W wyborach samorządowych głosy łatwiej kupić niż zdobyć Czy

Transkrypt

W wyborach samorządowych głosy łatwiej kupić niż zdobyć Czy
OPINIE
JESTEM PRZECIW
W wyborach samorządowych głosy łatwiej kupić niż zdobyć
Adam Sawicki
z Programu Przeciw Korupcji
Fundacji im. Stefana Batorego
Czy Fundacja przyjrzy się bliżej wyborom
w Wałbrzychu?
Jeżeli będą powtórzone i jeżeli ktoś zwróci się
do nas z taką prośbą, to będzie to rozważane. Decyzja w tej kwestii podejmowana byłaby przez zarząd Fundacji. Ocena prawidłowości finansowania kampanii wyborczych to jeden z naszych obszarów działalności, a trudno o większe naruszenie zasad niż po prostu kupowanie głosów. Niezależnie od tego śledzimy doniesienia medialne, a te
nie są zbyt optymistyczne.
W całej Polsce kupuje się głosy?
Wybory samorządowe wydają się mniej odporne
na wszelkiego rodzaju nieprawidłowości. Kilka
ostatnich wyborów parlamentarnych, do Parlamentu Europejskiego, prezydenckich nieco nas
uspokoiło. Pewnie głównie dlatego, że zdecydowanie trudniej w tych wyborach dokonać oszustw. W
mniejszych gminach w wyborach samorządowych
wystarczy kilkadziesiąt kupionych głosów, żeby
zdobyć przewagę nad konkurentem. Poza tym
słabsza jest kontrola medialna. W niektórych gmi-
SONDA FORUM
nach brakuje niezależnej prasy. Jest ona albo uzależniona od reklam z urzędu gminy, albo wręcz
wydawana przez ten urząd.
Dużą rolę w kontroli wyborów odgrywają też
opozycyjne wobec siebie komitety wyborcze, które patrzą sobie na ręce. Słyszeliśmy jednak niestety o komitetach „wydmuszkach”, niby opozycyjnych, ale w rzeczywistości powołanych przez ludzi związanych z władzą w danej gminie.
Ale problem dotyczy też całkiem dużych miast
Płocka, Wałbrzycha...
Musimy się przyjrzeć mechanizmom, które mają
nas bronić przed tego typu patologiami. Być może
są one za słabe. Może obok tzw. mężów zaufania
powinni się pojawić w komisjach wyborczych
przedstawiciele organizacji społecznych. Najlepiej
z poza gminy. Ważne też, żeby pełnili dyżur nie tylko podczas wyborów, ale i liczenia głosów.
ne są osoby prywatne, organizacje społeczne i media, a nie organy ścigania. Społeczeństwo jest więc
aktywne, gorzej z instytucjami państwowymi.
A co z policją i samokontrolą społeczeństwa?
Myślę, że część winy za taki stan rzeczy ponoszą
też organy ścigania. Wydaje się, że nie przywiązują
do tego problemu należytej wagi, może też nie mają odpowiednich procedur postępowania w takich
przypadkach. W Płocku w czasie pierwszej tury wyborów, po zgłoszeniach podejrzanych zachowań,
pojawiali się umundurowani policjanci. Oczywiście
w ten sposób niczego nie wykryli, a w wyniku innych działań zatrzymali zaledwie dwie osoby. Cieszyć może natomiast fakt, że ludzie nie są obojętni.
Z naszego doświadczenia wynika, że w Polsce do
śledzenia tego typu spraw bardziej zdeterminowa-
Rafał Dutkiewicz wspomniał niedawno, że
w 2002 r. powtórzono wybory do rady powiatu
wałbrzyskiego. Teren ten jest specjalnie narażony?
Nie sądzę. Być może do mediów trafiało w tamtym czasie niewiele informacji na temat tego procederu i Wałbrzych negatywnie się wtedy wyróżnił.
Tymczasem w tych wyborach mieliśmy już podobne doniesienia medialne z całej Polski. Nie chciałbym, żeby te sprawy były potraktowane jako drobne incydenty. Mamy do czynienia z konkretną słabością naszego systemu wyborczego i trzeba rozpocząć dyskusję, jak go naprawić.
rozmawiał Andrzej Gniadkowski
A może dodatkowo ośmiela fakt, że takie praktyki uchodzą na sucho? W Świnoujściu radnej
udowodniono kupowanie głosów dopiero po
trzech latach... Kara nie jest też zbyt dotkliwa.
Przewlekłość procesów sądowych to problem
nie tylko dotyczący nieprawidłowości wyborczych, ale w ogóle całego naszego systemu.
