Cierpiąca milcząca Miłość
Transkrypt
Cierpiąca milcząca Miłość
Cierpiąca milcząca Miłość piątek, 01 kwietnia 2011 10:13 - Krzyże z wizerunkami Ukrzyżowanego. Krzyż – klucz do nieba– przypomnienie Tamtego Wydarzenia na Golgocie. Jedynego, w którym ukrzyżowano Boga-Człowieka, ale najważniejszego w historii człowieka, bo przywracającego mu godność dziecka Bożego. Spotykamy je na rozdrożach i widzimy górujące nad dachami. Nieraz wciśnięte między domy, a czasem na zupełnym odludziu czy przy drodze. Znienawidzone przez wrogów Boga i umiłowane przez tych, dla których są nadzieją, że cierpienie ma sens. Odkąd pamiętam, zawsze były – czy na wiejskich dróżkach, czy na poboczach dróg, czy po prostu wśród ludzkich domostw w miastach. Mijane obojętnie lub z ogromnym szacunkiem, który nakazywał zdjąć mężczyźnie nakrycie głowy, wszystkim wierzącym - przeżegnać się, zmówić króciutką modlitwę, czy nawet przyklęknąć. Przez setki lat nie przeszkadzały nikomu – może jedynie jawnym wrogom Kościoła i Boga, jednak nawet i oni, kierowani jakimś zabobonnym strachem, nieraz podsycanym przez opowieści mrożące w żyłach krew rzadko próbowali je niszczyć. Raz była to wieść o nagłej śmierci kogoś, kto próbował go usunąć, innym razem o straszliwym upadku z wieży tych, którzy go ścięli, albo paraliżu kogoś, kto sięgnął z bluźnierstwem na ustach po krzyż zawieszony na ścianie. Z ogromnym szacunkiem tu i tam pokazywano sobie wizerunki Ukrzyżowanego okaleczone przez tych, którzy chcieli raz na zawsze skończyć z tym średniowiecznym „ zabobonem” i opowiadano o karze, jaka na nich spadła. Jezus nie protestował, gdy go aresztowano i skrępowanego zaciągnięto do więzienia jak zwyczajnego złodzieja czy bandytę. Nie oddawał okrutnym oprawcom wyzwiskiem za wyzwisko, razem za raz, opluciem za oplucie w cuchnącej ciemnicy. Nie bronił się, gdy go biczowano. Nie złorzeczył oprawcom, gdy go poniżano, znieważano, koronowano cierniem. Nie wymawiał się i nie usprawiedliwiał, nie zrzucał winy na innych. Cierpiało najświętsze, bezgrzeszne Ciało i najczystsza Dusza Zbawiciela. Cierpliwie, bez słowa skargi przyjął na siebie nasze winy i poniewierany, wyszydzony i poniżony w ogromnym cierpieniu zawisł między niebem a ziemią jako ofiara przebłagalna za nasze grzechy. Wokół krzyża zgromadzony tłum szyderców i bluźnierców wyśmiewał w Nim dobroczyńcę, który jeszcze niedawno uzdrawiał i wskrzeszał, pocieszał, a teraz Sam w ich mniemaniu wymagał litości. Obruszamy się z powodu ich niepamięci i niewdzięczności, ale czy i my nie postępujemy nieraz podobnie wobec naszych bliźnich? A On? Milczał z pokorą rozciągnięty na tym okrutnym narzędziu kary, kary za niedopełnione winy i cierpiał. Kilka słów wypowiedzianych podczas tej niewypowiedzianej męki to słowa przebaczenia, miłości wobec żałującego łotra, pragnienia, opuszczenia, ale także ofiarowania nam Swojej Matki. 1/4 Cierpiąca milcząca Miłość piątek, 01 kwietnia 2011 10:13 - Najważniejsze słowa w historii ludzkości wypowiedziane podczas tak niesamowicie straszliwego cierpienia. Poniósł za nas najokrutniejszy rodzaj kary – śmierć na krzyżu, a my nie potrafimy uczcić Jego krzyża i Jego ofiary, poprzez godne traktowanie Jego ukrzyżowanych wizerunków, może wstydzimy się czy odwracamy wzrok z odrazą czy nie smakiem, wobec tego „niemodnego gadżetu” czy „ dekoracji” wnętrza. Przez wiele lat bardzo często mijałam przydrożny krzyż niedaleko mojego domu rodzinnego. Nikt nie pamięta, z jakiej okazji go postawiono w tym miejscu. Miał pewnie 3 metry wysokości – dwie belki, na których umieszczono namalowany na kawałku blachy wizerunek Umarłego Pana. Ukrzyżowany Jezus był namalowany bardzo realistycznie. Jakiś nieznany malarz wykazał się niezwykłym kunsztem, więc jego wizerunek nie tylko skłaniał do modlitwy, ale i rozważań nad okrutnością tego rodzaju śmierci, na jaką skazały Boga-Człowieka nasze grzechy. Mijały go dzieci wędrujące do przedszkola i młodzież, udająca się do pobliskich szkół, podróżni korzystający z kolei oraz pracownicy zdążający do dużego zakładu pracy na skraju miasteczka. Stał w przydomowym ogródku naszych bliskich znajomych. Pod nim kwitły krzaki czerwonych piwonii, róże i bzy, tulipany i inne sezonowe kwiaty, a troskliwe ręce umieszczały także kwiaty cięte. Mijając go, ludzie żegnali się, przed nim skłaniali głowy mężczyźni w kapeluszach i właściciele zwyczajnych robotniczych czapek, zniszczonych beretów i „maciejówek”. Jednak pewnego poranka przechodzący chodnikiem nieopodal krzyża ze zgrozą odkryli, że ktoś