Rodzina katolicka - Biotechnologia bez etyki wrogiem człowieka

Transkrypt

Rodzina katolicka - Biotechnologia bez etyki wrogiem człowieka
Rodzina katolicka - Biotechnologia bez etyki wrogiem człowieka
wtorek, 29 września 2009 10:59
Jeśli biotechnologia nie będzie regulowana przez określone zasady etyczne, wówczas stanie
się wrogiem człowieka – mówi KAI abp Henryk Hoser, przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP
ds. Bioetycznych. Rozmawia Marcin Przeciszewski. - W fazie embrionalnej – np. w procesie zapłodnienia pozaustrojowego - programuje się śmierć
ludzkich zarodków, argumentując, że ludzki zarodek nie jest człowiekiem. Jest to niebezpieczne
stanowisko ideologiczne, z punktu widzenia nauki nie ulega wątpliwości, że już w zarodku
obecna jest cała genetyczna struktura człowieka – wyjaśnia arcybiskup. W dalszej części
wywiadu odnosi się do dylematów posłów katolików, biorących udział w sejmowej debacie nt.
ustaw bioetycznych. Przypomina, że „Kompromis moralny nie jest możliwy, a rolą posłów jest
walka o najwyższe dobro jakie jest możliwe do osiągnięcia”. Ksiądz Arcybiskup powiedział niedawno, że „wynik debaty bioetycznej będzie decydujący dla
przyszłości Polski”. W jakim zakresie?
Abp Henryk Hoser: Debata dotyczy takich podstawowych spraw jakimi są życie, zdrowie i
integralność ludzkiej osoby - w kontekście nowych możliwości stwarzanych przez
biotechnologię. Rozwija się ona lawinowo, poczynając od lat 70., w postępie wręcz
geometrycznym. Wzrastają w związku z tym możliwości ingerencji techniki, w obszarze
ludzkiego ciała, jego istnienia i funkcji. To działanie może być dla niego korzystne lub nie.
Bioetyka powstała jako konieczna odpowiedź na gwałtownie rozwijającą się biotechnologię.
Wobec różnorodnych możliwości wpływania na życie człowieka niezbędne jest respektowanie
podstawowych zasad etyki lekarskiej - ethosu, towarzyszącego naukom medycznym od 2.500
lat a także ogólnoludzkiej moralności. Niestety w wypadku możliwości, jakie stwarzają niektóre
nowe odkrycia medyczne, ethos ten bywa pomijany.
Jakie ingerencje w życie człowieka – niezgodne z ethosem medycznym - ma Ksiądz Arcybiskup
na myśli?
- Dotyczą one przede wszystkim możliwości ingerowania w zapis genetyczny człowieka na
embrionalnym lub nawet przedembrionalnym etapie jego rozwoju. Inżynieria genetyczna jest w
stanie modyfikować całe dziedzictwo genowe człowieka. Już na poziomie życia komórki
embrionalnej istnieje możliwość wnikania w integralny charakter ludzkiej osoby. Kolejnym
zakresem ingerencji są możliwości modyfikacji w zakresie neurobiologii, czyli oddziaływania na
1/7
Rodzina katolicka - Biotechnologia bez etyki wrogiem człowieka
wtorek, 29 września 2009 10:59
czynności specyficznie ludzkie, psychiczne.
Jeśli biotechnologia nie będzie regulowana przez określone zasady etyczne wówczas stanie
się wrogiem człowieka. Może spowodować bardzo niebezpieczną jego dekompozycję.
Osiągnięcia biotechnologii są nowymi wyzwaniami, które pilnie domagają się regulacji,
zgodnych z kryteriami etycznymi. Ich celem jest ochrona dobra człowieka, zabezpieczenie
nietykalności osoby ludzkiej jako takiej przed nadużyciami. W szczególności dotyczy to
krańcowych okresów życia człowieka, czyli okresu embrionalnego i płodowego oraz końcowego
okresu życia. Wtedy istota ludzka jest najsłabsza, najbardziej narażona na manipulacje,
wymaga więc szczególnej ochrony i opieki. Przykładem wskazującym na konieczność takiej
ochrony są znane nam techniki letalne czyli śmiercionośne, stosowane w początkowej lub
końcowej fazie życia.
