Pytanie za 100 punktów.

Transkrypt

Pytanie za 100 punktów.
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl
Pytanie za 100 punktów.
Nie wiem zupełnie, dlaczego tak się dzieje, że im lepiej człowiek wychowany, tym gorsze ma pojęcie o życiu.
Pytanie za 100 punktów
Co ja z tego będę miał? Każdy wie, że to jest właśnie pytanie za 100 punktów, co najmniej. Każdy
normalny człowiek to pytanie zadaje sobie ze sześć razy każdego dnia. A nienormalny? Nienormalny to
nawet częściej, tyle tylko, że on sobie wyłącznie zadaje, natomiast nigdy na to pytanie odpowiedzi nie
udziela. W ogóle i nikomu, sobie też nie. Ale takich ludzi nie ceni nawet idiota.
Z tymi normalnymi to też jest nieco inaczej. Oni się pytają i chcą odpowiedzi. Ale sami na to pytanie
odpowiadać nie lubią. Wolą słyszeć odpowiedź, żeby ją uznać za głupią. Rozumiecie, cudzą odpowiedź
zawsze łatwo za taką uznać, swoją własną trudniej. Własną lepiej przemilczeć, jeszcze lepiej wcale jej
nie udzielać, co pierwsi odkryli nienormalni. Co zaś dotyczy punktów, to najłatwiej powiedzieć, że jest
ich za mało.
Muszę jeszcze zaznaczyć to, co wszyscy wiedzą, żebyście nie myśleli, że ja tego nie wiem. Otóż w
kwestii odpowiedzi na pytanie za 100 punktów są ludzie normalni, nienormalni i dobrze wychowani.
Najgorsi są, rzecz jasna, dobrze wychowani. Oni pytania za 100 punktów nie zadają. Nie, żeby wcale
nie zadawali. Oni tego pytania po prostu nie zadają głośno, ponieważ są dobrze wychowani. Ktoś
kiedyś głupio im wmówił, że dobre wychowanie właśnie na tym polega, by nie zadawać pytań, co do
których istnieją różne odpowiedzi. Wmówiono im, że zadawać należy tylko takie pytania, na które
istnieje wyłącznie jedna odpowiedź, w dodatku z góry wiadoma. Wtedy bardzo łatwo być dobrze
wychowanym, za to o wiele trudniej nie być wystrychniętym, czyli nie być dudkiem. Bramkarzy też to
dotyczy, wszystko jedno, jak się nazywają.
Nie wiem zupełnie, dlaczego tak się dzieje, że im lepiej człowiek wychowany, tym gorsze ma pojęcie o
życiu. Kiedy zaś w tym wychowaniu zbliża się do ideału, możecie stawiać w ciemno każde pieniądze,
że jak taka ofiara wywali w domu korki, czyli bezpieczniki, to nie tylko nie będzie umiała ich
podwatować, ale nawet nie pomyśli o ich istnieniu. Dlatego piszę: w ciemno, bo właśnie tak ofiara
będzie siedziała, jeżeli sąsiad nie pomoże. Jasna rzecz, sąsiad będzie znacznie gorzej wychowany i
gdyby nie był sąsiadem, to na majstersztyk podziękowań dobrze wychowanego oplułby mu
wycieraczkę pod drzwiami. Co najmniej.
Kiedyś to ja się zastanawiałem nad kwestią, co mają dobrze wychowani z tego, że są dobrze
wychowanymi. Pomijając te 100 punktów za odpowiedź, oni z dobrego wychowania nie mają nic.
Chyba jeszcze trochę przyjemności płynącej z tego, że robią na złość ludziom normalnym. Bo jaki
normalny człowiek utrzyma nerwy na wodzy, kiedy zamiast pytania o to, która godzina, dobrze
wychowany zaczyna tak mu ględzić:
- Bardzo uprzejmie przepraszam, że niepokoję w takiej drobnej sprawie, ale chciałbym się upewnić z
łaskawym pozwoleniem, która obecnie jest godzina. Czy mógłbym na tę okoliczność uzyskać istotną
informację? Będę nieskończenie wdzięczny za poświęcenie mi odrobiny uwagi.
Przyznacie sami oczywiście, że w takiej sytuacji naplucie typkowi na wyglansowane buty staje się
prostym obowiązkiem.
Autor: Zbysław Śmigielski
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl