Mutti noch einmal?

Transkrypt

Mutti noch einmal?
Niezależny serwis społeczności blogerów
Mutti noch einmal?
Bogusław Jeznach, 29.11.2016 22:11
Kiedy 20 listopada po spotkaniu władz CDU Angela Merkel poinformowała, że ponownie będzie ubiegać się
jesienią przyszłego roku o urząd kanclerza z ramienia swojej partii, pani Frauke Petry przeżyła szczególny dreszcz.
Jest ona szefową populistycznej, anty-imigranckiej Alternatywy dla Niemiec (AfD) i uznała, że ponowna
kandydatura Merkel jest dla niej politycznym prezentem, który ułatwi walkę wyborczą. Damit stellt sich die
Politikerin zur Wiederwahl, die das milliardenteure und gefährliche Einwanderungschaos verursacht hat und unter
deren Führung die Energiewende an die Wand gefahren wurde (O reelekcję wystąpi bowiem polityk, która
spowodowała wielomiliardowy i niebezpieczny chaos imigracyjny, i pod której kierownictwem transformacja
energetyki została doprowadzona do ściany) - powiedziała agencji DPA Dla konserwatywnych i lubiących
stabilizację Niemców Angela Merkel jest jednak nadal oczywistym kandydatem swojej partii na urząd kanclerza i
faworytem tych wyborów. Według badania ośrodka Emnid przeprowadzonego dla magazynu Bild am
Sonntag, 55% Niemców chce, by została ona po raz czwarty szefową rządu (wzrost o 13 punktów procentowych
w porównaniu z sierpniem); 39% jest temu przeciwnych (spadek o 11 p.p.). Merkel jest kanclerzem od listopada
2005 roku, a szefową CDU od kwietnia 2000 roku. Szefowa rządu na razie nie ma poważnych konkurentów w
szeregach chadecji. Jej kandydaturę poparł również Horst Seehofer z bawarskiej CSU, który wcześniej ostro
krytykował politykę Merkel w kryzysie migracyjnym. Obecna pozycja Merkel na niemieckiej scenie politycznej
jest znacznie słabsza niż przed wyborami do Bundestagu w 2013 roku. Wówczas chadecja osiągała w sondażach
ponad 40-procentowe poparcie, obecnie oscyluje wokół 33%. Pani kanclerz nie jest już „lokomotywą”, która
gwarantuje wysoką wygraną w wyborach, nawet jeśli ich nie obciąża. Dlatego zresztą moment ogłoszenia jej
kandydatury został starannie wybrany: tuż po wizycie Baracka Obamy w Berlinie i jego poparciu dla Angeli
Merkel, a także w chwili rosnącego dla niej poparcia. Jeszcze w sierpniu poparcie dla niej deklarowało 42%
Niemców, obecnie wzrosło ono do 55%. Niewątpliwie deklaracja kandydowania miała też przyćmić sukces SPD z
14 listopada, kiedy chadecja musiała zaakceptować kandydaturę Franza-Waltera Steinmeiera na prezydenta RFN.
Według przewodniczącego Partii Lewicy Bernda Riexingera, kandydowanie Merkel oznacza kontynuację
dotychczasowego układu w niemieckiej polityce i zapowiedź rządów kolejnej Wielkiej Koalicji po wyborach w
2017 roku. Jedyna możliwa do wyobrażenia koalicja lewicowej alternatywy, tj. gdyby SPD skumało się z
postkomunistami (die Linke) i Zielonymi (die Gruene), nie jest w stanie uzyskać potrzebnej do rządzenia
większości. Mimo to, oponenci Merkel w przyszłych wyborach zareagowali zgodnie krytyką na informację o jej
kandydaturze. Zdaniem Katariny Barley, sekretarz generalnej SPD, Nach zwölf Jahren im Amt ist die Luft wirklich
raus. Angela Merkel hat keine Antworten auf die wirklichen Probleme und Sorgen der Menschen in unserem Land
(Po 12 latach powietrze uszło, a Merkel nie ma pomysłu na rozwiązanie prawdziwych problemów Niemców). Szef
Zielonych Cem Ozdemir zapowiedział punktowanie Merkel za błedy i niewywiązywanie sie z obietnic
wyborczych. Z kolei szef liberalnej FPD Christian Lindner stwierdził, ze CDU "zog letzte Ass aus dem Ärmel,
nicht zu wissen, ob es wirksam sein wird“ (wyciągnęła ostatniego asa z rękawa, nie wiedząc, czy będzie on skuteczny).
