowniki, cumy rzucono odchodzimy, po piętnastu minutach rzucamy hol, pilot schodzi
„do siebie”, a ja, tutaj ta tej
„kolebce nawigatorów” z prędkością
siedmiu
węzłów
„wjeżdżam” w ten swój świat... Na
nocnej wachcie siedziałem na
mostku z panią oficer i „bawiłem”
się radarem ;). Dużo mi pokazała,
pożyteczne cztery godziny nawigacji.
14.09.07
0645 - poranna zaprawa, przejście
przez saling fokmasztu. Po zejściu
z platformy uderzyłem głową w
stalówkę i straciłem okulary. I to
na początku dnia! Już drugi raz
straciłem okulary w ten sposób!!!
Mamy dzisiaj „dobówkę”. Ja
steruję. Znowu mnie czeka 8
godzin na mostku ;). Po obiedzie
alarm do żagli! Zaczyna wiać 8ºB
w porywach do 9… Sprzątamy
żagle.. Byłem w związku z tym na
bombramie krojcmasztu... Ponad
50 metrów nad wodą przy wietrze
wiejącym z prędkością 45 węzłów
!!! Uczucie było niesamowite…
Wiatr wbijał mnie w wanty jak
szedłem na górę!!! Przypomniała
mi się Pogoria... Wtedy też
wchodziłem na najwyższą reje przy
tej sile wiatru, ale teraz byłem 20
metrów wyżej!!! Dar na samym
takielunku (maszty i olinowanie)
miał przechył ok. 10 stopni.
Myślałem, że bardzo szybko
płyniemy, ale nie! Statek stał w
miejscu..Kapitan postawił fregatę
w dryfie na wypadek gdyby ktoś
spadł do wody. Cały czas stał na
skrzydle dopóki wszyscy nie zeszli.
15.09.07
Wejście do Warnemunde przywitało nas sztormem o sile wiatru
10ºB... Przynajmniej się najadłem,
bo na śniadanie przyszło zaledwie
30 osób ;). Wejście zgłaszaliśmy
na 3 godziny przed podebraniem
pilota... W ogóle cała ta akcja
podebrania jest bardzo interesująca. Najpierw należy przygotować
pilot ladder (drabina zrobiona z
drewnianych i gumowych szczebli
połączonych
liną).
Przy
stanowisku musi znajdować się
marynarz z kołem ratunkowym
towarzyszący drugiemu oficerowi,
który wita pilota i prowadzi go na
mostek. Pod statek podpłynęła
pilotówka, która najpierw dostosowała swoją prędkość i mimo
wysokiej
fali
zbliżyła
się
bezpośrednio do burty Daru. Do
Warnemunde weszliśmy jak zwykle
na 2 holownikach. Moja wachta
miał wolne od 1700, ale o godz.
1600 spotkaliśmy się wszyscy w
mesie z komendantem. Opowiadał
o życiu, morzu, polskiej tradycji i
rodzinie...
“KOCHAM ŁÓDKE, STER I WIOSŁO,
ŻYJ NAM, ŻYJ NASZE RZEMIOSŁO”
Poszedłem z Arturem, Bladym i
kilkoma chłopakami na “rozeznanie” terenu i oczywiście na
PIWO ;). Strzeliliśmy sobie po
dwa, no, może trzy piwa i “my
round” od kelnera jakiegoś słodkiego i słabego trunku! Kelner
kaleczył angielski, ale cóż, liczy
się gest ;).
16.09.07
Pojechałem pociągiem o 1230 z
Krzychem Wrublem do Rostocku.
Bilet 24-godzinny kosztował
4euro! Tramwajem dostaliśmy się
do centrum miasta. Z moich
spostrzeżeń:
1) czysto
2) mało zieleni
3) mało młodzieży
Po południu znowu Warnemunde,
znowu ta sama knajpa “Copacabana” i znowu te dwa, no trzy
piwa ;).
Ok. 2100 z Warnemunde wychodził ostatni cruiser. Prawdopodobnie
już więcej port nie będzie obsługiwał tych statków. Była to, więc
chwila historyczna.
“NORWEGIAN DREAM” bo tak
nazywał się statek żegnany był
przez tłumy ludzi na nabrzeżu,
paradę holowników (obracały się
o 360 stopni wzdłuż jego burty!) i
fajerwerki. W tle było słychać
kawałek “Time to say goodbye”
Andrea Bocceli’ego przerywany
syrenami liniowca i holowników.
Był to na prawdę niezapomniany
wieczór...
Z ciekawostek przyrodniczych, to
widziałem około południa (jak
jeszcze byłem na statku) mijał nas
kontenerowiec z Maersk’a ok.
4tys. TEU. Całkiem spory... Do
Gdyni bardzo rzadko tak duże statki wpływają. Ten szedł do Rostocku, oczywiście z asystą 2
holowników!
