Numer 01.2008 - Stowarzyszenie Edukacja pod Żaglami
Transkrypt
Numer 01.2008 - Stowarzyszenie Edukacja pod Żaglami
EPEZETKA NEWSLETTER NR 02/2008 STOWARZYSZENIA Witam po długiej przerwie! I od razu na wstępie przepraszam że aż tyle musieliście czekać na kolejny numer Epezetki. Od tej pory zobowiązuję się do pilnowania regularności wydawania, przez co nasz newsletter staje się od dzisiaj miesięcznikiem ukazującym się w pierwszy poniedziałek miesiąca! W numerze całe szczęście mnóstwo ciekawych tekstów, które mam nadzieję zrekompensują Wam ten długi okres czekania. Z rzeczy najdawniejszych czeka na Was krótka relacja z minionego, IV Zjazdu Absolwentów EpŻ. Warto zajrzeć, aby przekonać się jak wyglądają nasze wspaniałe omegi w pełnej krasie. Idąc dalej tropem relacji, mamy dwa bardzo ciekawe sprawozdania autorstwa “EDUKACJA Marcina “Cieplaka” Dobrowolskiego - z konferencji Sail Training International w Liverpoolu oraz z Tygodnia Conradowskiego w Trójmieście. Cieplak jak zwykle trzyma rękę na pulsie i w ciekawy sposób przybliża nam najnowsze wydarzenia ze świata żeglarskiego i okołożeglarskiego. Do tego dochodzi jego trzeci tekst, moim zdaniem najbardziej wartościowy, a w dodatku, kiedy teraz za oknem sypie śnieg, najbardziej aktualny czyli co żeglarze robią w zimie. Wiele ciekawych porad i fachowych uwag, słowem - polecam! I na sam koniec, jako prawdziwa wisienka na torcie relacja absolwenta VII Szkoły pod Żaglami, a teraz ucznia Akademii Morskiej - Michała Włodarczaka z jego pobytu szkoleniowego na “Darze Młodzieży”. Świetnie się czyta, a do tego bardzo inspirujący 7 POD ŻAGLAMI” STYCZNIA 2008 przykład, do jakiego stopnia może wpłynąć na człowieka Szkoła pod Żaglami (mimo że Michał już wcześniej był żeglarzem). No i już na sam koniec końców - najlepsze życzenia z okazji Nowego Roku - inspiracji dotyczących nowych rejsów, silnych wiatrów od rufy, aktywnego wspierania Epezetki (a co :]!), realizowania siebie w ramach Stowarzyszenia i nie tylko oraz energii w pogoni za horyzontem, życzy cała Redakcja! Tomasz “Czwartek” Piątek IV ZJAZD ABSOLWENTÓW SZKÓŁ POD ŻAGLAMI NASZ CZŁOWIEK NA “DARZE” 16-17.11.07 L I V E R P O O L VI KONFERENCJA STI Od około miesiąca w Warszawie i w Trójmieście odbywają się regularne spotkania odnośnie przyszłości Stowarzyszenia “Edukacja pod Żaglami”. Jak mówi wiceprezes Łukasz Piątek, spotkania te mają na celu “stworzenie strategii rozwoju naszego Stowarzyszenia, którą wkrótce zaczniemy wspólnie wcielać w życie” - nie są to więc spotkania konkretne, raczej luźne rozmowy i wymiana opinii. W stolicy odbyły się już trzy takie dyskusje, między innymi na temat priorytetów Stowarzyszenia i najbliższych planów związanych ze śródlądziem. Termin następnego spotkania jest już znany - 8 stycznia o godz. 19:30, miejsce to miezkanie Mikołaja Wielowiejskiego przy ul. Kasprowicza 27 m. 5 (róg ul. Podczaszyńskiego). Zapraszamy wszystkich którym nie jest obojętna przyszłość Stowarzyszenia. Marta Markiewicz, znana szerzej jako “Bjork”, w związku z tym że została mianowana osobą odpowiedzalną za wolontariat w Stowarzyszeniu, wychodzi do wszystkich działających z apelem - podpisujcie umowy o wolontariacie! Nam pozwoli to na uporządkowanie wszystkich swoich wolontariuszy i spraw z tym związanych, dla Was zaś skutkuje to materialnie istniejącym papierem, który może się okazać bardzo pomocny kiedy będziecie szukali pracy! Kontakty do Bjork to albo telefon 607052352, albo e-mail [email protected] *************************** Naszej załodze trójmiejskiej pod dowództwem Marcina Palmowskiego (który z kolei został szefem ekipy naszodomowej na następny sezon) należy podziękować za utulenie naszej grana*************************** towej błyskawicy do snu zimowego. Pod plandeką przygoNa dniach wyrusza II rejs Tylko towuję się do przyszłorocznych dla Orłów. Wszystko wyniknęło wypraw po dalekich morzach. W trochę spontanicznie - na skutek przyszłym sezonie “Nasz Dom” odwołania XIV Szkoły pod Żagla- będzie pływał m.in. po Morzu mi okazało się że statek trzeba Północnym. przetransportować do Lizbony. A wiadomo że nikt nie uczyni tego lepiej niż Orły. Atrakcyjna cena rejsu nie skusiła może tłumów, ale ci, którzy płyną, na pewno będą zachwyceni z możliwości wpisania sobie do swojego żeglarskiego CV tak wymagającego rejsu. Pozostaję nam nic innego jak wspierać ich duchowo w tej śnieżno-sztormowej wyprawie. A na deser zdjęcie zasypanej Pogorii od JM - naszego specjalnego wysłannika z Gdańska (to że jest tak słabej jakości spowodowane jest tym, że zostało wykonane telefonem komórkowym, co jednak dodaje mu reporterskiej atrakcyjności). I na koniec wiadomości fleszem rzecz chyba najprzyjemniejsza epezetowe wigilie! Takie odbyły się w dwóch największych skupiskach Stowarzyszenia w Polsce - czyli w Warszawie i Trójmieście. A konkretniej, w tym roku gościli nas Mikołaj Wielowiejski i Marcin Cubrzyński w ich nowych mieszkaniach. W stolicy można było najeść się takich smakołyków jak kutia, śledzie czy posmakować mikołajowego grogu, natomiast w Gdynii muzycznym występem popisała się Magda Dobrowolska. Nasi wysłannicy potwierdzają rodzinną atmosferę i szczere łamanie się opłatkiem na obu spotkaniach. *************************** Z powodu braku działu “Ogłoszenia” w tym numerze, piszę tutaj - Epezetka czeka na Ciebie! Jeżeli chcesz napisać relację z jakiegoś wydarzenia epeztowego czy marynistycznego, chcesz podzielić się jakimiś głębszymi przemyśleniami z innymi (na przykład jak Szkoła pod Żaglami zmieniła Twoje życie) czy cokolwiek innego, PISZ [email protected]. Po raz czwarty, tym razem regatowo Rozwijamy się. Kiedy porównam pierwszy Zjazd Absolwentów Szkół pod Żaglami, który odbył się 3 lata temu w ciasnej sali na warszawskiej Ochocie z tegorocznym, na którym braliśmy udział w regatach w których główną nagrodą był pełnomorski rejs, bez wątpienia stwierdzam że rozwijamy się. Rogali) postanowili w ramach zlotu zorganizować regaty – a właściwie Pierwsze Oficjalne Regaty Stowarzyszenia „Edukacja pod Żaglami”. Pretekstem – cztery nasze własne omegi wyjęte spod igły (no, prawie). Pokrzepieni