W tym przypadku problem jest rzeczywiście kluczowy. Podobnie było kilka lat temu gdzie przez
całą kadencję trwał proces w sprawie nieprawidłowości przy kampanii wyborczej Samoobrony.
To podważa społeczne zaufanie do procesu wyborczego. Skoro w radach zasiadają ludzie wybrani niezgodnie z prawem, to coś jest nie tak.
Czy łączenie szkół pomoże samorządom zarządzać oświatą?
Tadeusz Konarski
dyrektor Administracji Oświaty
w Kluczborku
NIE
Zwracam uwagę przede wszystkim na
brak spójności w działaniach MEN od
1999 roku. Po utworzeniu gimnazjów obowiązywał początkowo zakaz łączenia tych szkół z liceami. Później ten zakaz wykreślono, a teraz nawet zachęca się do grupowania gimnazjów
i szkół ponadgimnazjalnych. Obawiam się, że są
to działania doraźne i nie do końca przemyślane.
Oświata potrzebuje zaś zmian długofalowych,
opartych na dogłębnych badaniach stanu faktycznego, w tym w ogóle zbadania sensowności
powołania gimnazjów.
Nie ukrywam, że osobiście nie byłem i nie jestem nadal zwolennikiem ich istnienia. Propozycja MEN ma dwa oblicza. Po pierwsze nie jest
żadnym novum, ponieważ w obecnym stanie
prawnym nie ma zakazu grupowania szkół. Tak
się dzieje w przypadku przedszkoli i szkół podstawowych, także w gminie Kluczbork. Natomiast
grupowanie gimnazjów i liceów napotyka przeszkodę w postaci innych organów prowadzących.
Nie wiem, w jaki sposób ministerstwo chciałoby
ten problem rozwiązać.
10 Forum Samorządowe styczeń 2011
Jerzy Jasiński
zastępca dyrektora Wydziału Edukacji
Urzędu Miejskiego w Gdańsku
Marek Olszewski
wójt gminy Lubicz
NIE
Projekt MEN, zakładający możliwość grupowania szkół, ma za zadanie ułatwić
oszczędności w administracji. W przypadku grupowania przedszkoli i szkół jest to dodatkowo uzasadnione obniżeniem wieku szkolnego. Najtrudniej
jednak będzie grupować gimnazja i licea. Prowadzą
je inne jednostki samorządu i niewątpliwie występują problemy organizacyjno-administracyjne.
Ministerstwo chce zachęcać do grupowania szkół
dodatkową wagą w algorytmie subwencji oświatowej. Obawiam się, że na takim rozwiązaniu skorzystają głównie miasta na prawach powiatu, gdzie
wszystkie szkoły są prowadzone przez jeden organ.
Stracą więc jednostki mniejsze, gdzie dużo trudniej
dokonać takiego grupowania, chociażby ze względu na położenie szkół. Niejednokrotnie trudno w
ogóle znaleźć potencjalnego partnera. Pani minister sugeruje, żeby prześledzić ścieżki edukacyjne
uczniów i sprawdzić jakie liceum najchętniej wybierają uczniowie danego gimnazjum. Ale co zrobić, gdy na terenie gminy nie ma żadnego liceum, a
dzieci z kilku gimnazjów wybierają w równym
stopniu 8 różnych liceów w okolicznych gminach?
TAK
Taka możliwość istnieje już od dawna
i Gdańsk z tej możliwości korzysta. Łączenie szkół to skuteczna metoda radzenia sobie
ze zmianami demograficznymi, jednak w kontekście mniejszych miejscowości wiąże się
z pewnymi problemami natury techniczno-organizacyjnej. Duże miasta, takie jak Gdańsk – miasta na prawach powiatu – są w zdecydowanie
lepszej sytuacji, jako gmina są bowiem właścicielami szkół podstawowych, a jako powiat –
szkół średnich. Zatem zespalanie szkól podstawowych i średnich nie stanowi problemu. Łączenie takich szkół w mniejszych miejscowościach
wymaga już natomiast wypracowania porozumienia na linii burmistrz/wójt i starosta, choćby
kwestii własności siedziby szkoły. Niemniej
obecnie popularyzowany przez MEN sposób radzenia sobie ze zmniejszającą się liczbą uczniów
poprzez zespalanie szkół, kierowany jest głównie do mniejszych miejscowości. To właśnie małe miejscowości, z racji ograniczonych możliwości radzenia sobie z tym problemem, znajdują się
w trudniejszej sytuacji, niż duże miasta.