Wyjazd na Słowacje - fatimska.wloclawek.pl
Transkrypt
Wyjazd na Słowacje - fatimska.wloclawek.pl
Wyjazd na Słowacje Na szlaku pocieszycieli Słowacja, Austria i Węgry w tydzień. Góry, ruiny zamków i zabytkowe centra miast, czasem nawet w ciągu jednego dnia. Do tego jeszcze gościnność pocieszycieli. Przeczytajcie o wyjeździe ich szlakiem. Wyjechaliśmy w poniedziałek rano. Około południa byliśmy już w Częstochowie. Pierwsza z wspólnych mszy, na których potem spotykaliśmy się już codziennie. Jasną Górę opuszczamy z poczuciem, że jeśli podróż rozpoczyna się tutaj, to musi ona być szczęśliwa. Potem wielogodzinna jazda, która jednak nikogo nie nużyła, bo była okraszona wyjątkowymi górskimi widokami. W nocy dotarliśmy do Marianki, najstarszego słowackiego miejsca pielgrzymkowego, gdzie pocieszyciele prowadzą nowicjat. Wita nas stary znajomy - o. Kamil. Tutejszy dom pielgrzyma na kilka dni staje się naszym domem. Następnego dnia jesteśmy już w Wiedniu. "Zaliczamy" to, co w stolicy Austrii zobaczyć trzeba: wzgórze Kahlenberg, związane ze zwycięstwem Jana III Sobieskiego nad Turkami, gdzie stoi polski kościół; budynek austriackiego parlamentu, Hofburg, czyli pałac cesarski i oczywiście katedrę św. Szczepana. W Wiedniu też mieszkają pocieszyciele. Razem z bratem Filipem po krótkim spacerku docieramy do ich siedziby, choć nie wszyscy... Tu spotykamy kolejnego starego znajomego - brata Mariusza. U pocieszycieli pijemy herbatę i czekamy, czekamy... Nocą, ale już w komplecie, wracamy do Marianki. Następnego dnia rano chętni idą obejrzeć górujące nad okolicą ruiny zamku Pajstun. Cóż za wyczerpująca wyprawa, ale było warto, takich widoków się nie zapomina. Po południu jesteśmy już w Bratysławie. Czwartek spędzamy w Budapeszcie. Naszym przewodnikiem był ks. Leszek Kryża TChr., kolega z seminarium naszego ojca generała. Po stolicy Węgier nie mogliśmy mieć lepszego przewodnika. Budapesztu nie ma co opisywać, to trzeba zobaczyć i na właśnie oczy przekonać się, że to w istocie jedna z najpiękniejszych stolic świata. Z Węgier wracamy na Słowację. Po drodze zwiedzamy jeszcze Ostrzyhom, miasto przy granicy węgiersko-słowackiej słynące z największej na Węgrzech bazyliki. Wieczorem jesteśmy już w Złotych Morawcach. Tu teraz mieszka o. Tomasz. Tu też mamy okazję się przekonać, że słowacka gościnność nie ustępuje polskiej. W piątek byliśmy w Nitrze, jednym z najstarszych słowackich miast. Podobno w Polsce pada, nam we znaki daje się upał. Sobota. Żegnamy Złote Morawce. Następną noc spędzimy już w domu. Mocne akcenty na koniec to kościół i klasztor w miejscowości Chroński Beniadik, gdzie oglądamy relikwie św. Krzyża i Orawski Podzamok, czyli zamek-muzeum. Potem już prosto do Włocławka. Pielgrzymka to była, czy wycieczka zapytacie. O. Ludwik, br. Mateusz i br. Tymoteusz doskonale zadbali o duchowy wymiar tego wyjazdu. Nie byłoby też tak jak było, bez pani Ireny, naszej kierowniczki i wujka Leona, bo takich szlagierów jak on nie zna nikt, i nikt też tak ich nie śpiewa. Wyjazd odbył się w dn. 7-12 lipca 2008 r. http://fatimska.wloclawek.pl - PARAFIA PW MATKI BOŻEJ FATIMSKIEJ WE Powered WŁOCŁAWKU by Mambo Generated: 7 March, 2017, 13:53