świetnym pływaniem tydzień wcześniej podczas pikniku z rodzicami i przyjaciółmi Stowarzyszenia, wszyscy byli pełni optymizmu. srebrne medale zgarnęli: Marcin Stępniak (sternik), Marcin Dobrowolski i Maciek Kołtoński, zaś złotą załogą z rekordowym czasem (aczkolwiek niezmierzonym) zostali: Marcin Palmowski (sternik), Tomek Minicki i Mikołaj Jurecki. Zwycięzcom jeszcze raz gratulujemy a nagrody zostały już przekazane (tydzień rejsu do wykorzystania na „Naszym Domu” za I miejsce!). Skończyło się jak zwykle. Później jak zwykle odbyła się ta mniej oficjalna, aczkolwiek bardziej chyba przyjemna część (na działce Mikiego Wielowiejskiego w pobliskim Jadwisinie) i tak ani się obejrzeliśmy a nadszedł świt, który przypominał o konieczności powrotu do rodzinnych stron. Do zobaczenia za rok, na już takim troche jubileuszowym (V – połowa X) Zjeździe Absolwentów! Kompletny brak nawet Tomasz PIĄTEK najlżejszego zefirka przez zdecyRelacja będzie króciótka, dowaną wiekszość dnia, niska bo sam Zjazd był już tak dawno, temperatura i przelotne opady i że wszyscy zdążyli o nim trzy razy ponad trzydzieści osób na plaży zapomnieć. Nie chcę jednak aby starających się nie zwracać na to wydarzenie to przeszło zupełnie uwagi – oto pełen obraz ostatniego Zjazdu. Nie mówię oczywiście że bez echa na naszych łamach. zlotu nie można zaliczyć do IV Zjazd Absolwentów odbył się 6 udanych (wystarczy chociaż spopaździernika na plaży nad jrzeć na wieczorną imprezę), po Zalewem Zegrzyńskim. Dlaczego prostu aura pogodowa nie była taka nietypowa lokalizacja? Otóż sprzyjająca. Gwoli ścisłości warto tym razem, organizatorzy (w oso- by jeszcze wymienić laureatów – bie przede wszystkim Jaśminy trzecie miejsce na podium zajęła Jureckiej i Agnieszki „Kropka” załoga: Michał Wilanowski (sternik), Ania Górna i Patryk Kwiatek, Conrad w filmie, Conrad na scenie, Conrad w dyskusji W czasie weekendu, od 23 do 25 listopada miałem niebywałą przyjemność uczestniczyć w przeglądzie „Conrad w filmie”, zaś w poniedziałkowy wieczór, 26 listopada w międzypokładzie Daru Pomorza zobaczyłem doskonały spektakl „Lord Jim – proces”. Marcin DOBROWOLSKI Przez trzy dni przeglądu obejrzałem dziewięć obrazów. Zaprezentowany w trzech częściach film telewizyjny „Ja, który mam podwójne życie, czyli dylemat Josepha Conrada” był fabularyzowaną biografia pisarza, w której główny nacisk położono na związki z Polską i problem zarzucanej Conradowi niewierności wobec własnego kraju. Kolejny dokument polskiej produkcji to „Joseph Conrad. Sprawa honoru i namiętności”. Widowisko pokazujące sceny z powieści „Ocalenie” przeplatane komentarzami narratora. Ów narrator zdra- dzał motywy i tajniki condradowskiego pisarstwa, co nadało tej realizacji szczególnie ciekawego wyrazu. „Spiskowcy” zaś, to teatr telewizji na motywach powieści „W oczach zachodu”. Jeszcze jednym polskim akcentem był film „Smuga cienia” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Trzy ostatnie obrazy to dzieła wielkich twórców kina. Zapierająca dech, reżyserska wersja „Czasu Apokalipsy” Francisa Forda Coppola, dobitnie pokazany „Pojedynek” Ridleya Scotta oraz przedwojenny, więc czarnobiały i już „wysłużony” „Tajny agent” Alfreda Hitchcocka lecz ogromnie wciągający i budujący napięcie. Wszystkie ekranizacje zostały pokazane w sali gdyńskiego Klubu Filmowego na ul. Waszyngtona 1 obok stoczni remontowej Nauta. Sama sala, przebudowana z dawnej stoczniowej sali BHP, z zachowaniem jednak wielu elementów dawnego wystroju, dodawała festiwalowi wyjątkowego uroku i klimatu. Można powiedzieć, że przy obecnej dominacji nowoczesnych multipleksów jest wprost „oldskoolowa”. Przed wejściem na widownię podawano gorącą herbatę i ciastka. Wśród publiczności dominowało starsze pokolenie. Piszący te słowa wraz z grupą znajomych należeli do najmłodszych widzów. Podobnie niepowtarzalny klimat miał spektakl na pokładzie „Daru Pomorza”. Krzesła były ustawione w międzypokładzie fregaty. Nisko nad głowami znajdowały się pokładniki z hakami, na których wisiały niegdyś studenckie hamaki. Schodnia zejściówki na śródokręciu stanowiła część sceny i scenografii zarazem. Kiedy po schodach zszedł Marlow w blasku teatralnych świateł, wszystko stało się nieco przymglone – wtedy rzeczywiście poczułem się przez chwilę jakbym obserwował starego kapitana, który wyszedł na werandę Sądu Morskiego w Adenie w wilgotny tropikalny dzień. Dudnienie jesiennego deszczu o pokład „Daru” jakby ucichło. Marlow, w którego postać wcielił się Dariusz Siastacz z Teatru Miejskiego w Gdyni w garniturze i meloniku, chętnie korzystał z notesu pełnego zapisków przybliżając nam historię młodego Jima i równie ochoczo używał z zawartości srebrnej papierośnicy. Jim, oficer Brytyjskiej Marynarki Handlowej grany przez Macieja Konopińskiego z Teatru Wybrzeże w Gdańsku, był odziany w stosowny granatowy, dwurzędowy mundur i czapkę. Na rękawach nosił galony oficera pokładowego. Rozmowa Marlowa z Jimem odbywała się w przerwie procesu przed Sądem Morskim w oczekiwaniu na wydanie wyroku. W tym czasie lepiej poznajemy Jima i jesteśmy świadkami próby wytłumaczenia się z postępowania, z którego wytłumaczyć się nie można. Spektakl wyreżyserował Krystian Nehrebecki, który przyznał po zakończeniu, że do adaptacji „Lorda Jima” przygotowywał się już od kilku lat. Efekt był nieprawdopodobny. Surowe wnętrze starego żaglowca przez godzinę stało się miejscem ożywionej dyskusji dwóch dżentelmenów o sprawach morza i honoru. publiczności które były szczelnie i ciasno zapełnione. Na niewielkim obitym na czerwono podwyższeniu stały trzy krzesła. Organizator całego przedsięwzięcia Krystian Nehrebecki powitał najpierw publiczność wraz z prezydentem miasta Gdyni panem Wojciechem Szczurkiem który był obecny. Następnie zaprosił gości: reżysera Andrzeja Żuławskiego i dziennikarza Marcina Prokopa. Tematem przewodnim dyskusji toczonej przez trzech panów była efektywność przenoszenia literatury Conrada na ekran. Nie mniej jednak dowcipna i żywa rozmowa odbiegała dowolnie od głównego nurtu dzięki czemu mogłem jeszcze więcej usłyszeć o życiu i