17.09.07
Z Warnemunde wyszliśmy ok.
godz. 1000. Standardowo pilot i
dwa holowniki. Na nocnej wachcie
ok. 2300 widzieliśmy z Marcinem i
Arturem jakieś morskie ssaki ;).
Wyskakiwały przed dziobem i obok
burty statku i głośno oddychały.
Były dwie opcje - delfiny (słyszałem że 5 z nich wpłynęło na Bałtyk) lub morświny (największe
ssaki naszego kochanego morza).
18.09.07
Kolejne spotkanie z komendantem
w mesie. Opowieści o morzu,
ludziach, a przede wszystkim
omówienie czekających nas alar-
mów. Do południa siedziałem pod
marsem grota (pierwsza platforma
środkowego masztu) i odpruwałem
krojcbramsztaksel. Padało i było
zimno, ale lepsze to niż zapieprz
na pokładzie... Na maszcie pracuje swoim tempem i nikt mi się nie
wtrąca w robotę ;). Po południu
mieliśmy próbne alarmy opuszczenia statku i przeciwpożarowy. Wieczorem ok. 1900
mieliśmy kolejne spotkanie z
komendantem w mesie... Śpiewaliśmy szanty - pozytywnie!!!
“PANEM MÓRZ, TYLKO TEN Z NAS ZOSTANIE,
CO WESOŁA I POGODNĄ MA TWARZ,
POKAŻ, WIĘC, ŻEŚ TY ZUCH KAPITANIE,
JAK BANDERE WCIĄGNIJ UŚMIECH NA SWĄ
TWARZ!”
Na wachcie sejzingowaliśmy żagle
z krojca. Byłem na bramie (4 reja).
Po zejściu z masztu - SZOK!!!
Bosman zwolnił nas z wachty ;).
Idę spać... Stoimy na Ławicy Słupskiej w dryfie, bosmani łowią ryby,
dlatego nas zwolnili ;).
19.09.07
Znów historyczna chwila!!! Chief
wpadł na genialny pomysł. Po
południu mamy robić zwrot przez
sztag!!! Na tej fregacie nie
robiono tego od 4 lat!!! Chief
powiedział, że Rosjanie robią go
na “Mirze” bardzo często, bo są
na praktykach pół roku! Zwrot
wyszedł rewelacyjnie! Chief był
zachwycony, bo to on prowadził
zwrot, później nam dziękował.
Hmm, jesteśmy tu dopiero drugi
tydzień, i co? Jesteśmy lepsi od
ruskich ;)!
jego strony. Tacie się podobało,
miły wieczór ;).
22.09.07
Dziś znów Dar zmienił się
ponownie w “cruse liner” :P. Wozimy turystów z LO w Kwidzyniu.
Do 1200 wachta, obiad, spać.
Alarmy do żagli, spać. Po południu mała niespodzianka dla nas i
turystów, a mianowicie stajemy na
kotwicy a goście “odwożeni” są
na ląd za pomocą dwóch szalup.
Kolejne doświadczenie. Jutro
powtórka z rozrywki.
23.09.07
Turyści przypłynęli ok. 1000 szalupami. Płyniemy w stronę Gdańska.
21.09.07
Dziś Artur ma urodziny i jest Nie chce mi się pracować na deku.
impreza. Standardowo Contrast Gorąco, wszyscy wolni się opalaCafe! Do mnie do Gdyni przy- ją, a dejmani z mojej wachty
jeżdża tata, Oprowadzam go po pracują. “Uciekam” na mostek ;).
statku. Dostałem nawet od pier- Mała niespodzianka! W koło Daru
wszego klucze na mostek!!! Miło z zaczął latać helikopter z kamerą!
typ: fregata
kraj: Polska
armator: Akademia Morska
port macierzysty: Gdynia
znak wywoławczy: SQLZ
rok budowy: 1982
budowniczy: Stocznia Gdańska (symbol budowy - B95/1)
główny konstruktor: Zygmunt Choreń
materiał konstrukcyjny: stal
wyporność: 2946 ton
nośność przy zanurzeniu 6,6 m: 701 ton
długość:
po pokładzie: 94,2 m
z bukszprytem: 109,2 m
szerokość: 14 m
zanurzenie: 6,6 m
wysokość:
maksymalna: 50,1 m
do pokładu głównego: 7,815 m
do pokładu górnego: 10,05 m
masztów: 49,5 m; 49,5 m; 46,5 m
powierzchnia żagli: 3 015 m2
liczba żagli: 26 w tym: 14 rejowych, 1 bezanżagiel, 11 żagli
trójkątnych (wraz z lataczem)
osiagi:
pod żaglami:
największy dzienny przebieg: 264.7 Mm (średnia prędkość
11.29 węzłów)
największy przebieg na wachcie: 56.1 Mm (średnia prędkość
14.2 węzłów)
maksymalna prędkość chwilowa: 17.8 węzłów
prędkość na silniku:
maksymalna: 12 węzłów
ekonomiczna: 9 węzłów
załoga: 176 osób
stała: 33 + 4 wykładowców
praktykanci: 120 + 16 (6 kubryków po 20 miejsc w kojach oraz
1 lub 2 dodatkowe w hamakach)
autonomiczność: 45 dni
Robią zdjęcia na EXPO w Hiszpanii. Podziwiam tego pilota,
jejku, co on wyprawiał...