Główny problem polega na tym, że naczelne pryncypia - w pierwszym rzędzie nietykalność
życia ludzkiego - podawane są w wątpliwość. Zasada ta przez wieki miała charakter absolutny,
dziś jest uznawana za względną. Mamy tu do czynienia z mechanizmem równi pochyłej. Jeśli
coś, co było dotąd absolutne, zostanie zrelatywizowane, nie ma możliwości zatrzymania tej
ewolucji, na kolejnych progach, bo i one ulegają dalszej relatywizacji.
Świadczy o tym m.in. fakt, że w kodeksach medycznych wielu krajów zrezygnowano z
precyzyjnego terminu „poczęcie”, czyli zapłodnienie, na rzecz nieokreślonego „początku
ludzkiego życia”. Początek ten może być przesuwany w dowolnym kierunku, w skrajnych
przypadkach aż do momentu urodzenia. Uważa się, że jest to kwestia światopoglądu,
arbitralnego uznania, kiedy to człowiek zaczyna swe życie. Taka i jej podobna ideologia stoi w
sprzeczności z faktami naukowymi: genetyki, embriologii czy maternologii.
W fazie embrionalnej – np. w procesie zapłodnienia pozaustrojowego - programuje się śmierć
ludzkich zarodków, argumentując, że ludzki zarodek nie jest człowiekiem. Jest to bardzo
niebezpieczne stanowisko ideologiczne, gdyż z punktu widzenia nauki nie ulega wątpliwości, że
już w zarodku obecna jest cała genetyczna struktura człowieka, różnego od genetycznych
rodziców i jest w nim zakodowana dynamika wzrostu. Człowiek zaczyna się więc od momentu
powstania jego embrionalnej struktury komórkowej, a nie w jakimkolwiek innym momencie.
Tworzy się on w momencie poczęcia. Twierdzenie, że „ludzki zarodek nie jest ludzki”, jest
sprzeczne z nauką, powtórzmy to raz jeszcze. Przytoczę opinię prof. Andrzeja Paszewskiego,
genetyka:
„Jednakże nie ma również biologicznego powodu, żeby mu tego statusu (człowieka) odmówić.
Nauki przyrodnicze nie dostarczają bowiem żadnych obiektywnych kryteriów określenia
stadium, w którym ten status musi być przyznany.
Wykazują jedynie że zaczynający się od zygoty rozwój osobniczy człowieka przebiega według
własnego, unikalnego programu genetycznego (ze zdeterminowanymi cechami od koloru oczu,
różnych zdolności do ilorazu inteligencji), od początku do późnej starości czerpiąc z otoczenia
wodę, tlen i proste związki organiczne. Nie da się w tym rozwoju wyróżnić naukowo jego
przedludzkiej i ludzkiej fazy.
Przyznanie osobowego statusu jednostce ludzkiej od początku jej powstania nie wymaga
definiowania – wystarczy po prostu, by zaistniała. Jest to poważna przesłanka dla
przeciwstawiania się klonowaniu terapeutycznemu, jak też procedurze in vitro zakładającej
tworzenie nadliczbowych zarodków, ich selekcję i zamrażanie, które kończy się bardzo często
ich zniszczeniem.”
Nie uwzględnianie tego faktu rodzi pokusę selekcji genetycznej. Eliminuje się te embriony,
które uważane są za uszkodzone. Zabija się też ludzkie płody w wyniku diagnostyki prenatalnej.
2/7
Rodzina katolicka - Biotechnologia bez etyki wrogiem człowieka
wtorek, 29 września 2009 10:59
Jest to selekcja eugeniczna. Okazją do niej staje się coraz częściej chociażby pragnienie
dziecka określonej płci. Pamiętamy, że eugenika została potępiona w Norymberdze.
Nie zapominajmy, że selekcja embrionów jest integralnym elementem procedury „in vitro”.
Wszczepia się te embriony, które wykazują największą dynamikę wzrostu. Pod mikroskopem
bada się ich wymiary, symetrię i szybkość podziałów komórkowych. Wszystkie słabsze
uśmierca się. Wśród embrionów poczętych In vitro ginie 95% z nich. Jest to śmierć
programowana.
Inna sprawa to merkantylizacja biomedycyny. Istnieje międzynarodowy, nielegalny rynek
handlu ludzkimi tkankami, komórkami, embrionami oraz żywymi płodami. Np. wg prasy
francuskiej, w Grecji płaci się kobiecie 800 dolarów za komórkę jajową. Są one sprzedawane na
międzynarodowym nielegalnym rynku materiałów genetycznych.
