mjandrzejak Lustra wn trza ę W Muzeum Narodowym w Warszawie

Transkrypt

mjandrzejak Lustra wn trza ę W Muzeum Narodowym w Warszawie
m.j.andrzejak
Lustra wnętrza
W Muzeum Narodowym w Warszawie do 1 września 2013 r.
spotkać możemy się z Markiem Rothko. Jest to pierwsza w
Polsce
wystawa
monograficzna
współtwórcy
szkoły
nowojorskiej,
znanego
przede
wszystkim
z
wielkoformatowych abstrakcji określanych jako „malarstwo
pól koloru”. Obrazy wypożyczono z National Gallery of Art w
Waszyngtonie. Wystawa to pierwsza i równie skromna jak
Rothko.
Henri Matisse stworzył około 1916 roku rysunek kobiety.
Twierdził, że zajęło mu to 14 lat życia, zapytany o to przez
kogoś, kto dziwił się, że wystawia obraz, którego stworzenie
mogłoby według wyobrażeń pytającego, zająć zaledwie
minutę. Przedsiębiorca po 14 latach pracy miałby produkt,
który musiałby ulepszać, ale byłby to ten sam, jak że solidny
Ford T1. Ale biedny Matisse musiał szukać dalej. Jak ka żdy z
nas na końcu tej drogi znalazł czerń.
Jak oddać pęd i to do kwadratu? Willem de Kooning
namalował kobietę na rowerze. A jak namalować wszystkie
parki świata? Nie, mały fragment, ale cały świat parków, do
których spokojnie zaglądamy, aby odetchnąć po setkach
tysięcy lat walki o bezpieczny byt? Richard Diebenkorn
namalował ocean park # 29.
Mark Rothko próbował malować nastroje. „(...) Nigdy nie
myślałem, że malowanie obrazu może mieć cokolwiek
wspólnego z wyrażaniem siebie. Jest to opowiadanie o
świecie drugiemu człowiekowi. Gdy świat przekona si ę do tej
opowieści, zmienia się. Po Picassie i Miró nigdy już nie by ł
taki sam. Ich spojrzenie na świat zmieni ło nasz sposób
postrzegania. Błędem jest mówienie o wyrażaniu samego
siebie w sztuce; należy o tym mówić jako o czynno ści
terapeutycznej”.
W przeciwieństwie do muzyki, która nastrój stwarza, Rothko
próbuje ją odtwarzać z twojego wnętrza. Jeżeli dzisiaj
usiądziesz przed czernią Rothki numer niepojęty, to jutro ta
sama czerń nie będzie jak wczoraj, tylko może wybuchnie
rozpaczą i szukał będziesz ukojenia! Wiesz gdzie? Albo
będziesz wiedział, że tak! Na końcu jest czerń! Może
chrześcijańska dramtycznie niespokojna o spotkanie w
przyszłości; może buddyjska absolutnie ciemna, uwalniająca
przed jej dojrzeniem absolutną jasność powrotu do jednego;
może
materialistyczna
dziejowością
niepojętą
nadziewana?
Warto więc wpatrywać się w Rothko. Dopóki jeszcze jest w
Warszawie. I nie narzekać, że jakoś tak dziwnie. I że z
pewnością każdy mógłby coś takiego, bez problemu w ciągu
dnia jednego.

Podobne dokumenty