Rozpędzał się 1m nad wodą (burta
“Daru” ma 2,5) kierując się na
śródokręcie, po czym wzbijał się
nad maszty i opadał z powrotem w
dół! Widoczność bardzo dobra.
“Pogoria” idzie na silniku torem
podejściowym do Gdyni. Miło ją
znowu zobaczyć-sentyment, aż się
łezka w oku kręci ;). Na mostu
stary wydaje komendy na ster. Ja z
Panią Anią (3 oficer) “lansujemy
się” chodząc ze skrzydła na skrzydło jak helikopter nadlatywał ;).
Komendant zabawiał nas swoimi
historiami z morza i nie tylko, miło
“zeszła” mi ta wachta.
24.09.07
Wczoraj wieczorem na pokład
weszła ekipa filmowców z Warszawy, która ma kręcić jakieś ujęcia
na EXPO - żenada. “Piękny” Jose
z Hiszpanii, pani reżyser, operatorzy i ich dziewczyny. Dzisiaj
mają kręcić ujęcie jak Jose
zobaczywszy, że statek “odpływa”
(staliśmy na redzie) od Polski,
tego pięknego kraju, rozpędza się
na pokładzie rufowym, wchodzi na
reling i skacze do wody. Sam skok
oczywiście nie został grany przez
Jose tylko przez kaskadera;).
Kaskader jest podobno najlepszy
w Polsce! Okazało się, że nie był
jednak w stanie skoczyć z burty
“na główkę” ;). Zawsze skakał
“na nogi” i pani reżyser (swoją
drogą ciągle mnie o coś pytała i
zagadywała, nawet o przepływający obok kontenerowiec z MSC) nie
była zadowolona. W konsekwencji
skoczył jeden z praktykantów zarabiając na tym 500 złotych.
25.09.07
Godzina 1000 - pod statek podpływają gdyńskie holowniki. Przy
rufie “Centaur II”. Hol z holownika, a nie nasz. Czekamy za
pilotem, który wyprowadza jakiś
statek, po czy podpływa do nas. Po
raz ostatni stoję za mostkiem i
wciągam pod gafel flagę “H”
(flaga przyjęcia pilota). Mijamy
główki portu, obracają nas w
basenie prezydenckim, po czym
stajemy już “na mocno” przy
nabrzeżu.
dolną wargę w trzech miejscach i
przemieszczony ząb. Niezbędna
jest natychmiastowa interwencja
chirurga szczękowego.
Michał Włodarczak
Po radzie okrętowej Sebastianowi
B. nie zaliczono praktyki, a ja o
2100 byłem już w domu, z szyną na
27.09.07
zębach którą będę miał jeszcze
Wczoraj i dziś rozbrajaliśmy statek przez najbliższy miesiąc.
z żagli. Odpruwałem bombrama,
marsla górnego i dolnego.
Robiłem to kiedyś na Pogorii jak
nam się baranek odpruł. Dziś była „Ale teraz to co było oddala się
rada okrętowa. Jako starszy nieuchronnie, i inne sprawy są
wachty siedziałem w salonie kapi- znowu ważne”
Iwona Maria Pieńkawa
tańskim. Byli jeszcze komendant,
chief, pani oficer, asystentka
chiefa, lekarz, bosman i instruktor.
Do salonu wchodzili studenci,
meldowali się i wychodzili. Ja meldowałem się na końcu. “Panie
komendancie, praktykant Michał
Włodarczak, numer okrętowy 54
melduje się na radzie okrętowej”.
Praktyki zaliczyłem z oceną 4,5 ;)!
Resztę czasu zabrało nam
czyszczenie żaglowca, a wieczorami Contrast ;)...
29.09.07
Praktykant Michał Włodarczak
Do komendanta
Nr. Okr. 54
S/V DAR MŁODZIEŻY
Kpt.ż.w Marka Marca
ORZECZENIE
Po podniesieniu bandery o
godzinie 0800, ustawiłem wachtę
pod mostkiem na zbiórce aby
wydać polecenia dotyczące czekającej ich pracy, które wydał mi
Chief. Podczas schodzenia zejściówką na niższy pokład, doszło do
ostrej wymiany zdań między mną a
praktykantem Sebastianem B. nr.
Okr. ***, który wyraźnie był
niezadowolony z wydanych poleceń. Po czym zostałem uderzony
pięścią w twarz. Mam rozciętą
KRÓTKA STOPKA REDAKCYJNA:
numer: 01/2008
ISBN: jeszcze nie mamy
redaktor naczelny:
Tomasz “Czwartek” Piątek
500-283-399
[email protected]

Podobne dokumenty