twórczości pisarza. Andrzej Żuławski odsłaniał też pewne znane sobie kulisy powstawania niektórych produkcji i scenariuszy opartych na dziełach Korzeniowskiego. Nie trudno sobie wyobrazić, że jest to jedna z najciekawszych form zdobywania nowej wiedzy Festiwal Korzeniowskiego poprzez słuchanie błyskotliwej, składał się z trzech części. Pierw- lekko toczonej dyskusji. Niewątsza odsłona to wspomniane przed- pliwie pomocne okazało się wczestawienie teatralne, druga to „Con- śniejsze obejrzenie filmów o i na rad w kinie”. Trzecia natomiast podstawie Conrada. Ponad pół odbyła się 11 grudnia ponownie na godzinna rozmowa zakończyła się pokładzie białej fregaty. prawie gwałtownie. Znów przeszedłem przez śliski od deszczu i śniegu pokład śródokręcia i wąską schodnią zeszedłem do wnętrza statku by dojść do międzypokładu. Zapowiedź trzeciej części Festiwalu wydawała się najmniej atrakcyjna. W programie podano czytanie jednego z opowiadań na głos i dyskusje nad tym czy powieści Conrada da się ekranizować. Nic bardziej błędnego! Trzecia część była doskonała! Tak jak podczas przedstawienia, niską przestrzeń międzypokładu dawnego statku szkolnego zastawiały siedzenia dla nego życia wnętrzu łatwiej było znaleźć się tam wśród dramatycznych losów bohaterów opowiadania. Organizatorzy zadbali też o perfekcyjne nagłośnienie i oświetlenie. Długo nie zapomnę tego nadzwyczajnego zimowego wieczoru na pokładzie starej fregaty Wszystkie te atrakcje pojawiły się z okazji 150 rocznicy urodzin Józefa Konrada Korzeniowskiego dzięki Stowarzyszeniu Inicjatyw Artystycznych z Gdyni. Tym przedsięwzięciom patronuje też Pan Prezydent Miasta Gdyni Wojciech Szczurek. Gdyński festiwal był jedną z wielu imprez kulPo chwili na schodach do turalnych które przypominały, międzypokładu pojawiła się Małpropagowały i popularyzowały gorzata Pieczyńska i Marek KonConrada i jego twórczość w mijadrat. Czytali opowiadanie, jak jącym roku. podkreślał Nehrebecki, mało znane pt: „Freya z siedmiu wysp”. Wydaje się, że Conrad jest Trudno się nie zasłuchać w często przywoływany w środowihistorię o ludziach, statkach, sku morskim czy żeglarskim, ale malajskich wyspach i miłości. Bo raczej funkcjonuje hasłowo. Tak „Freja z siedmiu wysp” to przede naprawdę niewiele wiemy o nim wszystkim opowiadanie o miłości. samym i jego twórczości. Toteż I wtedy znów zadziałała magia przybliżenie pisarza i jego dzieł starego statku, drewnianych schoszerokiej publiczności poprzez dów wykończonych mosiądzami, film i teatr to doskonały pomysł na zapachu zakonserwowanych lin i spopularyzowanie ciekawej i smarów z niedalekiej maszynowambitnej prozy o różnorodnej ni. W tak odmiennym od codzientematyce. Konferencja STI w Liverpoolu Powszechną uwagę zwróciło w tym roku miasto Szczecin. Mało komu umknął fakt, że na początku sierpnia 2007 roku odbyła się tam największa impreza żeglarska na Bałtyku i jedna z w ogóle największych imprez w Polsce. Niektórzy z szanownych czytelników mieli okazje być właśnie tam i wtedy. Inni przypłynęli między innymi na jachtach „Andromeda” i „Nasz Dom”. bawić. W 2006 roku taką konferencje STI przygotowała wraz z władzami miasta w Szczecinie. Wtedy wiceprezes EPZ Łukasz Piątek i piszący te słowa zostali zaproszeni aby zaprezentować Stowarzyszenie „Edukacja pod Żaglami ” szerokiej publiczności. Tegoroczna, 6 konferencja odbyła się w Liverpoolu w Wielkiej Brytanii 16 i 17 listopada. Liverpool będzie w 2008 roku portem startowym dla Tall Ships’ Races oraz stanie się Europejską Stolica Kultury. Stowarzyszenie „Edukacja pod Żaglami” reprezentował preNie jestem jednak pewien, zes kapitan Jerzy Jaszczuk, Asia czy każdy wie kto organizuje Tall Kułakowska – uczestniczka wielu Ships’ Races czyli te regatych któ- rejsów i współpracownik STI oraz rych finał gościł Szczecin, kto niżej podpisany. informuje, inspiruje i nijako zrzeWszystko działo się w sza tę wielką międzynarodową żeglarską społeczność. Jest to Sail obszernych salach neoklasycyTraining International. Jednym z stycznej St. George’s Hall w przejawów działalności tej organi- samym centrum miasta. Na przezacji jest przygotowywanie wodni temat konferencji składały dorocznych konferencji które mają się dwa zagadnienia: Obsadzanie za zadanie informować, uczyć i statków załogą szkolną” („Filling the ships”) i „Atrakcyjność portów Marcin DOBROWOLSKI SAIL TRAINING - CO TO JEST? Inaczej szkolenie pod żaglami. Nie na stopień żeglarski czy dla przyszłych oficerów marynarki handlowej lub wojennej. Szkolenie przede wszystkim dla młodzieży od 15 do 26 roku życia. Sail Training integruje, uczy pracować w grupie, brać odpowiedzialność, akceptować siebie i innych nabierać pewności siebie. Zbliża do siebie ludzi bez względu na zaplecze kulturowe i socjalne. Zbliża ludzi do środowiska naturalnego, pozwala jego doświadczyć. A wszystko to dzieje się w atmosferze wielkiej przygody, przy dużych dawkach adrenaliny, wśród setek ludzi którzy myślą podobnie, na pokładach jachtów i żaglowców które mają dusze i na gościnnych portowych nabrzeżach. Imprez z Tall Ships nie da się zapomnieć! A wszystko to kształtuje młodego żeglarza, tak że się zmienia, staje się lepszy! dla statków i widzów” („Atracting the fleet and crowds”). W obrębie tych zagadnień uczestnicy mogli wybierać spośród 14 różnych prezentacji. Światowej sławy samot- Sail Training Friendly Ports - The Gold Standard. Friendly port Szczecin. Kapitan Marcin Raciborski szef Biura Regat w Szczecinie pokazał jak miasto się przygotowywało i zmieniało. Od podjęcia decyzji o goszczeniu żaglowców, przez przeprowadzenie tego wielkiego przedsięwzięcia aż po konkluzje na które, między innymi, składa się specjalna oferta dla żaglowców Organizacja konferencji odwiedzających Szczecin. była tak pomyślana, że dziennie odbywało się 3 – 4 warsztaty, preProfessional Seafarer zentacje lub sesje. Pomiędzy nimi Training aboard Sail Training były przerwy na kawę a w połu- Vessels. Prelegentem był doświaddnie na lunch. Największa sala czony kapitan żaglowców szkolpełniła funkcję jadalni i naturalnie nych i statków towarowych Paul miejsca