Kościół nie akceptuje zapłodnienia pozaustrojowego nie tylko dlatego, że łączy się ono ze
śmiercią embrionów, ale także uznając za godziwe jedynie poczęcie dziecka drogą „aktu
małżeńskiego”. Z przyjęciem tego drugiego wymagania - co pokazują badania socjologiczne ma kłopot nawet wielu katolików. Jakich argumentów należałoby użyć?
- Akt małżeński jest najbardziej intymnym aktem ludzkim o określonej treści i niezwykle
wyrazistej symbolice. W jego treść wpisuje się pozawerbalna komunikacja co do relacji łączącej
dwie osoby. Jest to typowy akt ludzki, pociągający za sobą moralną odpowiedzialność. W
skrajnych przypadkach może oznaczać komunikację miłości i wzajemnego oddania, lub jej
zaprzeczenie, jako akt nienawiści i pogardy w przypadku np. gwałtu. Drugim jego znaczeniem i
funkcją jest przekazywanie życia, właśnie poprzez małżeński akt miłości. Przypominał o tym i
powtarzał Ojciec Święty Jan Paweł II formułując teologię ciała. Nie mniej ważna jest symbolika
aktu małżeńskiego „dwojga w jednym ciele”, czyli komunii cielesnej, psychicznej i duchowej
dwojga ludzi. W tym świetle widać dopiero, jak bardzo akt małżeński różni się od zwierzęcej
kopulacji reproduktywnej.
Dziecko – powstałe na skutek pożycia małżeńskiego - przyjmuje się jako coś otrzymanego,
swego rodzaju dar. Natomiast w procesie zapłodnienia pozautrojowego dziecko się „produkuje”
na zamówienie za pomocą określonej techniki i fragmentuje ciągły proces powstania i
wzrastania dziecka w środowisku ustrojowym „in vivo”. W najsłabszej fazie jego istnienia oddaje
się je do zamrażarki czy poddaje różnorodnym procedurom laboratoryjnym. Jest to
niegodziwość, w sposobie traktowania dziecka w pierwszych momentach jego istnienia. Są to
warunki zupełnie nieludzkie. A tymczasem godność dziecka wymaga szacunku od pierwszych
chwil jego istnienia.
Nieporównywalnie lepsze warunki do rozwoju ma dziecko poczęte w sposób „in vivo”,
bezpośrednio w organizmie matki. Zatem można powiedzieć, że „prawem dziecka” jest rozwój
w tym właśnie, najkorzystniejszym dlań środowisku. A najlepszym zabezpieczeniem tego prawa
jest rodzina, potwierdzona zawarciem kontraktu małżeńskiego., a więc mająca sankcję i
gwarancję społeczną trwałości W przypadku małżeństwa sakramentalnego ta gwarancja jest
jeszcze bardziej wzmocniona. Widzimy także jak bardzo dba się o dobro dziecka w przypadku
adopcji. Każda legalna adopcja poprzedzana jest drobiazgowymi badaniami dotyczącymi
3/7
Rodzina katolicka - Biotechnologia bez etyki wrogiem człowieka
wtorek, 29 września 2009 10:59
zdolności danego małżeństwa na przyjęcie i wychowanie dziecka.
Tymczasem zwolennicy metody „in vitro” nie mówią nic o prawach dziecka, lecz podkreślają
bezwarunkowe i bezwzględne „prawo kobiety do posiadania dziecka”.
Kolejną kwestią jest prawo dziecka do własnej genealogii. W wypadku zapłodnienia
pozaustrojowego często nie jest wiadomo, kto jest dawcą jednej komórki, a kto drugiej. Bywa,
że wchodzi w grę tzw. surogatka czyli matka zastępcza. Genealogia dziecka zostaje tak
splątana, że gdy dorośnie, będzie miało problemy tożsamościowe. W Europie zachodniej
istnieją już stowarzyszenia urodzonych anonimowo dzieci, które urodziły się bez genealogii a
obecnie dochodzą swoich praw.
Polska przed 12 laty podpisała konwencję bioetyczną z Oviedo. Co ona zakłada?