Zanim jeszcze została po raz pierwszy kanclerzem 11 lat temu pani Merkel powiadziała kiedyś w rozmowie ze
swym fotografem, że chciałaby w porę wyjść z polityki, aby uniknąć stania się ein halb-totes Wrack (na wpół
martwym wrakiem). Obecnie jednak zdecydowała, że musi znów stanąć w wyborcze szranki. Jeśli dopełni swej
bardzo prawdopodobnej czwartej kadencji do 2021 roku, prześcignie Helmuta Kohla zostając najdłużej
urzędującym kanclerzem Niemiec, za wyjątkiem Otto Bismarcka oczywiście. Nie mając silnego następcy, jest
prawdopodobnie jedyną, która – jak zapewne wierzy - może obronić spuściznę swej wyważonej, centrowej polityki
przed nadciągającą epoką populizmu. Bez wątpienia na jej decyzję wpłynął nieoczekiwany wybór Donalda
Trumpa na 45 prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. Skoro rola Ameryki jako gwaranta powojennego
porządku liberalnego staje się wątpliwa, wielu ludzi na Zachodzie uważa ją za ostatniego przywódcę tego kalibru,
strona 1 / 2
Niezależny serwis społeczności blogerów
którą można postawić w obronie „zachodnich wartości” przeciw takim demonizowanym przywódcom jak Putin
albo Erdogan. Wyraził to Barack Obama, który w Berlinie na dwa dni przed ogłoszeniem jej decyzji powiedział
publicznie, że gdyby był Niemcem głosowałby właśnie na nią. Podobnie myśli wielu Niemców, którzy powitali jej
decyzję z zadowoleniem i ulgą: Mutti noch einmal (Mamuśka raz jeszcze). Sama pani kanclerz uważa takie
postrzeganie i nadmierne oczekiwania za przesadne i niebezpieczne dla jej kampanii wyborczej. Jej najgroźniejszy
rywal ideowy - AfD ma w sondażach poparcie 13%, czyli dużo mniejsze niż jego odpowiedniki we Francji albo
Holandii. Jednakże występowanie w płaszczu obrońcy kosmopolitycznego globalizmu moze uczynić z Merkel
„eine mehr anspruchsvollere Provokation für Populisten“ (jeszcze bardzie wyzywającą prowokację dla
populistów), czego się obawiają aktywiści CDU/CSU. Jej kampania z pewnością skupi się zatem na sprawach
wewnętrznych: bezpieczeństwo, ostrzejszy kurs wobec symboli kulturowych (być może zakaz hidżabów) i
surowsze reguły imigracyjne. Na froncie ekonomicznym: cięcia podatków i więcej inwestycji w cyfryzację.
Prawdopodobnie wykorzysta też sytuację w jedynej partii która mogłaby sięgnąć obecnie po jej stołek – SPD,
gdzie jeszcze nie wybrano kandydata. Domyślnym jest oczywiście szef tej partii Sigmar Gabriel, ale jego publiczne
oświadczenie w ubiegłym tygodniu, ze jego zona jest w ciąży, zostało odebrane jako sygnał, ze może w tych
wyborach nie wystąpić. Rozważany jest inny lewicowy kandydat, Martin Schulz, obecny przewodniczący
Parlamentu Europejskiego. Ma on ustąpić z tego stanowiska w przyszłym roku i kandydować do Bundestagu.
Może jednak przyjechać do Berlina wcześniej, bo już w lutym, aby objąć stanowisko ministra spraw
zagranicznych, po tym jak Frank-Walter Steinmeier obejmie raczej tylko ceremonialny urząd prezydenta RFN. Z
takiego stanowiska Schulzowi łatwiej byłoby przygotować i poprowadzić kampanię w starciu z Merkel. Chyba, że
niemiecka lewica zdecyduje się postawić na Olafa Scholza, burmistrza Hamburga... Wśród tych, którzy najbardziej
liczą na to, że lewica wystawi Martina Schulza, jest znowu pani Frauke Petry z AfD. Jej zdaniem Schulz „wie kein
anderer Deutscher für das Scheitern der EU steht” (jak żaden inny Niemiec Schulz stoi za fiaskiem Unii
Europejskiej). Merkel i Schulz razem – dodaje - „verkörperten als Traumduo der großen Koalition
den Niedergang Deutschlands“ (jako wymarzony duet wielkiej koalicji ucieleśnialiby upadek Niemiec) – co by
znaczyło, że będą łatwym celem ataku. Taka wypowiedź oznacza, że dla AfD kampania już się właściwie zaczęła. (BJ) strona 2 / 2
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)