spotkań. Toteż spotykali Hailwood. Kapitan Hailwood rozsię starzy i nowi przyjaciele, począł od ukazania podobieństw i nawiązywano nowe znajomości, cech wspólnych dla żaglowców jeżeli natomiast co w trakcie pre- szkolnych i statków handlowych. zentacji lub warsztatu zaciekawiło W kolejnej części zaprezentował czy budziło wątpliwości słuchaczy dane statystyczne wypadków mormożna było zastać prelegenta przy skich oraz jak na przestrzeni lat kawie i dyskutować. Przerwy katastrofy spowodowane przez trwały długo bo od 40 do 90 usterki techniczne ustąpiły błędom minut. Takie rozwiązanie okazało ludzkim. W podsumowaniu presię strzałem w dziesiątkę i dosko- zentacji mogliśmy zobaczyć jakie nale pomagało w integracji 440 umiejętności i okoliczności, w uczestników z 32 krajów z całego świetle wcześniejszych informaświata. Moją szczególną uwagę cji, są szczególnie cenne dla prakzwróciły 3 tematy: tykanta który część swojego przygotowania do zawodowego pływany żeglarz sir Robin Knox-Johnston wygłosił wstępne przemówienie. Podkreślił w nim siłę i wpływ doświadczeń wynikających ze szkolenia pod żaglami oraz jego znaczenie w życiu młodych ludzi z całego świata. Do wstępu należała także sesja plenarna w czasie której szefowie STI podsumowali miniony sezon żeglarski na Bałtyku i na Morzu Śródziemnym. TEMATY WARSZATATÓW I PREZENTACJI: - Attracting the Crowds - Marketing Essentials for Sail Training - Virtual Media - Marketing to Youth - Attracting Trainees from a Multicultural Background - Professional Seafarer Training Aboard Sail Training Vessels - International Award Schemes - Adopt a Ship - How Three Ports Do It - Sail Training Friendly Ports - The Gold Standard - Using Tall Ships to Market Ports to Local Communities - Funding Trainees - Youth Forum - Corporate Hospitality - A Unique Opportunity - Linking into the Education System and National School Curricula - Attracting the Fleet Szczegóły dotyczące konferencji, jej podsumowanie oraz większość prezentacji do ściągnięcia można znaleźć na stronie www.sailtraininginternational.com w zakładce CONFERENCES. nia odbywa na żaglowcu szkolnym. Jeszcze jedna ważna informacja wyłoniła się z dyskusji po prezentacji. Sail Training jest w Wielkiej Brytanii czytelnie rozróżnianie od jachtingu. Postrzega się to tam jako profesjonalne szkolenie młodzieży i przekazywanie im życiowych umiejętności, kształtowania charakterów. Jachting zaś to pływanie dla przyjemności bez wymagania konkretnych uprawnień. Jak zdążyłem się zorientować wśsród załóg z Tall Ships’ Races, świadomość tej odrębności istnieje. Niemniej jednak obawiam się, że takie instytucje jak Ministerstwo Sportu, Polski Związek Żeglarski czy administracja morska oraz środowiska zawodowe związane z morzem jeżeli spotykają się z „żeglarstwem” nie stosują żadnych rozróżnień. Dużym staraniem Sail Training International było przyciągnięcie dużej liczby młodych ludzi, załóg szkolnych poniżej 26 roku życia. Dlatego wpisowe na konferencje dla tej grupy wynosiło tylko 30 funtów i obejmowało wszystkie atrakcje przewidziane dla każdego uczestnika. O uczestnictwie młodzieży mówiło się podczas tej konferencji dużo. Ponieważ jak wiadomo Sail Training jest w pierwszej kolejności skierowane do ludzi w wieku 15 – 26, dlatego jeszcze w połowie tego roku powstało Youth Forum moderowane przez Emmę Laird. W Youth Forum pracowali młodzi ludzie z całego świata, Polskę reprezentowała tam Asia Kułakowska. Rezultatem tych prac były warsztaty Youth Forum podczas konferencji. W nie tylko mojej ocenie był to najmocniejszy punkt całego programu. To spotkanie umożliwiło bezpośrednią wymianę poglądów, myśli i pomysłów między różnymi ludźmi o THE TALL SHIPS’ RACES 2007 W LICZBACH:* TALL SHIPS’ RACES MEDITERANEA - 36 jednostek z 16 państw świata - 14 żaglowców klasy A - 3,300 załogantów z 45 krajów – 2,000 poniżej 26 roku życia - 437 dziennikarzy było akredytowanych w trakcie TSR na Morzu Śródziemnym - 2.2 milionów gości i turystów odwiedziło Alicante, Barcelonę, Toulon i Genuę - 18,100 osób odwiedziło włoski żaglowiec Amerigo Vespucci w Genui TALL SHIPS’ RACES BALTIC - 111 jednostek z 20 państw świata - 20 żaglowców klasy A - 8,400 załogantów z 40 krajów – 4,500 poniżej 26 roku życia - 970 dziennikarzy było akredytowanych w trakcie TSR na Morzu Bałtyckim - 1,374 artykułów opublikowano na temat regat - 4.1 milionów gości i turystów odwiedziło Aarhus, Kotkę, Sztokholm i Szczecin - 50,000 osób odwiedziło meksykański żaglowiec Cuauhtemoc w Szczecinie - 6 milionów internautów odwiedziło stronę www finału TSR w Szczecinie ŻAGLOWCE W SZCZECINIE – MAŁE POSUMOWANIE - 100 wolontariuszy Oficerów Łącznikowych LO (jeden zgubił radiotelefon!) - 600 ochroniarzy czuwało nad bezpieczeństwem odwiedzających teren imprezy - 1,000 policjantów pozostawało na służbie - 1 radiotelefon został skradziony - 1,000 małych wypadków medycznych było zabezpieczanych przez 110 osób personelu medycznego – 20 ambulansów - 49 dzieci zgubiło się – wszystkie zostały odebrane przez swoich rodziców ze specjalnej strefy dla zagubionych dzieci - 3,200 kilo śmieci dziennie było wywożone z terenu imprezy *Na podstawie prezentacji Paula Bishopa dyrektora regat STI „The Tall Ships’ Races 2007 Review” różnym doświadczeniu z różnych krajów. Zostaliśmy podzieleni na osiem zespołów które składały się z młodych (poniżej 26 lat) a po części ze starszych (powyżej 26 lat). Liderzy tych grup wywodzący się z Youth Forum prowadzili dyskusje. Omawialiśmy sposób informowania młodych ludzi o Tall Ships’ Races, języka i materiałów których się używa do promowania idei Sail Training o tym jak wyrazić naszą fascynację aby trafiła ona do tych którzy nic nie wiedzą o żaglowcach. Zastanawialiśmy się, jakie bariery napotykają młodzi ludzie którzy chcą się zaokrętować. Wszystkie pomysły zostały skrupulatnie spisane na dużych arkuszach papieru, omó- wione i spakowane do przeanalizowania przez Emmę Laird. Warsztaty zakończyły się w atmosferze chęci powtórzenia takiego spotkania. Następna konferencje odbędzie się 15 listopada 2008 roku w Kandzie w Nowej Szkocji w mieście