- Konwencja próbuje uregulować bardzo szeroki obszar związany z biotechnologią; jej autorzy
są świadomi, „że niewłaściwe wykorzystanie biologii i medycyny może zagrażać godności
ludzkiej”, stwierdza, iż „interes i dobro osoby ludzkiej przeważa nad wyłącznym interesem
społeczeństwa lub nauki”. Decydujący jest prymat istoty ludzkiej. Nie jest to konwencja idealna.
Reguluje m. in. kwestię statusu ludzkiego genomu (dziedzictwa genetycznego), jak też
możliwości używania tkanek ludzkich do przeszczepów bądź innych celów. Jesteśmy jednym z
krajów europejskich, który jej nie ratyfikował. Warunkiem ratyfikacji jest wprowadzenie prawa
krajowego regulującego te kwestie.
Na wokandę Sejmu trafił już projekt nowelizacji Kodeksu Karnego przygotowany przez
inicjatywę „Contra in vitro”. Przepadł po pierwszym czytaniu większością 244 przeciw, do 162
głosów za, przy 7 wstrzymujących się. O czym świadczy wynik tego głosowania?
- Wynik ten świadczy o zbyt daleko posuniętej arbitralności Sejmu. Jeżeli projekt miał jakieś
wady, na pewno zasługiwał na poprawki. Wrzucenie go do kosza zaraz po pierwszym czytaniu
było nadużyciem zaufania społecznego.
W październiku w Parlamencie rozpocznie się dyskusja wokół pozostałych pięciu projektów
ustaw w sferze bioetycznej. Żaden z nich nie odzwierciedla w pełni nauczania Kościoła. Jak
winien zachować się parlamentarzysta, katolik. Posłowie przez kilka miesięcy słyszeli ze strony
Kościoła, że żaden kompromis nie jest możliwy. Co mają teraz zrobić?
4/7
Rodzina katolicka - Biotechnologia bez etyki wrogiem człowieka
wtorek, 29 września 2009 10:59
- Kompromis moralny nie jest możliwy. Rolą posłów jest walka o najwyższe dobro jakie jest
możliwe do osiągnięcia. Kościół nie może proponować zła. Kościół toleruje wymuszone
mniejsze zło, ale nie proponuje go.
A zatem?
- Posłowie winni być gruntownie poinformowani o materii ich decyzji. Ich pierwszym
obowiązkiem jest dokładne zapoznanie się z tym złożonym zagadnieniem. Jeśli chodzi o
ustawodawstwo w zakresie bioetyki, powinni wiedzieć, że im ustawa reguluje sprawy na
wyższym poziomie, tym jest lepsza. Jeśli reguluje tylko pewne szczegóły, wówczas okazuje się
niedostateczna, a ustawa stwarza więcej problemów, niż je reguluje. Jej wykonalność staje się
więcej niż wątpliwa.
Drugim kryterium jest głosowanie wedle sumienia, a nie zasad dyktowanych przez partię. W
sprawach natury moralnej nie wolno „uprawiać polityki”, w rozumieniu gry partyjnej. Posłowie
winni mieć świadomość, że jest to decyzja, którą podejmują wobec „Boga i Historii”. A Bóg i
Historia ich rozliczą i to indywidualnie.
Czy obecnie – po upadku inicjatywy „Contra in vitro” - poseł katolik może głosować bez
wyrzutów sumienia na projekt Bolesława Piechy?
- Projekt posła Piechy jest najbardziej satysfakcjonujący z punktu widzenia spójnej antropologii.
Istniejący tam zakaz „in vitro” stawania tamę również tym niebezpiecznym eksperymentom, o
których mówiliśmy wcześniej. Kładzie tamę eugenice, definitywnie chroni przed programowaną
śmiercią zarodków.
Kontrowersyjny natomiast jest tam postulat adopcji embrionów, które są zamrożone. Autor
projektu zakłada możliwość ich adopcji w przejściowym okresie.
A dlaczego Ksiądz Arcybiskup krytykuje adopcję tych embrionów. Przecież to jedyna możliwość
ocalenia ich życia? Obecnie co najmniej 50 tys. Embrionów czeka na śmierć!
