Mateusz Dargiel Życie na Marsie jest sprawą dyskusyjną. Część
Transkrypt
Mateusz Dargiel Życie na Marsie jest sprawą dyskusyjną. Część
Mateusz Dargiel im. Leszka Czarnego w Lutomiersku Życie na Marsie jest sprawą dyskusyjną. Część naukowców to potwierdza, a inni zaprzeczają. Dyskusje nie mają końca i w zależności od odkryć wydaje się prawdopodobna to jedna, to druga opcja. Jednak, ponieważ tematem tego eseju nie jest zastanowienie się nad możliwością istnienia życia na Marsie, a rozważenie wpływu obcej cywilizacji na naszą, załóżmy, że istnieje tam życie z zaawansowaną technologią. Rozważmy teraz możliwość przekazania tej wiedzy ludziom. Przede wszystkim trzeba zastanowić się nad sposobem kontaktu z obcymi. Każdą wiedzę trzeba przecież w jakiś sposób przekazać. Najbardziej możliwą sytuacją jest kompletna odmienność ich języka od naszego. Poznanie obcego języka zajmie na pewno sporo czasu, jednak istnieje możliwość, że będzie dla nas kompletnie niezrozumiały lub nawet niesłyszalny (ultradźwięki, infradźwięki, telepatia). Może się jednak okazać, że będzie podobny do naszego, dzięki czemu porozumienie się będzie banalnie proste. W każdym razie utrudni to nam rozmowy z nimi . Jeśli po długich próbach rozmów (oraz niezliczonej ilości migów) uda się nam otrzymać technologię zapewne pod postacią jakiegoś wysoko zaawansowanego nośnika danych, kolejną przeszkodą będzie ironicznie różnica technologii. Obcy zapewne nie będą dla nas, jak nasi drodzy gimnazjalni nauczyciele i ludzie będą musieli „rozgryźć” sposób na odczytanie dysku sami. Ciekawe jak mógłby działać? Może byłby podobny do naszych, ale znacznie wyprzedzający naszą erę? A może jak popularny teraz w grach fantastycznonaukowych dysk biologiczny? Czy używałby niedawno odkrytego przez naukowców splatania pozycji(atom jest w dwóch stanach jednocześnie) lub coś zupełnie innego? Z całą pewnością jednak nie damy rady go po prostu „podłączyć” do komputera bez większego czy mniejszego wysiłku. Okazuje się, że chcąc użyć technologii istot pozaziemskich trudności rosną jak grzyby po deszczu, a przecież jeszcze trzeba nauczyć się ją budować, nie wspominając o zastosowaniu w praktyce. Ale chwila. Nie zapominajmy o społeczeństwie, które na pewno dowie się o tym. Człowiek może sprawić więcej kłopotów niż najpotężniejszy wielowymiarowy superdysk obcych. Zastanawia mnie tylko, ile więcej? Czy to będzie tylko zawsze obecny w spotkaniu z nieznanym niepokój, a może ogólnoświatowa histeria? Pytanie to jest dużo ważniejsze niż cała reszta, ponieważ jeśli ludzie zaczną się agresywnie sprzeciwiać oraz ogólnie rzecz biorąc prezentować swoją postawą klasyczną ksenofobię (lęk przed wszystkim co obce) całe przedsięwzięcie może „spalić na panewce”. Historia niejednokrotnie pokazała, że jeżeli społeczeństwo nie jest gotowe na nowości i zmiany to nie uda się „przeforsować” niczego. Buntująca się ludność zatrzymała niejedną rewolucję i powstrzymała niejedną wojnę. Jeśli otrzymanie wiedzy od „ufoludków” ma się udać, rządzący musieliby przekonać ludzi, że nie niesie to wielu niebezpieczeństw. Pytanie tylko, czy ludziom bardziej przemówią do wyobraźni hasła głoszone przez rząd, czy niechęć i strach? Jeżeli uda się przebyć te wszystkie przeszkody, korzyści z poznania obcej technologii byłyby wymierne, ale nie obyłoby się bez niebezpieczeństw. Obca technologia nieprzystosowana do ziemskich warunków może stanowić realne zagrożenie. Zanim zostanie wykorzystana, naukowcy muszą ją rozszyfrować przed zastosowaniem w praktyce. Tutaj znaczenie ma forma w jakiej ją otrzymają. Jeżeli to będzie informacje o zjawisku fizycznym, czy dane na temat czegoś, co jest nam znane to kłopoty nie wystąpią, ale jeżeli to będzie schemat urządzenia używanego przez nich mogą wystąpić trudności. Nie ma pewności czy urządzenie będzie działało zgodnie z przeznaczeniem w warunkach ziemskich. Materiały używane w nim mogą być dla nas niedostępne, a sposoby wytwarzania nieosiągalne, co oznacza, że otrzymany schemat byłby do wyrzucenia. Jednak, mimo to wierzę, że badacze wykorzystaliby rozwiązania techniczne użyte w urządzeniu, co mogłoby przyśpieszyć naszą technikę o lata. To samo dotyczy informacji na temat zjawisk (na przykład bozonu higgsa), które jeśli nie przydałyby się w życiu to na pewno rzuciłyby nowe światło na naszą naukę. Jednak, czy zastosujemy ją do rozwoju i rozwiązywania naszych problemów, a może skusi nas potęga przewyższająca mocą głowice nuklearne? Siła obcej technologii stanowi dla nas realne zagrożenie. Nie wiadomo, czy superbroń stworzona przez obcych nie spadnie nam dosłownie „z nieba”. Gdy już to się stanie nie wolno dopuścić do jej użycia, gdyż nie tylko wyniszczyło by to zaatakowane tereny, ale także wywołałoby panikę na skalę ogólnoświatową. Poza tym nie byłoby żadnych sposobów na obronę przeciw owej broni co czyniłoby posiadacza niepokonanym, a stąd niedaleko do totalitaryzmu i innych okropieństw, których wszyscy mamy zapewne dość. Podsumowując ,wielu ludzi uważa, że jak uzyskamy technologię istot pozaziemskich nasze problemy znikną jak za sprawą czarodziejskiej różdżki . Jednak życie to nie bajka. Nawet jeśli odkryta przez nas cywilizacja będzie nastawiona do nas przyjaźnie i przekaże nam technologię , nie rozwiąże to od razu naszych problemów. Co więcej, uważam, że może wywołać to wiele kłopotów. Przy samym przekazaniu technologii występuje wiele spraw które potocznie mogą pójść źle. Potem trudności się piętrzą ,a nawet po ich pokonaniu nie wiadomo czy nie „schrzanimy” całej sprawy. Istnieje wiele niewiadomych oraz spraw niejasnych. Jednak czy „chodzenie na skróty” w ogóle się opłaca?