Halifax. Mam nadzieję, że do tego czasu przygotujemy reprezentacje EPZtu która będzie S p o n t a n i c z n i e miał tam swój wkład. Jak można wyciągnęliśmy wniosek, że trzeba się dowiedzieć więcej. Przede w swoich macierzystych organiza- wszystkim strona internetowa cjach propagować wiedzę o Sail www.sailtraininginternational.org Training, promować wartości które ze sobą niesie, brać udział w regatach jachtów i żaglowców i umożliwiać młodzieży zainteresowanej, która może podzielić się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniem udział w konferencjach Sail Training International w przyszłych latach. Żeglarze! Nie zmarnujcie zimy! Aktywność żeglarska zazwyczaj rozpoczyna się na wiosnę, w okolicach maja, czasem wcześniej, kończy 1 września dla uczniów, a do końca tego miesiąca zamiera u studentów. W ten sposób wielu zdolnych i obiecujących żeglarzy zapada w rodzaj zimowego snu, popada w stan żeglarskiej bezczynności. Skutkuje to tym, że rozpoczynając wiosną kolejny sezon trzeba pilnie odświeżać i uzupełniać wiedzę, wtedy też wiele osób rozgląda się dopiero za kursami szkoleniowymi, rejsami itd. Marcin DOBROWOLSKI Nie warto zatem marnować zimy. Zrozumiałą rzeczą jest, iż większość podlega ograniczeniom czasowym wynikającym z chodzenia do szkoły, studiowania czasem już pracy. Lecz w wolnym czasie warto zaplanować różne zajęcia żeglarskie. Aby nie zostawać z tyłu zaglądajcie do żeglarskiej prasy polskiej (nie trzeba jej kupować, można korzystać z internetu). Tym ambitniejszym i bardziej zainteresowanym polecam angielski Yachting World ( www.yachtingworld.com , www.ybw.com ). Paweł Kozak poleca też portal www.sailinganarchy.com. Z kolei osoby szerzej zainteresowane zagadnieniami morza i gospodarki morskiej odsyłam na www.portalmorski.pl. Wiadomości ze świata sail training znajdziecie z kolei na www.sailtraininginternational.org. Przeczytajcie w zimie dwie fachowe książki żeglarskie. Przeczytajcie dokładnie robiąc notatki, skonfrontuj znalezione tam informacje z innym podręcznikiem lub danymi z internetu. Chociażby z oferty wydawnictwa Almapress można polecić „Żeglowanie w trudnych warunkach” A. Colesa i P. Bruca, „Praktykę oceaniczną” K. Baranowskiego, „Dookoła świata bez sztormów” A. Urbańczyka czy „Nawigacja prosta, łatwa, zabawna” tego samego autora. Jest też „Jachtowa żegluga przybrzeżna” W.R. Dąbrowskiego. Aby się dowiedzieć więcej o teorii żeglowania warto sięgnąć po książki prof. Czesława Marchaja lub ostatnią książkę N. Patalasa „Świat jachtów jedno- i wielokadłubowych”. Można też sięgnąć po „Międzynarodowe Prawo Drogi Morskiej” wraz z komentarzem prof. Władysława Rymarza i potem wczytać się w opisy wypadków jachtów morskich na stronach internetowych: www.sychut.com (to polska strona o bezpieczeństwie żeglugi) i www.nautinst.org/mars/index.htm (to strona brytyjskiego The Nautical Institute i zasoby Marine Accident Reporting Scheme). Początkującym zaś przypomnę, że bazowe podręczniki to „Vademecum żeglarstwa morskiego” Z. Dąbrowskiego, M. Berkowskiego i J.W. Dziewulskiego, „Nawigacja dla żeglarzy” J. Czajewskiego, oraz fundamentalne „Wiadomości o jachtach żaglowych” J.W. Dziewulskiego. Nie kupujcie natomiast „Żeglarza i sternika jachtowego” panów Świdwińskiego i Kolaszewskiego, gdyż omówione tam zagadnienia są potraktowane zbyt ogólnie z jednej i zbyt wycinkowo z drugiej strony. A nie taką wiedzą ma dysponować współczesny sternik jachtowy a przede wszystkim dobry żeglarz! Kto zna już wyżej wymienione pozycje i ma potrzebę sięgać dalej do fachowej literatury morskiej odsyłam do morskich księgarni internetowych. Jest to na przykład księgarnia www.oficynamorska.pl lub www.sklep.sailho.pl. Tam znajdziecie pełen zakres tytułów. W internecie też można znaleźć darmowe podręczniki. Na stronach www.marineplanner.com/bowditc h/bowditch.cfm jest dostępny legendarny wręcz amerykański podręcznik do nawigacji z przeszło 200 letnią tradycją „American Practical Navigator” N. Bowditcha. Amerykańskie locje, spisy świateł i inne pomoce nawigacyjne znajdziecie pod adresem www.nga.mil/maritime. Nie muszę chyba przypominać jakie znaczenie ma lektura locji dla planowania rejsów i lepszego poznania akwenu. Inaczej ma się sprawa z wydawnictwami Admiralicji Brytyjskiej (www.ukho.gov.uk). Te pomoce są dostępne w formie tradycyjnej i są drogie. Nie mniej jednak z całą odpowiedzialnością mogę polecić każdemu żeglarzowi „The Mariners Handbook” i „Ocean Passages of the World”. Warto też zajrzeć do oferty brytyjskiego wydawnictwa dla żeglarzy Imray (www.imray.com). jak wygląda nowa np. Delphia. Potem nieoczekiwanie można się w żeglarskim życiu z taką nowością lub nowinką zetknąć i wtedy wy już macie tę wiedzę. Obecność na targach jest, dzięki zaangażowaniu naszego Stowarzyszenia, zawsze uproszczona. Jest gdzie spać a jako wystawcy nie ponosimy kosztów biletów wejściowych. Nic prostszego tylko zajrzeć na grupę mailingową EPZ-tu i zapisać się na listę tych co chcą przyjechać. Targi więc to nie tylko czas wspólnej imprezy ale czas zdobywania wiedzy. Wybierzcie się na targi żeglarskie. Te najciekawsze, największe i dedykowane żeglarstwu to Wiatr i Woda w Warszawie na wiosnę. Pozostałe to imprezy lokalne o mniejszym znaczeniu i niewiele nowego można tam zobaczyć. Trzeba przyjrzeć się oferowanemu osprzętowi, rozwiązaniom i patentom. Zapoznać się Podnieście swoje kwalifinapędami jachtowymi, zobaczyć kacje na kursach szkoleniowych. Zróbcie to przed sezonem. Poza patentem żeglarskim i motorowodnym wśród twoich dokumentów obowiązkowo powinien znaleźć się Basic Safety Training STCW i certyfikat SRC. Co to jest? Basic Safety Training to zintegrowany kurs ratowniczy który obejmuję szkolenie z indywidualnych technika ratunkowych, podstawowej walki z pożarami, podstawowych umiejętności udzielania pierwszej pomocy i z bezpieczeństwa własnego oraz odpowiedzialności wspólnej. Konwencja STCW (International Convention of Standards of Training , Certification and Watchkeeping) to Międzynarodowa Konwencja o Szko- leniu i Certyfikowaniu i Pełnieniu Wacht wydana przez Międzynarodową Organizację Morską (IMO). Te kursy odbywają się w Gdyni i trwają od poniedziałku do soboty. Dzięki porozumieniu między Stowarzyszeniem „Edukacja pod Żaglami” a Ośrodkiem Szkolenia Ratowniczego w Gdyni, absolwenci Szkół pod Żaglami, wolontariusze i członkowie EPZ mogą odbyć za 50% ceny. Więcej szczegółów na temat OSR w Gdyni znajdziecie na stronie: www.frwsm.com.pl/osr.php. Zgłoszenia na Basic Safety Training przyjmuje autor tego tekstu. SRC (Short Range Certertificate) to uprawnienia Radiooperatora Bliskiego Zasięgu czyli dokument uprawniający do obsługi radia VHF z DSC i pozostałego sprzętu pracującego w zakresie GMDSS A1. Jeżeli chodzi o kursy szkoleniowe na SRC to śledźcie informacje na naszej stronie www.epz.pl i zgodnie z oczekiwaniami po rejsie „Tylko dla Orłów” pracujemy aby przygotować odpowiedni kurs specjalnie dla Was. Poza tym jest jeszcze wiele kursów specjalistycznych np. z obsługi radaru, mapy elektronicznej, kolejne stopnie wtajemniczenia w radiokomunikacji. Takie szkolenia są prowadzone między innymi przez Studium Doskonalenia Kadr Akademii Morskiej w Gdyni (www.am.gdynia.pl/sdk) i Szkołę Morską w Gdyni (www.morska.edu.pl). Na podanych stronach znajdziecie listę dostępnych kursów. Idąc jeszcze dalej można się przyjrzeć rozbudowanej ofercie kursów stricte dla żeglarzy proponowanych przez Royal Yachting Association (RYA, www.rya.org.uk). można zrobić Instruktora Żeglarstwa i być szefem kursów szkoleniowych. Dla tych co mają już maturę i chcą posiadać dyplom wydawany przez Ministerstwo Sportu jest kurs Instruktora Sportu w Żeglarstwie przeprowadzany przez Akademie Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Dwie największe korzyści które wynikają z posiadania któregoś ze stopni instruktorskich to poziom własnej wiedzy utrzymywany na wysokim poziomie i możliwość zarobienia pieniędzy. Znajdźcie wolny weekend albo dwa wiosną i w zależności od stopnia zaawansowania, przyjedźcie pomóc przygotować do sezonu Wielkiego Trenera „Moe Miti” lub jacht „Nasz Dom”. Prace konserwacyjne i porządkowe pozwolą Wam poznać jacht od strony technicznej, działanie poszczególnych systemów, nabrać umiejętności praktycznych i manualnych, nauczyć się tego co podręczniki opisują jako prace bosmańskie. Nie przepuszczajcie też okazji do pływania na Omegach oraz pracy przy ich przygotowaniu do pływania. Nigdzie tak nie poczujecie wiatru jak na małej i szybkiej żaglówce. Najważniejsza jest w żeglarstwie praktyka (oparta na odpowiedniej dawce teorii). Dlatego jeżeli macie taką możliwość żegluj też jesienią, w zimie i na wiosnę. Na różnych jachtach i żaglowcach. Pomyślcie o kolejnym sezonie nawigacyjnym jeszcze przed Nowym Rokiem. Pomyślcie gdzie i na czym chcecie pływać. Zorientujcie się jakie macie możliwości skorzystania z zasobów EpŻ. Może macie autorski pomysł na rejs i załogę – nie wahajcie się opowiedzieć o tym zarządowi EpŻ. Tu łatwo można stać się organizatorem lub współorganizatorem rejsu. Sprawdźcie gdzie odbywa się w nadchodzącym sezonie Tall Ships’ Races i jak można wziąć w nim udział. Jeżeli jesteście już gotowi na samodzielne prowadzenie jachtu, przygotujcie swój debiut starannie i z dużym wyprzedzeniem. To zapewni Wam dobry start i dalszy rozwój. I pływajcie, pływajcie, przede wszystkim pływajcie i cieszcie się tym. Zajmujcie coraz bardziej odpowiedzialne stanowiska na pokładach coraz większych jachtów i wypływajcie na coraz szersze wody. Jeżeli wszystko to co opisałem powyżej już znacie i nie znajdujecie nic nowego dla siebie Porzućcie pływanie po a chcecie iść dalej to nie pozostaje Mazurach i innych śródlądowych nic innego jak poznać możliwości akwenach na jachtach kabino- profesjonalnego rozwoju. Ale to wych. Jak pokazują doświadcze- temat na nowy artykuł. niach ostatnich wakacji może to być niebezpieczne. Poza tym taki lekki jachcik z mieczem na płytI jeszcze jedno! Kiedy już kich jeziorach usypia czujność i zasiądziecie ze stosem książek, przy braku samodyscypliny powo- przed internetem lub wybierzecie duje, że te czynności i manewry się w długą podróż na targi nie które należy wykonywać choćby z zapomnijcie o uprawianiu sportu odrobiną uwagi (na morzu) tam w zimie. Bo tylko silny i sprawny Lubicie przekazywać wie- robi się na skróty i bez wyobraźni. żeglarz może się wybrać w długie dzę? Zapiszcie się na kurs Młod- Na Mazury warto popłynąć Moe i wymagające rejsy! A jeżeli chceszego Instruktora Żeglarstwa PZŻ. Miti lub Omegami. A pozostałe cie już od następnego sezonu być Jeżeli tylko macie już patent ster- żeglarstwo uprawia się na morzu. kapitanem, to wiedzcie, że może nika jachtowego leży to w zasięgu Stratujcie z wysokiego pułapu i Was czekać znacznie większy wysiłek niż Wasze załogi! Waszych możliwości. Potem nabierajcie dobrych nawyków! Być polskim marynarzem... 06.09.07 …no i zaczęło się ;) 0730, Skwer Kościuszki, przed statkiem ustawiło się już dziewięćdziesięciu czterech praktykantów czekających na wejście... Michał WŁODARCZAK ma morskie służby zawsze od 0800-1200 i 2000-2400. Godzina 0900 - braliśmy holowniki i na burtę wchodził pilot. Po wyjściu z portu stawialiśmy żagle i tak do godziny 1500 płynęliśmy kursem 090° czyli idealnie na wschód! Ok. godziny 1800 stawaliśmy przy nabrzeżu. Rozkład dni i w ogóle życia na statku wygląda tak, że co trzeci dzień wachta ma tzw. dobówkę. Dobówka - hmm... 3 osoby do pentry studenckiej (miejsce, w którym wydaje się posiłki praktykantom, a potem myje naczynia itp. Prace koordynuje steward Jarek z którym jako starszy wachty już się dogadałem ;)). 2 do pentry załogowej (dla stałej załogi i oficerów), 3 do kuchni, 2 do kibli (damski i męski), 1 do korytarza, 3 do CMK (Centrum Dowodzenia Maszyną). Podzielono nas na 3 wachty.. jestem w trzeciej ;) – wachta odpowiedzialna za krojca (ostatni maszt) Pierwsza zbiórka z oficerem… SZOK !!! Ofem jest baba! Hmm... Pierwszy raz będę pływał „pod” kobietą ;). Zobaczymy, może być ciekawie... Tymczasem gdzieś w tłumie mignęła mi znajoma twarz Krawca (sąsiad z akademika) – okazało się, że przez najbliższe 4 dni będzie naszym instruktorem – miło z jego strony ;) 08.09.07 Mieliśmy pierwszą dobówkę. Wieczorem jedna dziewczyna tak 07-09.09.07 Jednodniowe rejsy z turystami... się upiła, że następnego dnia Wszystkie te dni wyglądały tak została wyokrętowana wraz z samo (no prawie). Trzecia wachta chłopakiem, który wniósł alkohol na statek. Niby można pić, ale z umiarem. Wszystko jest dla ludzi, ale gdzie tak kultura picia??!! 