podniósł świętokradczą rękę na ten uświęcony corocznymi procesjami i pobożnymi westchnieniami wizerunek Ukrzyżowanego. Mimo ciemności ktoś zauważył, że poprzedniej nocy jakaś grupa mężczyzn hakami umieszczonymi na długich tyczkach, przejeżdżając na przyczepie jakiegoś pojazdu, najprawdopodobniej traktora, rozszarpała malowidło na blasze. Ostre haki rozerwały wizerunek – wyszarpano ramię Jezusa, reszta Ciała była pogięta i porysowana. Widok był wstrząsający. Jakby ktoś jeszcze bardziej zmasakrował Najświętsze i tak już umęczone cierpieniem Ciało. Ci, którzy widzieli to barbarzyństwo, odnieśli wrażenie, że sprawcy tego działali najwyraźniej z jakąś szatańską nienawiścią. Uszkodzono także część drewnianą. Nasi sąsiedzi poprosili mojego Tatę, by naprawił drewniany krzyż. Zdemontowano więc zniszczoną Pasyjkę i belki krzyża. O wykonanie nowego wizerunku poproszono miejscowego artystę z wykształceniem plastycznym. Co zrobiono ze starym, uszkodzonym, nie wiem, bo autor rekonstrukcji wyciął nowy kawałek blachy i na nim wykonał swój wizerunek Jezusa. Tato – kolejarz, czuł się wyróżniony, że mógł naprawić krzyż. I dla niego był on bardzo ważny, gdyż przez ponad 30 lat niemal codziennie mijał go w drodze na stację kolejową, swoje miejsce pracy, a znajmy 2/4 Cierpiąca milcząca Miłość piątek, 01 kwietnia 2011 10:13 - , opiekun krzyża także był kolejarzem. Kiedy jednak artysta przyniósł nowy wizerunek i umieścił go w miejsce zniszczonego, przeżyliśmy ogromne rozczarowanie. To były płaskie, barwne plamy, niezbyt dobrze dobrane kolorystycznie, bez światłocieni, w niczym nie przypominający dawny obraz na metalu, po prostu malowidło bez wyrazu, bez oznak cierpienia, na dodatek bardziej przypominające coś będące dopiero punktem wyjścia do prawdziwego dzieła: włosy w jednolitej barwie nienaturalnego brązu „ ceglastego”, pomarańczowa skóra, jednolity biały kawałek opaski wokół bioder i zaznaczone kontury twarzy i rany boku. Nie było w nim tamtej głębi cierpienia, piękna Boga – Człowieka umęczonego za nas na krzyżu. Nigdy nie widziałam obrazu bardziej „spartaczonego” i bez wyrazu. Stary, mimo zniszczenia, przemawiał nie tylko realistycznie oddanym zastygłym bólem Pana, który właśnie skonał, ale i pięknem oraz szlachetnością. Mimo swej płaskości, sprawiał wrażenie trójwymiarowości, a wizerunek Jezusa do złudzenia przypominał obraz realnie wiszącego człowieka. Nowy był nadzwyczajnym kawałkiem blachy, na którym nieudolnie próbował młody człowiek namalować przybitego do krzyża człowieka o dziwnej nienaturalnej barwie skóry i włosów. Pozostał w nas ból i tęsknota za „ tamtym” Chrystusem, który naprawdę cierpiał i tym cierpieniem przypominał nam o cenie naszego odkupienia. Stał kilka lat. Najwidoczniej i zleceniodawcom renowacji nie podobał się efekt osiągnięty przez plastyka, gdyż zebrali w rodzinie pieniądze na nowy znacznie niższy z ciemnego marmuru, na którym zawieszono pasyjkę z brązu. Piękna, ale bardzo pospolita, przypominająca do złudzenia te, które stoją na cmentarzu, ale z pewnością o wiele piękniejszy i wymowniejszy niż poprzednie „ arcydzieło”, wykonane byle jak, pośpiesznie i na odczepnego, jakby artysta nie przeżywał w głębi serca tego, co powinien był przedstawić. Jakże więc wielka przepaść dzieliła go od osób piszących ikony! Jakże ogromny kontrast jawi mi się w pamięci między nowym i starym wizerunkiem Ukrzyżowanego. W tamtym, zniszczonym widać było serce połączone z niezwykłym kunsztem, z jakim wykonywał swą pracę nieznany artysta sprzed bardzo wielu lat. Nie wiem, ile lat wisiał tamten wizerunek, ale prawdopodobnie co najmniej sto lat, zanim zbrodnicze ręce bezpowrotnie zniszczyły go. Najstarszy krzyż wywoływał w nas serdeczne wzruszenia, nie tylko współczucie dla niemej, cierpiącej Ukrzyżowanej Miłości, ale poruszał sumienie. Każde więc spojrzenie na ten wizerunek przynosił owoc. Nowy – budził zdumienie, bez skierowania myśli na cierpienie Zbawiciela, a najnowszy, niepozorny najczęściej jest niezauważany i mijany jest bez modlitwy i refleksji. Może więc jednak tamci „ nieznani sprawcy” osiągnęli swój cel? 3/4 Cierpiąca milcząca Miłość piątek, 01 kwietnia 2011 10:13 - - Buy viagra from safeway Generic cialis 2.5mg Cialis without prescriptions canada Online viagra super active Buy viagra legally in uk Viagra pill symptoms Best cialis online pharmacy Viagra nz prices Cialis 100mg from china Viagra to go generic Buy viagra canadian pharmacy online Viagra sample pack online Viagra suppliers cyprus Fedex viagra overnight 4/4