- Sprawiedliwego rozwiązania nie ma, lecz należy rozróżnić zapłodnienie homologiczne i
heterologiczne. Przy zapłodnieniu heterologicznym często nie wiadomo od kogo zarodek
pochodzi: jest to sieroctwo nie od urodzenia, ale od poczęcia. Inna jest sytuacja zarodka
rodziców biologicznych żyjących razem. Implantacja w tym wypadku jest najmniej
5/7
Rodzina katolicka - Biotechnologia bez etyki wrogiem człowieka
wtorek, 29 września 2009 10:59
niesprawiedliwym rozwiązaniem w porównaniu z pomysłem wylania tych embrionów do zlewu.
Dlaczego „najmniej niesprawiedliwym”? A czy to nie jest obowiązek rodziców, skoro jest to ich
dziecko?
- Troska o dziecko niewątpliwie jest obowiązkiem rodziców. Ale też jest prawdą, że implantacja
tego dziecka grozi mu podwójną śmiercią. Podczas rozmrażania lub przy implantacji. Jest
zaledwie drobna nadzieja, że ten zarodek przeżyje. Poza tym tego typu adopcja grozi
ogromnymi możliwościami nadużyć.
Załóżmy, że lepszy projekt przegrywa w Sejmie. Czy moralnym jest głosowanie za projektem
nieco bardziej liberalnym, ale mającym na celu daleko posuniętą ochronę życia? Czy można w
tym wypadku odwołać się do art. 73 encykliki „Evangelium vitae”. W jakim zakresie?
- Kościół nie może wskazywać palcem, którego przycisku użyć i kiedy. Procedura sejmowa jest
złożona i wieloetapowa. Każdy poseł powinien mieć taką strategię, żeby wydobyć największe
dobro z sytuacji wobec której stoi. Zasada etyczna, która obowiązuje posłów, jest taka, by
realizować dobro a ograniczyć zło według prawidłowo ukształtowanego sumienia; prawego
sumienia.
Jakie – zdaniem Waszej Ekscelencji - są granice akceptowalności prawa w kwestiach
bioetycznych? Gdzie jest tzw. czerwona linia, po przekroczeniu której pozostaje powiedzieć
„non possumus”.
- Tą granicą są dwie zasady: bezwzględna ochrona ludzkiego życia i zachowanie integralności
procesu zapłodnienia i rozwoju istoty ludzkiej w środowisku ludzkiego ciała tj. „in vivo”.
Jedna z ustaw zakazuje produkcji embrionów nadliczbowych, ich zamrażania oraz
eksperymentów eugenicznych, ale obawiam się, że zakazy te nie będą respektowane.
Procedury mikroskopowe trudno poddają się kontroli. Nie sposób jest sprawdzać ile jest
embrionów w jakiejś próbówce czy na palecie. Obawiam się, że ustawa taka pozostanie martwą
literą.
6/7
Rodzina katolicka - Biotechnologia bez etyki wrogiem człowieka
wtorek, 29 września 2009 10:59
13 lat temu zawarto w Polsce kompromis w sprawie aborcji. Posłowie katoliccy poparli ustawę,
gdzie pod określonymi warunkami możliwa jest aborcja. Gdyby środowiska katolickie nie
udzieliły jej masowego wsparcia, to zostałaby pogrzebana. Jak to można przełożyć w
odniesieniu do obecnej ustawy bioetycznej?
- Ustawa ta popierana była przez posłów na zasadzie cytowanego nr. 73 „Evangelium vitae”.
Encyklika ta stwierdza, że „jeśli nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy
o przerywaniu ciąży, parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania
ciąży byłby jasny i znany wszystkim, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia
propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten
sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności
publicznej. Tak postępując bowiem, nie współdziała się w sposób niedozwolony w uchwalaniu
niesprawiedliwego prawa, ale raczej podejmuje się słuszną i godziwą próbę ograniczenia jego
szkodliwych aspektów.”
Ówczesna ustawa radykalnie ograniczała istniejące zło aborcji. Stwarzała sytuację lepszą.
Jest tu analogia i każdy inteligentny człowiek ją widzi. Ale sytuacja była też inna: chodziło o
zmianę na lepsze istniejącej od lat ustawy bardzo złej, która dokonała spustoszenia
biologicznego i moralnego.
Obecne natomiast nie ma żadnej ustawy; należy ją stworzyć i walczyć do upadłego, by
odpowiadała najwyższym normom etycznym.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: KAI
Za: Wiara.pl
7/7