10-12.09.07 Stoimy w porcie ;/... Ogólnie jestem zmęczony tym, że nic nie robimy... Do południa siedzimy na statku. Po południu... Hmm... Często wracałem na śląską, wieczorem na piwo z chłopakami do Kontrastu i 2200 na burcie. 11.09.07 Znowu dobówka. Nie mogliśmy wychodzić (tzn. moja wachta). Do południa zamalowaliśmy rdzę na białych relingach, zawiasach, żurawikach i Bóg wie jeszcze na czym. Po południu weszliśmy z panią oficer na reje. Na Pogorii tylko pierwszy maszt był rejowy a bombram był na tej wysokości, co nasz marsel górny.Dziś byłem na 4 rei krojcmasztu. 13.09.07 Godz. 1000 - trzymałem z chłopakami rzecz arcycenną! Rektor Śniegocki i dziekan Holec udzielali wywiadu dla TVP3 dotyczącego bandery, która wisiała na Darze Pomorza, kiedy stał w Sztokholmie podczas II wojny światowej. Była to bandera i proporzec Marynarki Wojennej. Czułem się jakbym trzymał jakąś relikwię... Bandera, którą wtedy we wrześniu 1939 roki moi rówieśnicy podnosili podczas porannego apelu o 0800 rano, bandera, która ma prawie 70 lat!!! Niesamowite uczucie... Byłem w tamtej chwili dumny z tego, że jestem polskim marynarzem. Godz. 1100 - pilot na burcie, dwa holowniki, cumy rzucono odchodzimy, po piętnastu minutach rzucamy hol, pilot schodzi „do siebie”, a ja, tutaj ta tej „kolebce nawigatorów” z prędkością siedmiu węzłów „wjeżdżam” w ten swój świat... Na nocnej wachcie siedziałem na mostku z panią oficer i „bawiłem” się radarem ;). Dużo mi pokazała, pożyteczne cztery godziny nawigacji. 14.09.07 0645 - poranna zaprawa, przejście przez saling fokmasztu. Po zejściu z platformy uderzyłem głową w stalówkę i straciłem okulary. I to na początku dnia! Już drugi raz straciłem okulary w ten sposób!!! Mamy dzisiaj „dobówkę”. Ja steruję. Znowu mnie czeka 8 godzin na mostku ;). Po obiedzie alarm do żagli! Zaczyna wiać 8ºB w porywach do 9… Sprzątamy żagle.. Byłem w związku z tym na bombramie krojcmasztu... Ponad 50 metrów nad wodą przy wietrze wiejącym z prędkością 45 węzłów !!! Uczucie było niesamowite… Wiatr wbijał mnie w wanty jak szedłem na górę!!! Przypomniała mi się Pogoria... Wtedy też wchodziłem na najwyższą reje przy tej sile wiatru, ale teraz byłem 20 metrów wyżej!!! Dar na samym takielunku (maszty i olinowanie) miał przechył ok. 10 stopni. Myślałem, że bardzo szybko płyniemy, ale nie! Statek stał w miejscu..Kapitan postawił fregatę w dryfie na wypadek gdyby ktoś spadł do wody. Cały czas stał na skrzydle dopóki wszyscy nie zeszli. 15.09.07 Wejście do Warnemunde przywitało nas sztormem o sile wiatru 10ºB... Przynajmniej się najadłem, bo na śniadanie przyszło zaledwie 30 osób ;). Wejście zgłaszaliśmy na 3 godziny przed podebraniem pilota... W ogóle cała ta akcja podebrania jest bardzo interesująca. Najpierw należy przygotować pilot ladder (drabina zrobiona z drewnianych i gumowych szczebli połączonych liną). Przy stanowisku musi znajdować się marynarz z kołem ratunkowym towarzyszący drugiemu oficerowi, który wita pilota i prowadzi go na mostek. Pod statek podpłynęła pilotówka, która najpierw dostosowała swoją prędkość i mimo wysokiej fali zbliżyła się bezpośrednio do burty Daru. Do Warnemunde weszliśmy jak zwykle na 2 holownikach. Moja wachta miał wolne od 1700, ale o godz. 1600 spotkaliśmy się wszyscy w mesie z komendantem. Opowiadał o życiu, morzu, polskiej tradycji i rodzinie... “KOCHAM ŁÓDKE, STER I WIOSŁO, ŻYJ NAM, ŻYJ NASZE RZEMIOSŁO” Poszedłem z Arturem, Bladym i kilkoma chłopakami na “rozeznanie” terenu i oczywiście na PIWO ;). Strzeliliśmy sobie po dwa, no, może trzy piwa i “my round” od kelnera jakiegoś słodkiego i słabego trunku! Kelner kaleczył angielski, ale cóż, liczy się gest ;). 16.09.07 Pojechałem pociągiem o 1230 z Krzychem Wrublem do Rostocku. Bilet 24-godzinny kosztował 4euro! Tramwajem dostaliśmy się do centrum miasta. Z moich spostrzeżeń: 1) czysto 2) mało zieleni 3) mało młodzieży Po południu znowu Warnemunde, znowu ta sama knajpa “Copacabana” i znowu te dwa, no trzy piwa ;). Ok. 2100 z Warnemunde wychodził ostatni cruiser. Prawdopodobnie już więcej port nie będzie obsługiwał tych statków. Była to, więc chwila historyczna. “NORWEGIAN DREAM” bo tak nazywał się statek żegnany był przez tłumy ludzi na nabrzeżu, paradę holowników (obracały się o 360 stopni wzdłuż jego burty!) i fajerwerki. W tle było słychać kawałek “Time to say goodbye” Andrea Bocceli’ego przerywany syrenami liniowca i holowników. Był to na prawdę niezapomniany wieczór... Z ciekawostek przyrodniczych, to widziałem około południa (jak jeszcze byłem na statku) mijał nas kontenerowiec z Maersk’a ok. 4tys. TEU. Całkiem spory... Do Gdyni bardzo rzadko tak duże statki wpływają. Ten szedł do Rostocku, oczywiście z asystą 2 holowników! 17.09.07 Z Warnemunde wyszliśmy ok. godz. 1000. Standardowo pilot i dwa holowniki. Na nocnej wachcie ok. 2300 widzieliśmy z Marcinem i Arturem jakieś morskie ssaki ;). Wyskakiwały przed dziobem i obok burty statku i głośno oddychały. Były dwie opcje - delfiny (słyszałem że 5 z nich wpłynęło na Bałtyk) lub morświny (największe ssaki naszego kochanego morza). 18.09.07 Kolejne spotkanie z komendantem w mesie. Opowieści o morzu, ludziach, a przede wszystkim omówienie czekających nas alar- mów. Do południa siedziałem pod marsem grota (pierwsza platforma środkowego masztu) i odpruwałem krojcbramsztaksel. Padało i było zimno, ale lepsze to niż zapieprz na pokładzie... Na maszcie pracuje swoim tempem i nikt mi się nie wtrąca w robotę ;). Po południu mieliśmy próbne alarmy opuszczenia statku i przeciwpożarowy. Wieczorem ok. 1900 mieliśmy kolejne spotkanie z komendantem w mesie... Śpiewaliśmy szanty - pozytywnie!!! “PANEM MÓRZ, TYLKO TEN Z NAS ZOSTANIE, CO WESOŁA I POGODNĄ MA TWARZ, POKAŻ, WIĘC, ŻEŚ TY ZUCH KAPITANIE, JAK BANDERE WCIĄGNIJ UŚMIECH NA SWĄ TWARZ!” Na wachcie sejzingowaliśmy żagle z krojca. Byłem na bramie (4 reja). Po zejściu z masztu - SZOK!!! Bosman zwolnił nas z wachty ;). Idę spać... Stoimy na Ławicy Słupskiej w dryfie, bosmani łowią ryby, dlatego nas zwolnili ;). 19.09.07 Znów historyczna chwila!!! Chief wpadł na genialny pomysł. Po południu mamy robić zwrot przez sztag!!! Na tej fregacie nie robiono tego od 4 lat!!! Chief powiedział, że Rosjanie robią go na “Mirze” bardzo często, bo są na praktykach pół roku! Zwrot wyszedł rewelacyjnie! Chief był zachwycony, bo to on prowadził zwrot, później nam dziękował. Hmm, jesteśmy tu dopiero drugi tydzień, i co? Jesteśmy lepsi od ruskich ;)! jego strony. Tacie się podobało, miły wieczór ;). 22.09.07 Dziś znów Dar zmienił się ponownie w “cruse liner” :P. Wozimy turystów z LO w Kwidzyniu. Do 1200 wachta, obiad, spać. Alarmy do żagli, spać. Po południu mała niespodzianka dla nas i turystów, a mianowicie stajemy na kotwicy a goście “odwożeni” są na ląd za pomocą dwóch szalup. Kolejne doświadczenie. Jutro powtórka z rozrywki. 23.09.07 Turyści przypłynęli ok. 1000 szalupami. Płyniemy w stronę Gdańska. 21.09.07 Dziś Artur ma urodziny i jest Nie chce mi się pracować na deku. impreza. Standardowo Contrast Gorąco, wszyscy wolni się opalaCafe! Do mnie do Gdyni przy- ją, a dejmani z mojej wachty jeżdża tata, Oprowadzam go po pracują. “Uciekam” na mostek ;). statku. Dostałem nawet od pier- Mała niespodzianka! W koło Daru wszego klucze na mostek!!! Miło z zaczął latać helikopter z kamerą! typ: fregata kraj: Polska armator: Akademia Morska port macierzysty: Gdynia znak wywoławczy: SQLZ rok budowy: 1982 budowniczy: Stocznia Gdańska (symbol budowy - B95/1) główny konstruktor: Zygmunt Choreń materiał konstrukcyjny: stal wyporność: 2946 ton nośność przy zanurzeniu 6,6 m: 701 ton długość: po pokładzie: 94,2 m z bukszprytem: 109,2 m szerokość: 14 m zanurzenie: 6,6 m wysokość: maksymalna: 50,1 m do pokładu głównego: 7,815 m do pokładu górnego: 10,05 m masztów: 49,5 m; 49,5 m; 46,5 m powierzchnia żagli: 3 015 m2 liczba żagli: 26 w tym: 14 rejowych, 1 bezanżagiel, 11 żagli trójkątnych (wraz z lataczem) osiagi: pod żaglami: największy dzienny przebieg: 264.7 Mm (średnia prędkość 11.29 węzłów) największy przebieg na wachcie: 56.1 Mm (średnia prędkość 14.2 węzłów) maksymalna prędkość chwilowa: 17.8 węzłów prędkość na silniku: maksymalna: 12 węzłów ekonomiczna: 9 węzłów załoga: 176 osób stała: 33 + 4 wykładowców praktykanci: 120 + 16 (6 kubryków po 20 miejsc w kojach oraz 1 lub 2 dodatkowe w hamakach) autonomiczność: 45 dni Robią zdjęcia na EXPO w Hiszpanii. Podziwiam tego pilota, jejku, co on wyprawiał... Rozpędzał się 1m nad wodą (burta “Daru” ma 2,5) kierując się na śródokręcie, po czym wzbijał się nad maszty i opadał z powrotem w dół! Widoczność bardzo dobra. “Pogoria” idzie na silniku torem podejściowym do Gdyni. Miło ją znowu zobaczyć-sentyment, aż się łezka w oku kręci ;). Na mostu stary wydaje komendy na ster. Ja z Panią Anią (3 oficer) “lansujemy się” chodząc ze skrzydła na skrzydło jak helikopter nadlatywał ;). Komendant zabawiał nas swoimi historiami z morza i nie tylko, miło “zeszła” mi ta wachta. 24.09.07 Wczoraj wieczorem na pokład weszła ekipa filmowców z Warszawy, która ma kręcić jakieś ujęcia na EXPO - żenada. “Piękny” Jose z Hiszpanii, pani reżyser, operatorzy i ich dziewczyny. Dzisiaj mają kręcić ujęcie jak Jose zobaczywszy, że statek “odpływa” (staliśmy na redzie) od Polski, tego pięknego kraju, rozpędza się na pokładzie rufowym, wchodzi na reling i skacze do wody. Sam skok oczywiście nie został grany przez Jose tylko przez kaskadera;). Kaskader jest podobno najlepszy w Polsce! Okazało się, że nie był jednak w stanie skoczyć z burty “na główkę” ;). Zawsze skakał “na nogi” i pani reżyser (swoją drogą ciągle mnie o coś pytała i zagadywała, nawet o przepływający obok kontenerowiec z MSC) nie była zadowolona. W konsekwencji skoczył jeden z praktykantów zarabiając na tym 500 złotych. 25.09.07 Godzina 1000 - pod statek podpływają gdyńskie holowniki. Przy rufie “Centaur II”. Hol z holownika, a nie nasz. Czekamy za pilotem, który wyprowadza jakiś statek, po czy podpływa do nas. Po raz ostatni stoję za mostkiem i wciągam pod gafel flagę “H” (flaga przyjęcia pilota). Mijamy główki portu, obracają nas w basenie prezydenckim, po czym stajemy już “na mocno” przy nabrzeżu. dolną wargę w trzech miejscach i przemieszczony ząb. Niezbędna jest natychmiastowa interwencja chirurga szczękowego. Michał Włodarczak Po radzie okrętowej Sebastianowi B. nie zaliczono praktyki, a ja o 2100 byłem już w domu, z szyną na 27.09.07 zębach którą będę miał jeszcze Wczoraj i dziś rozbrajaliśmy statek przez najbliższy miesiąc. z żagli. Odpruwałem bombrama, marsla górnego i dolnego. Robiłem to kiedyś na Pogorii jak nam się baranek odpruł. Dziś była „Ale teraz to co było oddala się rada okrętowa. Jako starszy nieuchronnie, i inne sprawy są wachty siedziałem w salonie kapi- znowu ważne” Iwona Maria Pieńkawa tańskim. Byli jeszcze komendant, chief, pani oficer, asystentka chiefa, lekarz, bosman i instruktor. Do salonu wchodzili studenci, meldowali się i wychodzili. Ja meldowałem się na końcu. “Panie komendancie, praktykant Michał Włodarczak, numer okrętowy 54 melduje się na radzie okrętowej”. Praktyki zaliczyłem z oceną 4,5 ;)! Resztę czasu zabrało nam czyszczenie żaglowca, a wieczorami Contrast ;)... 29.09.07 Praktykant Michał Włodarczak Do komendanta Nr. Okr. 54 S/V DAR MŁODZIEŻY Kpt.ż.w Marka Marca ORZECZENIE Po podniesieniu bandery o godzinie 0800, ustawiłem wachtę pod mostkiem na zbiórce aby wydać polecenia dotyczące czekającej ich pracy, które wydał mi Chief. Podczas schodzenia zejściówką na niższy pokład, doszło do ostrej wymiany zdań między mną a praktykantem Sebastianem B. nr. Okr. ***, który wyraźnie był niezadowolony z wydanych poleceń. Po czym zostałem uderzony pięścią w twarz. Mam rozciętą KRÓTKA STOPKA REDAKCYJNA: numer: 01/2008 ISBN: jeszcze nie mamy redaktor naczelny: Tomasz “Czwartek” Piątek 500-283-399 [email protected]